Franciszkanizmem nazywany jest nurt światopoglądowy w literaturze XX wieku, związany z postawą franciszkańską i wykorzystujący topikę opartą na motywach biografii, twórczości i ikonografii św. Franciszka z Asyżu. Nazwa przejęta została od ruchu religijno-kulturalnego skupionego wokół zakonów franciszkańskich. W funkcji nazwy quasi-nurtu literackiego zaczęto jej używać na gruncie polskim w zasadzie dopiero w latach po drugiej wojnie, u schyłku Młodej Polski pojwiała się w formie przymiotnikowej (np. u O. Oriwina). Genezy zjawiska należy szukać jeszcze w ubiegłym stuleciu.

W literaturze europejskiej żywe pod koniec XIX w. zainteresowanie postacią Poyerella zaowocowało wydaniem dwóch źródłowych monogra lli: H. Thodego Franz von Assisi und die Anfange der Kunst der Renaissance im Italien (1885) oraz P. Sabatiera J”le de saint Franois d”Assise (1894). Zwłaszcza ta ostatnia odegrała olbrzymią rolę popularyzacyjno-informacyjną; w ciągu 4 lat miała 20 wydań, a do 1914 r. osiągnęła ich 40 (od r. 1904 trafiła też na indeks ksiąg zakazanych przez Kościół).

Sabatier sięgnął do źródeł, do średniowiecznegoi ludowego prymitywu, do którego chętnie odwoływała się literatura europejska przełomu w. XIX i XX. Tworząc portret Biedaczyny ukazał go nie tylko jako świętego, jako głosiciela Chrystusowej miłości, pokory i przebaczenia, ale także jako sui generis „buntownika” przeciw status quo swojego czasu, jako tego, który odrzuciwszy bogactwo i mieszczański sposób życia, wybrał dobrowolnie ubóstwo oraz wolność z niego wynikającą. Tego, który wyrzekłszy się domu i wszelkie. go posiadania, wędrował po drogach ówczesnego świata, a jedyną rzeczą, jaką miał i jaką wolno było posiadać braciom jego zakonu, była gitara. Franciszek był w tej koncepcji nie tylko bratem ludzi „małych”, prostych i ubogich, ale także śpiewakiem-poetą”. Był „Bożym wesołkiem”, który przywdziawszy prosty strój chłopów i pasterzy umbryjskich opiewał — na przekór średniowiecznej uczoności i ascezie — chwałę istnienia. W podyktowanej pod koniec życia, ale głoszonej przez cały jego ciąg Pochwale stworzenia (Laus de creaturis), zwanej też Pieśnią słoneczną, śpiewał:

Bądź pochwalony, Panie mój, ze wszystkimi twory,

W szczególności z panem braciszkiem słońcem,

Które dzień niesie i sobą nam świeci,

Jest piękne, jasne i roznieca blask wielki.

(tłum. E. Porębowicz)

Sabatier i zwłaszcza Thode ukazywali też związek tej legendotwórczej postaci ze sztuką, z poezją oraz malarstwem włoskiego trecenta i quatrocenta (Giotto, Gozzoli, Cimabue, Gaddi, Sassetta, Bellini). Odkrywali w osobie świętego — choć rozpoczęli to już romantycy, m.in. Chateaubriand — żywe, promieniujące miłością i pięknem źródło poezji dla epoki, która na różnorakie sposoby zwracała się „ad fontes”, do kultur niekanonicznych i prymitywnych i która — jak wcześniej romantycy — doceniała inspirujące, kulturotwórcze znaczenie średniowiecza.

W Polsce rolę odkrywcy tych tradycji odegrał E. Porębowicz. Profesor uniwersytetu lwowskiego, romanista rozmiłowany w literaturze średniowiecznej, tłumacz liryki prowansalskiej, pieśni ludowych różnych narodów oraz Boskiej Komedii Dantego, wydał Porębowicz w r. 1899 książkę Sw. Franciszek z Asyżu. W „uzwykleniu”, w zbliżeniu świętego ku współczesnym poszedł dalej jeszcze niż Sabatier.

Swięty Franciszek jawi się w niej jako — mówiąc dziesiejszym językiem — młody kontestator, który przeciw ustabilizowanemu światu posiadania kreuje żywot „biedaczyny”, zrywającego wszystkie konwencje swojego środowiska i wędrującego z gitarą i śpiewem po drogach Italii i świata. Jawi się jako „szaleniec”, bo takim wydaje się światu osiadłych mieszczan ten, który rozdaje mienie ubogim i wybiera los biedaka.

Swięty Franciszek, który własnym życiem pragnie naśladować i odrodzić ewangeliczny ideał Chrystusa, stał się w takim oświetleniu bliski demokratycznym ideałom przełomu XIX i XX w. Jego wiara, że „Bóg maluczkim objawia, czego możnym odmawia”, sprzyjała kultowi zwykłego — w niedalekiej przyszłości powie się: „szarego” — człowieka; przystawała — jak pisze Porębowicz w duchu zbuntowanych swojej epoki — „do postaci świętego na wskroś demokratycznego”.
Na jeszcze jeden argument za bliskością tej postaci wskazuje Porębowicz: przeciwstawiając się ascetyzmowi i smutkowi kryzysowej świadomości schyłku średniowiecza Franciszek głosił swoistą prerenesansową „gaia scienza”, wiedzę radosną, płynącą z poczucia wolności i fascynacji światem, zwłaszcza światem natury. „Miłość przyrody i poczucie braterstwa z wszechstworzeniem nosiły u św. Franciszka cechę, którą można by nazwać panteistyczną”.

Podkreśla wreszcie monografista artystyczną wrażliwość świętego: ten spadkobierca i wychowanek poezji trubadurów przez całe życie śpiewał i prosił o śpiew (nawet w obliczu śmierci). Uprzywilejowanie ekspresji artystycznej jako sposobu realizowania się osobowości — to też znamię modernizmu, który Porębowicz swym dziełem reprezentuje.

„Wspaniałą wolnością obdarzyła artystów śpiewająca dusza świętego Franciszka — i rozpętały się kunszty w radosnej orgii postaciowania >>wszystkich naszych dziennych spraw<< w pobliżu świętości” — pisał w podobnym duchu, chociaż po trzydziestu paru latach, inny wyznawca św. Franciszka, J. Wittlin.

Czynnikiem przyciągającym wyobraźnię artystów XX w. była także forma twórczości św. Franciszka i jego współtowarzyszy: naiwno-ludowy styl opowieści Kwiatków, język poetycki Pieśni słonecznej (tłumaczonej wolnym wierszem) oraz walory literackie legend związanych z postacią świętego.

W kręgu kultury polskiej tradycja franciszkańska miewała również odrębną wymowę. Przed

Porębowiczem (który jako jeden z pierwszych zwracał uwagę na związki swojej epoki z romantyzmem) byli romantycy: Mickiewicz, Słowacki, Odyniec, Siemieński, Syrokomla. W ich recepcji Poyerello nie tracąc nic ze swej uniwersalności stawał się często nosicielem polskich spraw. Szczególnie wyraźnie widać to w poemacie W. Syrokomli Franciszek z .4ssisu. Kantata (1859), ilustrowanym przez Andriollego, z muzyką Moniuszki. Refren poematu mówi o miłości Franciszka do ziemi rodzinnej („Nie masz takiej strony / Jako kraj nasz rodzony”). Podobny sposób odczytania jego postaci podjął z czasem w swej twórczości plastycznej Wyspiański, kiedy obok witrażu wyobrażającego św. Franciszka w płomieniach całopalnej ekstazy umieścił na sąsiednim witrażu nie św. Klarę, ale Polkę — klaryskę, błogosławioną Salomeę.

Z drogami Franciszka przecinają się typowo polskie biografie paru wybitnych XX-wiecznych przedstawicieli kultury chrześcijańskiej. Szczególną rolę odegrał A. Chmielowski — bł. brat Albert, powstaniec 1863 r., artysta malarz, członek Trzeciego Zakonu, który franciszkanizm uważał za „szlachetny socjalizm”, za rodzaj misji inteligenckiej. Założył on świeckie stowarzyszenie albertynów niosące pomoc najbiedniejszym (twórca m.in. pustelni na Kalatówkach w Zakopanem). Jego postać zafascynowała artystów epoki, a właściwie kilku kolejnych epok. Z jego bezpośredniej poręki powstało jedno z najoryginalniejszych tłumaczeń Kwiatków świętego Franciszka, przekład na gwarę góralską dokonany przez S. Witkiewicza (1907). Sam brat Albert wszedł do literatury najpierw jako żywy wzór owego „szlachetnego socjalizmu”: tak pojawił się w Walce z szatanem Zeromskiego (1916—1919). Odrębne ujęcie ideowe uzyskał w szkicu A. Nowaczyńskiego Najpiękniejszy człowiek mego pokolenia (1936), a po latach w postaci Brata naszego Boga w dramacie K. Wojtyły (powst. 1945—1950). Stał się także bohaterem innych utworów, m.in. wspomnieniowego wiersza M. Wolskiej Brat Albert, dramatu Gołębie brata Alberta A. Bunscha. Wszedł również do Nietoty T. Micińskiego jako brat Wysz czy — później — do książki P. Górskiej Szary brat.

Fascynacje franciszkańskie szły, jak widać, zarówno od strony literatury (Porębowicz), jak i życia (brat Albert). Za sprawą Porębowicza powstał jednak nie tylko model artystycznej recepcji tradycji franciszkańskiej. Uczony ten umiał zainteresować postacią świętego krąg ludzi, w którym żył, tj. twórców literackiego Lwowa początku wieku: J. Kasprowicza, Leopolda i Ludwika Staffów, J. RutTera, a także młodszego od nich J. Wittlina (będącego, tak jak Staff i RułTer, wychowankiem Uniwersytetu Lwowskiego i słuchaczem właśnie Porębowicza). Oni to wprowadzili postać św. Franciszka w krwiobieg literatury polskiej i niejako „zeświecczyli” go. Oni też, każdy inaczej poetycko, stworzyli artystyczne odpowiedniki pojęcia postawy franciszkańskiej, postawy, która zuniwersalizowała się, stała się rodzajenr światopoglądu nie tylko religijnego (— chrzełc jaństwo a literatura).

Jeden z nich, Leopold Staff, został następnie świetnym tłumaczem Kwiatków świętego Frond. szka z Asyżu na język polski (wyszły w r. l9l przedtem, w r. 1892 ukazało się inne, anon1mOa ich tłumaczenie).

Wstęp StalTa do swego przekładu, wypow” krytycznoliteracka B. Leśmiana o Kwiat kadr (1910) oraz późniejsze szkice Wittlina, stanowięc wyraz wprost sformułowanej świadomości poe tów, sumują się wraz z dziełem Porębowicza wspólną koncepcję postawy franciszkańskie Mieszczą się w niej oczywiście ewangeliczne idea. ły miłości, przebaczania, miłosierdzia, pokory i ubóstwa. Ale także, niekiedy nawet na planie pierwszym, takie cechy, jak: 1. „pochwała stworzenia”, tj. ekspresja radomi wynikaj ącej z afirmacji świata; 2. kult natury i jej „usiostrzenie” — swoista próba przekraczania ram antropocentryzmu ( rysującej się wyraziście antynomii kultury i nato. ry franciszkanizni sytuował się „po stronie nato. ty”, lecz bez chełpliwości właściwej sztuce natura listycznej; przyroda jest, zdaniem św. Franciszka, doskonała, będąc dziełem Boga); 3. poczucie wolności; możliwość wyboru włas nej formuły życia, wolnego od konwenansów strykcji kultury oraz związany z tym indywidua. lizm (akcentując ludowość i swoisty demokra tyzm sytuowała się ta postawa jednak w opozyeji wobec masowych ruchów społecznych epoki, por. Brat naszego Boga Wojtyły); 4. zainteresowanie „maluczkimi”, ubogimi, nieuczonymi i — szerzej — zwykłymi prostyit ludźmi (co było przejawem świętofranciszkaił skiej pokory, ale i XX-wiecznego demokratyzmif zarazem); 5. fascynacja prymitywnymi formami sztuki religijnoludowej, jej „naiwnym” wdziękiem; 6. bliskość lub zgoła tożsamość ekstazy religij. nej i poetyckiej (związki z doktrynami „poezji czystej”).

Postawa franciszkańska owocowała bardzo bogato i różnorako w kulturze literackiej Młodej Polski, a następnie całego XX w. Zwłaszcza Kas prowicz i Leopold Staff stworzyli istotne „emeei dacje” tej postawy. Za nimi, bądź równocześfl z nimi, motywy świętofranciszkańskie oraz mniej lub bardziej całościowo funkcjonujące elementy franciszkanizmu wprowadzało wielu twórców: Miciński, W. Berent, Ruffer, Ludwik Maria Stall, M. Grossek-KoryCka. W generacjach następnych; K. Iłłakowiczówna, Wittlin, J. Liebert, J. Tuwin W. Bąk, B. Obertyńska, R. Brandstaetter i bardzo wielu innych aż po współczesnych nam: Wojtyłę, E. Stachurę, J. Twardowskiego czy J. Kulkę lub M. Skwarnickiego.

Pierwszą realizację tak rozumianego franciszkanizmu stworzył w poezji Kasprowicz. Badacze zgodnie stwierdzają, że chrystianizm Kasprowicza jest chrystianizmem w jego franciszkańskiej odmianie. Już w r. 1901 prezentuje ją Hymn św. Franciszka z Asyżu. Przeciwstawione w nim zostały dwa światy: dotychczas absorbująca wyobraźnię poety wizja zła, upostaciowana tu w obrazach Sądu Ostatecznego (operówały nim często także literatura i zwłaszcza malarstwo kręgu franciszkańskiego) oraz przenikający wszystko świat miłości wszechstworzenia. Hymn ten daje się porównać z Quatorze pridres F. Jammesa oraz z utworami ekspresjonizmu niemieckiego, ale ukazuje też typowo modernistyczne widzenie świętego przez pryzmat problematyki erotycznej, tak jak ją rozumiała epoka, na zasadzie antynomii: miłość śmierć. W tej konfiguracji pojawia się postać św. Klary.

W Księdze ubogich (1916) i Moim świecie (1926) poeta nie tylko przywołuje wprost św. Franciszka jako poręczyciela swojej „zgody” ze światem, ale odnajduje ideał pochwały stworzenia w jego najprostszych przejawach: w naturze i w życiu zwykłych, ubogich ludzi, w idealizacji artystycznej ich kręgu wyobrażeń i odczuć oraz, co jest istotnym wyznacznikiem tej postawy, w akceptacji całości istnienia, więc także zła, także cierpienia w nim. Programowo też jak swego czasu św. Frarsciszek odcina się od wszelkiej „uczoności”.

Staffowska odmiana franciszkanizmu jest od Kasprowiczowskiej inna i inaczej owocująca kulturowo. W tomie Ptakom niebieskim (1905) po raz pierwszy w sposób zdeklarowany rozpoczął poeta swój mówiąc jego słowami „hymn rozśpiewany pochwałą istnienia”; trwał on aż po czas drugiej wojny światowej. Staff widział w Biedaczynie nade wszystko „śpiewaka” poetę, który jak on sam szukał radości i zgody z bytem. Również „poetę grajka Bożego”, wrażliwego na piękno i harmonię. Także Staffowskiej pochwale szaleństwa” i wesołego pielgrzymowania (Wędrówka wesołego pielgrzyma czy Sonet szalony) świeciły świętofranciszkańskie siostry-gwiazdy, choć niewątpliwie nie tylko one: bo i Rimbaudowskie ubóstwienie podróży bez celu, i wędrowania mędrca Zaratustry uczyły takiej postawy.

Z zainteresowaniem św. Franciszkiem i z jego inspiracją współwystępuje u Staffa zwrot w stronę Ewangelii i chrześcijaństwa ewangelicznego, przypadający na te same lata, co tłumaczenie Kwiatków. Wymowne są w tym względzie już same tytuły wierszy z cyklu Pył z szat pielgrzyma (1905): Przypowieść o ptakach niebieskich, O wielkiej radości, O radosnej ojczyźnie, O szczęściu bezdomnych, O łasce przebaczenia, O miłości wroga, o słodyczy cierpienia czy O nauczaniu cnoty. Nie bez wpływu Biedaczyny wprowadzał Staff do swej „wysokiej”, w duchu epoki, poezji postaci małych, biednych ludzi (Zycie bez zdarzeń, Dzień pracy, Mali ludzie czy Krysta).

Kocham was, mali ludzie, i szarzyznę smętną dni i izb waszych — pisał na początku naszego wieku (cykl Mali ludzie, 1) w wyraźnej opozycji do modernistycznego bohatera-artysty, jednostki wybitnej i wyniesionej ponad tłum, tworząc podwaliny XX-wiecznej „poezji codzienności”.

Z tych samych wychodząc źródeł rozwijali podobne tendencje: jego młodszy brat Ludwik Maria oraz Ruffer. Wprowadzali oni do poezji (a Ludwik do prozy) świat „maluczkich” i ubogich, których serca nasycone były uczuciami miłości i zachwytu dla otaczającej rzeczywistości.

Akcent franciszkański nadał obrazowi europejskiego średniowiecza Berent, kreując w swej powieści Zywe kamienie (powst. 1913) postać brata mniejszego, Łukasza, czułego na świat artysty malarza, który z barw i uroków ziemi tworzy jak Fra Angelico wielkie dzieła sztuki religijnej. Berent wprowadza ten motyw w polifonicznie rozumianą wizję kultury, przemawiającej wielu glosami (obecność franciszkanina, wagantów i goliarda jako wyrazicieli równoprawnych propozycji światopoglądowych). Także w wypowiedziach dyskursywnych, w eseju Idea w ruchu rewolucyjnym (1906), zwracał Berent uwagę na promieniującą i żywą po wiekach postawę św. Franciszka.

Na oddzielną uwagę zasługuje utwór Micińskiego Stygmaty św. Franciszka, zamieszczony w jego zbiorze Wmroku gwiazd (1902). Wnosi on — jak wszystko, czego dotknął ten artysta swe odrębne, indywidualne piętno. Autor zobaczył w postaci świętego nie brata maluczkich, lecz indywiduum zapatrzone w gwiazdy i ścigające niedościgłą Tajemnicę. Ekspresjonistyczna wyobraźnia Micińskiego przywołała człowieka, którego stygmaty krwawią i wywołują niepokój wśród owych — przedstawianych od czasów Giotta ptaszków otaczających Franciszka. Jego serce (tak jak serce człowieka współczesnego Micińskiemu) dalekie jest od łaski radości, dręczy je „upiór strach nocy”. Wizja Micińskiego, niepokojąca i oryginalna, zainspirowała K. Szymanowskiego, który napisał muzykę do Stygmatów.

Tak więc modernistyczne reinterpretacje idei franciszkańskiej ukazały ją bardzo wszechstronnie. Obok „ubogiego”, „prostego” człowieka miłością zjednoczonego z siostrą-naturą, obok poety „śpiewaka Bożego” uchyliły (piórem Kasprowicza) zasłony sublimacji erotycznych związku św. Franciszek św. Klara, dotknęły (piórem Micińskiego) ciemnych tajemnic serca ludzkiego, pełnych nie tylko chrześcijańskiej miłości, ale także, może nawet nade wszystko, niepokoju, udręki, lęku.

W literaturze późniejszej postawa franciszkańska znajduje nowe realizacje, chociaż wyróżnikami jej nadal są miłość wszechstworzenia i umieszczony w centrum uwagi ubogi, prosty człowiek. Wspierają ten nurt pisarstwa z jednej strony narastające demokratyczne i socjalistyczne tendencje społeczne, z drugiej coraz bardziej wyrazista w kulturze wysokiej obecność formy sztuki ludowej, prymitywnej i plebejskiej. Istotną rolę zaczyna odgrywać ogólne ożywienie myśli chrześcijańskiej, znowu silnie zainteresowanej św. Franciszkiem. W Laskach sióstr franciszkanek pod Warszawą usytuowało się ognisko międzywojennej myśli katolickiej w Polsce, w ich kościele oraz w kościele w Izabelinie ponawiano ikoniczne motywy franciszkańskie.

Pamiętać trzeba także o oddziaływaniu pośrednim: przez literaturę europejską. Było tu już w tej funkcji wymieniane nazwisko Jammesa, dodać do niego można takie zjawiska, jak zbiór Rilkego Księga godzin (1905), częściowo tłumaczony w okresie dwudziestolecja przez W. Hulewicza. Europejskie zainteresowanie franciszkanizmem potwierdziła wkrótce twórczość Claudela i Chestertona, zwłaszcza zaś książka tego ostatniego Swięty Franciszek z Asyżu, opublikowana w r. 1923, wkrótce po głośnej konwersji pisarza. Do nowszych wystąpień o szerokim oddźwięku zaliczyć należy wypowiedzi A. Camusa i J. Greena.

W polskim dwudziestolecju międzywojennym głębiej i najwcześniej w krąg franciszkanizmu weszli dwaj bardzo odmienni ekspresjoniści: Zegadłowicz i Wittlin, oraz środowiska, które inspirowali, w tym krąg —* Zdroju i — Czartaka. Do „świętego buntownika” — Franciszka odwoływał się pierwszy manifest polskich ekspresjonistów J. Hulewicza. Biedaczyna też w sposób swoisty otwierał przed regionalistami perspektywy uniwersalizmu (—* regionalizm).

Zegadłowicz wychodząc od Mojego świata i Księgi ubogich Kasprowicza rozwinął franciszkanizm — tak jak on był u początków — ludowy. W swych balladach powołał do istnienia bohatera ludowego, na wskroś przesiąkniętego chrześcijańskim umiłowaniem otaczającej rzeczywistości. Mieszczańskiemu światu posiadania, jego konwencjom i „wiecznemu smutkowi”, które konsekwentnie demaskował — na swój sposób realizując hasła prymitywizmu — przeciwstawił radość ubogich wędrowników, ludzi z pracy rąk czerpiących nie tylko środki do życia, ale również jego głęboką aprobatę (Dziewanny, 1921; Powsinogi beskidzkie, 1923; Kolędziolki beskidzkie, 1923). Także wprowadzając do literatury autentyczną postać samorodnego rzeźbiarza J. Wowry, podejmującego po wielekroć motyw św. Francb szka, sytuował go Zegadłowicz w aurze sztuk franciszkańskiej.

Wittlin, autor wspomnianego już cyklu repor. tażowego z Asyżu, napisał kilka utworów poe L kich liczących się w tradycji franciszkańskj,” zwłaszcza Skrucha w Asyżu (1925), Swięty F4 I ciszek i biedni Zydzi (1932) oraz Lament barana ojiarnego (1968). Sw. Franciszek, na co wskazują już same daty powstania wymienionych wierszy, obecny jest w poezji Wittlina jako świadek i współuczestnik medytacji poety nad światent problemów wyłaniających się w najbardziej dla pisarza dramatycznych, „granicznych” mon1en tach historii jego narodu. Jako ten, którego po. stawę uznaje poeta za szczególnie doniosłą w dziejach, najbardziej humanitarną i najbardzuj własną zarazem.

U licznych pisarzy polskich XX w. św. Franciszek zjawia się akcydentalnie na płaszczyźnie tematycznej, w formie utrwalonych przez legendą sytuacji i obrazów, rzadziej zaś na płaszczyźnie światopoglądowej. Tak jest u J. Lechonia, J. Tuwima czy — po drugiej wojnie światowej — u Bąk S. Swena Czachorowskiego czy J. Winczakiewjc Najczęściej pojawiający się motyw to św. Franciszek wśród ptaszków (Swięty Franciszek Tuwima, Ptaszki św. Franciszka Lieberta, przekorne Fioretti Lechonia). Motyw ten ulega jednak ata. łym przemianom, odkrywane są nowe jego sensy. Itak Iwąszkiewjcz, który długo omijał Asyż i je. go legendę, w ostatnich lirykach (np. w utworze Garść liści wierzbowych w tomie Mapa pogody) przejmująco mówi o „zbrataniu” człowieka ze światem przyrody, wskazując jednak na dramaty. czność i niesielankowość owego „współistnienia”, Podejmuje zatem — i nie on jeden — wątki fraz. ciszkańskie wyraźnie polemicznie. Ton polemicz. no-dyskusyjny wobec „dziecięco-baśniowej”, sic. lankowej koncepcji natury, obecnej w XX-wieco. nym franciszkanizmie, zapoczątkował na gruncie eseistyki K.L. Koniński; przestrzegał on przed niebezpieczeństwem idealizacji „pani Biedy” (Ex labyrintho, powst. 1939—1942).

Na ogół jednak topika osnuta wokół postaci św. Franciezka występuje u tych twórców, którzy przejawiają faktyczne związki duchowe z franci. szkanizmem bądź przez zbliżenie poezji i modlitwy (np. u Lieberta, u Baczyńskiego, u M. Morstin-Górskiej), bądź przez ujęcie natury, bądź też ja. ko wyraz wrażliwości na sprawy prostych, zwyk. łych ludzi (np. u Tuwima i Białoszewskiego), wrę szcie — ukazując specjalny stosunek do forsa sztuki ludowej i ludowej religijności (tak np. Iłłakowiczówny czy Czachorowskiego).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wywiad ze sw Franciszkiem
Francisca Castro Uso de la gramatica espanola elemental (clave)
francik,teoria obwodów,elementy wielozaciskowe
Rivers Francine Znamie Lwa Glos w wietrze
FZS 06 ST MLODZIEZY FRANCISZKANSKIEJ
dziennik franciszki krasinskiej
Jak Zostać Franciszkaninem
Haemophilus, Bordatella, Pseudomonas, Brucella, Francisella, Pasteurella, Legionella
Jaselka z Franciszkiem, SCENARIUSZE PRZEDSZKOLNE, scenariusze, scenariusze
Novus papa Franciscus I
pervaja vojna rossii s franciej v epohu napoleona
Podstawy zarządzania Franciszek Tomaszewski, zarzadz-8, STRUKTURA ORGANIZACYJNA PRZEDSIĘBIORSTWA
Podstawy zarządzania Franciszek Tomaszewski, zarzadz-7, STRUKTURA ORGANIZACYJNA PRZEDSIĘBIORSTWA
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 4. Franciszek Ksawery Dmochowski, Sztuka rymotwórcza, Pieśni
do Świętych (M e m e n t o M o r i), Litania do św. Franciszka
Podstawy zarządzania Franciszek Tomaszewski, zarzadz-11, STRUKTURA ORGANIZACYJNA PRZEDSIĘBIORSTWA
Kwiatki św.Franciszka
walgru11, MEDYTACJE FRANCISKZAŃSKIE 1
Winder Ludwig NASTĘPCA TRONU POWIEŚĆ O FRANCISZKU?RDYNANDZIE

więcej podobnych podstron