zemsta na maila, filologia polska, Romantyzm


Utwór rozpoczyna motto:
„Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało.
Bywa z węża dryjakiew (lekarstwo), złe często dobremu okazyją daje.”

Aleksander Fredro
Akt I

Scena 1

Cześnik rozważa ewentualność ożenku. Do wyboru ma dwie kandydatki: młodą bratanicę Klarę i znacznie starszą, trzykrotną wdowę - Podstolinę. Decyduje się na tę drugą - jako bardziej odpowiednią wiekiem, mniej wymagającą i, jak sądzi, posażną.

Cześnik i Dyndalski
Cześnik w obecności swojego sługi Dyndalskiego snuje małżeńskie plany. Myśli o poślubieniu trzykrotnej owdowiałej Podstoliny - Hanny (Anny) Czepiersińskiej. Liczy na jej spory posag:
„Piękne dobra w każdym względzie:
Lasy - gleba wyśmienita -
Co za czynsze! - To kobieta!
Trzy folwarki...”

Rozważa również kandydaturę swojej bratanicy Klary (małżeństwa w tamtych czasach - XVII - XIX wiek - między krewnymi były zupełnie naturalne i często zawierane), lecz uznaje ją za zbyt młodą, przez co nie byłby pewien jej uczuć. Ostatecznie decyduje się na Podstolinę - jest posażna, bardziej odpowiednia wiekiem, nie skora do zabaw i tańców, ponadto nie będzie musiał się do niej zbytnio zalecać.
Dyndalski uczciwie przypomina swemu panu o jego wieku, chorobach, np. reumatyzmie, skurczach żołądka, które rzekomo Cześnik miewa po przepiciu i które mogą nieco przeszkadzać w związku małżeńskim. Sługa sugeruje, że Raptusiewicz jest już trochę za stary na „romansowanie”, lecz ów nie przejmuje się sugestiami służącego i kwituje jego rady słowami:
„Byle tylko w dalszym życiu / Między nami była kwita.”

Cześnik, Papkin, Dyndalski
Do zamku Cześnika przybywa ubrany według mody francuskiej (krótkie spodnie, szpada, półperuka, warkocz) Papkin, który zwykle szybko mówi. W taki również sposób wita się z gospodarzem, wymieniając przy tym nieprawdopodobne przygody, które przytrafiły mu się w drodze:
„Bóg z waszmością, mój Cześniku.
Pędząc cwałem na rozkazy,
Zamęczyłem szkap bez liku,
Wywróciłem ze sto razy,
Tak, że z nowej mej kolaski
Gdzieś po drodze tylko trzaski.”

Cześnik naturalnie nie wierzy w opowiastkę Papkina, znając jego skłonność do drobnych, zabawnych kłamstw. Twierdzi, że Papkin z pewnością przybył do zamku piechotą, a pieniądze na podróż przegrał w karty. Przybysz przeczy temu i na dowód pokazuje „wypalony” pistolet, lecz sługa Dyndalski dodaje, że na pewno „gdzieś na wrony”, a nie podczas walki.
Gość zauważa na stole gospodarza śniadanie i kłamie, że od sześciu dni nic nie jadł. Raptusiewicz częstuje go strawą, przypomina o powinnościach i wdzięczności wobec niego, na co mają wpływ jeszcze sprawy z przeszłości (dziwne „sprawki” Papkina). Papkin jest gotów wykonać wszelkie polecenia Cześnika, mówi o sobie jako o zuchwałym wojowniku, doskonałym jeźdźcu i uwodzicielu, lecz Cześnik jego przechwałki „puszcza” mimo uszu - nie wierzy w nie, przystępuje natomiast do wyjaśnienia swojego planu.

Okazuje się, że ojciec Klary - jego bratanicy nabył zamek, w którym teraz przebywają, lecz jego drugą połowę zamieszkuje Rejent Milczek:
„Słodki, cichy, z kornym licem,
Ale z diabłem, z diabłem w duszy.”

Cześnika gnębi myśl, że on sam mieszka w zamku „jak sowa” - prawie niezauważony, gdy tymczasem sąsiad świetnie czuje się na obopólnym terytorium, które rozgranicza spory mur. Dlatego postanawia wykorzystać Papkina jako posła - zwiadowcę, tym bardziej, że sam lęka się „dziwnego” sąsiada. Papkinowi niezbyt podoba się ten pomysł, bo w rzeczywistości on również boi się Milczka. Ostatecznie, nie mając wyboru, musi zgodzić się być tym, kim „mianuje” go Raptusiewicz. W dodatku ów wyjawia mu swoje małżeńskie plany względem Podstoliny. Sam jest zbyt nieśmiały, by osadzić się w roli „zdobywcy” niewieściego serca. Rola swata znacznie bardziej pasuje Papkinowi. Cześnik za pomyślne załatwienie sprawy obiecuje się odwdzięczyć.
Scena 3

Papkin
Papkin wypowiada się o Cześniku, stwierdza, że ów jest bardzo porywczy, ale przychyli się do jego prośby i nakłoni do małżeństwa Podstolinę. Sobie natomiast upatruje na żonę młodziutką i śliczną
Klarę. Cieszy się, że serce Cześnika skłoniło się ku starszej damie, ponieważ nie będzie on już „przeszkodą” w nawiązaniu bliższej znajomości z Raptusiewiczówną. By powiadomić dziewczynę o swoim przybyciu na zamek, Papkin śpiewa piosenkę:
„ - Córuś moja, dziecię moje, co u ciebie szepce?
- Pani matko, dobrodziejko, kotek mleko chlepce.”

Scena 4

Papkin, Podstolina
Papkin spotyka Podstolinę, schlebia jej, prawiąc komplementy. Podstolina wypytuje o powód jego wizyty. Ten zdradza, że przyczyną jest jej zamążpójście, przy czym opowiada zmyśloną historyjkę o tym, jak na spotkaniu ważnych osobistości wymieniono personalia pani Hanny - jako osoby, którą na przyszłą żonę upatrzył sobie pewien majętny i stateczny człowiek. Podstolina domyśla się, że chodzi o Cześnika. Papkin wypytuje ją, czy zgodzi się wyjść za mąż, ponieważ chciałby przekazać swemu panu dobre nowiny, lecz Czepiersińska nie udziela jednoznacznej odpowiedzi.

Scena 5

Papkin, Cześnik
Rozemocjonowany Cześnik informuje Papkina, że sąsiad - Rejent począł naprawiać dziurę w murze granicznym:
„ Mur naprawia,
Mur graniczny, trzech murarzy!
On rozkazał! On się waży!...
Mur graniczny!... Trzech na murze!
Trzech wybiję, a mur zburzę,
Zburzę, zniszczę aż do ziemi!”

Papkin powtarza słowa Cześnika „zburzę, zniszczę”, a ten bierze to za oświadczenie i chce posłać go na „wroga”, ale „odważny” sługa boi się i zamiast tego proponuje załatwić sprawę pokojowo.
Scena 6

Klara i Wacław
Klara i Wacław potajemnie się spotykają. Wacław przedostaje się na stronę Raptusiewiczówny przez wyłom w murze (mur jest częściowo zburzony).
Młodzi rozmawiają o swoich uczuciach i barierach, które stoją między nimi. Obydwoje pochodzą ze zwaśnionych rodów: Wacław jest synem Rejenta, a Klara bratanicą Cześnika. Narzekają na swój los, ponieważ widywać mogą się tylko
w ukryciu, gdy w pobliżu nie ma świadków. Ta sytuacja nie odpowiada zwłaszcza Wacławowi:
„Widzieć ciebie jedną chwilę,
Potem spędzić godzin tyle
Bez twych oczu, twego głosu -
I mam chwalić hojność losu!”

W jego słowach czuć nutkę zwątpienia, nie jest do końca pewien swoich uczuć, lęka się, że ich związek i tak niebawem zostanie „brutalnie” zakończony, a wszystko przez sąsiedzki spór. Klara jest bardziej zdecydowana, bardziej pewna, dzięki temu mniej się lęka, przekonuje Wacława o swojej miłości i prosi, by był bardziej wytrwały. Ukochany „szansy” na trwałość uczucia upatruje w małżeństwie, do którego mogłoby dojść, gdyby wspólnie udało im się uciec. Próbuje zainteresować Klarę swoim planem, ale dziewczyna, zachowując zdrowy rozsądek, odmawia:
„Gdzie mnie zechcesz, znajdziesz wszędzie
Zawsze twoją - prócz w niesławie.”

Związek małżeński na razie nie może zostać zawarty. Kochankowie muszą „polegać” na danych sobie przyrzeczeniach i zaufaniu.
Scena 7

Papkin, Śmigalski, Rejent i Cześnik
Papkin zwraca się do murarzy, by przerwali prace naprawcze, lecz ci wydają się go nie słyszeć i wykonują „robotę” zleconą im przez Rejenta. Zdenerwowany prosi o pomoc dworzanina Śmigalskiego:
„Będzie, widzę, rzecz uparta!
Ta hołota jakby głucha,
Mego słowa ani słucha. -
No, Śmigalski! Nie trać czasu -
Ściągnij za kark! weź narzędzie! (...)”

Na nic zdają się interwencje Śmigalskiego, tym bardziej, że za chwilę w oknie ukazuje się Rejent i prace trwają dalej. Cześnik próbuje oponować przeciwko takiemu postępowaniu sąsiada i twierdzi, że chce, by mur pozostał w taki stanie, w jakim zakupiono go wraz z zamkiem, na co zupełnie nie zgadza się Milczek:
„Ależ, luby, miły panie,
To szaleństwo z waszej strony -
I mur będzie naprawiony.”

Raptusiewicz gwałtownie zaprzecza temu i gotów nawet bić się w tej sprawie. Wywiązuje się bójka przy murze pomiędzy murarzami Rejenta a służbą Cześnika, natomiast właściciele zamku obserwują przebieg zdarzeń - każdy ze swojego okna. W uniesieniu Raptusiewicz zwraca się do jednego z poddanych:
„Hej! Gerwazy! Daj gwintówkę!
Niechaj strącę tę makówkę!
Prędko!”

Wtedy Rejent szybko kryje się za oknem. Prace zostają przerwane, a Cześnik nakazuje wypłacić murarzom odszkodowanie za poniesione podczas bójki straty. Na „polu walki” pozostaje Papkin, który dopiero po bijatyce chce się wykazać rzekomą odwagą:
„Ha! Hultaje, precz mi z drogi,
Bo na miazgę was rozgniotę (...)”

Scena 8

Papkin, Wacław
Wacław spotyka Papkina i widząc, że ten udaje się na „stronę” Cześnika, wyraża chęć zostania Papkinowym jeńcem. Dzięki temu będzie miał sposobność ujrzenia Klary, natomiast dla Papkina pojmanie jeńca, który podaje się za „komisarza” - pełnomocnika i zarządcę dóbr Rejenta, ma świadczyć o jego odwadze i przebiegłości. Papkin wiele sobie obiecuje. Sądzi, że w ramach podziękowań i wdzięczności Cześnik odda mu za żonę swoją bratanicę Klarę. Wacław pokornie podąża za Papkinem.
Akt II

Scena 1

Cześnik, Papkin, Wacław (pokój Cześnika)
Papkin zdaje relację Cześnikowi ze swojego udziału w bitwie o mur. Oczywiście kłamie, że zaciekle walczył:
„A kroć, kroci! jak się zwinę!
Jak dwóch chwycę za czuprynę! -
Dalej żwawo młynka z niemi!
Jak cepami wkoło młócę;
Ile razy się obrócę po dziesięciu ich na ziemi.”

A na dowód swej odwagi prezentuje „uprowadzonego” jeńca (Wacław). Cześnik wie, że opowiastka sługi jest zmyślona, bo doskonale widział, że był on tylko biernym obserwatorem całego zajścia. Nakazuje odejść „więźniowi”, żartobliwie przy tym wygrażając jego chlebodawcy (Milczkowi):
„Waszeć z Bogiem ruszaj sobie
I uświadom swego pana,
Że jak w jakim bądź sposobie
Mnie zaczepka będzie dana,
To mu taką fimfę zrobię,
Iż nim rzuci wkoło okiem,
Wytnie kozła pod obłokiem.
Waść się wynoś szybkim krokiem.”

Wacławowi jednak wcale nie spieszy się do odejścia i namawia Raptusiewicza, by pogodził się z Milczkiem, lecz Cześnik jest nieustępliwy i nie godzi się na propozycję Wacława:

„Od powietrza, ognia, wojny,
I do tego od człowieka,
Co się wszystkim nisko kłania -
Niech nas zawsze Bóg obrania.”

Scena 2

Papkin, Wacław

Po odejściu Cześnika Papkin i Wacław zostają sami. Papkin znów fantazjuje o swojej odwadze:„Brałem jeńców tysiącami, / Co zawiśli od mej woli;” lecz jako „litościwy” człowiek i wspaniałomyślny „zdobywca” pragnie zwrócić wolność swojemu jeńcowi, w zamian proponuje drobny okup - kaucję za zwrócenie wolności.
Wacław wcale nie chce być uwolniony, bo, przebywając na „wrogim” terytorium, zyskuje możliwość widzenia ukochanej. Ostatecznie Papkin nie żąda już nawet pieniędzy i nakazuje „skazańcowi” odejść, lecz ten dalej oponuje i sam sugeruje opłatę za możliwość pozostania u boku „pana”, pokazuje przy tym brzęczącą sakiewkę. Działa to zachęcająco na Papkina. - przedstawia swoją sytuację finansową w niekorzystnym świetle, czym po części obarcza Cześnika, który rzekomo winien jest mu pewną kwotę:
„ (...) Gdyż zostaję
W położeniu arcyciasnym:
Za procentem moim własnym
Trzeba jeździć jak w konkury
A w kieszeni, panie bracie,
Albo pustki, albo dziury.”

Papkin boi się reakcji Cześnika, gdy dowie się o zatrzymaniu „jeńca”, lecz perspektywa łatwego zarobku przekonuje go. Wówczas Wacław informuje go o swojej miłości do Klary i wyjawia swoją tożsamość: „Jestem Wacław.” Papkin już wie, że to syn Rejenta. Mężczyźni, mimo niezręcznej sytuacji, decydują się na „współpracę”: Papkin za sakiewkę złota obiecuje pomóc Wacławowi, ale gdyby czymś się zdradził przed Cześnikiem, „jeniec” gotów się zemścić: „Lecz pamiętaj, że z mej wieży / Szybko kulki na dół lecą; Tym samym role zamieniają się i to Papkin staje się sługą i więźniem Wacława.
Scena 3

Wacław, Klara

Klara podsłuchała dialog Papkina z Wacławem i jest przerażona zamiarem narzeczonego. Wacław przekonuje ją jednak do słuszności takiej decyzji. Stwierdza, że
tylko odwaga i bunt mogą im pomóc w zalegalizowaniu związku. Taka argumentacja przekonuje Klarę. Godzi się na pomysł ukochanego. Prosi go jednak, by pochlebstwami zjednał sobie Podstolinę, bo ta i Cześnik przyobiecali sobie miłość. Klara biegnie powiadomić wdowę o wizycie Wacława.
Scena 4

Wacław
Wacław duma nad naturą ciągle zmiennych kobiet:
„Przed godziną z trwogi mdleje,
Za godzinę - wzorem męstwa;”

a jednocześnie wspaniałych, nieodgadnionych, tajemniczych istot, o które stale muszą zabiegać mężczyźni:
„A my, dumni władcy świata (...)
Za tym cieniem, co ulata,
Całe życie, z chwili w chwilę,
Przepędzamy jak motyle.”

Scena 5

Wacław i Podstolina
Zjawia się Podstolina, zauważa Wacława i rozpoznaje w nim swojego znajomego. Młodzieniec dziwi się, że to właśnie Hanna, którą pamięta z czasów młodzieńczych szaleństw w stolicy jest Podstoliną. Para poznała się na jednym z balów. Wacław, by zapewnić sobie bywanie w stołecznym towarzystwie, podawał się za księcia litewskiego Rodosława. Ponoć po zakończeniu romansu pani Hanna szukała go jeszcze, ale przeszkodą w poszukiwaniach była fikcyjna tożsamość Wacława:
„W całej Litwie cię szukałam,
Lecz o księciu Rodosławie
Nikt nie wiedział, nie mógł wiedzieć.”

Czepiersińska wyjaśnia mężczyźnie, że po raz trzeci została wdową, bo jej mąż Podstoli, zaledwie ożeniwszy się z nią na wiosnę, „już w jesieni leżał w grobie.” Opłakała go i obecnie ma zamiar wyjść za Cześnika, chętnie również będzie kontynuowała dawny romans. Wacław wstydzi się za swoje młodzieńcze przewinienia, nie wie, jak się zachować wobec „wdówki”, zwłaszcza, że ta, zapominając o słowie danym Raptusiewiczowi, zamyśla podtrzymywać znajomość. Młodzieniec chce odejść, ale Czepiersińska zatrzymuje go i usiłuje zaprowadzić do swoich komnat.
Scena 6

Podstolina, Wacław, Klara
Do dwójki rozmówców podchodzi Klara. Z zażyłości pomiędzy Wacławem i Podstoliną wnioskuje, że sprawy przyjęły dobry obrót i przyszła małżonka Cześnika zechce pomóc zakochanym. Wacław jest nieco zdezorientowany i stara się, by Klara niczego nie zauważyła.
Ponownie chce odejść, ale Podstolina, skuszona możliwością niezobowiązujące
go flirtu, znów go wstrzymuje:
„Ja nie puszczę.
Proszę z sobą waszmość pana!
Jego sprawa zawikłana,
Muszę przejrzeć dokumenta.”

Prosząc Klarę o dyskrecję, pod pretekstem polubownego załatwienia sprawy, „uprowadza” Wacława.
Scena 7

Klara, Papkin
Do Klary zbliża się Papkin. W geście powitania składa przed nią głęboki ukłon i deklaruje jej swoje uczucia. Używa przy tym górnolotnego języka, ale tak zawiłego, że trudno go zrozumieć. Na szczęście Klara, znając naturę Papkina, nie daje się omotać i nie wierzy jego słowom:
„Ale każdy dziś młodzieniec
Miłośnymi czczymi słowy
Zwykł przeplatać ślubny wieniec,
Trudnoż zawsze dawać wiarę.”

Przypomina mu natomiast, że dawniej rycerze, by zdobyć serce damy, dokonywali niezwykłych czynów. Walczyli, pojedynkowali się i błagali o miłość ukochanej, niejednokrotnie umierając w imię miłości. Papkin powiela opowiastkę o swojej waleczności i odwadze:
„Gdzie sklepienie z dzid i szabli,
Tam był Papkin - lew zuchwały!
Strzelec boski! rębacz diabli! (...)”

Przy czym obiecuje Klarze dokonać dla niej niebywałych czynów, jeśli tylko zgodzi się przyjąć jego śluby. A ona wymyśla mu trzy „niezwykłe” zadania, które mają sprawdzić charakter „dzielnego rycerza”: Papkin ma milczeć przez sześć miesięcy, chlebem i wodą żywić się przez rok i dni sześć, a w dodatku z odległych krain musi przywieźć jadowitego potwora: krokodyla. Gdy spełnione zostaną te życzenia, Klara przyrzeka zostać jego żoną.
Scena 8

Papkin, Wacław

„Krrrokodyla” - Papkin dziwi się wymysłowi Klary i mówi, że niegdyś dziewczęta życzyły sobie co najwyżej „kanareczka”. Dwa z nich jeszcze mógłby spełnić, bo panna pewnie nie pilnowałaby go szczególnie, ale krokodyl... To już ponad możliwości biednego Papkina. Odchodząc, spotyka Wacława, a ten daje mu sakiewkę złota. Papkin nie wie dokładnie, za co otrzymuje zapłatę, ale lęka się zarówno Wacława, jak i Cześnika. Wie natomiast, że nie może zdradzić „planu” (wiadomości o tożsamości Rejentowicza i jego pobycie na stronie Raptusiewicza) . Musi milczeć. Pociesza go otrzymana suma.

Scena 9

Papkin, Cześnik
Cześnik chwali się Papkinowi, że Podstolina zdecydowała się zostać jego żoną. Ten przypisuje sobie pomyślne załatwienie tej sprawy, ale Raptusiewicz chwali się, że sam podołał trudnemu zadaniu zdobycia ręki wdowy:
„Wtedy ona, mocium panie,
Zawołała: „Stój Macieju -
Niech się twoja wola stanie,
Ja przyjmuję ją w pokorze,
Masz ten pierścień - szczęść nam Boże.”


Przed Papkinem staje trudne zadanie - przekonanie swego protektora do
przyjęcia na służbę Wacława, lecz Cześnik nie chce nawet o tym słyszeć:„Bo nie będę z ziemi zbierał, / Co Milczkowi z nosa spadnie...”Owszem zgodziłby się na takie rozwiązanie, ale tylko w przypadku, gdyby Rejent zabiegał o swego podwładnego.
Cześnik, by uniknąć planowanego przez Milczka procesu i ostatecznie zakończyć spór o „dziurę” w murze, decyduje się wyzwać Rejenta na pojedynek na szable. Walka ma odbyć się o godzinie czwartej w okolicy „trzech kopców w Czarnym Lesie” Pozostaje problem „zaproszenia” Milczka. Papkin sugeruje wezwanie pisemne, ale Cześnik w roli posła „od złych nowin” ponownie zamierza obsadzić Papkina. Ten tchórzy, nie przekonują go nawet pochlebstwa dla jego sprytu i „tęgiej głowy”, bo obawia się podstępnej reakcji sąsiada: „Miłe mi jest jeszcze życie, / Gotów otruć, zabić skrycie.” W końcu Raptusiewicz obietnicami o ewentualnej zemście za zło wyrządzone posłańcowi przekonuje Papkina do wypełnienia misji, a jako nagrodę przyrzeka spore profity:

„Wiesz co, Papciu - spraw się ładnie,
A w kieszonkę grubo wpadnie.”

Akt III

Scena 1

Rejent, Murarze
Akcja dzieje się w części zamku należącej do Rejenta. Milczek spisuje zeznania murarzy, przy czym nakłania ich do składania fałszywych oświadczeń. Mają twierdzić, że podczas bójki na murze zostali znacznie poturbowani, prze co nie mogą wykonywać swoich obowiązków:
„Mieć więc ranę tyle znaczy,
Co mieć ciało skaleczone;
Że zaś raną jest drapnięcie,
Więc zapewnić możem święcie,
Że jesteście skaleczeni -
Przez to chleba pozbawieni.”

Rejent zmyśla zeznania, notuje, że robotnicy nie mogą utrzymywać swoich rodzin, choć żaden z nich nie ma żony ani dzieci. Kierowany żądzą zemsty, pragnie, by zaświadczyli, że Cześnik nastawał na jego życie, zaznacza przy tym, że wszelkie szkody pokryje jego sąsiad. Oni zaprzeczają: „Wołał wprawdzie: Daj gwintówki! - / Lecz chciał strzelać do makówki” Na koniec życząc zdrowia, wypycha ich za drzwi i zastanawia się, jak dalej pokierować planem zemsty, by „wykurzyć” Cześnika z zamku.
Scena 2

Rejent, Wacław
Rejent rozmawia ze swoim synem. Zapewnia go, że pragnie, aby był szczęśliwy, i że wszystko robi dla jego dobra. Obawia się tylko, że te zamiary mogą zniweczyć wrogowie:
„W tobie jedna ma nadzieja,
Lecz zazdroszczą mi jej wrogi;
Syna z ojcem chcą rozdzielić
Chcą się smutkiem mym weselić (...)”

Ojciec tłumaczy Wacławowi, że wie o uczuciach, które syn żywi do starościanki Klary, ale nigdy nie zgodzi się na ich ślub. Nie będzie pojednania pomiędzy dwoma rodami. Przeszkadza mu porywczość Cześnika. Za to „upatrzył” Wacławowi inną żonę - tą, z którą niegdyś młodzieniec romansował - Podstolinę. Rejent wyznaje, że wiedział o ich znajomości.
Wacław stara się wyperswadować ojcu ów pomysł. Mówi, że kocha Klarę i nie będzie szczęśliwy z Podstoliną, a ponadto ta jest zaręczona z Raptusiewiczem. Rejent nie wierzy w to, twierdzi, że wdowa bardzo chętnie ożeni się z młodym Wacławem. Zapobiegliwie sporządził już intercyzę - umowę przedślubną - regulującą sprawy majątkowe, do której załączył klauzulę (zastrzeżenie): „Która zechce zerwać strona, / Ta zapłaci sto tysięcy.” Kwota jest abstrakcyjna, ponieważ żadna ze stron nie posiada tak wygórowanej sumy. Sprawa małżeństwa Wacława wydaje się być przesądzona.
Milczek przykazuje młodzieńcowi, by poddał się jego woli. Syn próbuje jeszcze przekonać ojca do zmiany decyzji, sugeruje, że Cześnik, ze względu na porywczy charakter, może się na nich zemścić za zniewagę odebrania narzeczonej. Rejent jest nieprzebłagany, a wszelkie prośby kwituje powiedzonkiem: „Niech się dzieje wola Nieba, / Z nią się zawsze zgadzać trzeba.”
Scena 3

Rejent
Rejent zastanawia się, co skłoniło Podstolinę do przyjęcia oświadczyn Cześnika. Chce „wystrychnąć go na dudka” i wyswatać wdówkę ze swoim synem. Obawia się, że sąsiad może nie przeżyć takiego dyshonoru, ale wszystko powierza opiece boskiej. Uwypukla to jego fałszywą pobożność:
„Ale Cześnik, gdy postrzeże,
Że na dudka wystychnięty,
Może... może... strach mnie bierze,
Apopleksją będzie tknięty...
Niech się dziej wola Nieba,
Z nią się zawsze zgadzać trzeba.”

Scena 4

Rejent, Papkin
Papkin nawiedza Rejenta. Ma mu do przekazania wiadomość o planowanym przez Cześnika pojedynku na szable. Nieśmiało przestępuje progi wrogiego sąsiada, lecz gdy ten pokornie go wita, nabiera pewności siebie i zaczyna być zuchwały. Przedstawia się jako dzielny wojownik: „Jestem Papkin, lew Północy, / Rotmistrz sławny i kawaler (...)” Chwali się urojoną walecznością, ponoć ostrze jego szabli - słynnej Artemizy zna cała „kula ziemska”. Bezczelnie nakazuje podać sobie wina, a gdy gospodarz go częstuje, narzeka na cierpki smak i kiepską jakość trunku: „cienkusz”, „deresz” - mówi. Prosi o „zaserwowanie” czegoś lepszego, a przy tym psioczy na szlachciców mieszkających na wsi:
„Siedzi na wsi, sieje, wieje,
Zrzędzi, nudzi, gdyra, łaje,
A dać wina - to nie staje;”

Informuje zniecierpliwionego Rejenta, że w jego zasobnych piwnicach nie znajdzie tak okropnego alkoholu. Milczek zaczyna pytać o cel wizyty. Papkin, ciągle jeszcze pewny siebie, nadmienia, że przysyła go Cześnik, nawiązuje do porannego zajścia na murze. Milczek prosi gościa o trochę spokojniejszy - dyskretniejszy ton, ale Papkin złośliwie nie ma zamiaru mówić ciszej. Dopiero groźba wyrzucenia przez okno lub zrzucenia ze schodów niekulturalnego „posłańca” przywołuje go do porządku. Papkin traci animusz (odwagę), którego dodał sobie winem i jąkając się przystępuje do wyłuszczania sprawy. W duchu lęka się reakcji Rejenta. Zawiadamia Milczka o planowanym przez Cześnika pojedynku na szable, przy tym sławi jego odwagę i kunszt rycerski:
„Ba! To wszyscy wiedzą przecie,
Że nieomylne jego ciosy;
Wszakże w cały już powiecie
Pokarbował szlachcie nosy (...)”

Uprasza o natychmiastową odpowiedź, ale Rejent jest powściągliwy i chce udzielić jej pisemnie, ponadto dziwi się, w jaki sposób Cześnik pogodzi plany: pojedynek z weselem, na co Papkin odpowiada:
„Tamto temu nie przeszkadza:
Rano pierścień - w pół dnia szabla -
Wieczór kielich - w nocy...”

Milczek pyta o uczucia Podstoliny względem Raptusiewicza. Posłaniec przekonuje go, że wdowa jest bardzo zakochana i wierna swojemu przyszłemu mężowi. Rejent nie wierzy w to. Prosi panią Hannę na rozmowę.
Scena 5

Rejent, Papkin, Podstolina
Podstolina stawia się na wezwanie Rejenta jako jego przyszła synowa. Otwarcie przyznaje się do pochopności swoich decyzji i bezmyślności w działaniu: „Bo ja rzadko kiedy myślę, / Alem za to chyża w dziele (...)” Ujawnia, że zmieniła zdanie i decyduje się na „układ” z sąsiadem. Rejent triumfuje, wdzięcznie do niej przemawia i szczyci się tym, że wdowa wybrała na męża Wacława. Papkin jest przerażony i nie wierzy własnym uszom:
„Co ja słyszę! Co u kata!
Zdmuchnął żonę Cześnikowi
I z nią swego syna swata!”


Podstolina tłumaczy Rejentowi, ze wybrała jego syna, ponieważ
była z nim kiedyś związana, podobał się jej. Nagle zauważa Papkina i nakazuje mu wyjść, ale ten cierpliwie czeka na odpowiedź w sprawie pojedynku. Wdowa ma żal do niego, że obciążył ją zobowiązaniem wobec Raptusiewicza: „opłakane wyrwał słowo”. Milczek prosi, by Anna wysłała Papkina z poleceniami do Cześnika, a sam idzie napisać do niego list.
Scena 6


Podstolina, Papkin

Papkin pyta Podstolinę, czy prawdą jest to, słyszał. Wyrzuca damie, że przez nią może wydarzyć się nieszczęście, bo Cześnik nie
przeżyje takiego upokorzenia:
„Z twej przyczyny wszyscy zginą.
Czyliż Cześnik ci nie znany?”

Namawia ją, by zmieniła zdanie i poszła z nim, ale wdówka nie ma takiego zamiaru. Nakazuje przekazać Cześnikowi słowa przeprosin i skruchy:
„Powiedz oraz, jak mą duszę
Zbyt boleśnie żal przenika.
Że się tak z nim rozstać muszę.
Niech porywczo mnie nie gani...”

Papkin zapewnia ją, że nie powtórzy takich kłamstw.
Scena 7

Podstolina, Papkin, Rejent
Rejent przekazuje Papkinowi list do Cześnika. Emisariusz po wypełnieniu polecenia chce w spokoju opuścić „teren wroga”, ale boi się wychodzić, bo za drzwiami na schodach stoją prawdopodobnie słudzy Rejenta, którzy zechcą potraktować go brutalnie. Nie myli się - pachołkowie Milczka „pomagają” Papkinowi „zejść” z ciemnych „wschodów”. Słychać łoskot spadającego ciała.
Akt IV

Scena 1

Cześnik, Dyndalski
Akcja przenosi się do części zamku należącej do Cześnika. Tam w asyście sługi Śmigalskiego i kuchmistrza Perełki Raptusiewicz ogląda karabelę, po czym rozkazuje Śmigalskiemu, by szybko siodłał konia i „lotem błyskawicy” powiadomił i zaprosił wszystkich na przyjęcie weselne.

Kucharzowi zleca przygotowanie odpowiednich i smacznych potraw, stół każe przyozdobić imionami nowożeńców: Maciej - Hanna z wyeksponowanymi sercami - symbolem miłości i napisem Vivat. Niepokoi się długą nieobecnością Papkina i brakiem odpowiedzi ze strony Rejenta: „Rejent siedzi jak lis w jamie (...)” Dyndalski podejrzewa, że Rejent milczy, bo lęka się „stanąć w szranki” z Cześnikiem. Ten przytakuje mu i dobywając szabli, wspomina czasy konfederacji barskiej:
„He, he, he! Pani barska!
Pod Słonimem, Podhajcami,
Berdyczowem, Łomazami
Dobrze mi się wysłużyła (...)”

Nawiązuje też do swojej wczesnej młodości, kiedy brał udział w sejmikach szlachty. Podczas obrad dochodziło czasem do zatargów, a w ruch szły szable. Wygrywali ci, którzy zręczniej nimi władali. Dyndalski pomaga przepasać Raptusiewiczowi karabelę, potem odchodzi.

Konfederacja barska - 1768 - 1772 (XVIII w.), {konfederacja - związek}; związek zbrojny zawiązany w Barze - na Podolu 29 lutego 1768 roku przez szlachtę polską w obronie wiary chrześcijańskiej i niepodległości Rzeczypospolitej. Skierowany przeciwko królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu i popierającym go władzom rosyjskim, w tym cesarzowej Rosji Katarzynie II. Naczelnym hasłem konfederatów były wiara i wolność. Niektórzy historycy nazywają konfederację pierwszym powstaniem narodowym, które w kwestiach ustrojowych połączyło konserwatystów i zwolenników reform.

Scena 2

Cześnik, Papkin
Papkin powraca lekko poturbowany. Nowiny, które ma przekazać nie są zadowalające, postanawia więc napić się wina. Na początek opowiada, jak to „utarł nosa” Rejentowi, aż się wahał, czy nie dobyć Artemizy. Cześnik wie, że sługa zmyśla i gani go za kłamstwa, wypytuje przy tym o reakcję Milczka - czy zjawi się na pojedynku. Papkin odwleka chwilę prawdy i relacjonuje, jak został przyjęty przez wrogiego gospodarza:

„Przyjął grzecznie, prosił siedzieć,
Dodał wina, zieleniaka...”

Cześnik mruczy pod nosem: „Otruł pewnie”. Papkin wpada w panikę, coś go nagle pali... Podaje list Cześnikowi. Ten czyta i jest coraz bardziej zdenerwowany. Dowiaduje się, że bezduszna Hanna porzuciła go i postanowiła wyjść za Wacława. Cześnik czuje się upokorzony, złorzeczy Hannie:
„O, płci zdradna! czci niewarta!
Obyś była, jak ta karta,
W moim ręku teraz cała...”

i gniecie list. Poprzysięga Rejentowi zemstę, bo wie, że w znacznej mierze to sprawka „potulnego” sąsiada.
Scena 3

Papkin, Dyndalski
Papkin masuje się po brzuchu i mówi, że zapewne został otruty przez Rejenta. Wypytuje Dyndalskiego, czy Milczek mógłby być aż tak podstępny. Dyndalski zapewnia go, że nie, bo: „Kto by się i łakomił / Na waszmości nędzne życie!” Po oświadczeniu Papkina, że sam Cześnik tak orzekł, Dyndalski uznaje, że to jednak możliwe, bo Cześnik, jak nikt inny, zna naturę Rejenta. Dyndalski radzi zatem wezwać księdza: „Po księdza posłać trzeba.”
Scena 4

Papkin
Papkin analizuje działania Rejenta, podczas gdy gościł w jego domu: gospodarz podał mu pełną lampkę wina, zrobił to w pośpiechu. Z pewnością do alkoholu dodał truciznę. Papkin wierzy, że może umrzeć, postanawia sporządzić testament. Pisząc, płacze.
Scena 5

Papkin, Cześnik, Dyndalski
Cześnik przygotowuje plan zemsty, a Papkin pisze testament. Raptusiewicz uprasza go, by zaprzestał nierozsądnych działań, bo „do czubków odwieźć każę.” I przywołuje Dyndalskiego: „Siadaj waść tu - zmaczaj pióro, / Będziesz pisał po mym słowie.” Dyndalski wzbrania się, mówi, że nie jest biegły w sztuce pisania, ale według Cześnika to nawet lepiej, bo list ma być niby od Klary do Wacława. Sługa uważa za nieprzyzwoitość, żeby panna pisała do kawalera: „Panie, wszak to despekt (dyshonor) dla niej.”, ale Cześnik nie dba o szczegóły: „Co się waszeć o to pyta. / Maczaj pióro, pisz, i kwita.”
Zastanawia się, jak ująć w słowa „to miłosne świergotanie”. Dyndalski pisze pod jego dyktando i najpierw zapomina akapitu, a potem „stawia” niekształtną literę B - „Kto pomyśli, może zgadnie.” - komentuje Cześnik. Potem sługa zapisuje wszystkie słowa dyktującego włącznie z jego słynnym: „mocium panie”, na koniec plami papier kleksem, lecz by już nie drażnić Raptusiewicza zapewnia, że przerobi go w literę. Cześnik dyktuje dalej, ale każe uważać nieszczęsnemu „pisarzowi”. Ostatecznie prosi służącego o odczytanie domniemanego listu od Klary. Pismo zaczyna się od słów:
„Bardzo proszę mocium panie
Mocium panie me wezwanie
Mocium panie wziąć w sposobie
Mocium”...

Tu Cześnik nie wytrzymuje, wyrywa papier Dyndalskiemu i drze go na kawałki, wyzywa go przy tym od cymbałów, służący broni się: „Jaśnie pana własne słowo”. Cześnik nakazuje mu przepisać wszystko od nowa, ale bez „mocium panie”. Dyndalski mówi: „Z tych kawałków trudno będzie.” „Dyktando” zaczyna się jeszcze raz, ale Cześnik ponownie zaczyna używać swojego powiedzonka, a Dyndalski je bezmyślnie zapisuje. Obydwaj dochodzą do wniosku, że list nie jest dobrym pomysłem i Raptusiewicz głowi się nad inną koncepcja „zwabienia” Wacława pod swój dach. Wymyśla, że można by posłać pacholę - dziecko, bo malca nikt nie będzie podejrzewał, lecz inicjatywa upada, bo okazuje się, że nie każdy może rozpoznać Wacława: „Rejentowicz od nikogo / Nie jest u mnie znany wcale...”

Wtedy Papkin wygaduje się, że wszyscy zaraz mogą go poznać, bo tajnie „gościł” na zamku od rana. Cześnik też jest zdziwiony, dopiero po chwili przypomina sobie młodzieńca - komisarza. Złości się, że Papkin go o tym nie powiadomił, ale ten ma usprawiedliwienie - otrzymał zapłatę za milczenie: „Abym milczał dał mi złoto.” I dodaje, że już nie obawia się gniewu Raptusiewicza, bo niedługo i tak umrze - otruty przez Rejenta.
Cześnik wpada na jeszcze jeden pomysł. Planuje posłać Rózię po Wacława z zaproszeniem niby od Klary. W tym czasie Dyndalski ma postawić w krzakach straże, a gdy Wacław będzie przedostawał się przez mur, strażnicy mają go pochwycić, a gdy nie zechce pójść dobrowolnie, mogą użyć siły i związać go. Dyndalski uważa, że ten projekt jest niegodny szlachcica i niehonorowy. Ale Raptusiewicz jest nieugięty. Żąda wypełnienia rozkazu.
W tym czasie Papkin podsuwa mu swój testament i prosi o podpis - „jako świadek” -tłumaczy. Cześnikowi ani w głowie takie sprawy. Papkin irytuje się i snuje rozważania nad sensem egzystencji. Dochodzi do wniosku, że w życiu wszystko jest przydatne, póki jest dobre, a ludzie bywają egoistyczni i wzajemnie się wykorzystują: „Każdy siebie ma na względzie, / A drugiego za narzędzie (...)”
Scena 6

Papkin, Klara
Papkin ponownie zwierza się Klarze z miłości. Tłumaczy jej, że wkrótce umrze, ponieważ został otruty i dlatego sporządził testament. Niestety, w takich okolicznościach, nie będzie mógł przywieźć krokodyla. Dziewczyna uważa, że stracił zmysły, ale on odczytuje swoją ostatnią wolę i prosi, by kiedyś zapłakała na jego grobie.
W testamencie rozporządza swoim „ruchomym i nieruchomym” majątkiem, właściwie nieruchomości wcale nie posiada, a z dóbr ruchomych Klarze daruje angielską gitarę i „rzadką kolekcję motyli, będącą teraz w zastawie”. Artemiza miała przypaść w udziale Cześnikowi, lecz Józef Papkin rozmyślił się i postanowił przekazać ją najdzielniejszemu rycerzowi w Europie, który wystawi pomnik na jego grobie. Starościankę - Klarę i jej stryja Cześnika czyni egzekutorami testamentu, nie zezwala im spłacać żadnych długów, jeżeli takowe pojawią się, ponieważ one mają być pamiątką po świętej pamięci Papkinie. Swoich tytułów i godności testator (spadkodawca) nie wymienia - ponoć nie starcza na nie miejsca w obszernym rozporządzeniu.
Scena 7

Papkin, Klara, Wacław
Do Papkina i Klary dołącza Wacław. Przerażony próbuje wyjaśnić ukochanej ich trudne położenie. Informuje ją o nowych postanowieniach Podstoliny i swojego ojca:
„Podstolina w naszym domu -
Bo plan ojca niewzruszony
Ją poślubić mnie przymusza.”

Klara jest przerażona, boi się reakcji stryja, gdy dowie się o zmianie decyzji wdowy, ale Wacław nie pozwala, by się lękała. Oświadcza, że Cześnik zna go jako komisarza. Wtedy wtrąca się Papkin i oznajmia, że Raptusiewicz zna prawdę, ale w obliczu śmierci nie boi się już niczyjego gniewu. Wacław nie wie, co Papkin ma na myśli, mówiąc o śmierci, ale ów dodaje, że szykowana jest na Rejentowicza zasadzka, a w pobliżu czeka już przygotowany „poczt hajduków”. Wacław ma zamiar opuścić pomieszczenie, ale niespodziewanie zjawiają się Cześnik, Dyndalski i hajduki.

Scena 8

Klara, Papkin, Wacław, Cześnik, Dyndalski, hajduki
Cześnikowi wydaje się, ze przyłapał winowajcę (Wacława) na gorącym uczynku. Widzi go i Klarę. Rejentowicz obawia się o swój los w domu wrogiego sąsiada, ale odważnie prosi o szablę - w razie pojedynku:
„Jeśliś zbójca - masz mię, stoję;
Ale jeśliś człowiek prawy,
Jaką taką daj szablinę -
W Bogu wiara, ze nie zginę.”

Cześnik ma jednak inny plan. Pragnąc zemsty na Rejencie, który wykradł mu narzeczoną, nakazuje ożenić się Wacławowi z Klarą. Ten zamiar całkowicie odpowiada młodej, zakochanej w sobie parze. Ksiądz czeka już w kaplicy, gotów do udzielenia ślubu. Papkinowi nie może pomieścić się w głowie taki splot wydarzeń:
„I tucizna, i wesele -
To za wiele! To za wiele!”

Scena 9

Dyndalski
Dyndalski zbiera podarte fragmenty listu i dziwi się, co nie podobało się Raptusiewiczowi w jego nieforemnym „B”. Wyrzeka na swój los: „Ot - krzyż Pański, a ja znoszę.”
Scena 10

Dyndalski, Rejent
Rejent przestępuje próg części zamku należącej do Cześnika. Spostrzega tylko obecność sługi Dyndalskiego. Dziwi się pustkom w domu. Stwierdza, że stawił się na pojedynek w wyznaczonym miejscu, ale też nikogo nie zastał. Dyndalski dodaje, ze to chyba lepiej dla niego, bo Cześnik wybornie włada szablą. Nagle z kaplicy dochodzą okrzyki: „Wiwat! wiwat - państwo młodzi!” Rejent zastanawia się czyje to wesele, a Dyndalski pośpiesznie wyjaśnia, że to ślub Rejentowicza. Milczek nie może uwierzyć. W oddali słychać głośną prośbę Cześnika, by siodłać dla niego konia, ponieważ już minęła czwarta - upłynął czas pojedynku.
Scena 11

Rejent, Cześnik

Cześnik i Rejent - znienawidzeni sąsiedzi spotykają się oko w oko. Każdy początkowo, z obawy, sięga po szablę, ale Raptusiewicz - jako gościnny polski szlachcic uświadamia sobie, że nie może w ten sposób przyjąć przybysza:

„Wszak, gdy wstąpił w moje progi,
Włos mu z głowy spaść nie może.”

Tłumaczy mu zawiłość sprawy i konieczność takiego rozwiązania - to Rejent „ukradł” mu wdowę, by ją „przysposobić” na synową, wobec tego on - zamiennie musiał zatrzymać jego syna i sprawić mu wesele:
„Masz więc byka za jendyka (indyka).”
Scena 12

Wszyscy bohaterowie, dworzanie i kobiety
Wszyscy wychodzą z kaplicy. Wacław błaga ojca o przebaczenie i błogosławieństwo, a Klara stryja o zakończenie sporu.

Scena 13

Wszyscy bohaterowie, Podstolina
Podstolina nie może uwierzyć, że przeznaczony jej Wacław ożenił się z Klarą. Objaśnia wszystkim, dlaczego zgodziła się na propozycję Rejenta. Zrobiła to z obawy, by na starość nie zostać w nędzy, bo zapisanym jej majątkiem mogła rozporządzać tylko przez określony czas - dopóki Klara nie wyjdzie za mąż, ale teraz, gdy tak się stało, musi go jej zwrócić. Na szczęście zabezpiecza ją sporządzona przez Milczka intercyza. Klara zobowiązuje się zapłacić sumę umówionych stu tysięcy ze swojego posagu i błaga Rejenta o wyzbycie się resztek gniewu i błogosławieństwo. Rejent powtarza swoją formułkę:
„Niech się dzieje wola Nieba
Z nią się zawsze zgadzać trzeba.”

I błogosławi klęcząca parę. Papkin pojmuje, że nie został otruty i drze swój testament, każe podać wielki puchar biesiadny, by uczcić ślub, pojednanie i szczęśliwe zakończenie dramatu.
Cześnik w geście pojednania podaje rękę Rejentowi, a ten z szacunkiem ją przyjmuje: „Mocium panie, z nami zgoda.” Wszyscy wiwatują i wołają: „Zgoda! zgoda!” A Wacław konkluduje:
„Tak jest - zgoda,
a Bóg wtedy rękę poda.”

1



Wyszukiwarka