Lalka streszczenie, Lektury matura


Lalka - streszczenie

TOM I

Rozdział 1: Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek?
Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1878. W renomowanej jadłodajni na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie zebrani tam goście (fabrykant powozów Deklewski, radca Węgrowicz, ajent handlowy Szprot) komentują przy kuflu piwa bieżące wydarzenia polityczne oraz rozmawiają o Stanisławie Wokulskim. Węgrowicz nazywa Wokulskiego wariatem i opowiada o jego przeszłości. W wieku dwudziestu paru lat Wokulski był subiektem (sklepikarzem) w sklepie Hopfera. W tym czasie wstąpił do Szkoły Przygotowawczej, a następnie do Szkoły Głównej, jednocześnie pracował i uczył się. Po pół roku nauki, kiedy w 1863 roku wybuchło Powstanie Styczniowe, rzucił szkołę, brał udział w walkach powstańczych, a potem został zesłany na Syberię, w okolice Irkucka. Wrócił do Warszawy w 1870 i ożenił się z wdową po Janie Minclu. Gdy Minclowa zmarła cztery lata później, odziedziczył majątek (30 tys. rubli w gotówce), na który pracowały dwa pokolenia Minclów. Wtedy rzucił wszystko i pojechał robić interesy na wojnie w Turcji, dostarczając wojsku zaopatrzenie. Radca Węgrowicz uważa, że głupotą było ryzykowanie odziedziczonego kapitału, przepowiada sklepowi upadek.

Rodział 2: Rządy starego subiekta
Pod nieobecność Wokulskiego rządy w sklepie sprawował jego przyjaciel, czterdziestoletni Ignacy Rzecki. Od dwudziestu pięciu lat mieszkał z wiernym psem Irem w tym samym, ciemnym pokoiku przy sklepie. Żył bardzo skromnie, jego zwyczaje przez te wszystkie lata pozostały takie same: wstawał wcześnie, mył się, o 6.30 był już w sklepie, robił plan zadań na dany dzień, przeglądał towary.
Potem w sklepie zjawiali się subiekci: pierwszy był zawsze Klejn, potem przychodził socjalista Lisiecki, a na końcu wiecznie spóźniony elegant i bawidamek, przystojny Mraczewski. Sklep zamykano o ósmej wieczorem. Rzecki był przez innych postrzegany jako dziwak, dlatego w niedziele nie wychodził w ogóle na spacery, spędzał je w domu lub ustawiając wystawy w oknie sklepowym. Czasami wydobywał na stół wszystkie lalki, nakręcał je i mówił:

„Hi! hi! hi! dokąd wy jedziecie, podróżni?... Dlaczego narażasz kark, akrobato?... Co wam po uściskach, tancerze?... Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko głupstwo!...a wam, gdybyście myśleli, mogłoby się zdawać, że to jest coś wielkiego!...”

W tym rozdziale dowiadujemy się także, że Rzecki był zagorzałym bonapartystą - zwolennikiem Napoleona, wiecznie czekającym na jego następcę, że chciał po dwudziestu pięciu latach nieprzerwanej pracy w końcu wyjechać na urlop oraz że w tajemnicy przed wszystkimi pisał pamiętnik.

Rozdział 3: Pamiętnik starego subiekta

Rozdział ten to wypis z pamiętnika Rzeckiego,w którym stary subiekt opisuje swoje dzieciństwo. Ojciec Rzeckiego był „za młodu żołnierzem, a na starość woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych”. Mały Ignacy mieszkał z ojcem i ciotką w kamienicy na Krakowskim Przedmieściu. Jego ojciec czcił Napoleona jak świętego, w całym domu były rozwieszone portrety Bonapartego. W domu Rzeckich bywali: woźny Domański i pan Raczek.
Ojciec uczył Rzeckiego miłości do Napoleona, musztry, czytania i pisania. Zmarł wcześnie, małym Ignacym zaopiekowała się ciotka i pan Raczek, który się z nią ożenił. Ignacy miał wtedy 12 lat i postanowił zostać subiektem w sklepie Piotra Mincla, który na Podwalu sprzedawał mydło, galanterię i towary kolonialne.
W sklepie Mincla poza małym Ignacym pracowali jego dwaj synowie: Jan i Franc oraz August Katz. Stary Mincel prowadził sklep w sposób patriarchalny - był surowy i wymagający w stosunku do swoich pomocników, często bił ich dyscypliną, ale Ignacego lubił. Matka starego Mincla, nazywana Grossmutter podawała chłopcom kawę i bułki. Po jakimś czasie stary Mincel zmarł, a schedę po nim przejęli jego dwaj synowie, którzy podzielili sklep między siebie - Franc został na Podwalu z towarami kolonialnymi, a Jan przeniósł galanterię i mydło na Krakowskie Przedmieście. Później Jan ożenił się z Małgorzatą Pfeifer, ona zaś zostawszy wdową wyszła za Wokulskiego.

Rozdział 4: Powrót
Rozdział ten opisuje powrót Wokulskiego z Bułgarii. Wokulski i Rzecki cieszą się ze spotkania po ośmiomiesięcznym pobycie Stanisława za granicą. Wokulski opowiada, że było mu ciężko, tęsknił za krajem, ale wywiezione 30 tys. rubli pomnożył na 250 tys. Wokulski przy winie staje się bardziej rozmowny i rozdrażniony. Chciał dobić się majątku, aby nikt nie mówił, że żeruje na tym, co zarobili Mincle. Wypytuje się o pana Łęckiego i jego córkę, Izabelę Łęcką. Rzecki opowiada mu, że Łęcki kupuje w ich sklepie na kredyt, że jest skończonym bankrutem (wydał nawet posag córki) i niedługo mają wylicytować jego kamienicę. Panna Izabela także odwiedza sklep. Wokulski cieszy się na wieść, że panna nie planuje wyjść za mąż . Przyjaciele wstępują do sklepu, Wokulski przegląda księgę dłużników i odnajduje nazwisko Łęckiego. Interesy sklepu specjalnie go nie interesują, co dziwi Rzeckiego.

Rozdział 5: Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
Tomasz Łęcki mieszkał wraz ze swoją córką Izabelą i kuzynką Florentyną w wynajmowanym ośmiopokojowym mieszkaniu przy Alejach Ujazdowskich. Mieszkanie było niezwykle bogate, elegancko urządzone. U Łęckich pracował kamerdyner Mikołaj i jego żona Anusia - kucharka. Pan Łęcki mógł się szczycić wspaniałą rodziną - „liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów. Ojciec jego jeszcze posiadał miliony, a on sam za młodu krocie”. Później jednak jego majątek uszczuplił się, a w chwili obecnej nawet jego córka nie miała już posagu. Pan Tomasz dużo podróżował po Europie, przyjaźnił się z Wiktorem Emanuelem. Od kilku lat jednak nie opuszczał Warszawy, ponieważ nie miał pieniędzy na podróże. Gdy w Warszawie rozeszła się pogłoska, że Łęcki jest bankrutem, ludzie ze sfer arystokratycznych zerwali z nim znajomości, sam pan Tomasz wstąpił do Rekursy Kupieckiej. Kandydaci do ręki Izabeli zaczęli się wycofywać.
W dalszej części rozdziału następuje opis wyglądu zewnętrznego i charakteru panny Izabeli. Była ona

„niepospolicie piękną kobietą. Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe. Wzrost więcej niż średni, bardzo kształtna figura, bujne włosy blond z odcieniem popielatym, nosek prosty, usta trochę odchylone, zęby perłowe, ręce i stopy modelowe. Szczególne wrażenie robiły jej oczy, niekiedy ciemne i rozmarzone, niekiedy pełne iskier wesołości, czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód.”

Panna Izabela żyła w innym świecie - świecie salonów, pięknych dam i panów. Wszyscy jej dogadzali, każdy jej kaprys był natychmiast spełniany. Panna Izabela żyła pod kloszem, nie istniały dla niej pory roku ani dnia - nie pracowała, mogła ustalać plan dnia w zależności od swoich zachcianek. Wiedziała o istnieniu świata, gdzie ludzie pracują i cierpią, traktowała go jednak jak obrazek, scenkę rodzajową, pomaga biednym, ale cały czas przekonana o swojej wyjątkowości. Jeden tylko raz ten „inny świat” zrobił na niej wrażenie - gdy we Francji zwiedzała fabrykę żelazną. Przestraszyła się wtedy, wydawało się jej, że „z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana” i przestraszyła się ludzi tam pracujących. Do małżeństwa panna Izabela pochodziła racjonalnie. Uważała, że nie jest ono sprawą miłości, ale urodzenia i majątku i dlatego w pary powinni młodych ludzi kojarzyć ich rodzice. Z czasem panna Izabela nabrała wstrętu do małżeństwa i odrzucała wszystkich adoratorów - nawet tych najzamożniejszych i najprzystojniejszych. Potem zrozumiała, że trzeba „przyjąć świat takim, jakim jest” i zdecydowała się wyjść za mąż, ale kandydat do jej ręki musiał spełniać trzy warunki: podobać się jej, być dobrze urodzonym i bogatym. Taki mężczyzna nie znalazł się jednak, Izabelę opuszczali kolejni adoratorzy, aż w końcu zostali jedynie marszałek i baron - bogaci, ale starzy, brzydcy i odrażający. Izabela wiedziała o problemach majątkowych ojca, ale nie mogła przełamać wstrętu. Ideałem męskości był dla niej posąg Apolla, który kupiła i zasypywała pocałunkami. Bywało, że w marzeniach Apollo przychodził do niej w nocy. Panna Izabela dotkliwie odczuwała brak towarzystwa z powodu problemów finansowych ojca. Jedyną osobą, która pozostała jej wierna była hrabina Joanna Karolowa, siostra ojca. Radzi Izabeli, by w imię dobra rodziny wyszła za mąż za któregoś z kandydatów. Od pani Karolowej dowiaduje się, że ktoś wykupił weksle, obie panie podejrzewają o to baronową Krzeszowską. Izabela chce spróbować pokryć koszty serwisem i srebrami.

Rozdział 6: W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
Początek kwietnia, piąta po południu. Panna Izabela czyta w swoim pokoju Kartkę miłości Emila Zoli. W powieści czyta rozdział,

„kiedy, podczas gwiaździstej nocy, p. Ramboud naprawiał zepsutą lalkę małej Joasi, Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego żalu, a opat Jouve radził, ażeby wyszła za mąż”

za pana Ramboud, który był w niej zakochany bez pamięci. Izabela myśli o kweście wielkanocnej i stroju, który z tej okazji założy. Niepokoi się tym, że do tej pory nie została przez nikogo zaproszona. Jest w ponurym nastroju, przegląda magazyn mody i zastanawia się nad wyborem stroju. Wyjmuje modlitewnik i modli się o piękny strój.
W tej chwili do pokoju wchodzi panna Florentyna z listem od pani Karolowej. Izabela otwiera go przekonana, że ciotka zaprasza ją na kwestę. List jednak dotyczy innej sprawy: znalazł się nabywca serwisu i sreber, oferujący 5 tys. rubli. Karolowa proponuje, żeby te cenne przedmioty oddać jej w zastaw za 3 tys., aby nie trafiły w niepowołane ręce. Izabela jest bardzo rozczarowana listem, traktuje go jak upokorzenie. Przy obiedzie pan Tomasz opowiada córce i pannie Florentynie o swoich interesach. Nawiązał interesy z Wokulskim i uważa, że dzięki niemu stanie na nogi. Poza tym gra z Wokulskim w pikietę (gra w karty) i wygrywa, z czego także jest zadowolony.
Podczas obiadu przychodzi drugi list od pani Karolowej, w którym zaprasza Izabelę na kwestę i zapowiada kupienie jej stroju. Chwali także Wokulskiego, który dał pokaźną sumę na dobroczynność i grób w kościele. Izabela jest rozpromieniona zaproszeniem. Nagle jednak mówi, że dostała migreny i opuszcza obiad, udając się do swojego pokoju. W pokoju Izabela zastanawia się nad swoim położeniem. Czuje się upokorzona tym, że nie mają pieniędzy, ojciec pożycza je od służby lub zdobywa wygrywając w karty z Wokulskim. Panna przypomina sobie, że postać Wokulskiego towarzyszy jej już od jakiegoś czasu. Co chwila o nim słyszy, a rok temu nie było przedstawienia czy opery, na których by go nie widziała. Gdy dowiaduje się od Florentyny, że Wokulski wykupił jej serwis i srebra, wpada we wściekłość. Czuje odrazę do tego człowieka o czerwonych dłoniach, który patrzy na nią jak dziecko na ciastko, pożądając go całą duszą. Uważa, że Wokulski chce ją zdobyć, i że w osiągnięciu tego celu nie cofnie się przed niczym. Ona jednak zdobyć się nie da.

Rozdział 7: Gołąb wychodzi na spotkanie węża
Panna Izabela cieszyła się teraz ogromną sympatią hrabiny Karolowej, ta kupiła jej piękny kostium na kwestę i pożyczyła powóz na Wielką Środę. Panna Izabela udała się z Florentyną do sklepu Wokulskiego pod pozorem kupowania rękawiczek i perfum. Przed wejściem do sklepu obie zauważyły, że tuż obok przygotowywany jest drugi, nowy sklep Wokulskiego.
Izabela wchodzi do sklepu, chce kupić rękawiczki, obsługuje ją Mraczewski. Panna pyta się Wokulskiego, czy to on wykupił ich serwis i srebra. Wokulski odpowiada że tak, i że zrobił to dla zysku. Izabela traktuje Wokulskiego niegrzecznie, mówiąc o nim do Florentyny „Zapłać temu panu!”. Po jej wyjściu Mraczewski czyni na jej temat niejednoznaczne uwagi, chwali jej figurę i sugeruje, że spotka się z nią wkrótce.
Po tej scenie zdenerwowany Wokulski wychodzi ze sklepu.

Rozdział 8: Medytacje
Wokulski po wyjściu ze sklepu skręca w ulicę Karową i schodzi na Powiśle. Widzi nędzę ludzi tutaj mieszkających i w jego głowie rodzi się gorzka refleksja:

" Oto miniatura kraju - myślał - w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby karmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi, których największą zaletą jest wczesna śmierć. Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą, bo wszystko sprzysięgło się, ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce - o nic."

W swoich dalszych przemyśleniach Wokulski myśli o swojej miłości do Izabeli. Zauroczył się nią podczas wizyty w teatrze, potem wyjechał do Bułgarii, aby tam zdobyć majątek. Zrobił to, aby móc się do niej zbliżyć jako do panny z wyższych sfer.
Wokulski odwiedza swojego przyjaciela, Żyda lekarza Szumana. Rozmawia z nim na temat miłości. Stary Żyd radzi Wokulskiemu się ożenić, sam tego nie zrobił, ponieważ jego narzeczona umarła. Wokulski wraca na spacer ulicami Powiśla. Nagle spotyka tam swojego furmana Wysockiego. Okazuje się, że Wysocki wraz z rodziną klepie biedę, ponieważ zdechł mu koń. Wokulski daje mu 10 rubli na konia i poleca, aby stawił się w sklepie do pracy. Na prośbę Wysockiego obiecuje, że pomoże jego bratu Kasprowi pracującemu na kolei w przenosinach z odległego od jego domu Częstochowy do Skierniewic, gdzie ma ziemię.
Po powrocie do sklepu Wokulski spotyka tam baronową Krzeszowską, a potem jej męża, Krzeszowskiego. Po ich wyjściu Wokulski zwalnia z pracy Mraczewskiego, tłumacząc to tym, że subiekt i on do siebie nie pasują.

Rozdział 9: Kładki, na których spotykają się ludzie różnych światów
W Wielki Piątek Wokulski odwiedza kościół św. Józefa, gdzie kwestują panna Izabela i hrabina Karolowa. Wokulski wie, że dobroczynność tego rodzaju jest tylko na pokaz. Podchodzi do stolika pań i rzuca na cele dobroczynność garść imperiałów. Podczas rozmowy z kobietami panna Izabela złośliwie komentuje to zdarzenie po angielsku. Wokulski nie zna jednak tego języka i nic nie rozumie. W rozmowie Izabela podejmuje temat zwolnienia ze sklepu Mraczewskiego i wstawia się za nim. Wokulski decyduje się pod wpływem jej prośby zatrudnić Mraczewskiego w Moskwie. Hrabina zaprasza go do siebie na śniadanie w Wielką Niedzielę.
Po zakończeniu rozmowy z paniami Wokulski przechadza się po kościele. Spotyka tam panią Stawską z jej córeczką Helą. Widzi także rozpaczającą, płaczącą kobietę, którą zaprowadza do siebie i postanawia jej pomóc.
W Wielką Niedzielę Wokulski udaje się wynajętym powozem na śniadanie u hrabiny. Spotyka tam różnych ludzi zainteresowanych jego osobą (m.in. księcia) i podziwiających jego osiągnięcia w interesach. Poznaje tam prezesową Zasławską. Okazuje się, że stryj Wokulskiego kochał dawno temu z wzajemnością prezesową, jednak z powodu różnic klasowych rozstali się. Kobieta z rozrzewnieniem wspomina tę miłość i rozpłakuje się na oczach Wokulskiego. Wokulski widzi w tłumie Izabelę, która rozmawia z zapatrzonym w nią młodzieńcem. Wokulski podejrzewa, że chłopiec ten kocha się w niej.
Wokulski wychodzi wcześniej ze śniadania i postanawia wrócić do domu pieszo. Po drodze widzi podziwianego przez tłumy człowieka, któremu udało się wdrapać na namydlony słup i zdobyć nagrodę. Ludzie po chwili jednak już nie zwracają uwagi na triumfatora. Wokulski odnosi tę scenę do siebie - podejrzewa, że zainteresowanie arystokracji jego osobą jest tylko chwilowe.

Rozdział 10: Pamiętnik starego subiekta
Ponownie poznajemy zapiski Rzeckiego. Stary subiekt wspomina swoje wyruszenie na wojnę węgierską podczas Wiosny Ludów w 1848 roku. Udał się tam razem ze swoim współsubiektem i przyjacielem, Augustem Katzem. Rzecki kilkakrotnie zwraca się bezpośrednio do przyjaciela słowami

„Pamiętasz, Katz?”

Rzecki opisuje dokładnie jedną z wielu bitew oraz poddanie się oddziałów węgierskich. Kapitulacja doprowadziła do załamania się psychicznego Katza i w konsekwencji do popełnienia przez niego samobójstwa.
Z pomocą Jana Mincla, który przysłał Rzeckiemu pieniądze, Ignacy wraca do domu. Na miejscu okazuje się, że Jan pokłócił się z Francem i podzielili między siebie sklep ojca. Jan żeni się z Małgosią Pfeifer, w której podkochiwał się Rzecki. Konflikt między braćmi dotyczy m.in. tego, że Jan chce się czuć Polakiem, a Franz przyznaje się do niemieckiego pochodzenia. Bracia co chwila kłócili się ze sobą i godzili.
Po „wspominkach” Rzecki wraca do teraźniejszości. Opisuje nowy sklep Wokulskiego, w którym zatrudnionych jest teraz siedmiu subiektów, m.in. Żyd Henryk Szlangbaum. W międzyczasie odwiedził sklep przybyły z Moskwy Mraczewski, który przywiózł ze sobą tamtejszych rewolucjonistów.
Rzecki opowiada także o samym Wokulskim, którym interesuje się wiele panien. Rzecki życzy przyjacielowi dobrego ożenku, upatrzył mu nawet kandydatkę - piękną panią Stawską. Starego subiekta niepokoją jednak wizyty jakichś dziwnych osób - anglika Collinsa, pani Meliton. Rzecki podejrzewa, że jet to związane z jakimś zaangażowaniem politycznym Stacha.
Nowy sklep został poświęcony, z tej okazji odbył się obiad w w Hotelu Europejskim. Podczas uroczystości Rzecki rozmawia z Szumanem, który odgadł, że przyczyną rozstrojenia Wokulskiego jest miłość. Lekarz przepowiada Wokulskiemu katastrofę.

Rozdział 11: Stare marzenia i nowe znajomości
Narrator opowiada o pani Meliton. Niegdyś była ona piękną panną, nauczycielką. Wyszła za mężczyznę, który nadużywał alkoholu, była dla niego bardzo uczynna. Wtedy miała swoje ideały, ale po śmierci męża, po swojej chorobie i rozczarowaniu do życia „zmądrzała” i stała się swatką, kojarzyła pary za pieniądze. Dorobiła się na tym niezłej sumki. Pani Meliton informowała Wokulskiego o wszystkim, co dzieje się u Łęckich. Narrator cofa się w czasie i przedstawia scenę, w której Wokulski na oczach pani Meliton podarł weksle Łęckich. Pani Meliton dostarczała Wokulskiemu informacji o spacerach panny Izabeli z hrabiną Karolową w Łazienkach. Rzecki węszył w tych spotkaniach jakiś spisek polityczny.
Powiadomiony o spacerze Wokulski spotyka w Łazienkach Izabelę i hrabinę, wita się z nimi, ale nie rozmawia. Nazajutrz kobiety miały tam być z prezesową. Wokulskiemu bardzo zależy na tym spotkaniu, ponieważ ma od jakiegoś czasu z Zasławską dobre stosunki. Zasławska zauważyła, że Wokulskiemu podoba się Izabela i wydawała się sprzyjać jego staraniom o pannę.
Gdy Wokulski już miał jechać do Łazienek, nagle wpadł do niego książę i zaprosił na spotkanie w sprawie spółki, którą Wokulski miał założyć wraz z arystokracją. Na spotkaniu Wokulski przedstawia swój projekt, w którym arystokracja ma zyskać pieniądze, oddając Wokulskiemu swój kapitał, który on ma puścić w obrót, handlując z Rosją. Pomysł zostaje przyjęty sceptycznie, mimo to jednak arystokraci deklarują chęć przystąpienia do spółki. Na spotkaniu Wokulski poznaje niejakiego Maruszewicza, który ofiarowuje mu swoje usługi. Młodzieniec robi na Wokulskim złe wrażenie.
U księcia Wokulski widzi Izabelę z tym samym co u hrabiny towarzyszem - to Julian Ochocki, który zaprasza Wokulskiego na spacer. Wokulski podejrzewa, że Ochocki chce rozmawiać na temat panny Izabeli, okazuje się jednak, że nie jest nią zainteresowany. Jest on zapalonym naukowcem, wynalazcą. Panowie rozmawiają na temat roli nauki, oraz stosunku Ochockiego do kobiet. Wokulski przestaje widzieć w osobie Ochockiego rywala do ręki panny Izabeli - młody człowiek jest bardziej zainteresowany badaniami naukowymi niż ożenkiem. Gdy Wokulski wraca do domu, zastaje list od pani Meliton.

Rozdział 12: Wędrówki za cudzymi interesami
List od pani Mileton dotyczy licytowanej kamienicy Łęckiego. Jedynymi kandydatami do kupna są państwo Krzeszowscy, którzy będą za nią proponować 60 tys. rubli. Poza tym pani Meliton radzi Wokulskiemu zakup klaczy, którą baron sprzedał baronowej. Izabela byłaby zachwycona, gdyby klacz wygrawszy nie przyniosła żadnemu z nich zysku. Jak radzi pani Meliton, w sprzedaży może pomóc znajomy państwa Krzeszowskich, Maruszewicz. Rano przyszedł Maruszewicz. Wokulski podjął wstępną decyzję o kupnie klaczy. Potem udał się obejrzeć kamienicę Łęckich, która znajdowała się przy ul. Kruczej. Kamienica była żółta, 3-piętrowa, zaniedbana. Jej mieszkańcami byli: baronowa Krzeszowska (II piętro), Maruszewicz (I piętro), studenci (III), na Jadwiga Misiewicz, emerytka, i Helena Stawska z córeczką (na I). Wokulski widzi, jak jeden ze studentów wylewa pani Krzeszowskiej wodę (pomyje?) na głowę. Na II piętrze ktoś ćwiczy śpiew.
Po obejrzeniu kamienicy Wokulski udał się do adwokata. Adwokat odkrył sposób postępowania Wokulskiego, który chce przepłacić za kamienicę i krytykował go. Po wyjściu od adwokata Wokulski kazał się wieźć na Elektoralną i odwiedził starego Szlangbauma, który handluje wekslami. Wokulski prosi Szlangbauma, żeby podbił cenę za kamienicę Wokulskiego z 60 do 90 tys. rubli. Szlangbaum obiecuje załatwić to.
Potem Wokulski pojechał z Maruszewiczem obejrzeć klacz. Wokulskiemu przyszła myśl do głowy, że jeśli klacz wygra, to panna Izabela go pokocha. Krzeszowski chce kupić od Wokulskiego tę klacz, cena nie gra roli, proponuje 1200 r., ale Wokulski się nie zgadza.

Rozdział 13: Wielkopańskie zabawy
Nadszedł dzień wyścigów, które były organizowane na Polach Mokotowskich. Wokulski poznaje dżokeja. Przyjeżdża Izabela, okazuje się, że założyła się z hrabiną o to, że klacz Wokulskiego wygra. Panna jest dla Wokulskiego bardzo łaskawa. Wygrała klacz Wokulskiego, a tłum cieszył się, że „warszawski kupiec pobił dwu hrabiów”. Do Izabeli i Wokulskiego podchodzi rozgniewany baron, potrąca Wokulskiego, nie wita się z nim i niegrzecznie odzywa się do panny Izabeli. Wokulski żąda satysfakcji, umawiają się na pojedynek. Panna Izabela podziękowała Wokulskiemu. Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do Szumana. Lekarz od lat interesował się badaniem włosów ludzkich, napisał 30-stronicowa broszur będąca wynikiem jego 4-letnich badań nad włosami mieszkańców Królestwa Polskiego. Wokulski prosi Szumana o to, by był jego sekundantem, Szuman zgadza się. Drugim sekundantem Wokulskiego był Rzecki. Mimo prośby Krzeszowskiego Wokulski nie chciał iść na ugodę, pojedynek odbył się w Bielanach, a jego skutkiem było zranienie Krzeszowkiego w twarz i utrata zęba. Wokulski ma lekcję angielskiego z niejakim panem Wiliamem Collinsem, odwiedza go Maruszewicz. Okazuje się, że to właśnie Maruszewiczowi zlecił Szlangbaum licytowanie kamienicy Łęckich. Maruszewicz przyszedł później do Wokulskiego, mówiąc, że Krzeszowski chce pożyczki. Wokulski pożyczył mu 400 rubli, choć tamten żądał 1000. Wokulski podejrzewa, że Maruszewicz go oszukał i pieniądze wziął dla siebie.
Adwokat przychodzi do Wokulskiego i ostrzega go, że kolejni ludzi wycofują się ze spółki dowiadując się o graniu Wokulskiego w wyścigach i pojedynku z Krzeszowskim. Adwokat ostrzega, żeby Wokulski nie kupował kamienicy Łęckich, po to potwierdzi jego opinię jako „niepewnej firmy”. Wokulski pyta się Ignacego, co ludzie o nim gadają, i okazuje się, że mają go albo za wariata, albo za awanturnika i przepowiadają mu rychłe bankructwo.
Wokulski dostaje list od Łęckiego, który zaprasza go na obiad, na wyraźne życzenie panny Izabeli, która chce go poznać. W rozmowie z Rzeckim Wokulski otwarcie przyznaje się, co czuje do panny Izabeli:

„Posłuchaj. Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami... rozumiesz?... Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb - nie cofnę się, rozumiesz?... Za takie szczęście oddam życie...


Rozdział 14: Dziewicze marzenia

„Od Wielkiejnocy panna Izabela często myślała o Wokulskim, a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół: człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej.”

Izabela zaczyna widzieć plusy Wokulskiego, wydarzenia przedstawione przez narratora widzimy teraz z jej perspektywy. Jest gotowa zaakceptować go jako przyjaciela, powiernika, wyobraża sobie, że Wokulski zrobi dla niej wszystko, będzie ją kochał nic od niej w zamian nie żądając, a potem zastrzeli się na jej grobie.

Rozdział 15: W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność, a w jaki rozsądek
Wokulski rozmawia z samym sobą, zastanawia się, czy dobrze robi, angażując się w miłość do Izabeli. Zastanawia się długo, w co się ubrać, idzie do fryzjera i ostatecznie postanawia odwiedzić Łęckich.

Rozdział 16: „Ona” - „on” - i ci inni.

Nadszedł dzień obiadu. Tego dnia panna Izabela dowiedziała się, że włoski śpiewak Rossi przyjechał na występy do Warszawy. Panna Izabela znała go z Paryża, kiedy to kochała się w nim. Izabela jest pogrążona w myślach o śpiewaku, czyta egzemplarz Romea i Julii, który dostała od niego. Wyobraża sobie, że Wokulski będzie powiernikiem jej miłości do Rossiego.
Pan Tomasz myśli o Wokulskim jako o swoim doradcy w interesach. Po jego przyjściu panowie rozmawiają o tym, Wokulski zgadza się wypłacać Łęckiemu procent od kapitału, który uzyska po sprzedaży kamienicy.
Wbrew swoim obawom Wokulski nie jest spięty przy obiedzie, specjalnie popełnia błędy przy stole, je rybę nożem i widelcem. Podczas obiadu pada propozycja wspólnego wyjazdu Łęckich i Wokulskiego do Paryża. Po obiedzie Wokulski rozmawia poufnie z Izabelą, ofiarowuje jej swoje usługi.

Rozdział 17: Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń
Wokulski jest po wizycie u Łęckich bardzo zadowolony, rozkochany w tej chwili zrobiłby wszystko dla Izabeli.
Wchodzi do sklepu. Dowiaduje się, że inkasent Oberman zgubił 400 rubli, darowuje mu dług. Potem Wokulski pomaga Marii (byłej prostytutce, której załatwił miejsce u magdalenek), wynajmując jej mieszkanie u Wysockiego i załatwiając pracę.
Wokulski udaje się do Krzeszowskiego, który jednak nie chce go przyjąć. Okazuje się, że Maruszewicz, który pośredniczył w sprzedaży klaczy baronowej kupił ją za 600 rubli, a od Wokulskiego wziął 800 - 200 rubli różnicy ukradł.
Wokulski spotyka się z adwokatem i Szlangbaumem w sprawie licytacji kamienicy Łęckich. Potem udaje się do Łazienek, gdzie spotyka się z Łęckimi i hrabiną. Łęcki liczy na ogromny zysk ze sprzedaży kamienicy, chce ją sprzedać za nawet 110 tys. rubli. Panna Izabela rozmawia sam na sam z Wokulskim i żali się, że Rossi jest źle przyjmowany w Warszawie. Rozkochany Wokulski zobowiązuje się, że śpiewak będzie miał od tej chwili lepsze przyjęcie.

Rozdział 18: Zdumienia, przywidzenia i obserwacje starego subiekta
Wokulski bardzo interesuje się teatrem, przez co zaniedbuje interesy. Martwi to starego Rzeckiego. Pewnego razu Wokulskiemu udaje się namówić samego Ignacy, żeby udał się do teatru. Rzecki ma wręczyć śpiewakowi album, oddaje go jednak jednemu ze swoich znajomych. Grany jest Makbet, który nawet się staremu subiektowi podoba. Po wizycie w teatrze Rzecki idzie do restauracji, gdzie upija się piwem. Następnego dnia spóźnia się 40 minut do sklepu. Klejn przekazuje Rzeckiemu plotki, jakoby Wokulski miał za pośrednictwem Szlangbauma kupować kamienicę Łęckich za 90 tys. rubli. Ignacy próbuje znaleźć potwierdzenie tego faktu u Henryka Szlangbauma, syna starego Szlangbauma, ten jednak jest mało rozmowny. Rzecki dziwi się, że Wokulski ma większe zaufanie do Żydów niż do niego. Postanawia dowiedzieć się w sądzie jutro, czy rzeczywiście jego Stach kupuje tę kamienicę.
Do sklepu przybywa Mraczewski, który przekazuje Rzeckiemu wieść: Stach odrzucił propozycję wyjazdu do Paryża w interesach, zaoferowaną przez Suzina. Wokulski miałby zarobić na tym 10 tys. rubli. Mraczewski twierdzi, że Wokulski zwariował.
Rzecki udaje się na licytację kamienicy Łęckich, jest świadkiem sprzedaży nieruchomości, którą kupuje stary Szlangbaum za 90 tys. rubli.

Rozdział 19: Pierwsze ostrzeżenie
Rzecki wraca do sklepu. Mraczewski znowu powraca do tematu interesu z Suzinem w Paryżu, na którym Wokulski miałby zyskać nie 10, ale za 50 tys. rubli. Wokulski dostaje list od Łęckiej, w którym panna Izabela zaprasza go na wyjazd do Paryża. Między Wokulskim a Rzeckim dochodzi do ostrzejszej wymiany zdań - Stach mówi przyjacielowi otwarcie o swoich intencjach, o tym, że dla Izabeli gotów jest zrezygnować nie tylko z 50 tys. rubli, ale i z całego majątku.
Rozmowę przerywa wejście zdenerwowanego Łęckiego. Liczył on w swojej naiwności, że sprzeda kamienicę za 120 tys., a dostał 90 tys. Wokulski pielęgnuje o Łęckiego, który dostał napadu apopleksji.
Łęcki wraca do domu, tam żali się przed Izabelą, która jednak niewiele rozumie z interesów. Do ich domu przychodzi Żyd Szpigelman żądając spłaty długu, Izabela obiecuje mu, że jutro ojciec odda pieniądze. Panna Florentyna, która przyszła do Łęckich w odwiedziny, tłumaczy Izabeli, że Łęcki przecenił wartość kamienicy i że w rzeczywistości była ona warta nie więcej niż 70 tys. Przekazuje jej także wiadomość o przyjeździe kuzyna Łęckiej, Starskiego. Izabela myśli o wyjściu za niego. Florentyna pyta się, co w takim razie z innymi jej zalotnikami - Ochockim, Wokulskim. Izabela uważa, że Wokulski jest tym typem człowieka, który zadowoli się jej spojrzeniami, że nie będzie chciał starać się o jej rękę. Izabela pisze list do Wokulskiego z prośbą, żeby przyszedł uregulować ich rachunki. Izabela dostaje list od Krzeszowskiej, która prosi Izabelę o przebaczenie, mówi, że to Wokulski nabył od nich kamienicę. Izabela mówi o tym ojcu, ale on dochodzi do wniosku, że Wokulski nie wyświadczył im żadnej przysługi, ale że „bawiąc się w przyjaźń, robi interesa”. Izabela jednak zdaje sobie sprawę z tego, że Wokulski specjalnie stracił, żeby wydźwignąć ich ze złej pozycji. Czuje się upokorzona, a do Wokulskiego czuje nienawiść.
Przychodzą Żydzi po pieniądze, a potem Wokulski. Wokulski rozmawia na temat kamienicy z panną Izabelą. Potem pojawia się Starski, Izabela rozmawia z nim po angielsku, ignorując Wokulskiego. Wokulski postanawia jeszcze dziś wieczorem jechać do Paryża. Łęccy stwierdzili, że się obraził.


TOM II

Rozdział I: Pamiętnik starego subiekta
Rzecki dziwi się zachowaniu Wokulskiego, nie wierzy, że robi on to wszystko dla Izabeli, uważa, że kryje się za tym jakaś polityka.

„Panna Łęcka piękna bo piękna, ale przecie jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw”

Rzecki wspomina dzień wyjazdu Wokulskiego do Paryża. Wokulski prosi Rzeckiego, żeby na czas jego nieobecności interesował się kamienicą Łęckich, pobierał od lokatorów komorne. Na dworcu spotykają Szumana, który mówi im, że tym samym pociągiem co Wokulski jedzie Starski. Szuman przekonuje Rzeckiego, że powodem rozstrojenia Wokulskiego jest miłość do Izabeli. Szuman rozmawia z Rzeckim i kobietach i ich wpływie na życie mężczyzn.
Rzeckiego odwiedza dawny przyjaciel, Machalski, który był kiperem u Hopfera, a później był z Rzeckim na Węgrzech. Przyjaciele wspominają wydarzenia z młodości ich wspólnego znajomego, Wokulskiego. Rzecki wspomina, jak raz, dawno temu, był świadkiem rozmowy młodego Wokulskiego z jego ojcem. Ojciec krytykował wtedy to, że syn wydaje pieniądze na książki. Rzecki dowiedział się wtedy, że Wokulski zbudował pompę wypompowującą wodę z dołu do góry. Pompę obejrzał profesor z gimnazjum i orzekł, że Stach jest zdolny i że powinien się uczyć w szkole. Od tamtego czasu młody Wokulski po nocach uczył się, od dziewczyn stronił (choć kochała się w nim podobno córka Hopfera, Kasia). Tego dnia Rzecki poznał się z Wokulskim i zaczęła się ich przyjaźń. Stach znał się wtedy z niejakim Leonem, który bardzo zachęcał go do poświęcenia się nauce i wstąpienia na uniwersytet. W 1861 roku Stach zrezygnował z pracy u Hopfera, zamieszkał u Rzeckiego i zaczął chodzić na wykłady, a utrzymywał się z korepetycji. Wokulski poznał się wtedy z Minclami, a żona Jana Mincla, Małgorzata, nakłaniała go do zainteresowania się Kasią. Wokulski był jednak nieprzejednany. Po jakimś czasie Wokulski zrezygnował z nauki, zajął się natomiast czymś tajemniczym (chodzi oczywiście o powstanie styczniowe). Potem zniknął zupełnie, a dopiero dwa lata później napisał do Rzeckiego list z Irkucka. W 1870 Wokulski wrócił do Warszawy. W Irkucku Wokulski kontynuował karierę naukową. Potem umarł Jan Mincel, a Stach ożenił się z Minclową, za co był bardzo krytykowany. W tamtych czasach Wokulski bardzo interesował się sklepem, dużo pracował, potroił jego dochody.
Po śmierci Minclowej Stach znowu „zagrzebał się w naukowych książkach”. Raz Rzecki zaproponował mu, żeby poszedł do teatru. Wtedy to właśnie Wokulski po raz pierwszy zobaczył pannę Izabelę.

Rozdział 2: Pamiętnik starego subiekta
Rzecki opowiada o sytuacji politycznej w Eruropie. Później wspomina o liście od Wokulskiego, który po raz kolejny poprosił starego subiekta o zaopiekowanie się kamienicą, którą kupił od Łęckich. Rzecki zostawił więc sklep pod opieką Lisieckiego i Szlangbauma, a sam udał się do kamienicy. Stróża na miejscu nie było, przyszedł więc Rzecki do rządcy. Okazuje się, że brał on udział w wojnach napoleońskich, nazywa się Wirski, był niegdyś właścicielem ziemskim.
Wirski zapoznaje Rzeckiego z lokatorami kamienicy. Najpierw odwiedzają pokój studentów, którzy nie płacą czynszu. Rozmawiają z jednym z nich, który zachowuje się bardzo butnie i oświadcza, że płacić nie będzie. Później odwiedzają baronową Krzeszowską, u której jest z wizytą Maruszewicz. Krzeszowska narzeka na niemoralnych studentów, źle prowadzące się praczki oraz panią Stawską, która ma dochody nie wiadomo skąd. Najdłużej przebywa Rzecki u Stawskiej, która robi na nim po raz kolejny piorunujące zdarzenie. Kobieta mieszka ze swoją córeczką oraz teściową. Jej mąż uciekł kilka lat temu, oskarżony o zabójstwo starej lichwiarki. Jakiś czas temu został oczyszczony z zarzutów, ale do kraju nie wrócił i słuch o nim zaginął. Rzecki deklaruje, że poprosi Wokulskiego o odszukanie Stawskiego.

Rozdział 3: Szare dnie i krwawe godziny
Wokulski przyjeżdża do Paryża. Tam na dworcu odbiera go Suzin, jego przyjaciel jeszcze z Syberii. Chce on, aby Wokulski, jako osoba znająca francuski i niemiecki, pomógł mu w interesach. Wokulski niewiele czasu spędza na pomocy przyjacielowi w interesach, resztę czasu błąka się po mieście. Rozmyśla, ma myśli samobójcze.

Rozdział 4: Widziadło
Pewnego dnia przychodzi do Wokulskiego niejaki profesor Geist, chemik, który uchodzi za wariata, a pracuje nad produkcją materiałów wybuchowych oraz metalu lżejszego od powietrza. Pokazuje Wokulskiemu metale: cięższy od platyny, lżejszy od wody, przezroczysty, a bardzo twardy.
Wokulski dostaje list od Rzeckiego, w którym stary subiekt dużo pisze o Stawskiej. Wokulski ciepło myśli o kobiecie i postanawia pomóc jej w odnalezieniu męża. Gdy na wystawie widzi tomik poezji Mickiewicza, kupuje go bez wahania.
Wokulski zastanawia się nad wyborem między pracą z Geistem a Izabelą. Odwiedza profesora, który pokazuje mu swoje wynalazki - piec z bardzo niską temperaturą, metal 5 razy lżejszy od wody, który ofiarowuje Wokulskiemu w prezencie.
Wokulski zastanawia się nad pozostaniem w Paryżu. Myśli o zostawieniu Izabeli. Otrzymuje list od prezesowej z informacją, że Izabela przebywa teraz u niej i natychmiast wyjeżdża z Paryża.

Rozdział 5: Człowiek szczęśliwy w miłości
Wokulski wrócił do Warszawy, gdzie dowiedział się, że jego interes kwitnie. Wyjechał do Zasławia, dworku prezesowej. Jadąc tam Wokulski myśli o wyjeździe z Polski - chyba że Izabela go zatrzyma. Do przedziału przysiada się do niego baron Dalski, członek spółki do handlu ze wschodem oraz jeden z ostatnich (obok marszałka) konkurentów do ręki Izabeli. Okazało się, że baron oświadczył się jednak innej pannie, Ewelinie Janockiej (wnuczce prezesowej) i został przyjęty. Po przyjeździe obaj panowie wysiadają z pociągu, po jakimś czasie przybywa dla nich powóz.

Rozdział 6: Wiejskie rozrywki
W Zasławiu Wokulski poznaje panią Wąsowską, Starskiego, Ewelinę i Felicję Janockie. W Zasławiu przebywa także Ochocki, Izabela jeszcze nie przyjechała. Wokulski na miejscu wita się z prezesową Zasławską, która przyjmuje go niesłychanie życzliwie. Dobrze czuje się na wsi, odpoczywa w ciszy po zgiełku Paryża i Warszawy. Wokulski spaceruje z Ochockim po terenie Zasławia. Ochocki pokazuje mu, jak prezesowa gospodaruje na swoich dobrach. Troszczy się o chłopów, tworzy mieszkania dla starców, ochronki dla dzieci. Starski flirtuje z Eweliną, jest także zainteresowany wdową Wąsowką, ale ona go nie chce.
Następnego dnia Wąsowska zaprasza Wokulskiego na przejażdżkę konną, podczas której w sposób mało dyskretny go podrywa, Wokulski nie reaguje. Między tym dwojgiem dochodzi do poważnej rozmowy na temat kobiet i ich relacji do mężczyzn.

Rozdział 7: Pod jednym dachem
Panna Izabela jedzie do Wokulskiego. Interesował ją przedtem Starski, ale stracił w jej oczach po tym, jak prezesowa odmówiła mu spadku po sobie. Poza tym sam Starski mówił, że jeśli się ożeni, to nie z panną bez posagu.
Wąsowska dowiedziała się od prezesowej, że Wokulski kocha się w Izabeli i zabolało ją to - chciała, aby to tylko ją podziwiano. Stosunek Izabeli do Wokulskiego zmieniał się:

Nie był to już jakiś tam, kupiec galanteryjny, ale człowiek, który wracał z Paryża, miał ogromny majątek i stosunki, którym zachwycał się baron, którego kokietowała Wąsowska...

Potem jednak dziewczyna myśli o tym, że nie chce, aby Wokulski uznał, że ona jest gotowa wyjść za niego, nie zwraca na niego większej uwagi, podrywa Starskiego.
Wokulski współczuje Dalskiemu, który, zakochany w Ewelinie, nie widzi, jak dziewczyna flirtuje ze Starskim

"Cóż to za podła rola (...). Wolałbym w łeb sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna."

Mimo to Wokulski rozmawia sporo z Izabelą i poddaje się jej urokowi.

Rozdział 8: Lasy, ruiny i czary
Mieszkańcy Zasławia wybierają się na przejażdżkę na grzyby. Wokulski opowiada o swojej podróży balonem. Ochocki po tej opowieści zdenerwował się, że zmarnował czas, podczas gdy Wokulski zwiedział Paryż i jeździł balonem. Wokulski coraz bardziej zbliżał się do panny Izabeli, spacerowali dużo i rozmawiali coraz bardziej otwarcie. Pewnego dnia wybrali się odwiedzić ruiny zamku w Zasławiu. Spotkali tam rzemieślnika Węgiełka, wykonującego na polecenie prezesowej kamień upamiętniający miejsce jej spotkań ze stryjem Wokulskiego. Węgiełek opowiada Wokulskiemu i Izabeli wzruszającą historię o śpiącej królewnie. Wokulski w sposób śmiały pyta się Izabeli:

Obudzisz się ty, moja królewno?

Izabela daje na to wymijającą odpowiedź:

Nie wiem, może.

Gdy Węgiełkowi spłonął warsztat, Wokulski postanowił wziąć go do siebie do Warszawy i dać pracę.

Rozdział 9, 10, 11: Pamiętnik starego subiekta
Rzecki pisze o polityce oraz o tym, jak Wokulski jest odbierany wśród warszawiaków. Mówi się, że o nim, że nie jest uczciwym partnerem w interesach, że sprzeda sklep i ożeni się z Łęcką.
Dalej Rzecki relacjonuje proces, jaki baronowa Krzeszowska wytoczyła pani Stawskiej. Baronowa zatrudniała Stawską do sprzątania i oskarżyła ją o kradzież lalki, która należała do zmarłej córeczki Krzeszowskiej. Sąd przyznał rację Stawskiej.

Rzecki próbował wyswatać Wokulskiego ze Stawską. Stach otoczył Stawską opieką, Rzeckiemu wydawało się, że udało mu się osiągnąć swój cel. Pewnego dnia zobaczył jednak Wokulskiego spacerującego pod oknami księcia i wypatrującego tam panny Izabeli.

Rozdział 12: Damy i kobiety
Narrator prezentuje przemyślenia Izabeli. Jest ona gotowa wyjść za Wokulskiego, ale nie chce rezygnować z przygodnych miłostek. Wokulski poważnie zastanawia się, czy dobrze ulokował swoje uczucia.

Rozdział 13: W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy
Rzecki i Szuman odbywają rozmowę na temat Wokulskiego, obaj dochodzą do wniosku, że zdarzy się w jego życiu jakaś katastrofa.

Do Warszawy przybywa skrzypek Molinari - sława i uwodziciel kobiet. Panna Izabela jest nim bardzo zainteresowana, prosi Wokulskiego o pomoc w namówieniu Molinariego na zorganizowanie koncertu dobroczynnego. Wokulski zgadza się, widzi przy tym, jak Izabela ubóstwia skrzypka, co robi na Wokulskim bardzo złe wrażenie. Wokulski spostrzega, że Izabela nie jest kobietą idealną, aniołem, za jakiego ją do tej pory uważał.

Rozdział 14: Pogodzeni małżonkowie
Rozdział ten jest poświęcony głównie państwu Krzeszowskim. Baron wraca do baronowej, wychodzi także na jaw, że przy sprzedaży klaczy Maruszewicz sfałszował weksel. Wokulski drze go, obojętny na wszystko - oświadczył się Izabeli i został przyjęty. Rozdział 15: Tempus fugit, aternitas manet

Tytuł rozdziału oznacza po polsku: Czas ucieka, wieczność trwa. Wokulski jest tak szczęśliwy po przyjęciu jego oświadczyn, że czyni wiele gestów dobroczynnych. Nie udaje się nawet na pogrzeb prezesowej Zasławskiej.

W tym czasie zachorowała siostra Łęckiego, Hortensja. Pan Tomasz udaje się z Izabelą do siostry do Krakowa i prosi Wokulskiego, żeby mu towarzyszył. Wokulski zgadza się, do Krakowa jedzie także Starski. Wokulski jest świadkiem, jak Izabela flirtuje po angielsku ze Starskim oraz opowiada mu o zgubieniu kamienia lżejszego od wody, który był prezentem od Wokulskiego, a miał oznaczać wyrzeczenie się przez Wokulskiego kariery naukowej dla Izabeli. Wokulski rozumie treść rozmowy, o czym nie wie Izabela. Wokulski opuszcza pociąg w Skierniewicach, mistyfikując, że dostał telegram. Daje przy tym do zrozumienia Starskiemu i Izabeli, że zna angielski. Po wyjściu próbuje popełnić samobójstwo, ratuje go Kasper Wysocki, kolejarz przeniesiony za sprawą pomocy Wokulskiego z Częstochowy. Wokulski jest zrozpaczony.

Rozdział 16: Pamiętnik starego subiekta
Rzecki czuje się chory i odsunięty od działalności sklepu od czasu, gdy kupił go od Wokulskiego Szlangbaum. Postanawia wyjechać na wymarzone wakacje, jednak w ostatniej chwili wysiada z pociągu, ponieważ nie potrafi rozstać się z Warszawą.

Rozdział 17: Dusza w letargu
Wokulski zerwał z Izabelą, jest przy tym psychicznie zdruzgotany. Dowiaduje się, że baron Dalski i jego żona rozeszli się. Z Izabelą próbuje go godzić Wąsowska, on jednak odpowiada jej:

„Rozumiem żonę, która oszukuje męża, bo ona może się tłumaczyć pętami, jakie wkłada na nią małżeństwo. Ale ażeby kobieta wolna oszukiwała obcego sobie człowieka…(…)…rozumiem kobietę, która oddaje się z miłości albo sprzedaje się z nędzy. Ale na zrozumienie tej duchowej prostytucji, którą prowadzi się bez potrzeby, na zimno, przy zachowaniu pozorów cnoty, na to już brakuje mi zmysłu”.

Rzeckiego informuje, że być może wyjedzie do Moskwy. Sprzedaje cały swój dobytek Szlangbaumowi i wyjeżdża w nieznanym kierunku, „być może na zawsze”.

Rozdział 18: Pamiętnik starego subiekta
Te fragmenty pamiętnika składają się z oderwanych fragmentów, co odzwierciedla chorobę Rzeckiego. Stary subiekt jest wyraźnie przygnębiony.

Rozdział 19: ...?...
Rzecki czuł się rzeczywiście źle. Odwiedzał go regularnie doktor Szuman. Wszyscy dziwią się, że Wokulski zostawił w Warszawie cały swój majątek i nie zostawił żadnych dyspozycji, co z nim robić. Szuman ma od Szlangbauma wiadomości, jakoby Wokulski wyjechał do Odessy, a stamtąd udawał się

do Indii, z Indii do Chin i Japonii, a później przez Ocean Spokojny do Ameryki

Ochocki przynosi wieści dotyczące Łęckich. Izabela ostatnimi czasy często jeździła do ruin zamku w Zasławiu w towarzystwie inżyniera, podobno jednak tęskniła za Wokulskim. Marszałek, który starał się o jej rękę, dowiedziawszy się o tym wyjechał na Litwę. Z tego powodu Łęcki dostał ataku apopleksji i zmarł.
Kolejne plotki dotyczące Wokulskiego poświadczają, że był w Dąrbowie i kupował tam dynamit. Wokulski zostawił przed wyjazdem testament, w którym przepisywał 140 tys. rubli Ochockiemu, 25 tys. Rzeckiemu, 20 tys. Stawskiej.
Szuman dowiedział się, że Wokulski próbował pod Skierniewicami popełnić samobójstwo i podzielił się tą wiadomością z Rzeckim, mówiąc przy tym:

Założyłbym się o cały mój majątek, że on już nie żyje!...

Rzecki otrzymał list od Węgiełka, w którym informuje on, że ktoś wysadził ruiny zamku w Zasławiu. Szuman uważa, że był to Wokulski i że chciał tym sposobem popełnić samobójstwo.
Rzecki zmarł, a Ochocki przyniósł wiadomość, że panna Izabela wstąpiła do klasztoru. Ochocki oświadcza, że wyjeżdża. Na pytanie, kto zostanie, Maruszewicz i Szlangbaum odpowiedzieli: „My!”.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zdążyć przed Panem Bogiem streszczenie, Lektury matura
Ferdydurke streszczenie, Lektury matura
Inny świat streszczenie, Lektury matura
Król Edyp streszczenie, Lektury matura
Świętoszek streszczenie, Lektury matura
Nie boska komedia streszczenie, Lektury matura
Mendel Gdański streszczenie, Lektury matura
Kamizelka streszczenie, Lektury matura
Makbet streszczenie, Lektury matura
Granica streszczenie, Lektury matura
Tango streszczenie, Lektury matura
Dziady cz III streszczenie, Lektury matura
Ludzie bezdomni streszczenie, Lektury matura
Przedwiośnie streszczenie, Lektury matura
Chłopi streszczenie, Lektury matura
Jądro ciemności streszczenie, Lektury matura
Wesele streszczenie, Lektury matura

więcej podobnych podstron