c.d. Narod Z. Kurcz str. 116 - 138, Makrostruktury


116

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
dwóch grup językowych mogą w miarę upływu czasu wkradać się sprzecz­ności, które grożą seperatyzmem bądź prowadzą nawet do irredenty. W świetle konstytucji belgijskiej z 1831 r. językiem urzędowym stat się francuski, choć pól wieku później także i holenderski został uznany za ję­zyk oficjalny. Przez kolejne kilkadziesiąt lat stosunki pomiędzy holender-skojęzycznymi Flamandami i francuskojęzycznymi Walonami układały się poprawnie. Jednak od lat sześćdziesiątych XX wieku tereny zamieszkałe przez Walonów dotyka w coraz większym stopniu kryzys ekonomiczny wywołany zamykaniem kopalń węgla i restrukturyzacją przemysłu cięż­kiego. Kryzysowi temu towarzyszy 2-3-krotnie większe bezrobocie wśród Walonów. Taki stan rzeczy szczególnie uprzywilejowuje Flamandów, któ­rzy doprowadzili do administracyjnej regionalizacji państwa, a niektórzy z ich przywódców coraz śmielej napomykają o niepodległej Flandrii. Przy­kład ten świadczy wyraźnie o tym, że poszczególne czynniki narodotwór-cze, na przykład język, same w sobie nie muszą stanowić źródła dla naro­dowej odrębności. Jednak współwystępowanie i interferencja poszczegól­nych czynników narodotwórczych, na przykład języka i gospodarki, istot­nie wzmacnia poczucie odrębności, które w przypadku mieszkańców Bel­gii uwydatnia jeszcze religia. Przypomnę bowiem, że Flamandowie są w większości protestantami, gdy Walonowie — katolikami.

Znaczenie języka jako czynnika narodotwórczego szczególnie daje też o sobie znać w przypadku zbiorowości, które dopiero aspirują do bycia narodem. Dla zrozumienia sygnalizowanego tu problemu istotny przykład stanowią Białorusini. Co prawda od 1991 r. żyją oni w państwie Białoruś, to jednak od połowy lat dziewięćdziesiątych ich kraj za sprawą politycz­nych elit zmierza da integracji z Federacją Rosyjską. Dążenia te wynikają w znacznym stopniu z kulturowej i społecznej niedojrzałości mieszkań­ców Białorusi do utrzymania suwerennego państwa, co wykorzystują przy­wódcy polityczni, kontrolujący gospodarkę, media i działalność służb mun­durowych. Procesowi integracji z Rosją sprzyjają w tym przypadku wzglę­dy językowe, jeśli bowiem w 1994 r. naukę w języku białoruskim rozpo­czynało blisko 60% pierwszoklasistów, to w 1998 r. jedynie 5%. Dlatego aktywności Towarzystwa Mowy Białoruskiej mówią wprost — „nie ma języka, nie ma narodu".


0x08 graphic
0x08 graphic
Saród J1 _

12. Terytorium a naród

Problem bycia narodem można też przedstawić dzięki odwołaniu się do terytorium, które traktujemy jako istotny czynnik narodotwórczy. Nie ulega wątpliwości, że bez terytorium żaden naród nie powstał. Jeśli jakaś zbiorowość pragnie być uważana za naród, to musi dowieść swych racji do zamieszkiwanego — kiedyś lub obecnie — terytorium. Należy tu jednak podkreślić, że nawet „odwieczne" zamieszkiwanie pewnego terytorium nie stanowi wystarczającego warunku, żeby jakąś zbiorowość uznać za naród. W takim razie rysuje się dosyć szczególna sytuacja: nie ma narodu I bez terytorium, ale terytorium nie stanowi dostatecznej rękojmi, że jakaś grupa jest narodem. Dlaczego jednak terytorium należy traktować jako konieczny warunek dla zaistnienia narodu?

Jak powszechnie wiadomo, każdy naród posiada odrębną kulturę, która może ukształtować się jedynie wówczas, jeśli członkowie pewnej grupy przestają ze sobą na co dzień, sama zaś grupa tworzy w miarę zwar­te przestrzennie zbiorowości, w ramach których kształtują się stosunki społeczne. Dla pielęgnowania, przede wszystkim zaś dla zaistnienia od­rębnej kultury o charakterze narodowym, konieczne jest przeto teryto­rium. Stanowi ono szczególnie sprzyjające środowisko, zarówno dla kształ­towania własnych obyczajów i zwyczajów, ale też dla powstania tych zaso­bów kultury, które kojarzone są z twórczością artystyczną. W procesie kształtowania się narodu o roli terytorium decydują jeszcze inne okolicz­ności. Mianowicie zamieszkiwanie danego obszaru na stałe sprzyja powsta­waniu poczucia tożsamości grupowej, która w miarę upływu czasu prowa­dzi do zaistnienia tożsamości narodowej.

O znaczeniu terytorium dla bycia narodem najlepiej świadczą na­stępujące fakty. Po pierwsze — wszystkie uznane narody posiadają lub przynajmniej posiadały obszar na którym mogły żyć w skupieniu i kształ­tować własną kulturę, a w konsekwencji współtworzyć swoją odrębność. Nie ma też dziś żadnego państwa narodowego, które nie zajmowałoby jakiegoś terytorium, będącego przynajmniej w części czyimś terytorium narodowym.


118

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
Po drugie — grupy które zostały usunięte z zamieszkiwanego przez siebie terytorium i stały się mniejszościami żyjącymi w diasporze, w wal­ce o prawo bycia narodem odwołują się właśnie do zamieszkiwanego nie­gdyś terytorium. Klasycznym przykładem tej sytuacji byli kiedyś Żydzi, uważani za wiecznych tułaczy, którzy utracili ojczyznę. Jednak w wyniku aktywności ruchu syjonistycznego i sprzyjającej sytuacji międzynarodo­wej Żydom udało się odzyskać zamieszkiwane niegdyś terytorium. Para­doksalnie, restytucja żydostwa na terenie Palestyny, pozbawiła terytorium wielu Arabów. Nadzieję na sprawiedliwe rozstrzygnięcie konfliktu o tery­torium narodowe można wiązać ze współczesnymi zabiegami o autonomię i powołanie państwa palestyńskiego. W dziejach łatwo wskazać wiele in­nych jeszcze narodów, które próbowano wysiedlić z zamieszkiwanego te­rytorium bądź ich członkowie musieli je opuszczać z powodu zagrożenia represjami albo ze względów ekonomicznych. Sądzę, że polski czytelnik bez trudu przypomni tu sobie wszelkie zagrożenia terytorialne ze strony naszych sąsiadów, zmaterializowane za sprawą osiemnastowiecznych roz­biorów, ale też w rezultacie działań podjętych w czasie II wojny światowej przez okupantów.

Po trzecie — zbiorowości dopiero aspirujące do bycia narodem po­wołują się zwykle na fakt, że od najdawniejszych czasów żyją po prostu u siebie, bo zamieszkują terytorium uważane za własne. Tym razem spo­śród wielu możliwych przykładów, chciałbym odwołać się do wydarzeń, przestrzennie i historycznie bliskich współczesnym Polakom. Przypomnę w tym miejscu, że w latach dziewięćdziesiątych swoją odrębność podkre­ślają Rusini. Zamieszkują oni górzyste tereny Karpat na obszarze trzech państw — Polski (Łemkowszczyzna), Słowacji (Preszowszczyzna) i Ukra­iny (Ruś Zakarpacka). Przywódcy Rusinów coraz mocniej akcentują, że wspomniane powyżej obszary stanowią ich terytorium narodowe. Szcze­gólnie na Ukrainie powstały organizacje popierające dążenia tej zbiorowo­ści do suwerenności. Podjęło działalność Towarzystwo Rusinów Karpac­kich i Podkarpacka Partia Republikańska, a w Mukaczewie odbyło się na­wet referendum w sprawie autonomii dla Transkarpatii uwieńczone suk­cesem seperatystów. Podobne roszczenia zgłaszali w latach dziewięćdzie­siątych rodzimi mieszkańcy Śląska. Ich przywódcy akceptują bowiem od­wieczną zasiedziałość autochtonicznej ludności Śląska, która w wyniku zmiennej przynależności państwowej tego obszaru i za sprawą asymilacyj-nej polityki kolejnych władców ziemi śląskiej była spychana na margines


0x08 graphic
0x08 graphic

Naród łł?

życia społeczno-gospodarczego. Nie była ona natomiast podmiotem doko­nujących się przemian, jej przedstawiciele nie tworzyli elit decydujących o obliczu Śląska, a jego rodzimi mieszkańcy wykonywali zwykle ciężką pracę fizyczną, z czego profitowali obcy. W takim to kontekście należy po­strzegać powstanie Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej i sądowe zabiegi liderów tej organizacji w latach 1997-98, w sprawie oficjalnego uzna­nia narodowości śląskiej.

Po czwarte — żyjący w rozproszeniu członkowie grup etnicznych są skłonni zabiegać o zgodę na zamieszkanie w sposób zwarty na jakimś ob­szarze, który stanowiłby dla nich terytorium narodowe. W tym miejscu przypomnę jedynie, że nawet w XX wieku przed powstaniem państwa Izrael, żyjący w diasporze Żydzi wielokrotnie zgłaszali pomysły w sprawie przy­znania pewnego obszaru, gdzie mogliby żyć w skupieniu i sami decydować o swoich losach, który po prostu stanowiłby ich nowe terytorium narodo­we. Dwukrotnie, na początku wieku, ale i w drugiej połowie lat czterdzie­stych rozważano wydzielenie takiego terytorium na terenie ziem polskich. Podobne inicjatywy, dotyczące przekazania jakiegoś obszaru na własne terytorium narodowe, zupełnie niedawno — bo na początku lat dziewięć­dziesiątych naszego wieku — zgłosili Cyganie. Wyrażali oni gotowość prze-1 jęcia obwodu kaliningradzkiego za północną granicą Polski, uzasadniając to faktem, że w swej najnowszej historii ucierpieli wiele od Niemców i Rosjan, przeto przekazanie im spornej enklawy stanowiłoby konkretne zadośćuczynienie za doznane krzywdy.

Po piąte — zarówno despoci, jak też sprawujący władzę w syste­mach demokratycznych, często zmierzają do zmiany stosunków etnicz­nych na wybranych obszarach. W wyniku tych działań odwieczni miesz­kańcy swych ziem stają się mniejszością lub wygnańcami, a ich terytorium narodowe zostaje poddane oddziaływaniu przybyszów, którzy są po prostu obcymi i to nowe terytorium muszą dopiero dla siebie oswajać, przede wszystkim w perspektywie kulturowej. Przypomnę w tym miejscu nie­które fakty z historii Polski ostatnich stuleci. Zarówno polityka narodowo­ściowa carskiej Rosji, jak też kaiserowskich Prus uwzględniała koloniza­cję etnicznie polskiego terytorium oraz wspieranie wychodźstwa z ziem polskich, do budowy ośrodków przemysłowych w głębi Niemiec, z drugiej zaś strony do osadnictwa wiejskiego na bezkresnych obszarach Rosji. Rów­nocześnie na polskie terytorium narodowe napływały tysiące urzędników,


120

Narób


0x08 graphic
0x08 graphic
specjalistów, wojskowych i nauczycieli wraz z rodzinami, kierowani tu przez rządy Berlina, Petersburga i Wiednia. Procesy zmierzające do pozbawie­nia Polaków terytorium narodowego przybrały szczególnie duże rozmiary w czasie II wojny światowej. Pod okupacją niemiecką miały miejsce maso­we wysiedlenia z części Wielkopolski nazwanej Krajem Warty i z Zamojsz-czyzny, a na opuszczone tereny przybywali niemieccy koloniści z całej wschodniej Europy. Według niektórych planów Warszawa miała być roz­siedlona, a jej substancja mieszkaniowa wyburzona do kubatury 100-ty-sięcznego miasta. Podobnie było też na polskim terytorium narodowym pod okupacją sowiecką, bowiem Polaków wysiedlono nie tylko z ziem na wschód od Bugu, ale też z ziemi łomżyńskiej czy białostockiej. Przesiedle­nia obejmujące terytoria narodowe Polaków i ich sąsiadów miały później jeszcze miejsce w drugiej połowie lat czterdziestych, w ramach powojen­nego transferu ludności. W tym ostatnim przypadku Polacy byli zarówno wysiedlanymi ze swych dawnych terytoriów narodowych, jak też koloni­stami na terenach, które od kilku wieków stanowiły terytorium narodowe innych, przede wszystkim Niemców.

3. Kultura a naród

A może o byciu narodem decyduje ostatecznie kultura, wymieniana zwykle w definicjach narodu i postrzegana jako czynnik narodotworczy? Powszechnie zwykło uważać się, że każdy naród posiada własną odrębną kulturę, co sprzyjało analizom poszczególnych kultur jako narodowych, ale też badaniom porównawczym. Gdzie należałoby dopatrywać się począt­ków kultur narodowych? Zapewne występowały one jeszcze w przedpi-śmiennym okresie dzisiejszych narodów, a przejawiały się w postaci prze­kazywanych legend, mitów, obyczajów i obrzędów, rytualnych czynności i śpiewów, pewnie też magii, a więc za sprawą wielu wartości kojarzonych jednoznacznie z tradycją.

Czy każda odrębna kultura stanowiła podstawę dla zaistnienia jakie­goś narodu? Zapewne nie, jeśli bowiem zastanowić się nad przedpaństwo-wym okresem życia społecznego wybranych ludów, to każdy z nich w okre-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Makod _?_

sie życia plemiennego ukształtował zalążki odrębnej kultury nie utrwalo­nej jeszcze w przekazie ideograficznym. Nie ulega dziś najmniejszej wąt­pliwości, że istotne odrębności w kulturze poszczególnych plemion istnia-I ly tak na terenie późniejszego państwa polskiego, jak też na przyszłych terytoriach państwowych naszych sąsiadów. Przypomnę w tym miejscu jedynie, że Polska pierwszych Piastów zaistniała na demograficznej bazie — Polan, Wiślan, Ślężan, Mazowszan, Opolan, Pomorzan, Dziadoszan, Kujawian i Lubuszan. Wymienione wyżej plemiona, mimo różnic występu­jących w zakresie interesującej nas tu kultury, ale też w zakresie języka i wierzeń, zdecydowały się uczestniczyć we wspólnym bycie państwowym jaki stanowiła Polska. Wspólni władcy, te same prawa i obowiązki, chry­stianizacja, pojawienie się początków życia umysłowego, pierwsi kronika­rze i pierwsze dokumenty pisane jeszcze w języku łacińskim, choć doty­czące dziejów i spraw ważnych dla państwa i jego mieszkańców — wszyst­ko to sprzyjało tworzeniu nowej wspólnej kultury. Jak powszechnie wiado­mo, to właśnie kultura i język w największym stopniu przyczyniły się do przetrwania narodu polskiego w okresie zaborów, mimo programowych dzia­łań germanizacyjnych i rusyfikacyjnych oraz towarzyszących im represji.

Jeśli tylko sama kultura miałaby rozstrzygać o zaistnieniu narodu, to w świetle dzisiejszej wiedzy o procesach narodotwórczych i ich praktycz­nych konsekwencjach łatwo stwierdzić, że bez udziału innych czynników istniejące grupy etniczne nie są w stanie przekształcić się w naród. Odwo­łam się tym razem do losów Prusów, to jest ludu bałtyckiego, zamieszku­jącego we wczesnym średniowieczu ziemie między Dolną Wisłą a Dolnym Niemnem. Mimo, że Prusowie w istotny sposób odróżniali się od sąsiadu­jących z nimi Mazowszan czy Pomorzan, to nie wykorzystali swej odręb­ności w procesie państwowego i narodowego różnicowania się ludów w tej części Europy. Jeśli uwzględnimy skład plemienny Prusów, to należy wy­mienić też cały szereg zapomnianych już plemion: Pomezanowie, Pogeza-nowie, Natangowie, Warmowie, Skalowowie, Galindowie, Sasinowie, Sam-bowie, Jaćwingowie. Także i ich narodowej odrębności nie sprzyjała kultu­ralna odmienność wobec słowiańskich sąsiadów ani podobieństwa wobec ludów auksztockich czy żmudzkich. Ostatecznie Prusowie zakończyli swój udział w historii jako lud, a współtworzące go plemiona uległy kulturowym wpływom kolonizatrów (Krzyżakom) lub sąsiadom — Litwinom bądź Po­lakom. Współcześnie Prusowie są wymieniani jako co najwyżej jedna z grup współtworzących późniejszy naród litewski bądź jako jedni z proto-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
122 Naród

piastów późniejszych Mazurów, grupy etnicznej o niemieckich lub polskich identyfikacjach narodowych.

W naszej części Europy Prusowie wcale nie stanowili wyjątku. Po­dobny los podzieliły plemiona zachodniosłowiańskie i to mimo wyraźnie odrębnej kultury, odmiennych zupełnie miejsc kultu i specyficznej organi­zacji społecznej. Między Łabą a Odrą zamieszkiwały na przełomie 1 i II tysiąclecia słowiańskie związki plemienne Serbów Łużyckich (Serbowie, Milczanie, Łużyczanie), Wieletowie (Redarowie, Czrezpienianie) i Obo-drzycy (Obodorzycy, Warnowie, Wagrowie). Żadnej z wymienionych grup nie udało się na trwałe stworzyć własnej organizacji państwowej i to pomi­mo odrębnej kultury. W przypadku Serbów Łużyckich była ona jeszcze poparta piśmiennictwem w rodzimym języku, a nawet istnieniem pieśni „Jeszcze serbskość nie zginęła", bardzo bliskiej Mazurkowi Dąbrowskie­go, pieśni — kora miała stanowić narodowy hymn Serbolużyczan.

W samej tylko Europie można wskazać cały szereg przykładów, kie­dy to przedstawiciele wybranych grup etnicznych prezentują odrębność warunkowaną odmienną kulturą i językiem, co skłania ich do podejmowa­nia działań na rzecz autonomii, ale i pełnej suwerenności. Najbardziej zna­ny przypadek stanowią Baskowie, których liderzy są przekonani, że ich ojczyzna znajduje się od wieków pod zaborem francuskim i hiszpańskim, obejmując w różnym stopniu prowincje — Vizcaya, Alava, Guipuzcoa, Ar-gonia, Kastylia, Kantabria i Nawara. W tej sytuacji autonomia kulturalna przyznana już Baskom przez władze hiszpańskie okazuje się nie spełniać więcej ich oczekiwań. Stanowi ona natomiast instytucjonalne potwierdze­nie ich odrębności i podstawę dla wysuwania roszczeń do większej jeszcze suwerenności lub po prostu do niepodległości.

Z uwagi na kulturę inne jeszcze relacje w sprawach narodowościo­wych występują w Europie Środkowej. Można tu dostrzec proces rywali­zacji o wybitne postacie i ich dzieła. Świadome swej odrębności elity po­szczególnych krajów starają się w narodowym areopagu i kulturowej re­kwizytorni umieścić postacie powszechnie uznane przez opinię publiczną, ich dzieła i czyny. Przypomnę w tym miejscu, że Adam Mickiewicz uznany u nas za polskiego narodowego wieszcza, jest też przedstawiany jako wy­bitny Litwin, ale i jako poeta białoruski. Obok wspólnych międzynarodo­wych przedsięwzięć dla uczczenia 200. rocznicy jego urodzin, w 1998 r.


Naród

123


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
były też podejmowane partykularne inicjatywy. I tak władze białoruskie zdecydowały się na wybicie okolicznościowej srebrnej monety ku czci Adama Mickiewicza. Podobnie przedstawia się sytuacja w przypadku Ta­deusza Kościuszki, powszechnie postrzeganego jako jeden z najwybit­niejszych polskich patriotów i współtwórca Stanów Zjednoczonych, ale uważany też na wschód od Bugu za wybitnego Białorusina. To oczywi­ście tylko wierzchołek góry lodowej w rywalizacji Polaków i ich wschod­nich sąsiadów o prawo do znanych postaci i ich spuścizny. Spory o prawo pierwszeństwa do twórców, mężów stanu czy bohaterów zataczają coraz szersze kręgi. Od wielu dziesięcioleci polscy i niemieccy badacze rywa­lizowali o prawo do wyłączności w sprawie postrzegania Mikołaja Koper­nika w zasobach własnego dziedzictwa kulturowego. Dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych Kazimierz Pułaski jest ich własnym bohaterem narodowym, a dopiero później liczy się jego polskie pochodzenie, ale nie­wiele, bo w tym kraju prawie wszyscy byli przybyszami. Wreszcie Polacy i Słowacy pół żartem, pół serio toczyli spory — kim był słynny rozbójnik Janosik?

Sygnalizowane tu i dziesiątki podobnych kwestii nigdy nie zostaną rozstrzygnięte. Poznawczy agnostycyzm wynika w tym przypadku z anali­zy realiów wcześniejszych epok. W tamtych czasach nie istniała świado­mość narodowa w dzisiejszym tego słowa znaczeniu. Dlatego też życie w ramach pewnego państwa a nawet posługiwanie się odrębnym narodo­wym językiem wcale nie stanowią wystarczających kryteriów dla podej­mowania i rozstrzygania o narodowej odrębności, nawet znanych postaci. Przypomnę w tym miejscu, że w wielonarodowej I Rzeczypospolitej część szlachty z ziem pruskich określała się mianem Polaków, mimo posługiwa­nia się językiem niemieckim, gdy w 19-wiecznym pruskim parlamencie część polskojęzycznych mandatariuszy podkreślała swoją niemieckość.

Analizowane przeze mnie do tej pory sytuacje można przyporządko­wać ogólnemu modelowi, kiedy to istniejąca wcześniej wspólnota kultury a często już całego dziedzictwa kulturowego — skłaniają do uznawania zasady, że to właśnie kultura stanowi zastany czynnik narodotwórczy i szan­sę na przeobrażanie się istniejących plemion czy zbiorowości terytorial­nych w naród. Tym niemniej powinniśmy także uświadomić sobie, że kul­tura może stanowić czynnik narodotwórczy również w przypadku zróżni­cowanych etnicznie zbiorowości, które zostały zmuszone do współżycia


124

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
w ramach tworzonego ad hoc państwa narodowego. Jeśli przyjrzeć się gra­nicom państwowym w Afryce, to przebiegają one nie według skompliko­wanych wrzecionowatych zarysów lecz wyznaczają je zwykle regularne wieloboki. Taki stan rzeczy wynika z kolonialnej przeszłości tego konty­nentu. Odkąd rodzimi mieszkańcy Afryki zaczęli zabiegać o niepodległość, powstające tam państwa o charakterze narodowym przyjmowały kształt wcześniejszych obszarów kolonialnych. Co nas interesuje tu najbardziej? Zespoły plemienne i pojedyncze plemiona żyjące w ramach nowo powsta­łych państw różnią się od siebie nie tylko językiem czy religią, ale złożo­nym dziedzictwem kulturowym. W tej sytuacji władcy nowych państw usi­łują narzucić wszystkim obywatelom tę samą kulturę, wychodzą bowiem z założenia, że ponadplemienna kultura będzie stanowić ważny czynnik dla kształtowania przyszłej wspólnoty państwowo-narodowej. Tymczasem liczne konflikty we współczesnej Afryce dowodzą, że realizacja zasady słusz­nej z teoretycznego punktu widzenia, wyzwala szereg konfliktów a nawet walk międzyplemiennych.

Także i w Europie możemy wskazać szereg przypadków, kiedy to za sprawą dyktatorskich rządów powstawały sezonowe państwa, a ich twórcy — uwzględniając narodotwórczą rolę kultury — kładli nacisk na takie prze­wartościowanie treści kultury, żeby odpowiadały idei nowego narodu. Można w tym miejscu odwołać się do przykładu Związku Radzieckiego, którego ideolodzy skazali na zapomnienie klasyków literatury rosyjskiej z Fiodo­rem Dostojewskim na czele, ale też dziesiątki wybitnych ówczesnych pi­sarzy, jak Anna Achmatowa, Sergiej Jesienin czy Borys Zajcew. Podobny los spotkał klasyków i współczesnych z literatur tych narodów, co weszły w skład nowego socjalistycznego państwa. Bardziej powszechnie stoso­wano tam inną jeszcze strategię. Co prawda klasycy zostali przejęci, ale nie z całym swoim dorobkiem, tylko z utworami o rewolucyjnej, ludofil-skiej bądź internacjonalistycznej treści lub za sprawą nowej interpretacji, uznanej przez władze za postępową. Podobnie przedstawiały się sprawy w hitlerowskich Niemczech, gdzie niszczono m.in. książki Tomasza Man­na — laureata Nagrody Nobla, pisarzy niemieckojęzycznych pochodzenia żydowskiego i sztukę kubistyczną, ale zalecano tę część niemieckiej spu­ścizny kulturalnej, która mogła pogłębiać nacjonalistyczną wspólnotę, m.in. dramaty muzyczne Richarda Wagnera. Podobne mechanizmy, zmierzające do eksponowania odmiennych treści dziedzictwa kulturowego ujawniły się przy próbach stworzenia nowego narodu niemieckiego w ramach NRD.


0x08 graphic
0x08 graphic
I Naród 125

I W tym przypadku należne im miejsca zajmowali wyklęci przez nazistów klasycy literatury niemieckiej. Równocześnie tak w realiach III Rzeszy, jak też w ramach socjalistycznej NRD preferowano współczesnych i zaan­gażowanych w bieżące sprawy literatów, którzy mieli zrealizować zapo­trzebowanie na określone wzory i wartości. Żeby nie być gołosłownym I odwołam się do przykładów. Do hołubionych przez nazistów twórców kul-I tury należeli m.in. Hans-Friedrich Blunck, Edwin-Erich Duinger i Ernst I Jiinger, zaś władze komunistyczne propagowały twórczość Bertolda Brech-I ta, Anny Seghers, Hansa Marchwitza czy Johannesa Bechera.

4. Religia a naród

(

Przyjrzyjmy się teraz religii jako czynnikowi narodotwórczemu. już na samym wstępie rozważań chciałbym zasygnalizować, że religia może sprzyjać kształtowaniu się narodu i podtrzymywać jego trwanie w sytu­acjach zagrożeń, w niektórych zaś przypadkach stanowi podstawowy wy­znacznik odrębności narodowej. Klasycznym przykładem ilustrującym taką tezę są polskie realia, dlatego też poświęcę im szczególną uwagę i szczegółowo podejmę kwestię stereotypu Polaka-katolika. Jeśli przyjrzeć się powstaniu państwa polskiego na bazie wielu plemion, to nie ulega wąt­pliwości, że deklaratywna chrystianizacja na szczeblu książąt i możnowład-ców oraz trwająca przez pokolenia chrystianizacja ludności pozwoliły z czasem postrzegać pierwotnie zróżnicowane pod względem wyznanio­wym grupy plemienne jako społeczność nowego typu. Społeczność ta w miarę upływu wieków w coraz większym stopniu stawała się narodem. Powszechnie wiadomo też, że w okresie zaborów kościół rzymsko-katolic­ki pełnił szczególnie istotną rolę w podtrzymywaniu lub pielęgnowaniu języka i kultury polskiej — przede wszystkim w zaborach rosyjskim i pru­skim. Tymczasem w zaborze austriackim Kościół oficjalnie sprzyjał nawet działalności patriotycznej, wspierając rocznicowe obchody Insurekcji Ko­ściuszkowskiej, bitwy pod Grunwaldem czy urodzin Adama Mickiewicza.

Taki stan rzeczy ukształtował i utrwalił stereotyp Polaka-katolika, poddawany później krytyce przez ideologów komunistycznych, a w ostat­nich latach przez zwolenników liberalizmu. Nie ulega też wątpliwości, że


126

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
stereotyp Polaka-katolika może krzywdzić wszystkie te osoby, które w swoim najgłębszym przekonaniu uważają się za Polaków, swoją pracą bądź czynami afirmują polskość, ale należą do innych grup wyznaniowych lub są po prostu ateistami. Dlatego należy podkreślić, że w poczcie wybit­nych Polaków są ewangelicy, prawosławni, grekokatolicy, wyznawcy ob­rządku ormiańskiego, osoby wyznania mojżeszowego, wyznawcy islamu i przekonani bezwyznaniowcy. Tym bardziej przeto należy zastanowić się nad stabilnością wyobrażeń w sprawie katolicyzmu i polskości.

Siłę stereotypu Polaka-katolika kształtowały nie tylko czasy zabo­rów, ale i późniejsze dramatyczne przeżycia społeczeństwa polskiego, tak w czasie II wojny światowej i obu okupacji, jak też w warunkach PRL. Przypomnieć bowiem należy, że zarówno Niemcy jak i Sowieci w rozmaity sposób szykanowali duchowieństwo i fizycznie wyniszczyli jego najbar­dziej patriotyczne odłamy. Także w okresie PRL, osobliwie w latach stali­nowskiego bezprawia, władze komunistyczne w sposoby administracyjne zmierzały do ograniczenia wpływów kościoła katolickiego, a szczególnym tego przykładem było uwięzienie kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nale­ży jednak zastanowić się — w jaki sposób, szczególnie w ostatnich dzie­sięcioleciach, utrwalał się stereotyp Polaka-katolika? Było to rezultatem świadomych zabiegów władz kościelnych, czy też należy w tym postrze­gać nieoczekiwane konsekwencje świadomie wprowadzanych przemian społeczno-ustrojowych? W tym przypadku skłaniam się do opinii, że wzrost znaczenia stereotypu Polaka-katolika był bezpośrednim choć niepożąda­nym skutkiem polityki władz PRL i doświadczeń polskiego społeczeńst-twa, które wyniszczone i zdziesiątkowane wojną zostało jeszcze poddane socjalistycznemu eksperymentowi. Nowe władze, bez pytania o przyzwo­lenie społeczne, przystłąpiły do urzeczywistniania komunistycznej utopii w postaci realnego socjalizmu. Na wprowadzonych zmianach tracili nie tylko benificjenci poprzedniego — kapitalistycznego systemu, ale też liczne odła­my robotników i chłopów, to jest tych klas dla których tworzono podstawy nowego ustroju. Na dodatek ograniczono wolności obywatelskie społeczeń­stwa a codziennemu życiu towarzyszyły zwykle problemy aprowizacyjne i nawet w krótkich okresach wzrostu gospodarczego nie zostały zaspoko­jone rozbudzone potrzeby konsumpcyjne. W tej sytuacji szykanowany na różne sposoby Kościół katolicki, korzystając przede wszystkim z listów pasterskich, komunikatów Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski i gło­szonych kazań — występował jako rzecznik zapomnianych narodowych


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic

I

I Naród __Z
interesów, ale też słusznych interesów ekonomicznych najliczniejszych
grup społecznych — robotników i chłopów. W latach osiemdziesiątych Ko­
ściół katolicki stał się ponadto miejscem prezentacji i kreacji niezależnej
! kultury o patriotycznym charakterze i uniwersalnych wartościach. Dlate-
I go w ostatnich latach PRL do Kościoła zbliżyło się wielu animatorów real-
I nego socjalizmu, byłych komunistów i rewizjonistów ale też obojętnych
I religijnie, którzy w kościele katolickim dostrzegali istotną siłę działania
I w interesie Polski i jej mieszkańców.

W taki to sposób na znaczeniu przybierał stereotyp Polaka-katolika, I ugruntowany w okresie zaborów, a powstały jeszcze w czasach rzeczypo-I spolitej szlacheckiej, kiedy to Polska była postrzegana jako chrześcijań­skie przedmurze Europy. Z perspektywy końca XX wieku mogę zaryzyko­wać opinię, że stereotyp Polaka-katolika, który powstał w wyniku do­świadczeń historycznych wielu stuleci, może utracić swe znaczenie jedy­nie w świetle doświadczeń kolejnych pokoleń. Dlatego stereotyp Polaka-katolika w niewielkim stopniu osłabiają wypowiedzi lewicujących intelek-I tualistów czy wojujących liberałów. Bardziej natomiast może mu zaszko­dzić nieoczekiwany sojusz władzy świeckiej i kościelnej w tworzeniu no­wego ustroju we współczesnej Polsce, gdyż złożony proces przekształceń własnościowych i systemowych tylko nielicznym zapewnia dobrobyt, a ogół społeczeństwa biednieje. Ważny wpływ na utrwalenie stereotypu Polaka-katolika miał fakt, że w ciągu ostatnich dwóch wieków, władze — swoje i obce, często podejmowały działania wrogie równocześnie wobec narodu i Kościoła katolickiego, co w naturalny sposób sprzyjało ich zbliżeniu i sojuszowi dla wspólnej obrony. Współcześnie natomiast pojawił się w Polsce szczególny sojusz tronu i ołtarza, bowiem Kościół za sprawą ko­lejnych rządów postkomunistycznej Polski uzyskał pełnię praw i w tej sy­tuacji przestał być aktywną stroną w stosunkach między władzą a społe­czeństwem. Kościół nie broni już narodu przed władzą, ale zachęca do po­dejmowania wyrzeczeń dla realizacji zadań podejmowanych przez władzę. Dlatego przedstawiciele niektórych klas społecznych, na przykład chło­pów, w 1999 roku publicznie wątpili w „polskość" tych biskupów, którzy zachęcali do zaprzestania protestów i blokad dróg.

Stereotyp Polaka-katolika posiadał szczególną siłę atrakcyjną wów­czas, kiedy w Europie dominowały państwa wielonarodowe lub rzekomo ponadnarodowe, a największymi wrogami narodu polskiego byli — prawo-


128

Naród


0x08 graphic
sławne cesarstwo Romanowów, protestanckie Prusy czy postrzegani jako obcy komuniści. Wtedy to, z polonocentrycznej perspektywy można było twierdzić: religia rozstrzyga o narodowych odrębnościach. Jeśli jednak kry­tycznie spojrzeć na różnice religijne we współczesnej Europie, to łatwo wskazać na analogie między rolą języka a rolą religii jako czynników naro-dotwórczych. Można bowiem wymienić przykłady szeregu narodów o od­miennym położeniu terytorialnym i różnym pochodzeniu — Słoweńcy, Polacy, Hiszpanie, Włosi, gdzie w każdym przypadku udział katolików prze­kracza 90%. Można też wymienić niespokrewnione ze sobą narody, wśród których w 80% dominują prawosławni: Serbowie, Grecy, Bułgarzy. Można też w Europie wskazać narody, gdzie dominują muzułmanie — Albańczycy i Turcy. Podobnie przedstawia się sprawa z protestantami, bowiem stano­wią oni około 90% składu wyznaniowego Norwegów, Duńczyków i Szwe­dów. W każdym z tych przypadków występuje sytuacja, że jakieś wyznanie skupia przekonania religijne zdecydowanej większości każdego z wymie­nionych narodów, a mimo tego istnieją one jako odrębne narody o wyraź­nie artykułowanej własnej tożsamości.

Jeśli zaś wspomniałem o podobieństwach między rolą spełnianą przez języki i religię, to zasygnalizuję że w Europie żyje szereg narodów, wśród których trudno wskazać dominujące wyznanie. Niemcy, podobnie jak Szwaj­carzy są prawie w połowie protestantami i katolikami. Co ważne, to w przy­padku Niemców rozbicie na liczne państwa w poprzednich stuleciach zna­lazło swe odzwierciedlenie w podziałach religijnych. Do chwili obecnej północne kraje Niemiec pozostają tradycyjnie protestanckie, gdy w połu­dniowych dominują katolicy. Te podziały religijne dla niektórych myślicieli stanowiły podstawę dla formułowania opinii w sprawie zalet i tym samym wyższości etyki protestanckiej, bowiem północne kraje przez wieki rozwi­jały się szybciej od południowych. Tym niemniej historia ostatnich dzie­sięcioleci świadczy, że prym w rozwoju gospodarczym w ramach RFN wie­dzie Bawaria i Badenia-Wirtembergia, a rozwój gospodarczy protestanc­kiej północy uległ istotnemu zahamowaniu.

Analiza relacji między narodami a religiami wskazuje też na inne jeszcze prawidłowości. Jeśli poprzestać by tylko na przeglądzie miejsc kul­tu religijnego w ramach katolicyzmu, to można stwierdzić, że poszczegól­ne narody pozostając w wielkiej ponadnarodowej społeczności katolickiej stworzyły także system własnych miejsc świętych. Na pewno istnieją po-


^v


I Naród

129


0x08 graphic
| wszechne miejsca kultu dla katolików ze wszystkich narodów. Wspomnę I w tym miejscu o Nazarecie, Betlejem, Rzymie czy Jeruzalem, choć w ostat­nim przypadku swoje prawa mogą też zgłaszać wyznawcy innych religii monoteistycznych. Tym niemniej pewne narody szczególną atencją ota­czają miejsca w niewielkim stopniu znane poza ich terytorium państwo­wym, o których wiedza sięga tak daleko, jak wpływy kulturowe interesują­cych nas tu narodów. Żeby nie pozostać gołosłownym wymienię w tym miejscu słowacką Nitrę, niemieckie Altótting, hiszpańską Monserrat, ka­nadyjski Notre-Dame-Du-Sop czy polską Częstochowę, ale jest ich oczy­wiście o wiele więcej i na dobrą sprawę każdy naród mógłby rywalizować z innymi za sprawą rodzimych ośrodków kultu. Niekiedy ta rywalizacja przybiera szczególny charakter, o czym świadczą spory o prawo pierw­szeństwa do wieleńskiej Ostrej Bramy. Wielu Polaków traktuje Matkę Boską Ostrobramską jako drugi co do ważności wizerunek Matki Boskiej, co Li­twini odbierają jako sięganie po ich własne świętości, a swój niepokój w tej sprawie zgłosiły przed kilku laty litewskie elity. Powszechny i narodowy charakter miejsc świętych dotyczy nie tylko katolicyzmu, ale też innych obrządków i wyznań.

5. Państwo a naród

Wśród definicji narodu szczególną rolę pełnią te, które skupiają uwagę na konieczności posiadania państwa, podkreślając zarazem, że bez pań­stwa żaden naród nie powstał. Przeto organizację państwową można po­strzegać jako ważny czynnik narodotwórczy. W przekonaniu wielu myśli­cieli państwo stanowi konieczny warunek bycia narodem. Jeśli uwzględnić realia europejskie, to łatwo stwierdzić, że odrębności poszczególnych lu­dów wykształciły się ostatecznie za sprawą swojej organizacji państwo­wej. Gdy spojrzymy na mapę Europy z pierwszej połowy XIX wieku, to dominują tam wielonarodowe byty—jak Cesarstwo Rosyjskie, Cesarstwo Austriackie i Państwo Tureckie. W ramach każdego z wymienionych tu państw żyło szereg ludów, które po rozpadzie wielonarodowych monarchii utworzyły po raz pierwszy w historii własne organizacje państwowe, ale żyły tam też społeczności, które posiadały wcześniej swoje państwa i uwa-

0x01 graphic


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
130 Naród

żały się za naród, ale w wyniku podbojów i następujących w konsekwencji zmian administracyjnych utraciły dawną niezależność. W tym czasie nie mieli swojego państwa także Belgowie, żyjący wówczas w ramach Króle­stwa Niderlandów, ale nie posiadali też swojego państwa Polacy, choć z uwagi na wielowiekową przeszłość postrzegano ich powszechnie jako naród. Z drugiej strony przedstawiciele tego samego narodu żyli w ramach odrębnych bytów państwowych, choć wcale nie miały one zaborczego cha­rakteru. Przypomnę w tym miejscu, że Włosi zamieszkiwali m.in. Króle­stwo Obojga Sycylii, Królestwo Sardynii czy Państwo Kościelne, Niemcy natomiast żyli nie tylko w Królestwie Pruskim, ale też m.in. w Królestwie Bawarii, w Królestwie Wirtembergii i Królestwie Hanoweru.

Jeśli przyjrzeć się najnowszym dziejom, przede wszystkim na na­szym kontynencie, który tradycyjnie znajduje się w awangardzie przemian narodowościowych, to można stwierdzić szereg prawidłowości w zakresie interesujących nas problemów. Po pierwsze — dotychczasowa historia wskazuje, że wraz z upływem wieków i nadejściem bliskiej nam współcze­sności wzrasta ilość państw narodowych. Po drugie — w dotychczasowych dziejach Europy zaznaczyło się szereg prawidłowości w relacjach naród — państwo. Możemy więc bez trudu wskazać trzy tendencje. Z jednej strony poszczególne plemiona dążyły do stworzenia własnych organizacji państwo­wych, z drugiej zaś przedstawiciele poszczególnych dynastii podejmowali się tworzenia ponadplemiennych i ponadnarodowych państw. Wreszcie — prowadzone wojny koncentrowały się zwykle wokół usiłowania podboju terytorium państwowego sąsiada lub też zmierzały one do uzyskania lub wzmocnienia państwowości przez słabsze i później pod względem narodo­wym dojrzałe zbiorowości.

O ścisłym związku między prowadzonymi wojnami a pojawieniem się nowych państw najlepiej przekona każdego czytelnika nawet pobieżne zapoznanie się z atlasem historycznym. W nowszych dziejach istotny wpływ na powstanie państw narodowych posiadają też ruchy rewolucyjne i spo­łeczne, żeby wymienić tylko — Wiosnę Ludów z 1848 roku, Rewolucję Październikową z 1917 roku czy „Jesień Ludów" z 1989 roku. W wyniku wyróżnionych tu ruchów społecznych w Europie Środkowo-Wschodniej nastąpiły istotne zmiany w zakresie podziałów politycznych. Po rozpadzie Związku Radzieckiego swoje państwa narodowe stworzyli Estończycy, Łotysze, Litwini, Białorusini, Ukraińcy i Mołdawianie. Z dawnej Jugosła-


0x08 graphic
0x08 graphic
Naród 131

I wii wyodrębniły się: Słowenia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina oraz Ma-I cedonia, zaś z dawnej Czechosłowacji — Czechy i Słowacja.

Wydarzenia z 1989 r. doprowadziły też do innych jeszcze przemian

I w relacjach naród — państwo. Jak sygnalizowałem już wcześniej, od 1949

I r. istniały dwa państwa niemieckie, przy czym ówczesne wschodnionie-

I mieckie elity partyjno-państwowe wielokrotnie sygnalizowały tworzenie

I się nowego socjalistycznego narodu niemieckiego, którego ojczyzną było

pierwsze w historii Niemiec państwo robotniczo-chlopskie — NRD.

W1990 roku nastąpiło jednak połączenie obu państw niemieckich, czy jak

I komentuje się ten fakt oficjalnie — przystąpienie NRD do RFN. Przykład

ten świadczy, że wojny i przełomy społeczno-polityczne mogą stanowić

nie tylko istotną przyczynę dla pojawienia się nowych bytów narodowo-

państwowych, ale być też przyczynkiem dla procesów zjednoczeniowych.

Osobnej uwagi wymagają kwestie państwa i narodu w perspektywie integracji europejskiej. Jeśli przyjrzeć się procesowi rozszerzania Unii Europejskiej, to łatwo stwierdzić, że u jego podstaw tkwią inicjatywy go­spodarcze, których realizacji podjęły się kiedyś Organizacja Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej dla zarządzania Amerykańskim Funduszem Mar­shalla oraz Europejska Wspólnota Węgla i Stali. Kolejne dziesięciolecia sprzyjały pogłębianiu współpracy pomiędzy państwami członkowskimi, tak w sferze gospodarczej — powstanie Europejskiej Wspólnoty Energii Ato­mowej, jak też politycznej, co najlepiej ilustrują doświadczenia Rady Euro­py i Unii Europejskiej. Co dla prowadzonych tu rozważań najważniejsze — współpraca między sygnatariuszami obejmowała z czasem coraz szersze obszary życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. W 1999 r. Unia Europejska zarządza już nie tylko wspólną gospodarką. Korzysta z jednoli­tego prawa, posługuje się tą samą walutą — Euro, zyskała reprezentację w postaci Parlamentu Europejskiego, gdzie zasiada 518 mandatariuszy, a za sprawą Traktatu z Schengen posiada też wspólne zewnętrzne granice.

W tej sytuacji pojawia się pytanie, w jakim stopniu Duńczycy, Niem­cy czy Szwedzi pozostają lub trafniej —jak długo będą jeszcze pozostawać odrębnymi narodami w ramach tradycyjnych już państw narodowych? Jaki czynnik zdecyduje ostatecznie o zaistnieniu nowej jakości, kiedy to miej­sce poszczególnych państw narodowych zajmie nowe państwo europej­skie, przezwyciężające dotychczasowe odmienności historyczne, kulturo-


132

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
we i administracyjne, państwo — które być może przyjęłoby nazwę -Europa. Zaistnienie takiego państwa może oznaczać realizację idei artyku­łowanych już w XIX wieku w sprawie Stanów Zjednoczonych Europy. Sy­gnalizuję ten problem nie jako element przyszłościowej wizji w sprawie zaniku państw narodowych i obumierania narodów. Takie rozumowanie w sprawie możliwych rozstrzygnięć w kwestii narodowo-państwowej sta­nowi element naukowo uzasadnionej prewidystyki, bo hipostazowane pro­gnozy opierają się na faktach.

Z drugiej strony rysuje się też odmienna perspektywa w relacjach między narodem a państwem. Poszczególni członkowie Unii Europejskiej coraz trudniej wypracowują jednolite stanowisko w zasadniczych dla wspól­noty kwestiach, że wymienię tylko politykę rolną, walkę z bezrobociem i politykę celną. Na dodatek w niektórych krajach Unii — myślę przede wszystkim o Austrii i Francji — na znaczeniu zyskują partie akcentujące narodowo-państwową odrębność. Z perspektywy filozofii dziejów można też sformułować opinię, że wszelkie dążenia do uniwersalizmu, a w tym przypadku wyraża je UE, tracą z czasem swą siłę atrakcyjną na rzecz par-tykularyzmów. Ponadto analizując narodowo-państwową konstrukcję Eu­ropy można wskazać inne jeszcze tendencje. Mianowicie istnieją narody posiadające od wieków własne państwa —jak Francuzi, Szwedzi czy Duń­czycy, ale też szereg narodów korzystających z państwowej odrębności od niedawna — Słowacy, Mołdawianie czy Litwini. Wśród istniejących od stu­leci narodów nastąpiły procesy przewartościowania nacjonalizmów, tym­czasem wśród nowych narodów środkowoeuropejskich poczucie nacjona­lizmu dopiero zaczęło ujawniać się, gdyż wcześniej nie pozwalały na to ówczesne rygory systemowe. W konsekwencji obserwujemy dziś w Euro­pie Zachodniej liczne przejawy dobrowolnej rezygnacji z tradycyjnie poj­mowanej suwerenności, podczas gdy w naszej części Europy następuje proces demonstracyjnego obnoszenia się pełną suwerennością. W tej sy­tuacji można przypuszczać, że posiadanie własnego państwa będzie nadal ważnym czynnikiem narodotwórczym bądź przynajmniej filarem podtrzy­mującym narodowe odrębności wobec procesów unifikacji i globalizacji.

Dla zainteresowanej społeczności dążenie do posiadania własnego państwa narodowego stanowi szczególną siłę, skłaniającą do podejmowa­nia coraz nowych działań. W 1978 r. wydawało się, że problem Basków został na zawsze rozwiązany, bo ówczesna konstytucja Hiszpanii przyzna-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
I Naród

I la im znaczną autonomię. Jednak po upływie dwudziestu lat Baskowie stali I się sygnatariuszami „deklaracji Barcelońskiej", w której wraz z Kataloń-czykami i Galicjanami domagają się nowych praw. Wszystko to dowodzi, że trudno jest powstrzymać raz wyartykułowane dążenia jakiegoś narodu do niepodległości. Kolejną ilustrację stanowią w tej sprawie nasi południo­wi sąsiedzi — Słowacy. W latach 1989-1991 powróciła idea narodowego państwa Słowaków, wokół której koncentrowały się liczne dyskusje. Dla rozwiązania problemu proponowano półśrodki, na przykład zamiast Cze-I chosłowacji miała być Czecho-Słowacja. Przestrzegano przed negatywny-I mi konsekwencjami rozpadu czechosłowackiej gospodarki, przed słowac­kim nacjonalizmem, przed upadkiem demokracji, przed prześladowaniami mniejszości narodowych. Przestrogi rodzimych i obcych intelektualistów ani autorytetów moralnych nie wpłynęły na decyzję słowackich elit poli­tycznych, nie zmieniły też preferencji słowackiej opinii publicznej — o wiele bardziej liczne były manifestacje na rzecz niepodległej Słowacji niż za utrzymaniem czechosłowackiego państwa.

6. Gospodarka a naród

Czy gospodarka stanowi czynnik narodotwórczy, a jeśli tak, to jak ; należy oceniać jego znaczenie? Także i odpowiedź na powyższe pytanie wymaga wielu wyjaśnień, bo okazuje się, że poszczególne epoki i systemy społeczne w różnym stopniu uwzględniały związki między narodem a go­spodarką. Jeśli zastanowić się nad pierwszymi organizacjami państwowy­mi, nawet przy założeniu, że wiele z nich skupiało wyraźnie wyodrębnioną grupę etniczną stanowiącą naród, to pozostaje sprawą otwartą w jakim stop­niu można tam było wyodrębnić — kompleks majątku, instytucji i praw, stanowiący podstawy narodowej gospodarki. Należy w tym miejscu pod­kreślić, że kwestie gospodarcze niewiele znaczyły w okresie feudalizmu, kiedy to już kształtowały się niektóre państwa współczesnej Europy. Co prawda w podręcznikach historii średniowiecznej występują całe roz­działy poświęcone ówczesnej gospodarce, ale z perspektywy interesują­cych nas tu zagadnień, gospodarka stanowiła jedynie dalsze tlo dla prowa­dzonych wówczas wojen i zabiegów o nowe terytoria lub jedynie o posze­rzenie wpływów.


134

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
Należy w tym miejscu wyjaśnić, dlaczego wtedy i przez wiele na­stępnych wieków gospodarka nie stanowiła czynnika narodotwórczego o konstytutywnym charakterze. Żeby do takiego stanowiska przekonać, muszę przypomnieć, co decydowało o istocie ówczesnej gospodarki: przede wszystkim rolnictwo; ponadto podegrodzia skupiające rzemieślników za­spokajających potrzeby miejscowych panów, później zaś miasta z rozwi­niętą organizacją cechów; także miejscowi i wędrowni kupcy, których dzia­łalność określał szczegółowy system ceł, postojów i targów. Jednak w rze­czywistości o pozycji poszczególnych państw decydowały prowadzone wojny, które dostarczały nowych terytoriów i poddanych, przede wszyst­kim zaś stwarzały okazję do zdobywania łupów. Poziom stanu techniczne­go — tak w rolnictwie, jak i w rzemiośle — przez szereg wieków nie ule­gał istotnym zmianom. Ówczesne stany pracujące wytwarzały co prawda więcej niż potrzebowały na zaspokojenie potrzeb własnych oraz oczeki­wań lokalnych panów i monarchów, ale uzyskiwane nadwyżki nie stanowi­ły siły napędowej dla takiej intensyfikacji wysiłku, żeby gospodarka mogła być postrzegana jako siła kreująca nowe państwa i narody. Ponadto uzy­skanie w ówczesnych realiach szczególnej funkcji przez gospodarkę unie­możliwiały sztywne regulacje prawne, tak w zakresie rolnictwa, jak też działalności rzemieślniczej. W tej sytuacji swoje miejsce wśród narodów poszczególne zbiorowości zdobywały przede wszystkim za sprawą oręża, a działalność gospodarcza nie stanowiła w tamtych wiekach istotnego czyn­nika narodotwórczego.

Nowego spojrzenia na związki między gospodarką i narodem dostar­cza epoka kapitalizmu. Przez wielu badaczy ten właśnie okres postrzega­ny jest jako najbardziej sprzyjający wyodrębnianiu się narodów, gdyż prze­miany o charakterze kapitalistycznym stwarzały szczególną okazję dla kształtowania poczucia samodzielności i odrębności, tak w wymiarze jed­nostkowym, jak też zbiorowym. Należy w tym miejscu podkreślić, że w XIX stuleciu nastąpiło nie znane wcześniej przyspieszenie w rozwoju technicznym, przede wszystkim za sprawą powszechnego stosowania maszyny parowej w wielu dziedzinach przemysłu i transportu oraz w wy­niku skokowego wzrostu produkcji żelaza za sprawą stosowania koksu. Jeśli uwzględnić kilka innych jeszcze faktów, dotyczących życia społecz­nego, to kształtuje się nowy obraz społeczeństw, które coraz bardziej świa­domie i gremialnie podkreślały swoją narodową odrębność. Do takiego stanu przyczyniły się następujące okoliczności: odrzucenie systemowych ram,


0x08 graphic
I Naród 135

I a ściślej — prawnych i instytucjonalnych więzów feudalizmu; podjęcie prób I emancypacji przez jednostki obdarzone wolnością osobistą; powstanie I pierwszych powszechnych systemów scholaryzacji wnoszących obowią-I zek nauki; wprowadzenie zasadniczej służby wojskowej; pojawienie się I prasy codziennej, kształtującej opinię publiczną.

W ten sposób kapitalizm stał się epoką, w ramach której kształtowa-I ły się nowoczesne narody. Jeśli w wiekach wcześniejszych poczucie przy-I należności narodowej stanowiło swoisty przywilej najzamożniejszych, spra­wujących władzę i wykształconych, to w warunkach stworzonych przez wstępujący na arenę dziejów kapitalizm, poczucie świadomości narodowej obejmowało coraz większe grupy ludności i towarzyszyło procesom uoby-watelnienia. O zaistnieniu i miejscu narodowej wspólnoty decydowały te-I raz sukcesy gospodarcze mierzone ilością wyprodukowanych dóbr, odda­nych do użytku szlaków wodnych, drogowych i kolejowych, nowo powsta­łe fabryki, osiedla i miasta. Ten zespół produktów, zasobów i umiejętności był już kojarzony z istnieniem zbiorowego podmiotu, jakim jest naród. Po­lityczni przedstawiciele każdego narodu mieli teraz za zadanie podtrzymy­wać, rozwijać, chronić cłami a w razie potrzeby bronić orężnie podstaw gospodarczych państwa, ale też poszukiwać dla tej gospodarki wsparcia surowcowego i rynków zbytu, także za sprawą zdobyczy kolonialnych. Rywalizacja między przodującymi w rozwoju cywilizacyjnym państwami prowadziła do wojen, a w ich trakcie krystalizowały się ostatecznie naro­dowe identyfikacje ogółu ludności. Procesy te następowały najpierw w Europie, a później na pozostałych kontynentach, o czym zadecydowało ukształtowanie silnych podstaw gospodarczych w społeczeństwach najbar­dziej zaawansowanych pod względem rozwoju.

Podboje kolonialne ludów żyjących na innych kontynentach i nastę­pujący w ślad za nimi wyzysk ekonomiczny oraz eksploatacja zasobów na­turalnych wyzwoliły z czasem ruchy narodowo-wyzwoleńcze na wielką skalę. W taki to sposób ludy żyjące w systemach plemiennych, bliskich często wstępnej fazie feudalizmu, wstąpiły od razu na drogę kapitalistycz­nego rozwoju ze wszystkimi jego patologicznymi formami. Upośledzenie rasowe i etniczne potęgował wyzysk ekonomiczny, co wzmogło poczucie własnej odrębnej tożsamości i torowało drogę dla działań na rzecz suwe­renności. Przeto podbój i wyzysk wyzwoliły ruchy niepodległościowe, któ­rych celem było stworzenie narodowych państw. Dlatego w realiach XX


136

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
wieku, w zdecydowanie większym stopniu niż w poprzednich stuleciach, czynnik ekonomiczny wyzwalał dążenia narodotwórcze, zgłaszane począt­kowo przez miejscowe elity, później zaś przejmowane przez ogół ludności.

Należy jeszcze zastanowić się nad znaczeniem czynnika ekonomicz­nego dla procesów narodotwórczych w okresie ostatniego półwiecza. Jeśli przyjrzeć się stosunkom panującym w Stanach Zjednoczonych, Europie Zachodniej, ale też w ramach Europy Środkowo-Wschodniej, to mimo wszystkich systemowych, historycznych i geograficznych różnic, ujawniają się pewne prawidłowości. W USA szybko rozwijająca się gospodarka i to­warzysząca temu wysoka konsumpcja stanowiły szczególne metadobro, które osłabiało etniczne, rasowe i religijne różnice. Społeczeństwo amery­kańskie, z perspektywy historycznej złożone prawie wyłącznie z przyby­szów, swoje tradycyjne odrębności wynikające z różnego pochodzenia pie­lęgnowało w minimalnym stopniu, przede wszystkim jednak w zakresie szeroko rozumianej kultury. Odrębności te natomiast w żaden sposób nie przeszkadzały zdobywaniu i pomnażaniu dóbr, co najwyżej powodowały, że przybysze z Chin, krajów słowiańskich czy anglosaskich specjalizowali się w pewnych dziedzinach gospodarki i typach karier. W rzeczywistości jed­nak wszyscy oni byli sobie konieczni dla sprawnego funkcjonowania potę­gi ekonomicznej Stanów Zjednoczonych, której niezawodność pobudzała oczekiwania na zaspokojenie potrzeb własnych. W tej sposób zasady wol­nego rynku i otwartych szans przesuwały na dalszy plan dawne osobliwo­ści etniczne, a stopniowa realizacja oczekiwań ekonomicznych sprzyjała kształtowaniu się nowego narodu amerykańskiego.

Podobne, choć na mniejszą skalę procesy można zaobserwować wśród krajów zachodniej Europy, skupionych wokół wspólnego rynku, określanego przez wiele lat mianem Europejskiej Wspólnoty Gospodar­czej. Dawne antagonizmy między państwami narodowymi, spotęgowane w wielu przypadkach ich przeciwnym zaangażowaniem w II wojnie świa­towej, zanikły stopniowo w wyniku wspólnej polityki gospodarczej. Kiedy okazało się, że za sprawą działań ekonomicznych można zapewnić niezna­ny gdzie indziej poziom życia i świadczeń socjalnych, to dawne antagoni­zmy narodowe ustąpiły miejsca dążeniom do zacieśnienia współpracy, któ­re dodatkowo było wzmacniane szeregiem działań o charakterze ideolo­gicznym. Dzisiaj dla narodów Europy Zachodniej o wiele ważniejsze niż eksponowanie narodowej flagi, narodowych mitów czy narodowego hym-


0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
0x08 graphic
I Naród

nu — jest osiąganie sukcesów gospodarczych, korzystanie ze sprawnej administracji, swobód podróżowania i nowoczesnych systemów łączności. Dlatego łatwo i tu dostrzec prawidłowość, że czynnik ekonomiczny osła­bia dawne odrębności i partykularyzmy etniczne na korzyść wysokiej pro­duktywności, konsumpcji i demokracji.

Jeszcze inaczej można oceniać oddziaływanie czynnika ekonomicz­nego na sytuację narodów w ramach Europy Środkowo-Wschodniej przed 1989 rokiem. Wtedy to większość państw tego regionu była włączona w struktury Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG) z siedzibą w Moskwie. W oficjalnych dokumentach wszyscy zbiorowi uczestnicy tej współpracy odnosili korzyści służąc rozwojowi w ramach socjalistycznej wspólnoty narodów. Tym niemniej odgórnie stanowione zapisy wzajem­nych zobowiązań i swoiście obligatoryjna przynależność do wspólnoty unie­możliwiały uzyskanie społecznego przyzwolenia dla podejmowanych przed­sięwzięć. Póki trwała RWPG oficjalnie mówiono jedynie o sukcesach i wzajemnych korzyściach, które umożliwiły socjalistyczną industrializa­cję i realizację interesów zbiorowych sygnatariuszy. W rzeczywistości jed­nak przedstawiciele poszczególnych narodów nieoficjalnie zgłaszali sze­reg zastrzeżeń i roszczeń. Każda ze stron uważała, że jest krzywdzona i sponsoruje całe przedsięwzięcie, jakim była RWPG. Po prostu — tak Rosjanie, jak też Polacy, Węgrzy i inni uważali, że to ich wkład w całe przed­sięwzięcie jest nieproporcjonalny do uzyskiwanych korzyści. Dlatego roz­luźnienie więzów polityczno-militarnych pod koniec lat osiemdziesiątych spowodowało szybki rozpad rzekomej wspólnoty, artykulację uprzedzeń wywołanych domniemanym wyzyskiem, a w konsekwencji wzrost nastro­jów nacjonalistycznych. Procesy te okazały się być charakterystyczne nie tylko dla relacji między centrum a zewnętrznymi satelitami, ale też w ra­mach samego Związku Radzieckiego. Okazało się bowiem, że już wcze­śniej swoje zastrzeżenia w sprawie narodowego upośledzenia zgłaszali Kazachowie, przykładem czego były protesty tamtejszych elit w latach sie­demdziesiątych, ale też niepokoje społeczne w Ałma-Acie, których ofiara­mi w grudniu 1986 roku padło dziesiątki demonstrantów. Także przyczyną krwawego rozpadu Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii były kwestie ekonomiczne, jak choćby dysproporcje między wkładem a udzia­łem poszczególnych jej narodów we wspólnym budżecie. Dość w tym miej­scu wspomnieć, że w 1989 roku dochód narodowy na jednego mieszkańca był w Słowenii kilkadziesiąt razy wyższy niż w Kosowie czy Macedonii.


138

Naród


0x08 graphic
0x08 graphic
O znaczeniu czynnika ekonomicznego w dążeniu do stworzenia wła­snego państwa narodowego świadczy też przykład Quebecu. W tej francu­skojęzycznej prowincji Kanady w 1995 r. miało miejsce drugie już referen­dum w sprawie niepodległości, przegrane tym razem jedynie różnicą 50 tysięcy głosów. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych Quebec znacz­nie poprawił swoje wskaźniki gospodarcze i kraj ten nie ma już deficytu budżetowego. Kanada składa się z 12 prowincji, a czwarta część wpływów do kanadyjskiego budżetu federalnego pochodzi właśnie z Quebecu. Dla­tego też elity tej prowincji z coraz większym przekonaniem podnoszą spra­wę niezależności Quebecu. Zdaniem zwolenników niepodległości dobrze rozwinięte stosunki gospodarcze ze Stanami Zjednoczonymi mogą stano­wić istotny czynnik stabilizujący ekonomiczne podstawy nowego państwa. Także i w tym przypadku odłączeniu się Quebecu od Kanady sprzyja języ­kowa odmienność mieszkańców prowincji, wśród których dominują osoby francuskojęzyczne.

O tym, że współcześnie coraz większego znaczenia w roli czynnika narodotwórczego nabiera gospodarka, najlepiej świadczy też przypadek Belgii. Bogatsza Flandria łoży więcej do wspólnego budżetu niż dotknięta kryzysem Walonia. Dlatego wielu narodowo zorientowanych Flamandów zgłasza postulat własnego państwa. Dzięki dobrej sytuacji gospodarczej Flandria, jako suwerenne państwo, mogłaby podjąć rywalizację z najza-możniejszymi krajami Unii Europejskiej, gdy tymczasem francuskojęzyczna Walonia byłaby jednym z biedniejszych państw Zachodniej Europy, chyba że Walonowie podjęliby decyzję o aliansie z Francją. Jednak takie rozwią­zanie eliminuje Belgów z rodziny narodów. Podkreślić tu jeszcze należy, że sygnalizowany rozpad Belgii i odejście Belgów do historii wspierają po­działy językowe, bowiem każda z wymienionych grup posiada odrębny ję­zyk, gdy tymczasem język belgijski nie istnieje.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Narod Z. Kurcz str. 111 - 115, Makrostruktury
seligman 3, do str 116
Gorlach, Niezgoda, Seręga Władza, naród, tożsamość str 45 119
Drat Ruszczak, Drążkowska Zielińska podręcznik pomagania str 93 138
chlewiński,Kurcz;str 7 43
2010 01 02, str 138 141
Makrostruktury naród,?chy państwa,?finicja państwa i wiele więcej!
Seligman O inteligencji prawie wszystko str 86 116
Seligman O inteligencji prawie wszystko str 63 78, 86 116
Babiński Metodologiczne problemy badań etnicznych str 57 116
Bógdał Brzezińska A , Gawrycki M Cyberterroryzm i problemy bezpieczeństwa informacyjnego we współcz
szacka wprowadzenie do socjologii str 93 116, 237 272 (rozdz 4 i 11)(1)
Stemplewska Żakowicz Wywiad psychologiczny 1 str 69 80, 90 116
Strelau Jan Psychologia tom2 str 98 116
Slany, Kowalska, Śmietana homoseksualizm perspektywa interdyscyplinarna str 85 98, 138 142, 265 280
Mathews Gordon Supermarket kultury str 40 53, 116 175

więcej podobnych podstron