7x04 (89) Kolejny cios, Książka pisana przez Asię (14 lat)


-K... Karina? -Zdziwiła się Alfa. -Co tu robisz?

-Endemit? -Szepnęła Karina. Gdy kotek nie odpowiedział, wybuchnęła szlochem.

-N... Nie zdążył się dowiedzieć co ja do niego czuję!! Nigdy nie dowie się już... Nigdy nie będziemy razem!!

-Karina, uspokój się... -Prosiła Alfa, ale po chwili ona sama wybuchnęła płaczem.

-D..DELTAAA!! ZYZIOOO!!

Wkrótce pojawiła się Delta. Na widok Endemita z zębów wypadły jej dwie myszki, które dla niego przyniosła.

-Endii?! -Pisnęła i przytuliła się do nieruchomego ciałka. -Mój kochany, mały braciszku!! Co się stało... Ty taki kochany, taki dobry...

Gdy wrócił Zyzio, rozpoczął oględziny kotka. Na końcu orzekł:

-Ma prawie że biały języczek, i w ogóle skórę pod futerkiem. A na ciele... Osiem kleszczy! To one go wykończyły!

Karina pomyślała...

"Kleszcze mnie pogryzły"...

Och, nie!

-Paskudne małe robale! -Warknęła Alfa, tłumiąc szloch.

Delta nie wytrzymała i uciekła. Zyzio poszedł za nią.

-Delta... Nie smuć się... Małemu teraz lepiej....

-Lepiej?! -Nie wytrzymała kotka. -Ale mi nie! Że też rodziców tu nie ma! Teraz mam tylko kuzynki...

-Nie możesz myśleć tylko o tym, że go tu nie ma. Myślisz, że po śmierci się całkowicie odchodzi? On gdzieś będzie... Kiedyś go spotkasz... Zobaczysz...

Przytulił ją. Jakże miło było przytulać tę śliczną Deltę!


Pogrzeb odbył się jeszcze tego dnia. Pochowano kotka od strony bramki.

Wkrótce wszystko wróciło do normy. Endemita pięknie wspominano, i mimo że najgorszy okres minął, nic już nie było takie jak dawniej.

Karina chodziła non stop za Alfą. Tylko Alfa jeszcze była dla niej tak ważna, że bez niej nie mogła żyć. Siostrzana więź jest bardzo silna...

Zyzio wciąż wodził oczyma za Deltą.


Pewnego dnia Alfa się gorzej poczuła. Bolały ją brzuch i głowa, miała biegunkę i wymioty. Delta podeszła do niej, gdy leżała na sianie smutna i zapytała:

-Alfa, co jest?

-Nie wiem...

-Może wirus? albo... Coś zjadłaś?

-Dziś jadłam tylko mysz, wczoraj wieczorem ptaka, jakieś mięso od ludzi, znowu ptaka, mysz...

-Jesz dużo-orzekła Karinka, a Delta zdziwiła się.

-Od ludzi? Mięso? Jakie?

-Wiesz, byłam głodna a jakiś facet dał do misek mięso... Poszłam i zjadłam...

Oby nie...

-Aha... -Delta uśmiechnęła się, nie chcąc straszyć kuzynki. -Może to tylko wirus, niedługo minie i będzie dobrze.

-No-przytaknęła Alfa.


Nie minął. Następnego dnia Alfa leżała na trawie, wijąc się z bólu.

-Ajj... Wszystko mnie boli! -Jęczała.

-Siostro... Wszystko tylko mnie nie opuszczaj... Proszę. -Błagała Karina.

-Postaram się-westchnęła Alfa.


Nie dała rady. Nad ranem odeszła.

A nadzieja Karina odeszła wraz z Alfą...



Wyszukiwarka