psycho-tekst3, pliki zamawiane, edukacja


Studiując, tak naprawdę nigdy nie zastanawialiśmy się, ani nie pytaliśmy drugiej osoby, dlaczego wybrała administrację. Popełniamy podstawowy błąd atrybucji zakładając, że kolegą/koleżanką kierowały czynniki wewnętrzne (zainteresowania, pasja, ambicja), nie biorąc pod uwagę, iż wpływ na to mogły mieć czynniki zewnętrzne, sytuacyjne (presja rodziców, moda, pójście za falą). Podejmowanie tak istotnych decyzji nie jest kwestią chwili, to złożony proces, podczas którego nasz umysł poddawany jest działaniu wielu mechanizmów psychologicznych. Przedstawiając konkretny przypadek maturzystki, postaramy się pokazać wpływ przykładowych koncepcji, które mogą zaważyć na ostatecznym obraniu drogi zawodowej.

Zofia K. mieszka w Obornikach koło Poznania, właśnie kończy klasę o profilu humanistycznym w liceum ogólnokształcącym. Jej rodzice są prawnikami i namawiają ją na pójście w ich ślady. Ona sama interesuje się psychologią, natomiast większość kolegów ze szkoły wybiera się na socjologię. Nie wie także, czy chce studiować w Poznaniu, czy raczej na jakimś innym uniwersytecie, dalej od domu. Kwestie związane z finansami, utrzymaniem w obcym mieście nie są istotne, bowiem rodzice obiecali jej pełną pomoc w tym zakresie.

Zosia, jak zapewne większość maturzystów, przed podjęciem decyzji o wyborze studiów, zaczęła się zastanawiać nad sobą, nad swoimi uczuciami, myślami, motywami. W procesie introspekcji dziewczyna doszła do wniosku, że na prawo poszłaby tylko po to, żeby zadowolić rodziców. Dziedzina ta w żadnym stopniu nie pokrywała się z jej zainteresowaniami czy sposobem życia, jaki chciała w przyszłości prowadzić, było by to wręcz sprzeczne z jej naturą. Nastolatka stwierdziła, że chce pomagać ludziom lepiej zrozumieć siebie, swoje emocje. Pragnie rozwiązywać konflikty, ale nie w tak bezwzględnych warunkach w jakich robi to prawnik.

Zosia myślała o sobie jako o człowieku dobrym, uczciwym, pracowitym i wytrwałym. Twierdziła, że jest uczynną i wierną przyjaciółką, dobrą córką, zdolną uczennicą. Sądziła, iż otwartość i łatwość w nawiązywaniu kontaktów również ją charakteryzują. Dziewczyna nigdy nie postrzegała się jako osobę zasadniczą, bezwzględną, prącą do celu „po trupach”, aczkolwiek tak się o niej mówiło w towarzystwie. Doszła jednak do wniosku, że skoro jest to opinia wielu osób, to musi być prawdziwa, a więc włączyła ją do myślenia o sobie, do swojego pojęcia Ja. Przyjmując te cechy za potwierdzone, wykorzystując „ja odzwierciedlone”, stwierdziła, że są one bardzo przydatne w zawodzie prawnika, a taka surowość i sztywność może przeszkadzać w praktyce psychologa. Zosia zawsze miała o sobie dobre zdanie i wysokie poczucie wartości, samoocenę. Uważała się za pilną, kompetentną, uczciwą, pracowitą, bardzo inteligentną, łatwo zdobywającą nowe umiejętności, dlatego była przekonana, że bardzo dobrze zda maturę, a co za tym idzie - dostanie się na każdy, nawet bardzo oblegany, kierunek.

Znajomi ciągle powtarzali jej, że nadaje się na psychologa, bo jest osobą empatyczną, pomocną, lubianą, że umie rozładować napiętą atmosferę, niwelować konflikty w grupie, podnosić na duchu osoby w gorszym nastroju. Powyższa interakcja społeczna pozwoliła jej lepiej poznać siebie. Marzeniem Zofii od pierwszych lat podstawówki było zostanie psychologiem. Ta pamięć autobiograficzna utwierdziła ja w składaniu dokumentów na ten kierunek.

Jednak rodzice z każdym dniem coraz bardziej namawiali, by złożyła podanie na wydział prawa, powodowało to wzrost napięcia w rodzinie. W przeszłości zawsze udawało jej się dojść do porozumienia z rodzicami, umiała załagodzić konflikty, wypracować najlepsze rozwiązanie, a jednocześnie niezmiennie osiągała zamierzony cel. Dlatego też, znając swoje „schematy ja”, wierzyła, że uda jej się przekonać rodziców do swoich racji, a co więcej - rodzina w pełni poprze jej decyzje. Po wielu kłótniach dziewczyna nareszcie uważnie wysłuchała argumentów swoich rodziców i, w myśl centralnej strategii perswazji, dokonała ich analizy. Wtedy doszła do wniosku, mogą oni mieć sporo racji w tym, by wybrała czy choć rozważyła prawo jako swoją ewentualną drogę kariery. Z uwagi na doświadczenie rodziców w tym zawodzie, a także ze względu na autorytet i szacunek jakim ich darzyła, Zofia poważnie zaczęła myśleć o prawie.

W sytuacjach, gdy nie dysponujemy pełną informacją często mamy do czynienia z racjonalnym podejmowaniem decyzji. Niejednokrotnie, nie będąc w stanie przewidzieć pełni konsekwencji naszego wyboru, stajemy przed wzajemnie wykluczającymi się możliwościami. Dla naszej bohaterki decyzja była źródłem wewnętrznych konfliktów, miała ogromie dużą wagę i w dużym stopniu będzie determinować jej przyszłe postępowanie. Maturzystka stojąc przed rozstrzygnięciem, co chce dalej robić w życiu próbowała intuicyjnie podjąć decyzję. Powszechnie uważa się, że rozważanie „za i przeciw” z reguły przynosi lepsze rezultaty, lecz w tym wypadku nie przyniosła większych efektów. W tej sytuacji intuicja mogła okazać się trafniejszą opcją, gdyż było prawdopodobne, że introspekcja obniżyła jakość preferencji i podejmowanych decyzji. Stojąc w obliczu tak istotnego rozstrzygnięcia jakim jest typowanie kierunków na studia Zosia szukała niepodważalnych racjonalnych podstaw wyboru, np. atrakcyjności absolwentów na rynku pracy, statystycznego poziomu zarobków, możliwości kariery i samorozwoju. Aktywnie budowała argumenty w celu rozwiązania konfliktu oraz uzasadnienia sobie i innym słuszności wyboru. Jako że wybór był szczególnie utrudniony, a poziom konfliktu wysoki, dziewczyna odłożyła decyzję na później, poszukiwała nowych, alternatywnych do pierwotnie typowanych kierunków (w ten sposób zaczęła rozważać socjologię), nie chciała bowiem pozostać przy rozwiązaniu sugerowanym między innymi przez rodzinę [prawo].

Silnym czynnikiem wpływającym współcześnie na młodych ludzi jest potrzeba osiągnięć, tendencja do osiągnięcia sukcesu. Zjawisko to bardzo wydatnie może rzutować na wybór kierunku studiów. Może w tym wypadku chodzić nie tylko o dziedzinę dalszej edukacji, ale także dobór uczelni. Jak wiadomo, ze wszystkich rozważanych tutaj opcji - psychologia, socjologia, prawo - to właśnie ostatnia z nich ma największą moc oddziaływania na wyobraźnię, przyciąga na myśl zawrotną karierę i sukces zawodowy. Jednak bez względu na to, która z nich przeważy, istotne z punktu widzenia naszego życiorysu jest to, który z uniwersytetów ukończymy. Liczą się tradycja, prestiż wypracowany przez lata, miejsce w rankingu, uhonorowani absolwenci, itp. Tak więc Zosia preferowane kierunki wybrała na najlepiej ocenianych w danej dziedzinie wydziałach w kraju.

Maturzystka nie będąc pewna, która z rozważanych dróg jest najlepsza, uległa informacyjnemu wpływowi znajomych. Uznała, że wskazówki jakie jej dają są bardziej poprawne niż jej własne i dlatego bardziej przychylnym okiem spojrzała na socjologię. Jednocześnie głęboko zakorzeniona myśl o psychologii doprowadziła do prywatnej akceptacji, dziewczyna nie była szczerze przekonana do wyboru, jakiego dokonała większość klasy.

Chcąc ustalić poziom swojej inteligencji i zdolności oraz wynikających z tego szans na dostanie się na wybrany kierunek studiów Zofia postanowiła przyjrzeć się swoim znajomym. Wiedząc, że nie ma sensu porównywać się z przyjaciółkami wybierającymi się na ścisłe przedmioty, rozejrzała się za osobami wybierającymi się na te same lub bardzo podobne kierunki co ona. Basia, najlepsza uczennica w klasie, także starała się o miejsce na prawie. Była osobą bardzo elokwentną i na każdym kroku popisywała się swoją ogromną wiedzą, przez co Zosia miała poczucie względnej deprywacji - czuła się mało zdolna i wydawało jej się, że nie nadaje się na tak wymagający kierunek. Jednocześnie patrząc na Jasia, swojego sąsiada z ławki, który nigdy - w przeciwieństwie do niej - nie plasował się w czołówce, była pewna, że nie stanowi on dla niej konkurencji na socjologii. Takie porównanie w dół pozytywnie wpływało na jej samoocenę.

Dziewczyna nie chciała się wychylać z grupy, jaką stanowiła większość uczniów w klasy. Dlatego podobnie jak oni rozważała pójście na socjologię. Stwierdziła, że gdyby jej znajomi nie wybierali się na ten kierunek to nigdy by o nim nie pomyślała. Jednocześnie rodzice gorąco namawiali ją na prawo; wiedziała, że miałaby ułatwiony start, a także mogłaby zrealizować ich marzenia o kontynuacji rodzinnych tradycji. Zosia bała się trochę, że jeśli nie będzie chciała iść na prawo to ich zawiedzie, rozczaruje. Nasza bohaterka nigdy nie uważała się za konformistkę, jednak w tej sytuacji postawa ta zaczęła się ujawniać. Normatywny wpływ społeczny i konformizm wobec norm zawsze bowiem wywierają silny wpływ na ludzkie zachowanie.

Dziewczyna miała świadomość, że dobrzy prawnicy dużo zarabiają, a ponad to cieszą się prestiżem, szacunkiem, wysoką pozycją społeczną, a to wzmacniało namowy rodziców. Był to jednak tylko poznawczy komponent postawy wobec tego kierunku studiów, natomiast to, że maturzystka odbyła rozmowę z kilkoma studentami psychologii, była na drzwiach otwartych wydziału, aktywnie brała udział w spotkaniu z wykładowcami, stanowiło już bardziej istotny, behawioralny komponent względem psychologii.

Zofia jako młoda osoba pełna była wiary w sprawiedliwy świat, w swym nierealistycznym optymizmie głosiła przekonanie, że będąc bardzo dobrą uczennicą dostanie się tam gdzie chce, a ci którzy się nie przykładali do nauki - nie. Jednocześnie nie znając jeszcze list przyjętych na prawo, kreując usprawiedliwienia dla możliwej porażki, często opowiadała znajomym jak to rekrutacja na ten kierunek jest najczęściej „ustawiona”, panuje nepotyzm, co powoduje, że bardzo dużo zdolnych osób niesprawiedliwie nie zostaje studentami prawa. Maturzystka słyszała, że ktoś dostał się na prawo po znajomości, więc wnioskując z tej niereprezentatywnej próby doszła do konkluzji, że wszyscy dostają się dzięki kumoterstwu. Starała się także tłumić myśli o tym, że nie zostanie przyjęta na psychologię, lecz to tylko pogarszało sprawę.

W dzień ostatecznego składania dokumentów Zosia wraz ze znajomymi wybrała się na spacer. Naturalnie studia były głównym tematem rozmowy. Dziewczyna nie była pewna czy podjęła dobrą decyzję („Może trzeba było złożyć dokumenty na historię a nie na socjologię?”). Jak większość ludzi, starała się zlikwidować wpływ dysonansu będącego zagrożeniem dla jej wysokiej samooceny oraz przekonania o racjonalności swoich wyborów, a co za tym idzie ich słuszności. Nieświadomie postępowała w myśl teorii autoafirmacji i próbowała potwierdzić swoje kompetencje w innej dziedzinie, a jedyną rzeczą jaka jej akurat przychodziła do głowy była znajomość kanonu kina światowego.

Dni napięcia i oczekiwania nareszcie minęły, nadeszły pierwsze wyniki. Zosia odczuwała wielką radość i podniecenie, gdyż właśnie dowiedziała się, że jej nazwisko widnieje wśród osób przyjętych na prawo. Tak naprawdę błędnie określiła ona przyczynę swojego pobudzenia - cieszyła się, bo miała świadomość, że na psychologię były mniejsze wymagania, a więc też na pewno się dostała. Zawsze wydawało jej się, że bardzo trudno jest dostać się na prawo. Po ogłoszeniu list okazało się, iż nawet osoby z o wiele niższymi wynikami niż ona zostały przyjęte, jednak przekonanie o bardzo wysokim poziomie trudności nadal utrzymywało się w jej świadomości.

Po kilku dniach spłynęła reszta decyzji, wedle których nasza maturzystka może teraz wybierać spośród wszystkich typowanych opcji. Atrybucja w służbie ego pozwoliła jej uważać dostanie się na wszystkie kierunki za zasługę wytężonej pracy i determinacji.

Teraz nastolatka stanęła przed ostatecznym wyborem. Postrzegając socjologię jako przysłowiową ostatnią deskę ratunku, skupiła się na prawie i psychologii. Na owo wahanie wpływał konflikt wynikający ze sprzecznych dążeń. Dziewczyna pragnęła spełnić się jako humanistka, chciała pomagać ludziom, działać pod wpływem idealistycznych przesłanek (np. pracować w poradni dla maltretowanych kobiet czy prowadzić terapię dla dzieci z domów dziecka), jednak jednocześnie chciała życia pozbawionego niepewności związanej ze swoim statusem finansowym, a to mogła spełnić będąc prawnikiem w znanej kancelarii adwokackiej. Na podjęcie ostatecznej decyzji i dostarczenie ostatnich dokumentów pozostał jeszcze miesiąc.

Znając piramidę potrzeb Manslowa nie można przemilczeć najbardziej kontrowersyjnego, pojawiającego się na najwyższym szczeblu pędu do samorealizacji. Wykorzystanie osobistych potencjałów i talentów, wewnętrzna chęć realizowania swoich zainteresowań zaprowadziło naszą bohaterkę do skłaniania się bardziej ku podjęciu studiów psychologicznych. Zosia miała obawy, że rodzice będą jej odradzać pójście na ten kierunek. Próbując temu zapobiec wpadła w pułapkę samospełniającej się przepowiedni. Nieświadomie w rozmowie z nimi przyjmowała postawę obronną, która coraz bardziej negatywnie nastawiała ich do tego pomysłu.

Dziewczyna chodziła na długie spacery, podczas których ponownie próbowała rozważać argumenty za wybranymi kierunkami. Nie udało jej się uniknąć uproszczeń, heurystyki reprezentatywności i dostępności spowodowały, że za prawem przemawiała między innymi popularność serialu Magda M., gdzie prawnicy są młodzi, piękni, zadowoleni z życia, a także wiedza z autopsji - znajomość życia rodzinnego prawników, fakt nieznajomości żadnego biednego prawnika.

Tak więc, kiedy zastanawiała się nad kierunkiem wpływały na nią czynniki zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne. Typowanie psychologii, czyli tego co jest obiektem jej zainteresowań, było zdecydowanie motywowane wewnętrznie, natomiast prawo stanowiło opcję motywowaną zewnętrznie przez rodziców prawników, którzy chcieli by dziecko kontynuowało rodzinną tradycję. Wzmacniającym impulsem mogła być świadomość tego, co ze sobą ten zawód niesie - wysokie wynagrodzenie, prestiż społeczny, styl życia.

Od dziecka Zosia wykazywała zafascynowanie zachowaniem innych osób, czytywała książki z dziedziny psychologii, zawsze twierdziła, że dobrze zna się na ludziach. Znając wiele pojęć i koncepcji psychologicznych, zastanawiała się czy przypadkiem nie popadła w pułapkę racjonalizacji. Przez lata bowiem utwierdzała się w przekonaniu, iż jest w tej dziedzinie specjalistką, jak na amatorkę i samouka. Wybór psychologii jako kierunku dalszej edukacji zdawał się więc naturalnym biegiem rzeczy. W obawie, że sama siebie oszukuje co do swoich zdolności, Zosia przez chwilę była gotowa wybrać prawo. Innym razem wydawało jej się, że rozważa pójście na prawo tylko ze względu na namowy rodziców. Jako że była to bardzo wyrazista i łatwo dostrzegalna przyczyna, pomniejszała fakt, iż sama jest trochę zainteresowana niektórymi zagadnieniami tej dziedziny, a poza tym przyjemnie jest być dobrze sytuowanym i szanowanym prawnikiem.

Aby dostać się na psychologię Zofia zdawała biologię na maturze. Chodząc do klasy humanistycznej sama musiała przerabiać materiał, kosztowało ją to dużo wyrzeczeń, między innymi zrezygnowała ze spotkań towarzyskich. Także długie godziny spędzone na próbach przekonania rodziców, pokonywaniu ich niechęci spowodowały, że w efekcie uzasadnienia wysiłku dziewczyna o wiele więcej ceniła sobie psychologię, wydawała jej się dużo ważniejsza i o wiele bardziej interesująca niż prawo.

Na myśl o przyszłych studiach, przebywaniu na uczelni stereotypowo jawiło jej się, że na prawie, główną zasadą jest wyścig szczurów, trwająca nieustannie rywalizacja, która prowadzi do zawiści i nie pozwala na powstanie prawdziwych przyjaźni. Na psychologii i socjologii natomiast panuje atmosfera rozluźnienia, ważne są dyskusje, rozwijanie własnych teorii, prowadzenie obserwacji.

Maturzystka poczuła, w skutej silnej presji rodziców, zagrożenie wolności swojego wyboru, co wzbudziło w niej sprzeciw i, w myśl teorii reaktancji, wzrost zainteresowania psychologią. Chcąc przekonać rodziców co do bardziej preferowanego przez nią kierunku w rozmowach nieustannie podkreślała swoje zalety przydatne w tym zawodzie, a także popisywała się swoją już zdobytą w tej dziedzinie wiedzą. To promowanie siebie miało uświadomić rodzicom, że na prawie będzie marnować swój wrodzony talent.

Idąc na prawo dziewczyna miałaby w perspektywie odziedziczenie kancelarii. Lecz jej wydawało się, że skoro tyle się mówi o kryzysie tożsamości, problemach emocjonalnych wynikających z życia w świecie ponowoczesnym, to w najbliższych latach nie zabraknie pracy także dla psychologów czy psychoanalityków i wybór takiego kierunku jest obraniem pewnej, stabilnej ścieżki zawodowej.

Była szczerze przekonana, że gdyby poszła na prawo, zrobiłaby to tylko ze względu na nalegania rodziców, namowy znajomych czy presji rówieśników popierających wybór dobrze płatnego i bardzo pozytywnie postrzeganego pod względem stratyfikacyjnym zawodu. Powodowana efektem nadmiernego uzasadnienia nie dostrzegała ewentualnego wpływu własnego zainteresowania prawem.

Nastolatka ze zdumieniem stwierdziła, że wiele osób uważa, że powinna iść na prawo, ponieważ chodzi do klasy humanistycznej. Na psychologii natomiast trzeba zgłębiać także zjawiska związane z biologią czy chemią. Ponadto wydaje im się, że prawo jest oczywistym wyborem ze względu na zawód jej rodziców. Z drugiej strony bliscy przyjaciele, którzy wielokrotnie byli świadkami sytuacji, w których Zosia praktycznie wykorzystywała umiejętności psychologiczne byli przekonani, że wybierze ona właśnie ten kierunek. Rozbieżność oczekiwań opartych na kategorii i obiekcie nie wpłynęła jednak znacząco na maturzystkę.

Nasza bohaterka nadal była rozdarta myślą o wyborze kierunku na studia. W chwilach dyskusji na ten temat, czy to wśród rodziny czy też przyjaciół, odczuwała napięcie. Zauważyła jednak, że gdy rozmowa schodziła na zagadnienia prawnicze, zaczynała się denerwować, była rozdrażniona, szybko traciła cierpliwość i starała się zmienić tor dyskusji. Jednak gdy była mowa o psychologii była pozytywnie podniecona, chętnie o tym opowiadała, ciężko było rozmówcom zmienić temat. Do opcji socjologii odnosiła się z umiarkowanym zainteresowaniem, ale nie był dla niej to niemiły temat. Na podstawie swojego zachowania, wykorzystując teorię spostrzegania siebie, doszła do wniosku, że raczej nie chce iść na prawo.

Tygodnie płynęły szybko, nadszedł czas ostatecznej decyzji. Zosia uprzytomniła sobie, że żaden z czynników zewnętrznych nie odgrywa naprawdę dużej przeszkody w wolności wyborów. Nawet presja rodziców nie jest aż tak istotna, bowiem oni w końcu zaakceptują jej decyzje. Dlatego też dziewczyna postanowiła skupić się na własnych uczuciach, wartościach i przekonaniach. Ulegając samoświadomości, postanowiła iść na psychologię, czyli dziedzinę bliską jej sercu, zainteresowaniu, w której widziała jedyną drogę rozwoju i samorealizacji.

Po dokonaniu wyboru, maturzystka jeszcze bardziej niż poprzednio zachwalała psychologię, znajdywała wady studiowania na prawie, krytykowała wyścig szczurów na tym wydziale - w ten sposób starała się uporać z dysonansem podecyzyjnym.

W ten oto sposób Zofia K. dobrnęła do końca trudnej drogi. A co było dalej - nie wiemy.

W naszych rozważaniach uznałyśmy, że dla istoty zgłębianego zagadnienia nie jest ważne, do jakiego miasta pojedzie nasza bohaterka, centralnym problemem było wahanie pomiędzy realizacją własnych pragnień, a spełnieniem oczekiwań innych. Oczywiście niejednokrotnie może się okazać, że pozorny wybór jest poważnie ograniczony przez czynniki zewnętrzne, w szczególności finansowe. Wtedy decyzja o kierunku studiów może być podejmowana z myślą o konkretnym mieście i uczelni - liczą się wtedy koszty utrzymania, możliwość otrzymania taniego miejsca w akademiku, odległość od rodzinnej miejscowości. Jeszcze inni pragną zachować bliskie im więzi i chcą studiować tam, gdzie najlepszy przyjaciel, bądź ukochana osoba. Wszystko to zależy od sytuacji materialnej rodziny, poziomu ambicji czy zainteresowań.

7



Wyszukiwarka