Opisa dla pocztkujących 2, pszczelarstwo


Główny przegląd jesienny

Okres zimowli, zwłaszcza w surowych warunkach klimatycznych kraju, jest dla pszczół okresem trudnym. Toteż wiele zależy tu od właściwego przygotowania pasieki do zimy. Polega ono nie tylko na zapewnieniu zapasów pokarmu i ocieplenia gniazd ale również i to w znacznym stopniu na przegotowaniu samych pszczół. Dobrze przygotowana rodzina znacznie łatwiej znosi trudy związane z okresem zimowli i z mniejszymi stratami wychodzi na wiosnę.
  Pszczoły zimują zebrane w tzw. kłąb zimowy, wewnątrz którego bez względu na wysokość temperatury poza ulem, musi być utrzymana temperatura plus 18 do 30 stopni. W niewielkiej tylko warstwie pszczół na obwodzie kłębu, jest ona niższa. I tu jednak nie może spaść poniżej 10 - 12 stopni, przy niższej pszczoły tracą zdolność ruchu a po pewnym czasie zamierają.
  Niezbędne dla normalnego przebiegu zimowli pszczół ciepło wytwarzają pszczoły znajdujące się w głębi kłębu, w wyniku spalania w swoich organizmach pobieranych zapasów cukru i pracy ich mięśni. Pszczoły tworzą zwartą otoczkę kłębu mają za zadanie chronić go od ulatniania się wytwarzanego ciepła na zewnątrz oraz przenikania zewnętrznego chłodu do kłębu. Zimowla będzie więc przebiegała tym pomyślniej im łatwiej będzie pszczołom zachować odpowiednią temperaturę i im mniej energii wydatkują na uzupełnienie traconego ciepła. Rozpatrzmy w jaki sposób pszczelarz może im pomóc.
  Produkcja ciepła w kłębie zimowym będzie dokonywana mniejszym nakładem energii jeżeli kłąb ten będzie duży, złożony ze znacznej liczby pszczół. Na jedną pszczołę przypada wówczas mniej pracy związanej z wytwarzaniem ciepła. A wiemy, że pszczoła żyje tym krócej im więcej i intensywniej pracuje. W rodzinie słabej zimowy kłąb ma średnicę niewielką a liczba pszczół w jego wnętrzu jest na tyle mała, że każda z nich musi ponieść znaczny wysiłek, by utrzymać w nim odpowiednią temperaturę. Zwiększony wysiłek ogrzewania pociąga za sobą częstsze pobieranie pokarmu przez pszczoły i szybciej dochodzi do przepełnienia jelita tylnego. Zimowla staje się nie spokojna, kłąb częściej rozluźnia się, więcej ciepła jest tracone i warunki zimowli się pogarszają. Rodzina przygotowana do zimowli musi więc być silna, by liczba pszczół ogrzewających zimowy kłąb była jak największa. Również stosunek powierzchni kłębu, przez które ciepło wydostaje się na zewnątrz, do jego wnętrza gdzie to ciepło powstaje, będzie w tym kłębie znacznie korzystniejsze.
  Niezależnie od liczby pszczół tworzących kłąb, pojedyncze pszczoły muszą odpowiadać określonym wymogą. Powinny to być pszczoły młode, niespracowane przed zimą i posiadające znaczne zapasy tłuszczu nagromadzonego w ich organizmach w okresie późnego lata i wczesnej jesieni.
  Siłę rodziny przed zazimowaniem zapewnia ich intensywny rozwój w okresie od połowy lipca do końca sierpnia - początku września. Pszczoły wygryzione z czerwiu sprzed tego okresu nie dożywają zimy ginąc jeszcze w czasie jesieni. Niewskazane jest również przedłużanie okresu czerwienia na dalsze dni września czy października, gdyż zbyt młode pszczoły nie zdążą przed nastaniem chłodów przygotować organizm do zimowli. Jako kondycyjnie słabe osypią się z kłębu już w styczniu czy lutym, pogarszając warunki zimowli pozostałych.
  Celem zorientowania się w stanie i potrzebach poszczególnych rodzin po zakończeniu okresu letniego oraz właściwego zapoczątkowania przygotowań do zimowli wykonuje się tzw. główny przegląd jesienny całej pasieki.

Uzupełnienie zapasów zimowych

  Po połowie sierpnia (przy korzystaniu z wrzosów czy spadzi nieco później) przeprowadza się drugi przegląd jesienny rodzin, by ostatecznie ocenić ich potrzeby pokarmowe przed zimą i jeszcze raz skorygować wielkość zimowych gniazd. Przegląd ten w rodzinach gdzie wcześniej prawidłowo ułożono gniazda przebiega bardzo szybko. Koryguje się tylko jeżeli zachodzi potrzeba, liczbę pozostawionych na zimę ramek, ocenia ilość i rozłożenie zapasów jakie rodzina dotąd zgromadziła oraz szacuje powierzchnię otwartego czerwiu, który jeszcze wymaga karmienia.
 Gniazdo musi być zlokalizowanie naprzeciw wylotu i tu go umieściliśmy przy kompletowaniu ramek przeznaczonych do zazimowania. W ulu warszawskim zwykłym tu omawianym wylot usytuowany jest przy dennicy i bocznie. Z tej też strony powinny zimować pszczoły. Nie należy jednak dosuwać gniazda aż do szczytowej ściany - między nią a matą ocieplającą powinna zostać wolna przestrzeń szerokości co najmniej 10 mm dla dopływu powietrza. Ruch powietrza przyspiesza usuwanie wilgoci z ula przy ochładzaniu powietrza wydostającego się z kłębu. Nim opuści ono ul przez wylot lub przez wentylację daszkową powoduje wysychanie maty i ściany w razie zawilgocenia.
  Dawniej budowano ule warszawskie z dwoma wylotami umieszczonymi po środku ściany frontowej, ocieplonej ściany ula, jeden nad drugim. Niższy znajdował się na wysokości dennicy, którą od dolnych beleczek ramek dzieliła przestrzeń od 6 do kilkunastu centymetrów. Wyższy był na poziomie 2/5 wysokości ramki gniazdowej. Starych uli o takiej budowie spotyka się jeszcze dość dużo. W nich gniazdo zimowe należy umieścić w środkowej części ula, by też znalazło się naprzeciw otworów wylotowych. P rozpoczęciu karmienia nie należy zmieniać obecnej lokalizacji ramek w stosunku do wylotów, gdyż pszczoły odpowiednio do ich położenia rozmieszczają zapasy, zostawiając w środkowej części wolne komórki na kłąb.
 W okresie od połowy października do pierwszego oblotu wiosennego pszczół jedna rodzina zużywa około 5-6 kg zapasów. Ale od początku marca, kiedy najczęściej ma miejsce oblot w klimacie Polski, do pierwszych przychodów nektaru z iwy mija jeszcze cały miesiąc (lub więcej). W rodzinach czerwią już matki i zapasy na wykarmienie larw muszą znajdować się w ulach już od jesieni, by rodziny mogły rozwijać się normalnie. Brak zapasów w tym czasie w gnieździe może w gorszych warunkach może doprowadzić nawet do osypania się całej rodziny. Pszczelarz traci wówczas i rodzinę i cukier, który podał na jesieni, a włożony nakład pracy nie przyniesie mu dodatkowych wartości.
 Praktykowane czasem karmienie uzupełniające pszczół wiosną tuż po oblocie, jest również zdecydowanie niekorzystne. Obciążamy bowiem wówczas ciężką pracą pszczoły, które są wyczerpane zimowlą i wydatnie skracamy im życie. A od długowieczności tych robotnic w ogromnej mierze zależy jak się będą rozwijały rodziny i kiedy osiągną siłę i dojrzałość roboczą. Rzadko też po pierwszym oblocie następuje pogoda korzystna do przeróbki syropu. Wszystko to przemawia za tym, by uzupełniając zapasy zwane zimowymi zwiększyć je do około 11 kg przy zimowli na 6 ramkach do 12 kg przy 7 ramkach i około 13,5 kg przy zimowaniu na 8 ramkach. Okłady z zapasowymi matkami zazimowane obok rodzin głównych na 3 czy 4 ramkach powinny mieć po zakończeniu karmienia 6 do 7,5 kg zapasów przed zimą.
 Czerwiu otwartego w drugiej połowie sierpnia jest już coraz mniej - jeżeli jednak jakaś matka z późnej wymiany ciągle intensywnie czerwi, musimy do planowanych zapasów dodać cukier w ilości ok 0,25 kg na każdy dm2 jaj czy młodego czerwiu stwierdzonego przy tym przeglądzie. Większe ilości młodego czerwiu możemy zastać również w rodzinach silniej zaatakowanych przez warrozę, gdyż matki często przedłużają tam czerwienie. Te rodziny jednak, ze względu na ich osłabioną przez chorobę kondycję , lepiej było by jak najszybciej połączyć z podobnymi między sobą i przy uzupełnianiu zapasów traktować już łącznie.
 Przy uzupełnianiu zapasów zimowych podaje się syrop o stężeniu 3 kg cukru na 2 l wody, licząc 1 kg cukru na 1 kg brakujących zapasów. Jeżeli więc w 7-ramkowej rodzinie stwierdziliśmy teraz 6 kg zapasów oraz 3 dm 2 młodego czerwiu otwartego, to aby uzyskać 12 kg zapasów musimy jej dodać 6+0,75 (na czerw) około 6,7 kg cukru.
 W praktyce pszczelarze wolą operować litrami syropu niż kilogramami cukru przy karmieniu pszczół. Syrop o stężeniu 3:2 można sporządzić od razu na 2-3 karmienia, gdyż tak gęsty nie fermentuje i daje się przetrzymywać w pokojowej temperaturze przez kilka dni.
 Przy spożywaniu syropu cukrowego, niezależnie od zastosowanej proporcji cukru do wody, z 1 kg cukru powstaje po rozpuszczeniu 0,65 l płynu. Otrzymujemy więc następującą ilość syropu w litrach (liczba kg cukru * 0,65) + liczba litrów wody = litry syropu. Aby ułatwić pszczelarzom organizację karmienia poniżej znajdują się pomocnicze tabele.

Cukier kg

Stosunek cukru do wody

1:1

3:2

2:1

woda l

syrop l

woda l

syrop l

woda l

syrop l

0,5

0,5

0,83

0,33

0,65

0,25

0,58

1

1

1,65

0,67

1,32

0,5

1,15

2

2

3,30

1.33

2,64

1,0

2,30

3

3

4,95

2,00

3,96

1,5

3,45

4

4

6,60

2,67

5,28

2,0

4,60

5

5

8,25

3,34

6,60

2,5

5,75

Syrop l

Stosunek cukru do wody

1:1

3:2

2:1

cukier kg

woda l

cukier kg

woda l

cukier kg

woda l

0,5

0,30

0,30

0,38

0,25

0,43

0,22

1

0,61

0,61

0,76

0,51

0,87

0,44

2

1,21

1,21

1,51

1,01

1,74

0,87

3

1,82

1,82

2,27

1,52

2,61

1,31

4

2,42

2,42

3,03

2,02

3,48

1,74

5

3,03

3,03

3,79

2,53

4,35

2,18


 Uzupełnianie zapasów zimowych rozpoczyna się możliwie najwcześniej, tak by do 10 września karmienie zostało zakończone. Przemawia za tym kilka okoliczności z których najistotniejsze wymieniamy niżej.
 1. Przeróbka przez pszczoły podanego rodziną syropu polega głównie na odparowaniu nadmiaru wody oraz zinwertowaniu sacharozy (cukru buraczanego) na cukry proste. Obie czynności wymagaj ą znacznego wydatku energii pszczół. Ponadto pszczoły, które produkowały inwertazę do przerobu syropu już nie mogą produkować mleczka i są stracone jako karmicielki czerwiu, bardzo potrzebne w rodzinie po przezimowaniu. Syrop powinny więc przerobić i poszyć pszczoły pozostałe po letnich pożytkach, które i tak przed zimą, lub w początkowej jej okresie spadłyby. Zatrudnienie tych pszczół przy gromadzeniu zapasów zimowych skróci czas ich przebywania i żywienia się w ulu a jednocześnie pozwoli na zaoszczędzenie energii pszczół młodych, które w skład kłębu zimowego powinny wejść w stanie możliwie najmniejszego spracowania.
 2. Do inwersji cukrów i odparowania wody potrzebna jest temperatura w granicach 30-40 C. Spadanie jej poniżej tej granicy zmusza pszczoły do produkowania ciepła kosztem skarmianego cukru i utraty sił tych pszczół. Na przykład w badaniach przydatności dla pszczół uli jednościennych w warunkach Siejnika okazało się, że na zgromadzenie 1 kg zapasów zimowych w ulach ocieplonych zużywały one 0,9 kg cukru, a w jednościennych tego samego typu aż 1,1 kg. Przeróbka 6 kg cukru (w syropie) kosztowała więc w warunkach mikroklimatu uli z pojedynczej deski aż 1,2 kg cukru i naturalnie odnośną energię pszczół, które go spaliły głównie na ogrzanie. A ogrzewać musiały całą przestrzeń zajętą pod rozlewanie i przeróbkę syropu. W klimacie Polski sierpniowe dni są często jeszcze słoneczne, opadów znacznie mniej kosztem. Ponadto ule przed ochłodzeniem się powietrza z zewnątrz zdążą wyschnąć a zapasy będą lepiej przygotowane do zimy.
 3. Czerwienie matek przeciągające się jeszcze na wrzesień nie jest wskazane. Wygryzanie się tych pszczół, osiąganie pełnej dojrzałość fizjologicznej i odkładanie ciała tłuszczowego oraz oblot oczyszczający przed zimą wypadłby wówczas w październiki. Jest to miesiąc, w którym trudno już liczyć w naszym klimacie na korzystne warunki. Tymczasem pszczoły zbyt młode, nie "utuczone" na jesieni lub z jelitem przepełnionym już na wstępie zimowli spadną dając potrójne straty:
 - ubytki zimowe w kłębie, niepokój, rozluźnienie kłębu i utrata ciepła, pogarszające zimowlę pozostałych;
 - niepotrzebne zużywanie pokarmu jesienią na wychów czerwiu (a pamiętajmy, że 1 ramka czerwiu zjada 1 ramkę miodu i pół ramki pyłku), odżywianie się tych pszczół przez część zimowli i w końcu osypanie się ich przed końcem zimy;
 - wyczerpane karmicielek, które pielęgnowały spóźniony czerw i to w trudniejszych niż w sierpniu warunkach. Wychów czerwiu wg badań Woykego (1981), ze wszystkich wykonywanych przez pszczoły czynności, wyczerpuje je najbardziej i wydatnie skraca życie pszczół robotnic. Karmicielki spóźnionego czerwiu będą więc stanowiły grupę pszczół, które na pewno spadną w początkowym okresie zimowym.
 Wczesne uzupełnianie zapasów, dokonywane większymi niż przy karmieniu "na czerw" dawkami, zapobiega przedłużaniu czerwienia matek i poprawia przez to warunki zimowli. Porcje jednorazowe w jakich podaje się syrop przy karmieniu wynoszą 2,0 do 3,5 litra na 1 ul - w zależności od potrzeb rodziny i posiadanych podkarmiaczek.
 Gdyby po zakończeniu uzupełniania zapasów nadszedł dłuższy okres bardzo ciepłej jesieni, dobrze jest zdjąć chwilowo ocieplenia górne dla schłodzenia gniazda. Chodzi tu o pogorszenie warunków cieplnych w ulach, co o tej porze już nie jest niebezpieczne (brak czerwiu) dla pszczół a zapobiega ponownemu bardzo niekorzystnemu rozczerwianiu się matek. Ocieplenia należy włożyć zpowrotem dopiero po wyraźnym ochłodzeniu się powietrza zewnętrznego.
 Zapasy powinny być tak ułożone, by w skrajnych plastrach było ich więcej, do 2/3 powierzchni ramki, w środkowej mniej - do około 1/2 -1/3 długości plastrów. Tu w wolnych od nich komórkach uwiążą się pszczoły tworząc kłąb zimowy. Wczesne karmienie z reguły prowadzi do prawidłowego rozmieszczenia zapasów, które stopniowo spychają czerw na coraz bardziej centralne plastry i niższe ich partie.
  Niewłaściwy układ zapasów w ulu może doprowadzić do spadku rodziny mimo ich obecności na innych ramkach, gdyż nie były dostępne dla pszczół obwodu kłębu w momencie krytycznym. Taka sytuacja jest możliwa, gdy np. środkowa ramka jest zalana syropem aż do dołu a wolne komórki znajdują się w ramkach bocznych. Kłąb może uwiązać się wówczas z jednej strony. Jeżeli wyczerpie zapasy nad sobą w czasie mrozu, nie potrafi tak radykalnie zmienić swojego położenia, by przejść na drugą stronę plastra i ginie z głodu. Centrum kłębu wiąże się bowiem zawsze na ramce o zapasach najmniejszych.
 Jednym z czynników regulacji czerwienia jesiennego i rozłożenia zapasów zimowych jest właściwe dobranie wielkości gniazda do przewidzianej siły rodziny. Gniazda powinny być ułożone ciasno, jeszcze przed rozpoczęciem uzupełniania zapasów - wówczas ich gromadzenie zepchnie matkę na niższe partie plastrów aż wreście całkowicie ograniczy przestrzeń gdzie może ona czerwić. Ponieważ czerw zajmuje zawsze najbardziej centralne w stosunku do wylotu miejsce, ono pozostaje po wyjściu ostatnich pszczół z komórek jako przestrzeń na uwiązanie się kłęby. Gniazdo zbyt obszerne w czasie karmienia może stać się powodem rozproszenia w nim zapasów jak i czerwiu jesiennego.
  Wielkość gniazda ustala się przy głównym przeglądzie jesiennym na podstawie ilości czerwiu stwierdzonego przy przeglądzie. Pszczoły, które są obecnie w ulu w większości zginą przed zazimowaniem rodzin, ich liczba nie jest więc właściwym wskaźnikiem liczby ramek potrzebnych danej rodzinie. Przyjmuje się, że 1 ramka czerwiu dostarcz pszczół na objęcie ok. 2 ramek zimowego gniazda.
 Przy drugim przeglądzie jesiennym sprawdza się już tylko, czy gniazdo jest dostatecznie zcieśnięte, czy rzeczywiście cała powierzchnia ramek jest zajęta przez pszczoły. Kłąb zimowy powinien objąć wszystkie uliczki międzyramkowe. Ramki jakie pozostają poza jego zasięgiem zimą nie będą ogrzane, a więc skropli się na nich para wodna, może rozwinąć się na nich pleśń, lub fermentować syrop.
 W pasiekach wykorzystujących wrzos, w latach obfitego jego kwitnienia może zdarzyć się, że w środku gniazd znajdą się ramki z dużą ilością krytego czerwiu, który nie pozwala na właściwe rozlokowanie zapasów. Należy wówczas, przed uzupełnianiem zapasów przenieść 2-3 ramki o największej powierzchni czerwiu na skraj gniazda. Przy wczesnym karmieniu czerw ten nie zaziębi się a syrop od początku będzie lokowany właściwie. Resztki czerwiu powinny się przy przemieszczaniu ramek w centrum gniazda, a po bokach podaje się woszczynę lub syrop. Po wygryzieniu się czerwiu z ramek przesuniętych do tyłu wycofujemy je zostawiając tylko taką ogólną liczbę plastrów jaką zimowy kłąb potrafi objąć.
 Można też opóźnić podanie dwu ostatnich porcji syropu do czasu wygryzienia się większości czerwiu w środku gniazda. Jest to sposób mniej pracochłonny jednak gorszy gdyż opóźnienie karmienie może wypaść w niekorzystnych warunkach pogody, która jesienią w każdej chwili zagraża chłodem i deszczami.
 W specyficznej sytuacji znajdują się pasieki wykorzystujące spadź. Miód spadziowy nie może pozostać w gnieździe na zimę ze względu na jego szkodliwość dla pszczół. Przy pożytkach tych przeciągających się niejednokrotnie aż do połowy września albo i dłużej , zachodzi konieczność wycofania o tej porze wszystkiego miodu również z ramek gniazdowych, ułożenia ponownie gniazd i zapewnienia pszczołom zimowych zapasów z cukru. W tym wypadku, aby uniknąć przeciążenia pszczół przerobem dużych ilości syropu, zapasy te powinny być przygotowywane wcześniej przed wystąpieniem spadzi i po ich przechowaniu wraz z plastrami, teraz wstawione do gniazd. W ten sposób przygotowuje się przynajmniej połowę zapotrzebowania zimowego rodzin i tylko uzupełnia w 2-3 dawkach syropem.
 W czasie ziątku, zwłaszcza obfitego - spadziowego, pszczoły szybko sprasowują się a matki słabo czerwią. Występuje też z reguły brak pyłku, gdyż lasy spadziowe odznaczają się brakiem pyłkodajnego podszycia. Stąd również zapasy pierzgi jakie powinny się znaleźć w jesiennym i zimowym gnieździe, trzeba przygotować wcześniej. Rodziny nadmiernie osłabione, po odebraniu miodu spadziowego, muszą być jak najszybciej połączone w silniejsze jednostki lub zasilone odkładami i zaraz odpowiednio do liczby ramek zaopatrzone w cukrowe zapasy.

Zimowla

  W ulu warszawskim zwykłym o wąskiej ramce, kłąb zimowy zajmuje całą lub prawie całą jej szerokość i przy ciasnym gnieździe forma kłębu jest zbliżona do kuli. Jest to figura zapewniająca, jak już wspomniano, małe straty ciepła na swej powierzchni, przy dużej proporcjonalnie liczbie pszczół wewnątrz. Utrzymanie odpowiedniej temperatury w zimującym kłębie jest stosunkowo łatwe. Ponadto zapasy zgromadzone są tylko nad kłębem i ruch jego w miarę zużywania pokarmu zimą jest jednokierunkowy, stąd w wyjątkowych tylko wypadkach może trafić się rozbicie kłębu zimą. Ku górze unosi się ciepło przenikające z kłębu, które stopniowo ogrzewa zapasy, zapobiegając ich cukrzeniu i fermentacji. Wszystko to stwarza bardzo korzystne warunki zimowli pszczół w tym typie ula, znacznie łatwiejsze niż w ulach o ramce szeroko-niskiej.
 W ciągu zimy kłąb przesuwa się ku górze, w miarę zużywania zapasów, około 12 - 14 cm. Przy wąsko-wysokiej ramce warszawskiej zwykłej taka ilość zapasów zawsze pod beleczką się znajdzie i nie ma obawy, by przy prawidłowym ich ułożeniu pszczoły osypały się w czasie zimy z głodu.
 Kłąb zimowy w rodzinie o przeciętnej sile ma u naszych pszczół średnicę około 20 - 25 cm. Jeżeli przy wysokości ramki równej 42 cm plus 2 cm przestrzeni podramkowej odejmiemy 14 cm na zapasy zimowe i 20-25 cm na średnicę kłębu - pozostaje nam około 10 cm na oddalenie kłębu od dennicy ula. Jest to odległość dostateczna, by "amortyzować" gwałtowne wpływy niekorzystnych warunków zewnętrznych na jakie jest narażona zimą i wczesną wiosną rodzina od strony wylotu i stale zimnej dennicy.
 Jak z powyższego wynika ul warszawski zwykły jest jednym z "najbezpieczniejszych" uli do zimowli pszczół w naszym klimacie, pod warunkiem naturalnie, że zostały one dobrze przygotowane oraz zaopatrzone w dostateczną ilość zapasów i w odpowiednim czasie.
 W początku listopada czy końcu października dobrze jest jeszcze raz zajrzeć ostrożnie, po nocnym przymrozku, do dwu skrajnych uliczek każdego ula. W międzyczasie mogły bowiem zajść jakieś nieprzewidziane zmiany w sile rodziny i gdyby któraś uliczka okazała się bez pszczół należy wycofać zbędną, nie obsiadaną ramkę, dosuwając matę do pozostałych. Pierwszą pełną uliczką powinna być skrajna między dwu ramkami zapasów, najbardziej oddalonymi od wylotu. Uliczka między ostatnią ramką i matą nie może być zajęta przez pszczoły - byłyby one narażone na jednostronne tylko zaopatrzenie w pokarm i nadmierne ochłodzenie tej przestrzeni z zewnątrz. Gdyby przy przeglądzie w którymś ulu była taka sytuacja - gniazdo jest zbyt ciasno ułożone i należy dostawić rodzinie jedną ramkę pełną zapasów.
 Przy gnieździe za ciasnym następuje zbyt szybka wymiana powietrza między kłębem a otoczeniem i powietrze staje się nadmiernie suche. Pszczoły odczuwają wówczas pragnienie, niepokoją się wybryzgują z uli ginąc na śniegu i również zimują źle. Jak widać więc możliwie precyzyjne dostosowanie wielkości gniazda zimowego do siły rodziny jest rzeczą bardzo ważną.
 Pozostała jeszcze do omówienia sprawa ociepleń zimowych gniazd i regulacji wylotów na okres od zazimowania do wiosny. Otóż staranne ocieplenie, jakie było konieczne w czasie rozwoju jesiennego i karmienia rodziny syropem teraz odgrywa mniejszą role. Ostatnio jest nawet tendencja ochładzania ich na jesieni, zwłaszcza jeżeli przedłużają się jesienne ocieplenia, by nie dopuścić do spóźnionego czerwienia matek. Również w końcu zimy przegrzanie sprzyja przedwczesnemu czerwieni matek. Karmienie czerwiu w zimowym gnieździe np. w końcu stycznia czy w lutym jest w klimacie Polski "zbyt kosztowne", gdyż wymaga dodatkowego ogrzewania gniazda, zwiększenia zużycia zapasów zimowych i wyczerpuje niepotrzebnie karmicielki. Natomiast liczba i wartość tak wyhodowanych pszczół nie pokrywa strat jakie to czerwienie przynosi. Ostatnio za wczesnym przerywaniu czerwienia jesienią i względnie późnym jego rozpoczynaniem wiosną przemawia dodatkowa potrzeba stałej walki z warrozą. W gniazdach dłużej pozostających w stanie bezczerwiowym i w chłodniejszej atmosferze jego wnętrza pasożyt ten nie ma warunków rozwoju, przez co daje mniej pokoleń rocznie i mniej się na mnarzają.
 Dyktuje to zmianę poglądów na sprawę ociepleń i wentylacji zimą. Ocieplenia na zimę, aż do pierwszego oblotu, powinny być zaledwie umiarkowane a wyloty, od chwili ustania zagrożeń rabunkiem, szeroko otwarte.
 Jest to zalecenie mało popularne w pszczelarstwie tradycyjnym, ale już sprawdzone i coraz szerzej zalecane. Tymczasem w wielu pasiekach prowadzonych w ulach warszawskich zwykłych obserwuje się przegranie rodzin zimą. Gniazda po zakończeniu karmienia troskliwi pszczelarze zasypują sieczką lub liśćmi, wypełniając nimi całe przestrzenie po bokach gniazda i pod daszkiem. Nie pochwala się tego sposobu zimowli - obok już omówionych możliwości przegrzania rodzin i wynikających stąd skutków, sieczka zaśmieca ule i utrudnia utrzymanie porządku tak w samych ulach jak i na pasieczysku. Ponadto po pierwszym oblocie wiosną, kiedy właśnie ocieplanie jest rodzinie pszczelej najbardziej potrzebne, sieczkę wyrzuca się i ule gwałtownie ochładza. Pszczoły tymczasem muszą teraz ogrzewać gniazdo znacznie intensywniej i na większej przestrzeni niż robiły to zimą, tracąc na to wiele zapasów i własnej energii.
 Wylot otwiera się szeroko, na przynajmniej 12 * 0,8 cm już od momentu kiedy kończą się zagrożenia rabunkiem. Pozwoli to dosuszyć ul po zawilgoceniu karmieniem i w jesienne szarugi oraz utrzymać kłąb w małej aktywności od jesieni aż do przedwiośnia. W starszych ulach warszawskich poszerzonych , zaopatrzonych w dwa wyloty na jesieni otwiera się szeroko wylot dolny. Dopiero tuż przed oblotem w końcu lutego, czy marcu należy otworzyć również częściowo wylot drugi. Kłąb zimowy posunął się już znacznie ku górze i wymiana powietrza tylko dołem jest utrudniona. A zapotrzebowanie na powietrze z zewnątrz będzie wzrastało w miarę uaktywniania się rodziny i rozczerwiania się matki. Szerokość otworu wylotowego reguluje się w zależności od intensywności ruchu pszczół obserwowanego na mostku. ostatnią czynnością na jesieni jest przemieszczenie wylotów mostków w położenie zimowe, zabezpieczające od zasypania czy lodowacenia otworów wylotowych oraz utrudniające dostęp do wylotów ptaków zimą.
 W początkowym okresie stałego ochłodzenia jesiennego, gdy pszczoły są już mało aktywne i zaczynają wiązać się w kłąb dobrze jest wsunąć przez boczne drzwiczki wkładki dennicowe z folii lub napokostowanego papieru. Wkładka powinna mieć szerokość wewnętrzną dennicy ula a wzdłuż obejmować całe zimujące gniazdo. Naprzeciw otworu wylotowego robi się półkoliste wycięcie w folii lub papierze, zabezpieczające przed przypadkowym zablokowaniem wylotu. Wkładka ułatwia szybkie i dokładne wycofanie osypu poziomego wraz ze zmiotkami spod gniazda tuż przed oblotem pszczół wiosną. Wczesne usunięcie osypu ułatwia pszczołom czyszczenie i suszenie dna ula w dniu oblotu (i po nim) oraz pozwala na ocenę zimowli rodzin na podstawie zawartości i wyglądu wycofanych zmiotków. To ostatnie jest szczególnie ważne w diagnozowaniu i zwalczaniu chorób, a zwłaszcza nosemozy i warrozy pszczół. W obu wypadkach konieczne jest jak najwcześniejsze wykrycie choroby i natychmiastowe podjęcie leczenia.
  Dla łatwiejszego określenia stopnia zaatakowania poszczególnych rodzin przez warrozę można wściełając wkładki papierowe wsunąć nad nie ramy grubości ok. 0,5 cm obite siatką okienną. Drobne okruchy i spadłe pasożyty Varroa zostaną oddzielone siatką od pszczół, które na siatce nie pleśnieją i łatwo będzie pobrać ich próbki do badania w kierunku nosemozy. W drobnych zaś zmiotkach spod spod siatki bez trudu pszczelarz zauważy, jeżeli są brązowe i lśniące w świetle osobniki pasożyta.

Oblot wiosenny

 Przedwiośnie jest dla pszczół okresem najtrudniejszym do przetrwania. Pszczoły są już wyczerpane zimowlą, część z nich spadła tworząc osyp zimowy, reszta ma zapełnione, często do granic anatomicznych możliwości, jelito proste i oczekuje oblotu. Matka zaczęła już składanie pierwszych jaj, konieczne jest więc utrzymanie wyższej niż dotychczas temperatury dla rozwoju czerwiu. Temperatura ta musi być teraz bardziej wyrównana i obejmuje większą powierzchnię w rozluźnionym gnieździe. Toteż pszczoły dokonują oblotu w pierwszy, cichy i ciepły dzień po zimie. Najczęściej ma on miejsce w końcu lutego - do połowy marca.  
Pszczelarz w dniu oblotu powinien być w pasiece obecny. Obok obserwacji lotów poszczególnych rodzin może on w tym dniu wykonać szereg czynności, które ułatwią pszczołą start do sezonu. Rodziny, które zimowlę zniosły pomyślnie oblatują się energicznie, masowo i niezbyt długo - około 20 - 30 min. Te, które podejrzewamy o zimowlę nieprawidłową najlepiej oznakować, by po skończonym oblocie całej pasieki od nich zacząć przegląd i pracę pielęgnacyjne.  
W pierwszej kolejności, jeżeli nie zrobiono tego wcześniej, wybiera się przez drzwiczki boczne wkładki dennicowe, zwijając je ostrożnie by zabezpieczyć cały osyp. Wybierają je jednak dopiero przy oblocie narażamy się na przeszkadzanie pszczół, które już ruszyły i plączą się po dennicy. Obserwacja zawartości i rozmieszczenia osypu na wkładce pozwala ocenić przebieg zimowli poszczególnych rodzin, ustalić ich siłę, zużycie zapasów i ewentualne oznaki chorób. Z osypu oznakowanego numerami uli pobierzemy, po skończeniu prac na pasieczysku, potrzebne do badań próbki.  
Na czas oblotu wskazane jest szerokie otwarcie wylotów, które jednak mocno zmniejszmy gdy już większość pszczół weszła do ula - jest to zabieg przeciw rabunkowy a także pomagający rodzinie utrzymanie wyższej temperatury w ulu, niezbędnej do wychowu czerwiu. Gdy już większość rodzin zakończyła oczyszczające loty zaglądamy do uli, gdzie pszczoły oblatują się zbyt długo, lot jest osłabiony, wystąpiło zaperzenie widoczne na mostkach wylotowych i ścianach ula, również tam gdzie przed wylotami i na nich obserwujemy pszczoły mrowiące się czy bezsilnie pełzające. Są to rodziny, które będą wymagały pomocy pszczelarza w pierwszej kolejności. Na pewno trzeba im ścieśnić gniazda i zwęzić do i cm2 otwór wylotowy, może wymienić mokre maty, wytrzeć zawilgocone ściany ula, uzupełnić zapasy itp. W tych rodzinach też dokładniej obserwujemy osyp zimowy oraz ramki pod kątem zdrowotności pszczół, dokonując odpowiednich notek i oznakowań.  
Wszystkie dyktowane stacją zabiegi pielęgnacyjne robi się natychmiast, a w wypadku całkowitego spadku jakiejś rodziny od razu wycofujemy cały ul z pasieczyska zabezpieczając go od dostępu pszczół przede wszystkim przez szczelne zamknięcie wylotów ula.  
Po zakończeniu prac awaryjnych myjemy dokładnie ręce i dłuta i jeżeli pogoda jeszcze pozwala robimy krótki przegląd uli, które przezimowały dobrze. Podobne ciepło jak w dniu oblotu może nie powtórzyć się tak szybko i lepiej byłoby mieć uporządkowane wszystkie rodziny w pasiece. W większej pasiece nie zawsze jednak pozwoli na to krótki jeszcze w marcu dzień pracy. Zachowujemy więc nadal zasadę, by najlepiej oblatujące się rodziny przeglądać na końcu. Jeżeli nawet kilka z nich pozostanie nie przejrzanych, poradzą sobie - im pomoc pszczelarza najprawdopodobniej nie jest potrzebna.  
Wgląd do kontrolowanych rodzin robimy bardzo pobieżnie - chodzi o to by zdążyć przejrzeć jak najwięcej rodzin i nie schładzać gniazd ich rozbieraniem, które w tej chwili nie jest konieczne. Po otwarciu daszka odsuwa się tylko boczną matę i skrajne ramki od strony wolnej przestrzeni w ulu by stwierdzić czy są tu zapasy i zobaczyć pierwszą ramkę z czerwiem. Jeżeli znajdziemy z tej strony jedną lub dwie ramki wolne od pszczół lub pozbawione zapasów, należy je wycofać by ułatwić pszczołom ogrzewanie gniazda. Gniazda powinny być nadal a nawet dodatkowo dobrze ocieplone z boków i od góry, a maty i poduszki bezwzględnie suche. Deficyt ciepła w okresie wczesnej wiosny jest w ulach większy niż był zimą, ze względu na obecność w ulach czerwiu.  
Rodzinom, które nie miały zapasów trzeba natychmiast podać, w zamian za wycofaną, pustą ramkę z zasklepionym pokarmem z magazynu lub z innej zdrowej rodziny, która miała go za dużo. Przy braku takich ramek można umieścić nad osłoniętą uliczką, gdzie wyczujemy ciepło gniazda dłonią, placek zagnieciony z 1 kg cukru pudru i 12 dag drożdży piekarniczych (bez dodatku wody). Do dalszego uzupełniania zapasów będzie już można użyć syropu cukrowego.  
Rodziny, w których nie stwierdzono czerwiu należy mocno ścieśnić i szczególnie starannie ocieplić, a wieczorem przesłuchać za pomocą węża gumowego wsuniętego przez wylot. Jeżeli pszczoły odzywają się równo, spokojnie, jedynie trochę głośno, prawdopodobnie mają matkę, a przyczyną braku czerwiu jest osłabienie rodziny oraz zbyt obszerne i zimne gniazdo. W tym wypadku przy wglądzie za 5-6 dni od usunięcia przyczyny powinny już znajdować się pierwsze komórki z jajami. W rodzinie bezmatecznej usłyszy się szum nierówny, jękliwy i rozproszony. Wylot bezmatka należy zaraz zabezpieczyć przed rabunkiem, a po ocenie stanu całej pasieki i ustaleniu się pogody, dołączyć go do jednej ze słabszych rodzin z czerwiem lub podać zapasową matkę. Matkę poddajemy tylko w wypadku gdy rodzina bezmateczna jest na tyle silna, że rokuje normalny wiosenny rozwój.

Pielęgnacja rodzin w okresie wiosennym jest we wszystkich typach uli ( poza typowymi stojakami) zbliżona i ma na celu stworzenie optymalnych warunków czerwienia matek i rozwoju rodzin. W ulach warszawskich zwykłych, dzięki wąsko-wysokiej ramce i ociepleniu ścian utrzymanie właściwego mikroklimatu w gnieździe jest łatwiejsze niż w ulach o ramce szeroko-niskiej, o dużej powierzchni plastrów i z gorszą izolacją cieplną ścian. Tempo rozwoju w tym ulu będzie więc zależało głównie od tego jak przygotowaliśmy rodziny do zimowli ubiegłej jesieni oraz od przebiegu bieżącej pogody. Na obydwa wymienione czynniki nie mamy teraz wpływu, możemy jednak maksymalnie oszczędzić energię przezimowanych pszczół.  
Dużą pomoc stanowi wiosną uruchomienie stale czynnego poidła, ustawionego w miejscu nasłonecznionym i tuż przy ulach. Na każde 1000 wychowanych larw (około 1,3 dm2 czerwiu po obu stronach ramki) pszczoły muszą przynieść do ula w przybliżeniu 6500 tysięcy ładunków wody. Dalekie loty i zimne źródło wody mogą nawet podwoić liczbę zaangażowanych do tej pracy pszczół. Grożą też przy zmiennej pogodzie wiosną znacznymi stratami zbieraczek, które wodę  
do ula dostarczają. Jeżeli ule są zawilgocone po zimie, konieczne jest przesiedlenie zajmujących je rodzin do uli suchych. Zaoszczędzamy w ten sposób ogromne zasoby energii pszczół, które usuwały nadmiar wilgoci aż do ich wysuszenia. Ponadto przez wilgotne ściany czy maty ciepło uchodzi z uli kilkakrotnie szybciej niż z uli suchych, co pociąga za sobą zwiększenie zapotrzebowania na pokarm i pracę pszczół uzupełniających straty ciepła stale schładzanego gniazda. Wszystko to ma wpływ na poziom czerwienia matek wiosną, długowieczność pszczół wiosennych pokoleń i w rezultacie czas jaki będzie potrzebny rodzinie do osiągnięcia dojrzałości roboczej do zbiorów. Rodzina musi w tym okresie wymienić stare, poziomowe pszczoły na młode i nagromadzić ich takie zastępy, by w okresie masowego kwitnienia roślin poużytkowych mogły w pełni te rośliny wykorzystać.  
Na ile przedłużenie życia pszczół przez oszczędne ich eksploatowanie po przezimowaniu może mieć wpływ na wczesne lub spóźnione przygotowanie rodzin do zbiorów przeanalizujmy na następującym przykładzie. Przypuśćmy, że w dwóch ulach są zbliżone warunki do czerwienia i podobne matki składające po 1200 jaj dziennie. Ale w ulu A pszczoły żyją przeciętnie 20 dni w ulu B - 40. Rozwój osobniczy robotnic zawsze wynosi 21 dni. W ulu A nim zaczną się wygryzać pszczoły następnego pokolenia, poprzednie już nie żyje. Wzrost siły będzie uzależniony tylko od wzrostu liczby składanych dziennie jej w miarę rozczerwiania się matki. W ulu B będą nakładały się na siebie dwa pokolenia pszczół plus zwiększone czerwienie dzienne. I gdy w pierwszym, mimo pełnego ula czerwiu siła będzie mała i praca słaba, w drugim - będzie widoczny gwałtowny wzrost liczby pszczół, a więc intensywny rozwój rodziny.  
Zależnie od siły wyjściowej rodziny i intensywności rozwoju wiosną, czas potrzebny na przygotowanie rodzin do pożytku wynosi 8-10 tygodni. A więc przy oblocie wiosennym np. w dniu 25 marca rodziny rozwijające się intensywnie będą gotowe do zbiorów z pola już na 25 maja. Mogą więc samodzielnie wykorzystać pożytki z łąk, malin, kruszyny jako towarowe. Natomiast rodziny o rozwoju opóźnionym podobną gotowość do pracy wykażą dopiero około 20 czerwca, czyli na kwitnienie lipy i gryki. Wcześniejsze pożytki będą stanowiły dla nich źródło tylko poprawy rozwoju.  
Przeanalizujmy to jeszcze na konkretnym przykładzie. Przypuśćmy, że z chwilą rozpoczęcia się pożytków z łąk rodzina A ma w swoim składzie 2000 pszczół dojrzałych do pracy w polu, zaś rodzina B 5000. Pszczoła po zaspokojeniu potrzeb przynosi do ula 40 mg nektaru. Jeżeli pomnożymy to przez 8 lotów dziennie otrzymamy 320 nektaru od jednej pszczoły. Rodzina A przyniesie więc 320 mg * 2000 pszczół = 0,64 kg, natomiast rodzina B - 320 mg * 5000 = 1,60 kg przychodu dziennego do ula. Zużycie wewnętrzne na karmieniu czerwiu, działalność lotną pszczół itp. wynosi w tym czasie około 0,5 - 0,6 kg na dobę. Rodzina A wszystek wziątek zużyje dla siebie nie gromadząc miodu towarowego dla pszczelarza. W rodzinie B natomiast po zaspokojeniu potrzeb własnych pozostanie do złożenia w magazynie miodowym ok. 1 kg nektaru dziennie. Nawet biorąc poprawkę na zawartość wody w nektarze, pewien procent złej pogody w czasie np. kwitnienia łąk itp., jest możliwe uzyskanie z tego pożytku, od rodzin wcześniej dojrzałych do zbiorów, około 8 - 10 kg miodu towarowego z 1 ula. Rodziny spóźnione w rozwoju przekształcą przychody z łąk w naturalne podkarmianie "na czerw", a po skoszeniu łąk - jeżeli nie zakwitnie jakaś nowa obficie nektarodajna roślina - mogą się masowo roić.  
Rodziny wcześniej przygotowane do zbiorów pozwalają jak widać pełniej wykorzystać wszystkie nadarzające się wziątki z okolicy, od iwy przez rzepak ozimy, łąki, malinę, kruszynę, chwasty polne i poręb leśnych, po lipę, grykę i wrzos. Rodziny zaś opóźnione w rozwoju wcześniejsze pożytki zużywają na wychów czerwiu w całości i dopiero od lip można od nich oczekiwać miodu towarowego. Nie trzeba chyba udowadniać, że 2 - 3 miodobrania dadzą pszczelarzowi więcej w sumie miodu niż tylko lipcowe. Ponadto ryzyko stawiania tylko na jeden termin zbiorów jest w naszym klimacie zawsze duże.  
Dalsze zabiegiem mającym na celu przyspieszenia rozwoju wiosennego rodzin jest odsklepianie plastrów. Zdjęcie zasklepów z pozostałych po zimie zapasów zmusza pszczoły do ich przeróbki i zwiększonego spożycia. Sprzyja to lepszemu (obfitszemu) odżywianiu się pszczół i matki, podnoszeniu się temperatury w ulu i w rezultacie intensywniejszemu czerwieniu matki. Odsklepiać najwygodniej za pomocą widelca-odsklepiacza, trzymanego przy ulu stale w naczyniu z ciepłą wodą. Woda chroni od nalatywania pszczół rabujących wabionych zapachem wnętrza ula, ułatwia spłukiwanie zasklepin z igieł widelca oraz zwilża suchy, poziomy pokarm. Można nawet, po zdjęciu zasklepu, spryskać dodatkowo plaster ciepłą wodą, gdyż zagęszczone, czasem częściowo skrystalizowane zapasy pozostałe po zimie, pszczoły muszą przed zużyciem rozrzedzić wodą przynoszoną z zewnątrz.  
Termin odsklepiania powinien być możliwie najwcześniejszy, ale nie zawsze pozwala na to pogoda po oblocie. Powinno przynajmniej w dzień ocieplić się do 10 - 12 C, by śmielej można rozsuwać do tego zabiegu ramki gniazdowe. Jednorazowo odsklepia się kilka dm 2 zapasów na ramce przyległej do pierwszej z czerwiem lub nad czerwiem, jeżeli zapasy są tam duże. po 5-6 dniach powtarzana się tę czynność na kolejnej ramce - tym razem już bliżej maty, bo poprzednia powinna być w między czasie zaczerwiona. Przy długiej, zmiennej wiośnie czasem przed pierwszymi przychodami nektaru z pola jest czas jeszcze i na trzecie odsklepianie. Przy spóźnionej, krótkiej i ciepłej wiośnie można odsklepić wszystkie zapasy w ulu jednorazowo.  
Odsklepianie plastrów można wykonać w dzień, a nawet jest wskazane wykorzystanie najcieplejszych godzin południowych. Trzeba tylko zachować wszelkie środki ostrożności przeciw rabunkowej. Zwiększone pobieranie przez pszczoły zapasów wewnątrz ula nie stanowi już zagrożenia rabunkowego, zwłaszcza gdy czynność ta dotyczyła wszystkich rodzin w pasiece.  
W pasiece gdzie wiosną stwierdzono lub podejrzewa się nosemoże, rolę zabiegu pobudzającego do czerwienia spełnia lecznicze karmienie rzadkim syropem z fumagiliną, podawaną przez kilka a nawet kilkanaście dni w małych dawkach (wg wskazań na opakowaniu leku). Tu rabunki są bardzo prawdopodobne - należy więc karmić tylko wieczorem lub zastosować podkarmiaczki o małym jednocześnie dostępie pszczół do syropu. Mogą to być np. Małe słoiki twist z 2 -3 otworkami w pokrywce, ustawione dnem do góry nad otwartą uliczką pod daszkiem. Nie zajęta przez słoik część uliczki musi być szczelnie zasłonięta a słoik dobrze ocieplony. Wolny dopływ wziątku z takiej podkarmiaczki nie pobudza rodziny do burzliwego poszukiwania źródła jego przychodu i nie prowokuje rodzin sąsiednich do rabunku. Ze względu na możliwość błądzenia pszczół wskazane jest karmienie lecznicze wszystkich rodzin w pasiece również wówczas gdy chorobę stwierdzono tylko w kilku z nich. Podawanie fumagiliny kończy się zwykle dopiero z chwilą pojawienia się pierwszych przychodów nektaru z zewnątrz.

Gdy się temperatura ustali i osiągnie 15 - 16 C w cieniu, robi się, w pierwszy pogodny i bezwietrzny dzień, główny przegląd wiosenny. Celem tego przeglądu jest ocena siły i rozwoju rodzin, jakości matek, stanu zapasów, zdrowotności rodzin i wielkości gniazd. Przy okazji rozbierania (pierwszy raz w sezonie) w całości każdego gniazda dokonuje się zazwyczaj czyszczenia ramek oraz ścian i dennicy uli.  
Silna rodzina obsiada w tym czasie na czarno 7-9 ramek warszawskich zwykłych, w tym większość poza osłonowymi jest już zaczerwiona. O obecności i jakości matki orientuj się oceniając czerw. Powinien on być zwarty, tylko pszczeli i obejmować prawie całe powierzchnie plastrów pod wąskimi już tylko resztkami zapasów w górnej ich części. Na bocznych plastrach gniazda jest teraz na ogół przewaga czerwiu młodszego i jaj oraz pierzga, na środkowych przemiennie czerw otwarty i kryty. Taki układ czerwiu mówi o intensywnym rozczerwianiu się matki. Wszystkie rodziny rozwijające się teraz zbyt szybko, o wyraźnie małej ilości lub złej jakości czerwiu należy jak najwcześniej, po przeglądzie całej pasieki, łączyć w jednostki pełnosprawne. Rodziny bowiem nie rokujące normalnego rozwoju w końcu kwietnia i maj będą kosztowały pszczelarza wiele zabiegów pielęgnacyjnych, za które na pewno nie odpłacą obfitym miodobraniem w tym sezonie. Przy łączeniu zwracamy uwagę, by z pszczołami z rodzin słabych nie przenieść do najsilniejszych i zdrowych zaraźliwych chorób. Najbezpieczniej jest rodziny podejrzane o choroby łączyć tylko między sobą.  
Zapasy pod koniec kwietnia powinny wynosić 4-6 kg na 1 ul, czyli po około 2 dm2 na każdej ramce. Ich brak może stać się powodem wcześniejszego zahamowania czerwienia matek, zwłaszcza przy okresowym ochłodzeniu czy dłuższym deszczu. Następstwem tego będą przyspieszone rójki i naturalne zmniejszenie zbiorów miodu. Jeżeli więc stwierdzimy niedobory, należy jak najszybciej uzupełnić je cukrem, dając potrzebną ilość w 1-2 większych dawkach syropu gęstości cukier : woda jak 3:2.  
Przy oględzinach ramek zwraca się uwagę na wygląd czerwiu pszczół i samych plastrów, które mogą sygnalizować występowanie chorób w pasiece.  
Ten przegląd, odwrotnie niż przy pierwszym oblocie, rozpoczyna się od rodzin zdrowych i najsilniejszym, które najpewniej rokują korzystanie z tegorocznych zbiorów. dobrze jest skończyć go w całej pasiece w ciągu jednego, najwyżej trzech dni, bo pogoda nie jest jeszcze ustalona a wyniki przeglądu będą podstawą do planowania dalszych zabiegów pielęgnacyjnych w poszczególnych rodzinach czy ich grupach. Część z nich może być bardzo pilna np. karmienie, likwidowanie bezmatków, łączenie rodzin słabszych itp.  
Wielkość gniazda o tej porze powinna być jeszcze ściśle dostosowana do siły rodziny. W kwietniu lepiej trzymać pszczoły trochę ciasno niż na gnieździe o jedną ramkę za luźno. Na odważne poszerzenie gniazd można przejść dopiero po ustaleniu się pogody, nie wcześniej niż w drugiej połowie maja. Obecnie pszczoły muszą obejmować na czarno wszystkie plastry gniazdowe i wypełnić wszystkie uliczki. Jeżeli z jakiejkolwiek przyczyny rodziny osłabły, najlepiej przenieść chwilowo za matę 1-2 ramki z zapasami (bez czerwiu). Zapasy będą stąd pobierane w cieplejszych godzinach dnia, w miarę zapotrzebowania na pokarm w rodzinie, a gniazdo z czerwiem osłabiona rodzina łatwo ogrzeje. Część tych zapasów można z matką odsklepić, by przyspieszyć ich przenoszenie do środka ula.  
W niektórych jednak rodzinach, tych od oblotu najsilniejszych, może zaistnieć już potrzeba dodania do gniazda jednej czy dwu ramek na czerw. Gniazda poszerza się tylko gotowymi plastrami, choć raz przeczernionymi w ubiegłym sezonie. Do momentu rozpoczęcia przez pszczoły pobielania brzegów komórek nowo wypalonym woskiem i rozpoczną budowy w ulu matka omija zbyt jasną woszczynę, która jest za "zimna" do wychowu czerwiu o tej porze.  
Główny przegląd wiosenny łączy się często z oczyszczaniem ramek i uli z kitu, nadbudówek woskowych czy śmieci. Jest to bardzo wygodny moment na tę czynność ale tylko w warunkach cichej i ciepłej pogody oraz przy przychodach nektaru zabezpieczających od rabunków. Przegląd taki z konieczności przedłuża się do około pół godziny przy jednym ulu i lepiej odłożyć go jeszcze na 1-2 tygodnie niż niepotrzebnie schłodzić gniazda lub rozpętać trudne do opanowania napady pszczół rabujących.  
Czyszczenie ula zaczynamy od wyszorowania stalową lub inną twardą szczotką górnych belek ramek, jeszcze nim zaczniemy je indywidualnie przesuwać. Następnie, po wycofaniu brzeznej maty przesuwamy, możliwie bez rozdzielenia ramek, całe gniazdo do przeciwległej bocznej ściany ula, spędzając pod nie dymem resztki pszczół. Teraz skrobie się i czyści ściany i dennice, podmiatając śmieci w kierunku odsłoniętego gniazda. Z kolei czyści się po jednej ramki gniazdowe (można nawet bez unoszenia ich wyżej) i przesuwa czyste do już oczyszczonej części ula, nie zmieniając ich kolejności i położenia. Na końcu czyści się pozostałą część ula i wybiera zmiotki. Ze względów higienicznych zmiotków tych nie należy wysypywać na terenie pasieczyska, lecz po ewentualnym oddzieleniu kitu i wosku - spalić. Ze względu na znaczną głębokość ula warszawskiego zwykłego część prac porządkowych może być łatwiejsza do wykonania przez boczne drzwiczki niż górą.  
Dalsza pielęgnacja rodzin oraz tempo i sposób powiększania pojemności gniazd zależne są od pożytków i metod ich wykorzystania.

Wykorzystywanie porzytków w sezonie

  Ul warszawski zwykły jest mało plastyczny jeżeli chodzi o dostosowanie go do różnych warunków poużytkowych i metod gospodarki. Przy wysokiej ramce, trudniejsze też niż w innych typach ul jest wychwycenie każdej ilości miodu przez pszczelarza. I to jest główny powód, dla którego ul ten, mimo korzystnie przebiegającej zimowli i dobrego rozwoju pszczół po zimie, nie jest powszechnie dziś zalecany.
 Z drugiej strony, w ulu warszawskim zwykłym rzadko zachodzi niebezpieczeństwo całkowitego ogołocenia rodzin z miodu w czasie miodobrań. Pozwala to na oszczędniejszą gospodarkę cukrem, ale zmusza jednocześnie do pozostawienia przy ekstensywnych metodach prowadzenia pasiek. W warunkach ekonomicznych pszelarstwa Rejonu Zamkniętego Hodowli Pszczoły Augustowskiej umożliwia to utrzymanie liczniejszego pogłowia pszczół chronionych przy surowej jednocześnie selekcji naturalnej. Ale tak w Rejonie jak i na pozostałych obszarach Polski, gdzie ule te są jeszcze użytkowane należy dążyć, by również w ulach warszawskich zwykłych gospodarkę nieco unowocześnić, ułatwić i możliwie zwiększyć wydajność rodzin w nich utrzymywanych.

Na pożytki wiosenne w lasach mogą składać się wierzby - z najwcześniej kwitnącą iwą, borówką czernica zwaną czarną jagodą, klony, nieco później mniszek pospolity. W warunkach polowych zaliczamy tu głównie sady, mniszek i rzepak ozimy.
 Pożytki wczesne są zawsze trudne do towarowego wykorzystania, ponieważ pojawiają się w czasie kiedy rodziny nie są jeszcze dostatecznie silne a w ulu przeważają pszczoły młode, niezdolne na razie do pracy w polu, zajęte głównie wychowem czerwiu. Jeżeli dodamy do tego, że pogoda wczesną wiosną jest bardzo zmienna a dzień pracy krótki - stanie się jasne, że nie są to pożytki które dadzą pszczelarzowi dużo miodu towarowego.
 Przy gospodarce w ulach warszawskich zwykłych, o wysokiej ramce, zachodzi jeszcze trudność. Pszczoły miód gromadzą zawsze nad czerwiem. W ramce niskiej znacznie wcześniej czerwienie matki obejmuje całą powierzchnię ramki aż po beleczkę górną. Nektar będzie więc z konieczności przenoszony do ramek nadstawki czy drugiego korpusu umieszczonego nad czerwiem. Tu natomiast nad czerwiem jest zbyt wiele miejsca w ramce gniazdowej, a stąd nie da się go odebrać jako towarowy. Konieczny więc jest określony układ gniazda, który zmusi matkę do wcześniejszego czerwienia aż po górę ramki, a pszczoły - do zajęcia na miód ramek nadstawkowych.
 Po ścieśnieniu gniazd po zimie do np. 5 ramek należy odsklepić wszystkie pozostałe zapasy by zdopingować czerwienie, a rodziny przetrzymać nieco dłużej niż wynikałoby to z ich siły bez poszerzania gniazd. Dopiero gdy zauważymy nadbudowanie komórek przez woszczarki, wstawiamy w środek gniazda 2 ramki z węzą, przedzielając je dwiema ramkami młodego czerwiu. W ciasnym gnieździe ramki będą zaczerwione prawie w całości, w tym bardziej, że odsklepione zapasy są szybko zużywane. W kilka dni później na ul postawi się nadstawkę, najlepiej z kompletem ramek ciemniejszej woszczyzny.
 Siedmioramkowe gniazdo pozwoli nawet najpłodniejszej matce na swobodne kontynuowanie czerwienia, a przy ograniczonej ich liczbę będzie je zaczerwiała prawie pod górną beleczkę. Natomiast miód, z braku miejsca nad czerwiem w ramkach gniazdowych będą pszczoły gromadziły głównie w ramkach nadstawki.
 Przejścia do nadstawki należy otworzyć tylko po bokach, między skrajnymi ramkami gniazda i matami. Gdyby pszczoły mimo znacznej ciasnoty w gnieździe opornie zagospodarowywały nadstawkę, trzeba będzie odsłonić wszystkie uliczki i położyć na gniazdo poziomą kratę ogrodową, by do nadstawki nie przeszła matka.
 Warunkiem zainteresowania się nadstawką pszczół jest wiosną umieszczenie w niej tylko ciemniejszych, już przeczerwionej woszczyny. Przy braku takowej można wprawić ją do ramek nadstawkowych przycinając zapasowe plastry gniazdowe. Ramki te mogą być potem wykorzystywane przez szereg lat. Od góry nadstawki powinna być stale dobrze ocieplona wyjętą z kołnierza matą czy poduszką.
 Im wcześniejsze pożytki mamy na uwadze, tym silniejsze powinny być rodziny przeznaczone do ich towarowego wykorzystywania Zawsze znajdujące się w pasiece rodziny średnie korzystniej jest prowadzić wiosną tradycyjnie i pozwolić na "rozwojowe" traktowanie roślin wiosennych, by przy pożytkach późniejszych pasieka miała bardziej wyrównany stan.
 W najsilniejszych rodzinach możemy liczyć na 4-6 kg miodu z roślin najwcześniejszych (jeżeli występują dość masowo), a w lata o korzystnym układzie pogody w tym czasie - nawet do 10 kg miodu z nadstawki. Przy ubogich pożytkach letnich jest to zbiór nie do pogardzenia.
 Metoda dalszego poszerzania gniazd będzie uzależniona od układu pożytków następnych i pogody latem. Zawsze jednak do momentu rozpoczęcia wychowu trutni przez rodziny i budowy miseczek matecznikowych utrzymuje się gniazda raczej za szerokie niż zbyt ograniczone i poszerza się je głównie węzą dawaną między czerw. Chodzi tu o zatrudnienie młodych pszczół, których bezrobocie zagraża rójką.

S. Klimek podaje w Pszczelarstwie 9/87 i 7/88 sprawdzoną przez kilkadziesiąt lat w swojej pasiece metodę towarowego wykorzystania pożytków bardzo wczesnych i wczesnych.
 W celu wyeliminowania nadmiernego oziębienia gniazd przez zakładanie nadstawek przed kwitnieniem sadów, radzi zastosować niską nadstawkę, równą połowie wysokości nadstawki wprowadzonej przez Brzózkę, tj. o wysokości ramki wynoszącej 80 mm. Nadstawkę tę długości 600 mm podzielił listewkami na 3 części: środkową wynoszącą 250 mm, równa szerokości ula, i dwie boczne po 150 mm.
 Nadstawkę tę zakłada się już ok. 20 kwietnia, tj. w momencie masowego zakwitnięcia wierzb. Do środkowej części nadstawki wstawiamy 5 rameczek pogrubionych do 40 mm. Wolną przestrzeń i całość należy dokładnie okryć kocykiem. W ten sposób powierzchnia ula zajmowanego przez pszczoły powiększy się tylko nieznacznie o 10 % w stosunku do kubatury gniazda. Nie wpływa to na oziębienie gniazda. Gdy pszczoły po kilku dniach zagospodarują tą niską nadstawkę, przesuwa się ramki z miodem do bocznych części, a środkową wypełnia pustym suszem. Przy dobrym, bardzo wczesnym pożytku i sprzyjającej pogodzie w pasiece S. Klimka pszczoły zalewały niską nadstawkę miodem z wierzb, mniszka i sadów. Jednocześnie w miarę rozwoju rodziny należy dostawiać ramki gniazdowe. Nie czekając na zasklepienie miodu w niskiej nadstawce podnosi się ją do góry, a między nią a gniazdo podstawia nadstawkę Brzózki o ramkach wysokości 160 mm. Jeżeli taki zestaw dwóch nadstawek nie mieści się w kołnierzy, to należy go nadbudować dobijając odpowiednich rozmiarów skrzynkę lub listewkami powiększyć obudowę daszka. Jeżeli jest pożytek pszczoły bardzo chętnie zagospodarowują pustą nadstawkę ustawioną między gniazdem a półnadstawką z miodem. Do końca sezonu można użytkować te dwie nadstawki.
 Obecnie, gdy w wielu rejonach pozostały tylko pożytki bardzo wczesne i wczesne, jak wierzby, mniszek, kwitnące sady, rzepak ozimy i akacja, niska nadstawka wg opinii S. Klimka ratuje opłacalność pasieki, dzięki możliwości uzyskania miodu towarowego z tych roślin. W małej, dobrze ocieplonej nadstawce pszczoły bardzo wcześnie magazynują nawet niewielkie ilości zbieranego miodu. Dodanie w tym czasie dużej nadstawki spowodowało magazynowanie przez pszczoły zbieranego miodu w gnieździe obok czerwiu. Po ostatnim miodobraniu można wykorzystać małą nadstawkę do wstawienia tam podkarmiaczki skrzynkowej lub do podawania ciasta.
 S. Klimek uważa, że stare ule warszawskie zwykłe, zaopatrzone w tę dodatkową niską nadstawkę mogą służyć jeszcze długie lata, dając zbiory o 50 % wyższe. Koszt wykonania nadstawki, niskich rameczek i skrzynki podwyższającej kołnierz ula nie jest duży i nie powinien przekroczyć wartości 2-3 kg miodu. Jednak warunkiem koniecznym dla uzyskania zbiorów miodu z pożytków bardzo wczesnych i wczesnych jest dobre przezimowanie z jak najmniejszymi stratami silnych rodzin. Ul warszawski zwykły jest najlepszym ulem do zimowania ze wszystkich typów uli, szczególnie w ostrym klimacie województw północno-wschodnich i górskich.
 W pasiece S. Klimka użycie półnadstawki w znacznym stopniu ograniczyło rójkę. Zagospodarowanie półnadstawki było bowiem sygnałem, że należy dodawać dużą nadstawkę, aby nie doprowadzić do ciasnoty w ulu i powstania nastroju rojowego.

  Metoda ta opiera się na zasadzie, że matka składa jaja a pszczoły pielęgnują czerw zawsze najchętniej naprzeciw wylotu. Gdy więc rodzina jest już silna i zajmuje 12-14 ramek (lub 8-9 ramek z czerwiem i nadstawkę) oraz rozpoczyna się pożytek np. z robinii akacjowej i łąk, można przystąpić do zabiegu. Wszystkie plastry bez zmiany ich kolejności, przesuwa się do przeciwległej ściany bocznej nie otwierając wylotu zapasowego. Jeżeli w ulu jest już mało miejsca wolnego usuwa się maty, a od strony głównego wylotu układa się nowe gniazdo z 3-5 ramek z węzą i podobną liczbą ramek woszczyny. Ramki z węzą i odbudowane umieszcza się na przemian.
 O tej porze silne rodziny szybko odbudowują węzę, która zaraz zostaje zaczerwiona. Według Buchariewa jednorazowe poszerzanie gniazd pobudza matki do intensywniejszego czerwienia, gdyż bardzo chętnie składają one jaja do jasnych plastrów. Ponadto silne przewietrzenie gniazda sprzyja utrzymaniu nastroju roboczego w rodzinach.
 Metoda ta jest mało pracochłonna i bardzo efektywna niż tradycyjne, tradycyjne stopniowe dodawanie do uli ramek. Buchariew w 3-letnich doświadczeniach otrzymał w grupie pni poszerzonych jednorazowo zbiory miodu o 11 % wyższe niż w rodzinach kontrolnych.
 Przy wykorzystaniu kilku kolejnych pożytków w sezonie np. z akacji i łąk następnie z gryki, podobne przemieszczania całych gniazd powtarza się dwukrotnie, na początku trwania każdego z tych pożytków. Nadliczbowe plastry wycofuje się wówczas w czasie miodobrań.
 Przy pożytkach uboższych lub w latach o zmiennej pogodzie, po przejściu matki z czerwiem na węzę trzeba wstawić za siódmą czy ósmą ramkę nowego gniazda pionową kratę ogrodową. Na odbudowanie przed wylotem węzie możemy spodziewać się jaj zależnie od przebiegu pogody i wysokości dziennych przychodów nektaru do ula, po 6-8 dniach. Po wygryzieniu się czerwiu w "starym" gnieździe poza kratą wszystkie ramki będą nadawały się do odwirowania.
 Jest to metoda beznadstawkowa. Jeżeli jednak pożytki są wyjątkowo dobre, pogoda pomyślna i rodziny silne, można zwiększyć pojemność uli również o ramki nadstawkowe, zabezpieczające nadstawkę od przedostania się tam matki kratą ogrodową umieszczoną poziomo. Nadstawkę podajemy tu w momencie, gdy matka czerwi już naprzeciw wylotu.

Metoda ta nadaje się na umiarkowane pożytki póżnowczesne i letnie, trwające przez okres dłuższy lub z niewielkimi przerwami. Jest przy tym wygodna, choć znacznie bardziej pracochłonna od poprzedniej. Opracowana była przez jej autora dla uli kombinowanych, czy leżaków z nadstawką, specjalnie dla potrzeb metodą skróconą. Może więc być zastosowana również z powodzeniem w opisywanym w niniejszej stronie ulu warszawskim zwykłym.
 Rodziny od jesieni są tu traktowane w sposób specyficzny. Zimuje się je na 7-8 ramkach zaopatrzonych w 11-13 kg zapasów cukrowych. Po oblocie, gdy się nieco ociepli, wycofuje się 2-3 ramki z poszytymi zapasami za matę, by ułatwić pszczołom ogrzewanie pozostałych zajętych pod czerw. Ramki zza maty odsklepia się w jednym lub dwu terminach by przyspieszyć rozwój rodzin zaraz na początku wiosny. Po wybraniu przez pszczoły wszystkiego "miodu" puste ramki zabiera się do przetopienia na wosk.
 Gdy pogoda się już ustali a w gniazdach jest pełno czerwiu i pszczół, podaje się rodziną dwa razy co kilka dni po 1-2 ramki jasnej, czasem nie dobudowanej woszczyny z ubiegłorocznej budowy, dochodząc ponownie do gniazd 7-8 ramkowych. Pojemność ula będzie zwiększona później już tylko ramkami nadstawkowymi. Wstawia się je po jednej, a jeżeli jest ciepło i trwa pożytek - po 2 lub 3 od razu, umieszczając je bezpośrednio za gniazdowymi i dosuwa matę. Po stwierdzeniu, że w ramkach tych jest już nakrop a pod nimi wiszą gromadnie woszczarki zaczynające budowę, odsłania się gniazdo, przenosząc matę (jako drugą) do przeciwległej ściany bocznej. Nad ramkami gniazdowymi otwiera się po jednej skrajnej uliczce podaje ramę nadstawkową, dosuwając ją do ściany bocznej z matami. Teraz przenosi się do niej ramki nadstawkowe z nakropem a obok gniazdowych wiesza następne 2-3 na nektar, nie osłaniając ich z boku ani zatworem ani matą. Po 6-8 dniach i te powinny, winny być napełnione nektarem - przestawia się więc je do nadstawki, zawsze po wyłamaniu, jeżeli jest, budowy woskowej przy beleczkach dolnych. Do gniazda idą kolejno odbudowane ramki nadstawkowe z woszczyną, zawsze dosunięte do gniazdowych.
 Wolna przestrzeń za i pod ramkami przewietrza ul i zatrudnia woszczarki działające przeciw rójkowo, zaś od zalanych nakropem ramek w nadstawce matka nie przechodzi z braku miejsca na czerw. Natomiast na ramkach gniazdowych czerwi czerwi ona aż po górną beleczkę, co zmusza pszczoły do znoszenia wziątku w całości poza gniazdo.
 Gdy nadstawka będzie już wypełniona ramkami robi się miodobranie zabierając te z nich, w których miód jest już dojrzały. Często jest dojrzały we wszystkich ramkach. Po zwolnieniu ramek nadstawkowych (po miodobraniu) powtarza się tę manipulację w magazynie miodowym jak przedtem. po ostatnim pożytku w sezonie zabiera się całą nadstawkę, zwraca się matę, przestawioną na drugą stronę gniada i ul od góry ociepla. Między matę i ramkę osłonową gniazda wstawia się 2-3 ramki z węzą (zależnie od siły rodziny i pogody) i podkarmiaczkę gniazdową, do której wlewa się dwukrotnie wieczorem, po 3-4 litry syropu o stężeniu 1:1, by zachęcić pszczoły do budowy wstawionej wezy. Czynności te powinny być wykonane możliwie jednocześnie z odebraniem nadstawek - każde opóźnienie zmniejsza szansę zainteresowania się woszczarek podaną węzą, która zresztą nigdy nie jest odbudowywana do końca. Przed rozpoczęciem uzupełniania zapasów zimowych ramki zza maty wycofuje się niezależnie od tego w jakim stopniu odbudowania się znajdują. Będą one zwrócone do uli na wiosnę w trakcie jedynego przy tej metodzie wiosennego poszerzania gniazd - te gorzej odbudowane dostaną naturalnie rodziny najsilniejsze. Jeżeli pszczoły złożyły do komórek odbudowanej węzy trochę zapasów, które poszyły - można je przechowywać do wiosny rozwieszone w pomieszczeniach o temperatur 8-12 C bez obawy o fermentacje. Zapasy nie poszyte należy odwirować i wykorzystać do aktualnego podkarmiania.
 W ZZD w Siejniku rodziny prowadzone tą metodą, w ulach dadanowskich, przy tylko wczesnych ale umiarkowanych pożytkach dały średnio z dwóch lat o 30 % miodu więcej niż prowadzone na pełnym gnieździe z pionową kratą ogrodową do lokalizacji czerwienia matek. Zawiodła ona jednak w kolejnym roku, o wyjątkowo niekorzystnym układzie pogody wiosną i w pierwszej połowie lata. Przy obecności również pożytków letnich i późno letnich, jakie mają w większości wypadków pszczelarze augostowscy, może ona w każdym roku wypaść pomyślnie nadrabiając straty wiosenne w okresie póżniejszym.
 Na pewno wadą metody jest jej znaczna pracochonność ( w Siejniku oceniana w porównaniu z ulami wielokorpuswymi), jej wynalazca jednak, pan Januszkiewicz prowadzi w ten sposób pasiekę liczącą ponad 100 rodzin i z pszczelarstwa się utrzymuje.

Metoda ta nadaje się na umiarkowane pożytki póżnowczesne i letnie, trwające przez okres dłuższy lub z niewielkimi przerwami. Jest przy tym wygodna, choć znacznie bardziej pracochłonna od poprzedniej. Opracowana była przez jej autora dla uli kombinowanych, czy leżaków z nadstawką, specjalnie dla potrzeb metodą skróconą. Może więc być zastosowana również z powodzeniem w opisywanym w niniejszej stronie ulu warszawskim zwykłym.
 Rodziny od jesieni są tu traktowane w sposób specyficzny. Zimuje się je na 7-8 ramkach zaopatrzonych w 11-13 kg zapasów cukrowych. Po oblocie, gdy się nieco ociepli, wycofuje się 2-3 ramki z poszytymi zapasami za matę, by ułatwić pszczołom ogrzewanie pozostałych zajętych pod czerw. Ramki zza maty odsklepia się w jednym lub dwu terminach by przyspieszyć rozwój rodzin zaraz na początku wiosny. Po wybraniu przez pszczoły wszystkiego "miodu" puste ramki zabiera się do przetopienia na wosk.
 Gdy pogoda się już ustali a w gniazdach jest pełno czerwiu i pszczół, podaje się rodziną dwa razy co kilka dni po 1-2 ramki jasnej, czasem nie dobudowanej woszczyny z ubiegłorocznej budowy, dochodząc ponownie do gniazd 7-8 ramkowych. Pojemność ula będzie zwiększona później już tylko ramkami nadstawkowymi. Wstawia się je po jednej, a jeżeli jest ciepło i trwa pożytek - po 2 lub 3 od razu, umieszczając je bezpośrednio za gniazdowymi i dosuwa matę. Po stwierdzeniu, że w ramkach tych jest już naskrop a pod nimi wiszą gromadnie woszczarki zaczynające budowę, odsłania się gniazdo, przenosząc matę (jako drugą) do przeciwległej ściany bocznej. Nad ramkami gniazdowymi otwiera się po jednej skrajnej uliczce podaje ramę nadstawkową, dosuwając ją do ściany bocznej z matami. Teraz przenosi się do niej ramki nadstawkowe z nakropem a obok gniazdowych wiesza następne 2-3 na nektar, nie osłaniając ich z boku ani zatworem ani matą. Po 6-8 dniach i te powinny, winny być napełnione nektarem - przestawia się więc je do nadstawki, zawsze po wyłamaniu, jeżeli jest, budowy woskowej przy beleczkach dolnych. Do gniazda idą kolejno odbudowane ramki nadstawkowe z woszczyną, zawsze dosunięte do gniazdowych.
 Wolna przestrzeń za i pod ramkami przewietrza ul i zatrudnia woszczarki działające przeciw rójkowo, zaś od zalanych nakropem ramek w nadstawce matka nie przechodzi z braku miejsca na czerw. Natomiast na ramkach gniazdowych czerwi czerwi ona aż po górną beleczkę, co zmusza pszczoły do znoszenia wziątku w całości poza gniazdo.
 Gdy nadstawka będzie już wypełniona ramkami robi się miodobranie zabierając te z nich, w których miód jest już dojrzały. Często jest dojrzały we wszystkich ramkach. Po zwolnieniu ramek nadstawkowych (po miodobraniu) powtarza się tę manipulację w magazynie miodowym jak przedtem. po ostatnim pożytku w sezonie zabiera się całą nadstawkę, zwraca się matę, przestawioną na drugą stronę gniada i ul od góry ociepla. Między matę i ramkę osłonową gniazda wstawia się 2-3 ramki z węzą (zależnie od siły rodziny i pogody) i podkarmiaczkę gniazdową, do której wlewa się dwukrotnie wieczorem, po 3-4 litry syropu o stężeniu 1:1, by zachęcić pszczoły do budowy wstawionej wezy. Czynności te powinny być wykonane możliwie jednocześnie z odebraniem nadstawek - każde opóźnienie zmniejsza szansę zainteresowania się woszczarek podaną węzą, która zresztą nigdy nie jest odbudowywana do końca. Przed rozpoczęciem uzupełniania zapasów zimowych ramki zza maty wycofuje się niezależnie od tego w jakim stopniu odbudowania się znajdują. Będą one zwrócone do uli na wiosnę w trakcie jedynego przy tej metodzie wiosennego poszerzania gniazd - te gorzej odbudowane dostaną naturalnie rodziny najsilniejsze. Jeżeli pszczoły złożyły do komórek odbudowanej węzy trochę zapasów, które poszyły - można je przechowywać do wiosny rozwieszone w pomieszczeniach o temperatur 8-12 C bez obawy o fermentacje. Zapasy nie poszyte należy odwirować i wykorzystać do aktualnego podkarmiania.
 W ZZD w Siejniku rodziny prowadzone tą metodą, w ulach dadanowskich, przy tylko wczesnych ale umiarkowanych pożytkach dały średnio z dwóch lat o 30 % miodu więcej niż prowadzone na pełnym gnieździe z pionową kratą ogrodową do lokalizacji czerwienia matek. Zawiodła ona jednak w kolejnym roku, o wyjątkowo niekorzystnym układzie pogody wiosną i w pierwszej połowie lata. Przy obecności również pożytków letnich i późno letnich, jakie mają w większości wypadków pszczelarze augostowscy, może ona w każdym roku wypaść pomyślnie nadrabiając straty wiosenne w okresie póżniejszym.
 Na pewno wadą metody jest jej znaczna pracochonność ( w Siejniku oceniana w porównaniu z ulami wielokorpuswymi), jej wynalazca jednak, pan Januszkiewicz prowadzi w ten sposób pasiekę liczącą ponad 100 rodzin i z pszczelarstwa się utrzymuje.

W pasiekach, dla których ostatni w sezonie pożytek stanowi lipa wyraźnie zwiększenie wydajności miodu z jednej rodziny uzyskuje się przy odpowiednim zastosowaniu kraty ogrodowej.
 Od wiosny rodziny prowadzi się według ogólnych zasad pozwalających na szybki rozwój. Jedynymi bowiem pożytkami, które mogą zwiększyć liczbę miodobrań są tu wczesne, a te mogą być wykorzystane tylko przez rodziny na czas silne i dojrzałe roboczo. Bliższe szczegóły na ten temat już podawaliśmy przy omawianiu metod wykorzystywania pożytków wczesnych.
 Po odebraniu miodu z pierwszych roślin bieżącego sezonu pozostawiamy gniazdo na 7 ramkach ale z ostatnią wstawiamy dobrze uszczelnioną kratę ogrodową, by matka czerwiła nie na całym gnieździe. Po jej dopasowaniu wycofujemy dwie ramki czerwiu krytego za kratę a na ich miejsce, przemiennie między czerw, podajemy 2 ramki węzy. Pszczoły z przemieszanych ramek lepiej zmieść, by nie przenieść z nimi niezauważonej matki. Teraz, zależnie od sytuacji - pogody, kwitnienia roślin i siły rodziny, dodajemy jedną lub kilka ramek woszczyny osłaniając przeniesiony za kratę czerw i całość ocieplamy matą. Na górę zwracamy nadstawkę z kompletem ramek z wiosennego miodobrania ustawiając ją tak, by pszczoły miały do niej przejście tylko z części ula bez matki. Nie będzie wówczas potrzebna pozioma krata ogrodowa i miodnia znajdzie się na jednej linii w obu poziomach. Nad gniazdo zwrócimy ocieplenie.
 Na około 30 dni od spodziewanej daty przekwitnięcia lipy, czyli w warunkach Suwalszczyzny około 20 czerwca, przesuwamy kratę ogrodową tak, by matce pozostawić tylko 2 ramki. Jest to zabieg wybitnie zwiększający miodność rodzin przy takim układzie pożytków i szkoda, że tak rzadko przez pszczelarzy stosowany. Pszczoły, które wygryzają się z jaj złożonych przez matkę po 20 czerwca (plus 21 dni rozwoju osobniczego = 11 lipca) nie wzięły już udziału w zbiorach na lipie, która przekwita w tamtych terenach, wg wieloletnich obserwacji Ostrowskiej średnio 21 lipca. Nie dożyłyby też do zimy, gdyż kłąb zimowy tworzą pszczoły sierpniowe i wrześniowe. Każda ramka czerwiu wymaga na jego wykarmienie ramki miodu i niepotrzebnie karmione "okradają" z tej ilości miodu pszczelarza. Jeżeli więc teraz zamiast siedmiu ramek damy matce do dyspozycji tylko dwie, zbędne czerwienie zostanie uniemożliwione, a zaoszczędzony miód zostanie zgromadzony w plastrach magazynu miodowego. Przy skąpej bazie pożytkowej korzyści są tu szczególnie wyraźne - według badań Gromisza wydajność rodzin może wzrosnąć znacznie ponad 100%.
 Aby nie przeoczyć matki w silnych już o tej porze rodzinach, można stopniowo zmiatać ramki z pszczół przed kratą i dopiero umieszczać z jej drugiej strony. Matę przy bocznej ścianie, do której dosuwamy kratę lepiej zostawić, jak również dobrze byłoby aby w jednej z pozostawionych matce ramek (osłonowej) znajdowało się trochę miodu i pierzgi. Jeżeli uda nam się matkę zobaczyć i z ramką lub samą przenieść do ścieśnionego gniazda, praca będzie znacznie uproszczona. Ustawiając krat należy też zwrócić uwagę, by matka nie miała przejścia poza nią przez wycięcie otworu wylotowego ula.
 Jeżeli w międzyczasie wystąpi okres niepogody lub brak pożytku, należy w 7-8 dni od daty izolowania matki przejrzeć wszystkie ramki z czerwiem w ulu czy pszczoły nie założyły gdzieś mateczników ratunkowych i zerwać je. Przeoczone mogą doprowadzić do nastroju rojowego i w sprzyjających warunkach pogodowych do wyjścia roju nawet z młodą matką.
 Matkę uwolnimy zza kraty dopiero po miodobrania z lipy, wycofując już zupełnie kratę z ula. Będzie to też moment, w którym w pasiekach zaatakowanych przez warrozę warto przeprowadzić leczenie rodzin. W silnie zakatowanych rodzinach najlepiej zniszczyć te dwie ramki czerwiu (przetopić), by oddymianie lecznicze wykonać bez obecności czerwiu. W nim bowiem przebywa większość pasożytów, które przez wieczka zasklpu są niedostępne żadnym stosowanym przeciwko warrozie preparatom. Jeżeli czerw jest ładny, jest go dużo, a pasieka zaatakowana w stopniu umiarkowanym, można ramki z czerwiem skomasować w jednym czy dwu ulach. Odymi się je w innym terminie, po wyjściu pszczół z komórek, a wolne od roztoczy pszczoły odpowiednio w pasiece wykorzysta. Dymić należy dwukrotnie z odstępem 3-4 dni między zabiegami.
 Zniszczenie pasożyta w tym czasie, przed okresem rozwoju jesiennego pszczół, ma ogromne znaczenie w ich przygotowaniu do zimowli. Teraz bowiem rozpocznie się czerwienie przygotowujące rodziny do nagromadzenia młodych pszczół, które mają przetrwać całą zimę oraz rozpocząć rozwój i pracę w polu na wiosnę. Zależy nam więc bardzo na ich dobrej kondycji i długowieczności. Nie jest to do osiągnięcia jeżeli sierpniowy czerw jest masowo nękany przez warrozę. W sierpniu tymczasem pasożyt jest u szczytu swego rozwoju w sezonie a rodzina pszczela już stopniowo zmniejsza swoją liczebność. Brak też czerwiu trutowego, który wcześniej odciągał znaczny procent pasożytów od larw pszczelich. Zagęszczenie pasożytów na pszczelich larwach pod jesień jest więc największe z całego okresu rozwojowego i pszczół i roztoczy.
 Jak więc widać, stosowanie kraty ogrodowej w pasiece dla ograniczenia matek w czernieniu daje korzyści znacznie szersze niż tylko wygodne miodobranie z ramek miodniu pozbawionej czerwiu. Zachęcamy więc bardzo, by tam gdzie jest to uzasadnione przez układ pożytków z jakich pasieka korzysta, użycie kraty i ograniczanie okresowe matek w czerwieniu przyjąć jako stały zabieg gospodarczy.

Wśród roślin poużytkowych w Rejonie Zamkniętej Hodowli Pszczoły Augustowskiej i w kilku innych rejonach kraju występuje również wrzos. W puszczy Augustowskiej nie są to wrzosowiska rozległe i bogate, rokujące wielkie zbiory, ale w niektórych latach mogą zaważyć na wydajności części pasiek. Zamieszczamy więc w niniejszym opracowaniu nieco wskazówek, które warto wziąć pod uwagę zwłaszcza w pasiekach gdzie do wrzosów jest blisko i występują one w większych połaciach.
 Wrzos zakwita w pierwszych dniach sierpnia, kiedy już noce bywają chłodne a w pasiekach kończących pożytki na lipie układa się gniazda zimowe i zaczyna karmienie "na czerw". Przedłużenie się naturalnych pożytków jeszcze na cały sierpień jest więc dla pszczelarza bardzo korzystne. Dopinguje ono rozwój jesienny rodzin, wzbogaca zapasy pierzgi przed zimą i stwarza perspektywę jeszcze jednego miodobrania. Jest o jednak pożytek "trudny" i aby osiągnąć wszystkie płynące z jego istnienia korzyści należy przestrzegać pewne ogólne zasady:
 - w lipcu, aby matki nie zahamowały rozwoju z braku pożytku podtrzymującego, podkarmia się je 2-3 krotnie wszystkie rodziny "na czerw", dając im rzadki syrop cukrowy w 1,5-2 litrowych dawkach;
 - gniazda zimowe ułożyć przed zakwitnięciem wrzosu na 7-8 ramek;
 - wcześnie uzupełnić zapasy węglowodanowe cukrem do poziomu 7-8 kg by nektar wrzosowy był gromadzony głównie poza gniazdem;
 - gniazdo i magazyny miodowe cały czas trzymać dobrze ocieplone;
 - magazyn na miód wrzosowy podać dopiero z chwilą rozpoczęcia się nektarowania wrzosu. Może to być dobrze ocieplona nadstawka jeżeli sierpień jest ciepły, lub kilka ramek gniazdowych podanych tuż za zasadniczym gniazdem, obdzielonym od nich kratą ogrodową, w gorszych warunkach pogodowych;
 - do magazynu miodowego dodawać tylko ramki kilkakrotnie przeczerwione, gdyż jasne łatwo wyłamują się w miodarce - miód wrzosowy trudno wypada z komórek plastra;
 - magazyn miodowy poszerzać stopniowo, w miarę braku miejsca na nektar, by nie schładzać gniazda, w którym powinien rozwijać się w tym czasie czerw, przyszłe pszczoły kłębu zimowego;
 - w miarę napełniania ramek miodem odbierać dojrzałe do miodarki, by nie zwiększać nadmiernie kubartury miodni; nigdy nie czekać z odbiorem miodu aż do przekwitnięcia wrzosu;
 - miód wirować w ogrzanych pomieszczeniach z ogrzanych wcześniej ramek, po mechanicznym rozluźnieniu go w plastrach specjalnym rozluźniaczem lub rzadką szczotką stalową;
 - zapasy zimowe uzupełniać zaraz gdy tylko wycofa się magazyn miodowy, syropem 3:2 (cukier : woda) w dużych dawkach, do poziomu około 12 kg zapasów ogółem na 1 rodzinę;
 - jeżeli są w zapasie pełne ramki z przerobionym i poszytym syropem, można je podać najbardziej spracowanym na wrzosie rodzinom, o tyle zmniejszając ilość podanego im do przeróbki cukru. Jest to bardzo wskazane zwłaszcza w lata o zimnej jesieni i późnym okresie przekwitania wrzosówek.
 Na zakończenie rozdziału chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że w warunkach ubogich pożytków wskazane jest "wychwytywanie" każdego pełnego plastra, gdy tylko miód jest dojrzały, niezależnie od tego z jakich roślin pochodzi i w jakim terminie sezonu jesteśmy. Z kilkakrotnie przeprowadzonych, chodźby bardzo skromnych miodobrań, zawsze uzbiera się w sumie miodu więcej niż przy wyczekiwaniu na napełnieni całych miodni. Aby taki sposób prowadzenia pasieki nie był zbyt uciążliwy, należy zaopatrzyć ją w potrzebny sprzęt, jak miodarka, tranportówki, stół do odsklepiania itp. oraz dokładnie przemyśleć organizację pracy.

Rójka zapobieganie i zwalczanie

 Rójka stanowi naturalny sposób rozmnażania się i wymiany matek u pszczół i jedynie w specyficznych warunkach prowadzenia pasiek, np. w Rejonie Zamkniętej Hodowli Pszczoły Augustowskiej jako taka powinna być wykorzystywana.
 Chcąc powiększyć pasiekę, wczesne roje zabiera się i po przetrzymaniu w zacienionym, chłodnym miejscu osadza do nowego ula. Najpewniejsze jest osadzenie pod wieczór, przez wylot, tak by pszczoły same wciągnęły po pomoście (deska, płytka, daszek) do przeznaczonego im ula. Gniazdo należy ułożyć wcześniej z 3-6 ramek węzy, w zależności od siły roju. Powinno wypadać około 30 dm 2 powierzchni węzy na 1 kg pszczół rojowych. Jeżeli trwa pożytek można 1-2 ramki węzy zastąpić już odbudowaną woszczyną na nektar i gniazdo ułożyć nieco luźniej. Do roju gdzie spodziewamy się młodej, nieunasienionej matki (drużak) dobrze jest dać do gniazda 1 ramkę młodego, otwartego czerwiu z macierzyska lub innej rodziny w pasiece. Zapobiega to ucieczce roju, co przy drużakach może się zdarzyć.
  W wypadku pogorszenia się w tym czasie pogody na dłużej niż 2-3 dni, rój trzeba będzie podkarmiać rzadkim syropem aż do pojawienia się w nim pierwszych liczniejszych lotów w pole.
 Jeżeli nie planujemy zwiększania liczby rodzin w pasiece, ul z osadzonym rojem możemy umieścić obok macierzaka i gdy w macierzaku młoda matka zacznie dobrze czerwić, przenieść tam ramki i pszczoły z nowej rodziny. Najlepiej wykonać to pod wieczór gdy pszczoły są spokojniejsze, wypryskując jednocześnie do obu uli trochę kropli o silnym zapachu, np. miętowych czy z melisy, dla wyrównania zapachów obu łączonych jednostek. Przenosi się tu całe gniazdo i ustawia za zatworem macierzaka. Przez noc pszczoły się wolno wymieszają przechodząc szczeliną pod zatworem i jedna z matek zginie, z reguły starsza i gorsza, częściej z dołączonej rodziny niż przyjmującej. Jeżeli potrafimy wyszukać starą matkę w roju, łączymy rodziny dopiero po jej usunięciu - tym razem mając pewność co do matki, która w łączonej rodzinie pozostanie. Zatwór wycofuje się i porządkuje układ ramek w macierzaku w 1-2 dni później. Zabieg łączenia może wywołać zacinanie się pszczół jeżeli obie lub jedna z rodzin będzie głodna. Należy więc zwrócić na to uwagę i jeżeli trzeba, podkarmić wcześniej o kilka dni obie rodziny aromatyzowanym jednakowo, rzadkim zawsze syropem.
 Pszczoły rojowe to ogromny potencjał roboczy - są one chowane w najkorzystniejszym okresie sezonu, dobrze więc odżywione, o dobrej kondycji i zdolne do podjęcia każdej pracy przez długi czas. Jedną z kolejnych, metod, która umożliwia wykorzystanie tego potencjału jest osadzenie roju na miejscu maciezaka. Nadaje się ona szczególnie wówczas, gdy rój wyszedł w trakcie trwania pożytku lub tuż przed jego nadejściem. W badaniach prowadzonych przez 5 lat w ZZD w Siejniku tak osadzone roje wykazywały nawet zwyżkę wydajności miodu od 1 rodziny (średnio 16,5 kg) w stosunku do najsilniejszych rodzin nie rojących się w sezonie (średnio 7,6 kg).
 Pień macierzak w 3-4 godziny po wydaniu roju odsuwa się na bok i zmienia położenie wylotu. Na jego miejsce ustawia się nowy ul wyposażony w 3-4 ramki węzy ustawionej na przeciw wylotu i jedną ramkę osłaniającą je od ściany bocznej. Z macierzaka przenosi się teraz wszystek czerw kryty, niszcząc przy okazji napotkane mateczniki lecz nie otrząsając z pszczół. Za czerwiem dajemy 1-2 ramki z miodem i pierzgą a potem ramki z suszem w ilości zależnej od siły wyrojonej rodziny i wielkości roju oraz nasilenia aktualnych pożytków. Teraz macierzak odnosi się na nowe stanowisko. Po dwóch dniach, gdy zlecą z niego wszystkie pszczoły lotne trzeba tę rodzinę przejrzeć, ścieśnić odpowiednio gniazdo i ewentualnie poddać matkę lub pozwolić na jej wyjście z matecznika rojowego.
 Do ula ustawionego na miejscu macierzaka pod wieczór osadza się rój, jak zwykle wpuszczając go przez wylot po pomoście. W tym ulu znajdują się obecnie wszystkie pszczoły rojowe i matka, wszystkie pszczoły lotne macierzaka oraz czerw kryty nie wymagają pielęgnacji karmicielek. Jest więc odpowiednia siła i doskonały skład wiekowy by natychmiast przystąpić do energicznego wykorzystania pożytku. Odstawiony macierzak pozostaje do wykorzystania jako odkład.
 Rójka jednak dezorganizuje pracę w pasiece, może też doprowadzić do straty pszczół przez ucieczkę roju w niedozorowanej pasiece. Stąd bardziej racjonalne będzie uprzedzenie rójki naturalnej przez planowy podział rodzin wyraźnie szykujących się do wydania roju. Podobnie jak przy wyrojeniu naturalnym stanowisko na nową rodzinę przygotowujemy obok macierzaka lub oddalone, zależnie od jej dalszego przeznaczenia. Do podziału przystępujemy wówczas gdy rodzina jest w zaawansowanym już nastroju rojowym, czyli posiada mateczniki z mleczkiem lub nawet na zasklepieniu. W takim stanie przygotowania do rójki metody łagodzące nastrój rojowy jak podawanie węzy między czerw czy nawet częściowe odbieranie czerwiu z gniazd z reguły już zawodzą.
 Zabieg podziału wykonuje się w pogodny dzień, w godzinach pełnego lotu pszczół. Z praktycznych metod podziału podajemy tu dwie "na pół lotu" i przez stworzenie odkładu z młodą pszczołą. W drugim przypadku rodzina podzielona będzie miała przewagę pszczół lotnych i może bardzo dobrze wykorzystywać bieżący pożytek, mimo że została osłabiona podziałem.
 Do podziału "na pół lotu" odsuwamy rodzinę dzieloną na około 1 m w bok; ustawiając z drugiej strony dawnego stanowiska w podobnej odległości ul nowy. Chodzi o to, by lotne pszczoły nie znajdując wylotu swego ula rozlatywały się równomiernie teraz do dwu uli. Następnie przenosi się ramki z macierzaka tak, by ich połowa stanowiła gniazdo nowej rodziny. Dzieli się więc równomiernie na dwa ule czerw, ramki z pierzgą i zapasy miodu. Szukanie matki nie jest konieczne, zwracamy tylko uwagę by w obydwu rodzinach znalazły się ładne mateczniki. W osłabionym macierzaku do rójki już nie dojdzie i pszczoły zniszczą niepotrzebne mateczniki. Bezmatek natomiast zaopiekuje się matecznikami i wychowa sobie młodą matkę, wybierając najlepszą. Podobnie zachowują się pszczoły w wypadku, gdyby matka została przeniesiona do nowego ula - ta rodzina byłaby wówczas w sytuacji macierzaka. Gdybyśmy matkę zauważyli dzieląc plastry, przenosimy ją wraz z ramką do nowego ula - tu bowiem nalot pszczół bywa zwykle mniej liczny, bo do macierzaka wabi je im znany zapach. Siła obu jednostek będzie wtedy bardziej wyrównana.
 Przy drugim sposobie dzielenia (odkład i rodzina główna) do nowego ula przekładamy większość ramek z czerwiem głównie młodym, po czym odnosimy go na nowe stanowisko. Macierzak poszerzamy o 3-4 ramki woszczyny i 1 węze. Na ul ten zlecą się z odstawionego wszystkie pszczoły lotne, a ponieważ nie ma on prawie młodego czerwiu do karmienia, będzie on bardzo dobrze wykorzystywał pożytek. Dzięki przychodom nektaru i zmniejszonej sile nastrój rojowy w macierzaku minie. W ulu odstawionym zostanie tylko pszczoła nielotna.
 Po kilku dniach trzeba będzie obydwie rodziny przejrzeć, sprawdzić gdzie czerwi matka i czy wielkość gniazd odpowiada ich aktualnej sile. Mateczników, jak poprzednio, można nigdzie nie niszczyć - pszczoły zrobią to same. Jeżeli jednak przy podziale uda się nam matkę zauważyć zostawiamy ją w mateczniku. Tu bowiem jest obecnie przewaga pszczół lotnych i mniej sprzyjające warunki do odchowania wartościowej matki niż w odkładzie, gdzie pozostała większość karmicielek.
  Po minięciu okresu rójek, nadliczbowe rodziny możemy łączyć, niekoniecznie zresztą z tych samych grup. Często bowiem stanowią one w końcu lata grupę rodzin najsilniejszych w pasiece, a łączy się zawsze te najsłabsze. Jeżeli wykorzystujemy pożytki wrzosowe najlepiej wzmocnić likwidowanymi rodzinami czy odkładami rodziny rokujące zbiory miodu wrzosowego, robiąc to na tydzień przed bardziej masowym zakwitnięciem wrzosu.
 Niezależnie od omówionych metod naturalnie należy stale dbać o zatrudnienie woszczarek budową węzy we wszystkich zdolnych do tego rodzinach; na upały i obfite wziątki usuwać całe wkładki wkładki wylotowe by ułatwić pszczołą wentylację uli; nie opóźniać poszerzania gniazd i odbioru miodu z gniazd i nadstawek; nie dopuszczać do przegrzania uli bieląc daszki i trzymając zawsze pod daszkami maty itp. Są to zabiegi, które opóźniają wychodzenie rodzin w stadium rójki, a często nawet wystarczą by rójce zapobiec, bez uciekania się do omówionych wyżej bardziej radykalnych m

 Duży ubytek rodzin w pasiece wyniszczonych przez warrozę, można najekonomiczniej uzupełnić przez tworzenie bardzo wczesnych odkładów z matką nieunasienioną. W końcu maja lub na początku czerwca wykonuje się odkłady z nieunasienioną matką na 1-2 plastrach czerwiu krytego z obsiadającymi pszczołami. W tym celu możemy podzielić najsłabsze rodziny nie gwarantujące zbioru miodu w danym sezonie lub nieco osłabić rodziny najsilniejsze, które mogą wejść w nastrój rojowy. Odkłady umieszcza się przy zapasowym wylocie za deską ogrodową rodziny macierzystej lub w zapasowym starym, ale odkażonym ulu, korpusie itp. Wylotek należy zamknąć na 1-2 doby trawą a potem zwęzić podkarmiaczkę "na jedną pszczołę". Zaopatrzenie odkładu w plaster z pierzgą oraz podkarmiaczkę z ciastem drożdzowo-cukrowym zapewnia mu pokarm na dłuższy okres a także w pewnym stopniu chroni od rabunku. Dalszy szybki rozwój odkładów zależy głównie od pogody i opieki pszczelarza. W rojach lub odkładach wczesnych z matką nieunasienioną zwalczanie warrozy należy przeprowadzić po 3, 10-15 i 20 dniach od utworzenia odkładu. Ostatni zabieg powinien wypaść po wygryzaniu się całego starego czerwiu. W odkładzie takim matka zaczyna już czerwić, ale na młode jeszcze larwy nie schodzą na razie samice pasożyta. Warunkuje to dużą skuteczność zabiegów. Oczywiście taki model postępowania można proponować w tych pasiekach, gdzie odkłady nie będą wykorzystywane produkcyjnie. Praktyka dowodzi jednak, iż w sprzyjających warunkach pożytkowo-klimatycznych można uzyskać od tak wcześnie utworzonych, nieco silniejszych odkładów pewne ilości miodu. Pszczoły te można wykorzystać także do pozyskiwania obnóży pyłkowych. Odkładów wówczas nie leczymy, a zabiegi zwalczania warrozy przenosimy po ostatnim miodobraniu.
 W osadzonych rojach z czerwiącą matką zaleca się dwukrotne zwalczanie warrozy - pierwszy raz wchodzącego po po pochylni do ula roju wodnym roztworem Tactiku lub Mitagu, w stosunku 1 ml na 10 l wody, a drugi raz w chwili pojawienia się 4-5 dniowych larw. Takie postępowanie zabezpiecza nowe rodziny przed gwałtownym rozwojem pasożyta aż do końca lata. Przy słabych pożytkach odkłady należy przez cały czas podkarmiać i poszerzać ramkami z węzą, a słabiej rozwijające się wzmacniać krytym czerwiem. Wczesne udane odkłady do końca sezonu dorównują siłą macierzakom, a w dobrych warunkach pożytkowych mogą nawet zebrać po kilka kilogramów miodu. Pszczoły w udanych odkładach są na ogół lepiej odnowione biologicznie i przystosowane do zimowli niż w rodzinach produkcyjnych. Ich gniazda składają się prawie w całości z jasnych plastrów z odbudowanej węzy, co zapobiega rozwojowi nosemozy. Odkłady można traktować jako uzupełnienie stanu pasieki. Można również słabe rodziny macierzyste osierocić na 21 dni przed przewidywanym ostatnim miodobraniem. Po miodobraniu i 2-3 krotnym wykonywaniu leczenia przeciw warrozie macierzaki dołącza się do odkładów po wyrównaniu zapachów.
 Najczęściej jednak silne odkłady zimuje się samodzielnie. W przyszłym sezonie stanowią one trzon produkcyjny pasieki w gospodarce, której istotą jest przemienne użytkowanie rodzin.

 Duży ubytek rodzin w pasiece wyniszczonych przez warrozę, można najekonomiczniej uzupełnić przez tworzenie bardzo wczesnych odkładów z matką nieunasienioną. W końcu maja lub na początku czerwca wykonuje się odkłady z nieunasienioną matką na 1-2 plastrach czerwiu krytego z obsiadającymi pszczołami. W tym celu możemy podzielić najsłabsze rodziny nie gwarantujące zbioru miodu w danym sezonie lub nieco osłabić rodziny najsilniejsze, które mogą wejść w nastrój rojowy. Odkłady umieszcza się przy zapasowym wylocie za deską ogrodową rodziny macierzystej lub w zapasowym starym, ale odkażonym ulu, korpusie itp. Wylotek należy zamknąć na 1-2 doby trawą a potem zwęzić podkarmiaczkę "na jedną pszczołę". Zaopatrzenie odkładu w plaster z pierzgą oraz podkarmiaczkę z ciastem drożdzowo-cukrowym zapewnia mu pokarm na dłuższy okres a także w pewnym stopniu chroni od rabunku. Dalszy szybki rozwój odkładów zależy głównie od pogody i opieki pszczelarza. W rojach lub odkładach wczesnych z matką nieunasienioną zwalczanie warrozy należy przeprowadzić po 3, 10-15 i 20 dniach od utworzenia odkładu. Ostatni zabieg powinien wypaść po wygryzaniu się całego starego czerwiu. W odkładzie takim matka zaczyna już czerwić, ale na młode jeszcze larwy nie schodzą na razie samice pasożyta. Warunkuje to dużą skuteczność zabiegów. Oczywiście taki model postępowania można proponować w tych pasiekach, gdzie odkłady nie będą wykorzystywane produkcyjnie. Praktyka dowodzi jednak, iż w sprzyjających warunkach pożytkowo-klimatycznych można uzyskać od tak wcześnie utworzonych, nieco silniejszych odkładów pewne ilości miodu. Pszczoły te można wykorzystać także do pozyskiwania obnóży pyłkowych. Odkładów wówczas nie leczymy, a zabiegi zwalczania warrozy przenosimy po ostatnim miodobraniu.
 W osadzonych rojach z czerwiącą matką zaleca się dwukrotne zwalczanie warrozy - pierwszy raz wchodzącego po po pochylni do ula roju wodnym roztworem Tactiku lub Mitagu, w stosunku 1 ml na 10 l wody, a drugi raz w chwili pojawienia się 4-5 dniowych larw. Takie postępowanie zabezpiecza nowe rodziny przed gwałtownym rozwojem pasożyta aż do końca lata. Przy słabych pożytkach odkłady należy przez cały czas podkarmiać i poszerzać ramkami z węzą, a słabiej rozwijające się wzmacniać krytym czerwiem. Wczesne udane odkłady do końca sezonu dorównują siłą macierzakom, a w dobrych warunkach pożytkowych mogą nawet zebrać po kilka kilogramów miodu. Pszczoły w udanych odkładach są na ogół lepiej odnowione biologicznie i przystosowane do zimowli niż w rodzinach produkcyjnych. Ich gniazda składają się prawie w całości z jasnych plastrów z odbudowanej węzy, co zapobiega rozwojowi nosemozy. Odkłady można traktować jako uzupełnienie stanu pasieki. Można również słabe rodziny macierzyste osierocić na 21 dni przed przewidywanym ostatnim miodobraniem. Po miodobraniu i 2-3 krotnym wykonywaniu leczenia przeciw warrozie macierzaki dołącza się do odkładów po wyrównaniu zapachów.
 Najczęściej jednak silne odkłady zimuje się samodzielnie. W przyszłym sezonie stanowią one trzon produkcyjny pasieki w gospodarce, której istotą jest przemienne użytkowanie rodzin.

Innym sposobem uzupełniania ubytków w pasiece jest tworzenie wczesnych rodzin, tzw. zsypańców. Przy końcu lub po pożytku z rzepaku, z rodzin w nastroju rojowym tworzy się nowe odkłady lub rodziny. Do transportówek lub pustych uli wkłada się plastry z zapasami i węzą, podkarmiaczkę z ciastem oraz matkę najlepiej unasienioną w klateczce. Do tak przygotowanych uli strząsa się pszczoły z rodzin w nastroju rojowym z kilku plastrów, zwracając uwagę, aby nie zabrać matki. W zależności od okresu tworzenia zsypańców oraz przebiegu pożytków uzyskuje się albo odkłady, które dojdą do siły dopiero przy końcu sezonu, albo normalne rodziny zdolne za kilka dni do zbioru miodu. Zsypańce po utworzeniu najlepiej jest przewieźć na inne miejsce oraz 2-3 krotnie poddać zabiegom antywarrozowym, dopóki nie ma w nich czerwiu ani miodu. Jest to sposób skutecznie rozładowujący rójkę w pasiece i zapobiegający ucieczce rojów.

Proste sposoby wymiany matek

  Naturalna wymiana matek pszczelich następuje drogą cichej wymiany lub przez rójkę. Cicha wymiana daje bardzo dobre matki, jest jednak trudna do wykorzystania bo zachodzi w pojedynczych rodzinach i niewiadomych okresie sezonu. Może też wypaść na okres zbyt wczesny czy spóźniony w stosunku do obecność trutni w pasiekach i matki pozostaną nieunasienione. Matki rojowe pod względem ich wartości biologicznych nie mają sobie równych, niosą jednak ze sobą selekcję pszczół na wzmożoną rojliwość gdyż najintensywniej i najczęściej roją się rodziny mało wydajne. Tymczasem wymiana matek w racjonalnie prowadzonej pasiece jest konieczna. Stare matki łatwo giną zimą i na przedwiośniu, te które przeżyły częściej roją się niż młode, gorzej czerwią i w rezultacie dają rodziny o małej produktywności. Powinno się więc wymieniać co roku przynajmniej połowę matek w pasiece, tj. wszystkie dwuletnie (i starsze) i te z jednorocznych które w pierwszym roku użytkowania czerwią słabo, przez co rodziny te nie dały zadawalających zbiorów miodu.
 Jest wiele sposobów wychowu, unasieniania i wymiany matek. Podamy jednak tylko dwie metody, naszym zdaniem najprostszą i drugą nieco bardziej skomplikowaną, lecz nawiązującą do jednoczesnego przygotowania rodzin do bezczerwiowego zwalczania warrozy latem. W warunkach kiedy chorobę tę już mamy w każdej pasiece zachęcanie do intensywnej z nią walki kiedy jest ku temu okazja jest wprost nakazem chwili.
  Wychów matek planujemy na okres kiedy rodziny osiągają maksymalną siłę, tj. w połowie czerwca. Jeżeli uda się to w korzystnym roku wcześniej - można wcześniej. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem wychowu wybieramy losowo jedną, silną rodziną, którą odtąd utrzymujemy w wyraźnie za ciasnym gnieździe, dobrze ocieplonym z boków i od góry. Ma to na celu zmuszenie jej do założenia mateczników rojowych. W celu zabezpieczenia się od wyjścia roju, można wylot założyć kratą ogrodową - najlepiej mocując ją skośnie na szczytach deski wylotowej. Daje to większą powierzchnię kontaktu pszczół z otoczeniem zewnętrznym i nie grozi jej zablokowaniem przez pszczoły czy trutnie.
  Gdy mateczniki są już zasklepione przygotowuje się w rodzinach gdzie mają być wymienione matki, odkłady przy zapasowym wylocie przy bocznej ścianie ula. Należy tam ustawić i dokładnie uszczelnić deskę przegrodową z takim wyliczeniem, aby do odkładu można było przenieść 3 ramki wraz z czterema beleczkami powałkowymi dla uszczelnienia od góry. W rodzinie głównej wyszukuje się dobrze zaczerwiony plaster z wygryzającym się już czerwiem, gęsto obsiadany młodymi pszczołami. Należy dokładnie sprawdzić czy nie ma wśród nich matki i wstawić go do odkładu przy desce przegrodowej. Jako następny wstawiamy tam plaster z zapasami miodu i dużą ilością pierzgi. Ponieważ część pszczół z odkładu wróci do rodziny macierzystej musimy dodatkowo zmieść do odkładu młode pszczoły z choć jednej ramki z czerwiem, zwracając ją do rodziny głównej. Tu musimy bardzo uważać czy nie ma wśród zmiatanych pszczół matki. Ostatnią ramkę w odkładzie będzie stanowiła węza. W tej chwili mała rodzinka nie ma warunków by ją budować, ale tak ułożony odkład łatwiej jest przeglądać. Za kilka dni gdy wyjdą z komórek podanego czerwiu młode pszczoły, zasilony nimi odkład stanie się zdolny do produkcji wosku.
  Z rodziny, którą sprowokowaliśmy do założenia mateczników rojowych wycinamy zasklepiony matecznik wraz z trójkątnym kawałkiem suszu i wprawiamy do podobnego otworu w ramce z czerwiem w odkładzie. Można też ostrożnie wycięty matecznik przykleić woskiem do cienkiego klinka z drewna, a następnie wcisnąć jeden z jego kątów w plaster odkładu, bez jego dziurawienia. W ten sam sposób można przenosi również nieco młodsze mateczniki, tuż przed ich zasklepieniem. Wówczas musimy zachować znaczną ostrożność, by ich nie uszkodzić czy nie oziębić. Zabieg powinien być wykonany bardzo sprawnie, przy pięknej pogodzie lub częściowo w ogrzany i wilgotnym pomieszczeniu.
  Po umieszczeniu matecznika w odkładzie zakładamy listewkami jego powłokę i dobrze ocieplamy od góry. Wylot, przy którym formujemy odkład, należy jeszcze przed przystąpieniem do tej pracy założyć trawą, w której dopiero wieczorem następnego dnia robi się mały, powierzchni zaledwie 1 cm 2, otwór. Ostrożności te nie są potrzebne, jeżeli dobre pożytki i pogoda w tym czasie wykluczają rabunki.
  Po kilku dniach, pod wieczór, należy sprawdzić czy został przyjęty matecznik lub może wyszła już z niego matka oraz czy odkład jest dostatecznie silny. Pszczoły powinny obsiadać "na czarno" przynajmniej całą ramkę z czerwiem. W sprzyjających warunkach po 10-12 dniach od wygryzienia się młoda matka zaczyna czerwić. Gdyby zginęła należy podać odkładowi następny matecznik, zasilając rodzinę kolejną ramką krytego czerwiu na wygryzieniu.
  Dołączenie odkładu z młodą matką do rodziny głównej nie jest sprawą pilna. Należy jednak pamiętać, iż łączenie rodzin lub wymiana matki w okresie bezpożytkowym są trudniejsze i bardziej ryzykowne.
  łącząc odkład z rodziną macierzystą należałoby najpierw odszukać w niej i usunąć starą matkę. Ale z wielu względów może to być trudne, szczególnie w głębokim ulu warszawskim zwykłym oraz gdyż matki nie są znakowane. Tym, którzy nie są w stanie znaleźć starej matki, radzimy w przeddzień łączenia wyrównać zapach obu rodzin przez wkropienie do każdej po kilkanaście kropel olejku miętowego, wrzucając roztarte liście mięty, melisy czy macierzanki. Następnego dnia należy unieść wieczorem deskę przegrodową na wysokość 1-2 cm a po kolejnych dwu dniach usunąć ją zupełnie i ułożyć gniazdo połączonej rodziny tak, by wszystkie ramki czerwiu znalazły się koło siebie i naprzeciw wylotu głównego. Pszczoły same zlikwidują jedną z matek, pozostawiając najczęściej młodą.
  Gdyby się nam udało usunąć matkę starą przed łączeniem, sposób łączenia pozostaje bez zmian, tyle, że mamy pewność co do wieku i pochodzenia matki jaka w rodzinie została.
  Wymianę matek można prowadzić również bezpośrednio w rodzinach bez wstępnego unasieniania ich w odkładach. Trzeba wówczas koniecznie usunąć starą matkę a po 2-3 dniach sprawdzić odciągnięcie mateczników ratunkowych. Jeżeli rodzina jest silna i z dużą liczbą młodych pszczół, możemy pozostawić najładniejsze do odchowu dla tej rodziny i innych, w których przewidziano wymianę matek. Ramki z matecznikami dobrze jest oznakować oraz pozostawić tylko mateczniki najmłodsze, o wyrównanej wielkości. Starsze mateczniki mogą dać matki gorszej jakości, gdyż zostały odciągnięte najprawdopodobniej na zbyt starych larwach. Wyrównany wiek mateczników uprości ustalenie czasu ich odbioru z rodzin dla wykorzystania przy wymianie.
  Jednak wymiana matek na mateczniki poddawane od razu do rodzin jest metodą gorszą od poprzednio omawianej. Obciąża ona ryzykiem zginięcia matki w czasie unasieniania normalną produkcyjną rodzinę. Niepożądana też jest w jednostce produkcyjnej przerwa w rozwoju rodziny, która trwa około 2 tygodnie przy normalnym przebiegu unasieniania a około miesiąca jeżeli pierwsza matka zginie. Procent udanych unasienień naturalnych, zależnie od pogody, wynosi 50 do 80 i w takim odsetku rodzin możemy spodziewać się wówczas awarii związanych z ginięciem matek w lotach weselnych.
  Aby ułatwić terminowy odbiór mateczników z rodzin gdzie były odchowywane podajemy niektóre dane z biologii rozwoju matki:
  - od złożenia jaja do wygryzienia się matki mija 16 dni;
  - od odciągnięcia matecznika ratunkowego do wygryzienia się matki mija około 12 dni;
  - od zasklepienia matecznika do wygryzienia się matki mija 8 dni;
  - od 3 do 5 dnia po zasklepieniu nie należy mateczników przenosić ani dotykać, gdyż jest to okres krytyczny;
  - mateczniki przynosi się 6 dnia po zasklepieniu, licząc od osierocenia rodziny, na mateczniki ratunkowe wypadnie to 11-12 dni po osieroceniu

Poławianie pyłku

 Ze względu na szybkie kurczenie się bazy miododajnej coraz więcej pszczelarzy interesuje się zbiorem ubocznych produktów pszczelich. Jednym z nich jest produkcja pyłku. Łatwe jego pozyskiwanie od pszczół w postaci odnóży pyłkowych stwarza dogodne możliwości poprawienia rentowności pasiek. W pięcioletnich badaniach Zakładu Pszczelarstwa Ar-T w Olsztynie odławianie pyłku w ilości 1 -2 kg w sezonie z rodziny nie powodowało obniżenia produkcji miodu lub produkcja ta zmniejszyła się tylko o 1-2 kg, co nie zostało potwierdzone statystycznie. Obserwowano nawet intensywniejsze czerwienie matek w rodzinach, w których odławiano pyłek, w porównaniu do rodzin kontrolnych, którym nie zakładano poławiaczy.
  Obniżenie produkcji miodowej w dużej mierze zależy od zasobów bazy pyłkowej w danej okolicy oraz intensywności poławiania pyłku. Najbardziej ogranicza produkcję miodu długotrwały, ciągły zbiór pyłku. Okresowy zbiór pyłku, zwłaszcza w drugiej połowie kwitnienia roślin, znacznie mniej przeszkadza w produkcji miodu.
  Ilość odławianego pyłku zależy od sprawności działania urządzeń odławiających (poławiaczy), rodzaju i obfitości pożytku, siły i stanu rodzin oraz warunków klimatycznych. W kraju nie mamy pożytków typowo pyłkowych. Wydaje się, że najefektowniej można wykorzystać dla odławiania odnóży pożytki z rzepaku ozimego, mniszka lekarskiego, gryki, chwastów polnych, a w niektórych okolicach z łąk. Z rzepaku pyłek należy poławiać w 7- 10 dni po jego zakwitnięciu, kiedy to główna masa nektaru znajduje się już w ulach. W tym czasie poławianie pyłku można kontynuować jeszcze długo po przekwitnięciu rzepaku. Jest to uzależnione jednak od innych roślin kwitnących w okolicy, choć w tym czasie zwykle występuje nadmiar pyłku (maj i pierwsze dwie dekady czerwca). Okres ten jest optymalny do pozyskiwania pyłku w Polsce. Podczas odławiania pyłku rzepakowego należy szczególnie dbać o częste opróżnianie szuflad. pyłek ten łatwo bowiem ulega rozmazywaniu i pleśnieniu. ST wilgotny z natury, co zależy w dużym stopniu od dużej wilgotności względnej powietrza. Należy pamiętać, iż spleśniały pyłek jest nie tylko bezwartościowy, ale może być przyczyną niebezpiecznych zatruć dla ludzi i zwierząt. Pozyskiwanie pyłku z innych gatunków roślin w czasie suchej pogody jest znacznie łatwiejsze.
  Średnie dzienne zbiory pyłku zależą od siły i stanu rodzin. Rodziny silne i mające dużo czerwiu otwartego poławiają więcej pyłku. Jednak w doświadczeniach zakładu pszczelnictwa Ar-T w Olsztynie nie zawsze obserwowano tę prostą zależność. Często rodziny najsilniejsze przynosiły mniej pyłku niż średnie co do siły i ilości czerwiu. Przebieg pogody reguluje aktywność lotną pszczół a przez to zbiór pyłku. W dni deszczowe powinno się rezygnować z odławiania pyłku.
  Pszczelrz przygotowujący się do produkcji pyłku winien zaopatrzyć się w specjalną suszrkę, wyposażoną w wentylatorek i termostat, aby temperatura nie przekraczała 42 C. Konieczne jest również urządzenie do czyszczenia pyłku, które można wykonać we własnym zakresie w kształcie miniaturowej wialni. Wszystkie te nakłady mogą zwrócić się już w pierwszym roku, jeśli wszystko zostanie należycie przygotowane. Warto również odwiedzić kolegów zajmujących się tą produkcją i uzyskać od nich dodatkowe szczegółowe informacje.

Odbieranie odnóż pszczołom polega na zagrodzeniu wejścia do ula specjalną przegrodą, która umożliwia przejście pszczołom, powodując jednocześnie strącenie części odnóży. Strącane odnóża spadają na osiatkowaną powałkę nad szufladkom poławiacza. Siatka służy pszczołom jako pomost, umożliwia spadanie przez nią obnóży do szufladki i odgradza jej wnętrze od pszczół.
  Obecnie używane są 3 rodzaje poławiaczy pyłku: wylotowy, dennicowy i powałkowy. Poławiacz wylotowy można zawiesić na wylot ula warszawskiego zwykłego. Poławiacz ten o stosunkowo prostej budowie można kupić w sklepach lub samemu wykonać. Szufladka na obnóża może być wysuwana z boku, z przodu lub umocowana na zawiasach. Używanie tych poławiaczy jest pracochłone gdyż pszczelaż powinien być przez cały czas w pasiece, aby nie dopuścić do uduszenia się rodziny w czasie lotu trutni. Szczególnie niebezpieczne jest to w starej konstrukcji uli warszawskich zwykłych, w których nie stosowanow wkładek wylotowych. Do szufladek często dostaje się woda deszczowa i zawilgaca obnóże. Zawartość szufladek powinna być więc co dzień opróżniana.
  Poławiac dennicowy jest pozbawiony wielu wad poławiacza wylotowego. Może on być umieszczony na dennicy pod ramkami, gdzie w starszych ulach warzawskich zwykłych przesztrzeń wynosi często kilkanaście centymetrów. Poławiacz taki może także spełniacz funkcję podkarmiaczki. Poławiacz dennicowy może być wykonany w formie skrzynki, przykrytej oddzielonymi od siebie ramionami. W górnej ramie umieszczona jest płytka strącająca obnóża, druga zaś jest siatką, przez którą spadają obnóża do szufladki.
  Poławiacz powałkowy jest najnowocześniejszym sprzętem do pozyskiwania pyłku. odłaiwnie onnóży przy jego użyciu jest najmniej pracochłonne i najbardziej efektywne. Poławiacz ten dzięki możliwości pozyskiwania obnóży przy otwartm wylocie dolnym można stosować nawet przez dłuższy okres. Uzyskany w ten sposób pyłek jest bardzo czysty, gdyż wszelkie zanieczyszczenia pszczoły usówają z ula przez wylot z pominięciem poławiacza.
  Ul warszawski zwykły trzeba trochę przerobić oraz wykonać wykonać dostosowany do niego poławiacz pyłkowy, aby można było w ten sposób odławiać pyłek . Jednak nakłady te szybko zwrócą się. W kołnierzu omawianego tu ula mieści się mała nadstawka zawierająca zwykle ok. 6 ramek, a obok niej pozostaje wolna przesztrzeń, która wynosi ok. 1/3 powierzchni nadstawki. W tej wolnej przesztrzeni nad wylotem należy umieścić poławiacz powałkowy o dopasowanych rozmiarach. Poławiacz ten sk łada się z pojemnika na pyłek zabezpieczony plastikową kratką poziomą przed wejściem pszczół. W drewnianych szczytach obudowy kratki poziomej wycięte są dwie prowadnice, w których wstawia się płytki strącające obnóża. Ten złączony w jedną całość element umocowany na zawiasie należy podnieść do góry, aby można było wyjąć pojemnik na pyłek. W położeniu tym zasłonięte jest wejście pszczół do poławiacza. Do wyjęcia pojemnika na pyłek koniecznie jest także odchylenie pomostu połączonego zawiasem z zejściem pszczół do gniazda. Podłogę pojemnika na pyłek stanowi lniane sztywne płótno, podłogę zaś poławiacza blacha ocynkowana 0,5 - 1,0 mm, która dochodzi do zejścia pszczół do gniazda. Blacha ta służy jako podłoga dla pojemnika na obnóża oraz "pochłaniacz" ciepła z rodziny, które wypromieniowuje do pojemnika, co powoduje częściowe podsuszanie obnóży. W podłodze pozostaje wolna przesztrzeń, wynosząca 17 - 20 % szerokości poławiacza, umożliwiająca zejście pszczół do gniazda. Z góry poławiacza przykryty jest powałką umieszczoną we wręgach.
  W celu umożliwienia wejścia pszczołom do poławiacza należy wywiercić w kołnierzu ula naprzeciw wylotu otwór o średnicy 30 mm, który musi ściśle łączyć się z otworem w poławiaczu. Tuż nad wylotem ula zawiesza się specjalnie skontruowany, obudowany mostek połączony z korytarzem zewnętrznym, doprowadzającym pszczoły do wejścia do poławiacza. Korytarz pionowy wykonuje się z dwóch listewek, do których przybija się ok. 5 cm pasek płyty twardej lub sklejki. Całość przybija się gwożdzikami do ściany zewnętrznej ula.
  Pszczoły przylatujące do ula z obnóżami siadają na obudowany mostek, przechodząc korytarzem pionowym a następnie poprzez otwór w kołnierzu do poławiacza. Po przeciśnięciu się przez płytki strącające obnóża schodzą pochyłym zejściem do gniazda. Z ula pszczoły wychodzą normalnym wylotem umieszczonym pod obudowanym mostkiem.

Historia ula warszawskiego

 Pierwowzorem późniejszego ula warszawskiego zwykłego był ul skonstruowany około roku 1880, przez wybitnego polskiego pszczelarza i działacza Kazimierza Lewickiego określonego przez niego "stojako-leżakiem". Ul ten posiadał ramkę wąsko-wysoką.
 Ul ten był podzielony na dwie części, przednią ocieploną część, którą zajmowały zimujące pszczoły oraz tylnią część, była ona nie ocieplona w celu zahamowania w tym miejscu zaczerwienia plastrów przez matkę w okresie wiosny i lata. Doświadczenia późniejsze przekonało pszczelarzy o niepraktyczności tego pomysłu. Ul ten budowany z nogami posiadał dwa daszki: jeden był odsuwany do tyłu i przykrywał część gniazda bez izolacji drugi zaś otwierany do góry okrywał gniazdo ocieplone słomą.
  Ul Lewickiego posiadał ogółem 3 wyloty - wyloty w izolowanej ścianie bocznej, z tego jeden na wysokości dennicy, drugi nad nim, na środku wysokości ściany. Trzeci wylot rezerwowy, umieszczony był w nie izlowanej części ula. Przed wylotem dolnym znajdowała się deska podlotowa, zwana "fartuchem". Wewnątrz ul ten zawierał 18 ramek, oszklony zatwór, kratkę ogrodową i inne wyposażenia. Ule Lewickie jako pierwsze ramkowe zyskały tak ogromne uznanie, że rozpowszechniły się w całej Polsce i Rosji.
  W latach 1894-1896 ul Lewickiego został w pracowni Towarzystwa Pszczelniczo-Ogrodniczego w Warszawie nieco ulepszony i nazwany ulem warszawskim. Do najważniejszych ulepszeń należy zaliczyć połączenie dwóch częsci ula w jedno izolowane gniazdo przykryte wspólnym daszkiem oraz przeniesienie dwóch wylotów że ściany bocznej na przednią. Jedna ze ścian bocznych ula była izolowana i przy niej ustawiano na zimę gniazdo. Po przeciwnej stronie w ścianie bocznej, pojedynczej, umieszczano drzwiczki. Ul ten miał nadal wbudowane nogi.
  Dalsze ważne ulepszenia ula warszawskiego zwykłego wprowadził sławny polski pszczelarz i społecznik - Stanisław Brzósko. Na wzór uli amerykańskich wyposażył on rodzimy ul w małą nadstawkę, ułatwiającą oddzielenie miodu dotąd gromadzonego nad czerwiem w ramkach gniazdowych, bez uszycia kraty ogrodowej. Po zdjęciu nadstawki powstał tzw. kołnierz do włożenia poduszki ocieplającej.
 Ściany boczne tego ula były pojedyncze, izolacja ścian przedniej i tylnej wynosiła 50mm i była wykonana ze słomy lub mchu, a gniazdo ustawione po środku ula. Dennica była od przodu dostosowana do opuszczania na kilka centymetrów, co stwarzało znakomite warunki wentylacyjne podczas upałów i ułatwiało podmiatanie rodziny po zimie. Wyloty umieszczono na środku przedniej ściany pod pewnym kątem aby światło nie wpadało do wnętrza ula. Dolny wylot był przy samym dnie, górny na wysokości 170 mm od dna. Szerokość każdego z wylotów równała się 85 mm, a wysokość 12 mm.  Zewnętrzne wymiary ramek gniazdowych wynosiły 240*158 mm. Gniazdo w ulu z obydwóch stron było zamykane deskami ogrodowymi Wyeliminowano więc zatwór z szybą powodujący pleśnienie plastrów w zimie. Ul warszawski typu Brzóski budowano już bez nóg.
 Z czasem, mimo powszechnego uznania dla zalet ula warszawskiego zwykłego, a szczególnie doskonałych warunków jakie stwarzał zimującej w nim rodzinie, zaczęły pojawiać się głosy krytyczne. Nawet sam Stanisław Brzósko, zasłużony modernizator i propagator tego ula, proponował wprowadzić pewne zmiany, jak np. tylko jeden wylot długości 150 mm pośrodku przedniej ściany. Ponadto już w 1921 r. pisał on iż zdaniem jego i wielu innych pszczelarzy system uli warszawskich wiele zyskałby, gdyby ramkę nieco poszerzyć. Najwięcej zwolenników miało poszerzenie jej do wysokości ramek Dadana (300 mm). Nic więc dziwnego, iż po niedługim czasie pojawiły się takie ule, w Polsce pod nazwą "warszawskie poszerzone" a w związku Radzieckim "ukraińskie".
 Po drugiej wojnie światowej w 1953 r. Minister rolnictwa opierając się na zaleceniach konfederacji dotyczącej standaryzacji uli, postanowiło wycofać z produkcji ul warszawski zwykły, wprowadzając na jego miejsce ul warszawski poszerzony. Jednym z podanych powodów wycofania ula warszawskiego zwykłego, mimo jego największego rozpowszechnienia w kraju, było bardzo duże zróżnicowanie tego typu pod względem konstrukcji i wymiarów. Przyczyną tego typu pod względem konstrukcji i wymiarów. Przyczyną tego było wykonywanie większości uli uli przez samych pszczelarzy nie przestrzegających wymiarów wzorca i często wprowadzających własne ulepszenia i zmiany. Innym z argumentów przemawiających za wycofaniem była konieczność zabezpieczenia zabezpieczenia odrębnego format węzy oraz innego sprzętu w stosunku do zatwierdzonych typów uli, warszawskiego poszerzonego i dadana, które miały w zasadzie jednakowe wymiary ramki.
 Ul warszawski przetrwał jednak w wielu pasiekach do obecnego czasu ze względu na opisane wyżej zalety i w wielu pasiekach nadal jest używany.
 

Konstrukcja ula warszawskiego zwykłego

 Opisany ul jest leżakiem, w którym magazyn miodowy umieszczony jest z jednej lub obu stron gniazda. W korpusie gniazdowym mieści się 18 ramek o wymiarach 240 X 445 mm i ścieśniacz, lub szczelna przegroda rozdzielajaca główną rodzinę od odkładu, w którym np. można dać do unasienienia matkę. Nad korpusem gniazdowym zastosowano nadstawkę z desek 20 mm, długości 400 mm, zawierającą 10 ramek o wymiarach 240 X 160 mm.
 Nadstawka dostosowana jest rozmiarami i pojemnością do ubogich pożytków w większości rejonów naszego kraju. Skrócenie ramy nadstawkowej daje równierz możliwość przeglądu rodziny oraz stosowanie wielu zabiegów - wyjmowania ramek gniazdowych, kontroli ramki pracy itp. bez jej zdejmowania.
  Korpus gniazdowy składa się ze skrzyni zespolonej na stałe z dnem i poddaszem (kołnierz ula). Wymiary wewnętrzne właściwego korpusu wynoszą długość 650 mm, szerokość 255 mm i wysokość 465 mm. Ściany przednia i tylna są podwójne, grubości 60 mm, izolowane 23 mm warstwą słomy, styropianu, gąbki poliuretanowej, waty mineralnej lub innym materiałem izolacyjnym. Grubość ścian zewnętrznych wynosi 17 mm a wewnętrznych 20 mm. Grubość desek używanych do budowy ścian można by zmniejszyć do 15 mm lub deski zewnętrzne w ścianach przedniej i tylnej zamienić na 4 - 5 mm płytę pilśniową twardą, dobrze zakonserwowaną pokostem i farbami. Obniży się wówczas masa ula i zwiększy przesztrzeń wypełniona izolacją.
 W wewnętrznych górnych krawędziach korpusu gniazdowego znajdują się wręgi wysokości 20 mm i szerokości 11 mm do wieszania ramek. Ściany boczne wykonano z desek 20 mm, przybitych poziomo na zkładkę do ścian podłużnych. W lewej ścianie bocznej (przyjęto, że stronę lewą lub prawą ula określa się patrząc na ul od tyłu) znajdują się dzwiczki o wymiarach 305 X 80 mm, do podmiatania ula. Drzwiczki te znakomicie ułatwiają wiosennepodmiatanie i czyszczenie ula oraz wkładnie wkładki dennicowej przed zimowlą lub przed odymianiem przeciwko warrozie. Posmarowanie takiej wkładki olejem jadalnym i wyjęcie dobę po odymianiu pozwala na ocenę stanu porażenia rodziny pszczelej warozą. Przez dzwiczki można również wkładać zapalone tabletki lub paski pod środek gniazda rodziny.
 Poddasze wysokości 145 mm, jest przedłużeniem zewnętrzych ścian korpusu ula. Mieści się w nim nadstawka oraz mata ocieplająca gniazdo.
  Dennica grubości 45 mm wykonana jest z podwójnych desek, z niewielką komorą izolacyjną. Narożniki ścian szczytowych obite są z dwóch stron listewkami pionowymi grubości 17 mm i szerokości 35 mm i nie dochodzą na 15 mm do górnej krawędzi poddasza, stanowiąc oparcie daszka.

Wyposarzenie ula

 Ramki gniazdowe mają wymiar zewnętrzny 445 X 240 mm. Szerokość ich beleczek wynosi 25 mm. Wymiar ramek w nadstawce Brzóski wynosi 160 X 240 mm, a niskiej nadstawki zalecanej przez S. Klimka 80 X 240 mm. W obu tych nadstawkach stosowane są ramki o szerokości beleczki wynoszącej 40 mm. Zmniejszenia to liczbę używanych ramek w nadstawkach oraz pracochłonność w czasie wyjmowania ramek w nadstawkach odsklepienia, wirowania, naciągania węzy itp. Pogrubione plastry łatwiej jest odsklepiać nożem ogrzewanym w ciepłej wodzie i uzyskuje się więcej wosku z zasklepów.
  Największą korzyścią pogrubionych plastrów w nadstawkach jest to, że komórki wyciągnięte do 20 mm nie są zaczerwiane przez matkę. Zbędne jest więc używanie kraty ogrodowej, która utrudnia pracę pszczołą zbieraczkom. Jednak należy pamiętać, że czasem pszczoły mogą "zwęzić" przez zgryzanie części pogrubionego plastra w nadstawce i miejsce to matka zaczerwi.
 Ścieśniacze lub zatwór jest ustawiony między ostatnią ramką w ulu a matą. Może on być wykonany z jednolitej deski grubości 17 mm, z przyklejoną i przybitą górną beleczką. Ale można także wykonać ścieśniacz znacznie lżejszy, z płyty pilśniowej twardej, do której przybija się i przykleja górną beleczkę połączoną z dwiema listwami, wzmacniającymi wydłużony format ścieśniacza. Zatwór (ścieśniacz) powinien nie sięgać do dennicy na około 10 mm. Szczelina ta służy do odpływu powietrza i zapobieganiu wilgoci w okresie zimowli oraz pozwala na przechodzenie z pszczół z gniazda do plastrów pozostających za ścieśniaczem itp.
  Deska przegrodowa jest niezbędnym wyposażeniem unowocześniającym gospodarkę pasieczną. Pozwala bowiem na okresowe tworzenie (obok głównej rodziny) odkładów do unasiennienia lub zimowania matek. Deska przegrodowa powinna szczelnie przylegać do ścian i dennicy ula, aby nawet pojedyncza pszczoła nie mogła się za nią przedostać. W przeciwnym razie obie rodziny połączą się, zabijając jedną z matek.
  Podkarmiaczka ramkowa jest jednym z najprostszych urządzeń do podkarmiania pszczół w ulu warszawskim zwykłym. Aby podkarmiaczka ta mieściła 3,5 litra syropu wraz z drewnianym pływakiem, jej wymiary powinny wynosić długość 400 mm, szerokość 240 mm i grubość 58 mm. Rama podkarmiaczki jest z dwu stron obita płytą pilśniową twardą 4 mm. Wewnętrzne wymiary komory do wlewania syropu są następujące długość 330 cm szerokość 22 mm i grubość 50 mm. W celu zabezpieczenia przed przeciekaniem syropu z podkarmiaczki należy miejsca styku płyty z listwami dobrze nagrać żelazkiem, posmarować woskiem i szybko gęsto obić gwoździkami. Można również uszczelnić przybijając płytę na listy świeżo pociągnięte farbą olejną. Górna beleczka podkarmiaczki przykręcona jest śrubą do jednej z bocznych ścian (grubość tej beleczki wynosi 10 mm). Z drugiego boku półokrągła zarzynka w górnej beleczce oraz wystająca śruba wkręcona w pionową listwę, pozwalają zamykać i otwierać podkarmiaczkę do mycia dezynfekcji itp. Wysokość osłoniętego wejścia dla pszczół wynosi 50 mm. Zaleca się wywiercenie na środku górnej beleczki otworu o średnicy 20 25 mm do wlewania syropu. Umożliwia to zastosowanie dużego lejka co znacznie przyspiesza rozlewanie syropu przy karmieniu.
  Krata ogrodowa w opisanym ulu mogą być w użyciu, zależnie od sposobu gospodarki, kraty ogrodowe poziome i pionowe. Obecnie najczęściej stosowane (i tanie) są kraty z winiduru, bardzo praktyczne do użycia poziomego. Przycina się je do formatu nadstawki i kładzie pod nią, na górne beleczki ramek gniazdowych. Krata pozioma zabezpiecza nadstawkę od przejścia do niej matki i zaczerwienia.
  Krata pionowa dzieli gniazdo na część zaczerwianą i magazyn miodowy. Przy pionowym użyciu krata z winduru musi być usztywniona ramą z drewna ściśle dopasowaną do wnętrza ula, bez niej łatwo się wypacza i nie spełnia swej roli. Ramę wystarczy zasłonić kratą na na 2/3 jej powierzchni od dołu, gdyż w górnej części jest zwykle zabudowana przez pszczoły woskiem. Zewnętrzne wymiary kraty wynoszą 470 X 255 mm.
  Maty ocieplające Komplet do ula stanowią dwie maty ocieplające boczne i jedna górna, która może być zastąpiona poduszką wykonaną z worka napełnionego luźno sieczką, suchym mchem lub liśćmi paproci. Maty boczne, grubości 50 mm, wykonuje się najczęściej z prostej słomy ułożonej poprzecznie w drewnianym obramowaniu między matą a dennicą winna być 10 mm przestrzeń dla opływu powietrza i przechodzenia pszczół. Przy użyciu takich mat słomianych nie zachodzi konieczność stosowania zatworów. Zatworomaty słomiane pochłaniają w czasie zimowli sporą część wilgoci gniazda wyparowują ją na zewnątrz. Zamiast słomy można użyć w opisany sposób styropianu, owinięty szczelnie folią dla uchronienia od pszczół i ewentualnie mrówek które chętnie go zgryzają.
  Transportówka - rojnica jest niezbędna w każdej pasiece. Służy ona do przenoszenia ramek oraz zbierania i chwilowego przetrzymywania i transportu roi. Aby była lekkie, należałoby wykonać ją z 2 -3 mm sklejki lub 3 mm płyty pilśniowej twardej.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Porady dla początkujących pszczelarzy i nie tylko
Wybierz miód dla siebie, PSZCZELARSTWO
porady pszczelarskie dla początkujących pszczelarzy, Pszczelarstwo pszczoła
opis dla początkujących, pszczelarstwo
Ekonomia dla pocztkujcych
Kuchnia z miodem -Przepisy nadesłane(1), Pszczelarstwo dla początkujących
KURS DLA PSZCZELARZY Ule, pomieszczenia i sprzęt pasieczny
gruźlica dla studentów2
Prezentacja 2 analiza akcji zadania dla studentow
1Ochr srod Wyklad 1 BIOLOGIA dla studid 19101 ppt
Kosci, kregoslup 28[1][1][1] 10 06 dla studentow
higiena dla studentów 2011 dr I Kosinska
Parametry życiowe dla WCEM
PREZENTacja dla as

więcej podobnych podstron