Nie chcemy katolickiej religii w szkole, religia, kościół


http://wiadomosci.o2.pl/?s=512&t=9450

o2.pl: Nie chcemy katolickiej religii w szkole

0x01 graphic
2007-08-13 13:48

0x01 graphic


Wraz z decyzją MEN na nowo rozgorzała dyskusja dotycząca obecności religii w planie szkolnych zajęć. Rozporządzeniem ministerstwa nikt nie jest zaskoczony, bo postulowano je od wielu miesięcy. Mimo wyrazów aprobaty płynących z różnych środowisk w kwestii nauczania religii w szkołach wciąż trudno o porozumienie. Nie wszyscy księża, świeccy katecheci i uczniowie podzielają entuzjazm władz.

0x01 graphic
dalej »  

0x01 graphic
0x01 graphic
0x01 graphic


Religia bez rygoru

Opublikowane niedawno wyniki sondażu przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej pokazują, że religia na stałe zadomowiła się w polskich szkołach. Niezależnie od głosów krytyki aż trzy czwarte dorosłych rodaków uważa, że szkoła to najlepsze miejsce na prowadzenie wykładów o Bogu, dyskusje o wierze i życiu Kościoła. Polacy znacznie chętniej posyłaliby swoje dzieci na lekcje religii niż alternatywne zajęcia z etyki. Warto jednak zauważyć, że popierająca pozostanie religii w szkołach publicznych większość ma odmienną wizję nauczania tego przedmiotu, niż zwykło się uważać. Wśród 57% badanych panuje bowiem przekonanie, że lekcje religii nie powinny wcale służyć pogłębianiu wiedzy dotyczącej katolicyzmu i wyznań chrześcijańskich. Rodzice woleliby, by ich pociechy uczyły się także o innych religiach i poznawały je na równi z własną wiarą. Co ciekawe, tyle samo dorosłych zdecydowanie sprzeciwia się wprowadzonemu rozporządzeniem ministra edukacji obowiązkowi wliczania do średniej ocen ze wszystkich przedmiotów stopnia z lekcji religii.

- Kiedy patrzę na wyniki badań CBOS-u, wcale się nie dziwię. Religia w szkołach traktowana jest po macoszemu. Trudno, by stawiać ją na równi z językiem polskim, matematyką czy historią. Nie można wymagać od uczniów, by z takim samym namaszczeniem i tak samo intensywnie przygotowywali się do klasówki z biologii i zajęć z religii. Oba przedmioty należą do zupełnie innej ligi - mówi Alicja, katechetka z piętnastoletnim stażem, z wykształcenia teolog.

Alicja twierdzi, że wśród nauczycieli religii spotkać można znacznie więcej niż w przypadku innych przedmiotów osób przypadkowych, z niepedagogicznym i wysoce niewłaściwym podejściem do uczniów i tematu. Jej zdaniem lekcje religii ze względu na swą specyfikę powinny mieć szczególny przebieg, zupełnie oderwany od szkolnej obowiązkowości i rygoru. Choć sama jest głęboko wierzącą katoliczką, rozumie obawy rodziców związane z podejściem niewykwalifikowanych nauczycieli do przedmiotu. Sądzi, że zajęcia z religii powinny opierać się na dyskusjach o życiu i problemach młodzieży, w które należałoby wpleść odniesienia do Boga i nauk Kościoła.

- Myślę, że nie wolno nam ograniczać się do religii katolickiej i za wszelką cenę indoktrynować uczniów. Gdy wśród nich pojawiają się osoby zafascynowane buddyzmem, proszę je o przygotowanie zajęć na ten temat, gdy źle się dzieje w Izraelu, rozmawiamy o Żydach, nie obyło się bez dyskusji o fanatyzmie, który występuje przecież nie tylko w islamie - opowiada Alicja.

Życie parafialne

Ksiądz Marek uczący licealistów w Warszawie twierdzi, że niechęć samych uczniów do chodzenia na lekcje religii niekonieczne musi brać się z tego, że nie są wierzący czy też chcą mieć godzinę czy dwie wolnego w ciągu dnia zajęć. Wielu uczniów rezygnuje z religii, bo są na niej oceniani na podstawie poglądów. Osoby niewierzące miewają dużo gorsze stopnie, bo nie stawiają się na niedzielnej mszy, otwarcie mówią o akceptacji dla aborcji czy antykoncepcji i nie cieszą się z przyjazdu papieża.

- Tymczasem nawet osoba niewierząca powinna mieć szansę na szóstkę, pod warunkiem że pracuje na lekcjach, bierze w nich czynny udział. Ważna jest obowiązkowość i wkład w kształt zajęć, dlatego nie ukrywam, że zdarzało mi się stawiać bardzo słabe oceny, a potem zbierać gromy od rodziców, którzy co niedziela prowadzają swoje dzieci pod przymusem do kościołów i nie przyjmują do wiadomości, że to wcale nie znaczy, że pociecha jest chrześcijaninem zasługującym na pochwały - mówi duchowny. Podobnie jak katechetka bardzo miło wspomina czasy, gdy lekcje religii odbywały się przyparafialnych salkach. Jest zwolennikiem powrotu do tej praktyki.

- W czasach kiedy o religii w szkołach nikt nawet nie pomyślał, uczyliśmy jej na szeroką skalę. Do sal katechetycznych tłumnie przychodziły prawie całe rodziny. To było fajne, bo ludzie mieli ze sobą kontakt nie tylko jako sąsiedzi i współpracownicy, ale i wyznawcy tej samej wiary i tych samych wartości - wspomina ksiądz Marek. Opowiada o tym, że podczas katechez wybuchały ciągnące się godzinami dyskusje o wierze, moralności, przestrzeganiu przykazań i okazywaniu ludziom miłości w codziennym życiu. Młodych fascynowały te rozmowy. Byli tacy, którzy przychodzili raz-dwa razy i nigdy więcej nie wracali, byli też tacy, którzy na kolejne spotkania przyprowadzali swoich przyjaciół, tamci zabierali kolejnych znajomych.

- Tak tworzyła nam się wielka katechetyczna rodzina. Wspólnota ludzi, którzy kochali Boga, sławili go, ale i o nim dyskutowali. Każdy miał prawo coś zakwestionować, poddać dyskusji, nie zgadzać się z opinią innych, ale mimo to wszyscy się szanowali. Wówczas parafie tętniły życiem, dziś coraz mniej młodych ludzi interesuje się ich losami. Szkoły w pewnym sensie skradły nam szansę na zaprzyjaźnienie się z uczniami i wciągnięcie ich w parafialne życie. Wielu moich kolegów nauczycieli religii odbębnia te lekcje jako przykry obowiązek. Nawet nie próbują z tymi dzieciakami pogadać, tylko recytują regułki i bezradnie uciszają tych, którzy się z nich śmieją - mówi katecheta. - Ja sam bym się z nich śmiał - dodaje po chwili.

Podwyższamy średnią

Choć i ksiądz Marek, i ucząca religii Alicja woleliby nie prowadzić zajęć w szkolnych murach, to niestety na to są skazani. Pozycja zajęć religii w szkołach zmieni się bowiem od września. Wraz z innymi nieobowiązkowymi zajęciami stanie się przedmiotem, z którego ocena wpływać może na wysokość średniej. Czyli poniekąd także na przyznawane uczniom nagrody i stypendia.

- Teraz to mi się wszystko schrzani - mówi Rafał, licealista. - Dotąd chodziłem na religię, bo mi rodzice kazali, ale z księdzem miałem na pieńku i więcej niż 3 to mi nie stawiał. Jestem olimpijczykiem z fizyki i matmy. Mam stypendium, ale w Boga nie wierzę. No i za tę niewiarę mogą mi stypendium zabrać, bo jeśli znowu się z katechetą pokłócę, to on mnie uwali - żali się nastolatek. Gdyby chociaż nie musiał chodzić na religię, to mógłby w międzyczasie pouczyć się czegoś, co go ciekawi. Zamiast tego musiał wkuwać katechizm i uczyć się do sprawdzianów ze znajomości Biblii.

Koleżanka z klasy Rafała Monika uważa z kolei, że decyzja Ministerstwa Edukacji jest jak najbardziej słuszna i pomoże wielu jej koleżankom i kolegom. Do religii większej wagi nigdy nie przykładała, do kościoła nie chodzi, ale czasem ma problemy z językiem polskim. Dzięki ocenie z religii zaniżana przez klasówki z romantyzmu średnia trochę jej się podniesie.

- I tak chodzę na religię, bo lubię, choć mogłabym te zajęcia odpuścić. Czasem jest fajnie, kiedy sobie dyskutujemy o seksie przedmałżeńskim i śmiejemy się zacofanego podejścia katechetki do tej kwestii. Na ogół bywa jednak nudno, ale właściwie za nic można dostać dobry stopień. Ja mam na świadectwie szóstkę - opowiada Monika. - Byłam na wycieczce w Watykanie i zrobiłam katechetce kilka zdjęć placu Św. Piotra - chwali się.

Inna licealistka Barbara szczerze cieszy się, że jej wysiłek wkładany w lekcje religii przełoży się w końcu na konkretne korzyści.

- Ze szkołą bywa różnie. Czasem łapię kiepskie stopnie ze ścisłych przedmiotów, ale teraz sobie nadrobię religią, której i tak chętnie się uczę - mówi Basia. Dziewczyna jest głęboko wierząca, zaangażowana w życie parafii, jest wolontariuszką w Caritasie. Wysoko ocenia lekcje religii prowadzone przez katechetkę Alicję.

- Podobnie jak ona szanuję to, że inni nie wierzą i nie chcą w lekcjach uczestniczyć. Ale ci, którzy mimo wszystko na nie przychodzą, nie mają czego żałować. Nie dość, że to prawdziwe lekcje życia, tolerancji, szacunku dla innych i miłości do Boga, to jeszcze stosunkowo niewiele trzeba robić, żeby dostać dobry stopień i mieć lepszą średnią. Wystarczy być obecnym i uczestniczyć w rozmowach. Z wiary nikt nas nie rozlicza - twierdzi Basia.

Karol M. Szymkowski



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
O czym 90% katolików nie wie - fakty z historii kościoła, religia, kościół
Gorący temat - Religia i etyka w szkole - jak to wygląda, religia, kościół
Opinia prawna dotycząca religii w szkole, religia, kościół
Czy Kościół Katolicki jest sektą, religia, kościół
Całun Turyński – fałszerstwo (nie)doskonałe, religia, kościół
podstawa programowa katechezy kosciola katolickiego, religia szkoła podstawowa
Gorący temat - Religia i etyka w szkole - jak to wygląda, religia, kościół
Opinia prawna dotycząca religii w szkole, religia, kościół
T. Halik - Co nie jest chwiejne..., religia, Teologia
Kościół na rozdrożu, religia, kościół
Katolik, Religia, Homiletic&Pastoral Rewiev
Nie zdejmę krzyża, religijne
Nieznane oblicze Matki Teresy z Kalkuty, religia, kościół
Papieskie mumie, religia, kościół
Bóg nie istniejecz3 4377, religia
Całun z czasów Jezusa podważa autentyczność turyńskiego, religia, kościół
To nie koniec świata, Religijne
Dupre streszczenie, Dupree r.2, JAK NIE NALEŻY MÓWIC O RELIGII
Wolność religijna po polsku, religia, kościół

więcej podobnych podstron