Ogólna periodyzacja literatury polskiej XX wieku


  1. Ogólna periodyzacja literatury polskiej XX wieku (granice czasowe, grupy poetyckie od Skamandra po bruLionowców - ogólnie).

Tradycyjny podział:

\

1918 r. - grupa SKAMANDER

1922 - 1927 r. - AWANGARDA KRAKOWSKA - działająca przy krakowskim czasopiśmie Zwrotnica

1930 r. - DRUGA AWANGARDA - liryka kreacyjno-wizjonerska.

1945 - 1948 r. - KOCEPCJA PRZEŁOMÓW - względna liberalizacja, nurt literatury, rozrachunków inteligenckich.

1949 - 1955/56 r. - SOCREALIZM

1956 - 1960 r. - LITERATURA ODWILŻY POPAŹDZIERNIKOWEJ - czasy wydawania Gombrowicza w Polsce; działa Grochowiak, Harasymowicz. Debiutuje Z. Herbet, M. Białoszewski; w latach 60. w prozie mamy okres „ naszej małej stabilizacji” (termin ten ukuł w latach 60. Tadeusz Różewicz). W poezji dużą rolę wówczas odgrywa orientacja HYBRYDY - grupa poetów awangardowych wzorujących się na Elliocie.

1970 r. - do głosu dochodzi generacja NOWEJ FALI - Barańczak, Krynicki, Zagajewski, Kornhausner - jest to poezja społecznie zaangażowana, która próbuje opisać i naprawić otaczającą rzeczywistość.

1980/1990 r. - wtedy pojawia się generacja bruLion - M. Świetlicki, M. Gretkowska, M. Baran, R. Tekieli <----> grupa kontrkulturowa, która chciała nowego początku, chcieli nowych podziałów.

Nowe propozycje periodyzacji:

R. Nycz Język modernizmu

M. P. Markowski Nowoczesna literatura polska - krytyczna nowoczesność

J. Święch Nowoczesność. Szkice o literaturze polskiej

Formacja MODERNISTYCZNA - 100 lat - mamy do czynienia z nurtem literatury modernistycznej; formacja długiego trwania, jest dominująca w całym świecie.

Gdzie jest nasz początek?

„Czy czeka nas nowa periodyzacja literatury współczesnej?”

Problem z periodyzacją; chaos wielu zjawisk

Główne tendencje w literaturze polskiej po 1945 roku

Po drugiej wojnie światowej polska literatura wyraźnie podzieliła się na dwa nurty: literaturę krajową i emigracyjną. Przez pierwsze powojenne lata twórcy w kraju cieszyli się w miarę dużą swobodą wypowiedzi. Dzięki tym nie do końca jeszcze skrystalizowanym warunkom politycznym miały szanse powstać dzieła typu "Popiół i diament" Jerzego Andrzejewskiego.

Autor "Popiołu i diamentu" mógł sobie pozwolić na w miarę obiektywne przedstawienie powojennej polskiej rzeczywistości. Młoda socjalistyczna władza wciąż nie czuła się dość pewnie, aby pokusić się o zdominowanie literatury. Lecz ten okres swobody dla literatury tworzonej w kraju zakończył się już w 1949 roku. W Komitecie Centralnym PZPR powstał wydział kultury i aż do 1989 roku kierownik tego wydziału miał decydujący wpływ na życie kulturalne w kraju.

Trzeba dobitnie podkreślić, że literatura krajowa, zarówno pojawiająca się w oficjalnym obiegu, jak i podziemna, były nierozerwalnie związane z bieżącymi wydarzeniami politycznymi. Dlatego główne tendencje w polskiej powojennej literaturze obrazują główne tendencje w zmianach polskiej polityki wewnętrznej. Następujące po sobie odwilże i okresy zaostrzenia politycznej linii znajdują natychmiastowe obicie w literaturze.

Także wzmożenie represji i budowa pełnego totalitaryzmu po roku 1949 natychmiast zostały zobrazowane przez przemiany w oficjalnej literaturze (nieoficjalnego obiegu jeszcze wówczas nie było - pojawił się w połowie lat siedemdziesiątych). Literatura krajowa stała się jednym z partyjnych narzędzi w budowie nowego, socjalistycznego porządku. Nawet ukuto w partyjnych kręgach na jej potrzeby specjalne określenie - była to literatura realnego socjalizmu, zwanego skrótowo socrealizmem.

Dominująca do roku 1956 literatura socrealizmu cechowała się skrajnym zakłamaniem. Dominowały w niej państwowotwórcze tematy: trud robotnika, sojusz robotniczo-chłopski, walka z klasowymi wrogami, pochwała systemu i partii. Ta tematyka ubrana była w prostą i nieskomplikowaną formę poetycką, która trafiać miała do prostych serc i umysłów ludu socjalistycznego miast i wsi. Nie było mowy o jakimkolwiek indywidualizmie twórców. Literatura powstawała pod czujnym nadzorem partii i każdy autor, który przejawiał skłonność do samodzielnego myślenia czy niepokorności natychmiast był izolowany od dostępu do zdominowanych przez partię wydawnictw. Wielu twórców zostało postawionych przed dramatycznym wyborem - albo tworzyć "po linii" i cieszyć się rozlicznymi przywilejami, albo pisać "do szuflady", co równało się z utratą statusu literata. Wielu ambitnych autorów, np. Herbert czy Różewicz, najgorsze lata literatury socrealizmu przetrwali w utajnieniu, z konieczności nie publikując żadnych utworów.

Literatura lat pięćdziesiątych została więc zdominowana raczej przez drugorzędnych bohaterów naszej artystycznej sceny, którzy dzięki pokornemu realizowaniu zalecanej przez partię tematyki postawieni zostali na najwyższym podium. Spowodowało to, że nie dość, że literatura socrealizmu odznaczała się banalną treścią, to jeszcze ta propagandowa treść wielokrotnie ubierana była w mierną formę, która czyniła zeń prawdziwą karykaturę sztuki. Jednak w tych mrocznych czasach stalinowskich tworzyli i byli oficjalnie popierani nieliczni twórcy, którym nie brakowało talentu, czy utrwalonej już sławy. Ich postawa była albo wyrazem swoistego kompromisu z własnym sumieniem, co możemy zaobserwować np. u Juliana Tuwima, albo wynikała z rzeczywistej wiary w słuszność zasad socjalizmu. Do tych drugich należał niepokorny do swych ostatnich dni przedwojenny rewolucjonista, żołnierz Andersa, a zarazem wielki komunista - Władysław Broniewski.

Broniewskiemu udało się tchnąć w socrealistyczną literaturę powiew świeżości. Dzięki dobremu warsztatowi literackiemu socjalistyczne frazesy brzmiały w jego ustach naprawdę przekonująco i posiadały właściwą dla całej twórczości Broniewskiego siłę wyrazu. Wystarczy przypomnieć chociażby jego wiersz "Pokłon Rewolucji Październikowej". Broniewski w utworze tym wychodzi poza kanon socrealnej agitki. Odwołuje się do narodowych tradycji, ukazuje, podobnie jak Mickiewicz w wierszu "Do przyjaciół Moskali", wspólne polskie i rosyjskie dążenia rewolucyjne. Faktem jest jednak, że mimo oczywistego nowatorstwa wyrazu, utwór Broniewskiego spełnia podstawowe zadanie literatury propagandowej - angażuje się w budowanie socjalistycznej rzeczywistości.

Charakterystyczna dla literatury wczesnych lat pięćdziesiątych jest tendencja do używania specyficznego języka, który angielski pisarz Orwell ochrzcił mianem nowomowy. Był to język oficjalnych przemówień, spłaszczony w wyrazie, ograniczony do oddawania świata w czarno-białych barwach, gdzie kryształowo dobrzy byli nasi, partyjni, a sprawcą wszelkich niepowodzeń i jakiegokolwiek zła był wróg klasowy. Nowomowa zasłynęła też z tworzenia specyficznych neologizmów, czy zupełnie nowych wyrazów dla opisania rzeczywistości socjalistycznej. Sama jej nazwa najlepiej oddaje charakter tego nowego słowotwórstwa, którego naczelnym zadaniem było ograniczenie do minimum środków wyrazu i jak największa precyzja określeń przy zachowaniu ich propagandowości.

W tym samym okresie, równolegle do podporządkowanej partii literatury krajowej, rozwijać się zaczęła twórczość emigracyjna. Na uchodźctwie znaleźli się między innymi tacy twórcy jak Witold Gombrowicz czy Czesław Miłosz. Jednak ze względu na ścisłą izolację kraju od polskiej twórczości zagranicznej nie miała ona prawie żadnego znaczenia w kraju w latach pięćdziesiątych. Nadto, należy dodać, że we wczesnych latach powojennych środowisko emigracyjne dopiero się kształtowało. Sam Miłosz wspomina, że pierwszym jego emigracyjnym problemem był dokuczliwy brak pieniędzy. Przybity poeta nie potrafił się, jak sam twierdzi, odnaleźć w emigracyjnej rzeczywistości, a perspektywa spędzenia życia na obczyźnie napawała go przerażaniem. Na pewno nie były to luksusowe warunki dla rozwijania działalności literackiej. Dlatego w kraju większy wpływ na twórców miały przedwojenne dzieła wielkich emigrantów, zwłaszcza gombrowiczowska "Ferdydurke", która zapoczątkowała wielką literacką dyskusję o formie i była prekursorem polskiego egzystencjalizmu.

W kraju odwilż popaździernikowa z roku 1956 zaowocowała gwałtownym wybuchem literatury po złagodzeniu cenzury. W odstawkę poszła panegiryczna twórczość socrealizmu, która razem z kultem Józefa Stalina uznana została za wypaczenie socjalizmu. W roku 1956, dzięki złagodzeniu cenzury, miał miejsce szereg spóźnionych debiutów. Ukazały się tomy poezji Herberta ("Struna światła") i Białoszewskiego ("Obroty rzeczy"). Mimo że zbiory te przeleżały już dłuższy czas w szufladach twórców skazane na to przez szalejącą dotychczas cenzurę, w roku 1956 przyjęte zostały entuzjastycznie przez publiczność jako jedne z wielu debiutów pokolenia popaździernikowego, chociaż obaj twórcy zaliczali się do generacji Baczyńskiego.

Prawdziwym przedstawicielem pokolenia roku 1956, tworzącym w ówczesnej literaturze pewną tendencję, był Marek Hłasko. Jego twórczość była swoistą mieszaniną zwątpienia i poetyckiego liryzmu. Hłasko reprezentuje przegrane pokolenie, którego najlepsze lata przypadły na okres najbardziej siermiężnego socjalizmu. Puszka coca coli pozostawała mitycznym i niedostępnym symbolem zgniłego świata zachodu, do którego tak rwali się ówcześni piękni dwudziestoletni, a wyświetlane w ambasadzie kreskówki z psem Goofy cieszyły się poważaniem, którego nie powstydziłby się niejeden prestiżowy festiwal. Tymczasem polska rzeczywistość w oczach Hłaski jest beznadziejna i nieznośna. Opisuje ją z właściwym sobie wulgaryzmem, co jeszcze podnosi przytłaczające wrażenie przedstawianego świata.

Odwilż była jednak krótkotrwała. Już w roku 1957 powróciła ostra cenzura, partia zaś odzyskała nadwątlone siły. Kolejnym wydarzeniem, które wstrząsnęło polską literaturą i wyrwało ją z pienia hymnów na cześć Ustroju był rok 1968. Wypadki marcowe zaowocowały polemiką między wiernymi partii twórcami, którzy w poetycki sposób piętnowali ulegającą reakcyjnym wpływom młodzież, a nowym pokoleniem autorów, którym bezwzględna brutalność, z jaką partia niszczyła opozycję i manipulowała społeczeństwem, zdarła zasłonę z oczu i którzy w wojowniczym tonie bronili bohaterów marca roku 1968. W opozycyjnej twórczości można również znaleźć utwory, których twórcy wyrażali solidarność z narodem czeskim, którego dążenie do wolności zostało tak niechlubnie stłumione między innymi przez polskich żołnierzy.

Od połowy lat siedemdziesiątych, prócz niezależnej literatury emigracyjnej, rozwija się krajowa literatura opozycyjna, krążąca w nieoficjalnym obiegu wydawniczym. Jednak literatura opozycyjna nie była w pełni niezależna. O jej treści decydowały przecież zadania, jakie sobie wytknęła - walka z socjalizmem. Dlatego literatura drugiego obiegu była również, jak oficjalne wydawnictwa, tendencyjna. Jednak jej tendencyjność miała łagodniejszy charakter, gdyż czytelnicy literatury drugiego obiegu rekrutowali się zazwyczaj ze środowisk inteligenckich i należało do nich przemawiać w bardziej wyrafinowany sposób.

Szczyt rozwoju opozycyjnej twórczości przypada na początek lat osiemdziesiątych. W roku 1981, po słynnych sierpniowych strajkach i zalegalizowaniu działalności niezależnego związku "Solidarność" wydawało się już, że literatura zostanie uwolniona spod jarzma cenzury. 11 grudnia odbyła się inauguracja Kongresu Kultury Polskiej, który miał zamanifestować niezależność polskich twórców kultury. Lecz działalność Kongresu została dramatycznie przerwana przez wprowadzenie 13 grudnia stanu wojennego. Literatura opozycyjna na powrót zeszła do podziemia i tam wydała swoje największe dzieła.

Do takich zalicza się niewątpliwie "Raport z oblężonego miasta" Zbigniewa Herberta. Herbert w alegoryczny sposób przedstawia stan wojenny. Wpisuje stan wojenny w pasmo historycznych klęsk, jakie były udziałem Polski od zarania jej dziejów. W ten sposób doświadczenia stanu wojennego zyskują w herbertowskim ujęciu historiozoficzny kształt. Chociaż są polityczną klęską, to obrońcy skazanych na porażkę ogólnoludzkich wartości odnieśli moralny sukces, stawiając opór zakłamaniu i tyranii.

Po upadku systemu socjalistycznego w roku 1989 współczesna polska literatura przeżywa swoisty kryzys wartości. Uwikłana w trwający od 1945 roku związek z polityką wiele utraciła na braku politycznych inspiracji. Dotychczasowy klarowny podział na literaturę oficjalną i opozycyjną, które obie opisywały tę samą rzeczywistość z różnych punktów widzenia, uległ załamaniu. Po roku 1989 literatura przestała być narzędziem. Nie wykorzystywano jej ani do obrony systemu, ani do jego niszczenia, bo spornego systemu już nie było. Brak przeciwnika spowodował swoiste rozprężenie w szeregach literackiej opozycji i trwający po dziś dzień marazm. W tych warunkach obserwuje się postępującą tendencję do komercjalizacji współczesnej literatury, czego najlepszym przykładem może być podjęta ostatnio kontynuacja dziejów "Trylogii", która na dobry początek okazała się sukcesem marketingowym. Już jednak wiadomo, że jej sukces artystyczny nie będzie tak wielki, jak handlowy.

Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski

[...] Gdy zadajemy sobie pytanie, kto był właściwym twórcą ruchu młodopolskiego, jego protagonistą, jaki typ społeczny doszedł w nim do swego wyrazu, odpowiedź nasza musi być całkiem jasna. Typem tym była osamotniona jednostka, nie znajdująca dla siebie w ramach istniejącego społeczeństwa zadania ani stanowiska, pochodząca z warstw posiadających lub psychicznie od nich zależna. Odrywanie się jednostki tej od społecznego podłoża, jej dojrzewanie do samotności, usiłowanie przełamania tej samotności, stworzenia naokoło siebie nowej rzeczywistości, próby uzasadnienia swego stosunku do świata, próby oparcia na tym stosunku jakiejś akcji, jakiegoś dziejowego czy choćby tylko indywidualnego planu - oto są zasadnicze momenty przejść psychicznych, których wyrazem była i jest twórczość Młodej Polski. Dla jednostek biorących w tym ruchu udział proces ten trwa do dziś dnia, wciąga coraz to nowe osoby i grupy, usiłuje dziś, nie zmieniając swej natury, wejść jako moment w życie tego samego społeczeństwa, od którego wyodrębniając się, rozpoczął się i powstał. Właściwie wypadki 1904-1906 roku zmieniły tak dalece atmosferę umysłową u nas, z taką plastycznością zarysowały stosunki zachodzące pomiędzy oddzielnymi warstwami, iż moment Młodej Polski takiej, jaką ona była przed wielkim wstrząśnieniem, przeminął. Niewinność została utracona. [...]

Sprawa wymaga zastanowienia się. Na czym polega romantyzm? Na tym, że człowiek usiłuje stworzyć świat, w którym by jego ja nie było bezsilnym widzem, chce stworzyć świat posłuszny naszej woli, odpowiadający naszej myśli, psychice. Obiera za punkt wyjścia psychikę taką, jaką ukształtowało w nim społeczeństwo, lecz gdy usiłuje żyć na zasadzie tej psychiki, nie kłamiąc przed samym sobą, spostrzega, że to jest niemożliwe, że otaczająca go rzeczywistość nie odpowiada temu postulatowi. Wtedy psychika albo musi kapitulować, zrzec się samej siebie, podporządkować się nie uznawanemu przez nią ładowi rzeczy, brać udział w życiu społecznym, nie zważając, że nie czuje się z nim aż do dna solidarną, albo też musi ona wstąpić na drogę buntu. Bunt psychiki przeciwko społeczeństwu, które ją wytworzyło - oto romantyzm. Romantyzm - o ile psychika, walcząc przeciwko społeczeństwu, przyjmuje samą siebie za podstawę tej walki, gdy ona sama jest właśnie cząstką tego społeczeństwa, jego kwiatem. Romantyzm to bunt kwiatu przeciwko swym korzeniom. Flaubert przeklina burżuazyjne społeczeństwo, ale wzdryga się na myśl, że jego siostrzenica Karolina mogłaby wyjść za mąż za człowieka nie posiadającego majątku. Oto jest brzydkie słowo. Romantyk pragnie, aby jego piękne ja mogło dzięki swoim właściwościom psychicznym istnieć w społeczeństwie jak w stanie natury, tj. żyć na tle potężnego organizmu cudzej pracy, nie biorąc w niej udziału, pojmując życie jedynie jako rozwijanie, wyrażanie, potęgowanie swych psychicznych właściwości. Czy zaś cała ta psychika nadaje się w czymkolwiek do tej pracy, czy jest jej potrzebna? Tego pytania nie zadaje sobie romantyk. Nie zadaje sobie pytania, czy jego psychika, zwolniona od biologiczno-ekonomicznych konieczności, uchodzić może za miarę życia. Kwiatowi wydaje się, że żyć to znaczy pachnąć. Nie zdaje sobie sprawy, zapomina romantyk, że w dzisiejszym społeczeństwie iść za głosem swojej psychiki może tylko człowiek niezależny od konieczności pracy, czyli żyjący na fundamencie cudzej pracy. Na fundamencie cudzej pracy została wytworzona cała świadomość kulturalna. Warunki istnienia tej świadomości zależą od tego, czy zdoła się ona na tym fundamencie utrzymać. Raz jeszcze stwierdzają się słowa Hegla: "świadomość panująca zależy od świadomości służebnej". Świadomość kulturalna musi zachowywać się tak, aby fundament cudzej pracy istniał i rozwijał się nieustannie; nadaje ona sobie pozory samodzielności, lecz zależna jest od warunków od niej niezależnych, od konieczności procesu produkcji. Proces ten daje miejsce tym lub innym określonym formom kulturalnej psychiki: szlachcie lub duchowieństwu, na przykład, psychika zaś śni o poddanym swojej władzy świecie. Ale obraca się ciężkie koło losu. Proces ekonomiczny innych wywyższa niewolników, uważających się za wodzów: poprzednia psychika zawisa w powietrzu, usiłuje walczyć ze światem; jutro nową czeka ten sam los. [...]



Wyszukiwarka