22 NIEDZIELA ZWYKŁA ROK A, Lectio Divina, Okres Zwykły, Rok A


Lectio divina  XXII Niedziela zwykła rok „A” - Mt 16, 21-27

                   Krzyż - rzeczywistość śmierci i życia!

Oratio

   

Boże, Ty chciałeś by najważniejsze Misterium Życia objawiło się w krzyżu Twojego Syna ukaż mi sens mojego krzyża. Daj mi pokorę, bym to, czego nie umiem przyjąć rozumem przyjmował sercem. Ty znasz wszystkie moje lęki i nadzieje, pomóż mi bym nigdy nie wątpił w Twoją Miłość i Mądrość. Amen.


Lectio
  

  Dzisiejsza perykopa ewangeliczna jest zapowiedzią Misterium Paschalnego. Nie chodzi tylko o fakt śmierci Jezusa, ale o to, czym ona jest i co oznacza w planie Bożym. Plan zbawienia albo inaczej ekonomia zbawienia jest tajemnicą. My nie wiemy, dlaczego Bóg wybrał zbawienie przez krzyż. Przecież mógł zbawić w każdy inny sposób. Jednocześnie tajemnicą jest splot różnych wątków. Wątek polityczny, którym interesowali się Rzymianie, wątek religijny, który był ważny dla Żydów i osobisty dramat Judasza, którego zdrada wzmacnia dodatkowo dramaturgię zdarzeń.

W tym miejscu rodzi się wiele pytań:

·        Dlaczego Bóg wybrał najtrudniejszy rodzaj cierpienia-cierpienie niezasłużone Niewinnego?
·        Czy Judasz chciał czy też musiał zdradzić?
·        Czy był wolny czy predestynowany do roli zdrajcy?
·        Dlaczego duchowi przywódcy Izraela pochyleni nad proroctwami nie rozpoznali ich spełnienia?
·        Dlaczego w samym sercu wiary narodu wybranego Mesjasz zostaje odrzucony?
·        Dlaczego Jerozolima, święte miasto, nie rozpoznaje czasu swojego nawiedzenia?
·        Dlaczego lud woli Barabasza niż Jezusa?


Meditatio/Contemplatio

w. 21 „…odtąd zaczął wskazywać swoim uczniom, że musi iść do Jerozolimy”

Cała ziemska misja Jezusa znajduje swoje spełnienie w Jerozolimie. Cuda, nauczanie, przypowieści jakkolwiek bardzo ważne nie są istotą Jego posłannictwa. Są dalszym lub bliższym przygotowaniem Paschy Jezusa Chrystusa. To nie mogło się wydarzyć gdzie indziej! Jerozolima stanowi odwieczny sens wszystkich wędrówek Izraela. Ucieleśnia niezniszczalność Bożych planów. Kto jej nie oblegał? A mimo to po tylu najazdach, pożogach i grabieży istnieje nieprzerwanie 3000 lat. W niej swoją misję kończyli wszyscy prorocy. W niej spełniały się wszystkie tęsknoty pielgrzymów, zwłaszcza z diaspory. Wejście w bramy Jerozolimy jest figurą osiągnięcia pełni zbawienia. Jerozolima staje się miejscem „przebywania Pana” pośród ludu, Jego podnóżkiem, tronem, świątynią.

„… musi wiele wycierpieć od starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie”

Cierpienie zadawane przez wrogów jest wytłumaczalne, ale cierpienie zadane przez braci boli najbardziej i jest największą zagadką. Psalmista mówi
: „… ten, który ze Mną spożywa chleb, piętą we mnie godzi” /Ps 41,10/.To, że dla Rzymian Jezus mógł być kimś nierozpoznanym- to normalne. Poganie nie mają światła Objawienia. Ich usprawiedliwia niewiedza. Ale starsi, arcykapłani i uczeni w Piśmie, którzy na co dzień obcowali w świątyni ze Słowem Bożym powinni mieć jasność, powinni mieć dar rozeznania. W nocnej rozmowie Jezus pyta jednego z nich-Nikodema: „ Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz” /J 3,10/ Na innym miejscu Jezus demaskuje duchową ślepotę i głuchotę elit religijnych Izraela: „Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają swoje frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, żeby ludzie nazywali ich Rabbi”/Mt 23, 2-8/. Takie przeżywanie relacji z Bogiem wcześniej czy później kończy się zwróceniem się przeciwko Bogu. Z taką świadomością człowiek nie jest w stanie być Mu posłusznym. Nie widzi Jego znaków, a nawet, jeśli widzi to je przewrotnie interpretuje. Być może jest to przestroga dla teologów i pasterzy, by z większą pokorą myśleli i mówili o sprawach wiary. Z resztą każdy chrześcijanin musi uczyć się pokory w rozpoznawaniu śladów Boga. Duchowa ślepota grozi każdemu!

„…musi wiele wycierpieć”

Cierpienie obok przebaczenia i śmierci jest najtrudniejszą tajemnicą planów Bożych. Nic tak nie weryfikuje ludzkich deklaracji i postaw. Nic taka nie wyzwala ze złudzeń i afektów. Męka Mesjasza zapowiedziana zostaje w wielu figurach biblijnych: Józef egipski, Daniel, Zuzanna, Dawid, Jeremiasz. Niezwykle wymowne są cztery pieśni o cierpiącym Słudze Jahwe, które znajdujemy w Księdze Izajasza / 42, 1-9; 49,1-7; 50,4-9; 53,1-1/. Warto je medytować nie tylko w wielkim Poście. Chrystus ukrzyżowany to owoc naszych grzechów. Jeśli chcemy zobaczyć, jakie konsekwencje wywołuje ludzki grzech to musimy patrzeć na krzyż. Tam widać całe misterium iniquitatis- tajemnicę nieprawości.

w. 21 „…trzeciego dnia zmartwychwstanie”

Idea
zmartwychwstania pojawia się równolegle z pytaniem: śmierć i co dalej? Nie da się go zostawić bez odpowiedzi, ponieważ dotyka rdzenia naszej natury. Człowiek wtedy albo wierzy w reinkarnację, albo w całkowite unicestwienie ludzkiego bytu, albo wierzy, że jest Ktoś większy od śmierci. Tutaj też następuje zderzenie dwóch koncepcji czasu kolistej/ historia się powtarza po zamknięciu każdorazowego cyklu/ i linearnej/historią jest linią, w której są punkty Alfa i Omega, początek i koniec/. Zmartwychwstanie jest otwarciem nieba. Jest ukazaniem człowiekowi tej perspektywy, którą stracił w chwili grzechu pierworodnego. Zmartwychwstanie oznacza zwycięstwo życia i nadziei. Trzy wskrzeszenia, o których mówią Ewangelie/ córka Jaira-Mk 5,35-4; młodzieniec z Nain-7,11-17; Łazarz-J 11,1-44/ stanowią rodzaj uwertury do Zmartwychwstania. Jak pokażą później wydarzenia popaschalne Apostołowie będą mieli problemy z wiarą w Zmartwychwstanie. Tajemnica pustego grobu będzie dla nich tak samo trudna do przyjęcia jak tajemnica krzyża. Idzie o to by w śmierci ujrzeć życie, a w zmartwychwstaniu ujrzeć pokonaną śmierć.


w. 22 „…Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”.

Ciekawe czy ta wypowiedź to owoc zwykłego strachu czy stoi za nią niezrozumienie planów Bożych. A może jedno i drugie. Czy Piotr chce źle? Bynajmniej! Piotr chce dobrze, tylko inaczej niż Bóg! My podobnie. Wiele naszych pragnień wydaje się zmierzać ku jakiemuś dobru, ale pojętemu subiektywnie. Dobrem nie jest to, co my uznamy za dobro, ale co uzna Bóg. Tutaj możemy się całkowicie z Nim rozminąć. Można powiedzieć, że w tym momencie Piotr jest dla Chrystusa nosicielem pokusy. Piotr staje się narzędziem w ręku demona. Oczywiście jest to poza progiem jego świadomości. Piotr myśli w kategoriach czysto ludzkich. I każdy, kto tak myśli nie jest w stanie żyć wolą Bożą.
Co mógłby Piotr głosić gdyby nie Zmartwychwstanie? Opowiadałby cuda, ale ten zasadniczy problem człowieka pozostałby nierozwiązany. Głosiłby prawdy religijne, ale nie głosiłby kerygmatu. Nie głosiłby Wydarzenia, które zmienia historię świata. Nie głosiłby zwycięstwa nad śmiercią.


w. 23 „…jesteś mi przeszkodą”

Okazuje się nie potrzeba rzeczy w oczywisty sposób złych: buntu, gniewu czy przemocy by Pan Bóg nie mógł działać. Wystarczy fałszywa interpretacja Bożej woli i już Pan Bóg ma związane ręce. Wystarczy, że Boże plany przyłożymy do ludzkich możliwości i ulękniemy się własnego człowieczeństwa.


w. 24 „…kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”.

Krzyż Chrystusa był wiadomy. Ale co jest naszym krzyżem? Krzyżem jest historia każdego nas. Jej treść, jej kierunek, ludzie, którzy ją z nami współtworzą. Krzyżem jest codzienność, dzień powszedni, obowiązki, decyzje i związana z nimi odpowiedzialność. Krzyżem jest samotność, starość, nałogi, śmierć bliskich. Krzyżem jest wszystko to, czego człowiek nie akceptuje. Przed czym się broni, od czego ucieka itp. Jak długo człowiek tego nie zaakceptuje, tak długo będzie doświadczał jedynie zniszczenia, czyli pustki, bezsensu, buntu, pretensji. Śmierć ma różne imiona.
W Starym Testamencie wymowny przykład daje Konasz. Zarówno wtedy, gdy ucieka jak i wtedy, gdy przyjmuje krzyż swojego posłannictwa/
Jon1-3/.


w. 26 „…cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?”

Cóż za radykalne postawienie sprawy: zyskać świat czy stracić duszę? To jest podstawa wszelkich odniesień. Co jest pierwsze i ważniejsze? Zyskać świat oznacza pozorny zysk
„…świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki”/1J2,17/.Stracić duszę oznacza prawdziwą stratę. Faustowski pakt o zaprzedaniu duszy diabłu grozi wszystkim. Jeśli np. człowiek stanie się bogatym w niegodziwy sposób, to na sądzie bogactwo będzie świadczyć przeciwko niemu. Będzie dowodem rzeczowym. Jeśli sprzeniewierzy talenty, czyli zaprzeda się lenistwu to one staną się oskarżeniem. Idole świata na końcu każą sobie zapłacić. Historie ludzkie pokazują jak niewiele warta jest dusza ludzka, skoro można dać ją w zastaw za śmieszną cenę. Ezawowi wystarczyła miska soczewicy/Rdz 25, 29-34/, Judaszowi srebrniki/Mk 14, 10-11/. A co z nami?


w. 25 „…kto straci swoje życie, ten je znajdzie”.

Życie bez wiary w zmartwychwstanie jest drogą donikąd. W tym sensie, jeśli bronimy swojego życia, jeśli nie chcemy go przeżywać jak daru! Jeśli nie chcemy go użyczyć! Jeśli je zawłaszczamy zapominając, że ono jest ciągle dzierżawą a nie własnością wtedy spotkamy śmierć- złodzieja wszechczasów! Wtedy człowiek poczuje się podwójnie oszukany. Z poświęceniem rzecz się ma inaczej. Żadne dobro podarowane bliźniemu nie traci swojej nagrody. Każde istnieje w pamięci Boga!/Mt 25,31-46/. Przypowieść o talentach mówi, że Bóg „…chce zbierać tam, gdzie nie posiał.” /Mt 25,26/.A zatem jeśli na serio traktujemy swoje życie, nie możemy egoistycznie odmawiać innym ludziom prawa do nas, do naszego czasu, pieniędzy, talentów, charyzmatu itp. Nie możemy obciążać innych swoimi słabościami. Trzeba nam umierać dla naszego egoizmu, gniewu, zawiści, obojętności. A to oznacza otwarcie na życie, jakie przynosi Duch Święty. To On jest Sprawcą tej nowej natury.


Actio


Otwórzmy się na Ducha Świętego, który zawsze przynosi życie, czyli swoje błogosławione owoce /
Ga 5,22-23/.Uznajmy, że upadła natura nie nosi w sobie życia i nie jest w stanie go przekazać innym. Uznajmy też konsekwencje upadłej natury, czyli naszą grzeszność, której jesteśmy zakładnikami i czyni zakładnikami innych ludzi. Uznajmy, że nikt z nas o własnych siłach nie jest w stanie się wyzwolić. Tam, gdzie kończą się możliwości człowieka, zaczynają się możliwości Boga. Skończoność natury szuka nieskończoności łaski.


                                                        Opracował Ks. Ryszard Winiarski, Lublin



Wyszukiwarka