CKN Stygmat, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Norwid


1881-83 (lub 1883)- Ad leones nowela

1882-83 - Stygmat nowela

1883- Tajemnica lorda Singelworth nowela
te trzy nowele tworzą tzw. "trylogię włoską", bowiem akcja wszystkich trzech nowel dzieje się we Włoszech. Pierwsza z nich poświęcona jest problemowi niezależności twórcy we współczesnym świecie. Tytułowa rzeźba przedstawiająca męczeństwo pierwszych chrześcijan zostaje poddana uwspółcześniającej przemianie, by ostatecznie stać się „Kapitalizacją”. W Tajemnicy... szybujący balonem lord Singelworth symbolizuje przesadną ucieczkę od nieczystości cywilizacji. Stygmat mówi o tym, że minione wydarzenia wyciskają piętno na osobowościach ludzi i narodów, zostają oni naznaczeni stygmatem czasu, co sprawia, że niekiedy trudno im się porozumieć.



Stygmat to inaczej piętno, cecha charakterystyczna, naznaczenie

Stygmat czasów to jakieś zjawisko charakterystyczne dla danego okresu.

Stygmat śmierci - szczególny wygląd lub zachowanie, wskazujące na zbliżający się kres życia.

W psychologii funkcjonuje pojęcie stygmatyzacji, oznaczające naznaczanie etykietą poprzez szkodliwą diagnozę.


Nowele: „Ad leones!”, Stygmat, Tajemnica lorda Singelworth oraz nowele-legendy: Bransoletka, Cywilizacja - poza przedstawieniem konkretnych zdarzeń zawierają prawdy ogólne, są bliskie przypowieści. Ujawniają wyczulenie na szczegół, ale narrator spieszy z wyjaśnieniem nadrzędnego sensu wypadków, oceniając je według jasno określonego systemu wartości moralnych, pośrednio lub bezpośrednio.


Cyprian Kamil Norwid- STYGMAT (streszczenie)

Nowela rozpoczyna się bez określonego narratora i fabuły - zaczyna się zdaniem : „Podobno, że z zadań czynności człowieka najniewinniejszym i najpiękniejszym, a pewno, że najciekawszym w znaczeniu swoim, jest zadanie te: żeby pójść zobaczyć się z kim — lub od-zobaczyć się — z robić wizytę.” Nazwane jest to kapłaństwem i obrządkiem ceremoniału w naturze człowieka. Wszystko jest opisane w formie „ idzie się, mówi się, odbiera się” etc.
Zrobienie wizyty polega na : pójściu bez żadnego interesu i mówieniu o tym, co i tak jest samo przez się powiedziane- „odbiera się i zamienia potwierdzenie lub zaprzeczenie mniemań (…) i poszukuje się sposobem tym, bezwłasnowolnie i bezwłasnowiednie, wzajemności współ-uznania, poczucia i harmonii... Te skoro spotkało się, odwiedziny, czyli wizyta właściwa jest już przez to samo dopełnioną i przyjemną.„
Ta sprawa, czyli spotkania i rozmowy uznana jest za mistyczną.
Dalej mowa jest o salonach:
” Stąd to zapewne pochodzi, że bywają lub bywały salony bynajmniej sute, ani jaką szczególniejszą wykwintnością jaśniejące, które nie tylko w społeczeństwie, ale nawet w historii do żywotnych się działalników policzają. Owszem, niemały ten przymiot częściej właściwym bywał salonikom zwyczajnym niźli świetnym i obmyślonym ku temu.”

Nawiązanie do salonu generałowej wdowy, który przybliżał się do ww. opisu salonu. Rządzil w nim rodzaj złotej anarchii. Kto chciał się tam anonsować, to się anonsował, kto jadl tam obiad, to został wieczorem i takim sposobem bywal na salonach.
„Że godzi się mieć także i wyłączny dzień wieczornej recepcji w tygodniu, więc ten dzień był, lecz nominalnie. Omyliłby się bardzo jednakże, kto by taką samoistną harmonię za brak staranności jakiejkolwiek bądź poczytywał; była to, owszem, negligentia-diligens — zadanie, kto wie, czy nie najznamienitsze tak w sztuce życia, jako i w życiu sztuki!”
Po tym fragmencie dopiero ujawnia się narrator- „Słowem — że gdybym takowego to, a prawie codziennego wieczora skreślić miał istny cało-wzór, porównałbym go do niewielkiej, lecz odegranej wytwornie symfonii”. Narrator więc porównał spotkania salonowe u wdowy do symfonii. Symfonia owa zaczynała się zwykle bezwybitnym, swobodnym i potocznym tonem - niedostrzegalnie się on podnosił i bywał z lekka trącany wlatującymi jak jaskółki nowinami. Rozmowa sama się prowadziła - nikt jej nie przewodził - podżywiało to temperament.
Znowu ujawnia się narrator w swoich przemyśleniach : „Myśliłbym nawet, że wiek jeden, i że, jak niektóra dawna legenda chrześcijańska podaje, wszyscy tam mężczyźni miewali nagle około lat 33, a o lat dziesięć mniej wszystkie damy, bo podobno, iż w zmartwychwstaniu tak być ma!...” Narrator jest jakby we wnętrz salonu.

I własnie to, że wszyscy mieli tyle lat, to prąd ten dziwny wszystko objął.
Narrator opisuje kwiaty za oknem. Podejrzewa, że służący przez przypadek wylal na nie trochę herbaty z rumem, dlatego one tak kwitna, budza się do życia i zaglądają oczyma do salonu. HEHEHE
W taki to jednak wieczór, w taką chwilę (o! natrętne spomnienie!)” wspomina narrator- wtedy generałowa zawezwała go palcem i prosiła, żebym do salonu jej zbliżył i prezentował jej skrzypka, który zaczynał, ale grał u wód koncerta.
Dalej znowu jest opis salonu - mianowicie matrona salonu miewała przy sobie dostojne mlode osoby - córki swoich krewnych. Taką osobą była RÓŻA P. ( POMIAN)-„ bujna ukraińska piękność — dla umiejętnie patrzących, lub: „panna przystojna”, „panna niczego”... — dla zapatrujących się na rzeczy sposobem zwykłym.” Generałowa znała piękno Róży, zarzucała jej jedynie, że mówi ona zbyt donośnym głosem lub głosem beż żadnego deklamatorstwa.
Róża P. była „posągowa” ( kibicia wziętość, uwydatniona szyja, ciemne, bujne włosy, głębokie oczy, łabędzie ruchy.) Mowiono o niej, że Panna, nie ma co mówić! - czyli w polskich stronach znaczy to to,ze takiego piekna nie trzeba komentować.
Znowu narrator o sobie i o miejscu akcji : „Jako bardzo niepoprawny romansista, nie nadmieniłem już po dwa-kroć, że to działo się u wód; lecz że nic jeszcze nie działo się, więc nie jestem nazbyt opóźnionym. U wód — nie oznacza ściśle jakich jednych, lecz u całej ich geologicznej grupy, przerozmaicanej to ciekawymi ruinami godnymi wycieczek, to miejscami, skąd się urocze widoki rozesłaniają. Zaś kto by nie wierzył we feeryczne okolice i sprawy, zaś komu by wydawało się, że nie ma twórczego nic oprócz sensu realnego inżynierii i administracji-ten niech uważnie spojrzy na wesołe i dostatnie miasteczko, między odludnymi skały wokoło jednej szklanki wody i dla niej zbudowane i rozwijające się.
Dygresja o wodach nazwanych - niteczką zdrowej wody. Wynalazł ją kilkaset lat temu myśliwski sokół hrbiny średniowiecznej, która zgubiła się na łowach. Później uświęcili ją mnisi, po których mieszkan ruiny zostaly w okolicach. Po wodę tą wyciągają ręce ze szklankami dostojni goście z różnych krajów i monarchowie, którzy spotykają się tam i obradują o losach ludów.
Kolejno powrót do przemyśleń narratora - „Cóż za dyplomatycznie psychologiczną miałem ja w tych czasach trudność, ażeby Generałowej życzeń i polecenia dopełnić co do oczekiwanej prezentacji wirtuoza” Wirtuoz Oskar - gdy grał to dopiero widać było jego pełną tożsamość.Byl to młody wdowiec w białm kapeluszu i czarnych włosach. Charakterystyczna wypowiedz narratora : „Spotykałeś go tam i owdzie, nie wiedząc, kiedy wszedł lub jak wszedł? — miał albowiem iście i obyczaj człowieka, nie powiem: bardzo ostrożnego, lecz i bardzo, i uprzedzająco delikatnego.”

Oskar nie rozmawial, uprzedzał on pytania, zapobigal zdaniom- to napawało jego wypowiedzi dozą podejrzliwości. Narrator dopiero gdy przeczytał jego biografię odczytał dwojaką istotę w jednym człowieku - gdy grał był inny, gdy kończył grac był inny - „Coś olimpijskiego prostowało nagle linie całej jego postaci — głowa się podnosiła hardo — włosów wicher nawiewał się na czoło i ustępował tylko silnemu w takt stąpieniu. Ręka wyprzedzała wszystko i palcami zdała się garnąć pierwej tony, nim podchwycić je można było smykiem, w powietrze rzucając zadyszane...”
Narrator zadaje pytanie czy w związku z taką konstrukcją psychologiczną wirtuoza, to czy nie lepiej było go zaprezentować w teatrze niźli na salonach - bowiem rzucano mu kwiaty pod stopy.
Róża też miała kwiat we włosach, wypadł on i upadł na ziemię. Oskar pomyślał, że to dla niego i go zabrał. Dlatego zajdzie nieporozumienie między tą dwójką. Narrator podejrzewa, że owo nieporozumienie nie było spowodowane jedynie różą - musiało być i coś innego pomiędzy nimi jeszcze pierwej - ( „kiedy się ani widzieli byli, ani znali...”).
Dopiero co doszło do zgody o różę, to mało co fiołek nie stał się przyczyną kłótni.Zdarzało się, że i gwoździki i kwiat grnatu czy powoje stawały się bodzcem do kłótni. Jedynie motyl przelatujący nad głową Róży i Oskara mógł wiedzieć co było między tą dwójką.
Komentarz narratora do całej sytuacji : „Ja nie wiem, ani wiedzieć o tym będę się starał, czyli podobieństwem jest, ażeby z nas który mógł być dla kobiety powiernikiem? — lecz że zakochanego mężczyzny powiernikiem bywa się, i zmuszonym się zdarza bywać, to wiem... ach! przez bardzo wiele nocy niedospanych niezasłuże nie i bezwinnie.”
Narrator dalej opowiada, że pare razy w tygodniu, gdy już kończono spotkania salonowe przychodził do niego Oskar- „klękał przy łożu moim, głowę ku kolanom moim w posłanie zatapiał, mówiąc: „...Ach!... ty jeden zrozumiesz to... nieprawdaż?...”
Narrator tylko wzdychał i przytakiwał na pytania Oskara. Oskar wypytuje się jak narrator rozumie sytuację z dziś- bo chce mu wszystko opowiedzieć. Dochodzi 3 w nocy. Oskar : „Wyobraź sobie, że ów hrabia X, podróżnik (do którego nie miałem nigdy szczególnej sympatii), właśnie gdy siedziałem przy Niej — a wiesz przy kim — podniósł w rozmowie, iż tanecznice egipskie zawodzą taniec i dokonywają takowego na jednym miejscu... To zaś gdy on mówił, panna Róża podniosła się i przeszła z wolna ku oknu, gdzie niestaranny zwój firanki obejmał natrętnie gałązki jakiegoś kwiatu — poprawiła ów fałd nieharmonijny i na opuszczone wróciła miejsce... Cóż? pomyśliłbyś o tym i jak dawałoby się to zrozumiewać? Mów! zmiłuj się... ale, czy nie zasypiałeś może cokolwiek?...”

W dzien też bywały takie spowiedzi - narrator spotyka Oskara, biegnącego na zacjęcia, na podwórzu. Oskar oznajmia narratorowi:
” — Ach! właśnie że o tobie myśliłem — racz oczekiwać mię wieczorem jutro... może zajść coś ważnego... mam grać u Generałowej — mam uczestniczyć w zamierzonej wycieczce w góry do Rzymskiego — Mostu... Ty mię rozumiesz!” Oskar stawia też pytanie : „— Co by to znaczyć mogło, że ów hrabia X, podróżnik (do którego nie miałem nigdy sympatii), dziś u źródła rano przywitał mię ze szczególniejszą starannością? Czy nie mniemałbyś, że w tym coś leży? Na przykład...”
Innego razu nocą u narratora też zjawia się Oskar, który nazywa się przyjacielem narratora. Przyszedł on ze skrzypcami i zaczął recytować albo śpiewać -
CZEMU?

Próżno będziesz się przeklinał i zwodził,

I wiaro-tomit zawzięciu wiasnemu —

Powrócisz do niej — będziesz w progi wchodził

I drżał, że może nie zastaniesz? — czemu?...

Sam sobie będziesz lada słówkiem szkodził,

Niezrozumialnym prócz ciebie jednemu,

Będziesz się bez niej z nią kłócił i godził,

I wrócisz, wątpiąc, czy zastaniesz — czemu?...

Szczęśliwsi przyjdą, jak na domiar złemu,

Kołem osiędą ją, chwilki nie będzie,

By westchnąć szczerze — ach! czemu i czemu?!...

Przyszli szczęśliwi? — rozparli się wszędzie?!

Wszędzie usiedli z czoSern rozjaśnionem,

Dom napełnili! stali się Legionem?!...

Wszystkich przeczekasz?... to dwóch ci zostanie,

A trzeci jeszcze ma w progu pytanie

I choć, pojrzawszy na zegar, się sroży,

Ty nawyknąłeś już nie ufać jemu:

Wróci i pięknie kapelusz położy,

I rękawiczki jeszcze zdejmie — czemu?

Aż przyjdzie pora, że coś więcej znaczy

Wyjść — niż zatrzymać się po obojętnemu;

Wstaniesz i pójdziesz, kamienny z rozpaczy,

I nie zatrzymasz się, idąc precz... czemu?

Lecz księżyc będzie, jak od wieków, niemy,

Żadna się z miejsca gwiazda nie poruszy —

I patrzeć będą oczyma szklistemi,

Jakby nie było w niebie żywej duszy,

Jakby nie spomniał nikt Miłosiernemu,

Że, troszkę niżej, tak wiele katuszy,

I że nikt Jego nie zapyta: czemu?

Narrator powiadomił Oskara, że nie może być w najbliższy poranek na wycieczce do Mostu. Oskar dalej : „ów podróżnik, hrabia X (do którego sympatii nie miewałem), ma swoje zalety towarzyskie: w rozmowie ogólnej teraz podniósł, że w kościołach pierwotnych udzielano sobie wzajemnego pocałowania-braterskiego... Wyobraź, proszę, zaszłe stąd kontrowersje!... jedni albowiem chcą wznowienia tradycji... inni i inne sekty się obawiają... Końca temu nie przewiduję, gdyż ta sprawa się toczy to ogólną, to uboczną rozmową... i półgłośną... Lecz już bardzo późno, a spocząć jeszcze należy-gdyż jutro od rana na koń!...” Wyszedł.

Narrator dalej mówi o jakimś koledze, którego musi odwiedzać w mieszkaniu. Mowa tu o obojętności wobec szczęśliwych. Odwiedzał go porą wieczorową, dzięki temu mógł jednak towarzyszyć wycieczce do Rzymskiego- Mostu. Narrator jednak wczesniej wybral się na wycieczkę w samotności - „Nastąpiło zatem bez-obmyślnie, iż sam się w ciągu dnia, dla coraz to piękniejszych widoków, zatułałem w góry, i że to właśnie było w unikanym kierunku. Lecz pożałować tego ani moje oczy potrafią, ani serce, widziałem albowiem uroczy wizerunek najpiękniejszego z okolicznych krajobrazów.” Narrator pięknie opisuje widok- plastyczne epitety, rozbudowane metafory -„ amfiteatr szeroki ze skał fioletowej lub różowej barwy,wesoła rzeka, ślady rzymskiej drogi, pełno i harmonijnie jaka w niebie.” Narrator obserwuje też grupy podróżnych idących ku złamanego mostu- kresu ich wycieczek. Narrator zauważył tam „rozeznałem biały ze żałobną krepą kapelusz męski i amarantowy indyjski szalik panny Róży”. Widoki ciągle porównywane są do harmonii nieba, niebo i sklepienie do pocałunku Boga.
Kilka dni po wycieczce narrator wybrał się do Generałowej - narracja 1 os. - aby nie być obojętnym dla szczęśliwych podróżników. Gdy wychodził usłyszał wołanie chorego kolegi, wrócił do niego. Rozpętała się burza, więc został - spędzili wieczor we dwóch. Piękny opis burzy.(„ gdyż nie ustawały silne błyskawice, nawet przy lamp świetle bardzo widoczne. Firmament zaś pełno i safirowo jednym dopiero patrzył okiem, drugie mając u szczytu skał ciężką chmurą przywarte.Upatrzywszy przeto stosowną chwilę, jąłem do siebie wracać wśród oziębianego gradem powietrza i przy leniwo się uspakajających grzmotach. Już uciszać stanowczo zdawały się one, gdy jeszcze tam i sam uderzał piorun, jak nie wystrzelony w czas swój ładunek, i jeszcze zabłąkana błyskawica bielmem w oczy pryskała.„)
Narrator wracając zbłądził- dotarł do muru starej kaplicy, którą wszyscy znali. Narrator dostrzegł tam postać - wiewna i ciemną, która przebiegla mu przez drogę i zniknęła między murami i uklęknęła przed drzwiami kaplicy. Na myśl narratora- bohatera przyszło, że ową postacią mogłaby być panna Róża. Narr. Uświadomił sobie,że może to może przywidzenie. Poszedł do domu. Gdy narr. Się przebierał, wszedł Oskar - blady, w połamanym kapeluszu, trzymający smycz i rękawiczkę - ogólnie wyglądający strasznie. Wyjęknął on :” Zerwane wszystko... najnieszczęśliwszy człowiek jestem!... tylko mówić nie mogę...”
Oskar opowiedział narr. Co się stało: „— Rozmowa o sakramentalnym-pocałunku u pierwotnych wyznawców stała się m o t y w e m licznych domówień i tajemniczych modulacji tak głosu, jak uczucia. Wznawianą ona bywała i wznawiała się sama... Siedziałem obok tej, której już nigdy nie zobaczę!... miałem od niej odebrać jedną odpowiedź (tak przynajmniej na arkadzie mostu zdało nam się, że było przyrzeczonym). I odebrałem tę odpowiedź, zaiste, ale w ogólnej rozmowie, i to tak donośnym głosem, że nawet zupełny nieuk zgadłby jeszcze, o ile ona nie do mnie, obok siedzącego, ale do czwartej lub do piątej osoby z dala skierowaną była, acz słowami przeze mnie czekanymi... Wątpisz może, że miałem dosyć sił, ażeby wstać, obrócić się do hrabiego X, który widocznie był ową właśnie osobą oddaloną i ofiarować mu krzesło moje przy pannie Róży... „aby (rzekłem) nie utrudzała głosu swego!...” Go zaszło dalej? — nie wiem dość jasno... miałem do niepokonania silną febrę... to pamiętam tylko, że oczy wszystkich były wlepione we mnie i że coś przez niepewność ruchów moich stłukłem czy wywróciłem... Wyszedłem...”

Dalej narrator mówi, ze może Oskar się pomylił odnosnie do kogo Róża mówiła, ale ten twierdzi, ze on ma szkołę - zna tony głosu i wie doskonale. Usiedli przy winie, Oskar postanawia wyjechać. Następnego dnia narr. Zbiega do Oskara, ale tego już nie ma, nie zostawił on nawet adresu. Narr postanawia isc do kaplicy. Widzi tam slady smukłych stóp - slady owej postaci nocnej.
Dalej: „Jużci że po scenie Oskara wybiegła Róża ukoić się... Ci dwoje nieszczęśni wzajemnie sobie rozdarli serce, równie namiętnie się kochając. Nieporozumienie najniewinniej graniczące ze zbrodnią!... coś strasznego...”
Kolejno narrator wybrał się do Generałowej - przy wejściu do parku poprzedzającym jej willę spotkał ochmistrzynię i rzemieślnika, którzy naprawiali dzwonek.Ochmistrzyni pyta czy narrator- bohater wie już o tym, o czym pisala do niego w liście generałowa. On nie dostał listu, bo wczesnie wyszedł, ale przytakuje, że wie. Chodziło o panią Różę, rozchorowała się po modlitwach w kaplicy podczas burzy. Na przeziębienie zmarła corka ochmistrzyni, dlatego a ma nadzieje, ze Róża nie jest przeziebiona.
Narrator rozmawia z Generałową- o Oskarze i Róży, która usnęła bez gorączki. Wczesniej majaczyła . Generałowa nadzieje dla Róży poklada w „zmianie miejsca i czasu- : nie wierzę, ażeby się udawało polubownie na powrót u-pogadzać rozerwy zaszłe przy uczuciu tego stopnia i tej natury”
Narrator o miłości Oskara i pani Róży: „

— Miłość taka, co by ona była?... tego nie wiemy jasno. Zdawałoby się jednak, że to jest tylko wielka Czystość — może nieco anielskiego świata!... Od chwili albowiem, w której o cośkolwiek możemy nasz ideał podejrzewać, już rozerwał się z nim stosunek. Omyłek w tej sferze nie bywa wcale, są tylko zdrady!...”

Generałowa rozwodziła się nad tym, że o ile łatwiej by było, gdyby uwiadomić przypadki i błędy, gdyby się wszelako do czynienia miało z uczuciem stopnia innego i natury innej. Mówi ona również o życiu Róży, która wszystko oświeca!!!. Bowiem ojciec jej służył przy boku męża generałowej- był walecznym oficerem artylerii, który przygłuchł od armat. Jedynym jego towarzyszem była maleńka corka, jej głos rozwinął się wg cudzego kalectwa, a nie wg kontaktów z innymi.
Narrator natomiast opowiedział o Oskarze - który „przez lat kilka był mężem uwielbianej osoby, przy której łożu noce całe i dnie przepędzał. Osoba ta były to same prawie nerwy — rodzaj rozdrażnionej somnambuli!. Cały ustrój osobistości jego przybrał przez to względne jedynie do takiego stanu rzeczy właściwości. To dlatego tak on stąpa, wchodzi, wychodzi... tak odgaduje naprzód wrażenia podniesionych rozmów... jest ciągle ochroną czegoś; czego nie ma, lecz nie widzi, gdy zatratą stawa się tego, co jest...”
Ostateczna konkluzja narratora jest taka, ze to nie wina młodych, że rozdarli sobie serca. Lecz wina znamienia zostawionego po zmarłych. I że gdyby czas pozwolił na przemyślenia, to pewnie u każdego znalazłoby się znamię przeszłości. Słowa te wypowiedział ostatniej nocy też Generał - to bardzo wzruszyło Generałową. Narrator zakończył słowami : „Jest niemało do powiedzenia ludziom, ale czy znieść potrafią?... Będzie im można więcej mówić — lecz wtedy dopiero, skoro oni nauczą się wiedzieć: kiedy się godzi śmiać?... a kiedy płakać?...”
Przyszedł doktor. Narrator wyszedł. Po drodze do bramy rozmawiał z ochmistrzynią, -pożegnała go ona w sposób melancholijny. Mianowicie mówiła, ze teraz bez dzwonka ( zdjęty aby nie przeszkadzać Róży) są oni bardzo czujni, jak chrześcijańskie dusze, którym przyjdzie śmierć w nieoczekiwanym momencie.
Przemyślenie narratora :” Kiedy to, co miewałeś blisko osobistym, połamie ci nagle przed oczyma fatalny wicher i kiedy on co osobowego nadweręży, lub z kurzawą popiołu precz odmiecie, pozostawają ci poglądy i poczucia ogólne, ludzkościowe, historyczne... Lecz pozostawają może jako upajający męt na dnie kielicha... lecz otwierają się one może przed twymi ' oczyma jak egipska Umarłych Księga, jedyna jeszcze do czytania wtedy, gdy już odeszły oczy od człowieka i pozostawiły dwie plamy cieniu głębokiego pod arkadami czaszki...”
Narrator wracając szedł kolo cmentarza, tam doczepiono kolejny krzyżyk - czyli chyba nekrolog. Na dzienniku miejscowym była też informacja, że genialny skrzypek wycofał się z artystycznego życia i że w klasztorze milczących białych mnichów, gdzieś w górach, na nieokreślony czas zamieszkał.

Narrator powrócił do swoich zakurzonych porfelów- nie wiem co to jest. Tu cytuje, bo nie rozumiem - „Sam zaś powróciłem do nieco zakurzonych portfelów moich, a może, właściwie mówiąc, u c i e k ł e m do nich.Nie pierwszy to raz taki odwrót, czy ucieczkę takową, umysł mój pełniąc, powinienem był znać dobrze manowce, ścieżki i drogi, którymi od obecności się uchodzi. Jak się o b e c n o ś c i widok za plecami swoimi coraz więcej zamglonym zostawuje? i jak się jej niekiedy całkiem zapomina? —powinienem był to wszystko znać dostatnio...

Niektórego dnia wszakże, gdy w tym właśnie kierunku pracowałem, zjął mię był na razie sen nerwowy, do paroksyzmu podobny, tak iż jako trzymałem czoło bez podparcia żadnego, tak zasnąłem.

A Kształt, który się znalazł obok, poddał mi pod skroń zwój zapisanego płótna cienkiego, coś na egipski sposób, tak że poczułem na chwilę arom mumii i sandałowego drzewa... spałem...”
Kształt przemówił do narratora - wydaje mi się, ze to wazna wypowiedz: „— Obecności ledwo się dozierałeś, ale jeszcze nie oglądałeś jej... nie masz więc czego uciekać!... eheu! — widziałeś zapewne wielość dzieci uganiających za czymś lub grających we wolanta odbijanego sobie wzajem... ale ten przelatujący, ale ten tam i sam odbijany... to stygmat przeszłości — to nie teraz... Ludy, pokolenia, ludzie tak żyją, gdy Dziś, teraz są jeszcze dla nich upragnieniem.”

Kształt zabrał zwój spod głowy bohatera- narratora- ale ten się nie obudził. Zwój się rozwinął, a boh. w widzeniu sennym czytał Ludów zastępy — fale pokoleń — i ludzi rozmaicie wielkich.. ”Widziałem rozczochrane chmury konnych narodów, gnane jakimś cyklonem, pełne bladych błyskawic gniewu i podrywających się zamachów, a równały one ze ziemią miasta własne i obce.”
Kształt na to: Czy ten, który wiedzie zagładę, uczepiony na czarnym małym,wskazujący ręką, aby sto tysięcy jeńca bezbronnego w pień wyrąbano... lub ażeby z dziewięćdziesięciu tysięcy ludzkich głów piramidę równo i porządnie postawiono... Czy myślisz, że ten i ów (Gengis-khan i Timur-leng) mieli taką człowieczą złość w ich sercach, a nie mniejszą te tłumy, złość oną wykonywające? Skądże jeden i drugi są i zakonodawcy, i uczeni?---- Oni przenosili STEP w historię — oni byli pod stygmatem s t e p u — co religia stepu zrobiła z nich, ewangelizowali na świat. Miasta, pomniki, osiadła i cywilizacyjna własność były dla nich wręcz zaprzeczeniem.”
Narrator pyta się też o ludzi z siekierami. Kształt mówi, że oni przenoszą las w historię - to głębie luksusu idą na Rzym. Las odbil na nich swój stygmat. Narrator : a ci co wyskakują z łodzi, wyglądający jakby do swoich własności wrocili- królowie, monarchowie? Kształt: To Northmandy - oni niosą owoc STYGMATU MORZA - oni urobioną w burzach i organizację okrętową przenoszą na ląd historii, i dlatego są organizatorami dyktatorialny mającymi sens i twardą rządność okrętowego kapitana.
Przemyślenie narratora we śnie: poczucie płaczu- bo nie było właściwych narodów, lecz tylko stygmata. Wszystkie bitwy, wojny itp. Są winą stygmata.
Narrator pyta się o pokolenia. Na to pytanie Kształt wskazał na „postać rozpartą na tronie, purpurą krytym. Był to jakoby żołnierz prosty i jakoby niewiasta obłąkana — ślinę miał on na wargach .a na stopie jego była ciżma żołnierska nie dopięta

— To jest pokolenie najzacniejszych rodziców — mówił mi Kształt — to Kaligula! syn człowieka, który był jak Aleksander bohaterskim, wielkim jak Cezar, zacnym i niezłomnym jak Katon i cierpliwym jak chrześcijański męczennik — to syn kobiety, przed cnotą której i jej w państwie uznaniem zadrżał Cezar, skazując ją przeto na wygnanie. Atoli od pacholęcia wyciśnięto na ich synu stygmat OBÓZ, i on podobał się był naprzód żołnierstwu brutalstwami, rósł w harcie ciała, w bluźnierstwie ust i w umyślnym głupstwie. Dlatego to potem ze senatu rzymskiego stajnię, a konsula zrobił był ze swego konia, i zwał gawędziarzami płonnymi Homera i Virgiliusa! Dlatego z Romulowego ludu zamierzył on wojenny kwadrat uporządkować, choćby głowy dla równości szeregów obcinając!”

Pojawia się też postać Nerona Claudiusa, którego każde stąpnięcie było podstępem pod Brytanikusem i sztuką podobania się dla adopcji. On wziął stygmat PRZEMYSŁU — SZTUKI, „a nikt od niego gładziej nie umiał podchwytywać aplauzów tłumu i tłumów, zyskując tysiąc ośmset wieńców w Grecji. Nikt nie potrafił dramatyzować wypadków, budując z żądz i temperamentów ludzi pojedynczych.. Nikt opinii nie składał, to zachwytem, to palinodiami, to fałszem. Śmierć matki, pożar Rzymu, morderstwa sprawiedliwych ludzi bledną nieco przy obrazie wnętrza tej figury, która nie była nigdy sobą. Tak iż siebie też on nie znalazł, gdy nareszcie szukać siebie przyszło, i mijał się sztyletem, kiedy się zamierzał nim ugodzić. Jego jakby wcale nie było — wymysł tylko i obmyśl! To od niego się splamienie sztuki datuje.”

Kolejno narrator- bohater w półśnie podejrzewa, że do pokoju w którym on jest, wszedł Oskar i zaczyna grać Taniec- wichrów. Narr. Się budzi.
Dygresja o śnie, który jest darem bogów. Śniąc można wszystko - zakładać miasta, wygrywać bitwy. Mowa tez o tym, że los wielkich ludzi zależeć tez może od snu.
Narrator postanowił opisać co mu się przyśniło. Chęć opisania przerwała mu wizyta redaktora gazetki naczelnej ( Znów w twórczości Norwida pojawia się postać redaktora - jest też ona np. w Ad leones, Vademecum). Redaktor mówił o jakimś królu - „— Nowego nic nie wiemy, atoli ów do hiszpańskiego króla strzał zdawa się być jedynie płonną komedią...”” — A propos „komedii”, nie wiemy jeszcze jasno, jak pojętą i przyjętą była ostatnia nowa sztuka? Podobno wiele osób, nie doczekawszy końca, opuściło teatr?... Nie jest łatwym coś uderzającego stworzyć w epoce nieśmiertelnego Wiktora Hugo i innych nieśmiertelnych. Chciałem wszelako sam być w teatrze... lecz... — spojrzał na kalendarz i wyczytał: „Rozalii Panny” — lecz to był dzień otwartego wieczora u Generałowej, a żałobę i pamięć tej zacnej matrony czcić jest godziwym! — Myśl nawet była w redakcji naszej poświęcić ustęp temu gwoli, i znalazłoby się zapewne na to miejsce, lecz sporo pierw anonsów płatnych usunąwszy —
Narrator był bardzo oziębły w rozmowie z redaktorem - jedynie wzdychał i krótko odpowiadał. Nie był zbyt zadowolony z tej wizyty. Po wyjściu redaktora boh nawet splunął i stwierdził, ze człowiek tamten nic mu nie powiedział. Później wspomnienie, że narr. Przez kilka dni wychodził samotnie jedynie na miasto- odpuścił sobie pisanie.

Pewnego razu na ulicy zatrzymał bohatera przechodzeń - zacny z kraju obywatel i zaczął mówić o smutnym przypadku śp. panny Róży „bo żeby to nie u wód, gdzie się przecież dla zdrowia jeździ!... acz i tu, panie dobrodzieju, tak samo się przeziębisz jak gdzie indziej... Wyznać też należy, że to panna była! nie ma co mówić.”

Narrator jest zniesmaczony. Komentuje w samotności słowa przechodnia - uważa, że ludzie z poczciwości słowa nic nie zrobili ciekawego.
Innego popołudnia bohaterowi przed oczyma stanęła „jakby obraz łąka, łagodnie się pochylająca w łożysko strumienia” Piękny opis krajobrazu….bla bla bla piękne kwiaty ( motyw też w czarnych i białych kwiatów).- irysy, niezapominajki, mięta. Był strumyk i kladka, gęsi. Mała dzieweczka pasąca gęsi- nazywano ją we wsi „głupia” bo chodziła za gąskami - miała szare oczy, brązową cerę. Bohater podszedł do kładki ze swoją laską ( dzięki mowie o lasce możemy tu wydedukować wiek, a może chorobe narratora). Chciał on zerwać Irysa na którym chwiało się białe piórko gęsie- nie mógł go sięgnąć, podała go mu „głupia dzieweczka”ze słowami : „— Chcesz, to masz!... ja — za gęsiami lecę...” I pobiegła, szczera i wesoła...

Dopiero więc tej głupiej winien jestem powrócenie mi pióra do ręki, a którego i używanie, i użytek obmierzili byli mi literaci.”


STYGMAT:
- tajemnicza aura, deszczowo
- plastyczne opisy.
- częsty motyw odbijającego godziny zegara,
- opisy natury, ciągle przewijająca się natura

- oryginalna budowa zdań - np. czasownik na końcu zdania


Arent van Nieukerken

Uniwersytet w Amsterdamie


STYGMAT NORWIDA:W POSZUKIWANIU ŚLADÓW HISTORII ŚWIĘTEJ NA POWIERZCHNI ŚWIATA:

Fabuła noweli opiera się na anegdocie, która została - jak się wydaje - wypracowana zgodnie z konwencjami dziewiętnastowiecznego realizmu. Narrator jest obecny w pierwszej osobie liczby pojedynczej jako powiernik Oskara, jednego z dwóch głównych protagonistów opowieści. Wyjaśnienie tragicznego nieporozumienia, do którego dochodzi pomiędzy Oskarem a jego ukochaną Różą, która jak kilka innych „dostojnych młodych osób [...] [córek] krewnych swoich, to rodów jej blisko zażyłych" towarzyszy „generałowej-wdowie”, nie wymaga żadnej wiedzy spoza świata przedstawionego. Nieprzypadkowo narrator jest bywalcem salonu owej „matrony”- to właśnie dzięki niemu Oskar został wprowadzony do tej przestrzeni „złotej-anarchii" i poznał tam Różę. Otóż właśnie na poziomie świata przedstawionego, w rozmowie między narratorem a generałową-wdową, przyczyny owego nieporozumienia zostają wytłumaczone w świetle pewnych „warunków psychologicznych” . Ich umysły zostały bowiem, zanim się spotkali, ukształtowane przez różne okoliczności.
W drugiej części noweli wątek fabularny staje się kanwą epizodu wizyjnego. Sen narratora (skonstruowany na wzór biblijnych widzeń proroczych) związany jest z ogólnym prawem bytu, z którego wynikło również nieporozumienie między Oskarem a Różą. Sytuacja w drugiej części Stygmatu jest oczywiście wysoce ironiczna. Idea, że zewnętrzne okoliczności wycisnęły swoje piętno („stygmat”) na różnych ludach lub osobach, nie jest bowiem wyłożona dyskursywnie - nasuwa się ona „spontanicznie” i w sposób bardzo obrazowy. Uderza poza tym wzniosły ton tego fragmentu, wystylizowanego na biblijne księgi prorocze. Trudno wyobrazić sobie coś bardziej paradoksalnego aniżeli widzenie senne, w którym objawione zostają warunki fizyczne lub fizjologiczne determinujące przeznaczenie poszczególnych ludów i ludzi. Na nieco wyższym poziomie czytelnik mógłby wytłumaczyć wizyjny charakter tego snu poprzezkonfrontację anegdotycznej treści (nieporozumienie między Oskarem a Różą) z psychologizującymi skłonnościami narratora, który pod tym względem wydaje się dzieckiem swego czasu - zobaczymy później, że jego wiarygodność jest ograniczona: na ogół wiernie relacjonuje bieg zdarzeń oraz wiernie opisuje krajobrazy, ale nie do końca zdaje sobie sprawę z sensu rzeczywistości, po której się porusza. Ów narrator jest mniej lub bardziej świadomym wyznawcą ideologii pozytywizmu, lecz jego wykształcenie literackie (a to ono decyduje o kształcie snu, o obrazach, które w nim występują) wydaje się opierać na lekturze Pisma Świętego, Dantego oraz poezji romantycznej. Rzecz w tym, że w owych czysto literackich treściach nie chodzi już o prawdę albo fałsz, lecz w najlepszym wypadku o zagadnienia estetyki (np. estetyki wzniosłości).

Czynnikiem pomagającym w odkryciu powierzchniowej obecności sacrum w tekstach Norwida jest intertekstualność. Wydaje się, że Norwid prowadzi w Stygmacie zawoalowany dialog z Ernestem Renanem, autorem słynnego Żywota Jezusa (Vie de Jésus). Sam Renan nie był wprawdzie wyznawcą Chrystusa. Uważał wiarę w zmartwychwstanie Jezusa za „urojenie” kochającej kobiety (Marii Magdaleny). Również widzenie św. Pawła w drodze do Damaszku tłumaczył psychologicznie. Jednakże Renan opowieści ewangeliczne
i dzieje apostołów mocno osadził w realiach geograficznych, historycznych i społecznych Ziemi Świętej. Właśnie to przywiązanie do namacalnych szczegółów nie mogło nie podobać się Norwidowi, który w prawie wszystkich swoich dojrzałych utworach próbuje konstruować krajobrazy i przestrzenie naznaczone konkretem
i poszczególnością w taki sposób, by ich wiarygodność nie ustępowała „iluzji rzeczywistości” typowej dla prozy realistycznej. Poza tym trudno przeoczyć, że Renanowi obca była wszelka intencja polemiczna wobec postaci Jezusa Chrystusa i Jego apostołów. Opowieści ewangeliczne wyraźnie fascynują Renana .
Nie można przy tym stwierdzić, że motywacja sympatii Renana dla Jezusa i pierwszych chrześcijan była wyłącznie estetyczna - chodzi mu też o etykę, o prawdę ich życia. Co prawda często określa tę sferę przy pomocy przenośni estetyzującej: „Owa poezja duszy, wiary, wolności, rzetelności, poświęcenia [Renan, 4, 86-87]. Właśnie owa niezdolność do integracji „naukowej” prawdy, zajmującej się sferą „zjawiskową”, z etyką - bez odwołania się do kategorii piękna - odróżnia autora Żywota Jezusa od Norwida. Sfera zjawisk (również człowiek jako istota cielesna jest zjawiskiem) rządzi się niewzruszonymi prawami przyrody w najszerszym tego słowa znaczeniu.
Tragiczna ironia w Stygmacie polega na tym, że zarówno narrator, jak i główny protagonista pierwszej części noweli (Oskar) przeoczają chwilę, w której było możliwe takie przeistoczenie rzeczywistości hic et nunc ( TU I TERAZ) poprzez przeobrażenie człowieka w osobę „idącą ze swoim krzyżem za Chrystusem”. Wszystkie znaki są jawnie obecne na powierzchni bytu, ale brakuje nam oczu, by widzieć, uszu, by słyszeć. Renan zdaje sobie doskonale sprawę, na czym polega istota Chrystusowej misji. Bóg-człowiek jako Wcielone Słowo nie głosił bowiem jakiejś nowej dyskursywnej nauki o świecie, którą można sobie intelektualnie przyswoić, lecz nawoływał (nawołuje) człowieka do przeobrażenia całej swojej osobowości.
Renan wierzy- podobnie jak narrator Stygmatu - w prawdziwość zasad i metod nauki eksperymentalnej (psychologii) i odrzuca możliwość interwencji mocy nadprzyrodzonych w świecie. Nauka eksperymentalna nie może „stwierdzić” cudu, ponieważ zajmuje się obserwowaniem zjawisk regularnie powtarzających się, niezależnie od osoby dokonującej owych obserwacji.

W Stygmacie odróżnić trzy warstwy albo może raczej perspektywy tekstowe: 1. fabułę anegdotyczną; 2. pewien „oczywisty” punkt widzenia, który wyjaśnia świat przedstawiony utworu za pośrednictwem kategorii „pozytywistycznych”, „scjentystycznych” (chodzi tu właściwie o zwulgaryzowaną odmianę wiedzy pozytywnej, „realnej”, niekłócącą się z wiedzą „potoczną”); 3. „głębszą” perspektywę Historii Świętej (przy czym należy jeszcze raz podkreślić, że ta perspektywa właściwie nie została ukryta - jej znaki są widoczne hic et nunc, znajdują się na powierzchni bytu). Prawda „stygmatyczna” bytu objawia się wprawdzie narratorowi w drugiej części utworu, ale objawienie to ma charakter wizji sennej

Stygmat - pierwsza nowela po ponad 20-letniej przerwie, szkatułkowa forma, wierny obraz rzadkiego przypadku psychologicznego, wspaniała i groźna wizja dziejowa jako historiozoficzne uogólnienie owego indywidualnego przypadku.

- od konkretnego zdarzenia-szczegółu o głębokiego uogólnienia filozoficznego.

- akcja noweli toczy się we Włoszech, w nienazwanym, modnym zdrojowisku, w salonie „Generało-wej”, poważnej wdowy, która przebywała tam w towarzystwie młodej dziewczyny, powierzonej jej opiece i ściągającej powszechną uwagę swoją urodą; miłość między ową dziewczyną a młodym artystą-skrzypkiem (wdowcem), który swoje uczucia wyraża za pomocą melodii; narrator widzi dziewczynę po raz pierwszy podczas wycieczki do starożytnego rzymskiego „mostu”; po paru dniach narrator spotyka dziewczynę w „głębokiej rozpaczy” w kaplicy, tego wieczora odwiedza go skrzypek i opowiada o poróżnieniu z ukochaną, wynikłym w trakcie dyskusji na temat roli sakramentalnego „pocałowania” praktykowanego pośród pierwotnych chrześcijan; komentarz w rozmowie narratora z ochmistrzynią i z Generałową.
- koniec pisania prawdopodobnie styczeń 1883.

Stefan Sawicki

„Norwida walka z formą”:

Rozdz.: „Stygmat” Cyprian Kamil Norwid

 

„HARMONII PEŁNOŚĆ…”

         atmosfera dyskretnego uporządkowania

         pozornej swobody, która w rzeczywistości jest głęboko umotywowanym ładem

w tej atmosferze naturalności i towarzyskiej nieinterwencji jakaś „negligentia-diligens” (staranne zaniedbanie)  - sprawia to, że każdy wieczór w salonie Generałowej wdowy można porównać do: „niewielkiej, lecz odegranej wytwornie symfonii”

Pełnia wieczoru:

- zbliża wszystkich

-  wiąże jednorodnością nastroju,             

Jest to tło, na którym ujawnia się ”posągowo - cała”, ukraińska piękność Róży P., która:

- dopełnia proporcją swojej urody naturalną harmonię salonu

- poszerza harmonię salonu przenosząc w plener liryzowany opis krajobrazu skupionego malowniczo wokół strumienia, spadającego ze skał i żywiącego w dole uzdrowisko

BRAK do pełni harmonii - miłości dwojga sprzyjających sobie i rozumiejących się wzajemnie ludzi ( na co zwraca uwagę narrator w sposób ironiczny w odniesieniu do określonych konwencji)

 

Róża Pomian - wychowanka Generałowej

                            - sierota

                            - ojciec- oficer artylerii, podwładny Generała, stracił słuch podczas działań

wojennych

                            - od małego dziecka opiekuje się ojcem

                            - przy ojcu stroi głos nie „wg. gamy własnych jej uczuć…lecz wg. cudzego

kalectwa (stąd skłonność do zbyt głośnego i dobitnego mówienia)”

 

Oskar               - zyskujący sławę wirtuoz-skrzypek

              - wdowiec

              - przez kilka lat mąż kochanej przez siebie choro nerwowej kobiety (stąd ciągła

czujność psychiczna, przeradzająca się w nadwrażliwość i podejrzliwość)

 

Subtelnie zaczyna się rozwijać miłość tych boh.  -wydaje się, że ich uczucie dojrzewa powoli do pełni;

Ujawnieniem tego było zbliżenie i porozumienie w czasie wycieczki do Mostu Rzymskiego, któremu towarzyszyły mu uroki kształtów i barw „najpiękniejszego z okolicznych krajobrazów”

 

PRZESZŁOŚĆ FATALNA

 

Harmonia świata przedstawionego               - budowana w sposób subtelny, lecz konsekwentny

                                                                      - równolegle kwestionowana i naruszana

Ironiczne, ale nigdy nie jednoznaczne, uwagi włączane dyskretnie w tekst podważały pełną sensowność harmonijnej atmosfery salonu;

 

Miłość Róży i Oskara:

              - od początku napotyka na przeszkody (wynikające z przypadku i nieporozumień, bądź uczuleń i podejrzliwości Oskara)

              - w chwili gdy wydawało się że ta miłość osiąga wzajemną dojrzałość, nastąpiła nieoczekiwanie tragiczna katastrofa

Np.               1) po wycieczce do Rzymskiego Mostu, w czasie wieczoru u Generałowej, Oskar oczekiwał upragnioną przez siebie odpowiedź;

              2) Róża odpowiada głosem donośnym

              3) Oskar - nie patrząc na nią - odebrał w sposób opaczny te słowa (był nadwrażliwy)

              4) Oskar uważa, że słowa były skierowane gestem determinacji ku siedzącemu nieco dalej hrabiemu X, który był stale w kręgu podejrzeń

              5) wewnętrzna, gwałtowna reakcja nakazuje wyjść z sali Oskarowi, bez wyjaśnień i pożegnania

              6) Oskar wyjeżdża w nieznanym kierunku wypełniając jakby tragiczne przeczucie zawarte przedtem wierszu „Czemu?”:

Aż przyjdzie pora, że coś więcej znaczy

Wyjść - niż zatrzymać się po obojętnemu;

Wstaniesz i pójdziesz, kamienny z rozpaczy

I nie zatrzymasz się idąc precz…czemu ?

              6.a.) prasa donosi: sławny skrzypek wycofuje się z artystycznego życia i że zamieszkał gdzieś w górach na nieokreślony czas w klasztorze milczących białych mnichów

              7) Róża po gwałtownym geście Oskara wybiega pod wpływem tragicznego przeczucia

              8) - || - modli się w czasie burzy przy kaplicy

              9) ciężko choruje i umiera

              10) niedługo potem umiera Generałowa

Rozwiązanie:

- prawie melodramatyczne (gdyby nie typowe dla Norwida ściszenie zdarzeń)

- gruntownie niszczy początkową atmosferę harmonii: h. salonu, miłości, przyrody

Można w utworze odnaleźć:

         schemat akcji przypominający romanse sentymentalne

         bliskie stowarzyszenie miłości z przyrodą, a przyroda z chrześcijańską architekturą

Konflikt pozorny miedzy Oskarem i Różą - to konflikt ich osobistych tradycji, ich przeszłości, która pozostała w nich na trwałe jako ślad tego co minęło, jako znamię, od którego nie sposób odejść, jako - stygmat

 

PRAWO STYGMATU

 

Narrator (typowy Norwidowi):

              - komentujący

              - we śnie zjawia się mu nieokreślona postać - podkłada mu pod skroń zwój egipskiego

płótna, a następnie powoli je rozwija

              - jego obrazy i wizje

I) zastępy Tatarów ze swymi wodzami Gengis-khanem i Timor-lengiem, z pasją niszczą wszystko to co było wytworem k-ry i osiadłej  cywilizacji (poniki miasta budowle itp.)

~ulegli oni stygmatowi stepu; step ze swoją surową pustką i rozproszonym życiem był dla nich ideałem, do którego siłą naginali świat; była to swoista cyw. Stepu, determinująca bez reszty sposób myślenia i działania tatarskich hord oraz ich wodzów

Stygmat stepu skierował tych ludzi na drogę bezwzględnego niszczenia nie pozostawiając miejsca na wątpliwość czy wahanie

II) Teutoni opanowani stygmatem lasu: rośli i silni jak dorodne drzewa o umyśle „głębokim, ciemnym i zawile obfitym” jak dziewicza puszcza

Kształt lasu, jego pnąca się w górę smukłość, przenoszący do wytworów swej architektury

III) Normandowie - wypracowali podczas wypraw morskich model organizacji, będącym bezwzględnym, związanym z twardymi warunkami życia i ciągłym niebezpieczeństwem

~to przenosili w strukturę i dzieje swych państw

                            - będąc na lądzie nie mogli się uwolnić od stygmatu morza

IV) Kaligula              - determinuje go nie dziedziczność, ale od dziecka:

         określony system wychowania

         obóz wojskowy - z ograniczeniami, uproszczeniami, brutalnością

V) Neron - rozwijał się pod wpływem stygmatu sztuki

- prawa jakie rządziły stygmatem sztuki rozszerzał na całe życie osobiste i społeczne

 

Postacie noweli - to postacie, w których cechy stygmatyczne przesłaniają wszystkie inne

                            - to postacie-symbole - budują gł. niemal i bez reszty ogólną problematykę

utworu

Ciąg wizji sennych (komentowane przez towarzyszącą postać) miał na celu uogólnienie doświadczeń Róży i Oskara

~chodzi tu nie tylko o poszczególne osoby, ale i całe narody

~nie tylko o aspekt osobisty ale i historyczny (na który Norwid był b. uwrażliwiony)

 

Stygmaty o charakterze osobowym i sytuacyjnym (ojciec o słabym słuchu, chora nerwowo żona) ustępują miejsca tym, gdzie czynnikiem kształtującym i determinującym stają się

         określona społeczność (obóz wojskowy) i wychowanie

         środowisko geograficzno-przyrodnicze

         reguły i normy obowiązujące w danej dziedzinie rzeczywistości (sztuka)

 

- stygmaty przeszłości ciążące nad człowiekiem indywidualnym i zbiorowym

wyolbrzymiane w tekście wersalikami

stają się w tej najb. Syntetycznej i uogólniającej noweli Norwida - nieomal prawem

 

podsumowanie:

         sentymentalny schemat akcji

         sentymentalno-przyrodniczy sojusz przyrody z erotyką

~skonfrontowany został z problematyką bliską myślicielom II. pozytywistycznej połowy wieku, choć silnie związaną z romantycznym historyzmem

 

W WIĘZACH JĘZYKOWYCH KONWENCJI

 

Narrator              - literat np. „Jako bardzo niepoprawny romanista, nie nadmieniłem już po dwakroć, że to działo się u wód”

              „Dopiero więc tej głupiej winien jestem powrócenie i pióra do ręki”

              - szczególna wrażliwość narratora na słowo, jego autentyczność, jego wolność

 

Ślad słowiarskich zainteresowań narratora (charakterystyczne dla całej twórczości Norwida):

         neologizm „od-zobaczyć się” - tzn. „pójść zobaczyć się z kimś” „złożyć

wizytę” - utworzony z subtelnym wyczuciem jednego ze znaczeń przedrostka „od” (wskazuje na odnowienie powtórzenie czynności)

o        zainteresowanie słowem o metajęzykowym charakterze, np. „Taką znalazła się na teraz panna Róża P. (…) lub: <<panna przystojna> > , <<panna niczego>>”

tu: <<panna niczego>>                - narrator traktuje ten zwrot jako zwrot wytarty, szablonowy, używany przez ludzi niezdolnych do „umiejętnego patrzenia”, niezdolnych do samodzielnego przezwyciężania zastanych choćby i nic nie znaczących lub wręcz nielogicznie semantycznych, konwencji

„Panna niczego!”              - wyrażenie o charakterze pozytywnie wartościującym, zaś analiza semantycznie ujawnia, że wskazuje ono na coś przeciwnego - na swoistą nicość określanej nim osoby

„<<Panna!... nie ma co mówić>> - Polacy albowiem używają powiedzenia <<nie ma co mówić>> wtedy gdy jest bardzo wiele do mówienia - podobno nawet, iż gdzieniegdzie używa się zarówno i wyrażenia <<nie ma co robić!...>>”              - świadczy to o wyczulonym słuchu językowym, wyczulonym zwłaszcza na semantyczną wartość słowa

 

Redaktor:              - postać negatywna

                            - symbolizującą powierzchowny i nominalny (istniejący tylko z nazwy)

stosunek do języka, do najszerzej pojętego słowa

                            - temat do rozmowy posuwa mu każdy przypadkowo spostrzeżony przedmiot

(np. list z Hiszpanii każe mówić o zamachu na hiszpańskiego króla, itp.)

                            - giętki i „ochraniający się” (wymowne rekwizyty: giętkie okulary, i parasol)

                            - przedstawiciel prasy bez własnego tematu, bez własnej problematyki

                            - słowo płatnych ogłoszeń przenosi nad słowo uczczenia zasług zmarłych

                            - chwyta się strzępów otaczającej rzeczywistości, by nawiązać kontakt z

rozmówcą, jak ktoś kto nie ma nic do powiedzenia

 

Gęsiarka               - nazwana głupią, bo nie ona gęsi, lecz gęsi ją pasły

                            - zostaje przeciwstawiona „ludziom piszącym”, „ludziom kulturalnym” jako

nieuczona pasterka wiejska

                            - jako jedyna pozostaje wierna słowu nieskonwencjonalizowanemu , prostemu

słowu

                            - wskazuje kierunek odnowy, bliskiej romantycznym tęsknotom do ludowości, która miała zachować to, co w k-rze narodowej pierwotne, autentyczne, wartościowe, dla wielu także zniekształcone wpływami obcej k-ry łacińskiej

*wskazanie kierunku odnowy miało rozbić sformalizowanie języka, pustkę słów i zwrotów, schematy codziennych wypowiedzi, „mówienie dla mówienia”;

uwolnić od stygmatu językowego obowiązującego lub co najmniej upowszechniającego się w społeczeństwie; stygmatu języka towarzyskiego, formujący nie tylko sposób mówienia ale i myślenia

 

Stygmat zwyczaju, praktyki społecznej, konwencji językowych;

Stygmatu zagrażającego nie tylko literaturze, lecz całemu społeczeństwu, autentyczności jego mówienia i myślenia

 

Norwid podkreśla niebezpieczeństwo tradycji, konwencji, przeszłości, jednoczenie wskazując na ludowe źródła odnowy;

 

Nowa wersja pogodnej i harmonijnej tonacji tekstu przerywa ciąg tragicznych, pesymistycznych faktów czy obrazów - nawet układ motywów, czy zestaw kolorów tła przypomina sytuację  u „wód”, która była członem jasnym zasadniczego kontrastu strukturalnego „Stygmatu”;

 

Problem harmonijności świata i zakłócającego ją stygmatu nabiera przy końcu Norwidowej noweli b. optymistycznego wymiaru;

 

O STRUTURZE I MOTYWACJACH

 

Część wizyjna jest czymś zupełnie różnym strukturalnie od całej reszty:

- rozgrywa się na innym poziomie rzeczywistości przedstawionej

- można ją traktować jako coś literacko naddanego

Część końcowa wraca do „zwykłej opowieści”, lecz wydaje się tematycznie odmienna od całej reszty:

- to ona decyduje o całej atrakcyjności utworu, sprawia, że jest on interesujący dla czytelnika

- „inny” b. skomplikowany

Partia wizyjna:

- łączy się z tym wszystkim, co ją poprzedza znaczeniowo czy problemowo

- zasadnicze uogólnienie (poprzedzone komentarzem narratora) historii Róży i Oskara

Partia końcowa:

- uderza odrębnością sceny z gęsiarką, pozytywną sugestią ludowości

- łączy się z partią przedwizyjną - b. charakterem narracji

- -              ||              -  wizyjną - b. ogólnie, lecz równocześnie b. dyskretnie potraktowaną problematyką tego, co nas ogranicza i determinuje

 

Motywacje zdarzeń w „Stygmacie” :

         moment kulminacyjne noweli - wydaje się sztucznie skonstruowana i „naciągnięta” do potrzeb problematyki

         stygmat lasu utożsamiony z Teutonami - prymitywne ujęcie analogii zwraca uwagę

W utworze chodzi:

- nie o realistyczną wierność zdarzeń i szczegółów, nawet nie o zdarzenia

- ważne jest tu gł. uogólnienie, wielka problematyka dotycząca człowieka i historii, tego co ogranicza i determinuje ludzki los; wszystko inne jest jej podporządkowane

 

Odchodzenie od realistycznej motywacji:

Np. sen narratora               - umożliwia wprowadzenie odrębnej gatunkowo całostki tj. wizji

                                          - skonwencjonalizowaną, literacką motywacją

                                          - w obrębie wizji obcujemy z motywacją zgoła fantastyczną,

nawiązującą aż do egipskich tradycji

 

Fantastyczna motywacja związana z motywami kwiatów i roślin

 

Kwiaty:

- kwiat podany narratorowi przez pasterkę - symbol odnowy i nadziei

- prowadzą jak gdyby fabułę noweli

 

Poznanie całej struktury utworu i jego założeń motywacyjnych ogranicza, lecz nie usuwa jednak wszystkich wątpliwości

 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
A dorium at... - Norwid, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Norwid
norwid - życiorys, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, biografie
norwid, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
NIEDOKOŃCZONY POEMAT, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Krasiński
dziady czIV, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Mickiewicz
dziady cz I, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Mickiewicz
ojciec goriot, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
ZDCH, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
Pan Tadek BN, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Mickiewicz
Godzina myśli BN - Słowacki, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Słowacki
W Szwajcarii - Słowacki 2, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Słowacki
Ojciec zadżumionych - Słowacki, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Słowacki
3 myśli, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
2zdC, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
34.Krasinski - Irydion opracowanie BN, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Krasiński
74.Rzewuski, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
72. Mochnacki opracowanie szczególowe, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
Zorian Dołęga Chodakowski, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
AGAJ, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Krasiński

więcej podobnych podstron