Tworzenie jest przywilejem wszystkich duchów


Tworzenie jest przywilejem wszystkich duchów. Artysta i jego dzieło jako temat wybranych utworów literackich, filmów i tekstów kultury.

Motto: „Artysta winien być w swym dziele jak Bóg we wszechświecie, niewidoczny a wszechmocny: żeby go się czuło wszędzie, ale nie widziało nigdzie.” (Gustaw Flaubert)

Artysta i jego dzieło stanowią nierozerwalną całość - jest to relacja analogiczna do tej, jaka zachodzi między Bogiem i stworzonym przez niego światem. (W istocie: różnica pomiędzy znaczeniem pojęć „stwórca” i „twórca” jest nieznaczna, jak i nieznaczna jest różnica w pisowni tych wyrazów.) Jedno bez drugiego istnieć nie może: tak jak nie ma rzeki bez źródła, tak zawsze punktem wyjściowym dzieła sztuki jest człowiek artysta. Mało tego: człowiek nie stoi wyłącznie na początku, ale również na końcu każdej twórczości: jak świat stworzony został dla ludzi, tak i wszelka

sztuka jest przeznaczona dla nich; człowiek jest nadrzędny wobec sztuki, a nie na odwrót, nawet jeśli autor wyznaje zasadę l'art pour l'art.

Mimo że geneza dzieła sztuki zakłada konieczność współistnienia twórcy, niemal natychmiast po akcie twórczym dzieło w pewien sposób się usamodzielnia, zaczyna bytować odrębnie - niczym rzeka płynie już własnym korytem. I to nie w dalekiej przyszłości, ale już nazajutrz po edycji - książka, obraz, kompozycja muzyczna czy film odmawia autorowi posłuszeństwa (jak szatan, a następnie człowiek, odmawiają posłuszeństwa Bogu). Staje się jakby własnością innych umysłów i dzięki nim go wywyższa, albo zdradza. I mimo że nie potrzebuje do dalszego trwania swojego autora, to jednak niezbędne jest istnienie odbiorcy, w zetknięciu z którym dzieło

się pomnaża, rozszerza, wzbogaca i nabiera nowych znaczeń. Niewykluczone, że

podobny los jest udziałem raz stworzonego świata - czemu zgodnie przyklasnęliby deiści.

Swoją rolę gra w tym procesie prawo do krytyki patrzących, słuchających, czytających i oglądających, tym nie mniej czujących. Ocena pracy artystów i demiurga jest naturalnym wynikiem ich działalności w przyczynowo-skutkowym ciągu zdarzeń.

Sztuka, która w opinii wielu wybitnych artystów ma służyć jako oręż, broń, narzędzie w walce z rzeczywistością, może - za sprawą odbiorcy - zwrócić się przeciwko temu, który ją tworzy. Jest wtedy okrutną ironią, jakże jednak częstą.

Znakomitą ilustracją powyższych dywagacji jest opowiadanie Patricka Suskinda pt. „Obsesja głębi”. Nowelka ta przedstawia historię młodej artystki, która przy okazji swej pierwszej wystawy rysunków usłyszała od krytyka, że jej obiecującym pracom mimo wszystko brakuje głębi. Artystka nie przejęła się tym wcale. Niedługo potem w miejscowej gazecie ukazała się recenzja owego krytyka, który potwierdzał swoją wcześniejszą opinię. Wkrótce bohaterka brała udział w spotkaniu towarzyskim. Wielu ludzi w rozmowach pozytywnie oceniało jej talent, ale częstokroć dało się też słyszeć, że niestety brakuje jej głębi. Od tamtego wieczoru dziewczyna z dnia na dzień dziwaczała: zatracała zdolności i wiarę w siebie. Ostentacyjnie zarzucała sobie samej i każdemu, kto próbował jej pomóc, że brakuje jej głębi. Młoda kobieta, która kiedyś tak pięknie rysowała, po jakimś czasie staczała się już wyraźnie, co w końcu doprowadziło ją do samobójstwa.

Wszak Nietzsche powiedział kiedyś: Bóg umarł, kiedy znalazł Go martwego

w duszy epoki. Nie wiadomo jednak, czy stwierdził samobójstwo.

Ostatecznie więc trzeba zawsze brać pod uwagę nie duet: artysta i jego dzieło, lecz triadę: artysta-dzieło-odbiorca, która przedstawia swoiste tria iuncta in uno. Artysta i odbiorca oddziałują na siebie poprzez dzieło, które jest elementem scalającym. Funkcjonuje ono niczym pomost łączący dwa skalne urwiska nad przepaścią.

Jak pokazuje opowiadanie Suskinda, oddziaływanie odbiorcy na artystę może mieć wręcz katastrofalne skutki. W gruncie rzeczy jest to zachwianie naturalnego porządku rzeczy, o jakim mówił Conrad: „Sztuka - to wielkie ucho i wielkie oko świata; słyszy i widzi - i ma zawstydzać, drażnić, budzić sumienia, wymierzać.” Pisarz oczywiście miał tu na myśli, że to artysta poprzez swoją sztukę porusza odbiorcę w ramach

specyficznego dialogu, który jest ukoronowaniem twórczej działalności, lecz który w żadnym razie nie powinien prowadzić do destrukcji artysty, za to jak najczęściej do duchowego odrodzenia, oczyszczenia społeczeństwa, tzw. katharsis.

Interesującym przypadkiem jest casus Jerzego Kosińskiego. Twórca ten, będąc z wykształcenia socjologiem, doskonale rozumiał zależności zachodzące między autorem, książką i czytelnikiem. Wiedzę tę pomysłowo wykorzystywał w celu stworzenia autolegendy. Można zaryzykować twierdzenie, że jego głównym dziełem jest „Jerzy Kosiński”, czyli on sam. Mamy w tym wypadku do czynienia z misterną konstrukcją, której elementami były kolejno wydawane powieści, uzupełniane przez liczne publikacje i wypowiedzi pisarza na temat własnego dzieła. Potwierdzeniem takiego podejścia do twórczości była obok pisarstwa fotografia, druga z licznych pasji Kosińskiego: jego fotograficzna spuścizna zawiera wiele portretów i autoportretów, w których motywem przewodnim są maska i wariacje na temat oblicza modela.

Jeśli przyjrzeć się pod tym kątem samemu Bogu - który poprzez proroków rozmaitych religii wykreował multum swoich wizerunków - to Kosiński jawi się jako diabelnie pojętny uczeń.

W ten sposób Jerzy Kosiński przez wiele lat umiejętnie trzymał w szachu publiczność, która nie potrafiła odróżnić rzeczywistości od fikcji zawartej w powieści „Malowany ptak” i jego późniejszych utworach. Dopiero ukazanie się w kilka lat po samobójstwie pisarza demaskatorskiej pozycji Joanny Siedleckiej pt. „Czarny ptasior” wywołało burzę i rozwiało wątpliwości czytelników; niedługo potem powstały jeszcze biografia i kilka filmów o Kosińskim, aczkolwiek legenda finezyjnie budowana przez dziesiątki lat nie mogła runąć z dnia na dzień - i wciąż pozostaje legendą. W świetle tego mniej osobliwy wydaje się fakt permanentnego trwania wyobrażeń związanych z Bogiem, które wznoszone były na przestrzeni wieków, a nawet tysiącleci. (Stykając się z kwestią maski warto pamiętać o cennej opinii Ignacego Krasickiego, według której opowieści o poetach, którzy nie zmyślaliby w swoich utworach, należy między bajki włożyć.)

Wracając do relacji "artysta i jego dzieło" należy zauważyć występowanie charakterystycznego dla pewnej grupy twórców paradoksalnego rozdźwięku pomiędzy życiem a treścią ich dzieł. Zwraca na to uwagę Paul Johnson w „Intelektualistach”. Angielski historyk ukazuje sylwetki kilkunastu najbardziej znanych ludzi intelektu ostatnich dwóch wieków, spośród których wielu było pisarzami, a więc artystami par

excellence. Życie takich postaci jak Percy Shelley, Henryk Ibsen, Lew Tołstoj, Ernest Hemingway, Bertolt Brecht czy Jean Paul-Sartre było niejednokrotnie w jawnej i oczywistej sprzeczności z ich dziełami i głoszonymi przez nich ideami. Rozdźwięk ten pojawia się również na linii Bóg - wszechświat: idea wszechmocnego i miłosiernego Boga jest nie do pogodzenia z pełnym okrucieństwa światem i obecną na każdym kroku przemocą.

W wierszu „Poezja” Julian Tuwim mówi o poecie, który nie chce wyróżniać się z tłumu ani „stawać ponad światem”. Wybiera miejsce pomiędzy ludźmi, będąc ostatnim między równymi. Jesteśmy świadkami analogicznej sytuacji co wtedy, gdy Bóg zstępuje na ziemię pod postacią Jezusa Chrystusa i umiera na krzyżu jako odkupiciel.

Czyż Horacy i jego nadzieja na wieczne trwanie dzięki swojej sztuce wyrażona w utworze „Pomnik” nie przywodzi na myśl Boga i jego dzieła - świata, dzięki któremu stał się ponadczasowy?

Zarówno w książce Petera Shafreya jak i w filmie Milosa Formana pod tym samym tytułem - „Amadeusz” - Mozart (Bóg) tworzy fenomenalną muzykę (wspaniały świat), który wzbudza zazdrość i nienawiść Salieriego (szatana), który stara się za wszelką cenę przeszkodzić rywalowi.

W obliczu tylu paraleli pomiędzy Bogiem-światem a artystą-dziełem spostrzeżenie Przybyszewskiego, że najwyższą religią jest sztuka, wydaje się być nadzwyczaj uzasadnione. W tym punkcie Bóg jawi się jako najgenialniejszy kreator, a artyści jako ci, którzy wszelkimi znanymi i dostępnymi im sposobami próbują Mu dorównać (jak np. poeta Konrad, z III części „Dziadów” Mickiewicza, stawiający się na równi ze Stwórcą).

Potwierdza to francuski krytyk literacki - Stanislas Foumet, który powiada:

„Jakikolwiek cel ma sztuka, grzesznie współzawodniczy z Panem

Bogiem.” Nie pozostaje nic innego, jak tylko krzyczeć w niebogłosy:

evviva l'arte!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Co to jest REIKI, Rozwój duchowy, Reiki
Jak to jest z dietami, ■ WSZYSTKO ▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀▀, ■ ODŻYWIANIE, ◘ Diety
Świat jest jak książka, Duchowość i praca nad sobą
Czy dzisiaj możliwe jest bycie świętym, duchowość
74 DO WIADOMOŚCI WSZYSTKICH DUCHOWNYCH
Spowiedź jest dla odważnych, duchowość, Sakrament pokuty
4 MÓJ KOŚCIÓŁ JEST MISTRZEM WSZYSTKICH LUDÓW
Scenariusz lekcji z dziejów ziemi wyrzyskiej?resowany jest przede wszystkim do nauczycieli z m2
Czy Twój rozwój duchowy jest bezpieczny, TXTY- Duchowosc, ezoter, filozof, rozwój,psycholia, duchy ,
Co to jest REIKI, Rozwój duchowy, Reiki
Dieta cud przeznaczona jest przede wszystkim dla osób ze schorzeniami serca
Bilans płatniczy jest zestawieniem wszystkich międzynarodowych transakcji ekonomicznych i finansowyc
6JEZUS JEST PANEM Pomoc Duchowa
Bóg jest źródłem wszystkich
arkusz-swiadomosci-pieniedzy, Ezoteryka, parapsychologia, rozwój duchowy i wszystko z tym zwiazane,

więcej podobnych podstron