M. Dąbrowska, LEKTURY, 20-lecie międzywojenne


Maria Dąbrowska, Noce i dnie.

Streszczenie

Tom I Bogumił i Barbara

Niechcicowie byli rodem niezwykle zżytym ze sobą, praktycznie od lat nie utrzymywali kontaktów z nikim, poza swoją rozrastającą się rodziną. Dopiero dziad Bogumiła, Maciej złamał tradycję i zaczął przyjmować w domu różnych ludzi, artystów, uczonych, polityków, rodzina okrzyknęła go niespełna rozumu. Kolejnym powodem, by uznać go za szalonego było kupno folwarku, który jak się okazało miał zadłużoną hipotekę, Maciej wykazał się tu niezwykła naiwnością. Michał Niechcic wrodził się w ojca, również był niespokojny, wejście w dorosłość rozpoczął od skandalu, ożenił się mianowicie z nowicjuszką dominikanek Florentyną Klicką, która wybrała klasztor z powodu ubóstwa. Oboje bardzo się kochali i wkrótce na świecie pojawiło się potomstwo, Bogumił Adrian był najmłodszym synem, pozostałe dzieci umarły w dzieciństwie. Ludzie mówili, że to kara za grzechy. Jako piętnastoletni chłopiec wziął Bogumił wraz z ojcem udział w powstaniu styczniowym (1863). Jego ojca pojmano, majątek skonfiskowano, matka pojechała za mężem na Syberie, Bogumiłem zajęli się krewni, którzy uważali rodzinę Maciej za wariatów. Bogumił nie długo wytrzymał u krewnych, uciekł przed złym traktowaniem, tymczasem jego matka powróciła do Polski, nie mogąc odnaleźć syna, pogrążyła się w żałobie, utrzymując swoje chylące się ku śmierci życie z pracy gospodyni. Mieszkała wraz z bratem Klemensem, człowiekiem chorym na umyśle w niewielkim mieszkanku. Dopiero po wielu latach tułaczki zapukała do jej drzwi Bogumił.

Barbara Joanna późniejsza żona Bogumiła, była z domu Ostrzeńska. Jej dziad Jan Chryzostom Ostrzeński stracił majątek prowadząc hulaszczy tryb życia. Synom nie pozostawił więc po sobie żadnego majątku, jeden z nich Adam wrodził się w ojca miał jednak więcej szczecią niż rozumu, po przepiciu całego majątku zatrudnił się jako urzędnik skarbowy. Ożenił się również bardzo bogato, w tym pomogło mu nie tylko miłe usposobienie, ale i mały skandalik, którego członkami byli jego przeszła żona Jadwiga Jaraczewska i niejaki niemiecki guwerner z sąsiedztwa, których ojciec panny odkrył. Po tym strasznym skandalu z chęci zemsty na córce, wydał ją ojciec bez miłości za Adama. Oboje nie byli szczęśliwi w małżeństwie, ona zakochana w innym on hulał z innymi kobietami, w krótkim czasie stracił całe wiano żony- dwa folwarki. Co najdziwniejsze na swój sposób się kochali i po każdym okresie rozstania, zdrad i płaczu wracali do siebie. Mieli sześcioro dzieci, czworo przeżyło. Barbara była najmłodsza, urodziła się gdy Adma piastował urząd burmistrza. Miała pięć lat gdy jej ojca (to przypominać zaczyna telenowele) trafił w mieszkaniu piorun- Adam zamykał okno. Jadwiga przeniosła się do Kalińca gdzie do wybuchu powstania prowadziła stancję. W czasie powstania nie miała kogo uczyć, żyła wraz z dziećmi w ubóstwie wyprzedając resztki majątku. Wierzyła bardzo w naukę, była zdolna do wszelkich upokorzeń i wszelkich wyrzeczeń byle dzieci zdobyły wykształcenie. Jedyne czego zabraniała jej duma to przyjmowania pieniędzy od rodziny. Dzięki zaciętości dopięła swego: dwaj starsi synowie, tak jak planowała zostali Daniel- wykładowcą przyrody, Julian- inżynierem. Córki Teresa i Barbara również z czasem zaczęły nauczać.

I

Z pomocą dzieci Ostrzeńskiej powodziło się lepiej, dom pełen był zawsze radości i gości, byli to ludzie wykształceni, którzy uczestniczyli w całogodzinnych dysputach o koncepcji Darwina, muzyce Chopina, czy innych wzniosłych tematach. Tańczono do białego rana, chadzano na przechadzki po parku w blasku księżyca. Nie trudno się zatem dziwić, że w takich warunkach Barbara się zakochała, jej wybrakiem był młody prawnik, bardzo nią zajęty pan Józef Toliboski. Wielce mówiącym o uczuciach Józefa dla Baśki było zdarzenie nad rzeczką gdzie rosły nenufary, dziewczyna tęsknie za nimi wzdychała, więc mężczyzna nie mówiąc nic, wszedł do rzeki mimo śmiechu i drwin ze strony towarzystwa, poważny wręczył jej całe naręcze kwiatów. Barbarę owo zdarzenie wzruszyło do łez (panowie uczcie się!). Mijały lata, Teresa i Daniel planowali śluby, Basia cieszyła się ich szczęściem, ale i martwiła, że wesołe towarzystwo już nie będzie odwiedzać ich domu. Wybranką Daniela była Michalina Poleska, kobieta z bardzo dobrego domu, ale uboga. Michalina była niezwykle piękna, kobieca- przynajmniej w oczach Basi, miała zaledwie 17 lat. Towarzystwo gromadziło się teraz w trzech domach i bawiło równie dobrze jak przed ślubami. Michalina darzyła Basię szczerym uczuciem przyjaźni z czasem i ta bardzo ja polubiła. Barbara przez kolejne dwa lata radowała się swoim uczuciem do Józka, który zdawało się, był jej bardzo oddany. Sytuacja zmieniła się gdy po mieście rozeszła się wieść o zaręczynach Tolibowskiego. Zdrajca wziął sobie za żonę bogatą pannę Narecką, Baśkę bardzo to dotknęło, pogrążyła się w żałobie ludzie zaczęli ją nazywać „klerykiem” przez czarne stroje, krótkie włosy, chłopięcy wygląd. Porzucona dziewczyna przestała się interesować literaturą, wyjechała do Warszawy i zaczęła uczyć się krawiectwa. Po okresie żalu, powróciła do dawnego życia, zaczęła nauczać, odwiedzała muzeum, spotykała się z ludźmi, ale pozostawała z Warszawie. Polubiła wyjazdy do miejscowości Borek, odwiedzała tam poznaną kiedyś rodzinę państwa Jana i Zenobię Ładów. Małżeństwo to nie było szczęśliwe, ona była dobrze wykształcona, ale chorowita, ona natomiast człowiek prosty drwił z niej, a gdy pojawiły się dzieci to i one były narażone na niechęć i ciężką rękę ojca, bo wdały się w matkę. Dla obcych Jan był miły, ponieważ „wszyscy byli lepsi niż jego rodzina”. Zenobię cieszyły przyjazdy Basi bo miała z kim inteligentnie porozmawiać, z kolei Basieńka patrząc na tę małżeńską „sielankę” przyrzekła nie wyjść nigdy za mąż. Na jednym z przyjęć u Ładów bawił się także Bogumił, którego oczarował widok Basi.

II

Kiedy Basia i Bogumił się spotkali on miał 36 lat ona zaś 25. Mimo, że Basia poznała Bogumiła to nie zrobił on na niej żadnego wrażenia następnego dnia spokojnie wyjechała do stolicy. Powróciła do Borków dopiero następnego roku, Bogumił często był goście w domu Ładów, pozyskał sobie również lepsze zdanie Basi. Kobieta podziwiała go za udział w powstaniu, dla niego jednak to był temat przykry i nie chciał o tym rozmawiać, często jednak śpiewał w saloniku pieśni z tamtego okresu. Mimo drobnych konfliktów, Bogumił był uważany za starającego się o rękę Basi, ta nie była pewna swoich uczuć. Uważała z jednej strony, że mężczyzna jest całkiem przystojny, sympatyczny, ale na tle mężczyzn z Warszawy wypadał blado. Poza tym był słabo wykształcony, Bogumił z kolei był pewny swoich uczuć. Ostatniego dnia pobytu Basi w Borkach wyjawił jej swoje uczucia, ona spłoszona oświadczyła mu, że nie są dla siebie, on opacznie ją zrozumiał, wywnioskował, że ukochana jest dla niego za dobra. Schadzkę w ogrodzie przerwały im ponaglenia do wyjazdu, ale kiedy Basia już w swoim pokoju z walizką w ręku zrozumiała, jak niezręcznie wypadła odpowiedź pobiegła czym prędzej go szukać. Chciała mu wyznać, że czuje się nie zdolna do miłości, ale w końcu poprosiła o czas, że napisze, albo on napisze, albo ona przyjedzie, lub też on przyjedzie, ogólna dezorientacja. Zakręcona Basia wyjechała.

III

Zostali zatem Basia i Bogumiła tak, jak by narzeczonymi. Ona wciąż nie dawała mu jednoznacznej odpowiedzi, on pisał do niej miłosne list. Kobieta niejednokrotnie zwierzała się siostrze, że chciała by zerwać z nim wszelkie kontakty, ponieważ ciągle wzdychała do Toliboskiego (ale trójkąt!) Dopiero koło Bożego Narodzenia Basia ostatecznie zdecydowała się wyjść za Bogusia, przekonały ją jego listy, z których wyczytała szczerą miłość. Po nowym roku wyszły zapowiedzi, Basia wyraziła chęć poznania matki narzeczonego, ten nie był tym zachwycony, mówił, że to stara, niedołężna, bardzo prosta kobieta, mimo wszystko pojechali ją odwiedzić. Odwiedziny nie były dla Basi przyjemne myślała, że wszystkich sobą zachwyci, a tymczasem matka narzeczonego była milcząca i smutna. Cała podróż zakończyła się jednak dość optymistycznie, gdy po raz setny i zapewne nie ostatni Baśka chciała zerwać zaręczyny, ale ukochany pokazał jej ich przyszły dom w Krępie. Po powrocie do Warszawy Basia popada w nastrój niezdecydowania, dodatkowo przychodzą listy od Teresy i Juliana, którzy nie zdołają przyjechać na ślub siostry. Państwo Ładowie dowiedzieli się o tej tragedii Barbary i przyśpieszyli swój przyjazd, by pomóc w przygotowaniach. Zabrali narzeczonych do teatru, Baśka wstydziła się Bogusia, ale ten w przeciwieństwie do niej zachowywał się swobodnie. W końcu narzeczona zauważyła, jak inne kobiety reagują na jej narzeczonego i zaczęła ją zżerać zazdrość, nagle zapragnęła czym prędzej wziąć ślub z Bogumiłem (a to menda!). Nie zdenerwowała jej nawet niepomyślna wiadomość, że nie od razu wprowadzą się do domku, który pokazał jej narzeczony. Tymczasem mieli zamieszkać z matka i wujem. Nadszedł dzień ślubu, pogoda jednak nie dopisała, od rana był mróz, w kościele było zimno, a na dodatek Baśka zdenerwowana, czekała na jakąś tragedię. Bogumił dostał w kościele depeszę o śmierci matki nic jednak nie powiedział, dopiero po ślubie Basia dowiedziała się o śmierci teściowej. Tak więc podróż poślubna stała się podróżą na pogrzeb, oboje czym prędzej ruszyli pociągiem do Kępy. Po wielu godzinach dotarli do domu zmarłej.

IV

Bogumił i Basia mieszkali w domu po jego matce, czekając aż wyprowadzi się zarządca, z obiecanego im domu. Tymczasowe mieszkanie nie podobało się kobiecie, na zmianę robiła z siebie męczennicę lub udawała zadowolenie. Na początku nie była najlepszą gospodynią, pomagała jej bardzo służąca Ludwiczka, która była już starszą kobietą. Basia wolny czas spędzała nad książka, gazetą lub w towarzystwie wuja Bogumiła Klemensa Klickiego. Miał on niecałe 60 lat, ale życie przedwcześnie uczyniło go starym, podczas powstania otrzymał cios piłą w głowę, pękła mu czaszka. Kiedy leczył się z dala od domu żona uciekła mu z oficerem rosyjskich dragonów. Te wydarzenia przyczyniły się do tego, że Klemens zwariował. Obłąkanie jego polegało na myleniu ludzi, Basie miał za gościa lub jakąś kuzynkę, odnosił się do niej jednak bardzo uprzejmie. Mylił też czasy wydawało mu się nieraz, ze nadal trwa powstanie, uciekał wtedy w niewiadomym kierunku, by walczyć. Niejednokrotnie dostawał napadów szału rozbijał okno, trzeba go było wiązać, Basia bardzo się martwiła o wuja, lubiła słuchać jego barwnych opowieści. Stała się oczywiście nadopiekuńcza w stosunku do chorego, Bogumiła, jednocześnie bojąc się iż przestraszy on ją lub jego widok wpłynie na dziecko- bo oczywiście Basi co chwilę wydawało się, że jest w ciąży. W momentach największej paniki lubiła Basi odwiedzać rodzinę Nebelskich, pomagała pani domu w robieniu koronek, słuchała opowieści o tym, z jak szacowną rodziną ma do czynienia. Nebelscy byli dawniej szlachtą, posiadali majątek, utracili wszytko przez nieprzychylnych im krewnych, którzy odebrali im ojcowiznę. Pewnego dnia mimo opieki całego domu udało się Klemensowi uciec, znaleźli go w lesie przemoczonego „broniącego się przed moskalami”. Zachorował na zapalenie płuc i po trzech tygodniach zmarł. Basia bardzo płakała nie tylko nad losem Klemensa, ale nad życiem w ogóle.

V

Barbarze po śmierci wuja zostało dużo wolnego czasu, spędzał go przechadzając się po lesie lub pomagając pani Ładzinie, składała też często w raz z Bogumiłem wizyty w Borku. Do gustu przypadły im zgłasza wizyty w Turobinie u Hipolita Niechcica kuzyna Bogumiła, miał on piękny dom, jego żona Urszula odznaczała się zarówno urodą, jak i rozlicznymi talentami. Pięknie szyła, była pracowita, doskonale gotowała, była do tego wykształcona, znała francuski, grała na fortepianie. Dzieci państwo Niechcicowie mieli dwoje młodsza Helena była ślicznym małym dzieckiem, starsza Anna sprawiała same kłopoty. Barbarze jednak to właśnie ta 17 chuda, sympatyczna dziewczyna, która lubiła przebywać ze służbą, bardziej się podobała, była taka naturalna. Hipolit Niechcic nie był dobrym gospodarzem, miał marne zyski, nie potrafił zarządzać gospodarstwem. Barbara ciągle wyobrażała sobie, że i ona zostanie wspaniałą gospodynią, wszyscy jej będą zazdrościć, panowie będą się w niej kochać, a gdy jakiś poprosi ją by zostawiła dla niego męża ona twardo odpowie „Jestem żoną powstańca, który ważył swe życie dla ojczyzn, i będę mu wierna do śmierci” (hi hi ma kobieta fantazję). Bogumił kochał ją taką jaka jest, czego Basia nie potrafiła zrozumieć, jego podziw jej jednak schlebiał. Miał on w życiu dwie pasje „żył on więcej niż jednym życiem, żył dwoma i obu nim oddawał się pełna piersią, wszystek poświęcał się miłości i wszystek poświęcał się pracy”. Uwielbiał ziemię, nie zależało mu na pieniądzach najważniejsza była ziemia, nie ważne, że nie należała do niego. Jego miłość do Basi była wszechogarniająca wystarczyło, że się uśmiechnęło a on już szalał z radości „ To, że istniała na świecie, było już dla niego tak dużo”.

VI

Minoł nowy rok obiecany im dworek po administratorze, który w końcu wyjechał, opustoszał. Niechcicowie mogli się wprowadzać, mieli teraz do dyspozycji cztery duże pokoje, piękny ogród. Bogumił wyznała żonie, że owy administrator wziął teraz w dzierżawę znacznie większy dwór, który zabrali bezprawnie Moskale właśnie Bogumiłowi - Jarosty. Dla niego nie miało to jednak większego znaczenia, bardziej od tego dworu cenił sobie wspomnienie dzieciństwa, które spędził w Jarostach. Basia zabierała się teraz chętniej do wszystkich domowych prac, lubiła przyozdabiać swój nowy dom, stała się lepszą gospodynią. Piękne obrusy, firanki, nie robiły wrażenia na Bogumile, traktował to wszystko pobłażliwie, dla niego nie ważne były wygody tylko obecność Basi. W tym czasie Basia zaszła w ciążę, co prawda nie była do końca pewna bo wszystkie skrupulatne obliczenia ciągle jej się myliły. Mimo swojego stanu chciała odwiedzić rodzinę, z jednej strony aby pochwalić się swoja nowo uzyskaną pozycją, z drugiej zaś maiła przeczucie, że niedługo umrze, oczywiście z powodu ciąży. Skoro Basia się uparła musieli oczywiście wyruszyć w drogę do Kalińca na Wielkanoc.

VII

W Kalińcu zamieszkali u siostry Basi, jej mąż Lucjan Kociełła był człowiekiem uroczym, aż za bardzo. Rzadko bywała w domu zajmował się różnymi interesami, hulankami, był znawcą win, hazardzistą. Mieli z Teresą dwie córki Oktawię i Sabinę, miały po 8 i 6 lat. Bogumiłowi obie dziewczynki bardzo przypadły do serca, potrafił godzinami nosić je na barana. Teresa nie była bynajmniej nieszczęśliwa, wyglądała uroczo często się śmiała, chociaż musiała dawać lekcje, by utrzymać rodzinę, zawsze znajdowała czas dla córek, w przeciwieństwie do męża, który pogardzał nimi, gdyż żadna nie była upragnionym synem. Teresa i Basia nie mogły się sobą nacieszyć, rozmawiały, śmiały się do późna. Basi podobało się miejskie życie, lubiła chodzić na różne spotkania literackie, do teatru, cieszyła się kiedy chwalono jej męża.

VIII

Matce Basi spodobał się Bogumił, żyła ona odkąd dzieci się wyprowadziły samotnie, ciągle smutna, bo nie miała już dla kogo walczyć, dzieci były całym jej światem. Chociaz mieszkała samotnie całe dnie spędzała u Teresy, bała się wciąż że ją okradną, w nocy nie sypiała z powodu lęku przed złodziejami. Dopiero przyjazd Basi ją uspokoił, nabrała trochę życia i nadziei, że to u Niechciców znajdzie trochę spokoju. Bogumił i teściowa odnaleźli wspólny język ona część życia spędziła na wsi toteż szybko znaleźli wspólny język. Mimo tego Jadwiga nie omieszkała powiedzieć córce, że towarzystwo szeptało iż popełniła mezalians wychodząc za Bogusia. Basia nie przejęła się tym zbytnio, była zajęta licznymi balami i wieczorkami. Na jednym takim wieczorku u Daniela dyskutowano o obiecującym pisarzu niejakim Sienkiewiczu, Bogumiłowi tematy literackie były zupełnie obce, znowu Basia się za niego wstydziła. Daniel miał dwóch synów Anzelma i Janusza, dla obu jednak był oziębły, Basia zastanawiała się czy to może dla tego, że wolał mieć córki nie synów. Doszły ja jednak słuchy, że brat lubi dzieci, ale dopóki są w brzuchu żony, prowadzi ona wtedy bardziej stabilny tryb życia. Michalina żona Daniela wraz ze swoją siostrą dorwała Basię i zaczęła ja namawiać, żeby zostali w mieście, co to za życie na wsi? Zburzyły tym spokój ducha kobiety, ale po rozmowie z mężem o urokach wsi zapragnęła czym prędzej wracać do domu. Rano oboje ubrali się i pocztylionem wrócili do Krępy.

IX

Nadszedł dzień porodu, Bogumił nie mógł słuchać zawodzeń ukochanej, zachowywał się jak lunatyk, dopiero po wielu godzinach Basia urodziła chłopca Piotrusia. Chłopczyk był urodziwy, łagodny, jak na niemowlaka mało płakał, rzadko chorował, był im prawdziwą pociechą. Basia czuła się spełniona i szczęśliwa, czytała dziecku książki, bawiła się z nim dziecko zbliżyło ich z ludźmi z dworu, u których służyli. Wojciech Krępski miał duże zaufanie do zdolności zarządzania Bogumiła, był dobrym człowiekiem jako jeden z pierwszych nadał swoim chłopom ziemię, był im życzliwy, żył skromnie, oddany kościołowi. Miał pięć córek, nie żałował im nigdy niczego, leczyły ludzi ze wsi, były wykształcone i chciał bardzo ładne żadna z nich nie wyszła dotąd za mąż, miały bowiem duże wymagania. Basia znalazła wśród nich wspaniała towarzyszki do rozmów, nie rozumiała natomiast ich brata Tadeusz Kręspiego, który przypominał z wyglądy dziewczynę. Ponadto sprawiał wrażenie wiecznie zamyślonego, lirycznego, jakby był ”nie do końca żywy”, jest bezsilny, praca jakby od niego uciekała, „skończył się zanim się zaczął”. Piotruś był jakby jego przeciwieństwem, pełny życia, przez wszystkich kochany, miły, dobry, uczynny. Rodzina Basi również pokochała chłopca, często odwiedzali oni szczęśliwą rodzinę. Pewnego dnia odwiedziła Basię Teresa, spodobała się ona bardzo Krępskim, którzy odwiedzili ją u Niechciców całą rodziną, zdziwiło wszystkich zachowanie Tadeusz, który jakby się ożywił. Nie sprawiał już wrażenia tak umarłego, pod koniec wizyty oświadczył, że czuł się tutaj tak dobrze, że niedługo ponownie złoży im wizytę (jak na moje oko to nie im tylko Teresie). Teresa z kolei powiedziała Basi, że Tadeusz jest dla niej zbyt piękny, za idealny, drażni ją. Mimo obietnicy młody Kępski nie odwiedzał Niechciców, nie spotkał też więcej Teresy. Jeżeli chodzi o stosunki między Niechcicami to nie było zbyt dobrze, Basia miała dziwne wymagania, nie lubiła teraz bywać sama na sam z mężem. Ciągle miała wymówki, a Bogumił biedny czekał. Drażnił ją i przeszkadzał, szczęśliwa była kiedy mogła się go pozbyć, z coraz większa radością przyjmowała zaloty nauczyciela z Borku. Kiedy jednak zaczął być nachalny pokazała mu gdzie jego miejsce, w końcu była mężatką.

X

Mijały lata Piotruś miał już cztery lata, Basia była dobrą matką, kochała ogromnie syna, była szczęśliwa. Bogumił lubiła grywać dla syna na skrzypcach, który uwielbiła go wtedy słuchać. Nastała zima i cała rodzina wybrali się na spacer, dziecko cieszyło się pogodą, biegało jak szalone, aż nagle przestraszył się Piotruś czegoś, upadł. Basia się zlękła, ale mały zapewniał ją, że nic mu nie jest, nocy dostał gorączki. Malec majaczył, dostał zapalenia płuc, niebyło z nim dobrze, wszyscy się przestraszyli tej choroby. Po dwóch dniach choroby Piotruś nad ranem skonał. Basia zemdlała, Bogumił wyglądał jak oszalały z bólu.

XI

Basia się załamała, nie była na pogrzebie syna, cały czas chorowała. Bogumił próbował się zabić wybiegł z domu ze strzelbą, ale nim nacisnął spust, zemdlał, znaleźli go służący. Następnego dnia opamiętał się jednak, martwił się teraz o żonę, która nie mogła na niego patrzeć. Rodzina Basi nie zdążyła na pogrzeb, Teresa pojawiła się kilka dni po, zajęła się Basią, pocieszała Bogumiła. Stała się wsparciem dla całej rodziny, Bogumił mógł się przy niej wygadać, ona kiedy trzeba było współczuła, kiedy indziej pchała do działania. Po wielu dniach Barbara zainteresowała się co słychać w gospodarstwie, tego dnia wstała z łóżka. Od tego dnia Basia zajmowała się domem robiła to jednak mechanicznie, Teresa w końcu wyjechała. Po kilku tygodniach Basia odezwała się do męża, chciała zobaczyć syna. Pojechali wspólnie na grób Piotrusia, kobieta nie zaważając na mróz padła na kolana i płakała. Kiedy wracali z cmentarza wydało się Bogumiłowi, że życie powróciło do jego żony. Tylko mu się wydawał, nabrała ona teraz zwyczaju odwiedzać grób syna i spędzać tam długie godziny. Bogumił gdy się o tym dowiedział przeraził się, ona nie chciała go słuchać, w końcu zachorowała. Od zima na cmentarzu zapadła na ciężką kobiecą chorobę, wyszła z tego, ale martwiła się, że już nigdy nie zajdzie w ciąże. Boi się, że nie jest już w pełni kobitą, człowiekiem, mąż chciał ją pocieszyć, opowiedział więc o swojej przeszłości. W czasie powstania został ranny, wzięli go za zmarłego i chcieli pochować w zbiorowej mogile, ocknął się jednak przykryty trupami, ludzie zauważyli, że jeszcze żyje i uratowali go. Basia zrozumiała teraz dlaczego śmiał się nad grobem powstańców w Borku, tam miał być żywcem pochowany po pobiciu przez Niemców. Po tej chwili wspólnoty Basia znowu zamknęła się przed mężem, miała wrażenie, że nikt nie cierpi bardziej od niej, mówiła do męża” tyś stracił syna, a ja straciłam wszystko”. Była dla męża okrutna uważała, że jego miłość nie jest nic warta skoro nie cierpi tak jak ona, tylko żyje normalnie. Wtedy dopadły Bogumiła myśli opuszczenia Krępy, miała nadzieje, że zmiana otoczenia wpłynie pozytywnie na zonę, napisał w tej sprawie do Teresy. Ta jednak długo nie odpisywała i Bogumił porzucił wcześniejsze zamiary, pragnął teraz tylko porozmawiać ze szwagierka wysłuchać jej rad, otrzymać z jej strony wsparcie.

XII

Teresa w końcu odpisała, ale list kierowała do oboje małżonków, Bogumił odetchnął bo to Basia pierwsza dorwała list, nie dowiedziała się niego, że mąż knuł coś za jej plecami. Siostra Basi donosiła o dworku do wynajęcia, właścicielka przebywa w Paryżu, sprawą zajmuje się jej plenipotent pan Daleniecki. Zachęcała ich do wydzierżawienia tego dworku, który jest blisko rodziny, do tego łatwy w prowadzeniu i no po prostu raj na ziemi. Bogumił zmarkotniał, nie chciał opuszczać ukochanej ziemi, ale Basia się nagle ożywiła przekonywała męża, że tam będzie pracował sam dla siebie. Widząc zaangażowanie żony postanowił porozmawiać z Krępskim, który chociaż ciężko było mu się z przyjacielem i doskonałym pracownikiem rozstać, zrozumiał jego wybór. Basia opowiedziała Bogumiłowi historie właścicielki Serbinowa- dworu do którego mieli się przeprowadzić. Była to cudzoziemka, z dobrego rodu, jej ojciec był greckim czy węgierskim powstańcem, wypędzonym z kraju. Jej mąż Mioduski był bardzo bogaty i zakochany w żonie, żył bardzo rozrzutnie, mąż umarł i zapisał jej ocalały majątek- Serbinów. Co do Dalenieckiego to Basia słyszała, ze jest to adwokat, któremu zależy przede wszystkim na własnej karierze. Bogumił pojechał obejrzeć Serbinów, wrócił uradowany z podpisanym już kontraktem na pięć lat, twierdził, że wszystko wygląda tam jak obraz nędzy i rozpaczy. Basia była tym wszystkim zdumiona, nie mogła uwierzyć, że mąż się zgodził na takie warunki, ale : doprowadzić taki majątek do kwitnącego stanu to mi dopiero robota, co mnie nęci”. Basia trochę utyskiwała , ale co było robić, zbliżała się jesień, zaczęli pakowanie.

XIII

W niedziele pojechali pożegnać się z Hipolitem Niechcicem, oraz z Ładami, u których zastali huczną zabawę, Basia, wkrótce się rozchmurzyła i zaczęła flirtować z różnymi panami, Bogumił stawał się coraz bardziej markotny. Opamiętała się w końcu na widok smutnych oczu męża, poszła szukać pani domu okazało się, że Zenobia leży chora, obiecała zabrać ją wkrótce do Serbinowa. Niechcicowie wyjechali smutni i przygnębieni sytuacją u Ładów, nauczyciel co się podkochiwał w Baśce na odchodnym wcisnął jej wiersz miłosny. Basia powiedziała Bogumiłowi o miłości nauczyciela, ten się przeraził, że żona chce go porzucić. Ona zapewniła go, że nigdy nie miała takiego zamiaru i potrzebuje go teraz bardziej niż kiedykolwiek.

XIV

Następnego dnia od świtu przygotowywali się do wyjazdu, następnego dnia udali się na grób syna. W końcu wyruszyli, podróż zajęła im dobę, w końcu zmęczeni dotarli do Serbinowa późną nocą toteż Basia dojrzała jedynie piękne topole.

XV

Serbinów położony był nieco w dolinie, co dało Baśce powód do narzekań, że ciemno, wilgotno. Pracy mieli we dworze mnóstwo, bo dom chylił się ku upadkowi, w dodatku mieszkał z nimi były administrator z rodziną państwo Leciccy. Lelicki został zwolniony z pracy przez szachrajstwa, ponieważ nie znalazł nowej pracy, a nie miał się gdzie zatrzymać to wolał siedzieć na głowie Niechcicom niż rodzinie. W zasadzie uważał, że to Niechcicowie zwalili mu się na głowie, nie omieszkał mi o tym wspomnieć, obrzydzał im ziemię jak mógł. Ciągle kradł, a to jakieś narzędzia, a to jedzenie, przekonywał do tego, że w sumie to ten czy inny sprzęt należy do niego i on ma prawo go zabrać. Bogumiłowi było go mimo wszystko żal, zaczął więc sam szukać mu jakiejś pracy. Żona Lalickiego to nie była wcale lepsza, otyła, wyniosła, brudna, wiecznie chodziła w ogromnym szlafroku, ciągle coś jadła. Jej służąca biła się ciągle ze służą Niechciców, o opał, o piec „przyobiecywały sobie obie dziewczyny rozwalić pysk”. Biedni Niechcicowie musieli się zatrzymać w spróchniałej i zagrzybiałej części domu bo Leliccy wraz z córką zajmowali najlepsze pokoje. Basia była nad wyraz spokojna, cierpliwa, w końcu jednak nie wytrzymała i poszła rozmówić się z niechciana rodziną. Weszła do śmierdzącego, zagraconego pokoju i straciła rezon, w końcu wyszła z poczuciem klęski. Po wielu miesiącach Leliccy oznajmili, że się wyprowadzają jakiś znajomy otwierał sklep, oni jako znawcy produktów rolnych( haha dobre) mają go prowadzić. W końcu wyjechali wszyscy odetchnęli, Basia zaczęła planować wielkie zmiany zgłasza w sprawie ogrodu przeszkadzały jej zgłasza stawy, których wokół domu było 6!! (prawdziwa powódź). Jednak kiedy Bogumił obiecał część zasypać nagle zaczęła widzieć same ich zalety. Bogumił tymczasem próbował uporać się z kłopotami finansowymi nie dość, że wszystko się psuło to musiał jeszcze płacić rachunki Dalenieckiego, zapożyczał się gdzie mógł. Dochodziło między Basią i Bogumiłem do sprzeczek o pieniądze, ale szybko się godzili. Mąż martwił się stanem żony, która jak się okazało zaszła w ciążę. Jesienią udało im się jednak jako tako wyjść z kłopotów, pan Daleniecki był pod wrażeniem tego co osiągnęli i wypłacił całą zaległą pensję Bogumiłowi. Zaczęli reperować zaniedbany dom, Basia mogła zadbać o swój ogród warzywny, byli bardzo szczęśliwi. Tego roku przyszła na świat ich pierwsza córka, poród był ciężki, dziecko urodziło się słabe, ochrzczono je Agnieszka Teresa. Rodzina przyjechała na chrzciny, ale nie radowano się gdyż nie było pewnym czy dziecko przeżyje. Aga jednak przeżyła.

XVI

Mimo, że mieszkali już prawie rok w Serbinowie nie poznali Niechcowie sąsiadów. Basia twierdziła, że oni wszyscy są pyszałkami, nie chciała mieć z nimi do czynienia, bała się również jak zostanie przez nich przyjęta. Jedyną osobę jaką polubiła był Walenty Przybylak z dworku Środa, potrafił ciekawie powiadać mimo, że był tylko prostym chłopem. Leon Woynarowski z Pamiętowa, był z kolei człowiekiem wykształconym zaskarbił sobie sympatię Basi otwartością na ludzi. Okazał się jednak człowiekiem skłonnym do hazardu i gadatliwym, zamęczył Basię, bałamucił Bogumiła. Nie dziwiła się zatem Basia, że żona odeszła od Leona, zabierając ze sobą ich kilkuletnią córkę. Wkrótce jednak Leon wyjechał i zapomniano o nim, siostra Basi Teresa również zapominała o siostrze. Jakoś nigdy nie miała czasu by, przyjechać do Serbinowa zaniedbywała ona ostatnio rodzinę, zachowywała się apatycznie, jakby była czymś zaabsorbowana. Często chorowała i musiała wyjeżdżać do sanatorium, Zdarzyło się że Basia pojechała do Kalińca po zakupy, a że Teresa wrócił z zagranicy postanowiła ja odwiedzić. Teresa wyglądała przepięknie, ale była jakaś nerwowa, obiecała, że przyjedzie do Serbinowa w najbliższych dniach. Teresa zwierzyła się Basi, że się pogubiła ze swoimi uczuciami ta jednak nic z tego nie pojmowała. Wróciła czym prędzej do Bogumiła, który ucieszył się z rychłego przyjazdu szwagierki, tak bardzo że Basia poczuła się zazdrosna. Następnego dnia przyjechał na tydzień Daleniecki, był bardzo zadowolony z postępów Bogumiła, ostatniego dnia jego pobytu pojawiła się Teresa, rozmowy przy stole stałe się dzięki jej obecności znacznie radośniejsze. Wkrótce jednak musiała wyjechać, Bogumił przystroił jaśminem powóz, którym miała wracać sprawił jej tym tyle radości!!. Basia obraziła za to się śmiertelnie na Bogumiła.:)

XVII

Zrobiła Basia Bogumiłowi straszną scenę zazdrości, jak on mógł tak obsypać kwiatami inną kobietę?? Myślała, że kryły się za tym postępkiem głębsze uczucia, Bogumił zapewnił jednak żonę, że darzy jej siostrę szczera przyjaźnią. Basia jak się okazało nie tyle była zazdrosna o siostrę, co bała się że mąż ją zostawi tak jak kiedyś Toliboski. Zawsze się pocieszała, że Józek patrząc na miłość Bogumiła do niej będzie żałował swojego czynu, a tu i mąż chce ją zostawić! W końcu nie mogła znieść zadowolenia Bogumiła, który wierzył, że żona jest o niego zazdrosna z miłości i powiedziała mu prawdę. Wzburzony wyszedł z domu, ale nie odszedł daleko bo pojawił się kiedy żona zaczęła go wołać, przeprosiła za wszystko i wyznała, że naprawdę go kocha. Pojechali oboje w odwiedziny do Tereni już pogodzeni, siostra śmiała się z podejrzeń Basi.

XVIII

Teresa ciągle odwlekała swój wyjazd na Litwę do rodziny mężą, aż Basia zaczęła się zastanawiać czy nie zatrzyma się u nich. Wtedy nagle siostra zachorowała, tę smutna wiadomość przywiozły ze sobą jej córki, bano się, że może być to choroba zakaźna. Basia czym prędzej wyruszyła z pomocą siostrze, okazało się, ze to tyfus lub zapalenie opon mózgowych. Po tygodniu Teresa zaczęła odzyskiwać przytomność, sądzono że z tego wychodzi, ale niespodziewanie umarła. Przygotowano się do pośpiesznego pogrzebu.

XIX

Basia po powrocie do domu chodziła zasmucona i wciąż żałowała wspaniałej siostry. Po kilku dniach odwiedziła grób Teresy, spotkała tam Tadeusza Krępskiego, ale była przekonana, że jej się tylko przywidziało, opuściła cmentarz czym prędzej. Udała się do domu zmarłej, Lucjan oznajmił jej że wyjeżdża z córkami do Częstochowy zakłada tam firmę. Wyglądał jednak na człowieka chorego, lekarze zabronili mu tyle pić, bo serce może nie wytrzymać, on uważał ich wszystkich za głupców. Dał Basi listy, które przygotowała dla niej siostra w razie swojej śmierci. Natrafiła jednak nie tylko na swoje listy do Teresy, ale i na listy do Tadeusz Krępskiego były to zaledwie świstki pisane na brudno, ale można było się zorientować, że Teresa miała z nim romans. Wszystko to zdumiało Basie i czuła, ze za tym wszystkim kryje się jakaś osobista tragedia siostry.

XX

Bogumił przyjął do pomocy pisarza Roma Katelbe, którego polecił pan Daleniecki, zająć się miał on wszelkimi rachunkami. Niechcicom uciekła w tym czasie mamka Agnisi Rozalia, poszła na nieszpory i już nie wróciła, zabrała Basi pieniądze, które należały się jej za pracę, była uczciwa, ale miała słabość do mężczyzn. Po kilku miesiącach Basia spotkała ją w kościele, okazało się, że dziewczyna uciekła bo zaszła w ciążę, mężczyzna nie chciał się z nią ożenić, ona ze wstydu uciekła. Straciła jednak dziecko, bo za ciężko pracowała. Teraz ciągle choruje, ale Basia poznała, że znowu jakiś mężczyzna zawrócił jej w głowie. Pomocnik Bogumiła okazał się człowiekiem młodym, ale bardzo pracowitym i bystrym. Bogumił jeszcze więcej pracował, czytał o nowych sposobach uprawiania ziemi mawiał Basi:

„ Mioduska, Daleniecki przeminą i my też przeminiemy, a ziemia się zostanie. Musi być ziemi wszystko zrobione tak jak trzeba. Na to sieję, by wzeszło, nic więcej mnie nie obchodzi.” Obiecał jednak poświęcić rodzinie więcej czasu zwłaszcza, że po trzech latach od urodzenia Agi, Basia była w ciąży urodziła kolejna córkę Emilię Florentynę. Po roku Niechcicowie doczekali się syna Tomasza Michała, chrzciny były huczne i wesołe. Mijały kolejne miesiące Basia czuła się szczęśliwa postanowiła za namową szwagierki- Michaliny wziąć do siebie matkę, Bogumiłowi spodobał się ten pomysł.

XXI

Matka Basi czuła się odsunięta, niepotrzebna, zapomniana, przez swoje dzieci, tęskniła za czasami, kiedy mogła o czymś decydować. Przeprowadziła się do syna Daniela, nie czuła się tam jednak dobrze, nikt nie miał bowiem dla niej czasu, syn traktował ja chłodno. Jedyną pociechą były listy od syna Juliana, wyobrażała sobie, że on chce żeby poprowadziła mu gospodarstwo, skoro nadal był kawalerem. Michalina jako jedyna miała z nim bezpośredni kontakt jeździła czasem do Petersburga, gdzie mieszkał po towar. Opowiadała, że chociaż zarabiał mnóstwo pieniędzy, budowała mosty, domy, wszystko tracił na kochanki i dzieci które jak mu wmawiano były jego, był na tyle na naiwny, że we wszystko wierzył. Jadwiga tak bardzo wierzyła, że pojedzie do syna, iż zaczęła się pakować, czekała tylko kiedy po nią pośle, on zamiast tego wysłał jej swoje zdjęcie, była oburzona bo go nie poznała, stył się, wyłysiał, nie uwierzyła że to jej synek. Zaczęła oskarżać rodzinę, że spiskują, by nie mogła pojechać do Rosji, Michasia w końcu nie wytrzymała i powiedziała teściowej co też jej syneczek wyprawia, Jadwiga pokazała jej język i uciekła (to chyba początki choroby). Rodzina zaniepokoiła się tym stanem Jadwigi lekarz oświadczył, że zaczęła po prostu tracić kontakt z rzeczywistością. Dopiero przyjazd Niechciców, oraz rozmowa z Bogumiłem uspokoiła Jadwigę i uszczęśliwiona pojechała z nimi na wieś.

XXII

Pokoik Jadwigi przydzielony jej przez Niechciców stał się wkrótce ośrodkiem całego domu, Kobieta poczuła się tu potrzebna, nareszcie zapominała o wujeździe do Rosji, czuła się szczęśliwa. Spokój domu zakłóciła mamka Tomaszka pani Józefa, która nazwała Jadwigę starym próchnem, staruszka dostała z tego powodu ataku serca. Józefę odprawiono, a ona w akcie zemsty przygwoździła szafą bawiące się w koncie córki Niechciców, nic im się nie stało, ale Baśka się wściekła. Od tego czasu Babcia nie mówiła do rzeczy, ciągle bała się że ktoś ja podsłuchuje, nikogo nie poznawała, knuła jakieś tajemne wyjazdy, jedynie z Bogumiłem rozmawiała do rzeczy, uwielbiała jego obecność. Stała się Jadwiga dla rodziny niezwykłym ciężarem, ciągle coś rozrabiała, zrzucała rzeczy, tłukła, przeklinała, mieli z nią Niechcicowie nie lada problem.

XXIII

Stało się po trzech latach pobytu Jadwigi w Srbinowie, że pewnego ranka ubrana ciepło uciekła z domu, dorwali ją dopiero po kilku godzinach, ale po tej historii zapadła na płuca. Mijały miesiące, ale babci się nie poprawiało, aż pewnego ranka zasnęła i już się nie obudziła. Pogrzeb matki, był dla Basi strasznym przeżyciem, zjechała się na niego cała rodzina, prócz Juliana, który przysłał depeszę, że jest zajęty. Niechcicową skłoniły te wydarzenia do rozmyślań o przemijaniu (ważny cytat, motyw przemijania, które jest dowodem ciągłości życia) : „ Cóż stąd, że umieramy? Życia jest wciąż tak dużo. Wszystko mija, a nic się nie zmienia. Po złotym tle wciąż płyną szare obłoki ….. o jak mnie ta myśl uspokaja.”

TOM II WIECZNE ZMARTWIENIE

I

Agnieszka była przez jednych Widzina jako słaba, dla innych była silna, nie była najpiękniejsza, ale miała cudowny uśmiech. Emilia z kolei zachwycała wszystkich swoja urodą, Tomaszek wyglądał dziwienie, oczami lubił zezować co nie czyniło go oczywiście piękniejszym, wszyscy zapowiadali mu jednak, że jak dorośnie będzie przystojny. Tomaszek przypominał swojego dziadka Adama, z charakteru był psotny, krętacz i złodziej. Był jedynym dziedzicem więc chuchali na niego i wszystko mu Basia wybaczała, Emilka z kolei była strasznie nie samodzielna ciągle ktoś musiał przy niej być. Agnieszka z kolei była nie wybredna, zgodna, zawsze czymś zajęta, uwielbiała czyta książki. Basia zawsze martwiła się o któreś dziecko, nawet jak nie było żadnego powodu. Dzieci często jej chorowały, bo ciągle trzymała je w domu, chciała je chronić nie tak jak Piotrusia, z którym chadzała na spacery.

II

Rodzina Hipolita Niechcica powiadomiła Barbarę i Bogumiła, że nie dzieje Se u nich dobrze z powodu biedy Przenosza się do miasta. Ponieważ Basia potrzebowała nauczycielki dla dzieci zaproponowała tę posadę Annie Niechcic, wszystkim ten pomysł się podobał. Z powodu przyjazdu Ani postanowili Niechcicowie kupić pianino, by uczyła grać na nim ich dzieci, zakupiony sprzęt spodobał się niezwykle całej rodzinie.

III

Kiedy przyjechał Hipolit wraz z rodziną okazało się, że Ania nie potrafi grać, za to Urszula jej matka potrafiła. W czasie dwutygodniowego pobytu, grywała codziennie zwłaszcza Chopina. Ania wyrosła na wysoka, smukłą dziewczynę, bardzo piękną, jej siostra Helcia, była bardzo piękna, ale nie miała własnego zdania, wie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytanie. Dowiedzieli się Niechcicowie, że stary Krępski już nie żyje, jego córki powychodziły za mąż, Tadeusz osiadł w Kępie nie wyszedł dotąd za mąż. Jan Łada zmarła i Zenobia została sama, jej syna natomiast aresztowano za manifestacje polityczne i zesłano w głąb Rosji.

IV

Ania spodobała się wszystkim w Serbinowie, była pogodna silna, każdego lubiła, we wszystkich budziła sympatię. Basia cieszyła się, że może pomóc dziewczynie, wysyłała ja na różne bale do miasta, miała wielkie powodzenie wśród chłopaków, ale była rozsądna i nie zepsuło ją to uwielbienie. Agnisia pokochała Anię, wiele się od niej nauczyła, Tomaszek uciekał z lekcji, był strasznym leniem, Emilkę nauka nudziła. Aga tęskniła za Anią kiedy ta wyjeżdżała, dziewczyna jej imponowała, minął rok, Ania musiała wracać do rodziców. Wszyscy bardzo rozpaczali nad jej wyjazdem, ale dziewczyna musiała jechać.

V

Zaczęły się poszukiwania nowej nauczycielki, Basia tymczasem ciężko zachorowała na sprawy kobiece. Bardzo cierpiała, stała się nerwowa, cała rodzina chodziła wytrącona z równowagi, zaczęło jej dokuczać również serce, Aga martwiła się stanem zdrowia matki. Basia wkręcała sobie, że ma raka, doktor temu zaprzeczał, ale ona wiedziała swoje.

VI

Nadeszła jesień Basia poczuła się w końcu lepiej, znalazła w końcu nową nauczycielkę Celinę Mroczkównę. Dziewczyna miała 20 lat, była dobrze wykształcona, ale ponura, dzieci jej nie lubiły, Tomaszek jej nie wierzył twierdził, że to czego ich uczy to same kłamstwa. Nie zaprzyjaźniła się Celina z nikim, najczęściej przebywała w sowim pokoju, nic jej nie cieszyło, okazało się, że Agnisia nie raz wie więcej od niej, jej to jednak nie obchodziło. Wszystkim swoja obojętnością psuła humor, Basia chciała ją zwolnić, ale było jej szkoda Celiny. Zbliżały się święta i Basia zajęła się przygotowaniami, oczywiście narzekań było co nie miara, ale wszystko pięknie się udało.

VII

Nadeszła wiosna, Basia miała mnóstwo pracy w ogrodzie, pomagała nawet pani Celina, ale strasznie martwiła się, że pobrudzi sobie ręce, wyrwała parę chwastów i zwiała. Po tygodniu ciężkiej pracy Basia postanowiła odpocząć przy czytaniu książek, ale zasnęła, zaskoczyła ją Celina, która zeszła do niej i się przysiadła czytała Stanisława Przybyszewskiego „Nad morzem”. Okazało się, że ten autor to idol pani Celiny, uwielbia jego twórczość, a kiedy mówi o nim to w końcu się ożywia. Basia podchodzi jednak krytycznie, morza zawsze się bała, a książki o miłości ją nudzą, nie chce czytać tego Przybyszewskiego (widać nie jest taka tępa). Celina przez ta krytykę znowu się zamknęła i czym prędzej wróciła do swojego pokoju. Bogumił dostał list od Dalenieckiego, który nie może nadziwić się cudom jakie dokonały się w Serbinowie, daje mu wiec wolna rękę we wszystkim. Oboje z Basia radowali się życiem, spokój domu burzyła Celina, która w czasie kolacji była chmurna i nadmiernie zajęta swoim wyglądem, była przy tym strasznie próżna, ciągle poprawiała swoja wymyślną fryzurę.

VIII

W nocy obudziły Basię jakieś hałasy, zdezorientowana zbudziła Bogumiła, okazało się, że to pani Celina wypadła przez okno i woła pomocy, kiedy ciągnęli ja przez okno powrotem do domu, była cała zakrwawiona i krzyczała, że ich napadli. Bogumił przejął się, że bandyci faktycznie otoczyli dom, ale psy niczego nie czuły, pod oknem Celiny była przystawiona drabina zaś na ziemi leżała kołdra. Wszystko to było bardzo dziwne bo psy nie reagowały, nikt nic nie widział. Rano nie mówiono o niczym innym, Celina opowiadała, że kiedy skończyła czytać książkę otworzyła okno by się przewietrzyło, ale zasnęła nim je zamknęła. Obudziło ją dopiero zapalanie świecy przez jakiego draba, tak się przestraszyła, że zaczęła uciekać do drzwi, ktoś je jednak przytrzymywał- Niechciowie jej wytłumaczyli, że nikt ich nie trzymał sama je zamknęła od wewnątrz. Celina się strapiła i zaczęła wykłócać, że to co mówi, jest wszystko prawdą, z tego strachu wyskoczyła przez okno. Bogumił nie mógł się nadziwić całej tej historii, był wdzięczny Celinie, że ocaliła dom od napaści.

IX

Następnego dnia służąca Felicja pobiegła po doktora, ten zbadał Cecylię i posłał po chirurga, bo dziewczyna złamała nogę, uszkodziłam sobie również parę ścięgien. Kucharka znowu się upiła i zasnęła, dzieci musiały same przygotować kolację, bo Basia szykowała pokój na dole dla Celiny. Roman Katelba pomocnik Bogumiła zaczął zalecać się do nauczycielki, on jednak była nie czuła na jego zabiegi bardziej przejmowała się swoja fryzurą- miała z włosów zrobiony jakiś czub, a całą twarz okalały misternie ułożone loki. Mimo, że noga w końcu jej się zagoiła, gips został zdjęty to nie chciała chodzić wolała leżeć, Michalina żona Daniela namawiała Basie, by ją zwolniła ona ją weźmie do siebie do sklepu, tam już się za nią weźmie!. Basi było jednak głupio, Celina przez przypadek usłyszała rozmowę elizji z jakąś kobietą, służąca śmiała się z nauczycielki, że kiedy w nocy odwiedził ją chłop, nie chciał nic z nią tam robić, to ona się zdenerwowała i za nim przez okno wyleciała. Celina wpadła w rozpacz, jak mogą ja tak obmawiać! Zrozpaczona zaczęła w końcu chodzić i oświadczyła Basi, że odchodzi, ma również wrażenie, że nauczanie nie jest dla niej. Po kilku dniach opuściła Serbinów.

X

Zaczęto się rozglądać za nową nauczycielką, ponieważ nikogo nie znaleźli Bogumił zaproponował, żeby wysłać dzieci do szkoły. Basia twierdziła, że Emilka i Tomaszek są za mali żeby ich samych wysłać , musiałaby przenieść się z nimi do miasta. Mąż bała się, że jak żona wyjedzie do miasta to już więcej nie wróci do Serbinowa, bała się że go rzuci. Nie doszli w tej sprawie do porozumienia, zaczęła się okropna pogoda i mieli inne zmartwienia. Basia sama uczyła dzieci, dopiero we wrześniu pojechała do Kalińca w poszukiwaniu odpowiedniej da nauczania osoby. Wróciła wieczorem, zatrudniła jakąś nauczycielkę, ale nie była zadowolona, Bogumił dziwił się czemu zatem się zdecydowała, ale ona złożyła cała winę na barki Michaliny. Postanowiła jechać jeszcze raz i poszukać kogoś innego, Bogumił pojechał z nią.

XI

Niechicowie odwiedzili Michalinę w sklepie, ona oznajmiła im, ze nauczycielka, którą tak niefortunnie zatrudniła Basia rozmyśliła się. Podobno przestraszyła się życia na wsi, Basię cała ta podróż zmęczyła chciała jak najszybciej wracać i zapomnieć o poszukiwaniach nauczycielki. Bogumił postanowił załatwić jeszcze kilka rzeczy, spotkała Basia czekając na męża żydówkę Arkuszową, oznajmiła ona Niechcicom, że Daleniecki za plecami Bogumiła chce sprzedać Serbinów. Twierdziła również, że Żyd Szymszel szpieguje dla Dalenieckiego, Bogumił jej nie uwierzył. Basia jednak wierzyła żydówce przekonały ją do tego bułki- matka Basi wysyłała małej Arkuszowej co dzień bułkę, by ta przetrwał trudny okres w jakim się znalazła. Te wydarzenia sprawiły, że cała rodzina zawsze głęboko wierzyła w słowa Żydówki, która chciał dla nich jak najlepiej. Mimo wszystko Bogumił wierzył, że to jakaś pomyłka Basia była gotowa na najgorsze. Tak się wszystkim przejęła, że w końcu zachorowała, Bogumił posłał po doktora. Zanim się położył poszedł szukać sakiewki z pieniędzmi, którą gdzieś posiał i nie umiał znaleźć, nagle zjawił się posłaniec z depesza, że zmarł radca Joachim Ostrzeński, jakaś rodzina Basi. Mąż nie chciał jej po nocy niepokoić zwłaszcza, że dopiero co zasnęła spokojna.

XII

Basia przejęła się śmiercią radcy, był on bowiem seniorem ich rodziny, chociaż nie miała z nim bliskich stosunków zawsze wiedziała co u niego słychać. Nie przepadała też za żoną Joachima, która go zostawiła. Bogumił chciał jechać na pogrzeb, Basia bała się, że w tym czasie spotka ich jakieś nie szczęście, chciała wysłać depeszę. Bogumił zastanawiał się nad ich stosunkami z ludźmi, tylko w takich tragicznych chwilach z kimś się spotykają. Ni należą do prostych chłopów, do bogatych panów, „Należał on już do tylu światów. W jednym z nich matka nakrywała go jedwabną „kołderką”. W innym- wszy go znowu jadły”. Namawiał zatem ukochaną, by pojechała, ostatecznie to Bogumił wybrał się w podróż. Kobieta tymczasem uczyła dzieci Agnisia chłonęła wszystko z zachwytem Tomaszek i Emilka wykręcali się jak mogli. W końcu po kilku dniach Bogumił wrócił, opowiedział, krótko o uroczystym pogrzebie i o tym, że ziemię przejęła nie żona, tylko jakiś syn, którego miał Joachim z jakąś mężatką. Jak się jednak okazuje, spadkobierca musi spłacić, rodzinę, a mianowicie „ najbliższych krewnych, których widział, że popadli w biedę, a są, jak pisze warci lepszego losu”. Basia też miała po nim dziedziczyć, decyzja stryja Joachima ją zaskoczyła, przypadło jej w udziale 6 tys. Rubli. Bogumił cieszył się, że żona ma jakieś zabezpieczenie w razie jego śmierci. Chciał część pieniędzy przeznaczyć na modernizacje Serbinowa, ona jednak myślała o podróżach. Nagle pieniędzy wydało im się niewiele, Bogumił obiecał, że poradzi się kogoś w sprawie jakiś lokat, żeby coś jeszcze zyskać. Zapytał żonę o zdrowie, a kiedy powiedziała, że w sumie nigdy Dorze się nie czuje, wyznała jej, że to jego wina bo ona go nigdy nie kochała. Basia w sumie nie zaprzeczyła. Widać tutaj, jak bardzo Bogumił cierpi, z powodu braku miłości żony.

XIII

Problemy ze spadkiem okazały się spore, mimo szczerych chęci Bogumił w końcu się poddał i zostawił wszystko na głowie Michaliny. Basia wybrała się do miasta po sprawunki, pokazywała Bogumiłowi miejsca, w których mogli by zamieszkać, jemu było to obojętne. Poszli do sklepu Nussemów, gdzie Bogumił uparł się, że kupi Agnisi drogi płaszcz, Zona pomstowała na niego, że to za drogie, ale się uparł. Wstąpił jeszcze do jubilera i sprawił, żonie nie lada podarek - broszkę. Baśka, jak to zobaczyła zrobiła mu awanturę, twierdziła, że oszalał, mąż się zasmucił. Poprawiła im humor dopiero wizyta w cukierni.

XIV

W cukierni spotkali Daniela z synkiem- Bogdanem, Bogumił czuł się nieswojo i nie uczestniczył w ożywionej rozmowie żony i jej brata. Wszyscy coś pili lub jedli prócz Bodzia, Daniel wyjaśnił, że boi się iż dziecko się zatruje i umrze, o Anzelma i Janusza tak nie dba bo przyszli na świat, kiedy walczył o serce żony. To synów obwiniał o to, że żona założyła sklep, utrzymanie ich dużo kosztowało, przez to nie może on spędzać z nią tyle czasu ile chce. Bodzio był dla niego ucieczką od tęsknoty za żoną, sam go sobie wychował, jako towarzysza w samotnym życiu. Bodzio był dzieckiem prześlicznym tylko usta miały wyraz za chytry, był doskonale wykształcony. Był zarozumiały i co chwila wypytywała Agusię czy wie to czy tamto, dziewczyna była coraz bardziej strapiona, bo oczywiście nie wiedziała. Niechcicowie w końcu się pożegnali.

XV

Przed wyjazdem wstąpili jeszcze na chwilę do Daniela, ale Michalina jeszcze ze sklepu nie wróciła, jej mąż zaczęła narzekać, że wiecznie jej w domu nie ma. Pojawiła się w końcu, mąż jej oczywiście zrobił awanturę, Michasia miała dla Niechciców dobre wieści. Sprawy spadku idą pomyślnie, wspomniała też coś o sprzedaży Serbinowa , Basia znowu się zdenerwowała. Cały ten katastrofizm żony udzielił się też Bogumiłowi.

XVI

Niechcicowie otrzymali zaproszenie na ślub obu córek Kociełłów Sabiny i Oktawii, nie mogli się zdecydować czy pojadą. Zaprzątały ich również myśli o kształceniu najstarszej córki, nie byłi pewni jakie wykształcenie powinna zdobyć. W końcu Basia postawiła na swoim ich zarządziła, że Aga będzie się uczyć w szkole prywatnej, drogiej, w Kalińcu u Moniki Wenerdenowej. Pojechała czym prędzej ją zapisać, Bogumił długo myślał o tej szkole, ale w końcu doszedł do wniosku, że ta Niemka może się okazać osobą praktyczną i skoro ma dobrą opinie to wykształci mu dziecko jak należy.

XVII

Basia wróciła z córką wieczorem, praca we dworze była skończona i Felicja była z siebie bardzo dumna. Nagle okazało się, że Tomaszek i Emilia gdzieś zniknęli, Basai wpadła w popłoch i była pewna, ze się dzieci potopiły. Kiedy dzieci się znalazły, to okazało się, że teraz z kolei Basia gdzieś przepadał. Znaleźli ja płaczącą nad jednym ze stawów, ona już dzieci pochowała! Kiedy doszła do siebie opowiedziała mężowi o szkole, już sama nie wiedziała czy dobrze robią. Dyrektorka wydała jej się jakaś nerwowa, ogólnie panował w szkole zamęt, mąż ją pocieszał. Zwierzyła się mu tez z problemów jakie przysparza jej Tomaszek, który, ucieka z domu, kradnie, kłamie, a do tego wszystko wynosi. Bogumił starał się żonę pocieszać, że dziecko z tego wyrośnie.

XVIII

Michalina doniosła Niechciom, że sprawy spadku są już zakończone i że mają przyjechać je odebrać do adwokata za pięć dni. Małżeństwo zaczęło się zastanawiać na co przeznaczyć te pieniądze, Bogumił miał pewien projekt, chciał odkupić od Woynarowskiego trochę ziemi, mogli by wziąć jeszcze pożyczkę, i osiąść tam na stałe. Basia bardzo się tego bała wolała kupić mieszkanie w Kalińculub Warszawie. Bogumił zamilkł, pomyślał, że w sumie mógłby ją zmusić do kupna tej ziemi, ale on nie ma, żadnych praw do tych pieniędzy, to ona powinna decydować. W końcu ustąpił i zapowiedział, że rozejrzą się za jakimś mieszkaniem w mieście.

XIX

Niechcicowie wyjechali do Kalińca odebrać spadek, w biurze nie zastali jednak nikogo. Czekali przed sądem, w końcu pojawił się Daniel z synem, po nim nadszedł rejent Holszański i inni spadkobiercy, pojawił się też Lucjan Kociełł mąż nieżyjącej Teresy wyglądał strasznie, posiwiał, oczy mu się zapadły, był bardzo zmarnowany. Basię przeraził jego widok, twierdzi, ze dobrze mus się powodzi tylko choruje, córki dobrze wyszły za mąż, jedna bogato, ale bez miłości, druga z miłości, ale biednie. Zaczął również błagać Basię, by go wkrótce odwiedziła, chce z nią pilnie porozmawiać „Mam takie różne myśli”.

XX

Po załatwieniu sprawy u radcy Bogumił i Basia chcieli wybrać się na obiad, znalazła ich jednak Arkuszowa i powiadomiła ich, że ma dla nich nie lada okazję piękną kamienicę. Postanowili więc od razu ją obejrzeć, dom okazał się oddalony od miasta, ale widać było, że wiele domów jest w trakcie budowy, Żydówka tłumaczyła, że buduje się tu szkoła i wiele innych budynków, ogólnie miasto rozrasta się w tą stronę. Dom był piękny, miał zaledwie pięć lat, otoczony był ogrodem, jabłoniami, kosztował sporo 15 tysięcy, ale Bogumił twierdził, że dadzą radę. Chcieli porozmawiać z właścicielem, ale okazało się, że jest nie obecny wróci o trzeciej. Umówili się więc z Arkuszową, że wrócą tu po obiedzie, nie doszli jednak do restauracji, bo znalazła ich Michalina, która twierdziła, że pisała im o obiedzie u niej po odebraniu pieniędzy. W dodatku mieli obgadać kupno jakiejś taniej parceli, Niechcicowie wydawali się zaskoczeni i zdezorientowani, poszli jednak ze swagierką na ten obiad.

XXI

W mieszkaniu Daniela i Michaliny było pełno ludzi panował tam ożywiony gwar. Basia poznała nagle poznała synów Michaliny Anzelm okropnie wyrósł, skończył właśnie szkołę, wygląd miał przyjemny, ale oczy i głos ostry. Janusz natomiast został lekarzem, co chwilę matka musiała go ratować z jakiś kłopotów, zwłaszcza miłosnych. Podano obiad wszyscy rozmawiali i się radowali, po obiedzie zaczęto rozmowy o parcelach w Oczkowie. Do tej inwestycji zachęcał ich bardzo stanowczo Anzelm, który zaczął się tą inwestycją zajmować. Basia chociaż co chwilkę pytała się o godzinę zapomniała wkrótce gdzie mieli się wybrać z Bogumiłem.

XXII

Okazało się, że Anzelm wie bardzo dużo o planach rządu twierdził, że w Kalińcu ma wkrótce powstać kolej, która połączy ich ze stolicą, a to oznacza rozwój przemysłu i miasta. Przewiduje, że parcele obok których wybudują kolej, będą drogo kosztować, oni zatem wykupią je zawczasu, a potem jak ceny ziemi pójdą w górę wszyscy na tym zyskają. Basia była zdezorientowana nie wiedziała co począć, Anzelm zaproponował, że pokarze im parcele w Oczkowie, które mogą kupić, najlepiej teraz. Basia widziała, że nie ma wyjścia godzina na która umówiła się z Żydówka już minęła, więc maja czas. Bogumił miał jednak bardzo złe przeczucia co do tego interesu nie ufał też Anzelmowi. Basia dowiedziała się od Michaliny, że mąż jej nieżyjącej siostry Teresy ma ostatnie stadium raka, dlatego tak fatalnie wygląda. Basię zasmuciła i przeraziła ta informacja, pragnęła z nim porozmawiać.

XXIII

Dojechali do Oczkowa, a tam puste pole, wyglądało to wszystko strasznie nędznie i było daleko od miasta. Anzelm przekonywał ich jednak, że to pole jest najlepszym interesem, ma wielu kupców, ale to Żydzi, Niemcy, trzeba się zachowywać jak prawdziwy Polak i nie powinni oddać to w ręce obcych. Basię cała przemowa przeraziła chciała, jak najszybciej stąd uciec nic jej się tu nie podobało. Anzelm oświadczył im, że tylko dzisiaj do wieczora przyjmuje kasę, potem będzie za późno. Nagle cały ten interes wydał się wszystkim nęcący, krótki termin zachęcił ich do działania. Wszyscy kupili te parcele. Niechcicowie wracali do Serbinowa, po drodze spotkali Żydówkę, z którą byli umówieni dotąd na nich czekała, kiedy dowiedziała się o kupnie parceli, powiedziała, że to nie będzie dobry interes. Basia w czasie jazdy do domu zaczęła płakać i żałowała swojej decyzji, Bogumił ją pocieszał wspierał, żona poczuła wspólnotę z ukochanym. Byli blisko, jak nigdy, dopiero późną nocą dotarli do Serbinowa.

XXIV

Tego lata Basia często myślała o zakupionych placach, nie wiedziała w sumie kiedy będą z nich jakieś procęty, żałowała teraz bardzo, że nie kupili tego domu, mieli by teraz coś pewnego, a tak nic nie było wiadome. Ciągłe narzekania zaczęły drażnić Bogumiła powoli tracił do niej cierpliwość. Martwić zaczął się też o Katelbę, który zaczął popijać, podobno z powodu jakiejś kobiety, która go nie chciała. Nagle Bogumił dostał wiadomość o przyjeździe Dalenieckiego. Ta wiadomość wszystkich bardzo zmartwiła, Bogumił nie wiedział o co może mu chodzić, przecież pisał, że wyjeżdża gdzieś do sanatorium. Ten niespodziewany przyjazd zmącił spokój całego domu.

XXV

Bogumił wyjechał po Dalenieckiego, wrócił z nim wczesnym rankiem, cały do wtedy spał. Daleniecki wytłumaczył mu powód swojej wizyty, okazało się, że jest dziennikarzem jego paryski pracodawca wysłał go do Rosji, pomyślał więc, że po drodze wstąpi do Serbinowa. Basi wcale to tłumaczenie nie uspokoiło, Bogumił spotkał po drodze Szymszela, który jechał na targ, pytał czy nie maja niczego do sprzedaży. Zaczął ostrzegać Bogusia, przed Dalenieckim, stwierdził że słyszał iż ten chce sprzedać majątek. Bogumiłowi zrobiło się głupio przecież to jego podejrzewano o śledzenie dla Dalenieckiego. Zaczął się tym wszystkim powoli denerwować, zaczął podejrzewać, że w tych pogłoskach może, być ziarno prawdy, miał już 50 lat nie chciał niczego zmieniać. Daleniecki był z siebie bardzo zadowolony, napisał list do swojej ukochanej Mioduskiej, po czym wybrał się na spacer. Nagle spotkał Romana Kaelbę, rozejrzał się czy nikt ich nie widzi i poszedł w jego kierunku.

XXVI

Roman okazał się być zaufanym Dalenieckiego to on szpiegował i donosił co się działo w Serbinowie. Daleniecki nie lubił go jednak, jego wiadomości dotyczące interesów ni obchodziły Włodzimierza. Mimo, że kazał mu szukać kupca na Serbinów, teraz zmienił zdanie, woli nie tracić pewnego dochodu. Zainteresowała go informacja o spadku Niechciców. Martwi się, że Bogumił zechce zerwać kontrakt, i pójść na swoje. Postanowił zatem porozmawiać z podwładnym, zręcznie wydobył od Bogumiła wszystko co chciał wiedzieć. Uspokoiły go informacje o rodzaju spadku, powiedział też, że chciałby przedłużyć kontrakt, już na lepszych na Niechcica warunkach. Bardzo to ucieszyło Bogumiła, podzielił się wszystkim z Basią, którą ta wiadomość uspokoiła. Włodzimierz póki co nie planował sprzedaży, ale jeśli znajdzie dobrego kupca to nie będzie miał sentymentów, oczywiście tego nie powiedział swojemu pracownikowi.

XXVII

Zaczęły się przygotowania do jesieni i wyjazdu Agnisi do szkoły, pewnego dnia Baasai pojechała z córką na egzamin, który ta zdała śpiewająco, miała same szóstki dostała się tym samym do 2 klasy. Szkoła i nauczyciele jej się spodobali, najgorzej jej poszło z religii dostała 5. pomyliła jakieś fakty, Basia sobie wyrzucała, że to jej wina nie była zbyt wierząca. Agnisia nie przejmowała się tym zbytnio, bała się Boga, tego dnia odwiedziła ich Arkuszowa. Przyszła po stare rzeczy dzieci, ucieszyła się że Daleniecki jednak nie sprzedaje Serbinowa. Basia poleciał po rzeczy dla kobiety, w starych spodniach Tomaszka znalazła sakiewkę, która zniknęła rok temu Bogumiłowi, ten skłamał Basi, że ją znalazł żeby ta się nie martwiła. Bogumił strasznie zmartwił się tym co zobaczył, jego syn okazał się złodziejem, chodził przygnębiony, na syna nawet nie spoglądał. Tym bardziej, że rok temu Tomaszek przysięgał za honor, że nic o sakiewce nie wie. Okazało się również, że Tomaszek popalał papierosy, znaleźli w innych spodniach tytoń. Basia zaczęła bronić syn, że nie wiadomo czy on ją ukradł może znalazł, on matce na pewno nie skłamie, więc ona z nim porozmawia. Postanowili oboje trzymać chłopca krótko, nie pozwalać mu już biegać samopas, rozmowę przerwała Felicja, która przypomniała o pakowaniu Agnisi.

XXVIII

Winy ośmioletniego Tomaszka przybladły z czasem, Bogumił zajęty był wyjazdem córki i zapomniał o rozmowie z synem. Pojechali wraz z córką do szkoły, było już ciemno zastali panią Wenderowską bardzo wesołą, Bogumiłowi kobieta od razu się spodobała była konkretna i żywa. Agnisia przybyła, jako pierwsza dzieli więc pokój na razie tylko z nauczycielką. Z okna miała widok na piękny ogród, szybko ale czule rodzice pożegnali się z córką obiecali, że szybko ja odwiedzą. Następnego dnia przyszły pomyślne wieści od Michaliny cena placów poszła w górę, oboje cieszyli się i z radością, pełni nadziei patrzyli w przyszłość. Poszli wspólnie na spacer, oglądali zachwycenia zachód słońca Basi wówczas pomyślała „W życiu bywają noce i bywają dnie powszednie, a czasem bywają też niedziele. Rzadziej się to zdarza niż w kalendarzu, lecz tym razem zdaje cię nadchodzić dla nich niedziela. Nie wiadomo, jak długo to potrwa.”(- Wyjaśnienie tytułu). Bogumił spokojnie opowiadał o przyszłości ich oraz dzieci, które wkrótce wyjadą do szkół, zakochają się i odejdą z domu, ta myśl przeraziła Basię, ale postanowiła się na razie nie zamartwiać.

Tom III Miłość część pierwsza

I

Agnisię zaprowadzono do stołu, zastała tam kilka osób, męża pani dyrektorki, kilka starszych pań, oraz panią Woelke, która była nauczycielką, Niemką. Wszyscy byli dla niej mili i wyrozumiali, zwłaszcza starsi państwo Wenderowie, którzy mieszkali tu u syna. Po kolacji Agnisia udała się do łóżka, nie umiała spać, po chwili weszła nauczycielka, która zaraz zasnęła. Ogarnęła Agę taka tęsknota za domem, że się popłakała, pani Berta Woelke się obudziła i po niemiecku zaczęła pocieszać dziewczynkę, Agnisia nie wiele rozumiała, ale w końcu słuchając wspomnień ze szkoły Berty zaczęła się śmiać. Nauczycielka uspokojona położyła się spać. Obudziła się zdezorientowana i zmartwiona wizją przyszłości jak się przed nią malowała.

II

Przez cały następny dzień zjeżadząły się pensjonarki wszystkie się znały, Aga czuła się więc obco, schodziła wszystkim z drogi i przesiadywała samotnie przy stoliku. Kiedy przełożona zorientowała się, że Aga siedzi samotnie przedstawiła jej koleżankę, zk™óra będzie chodzić na zajęcia- Ninę Wrońską. Dziewczyna była miła i sympatyczna, zarządziła, że muszą się zamienić z Agą łóżkami bo ona musi spać pod ścianą, przez kołdrę, która zawsze z niej spada. Opowiedziała też Adze swoja historię jej mama nie żyje ojciec jest w Rosji rok go nie widziała. Agnisia poznała pozostałe dziewczyny, Helenę Filińską, która Przypominała jej kuzynkę Anię, była serdeczna i miła, Klara Hichlen był nie uprzejma dla Agnisi, zwróciła uwagę na jej brzydki fartuszek. Dziewczyny trochę się pobiły bo nabijały się z Klary, że nagle zaczytała się w książce jak nigdy nie chce się nawet myć, ogólnie śmiały się i rzucały w siebie czym popadło. Rano dziewczęta udały się do klas Aga chciała bardzo siedzieć z Heleną, ale Nina zdecydowała że będą siedzieć razem. Niechcicowie brali do siebie córkę na weekendy, a czasem ją odwiedzali, w czasie jednej z takich wizyt Basia powiedziała jej, że maja kłopot z panem Katelbą, Celina jej była nauczycielka przyjęła posadę w sklepie u Michaliny.

III

Kłopoty z Kaelba zaczęły się dwa dni po wyjeździe Agnisi, Basia powiedział mężowi, że ich pracownik wziął bryczkę i pojechał do miasta, wrócił kompletnie pijany. Wkrótce poprosił Bogumiła o urlop, mężczyzna się strapił bo potrzebna była teraz każda para rąk, zapytał więc wprost Romana co się z nim dzieje. Ten wyjawił pracodawcy, że jego matka się żeni, musi jej to wyperswadować, pojechał więc do niej, ale wrócił jeszcze bardziej zdenerwowany. Zaniedbywała pracę Bogumił chciał go zwolnić, ale miał przeczucie, że coś tu nie gra i czekał spokojnie na rozwój wydarzeń. Podejrzewali, ze zachowanie Romana może mieć coś wspólnego z Olesią Chrobotówną, którą często odwiedzał. Olesia nie była robotna, chodziła za to fantazyjnie poubierana, miała wielu mężczyzn, jeszcze zanim zadała się z Romanem, a i późnie podrywała facetów, nawet na Bogumiła zerkała. Tymczasem Katelbaznowu się upił i zaczął wygadywać Basi jakieś straszne rzecz, że go piekło czeka, nagle padł na ziemię. Kiedy zjawił się Bogumił Katelby już nie było.

IV

Bogumił poszedł sprawdzić co z pisarzem, ten nie był wcale tak pijany jak się Basi zdawało miał po prostu słabą głowę. Opowiedział więc Bogumiłowi co go tak naprawdę ostatnio trapiło, od lat posyłał matce swoje pieniądze żeby ona je dla niego przechowywała, mieli wspólnie odłożone 2 tysiące rubli!, zbierali na jakiś mały folwark. Tymczasem poderwał ja jakich chłop, który wyczuł pieniądze, zawiadomili go o ślubie kiedy już było po wszystkim, pieniądze zaś były w banku na nazwisko matki. Roman stracił wszystko matka kłamała mu w żyw oczy twierdząc, że tych pieniędzy nigdy nie było. Bogumił powiedział, że jest jeszcze młody i wszystko się ułoży niech się ożeni i jakos to będzie. Roman jednak nie może bo Olesia go szantażuje, że powie jego pannie iż jest łajdakiem i z nią sie zadaje. Poradził mu Bogumił by, wyjechał jeśli poprosi Dalenieckiego o pomoc to ten znajdzie mu jakąś pracę. Roman stwierdził, że Dleniecki go nie lubi bo chciał zrobić z niego szpiega , ale mu się nie udało. Katelba znał Dalenieckiego od czasu gdy był jeszcze młody, jego ojca przygniotła deska z palącej się obory, był zarządcą pewnego bankrutującego majątku. Daleniecki Był adwokatem i zajął się Romanem wysłał go do szkół, pomagał. W zamian zażądał, by ten dla niego szpiegował, Roman się jednak przeciwstawił. Bogumił się wściekł, jego pracownik pokonany płakał strasznie, ten przeczekał atak i oznajmił, że od jutra ma wrócić do pracy, a on postara się mu pomóc. Niechcic zmęczony wraca do domu.

V

Nie doszedł jednak, tuż przed furtką ktoś rzucił mu się do stóp , okazało się że to Olka Chrobotówna. Zaczęła mówić mu wszystko o sobie i pisarzu, kocha go do szaleństwa, prosi Bogumiła, żeby kazał Romanowi się z nią żenić. Sytuacja wydała się absurdalna, Chrobotówna nie chce żyć bez ukochanego on nie chce żyć z nią, Bogumił poradził jej aby się zmieniła nie latała ciągle za chłopami za robotę się wzięła, to może ukochany doceni jej wysiłki. Olka się zgadza, ale zaraz zaczyna podrywać Bogusia, ten się zmartwił wysłał ja do domu, obiecał znaleźć jakieś dobre zajęcie. Wreszcie bez przeszkód doszedł Bogumił do domu Basia jeszcze nie spała, ale na nic zdało się jej wypytywanie, mąż milczał zgnębiony, poszli spać.

VI

Rano Bogumił wyjechał do miasta, Kotelba jak się o tym dowiedział zdenerwował się pamiętał całą wczorajsza rozmowę, czuł się upokorzony, zaczął więc szukać winnego całej tej sytuacji. Po długich rozważaniach doszedł do wniosku, że to Niechcic jest wysokiemu winny, gdyby nie jego pojawienie się w Serbinowie Daleniecki nie kazał by mu go pilnować, on nie wplątał by się taką kabałę i w ogóle świat byłby lepszy. Zaraz jednak dopadły go wyrzuty sumienia, stwierdził, że Niechcic to dobry człowiek, świetny gospodarz poszedł na śniadanie, Basia przyjęła go serdecznie. Rozmawaiała z Romanem normalnie, to dodało mu otuchy, uspokoiła go też wiadomość o wyjeździe Bogusia, który był wcześniej zaplanowany. Kiedy wrócił do domu opowiedział żonie historię Romana, nie wspomniał tylko nic o jego związkach z Dalenieckim. To Basie uspokoiło i oboje doszli do wniosku, że najlepiej zrobią jak poczekają. Kotelba tymczasem umyślił sobie, ze jedynym ratunkiem dla niego jest ślub z Celiną, która jak się dowiedział od Basi pracuje w sklepie, tak sobie to wkręcił, że nie wiedział ku temu żadnych przeszkód, a choć nie wiedział jeszcze jak tego dokona to pewien był sukcesu.

VII

Celina tymczasem wynajęła sobie bardzo piękny pokój i chociaż obiecywała sobie iż znajdzie sobie znajomych, będzie prowadzić światowe życie, całe dnie spędzała sama, czytała książki, przymierzała suknie, zachwycała się swoja urodą po to by za chwile nad nią rozpaczać. Gdziekolwiek się pojawiała była zawsze milcząca, ponura, bała się ciągle co o niej ludzie powiedzą. Pewnego dnia odwiedził ją Kotelba, zastał ogólny nieporządek bo Celina znowu przymierzała wszystkie suknie i podziwiała się w lustrze. Po krótkim zamieszaniu oświadczył się jej to były pierwsze oświadczyny jakie kobieta usłyszała, była oszołomiona, bała się odpowiedzieć, bała się też kazać mu zbyt długo czekać, bo jeszcze się rozmyśli. W końcu zawstydzona zgodziła się, ślub ciągle się odwlekała a to narzeczona chciała pobyć z matką, a to dom nie gotowy, Roman ciągle martwił się, że mu narzeczona ukradną, po trzecim z nią spotkaniu zakochał się na zabój. Bogumił ucieszył się zmianą jak zaszła w Romanie, obiecał pomoc i wziął na siebie rozmowę z Oleńką Chrobotówną.

VIII

Agnisia nie przejęła się zbytnio zaręczynami Celiny, zmartwił ją fakt, że na zbliżające się Zaduszki ma zaprosić do domu Ninę, miała jej już dość. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć bo pani Wenordenowa ucieszyła się, ze zabiera ze sobą koleżankę. Nina nie dała jej dojść do głosu tylko oświadczyła, że już się pakuje, pobyt w Serbinowie nie okazał się kompletna klęską. Nina się rozchorowała, ale zachwycało ja wszystko, Agnisia była dumna. Po powrocie do pensji, Nina twardo postanowiła, że najwyższy czas wprawić w życie „ich” plan zostania świętymi, ułożyła więc szczegółowy plan. Cały dzień miały spędzać na modlitwach, leżeć krzyżem w kaplicy i ogólnie masakra. Agnisia nie wiedziała co robić, jak tu się od tego wymówić, uciekała więc w naukę, a uczyła się świetnie, nauczyciele ją lubili, koleżanki podziwiały. Raz jednak złapała dwójkę u matematyka, to wprawiło ją w rozpacz nie chciała wierzyć, że po tym wszystkim koleżanki ją jeszcze lubią. Helena jej wyperswadowała taką głupotę, zawstydziła ja z powodu takiej histerii.

IX

Agnisia bardzo pilnie wykonywała wszelkie polecenia, lubiła mieć ład i porządek, nauczycielki ją za to chwaliły. Pewnego dnia dyrektorka kazała jej przyprowadzić panią Alicję nauczycielkę francuskiego, zastała ja jednak dziewczyna śpiącą, wyglądał we śnie piękniej niż zwykle, jakby czymś wzburzoną. Obudzona odepchnęła dziewczynę od siebie, to zachowanie wzburzyło Agnisię. Obserwowała więc uważnie nauczycielkę pragnąc odkryć co jej dolega, wkrótce jednak zapomniała o wszystkim. Zajmowało Agnisię obecnie przyjaźń z innymi dziewczynami oderwała się trochę od zaborczej Niny, z Klarą lubiła zawodniczyć, obie dziewczyny świetnie się uczyły. Klara robiła to jednak po to by udowodnić wszystkim, że jest najlepsza, Agnisia z kolei, bo była żadna wiedzy. Helena chociaż była ogromnie inteligentna chciała robić wszystkim na przekór, dlatego czytała i robiła nie to co powinna. Zośka z kolei była osobą dziwna, wcześniej uczyła się w klasztorze i chciała być w tym najlepsza, wyrzekała się wszystkiego nawet na ojca nie chciała patrzeć bo wyrzekła się widoku mężczyzny. Rodzice się przerazili i wysłali ją tutaj, postanowiła więc zostać nauczycielką i wykupić szkołę od pani Wenordenowej, by wszystkich nawrócić na prawdziwy katolicyzm. Klara była po za tym uświadomiona, co sprawiało, że koleżanki miały do niej szacunek, to ona odkryła na co każdego miesiąca cierpi Niemka, bynajmniej nie jest to ból głowy. Sam Agnisia pewnego razu została kobietą, płakała długo, rozmyślała o upływie czasu i życiu w ogóle bardzo to przeżyła. Stała się od tego czasu jak twierdził nową osobą, bardziej pewną siebie i zdecydowaną.

X

Celina przez cały okres narzeczeństwa próbowała się przyzwyczaić do swojej nowej sytuacji, wmawiała sobie więc, że jest szaleńczo zakochana w Kotelbie, że jest on jakim upadłym baronetem, a nie zwykłym chłopem. Basia stwierdziła, że ten związek nie będzie gorszym nonsensem niż większość małżeństw w ogóle. Niechcicowie wspierali więc narzeczonych, Bogumił rozmówił się, w końcu z Olesią, która przyjęła to wszystko z wielką obojętnością. Niechcic obiecała pojechać w sprawie jej pracy do Kalińca, co też następnego dnia uczynił, udał się do Holszańskie, która ofiarował swoja pomoc, weźmie dziewczynę do siebie i znajdzie jej jakąś robotę. Olesia niby to się ucieszyła, ale kiedy Bogumił odjeżdżał pokazała mu język, na tydzień przed ślubem Kotelba dowiedział się jest folwark do wzięcia w dzierżawę. Panna Celina była szczęśliwa, lubiła grać rolę ukochanej oblubienicy, ślub odbył się pewnej soboty. Michalina nie pojechała z mężem, który zrobił jej awanturę, że znowu go opuszcza, pojechała więc z Januszem młodszym synem. Kotelba denerwował się czy nie pojawi się nagle Olesia i nie przeszkodzi w małżeństwie, okazało się , że w mieście jej się nie podobało pracowała w fabryce, ale zadała się z banda przemytników i zamknięto ją w więzieniu. Wszystko się jednak udało, państwo młodzi szczęśliwi odjechali do nowego domu.

XI

Agnieszka wróciła ze ślubu Celiny do szkoły, zastała tam ogromną wrzawę Helena nabroiła. Zaczęło się od tego, że nie chciała słuchać czytającej nauczycielki, nie przyszła kiedy przełożona jak co wieczór odczytywała ulubione dzieła. Wenordenowa wpadła z tego powodu we wściekłość, pobiegła szukać dziewczyny, a gdy ją znalazła czytającą książkę dała jej karę spędzenia całej nocy w klasie. Dziewczęta przypuszczały, że nie poszło tu tylko o to , ze Helena nie słuchała czytania przełożonej, ale i o coś więcej. Nie myliły się, Helena tak jak niektóre pensjonarki uczyła się w szkole za darmo, matka miała sześcioro dzieci i była biedna. Wenordenowa upatrzyła sobie Helenę jako przykład swoich wysiłków pedagogicznych, obmyśliła sobie bowiem, że ją zmieni. Pokochała ją jak córkę, przez to była jeszcze bardziej surowa i wymagająca, Agnisie uczynek Heleny nie zdziwił oburzyła ja kara jaka dziewczynę spotkała. Wymknęła się z pokoju i weszła przez okno do klasy gdzie była uwięziona Helena, przyniosła jej domowe pączki. Dziewczyna wyznała jej, że zaplanowała ucieczkę, wie, że przełożona trzyma ją w szkole za darmo, nie ma jednak do niej żadnego prawa i ona jej to pokarze. Aga się przeraziła, chciała przekonać koleżankę, z nie warto, ale ta była nie przejednana. Nim się spostrzegły zaczęły na siebie krzyczeć dziewczęta je usłyszały i również weszły przez okno do klasy. Zaczęły śmiać się, tańczyć, gadać jak najęte, na to weszła pani Wenordenowa okrążyła klasę kilka razy zła, ale dziewczęta na ten widok zaczęły chichotać. Przełożona jakby się nie gniewała zabrała je wszystkie do teatru na „Halkę” nawet Helenę.

XII

Przyszła wiosna, na spacerze poznała lepiej Aga Joasie, zaprzyjaźniły się, były nie rozłączne, miała Aga wyrzuty sumienia, że spędza tyle czasu z przyjaciółką, a nie z Niną. Tuż przed wakacjami ojciec Niny oświadczył, że chce ja na stałe wziąć do siebie, pożegnały się więc. Aga wróciła do Serbinowa, ale bardzo się zmieniła, dużo czasu spędzała sama czytając książki, pisząc listy. Basia się martwiła, nie poznawała córki, nie rozumiała jej. Pewnego dnia odwiedziła Basię pani Hłasko przyjaciółka jej brata Juliana z Rosji. Okazało się, że pani Maria Hłasko jest nauczycielką, Basia strasznie się ucieszyła, Bogumiłowi również ta kobieta przypadał do gustu postanowili ją zatrudnić. Po wielu wewnętrznych rozterkach Basia zaproponowała Marii posadę ta skwapliwie przyjęła.

XIII

Maria okazała się gruntownie wykształcona, ale i ona nie potrafiła ani Tomasza ani Emilii zagonić do książek. Bawiła się z dziećmi jednak świetnie i te wkrótce ja polubiły, miała bowiem zwyczaj znienacka podskakiwać, wzdrygać się, gubić okulary bez których nic nie widziała, było masę śmiechu. Opowiadał też dość niechętnie o Julianie, który zajmował się teraz głównie klubem inżynierów, wyprawiał bale i ciągle imprezował. Pewnego dnia pojawiła się pani Łuczaczka, z chorą córką Zuzią, Maria ją zbadała, posłano po lekarza okazało się, że to tyfus. Wkrótce rozprzestrzenił się w całym Serbinowie, Basia za wszelką cenę chciała chronić dzieci, na szczęście nikt z nich nie zachorował i w końcu chociaż wielu ludzi umarło to tyfus w końcu został pokonany.

XIV

Aga wróciła do szkoły była teraz bardzo szczęśliwa, zwłaszcza że po wyjeździe Niny może spędzać tyle czasu z Joasią. Wkrótce jednak Agnisia zaczęła się oddalać od koleżanki często chodziła na ślizgawkę, Joasia miała słabe zdrowie i nie mogła jej towarzyszyć. Dziewczęta przychodziły tutaj, żeby spotkać chłopców, raz jeden z nich zaskoczył Agnisię zaproszeniem do wspólnego jeżdżeni na łyżwach, tak się do przestraszyła, że upadła i stłukła sobie kostkę. Krzyś Łaski, bo tak się ów chłopak nazywała, wkrótce zakochał się w Klarze i zapomniał o Adze. Ta z kolei była zazdrosna, znowu spędzała mnóstwo czasu z Joasią Przyjemską. Zaczęły się dziewczęta uczyć tańca, była to kolejna okazja do spotykania się z chłopcami, Aga nie lubiła z nimi spędzać czasu, byli głupi, mało zabawni, nie czuła się w ich towarzystwie za dobrze. Z kolej Joasia nie mogła się opędzić od chłopców, uwielbiała ich towarzystwo, a oni jej, w końcu pokłóciły się o to, że Asia flirtuje z chłopcami. Tańce się wkrótce skończyły nadeszła Wielkanoc i dziewczęta porozjeżdżały się do domów.

XV

Po świętach wróciła Agnisia do szkoły, Łuczaczka zaczęła rodzic swoje piętnaste dziecko zostało jej teraz po tyfusie tylko siedmioro. Maria wezwała do niej lekarza bo ostatni poród był ciężki lekarz wyjął dziecko w kawałkach, kobieta od tego czasu nie mogła się wyleczyć. Ku zaskoczeń wszystkich, którzy spodziewali się najgorszego kobieta po dwóch tygodniach wróciła ze szpitala cała i zdrowa. Łuczakowie mieli wielką biedę, zmartwień przysparzała im również najstarsza córka Stasia, która miała gorącą krew zaszła w ciążę z Adamem, który wyjechał do Rosji po powrocie obiecał się z nią ożenić, kiedy Stasia urodziła córkę, w rodzinie zapanowała jeszcze większa bieda, po kilku dniach dziecko zmarło. Kobieta po pewnym czasie zainteresował się Michał Tyżyk, ale ona go nie chciała, Maria Hłasko starał się im pomagać jak mogła. Sama nie była już młoda, nigdy nie była zamężna, ani zaręczona cierpiała nad tym bardzo, pewnego dnia otrzymała list od znajomej, która namawiała ją by pomogła jej założyć biuro pośrednictwa pracy dla nauczycieli. Pomysł ten bardzo jej się spodobał czym prędzej poszła porozmawiać z Basią, ta chociaż zmartwiona poradziła jej by pojechała. Nadszedł w końcu dzień pożegnania cała rodzina przygnębiona życzyła pani Marii wszystkiego najlepszego w Warszawie.

XVI

Pewnej nocy okradziono w Serbinowie stajnie zabrano stamtąd konie, rano konie się znalazły był aż pod pruską granicę wywiezione. Konie zostały porzucone złodziei musiało coś luk ktoś przestraszyć. W czerwcu Emilka zdała słabo do szkoły pani Wenordenowej, Tomaszek zaś do szkoły rządowej. Basia postanowiła zatem na rok przenieść się do miasta, by być bliżej dzieci. Do Serbinowa przyjechał w tym czasie pan Danielecki, zauważył zmianę rzadcy, ucieszył się z tego powodu tym bardziej, że jak twierdził Bogumił pan Oleczko, który zastąpił Kotelbę był dobrym człowiekiem. Danielecki kłamał bo o wszystkim wiedział od samego Romana, który napisał do niego list. Danielecki po kilku dniach wyjechał narzekał oczywiście na wydatki na leczenie ludzi z tyfusu, ale przecież była to wyższa konieczność. Agnisia protestowała przeciwko mieszkaniu w mieście chciała dalej pomieszkiwać na pensji, a nie z matką. W końcu jednak nie miała wyjścia, wyjazd opóźnił się prze odrę na którą zapadli Tomaszek i Emilia. W dzień wyjazdu Basia dostała list od brata Daniela, z listu dowiedziała się że Julian nie żyje. Michalina już pojechała do Petersburga na pogrzeb, Lucjan Kociełł mąż zmarłej Teresy również napisał do Basi o śmierci Juliana oraz o tym, że otrzymał od niego pamiętnik, mówił więc przeczuwać nadchodzącą śmierć. Lucjan donosi również, że od ich ostatniego spotkania, które miało miejsce dwa lata temu jego stan się pogorszył, umiera, na wrzut żołądka nie na raka jak myślał. Zwierzył się jej, że zawsze była mu bliska jak nikt na tym świeci, po śmierci Teresy uciekł od Basi, jak najdalej (kochał ją?). Basia wyjechała do Kalińca zmartwiona.

XVII

Bogumił został sam, zapowiadała się dla niego ciężka zima, czuł się w domu bardzo samotnie. Czekał dwa tygodnie, żeby odwiedzić żonę i dzieci, cały czas za nimi tęskniąc, w końcu nie wytrzymał i przyjechał dzień wcześniej. Zastał basie samą w domu chociaż był wieczór dzieci były u koleżanek i kolegów. Basia była nieszczęśliwa Tomaszka ciągle w domu nie było, szwenda się z jakimś podejrzanymi typami. Basia zaczęła się uskarżać na swój los woda tu nie dobra, znajomych brak, ogólnie nic nie jest tak jak panowała. Wróciły dzieci ucieszyły się, że widzą ojca, ale każde z nich miało coś do zrobienia. Bogumił cieszył się, że Barbara jest tak smutna tutaj w mieście, miał nadzieję, że chociaż trochę za nim tęskni, nie miał złudzeń co do tego, że ona go kocha, od miesięcy już ze sobą nie spali. Po południu wrócił szczęśliwszy do Serbinowa (biedny facet za dobry dla tej jędzy). Kiedy wrócił do Serbinowa dowiedział się, że jego sąsiad Leon Woynarowski, którego dawno nie widział zaprosił go do siebie, pojechał więc, bo było to nie daleko, zastał tam córkę Leona.

XVIII

Bogumił od tego wieczoru często bywała u Woynarowskiego w Pamiętowie grał z nim w wista nie przepadał za tym, ale lubił towarzystwo. Zwłaszcza córki Leona Ksawiuni, ona również nie lubiła wista, uśmiechała się do Bogusia. Leon bardzo lubił mówić, miał poza Ksawiunią jeszcze dwoje starszych dzieci, które nie utrzymywały z nim kontaktu trzymały bowiem stronę matki, bo choć nie rozwiedzieni Woynarowscy skłóceni ze sobą byli w separacji. Ksawunia lubiła słuchać Bogumiła, miała podobne poglądy, wybrała się kiedyś po obiedzie z nim na spacer, zadawała mnóstwo pytań o gospodarkę, nagle poprosiła Bogusia żeby podał jej swoją rękę. Mężczyzna zaczęła się śmiać i żartować, ale ona poważnie mówiła, powiedziała że jego ręka wskazuje na wielkie szczęście Bogumiła ona już nigdy nie będzie szczęśliwa jej życie się skończyło. Wrócili zasmuceni do domu Bogumił czym prędzej wrócił do Serbinowa. Zjawił się w Pamiętowie dopiero dwa tygodnie później, Leon zwierzył mu się, że martwi się o córkę chce ona jechać do Szwajcarii, dla nie go to kolejna fanaberia. Musiała ona wyjechać z Warszawy z powodu jakiegoś skandalu, najlepiej żeby wyszła za mąż, ale Ksawcia ciągle protestuje. Ksawcia znowu wyciągnęła Bogumiła na spacer, zaczęła płakać wspomniała coś o świecie z którego uciekła gdzie się pięknie śpiewa i brzydko postępuje. Ona myśli o Bogumile, co poradzi, że jest taka młoda, ma dwadzieścia lat, a Bogumił po pięćdziesiątce. Bogumił chciał ją pocieszyć, wziął więc jej rękę i poszli do domu. W nocy mężczyzna nie umiał spać.

XIX

Rano spadł śnieg, a ponieważ była niedziela pojechał Bogumił do żony, była ona spokojniejsza i weselsza, cieszył się że dobrze jej się żyje w mieście. Po całym dniu spędzonym z dziećmi i żoną postanowił czym prędzej wrócić do Serbinowa. Na miejscu zastał Woynarowskich, którzy postanowili go odwiedzić, Ksawcia była ożywiona, ale nic nie jadła, w czasie odjazdu wróciła do salonu po zapomniana torebkę. Długo nie wracała i Bogumił poszedł po nią stała przed portretem jego żony płakała, on chciał ja uspokoić, ale brakło mu słów. Wszedł Leon i musieli odjechać, Bogumił długo stał w salonie chciało mu się krzyczeć, czuł w sercu chaos. Po tygodniu nie wytrzymał i pojechał do Pamiętowa zastał Ksawcię samą Leon gdzieś wyjechał ona była trochę przeziębiona, Bogumił nakrzyczał na nią, że nie dała mu znać iż choruje, na te słowa kobieta wstał i ucałowała ręce mężczyzny, on nie śmiał nic powiedzieć wszystko to wydało mu się snem. Widząc zaskoczenie na twarzy ukochanego odsunęła się i zaczęła przepraszać, stwierdziła, że najlepiej będzie jak nigdy już się nie spotkają, po czym zaczęła opowiadać mu o swojej przeszłości. Truła się, będąc w Warszawie z powodu porzucenia i wystawienia na pośmiewisko, każe ukochanemu odejść bo nie jest godna jego widoku. Uwiedziono ja gdy była u matki, dla żartu bo się założono, potem przyszedł anonim do matki i wszystko się wydało, Bogumił zaczął ją całować. Przerwało im wejście Aleksandra, Bogumił wrócił do Serbinowa, po południu konno przyjechała Ksawcia. Całowali się Bogumił nagle stwierdził, że Ksawcia powinna wyjść za mąż, ona jednak nie chce za prostaka, więc jej powiedział, że też jest prostakiem po ucieczce z domu wujostwa tułał się po świecie był kowalem, pisarzem, w końcu zaciągnął się do wojska z nudów, służył w Warszawie, hulał, pił. Pobił jakiegoś kapitana i uciekł na Syberię zajmowała się różnymi rzeczami, był coraz biedniejszy, gdy spadł na samo dno ulitowała się nad nim pewna kobieta znalazła mu zatrudnienie. W Czechach w folwarku nauczył się wszystkiego co umie, wrócił po latach do Poznania odsiedział tam rok w więzieniu za podejrzenie o zdradę polityczną, wszytko się jakoś rozeszło. Ksawcia kocha go jeszcze bardziej, próbuje przekonać go, że w jej oczach on nie jest wcale stary, Bogumił czuje się pokonany, pieszczoty przerwało im wejście Felicji z listami. Ksawcia słusznie zauważa iż jest ona zakochana w swoim panu, tymczasem Bogumił otworzył list od żony zawiadamia go że za trzy dni przyjeżdża na święta Ksawcia :”Co teraz będzie?”

XX

Basia z dziećmi przyjechał do Serbinowa, była zrozpaczona stanem domu, wszystko tu według niej się sypie. Leon wyjechał znowu do Kalińca i kiedy spotkał przypadkiem Bogumiła poprosił go by zaopiekował się Ksawcią. Bogumił nie chciał spotykać ukochaną, nie przyjechał kiedy go o to listownie prosiła, następnego dnia przyjechała więc ona. Z przerażeniem patrzył jak oczarowuje jego rodzinę, Basia stwierdził, że była by ona dla niego idealna żoną. Zrobiła mu małą scenę zazdrości ten tak się przeraził, że nie wiedział co powiedzieć. Po kilku świętach Basia z dziećmi wróciła do miasta, Ksawunia napisała do niego list, w którym błagała by się z nią spotkał. Od razu udał się do ukochanej, przywitała go pocałunkami wyjawiła o czym marzy, chciała by rozszedł się z żoną ona pójdzie za nim wszędzie, on jednak nie może tego zrobić. Chce być lojalny wobec żony, radzi jej by wyjechał i zapomniała o nim. Zasmucony wychodzi, w nocy płakał pierwszy raz od śmierci syna, widzieli się jeszcze tylko raz przed odjazdem Ksawci do Szwajcarii odwiózł ją na dworzec bo Loen trochę nie domagał. Przez całą drogę milczeli, dopiero na dworcu Ksawcia wciągnęła go do damskiej toalety i próbowała ostkami sił przekonać. Przecież żona go nie kocha, a ona nie widzi świata po za nim, lepiej by im było razem. Bogumił był nie przejednany, po chwili pojawiła się krewna Ksawci i obie panie wsiadły do pociągu. Mężczyzna czuł się rozbity, pojechał prosto do żony, która mu oświadczyła, że była trochę o Woynarowską zazdrosna miła wrażenie, że ona narzuca się Bogumiłowi, a przecież to śmieszne! Bogumił jej przytaknął i mimo smutku poczuł, że dobrze iż tak to się potoczyło.

XXI

Przyszedł list od Oktawii Kociełły, która donosiła iż z Lucjanem jest źle, prosi ona ciotkę o przyjazd. Postanowiła więc pojechać do Częstochowy pociągiem, przewidywała mnóstwo problemów, martwiła się niesamowicie, ale cała podróż była przyjemna i bezproblemowa. Na stacji czekał na nią powóz, w domu Lucjana czekały na nią obie jego córki Oktawia i Sabina zaprowadził ją do ojca. Lucjan zmęczony leżał na łóżku już nie wstawał, był bardzo chory.

XXII

Basia była pociechą Lucjanowi w chorobie lubił jej towarzystwo, ale nagle jego stan się pogorszył, wymiotował i był bardzo słaby, nie chciał by Basia na to patrzyła. Ta przypadkiem znalazła dziennik Juliana okazało się iż spisał on dzieję ich rodziny, było to zwykłe wyliczenie członków rodziny. Basia poczuła się rozczarowana sadziła, że dowie się czegoś o jego życiu. P długich cierpieniach Lucjan w końcu usnął na zawsze, Basia bardzo cierpiała. Pogrzeb był cichy i piękny, przyjechała Michalina z rodzina i wszystkim jak zwykle się zajęła. Basia po pogrzebie wróciła do Kalińca czekał tam na nią Bogumił.

XXIII

Basia dała się wciągną Michaline w życie Kalińca, chadzał z nią na podwieczorki, przyjęcia, Michalina i jej siostra Holszńska lubiły brać udział w różnych akcjach charytatywnych, robiły to dla rozgłosu nie z dobroci serca. Zaczęły wkrótce namawiać Basię do pracy społecznej ta jednak odmówiła. Zaczęła martwić się o córkę nie długo skończy ostatni rok nauki i trzeba ją kształcić gdzieś indziej. Aga tymczasem walczyła z Klarą o lepsze wyniki, źle jej jednak poszła botanika dostała zaledwie czwórkę, Klara z kolei miała ze wszystkiego szóstki prócz matematyki, bo nauczyciel stwierdzi, że na szóstkę to zasługuje tylko Bóg. Ostatecznie Klara wygrała, Agnieszka się opłakała i przysięgła że się zemści, zmartwił ją również fakt, że Emilia nie zdała do kolejnej klasy. Następnego dnia okazało się iż nie wlepili jej na świadectwie trói z botaniki i wyjątkowo przyznano dwie pierwsze nagrody. Mimo tego Aga czuła się winna, źle potraktowała Klarę i nagroda wcale ją nie cieszyła.

XXIV

Agnieszka nie protestowała przeciwko wysłaniu jej przez rodziców do gimnazjum rosyjskiego nawet się ucieszyła, że pozna ten lęk przebywania z wrogami. Basia martwiła się o to, że córka jest zawsze taka spokojna jakby w ogóle nie miała uczuć. Koło sierpnia zjechała do Serbinowa rodzina Basi, Michalina z Danielem i synami oraz siostrą. Anzelm starszy jak się okazało przytył, Janusz jeszcze wyprzystojniał, zamieszania i radości było co nie miara. Wszyscy zjedli uroczysty obiad, dołączyli się do nich przejeżdżający obok Serbinowa Leon i Stanisław Ostrzeński z Siąszyc, który był kuzynem Basi.

XXV

Okazało się, że Ostrzeński ma kłopoty finansowe dopadła go susza, boi się, że zabraknie mu w zimie paszy, Michalina oświadczyła, że ma kontakty z gubernatorem, który załatwi niższe ceny. Zaczęły się sprzeczki, że gubernator nie ma tu nic do rzeczy, wybuchło ogólne zamieszanie i ciężką się połapać w dziwnych argumentach. Michalina zwierzyła się Basi, że Janusz wdał się w romans w wieku dwudziestu lat ze starszą kobietą, od tego czasu nie jest już taki jak dawniej,

XXVI

Zaczęły się tańce i podwieczorek, Agnisia tańczyła żwawo z Januszem, zaczął się robić wieczór i rodzina zbierała się do powrotu, Michalina zaczęła szukać chustki, w którą zawinęła pieniądze. Dołączyła się do tych poszukiwań cała rodzina, ale nie znaleźni ich. Bogumił nic nie powiedział, ale podejrzewał syna, Basia to wyczuła i poszła go szukać. Znalazła go palącego papierosy, próbował kłamać, ale kiepsko mu to szło, w końcu się przyznał, ale dalej twierdzi, że nie wiedział czyje to, a potem to wstydził się przyznać, że wziął. Bogumił usłyszał to wszystko wściekł się i chciał sprać Tomaszka, ale Baśka zaczęła go bronić wyzywać męża, ten wściekły wyszedł.

XXVII

W nocy paliło się u Szymszela, rano Niechcicowie pojechali do niego, aby całą rodzinę tymczasowo ulokować w Serbinowie. Spotkali w końcu Szymszelową, piękna nie młodą już kobietę, była wdzięczna Basi za pomoc, której nikt nie chciał im udzielić, podpalił ich przemytnik na zlecenie kupca Nussena, który zazdrościł Szymszelom ich smykałki do handlu. Chciał, jak twierdzili wykończyć konkurencję, następnego dnia Agnieszka pojechała zdać egzamin wstępny do gimnazjum zadała, ale jak się okazało ledwo na trójkach mimo, że odpowiedziała na wszystkie pytania dobrze. Kolejne dni przyniosły powrót Basi z dziećmi do miasta. Szynmszelowie, w kilka dni potem wyprowadzili się do Nieznanowa.

XXVIII

W nowej szkole nie spodobało się Agnieszce miała złe oceny, nauczyciele byli głównie Rosjanami i mieli zły stosunek do Polaków. Nie chodziło wcale o naukę jak się wkrótce Aga przekonała, ale o to by ją złamać, upokorzyć, matka martwiła się o nią. Bogumił obiecał zastanowić się nad sprawą, wracając do Serbinowa spotkał Romana Kotelbę, okazało się urodził mu się syn, żona jest szczęśliwa i prawdziwa niej gospodyni.

XXIX

Bogumił chodził smutny i przygnębiony ciążyła mu niepełniona miłość, postanowił zając się przebudową czworaków, by ludziom w Serbinowie lepiej się żył. Napisał w tej sprawie nawet do Danieleckiego przesyłając mu kosztorys całego przedsięwzięcia. Wraz z zarządcą postanowił Bogumił zbadać, jak jest sytuacja w czworakach, w tym celu poświęcił cały dzień, by chodzić po domach. Wszędzie narzekano na złe warunki, brak mężczyzn, których zwerbowano do wojska zapowiadała się bowiem wojna japońsko- rosyjska.

XXX

Nadszedł dzień przyjazdu Basi z dziećmi na Boże Narodzenie była radosna i cieszyła się z powrotu do Serbinowa. Przywiozła ze sobą mnóstwo wieści Janusz, który zatrudnił się jako lekarz w więzieniu wykrył tam jednak gruba aferę zgłosił ją, a kiedy zatuszowano sprawę podała się do dymisji. Danielecki odpisała na list Niechcica bardzo pokrętnie, że niby się cieszy, ale on w takiej sytuacji politycznej nie może tracić pieniędzy, więc Bogumił ma czekać na lepsze czasy. Bogumił się wściekł napisał do Danieleckiego jeszcze raz, ale ten już nawet w kolejnym liście nie wspominał nic o jakiejkolwiek modernizacji. Stracił zatem mężczyzna zapał do wszelkich projektów, zrobił się smutny i melancholijny. Pewnego dnia Felicja przybiegła z wiadomością, że Żarnecka jedna z pracownic zachorowała, lekarz ją zbadał kazał leżeć. Zbliżyła go ta choroba kucharki z Felicją, lubił z nią rozmawiać, pewnego dnia opowiedziała mu historię swojego życia rodzice wcześnie umarli, rodzeństwo też więc już w wieku siedmiu lat służyła jako niańka. Zadała się z mężczyzna, który ją zawiódł zostawił z dzieckiem, n w niedługim czasie i ono umarło. Teraz i tak nie wyjdzie za mąż bo zakochała się w kimś wysoko postawionym kto jej nie chce. Oczywiście chodziło o Bogumiła, który zorientował się o co chodzi stwierdził tylko, że głupi ten mężczyzna co jej nie chce. Przez kilka dni Felicja chodziła podenerwowana, Bogumił zaś bardzo się tym cieszył. W końcu ulegli oboje pokusie.

Tom III MIŁOŚĆ część druga

I

Nadszedł rok 1905 zaczęto szeptać o rewolucji, Basia się na to cieszyła, Agnieszka tymczasem w gimnazjum został wciągnięta do koła patriotycznego, które trochę ją rozczarowało czytano tak książki, które ona już doskonale znała. Nie minął tydzień jak się koleżanki z kółka uprzedziły ją, że dzisiaj lekcje zostaną przerwane, a one idą na strajk. Nie minęła pierwsza lekcja jak zaczęły się hałasy i ludzie krzyczeli precz z moskiewską szkołą. Aga czym prędzej pobiegła do szkoły Tomasza, znalazła go płaczącego w klasie zabrała czym prędzej ze sobą do domu. Basia czekała niespokojnie na dzieci, w końcu się pojawiły pojechali wszyscy troje po Emilkę do pani Wenordenowej.

II

Bogumił na wieści o rozruchach pojechał jak najszybciej do Kalińca, tam jednak panował już skopuj, Basia z dziećmi nie chcieli wracać do Serbinowa, chcieli być w centrum wydarzeń. Aga miała wrócić do pani Wenordenowej, która utworzyła tajna klasę, Tomaszek będzie chodził do nowo powstałej szkoły handlowej. W całym kraju zaczęły się strajki, ludzie nie pracowali we wszystkich fabrykach, dowiedzieli się będąc na podwieczorku u Michaliny, że Janusz wyjeżdża. Nie chciał już pracować jako lekarz bo w tym zawodzie trzeba myśleć ciągle o innych, ona ma dość kłopotów z samym sobą. Wyjeżdżał do Warszawy, by zająć miejsce urzędnika w spółce, którą utworzył Anzelm. Bogumił poprosił rejentową, siostrę Michaliny, aby pomogła mu załatwić bezrobotnych do pracy w Serbinowie na pewien czas. Kobieta obiecała pomóc, wszyscy się pożegnali.

III

Bezrobotni okazali się dla Bogumiła bardzo kłopotliwi, niby brali się do roboty ochoczo, ale wnet zaczęli chorować, narzekali, że oni nie są stworzeni do takich robót. Ponieważ jednak bieda ich przycisnęła przyszli tutaj, nie chcą się uczyć, pragną wrócić do tego co im zabrano, pracy w fabrykach. Tymczasem i w Serbinowie ludzie sposobili się do strajku chcieli większego wynagrodzenia, nadeszły żniwa i Bogumił nie miał na nic czasu. Zmówili się w końcu ludzie w Serbinowie i całą gromada poszli do Niechcica przedstawić swoje żądania.

IV

Bogumił wyszedł im naprzeciw udał, że nie wie po co przyszli i zapytał czy przyszli po wypłatę, oni, na to że tak, ale maja też żądania. Zaczęli mówić o czworakach, że ich stan jest kiepski, Bogumił się wkurzył bo to nie jego wina Danielecki nie chciał. Obiecał, że przedstawi ich żądania Danieleckiemu, ludzie się rozeszli z mieszanymi uczuciami. Żarnecka dalej chorowała, ale nie przestawał pić na potęgę, już nawet nie udawała, że gotuje obiad.

V

W całym kraju zaczęły się wśród chłopów rozruchy, strajki, ludzie chcieli zmian na lepsze. Bogumił miał swoje zmartwienia głównie z bezrobotnymi, którzy co chwilę uciekali, chorowali, pojechał w tej sprawie do Kalińca, dowiedział się, że Janusz wrócił z Warszawy, zachorował na tyfus, Michalina prosiła, żeby pobył trochę w Serbinowie. Janusz przyjechał wymizerniały, blady, z nikim nie rozmawiał, ale ludzie się do niego uśmiechali bo był strasznie przystojny. Bogumił odwiedził Woynarowskiego wybrał się z nim na zebranie okolicznych gospodarzy, ludzie przyszli tam, by porozmawiać o walce ze złodziejami, którzy ciągle kradli im konie. Bogumił wrócił z zebrania przygnębiony, odwiedził go wkrótce pan Kotelba z Celiną oraz synem. Oznajmił, że ma u siebie w gospodarstwie strajk ludzie nie chcą robić. Przyjechał on do Bogumiła po radę, bo właścicielka jego dworku uciekła do Warszawy, namówił go zatem do udziału w naradzie u Woynarowskiego może razem z innymi gospodarzami coś wymyślą. Janusz nie był zadowolony z gości, głównie przebywał sam myśląc o sobie, swojej nie mocy myślenia i ogólnie beznadziei życia. Jak pisze Dobrowska :”był sam za mało rzeczywisty, aby móc odczuwać rzeczywistość i ważność czegokolwiek poza sobą”. Zapragnął zatem zainteresować sobą jakąś kobietę, a że pod ręką była Celina, zaczął ja bałamucić. Kotelba i Bogumił pojechali na zebranie.

VI

Opowieść o wydarzeniach w majątku Kotelby zrobiło na zebranych wrażenie, zaczęli się bać, mimo wszystko udowadniali, że żądania ludzi są nie do spełnienia, jeżeli jeden z nich ustąpi to reszta też będzie musiała. Bogumił się z nimi nie zgadzał uważał, że jeżeli żądani ludzi mają uzasadnienie to należy je spełnić. Ogólnie nie potrafili się dogadać, chcieli odwlec jakieś postanowienie w tej sprawie do następnego spotkania. Bogumił miał wrażenie, że to sami tchórze i miał dosyć tych spotkań chciał działać, jak się zepsuje sprzęt to trzeba go naprawić, a nie pchać na siłę do roboty. Nikt go jednak nie słuchał. Kotelba również miał zamęt w głowie nie wiedział co robić.

VII

Wracając do Serbinowa spotkali gromadę mężczyzn, zbierali się oni by dać nauczkę koniokradom, Niechcic chciał ich powstrzymać, oni nie słuchali. W domu zajedli z gośćmi do kolacji, która została przerwana z powodu krzyków ludzi. Bogumił poszedł sprawdzić co się stało okazało się, że chłopcy pobili jakąś babę bo podejrzewali, że trzyma ona w domu koniokrada. Następnego dnia Kotelba wrócił do siebie, bez żony bo ta zajmowała się chorym synkiem Wacusiem, który jednak szybko wyzdrowiał. Bogumił był zły na Janusza, że nie towarzyszy Celinie, ale kiedy przyjechał po rodzinę Roman okazało się że Janusz miał do czynienia i to nawet bardzo. Kiedy wrócił Bogumił do domu zastał Janusz i Romana kłócących się w ogrodzie, Janusz oświadczył, że jak ten chce to on może się ożeni z Celiną, Roman był zdruzgotany. Przerwał im rozmowę Bogumił, poszli wszyscy na obiad, Roman pragnął porozmawiać z Niechcicem wyznał, że kocha żonę, ale ona go zdradziła, nie wie co robić, tym bardzie, że ta się zakochała na zabój. Nie chce wracać z Romanem do domu, nie chce mu też oddać syna, Bogumił powiedział mu żeby Kotelba zaczekał. Bo żona się w końcu opamięta powiedział, że daleko to ona z tym Januszem nie zajdzie bo on też się nigdzie nie wybiera. Romana podniosło to na duchu, zaczęli omawiać sytuację w majątku Kotelby, gdzie zaprzestano strajku. Celina tymczasem, nie żałowała swojej zdrady, szalał z tęsknoty za Januszem, wymknęła się ze swojego pokoju i pognała do niego na górę, jemu było to w nie smak zły był, że się przyznała mężowi do zdrady w gruncie rzeczy to jemu na niej nie zależy. Celina nie dawała za wygraną rzuciła się na niego, ale po wszystkim on kazał jej jechać z mężem zgodziła się dla dziecka, pod warunkiem, że będą się widywać. W końcu jej ustąpił, Celina wróciła więc z mężem do domu. Janusz postanowił wyjechać do Oczkowa, Bogumił się z tego ucieszył.

VIII

Dzieci Basi nie umiały się teraz uczyć wciąż były zajęte sytuacją w kraju, Agnieszka wróciła od Ostrzańskich i powiedziała matce, że poznała tam pana Toliboskiego, który pamięta Basię. Obiecał odwiedzić ją jutro, zaczęła Basai analizować swoje uczucia i wspomnienia do mężczyzny, uświadomiła sobie, że on jej nigdy nie kochał, nie chciał bowiem słuchać o jej troskach, tylko się śmiać, nie zwracał uwagi na jej miłość do niego, a nie jednokrotnie gasił w niej uczucia. Widział teraz dawnego ukochanego w innym świetle wydał się on jej płytki, zarozumiały, zapatrzony w siebie. Zaczęła żałować swojej wieloletnie miłości i tęsknoty do tego człowieka. Nagle Basia stwierdziła, że nie chce go widzieć, zabrała dzieci i pojechała do Serbinowa.

IX

Dojechali do Serbinowa Basia miała wrażenie, że w domu nikogo nie ma, nagle przez okno zobaczyła Bogumiła z Felicją, która swobodnie opierała się o mężczyznę. Basia weszła do domu Bogumił ją usłyszał i wyszedł pytać co się dzieje miała straszny wyraz twarzy, chciała zaraz wracać do Kalińca. Zobaczyła Felicję rzuciła w nią torbę, zaraz jednak się uspokoiła i udała, że nic się nie stało, kazała przygotować herbatę. Bogumił znalazł ją w salonie była nie przytomna, zemdlała, kiedy się ocknęła zaczęła płakać. Lekarz oświadczył, że to wyczerpanie, poznał wkrótce że Basia wie o jego zdradzie. Starał się jej być usłużny, rozmówił się też z Felicją wysłał ją z dziećmi do miasta, Juli służącej Basi w Kalińcu kazał przyjechać usługiwać chorej. Felicja zrozumiała, że to koniec, nie miała pretensji, myślała o mężczyźnie który często do niej zachodził, może z nim się zwiąże.

X

Basia chorowała, nie chciał widzieć Bogumiła, Żarnecka kucharka po długiej chorobie zmarła, nikt nie powiedział o tym Niechcicowej, ona jednak sama domyśliła się co zaszło. Powiedział Bogumiłowi, że zmarnował jej życie mogła bowiem zostać z ukochanym (ale ściemniara), a on pewnie całe życie ją oszukiwał. Bogumił się zdenerwował stwierdził, że to ona go oszukiwała bo nigdy go nie kochała, a wyszła za niego. Nawet jak by ją uwolnił od małżeństwa to ona nie byłaby zadowolona. Najlepiej jakby Bogumiła zawiózł ja do tego jej ukochanego, a i wtedy by narzekała, Basia poczuła się zdemaskowana! Ha! Zaraz jednak mężczyzna zaczął ją przepraszać, mówić o swojej miłości. Basia się poddała, ucieszyła się, że Felicja wychodzi za mąż, mąż przyniósł jej wiadomość o zarządzeniu, że w szkołach mają uczyć tylko po polsku. Basię ogarnęło patriotyczne uniesienie.

XI

Po koniec sierpnia Basia odwiozła Agę do Warszawy, miała się tam uczyć u pani Rembiszówny. Basa zastanawiała się wiec czy ma sens mieszkanie dalej w Kalińcu, bała się też czy Bogumił czegoś znowu nie wywinie. Nie mogła się zdecydować i wyjechała, wiosną Niechcic otrzymał zgodę Dalenieckiego na remont czworaków, dowiedział się również o jego ślubie z Mioduską. Zajął się więc ochoczo pracą, odwiedził go tylko pan Woynarowski, zjedli razem obiad, odwiedził też Bogumiła Mikołajczak poinformował gospodarza o planowanym ślubie z Felicją. Basia nie chciała iść na ślub, ale musiała się zgodzić, bo ludzie zaczęli by szeptać, szybko się jednak wymówiła. Bogumił poszedł po dzieci, które zostały jeszcze na weselu, podsłuchał rozmowę między chłopami, że panna młoda jest w ciąży, w dodatku nie z mężem, a z samym panem. Bogumił był w szoku, nie wiedział czy to prawda, miał żal, że Felicja mu nie powiedziała. Znalazł dzieci i zabrał je do domu Tomaszka musiał nieść bo upił się do nieprzytomności. Tomaszek następnego dnia oskarżał innych o to upicie go, on nie był niczemu winny (jak zwykle).

XII

Przyjechała Michalina z wieściami, że cała Rosja strajkuje Celina z kolei odeszła od męża i mieszka z synem w Kalińcu. Ma widać nadzieję na związek z Januszem, ale nic z tego, ona nie jest dla niego dobra, chodzi za nim jak mara, błaga prosi nie ma za grosz godności. Janusz ciągle jej ulega chociaż jej nie kocha, Basia żałowała Celiny. Cieszyła się, że nigdy nie uległa i nie napisała do Toliboskiego. Cała Polska kolej stanęła, strajk, Aga była odcięta w Warszawie, zaczęły się rozruchy, wkroczyło wojsko.

XIII

Znajomy Basi przemysłowiec Cegielski został aresztowany za stawianie oporu władzy, po kilku dniach jednak go wypuszczono, Basia się martwiła, odwiedził ja w końcu. Nie przejął się on aresztowaniem, ba nawet zaczął bronić rząd, Basię to przeraziło więc przestali o tym mówić. Wkrótce pojawiły się dzieci Cegielski się pożegnał, zaczęła się zwykła wieczorna krzątanina.

XIV

Rejentowa z siostrą Michaliną zajęły się nie tylko pomocą społeczna, ale i pomocą dla więźniów politycznych, pomagały też spiskowcom. Niejaki towarzysz Sebastian zagrzewał ich do czynnej walki naprawdę nazywał się Marcin Śniadowski, hołdował ideałom socjalizmu. Chociaż był młody ludzie go uwielbiali i ufali mu, służyli pomocą we wszystkim.

XV

Marcin odwiedził rejentów, Holszański stwierdził, że nie do końca zgadza się z jego postulatami, ni podoba mu się walka zbrojna, zamach na rzycie cara wydaje mu się odrażający. To godzi w jego moralność, przerwało im wejście Cegielskiego, który nie jest co prawda czerwonym- socjalistą, ale nie ma nic przeciwko nim. Cegielski również nie pochwala zbrodni, to że przeciwnicy tak działają nie oznacza, że i oni muszą, zasada „cel uświęca środki nie jest słuszna”. Posprzeczali się między sobą o te idee splamione krwią, ale jak przekonywał Marcin nie ma innego wyjścia. Po opuszczeniu mieszkania Holszańskich zgnębiony Marcin z poczuciem, że nie przekonał tych ludzi ruszył do domu tam czekali już na niego żandarmi.

XVI

Rejentowa wybrała się do siostry, która przysłała służącą żeby pożyczyła burki (nie wiem co to albo płaszcz, albo nakrycie głowy), tak była tym zdziwiona, że poszła zapytać po co jej ona. Michalina była zaaferowana wyjeżdżała gdzieś, okazało się, że przyjechał jakiś działacz rewolucyjny, przysyła go Maria Hłasko. Musi się ukrywać bo maja go aresztować Michalina chce mu pomóc i przeprowadzi go przez granicę. Wynajęła już powóz dla siebie i niby dla chorego Janusza, którego ma udawać rewolucjonista. Jechali niby do doktora, Michalina nie dała się przekonać mężowi, by tego nie robiła pojechała. Daniel niepotrzebnie się martwił Michalina świetnie sobie poradziła, mąż się mimo wszystko wściekał. Wyszedł z domu i skierował się do Basi tam zaczął żalić się na niedobrą żonę, strapił się jeszcze bardziej gdy dowiedział się, że Basia w nocy miała rewizję. Przypuszcza, że to przez to iż często pisuje do Marii Hłasko, która jest zamieszana w różne sprawy. Basia była podniecona tą rewizją, miała poczucie, że i ona wzięła po trosze udział w rewolucji. Daniel przyznał się siostrze, że czuje się nieszczęśliwy za bardzo kocha żonę, a ona się nim nie przejmuje. Postanowił zmienić coś w swoim życiu, ale po powrocie do domu nic się nie zmieniło. Parę dni później Michalina odwiedziła Basię prosząc ja by pomówiła z Cecylią, może zdoła ja przekonać, by się opamiętała. Powiedział też o aresztowaniu Marcina spiskowca, ale Basia nie słuchała myślała o Adze i jej liście, który nie był tak radosny jak zwykle.

XVII

Agnieszka u Rembiszówny spotkała swoja starą znajomą Zosię, którą spotkała w szkole w Kalińcu. Dziewczyn było siedem, wszystkie miłe i urocze, Zosia wyznała koleżance, że straciła wiarę. Aga mimo wszystko wierzyła w Boga, nie rozumiała buntu koleżanek przed spowiedzią. Postanowiła jedna, że będzie się z nimi solidaryzować, kiedy ksiądz się dowiedział o tym buncie zrobił im awanturę, ale dziewczyny były nieugięte. Przełożona wezwała do siebie Agę, przekonywała ją by jednak poszły do kościoła, nie strajkowały. Ona od następnego roku obiecuje znieść religię i wprowadzić etykę. Aga opowiedziała koleżankom wszystko, stwierdziła, że jej żal przełożonej i może by jednak ustąpiły. Kwestia pozostała nie rozstrzygnięta, następnego dnia Aga pojechała do domu Spotkała w Kalińcu panią Celinę, wiedziała o jej romansie, nie podeszła do niej i się nie przywitała.

XVIII

Basia nie miała zamiaru wtrącać się do życia Celiny, ale żeby spełnić prośbę bratowej zaprosiła ją do siebie, kobieta się ucieszyła i przyszła wkrótce z Wacusiem. Zachowywała się dziwienie na jak wolny człowiek, ale jak ktoś bardzo zgnębiony, była małomówne i w ogóle się nie uśmiechała. Janusz przychodził do niej czasem, ale był zimny i oziębły, Celina czuła się poniżona. Zachowywała się Celina ciągle jak na głodzie, nawet do dziecka nie miała serca, nie protestowała zbytnio gdy Kotelba wziął syna na lato. Cieszyła się, że będą z Januszem sami, czuła się jak nad przepaścią błagała Janusza by kazał jej odejść bo ona nie ma sił, chce popełnić samobójstwo. On jednak pytał czy jest jej z nim źle i ona znowu wracała do życia, łudziła się, że może chociaż trochę mu na niej zależy. Po tej krótkiej wymianie zdań Janusz znowu ją opuścił.Chciała popełnić samobójstwo, ale zauważyła papierośnicę, którą zostawił, a to oznaczało że chociaż po nią wróci, „Życie było uratowane”.

XIX

Janusz pojechał do Ceglarskiego, który stwierdzi, że przyjaciel jest chory na siebie, z tego samolubstwa wtrąca się do grobu. Cegielski czuje wyrzuty sumienie, że jest bogaty podczas gdy inni cierpią biedę. Janusz wrócił do miasta spotkał tam Agnieszkę strasznie ucieszył go widok energicznej kuzynki, zaprosił ja na ciastko do cukierni. Dziewczyna chętnie się zgodziła, świetnie się razem bawili, Janusz był bardzo radosny i szczęśliwy. Agnisia pożegnała się z nim i powiedział, że chętnie znowu go zobaczy, jutro jednak wraca do Warszawy.

XX

Rewolucja zaczęła przygasać, Basia miała coraz to więcej zmartwień, głównie z dziećmi. Tomaszek nie chodził do szkoły, psocił, zaciągał długi w sklepach, Emilka zadawała się z różnymi chłopcami, którzy podziwiali jej urodę. Dzieci spostrzegły, że matka nie ma sił im się sprzeciwiać przestali się z nią wkrótce liczyć. Postanowiła Basia, że to jej ostatni rok w mieście, dzieci odda się na stancję. Agnieszka bez problemów zdała ostatnie egzaminy i ostatecznie skończyła edukację, pozostała dwójka miała poprawki. Najstarsza córka miała swoje plany chciała wyjechać na uniwersytet do Szwajcarii, ma zamiar studiować w Lozannie przyrodę. Bogumiłowi przypomniała się od razu Ksawcia, ucieszył się jednak, że córka jest ambitna i obiecał jej pomóc.

XXI

Kilka dni po przybyciu do Serbinowa Agnieszki odwiedził Niechciców Janusz. Aga ucieszyła się z przyjazdu kuzyna, byli przez te kilka dni prawie nierozłączni, lubili swoje towarzystwo. Pewnego razu schronili się przed upałem w pokoju Agi, rozmawiali o miłości, ale nie mieli wspólnego zdania więc porzucili ten temat. Janusz przytulił głowę do nóg Agi, która gładziła ręką jego włosy, Aga nagle oświadczył, że ona nie zazna miłości. Janusz powiedziała, że taki cud jak ona zasługuje na miłość, ich usta się spotkały Agnieszka oprzytomniała na łóżku zepchnęła z siebie Janusza, który zasmucony wyszedł. Następnego dnia Janusz unikał jej towarzystwa, ona czuł, że nią gardzi bo okazała się łatwa. Pobiegła z nim kiedy wychodził do ogrodu chciała mu wytłumaczyć, że nie powinien czuć się zobowiązany. Za chwilkę znowu się całowali, od tego czasu Aga żyła w ciągłej rozterce nie wiedział co się z nią dzieje, co czuje do Janusza co czuje on. Janusz bał się, że w końcu i dla Agi stanie się jak dla pozostałych obojętny, ona miała wyrzuty sumienia w stosunku do Cecylii, ale traciła głowę gdy ukochany ją całował. Umówił się pewnego wieczoru z nią w jej pokoju, ale mimo, że Aga czekała nie przyszedł, okazało się iż przybył posłaniec po Janusza Celina zachorowała i ten wyjechał. Basia i Bogumił na widok twarzy zrozumieli, że ten „bęcwał” zawrócił w głowie ich córce, Aga cierpiała, tęskniła za Januszem, który napisał dopiero po dwóch tygodniach. Był z Celiną w sanatorium w Poznaniu, list był zdawkowy, Janusz poradził jej by znalazła sobie kogoś godniejszego jej uwagi. Nie odpisała na ten list poczuła się zdradzona, wyjechała z Serbinowa do Szwajcarii.

XXII

Po długiej podróży pociągiem dotarła Aga do Lozanny, ruszyła do domu Naty Sztumaskiej, którą znała z Warszawy. Natalia ucieszyła się na tak niespodziewany przyjazd przyjaciółki, czekała jednak na kolegę Nussena, postanowiła, Aga ważniejsza i napisała mu liścik. Ten chłopak tez jest z Kalińca, była tu jeszcze pani Woynarowska, dziwna osoba studiowała cztery lata ciągle coś innego, w końcu wyjechała. Poszyły więc obie wynająć pokój dla Agi, znalazły bardzo ładne i miłe mieszkanko. Aga zasnęła szczęśliwa, szybko przyczaił się do codziennych zajęć polubiła zajęcia. Agnieszka słyszała dużo o Marcinie Śniadowskim, który obecnie był gdzieś w Niemczech, miał wrócić po Nowym Roku, wszyscy pokładali w nim nadzieję, wierzono, że on kiedyś zmieni losy Polski. Natalia wyjaśniła dziewczynie, że ma wielbiciela, cóż ona może jednak poradzi, że nie kocha tego Nussena? Sprawiało Naty przyjemność szczycenie się tym podbojem. Michał Nussen był Żydem, miłym, zabawny, lubił on Agę, a i ona jego. W styczniu Naty zachorowała, Agnieszka poszła ją odwiedzić, wstąpiła też na obiad do Sztoka, pewnego Żyda, który prowadził tanią kuchnię. Tam zobaczyła go po raz pierwszy, stał pod oknem tyłem do niej, ale kiedy weszła obrócił się w jej stronę i obdarzył uśmiechem. Nie był podobny do Janusza, a jednak Adze ten uśmiech przypomniał ukochanego, po chwili wahania podszedł do niej i się przedstawił: Śniadowski. Przerwało im wejście pozostałych, którzy poznali kolegę i pragnęli się z nim przywitać. Aga nie usiadła przy stole Śniadowskiego, postanowił, że jej się nie podoba, chociaż musiała przyznać, że jest przystojny. Niepostrzeżenie wymknęła się przygnębiona.

XXIII

Pewnego dnia przypadkiem spostrzegła Marcina w towarzystwie Natalii i innych dziewczyn, zawsze był otoczony przez wielbicieli i wielbicielki. Tym razem dostrzegł ja pierwszy i poprosił by poszła z nimi, nie dała się przekonać, wymawiała się biblioteką. Marcin nie dał się zbyć i za chwilę znowu ją odszukał, ucieszył się na jej widok i zaczął z nią przekomarzać, że na pewno tutaj na niego czekała. Dziewczyna się zdenerwowała i stwierdziła, że z niej drwi, on powiedział, że od kilku dni chce z nią porozmawiać. Zaczęli się wspólnie śmiać i przekomarzać, ruszyli gdzieś bez celu. Marcin miał jeszcze zebranie polityczne, na które Aga nie chciał iść ją to w ogóle nie zajmuję. To zasmuciło chłopaka, ale znalazł jakąś przyjemność w sprzeczaniu się z nią. Niestety Marcin musiał wracać, pożegnali się rozstali. Następnego dnia czekał na nią pod jej mieszkaniem, żeby odprowadzić ją na Uniwersytet.

XXIV

Aga całe dnie spędzała z Marcinem, śmiali się razem, bawili, to się jednak zaczęło zmieniać chłopak stał się ponury, zamyślony, nie chodził już tak ciągle za nią. Chociaż Aga próbowała udawać, że jej to nie rusza i nawet się z tego cieszy, cierpiała. Na niczym nie mogła się skupić nic jej nie cieszyło, nawet nauka nie sprawiała jej radości. W końcu Marcin wyznał jej, że to partia go tak zajmuje, na nic nie ma czasu, teraz tez wybiera się na zebranie. Agnieszka zdruzgotana udał, że też się wybierała na to zebranie poszli więc razem. Czaplic przemówił jako pierwszy, stwierdził, że ich droga prowadzi przez wolność do socjalizmu. Będą więc walczyć o wolna Polskę, zaczęły się kłótnie, wymiana argumentów między socjalistami a Wieczorkiem, któremu nie podobał się socjalizm. Zebranie się skończyło, Aga wyszła niepostrzeżenie, Marcin ja odnalazł, ona stwierdził, że takie debaty mogą nie mieć końca. Marcin wyznał, że wykorzystuje niewiedzę, tego co grozi ludziom za podejmowanie takiego ryzyka, ale jest to konieczne, dla uzyskania wolności. Boi się, że ludzie wpadną w skrajny nacjonalizm, to jest ryzyko, które musi podjąć. Basi, żal się zrobiło Marcina tyle odpowiedzialności na nim spoczywa. Ucieszył się, że ona tak o niego dba, nie chce jej ednak skrzywdzić, ruszyli do domu.

XXV

Kilka dniu później Marcin powiedział adze, że powinni się przestać widywać bo jest im ze sobą za dobrze. Aga „ nie mogła pojąc tej świetnej męskiej logiki”, wkrótce jednak wyjawił jej, że istnieje inna kobieta. Aga poczuła się zdradzona i dotknięta, ale żeby zachować resztki dumy stwierdził, że on się przecież tylko przyjaźnią więc nie ma tu czego zrywać. Zapytała kim jest ta kobieta, Marcin wyznał, że wyjechała ona do Paryża Ksawera?!

( to się powoli robi śmieszne, normalnie Moda na Sukces). Nie będzie jednak ślubu bo on kocha jeszcze inną, mimo że jest zaręczony z Ksawcią, ale ta baka jest mężatką i nie ma przed nimi przyszłości (ta kobieta to też pewnie jakaś rodzina Agi) . Agnieszka była w szoku, wstrząsnęło to nią. Wpadła Agnieszka w przygnębienie nie poszła na wykłady, cały dzień spędziła w domu, próbując sobie wmawia, że jest oki. Wieczorem przeszedł Marcin, martwił się o nią, zauważył, że ręce jej drżą wziął je w soje i już nie puścił. Dopiero przytuleni, szaleni z powodu obezwładniających uczuć, które ich ogarnęły ocknęli się na podłodze. Marcin przerażony uciekł z mieszkania Agi. Następnego dnia dowiedział się, że wpadł on nagle do Sztosa i zawzięcie flirtował ze wszystkimi pannami. Zraniło to dziewczynę, zapisała się na jakiś wyjazd botaniczny, a kiedy zauważyła Marcina z Melą jak szli pod rękę, uciekła zgnębiona. Pojechała na cztery dni, zbierał jakieś okazy do zielnika i flirtowała z chłopakami, ostatniego dnia jednak płakała cicho w poduszkę. Wróciła i oczywiście zaraz spotkała Marcina odprowadził ją do domu, usiadł naprzeciwko niej powiedział, że on nie może kochać, ani jej ani Meli, bo on jest socjalistą a miłość zaburza obraz świata. Zaraz jednak zaczął sobie przeczyć, że nie mógł tu bez nie wytrzymać, jak mogła go tak zostawi? Padli sobie w końcu w objęcia, wyznał jej, że już napisał list do tej starszej kobiety, że z nimi koniec. Zaraz napisze też do tej drugiej, Aga się jednak przeraziła, nie chciał by jakaś kobieta cierpiała z jego powodu. Postanowili więc zaryzykować bycie ze sobą co będzie to będzie. Aga postanowiła, że o Januszu powie mu kiedyś.

XXVI

Aga musiała wracać do kraju, Marcin się smucił, pewnego dnia nie przyszedł na umówione spot akie, siedział w domu przygnębiony, miał wyrzuty sumienia, zajął się ich związkiem, a zaniedbał partię. Okazało się jednak, że nie to go dręczyło, przyszedł list o Diany, tej starszej kobity, którą kochał, lit on niego nie znalazł jej widać wyjechała. Poza tym przyszedł list z Paryża pełen rozpaczy i Wyrzyków, chęci widzenia ukochanego. Marcin nie wiedział co robić, kazała mu Aga jechać, opowiedziała mu tez o Januszu i że teraz rozumie iż będzie lepiej kiedy się rozstaną. Następnego dnia wyjechała do domu mieli się już nie spotkać Marcin wyjeżdżał do Anglii. Podróż minęła szybko, ale Aga była w rozpaczy, nie wiedział co robić, w końcu napisała kila pocztówek do ukochanego, że ma nadzieję, iż wszystko będzie dobrze. Dopiero kiedy na stacji zobaczyła matkę rozpłakała się z żalu.

TOM IV WIATR W OCZY CZĘŚĆ PIERWSZA

I

Po przyjeździe do domu Aga zabrała się do roboty, nigdy dotąd nie pomagała w polu, teraz jednak jej się to podobało, nie musiała tyle myśleć. Wiedział od znajomych, że Marcin nie wyjechał został w Lozannie to ją ucieszyło, miała nadzieję, że jak wróci to tez tam będzie i chociaż czasem go zobaczy. Tomasze i Emilka mieli lada dzień zjechać ze szkół do domu, Emilii groziły poprawki zaś Tomasze miał nie zdać. Zdziwił ich wcześniejszy przyjazd syna do domu bez siostry, chłopak twierdził, że puścili ich wcześniej i co najdziwniejsze zdała do piątej klasy.

II

Matka nie mogła wyjść ze zdziwienia, Tomeczek tłumaczył, matka dyrektora zachorowała i ten musiał zamknąć wcześniej szkołę w tym zamieszaniu zaliczyli mu wszystkie przedmioty. Dyrektor musiał przecież przed wyjazdem podpisać wszystkie cenzury, której Tomaszek nie wziął, bo przecież szedł pieszo do domu i by się pobrudziła, a po za tym jej jeszcze nie wypisali (no mistrzem kłamstwa to chłopak nie zostanie). Nie wszyscy nauczyciele wpisali mu do tej cenzurki oceny więc kazał przysłać ja do Serbinowa. Pożyczył tez od kolegi pięć rubli na kapelusz, ale skoro zdał to pomyślał, że rodzice mu przebaczą. Niechcic dał chłopcu pieniądze, żeby oddał chłopakowi od, którego pożyczył. Przepadła na cały dzień cała rodzina się martwiła gdzie on się włóczy, wrócił dopiero późno w nocy. Basia na niego czekała, chociaż chciał ją ominąć poczuła, że śmierdzi wódką. Poszła spać zmartwiona, ale obudziła się koło północy czuła przeciąg, okazało się, że Tomaszka nie ma w pokoju, okno było otwarte. Basia zamartwiała się czekając na syna, zasnęła dopiero po drugiej, nie doczekała się jego powrotu. Rano kryła syna przed mężem, mówiła, że był u sołtysa, a śpi tak długo bo przecież szedł tak długo. Wstał dopiero o dziesiątej Basia zaczęła go wypytywać o kapelusz, zaczął kręcić i w końcu powiedział, że pożyczył od Bodzia, i wcale nie wyłudził od taty pieniędzy bo ten sam mu dał. Uciekła Tomaszek do siostry, Basia zgnębiona poszła do mleczarza, który przyszedł po nieszczęsny kapelusz. Tomaszek wkręcił służącej, że chce pożyczyć na chwilę kapelusz Bodzia ta mu dała, ale on Dotą go nie oddał. Basia zawstydzona oddała kapelusz. Odebrała listy od nauczycielki ze szkoły Tomaszka, która pyta jak się czują w domu bo podobno ktoś jest chory i dlatego Tomaszek musiał wcześniej wyjechać. Dostała też Basia rachunek od Nussena za koszule i krawaty, które wziął Tomaszek na kredyt. Basia przypuszczał, że po aby je od razu sprzedać, bo w jego plecaku ich nie znalazła (Boże, ale tępak). Bogumiłowi ludzie donieśli, że syn pił wczoraj na umór wszystkich chłopów częstował, przyłapali go jak gruchał w krzakach z Olcią Chrobotówną. Bogumił wściekł się na syna dorwał go i o mało by go nie sprał, ale go żona powstrzymała. Dzieciak uciekł, a Bogumił załamany zamknął się w pokoju.

III

Basia cierpiała z powodu zachowania syna, Aga była zasmucona całą sytuacja i po raz pierwszy od powrotu z całego serca zatęskniła za Marcinem. Wyjawiła matce, że kocha człowieka idei, ale nigdy nie będą razem, Basia najpierw się ucieszyła bo ona też całe życie chciała pokochać takiego człowieka. Usłyszała jednak, że córka cierpi i było jej źle, przerwał im Bogumił, który przyniósł cenzurkę Tomasza, nie zdał oczywiście. Bogumił postanowił go wysłać do warszawy do szkoły technicznej gdzie uczą budowy maszyn. Bogumił pogodzi się w końcu z synem, Basia nic nie powiedział mężowi o koszulach, tylko modliła się o rozum dla syna.

IV

Celina była chora, majaczyła, wydało jej się że Janusz jest u niej i właśnie wychodzi z domu pobiegła w gorączce za nim prosto do jego gabinetu. Mężczyzna patrzył na nią ze zdziwieniem, nie mógł się nadziwić temu co mu opowiadała, poznała, że jest bardzo chora, ale ta mania na jego punkcie bardzo mu się spodobała!!!? Wysłał ją wniebowziętą radością ukochanego do jej domu obiecał, że nie długo ją odwiedzi. Ten stan trwał już trzy lata, rok Cecylia nie widział syna, ale nie tęskniła za nim miłość, a właściwie już tylko cierpienie było najważniejsze. Mijały dni Janusz nie przyjeżdżał, zauważyła go dopiero po tygodniu na ulicy z jakąś kobietą. Zrozumiała, że to koniec, napisała list, że to jest skończone, że on ją tyle czasu mamił, ale ona teraz widzi, że ma inną. Janusz nie odpisał na list, nie przyszedł, Celina dostała anonim, że jej mąż znalazł sobie inna kobietę. Wyszła na ulice i chodziła w kółko miała nadzieję, że spotka Janusza, on zaprzeczy wszystkiemu i będą szczęśliwi. Rzeczywiście go spotkała, ale on potwierdził, że nic do niej ni czuje i że na rękę mu to, że chce się rozstać z nim. Celina uciekła załamana, Janusz nie przejął się tym specjalnie, dopiero następnego dnia przyszła po niego służąca Celiny, nie potrafi dostać się do jej domu. Janusz pobiegł do Celiny, okazało się że popełniła samobójstwo, wypiła jodynę, ledwo żyła jak jej ukochany się pojawił. Celina umarła koło południa w strasznych cierpieniach, napisała krótki liścik, że nikogo nie wini chciała skończyć to straszne życie. Basia i Agnieszka strasznie się tym przejęły, pojechały na smutny pogrzeb byłej nauczycielki. Janusz wyglądał na załamanego podobno cały miesiąc chorował.

V

Niechcicowie dostali wiadomość od Oktawii, że urodziła syna, a w krótkim czasie przyszedł list od Anki Niechcicówny z Włoch. Była tam podobno szczęśliwa, pisze do wujostwa bo nie ma do kogo spotkała wielu spaniałych ludzi w Italii. Basia i Bogumił nie wiedzieli co o tym sądzić, Agnieszka od razu rozpoznała, że kuzynka jest zakochana szybko odpisała jej na list iż ją rozumie, bo sama kochała. Wkrótce jednak pożałowała tego listu, ale był już wysłany. Zbliżał się wrzesień Niechcicowie pojechali odwieźć dzieci do szkoły po drodze wstąpili do opery, Aga strasznie się tym ekscytowała zależało jej żeby rodzicom się spodobało. Rodzice byli zachwyceni i z poczuciem obcowania ze sztuka wracali do Serbinowa. Tam czekał na Agnieszkę list od Marcina.

VI

List zawierał wyznanie cierpienia z powodu nieobecności ukochanej, nie odzywała się do niego trzy miesiące, a on tutaj szalej z rozpaczy. Tak łatwo przyszło jej wyrzucenie go z serca podczas gdy on nadludzkim wysiłkiem się z nią rozstał. Po tym zbiorze obelg i wyznań postanowiła Aha natychmiast jechać do Lozanny. Bogumił i Basia wydobyli od córki, że musi jechać bo narzeczony ją potrzebuje, zdziwili się tymi tajnymi zaręczynami, ale ustąpili. Ojciec się z nią pokłócił bo nie rozumiał dlaczego chce wszystko poświęcić dla tego mężczyzny. Aga wyjechała przygnębiona, ale kiedy dotarła do Lozanny, i zobaczyła czekającego na nią Marcina wszystkie wątpliwości uleciały, była szczęśliwa do szaleństwa.

VI

Młodzi byli ogromnie szczęśliwi nie mogli bez siebie wytrzymać nawet godziny, napisali do rodziców Agi i matki Marcina, że się zaręczyli. Otrzymali listy gratulacyjne, pewnego dnia Marcin opowiedział jej o tym jak walczył, pewnego razu miał rozkaz podłożenia bomby czekał na zmianę z jakimś chłopakiem Az pojawią się ludzie których mieli wysadzić. Miał szczęście, bo owi ludzie pojawili się nie w czasie jego dyżuru, jego zmiennik musiał zginąć aby dokonać zamachu. Być może z kraju przyjdzie i dla niego taki rozkaz będzie musiał go wykonać. Ukochana go uspokoiła i powiedziała, że nie mogą bać się śmierci, żeby o tym nie myślał. Przyszły nie dobre wiadomości z ojczyzny, przyjaciel Marcina też buntownik został powieszony. Marcin sposępniał, a Aga wiedział co mu chodzi po głowie, oświadczył, że muszą wracać do Krakowa, on tak się ucieszył, że od razu stał się radośniejszy. Opowiedział jej o swoim życiu, przyjechał do Kalińca, ale spędził tam zaledwie jeden dzień bo żandarmi go aresztowali, o dziwo nie za działalność spiskową, ale za paczkę, jaką wysłał do kolegi Borysa. Rosjanie jednakże ja przechwycili i go wyśledzili, paczka zawierała instrukcję szyfrowania i kamień, który temu służył (technika rodem z epoki kamienia łupanego). W Kijowie gdzie go przewieziono poddawano ciągłym przesłuchaniom, ale Marcin do niczego się nie przyznawał. W końcu po dziewięciu miesiącach go złamali, przeszukali dom jego wujka, który mieszkał w Rosji i znaleźli jakaś zakazaną książkę, którą czytał jego młodszy kuzyn, w dodatku robił notatki, a pismo miał podobne do tego z list więc to on jest winny. Przyznał się więc, że to on pisał ten list, nadali mu więc nadzór i wysłali do domu. Ten nadzór przeszkadzał mu jednak w działalności spiskowej, w końcu musiał uciekać z kraju.

VIII

Nie pojechali jednak do Krakowa, przyszły wieści z kraju, że wszystkie spiski mają byś rozwiązane. Ludność za granicą ma się zbroić, czekać na dogodny moment do ataku, Aga nadrabiała zaległości w nauce i po dwóch miesiącach nauki zdali egzaminy, mogli pojechać na wakacje. W Serbinowie cieszono się z przyjazdu Agi i jej szczęśliwych zaręczyn, ona chociaż się cieszyła całe dnie pisała listy do ukochanego, codziennie otrzymywała od niego odpowiedzi. Nie obeszło jej nawet zaproszenie Janusza, chociaż poczuła satysfakcję, że za nią tęskni. W jednym z listów napisał jej, że jeśli chce to mogą się pobrać kiedy będą w Belgii gdzie zamierzali się przenieść po wakacjach. Aga dotąd o tym nie myślała odpisał, że nie zależy jej na ślubie i nie chce go do niczego zmuszać muszą wspólnie przedyskutować. Po kilku tygodniach Aga nie mogła się wreszcie doczekać spotkania ukochanym zachowywała się przy tym jak pijak.

IX

W Belgii żyli sobie spokojnie i szczęśliwie, nie potrafili wziąć się porządnie za przygotowania do ślubu toteż wkrótce o nim zapomnieli. Spotkali tam pana Tytusa Jerzego Niechcica, który był jakąś bardzo odległą rodziną Agi. Ogromnie się zaprzyjaźnili Tytus był dobrym człowiekiem już po czterdziestce miał żonę i dzieci, był zabawny i radosny. Aga i Tytus bardzo się ze sobą zaprzyjaźnili mieli podobne poglądy i stosunek do świata, Marcin nie był zazdrosny o Tytusa sam go bardzo podziwiał, po za tym Aga każdego dnia dawała mu dowody swojej miłości. W końcu Tytus wyjechał, zakochani zaczęli na serio planować ślub, wyznaczyli w końcu ostateczną datę, rodzina przysłała kartki, kwiaty, życzenia, ojciec Marcina, który był na niego śmiertelnie obrażony przysłał mu z okazji ślubu pieniądze. Aga trochę się przestraszyła ślubu, zobowiązań, ale po kilku chwilach wątpliwości uświadomiła sobie, że kocha Marcina do szaleństwa nie musi przestać mówić o takich głupotach. Mimo licznych sprzeczek ideologicznych i braku zainteresowania działalnością socjalistyczną Agi nic nie był w stanie ich rozdzielić. Postanowił Agnieszka przysłużyć się społeczeństwo i przenieść do Warszawy gdzie będzie prowadzić kooperację, Marcin ucieszył się, ale zmartwił go fakt rozstania z żoną, wspierał ją jednak.

X

Minęły dwa lata odkąd Aga teraz już Śniadowska nie była w Serbinowie, postanowił w końcu odwiedzić rodzinę, wszyscy ucieszyli się z jej przyjazdu Bogumił przytył, Basia trochę chorowała, ale wszyscy byli szczęśliwi Emilia pomagała matce w domu po skończeniu szkoły Tomaszek pojechał do Warszawy się uczyć. Leon Woynarowski miał się dobrze, jego córka wyszła za mąż za Stanisława Ostrzeńskiego i urodziła mu bliźniaki. W domu było jak zwykle pełno roboty i Aga chętnie pomagała, rozmawiała dużo z siostrą, która okazała się nieszczęśliwe zakochana, rodzina chłopaka uważała ja za biedną. Nazywał się Stasiek Kozarewicz, uczył się w Krakowie, Aga współczuła siostrze. Przyjęła wkrótce zaproszenie wujostwa i wyjechała na trochę do Kalińca, Janusz przeniosła się do Otwocka, Anzelm radził sobie świetnie w Rosji. Po za tym wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi na swój sposób.

XI

Michalina wydała uroczysty podwieczorek na który zaprosiła Woynarowsikiego, Rejentów, oraz Ceglarskiego. Agnieszka trochę wypiła, bo Bodzio co rusz podsuwał jej kieliszek. Pokłócili się o sprawy polityczne, nie mogli wspólnie dojść do jakiś sensownych wniosków. W końcu Aga poszła spać, ale nie umiała zasnąć i zaczęła pisać list do ukochanego z samego rana wyruszyła z powrotem do Serbinowa.

XII

W Serbinowie zastała Aga list od Hipolita Niechcica, który przesyłał opłatek i życzenia, narzekał na brak pieniędzy, młodsza córka nie umiała znaleźć pracy, słowem jednak nie wspomniał o ich starszej córce Ance. Nie mieli Niechcicowie od trzech lat od niej wieści, nie czekali jednak długo, a i ona napisała. Ma syna dwu i pół letniego Wojtka (Ocia), żyje jej się biednie w Warszawie, Niechcicowie postanowili zaprosić ją z synem na święta. Okazało się że Anna nie ma męża, ojciec Ocia jest żonaty, chociaż Henryk chce się rozwieść dla niej z żoną ona mu na to nie pozwala. Agę postawa kuzynki wzrusza, czekając na jej przyjazd mieli niespodziewanego gościa proboszcza Komodzińskiego. Był to człowiek rubaszny, otyły, ale niesamowicie otwarty, nawet Agnieszce przypadł do gustu kazał jej wracać do męża i dzieci płodzić. Następnego dnia miała przyjechać Anna i Tomaszek, pojawił się on jednak niepodziewanie dzisiaj. Twierdził, że go okradziono palto zdarto mu po prostu na ulicy, natomiast walizkę zostawił na chwilę przy bramie, poszedł wezwać dorożkę, a gdy wrócił już jej nie było ( ma chłopak fantazję). Tomaszek opowiedział, że spotkał niedawno na ulicy Ankę Niechcicównę i poznał jej syna, Maria Hłasko przesyłał też list do Niechciców. Pisała, że ich syn jest w niebezpiecznym wieku, zdarzyła jej się też nieprzyjemna sytuacja ukradziono jej futro, a jednej z pensjonarek walizkę. Niechcicowie się załamali to tym Tomaszek zainspirował się zmyślając historię swojej rzekomej tragedii. W dodatku Maria dawała im do zrozumienia, że nie chce go u siebie, Basia się załamała. Bogumił wściekły uciekł z domu, Tomaszek w końcu przyznał się matce do oszustwa, zastawił te rzeczy w lombardzie, potrzebował pieniędzy bo ma plan, chce odzyskać Jarosty, które kiedyś rząd im skonfiskował. Dowiedział się już za te pieniądze, że można wydzierżawić Jarosty na wieczność. Postanowił więc pożyczyć pieniądze od Ceglarskiego na to przedsięwzięcie, Basia była przerażona, kazał synowi zaprzestać tych działań, ale on nie chciał słuchać. Basia przypomniała, ze trzeba jechać po Ankę. W tym czasie Bogumił rozmówił się z synem, nie da mu już więcej żadnych pieniędzy i nie odkupi zaginionych rzeczy. W pokoju rozległ się dźwięk wozu, Basia i Anka przyjechały.

XIII

Ocio wszystkich oczarował lgnął do ludzi, uśmiechał się wnet pokochał całą rodzinę, a i oni jego obdarzyli miłością. Agnisia otrzymała paczkę od męża przysłał jej jemiołę i karteczkę ze słowami miłości. Ania chętnie słuchała o szczęściu domowników, Basia w nocy miała sen zobaczyła przed sobą siedzących ludzi- lalki zaczęła je dźgać, jednocześnie poczuła, że i ja ktoś pcha szpikulcem był to Toliboski. Zaczęła jęczeć, cały dom zleciał się do jej pokoju, Basia dostała ataku wątroby. Anka zajęła się stryjenką i nawet lekarz okazał się niepotrzebny. Basia rano czuła się lepiej, zaczęli przystrajać choinkę Ocio wpadł w euforię i przemożną chęć pomagania, był jednak dość niezdarny i wszyscy świetnie się bawili patrząc na jego poczynania. Święta minęły i Ania musiała wracać, Basia zagadała ją o ojca Ocia podziwia Anie, że sama sobie radzi, ona wyjaśniła, że Henryk ma starszą od siebie żoną, którą kiedyś bardzo kochał, ona nie chce unieszczęśliwiać tej kobiety. Wojtuś jest usynowiony przez ojca, bo Henryk nie ma innych dzieci, Ania czuje też że nie kocha go już. W końcu wyjechała w Serbinowie wszyscy za nimi tęsknili.

XIV

Stefan Olczak przyjęty przez Niechcica na miejsce Kotelby ożenił się Wiktą Kolaszczanką. Była to dziewczyna ładna i nie biedna, Olczak otrzymał od jej rodziców ziemię, z czego bardzo się cieszył. Tomaszek oczywiście upił się na weselu do nieprzytomności , nie puścili go już na poprawiny. Aga z Emilcią poszły bawiły się bardzo dobrze, pojawił się też ksiądz Komodziński.

XV

Aga zaczęła rozmawiać z księdzem, opowiedział o swoim ślubie i o tym, ze ksiądz nie chciał im dać ślubu bez spowiedzi, której oni z kolei nie chcieli, w końcu ustąpił jak zagrozili, że zmienią wiarę. Ksiądz stwierdził, że ten kapłan pewnie miał nadziej, że się w końcu opamiętają i wziął ich grzechy na siebie. Ogólnie zaczęli rozmawiać o kościele, wierze, Bogu, w końcu Aga powiedziała, że taki ksiądz jak on zdarza się rzadko mimo, że się z nim nie zgadzał polubiła go i jego idealizm. Ksiądz też ją lubił nawet ja stwierdził z tym lekkim seplenieniem. Basia martwiła się znowu o syna, który uciekła jednak na poprawiny, była niepocieszona, że ksiądz do nich nie zajrzał, Aga tłumaczyła, że czuł się niezdrów. Kilka dni po wyjeździe Tomaszka i Agi do Warszawy, ksiądz umarł, na zapalenie płuc. Bogumił na pogrzebie księdza podszedł do starego Sołtysa i zapytał „No, kumie, który z nas tera z brzega?”

TOM CZWARTY WIATR W OCZY CZĘŚĆ DRUGA

I

Bogumił postanowił drenować ziemię, miało to przy po mocy maszyn spulchnić ją i sprawić, że plony będą lepsze. Nie robił tego Bogumił dla pieniędzy bo i tak nic by mu z tego nie przypadło, dla samej satysfakcji to czynił. Danielecki nie odpisał na plany Niechcica, doszło im do tego jeszcze zmartwienie z Tomaszkiem, który nie zdał do następnej klasy. Odwiedził ich znajomy Basi Wiktor Jarzmanowski zapoznał się z sytuacją ich syna i zaproponował, że przyuczy go na kolejarza. Pojechał więc chłopak, napisał wkrótce do nich Anzelm czy by nie chcieli sprzedać tych placów co kupili, bo teraz jest ich najwyższa cena. Postanowili pojechać więc w tej sprawie do Kalińca, u Daniela i jego żony dowiedzieli się, że Anzelm ma się żenić. Zaproponował im, ze odkupi owe place za 9 tys. Strasznie się ucieszyli, mężczyzna potrzebował tej ziemi bo zamierza zamieszkać tu z żoną i założyć fabrykę. Jego narzeczona była ładna, ale biedna. Niechcicowie wrócili do Serbinowa Basia miała złe przeczucia.

II

Dwa dni późnie wrócili by podpisać umowę u rejenta, spotkali tam wszystkich, którzy kupili place. Wrócili do Serbinowa szczęśliwi, że ubili interes, w domu czekała na nich kartka od Agnieszki, która ma wpaść na dzień, bo wraca do męża. Przyjechała szczęśliwa, jechała do Londynu, Bogumił ją odwoził na pociąg wstąpił nadać jeszcze depeszę do Danieleckiego, oraz porozmawiać o drenażach w firmie, która miała się tym zająć. Tam dowiedział się przypadkowo, jak Anzelm ich oszukał odkupił od nich place za bezcen a sam sprzedał jakiejś spółce za grube pieniądze. Bogumił się wściekł, ale wrócił do domu i się uspokoił martwił się brakiem wieści od Danieleckiego. Basia powiedział mu o chorobie Janusza, Anzelma zaś zaczęła usprawiedliwiać, na pewno nie wiedział o tej spółce gdy odkupywał te place, miała farta. Tymczasem list wysłany do Danieleckiego wrócił, okazało się, że nie wiadomo gdzie Danielecki się podziewa. Pojechał Bogumił do Kalińca nie zdecydowany co robić z tym drenowaniem, najpierw stąpił do Daniela, żeby powiedzieć parę słów prawdy Anzelmowi. Zastał tam jednak konającego Janusza, miał zapalenie opon mózgowych, Michalina była zrozpaczona, Bogumił chciał pomóc poszedł po lekarstwo do apteki, wszedł po drodze i podpisał umowę o drenowanie. Wrócił do Michasi, ale ta zasnęła, posiedział więc przy chorym Januszu.

III

Janusz dostał strasznego ataku, Bogumił z przerażeniem przyglądał jak ten się miotał, wnet przybył lekarz i dał mu coś na uspokojenie. Bogumił wrócił do Basi zmienił go przy chorym Ceglarski, Basia zgodziła się pojechać do Kalińca. Ceglarski czuwał przy chorym, który obudził się i zaczął coś majaczyć, zmarł nad ranem. Bogumił i Basia nie zdążyli, Michasia była zrozpaczona, wyszli z mieszkania i poszli załatwić ten drenarz trzeba było płacić zaliczkę, Basia ofiarował swoje pieniądze z placów, skoro nikt nie chce pożyczyć. W Serbinowie czekał na niego list od Dalenieckiego, sprzedał on Serbinów.

IV

Danielecki pisał, że przebywał w Egipcie z powodu choroby, postanowił sprzedać Serbinów krewnemu Owruckiemu. Basia zaczęła pocieszać męża, że będzie dobrze oni sobie poradzą, tym drenażem i zaliczką, która przepadła ma się nie przejmować. Pojechali następnego dnia na pogrzeb Janusza, potem udali się na obiad u Michaliny, wybuchła sprzeczka z Anzelmem o place, który twierdził, że ludzie są zawistni, bo on trochę zarobił. Wrócili do Serbinowa przygnębieni, czekały tam na nich wiadomości od Danielckiego, który rychło wczas pisał, że zabrania drenować, właśnie wrócił do Włoch. Zapowiedział, również, że przyjeżdża dopilnować sprzedaży. Wszedł do Serbinowa bez słowa, zażadał Książ zamknął się w kancelarii na kilka godzin. Następnie wezwał do siebie Bogumiła i naskoczył na niego, że wydaje mnóstwo pieniędzy, Bogumił się wnerwił, bo przecież uzgodnił niektóre wydatki z nim. Naskoczył tez na niego z tym drenowaniem, że robi tu jaką samowolkę, ale uspokoił się jak dowiedział się, że pieniądze na to poszły z kieszeni Niechcica, uznał wiec, że nie ma sprawy. Kazał mu jeszcze zapłacić zobowiązania, których się sam Danielecki podjął, nie uzgodnił tego wcześnie z Niechcicem. Ten się zdenerwował strasznie stanowczo domówił, Danielcki zagroził mu wójtem. Miał do niego takie zaufanie Bogumił tak go traktuje, ten stwierdził, że dziwne to zaufanie, skoro przysyłał tu szpiegów, wyszedł trzaskając drzwiami.

V

Bogumił wrócił do siebie położył się zmęczony na łóżku, Basia poszła zobaczyć co z nim. Dla niego wszystko straciło sens, przypomniała mu się najgorsza chwila w jego życiu, kiedy uciekał przez granicę złapali go Niemcy i zbili do nieprzytomności. Basia współczuła mężów tej traumy, zaraz jednak powrócił troski o Serbinów, Basia pocieszała męża, który czerpał teraz z niej siłę. Powiedział do niej :” Tyś dobra na ciężkie godziny. Tyś kochająca nawet kiedy nie kochasz”. Nagle usłyszano powóz to Mioduska - Danielecka jechała z nowym właścicielem Serbinowa. Letycja była bardzo barwną postacią, zachwycał się wszystkim, był miła i nie chciała nawet słyszeć o jakiś kłótniach, Niechcic ma dostać to co obiecane. Danielecki niezadowolony nie maił wyjścia, oboje wyjechali czym prędzej. Owrucki natomiast chciał na osobności porozmawiać z Niechcicami i został. Zaproponował Niechcicowi, by ten został w Serbinowie na starych warunkach. Ten jednak odmówił bo, jak to tak dwóch gospodarzy. Owrucki okazał się uczciwym człowiekiem, żywo interesował się ziemią, pochodził z zamożnej rodziny, która zbankrutowała. Ojciec umarł kiedy miał pięć lat, zamieszkał z matka w Paryżu, opiekował się nimi też Danielecki, mimo drwin rodziny postanowił zostać rolnikiem i kształcił się w tym kierunku. Jedyne tereny, które mu zostały stały się wkrótce wiele warte ze względu na budowę kolei, piaski, które się tam znajdowały miały być niezwykle ważne w budowaniu kolei. Zarobił więc na ich sprzedaży mnóstwo pieniędzy. Wtedy kupił Serbinowo, ale teraz kiedy Zbigniew poznał tak wspaniałego człowieka jak Bogumił to on może się wycofać. Bogumił polubił tego człowieka, Danielecki i tak sprzeda Serbinowo. Owrucki wyjechał, a Bogumiłowi się poszczęściło i zwrócono mu zadatek za dreny. Woynarowski zaproponował im kupno Pamiętowa, on tymczasem przenosi się do Kalińca. Owrócki strasznie się ucieszył, że będzie miał Niechcica za sąsiada. Owrucki szanował Bogumiła i słuchał jego rad, był dla wszystkich miły, ludzie go polubili. Wyjechał do Paryża pozałatwiać ostatnie sprawy i sprowadzić matkę. Niechcicowie cieszyli sięże mili tyle szczęścia.

VI

Do Basi wieczorem przyszła Olka Chrobotówna, ma wiadomość od Tomaszka on co prawda nie wie, że ona tu jest, ale wolała powiedzieć co wie chłopcu. Okazuje się, że pokłócił się z państwem u których pracował, teraz jest zatrudniony w hucie szkła. Nie chce wraca do domu bo kłamie, że rodzice się z nim pokłócili, Olka musi wraca. Pożyczyła jeszcze paniczowi 8 rubli. Basia zawstydzona oddała, obiecała przyjechać zabrać syna, rano pod pozorem wyjazdu do Kalińca wzięła konie i pojechała. Bogumił zaczął coś podejrzewać, Emilka mu powiedział, że słyszała iż chodzi o Tomaszka. Basia dotarła do huty Olesia poleciała szukać Tomaszka, ten grał sobie w karty, przerażona zaciągnęła go do domu, ten się jednak zaczął stawiać, że tu jest z kolegą Pawłowskim na praktykach. Zgodził się jechać, ale musi zabrać jeszcze coś, jak tylko wszedł do domu Basia pobiegła za nim, a ten przez okno i zaczął uciekać Basia się potknęła więc wrócił i zaczął przepraszać. Wrócili do domu, Bogumił dostał list od Jarzmanowskiego, który mówił, że musiał odesłać Tomasza, nie zdziwił się więc kiedy żona przywiozła syna. Basia przysiadła w domu do lustra i zauważyła pasmo siwych włosów, Bogumił przytulił ją, a ona się rozpłakała.

VII

Agnieszka powróciła do Polski pomogła rodzicom w urządzaniu Pamiętowa, musiała jednak wkrótce wyjeżdżać do Warszawy. Tomaszka zapisano na nowo do szkoły handlowej, Emilia z kolei dotąd radosna nagle stała się płaczliwa. Nadszedł dzień kiedy Niechcicowie na dobre wynieśli się z Serbinowa, Bogumił wyjechał jako ostatni. W tydzień po przeprowadzce dostali straszną wiadomość Zbigniewa Owruckiego zamordowano w pociągu z Rosji do Kalińca. Matka Owruckiego sprzedała Serbinów Przybylskiemu ze Środy który kupił dwór dla syna. Niechcicowie rozpaczali z powodu Zbigniewa, ale w Pamiętowie było mnóstwo roboty, Bogumił znowu miał mnóstwo roboty Basia się zamartwiała. Mieli też problemy z Emilią, która nagle opadła z sił nie chciała jeść, była zmęczona i obojętna. Basia w końcu dowiedziała się o co córce chodzi spotykała się ona całe lato ze Stasiem Kozarewiczem. Teraz on wyjechał na praktykę i napisał tylko raz, że z nimi koniec bo rodzice każą mu się żenić z inną. Wysłali więc córkę do Kalińca, żeby się trochę rozerwała, zostali więc z Basią sami.

VIII

Ostrzeńscy z Siączyc zaprosili Niechciców na przyjęcie, Basia nie była zadowolona siedziała mrukliwa, nagle jednak zachwyciła się kaktusami i wszystko stało się piękniejsze i radośniejsze. Zaczęto rozmowy o literaturze, muzyce, sztuce wszyscy byli radośni, wrócili do domu w dobrych humorach. Następnego dnia wybrał się Bogumił na spacer po polach żeby zaplanować wiosenne roboty, dzień był ciepły i zgrzał się trochę, zaczął rozmyślać o swoim życiu, rola zawsze była dla niego najważniejsza, nie dbał o stanowisko zawsze był jakby gościem, bo ziemia nigdy do niego nie należała. Zaczął modlić się w polu, zapadł wieczur i zmęczony wrócił do domu przed progiem zatoczył się i o mało nie upadł.

IX

Basia ucieszyła się kiedy wrócił do domu, ale on był osowiały zaczął coś bredzić, miał gorączkę, położono go do łóżka i wezwano doktora. Ten zarządził bańki, osądził, że to zapalenie płuc. Basia przeraziła się, ale lekarz ją uspokajał, wieczorem zrobiło mu się lepiej był przytomny i przepraszał Basię za kłopot. Czwartego dnia okazało się, że jest ropa zaczęło być groźnie, odwiedziła Bogumiła w tym czasie Ksawer teraz już stateczna matka. Popłakała się na wiadomość, że Aga wyszła za mąż za Marcina. Ósmego dnia Bogumił majaczył widział zmarłych a po wieczór zaczął jęczeć o północy zamilkł. Emilia i Tomaszek strasznie płakali przy łóżku zmarłego, przyjechała też Agnieszka. Na pogrzeb przybyło mnóstwo okolicznych mieszkańców, pochowano Bogumiła w Małocinie przy matce Basi. Aga wkrótce musiała wyjechać, Basia była przez cały czas spokojna. Chciała sama poprowadzić gospodarstwo z pomocą dzieci.

X

W Warszawie Aga wynajmowała pokoik od Huberów, znali oni Owruckiego i bardzo ubolewali nad jego zabójstwem. Przyjaźniła się tam z ciotecznym bratem Marcina Bolesiem Orłowiczem, ponieważ okazał się on niezwykle zdolnym przywódcą, wysłano go do Warszawy z Krakowa gdzie studiował biologię. Nazywano go obywatelem Śmiałkiem, Aga prowadziła w piśmie „Solidarność” kronikę światowego ruchu współdzielczego: pisywała artykuły, jeździła z odczytami po wsiach. Kosztowało to wszystko Agnieszkę dużo wysiłków, bo wiele od siebie wymagała w swoich artykułach chciała zawsze aby forma współgrała z treścią „Forma ma być jak „szkielecik” niektórych pierwiosnków - Plazama-treść ma się przez nią przelewać, promieniować. Słowu nie wolno być większym niż jego treść pojęciowa czy emocjonalna- wolno mu być mniejszym.” Ceniono jej talent i pracę, Orłowicz zaprzyjaźnili się bardzo z Agą lubili spędzać ze sobą czas. Aga zachorowała, dopadła ja gorączka, była ciągle przemęczona, w czasie choroby odwiedzała ją Anna Niechcicówna.

XI

Boleś przyszedł po kilku dniach choroby Agi nie było go w Warszawie przyszedł jak tylko się dowiedział. Przez wiosnę zostanie w Warszawie, ale potem wraca do Krakowa, Agę to zasmuciło. Miała wieści od matki jej kolega Nussen się zastrzelił, nie wiadomo co się stało, Basia ma kłopoty z Pamiętowem nie może dać sobie rady. Tak się stało, że Boleś zakochał się w Adze a miała dla niego mieszane uczucia. Pewnego dnia jednak wyjechał nie wiadomo na jak długo, Aga postanowiła odwiedzić Marcina, jechała jak zwykle przez Kaliniec. W domu zastała imprezę Emilia i Tomaszek sprosili gości ,nie bacząc na żałobę. Nie mieli czasu dla siostry, Basia nie miała siły protestować. Aga w końcu dotarła do męża zmężniał, zajmował się bowiem przygotowaniami do walki zbrojnej, Adze na jego widok nogi odmówiły posłuszeństwa. Cieszyła się strasznie, że jest z ukochanym nie mogli przestać ze sobą rozmawiać.

XII

Basi było ciężką nikt jej nie pomagał w Pamiętowie nawet ustanowiony opiekun Bożydarski, prawdziwym oparciem w gospodarstwie był Seweryn Bartołd jako administrator świetnie sobie ze wszystkim radził. Tomaszek poczuł się panem i wydawał mnóstwo pieniędzy na kolegów, którzy ciągle mu towarzyszyli. Seweryn poprosi wkrótce o rękę Emilii, Basia się zgodziła, ale miała wątpliwości to narzeczeństwo nie było szczęśliwe, ona zgodziła się z chęci zemsty na dawnym ukochanym, który ja porzucił. Emilia lubiła dręczyć Seweryna, że kocha innego, że całując go myśli o innym, ten z rozpaczy chciał się zastrzelić, Emilia mu przerwała i postanowił się poświęcić i wyjść za mąż dla jego szczęścia. On kiedy już upewnił się co do uczuć narzeczonej zaczął jeździć an różne zabawy, teraz to Emilka była zazdrosna. Rodzice Seweryna byli zawiedzeni jego wyborem chcieli dla niego lepszej partii, ale pogodzili się ze ślubem, który odbył się tuż po świętach. Ponieważ młode małżeństwo nie chciało osiąść w Pamiętowie, Basia postanowiła je sprzedać po spłacie długów pozostało im po 8 tysięcy rubli na osobę. Emilia wyprowadziła się z mężem pod Warszawę do Zabłocia. Basia zamieszkała z Tomaszkiem w Kalińcu , ten wciskał jej bajki o wielkiej miłości do siostry Seweryna, którą rodzice wysłali na naukę do klasztoru we Francji . Basia chciała mu wierzyć, ale miała świadomość, że to wszystko bzdury. Wysłała syna do Emilii na wakacje, została sama w Kalińcu, dowiedziała się że w Sarajewie zabito austriackiego następcę tronu, zaczęto obawiać się wojny.

XIII

Basia żyła sobie spokojnie Kalińcu, cieszyła się bardzo dostając listy od Agnieszki, Emiliita z kolei wiecznie narzekała na męża, na gospodarstwo, ciągle była nieszczęśliwa. Basia jej odpisywała, że ma się nie przejmować jej też nic nigdy się nie układało, a przecież „ZAWSZE BYŁA ZADOWOLONA ZE SWEGO LOSU” ( hi hi hi a to hipokrytka). Tomaszek z kolei pisał, że Emilka szczęśliwa jak nigdy, Daniel się postarzał zaczął ślepnąć. Pewnego dnia Julia służąca wróciła z zakupów z nowina iż jest w mieście ogłoszono mobilizację, wojna nadchodzi. Basia się tym przeraziła, zgłasza, że dzieci gdzieś daleko.

XIV

Agnieszka i Marcin czym prędzej wracali do Krakowa, dziewczyna bała się o matkę przyśniło się jej w trakcie podróży, że jest w domu i chce ich pożreć jakaś krowa, Tomaszek się poświęcił i dał się zjeść. Dopiero we śnie stał się prawdziwym bohaterem, prawdziwym człowiekiem.

XV

Basia czuła się podniecona wydarzeniami w kraju, bała się o dzieci, że coś im się stanie, cieszyła się i martwiła zarazem przyjazdem Agnieszki z Marcinem. W końcu w Kalińcu zaczęły się pogłoski, że wojna się zaczęła, Basia czekała spokojnie na to co ma się wydarzyć. W nocy słychać było odgłosy bitwy, rano Basia dowiedziała się, że strzelano do Niemców i Ci grozili, że zbombardują miasto, wzięli nawet zakładników. Anzelm przyszedł do Basi z Michalinom i powiedział, że planują opuścić miasto. Basia nie chciała im towarzyszyć, czekała na dzieci, w nocy w kamienice Basi trafiła bomba musiała z sąsiadami uciekać do piwnicy. Przyjechali następnego dnia po nią Michalina z rodziną, znaleźli furmankę i wyjeżdżają z miasta, Basia się uparła i postanowiła zostac w mieście nie boi się śmierci.

XVI

Basia została sama, całą noc strzelano więc siedziała w piwnicy z sąsiadami, rano przyszła Julka ucieszyła się na widok Basi bo myślała, że już nie żyje. Ceglarski kazał jej przekazać, że przyjedzie po nią i zabierze na wieś, Basia się ucieszyła, ale nie wiadomo czy przyjedzie bo go złapali żandarmi. Julia z mężem nocowała u Basi ich dom wysadzili, rano musieli uciekać bo wojska już szły, pojechała zatem Basia za Michalina do Czarnówka. Po drodze rozstała się z Julia i jej mężem, jechali oni do krewnych w Czarnówku nie zastała już Ostrzeńskich, musiał więc Basia przenocować we dworze, który należał do Niemca Millera, nie był zadowolony, że zwaliło mu się na głowę tylu ludzi. Rano dowiedziała się, że Wojnarowski zmarł, pojechała przygnębiona do Nieznanowa.

XVII

Po drodze do Nieznanowa spotkała Arkuszową, która poczęstowała ją bułką, dojechała do doktora Wttlera, u którego postanowiła szukać schronienia i rady. Jego jednak nie było wyjechał, zmartwiona spotkała Żyda Szymszela obiecał zawieść ją do Katelby. Przypomniała sobie w drodze, że zapomniała wziąć ze sobą fotografię Bogumiła, dzieci spakowała ale o zdjęciu męża zapomniała. Zrobiło jej się smutno, zrobiło się ciemno i Szymszel zaproponował, że zatrzymają się w Borowie u pana Toliboskiego. Basia się zmieszała, ale zgodziła, dowiedział się że pan Toliboski owdowiał. Dojechali do dworu, wyszedł do nich syn Józefa, Basia poznała go bo miał podobny do ojca głos, przepraszał, ale u nich jest już pełno i skierował przyjezdnych do Chotowa i Jastrzębic. Pojechali dowiedział się Basia, że był to najmłodszy syn Józefa, Basia zaczęła nucić

„ (…)precz z mego serca- i serce posłucha,

Precz z mej pamięci- nie, tego rozkazu

Moja ni twoja pamięć nie posłucha.”

Jechali dalej z Szymszelem do dworku.

KONIEC

Informacje dodatkowe: