Stany Zjednoczone wobec rewolucji na kontynencie amerykanskim, międzynarodowe stosunki polityczne


Stany Zjednoczone wobec rewolucji na kontynencie amerykańskim.

Temat, który wybrałam jest przede wszystkim tematem-rzeką. Gdyby pisać o wszelkich powiązaniach i relacjach jakie zachodziły w przeszłości i zachodzą współcześnie pomiędzy krajami latynoamerykańskimi a USA nie starczyłoby na to i całego dnia. Postaram się więc przekazać to co najistotniejsze, co wg mnie wydaje się ważne, wiedząc jednocześnie, że i tak wiele kwestii zostanie pominiętych.

Pracę chciałabym oprzeć na następujących elementach, mianowicie: spojrzeniu na historię, podstawach polityki amerykańskiej, przykładowym omówieniu przebiegu rewolucji w wybranych państwach regionu oraz wspomnieniu kilku zagadnień aktualnych. Dodam tylko, że moje słowa nie zawsze zachowa przyzwoity poziom obiektywizmu…

Krótko we wstępie należy wspomnieć o stosunku Stanów Zjednoczonych do rewolucji niepodległościowych, jakie miały miejsce w Ameryce Łacińskiej pomiędzy 1810 a 1825 rokiem. Ówczesny stosunek USA do krajów wyzwalających się spod jarzma hiszpańskiego kolonializmu można określić jako pozytywny. Co prawda Ameryka ogłosiła wówczas formalnie neutralność, jednakże wielokrotnie przyjmowała emisariuszy ruchu niepodległościowego, udzielała azylu i schronienia patriotom latynoamerykańskim. Działo się tak dlatego, że rewolucje te - przeciwstawiając się panowaniu monarchii europejskich - zgodne były ze strategicznymi interesami USA.

W roku 1823 prezydent USA James Monroe wygłosił orędzie, w którym zawarł 3 bardzo ważne punkty zaważające na sposobie prowadzenia polityki przez USA w następnych dziesięcioleciach. A mianowicie stwierdził on m.in., że:

- kontynent amerykański nie może stać się terenem przyszłej kolonizacji europejskiej

- każda próba narzucenia europejskich systemów politycznych będzie uznawana za wrogi akt

- USA popiera ruchy wyzwoleńcze jednakże nie godzi się aby miejsce Hiszpanii (dawnej metropolii) zajęło jakiekolwiek inne państwo europejskie.

W zamian za niezainteresowanie USA problemami Europy, prezydent żądał nieingerencji w sprawy półkuli zachodniej, uznając ją tym samym za amerykańską strefę wpływów. Znamienite jest iż początkowo doktryna wyrażała się w haśle „Ameryka dla Amerykanów”, później zmienionym w „Ameryka dla USA”. Warto to zapamiętać jako zalążek rodzącego się antagonizmu i późniejszego „antyjankesizmu” krajów Am. Łacińskiej - podstaw wszelkich ruchów lewackich, rewolucyjnych, partyzanckich, socjalistycznych..

Tę zadeklarowaną politykę izolacjonizmu i wciągnięcia krajów hemisfery zachodniej do strefy wpływów USA nazwano doktryną Monroe`a. Wielokrotnie później modyfikowana, przekształciła się z instrumentu obrony przed interwencjonizmem europejskim w zakamuflowany instrument interwencjonizmu USA we wszystkich krajach regionu.

Pierwszym przykładem zastosowania jej w praktyce jest uzależnienie polityczne Kuby w 1901 roku po wyzwoleniu jej spod panowania hiszpańskiego, która stała się wówczas niepodległa…ale pod nadzorem USA. Mianowicie, w zapisanej w kubańskiej konstytucji, tzw. poprawce Platta z 1901 (oraz traktatowi z 1903) określone zostały warunki jakie Kuba musi spełnić aby USA uznały jej suwerenność. Była to m.in. wymagana deklaracja, iż Kuba nie zawrze żadnego układu z obcym państwem - co dawało USA pełną możliwość eksploatacji wyspy przy całkowitym wykluczeniu Europy. Kuba przeszła pod (wątpliwą) opiekę USA w dziedzinie militarnej i politycznej, stając się jednocześnie ofiarą amerykańskiego kapitału, który zaczął drenować gospodarkę wyspy, czyniąc ją wręcz własną, swoistą ..fabryką cukru oraz - dzięki zbudowaniu bazy wojskowej w zatoce Guantanamo - pierwszym przyczółkiem zmierzającej do permanentnego rozszerzania się pajęczyny wpływów amerykańskich poza swoim krajem.

Warto spojrzeć jednak na Stany Zjednoczone końca XIX wieku bardziej globalnie. Otóż, jest to kraj słabo zaludniony, ogromy, oddzielony dodatkową barierą naturalną czyli oceanami, bogaty we własne surowce. To sprawia politycy nie potrzebują wchodzić w zależności ekonomiczno-handlowe z innymi krajami, mając ponadto poczucie zupełnego bezpieczeństwa.

Jednakże pierwsze zmiany w amerykańskim izolacjonizmie dokonują się na przełomie XIX i XX w. Depresja ekonomiczna lat 90. XIX w. skłania USA do pozyskiwania rynków zbytu poza swoim krajem. W USA powstają pierwsze trusty, inwestujące kapitał za granicą i stają się tym samym motorem ekspansji imperialistycznej. Przykładem niech stanie się wspomniana już sytuacja Kuby.

W 1904 r. Theodore Roosvelt wygłasza przemówienie, w którym stwierdza, iż na świecie obserwuje się zbyt wiele nadużyć a USA „musi podjąć czynności międzynarodowej siły policyjnej”. Aby zapobiec uzależnieniu sąsiadów z Południa od Europy, zapowiada on tzw. dyplomację „grubej pałki”, która ma legitymizować prewencyjne akty ingerencji w ich wewnętrzne sprawy. Administracja kolejnego prezydenta - Tafta kładzie natomiast akcent na przywiązanie finansowe krajów Am. Łacińskiej działając w imię tzw. dyplomacji dolarowej. Zamiast chronić własne interesy środkami militarnymi, wzmacnia politykę środkami finansowymi, a wszystko to pod przykryciem idei panamerykanizmu (a więc skrótowo: solidarności regionów obu Ameryk).

W międzyczasie w polityce USA względem Am. Łacińskiej pojawiają się jeszcze zasady tzw. dyplomacji kanonierek (polityka zastraszania) oraz doktryna dobrego sąsiedztwa.

Wracając jednak do sedna referatu - USA definitywnie z polityki izolacjonizmu zrezygnowały dopiero po II WŚ. Wówczas to Ameryka Łacińska straciła status partnera priorytetowego stając się jedynie jednym z elementów światowej równowagi sił. Wtedy właśnie politykę wobec krajów latynoamerykańskich zaczęła dyktować zimnowojenna sytuacja globalna. Jej bazą stał się antykomunizm. Dla przykładu: w 1948 r. George Marsahall sformułował tezę o konieczności odpierania zagrożenia zewnętrznego czyli agresywnej polityki ZSRR a także wewnętrznego czyli działających w regionie ruchów komunistycznych oraz wspieranie tzw. Nowej Lewicy, odrzucającej radziecki model socjalizmu. Rządy dyktatorskich reżimów oligarchów i wojskowych (np. Batisty na Kubie) - sojuszników USA, w wielu krajach regionu upadały, ale polityka amerykańska pozostawała wobec kształtującej się sytuacji relatywnie bierna. Była to strategia „braku polityki”. Mówi się iż sytuacja ta zmieniła się dopiero w 1959 (przejęcie władzy przez Castro) choć ja sugerowałabym datę o 5 lat wcześniejszą - a mianowicie Gwatemalę roku 1954.

O tym jednak później. Teraz bowiem chciałabym zwrócić uwagę na zimnowojenne doktryny USA, które wyrażały postawę USA wobec ruchów i partii lewicowych, a tym samym stanowiły element podstawy kształtującej stosunek USA do rewolucji w Ameryce Łacińskiej. Przypominam więc o doktrynie Kennedy`ego z 1961 r., której celem w teorii była pomoc USA dla wszystkich krajów, których rządy zostały wyłonione na drodze demokratycznej, w praktyce jednak jej celem była izolacja Kuby na arenie międzynarodowej. Doktryna ta została zmieniona po 2. latach przez Lyndona Johnsona. Głosiła ona, iż przesłanką udzielenia pomocy jest nie - demokratyczność rządów - ale zadeklarowane poparcie dla polityki USA. Można by rzecz - esencja amerykańskiej strategii. Zastępowała ona ideę pomocy ekonomicznej planu „Sojusz dla postępu”, racjonalnie przekalkulowaną koncepcją wspierania reżimów wojskowych regionu Ameryki Łacińskiej. W wyniku wprowadzenia tej kontrrewolucyjnej zasady polityki, krwawe dyktatury przejęły władzę na ¾ obszaru Am. Łacińskiej.

Przypomnieć należy również o silnie antykomunistycznej działalności Ronalda Reagana lat 80., którą określa się jako powrót do doktryny Monroe`a (konkretnie do punktu mówiącego o zaszczepieniu obcej ideologii w regionie - strefie wpływów USA) oraz polityki „grubej pałki” Th. Roosvelta.

W tym momencie chciałabym odnieść się do książki „Gorączka latynoamerykańska” Artura Domosławskiego, opartej na licznych rozmowach jakie autor przeprowadził z protagonistami życia społecznego Am. Łacińskiej. Jeden z jej rozdziałów zatytułowany jest nad wyraz przewrotnie - Czarna księga antykomunizmu. Z jego treści wypływa jeden dramatyczny wniosek - Stany Zjednoczone: kolebka demokracji, obrońca Wolności, jakim określane są przez kolejnych prezydentów - nie stroniły od działań, które przeczą głoszonym wartościom… Rękami CIA przeprowadzano w Ameryce Łacińskiej wiele tajnych akcji, mających na celu obalenie lewicowych rządów poszczególnych krajów regionu. Tego świadomość ma wielu z nas. Jednakże o związku USA z izbami tortur latynoamerykańskich dyktatur - wiemy niewiele.

Zacznijmy od Gwatemali. Od 1951 r. rządził tam, wybrany w demokratycznych wyborach, lewicowy pułkownik Jacobo Arbenz. Przeprowadził reformę rolną, która znacjonalizowała część ziem należących do amerykańskiej United Fruit Company. Wywłaszczenia dokonano zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego. W odpowiedzi CIA zwerbowała i wyszkoliła oddziały puczystów, które miały przeprowadzić „spontaniczne” powstanie. Uzasadnieniem stała się doktryna „powstrzymywania komunizmu” Harry Trumana. Zamach skończył się pomyślnie dla USA. Niestety nie dla Gwatemali, w której dojście do władzy pułkownika Armasa rozpętało 40-letnią wojnę domową oraz rozpoczęło okres ponurych dyktatorów. Szwadrony śmierci, skrytobójstwa, tortury. Wszystko na porządku dziennym.

Podobnie działo się w przypadku przewrotu na Kubie. Początkowo przecież rewolucja miała charakter antyfeudalny, narodowowyzwoleńczy, antyimperialistyczny i demokratyczny. Castro był przeciwnikiem dyktatury proletariatu, a jego kraj miał pójść inną drogą niż komunizm wydania radzieckiego czy chińskiego. Prawdą jest, że w dużej mierze to właśnie działania USA sprawiły, że Castro uścisnął dłoń z Chruszczowem.

Administracja amerykańska obawiała się przede wszystkim, iż przykład Kuby stanie się wzorcem dla innych krajów regionu, zachęcając choćby obrazem postępowych reform i pozytywnych zmian pierwszych miesięcy rządów. Powtórką z Gwatemali miała być inwazja, przeszkolonych i uzbrojonych przez CIA, kubańskich emigrantów w Zatoce Świń w kwietniu 1961. Jak wiemy jednak, działania te nie odniosły skutku. Na Kubę nałożono embargo, które w odrobinę lżejszej formie (interesy USA…), obowiązuje po dziś dzień.

Kampanię izolacji Kuby nasilił również Reagan, wznawiając loty zwiadowcze nad wyspą, utworzył dywersyjną radiostację Radio Martí, organizował manewry wojskowe w pobliżu wód terytorialnych Kuby (..powrót do dyplomacji kanonierek ?), przyjęto tzw. poprawkę Symmsa, upoważniającą rząd amerykański do zastosowania wszelkich środków, włącznie z interwencją zbrojną aby przeciwstawić się „groźbie kubańskiej”.

Nie można nie wspomnieć również o co najmniej 30 zamachach, których celem - wedle dokumentów CIA z 1960 r. - była „likwidacja Fidela Castro”. Amerykańska pomysłowość w tej kwestii nie miała sobie równych.., by nie wymienić samolotów z podłożonymi bombami, zatrutych potraw, wybuchających cygar…czy też - szczytowo wyrafinowanego - pomysłu z proszkiem, wsypanym do butów dyktatora, który miał spowodować…wypadnięcie jego brody.

Jak wiemy jednak, Fidel Castro wciąż żyje, rządy sprawuje jego zastępca Raúl, natomiast na ideologicznego dziedzina namaścił prezydenta Wenezueli - Hugo Chaveza.

Od przewrotu w Gwatemali każdy reformistyczny ruch klasyfikowany był w Waszyngtonie jako „czerwona dywersja” - bez względu na to czy zagrożenie komunistyczne było realne czy nie. Wspieranie prawicowych junt stało się otwartą polityką kolejnych rządów amerykańskich.

W 1946 r. w Panamie założono Szkołę Ameryk (Escuelta de las Americas). Większość latynoamerykańskich dyktatorów i oprawców reżimów przeszła w niej szkolenia. Oficjalnie uczono tam nowych technik walki, rozwijano talenty przywódcze, wykładano filozofię praw człowieka. ..Nieoficjalnie ? Prowadzono kursy torturowania.. na żywych ludziach. Lekarze pokazywali gdzie w ciele człowieka znajdują się zakończenia nerwów. Ile wytrzyma serce i kiedy należy przerwać. Uczono metod skutecznego przesłuchiwania. Skąd o tym wiadomo ? Np. z ogłoszonego w 1983 r. raportu ONZ, który zawierał listę 60 salwadorskich oficerów zamieszanych w skrytobójstwa. Ustalono, że 49 z nich to absolwenci amerykańskiej uczelni. W 1996 r. amerykański zespół zajmujący się sprawami wywiadu ogłosił raport, stwierdzający iż w Szkole Ameryk używano „nieodpowiednich materiałów szkoleniowych”, a niektóre ustępy podręcznika „pochwalają egzekucje, przymus fizyczny, znęcanie się nad ludźmi”. Administracja prezydenta Clintona wyraziła głęboki szok zapoznawszy się z raportem…

W 1970 r. wybory prezydenckie w Chile wygrał człowiek lewicy, lider koalicji marksistowsko-socjalistycznej, Salvador Allende. Natychmiast przystąpił do realizacji obiecanego pakietu reform socjalistycznych. Co prawda - doprowadził on gospodarkę na skraj załamania, ale rękę do tego przyłożyło również CIA próbując „wysadzić” Chile pod jego rządami kupując np. związkowców czy też inspirując strajki kierowców ciężarówek. Wszystko to paraliżowało kraj. 11. września 1973 r. na ratunek tak sparaliżowanemu krajowi pospieszył generał Augusto Pinochet. Wg Domosławskiego do końca lat 90. wciąż wychodziły na światło dzienne coraz to nowsze dokumenty, detale dowodzące współpracy Waszyngtonu z chilijską juntą. Dalszą historię dyktatury prawicowego generała i tysięcy desaparecidos czyli „znikniętych” znamy dobrze.

Nikaragua. W latach 1934-1979 krajem rządził reżim wojskowy, na czele którego stanął najpierw Anastasio Somoza, a później jego synowie. Mieli oni niemal do końca poparcie amerykańskie. W 1961 zrodził się Front Wyzwolenia Narodowego (FSLN) formując opozycję nazywaną sandinistami na cześć Augusta Sandino, przywódcy antyamerykańskiej partyzantki z lat 20. - 30. W 1979 udało im się obalić ponurą dyktaturę Somozów. Rządy sandinistów opierały się na pluralizmie, polityce niezaangażowania, mieszance marksizmu z teologią wyzwolenia. USA zaczęło więc wpierać wszelkie ruchy przeciwko FSLN, formując oddziały tzw. contras. Były to oddziały zbrojnej prawicy, niedziałające bynajmniej wedle ideii demokratycznych.. Kiedy Kongres USA odmówił dalszego finansowania kontrrewolucji w Nikaragui, zaczęto zarabiać na nielegalnym handlu bronią sprzedawaną do Iranu (afera Iran-contras) oraz na narkobiznesie (siły bezpieczeństwa USA przymykały oko na przemycaną przez contras kokainę do kraju).

W Salwadorze CIA finansowało, zbroiło i szkoliło Szwadrony Śmierci mordujące wszystkich podejrzanych o sprzyjanie lewicowym partyzantom, wsparło przewrót wojskowy w Brazylii a argentyńskiemu dyktatorowi Videli jedynie pogrożono palcem.

Za rządów Johnsona wysłano marines do Republiki Dominikany, za rządów Reagana dokonany inwazji na Grenadę a za rządów Busha seniora - na Panamę.

Krótko mówiąc: Stany Zjednoczone miały sobie za nic przywiązanie do idei samostanowienia narodów i respektowania wolnego wyboru społeczeństw. Można rzec, iż polityka USA wobec krajów Ameryki Łacińskiej budzi refleksje takie jak sowiecka interwencja w Budapeszcie i Pradze.

Jak wygląda aktualna polityka USA wobec krajów latynoamerykańskich ? Bez wątpienia nie ocieka już krwią a w Ameryce Łacińskiej do głosu znów dochodzą socjaliści, populiści oraz centrolewica.

Wystarczy spojrzeć na serię politycznych ciosów wymierzonych Stanom Zjednoczonym i ich prestiżowi w ostatnich latach.

Dla przykładu: prezydent Argentyny, Nestor Kirchner dokonał otwarcia Szczytu Ameryk w Mar del Playa (w listopadzie 2005) przemówieniem wskazującym na winę Stanów Zjednoczonych za politykę, skutkiem której jest nędza i tragedia socjalna Ameryki Łacińskiej. Odniósł się m.in. do programów dostosowań strukturalnych Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz tzw. konsensu waszyngtońskiego (szczęście = wolny rynek + demokracja + otwarcie na rynki światowe). Nawet jeśli sformułowania tego typu często pojawiają się w języku polityki w Ameryce Łacińskiej, to prawdopodobnie po raz pierwszy w historii zostały one wypowiedziane publicznie w obecności prezydenta USA przez gospodarza spotkania na szczeblu międzynarodowym.

Stany Zjednoczone skupiły się na Szczycie na jednym celu - na usiłowaniu, którymś z kolei od 1994 r., powołania Strefy Wolnego Handlu Obu Ameryk (FTAA). Jednak napotkały tu na twardy opór: cztery państwa wchodzące w skład Mercosur (Wspólnego Rynku Południa) - Brazylia, Argentyna, Urugwaj i Paragwaj - oraz Wenezuela powiedziały "nie". Meksykański prezydent Fox starał się zjednać inne kraje, jednak bez Brazylii, Argentyny i Wenezueli FTAA, jak to ujął prezydent Wenezueli, jest "martwa". Co więcej, Chavez próbuje pogrzebać Andyjską Wspólnotę Narodów (tylko dlatego, że Kolumbia i Peru podpisały z USA umowy o wolnym handlu) oraz tworzy tzw. Boliwariańską Alternatywę dla Ameryk.

Bush - na Szczycie Ameryk - forsował dwie kwestie w Ameryce Łacińskiej - FTAA, która przestała istnieć, oraz izolowanie Kuby. Mimo że Kuby nie zaproszono na spotkanie (w przeciwnym wypadku nie przybyłby na nie Bush), zaledwie kilka dni później Zgromadzenie Ogólne ONZ powtórnie głosowało, z pozytywnym skutkiem nad apelem do USA, aby cofnęły blokadę Kuby. Jedyne, co Stanom Zjednoczonym udało się zdobyć w Ameryce Łacińskiej tym razem były dwa głosy na "nie" ze strony Hondurasu i Nikaragui.

Tradycyjnie już - można by rzec - antyamerykańską postawę większości rządów latynoamerykańskich umacnia wiele elementów amerykańskiej polityki zagranicznej, szczególnie jej ostatni obraz: działań administracji Busha, postrzeganych jako jednostronne, siłowe, pomijające rolę dyplomacji. Do tego należy dodać wąskie horyzonty polityki USA wobec regionu. Otóż, Waszyngton koncentruje się głównie na walce z terroryzmem i z narkotykami. W Boliwii na przykład, drastyczny program walki z narkotykami (którego represje godziły w biednych campesinos - wieśniaków) stworzył grunt pod karierę populisty Moralesa. Obrazu dopełnia np. spór o Międzynarodowy Trybunał Karny, w którym to Waszyngton domagał się od państw latynoamerykańskich podpisania umów zapewniających nietykalność obywatelom USA, a gdy odmówiły - ukarał je - wycofując pomoc wojskową.

W zeszłym miesiącu natomiast - po 6 latach na stanowisku - George Bush zdecydował się wreszcie odwiedzić Amerykę Łacińską, o której - jak pisze Daniel Passent - „kolejni prezydenci najpierw wyrażają się w samych superlatywach, żeby zapewnić sobie głosy Latynosów w USA, a następnie o niej zapominają”. Prawdę mówiąc nie przyniosła ona żadnej znaczącej odmiany. W słowach Busha mniej było sloganów, ideologii, a więcej pragmatyzmu - akcentów kładzionych na walkę z nędzą i analfabetyzmem. Realnie oferta Busha jest tylko kroplą w morzu potrzeb: 400 mln. dolarów na wykup terenów na tanie budownictwo mieszkaniowe, 75 mln. na oświatę, przekształcenie dawnej Szkoły Ameryk w akademię medyczną, desant amerykańskich lekarzy do 14 ośrodków zdrowia oraz pływający szpital na statku. Tak naprawdę pomoc ta nie znaczy nic w porównaniu z pomocą jakiej udziela stale, bogaty w petrodolary, największy antagonista Busha w regionie, Hugo Chavez.

Prezydent Wenezueli o aspiracjach przywódczych, głoszący idee Simona Bolivara, współpracujący z Castro, Łukaszenką, Putinem, Ahmadinedżadem stawia się w roli obrońcy uciemiężonych. Tworzy tzw. antyamerykańską „oś dobra” (jak sam mówi). Wydaje miliony dolarów na służbę zdrowia, edukację i dotacje na żywność dla najuboższych, a nawet „funduje” ropę biedniejszym grupom społecznym w niektórych stanach USA, prowadząc w ten sposób wojnę podjazdową z Buszem. Wspiera finansowo kampanie wyborcze lewicowych populistów (Moralesa w Boliwii, Humalę w Peru, Obradora w Meksyku czy Ortegę w Nikaragui). Słowem - krajom pragnącym pójść w ślady Wenezueli udziela „internacjonalistycznej pomocy”.

Krytycy oskarżają go co prawda o zapędy autorytarne, próbę przejęcia kontroli nad instytucjami państwowymi oraz mediami czy fałszowanie wyborów. Bez wątpienia jednak przejmuje on schedę po schorowanym Fidelu i zdaje się korzystać z mitów „castrowskiej” Kuby: sprawiedliwej rewolucji oraz siebie w roli obrońcy ubogich, który zapewnia darmową i powszechną edukację i służbę zdrowia.

Czy również i on - jak Castro - zabrnie w ślepą uliczkę antyamerykanizmu ? Czy ryzykuje odmawiając podpisania umowy o wolnym handlu z USA (jak to czynią kolejne kraje Am. Łac.), zapominając, że USA to wciąż jednak największy partner gospodarczy, polityczny i strategiczny Wenezueli ? Z drugiej strony - współpracujące ze sobą Wenezuela, Iran i Boliwia kontrolują sporą część złóż światowej ropy (~15%) oraz gazu, niezwykle istotny argument w stosunkach na linii USA - Ameryka Łacińska.

Póki co Chavez prowadzi grę z prezydentem Stanów Zjednoczonych, jak choćby ostatnio, organizując - podczas wizyty Busha - serię „kontrwizyt”, w trakcie których odbywały się liczne wiece antyamerykańskie.

Czy postawa Stanów Zjednoczonych zradykalizuje się ? Jak wyglądać będzie stosunek mocarstwa wobec coraz lepiej czującego się autorytaryzmu na „jej własnym podwórku” (jak nazywano Amerykę Łacińska w czasie zimnej wojny) ? Jakie działania podejmuje obecnie CIA? Warto pamiętać, że Clinton nie był zwolennikiem CIA i obciął mu fundusze. Można więc domniemywać, że aktualny relatywny spokój Am. Łacińskiej jest związany z okresem jego prezydentury. Bush natomiast przywrócił CIA dawne miejsce, a nawet zwiększył jego rolę. Może więc spokój w regionie nie potrwa długo.. Czas pokaże. Należy wierzyć jednak, że wiek XX przeminął bezpowrotnie.

E. Marzec

źródła:

- Domosławski Artur Gorączka latynoamerykańska, Warszawa 2004

- Stosunki międzynarodowe, pod red. W. Malendowski, C. Mojsiewicz, Wrocław 2004

- Leksykon współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych, pod. red. C. Mojsiewicz, Wrocław 2000

- Bazylow Ludwik, Historia powszechna 1789 - 1918, Warszawa 1981

- Dobrzycki Wiesław, Stosunki międzynarodowe w Ameryce Łacińskiej. Historia i współczesność, Warszawa 2000

- Wallerstein Immanuel, Stany Zjednoczone kontra Ameryka Łacińska, źródło: http://fbc.binghamton.edu/commentr.htm

- tygodnik Polityka nr 12 (2597)

- Gazeta Wyborcza nr 235, wydanie z dn. 7-8.10.2006

- dodatek „Świat” do gazety Rzeczpospolita, nr 7 (20 czerwca 2006r.)

- http://www.newsmax.com/archives/ic/2006/4/20/11545.shtml

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KONFLIKTY ZBROJNE NA OBSZARZE POSTRADZIECKIM, Międzynarodowe Stosunki Polityczne
Stany Zjednoczone wobec proces w integracyjnych na Ba kanach, USA WOBEC PROCESÓW INTERGACYJNYCH NA
KOLONIE I KOLONIALIZM NA KONTYNENCIE AMERYKAŃSKIM, wszystko do szkoly
STANY ZJEDNOCZONE, dodatkowe materiały na zajęcia
STANY ZJEDNOCZONE USA, ŚWIAT - KRAJE I KONTYNENTY
7.Stany Zjednoczone wobec Europy, 7
organizacje finansowe na kontynentach amerykańskich
Katarzyna Hołdak Stany Zjednoczone wobec wschodzących mocarstw Chin, Indii i Japonii
Spory roszczenia i konflikty terytoialno graniczne na kontynentach Amerykańskich Piotr Rybitw
Konflikty na kontynentach amerykanskich
temat 9, Wszystkie przydatne rzeczy na studia, Międzynarodowe stosunki polityczne
msg lista pytan 1, POLITOLOGIA (czyli to czym zajmuję się na co dzień), międzynarodowe stosunki gosp
Temat 10, Wszystkie przydatne rzeczy na studia, Międzynarodowe stosunki polityczne
Stosunki międzynarodowe - pytania na obronę (2), Międzynarodowe stosunki polityczne
temat 6, Wszystkie przydatne rzeczy na studia, Międzynarodowe stosunki polityczne
Temat 8, Wszystkie przydatne rzeczy na studia, Międzynarodowe stosunki polityczne
Ameryka Pld, szkul, międzynarodowe stosunki polityczne
neoliberalizm, Wszystkie przydatne rzeczy na studia, Międzynarodowe stosunki polityczne

więcej podobnych podstron