Kompilacja na egzamin z pozytywizmu, Filologia Polska, Pozytywizm


Pozytywizm. Egzamin.

1. RAMY CZASOWE.

Pozytywizm to okres w literaturze polskiej, mający swój początek po klęsce powstania styczniowego (1864) , a koniec około roku 1890. Centrum polskiego pozytywizmu znajdowało się w Warszawie, tu działali czołowi polscy literaci i publicyści drugiej połowy XIX wieku. Nazwa pozytywizm pochodzi od tytułu czołowego dzieła , zawierającego program epoki- Augusta Comte'a "Wykłady filozofii pozytywnej".

Pozytywizm wywodził się z nurtu filozoficznego oświecenia, który przeciwstawiał się metafizyce, a więc wszelkim teoriom idealistycznym, nienaukowym, trudno przyswajalnym przez umysł ludzki, a budował wiedzę o świecie na badaniu faktów dostępnych rozumowi i sprawdzalnych empirycznie.

Rozwój pozytywizmu w Europie przypada na lata czterdzieste - siedemdziesiąte XIX w. Są to czasy gwałtownego rozwoju nauk i techniki, który to rozwój pozwala człowiekowi wierzyć w niemal nieograniczone możliwości rozumu ludzkiego w wykrywaniu praw rządzących przyrodą, życiem jednostek i grup społecznych.

Pozytywiści widzą społeczeństwo jako wytwór przyrody, w którym rządzą takie same prawa jak w świecie zwierzęcym lub jakimkolwiek organizmie żyjącym. Drogę ku postępowi, ku szczęściu społeczeństw, widzą w rozwoju nauki, która jest w stanie zmienić los jednostek, jak i wnieść na wyższy stopień rozwoju całe społeczności i państwa. Ów kult nauki, zaufanie do jej możliwości i znaczenia nazywamy scjentyzmem. To w tym czasie dokonuje swych odkryć w biologii i medycynie Pasteur, w chemii Berthelot, zaś Darwin tworzy podstawy teorii ewolucji (patrz hasło: ewolucjonizm). Światło i elektryczność wprzęgnięto w służbę człowieka, dokonano wielkich odkryć w dziedzinie optyki (mikroskop), archeologii i prehistorii.

Ramy czasowe polskiego pozytywizmu:

Za datę początkową pozytywizmu uznaje się rok 1863. Rok ten znamienny jest z tego względu, że był to rok wybuchu i upadku powstania styczniowego. Za granicę końcową można uznać w przybliżeniu ostatnie lata XIX w., kiedy pojawiają się kolejne, nowe założenia programowe w literaturze i sztuce.

2. ZAŁOŻENIA FILOZOFICZNE.

August Comte
· Dzieła:
o “Kurs filozofii pozytywnej”
o „Wykłady filozofii pozytywnej”
· Przedmiotem nauki powinno być rejestrowanie faktów i spostrzeżeń, bowiem godne poznania jest tylko to, co sprawdzalne, udowodnione empirycznie
· Żądał ciągłego weryfikowania wiedzy, żadne twierdzenie nie jest do końca właściwe; twierdził że wiedza jest relatywna
· Badania naukowe powinny prowadzić do konkretnych wynalazków, wzbogacać ludzkie życie
· Odrzucenie psychologii
· Zwrócił uwagę na dużą różnicę między naukami przyrodniczymi a społecznymi - człowiek wie niemal wszystko o naturze i swoim otoczeniu, a nie wie prawie nic o mechanizmach rządzących życiem społecznym
· Był przekonany, że ludzkość i natura rządzą się tymi samymi prawami monizm przyrodniczy
· Zakładał stopniową globalizację społeczeństwa, zanik dotychczasowych religii i obyczajów
· twierdził, że wszystkie religie zostaną zastąpione przez jedną ogólnoludzką, zbudowaną na tolerancji i miłości - jej ideałem i największą wartością będzie sama ludzkość, zamieścił nawet projekt kalendarza przyszłości, w którym święta poświęcone były postaciom zasłużonym dla ludzkości.
· Sformułował prawo rozwoju społecznego realizującego się w trzech fazach:
o Teologicznej (człowiek tłumaczy świat odwołując się do kategorii ducha)
o Metafizycznej (wykorzystuje pojęcia abstrakcyjne i intelekt)
o Pozytywnej, uwalniającej się od mitologii i metafizyki, stwierdzającej fakty
· „Pozytywna filozofia podporządkowuje niezmiennym prawom wszystkie zjawiska organiczne, nieorganiczne, fizyczne, moralne, indywidualne, społeczne”
Herbert Spencer
· dostrzegł analogie pomiędzy prawami rządzącymi biologią a istnieniem społeczeństwa
· podstawa egzystencji jest harmonijna współpraca pomiędzy organami i klasami społecznymi. Jeżeli jedna z klas nie domaga się, to całe społeczeństwo jest chore, stad wniosek, że walka klas jest zgubna, jest zjawiskiem szkodliwym
· harmonia podstawą społeczeństwa
· jedyna i prawdziwą formą rozwoju jest ewolucja, rozwój przy ciągłym doskonaleniu się
· wszystkie instytucje tworza swoisty organizm społeczny, funkcjonuje on na zasadach podobnych do biologicznych organicyzm (choroba,ble ble ble)
· sformułował system filozofii ewolucjonistycznej
· „Społeczeństwo jest organizmem, w którym działanie poszczególnych jego czesci wzajemnie się warunkuje”
Hipolit Taine
· stworzył kierunek zwany determinizmem - jakiekolwiek dzieło jest zdeterminowane przez 3 czynniki dotyczące twórcy:
o rasa (czynniki psychiczne i biologiczne)
o srodowisko (geograficzne, społeczne)
o chwila dziejowa (tradycja, przeszłośc, teraźniejszość)
· twierdził, że w ten sposób trzeba badać literaturę, w sposób socjologiczny
· literatura dostarcza wiedzy o społeczeństwie
· stworzył teorię kultury - fenomeny kultury wyjaśnia środowisko , zarazem jednak czynnik kultury i historii uważał on nie za społeczeństwo, lecz jednostkę Karol Darwin
· jest twórca ewolucjonizmu
· przyczyny ewolucji:
o walka o byt
o dobór naturalny
Stuart Mill
· twierdził, że filozofia powinna słuzyc rozwiązywaniu konkretnych i ścisłych problemów naukowych oraz organizowaniu życia społecznego
· odrzucał wszelkie rozwazania abstrakcyjne, uważając to za zajęcie bezsensowne, i skupiał się na problemach metod naukowych i logiki
· był zwolennikiem liberalizmu i jednocześnie utylitaryzmu
· jego liberalizm opierał się na przekonaniu, że miarą wartości społeczeństw jest dawanie jednostkom prawa do samodzielnego rozwoju. Podstawowym zadaniem państwa ma być strzeżenie tej wolności w odniesieniu do wszystkich grup społecznych
· Uważał utylitaryzm za podstawowe prawo etyki. Utylitarne uzyteczne.
· Przydać się oznacza zapewnić społeczeństwu możliwie największe szczęście. To co przyda się mu ma prawdziwą wartość
· „Nauka, która przyjmuje jako podstawę moralności uzyteczność, głosi, że czyny są dobre, jeżeli przyczyniają się do szczęścia, złe, jeśli przyczyniają się do czegoś przeciwnego. 3. PROGRAM POLSKICH POZYTYWISTÓW.
Młode pokolenie odwróciło się od szczytnych ideałów romantyzmu - zarówno od przekonania, że "Polska jest Chrystusem" czy "Winkelriedem narodów" jak i od nakazów konieczności walki z wrogiem, nie przyjmując ani metody "lisa", ani "lwa". Chcąc obudzić naród z marazmu, z atmosfery zniechęcenia i beznadziejności, przekonać, że i w takiej jak nasza sytuacji można szukać dróg uratowania Polski, głoszono konieczność pracy nad podniesieniem stanu gospodarki, poziomu materialnego i moralnego społeczeństwa. Tak więc, ogólnie mówiąc, w epoce romantyzmu naczelnym hasłem była walka, w pozytywizmie - praca. Polscy pozytywiści wysunęli następujące hasła programowe: 1. Praca organiczna - punktem wyjścia była teoria Herberta Spencera, a szczególnie ta jej część, która podkreślała konieczność harmonijnej wymiany usług w społeczeństwie. Widząc daremność zrywów niepodległościowych, pozytywiści nawoływali do skupienia wysiłków na działaniu ekonomicznym, rozwoju przemysłu, handlu, rzemiosła. Dowodzili, że rozwój życia umysłowego jest uzależniony od rozwoju gospodarczego. Głosili kult wiedzy i rozumu, nawoływali do rozwijania produkcji i techniki. Koncepcja Spencera zakładała traktowanie społeczeństwa jak żywego organizmu, którego właściwe funkcjonowanie może zapewnić tylko prawidłowa działalność wszystkich organów. Aby więc społeczeństwa osiągały coraz wyższe stadia rozwoju, muszą pomnażać swe bogactwa, doskonalić wszystkie dziedziny gospodarki i kultury. Dlatego propagować trzeba działalność ludzi z inicjatywą, z konkretnym fachem w ręku, przedsiębiorczych dziedziców, pomysłowych i wykształconych inżynierów, gdyż w nich jest droga prowadząca do aktywizacji innych, do podniesienia i unowocześnienia gospodarki i wreszcie do ogólnego dobrobytu kraju. Należało więc wszczepić narodowi zasadę utylitaryzmu, by przekonać o konieczności działania na rzecz wspólnego dobra. W ówczesnej prasie tak definiowano tę zasadę: "Utylitaryzm, to owa wielka społeczna zasada, która nakazuje człowiekowi być użytecznym wszędzie i zawsze, uczy stawiać sobie jasno określony cel i ku niemu wytrwale zmierzać". 2. Praca u podstaw - praca dla ludu i nad ludem, którą pojmowali pozytywiści jako obowiązek nawiązywania przez ziemiaństwo i inteligencję kontaktów ze wsią, celem dźwignięcia chłopów na wyższy poziom kultury umysłowej, a przez to świadomości narodowej. Szczególnie ważne było to w zaborze rosyjskim, gdzie car wydał ukaz uwłaszczeniowy, nadający ziemię chłopom. W takich warunkach chłopom bardziej mogła się "podobać" Rosja, w której mają ziemię na własność, niż Polska, gdzie byli niewolnikami. Pozytywiści rozumieli konieczność pracy na rzecz najbiedniejszych i najbardziej upośledzonych warstw narodu, które mając możność normalnego życia, swoją pracą pomnożą bogactwo ogólnonarodowe. Sięgnąć należało więc do tych, którzy zajmując miejsce u podstaw społeczeństwa, stać się mogą mocnym i trwałym filarem. Kierowano więc apele do warstw wykształconych, do nauczycieli, lekarzy, społeczników, by "szli w lud", zbliżyli się do problemów wsi, wydobyli ją z wiekowego zacofania, podnieśli stan zdrowotny jej mieszkańców i uświadomili im rolę, jaką mogą odgrywać w odbudowywaniu siły narodu. Podobną troską otoczono rodzący się proletariat, wyzbytą majątków szlachtę, biedotę bez zawodu, nawołując do konkretnego działania, do szukania sposobu polepszenia ich losu, gdyż "każdy mieszkaniec kraju obdarzon jest od natury uzdolnieniem, które zdrowe pojmowanie dobra ogólnego spożytkować może". Głoszono przy tym hasła emancypacji kobiet, które pozbawione były praw społecznych, i asymilacji Żydów, którym starano się umożliwić ludzką egzystencję w ramach polskiego społeczeństwa. Wszystkie te dążenia, zamykające się w założeniach omawianego hasła, wynikały z wiary w możliwość harmonijnej współpracy wszystkich warstw dla dobra ogólnego, w stopniowy wzrost dobrobytu, w możliwość rozwoju kraju, mimo niewoli i całego dramatu społeczeństwa. 3. Emancypacja kobiet - równouprawnienie kobiet, przygotowanie ich do pracy, prawo decydowania o swoim życiu osobistym. 4. Równouprawnienie Żydów - zaborcy w celu dalszego osłabienia społeczeństwa dążyli do przeciwstawienia sobie różnych jego grup. Pozytywiści wystąpili solidarnie w imię zasad demokracji przeciw tym tendencjom, choć dostrzegali gospodarczo niekorzystny proces przejmowania przez kapitał żydowski i niemiecki kontroli nad sporą częścią gospodarki narodowej. Literatura miała w dziedzinie propagowania tych haseł ogromny, wręcz kluczowy udział. Poprzez wszelkie utwory literackie, a także poprzez publicystykę głoszono program mający podnieść Polskę z upadku. Rosnący prestiż prasy łączył się ściśle z rozwojem cywilizacji i to nie dlatego, że unowocześnia się technika druku i powstają szybkie sposoby przekazywania informacji, lecz również dlatego, iż prasa stanowi potężny środek upowszechniania i popularyzowania zdobyczy cywilizacyjnych. W tym też sensie prasa służyła ideom pozytywistycznym. Ówczesne dziennikarstwo spełnia bowiem różne funkcje społeczne: propaguje program "pracy u podstaw" i "pracy organicznej", wychowuje nowego czytelnika, dając mu niezbędny zasób wiedzy i kształtując jego przekonania. Istotną rolę odegrała prasa jako czynnik demokratyzujący stosunki społeczne, wpływając na rozszerzenie kręgu czytającej publiczności o warstwy słabo dotąd uczestniczące w kulturze. Sytuacja kraju pod zaborami dodatkowo wzmacniała znaczenie prasy, która musiała zastępować nie istniejące instytucje kulturalne, oświatowe i naukowe.

5. PRASA, CZYNNIKI WZROSTU NAKŁADÓW, TYPY PISM.

Literatura miała w dziedzinie propagowania tych haseł ogromny, wręcz kluczowy udział. Poprzez wszelkie utwory literacki, także poprzez publicystykę głoszono program mający podnieść Polskę na nogi. Rosnący prestiż prasy łączył się ściśle z rozwojem cywilizacji, i to nie dlatego, że unowocześnia się technika druku i powstają szybkie sposoby przekazywania informacji, lecz również dlatego, iż prasa stanowi potężny środek upowszechniania i popularyzowania zdobyczy cywilizacyjnych.

Prasa służyła ideom pozytywistycznym. Ówczesne dziennikarstwo spełnia bowiem różne funkcje społeczne: propaguje program "pracy u podstaw" i "pracy organicznej", wychowuje nowego czytelnika, dając mu niezbędny zasób wiedzy i kształtując jego przekonania. Istotną rolę odegrała prasa jako czynnik demokratyzujący stosunki społeczne, wpływając na rozszerzenie kręgu czytającej publiczności o warstwy słabo dotąd uczestniczące w kulturze. Sytuacja kraju pod zaborami dodatkowo wzmacniała znaczenie prasy, która musiała zastępować nie istniejące instytucje kulturalne, oświatowe i naukowe.
Typowo pozytywistyczne czasopismo "Przegląd Tygodniowy" prezentowało najszerzej popularne hasła tego okresu; mistrzem polemiki był tu Aleksander Świętochowski; krytykuje on szlachecki tradycjonalizm i sposób życia, które przyczyniły się do upadku Polski, promował mieszczaństwo, jako sposób życia; dyskusja starzy-młodzi szybko wygasła w wyniku szybkiej degradacji wartości pozytywnych; poza tym ten znany publicysta interesuje się każdą nowo powstałą powieścią, lecz niektórych nie potrafi do końca zrozumieć ("Lalka"); Podkreśla on również znaczenie asymilacji Żydów i emancypacji kobiet jak i pracy jako takiej (nad sobą i innymi). Ciekawe są również Kroniki i felietony Prusa, które zajmują się wieloma aktualnymi problemami (np. problem zaśmiecenia Warszawy).

6. SPÓR O NOWĄ LITERATURĘ: FUNKCJE LITERATURY< ROLA POWIEŚCI, POGLĄDY NA ROLĘ ARTYSTY.

Literatura pozytywistyczna miała być społecznie zaangażowana. Jej twórca to nauczyciel społeczeństwa a pisarstwo to służba publiczna. Orzeszkowa twierdziła, że literatura współczesna nie mówi prawdy o życiu i ludziach, nie zajmuje się żywotnymi sprawami współczesności, obraca się wokół tematów nieaktualnych, nie nadąża za życiem. Literatura i życie społeczne rozwijają się. Orzeszkowa żądała aby pisarz połączył się sercem i myślą z ogółem ludzi. Chciała aby twórca stał się sercem ogółu. Miał to być twórca czujący, opowiadający o problemach zbiorowości. Tematów miał szukać wśród ludzi i współczesności.

Tym tematem zajmował się także Sienkiewicz. Zaleca odrzucenie egoizmu, dostrzeganie problemów innych ludzi, według niego preferowany powinien być gatunek literatury - powieść. Ma ona przyszłość, jest pożyteczna. Dostrzegł on w niej formą literacką, która najskuteczniej służy propagandzie i agitacji. Zgadza się także z tym Orzeszkowa.

W pozytywizmie nastąpił zwrot ku powieści i noweli. Stwarzały one bowiem okazję do wnikliwego zaprezentowania rzeczywistości. Proza była łatwiejsza w odbiorze, bardziej komunikatywna. Mogła dotrzeć do większego grona odbiorców.

Powieść:

-jako zwierciadło odbija rzeczywistość,

-to co jest zawarte w niej musi oddawać prawdziwy obraz społeczeństwa,

-oddziałuje na wyobraźnie,

-użyteczna powinna posiadać dwie strony: zewnętrzną odnoszącą asie do formy i wewnętrzną uwydatniającą myśli i dążenia, ma być źródłem wiedzy o wspólności

-powinna pouczać,

ukazywać postawy naganne, dawać chwalebne przykłady,

-winna mieć walory estetyczne, uczyć i wychowywać.

Wykorzystywała różne gatunki prozatorskie. Artysta ma mieć cel społeczny, bez niego literatura jest pusta.

Orzeszkowa: “Chłostać przesąd, głupotę, podłość i zastój, rozjaśniać pojęcia, zachęcać do pracy, wskazywać drogi do postępowania i wzory do naśladowania - oto dziś zadanie literatury”.

8. SPÓR POKOLEŃ.

Młode pokolenie końca lat 60-tych, które ujrzało na własne oczy klęskę powstania styczniowego, wystosowało protest wobec ideologii romantycznej. Młodzi byli już zniecierpliwieni irracjonalnymi koncepcjami, zrywami, które kończyły się śmiercią młodzieży, konfiskatą dóbr, zsyłkami lub emigracją. Zachęceni racjonalną filozofią Zachodu, porażeni wizją ziemskiej nędzy, niesprawiedliwości społecznej, zaczęli głosić przyziemne, niezbyt "cudowne", lecz praktyczne ideały. Do romantyzmu i postawy uduchowionego romantyka, wieszcza odnosili się niechętnie, stosując nieraz ośmieszenie, pogardę lub kpinę. W "Nad Niemnem" Orzeszkowa prezentuje szereg romantycznych dziwadeł: zmanierowanego artystę Zygmunta Korczyńskiego, "nafaszerowaną" romansami, śmieszną Emilię Korczyńską, czy też Różyca - arystokratę - bywalca świata ogarniętego bólem istnienia. Te postaci budzą współczucie, śmiech, pogardę. W "Lalce" Prus ukazał niszczącą siłę romantycznego idealizmu. Materią powieści są stracone złudzenia tych, którzy przyjęli romantyczną ideę. Wielka miłość i to, co romantyczne w Wokulskim zniszczyło go - unicestwiło nawet te pierwiastki, dzięki którym mógł być użyteczny dla świata. Mrzonki o wyzwoleniu, "napoleońskie" nadzieje = to tylko dziwactwa sympatycznego staruszka, jakim był Rzecki. Oto, co pozostało z romantyzmu. A. Asnyk w swoich wierszach, np. w "Daremnych żalach" dobitnie perswaduje spadkobiercom, że czas ich minął, że nadszedł czas młodych, nowego pokolenia, nowych ideałów. Romantyzm to "uwiędłe laury" - najlepszy symbol mniemań pozytywistów o idei ojców. Są jednak utwory, które ukazują, że nie wszystkie ideały podlegały krytyce - były takie, które były zbyt święte, zbyt krwawe i niosły bolesne wspomnienia. Chodzi oczywiście o powstanie styczniowe, cześć tych, którzy polegli w walce o wolność. Popatrzmy jak wiele przychylnych akcentów o romantyzmie znajdujemy we "wrogiej" literaturze pozytywistów. "Nad Niemnem" Tuż obok krytyki i ośmieszenia autorka składa hołd powstańcom 1863r. Mogiła w lesie - to miejsce święte, wspomnienie tych wydarzeń to święty czas jedności wszystkich stanów. Zachwyt pięknem nadniemieńskiej natury także przywodzi na myśl romantyczną koncepcję człowieka i przyrody. "Gloria victis" - nowela Orzeszkowej to znów obraz powstańczej tragedii, nieszczęśliwa, rozdarta przez historię miłość, patriotyzm - wartości. Przed którymi chylą czoła nie tylko ludzie, lecz także cała leśna przyroda. "Lalka" B. Prusa - też zawiera wspomnienie powstania styczniowego, idea ojczyzny, walk które już się odbyły i nadzieje na wolność są choćby w przypadku Rzeckiego wzruszające, nie ma tu ostrego potępienia. "Contra spem spero" M. Konopnickiej jest hasłem romantycznym, nie racjonalnym. Poetka w ogóle jest "romantycznym elementem" w pozytywistycznej strukturze literackiej. Poeta w jej mniemaniu to mimo wszystko wieszcz, wódz narodu, poezja porywa do walki a idea patriotyzmu przewyższa wszystkie inne. A zatem - pozytywiści głosili własną drogę i inny program. Lecz "nie deptali przeszłości ołtarzy" - w głębi duszy żywili respekt wobec minionej epoki.

9.PUBLICYSTYKA POZYTYWIZMU>
Pozytywizm jest swoistą matką publicystyki, epoką rodzenia się nowego zawodu - dziennikarza oraz czasem, gdy literaci doskonalili swój warsztat w redakcjach czasopism. Prasa cieszyła się coraz większym szacunkiem społeczeństwa, co wiązało się poniekąd z rozwijającą się cywilizacją, która wymagała by czasopisma informowały na bieżąco o najnowszych dokonaniach artystów, uczonych czy innych przedstawicieli elit tworzących XIX-wieczną mozaikę „wieku pary i elektryczności”. Na gwałtowny rozwój prasy wpływ miały także wynalazki unowocześniające jej powstawanie (nieznana dotąd technika druku, nowoczesna technika redakcyjna, ulepszony dobór i komponowanie materiałów, wzorowanie się na pismach francuskich) czy kolportaż (na ulicach stali chłopcy, sprzedający nowe numery). Aby w pełni zanalizować pozytywistyczną prasę, należy przez chwilę skupić się na jej funkcjach. Prócz propagowania i rozpowszechniania zdobyczy cywilizacyjnych, była areną prezentowania pozytywistycznych idei (nagłaśniała program pracy u podstaw i pracy organicznej). Zastępując nieistniejące instytucje kulturalne, oświatowe i naukowe, kształtowała opinię publiczną, umacniała formy potocznego mówienia i pisania. Ciążyła na niej odpowiedzialność wychowania nowego czytelnika, któremu przekazywała wiedzę oraz którego przekonania - z powodzeniem lub bez - modelowała. W końcu - jak pisze Bujnicki i Markiewicz - była czynnikiem demokratyzującym stosunki społeczne „wpływając na rozszerzenie kręgu czytającej publiczności o warstwy słabo dotąd uczestniczące w kulturze”

Cały proces wprowadzenia nowego tytułu na rynek uzależniony był zdaniem Mark
iewicza od wydawnictwa, które - jako przedsiębiorstwo kapitalistyczne nastawione na zysk i walkę z konkurencją - kierowało się zasadą podaży i popytu. Wydawcami pism o orientacji pozytywistycznej byli przede wszystkim przedstawiciele burżuazji: bogata rodzina księgarzy -Orgelbrandowie (wydawcy 28-tomowej Encyklopedii powszechnej), Kronenbergowie (rodzina finansistów i bankierów warszawskich pochodzenia żydowskiego) oraz znane warszawskie przedsiębiorstwo wydawnicze i księgarskie założone w 1857 przez Gustawa Adolfa Gebethnera i Augusta Roberta Wolffa. „Starą” prasę najczęściej wspomagali zamożni właściciele ziem.

Publicystyka i publicyści

Wśród najpopularniejszych odmian publicystycznych, uprawianych w pozytywizmie były reportaże, felietony, artykuły pisane w formie eseju (programowe i polemiczne), rozprawki popularnonaukowe. Tworzyli je najwybitniejsi autorzy okresu:

- „Papież pozytywistów” i „Poseł Prawdy” - Aleksander Świętochowski. Jego nieposkromiony temperament publicystyczny, patos uprawianego stylu, bogactwo środków retorycznych, pamfletowy ton polemik, chwyty
ad personam, charakter osobisty wystąpień, tendencje do przerysowywania zarzutów, hiperbole, efektowna frazeologia, oskarżycielski ton sprawił, że - jak pisze Tadeusz Bujnicki - był skłócony nawet z członkami swego obozu, np. Adamem Wiślickim, redaktorem „Przeglądu Tygodniowego”, czy Bolesławem Prusem (skrytykował jego dzieło - Lalkę). Świętochowski przez wielu postrzegany jest jednak przede wszystkim jako propagator ugodowego stosunku do zaborcy, co zapoczątkował artykuł Wskazania polityczne (wyrzekał się w nim myśli o niepodległości Polski).
- Eliza Orzeszkowa. Uprawiała publicystykę o programowym, pozytywistycznym charakterze. Jej najważniejsze artykuły to:
-
Kilka słów o kobietach (1888) dotyczący emancypacji kobiet,
- O Żydach i kwestii żydowskiej (1882), w którym poruszyła problem asymilacji Żydów,
- obszerny esej Patriotyzm i kosmopolityzm (1880) o obowiązku patriotycznym.
Popełniła też kilka teoretycznych tekstów o literaturze:
-
Kilka uwag nad powieścią (1866), przedstawiła pozytywistyczną koncepcję powieści tendencyjnej,
-
O powieściach T.T. Jeża z rzutem oka na powieść w ogóle (1879), artykuł dotyczył powieści realistycznej,
-
Listy o literaturze (1873), poświęcony współczesnej poezji.


Julian Ochorowicz - nazywany jest krzewicielem pozytywistycznych idei. Swe poglądy głosił między innymi na łamach „Przeglądu Tygodniowego” oraz tygodników „Niwa” i „Prawda”. Publikował pod pseudonimem „Julian Mohort”.
W swych tekstach popierał racjonalizm i materializm, zachwycał się poglądami Darwina, Comte'a, Milla, Spencera oraz - jak pisze Janusz Osica - propagował „laicki model edukacji i tolerancję światopoglądową”. Twierdził, że pozytywistą można nazwać osobę, której doświadczenia są oparte na faktach, a która nie dyskutuje nad prawami wątpliwymi i nigdy nie mówi o rzeczach niedostępnych.

Wacław Szymanowski - wybitny dziennikarz był współredaktorem „Dziennika Warszawskiego”, następnie „Kroniki”, współpracownikiem „Tygodnika Ilustrowanego”, „Wędrowca” oraz „Bluszczu”, aż w końcu został redaktorem „Kuriera Warszawskiego”. To jemu Bolesław Prus zawdzięcza wprowadzenie w tajniki „żurnalistycznej służby” (cyt. za J. Osica).

Maria Rodziewiczówna - pisywała swe artykuły do „Biesiady Literackiej” - pisma konserwatywno-klerykalnego skierowanego do szerokich kręgów czytelniczych. Autorka Wrzosu, Między ustami a brzegiem pucharu czy Trędowatej lubiła zwłaszcza ten tytuł, ponieważ był: „bardzo dobry, poczciwy, przystępny” i posiadał „ceny na zboże”.

10. POETYKA POLSKIEJ POWIEŚCI TENDENCYJNEJ „MARTA”.

Marta Świcka, główna bohaterka powieści pochodzi z rodziny szlacheckiej. Po śmierci męża i zlicytowaniu majątku została wraz ze swoją czteroletnią córeczką Jancią bez środków do życia. Usilnie próbuje znaleźć pracę, lecz znajduje się z góry na przegranej pozycji - preferowani są mężczyźni i cudzoziemki. Ale Marta tak naprawdę nic nie umie. Wychowana w dworku szlacheckim trochę gra, trochę zna francuski, trochę rysuje, trochę szyje. Rozpaczliwie poszukuje pracy, coraz bardziej obniżając aspiracje: od nauczycielki do szwaczki w pracowni bielizny. Pracownia jest obrazem skrajnego kapitalistycznego wyzysku: ciężkiej pracy w wyniszczających warunkach i w atmosferze pogardy, za marne grosze. Poza tym społeczeństwo ma jej do zaoferowania rolę utrzymanki lub jałmużnę. W obliczu choroby córeczki i braku pieniędzy kobieta posuwa się do kradzieży. Uciekając przed tłumem ludzi, który ją goni wpada pod koła tramwaju i ginie.

Geneza [edytuj]Powieść powstała jako wynik zainteresowań sprawą kobiecą, emancypacją.

Problematyka

Sytuacja kobiet w II połowie XIX wieku

W powieści autorka zwraca szczególną uwagę na problem emancypacji kobiet w Polsce. W tym okresie, kobiety które traciły utrzymanie wskutek np. śmierci męża skazane były na szybkie zubożenie często prowadzące wprost do skrajnej nędzy. Był to skutek m.in. tego, że pobieżne wykształcenie jakie otrzymywały kobiety, często z dziedzin nieprzydatnych w życiu codziennym, okazywało się w brutalnym zderzeniu z realnym światem niewystarczające na to, by samotna kobieta mogła się w tym świecie utrzymać.

Poglądy na kwestię kobiet i mężczyzn

Orzeszkowa formułuje szereg oskarżeń kierowanych pod adresem społecznych przyzwyczajeń i poglądów, które są szczególnie nieprzychylne kobietom szukającym pracy. Opinia publiczna nie dowierza, że dobrze urodzone kobiety mogą się znaleźć w sytuacji wymagającej podjęcia pracy zarobkowej. Kobieta nie może pracować jako nauczycielka, korepetytorka. Nie ma też dla niej miejsca w sklepie, gdyż uważane jest za niemoralne, aby kobieta i mężczyzna stali za jednym kontuarem. Nierówność społeczną jasno wyraziła Karolina, przyjaciółka Marty:

Wedle praw i obyczajów ludzkich kobieta nie jest człowiekiem, kobieta to rzecz. Kobieta jest zerem, jeśli mężczyzna nie stanie obok niej jako cyfra dopełniająca. Kobiecie dają błyszczącą oprawę, aby jak diament ściągała na siebie oczy jak największej liczby nabywców. Jeżeli nie znajdzie dla siebie nabywcy albo znalazłszy utraci go, pokrywa się rdzą wiecznej boleści, plamami bezradnej nędzy, staje się na powrót zerem.

Życiowa droga

Przyczyny niepowodzeń

O trudnej sytuacji kobiet na rynku pracy wypowiada się Ludwika Żmińska, u której Marta szuka pracy:

Marta jako powieść tendencyjna

11. Poetyka powieści dojrzałego realizmu. „Lalka”.

opis "Lalki" Bolesława Prusa    "Lalka" Bolesława Prusa"Lalka" jest to powieść dojrzałego realizmu - ze względu na skomplikowany obraz przedstawionego świata i jego wieloznaczną koncepcję, kształtuje odmiennie niż dotąd rodzaj fabuły. Konwencjom tradycyjnego romansu, uproszczonym charakterystykom postaci i tła przeciwstawiona jest rozległa epickość, wielowątkowość oraz głębsze związki między psychologicznym wnętrzem postaci a jej decyzjami i działaniem. Nowego sensu nabiera sposób przedstawienia tła społecznego. W powieści realistycznej przestają istnieć jednoznaczne powiązania pomiędzy rolą społeczną a przekonaniami postaci. Autorzy powieści dążą z reguły do skomplikowania tych zależności i - co ważne - do uwypuklenia różnic pokoleniowych. Mogą one stanowić główną siłę motoryczną akcji. Realiści jak sama nazwa wskazuje zobaczyli, że optymistyczne założenia pozytywistyczne nie zdają egzaminu. Powoduje to pesymizm odbijający się w utworach. "Lalka" jest powieścią realistyczną, przez samo to, że nie jest powieścią tendencyjną. Nie pokazuje nam ona jasno do czego mamy dążyć i co jest dobre. Wprost przeciwnie, utwór ten jest wielkim pytaniem o przyszłość, nic tam nie jest do końca jasne, wszystko jest w mniejszym lub większym stopniu skomplikowane. Jak ulał "Lalka" pasuje do określenia powieść realistyczna i to realistyczna krytycznie, rozprawiająca się z hasłami epoki."Lalka" to powieść tendencyjna, służąca wskazywaniu właściwych postaw społecznych. Podstawowym typem postaci był działacz, realizujący program pozytywistyczny. Wykształcony, umiejący się liczyć z realiami, gotowy poświęcać własną aktywność przemienianiu rzeczywistości społecznej, bohater ten realizował się przede wszystkim w pracy, która stawała się podstawowym miernikiem wartości człowieka. Julian Ochocki, fanatyk nauki, przekonany, że dzięki niej może przewartościować świat i wielu innych działaczy, lekarzy, nauczycieli, składało się na formułę bohatera, który własne pasje potrafił łączyć z użytecznością społeczną.Początkowo zakładano, że realizacja własnych, byle słusznych dążeń prowadzić będzie do osiągnięcia celów społecznych. Szybko dorabiający się Wokulski zyskiwał przecież ogromne możliwości pomocy innym. Zgodnie z formułą utylitaryzmu sukcesy jednostkowe składać się miały bowiem na postęp społeczny. Dla wyeksponowania bohatera wzorcowego, przeciwstawiano mu postacie skrajnie negatywne, kompromitujące postawy społecznie szkodliwe.W powieści tej ukazane są wszystkie klasy społeczne ówczesnej Polski:- arystokracja: Izabela Łęcka, Tomasz Łęcki, baronowa i baron Krzeszowski, prezesowa Zasławska, Starski, Ochocki, pani Wąsowska.- mieszczaństwo: Stanisław Wokulski, Ignacy Rzecki, Klejn, Marczewski, Lisiecki, Mincel, Szlangbaum, Szuman.- zdeklasowana szlachta: Wirski i ojciec Wokulskiego.- proletariat: Marianna, Węgiełek, Wysocki.Arystokracja w powieści ogólnie jest oceniana negatywnie. Jest pozbawiona jakichkolwiek uczuć patriotycznych. Uważa, że jest stworzona do używania życia, do zapewniania sobie wszelkich przyjemności. Inni są od tego żeby pracować i dawać im pieniądze. Wszelkich ludzi pracy arystokraci traktują jak gorszą rasę. Wyraźnie widać to na przykładzie Izabeli. Żydzi są pracowici, systematyczni i oszczędni. Pieniądze wydają mądrze z myślą o przyszłości. Niemcy także są podobnie jak Żydzi pracowici i systematyczni. Nie trwonią pieniędzy na próżno. Przedstawicielem jest Mincel, właściciel sklepu, który bardzo dobrze prosperuje. Świadczy to o jego mądrości i pracowitości. Ci ludzie są oceniani pozytywnie przez Prusa.Mieszczaństwo polskie natomiast jest oceniane bardzo źle. Klejn, Lisiecki, Marczewski zachowują się tak samo jak arystokraci. Wszystkie pieniądze wydają na zabawy, nie myślą o przyszłości. Swoją pracę traktują nieodpowiedzialnie. Z taką postawą są zupełnie bezużyteczni dla kraju.Jedynie Wokulski jest inny. On zajął się handlem i stara się w to wciągnąć jak najwięcej ludzi, szczególnie Polaków. Robi to z myślą o przyszłości kraju (praca organiczna). Pomaga także biednym wydobyć się z dołka.Istnieje także zdeklasowana szlachta polska, która nie może się przystosować do popowstaniowej rzeczywistości, tym samym nie przyczyniają się do rozwoju kraju.Ostatnią klasą jest biedota miejska. Będąc w skrajnej nędzy nie potrafi wydobyć się na powierzchnie. Musi im ktoś pomóc i oni muszą też chcieć pracować. Nie wolno pogodzić się ze swoim losem. Wokulski pomógł Mariannie, Wysockiemu, Węgiełkowi i ci pracują dla dobra swojego i kraju.Prus skrytykował społeczeństwo polskie. W kraju gdzie większość ludzi to wyzyskiwacze, próżniacy i ci wyzyskiwanie biedacy nie może być dobrze.

2. Cechy typowej powieści realistycznej

-narrator w trzeciej osobie - wszechwiedzący
- zdystansowany do świata przedstawionego

3. Cechy nietypowe

podwójna narracja

- pierwszy narrator typowy, w trzeciej osobie, odautorski
- nie jest wszechwiedzący
- unika jednoznacznych ocen

- narracja

- obiektywna
- przedmiotowa
- rzeczowa
- przezroczysta

- drugi narrator nietypowy, pierwszoosobowy - Rzecki w Pamiętniku starego subiekta

- narracja

- subiektywna
- oceniająca
- pełna dygresji
- os
obista

- wniosek - te dwie narracje

- wzajemnie się dopełniają
- „oświetlają”
- wiodą ze sobą „dialog”

- fragmentaryczność losów Wokulskiego
- zastosowanie retrospekcji (w
Pamiętniku starego subiekta)

- wykroczenie poza reguły typowości
- każdy z bohaterów mówi językiem

- „własnym”
- indywidualnym
- wynikającym z pozycji społecznej
- zależnym od środowiska i pochodzenia

- pogłębiona psychologia każdego z bohaterów
- Wokulski przykładem bohatera „otwartego”

- posiada krańcowo różne cechy
- trudno go jednoznacznie ocenić
- zagadka dalszego rozwoju bohatera

12. Poetyka powieści naturalistycznej.

Uzupełnieniem pozytywistycznych odmian powieści była powieść naturalistyczna. Twórcą naturalizmu był Emil Zola - "Powieść eksperymentalna". Zola pisał: "Naturalizm w nauce jest to zwrot do natury, opieranie się na doświadczeniu i analizie. Naturalizm w literaturze jest to również zwrot do natury i człowieka, bezpośrednia obserwacja, dokładna anatomia, przyjmowanie i malowanie tego co jest". Bohater powieści naturalistycznej - istota biologiczna i społeczna, potraktowana z drobiazgową dokładnością. W powieści naturalistycznej nie było fikcji tylko prawda, a więc pisarz musiał stosować prawdziwy język. Posługiwał się więc różnymi żargonami, dialektami. E. Zola - "Germinal" - opisuje straszne warunki w kopalniach, nędzę robotników. Bieda ich była tak dotkliwa, że nawet głodowali, wysprzedawali wszystko co mieli, aby tylko przeżyć. Obowiązywały tam wilcze prawa - kto silniejszy, sprytniejszy to przetrwał (tak jak w przyrodzie). Autor bardzo wyraźnie wyeksponował popęd płciowy, miłość kojarzona była prawie wyłącznie z fizycznością.
W Polsce: Dygasiński - "Zając", Sygietyński - "Na skałac
h Calvados".

13. Naturalizm jako poetyka i prąd literacki- historia i założenia.

Narodziny naturalizmu

Za prekursorów prądu można uznać Gustawa Flauberta, braci Julesa i Edmonda Goncourtów[1]. Jednak najważniejszym propagatorem i teoretykiem naturalizmu był bez wątpienia Emil Zola. Program kierunku zawarł on w przedmowie do powieści Teresa Raquin (1867) oraz w studium Powieść eksperymentalna (1880), a metodę naturalistyczną zastosował w swoim 21-tomowym dziele Rougon-Macquartowie. Historia naturalna i społeczna rodziny za Drugiego Cesarstwa (1869-1893), trylogii Trzy miasta oraz w napisanym wspólnie z grupą młodych naturalistów tomie opowiadań Wieczory medańskie.

Za zasadnicze zadanie literatury uznał Zola poznanie człowieka i otaczającej go rzeczywistości socjologicznej i biologicznej. To poznanie miałoby się odbyć poprzez obserwację i eksperymentalne prowokowanie procesów zachodzących w rzeczywistości, później ich opis i zamieszczenie wyników w dziele literackim. Aby wykonać to zadanie, należało przyjąć określony punkt wyjścia, zgodnie z którym świat ludzki jest zdeterminowany czynnikami biologicznymi, ekonomicznymi i społecznymi, a także dziedzictwem minionych epok. Zola uznawał świat za poznawalny i wyjaśnialny; wierzył w postęp dokonujący się przez sam fakt upływu czasu. Pisarz najwyżej cenił naukę; poprzez zatarcie różnic dzielących naukę i literaturę chciał tej ostatniej nadać większą wartość.

Przejęty kultem nauki próbował korzystać z jej osiągnięć w swojej twórczości, co poskutkowało m.in. zmianą koncepcji pisarza: z roli dotychczasowego wybrańca sił wyższych, geniusza i proroka do roli tłumacza i komentatora prac uczonego. Jedną z konsekwencji takiego pojmowania zadań twórcy był postulat uwolnienia go od obowiązku wychowywania społeczeństwa.

Naturalistyczna koncepcja życia

Wspólne dla naturalistów jest wprowadzenie nowych bohaterów: przedstawicieli nizin społecznych, proletariatu, ludzi marginesu społecznego, drobnomieszczaństwa i chłopów. Postacie te były zdeterminowane przez dziedziczność i wpływ otoczenia, stąd zainteresowanie dziejami rodziny i śledzeniem historii poszczególnych jej członków w poszukiwaniu praw rządzących rozwojem społeczeństw. Stąd też wynikło zainteresowanie biologicznym i socjologicznym środowiskiem determinującym rozwój człowieka. Tło, traktowane do tej pory jako dekoracja dla dziejących się zdarzeń, zostało poddane szczegółowym badaniom, zmieniając swój dotychczasowy charakter.

W zasadach, rządzących życiem człowieka, naturaliści dostrzegali prawa natury, a w jego zachowaniach - podobieństwo do zwierząt. W swych utworach pokazywali jednostki ludzkie, kierujące się instynktami, obdarte z jakichkolwiek wyższych pobudek. Zafascynowani byli darwinizmem oraz koncepcją walki o byt.

Podstawowym konfliktem w większości powieści naturalistycznych jest walka o przetrwanie: własne i potomstwa. Miłość została potraktowana jako głos natury, której nakazem jest płodność i reprodukcja gatunku; zaspokojenie popędów seksualnych jest drugą, obok walki o byt, charakterystyczną cechą naturalizmu. Co ciekawe, walczą między sobą nie tylko ludzie, ale także dzieła ludzkich rąk, np. większa kopalnia, by istnieć, musi "pożreć" mniejszą (Germinal Zoli).

Zdobyczą powieści naturalistycznej było zainteresowanie człowiekiem, jako wytworem przeszłości oraz współczesnych przemian. Nowością było zlekceważenie przemyślnie skonstruowanej fabuły (Zola jest tutaj wyjątkiem), dekompozycja ciągów fabularnych - ich rozkład na szereg luźnych scen, wprowadzenie opisu jako ważnego i funkcjonalnego elementu powieści, pozwalającego poznać i zrozumieć psychikę bohaterów i ich losów[2].

Naturalizm w Polsce

Naturalizm docierał do Polski głównie za pośrednictwem rosyjskim - materiały służące przybliżeniu twórczości literackiej i teoretycznej Zoli czerpała prasa polska z petersburskiego tygodnika "Wiestnik Jewropy", w którym ukazywało się wiele pism twórcy naturalizmu. Było to źródło stosunkowo bogate - Zola chętnie publikował w piśmie rosyjskim - dowodzi tego fakt, że urywki Nany ukazały się w nim wcześniej niż w jakimkolwiek piśmie francuskim[3]. O nowym kierunku w sztuce informował przede wszystkim "Przegląd Tygodniowy". Wprawdzie teksty teoretyczne Zoli ukazywały się głównie w postaci urywków artykułów i przytoczeń, ale znajomość języka francuskiego była ówcześnie na tyle powszechna, że brak całościowych przekładów nie stanowił przeszkody w zapoznawaniu się z tekstami pisanymi w tym języku[3]. Dużą rolę w obudzeniu zainteresowania nowym kierunkiem literackim odegrał ponadto cykl Antoniego Sygietyńskiego pod tytułem Współczesna powieść we Francji poświęcony wnikliwej analizie pisarstwa Zoli, Flauberta i braci Goncourt, wydobywający zarówno ich osiągnięcia, jak i pomyłki[4].

Czytająca publiczność była więc stosunkowo dobrze poinformowana o zaistnieniu nowej tendencji w sztuce, a naturalizm mógł stać się przedmiotem żywego zainteresowania. Nie budził on jednak bezkrytycznego zachwytu - pojawiały się wątpliwości, nie brakowało sporów i głosów niechętnych wobec takiej postaci realizmu. Wynikało to częściowo z ówczesnej sytuacji Polski - szansę dla kraju widziano w industrializacji, stąd brutalne naturalistyczne obrazy uprzemysłowionych miast nie mogły liczyć na entuzjastyczny odbiór wśród polskich odbiorców[5]. Inną przyczyną, wielokrotnie wysuwaną w ówczesnych dyskusjach, była skrajność w opisywaniu człowieka fizjologicznego oraz społecznego życia; często nadawano naturalizmowi miano pornografii[5].

Pomimo jednak tych zarzutów naturalizm znalazł swoich polskich naśladowców - bardziej znaczący polscy pisarze chętnie włączają elementy tego kierunku do swoich powieści (np. Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa), natomiast wśród innych znajdzie się wielu autorów tworzących utwory programowo naturalistyczne. Będzie to np. Adolf Dygasiński, Antoni Sygietyński czy Gabriela Zapolska. Zwłaszcza do tej ostatniej przylgnie miano naturalistki (czasem po prostu kwalifikujące, innym znów razem w funkcji deprecjonującej), a nawet uzyska ona miano "polskiego Zoli"[6]. Sam tytuł jej zbioru nowel - Menażeria ludzka - nawiązuje do Zolowskiej koncepcji człowieka-zwierzęcia oraz do tytułu jego powieści Bestia ludzka, opublikowanej w 1890 roku, czyli na trzy lata przed ukazaniem się zbiorku Zapolskiej. Kategoria "La bête humaine", człowieka jako elementu przyrody, podległego jej prawom, była niezwykle istotna dla naturalistycznego światopoglądu.

W pewnym stopniu naturalizmem inspirowali się także: Władysław Reymont, Władysław Orkan i Wacław Sieroszewski.

Prus doceniał poruszaną przez naturalizm tematykę, ukazywanie przemilczanych prawd oraz przemawianie językiem wulgarnym, który dotąd nie istniał w powieści. Jednak, według niego, ekstremizm w ukazywaniu zła i zepsucia przekłamuje rzeczywistość[7]. Z kolei Sienkiewicz w swoim artykule O naturalizmie w powieści dwa odczyty[8] twierdzi, że naturaliści nie są pesymistami, pragną tylko ukazać wszystkie grzechy człowieka. Chcą pisać prawdę, ale w tej prawdzie nie ma piękna i odpoczynku dla umysłu, a ukazując brudy uwypukla się tylko prawdy jednostronne, co odejmuje piękna literaturze. Jedynym novum naturalizmu jest fizjologizm i akcentowanie dziedziczności cech. Podkreślał, że dla Polaków powieści naturalistyczne nie są odpowiednie, bo oni potrzebują zdrowia i pokrzepienia, a nie "zgnilizny" i silnych wrażeń.

14. Czas i przestrzeń w Nad Niemnem.

Czas w powieści Orzeszkowej można podzielić na przeszły i teraźniejszy. Jest jeszcze czasokres martwy nie związany ze światem wartości i bohaterów.

Czas przeszły - to czas sakralny (podobnie jak przestrzeń), wyznaczony w oparciu o przywoływane zdarzenia, funkcjonuje w powieści w przekazie ustnym. Należą do niego wspomnienia zdarzeń łączące się z wartościami i kształtujące postawy bohaterów:

-
przyjęcie chrześcijaństwa przez Litwę (1387) - to wydarzenie wplecione zostaje w opowieść Anzelma o złożeniu rodu Bohatyrowiczów: „ (...) w sto lat albo może jeszcze i niej potem, jak naród litewski przyjął świętą chrześcijańską wiarę (...)”.

-
opowieść Anzelma o założeniu rodu Bohatyrowiczów - relacjonuje również Anzelm - jako jeden z „wybrańców”, którzy w pamięci przechowują legendę i przekazują ją w formie ustnej przyszłym pokoleniom. Familia Bohatyrowiczów bierze swój początek od mitycznej pary Jana i Cecylii, którzy pracą swoich rąk oswoili nadniemeńską przestrzeń. Obydwoje przybyli z Polski. Ona pochodziła prawdopodobnie z „wysokiego domu”, on był chłopem. W świecie, w którym przyszło im się spotkać nie mieli szans na miłość. Udali się więc w głąb puszczy. Ich nazwiska na zawsze pozostały anonimowe, a godność Bohatyrowiczów nadał im rzekomo sam król Zygmunt August - na znak bohaterstwa, hartu ducha i heroicznej postawy życiowej oraz w dowód uznania za „wzniesienie” rodu i wychowanie licznego potomstwa: „Oto ten ród, idący od człowieka z kondycji pospolitego urodzenia, idzie w porównanie ze szlachtą rodowitą krajową i wszystkich praw stanowi rycerskiemu odpowiednich aż do wygaśnięcia swego używać ma i takowe wykonywać. Nobilituję was i nakazuję, abyście nosili nazwisko Bohatyrowiczów (...)”.

-
czasy napoleońskie (1812) - pojawiają się we wspomnieniach dziadka Domuntówny. Polacy doby romantyzmu wiązali z Napoleonem nadzieje niepodległościowe. Z relacji starego Jakuba wynikało, że wojska napoleońskie miały przechodzić w pobliżu bohatyrowickiego zaścianka, a u boku samego wodza służyli dziadek Benedykta Korczyńskiego - Dominik i brat Jakuba Bohatyrowicza - Franciszek, który, wracając z wojaczki, zamarzł w pobliżu swego domostwa:„(...) Dziad nasz, legionista, sześćdziesiąt lat mając jeszcze na wojnę chodził... A! przypominam sobie teraz! Towarzyszył mu jakiś Jaku Bohatyrowicz, którego starcem już przed dwudziestu kilku laty widywałem.” (z opowieści Benedykta Korczyńskiego)

czas zrywu niepodległościowego - powstanie styczniowe 1863 - przypomina bohaterom powieści o walce i heroizmie walczących, jest symbolem zjednoczenia narodowego, bez względu na pochodzenie: w powstaniu walczyli razem Andrzej Korczyński i Jerzy Bohatyrowicz. W utworze pojawiają się wzmianki o przygotowaniach do walk (relacja Jana o pożegnaniu z ojcem, Marta zawiesza na szyi Anzelma medalik), bitwie i jej finale (mały Janek ogłasza złe nowiny w Korczynie).

Orzeszkowa, poprzez umiejscowienie powstańców w utworze, oddaje im cześć, tym bardziej wymowniejszą, bo symbolizowaną przez
grobowiec - kurhan. Ów piaskowy pomnik obdarzony jest także szacunkiem ze strony bohaterów powieści. Dzięki jego lokalizacji (w dziele), możliwe są przemiany wewnętrzne postaci, głównie Justyny Orzelskiej.

Sakralna przestrzeń i sakralny czas tworzą w dziele mityczną czasoprzestrzeń. Dzięki takiej konstrukcji „Nad Niemnem” jest powieścią o przemijaniu i trwaniu, o ciągłości tradycji i historii. Przeszłość wpływa na teraźniejszość i przyszłość, co świadczy o uniwersalizmie wartości, konieczności przypominania o historii i krzewienia jej. Kultywowanie świętych miejsc, otaczanie ich czcią unaocznia tożsamość narodową, pamięć o bohaterskich czynach i ludziach.



Czas sakralny świadczy o ciągłości tradycji, następowaniu pokoleń, wzajemnym uzupełnianiu się przeszłości i teraźniejszości, co niewątpliwie będzie miało wpływ i na przyszłość, a ta wiązać się będzie z młodymi postaciami: Marynią Kirlanką i Witoldem Korczyńskim, Justyną Orzelską i Janem Bohatyrowiczem. Przyszłość w powieści Orzeszkowej nosi znamiona nadziei i optymizmu.

czasokres martwy - wiąże się z wykopaliskami Zygmunta Korczyńskiego, który w obrębie swojej osowieckiej posiadłości poszukuje pamiątek z czasów siedemnastowiecznych wojen szwedzkich. Poszukiwania go nudzą, bo wydają mu się bezowocne i bezwartościowe, dlatego je przerywa. Owo wspomnienie „hobby” znudzonego Zygmunta nie wpływa na kreacje bohaterów.

Teraźniejszość - czas współczesny w powieści (właściwy czas akcji). Akcja rozpoczyna się latem - w czerwcu, na co wskazuje między innymi data imienin pani Emilii Korczyńskiej, która ostatniego dnia czerwca wydaje przyjęcie i trwa do końca lata, a nawet początków jesieni, kiedy to Jan i Justyna decydują się pobrać, w związku z czym Benedykt Korczyński wraz z siostrzenicą udają się gościnnie do zagrody Anzelma: „Poszli drogą sunącą białym szlakiem u spłowiałego kobierca pól. Niebo było białe od okrywających je obłoków, pod nim leciały stada jaskółek i gdzieniegdzie kołysały się jastrzębie. W powietrzu panowała chłodna, smętna, łagodna cisza jesieni.”

Fabuła utworu przedstawiona została z perspektywy popowstaniowej - około
dwudziestu lat po powstaniu styczniowym. Wydarzenia można datować na lata osiemdziesiąte XIX wieku. O teraźniejszości rozstrzyga cykliczność przyrody. Bohaterowie żyją w zgodzie z naturą i są jej podporządkowani.

Wszystkie trzy strefy czasowe: przeszłość, teraźniejszość i przewidywana przyszłość są od siebie zależne i wzajemnie się uzupełniają. Całość ograniczona jest zmienną kadencją
przyrody.

15. Konstrukcja postaci w Nad Niemnem.

Dla wyeksponowania bohatera wzorcowego, przeciwstawiano mu postacie skrajnie negatywne, kompromitujące postawy społecznie szkodliwe, np. Rożyc. Obraz społeczeństwa polskiego w "Nad Niemnem" Społeczeństwo przedstawione w utworze możemy podzielić na:

Ziemiaństwo, do którego należą:
- Benedykt Korczyński
- Teofil Różyc
- Darzecki i Jadwiga Darzecka
- Andrzejowa i jej syn Zygmunt Korczyński

Ubogie ziemiaństwo:
- Maria Kirłowa i Bolesław Kirło
- Rezydenci
- Marta Korczyńska
- Justyna Orzelska wraz z ojcem
- Anzelm Bohatyrowicz
- Jan Bohatyrowicz

W tej powieści bohaterów generalnie można podzielić na dwie grupy: żyjących z pracy własnych rąk oraz "darmozjadów".

Do pierwszej grupy należy cały zaścianek Bohatyrowiczów, niektórzy mieszkańcy Korczyna, przede wszystkim Benedykt i Marta, a spoza niego, pani Kirłowa. Na szczególną uwagę zasługuje Benedykt Korczyński, heroiczny obrońca posiadanej ziemi, której nie chce oddać w ręce rosyjskie. Sytuacja popowstaniowa, ciężkie kontrybucje nałożone na majątki polskie zmuszają go do ciężkiej pracy, do ciągłej troski o wydajność ziemi, by mieć z czego zapłacić nałożone podatki. Codzienne kłopoty uczyniły z niego innego człowieka, obdarły go ze złudzeń, zmusiły do porzucenia dawnych ideałów. Przed powstaniem dwór utrzymywał dobre stosunki z zaściankiem. Bohatyrowicze często odwiedzali dom Korczyńskich. Sytuacja po powstaniu zmieniła to radykalnie. Benedykt martwiąc się o gospodarstwo odwrócił się od Bohatyrowiczów (świadczy o tym proces). Fakt, że we wspólnej mogile leżą Andrzej Korczyński i Jerzy Bohatyrowicz nie wpływa w dużym stopniu na panujące relacje. Ten odwrót od chłopów jest przyczyną konfliktu pomiędzy Benedyktem a jego synem Witoldem, głoszącym idee pozytywistyczne.

Marta Korczyńska jest kuzynką Benedykta. Pomaga mu wydatnie w gospodarstwie. Jest to dla niej jedynym sensem życia. Odrzuciwszy z obawy mezaliansu oświadczyny Anzelma Bohatyrowicza unieszczęśliwiła się na resztę życia. Maria Kirłowa należy do ubogiej szlachty. Sama musi dbać o gospodarstwo, ponieważ jej mąż jest leniem i darmozjadem. Nie jest bogata, ale na wszystko co potrzebne jej wystarcza. Nie ma czasu na odwiedzanie sąsiadów, a jeżeli już jest wśród nich, to czuje się nieswojo w towarzystwie innych modnych szlachciców.

Justyna Orzelska jest krewną Benedykta. Zamieszkuje u niego ze swoim zdziwaczałym ojcem. Początkowo nic szczególnego poza zrywaniem kwiatków nie robi. Czuje się dlatego nikomu niepotrzebna. Spokój ducha przywraca jej wspólna z chłopami praca w polu. W pracowitym życiu wiejskim odnajduje to, co zapewnia jej uczucie potrzebnej i pożytecznej. Odwiedzała w tym czasie po raz pierwszy mogiłę powstańczą, grób Jana i Cecylii i widząc głęboki patriotyzm zaścianka, zdecydowała się na ślub z Janem Bohatyrowiczem, człowiekiem żyjącym z pracy własnych rąk, odrzucając bogatego Teofila Różyca, gdyż właśnie w zaścianku widzi szansę prawdziwego, aktywnego i pożytecznego życia. Jej decyzja spotyka się z uznaniem Benedykta, Witolda, a przede wszystkim Marty, która kiedyś zrezygnowała z małżeństwa z Anzelmem Bohatyrowiczem w obawie przed mezaliansem.

Szczególną osobą jest pani Andrzejowa Korczyńska. Ona pracuje, udziela się społecznie, poświęca się filantropii, jednak nie wkłada w to serca. Ona robi to, bo tak robiłby jej mąż, gdyby żył.

Przejdźmy do grupy "darmozjadów". Pierwszym z nich jest Kirło, który zamiast pomóc żonie w gospodarstwie, włóczy się po okolicznych dworach szlacheckich marnując czas.

Następnie Teofil Różyc, arystokrata, który przehulał połowę swojego majątku za granicą i nie znalazł nic, co miałoby sens w życiu. Obecnie także nie zajmuje się swoimi włościami, tylko poszukuje mocnych wrażeń i namiętności, jak zalecanie się do Justyny. Całkowity laik w prowadzeniu gospodarstwa. Wegetujący człowiek, nic nie wnoszący do społeczeństwa. Darzecki jest także arystokratą. Ma on rodzinę, której zapewnia życie na wysokim poziomie. Żyją oni bardzo wystawnie i uważają się za ludzi cywilizowanych. Darzecki nie zwraca uwagi na biedniejszych od siebie, na ich problemy (żąda od Benedykta zwrotu długu, nie patrząc na jego ciężką sytuację). Czuwa tylko nad tym, żeby nie obniżyć poziomu życia. Powstanie styczniowe uważa za niepotrzebne, za wydarzenie, które zakłóciło mu jego spokój.

Następnym próżniakiem jest ojciec Justyny, jednak jako artyście można mu wybaczyć.

Nie można natomiast wybaczyć Andrzejowi Korczyńskiemu, który wyrósł na darmozjada, wątpliwego artystę, nieczułego i zimnego. Uważa chłopów za bydło, a ojca za nieszczęśliwego szaleńca.

Żona Benedykta Korczyńskiego, Emilia, także nie należy do pracowitych. Ta nieszczęśliwa hipochondryczka ma pretensje do męża, że cały czas pracuje, a ona biedna się nudzi.

16. Lalka: tytuł, kompozycja, funkcja pamiętnika Rzeckiego, narrator i fabuła, koncepcja narracji, Warszawa w powieści, postawa Wokulskiego.

Znaczenie tytułu

Początkowo krytycy dość jednoznacznie interpretowali tytuł powieści, uznając za tytułową lalkę pannę Izabelę Łęcką. Był to jednak fałszywy trop interpretacyjny. Rozpowszechnił się jednak tak bardzo, że sam Prus postanowił wyjaśnić sytuację. Napisał, że tytuł ma bezpośrednio odnosić się do historii procesu między baronową a Stawską. Proces ten był, bowiem literacką „obróbką” rzeczywistej historii, o której pisały warszawskie gazety. Historia ta stała się pobudką do napisania całej powieści, dlatego też tak należy odczytywać znaczenie tytułu.
Prus wskazywał również, że te pierwsze interpretacje są błędne, gdyż niesłusznie wysuwają na czoło wątek miłosny. Tymczasem on nie był najważniejszy. Autor żałował, że nie zatytułował powieści
Trzy pokolenia, bo tytuł ten pełniej oddawałby sens utworu.

Zapewnienia Prusa o „przezroczystości” tytułu nie muszą zamykać dróg interpretacyjnych, nadal można dopatrywać się jego aluzyjności. Zazwyczaj interpretuje się go dwojako: albo jako odwołanie do tradycji XIX w. tekstów dydaktyczno-satyrycznych, np. „Lalka” Krzszewskiego; albo jako wyraz przekonania, że świat to teatr marionetek, co obrazowałaby zaduma Rzeckiego nad nakręcanymi
zabawkami, które poruszały się bez ładu i celu.

Kompozycja Lalki

Właśnie kompozycji dotyczyły pierwsze zarzuty, zarówno krytyków, jak czytelników. Rzeczywiście, czytając powieść można mieć wrażenie chaosu i przemieszania wątków. Lalka ma bowiem skomplikowaną, wielowarstwową strukturę.

Nowatorstwem kompozycyjnym jest tak wyraźne otwarcie dzieła - będzie to znamionowało dopiero powieści późniejsze, a na pewno nie było cechą gatunkową powieści realistycznej. Głównie ze względu na zakończenie
Lalka stanowiła duże wyzwanie interpretacyjne. Prus przełamuje w niej schematy, niemal świadomie igra z czytelnikiem, który chciałby dostać jednoznacznie spointowaną opowieść. Istotnym zabiegiem konstrukcyjnym jest także prowadzenie narracji z dwu najważniejszych punktów widzenia oraz wprowadzanie wielu komentarzy.
Kwestie kompozycyjne miały dać obraz rzeczywistości współczesnej, jej problemów (
Lalka) - powieść z wielkich pytań epoki. Dlatego też mamy kompozycję panoramiczną, czyli obejmującą wiele wątków i postaci. Budowana jest za pomocą obrazków i szkiców filozoficznych. Pierwszy typ to była scenka z jakiegoś miejsca, gdzie spotykały się wyraziste typy postaci, dlatego też charakterystyczny dla obrazków był dialog. Obrazek dawał dokumentalny zapis typowego zjawiska obyczajowego. Przykład z powieści to opis typowego dnia w sklepie galanteryjnym. Celem obrazka było ukazanie związku między zjawiskami oraz wskazanie na dynamikę rzeczywistości. Jeśli zaś chodzi o szkic filozoficzny, to jest to mała monografia typów społecznych, zawodowych, regionalnych, np. prezentacja rodziny Łęckich i księcia, jako reprezentantów arystokracji.

Kompozycja realistyczna nie mogła być gładka, bo takie uporządkowanie nie jest cechą rzeczywistości, a powieść realistyczna miała ukazywać prawdę o świecie. Dlatego też w
łączeniu wątków musi być trochę przypadkowości, aby fabuła odzwierciedlała życie (mimesis).

Funkcja pamiętnika Rześkiego.

Pamiętnik Rzeckiego to wzruszająca, chaotyczna gadanina starego subiekta, który opowiada o wszystkim co przeżył i przeżywa, wzbogacając to własnymi refleksjami. Spełnia tym samym ważne funkcje. Dopełnia obraz przedstawionej rzeczywistości w “Lalce” bardzo istotnymi elementami. Informuje o udziale Rzeckiego w Wiośnie Ludów, Wokulskiego w powstaniu styczniowy, oraz jego późniejszych losach, przez co powieść zyskuje perspektywę historyczną. Wprowadzenie pamiętnika celowo opóźnia akcję, wzmaga zaciekawienie czytelnika dalszymi losami bohaterów. Z niego poznajemy także Warszawę lat 70-tych i wcześniejszych, jej mieszkańców. Rzecki komentuje tragedię miłosną Stanisława, wydarzenia w sklepie, w kamienicy, w mieście. Dzięki temu kazde zdarzenie oglądamy z różnych punktów widzenia, mamy rożne interpretacje. Rzecki opowiada przede wszystkim o przeszłości, wspomina lata wcześniejsze - okres napoleoński. Gdy narrator odautorski przedstawia świat w miarę wszechstronnie i obiektywnie to Rzecki pisze tylko o tym, co sam wie, o bohaterach i zdarzeniach, w których sam brał udział. Tworzy to zupełnie odmienny obraz świata. Pod większością sądów Rzeckiego o współczesnym świecie podpisuje się sam Prus.

Dzięki pamiętnikowi oglądamy epokę napoleońską, czas Wiosny Ludów nie poprzez obiektywną, podręcznikową relację, ale przez subiektywną, wspominkową relację obserwatora i uczestnika tamtych wydarzeń. W pamiętniku subiekta zawarta jest także opowieść o przeszłości Wokulskiego, o tym, jak wszedł w posiadanie sklepu- żeniąc się z wdową Pfeifer, jak budował swój majątek, jak brał udział w Powstaniu Styczniowym. Rzecki komentuje także wydarzenia współczesne, martwi się o Stacha, który całkiem stracił głowę dla pustej kobiety z wyższych sfer. Rzecki widziałby dla niego inną kobietę- z tego samego stanu, która nie wytykałaby mu pochodzenia i byłaby w stanie odwzajemnić jego miłość.

Cały światopogląd Rzeckiego budowany jest na romantycznej ideologii, w której się urodził i w której ukształtowała się jego osobowość. Stąd właśnie bierze się jego niezachwiana wiara w ostateczne zwycięstwo potomków Napoleona ("Zobaczycie, co jeszcze zrobi Napoleonek IV, który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików"), jego ciągłe wyczekiwanie na wielki wybuch wolnościowy, stąd jego idealizm narodowy, duchowy, jego sentyment dla przeszłości. Romantyczne przekonania i ideały sprawiają, że Rzecki nie potrafi dostosować się do nowej, pozytywistycznej rzeczywistości. Ten marzyciel nie rozumie nowych, zdroworozsądkowych idei, wśród nihilistów, studentów i młodych pracowników wyznających postępowe poglądy czuje się obco. Przez otoczenie odbierany jest jako stary dziwak o staroświeckich obyczajach, ośmieszający się swoimi sentymentami dla przeszłości. On- który niegdyś walczył "O wolność waszą i naszą" jest rozczarowany teraźniejszością

Rzecki przegrywa jednak konfrontację z nową rzeczywistością. Jego serce nie wytrzymuje, dusza poddaje się. Nadzieje patriotyczne i narodowowyzwoleńcze pokładane w "Napoleonku" nie spełniają się, Rzecki czuje się stary, słaby i nikomu niepotrzebny. Kiedy umiera (jest to, co nie bez znaczenia, ostatnia scena powieści), doktor Ochocki, stwierdzający zgon nazywa go "ostatnim romantykiem": "Przypatrz mu się pan...- rzekł doktor wskazując na zwłoki - Ostatni to romantyk!...Jak oni się wynoszą...Szarpnął wąsy i odwrócił się do okna. Ochocki ujął już zimną rękę Rzeckiego i pochylił się jakby chcąc mu coś szepnąć do ucha. Nagle w bocznej kieszeni zmarłego spostrzegł wysunięty do połowy list Węgiełka i machinalnie przeczytał nakreślone wielkimi literami wyrazy: Non omnis moriar... - Masz rację. - rzekł jakby do siebie.

Narrator i fabuła.

Pierwszym i najważniejszym „gospodarzem” utworu jest trzecioosobowy narrator wszechwiedzący. Jest to najbardziej klasyczny typ narracji, ukształtowany wzorcowo właśnie w dziewiętnastowiecznej powieści realistycznej. Bardzo często usuwa się na dalszy plan - dlatego też w powieści mamy liczne dialogi, których cecha charakterystyczną jest silne zindywidualizowanie języka postaci. Technika narracji, na jakiej opiera się ten typ polega na ciągłej destabilizacji zdarzeń. Mówi się o nich prezentując naocznie, relacjonując, podając inne wersje, warianty. Zamiast jednoznacznych opinii - wątpliwości, zamiast rozstrzygnięć - pytania.
W tym kontekście warto wspomnieć o roli plotki w
Lalce. Plotkarzami są bez wątpienia Szprot, Węgrowicz i Krzeszowska, ale także Rzecki. Domysły lub wymysły tych osób w znacznym stopniu wpływają na rozumienie zdarzeń i zachowań postaci, np. Wokulski zazwyczaj jawi się zupełnie inaczej niż w plotkach. Tym samym postaci przejmują część obowiązków narratora.

Drugi ważny typ narracji to narracja pierwszoosobowa, z którą mamy do czynienie w rozdziałach zatytułowanych
Pamiętnik starego subiekta. Wpływa to znacznie na zwielokrotnienia punktów widzenia, np. dane zdarzenie komentuje narrator wszechwiedzący, Rzecki, a czasem także przytaczane są komentarze w formie plotek. Wszystko to wpływa wyraźnie z jednaj strony na obiektywizację poznania, z drugiej zaś na wielogłosowość (polifoniczność) powieści.

Na tym nie wyczerpuje się jednak repertuar typów narracji. Jest jeszcze trzeci typ, polegający na operowaniu mową pozornie zależną. Tak jest na przykład w momencie spaceru Wokulskiego po Powiślu, gdzie narrator relacjonuje jego myśli w mowie pozornie zależnej. Ten typ narracji jest prekursorski w stosunku do wszelkich zabiegów, mających na celu odsunięcie narratora wszechwiedzącego i zdążających do techniki strumienia świadomości, który zdominuje twórczość dwudziestowieczną.

Warszawa w powieści.

Zaczynając od głównej postaci książki Stanisława Wokulskiego,którego pensjonat znajdował się na ulicy Krakowskie Przedmieście 4 w lokalu o numerze 2,możemy posuwając się dalej dotrzeć do kościoła „świętego Krzyża”, (który jest taki sam do dziś dnia jak w czasach powieści). Idąc dalej zbliżamy się do sklepu opisanego w lalce. Wiemy,że lokal jego miał pięć okien,wiadomo nam to z pamiętników Ignacego Rzeckiego starego subiekta,który pisał: „wprowadziliśmy się do nowego sklepu obejmującego pięć ogromnych salonów”. Sklep opisany w lalce jest obecnie księgarnia naukowa, która nosi na pamiątkę pisarza,jego imię.

W utworze Bolesława Prusa również,główną bohaterką jest panna Izabela Łecka jej rodzina (Łęccy)
mieszkali nie w pałacyku,lecz w kamienicy. A ponieważ wiemy,że w tym czasie kamienice w Alejach były tylko w pobliżu placu Trzech Krzyży,wiec mieszkanie Łęckich musiało znajdować się gdzieś miedzy wylotem Wilczej,a placem Trzech Krzyży,ale na pewno nie na rogu placu-wynika to z treści lalki.
Natomiast pałacyk hrabiny, Karolowej,której Wokulski składał wizyty,znajdował się w Alejach Ujazdowskich,zapewne gdzieś w pobliżu ówczesnej ulicy Instytutowej. Wokulski, bowiem wracając od hrabiny odesławszy powóz do miasta,zmieszany z tłumem warszawiaków udał się ta ulica w stronę obecnego parku Ujazdowskiego. Park Ujazdowskich został założony później niż akcja utworu,więc nie znalazł się na kartach powieści. Za czasów Prusa w tym miejscu znajdował się plac Ujazdowskich. Jego południowa część -jak wspomina Prus-była miejscem zabaw ludowych..
Środkiem Alei toczyły się dwa szeregi dorożek i powozów w stronę Belwederu i od Belwederu. W jednej z pałacowych rezydencji przy Alejach mieszkał książę,którego odwiedził Wokulski.
Prus w swoim utworze przywiązywał dużą wagę do opisu parków i ogrodów,które z biegiem czasu zostały prawie w niezmienionym stanie. Pisarz wykazywał szczególne upodobanie do Ogrodu Saskiego i Łazienek,do dziś możemy bez większych przeszkód „powędrować” ścieżkami Wokulskiego,który niejednokrotnie bywał w tych „przedsionkach raju”.
Kolejnym dobrze opisanym fragmentem dawnej Warszawy było Powiśle,aby do niego dojść trzeba było przemierzyć wąską i długą ulicę Karową. Niegdyś na zbiegu ulic Karowej i Długiej były filtry tłoczące wodę dla całej Warszawy. Powiśle było dzielnicą o nienajlepszej reputacji warszawiaków. Biedne domy,wysypisko śmieci taki obraz widziany przez Wokulskiego i resztę Warszawy nie mógł doprowadzić do zbytniego przywiązania do tej dzielnicy. Obecny obraz

A więc porównując Warszawę początku 21 wieku i Warszawę w okresie powieści Bolesława Prusa „Lalka”,poznajemy zarówno tę, która pozostała jak i tę, której już nie ma,która została zaczarowana piórem poety na kartach książki
.

Postać Wokulskiego.

Stanisław Wokulski jest głównym bohaterem powieści, postacią najlepiej zarysowaną i opisaną. Jego historii nie poznajemy chronologicznie, ale fragmentami, wiele jest w niej niedomówień, nie znamy końca jego losów.

Urodził się najprawdopodobniej w zubożałej rodzinie szlacheckiej. W młodości pracował jako subiekt w sklepie u Hopfera. W pewnym momencie postanowił zacząć się kształcić, wstąpił do
Szkoły Przygotowawczej, a następnie do Szkoły Głównej. Był w swoim pragnieniu wiedzy wytrwały, w dzień pracował w sklepie i restauracji, a w nocy uczył się. Później musiał przerwać naukę i wziął udział w Powstaniu Styczniowym, co było wyrazem jego poddania się gorączce patriotycznej tamtego okresu.
Po klęsce powstania zesłany do Irkucka tam kontynuował kształcenie. Gdy wrócił do Polski, z nędzy ożenił się ze starszą od siebie Małgorzatą Pfeifer, wdową po Janie Miclu i prowadził sklep. Po jakimś czasie jego żona zmarła, a on odziedziczył po Minclach pokaźny majątek. Gdy pewnego dnia zauważył w teatrze Izabelę, zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i od tamtego czasu jego życie się zmieniło. Wyjechał do Bułgarii, aby zdobyć majątek na wojnie - dla niej. Postanowił wkraść się w łaski arystokracji, a zwłaszcza Łęckiego - dla ukochanej. Dla niej znosił upokorzenia, był przez nią raz traktowany przychylnie, a raz odpychany.

Zakochany w Izabeli, cały czas interesował się naukami przyrodniczymi, imponował mu Ochocki, który chciał poświecić się cały nauce oraz Geist - profesor, który próbował wynaleźć metal lżejszy od powietrza. Wokulski był dobrym handlowcem i gospodarzem, potrafił podchodzić do życia racjonalnie, miał projekty przebudowy Powiśla, organizował spółkę do handlu ze wschodem. Jednak
miłość do Izabeli sprawiała, że zachowywał się w sposób nieracjonalny - zaryzykował utratę majątku handlując na wojnie, był na każde skinienie panny, przepłacił za kamienicę Łęckich, aby pomóc im w wydźwignięciu się z bankructwa.
Szuman tak mówił o Wokulskim:

„Stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedmdziesiątego”

I rzeczywiście, w jego postaci możemy znaleźć zarówno cechy, romantyczne, jak i pozytywistyczne. Podstawową cechą romantyczną jest miłość, miłość szalona, maniakalna, taka, dla której Wokulski jest gotowy zrobić wszystko. Do innych należą: udział w zrywie narodowym oraz niepewność jego dalszych losów.

Z kolei nie można nie zauważyć pozytywistycznych cech osobowości bohatera. Jest to przede wszystkim jego „przygoda” z nauką - studia (nie zgłębia tam filozofii czy literatury, ale przedmioty ścisłe) oraz działalność naukowa. Poza miłością do Izabeli okazuje się Wokulski kierować rozumem i postępuje racjonalnie. Wrodzona pracowitość, ambicja i stawianie sobie wysokich celów sprawiają, że przy odrobinie szczęścia udaje mu się w ciągu roku potroić majątek. Jest doskonałym kapitalistą - świetnie odnajduje się na rynku i potrafi odpowiednio inwestować. W interesach kieruje się rozumem i doświadczeniem, nie zważając na konwenanse - np. współpracuje z Suzinem, choć jest to negatywnie postrzegane w środowisku warszawskim.
Również jego wiara w postęp naukowy i techniczny nie znika, mimo że sam porzuca eksperymenty - chętnie wspiera i interesuje się planami Geista i Ochockiego. Wokulski najpełniej z postaci w
Lalce (na poły z prezesową Zasławską) wciela w życie ideał pracy u podstaw i pracy organicznej. Pomaga potrzebującym, a jego sklep zatrudnia kilkuset ludzi, polepszając ogólne, społeczne, narodowe dobro. Na wskroś pozytywistyczne są poglądy Wokulskiego w kwestii asymilacji Żydów. Wszystkich zresztą ludzi mierzy tą samą miarą, nie zważając na urodzenie, lecz na pracowitość i sumienność.

17. Placówka Bolesława Prusa.

Główne wydarzenia


Problematyka

"Placówka" to naturalistyczny obraz życia wieśniaka, to też przypowieść o człowieku, który najpierw przeżywa czas pomyślności (przybywa Ślimakowi dobytku, pieniędzy, ludzi), a potem pasmo nieszczęść, nie zawinionych przez siebie klęsk (stopniowo traci majątek, sługi, członków rodziny), gdy traci wszelką nadzieję, pojawia się przed nim szansa odzyskania pomyślności.

"Placówka" to również utwór opowiadający o losach chłopa, który przeciwstawił się niemieckiej kolonizacji. Niewykształcony chłop dzięki silnemu przywiązaniu do ziemi wytrwał na "placówce" - skrawku ziemi położonym wśród terenów należących do niemieckich kolonistów, gdy potomkowie wielkich panów beztrosko pozbywali się resztek dziedzictwa.

Akcja utworu toczy się w latach 80-tych XIX wieku pod zaborem rosyjskim, nad rzeką Białką w Lubelskiem.

Po uwłaszczeniu chłopów (1864r.) powstał na wsi nowy układ stosunków społecznych. Wyłoniła się warstwa bogatych chłopów (ci, którzy otrzymali dużą ilość ziemi i byli bardziej zaradni: wójtowie, sołtysi i ławnicy), małorolnych i bezrolnych (biedacy wiejscy żyjący w okropnej nędzy, przymierający głodem, często kalecy umysłowo, czy fizycznie; pracują jako służący, w charakterze parobków u bogatych chłopów, gorsi są żebrakami).

W "Placówce" warstwę bogaczy reprezentują: Grzyb, Łukasiak, Sarnecki, chłopów małorolnych: Ślimak, biedotę: Owczarz Magda, Zośka, Sobieska, Jojna Nietoperz.

Józef Ślimak

Jagna Ślimakowa

18. Język ezopowy w powieści pozytywistycznej.

Język postaci jest zindywidualizowany, uwidacznia ich osobowość i dodaje im charakteru np. słynne powiedzonka Benedykta: „To... tamto... tego”, „Niech jeszcze i to”, czy powtarzające się kwestie Marty: „wieczne głupstwo”, wieczna głupota”, „wieczny śmiech”.

Orzeszkowa wykorzystała w powieści tak zwany „język ezopowy”. Zmusiła ją do tego ówczesna sytuacja Polski - surowa cenzura działała zwłaszcza w zaborze
rosyjskim

. Kontrolowano wiele sfer życia, w tym kulturę i zaliczaną do niej literaturę piękną. Cenzor mógł zakwestionować każdą wypowiedź. Słowa „Polska”, „polski” nie mogły być używane, a ważne fakty z życia narodu pomijano. Aby przechytrzyć cenzurę, autorka posłużyła się kodem, czyli „językiem ezopowym”.

Zamiast desygnatów (przedmiot oznaczany przez daną nazwę) zastosowała inne nazwy, ale znaczeniowo odnoszące się do podanych np. Polska była „ziemią rodzinną”, patriotyzm - „gwiazdami”, walka o wolność - „burzą”, uczestnicy powstania - „dziećmi nocy”, powstanie - „pożarem”, „owym czasem” itp.

Język ezopowy - to system metafor, peryfraz (peryfraza - w języku poezji - omówienie, rozwinięta metafora) i przemilczeń czytelnych tylko dla odbiorcy tekstu („Nad Niemnem” uwzględnia adresata

polskiego); wyrażanie myśli nie wprost, ale ze względów politycznych lub obyczajowych przez alegorię (ukryte znaczenie) lub przypowieść w celu ominięcia zakazów - cenzury. Pojęcie wywodzi się od Ezopa - starożytnego autora bajek, który ludzkie wady i cechy ukrywał pod postaciami zwierzęcymi. Jego język cechowała lapidarność - celność, zwięzłość. Wielokrotnie używał figury poetyckiej zwanej elipsą, czyli wyrzutnią, polegającą na opuszczaniu wyrazów, które wynikały z kontekstu.



Czy Elizie Orzeszkowej udało się przechytrzyć cenzurę i korektorów? Najpewniej była mistrzynią w stosowaniu szyfru, bo rosyjscy recenzenci podjęli działania dopiero przy czwartym wydaniu powieści i zabronili jej drukowania.

W „Nad Niemnem” jest także sporo poezji. Jej zapis jest stroficzny. Przy akompaniamencie muzycznym, od razu widać, że są to pieśni. Postaci śpiewają przy pracy, w trakcie zabaw

, podczas „spływu” po Niemnie. W ich wykonaniu jest wiele spontaniczności, wyobrażają uczucia bohaterów, splatają się z ich życiem.

Pieśni śpiewane w Bohatyrowiczach łączą stylizację ludową z tradycją patriotyczną i są przytaczane szczegółowo. Często pojawia się utwór
„Leci liść z drzewa” Wincentego Pola:

„Lecą liście z drzew, co wyrosły wolne,
Na mogile śpiewa jakieś ptaszę polne,
Nie było, nie było, matko, szczęścia tobie,
Wszystko się zmieniło, a twa dziatwa w grobie!...”


oraz pełniąca funkcję motywu przewijającego się przez cały utwór pieśń
„Ty pójdziesz górą”:

„Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
A ja doliną...
Ty rozkwitniesz różą, ty rozkwitniesz różą,
A ja kaliną! ...”


Natomiast w Korczynie i Osowcach słychać śpiew szkolony, dźwięki skrzypiec, fortepianu i „uwerturki” Orzelskiego. Nadniemeńska
muzyka

, w odróżnieniu od „korczyńskiej”, stanowi o autentyzmie i artystycznej ekspresji fabuły.

Powieściowej poetyce odpowiada optymistyczny światopogląd, silna wiara w wartość pracy ludzkiej. Z tą wizją koresponduje jednak niepewność o dalsze losy Polski i Polaków oraz zachwiane poczucie projektowanej integracji narodowej.

19. Język ezopowy w noweli pozytywistycznej.

Sytuacja poezji była w tym okresie szczególnie skomplikowana. Utraciła ona koronne miejsce, jakie zajmowała w systemie gatunkowym romantyzmu na rzecz powieści (…)” - tymi słowami rozważania o poezji pozytywizmu rozpoczyna Henryk Markiewicz (H. Markiewicz, Pozytywizm, s. 259).
Choć pozytywizm nie przewidywał w swej estetyce miejsca dla poezji, kojarzonej według Michała Kuziaka ze „zbytnim emocjonalizmem i nieokiełznaną wyobraźnią”, to jednak w II połowie XIX wieku uprawiano gatunki liryczne. Dominowała
forma wiersza programowego, za pomocą którego artyści starali się - z mniejszym bądź większym powodzeniem - wyrażać hasła epoki, przekazywać „modne” postulaty pracy organicznej, pracy u podstaw.
Prócz tej odmiany istniała także pełna emocji
liryka refleksyjna (Adam Asnyk), ta korzystająca z ludowych stylizacji

(Maria Konopnicka) oraz utrzymana w nurcie parnasistowskim, dążącym do doskonałości formalnej, do obiektywizmu, utrzymanym w tonie refleksyjno-filozoficznym (Felicjan Faleński). Jak słusznie twierdzi Tadeusz Bujnicki, cechą liryki była wtórność w stosunku do wzorców romantycznych, a „(…) w związku z ograniczeniami cenzuralnymi literatura polskiego pozytywizmu wytworzyła specyficzny język ezopowy, przekazujący treści (zwłaszcza o charakterze patriotycznym), za pomocą niedopowiedzeń, peryfraz, aluzji”.

Mowa ezopowa według S. Skwarczyńskiej jest specjalnym typem przemilczenia postulującego tj. domagającego się wypełnienia, apelującego do pamięci odbiorcy i jego zdolności kojarzenia. Po powstaniu styczniowym miał miejsce zakaz mówienia i pisania o określonych sprawach. Działająca cenzura posiadała szczegółowy wykaz spraw, które nie mogły być poruszane w druku. Zaistniała więc sytuacja wymuszonego milczenia. Pisarze polscy, aby zmylić cenzorów posługiwali się tzw. „ językiem szyfrowanym” mającym charakter swoistego mówienia wbrew zakazom. W ten sposób powstały dzieła literackie o dwóch szeregach znaczeniowych. Jeden przeznaczony dla cenzora a drugi skierowany do polskiego patrioty, ten mógł być zrozumiały tylko wówczas, gdy odbiorca posiadał świadomość historyczną epoki. Szereg ten opierał się na wykorzystaniu bogactwa środków wyrazu artystycznego m.in.:
• antonomazji (burza→ powstanie, matka→Polska)
• przemilczeń (Nad Niemnem)
• nieokreśloności czasoprzestrzennej itd.
Cykl Gloria victis pisany był w czasie rozluźnienia cenzury, dlatego też szyfrowanie informacji o powstaniu nie było już koniecznością. Technikę niedomówień kontynuuje ze względu na patos utworów tworzących cykl. Orzeszkowa często wyzyskuje środki mowy ezopowej przy innych zabiegach artystycznych, np. przy mitologizowaniu. Widać to wyraźnie, gdy opisując Jagmina używa słów

a za silnymi

ramiony leciał poszum niewidzialnych skrzydeł... owych dawnych.

Jest to zaszyfrowane odniesienie do husarii, której elementem stroju były „skrzydła” z piór. W ten sposób wpisuje autorka postać Jagmina w zmitologizowany już krąg największych rycerzy.

20. Problematyka nowel Marii Kononickiej.

Mendel Gdański.

Akcja rozgrywa się w II połowie XIX wieku w Warszawie, w której od urodzenia mieszkał i prowadził zakład introligatorski (miejsce akcji) tytułowy bohater. Dzięki usytuowaniu historii w czasach sobie współczesnych, Konopnicka uczyniła nowelę dziełem bardzo realistycznym. Przedstawiła antysemickie poglądy Polaków, którzy nie pamiętali lub nie chcieli pamiętać, że główny bohater darzył nieistniejącą na mapach świata Polskę takim samym uczuciem, jak oni.

Opisane wydarzenia dzieją się w ciągu trzech, następujących po sobie dni, czym pisarka skłoniła się w stronę
dramatu

(poszczególne doby można traktować jak akty).
Pierwszy dzień rozpoczynają słowa
„od wczoraj jakiś niepokój panuje w uliczce”, świadczące o panującym w sercu bohatera niepokoju, wyczuwanym wśród ludzi: „Tych ludzi nie widział on tu jeszcze. Gdzie idą? Po co przystają z robotnikami, śpieszącymi do kopania fundamentów pod nowy dom niciarza Greulicha? Skąd się tu wzięły te obszarpane wyrostki? Dlaczego patrzą tak po sieniach? Skąd mają pieniądze, że idą w pięciu do szynku?”.

Na rozwinięcie i wyjaśnienie lakonicznej zapowiedzi nadchodzących „złych czasów” czytelnik musi poczekać do drugiej części, czyli następnego dnia. Wówczas to Mendel dostaje ostrzeżenia od „życzliwych” sąsiadów, których znał od kilkudziesięciu lat. Dowiaduje się, że najlepiej zrobi uciekając z Warszawy, ponieważ:
„podobno Żydów mają bić”.

Trzecia część noweli mówi o realizacji najgorszego koszmaru staruszka, zaszczuciu przez dotychczasowych przyjaciół. Jego wnuk zostaje wówczas bestialsko uderzony kamieniem w głowę (punkt kulminacyjny utworu). Zakończeniem utworu jest smutna puenta, wygłoszona przez zrezygnowanego i smutnego Gdańskiego:
„Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził. z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał... Nu, u mnie umarło serce do tego miasto!”.

Nowela została opublikowana w maju w 1890 roku w „Przeglądzie Literackim” (dodatek petersburskiego „Kraju”). Tekst był natychmiastową reakcją na list Elizy Orzeszkowej, długoletniej przyjaciółki Konopnickiej.

Autorka rozprawy
„O Żydach i kwestii żydowskiej” podjęła w XIX wieku problem antysemityzmu i zagrożeń z niego płynących. Prosiła Marię oraz innych kolegów literatów, by postarali się swą twórczością wywołać w społeczeństwie sprzeciw wobec narastających w Polsce nastrojów antyżydowskich. Orzeszkowa pisała: „czy prozą, czy wierszem, napisz jedną lub dziesięć kartek, słowo Twoje wiele zaważy, u wielu wiarę znajdzie, wiele uczuć wzbudzi, złych uśpi…”.

Nowela doskonale ukazuje proces zmiany stosunku do wyznawców religii Mojżesza. Konopnicka poruszyła w niej popularny w pozytywizmie problem uznania

Żydów za równorzędnych obywateli. Choć Mendel był prawdziwym warszawiakiem, mieszkał w stolicy od urodzenia, od dwudziestu siedmiu lat prowadził uczciwie zakład introligatorski, w którym obkładał książki (szkolne podręczniki czy książeczki do nabożeństwa), to jednak w krótkim utworze co jakiś czas pojawiają się stwierdzenia, padające z ust „prawdziwych” Polaków, że „Żyd zawsze Żydem!” lub „Was, Żydów, lęgnie; się jak tej szarańczy, a zawsze to żywioł cudzy...”.

Postawę antysemicką w utworze prezentuje zegarmistrz. Choć nie atakuje bezpośrednio Mendla i nie przychodzi pod jego okna z tłumem rozwścieczonych napastników, a nawet „ostrzega” go dyplomatycznie o planowanym pogromie, to jednak ponosi taką samą winę - a może i większą - jak agresorzy. Dlaczego? Ponieważ Gdański był jego długoletnim znajomym (może nawet przyjacielem, co można zgadywać po miłym tonie, w jakim odnosi się do gościa). Zegarmistrz znał dobrze skromnego i pracowitego starca, wiedział, że wychowuje wnuka w myśl tzw. nowoczesnej asymilacji (posyłając go do polskiej szkoły) i wpaja mu miłość do Polski. Mężczyzna ten w dyskusji z Gdańskim, podczas której stara się uświadomić Żydowi, że jest od niego kimś lepszym, wypowiada wszystkie możliwe stereotypowe zarzuty wobec mojżeszowego narodu. Mówi:
·
„każdy Żyd ma swoje wykręty”,
· „Żyd zawsze Żydem!”,
· „Gada się to tak i owak, ale każdy Żyd, byle pieniądze miał...”
· „Was, Żydów, lęgnie; się jak tej szarańczy, a zawsze to żywioł cudzy...”
.

Maria Konopnicka opatrzyła traktującą o problemie antysemityzmu nowelę tytułem składającym się z imienia i nazwiska głównego bohatera. Tytułowy Mendel Gdański jest sześćdziesięciosiedmioletnim warszawskim introligatorem, wychowującym samotnie swego wnuka - Kubusia.

W noweli pada wyjaśnienie genezy imienia i nazwiska. Czyni to ich posiadacz w rozmowie z zegarmistrzem. Rodzice
nadali

mu imię Mendel, ponieważ był ich piętnastym dzieckiem

: „jak ja się tam urodził, to nas było dzieci

piętnaście, cały mendel. Przez to ja się Mendel nazywam”. Nazwisko zaś, sugerujące raczej miejsce pochodzenia bohatera, zawdzięczał faktowi, iż to miasto najbardziej kojarzyło się z Polską, którą tak bardzo kochali jego matka i ojciec: „Nu, co to jest Gdański? To taki człowiek albo taka rzecz, co z Gdańska pochodząca jest... Pan dobrodziej wie?... Wódka gdańska jest i kufer gdański jest, i szafa gdańska jest... Jak uny gdańskie mogą być. tak ja jestem Gdański. Nie jestem paryski, ani nie jestem wiedeński, ani nie jestem berliński - jestem Gdański”. Bohater takie same wartości, jakie wpoili mu rodzice, próbuje przekazać swemu wnukowi.

W noweli występuje narracja trzecioosobowa, oddająca pośrednio głos bohaterowi, czyli w tym przypadku staremu introligatorowi - Mendlowi Gdańskiemu. Jego rozmyślania są dla nas źródłem informacji o pochodzeniu, przeszłości, rodzinie. Dzięki przemyśleniom bohatera poznajemy stosunki łączące członków warszawskiej społeczności (mieszkańców jednej z biedniejszych dzielnic).

Narrator ujawnia swój stosunek do bohatera oraz opisywanych wydarzeń, stając się pośrednio widoczny. Z jego wypowiedzi widać, że przychylnie traktuje starego Żyda, a z pogardą zegarmistrza (nazywając go tłustym, tępym) i napastników.

Bohaterowie noweli posługują się gwarą warszawską (gwarą regionalną języka polskiego używaną przez niektórych mieszkańców Warszawy) i jej lokalną odmianą - gwarą żydowską. Mendel Gdański wielokrotnie daje przykłady doskonałego posługiwania się odmianą języka ogólnonarodowego. W jego wypowiedziach występują takie słowa, jak:
„nu” (używa go nieświadomie, w celu podtrzymania rozmowy), „toś”, „inszą”, „uni”, „żeś”:, np. „- Nu, co to jest Żyd? Nu, jaki ty Żyd? Ty się w to miasto urodził, toś ty nie obcy, toś swój, tutejszy, to ty prawo masz kochać to miasto, póki ty uczciwie żyjesz. Ty się wstydzić nie masz, żeś Żyd. Jak ty się wstydzisz, żeś ty Żyd, jak ty się sam za podłego masz, dlatego żeś Żyd, nu, to jak ty możesz jakie dobro zrobić dla to miasto, gdzie ty się urodził, jak ty jego kochać możesz?... Nu?...”.

Miłosierdzie gminy.

Akcja utworu rozgrywa się w szwajcarskiej gminie Hottingen w II połowie XIX wieku, a więc w czasach współczesnych autorce. Historia dotycząca mieszkańców „miłosiernej” gminy rozpoczyna się na kilka minut przed godziną dziewiątą. Utwór przedstawia licytację starca, odbywającą się w nowym, luksusowym budynku kancelarii: „Sam gmach, prosty, szary, kwadratowy niemal, ma na płaskim dachu niską żelazną balustradę o złoconych gałkach, a na fasadzie cztery pilastry i pamiątkową tablicę z napisem. Napis ten, błyszczący wesoło złoceniem swych liter, przyciąga oczy ludzkie. Każdy prawie z przybyłych podnosi głowę i odczytuje go z powagą. Alboż nie ma prawa? Wszak każdy na wzniesienie kancelarii dał swoje trzy grosze, a dom jest wspólną własnością i wspólnym dziełem gminy. Nie mniej przyciąga oczy zegar, umieszczony w samym ostrzu trójkąta opierającego się podstawą o płaskie kapitele pilastrów, tylko że wskazówki jego zdają się dziś wolniej jakoś poruszać po okrągłej i błyszczącej tarczy.”.

Szczegółowy opis pięknego gmachu podkreśla okrutność mieszkańców bogatej gminy, których stać było na wybudowanie nowoczesnej kancelarii, a nie mieli funduszy na utrzymanie najstarszych, schorowanych obywateli miasteczka.

Maria Konopnicka nadała noweli sarkastyczny i ironiczny tytuł: Miłosierdzie gminy. Kartka z Höttingen. Miłosierdzie bogatej gminy okazuje się czymś całkowicie przeciwnym, niż wskazywałby na to tytuł.

Mieszkańcy Hottingen szczycą się swym dobrym sercem, wielokrotnie wypowiadając słowo
„miłosierdzie”: „Piękne nasze ustawy wygnały z ziemi naszej żebraninę, a wprowadziły do niej miłosierdzie. Nie ma już opuszczonych! Nie ma już nędzarzy! Gmina jest ich matką, gmina jest ich żywicielką”, „Gmina ma nad nim miłosierdzie”, „- Człowiek ma miłosierdzie - woła Tödi Mayer szeroko rozkładając wielkie czerwone ręce - bierze sobie za marny grosz taki ciężar na kark”, „Gmina musi się liczyć z groszem. Gmina ma wydatki, duże wydatki! Miłosierdzie, moi panowie, jest dla niej rzeczą świętą, ale i w miłosierdziu miarę zachować należy!”. Tak naprawdę jednak nie wiedzą, co to pojęcie znaczy. Uważają, że są wzorowymi chrześcijanami, ponieważ biorą do siebie nędzarzy i starców. Nie było by w tym postępowaniu nic zdrożnego, gdyby nie otrzymywali za to pieniędzy oraz nie czynili z tych upokarzanych ludzi „okazów” wystawianych na licytacji.

Tytułowe miłosierdzie tak naprawdę jest ironią i szyderstwem skierowanym w stosunku do Szwajcarów, którzy swoje okrucieństwo określali mianem filantropii i dobroczynności. Udało im się usankcjonować system, dzięki któremu rozwijali handel ludźmi, zyskiwali tanią siłę roboczą, niewolników, których wykorzystywali do ostatnich sił. Najważniejszy był dla nich pieniądz i zysk, a nie dobro drugiego człowieka.

Opatrzenie noweli podtytułem
Kartka z Höttingen może sugerować dwie rzeczy: albo że pisarka materiały otrzymała od czytelników (ponieważ w pozytywizmie.

Nowela Marii Konopnickiej porusza wiele problemów. Począwszy od poniżania starego człowieka, poprzez zakłamanie i hipokryzję mieszkańców wysoko rozwiniętej szwajcarskiej gminy, a skończywszy na traktowaniu żywych istot jak rzeczy. A wszystko w imię mylnie pojmowanego pojęcia miłosierdzia.

Problemem, wokół którego rozwija się główny wątek utworu, jest
fałszywa dobroczynność mieszkańców bogatej szwajcarskiej gminy Hottingen. Miasteczko zamieszkują mleczarze, ślusarze, ogrodnicy czy przewoźnicy, którzy przyczyniają się do wysokiej pozycji osady. Są to ludzie

majętni, o zabezpieczonej pozycji społecznej i finansowej.

Jak w każdym miejscu, w Hottingen żyją również biedacy, starcy cierpiący na najróżniejsze choroby. To właśnie w dbałości o ich dobro władze gminy, na czele z radcą Storchem, podpisali
uchwałę o „pomocy” najbiedniejszym. Płacili każdemu, kto zobowiązał się przyjąć do siebie na dożywocie osobę chorą, niedołężną. Wszystko byłoby dobrze, gdyby proces zadomowienia nie odbywał się w drodze licytacji, a uczestniczący w niej nie traktowali „kupionej” osoby jako taniej siły roboczej.

Właśnie na tym aspekcie filantropijności gminy koncentruje się główny temat noweli. Konopnicka odsłania prawdziwe pobudki uczestników aukcji starego tragarza Kuntza Wunderlego. Schorowany mężczyzna był obiektem kpin, okrutnych żartów, potraktowano go jak zwierzę. Jako czytelnicy musimy uczestniczyć w bezlitosnym i przerażającym spektaklu do końca, tak samo jak jego bohater. Współczujemy mu, choć przecież
„ludzie ludziom zgotowali ten los”.

Autorka doskonale portretuje mieszkańców miasteczka, ukazując ich nieczułość i żądzę pieniądza. Choć wygłaszali słowa o miłosierdziu, były to puste frazesy. Negatywnym bohaterem jest cała społeczność, zbiorowość, która wolała stawiać piękne kancelarie, niż zadbać o wybudowanie domu starców.

Kolejnym problemem poruszanym w noweli jest poniżanie człowieka. Wunderli jest tu przykładem, jak daleko może posunąć się człowiek w swej niedorzeczności, w fałszywie pojmowanym dobru, by dopiąć celu.

Przez całą licytację jesteśmy świadkami najróżniejszych form odbierania człowiekowi poczucia godności, dumy. Starzec w każdej kolejnej minucie aukcji traci poczucie człowieczeństwa, czego dosadnym wyrazem i podsumowaniem okrutnego procederu jest finał utworu, gdy zostaje zaprzężony do wózka mleczarskiego:
„W chwilę potem Kuntz Wunderli stoi u dyszla mleczarskiego wózka, trzęsąc swą nędzną, starą, siwą głową i usiłując drżącymi rękami przełożyć przez siebie parcianą szleję. Z drugiej strony dyszla rzuca się w podskokach silny

kudłaty pies w takiejże uprzęży, ujadając głośno, donośnie”.

Miłosierdzie gminy jest zatem opowieścią o fałszywie pojmowanej filantropii, ślepej pogoni za pieniądzem. Jest to również tragiczna historia zapewne ostatnich dni życia starego tragarza Wunderlego. Przez całe życie szanowany i lubiany, na starość został postawiony na swoistej cyrkowej arenie. Nie mając sił się przeciwstawić, a co gorsza - wierząc w „miłosierdzie gminy” - pokazuje posłusznie zebranym zęby, przebiera nogami, macha rękoma. Jest marionetką, lecz śmieszy jedynie uczestników aukcji. Sam nie bawi się dobrze, ale czy kogoś z „miłosiernych” to obchodziło?...

Nasza Szkapa.

Akcja noweli toczy się w latach siedemdziesiątych w drugiej połowie XIX wieku, w czasach współczesnych autorce. Rodzina Mostowiaków zajmuje mały, ciemny i wilgotny pokoik na poziomie piwnicy w mieszkaniu znajdującym się w jednej z najbiedniejszych dzielnic Warszawy - na Powiślu.

Do ciemnego pokoju nigdy nie przedostał się promyk słońca. Panował tam mrok i wilgoć. W kącie stał
piec

. Gdy nadchodziła wczesna wiosna i odwilż, po ścianach lała się woda. Miejsce akcji zmieniało się w miarę postępu choroby matki, która cierpiała na gruźlicę. Na początku noweli synowie spali jeszcze na łóżku. Mebel

niestety trzeba było sprzedać i bracia zajęli miejsce na starym sienniku („(…)desek w łóżku brakuje dwóch, a bok jeden ze wszystkim odłazi”). Podobny los spotkał inne sprzęty: poduszkę, kołdrę, szafę, cztery stołki.

Pogorszenie sytuacji finansowej głównych bohaterów odzwierciadlało ubywanie
mebli oraz rzeczy w kuferku - skarbcu rodzinnych pamiątek. W pudełku leżały: „brzytwy ojca, były w drugim korale matczyne, była czarna jedwabna chustka, co ją ojciec w wielkie święta na szyję wiązał; była szuba matczyna z czerwoną podszewką, była żółta serweta w kwiaty na stół, była kapa na łóżko z zielonego persu”. Nadszedł jednak taki dzień, że skrzynka stała prawie pusta: „W kątku tylko, w czerwoną chusteczkę zawiązana, leżała kawalerska harmonijka ojca”. Ten instrument również został sprzedany „handlowi”, tak samo jak rodzinne

skarby Anny: żelazko, moździerz i rondel.

W końcu ze smutnej i prawie pozbawionej
mebli izby zniknęły nawet sukienki chorej kobiety („suknię brązową od święta i tę drugą modrą, codzienną, chustką je pięknie okrył i z boków obcisnął”), zegar, płaszcz Filipa. Dzieci

chodziły po pustym pomieszczeniu, starając się nie nękać leżącej na starym łóżku matki.

Zmiana miejsca wydarzeń następuje z chwilą śmierci
kobiety, która zostaje pochowana na cmentarzu. Ziemie porastały wówczas zielona trawa i wiosenne kwiecie, bratki polne i białe stokrotki.

W noweli występuje narracja prowadzona w pierwszej osobie. Historię rodziny Mostowiaków opowiada najstarszy syn Anny i Filipa - Wicek Mostowiak - chłopiec dziesięcio- lub dwunastoletni.

Konopnicka oddała mu prowadzenie narracji, ponieważ chciała w ten sposób
uwiarygodnić i urozmaicić opowieść o losach biednej rodziny, które postrzegamy w sposób inny, niż dotychczas. W relacji Wicka brak jest górnolotnego języka, ponieważ wypowiada się warszawską gwarą (mieszkał przecież w stoicy, w jej biedniejszej dzielnicy). Chłopiec opowiada o swej rodzinie w sposób rzeczowy, traktując chorobę matki jako coś zwyczajnego, a wyprzedawanie mebli

jako przygodę i zabawę. Jego największą tragedią była utrata ukochanej matki, co dowodzi, iż jest jeszcze dzieckiem

(aby zrozumieć śmierć matki, musi dorosnąć).

Oddanie głosu Wickowi uwypukla również tragedię jego i braci. Rodzeństwo tak długo żyło w skrajnej nędzy (spanie na podłodze, brak
jedzenia

, zimno i wilgoć panująca w suterenie), iż biedę traktowało jako coś normalnego, nie wymagało nic więcej, jak łyżka kaszy czy gotowanych ziemniaków na obiad

i posłania na sienniku pod zimnym piecem .

. Na pierwszy plan tej krótkiej i innowacyjnej noweli Marii Konopnickiej (dziecięcy narrator) wysuwają się wstrząsające i smutne losy rodziny warszawskiego piaskarza - Filipa Mostowiaka. W formie wspomnień kilkunastolatka otrzymujemy historię zmagania się z biedą i nędzą, chorobą członka rodziny, rozpaczą bezsilnego

ojca. A wszystko to zostaje okraszone naiwnością i dosłownością, na jaką stać jedynie dzieci

.

Nasza szkapa jest zatem mistrzowskim studium psychologicznym, oddającym hierarchię wartości i świat dziecięcych wrażeń i spraw. Na kilkunastu stronach poznajemy Wicka, Felka, Piotrusia i ich rodziców - Filipa i Annę. Chłopcy występują tu w roli pierwszoplanowych bohaterów, ponieważ cała opowieść jest przedstawiona z ich punktu widzenia. Czytelnika dziwi, gdy sprzedawanie mebli

traktują jak przygodę, spanie na sienniku jak zabawę, a największą miłością obdarzają starą szkapę. Choć wydaje się, iż śmierć matki nie robi na nich wrażenia, to jednak potwierdza to ich naiwność i dziecinność.

Utwór jest historią o krzywdzie
dziecka

, które jest tak bardzo przyzwyczajone do biedy i głodu, że traktuje to jako coś normalnego. Słowa Konopnickiej: „Dobrze jest czasem zanalizować łza po łzie, krzywda po krzywdzie, jakąś ciemną dolę, z której nazwą oswoiliśmy się już tak dalece, że ani na sercu naszym, ani na uchu nawet nie robi wrażenia” doskonale oddają główny temat utworu i jego przesłanie. Pisarka dała czytelnikom obraz smutny i przygnębiający, lecz konieczny by uzmysłowić ludziom prawdę o warunkach życia warszawskiej biedoty pod koniec XIX wieku (a może i dziś?).

Trzech braci jest tu przykładem, jak daleko bieda i głód mogą wniknąć w człowieka, by ich nie odczuwał. Los chłopców jest tragiczny, lecz oni zdają się tego nie odczuwać. Choć nigdy nie chodzili do przedszkola (z wyjątkiem Piotrusia, który kilka razy był w ochronce), nie mieli prawdziwych zabawek, ich
mieszkanie przypomina pustą norę, matka gaśnie w oczach, są głodni i jest im zimno, dzielnie znoszą nędzę. Czasami tylko dają upust przygnębieniu, podświadomie czują, że zostaną wkrótce sierotami.

Są bardzo związani ze sobą i rodzicami. Ofiarnie spełniają wszystkie polecenia matki, są posłuszni i pomocni, opiekują się troskliwie młodszym braciszkiem, któremu oddają swoje porcje
jedzenia

. Utwór jest także opowieścią o szukaniu radości, gdzie tylko się da. Wicek i Felek chcą takimi chwilami pozornego szczęścia upoić bezradne dusze.

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic

Maria Konopnicka stworzyła w tej krótkiej prozatorskiej formie zapis dziecięcego przeżywania świata, w którym to, co smutne, nie istnieje lub pryska jak bańka mydlana, a to, co szczęśliwe, trwa wiecznie. 0x01 graphic



Wyszukiwarka