7 - Pretty Little Liars - Heartless - Rozdział 9, 7 - HEARTLESS


ROZDZIAŁ 9

Aria na drugim brzegu

We wtorek po lekcjach Aria stała na chodniku w centrum Yarmouth, mieście oddalonym o kilka mil od Rosewood. Wzdłuż chodników wznosiły się sterty brudnego, ubiegłotygodniowego śniegu nadające okolicznym sklepom wypłowiały wygląd. Przed „Yee-Haw Saloon” stała kredowa tablica z reklamą: „Wypij trzy piwa - dwa dostaniesz za darmo”. Pół neonu w oknie sąsiedniego salonu przepaliło się, więc błyszczały tylko litery lon.

Aria odetchnęła głęboko spoglądając na witrynę przed sobą - to ona była powodem jej przyjazdu. Napis na markizie głosił: SKLEP OKULTYSTYCZNY STARY MISTYK. W oknie wisiał neonowy pentagram, a na drzwiach zielona tabliczka z napisem: TAROT, CZYTANIE Z DŁONI, KULTY POGAŃSKIE, WICCA, CIEKAWOSTKI. A jeszcze niżej: TUTAJ OFERUJEMY SEANSE I INNE PARANORMALNE USŁUGI. INFORMACJE W ŚRODKU.

Aria, po wczorajszej rozmowie z Byronem, była coraz bardziej przekonana, że widziały ducha Ali. To naprawdę miało sens - Aria była gotowa przysiąc, że od miesięcy ktoś ją obserwuje: niewyraźna sylwetka pojawiała się przy oknie jej dawnego pokoju, wyglądała z gęstego lasu, kryła przed jej wzrokiem w szkole za załomem korytarza. Niektóre z tych przypadków można by przypisać Monie Vanderwaal, zbierającej jako „A” sekrety… ale może nie zawsze była to ona. A jeśli Ali miała im coś do powiedzenia o nocy swojej śmierci? Czyż wysłuchanie jej nie było ich obowiązkiem?

Gdy weszła zadźwięczały dzwonki. W sklepiku unosił się zapach paczuli, zapewne z tlących się w każdym kącie kadzidełek. Na półkach ułożone były amulety z kryształu, staroświeckie apteczne buteleczki i kielichy z wyrytymi na powierzchni smokami.

Radio na półce za kasą nadawało właśnie wiadomości.

- Policja Rosewood bada przyczyny wybuchu pożaru, który zniszczył dziesiątki akrów podmiejskiego lasu i prawie doprowadził do śmierci „Ślicznych Kłamczuszek” z Rosewood. - skrzeczał reporter rozgłośni WKYW, w tle było słychać stukot klawiszy maszyny do pisania.

Aria cicho jęknęła. Nienawidziła ich nowych przezwisk. Przez nie wychodziły na jakieś obłąkane Barbie.

- Z dalszych wiadomości. - dodał reporter. - Policja, by rozszerzyć obszar poszukiwań, włączyła FBI do pościgu za Ianem Thomasem, podejrzanym o zabójstwo panny DiLaurentis. Toczy się również debata, czy pan Thomas miał wspólników. Więcej na ten temat po krótkiej przerwie.

Ktoś odkaszlnął i Aria uniosła wzrok. Przy kasie stał łysiejący facet po dwudziestce ubrany w kamizelkę, która wyglądała na wykonaną z końskiego włosia. Na identyfikatorze miał napisane: CZEŚĆ, JESTEM BRUCE. CZAROWNIK-REZYDENT. Na kolanach trzymał pachnącą stęchlizną, wiązaną księgę, ale tak uważnie obserwował Arię, jakby uważał, że będzie tu kraść. Dziewczyna odsunęła się od stołu z wystawionymi rytualnymi olejkami i uśmiechnęła się do niego uroczo.

- Hm, hej. - powiedziała łamiącym się głosem. - Przyszłam w sprawie seansu. Zaczyna się za piętnaście minut, prawda? - termin znalazła na internetowej stronie sklepu.

Sprzedawca, najwyraźniej znudzony, przerzucił stronę księgi. Przesunął w jej stronę podkładkę.

- Wpisz się na listę. Płacisz dwadzieścia dolców.

Aria przetrząsnęła swoją torbę z futra jaka i wygrzebała kilka wygniecionych banknotów. Potem pochyliła się nad ladą i wpisała na listę. Na dzisiejszy seans zapisały się jeszcze trzy inne osoby.

- Aria?

Podskoczyła i uniosła wzrok. Przy ścianie z talizmanami voodoo stał chłopiec w blezerze Rosewood Day z żółtą, gumową bransoletką drużyny lacrosse wokół nadgarstka, i z wielkim, zadowolonym uśmiechem na twarzy.

- Noel? - wyjąkała Aria. Noel Kahn był najlepszym przyjacielem jej brata, najbardziej typowym z Typowych Chłopców z Rosewood, jakich kiedykolwiek poznała, i ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć w takim miejscu. W szóstej i siódmej klasie, gdy popularność miała dla niej znaczenie, Aria kochała się w Noelu - ale on, oczywiście, szalał za Ali. Wszyscy kochali Ali. Największą ironią było to, że gdy tylko na początku roku szkolnego wysiadła z samolotu z Islandii, nie odstępował jej na krok, nagle uznając ją za egzotyczną, a nie - szurniętą. A może po prostu w końcu zauważył, że ma piersi.

- Niesamowite, że się tu spotykamy. - stwierdził przeciągle Noel. Podszedł do lady i nabazgrał swoje nazwisko za nią na liście chętnych na seans.

- Ty idziesz na seans? - zapytała niedowierzająco Aria.

Noel pokiwał głową uważnie oglądając talię kart Tarota z półnagą czarodziejką z frontu.

- Są ekstra. Słuchałaś może Led Zeppelin? Mieli obsesję na punkcie śmierci. Podobno słowa do swoich piosenek dostali od czcicieli Szatana.

Aria wpatrywała się w niego bez słowa. Noel i Mike od niedawna szaleli na punkcie Led Zeppelin. Niedawno Mike zapytał Byrona, czy ma starą, winylową płytę Led Zeppelin IV - chciał puścić od tyłu „Stairway to Heaven” i posłuchać sekretnego przesłania.

- W każdym razie, skoro ty tu jesteś, to dzięki temu zbliżam się do gorącej laski, prawda? - Noel parsknął lubieżnym śmiechem. - I kto wie, jeśli coś z tego wyjdzie, to może przyjdziesz na moje przyjęcie w jacuzzi w czwartek wieczorem.

Aria miała wrażenie, że oblazły ją pijawki. Rozliczne czaszki-talizmany, zgromadzone na pobliskiej półce, mrugały do niej znacząco. Sprzedawca za ladą uśmiechał się tajemniczo, jakby coś ukrywał. Co Noel tak naprawdę tu robił? Czy ktoś z prasy z Rosewood namówił go do śledzenia jej i informowania o każdym jej ruchu? Może to kawał wymyślony przez chłopców z drużyny lacrosse'a. W szóstej klasie, zanim Ali przyjęła ją do swojej ekskluzywnej paczki, stuknięta Aria była bezustannym celem kpin zarówno dziewcząt, jak i chłopców.

Noel podniósł, po czym odstawił purpurową, falliczną świeczkę.

- Zgaduję, że jesteś tu z powodu Ali?

Zapach kadzidełek paczuli zaczął blokować zatoki Arii. Niezobowiązująco wzruszyła ramionami.

- Czyli widziałyście ją w lesie? - Noel spojrzał na nią ostrożnie.

- Nie twoja sprawa. - warknęła Aria rozglądając się w poszukiwaniu ukrytych kamer lub dyktafonów wśród pudeł z kretkami. Reporter z Rosewood mógłby go zachęcać do zadania dokładnie takiego pytania.

- Okay, okay. - wycofał się Noel. - Nie miałem zamiaru cię denerwować.

Sprzedawca zatrzasnął księgę z głuchym łomotem.

- Medium mówi, że można już wejść. - oznajmił rozchylając zasłonę z koralików na tyłach sklepu.

Aria spojrzała na zasłonę, a potem na Noela. Może Typowi Chłopcy z Rosewood planowali wyskoczyć z pudeł na zapleczu, zrobić jej zdjęcia i wrzucić do internetu? Ale facet ze sklepu gapił się na nią, więc Aria zacisnęła zęby, minęła zasłonę i usiadła na jednym ze składanych krzesełek ustawionych pośrodku pomieszczenia. Noel usiadł obok niej i zdjął płaszcz, chociaż nie była pewna, czy pasuje jej takie towarzystwo. Aria zerknęła na niego. Oczywiste było, dlaczego tyle dziewczyn chce się z nim spotykać - miał ciemne, falujące włosy, oczy z opadającymi powiekami i szczupłe, wysportowane ciało. Jego oddech pachniał miętówkami „Altoids”. Zresztą, nieważne. Nawet, jeśli przyszedł tu z uzasadnionego powodu, nie był w jej typie. Jego idealne ciemne dżinsy w oczywisty sposób pochodziły z ekskluzywnego butiku, i był zbyt wymuskany, jak na jej gust. Na twarzy nie miał nawet milimetrowego zarostu.

Aria ze zmarszczonymi brwiami rozejrzała się po zapleczu okultystycznego sklepiku. Światła dostarczały jedynie nagie żarówki zwisające z sufitu i cuchnąca świeca w rogu. Na półkach piętrzyły się niezidentyfikowane pudła, a przed wyjściem awaryjnym stał olbrzymi podłużny drewniany przedmiot podejrzanie przypominający trumnę. Noel podążył za jej spojrzeniem.

- A, tak, to trumna. - powiedział. - Ludzie kupują je do, nazwijmy to, osobistego użytku. Podniecają się udając, że są martwi.

- Skąd o tym wiesz? - wyszeptała osłupiała.

- Wiem więcej niż ci się wydaje. - Aria zadygotała, gdy w mroku błysnęły ultra białe zęby Noela.

Kurtyna z koralików znowu się rozdzieliła, dwie kolejne osoby weszły powłócząc nogami i usiadły. Jedną z nich był stary mężczyzna z podkręconymi do góry wąsami, a drugą kobieta, która miała chyba ponad trzydzieści lat, ale ciężko było mieć pewność. Na włosach miała chustę, jej twarz zasłaniały wielkie okulary przeciwsłoneczne. Jako ostatni wszedł młody mężczyzna. Ubrany był w aksamitną pelerynę, a głowę miał owiniętą szalem. Wokół jego szyi wisiały naszyjniki z wisiorami i sznury paciorków. Niósł jakieś ustrojstwo z suchym lodem, które wypluwało dym, do i tak już przepełnionego oparami pokoju.

- Bądźcie pozdrowieni. - zagrzmiał. - Nazywam się Equinox.

Aria zdusiła chichot. Equinox? Proszę. Ale siedzący obok niej Noel z nagłą uwagą przysiadł na brzeżku krzesła.

Equinox wyciągnął dłonie w stronę sufitu.

- By przywołać duchy, których szukacie, zamknijcie oczy i skupcie się. - rozpoczął mantrę.

Kilka osób, także Noel, dołączyło do niego. Chłód metalu krzesełka zaczął przebijać przez wełnianą spódnicę Arii. Otworzyła jedno oko i rozejrzała się ukradkiem. Wszyscy w oczekiwaniu pochylali się do przodu, a dwie osoby wzięły się za ręce. Nagle Equinox zatoczył się do tyłu, jakby pchnięty niewidzialną siłą. Ciało Arii przeszył dreszcz, zrobiło jej się duszno. Zaryzykowała i także zaczęła nucić.

Nastąpiła długa cisza. Wentylacja grzechotała. Piętro wyżej ktoś się przechadzał. W pomieszczeniu pojawił się słodki, duszący zapach. Aria podskoczyła, gdy coś miękkiego, podobnego do ptasiego pióra, delikatnie przesunęło się wzdłuż jej policzka. Gdy otworzyła oczy, nikogo przy niej nie było.

- Dooooobrze. - powiedział Equinox. - Okay, możemy już otworzyć oczy. Czuję, że ktoś z nami jest. Ktoś bliski dla jednego z was. Czy ktoś stracił przyjaciela?

Aria zesztywniała. Ali nie mogła tak po prostu się pojawić… a może?

Ku jej przerażeniu medium podeszło prosto do niej i przykucnęło. Jego kozia bródka kończyła się ostrym szpicem i słabo pachniał trawką. Oczy miał szeroko otwarte, nie mrugał.

- To ty. - powiedział cicho przysuwając usta do jej ucha.

- Aha. - wyszeptała Aria, włoski na jej karku się uniosły.

- Straciłaś wyjątkową przyjaciółkę, prawda? - zapytał nawiedzonym tonem.

W sali zapanował bezruch. Serce Arii zaczęło mocno walić.

- Czy ona… jest tutaj? - rozejrzała się po pomieszczeniu, spodziewając się widoku uratowanej z pożaru dziewczyny, ubranej w bluzę i z twarzą pokrytą sadzą.

- Jest blisko. - zapewniło ją medium. W głębokim skupieniu zacisnął pięści i szczękę. Minęło kilka kolejnych sekund. Wydawało się, że w pomieszczeniu zapanował większy mrok. Jedynymi światełkami były fluoroscencyjne cyfry na zegarku do nurkowania IWC Aquatimer Noela. Bicie serca pulsowało w uszach Arii. Jej palce zaczęły dygotać, prawie jakby odbierała wibracje. Wibracje od Ali.

- Mówi, że wszystko o tobie wiedziała. - powiedział niemal kpiąco Equinox.

Arię przeszył dreszcz strachu - i nadziei. Ali z pewnością tak by powiedziała.

- Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.

- Ale nienawidziłaś tego, że wszystko o tobie wie. - poprawił ją Equinox. - O tym też wiedziała.

Aria odetchnęła spazmatycznie. Teraz również dygotały jej nogi. Noel wiercił się na krześle.

- Naprawdę?

- Wiedziała o wielu rzeczach. - szeptał Equinox. - Wiedziała, że chcesz, żeby zniknęła. Bardzo ją to smuciło. Wiele rzeczy ją smuciło.

Aria zasłoniła dłońmi usta. Pozostali zgromadzeni patrzyli na nią. Widziała białka ich szeroko rozwartych oczu.

- Nie chciałam, żeby zniknęła. - pisnęła.

Equinox przechylił głowę w stronę sufitu, jakby dzięki temu miał lepszy widok na Ali.

- Mimo to wybaczyła ci. Wie, że także ona nie zachowała się fair wobec ciebie.

- Naprawdę? - wyjąkała Aria. Przycisnęła dłonie do ud, żeby się uspokoić. Oczywiście, że to była prawda. Czasami Ali nie była fair wobec niej. Właściwie, to nawet częściej niż czasem.

Equinox pokiwał głową.

- Wie, że nie powinna była kraść twojego chłopaka. Zwłaszcza, że tak długo byliście parą.

Aria przechyliła głowę, zastanawiając się, czy przypadkiem się nie przesłyszała. Zaskrzypiało krzesło, gdy jeden z członków grupy zakaszlał.

- Mojego… chłopaka? - powtórzyła. Poczuła pieczenie w żołądku. W siódmej klasie nie miała chłopaka.

Co oznaczało, że ten szarlatan wcale nie rozmawiał z Ali.

Aria poderwała się na równe nogi, prawie uderzając głową nisko wiszący lampion. Po omacku przedzierała się przez mgiełkę dymu z kadzidełka i oparów suchego lodu do wyjścia.

- Hej! - zawołał Equinox.

- Aria, zaczekaj! - krzyknął Noel, ale zignorowała ich obu.

Wycięty z tektury czarownik wskazywał drogę do łazienki w sklepie. Aria ruszyła do niej biegiem, otworzyła z trzaskiem drzwi i osunęła się zlewie, nie dbając o to, że zrzuciła na podłogę kostkę ręcznie robionego mydła ze smoczej krwi. Idiotka, wyzywała siebie. Oczywiście, że nie było tam Ali. Oczywiście, że takie seanse to przekręty. Facet pewnie zwrócił się do niej, bo rozpoznał ją z wiadomości. Co ona sobie wyobrażała?

Aria spojrzała na swoje odbicie w okrągłym, poplamionym lustrze nad zlewem. Miała mlecznobiałą skórę. Ale chociaż Equinox był szarlatanem, zwrócił uwagę na coś okropnego - coś, co do pewnego stopnia było prawdą. Aria chciała, żeby Ali zniknęła.

To Ali była z Arią, gdy ta widziała swojego tatę obściskującego się z Meredith na parkingu w Hollis w siódmej klasie. I przez następne tygodnie nie dawała jej o tym zapomnieć. Osaczała Arię między lekcjami pytając o najnowsze wieści. Wpraszała się do jej domu na kolację, i rzucała Byronowi potępiające, a Elli - współczujące spojrzenia. Za każdym razem, gdy zbierała się ich piątka, Ali rzucała aluzje, że lada moment zdradzi sekret Arii, chyba, że ta zrobi coś, czego Ali chce. Aria osiągnęła już temperaturę wrzenia, i w tygodniach poprzedzających śmierć Ali unikała jej, jak tylko mogła.

Bardzo ją to smuciło, powiedziało medium. Czy Ali mogła się domyślać, że Aria chce, by zniknęła? Nagle w jej umyśle pojawiło się wspomnienie. Następnego dnia po zniknięciu Ali pani DiLaurentis zaprosiła Arię i pozostałe dziewczyny i przepytywała, czy wiedzą, gdzie mogła się podziać jej córka. W pewnej chwili oparła się na łokciach i zapytała: „Czy Ali kiedykolwiek wydawała się… smutna?”. Dziewczęta natychmiast zaprotestowały - Ali była piękna, mądra i pełna uroku. Wszyscy ją uwielbiali. Słowo „smutna” nie istniało w słowniku jej emocji.

Aria zawsze widziała siebie jako ofiarę, a Ali jako drapieżnika, ale może przyjaciółka też przeżywała trudne chwile? Może pragnęła z kimś porozmawiać - a Aria ją zwyczajnie odepchnęła?

- Przepraszam. - wyszeptała zaczynając szlochać. Po jej policzków pociekły strugi tuszu. - Ali, tak bardzo mi przykro. Nigdy nie chciałam, żebyś zginęła.

Rozległ się ostry syk, jakby pary uciekającej z kaloryfera. Nagle żarówka nad lustrem zgasła i łazienka pogrążyła się w ciemności. Aria zamarła, serce stanęło jej w gardle. Nagle zakręciło ją w nosie. W powietrzu pojawił się znienacka dławiący, słodki zapach. Waniliowe mydło.

Aria chwyciła po bokach zlew, by utrzymać równowagę. Nagle, bez ostrzeżenia, światło ze skwierczeniem ponownie zabłysło. Z lustra wpatrywały się w nią z przerażeniem jej własne oczy. Ale nie tylko jej twarz widniała w odbiciu.

Za jej własnymi lodowo-błękitnymi oczami była dziewczyna z twarzyczką w kształcie serca, szeroko rozwartymi błękitnymi oczami i o oszałamiającym uśmiechu. Aria nabrała gwałtownie tchu i okręciła się na pięcie. Na korkowej tablicy na drzwiach łazienki, na szczycie warstwy innych plakatów reklamujących zbliżające się poetyckie slamy, oferty sprzedaży futonów i dostępnych pokojów do wynajęcia, przypięte było kolorowe zdjęcie Ali.

Aria przysunęła się bliżej zatapiając spojrzenie swoich oczu w Ali. Zabrakło jej tchu. To była ulotka z czasu, gdy Ali zaginęła. To samo zdjęcie umieszczono na kartonikach z mlekiem i w płatnych ogłoszeniach w reklamach społecznych. Siedemdziesięciodwu punktową czcionką napisano: ZAGINĘŁA ALISON DILAURENTIS. BŁĘKITNE OCZY, BLOND WŁOSY, 5 STÓP WZROSTU, 90 FUNTÓW WAGI. PO RAZ OSTATNI WIDZIANA 20 CZERWCA. Aria od lat nie widziała takiej ulotki. Gorączkowo przeszukała każdy skrawek plakatu, a nawet go odwróciła, by znaleźć wskazówkę, dlaczego się tu pojawił - i kto go umieścił. Ale niczego nie znalazła.

Wicca - rozpowszechniona w Europie i Stanach Zjednoczonych religia neopogańska. Została zainicjowana przez emerytowanego brytyjskiego urzędnika, Geralda B. Gardnera prawdopodobnie w latach 40. XX wieku, ale upubliczniona dopiero od roku 1951. Od tego czasu zdobyła szeroką popularność i podzieliła się na kilka dużych i kilkanaście mniejszych gałęzi zwanych tradycjami. Pierwotnie jednak przez Wicca rozumiano wyłącznie tradycję stworzoną przez Gardnera - jest to inicjacyjna religia misteryjna, nawiązująca do tradycji przedchrześcijańskich.

Kretek - papierosy produkowane z mieszanki tytoniu, goździka i 'dodatków smakowych'. Nazwa oryginalna "kretek" jest wyrazem dźwiękonaśladowczym imitującym dźwięk palonych goździków. Papierosy goździkowe zaczęły powstawać pod koniec XIX wieku w mieście Kudus (Indonezja). Najbardziej popularne są w kraju powstania, lecz z biegiem czasu znajdowały zwolenników w innych zakątkach Świata. Najbardziej znane firmy produkujące papierosy kretek to Bentoel, Djarum, Gudang Garam itd. W Polsce najłatwiej dostępne są papierosy goździkowe firmy Djarum - w cenie zbliżonej do wartości paczki cygaretek.

Smocza krew - miękka żywica naturalna, pozyskiwana z palmy Calamus draco (rosnącej w północnowschodniej Afryce - w Sudanie, a także we wschodnich Indiach), z drzewa dracena smocza (Dracaena draco), zwanego drzewem smoczym lub smokowcem (występującego na Wyspach Kanaryjskich) oraz endemicznego gatunku Dracaena cinnabari (występującego na wyspach archipelagu Sokotra, położonych na wschód od wybrzeży Somalii). Stosowana do sporządzania lakieru złocistego i barwnika laserunkowego. Używana od stuleci jako barwnik w lutnictwie.

Slam poetycki - publiczna rywalizacja poetów-performerów.

Futon - rodzaj japońskiego materaca.

Ok. 152cm, ok. 41kg

Pretty Little Liars - Heartless Bez serca

translated by: rumiko 1



Wyszukiwarka