74.Rzewuski, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM


Henryk Rzewuski „Pamiątki Soplicy” Proza 430stron

Właściwie Pamiątki JPana Seweryna Soplicy, cześnika parnawskiego - zbiór gawęd szlacheckich wydanych w latach 1839-1841 w Paryżu, a pięć kolejnych - w 1844-1845 w Wilnie

Za życia Rzewuskiego Pamiątki ukazywały się kilkakrotni. Najważniejsze edycje to:

Wszystkie one różnią się od siebie zarówno tekstem, układem poszczególnych opowiadań, jak i ilością (wileńskie wydanie ma nawet inny tytuł).

Układ opowiadań:

Układ opowiadań i ich ilość w każdym wydaniu są inne. Wydanie paryskie zawiera 20 opowiadań. W edycji wileńskiej mamy 24 opowiadania umieszczone w innym porządku niż miało to miejsce w edycji paryskiej. Edycja lwowska natomiast łączy opowiadania z obu wyżej wymienionych wydań, tak, że jest ich 25, plus umieszczony Dodatek
z rękopisu.

Świat szlachecki w Pamiątkach:

Doskonała znajomość epoki pozwala Rzewuskiemu na wprowadzenie do utworu całego tłumu sylwetek szlachty. Poznajemy zarówno jednostkę, jak i jej stosunek do ogółu i na odwrót; jesteśmy świadkami życia prywatnego, towarzyskiego, społecznego i narodowego ówczesnej szlachty, poznajemy jej obyczaje, poglądy, wiarę i etykę. Atmosfera społeczeństwa stale obecna jest w utworze i nadaje mu zasadniczy ton charakterystyczny. Jednostka nie działa, jako oderwane indywiduum, lecz czynami swymi albo popiera poglądy środowiska, albo się od nich odchyla, zaznaczając zawsze podłoże, z którego wynika. Szlachta na swe obyczaje nie patrzy jak na konwenanse tylko: każdy uznany powszechnie rys obyczajowy jest dla niej najlepszym społecznie i najzupełniej normalnym; toteż wszelka zmiana musi być odrzucona jako szkodliwa i zła. Konserwatyzm jest więc cechą podstawową szlachty i tkwi głęboko w duszach większości: jednostka postępuje tak jak wszyscy, w zupełnym poczuciu słuszności woli ogółu. Szlachcic Rzewuskiego jest typem wybitnie społecznym, i dzięki tym społecznym instynktom ma kult prawa i obyczaju, których nigdy nie poddaje krytyce. Konstrukcja wewnętrzna społeczeństwa jest wprost wzorowa.

Narratorem gawęd jest fikcyjny bohater Seweryn Soplica, cześnik parnawski, opowiadający o osobach lub zdarzeniach z czasów Konfederacji barskiej i panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Soplica jest typowym przedstawicielem swojego środowiska, kieruje się typowym dla szlachty etosem, światopoglądem i poczuciem honoru. Te wartości są w gawędach rozumiane jako gwaranty ładu świata, który zagrożony może być jedynie przez to, co zagraniczne i obce.

Język utworu stylizowany jest na mowę potoczną, zawiera ponadto elementy charakterystyczne dla konwencjonalnej retoryki oraz makaronizmy[1]. Zdania są rozbudowane, w toku opowiadania pojawiają się liczne dygresje oraz dążenie do jak najdokładniejszego zapoznania odbiorcy z omawianymi sytuacjami i postaciami.

Bohater główny:

Seweryn Soplica - pan cześnik zawsze myśli, czuje i postępuje tak, jak większość szlachty, nigdy nie wpada
w najmniejszy konflikt ze społeczeństwem; wyrósł całkowicie z jego atmosfery i wszystko mu zawdzięcza: wychowanie, stanowisko, majątek, żonę, oraz swój całkowity pogląd na świat. Zgoda ze społeczeństwem rodzi pewne zadowolenie duchowe, optymizm i spokój wewnętrzny. Soplica, jeśli „zasługuje się” komu, wie, że nie ominie go nagroda; nigdy też myśl własnego zysku nie opuszcza pana Cześnika. Swe postępowanie normuje zawsze wyczuciem taktu społecznego, umiejętnością współżycia z ludźmi oraz własnym interesem; gdy potrzeba, umie być odważny
a nawet brawurowy; nigdy nie daje się unieść swojemu temperamentowi. Soplica to człowiek ograniczony umysłowo i uczuciowo: posiadając zdrowy sąd o rzeczach konkretnych, leżących w sferze jego bezpośredniego zainteresowania, cały szereg przekonań ogólnej natury przyjmuje na wiarę z tradycji i postępowania środowiska.

Inne postacie szlachty:

Oprócz Soplicy Rzewuski stworzył cały szereg sylwetek szlacheckich: jedne z nich różnią się tym od pana cześnika, że tylko w pełniejszy lub szlachetniejszy sposób spełniają ideały ówczesnego środowiska (Rejtan, Wojniłowicz, Korsak); inne, w przeciwieństwie do bohatera głównego, będą się od ogółu w specjalny sposób wyróżniać, lub wpadać
w konflikt z otoczeniem. A więc Dzierżanowski - żołnierz-rzemieślik, człowiek o małej wartości moralnej, okrutny
i odważny; Rys - gwałtowna, ambitna i śmiała natura zdobywcza, Borowski - człowiek niesłychanie wesoły
i towarzyski, choć gwałtowny i uparty, Wołodkowicz - brawurowy i pewny siebie awanturnik, pieniacz Kurdwanowski itp. Charakterystyczne cechy tych postacie opierają się na silnie rozwiniętym w pewnym kierunku temperamencie, którego był pozbawiony Soplica: zamiast przewagi refleksji i opanowania, widzimy u nich impulsywne i śmiałe oddanie się ponoszącemu temperamentowi.

Magnaci:

W konstrukcji społecznej Pamiątek rola magnatów jest bardzo ważna. Szlachta dzięki magnatom, uzyskiwała dobrobyt materialny, ale natomiast wyzbywała się samodzielności politycznej, a nawet swobody przekonań. Magnaci dzięki swej pozycji społecznej stawali się „głową szlachty”, kierując jej poczynaniami i organizując stronę politycznego życia. Ich poziom umysłowy podobnie jak u szlachty stoi bardzo nisko. Radziwiłł, bożyszcze tłumów szlacheckich, to pierwotna, rubaszna i nieopanowana natura, jednostka ograniczona umysłowo; jego wiara - to zabobon i praktyki, jego poglądy - to ciasnota zaścianku, jego polem popisu - polowanie na niedźwiedzie, pijatyka, hulanki i zajazdy.

Technika „Pamiątek”:

Pamiątki Soplicy należą do typu historycznych szkiców obyczajowych, których cechą charakterystyczną jest szereg scen z życia pewnego środowiska. W artyzmie Rzewuskiego widać jedno: jak nikt przed nim, a mało kto po nim, dba on o zachowanie typu narratora: obdarza go cechami typowymi dla środowiska, tak, że Soplica jest jego najlepszym wyrazem, następnie wprowadza specjalną psychikę opowiadacza i wreszcie charakter opowiadań, ich poziom całkowicie dostosowuje do poziomu umysłowego Soplicy.

Kompozycja opowiadań:

Polega na bezpretensjonalnym, zgodnie z charakterem opowiadań, rejestrowaniu ciekawych stron z życia szlachty. Treścią każdego urywka jest przeważnie charakterystyka jakiejś postaci. Jako formę opowiadania obiera Rzewuski przy charakterystyce postaci krótki życiorys, w którym nagromadza stopniowo szereg znamiennych cech danego osobnika, lub omawia jego główny rys psychiczny za pomocą odpowiednich wypadków z życia, służących jako przykłady. Charakteryzując środowisko, używa podobnej metody: szereguje kolejno następujące po sobie sceny; są to jak gdyby drobne kroniki. Narrator kreśli szereg scen opisowych według kolejnego ich następstwa w czasie
i miejscu. Życiorys opiera się również na opisie charakteru, lecz poszczególne wypadki zawierają w sobie zwykle jakieś zawikłanie, jakiś konflikt dramatyczny: zewnętrzne wypadki wywołują silną reakcję psychiczną jednostki.
W niektórych opowiadaniach konflikt rozwija się na przestrzeni całego fragmentu: życiorys jako główna cech znika
i dany charakter ukazuje się na tle akcji; opowiadanie traci swa luźną budowę, która dotychczas składała się
z oddzielnych całostek i samo staje się jedną całością. Trzy więc rodzaje: życiorys, kronika i dramatyczna anegdota, stanowią podstawę techniki kompozycyjnej Pamiątek Soplicy.

Styl Pamiątek:

Soplica opisuje zdarzenia przeszłe, które w chwili, gdy kreśli Pamiątki, nie owładają nim tak bezpośrednio jak niegdyś; zachowuje więc w całości tok zrównoważonego opowiadania. O wszystkim, co jest przedmiotem jego relacji, ma ustalony sąd, wszystko zna dokładnie, widział niejednokrotnie. Stan Soplicy odbija się w budowie zdań, które są zazwyczaj pełne, rozwinięte, choć nie specjalnie skomplikowane. Spokojny, równy, gawędziarski tok opowiadania jest od czasu do czasu przerywany dla podkreślenia ważności momentu, oraz silnych wzruszeń narratora. Wówczas zamiast zdań rozwiniętych zjawiają się zdania krótki, proste, ściągnięte, wykrzyknikowe itp. W jednym tylko wypadku Soplica stale odstępuje od swojej metody: w obfitości używa określeń i dopowiedzeń, gdy oznacza ród, stanowisko, lub majątek swych postaci; nigdy nie pominie uczczenia każdej osoby pełnym, należnym jej tytułem. Nie zmienia to jednak zasadniczo charakteru języka.

Humor Pamiątek:

Rzewuski ma świetne poczucie wartości estetycznej świata, który opisuje. Przedstawia życie szlachty polskiej dla niego samego, dla jego swoistej odrębności, posiadającej specjalny urok i piękno, odczuwa radość kreśląc charakterystyczne rysy przeszłości. Teraźniejszość nie obchodzi go zbytnio. Humor Pamiątek jest zupełnie swoistego rodzaju; stoi między zdecydowaną ironią i zdecydowanym serdecznym wzruszeniem. Ponieważ nie przechyla się wyraźnie na żadną ze stron, zachowując wszakże obie, nabiera ogromnej subtelności wyrazu. Pozornie humorystyki nie ma zupełnie: ton opowiadania jest jak najpoważniejszy, dopiero przy dokładnym wniknięciu w treść zaczynamy ją odczuwać. Humorystyczny ton utworu ujawnia się najlepiej w zabarwieniu charakterystyki głównego bohatera. Jest to widoczne przede wszystkim w języku. Poza tym Rzewuski podkreśla w całym utworze naiwność człowieka, jednostronnie patrzącego na świat i otaczające go objawy życia.

Pamiątki jako gawęda szlachecka:

Pamiątki Soplicy należą do rodzaju szkiców obyczajowych. Jest on ujęty w formę wybitnie narodową i oryginalną,
w formę gawędy szlacheckiej. Zasadnicze cechy tego rodzaju literackiego to:

- środowisko szlacheckie

- postać narratora, który jest zarazem typowym przedstawicielem ogółu

- specjalna technika prymitywnego opowiadania, uwzględniająca przede wszystkim psychikę narratora

- obiektywizm autora, który ukrywa się całkowicie za główną postacią

Gawęda zawiera w sobie dwa zasadnicze walory estetyczne:

0x01 graphic

motto: Polonus sum, Poloni nihil a me alienum puto

I Kazanie konfederackie

- było to roku 1769, msza w Kościele ojców bernardynów w Kalwarii,

- solenizant - książę Radziwiłł (wojewoda wileński),

- po mszy św. ksiądz Marek zaintonował „Te Deum laudamus”, śpiew,

- kazanie ks. Marka - gorzkie słowa pod adresem szlachty, chce by się kochali, widzi upadek ojczyzny, krytykuje możnych (m.in. bójki szlacheckie),

- 2 kazanie - pokazuje marne postawy quasi-patriotów,

- impreza przy kielichu u Radziwiłła na chacie (wraz z księdzem, który cieszy się dużym szacunkiem zebranych).

II Pan Dzierżanowski

- konfederata barski, pułkownik,

- sprawny (choć nieuk); jednak katolik (zarzucano mu herezje),

- miano go za nałogowego kartownika,

- zabiegał o względy mieszczanki krakowskiej (ale ojciec nie dał zgody),

- Seweryn Soplica uratował mu życie, dlatego ów go polubił.

III Pan Bielecki

- dawniej było lepiej, niż teraz (teraz to Bóg załamuje tylko ręce...),

- niemłody konfederata, możny szlachcic, pobożny, światły (rozmawiał po francusku z samym generałem),

- był dworzaninem u króla Augusta II - pomagał królowi zdobyć serce żony pewnego wojewody,

- Bielecki był posłańcem królewskim - przyłapany przez męża obrywa bardzo znacznie...,

- Bieleckim odtąd pogardzają,

- król daje mu ziemię i mianuje sędzią grodzkim, na początku mu się dobrze powodzi, ale zła słąwa przychodzi za nim (ludzie już go przestają poważać, kiedy poznają jego historię),

- Bielecki chce ruszyć z pielgrzymką do ziemi świętej, by przebłagać Boga, by zdjął z niego sromotę, ale... wybucha wtedy konfederacja,

- Bielecki ślubuje 3 razy osobiście znaleźć się w boju i dać pieniądze na walkę (wykazuje się sporym bohaterstwem w walkach),

- ranny wraca do domu (ale szczęśliwy, bo odkupiony),

- Bielecki wybrany podkomorzym (umiera w chwale).

Pamiątki Soplicy to zbiór 25 opowiadań połączonych osobą sędziwego narratora, Seweryna Soplicy, gawędzącego o ludziach, wydarzeniach i obyczajach, z którymi zetknął się w czasie swojego długiego życia. Ich cechą wspólną jest brak logicznego ciągu chronologicznego. Pomieszanie chronologii dostrzegali wszyscy interpretatorzy utworu, krytyczne wydania wyposażone są w szczegółowe przypisy, prostujące oczywiste błędy historyczne. Geneza utworu nie jest zupełnie jasna, powstał, według poświadczonej legendy, niemal przypadkiem, i to z nie byle jakiej inspiracji samego A. Mickiewicza; próbowano nawet przypisywać Pamiątkom… niejaki wpływ na genezę soplicowskiego dworu w Panu Tadeuszu. Tytułowy, snujący wielowątkowe opowieści Seweryn Soplica nie jest bohaterem, jest tylko narratorem i komentatorem wydarzeń, jego zaś osobisty w nich udział stanowi zaledwie pretekst do przywołania ich obrazu.

Życiowa droga cześnika Soplicy typowa była dla drobnoszlacheckich klientów wielkopańskiego dworu. Osierocony w piątym roku życia przez ojca, zaściankowego szlachcica powiatu nowogródzkiego, niechętnie widziany przez ojczyma, przygarnięty został przez wujaszka, woźnego sądowego w Nowogródku. W jezuickiej szkole opanował biegłą znajomość Alwara - podstawowego podręcznika łaciny, dzięki zaś wujowi elementarną umiejętność pisania pozwów sądowych. Popisowa łacińska mowa przyniosła mu sympatię Bogusława Ogińskiego, wojewody witebskiego. Przyjął on Soplicę na swój dwór i z tą chwilą rozpoczęła się kariera dworzanina, zgodnie z zasadą: „trzymając się wielkiej klamki miałem plecy za sobą”. W myśl tej maksymy występuje Soplica z szablą w ręku w obronie honoru marszałka dworu, za co zarobił „na twarzy pamiątkę” i otrzymany od magnata „pas słucki lity, którego i senator nie powstydziłby się nosić”. W ten sposób powoli buduje się szlachecka fortuna - z pobieranej płacy w wysokości 300 tynfów na rok oraz licznych podarunków, otrzymanych za różnorodne zasługi, nierzadko związane z narażeniem własnej skóry: od konia, sprezentowanego za znalezienie zgubionych okularów, aż do wypuszczonej w dzierżawę na szczególnie korzystnych warunkach wioski Doktorowicze, w zamian za odsiedzenie „czterech niedziel wieży” jako kary za awanturę w obronie czci księcia Radziwiłła.

Po upadku konfederacji barskiej i śmierci pierwszego protektora Soplica rozpoczyna działalność w palestrze. Jako zdolnego i elastycznego dependenta zaangażował go kolei książę Radziwiłł do obrony własnych interesów. Gdzieś po drodze Soplica ożenił się z panną Magdaleną Bohuszewiczówną, ubogą krewną pani Rejtanowej, podkomorzyny nowogródzkiej. Wydarzenie to miało miejsce, gdy Soplicy „piąty krzyżyk wschodził”, głównym zaś powodem była potrzeba pozyskania dobrej gospodyni dla posiadanych dóbr.

Szczególna nobilitacja bohatera nastąpiła w czasie wizyty w Nieświeżu przybyłego na sejm grodzieński króla Stanisława Augusta, z którego to rąk otrzymał Seweryn Soplica godność cześnika parnawskiego.

Soplica kocha swój kraj, jest gorącym patriotą, obcy jest mu jednak luksus myślenia - w skomplikowanej rzeczywistości drugiej połowy XVIII wieku znacznie łatwiej sięgnąć po szablę niż szukać uzasadnienia dla opowiedzenia się po jednej lub po drugiej stronie. Ideowym wzorcem są dla Soplicy: wojewoda Ogiński, książę Radziwiłł, głównym zaś wrogiem „Familia” Czartoryskich, osadzony przez nią na tronie „Ciołek” i sprowadzone w tym celu wojska rosyjskie. Sądzić jednak wolno, że gdyby losy rzuciły Soplicę na dwór Czartoryskich, z równym przekonaniem stanąłby po ich stronie.

W imię swoich poglądów Soplica uczestniczy w konfederacji barskiej (Soplica poświęca 9 opowiadań,
w pozostałych znajdujemy różne o niej wzmianki, jak sposób datowania czasu akcji - przed i po konfederacji), wcześniej w czasie bezkrólewia 1763/64 jako dworzanin Ogińskiego angażuje się w zabiegi litewskich magnatów przeciw osadzeniu na tronie Stanisława Augusta i dzielnie staje w bitwie pod Słonimiem.

Ksiądz Marek Jandołowicz, przełożony barskiego klasztoru karmelitów, cieszył się sławą natchnionego kaznodziei i cudotwórcy. Seweryn Soplica jest bezkrytycznym wielbicielem „proroka”, jako realistyczny obserwator dostrzega jednak nie tyle mistyka, jakim go chcieli widzieć romantycy, ale rubasznego księżula, umiejącego nie tylko porywać natchnieniem, ale i zdrowo rugnąć z ambony. Najgłośniejszym zaś z cudów księdza to przywołanie na wzór proroka Samuela piorunów potwierdzających prawdziwość Markowych przepowiedni. Soplica odrzuca próby racjonalnego tłumaczenia, sam cud przedstawia w aurze wielkopańskiej uczty i staropolskiego pijaństwa. Gdy
w czasie przyjęcia starszyzny konfederackiej przez kasztelana Stanisława Ankwicza spełniano liczne zdrowia
z towarzyszeniem salw wiwatówek, ks. Marek wznosi toast za zdrowie Przenajświętszej Trójcy, po którym z małej chmurki „raz po raz siedem razy piorun uderzył”, przerażonych zaś cudem świadków uspokaja jego sprawca: „Nie bójcie się, dzieci! Pan Bóg błogosławi zabawom naszym”. Nie całkiem da się stwierdzić czy cud ten ma stanowić istotnie proroctwo powodzenia konfederacji, czy też raczej aprobatę dla gęsto wznoszonych toastów.

W kręgu barskiej legendy pozostawał także Józef Sawa-Caliński, jeden z najdzielniejszych dowódców partyzanckich działań w latach 1769-1771. Poświęcone mu opowiadanie rozbija się na dwie części - opis szybkiej kariery prostego Kozaka, jego bohaterskiej śmierci poprzedzony jest obszerną ekspozycją, stanowiącą wykład społecznych poglądów pana Seweryna Soplicy.

Drugim ludowym herosem Pamiątek jest Pawlik, postać zapewne fikcyjna. Był to rozbójnik, który wraz
z trzydziestką swoich ludzi postanawia przyłączyć się do konfederacji, co ma mu zapewnić dostęp do stanu szlacheckiego. Tego zaszczytu nie pozwoliła mu dostąpić śmierć w czasie przeprawy przez Zbrucz. Ta, powstała wyraźnie pod wpływem romantycznej literatury, postać szlachetnego rozbójnika, nie tylko w niczym nie podważa, ale i potwierdza zasadę doskonałości stanu szlacheckiego.

Konfederacja barska jest w Pamiątkach Soplicy centralnym wydarzeniem historycznym, udział w niej - główną legitymacją patriotyzmu bohatera. Relacja o niej nie ma jednak nic wspólnego z historycznym przebiegiem ruchu. Akces Soplicy do konfederacji nie jest wynikiem świadomego wyboru, orientacji w skomplikowanej sytuacji politycznej, lecz służby u Ogińskiego. Polityczne przekonania Soplica wyraża charakteryzując zarazem genezę konfederacji barskiej:

„Za królów Sasów był bezrząd, ale była swoboda, było złe i dobre, a co więcej, za nimi był naród; a za Piastem były obce forsy [naciski]. Przyzwoiciej było szlachcicowi i panu ze swoimi błądzić jak mieć słuszność przy pomocy zagranicznego żołnierza. Otóż więc, kiedy Moskwa najechała Warszawę, aby pana podstolego litewskiego na tron wynieść, prawie wszyscy panowie, temu nieradzi, ukartowali, aby po całym narodzie konfederację podnieść
i przyjść do tego, aby nikt obcy już u nas nie gospodarował.”

(Pan Ogiński)

Wszystko jest więc jasne - przyczyną złego jest narzucony przez Moskwę król, wystarczy wprowadzić na tron kolejnego Sasa, by wszystko wróciło do dawnego ładu i porządku - czyli złotej wolności szlacheckiej. Dopiero
w ostatnich, krajowych opowiadaniach poglądy pana Soplicy ewoluują w kierunku ugody ze znienawidzonym królem - „Ciołkiem”:

„Całkowitą młodość przepędziłem w otwartych bojach z królem Stanisławem lub w domach jemu nieżyczliwych, a jednak wszystko po bożemu rozebrawszy, potępiać go nie śmiem, ani jemu przypisuję niezasłużonej winy”

(Stanisław Rzewuski)

Z nich też dowiadujemy się o życzliwości nowogródczan dla Konstytucji 3 maja i niektórych jej reform.

W hierarchii wartości Seweryna Soplicy religia katolicka zajmuje miejsce szczególnie wysokie. Stanowi ona swoiste przymierze z Bogiem i Najświętszą Panną, która jest

„[…] królową polską i wielką księżną litewską i naszym zaborem równie jak my jest ukrzywdzoną, i kiedyś odda za swoje, bylebyśmy się do niej tulili, bo ona, co zechce, u Syna swojego otrzyma.”

Stosunek Soplicy do Boga jest bezpośredni i familiarny, idzie jednak w parze z powierzchownością
i prymitywizmem. Podziwia on religijną gorliwość starosty kaniowskiego, który „sto rózeg kazał dać jednemu ze swoich paziów za to, że ziewnął podczas jednej antyfony”, skutecznie też działają batogi na prawosławnych popów - gwarancją zbawienia dla Wołodkowicza jest nawrócenie do unii trzech popów, „a czwarty, uparty, pod batogami umarł”. Religijność i wiara nie przeszkadzają w popełnianiu różnych grzechów - od drobnych oszustw do ciężkich przestępstw. Nie stanowią one przeszkody do zbawienia, byle tylko w odpowiednim momencie je odpokutować. Pokuta może być różna - można wstąpić do klasztoru, a jeszcze lepiej klasztor ufundować, jak pan Ciechanowski wraz z sześcioma synami. Pokuta bywa też z góry wkalkulowana w grzeszne plany - książę Radziwiłł planując zemstę za rozstrzelanie Wołodkiewicza zamierza zabić biskupa i odpokutować winę pielgrzymką do Ziemi Świętej. Tak to wszechobecna pokuta zapewnia znaczna elastyczność praw Boskich, jeśli stoją one w poprzek ziemskich interesów.

Cywilne życie Seweryna Soplicy upływa w różnych instytucjach sądownictwa, w których dzielnie broni interesów swoich mocodawców. Choć podstawy prawniczej edukacji nabył w czasach wczesnej młodości, dalsza jego kariera związana jest z magnackim dworem, w którego interesach występuje przed sądami wszystkich niemal instancji. Wodzi więc nas pan Soplica po zakamarkach sądów ziemskich, grodzkich, kapturowych i trybunalskich, wprowadza w świat adwokackich konfederacji, eksdywizji i egzekucji. Skomplikowana procedura prawna sprzyjała coraz bardziej rozpowszechniającemu się pieniactwu, ciągnącym się i przeciąganym w nieskończoność w myśl formuły exspecta cadaver (czekaj na trupa, czyli na śmierć strony przeciwnej) procesom, zrywaniu rozpraw za pomocą terminu non sunt (rzekomej nieobecności stron) i licznych wybiegów prawnych, a bywało że i bezprawnych, stosowanych drogą przekupstwa lub wręcz zbrojnych interwencji. Soplica za nic ma znakomitych prawników, kształconych na wileńskim uniwersytecie:

„Panie Boże, odpuść profesorom wileńskim, co ich uczą! Użyj którego z nich do interesu, to jak zacznie rozprawiać, nie tylko że całą historią polską przebiegnie, ale ledwo nie potopowych czasów sięga w tłomaczeniu prawa; a kiedy napisze, to jeszcze trzeba drugiego jurysty sprowadzić, aby wytłumaczył czego on chce.”

(Palestra staropolska)

Praktyka sądowa Soplicy stanowi niewyczerpane źródło anegdot i śmiesznych, i strasznych. Konflikt pana Leona Borowskiego z Bonifacym Sołohubem o upolowanie psa zamiast zająca dla wygrania zakładu, początkowo został rozstrzygnięty przez księcia drogą sądu polubownego, którego wyroki nie podlegały apelacji. Pan Borowski usiłował obalić wyrok, zwracając się do wszystkich możliwych instancji aż po najwyższą Radę Nieustającą, która skargę oddaliła. Groteskowość przedmiotu sporu, ostateczne zawarcie zgody przy kielichu przez obu antagonistów wyjaskrawia bezsens nieustannych procesów, stanowiących szczególną rozrywkę i okazję do towarzyskich spotkań. Rzeczywisty proces Leona Borowskiego z Radziwiłłem w sprawach majątkowych nabrał w opowieści o psie i zającu charakteru parodystycznego, ukazując przy tym bezsilność szlachcica wobec magnata nawet w tak drobnej
i śmiesznej sprawie. Wytrwałość zaś pana Leona w docieraniu do najwyższych instancji dla rozstrzygnięcia „czy pies to zwierz” ujawnia charakterystyczną cechę pieniactwa, dla którego bardziej liczy się wygranie sprawy
i podejmowane w tym celu zabiegi niż rzeczywista wartość coraz mniej już liczącego się przedmiotu sporu.

Zupełnie inny wymiar ma opowiadanie Trybunał lubelski, w którym, jako najwyższej instancji koronnej, nie było już miejsca na błazeńskie anegdoty i wymachiwanie szabelką. Soplica jest tu zauroczony powagą sądu. Nie był jednak i ten wspaniały trybunał wolny od nieuczciwych machinacji. Przytoczona legenda o odwróconym krucyfiksie, który nie chciał patrzeć, jak diabli wydali wyrok dla biednej wdowy sprawiedliwszy niż ferowany przez przekupionych sędziów, z wyjątkową jaskrawością ujawnia chciwość i podporządkowanie sędziów woli magnatów. Nie dość na tym - w drugiej części opowiadania wprowadza Soplica podobną sprawę generała Kajetana Kurdwanowskiego, targowiczanina i zausznika Franciszka Ksawerego Branickiego, który przy pomocy sfałszowanych dokumentów zamierzał wyłudzić majątek od ubogiej wdowy Glinkowej. Proroczy sen, ostrzeżenie w postaci śmierci wynajętych pomocników powoduje odstąpienie Kurdwanowskiego od sprawy i cudowną poprawę pieniacza, wiodącego odtąd „prawdziwie chrześcijańskie życie”. To pełne wrodzonego Soplicy optymizmu zakończenie, łagodzące jednoznaczną wymowę legendy o diabelskim sądzie, nie zmienia faktu, że tylko nadprzyrodzona interwencja, nie zaś doskonałość trybunału uchroniła wdowę od ciężkiej kary.

Soplica nie jest wobec staropolskiego prawa zupełnie bezkrytyczny, uważa jednak za górujące nad „obecnym”, w którym „żadna sprawa tak dobra, aby ją nie można przegrać, ani tak zła, aby jej nie wygrać”. Ta odnosząca się do lat 20. XIX wieku opinia nie jest tak całkiem pozbawiona racji. Niedomogi sądownictwa polskiego znakomicie poszerzyła wprowadzona na Litwie carska biurokracja, pomieszanie statutu litewskiego i dawnych tradycji sądowych z jawnym już przekupstwem rosyjskich czynowników i precedensowych praw obowiązujących
w Cesarstwie. W konfrontacji z porozbiorową sytuacją sądownictwa Rzeczpospolitej Obojga Narodów jawi się niemal sielankowo, choć Soplica był skłonny przyznać, że bywałą

„[…] czasem forsa mieszająca bieg sprawiedliwości; ale i w tym złym było jakieś sumienie. Słaby sędzia, dogadzając panu, czasem zwlekał, jak mógł, nękał szlachcica przewłokami, niszczył go tym, ale go nie zarzynał jak dziś.”

(Palestra staropolska)

Soplica jako członek palestry broni prawa, nie w tym jednak stopniu, by jako klient magnacki nie szukał usprawiedliwienia dla łamania go przez możnych lub ich protegowania. Szczególnym przykładem jest głośna na Litwie, autentyczna sprawa Michała Wołodkowicza, najbliższego przyjaciela księcia Radziwiłła Panie Kochanku. Wołodkowicz, deputat miński, w 1760 roku wywołał po pijanemu w sądzie trybunalskim w Mińsku awanturę, raniąc Józefa Dłuskiego, deputata orszańskiego. Obecni w sądzie zwolennicy Czartoryskich wykorzystali tę sprawę, osadzając Wołodkowicza i w trybie tzw. „gorącego prawa” stosowanego za pogwałcenie spokoju w trybunale wykonując natychmiast wyrok śmierci. Sprawa ta była głośna na Litwie jeszcze w XIX wieku, śpiewano o niej pieśni
w szlacheckich zaściankach, aluzje do niej znalazły się na kartach Pana Tadeusza. Rzewuski, poświęcając Wołodkowiczowi, nazwanemu Ignacym, jedno z opowiadań Soplicy, przeniósł jego akcję na okres elekcji, uszlachetniając pijacką awanturę Wołodkowicza rzekomym oporem przeciw działalności Joachima Chreptowicza, sędziego kapturowego - zwolennika „Familii” Czartoryskich. Nieudana ucieczka Wołodkowicza przez okno trybunału w czasie odczytania wyroku przekształciła się w ustach Soplicy w heroiczną opowieść o samotnej walce bohatera
z całym regimentem pułku Massalskich, podstępnym zasypaniu go puchem z pierzyn w lochu, w którym się dzielnie bronił i wreszcie zaniesieniu związanego do trybunału dla odczytania dekretu.

Trzeba się tu godzić z Soplicą, że pospieszna egzekucja na Wołodkowiczu, choć prawnie uzasadniona, bardziej wynikała z politycznych rozgrywek niż autentycznej troski o spokój sądowy, wielokrotnie różnymi burdami zakłócany. Trudniej przyznać rację jego zachwytowi dla błyskawicznej reakcji księcia, który na wieść o rozstrzelaniu Wołodkowicza wyruszył na Mińsk na czele 6 tysięcy ludzi własnej milicji, rozbijając w puch pułk Massalskich broniący rogatek miasta i przysięgając zemstę nad inspiratorem sprawy, biskupem Massalskim. Niespodziewany epilog tej historii, inscenizacja rzekomej egzekucji nad zgłaszającym się po kilkunastu latach do służby u Radziwiłła dawnym oficerem pułku Massalskich, należy już do tej części legendy radziwiłłowskiej, która - eksponując wierność pamięci utraconego przyjaciela i niewygasłą żądzę zemsty - przechodzi do porządku nad tym wątpliwym moralnie i mało chrześcijańskim postępkiem. Sprawa ta, znana zapewne z opowiadań Rzewuskiego, rozpaliła wyobraźnię młodego Zygmunta Krasińskiego, który w Genewie rozwinął ją w opowiadanie Panie Kochanku, podając nazwisko nieszczęsnego oficera, którym miał być Jędrzej Niezabitowski.

Dzień powszedni Seweryna Soplicy upływał między magnackim dworem a szlacheckim dworkiem. Wydobyty z drobnoszlacheckich nizin przez Ogińskiego, trafia po jego śmierci do słynnej bandy albeńskiej, stając się dworzaninem księcia Radziwiłła Panie Kochanku. Szczególna ta postać protektora Soplicy była niewyczerpanym źródłem anegdot, barwnych opowieści i surowych ocen tak współczesnych, jak i potomnych. Najbardziej niefortunny polityk,, wierzący w swoją misję dziejową, przez francuskich przyjaciół konfederacji uznany wręcz za barbarzyńcę, „litewskiego niedźwiedzia”, największy łgarz i krętacz oraz pierwszy pijak Rzeczypospolitej, był przedmiotem adoracji zafascynowanej nim szlachty, uosobieniem staropolskiej krzepy i wielkopańskiej fantazji. Obraz księcia Radziwiłła pojawia się w Pamiątkach Soplicy w kilku wersjach. Bywa to wizerunek zadufanego w sobie polityka, przy czym Soplica nie orientuje się zupełnie w chwiejności i zmienności wojewody wileńskiego, opowiadającego się po coraz to innej stronie. Najczęściej widzimy go bijącego rekordy w ilościach wypijanych trunków, rozdającego w zależności od humoru łaski i zaszczyty lub niczym nieusprawiedliwione surowe kary. Książę jadący po pijanemu na beczce pełnej wina i częstujący nim ciągnącą wóz szlachtę, rozdający jej części własnej garderoby z towarzyszeniem inwektyw
w rodzaju „Darujęć, durniu!”, „Na, świnio!”, „Trzymaj, ośle!” - to obrazek szczególnie fascynujący Soplicę
i mający stanowić dowód słynnej równości szlacheckiej.

Ta pozorna życzliwość dla poddanych, lojalność wobec przyjaciół, jak w sprawie Wołodkowicza, trwa tak długo, jak długo nie napotyka na najmniejszy opór. Przekonał się o tym pan Tryzna, gdy odważył się odmówić księciu zorganizowania nagonki podczas polowania z powodu pilnych prac żniwnych. Został natychmiast i bezprawnie wyrzucony z majątku, nie na wiele też zdało się szukanie sprawiedliwości w sądzie. Soplica, występując w obronie księcia, stosuje różne wybiegi prawne, zdając sobie sprawę z ich brudnego charakteru. Rozgrzesza się jednak twierdzeniem: „Czyj się chleb je, tego bronić trzeba” i rację tę przyznają mu wszyscy, łącznie z samym pokrzywdzonym. Nie pomogło panu Tryznie uzyskanie korzystnego dla siebie wyroku sądowego - książę jak zajął Kołdyczów, tak go trzymał” - pomogło dopiero wstawiennictwo księdza Idziego i lęk księcia przed upiorami. Skończyło się sowitym wynagrodzeniem krzywdy i solidnym pijaństwem - do wygrania słusznej sprawy nie pomagały bowiem wyroki sądowe, lecz umiejętne postępowanie z kapryśnym magnatem i wykorzystanie jego słabostek. Dla Soplicy nie jest to jednak widoczne - w zachwyt wprawia go zarówno sprawiedliwość sądowa, jednakowo, choć z różnym skutkiem oceniająca magnata i szlachcica, jak i hojność i wyrozumiałość księcia, łaskawie puszczającego w niepamięć fakt uzyskania nań wyroku sądowego.

Wykształcenie pana Soplicy kończy się na Alwarze i szerokim doświadczeniu życiowym. Do zagranicznych nauk ma krytyczny stosunek, wynikający z niedostępności obcej literatury, wobec nieznajomości języków. Nie ma też zaufania do nowinek oświatowych: „Oj, lepszy był na Alwar niż Towarzystwo Ksiąg Elementarnych” - powiada pan Soplica, popierając swój wywód o obronie tradycyjnego szkolnictwa. W życiu szlachcica nie ma miejsca na książki, zajmuje je intensywne życie towarzyskie i dworskie. Odwiedzając Śląsk pan Soplica zdumiał się brakiem sąsiedzkich kontaktów goszczącego go ziemianina, u którego, „prócz domowników żywego ducha nie widziałem”, gospodarz jednak nie nudził się, bo „miał wielką bibliotekę i różnego gatunku zbiory”. Podobnie nie zyskał aprobaty pana Soplicy teatr lubelski, głównie z przyczyny hałaśliwych widzów, których głośne wiwaty nie pozwalały na zrozumienie treści sztuki.

Nie znajdziemy na kartach Pamiątek egzaltowanych opisów przyrody, las to „zwyczajnie bór i las, las i bór, do tego na naszej Litwie człowiek z maleńkiego przywykł”. Niewiele uwagi poświęca Soplica także budowlom
i miastom, które mu przyszło odwiedzać - mocniej zajmuje go zawartość bogato zastawionych stołów niż architektura zamków, w których te stoły stawiano. Seweryn Soplica interesuje się ludźmi i tylko ludźmi, wśród których się obraca
i którym służy - ci, którzy jemu służą, również na uwagę nie zasługują. Ten antropocentryzm ujawnia się już na pierwszy rzut oka w spisie treści - na 25 opowiadań, aż 18 zatytułowanych jest nazwiskiem osoby, której w większym lub mniejszym stopniu dotyczą.

Nie znamy fizycznych cech Soplicy, ani jego szczególnych zamiłowań, ulubionych potraw (poza tym że lubił dobrze zjeść i wypić), jego sposobu mówienia. Wiadomo tylko, że nosił się po polsku, nie znamy jednak jego ulubionych kolorów, rodzajów tkanin. Jako szlachcic jeździł konno, władał bronią, był dobrym mężem i ojcem,
z wyników sądząc niezłym gospodarzem, lojalnym sługą magnackim, pobożnym katolikiem.

Nie widać w jego zachowaniu żadnej hierarchii wartości. Soplica to postać ogniskująca w sobie wszystkie typowe cechy mas szlacheckich, stanowiących w gruncie rzeczy zbiorowego bohatera Pamiątek. Tak uformowany Soplica miał wszelkie dane ku temu, by podzielić los wydumanych bohaterów oświeceniowych, nie przemawiając niczym do czytelnika. Stało się inaczej - wymodelowany w ten sposób Soplica stał się dyskretnym i nie narzucającym się przewodnikiem po barwnym świecie ostatnich lat Rzeczypospolitej - na dodatek przewodnikiem budzącym czasem uśmiech politowania, krytyczną refleksję, ale zawsze sympatycznym i akceptowanym.

Na niezwykły sukces artystyczny utworu złożyło się nowatorstwo gatunkowe, zapoczątkowanie gawędy szlacheckiej i to w takim stopniu doskonałości, jakiego nie udało się osiągnąć nikomu z licznych później kontynuatorów. Mistrzowska kreacja psychiki bohatera-narratora, przełamująca dotychczasowe stereotypy literatury dydaktycznej, subtelne zabiegi kompozycyjne, atrakcyjność anegdotycznej fabuły i realistyczny obraz epoki składają się na pełnię artystycznego sukcesu utworu.

0x01 graphic

6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
rzewuski, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
NIEDOKOŃCZONY POEMAT, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Krasiński
dziady czIV, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Mickiewicz
dziady cz I, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Mickiewicz
ojciec goriot, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
ZDCH, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
Pan Tadek BN, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Mickiewicz
Godzina myśli BN - Słowacki, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Słowacki
W Szwajcarii - Słowacki 2, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Słowacki
Ojciec zadżumionych - Słowacki, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Słowacki
3 myśli, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
norwid - życiorys, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, biografie
2zdC, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
34.Krasinski - Irydion opracowanie BN, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Krasiński
72. Mochnacki opracowanie szczególowe, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
Zorian Dołęga Chodakowski, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM
AGAJ, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Krasiński
W Szwajcarii - Słowacki, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Słowacki
CKN Stygmat, ♠Filologia Polska♠, ROMANTYZM, Norwid

więcej podobnych podstron