Heidegger M - Czym jest metafizyka, Religioznawstwo, Struktura Sacrum 2013


264

Martin Heidegger . ' CZYM JEST METAFIZYKA.?*

Czym Jest metafizyka? - Pytanie to rodzi oczekiwanie, że nova bidzie o metafizyce. Poniechamy rozpatrzymy natomiast określone pytanie metafizyczne. Postępując tak umiejscawiamy ale bodaj bezpośrednio v metafizyce. Jedynie v ten sposób hozemy Jej dostarczyć prawomocnej możliwości przedstawienia siebie aa-

"J-

Zamierzamy rozpocząć od rozwinięcia pewnego pytania meta­fizycznego, następnie pokusić ale o opracowanie pytania i zakończyć odpowiedzią.

Rozwiniecie pewnego pytania metafizycznego

Z punktu widzenia zdrowego ludzkiego rozsądku filozofia Jest, wogle powiedzenia Hegla, "światem na opak'. Potrzebne Jest tedy wstępna wyróżnienie metafizyki naszego punktu wyjścia. Jest ono następstwem dwoistego charakteru problematyki metafizycznej.

Przede wszystkim każde pytanie metafizyczne obejmuje zaw­sze całość problematyki metafizycznej. Jest ono każdorazowo sa­mo tą całością. Każda pytanie metafizyczne może zatem być zada­no tak tylko, ze zapytujący Jako taki tkwi w nim, jest sam po­stawiony pod znakiem zapytania. -Wyprowadzimy z togo następujące ostrzeżenie: pytanie metafizyczne musi być stawiane całościowo;

* Fragmenty wykładu inauguracyjnego wygłoszonego na uniwer­sytecie wo Fryburgu Badońskim w 1929 r., w: H. H e i d e g -gór, Dudownć, mieszkać, myśleć. Eseje wybrane, tłum. K. P o m i a n , Warszawa 1977, s. 27-^7.

265

musi być tez stawiane jako wyrastając* • istotnego położenia zapytującego bytu przytomnego. To my zapytujemy, tu teraz, za­pytujemy dla nas. Kasze bytowanie - w tej wspólnocie badaczy, nauczycieli i studentów - określona Jest przez naukę. Co istot­nego dzieje się z nami. w fundamentach naszego przytomnego byto­wania, skoro nauka stalą ale naszą namiętnością?

Poszczególne dziedziny nauki lezą z dala od siebie. Sposób traktowania przedmiotu jest w każdej z nich ix gruntu inny ni* w pozostałych. Ta rozproszona wielość dyscyplin połączona jest dxii tylko przez techniczną organizacje uniwersytetów l wydzia­łów l zachowuje jakiś sens Jedynie dzięki celom praktycznym, stawianym sobie przez zawody. V przeciwieństwie do tego obumarło oaZkowlole zakorzenienie nauk w ich fundamentach istotnych.

Niemniej przeto we wszystkich naukach, kierując ale ich najbardziej właściwą dążnością, odniesieni Jesteśmy do samego bytu. Yłaónle z punktu widzenia nauk żadna dziedzina nie posia­da pierwszeństwa względem innych; ani natura wobec dziejów, ani dzieje wobec natury. Żaden sposób traktowania przedmiotów nie stoi wyżej od innego. Poznanie Matematyczne nie Jest bardziej rygorystyczne niż filologiozno-hiatoryozna. Ma ono tylko charak­ter "ścisłości", która nie Jest tożsama a rygorem. Wymagania ścisłości od historii byłoby występowaniem przeciw idei ap«oy-fioxnego rygoru humanistyki. Związek ze światem, panujący we wszystkich naukach Jako takich, skłania Je do poszukiwania sa­mego bytu, by uczynić z niego, stosowni* do Jego tresoi Jakoś­ciowej l sposobu bycia, przedmiot doolalcanla i uzasadniającego 'określenia. To, co dokonuje się w naukach na mocy ich idei, jest docieraniem ooraa bliżej do istotności wszystkich rzeczy.

Ten charakterystyczny związek ze światem, Jako związek z samym bytem, jest podtrzymywany i kierowany przez pewną swobod­nie wybraną postawę egzystencji ludzkiej. Stąd, jakkolwiek do bytu odniesione Jest równie* przed- i pozaoiaukowe postępowanie człowieka, to Jednak nauka wyróżnia się tym, za w swoisty dla •labie sposób, wyraźnie i. wyłącznie, pozostawia pierwsze i ostat­nie słowo rzeczy samej. V takiej r-z«oaowosoi pytań, okreiloń i uzasadnień dokonuje się swoiście ograniczone podporządkowywanie ' się sasiemu bytowi, który ma tedy sam siebie ujawniać. Służebna rola badania i nauczania tworzy, rozwijając śle, podstawp dla


266

możliwości właściwego, Jakkolwiek ograniczonego kierowania (przez naukę) całością ludzkiej egzystencji. Szczególny związek nauki ze światem, podobnie Jak kierująca nim postawa człowieka, . są w pełni rozumiano dopiero wtedy, gdy widzimy i ujmujemy to, co dzieje się przy utrzymywaniu takiego związku ze światem. Człowiek, byt pośród innych, "uprawia naukę". W tym "uprawia­niu" nie dzieje się nic innego, Jak wtargnięcie pewnego bytu, zwanego człowiekiem, do całości bytu w taki sposób, że w tym wtargnięciu i przez nie byt otwiera się, ujawnia to, czym Jest i Jakim jest. Właśnie to otwierające wtargnięcie pomaga na swój sposób bytowi dopiero stać się sobą.

Te trzy składniki: związek ze światem, postawa, wtargnię­cie - wnoszą swą rdzenną Jednością Jaskrawą Jednorodność i ostrość przytomności w naukową egzystencję. Skoro wyraźnie uzna­jemy za własny tak prześwietlony naukowy sposób bycia - przy­tomnym, to musimy powiedzieć:

Tym, czego dotyczy związek ze światem, jest sam byt - i nic

innego.

Tym,1, z czego wszelka postawa czerpie swój kierunek, ajent

»,sam byt*- i nic więcej.

Tym, z czym we wtargnięciu na do czynienia badawcze wyjaś-, nianie, jest sam byt,- i nic poza nin.

Zadziwiające Jest jednak, ze właśnie wtedy, gdy człowiek nauki utwierdza się w tym, co jest mu najbardziej właściwe, mówi on o czymś innym. Należy badać tylko byt - i nic innego} należy badać Jedynie byt - i nic więcej; należy badać wyłącznie byt -i nic poza nim.

Jak to Jest z tym "Nic"? Czy Jest przypadkiem, ze całkiem spontanicznie tak mówimy? Czy to tylko pewien sposób mówienia - i poza tym nic?

Jednakże cóż niepokoi nas w tym "Nic"? Nauka odpycha prze­cież i odrzuca to "Nic", Jako stanowiące nicość. Kiedy Jednak w ten sposób odtrącamy owo "Nic", czyż wtedy właśnie nie przyzna. Jeuy się do niego? Czy możemy Jednak mówić o przyznawaniu się, gdy mamy przyznać się do niozegci? Czy przypadkiem to wszystko nie prowadzi nas Już do pustego spierania się o słowo? Przeciw-' stawiając ale temu nauka musi toraz na nowo utwierdzić się w

26?

swej powadze i roztropności, wyrażającej się w tyra, że chodzi Jej wyłącznie o byt. Czymże innym noża być "Nic" dla nauki, Jak •straszydłem i fantazmatem? Jeśli rumWn postępują prawomocnie, to tyle tylko można stanowczo powiedzieć: nauka nią obce niczego wiedzieć o "Nic". Takie jest ostatecznie naukowo rygorystyczna ujęcie "Nic". Wiemy o nim o tyle tylko, o ile nie chcemy o nim, o tym "Nic", niczego wiedzieć.

Nauka nie chce niczego wiedzieć o "Nic". Równie pewne Jest Jednak l to, że wtedy, gdy pragnie ona. wypowiedzieć własną isto­tę, przywołuje na pomoc to "Nic". Zgłasza roszczenia do tego, co odtrąca. Jakaż to rozdwojona istota odsłania się tu?

Zastanawiając się nad naszą aktualną egzystencją, jako określoną przez naukę, trafiliśmy v sam środek wewnętrznej roz­terki. Wyłoniło się już z niej określona pytanie. Wymaga ono teraz tylko należytego wysłowienia:

Jak to Jest z nicością?

Wypracowania pytania

Wypracowania pytania o nicość stawia, nas nieuchronnie w położeniu, w którym musi się okazać, czy możliwe Jest udzielenie na nią odpowiedzi, czy taż, przeciwnie, odpowiadać taka Jest nie­możliwa. Nicość jest uznana. Nauka odrzuca Ją, m obojętna, wyż­szością Jako to "czego nią ".

Niemniej przeto spróbujemy zapytywać o nicość. Czy* Jest nicość? Już pierwsza zetknięcie się z tym pytaniem wskazują na coś niezwyczajnego. W pytaniu tym ujmujemy od razu nicość Jako coś, co "Jest" tak a tak, jako byt. X przecie* właśnie różni się ona- zasadniczo od bytu. Pytania o nicość, o to, ożyw jest nicość i Jak Jest, przekształca to, co aapytywane, w Jego prze­ciwieństwo. Pytania samo wyzbywa, się własnego przedmiotu.

Odpowiednio do tego wszelka odpowiedź na to pytanie Jest z zasady niemożliwa, przybiera ona bowiem następującą formę: nicość "Jest" tym a tym. Pytanie i'odpowiedź dotyczące nicości są' Jednakowo wewnętrznie sprzeczne.

Nie Jest tedy nawet potrzebne, aby nicość była odrzucona przez naukę. Uważana powszechnie za podstawową regułę myślenia


268

zabi-

zasada unikania sprzeczności, ożyli ogólna "logika.", ja to pytanie. Skoro myślenie Jest zawsze z istoty swej myśleniem o czymś, przeto Jako myślenie o nicości wykraczałoby ono przeciwko swej własnej istocie.

Skoro tedy Jest nam zabronione czynienie z nicości w ogóle przedmiotu, dotarliśmy do kresu naszego zapytywania o nicość, przy założeniu, że wobec tego pytania "logika" pozostaje naj­wyższa, instancją, że rozsądek Jest środkiem, a myślenie - drogą do ujęcia nicości u Jej źródeł i do rozstrzygnięcia, czy może ' ona być odsłonięta.

Czy można jednak naruszyć panowanie "logiki1"? Czy rozsądek nie panuje rzeczywiście w pytaniu o nicość? X przecież z Jego tylko pomocą możemy określić w ogóle nicość, możemy postawić Ją jako problem, chociaż tylko jako taki, który unicestwia sam sie­bie. Nicość Jest bowiem zaprzeczeniem ogółu bytu, czystym nie-bytom. Mówiąc tak, podporządkowujemy jednak nicość wyższemu okreś­leniu, określeniu jej Jako negatywnośoi, Jako tego, co Jest zaprzeczone. Otóż, wedle panującej i nigdy nie podważonej nauki 'logiki" zaprzeczenie jest tylko specyficzną operacją rozsądku. W Jaki sposób możemy, więc dążyć do zawieszenia rozsądku przy rozpatrywaniu pytania o nicość lub pytania o Możliwość tego pytania? Czy jednak przyjęte tu domniemanie Jest takie pewne? Czy "nie", negatywność, a zatem również zaprzeczenie są istotnie wyższy* określenien, pod które nicość popada Jako szczególny przypadek cze­goś, co zaprzeczone? Czy-nicość obecna Jest dlatego tylko,, że obecne Jest "nie", tzn. zaprzeczenie, o«y tez Jest odwrotnie: zaprzeożenię. JL "nie" są obecne dlatego tylko, że obecna Jest Uloość?. Nie jest to rozstrzygnięte, co więcej, nie było to nig­dy podniesione do godności wyraźnego pytania. Co do na«, utrzy­mujemy, że nicość Jest czymś pierwotny* w stosunku do "nie" i do zaprzeczenia.

Jeśli twierdzenie to Jest prawomocne, to możliwość zaprze­czenia Jako operacji'rozsądku,"a zatem również sam rozsądek w jakiś sposób zależą od nicości.. Jakże tedy rozsądek noże oboleć rozstrzygnąć pytanie o nicość? Czyżby pozorna wewnętrzna sprzeczność pytania i odpowiedzi dotyczących, nicości wspierała się ostatecznie tylko na ślepym uporze błąkającego się rozsądku?

Jeśli Jednak nie wprowadza nas w błąd owa tornalna nleeoz-liwośó pytania o nicość, Jeśli wbrew niej uporczywie stawiany to pytanie, to musimy, aby doprowadzić sprawę do końca, apelnlń przynajmniej to, co Jest podstawowy* wymaganie* dotyczącym każ­dego możliwego pytania. Jeśli pytanie ma być skierowane ku nico­ści - ku niej samej - to musi ona najpierw być dana. Musimy te­dy mleć możliwość napotkania Jej gdzieś.

Gdzie będziemy poszukiwać nicości? Jak odnajdziemy nicość? Czyż po to, by coś odnaleźć, nie musimy Już uprzednio wiedzieć, te to Jest? W rzeczy samej człowiek zdolny jest do poszukiwania czegoś przede wszystkim l najczęściej wtedy, gdy założył uprzed­nio istnienie tego, czego poszukuje. Otóż tym, czego poszukujemy teraz, Jest nicość. Czyżby więc ostatecznie możliwe było jakieś poszukiwanie bez owego uprzedniego założenia, poszukiwanie, któ­remu odpowiadałoby czyste znalezienie?

Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie możemy stwierdzić, że mamy nicość, choćby tylko Jako coś, o czym codziennie mówimy tu lub ówdzie. Tę pospolitą, całkowicie w oczywistości wyblakłą nicość - gdyż w tej postaci przewija ale ona w naszej gadaninie - tę pospolitą nicość możemy nawet bez wahania zawrzeć w nastę­pującej "definicji":

Nicość Jest kompletnym zaprzeczeniem ogółu bytu. Czyż ta

charakterystyka nicości nie udziela nam ostatecznie wskazówki

i

co do jedynego kierunku, w Jakim możemy spodziewać się spotka­nia z nią?

Przede wszystkim musi być dany ogół bytu, aby mógł on być poddany Jako taki zasadniczemu zaprzeczeniu, v którym miałaby się ujawnić sama nicość.

Jednakże, nawet gdy pominiemy problematyczność stosunku między zaprzeczeniem a nicością; w Jakiż sposób my, istoty skończone, uczynimy całość bytu w jego ogóle czymś dostępnym zara­zem v sobie i dla nas? Co najwyżej możemy tę całość bytu pomyś­leć w jego "idei", myślowo „zaprzeczyć" to, co tak sobie wyobraża­my, l "pomyśleć" to Jako zaprzeczenie. Tą drogą docieramy wpraw­dzie do formalnego pojęcia wyobrażonej nicości, nigdy. Jednak -do nicości samej. Ale nicość jest niczym l Jeśli prawdą Jest, że nicość stanowi doskonałe niezróżnicowanie, to między nicością wyobrażoną a "właściwą* nie może występować żadna "różnica. Co


270

się tyczy samej nicości "właściwej",' *zy* nl« jest to znowu owo utajona, niemniej przeto wewnętrzni* sprzeczne pojecie Jakiejś nicości bytującej? Sprzeciwy rozsądku po raz ostatni zatrzymują teraz nasze poszukiwanie, którego prawomocność może być ustano— wioną wyłącznie poprzez Jakieś fundamentalna doświadczenie ni­cości.

Jeśli pewne Jest, ze nie możemy nigdy ująć w sposób abso­lutny całości bytu w sobie, to równie pewne Jest, ze znajdujemy aip wśród bytu odsłoniętego w całości tak lub inaczej. Ostatecz­nie miedzy ujmowaniem całości bytu w sobie a znajdowaniem się wśród- bytu w całości zachodzi istotna'różnica. Ujecie całości bytu w sobie Jest z zasady niemożliwe. Tymczasem - w tej mierze, w jakiej Jesteśmy przytomni - znajdujemy się wśród bytu w całości. Co prawda wydaje się, że. właśnie w poczynaniach naszego

V

życia codziennego związani Jesteśmy każdorazowo tylko z tym lub owym bytem i ze Jesteśmy zagubieni w tej lub owej dziedzinie bytu. Jakkolwiek ma ona tedy pozór rozproszenia, codzienność za­pewnia niemniej Jedność owej "całości" bytu, chociaż Jedność te przesłania Jakiś cień. Nawet wtedy, i. właśni* wtedy, gdy nie Jesteśmy zajęci ani rzeczami, ani sobą - Jawi mię nam ta "całość*; ma to miejsce na przykład w przypadku prawdziwego znudzenia. Znudzenie to, odległe, gdy nudzi nas po prostu Jakaś książka czy Jakieś przedstawienie, jakieś zajęcie czy jakaś rozrywka, wybucha wtedy, gdy "komuś nudzi*. Owo głębokie znudzenie, ciągnące się Jak milcząca mgła w przepaściach naszej przytom­ności, pokrywa rzeczy i pokrywa ludzi, i wraz z n<»-i pokrywa nas samych - sprawiając, ze wszystko to po równi staje się nam osobliwie obojętne. W znudzeniu tym ujawnia sie całość bytu.

Innej możliwości takiego ujawnienia dostarcza radość z obec­ności kogoś innego - nie po prostu innej osoby - lecz umiłowa­nego człowieka.

Tego rodzaju nastrój, w którym komuś "Jeat tak lub inaczej, pozwala nam - gdy Jesteśmy nim przeniknięci - znaleźć sie wśród? bytu w całości. Rola tego aspektu nastroju - nazwijmy go nastro­jeniem (Befindliohkeit) - polega nie tylko na tym, ze odsłania • on przed nnml każdorazowo na swój sposób byt w całości; odałanianie to bowiem, nie będąc bynajmniej czystym przypadkiem '-Jest zarazem podstawowym momentem dziania sie naszej przytomnoś­ci.

271

To, co nazywamy "uczuciem*, nie Jest ani ulotnym zjawis­kiem ubocznym, towarzyszącym poczynaniom naazej myśli l naszej woli, ant zwyczajnym popędem wywołującym t» poczynania, ani tylko istniejącym po prostu stanem, z którym godzimy aip tak lub inaczej.

Jednakże, Jeśli owe nastroje umieszczają nas w obliczu by­tu w całości, to tają on* przed nami nicość, której poszukujemy. V Jeszcze mniejszym stopniu niż poprzednio będziemy teraz skłon­ni sądzić, ze zaprzeczenie bytu w całości, ujawnionego nam przez nastroje, stawia nas wobec nicości. odpowiednio pierwotny spo­sób mogłoby to mieć miejsce tylko w takim nastroju, który po­przez Jemu wyłącznie wlaaoiwą działalność odsłaniającą ujawnia nicość.

Czy ludzka przytomność popada, czasem v taki nastrój, w któ­rym staje wobeo nicości samej?

Jest to możliwe i rzeczywiście ma miejsce,'ołioó rzadko i tylko chwilami, w owym fundamentalnym nastroju,. Jakim Jest -trwo­ga! Trwogi tej nie utożsamiamy z bardzo częstą trwożliwością, która należy tylko w istocie do zbyt łatwo pojawiającej się strachliwośoi. Trwoga Jest zasadniczo różna od atrachu. Boimy się takiego lub innego określonego bytu, który zagraża nam pod takim lub innym określonym względem. Strach przed... boi tez zawsze każdorazowo o coś określonego. Ponieważ Jest to właściwością strachu, ze to, czego ale boi, i to, co się boi, Jest ograniczone, tedy człowiek bojący ale l bojaźliwy okazuje się osaczony przez to, w czym się znajduje, w swym wysiłku, by ura­tować przed tym, przed czymś określonym, gubi on pewność względem reszty, tzn. całkowicie „traci głowę”.

Trwoga sprawia, ze takie zamieszanie nie może Już wystąpić. Przeciwnie, ustanawia ona szczególnego rodzaju spokój. Zapewne, trwoga jest zawsze trwogą przed czymś, .ale bynajmniej nie przed tym lub owym. Trwoga przed... Jest zaważę trwogą o..., ale nie o to lub o tamto. Jednakże nieokreśłoność tego, przed czym i o co trwożymy, nie Jest zwyczajnym brakiem określoności Jest to Istotna niemożliwość osiągnięcia Jakiegokolwiek określenia. wychodźi ona na Jaw v znanym tłumaczeniu.



Powiada zwyczaj, ze w trwodze "komuś Jest Jako* nie­swojo". JLle co to znaczy "jest" i 'komuś"? Kie możemy powiedzieć, wobeo czego Jest nieswojo. Po prostu w całości komuś tak Jest właśnie. Wraz z wszystkimi rzeczami my sami pogrążamy się w niezróznioowaniu. Nie polega to wszakże na prostym znikaniu, albowiem w swoim cofaniu się Jako takim rzeczy zwracają się ku nam. To cofanie się bytu w całości, który w trwodze tłoczy się wokół nas, Jest tym, op nas przytłacza. Żadne oparcie nie po-' zostaje. V tym wyślizgiwaniu się bytu pozostaje spływa na nas tylko to "żadne".

Trwoga ujawnia, nicość.

Jesteśmy "zawieszeni" w trwodze. Mówiąc wyraźniej, trwoga trzyma nas w takim zawieszeniu, ponieważ powoduje wyślizgiwanie się bytu w całości. Stąd to ny sami, oi oto bytujący ludzie, znajdując się wśród bytu, wyślizgujemy się razem z nim. Oto dla­czego w istocie rzeczy nie "mnie" czy "tobie" Jest nieswojo, ale "komuś" Jest tak. Wstrząsane w swym zawieszaniu pozostaje tu tylko czyste bycie - oto czysta przytomność, która nie może

oprzeć się o nic.

Trwoga odbiera nam mowę. Ponieważ byt w całości wyślizguje się.1 tak właśnie narzuca nicość, przeto milknie wobec niego wszelkie stwierdzenie, ze coś "jest". X to właśnie, ze przytło­czeni trwogą usiłujemy tę pustkę milczenia zapełnić przez dowol­ną, przygodną gadaninę, jest tylko świadectwem obecności nicoś­ci. To, ze trwoga, odsłania nicość, potwierdza bezpośrednio są* człowiek z chwilą, gdy trwoga ustąpiła. Przenikliwość spojrze­nia, którego dostarcza świeże wspomnienie, zmusza nas do powie­dzenia: to,"przed czyn, i to, o co lękaliśmy się, było "właści­wie" niczym. Jakoż sama nloość jako taka była tu obecna.

Wraz z fundamentalnym nastroje* odnaleźliśmy tę postać przytomności, w której ujawnia się nicość i od której wychodząc musimy się o nią zapytywać. Jak to Jest z nicością?

273

Odpowiedz na pytanie

Odpowiedz, o którą chodzi nam przede wszystkim i wyłącz­nie, osiągniemy Już wtedy, gdy dopilnujemy, by pytanie dotyczą­ce nicości zostało rzeczywiście postawione. Trzeba w tym celu pójść za przekształceniem człowieka w Jego czystą przytomość, które pociąga za sobą każda trwoga, aby pochwycił pojawiającą się w nim nicość,-i to pochwycił Ją taką, Jaka się przejawia. Płynie stąd wymóg wyraźnego usunięcia wszystkich charakterystyk nicości, które nie wyrastają ze spotkani* z nią.

Nicość odsłania ale w trwodze, ale ni« Jako'byt. Nie Jest tez bynajmniej dana Jako przedmiot. Trwoga nie Jest uchwyceniem nicości. Niemniej przeto nicość ujawnia, się W niej l poprzez nią, Jakkolwiek, z drugiej strony, nicość nie ukazuje się jako coś odrębnego, "obok" bytu w oałośol, który Jest trwogą przytło­czony. Wolelibyśmy powiedzieć, ze w trwodze napotykamy nicość wraz z bytem w całości. I 064 znaozy^to "wraz'z*?

V trwodze byt w całości staje się kruchy. V jakim znacze­niu to się "dzieje? Byt nie Jest przecież unicestwiony przez trwogę, by pozostawić tylko nicość samą. Jakże mogłoby tak być, skoro trwoga czuje właśnie całkowicie bezsiła*, we bo bytu w całości. Nicość raczej ujawnia się wraz z bytem i w nim o ty­le, o ile Jego całość wymyka się l wyślizguj*.

Jeśli w trwodze nie dokonuje się żadne unicestwienie ca­łości bytu, to tak samo i my nie dokonujemy zaprzeczenia bytu w całości, aby osiągnąć wreszcie nicość. Niezależnie od tego, ze trwoga Jako taka jest obca wyraźnej wypowiedzi przeczącej, zawsze przybywaliśmy zbyt późno ze swoim zaprzeczeniem, które •lałoby wręczyć nam nicość. Albowiem nicość nadeszła już przed­tem. Mówiliśmy, ze nadchodzi ona "wraz z* wyślizgującym się by­tem w całości.

V trwodze następuje ruch cofnięcia się przed..., ruch, któ­ry wprawdzie nie jest Już ucieczką, lecz zaklętym spokojem. To oofnięole-się-przed bierze swój początek * nicości. Nicość nie przyciąga do siebie, przeciwnie. Jest istoty swej odpychająca. Ale jej odpychanie jako takie zapoczątkowuje wyślizgnięcie l odsyła do bytu, który zanika v swej całości. To całkowicie od-


odpychające odesłania do bytu wyślizugująoego się w swej całości - a w tej to właśnie poataoi nicość oaaoza' przytomność w trwodze - Jeat iatotą nicości: nioośoiowanieou Nie Jest ono wszakże ani unicestwieniem bytu, ani następstwem zaprzeczenia. Nioośoiowanie'nie Jeat przygodnym zajaoiem; 'Jako odpychające odsyłanie ku bytowi wyślizgującemu się w swej całości, ono to właśnie ujawnia ów byt w oałej Jego uprzednio przesłonięteJ osobliwości Jako coś, oo całkowicie inne od nicości, Jako Jej przeciwieństwo.

V Jasnej nocy niooaoi trwogi powstaje dopiero pierwotna
otwartość bytu Jako takiego, to mianowicie, ze Jeat on bytem,
nie zaś nicością. To "nie zaś nicością", przez nas dopowiedzia-
'ne, nie jest dodatkowym wytłumaczeniem, lecz poprzedzającym wa­
runkiem, który ozyni możliwym ujawnienie się bytu w ogóle; ioto-
ta tej nicości pierwotnie nioośoiująoeJ polega na tym, że ona
dopiero stawia przytomność wobeo bytu Jako takiego,

Ludzka przytomność.może postępować ku bytowi i wstępować ' weń wyłącznie na gruncie pierwotnego ujawnienia się nicości. O • ' ile Jednak byt przytomny z. istoty swej Jest odniesiony do bytu ''.-• - tego, którym on sam nie Jest, oraz tego, którym sam Jeat - o tyle, Jako byt przytomny właśnie, wychodzi on każdorazowo od ujawnionej Już nicości.

Być przytomnym to tyle co: zatrzymywać się wewnątrz nicości,

Zatrzymując się wewnątrz nicości przytomność wykracza tym samym każdorazowo poza byt v całości. To wykraczanie poza byt .nazywamy transoendenoją. Gdyby byt przytomny z samej swej istoty nie dokonywał tranaoendenoji, tzn. gdyby nie zatrzymywał ale

uprzednio wewnątrz nicości, nigdy nie mógłby być odniesiony do bytu, a zatem również do samego siebie.

Baz pierwotnego ujawnienia się nicości nie byłoby ani Jaź­ni, ani wolności.

Tym samym uzyskana została odpowiedź na pytanie o nicość.__ • Nicość nie Jest przedmiotem, nie Jest ona v ogóle bytem. Nicość nie nadchodzi ani sama dla siebie, ani obok bytu, do którego by miała niejako przystawać. Niopop Jest warunkiem, który umożliwia ' ujawnienie się wobec ludzkiej przytomności bytu Jako takiego. Nioośó^nie-t-tworzy po-pros tu-pojęcia-przeciwstawnego-do., po Jęoia, bytui>-»al«.,.l«ży..u^,iŁcódift-.«am«J. i»toty». V byciu bytu dokonuje aie nicośolowanie nioości.

275

Pozwolimy sobie teraz na uwagę, którą odkładaliśmy nazbyt długo. Jeśli-byt przytomny.może utrzymywać stosunek z bytem w ogóle tylko zatrzymując się wewnątrz nicości, Jeśli wioo może egzystować wyłącznie v ten sposób, i Jeśli nicość Jest ujawniona pierwotnie tylko w trwodze" - to czyż nie musimy być nieustannie•-«*.. zawieszeni w tej trwodze, aby móc w ogóle egzystować? A przecież przyznaliśmy sami, że ta pierwotna trwoga Jest rzadka. Przede wszystkim zai egzystujemy wszyscy i utrzymujemy stosunek z by­tem - zarówno z tym, którym nie Jesteśmy, Jak i z tym, którym Jesteśmy sami - bez tej trwogi. Czyż, nie Jest ona tedy dowolnym wymysłem, a przypisywana mu nicość - przesadą?

Jednakże, co znaczą te słowa: oira pierwotna trwoga zdarza się tylko w rzadkich chwilach? Nic innego, Jak to: nicość w swo­jej pierwotnoaoi1 Jest nujoześoiej i najpowszechniej zamaskowana wobec nas. Przez co Jest ona zamaskowana? Przez to, że w taki lub inny określony sposób zatracamy się całkowicie w bycie. Im bardziej w naszych poczynaniach zwracamy alf ku bytowi, tym mniej pozwalamy, by wyślizgiwał ale on Jako taki, tym bardziej odwracamy się od nicości. I tym pewniej wpychamy samych siebie w powierzchowną, publiczną postać przytomności.

Ten nieustanny, jakkolwiek dwuznaczny odwrót od nicości do­konuje się jednak w pewnych granicach stosownie do najbardziej własnego sensu tajże nicości. Kioośó w swym nicościowaniu odsy­ła nas właśnie ku bytowi. Nicość nicościuje nieprzerwanie, Jak­kolwiek wiedza, w obrębie której poruszamy się codziennie, nie pozwala nam właściwie wiedzieć o tym.

Nic jaskrawiej niż zaprzeczenie nią świadczy o ciągłości i zasięgu owego - zamaskowanego co prawda - ujawnienia się nicości w naszej przytomności. Ale zaprzeczenie nie dodaje bynajmniej samo z~ siebie swego "nie" — Jako środka różnicowania i przeciw­stawiania - do tego, co dane, wsuwając Je jakby pomiędzy data. V Jakiż bowiem sposób zaprzeczenie wprowadziłoby samo z siebie owo "nie", skoro może ono zaprzeczać wtedy tylko, gdy uprzednio zostało mu dane coś podlegającego zaprzeczeniu? V Jaki zaś spo­sób coś podlegającego zaprzeczeniu, coś, co ma. być zaprzeczone, "dałoby się dostrzec Jako "negatywne", gdyby vazelki4^myślenie Jako takie nie zawierało Już owego "nio*..v swoim spojrzeniu? Z kolei owo "nie" może być ujawnione wtedy tylko, gdy Jego źródło,,


nloośoiowanie nioośoi v ogolę, a, wraz z nim sama nicość, wydo­byte zostały a ukrycia. "Nie" nia rodai ale z zaprzeczenia, prze­ciwnie, zaprzeczenie ugruntowane jest na. "nie", które bierze swój początek z nioościowania nicości. Jednakże zaprzeczenie Jest tylko Jednym ze sposobów zachowania nioośoiująoego, tzn.' ugruntowanego uprzednio w nloośoiowanlu nloośoi.

Tak oto dowiedziona Jest w ogólnym zarysie wypowiedziana wyżej teza, wedle której nicość Jest źródłem zaprzeczenia, .a nie odwrotnie. Jeśli władza rozsądku nad polem pytania o nicość i o bycie okazuje ale tedy złamana, to rozstrzygnięty Jest rów­nież loa panowania "logiki" w obrębie filozofii. Sama idea "lo­giki* rozpływa ale w wirze bardziej pierwotnego pytania.

Jakkolwiek ozeate i różnorodne mogą-być przypadki, w kto—

ryoh zaprzeczenie — wypowiedziane lub nie — narzuca ale każdej

myśli, niemniej przeto nie Jest ono bynajmniej Jedynym wiarygodnym w pełni świadkiem tego ujawnienia nicości, które z istoty swej zawiera ale w przytomności. Bo też zaprzeczenie nie może pretendować do roli Jedynego czy przewodniego postępowania nicościującego, w którym byt przytomny wstrząsany Jest przez ni-cościowanle nicości. Bardziej przepastna niż czysta odpowiedniośó zaprzeczenia myślowego są surowość przeciwdziałania i ostrość wstrętu. Bardziej odpowiedzialne aa ból odmowy l bezlitosność zakazu. Bardziej przygniatająca Jeat gorycz wyzucia.

V Jakiej mierze pytanie o nloośó przenika i obejmuje całość metafizyki? Metafizyka mówi o nicości od dawna w zdaniu, które . Jest Jednak wieloznaczne: ex nihllo n<hHt fit. Z nicości powsta­je nicość. Jakkolwiek przy roztrząsaniu tego zdania aama nicość nie staje ale naprawdę problemem, niemniej Jednak, kierując uwa­gę każdorazowo ku nicości, zdanie to daje wyraz przewodniemu w tym wypadku i'fundamentalnemu ujęciu bytu. Metafizyka starożyt­na pojmuje nicość Jako nie-byt, tzn. bezpoataolowe tworzywo, któ­re samo przez alf nie może ale upoataoiować l przekształcić w byt upostaciowany, posiadający wygląd. Tym, co bytuje, Jeat for­ma formująca samą siebie, która Jako taka prezentuje ale w obra­zie, w tym, co ale widzi. Źródle, prawomocność i granice tego

"'•^A? pojmowania bycia tak aamo nie aa roztrząsane, Jak sama nicość.

Dogmatyka chrześcijańska, przeciwnie, odrzuoa prawdziwość zdania ex nihllo nihll flt;. nadaje ona nicości odmienny sens, pojmując

277

Ją Jako całkowitą nieobecność bytu pozaboaklego: ex nihllo fit ens creatum. Nicość staje ale tedy pojęciem przeciwstawnym pojęciu właściwego bytu, pojęciu aunmua ena, pojęciu Boga. Jako e na increatua. Tu również Interpretacja nicości ukazuje funda­mentalne pojmowanie bytu. Ale metafizyczne roztrząsania bytu utrzymuje ale na tej samej płaszczyźnie, co pytanie o nicość. Pytanie o bycie Jako takie i pytanie ó samą nicość nie są posta­wione. Dlatego właśnie nie podejrzewa ale nawet tej trudnośoi, ze Jeśli Bóg tworzy z nloośoi, to musi nóo właśnie mieć odniosło-nie do nicości. Jeśli Jednak Bóg Jest Bogiem, to nie noże znać nicości, skoro skądinąd "Absolut* wyklucza z siebie wszelki brak bycia.

To pobieżna przypomnienie historyczna ukazuje nam nicość Jako pojecie przeciwstawne właściwemu bytowi, tzn. Jako Jego za­przeczenie. Jednakże gdy nicość w taki lub Inny sposób staje się problemem, ten stosunek przeciwieństwa nie tylko otrzymuje Jaśniejsze określenie, ale po raz pierwszy budzi właściwe meta­fizyczna zapytanie o bycie bytu. Nicość nie pozostaje nieokreślo­nym przeoiwieńatwem bytu, lecz ujawnia ale Jako przynależna do Jego byoia.

•Czyste bycie l czyste Nic są wiec Jednym i tym aaoyia"., To zdanie Hegla (Viaaensohaft der Logik, ka. I, W m, a. 7**1), pozostaje prawomocne. Bysie l nicość współtworzą ale razem, ale nie dlatego, że z punktu widzenia heglowskiego pojęcia myślenia - zbiegają się w swej nleokreśloności, lecz dlatego, ze samQ.,:by>-01e.^a*fc*j*^AV9j«.iato£i*A«ka£ę^n0^^

oendanoJl dokonywanej, przez, byt .przytomny,^który przekrąoza'Łbyfc ku .nicości.*

Jeśli pytanie o bycie Jako takie Jest wazeohobejmująoym py­taniem metafizyki, to pytanie o nicość okazuj* ale tego rodzaju, ze pochłania całość metafizyki. Pytanie o nicość przenika zara­zem całość metafizyki o tyle, o ile narzuca nam ono problem źró­deł zaprzeczenia, tzn. w istocie narzuca"rozatrzygnieole prawo­mocności panowania "logiki" w metafizyce.

'Nauka logiki, przeł. A. Landmann , Varazawa 1967, s. 93> Landmann, zgodnie z polską tradycją, przekłada termin •Sein" przez "byt". Dla Heideggera zaś "Seln* - to byoie. Stąd u LandBuuina zdanie to brzmi: "Czysty byt i ozyate Nic aa Jednym i tym samym" /przyp. tłum._/.


278 ' ' ,

Stare zdanie: ei nlhilo nlhil fłt, nabiera wtedy Innego znaczenia, znaczenia, które dotyczy samego problemu bycia l brzmi: ex nihilo omne enu qua ena fit. Tylko w nicości ujawnia- ; JąceJ w bycie przytomnym byt w całości osiąga sam siebie, stosownie do możliwości, która Jest mu najbardziej właściwa, tzn. w sposób skończony. V Jaki* tedy sposób pytanie o. nicość, skoro Jest pytaniem metafizycznym, włącza w siebie naszą zapytu­jącą przytomność? Scharakteryzowaliśmy naszą doświadczoną przy­tomność hic et mino Jako w istocie określoną przez naukę. Jeśli nasza tak określona przytomność zawiera się w pytaniu o nicość, to przez takie pytanie ona sama musi stanąć pod znakiem zapyta­nia.

Przytomność naukowa czerpie swą Jednorodność i ostrość stąd, ze w sposób wyróżniony odniesiona Jest do samego bytu i tylko do niego. Co do nicości, n«»iv« chciałaby Ją usunąć lekceważącym gestem. Ale okazało się przecież w analizie nicości, ze ta nau­kowa przytomność Jest możliwa tylko o tyle, o ile uprzednio za­trzymuje się wewnątrz nicości. Rozumie siebie takim, Jakim Jest, dopiero wtedy, gdy nie usuwa nicości. Rzekoma trzeźwość i "wyż­szość* przypisywane nauce są tylko żartem, Jeśli nie traktuje ona poważnie nicości. Wyłącznie dlatego, ze nicość Jest nam ujawniona, nauka może z samego bytu uczynić przedmiot badań. Tyl­ko pod warunkiem, ze Jej źródłem Jest metafizyka, nauka może

nieprzerwanie podejmować swoje istotne zadanie, które polega nie

na gromadzeniu i porządkowaniu wiadomości, lecz na stale odna­wianym otwieraniu całej przestrzeni prawdy o naturze i, dziejach.

Tylko dlatego, ze nasza przytomność opiera się na Jawności nicości, opaść nas może cała osobliwość bytu. Tylko wtedy, gdy trapi nas osobliwość bytu, pobudza on i ściąga na siebie nasze zdziwienie. Tylko na podstawie zdziwienia, tzn. ujawnienia się . nicości, może się pojawić "dlaczego". Tylko dzięki temu, ze "dlaczego" Jest możliwe Jako takie, możemy w określony sposób zapytywać o podstawy, o zasady i uzasadniać. Tylko dlatego, ze możemy zapytywać i uzasadniać, naszej egzystencji powierzony Jest los badacza.

Pytanie o nicość stawia nas samych, którzy zapytujemy, pod znakiem zapytania. Jest to pytanie metafizyczne.

279

Ludzka przytomność może być odniesiona do bytu tylko o ty­le, o ile zatrzymuje się wewnątrz nicości. Wykroczenie poza byt dokonuje się w istocie przytomności. Al» tym wykroczeniom Jest właśnie sama metafizyka. Z tego wynika, ze metafizyka należy do ' "natury człowieka*. Nie Jest ona ani gałęzią filozofii szkolnej, ani terenem zatrzeżonym dla arbitralnych pomysłów. Metafizyka Jest podstawowym procesem ludzkiej przytomności. Jest ona samą • tą przytomnością. Ponieważ prawda metafizyki tkwi w tej bezden­nej podstawie j ma ona za najbliższego sąsiada najgłębszy błąd, którego możliwość czyha na nią stale. Oto dlaczego rygor żadnej nauki nie równa się powadze metafizyki: Filozofia nie może nigdy być mierzona skalą idei nauki.

Jeśli rzeczywiście zadaliśmy poruszone pytanie o nicość, znaczy to, że przedstawiliśmy sobie metafizykę nie od zewnątrz. Nie "przenieśliśmy się" też. w nią właściwie. Zresztą nie mogliś­my przenieść się w nią, ponieważ - v tej mierze, w Jakiej egzys­tujemy - nieodwołalnie znajdujemy^ się v niej: <f{r6il VoC0

(Platon, Fajdros 379»). Jeśli tylko egzystuje człowiek, v pewien sposób dokonuje się filozofowanie. Filozofia - to, co my tak nazywamy - Jest tylko tym uruchomieniem metafizyki, v której . osiąga ona siebie samą i swoje wyraźne zadania. Zaś filozofię uruchamia się przez szczególne włączenie własnej egzystencji v fundamentalne możliwości bytu przytomnego w Jego całości. Roz­strzygające dla tego włączenia Jest: przede wszystkim, przyzna­nie przestrzeni bytowi w całości} następnie rzucenie samego sie­bie w nicość, tzn. wyzwolenie się od idolów, które każdy posia­da i do których zazwyczaj usiłuje umknąć} wreszcie, wprawienie w drgania tego stanu zawieszenia tak, aby v-«Mł nam on nieprzer­wanie powracać do podstawowego pytania metafizyki, tego, które

nicość wymusza:

Dlaczego w ogóle Jest raczej byt niźli Nic?

WWW.FILOZOF.PL - Studencki Serwis Filozoficzny



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
M Heidegger Czym jest metafizyka (HASŁO wolamocy)
Heidegger - Czym jest Metafizyka - wprowadzenie, Filozofia
Heidegger Czym jest Metafizyka wprowadzenie
Heidegger Czym jest Metafizyka wprowadzenie
MARTIN HEIDEGGER czym jest metafizyka
M Heidegger Czym jest metafizyka HASŁO wolamocy
Martin Heidegger Czym jest metafizyka
Heidegger, Martin Czym jest metafizyka
Heidegger Martin Czym jest metafizyka
Zakres pojęcia religii Frazera, Socjologia Religii Struktura Sacrum
pytania z ćwiczeń, RELIGIOZNAWSTWO, Struktura sacrum
Czym jest wychowanie religijne, Katecheza
Struktura sacrum - ćwiczenia 2011, RELIGIOZNAWSTWO, Struktura sacrum
struktura Sikory wykłady, religioznawstwo, struktura sacrum
Durkheim - Elementarne formy życia religijnego, RELIGIOZNAWSTWO, Struktura sacrum
Czym jest ewangelia, RELIGIA ŚWIATA (Wiara, Biblia, Nowy Testament-audio)

więcej podobnych podstron