632-opracowanie epok od baroku do romantyzmu, MATURA, polski


Opracowanie epok (od baroku do romantyzmu)

BAROK

Problemy społeczne i narodowe w twórczości Wacława Potockiego.

Wacław Potocki to jeden z wiodących przedstawicieli polskiej literatury barokowej. Był on arianinem, choć niedługo po tzw. edykcie ariańskim zdecydował się przejść na katolicyzm. W rzeczywistości jednak zachował wierność zasadom wyznania ariańskiego. Los Potockiego obfitował w niefortunne zdarzenia, których efektem była jego płodna twórczość poetycka. Szlachta nie szczędziła mu szykan, a życie osobiste stopniowo runęło w gruzach. Najpierw bowiem stracił w wojnie z Turcją dwóch synów, a wkrótce odeszła również jego córka, niedługo później zaś żona. Potocki choć nie mógł poszczycić się raczej wysokim wykształceniem ( nie studiował w Akademii Krakowskiej, ani na innych europejskich uczelniach), to jednak był doskonałym samoukiem i człowiekiem o bardzo rozległej wiedzy i erudycji, zachowującym wierność ukochanej ojczyźnie i Bogu. Jego synowie walczyli w obronie kraju, sam zaś Potocki wszelkie niepowodzenia uznawał za zgodne z wolą Boga. Tradycję narodową i współczesne mu obyczaje szanował i przestrzegał odpowiednich zasad. Jego stosunek wobec poddanych mu chłopów był niemal ojcowski, co w tym czasie było raczej rzadkością. Potocki odznaczał się także wyjątkową tolerancją wobec innych wyznań, co z pewnością miało swoje źródło w prześladowaniach arian, jakich przecież sam doświadczył. Nieczęsto spotyka się wśród twórców literatury barokowej (i całej staropolskiej) ludzi tego pokroju, co Potocki. To twórca wielu tekstów poetyckich, które nie tylko miały stanowić ukojenie dla jego zranionych uczuć, lecz także miały przysłużyć się ojczyźnie, wpływając na czytających je rodaków. Wśród jego licznych utworów odnajdziemy fraszki zebrane w zbiorach zatytułowanych „Ogród fraszek” i „Moralia”.

Pierwszy z wymienionych zbiorów składa się z tekstów bardzo różnorodnych, o zróżnicowanej tematyce. Znajdziemy wśród nich utwory bardzo humorystyczne oraz o charakterze obyczajowym. Drugi natomiast zbiór fraszek oznacza się przede wszystkim dydaktyzmem. Tutaj poeta przede wszystkim skupia się na wytykaniu wad szlachty, jakich niemało, m.in. brak patriotyzmu, ksenofobię, nietolerancję religijną, zaściankowość, pychę, skłonność do konfliktów. W jednej z fraszek, zatytułowanej „Pospolite ruszenie” poeta zwraca uwagę na postępowanie polskiej szlachty podczas wojennych działań. Kiedy bowiem dostrzeżono pobudzenie wśród wrogich wojsk, wówczas wydano rozkaz, aby obudzić szlachtę, która miałaby zająć pozycję obronną. Jednak szybko się okazało, ze szlachta nie ma zamiaru się przebudzić, a tym bardziej podejmować ewentualną walkę. Zirytowani szlachcie byli oburzeni, że ktoś w ogóle śmie przerywać ich sen. Nie było więc chętnych do obrony przed wrogiem.

W innym utworze z tego zbioru, zatytułowanym „Natura wszystkim jednaka” Potocki wyraża swoje głębokie przekonanie, że Bóg uczynił ludźmi równymi sobie. Niestety człowiek nie potrafił uszanować i wypełnić woli bożej, toteż szybko bogaty zaczął wywyższać się nad ubogim. Poeta jednak wierzy, że po śmierci na nowo powstanie równość między ludźmi bez względu na posiadany stan majątkowy. Dodaje jednak, iż pozostanie tylko różnica w zapachu, bowiem Pan przyzwyczajony do potraw mięsnych będzie bardziej śmierdział od chłopa spożywającego najczęściej warzywa.

Patriotyzm Potockiego najpełniej chyba widoczny jest w poemacie opisowym, zatytułowanym „Wojna chocimska”. Tekst ten pochodzi z roku 1670, a więc z czasów, kiedy Rzeczpospolita zmagała się z niebezpieczeństwem ze strony Turków. Rzeczpospolita miała już wtedy stoczoną z nimi w 1621 roku bitwę pod Chocimiem. Potocki poprzez powrót do tamtych chlubnych dla rodaków wydarzeń chciał dodać im nieco otuchy, dać potrzebną nadzieję i przypomnieć zwycięskie momenty. Zdawał sobie bowiem sprawę, że przeciwnik jest mocny i nie będzie łatwo z nim zwyciężyć. Poeta napisał „Wojnę chocimską” w oparciu o źródła historyczne, przede wszystkim punkt odniesień stanowił dla niego dziennik uczestnika wydarzeń - Jakuba Sobieskiego. To właśnie wydarzenia przedstawione w tym dzienniku, Potocki wykorzystał w swoim poemacie. Niezwykle sugestywną sceną jest moment przemowy dowódcy polskich wojsk - Chodkiewicza, który odwołuje się do uczuć patriotycznych szlachty, do jej narodowej dumy i tradycji. Jego przemowa ma przede wszystkim na celu przebudzenie Polaków i mobilizację do walki, a w końcu nadzieję na wielkie zwycięstwo. Wiara w wygraną miała się tu okazać decydująca. Poetę dziwi brak zaufania Polaków we własne siły, skoro niejednokrotnie już w walce dawali świadectwo swojej potęgi.

Twórczośc Potockiego nakazuje widzieć go jako gorliwego patriotę, wiernego swojej ojczyźnie. Jego teksty pouczają, wskazują drogę do zwycięstwa, dając nadzieję na zwycięską walkę wrogiem. Potocki dostrzegał powolny, lecz konsekwentny upadek Rzeczpospolitej i - co oczywiste - chciał ją przed tym ochronić. Co jednak okazało się niezwykle trudne. Wybrał metodę apelu do uśpionej szlachty, która dążyła przede wszystkim do osiągnięcia jak największych korzyści finansowych. W utworze „Czuj, stary pies szczeka” poeta wprowadza zabieg porównania ojczyzny do gospodarstwa. Wierny pies, który jest utożsamiany z głosem patriotów, szczeka, kiedy jego gospodarstwo jest ograbiane. Nikt jednak nie zwraca uwagi na jego ostrzeżenia. Jego gospodarz, a więc w rzeczywistości szlachta jeszcze go karci za zakłócenia spokoju. Wszyscy zatem pozostają głusi na nawoływania patriotów o grożącym Polsce niebezpieczeństwie.

26. Jan Andrzej Morsztyn jako przedstawiciel baroku w literaturze

Polska literatura barokowa wykształciła różne nurty, m.in. nurt dworski, którego jednym z przedstawicieli był Jan Andrzej Morsztyn. Był on człowiekiem gruntownie wykształconym, często wyjeżdżającym za granicę. Zwiedził m. in. Holandię, Włochy i Francję, która wyjątkowo go zachwyciła i wzbudziła podziw. Morsztyn powrócił jednak do Polski, by rozpocząć imponująca karierę na dworze króla Jana Kazimierza. Dzięki swoim zdolnościom dyplomatycznym brał udział w licznych wyjazdach. Kiedy zaś Jan Kazimierz ustąpił z tronu, wówczas Morsztyn objął przywództwo stronnictwa francuskiego Polsce. Morsztyn był jednak także prowokatorem licznych intryg przeciw królowi Janowi III Sobieskiemu. Kiedy ten fakt wyszedł na jaw, Morsztyn zmuszony został do ucieczki na teren Francji. Tam właśnie spędził ostatnie lata swojego życia. Wyłania się zatem obraz Morsztyna jako dyplomaty, intryganta, dworzanina, a przy tym wszystkim poety piszącego dla rozrywki i przyjemności, nie zastanawiając się raczej nad wydaniem twórczości. Morsztyn pozostawał pod wpływem włoskiego poety, twórcy liryki miłosnej - Marina. To właśnie od niego wziął swoją nazwę marynizm. Był to styl w literaturze negujący dotychczasową, renesansową harmonię we wzajemnym układzie treści oraz formy danego tekstu. Tutaj dominującą rolę miała odgrywać forma, a nie treść, która pozostawała mniej istotna. Treść po prostu była o tyle ważna o ile przekazywała niebanalną formę. Ważne były wyszukane, wymyślne, zaskakujące koncepty, pomysły, a przy tym środki stylistyczne takie jak epitety, czy metafory. Celem użycia wszelkich środków było zaskoczenie odbiorcy, wywołanie reakcji niemal szokowej, wzbudzenie podziwu. Według takich właśnie zasad budował swoje wiersze Jan Andrzej Morsztyn. Jego dorobek literacki to dwa zbiory zatytułowane „Kanikuła albo Psia Gwiazda” oraz „Lutnia”. Spora część tych zbiorów wypełniają utwory o charakterze erotycznym, czytane chętnie na królewskim dworze. Treść pozostaje zazwyczaj błaha i niewyszukana, zaś forma - wręcz przeciwnie - misterna, zaskakująca, zadziwiająca kunsztownością. Nie brak zatem u Morsztyna konceptów oraz niebanalnych użyć i połączeń środków stylistycznych.

Jednym z najbardziej znanych tekstów poety jest sonet zatytułowany „Do trupa”. Morsztyn wprowadza tutaj porównanie sytuacji trupa oraz człowieka zakochanego. Bilans tego zestawienia pokazuje, że to właśnie trup znajduje się w bardziej komfortowej sytuacji, bowiem nie odczuwa już bólu związanego z miłością niespełnioną i nieszczęśliwą, jest po prostu wolny od tego typu emocji. W sonecie tym Morsztyn wykorzystał anaforę, a więc rozpoczyna kolejne wersy od tego samego zwrotu. Dostrzec można także antytezę (przeciwstawienie):

"Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze,

Tyś jak lód, a jam w piekielnej śrzeżodze".

[śrzeżoga - upał]

Nieco odmienny charakter ma utwór zatytułowany „Nagrobek Perlisi”. To tekst, w którym wyrażona zostaje żałoba i boleść po śmierci suczki pokojowej. Poeta umieszcza tutaj opis zewnętrzny Perlisi, a następnie następuje okręcenie jej cech charakteru. Ostatnie wersy to wyrażenie bólu przez podmiot liryczny po stracie ukochanego pieska. Tekst obfituje w wyszukane epitety, porównania i metafory. Początkowa część utworu nie wskazuje, że przedmiotem rozważań jest suczka, więc efekt zaskoczenia czytelnika zostaje tutaj osiągnięty. Morsztyn wprowadza liczne porównania oparte na wyrazach obcego, nierzadko wschodniego, pochodzenia. Wszystkie te zabiegi mają na celu pokazanie wyjątkowości i nietuzinkowości tytułowej Perlisi. Kiedy zdechła, wówczas opłakiwały ją nawet sprzęty domowe, meble. Rozpacza oczywiście także - a może przede wszystkim - jej pani, płaczą nawet gwiazdy z gwiazdozbioru Psa. Poeta stosuje również hiperbole, a więc wyolbrzymia pewne zjawiska dla wzmocnienia szokującego efektu i podkreślenia pewnych cech.

Kolejny wiersz Morsztyna - „Na kwiatki” to przede wszystkim pochwała i uwznioślenie urody Katarzyny. Dziewczyna ta przyozdobiła swoje włosy i ubranie pięknymi kwiatami. Poeta wyraża swój zachwyt i zazdrość, bowiem jest przekonany, że kwiaty spotkał wielki zaszczyt i szczęście. To one właśnie są najbliżej pięknej Katarzyny, to one zaznają rozkoszy. W tym tekście także mamy do czynienia z wielością środków stylistycznych, do których poeta dołącza jeszcze oksymoron (szczęśliwa śmierć, miłe mdlenie).

Utwór zatytułowany „O sobie” to wyliczenia oparte na wyrazach obcych, niecodziennych, wyszukanych. Jednak dopiero końcowa część utworu stanowi wytłumaczenie, że wszelkie wcześniejsze wyliczenia to po prostu porównania, które określają rozpacz podmiotu lirycznego z powodu obojętności Katarzyny. Jak widać imię to nie po raz pierwszy i z pewnością nie przypadkiem pojawia się w kolejnym tekście poetyckim Morsztyna. Poeta z dużą łatwością układał coraz nowsze teksty, lecz traktował je raczej dosyć lekko i jako przyjemną rozrywkę. Była to dla niego przede wszystkim zabawa. Zdecydowana większość jego tekstów poetyckich to wiersze o tematyce miłosnej, erotyki, krótkie formy przypominające flirt. Morsztyn to zatem polski marinista, który cenił sobie kunszt formy, wyszukany koncept, efekt zaskoczenia, a nawet zaszokowania, liczne, bogate środki stylistyczne - niebanalne epitety, metafory, oksymorony i porównania. Nie kierował się on żadnymi zasadami tworzenia sztuki poetyckiej. Głównym drogowskazem pozostawało natchnienie i własna wyobraźnia.

27. Wykaż cechy barokowe w twórczości wybranego poety tej epoki (Daniel Naborowski)

Literatura barokowa w Polsce rozwijała się m.in. na skutek szerokich wpływów dwóch prądów: sarmatyzmu i kontrreformacji. Pierwsze z pojęć odnosi się do ideologii oraz stylu życia jaki prowadziła w tym czasie polska szlachta, do jej kultury i tradycji. Szlachta sądziła, ze pochodzi od walecznego plemienia Sarmatów. Chciała sobie przypisać ich chwalebne cechy, tymczasem okazało się, ze szlachta polska cechuje się zazwyczaj pieniactwem, pijaństwem, ksenofobią i zaściankowością.

Drugie z podanych wyżej pojęć, a więc kontrreformacja była po prostu reakcją na ruch reformacyjny, który doprowadził do rozłamu w kościele. Efektem kontrreformacji był coraz częstszy fanatyzm religijny oraz nietolerancja religijna. Duchowni ponownie zyskali dominującą i uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie, co nie pozostało bez wpływu na poszczególne sfery życia, na politykę, szkolnictwo oraz kulturę. W tym czasie zaczęły pojawiać się indeksy ksiąg zakazanych, świeckie drukarnie zostały zlikwidowane, a edukacja była sterowana przez Kościół. Na nowo odżyły wówczas ideały charakterystyczne dla średniowiecza, takie jak ideał ascety. Zniknęły renesansowe wzorce i wartości, człowiek nie był już w centrum zainteresowania. Teraz postulowano wprowadzenie postów, nakazywano umartwianie się i zachowanie pokory. Kontrreformacja przede wszystkim skupiała się na życiu wewnętrznym każdego człowieka. Człowiek baroku zatem znalazł się w sytuacji niemal niekończących się konfliktów między wyznaniami. Sam zresztą musiał się w końcu opowiedzieć za którąś ze stron, co niejednokrotnie okazywało się niezwykle trudnym wyborem. Wątpliwości natury moralno-religijnej były nierzadkie, a do tego dochodziły refleksje nad przemijaniem i marnością ludzkiego życia. Tego typu myśli przepełniają twórczość barokowego poety Daniela Naborowskiego. Jego wykształcenie było wszechstronne, uzupełnianie podróżami po Europie. Miał również swój wkład w dyplomację, a także był aktywnym działaczem kalwińskim. Swój dorobek literacki - podobnie jak Morsztyn - traktował dosyć lekko i nie dbał o ewentualne publikacje swoich wierszy. Tworzenie poezji, pełnej kunsztowności i niebanalnych zwrotów przychodziło mu z niezwykłą łatwością. Poeta zadawał pytania egzystencjalne, szukając na nie właściwej odpowiedzi, próbując znaleźć sobie miejsce w tej ulotnej rzeczywistości. Wszystko bowiem - łącznie z człowiekiem - to po prostu marność. Człowiek skupia się na dobrach materialnych, które są przecież nietrwałe i ulotne, przemijają bezpowrotnie. Świadomość takiej marności może wpływać wyjątkowo negatywnie na myśli człowieka, który szuka sobie miejsca i oparcia. Poszukiwanie i refleksje nad ludzkim przemijaniem stały się podstawą wierszy Daniela Naborowskiego.

W jego utworze zatytułowanym „Marność” podmiot liryczny wyrażą swoje przekonanie o niepodważalnej marności ludzkiego życia. Postuluje on zachowanie pobożnej postawy i co się z tym wiąże - czystości i uczciwości. Uważa on bowiem, że dla ludzi stawiających Boga na pierwszym miejscu „fraszką [jest] śmierć i trwoga”. Poeta podkreśla, że świat przede wszystkim hołduje marności, czego przejawem jest przywiązanie do rzeczy materialnych, przyziemnych, a przez to nietrwałych. Motyw śmierci i marności ludzkiego istnienia odnajdziemy również w utworze „Krótkość żywota”. Tutaj podmiot liryczny stwierdza, iż życie każdego z nas to jedynie chwila, niemal mgnienie, które w porównaniu do wieczności staje się jedynie nic nieznaczącym, ulotnym momentem. W tekście tym znajdujemy porównania żywota ludzkiego do dźwięku, cienia, dymu, wiatru, błysku, głosu, punktu, więc efektów chwilowych, niezwykle krótkich i nietrwałych. Ludzie nieustannie rodzą się i umierają, wszystko mknie i zdążą do wieczności, o której wiadomo tak niewiele. Istnienie, życie ludzkie okazuje się nie być nawet mgnieniem, lecz - jak pisze Naborowski - „czwarta częścią mgnienia”. Utwór wieńczy sugestywne stwierdzenie poety, że „wielom była kolebka grobem, wielom matka ich mogiła”.

Jednak Naborowski podejmuje również w swojej poezji refleksje nad uczuciem miłości do kobiety. Wiersz zatytułowany „Do Anny” niesie przesłanie ukojenia bólu egzystencjalnego, odnalezienia nadziei i pocieszenia właśnie w miłości. Pada tutaj wyznanie podmiotu lirycznego, który mówi tytułowej Annie, że jego uczucie wbrew przemijaniu i ulotności życia ludzkiego „nigdy nie ustanie”. Pojawia się w wierszu anafora, a więc kolejne wersy rozpoczynają się stwierdzeniem „z czasem”. Naborowski wprowadza szereg wyliczeń tego, co tak szybko przemija, a zatem m.in. świat, rozum, dowcip, przyroda, bójki, żal, noc i dzień. Jedynie uczucie miłości jest niemal wieczne i najtrwalsze.

Zabieg wprowadzenia, wspominanej już wcześniej, anafory jest stosunkowy częsty w twórczości Naborowskiego. Pojawia się ona również w utworach „Cnota grunt wszystkiemu” i „Na oczy królewny angielskiej”. W pierwszym tekście Naborowski podkreśla, że:

„Sama cnota i sława, która z cnoty płynie,

Nade wszystko ta wiecznie trwa i wiecznie słynie”.

Słowa poety wskazują na przekonanie, że to przede wszystkim cnota jest tym, co wpływa na sens ludzkiego istnienia. W rzeczywistości, w której wszystko jest marnością, wszystko jest chwilowe i ulotne, nietrwałe, jedynie cnota jest trwała.

Drugi z wymienionych utworów „Na oczy królewny angielskiej” oparty jest na licznych, wyszukanych porównaniach, podlegających gradacji. Poeta wspomina o oczach królewny pełnych blasku, przyrównywanych do pochodni, gwiazd, słońca, nieba. Końcowa część stanowi podsumowanie owych porównań. Twórczość Naborowskiego odznacza się zatem wyjątkową kunsztownością i dbałością o szczegóły, skłania jednocześnie do głębszych przemyśleń nad istotą ludzkiego żywota, nad jego kruchością i marnością.

28. "Pamiętniki" J. Ch. Paska świadectwem obyczaju i dokumentem językowym epoki.

Jan Chryzostom Pasek to przedstawiciel nurtu sarmackiego w literaturze polskiego baroku. Pojęcie sarmatyzmu bierze swoje źródło od legendarnego plemienia Sarmatów, a więc pierwotnego ludu zamieszkującego tereny dolnej Wołgi. Sarmaci byli określani jako lud wyjątkowo dzielny, odważny i waleczny. W szesnastowiecznej Polsce utarło się przekonanie, że Polacy, a zwłaszcza szlachta polska wywodzi się właśnie od tego bohaterskiego plemienia. Pojecie Sarmaty kojarzono bowiem przede wszystkim z warstwą szlachecką, która uznawała siebie za potomka owego starożytnego ludu. W ten sposób szybko zrodził się mit o wyższości szlachty nad wysoko urodzonymi w innych krajach Europy. To przekonanie o starożytnym dziedzictwie miało rzekomo wyjaśniać i usprawiedliwiać uprzywilejowaną pozycję szlachty, zwłaszcza jej wyższość i władzę wobec innych stanów. Szlachta pragnęła jednak jeszcze bardziej wzmocnić tą pozycję, wywalczyła sobie rozległe prawa i nie miała zamiaru niczego zmieniać, co mogłoby wpłynąć na jej niekorzyść. Szlachta polska w rzeczywistości niewiele miała wspólnego z plemieniem Sarmatów. Jej narastająca ksenofobia sprawiała, że zanikało zainteresowanie nowymi ideologiami i prądami umysłowi pojawiającymi się w światłej Europie. Szlachta polska również coraz bardziej zdecydowanie broniła tzw. „złotej wolności szlacheckiej”, zasady „liberum veto” oraz rokoszy. Wszystko po to, aby nie wprowadzać szkodliwych dla interesów szlachty reform państwa. Wywiedzione z ludu Sarmatów przekonania o waleczności, odwadze i męstwie nie miały większego pokrycia w rzeczywistości. Zrodziła się natomiast opinia o szczególnej, wręcz historycznej misji Rzeczpospolitej. Wyrażano wówczas głębokie przekonanie, że Polska ma wyjątkowe względy ponadto Boga i matki Bożej, która określona została jako Królowa Polski. Szlachcic XVI wieku był zatem człowiekiem, który miał łączyć w sobie rycerskość z dewocyjną wręcz religijnością. Jednocześnie nie stronił od wystawnych uczt i przepychu, o czym świadczył choćby jego strój. Jeśli zaś chodzi o edukację, to raczej nie przywiązywał większej uwagi do swojego wewnętrznego rozwoju i wykształcenia. Szlachcic był zdania, że zupełnie wystarczające są wiadomości nabyte w kolegium, a także znajomość łaciny.

Niemal stereotypowym szlachcicem-sarmatą był właśnie Jan Chryzostom pasek, twórca słynnych „Pamiętników”. Był on absolwentem jezuickiego kolegium, brał udział w licznych wojennych wyprawach (do Danii), m.in. służył w szeregach Stefana Czarnieckiego, a także toczył boje w moskiewskiej wojnie. Po „wojennym” okresie swojego życia zdecydował się osiąść na własnej roli i zająć się gospodarstwem. Pasek uczestniczył także w polowaniach, a jako człowiek o gwałtownym i wybuchowym charakterze miał na swoim koncie liczne procesy z sąsiadami, awantury i hulanki w karczmach, czego skutki niejednokrotnie były wręcz opłakane. Jednak przy tym wszystkim nie zaniedbywał wiary i obowiązków chrześcijańskich. Wiara ta jak się okazało była również rozumiana na jego sposób, bowiem żył on w przekonaniu, iż żadne nieszczęście go nie spotka, bowiem Bóg ma go zawsze w swoje opiece. Według Paska dowodem na tą boską opiekę miało być jego powodzenie w pojedynkach. Wierzył, ze nawet w skrajnych sytuacjach, zagrażających jego zdrowiu i życiu Opatrzność boża go nie opuści. Sięgał więc tak często po kieliszek, jak to tylko było możliwe, bił się i awanturował wychodząc z przekonania, że przecież nic mu nie grozi pod skrzydłami samego Boga. Jego - w rzeczywistości dewocyjna - wiara nie była przeszkodą dla innej wiary - w przesądy i zabobony. Pasek nie miał dzieci, co wyjaśniał właśnie zabobonami. Uważał bowiem, że to służba wkłada mu do małżeńskiego łoża spróchniałe deski z trumny. Chryzostom wprawdzie modlił się dosyć gorliwie, śpiewał godzinki, miał przy sobie obrazek z Matką Boską, spowiadał się, odbywał pielgrzymki do Częstochowy, lecz jednocześnie postępował zupełnie niezgodnie z zasadami wiary chrześcijańskiej, dopuszczał się czynów godnych potępienia. Zdarzyło mu się przyłapać myśliwych polujących na jego ziemi. Wówczas wpadł w szał związał ich, pobił i przymuszał do spożycia surowego mięsa. Brak ludzkich odruchów i uczuć wykazał on również w stosunku do chłopów mu podległych. Kiedy nie był zadowolony ze swojego chłopa, wówczas pobił go, potraktował jak zwierzę i na koniec wsadził do lochu bez jadła i picia. Wszelkie więc konflikty rozwiązywał metodą siły i bezwzględnej przemocy, czasem wręcz torturami, więc jak widać jego traktowanie innych ludzi pozostawiało wiele do życzenia. Jan Chryzostom Pasek okazał się więc być wyjątkowym pieniaczem i awanturnikiem, a przy tym okrutnym szlachcicem bez sumienia, mimo swojej gorliwej modlitwy. Uczucie miłości w jego wydaniu też nie było idealne. Kiedy bowiem przebywał w Danii, wówczas rozkochał w sobie Dunkę i wkrótce ją opuścił, chociaż w ich wspólnych planach było małżeństwo. W Polsce padał on ofiarą licznych swatów, lecz dla niego wiodącym kryterium przy wyborze żony był jej stan majątkowy. W końcu się ożenił ze starszą od siebie wdową z pięciorgiem dzieci. Kobieta ta jednak - o czym już wyżej była mowa - nie mogła urodzić mu potomka. Specyficznej miłości do kobiety nieustannie towarzyszyła równie specyficzna miłość do ojczyzny. Pasek był przekonany, że to właśnie jego naród jest wybranym i znajduje się pod szczególną opieką Bożej Opatrzności. Społeczeństwa innych krajów traktował pogardliwie i z wyraźną niechęcią. Była to postawa charakterystyczna dla zdecydowanej większości szlachciców-sarmatów. Ich ksenofobia, niechęć do cudzoziemców, brała się również z niechęci dla wszelkich zmian i reform, które mogłyby zachwiać ich uprzywilejowaną pozycję. Wyraźna ciasnota poglądów Paska i jego wybitna zaściankowość w myśleniu wynikały właśnie z owej obawy przed utratą wielu przywilejów nadanych szlachcie. Postulował on, aby Rzeczpospolita przede wszystkim broniła się przed wrogiem, a wówczas pozostanie bezpieczna. On sam także brał udział w licznych bitwach w obronie kraju, walcząc szczególnie gorliwie, kiedy pojawiła się wizja ewentualnego łupu. Dbający zawsze i w każdych okolicznościach o zdobycie jak największych korzyści finansowych, potrafił jednak zachować wierność wobec króla. Zdarzało mu się oczywiście wymuszać od mieszczan okup i zyskiwać przy tym niemałą kwotę, z czym zupełnie się nie ukrywał.

Pasek przy wszystkich swoich wadach i przywarach potrafi zjednać sobie czytelnika rozbudowana fantazją, niepohamowaną energia, a nawet poczuciem humoru. To dobry kompan do wspólnej zabawy, choć zarazem człowiek bez moralności i zasad etycznych, patriota na pokaz, który działa dla dobra ojczyzny o tyle, o ile to się pokrywa z jego własnym dobrem. Obywatelskie obowiązki są mu raczej obce, nigdy nie wykonywane bezinteresownie. Wbrew wszystkiemu Pasek dał nam jednak nieocenione źródło wiedzy o czasach szlachciców-sarmatów w postaci swoich „Pamiętników”. Nie zawsze i nie wszystko jest odtworzone wiernie i zgodnie z rzeczywistością. Tam gdzie pamięć okazywała się niewystarczająca i zawodna, mieszał wydarzenia i daty. Niektóre sytuacje były zdecydowanie wyolbrzymione, inne zaś wręcz przeciwnie - niepotrzebnie i niesłusznie umniejszone. Mimo to „Pamiętniki” stanowią znakomite źródło naszej wiedzy historycznej o czasach tak odległych. Dzięki tym tekstom możemy dowiedzieć się jak wyglądał wówczas język polski, zwyczaje i obyczaje Polaków. Pasek pragnie przedstawić siebie w jak najlepszym świetle, toteż nie odnajdziemy jakichkolwiek jego słów krytyki pod swoim adresem, czy tez skruchy za popełnione niegodziwości. Nie stroni on od wydarzeń, które przedstawiają go niezbyt pozytywnie, jednak nie dopuszcza do siebie świadomości, że ktokolwiek mógłby jego zachowanie potępić i przyjąć z niesmakiem. Lecz tak naprawdę to właśnie dzięki owej szczerości bezpośredniości, braku zahamowań, czasem nawet taktu mamy możliwość zapoznania się z XVII- wieczną rzeczywistością Rzeczpospolitej. Nie bez znaczenia pozostaje tutaj również styl i język „Pamiętników”. Mamy tu do czynienia ze stylem gawędziarskim, barwnym i bezpośrednim. Zdania budowane przez Paska są dosyć długie i tworzone w oparciu o składnię łacińską. Obok polskich słów pojawiają się również liczne latynizmy, a więc zapożyczone łacińskie zwroty i wyrażenia. W tamtym czasie takie latynizmy i wszelkiego rodzaju makaronizmy były wśród polskiej szlachty dosyć popularne i często używane, co miało sugerować odpowiedni poziom intelektualny. Za „Pamiętnikami” Paska przemawia ich barwność, szczerości autentyzm języka. To w zasadzie unikatowy dziś już dokument o wartości historycznej, pokazujący życie szlachty w wieku XVII.

W wielu sytuacjach postępowanie Paska może wzbudzać kontrowersje i dyskusje, jednak okazuje się, że potrafi także zachwycać. Zygmunt Krasiński, poeta romantyczny, tak pisał o Chryzostomie: „Gdybyśmy więcej takich Polaków mieli, mielibyśmy oryginalną literaturę, różną od wszystkich europejskich”. „Pamiętniki”, a zwłaszcza ich styl, były także natchnieniem i inspiracją dla wielu twórców literatury polskiej, m.in. dla Henryka Sienkiewicza w kreacji postaci „Trylogii”.

29. Dzięki jakim wartościom wyróżnia się pisarstwo W. Potockiego na tle literatury drugiej połowy XVII wieku?

W obrębie polskiej literatury barokowej wyróżniamy nurt dworski (Jan Andrzej Morsztyn, Daniel Naborowski) oraz sarmacki (Jan Chryzostom Pasek i Wacław Potocki). Barok jest okresem, w którym pisano bardzo wiele. Już w szkole nauczano zasad pięknego i poprawnego mówienia, a więc retoryki oraz sztuki pisania teksów literackich zgodnie z określonymi zasadami, a więc poetyki. Powszechną praktyką było wówczas zapisywanie wydarzeń, nowin, przemów sejmowych, a nawet weselnych i pogrzebowych, a także listów, wierszy i anegdot. Nawet jeśli odnosi się wrażenie, że szlachta sporo pisała, to jednak w rzeczywistości bardzo niewiele czytała. Teksty te zresztą też nie były na najwyższym poziomie. Na karty literatury wprowadzano mowę kolokwialną, codzienną, natomiast źródłem tematyki były oczywiście aktualne wydarzenia. Najczęściej pojawiające się gatunki literackie to m.in. fraszka, satyra, poemat historyczny, poemat opisowy, sonet, pamiętnik. Utwory powstawały głównie z myślą o najbliższych osobach i dla rozrywki. Szlachta polska nie wątpiła w swój talent, bowiem nieustannie wyrażała przekonanie, że Polacy to naród wybrany. Sam Pasek wierzy, że jego „Pamiętniki” będą czytane przez potomnych, przez kolejne generacje czytelników i nie waha się w tej kwestii ani chwili.

Czas baroku to również okres twórczości Wacława Potockiego. To szlachcic, któremu ariańskie wyznanie zamknęło drogę do wszechstronnego wykształcenia w szkole jezuickiej i w najlepszych uczelniach Europy. Z rodzinnego domu wyniósł jednak umiłowanie dla Boga, drugiego człowieka i ojczyzny. Sam też potrafił się uczyć, zgłębiając odpowiednią literaturę. Los nie szczędził mu nieszczęść Utracił on w krótkim czasie niemal najbliższą całą rodzinę. Prowadził gospodarstwo i pozostawał dumny ze swej przynależności do szlachty. Nie był on jednak szlachcicem takim jak Jan Chryzostom Pasek. Potocki zdecydowanie propagował rycerski kodeks postępowania w oparciu o honor i wierność ojczyźnie ponad wszystko. Poeta stracił dwóch ukochanych synów, którzy polegli w walce z Turcją, jednak godzi się on - choć powoli - z takim przeznaczeniem. W jego znanym poemacie opisowym zatytułowanym „Wojna chocimska” wyraża on ogromną miłość i przywiązanie do kraju ojczystego. W usta Chodkiewicza wkłada apel o podjęcie walki i zachowanie wiary w zwycięstwo. Rozczarowanie postawą szlachty dosyć wyraźnie przejawia się w wierszu „Czuj, stary pies szczeka”, gdzie rozpaczliwy głos patriotów, pragnących ratować upadające państwo jest kompletnie niesłyszalny dla innych.

Liczne utwory Wacława Potockiego to m.in. fraszki, które zebrane zostały w zbiory zatytułowane „Ogród fraszek” oraz „Moralia”. Teksty te stanowią wnikliwą obserwację polskiej szlachty, co w efekcie daje ostrą jej krytykę. Wady wytykane szlachcie to m.in. nietolerancja religijna, bezwzględny wyzysk chłopów, pycha i pieniactwo, pijaństwo, ksenofobia, patriotyzm „na pokaz”, dbanie jedynie o własne korzyści i dobra materialne.

Jak widać Jan Chryzostom Pasek i Wacław Potocki, choć należą do tego samego stanu i wydawać by się mogło, że tak wiele może ich łączyć, to jednak są od siebie niemal diametralnie różni. Potocki zresztą nie tylko jest twórcą innej literatury niż Pasek, ale także jego utwory nie korespondują z tekstami Morsztyna czy też Naborowskiego. Chryzostom jest przedstawicielem poezji o nieco innym charakterze. Morsztyn wyraża swoją fascynację uczuciem miłości, jego wiersze to często frywolne erotyki, cechujące się kunsztownością formy i wyszukanym konceptem. Naborowski natomiast skupia się głównie na kwestii przemijania, kruchości i marności ludzkiego życia, które wydaje się być zaledwie mgnieniem. Obaj poeci stosują liczne i bogate środki stylistyczne. Teksty zaś Potockiego są z reguły pisane językiem prostym, codziennym, choć zarazem niebanalnym. W kręgu zainteresowań poety znalazły się również inne tematy. Koncentruje się on przede wszystkim na losach ukochanej ojczyzny. W swoich wyraża on obawę o jej przyszłość, podkreśla swoje oburzenie bezczynnością polskiej szlachty i apeluje o działanie. Nie jest łatwo znaleźć w ówczesnej literaturze tak gorliwego patriotę jak Potocki, który nie myśli o swoich korzyściach. Pragnie on przede wszystkim dobra ojczyzny, nie chce dopuścić do jej upadku, na co zdaje się przyzwalać szlachta polska.

30. W oparciu o wybrane przykłady wskaż różnice między liryką Jana Kochanowskiego i Jana Andrzeja Morsztyna.

Jan Kochanowski to twórca literatury renesansowej. Dzięki swoim studiom na europejskich uczelniach (Kraków, Padwa, Królewiec) otrzymał on wszechstronne wykształcenie i miał okazję odbycia wielu rozwijających podróży (Niemcy, Włochy, Francja). Kiedy powrócił do Polski, wówczas udał się na dwór możnych biskupów, a następnie królewski. Kochanowski chętnie przebywał na dworze, gdzie wolny czas spędzano na licznych ucztach. Z takim trybem życia wiązały się także intrygi i sytuacje pełne zazdrości, co sprawiło, że poeta zdecydował się opuścić dwór i osiąść w zacisznym Czarnolesie.

Jan Andrzej Morsztyn natomiast to przedstawiciel poezji barokowej, a zwłaszcza nurtu dworskiego. Podobnie jak jego renesansowy poprzednik otrzymał gruntowne wykształcenie i odbył liczne podróże po krajach Europy (Holandia, Francja, Włochy). Morsztyn również po powrocie do ojczyzny skierował swe kroki na dwór królewski, gdzie rozpoczął swoją karierę. W przeciwieństwie jednak do Kochanowskiego, Morsztyn zdecydował się korzystać z życia dworskiego do końca swoich dni. Poeta barokowy przewodził stronnictwu francuskiemu w Polsce, a po intrygach, które miały dotyczyć króla Jana III Sobieskiego, zmuszony był wyjechać do Francji. Tam pozostał do swej śmierci. Natomiast poeta renesansowy prawdopodobnie wyraziłby zgody na współpracę z jakimkolwiek ugrupowaniem przeciw królowi. Jego zasady i wartości etyczne i moralne okazały się być bardziej stanowcze i na wyższym poziomie niż zasady Morsztyna. Inne okazały się także zainteresowania i kręgi tematyczne poruszane przez nich w poezji. Kochanowski cenił sobie wysoko literaturę starożytną, która stała się dla niego źródłem wielu inspiracji. Morsztyn natomiast upatrywał natchnień poetyckich w twórczości poety włoskiego Mariniego. Pierwszy widział niedościgniony wzór w Horacym, którego przekładał i próbował odzwierciedlać. Drugi zaś choć cenił poezję rzymską, a nade wszystko francuską, to jednak zdecydowanie upodobał sobie głównie małe, krótkie formy, zagadki, erotyki, których przewodnim motywem była miłość. Morsztyn podkreślał, że jego poezja stanowi dla niego przede wszystkim rodzaj rozrywki i źródło przyjemności. Traktował ją po prostu lekko i bezpretensjonalnie. Kochanowski z kolei całkowicie skupił się na tworzeniu tekstów literackich i w efekcie miał podstawy by stwierdzić:

„I wdarłem się na skałę pięknej Kaliopy,

Gdzie dotychmiast nie było śladu polskiej stopy”.

Kochanowski opisywał w zasadzie to, co w danej chwili było dla niego istotne, nad czym się zastanawiał, rozmyślał. Dlatego też jego bogaty dorobek literacki obejmuje m.in. liryki miłosne, choć nie jest to jedyny i najczęstszy motyw jak to jest w przypadku Morsztyna. Poeta renesansowy pisał jednak o miłości w sposób zdecydowanie odmienny. Jego poezja ma wymiar bezpośredniego wyznania, wyrażonego szczerze, bez sztucznych póz. Morsztyn wciąż poszukiwał nowych środków wyrazu, potrzebował do tego kunsztownej formy i właściwego konceptu oraz efektu zaskoczenia. Jego język jest wyszukany i obfituje w środki artystyczne. Jan Kochanowski również doceniał w swej twórczości otaczającą go przyrodę, naturę, wyrażał swoje patriotyczne uczucia, a także emocje wobec bliskich mu osób. Tego jednak na próżno szukać w utworach Morsztyna. Do wyjątków w jego poezji można zaliczyć tekst zatytułowany „Pieśń w obozie pod Żwańcem”. To wiersz o charakterze patriotycznym, wyrażający niezgodę i oburzenie wobec postępowania szlachty, która jest egoistyczna, zajmuje się głównie ucztowaniem i piciem trunków, a w momencie zagrożenia króla nie reaguje. To najprawdopodobniej jedyny tekst tego barokowego twórcy, podejmujący trudną sytuacje w kraju i niosący elementy postawy patriotyzmu. Jeśli zaś spojrzymy na Kochanowskiego, to okaże się, że jego twórczość w tym zakresie jest wręcz imponująca. Jego nawoływania o przebudzenie polskiej szlachty były nieustające. Wystarczy przywołać tutaj choćby „Pieśń o spustoszeniu Podola”, „ Pieśń o dobrej sławie”, czy też „Pieśń o cnocie”, albo „Odprawę posłów greckich”. Tego typu utworów nie odnajdziemy w dorobku literackim Morsztyna, który poszukiwał przede wszystkim pięknych form wyrazu, nie dbając o wzniosłość treści. Czarnoleski poeta nawet odważył się stworzyć dramat oparty na starożytnej tragedii, co okazało się trafnym wyborem. Tutaj także poeta wyraża swoją głęboką obawę o losy swojego kraju. Wystąpił więc niejako w roli nie tyle dramaturga, co raczej obywatela, dla którego przyszłość ojczyzny nie jest sprawą drugorzędną. Morsztyn w kwestii dramatu może pochwalić się przekładem słynnego „Cyda” Corneilla. Sam jednak nie napisał żadnego dramatu, pozostając wiernym kunsztownej dworskiej, barokowej poezji.

Jan Kochanowski jest także twórcą cyklu dziewiętnastu „Trenów”, poświęconych zmarłej córce Urszulce, wyrażających cierpienie i rozpacz ojca. Można by powiedzieć, że również Morsztyn napisał tren, choć tutaj przedmiotem refleksji jest pokojowy piesek dworskiej damy („Nagrobek Perlisi”). Tekst ten wzbudzał (i nadal wzbudza) liczne i niemałe kontrowersje, ale taki też był zamiar poety, by szokować i zadziwiać. Jak widać poeci znacząco różnią się od siebie, chociaż mimo wszystko można dostrzec kilka podobieństw w życiorysie obu szlachciców.

OŚWIECENIE

31. Życie umysłowe i kulturalne w Polsce epoki oświecenia (teatr, czasopisma, szkolnictwo, malarstwo, mecenat króla).

XVIII wiek to okres przenikania się licznych ideologii i prądów umysłowych. Szczególnie dwa państwa: Francja oraz Anglia miały tutaj dominujący wpływ, jako ośrodki rozwoju życia umysłowego oświeceniowej Europy. Oświecenie to także tzw. wiek filozoficzny, bowiem nowe prądy tworzone były przez filozofów i naukowców. Dominujące okazały się wówczas dwie postawy:

  1. racjonalizm (od łac.: rationalis - rozumowy) - pogląd zakładający, że rozum ludzki stanowi główne narzędzie poznania otaczającej nas rzeczywistości.

  2. empiryzm (od grec.: empeiria - doświadczenie) - pogląd zakładający, że zmysły oraz doświadczenie człowieka stanowią główne narzędzie poznania otaczającej nas rzeczywistości.

Francja był państwem zmierzającym do poszerzenia postępowego myślenia i zmiany stosunków wewnątrz społeczeństwa. To właśnie tutaj na skutek działań i inicjatywy kilku filozofów rozpoczęto opracowywanie wielkiej „Encyklopedii”, która miała zaświadczać o mocy ludzkiego rozumu. Do jej autorów zalicza się m.in. Woltera i Diderota. W okresie oświecenia żył również Jan Jakub Rousseau. Był on chwilowo związany z ugrupowaniem odpowiedzialnym za tworzenie „Encyklopedii”, z czasem jednak zdecydował się iść własną drogą - drogą sentymentalizmu. Rousseau nie godził się na zachodzące przemiany cywilizacyjne, które poddawał ostrej krytyce. To właśnie cywilizacja według niego miała mieć zgubny wpływ na bezbronnego i dobrego człowieka. Propagował on więc hasło powrotu do natury, bowiem jest ona najbliższa człowiekowi, jako istocie wrażliwej na piękno. Według Jana Jakuba Rousseau drogowskazem życiowym każdego człowieka powinno być serce, uczucie, a nie rozum. Zarówno on, jak i inni twórcy „Encyklopedii” mimo konfliktowych postaw, zgodni byli w kwestii sprzeciwu wobec ustrojowi monarchii absolutnej.

Idee i prądy ukształtowane na terenie Francji szybko przeniknęły do innych państw europejskich, w tym także do Polski. Rzeczpospolita jednak chyliła się wolno ku upadkowi, tracąc swoją dotychczasową międzynarodową pozycję. W państwie doszło do rozprężenia, znaczenie władzy królewskiej uległo osłabieniu, natomiast rządy magnatów wzmocnieniu. Stan mieszczański, chłopski i drobna szlachta coraz bardziej ubożały. Społeczeństwo zresztą stale obniżało poziom wykształcenia, natomiast wzrastała nietolerancja religijna. Polska okazał się być w XVIII wieku państwem słabym, rozbitym, uległym wobec krajów ościennych, które coraz częściej i odważniej mieszały się w jej sprawy wewnętrzne. Oczywiście wśród osób ugodowych, znalazły się również takie, które pragnęły za wszelką cenę wzmocnić pozycję państwa i doprowadzić do naprawy Rzeczpospolitej. Należą do nich m.in. bracia Kałuscy, którzy podnieśli nieco poziom życia umysłowego i intelektualnego tworząc wielka bibliotekę w stolicy. Do rozwoju szkolnictwa przyczynił się także zwierzchnik Pijarów Stanisław Konarski. . Oświecenie zakładało wyjście z mroku niewiedzy w świat pełen światła, jednak w Polsce bycie człowiekiem oświeconym nie było wcale takie proste. Niechętna do wewnętrznego rozwoju szlachta nie paliła się do zmiany sposobu myślenia, czy stylu swojego życia. Jedyną nadzieję dawała młoda generacja, która wykształcona w duchu patriotycznym miała wpływać na dalsze losy kraju. Nieodzowne więc było stworzenie właściwego systemu edukacji młodych ludzi. Król Stanisław August Poniatowski oraz Książe Adam Czartoryski zdecydowali o utworzeniu pierwszej w Polsce świeckiej uczelni - Szkoły Rycerskiej. Uczniowie poza powszechnymi przedmiotami mieli opuszczać mury szkoły z poczuciem patriotyzmu, honoru i gotowością do poświęceń dla ojczyzny. Hymnem Szkoły Rycerskiej był napisany przez Ignacego Krasickiego „Hymn do miłości ojczyzny”. Uczelnię tą ukończył m.in. Tadeusz Kościuszko oraz Julian Ursyn Niemcewicz. W tym czasie doszło także do szerszych zmian w szkolnictwie, bowiem papież zdecydował o likwidacji zakonu jezuitów. To właśnie ten zakon prowadził nauczanie w większości polskich szkół. Po decyzji Papieża państwo przejęło majątki jezuickie i utworzono Komisję Edukacji Narodowej. Pieniądze z likwidacji zakonów przeznaczono na rozbudowę jednolitej sieci szkół w Polsce. Od tej pory coraz więcej osób mało dostęp do edukacji, wykładową łacinę zastąpił język polski. Programy obejmowały zarówno przedmioty ścisłe, jak i praktyczne, wprowadzono nowe podręczniki, czym zajmowało się przede wszystkim tzw. Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych. W okresie oświeceniowym pojawiały się również czasopisma propagujące wychowanie w duchu patriotyzmu. Wiodącą pozycję zajął, oparty na angielskim „Spectatorze”, „Monitor”. Czasopismo to skupiało wielu znanych pisarzy, m.in. Ignacego Krasickiego i Franciszka Bohomolca. Prądy i idee oświeceniowe zamieszczane były w „Monitorze” w postaci krótkich artykułów, felietonów, esejów, powiastek, reportaży, publikowano także listy do redakcji i odpowiedzi na nie. „Monitor” był czasopismem dla każdego, przeciętnego obywatela, nie wymagającym szczególnego wykształcenia. Inne pismo wydawane w tym czasie to „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne” o profilu głównie literackim. „Zabawy” więc nie były już dostępne dla każdego czytelnika, bowiem wymagały nieco obycia w świecie literatury. Na jego łamach także pojawiały się teksty wyrażające aprobatę wobec umiarkowanego klasycyzmu. Często przedstawiano renesansowego poetę - Jana Kochanowskiego - za ideał twórcy godny naśladowania, a on sam został okrzyknięty wybitnym. Obrady Sejmu Wielkiego sprowokowały ukazywanie się kolejnych czasopism jak np.: „Gazeta Narodowa i Obca” (wydawana przez stronnictwo patriotyczne) oraz „Gazeta Warszawska” o charakterze informacyjnym, czy też o podobnym profilu „Magazyn Warszawski”. Czasopisma stanowiły niejako alternatywę dla szlachty, która nie była zbyt chętna do czytania wielkich, ważnych dzieł literackich. Czasopismo o wiele krótsze, prostsze w odbiorze po prostu nie wymagało tyle wysiłku, co szerszy utwór. Tutaj szlachcic szybko mógł znaleźć potrzebne mu informacje, a przy okazji sięgał po artykuły walczące z zaściankowością, ciemnotą i ksenofobią, wyrażające potrzebę natychmiastowych zmian w państwie.

Pierwszy z wymienionych tu czasopism „Monitor” ukazywał się z inicjatywy samego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Król doprowadził także do utworzenia teatru publicznego. Teatr ten miał jednak przede wszystkim charakter moralizująco-dydaktyczny i miał propagować królewski program przemian w państwie. Grywano w nim często komedie wyszydzające zacofanych szlachciców-sarmatów, a jako ideał do naśladowania stawiano oświeconych mieszkańców Polski i innych europejskich krajów. Komedia była wówczas gatunkiem szczególnie popularnym w myśl zasady „uczyć i bawić zarazem”. To okres intensywnej działalności komediopisarzy. Znakomite dzieła były efektem starań Franciszka Bohomolca, Wojciecha Bogusławskiego, Franciszka Zabłockiego, czy też Juliana Ursyna Niemcewicza.

Nad życiem kulturalnym i umysłowym Polaków czuwał zatem król Stanisław August Poniatowski. Sprawował on niejako mecenat nad sztuką i literaturą. Do tego jeszcze pod jego rządami stolica Polski rozwinęła się, stając się znaczącym ośrodkiem kulturalno-artystycznym, propagującym rozwój ruchu umysłowego. Król był swoistym „filozofem na tronie”, kiepskim władcą, lecz doskonałym mecenasem sztuki. Pomagał on kształcić się młodym malarzom i rzeźbiarzom na uczelniach europejskich, wokół niego pojawiali się często literaci, ludzie nauki i artyści. Wspomagał ich finansowo, otaczał opieką, wspierał, wierząc w wielką wartość tworzonych przez nich dzieł wszelkiego rodzaju. Król znany był z tzw. „obiadów czwartkowych”, które były spotkaniami skupiającymi właśnie ludzi nauki, kultury, sztuki i literatury. Na takich obiadach toczyły się ożywione dyskusje o sztuce, jak również czytane były najnowsze teksty literackie. Stanisław August Poniatowski jako wielki miłośnik malarstwa kupował znakomite obrazy, a także sprowadzał ich twórców z całej Europy do Polski. Wystarczy przywołać choćby znane nazwiska Baciarellego czy Canaletta, który namalował cykl obrazów przedstawiających Warszawę. Oświecenie to także okres powstawania licznych budowli w stolicy. Doprowadzono wówczas do przebudowy Zamku Królewskiego.

Jak widać król bardzo żywo interesował się sprawami sztuki, kultury, literatury, był władcą oświeconym, co nie przypadło do gustu szlachcie, która nieustannie formułowała słowa krytyki pod adresem energicznego władcy. Najlepiej chyba tą sytuację przedstawia Ignacy Krasicki w swojej satyrze „Do króla”, zaświadczając o zacofaniu i ciemnocie ówczesnej szlachty.

32. Wyjaśnij, na czym polega uniwersalny charakter bajek Ignacego Krasickiego

Bajka w okresie oświecenia była gatunkiem dosyć popularnym. Miało to niejako związek z funkcjami oświeceniowej literatury, która miała wychowywać czytelnika w duchu głębokiego patriotyzmu. Bajka jako gatunek dydaktyczny miała spełniać te normy.

Jest ona niedługą opowiastką, która pod pozorem nieskomplikowanej historii kryje rzeczywiste przesłanie o charakterze moralnym. Postaciami pojawiającymi się w bajkach są zarówno ludzie, jak i rośliny, czy przedmioty. Najczęściej jednak mamy do czynienia ze zwierzętami, które przywłaszczają sobie ludzkie cechy - wady, przywary. Mrówka w bajce jest zawsze pracowita, a osioł uparty i głupi, lis chytry, natomiast paw pełen pychy. Przykładów można by mnożyć bez końca. Bajka zazwyczaj przedstawia jakąś prawdę ogólną o ludzkim życiu, o postępowaniu człowieka. Ma ona pouczać i dawać morał, który umieszczony jest w końcowej części tekstu. Pierwszym twórcą tzw. bajki zwierzęcej był starożytny niewolnik Ezop, który otrzymał upragnioną wolność właśnie za swe opowiastki. Jego utwory stały się źródłem wielu inspiracji dla twórców późniejszych epok. Do dziś teksty powstające w kręgu tej tradycji noszą nazwę ezopowych. Do znanych bajkopisarzy zaliczany jest również francuski XVII wieczny twórca - La Fontaine. Jego bajka, zwana narracyjną przyjmuje formę niedługiej, wierszowanej noweli, która przedstawia raczej nieskomplikowaną fabułę. W osiemnastowiecznych Niemczech bajki pisał Lessing, którego domeną były tzw. bajki epigramatyczne - krótkie i zwarte. Polska literatura oświeceniowa również może poszczycić się twórcami bajek. Należą do nich Ignacy Krasicki, Stanisław Trembecki, a w literaturze romantycznej - Adam Mickiewicz i Aleksander Fredro

Pierwszy z nich Ignacy Krasicki to człowiek, któremu żaden rodzaj bajki nie jest obcy, choć zazwyczaj tworzył bajki epigramatyczne. Jest twórcą aż 168 bajek, z których większość odnosiła się do sytuacji polityczno-społecznej, obyczajowej, jak również do kwestii o charakterze moralnym, ogólnoludzkim.

Jedna z jego bajek zatytułowana „Wół minister” nawiązuje do nieustannych zmian króla wśród zwierząt. Tytułowy wół rządził mądrze i sprawiedliwie, lecz takie rządy szybko znudziły się poddanym. W tej sytuacji nowym władcą ogłoszono małpę, która choć było zabawna, to jednak nie potrafiła zachować harmonii w społeczności. Władzę zatem przejął chytry lis, który okazał się przede wszystkim podstępnym zdrajcą. W efekcie więc rządy przywrócono wołowi. Okazało się, że człowiek potrafi dostrzec zalety mądrego i prawego panującego, kiedy ten opuści tron, a jego miejsce zajmie ktoś głupi, chciwy i podstępny.

Inne bajki również demaskują ludzką krótkowzroczność i całkowity brak wyobraźni. W tekście „Szczur i kot” pojawia się ostrzeżenie przed dumą i pychą, które mogą sprawić, że człowiek nie będzie potrafił racjonalnie określić swojej sytuacji. Bajka „Dewotka” demaskuje pobożność na pokaz, pełną fałszywości i zacofania. Gorliwie modląca się bohaterka tej bajki wcale się nie powstrzymuje przed przemocą wobec własnej służby.

W „Malarzach” podmiot liryczny dochodzi do smutnej konkluzji, że w życiu nie warto mówić prawdy, bowiem to głównie fałszywym pochlebcom wiedzie się lepiej. O niewoli, nawiązującej do zniewolenia Polaków porusza utwór zatytułowany „Ptaszki w klatce”.

Jak widać na powyższych paru przykładach Ignacy Krasicki budował swoje bajki na bardzo zróżnicowanej tematyce i trafnych morałach. Poeta nie może i nie chce się pogodzić, że w świecie to właśnie głupotą wypiera mądrość, fałsz prawdę, a duma i pycha wykluczają wrażliwość. Krasicki jednak zdawał sobie doskonale sprawę, że wszelkie ludzkie przywary i wady bardzo trudno zlikwidować i wymaga to przede wszystkim pracy każdego człowieka nad samym sobą. Jego spojrzenie na otaczająca rzeczywistość jest raczej sceptyczne i nieco pesymistyczne, lecz nie żądał od czytelników, że nagle przemienią się w ideały pełne zalet. Bardzo sugestywny morał pojawia się we „Wstępie do bajek”. W tekście tym Krasicki stwierdza, że w zasadzie możliwe jest, aby „stary... nie zrzędził”, „celnik... nie kradł”, „szewc... nie pijał”, „łotr... nie rozbijał”, po czym puentuje owe wyliczenia z nutką ironii i zarazem smutku mówiąc :” Prawda, jednakże ja to między bajki włożę”.

Bajki Ignacego Krasickiego stały się wyjątkowo popularne nie tylko w Polsce, ale także poza jej granicami. Do dziś stanowią one nieocenione źródło natchnień i inspiracji dla twórców literatury. Trafna puenta, sugestywny morał piętnujący ludzkie postępowanie, wyszydzający wady, wymierzony przeciw zacofanym poglądom i postawom decyduje o sile każdej jego bajki. Utwory te maja charakter uniwersalny, mają zdolność przekraczania granic czasu, w każdym niemal okresie nie tracą na swej aktualności. Ludzie bowiem wbrew pozorom niewiele się zmienili od tych paru stuleci, zawsze przecież bez trudu znajdzie się głupiec, człowiek chytry, bądź chciwy.

33. Społeczeństwo polskie XVIII wieku w "Satyrach" J. Krasickiego.

Okres poprzedzający koronację Stanisława Augusta Poniatowskiego określany jest jako tzw. czasy saskie. Czasy te często charakteryzowane są stwierdzeniem „Za Króla Sasa - jedz, pij i popuszczaj pasa”. Na tronie zasiadali wówczas August II Mocny, a następnie jego syn August III. Ich rządy przyczyniły się w dużym stopniu do tragicznego upadku Rzeczpospolitej. Szlachta w tym czasie dbała wyłącznie o swoje interesy, o zachowanie przywilejów, prawo do „liberum veto” i o wolną elekcję. Tymczasem Polska na skutek traktatu poczdamskiego zawartego między Rosja a Prusami i gwarantującego szlachcie zachowanie dotychczasowych przywilejów została znacząco osłabiona i znalazła się w niebezpieczeństwie. Jednak osoby związane z kulturą, sztuką i nauką zdecydowały się ochronić ojczyznę przed dramatycznym upadkiem. Uznały, że niezwykle ważne jest wychowanie nowego pokolenia w duchu patriotyzmu i poczuciu obowiązku obywatelskiego wobec kraju. Misję wychowawcza przejęła także ówczesna literatura. Chętnie czytano gatunki literackie, które realizowały zasadę „Uczyć i bawić”, a więc np. satyrę. Jest ona gatunkiem mającym swe źródło jeszcze w czasach starożytnych. Jej wybitnym twórcą był Horacy, który w swoich satyrycznych tekstach krytycznie oceniał współczesne mu zjawiska obyczajowe i społeczne. Wychodził z założenia, ze należy je całkowicie ośmieszyć, wyszydzić i napiętnować. Przedmiotem rozważań zawartych w satyrze były zatem często wszelkie wydarzenia społeczno-polityczne i obyczajowe. W literaturze polskiej twórcą satyr był XVII wieczny poeta Krzysztof Opaliński, jednak najpełniejszy rozwój tego gatunku przypadł na wiek następny. Przyczynił się do tego znakomity twórca bajek - Ignacy Krasicki, który ma w swoim dorobku literackim 21 satyr. To zazwyczaj teksty o charakterze obyczajowym, które ośmieszają przywary szlachty w oparciu o osobiste doświadczenia poety, a czasem nawet bazując na tematach opisywanych w „Monitorze”. Krasicki jako człowiek wszechstronnie wykształcony, z poczuciem humoru, a do tego pisarz zapraszany był przez samego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego na tzw. „obiady czwartkowe”. Nie należy przy tym zapominać, że był on także stanu duchownego, stojąc na czele zakonu Pijarów. Pijarzy byli powszechnie poważani, szkoły przez nich prowadzone dawały gruntowne wykształcenie i cieszyły się nieustającą popularnością. Duchowni bardzo często podejmowali misję odrodzenia społeczeństwa i zreformowania państwa. By to osiągnąć czasem sięgano po strategię ośmieszania i wyszydzania wad szlacheckich, które spowalniały, a czasem wręcz uniemożliwiały przeprowadzenie jakichkolwiek zmian. Ignacy Krasicki już w swoich licznych bajkach wytykał szlacheckie przywary, lecz równie trafnie uczynił to w satyrach.

Satyra zatytułowana „Pijaństwo” doskonale pokazuje mechanizm działania nałogu alkoholowego. Krasicki, jako wnikliwy obserwator pokazał upadek moralny człowieka będącego niewolnikiem butelki. Alkoholik po wypiciu znaczącej ilości alkoholu obiecuje, wręcz zarzeka się, że już nie sięgnie po niego nigdy więcej. Bezustannie jednak kieruje swoje myśli w stronę trunków, obsesyjnie rozglądając się za jakąś flaszką. Alkoholik nie czuje się dobrze, cierpi na liczne dolegliwości, boli go głowa i żołądek, ale i tak uważa, ze jedynym lekarstwem dla niego jest alkohol. Rzekoma poprawa humoru i samopoczucia ma nastąpić po wypiciu kolejnego trunku. Kiedy odwiedzają go goście natychmiast częstuje ich alkoholem, twierdząc, ze tak nakazują zasady gościnności. To według niego świadczy o dobrych manierach gospodarza i wpływa pozytywnie na procesy trawienne. Uczestnicy biesiady wdają się w liczne, głośne dyskusje owocujące konfliktami. Na stole pojawia się coraz więcej alkoholu, a wśród gości coraz poważniejsze wymiany zdań i opinii. Alkohol dodaje biesiadującym odwagi i niektórzy próbują pokazać swoje argumenty w sposób siłowy. W efekcie rozpoczyna się wielka bójka. Trunki pozbawiły gości wszelkich zahamowań i ograniczeń, brak także kontroli w słowach i czynach. Jedni już leżą pod stołem, na podłodze. Kiedy jednak po drzemce budzą się, wówczas okazuje się, ze mają liczne rany i nie czują się za dobrze, narzekają na dolegliwości. Satyra przedstawiona w formie dialogu alkoholika z przyjacielem początkowo daje nadzieję, że ten pierwszy się opamiętał i już nie sięgnie po trunek. Przyjaciel wyraża swoją aprobatę dla jego decyzji i przypomina o skutkach nałogu alkoholowego. Człowiek bowiem po wypiciu takiego trunku zaczyna przypominać swym zachowaniem bezrozumne zwierzę, dążące do zaspokojenia pragnienia. Nałogowiec traci oczywiście zdrowie, w akcie nagłej odwagi prowokuje konflikty i liczne bójki, aż w końcu moralnie upada. Puenta jest jednak bardzo gorzka, bowiem na pytanie przyjaciela „gdzie idziesz?”, alkoholik stwierdza: „napiję się wódki”. Mamy tutaj do czynienia ze smutną diagnozą człowieka, który znajduje się całkowicie we władaniu nałogu. Uzależnienie jest tak silne, że niemalże niemożliwe do pokonania. Ignacy Krasicki ośmiesza pijącego, pokazując jak bardzo jest żałosny w swoim postępowaniu. Z drugiej strony satyra ta stanowi cenną przestrogę przed zgubnym wpływem pijaństwa.

Nieco inny charakter ma satyra zatytułowana „Żona modna”. Tutaj podobnie jak w poprzednim tekście Krasicki wprowadza formę dialogu między dwoma przyjaciółmi. Jeden z nich właśnie zawarł związek małżeński i wymienia znajomemu trudności, jakie spotkały go w nowym stanie. W zasadzie do ożenku skłonił go przede wszystkim pokaźny posag żony. Szybko się jednak okazało, że narzeczona żąda spisania intercyzy, co zupełnie mu się nie spodobało, lecz miał nadzieję, że to nie wpłynie ujemnie na ich wzajemne stosunki. Jednak nadzieje młodego męża były płonne, bowiem żonie nie podobało się dotychczasowe jego życie i postanowiła wszystko zmienić. Rozpoczęła przebudowę skromnego domu w wystawny pałac, ogród został przystrzyżony na wzór francuski, a dawna służba została zastąpiona nową, pochodzącą zza granicy. Oczywiście wiązało się to z niemałymi wydatkami, które pokrywał mąż. Żonie jednak wciąż było za mało i postanowiła zorganizować bardzo eleganckie, pełne przepychu przyjęcie, na którym nie mogło zabraknąć licznych rozrywek. Sztuczne ognie, które wówczas zapalono spowodowały wybuch wielkiego pożaru w budynkach gospodarczych. Przerażony mąż natychmiast zaczął gasić ogień, na co żona zareagowała wręcz histerycznie. Dla niej i dla jej gości bowiem taki widok stanowił po prostu doskonałe źródło rozrywki. Żona żyła więc niezwykle wystawnie i dostatnio, co musiał zawsze pokrywać zrozpaczony mąż. Po jakimś czasie oboje zdecydowali się wyjechać do miasta, gdzie żona modna upatrywała kolejnych, kosztownych rozrywek i spotkań towarzyskich. Mąż zatem żali się swemu przyjacielowi, lecz jednocześnie jest świadomy, ze już niewiele można zmienić. Krasicki najwyraźniej ośmiesza zachowanie żony modnej, która wyzyskuje własnego męża, trwoni jego majątek na rzeczy materialne, pełne przepychu, na biesiady towarzyskie wszelkiego rodzaju zachcianki. Z drugiej strony przestrzega także młodych kawalerów przed ślepą pogonią za posagiem i ożenkiem z pobudek materialnych, bez prawdziwych uczuć.

Satyra „Do króla” to z kolei tekst ośmieszający zacofanie i konserwatyzm szlachty polskiej, która nieustannie krytykowała rządy młodego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Krasicki przywołuje kolejne absurdalne argumenty szlachty, której nowy władca się nie podoba i obnaża jej ciemnotę umysłową. Szlachta bowiem krytykuje króla, że ten nie pochodzi z królewskiego rodu, toteż nie godzi się mówić do niego „najjaśniejszy”. Problemem jest także jego polskie pochodzenie, gdyż w końcu „zawżdy to lepiej było, kiedy cudzy rządził”. Szlachta zarzuca mu również, że jest zbyt młody na taki urząd, chociaż Poniatowski wkładając koronę miał 32 lata. Przeszkodą dla nich jest także łagodny i przyjazny dla wszystkich charakter króla. Uważają bowiem, że władca ma być groźny i niedostępny. Pada także zarzut dotyczący zainteresowań Stanisława Augusta Poniatowskiego. Szlachcie nie podoba się, że król przebywa wśród ludzi związanych ze sztuką, literaturą, kulturą i nauką. Zarzuty szlachty przyjmują wymiar absurdu i świadczą przede wszystkim o jej własnym zacofaniu. Krasicki piętnuje poglądy szlachty, która chciałby zawsze kierować władcą i która jest skrajnie konserwatywna.

Satyry Krasickiego to teksty trafne, pisane językiem przystępnym dla każdego czytelnika, a zarazem pełnym wdzięku. Poeta jest bardzo wnikliwym obserwatorem rzeczywistości, potrafiącym postawić odpowiednią diagnozę współczesnemu mu światu. Okazuje się, że niektóre diagnozy do dziś zachowały swoja aktualność.

34. Jak ten sam temat potraktował Jan Kochanowski we fraszce "O doktorze Hiszpanie", a jak Ignacy Krasicki w satyrze "Pijaństwo"?

Jan Kochanowski i Ignacy Krasicki to poeci, których żywot przypadł na inne okresy literackie. Jednak zarówno jeden, jak i drugi otrzymali wszechstronne wykształcenie, odbyli liczne podróże po europejskich krajach i obaj byli cenionymi twórcami literatury.

Kochanowski to poeta renesansowy, kierujący się zasadą „Jestem człowiekiem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce”, toteż jego twórczość zagarnia stosunkowo różne terytoria tematyczne. W jego dorobku literackim odnajdziemy zarówno teksty patriotyczne, jak i miłosne, filozoficzne, a także podkreślające wyjątkowość natury, wyrażające afirmację życia, czy też pochwałę zabawy. Kochanowski korzystał również z różnych gatunków literackich, takich jak np. fraszka, pieśń, tren, czy dramat. Najczęstsze są jednak dwa pierwsze, a więc fraszki i pieśni. Były one zapisem jego przeżyć, emocji, refleksji, spostrzeżeń i opinii. Teksty te stanowią rodzaj lirycznego pamiętnika.

Fraszka zatytułowana „O doktorze Hiszpanie” napisana została, kiedy poeta pełnił służbę dworską. Wtedy właśnie Kochanowski wielokrotnie brał dział w wystawnych ucztach na dworze króla Zygmunta Augusta. Jednym z gości był również prawnik Piotr Rojzjusz, profesor Akademii Krakowskiej i doradca króla, a zarazem znajomy poety. Kochanowski opisuje we wspomnianej fraszce, że kiedyś jego przyjaciel zamierzał wyjść niezauważony jeszcze przed zakończeniem uczty. Tymczasem biesiadnicy zdecydowali nie wstrzymywać Hiszpana, by potem zrobić mu niespodziankę. Kiedy więc biesiada dobiegła końca znajomi doktora zabrali ze sobą trunki i skierowali swe kroki w stronę jego pokoju. Drzwi wprawdzie były zaryglowane, ale jak pisze poeta w końcu „puściły”. Zaspany Hiszpan został niemal zmuszony przez biesiadników do wypicia kielicha za zdrowie. Ci raz po raz namawiali broniącego się doktora do wznoszenia kolejnych toastów, co w końcu skwitował trafnym stwierdzeniem: „szedłem spać trzeźwo, a wstanę pijany”. Fraszka ta to obrazek obyczajowy szlachty dworskiej. Zaledwie kilka wersów, lecz niezwykle sugestywnych w swym przesłaniu. Kochanowski wprowadza do swojego utworu wypowiedzi biesiadników, co stwarza wrażenie malowniczej scenki, którą można odegrać. Poeta jako wnikliwy obserwator życia dworskiego uwiecznił nierzadkie sytuacje pojawiające się na dworze w sposób humorystyczny. Fraszka przypomina nieco żart, figiel, jaki spłatano znajomemu. Kochanowski nie gani jednak zachowania kompanów doktora, bowiem wznoszenie toastów za zdrowie i powodzenie było wówczas zwyczajem zupełnie naturalnym i nierzadkim.

W przypadku satyry Ignacego Krasickiego zatytułowanej „Pijaństwo” sytuacja przedstawia się nieco inaczej. Tutaj spożywanie trunków alkoholowych nie jest już rodzajem rozrywki, lecz raczej niebezpiecznym nałogiem, uzależnieniem prowadzącym do zniewolenia człowieka. Pijaństwo było niestety częstą cechą ówczesnej szlachty. Dążyła ona do zaspokojenia swoich pragnień i nie żałowała sobie kolejnego kielicha, wznoszonego nawet w najbardziej błahym toaście. Poeta doskonale przedstawił w satyrze mechanizm działania uzależnienia alkoholowego i domagał się, aby szlachta w końcu wytrzeźwiała. Krasicki sugestywnie unaocznił skutki niekontrolowanego picia na przykładzie rozmówcy, który znalazł się w sytuacji niemal skrajnego uzależnienia. Jest on raczej świadomy, że jego pijaństwo prowadzi do utraty własnego zdrowia, że paradoksalnie pogarsza stosunki między przyjaciółmi na skutek wywołanych w akcie odwagi konfliktów i bójek. Tekst Krasickiego to swoiste studium psychologiczne alkoholika (patrz temat nr 33). Poeta jednak nie przedstawia tutaj wesołej, żartobliwej scenki rodzajowej, która ma przede wszystkim rozbawiać czytelnika. W „Pijaństwie” bowiem mamy do czynienia z wyraźną krytyką nadużywania trunków przez szlachtę, z ośmieszeniem jego sytuacji. Z drugiej strony Krasicki wydaje się być świadomym, że człowiek w obliczu takiego uzależnienia jest słaby i w pewnym stopniu bezbronny. Jego celem jest przestroga szlachty przed zbyt częstym wznoszeniem niepotrzebnych toastów, przed zbyt intensywnym zaglądaniem do kieliszka zanim nie będzie za późno. Alkohol choć w końcu przeznaczony dla człowieka, nie powinien jednak go zniewolić i doprowadzić do sytuacji, kiedy to właśnie trunek zdobędzie władzę nad nim. Wszystko należy spożywać z umiarem. Alkohol w nadmiarze może bowiem doprowadzić do sytuacji dramatycznych, może wyzwolić reakcje i czyny, których nigdy nie dopuścilibyśmy się w trzeźwym stanie.

35. W jaki sposób Ignacy Krasicki dopomógł swą "Monachomachią" w działalności Komisji Edukacji Narodowej? Określ rodowód i cechy gatunkowe poematu heroikomicznego.

Komisja Edukacji Narodowej (KEN) powstała w roku 1773. Jej wiodącym wówczas celem była reforma systemu polskiego szkolnictwa. Komisja znalazła się w posiadaniu pieniędzy pochodzących z likwidacji zakonów jezuickich. Utworzono wtedy nowe szkoły elementarne dla dzieci pochodzenia chłopskiego oraz mieszczańskiego. Program nauczania kładł szczególny nacisk na przedmioty ścisłe, praktyczne, a także na wychowanie fizyczne oraz obywatelskie. Dotychczasową łacinę, która była językiem wykładowym zastąpiono językiem polskim. Zmianie uległy także podręczniki szkolne, których autorzy należeli do grona najbardziej poważanych ludzi nauki. Jaka była reakcja szlachty w obliczu tak licznych reform edukacyjnych? Postawy były raczej zróżnicowane. Cześć szlachty była zadowolona z przeprowadzonych zmian i swoje dzieci posyłała do nowych, świeckich szkół. Inni wręcz przeciwnie - pozostawali przy szkolnictwie prowadzonym przez zakony. Konserwatywna szlachta nie była zachwycona kasatą zakonów jezuickich, które przecież sama kiedyś kończyła. W obliczu takiej sytuacji pojawiła się potrzeba pokazania szlachcie, jakiego typu nauczyciele dominują w szkołach klasztornych. Sprostał jej biskup warmiński, twórca licznych satyr i bajek - Ignacy Krasicki. Bez wątpienia znał on życie klasztorne z własnego doświadczenia. Obraz takiego życia przedstawił on w słynnej „Monachomachii”, a więc w tzw. wojnie mnichów. Początek utworu to obraz XVIII wiecznego miasteczka, w którym obok nielicznych karczm , kilku domów, wznosiły się liczne klasztory. Za utrzymanie owych klasztorów płaciło z reguły społeczeństwo, a sami duchowni nie mogli narzekać na biedę, bowiem żyli w pełnym przepychu i bogactwie. Mieszkańcy klasztorów cechowali się przede wszystkim bezczynnością, lenistwem, obżarstwem i opilstwem, nie skłonili również od sytuacji konfliktowych zwieńczanych niejednokrotnie bójką. Poeta duchownych określa niewybrednymi epitetami, nazywając ich „wielebne głupstwo”, czy też „święte próżniaki”. Księża nie żałowali sobie dobrego jadła i trunku, o czym zaświadczał ich mało ascetyczny wygląd, a sam poeta tak pisał o nich „siadł, ławy pod nim dubeltowe jękły', czy też „ojciec Gaudenty z rzędu się wytoczył”. W tym próżniaczym trybie życia zatracili jednak prawdziwe powinności, godne stanu duchownego. Rzadko uczestniczyli w porannych mszach, bowiem jak czytamy w „Monachomachii” „ksiądz przeor, porwawszy się z puchu - pierwszy raz w życiu jutrzenkę obaczył”. Swoje wykształcenie też wyjątkowo zaniedbywali, a uczone książki stanowiły często narzędzie w walce. Stwarzanie pozorów erudycji i wszechstronnego wykształcenia nie było im obce. Jeden z ojców tak rozpoczynał swoje przemówienie „Wiem, bom to czytał w uczonym Tostacie - po ciemnej nocy, że jasny dzień wschodzi”. Jak widać nawet tak oczywiste informacje poszukiwał w księgach. Kiedy natomiast w klasztorze rozpoczął się nieznany rozruch, wówczas największym zmartwieniem zakonników było „czy do piwnicy wkradli się złodzieje? Czy wyschły kufle, gąsiory i dzbany?”. Dla nich bowiem utrata trunków stanowiłaby niesłychaną tragedię. Duchowni nie stronią także od bójek, podczas których niejednokrotnie „Lecą sandały i trepki, i pasy, wrzawa powszechna przeraża i głuszy. Wziął w łeb Kapistan obręczem od faski... Longin się z rożnem walecznie uwija. Już był wyciskał talerze i szklanki, pękły i kufle na łbach hartowanych... Rafał zmokłym kropidłem w poświęconej wodzie oczy mu zalał, trzonkiem w łeb uderzył...”. Taki oto, raczej niezbyt budujący obraz zakonników uwiecznił Krasicki w „Monachomachii”, pokazując szlachcie polskiej jakiego pokroju nauczyciele pojawiają się w szkołach klasztornych i edukują ich dzieci. Reakcje na ten utwór były oczywiście kontrowersyjne i wyrażały najczęściej dezaprobatę i powszechne oburzenie stanu duchownego. Krasicki musiał zmierzyć się z zarzutem o bluźnierstwo i herezje. Oskarżenia zdawał się już odpierać w samej „Monachomachii” pisząc „szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych, śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych!”. Tekst bazuje przede wszystkim na ironii, która „bez żółci łaje, przystojnie się dąsa”. Krasicki jako przedstawiciel stanu duchownego nie miał zamiaru nikogo urażać, chciał jedynie uświadomić społeczeństwu polskiemu, że księża nie zawsze kierują się zasadami kościoła. Niekiedy wybierają drogę zakonną, by móc żyć w dostatku, próżniactwie i totalnej beztrosce, obowiązki kościelne pozostawiając gdzieś za sobą. Po licznych zarzutach, niezadowolonych głosach i potępiających reakcjach na wydanie „Monachomachii” Krasicki zdecydował się napisać „Antymonachomachię”. Tutaj podkreśla on przede wszystkim, że obiektem jego ironii nie jest religia, czy Kościół, lecz zakonnicy, którzy niegodni są sprawować swoją funkcję. Okazało się jednak, ze te teksty znalazły swoich zwolenników w bardziej oświeconej i wykształconej części społeczeństwa. Dla tych osób utwory Krasickiego stanowiły źródło wielu żartów i wyszukanego dowcipu. Jan Śniadcki był zdania, że to właśnie „Monachomachia” Krasickiego stanowiła nieocenioną pomoc w realizacji celów Komisji Edukacji Narodowej. Poeta bowiem ośmieszając kadrę szkół przyklasztornych, wzmacniał pozycje szkół świeckich. „Monachomachia” to tzw. poemat heroikomiczny (podobnie „Antymonachomachoa” oraz „Myszeida”). Poematem takim określamy tekst wierszowany o charakterze epickim, lirycznym lub tez epicko-lirycznym. Poemat heroikomiczny przekazuje błahe treści przy użyciu wzniosłej formy. Pochodzi od eposu bohaterskiego i zazwyczaj karykaturalnie i humorystycznie przedstawia dane zjawisko, osoby, czy też sytuację. Jeśli chodzi o bohaterski epos, to wprowadzony zostaje tutaj opis bohatera, rycerza wyróżniającego się walecznością, odwagą i bohaterskimi czynami. Styl wypowiedzi jest na ogół wzniosły i patetyczny, wyróżniający dokonania bohatera. Do eposów homeryckich zaliczymy utwory starożytnego pisarza - „Iliadę” i „Odyseję”. Patetyczność stylu zostaje uzupełniona rozbudowanymi porównaniami homeryckimi, a także określona wersyfikacja (na ogół jest to heksametr). Parodia takiego eposu, a więc wspominany już poemat heroikomiczny był znany już w czasach powstawania literatury starożytnej w Grecji. Renesans nieśmiało nawiązywał do tego poematu, natomiast oświecenie nadało mu pełen wyraz, wykorzystując jako gatunek ośmieszający i demaskujący ludzkie postawy i idee. Tekst bardzo często budowany jest na zasadzie kontrastu, więc - jak już wyżej zostało wspomniane - niewiele znacząca, na ogół błaha treść zostaje zestawiona ze stylem podniosłym i patetycznym, jakby poemat dotyczył spraw ważkich. Postaciami głównymi w „Monachomachi” nie jest dzielny, bohaterski rycerz, lecz grono niezbyt mądrych, niedokształconych, obżerających się zakonników. Krasicki pisze jednak o nich tak, jakby byli ludźmi właśnie na miarę bohatera. Konflikt, a następnie bójka pomierzy zakonnikami przypomina niemal wielką bitwę na miarę wojny trojańskiej. Poeta wprowadza również liczne porównania homeryckie, opisując sytuacje mało istotne. Autor „Monachomachii” dbał również o właściwą wersyfikację, przestrzegając zasad równomiernego rozłożenia akcentów. Wszelkie stosowane przez niego zabiegi stylistyczno-wersyfikacyjne mają służyć podkreśleniu kontrastu pomiędzy czynami postaci, a wzniosłą formą tekstu.

36. Udowodnij, że Ignacy Krasicki swoją twórczość podporządkował dewizie: "bawiąc uczyć".

Polscy patrioci coraz częściej dostrzegali w ojczyźnie kryzys gospodarczy, kulturalny i polityczny. Uświadomili sobie, że Polska chyli ku upadkowi. Zacofana szlachta zdawała się nie dostrzegać zbliżającego się niebezpieczeństwa, obawiała się bowiem utracić dotychczasowe przywileje. Sąsiednie kraje coraz częściej ingerowały w wewnętrzne interesy Rzeczpospolitej i zwodziły szlachtę obietnicami, że to czynią wszystko dla ich dobra. Patrioci zaczęli oponować, podjęli nawet próbę obrony ojczyzny dzięki działaniom, które mają przygotować młodych ludzi na wzorowego obywatela i patriotę. W gronie gorliwych patriotów i zwolenników zmian m.in. w systemie szkolnictwa był także Ignacy Krasicki. Jego wiodąca zasadą było „bawiąc uczyć”. Dzięki takiemu nastawieniu można się o wiele szybciej i łatwiej uczyć. Dzieci w swojej edukacji wykorzystują elementy zabawy i rozrywki. Polska, konserwatywna szlachta nie miała większych chęci do edukacji, zależało jej przede wszystkim na własnych przywilejach i korzyściach finansowych. Nie wskazany więc w jej przypadku był przymus do intelektualnego wysiłku. Należało wiec w odpowiedni sposób zdemaskować jej zacofanie i zaściankowy sposób myślenia i skłonić do ewentualnej refleksji nad swoim zachowaniem i czynami. To dawało poniekąd nadzieję na uzdrowienie sytuacji w kraju.

Ignacy Krasicki przyjął na swe barki funkcje dydaktyka i pedagoga. Wyszydzał konserwatyzm szlachty, brak postępu i zacofanie. Podobnie odnosił się w swoich tekstach do stanu duchownego. Wady i przywary człowieka piętnował w swoich licznych bajkach, satyrach, poematach heroikomicznych, nawet w swojej powieści „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki”. Krasicki jako pierwszy pisarz wprowadził do polskiej literatury powieść. W „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadkach” wprowadził on elementy powieści obyczajowej, utopijnej, nawet przygodowo-awanturniczej. Tekst ten miał sprostać wymaganiom Komisji Edukacji Narodowej, która postulowała o rady dotyczące reform oświaty. Krasicki zatem wyraził w powieści swoją opinię na ten temat. Uświadamiał sobie fakt, że społeczeństwo polskie potrzebuje postaci pozytywnego bohatera, z pochodzenia szlachcica, który uosabiałby najwyższe wartości i łączył cechy sarmackie z ideałami i prądami propagowanymi w oświeceniu. Stworzył więc postać Mikołaja Doświadczyńskiego, który posiadał zdolność wysuwania wniosków ze swoich doświadczeń życiowych.

W pierwszej części powieści narrator koncentruje się na latach dzieciństwa i młodości tytułowego bohatera, wprowadzając przy tym satyryczne elementy jego życiorysu. Mikołaj wychowywany przez kochających rodziców, udaje się do szkoły, by tam pobierać nauki. Nie jest on jednak tym pomysłem zachwycony i kiedy jego ojciec umiera, Mikołaj wraca do rodzinnego domu. Tam jego nauczanie powierza się guwernerowi, który w rzeczywistości jest człowiekiem fałszywym i podstępnym, korzystającym z wszelkich życiowych uciech. Efektem tej edukacji jest zadłużenie Mikołaja, który również wdaje się w liczne konflikty z sąsiadami zakończonymi procesem. Doswiadczyński ostatecznie podejmuje decyzję o wyjechaniu z kraju i odbyciu wielu podróży po świecie. Popada więc w kolejne długi i wyjeżdża do Francji. Tam Mikołaj prowadzi wystawne, pełne bogactwa i przepychu życie, co doprowadza go niemal do bankructwa. Swojego ratunku od wierzycieli szuka w ucieczce. Kiedy więc płynie, czy też raczej ucieka statkiem, ulega wypadkowi na morzu i ranny budzi się na zupełnie nieznane wyspie, która jak się potem okaże nosi nazwę Nipu.

Druga część powieści Krasickiego to utopijna wizja wyspy Nipu. Tutaj każdy odnosi się do każdego z ogromnym szacunkiem, są bardzo pracowici, obce jest im kłamstwo, fałszerstwo i kradzież. Sam Mikołaj Doświadczyński podjął pracę na tej wyspie i uznał zaskoczony, że to da jemu pewną satysfakcję, że właściwie lepiej się czuje, a wszelkie jego dotychczasowe dolegliwości ustąpiły. Mikołaj dojrzał emocjonalnie i fizycznie. Lata rozłąki z rodziną, najbliższymi, w końcu z ojczyzną zrodziły w nim uczucie tęsknoty. Mimo pełnego zachwytu dla wyspy Nipu i stylu życia jej mieszkańców zdecydował się na powrót w rodzinne strony. Wsiadł więc na statek i popłynął w kierunku ojczyzny.

Ostatnia część „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków” dotyczy jego przygód na stałym lądzie. Młody szlachcic był niewolnikiem, pracownikiem kopalni, nawet dostał się do więzienia. Gdy przybył do stolicy Francji, był już zupełnie odmieniony niż przed wyjazdem. Nie szukał rozrywkowego towarzystwa, lecz wkrótce zdecydował o dalszej podróży do Polski. Mikołaj w kraju zajął stanowisko poselskie. Ustatkował się, zmienił stan cywilny, zajmował się dobrze rozwiniętym gospodarstwem, wychowywał swoje dzieci, a potem wnuki. Krasicki w przytoczonej powieści ukazał konsekwencje edukacji prowadzonej w zaciszu domowym przez niekompetentnych guwernerów. Pokazał, że może to prowadzić do utraty zarówno własnej godności, jak i pieniędzy. Być może gdyby Mikołaj otrzymał inne wychowanie i gruntowne wykształcenie, byłby wiernym patriotą, niewyrywającym się za łatwą rozrywką za granicę.

Powieść Ignacego Krasickiego była w okresie jej publikacji dosyć popularna i chętnie czytana. Potwierdza to fakt czterokrotnego jej wydania w ciągu zaledwie trzech lat. Na skutek coraz powszechniejszej edukacji w Polsce, szlachta chętniej i częściej sięgała po ciekawe powieści, a do takich można zaliczyć „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki”. Książka doczekała się nie tylko wydań krajowych, ale także zagranicznych. Napisana zaś została zgodnie z zasadą autora „Uczyć bawiąc”.

37. Jakich problemów dotyczy polemika między Podkomorzym a Starostą w „Powrocie posła” Juliana Ursyna Niemcewicza?

„Powrót posła” Juliana Ursyna Niemcewicza jest utworem , który napisany został w czasie obrad Sejmu czteroletniego, trwającego w latach 1788-1792. Dla Polski był to czas ciężkich i burzliwych rozmów, dyskusji. Rzeczpospolita miała już niestety za sobą pierwszy rozbiór. Tymczasem coraz głośniejsze i zdecydowane stawały się głosy patriotycznej części szlachty, która ceniła dobro ojczyzny nade wszystko. Wystąpili oni z postulatem przeprowadzenia zmian, reform, które miałyby pomóc w przezwyciężeniu kryzysu i nie dopuścić do dalszego upadku państwa nie tylko w zakresie polityki, ale też gospodarki i kultury. Szybko się jednak okazało, że to właśnie przeciwstawne, konserwatywne stronnictwo stanowi siłę, a zarazem pozostaje wręcz nieczułe na pogłębiającą się tragedię Polski. Podczas obrad Sejmu Czteroletniego dochodziło do zaciętej walki obu ugrupowań. Rok 1790 przyniósł pewne zmiany w obradach, bowiem uchwalono, że wybrani na sejmikach nowi posłowie dołączą do tych już obradujących. Na miesiąc przerwano obrady, ponieważ do stolicy przybywali nowi posłowie. Każdy zdawał sobie wówczas sprawę powodzenie przeprowadzenia ewentualnej reformy zależne jest teraz od głosu tych osób. Kiedy postanowiono, ze nowe wybory zostaną przeprowadzone w połowie listopada 1790 roku, wówczas Julian Ursyn Niemcewicz zabrał się do tworzenia swojej komedii zatytułowanej „Powrót posła”. Krótko przed owymi wyborami tekst był gotowy i można już było go przeczytać. Z czasem był on przeznaczony do wystawiania na scenie. Zapowiadane obrady zostały po przerwie wznowione, a utwór Niemcewicza już na początku 1791 roku wystawiano na scenie teatru warszawskiego. Miejsca na widowni wypełniali w przeważającej ilości posłowie. Byli wśród nich zarówno skrajni konserwatyści, jak i wierni i gorliwi patrioci, a także nowi posłowie wybrani na sejmikach. Niemcewicz w kreacji bohaterów swojej komedii przedstawił wszystkie typy szlachcica zasiadającego na widowni. Konserwatyści mieli szansę odszukać się w osobie Starosty, patrioci w Podkomorzym i Walerym. Przedstawienie już od premiery miało liczną widownię i z każdym kolejnym wystawieniem zyskiwało coraz większą popularność. „Powrót posła” był więc niepodważalnym zwycięstwem obozu o orientacji patriotycznej. Natomiast posłowie o zapatrywaniach i przekonaniach bardziej konserwatywnych wyrażali swoją dezaprobatę dla komedii Niemcewicza. Jeden z nich nawet zdecydował wnieść sprawę do sądu, ponieważ był przekonany, że postać Gadulskiego jest wzorowana na nim samym.

W zasadzie w „Powrocie posła” osią konstrukcyjną staje się uczucie miłosne posła Walerego i córki starosty - Teresy. Żona Starosty - Starościna jest kobietą pretensjonalną, niezwykle sentymentalną, zagłębiającą się w infantylne romanse i egzaltowaną poezję. Ona właśnie obiecała Teresę za żonę Szarmanckiemu, który starał się za wszelką cenę wkupić w łaskę przyszłej teściowej. Starosta natomiast chciałby, aby Szarmancki nie rościł sobie żadnych praw do ewentualnego posagu Teresy. Tymczasem jemu tylko o to chodzi. Cała intryga i podstępne plany Szarmanckiego szybko wychodzą na jaw i w efekcie zakochany w Teresie Walery uzyskuje zgodę na jej poślubienie. Niemcewicz wprowadził historię miłosną, aby przy okazji pokazać charaktery typowe dla szlachty. A wiec prezentuje tutaj zarówno przedstawicieli konserwatywnego, jak i bardziej postępowego, skłonnego do reform stronnictwa. Najistotniejszy staje się tu zatem konflikt dwóch ugrupowań, dwóch ideologii i przeciwnych poglądów. „Powrót posła” był komedią o charakterze politycznym, a także obyczajowym, piętnującym ludzkie wady i przywary, demaskującym śmieszność, sentymentalizm i nadmierną pozę. Postacie tego tekstu podzieleni są pomiędzy obóz patriotyczny i konserwatywny. Do pierwszego należy Podkomorzy i jego syn Walery, który poślubia Teresę. To bohaterowie pełni godności, honoru i szacunku dla ojczyzny, wierni powiedzeniu, że „dom zawsze ustępować powinien krajowi”. To ludzie wierzący w potrzebę i skuteczność obrad Sejmu Czteroletniego i w to, że wbrew licznym przeciwnościom uda się przeprowadzić reformy kraju. Do postaci prezentujących poglądy stronnictwa szlachty sarmackiej zaliczymy Starostę Gadulskiego. Mówi on dużo, choć niestety nie zawsze z sensem i nie zawsze po uprzednim przemyśleniu danej kwestii. Starosta jest zwolennikiem wszystkiego, co „stare”, natomiast wszelkie nowości, propozycje zmian odrzuca bez zastanowienia. Oba więc stanowiska poszczególnych bohaterów nieustannie się ścierają i zdają się zupełnie wykluczać. Podkomorzy wyraża się z aprobatą o zawarciu przez Polskę przymierza z Prusami, natomiast Starosta Gadulski twierdzi, że Rzeczpospolita pozostanie bezpieczna dopóki będzie słaba. Uzasadnia to tym, że będąc słabą nie stanowi jakiekolwiek zagrożenia dla innych państw i nie będzie ich prowokować. Wystarczy przywołać choćby fakt pierwszego rozbioru Polski, by udowodnić, ze takie twierdzenie jest całkowicie bez pokrycia i świadczy o ciasnocie umysłowej. Podkomorzy jest pełen dumy z postępowania swojego syna Walerego, który wspólnie z innymi posłami wyzwala ojczyznę „z przemocy i hańby”. Gadulski oczywiście przedstawia zupełnie inna tezę na ten temat. Uważa on, że za czasów Sasów „człek jadł, pił, nic nie robił i suto w kieszeni”. Według niego najpiękniejsze czasy to te, kiedy „jeden poseł mógł wstrzymać sejmowe obrady” i nawet za takie postępowanie „dostał czasem kilka wiosek”. Tymczasem Podkomorzy odpowiada, że to właśnie ten nieszczęsny nierząd, to sejmów zrywanie kraj zgubiło, ściągnęło obce panowanie”. Następnie przechodzi on do wyliczenia innych przewinień rodaków takich jak lenistwo, pijaństwo, szukanie źródeł korzyści finansowych, które znacząco osłabiły pozycję państwa. Starosta Gadulski kwituje to tylko stwierdzeniem, ze zwolennicy reform przeprowadzają zmiany jedynie dla nich samych, a zło wynika przede wszystkim z czytanych przez nich książek, propagujących zdziczałe zwyczaje. Dla niego sporym powodem do zadowolenia jest fakt, ze nie sięga on właściwie w ogóle po literaturę, czy czasopisma. Sejm, który obraduje w równych odstępach czasu również jest dla niego zjawiskiem dziwacznym. Kiedyś bowiem obradowano co dwa lata, przez sześć tygodni. Według światłego Podkomorzego zadaniem sejmu jest obradowanie zawsze w chwili, kiedy wymaga tego sytuacja w państwie. Jak widać obaj panowie znacznie różnią się w wygłaszanych przez siebie poglądach. Niemcewicz starał się w „Powrocie posła” podjąć wszelkie kwestie dotyczące ewentualnych reform. Patrioci apelowali o zdecydowane zlikwidowanie zasady „liberum veto”, a także wolnej elekcji, bowiem przekupna szlachta nierzadko wspierała kandydatów na tron królewskich zupełni nieprzygotowanych na objęcie takiego stanowiska. Ugrupowanie to opowiadało się za wprowadzeniem zasady dziedziczenia tronu, uzasadniając to przekonaniem, że wówczas władza należąca do króla byłaby o wiele silniejsza niż obecnie. Postulowali oni również zwiększenie ilości wojska polskiego oraz wprowadzenie podatków, co oczywiście kwestionował obóz przeciwny. Niemcewicz uświadamia czytelnikowi, że miedzy stronnictwami pojawił się nawet spór o wyzwolenie chłopów z poddaństwa. Obóz bardziej liberalny poddawał tez pod dyskusję kwestię niewłaściwych wśród szlachty konserwatywnej obyczajów. Szczególnie krytykowano bezmyślne naśladowanie cudzych wzorów, wychowywanie dziewcząt na bezmyślne, salonowe damy, zaś chłopców na fircyków wypatrujących panien z odpowiednim posagiem, a także pełen przepychu styl życia, zmierzający do bankructwa. Wszelkie omówione powyżej kwestie stanowią dla Podkomorzego źródło trosk, natomiast dla Starosty Gadulskiego raczej potwierdzenie, że dawna szlachta jeszcze ma swój byt. Ten ostatni nie martwi się, że jego małżonka przechadza się nocami, zapatrzona w rozgwieżdżone niebo, pełna egzaltacji i sentymentalnych uczuć. On poślubił ją w końcu dla niemałego posagu. Podkomorzego irytuje zachowanie Starościny, która przy całej swej sentymentalnej pozie posługuje się jeszcze językiem francuskim, a nie swoim ojczystym. Równie irytujący jest fircyk Szarmancki, który choć wiele podróżował to jednak nigdy nie wykazywał większego zainteresowania dla spraw polityczno-społecznych innych krajów. Jego głównym zajęciem były wszelkiego rodzaju rozrywki, zakupy najmodniejszych ubrań i spotkania towarzyskie. Nie lepiej zachowywał się w Polsce. Również tutaj nie żałował sobie dobrego jadła w restauracjach, zupełnie nie dbając o efekt obrad sejmowych. Działający przede wszystkim podstępnie i z wyrachowaniem, pełen hipokryzji i fałszu został zdemaskowany nawet przez rodzinę Gadulskich, którzy rękę Teresy zdecydowali się oddać skromnemu Waleremu. Wydaje się, ze Podkomorzy i Starosta należą do zupełnie innej rzeczywistości. Pierwszy jest bardzo dumny ze swoich synów, tęskni, kiedy ich nie ma, wychowuje w duchu patriotycznym i bardzo ich kocha. Starosta natomiast oddaje córkę na wychowanie do krewnych. Chciał żyć wygodnie i dostatnio i nawet, gdy decyduje się oddać Walezemu Teresę za żonę rozgląda się za korzyściami dla siebie samego. Jest postacią wybitnie egoistyczną, zapatrzoną jedynie w realizację własnych celów. Choć obaj panowie - Podkomorzy i Starosta - należą do tej samej generacji, to jednak różnią się między sobą. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z pozytywnym obrazem szlachcica, w drugim, wręcz przeciwnie - z negatywnym.

38. Na przykładzie twórczości Franciszka Karpińskiego omów sentymentalizm w literaturze polskiej.

Znany francuski twórca tekstów literackich - Jan Jakub Russeau rozpoczął nowy prąd nazwany sentymentalizmem. Pisarz wierzył, że każdy człowiek jest dobry z natury, lecz przemiany cywilizacyjne doprowadziły do jego upadku moralnego. Postuluje on więc powrót do natury, która daje człowiekowi szczęście. Człowiek w otoczeniu przyrody staje się bardziej wrażliwy i uczuciowy. Rosseau wraz z sentymentalizmem zaproponował literaturze postać sentymentalną. Taka jednostka kierowała się w działaniu głównie uczuciami, ceniła sobie naturalność i prostotę. Rosseau sprzeciwiał się najwyraźniej nurtom racjonalizmu oraz empiryzmu, kwestionując role rozumu i doświadczenia w poznawaniu rzeczywistości. Zwolennicy sentymentalizmu pragnęli odciąć się od naukowości i od roli dydaktyka. Patrzyli bowiem na świat przez pryzmat osobistych doświadczeń, emocji i uczuć. Łączyło się to zazwyczaj z nadmiernym, egzaltowanym wręcz wyrażaniem uczuć, z pozą niemal teatralną. Do wyrażania stanów uczuciowych nieoczekiwanie wdarła się przesada. Najbardziej pożądaną scenerią dla wyrażania najgłębszych emocji była właśnie natura. Obowiązkowe było miejsce pod ulubionym drzewem, księżyc, smutek zaś był wyrażany często w otoczeniu cyprysów cmentarnych. Chętnie czytana była wówczas poezja miłosna oraz gatunek sentymentalnej sielanki.

Do głównych przedstawicieli sentymentalizmu w Polsce należy Franciszek Karpiński. Był on ubogim szlachcicem, zapisującym swój żywot w „Pamiętnikach”. Karpiński był absolwentem kolegium jezuickiego, a następnie studentem teologii, lecz bez dyplomu. Znany był ze swej dużej słabości do kobiet, sam zresztą żadnej z nich nie poślubił. Karpiński miał o sobie mniemanie jako o człowieku niezwykle wrażliwym, a przy tym niegłupim i obdarzonym talentem poetyckim miary Jana Kochanowskiego. Jego sentymentalizm poparty był wielką ckliwością i czułostkowością, nie krył też łez wzruszenia. Dążył nieustannie do sławy, do osiągnięcia sporego majątku, czuł się bowiem ciągle niedoceniony. Do najbardziej znanych jego tekstów literackich należą bezspornie liryki miłosne, także o charakterze patriotycznym i religijnym. Poeta jest autorem znanych do dziś religijnych pieśni zatytułowanych „Kiedy ranne wstają zorze” oraz „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. Jednak jako „poeta serca” znany był przede wszystkim z poezji o tematyce miłosnej. W czasach sobie współczesnych określano go nierzadko „poetą serca”, czego źródłem był jego utwór „Do Justyny. Tęskność na wiosnę”. Tytułową Justynę przyrównywał do zjawisk przyrody, do Słońca, ptaszka, kwiatu, oraz urodzaju. Obecnie niektóre sformułowania z tego wiersza mogą przede wszystkim rozbawić odbiorcę, lecz w czasach Karpińskiego taki utwór znajdywał bardzo wielu odbiorców, którzy rozczulali się nad wyznaniami podmiotu lirycznego. Nawet sam król Stanisław August Poniatowski podczas jednego z obiadów czwartkowych skierował w stronę nadchodzącego Karpińskiego słowa: „kochanek Justyny będzie i w Warszawie kochany”

Poeta znany był także ze swoich „Sielanek” - sentymentalnych i nieco melancholijnych. Rzeczywistość ukazana w tych utworach nie jest raczej zwierciadlanym odbiciem otaczającego nas świata, ale Karpiński sprostał ówczesnemu zapotrzebowaniu czytelników na literaturę pełną uczuć i wzruszeń. Jedną z najbardziej znanych sielanek jest utwór zatytułowany „Laura i Filon”. Podmiot liryczny relacjonuje sytuację, w której Laura udaje się pod jawor, gdzie czeka na ukochanego Filona Dziewczyna jest bardzo podekscytowana tym spotkaniem, a zrazem ogromnie się niecierpliwi. Czekając na swojego mężczyznę pod jaworem zaczyna się zastanawiać nad przyczynami jego spóźnienia. Staje się coraz bardziej podejrzliwa, chwilami nawet zazdrosna, pełna żałości. Wyobraźnia Laury podpowiada jej różnorodne rozwiązania, lecz okazało się, że w rzeczywistości Filon znajdował się niedaleko jaworu i z ukrycia obserwował reakcje ukochanej dziewczyny. W ten sposób zamierzał on testować zachowanie Laury podczas jego nieobecności. Również sam Filon przeżywał wszystko w swej pobliskiej kryjówce. Jego ogromne uczucie miłości przeplatało się z podejrzliwością, zwątpieniem, żałością i zazdrością. Sielanka znajduje w najdrobniejszych szczegółach odzwierciedlenie rzeczywistości . Popularne było wówczas wyznawanie miłości pod jaworem, a także inne sentymentalne elementy jak np. maliny, „plecianka różowa”, czy też kij z wypisanymi imionami zakochanych. Prawdziwa jest również oczywiście wielka, czuła miłość i to spowodowało, ze sielanka „Laura i Filon” odniosła swoisty sukces. Tutaj główną rolę odgrywa miłość, która dopełniania jest przez arkadyjską naturę. Sielanka ta jest z gatunku konwencjonalnych, a nie tak jak w przypadku „Źeńców” Szymonowica, realistyczna.

39. Rola teatru narodowego w okresie oświecenia.

Datę utworzenia pierwszego publicznego teatru w Warszawie szacuje się na rok 1765. Przed tym rokiem przedstawienia teatralne odbywały się n deskach sceny królewskiej, bądź magnackie, a wiec na dworach. Obok tych teatrów pojawiały się również szkolne teatry amatorskie, wystawiające przedstawienia na swoich scenach. Nie każdy jednak miał możliwość obejrzenia sztuk, dlatego też pojawiła się potrzeba stworzenia teatru na większą skalę. Poza tym szerszy dostęp do tego wszelkiego rodzaju przedstawień stwarzał szansę na kontakt szerszej publiczności, w tym mieszczaństwa z tekstem literackim. Rola mieszczaństwa w życiu politycznym kraju był coraz większa i coraz bardziej istotna. Okazało się także, ze uczęszczanie do teatru stanowi rodzaj mody i powszechnej rozrywki, również dla samej szlachty. Jeśli chodzi o rodzaj przedstawień odgrywanych na scenie, to najpierw pojawiały się głównie sztuki zagraniczne, przede wszystkim zaś francuskie, przekładane na język polski. Nieco później natomiast coraz częstsze były sztuki tworzone przez Polaków. Początkowe były to utwory naśladujące dramaty zagraniczne, lecz później już pojawiły się teksty rodzime. Niezwykle popularne w oświeceniu okazały się komedie, które realizowały zasadę „uczyć bawiąc”. Wśród polskich twórców literatury nie brak także komediopisarzy. Zalicza się do nich m.in.: Franciszka Zabłockiego, Franciszka Bohomolca, Wojciecha Bogusławskiego. Dramaty tych pisarzy pojawiały się na deskach właśnie pierwszego w Polsce Teatru Narodowego, który powstał z inicjatywy samego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w warszawskiej Operalni. Początki tego teatru nie były jednak wcale łatwe, bowiem niejednokrotnie król zmuszony był dokładać do kasy ze swoich środków. Oprócz kłopotów finansowych Teatr Narodowy musiał także zmierzyć się z działającą wówczas konkurencją w postaci dwóch trup operowych. Z czasem jednak teatr powoli wychodził z kryzysu, zwłaszcza kiedy jego kierownictwo przejął Wojciech Bogusławski. Jego przewodnictwo nad teatrem trwało blisko trzydzieści lat. To człowiek pełen zdolności organizacyjnych, który potrafił dobrać znakomicie aktorów, zajmował się przekładem obcych tekstów dramatycznych na język polski, a także sam pisał liczne utwory wystawiane potem na scenie. Niemały wpływ na rozwój teatru miał także Franciszek Bohomolec, który zajmował się tworzeniem sztuk przeznaczonych na scenę jeszcze przed powstaniem Tetru Narodowego. Bohomolec często czerpał pomysły do swoich komedii z dramatów zagranicznych, zazwyczaj z Moileia, którego sobie szczególnie upodobał. Jego komedie są pełne słów krytyki wobec kultu tradycji szlacheckiej. Piętnował on także naśladowanie zachodnich (szczególnie francuskich) wzorców w każdej dziedzinie życia, skąpstwo, a także ucisk poddanych. Bohomolec na karty swoich komedii wprowadza zazwyczaj dwie, kontrastowo ze sobą zestawione postaci. Ciekawym zabiegiem było także wprowadzenie na scenę służących, którzy mieli dar rozwikłania wszelkich intryg.

Do równie znanych twórców komedii należał Franciszek Zabłocki. Podobnie jak Bohomolec korzystał on ze sztuk zagranicznych, przystosowując je do realiów polskich. Jego najbardziej znane komedie, cieszące się wówczas ogromną sławą i zainteresowaniem to „Fircyk w zalotach” oraz „Sarmatyzm”, realizujące znaną już zasadę, aby uczyć, bawią zarazem.

Teatr Narodowy odegrał również istotną role w okresie Sejmu Czteroletniego (1788-1792), jako narzędzie walki o wprowadzeni koniecznych dl wzmocnienia państwa zmian społeczno-politycznych. Dyrektor Teatru - Wojciech Bogusławski dążył do przeprowadzenia tych reform. Dlatego też zdecydował, ze oprócz sztuk rozrywkowych, w repertuarze Teatru Narodowego pojawią się także dramaty odnoszące się aktualnej sytuacji w kraju. Do sztuk takich należał m.in. „Powrót posła” Juliana Ursyna Niemcewicza.

40. Scharakteryzuj i określ funkcje gatunków charakterystycznych dla literatury oświeceniowej.

Druga połowa XVII wieku to czas formowania się w literaturze tzw. klasycyzmu. Jej twórcami byli poeci, prozaicy, jak również liczni dramaturdzy, którzy wprowadzali do swoich utworach elementy klasycyzmu, odwołując się do zasad ustalonych jeszcze w okresie renesansu. Ważnym czynnikiem była klarowność myśli i precyzja w ich wyrażaniu. Wzorem, który wówczas uznano za godny naśladowania była rzeczywistość dworu królewskiego, służący za natchnienie dla twórców literatury. Życie przeciętnych obywateli, język z naleciałościami gwarowymi zupełnie nie były akceptowane w tekstach literackich. W tym czasie poeta z Francji Boileau określił wytyczne tworzenia sztuki poetyckiej w poemacie zatytułowanym po prostu „Sztuka poetycka”. Poemat ten został przetłumaczony na język polski przez Franciszka Ksawerego Dmochowskiego, który zatytułował go „Sztuka rymotwórcza”. Wiodącym zadaniem literatury w myśl tych zasad miało być wierne naśladowanie natury. Fabuła natomiast musiał być zbudowana jedynie w oparciu o wydarzenia rzeczywiste, jakakolwiek fikcja była po prostu nie do przyjęcia. Sytuacje opisywane przez twórca miały być zgodne z doświadczeniami człowieka, z jego rozumem i rozsądkiem.. Jakiekolwiek elementy noszące znamiona osobistych przeżyć, czy tez będące swoistym rysem indywidualności nie miały racji bytu. Bardzo ważne - co oczywiste - było słowo. Słowa bowiem były starannie dobrane i wyszukane, wszelkie zaś kolokwializmy, baź wulgaryzmy były likwidowane z obszaru literatury. Język literatury miał być wykwintny i elegancki bez względu czy posługiwał się nim człowiek z dworu królewskiego czy tez po prostu zwyczajny chłop. Można to bez trudu dostrzec w sielankach, gdzie pasterze i pasterki posługują się językiem niecodziennym i nietuzinkowym. Słowo w literaturze miało jednak być zarazem jasne i klarowne, pozbawione nadmiernego zdobnictwa, jakie spotykamy na kartach tekstów barokowych. Oświeceniowi pisarze w Polsce, podobnie jak pisarze z Francji, kierowali swe słowa już nie tylko do władcy, lecz również do licznych odbiorców z warstwy szlacheckiej, a nawet mieszczańskiej. Pragnęli, aby odbiorcy ich tekstów byli zaangażowani i aby powstali z upadku intelektualnego. W tym celu przez ich twórczość niejednokrotnie przemawiał swoisty dydaktyzm. Literatura obok funkcji rozrywkowej miała także uczyć. Aby to osiągnąć nie bez znaczenia było dobranie właściwego gatunku literackiego. Jak się okazało okres oświecenia obfituje w bardzo zróżnicowane gatunki, które miały sprostać oczekiwaniom każdego czytelnika. Chętnie czytana byłą bajka, satyra, poemat heroikomiczny, a także sielanka. Niemała popularnością cieszyła się także zapoczątkowana przez Ignacego Krasickiego powieść („Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki”). Oprócz tych gatunków, pojawiły się również te związane z publicystyką jak np. esej, czy felieton. Ten pierwszy jest szkicem o charakterze filozoficznym, naukowym, publicystycznym, poruszający kwestie, ważnego, aktualnego zjawiska. Esej wprowadza punkt widzenia autora, cechuje się wyszukanym i niebanalnym sposobem przekazu, wprowadza błyskotliwe aforyzmy, obrazy poetyckie. Gatunek ten rozwinięty w XVII wiecznej Anglii oraz Francji przedostał się do Polski, gdzie został rozpowszechniony na obszarze publicystki. Można było przeczytać esej na łamach „Monitora” wzorowanym na angielskim „Spektatorze”. Również pojawiał się na kartach twórczości publicystycznej Stanisława Konarskiego i Stanisława Staszica, a także wśród szkiców o charakterze naukowym i filozoficznym braci Śniadeckich. Teksty tych pisarzy miały na celu wpływanie na światopogląd Polaków i doprowadzić do jego zmiany.

Jeśli natomiast chodzi o felieton, to jest to częsty gatunek publicystyczny, który charakteryzuje si dosyć swobodnym charakterem i nierzadko wprowadza literackie środki ekspresji. Wyjątkowy często pojawiła si ena łamach wszelkiego rodzaju dziennikach i tygodnikach.. Odnosi się oczywiście do wydarzeń i zjawisk aktualnych. Twórcy felietonów nierzadko wprowadzają elementy satyry i żartu. W porównwnaiu natomiast z wcześniej omawianym esejem, felieton jest nieco krótszy i zawsze podejmuje aktualną tematykę. Kwestie w nim poruszane są bardzo różnorodne, toteż w zakresie felietonu wyróżniamy felietony obyczajowe, literackie, polityczne, a także o charakterze satyrycznym. Felieton narodził się w XIII wiecznej Europie, jego rowój związany był z coraz częstszym pojawianiem się w prasie.

Jeśli zaś chodzi o rozwój gatunków dramatycznych w okresie oświeceniu, to najbardziej rozwinięta i najbardziej popularna była wówczas komedia. To tekst charakteryzujący się humorystycznymi elementami, które podporządkowane są dynamicznej akcji zamkniętej, która prowadzi na ogół do szczęśliwego zakończenia perypetii bohaterów. Komedia narodziła się już w starożytnej Grecji, rozpowszechniona szczególnie przez Arystofanesa, a następnie przez Terencjusza. W obrębie komedii nowożytnej dostrzeżemy liczne nawiązania do starożytnej. Gatunek ta ma liczne odmiany. Możemy bowiem wyróżnić komizm sytuacyjny, czy tez komizm charakterów, albo komizm słowny. We Francji komedię tworzył znany komediopisarz Molier, który pisał często właśnie komedię sytuacyjną, obyczajową. W Polsce okresem świetności dla komedii był XVIII wiek, kiedy to powstało naprawdę wiele tekstów komediowych, wystawianych potem na deskach Teatru Narodowego.

41. Jakie propozycje reform zawarte zostały w publicystyce doby oświecenia?

Schyłek okresu panowania Sasów w Polsce, był czasem, w którym literatura zaczęła propagować przeprowadzenie zmian politycznych w kraju. Włączył się do tego Stanisław Konarski, który całą akcję apelującą o przemiany zainicjował tekstem zatytułowanym „O skutecznym rad sposobie”, wymierzonym przeciw zgubnej dla Rzeczpospolitej zasadzie „liberum veto”. Działalność Konarskiego została szybko doceniona przez jemu współczesnych. Nawet król Stanisław August Poniatowski polecił wybijać medale dla niego z krótkim, ale bardzo sugestywnym i znaczącym hasłem brzmiącym „Sapere auso”.

W tym czasie również kanclerz Andrzej Zamoyski przymierzał się do opracowania projektu nowych praw. Wśród owych reformatorów pojawił się także Stanisław Staszic. Należał on do stanu mieszczańskiego, ale mógł poszczycić się gruntownym wykształceniem, ambicją i ogromnym przywiązaniem do ojczyzny. Staszic w okresie obrad Sejmu Czteroletniego napisał i wydał „Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego”, a także „Przestrogi dla Polski”. W tych tekstach skupiał się on na kwestii ucisku chłopów pańszczyźnianych, dowodził destrukcyjnej roli magnatów, a przy tym sugerował, ze Polska może paść ofiarą kolejnych rozbiorów. W „Przestrogach dla Polski” Staszic zwracał się do posłów i całej szlachty, aby w końcu przejrzeli na oczy i dostrzegli ogromne niebezpieczeństwo, jakie pojawiło się przez Rzeczpospolitą w postaci utraty własnej niepodległości. Pisarz bardzo bał się utraty suwerenności kraju i dlatego starał się on skierować swoją uwagą głównie na problemy ojczyzny. Poświęcił on część swoich rozważań kwestii „liberum veto”, która był według niego zasadą prowadzącą do paraliżu i zahamowania pracy władzy ustawodawczej i prawodawczej. Staszic głośno i dobitnie domagał się likwidacji tej zasady. Był on również znany z obrony praw mieszczańskich. Chciał bowiem, aby mieszczanie posiadali w sejmie swoich przedstawicieli na tych samych prawach co sama szlachta. Staszic twierdził, że osłabiona władza i pozycja króla jest bardzo niekorzystna dla państwa i może zaowocować kolejnymi rozbiorami. Postulował także wprowadzenie monarchii konstytucyjnej. Dywagował również na temat obrony państwa i wysunął propozycję utworzenia stałej i mocnej armii o liczebności około 100.000. Tak liczna armia powinna brać udział w odpowiednich szkoleniach i mieć właściwe wyposażenie. Staszic zdawał sobie sprawę, że takie wojsko wymaga sporych nakładów finansowych, ale uważał, że jest to absolutnie niezbędne. Wysunął więc postulat, by szlachta pokrywała te wydatki poprzez płacenie niemałych podatków, lecz miały być one adekwatne do posiadanej ziemi. Dla Staszica istotna była również kwestia miast oraz wsi. XVIII wiek bowiem przyniósł coraz szersze wpływy stanu mieszczańskiego zarówno w krajach europejskich, jak i w Polsce. Mieszczanie więc zaczęli otrzymywać coraz większe i coraz bardziej znaczące prawa. W kwestii chłopów natomiast Staszic apelował o zmianę ich traktowania przez panów. Miał on świadomość, że są oni wykorzystywani do najcięższych prac, a szlachta nie wyrazi zgody na ich uwłaszczenie. Staszic chciał po prostu, aby chłopi byli w końcu traktowani jak ludzie, by szlachta roztaczała nad nimi właściwą opiekę. Jednak największe pretensje rościł on sobie do samych magnatów. To właśnie im zarzucał przyczynianie się do zguby ojczyzny, oskarżał ich o demoralizacje innych stanów, bowiem jak się nieraz okazywało szlachta była w nich ślepo zapatrzona. Stanisław Staszic nie starał się tworzyć programu pełnego wzniosłych ideałów i nierealnych planów. Był on realistą i nie chciał, aby szlachta odrzuciła jego pomysły. Wiedział, że jego propozycje nie są w pełni wystarczalne i że jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Bardzo jednak pragnął, aby stan szlachecki przebudził się, przemyślał jego postulaty i zaczął działać w kierunku określonych zmian. Potrzeba reform w państwie była po prostu niepodważalna.

Oprócz Staszica do aktywnych zwolenników reform należał także pisarz Hugo Kołłątaj. Podczas obrad Sejmu Czteroletniego Kołłątaj zasłynął jako działacz stronnictw patriotycznego oraz osoba współtworząca reformę zawartą w akcie Konstytucji Trzeciego Maja. Zebrał on kilka osób o zapatrywaniach patriotycznych i poglądach dosyć radykalnych, a następnie stworzył z nimi ugrupowanie nazwane „Kuźnicą Kołłątajowską”. Sam Kołłątaj jest twórcą wielu tekstów o charakterze politycznym, w których odnosił się oczywiście do kwestii najważniejszych dla ojczyzny. Chodzi tutaj przede wszystkim o ustrój państwa, o władzę, a także o sytuację stanu mieszczańskiego i chłopskiego. Kołłątaj wydał w okresie Sejmu Czteroletniego tekst zatytułowany „Do Stanisława Małachowskiego, referendarza koronnego, o przyszłym sejmie Anonima listów kilka”, który został poszerzony o nowe kwestie w kolejnych dziełach i jego publicznych wystąpieniach. W propozycjach i postulatach Kołłątaja możemy bez trudu dostrzec zbieżności z programem Stanisława Staszica zawartym we wspomnianych już wyżej „Przestrogach dla Polski”. Kwestie różnicujące postawy obu panów są naprawdę niewielkie. Można tutaj przywołać propozycję Staszica dotyczącą jednoizbowego sejmu dla stanu szlacheckiego i mieszczańskiego. Podczas gdy Kołłątaj postuluje wprowadzenie dwóch oddzielnych izb. Ten ostatni wysunął także projekt zawierania umów pomiędzy chłopami a ich panami odnośnie czynszu bądź wykonywanej pracy.

W kręgu Kołłątaja przebywał także Franciszek Salezy Jezierski, który pełnił funkcje wizytatora placówek oświatowych z polecenia Komisji Edukacji Narodowej. Jezierski był jednak również pisarzem o bardzo dużym poczuciu humoru i raczej radykalnych poglądach. W krytyce szlachty i magnaterii wykazał się on większą bezwzględnością i bezpośredniością niż dwaj poprzednicy - Staszic i Kołłątaj. Krytyka jego była bardzo ostra, cięta i nieustępliwa. W obronę wziął natomiast chłopów orz mieszczan, bowiem to właśnie w nich upatrywał szczerych postaw narodowych. Franciszek Salezy Jezierski opublikował „Katechizm o tajemnicach rządu polskiego”. W tekście tym w sposób ironiczny określił karykaturę państwa feudalnego. Odwołanie do katechizmu w tytule dzieła ma oczywiście soje uzasadnienie w samym tekście. Jezierski bowiem wprowadził formę pytań i odpowiedzi zbudowanych na przykładzie katechizmu. Utwór był wówczas chętnie czytany, między innymi ze względu na swój bardzo przystępny styl wypowiedzi, a wprowadzona do niego ironia czyniła go jeszcze barwniejszym i intrygującym.

Tego typu dzieła, jakie wyszły spod pióra Staszica, Kołłątaja i Jegierskiego poprzedzały narodziny Konstytucji Trzeciego Maja, która była dokumentem niezwykle nowoczesnym i postępowym w tamtym okresie. Polska Konstytucja była drugą tak postępową po Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Stanowiła ona potwierdzenie faktu, że Rzeczpospolita potrafi zmobilizować siły do przeprowadzenia niezbędnych reform, wzmacniających państwo. Nierównym przeciwnikiem niestety okazali się zaborcy, którzy doprowadzili do druzgocącej klęski kraju. Znany jest incydent w Targowicy, który ma swoje źródło w ugodowości i skłonności do przekupstwa części szlachty. Konserwatywna szlachta odrzuciła projekt Konstytucji 3 Maja, doprowadzając ojczyznę do całkowitej utraty niezależności i suwerenności.

42. Molier jako mistrz komedii.

Komedia to gatunek, który swoje początki bierze już w okresie starożytnej Grecji (patrz temat nr 40). Przetrwała ona przez liczne stulecia, by w okresie oświecenia osiągnąć niebywałą popularność. Przyczynił się do tego m.in. komediopisarz Molier, pochodzący z Francji. Był on mieszczańskiego pochodzenia o godności tapicera królewskiego. Jednak, kiedy okazało się, że Molier zakochał się aktorce, wówczas zdecydował się przystąpić do teatralnej trupy. Jego droga do kariery w tym zawodzie biegła przez wszelkie możliwe szczeble. Molier był bowiem aktorem, a później pełnił funkcje dyrektora teatru, by wreszcie samemu dostarczać repertuar przeznaczony na scenę. Oczywiście przeskakiwanie kolejnych szczebli nie było wcale taki proste, ponieważ mnożyły się nieustannie finansowe problemy. Nie powstrzymywało to jednak molierowskiej grupy przed kolejnymi występami scenicznymi i z czasem zaowocowały one zasłużoną popularnością i sławą. Sam Molier, a właściwie jego komedie zyskały sobie spore poparcie publiczności, a nawet uznanie ze strony ówczesnego króla Francji Ludwika XIV. Zdarzało się jednak, że niektórzy negowali wartość molierowskich komedii, bowiem odnajdywali siebie samych w kreacjach poszczególnych bohaterów. Molier większość swojego życia spędził na scenie, bądź tuż przy niej. Tak tez zakończył swój żywot, umierając podczas wystawienia sztuki „Chory z urojenia”. Kościół jednak nie chciał zgodzić się na pogrzeb Moliera w ziemi poświęconej, toteż odbył się on w nocy.

Dorobek literacki tego komediopisarza jest wręcz imponujący, obejmuje bowiem około trzydzieści utworów. Często tworzone były one w bardzo szybkim tempie, aby publiczność miała nieustannie nowe wrażenia i źródło rozrywki. Molier korzystał już z dokonań wcześniejszych komediopisarzy. Do jego najbardziej znanych komedii zaliczyć należy „Świętoszka” i „Skąpca”.

Pierwszy z wymienionych utworów demaskuje i poddaje surowej krytyce fałszywą pobożność, zahaczającą wręcz o dewocyjność. Akcja rozgrywa się w domu Orgona, który pewnego dnia przyprowadził Tartufa, nieustannie modlącego się i leżącego krzyżem w kościele. Nowy gość niemal od razu objął czołową pozycję w domu Orgona, zapewniając sobie niebywałą przychylność domowników. Sam Orgon nawet zdecydował, ze odda Tartufowi swoją jedyną córkę za żonę. Jednak szybko się okazało, że przybysz nie jest w stanie wkupić się w łaski wszystkich mieszkańców. Podejrzliwa pokojówka Doryna spostrzegła, że Tartufe składa nieprzyzwoite propozycje pani domu - Elwirze i w ogóle jest dosyć wrażliwy na wdzięki kobiece. „Świętoszek” umiejętnie zyskał sobie całkowite poparcie Orgona i zaczyna zachowywać się dosyć śmiało i pretensjonalnie. Decyduje się wyznać swoje uczucie Elwirze i składa propozycje zachowania ich wzajemnych stosunków w tajemnicy, ponieważ Orgon nigdy by w to nie uwierzył. Faktycznie ma rację, ponieważ syn gospodarza - Damis - wielokrotnie sugerował ojcu, że „Świętoszek” jest pobożny tylko na pokaz, a w rzeczywistości zaleca się do jego żony. Ten jednak nie przyjmuje tego do wiadomość, nie wierzy, a w konsekwencji wyrzuca potomka z domu, a majątek zapisuje Tartufowi. Oczywiście Tartufe z wyuczoną do perfekcji pokorą akceptuje wolę Orgona i zwraca się do niego słowami „wola niebios we wszystkim niechaj się wypełni”. Żona Orgona staje się coraz bardziej poirytowana całą sytuacją i chce zdemaskować prawdziwe oblicze „Świętoszka”. W tym celu wymyśla podstęp. Kiedy Orgon chowa się pod stołem, wówczas Elwira spotyka się z Tartufem, prowokując go do miłosnych wyznań i niedwuznacznych czynów. Orgon wiec obserwując całą sytuację z ukrycia, nagle wychodzi spod stołu i w jednej chwili maska założona przez „Świętoszka” opada. Pan domu przyznaje się do popełnionych błędów w traktowaniu gościa i wyrzuca go za próg. Nie jest to jednak takie proste, bo przecież to właśnie Tartufe jest spadkobiercą całego majątku Orgona i Elwiry. Ukochany Marianny - Walery przybywa nieoczekiwanie z wiadomością dla Orgona, że Tartufe wydał księciu kompromitujące dokumenty polityczne. W tym czasie także wkracza woźny trybunału z rozkazem przekazania majątku nowemu spadkobiercy. Tymczasem przybywa także Oficer, który nagle zawiadamia Orgona, że incydent z dokumentami został unieważniony, a on sam ma nakaz aresztowania oszusta Tartufa. „Świętoszek” jak się okazało nie jest tym za kogo się podaje. Wszystko zatem kończy się szczęśliwie - oszust ponosi zasłużoną karę, a Orgon oddaje rękę swojej córki Marianny jej ukochanemu Waleremu.

Równie popularna była druga z wyżej wymienionych sztuk - „Skąpiec”. Tutaj główną postacią jest starszy, bardzo zamożny Harpagon. Jest on wdowcem i ojcem dorosłych już dzieci - Kleanta i Elizy. Harpagon znany jest powszechnie z swego ogromnego skąpstwa i sknerstwa, a co za tym idzie upatruje we wszystkim oszczędności. Z takim człowiekiem życie nie jest zbyt proste, o czym przekonały się doskonale jego dzieci. Ukochany Elizy - Walery pragnie wkupić się w łaski jej ojca, zyskać jego przychylność i zaufanie, aby móc śmiało prosić o jej rękę. Tymczasem syn Harpagona, zadłużony zakochuje się w Mariannie, która mieszka z ubogą, niemłodą już matką. Nieoczekiwanie Harpagon zachwyca się Marianną i za wszelka cenę pragnie się z nią ożenić. Najpierw decyduje się usunąć ze swojego majątku syna i córkę. Eliza według planów ojca miałaby wyjść za mąż bez posagu za jego przyjaciela, człowieka już sędziwego, lecz bogatego Anzelma. Kleant zaś zgodnie z zamierzeniem Harpagona powinien pojąć za żonę wdowę, która również nie narzeka na brak pieniędzy. Zdegustowany do granic syn nie zamierza godzić się z wolą ojca i decyduje się pożyczyć od lichwiarzy kilkanaście tysięcy franków. Dzięki tym pieniądzom mógłby ożenić się z Marianną i wyjechać z nią w inne miejsce. Plan choć wydaje się prosty, to jednak szybko się komplikuje. Lichwiarzem bowiem okazuje się być jego własny ojciec, od którego Kleant pragnie przecież się uwolnić. Harpagon decyduje się również zrealizować swój plan poślubienia Marianny. Oczywiście pragnie zorganizować wielką, wystawną ucztę, ale nie ma zamiaru pokrywać jej ewentualnych wydatków. Na uroczystości zjawia się Marianna, nieszczęśliwa i sparaliżowana wizją życia z człowiekiem takim jak Harpagon u boku. Marianna jest oczywiście zakochana z wzajemnością w Kleancie, kiedy jednak skąpy ojciec się o tym dowiaduje decyduje się wyrzucić go z domu. Kleant natomiast jednoczy się ze służącym Strzałką, który również kiedyś został usunięty z domu przez Harpagona. Strzałka zaobserwował jak skąpiec ukrywa z ogrodzie pokaźną sumę pieniędzy, po czym wykopał go i wręczył Kleantowi. Harpagon szybko dostrzegł brak zawartości swojej cennej szkatułki i zgłosił to niezwłocznie policji. Podczas toczącego się śledztwa Harpagon oraz Walery napomykają o „skarbie”. Dochodzi jednak do nieporozumienia, gdyż Kleant cały czas ma na uwadze swoją szkatule, natomiast Walery - jego córkę Elizę. Walery staje się w tej sytuacji głównym podejrzanym o przywłaszczenie sobie zakopanego majątku Harpagona i w efekcie mocno dotknięty tym oskarżeniem wspomina o reputacji swojej rodziny. Walery snuje opowieść o dramatycznym wypadku statku, którym płynęli jego rodzice i siostra. Siedzący obok Anzelm nieoczekiwanie rozpoznaje w Walerym swojego syna, natomiast w Mariannie własną córkę. Żył on bowiem w przeświadczeniu, że jego rodzina nie wyszła cało z tonącego statku, więc zdecydował się wówczas wyjechać do Paryża i tam przebywał pod nowym nazwiskiem. W ten sposób pozornie obcy sobie ludzie nagle na nowo stali się jedną rodziną. Anzelm cieszył się również ogromne z ukochanej swojego syna - Elizy. Tymczasem Harpagon odnajduje szkatułkę i oddaje Kleantowi za żonę Mariannę.

Molier w swoich komediach nie miał zwyczaju przestrzegania zasad poetyki. Jego zasadą natomiast było łączenie różnych typów komizmu w jednym utworze, a także nadawanie wypowiedziom bohaterów znamion indywidualizmu, co raczej nie było wówczas do końca akceptowane. Postacie wykreowane w molierowskich komediach z jednej strony uosabiają osobowości tamtego okresu, z drugiej jednak mają zdolność przekraczania czasu, prezentując cechy wręcz uniwersalne. Czy zatem Molier pisał teksty o rysie psychologicznym? On sam wyrażał się o swoich dokonaniach literackich w następujący sposób:

„Gdy chodzi o poprawę, nic tak skutecznie nie wpływa na ludzi, jak odmalowanie ich przywar. Najstraszliwszy cios zadaje się ułomnościom, wystawiając je na szyderstwo świata. Ludzie znoszą z łatwością przyganę, ale nie szyderstwo. Człowiek godzi się na to, iż może być złym, ale nikt nie godzi się być śmiesznym”.

Powyższe słowa świadczą o wnikliwej obserwacji drugiego człowieka przez Molier. Ten komediopisarz stał się źródłem wielu inspiracji i natchnień dla twórców komedii następnych stuleci.

ROMANTYZM

43. Wyjaśnij, na czym polegał przełomowy charakter "Ody do młodości" Adama Mickiewicza.

„Oda do młodości” Adama Mickiewicza to pierwszy tekst, który zapowiada nadejście romantyzmu w polskiej literaturze.

Adam Mickiewicz należał do szlachty średniozamożnej. Urodził się w Zaosiu, lecz wkrótce rodzina Mickiewiczów przeprowadziła się do Nowogródka. Tam ojciec Adama pracował na stanowisku adwokata w tamtejszym sądzie. Poeta swoją edukację rozpoczął właśnie w Nowogródku, natomiast studia odbył na Uniwersytecie Wileńskim. Wilno było w owym czasie miastem dosyć dobrze rozwiniętym, oferującym wykształcenie na stosunkowo wysokim poziomie. Adam Mickiewicz działał aktywnie w środowisku patriotycznej młodzieży wileńskiej i w roku 1817 utworzone zostało Towarzystwo Filomatów o charakterze tajnym, zrzeszające studentów i absolwentów tamtejszego uniwersytetu. Na początku swojej działalności Towarzystwo miało profil naukowy, z czasem jednak pojawiły się dyskusje dotyczące aktualnej sytuacji społeczno-politycznej. Filomaci pragnęli, aby społeczeństwo zaczęło w końcu działać na rzecz odzyskania niepodległości kraju. Pełni wzniosłych ideałów nie akceptowali rzeczywistości, w jakiej przyszło im żyć. Parę lat po utworzeni Towarzystwa Filomatów powstało tzw. Koło Promienistych zrzeszające studentów z młodszych lat studiów. Filomaci roztoczyli opiekę nad nimi, lecz hasła Promienistych były radykalnie i domagające się suwerenności Polski, a to nie podobało się władzom uczelni. W efekcie rektor doprowadził do zwieszenia działalności Koła. Należący do tego ugrupowania Tomasz Zan wkrótce utworzył nowy związek nazwany Związkiem Filaretów, skupiający studentów z Koła Promienistych. Członkowie Towarzystwa Filomatów świadomi byli, że głoszenie zbyt radykalnych haseł niepodległościowych może sprowadzić na nich ryzyko represji. Na tym tle doszło między nimi, a ugrupowaniem Filaretów do licznych nieporozumień i konfliktów. Adam Mickiewicz obrał wówczas poglądy tych drugich. Poeta znajdował się wówczas w Kownie, bowiem w roku 1819 był zobowiązany wykonywać tam pracę w roli nauczyciela. Nie miał innego wyjścia, bowiem posada ta miała stanowić formę spłacenia stypendium otrzymywanego w okresie studiów. Mickiewicz pisywał sporo listów ze swoimi przyjaciółmi, przysyła im również rękopisy swoich utworów. Jednym z takich rękopisów była właśnie „Oda do młodości”. Utwór otwiera motto pochodzące z tekstu klasyka niemieckiego Friedricha Schillera, a brzmi ono następująco: „Stare kształty rozpadają się”. Utwór Mickiewicza jest usytuowany niejako na styku dwóch epok: oświecenia i romantyzmu. Początkowo czytelnicy „Ody” mieli z nią problem, bowiem nie znano do tej pory tego typu utworu i przesłanie nie było dla nich do końca jasne. Żywe były w nich jeszcze poglądy i nurty oświeceniowe, pomimo rodzenia się swoistego buntu. Był to bunt nie tylko przeciw tej tragicznej rzeczywistości, ale także przeciw przestarzałym zasadom, martwym ideałom, przeciw filozofii „szkiełka i oka”. Młodzi ludzie jednak nie zawsze byli w stanie sprecyzować jasno swoje myśli i poglądy, nie zawsze potrafili zastąpić stare, nieakceptowane przez nich wartości nowymi, świeżymi, które wskazałyby im właściwą drogę działania. Wszystko zdawało się być rozmyte we mgle, mało klarowne i trudne do zdefiniowania. Świat klasycyzmu stawał się powoli przeszłością, ale na nową rzeczywistość brakowało pomysłu. Mickiewicz w „Odzie do młodości” wyłożył w zasadzie wytyczne nowego myślenia, nowego pojmowania świata, odmienne od tych, które propagowało oświecenie. Jeszcze sam gatunek utworu, czyli oda osadzony jest w mijającej epoce. Do elementów spotykanych na kartach literatury oświeceniowej wykorzystanych przez Mickiewicza w „Odzie” zaliczyć można również ideę braterstwa, podporządkowanie jednostki społeczeństwu, a także pewne odnośniki do mitologii, czy też specyficzna kompozycja zbudowana równolegle na dwóch motywach treściowych. Mimo tak licznych nawiązań do znanej wówczas literatury, okazało się, że wiele osób, przyjaciół poety nie odczytało poprawnie przesłania utworu. Stało się tak prawdopodobnie, ponieważ Mickiewicz wprowadził do tekstu także nowe idee i zupełnie nowy sposób postrzegania rzeczywistości. Dotyczy to m.in. prymatu świata duchów nad światem realnym, opartym na rozumie czy też doświadczeniu. Poeta nawołuje „łam, czego rozum nie złamie, tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga”, to nie było raczej zgodne z ideami propagowanymi przez oświecenie. Zarzuty pod adresem mickiewiczowskiej „Ody” dotyczyły również słownictwa, języka, stylu, jakim się posługiwał w utworze, gdyż najwyraźniej nie realizowały one zasad tworzenia sztuki poetyckiej. Nawet przyjaciel (!) Mickiewicza - Czeczot wyrażał swoją dezaprobatę dla zabiegów stosowanych przez poetę i w swoim liście do niego pisał, że „wody trupie zawadziły i nie były smaczne”. Na szczęście wśród znajomych znaleźli się również tacy, którzy potrafili uchwycić główną ideę „Ody do młodości”. Wiedzieli, że w tekście poeta nawołuje pokolenie swoich rówieśników, aby dążyli do zmiany otaczającego ich świata. Rzeczywistość oświeceniową, opartą na chłodnej kalkulacji i na nurtach empiryzmu i racjonalizmu przeciwstawił rzeczywistości zbudowanej na uczuciach przyjaźni, miłości, wzajamnego szacunku. Mickiewicz zadawał sobie sprawę, że stworzenie świata opartego przede wszystkim na uczuciach jest zadaniem niełatwym, może nawet karkołomnym, ale mimo to nie ma w nim chęci wycofania się... Nawet upadek może okazać się zwycięstwem, gdyż jak pisze poeta „poległym ciałem da innym szczebel do sławy godu”. Według niego nieskrępowana myśl, przyjaźń i miłość między ludźmi to czynniki, które mogą umożliwić powstanie zupełnie nowej rzeczywistości. Mickiewicz snuje zatem swoje wizje:

„Pryskają nieczułe lody

I przesądy światło ćmiące.

Witaj, jutrzenko swobody,

Zbawienia za tobą słońce”.

„Oda do młodości” stanowiła zatem swoisty sposób na poparcie dążeń niepodległościowych Polaków, do których tak dynamicznie zmierzali Filareci, a tak sceptycznie Filomaci. Cytowana powyżej „jutrzenka swobody” dotyczyła zarówno wolnej i nieskrępowanej myśli, jak również pełnej wolności społeczeństwa polskiego. Niemal dekadę później utwór Mickiewicza stał się niemal pieśnią przewodnią powstania listopadowego, natomiast wers „Witaj jutrzenko swobody” pojawiał się wówczas na budynkach broniącej się stolicy.

44. "Czucie i wiara" jako zasada romantycznego poznania. Ballada "Romantyczność" A. Mickiewicza manifestem poezji romantycznej.

Rok 1822 to data publikacji pierwszego tomiku „Poezji” Adama Mickiewicza, zawierającego m.in. „Ballady i romanse”, rozprawę zatytułowaną „O poezji romantycznej”, a także kilka wierszy lirycznych. „Ballady i romanse” były najchętniej czytane, pomimo, iż prezentowały zupełnie nowatorskie rozwiązania i zaskakującą dla odbiorcy formę. To właśnie ten zbiór poezji Mickiewicz a otwiera umownie nowy okres w literaturze polskiej, określany mianem romantyzmu. W „Balladach i romansach” odnajdziemy tekst zatytułowany „romantyczność”. Mottem tego utworu jest fragment pochodzący od samego Szekspira:

„Zdaje mi się, że widzę... gdzie?

Przed oczyma duszy mojej”.

Świat przedstawiony przez poetę postrzegany i określany jest przez pryzmat uczuć. On patrzy na krzewistość „oczyma duszy” swojej. Ballada dzieli się na dwie zasadnicze części. Pierwsza dotyczy zachowania obłąkanej Karusi, druga natomiast stanowi polemikę z postawą Starca. Poeta wprowadza nas w tym utworze w rzeczywistość małego miasteczka, po którym przechadza się młoda dziewczyna Karusia. Karusia zdradza jednak objawy obłąkania wywołane rozpaczą po stracie ukochanego Jasia, mimo, że od jego śmierci minęło już parę lat. Dziewczyna jednak wciąż odczuwa jego obecność, widzi go oczami swojej wyobraźni, prowadzi z nim rozmowy i żali się na nieprzychylnych jej ludzi, którzy nie widzą tego, co ona:

„Źle mnie, w złych ludzi tłumie,

Płaczę, a oni szydzą;

Mówię, nikt nie rozumie:

Widzę, oni nie widzą!”

Bywają tez nieliczne momenty, kiedy Karusia uświadamia sobie, że jej ukochanego Jasia nie ma już wśród żywych:

„Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach ja się boję!...

Ach jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś! tak, dwa lata!”.

Egzystencja bez Jasia staje się jednak dla dziewczyny nie do zniesienia, toteż ratunek i swoisty azyl znajduje ona właśnie w swoim wewnętrznym świecie, pełnym wybujałej fantazji. Karusia znajduje zrozumienie jedynie u prostego ludu, który nie dziwi się jej obłąkanemu zachowaniu. Ludzie ci wierzą w istnienie nierozerwalnego związku pomiędzy światem żywych i światem umarłych. Miłość łącząca Jasia i Karusię miała niezwykłą moc przekraczania granic życia i śmierci, pokonywała wszelkie bariery na pozór niemożliwe do pokonania. Prości ludzie obserwują zrozpaczoną i zagubioną dziewczynę i modlą się za jej dalsze losy. Wśród nich pojawia się Starzec, który w tekście jest przedstawicielem idei zakorzenionych jeszcze w oświeceniu. Prawdopodobnie pierwowzorem tej postaci był Jan Śniadecki, który zasłynął publikacją rozprawy o charakterze antyromantycznym w „Dzienniku Wileńskim”. Był on człowiekiem nauk ścisłych, filozofii, astronomii. Zgodnie ze swoimi przekonaniami zwraca się on do prostego ludu z następującym apelem:

„Ufajcie memu oku i szkiełku,

Nic tu nie widzę dokoła.

[...] Dziewczyna duby smalone bredzi,

A gmin rozumowi bluźni”.

Według opinii Starca prawdziwe jest tylko to, co potrafimy zobaczyć, zważyć, zmierzyć, doświadczyć i wyjaśnić racjonalnie. Wszelkie pozostałe zjawiska to „głupstwa, duby smalone”. Stanowisko oświeceniowego Starca zostaje podważone i zakwestionowane przez narratora, który stwierdza:

„Dziewczyna czuje - odpowiadam skromnie -

A gawiedź wierzy głęboko:

Czucie i wiara silniej mówi do mnie

Niż mędrca szkiełko i oko”.

Jak widać narrator przyjmuje stanowisko prostego ludu i usprawiedliwia poczynania Karusi. Wybiera on romantyczny sposób widzenia rzeczywistości, oparty nie na empiryzmie, ani racjonalizmie, lecz na filozofii uczucia i wiary. Dochodzi tutaj do starcia prawdy żywej z prawda martwą. Ta pierwsza odnosi się do kwestii duchowej, do wyobraźni, natomiast druga prawda dotyczy świata realnego, takiego jaki doświadczamy zmysłami i poznajemy rozumem. W balladzie tej Mickiewicz niejako określił program nowego okresu literackiego- romantyzmu. Stąd tez „Romantyczność” traktowana jest często jako manifest tej epoki. Mickiewicz zakwestionował ważność naukowego poznania, ufając, że prawdziwym poznaniem jest to wynikające z wierzeń ludowych, z kontaktu ze światem ducha. Wprowadził on zatem zupełnie nowy rodzaj poznania rzeczywistości i nowe wartości oparte na swoistej filozofii prostego ludu.

45. Ludowy i romantyczny charakter ballad A. Mickiewicza.

Ballada jest gatunkiem, który ma charakter synkretyczny. Łączy w sobie elementy liryki oraz epiki, wprowadza też czynniki dramatyzujące akcję utworu. W balladzie mamy do czynienia z wydarzeniami odległymi, historycznymi, znanymi z legend i podań. W obrębie ballad wyróżnić możemy balladę ludową oraz artystyczną. Pierwsza bierze swój początek na obszarze średniowiecznej Szkocji i Anglii, kiedy toczono tam wówczas krwawe walki. Ballada tworzona w takich okolicznościach była niezwykle pesymistyczna, tajemnicza, nasycona tragizmem i fantastycznymi elementami. XVI wiek przyniósł natomiast pierwsze zbiory ballad, np. cykl o Robin Hoodzie. W kolejnych stuleciach ballady ludowe określono za prawzór poezji. Do najbardziej znanych twrcw ballad nalezą J. W. Goethe, Schlegel, Herder a także bracia Grimm. Treść tych utworów była także wypełniania przez wątki pochodzące z ludowych utworów niemieckich, hiszpańskich, bałkańskich, skandynawskich. Ballada ludowa miała tez wpływ na kształtowanie się ballady artystycznej, charakterystycznej dla poezji preromantycznej i romantycznej.

Adam Mickiewicz doskonale znał teksty balladowe twórców niemieckich, ponieważ romantyzm pojawił się w Niemczech nieco wcześniej niż na terenie Polski. Ballady te rozbudzały jego wyobraźnię i wprowadzały w niesamowity świat duchów, wierzeń ludowych i niewyjaśnionych zjawisk. Nasuwały również skojarzenia z wczesnymi latami dzieciństwa, kiedy starsi opowiadali ciekawe legendy, podania, śpiewali ludowe pieśni. To wszystko wzruszało Mickiewicza i stanowiło źródło jego własnej twórczości. Zachwycony nowym spojrzeniem na otaczającą go rzeczywistość zgłębiał zapisane podania ludowe, innym zaś razem wychodził do prostego ludu z prośbą o opowiedzenie jakiejkolwiek legendy. Wszystkie opowiadania, które usłyszą zapamiętywał, a następnie zapisywał, nadając im formę tekstu literackiego. W tym okresie młody Mickiewicz odwiedzający swoich bliskich znajomych w Tuhanowiczach, poznał kobietę, która natychmiast zawładnęła jego sercem. Była to Maria nazywana Marylą, która jednak już była przeznaczona innemu mężczyźnie - hrabiemu Wawrzyńcowi Puttkamerowi. Mickiewicz mógł zatem pozwolić sobie jedynie na towarzyszenie jej podczas spacerów, czy też krótkich wycieczek. Młody Adam przedstawiał jej swoją twórczość poetycką, ale oprócz tego zdarzało się, że wspólnie zgłębiali teksty romantyków europejskich. Owe z pozoru niewinne spacery i wspólne książki spowodowały, że między Marylą a Mickiewiczem zrodził się głębsze uczucie. Oboje widzieli siebie w roli romantycznych kochanków. Ich miłość coraz bardziej rosła w siłę, a Mickiewicz wręcz promieniował szczęściem. Tymczasem rodzina i znajomi Maryli byli zbulwersowani jego postępowaniem, które wydało im się wyjątkowo śmiałe i bezpośrednie. Trudno było im bowiem pogodzić się z faktem, że ktoś taki jak Mickiewicz ma odwagę zalecać się do panny z rodu arystokratycznego. Mickiewicz jako początkujący poeta raczej nie miał zbyt wiele do zaoferowania swojej ukochanej, a jako nauczyciel przedstawiał się równie nieciekawie, bowiem jego pensja mogła wystarczyć zaledwie na bardzo skromne życie. Jak zatem szybko okazało, nie miał on zbyt wielu szpas na ewentualny ożenek z panną Marylą. Jej rodzina nie była w stanie zaakceptować takiego kandydata do ręki i pokazała mu swoją wyższość i pozycję. Taka sytuacja zaowocowała niemal natychmiastowym opuszczeniem przez Mickiewicza dworu przyjaciół. Natomiast Maryla wkrótce poślubiła hrabiego i pełniła rolę pani jego domu. Mickiewicz nie potrafił się pogodzić z takim rozwiązaniem, jego uczucie bowiem było bardzo silne i bardzo prawdziwe. Odrzucona i zawiedziona miłość potem wielokrotnie powracała w jego utworach, także w balladach.

Nieszczęśliwe uczucie stało się częstym motywem jego poezji i ballad. Ballada zatytułowana „Rybka” to historia biednej, niewykształconej dziewczyny - Krysi, która padła ofiarą zamożnego uwodziciela. Wkrótce okazuje się, ze Krysia spodziewa się dziecka, ale pan nie zamierza się z nią wiązać, dla niego to był po prostu przelotny romans. Zrozpaczona dziewczyna prosi o pomoc zamieszkujące jezioro świtezianki. Prośba Krysi zostaje spełniona i zamienia się ona w rybkę. Wypływa na brzeg jedynie na czas karmienia dziecka, które przynosi jej wierny sługa i opiekun. W tym czasie zamożny pan żeni się z równie zamożną wybranką. Pewnego dnia oboje wybrali się na spacer nad jezioro, w którym mieszka zmieniona w rybę Krysia. Kiedy sługa niosący dziecko spostrzegł ich, wówczas natychmiast się zatrzymał i ukrył. Czekał długo, aż małżonkowie się oddalą, ale gdy zniecierpliwiony przyszedł nad brzeg ujrzał jedynie dwa wielkie głazy, które przypominały człowieka. Okazało się, że to właśnie lekkomyślny kochanek i jego małżonka zostali przemienieni w zimne głazy. Do głosu doszła tutaj charakterystyczna dla ballad sprawiedliwość. Niewierność musiała zostać ukarana.

Inna ballada zatytułowana „Lilije” to dramatyczna historia niewiernej żony. Kiedy jej małżonek zbyt długo przebywał na wojnie, żona zaczynała się wyraźnie niepokoić i snuć rozważania:

„Ja młoda śród młodzieży,

A droga cnoty śliska!

Nie dochowałam wiary,

Ach biada mojej głowie!

Król srogie głosi kary:

Powrócili mężowie”.

Okazało się jednak, że mąż już pędził stęskniony do żony i nawet pozostawił za sobą dwóch braci, sam wybrał krótszą drogę. Ta jednak obawiała się zasłużonej kary za niedochowanie wierności i niespodziewanie odebrała życie własnemu mężowi, a następnie pochowała go w lesie i posadziła na jego grobie lilie. Wkrótce pojawili się również bracia zabitego, ale zbrodniarka nie wspomniała o swoim czynie. Uznali więc oni, że nieobecny brat mógł zostać napadnięty, bądź nawet zamordowany po drodze. Bracia nie pozostali jednak obojętni na wdzięki wdowy i zaczęli starania o jej rękę. Kobieta nie wiedziała jak wybrać między braćmi, toteż zdecydowała, że zapyta o to pustelnika. Pustelnik powiedział na początku, że mógłby wskrzesić zabitego męża, ale żona nie jest z tego pomysłu zadowolona. Mężczyzna przypominał, że w końcu mąż wstanie z grobu jeśli ona sama go zawoła. Ta jednak nie zamierza tego czynić i zabiera ze sobą cenną radę pustelnika. Polecił on, aby każdy z braci uplótł ślubny wieniec i złożył go w pobliskiej kaplicy. Bracia godzą się na takie rozwiązanie sytuacji i przyozdabiają swe konkursowe wieńce liliami z lasu. Zbrodniarka udaje się do kaplicy, gdzie przy ołtarzu leżą złożone wieńce i pyta trzymając jeden z nich: „Kto mój mąż, kto kochanek?”. Na to pytanie przebudza się jej zamordowany mąż. A bracia popadają w konflikt, bowiem każdy z nich upatruje w wybranym wieńcu własne dzieło. Nagle w otwartych drzwiach świątyni staje mąż zbrodniarki i brat skłóconych mężczyzn. Po chwili pod wszystkimi zapada się ziemia, która pochłania ich, a w miejscu kaplicy zaczynają wyrastać piękne lilie.

Nieszczęśliwa miłość pojawia się również w balladzie „Świtezianka”. To opowieść o uczuciu miedzy młodym myśliwym, a nimfą wodną. Para spotykała się każdej nocy. Młodzieniec przysięgał miłość i wierność nimfie, mając nadzieję, że zdecyduje się ona na pozostawienie głębin Świtezi i wspólne zamieszkanie z nim. Nimfa jednak mimo swego gorącego uczucia do strzelca mówiła:

„Pomnę, co ojciec rzekł stary:

Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,

A w sercu lisie zamiary...

Może bym prośby przyjęła twoje,

Ale czy będziesz mnie stały?”.

Chłopak powtórnie zapewnia ją o swojej miłości i wierności, lecz przezorna nimfa postanawia sprawdzić prawdziwe intencje ukochanego. Nieoczekiwanie przemienia się w piękną kobietę, która podstępnie kusi strzelca. Ten nieobojętny na wdzięki nieznajomej ulega jej, zapominając w jednej chwili o nimfie i złożonej jej przysiędze wierności. Nagle, kiedy zaczyna ją obejmować i składać liczne pocałunki, objawia ona swe prawdziwe oblicze. Okazuje się, że tą kusicielką była właśnie nimfa wodna, którą zapewniał o swoim uczuciu. Nimfa pełna goryczy i rozczarowania pyta niewiernego strzelca:

„A gdzie przysięga? gdzie moja rada?

Wszak, kto przysięgę naruszy,

Ach biada jemu, za życia biada!

I biada jego złej duszy!”.

Młodzieniec ponosi karę za niedochowanie wierności i zostaje pochłonięty przez wzburzone fale Świtezi.

Ballady Mickiewicza oparte są na kilku zasadniczych i powtarzalnych elementach, takich jak natura, historia oraz ludowość. Wszystko odbywa się w scenerii tajemniczej i w otoczeniu przyrody, często wprowadzany jest niezgłębiony las, pola, łąki, jeziora. Natura budzi w człowieku pokorę i respekt, kryje w sobie wiele zagadek, czasem stanowi wręcz źródło strachu i przerażenia. Dzieje historyczne przedstawione są za pomocą podań, legend, czy też pieśni ludowych. Jeśli zaś chodzi o ludowość to jest ona nieodłącznym składnikiem niemal każdej mickiewiczowskiej ballady. Jej źródłem były właśnie liczne podania, legendy i pieśni. Niekiedy poeta wprowadzał w podtytułach objaśnienia określające owe źródła np. „ze śpiewu gminnego”, „myśl ze śpiewu litewskiego”, „z pieśni gminnej”. Analizy naukowców potwierdziły jednak, że te objaśnienia zupełnie nie mają pokrycia w rzeczywistości. Brak bowiem pieśni polskiej, litewskiej czy też ruskiej, która stanowiłaby pierwotny wzorzec ballady. Chlubny wyjątek stanowi ballada „Lilije”, która odwołuje się do znanych pieśni ludowych z motywem przewodnim, gdzie „pani zabiła pana”. Zazwyczaj jednak okazuje się, ze ballada samego Mickiewicza jest o wiele dłuższa i bogatsza niż owe pieśni. Z historii pozornie znanej i mało porywającej poeta potrafił stworzyć tekst niebanalny, zachwycający czytelnika. Z pewnością osiągnął to m.in. przez pogłębioną analizę psychologicznej głównej bohaterki - zbrodniarki. Kobieta miota się i gubi w całej tej sytuacji, panicznie boi się kary i konsekwencji swojego czynu, niekiedy zaś nie może poradzić sobie z wyrzutami sumienia. Ciekawą postacią w tej balladzie jest również pustelnik. Świat natomiast przedstawiony w tekście jest światem znajdującym się gdzieś pomiędzy światem bardzo realnym, a tym o nadprzyrodzonych siłach.

Mickiewicz także nie zapomniał o umieszczeniu w balladach zasady ludowej, że jeżeli jest zbrodnia, to również musi być odpowiednia kara. Na powyższych przykładach łatwo można zauważyć, że karę ponosi niewierna małżonka („Lilije”), równie niewierny strzelec („Świtezianka”), także pan, który bawił się uczuciami niezamożnej Krysi („Rybka”). Lud zawierza przede wszystkim uczuciu i ma silne przekonanie, ze miłość ma niezwykłą moc pokonywania barier życia i śmierci („Romantyczność”). Postacie wprowadzane przez poetę do ballad, to bardzo często właśnie osoby wywodzące się z prostego, wiejskiego ludu. To oni są często autorami prawd moralnych, które nakazują żyć człowiekowi zgodnie z zasadami, które nie pozwalają na krzywdę drugiego człowieka, które są źródłem sprawiedliwości i uczciwości. Jeżeli natomiast chodzi o język ballad, to jest on przepełniony obrazami, uruchamiającymi wyobraźnię, do tego pojawia się wiele środków stylistycznych, metafory, porównania, epitety. Mickiewicz pozwala swoim postaciom wypowiadać się ich naturalnym językiem, co oczywiście sprawia ciekawe wrażenie autentyzmu.

46. Na czym polega nowatorstwo "Sonetów krymskich" A. Mickiewicza?

Tajne, nielegalne organizacje zrzeszające młodzież wileńską na początku wielu XIX zostały zdemaskowane przez podwładnych cara rosyjskiego w roku 1823. Nastąpiła wielka fala aresztowań, co również nie ominęło Adama Mickiewicza i jego filomackich przyjaciół. Doszło wówczas do przeprowadzenia procesu, a wyrok skazywał niektórych działaczy na karę więzienia. Inni zostali natomiast zesłani na Syberię lub gdzieś w głąb wielkiej Rosji. Ten ostatni wyrok przypadł Mickiewiczowi, który początkowo wyjechał do Petersburga, a następnie do Odessy, by tam przejąć posadę nauczyciela w tamtejszym liceum. Po jego przyjeździe okazało się, ze pracę tą wykonuje już ktoś inny. Mimo to otrzymywał potrzebne na utrzymanie pieniądze. W Odessie, mieście bujnego życia artystycznego, Mickiewicz szybko nawiązał kontakty towarzyskie, m.in. z kuratorem szkolnictwa i naczelnikiem wywiadu Wittem, który także demaskował młodych, spiskujących ludzi. Sam poeta nie mógł narzekać na towarzystwo kobiet polskich i rosyjskich, które za nim przepadały, traktując go niemal jak baszę. Razem z generałem Wittem, także innymi znajomymi odbywał on podróż na Krym, która zaowocowała serią „Sonetów krymskich”.

Krajobraz Krymu zrobił na nim solidne wrażenie. Zachwyciły go górskie pejzaże i szerokie, stepowe przestrzenie, jak również moc żywiołu morskiego. W czasach romantyzmu wzrosło zainteresowanie kulturą Wschodu, pojawiła się moda na tzw. orientalizm. Mickiewiczowi również udzieliła się ta moda, bowiem przebywając w Petersburgu zgłębiał kulturę, historię i język obszarów arabskich. Elementy orientalizmu możemy dostrzec właśnie wśród „Sonetów krymskich”. Podmiot liryczny tych utworów to pielgrzym, który odbywa swoją pielgrzymkę po wschodnich terenach i doznaje różnych uczuć i refleksji w obliczu takiego pejzażu. Czuje się on niezwykle przytłoczony wielkością i potęgą obserwowanej przyrody. Podmiot liryczny to prawdziwy romantyk, niezwykle wrażliwy na piękno krajobrazu, pragnący zgłębić i odkryć jego sekrety. Niekiedy głos zabiera Mirza, który jest osobą pochodzącą ze Wschodu, mającą własną filozofię i język, co oczywiście potęguje wrażenie orientalizmu panującego w „Sonetach” Mickiewicza. Okazuje się, że wspomniany już Pielgrzym mówi zupełnie inaczej niż przywołany tu Mirza. Język tego drugiego jest wyraźnie wyszukany, styl kwiecisty i pełen ozdobników. Pielgrzym natomiast zachowuje nieco bardziej powściągliwy, lecz nieustannie własny styl.

Warto tutaj przytoczyć parę tekstów zawartych w „Sonetach krymskich”. Wśród nich odnajdziemy sonet zatytułowany „Stepy akermańskie”. Podmiot liryczny mówiący w pierwszej osobie podziwia potęgę roztaczającego się przed nim zielonego stepu, który zostaje przyrównany do zielonej wody oceanu. Podróż zaś wozem przez ten obszar zestawia z podróżą na łodzi. Zaczyna zmierzchać, co jeszcze bardziej wzmacnia efekt tajemniczości nasila piękno krajobrazu. Wszechobecna cisza zostaje przez poetę w tekście oddana a pomocą wyrazów dźwiękonaśladowczych (onomatopeje). Odbiorca sonetu może więc usłyszeć ledwo przecież słyszalny szelest pełzającego węża. Efekt taki został uzyskany dzięki szeregowi spółgłosek szczelinowych (f, w, s, z, sz, ż, ś, ź, ch):

„Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła”.

Poeta patrząc na stepy akermańskie odnajduje w pamięci pejzaż Litwy, który wydaje się tak odległy i, za którym poeta ogromnie tęskni. Czasem nawet ma wrażenie, że słyszy dobiegający z tamtych terenów głos, ale po chwili stwierdza ze smutkiem, iż „nikt nie woła”. Wielka tęsknota przemawia przez te kilka słów. To tęsknota nie tylko za ojczyzną, ale także za dawnymi przyjaciółmi, którzy tam zostali. Oczywiście również w tym utworze odnajdziemy elementy orientalizmu, które przejawiają się głównie przez wprowadzenie wyrazów takich jak: koralowe ostrowy burzanu, kurhan czy też Akerman. Nie brak również w sonecie porównań, które wypełniają sporą część tekstu. W zasadzie nieustannie poeta zestawia pejzaż stepów akermańskich z rejsem łodzią po zielonym oceanie.

Nieco inny charakter ma sonet „Burza”, w którym podmiot liryczny przedstawia gamę reakcji ludzkich w obliczu nadchodzącej burzy morskiej. Pokazuje także potęgę żywiołu morskiego, który stanowi zagrożenie dla życia człowieka i wobec którego człowiek powinien zachować przede wszystkim pokorę. Podmiot obserwuje spokojnie różne reakcje ludzi na śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedni panikują, inni zaś próbują się modlić, natomiast on sam siedzi w milczeniu i samotności. Okazuje się, że nie ma przy nim kogoś, z kim mógłby się jeszcze pożegnać i spędzić te trudne, być może ostatnie chwile życia. W „Burzy” Mickiewicz również wprowadził liczne onomatopeje. Początkowy werset to liczne powtórzenia spółgłosek w poszczególnych wyrazach. Szczególnie częste jest „r” oraz „sz”, które mają imitować odgłos burzy morskiej.

Sonet zatytułowany „Ajudah” to z kolei tekst pełen nietuzinkowych metafor, personifikacji i animizacji („spienione bałwany buchają, kołują, ściskają się w czarne szeregi”) ubarwiających cały utwór.

Sonet jest gatunkiem zbudowanym na ściśle określonych zasadach. Składa się z 14 wersów, które tworzą cztery zwrotki. Dwie pierwsze są cztero wersowe i mają charakter opisowy, natomiast dwie kolejne są trzywersowe i charakter refleksyjny. Tworząc sonet należy przestrzegać tych zasad, co nie jest wcale zadaniem prostym. Mickiewicz jednak doskonale sprostał postawionemu sobie zadaniu i jego „Sonety krymskie” świadczą przede wszystkim o jego niezwykłym poetyckim talencie. Publikacja tego tomiku wywołała sprzeciw ze strony literackich krytyków. Wśród nich prym wiódł Kajetan Koźmian, który uznał „Sonety” Mickiewicza za bezecnne, „podłe, brudne, ciemne... nie polskie”, natomiast samemu poecie tez nie szczędził obraźliwych słów. Na szczęście pojawili się również obrońcy „Sonetów krymskich ”, tacy jak Maurycy Mochnacki, który określał je jako „najpospolitsze piękności”. Jak widać utwory te wzbudził diametralnie różne reakcje.

47. Ludowość i prawdy moralne w II części "Dziadów" A. Mickiewicza

Po opublikowaniu w roku 1822 tomu „Poezji” Adam Mickiewicz wydał kolejny zbiór, zawierający „Grażynę” oraz II i IV część „Dziadów”. Klasycy raczej nie byli zachwyceni tymi utworami i nie wykazywali nimi większego zainteresowania. Obie części „Dziadów” napisane zostały przez Mickiewicza w Wilnie oraz Kownie, stąd nazywa się je najczęściej „Dziadami” wileńsko-kowieńskimi. W tym okresie poeta został odrzucony przez Marię Wereszczakównę (Marylę) i upokorzony przez jej rodzinę. Wrócił od niej zupełnie inny, zmieniony, o czym pisał jego przyjaciel Czeczot: „Adam przyjechał bez mała jak zwariowany. Nic prawie nie robi, trudno z nim już nawet gadać; milczy, lulkę pali, chodzi wiele, zawsze zamyślony, a o niczym dobrym nie myśli, bo całą myśl opanowała Maria”. To nieróbstwo Mickiewicza było jednak grubo przesadzone, gdyż pisał on wówczas II i IV cześć ”Dziadów”.

Druga część „Dziadów” jest odniesieniem do starego, ludowego obrzędu dziadów. Dziady wiec były obrzędem wywodzącym się jeszcze z czasów pogańskich i obchodzonym cztery razy w oku. Ich przebieg zakładał poczęstunek dla rodziny oraz tzw. dziadów, którzy przybywali zbierając prośby w intencji zmarłych. Ludzie pragnęli zawsze zachować kontakt, z tym, których już nie ma wśród żywych. W tym tez celu odprawiali wszelkiego rodzaju obrzędy. Również w „Dziadach” Mickiewicza pojawiają się dusze zmarłych osób, które wyczekują na wyrok Boga i proszą o wsparcie żyjących. Modlitwa, czasem zaś jakaś jałmużna, dar miały moc wyswobadzania nieszczęśliwych i zagubionych dusz z opresji. W okresie romantyzmu obrzęd ze względu na swoje pogańskie źródło i charakter nie był w pełni akceptowany i zezwalany przez Kościół. W „Dziadach” Mickiewicza odnajdziemy zresztą mnogość pogańskich elementów. Wystarczy choćby przywołać postać Guślarza, który wypowiada jakieś pogańskie zaklęcia. Wszystko odbywa się w kaplicy cmentarnej, co potęguje wrażenie tajemniczości i niezwykłości. Osoby biorące udział w obrzędzie nieco zaniepokojone pytają:

„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,

Co to będzie, co to będzie?”.

Po chwili Guślarzowi udaje się przywołać za pomocą sposobów sobie tylko znanych duchy zmarłych. Owe duchy mają na sumieniu grzechy lekkie, pośrednie i ciężkie. Oczywiście z wielkością winy wiąże się również wielkość kary, jaką wkrótce poniosą. Jako pierwsze przychodzą duchy lekkie, czyli małe dzieci, Józio i Rózia. One były zawsze szczęśliwe i beztroskie, nigdy nie zaznały bólu i goryczy, toteż po śmierci nie mogą znaleźć spokoju, krążąc pomiędzy światem żywych a niebem. Józio i Rózia prowadzili życie pełne beztroskiej zabawy i samych przyjemności, a nie tym jedynie polega egzystencja człowieka. Każdy bowiem powinien choć raz zaznać smaku goryczy. Dzieci wiec odchodząc zostawiają żywym przestrogę i zarazem moralną naukę:

„Kto nie doznał goryczy ni razu,

Ten nie dozna słodyczy w niebie”.

Zgromadzeni na obrzędzie powtarzają słowa dzieci i wręczają im wyproszone ziarnka gorczycy.

Jako następny pojawia się duch złego pana, bezwzględnego grzesznika. Był on w swoim życiu człowiekiem zupełnie bezlitosnym i okrutnym dla innych i dla swojej służby. Kiedy głodna matka z dzieckiem prosiła go o kawałek chleba, ten odmówił i kazał ja wyrzucić. Ona sama wkrótce zmarła wraz z maleństwem z zimna. Teraz on sam cierpi niewyobrażalne męki głodu i pragnienie. Przybywa on w otoczeniu ptaków, które wydziobują mu nieustannie pożywienie. Duch tego człowieka świadomy jest, że niebo jest dla niego już dawno zamknięte. W tej sytuacji prosi jedynie zgromadzonych o trochę wody i jedzenia. Jednak i tym razem duchy zmarłych, których on sam za życia okrutnie traktował zabierają mu ofiarowane przez żywych dary. Przed odejściem duch złego pana podobnie jak wcześniej dzieci pozostawia zgromadzonym przy obrzędzie naukę moralną:

„Sprawiedliwe zrządzenie Boże!

Bo kto nie był ni razu człowiekiem,

Temu człowiek nic nie pomoże”.

Następna zjawa to dziewczyna - Zosia, która za życia była pasterką i żyła sobie raczej bez trosk. Miała natomiast duże powodzenie wśród chłopców, którzy wyznawali jej nieustannie swoją miłość, lecz ona pozostawała zupełnie niewzruszona na te wyznania. Zosia zmarła młodo „nie znając troski ani prawdziwego szczęścia”. Dlatego tez prosi żywych:

„Niechaj podbiegną młodzieńce,

Niech mię pochwycą za ręce,

Niechaj przyciągną do ziemi,

Niech poigram chwilkę z niemi”.

Zgromadzeni na obrzędzie nie są jednak w stanie spełnić tej prośby. Guślarz, który zna „przyszłe wyroki” zdaje sobie sprawę, ze ona powinna „sama jedna latać z wiatrem przez dwa roki”. Tak jak poprzednie duchy, Zosia pozostawia ludziom naukę w postaci przestrogi:

„Kto nie dotknął ziemi ni razu,

Ten nigdy nie może być w niebie”.

Kiedy wszyscy są przekonani, że to już był ostatni gość, nagle niespodziewanie pojawia się kolejna zjawa, która milczy i nie reaguje na zaklęcia.To duch mężczyzny z widoczną na sercu raną. Kieruje on swoje kroki w kierunku pasterki, która jest w żałobie, a na jego widok blednie. Zostaje ona wyprowadzona, lecz tajemniczy duch nadal za nią podąża.

W II części „Dziadów” Mickiewicz wprowadził znaną z ballad kwestię winy i poniesionej za nią kary. Zmarłe duchy muszą teraz cierpieć za popełnione grzechy, ale zostawiają też żywym liczne przestrogi, nauki moralne, które mają ich uchronić przed ewentualnymi błędami. Pojawiające się kolejno zjawy wykroczyły poza zasadę człowieczeństwa. Okazuje się bowiem, ze prawdziwym człowiekiem jest ten, kto nie unika trosk i przeciwności losu, kto potrafi współczuć i pomagać innym, w końcu, kto potrafi odwzajemnić czyjeś uczucie, potrafi kochać i szanować drugą osobę. Największa kara przypadła bogatemu Panu, który nie wykazał się ani odrobiną człowieczeństwa, a jedynie okrucieństwem. Intrygującą zagadkę całego dramatu stanowi pojawienie się ostatniego ducha z raną w sercu. Scenę tą Mickiewicz załączył do „Dziadów” po napisaniu ich drugiej i czwartej części. Poeta w jednym z listów do zaprzyjaźnionego Czeczota pisał, że postać Widma ma spajać obie części dramatu. Mickiewicz dopomógł czytelnikom w interpretacji tej postaci i we wstępie II części „Dziadów” wprowadził tekst zatytułowany „Upiór”. Dowiadujemy się tutaj, że młody człowiek z powodu nieszczęśliwej miłości odebrał sobie życie. Jednak nawet po śmierci nie uzyskuje spokoju, bowiem jest on zmuszony każdego roku przybywać do świata żywych jako upiór. Młodzieniec wówczas na nowo przeżywa swoją niespełnioną miłość, odczuwa na nowo wielki ból, który skłonił go do tak dramatycznego kroku jak samobójstwo. Spokój i uwolnienie od tych wszystkich emocji nie jest mu dany. Musi on przede wszystkim odpokutować swoje grzechy.

Nasuwa się tutaj podobieństwo i swoisty paralelizm do wydarzeń zaistniałych w życiu samego Adama Mickiewicza. Chodzi tu oczywiście o jego incydent miłosny z Marylą.

W czwartej części „Dziadów” pojawia się Gustaw, który przybywa do domu Księdza jako duch i człowiek „umarły dla świata”. To właśnie człowiek, który popełnił samobójstwo odrzucony przez ukochaną osobę. Przyznaje, że miał zupełnie wyidealizowany obraz miłości na skutek czytanych romantycznych książek

Jeśli chodzi o elementy ludowości w II części „Dziadów”, to widoczne są one głównie w prawdach i naukach moralnych zawartych w dramacie. To te prawdy uznał Mickiewicz za prawdziwe i uniwersalne. Jako bohaterów swojego dramatu poeta wybrał właśnie postacie z ludu, których wierzenia stały się nieocenionym źródłem dla powstania tego utworu.

48. W jakim stopniu słowa Mickiewicza "szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie" odnieść można do życia samego poety?

Życie i twórczość Adama Mickiewicza przypadły na czas, kiedy Polska znajdowała się pod zaborami i na mapie Europy w zasadzie nie istniała jako niepodległe państwo. W wyniku takiej sytuacji Mickiewicz podlegał rządom władzy rosyjskiego Cara. Jednak młody człowiek chciał mieć możliwość nieskrępowanego wygłaszania swoich przekonań i poglądów. Nie zgadzał się po prostu na ucisk i represje ze trony Cara, który wielokrotnie karał młodych spiskowców. Niektórzy studenci wileńscy bowiem zrzeszeni byli w tajnym Towarzystwie Filomatów. W konspiracji rozpowszechniali hasła o wydźwięku niepodległościowym i byli raczej dyskretni w działaniu, lecz również ich dosięgły represje carskie. Młodzi ludzie zostali aresztowani, osadzeni w więzieniach, albo zesłani na daleką Syberię, skąd już nie było powrotu. Również Mickiewicz podzielił los Filomatów. Został on aresztowany, a sąd nakazał mu wyjechanie z terenu Litwy do Rosji, gdzie był nieustannie nadzorowany przez carskich wysłanników. Mickiewicz zdawał sobie sprawę, ze być może już nigdy więcej nie spotka dawnych przyjaciół i nie będzie mu dane wrócić na teren ojczyzny. Swoją ogromną tęsknotę przelewał często na papier, czego efektem są jego „Sonet krymskie”. Na Krymie poeta zachwycał się pejzażem i naturą i kierował swe myśli w stronę opuszczonej Litwy. Litwa bowiem choć nie tak piękna i barwna jest jednak dla niego najcudowniejszym miejscem, do którego pragnie on jak najszybciej powrócić. Na karty „sonetów krymskich” wprowadza Mickiewicz postać Pielgrzyma, który wędruje po przestrzeniach stepowych. Sytuacja poety jest niemal identyczny. On również ma wrażenie wiecznej tułaczki i całkowitego oddalenia od swojego kraju. W sonecie zatytułowanym „Burza” utożsamia się z postacią, która podczas burzy morskiej siedzi w milczeniu i nie stara się o ratunek. Wie przecież, że nie ma obok nikogo, z kim mógłby się przynajmniej pożegnać. Poeta znalazł się w nieznanym kraju i wśród nieznanych ludzi. Nie szuka ukojenia nawet w modlitwie, bowiem zwątpił w bożą Opatrzność nad polskim narodem i nad nim samym. Dwa lata po opublikowaniu „Sonetów krymskich” Mickiewicz z rozkazu cara musiał wyjechać z Odessy. Udał się wówczas do Moskwy. Tam miał podjąć pracę w kancelarii gubernatora księcia Glicyna. W tym okresie doszło w Petersburgu do wybuchu powstania dekabrystów. Mickiewicz rozpaczał z powodu klęski powstańców, a zarazem swoich rosyjskich przyjaciół i jednocześnie uświadomił sobie, jaką władzę ma Car, a jak jeszcze słabi są spiskowcy. Jeśli natomiast chodzi o powstanie listopadowe, to poeta zdawał sobie sprawę, ze aby przystąpić do takiej walki należy wybrać drogę lisa, a więc zdrady i podstępu, albo drogę lwa, a więc konfliktu otwartego. Oczywiście w praktyce było to niezwykle trudne do realizacji. Polacy chętni do walki zmuszeni zostali do przyjęcia strategii opartej na kłamstwie i podstępie, a nawet zdradzie. Wybranie drogi lwa mogło się okazać zgubne i niebezpieczne, gdyż w rzeczywistości przeciwnik był o wiele mocniejszy i lepiej uzbrojony, co mogło doprowadzić do szybkiej klęski. Zresztą potwierdzeniem tego faktu była porażka spiskowców oraz walczących dekabrystów. Odwaga i szczere chęci okazały się w rezultacie niewystarczające. Brano wiec pod uwagę drogę lisa, a wiec działania podstępnego, zdradliwego, opartego na kłamstwie i fałszerstwie. To rozwiązanie też nie jest jednak idealne. Przekonał się o tym tytułowy bohater powieści poetyckiej Mickiewicza Konrad Wallenrod. Sam tekst musiał oczywiście przejść przez carską cenzurę, dlatego został wydany z opóźnieniem w roku1828. Poeta sprytnie wprowadził akcję w czasy średniowiecznej Litwy, dzięki czemu cenzura nie mogła się zorientować, jakie było rzeczywiste przesłanie utworu.

Główna postać poematu - Konrad Wallenrod urodził się na Litwie, lecz jako mały chłopiec został on uprowadzony przez Krzyżaków i tam wychowywano go w duchu rycerskim. Konrad początkowo nie miał pojęcia o swoim litewskim pochodzeniu, ale przebywający z nim pieśniarz Halban, prowadził z nim długie dyskusje, mówiąc o ich pięknym kraju. W ten sposób w Konradzie powoli dojrzewało uczucie patriotycznej miłości do nieznanej mu jeszcze ojczyzny. Kiedy podrósł, podczas jednej z walk przeszedł na stronę Litwinów, oddając się do ich niewoli. Przyprowadzony przed tron króla zapoznał się z jego córką Aldoną. Między Konradem a Aldoną zrodziło się szybko głębokie uczucie i wkrótce stanęli razem na ślubnym kobiercu. Przez jakiś czas Konrad żył w spokoju i szczęściu z ukochaną kobietą u boku. Jednak Litwa znajdowała się nieustannie w niebezpieczeństwie z powodu regularnych najazdów krzyżackich. Konrad jak się szybo okazało „szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Postanowił więc uratować Litwę za pomocą podstępnego planu. Opuścił kraj, żonę i udał się do Zakonu Krzyżackiego. Tam został przyjęty bardzo przychylnie i zdobył zaufanie przeciwnika. Brał udział w krzyżackich walkach, by nikt niczego nie podejrzewał, a jako dzielny rycerz został mianowany głównym dowódcą wojsk. Teraz przystąpił do realizacji swoich zamiarów. Nie było to oczywiście dla niego tak całkiem proste, bowiem zmagał się z wewnętrznymi rozterkami i wyrzutami sumienia. Poza tym zawsze kierował się kodeksem rycerskim, w którym naczelną zasadą był honor, a zdrada była wręcz niedopuszczalna. Odkładał więc ostateczną decyzję w czasie, a sam topił smutku w alkoholu. Wallenrod jednak wiedział, że będzie musiał przystąpić w końcu do realizacji planu. Kiedy doszło do wprawy Krzyżaków na tereny litewskie Konrad pokierował tak wojskami, aby poniosły druzgocącą klęskę. Litwa zwyciężyła, a sam Konrad został zdemaskowany przez Zakon jako zdrajca. Jedyną drogą ratunku była dla niego ucieczka, lecz on kierując się zasadą honoru w ogóle nie dopuszczał do siebie takiej myśli. Konrad miał poczucie, że jego zdrada nigdy nie zostanie wybaczona. Pomimo, iż uratował ojczyznę nie chciał dalej żyć z etykietą zdrajcy i zdecydował odebrać sobie życie. Przesłanie utworu mogło się wydawać oczywiste, toteż po jego wydaniu, Mickiewicz dzięki przychylności przyjaciół wyjechał z Rosji w roku 1829. Rozpoczął wówczas podróż po krajach europejskich i kiedy przebywał we Włoszech, nieoczekiwanie otrzymał informację, że na ziemiach polskich wybuchło powstanie listopadowe. Prawdopodobnie zamierzał wziąć udział w walkach, ale na teren Poznańsczyzny przybył dopiero w sierpniu następnego roku. Tam pozostał przez następne osiem miesięcy, ponieważ nie mógł przedostać się przez granicę, to ostatecznie nie brał udziału w powstaniu. Mickiewicz otrzymywał wówczas informacje o przebiegu walk powstańczych i być może nic chciał należeć do kolejnych pokonanych. Wiadomości niebyły optymistyczne i poeta zdawał sobie sprawę, że zwycięstwo Polaków nadal pozostanie w sferze marzeń i planów. Kiedy ostatecznie powstanie upadło, wówczas Mickiewicz zdecydował wyruszyć do Drezna i tam rozpoczął pracę nad trzecią częścią „Dziadów”. Miały one stanowić próbę rehabilitacji za brak udziału w powstaniu listopadowym, rodzaj usprawiedliwienia za ten czyn. Zamierzał natomiast przypomnieć czytelnikom, że wcześniej aktywnie angażował się w sprawy niepodległościowe Polaków. Przywoływał więc aresztowania i proces Filomatów, więzienie i zesłanie. Dramat ten pisany był zatem pod wpływem ostatnich przeżyć poety dotyczących walk niepodległościowych. Mickiewicz uwiecznił w nim martyrologię rodaków, a także wprowadził ideę mesjanizmu. W roku 1832 opuścił Drezno i udał się tym razem do stolicy Francji, gdzie opublikował ukończoną już III część „Dziadów”, a następnie „Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”. Wkrótce poświęcił się także pisaniu polskiej epopei, czyli „Pana Tadeusza”. W eposie tym dał on wyraz swojej nostalgii za okresem dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy przez polskie ziemie przechodziły wojska napoleońskie w kierunku Rosji. Polacy bardzo mocno wierzyli, że Napoleon zwycięży i pomoże im odzyskać wyczekiwaną niepodległość. W „Panu Tadeuszu” na nowo odżyły wspomnienia i nadzieja, że Francja stanie się sojusznikiem Polaków w tej trudnej sytuacji.

Mickiewicz był już w tym okresie żonaty i miał dwójkę dzieci, toteż miał na utrzymaniu całą rodzinę. Musiał więc szukać źródeł godziwego zarobku, który pozwoliłby mu wykarmić najbliższych. Pojawiła się wówczas propozycja objęcia posady profesora literatury łacińskiej w Akademii Lozańskiej i tam wkrótce się udał. Niedługo po wyjeździe poeta napisał kolejny cykl utworów lirycznych, określanych mianem lozańskich. Mickiewicz, który czuł się jak tułacz i pielgrzym dokonuje w tych wierszach swoistej analizy swojego życia. Najbardziej sugestywnie czyni to wierszu rozpoczynającym się od słów „Polały się łzy me czyste, rzęsiste”:

„Polały się łzy me czyste, rzęsiste,

Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,

Na moją młodość górną i durną,

Na mój wiek męski, wiek klęski;

Polały się łzy me czyste, rzęsiste...”

Mickiewicz doszedł więc do mało budujących i raczej pesymistycznych wniosków, że jego egzystencja nie jest powodem do dumy i może nad swoim życiem jedynie ubolewać.

Rok 1840 to data ponownego przyjazdu poety do Paryża, gdzie rozpoczął pracę w Katedrze Literatur Słowiańskich przy College de France. Prowadzone przez niego wykłady zdobywały coraz szerszą publiczność i coraz większy sukces. Z czasem jednak można było dostrzec wpływy ideologii Andrzeja Towiańskiego na poglądy poety, który propagował również ideę mesjanizmu i nieustanny kult Napoleona. W takiej sytuacji władze uczelni nie wyraziły zgody, aby polski romantyk zajmował dłużej swoje stanowisko. Mickiewicz najwyraźniej czuł się na emigracji zagubiony i łatwo ulegał zgubnym wpływom ludzi pokroju Towiańskiego.

Kiedy na ziemiach polskich rozpoczęło się powstanie galicyjskie, wówczas Mickiewicz chciał nagłośnić sprawę polską na arenie międzynarodowej. Dowiedział się także, że na włoskich terenach okupowanych przez Austrię coraz powszechniejsze stają się dążenia niepodległościowe. Poeta nie chciał przegapić takiej okazji i niezwłocznie udał się do Rzymu, aby tam móc utworzyć Legion polski. Ten Legion miałby według zamierzeń Mickiewicza walczyć razem z armią włoską przeciw zaborcy austriackiemu. Poeta zebrał pół tysiąca chętnych, którzy gotowi byli poświęcić się w walce o obronę italskiej stolicy. Kolejne jednak wypadki doprowadziły do kapitulacji Rzymu, a następnie do rozwiązania polskiego Legionu. Rozczarowany Mickiewicz rozpoczął nową pracę i stał na czele pisma zatytułowanego „Trybuna Ludów”. Zajmował się wówczas opisywaniem sytuacji panującej we Francji, o dążeniach Włochów do walk wyzwoleńczych, a także o traktowaniu przez Rosję innych państw. Artykuły zamieszczane w „Trybunie” były radykalne, a ich autorzy nie bali się podejmować krytyki największych mocarstw. Takie balansowanie na krawędzi doprowadziło do likwidacji pisma. Mickiewicz jednak musiał niemal natychmiast szukać nowego źródła zarobku, aby utrzymać coraz liczniejszą rodzinę. Zdecydował się objąć wolną posadę bibliotekarza w Paryżu, mimo, iż zarobki były tutaj bardzo marne. Pomimo trudnej sytuacji finansowej i nieustannego oddalenia od ojczyzny poeta pragnął działać i wykazać się swoim gorącym patriotyzmem. Planował ponownie zająć się tworzeniem Legionu polskiego. W tym celu zdecydował udać się do Konstantynopola, choć emigracja paryska utrudniała mu wszelkie działania i sprzeciwiała się jego planom. Wkrótce po wyjeździe Mickiewicz ciężko zachorował i zmarł nie dokończywszy swego dzieła tworzenia Legionu. Ciało poety zostało przewiezione do Francji. Obecnie nasz narodowy wieszcz spoczywa w krypcie wawelskiej. W zasadzie jego twórczość i życie zawsze miały n uwadze dobro ojczyzny, lecz poeta „szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”.

49. Obrazy martyrologii narodowej w III części "Dziadów" A. Mickiewicza.

Powstanie trzeciej części „Dziadów” ma swoje źródło w wydarzeniach powstania listopadowego (patrz temat nr 48). Mickiewicz w „Przedmowie” napisał, że „chciał tylko zachować narodowi wierną pamiątkę z historii litewskiej lat kilkunastu”. Stwierdził również, że „Kto zna dobrze ówczesne wypadki, da świadectwo autorowi, że sceny historyczne i charaktery osób działających skreślił sumiennie. [...] Czymże są wszystkie ówczesne okrucieństwa w porównaniu tego, co naród polski teraz cierpi i na co Europa teraz obojętnie patrzy!”. Mickiewicz dał zatem w „Dziadach” obraz martyrologii Polaków, a więc po prostu obraz nieludzkiego traktowania i męczeństwa narodu. W dramacie pokazuje on sposoby przeprowadzania śledztwa przez bezwzględnego Nowosilcowa. Senator chcąc zyskać sobie przychylność cara postanowił wymyślić historyjkę, opowiadająca, że udało mu się odkryć tajną organizację młodych spiskowców i doprowadzić do ich aresztowania. W rzeczywistości grupa Filomatów i Filaretów już dawno nie istniała.

Pierwsza scena dramatu umieszczona jest w więzieniu, gdzie przebywają młodzi ludzie. Są oni zdezorientowani, ponieważ zupełnie nie znają aktu oskarżenia, a poza tym nie każdy z nich działał w tajnej organizacji. Ich cele są małe i niewygodne, wilgotne i ciemne, więc więźniowie często chorują i brakuje im pożywienia. Na lekarza nawet nie powinni liczyć, bowiem ktoś taki, w ogóle nie pojawia się w takim miejscu. Ze względu na bardzo słaby dostęp powietrza są osłabieni i zmęczeni, mają tez zawroty głowy. Podczas kolejnych przesłuchań stają się ofiarami niewyobrażalnych tortur psychicznych i fizycznych. Na porządku dziennym jest bicie, wręcz katowanie więźniów, a także ich zastraszanie i szantażowanie. Długotrwałe śledztwa, prowadzone zazwyczaj w nocy wyniszczają psychikę więźniów. Jedzenia albo nie ma wcale, albo wszystko jest potwornie przesolone i bez możliwości popicia. Więźniowie nie mają kontroli na d przebiegiem swojego śledztwa, wszystko odbywa się poza ich wiedzą.

Dramat rozpoczyna się w Wigilię Bożego Narodzenia, podczas której więźniowie zbierają się w jednej celi i przysłuchują się historii Jana Sobolewskiego. Opowiada on o tym, co dostrzegł, kiedy był prowadzony na kolejne przesłuchanie. Mówił, że wywożono na Sybir żmudzkich studentów. Dołączył do nich również mały chłopiec, dla którego łańcuch był za ciężki i ciągle kaleczył mu nogę, lecz żandarm był głuchy na te argumenty i uważał, że wszystko jest tak, jak powinno być. Młodzi ludzie mimo ogromnego wyczerpania fizycznego i psychicznego zachowali swoją dumę i godność. Sobolewski relacjonuje, że jeden z nich nagle przewrócił się na schodach i już więcej nie wstał. W tym samym momencie w kościele odprawiano mszę. Ludzi wyszli ze świątyni i przerażeni obserwowali wywózkę studentów. Ksiądz dał im swoje błogosławieństwo. Ktoś z szeregu uwięzionych nagle krzyknął „Jeszcze Polska nie zginęła!”, pokazując oprawcom, że Polacy mają jeszcze siłę do walki i nie poddadzą się. Opisywane wypadki miały miejsce w Wilnie, lecz nie brak podobnych przykładów w innych polskich miastach, np. w Warszawie. Mówi o tym VII scena dramatu zatytułowana „Salon warszawski”. Tutaj relacjonowana jest historia Cichowskiego, który został aresztowany, a jego śmierć została upozorowana. Żonie przyniesiono płaszcz znaleziony przy brzegu rzeki męża, co miało sugerować jego śmierć. Kiedy jednak podczas przemarszu więźniów do Belwederu, ktoś niespodziewanie krzyknął za muru: „Więźnie, kto jesteście?”, wówczas pośród licznych nazwisk padło również nazwisko Cichowskiego. Natychmiast przekazano tą wiadomość jego żonie, która zgłosiła się do carskich oprawców, aby wskazali jej, gdzie przebywa mąż. Ci jednak zupełni zbagatelizowali całą sytuację i nadal trwali przy opinii, że Cichowski nie żyje. W tym czasie rozchodziła się po stolicy wieść, że Cichowski był przesłuchiwany i okrutnie torturowany, lecz nie ujawnił żadnych informacji, nikogo nie wydał. Parę lat później żandarmi carscy przybyli z Cichowskim do jego żony z nakazem, aby podpisała ona oświadczenie, że mąż jest zdrowy i żywy. Tymczasem był on nie do poznania. Zmienił się bardzo zewnętrznie, a poza tym trudno mu było rozpoznać kogokolwiek. Odpowiedzią na każde stawiane mu pytanie był okrzyk „Nic nie wiem, nie powiem!”. Był on już po porostu wrakiem człowieka wyniszczonym przez lata przesłuchań opartych na śledztwie. Niemniej dramatyczne są losy pani Rollison, opisywane w scenie VIII „Dziadów”, opatrzonej tytułem „Pan Senator”. Pani Rollison jest wdową, która rozpaczliwie poszukuje swojego jedynego syna. Chłopak został bowiem uwięziony, a matka wierzy, że to jakaś straszna pomyłka i udaje się do Nowosilcowa, by to wszystko wyjaśnić. Senator jest wyraźnie niezadowolony z wizyty tej kobiety, traktuje ją z wyższością i pogarda, upokarza i wyśmiewa jej kalectwo. Na wszelkie pytania o syna, odpowiada bolejącej matce, że nie wie nic o jego aresztowaniu. Lecz kiedy kobieta sugeruje mu, ze o wszystkim wie dzięki wieściom od księdza Piotra, wówczas Nowosilcowa nakazuje przesłuchać także jego. Mówi też, że zajmie się sprawą jej dziecka i gdyby jego niewinność została udowodniona wówczas zostanie uwolniony. Pani Rollison nieco uspokojona zwierza obietnicom urzędnika i myśli, że ten jej na pewno pomoże odszukać i wyswobodzić niewinnego syna. Tymczasem, kiedy kobieta wychodzi senator przywołuje poddanego i nakazuje mu zepchnąć ją ze schodów. Jednocześnie wydaje polecenie przesłuchania księdza Piotra tak, aby duchowny już nie rozpowiadał niewygodnych wiadomości rodzinom więźniów. Poza tym stwierdził również, że w celi Rolissona należy otworzyć okno, aby ułatwić mu ewentualne samobójstwo.

Pełne tragicznych rysów losy postaci uwiecznionych na kartach trzeciej części „Dziadów” przypominają o martyrologii całego polskiego narodu w czasach rozbiorów. Inne państwa Europy zachodniej zupełnie nie reagują na te wydarzenia, potrafią jedynie współczuć. Mickiewicz więc przyrównuje je do kobiet płaczących nad Chrystusem i przekazuje tym państwom słowa Mesjasza „Córki Jerozolimskie, nie płaczcie nade mną, ale nad samymi sobą”.

50. Społeczeństwo polskie w III części "Dziadów" A. Mickiewicza.

Adam Mickiewicz w III części „Dziadów” przedstawił szeroką panoramę społeczeństwa polskiego. Poeta wprowadził na karty swojego dramatu postaci realne, mające swoje odpowiedniki w świecie rzeczywistym. Niejednokrotnie osoby przedstawione w tekście żyły jeszcze w momencie jego wydania. Polski naród musiał zmagać się wówczas z nieustannymi prześladowaniami, aresztowaniami, przesłuchaniami, które opierały się bezwzględnych torturach (patrz temat nr 49). Polacy jednak wbrew wszystkiemu starali się zachować godność i honor. Podczas długotrwałych i wyczerpujących śledztw nie wyjawiali cennych dla oprawców carskich informacji, nie zdradzali, ani nie ujawniali nazwisk, nie potwierdzali zarzucanych im czynów. Oczywiście były nieliczne przypadki, kiedy więzień pod wpływem tortur fizycznych, szantażu i gróźb załamywał się i wyjawiał prawdę o Towarzystwie Filomatów czy Filaretów.

Mickiewicz w swojej „Przedmowie” do dramatu pisał, że przedstawione w nim sytuacje są rzeczywiste, autentyczne. Rzadko nawet zmieniał prawdziwe nazwiska swoich postaci. W efekcie nie ma większego problemu z określeniem, kto jest kim w dramacie, a kto w rzeczywistości. Wśród Polaków można natknąć się także na osoby, które dla własnych - często finansowych - korzyści decydowali się na współpracę z władzami carskimi. Takie postaci spotkamy w scenie „Salon warszawski” oraz „Pan Senator”. Chodzi tutaj przede wszystkim o polską arystokrację, generałów i ich towarzyszki. W „Salonie warszawskim” przysłuchujemy się dyskusji takich ugodowców, którym nie podoba się panujący wokół tłok. Jedna z obecnych tam kobiet narzeka, że „odtąd jak Nowosilcow wyjechał z Warszawy, nikt nie umie gustownie urządzić zabawy”. Inna dama jej wtóruje mówiąc: „Śmiejcie się, Państwo, mówcie, co wam się podoba, a była to potrzebna w Warszawie osoba”. Nikt nie zwraca uwagi na fakt, że Nowosilcow to przecież okrutny oprawca, który doprowadza do aresztowań młodzież, zezwala na okrutne tortury i nakazuje zsyłki na Syberię. Dyskusje w salonie są jałowe, nawet jeśli wspomina się o literaturze, to każdy podkreśla, że czyta tylko teksty napisane po francusku, bowiem - jak twierdzi jedna z dam „choć umiem po polsku, ale polskich wierszy nie rozumiem”. Gospodarzem tego spotkania jest człowiek, któremu Mickiewicz nadał rysy ojca Zygmunta Krasińskiego - Wincentego. W salonie jednak przebywają również przedstawiciele stronnictwa patriotycznego. Jeden z nich relacjonuje dramatyczne losy Cichowskiego (patrz temat nr 49). Ugodowcy nie chcą słuchać takich historii, usprawiedliwiają tego typu sytuacje konieczną realizacją polityki carskiej. Dodają, że niektóre sprawy nie mogą być po prostu jawne. Arystokracja z niesmakiem reaguje na opowieść o Cichowskim i terrorze Nowosilcowa. Uważa ona, że nie należy opowiadać zbyt aktualnych historii, bowiem powinny one zostać odłożone, by kiedyś podjęła na nowo literatura. Jeden z obecnych tam pisarzy (prawdopodobnie Kazimierz Brodziński) wyjaśnia:

„Nasz naród scen okropnych, gwałtów nie lubi;-

Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopców zalecanki,

Trzody, cienie - Słowianie, my lubim sielanki.”

Okazuje się zatem, że nawet w tak tragicznych czasach, kiedy patrioci ponoszą olbrzymie konsekwencje swoich wyzwoleńczych dążeń, niektórzy wolą zagłębiać się we francuskiej literaturze pięknej, albo w polskich sielankach o tematyce arkadyjskiej. Uciekają świadomie od tematów związanych z losem narodu polskiego. To dla nich zbyt nudne i nie wzbudzające zainteresowania. Koncentrują się oni przed wszystkim na swoich osobistych sprawach, na własnych korzyściach majątkowych i zupełnie nie interesuje ich ojczyzna będąca pod zaborami. Oczywiście reakcja gorliwych patriotów na słowa arystokracji jest pełna oburzenia i niedowierzania. Wysocki wypowiada wówczas znamienne słowa, stanowiące niemal motto całego dramatu Mickiewicza:

„Nasz naród jak lawa,

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”.

Ową skorupą jest oczywiście ugodowa arystokracja, zaś ogniem wewnętrznym, którego nawet sto lat nie wyziębi są patrioci, ceniący sobie dobro ojczyzny ponad wszystko.

W innej scenie zatytułowanej „Pan Senator” ponownie natkniemy się na warstwę arystokratyczną, a zarazem na wspólników Nowosilcowa. Tutaj wyjątkowo niechlubną postacią jest Doktor, który stanowi niemal zwierciadlane odbicie doktora Bécu ojczyma Juliusza Słowackiego. Bécu donosił na członków Towarzystwa Filaretów i kiedy zmarł rażony piorunem, wówczas uznano to za karę zesłaną przez Boga. Doktor przekazuje w dramacie Nowosilcowowi informacje dotyczące spisku tajnej organizacji zrzeszającej młodzież polską. On również wspólnie z Pelikanem (profesor chirurgii i zastępca rektora Uniwersytetu Wileńskiego) przedstawia propozycję, aby otworzyć okno w celi aresztowanego Rollisona. Sugeruje również, aby wychłostać księdza Piotra, który jego zdaniem ma za mało szacunku dla Nowosilcowa.

Stanowisko i poglądy arystokratycznego obozu mogły naprawdę przerażać niejednego patriotę. Ten stan zupełnie nie dbał o kwestię wolności i niepodległości kraju, nie doceniał nawet ojczystego języka. Arystokracja pragnęła po prostu realizować własne cele i być jak najbliżej Nowosilcowa i samego Cara. W tej sytuacji niezwykle trafne okazały się słowa Wysokiego o skorupie twardej, zimnej i plugawej. Jedyną nadzieją był wewnętrzny ogień, reprezentowany przez patriotów.

51. Idea prometejska i mesjanistyczna w III części "Dziadów" A. Mickiewicza.

Trzecia część „Dziadów” Adama Mickiewicza napisana została wkrótce po klęsce powstania listopadowego. Poeta pragnął się zrehabilitować za brak udziału w walkach powstańczych. Jego wiara w opiekę bożą nad polskim narodem został poważnie zachwiana. Próbował odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Bóg widzi cierpienia Polaków i przypatruje się im w milczeniu, dlaczego nie ukarze oprawców. Oczywiście odpowiedź nie jest wcale prosta.

Mickiewicz wprowadza do „Dziadów” tzw. „Wielką Improwizację” Konrada. Konrad bowiem nagle stwierdza, że jest wybrańcem narodu polskiego i przyjmuje na siebie rolę Prometeusza, wypowiadając Bogu posłuszeństwo i pokorę. Prometeusz to oczywiście postać pochodząca z mitologii. Ukradł on bogom i ogień i przyniósł ludziom na ziemię. Jednak Zeus postanowił ukarać go za taką samowolę i nakazał przykuć go do skał w górach. Tam każdego dnia przylatywał orzeł wyjadający mu wątrobę, która potem się odnawiała. Prometeusz więc za czyn dla dobra ludzkości musiał cierpieć niewyobrażalne męki. Od jego imienia pochodzi również postawa zwana prometeizmem. Takim właśnie Prometeuszem okazał się Konrad, który żąda od Stwórcy „rzędu dusz”. Twierdzi on, że będąc w posiadaniu władzy nad duszami ludzkim, mógłby ofiarować szczęście swoim rodakom. Konrad jest jednak pełen pychy i dumy i zaczyna porównywać siebie z Absolutem:

„Ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę,

Cóż Ty większego mogłeś zrobić - Boże?”

Konrad pragnie poświecić się dla dobra narodu, który kocha i szanuje i z którego czerpie moc. Wzywa wiec Boga, lecz ten nieustannie milczy. Cisza irytuje Konrada, toteż kieruje w stronę Stwórcy ostre słowa:

„Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością,

Ty jesteś tylko mądrością”

i po chwili wyjawia swój zamiar podjęcia walki:

„Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niźli Szatan:

On walczył na rozumy, ja wyzwę na serca”.

Konrad nie poprzestaje na swych bluźnierstwach, twierdzi, że ma zdolności w przewidywania”

„Ja i ojczyzna to jedno.

Nazywam się Milijon - bo za milijony

Kocham i cierpię katusze.

Patrzę na ojczyznę biedną,

Jak syn na ojca wplecionego w koło;

Czuję całego cierpienia narodu,

Jak matka czuje w łonie bole swego płodu.

Cierpię, szaleję - a Ty mądrze i wesoło

Zawsze rządzisz,

Zawsze sądzisz,

I mówią, że Ty nie błądzisz!”

Konrad jest coraz bardziej rozdrażniony i przepełniony rozpaczą. Bóg bowiem w dalszym ciągu nie reaguje ani na jego wołanie ani nawet na bluźnierstwa. Nie przejmuje się, „milionem ludzi krzyczących”, więc wyprowadzony z równowagi Konrad posuwa ssie do największej obrazy Stwórcy i nazywa go nie Bogiem, lecz „Carem”. Okazuje się jednak, że to ostatnie słowo wypowiedziane zostało przez szatana. To sprawia, że Konrad nie zostanie potępiony, jego dusza może zostać zbawiona. On stoczył walkę z Bogiem, aby uratować swój naród, aby ulżyć społeczeństwu polskiemu w nieludzkim cierpieniu.

Mickiewicz wprowadził również do „Dziadów” przepowiednie profetyczne. Widzenie księdza Piotra ma wymiar symboliczny. Polska w jego ujęciu staje się Chrystusem narodów. Herodem jest okrutny car, który dokonuje represji i prześladowań młodych ludzi, patriotów, bowiem - jak pisze Mickiewicz - jego celem jest „pokolenie nasze zatracić do końca”. Polska jako Mesjasz ma pokonać powtórną drogę krzyżową. Francja zostaje tutaj określona jako Piłat, który „umywa ręce”, gdyż odcina się od spraw Polaków i nie udziela im potrzebnej pomocy. Państwa zaborcze natomiast symbolizowane są przez trzy ramiona krzyża. Męczeńska śmierć Zbawiciela zostaje przyrównana do klęski poniesionej przez polskich powstańców. Pozostaje jednak nadzieja, że skoro Chrystus zmartwychwstał, to Polska również zmartwychwstanie. Najpierw niestety musi znieść ogromne cierpienia, by w ten sposób odkupić przewinienia i grzechy narodów. Zwycięstwo nad oprawcą to jednak tylko kwestia czasu i naród polski w końcu pod tak tragicznym losie będzie z pewnością wolny. Mesjanistyczna koncepcja stanowiła dla Polaków nieocenione źródło wielkiej nadziei i wiary w to, że wszelkie dramatyczne wydarzenia, klęska powstania, represje, zsyłki mają jakiś głębszy sens. W dramacie pojawia się tajemnicza wzmianka o kimś, kto nazwany będzie „czterdzieści i cztery”. Znaczenie tych liczb intrygowało już wiele pokoleń, a sam Mickiewicz zapytano o to odpowiadał: „Kiedy pisałem, wiedziałem; teraz już nie wiem”. Pojawiły się koncepcje, że ów wskrzesiciel przyniesie po prostu wyzwolenie i niepodległość Polsce po okresie wielu cierpień i upokorzeń..

Scena „Improwizacji” oraz „Widzenia” zawiera elementy odwołujące do mistycznej sfery życia ludzkiego. Konfrontacją z tekstem Mickiewicza był „Kordian” Juliusza Słowackiego”.

52. Scharakteryzuj "Dziady" jako dramat romantyczny.

Romantyzm powstał niejako jako prąd przeciwny i opozycyjny wobec okresu oświecenia, w którym podstawą poznania świata był umysł bądź doświadczenie. W nowej epoce rzeczywistość postrzegano głównie za pomocą uczuć i emocji. Twórcy literatury romantycznej negowali wszelkie zasady i reguły tworzenia utworów. Taka sytuacja oczywiście również odnosiła się do tzw. dramatu romantycznego. Ten gatunek reprezentują „Dziady” Adama Mickiewicza. Do najważniejszych cech, które charakteryzują dramat romantyczny należą:

  1. Łączenie elementów realistycznych z fantastycznymi. Zatem sceny realistyczne takie jak np. trzeciej części „Dziadów” - „Scena Więzienna”, „Salon Warszawski”, czy „Pan Senator” przeplatają się ze scenami o charakterze fantastyczno-wizjnym takimi jak „Improwizacja”, „Widzenie ks. Piotra”, „Sen Senatora” oraz „Sen Ewy”. W II oraz IV części „Dziadów” przybywają do świata żywych duchy zmarłych. Takie sceny tworzą ciekawy nastrój grozy, zaciekawiają czytelnika. Wprowadzenie istot spoza naszego świata znane już było dużo wcześniej, bowiem Szekspir wielokrotnie wprowadzał do swoich dramatów wiedźmy i wszelkiego rodzaju zjawy. W przypadku dramatu romantycznego sceny fantastyczne mają tą samą rangę i znaczenie, co realistyczne.

  2. Zerwanie z zasada trzech jedności: miejsca, akcji i czasu. Zasada jedności miejsca w dramacie romantycznym Mickiewicza zupełnie nie istnieje, bowiem akcja przenosi się nieustannie z miejsca na miejsce. Mamy więc w III części „Dziadów” Warszawę, Wilno, więzienne cele, a nawet salon arystokratyczny. Trudno też mówić o jedności czasu, czy akcji. Wiele spraw poruszanych w różnym czasie składa się na całość utworu. W dramacie odnajdziemy wątek martyrologiczny, koncepcję mesjanizmu, czy też postawę prometejską Konrada, odniesienie do represji carskich, aresztowań i tortur spiskowców.

  3. Luźna kompozycja dramatu. Kiedy przyjrzymy się bliżej utworowi, dostrzeżemy, że każda scen jest autonomiczna i może funkcjonować zupełnie samodzielnie. Nie ma tutaj klasycznej akcji z ciągiem przyczynowo-skutkowym. Brak ciągłości, poszczególne sceny bowiem nawiązują do innych spraw.

  4. Synkretyzm gatunkowy, przejawiający się w łączeniu elementów lirycznych („Wielka Improwizacja”) z epickimi (relacje więźniów o losach innych aresztowanych spiskowców). Nie brak momentów o zabarwieniu humorystycznym (żarty więźniów dla podtrzymania się na duchu).

  5. Bohater romantyczny, który charakteryzuje się m.in.

a) dużą wrażliwością emocjonalną, która często stanowi źródło talentu literackiego. Pojawiający się w III części „Dziadów” Konrad jest poetą, który pragnie wznieść się ponad swój naród i pełen pychy zwraca się do ludzi:

„Depcę was, wszyscy poeci,

Wszyscy mędrce i proroki,

Których wielbił świat szeroki”.

Mickiewicz kreuje dumnego Konrada na proroka o rysach prometejskich, który zarazem pragnie kierować ludźmi.

b) poczucie wewnętrznego tragizmu, które wynika z braku możliwości zrealizowania swojej przewodniej idei. Bohaterowie „Dziadów” Mickiewicza mają rys tragizmu. Wystarczy przywołać tutaj nieszczęśliwego Gustawa, który z powodu niespełnionej miłości odbiera sobie życie, czy też Konrada, który chce ocalić swój naród za wszelką cenę.

c) poczucie całkowitego osamotnienia, które wiąże się z brakiem kontaktu z bliskimi ludźmi. Taka osamotnioną jednostką jest Konrad, który mimo towarzystwa w więziennej celi czuje się nieco odizolowany i przez nich niezrozumiany.

d) nieszczęśliwa, bowiem niespełniona miłość do ukochanej kobiety. W takiej sytuacji znalazł się wspomniany już Gustaw. Bohater romantyczny wykazuje jednak gotowość do największych poświęceń dla ocalenia ojczyzny i własnego narodu.

e) patriotyzm, przejawiający w dzielnie znoszonym męczeństwie dla kraju, dla jego wolności i niepodległości.

f) myśli samobójcze, które wiążą się z nadwrażliwością jednostki, z jej małą odpornością psychiczną na pojawiające się trudności. Ucieczką od problemów jest dla bohatera romantycznego właśnie samobójcza śmierć. Wśród postaci dramatu Mickiewicza odnajdziemy Gustawa, odbierającego sobie życie z nieszczęśliwej miłości.

Jak widać dramat romantyczny niesie ze sobą bogactwo elementów realistycznych i fantastycznych. Czynniki o charakterze nadprzyrodzonym są traktowane bardzo poważnie i odgrywają istotna rolę w całym utworze. „Dziady” zatem są dramatem romantycznym, który śmiało możemy zestawić z największymi dramatami ówczesnej Europy Goethego czy Byrona.

53. Tradycje chwały wojennej i codzienności życia szlacheckiego w "Panu Tadeuszu" A. Mickiewicza.

„Pan Tadeusz” został napisany przez Adama Mickiewicza podczas jego pobytu we Francji. Sytuacja polskiej emigracji nie przedstawiała się zbyt optymistycznie. Polacy konfliktowali się ze sobą w atmosferze wzajemnych oskarżeń i zarzutów. Oczywiście efektem tego była wzajemna zawiść, niechęć, czasem wręcz nienawiść. Mickiewicz był wówczas w centrum tego środowiska, znał panujące tam stosunki, o czym wspomina w „Epilogu”. Poeta pragnął wydostać się z tego wszystkiego, a zarazem chciał odsunąć od siebie myśl o klęsce powstania listopadowego. Dla niego ratunkiem okazała się własna twórczość, w której wielokrotnie powracał do kraju lat dziecinnych, do lat arkadyjskich, sielskich, kiedy szczęście było czymś oczywistym. Tęsknota za tym czasem, za ojczyzną zaowocowała „Panem Tadeuszem”. Początek akcji utworu datuje się na rok 1811, a koniec na rok następny, czyli 1812. Pojawiają się jednak również liczne fragmenty, które odnoszą do zdarzeń nieco wcześniejszych. W pierwszej księdze natkniemy się na wspomnienie powstania Legionu polskiego we Włoszech, utworzonego przez Henryka Dąbrowskiego. Legiony powstały przy francuskiej armii, która wówczas była dowodzona przez Napoleona Bonaparte. Polacy mieli do dyspozycji własne umundurowanie, uzbrojenie, polski dowództwo. Po skończonej z Austrią walce polscy żołnierze mieli udać się do swojego kraju. Twórca Legionów - Dąbrowski zyskał spore poparcie i rozgłos na ziemiach polski i na Litwie. Mickiewicz pisze w pierwszej księdze „Pana Tadeusza”, że na dworach szlachty często pojawiali się rzekomi żebracy, którzy snuli opowieści o Legionie i zwycięstwach Polaków. Wieści te szybko przeskakiwały z jednej osoby na drugą, dając jednocześnie nadzieję, że dzień zwycięstwa jest już bliski. Polacy po agitacji tajnych emisariuszy przedostawali się na teren Księstwa Warszawskiego i tam współtworzyli mocna armię. Tak właśnie trafili do armii polskiej Górecki, Pac, Obuchowicz, Różycki, Janowicz, Mierzejewski i inni. Poeta w dzieciństwie zobaczył ich i zapisał w swej pamięci. Emisariusze Napoleona udawali się na tereny litewskie i tam informowali ludzi o zwycięstwach bądź klęsce bliskich osób. W „Panu Tadeuszu” takim emisariuszem jest ksiądz Robak, który ponoć był postacią autentyczną. Mickiewicz zapamiętał jak kiedyś do jego rodzinnego domu w Nowogródku pojawił się bernardyn, który umożliwiał Polakom przedzieranie do armii Księstwa Warszawskiego. Prawdopodobnie ta osoba stanowi pierwowzór księdza Robaka.

W „Panu Tadeuszu” mocno uwidoczniony jest kult Napoleona. Lata bowiem, w których rozgrywa się akcja eposu, a więc 1811-1812, przyniosły Polakom wiarę w odzyskanie wolności dzięki francuskiemu przywódcy. Tajni emisariusze podtrzymywali tą legendę o silnej armii Napoleona, krzewili postawy patriotyczne, a wśród Polaków dominowała nastrój oczekiwania na te wojska. W końcu niepokonana armia przybywa na Litwę, która była tylko kolejnym przystankiem w wędrówce do Rosji, a więc polskiego zaborcy. Armia napoleońska została przyjęta niezwykle entuzjastycznie i z wielką radością, o czym wspomina Mickiewicz w XI księdze. Wojska francuskie poraziły wszystkich swoją wielkością:

„Konie, ludzie, armaty, orły dniem i nocą

Płyną; na niebie gorą tu i ówdzie łuny,

Ziemia drży [...]

Wojna! wojna! nie było na Litwie kąta ziemi,

Gdzie by jej huk nie doszedł”.

Wraz z wojskiem napoleońskim przyjechali do Soplicowa również przyjaciele i bliscy krewni, pojawili się „rodacy mundury noszący, zbrojni, wolni i polskim językiem mówiący”. Starsi ludzie zaczęli wspominać okres swojej młodości, przypadającej na czasy przedrozbiorowe, kiedy jeszcze Polska miała swoją armię. Natomiast młodzież patrzyła z niedowierzaniem na polskich żołnierzy. Mickiewicz nawiązał do chwalebnych czynów Polaków, przez przypomnienie o powstaniu kościuszkowskim. Jeden z bohaterów „Pana Tadeusza” Maciek Dobrzyński brał udział w tym powstaniu i wówczas uznano go za znakomitego wojaka. Sporo o historii Polski można dowiedzieć się słuchając koncertu Jankiela. Był on cymbalistą i przez muzykę, dźwięk uwiecznił okoliczności uchwalenia Konstytucji 3 Maja, wielką euforię z powodu jej przyjęcia. Nie ominął on w swojej grze targowickich zdrajców ojczyzny. Jankiel nawiązał także do utworzenia Legionów polskich na terenie Włoch. Koniec słynnego koncertu to marsz z wyraźnym „Jeszcze Polska nie zginęła”.

Polacy podekscytowani armią napoleońską i pełni nadziei na zwycięską walkę z zaborcą coraz częściej wstępują w szeregi francuskie. W pewnym sensie czują już powiew wolności, której nie znają, o czym poeta pisze:

„Urodzony w niewoli okuty w powiciu,

Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu”.

Sam Mickiewicz urodzony już pod zaborami nie znał uczucia wolności, wciąż pielgrzymował po świecie. Poeta zdecydował nie wprowadzać do „Pana Tadeusza” obrazu rozbitej, pokonanej armii napoleońskiej. Chciał uwiecznić jej chwalebne momenty i zostawić swoich rodaków z nieustanną nadzieją na szybką odmianę losu. Historia w tej epopei ukazana została raczej od strony zwycięskich momentów armii francuskiej, wielkiego optymizmu Polaków i ich zapału do działań na rzecz niepodległości ojczyzny.

Sporą część „Pana Tadeusza” zajmują opisy codzienności szlachty, ich zwyczaje, obyczaje, tradycja. Mickiewicz wyodrębnił tu arystokrację, której reprezentantem w tekście jest Stolnik Horeszko oraz Podkomorzy. Ten pierwszy to z jednej strony człowiek dumny i pełen pychy, natomiast z drugiej pozostaje wiernym patriotą, który potrafi bronić się przed atakiem Moskali. Drugi z wymienionych bohaterów ma nieco mniejszy wpływ na wszelkie sprawy niż wspomniany Horeszko. Jest on jednak przy tym szlachcicem pełnym godności i powagi. Wśród postaci pojawia się także Sędzia, który odznacza się szczególną gościnnością i obowiązkiem obywatelskim wobec utraconej ojczyzny. Przyjmuje on pod swój dach księdza Robaka i opiekuje się jego synem Tadeuszem, wychowując go na prawdziwego patriotę. Niższego stanu niż Sędzia jest Wojski, który pełni funkcję marszałka dworu. Wojski uwielbia wszelkiego rodzaju polowania, a przy tym często opowiada o swoich dokonaniach na tym polu i właściwie mówi bez większej przerwy. Za Wojskim uplasowali się Protazy i Gerwazy. Mimo szlacheckiego rodowodu pozostają w służbie i cechuje ich niespotykana wierność wobec swoich panów. Sporą grupę szlachty przedstawionej w „Panu Tadeuszu” stanowi drobna szlachta zaściankowa, dla których jedyna pozostałością po przodkach jest herb. Są raczej naiwni i niewykształceni, nieobyci w świecie, nie omijają raczej sytuacji konfliktowych.

Tacy właśnie bohaterowie widnieją na kartach tej polskiej epopei. Mickiewicz starał się zadbać o najdrobniejsze szczegóły w ich kreacji. Ważny był ich wygląd, sposób mówienia, zachowania, a także to, czym się zajmują. Charakterystyczna dla opisów mickiewiczowskich jest ich niezwykłą barwność, po prostu wrażliwość na kolor. Równie żywe i barwne są opisy koncertów przedstawionych przez poetę. Ze szczegółami wprowadza on także opis szlacheckiego dworku, chałupy zaściankowe, a nawet karczmy żydowskiej. Niezwykle ciekawe są opisy zwyczajów szlachty i ich strojów przywdziewanych w dni zwykłe i święta. Natkniemy się również na przepis na polski bigos. Poznajemy też jak prezentuje się ogródek młodej Zosi - wybranki Tadeusza. W innych zaś częściach eposu możemy przeczytać humorystyczne opisy miłosnych schadzek pięknej Telimeny. Mickiewicz zdaje się wyrażać nostalgię za taką rzeczywistością, choć nie pozostaje bezkrytyczny. Wie, że taki świat też ma swoje wady i, że odchodzi on w przeszłość Nie bez powodu poeta używa często epitetu „ostatni” (ostatni zajazd na Litwie, ostatni z Horeszków, ostatni, co tak poloneza wodzi, ostatni klucznik, ostatni woźny trybunału). W ten sposób jesteśmy świadkami powolnego upadku i rozkładu Polski. Mickiewicz zwraca uwagę na szlachecką dumę, konfliktowość, chęć zemsty, brak szacunku wobec ustanowionych praw i sugeruje, że te właśnie „choroby” przyczyniły się do tragicznej sytuacji, w jakiej znalazła się jego ojczyzna.

54. Ewolucja etyczna Jacka Soplicy - bohatera "PanaTadeusza".

Tytułowa postać „Pana Tadeusza” Mickiewicza wbrew pozorom nie jest centralną postacią tej epopei. Sporo bowiem miejsca poeta poświęca życiorysowi Jacka Soplicy. Należał on do stanu szlacheckiego, był pewny siebie, odważny, a przy tym przystojny. Nie brakowało mu przyjaciół, którzy podziwiali jego fizyczną sprawność. Soplicy nie stronił od kieliszka, uczt i bójek Zakochany w córce Stolnika Horeszko, Ewie coraz częściej pojawiał się na jego dworze. Horeszko był zamożnym magnatem, Jacek zaś należał do szlachty średniozamożnej, lecz nie ustawał w nadziei, że dane mu będzie poślubić ukochaną Ewę. Soplicy podkreślał, że

„Szlachcic urodzony

Jest za równo z panami kandydat korony!

Wszakże Tęczyński niegdyś z królewskiego domu

Żądał córy, a król mu oddał ją bez sromu”.

Soplicy mimo swej odwagi obawiał się zapytać Stolnika o rękę córki. Horeszko wprawdzie widział, że między Ewą a Jackiem zrodziło się uczucie, lecz starał się tego nie dostrzegać. Jednak Soplica był mu niezbędny do „szabli lub kreski na sejmie”. Jacek na co dzień porywczy, natychmiast łagodniał przy ukochanej kobiecie. W końcu postanowił poprosić o rękę Ewę, lecz otrzymał czarna polewkę, symbolizująca odmowę. Nie było mu łatwo się z tym pogodzić, zwłaszcza, że oprócz niezgody na ożenek, został także upokorzony. Pełen zawiści i rozpaczy topił swoje smutku w alkoholu. Niedługo po tym incydencie poślubił pierwszą spotkana dziewczynę, której tak naprawdę nie kochał, ale która urodziła mu syna - Tadeusza. Soplica wiecznie był pijany i wyśmiewany z tego powodu przez okolicznych sąsiadów. W tym czasie Ewa na rozkaz ojca poślubiła wojewodę, choć jej uczucie do Jacka Soplicy nadal było mocne. Soplica zaś wkrótce został wdowcem z małym dzieckiem. Śmierć żony tylko pogłębiła jego pijaństwo i chęć zemsty na rodzie Horeszków za doznane krzywdy i upokorzenia. Kiedy więc dwór Horeszko oblegali Moskale, Jacek w ukryciu obserwował całą sytuację. Horeszko dzielnie się bronił i odniósł zwycięstwo nad najeźdźcą. Soplica nie mógł znieść tryumfu wroga i w szale podniósł karabin leżący przy jakimś trupie, a następnie wystrzelił w stronę ojca Ewy. Horeszko zginął niemal od razu. Zdezorientowani Moskale byli przekonani, że to ktoś walczący po ich stronie. Po tym zdarzeniu Ewa i jej mąż wyjechali na zesłanie na Syberię, skąd już nie powrócili. Majątek, który pozostał po Horeszce w części został przekazany Jackowie, lecz ten oddał go swemu bratu - Sędziemu. Soplica zrozumiał wagę swoich czynów i postanowił odpokutować swoje winy. Zdecydował się wyjechać z Soplicowa i przyjąć imię „Robak”, które miało mu przypominać o jego małości i nicości. Soplica jako ksiądz zmienił się nie poznania. Po powrocie do Soplicowa jest bardzo tajemniczy i małomówny. Nie opowiada o sobie zbyt wiele, a w zasadzie o jego czynach mówi dopiero po śmierci Robaka Podkomorzy. Okazało się, że był w armii napoleońskiej, a także hiszpańskiej w obronie Samossiery. Pełnił też funkcję tajnego emisariusza, przygotowując powstanie, które miało wybuchnąć na polskich ziemiach. Chciał bardzo, aby to powstanie wybuchło właśnie w Soplicowie, lecz Gerwazy sprzeciwił się temu pomysłowi i zamiast do walk doszło do zajazdu szlacheckiego. Soplica zginął zasłaniając swoim ciałem Gerwazego. Pośmiertnie został odznaczony orderem kawalerskim Legii Honorowej. Odznaczenie to Podkomorzy powiesił na krzyżu mogiły Soplicy, czy też raczej księdza Robaka. Soplica jest ciekawą postacią, nieco innym typem bohatera romantycznego. Bohater romantyczny był z reguły jednostką wybitną, niemal bez wad. Najważniejsza była dla nich wzniosła idea, którą zamierzali wcielić w życie. Soplica nie przystaje do tego wizerunku. Jego młodość to przede wszystkim zabawa, uczty i alkohol, skłonność do konfliktów i bijatyk. Dopiero potem przechodzi swoista ekspiację za swe czyny. Jednak dzięki tym cechom Soplica jest postacią dużo bardziej autentyczną niż wyidealizowany bohater romantyczny. Ówczesny czytelnik w pewnym sensie mógł się z Jackiem utożsamić, ponieważ był nosicielem cech charakterystycznych dla szlachty. Tymczasem bohaterowi tacy jak Gustaw czy Konrad wydawali się zbyt odlegli, zbyt pomnikowi i nieosiągalni. Mickiewicz zwrócił również uwagę, że pewne cechy Soplicy, czy też raczej wady i przywary należą do tych, które wpłynęły na upadek Rzeczpospolitej. Jedynie przemiana Jacka w księdza Robaka stanowi swego rodzaju pocieszenie, że jego ekspiacja i pokuta narodu polskiego mają głębszy sens i nie będą daremne. Być może taka świadomość przyczyni się do wewnętrznego uzdrowienia społeczeństwa.

Jednak Sopilca posiada również pewne rysy bohatera romantycznego. Charakterystyczna jest z pewnością nieszczęśliwa i niespełniona miłość do Ewy. Sam Jacek jest również porywczy i zarazem bardzo uczuciowy i wrażliwy. W swoim drugim wcieleniu zachowuje się bardzo tajemniczo, co tez świadczy o romantycznym sposobie bycia. Jest oczywiście patriota, angażuje się w działania na rzecz ojczyzny, agituje i wspiera rodaków.

Inni bohaterowie Mickiewicza także doświadczali tak wielkich zmian i przełomów życiowych Wystarczy przywołać tutaj Konrada Wallenroda, który poświęca swoje własne szczęście na rzecz ocalenia ojczyzny. Poza tym przemiana wewnętrzna jest również udziałem Gustawa, który z wrażliwego, uczuciowego samotnika przeobraża się w Konrada, który chce wyzwolić naród z niewoli carskiej. Wydaje się jednak, że to właśnie w Soplicy zmiana jest najbardziej dostrzegalna i wpływająca na jego postawy życiowe, przekonania, wartości. Miał również szanse wybrać zupełnie inna drogę, kiedy Moskale proponowali mu zaszczyty. Była to jednak dla niego droga zdrady, a więc z góry niedopuszczalna. W tym bowiem momencie Soplica pojął jak złych czynów się dopuścił. Zrozumiał, że odebrał człowiekowi największa wartość, jaką życiem, że kierował się głównie zawiścią, zazdrości i urażoną dumą. Jego wybór był z pewnością bardzo trudny, lecz poskutkował niepodległościowymi walkami i własny, wewnętrznym odrodzeniem księdza Robaka.

55. Udowodnij, że "Pan Tadeusz" jest romantyczną epopeją narodową.

Epopeja to jeden z epickich gatunków, szczególnie popularna do momentu powstania powieści. Epos pisany jest wierszem i zazwyczaj prezentuje życie danej społeczności na tle przełomowych dla niej wydarzeń historyczno-politycznych. Charakteryzuje się również bogactwem wszelkiego rodzaju środków artystycznego wyrazu. „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza to epopeja nowożytna. W tamtym czasie była ona już nieco rzadszym gatunkiem za względu na coraz powszechniejszą powieść.

Epopeja zatem wprowadza realistyczny i wszechstronny obraz życia danej społeczności. „Pan Tadeusz” spełnia oczywiście te warunki, przedstawiona bowiem została szlachta, która stanowiła spory odsetek społeczeństwa polskiego. Szlachta ta jednak jest bardzo różnorodna. Do najbogatszych przedstawicieli tej warstwy w tekście należy Hrabia, Podkomorzy i poniekąd Sędzia. Natomiast przeważającą większość stanowi szlachta zubożała zaściankowa, do której należą: Dobrzyńscy, Jurahowie, Wilbikowie, Skołubowie. Jedynym ich szlacheckim reliktem są rodowe herby, gdyż ich codzienne życie to przede wszystkim ciężka praca, porównywalna z pracą chłopa. Chłopi zresztą również pojawiają się na kartach epopei. To z nim właśnie rozmawia ksiądz Robak, który dąży do powstania na Litwie, siedzą także w karczmie, choć najczęściej widziani są właśnie przy pracy. Tadeusz nadaje im wolność, wspierany przez swojego opiekuna i stryja zarazem. Wszyscy zresztą wyrażają swoją wielką aprobatę dla działań młodego gospodarza. Z tej pobieżnej charakterystyki społeczności przedstawionej w „Panu Tadeuszu” wynika, że Mickiewicz uwiecznił ich w sposób niezwykle rzetelny, pozbawiony subiektywizmu. Wprowadził postaci wraz z ich zaletami i wadami, pokazał ich w zabawie, radości i smutku, w codziennych czynnościach, a także przy okazji szczególnych uroczystości. Jako największe przywary szlachty uznał pychę, pieniactwo, zawiść i nieprzestrzeganie ustanowionego prawa. To one właśnie według poety przyczyniły się do upadku Rzeczpospolitej i doprowadziły do tragicznych rozbiorów. Następuje jednak zmiana generacji. Konserwatywna szlachta robi miejsce bardziej postępowym i otwartym na zmiany młodym ludziom.

Jak wiadomo epopeja ukazuje życie danej społeczności na tle istotnych dla niej wydarzeń historycznych. W „Panu Tadeuszu” nie brak z pewnością takich właśnie wydarzeń. Zwiastunem nadejścia zmian i nowych czasów jest choćby wolność dana chłopom przez Tadeusza. Sporo miejsca w epopei zajmują dysputy o przemarszu wojsk francuskich przez polskie ziemie. Do szeregów napoleońskich zaciągają się coraz liczniej Polacy, pełni podekscytowania i radości. Każdy bowiem wierzy, ze Napoleon zwycięży i dopomoże Polakom w odzyskaniu niepodległości. Polacy cieszą się niezmiernie, że niezwyciężona dotąd armia Napoleona zmierzy się z armia zaborcy. Był to z pewnością bardzo istotny moment dla polskiego narodu, dający im ogromną nadzieję, co Mickiewicz utrwalił doskonale w swojej epopei.

Wśród cech charakterystycznych eposu znajduje się również bogactwo środków artystycznego wyrazu. Tego elementu z pewnością nie brak w „Panu Tadeuszu”. Mickiewicz imponuje wręcz bogactwem i barwnością opisów strojów szlacheckich, ogrodu Zosi, przyrody, matecznika, a nawet wschodów i zachodów Słońca. Dosyć częstym zabiegiem stosowanym przez poetę są rozbudowane porównania homeryckie, co odsyła do tradycji starożytnej epopei. Za przykład takiego porównania niech posłużą następujące opisy:

„Tymczasem koło kłodek lewe szlachty skrzydło

Już jest bliskie zwycięstwa; tam walczył Kropidło,

Widny z dala, tam Brzytwa wił się śród Moskali,

Ten ich w pół ciała rzeza, tamten w głowy wali;· [opis walki]

Jako machina, którą niemieccy majstrowie

Wymyślili i która młockarnią się zowie,

A jest razem sieczkarnią, ma cepy i noże,

Razem i słomę kraje, i wybija zboże:· [opis pracy maszyny]

Tak pracują Kropiel i Brzytwa pospołu,

Mordując nieprzyjaciół, ten z góry, ten z dołu”. [opis walki]

Niezwykle barwny jest również opis warzywnego ogrodu. Poeta wprowadza tutaj mnogość epitetów, porównań i przenośni. Czytamy zatem, że „podnosi złotą kitę kukurydza”, „kapusta [...] siedzi i zda się dumać o losach jarzyny”. Mickiewicz więc w opisie elementów tego ogrodu zastosował animizację oraz personifikację, nadając jarzynom cechy zwierząt i ludzi. Na piękno w tej epopei natykamy się niemal na każdym kroku. Zawarte jest ono nawet w zwyczajnej codzienności. Potęgą jest tutaj ukazanie sytuacji niemal banalnych, na pozór zwyczajnych, nieskomplikowanych w sposób tak barwny i poetycki, że aż budzący wyobraźnię. Zamiarem Mickiewicza było, aby jego dzieło nie tylko czytali ludzie z wyższych sfer, wykształceni, lecz również, aby jego „księgi zbłądziły pod strzechy”. Pragnął, aby w „Panu Tadeuszu” zaczytywali się również ludzie bardzo prości.

Wśród środków ubarwiających cała narrację znalazły się także wyrazy dźwiękonaśladowcze (onomatopeje), które sprawiają, że czytamy tekst niemal każdym zmysłem. Nasłuchujemy bowiem szumu leśnego, ptasich koncertów, odgłosów burzy, czy też po prostu muzykę wykonywaną na koncertach (np. Jankiela). Dzięki tak sugestywnym opisom niemal widzimy oczami wyobraźni owe błyskawice, czy też promienie Słońca.

Cały utwór został napisany trzynastozgłoskowcem, szczególnie popularny w okresie staropolskim. Rzadko tylko odstępuje Mickiewicz od tego typu wiersza. „Pan Tadeusz” został określony mianem epopei narodowej, co plasuje go z pewnością wśród najbardziej znaczących dla Polaków dzieł.

56. Refleksje o własnej twórczości i zadaniach poety wobec narodu w utworach Juliusza Słowackiego: "Grób Agamemnona" i "Testament mój".

Różnica wieku między Adamem Mickiewiczem, a Juliuszem Słowackim wynosiła około 11 lat. Słowacki podobnie jak jego starszy kolega urodził się na Litwie. Będąc małym chłopcem stracił ukochanego ojca, który był profesorem Liceum w Krzemieńcu. Pozostał z matką, z którą zawsze łączyła go bardzo silna więź uczuciowa. Słowacki ukończył Wydział Prawa, by następnie wyjechać do Warszawy. Tam objął on bezpłatną posadę w biurze Komisji Skarbu. W tym czasie wybuchło powstanie listopadowe, w którym poeta nie mógł wziąć udziału ze względu na swoje słabe zdrowie. Jednak dosyć mocno przeżył on upadek powstania i napisał o tym kilka wierszy o tematyce powstańczej. Kiedy klęska powstania była już w zasadzie przesądzona Słowacki został zmuszony do wyjazdu z zaboru rosyjskiego ze względu na antyrosyjską wymowę swoich liryków. Udał się wówczas do Drezna, nie będąc świadomym, że nie dane już mu będzie wrócić w rodzinne strony.

Słowacki opublikował za granicą „Kordiana” i wyjechał tym razem do słonecznej Italii i zwiedzał jej urzekające zabytki. Po pewnym czasie postanowił wyruszyć na Wschód. Odbył więc swoistą pielgrzymkę po Grecji, Egipcie, Palestynie i terenach Libanu, co zaowocowało m.in. poematem zatytułowanym „Podróż do ziemi świętej z Neapolu”. Częścią tej „Podróży” jest także „Grób Agamemnona”, który jednak został opublikowany wraz z dramatem „Lilla Weneda”. Poeta podróżując po tych ziemiach przybył również do miejsca, gdzie znajdował się grobowiec Agamemnona. Agamemnon jest postacią znaną z greckiej mitologii i wsławił się dowództwem w wojnie trojańskiej. Słowacki przebywając w tym miejscu odnosił wrażenie, że towarzyszą mu znani z mitologii bohaterowie, że ich obecność uwidacznia się przez muzykę świerszczy. Taki podniosły nastrój sprawił, ze poeta niemal usłyszał instrument samego Homera. Była to złota harfa, symbolizująca poezję. Promienie słoneczne, które padały nieoczekiwanie na grobowiec przypominały struny owej harfy i stały się źródłem kolejnych rozważań poety. Słowacki przypomniał, że znakomity Homer uzyskał nieśmiertelność właśnie dzięki własnej twórczości literackiej. Pomimo upływu stek lat, do dziś wszyscy znają nazwisko starożytnego poety i zaczytują się w jego „Iliadzie” i „Odysei”. Słowacki sam się zastanawia czy potrafiłby na tej harfie wykonać takie dźwięki, które wywołałyby ogromne wzruszenie odbiorcy. Okazuje się jednak, ze instrument w ręku poety nieoczekiwanie pęka bez żadnego jęku. Owe refleksje stanowią swego rodzaju pamięć i oddanie Homerowi i przyznanie się do własnej niedoskonałości. Bowiem Słowacki sugeruje, że jego twórczość trudno porównywać z dokonaniami Homera. Oczywiście poeta nie twierdzi, ze jego liryka jest marna, tylko, że raczej kiepsko wypada w zestawieniu z liryką starożytnego pisarza. Porównując się natomiast do współczesnych, uważa, że wypada bardzo dobrze, a może nawet lepiej niż sam Mickiewicz. Słowackiemu wcale nie było łatwo ze świadomością, że jego poezja jest tak niedoceniana. Pisał więc pełen rozczarowania i rezygnacji:

„Tak więc - to los mój na grobowcach siadać

I szukać smutków błahych, wiotkich, kruchych,

To los mój senne królestwa posiadać,

Nieme mieć harfy i słuchaczów głuchych

Albo umarłych [...]”.

Te gorzkie słowa miały niestety pokrycie w rzeczywistości, gdyż w momencie debiutu jego rywal poetycki - Mickiewicz miał już ugruntowaną pozycję i sławę w świecie literatów. Mickiewicz był lubiany i chętnie zapraszany, miał już swoich wiernych czytelników i był po prostu popularny. Słowacki natomiast to zupełnie odmienna osobowość. Ogromnie wrażliwy, niewiele mówiący i raczej unikający towarzystwa, a do tego bardzo chorowity. Również jego liryka był bardziej melancholijna, nostalgiczna, refleksyjna. Niektórzy jednak zdawali sobie jednak sprawę, że Juliusz może stanowić poważną konkurencję dla wieszcza Adama. Dlatego też opinii krytyków o twórczości Słowackiego, o jego dramatach i tomikach poezji nie były ani przychylne, ani zbyt wyszukany. To oczywiście mocno ugodziło wrażliwą duszę poety. Echa tych wydarzeń można spotkać w „Grobie Agamemnona”. Poeta stara się nie przejmować głosami recenzentów i sam okręca siebie jako zdolnego twórcę. W drugiej części tego tekstu mamy do czynienia z krytyką narodu polskiego. Polacy zostali zestawieni z mieszkańcami starożytnej Grecji. Poeta dopatruje się w ich historii analogicznych wydarzeń jak powstanie listopadowe. Dokonuje porównania klęski powstańców z niezwykłą walką pod Termopilami. Walka była imponująca, ponieważ mimo iż Spartanie polegli ze względu na swoją niską liczebność (armia liczyła zaledwie 300 osób), to jednak potrafili powstrzymać wroga. poeta przypomina, ze w powstaniu listopadowym brało udział o wiele więcej Polaków, a przecież powstanie poniosło druzgocąca klęskę. Jak pisze Słowacki po „dniach nieszczęśliwych zostało smutne pół - rycerzy - żywych” Wszyscy Spartanie zginęli w walce, podczas, gdy polscy powstańcy nie ponieśli aż takich strat. Dla poety niewyobrażalnym królem wstydu byłaby sytuacja, gdyby Spartanie powstali i zapytali Polaków „Wiele was było?”. Słowacki szuka przyczyn takiej sytuacji, zastanawiając się dlaczego w ogóle doszło do zaborów. Z jego rozważań wynika, że winę ponoszą tutaj liczne przywary szlachty polskie, takie jak pycha, duma, pieniactwo. Ich wady przemawiają nawet poprzez strój, więc czerwony kontusz i złoty pas. Spartanie i ich dowódca Leonidas zupełnie nie myśleli o ozdobach swego stroju, kierowali się poczuciem patriotyzmu i swoim obywatelskim obowiązkiem. Poeta sugeruje więc, aby naród polski musi wreszcie zedrzeć z siebie „płachty ohydne, tę Dejaniry palącą koszulę”. Kiedy to uczyni będzie naprawdę wolny. Na razie jednak „czerep rubaszny”, czyli wszelkie szlacheckie przywary znacząco ograniczają „duszę anielską” a więc Polaków. Słowacki bardzo boleje z powodu zniewolenia swoich rodaków. zarzuca jednak Polsce, że była „pawiem i papugą narodów”. Paw oczywiście stanowi tutaj alegorię dumy i niepohamowanej pychy, natomiast papuga bezmyślnego naśladowania obcych wzorów, zachowań. Do tego dochodzi jeszcze brak poszanowania dla własnej kultury i tradycji, a przede wszystkim brak patriotyzmu, co przyczyniło się w ostatecznym rachunku do utraty niepodległości przez Rzeczpospolitą, która nagle przyjęła rolę „cudzej służebnicy”. Szansą na ratunek z tej tragicznej sytuacji jest - według poety - pełna mobilizacja do czynu całego narodu, choć podkreśla on, że społeczeństwo jeszcze nie pojęło swoich błędów. Tak jak mitycznemu Prometeuszowi sęp co dzień wyjadał odnawiającą się wątrobę, tak teraz Polska sukcesywnie pozbawiana jest własnych suwerennych myśli. Dla poety słowa te nie są łatwe do wypowiedzenia, jednak nie chce on dusić w sobie tych wszystkich zarzutów, które są zresztą słowami prawdy i przejawem troski o los ojczyzny. „Grób Agamemnona” stanowi nie tylko refleksję nad własną poezją, lecz także jest to propozycja wyzwolenia się spod jarzma zaborców. Słowacki w swoisty sposób pokazuje rodakom ich błędy i sugeruje, by podążali teraz inną drogą, która miałaby im zapewnić niepodległość. Podobne kwestie Słowacki podejmuje w utworze zatytułowanym „Testament mój”. Jak sam tytuł wskazuje tekst jest testamentem poety, zapisanym w obliczu zbliżającego się końca, który miała sugerować pogłębiająca się z dnia na dzień śmiertelna gruźlica. Poeta ubolewa, że nie ma swojego potomka, spadkobiercy ani jako własnego syna, ani nawet jako spadkobiercy własnej poezji. Ponieważ zbyt mało osób dostrzegało prawdziwą wartość jego liryki, nie znajdywał on godnego następcy swych wierszy. Nie makom zapisać swojego testamentu. Poeta kieruje swoje słowa do małego grona najbliższych mu osób, aby po jego śmierci nie zapomnieli, że dla ojczyzny sterał swoje lata młode”, a dopóki „okręt walczył - siedział na maszcie, a gdy tonął - z okrętem poszedł pod wodę”. Metafora okrętu nie po raz pierwszy pojawia się w polskiej lietarurze. Znana jest chyba najbardziej z „Kazań” księdza Piotra Skargi. Słowacki pragnął, aby zapamiętano go jako duchowego przywódcę poleskiego społeczeństwa. Wierzył, że następne generacje docenią jego działania dla dobra ojczyzny i potwierdzą, że jego patriotyzm był godny naśladowania. Na koniec formułuje prośbę, aby przyjaciele po jego odejściu przekazali serce matce. Zostawia również szczególne zadanie dla żyjących i następnych generacji:

„Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei

I przed narodem niosą oświaty kaganiec;

A kiedy trzeba na śmierć idą po kolei,

Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!”.

Naród polski nie powinien więc nigdy tracić nadziei na odzyskanie niepodległości, ale powinien szerzyć to przekonanie swoim potomkiem, mają po prostu „nieść oświaty kaganiec”. W wypadkach, kiedy będą musieli poświęcić swoje życie za ojczyznę, nie powinni się wahać. Słowacki kontynuuje dalej myśli o swojej twórczości, którą określa jako „twardą bożą służbę”, lecz która jednocześnie nie dała mu zasłużonej według niego sławy. Mimo tak zimnego przyjęcia jego twórczości, Słowacki starał się nie zwracać na to większej uwagi, co zważywszy na jego nadwrażliwość nie było wcale łatwe. Poeta nazywa siebie „sternikiem duchami napełnionej lodzi”, traktując siebie jako duchowego sternika Polaków. Mimo to odchodzi w ciszy i zapomnieniu, nie liczy, że ktoś spostrzeże jego nagłą nieobecność wśród żywych. Nadzieją dla niego jest wiara, że w przyszłości ktoś doceni jego poezję, poprzez zawarte w niej wskazówki i idee naród polski ze zjadaczy chleba zmieni się w aniołów.

Słowacki w obliczu śmiertelnej choroby zdecydował napisać testament, którym sformułował oczekiwania wobec narodu polskiego, żyjącego w czasach mu współczesnych i kolejnych. Swój dorobek literacki oceniał dosyć krytycznie. Z drugiej jednak strony nieustannie podkreślał, że jego twórczość jest pełna wzniosłych wartości i zapewne następne generacje ją docenią .

57. Omów lirykę osobistą i patriotyczną Juliusza Słowackiego.

Juliusz Słowacki niejednokrotnie dawał w utworach literackich wyraz swojego patriotyzmu. Kiedy wybuchło powstanie listopadowe na polskich ziemiach, poeta chciał wziąć w nim udział. Jednak szybko się okazało, ze jego słabe zdrowie uniemożliwia mu podjęcie walki narodowowyzwoleńczej. Pozostało mu jedynie pisanie tekstów patriotycznych. Jednym z bardziej znanych utworów o takiej tematyce jest „Hymn”, który otwierają następujące słowa:

„Bogarodzico, Dziewico!

Słuchaj nas, Matko Boża,

To ojców naszych śpiew”.

Apostrofa do Bogurodzicy nasuwa oczywiście skojarzenia z pieśnią śpiewaną przez rycerstwo średniowieczne pod Grunwaldem. Poza tym był to również pierwszy polski hymn narodowy. Poeta wierzy, że głośny śpiew wolności Maryja przyniesie przez tron samego Boga. Słowacki był przekonany, że współdziałanie z rewolucjonistami z Rosji może przynieść Polakom spore korzyści. To bowiem umożliwiłoby obalenie bezwzględnego cara. Poeta pisał, że symbolizujący Rosję dwugłowy orzeł, niósł w szponach okowy niewoli, kiedy jednak ujrzał walczących z przerażenia „w ciemność uleciał północy”, a przy tym poraził go „blask swobody”. Słowacki nawołuje również mieszkańców Litwy, aby podjęli bój o wolność, gdyby odmówili, wówczas oceni ich „głos potomności”. Wówczas pozostanie im schylanie głowy przed obcym władcą, podczas gdy Polacy „będą żyć we własnej ziemi i we własnych spać mogiłach”. Poeta więc głośno ich nawołuje:

„Do broni, bracia! do broni!

Oto ludu zmartwychwstanie”.

Koniec utworu zwieńczony został modlitwą do Matki Bożej i prośbą, aby wybłagała u Stwórcy błogosławieństwo dla Polaków podejmujących walkę o wolność. „Testament mój” zyskał jednak spora przychylność odbiorców, był utworem znanym i wygłaszanym na scenie Teatru Narodowego.

Do klęski powstania listopadowego Słowacki nawiązał już wcześniej w dramacie zatytułowanym „Kordian”.

Wśród jego liryków odnajdziemy jednak liczne utwory o charakterze refleksyjnym, które stanowią wyznanie niezbyt szczęśliwej jednostki. Za tym smutkiem na ogół chowa się wielka tęsknota za ojczyzną, za bliskim, za rodziną. W utworze „Rozłączenie” mamy właśnie przykład skrajnej niemal nostalgii. Został on napisany podczas pobytu Słowackiego w Szwajcarii. Przed napisaniem tego tekstu poeta przebywał w Alpach w towarzystwie Marii Wodzińskiej, która skradła jego serce. Miłość ich łącząca była duchowa i w zasadzie platoniczna. Pojawiły się jednak wokół podejrzenia o romans Słowackiego z Wodzińską. Taka atmosfera i zarzuty były ogromnie męczące dla poety, dlatego też postanowił wyjechać do miejscowości leżącej u stóp Jeziora Lemańskiego. Tutaj właśnie został napisany utwór „Rozłączenie”. Od samego początku dla czytelników i badaczy literatury pozostawało zagadką, czy wiersz skierowany jest do wspomnianej już Marii Wodzińskiej, czy tez po prostu do matki poety. Bez wątpienia tekst jest wypełniony uczuciem tęsknoty i nostalgii za jakąś bardzo bliską osobą. Podmiot liryczny przedstawia adresatce opis krajobrazu nadlemańskiego, który jest dla niego źródłem piękna i zachwytu. Dostrzega on w obserwowanym pejzażu wyjątkową harmonię pomiędzy elementami natury. Przepiękny błękit nieba i błękit wody są ze sobą zespolone i wypełnione przez wznoszące się góry, które w dzień pozostają jasne, nocą - szafirowe, natomiast w porze deszczowej przypominają „ubrane we włosy strug wodnych, w nocy okryte kirem”. Podmiot liryczny wyraża ogromny żal, że ukochana osoba jest tak daleko, pomiędzy nim nieustannie „lata biały gołąb smutku i nosi ciągle wieści”. Białym gołębiem są oczywiście listy, których poeta pisał napisał naprawdę sporo. Poeta zna miejsce pobytu adresatki, zna jej myśli i przyczynę trosk, braku uśmiechu, wewnętrznej rozpaczy. To dla niej właśnie sięga po gwiazdę, której obiecuje strzec i która od tej pory będzie spajać ich mimo odległości. Zdaje on sobie sprawę z faktu, że tak naprawdę nie będzie mu dane spotkać się z adresatką wiersza. Pozostaną oni zaledwie „dwoma słowikami, co się wabią płaczem”. Faktycznie po wydaniu dramatu „Kordian” miał zamkniętą drogę do swojego kraju, który wówczas znajdował się pod zaborami.

Juliusz Słowacki miał nieustanne wrażenie niekończącej się tułaczki, o czym pisze w hymnie, który otwierają słowa „Smutno mi Boże”. Tekst ten narodził się podczas podróży na Wschód, a poeta zdradza: „Pisałem o zachodzie słońca na morzu przed Aleksandrią”. Taka sceneria mogła nasuwać oczywiście melancholijne uczucia. Smutek bowiem przenika cały utwór już od samego początku. Jest on prawdopodobnie wywołany oddaleniem od ojczyzny, wielka tęsknotą za rodzinnym stronami. Nawet roztaczające się wokół przepiękne krajobrazy nie są w stanie załagodzić tego dramatycznego uczucia. Poeta więc uparcie stara się założyć maskę obojętności, ale to zupełnie nie pomaga. Przebywając na otwartym morzu podmiot liryczny zdaje się nie dostrzegać końca swej wędrówki w sensie dosłownym i przenośnym. Spogląda z zazdrością na bociany, które zapewne odfruwają do jego ojczyzny, a osobie mówi, że jest „jak pielgrzym, co się w drodze trudzi przy blaskach gromu” i nie zna swojego miejsca pochówku.

Mimo obaw Słowacki ujrzał jeszcze przed śmiercią swoją matkę, która przybyła od razu, kiedy stan jego zdrowia był dramatyczny. Poeta stopniowo wyniszczany przez gruźlicę mógł już coraz rzadziej tworzyć, pisać, toteż zdecydował się dyktować najbliższym osobom swoje ostatnie już utwory. Na pogrzeb Słowackiego przybyli przede wszystkim nieliczni przyjaciele. Dopiero po śmieci poety nastąpiło żywe zainteresowanie jego liryką i bogatą dramaturgia. Sam Cyprian Kamil Norwid wyrażał swoją aprobatę dla dorobku literackiego Słowackiego. Także późniejsi uczestnicy powstania styczniowego traktowali romantycznego wieszcza jako swojego duchowego patrona. Słowacki także święcił tryumfy w epoce modernizmu. Jego zwłoki zostały przywiezione do Polski w latach dwudziestych XX wieku i złożone na Wzgórzu Wawelskim. Prorocz okazały się jego słowa, kiedy pisał:

„Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna"("Testament mój")

czy "moje będzie za grobem zwycięstwo” ("Beniowski").

58. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że "Kordian" jest dojrzałym dramatem o niedojrzałym bohaterze?

„Kordian” - dramat Juliusza Słowackiego powstał w roku 1833, a zatem wkrótce po wydaniu „Dziadów” Adama Mickiewicza. Prawdopodobnie „Kordian” miał być tekstem polemicznym z „Dziadami” i miał stanowić sprostowanie niektórych faktów zawartych w dramacie romantycznym Mickiewicza.

Przede wszystkim Juliusz Słowacki negował mesjanistyczną koncepcję wprowadzoną w „Dziadach”, a także nie spodobał mu się pomysł kreacji Konrada, który miał być samotnikiem-rewolucjonistą. Pojawiła się również zupełnie osobista przyczyna polemicznego charakteru „Kordiana”. Słowacki bowiem był zdegustowany postacią Doktora, którego pierwowzorem miał być ojczym Słowackiego - doktor Becu. Słowacki zdecydował opublikować „Kordiana” anonimowo, aby nie posądzano go o porachunki z Mickiewiczem. Innym powodem tego były obawy, że władze carskie mogą zabronić mu powrotu do ojczyzny ze względu na antyrosyjski charakter dramatu.

Tytułowy bohater tego dramatu jest oczywistym nawiązaniem do imienia znanego z „Dziadów” Konrada. Kordian ma być postacią niezdolną do aktywnego działania, nieco szaloną, bowiem szatan nakazuje „Więc obłąkaj jakiego Żołnierza”. Pierwszy akt dramatu pokazuje Kordiana jako dorastającego młodzieńca, który jest bardzo zagubiony i osamotniony, poszukujący sensu ludzkiej egzystencji. Pragnie oddać się całkowicie wzniosłej i szlachetnej idei, lecz nie wie za bardzo jakiej, nie umie jej odnaleźć. W tym czasie Kordian zakochuje się w Laurze, kobiecie starszej od niego, która darzy go swoistym rodzajem macierzyńskiego uczucia. On jednak jest pełen zachwytu, a jego miłość jest coraz większa. Niestety okazuje się, że jego uczucie nie ma szans na spełnienie. Kordian więc zamierza więc uśmierzyć swój ból spowodowany bezsensem istnienia i nieszczęśliwą miłością odbierając sobie życie.

W akcie drugim okazuje się, że Kordian nie popełnił samobójstwa, natomiast podjął wędrówkę po europejskich krajach, aby dokonać konfrontacji swoich ideałów i marzeń z prawdziwym światem. Szybko przekonuje się, że podróż będzie przede wszystkim źródłem licznych rozczarowań. Przebywając w Londynie dowiaduje się, że w zasadzie wszystko jest na sprzedaż - nie tylko rzeczy materialne, lecz również sławę, czy szacunek. Kordian udaje się następnie do słonecznej Italii, gdzie zakochuje się w pięknej Violetcie. Niestety i tutaj spotyka go rozczarowanie, bowiem przekonuje się, że miłość też można kupić. Nadzieją dla młodego człowieka jest spotkanie z Papieżem w Watykanie. Kordian przychodzi przez oblicze Papieża i prosi o błogosławieństwo dla swojego cierpiącego narodu i walczącego. Tymczasem Papież potępia działania uczestników powstania listopadowego i nakazuje posłuszeństwo wobec cara. Słowacki odwołał się tutaj do autentycznej sytuacji, kiedy Papież Grzegorz XVI wydał encyklikę potępiającą powstańców, jako zdrajców władzy działającej w oparciu o ustanowione prawa.

W akcie pierwszym i drugim Kordian jawi się jako marzyciel o „jaskółczym niepokoju”. Rozmarzony, niedojrzały, poszukuje swojego miejsca. Niestety konfrontacja jego marzeń z rzeczywistością okazuje się być bardzo bolesna i prowokująca niezgodę na taki świat, w którym dominuje pieniądz, a najwyższa władza w Kościele popiera rosyjskiego cara. Kordian dostrzega stopniowo, jak bezwzględny jest otaczający go świat i ludzie. Doznaje symbolicznej przemiany na górze Mont Blanc. Pragnie obalić panująca władzę, przebudzić śpiące narody i przyjąć na siebie rolę Winkelrieda. W trzecim akcie poznajemy zupełnie innego Kordiana, który jest jednym ze spiskowców planujących zamach na okrutnego cara. Spiskowcy z jednej strony marzą o usunięciu tyrana, o odzyskaniu niepodległości, lecz z drugiej, kiedy przychodzi czas podejmowania ostatecznych i niezwykle ważnych decyzji, wówczas strach paraliżuje ich i nadchodzi wahanie. Prezes (jego pierwowzorem był J.U. Niemcewicz) sugeruje spiskowcom rozwagę i podkreśla, że zabicie cara nie jest gwarantem, że Polacy uzyskają upragnioną wolność. Podczas głosowania okazało się, że zwyciężyły argumenty Prezesa. Kordian jako jedyny wyraża dezaprobatę dla wyniku i swoje wielkie rozczarowanie postawą spiskowców. Decyduje więc, ze w obliczu takiej sytuacji sam podejmie się zamachu na cara. Kiedy pełni wartę przed komnatą tyrana wydaje się już nic nie jest w stanie go powstrzymać. Jednak jego nadwrażliwość i wybujała wyobraźnia uniemożliwiają mu działanie. Toczy on trudną walkę ze strachem i imaginacją. W rezultacie jest wewnętrznie sparaliżowany i z nadmiaru emocji pada zemdlony przed drzwiami sypialni cara. W tym momencie zostaje zabrany przez strażników i przewieziony do szpitala dla psychicznie chorych. Uznano bowiem, że tylko ktoś przy niezdrowych zmysłach mógłby odważyć się dokonać zamachu na osobie cara. Szpital pełen jest chorych, którzy twierdzą uparcie, że mają wpływ na losy świata. Kordian tymczasem przyznaje się do własnej, druzgocącej klęski. Wkrótce zostaje postawiony przez obliczem innego satrapy i tyrana - księcia Konstantego, który nakazuje mu przeskoczyć na koniu nad stosem bagnetów. Gdyby Kordianowi się udało, wówczas życie będzie mu darowane. Kordian oczywiście nie waha się ani chwili, wsiada na konia i przeskakuje, pokazując swoją odwagę i godność. Dzięki temu miał on uniknąć kary śmierci, a cała scena kończy się właśnie przybyciem posłańca z aktem łaski dla spiskowca i niedoszłego zabójcy cara. „Kordian” miał być w zamierzeniu autora pierwszą częścią trylogii, choć dalsze części nigdy nie powstały, ale należy wnioskować, że Kordian został ułaskawiony.

Kordian niestety poniósł swoją osobistą klęskę. Nadzieja na walkę wyzwoleńczą, na udany zamach na tyrana okazała się złudna i nierealna do urzeczywistnienia. Trudno było mu pojąc, ze takie samotne działanie może przynieść więcej szkody niż pożytku, że tu potrzeba współpracy wielu osób, a nie indywidualnego, jednostkowego zrywu. Kordian nie potrafił trzeźwo ocenić całej sytuacji, nie słuchał przestróg bardziej doświadczonych osób, które dysponowały w tym względzie zdecydowanie większą wyobraźnią. Prawdopodobnie brakowało mu dojrzałości, którą nabywał stopniowo, również przez tak dramatyczne doświadczenia.

Skoro Kordian jest niedojrzały, to czy sam dramat również? Otóż utwór wynika z wielu refleksji i osobistych obserwacji Słowackiego dotyczących powstania listopadowego i jego klęski. Jest zatem rezultatem dojrzałych przemyśleń. Dla Słowackiego koncepcja indywidualnej walki graniczyła wręcz z szaleństwem, był przejawem niedojrzałości i lekkomyślności. Poeta sugerował, aby zryw niepodległościowy był nie tylko udziałem szlachty, lecz również mieszczan i chłopów. Na placu koronacyjnym widoczne są nastroje nieprzychylne władcy. Żołnierz tam stojący wypowiada ironiczne słowa: „Oj, dobrze cesarzowi, że polskie szablice śpią sobie na poduszkach”, a później wyśpiewuje hasło: „Boże, pochowaj nam Króla!”. Żołnierz, który był uczestnikiem powstania kościuszkowskiego jest pełen dezaprobaty dla koronacji na króla Polski takiego tyrana jak car. Podobnie lud Warszawy nie akceptuje takiego rozwiązania, gardzi nową władzą, a także źle wypowiada się o arystokracji, która próbuje się wkupić w łaski cara i ma charakter ugodowy. Dla Słowackiego poważnym błędem było niewykorzystanie ludu do walki powstańczej. Według niego winę za taki stan rzeczy ponosi polski sejm, generalicja oraz przywódcy i pomysłodawcy powstania listopadowego. „Kordian” jako tekst dramatu jest dojrzały ideowo i artystycznie. Słowacki przemyślał przyczyny upadku powstania i poddał je ostrej krytyce. W zakresie budowy utworu wykazuje dużo większą spójność w porównaniu z „Dziadami” Mickiewicza. W centrum przedstawionych wydarzeń poeta umieścił losy tytułowego Kordiana. Poznajemy go jako niepoprawnego marzyciela, a na koniec dramatu widzimy młodego spiskowca, który przeliczył swoje siły nad zamiary.

W dramacie Słowackiego podobnie jak u Mickiewicza pojawiają się sceny fantastyczne, o charakterze nadprzyrodzonym. Odnoszą się one do głównego bohatera i stanowią określenie pewnych kwestii natury politycznej. Ciekawym pomysłem natomiast było przedstawienie walki rozgrywającej się w psychice Kordiana pomiędzy Strachem, a Imaginacją. Taki koncept stał się źródłem wielu inspiracji dla innych twórców, m.in. dla Stanisława Wyspiańskiego, który wprowadził podobny zabieg w dramacie zatytułowanym „Wesele”. Nowym i nieco zaskakującym pomysłem jest również scena koronacji cara na króla Polaków. Cała scena zamyka się bowiem w jednym słowie: „Przysięgam”. Niemało problemów stwarza w „Kordianie” nieustanna zmiana miejsca akcji. Nie ułatwia to zatem przedstawienia tego dramatu na teatralnej scenie. Wystarczy przywołać tutaj końcową scenę, kiedy Kordian przeskakuje na koniu piramidę bagnetów. Z pewnością nie jest proste wystawienie tego przed publicznością. Poeta nie szczędził jednak czytelnikowi didaskaliów, które są na tyle rozbudowane, że cały dramat widzimy niemal oczami wyobraźni. „Kordian” zatem jako dramat niekoniecznie potrzebuje wystawienia scenicznego, doskonale bowiem radzie sobie w sytuacji, kiedy jest po prostu czytany. Jest więc „Kordian” dramatem pełnym nowatorskich i pionierskich rozwiązań, a przy tym pełen bogatych środków artystycznego wyrazu. Można podsumować to stwierdzeniem, iż jest to tekst dosyć dojrzały, ale jego bohater jeszcze tej emocjonalnej dojrzałości nie osiągnął.

59. "Polska Mesjaszem narodów" - "Polska Winkelriedem narodów". Porównaj stanowiska Mickiewicza i Słowackiego wobec walki o wolność.

Adam Mickiewicz w trzeciej części „Dziadów” określił Polskę jako Mesjasza wszystkich narodów. Jego koncepcja ma przy tym charakter profetyczny. Proroctwo początkowo Konrad zamierza wygłosić w „Scenie więziennej”. Odczuwa on w sobie moc proroczą i w konsekwencji wznosi się ponad lud, aby mieć możliwość zaobserwowania kolejnych losów swojego kraju.. Konrad pragnie przepowiedzieć upragniona wolność narodowi, lecz nie jest w stanie określić właściwą drogę do tego wyzwolenia. Z jednej strony wierzy, że może wyzwolić swój naród, z drugiej zaś przeszkadza mu w tym potężna władza rosyjskiego zaborcy. Konrad jako „orzeł na niebie”, więc nawiązujący do godła polskiego, przymierza się do walki z „krukiem olbrzymim”. Bohater próbuje wznieść się coraz wyżej, lecz kruk zasłania mu przyszłe wypadki narodu polskiego. Konrad zdaje sobie sprawę z faktu, że możliwości Rosji wobec uciśnionego kraju są niemal nieograniczone, ze ma ona ogromną moc i wpływy trudne do pokonania. Te refleksje powodują, że coraz trudniej uwierzyć mu w nadejście niepodległej Polski. Nie jest zatem wstanie stworzyć proroczą wizję wyzwolonej Polski, toteż na skutek tak silnych emocji mdleje, sugerując, ze wizja znajdzie swój ciąg dalszy. Ten dalszy ciąg realizuje się w tzw. „Wielkiej Improwizacji”. Tutaj niepokorny Konrad decyduje się wyzwać do walki Boga, którego prowokuje bluźnierczymi pytaniami i zarzutami. On wie, że jedynie najwyższy Stwórca może ocalić jego ojczyznę od tragicznego upadku, ale Bóg pozostaje głuchy na nawoływania i cierpienia narodu polskiego. Konrad oczywiście ponosi klęskę w tym swoistym konflikcie ze Stwórcą. Dopiero pełen pokory ksiądz Piotr będzie miał możliwość przedstawienia Polakom proroctwa dotyczącego ich przyszłych losów. Jako człowiek niezwykle wrażliwy na cudzą krzywdę decyduje się wyjątkowo skierować do Boga swoje nieśmiałe pytanie:

„Ach, Panie! to nasze dzieci,

Tam na północ - Panie, Panie!

Takiż to los ich - wygnanie!

I dasz ich wszystkich wygubić za młodu,

I pokolenie zatracisz do końca?”

Stwórca wysłuchawszy apelu księdza ofiarował mu nadzieję na zmartwychwstanie narodu polskiego. Tragiczny los Polaków został przyrównany do równie dramatycznej ostatniej drogi samego Chrystusa. Odpowiednikiem Heroda w tej wizji jest car, a państwa zaborcze są symbolizowane przez trzy ramiona krzyża. Śmierć zaś Mesjasza ma w tej koncepcji odwołanie do upadku powstania listopadowego. Najważniejszym chyba punktem tej wizji jest zmartwychwstanie Chrystusa, bowiem taki sam los czeka przecież Polaków. Naród polski musi cierpieć za wszystkie narody i dokonać ich odkupienia przez mękę. Polska będzie więc pełnić chwalebną funkcję Mesjasza narodów.

Ta koncepcja okręcana jest mianem mesjanistycznej i stanowiła ona dla społeczeństwa polskiego źródło wielkiej nadziei, że te wszystkie cierpienia mają jakiś głębszy sens, że w końcu ojczyzna zostanie wyzwolona i będzie niepodległa. W obliczu druzgocących klęsk, represji carskich i Wielkiej Emigracji wydaje się, że taka koncepcja spełniała doskonale swoją rolę.

Swoistej polemiki z mesjanizmem dokonał wkrótce Juliusz Słowacki w „Kordianie”. Poeta stwierdził, że koncepcja Mickiewicza zakłada przede wszystkim bierne cierpienie, które ma przyczynić się do wyzwolenia Polski z władzy zaborców. To powoduje, że Polacy nie wykazują żadnej aktywności w dążeniu do walki, są jakby w ciągłym letargu, oczekując na niechybne zmartwychwstanie. Słowacki więc wysunął własną propozycję, zawartą w haśle „Polska Winkelriedem narodów”. Jako godny naśladowania wzór poeta wskazał legendarna postać Winkelrieda, bojownika, który stoczył wielka bitwę z austriacka armią. W walce oddał on własne życie za ojczyznę. Słowacki więc nawoływał do aktywnego działania na rzecz odzyskania niepodległości ojczyzny. Tylko ta droga miałaby doprowadzić Polaków do wyzwolenia. Poeta sugerował w tej koncepcji, że należy całkowicie poświecić się w tym działaniu, nawet za cenę swojego życia tak jak uczynił to przywoływany już Winkelried, o czym czytamy w „Kordianie”:

„Był tu niegdyś dowódca u wolnych Szwajcarów.

Śród walki w obie dłonie zgarnął wrogów dzidy

I wbił we własne serce, i drogę rozgrodził”.

Winkelriedyzm zatem zakładał, że jednostka będzie walczyła z przeciwnikiem aż do samego końca, do zwycięstwa, nawet do śmierci. Słowacki jednak pokazuje także w swoim dramacie, ze ta koncepcja też nie jest bez wad. Krytycznym okiem spogląda na Kordiana rewolucjonistę, który zamierza w pojedynkę dokonać zamachu na cara. Jak wiemy - ponosi on klęskę i potyka się o własne marzenia i skrajny idealizm. Do tego Strach i Imaginacja wytrącają mu argumenty z rąk i uniemożliwiają działanie. Słowacki zatem krytykuje koncepcję mesjanistyczną Mickiewicza, lecz jednocześnie dostrzega błędy wysuniętej przez siebie propozycji winkelriedyzmu. Uważał bowiem, że tak naprawdę tylko wspólna walka całego narodu o niepodległość kraju może przynieść pozytywny skutek. Należy zatem docenić możliwości ludu, który do tej pory był spychany na margines, a przecież to on stanowi siłę narodu i on kiedyś będzie wpływać na dzieje Polski.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl prawa autorskie do niniejszego materiału posiada Wydawnictwo GREG. W związku z tym, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody Wydawnictwa GREG podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

skała Kaliopy: Kaliope - muza poezji bohaterskiej, jedna z 9 muz, opiekunek różnych sztuk.

dotychmiast - do tego czasu, dotąd.

durny - wyraz w znaczeniu staropolskim: zadurzony, pełen fantazji



Wyszukiwarka