Przybyszewski - Śnieg, Polonistyka, II rok, HLP, 2. Pozytywizm i Młoda Polska


STANISŁAW PRZYBYSZEWSKI - „ŚNIEG”

STRESZCZENIE:

- dramat w czterech aktach

Postacie:

TADEUSZ -

BRONKA - żona Tadeusza,

EWA - przyjaciółka Bronki

KAZIMIERZ - brat Tadeusza

MAKRYNA -

LOKAJ -

Akt I

Przy kominku, za oknem śnieżyca. Bronka i Kazimierz czekają na Tadeusza. Bronka i Tadzio są ze sobą już rok po ślubie i dalej się bardzo i namiętnie kochają. Tadeusz wyjechał, ale pisze do żony miłosne listy. Kazio mówi, że zazdrości im tej miłości i sam by się zakochał. I to najlepiej w Bronce, mało mu już brakuje do tego, dosyć ma tych „natchnionych” panienek. Chciałby takiej kobiety: Czuć kobietę przy sobie, która nie zna ani zasad, ani teorii, ani kierunków, ani żadnych izmów, tylko jest sercem, gorącym, czystym sercem! Ha! zapomniałoby się wtedy o bladze i nudzie (filozofia Nietzschego). W końcu zapewnia szwagierkę, że się w niej zakocha i proponuje jej pół żartem, pół serio, jakiś flircik. Ta dziękuje bardzo i opowiada o Ewie, przyjaciółce, z którą nie widziała się dwa lata, a która kiedyś była jej bardzo bliska. Ewa kochała ją jakoś dziwnie, tak, że o wszystko była zazdrosna. Znała się nawet wcześniej z Tadeuszem, coś tam do niego miała, ale nic ich nie łączyło (zdaniem Bronki). Przedstawia Ewę jako kobietę w sam raz dla Kazimierza, choć on już chyba przestał być mężczyzną, skoro do tej pory nie zwrócił uwagi na piękno przyjaciółki. Ten się zgadza. Mówi też, że Ewa się zmieniła, jest teraz jej jakby obca. I obawia się trochę, czy Tadeusz nie będzie na żonę zły za to, że ją zaprosiła. Może chciał po powrocie pobyć z żoną sam? Nagle słychać dzwonki, wrócił mąż Bronki.

Kazimierz z bolesnym wyrazem twarzy przyglądał się słodkiemu powitaniu małżonków. Bronka poleciała robić jeść mężowi, bracia zostali sami. Tadeusz wzdychał nad swym szczęściem, jakim było spotkanie Bronki. Przed nią już myślał, że umrze z nudy i jakiejś takiej tęsknoty. Kazio pamięta co się z nim wtedy działo. Była wtedy jakaś kobieta (Ewa), która również wpadła w jakąś depresję i unieszczęśliwiała siebie i jego. Tadeusz nie wie co do niej czuł, czy na pewno była to miłość, czy pragnienie posiadania kobiety, której nie mógł okiełznać. Rozstali się, Bronkę poznał u wuja, pomógł jej uspokoić konia. Potem wziął z nią ślub i wtedy po raz ostatni dostał wiadomość od Ewy - dowiedział się z listu, że Bronka była jej przyjaciółką i cieszyła się, że wychodzi za Tadeusza. Życzyła im gorąco dużo szczęścia. Kazio wypytuje brata, co by było, gdyby nagle ją spotkał, ten mówi, że pewnie coś by się w nim poruszyło, gdyby nie miał przy sobie Bronki, którą tak bardzo kocha i która ocaliła go od zguby. Bronka z lokajem przynoszą smakołyki, Tadeusz nagle wybiega, mówi, że zapomniał, a ma dla Bronki niespodziankę. Ta domyśla się, że to pewnie jakaś kosztowna rzecz jak zwykle. Kazimierz mówi, że mężczyzna jak kocha to lubi robić drogie prezenty. Bronka wyznaje mu, że ma pewną taktykę opracowaną, trzeba mężczyzn od siebie trochę odciągać, by tęsknili - wtedy bardziej kochają. Dlatego cieszy się, że zaprosiła Ewę. Spędzi z nią trochę czasu, a Tadeusz będzie miał czas dla siebie i nieco odsunięty, zacznie do żony tęsknić. Tadeusz przyniósł Bronce jedwabny szal. Kazimierz postanowił zostawić małżeństwo same. Stanął przy oknie i powiedział do brata: „Ej, Tadeuszu, jakiś ty szczęśliwy, że śnieg ci duszy smucić nie potrzebuje.”

Młodzi małżonkowie czule się pieszczą, wspominają pierwsze spotkanie, dzień ślubu i przeszłość Tadeusza. Mówił że była to ciągła wojna ze sobą, nienawiść i pogarda. Bronka pyta o Ewę, ten mówi, że nie wie czy ją kochał, dziwne to było. W dodatku Ewa się zmieniła, jest jeszcze gorsza od smutnego wiecznie Kazimierza. Bronka wyznaje z przestrachem mężowi, że boi się, że jak ludzie są ze sobą długo, to miłość ich słabnie, więc ma przeczucie, że powinien teraz jeździć na polowania, bywać u sąsiadów. Ten się zaśmiał mówiąc, że on po roku kocha ją jeszcze bardziej. Za nimi staje Ewa, ale jej nie widzą. W końcu dziewczyna odzywa się, Tadeusz podrywa się, patrzy na nią. Opada kurtyna.

Akt II

Tadeusz rozmawia z Ewą. Okazuje się, że cały dom wystroił tak samo jak ona miała w swoim domu. Mówi, że to po ty, by upewnić się, że o niej zapomniał i też się tak stało. Ewa jest przekonana, że on dalej ją kocha i ze wszystkiego zrobił sobie pamiątkę o niej. Nawet w pracowni powiesił obraz przez nią namalowany, który kiedyś mu dała. Czuje, że ta pracownia to dla niego świątynia, w której chce odpocząć od ciepła rodzinnego i od Bronki, by móc myśleć o niej. Kiedyś miał wielkie aspiracje, chciał coś zrobić, walczyć, teraz zostało mu domowe zacisze, ale nie do tego jest on stworzony. To wszystko pasuje bardziej do Kazimierza. Tadeusz mówi Ewie, że powinna się już wynieść z tego domu, kochał ją kiedyś, ale teraz na pewno nic do niej nie czuje, kocha Bronkę i nie chce, by Ewa zniszczyła to małżeństwo. Mówi też: „Śnieg biały, miękki śnieg przyprószył wszystkie wspomnienia, i ból, i walki, i cierpienia, a gdy śnieg zniknie… (to będzie źle)”. W końcu siada obok Ewy i mówi jej, że czuje się teraz rozdrażnionym, często myślał o Ewie i tęsknił za cierpieniem, które mu zadawała, ale teraz kocha Bronkę i chce przy niej zostać. Ewa szydzi z tej miłości, mówi, że to wszystko już runęło od kiedy Tadeusz usłyszał jej głos. „W tobie rwie się wszystko, zapory łamać, światy zdobywać! Tyś ostatni z tego wielkiego, pięknego rodu konkwistadorów, którym głupi zakątek, zwany Europą nie wystarczał”. Według niej trzeba coś zniszczyć (Bronkę), żeby nowy świat zdobyć, odkryć nowe piękno. Tadeusz błaga Ewę by zostawiła ich w spokoju. Ta odpowiada, że to już nic nie da i sam Bronkę zamęczy. Ten mówi, że może spokoju już mieć nie będzie, ale za to Bronka będzie go miała. Ewa ciągle powtarza, jak ją kocha bardzo. Tadeusz pyta po co zdobywać światy. Ta odpiera, że to jest piękne. I jak się zdobywa coś to jest piękne. A nawet jak się przegra to jest to piękne. Ciągłe posiadanie pragnień, których nie można zaspokoić - jest piękne. Ona go teraz kocha - właśnie za to, że próbował o niej zapomnieć i teraz ją odtrąca. Pyta Tadeusza czy był w Afryce. Ten przyznaje, że tak, widział jak tygrysy rozszarpały murzynów, a potem kolej będzie na niego, ale śmierci się nie bał, pragnął jej i to było piękne - „Być rozszarpanym przez jakieś królewskie zwierzę”.

Wchodzą Bronka i Kazimierz. Byli na przejażdżce, Bronka bawiła się jak dziecko w śniegu. Nagle przytula się do Ewy i mówi, jak jej dobrze. I sama była kiedyś szczęśliwa, a teraz ma tyle pragnień, chciałaby wzlecieć, ale nie może. Ewa jest szczęśliwsza. Zostawiła też specjalnie samych męża i przyjaciółkę by mogli sobie porozmawiać. Wspomina dzień, w którym po zaręczynach zwierzała się Ewie. Jej pokój był tak samo urządzony jak ich, nagle coś zrozumiała, powiedziała, że jest wiecznym dzieckiem i wybiegła z płaczem, Tadeusz pobiegł za nią.

Kazimierz zauważył, że Bronka od wczoraj się zmieniła. I Ewa nigdy jej takiej nie widziała. Bronka jest czymś wyraźnie zaniepokojona, a Tadeusz także roztargniony, zamyślony (dla Kazimierza, Ewa mówi, że innego go nie znała). Kazio mówi, że nie rozumie zachowania brata, przyjechał szczęśliwy, tulił się do żony, stęskniony, a teraz? Ewa rozumie aluzję do niej, choć Kazio się jej wypiera. Nagle słyszą jak Bronka płacze a Tadeusz ją uspokaja. Zaczynają ze sobą otwarcie rozmawiać. Ewa domyśla się, że Kazimierz wie o ich miłości z listów brata sprzed 3-4 lat, oraz o przyjaźni z Bronką. Potem przyjechała Bronka do niej szczęśliwa z zaręczyn, w Ewie pękało serce, ale pogodziła się z tym. Ewa pokochała najmocniej Tadeusza wtedy, gdy go utraciła. I od tamtej pory tęskniła, jest gotowa zrobić wszystko by być z ukochanym mężczyzną. Wyrzuca też Kazimierzowi jego miłość do Bronki. Postanowili się przejść, bo słyszeli śmiech Bronki - Ewa nie chciała, by tak jakby nigdy nic wyskoczyła, rzuciła się jej na szyję i zaczęła przepraszać. Tak jednak się stało. Wspomniała też Ewie jak w dzieciństwie szukała siostry, miała złe przeczucia aż w końcu znaleziono ją martwą - utopiła się w stawie. Od tamtej pory Bronka boi się stawu. Tadeusz obiecał go zasypać i zrobić dla niej wszystko. Ewa postanowiła uspokoić przyjaciółkę, panowie wyszli.

Kobiety rozmawiają o tęsknocie i lęku, jaki budzi w Bronce piękno Ewy. Zmieniła się ona, nie jest już jej taka bliska i pełna miłości jak dawniej. Czuje Bronka niepokój, chociaż jeszcze nie wie jaki. I tęskni za czymś, za jeszcze jedną rzeczą, której nie odgadła. W dodatku Kazimierz na spacerze mówił jej coś o punkcie, w którym spotykają się wszystkie sprzeczności. A ona nie może odnaleźć miejsca, w którym mogła by się spotkać z Ewą. Ewa i Kazimierz wychodzą na spacer. Bronka całuje list miłosny wołając o Tadziu i płacze.

Akt III.

Rozmowa Tadzia i Bronki. Ona wyrzuca mu, że chyba za czymś tęskni. Ten mówi, że nie. A jeśli już, to tęskni za tęsknotą. Kiedyś czuł, że może zmienić świat, czytał książki, przekopywał się przez wiedzę ludzką i tęsknił za czymś. A przy Bronce znalazł spokój, ukojenie, miłość i zapomniał o tej tęsknocie. A teraz przez Ewę poczuł tęsknotę za TAMTĄ tęsknotą. Bronka wyjawia, że przy niej i w niej obudziła się tęsknota za tym, że za niczym nigdy nie tęskniła. Tadeusz: „To i ciebie też zaraziła?”, „Tak, i mnie też…” - odpowiada Bronka opadając. Wchodzi Kazimierz zdziwiony, że są już na nogach. Żałuje, że nie potrafi tęsknić. Bronka obiecała go nauczyć. Mówi też, że jak Tadzia nie było, to Ewa całymi dniami spała. Ten nagle ożywia się, każe nakryć do stołu, a on załatwi jakieś sprawy Kazimierza i zaraz wróci. Jak wyszedł, Bronka spytała Kazia czy wie, gdzie jej mąż wyszedł. Ten wie - do Ewy. Kazimierz o tęsknocie:

„Ha, taki los człowieczy, jak człowieka szarpnie taka straszna tęsknota, by wyjść poza siebie i wszystko, gdy żadne szczęście, żadna rozkosz nie wypełni duszy, nie jest w stanie ujarzmić tego wewnętrznego niepokoju, okiełzać tego wściekłego rozpędu, który gna, gna i gna człowieka na oślep, po trupach, po ofiarach swej zbrodni, przed siebie naprzód...”

Mówi, że to uczucie jest nieprzezwyciężalne, nie jest silniejsze od Ewy, która jest tęsknotą. Tadeusz nie tęskni za Ewą, ale jest tak, jakby była w nim, jakby go szarpała i gdzieś ciągnęła w pościg za czymś, sam nie wie za czym. Bronka tęskni za duszą męża. Teraz zrozumiała, że nigdy do niej nie należała. Kazio wyznaje, że o tym wiedział, a nie powiedział jej o niczym, bo ją kochał. Dotąd nie kochał i dusza jego była biała i czysta jak śnieg, za to ją kochał coraz mocniej i mocniej. Ale nie żąda od niej wzajemności, a nawet gdyby odwzajemniała jego uczucia to by to odrzucił, bo jej dusza otarła się o inną i silniejszą od niego. Bronka nic z tego nie rozumie. On mówi, że nie szkodzi, że teraz czuje tęsknotę za światłem, które unosi się nad bagnem jego życia. Rozczula się nad Bronką, jak to wszystko przeżyje teraz, bo dusza Tadeusza nigdy nie należała i nie będzie należeć do niego. Bronka prosi go o pomoc w zabiciu się, ale ten odmawia. Kobieta zarzuca mu, że ta jego miłość to tylko piękne słowa. Ten mówi, że nie jest zdolny do czynu, a jego tęsknota została zaspokojona w niej. Bronka tuli się do niego, dziękuje za miłość, której nie użyje by ją skalać, pyta go, czym wg. niego jest. Ten odpowiada: „Białym, czystym śniegiem, który na zmarzłą grudę ziemi opadnie, ugrzeje, otuli tego trupa, dopóki nie odżyje, budzić się nie pocznie i z ciepłego już łona, z ziarn, zda się zmarzłych ziarn, nowe, świeże kiełki puszczać pocznie...”. Ziarno kiełkuje, a śnieg taje. Słychać nadchodzącą Ewę, Bronka nagle weseleje, chwali Kazia, potem go gani za nudę, a Ewie mówi, że fajnie by było wylecieć w śnieg po pas i go rozkopać, by jak najprędzej zakiełkowała martwa pod nim trawa. Mówi, że Ewa jest zimna, a ona rozgrzeje ją tym śniegiem (sobą). Ewa odpowiada, że jeszcze nigdy nie potrzebowała żeby jakikolwiek śnieg przyprószał jej duszę i tym samym ją ogrzewał. Więc Bronka zwraca się do Kazimierza by wyszli w ten śnieg. I poszli.

Ewa i Tadeusz, ona go namawia do czegoś, co ma się stać zapewne już dzisiejszej nocy, on mówi, że woli śmierć i że jej nienawidzi. Nagle lokaj zapowiada jakąś kobietę, która chce się widzieć z Bronką. Jest to Makryna. Mówi, że ma ona władzę jak matka Bronki i wchodzi przez główne wejście. Nikt jej nie zna za to, Ewa wybucha śmiechem. Okazuje się, że Makryna jest opiekunką Bronki, to ona ją wychowała. Nagle wraca Ewa i rzuca się na Tadeusza. Cieszy się na widok Makryny.

Akt IV

Bronka czyta list od męża, na słowach „Jedyna” płacze, zawodzi do Makryny, potem woła lokaja i mimo metrowego śniegu każe mu odśnieżyć staw, zrobić przeręble i zarządzić łowienie ryb. Każe też zawołać Kazimierza, mimo że ten chciał dzisiaj już nie schodzić i pracować cały dzień. Przychodzi Makryna, mówi, że znała Bronkę zanim ta jeszcze się urodziła, pieściła ją by nic złego w życiu jej nie spotkało, a teraz po latach przyszła, by, jak pocałunkami zbudziła do życia, tak teraz rękami zamknąć te oczka. „Czy ja śnię?” - lęka się Bronka. „A czymże jest życiem? Snem we śnie” - odpowiada Makryna. Makryna, zdaje mi się, że jestem chora, nie rozumiem tego, co mówisz. Na to obudziłaś siostrę moją i mnie pocałunkiem swoim do życia, by potem nam zimnymi palcami powieki zamknąć? Wszak tak powiedziałaś? Nieprawda? A potem mówiłaś, że są takie gwiazdy, które ludzi budzą do życia, idą dalej błędną drogą ciemnych przeznaczeń

i wracają znowu, by zniszczyć życie swym własnym światłem skrzeszone?

Tak powiedziałaś? Ach, jakie piękne bajki opowiadasz... O, opowiedz mi tę jedną; czekaj - czekaj... ja taka dziwnie senna... Prawda! są takie gwiazdy, które rwą, ciągną, szarpią człowieka, trzeba iść za nimi wzwyż ku niebu, w dół ku otchłani, wszerz po wszystkich oceanach, ale trzeba iść za nimi, trzeba... (Tuli się do Makryny) On poszedł za swoją gwiazdą, a ja, Makryno, ja... samiuteńka; wszak weźmiesz mnie na swoje ręce i poniesiesz mnie w swoich ramionach, by złożyć mnie u stóp mojego

ojca. Siostrę zobaczę... matkę zobaczę... Makryno, tyś taka spokojna i dobra, i cicha... Och, jaka ja senna... Siedź przy mnie, Makryno... Bronka zasypia, Makryna wychodzi z pokoju. Do śpiącej Bronki podchodzi Kazimierz. Miała dziwny sen, nie pamięta, że Makryna u niej była. Kazimierz boi się, że Bronka jest chora. Ta mówi, że nie. Zapewniona o miłości Kazia upewnia się, że nigdy jej nie opuści. Bo Tadeusz tak, z Ewą. Pyta go, kim jest Ewa. Kazio odpowiada jej: „Moim snem, twoją bolesną zmorą, a piekielnym pragnieniem Tadeusza”. Bronka była ręką, która przygarnęła rannego ptaszka, który urósł w nowe pióra i jest gotowy do odlotu z Ewą. Bronka mówi, że jest silniejsza i zabije Ewę, bo ona tylko jest jego tęsknotą. Pyta Kazia, czym on jest, ten odpowiada: Może bratem Makryny, bo nikt ciebie tak nie kochał i nie kocha, jak Makryna i ja.

Wchodzi lokaj mówiąc, że wszystko przygotowane. Bronka woła Kazimierza na wspólny połów. Ten mówi, że pójdzie za nią wszędzie. Kobieta bierze łyżwy dla pozoru i pyta się sama siebie po co ludzi zwołała, można zrobić tak, że nikt nie będzie wiedział i nikt nie wyratuje przynajmniej. Bronka odwołuje ludzi. Idą się zabić z Kazimierzem. Makryna zostaje sama, siada tam gdzie siedziała Bronka użalając się nad obojgiem - już nie wrócą.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
staff, Polonistyka, II rok, HLP, 2. Pozytywizm i Młoda Polska
POPIOŁY, Polonistyka, II rok, HLP, 2. Pozytywizm i Młoda Polska
Przemiany w twórczości poetyckiej Staffa, Polonistyka, II rok, HLP, 2. Pozytywizm i Młoda Polska
staff, Polonistyka, II rok, HLP, 2. Pozytywizm i Młoda Polska
Tetmajer; Poezje wybrane, STUDIA, HLP pozytywizm i Młoda Polska
wymagania egzaminacyjne, HLP - pozytywizm i Młoda Polska
Program zajęć adl 2011, HLP - pozytywizm i Młoda Polska
program HLP 2011lic, HLP - pozytywizm i Młoda Polska
Czarne Kwiaty, POLONISTYKA, II ROK SEMESTR ZIMOWY, HLP II ROK, romantyzm
zagadnienia romantyzm, POLONISTYKA, II ROK SEMESTR ZIMOWY, HLP II ROK, romantyzm
Czarne Kwiaty, POLONISTYKA, II ROK SEMESTR ZIMOWY, HLP II ROK, romantyzm
Mircea Eliade - Czas święty i mity, POLONISTYKA, II rok, WOK
Schiller - Zbójcy - ogólne streszczenie, Filologia polska, II rok, HLP 1, HLP KOŁO
V. Jankélévitch - To, POLONISTYKA, II rok, WOK
FIODOR DOSTOJEWSKI - BRACIA KARAMAZOW, POLONISTYKA, II rok, LP romantyzm
Król Olch J. W. Goethe, Filologia polska, II rok, HLP 1, HLP KOŁO

więcej podobnych podstron