Wujek Romek ubolewał nad tym, że nie może wyciąć drzewa, które mu przeszkadza.
- Ja bym se ściął, ale za płotem mam prokuratora, a po drugiej stronie księdza. I nic nie mogę zrobić, bo oni obaj mi patrzą na ręce. Jak chcę szambo wylać, to muszę wtedy, kiedy są w robocie i pomyślcie, po jednej stronie mam stróża prawa, po drugiej moralności; a ledwo się plecami obrócą, ja pod ich nosem ścieki do potoku wylewam, bo nie mam gdzie.
- Najciemniej jest pod latarnią - podsumował wujek Czesiek.
PRZYDUPAS Z DZIWNĄ BRÓDKĄ
Po opuszczeniu Duczowa, wujek z sentymentu, a my z konieczności, udaliśmy się do Byczyny, gdzie rezyduje dawny jego przyjaciel z żoną, dwoma córkami i synem Pawłem (:-O). Pan Piotrek dostał spazmów ze wzruszenia, a mnie uznano za anioła cierpliwości. Żona - poczciwa kobieta, lat czterdziestu i jeden, w żadnym razie nie wyglądała na swój wiek. Nie rozumiała za bardzo o co chodzi, ale starała się podzielać entuzjazm męża, gdy panowie przy wódeczce jęli wspominać dawne czasy. Zastawiła stół jedzeniem i napojami wszelkiego rodzaju, a ja, choć u cioci podjadłam do syta, skusiłam się na kanapeczkę i herbatkę, bo nie chciałam jej urazić. Wyjdę może na żarłoka i prymitywa, lecz przynajmniej nie będą mnie ścigać jęki podobne do jęków mojej mamy, że ona się tyle naszykowała, a nikt nic nie ruszył. A skoro te pijanice z komedii rodem nie były w stanie dźwignąć nic poza kieliszkiem, musiałam się przemóc. Pani, wzorem cioci Doroty, została za mąż wydana młodo i z brzuchem, jak to zwykle bywa. Przypomniałam sobie jak raz ciotka odważyła się do tego nawiązać. Napomknęłam o żalach jakiejś koleżanki, że nie układa jej się z mężem czy co i gdyby nie dziecko... A ciocia na to: "To trzeba jej było powiedzieć - testuje się po ślubie, a nie przed". "Co sprawdziło się zwłaszcza na twoim przykładzie, droga ciociu" - pomyślałam z przekąsem, lecz, rzecz jasna, nie wypowiedziałam tego na głos. Wróciłam na chwilę wspomnieniem do własnych osiemnastych urodzin. Nie, nie zamieniłabym swego losu na inny, nawet za cenę dzisiejszych udręczeń. Dożywocie w pieluchach, ploteczkach i obiadkach dla męża?
Powrót do domu z dwoma pijakami w ciemnościach i bez mapy? Właściwe okoliczności wymagają właściwych ludzi. I tylko Łukasza mi było żal, że musi czekać na swego sentymentalnego tatusia u nas w domu. Ale szczeniak zarobił buty, a ja prócz filowania na znaki i tablice, musiałam po drodze wysłuchiwać pijackiego marudzenia wujcia i tatusia. Zwłaszcza ten ostatni dawał mi w kość, bo nie wiedzieć czemu, kazał się wieźć na Imielin.
INNI O NICH
Tata o Łukaszu G.: Taki nieciekawy był ten twój gość. Przydupas z dziwną bródką.
Ja go obrzuciłam jeszcze gorszymi epitetami, gdyż...hmm, jakby to powiedzieć, na weselu wbił mi szpilkę, ale dopiero teraz poczułam ukłucie. A dokładniej, w zeszłym tygodniu, powiedzmy, że załamałam się i zaczęłam bredzić o swojej gotowości do zaryzykowania młodego jeszcze życia, jeśli tylko powiedzą mi kto i dlaczego chce mnie zabić. Przy tym wyraziłam przypuszczenie, że Paweł nie jest obrońcą, któremu ufam, bo sypia z moją niedoszłą morderczynią. Taka jestem zuchwała. Zdaje się, że jednak coś go zaintrygowało w mojej paplaninie, bo w niedzielę 8 listopada, ksiądz próbował udaremnić mi złożenie ofiary, a przed kościołem czatowała dziewczyna z jakąś puszką. Wyszłam i skierowałam się w stronę domu, lecz dogonił mnie jej ryk: "Proszę o wsparcie na rzecz jedenastoletniego Szymona z porażeniem mózgowym...". SZYMONA! Zaraz stanął mi przed oczami ten łajdak: "Chciałbym mieć syna i dać mu na imię Szymon". O ty!!
9.11.2009
SMS DO ŁUKASZA
"Musiałeś, musiałeś o tym Szymonie, bo byś nie żył. Ja Cię na wesele, a Ty mi w mordę i nożem i żyletą po oczach. I urosłeś w swoich oczach, Ty małoduszny gnomie?".
ODPOWIEDŹ
"Nie wiem o jakiego szymona, co i jak i o co Ci chodzi. Nie będę odpowiadał na takie smsy i również takich sobie nie życzę!".
Zazgrzytałam zębami. Zawsze, zawsze ta sama szuja! Żadnej klasy, żadnej wdzięczności. Z książką wypchnął mnie za drzwi, na wesele przyszedł z łachą, niby wicehrabia, za kogo się uważa ten nadęty gnojek?! Nie przepuści żadnej okazji, żeby mi dociąć. Nie ma nawet tyle uczciwości, żeby się przyznać, gdy przyłapano go na gorącym uczynku.