Barok, naborowski,krótkość żywota, Światopogląd człowieka baroku jest w dużej mierze kształtowany przez niezwykle intensywne odczuwanie upływu czasu


Światopogląd człowieka baroku jest w dużej mierze kształtowany przez niezwykle intensywne odczuwanie upływu czasu. Nieuchron­ne przemijanie ludzi i rzeczy jawi się w tej epoce jako zagadka wymykająca się ludzkiemu poznaniu. Niepojęta natura upływających w zatrważającym tempie chwil jest zarazem fascynująca i przerażająca. Monotonne tykanie zegara wciąż przypomina o wielkiej aktorce baro­kowego teatru świata - Śmierci, oczekującej każdego na mecie żywota. Człowiek, uwięziony w trybach rozpędzonej machiny kosmosu - naj­większego spośród zegarów - czuje się słaby i bezradny. Utwór, o któ­rym pisze Krzysztof Mrowcewicz w artykule pt. „Koło, linia, punkt - Daniela Naborowskiego refleksja nad czasem”, to jedna z barokowych prób oswoje­nia tego, co niepojęte - wiecznie uciekającego czasu.

Krótkość żywota

Godzina za godziną niepojęcie chodzi:

Byt przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.

Krótka rozprawa: jutro, coś dziś jest, nie będziesz,

A żeś byt - nieboszczyka imienia nabędziesz;

Dźwięk, cień, dym, wiatr, btysk, glos, punkt - żywot ludzki słynie.

Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie;

Kotem nieharnowanym lotny czas uchodzi,

Z którego spadt niejeden, co na starość godzi1.

Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś byt, niebożę;

Między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może

Nazwań być czwartą częścią mgnienia; wielom byta

Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła.

Wiersze Daniela Naborowskiego wyróżnia wyjątkowo precyzyjna konstrukcja. dotyczy to szczególnie jego epigramatow, które przypominają doskonale zbudowane mechanizmy. Są jak zegary, owe symbole kosmosu silnie wpisane w barokową wyobraźnię. Francis Bacon2, z którym Naborowski spotkał się zapewne w czasie swojej wizyty w Lon­dynie, pisał: Dziełem subtelnym i dokładnym jest [...] sporządza­nie zegarów, które swymi kotkami zdają się naśladować ciała niebieskie, a stałym i regularnym ruchem - puls istot żywych.

Niebo to przecież pierwszy ludzki zegar, po którym z niezwykłą re­gularnością wędrują gwiazdy i planety, niczym wskazówki po ogrom­nym cyferblacie. Drugim zaś jest nasze serce, które bije nieustannie i gorączkowo, jakby spieszyło się do jakiejś mety i z dnia na dzień wy­czerpywało w swoim pędzie. W tym rytmicznym biciu, będącym przecież zna­kiem życia, jest coś przerażającego - wszak każdy mechanizm musi się kiedyś za­trzymać. Puls, co tętni ci w żytach, gdyś wesół i zdrowy, /To miarowo bijący twój dzwon pogrzebowy - pisał Henry King3.

Człowiek baroku słyszy więc wciąż tykanie zegarów - na zewnątrz i wewnątrz siebie. Ale czym jest czas? Ucieczką przed śmiercią i zarazem biegiem w jej obję­cia - odpowie Mikołaj Sęp-Szarzyński (Sonet I).

Naborowskiemu jednak nie wystarcza ta typowa dla epoki odpowiedź, choć na pewno nie zaprzeczyłby słowom Sępa. Fascynuje go sama natura czasu: jego względność, podzielność i zarazem nieuchwytność, a także to, w jaki sposób ludz­kie istnienie wplecione jest w jego rytm. Krótkość żywota to przykład poetyckiej medytacji nad istotą czasu i ludzkiej egzystencji.

W dwóch pierwszych wersach poeta określa czas zgodnie z ówczesnym sta­nem nauki. Od Arystotelesa zjawisko czasu ujmowano bowiem jako rodzaj ruchu. Godziny „chodzą" więc z niezawodną regularnością. Ten efekt dodatkowo pod­kreślony jest w wierszu przez rytm monotonnego trzynastozgłoskowca oraz licz­ne powtórzenia:

Godzina za godziną niepojęcie chodzi:

Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi

W naturze czasu jest coś paradoksalnego i niepojętego. Wiadomo, że czas dzie­li się na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Poeta zastępuje te abstrakcyjne pojęcia konkretnym doświadczeniem ludzkiej egzystencji: przodek, ty i poto­mek to reprezentanci trzech sfer czasu. Ale dlaczego adresat wiersza, czyli każ­dy z nas, jest z góry umieszczony w przeszłości? Rozwiązanie tego paradoksu od­najdziemy w dalszej części utworu:

Krótka rozprawa: jutro, coś dziś jest, nie będziesz,

A żeś był - nieboszczyka imienia nabędziesz.

Naborowski z mistrzowską precyzją łączy elementy swojego lirycznego mecha­nizmu: raz będzie to wyrafinowana instrumentacja głoskowa: Krótka rozprawa: jutro, coś dziś jest, nie będziesz, innym znów razem antyteza, ów poetycki wyraz bezradności wobec tajemnicy istnienia: jutro - dziś; jest - nie będzie. Do czego bowiem sprowadza się nasze życie? Poeta odkrywa, że całą tragedię ludzkiej egzystencji można zawrzeć zaledwie w trzech słowach: był, jest, będzie. Przo­dek, ty, potomek... Jak na średniowiecznym nagrobku, z którego zmarli przema­wiają do żywych: Sum ąuod eris, ąuod es olim fui (Byłem tym, czym jesteś; będziesz tym, czym jestem}.

Ten, kto byt, traci ostatecznie swoje imię, stając się anonimowym zmarłym. Ale czy tak krótkie istnienie można w ogóle nazwać bytem? Naborowski wypeł­nia następny wers konceptycznie dobranymi symbolami marności ludzkiego ży­wota. Siedem wymienionych obok siebie krótkich, jednosylabowych słów, które oznaczają zjawiska i pojęcia nietrwałe, jest jak siedem uderzeń zegara. Poeta roz­bija przy tym wers na bardzo krótkie odcinki, dążąc zarazem konsekwentnie do trudnych, spółgłoskowych połączeń między wyrazami:

Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, glos, punkt - żywot ludzki słynie.

Tego wersu nie da się wpisać w regularny rytm trzynastozgłoskowca (7+6). W członie przed średniówką zmuszeni jesteśmy bowiem (przez trudności artykulacyjne) do dodatkowych pauz rytmicznych. Każde z przywołanych pojęć jest więc jakby wyrwane z płynnej frazy i przez to uwydatnione i wzmocnione.

Od starożytności współistniały w kulturze dwie koncepcje czasu. WedJe pierw­szej z nich, czas rozpoczynał się w określonym punkcie i biegł do jakiegoś kresu, czyli przyjmował postać linii. Taki jest np. czas biblijny: od Genesis do Apokalipsy. Ale istniała także inna figura czasu: koło. Czas był bowiem także ujmowany jako nieustannie powtarzający się proces (np. wielki rok platoński trwający ok. 26 tysięcy lat, po którym wszystko zaczyna się od nowa i powraca dokładnie tak samo). Symbolami tak pojmowanego czasu były wąż pożerający swój ogon lub Feniks, cudowny ptak odradzający się z własnych popiołów. Czas u Naborowskiego jest z pozoru linearny. To, co było, już nigdy nie powró­ci: Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie. W wersie następnym poja­wia się jednak czas kolisty: Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi. Jak po­godzić te dwa sprzeczne ujęcia? Z połączenia linii prostej i koła powstaje spirala - jedna z ulubionych figur w sztuce drugiej potowy XVI i XVII w. (np. spiralne postaci z obrazów Pontorma4 lub spiralne kolumny baldachimu z Bazyliki św. Piotra w Watykanie, dzieła Gianlorenza Berniniego).

Spirala to figura paradoksalna. Koło, które w końcu okazuje się linią, świetnie oddaje niepojętą naturę czasu: jego powtarzalność (godziny, dni, pory roku) i zarazem skończoność.

Człowiek znajdujący się w jakimkolwiek punkcie tej spirali nie dostrzega jej końca. Myśli o przyszłości, o tym, co będzie robił ju­tro, za rok lub gdy będzie stary. A przecież starość może wcale nie nadejść, jeśli jutro ten, kto dziś jest, przestanie istnieć.

Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,

Z którego spadł niejeden, co na starość godzi.

Czy ktokolwiek może zresztą powiedzieć, że naprawdę jest? Teraźniejszość kur­czy się w przerażający sposób, bo przecież cokolwiek zrobimy, o czymkolwiek po­myślimy - należy to już do przeszłości: Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, niebożę. Czas pędzi tak szybko, że człowiek nie tyle jest, ile zawsze już był - wła­śnie dlatego w drugim wersie poeta zwraca się do czytelnika: byłeś ty sam. Pa­rafrazując słynną formułę Kartezjusza: Myślę, więc jestem, Naborowski stwier­dziłby raczej: Myślę, więc byłem.

Teraźniejszość okazuje się ruchomym punktem na linii czasu, niewyobrażal­nie krótkim momentem między przeszłością i przyszłością. W poetyckim skrócie takim samym ułamkiem mgnienia okazuje się całe ludzkie życie:

Między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może

Nazwań być czwartą częścią mgnienia;

wielorn była kolebka grobem, wielom matka ich mogiła.

Czy kołyska nie przypomina trumny? Te symboliczne klamry spinające począ­tek i koniec naszego istnienia łączy nie tylko zewnętrzne podobieństwo- Wobec nieskończonych przestrzeni wieczności czas między narodzinami a śmiercią jest przerażająco krótką, niemal niezauważalną chwilą. To zaledwie dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, glos, punkt-nic.

1

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Naborowski - Krótkość żywota, HLP (staropolska i oświecenie), notatki z zajęć
polski-naborowski krotkosc zywota szarzynski sonet1 , DANIEL NABOROWSKI - „KRÓTKOŚĆ ŻYWOTA&rdq
4. BAROK KOLOS + EGZAMIN - 4. Barok jako styl i formacja kulturowa, villari - człowiek baroku, czlow
HLP - barok - opracowania lektur, 44. Poeci polskiego baroku, t. 1, oprac. J. Sokołowska, K. Żukowsk
Człowiek zbudowany jest z kości, Ratownicto Medyczne, Anatomia
polski-szarzynski problemy czlowieka baroku , PROBLEMY CZŁOWIEKA BAROKU NA PRZYKŁADZIE UTWORÓW MIKOŁ
Barok, NABOROWSKI, DANIEL NABOROWSKI (1573-1640)
Daniel Namborowski, Daniel Namborowski: krótkość żywota- epigramat składa się z 13 wersów po 13 głos
20882-człowiek zawsze jest zagrożony przez zło bakcyl dżumy nigdy nie umiera, Szkoła liceum !!!, J.
Szwajcarscy naukowcy? światowej gospodarki zarządzanej jest przez zaledwie garstkę osób(1)
W człowieku zawarty jest cały świat, Prace z socjologii, pedagogiki, psychologii, filozofii
Człowiek nie jest samotną wyspą, lektury, streszczenia
człowiek nie jest stworzony do klęski, 1
moja rozprawka Człowiek nie jest stworzony do klęski
gotowce7, człowiek (kim jest), ROZWIĄZANIA NA TEMAT RÓŻNORODNYCH REAKCJI CZŁOWIEKAa
gotowce7, Charakterystyczne cechy poetyki baroku (Naborowski, Morsztyn, Charakterystyczne cechy poet
Człowiek zbudowany jest z kości, Ratownicto Medyczne, Anatomia

więcej podobnych podstron