apteka, Etyka zawodowa


APTEKA - PODMIOT GOSPODARCZY CZY SŁUŻBA ZDROWIA

- Jak ocenia pan najnowsze propozycje resortu zdrowia w sprawie aptek?
- Wprowadzenie zapisów określających rozmieszczenie ogólnodostępnych aptek według parametrów geograficznych i demograficznych spełniłoby oczekiwania samorządu aptekarskiego. Od lat postulujemy, aby rząd objął rynek dystrybucyjny leków ustawowymi regulacjami. Nasze postulaty zostały zawarte m.in. w projekcie ustawy złożonym w parlamencie w 2004 roku jako inicjatywa obywatelska. Projekt poparło wówczas 200 tys. osób. Proponowaliśmy wtedy, aby jedna apteka przypadała na 5 tys. mieszkańców. W ten sposób apteka miałaby zapewnione pewne minimum ekonomiczne, dzięki któremu mogłaby pełnić funkcję zarówno placówki handlowej, jak i nieprzynoszącego bezpośrednio dochodów ośrodka informacyjnego i doradczego dla pacjentów.

- Czy nowe przepisy będą jednak korzystne dla pacjentów? W handlu to klienci korzystają z istnienia większej konkurencji.
- Opublikowane w tym roku badania Austriackiego Instytutu Zdrowia, dotyczące oceny wolności gospodarczej w zakresie funkcjonowania aptek na przykładzie Irlandii, Holandii i Norwegii jednoznacznie wskazują, że sama liberalizacja nie gwarantuje prawdziwej konkurencyjności na rynku. Okazuje się, że w sytuacji całkowitej swobody powstają na rynku nowe, coraz większe podmioty gospodarcze, powiązane ze sobą kapitałowo, które zaczynają dyktować pozostałym uczestnikom gry rynkowej coraz to nowe warunki i zasady funkcjonowania. Ostatecznie przyjmują na rynku pozycję monopolisty. W konsekwencji wpływ rządu danego kraju, na przykład na ceny leków, staje się minimalny, a dopóki rząd gromadzi w imieniu społeczeństwa środki na ochronę zdrowia, to nie można mu odmawiać prawa do kontroli ich wydatkowania.
Jako negatywny przykład można podać Norwegię, gdzie przepisy liberalizujące rynek farmaceutyczny spowodowały w ciągu 2-3 lat jego podział pomiędzy trzech dystrybutorów hurtowych i to oni decydują teraz o asortymencie i cenach w aptekach. W Norwegii dzieje się to wszystko, przed czym przestrzegamy w Polsce. Co prawda rynek norweski jest mniejszy od polskiego, ale mechanizmy funkcjonowania obu odpowiadają wzorom z podręcznika ekonomii.* Dlatego popieramy także zapisy antykoncentracyjne zawarte w proponowanej przez rząd nowelizacji. One pozwolą uniknąć dominacji jednej czy kilku firm i działać na równych prawach zarówno mniejszym, jak i większym podmiotom.

- Ale w Polsce leki refundowane mają przecież ustalane maksymalne ceny urzędowe?
- To prawda, lecz coraz częściej staje się to narzędziem w rękach producentów i dużych dystrybutorów hurtowych, służącym np. do eliminacji konkurencji lub sztucznego wywołania popytu. Przykładem jest stosowanie przez nich w tym samym czasie różnych cen zbytu produktów leczniczych refundowanych dla wybranych i pozostałych odbiorców detalicznych. U pacjenta powstaje przy tej okazji wrażenie, że mamy do czynienia z aptekarzami "dobrymi", u których leki są tanie, i "oszustami" - stosującymi ceny urzędowe. Taka sytuacja podważa podstawową zasadę zaufania pacjenta do pracy wykonywanej przez wszystkich farmaceutów.
Chodzi o racjonalność wykorzystania środków finansowych przez NFZ. Spójrzmy na ceny leków sprzedawanych ze 100-procentową odpłatnością na receptę i na leki sprzedawane bez recepty, tzw. OTC. W ich przypadku samoregulacja rynku już nastąpiła, mimo stosowania zróżnicowanych cen na te same produkty, a nowe przepisy nie będą miały żadnego wpływu na spokojnie prowadzone akcje marketingowe.
Natomiast cała wojna marketingowa na rynku aptecznym, choćby taka akcja jak "leki za grosz", toczy się wokół leków refundowanych przez NFZ. Jest to "skok na publiczną kasę" dokonywany przez duże firmy producenckie i dystrybucyjne. Lek, który raz znajdzie się na listach produktów refundowanych jest przepustką do szybkiego wywołania popytu nań wśród lekarzy i pacjentów. To przecież NFZ pokrywa koszty wynikające ze zwiększonej sprzedaży danego asortymentu leków przede wszystkim wtedy, gdy pacjentowi wydaje się, że jest on "za darmo". Działania rządu ograniczające patologie w walce o pozyskanie środków z refundacji trzeba więc popierać.

- A nie obawia się pan, że ograniczenie liczby punktów sprzedaży wpłynie na pogorszenie dostępności do leków?
- W 1990 r. mieliśmy w Polsce blisko 3800 aptek ogólnodostępnych, a więc stosunkowo niewiele miejsc, gdzie można było nabyć leki. Obecnie funkcjonuje ok. 12 800 aptek, ponad 1200 punktów aptecznych, setki sklepów specjalistycznych zaopatrzenia medycznego, placówek zielarsko-medycznych, zielarsko-drogeryjnych, sklepów zoologicznych i tysiące sklepów ogólnodostępnych plus stacje benzynowe itp., gdzie można sprzedawać produkty lecznicze. W minionym piętnastoleciu liczba aptek wzrosła o 400 proc., a liczba ludności w Polsce utrzymuje się na tym samym poziomie. Proszę więc nie mówić, że brak apteki w oficynie każdej kamienicy i na każdym rogu ulicy pogorszy dostęp pacjenta do leku. Przeciwnie, tylko racjonalna polityka rządu w tym zakresie może zapewnić odpowiedni poziom usług farmaceutycznych i zaopatrzenia w produkty lecznicze.

- Czy ograniczenie liczby nowo powstających aptek utrudni według pana znalezienie pracy młodym farmaceutom, a przedsiębiorcom uniemożliwi założenie nowej apteki?
- Jest i będzie raczej odwrotnie. Już teraz są problemy ze znalezieniem i zatrudnieniem kadry z odpowiednim przygotowaniem zawodowym. Tak jak w innych dziedzinach gospodarki, notujemy odpływ pracowników z Polski do Europy Zachodniej. Jeszcze pod koniec lat 90. w aptece pracowało statystycznie rzecz biorąc dwóch farmaceutów, obecnie tylko 1,3. Wzrost liczby aptek także nie wpływa na poprawę tego parametru. Model apteki dwuzmianowej, czynnej 12 godzin dziennie, pełniącej dyżury nocne i świąteczne powinien zapewniać pracę co najmniej trzem do pięciu magistrów farmacji. W sytuacji odpływu fachowej kadry, coraz trudniejszych warunków ekonomicznych, oszczędzania i pauperyzacji zawodu, a także pogoni za zyskiem, realnym zagrożeniem staje się właściwe sprawowanie opieki farmaceutycznej nad polskim społeczeństwem.
Nie sądzę, aby proponowane zapisy specjalnie utrudniały otwarcie nowej apteki. Wbrew powszechnemu przekonaniu, prowadzenie apteki to nie jest już złoty interes, a więc chętnych do ich otwarcia będzie coraz mniej. Apteki borykają się z problemami ekonomicznymi i są miejsca, gdzie masowo są one zamykane bądź przejmowane przez większe podmioty. Dotyczy to praktycznie każdego regionu naszego kraju, Lublina, Gdańska, Łodzi etc. Oczywiście w miejsce zamykanych mogą i będą mogły powstawać nowe apteki. Zresztą lepiej, aby powstawały nowe, niż aby stare były przejmowane przez duże sieci, szczególnie przez te, które są powiązane z dystrybutorami hurtowymi lub wręcz z producentami. W tym drugim przypadku najczęściej prowadzi to do nadmiernego rozregulowania rynku dystrybucyjnego zarówno pod względem zawężenia asortymentu, jak i dysproporcji w cenach leków. W ocenie samorządu aptekarskiego, pacjenci wychodzący z gabinetu lekarskiego z receptą na lek refundowany powinni mieć możliwość jej realizacji w każdej aptece, na wsi czy w mieście, na tych samych warunkach i w zbliżonej cenie.

- Chcemy w Polsce ograniczać swobodę działalności na rynku leków w czasie, gdy w UE zaczyna się działać w przeciwnym kierunku.
- Nikt nie chce ograniczać rynku w Polsce. Jedynie ma on być przewidywalny w zakresie wydatkowania pieniędzy publicznych. Tendencje liberalizacyjne wypływają wyłącznie z wielkich kręgów gospodarczych i przemysłowych, tam, gdzie olbrzymie koncerny chcą mieć jak największą liczbę własnych punktów dystrybucyjnych i wykazywać jak największe obroty.

- Komisja Europejska rozpoczęła jednak procedurę naruszenia prawa wspólnotowego wobec Austrii i Hiszpanii, gdzie liczba powstających aptek jest regulowana. Czy nie obawia się pan podobnych kroków wobec Polski?
- To nie jest żadne zagrożenie dla polskiego rządu. Tego typu regulacje są wewnętrzną sprawą krajów członkowskich.
Każde państwo rozwiązuje tę sprawę na swój sposób. Oczywiście proces liberalizacji w Europie postępuje. Otwarto przecież bardzo dotąd hermetyczny rynek niemiecki i portugalski, gdzie obecnie aptekarz może prowadzić jedną podstawową - i trzy, cztery filialne apteki. Dlaczego na przykład nikt nie podważa rozwiązania w Szwecji, gdzie państwo poprzez jeden podmiot ma większościowe udziały we wszystkich aptekach?
Jednak nawet po wprowadzeniu proponowanych przez polski rząd przepisów "uszczelniających", doprecyzowujących aktualnie obowiązujące prawo i tak na tle Europy będziemy wyglądać bardzo liberalnie. W Polsce funkcjonuje obecnie ponad 12 tys. aptek ogólnodostępnych i obowiązuje prawo farmaceutyczne, według którego jeden podmiot gospodarczy może posiadać maksymalnie 1 proc. aptek w województwie, czyli np. na Mazowszu może mieć aż 30 placówek, a w całej Polsce odpowiednio rozmieszczonych 120! Jak to się ma do wspomnianych wcześniej 4 w Niemczech lub w Portugalii?
W porównaniu z Europą mamy w Polsce sytuację skrajnie różną. Europa lekko liberalizuje się, a Polska musi wyjść z liberalnego chaosu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kodeks etyki aptekarza RP, Etyka zawodowa
ETYKA ZAWODOWA MASAŻYSTY
ETYKA ZAWODOWA PRACOWNIKA OCHRONY, Ochrona Osób i Mienia Materiały
ETYKA ZAWODOWA PRACOWNIKA OCHRONY - materiały, ochrona osób i mienia
etyka zawodowa dodatkowe pytania, notatki
katalog wartosci, Etyka zawodowa
1) etyka, - bezpieczeństwo wewnętrzne, Etyka zawodowa funkcjonariuszy służb
etyka zawodowa, pedagogika i praca socjalna
etyka zawodowa pracownika socjalnego, Nauki o Rodzinie, N AUKI I NAUKI, PRACA SOCJALNA I POMOC SPOŁE
ETYKA Skrypt, Prawa człowieka i etyka zawodowa funkcjonariuszy służb państwowych
Etyka zawodowa
Testy psychologiczne - Metody badania klinicznego, PSYCHOLOGIA, Etyka zawodowa
etyka zawodowa
ETYKA ZAWODOWA 07
prawacz, prawa człowieka i etyka zawodowa funkcjonariuszy służb państwowych
Testy psychologiczne - Interpretacja - Kwestionariusz MMPI, PSYCHOLOGIA, Etyka zawodowa

więcej podobnych podstron