Meg蔮ot Cykl Pami臋tnik Ksi臋偶niczki (05) Ksi臋偶niczka na r贸偶owo

Meg Cabot


PAMI臉TNIK KSI臉呕NICZKI 5

Ksi臋偶niczka na r贸偶owo




































- Widzia艂am raz ksi臋偶niczk臋... Ca艂a by艂a w r贸偶owym - suknia i p艂aszcz, i kwiaty,

i wszystko.

Frances Hodgson Burnett

Ma艂a ksi臋偶niczka


Oficjalny tygodnik redagowany przez uczni贸w Liceum imienia Alberta Einsteina

B膮d藕cie dumni z Lw贸w LiAE!


5 MAJA

NUMER 456/27


Przyznano nagrody Targ贸w Nauki

Rafael Menendez

W ramach Targ贸w Nauki w Liceum imienia Alberta Einsteina uczniowie przedmiot贸w 艣cis艂ych zg艂osili 21 projekt贸w. Kilka z nich przesz艂o do nowojorskiego etapu regionalnego, kt贸ry odb臋dzie si臋 w przysz艂ym miesi膮cu. Judith Gershner z klasy maturalnej dosta艂a pierwsz膮 nagrod臋 za analiz臋 ludzkiego genomu. Specjalne wyr贸偶nienia otrzymali Michael Moscovitz z klasy maturalnej za program komputerowy modeluj膮cy 艣mier膰 czerwonego kar艂a oraz ucze艅 klasy pierwszej, Kenneth Showalter, za eksperyment w dziedzinie transfiguracji p艂ciowej u traszek.


Dru偶yny hokeja na trawie wygrywaj膮

Ai-Lin Hong

W miniony weekend obie dru偶yny hokeja na trawie, starsza i m艂odsza, pobi艂y przeciwnik贸w. Pod przewodnictwem Josha Richtera z klasy maturalnej starsza dru偶yna odnios艂a przyt艂aczaj膮ce zwyci臋stwo ze Szko艂膮 Dwighta, 7 do 6 w dogrywce. M艂odsza dru偶yna pokona艂a Dwighta wynikiem 8 ; 0. Ekscytuj膮c膮 atmosfer臋 obu mecz贸w psu艂a pewna dziwnie uparta wiewi贸rka z Central Parku, kt贸ra co chwila wdziera艂a si臋 na boisko. Ostatecznie wiewi贸rk臋 przegoni艂a dyrektor Gupta.


Ksi臋偶niczka z LiAE sp臋dza wiosenne ferie, buduj膮c domy dla bezdomnych w Appalachach

Melanie Greenbaum

Wiosenne ferie Mia Thermopolis z pierwszej klasy LiAE sp臋dzi艂a pracowicie. Mia, jak ujawniono jesieni膮 zesz艂ego roku, jest w gruncie rzeczy jedyn膮 spadkobierczyni膮 tronu ksi臋stwa Genowii. Po艣wi臋ci艂a te pi臋ciodniowe ferie na prace spo艂eczne w ramach akcji Domy Nadziei. Na temat swojej wycieczki do Wirginii Zachodniej, gdzie stawiano domy z dwiema sypialniami dla ubogich,

ksi臋偶niczka powiedzia艂a: 鈥濨y艂owporzo. Pomijaj膮c upiorny brak 艂azienki. No i to, 偶e bez przerwy wali艂am si臋 m艂otkiem w palec".


Tydzie艅 maturzysty

Josh Richter, przewodnicz膮cy klasy maturalnej

Tydzie艅 pomi臋dzy 5 a 10 maja to tydzie艅 maturzysty. Czas uczci膰 klas臋 opuszczaj膮c膮 w tym roku LiAE, kt贸ra napracowa艂a si臋 bardzo przez ca艂y rok, pokazuj膮c wam, na czym polega rola lidera. Poni偶ej plan tygodnia maturzysty:

Pn - Bankiet - wr臋czenie nagr贸d maturalnych

Wt - Bankiet sportowc贸w

艢r - Debata maturzyst贸w

Czw - Wiecz贸r skeczy maturzyst贸w

Pt - Dzie艅 wagarowicza dla maturzyst贸w

Sob - Bal maturalny


Od dyrekcji:

Dzie艅 wagarowicza dla maturzysty nie jest 艣wi臋tem sankcjonowanym przez szkolne w艂adze. W pi膮tek, 9 maja, wszyscy uczniowie powinni stawi膰 si臋 na lekcjach. Ponadto, wszelkie pro艣by klas m艂odszych o zniesienie zakazu udzia艂u w balu maturalnym, chyba 偶e w charakterze osoby towarzysz膮cej maturzy艣cie, zostaj膮 odrzucone.


Do wszystkich uczni贸w:

Do w艂adz szkolnych dotar艂a informacja, jakoby uczniowie nie znali obowi膮zuj膮cej wersji szkolnego hymnu LiAE. Brzmi膮 one nast臋puj膮co:

Lwy Einsteina, my za wami

Dalej, dzielnie, dalej, dzielnie

Dalej, dzielnie.

Lwy Einsteina, kroczcie z nami

Z艂oto, b艂臋kit, z艂oto, b艂臋kit,

Z艂oto, b艂臋kit.

Lwy Einsteina, jeste艣my z wami

Niech 艣wiat pozna,

co to m臋stwo.

Lwy Einsteina, jeste艣my z wami

Naprz贸d 艣mia艂o, naprz贸d 艣mia艂o

po zwyci臋stwo!

Prosz臋 pami臋ta膰, 偶e je艣li podczas tegorocznej uroczysto艣ci zako艅czenia roku szkolnego jakikolwiek ucze艅 zostanie przy艂apany ha 艣piewaniu wersji alternatywnej (zw艂aszcza tej zawieraj膮cej wyra偶enia o charakterze obel偶ywym i/lub niecenzuralnym), b臋dzie usuni臋ty z terenu szko艂y. Skargi na zbyt militarystyczny ton naszego hymnu szkolnego nale偶y kierowa膰 na pi艣mie do

sekretariatu szko艂y, a nie wypisywa膰 na 艣cianach kabin w 艂azienkach albo omawia膰 w uczniowskich programach w telewizji kablowej og贸lnego dost臋pu.


Listy do redakcji:

Do wszystkich zainteresowanych:

Artyku艂 Melanie Greenbaum w zesz艂otygodniowej edycji 鈥濧tomu" na temat post臋p贸w w walce o r贸wnouprawnienie kobiet w przeci膮gu ostatnich trzydziestu lat by艂 偶a艂o艣nie infantylny. Seksizm nadal 偶yje i ma si臋 dobrze, nie tylko na 艣wiecie, ale r贸wnie偶 w naszym kraju. Na przyk艂ad w Utah powszechn膮 praktyk膮 jest zawieranie ma艂偶e艅stw poligamicznych, i to z bardzo m艂odymi dziewcz臋tami - 11-letnia panna m艂oda nie budzi tam zdziwienia. Ortodoksyjni mormoni nadal 偶yj膮

zgodnie z tradycjami swoich przodk贸w, przyniesionymi na Zach贸d w po艂owie XIX wieku. Liczba os贸b pozostaj膮cych w poligamicznych zwi膮zkach jest w Utah oceniana by膰 mo偶e nawet na 50 000, i to pomimo faktu, 偶e poligamia nie jest tolerowana przez g艂贸wny nurt ko艣cio艂a mormo艅skiego, a za zawarcie zwi膮zku poligamicznego z nieletni膮 mo偶e grozi膰 do pi臋tnastu lat wi臋zienia. Nie mam zamiaru dyktowa膰 przedstawicielom innych kultur, jak maj膮 偶y膰. Twierdz臋 jedynie, 偶e panna Greenbaum musi zdj膮膰 swoje r贸偶owe okulary. Redakcja 鈥濧tomu" powinna wreszcie da膰 szans臋 wypowiedzenia si臋 w tych sprawach innym swoim wsp贸艂pracownikom, zamiast skazywa膰 ich na relacjonowanie jad艂ospis贸w sto艂贸wki.

Lilly Moscovitz


Zamie艣膰 prywatne og艂oszenie! Dla uczni贸w LiAE w cenie 50 cent贸w za linijk臋 tekstu


Osobiste

Wszystkiego dobrego na urodziny,

Reggie!

Wreszcie jeste艣 s艂odk膮 szesnastk膮!

Dwie Helenki


Osobiste

C.F., p贸jdziesz ze mn膮 na bal maturalny? Prosz臋, zg贸d藕 si臋. G.D.


Osobiste

M.T., z wyprzedzeniem 偶yczymy Ci mi艂ych urodzin! Pozdrawiamy, Twoi wierni poddani


Osobiste

Od M.K. do M.W.: Moja mi艂o艣膰 do ciebie Jak kwiat rozkwita Nigdy si臋 nie sko艅czy -Tak za serce chwyta!


Og贸lne

Kupujcie szkolne przybory w delikatesach Ho!

W tym tygodniu nowa dostawa: gumek, zszywaczy, notatnik贸w, pisak贸w.

Poza tym karty Yu-Gi-Oh! i slim-fast o smaku truskawkowym.


Na sprzeda偶

Gitara basowa Fender Precision bass, kolor b艂臋kitny, nieu偶ywana. Z amplitunerem i kasetami wideo z samouczkiem. 300 dolar贸w. Szafka nr 345.


Towarzyskie

Pierwszoklasistka, kocha romanse/czytanie, pozna starszego ch艂opaka, kt贸ry ma te same zainteresowania. Musi by膰 wy偶szy ni偶 170 cm, wredni wykluczeni, wy艂膮cznie niepal膮cy. 呕adnych metalowc贸w, e-mail: lluvromance@liae.edu


Znaleziono

Para okular贸w, oprawki druciane, sala rozwoju zainteresowa艅. Odzyskasz, podaj膮c opis. Zg艂asza膰 si臋 do pani Hill.


Zgubiono

Ko艂onotatnik w sto艂贸wce, oko艂o 27 kwietnia. Przeczytaj, a ZGINIESZ! Nagroda za zwrot. Szafka nr 510.


Jad艂ospis sto艂贸wki LiAE

Zebra艂a: Mia Thermopolis

Pn - Pieczone ziemniaki z sosami, pizza na chlebie, paluszki rybne, klopsiki z sosem w bagietce, pikantna sa艂atka z kurczaka

Wt - Zupa i kanapka, pasztecik z kurczakiem, tu艅czyk w chlebku pita, Indywidualna Pizza, nachos deluxe

艢r - Sa艂atka taco, burrito, hot dog w cie艣cie z piklami, kanapka z mi臋sem, pomidorem i sa艂at膮, wo艂owina po w艂osku

Czw - Sa艂atki azjatyckie, kurczak w serowej panierce, kukurydza, frytki, sa艂atki z makaronem, paluszki rybne

Pt - Sa艂atki fasolowe, ser z grilla, karbowane frytki, bufallo bites, precel.


艢roda, 30 kwietnia, biologia

Mia, widzia艂a艣 ostatni numer 鈥濧tomu"?鈥

Shameeka. Wiem, w艂a艣nie dosta艂am sw贸j egzemplarz. Wola艂abym, 偶eby Lilly przesta艂a wspomina膰 o mnie w swoich listach do redakcji. Rozumiesz, jako jedyna pierwszoklasistka w gazecie musz臋 zap艂aci膰 frycowe. Leslie Cho, naczelna, wkurzy艂a si臋 t膮 uwag膮 o jad艂ospisie. Mnie TOTALNIE NIE PRZESZKADZA zajmowanie si臋 cotygodniowym jad艂ospisem sto艂贸wki.鈥

No c贸偶, moim zdaniem Lilly po prostu uwa偶a, 偶e je艣li twoim prawdziwym celem jest zosta膰 kt贸rego艣 dnia pisark膮, nie osi膮gniesz tego tekstami na temat k艂opot贸w z sosem!鈥濃漈o nieprawda. Wprowadzi艂am kilka szalenie wa偶nych innowacji do kolumny z jad艂ospisem. Na przyk艂ad to ja wymy艣li艂am, 偶eby pisa膰 鈥濱ndywidualna Pizza przez du偶e I i du偶e P.鈥

Lilly tylko stara si臋 dba膰 o tw贸j najlepiej poj臋ty interes.鈥

Akurat. Melanie Greenbaum jest w szkolnej dru偶ynie koszyk贸wki. Je艣li b臋dzie mia艂a ochot臋, powali mnie na ziemi臋 jednym palcem. Nie wydaje mi si臋, 偶eby wkurzanie Melanie by艂o dzia艂aniem w moim interesie.鈥

A wi臋c.鈥

Co a wi臋c?鈥

A wi臋c zaprosi艂 ci臋 ju偶 ?????鈥

Kto i na co mnie zaprosi艂?鈥

CZY MICHAEL ZAPROSI艁 CI臉 JU呕 NA BAL MATURALNY?????鈥

Aha. Nie.鈥

Mia, bal maturalny jest za nieca艂e DWA TYGODNIE! Jeff zaprosi艂mnie ju偶 MIESI膭C TEMU. Jak masz na czas zdoby膰 sukienk臋, skoro nie wiesz, czy idziesz, czy nie? Poza tym musisz um贸wi膰

si臋 do fryzjera i manikiurzystki, zam贸wi膰 kwiat do przypi臋cia do sukni, a on musi wynaj膮膰 limuzyn臋, za艂atwi膰 sobie smoking i zrobi膰 rezerwacj臋 na kolacj臋. Wiesz, 偶e to nie 偶adna pizza po kr臋glach w Bowlmor Lanes. Chodzi o kolacj臋 i ta艅ce w ???????! Powa偶na sprawa!鈥

Jestem pewna, 偶e Michael nied艂ugo mnie zaprosi. Ma teraz mn贸stwo na g艂owie: ta nowa kapela, studia od jesieni i tak dalej.鈥

No c贸偶, lepiej go troch臋 pogo艅. Nie chcesz chyba, 偶eby ci臋 potem zaprasza艂 w ostatniej chwili. Bo wtedy, je艣li si臋 zgodzisz, b臋dzie wygl膮da艂o tak, jakby艣 czeka艂a w艂a艣nie na jego zaproszenie.鈥

Hej, ja i Michael chodzimy ze sob膮. Przecie偶 ja bym nie posz艂a tam z kim艣 innym. Jakby zreszt膮 ktokolwiek inny mia艂 zamiar mnie zaprosi膰... Shameeka, ja nie jestem TOB膭. Przy mojej szafce w szatni nie ustawia si臋 kolejka facet贸w z maturalnej klasy, kt贸rzy tylko czekaj膮 na dogodny moment, 偶eby mnie zaprosi膰. I przecie偶 ja bym na to nie posz艂a. To znaczy, nie posz艂a z innym facetem. Gdyby mnie zaprosi艂. Bo kocham Michaela ka偶dym w艂贸kienkiem mojej duszy.鈥

No c贸偶, mam tylko nadziej臋, 偶e zaprosi ci臋 nied艂ugo, bo nie chc臋 by膰 jedyn膮 pierwszoklasistk膮 na balu maturalnym! Kto ze mn膮 p贸jdzie pogada膰 do 艂azienki dla dziewczyn ?鈥

Nie martw si臋. B臋d臋 tam. Ups... O co chodzi z tymi robakami lodowymi?鈥

R贸偶ni膮 si臋 od robak贸w ziemnych tym, 偶e...鈥


- Panie Profesorze Sturgess, te notatki, kt贸re wymienia艂y艣my z Shameeka, by艂y jak najbardziej zwi膮zane z tematem lekcji, PRZYSI臉GAM. No, ale niewa偶ne.



ROBAKI LODOWE

Wszyscy wiedz膮 o zagro偶eniach dla 艣rodowiska naturalnego, w kt贸rym 偶yj膮 nied藕wiedzie polarne, pingwiny, arktyczne lisy oraz foki: lodowc贸w. Ale wbrew powszechnej opinii lodowce umo偶liwiaj膮 istnienie 偶ycia nie tylko na lodzie i pod lodem, ale i w samym lodzie te偶.

Ostatnio naukowcy odkryli istnienie przypominaj膮cych stonogi robak贸w, kt贸re mieszkaj膮 wewn膮trz lodowc贸w i innych rodzaj贸w lodu - nawet w lodach metanowych na dnie Zatoki Meksyka艅skiej. Te stworzenia, nazwane robakami lodowymi, maj膮 dwa i p贸艂 do pi臋ciu centymetr贸w d艂ugo艣ci i 偶ywi膮 si臋 chemotroficznymi bakteriami, kt贸re 偶ywi膮 si臋 metanem, albo jako艣 tak inaczej 偶yj膮 z nimi w symbiozie...


Tylko 93 s艂owa... Zosta艂o mi jeszcze 157.


JAK JA MAM SI臉 SKUPI膯 NA ROBAKACH LODOWYCH, SKORO M脫J CH艁OPAK NIE ZAPROSI艁 MNIE NA SW脫J BAL MATURALNY???????


艢roda, 30 kwietnia, zdrowie i przepisy bezpiecze艅stwa

- Mia dlaczego masz tak膮 min臋, jakby艣 w艂a艣nie ze偶ar艂a skarpetk臋?

- Nauczyciel biologii z艂apa艂 Shameek臋 i mnie na pisaniu li艣cik贸w i obu nam kaza艂 napisa膰 prac臋 na 250 s艂贸w na temat robak贸w lodowych.

- I co? Sp贸jrz na to jak na artystyczne wyzwanie. Poza tym 250 st贸w to pestka dla takiej dziennikarki jak ty. Powinna艣 machn膮膰 to w p贸艂 godziny.

- Lilly, czy tw贸j brat rozmawia艂 z Tob膮 o balu maturalnym?

- Hm. O czym?

- O balu. No wiesz. Balu maturalnym. Tym, kt贸ry odb臋dzie si臋 w przysz艂膮 sobot臋. M贸wi艂 Ci mo偶e, czy zamierza... hm... zaprosi膰 kogo艣?

- KOGO艢?A kogo konkretnie masz na my艣li, m贸wi膮c KOGO艢? Jego PSA?

- Wiesz, co mam na my艣li.

- Michael nie rozmawia ze mn膮 o takich sprawach jak bale maturalne, Mia. Michael dyskutuje ze mn膮 g艂贸wnie o takich rzeczach, jak - na przyk艂ad - czy to jego, czy nie jego kolej wyj膮膰 naczynia ze zmywarki, nakry膰 st贸艂 albo wynie艣膰 do zsypu zu偶yte chusteczki higieniczne po spotkaniu grupy terapeutycznej Doros艂ych Ofiar Porwania przez Kosmit贸w w Dzieci艅stwie, kt贸r膮 prowadz膮 nasi rodzice.

- Aha. Tak si臋 tylko zastanawia艂am.

- Nie martw si臋, Mia. Je艣li Michael w og贸le kogo艣 zaprosi na bal maturalny, to na pewno Ciebie.

- Jak to 鈥濲E艢LI" Michael kogo艣 zaprosi na bal maturalny?

- No dobra, chcia艂am powiedzie膰 鈥濳IEDY". Co si臋 z Tob膮 dzieje?

- Nic. Tylko wiesz, Michael to moja jedyna prawdziwa mi艂o艣膰, i zaraz ko艅czy szko艂臋, i je艣li w tym roku nie p贸jdziemy na bal maturalny, to ju偶 nigdy na bal maturalny nie p贸jd臋. Chyba 偶e wtedy, kiedy JA b臋d臋 w klasie maturalnej, ale to dopiero za TRZY LATA!!!!!!!!!! A poza tym do tej pory Michael b臋dzie ju偶 ko艅czy艂 studia. I co wtedy? Mo偶e b臋dzie mia艂 brod臋 albo co艣!!!!! Nie mo偶na i艣膰 na bal maturalny z kim艣, kto ma BROD臉.

- Widz臋, 偶e bierzesz to strasznie emocjonalnie. Zbli偶a Ci si臋 okres czy co?

- NIE!!!!!!! JA TYLKO CHC臉 I艢膯 NA BAL MATURALNY ZE SWOIM CH艁OPAKIEM, ZANIM SKO艃CZY SZKO艁臉 I/LUB ZAPU艢CI SOBIE NA TWARZY ZB臉DNE OW艁OSIENIE!!!!!!!!! CO W TYM Z艁EGO???????

- O kurcz臋! Ty sobie lepiej 艂yknij panadol. I zamiast pyta膰 mnie, czy moim zdaniem m贸j brat p贸jdzie na bal maturalny, czy nie p贸jdzie, powinna艣 SIEBIE o co艣 zapyta膰, a mianowicie czemu jaki艣 kompletnie przestarza艂y, poga艅ski rytua艂 taneczny jest dla Ciebie taki wa偶ny.

- Po prostu jest wa偶ny, wystarczy????

- Czy to dlatego, 偶e kiedy艣 Twoja mama nie pozwoli艂a Ci kupi膰 Wspania艂ej Sukni Kr贸lowej Maturalnego Balu dla Twojej Barbie i musia艂a艣 sama j膮 zrobi膰 z papieru toaletowego?

- HALO!!!! Lilly, wydawa艂o mi si臋, 偶e kto jak kto, ale Ty zauwa偶ysz, 偶e bal maturalny odgrywa kluczow膮 rol臋 w procesie socjalizacji nastolatk贸w. No bo sp贸jrz tylko na list臋 wszystkich film贸w, kt贸re na ten temat nakr臋cono:


FILMY, W KT脫RYCH SCENARIUSZU ISTOTN膭 ROL臉 ODGRYWA BAL MATURALNY


Dziewczyna w r贸偶owej sukience:

Czy Molly Ringwald p贸jdzie na bal maturalny z fajnym bogatym ch艂opakiem, czy ze zdziwacza艂ym biedaczyn膮? A niezale偶nie od tego, kogo wybierze, czy ona naprawd臋 s膮dzi, 偶e jemu spodoba si臋 ta sukienka przypominaj膮ca ohydny, r贸偶owy worek na ziemniaki, kt贸r膮 w艂a艣nie sobie szyje?

Zakochana z艂o艣nica:

Julia Stiles i Heath Ledger. Czy by艂a kiedykolwiek bardziej idealna para? Moim zdaniem, nie. I trzeba tylko balu maturalnego, 偶eby mogli si臋 o tym przekona膰.

Dziewczyna z doliny:

Pierwsza g艂贸wna rola filmowa Nicolasa Cage'a. Gra punk-rockowca, kt贸ry wdziera si臋 na bal maturalny w ma艂omiasteczkowej sali zabaw. Z kim nasza bohaterka pojedzie do domu limuzyn膮: z facetem w marynarce z napisem tylko dla cz艂onk贸wklubu czy z facetem w sk贸rze? Wszystko zale偶y od tego, co zdarzy si臋 podczas balu.

Footloose:

Niezapomniany Kevin Bacon w nie艣miertelnej roli Rena. Bohater namawia dzieciaki z miasteczka, w kt贸rym obowi膮zuje zakaz ta艅ca, 偶eby wynaj膮膰 sal臋 za miastem i da膰 wyraz swojej niezale偶no艣ci, puszczaj膮c si臋 w luzackie podrygi do muzyki Kenny'ego Logginsa.

Ca艂a ona:

Rachael Leigh Cook musi i艣膰 na bal maturalny, 偶eby dowie艣膰, 偶e nie jest wcale tak strasznym dziwad艂em, za jakie wszyscy j膮 uwa偶aj膮. A potem okazuje si臋, 偶e dziwad艂em faktycznie jest, ale - i to jest najlepsze ze wszystkiego - Freddie Prinze Junior i tak j膮 kocha!!!!!

Ten pierwszy raz:

M艂oda reporterka Drew Barrymore idzie w przebraniu na maturalny bal maskowy! Jej przyjaci贸艂ki przebieraj膮 si臋 za fragmenty DNA, ale Drew jest m膮drzejsza i podbija serce nauczyciela, w kt贸rym si臋 kocha, przebieraj膮c si臋 - jak偶eby inaczej - za ksi臋偶niczk臋. (No dobra. Za Rozalind臋. Ale wygl膮da艂o to jak kostium ksi臋偶niczki).

No i kto m贸g艂by zapomnie膰 o:

Powrocie do przysz艂o艣ci:

Je艣li Michael J. Fox nie wyswata swoich rodzic贸w do czasu balu maturalnego, mo偶e si臋 nigdy nie URODZI膯!!!!!!!!!!! Co dowodzi wa偶nej roli bal贸w maturalnych zar贸wno z towarzyskiego, jak i BIOLOGICZNEGO punktu widzenia!

- A co powiesz o Carrie ? Czy mo偶e pomijasz kub艂y 艣wi艅skiej krwi jako niezb臋dny element socjalizacji nastolatk贸w? WIESZ, O CO MI CHODZI!!!!!!!!!!! Okej, okej, uspok贸j si臋. Ju偶 rozumiem.

- Jeste艣 po prostu zazdrosna, bo Borys nie mo偶e ci臋 zaprosi膰, bo jest tylko pierwszakiem jak my!

- Przy lunchu zadbam, 偶eby艣 zjad艂a porz膮dn膮 porcj臋 bia艂ka, bo podejrzewam, 偶e wegetarianizm rzuci艂 Cisie wreszcie na kom贸rki m贸zgowe. Potrzebujesz mi臋sa, i to zaraz.

- Dlaczego tak umniejszasz moje problemy? Ja tu mam powa偶ny k艂opot i moim zdaniem powinna艣 przyj膮膰 do wiadomo艣ci, 偶e nie ma on nic wsp贸lnego z moj膮 diet膮 ani cyklem menstruacyjnym.

- Naprawd臋 s膮dz臋, 偶e powinna艣 po艂o偶y膰 si臋 na chwil臋 z nogami powy偶ej g艂owy, 偶eby Ci krew mog艂a z powrotem nap艂yn膮膰 do m贸zgu, bo cierpisz na powa偶ne zak艂贸cenia proces贸w my艣lowych.

- Lilly, PRZYMKNIJ SI臉! Ja jestem w tej chwili bardzo zestresowana! No bo jutro s膮 moje pi臋tnaste urodziny, a ja wci膮偶 jestem daleka od osi膮gni臋cia samorealizacji. Nic w moim 偶yciu nie dzieje si臋 tak, jak trzeba: m贸j ojciec upiera si臋, 偶e mam sp臋dzi膰 lipiec i sierpie艅 razem z nim w Genowii, w domu 偶yje mi si臋 kompletnie beznadziejnie, bo moja ci臋偶arna matka bez przerwy robi jakie艣 aluzje do w艂asnego p臋cherza moczowego i upiera si臋, 偶e mojego przysz艂ego brata lub siostr臋 urodzi w domu, na naszym PODDASZU, maj膮c do pomocy tylko po艂o偶n膮 (po艂o偶n膮!), m贸j ch艂opak

ko艅czy liceum i idzie na studia, gdzie bez przerwy b臋dzie nara偶ony na kontakt z biu艣ciastymi studentkami w czarnych golfach, kt贸re lubi膮 dyskutowa膰 (studentki, nie golfy) na temat Kanta, a moja najlepsza przyjaci贸艂ka najwyra藕niej nie rozumie, dlaczego bal maturalny jest dla mnie wa偶ny!!!!!!!!!!!!

- Zapomnia艂a艣 ponarzeka膰 na babk臋?

- Nie. Nie zapomnia艂am. Grandmere pojecha艂a do Palm Springs na chemiczne z艂uszczanie nask贸rka. Wraca dopiero dzisiaj wieczorem.

- Mia, s膮dzi艂am, 偶e szczycisz si臋 tym, 偶e Ty i Michael macie taki otwarty, uczciwy zwi膮zek. Dlaczego po prostu go nie zapytasz, czy on planuje i艣膰 na bal?

- NIE MOG臉 TEGO ZROBI膯! No bo to zabrzmi tak, jakbym go prosi艂a, 偶eby mnie poprosi艂.

- Nie, nie b臋dzie.

- B臋dzie.

- Nie, nie b臋dzie.

- B臋dzie.

- Nie, nie b臋dzie. I nie ka偶da studentka ma du偶y biust. Naprawd臋 powinna艣 porozmawia膰 z jakim艣 specjalist膮 od zdrowia psychicznego w sprawie tej absurdalnej fiksacji na rozmiarze w艂asnego biustu. To nienormalne.

- O, dzwonek. BOGU DZI臉KI!!!!!!!!


艢roda, 30 kwietnia,

TO NIE FAIR. No bo ja wiem, 偶e moi przyjaciele maj膮 na g艂owie wa偶niejsze sprawy ni偶 bal maturalny - Michael jest zaj臋ty matur膮 i swoim zespo艂em Skinner Box, Lilly ma ten sw贸j program telewizyjny, kt贸ry nawet tylko jako program kabl贸wki og贸lnego dost臋pu co tydzie艅 dokonuje prze艂omu w telewizyjnym dziennikarstwie, Tina wci膮偶 szuka faceta, kt贸ry zajmie w jej sercu miejsce jej by艂ego, Dave'a Faroua El-Abara, Shameeka zaj臋ta jest w dru偶ynie cheerleaderek, a Ling Su ma sw贸j Klub Sztuki i tak dalej.

Ale HEJ!!! Czy NIKT ju偶 nie my艣li o balu maturalnym? W OG脫LE NIKT poza mn膮 i Shameek膮? To przecie偶 w przysz艂ym tygodniu, a Michael nadal mnie nie zaprosi艂. W PRZYSZ艁YM TYGODNIU!!!! Shameek膮 ma racj臋, je艣li idziemy, to najwy偶szy czas zacz膮膰 planowa膰 wyj艣cie ju偶 teraz.

Tylko jak ja mam zapyta膰 Michaela, czy on ma zamiar mnie zaprosi膰? Przecie偶 tak si臋 nie robi. To by kompletnie odar艂o z romantyzmu ca艂膮 sytuacj臋. Ju偶 i tak fatalnie si臋 z艂o偶y艂o, 偶e moja w艂asna matka pierwsza musia艂a si臋 o艣wiadczy膰, kiedy si臋 przekona艂a, 偶e jest w ci膮偶y. Kiedy j膮 zapyta艂am, jak pan G. zada艂 TO pytanie, mama powiedzia艂a, 偶e nie zada艂. Powiedzia艂a, 偶e rozmowa wygl膮da艂a tak:

Helen Thermopolis: 鈥濬rank, jestem w ci膮偶y.鈥

Pan Gianini: 鈥濷ch. Okej. Co chcesz teraz zrobi膰?鈥

Helen Thermopolis: 鈥濿yj艣膰 za ciebie.鈥

Pan Gianini: 鈥濪obrze.鈥

Halo!!!!!!!!! Gdzie w TYM jest romantyzm??? 鈥濬rank, zasz艂am w ci膮偶臋, pobierzmy

si臋". 鈥濷kej".

Nie no, ludzie! A gdyby tak:

Helen Thermopolis: 鈥濬rank, nasienie twoich l臋d藕wi zakie艂kowa艂o w moim 艂onie.鈥

Pan Gianini: Helen, nigdy w ci膮gu trzydziestu siedmiu lat mojego 偶ycia nie przekazano mi rado艣niejszej wiadomo艣ci. Czy uczynisz mi ten niewiarygodny zaszczyt i zostaniesz moj膮 偶on膮, moj膮 bratni膮 dusz膮, moj膮 partnerk膮 na ca艂e 偶ycie?鈥

Helen Thermopolis: 鈥濼ak, m贸j ukochany obro艅co.鈥

Pan Gianini: 鈥濵oje 偶ycie! Moja nadziejo! Mi艂o艣ci moja!鈥 (POCA艁UNEK)

TAK to POWINNO przebiega膰. Widzicie, jaka r贸偶nica? O wiele lepiej jest, kiedy facet prosi dziewczyn臋, ni偶 kiedy dziewczyna prosi faceta.

Wi臋c to oczywiste, 偶e nie mog臋 ot, tak, podej艣膰 do Michaela i powiedzie膰:

Mia Thermopolis: 鈥濶o co z tym balem maturalnym? Zaprosisz mnie wreszcie? Bo musz臋 sobie kupi膰 sukienk臋.鈥

Michael Moscovitz: 鈥濷kej.鈥

NIE!!!!!!!!!!! To nie mo偶e tak wygl膮da膰!!!!!!! Michael musi MNIE zaprosi膰. Musi powiedzie膰:

Michael Moscovitz: 鈥濵ia, te minione pi臋膰 miesi臋cy to najbardziej magiczne chwile w moim 偶yciu. By膰 z tob膮 to tak, jakby cz艂owiekowi morska bryza stale owiewa艂a znu偶one nami臋tn膮 trosk膮 czo艂o. Jeste艣 jedynym powodem, dla kt贸rego 偶yj臋, tylko dla ciebie bije moje serce. By艂oby to dla mnie najwi臋kszym honorem, jaki mi w 偶yciu uczyniono, gdyby艣 pozwoli艂a mi towarzyszy膰 sobie na balu maturalnym, gdzie, musisz mi to obieca膰, przeta艅czysz ze mn膮 wszystkie ta艅ce, oczywi艣cie poza

szybkimi, bo te przesiedzimy, poniewa偶 s膮 takie beznadziejnie durne.鈥

Mia Thermopolis:鈥 Och, Michael, zupe艂nie mnie zaskoczy艂e艣! W og贸le si臋 tego nie spodziewa艂am. Ale ja ci臋 uwielbiam ka偶dym w艂贸kienkiem mojej duszy, wi臋c oczywi艣cie p贸jd臋 z tob膮 na bal maturalny i przeta艅cz臋 z tob膮 wszystkie ta艅ce, naturalnie poza szybkimi, bo te przesiedzimy, poniewa偶 s膮 takie beznadziejnie durne.鈥 (POCA艁UNEK)

Tak to powinno wygl膮da膰. Je艣li na 艣wiecie jest jaka艣 sprawiedliwo艣膰, tak to w艂a艣nie B臉DZIE wygl膮da艂o.

Ale KIEDY? Kiedy on mnie zapyta? No bo przecie偶 nie teraz. Tylko na niego popatrzcie, on ewidentnie NIE my艣li teraz o balu maturalnym. K艂贸ci si臋 z Borysem Pelkowskim o akordy do ich nowej piosenki Ch艂opak z kamieniem w d艂oni, kt贸ra jest zjadliw膮 krytyk膮 obecnej sytuacji na 艢rodkowym Wschodzie. Przykro mi, ale od kogo艣, kto troszczy si臋 o ustawienie rozporek gryfu i

sytuacj臋 na 艢rodkowym Wschodzie, TRUDNO WYMAGA膯, 呕EBY PAMI臉TA艁 O TAKICH

DROBIAZGACH, JAK ZAPROSZENIE DZIEWCZYNY NA BAL MATURALNY.

No c贸偶, mam za swoje. Za to, 偶e si臋 zakocha艂am w geniuszu.

A przecie偶 Michael jest naprawd臋 oddanym ch艂opakiem. I znam wiele dziewczyn, kt贸re - tak jak Tina - strasznie mi zazdroszcz膮, 偶e mam tak seksownego, a jednocze艣nie tak nies艂ychanie wspieraj膮cego towarzysza 偶ycia. Bo widzicie, Michael ZAWSZE siada obok mnie przy lunchu, pomijaj膮c wtorek i czwartek, kiedy ma w tym w czasie spotkanie Klubu Komputerowego. Ale nawet wtedy spogl膮da na mnie t臋sknie z drugiego ko艅ca sto艂贸wki.

No dobra, mo偶e nie spogl膮da t臋sknie, ale czasami si臋 do mnie u艣miecha, je艣li z艂apie mnie na tym, 偶e gapi臋 si臋 na niego przez ca艂膮 sto艂贸wk臋 i usi艂uj臋 zdecydowa膰, kogo przypomina bardziej - Josha Harnetta czy ciemnow艂osego Heatha Ledgera.

Owszem, przyznaj臋, 偶e Michael nie uznaje publicznego okazywania uczu膰 - co mnie wcale nie zaskakuje, skoro gdziekolwiek si臋 rusz臋, 艂azi za mn膮 szwedzki mistrz krav magi o wzro艣cie metr dziewi臋膰dziesi膮t - wi臋c nie jest tak, 偶eby Michael mnie kiedykolwiek ca艂owa艂 w szkole czy trzyma艂 za r臋k臋 na korytarzu albo wk艂ada艂 d艂o艅 w tyln膮 kiesze艅 moich d偶ins贸w, kiedy spacerujemy ulic膮, czy 偶eby opiera艂 si臋 o mnie ca艂ym cia艂em, kiedy stoimy przy mojej szafce, w taki spos贸b jak Josh

robi to z Lan膮...

Ale kiedy jeste艣my sami... kiedy jeste艣my sami... kiedy jeste艣my sami...

Och, no dobra, wi臋c jeszcze do drugiej bazy nie doszli艣my. Mo偶e poza t膮 jedn膮 chwil膮 w czasie ferii wiosennych, kiedy budowali艣my tamten dom. Ale s膮dz臋, 偶e to m贸g艂 by膰 przypadek, bo m贸j m艂otek wisia艂 na p臋telce przy moim kombinezonie, a Michael spyta艂, czy mo偶e go po偶yczy膰, a ja mu go nie mog艂am da膰, bo zaj臋ta by艂am podtrzymywaniem arkusza dykty, wi臋c jego r臋ka tak jakby przypadkiem otar艂a si臋 o m贸j biust, kiedy si臋ga艂 po m艂otek...

No, ale i tak. Jeste艣my ze sob膮 idealnie szcz臋艣liwi. Bardziej ni偶 szcz臋艣liwi. Jeste艣my EKSTATYCZNIE szcz臋艣liwi.

WI臉C DLACZEGO NIE ZAPROSI艁 MNIE JESZCZE NA BAL MATURALNY?????????????????

O m贸j Bo偶e. Lilly w艂a艣nie zajrza艂a mi przez rami臋, 偶eby zobaczy膰, co pisz臋, i przeczyta艂a ten ostatni fragment. Nale偶a艂o mi si臋 za nadu偶ywanie wielkich liter. Powiedzia艂a w艂a艣nie:

- O Bo偶e, nie m贸w mi, 偶e NADAL obsesyjnie o tym rozmy艣lasz.

Jakby to nie wystarczy艂o, Michael podni贸s艂 g艂ow臋 i spyta艂:

- Obsesyjnie rozmy艣lasz o czym? (!!!!!!!!!)

My艣la艂am, 偶e Lilly mu co艣 powie!!!!!!!!! My艣la艂am, 偶e powie:

- Och, Mia po prostu ma zator w m贸zgu, bo jeszcze jej nie zaprosi艂e艣 na bal maturalny.

Ale ona powiedzia艂a tylko:

- Mia pracuje nad referatem na temat robak贸w lodowych. Michael stwierdzi艂:

- Aha.

1 wr贸ci艂 do swojej gitary. Tylko Borys musia艂 doda膰 swoje:

- Ach, metanowe robaki lodowe. No tak, oczywi艣cie. Je艣li istotnie s膮 wszechobecne w p艂ytkich z艂o偶ach gazu na dnie morskim, to mo偶e si臋 okaza膰, 偶e maj膮 niebagatelny wp艂yw na proces tworzenia z艂贸偶 metanu i jego rozpuszczanie w wodzie, co z kolei by艂oby niezwykle istotne dla gospodarki 艣wiatowej, zwa偶ywszy, 偶e gaz jest cennym 藕r贸d艂em energii.

Co, jak wiecie, przyda mi si臋 do pracy i tak dalej, ale naprawd臋... Sk膮d on w og贸le wie takie rzeczy?

Nie wiem, jak Lilly z nim wytrzymuje. Ja bym nie mog艂a.


艢roda, 30 kwietnia, francuski

Dzi臋ki Bogu za to, 偶e istnieje Tina Hakim Baba. ONA JEDNA rozumie, co prze偶ywam. ORAZ w pe艂ni mi wsp贸艂czuje. M贸wi, 偶e zawsze marzy艂a, 偶eby i艣膰 na bal maturalny z ukochanym - tak jak Molly Ringwald marzy艂a, 偶eby p贸j艣膰 na bal maturalny z Andrew McCarthym w Dziewczynie w r贸偶owej sukience.

Niestety, na nieszcz臋艣cie dla Tiny, ukochany - czy raczej by艂y ukochany - rzuci艂 j膮 dla dziewczyny o imieniu Jasmine z turkusowym aparacikiem ortodontycznym. Ale Tina m贸wi, 偶e nauczy si臋 zn贸w kocha膰, je艣li uda jej si臋 znale藕膰 m臋偶czyzn臋 gotowego zburzy膰 ochronny mur emocjonalny, kt贸ry wznios艂a wok贸艂 siebie po zdradzie Dave'a Faroua El-Abara. Wygl膮da艂o na to, 偶e szans臋 mia艂 Peter Tsu, kt贸rego Tina pozna艂a w czasie ferii wiosennych, ale jego obsesyjne ukochanie Korn wkr贸tce j膮 zniech臋ci艂o. Normalna reakcja ka偶dej rozs膮dnie my艣l膮cej kobiety.

Tina uwa偶a, 偶e Michael zaprosi mnie jutro, w moje urodziny. Och, prosz臋, niech tak si臋 stanie! By艂by to najlepszy prezent urodzinowy, jaki mi ktokolwiek ofiarowa艂. Oczywi艣cie poza prezentem w postaci Grubego Louie, kt贸rego podarowa艂a mi mama. Ale mam nadziej臋, 偶e on tego nie zrobi przy mojej rodzinie. Bo Michael idzie z nami na miasto w moje urodziny. Wybieramy si臋 jutro na kolacj臋 z Grandmere, tat膮, mam膮 i panem Gianinim. Och, no i z Larsem, oczywi艣cie. A potem, w sobot臋 wieczorem, mama chce urz膮dzi膰 dla mnie i wszystkich moich przyjaci贸艂 huczn膮 imprez臋 na poddaszu (to znaczy, o ile nadal j b臋dzie w stanie wtedy chodzi膰, bior膮c pod uwag臋 stan jej sami-wiecie-czego).

Jednak nie wspomnia艂am Michaelowi o problemie mojej mamy z jej sami-wiecie-czym. Opowiadam si臋 za budowaniem w pe艂ni otwartego i szczerego zwi膮zku z ukochanym m臋偶czyzn膮, ale doprawdy, s膮 pewne rzeczy, kt贸rych nie musi wiedzie膰. Na przyk艂ad tego, 偶e twoja ci臋偶arna matka ma problemy z p臋cherzem.

Tylko Michaela zaprosi艂am i na kolacj臋, i na imprez臋. Wszyscy inni, 艂膮cznie z Lilly, przychodz膮 tylko na imprez臋. Wyobra偶acie sobie, jak nieromantycznie by艂oby je艣膰 urodzinow膮 kolacj臋 ze swoj膮 matk膮, ojczymem, prawdziwym ojcem, babk膮, ochroniarzem, ch艂opakiem ORAZ jego siostr膮? Stara艂am si臋 nieco zredukowa膰 obciach.

Michael zapowiedzia艂, 偶e przyjdzie i na kolacj臋, i na imprez臋, co uwa偶am za wielk膮 odwag臋 i kolejny dow贸d, 偶e to najlepszy ch艂opak na tym 艣wiecie.

Gdybym tylko mog艂a jako艣 go przyprze膰 do muru w sprawie balu maturalnego.

Tina twierdzi, 偶e powinnam po prostu otwarcie go o to zapyta膰. To znaczy Michaela. Tina teraz niezachwianie wierzy w jasne stawianie spraw z ch艂opakami, a to dlatego, 偶e z Dave'em bawi艂a si臋 w jakie艣 gierki, a on j膮 zostawi艂 i rzuci艂 si臋 w ramiona Jasmine o turkusowym u艣miechu. Ale ja tam nie wiem. To w ko艅cu BAL MATURALNY. Bal maturalny to co艣 specjalnego. Nie chc臋 tego schrzani膰.

Zw艂aszcza 偶e b臋d臋 mog艂a spokojnie spotyka膰 si臋 z Michaelem jeszcze tylko przez jakie艣 dwa miesi膮ce, zanim tata nie zawlecze mnie do Genowii na lato. Co jest strasznie nie fair. 鈥濸rzecie偶 podpisa艂a艣 kontrakt, Mia", powtarza mi bez przerwy.

To znaczy tata.

Tak, podpisa艂am, mniej wi臋cej ROK temu. No dobra, siedem miesi臋cy temu. Sk膮d wtedy mia艂am wiedzie膰, 偶e zakocham si臋 jak szalona, do utraty tchu? No dobra, by艂am ju偶 wtedy zakochana jak szalona i do utraty tchu, ale hej! Chodzi艂am z kim艣 zupe艂nie innym. A m贸j prawdziwy ukochany nie odwzajemnia艂 moich uczu膰. Albo, je艣li odwzajemnia艂 (m贸wi, 偶e tak!!!!!!!!!!!), to ja niezupe艂nie zdawa艂am sobie z tego spraw臋, prawda?

Wi臋c czy tata ma prawo oczekiwa膰, 偶e teraz sp臋dz臋 dwa pe艂ne miesi膮ce z dala od cz艂owieka, kt贸remu przyrzek艂am swoje serce?

Och, nie. Nie wydaje mi si臋.

Sp臋dzanie w Genowii 艣wi膮t Bo偶ego Narodzenia to zupe艂nie co艣 innego. No bo razem to by艂o raptem trzydzie艣ci siedem dni. Ale lipiec I sierpie艅? Oczekuj膮, 偶e sp臋dz臋 dwa pe艂ne MIESI膭CE z dala od NIEGO?

No c贸偶, NIE MA MOWY. Tata uwa偶a, 偶e post臋puje w tej sprawie racjonalnie, skoro pocz膮tkowo mia艂 zamiar wymusi膰 na mnie, 偶ebym sp臋dzi艂a w Genowii CA艁E lato. Ale poniewa偶 data porodu mamy wypada jako艣 w czerwcu, ostatecznie pozwoli艂 mi zosta膰 w Nowym Jorku do narodzin dziecka. Ach, tak. Dzi臋ki, tato.

No c贸偶, b臋dzie musia艂 jeszcze troch臋 odpu艣ci膰, bo je艣li my艣li, 偶e ja sp臋dz臋 dwa ostatnie letnie miesi膮ce pierwszego roku, odk膮d w og贸le mam ch艂opaka, Z DALA od rzeczonego ch艂opaka, to czeka go bardzo du偶a niespodzianka. Zreszt膮, co w og贸le mo偶na robi膰 w Genowii latem? NIC. Ca艂y ten kraik roi si臋 od turyst贸w (zgoda, Nowy Jork te偶, ale jednak tury艣ci w Nowym Jorku s膮 inni, o wiele mniej obrzydliwi ni偶 ci, kt贸rzy je偶d偶膮 do Genowii) i nawet nie obraduje parlament. Co

ja tam b臋d臋 robi艂a CA艁YMI DNIAMI? No bo tutaj przynajmniej b臋dzie to ca艂e zamieszanie z dzieckiem, kiedy ju偶 raz moja mama si臋 spr臋偶y i je wreszcie urodzi, chocia偶 w艂a艣ciwie wola艂abym, 偶eby urodzi艂a jeszcze przed czerwcem, bo teraz sytuacja wygl膮da KATASTROFALNIE. To jak 偶ycie pod jednym dachem z yeti, przysi臋gam na Boga, mama ca艂y czas tylko chodzi po domu, g艂o艣no tupi膮c, i warczy na nas o byle co. Jest w takim fatalnym nastroju przez t臋 ca艂膮 wod臋, kt贸r膮 zatrzymuje w organizmie i ma parcie na sami-wiecie-co (moja mama udziela czasami ZBYT konkretnych informacji).

A m贸wi膮, 偶e ci膮偶a to magiczny czas w 偶yciu kobiety. No wi臋c co z t膮 magi膮? Gdzie ten zachwyt nad cudem istnienia? Gdzie rado艣膰 z dawania nowego 偶ycia?

Najwyra藕niej mama nigdy o 偶adnej z tych spraw nie s艂ysza艂a.

Ca艂a rzecz w tym, 偶e to ju偶 ostanie lato Michaela przed studiami. Dobra, jego uniwersytet le偶y zaledwie o kilka przystank贸w metrem w stron臋 centrum, ale ju偶 nie b臋d臋 mog艂a widywa膰 go w szkole. Na przyk艂ad ju偶 nie przejdzie ko艂o mojej sali od algebry, 偶eby mi da膰 gummi worms, tak jak dzisiaj rano, ku wielkiej zgryzocie Lany Weinberger, kt贸rej ch艂opak Josh NIGDY niespodziewanie nie przyni贸s艂 gummi worms.

Nie. Michael i ja powinni艣my sp臋dzi膰 lato razem, urz膮dza膰 sobie urocze pikniki w Central Parku (chocia偶 ja nie cierpi臋 piknik贸w w parkach, bo bezdomni wiecznie do ciebie podchodz膮 i patrz膮 t臋sknie na twoj膮 kanapk臋 z past膮 jajeczn膮 czy z czym艣 tam, niewa偶ne, a wtedy musisz j膮 im odda膰, bo czujesz si臋 taka winna, 偶e ty masz tyle, kiedy inni nie maj膮 niczego, a oni zazwyczaj nawet nie s膮 ci wdzi臋czni, tylko m贸wi膮 co艣 w rodzaju: 鈥濶ie cierpi臋 pasty jajecznej", co jest moim zdaniem bardzo nieuprzejme) i ogl膮da膰 Tosc臋 w plenerze (tyle 偶e ja nie cierpi臋 opery, bo wszyscy zazwyczaj pod koniec tragicznie gin膮, no, ale niewa偶ne). Zostaj膮 jeszcze spacery na festiwal San Gennaro, a mo偶e Michael wygra艂by dla mnie jakie艣 pluszowe zwierz膮tko na strzelnicy (chocia偶 on z powod贸w etycznych sprzeciwia si臋 u偶ywaniu broni palnej, tak jak i ja, chyba 偶e jest si臋 cz艂onkiem pa艅stwowych s艂u偶b bezpiecze艅stwa albo 偶o艂nierzem czy co艣, a te pluszowe zwierz膮tka, kt贸re rozdaj膮 w weso艂ych miasteczkach, s膮 NAPRAWD臉 robione przez biedne dzieci, zaprz臋gni臋te do niewolniczej pracy w manufakturach w Gwatemali).

Ale i tak. By艂oby totalnie romantycznie, gdyby tata si臋 nie wtr膮ci艂 i wszystkiego nie zepsu艂.

Lilly m贸wi, 偶e m贸j tata najwyra藕niej ma kompleks odrzucenia, odk膮d jego ojciec umar艂 i zostawi艂 go na pastw臋 Grandmere, i to dlatego tak strasznie si臋 usztywni艂 w ca艂ej tej kwestii sp臋dzania przeze mnie lata w Genowii.

Tyle 偶e Grandpere umar艂, kiedy tata by艂 po dwudziestce - niezupe艂nie w latach najwa偶niejszych dla jego rozwoju - wi臋c nie wiem, jak to mo偶liwe. Ale Lilly m贸wi, 偶e ludzka psychika dzia艂a w pokr臋tny spos贸b i 偶e powinnam po prostu przyj膮膰 to do wiadomo艣ci i robi膰 swoje.

Moim zdaniem, osob膮 z problemem jest Lilly, bior膮c pod uwag臋, 偶e min臋艂y ju偶 niemal cztery miesi膮ce, odk膮d producenci, kt贸rzy nakr臋cili film w oparciu o moj膮 biografi臋, wykupili opcj臋 na jej program telewizyjny Lilly m贸wi prosto z mostu, a nadal nie uda艂o im si臋 znale藕膰 studia, kt贸re chcia艂oby nakr臋ci膰 odcinek pilota偶owy. Ale Lilly twierdzi, 偶e przemys艂 rozrywkowy te偶 dzia艂a w dziwny i pokr臋tny spos贸b (zupe艂nie jak ludzka psychika), co ona przyj臋艂a do wiadomo艣ci i robi swoje, tak jak i ja powinnam.

ALE JA NIGDY NIE ZAAKCEPTUJ臉 TEGO, 呕E M脫J TATA CHCE, 呕EBYM SP臉DZI艁A

SZE艢膯DZIESI膭T DWA DNI Z DALA OD M臉呕CZYZNY, KT脫REGO KOCHAM!!!! NIGDY!!!!!!!!!!!!!!

Tina m贸wi, 偶e powinnam postara膰 si臋 o jak膮艣 letni膮 praktyk臋 gdzie艣 tu na Manhattanie, a wtedy tata nie b臋dzie m贸g艂 kaza膰 mi jecha膰 do Genowii, poniewa偶 to by si臋 wi膮za艂o z zawaleniem moich tutejszych zobowi膮za艅. Tylko ja nie znam tu 偶adnego miejsca, kt贸re przyj臋艂oby ksi臋偶niczk臋 na praktyk臋. No bo co b臋dzie robi艂 Lars przez ca艂y dzie艅, kiedy ja b臋d臋 wklepywa艂a dane do komputera albo robi艂a kserokopie czy co艣?

Kiedy wesz艂am do sali przed lekcj膮, mademoise艂le Klein pokazywa艂a jakim艣 dziewczynom ze starszej klasy zdj臋cie takiej seksownej sukienki, kt贸r膮 zamawia z katalogu Victoria's Secret na bal maturalny. Jest opiekunk膮. Tak jak pan Wheeton, trener dru偶yny szkolnej i nasz nauczyciel od zdrowia i zasad bezpiecze艅stwa. Id膮 razem. Tina m贸wi, 偶e to najbardziej romantyczna rzecz, o jakiej s艂ysza艂a, poza moj膮 mam膮 i panu Gianinim. Nie wyjawi艂am Tinie bolesnej prawdy o tym, 偶e to moja mama o艣wiadczy艂a si臋 panu Gianiniemu. No c贸偶, nie chc臋 zdruzgota膰 wszystkich kruchych, drogich Tinie z艂udze艅. Wol臋 j膮 trzyma膰 w b艂ogiej nie艣wiadomo艣ci, tak偶e i w tej kwestii, 偶e ksi膮偶臋 William nigdy nie odpisze na jej maile. To dlatego, 偶e da艂am jej fa艂szywy adres mailowy. Widzicie, musia艂am co艣 zrobi膰, 偶eby przesta艂a mnie o to m臋czy膰. A jestem pewna, 偶e ktokolwiek odbiera poczt臋 pod ksia-zew@zamekwindsor.com, bardzo sobie ceni艂 jej pi臋ciostronicow膮 episto艂臋 na temat tego, jak ona strasznie go kocha, zw艂aszcza kiedy William wk艂ada te swoje bryczesy do gry w polo.

Troch臋 藕le si臋 czuj臋, ok艂amuj膮c Tin臋, ale chcia艂am tylko poprawi膰 jej nastr贸j. I kt贸rego艣 dnia faktycznie zdob臋d臋 dla niej prawdziwy adres mailowy ksi臋cia Williama. Musz臋 tylko zaczeka膰 i zobaczy膰 si臋 z nim na pogrzebie wagi pa艅stwowej, kiedy umrze kto艣 s艂awny. Prawdopodobnie nast膮pi to ju偶 nied艂ugo Elizabeth Taylor jako艣 tak kiepsko ostatnio wygl膮da.

II mefaut des lunettes de soleil.

Didier demand a essayer la jupe.

Ja zupe艂nie nie wiem, jak kto艣 tak zakochany w panu Wheetonie, jak podobno zakochana jest mademoiselle Klein, mo偶e zadawa膰 nam tyle do domu. Czy wiosna, czas mi艂osnych uniesie艅, nie robi na niej 偶adnego wra偶enia?

Nikt, kto uczy w tej szkole, nie ma w sobie nawet grama romantyzmu. To samo mo偶na powiedzie膰 o wi臋kszo艣ci ludzi, kt贸rzy si臋 tu ucz膮. Bez Tiny by艂abym naprawd臋 zgubiona.

Jeudi, j'aifai艂 de 1'aerobic.


PRACA DOMOWA

Algebra: strony 279-300

Angielski: Przyjdzie na pewno

Biologia: sko艅czy膰 referat o lodowych robakach

Zdrowie i przepisy bezpiecze艅stwa: strony 154-160

RZ: i co jeszcze?

Francuski: Ec艅vez une histoire personnelle

Historia cywilizacji: strony 310-330


艢roda, 30 kwietnia, w limuzynie w drodze do domu z Pla偶a

Grandmere wyra藕nie domy艣la si臋, 偶e mam jaki艣 k艂opot. Pewnie podejrzewa, 偶e chodzi艂o o te ca艂e wakacje w Genowii. Jakbym nie mia艂a pilniejszych spraw na g艂owie.

- Czekaj膮 nas bardzo przyjemne chwile tego lata w Genowii, Amelio. W艂a艣nie trwaj膮 prace wykopaliskowe, wyobra藕 sobie, archeologowie natrafili na grobowiec, kt贸ry mo偶e nale偶e膰 do twojej przodkini, ksi臋偶nej Rosamundy. O ile wiem, zabiegi mumifikacyjne stosowane w Genowii w VIII stuleciu by艂y w ka偶dym calu tak zaawansowane jak te wykorzystywane przez Egipcjan. Kto wie, mo偶e spojrzysz w twarz kobiecie, kt贸ra za艂o偶y艂a ksi膮偶臋c膮 dynasti臋 Renaldich!

艢wietnie. Sp臋dz臋 wakacje, zagl膮daj膮c w przegrod臋 nosow膮 jakiej艣 starej mumii. Ziszczone marzenia. Och nie - tak mi przykro, Mia. Wybij sobie z g艂owy spacery z twoim ukochanym po Coney Island. I nie b臋dziesz jako wolontariuszka doucza膰 dzieci z zaniedbanych 艣rodowisk. 呕adnego fajnego letniego zaj臋cia w Kim's Wideo, gdzie bym sobie przewija艂a na podgl膮dzie Ksi臋偶niczk臋 Mononoke i Wojownika Gwiazdy P贸艂nocy. Nie, czeka mnie bliski kontakt z tysi膮cletnimi zw艂okami. Hura!

Chyba musz臋 by膰 bardziej zmartwiona t膮 spraw膮 z Michaelem, ni偶 MNIE SAMEJ si臋 wydawa艂o, bo w 艣rodku wyk艂adu na temat napiwk贸w (manikiurzystce - 3 dolary, pedikiurzystce - 5 dolar贸w, taks贸wkarzowi - 2 dolary za kurs poni偶ej 10 dolar贸w, 5 dolar贸w za jazd臋 na lotnisko, od rachunk贸w restauracyjnych - podw贸jny podatek, chyba 偶e w kt贸rym艣 stanie podatek ten wynosi mniej ni偶 8 procent, i tak dalej)

Grandmere wrzasn臋艂a:

- AMELIO! CO SI臉 Z TOB膭 DZIEJE?

Musia艂am podskoczy膰 chyba na trzy metry w g贸r臋. Tak totalnie my艣la艂am o Michaelu. O tym, jak przystojnie wygl膮da艂by w smokingu. O tym, 偶e mog艂abym mu kupi膰 czerwon膮 r贸偶臋 do butonierki, tak膮 bez ozd贸b z asparagusa, bo ch艂opcy asparagusa nie lubi膮. A ja mog艂abym w艂o偶y膰 czarn膮 sukienk臋, tak膮 na jednym rami膮czku, jakie nosi Kirsten Dunst na premiery film贸w, z asymetrycznym do艂em i rozci臋ciem z jednego boku, i buty na wysokim obcasie, wi膮zane troczkami wok贸艂 kostek.

Grandmere m贸wi, 偶e na dziewczynach poni偶ej osiemnastego roku 偶ycia czer艅 wygl膮da ponuro, a te wi膮zane troczkami buty przypominaj膮 jej sanda艂y, kt贸re Russel Crowe nosi艂 w Gladiatorze - i 偶e wi臋kszo艣膰 kobiet nie wygl膮da w nich dobrze.

No, ale niewa偶ne. Zupe艂nie spokojnie mog臋 si臋 posypa膰 brokatem do cia艂a. Grandmere nawet NIE WIE, 偶e brokat do cia艂a istnieje.

- Amelio! - m贸wi艂a Grandmere. Nie mog艂a wrzeszcze膰 za g艂o艣no, bo twarz jeszcze ci膮gle j膮 piecze po chemicznym z艂uszczaniu. Wiedzia艂am o tym, bo Rommel, jej prawie wy艂ysia艂y miniaturowy pudel, kt贸ry wygl膮da, jakby sam przeszed艂 jeden czy dwa zabiegi chemicznego z艂uszczania nask贸rka, ci膮gle usi艂owa艂 wskakiwa膰 jej na kolana i liza膰 j膮 po twarzy, jakby by艂a surowym befsztykiem czy co艣. Nie chc臋, 偶eby komu艣 si臋 zrobi艂o niedobrze, ale w艂a艣ciwie troch臋 tak to wygl膮da艂o. Albo jakby Grandmere przypadkiem dosta艂a si臋 pod jeden z tych odkurzaczy, kt贸rymi w Silkwood zdejmuj膮 z Cher promieniowanie.

- Czy艣 ty s艂ysza艂a chocia偶 jedno s艂owo z tego, co m贸wi艂am? - Grandmere mia艂a zbola艂膮 min臋. Przede wszystkim dlatego, 偶e twarz j膮 piek艂a, jestem pewna. - Kt贸rego艣 dnia to ci si臋 mo偶e bardzo przyda膰, je艣li utkniesz gdzie艣 bez kalkulatora albo limuzyny.

- Przepraszam, Grandmere - powiedzia艂am. I naprawd臋 by艂o mi przykro. Z dawaniem napiwk贸w radz臋 sobie fatalnie, bo to jest zwi膮zane z matematyk膮, a w dodatku z szybkim my艣leniem, kiedy cz艂owiek nawet nie mo偶e spokojnie usi膮艣膰. Zawsze jak zamawiam jedzenie z Number One Noodle Son, musz臋 pyta膰 ludzi z restauracji, ile wyniesie rachunek, 偶eby na kalkulatorze policzy膰 sobie, ile napiwku b臋d臋 musia艂a da膰 dostawcy, zanim zd膮偶y dotrze膰 do naszych drzwi. Bo w przeciwnym razie ko艅czy si臋 na tym, 偶e facet stoi w progu jakie艣 dziesi臋膰 minut i czeka, a偶 ja oblicz臋, ile mu da膰 od zam贸wienia na siedemna艣cie dolar贸w pi臋膰dziesi膮t.

- Nie wiem, co si臋 z tob膮 ostatnio dzieje, Amelio - powiedzia艂a Grandmere, nadal nabzdyczona. No c贸偶, te偶 by艣cie si臋 bzdyczyli, gdyby艣cie wyrzucili kas臋 na chemiczne usuni臋cie dw贸ch czy trzech wierzchnich warstw nask贸rka z twarzy. - Mam nadziej臋, 偶e nie martwisz si臋 ci膮gle matk膮 i tymi jej idiotycznymi planami rodzenia w domu. Ju偶 ci m贸wi艂am, twoja matka zapomnia艂a, co to b贸le porodowe. Jak tylko zaczn膮 jej si臋 skurcze, b臋dzie b艂aga艂a, 偶eby j膮 zabra膰 do szpitala na mi艂e ma艂e znieczulenie.

Westchn臋艂am. Chocia偶 FAKTYCZNIE niepokoi mnie to, 偶e matka wybra艂a por贸d w domu zamiast przyjemnego, bezpiecznego porodu w czystym szpitalu - gdzie maj膮 butle z tlenem, automaty ze s艂odyczami i doktora Kovaea - staram si臋 jednak nie my艣le膰 o tym za wiele... Zw艂aszcza 偶e Grandmere chyba ma racj臋. Moja mama p艂acze jak dziecko, kiedy si臋 uderzy w palec u nogi. Jak ona zniesie d艂ugie godziny b贸l贸w porodowych? Teraz jest znacznie starsza, ni偶 kiedy rodzi艂a mnie.

Jej trzydziestosze艣cioletnie cia艂o nie nadaje si臋 do trud贸w porodu. Ona przecie偶 nawet nie 膰wiczy!

Grandmere wpatrywa艂a si臋 we mnie z艂ym wzrokiem.

- Przypuszczam, 偶e to troch臋 wina nag艂ej zmiany pogody -powiedzia艂a. - Wiosn膮 m艂odzi ludzie maj膮 sk艂onno艣膰 do roztargnienia. No i oczywi艣cie jutro masz urodziny.

Absolutnie nie mia艂am nic przeciwko temu, 偶eby Grandmere uzna艂a, 偶e dlatego w艂a艣nie jestem niezbyt przytomna. Z powodu urodzin i dlatego, 偶e moi przyjaciele i ja jeste艣my na wiosn臋 cali roz艣wiergotani jak te skowronki.

- Amelio, jeste艣 osob膮, dla kt贸rej szalenie trudno wybra膰 prezent urodzinowy - ci膮gn臋艂a Grandmere, si臋gaj膮c po swojego sidecara i papierosy. Grandmere sprowadza sobie papierosy z Genowii, 偶eby nie musie膰 p艂aci膰 astronomicznego podatku, jaki narzuca si臋 na nie tu, w Nowym Jorku, z nadziej膮, 偶e ludzie zniech臋c膮 si臋 do palenia. Niestety, to nie dzia艂a, bo wszyscy palacze z

Manhattanu po prostu wskakuj膮 w wagon kolejki PATH i jad膮 po fajki do New Jersey.

- Nie jeste艣 typem, kt贸remu daje si臋 bi偶uteri臋 - m贸wi艂a Grandmere, zapalaj膮c papierosa i zaci膮gaj膮c si臋 nim 艂apczywie. - I chyba w og贸le nie doceniasz eleganckich ubra艅. I trudno powiedzie膰, 偶eby艣 mia艂a jakie艣 okre艣lone hobby. Zauwa偶y艂am g艂o艣no, 偶e MAM hobby. I nawet nie tylko hobby, ale wr臋cz POWO艁ANIE: pisarstwo.

Grandmere tylko machn臋艂a r臋k膮 i odpar艂a:

- Ale to nie jest PRAWDZIWE hobby. Nie grasz w golfa, nie malujesz...

Poczu艂am si臋 troch臋 ura偶ona, 偶e zdaniem Grandmere pisanie to nie jest prawdziwe hobby. Bardzo si臋 zdziwi, kiedy dorosn臋, a moje ksi膮偶ki zaczn膮 si臋 ukazywa膰 drukiem. Wtedy pisanie b臋dzie nie tylko moim hobby, ale i 艣cie偶k膮 kariery. Mo偶e pierwsza ksi膮偶ka, jak膮 napisz臋, b臋dzie o niej. Nazw臋 j膮: Klaryssa, czyli szale艅stwa ksi膮偶臋cych rod贸w, pami臋tnik autorstwa ksi臋偶niczki Mii z Genowii. A

Grandmere nie b臋dzie mog艂a poda膰 mnie do s膮du, tak jak Daryl Hannah nie mog艂a nikogo pozwa膰 do s膮du, kiedy zrobili ten film o niej i Johnie F. Kennedym, bo to wszystko b臋dzie w stu procentach prawda! HA!

- A co ty CHCESZ dosta膰 na urodziny, Amelio? - zapyta艂a Grandmere.

Musia艂am si臋 nad tym chwil臋 zastanowi膰. Oczywi艣cie tego, czego NAPRAWD臉 chc臋, Grandmere nie mo偶e mi da膰. Ale pomy艣la艂am sobie, 偶e nie zaszkodzi poprosi膰. No wi臋c spisa艂am t臋 list臋:


LISTA PREZENT脫W, KT脫RE CHCIA艁ABYM DOSTA膯 NA PI臉TNASTE URODZINY

1. Rozwi膮zanie problemu 艣wiatowego g艂odu.

2. Nowy kombinezon, rozmiar 38.

3. Now膮 szczotk臋 dla Grubego Louie (z偶ar艂 r膮czk臋 starej).

4. Liny elastyczne do sali balowej (偶ebym mog艂a 膰wiczy膰 powietrzne akrobacje jak Lara Croft).

5. Ma艂ego braciszka albo siostrzyczk臋, zdrowo urodzonego.

6. Wpisanie orek na list臋 zagro偶onych gatunk贸w, 偶eby zatoka Puget Sound mog艂a otrzyma膰 rz膮dow膮 dotacj臋 na wysprz膮tanie zanieczyszczonych teren贸w godowych i l臋gowych.

7. G艂ow臋 Lany Weinberger na srebrnej tacy (tylko 偶artuj臋 no c贸偶, nie do ko艅ca...).

8. W艂asn膮 kom贸rk臋.

9. 呕eby Grandmere rzuci艂a palenie.

10. 呕eby Michael Moscovitz zaprosi艂 mnie na bal mat.

Spisuj膮c t臋 list臋, pomy艣la艂am sobie ze smutkiem, 偶e dostan臋 z niej na urodziny najprawdopodobniej tylko numer 2. To znaczy, DOSTAN臉 te偶 braciszka lub siostrzyczk臋, ale dopiero najwcze艣niej za jaki艣 miesi膮c. Grandmere nijak si臋 nie da nam贸wi膰 na rzucenie palenia ani na te ta艣my do akrobacji. 艢wiatowy g艂贸d i kwestia, orek nie le偶膮, 偶e tak powiem, w gestii znanych mi os贸b. Tata m贸wi, 偶e kom贸rk臋 zaraz zgubi臋 i/lub rozwal臋, tak jak laptop, kt贸ry mi da艂. (To nie moja wina. Ja go tylko na moment wyj臋艂am z plecaka i postawi艂am na kraw臋dzi umywalki, bo szuka艂am b艂yszczyku do ust. To nie moja wina, 偶e wtedy Lana Weinberger na mnie wpad艂a ani 偶e wszystkie umywalki w naszej szkole s膮 zapchane. Komputer by艂 pod wod膮 tylko przez kilka sekund, naprawd臋 powinien by艂 dzia艂a膰 po wyschni臋ciu. Niestety nawet Michael, kt贸ry jest geniuszem technicznym, tak samo jak muzycznym, nie zdo艂a艂 go odratowa膰).

Oczywi艣cie, jedyna rzecz, na kt贸rej skupi艂a si臋 Grandmere, to pozycja numer 10, ta, do kt贸rej przyzna艂am si臋 przed ni膮 wy艂膮cznie pod wp艂ywem chwilowej s艂abo艣ci i o kt贸rej w og贸le nie powinnam by艂a wspomina膰, bior膮c pod uwag臋, 偶e przed up艂ywem dwudziestu czterech godzin ona i Michael spotkaj膮 si臋 przy jednym stoliku w Les Hautes Manger na mojej urodzinowej kolacji.

- Co to jest ten 鈥瀊al mat"? - spyta艂a Grandmere. - Nie znam tego okre艣lenia.

W g艂owie mi si臋 to nie mie艣ci艂o. No, ale z drugiej strony, Grandmere prawie nigdy nie ogl膮da telewizji, nawet powt贸rek Uufder She Wrote ani Golden Girls, jak to robi膮 wszyscy ludzie w jej wieku, wi臋c ma艂o prawdopodobne, 偶eby kiedy艣 trafi艂a na emisj臋 Dziewczyny w r贸偶owej sukience na TBS albo gdzie indziej.

- To rodzaj imprezy, Grandmere - powiedzia艂am, si臋gaj膮c po moj膮 list臋. - Niewa偶ne.

- A ten m艂ody Moscovitz jeszcze ci臋 nie zaprosi艂 na t臋 imprez臋? - dr膮偶y艂a Grandmere. - Kiedy to ma by膰?

- W nast臋pn膮 sobot臋 - powiedzia艂am. - Czy mo偶esz odda膰 mi list臋?

- A czemu nie p贸jdziesz bez niego? - spyta艂a Grandmere. Roze艣mia艂a si臋, a potem tego po偶a艂owa艂a, bo chyba od nag艂ego rozci膮gania mi臋艣ni boli j膮 twarz. - Jak ostatnim razem. Rozumiesz, 偶eby mu pokaza膰.

- Nie mog臋 - odpar艂am. - To impreza wy艂膮cznie dla maturzyst贸w. Maturzysta mo偶e zabra膰 do towarzystwa osob臋 z m艂odszej klasy, ale osoba z m艂odszej klasy nie mo偶e i艣膰 tam sama. Lilly m贸wi, 偶e powinnam po prostu zapyta膰 Michaela, czy si臋 wybiera, ale...

- NIE! - Grandmere wytrzeszczy艂a oczy. W pierwszej chwili pomy艣la艂am, 偶e si臋 zakrztusi艂a kostk膮 lodu, ale okaza艂o si臋, 偶e to tylko wyraz oburzenia. Grandmere ma eyeliner wytatuowany dooko艂a oczu, zupe艂nie jak Michael Jackson, wi臋c nie musi co rano zawraca膰 sobie g艂owy makija偶em. Ale kiedy wytrzeszcza oczy - no c贸偶, troch臋 to szokuje. - Nie mo偶esz go SAMA zapyta膰 - zaprotestowa艂a Grandmere. - Ile razy ja ci to mam powtarza膰, Amelio? M臋偶czyzna jest jak ma艂e le艣ne zwierz膮tko. Trzeba go WYWABIA膯 z nory garstk膮 okruszk贸w i delikatnymi s艂owami zach臋ty. Nie mo偶esz tak po prostu chwyta膰 za kamie艅 i wali膰 go nim po g艂owie.

Zgadzam si臋 z tym co do joty. Nie mam najmniejszej ochoty wali膰 Michaela po g艂owie. Ale nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tymi okruszkami.

- No c贸偶 - westchn臋艂am. - To co ja mam zrobi膰? Bal jest za nieca艂e dwa tygodnie, Grandmere. Je艣li mam i艣膰, musz臋 to wiedzie膰 jak najwcze艣niej.

- Powinna艣 jako艣 nawi膮za膰 do tematu - doradzi艂a Grandmere. - SUBTELNIE.

Zastanowi艂am si臋 nad tym.

- To znaczy, twoim zdaniem, powinnam powiedzie膰 co艣 w rodzaju: 鈥濳t贸rego艣 dnia widzia艂am w katalogu Victoria's Secret idealn膮 sukienk臋 na bal maturalny?"

- Dok艂adnie - powiedzia艂a Grandmere. - Pomijaj膮c 偶e, oczywi艣cie, ksi臋偶niczki nigdy nie kupuj膮 gotowych ubra艅, Amelio, a ju偶 NA PEWNO nie z katalogu.

- Racja - odpar艂am. - Ale, Grandmere, nie uwa偶asz, 偶e on z miejsca przejrzy podst臋p?

Grandmere parskn臋艂a, a potem chyba tego po偶a艂owa艂a i przytrzyma艂a swojego drinka przy twarzy, 偶eby och艂odzi膰 podra偶nion膮 sk贸r臋.

- M贸wisz o siedemnastoletnim ch艂opcu, Amelio - powiedzia艂a. - Nie o superszpiegu. Nie b臋dzie mia艂 zielonego poj臋cia, jakie s膮 twoje zamiary, je艣li zrobisz to odpowiednio delikatnie.

Sama nie wiem. Nigdy nie wychodzi艂a mi dobrze taka subtelno艣膰. Na przyk艂ad kt贸rego艣 dnia usi艂owa艂am subtelnie da膰 do zrozumienia swojej matce, 偶e Ronnie, nasza s膮siadka, kt贸r膮 mama dopad艂a na korytarzu po drodze do zsypu, mog艂a nie chcie膰 wys艂uchiwa膰 o tym, ile razy mama musi wstawa膰 w nocy do ubikacji teraz, kiedy dziecko naciska jej mocno na p臋cherz. Mama tylko na mnie popatrzy艂a i rzuci艂a:

- Masz jakie艣 ostatnie 偶yczenie przed egzekucj膮, Mia? Pan Gianini i ja zgodzili艣my si臋, 偶e bardzo nam obojgu ul偶y, kiedy mama wreszcie urodzi to dziecko. Jestem pewna, 偶e Ronnie nam przytaknie.


Czwartek, 1 maja, 00.01 po p贸艂nocy

No c贸偶. Sta艂o si臋. Mam pi臋tna艣cie lat. Ju偶 nie jestem dziewczynk膮. Jeszcze nie jestem kobiet膮. Zupe艂nie jak Britney.

CHA, CHA, CHA.

W艂a艣ciwie wcale nie czuj臋 si臋 inaczej ni偶 minut臋 temu, kiedy mia艂am czterna艣cie lat. Z ca艂膮 pewno艣ci膮 NIE WYGL膭DAM inaczej. Jestem wci膮偶 tym samym dziwad艂em o wzro艣cie metr siedemdziesi膮t pi臋膰 i biu艣cie siedemdziesi膮t pi臋膰 A. Mo偶e moje

w艂osy wygl膮daj膮 nieco lepiej, odk膮d Grandmere kaza艂a mi zrobi膰 pasemka, a Paolo przystrzyga je w miar臋 odrastania. Si臋gaj膮 mi teraz prawie do brody i nie maj膮 takiego tr贸jk膮tnego kszta艂tu jak kiedy艣.

Poza tym, przykro mi, ale nic nowego. Nadal. 呕adnej r贸偶nicy. Zero.

Chyba ca艂a ta moja pi臋tnastoletno艣膰 zachodzi w 艣rodku, bo na zewn膮trz z ca艂膮 pewno艣ci膮 nic nie wida膰.

W艂a艣nie sprawdzi艂am skrzynk臋 pocztow膮, 偶eby zobaczy膰, czy kto艣 o mnie pami臋ta艂, i ju偶 mam pi臋膰 wiadomo艣ci urodzinowych: jedn膮 od Lilly, jedn膮 od Tiny, jedn膮 od mojego kuzyna Hanka (w g艂owie mi si臋 nie mie艣ci, 偶e ON pami臋ta艂, jest teraz znanym modelem i prawie nigdy go ju偶 nie widuj臋 - niewielka strata - chyba 偶e p贸艂nagiego na billboardach, co jest szczeg贸lnie 偶enuj膮ce, je艣li reklamuje obcis艂膮 bielizn臋 m臋sk膮), jedn膮 od mojego kuzyna ksi臋cia Ren臋 i jedn膮 od Michaela.

Ta od Michaela jest najlepsza. To w艂asnor臋cznie przez niego zrobiony animowany rysunek. Dziewczyna w ksi膮偶臋cej tiarze, z wielkim pomara艅czowym kotem, otwiera pude艂ko z prezentem. Kiedy 艣ci膮ga ca艂y papier, z pude艂ka wyskakuj膮 w艣r贸d fajerwerk贸w s艂owa: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, MIA, a mniejszymi literami: kochaj膮cy, Michael.

Kochaj膮cy. KOCHAJ膭CY!!!!!!!!!!!

Chocia偶 chodzimy ze sob膮 ponad cztery miesi膮ce, nadal przechodzi mnie dreszcz, kiedy on m贸wi - albo pisze - to s艂owo. To znaczy, w odniesieniu do mnie. Kochaj膮cy. KOCHA!!!!! On mnie KOCHA!!!!!

No wi臋c czemu tyle czasu zwleka w sprawie tego balu maturalnego, chcia艂abym wiedzie膰?

Teraz, kiedy mam pi臋tna艣cie lat, przysz艂a pora, 偶eby wyzby膰 si臋 tego, co dzieci臋ce, jak ten facet z listu do Koryntian, i zacz膮膰 偶y膰 jak osoba doros艂a, kt贸r膮 usi艂uje si臋 sta膰. Wed艂ug Carla Junga, s艂awnego psychoanalityka, 偶eby osi膮gn膮膰 samorealizacj臋 - samoakceptacj臋, spok贸j wewn臋trzny, poczucie zadowolenia, 艣wiadomo艣膰 celu w 偶yciu, spe艂nienie, zdrowie, szcz臋艣cie i rado艣膰 - trzeba 膰wiczy膰 obdarzanie innych wsp贸艂czuciem, mi艂o艣ci膮, mi艂osierdziem, ciep艂em, przebaczeniem, przyja藕ni膮, uprzejmo艣ci膮, wdzi臋czno艣ci膮 i zaufaniem. Zatem, od tej chwili przysi臋gam:


1. Nie ogryza膰 paznokci. Naprawd臋 tym razem m贸wi臋 to stanowczo.

2. Dostawa膰 porz膮dne stopnie.

3. By膰 milsza dla ludzi, nawet dla Lany Weinberger.

4. Codziennie, wiernie robi膰 zapiski w swoim pami臋tniku.

5. Zacz膮膰 - oraz sko艅czy膰 - powie艣膰. To znaczy napisa膰, a nie przeczyta膰.

6. Doprowadzi膰 do jej wydania, zanim sko艅cz臋 20 lat.

7. Sta膰 si臋 bardziej wyrozumia艂膮 dla mamy i cierpliwie znosi膰 jej stany emocjonalne teraz, kiedy jest w ostatnim trymestrze ci膮偶y.

8. Przesta膰 u偶ywa膰 golarek pana Gianiniego do golenia n贸g. Kupi膰 sobie w艂asne.

9. Spr贸bowa膰 wykaza膰 wi臋cej zrozumienia dla kompleksu odrzucenia taty, przy jednoczesnym wykr臋ceniu si臋 od sp臋dzenia lipca i sierpnia w Genowii.

10. Przekona膰 Michaela Moscovitza, 偶eby mnie zabra艂 na bal maturalny. Zrobi膰 to bez posuwania si臋 do manipulacji albo czo艂gania si臋 u jego st贸p.

Kiedy ju偶 to wszystko zrobi臋, powinnam sta膰 si臋 osob膮 w pe艂ni samozrealizowan膮 i gotow膮 do prze偶ywania dobrze zas艂u偶onego szcz臋艣cia. I naprawd臋, wi臋kszo艣膰 spraw z tej listy jest mo偶liwa do osi膮gni臋cia. No dobra, ja wiem, 偶e Margaret Mitchell potrzebowa艂a dziesi臋ciu lat na napisanie Przemin臋艂o z wiatrem, ale ja mam dopiero pi臋tna艣cie lat, wi臋c nawet je艣li sko艅cz臋 swoj膮 powie艣膰 za dziesi臋膰, nadal b臋d臋 mia艂a zaledwie dwadzie艣cia pi臋膰, kiedy ksi膮偶ka si臋 uka偶e, a to tylko pi臋膰 lat op贸藕nienia w stosunku do mojego planu.

Jedyny problem w tym, 偶e nie wiem, o czym ma by膰 ta powie艣膰. Ale jestem pewna, 偶e nied艂ugo co艣 wymy艣l臋. Mo偶e powinnam zacz膮膰 si臋 wprawia膰, pisz膮c kr贸tkie opowiadania albo haiku czy co艣 takiego.

Ale ten bal maturalny...

TO nie b臋dzie 艂atwe. Bo ja naprawd臋 nie chc臋, 偶eby Michael mia艂 si臋 tu czu膰 pod presj膮. A przecie偶 JA MUSZ臉 I艢膯 NA TEN BAL Z MICHAELEM!!! TO MOJA OSTATNIA SZANSA!!!!!!!!!

Mam nadziej臋, 偶e Tina ma racj臋 i Michael zamierza zaprosi膰 mnie na bal przy jutrzejszej kolacji.

OCH, PROSZ臉, BO呕E, NIECH SI臉 OKA呕E, 呕E TINA MA RACJ臉!!!!!!!!!!!


Czwartek, 1 maja, MOJE URODZINY, algebra

Josh zaprosi艂 Lane na bal maturalny. Zaprosi艂 j膮 wczoraj wieczorem, po meczu hokeja na trawie. Lwy wygra艂y. Jak m贸wi Shameeka, kt贸ra zosta艂a po meczu m艂odszej dru偶yny, podczas kt贸rego wyst臋powa艂a jako cheerleaderka, Josh strzeli艂 zwyci臋sk膮 bramk臋. A potem, kiedy wszyscy kibice Liceum imienia Alberta Einsteina rzucili si臋 na boisko, Josh zerwa艂 koszulk臋 i par臋 razy zakr臋ci艂 ni膮 nad g艂ow膮, ca艂kiem jak Mia Hamm, tyle 偶e oczywi艣cie Josh nie nosi pod koszulk膮 sportowego

biustonosza. Shameeka m贸wi, 偶e zaskoczy艂 j膮 zupe艂ny brak ow艂osienia na jego klatce piersiowej. M贸wi, 偶e Josh w 偶aden spos贸b nie przypomina Hugh Jackmana.

Co, podobnie jak ostatnie k艂opoty mojej mamy z p臋cherzem, jest wiedz膮 zupe艂nie mi zb臋dn膮.

W ka偶dym razie Lana by艂a na trybunach, w swoim b艂臋kitno-z艂otym kostiumie cheerleaderki LiAE z mikromini sp贸dniczk膮. Kiedy Josh zerwa艂 z siebie koszulk臋, rzuci艂a si臋 biegiem na boisko, wiwatuj膮c. A potem skoczy艂a mu w ramiona. No c贸偶, moim skromnym zdaniem, bior膮c pod uwag臋, 偶e musia艂 si臋 nie藕le spoci膰, by艂 to nieco ryzykowny wyczyn. A potem ca艂owali si臋 z j臋zyczkiem, dop贸ki dyrektor Gupta nie podesz艂a i nie trzepn臋艂a Josha w g艂ow臋 swoj膮 teczk膮 na dokumenty. A wtedy, m贸wi Shameeka, Josh postawi艂 Lane na ziemi i powiedzia艂:

- Idziesz ze mn膮 na bal maturalny, ma艂a?

I chocia偶 pami臋tam, 偶e jednym z moich postanowie艅 teraz, kiedy sko艅czy艂am pi臋tna艣cie lat, jest sta膰 si臋 milsz膮 dla ludzi, 艂膮cznie z Lan膮, to s膮dz臋, 偶e b臋d臋 musia艂a w艂o偶y膰 wiele wysi艂ku w powstrzymanie si臋 od wbicia jej o艂贸wka w potylic臋. No c贸偶, mo偶e nie do ko艅ca tak, bo nie wierz臋, 偶eby przemoc mog艂a rozwi膮za膰 jakikolwiek problem. Chyba 偶e chodzi o pozbycie si臋 nazist贸w, terroryst贸w i tak dalej. Ale naprawd臋, Lana dos艂ownie SPUCH艁A Z DUMY. Zanim zacz臋艂a si臋 lekcja, ca艂y czas wisia艂a na kom贸rce, chwal膮c si臋 wszystkim. Matka zabiera j膮 do sklepu Nicole Miller w SoHo w sobot臋, 偶eby jej kupi膰 sukienk臋.

Czarn膮, na jednym rami膮czku, z asymetrycznym do艂em i rozci臋ciem na udzie. A u Saksa ma kupi膰 sobie buty na wysokim obcasie z troczkami wi膮zanymi wok贸艂 kostek.

Nie w膮tpi臋, 偶e nie zapomni o brokacie do cia艂a.

I ja przecie偶 wiem, 偶e jest tyle rzeczy, za kt贸re powinnam by膰 wdzi臋czna. No bo mam:

1. Cudownego, kochaj膮cego ch艂opaka, kt贸ry podarowa艂 mi dzi艣 pude艂ko cynamonowych minibabeczek, moich ulubionych, z Manhatta艅skiej Piekarni Muffinek.

Musia艂 specjalnie po nie pojecha膰 a偶 do Tribeca, naprawd臋 wcze艣nie rano.

2. Wspania艂膮 najlepsz膮 przyjaci贸艂k臋, kt贸ra mi podarowa艂a jasnor贸偶ow膮 obr贸偶k臋 dla Grubego Louie, z napisem W艁ASNO艢膯 KSI臉呕NICZKI MII, z cyrkonii, kt贸re sama na niej naklei艂a, ogl膮daj膮c powt贸rk臋 Buffy - postrach wampir贸w.

3. Rewelacyjn膮 mam臋, nawet je艣li troch臋 za wiele m贸wi ostatnio o swojej fizjologii, kt贸ra jednak zwlok艂a si臋 dzi艣 rano z 艂贸偶ka, 偶eby mi 偶yczy膰 wszystkiego najlepszego.

4. 艢wietnego ojczyma, kt贸ry przysi膮g艂, 偶e nic nie powie w szkole o moich urodzinach, 偶ebym nie musia艂a czu膰 si臋 za偶enowana.

5. Tat臋, kt贸ry prawdopodobnie da mi co艣 fajnego na urodziny, kiedy go zobacz臋 na kolacji dzi艣 wieczorem, i babk臋, kt贸ra, je艣li mi nie da czego艣, co naprawd臋 chcia艂abym mie膰, przynajmniej da mi co艣, co CHCIA艁ABY, 偶eby mi si臋 podoba艂o. Na pewno b臋dzie to jaka艣 straszna ohyda, ale niewa偶ne.

Naprawd臋 nie zamierzam okazywa膰 braku wdzi臋czno艣ci za to wszystko, bo to o wiele wi臋cej, ni偶 miewaj膮 inni ludzie. Na przyk艂ad dzieci z Appalach贸w, kt贸re s膮 szcz臋艣liwe, kiedy na urodziny dostan膮 skarpetki, czy w og贸le cokolwiek, bo ich rodzice wydaj膮 ca艂膮 kas臋 na alkohol.

Ale CZY TO NAPRAWD臉 ZA WIELE, CHCIE膯 DOSTA膯 NA URODZINY TO, CZEGO ZAWSZE PRAGN臉艁AM - to znaczy TEN JEDEN WSPANIA艁Y WIECZ脫R NA BALU MATURALNYM??? No bo Lana Weinberger to dostanie, a ona nawet nie pr贸buje osi膮gn膮膰 samorealizacji.

Ona prawdopodobnie nawet nie wie, co to ZNACZY. Nigdy nie by艂a dla nikogo mi艂a przez ca艂e swoje 偶ycie. Wi臋c dlaczego ONA mo偶e sobie i艣膰 na bal, a ja nie?!

M贸wi臋 wam, nie ma sprawiedliwo艣ci na 艣wiecie. 呕ADNEJ.


Wyra偶enia z pierwiastkami mo偶na mno偶y膰 lub dzieli膰 tak d艂ugo, jak stopie艅 pierwiastka lub warto艣膰 pod znakiem pierwiastka s膮 takie same.


Czwartek, 1 maja, MOJE URODZINY,

Dzisiaj, dla uczczenia moich urodzin, Michael jad艂 lunch przy naszym stoliku zamiast z Klubem Komputerowym, chocia偶 to czwartek. By艂o to w gruncie rzeczy bardzo romantyczne, bo okazuje si臋, 偶e nie tylko z艂o偶y艂 dzisiaj rano kr贸tk膮 wizyt臋 w Manhatta艅skiej Piekarni Muffinek, ale urwa艂 si臋 te偶 z czwartej lekcji i poszed艂 do Wu Liang Ye, sk膮d przyni贸s艂 mi kluski z sezamem na zimno, kt贸re tak bardzo lubi臋, a nie mog臋 ich dosta膰 w naszej dzielnicy, te tak ostre, 偶e musisz po nich wypi膰 DWIE puszki coli, zanim poczujesz, 偶e tw贸j j臋zyk zn贸w dzia艂a normalnie.

To by艂o z jego strony totalnie s艂odkie, a w艂a艣ciwie nawet troch臋 mi ul偶y艂o, bo naprawd臋 si臋 zastanawia艂am, co Michael ma zamiar sprezentowa膰 mi na urodziny.

Wiem, 偶e jego zdaniem trudno mu b臋dzie stan膮膰 na wysoko艣ci zadania, jako 偶e ja mu da艂am na urodziny kamie艅 z Ksi臋偶yca.

Mam nadziej臋, 偶e on zdaje sobie spraw臋, 偶e b臋d膮c ksi臋偶niczk膮 i tak dalej, mam swobodny dost臋p do kamieni z Ksi臋偶yca, ale naprawd臋 nie oczekuj臋 od nikogo prezent贸w tego kalibru. To znaczy, mam nadziej臋, 偶e Michael zdaje sobie spraw臋, 偶e wystarczy艂oby mi, gdyby zwyczajnie powiedzia艂: 鈥濵ia, p贸jdziesz ze mn膮 na bal maturalny?" No i naturalnie bransoletka od Tiffany'ego z breloczkiem z napisem:

W艁ASNO艢膯 MICHAELA MOSCOMTZA, kt贸r膮 mog艂abym zawsze nosi膰 na r臋ce i nast臋pnym

razem, kiedy jaki艣 europejski ksi膮偶臋 zaprosi mnie do ta艅ca na balu, mog艂abym unie艣膰 d艂o艅 z t膮 bransoletk膮 i powiedzie膰:

- Przepraszam, nie umiesz czyta膰? Nale偶臋 do Michaela Moscovitza.

Ale Tina m贸wi, 偶e chocia偶 by艂oby wspaniale, gdyby Michael mi co艣 takiego kupi艂, to jej zdaniem on tego nie zrobi, bo podarowanie dziewczynie - nawet w艂asnej dziewczynie - bransoletki z napisem: W艁ASNO艢膯 MICHAELA MOSCOVITZA, wydaje si臋 nieco aroganckie i nie w jego stylu. Pokaza艂am Tinie obr贸偶k臋, kt贸r膮 Lilly mi da艂a dla Grubego Louiego, ale Tina twierdzi, 偶e to nie to samo.

Czy to co艣 z艂ego, 偶e chc臋 by膰 w艂asno艣ci膮 mojego ch艂opaka? Przecie偶 to nie znaczy, 偶e ja chc臋 zrezygnowa膰 z w艂asnej indywidualno艣ci albo przyj膮膰 jego nazwisko czy co艣 takiego, je艣li si臋 pobierzemy (jako ksi臋偶niczka, nawet gdybym chcia艂a, nie mog臋, chyba 偶e zrezygnuj臋 z praw do tronu). W gruncie rzeczy wygl膮da na to, 偶e facet, za kt贸rego wyjd臋, b臋dzie musia艂 przyj膮膰 MOJE nazwisko.

Ja tylko, no wiecie, nie mia艂abym nic przeciwko ODROBINIE zaborczo艣ci. Oho, co艣 si臋 szykuje. Michael w艂a艣nie wsta艂 i podszed艂 do drzwi sprawdzi膰, czy pani Hill bezpiecznie zadekowa艂a si臋 w pokoju nauczycielskim, a Borys wyszed艂 z szafy na materia艂y pi艣mienne, a przecie偶 dzwonek jeszcze nie zadzwoni艂. O co tu chodzi?


Czwartek, 1 maja, nadal MOJE URODZINY, francuski

Chyba nie powinnam si臋 by艂a martwi膰 o to, co mi da na urodziny Michael, bo dok艂adnie wtedy pojawi艂a si臋 jego kapela - tak, jego kapela Skinner Box, w艂a艣nie tam, w sali rozwoju zainteresowa艅. No c贸偶, Borys ju偶 by艂 na miejscu, bo w czasie rozwoju zainteresowa艅 powinien 膰wiczy膰 gr臋 na skrzypcach, ale pozostali cz艂onkowie zespo艂u - Felix, perkusista z kozi膮 br贸dk膮, wysoki Paul, kt贸ry gra na keyboardzie, i gitarzysta Trevor -wszyscy urwali si臋 z lekcji, 偶eby zagra膰 piosenk臋, kt贸r膮 Michael napisa艂 specjalnie dla mnie. Oto ona:

Wegetarianka w wojskowych butach

Jedno spojrzenie i ju偶 czuj臋 To w艂a艣nie ona

Ksi臋偶niczka mojego serca

T臋pi nikotyn臋 i o lepszy walczy 艣wiat

Pi臋kna i szlachetna Oto ca艂a ona

Ksi臋偶niczka mojego serca

Refren:

Ksi臋偶niczko mego serca

Prawda, 偶e to nie 偶art?

Powiedz, 偶e b臋d臋 ksi臋ciem twym

Dop贸ki 偶ycia starczy Ksi臋偶niczko mego serca

Mi艂o艣ci jestem wart

Powiedz, 偶e te偶 mnie kochasz

B臋d臋 o ciebie walczy膰

Obiecaj, 偶e nie ka偶esz mnie straci膰

Nie zastrzel tym wspania艂ym u艣miechem

Patrzcie, bo idzie

Ksi臋偶niczka mego serca

Nie musisz mnie pasowa膰 na rycerza

Bo to tw贸j u艣miech mnie uszlachetnia

Oto onaKsi臋偶niczka mego serca

Refren:

Ksi臋偶niczko mego serca

Pragn臋 by膰 ksi臋ciem twym

Powiedz, 偶e b臋d臋 ksi臋ciem twym

Dop贸ki 偶ycia starczy Ksi臋偶niczko mego serca

Dla ciebie wszystko znios臋

Powiedz, 偶e te偶 mnie kochasz

I razem b臋dziemy ta艅czy膰

No, tym razem nie mog艂o by膰 偶adnych w膮tpliwo艣ci, 偶e ta piosenka zosta艂a napisana specjalnie dla mnie. Nie to co wtedy, kiedy Michael zagra艂 mi Wysok膮 szklank臋 wody, te偶 w艂asnego autorstwa.

W ka偶dym razie ca艂a szko艂a s艂ysza艂a t臋 piosenk臋 Michaela o mnie, bo Skinner Box mocno podkr臋cili wzmacniacze. Pani Hill i wszyscy inni, kt贸rzy byli w pokoju nauczycielskim, wyszli z niego, odczekali grzecznie, a偶 Skinner Box sko艅czy gra膰, a potem ca艂y zesp贸艂 zatrzymali w szkole po lekcjach.

Dobra, przyznaj臋, kiedy mademoiselle Klein mia艂a urodziny, pan Wheeton kaza艂 jej dostarczy膰 tuzin czerwonych r贸偶 w 艣rodku pi膮tej lekcji. Ale nie napisa艂 piosenki wy艂膮cznie dla niej i nie zagra艂 jej dla niej przed ca艂膮 szko艂膮.

I owszem, Lana mo偶e sobie i idzie na bal maturalny, ale jej ch艂opak - nie wspominaj膮c ju偶 o jego przyjacio艂ach - nigdy nie zosta艂 dla niej w szkole po lekcjach za kar臋.

Wi臋c naprawd臋, poza tym ca艂ym cyrkiem z przymusowym sp臋dzeniem lipca i sierpnia w Genowii - ach, no i poza kwesti膮 balu - jak na razie pi臋tnastka to bardzo fajny wiek.


PRACA DOMOWA

Algebra: mo偶na by pomy艣le膰, 偶e m贸j w艂asny ojczym zachowa si臋 jak cz艂owiek i nie zada mi pracy domowej w URODZINY, ale nie.

Angielski: Przyjdzie na pewno

Biologia: lodowe robaki

Zdrowie i przepisy bezpiecze艅stwa: sprawdzi膰 u Lilly

RZ: i co jeszcze?

Francuski: zapyta膰 Tin臋

Historia cywilizacji: a B贸g raczy wiedzie膰


Czwartek, 1 maja,

nadal MOJE URODZINY,

toaleta w Les Hautes Manger

Dobra, no wi臋c - to s膮 moje najlepsze urodziny w ca艂ym 偶yciu. M贸wi臋 powa偶nie. Nawet moja mama i m贸j tata si臋 dogaduj膮 - a przynajmniej pr贸buj膮. To takie mi艂e. Jestem z nich szczerze dumna. Chocia偶 ci膮偶owe spodnie doprowadzaj膮 moj膮 mam臋 do sza艂u, nie skar偶y si臋 na nie zupe艂nie, ani troch臋, a tata totalnie nie powiedzia艂 ani s艂owa na temat symboli anarchii, z kt贸rych

zrobi艂a sobie kolczyki. A pan Gianini z miejsca uprzedzi艂 wyk艂ad Grandmere na temat jego koziej br贸dki (Grandmere nie znosi ow艂osienia na twarzy u m臋偶czyzny), m贸wi膮c jej, 偶e za ka偶dym razem, kiedy j膮 widzi, ona wygl膮da coraz m艂odziej.

Wida膰, 偶e Grandmere sprawi艂o to niesamowit膮 przyjemno艣膰, bo przez ca艂y czas, kiedy jedli艣my przystawki, u艣miecha艂a si臋 (ju偶 mo偶e porusza膰 ustami, bo stan zapalny po chemicznym peelingu wreszcie jej ust膮pi艂).

Troch臋 si臋 ba艂am, 偶e uwaga pana G. spowoduje, 偶e mama rozpocznie wyk艂ad na temat przemys艂u kosmetycznego i wszechobecnych reklam, kt贸re usi艂uj膮 ci wm贸wi膰, 偶e nie mo偶esz by膰 atrakcyjna, je艣li nie masz r贸偶anej cery pi臋tnastolatki (co jest w og贸le bez sensu, bo wi臋kszo艣膰 ludzi w moim wieku ma pryszcze, chyba 偶e sta膰 ich na drogiego dermatologa, jak ten, do kt贸rego wysy艂a mnie Grandmere, a kt贸ry ci膮gle mi daje recepty na jakie艣 smarowid艂a, 偶ebym mog艂a zapobiec niegodnym ksi臋偶niczki wysypom pryszczy), ale ona totalnie ze wzgl臋du na mnie powstrzyma艂a si臋.

A kiedy Michael si臋 sp贸藕ni艂, bo zosta艂 przecie偶 zatrzymany po szkole, Grandmere nie powiedzia艂a na ten temat ani jednego wrednego s艂owa, co sprawi艂o mi wielk膮 ulg臋, bo Michael by艂 jaki艣 taki zaczerwieniony, jakby bieg艂 przez ca艂膮 drog臋 z domu,! kiedy ju偶 uda艂o mu si臋 wreszcie p贸j艣膰 do domu i przebra膰. Chyba nawet Grandmere zorientowa艂a si臋, 偶e naprawd臋 usi艂owa艂 zd膮偶y膰 na czas.

I nawet Grandmere, tak totalnie pozbawiona zwyczajnych ludzkich uczu膰, musia艂a przyzna膰, 偶e m贸j ch艂opak by艂 najprzystojniejszym facetem w ca艂ej restauracji.

Ciemne w艂osy opada艂y Michaelowi na jedn膮 brew i wygl膮da艂 TAK S艁ODKO w swoim nieszkolnym garniturze z krawatem, stroju, kt贸rego obowi膮zkowo wymaga Les Hautes Manger (uprzedzi艂am go).

W ka偶dym razie pojawienie si臋 Michaela by艂o chyba dla wszystkich czym艣 w rodzaju sygna艂u, 偶e mo偶na zacz膮膰 wr臋cza膰 mi prezenty, kt贸re dla mnie przynie艣li.

I to jakie prezenty! M贸wi臋 wam, jestem w niebie. Pi臋tnaste urodziny RZ膭DZ膭.

TATA Okej, no wi臋c tata faktycznie kupi艂 mi bardzo 艂adne i bardzo drogie pi贸ro wieczne, kt贸rego mam u偶ywa膰, jak powiedzia艂, w swojej dalszej pisarskiej karierze (pisz臋 nim teraz ten fragment pami臋tnika). Osobi艣cie wola艂abym wej艣ci贸wk臋 na ca艂e lato do parku tematycznego Sze艣膰 Flag Wielkiej Przygody (i zezwolenie na sp臋dzenie wakacji w kraju, 偶eby j膮 wykorzysta膰), ale pi贸ro te偶

jest bardzo 艂adne, ca艂e fioletowo-z艂ote i ma wygrawerowany napis: 鈥︹︹︹︹︹︹..

MAMA I PAN G. Kom贸rka!!!!!!!!!!!! Tak!!!!!!!!!!! Moja w艂asna!!!!!!!!!!!!

Niestety, kom贸rce towarzyszy艂 wyk艂ad mamy i pana G. O tym, 偶e dosta艂am j膮 tylko po to, 偶eby mogli si臋 ze mn膮 skontaktowa膰, kiedy zacznie si臋 por贸d mamy, bo ona chce, 偶ebym by艂a przy niej (absolutnie wykluczone, ze wzgl臋du na moj膮 wrodzon膮 niech臋膰 do patrzenia, jak cokolwiek wyskakuje z czegokolwiek innego, ale nie nale偶y spiera膰 si臋 z kobiet膮, kt贸ra sika przez dwadzie艣cia cztery godziny na dob臋), kiedy b臋dzie si臋 rodzi艂 m贸j brat lub siostra, i 偶e mam nie u偶ywa膰 telefonu, kiedy jestem w szkole, i 偶e w tej taryfie nie ma roamingu na rozmowy

mi臋dzynarodowe, wi臋c mam sobie nie wyobra偶a膰, 偶e kiedy pojad臋 do Genowii, b臋d臋 z niego mog艂a dzwoni膰 do Michaela.

Ale ja ich naprawd臋 nie s艂ucha艂am, bo TAK! Wreszcie dosta艂am co艣 ze swojej listy 偶ycze艅!!!!!

GRANDMERE I to jest bardzo dziwne, bo Grandmere te偶 mi da艂a co艣 z mojej listy. Nie s膮 to liny do akrobacji powietrznych ani szczotka dla kota, ani nowy kombinezon. To list, kt贸ry stwierdza, 偶e zosta艂am oficjalnym sponsorem prawdziwej, 偶ywej afryka艅skiej sierotki o imieniu Johanna!!!!!!!!! Grandmere powiedzia艂a:

- Nie mog臋 ci pom贸c rozwi膮za膰 problemu 艣wiatowego g艂odu, ale chyba mog臋 ci pom贸c wysy艂a膰 jedn膮 ma艂膮 dziewczynk臋 co wiecz贸r do 艂贸偶ka z pe艂nym 偶o艂膮dkiem.

By艂am tak zaskoczona, 偶e o ma艂o mi si臋 nie wyrwa艂o:

- Ale偶 Grandmere! Ty nienawidzisz biednych ludzi!

Bo to prawda, ona ich naprawd臋 nienawidzi. Ile razy zobaczy tych zbuntowanych m艂odych punkrockowc贸w, kt贸rzy siedz膮 przed Centrum Lincolna w sk贸rzanych kurtkach i martensach, z kawa艂kami tektury z napisem: BEZDOMNY I G艁ODNY, zawsze na nich naskakuje:

- Gdyby艣cie przestali wydawa膰 wszystkie pieni膮dze na tatua偶e i kolczyki w p臋pku, mogliby艣cie sobie wynaj膮膰 niebrzydkie mieszkanko w NoLita!

Ale widocznie Johanna to inna sprawa, bo ona nie ma bogatych rodzic贸w, ani w og贸le 偶adnych, i nie wydaje wszystkich pieni臋dzy na tatua偶e i kolczyki.

Nie wiem, co si臋 dzieje z Grandmere. Totalnie si臋 spodziewa艂am, 偶e da mi na urodziny etol臋 z norek albo co艣 r贸wnie obrzydliwego. Ale to, 偶e da艂a mi co艣, czego naprawd臋 CHCIA艁AM... pomaga mi sponsorowa膰 g艂oduj膮c膮 sierot臋... to z jej strony niemal TROSKLIWO艢膯. Musz臋 przyzna膰, 偶e nadal jestem w lekkim szoku.

Moim zdaniem, mama i tata s膮 podobnego zdania. Tata zam贸wi艂 Kettle One Gibson martini, kiedy zobaczy艂, co mi dala Grandmere, a mama po prostu siedzia艂a, milcz膮c jak zakl臋ta, chyba po raz pierwszy, odk膮d zasz艂a w ci膮偶臋. I ja wcale nie 偶artuj臋.

A potem sw贸j prezent da艂 mi Lars, chocia偶 przyjmowanie prezent贸w od w艂asnego ochroniarza jest nieco sprzeczne z obowi膮zuj膮cym w Genowii protoko艂em (popatrzcie tylko, co si臋 przytrafi艂o ksi臋偶niczce Stefanii z Monako: ochroniarz da艂 jej prezent na urodziny, a ona za niego WYSZ艁A ZA M膭呕. Co by艂oby w porz膮dku, gdyby cokolwiek ich 艂膮czy艂o, ale ochroniarz Stefanii w 偶aden spos贸b nie interesuje si臋 kolczykowaniem cia艂a, a Stefania ewidentnie nie ma zielonego poj臋cia o jujitsu, wi臋c ca艂a ta sprawa od pocz膮tku by艂a skazana na niepowodzenie).

W ka偶dym razie wida膰 by艂o, 偶e Lars naprawd臋 si臋 zastanawia艂, co mi podarowa膰.

LARS Autentyczna czapeczka bejsbolowa oddzia艂贸w antyterrorystycznych nowojorskiej policji, kt贸r膮 Lars dosta艂 kiedy艣 od prawdziwego oficera oddzia艂u antyterrorystycznego nowojorskiej policji, kt贸ry przeczesywa艂 apartament Grandmere w P艂aza, szukaj膮c niebezpiecznych przedmiot贸w przed wizyt膮 papie偶a. Uwa偶am, 偶e to by艂o ze strony Larsa takie S艁ODKIE, bo wiem, jak bardzo j膮 sobie ceni艂, i fakt, 偶e got贸w by艂 mi j膮 podarowa膰, najlepiej 艣wiadczy o jego oddaniu, w kt贸rego matrymonialny charakter bardzo w膮tpi臋, bo tak si臋 sk艂ada, 偶e wiem, 偶e Lars kocha si臋 w mademoiselle Klein, jak wszyscy heteroseksualni m臋偶czy藕ni, kt贸rzy znajd膮 si臋 w odleg艂o艣ci trzech metr贸w od niej. Ale najlepszy prezent dosta艂am od Michaela. Nie da艂 mi go przy wszystkich. Zaczeka艂, a偶 wsta艂am przed chwil膮, 偶eby wyj艣膰 do 艂azienki, i ruszy艂 za mn膮. A potem, kiedy ju偶 zaczyna艂am schodzi膰 po schodach do damskiej toalety, powiedzia艂:

- Mia, to dla ciebie. Wszystkiego najlepszego.

I da艂 mi ma艂e, p艂askie pude艂eczko, ca艂e owini臋te z艂ot膮 foli膮. By艂am naprawd臋 zaskoczona - prawie tak zaskoczona, jak prezentem od Grandmere. Powiedzia艂am od razu:

- Michael, ale偶 ty mi ju偶 da艂e艣 prezent! Napisa艂e艣 dla mnie piosenk臋! Dla mnie znios艂e艣 zatrzymanie w szkole po lekcjach!

Ale Michael odpowiedzia艂 mi tylko:

- Ach, tamto... To nie by艂 tw贸j prezent urodzinowy. To jest prezent urodzinowy.

I musz臋 przyzna膰, 偶e pude艂eczko by艂o takie ma艂e i p艂askie, 偶e pomy艣la艂am sobie - NAPRAWD臉 pomy艣la艂am - 偶e w 艣rodku mog膮 by膰 bilety wst臋pu na bal maturalny.

Pomy艣la艂am, 偶e mo偶e, no nie wiem, mo偶e Lilly powt贸rzy艂a Michaelowi, jak bardzo ja chc臋 i艣膰 na ten bal, a on poszed艂 i kupi艂 te bilety, 偶eby mi teraz zrobi膰 niespodziank臋.

No c贸偶, i zaskoczy艂 mnie, rzeczywi艣cie. Bo to, co znalaz艂am w pude艂eczku, to nie by艂y bilety na bal.

Ale co艣 prawie tak samo fajnego.

MICHAEL Naszyjnik z male艅k膮 srebrn膮 艣nie偶ynk膮.

- Na tym Zimowym Balu Wielu Kultur... - powiedzia艂, jakby si臋 ba艂, 偶e nie skojarz臋. - Pami臋tasz papierowe 艣nie偶ynki, kt贸re wisia艂y pod sufitem sali gimnastycznej?

Oczywi艣cie, pami臋tam te 艣nie偶ynki. Mam jedn膮 w szufladzie mojego nocnego stolika.

Dobra, to nie s膮 bilety na bal maturalny ani wisiorek do bransoletki z napisem: nale偶臋 do Michaela, ale co艣 naprawd臋, naprawd臋 prawie tak samo trafionego.

Wi臋c uca艂owa艂am Michaela bardzo mocno, przy tych schodach do toalety, przy wszystkich tych kelnerach, hostessach, szatniarce i innych pracownikach Les Hautes Manger. Nic mnie nie obchodzi艂o, kto patrzy. Je艣li chodzi o mnie, 鈥濽S Weekly" mog艂o sobie zrobi膰 tyle zdj臋膰, ile chcia艂o - i da膰 je na ok艂adce przysz艂otygodniowego numeru z podpisem CZU艁Y POCA艁UNEK, MII! - a ja bym nawet nie mrugn臋艂a okiem. Taka by艂am szcz臋艣liwa.

HM... Taka JESTEM szcz臋艣liwa. R臋ce mi dr偶膮, kiedy to pisz臋, bo uwa偶am, po raz pierwszy w 偶yciu, 偶e to mo偶liwe, 偶e nareszcie, nareszcie dotar艂am do g贸rnych konar贸w jungowskiego drzewa samorealiza...

Zaraz. Z holu dobiega straszny ha艂as. Jakby t艂uk艂y si臋 naczynia i pies szczeka艂, i kto艣 wrzeszcza艂...

O m贸j Bo偶e. To wrzask GRANDMERE.


Pi膮tek, 2 maja, p贸艂noc, poddasze

Powinnam by艂a wiedzie膰, 偶e wszystko za dobrze si臋 uk艂ada. To znaczy moje urodziny. Wszystko sz艂o zwyczajnie za g艂adko. Wprawdzie nie dosta艂am zaproszenia na bal maturalny ani nie odwo艂ano mojego wyjazdu do Genowii, ale, no wiecie, wszyscy, kt贸rych kocham (no c贸偶, kocham PRAWIE wszystkie z zebranych tam os贸b) siedzieli przy jednym stole i nie k艂贸cili si臋 ze sob膮. Dosta艂am wszystko, czego chcia艂am (no c贸偶, prawie wszystko). Michael napisa艂 o mnie piosenk臋. A potem ten naszyjnik ze 艣nie偶ynk膮. I kom贸rka.

Och, ale momencik. Przecie偶 to O MNIE tutaj mowa. Wydaje mi si臋, 偶e w wieku pi臋tnastu lat ju偶 pora, 偶ebym przyzna艂a si臋 do czego艣, z czego ju偶 od jakiego艣 czasu zdaj臋 sobie spraw臋: na zwyczajne 偶ycie to ja po prostu nie mog臋 liczy膰.

Zwyczajne 偶ycie ani zwyczajn膮 rodzin臋, ani zwyczajne urodziny.

Oczywi艣cie, te urodziny mog艂y si臋 okaza膰 wyj膮tkiem, gdyby nie Grandmere. Grandmere i Rommel.

Pytam was grzecznie, kto przyprowadza PSA do RESTAURACJI? Nic mnie nie obchodzi, czy we Francji to jest normalne. WE FRANCJI JEST NORMALNE, JE艢LI DZIEWCZYNA NIE GOLI SI臉 POD PACHAMI. Czy to wam mo偶e co艣 M脫WI o Francji? Na lito艣膰 bosk膮, oni tam jedz膮 艢LIMAKI. 艢LIMAKI. Czy kto艣 przy zdrowych zmys艂ach m贸g艂by uwa偶a膰, 偶e je艣li cokolwiek jest we Francji normalne, to b臋dzie r贸wnie偶 towarzysko przyj臋te w Stanach Zjednoczonych?

A ja wam powiem, kto tak uwa偶a. Moja babka.

Powa偶nie. Ona nie rozumie, o co to ca艂e zamieszanie. Powtarza ci膮gle:

- No oczywi艣cie, 偶e wzi臋艂am ze sob膮 Rommla.Do Les Hautes Manger. Na moj膮 urodzinow膮 kolacj臋. Moja babka zabra艂a swojego PSA na MOJ膭 KOLACJ臉 URODZINOW膭.

M贸wi, 偶e to tylko dlatego, 偶e kiedy zostawia Rommla samego, on wylizuje sobie sier艣膰. To zesp贸艂 obsesyjno-kompulsywny, zdiagnozowany przez ksi膮偶臋cego weterynarza z Genowii, i Rommel dosta艂 recept臋 na leki, kt贸re ma podobno bra膰, 偶eby nie dopu艣ci膰 do rozwoju choroby.

Tak, w艂a艣nie: pies mojej babci bierze prozac.

Co do mnie, nie wydaje mi si臋, 偶eby Rommel cierpia艂 z powodu zespo艂u obsesyjno-kompulsywnego. Rommel cierpi z powodu mieszkania pod jednym dachem z Grandmere. Gdybym to J膭 i musia艂a mieszka膰 z Grandmere, te偶 bym sobie TOTALNIE wyliza艂a w艂osy do go艂ej sk贸ry. To znaczy, gdybym mia艂a do艣膰 d艂ugi j臋zyk.

Jednak to, 偶e jej pies cierpi na zesp贸艂 obsesyjno-kompulsywny, nie jest 呕ADNYM powodem, 偶eby Grandmere zabiera艂a go na MOJ膭 KOLACJ臉 URODZINOW膭. W torbie od Hermesa. I to z uszkodzonym zamkiem.

Bo co si臋 sta艂o, kiedy wysz艂am do 艂azienki? Och, Rommel uciek艂 Grandmere z torby. I zacz膮艂 biega膰 po restauracji, desperacko umykaj膮c pogoni - kto skazany na tyra艅sk膮 w艂adz臋 Grandmere nie post膮pi艂by tak samo?

Mog臋 tylko sobie wyobra偶a膰, co musia艂o sobie pomy艣le膰 kierownictwo Les Hautes Manger i wszyscy go艣cie, widz膮c czterokilogramowego, 艂ysego miniaturowego pudla przemykaj膮cego pod obrusami. To znaczy w艂a艣ciwie wiem, co sobie pomy艣leli. Wiem, co pomy艣leli, bo Michael mi to potem powt贸rzy艂. Pomy艣leli, 偶e Rommel to gigantyczny szczur.

Rzeczywi艣cie, pies bez futerka ma taki gryzoniowaty wygl膮d.

Ale i tak uwa偶am, 偶e wskakiwanie na krzes艂a i dzikie wrzaski nie s膮 szczeg贸lnie racjonalnym zachowaniem w takiej sytuacji. Chocia偶 Michael powiedzia艂, 偶e cz臋艣膰 turyst贸w wyci膮gn臋艂a natychmiast cyfrowe aparaty i zacz臋艂a pstryka膰 zdj臋cia. Jestem pewna, 偶e jutro w jakiej艣 japo艅skiej gazecie znajdzie si臋 nag艂贸wek m贸wi膮cy, 偶e czterogwiazdkowe restauracje na Manhattanie borykaj膮 si臋 z plag膮 gigantycznych szczur贸w.

W ka偶dym razie nie widzia艂am ca艂ego zdarzenia, ale Michael m贸wi艂 mi, 偶e to wygl膮da艂o zupe艂nie jak film Baza Luhrmanna, tyle 偶e nigdzie nie by艂o wida膰 Nicole Kidman. Pojawi艂 si臋 za to ch艂opak z ogromn膮 tac膮 talerzy po zupie i najwyra藕niej nie zauwa偶y艂 tego cyrku. Nagle Rommel, kt贸rego tata zap臋dzi艂 do k膮ta przy barze sa艂atkowym, rzuci艂 si臋 pod nogi temu ch艂opakowi i zanim ktokolwiek si臋 zorientowa艂, co si臋 dzieje, w powietrzu zacz臋艂y lata膰 resztki

zupy z homara.

Na szcz臋艣cie wi臋kszo艣膰 wyl膮dowa艂a na Grandmere i na jej kostiumie od Chanel. I dobrze. Absolutnie sobie na to zas艂u偶y艂a. W ko艅cu przynios艂a swojego PSA na MOJ膭 KOLACJ臉 URODZINOW膭. Tak strasznie 偶a艂uj臋, 偶e tego nie widzia艂am. Oczywi艣cie nikt nie chcia艂 powiedzie膰 wprost - nawet mama - ale Grandmere ozdobiona zup膮 z homara to musia艂 by膰 naprawd臋, naprawd臋 艣mieszny widok. Przysi臋gam, 偶e gdyby to mia艂 by膰 m贸j jedyny prezent urodzinowy, zupe艂nie by mi wystarczy艂.

Ale zanim zd膮偶y艂am wyj艣膰 z 艂azienki, Grandmere zosta艂a dok艂adnie oczyszczona przez szefa sali. Po zupie zosta艂y wy艂膮cznie mokre plamy na ca艂ym gorsie Grandmere. Kompletnie omin臋艂a mnie ca艂a zabawa (jak zwykle). Natomiast zd膮偶y艂am jeszcze na chwil臋, kiedy szef sali kr贸lewskim gestem nakaza艂 m艂odszemu kelnerowi zwr贸ci膰 bia艂膮 艣cierk臋 do naczy艅: zwolni艂 go - ZWOLNI艁 GO!!! I to za co艣, co ZUPE艁NIE nie by艂o jego win膮!

Jangbu - bo tak ma na imi臋 m艂odszy kelner - wygl膮da艂 tak, jakby si臋 mia艂 za moment rozp艂aka膰. Ci膮gle powtarza艂, 偶e strasznie mu przykro. Ale to nic nie pomog艂o. Bo je艣li w Nowym Jorku rozlejesz zup臋 na ksi臋偶n臋 wdow臋 z Genowii, mo偶esz pomacha膰 na do widzenia swojej karierze w restauracyjnym biznesie. To zupe艂nie tak, jakby w Pary偶u wielkiego szefa kuchni zauwa偶ono w McDonaldzie. Albo jakby R Diddy zosta艂 przy艂apany na kupowaniu bielizny w WalMart. Albo

jakby Nicky i Paris Hilton sfotografowano w dresach z Juicy Couture przed telewizorem w sobotni wiecz贸r, ogl膮daj膮ce National Geographic. Tego po prostu si臋 nie robi.

Usi艂owa艂am wstawi膰 si臋 u szefa sali za Jangbu, kiedy ju偶 Michael mi opowiedzia艂, co si臋 sta艂o. Powiedzia艂am, 偶e Grandmere w 偶aden spos贸b nie mo偶e wini膰 restauracji za to, co zrobi艂 JEJ pies. Pies, kt贸rego w og贸le nie powinna by艂a ze sob膮 zabiera膰.

Ale nic nie pomog艂o. Ostatni raz widzia艂am Jangbu jak ze smutn膮 min膮 szed艂 w stron臋 kuchni.

Usi艂owa艂am zmusi膰 Grandmere, kt贸ra, mimo wszystko, by艂a stron膮 poszkodowan膮 - czy te偶 stron膮 rzekomo poszkodowan膮, bo oczywi艣cie w og贸le nie sta艂o jej si臋 nic z艂ego - 偶eby nam贸wi艂a szefa kuchni, 偶eby z powrotem da艂 t臋 prac臋 Jangbu. Ale ona z uporem odmawia艂a. Nie wzruszy艂o jej nawet moje przypomnienie, 偶e wielu m艂odszych kelner贸w to imigranci, obcy w tym kraju, kt贸rzy w swoich ojczyznach maj膮 ca艂e rodziny na utrzymaniu.

- Grandmere! - zawo艂a艂am w desperacji. - Co tak bardzo r贸偶ni Jangbu od Johanny, afryka艅skiej sierotki, kt贸r膮 w moim imieniu utrzymujesz? Oboje tylko usi艂uj膮 jako艣 prze偶y膰 na tej planecie, kt贸r膮 nazywamy Ziemi膮.

- R贸偶nica... - zacz臋艂a Grandmere, przyciskaj膮c do siebie Rommla i usi艂uj膮c go uspokoi膰. (Trzeba by艂o po艂膮czonych si艂 Michaela, mojego taty, pana G. i Larsa, 偶eby wreszcie, w ostatniej chwili, z艂apa膰 Rommla, kt贸ry chcia艂 wyrwa膰 si臋 przez obrotowe drzwi na Pi膮t膮 Alej臋 i na wolno艣膰. Pudel na gigancie, wyobra偶acie sobie?) - ...ot贸偶 r贸偶nica mi臋dzy Johann膮 a Jangbu jest taka, 偶e Johanna NIE OBLA艁A MNIE ZUP膭!

Bo偶e. Czasami taki z niej SZTYWNIAK.

No wi臋c teraz siedz臋 sobie tutaj, wiedz膮c, 偶e gdzie艣 w tym mie艣cie - w Queens najprawdopodobniej - przebywa pewien m艂ody cz艂owiek, kt贸rego rodzina b臋dzie zapewne g艂odowa艂a, a wszystko przez MOJE URODZINY. Tak, w艂a艣nie tak. Jangbu straci艂 prac臋 dlatego, 偶e JA SI臉 KIEDY艢 URODZI艁AM.

Jestem pewna, 偶e gdziekolwiek teraz jest Jangbu, 偶a艂uje, 偶e tak si臋 sta艂o. To znaczy, 偶e si臋 urodzi艂am.

I nie mog臋 powiedzie膰, 偶ebym go w jakimkolwiek stopniu pot臋pia艂a.


Pi膮tek, 2 maja, 1.00 w nocy,

poddasze

Ale m贸j naszyjnik ze 艣nie偶ynk膮 jest jednak bardzo 艂adny. W og贸le go nie zdejmuj臋.


Pi膮tek, 2 maja, 1.05 w nocy,

poddasze

No c贸偶, mo偶e go zdejm臋, kiedy b臋d臋 sz艂a na basen. Bo nie chcia艂abym go zgubi膰.


Pi膮tek, 2 maja, 1.10 w nocy,

poddasze

On mnie kocha!


Pi膮tek, 2 maja, algebra

O m贸j Bo偶e. Ca艂e miasto o tym m贸wi. O Grandmere i wczorajszym incydencie w Les Hautes Manger. My艣l臋, 偶e to musi by膰 dzie艅 ubogi w wiadomo艣ci, bo nawet 鈥濸ost" zaj膮艂 si臋 tym tematem. W kiosku na rogu rzuca艂y si臋 w oczy pierwsze i strony gazet:

KSI膭呕臉CE ZAMIESZANIE, wrzeszczy tytu艂 z 鈥濸ost".

KSI臉呕NICZKA I ZIARNKO GROCHU (W ZUPIE), wo艂a 鈥濪aily News" (myli si臋, bo to wcale

nie by艂a groch贸wka, tylko zupa z homara).

Trafi艂o nawet do 鈥濼imesa"! Mo偶na by pomy艣le膰, 偶e 鈥濶ew York Times" nie zni偶y si臋 do zamieszczania podobnych rewelacji, ale owszem! Lilly mi pokaza艂a, kiedy w艣lizgn臋艂a si臋 do limuzyny z Michaelem dzi艣 rano.

- No c贸偶, twoja babka tym razem przegi臋艂a - stwierdzi艂a.

Jakbym tego nie wiedzia艂a! I jakbym ju偶 nie cierpia艂a z powodu silnego poczucia winy, wiedz膮c, 偶e sama, nawet je艣li nie bezpo艣rednio, przyczyni艂am si臋 do tego, 偶e Jangbu straci艂 藕r贸d艂o utrzymania!

Chocia偶 musz臋 przyzna膰, 偶e moja troska o Jangbu zel偶a艂a nieco, bo Michael wygl膮da艂 tak niesamowicie seksownie! Jak co rano, kiedy wsiada do mojej limuzyny.

To dlatego, 偶e kiedy zabieramy jego i Lilly w drodze do szko艂y, Michael jest zawsze 艣wie偶o ogolony i ma tak膮 g艂adk膮 twarz. Michael nie jest szczeg贸lnie ow艂osion膮 osob膮, ale to prawda, 偶e pod koniec dnia - bo wtedy si臋 zazwyczaj ca艂ujemy, poniewa偶 oboje jeste艣my raczej nie艣mia艂ymi lud藕mi, jak mi si臋 wydaje, i wolimy, 偶eby zas艂ona ciemno艣ci skrywa艂a nasze sp艂onione policzki - zarost

Michaela zbli偶a si臋 ju偶 do fazy papieru 艣ciernego. W gruncie rzeczy nie mog臋 si臋 powstrzyma膰 przed my艣l膮, 偶e o wiele przyjemniej by艂oby ca艂owa膰 Michaela rano, kiedy jest jeszcze g艂adko ogolony, ni偶 wieczorem, kiedy drapie. Zw艂aszcza jego szyj臋. Nie m贸wi臋, 偶ebym kiedykolwiek bra艂a pod uwag臋 ca艂owanie swojego ch艂opaka po szyi. To by przecie偶 by艂o dziwactwo.

Chocia偶, musz臋 przyzna膰, Michael ma bardzo 艂adn膮 szyj臋. Czasami, przy tych rzadkich okazjach, kiedy jeste艣my zupe艂nie sami do艣膰 d艂ugo, 偶eby zacz膮膰 si臋 ca艂owa膰, przytykam nos do szyi Michaela i po prostu w膮cham. Wiem, 偶e to brzmi dziwacznie, ale szyja Michaela pachnie naprawd臋, naprawd臋 艂adnie, jak myd艂o. Myd艂o i co艣 jeszcze. Co艣, co sprawia, 偶e wydaje mi si臋, 偶e nic z艂ego mnie nigdy nie spotka. A na pewno nie wtedy, kiedy jestem w ramionach Michaela i w膮cham jego szyj臋.

GDYBY TYLKO ZAPROSI艁 MNIE NA BAL!!!!!!!!! Wtedy mog艂abym przez CA艁Y WIECZ脫R

w膮cha膰 jego szyj臋, i to w ta艅cu, wi臋c nikt, nawet Michael, nie zorientowa艂by si臋, co ja robi臋.

Zaraz. O czym to ja m贸wi艂am, zanim rozproszy艂 mnie zapach szyi mojego ch艂opaka?

Ach tak. O Grandmere. O Grandmere i Jangbu.

No wi臋c 偶aden z tych artyku艂贸w w prasie nie wspomina o Rommlu. 呕aden. Nie ma w nich nawet cienia sugestii, 偶e ca艂a rzecz mo偶e by膰 win膮 Grandmere. Och, sk膮d! Ani s艂贸weczka!

Ale Lilly o tym wie, bo Michael jej opowiedzia艂. I mia艂a na ten temat mn贸stwo do powiedzenia.

- Zrobimy tak - o艣wiadczy艂a. - Na rozwoju zainteresowa艅 zaczniemy malowa膰 plakaty, a po szkole tam p贸jdziemy.

- Dok膮d p贸jdziemy? - pyta艂am, nadal zaj臋ta wgapianiem si臋 w szyj臋 Michaela.

- Do Les Hautes Manger - wyja艣ni艂a Lilly. - Zorganizujemy pikiet臋.

- Jak膮 pikiet臋? - Nie bardzo mog艂am przestawi膰 si臋 z my艣leniem i zastanawia艂am si臋, czy moja szyja te偶 pachnie Michaelowi tak 艂adnie. Prawd臋 m贸wi膮c, nawet nie wiem, kiedy Michael m贸g艂 mie膰 okazj臋 pow膮cha膰 moj膮 szyj臋. Poniewa偶 jest ode mnie wy偶szy, mnie jest bardzo 艂atwo przytkn膮膰 nos do jego szyi. Ale on, 偶eby pow膮cha膰 moj膮, musia艂by si臋 schyla膰, co mog艂oby wygl膮da膰 dziwnie i mog艂oby spowodowa膰 w efekcie uraz kr臋gos艂upa.

- Pikiet臋 przeciwko niesprawiedliwemu zwolnieniu Jangbu Panasy! - wrzasn臋艂a Lilly.

艢wietnie. Teraz ju偶 wiem, co robi臋 po szkole. Jakbym i tak nie mia艂a do艣膰 problem贸w, skoro mam na g艂owie:

a) lekcj臋 etykiety z Grandmere,

b) prac臋 domow膮,

c) martwienie si臋 imprez膮, kt贸r膮 mama robi dla mnie w sobot臋 wieczorem, bo pewnie nikt si臋 nie pojawi, a nawet je艣li przyjd膮, to jest ca艂kiem prawdopodobne, 偶e mamai pan G. zrobi膮 co艣, co mnie wprawi w za偶enowanie, na j przyk艂ad zaczn膮 omawia膰 w艂asne czynno艣ci fizjologiczne albo gra膰 na perkusji,

d) przysz艂otygodniowe menu dla 鈥濧tomu", bo ju偶 zbli偶a si臋 termin,

e) fakt, 偶e m贸j tata oczekuje ode mnie sp臋dzenia tego lata sze艣膰dziesi臋ciu dw贸ch dni w jego towarzystwie w Genowii,

f) ci膮g艂y brak zaproszenia na bal maturalny ze strony mojego ch艂opaka.

Och nie, powinnam pewnie ZAPOMNIE膯 ZUPE艁NIE o wszystkich TYCH PROBLEMACH i

martwi膰 si臋 o Jangbu. Nie zrozumcie mnie 藕le. Ja si臋 totalnie o niego martwi臋, ale hej! Mam te偶 w艂asne k艂opoty. Na przyk艂ad to, 偶e pan G. w艂a艣nie nam odda艂 testy z poniedzia艂ku i na moim stoi wielkie czerwone 3- wraz z uwag膮: chc臋 z tob膮 pogada膰.

Hm, zaraz, zaraz. Panie G, czy ja pana przypadkiem nie widzia艂am PRZY 艢NIADANIU? Nie m贸g艂 mi pan o tym wspomnie膰 WTEDY?

O m贸j Bo偶e, Lana w艂a艣nie si臋 odwr贸ci艂a i cisn臋艂a mi na stolik kopi臋 鈥濶ew York Newsday". Na ok艂adce jest wielkie zdj臋cie Grandmere, kt贸ra wychodzi z Les Hautes Manger z Rommlem w ramionach i 艣ladami zupy z homara na sp贸dnicy.

- Dlaczego ca艂a twoja rodzina jest pe艂na takich DZIWADE艁? - chce wiedzie膰 Lana.

Wiesz co, Lana? To bardzo dobre pytanie.


Pi膮tek, 2 maja, francuski

Nie mog臋 uwierzy膰 w to, co wygaduje pan G. Mia艂 CZELNO艢膯 zasugerowa膰, 偶e zwi膮zek z Michaelem ODRYWA mnie od nauki! Jakby Michael kiedykolwiek zrobi艂 co艣 poza tym, 偶e mi pomaga zrozumie膰 algebr臋! Co za pomys艂!

No dobra, Michael wpada do mnie do klasy na chwil臋 co rano, zanim zaczn膮 si臋 lekcje. I co z tego? Czy to komukolwiek przeszkadza? To znaczy, tak, LANA dostaje od tego sza艂u, bo Josh Richter NIGDY nie odwiedza JEJ przed lekcjami, za bardzo zaj臋ty jest podziwianiem w艂asnych pasemek we w艂osach przed lustrem w 艂azience dla ch艂opc贸w. Ale czy TO odrywa mnie od nauki?

B臋d臋 musia艂a powa偶nie porozmawia膰 z matk膮, bo moim zdaniem zbli偶aj膮ce si臋 narodziny pierwszego potomka zamieniaj膮 pana G. w mizantropa. I co z tego, 偶e dosta艂am tylko 69 punkt贸w z ostatniego testu? Przecie偶 cz艂owiek mo偶e mie膰 gorszy dzie艅, nie? To NIE znaczy, 偶e moje stopnie lec膮 w d贸艂 ani 偶e sp臋dzam zbyt du偶o czasu z Michaelem, ani 偶e my艣l臋 o w膮chaniu jego szyi w ka偶dej chwili, kiedy nie 艣pi臋, ani nic podobnego.

A uwaga pana G, jakobym przez ca艂膮 drug膮 lekcj臋 dzi艣 rano pisa艂a co艣 w swoim pami臋tniku, jest zwyczajnie 艣mieszna. Jak najbardziej s艂ucha艂am tego kr贸tkiego wyk艂adziku o wielomianach przez jakie艣 ostatnie dziesi臋膰 minut przed dzwonkiem. Wi臋c PROSZ臉 BARDZO!

A kiedy siedemna艣cie razy napisa艂am: Jego Ksi膮偶臋ca Wysoko艣膰 Michael Moscovitz Renaldo, pod swoj膮 prac膮 domow膮 - to by艂 tylko taki 呕ART! Bo偶e! Panie G., co si臋 z panem sta艂o? KIEDY艢 mia艂 pan takie fajne poczucie humoru.


Pi膮tek, 2 maja, biologia

No i jak... Zaprosi艂 Ci臋 wczoraj wieczorem ? Na kolacji urodzinowej? S.鈥

Nie.鈥

Mia! Do balu zosta艂o dok艂adnie osiem dni. B臋dziesz musia艂a wzi膮膰 sprawy w swoje r臋ce i po prostu ?? zapyta膰.鈥

SHAMEEKA! Wiesz, 偶e tego nie mog臋 zrobi膰.鈥

No c贸偶, sprawa zaraz stanie na ostrzu no偶a. Je艣li on Ci臋 nie zaprosi przed jutrzejsz膮 imprez膮, nie b臋dziesz mog艂a si臋 zgodzi膰, nawet je艣li Ci臋 w ko艅cu zaprosi. No wiesz, dziewczyna musi mie膰 troch臋 dumy.鈥

Tobie to 艂atwo powiedzie膰, Shameeka. Jeste艣 cheerleaderk膮.鈥

Taa. A ty ksi臋偶niczk膮!鈥

Wiesz, o co mi chodzi.鈥

Mia, nie mo偶esz pozwoli膰, 偶eby traktowa艂 Ci臋 jak co艣 oczywistego. Ch艂opak musi czu膰 troch臋 niepewno艣ci... Niewa偶ne, ile piosenek dla Ciebie napisa艂, ani ile naszyjnik贸w ze 艣nie偶ynk膮 Ci da艂. Musisz mu pokaza膰 KTO TU RZ膭DZI.鈥

Czasami m贸wisz zupe艂nie jak moja babka.鈥


Pi膮tek, 2 maja,

Om贸j Bo偶e, Lilly po prostu NIE CHCE zamkn膮膰 si臋 na temat Jangbu i jego niedoli. S艂uchajcie, ja te偶 wsp贸艂czuj臋 facetowi, ale nie mam zamiaru narusza膰 prywatno艣ci tego pechowca, zdobywaj膮c jego domowy numer telefonu - a zw艂aszcza wykorzystuj膮c w tym celu pewn膮 ksi膮偶臋c膮 NOWIUTE艃K膭 KOM脫RK臉.

Jeszcze mi si臋 nie uda艂o z niej ANI RAZU zadzwoni膰. ANI RAZU. Lilly ju偶 zadzwoni艂a pi臋膰 razy.

Ta sprawa z nieszcz臋snym m艂odszym kelnerem totalnie wymyka si臋 spod kontroli. Leslie Cho, naczelna redaktorka 鈥濧tomu", przystan臋艂a przy naszym stole w czasie lunchu i spyta艂a, czy mog艂abym na poniedzia艂ek przygotowa膰 d艂u偶szy artyku艂 na temat incydentu, o kt贸rym wspominaj膮 gazety. Zdaj臋 sobie spraw臋, 偶e nareszcie dosta艂am szans臋 na napisanie profesjonalnego reporta偶u - a nie jad艂ospisu sto艂贸wki - ale czy Leslie naprawd臋 uwa偶a, 偶e ja najlepiej si臋 nadaj臋 do tego zadania? To znaczy, czy nie ryzykuje, 偶e ten artyku艂 b臋dzie nie do ko艅ca obiektywny i wywa偶ony? Jasne, uwa偶am, 偶e Grandmere nie mia艂a racji, ale w ko艅cu to jest MOJA BABKA, na lito艣膰 bosk膮.

Nie jestem pewna, czy naprawd臋 doceniam to 艣wiate艂ko w tunelu szkolnego dziennikarstwa. Zw艂aszcza 偶e ostatnio praca nad powie艣ci膮 wydaje mi si臋 o wiele bardziej poci膮gaj膮ca ni偶 pisanie dla 鈥濧tomu".

Poniewa偶 jest pi膮tek i Michael poszed艂 do baru przynie艣膰 mi dok艂adk臋 sa艂atki z fasol膮, a Lilly zaj臋艂a si臋 czym艣 innym, Tina spyta艂a mnie, co zamierzam zrobi膰 w sprawie Michaela i zaproszenia na bal maturalny.

- A co ja MOG臉 zrobi膰? - zaj臋cza艂am. - Po prostu musz臋 dalej siedzie膰 i czeka膰 jak Jane Eyre, kiedy pan Rochester zajmowa艂 si臋 gr膮 w bilard z Blanche Ingram i udawa艂, 偶e nie ma poj臋cia o istnieniu Jane na tym 艣wiecie. Na co Tina odpar艂a:

- Naprawd臋 uwa偶am, 偶e powinna艣 co艣 powiedzie膰. Mo偶e jutro wieczorem na imprezie u ciebie?

Och, 艣wietnie. W sumie nie mog艂am si臋 doczeka膰 tej mojej imprezy - no, wiecie, poza t膮 cz臋艣ci膮, kiedy mama b臋dzie zatrzymywa膰 wszystkich przy drzwiach i opowiada膰 im o niezwykle ma艂ej pojemno艣ci swojego p臋cherza - ale teraz? Wielkie dzi臋ki! Ju偶 to widz臋: Tina b臋dzie si臋 na mnie gapi艂a przez ca艂y wiecz贸r, chc膮c, 偶ebym zapyta艂a Michaela o bal maturalny. Super. Rewelka.

Lilly w艂a艣nie poda艂a mi ten ogromny plakat. By艂o na nim: LES HAUTES MANGER JEST

NIEAMERYKA艃SKIE!

Zwr贸ci艂am Lilly uwag臋, 偶e wszyscy ju偶 wiedz膮, 偶e Les Hautes Manger nie jest ameryka艅skie. To francuska restauracja. Lilly odparowa艂a:

- Nawet je艣li w艂a艣ciciel urodzi艂 si臋 we Francji, to jeszcze nie znaczy, 偶e nie obowi膮zuj膮 go prawa i spo艂eczne zasady przestrzegane w naszym kraju.

Powiedzia艂am, 偶e moim zdaniem prawem w naszym kraju jest mo偶liwo艣膰 zatrudniania i zwalniania ludzi, jak si臋 chce. No, wiecie, w pewnych granicach.

- Po czyjej stronie ty jeste艣, Mia? - zapyta艂a mnie Lilly. Powiedzia艂am:

- Po twojej, oczywi艣cie. To znaczy po stronie Jangbu.

Ale czy Lilly nie rozumie, 偶e mam o wiele za du偶o w艂asnych problem贸w, 偶eby bra膰 sobie jeszcze na g艂ow臋 problemy bezrobotnego kelnera? No bo zamartwiam si臋 wakacjami, nie wspominaj膮c ju偶 o stopniu z algebry, a poza tym mam na utrzymaniu afryka艅sk膮 sierotk臋. I naprawd臋 nie s膮dz臋, 偶eby mo偶na by艂o ode mnie oczekiwa膰, 偶e pomog臋 Jangbu odzyska膰 prac臋, skoro nie mog臋 nawet zmusi膰 w艂asnego ch艂opaka, 偶eby mnie zaprosi艂 na sw贸j bal maturalny.

Odda艂am Lilly plakat, wyja艣niaj膮c, 偶e nie b臋d臋 mog艂a p贸j艣膰 na akcj臋 protestacyjn膮 po szkole, bo mam lekcj臋 etykiety dworskiej. Lilly oskar偶y艂a mnie, 偶e bardziej przejmuj臋 si臋 sob膮 ni偶 trojgiem g艂oduj膮cych dzieci Jangbu. Zapyta艂am, sk膮d pewno艣膰, 偶e Jangbu w og贸le ma dzieci, skoro, o ile wiem, nie by艂o o tym mowy w 偶adnym z artyku艂贸w na temat zaj艣cia, a Lilly jeszcze nie uda艂o si臋 z nim skontaktowa膰. Ale ona powiedzia艂a, 偶e m贸wi to w sensie metaforycznym, nie dos艂ownie.

Bardzo si臋 przejmuj臋 Jangbu i jego metaforycznymi dzie膰mi, naprawd臋. Ale tam, w 艣wiecie, panuj膮 prawa buszu, a ja akurat w tej chwili mam w艂asne problemy. Jestem prawie zupe艂nie pewna, 偶e Jangbu by to zrozumia艂.

Powiedzia艂am jednak Lilly, 偶e spr贸buj臋 nam贸wi膰 Grandmere, 偶eby porozmawia艂a z w艂a艣cicielem Les Hautes Manger i wstawi艂a si臋 za Jangbu. Chyba przynajmniej tyle mog艂abym zrobi膰, bior膮c pod uwag臋, 偶e to moje istnienie na tej planecie jest powodem, dla kt贸rego nieszcz臋sny Jangbu zosta艂 bez 艣rodk贸w do 偶ycia.


PRACA DOMOWA

Algebra: A bo ja wiem?

Angielski: A kogo to obchodzi?

Biologia: Dajcie mi spok贸j

Zdrowie i przepisy bezpiecze艅stwa: No, nie!

RZ: I co jeszcze?

Francuski: Co艣

Historia cywilizacji: Co艣 innego


Pi膮tek, 2 maja, W limuzynie w drodze od Grandmere do domu

Grandmere postanowi艂a zachowywa膰 si臋 tak, jakby wczoraj wieczorem nic si臋 nie sta艂o. Jakby nie zabra艂a swojego pudla na moj膮 urodzinow膮 kolacj臋 i nie doprowadzi艂a do zwolnienia z pracy niewinnego m艂odszego kelnera. Jakby jej twarz nie patrzy艂a z pierwszych stron wszystkich gazet na Manhattanie, pomijaj膮c 鈥濼imesa". Rozwodzi艂a si臋 za to nad tym, 偶e w Japonii uwa偶a si臋 za karygodny brak wychowania, je艣li kto艣 wtyka pa艂eczki na sztorc w miseczk臋 ry偶u. Jak si臋 okazuje,

kiedy to robisz, okazujesz brak szacunku duchom zmar艂ych przodk贸w czy co艣 takiego.

Niewa偶ne. Jakbym si臋 w najbli偶szej przysz艂o艣ci wybiera艂a do Japonii. Halo? Wida膰 jak na d艂oni, 偶e nie wybieram si臋 nawet na BAL MATURALNY.

- Grandmere - powiedzia艂am, kiedy nie mog艂am ju偶 tego d艂u偶ej znie艣膰. - Porozmawiamy na temat wczorajszego wieczoru, czy masz zamiar po prostu udawa膰, 偶e nic si臋 nie sta艂o?

Grandmere zrobi艂a min臋 niewini膮tka.

- Przepraszam ci臋, Amelio, ale nie mam poj臋cia, o czym m贸wisz.

- Wczoraj wieczorem - powt贸rzy艂am. - Na mojej urodzinowej kolacji. W Les Hautes Manger. Kaza艂a艣 zwolni膰 m艂odszego kelnera. Jest o tym we wszystkich porannych gazetach.

- Ach, to. - Grandmere niewinnie zamiesza艂a swojego side-cara.

- A wi臋c? - spyta艂am. - Co masz zamiar zrobi膰 w tej sprawie?

- Zrobi膰? - Grandmere mia艂a szczerze zaskoczon膮 min臋. -Ale偶 nic. Co tu jest do zrobienia?

W艂a艣ciwie mog艂am si臋 tego spodziewa膰. Grandmere, kiedy chce, koncentruje si臋 wy艂膮cznie na sobie.

- Grandmere, przez ciebie cz艂owiek straci艂 prac臋! - zawo艂a艂am. - Musisz co艣 zrobi膰! On b臋dzie g艂odowa艂.

Grandmere spojrza艂a w sufit.

- Doby Bo偶e, Amelio. Ju偶 ci za艂atwi艂am sierotk臋. Chcesz powiedzie膰, 偶e chcesz te偶 adoptowa膰 m艂odszego kelnera?

- Nie. Ale to nie wina Jangbu, 偶e wyla艂 na ciebie zup臋. To przez twojego psa.

Grandmere zas艂oni艂a uszka Rommla.

- Nie tak g艂o艣no - powiedzia艂a. - On jest bardzo wra偶liwy. Weterynarz twierdzi...

- Nic mnie nie obchodzi, co twierdzi weterynarz! - wrzasn臋艂am. - Grandmere, musisz co艣 zrobi膰! Moi przyjaciele s膮 w tej w艂a艣nie chwili pod restauracj膮 i organizuj膮 pikiet臋!

Dla podkre艣lenia dramatyzmu sytuacji w艂膮czy艂am telewizor. Nie spodziewa艂am si臋,

偶e b臋dzie tam cokolwiek na temat protestu Lilly. Spodziewa艂am si臋, 偶e powiedz膮 najwy偶ej co艣 o korkach, objazdach i o t艂umach gapi贸w blokuj膮cych ruch. Lilly robi艂a z siebie niez艂e widowisko.

Mo偶ecie zatem wyobrazi膰 sobie moje zdziwienie, kiedy reporter zacz膮艂 opisywa膰 鈥瀌emonstracj臋 przed Les Hautes Manger, modn膮 czterogwiazdkow膮 restauracj膮 na Pi臋膰dziesi膮tej Si贸dmej ulicy", a potem pokazali Lilly maszeruj膮c膮 w k贸艂ko z wielkim plakatem, na kt贸rym widnia艂 napis: WINA DYREKCJI LES HAUTES MANGER.

Najwi臋ksz膮 niespodziank膮 nie by艂a du偶a liczba uczni贸w Liceum imienia Alberta Einsteina, kt贸rych Lilly nam贸wi艂a do wsp贸艂udzia艂u w pikiecie. To znaczy, spodziewa艂am si臋 zobaczy膰 tam Borysa i nie zdziwi艂am si臋, widz膮c tam te偶 Klub Socjalist贸w LiAE, bo oni pojawiaj膮 si臋 na ka偶dym prote艣cie, jaki si臋 trafi.

Nie, najwi臋kszym szokiem by艂o to, 偶e tu偶 obok Lilly i innych uczni贸w LiAE maszerowa艂o sporo ludzi, kt贸rych nigdy przedtem nie widzia艂am.

Reporter wkr贸tce wyja艣ni艂, sk膮d si臋 wzi臋li.

- M艂odsi kelnerzy z ca艂ego miasta zebrali si臋 tu, przed wej艣ciem do Les Hautes Manger, 偶eby zademonstrowa膰 swoj膮 solidarno艣膰 z Jangbu Panasa, kt贸ry zosta艂 wczoraj wieczorem zwolniony z pracy w Les Hautes Manger po incydencie z udzia艂em ksi臋偶nej wdowy z Genowii.

Jednak mimo tego wszystkiego Grandmere nadal by艂a kompletnie niewzruszona. Przyjrza艂a si臋 tylko tej scenie i cmokn臋艂a j臋zykiem.

- W niebieskim - zauwa偶y艂a - nie jest Lilly specjalnie do twarzy, nieprawda偶?

Nie mam poj臋cia, co zrobi膰 z t膮 kobiet膮. Ona jest kompletnie NIEMO呕LIWA.


Pi膮tek, 2 maja, poddasze

Mo偶na by oczekiwa膰, 偶e pod w艂asnym dachem znajd臋 troch臋 spokoju i ciszy. Ale nie, wracam do domu i zastaj臋 mam臋 i pana G. w samym 艣rodku karczemnej awantury. Zazwyczaj k艂贸c膮 si臋 o to, 偶e mama chce rodzi膰 w domu z pomoc膮 po艂o偶nej, a pan G. chce, 偶eby rodzi艂a w szpitalu pod opiek膮 personelu kliniki Mayo.

Ale tym razem chodzi艂o o to, 偶e mama chce nazwa膰 dziecko Simone, je艣li to b臋dzie dziewczynka, po Simone de Beauvoir, a Sartre, je艣li to b臋dzie ch艂opiec, po - no c贸偶, po facecie imieniem Sartre, jak s膮dz臋.

Ale pan G. chce nazwa膰 dziecko Ros臋, je艣li to b臋dzie dziewczynka, po swojej babce, albo Rocky, je艣li to b臋dzie ch艂opiec, po... No c贸偶, najwyra藕niej na cze艣膰 Sylvestra Stallone. Co, no wiecie, nie jest wcale tak膮 katastrof膮, je艣li si臋 widzia艂o film Rocky, bo Rocky by艂 bardzo mi艂y i w og贸le...

Ale mama m贸wi, 偶e po jej trupie jej syn - je艣li b臋dzie mia艂a syna - zostanie nazwany po bokserze analfabecie.

I tak, je艣li chcecie zna膰 moje zdanie, Rocky to o wiele lepsze imi臋 dla ch艂opca ni偶 ostatnie, na jakie wpadli: Granger. Dzi臋ki Bogu, posz艂am i sprawdzi艂am

GRANGER w ksi膮偶ce z imionami dla dzieci. I kiedy powiedzia艂am, 偶e Granger w 艣redniowiecznej francuszczy藕nie znaczy艂o 鈥瀔mie膰", totalnie si臋 uspokoili z tym imieniem. No bo kto chcia艂by nazwa膰 dziecko 鈥濳mie膰"?

Amelia nic nie znaczy po francusku. M贸wi si臋, 偶e pochodzi od Emily albo Emmeline, co znaczy 鈥瀙racowita" w staroniemieckim. Imi臋 Michael, kt贸re pochodzi z hebrajskiego, znaczy 鈥瀟en, kt贸ry przypomina Pana". No wi臋c widzicie, 偶e razem tworzymy bardzo fajn膮 par臋, bo jeste艣my pracowici i przypominamy Pana.

Ale k艂贸tnia nie sko艅czy艂a si臋 na tej ca艂ej sprawie Sartre-kontra-Rocky. O, nie. Mama chce jutro jecha膰 do BJ's Wholesale Club, 偶eby zrobi膰 zakupy na moj膮 imprez臋, ale pan G. obawia si臋, 偶e terrory艣ci mogliby wysadzi膰 w powietrze Holland Tunnel i wtedy oni utkwi膮 w nim w 艣rodku, jak Sylvester Stallone w Tunelu, a wtedy mama mog艂aby zacz膮膰 przedwcze艣nie rodzi膰 i dziecko przysz艂oby na 艣wiat, kiedy doko艂a przelewa艂yby si臋 wody rzeki Hudson.

Pan G. chce i艣膰 po prostu do Paper House na Broadwayu i kupi膰 papierowe urodzinowe talerze i kubki z kr贸low膮 Amidal膮.

Halo? Czy oni na pewno wiedz膮, 偶e mam ju偶 pi臋tna艣cie lat - nie miesi臋cy - i 偶e znakomicie rozumiem wszystko, co oni do siebie m贸wi膮?

Niewa偶ne. Za艂o偶y艂am na uszy s艂uchawki i w艂膮czy艂am komputer w nadziei, 偶e znajd臋 troch臋 oddechu od tych podniesionych g艂os贸w, ale nie mam szcz臋艣cia. Lilly ledwie co zd膮偶y艂a wr贸ci膰 do domu z tego swojego protestu, ale ju偶 jej si臋 uda艂o rozes艂a膰 maila do wszystkich ludzi ze szko艂y:

WomynRule: UWAGA WSZYSCY UCZNIOWIE LICEUM IMIENIA ALBERTA EINSTEINA:

Wasza pomoc i wsparcie dla Stowarzyszenia Uczni贸w Przeciwko Zwolnieniu z Pracy Jangbu Panasy (SUPZPJP) s膮 szalenie potrzebne. Do艂膮czcie do nas jutro (sobota, 3 maja) w po艂udnie i we藕cie udzia艂 w manifestacji w Central Parku, a potem w marszu protestacyjnym wzd艂u偶 Pi膮tej Alei a偶 do drzwi Les Hautes Manger na Pi臋膰dziesi膮tej Si贸dmej ulicy. Oka偶cie swoje niezadowolenie z tego, jak restauratorzy z Nowego Jorku traktuj膮 swoich pracownik贸w! Nie s艂uchajcie ludzi, kt贸rzy wmawiaj膮 wam, 偶e nasze pokolenie to pokolenie materialist贸w! Niech us艂ysz膮 wasz g艂os!

Lilly Moscovitz, Przewodnicz膮ca

SUPZPJP

Halo? Nie wiedzia艂am, 偶e nale偶臋 do pokolenia materialist贸w. Jak to w og贸le mo偶liwe? J膮 prawie nic nie posiadam. Poza kom贸rk膮. A i to w zasadzie dopiero od wczoraj.


By艂a jeszcze jedna wiadomo艣膰 od Lilly. Brzmia艂a tak:

Mia, brakowa艂o nam Ciebie dzisiaj na wiecu. Szkoda, 偶e nie przysz艂a艣, to by艂o NIEWIARYGODNE! Do naszego pokojowego protestu do艂膮czyli m艂odsi kelnerzy z r贸偶nych dzielnic, nawet z Chinatown, chocia偶 to drugi koniec miasta. Panowa艂o takie poczucie solidarno艣ci i serdeczno艣ci! A co najlepsze, nigdy nie zgadniesz, kto przyszed艂 - sam Jangbu Panasa! Przyszed艂 do Les Hautes Manger po swoje ostatnie pobory. Ale si臋 zdziwi艂, kiedy zobaczy艂 nas wszystkich, demonstruj膮cych w jego obronie! Najpierw by艂 bardzo nie艣mia艂y i nie chcia艂 ze mn膮 rozmawia膰. Ale poinformowa艂am go, 偶e chocia偶 mo偶e si臋 i wychowa艂am w bur偶uazyjnym domu, a moi rodzice s膮 przedstawicielami inteligencji, ale w sercu tak samo jak on nale偶臋 do klasy pracuj膮cej i obchodzi mnie tylko najlepiej poj臋ty interes zwyk艂ego cz艂owieka. Jangbu przyjdzie jutro na marsz! Ty te偶 powinna艣 przyj艣膰, b臋dzie niesamowicie!!!!!!!!

Lilly

PS Nie powiedzia艂a艣 mi, 偶e Jangbu ma tylko osiemna艣cie lat. Wiedzia艂a艣, 偶e on jest Tybeta艅czykiem? Powa偶nie. Tam, w swoim rodzinnym kraju, ju偶 sko艅czy艂 szko艂臋 艣redni膮. Przyjecha艂 tu szuka膰 lepszego 偶ycia, bo handel artyku艂ami rolnymi w Tybecie zamar艂 wskutek dzia艂a艅 polityk贸w z chi艅skich si艂 okupacyjnych, a jedyne zaj臋cie poza rolnictwem, jakie mo偶e znale藕膰 m艂ody Szerpa, to praca tragarza i przewodnika wypraw wysokog贸rskich. Ale Jangbu m贸wi, 偶e ma l臋k wysoko艣ci.

PPS Nie powiedzia艂a艣 mi te偶, 偶e on jest taki i SEKSOWNY!!!! Wygl膮da jak po艂膮czenie Jackie Chana i Enrique Iglesiasa. Tylko bez pieprzyka na policzku.

To naprawd臋 troch臋 mecz膮ce, kiedy twoja najlepsza przyjaci贸艂ka i tw贸j ch艂opak s膮 geniuszami. Przysi臋gam, ledwie za nimi nad膮偶am. Ich umys艂owa gimnastyka zupe艂nie mnie przerasta.

Na szcz臋艣cie by艂 jeszcze mail od Tiny, kt贸rej mo偶liwo艣ci intelektualne znacznie bardziej przypominaj膮 moje w艂asne:


Mia, zastanawia艂am si臋 nad tym i zdecydowa艂am, 偶e najlepszy dla Ciebie moment, 偶eby zapyta膰 Michaela, czy ma zamiar zaprosi膰 Ci臋 na sw贸j bal maturalny, przypadnie dok艂adnie jutro, w czasie Twojej imprezy. Moim zdaniem powinna艣 zorganizowa膰 gr臋 w siedem minut w niebie (Twoja mama si臋 nie sprzeciwi, prawda? No bo jej i pana G. NIE B臉DZIE tam fizycznie, prawda?) , a kiedy znajdziesz si臋 w szafie z Michaelem, a on zacznie si臋 rozgrzewa膰 i g艂upie膰 z podniecenia, powinna艣 wyst膮pi膰 z tym pytaniem. Wierz mi, ch艂opak nie potrafi Ci niczego odm贸wi膰 w takiej sytuacji. A przynajmniej tak mi m贸wiono.

Tina


Jezu, co si臋 dzieje z moimi przyjaci贸艂kami? Zupe艂nie jakby 偶y艂y w innym 艣wiecie ni偶 ja. Siedem minut w niebie? Ja chc臋 mie膰 MI艁膭 imprez臋, z col膮 i cheetos, i mo偶e z ta艅cami, je艣li uda mi si臋 nam贸wi膰 pana G., 偶eby przesun膮艂 tapczan z japo艅skim materacem. ZUPE艁NIE nie mam ochoty na imprez臋, gdzie ludzie zamykaj膮 si臋 w szafie, 偶eby si臋 ca艂owa膰. Je艣li mia艂abym ochot臋 ca艂owa膰 si臋 z moim ch艂opakiem, zrobi臋 to w prywatno艣ci w艂asnego pokoju... Tyle 偶e, oczywi艣cie, nie wolno mi przyjmowa膰 Michaela, kiedy nikogo innego nie ma w domu, a kiedy on przychodzi, musz臋 zawsze zostawia膰 drzwi do mojej sypialni otwarte przynajmniej na dziesi臋膰 centymetr贸w. (Dzi臋ki, panie G. To naprawd臋 totalny obciach, mie膰 ojczyma, kt贸ry jest nauczycielem w szkole 艣redniej. No bo kto jest lepiej przygotowany do zepsucia nastolatkowi ka偶dej frajdy ni偶 szkolny nauczyciel?).

Ale przysi臋gam, ju偶 sama nie wiem, kto przyprawia mnie o wi臋kszy b贸l g艂owy, moja babka czy moje przyjaci贸艂ki.

Przynajmniej Michael przys艂a艂 mi mi艂y li艣cik:


Dzisiaj na rozwoju zainteresowa艅 by艂a艣 jaka艣, taka przyciszona.

Wszystko w porz膮dku?


Dzi臋ki Bogu, 偶e chocia偶 na mojego ch艂opaka i jego wsparcie mog臋 zawsze liczy膰. Poza tym, oczywi艣cie, 偶e zaniedbuje zaprosi膰 mnie na sw贸j bal maturalny.

Zdecydowa艂am si臋 zignorowa膰 maile Lilly i Tiny, ale odpisa艂am Michaelowi. Usi艂owa艂am zastosowa膰 nieco tej subtelno艣ci, o kt贸rej wspomina艂a mi niedawno Grandmere. Nie powiem, 偶ebym w chwili obecnej mia艂a dobre zdanie o Grandmere, o nie! Musz臋 jednak przyzna膰, 偶e mia艂a w 偶yciu o wielu wi臋cej ch艂opak贸w ni偶 ja.


Hej! Wszystko w porz膮dku. Dzi臋ki, 偶e spyta艂e艣. Po prostu nie mog臋 si臋 ostatnio pozby膰 poczucia, 偶e jest co艣, o czym zapomnia艂am. I nie mog臋 si臋 zorientowa膰, co to takiego. Ale to chyba ma co艣 wsp贸lnego z obecn膮 por膮 roku, tak mi si臋 wydaje...


Prosz臋! Idealnie! Subtelne, ale zrozumia艂e. A Michael, jako geniusz, z pewno艣ci膮 zdo艂a odczyta膰 aluzj臋. A przynajmniej tak mi si臋 wydawa艂o, p贸ki nie odpisa艂...

Co zrobi艂 od razu, bo chyba tak jak i ja siedzia艂 w sieci.


No c贸偶, s膮dz膮c po tej troi, kt贸r膮 dosta艂a艣 z dzisiejszego testu, powiedzia艂bym, 偶e zapomnia艂a艣 wszystkiego, co powtarzali艣my z algebry przez ostatnie kilka tygodni. Je艣li chcesz, przyjd臋 do Ciebie w niedziel臋 i pomog臋 Ci z prac膮 domow膮 na poniedzia艂ek.

Michael


O m贸j Bo偶e! Czy jakakolwiek dziewczyna mia艂a kiedy艣 mniej przytomnego ch艂opaka? No mo偶e poza Lilly. Chocia偶 moim zdaniem, nawet Borys Pelkowski przejrza艂by m贸j niewinny podst臋p.Jestem taka przygn臋biona, 偶e si臋 chyba po艂o偶臋 do 艂贸偶ka. W telewizji leci maraton Farscape, ale nie jestem w nastroju do ogl膮dania przyg贸d innych ludzi w kosmosie. Moje w艂asne wystarczaj膮co mnie przygn臋biaj膮.


Sobota, 3 maja, DZIE艃 WIELKIEJ IMPREZY

Mama zajrza艂a do mojego pokoju z samego rana i spyta艂a, czy chc臋 i艣膰 z ni膮 i panem G. po zakupy na imprez臋. Zazwyczaj uwielbiam BJ's, bo to wielki sklep z mas膮 rzeczy i darmowymi koreczkami z sera, i popcornem, i wszystkim. Nie wspominaj膮c o sklepie monopolowym dla zmotoryzowanych, do kt贸rego pan G. lubi wpada膰 w drodze powrotnej, gdzie otwieraj膮 tw贸j baga偶nik i 艂aduj膮 do niego zgrzewki coli, a ty nawet nie musisz wysiada膰 z samochodu.

Ale dzisiaj, z jakiego艣 powodu, mia艂am zbyt g艂臋bok膮 depresj臋 nawet na sklep monopolowy dla zmotoryzowanych. Wi臋c zosta艂am pod ko艂dr膮 i zapyta艂am mam臋 s艂abym g艂osem, czy nie pojecha艂aby sama. Powiedzia艂am, 偶e boli mnie gard艂o i chyba powinnam pole偶e膰 w 艂贸偶ku, 偶ebym potem mia艂a si艂臋 na imprez臋.

Nie s膮dz臋, 偶eby mama w og贸le nabra艂a si臋 na t臋 udawan膮 chorob臋, ale nic mi nie powiedzia艂a. Stwierdzi艂a tylko:

- Jak chcesz.

I wysz艂a z panem G. Co, bior膮c pod uwag臋 jej ostatnie humory, oznacza, 偶e mi si臋 w艂a艣ciwie upiek艂o.

Nie wiem, co si臋 ze mn膮 dzieje. Jestem takim nieudacznikiem. No bo sami zobaczcie, ile ja mam problem贸w. Chc臋 i艣膰 na bal maturalny mojego ch艂opaka, tyle 偶e on mnie nie zaprosi艂, a ja si臋 za bardzo boj臋, 偶e on pomy艣li, 偶e nim komenderuj臋, 偶eby to z nim przedyskutowa膰. Nie chc臋 sp臋dzi膰 wakacji w Genowii, ale podpisa艂am ten obrzydliwy kontrakt i teraz chyba si臋 nie zdo艂am wykr臋ci膰.

Moja najlepsza przyjaci贸艂ka usi艂uje zrobi膰 tyle dobrego dla ludzko艣ci i tak dalej, a ja nawet nie jestem w stanie wzi膮膰 w r臋k臋 tego plakatu, 偶eby j膮 wspom贸c, mimo 偶e osob膮, kt贸rej ona usi艂uje pom贸c, jest kto艣, czyim troskom w zasadzie sama jestem winna. A ja zn贸w zaczynam mie膰 gorsze stopnie z algebry i nawet nic mnie to nie obchodzi.

Naprawd臋, z ca艂ym tym ci臋偶arem na barkach, czy ja mam inny wyb贸r, ni偶 prze艂膮czy膰 telewizor na Lifetime, kana艂 filmowy dla kobiet? Mo偶e je艣li obejrz臋 sobie jakie艣 filmy o prawdziwym 偶yciu kobiet, kt贸re upora艂y si臋 z jakimi艣 niewiarygodnymi przeciwno艣ciami losu, uda mi si臋 znale藕膰 odwag臋, 偶eby pokona膰 w艂asne.

Hej, to nie jest niemo偶liwe.


Sobota, 3 maja, 19.30, na p贸l godziny przed rozpocz臋ciem mojej imprezy

Nie s膮dz臋, 偶eby prze艂膮czenie si臋 na Lifetime, kana艂 filmowy dla kobiet by艂o takim 艣wietnym pomys艂em. W rezultacie poczu艂am tylko, 偶e kompletnie nie dorastam do sytuacji. Naprawd臋, nie wiem, kto mo偶e ogl膮da膰 takie filmy i nie popa艣膰 w kompleksy. Prosz臋 oto pr贸bka tego, przez co przesz艂y te kobiety:

Porwanie samolotu - historia Uli Derickson

Lindsay Wagner z Bionic Woman ratuje wszystkich (opr贸cz jednego) pasa偶er贸w rejsu 847. Historia oparta na faktach, zdarzy艂o si臋 to w po艂owie lat osiemdziesi膮tych. W filmie Uli przekonuje porywaczy, 偶eby darowali 偶ycie pasa偶erom, 艣piewaj膮c wzruszaj膮c膮 folkow膮 pie艣艅, wskutek czego porywaczom 艂zy nap艂ywaj膮 do oczu. Niestety, nie znam 偶adnych pie艣ni folkowych, a te, kt贸re znam - takie jak Bifa Nakeda I Love Myself Tonight (u-uuu) -chyba nikogo by nie ukoi艂y, a zw艂aszcza

porywaczy samolot贸w.


Porwanie Kari Swenson

Te偶 prawdziwe. Kari, dwuboistka, zawodniczka olimpijska, zostaje porwana przez band臋 prostak贸w, kt贸rzy chc膮 si臋 z ni膮 o偶eni膰. Uh! Jakby sam pobyt na kempingu nie by艂 wystarczaj膮co wstr臋tny. Wyobra藕cie sobie kemping w towarzystwie ludzi, kt贸rzy si臋 nigdy nie k膮pi膮. Ale Kari (w filmie gra j膮 Tracy Pollan, 偶ona Michaela J. Foksa) ucieka i udaje jej si臋 zdoby膰 z艂oty medal, a banda prostak贸w trafia do wi臋zienia, gdzie musz膮 si臋 co dzie艅 goli膰 i szorowa膰 z臋by. Ale ja nie uprawiam dwuboju. Nie jestem w og贸le sportowcem. Gdyby porwali mnie tacy ludzie, pewnie po prostu bym p艂aka艂a, p贸ki by mnie nie wypu艣cili z obrzydzenia.

Wo艂anie o pomoc: historia Tracey Thurman

Kobieta zostaje brutalnie zaatakowana przez swojego m臋偶a na oczach policjant贸w, a potem zaskar偶a policj臋 za nieudzielenie jej pomocy i wygrywa spraw臋, zdobywaj膮c punkt dla wszystkich ofiar przemocy domowej. Ale ja mam ochroniarza. Je艣li ktokolwiek spr贸buje na mnie napa艣膰, Lars zastrzeli go ze swojej spluwy.


Nag艂a groza: Porwanie szkolnego autobusu nr 17

Maria Conchita Alonso, 艣wie偶o po roli Amber w Uciekinierze, gra Mart臋 Caldwell, prowadz膮c膮 autobus szko艂y specjalnej. Autobus zostaje porwany przez faceta, kt贸ry w艣ciek艂 si臋 o co艣 na urz膮d skarbowy. Dzielna Marta tak d艂ugo zwodzi porywacza swoim spokojem i 艂agodno艣ci膮, a偶 zjawia si臋 oficer oddzia艂u specjalnego policji i strzela facetowi prosto w g艂ow臋 przez szyb臋 jad膮cego autobusu. Happy end w艣r贸d wrzask贸w przera偶onych dzieci specjalnej troski, obryzganych krwi膮 i m贸zgiem porywacza.

Ale ja do szko艂y je偶d偶臋 limuzyn膮, wi臋c s艂abe szanse, 偶e co艣 takiego mi si臋 przytrafi.

Przemilczane zbrodnie

R贸wnie偶 autentyczna historia. Dentysta, przy okazji leczenia kana艂owego, uprawia seks ze swoj膮 pacjentk膮 pogr膮偶on膮 w narkozie. Potem bezczelnie twierdzi, 偶e mia艂 z ni膮 romans i 偶e ona wymy艣li艂a sobie ten gwa艂t, 偶eby m膮偶 si臋 na ni膮 nie w艣ciek艂 za niespodziewanego potomka... A偶 do momentu, kiedy funkcjonariuszka policji przebiera si臋 za pacjentk臋, a gliniarze korzystaj膮 z kamery ukrytej w szmince, 偶eby przy艂apa膰 dentyst臋 na zdejmowaniu z niej bluzki!

Ale to mi si臋 nigdy nie zdarzy, bo nie mam w okolicy klatki piersiowej nic, co mog艂oby zainteresowa膰 cho膰by psychopatycznego dentyst臋.


Lot 243

Connie Sellecca gra pierwszego oficera Mimi Tompkins, kt贸rej udaje si臋 wyl膮dowa膰 powa偶nie uszkodzonym samolotem rejsowym 243 (w po艂owie lotu odpad艂 dach kabiny wskutek zm臋czenia materia艂u). Nie jest zreszt膮 jedyn膮 dzieln膮 osob膮 z za艂ogi. Pewna stewardesa wci膮偶 sprawdza, jak si臋 maj膮 pasa偶erowie w przedniej cz臋艣ci kabiny (te偶 bez dachu) i ca艂y czas powtarza, 偶e wszystko si臋 dobrze sko艅czy, nie zwa偶aj膮c na ca艂膮 mas臋 strz臋p贸w wyk艂adziny stercz膮cych tym nieszcz臋艣nikom z g艂贸w. Nigdy by mi si臋 nie uda艂o posadzi膰 maszyny ani wmawia膰ludziom z ci臋偶kimi ranami g艂owy, 偶e nic im nie b臋dzie, bo zamocno bym rzyga艂a ze strachu.

Powa偶nie, nie wiem, jak od kogokolwiek mo偶na oczekiwa膰, 偶e wyskoczy z 艂贸偶ka po obejrzeniu takiego filmu i poczuje si臋 dobrze z sob膮 samym.

Co gorsza, uda艂o mi si臋 za艂apa膰 na par臋 minut Cudownych zwierz膮t i by艂am zmuszona uzna膰, 偶e z punktu widzenia inteligencji Gruby Louie jest gdzie艣 tak na samym dole drabiny. No bo w Cudownych zwierz臋tach pokazywali os艂a, kt贸ry uratowa艂 swojego w艂a艣ciciela przed dzikimi psami, papu偶k臋, kt贸ra uratowa艂a swoich w艂a艣cicieli przed po偶arem, i psa, kt贸ry uratowa艂 swoj膮 pani膮 przed 艣pi膮czk膮 hipoglikemiczn膮, delikatnie ni膮 potrz膮saj膮c, p贸ki nie zjad艂a paru drops贸w, i kota, kt贸ry zorientowawszy si臋, 偶e jego pan straci艂 przytomno艣膰, usiad艂 na klawiszu telefonu, automatycznie wybieraj膮c numer pogotowia, i miaucza艂, p贸ki nie nadjecha艂a pomoc.

Przykro mi, ale Gruby Louie nie poradzi艂by sobie z dzikimi psami, w po偶arze najprawdopodobniej by zgin膮艂, nie odr贸偶ni艂by dropsa od dziury w 艣cianie i nie mia艂by poj臋cia, 偶e trzeba wcisn膮膰 klawisz z numerem pogotowia, gdybym straci艂a przytomno艣膰. W gruncie rzeczy, gdybym straci艂a przytomno艣膰, Gruby Louie siedzia艂by tylko pewnie przy swojej miseczce i p艂aka艂, p贸ki Ronnie z mieszkania obok nie dosta艂aby wreszcie sza艂u i nie poprosi艂a dozorcy, 偶eby j膮 wpu艣ci艂 do 艣rodka, 偶eby mog艂a przyciszy膰 tego kota.

Nawet m贸j kot jest nieudacznikiem.

Co gorsza, mama i pan G. 艣wietnie si臋 beze mnie bawili w BJ's. No, mo偶e poza tym momentem, kiedy mama totalnie musia艂a p贸j艣膰 do 艂azienki, ale 偶e tkwili w艂a艣nie w po艂owie Holland Tunnel, musia艂a przeczeka膰, a偶 dojechali do pierwszej stacji Shella po drugiej stronie tunelu, a kiedy pobieg艂a do 艂azienki, okaza艂o si臋, 偶e jest zamkni臋ta i mama omal nie wyrwa艂a r臋ki ze stawu pracownikowi stacji, kiedy odbiera艂a od niego klucz.

Za to znale藕li ca艂e tony r贸偶nych rzeczy z kr贸low膮 Amidal膮, w艂膮cznie z majteczkami (dla mnie, nie dla go艣ci, oczywi艣cie). Mama wsun臋艂a g艂ow臋 do mojego pokoju, kiedy wr贸cili, 偶eby pokaza膰 mi sze艣ciopak z majtkami z kr贸low膮 Amidal膮, ale ja po prostu nie mog艂am wykrzesa膰 z siebie 偶adnego entuzjazmu, chocia偶 si臋 stara艂am.

Mo偶e mam PMS.

Albo mo偶e ci臋偶ar mojej 艣wie偶o odkrytej kobieco艣ci, zwa偶ywszy, 偶e mam ju偶 pi臋tna艣cie lat, doskwiera mi po prostu za bardzo.

A naprawd臋 powinnam by膰 szcz臋艣liwa, bo pan G. rozwiesi艂 na ca艂ym poddaszu te chor膮giewki z kr贸low膮 Amidal膮, do rur biegn膮cych pod sufitem przymocowa艂 bia艂e choinkowe 艣wiate艂ka, a popiersiu Elvisa za艂o偶y艂 mask臋 z kr贸low膮 Amidal膮. Obieca艂 nawet, 偶e nie b臋dzie b臋bni艂 na perkusji w rytm muzyki (starannie dobranego miksa, kt贸rego zrobili艣my z Michaelem - zawiera wszystkie moje ulubione utwory Destiny's Child i Bree Sharp, mimo 偶e Michael ich nie znosi).

CO SI臉 ZE MN膭 DZIEJE???? Czy to wszystko tylko dlatego, 偶e m贸j ch艂opak jeszcze mnie nie zaprosi艂 na bal maturalny? I dlaczego ja si臋 w og贸le przejmuj臋? Dlaczego nie mog臋 by膰 szcz臋艣liwa i cieszy膰 si臋 z tego, co ju偶 mam?

DLACZEGO NIE MOG臉 BY膯 PO PROSTU ZADOWOLONA, 呕E MAM CH艁OPAKA I NA TYM POPRZESTA膯?

Ta impreza to fatalny pomys艂. Nie jestem w nastroju na imprez臋. Co ja sobie w og贸le wyobra偶a艂am, organizuj膮c imprez臋? JESTEM NIEPOPULARN膭 KSI臉呕NICZK膭 DZIWAD艁EM!!!! NIEPOPULARNE KSI臉呕NICZKI DZIWAD艁A NIE POWINNY URZ膭DZA膯 IMPREZ!!!!!

NAWET DLA SWOICH NIEPOPULARNYCH, DZIWACZNYCH PRZYJACI脫艁!!!!!!!!!

Nikt nie przyjdzie. Nikt nie przyjdzie i sko艅czy si臋 na tym, 偶e b臋d臋 tu siedzia艂a przez ca艂y wiecz贸r pod migocz膮cymi 艣wiate艂kami choinkowymi, g艂upimi chor膮giewkami z kr贸low膮 Amidal膮, z cheetos i col膮, i miksem Michaela ZUPE艁NIE SAMA. Och, Bo偶e, w艂a艣nie zadzwoni艂 domofon. Kto艣 tu idzie. Prosz臋, Bo偶e, daj mi si艂臋 przetrwa膰 ten wiecz贸r. Daj mi si艂臋 Uli, Kari, Tracey, Marty, tej pacjentki dentystycznej, Mimi i tej stewardesy. To wszystko, o co Ci臋 prosz臋. Dzi臋kuj臋.


Niedziela, 4 maja, 2.00

No c贸偶. Po wszystkim. Sko艅czy艂o si臋. Moje 偶ycie si臋 sko艅czy艂o.

Chcia艂abym podzi臋kowa膰 wszystkim, kt贸rzy byli przy mnie w tych trudnych chwilach: matce, zanim zmieni艂a si臋 w dziewi臋膰dziesi臋ciokilogramow膮 mas臋 dr偶膮cych hormon贸w z rozwalonym p臋cherzem, panu G. za to, 偶e usi艂owa艂 podratowa膰 moj膮 艣redni膮 ocen i Grubemu Louiemu za to, 偶e jest, no c贸偶, Grubym Louiem, nawet je艣li jest kompletnie bezu偶yteczny w por贸wnaniu ze zwierz臋tami z Cudownych zwierz膮t.

Ale nikomu wi臋cej. Bo wszyscy inni moi znajomi s膮 najwyra藕niej cz臋艣ci膮 jakiego艣 piekielnego spisku, kt贸ry ma mnie doprowadzi膰 do szale艅stwa, tak jak Berth臋 Rochester.

We藕cie na przyk艂ad Tin臋. Tin臋, kt贸ra pojawia si臋 na mojej imprezie, 艂apie mnie za rami臋 i zaci膮ga do mojego pokoju, gdzie wszyscy maj膮 zostawia膰 kurtki, i m贸wi mi:

- Ling Su i ja wszystko ju偶 zaplanowa艂y艣my. Ling Su zagada twoj膮 mam臋 i pana G., a wtedy ja zapowiem gr臋 w siedem minut w niebie. Kiedy przyjdzie twoja kolej, wejdziesz do szafy z Michaelem i zaczniesz si臋 z nim ca艂owa膰, a kiedy dojdziecie do szczytu uniesienia, zapytasz go o bal maturalny.

- Tina! - Naprawd臋 si臋 rozz艂o艣ci艂am. I to nie tylko dlatego, 偶e moim zdaniem jej plan by艂 naprawd臋 s艂aby. Nie, w艣ciek艂am si臋, bo Tina mia艂a na sobie brokat do cia艂a. Naprawd臋! Rozsmarowa艂a go sobie po ca艂ych obojczykach. Jak to si臋 dzieje, 偶e ja nawet nie umiem znale藕膰 w sklepie brokatu do cia艂a? A gdybym znalaz艂a, czy mia艂abym do艣膰 odwagi, 偶eby go sobie rozsmarowa膰 po obojczykach?

Nie. Bo jestem beznadziejnie nudna.

- Nie b臋dziemy gra膰 w siedem minut w niebie na mojej imprezie - poinformowa艂am j膮.

Tina mia艂a zrozpaczon膮 min臋.

- Dlaczego nie?

- Bo to impreza dla dziwade艂! M贸j Bo偶e, Tina! My jeste艣my dziwad艂ami. Nie gramy w siedem minut w niebie. To ludzie tacy jak Lana i Josh graj膮 w takie rzeczy na swoich imprezach. Na imprezach dla dziwade艂 gra si臋 w takie gry jak 艂y偶eczki albo mo偶e lewitacja. Ale nie w gry z ca艂owaniem!

Ale Tina totalnie si臋 upiera艂a, 偶e dziwad艂a TE呕 graj膮 w gry z ca艂owaniem.

- Bo gdyby tego nie robili - zaznaczy艂a - to sk膮d twoim zdaniem bra艂yby si臋 potem ma艂e dziwade艂ka?

Zasugerowa艂am jej, 偶e ma艂e dziwade艂ka robi si臋 na osobno艣ci w domach dziwade艂, kt贸re s膮 ju偶 po 艣lubie, ale Tina w og贸le mnie ju偶 nie s艂ucha艂a. Wpad艂a do salonu przywita膰 Borysa, kt贸ry, jak si臋 okaza艂o, przyjecha艂 p贸艂 godziny wcze艣niej, ale poniewa偶 nie chcia艂 by膰 pierwsz膮 osob膮 na imprezie, przesta艂 p贸艂 godziny w holu na dole, czytaj膮c wszystkie ulotki od dostawc贸w chi艅szczyzny wsuni臋te pod drzwi.

- Gdzie Lilly? - zapyta艂am Borysa, bo my艣la艂am, 偶e przyjd膮 razem, skoro ze sob膮 chodz膮 i tak dalej.

Ale Borys powiedzia艂, 偶e nie widzia艂 Lilly od czasu marszu pod Les Hautes Manger dzi艣 po po艂udniu.

- By艂a na czele grupy - wyja艣ni艂 mi, stoj膮c obok sto艂u z przek膮skami (na co dzie艅 naszym stole jadalnym) i wpychaj膮c sobie cheetos do ust. Zadziwiaj膮ca ilo艣膰 pomara艅czowych okruszk贸w utkwi艂a mi臋dzy drucikami jego aparaciku. Obserwowa艂am to z dziwn膮 fascynacj膮 po艂膮czon膮 z totalnym obrzydzeniem. - No wiesz, sz艂a z megafonem i wznosi艂a okrzyki. Wtedy widzia艂em j膮 po raz ostatni.

Zg艂odnia艂em i poszed艂em na hot doga, i zanim si臋 zorientowa艂em, wszyscy pomaszerowali naprz贸d beze mnie.

Powiedzia艂am Borysowi, 偶e na tym w艂a艣nie polegaj膮 marsze... 呕e ludzie maj膮 maszerowa膰, a nie czeka膰 na znajomych, kt贸rzy skoczyli na hot doga. Borys chyba si臋 troch臋 zdziwi艂 na t臋 wiadomo艣膰, co w sumie nie jest takie niezwyk艂e, bo on pochodzi z Rosji, gdzie marsze wszelkiego typu od wielu lat by艂y zabronione, z wyj膮tkiem pochod贸w ku czci Lenina. W ka偶dym razie, Michael pojawi艂 si臋 zaraz potem z miksem do odtwarzacza CD. Zastanawia艂am si臋, czy nie pozwoli膰 jego kapeli zagra膰 na mojej imprezie, skoro oni zawsze szukaj膮 jakiej艣 okazji do wyst臋pu, ale pan G. powiedzia艂, 偶e wykluczone, bo i tak ma ju偶 do艣膰 nara偶ania si臋 naszemu s膮siadowi z do艂u, Verlowi, sam膮 swoj膮 gr膮 na perkusji. Ca艂a kapela mog艂aby Verla doprowadzi膰 do ostateczno艣ci. Verl k艂adzie si臋 spa膰 codziennie dok艂adnie o dziewi膮tej wieczorem, 偶eby m贸c od wczesnego ranka obserwowa膰 naszych s膮siad贸w po drugiej stronie ulicy, bo wierzy, 偶e s膮 istotami z kosmosu zes艂anymi na nasz膮 planet臋 po to, 偶eby nas obserwowa膰 i przekazywa膰 raporty do statku matki, szykuj膮c si臋 do ewentualnego zbrojnego konfliktu mi臋dzygalaktycznego. Ludzie po drugiej stronie ulicy wcale nie wygl膮daj膮 jak istoty z kosmosu, moim zdaniem, ale S膭 Niemcami, wi臋c to

zrozumia艂e, 偶e Verl m贸g艂 si臋 pomyli膰.

Michael, jak zwykle, wygl膮da艂 niesamowicie seksownie. DLACZEGO za ka偶dym razem, kiedy go widz臋, musi by膰 taki przystojny? Mo偶na by pomy艣le膰, 偶e przyzwyczaj臋 si臋 do jego wygl膮du, skoro teraz widz臋 go praktycznie codziennie... A czasem nawet dwa razy dziennie.

Ale za ka偶dym, ka偶dziutkim razem, kiedy go widz臋, serce wykonuje mi taki nag艂y podskok. Jakby by艂 prezentem, kt贸ry za moment rozpakuj臋 czy co艣. Ta s艂abo艣膰, jak膮 mam do niego, to wr臋cz choroba. M贸wi臋 wam, choroba.

W ka偶dym razie Michael w艂膮czy艂 muzyk臋 i reszta go艣ci zacz臋艂a si臋 schodzi膰, i wszyscy robili mas臋 zamieszania, i gadali o marszu i maratonie Farscape z poprzedniego wieczoru - wszyscy poza mn膮, bo omin臋艂y mnie obydwie rzeczy. Zamiast gada膰, biega艂am w k贸艂ko, odbieraj膮c kurtki (bo chocia偶 jest maj, na dworze by艂o ca艂kiem ch艂odno) i modli艂am si臋, 偶eby wszyscy dobrze si臋 bawili i 偶eby nikt nie wyszed艂 za wcze艣nie albo 偶ebym nie us艂ysza艂a, jak moja mama opowiada ka偶demu ch臋tnemu s艂uchaczowi o tym, jak niesamowicie jej si臋 skurczy艂 p臋cherz moczowy...

A wtedy zadzwoni艂 dzwonek przy drzwiach i posz艂am otworzy膰, a tam sta艂a Lilly w obj臋ciach ciemnow艂osego ch艂opaka w sk贸rzanej kurtce.

- Cze艣膰! - powiedzia艂a bardzo radosna i podekscytowana Lilly. - Wy si臋 jeszcze chyba nie znacie. Mia, to Jangbu. Jangbu, to ksi臋偶niczka Amelia z Genowii. Albo Mia, jak na ni膮 m贸wimy.

Zaszokowana, gapi艂am si臋 na Jangbu. Nie dlatego, no wiecie, 偶e Lilly przyprowadzi艂a go na moj膮 imprez臋, nie pytaj膮c mnie najpierw o zgod臋. Ale dlatego, 偶e - no c贸偶 - Lilly obejmowa艂a go ramieniem w pasie. Praktycznie na nim wisia艂a, na lito艣膰 bosk膮. A jej ch艂opak, Borys, sta艂 tam, w pokoju obok, usi艂uj膮c nauczy膰 si臋 od Shameeki kroku zwanego elektrycznym 艣lizgiem...

- Mia - powiedzia艂a Lilly z rozz艂oszczon膮 min膮. - Nie, nie witaj si臋, bro艅 Bo偶e, daruj sobie te uprzejmo艣ci...

Powiedzia艂am:

- Och, przepraszam. Cze艣膰.

Jangbu te偶 powiedzia艂 鈥瀋ze艣膰" i u艣miechn膮艂 si臋. M贸wi膮c prawd臋, Jangbu RZECZYWI艢CIE by艂 bardzo przystojny, dok艂adnie jak powiedzia艂a Lilly. Znacznie bardziej przystojny ni偶 biedny Borys. No c贸偶, przyznaj臋 to niech臋tnie, ale - kto nie jest? Jednak i tak zawsze wydawa艂o mi si臋, 偶e Lilly lubi Borysa nie za wygl膮d. Borys to geniusz, a ja wiem z w艂asnego do艣wiadczenia, te偶 si臋 z jednym

spotykaj膮c, wcale nie tak 艂atwo o podobnych geniuszy.

Na szcz臋艣cie Lilly musia艂a pu艣ci膰 Jangbu, 偶eby m贸g艂 zdj膮膰 swoj膮 sk贸rzan膮 kurtk臋. No i kiedy Borys wreszcie zobaczy艂, 偶e Lilly przysz艂a i podszed艂 si臋 przywita膰, nie zauwa偶y艂 niczego dziwnego. Zabra艂am rzeczy Jangbu i Lilly i jak zamroczona posz艂am do mojego pokoju. Po drodze wpad艂am na Michaela, kt贸ry u艣miechn膮艂 si臋 do mnie szeroko i spyta艂:

- Bawisz si臋 ju偶? Pokr臋ci艂am tylko g艂ow膮.

- Widzia艂e艣 to? - spyta艂am. - Twoj膮 siostr臋 i Jangbu? Michael zerkn膮艂 w ich stron臋.

- Nie. A co?

- Nic - powiedzia艂am.

Nie chcia艂am, 偶eby Michael rzuci艂 si臋 na Lilly tak jak Colin Hanks, kiedy z艂apa艂 swoj膮 m艂odsz膮 siostr臋 Kirsten Dunst na ca艂owaniu si臋 z jego najlepszym przyjacielem w filmie Sztuka rozstania. Bo chocia偶 Michael nigdy nie wykazywa艂 jakiej艣 przesadnej opieku艅czo艣ci wobec Lilly, zawsze t艂umaczy艂am to sobie faktem, 偶e ona spotyka艂a si臋 tylko z Borysem, a Borys to jeden z przyjaci贸艂 Michaela, a poza tym brzydko pachnie mu z ust. Cz艂owiek nie b臋dzie si臋 przecie偶 przejmowa艂, 偶e jego m艂odsza siostra chodzi z genialnym skrzypkiem, kt贸remu brzydko pachnie z ust. Ale seksowny bezrobotny Szerpa... No to ju偶 zupe艂nie inna sprawa. I chocia偶 wcale tego po nim na pierwszy rzut oka nie wida膰, Michael ma bardzo gor膮cy temperament. Kiedy艣 widzia艂am, jak spiorunowa艂 wzrokiem jakich艣 robotnik贸w budowlanych, kt贸rzy gwizdali na mnie i na Lilly na Sz贸stej Alei, kiedy wychodzi艂y艣my z Charlie Mom's. Ostatnia rzecz, jakiej potrzebowa艂am na swojej imprezie, to b贸jka na pi臋艣ci.

Ale Lilly uda艂o si臋 utrzyma膰 r臋ce z dala od Jangbu przez nast臋pne p贸艂 godziny, w czasie gdy ja usi艂owa艂am wydoby膰 si臋 z depresji i do艂膮czy膰 do zabawy, zw艂aszcza 偶e wszyscy zacz臋li skaka膰 wko艂o, ta艅cz膮c makaren臋, kt贸r膮 Michael dla 偶artu do艂膮czy艂 do zrobionej przez siebie sk艂adanki.

Szkoda, 偶e nie ma wi臋cej ta艅c贸w, kt贸re znaj膮 wszyscy, poza time warp i makaren膮. Pami臋tacie, jak w tym filmie Cala ona albo w Footloose wszyscy nagle zaczynaj膮 ta艅czy膰 ten sam taniec? By艂oby tak luzacko, gdyby to si臋 kiedy艣 zdarzy艂o, na przyk艂ad w szkolnej sto艂贸wce. Dyrektor Gupta sta艂aby przy mikrofonie, odczytuj膮c og艂oszenia, a tu nagle kto艣 w艂膮cza yeah yeah yeahs i wszyscy zaczynamy ta艅czy膰 na sto艂ach.

W dawnych czasach wszyscy znali te same ta艅ce... Na przyk艂ad menueta i inne takie. Szkoda, 偶e teraz nie mo偶e by膰 jak wtedy.

Tyle 偶e nie chcia艂abym, oczywi艣cie, mie膰 drewnianych z臋b贸w ani ospy. W ka偶dym razie impreza si臋 rozkr臋ca艂a i zaczyna艂am si臋 wreszcie ca艂kiem nie藕le bawi膰 i wyg艂upia膰, kiedy nagle Tina powiedzia艂a:

- Panie G., cola nam si臋 sko艅czy艂a! A pan G. na to:

- Jakim cudem? Dzi艣 rano kupi艂em siedem zgrzewek.

Ale Tina upiera艂a si臋, 偶e ca艂a cola wysz艂a. Tak naprawd臋 schowa艂a j膮 w dziecinnym pokoju. Ale niewa偶ne. Pan G. szczerze uwierzy艂, 偶e coli ju偶 nie ma.

- No c贸偶, przejad臋 si臋 do Grand Union i kupi臋 wi臋cej - powiedzia艂, w艂o偶y艂 kurtk臋 i wyszed艂.

I wtedy Ling Su zapyta艂a moj膮 mam臋, czy mo偶e obejrze膰 jej slajdy. Ling Su, kt贸ra sama jest artystk膮, dok艂adnie wiedzia艂a, co powiedzie膰 mojej mamie, kole偶ance po fachu, chocia偶 mama, odk膮d zasz艂a w ci膮偶臋, musia艂a zrezygnowa膰 z malowania olejami i pracuje tylko jajecznymi temperami.

Kiedy tylko mama zabra艂a Ling Su do swojej sypialni, 偶eby jej pokaza膰 slajdy, Tina wy艂膮czjda muzyk臋 i o艣wiadczy艂a, 偶e teraz zagramy w siedem minut w niebie.

Wszyscy wygl膮dali na podekscytowanych - z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie grali艣my w siedem minut w niebie na ostatniej imprezie, jak膮 zrobili艣my, to znaczy w domu u Shameeki. Ale pan Taylor, ojciec Shameeki, nie jest typem, kt贸ry da si臋 nabra膰 na numery typu 鈥濩ola si臋 sko艅czy艂a" albo 鈥濩zy mog臋 obejrze膰 pana slajdy?". Jest okropnie surowy. W k膮cie pokoju trzyma kij bejsbolo-wy, kt贸rym kiedy艣 wybi艂 zwyci臋sk膮 pi艂k臋, 偶eby 鈥瀙rzypomina艂" ch艂opakom, z kt贸rymi umawia si臋 Shameeka, do czego dok艂adnie by艂by zdolny, gdyby kto艣 za bardzo si臋 spoufala艂 z jego c贸rk膮.

No wiec wszyscy zapalili si臋 do tych ca艂ych siedmiu minut w niebie. To znaczy wszyscy poza Michaelem. Michael nie jest entuzjast膮 publicznego okazywania uczu膰, a jak si臋 teraz okazuje, nie jest te偶 zwolennikiem zamykania si臋 w szafie ze swoj膮 dziewczyn膮. Nie dlatego, poinformowa艂 mnie, kiedy Tina, chichocz膮c, zatrzasn臋艂a drzwi szafy (zamykaj膮c nas w niej z zimowymi p艂aszczami mamy i pana

G., odkurzaczem, w贸zkiem na pranie i moj膮 walizk膮 na k贸艂kach), 偶eby mia艂 cokolwiek przeciwko przebywaniu ze mn膮 w ciemnym, zamkni臋tym miejscu. Przeszkadza艂 mu fakt, 偶e na zewn膮trz wszyscy nas艂uchiwali.

- Nikt nie s艂ucha - powiedzia艂am. - Widzisz? Zn贸w w艂膮czyli muzyk臋.

Bo tak by艂o.

Ale musz臋 si臋 cz臋艣ciowo zgodzi膰 z Michaelem. Siedem minut w niebie to g艂upia gra. No bo dajcie spok贸j - ca艂owa膰 si臋 z w艂asnym ch艂opakiem w szafie, kiedy wszyscy

po drugiej stronie drzwi wiedz膮, co robicie? Po prostu szlag trafia atmosfer臋.W szafie by艂o ciemno - tak ciemno, 偶e nawet nie widzia艂am przed twarz膮 w艂asnej d艂oni, a co dopiero samego Michaela. No i tak dziwnie pachnia艂o. Wiem, 偶e to przez ten odkurzacz. Troch臋 ju偶 czasu min臋艂o, odk膮d ktokolwiek - to znaczy ja, bo mama nigdy o tym nie pami臋ta, a pan G. nie umie obs艂ugiwa膰 naszego odkurzacza (to taki stary model) - zmienia艂 w nim worek, wi臋c by艂 napchany do pe艂na pomara艅czowym kocim futrem i ziarenkami kociego 偶wirku, kt贸re Gruby Louie zawsze rozrzuca i gania po pod艂odze. Poniewa偶 to aromatyzowany koci 偶wirek, troch臋 pachnia艂 ig艂ami sosnowymi. Ale mimo wszystko niezbyt 艂adnie.

- Naprawd臋 musimy tu siedzie膰 przez siedem minut? -chcia艂 wiedzie膰 Michael.

- Chyba tak - powiedzia艂am.

- A je艣li pan G. wr贸ci i nas tu znajdzie?

- Pewnie ci臋 zabije - powiedzia艂am.

- No c贸偶 - westchn膮艂 Michael - To ja si臋 mo偶e postaram, 偶eby艣 mnie mog艂a dobrze wspomina膰.

A wtedy obj膮艂 mnie i zacz膮艂 ca艂owa膰.

I jako艣 dosy膰 szybko dosz艂am do wniosku, 偶e siedem minut w niebie to wcale nie jest g艂upia gra. W gruncie rzeczy zacz臋艂a mi si臋 ca艂kiem podoba膰. Mi艂o by艂o siedzie膰 tam po ciemku, kiedy Michael tuli艂 si臋 do mnie ca艂ym cia艂em i ca艂owa艂 mnie z j臋zyczkiem, i tak dalej. M贸j w臋ch bardzo si臋 wyostrzy艂, chyba dlatego, 偶e nic nie widzia艂am. Naprawd臋 dobrze czu艂am zapach szyi Michaela. Pachnia艂a superfajnie - o wiele przyjemniej ni偶 worek odkurzacza. Ten zapach sprawia艂, 偶e

mia艂am ochot臋... no c贸偶, rzuci膰 si臋 na niego. Naprawd臋 nie umiem tego inaczej opisa膰. Faktycznie mia艂am ochot臋 rzuci膰 si臋 na Michaela.

Jednak zamiast si臋 na niego rzuci膰, co moim zdaniem chybaby mu si臋 nie spodoba艂o (ani nie by艂oby zachowaniem przyj臋tym towarzysko... poza tym wszystkie te p艂aszcze kr臋powa艂y nam troch臋 swobod臋 ruch贸w), oderwa艂am usta od jego ust i powiedzia艂am, nawet nie my艣l膮c o Tinie ani o Uli Derickson, ani w og贸le o tym, co robi臋, ale jakby p艂yn膮c na fali zdarze艅:

- No wi臋c, Michael, jak to b臋dzie z twoim balem maturalnym? Idziemy czy nie?

Na co Michael odpar艂, 艣miej膮c si臋 i 艂askocz膮c mnie ustami w szyj臋 (chocia偶 bardzo w膮tpi臋, 偶eby j膮 w膮cha艂):

- Bal maturalny? No co艣 ty? Bal maturalny to jeszcze wi臋ksza g艂upota ni偶 ta gra.W tym momencie jako艣 zdo艂a艂am wyrwa膰 si臋 z jego obj臋膰 i cofn臋艂am si臋 o krok, wpadaj膮c prosto na kij hokejowy pana G. Ale by艂o mi wszystko jedno, taka by艂am zszokowana.

- Co ty wygadujesz? - zapyta艂am ostro. Gdyby nie ciemno艣ci, przyjrza艂abym si臋 uwa偶nie twarzy Michaela, szukaj膮c jakiego艣 znaku, 偶e 偶artowa艂. Jednak w tamtych warunkach mog艂am tylko naprawd臋 uwa偶nie s艂ucha膰.

- Mia - powiedzia艂 Michael, wyci膮gaj膮c do mnie r臋ce. Jak na kogo艣, kto uwa偶a, 偶e siedem minut w niebie to taka g艂upia gra, bardzo si臋 w ni膮 zaanga偶owa艂. - Chyba 偶artujesz. Ja nie jestem typem faceta, kt贸ry lata na szkolne bale.

Ale ja odsun臋艂am od siebie jego r臋ce. Wprawdzie trudno mi by艂o dostrzec je w ciemno艣ci, ale nie grozi艂o mi raczej, 偶e si臋 pomyl臋. Przed sob膮, poza Michaelem, mia艂am tylko p艂aszcze.

- Jak to nie jeste艣 typem faceta, kt贸ry chodzi na bale? -zapyta艂am. -Jeste艣 w maturalnej klasie. Ko艅czysz szko艂臋. Musisz i艣膰 na bal maturalny. Wszyscy tak robi膮.

- Taa - powiedzia艂 Michael. - No c贸偶, wszyscy robi膮 r贸偶ne g艂upoty. Ale to nie znaczy, 偶e ja te偶 musz臋. Mia, daj spok贸j. Bale maturalne s膮 dla Josh贸w Richter贸w tego 艣wiata.

- Och, doprawdy? - powiedzia艂am tonem, kt贸ry nawet w moich w艂asnych uszach zabrzmia艂 bardzo ch艂odno. Ale to pewnie dlatego, 偶e takie by艂y na wszystko wyczulone, skoro nic nie widzia艂am. To znaczy moje uszy by艂y wyczulone. - W takim razie co robi膮 w wiecz贸r balu maturalnego Michaelowie Moscovitzowie tego 艣wiata?

- Nie mam poj臋cia - powiedzia艂 Michael. - Mo偶e troch臋 wi臋cej TEGO co teraz, je艣li mia艂aby艣 ochot臋.

Oczywi艣cie mia艂 na my艣li ca艂owanie si臋 w szafie. Nawet nie zaszczyci艂am tej uwagi odpowiedzi膮.

- Michael - odezwa艂am si臋 swoim najbardziej ksi膮偶臋cym g艂osem. -Ja m贸wi臋 powa偶nie. Je艣li nie planujesz i艣膰 na bal, to co tak konkretnie zamierzasz robi膰 zamiast tego?

- Nie wiem - powiedzia艂 Michael, szczerze zaskoczony moj膮 dociekliwo艣ci膮. - P贸j艣膰 na kr臋gle?

P脫J艢膯 NA KR臉GLE!!!!!!!!!!!!! M脫J CH艁OPAK WOLI I艢膯 NA KR臉GLE ZAMIAST NA SW脫J BAL MATURALNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Czy on nie ma w duszy ani 艣ladu romantycznych uczu膰? Przecie偶 musi mie膰, skoro da艂 mi naszyjnik z malutk膮 艣nie偶ynk膮... Naszyjnik, kt贸rego nie zdj臋艂am ani razu, odk膮d mi go podarowa艂. Jak cz艂owiek, kt贸ry da艂 mi ten naszyjnik, mo偶e m贸wi膰, 偶e wola艂by P脫J艢膯 NA KR臉GLE w wiecz贸r swojego balu maturalnego?

Musia艂 wyczu膰, 偶e nie podoba艂o mi si臋 to, co us艂ysza艂am, bo ci膮gn膮艂:

- Mia, daj spok贸j. No przyznaj sama. Bal maturalny to najbardziej kiczowata rzecz pod s艂o艅cem. Wydajesz ton臋 pieni臋dzy na idiotyczne ubranko dla pingwina, kt贸re nawet nie jest wygodne, potem kolejn膮 ton臋 pieni臋dzy na kolacj臋 w jakim艣 modnym miejscu, kt贸ra pewnie nie smakuje ani w po艂owie tak dobrze jak 偶arcie od Number One Noodle Son, potem idziesz i wa艂臋sasz si臋 po jakiej艣 sali gimnastycznej...

- Po ??????? - poprawi艂am go. - Tw贸j bal maturalny odbywa si臋 u ??????.

- Niewa偶ne - powiedzia艂 Michael. - No wi臋c idziesz tam, jesz obeschni臋te ciastka i ta艅czysz do naprawd臋 kiepskiej muzyki z lud藕mi, kt贸rych w gruncie rzeczy nie znosisz i kt贸rych nie chcesz ju偶 nigdy wi臋cej w 偶yciu widzie膰...

- Mnie te偶, tak? - Prawie p艂aka艂am, tak bardzo mnie zrani艂. - Nie chcesz mnie ju偶 nigdy wi臋cej widzie膰? O to chodzi? po prostu masz zamiar sko艅czy膰 szko艂臋, i艣膰 na uniwersytet i kompletnie o mnie zapomnie膰?

- Mia - powiedzia艂 Michael zupe艂nie innym tonem. - Oczywi艣cie, 偶e nie. Nie m贸wi艂em o tobie. M贸wi艂em o ludziach takich jak... No c贸偶, jak Josh i ci go艣cie. Sama wiesz. Co si臋 z tob膮 dzieje?

Ale ja nie mog艂am odpowiedzie膰. Ot贸偶 dzia艂o si臋 ze mn膮 to, 偶e oczy nape艂ni艂y mi si臋 艂zami, gard艂o si臋 艣cisn臋艂o i nie jestem pewna, ale chyba zacz臋艂o mi ciec z nosa. Bo nagle zrozumia艂am, 偶e m贸j ch艂opak nie ma zamiaru zaprasza膰 mnie na sw贸j bal maturalny. Nie dlatego, 偶e mia艂 zamiar zaprosi膰 zamiast mnie kogo艣 innego, bardziej popularnego, jak zrobi艂 Andrew McCarthy w Dziewczynie w r贸偶owej sukience. Ale dlatego, 偶e m贸j ch艂opak, Michael Moscovitz, osoba, kt贸r膮 kocham najbardziej na 艣wiecie (z wyj膮tkiem mojego kota), m臋偶czyzna, kt贸remu obieca艂am serce na wieczno艣膰, absolutnie nie jest zainteresowany p贸j艣ciem NA SW脫J W艁ASNY BAL MATURALNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Naprawd臋 nie wiem, co by si臋 potem sta艂o, gdyby Borys nagle nie szarpn膮艂 za drzwi szafy i nie wrzasn膮艂:

- Czas min膮艂!

Mo偶e Michael us艂ysza艂by, 偶e poci膮gam nosem i zrozumia艂by, 偶e p艂acz臋, i zapyta艂by mnie dlaczego. I wzi膮艂by mnie 艂agodnie w ramiona, a ja mog艂abym mu wszystko wyja艣ni膰 艂ami膮cym si臋 g艂osem, opieraj膮c czo艂o na jego m臋skiej piersi.

A on m贸g艂by czule mnie poca艂owa膰 w czubek g艂owy i powiedzie膰:

- Och, kochanie, nie mia艂em poj臋cia...

I przysi膮g艂by z miejsca, 偶e zrobi wszystko, wszystko, byleby tylko zn贸w zobaczy膰 blask w moich oczach, i 偶e je艣li ja mam ochot臋 p贸j艣膰 na ten bal maturalny, to na Boga, p贸jdziemy na bal i ju偶.

Ale tak si臋 nie sta艂o. Michael zacz膮艂 gwa艂townie mruga膰 od tego 艣wiat艂a i podni贸s艂 rami臋, 偶eby zas艂oni膰 sobie oczy, wi臋c nawet nie zobaczy艂, 偶e ja mam oczy pe艂ne 艂ez i 偶e chyba mi cieknie z nosa... Chocia偶 to by by艂o bardzo niew艂a艣ciwe i prawdopodobnie wcale nie mia艂o miejsca.

Poza tym prawie natychmiast zapomnia艂am o swojej zgryzocie, bo wiecie, co si臋 sta艂o? Lilly zawo艂a艂a:

- Moja kolej! Moja kolej!

I wszyscy zeszli jej z drogi, kiedy sun臋艂a w stron臋 szafy...Tylko 偶e r臋ka, po kt贸r膮 si臋gn臋艂a - r臋ka m臋偶czyzny, kt贸rego wybra艂a do towarzystwa - nie by艂a blad膮, delikatn膮 r臋k膮 wirtuoza skrzypiec, z kt贸rym przez ostatnie osiem miesi臋cy Lilly dzieli艂a francuskie poca艂unki. R臋ka, po kt贸r膮 si臋gn臋艂a Lilly, nie nale偶a艂a do Borysa Pelkowskiego, kt贸remu brzydko pachnie z ust i kt贸ry wk艂ada sweter w spodnie. Nie, r臋ka, po kt贸r膮 si臋gn臋艂a Lilly, nale偶a艂a do Jangbu Panasy, Tybeta艅czyka, seksownego m艂odszego kelnera.

W pokoju zapad艂a grobowa cisza - no c贸偶, pomijaj膮c j臋k Sahara Hotnights na stereo - kiedy Lilly wepchn臋艂a zaskoczonego Jangbu do szafy na moim strychu i szybko wesz艂a za nim. Wszyscy stali艣my tam w os艂upieniu, nie bardzo wiedz膮c, co robi膰. Drzwi szafy zamkn臋艂y si臋 za nimi.

Przynajmniej JA nie wiedzia艂am, co robi膰. Spojrza艂am na Tin臋 i zaszokowany wyraz jej twarzy powiedzia艂 mi, 偶e ONA te偶 nie wie, co robi膰.

Za to Michael wiedzia艂, co robi膰. Po艂o偶y艂 wsp贸艂czuj膮cym gestem r臋k臋 na ramieniu Borysa i powiedzia艂:

- Paskudna sprawa, facet.

A potem poszed艂 i wzi膮艂 sobie gar艣膰 cheetos.

PASKUDNA SPRAWA, FACET??????? To takie rzeczy m贸wi jeden m臋偶czyzna do drugiego, kiedy temu drugiemu w艂a艣nie wydarto z piersi serce i ci艣ni臋to je na pod艂og臋?

W g艂owie mi si臋 nie mie艣ci艂o, 偶e Michael bierze to tak lekko. Wci膮偶 mia艂am przed oczami Colina Hanksa w Sztuce rozstania. Dlaczego Michael nie szarpa艂 za drzwi szafy, nie wyci膮gn膮艂 z niej Jangbu Panasy i nie zbi艂 na kwa艣ne jab艂ko? Przecie偶 Lilly to jego m艂odsza siostra, na lito艣膰 bosk膮! Czy on nie ma wobec niej 偶adnych braterskich uczu膰?

Kompletnie zapominaj膮c o mojej rozpaczy w zwi膮zku z tym ca艂ym balem maturalnym - chyba szok na widok gotowo艣ci Lilly do z艂膮czenia swoich ust z ustami kogo艣 innego ni偶 jej ch艂opak os艂abi艂 mi zmys艂y - posz艂am za Michaelem do sto艂u z przek膮skami i powiedzia艂am:

- To wszystko? Nie zrobisz nic wi臋cej? Popatrzy艂 na mnie pytaj膮co.

- A o co chodzi?

- O twoj膮 siostr臋! - krzykn臋艂am. - I Jangbu!

- A co chcesz, 偶ebym zrobi艂? - zapyta艂 Michael. - Mam go stamt膮d wywlec i st艂uc?

- No c贸偶 - powiedzia艂am - Owszem! ,

- Ale dlaczego? - Michael napi艂 si臋 seven-upa, bo nie by艂o coli. - Nie obchodzi mnie, z kim moja siostra zamyka si臋 w szafie. Gdyby艣 to by艂a ty, waln膮艂bym faceta. Ale to nie ty, to Lilly. Lilly, jak s膮dz臋, dowiod艂a wielokrotnie, 偶e potrafi radzi膰 sobie sama. - Wyci膮gn膮艂 misk臋 w moj膮 stron臋. - Chcesz cheeto?

Cheeto! Jak on mo偶e my艣le膰 o jedzeniu w takiej chwili!

- Nie, dzi臋kuj臋 - powiedzia艂am. - Ale czy ty si臋 w og贸le nie martwisz tym, 偶e Lilly... - przerwa艂am, bo nie wiedzia艂am, jak to uj膮膰. Michael mi podpowiedzia艂.

- Dala si臋 zwali膰 z n贸g egzotycznej urodzie tego Tybeta艅czyka? - Michael pokr臋ci艂 g艂ow膮. - Wydaje mi si臋, 偶e je艣li kto艣 tu jest wykorzystywany, to Jangbu. Biedny go艣膰 nawet nie wie, w co si臋 wpakowa艂.

- A-ale... - zaj膮kn臋艂am si臋. - Ale co z Borysem? Michael obejrza艂 si臋 na Borysa, kt贸ry osun膮艂 si臋 na tapczanz japo艅skim materacem i schowa艂 twarz w d艂oniach. Tina podbieg艂a do niego i usi艂owa艂a la膰 balsam wsp贸艂czucia na jego zranione serce, m贸wi膮c mu, 偶e Lilly prawdopodobnie tylko pokazuje Jangbu, jak wygl膮da wn臋trze prawdziwej ameryka艅skiej szafy w przedpokoju. Nawet ja uzna艂am, 偶e to bardzo naci膮gane wyja艣nienie, a mnie jest szalenie 艂atwo przekona膰 niemal do wszystkiego. Na przyk艂ad w szkole, kiedy musimy s艂ucha膰, jak przemawiaj膮 dru偶yny w debatach,

niemal zawsze zgadzam si臋 w艂a艣nie z t膮 stron膮, kt贸ra w danej chwili przemawia, niewa偶ne, co akurat m贸wi膮.

- Borys si臋 z tym upora - powiedzia艂 Michael i si臋gn膮艂 po dip i chipsy.

Nie rozumiem ch艂opak贸w. Naprawd臋, nie rozumiem. Gdyby to MOJA m艂odsza siostra siedzia艂a w szafie z Jangbu, gotowa艂abym si臋 z w艣ciek艂o艣ci. A gdyby to by艂 M脫J bal maturalny, n贸g bym sobie o ma艂o nie po艂ama艂a, staraj膮c si臋 kupi膰 bilety, zanim sko艅cz膮 si臋 miejsca.

Ale to tylko ja, chyba.

W ka偶dym razie, zanim ktokolwiek z nas mia艂 szans臋 zrobi膰 cokolwiek wi臋cej, otworzy艂y si臋 drzwi i wszed艂 pan G., wnosz膮c torby z kolejn膮 col膮.

- Wr贸ci艂em! - zawo艂a艂, odstawi艂 torby i zacz膮艂 zdejmowa膰 wiatr贸wk臋. -

Przynios艂em te偶 troch臋 lod贸w. Tak sobie pomy艣la艂em, 偶e do tej pory pewnie si臋 nam sko艅cz膮...

I tu g艂os pana G. ucich艂. To dlatego, 偶e otworzy艂 drzwi do szafy w przedpokoju, chc膮c odwiesi膰 kurtk臋, i znalaz艂 tam Lilly ca艂uj膮c膮 si臋 z Jangbu.

No c贸偶, to by艂 koniec imprezy. Pan Gianini to nie pan Taylor, ale i tak bywa do艣膰 surowy. Poza tym, b臋d膮c nauczycielem szko艂y 艣redniej, nie jest nie艣wiadom istnienia takich gier jak siedem minut w niebie. Wym贸wka Lilly - 偶e ona i Jangbu zatrzasn臋li si臋 w tej szafie przypadkiem - zupe艂nie go nie wzruszy艂a. Pan G. powiedzia艂, 偶e jego zdaniem pora ju偶, 偶eby wszyscy rozeszli si臋 do dom贸w. A potem zawo艂a艂 Hansa, kierowc臋 mojej limuzyny, kt贸ry mia艂 porozwozi膰 wszystkich

po imprezie i kaza艂 mu si臋 upewni膰, 偶e kiedy odwiezie Lilly i Michaela, Jangbu nie wejdzie z nimi do 艣rodka, a Lilly ma wej艣膰 do budynku jak trzeba, a potem do windy, i tak dalej, 偶eby nie wymkn臋艂a si臋 na spotkanie z Jangbu.

A ja teraz le偶臋 tutaj, strz臋p dziewczyny... Sko艅czy艂am pi臋tna艣cie lat, a pod tyloma wzgl臋dami czuj臋 si臋 znacznie starsza. Bo wiem ju偶, bo mia艂am okazj臋 zobaczy膰, jak wal膮 si臋 w gruzy wszystkie marzenia i nadzieje cz艂owieka, zgniecione brutalnym obcasem rozpaczy. Widzia艂am j膮 w oczach Borysa, kiedy patrzy艂, jak Lilly i Jangbu wy艂azili z tej szafy, zarumienieni i spoceni, a Lilly, powiedzmy sobie szczerze, DOPINA艁A GUZIK BLUZKI. (Nie wierz臋, 偶e dotar艂a do drugiej bazy przede mn膮. I to z facetem, kt贸rego zna zaledwie od czterdziestu o艣miu godzin -nie wspominaj膮c ju偶 o tym, 偶e zrobi艂a to w szafie w MOIM przedpokoju).

Ale oczy Borysa nie by艂y jedynymi oczami przepe艂nionymi dzi艣 wieczorem rozpacz膮. W moich oczach widnia艂a pustka. Uderzy艂o mnie to, kiedy szczotkowa艂am z臋by przed snem. Oczywi艣cie, to 偶adna tajemnica dlaczego. Moje oczy maj膮 ten wyraz udr臋ki, bo ja jestem udr臋czona... Udr臋czona resztk膮 marzenia o balu, kt贸re - teraz ju偶 wiem - nigdy si臋 nie spe艂ni. Nigdy, ubrana w czarn膮 sukni臋 bez rami膮czek, nie opr臋 g艂owy o rami臋 Michaela (w smokingu) na jego balu maturalnym. Nigdy nie najem si臋 tych zeschni臋tych ciastek, o kt贸rych wspomnia艂, ani nie zobacz臋 miny Lany Weinberger, kiedy przekona si臋, 偶e nie jest jedyn膮 pierwszoklasistk膮 na balu poza Shameek膮.

Sko艅czy艂o si臋 moje marzenie o balu maturalnym. Tak samo, czuj臋, jak moje 偶ycie.

Niedziela, 4 maja, 9.00, poddasze

Bardzo ci臋偶ko jest tkwi膰 na dnie rozpaczy, kiedy twoja matka i ojczym wstaj膮 bladym 艣witem i w艂膮czaj膮 The Donnas, a potem robi膮 sobie wafle na 艣niadanie. Dlaczego nie mog膮 po cichu p贸j艣膰 do ko艣cio艂a, pos艂ucha膰 s艂owa Bo偶ego jak normalni rodzice i zostawi膰 mnie, 偶ebym mog艂a si臋 pogr膮偶a膰 w rozpaczy?

Przysi臋gam, to do艣膰, 偶ebym zacz臋艂a zastanawia膰 si臋 nad przeprowadzk膮 do Genowii.

Tyle 偶e tam oczekiwano by ode mnie, 偶e ja te偶 wstan臋 rano i p贸jd臋 do ko艣cio艂a. Chyba jednak powinnam podzi臋kowa膰 swojej szcz臋艣liwej gwie藕dzie za to, 偶e moja matka i ojczym s膮 bezbo偶nymi poganami. Ale mogliby to chocia偶 PRZYCISZY膯.


Niedziela, 4 maja, po艂udnie,

poddasze

Moje plany na dzi艣 obejmowa艂y le偶enie w 艂贸偶ku z ko艂dr膮 na g艂owie, dop贸ki w poniedzia艂ek rano nie b臋d臋 musia艂a i艣膰 do szko艂y. Tak robi膮 ludzie, kt贸rym okrutnie odebrano wszelkie powody do 偶ycia: jak najd艂u偶ej le偶膮 w 艂贸偶ku.

Niestety, plan zak艂贸ci艂a mi bezwzgl臋dnie moja w艂asna matka, kt贸ra w艂adowa艂a mi si臋 do pokoju (przy swoich obecnych kszta艂tach nic nie mo偶e poradzi膰 na to, 偶e si臋 w艂adowuje, a nie na przyk艂ad

wchodzi) i usiad艂a na kraw臋dzi 艂贸偶ka, o ma艂o nie przygniataj膮c Grubego Louie, kt贸ry schowa艂 si臋 razem ze mn膮 pod ko艂dr臋 i drzema艂 u mnie w nogach. Mama najpierw wrzasn臋艂a, bo Gruby Louie wbi艂 jej wszystkie pazury w tyln膮 cz臋艣膰 cia艂a, a potem przeprosi艂a, 偶e mi zak艂贸ca pe艂n膮 smutku samotno艣膰, ale - powiedzia艂a - chyba przysz艂a pora na ma艂膮 rozmow臋.

To nigdy nie wr贸偶y dobrze, kiedy mama uwa偶a, 偶e jest pora na kr贸tk膮 rozmow臋. Kiedy ostatnim razem odbywa艂y艣my ma艂膮 rozmow臋, musia艂am wys艂ucha膰 bardzo d艂ugiego wyk艂adu na temat wyobra偶e艅 cia艂a w kulturze i mojego rzekomo zak艂贸conego obrazu w艂asnej osoby. Mama bardzo si臋 obawia艂a, 偶e pieni膮dze, kt贸re dosta艂am pod choink臋, wykorzystam na operacj臋 powi臋kszenia biustu, i chcia艂a, 偶ebym wiedzia艂a, jak kiepski jest to jej zdaniem pomys艂, bo obsesja kobiet na punkcie w艂asnego wygl膮du zupe艂nie ju偶 si臋 wymkn臋艂a spod kontroli. Na przyk艂ad w Korei trzydzie艣ci procent kobiet po dwudziestce ma za sob膮 jakie艣 operacje plastyczne, pocz膮wszy od rze藕bienia ko艣ci policzkowych i szcz臋ki, przez rozcinanie powiek, do usuwania mi臋艣ni z 艂ydek (dla wyszczuplenia n贸g), 偶eby osi膮gn膮膰 wygl膮d bardziej zachodni. Za to w Stanach Zjednoczonych zaledwie trzy procent kobiet poddaje si臋 operacjom plastycznym z powod贸w czysto estetycznych.

Dobra nowina? Ameryka NIE JEST najbardziej oszala艂ym na punkcie wygl膮du krajem na 艣wiecie. Z艂a nowina? Wiele kobiet spoza naszej kultury czuje presj臋, 偶eby zmieni膰 w艂asny wygl膮d po to, 偶eby si臋 lepiej dopasowa膰 do zachodnich standard贸w pi臋kna, kt贸re znaj膮 a偶 za dobrze z takich seriali, jak S艂oneczny patrol czy Przyjaciele. Co jest z艂e, po prostu z艂e, bo Nigeryjki s膮 tak samo pi臋kne jak kobiety z LA czy z Manhattanu. Tyle 偶e w nieco inny spos贸b.


Niezale偶nie od tego, jak niezr臋czna by艂a TAMTA rozm贸w (ja wcale nie zamierza艂am wyda膰 swoich gwiazdkowych pieni臋dzy na powi臋kszenie biustu, chcia艂am je wyda膰 na komplet kompakt贸w Skanii Twain, ale oczywi艣cie nie mog艂am si臋 do te NIKOMU przyzna膰, wi臋c mama uzna艂a, 偶e to musi mie膰 co wsp贸lnego z moim biustem), ta, kt贸r膮 odby艂y艣my dzisiaj, na prawd臋 przebi艂a wszystko.


Bo oczywi艣cie dzisiaj to by艂a PRAWDZIWA rozmowa mat ki z c贸rk膮. Nie 偶adne tam: 鈥濳ochanie, twoje cia艂o si臋 zmieni i wkr贸tce b臋dziesz do czego艣 innego u偶ywa艂a tych podpasek, kt贸re mi ostatnio zwin臋艂a艣, 偶eby zrobi膰 艂贸偶eczka dla figur臋 z Gwiezdnych Wojen". Och, nie. Dzisiaj to by艂o: 鈥濵asz ju偶 pi臋t na艣cie lat i ch艂opaka, a wczoraj wieczorem m贸j m膮偶 z艂apa艂 ciebie i twoich przyjaci贸艂 na grze w siedem minut w niebie, wi臋 s膮dz臋, 偶e przysz艂a pora porozmawia膰, sama wiesz o czym".

Zapisuj臋 tutaj nasz膮 rozmow臋 jak najdok艂adniej, 偶eby mie pewno艣膰, 偶e kiedy sama b臋d臋 mia艂a c贸rk臋, NIGDY, ALE T PRZENIGDY nie b臋d臋 do niej m贸wi膰 takich rzeczy, pami臋taj膮c, jak TOTALNIE G艁UPIO SI臉 CZU艁AM, KIEDY M脫WI艁A JE DO MNIE MOJA W艁ASNA MATKA. O ILE CHODZI O MNIE, MOJA C脫RKA MO呕E SI臉 UCZY膯 O SEKSIE z Li fetime kana艂u filmowego dla kobiet, jak wszyscy inni na tej planecie. MAMA:

Mia, w艂a艣nie s艂ysza艂am od Franka, 偶e Lilly i jej nowyprzyjaciel Jambo...

JA: Jangbu.

MAMA: Niewa偶ne. 呕e Lilly i jej nowy przyjaciel, eee... ca艂owali si臋 w naszej szafie w przedpokoju. Najwyra藕niej grali艣cie wszyscy w jak膮艣 gr臋 z ca艂owaniem, pi臋膰 minut w szafie...

JA: Siedem minut w niebie.

MAMA: Niewa偶ne. Chodzi o to, Mia, 偶e masz teraz ju偶 pi臋tna艣cie lat. Jeste艣 prawie doros艂a i wiem, 偶e ty i Michael jeste艣cie bardzo zaanga偶owani w wasz zwi膮zek. To zupe艂nie naturalne, 偶e ciekawi ci臋 seks... Mo偶e nawet eksperymentujecie...

JA: MAMO!!!! OBRZYDLISTWO!!!!!!!

MAMA: W seksualnych relacjach mi臋dzy dwojgiem ludzi, kt贸rzy si臋 kochaj膮, nie ma nic obrzydliwego, Mia. Oczywi艣cie wola艂abym, 偶eby艣 zaczeka艂a, a偶 b臋dziesz starsza. Mo偶e ju偶 po studiach. Albo po trzydziestce. Ale dobrze wiem, jak to jest by膰 niewolnikiem w艂asnych hormon贸w, wi臋c to bardzo wa偶ne, 偶eby艣 zadba艂a o odpowiednie zabezpie...

JA: Chodzi mi o to, 偶e obrzydliwie si臋 o tym rozmawia z w艂asn膮 matk膮.

MAMA: No c贸偶, tak, wiem. To znaczy nie wiem, bo moja matka pr臋dzej by trupem pad艂a, ni偶 wspomnia艂aby mi o seksie chocia偶 s艂贸weczkiem. Uwa偶am jednak, 偶e matki i c贸rki powinny rozmawia膰 ze sob膮 otwarcie o takich sprawach. Na przyk艂ad, Mia, je艣li kiedykolwiek poczujesz potrzeb臋 porozmawiania na temat antykoncepcji, mog臋 ci臋 um贸wi膰 na wizyt臋 u mojego ginekologa, doktora Brandeis...

JA: MAMO!!!!!!!!!!!!!!!! MICHAEL I JA NIE UPRAWIAMY SEKSU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

MAMA: No c贸偶, ciesz臋 si臋, 偶e to s艂ysz臋, kotku, bo jeste艣 jeszcze troszk臋 za m艂oda. Ale gdyby艣cie si臋 oboje mieli na to zdecydowa膰, chc臋 si臋 upewni膰, 偶e b臋dziecie wiedzieli, jak si臋 do tego porz膮dnie zabra膰. Na przyk艂ad, czy ty i twoi przyjaciele jeste艣cie 艣wiadomi, 偶e takie choroby jak AIDS mog膮 by膰 przenoszone r贸wnie偶 podczas uprawiania seksu oralnego oraz...

JA: TAK, MAMO. WIEM O TYM. MAM W TYM SEMESTRZE ZAJ臉CIA ZE ZDROWIA I PRZEPIS脫W BEZPIECZE艃STWA, PAMI臉TASZ?????

MAMA: Mia, seks nie jest tematem, kt贸ry powinien budzi膰 za偶enowanie. To jedna z podstawowych ludzkich potrzeb, takich jak g艂贸d, pragnienie i potrzeba kontakt贸w mi臋dzy, ludzkich. Wa偶ne jest, 偶eby艣 decyduj膮c si臋 na wsp贸艂偶ycie, odpowiednio si臋 zabezpieczy艂a.

Och, to znaczy tak jak TY, mamo, kiedy zasz艂a艣 w ci膮偶臋 z panem Gianinim? Albo z TAT膭?????鈥

Oczywi艣cie, nie powiedzia艂am tego g艂o艣no. No bo po co? Zamiast tego tylko pokiwa艂am g艂ow膮 i powiedzia艂am:

- Okej, mamo. Dzi臋ki, mamo. B臋d臋 pami臋ta膰, mamo.

Z nadziej膮, 偶e si臋 wreszcie podda i sobie p贸jdzie.Ale nie podzia艂a艂o. Ca艂y czas kr臋ci艂a si臋 w pobli偶u, jak m艂odsze siostry Tiny, ile razy jestem u niej i chcemy z Tin膮 zerkn膮膰 po cichu do kolekcji 鈥濸layboy贸w" jej taty. Naprawd臋, wiele si臋 mo偶na dowiedzie膰 z 鈥濸layboya", pocz膮wszy od tego, jakie stereofoniczne radio najlepiej pasuje do porsche ??????, ? sko艅czywszy na tym, jak odkry膰, czy tw贸j m膮偶 ma romans ze swoj膮 osobist膮 asystentk膮. Tina m贸wi, 偶e dobrze jest pozna膰 swojego wroga, i to dlatego czyta wszystkie numery

Playboya" swojego taty, kt贸re jej w r臋ce wpadn膮... Chocia偶 obie si臋 zgadzamy, 偶e s膮dz膮c z tre艣ci tego pisma, nieprzyjaciel jest bardzo, ale to bardzo pogi臋ty. I ma dziwn膮 obsesj臋 na punkcie motoryzacji.

Wreszcie mamie sko艅czy艂a si臋 para. Kr贸tka rozmowa po prostu jako艣 tak zdech艂a. Mama siedzia艂a jeszcze przez minut臋, rozgl膮daj膮c si臋 po moim pokoju, kt贸ry tylko w niewielkim stopniu przypomina teren kl臋ski 偶ywio艂owej. W gruncie rzeczy jestem do艣膰 porz膮dna, bo zawsze czuj臋, 偶e powinnam posprz膮ta膰 sw贸j pok贸j, zanim zaczn臋 odrabia膰 lekcje. 艁ad w 艣rodowisku jako艣 tak przek艂ada si臋 na porz膮dek w my艣leniu.

Sama nie wiem. A mo偶e to dlatego, 偶e praca domowa jest zwykle strasznie nudna, wi臋c korzystam z ka偶dej wym贸wki, 偶eby j膮 od艂o偶y膰 na p贸藕niej.

- Mia... - powiedzia艂a moja mama po d艂ugim milczeniu. - dlaczego jeste艣 jeszcze w 艂贸偶ku w niedziel臋 w po艂udnie? Zwykle o tej porze spotykasz si臋 ze znajomymi, prawda?

Wzruszy艂am ramionami. Nie chcia艂am m贸wi膰 mamie, 偶e dzi艣 moi znajomi raczej nie maj膮 ochoty na 偶ycie towarzyskie... To znaczy, bior膮c pod uwag臋 do艣膰 ewidentne zerwanie Lilly i Borysa.

- Mam nadziej臋, 偶e nie gniewasz si臋 na Franka - ci膮gn臋艂a mama - za to, 偶e zrujnowa艂 ci imprez臋. Ale naprawd臋, ty i Lilly jeste艣cie ju偶 za du偶e i za m膮dre, 偶eby bawi膰 si臋 w takie gry jak siedem minut w niebie. A poza tym, czemu nie pobawicie si臋 w co innego, na mi艂o艣膰 bosk膮?

Jeszcze mocniej wzruszy艂am ramionami. Co jej mia艂am powiedzie膰? 呕e zupe艂nie si臋 nie martwi臋 panem G., za to bardzo si臋 martwi臋 tym, 偶e m贸j ch艂opak nie chce i艣膰 ze mn膮 na bal maturalny? Lilly mia艂a racj臋: bal maturalny to po prostu g艂upi poga艅ski rytua艂 taneczny. Dlaczego si臋 tym w og贸le przejmuj臋?

- No c贸偶 - westchn臋艂a mama, z trudem podnosz膮c si臋 na nogi. - Je艣li chcesz le偶e膰 w 艂贸偶ku przez ca艂y dzie艅, na pewno nie b臋d臋 ci tego odmawia膰. Przyznaj臋, 偶e sama mia艂abym na co艣 takiego ochot臋. No, ale ja jestem ci臋偶arn膮 starsz膮 pani膮, a nie pi臋tnastolatk膮.

A potem wysz艂a. DZI臉KI BOGU. W g艂owie mi si臋 nie mie艣ci, 偶e usi艂owa艂a rozmawia膰 ze mn膮 o seksie. I to o seksie z MICHAELEM. Czy ona nie wie, 偶e my z Michaelem nie przeszli艣my jeszcze poza pierwsz膮 baz臋? Nie przeszed艂 jeszcze nikt z moich znajomych, z jednym wyj膮tkiem, oczywi艣cie, Lany. A przynajmniej zak艂adam, 偶e

Lana to zrobi艂a, s膮dz膮c po tym, co zosta艂o wypisane o niej sprejem na 艣cianie sali gimnastycznej w czasie wiosennych ferii. No i teraz jeszcze opr贸cz Lilly, oczywi艣cie.

Bo偶e. Moja najlepsza przyjaci贸艂ka dosz艂a do drugiej bazy przede mn膮. A to JA podobno znalaz艂am swoj膮 bratni膮 dusz臋. Nie ONA.

呕ycie jest okropnie niesprawiedliwe.


Niedziela, 4 maja, 19.00, poddasze

To chyba musi by膰 dzie艅 Sprawdzianu Zdrowia Psychicznego Mii, bo wszyscy do mnie dzwoni膮 i pytaj膮, jak si臋 mam. W艂a艣nie sko艅czy艂am rozmow臋 z tat膮. Chcia艂 wiedzie膰, jak mi si臋 uda艂a impreza. Chocia偶 to z jednej strony dobra rzecz (bo oznacza, 偶e ani mama, ani pan G. nie wspomnieli mu o tej ca艂ej sprawie z szaf膮, co wcale by go nie rozw艣cieczy艂o ani nic, sk膮d...), ale i tak jest do艣膰 m臋cz膮ce, bo musia艂am go ok艂ama膰. Chocia偶 ok艂amywanie taty jest 艂atwiejsze od ok艂amywania mamy, bo tata nigdy nie by艂 m艂od膮 dziewczyn膮, wi臋c nie ma poj臋cia, jakie niestworzone rzeczy potrafi膮 wygadywa膰 dziewczyny - no i najwyra藕niej nie wie te偶, 偶e nozdrza mi si臋 rozszerzaj膮, kiedy k艂ami臋 - ale i tak troch臋 mi to szarpie nerwy. W ko艅cu ten cz艂owiek naprawd臋 przeszed艂 raka. Wydaje mi si臋, 偶e to troch臋 pod艂e ok艂amywa膰 kogo艣, kto jest jak Lance Armstrong. No, pomijaj膮c te wszystkie wygrane w Tour de France.

Ale niewa偶ne. Powiedzia艂am mu, 偶e impreza uda艂a si臋 艣wietnie, bla, bla, bla.

Dobrze, 偶e nie by艂 ze mn膮 w tym samym pokoju. Zauwa偶y艂by, 偶e nozdrza mi lata艂y jak szalone.

Kiedy tylko sko艅czy艂am rozmow臋 z tat膮, telefon zn贸w zadzwoni艂 i z艂apa艂am za s艂uchawk臋, my艣l膮c, 偶e kto wie, ach, mo偶e to dzwoni M脫J CH艁OPAK. Mo偶na by przecie偶 oczekiwa膰, 偶e Michael do mnie zadzwoni, cho膰by po to, 偶eby spyta膰, jak si臋 mam. No, wiecie, czy nie jestem czasem zrozpaczona z powoduca艂ego balu maturalnego.

Ale najwyra藕niej Michaela nie obchodzi a偶 tak bardzo moje zdrowie psychiczne, bo nie zadzwoni艂. A osoba, kt贸ra odezwa艂asi臋 po drugiej stronie, kiedy gorliwie odebra艂am telefon, by艂a tak odleg艂a od Michaela, jak sobie tylko mo偶na wyobrazi膰. By艂a to, w samej rzeczy, Grandmere. Nasza rozmowa wygl膮da艂a tak:

Grandmere: Amelio, m贸wi twoja babka. Chc臋, 偶eby艣 zarezerwowa艂a sobie wiecz贸r we 艣rod臋, si贸dmego. M贸j serdeczny przyjaciel su艂tan Brunei zaprosi艂 mnie na kolacj臋 w Le Cirque i chc臋, 偶eby艣 mi towarzyszy艂a. I nie chc臋 s艂ysze膰 偶adnych nonsens贸w jakoby su艂tan powinien zrezygnowa膰 ze swojego rolls-rollsa bo przyczynia si臋 do zniszczenia warstwy ozonowej. Potrzebujesz nieco wi臋cej kulturalnych rozrywek, i to moje ostatnie s艂owo. Jestem zm臋czona wys艂uchiwaniem na temat Cudownych zwierz膮t na Lifetime kanale dla pracuj膮cych w domu matek, czy jak tam si臋 nazywa to co艣, co wiecznie ogl膮dasz w telewizji. Czas, 偶eby艣 pozna艂a kilku naprawd臋 interesuj膮cych ludzi, a nie tych, kt贸rych ogl膮dasz w telewizji, albo tak zwanych artyst贸w, kt贸rych twoja matka sprowadza zawsze na wiecz贸r dziewczyn z Bingo, czy jak to tam zwa艂.

Ja: Dobrze, Grandmere. Jak sobie 偶yczysz, Grandmere.

Co, pytam si臋 was uprzejmie, jest nie tak z t膮 odpowiedzi膮? H臋? Kt贸ra cz臋艣膰: 鈥濪obrze, Grandmere. Jak sobie 偶yczysz, Grandmere" wzbudzi艂aby podejrzenia jakiejkolwiek NORMALNEJ babki? Oczywi艣cie, zapominam, 偶e moja babka daleka jest od normalno艣ci. Bo natychmiast na mnie naskoczy艂a.

Grandmere: Amelio, co si臋 z tob膮 dzieje? M贸w szybko, nie mam czasu. Id臋 na obiad z diukiem di Bomarzo.

Ja: Nic si臋 nie dzieje, Grandmere. Ja tylko... Jestem troch臋 przygn臋biona, to wszystko. Z ostatniego testu z algebry dosta艂am kiepski stopie艅 i troch臋 mnie to do艂uje...

Grandmere: Phi. O co NAPRAWD臉 chodzi, Mia? I streszczaj si臋.

Ja: Och, no DOBRZE. Chodzi o Michaela. Pami臋tasz ten bal, o kt贸rym ci opowiada艂am? No c贸偶, on nie chce tam i艣膰.

Grandmere: Wiedzia艂am. Nadal si臋 kocha w tej dziewczynie od much domowych, tak? J膮 zabiera, tak? Och, nie przejmuj si臋. Mam tu gdzie艣 numer kom贸rki ksi臋cia Williama. Zadzwoni臋 do niego i mo偶e tu przylecie膰 concorde'em, 偶eby ci臋 zabra膰 na t臋 pota艅c贸wk臋, je艣li masz ochot臋. To poka偶e temu niewdzi臋cznemu...

Ja: Nie, Grandmere. Michael nie chce zabiera膰 kogo艣 innego. On w og贸le nie chce i艣膰 na bal. M贸wi... m贸wi, 偶e to g艂upota.

Grandmere: Och... na... lito艣膰... bosk膮. Tylko nie to!

Ja: Tak, Grandmere. Niestety, obawiam si臋, 偶e tak.

Grandmere: No c贸偶, nie przejmuj si臋. Tw贸j dziadek by艂 taki sam. Czy ty wiesz, 偶e gdybym mu pozwoli艂a o tym decydowa膰, pobraliby艣my si臋 w urz臋dzie stanu cywilnego, a potem poszli do KAWIARNI na jaki艣 lunch? Ten cz艂owiek po prostu nie mia艂 偶adnego wyczucia romantyzmu sytuacji, a co dopiero m贸wi膰 o publicznym zaznaczeniu w艂asnej POZYCJI.

Ja: Tak. No c贸偶. Dlatego jestem dzisiaj troch臋 nie w sosie. Ale przepraszam ci臋 bardzo, Grandmere, musz臋 ju偶 siada膰 do lekcji. Mam te偶 sko艅czy膰 na rano artyku艂 do gazety...

Nie chcia艂am wspomina膰, 偶e to artyku艂 o NIEJ. No c贸偶, mniej wi臋cej. W ka偶dym razie o zaj艣ciu w Les Hautes Manger. Wed艂ug 鈥濻unday Timesa" kierownictwo restauracji nadal odmawia zatrudnienia Jangbu z powrotem. Tak wi臋c marsz Lilly na nic si臋 nie przyda艂. No c贸偶, poza tym, 偶e najwyra藕niej znalaz艂a nowego ch艂opaka.

Grandmere: Tak, tak, wracaj do pracy. Musisz zadba膰 o stopnie, inaczej tw贸j ojciec zn贸w palnie mi kazanie. 呕e niby k艂ad臋 przesadny nacisk na kwestie rz膮dzenia, pomijaj膮c trygonometri臋 czy to inne co艣, z czym miewasz k艂opoty. I nie przejmuj si臋 specjalnie sytuacj膮 z TYM CH艁OPAKIEM. Jeszcze p贸jdzie po rozum do g艂owy, tak jak i tw贸j dziadek. Musisz tylko znale藕膰 odpowiedni膮 zach臋t臋. Do widzenia.

Zach臋t臋? O czym ona m贸wi? Jak膮 zach臋t臋? Nie przychodzi艂o mi do g艂owy nic, co mog艂oby prze艂ama膰 to ewidentne i silnie zakorzenione uprzedzenie Michaela do bal贸w maturalnych.

No, chyba 偶e bal maturalny by艂by po艂膮czeniem dyskoteki z konwentem SF na temat Gwiezdnych Wojen, Star Treka i W艂adcy Pier艣cieni.


Niedziela, 4 maja, 21.00, poddasze

Wiem, czemu Michael wcale nie zadzwoni艂. Zamiast tego przys艂a艂 mi maila. Nie sprawdza艂am skrzynki, dop贸ki nie w艂膮czy艂am komputera, 偶eby napisa膰 artyku艂 dla 鈥濧tomu".

LinuxRulz: Mia, mam nadziej臋, 偶e nie mia艂a艣 zbyt du偶o problem贸w z powodu wczorajszej szafy. Ale pan G. to i tak spoko facet. Nie wydaje mi si臋, 偶eby po tym pierwszym wybuchu za bardzo si臋 przejmowa艂. Tu, w domu, sytuacja jest napi臋ta w zwi膮zki z zerwaniem Lilly i Borysa. Pr贸buj臋 si臋 do tego nie miesza膰 i usilnie Ci zalecam, ze wzgl臋du za zdrowie psychiczne, 偶eby艣 zrobi艂a to samo. To ich problem, NIE NASZ. Wiem, jaka jeste艣, Mia, i naprawd臋 m贸wi臋 serio, kiedy twierdz臋, 偶e lepiej zrobisz, nie wtr膮caj膮c si臋 do tego. Nie warto.

B臋d臋 ca艂y dzie艅 w domu, gdyby艣 mia艂a ochot臋 zadzwoni膰. Je艣li nie masz szlabanu na wyj艣cia ani nic, to mo偶e poszliby艣my razem na dimsum? Albo, je艣li chcesz, mog臋 potem zajrze膰 i pom贸c Ci z prac膮 domow膮 z algebry. Daj mi tylko zna膰.

Ca艂uj臋,

Michael

Hm... S膮dz膮c z TEGO, Michael chyba nie przejmuje si臋 za bardzo spraw膮 balu maturalnego. Zupe艂nie jakby NIE WIEDZIA艁, 偶e wydar艂 mi serce i poszarpa艂 je na strz臋py.

No c贸偶, bior膮c pod uwag臋, 偶e w艂a艣ciwie nie powiedzia艂am mu, jak si臋 konkretnie czuj臋, to mo偶e tak w艂a艣nie jest. To znaczy, mo偶e on naprawd臋 nie wie.

Ale nie艣wiadomo艣膰, jak mawia Grandmere, nie stanowi 偶adnej wym贸wki.

S膮dz膮c z lekkiego tonu tego maila, pokusi艂abym si臋 te偶 o stwierdzenie, 偶e pa艅stwo doktorostwo Moscovitz nie sk艂adaj膮 Michaelowi wizyt w pokoju, opowiadaj膮c mu o kontroli urodzin i bogactwie ludzkich do艣wiadcze艅 seksualnych. Och, sk膮d. Takie rzeczy na koniec zawsze staj膮 si臋 problemem dziewczyny. Nawet je艣li tw贸j ch艂opak, jak m贸j, jest gor膮cym or臋downikiem r贸wnouprawnienia.

No c贸偶, przynajmniej napisa艂. Czego nie da si臋 powiedzie膰 o mojej tak zwanej najlepszej przyjaci贸艂ce. Oczekiwa艂abym, 偶e Lilly przynajmniej zadzwoni i przeprosi za to, 偶e zrujnowa艂a mi imprez臋 (Cho膰 tak naprawd臋 zrujnowa艂a j膮 Tina, ze swoim g艂upim pomys艂em gry w siedem minut w niebie. Ale to Lilly zar偶n臋艂a imprez臋 duchowo, ca艂uj膮c si臋 z ch艂opakiem, kt贸ry nie jest jej ch艂opakiem, na oczach swojego ch艂opaka).

Ale nie us艂ysza艂am od tej porzucaj膮cej Borysa niewdzi臋cznicy ani s艂贸weczka. Chocia偶 jestem jak najdalsza od rzucania kamieniem w kogokolwiek, kto spotyka si臋 z jednym facetem, a woli drugiego... Bo czy nie to samo robi艂am w zesz艂ym semestrze? Ale fakt, ja NIE CA艁OWA艁AM si臋 z Michaelem, zanim nie rozsta艂am si臋 formalnie z Kennym. Mia艂am przynajmniej TYLE wewn臋trznej integralno艣ci.

Oczywi艣cie, nie mog臋 tak naprawd臋 obwinia膰 Lilly za to, 偶e woli Jangbu od Borysa. C贸偶, facet jest seksowny. A Borys... nie.

Ale i tak to nie by艂o 艂adne zagranie. Umieram z ciekawo艣ci, co te偶 ona mo偶e mie膰 teraz na swoje usprawiedliwienie.

Najwyra藕niej nie ja jedna. Odk膮d zalogowa艂am si臋 do sieci, bombarduj膮 mnie wiadomo艣ci na ICQ - od wszystkich poza sam膮 winowajczyni膮.

Od Tiny:

Iluvromance: Mia, wszystko u Ciebie w porz膮dku? TAK STRASZNIE si臋 martwi艂am, jak si臋 musia艂a艣 poczu膰, kiedy pan G. z艂apa艂 Lilly i Borysa w szafie. By艂 BARDZO w艣ciek艂y? Wiem, 偶e by艂 w艣ciek艂y, ale czy to by艂 MORDERCZY gniew? Bo偶e, mam nadziej臋, 偶e jeszcze 偶yjesz. To znaczy, 偶e on Ci臋 nie zabi艂. To by by艂o okropne, gdyby艣 w przysz艂ym tygodniu mia艂a szlaban i nie mog艂a i艣膰 na bal maturalny. Ale co on w og贸le powiedzia艂? To znaczy Michael? Kiedy byli艣cie we dwoje w szafie?

Przy okazji, Lilly odzywa艂a si臋 do Ciebie? Wczoraj wieczorem zachowa艂a si臋 TAK DZIWNIE. Ona i Jangbu! Tu偶 pod nosem biednego Borysa! By艂o mi go bardzo 呕AL. Prawie p艂aka艂, zauwa偶y艂a艣? I co si臋 sta艂o z jej bluzk膮? No wiesz, kiedy wysz艂a z szafy. Widzia艂a艣 to? Odezwij si臋, T.

Od Shameeki:

Beyonce_to_ja: O m贸j Bo偶e, Mia, ta impreza wczoraj by艂a wystrza艂owa!!!!!!!!! Gdyby艣my tylko z Jeffem dorwali si臋 do tej szafy na swoj膮 kolejk臋, mo偶e wreszcie zazna艂abym troch臋 akcji w okolicach moich Victoria's Secret, o ile wiesz, o czym m贸wi臋. Tylko 偶artuj臋. . . A przy okazji, co to za numer z Lilly i Jangbu? Co TO mia艂o znaczy膰? Czy pan G. powie o wszystkim jej ojcu? Bo偶e, gdyby m贸j tata odkry艂, 偶e wesz艂am do szafy z facetem, kt贸ry ju偶 sko艅czy艂 szko艂臋 艣redni膮, z miejsca by mnie ZABI艁. W gruncie rzeczy, zabi艂by mnie, gdybym wesz艂a do szafy z jakimkolwiek facetem... Ale czy odezwa艂a si臋 do Ciebie? Napisz mi i przeka偶 pikantne szczeg贸艂y! !!!!!!!!!!!!!!!!

PS Gada艂a艣 z Michaelem o balu maturalnym?

CO POWIEDZIA艁????????????????????????????????????

*** - Shameeka - ***


Od Ling Su:

Painturgurl: Mia, Twoja mama jest tak膮 WSPANIA艁膭 artystk膮, jej slajdy by艂y NIESAMOWITE. A przy okazji, co si臋 dzia艂o, kiedy by艂am u niej w sypialni? Shameeka m贸wi艂a, 偶e pan G. z艂apa艂 Lilly i tego m艂odszego kelnera razem w szafie? Ale na pewno musia艂o jej chodzi膰 o Lilly i Borysa? Bo co by Lilly robi艂a w szafie z kimkolwiek poza Borysem? Czy oni ze sob膮 zerwali, czy co?

Ling Su

PS Jak s膮dzisz, czy Twoja mama po偶yczy艂aby mi swoje sobolowe p臋dzle? Tylko 偶eby spr贸bowa膰? Nigdy przedtem nie u偶ywa艂am naprawd臋 porz膮dnych p臋dzli i chcia艂abym si臋 przekona膰, czy to robi jak膮艣 r贸偶nic臋, zanim p贸jd臋 do Pearl Paint i wydam na nie roczn膮 tygodni贸wk臋.

PPS Czy Michael zaprosi艂 Ci臋 wreszcie na bal maturalny?????????


Ale to wszystko betka w por贸wnaniu z wiadomo艣ci膮, jak膮 dosta艂am od Borysa:

JoshBell2 : Mia, zastanawia艂em si臋, czy Lilly si臋 dzisiaj z Tob膮 kontaktowa艂a. Dzwoni艂em do niej do domu przez ca艂y dzie艅, ale Michael m贸wi, 偶e jej nie ma. Nie ma jej u Ciebie? Mam nadziej臋, 偶e jest... Naprawd臋 obawiam si臋, 偶e mog艂em jej sprawi膰 jak膮艣 przykro艣膰. Bo inaczej nie wesz艂aby przecie偶 do szafy z tym facetem wczoraj wieczorem. Czy wspomina艂a Ci co艣, no wiesz, 偶e ma do mnie jaki艣 偶al? Mo偶e o to, 偶e zatrzyma艂em si臋 na hot doga w czasie marszu? Ale by艂em naprawd臋 g艂odny. Ona wie, 偶e mam lekk膮 hipoglikemi臋 i musz臋 co艣 przegryza膰 co p贸艂torej godziny.

Prosz臋, je艣li si臋 do Ciebie odezwie, daj mi zna膰. Nawet je艣li si臋 oka偶e, 偶e jest na mniew艣ciek艂a. Po prostu chc臋 mie膰 pewno艣膰, 偶e nic jej si臋 nie sta艂o. Borys Pelkowski


Mog艂abym Lilly za to po prostu zabi膰. Naprawd臋 mog艂abym zabi膰. To gorsze ni偶 wtedy, kiedy uciek艂a z moim kuzynem Hankiem. Bo przynajmniej wtedy nie chodzi艂o o 偶adn膮 szaf臋.

Bo偶e! To takie trudne, kiedy twoja najlepsza przyjaci贸艂ka jest geniuszem, radykaln膮 feministk膮 i socjalistk膮 walcz膮c膮 o prawa cz艂owieka pracy.

To naprawd臋 trudne.


Poniedzia艂ek, 5 maja, godzina wychowawcza

No c贸偶, ju偶 wiem, gdzie by艂a Lilly przez ca艂y wczorajszy dzie艅. Pan G. pokaza艂 mi to rano przy 艣niadaniu. Na pierwszej stronie 鈥濶ew York Timesa". Oto artyku艂. Wyci臋艂am go na pami膮tk臋 dla potomno艣ci. A tak偶e jako wz贸r dla mojego kolejnego artyku艂u do 鈥濧tomu", bo wiem, 偶e Leslie b臋dzie chcia艂a, 偶ebym zaj臋艂a si臋 i t膮 histori膮.


STRAJK M艁ODSZYCH KELNER脫W

MANHATTAN - Pracownicy restauracji z ca艂ego miasta odrzucili swoje 艣cierki do naczy艅, chc膮c okaza膰 solidarno艣膰 z Jangbu Panasa, kelnerem zwolnionym w ostatni czwartek wieczorem z pracy w czterogwiazdkowej restauracji w centrum miasta, Les Hautes Manger, po incydencie z udzia艂em ksi臋偶nej wdowy z Genowii.

艢wiadkowie m贸wi膮, 偶e Panasa (18 I.) przechodzi艂 przez sal臋 restauracyjn膮, nios膮c tac臋 pe艂n膮 zastawy sto艂owej, kiedy potkn膮艂 si臋 i niechc膮cy obla艂 zup膮 ksi臋偶n臋 wdow臋. Pierre Jupe, kierownik Les Hautes Manger, twierdzi, 偶e Panasa ju偶 wcze艣niej tego samego wieczoru otrzyma艂 ustne

ostrze偶enie, w zwi膮zku z upuszczeniem innej tacy.

- Ten facet to niezdara, ot i wszystko - powiedzia艂 reporterom Jupe (42 I.). Jednak solidaryzuj膮cy si臋 z Panasa koledzy opowiadaj膮 zupe艂nie inn膮 histori臋. Wed艂ug nich kelner potkn膮艂 si臋 o psa nale偶膮cego do jednego z klient贸w restauracji. Zarz膮dzenia Nowojorskiego Departamentu Zdrowia jasno okre艣laj膮, 偶e wy艂膮cznie psy s艂u偶bowe, na przyk艂ad psy przewodnicy niewidomych, mog膮 by膰

wpuszczane do instytucji, w kt贸rych serwuje si臋 jedzenie. Je艣li zostanie dowiedzione, 偶e Les Hautes Manger pozwala艂o swoim klientom wprowadza膰 psy, restauracja mo偶e zosta膰 obci膮偶ona grzywn膮 albo wr臋cz zamkni臋ta.

- Nie by艂o 偶adnego psa - powiedzia艂 reporterom w艂a艣ciciel restauracji, Jean St. Luc. - To tylko plotka. Nasi klienci nie przyprowadzaj膮 ps贸w do restauracji. S膮 na to zbyt dobrze wychowani.

Jednak plotki na temat psa - czy te偶 du偶ego szczura - nie milkn膮. Kilku 艣wiadk贸w twierdzi, 偶e na w艂asne oczy widzia艂o dziwne bezw艂ose stworzenie, wielko艣ci kota lub du偶ego szczura, kt贸re biega艂o pod stolikami. Kilku klient贸w odnios艂o nawet wra偶enie, 偶e zwierz膮tko nale偶y do ksi臋偶nej wdowy, kt贸ra pojawi艂a si臋 w restauracji dla uczczenia pi臋tnastych urodzin swojej wnuczki, ksi臋偶niczki Mii Thermopolis Renaldo z Genowii, ulubienicy nowojorczyk贸w.

Jakikolwiek by艂 pow贸d zwolnienia Panasy, m艂odsi kelnerzy z ca艂ego miasta postanowili kontynuowa膰 protest i zapowiadaj膮, 偶e nie wr贸c膮 do pracy, dop贸ki Panasa nie zostanie przywr贸cony na swoje dawne stanowisko. W艂a艣ciciele restauracji obiecuj膮 do艂o偶y膰 wszelkich stara艅, aby ich go艣cie zostali nale偶ycie obs艂u偶eni mimo zmniejszonej liczby personelu. Nasuwa si臋 jednak pytanie, czy kelnerzy niebior膮cy udzia艂u w strajku zechc膮 przej膮膰 obowi膮zki nieobecnych koleg贸w. Wielu z nich b臋dzie zapewne narzeka膰 na zwi臋kszone obci膮偶enie prac膮. Ju偶 obecnie niekt贸rzy rozwa偶aj膮 strajk solidarno艣ciowy dla poparcia m艂odszych kelner贸w, w wi臋kszo艣ci nielegalnych imigrant贸w zatrudnionych na czarno, z regu艂y za wynagrodzenie poni偶ej minimalnego i bez prawa do 艣wiadcze艅 socjalnych.

Na razie wszystko jednak wskazuje na to, 偶e restauracje b臋d膮 pracowa膰 jak co dzie艅, cho膰 organizatorzy strajku maj膮 nadziej臋, 偶e protest rozszerzy si臋 i wszyscy nowojorczycy odczuj膮 jego skutki.

- M艂odsi kelnerzy od dawna s膮 sta艂ym obiektem 偶art贸w -m贸wi popieraj膮ca strajk Lilly Moscovitz, 15 I., kt贸ra pomog艂a zorganizowa膰 spontaniczny marsz do Ratusza w niedziel臋. - Czas, 偶eby burmistrz i wszyscy inni w tym mie艣cie obudzili si臋 i poczuli zapach brudnej wody po myciu naczy艅: bez m艂odszych kelner贸w to miasto pogr膮偶y si臋 w brudzie.

No nie, to si臋 w g艂owie nie mie艣ci. Wszystko kompletnie wymkn臋艂o si臋 spod kontroli. I to przez Rommla!!!! No c贸偶, i przez Lilly.


Naprawd臋 nie wierzy艂am w艂asnym oczom, kiedy Hans podjecha艂 przed drzwi apartamentowca Moscovitz贸w dzi艣 rano, a tam obok Michaela sta艂a Lilly uchachana jak norka. Niezupe艂nie rozumiem, co oznacza to powiedzenie, ale babcia ze strony mamy u偶ywa go bez przerwy, wi臋c musi oznacza膰 co艣 paskudnego. I ca艂kiem nie藕le oddaje wygl膮d Lilly. Jakby by艂a STRAAAAAAAASZNIE z siebie zadowolona.

Popatrzy艂am tylko na ni膮 ostro i powiedzia艂am:

- Rozmawia艂a艣 ju偶 z Borysem, Lilly?

Nie odezwa艂am si臋 nawet do Michaela, bo nadal troch臋 si臋 na niego w艣ciekam o ten bal maturalny. Ci臋偶ko mi si臋 na niego w艣cieka膰, bo oczywi艣cie by艂o wcze艣nie rano i wygl膮da艂 naprawd臋, naprawd臋 dobrze - 艣wie偶utko ogolony, o g艂adkiej twarzy, zupe艂nie jakby jego szyja mia艂a pachnie膰 jeszcze 艂adniej ni偶 zwykle. No i, oczywi艣cie, jest najlepszym ch艂opakiem na ziemi, bo napisa艂 dla mnie piosenk臋 i da艂 mi ten naszyjnik ze 艣nie偶ynk膮, i tak dalej.

Ale niewa偶ne. Nie mog臋 si臋 na niego nie w艣cieka膰. Bo do czego to podobne, 偶eby facet nie chcia艂 p贸j艣膰 na sw贸j w艂asny bal maturalny! Mog艂abym jeszcze zrozumie膰, gdyby nie mia艂 osoby towarzysz膮cej czy co艣, ale przecie偶 Michael TOTALNIE ma z kim p贸j艣膰. ZE MN膭!!!!!!!!!!! I czy on sobie nie zdaje sprawy, 偶e nie zabieraj膮c mnie na sw贸j bal maturalny, pozbawia mnie tego jedynego wspomnienia ze szko艂y 艣redniej, do kt贸rego mog艂abym wraca膰 bez dreszczu obrzydzenia? Wspomnienia, kt贸re mog艂abym ho艂ubi膰 i nawet pokazywa膰 moim wnukom zdj臋cia?

Nie, oczywi艣cie, Michael tego nie wie, bo mu nie powiedzia艂am. Ale jak mia艂abym mu powiedzie膰? Przecie偶 powinien sam si臋 domy艣li膰. Je艣li jest moj膮 prawdziw膮 bratni膮 dusz膮, to powinien WIEDZIE膯 bez mojego m贸wienia. Praktycznie wszyscy w naszym k贸艂ku doskonale wiedz膮, 偶e ogl膮da艂am Dziewczyn臋 w r贸偶owej sukience siedem razy. Czy on uwa偶a, 偶e ja j膮 tyle razy widzia艂am ze wzgl臋du na moje upodobanie do aktora, kt贸ry gra艂 Duck Mana?

Ale wracaj膮c do Lilly: totalnie zlekcewa偶y艂a moje pytanie o Borysa.

- Powinna艣 by艂a przyj艣膰 tam wczoraj, Mia - powiedzia艂a. - Na marsz pod Ratusz. By艂o nas ponad tysi膮c os贸b. To dawa艂o takie totalne poczucie si艂y. Mia艂am 艂zy w oczach, widz膮c, jak ludzie si臋 zmobilizowali, 偶eby walczy膰 o spraw臋 zwyk艂ego cz艂owieka pracy.

- Mo偶e powinna艣 wiedzie膰, 偶e kto艣 jeszcze mia艂 艂zy w oczach. A wiesz dlaczego?

- Spyta艂am uszczypliwie. - Dlatego, 偶e ca艂owa艂a艣 si臋 w szafie z Jangbu. Tw贸j ch艂opak mia艂 od tego 艂zy w oczach. Pami臋tasz, Lilly, tw贸j ch艂opak, BORYS?

Ale Lilly tylko wyjrza艂a przez okno na kwiaty, kt贸re jakim艣 magicznym sposobem zakwit艂y na pasie rozdzielaj膮cym jezdnie na Park Avenue (w gruncie rzeczy nie ma w tym 偶adnej magii, pracownicy s艂u偶b miejskich Nowego Jorku sadz膮 je, ju偶 w pe艂ni rozkwit艂e, w 艣rodku ciemnej nocy).

- Ach, sp贸jrz - powiedzia艂a beztroskim tonem. - Wiosna przysz艂a.

Przysi臋gam, czasami w og贸le nie rozumiem, czemu ja si臋 z ni膮 przyja藕ni臋.


Poniedzia艂ek, 5 maja, biologia


A wi臋c...鈥

A wi臋c co?鈥

A wi臋c, zaprosi艂 ci臋 wczoraj wieczorem?鈥

Nie s艂ysza艂a艣?鈥

Czego nie s艂ysza艂am?鈥

Michael nie wierzy w bale maturalne. Uwa偶a, 偶e to idiotyzm.鈥

NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!鈥

Owszem, tak. Och, Shameeko, co ja teraz zrobi臋? Prawie przez ca艂e 偶ycie marzy艂am o tym, 偶eby i艣膰 na bal maturalny z Michaelem. No c贸偶, przynajmniej odk膮d zacz臋li艣my ze sob膮 chodzi膰. Chc臋, 偶eby wszyscy patrzyli, jak ze sob膮 ta艅czymy i raz na zawsze przekonali si臋, 偶e nale偶臋 do Michaela Moscovitza. Chocia偶 wiem, 偶e to seksistowskie i nikt nigdy nie powinien stawa膰 si臋 w艂asno艣ci膮 innego cz艂owieka. Ale... ale ja tak strasznie chc臋 by膰 w艂asno艣ci膮 Michaela!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!鈥

Rozumiem. Wi臋c co zamierzasz?

A co ja MOG臉? Nic.鈥

Hm... Mog艂aby艣 spr贸bowa膰 z nim o tym porozmawia膰.鈥

ZWARIOWA艁A艢????? Michael powiedzia艂, 偶e jego zdaniem bal maturalny to IDIOTYZM.

Je艣li mu powiem, 偶e moim sekretnym marzeniem jest p贸j艣膰 na bal maturalny z cz艂owiekiem, kt贸rego kocham, to co on sobie pomy艣li? Halo? Pomy艣li sobie, 偶e JA jestem idiotk膮.鈥

Michael nigdy by nie pomy艣la艂, 偶e jeste艣 idiotk膮, Mia. On Ci臋 kocha. Chodzi mi o to, 偶e gdyby tylko wiedzia艂, co naprawd臋 czujesz, na pewno poszed艂by na ten ca艂y bal maturalny.鈥

Shameeka, przepraszam Ci臋, ale naprawd臋 wydaje mi si臋, 偶e obejrza艂a艣 o kilka odcink贸w Si贸dmego nieba za du偶o.鈥

Nie moja wina. To jedyny serial, kt贸ry tata pozwala mi ogl膮da膰.鈥

Poniedzia艂ek, 5 maja, RZ

Nie wiem, jak d艂ugo zdo艂am to znosi膰. Atmosfer臋 w tej sali da艂oby si臋 kroi膰 no偶em. Niemal chcia艂abym, 偶eby pani Hill przysz艂a i zacz臋艂a na nas wrzeszcze膰 albo co艣. Cokolwiek, COKOLWIEK, byle tylko przerwa膰 t臋 okropn膮 cisz臋.

Tak, cisz臋. Wiem, 偶e to si臋 wydaje dziwne, ale w sali RZ jest cicho, mimo 偶e Borys Pelkowski powinien 膰wiczy膰 gr臋 na skrzypcach, co zazwyczaj robi z tak膮 werw膮, 偶e musimy zamyka膰 go w szafie na materia艂y pi艣mienne, 偶eby nie trafia艂 nas szlag na ci膮g艂e skrzypienie jego smyczka.

Ale nie. Smyczek ucich艂... Boj臋 si臋, 偶e ju偶 na wieczno艣膰. A skrzypek cierpi ugodzony okrutnym ciosem w samo serce zadanym przez niewiern膮 dziewczyn臋... Kt贸r膮, notabene, jest moja najlepsza przyjaci贸艂ka Lilly.

Lilly siedzi tu obok mnie i udaje, 偶e nie czuje fal cichej 偶a艂o艣ci p艂yn膮cych od jej ch艂opaka, siedz膮cego z ty艂u, w k膮cie Sali obok globusa, z g艂ow膮 ukryt膮 w ramionach. Musi udawa膰, bo wszyscy inni je czuj膮. To znaczy te fale 偶a艂o艣ci. Przynajmniej tak mi si臋 wydaje. Co prawda Michael pracuje na swoim keyboardzie jakby nigdy nic. Ale on ma na uszach s艂uchawki. Mo偶e s艂uchawki chroni膮 cz艂owieka przed falami 偶a艂o艣ci.

Powinnam za偶yczy膰 sobie takich s艂uchawek na urodziny.

Zastanawiam si臋, czy nie nale偶a艂oby p贸j艣膰 do pokoju nauczycielskiego po pani膮 Hill i nie powiedzie膰 jej, 偶e Borys zachorowa艂. Bo naprawd臋 uwa偶am, 偶e on jakby zachorowa艂. Na chorob臋 serca i, by膰 mo偶e, m贸zgu. Jak Lilly mo偶e by膰 taka pod艂a? To tak, jakby kara艂a Borysa za zbrodni臋, kt贸rej nie pope艂ni艂. Przez ca艂y lunch Borys ci膮gle pyta艂 j膮, czy mogliby p贸j艣膰 porozmawia膰 w jakie艣 ustronne miejsce, na przyk艂ad na klatk臋 schodow膮 trzeciego pi臋tra, ale Lilly ca艂y czas tylko powtarza艂a:

- Wybacz, Borys, ale nie ma o czym gada膰. Mi臋dzy nami wszystko sko艅czone. B臋dziesz po prostu musia艂 przyj膮膰 to do wiadomo艣ci i i艣膰 w swoj膮 stron臋.

- Ale dlaczego? - j臋cza艂 co chwila Borys. I to naprawd臋 g艂o艣no. Tak g艂o艣no, 偶e cheerleaderki i ch艂opcy z dru偶yny szkolnej siedz膮cy obok przy stole dla os贸b popularnych, wci膮偶 si臋 na nas ogl膮dali i krzywili. Troch臋 to by艂o 偶enuj膮ce. Ale te偶 bardzo dramatyczne. - Co ja zrobi艂em? - powtarza艂.

- Nic nie zrobi艂e艣 - powiedzia艂a Lilly oboj臋tnie, jakby rzuca艂a mu och艂ap. - Po prostu ju偶 ci臋 nie kocham. Nasz zwi膮zek w spos贸b naturalny dobieg艂 kresu i chocia偶 zawsze b臋d臋 ceni膰 sobie wspomnienia i wszystko, co razem prze偶yli艣my, czas, 偶ebym posz艂a w swoj膮 stron臋. Pomog艂am ci osi膮gn膮膰 samorealizacj臋, Borys. Ju偶 mnie nie potrzebujesz. Musz臋 zaj膮膰 si臋 teraz inn膮 zagubion膮 dusz膮.

Nie wiem, co Lilly ma na my艣li, m贸wi膮c, 偶e Borys osi膮gn膮艂 samorealizacj臋. Przecie偶 nawet nie pozby艂 si臋 jeszcze swojego aparaciku ortodontycznego. I nadal wtyka sweter w spodnie, chyba 偶e mu zwr贸c臋 uwag臋. Prawdopodobnie jest najmniej zrealizowan膮 osob膮, jak膮 znam. Z wyj膮tkiem mnie samej, oczywi艣cie.

Borys nie przyj膮艂 tego wszystkiego zbyt dobrze. Trudno si臋 dziwi膰, prawda? Ale Borys powinien wiedzie膰, i to lepiej ni偶 ktokolwiek inny, 偶e kiedy Lilly raz si臋 ju偶 na co艣 zdecyduje, sprawa jest zamkni臋ta. Lilly siedzi tu teraz ko艂o mnie i pracuje nad przem贸wieniem, kt贸re Jangbu ma wyg艂osi膰 na konferencji. Tak, Lilly organizuje dzi艣 wiecz贸r w Chinatown Holiday Inn konferencj臋 prasow膮.

Borys r贸wnie dobrze mo偶e spojrze膰 w twarz faktom: ona ju偶 o nim zapomnia艂a. Zastanawiam si臋, co poczuj膮 pa艅stwo doktorostwo Moscovitz, kiedy Lilly przedstawi im Jangbu. Jestem prawie przekonana, 偶e m贸j tata nie pozwoli艂by mi si臋 spotyka膰 z facetem, kt贸ry ju偶 sko艅czy艂 szko艂臋 艣redni膮. Pomijaj膮c Michaela, oczywi艣cie. Ale on si臋 nie liczy, bo znam go od bardzo dawna.

Och... Co艣 si臋 dzieje. Borys podni贸s艂 g艂ow臋 znad biurka. Patrzy na Lilly oczyma, kt贸re przypominaj膮 mi czarne, p艂on膮ce w臋gle... Prawd臋 m贸wi膮c, nigdy nie widzia艂am czarnych, p艂on膮cych w臋gli, poniewa偶 kominki na w臋giel s膮 zakazane w obr臋bie Manhattanu przepisami przeciwpo偶arowymi. Ale niewa偶ne. Patrzy na ni膮 takim samym skupionym spojrzeniem, z jakim kiedy艣 wpatrywa艂 si臋 w zdj臋cie swojego idola, 艣wiatowej s艂awy skrzypka Joshui Bella. Otwiera usta. Zaraz co艣 powie. DLACZEGO JESTEM JEDYN膭 OSOB膭 W TEJ KLASIE, KT脫RA ZWRACA CHOCIA呕 CIE艃 UWAGI NA TO, CO SI臉 TU DZIEJE...


Poniedzia艂ek, 5 maja, gabinet piel臋gniarki

O m贸j Bo偶e, ile偶 w tym by艂o dramatyzmu! Ledwie mog臋 pisa膰. Powa偶nie. Nigdy nie widzia艂am takiej ilo艣ci krwi.

Jestem jednak przekonana, 偶e pisany jest mi jaki艣 rodzaj kariery w s艂u偶bach medycznych, bo nie zrobi艂o mi si臋 s艂abo. Ani na moment. W gruncie rzeczy, gdyby nie Michael i ewentualnie Lars, chyba by艂abym jedyn膮 osob膮 w tej sali, kt贸ra nie straci艂a g艂owy. To ma niew膮tpliwie zwi膮zek z faktem, 偶e b臋d膮c pisark膮, mam naturaln膮 sk艂onno艣膰 do obserwowania wszelkich ludzkich reakcji i widzia艂am, co si臋 zapowiada, zanim ktokolwiek inny si臋 zorientowa艂... No, mo偶e poza Borysem.

Piel臋gniarka powiedzia艂a nawet, 偶e gdyby nie moja szybka interwencja, Borys m贸g艂by straci膰 o wiele wi臋cej krwi. Ha! Uznasz to chyba, Grandmere, za post臋powanie godne ksi臋偶niczki? Uratowa艂am cz艂owiekowi 偶ycie!

No c贸偶, okej, mo偶e nie ZYCIE, ale w ko艅cu Borys m贸g艂... no nie wiem, zemdle膰 czy co艣. Nie potrafi臋 zrozumie膰, co go doprowadzi艂o do takiego szale艅stwa. To znaczy, no c贸偶, chyba jednak potrafi臋. My艣l臋, 偶e cisza w sali RZ doprowadzi艂a Borysa do chwilowej utraty poczytalno艣ci. Powa偶nie.

Totalnie go rozumiem, bo mnie ta cisza te偶 wyko艅cza艂a.

W ka偶dym razie sta艂o si臋 tak, 偶e siedzieli艣my tam sobie i ka偶dy zajmowa艂 si臋 w艂asnymi sprawami - poza mn膮, oczywi艣cie, bo ja obserwowa艂am Borysa - kiedy nagle on zerwa艂 si臋 i zawo艂a艂:

- Lilly! Ja tego d艂u偶ej nie znios臋! Nie mo偶esz mi tego zrobi膰! Musisz da膰 mi szans臋, 偶ebym m贸g艂 ci udowodni膰 moje niezachwiane uczucie!

Jako艣 tak to sz艂o. Troch臋 trudno mi teraz sobie wszystko przypomnie膰, zw艂aszcza po tym, co nast膮pi艂o p贸藕niej.

Pami臋tam jednak, co mu odpowiedzia艂a Lilly. Nawet do艣膰 艂agodnie. Mo偶na si臋 by艂o zorientowa膰, 偶e troch臋 jej g艂upio po tym, jak si臋 zachowa艂a wobec Borysa na mojej imprezie. Odezwa艂a si臋 mi艂ym g艂osem:

- Borys, powa偶nie, strasznie mi przykro, zw艂aszcza 偶e to si臋 sta艂o tak niespodziewanie. Ale kiedy w gr臋 wchodzi mi艂o艣膰 taka jak moja do Jangbu, nie ma sposobu, 偶eby to powstrzyma膰. Nie da si臋 powstrzyma膰 kibic贸w bejsbolowych z Nowego Jorku, kiedy Jankesi wygrywaj膮 puchar. Nie da si臋 powstrzyma膰 sza艂u zakup贸w, kiedy w Century Twentyone jest wyprzeda偶. Nie da si臋 powstrzyma膰 fali powodziowej, kiedy zalewa tunel metra. Podobnie nie da si臋 powstrzyma膰 takiej mi艂o艣ci jak ta, kt贸r膮 darz臋 Jangbu. Bardzo, bardzo mi przykro, ale nie jestem w stanie nic na to poradzi膰. Kocham go.

Te s艂owa, chocia偶 wypowiedziane 艂agodnie - a nawet ja, b臋d膮ca najsurowszym krytykiem Lilly poza, ewentualnie, jej bratem, musz臋 przyzna膰, 偶e zosta艂y wypowiedziane 艂agodnie - by艂y dla Borysa pot臋偶nym ciosem. Ca艂y zacz膮艂 si臋 trz膮艣膰. I zanim si臋 zorientowa艂am, porwa艂 ten wielki globus - a to naprawd臋 wyczyn godny atlety, bo globus wa偶y ton臋. W gruncie rzeczy, stoi w sali RZ w艂a艣nie dlatego, 偶e nikt nie jest w stanie ju偶 nim zakr臋ci膰, wi臋c administracja pewnie sobie wymy艣li艂a, no c贸偶, wywalcie to do klasy dla geniuszk贸w, zamiast wyrzuca膰, oni wezm膮 wszystko. Przecie偶 to w ko艅cu geniuszki.

No wi臋c Borys sta艂 tam - hipoglikemiczny i podatny na alergie astmatyk o niedorobionym uz臋bieniu - trzymaj膮c ten wielki i ci臋偶ki globus nad g艂ow膮, jakby by艂 Atlasem, He-Manem albo kim艣 takim.

- Lilly... - powiedzia艂 z wysi艂kiem, zupe艂nie nieswoim g艂osem. Powinnam zaznaczy膰, 偶e do tego czasu ju偶 wszyscy zd膮偶yli zwr贸ci膰 na niego uwag臋, to znaczy Michael zdj膮艂 s艂uchawki i patrzy艂 na Borysa bardzo uwa偶nie, i nawet ten cichy facecik, kt贸ry ma siedzie膰 i pracowa膰 nad nowym klejem superglue, kt贸ry klei艂by przedmioty, ale nie ludzk膮 sk贸r臋 (偶eby艣cie ju偶 nie musieli boryka膰 si臋 z problemem sklejonych palc贸w po podklejeniu podeszwy buta), raz na odmian臋 zacz膮艂 si臋 totalnie

orientowa膰, 偶e co艣 si臋 wok贸艂 niego dzieje.

- Je艣li nie przyjmiesz mnie z powrotem - powiedzia艂 Borys, ci臋偶ko dysz膮c (ten globus musia艂 wa偶y膰 ze dwadzie艣cia pi臋膰 kilo, a on go trzyma艂 NAD G艁OW膭) - spuszcz臋 sobie ten globus na g艂ow臋.

Wszyscy razem w tej samej chwili wstrzymali oddech. Chyba mog臋 uczciwie powiedzie膰, 偶e nikomu nawet przez my艣l nie przysz艂o, 偶e Borys m贸g艂by nie m贸wi膰 powa偶nie. On absolutnie zamierza艂 spu艣ci膰 sobie ten globus na g艂ow臋. Kiedy widz臋, jak to wygl膮da na pi艣mie, wydaje mi si臋 nieco 艣mieszne - no bo naprawd臋, kto ROBI takie rzeczy? Grozi, 偶e sobie zrzuci na g艂ow臋 globus?

Ale to BY艁Y zaj臋cia w sali rozwoju zainteresowa艅. A geniusze zawsze robi膮 dziwaczne rzeczy, na przyk艂ad upuszczaj膮 sobie globusy na g艂ow臋. Za艂o偶臋 si臋, 偶e na 艣wiecie jest pe艂no geniusz贸w, kt贸rzy spuszczali sobie na g艂ow臋 dziwniejsze rzeczy ni偶 globusy. Na przyk艂ad deski, koty i inne takie. Tylko po to, 偶eby si臋 przekona膰, co si臋 stanie. Z czystej ciekawo艣ci poznawczej.

Poniewa偶 Borys jest geniuszem i Lilly te偶, zareagowa艂a na jego gro藕b臋 tak, jak zrobi艂by to ka偶dy inny geniusz. Normalna dziewczyna, taka jak ja, powiedzia艂aby z miejsca:

- Nie, Borys! Od艂贸偶 ten globus, Borys! Pogadajmy, Borys!

Ale Lilly, jako geniusz, obdarzona w艂a艣ciw膮 geniuszom ciekawo艣ci膮, co te偶 si臋 stanie, je艣li Borys naprawd臋 spu艣ci sobie globus na g艂ow臋 (i mo偶e te偶 chc膮c si臋 przekona膰, czy faktycznie ma nad nim tak膮 w艂adz臋), powiedzia艂a tylko tonem obrzydzenia:

- A prosz臋 ci臋 bardzo. Akurat si臋 przejm臋.

No i oto co si臋 sta艂o. Wida膰 by艂o, 偶e Borys si臋 jeszcze zastanawia - jakby wreszcie dotar艂o do jego oszala艂ego z mi艂o艣ci m贸zgu, 偶e zrzucanie sobie na g艂ow臋 dwudziestopi臋ciokilogramowego globusa nie jest mo偶e najlepszym wyj艣ciem z sytuacji.

Ale dok艂adnie w chwili, w kt贸rej zamierza艂 ju偶 odstawi膰 globus na bok, ten mu si臋 wy艣lizgn膮艂 - by膰 mo偶e przypadkiem. A mo偶e i celowo, co doktor Moscovitz m贸g艂by okre艣li膰 jako samosprawdzaj膮c膮 si臋 przepowiedni臋, jak wtedy, kiedy cz艂owiek m贸wi: 鈥濷ch, ja nie chc臋, 偶eby TO si臋 sta艂o" i potem, w艂a艣nie dlatego, 偶e o tym m贸wi艂 i 偶e tyle o tym my艣la艂, przypadkiem, ale na w艂asne 偶yczenie to robi. - Wi臋c Borys spu艣ci艂 sobie globus na g艂ow臋.

Globus wyda艂 nieprzyjemny g艂uchy d藕wi臋k, uderzaj膮c w czaszk臋 Borysa - taki sam odg艂os, jaki wyda艂 bak艂a偶an, uderzaj膮c o chodnik. Wiem, bo sama wyrzuci艂am kiedy艣 bak艂a偶ana z okna sypialni Lilly na szesnastym pi臋trze - zanim wreszcie odbi艂 si臋 od g艂owy Borysa i trzasn膮艂 w pod艂og臋.

A wtedy Borys z艂apa艂 si臋 r臋koma za g艂ow臋 i zacz膮艂 si臋 zatacza膰, denerwuj膮c faceta od kleju, kt贸ry wyra藕nie obawia艂 si臋, 偶e Borys si臋 na niego przewr贸ci i pomiesza mu notatki.

Do艣膰 ciekawie by艂o obserwowa膰 reakcje pozosta艂ych. Lilly podnios艂a obie d艂onie do policzk贸w i po prostu sta艂a tam, blada jak... No c贸偶, jak 艣mier膰. Michael zakl膮艂 i rzuci艂 si臋 w stron臋 Borysa. Lars wybieg艂 z sali, wo艂aj膮c: 鈥濸ani Hill! Pani Hill!"

A ja - niezupe艂nie wiedz膮c, co robi臋 - wsta艂am, zerwa艂am z siebie szkolny sweter, podbieg艂am do Borysa i krzykn臋艂am:

- Siadaj!

Bo on biega艂 w k贸艂ko jak kurczak, kt贸remu odr膮bano g艂ow臋. Nigdy nie widzia艂am kurczaka, kt贸remu w艂a艣nie odr膮bano g艂ow臋 - mam zreszt膮 nadziej臋, 偶e nigdy w 偶yciu takiego widoku nie zobacz臋.

Ale rozumiecie, o co mi chodzi.

Borys, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, zrobi艂, co mu kaza艂am. Opad艂 na najbli偶sze krzes艂o, trz臋s膮c si臋 jak Rommel w czasie burzy. Wtedy powiedzia艂am tym samym rozkazuj膮cym tonem, kt贸ry zdawa艂 si臋 wcale nie nale偶e膰 do mnie:

- Opu艣膰 r臋ce!

I Borys opu艣ci艂 r臋ce.

Wtedy przycisn臋艂am zwini臋ty w k艂膮b sweter do ma艂ej dziurki w g艂owie Borysa, 偶eby powstrzyma膰 krwawienie, zupe艂nie tak samo jak weterynarz, kt贸rego widzia艂am w Pogotowiu dla zwierz膮t, kiedy posterunkowa Annemarie Lucas wnios艂a postrzelonego pitbulla.

A potem rozp臋ta艂o si臋 - wybaczcie okre艣lenie, ale tak w艂a艣nie by艂o - istne piek艂o.

Lilly zacz臋艂a p艂aka膰. Zanosi艂a si臋 g艂o艣nym 艂kaniem jak dziecko, po raz pierwszy od czasu, kiedy by艂y艣my w drugiej klasie podstaw贸wki, a ja, poniek膮d niechc膮cy, wcisn臋艂am jej do gard艂a szpatu艂k臋 przy zamra偶aniu lod贸w, kt贸re mia艂y艣my rozda膰 potem w klasie, bo zjada艂a ca艂膮 polew臋 i ba艂am si臋, 偶e nie zostanie tyle, 偶eby pokry膰 wszystkie ro偶ki.

Facet od kleju wybieg艂 z sali.

Pani Hill wbieg艂a DO sali, a za ni膮 Lars i chyba po艂owa grona pedagogicznego, bo najwyra藕niej siedzieli wszyscy w pokoju nauczycielskim i nic nie robili, jak to si臋 cz臋sto zdarza nauczycielom w Liceum imienia Alberta Einsteina.

Michael pochyli艂 si臋 nad Borysem, i m贸wi艂 co艣 do niego cichym i uspokajaj膮cym tonem. Pewnie nauczy艂 si臋 od rodzic贸w, kt贸rzy cz臋sto zrywaj膮 si臋 do telefonu w 艣rodku nocy. Na przyk艂ad kiedy jaki艣 pacjent przestaje bra膰 leki i odgra偶a si臋, 偶e zacznie je藕dzi膰 samochodem po Merrick Parkway w stroju clowna.

Wi臋c Michael m贸wi艂: 鈥濿szystko w porz膮dku, Borys. Nic ci nie b臋dzie, Borys. Tylko oddychaj g艂臋boko. Dobrze. A teraz jeszcze raz. R贸wne, g艂臋bokie wdechy. Dobrze. Nic ci nie b臋dzie. Wszystko b臋dzie dobrze".

A ja tylko sta艂am tam, przyciskaj膮c sweter do g艂owy Borysa, a globus, kt贸ry najwyra藕niej odblokowa艂 si臋 przy upadku -a mo偶e od naoliwienia krwi膮 Borysa - leniwie toczy艂 si臋 po pod艂odze, a wreszcie zatrzyma艂, maj膮c na samym wierzchu

Ekwador.

Jedna z nauczycielek wysz艂a i pobieg艂a po piel臋gniark臋, kt贸ra kaza艂a mi lekko odsun膮膰 sweter, 偶eby obejrze膰 ran臋 Borysa. A wtedy szybko kaza艂a mi zn贸w przycisn膮膰 sweter. Potem powiedzia艂a do Borysa BARDZO spokojnym g艂osem, zupe艂nie jak Michael:

- Chod藕, m艂ody cz艂owieku. Idziemy do mojego gabinetu.

Tylko 偶e Borys nie m贸g艂 i艣膰 o w艂asnych si艂ach, bo kiedy spr贸bowa艂 wsta膰, nogi si臋 pod nim ugi臋艂y, mo偶e z powodu hipoglikemii. Tak wi臋c Lars i Michael na wp贸艂 zanie艣li Borysa do gabinetu piel臋gniarki, podczas gdy ja po prostu nadal przyciska艂am sw贸j sweter do jego g艂owy, bo, no c贸偶, nikt nie kaza艂 mi przesta膰.

Kiedy mijali艣my Lilly, popatrzy艂am uwa偶nie na jej twarz, a naprawd臋 zblad艂a jak kreda - mia艂a kolor nowojorskiego 艣niegu, taki rodzaj bladej szaro艣ci pomieszanej z 偶贸艂ci膮. Wygl膮da艂a te偶, jakby troch臋 bola艂 j膮 偶o艂膮dek. Co zreszt膮 s艂usznie jej si臋 nale偶a艂o.

Wi臋c teraz Michael, Lars i ja siedzimy tutaj, a piel臋gniarka spisuje raport z wypadku. Zadzwoni艂a do mamy Borysa, kt贸ra ma po niego przyjecha膰 i zabra膰 go do rodzinnego lekarza. Chocia偶 rana

spowodowana globusem nie jest zbyt g艂臋boka, zdaniem piel臋gniarki b臋dzie potrzebowa艂 kilku szw贸w, a poza tym przyda mu si臋 zastrzyk przeciwt臋偶cowy.

Piel臋gniarka bardzo dobrze wyra偶a艂a si臋 o mojej szybkiej reakcji. Powiedzia艂a:

- Jeste艣 ksi臋偶niczk膮, tak?

A ja skromnie odpar艂am, 偶e owszem.

Nic na to nie poradz臋, ale jestem z siebie dumna.

To dziwne, bo chocia偶 w filmach nie lubi臋 widoku krwi, w prawdziwym 偶yciu nie brzydzi艂am si臋 ani troch臋. Raz na biologii musia艂am siedzie膰 z g艂ow膮 mi臋dzy kolanami, kiedy pokazywali film o akupunkturze. Ale widok krwi p艂yn膮cej strumieniem z czaszki Borysa w prawdziwym 偶yciu nie zrobi艂 na mnie najmniejszego wra偶enia.

Mo偶e b臋d臋 mia艂a op贸藕nion膮 reakcj臋. No wiecie, jak zesp贸艂 stresu pourazowego.

Chocia偶, m贸wi膮c szczerze, je艣li nie dorobi艂am si臋 zespo艂u stresu pourazowego, kiedy si臋 okaza艂o, 偶e jestem ksi臋偶niczk膮, to bardzo w膮tpi臋, 偶ebym mia艂a ucierpie膰 teraz, kiedy widzia艂am, jak ch艂opak mojej najlepszej przyjaci贸艂ki spuszcza sobie globus na g艂ow臋.

Oho. Idzie dyrektor Gupta.


Poniedzia艂ek, 5 maja, francuski

M, to prawda z Borysem ? Naprawd臋 usi艂owa艂 si臋 zabi膰 na pi膮tej lekcji, d藕gaj膮c si臋 w pier艣 ekierk膮? Tina.鈥

Oczywi艣cie, 偶e nie. Usi艂owa艂 si臋 zabi膰, spuszczaj膮c sobie na g艂ow臋 globus.鈥

O DOBRY BO呕E!!!!!!!!!!!! Nic mu nie b臋dzie?鈥

Nic, dzi臋ki szybkiej reakcji Michaela i mojej. Ale pewnie przez kilka dni b臋dzie go bardzo bola艂a g艂owa. Najgorsza by艂a rozmowa z dyrektor Gupt膮. Bo oczywi艣cie chcia艂a wiedzie膰, dlaczego on to zrobi艂. A ja nie chcia艂am narobi膰 Lilly k艂opot贸w. Nie m贸wi臋, 偶e to by艂a wina Lilly... Chocia偶, no c贸偶, mo偶e w pewien spos贸b jest...鈥

Oczywi艣cie, 偶e tak!!!!!Nie wydaje Ci sie, 偶e mog艂a to wszystko za艂atwi膰 troch臋 delikatniej? M贸j Bo偶e, przecie偶 ona niemal ca艂owa艂a si臋 z Jangbu z j臋zyczkiem na oczach Borysa! No i co powiedzia艂a艣 dyrektor G艂uptak?鈥

Och, wiesz, to co zwykle. 呕e Borys za艂ama艂 si臋 pod wp艂ywem presji, jak膮 wywieraj膮 na uczni贸w LiAE nauczyciele i 偶e dyrekcja powinna odwo艂a膰 egzaminy na koniec roku jak w drugiej cz臋艣ci Harry'ego Pottera. Tylko 偶e ona si臋 wcale nie przej臋艂a, bo przecie偶 nikt nie zgin膮艂, nie gania艂 nas 偶aden gigantyczny w膮偶 ani nic takiego.鈥

Wiesz, Mia, to najbardziej romantyczne zdarzenie, o jakim w 偶yciu s艂ysza艂am. Nawet nie 艣mia艂abym marzy膰, ale... ACH! Gdyby MNIE kto艣 tak nami臋tnie kocha艂! I gdyby - pragn膮c odzyska膰 moje serce - spu艣ci艂 sobie globus na g艂ow臋! Czy偶 to nie wzruszaj膮cy dow贸d uczucia ?鈥

Tak! Moim zdaniem Lilly w艂a艣nie kompletnie zmienia zdanie na temat ca艂ej afery z Jangbu. Przynajmniej tak mi si臋 wydaje. W gruncie rzeczy nie widzia艂am jej od czasu, kiedy to si臋 sta艂o.鈥

M贸j Bo偶e, kto by pomy艣la艂, 偶e przez ca艂y ten czas w chudej piersi Borysa bi艂o serce nami臋tnego kochanka ? On jest jak Heathcliff!鈥

Ha! Ciekawe czy jego duch b臋dzie nawiedza艂 Wschodni膮 Siedemdziesi膮t膮 Pi膮t膮 ulic臋, tak jak duch Heathcliffa nawiedza艂 wrzosowisko. No wiesz, po 艣mierci Cathy.鈥

Ja chyba zawsze uwa偶a艂am, 偶e Borys jest naprawd臋 s艂odki. To znaczy, ja wiem, jak Ci臋 wkurzaj膮 ludzie o nieprzyjemnym oddechu, ale musisz przyzna膰, 偶e ma wyj膮tkowo pi臋kne d艂onie.鈥

D艁ONIE? A kogo obchodz膮 D艁ONIE??????鈥

Hm, no, s膮 chyba wa偶ne. Halo? Przecie偶 to nimi facet Ci臋 DOTYKA.鈥

Tina, jeste艣 zboczona. Powa偶nie zboczona.鈥

No c贸偶, przygania艂 kocio艂 garnkowi, bior膮c pod uwag臋 te opowie艣ci o szyi Michaela. Ale niewa偶ne. Nigdy si臋 do tego nikomu nie PRZYZNA艁AM.


Poniedzia艂ek, 5 maja, w limuzynie w drodze na lekcj臋 etykiety

Jestem w szkole totaln膮 gwiazd膮. Jakby mi nie wystarczy艂o, 偶e jestem ksi臋偶niczk膮, teraz po ca艂ym Liceum imienia Alberta Einsteina opowiada si臋, 偶e razem z Michaelem uratowali艣my Borysowi 偶ycie. Bo偶e m贸j, jeste艣my jak doktor Kovac i siostra Abby!!!!!!!!!!!! A Michael nawet WYGL膭DA troch臋 jak doktor Kovae. No wiecie, ciemne w艂osy, wspania艂a klatka piersiowa i tak dalej.

Nawet nie wiem, po co mama zawraca sobie g艂ow臋 po艂o偶n膮. Powinna pozwoli膰 mi odebra膰 dziecko. Mog艂abym to zrobi膰 totalnie bez problemu. Potrzebowa艂abym tylko no偶yczek i kawa艂ka sznurka. Wielkie mi co.Bo偶e. Mam zamiar przemy艣le膰 sobie t臋 ca艂膮 karier臋 pisarsk膮. Mo偶liwe, 偶e moje talenty le偶膮 w zupe艂nie innej dziedzinie.


Poniedzia艂ek, 5 maja, hol hotelu Pla偶a

Lars w艂a艣nie mi powiedzia艂, 偶e chc膮c si臋 dosta膰 do szko艂y medycznej, trzeba mie膰 naprawd臋 dobre stopnie z matematyki i innych przedmiot贸w 艣cis艂ych. Te przedmioty 艣cis艂e jeszcze rozumiem, ale MATEMATYKA????? PO CO?????? Czy ameryka艅ski system edukacji zn贸w spiskuje przeciwko mnie, 偶ebym nie mog艂a zaspokoi膰 swoich zawodowych aspiracji?


Poniedzia艂ek, 5 maja, w drodze do domu z hotelu Pla偶a

Grandmere, jak zwykle, zepsu艂a mi humor. Nadal napawa艂am si臋 dum膮 z medycznego cudu, jakiego dokona艂am wcze艣niej w szkole - no c贸偶, to BY艁 cud; cud, 偶e nie zemdla艂am na widok krwi - tymczasem Grandmere odezwa艂a si臋 do mnie:

- No wi臋c na kiedy mam ci臋 um贸wi膰 na przymiark臋 do Chanel? Bo zatrzyma艂am tam dla ciebie sukienk臋, kt贸ra wyda艂a mi si臋 idealna na ten tw贸j ma艂y bal maturalny, na kt贸ry tak si臋 szykujesz, ale je艣li chcesz j膮 mie膰 na czas, powinna艣 p贸j艣膰 na przymiark臋 jutro albo pojutrze.

Wi臋c wtedy musia艂am jej wyja艣ni膰, 偶e Michael i ja nadal nie wybieramy si臋 na bal.

Nie zareagowa艂a na t臋 wiadomo艣膰 jak normalna babcia, oczywi艣cie. Normalna babcia rozp艂yn臋艂aby si臋 ze wsp贸艂czucia, poklepa艂a mnie po r臋ce i da艂a kilka upieczonych w domu ciasteczek albo dolara, albo co艣.

Ale nie moja babka. Och, sk膮d. MOJA babka powiedzia艂a tylko:

- No c贸偶, najwidoczniej nie post膮pi艂a艣 tak, jak ci zaleci艂am. Jezu! S艂ysza艂a艣 kiedy艣 o obwinianiu ofiary, Grandmere?!

- Ale osochozi? - wypali艂am.

Na co Grandmere powiedzia艂a oczywi艣cie:

- O co mi chodzi? To w艂a艣nie powiedzia艂a艣? No to wyra偶aj si臋 poprawnie.

- O... co... ci... chodzi... Grandmere? - powt贸rzy艂am grzeczniej, chocia偶 w 艣rodku, oczywi艣cie, wcale nie mia艂am ochoty by膰 grzeczna.

- Chodzi mi o to, 偶e nie post膮pi艂a艣 tak, jak ci radzi艂am. M贸wi艂am ci, 偶e je艣li znajdziesz w艂a艣ciwy bodziec, tw贸j Michael w podskokach zaprowadzi ci臋 na bal. Ale najwyra藕niej ty wolisz nic nie robi膰 i d膮sa膰 si臋, zamiast podj膮膰 konieczne dzia艂ania.

Obrazi艂am si臋 na ni膮.

- Wybacz, Grandmere - powiedzia艂am - ale zrobi艂am wszystko co w ludzkiej mocy, 偶eby przekona膰 Michaela.

Poza, oczywi艣cie, wyja艣nieniem mu wprost, DLACZEGO takie to dla mnie wa偶ne, 偶eby na ten bal p贸j艣膰. Bo nie jestem pewna, czy gdybym nawet powiedzia艂a Michaelowi, 偶e to dla mnie takie wa偶ne, on zgodzi艂by si臋 p贸j艣膰. A jak bym si臋 WTEDY poczu艂a? No wiecie, gdybym obna偶y艂a dusz臋 przed cz艂owiekiem, kt贸rego kocham, a potem by si臋 okaza艂o, 偶e jego niech臋膰 do idiotycznego balu maturalnego jest silniejsza ni偶 jego pragnienie spe艂niania moich marze艅?

- Wr臋cz przeciwnie, nie zrobi艂a艣 niczego - powiedzia艂a Grandmere. Zgasi艂a papierosa, wypuszczaj膮c k艂臋by szarego dymu z nozdrzy (to jest totalnie szokuj膮ce, 偶e ca艂a przysz艂o艣膰 genowia艅skiego tronu spoczywa na moich szczup艂ych barkach, a mimo to moja w艂asna babka zupe艂nie si臋 nie przejmuje wp艂ywem biernego palenia na moje p艂uca), i ci膮gn臋艂a: - Wyja艣nia艂am ci to ju偶 przedtem, Amelio. W sytuacjach, w kt贸rych dwie skonfliktowane strony usi艂uj膮 bez powodzenia osi膮gn膮膰 kompromis, nale偶y wycofa膰 si臋 na moment i zada膰 sobie pytanie, na czym zale偶y przeciwnikowi.

Patrzy艂am na ni膮, mrugaj膮c od tego dymu.

- Mam si臋 domy艣li膰, czego chce Michael?

- W艂a艣nie. Wzruszy艂am ramionami.

- Nic prostszego. On nie chce i艣膰 na bal. Bo to idiotyzm.

- Nie. To jest to, czego Michael NIE CHCE. A czego on CHCE?

Nad tym musia艂am si臋 chwil臋 pog艂owi膰.

- Hm...-powiedzia艂am, patrz膮c na Rommla, kt贸ry widzia艂, 偶e Grandmere zaj臋艂a si臋 czym艣 innym i zacz膮艂 ukradkiem zlizywa膰 sobie futerko z jednej z 艂apek. - Chyba... Michael chce gra膰 ze swoim zespo艂em?

- Bie艅 - powiedzia艂a Grandmere, co znaczy 鈥瀌obrze" po francusku. - Ale czego POZA TYM m贸g艂by chcie膰?

- Hm... - zastanowi艂am si臋. - Nie wiem.

Nadal my艣la艂am nad tym jego zespo艂em. Zorganizowanie balu maturalnego dla ostatniej klasy nale偶y do uczni贸w klas m艂odszych, chocia偶 sami nie bior膮 w nim udzia艂u, chyba 偶e jako osoba towarzysz膮ca komu艣 z maturzyst贸w. Usi艂owa艂am sobie przypomnie膰, co komitet organizacyjny balu napisa艂 w 鈥濧tomie", na temat oprawy muzycznej balu. Chyba wynaj臋li jakiego艣 did偶eja, czy co艣.

- Oczywi艣cie, 偶e wiesz, czego chce Michael - powiedzia艂a ostro Grandmere. - Michael chce TEGO SAMEGO, co ka偶dy m臋偶czyzna.

- Chodzi ci o to... - zaskoczy艂a mnie pr臋dko艣膰, z jak膮 dzia艂a m贸zg Grandmere. - Chodzi ci o to, 偶e powinnam poprosi膰 komitet organizacyjny, 偶eby pozwolili zespo艂owi Michaela gra膰 na balu?

Z jakiego艣 powodu Grandmere si臋 zakrztusi艂a.

- C-co? - powiedzia艂a, praktycznie wykas艂uj膮c z siebie p贸艂 p艂uca.

Opar艂am si臋 o siedzenie krzes艂a, bo zatka艂o mnie i nie wiedzia艂am, co powiedzie膰. Nigdy mi to przedtem nie przysz艂o do g艂owy, ale rozwi膮zanie problemu podsuni臋te przez Grandmere by艂o wprost idealne. Nic by Michaela nie ucieszy艂o bardziej ni偶 prawdziwy, powa偶ny wyst臋p Skinner Box. A ja bym mog艂a p贸j艣膰 na bal... I to nie tylko z facetem moich marze艅, ale i z PRAWDZIWYM CZ艁ONKIEM KAPELI. Czy jest na 艣wiecie co艣 bardziej luzackiego ni偶 i艣膰 na bal maturalny z kim艣, kto gra w kapeli na tym balu? Hm, nie. Nie, nie ma czego艣 takiego.

- Grandmere - westchn臋艂am. - Jeste艣 genialna. Grandmere chrupa艂a resztki lodu ze swojego sidecara.

- Nie mam zielonego poj臋cia, o czym ty m贸wisz, Amelio - stwierdzi艂a.

Ale ja wiedzia艂am, 偶e chocia偶 raz w 偶yciu Grandmere po prostu by艂a skromna. Wtedy przypomnia艂am sobie, 偶e mia艂am si臋 na ni膮 gniewa膰, za t臋 spraw臋 z Jangbu. Wi臋c odezwa艂am si臋:

- Ale, Grandmere, pom贸wmy powa偶nie przez chwil臋. Ta afera z m艂odszymi kelnerami... Ten strajk. Musisz co艣 zrobi膰. To wszystko twoja wina, wiesz.

Grandmere przyjrza艂a mi si臋 przez niebieski dym z kolejnego papierosa, kt贸rego przed sekund膮 zapali艂a.

- Ale偶 z ciebie niewdzi臋czna ma艂a j臋dza - sykn臋艂a. - Rozwi膮zuj臋 wszystkie twoje problemy, a ty tak mi okazujesz uznanie?

- M贸wi臋 serio, Grandmere - powiedzia艂am. - Musisz zadzwoni膰 do Les Hautes Manger i powiedzie膰 im o Rommlu. Powiedz im, 偶e to twoja wina, 偶e Jangbu si臋 potkn膮艂 i 偶e musz膮 go przywr贸ci膰 do pracy. W przeciwnym razie nie b臋dzie sprawiedliwo艣ci. Ten biedny ch艂opak straci艂 prac臋!

- Znajdzie inn膮 - powiedzia艂a Grandmere lekko.

- Nie bez referencji - zauwa偶y艂am.

- Wi臋c mo偶e wr贸ci膰 do swojego ojczystego kraju - stwierdzi艂a Grandmere. -

Jestem pewna, 偶e rodzice za nim t臋skni膮.

- Grandmere, on jest z TYBETU, kraju, kt贸ry od dziesi臋cioleci znajduje si臋 pod chi艅sk膮 okupacj膮- On tam nie mo偶e wr贸ci膰. Tam nie ma wolnych posad. B臋dzie g艂odowa艂.

- Nie mam ochoty d艂u偶ej na ten temat dyskutowa膰 - o艣wiadczy艂a Grandmere wynio艣le. - Wymie艅 mi dziesi臋膰 potraw, kt贸re zwykle serwuje si臋 na przyj臋ciu 艣lubnym ksi膮偶膮t Genowii.

- Grandmere!

- Wymieniaj!

No wi臋c musia艂am wymieni膰 te dziesi臋膰 r贸偶nych potraw, kt贸re zwykle serwuje si臋 na przyj臋ciu 艣lubnym ksi膮偶膮t Genowii: oliwki, antipasto, danie z makaronem, ryb臋, danie mi臋sne, sa艂at臋, pieczywo, sery, owoce i deser (zapami臋ta膰 sobie: kiedy b臋dziemy si臋 z Michaelem pobierali, mamy to zrobi膰 poza Genowi膮, chyba 偶e pa艂ac przygotuje 艣ci艣le wegetaria艅ski posi艂ek).

Nie wiem, jak kto艣, kto w takim stopniu jak Grandmere zwi膮za艂 si臋 ze z艂膮 stron膮 mocy, mo偶e jednocze艣nie wpada膰 na 艣wietne pomys艂y typu wyst臋p kapeli Michaela na balu maturalnym.

Ale przypuszczam, 偶e nawet Darth Vader miewa艂 ja艣niejsze momenty. Nie przypominam sobie w tej chwili 偶adnych, ale jestem pewna, 偶e jakie艣 musia艂 mie膰.


Poniedzia艂ek, 5 maja, 21.00,

poddasze

Z艂e wiadomo艣ci... Ca艂y wiecz贸r przegl膮da艂am stare numery 鈥濧tomu" i usi艂owa艂am si臋 zorientowa膰, kto jest przewodnicz膮cym komitetu organizacyjnego balu maturalnego, 偶ebym mog艂a do tej osoby wys艂a膰 maila z sugesti膮, 偶e zesp贸艂 Skinner Box stworzy艂by znakomit膮 opraw臋 muzyczn膮, o wiele lepsz膮 ni偶 ten did偶ej, kt贸rego ju偶 wynaj臋li. Mo偶ecie sobie zatem wyobrazi膰 moje zdumienie i rozczarowanie, kiedy wreszcie znalaz艂am t臋 informacj臋 i zobaczy艂am okropn膮 odpowied藕 czarno na bia艂ym przed samym nosem:

Lana Weinberger.

LANA WEINBERGER jest przewodnicz膮c膮 tegorocznego komitetu organizacyjnego balu maturalnego.

No c贸偶, przepad艂o. NIJAK nie uda mi si臋 teraz p贸j艣膰 na ten bal. Lana pr臋dzej zrezygnuje ze swojej najnowszej diety, ni偶 wynajmie zesp贸艂 mojego ch艂opaka. Powiedzmy wprost, Lana mnie nienawidzi do szpiku ko艣ci. Zawsze tak by艂o.

I nie b臋d臋 nikomu wmawia膰, 偶e to uczucie nie jest odwzajemnione...Co ja mam TERAZ zrobi膰? NIE MOG臉 nie i艣膰 na ten bal. Po prostu NIE MOG臉!!!!!!!!

Ale chyba nie jestem osob膮, kt贸ra ma najwi臋ksze problemy na 艣wiecie. S膮 ludzie w gorszej sytuacji. Na przyk艂ad Borys. Przed chwil膮 dosta艂am od niego maila:

JoshBell2 : Mia, chcia艂em Ci tylko podzi臋kowa膰 za to, co dzisiaj dla mnie zrobi艂a艣. Nie wiem, dlaczego zachowa艂em si臋 tak g艂upio. Chyba po prostu uczucia wzi臋艂y g贸r臋. Tak strasznie ja kocham! Ale teraz jasno rozumiem, 偶e nie jeste艣my sobie przeznaczeni, wbrew temu, w co wierzy艂em tak d艂ugo (i nies艂usznie, jak wreszcie si臋 przekona艂em). Nie, Lilly jest jak dziki mustang, urodzi艂a si臋 do wolno艣ci. Widz臋 teraz, 偶e 偶aden m臋偶czyzna - a ju偶 zw艂aszcza nie taki jak ja - niemo偶e wyobra偶a膰 sobie, 偶e j膮 kiedykolwiek okie艂zna. Ce艅 sobie to, co Ci臋 艂膮czy z Michaelem, Mia. To rzadka i pi臋kna rzecz, kocha膰 i by膰 kochanym.

Borys Pelkowski

PS Mama m贸wi, 偶e odda Tw贸j sweter do pralni chemicznej, 偶ebym m贸g艂 Ci go zwr贸ci膰 pod koniec tygodnia. W Star Cleaners twierdz膮, 偶e usun膮 plamy krwi, nie zostawiaj膮c trwa艂ych 艣lad贸w.

B.P.


Biedny Borys! Wyobra藕cie sobie, on uwa偶a Lilly za dzikiego mustanga. Dzika pieczarka, to ju偶 pr臋dzej. Ale MUSTANG? Nie s膮dz臋.

Stwierdzi艂am, 偶e lepiej zobacz臋, co u niej, bo kiedy j膮 widzia艂am po raz ostatni, Lilly wygl膮da艂a troch臋 tak, jakby jej pieczarkowe blaszki pod kapeluszem pozielenia艂y. Wys艂a艂am jej totalnie bezstronnego, zupe艂nie przyjaznego maila, pytaj膮c, jak si臋 czuje psychicznie po dzisiejszych trudnych przej艣ciach.

Mo偶ecie sobie wyobrazi膰 moje oburzenie, kiedy w nagrod臋 za sw贸j gest dobrej woli dosta艂am poni偶sz膮 odpowied藕:

WomynRule: Cze艣膰 K.G. ! (K.G. to przezwisko, kt贸re Lilly zdecydowa艂a si臋 nada膰 mi kilku, tygodni temu. To skr贸t od Ksi臋偶niczki Genowii. Prosi艂am j膮 wielokrotnie, 偶eby go nie u偶ywa艂a, ale ona si臋 upiera, prawdopodobnie dlatego, 偶e pope艂ni艂am ten b艂膮d i da艂am jej pozna膰, 偶e mi nie odpowiada).

Co jest, laska? Brakowa艂o Ci臋 na dzisiejszej konferencji prasowej SUPZPJP. Wygl膮da na to, 偶e uda si臋 nam przekona膰 zwi膮zki zawodowe hotelarzy do naszej sprawy. Je艣li zdo艂amy doprowadzi膰 do strajku hoteli, rzucimy to miasto na kolana! Nareszcie ludzie zrozumiej膮, 偶e z szarym cz艂owiekiem ci臋偶ko pracuj膮cym w us艂ugach si臋 nie zadziera! Ka偶dy cz艂owiek powinien otrzymywa膰 godziwe wynagrodzenie za prac臋!

Czy ten numer z Borysem dzi艣 po po艂udniu nie by艂 niesamowity? Musz臋 przyzna膰, troch臋 si臋 wystraszy艂am. Nie mia艂am poj臋cia, 偶e z niego taki psychol. No, ale z drugiej strony, przecie偶 JEST muzykiem. Powinnam by艂a to przewidzie膰. Bardzo 艂adnie poradzili艣cie sobie z Michaelem z t膮 sytuacj膮. Zupe艂nie jak doktor McCoy i siostra Chappel. Chocia偶 pewnie wola艂aby艣, 偶ebym powiedzia艂a, 偶e przypominali艣cie doktora Kova膰a i siostr臋 Abby. Co si臋 nawet w sumie zgadza.

No c贸偶, musz臋 spada膰. Mama chce, 偶ebym wyj臋艂a rzeczy ze zmywarki.

Lii

PS Jangbu po dzisiejszej konferencji prasowej by艂 przes艂odki: kupi艂 mi jedwabn膮 r贸偶臋 w budce na Canal Street. Totalnie romantyczne. Borys nigdy nie robi艂 takich rzeczy.

L.


Musz臋 przyzna膰, szlag mnie trafi艂. Szlag mnie trafi艂, 偶e Lilly tak lekcewa偶y b贸l Borysa. Szlag mnie trafi艂 na to jej 鈥濩o jest, laska?" I DOPRAWDY zaszokowana by艂am jej aluzj膮 do tego, 偶e wszyscy muzycy to psychole. No bo, halo? Jej w艂asny brat Michael, M脫J CH艁OPAK, jest muzykiem! I owszem, miewamy swoje problemy, ale z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie dlatego, 偶e jest psycholem. W gruncie rzeczy, je艣li ju偶, moje problemy z Michaelem bior膮 si臋 st膮d, 偶e jako Kozioro偶ec ZBYT mocno stoi nogami na ziemi, tymczasem ja, jako rozbrykany Byk, chcia艂abym wprowadzi膰 nieco wi臋cej rozrywki do naszego zwi膮zku.


Odpisa艂am jej z miejsca. Przyznam, 偶e z gniewu d艂onie mi si臋 trz臋s艂y, kiedy stuka艂am w klawisze.

GrLouie: Lilly, nie wiem, czy Ci臋 to zainteresuje, ale Borysowi trzeba by艂o za艂o偶y膰 dwa szwy ORAZ da膰 zastrzyk przeciwt臋偶cowy. Co wi臋cej, mo偶liwe, 偶e ma wstrz膮s m贸zgu. Mo偶e zdo艂a艂aby艣 si臋 oderwa膰 od swojej niezmordowanej pracy na rzecz Jangbu, faceta, kt贸rego POZNA艁A艢 ZALEDWIE TRZY DNI TEMU, i wykrzesa艂aby艣 nieco wsp贸艂czucia dla Twojego eks, z kt贸rym spotyka艂a艣 si臋 przez CA艁E OSIEM MIESI臉CY?

Mia


Lilly odpowiedzia艂a mi natychmiast:

WomynRule: Wybacz mi, K.G., ale nie mog臋 powiedzie膰, 偶eby mi szczeg贸lnie odpowiada艂 Tw贸j pe艂en wy偶szo艣ci ton. B膮d藕 tak dobra i nie odgrywaj przede mn膮 Waszej Wysoko艣ci. Nawet je艣li nie podoba Ci si臋 Jangbu ani praca, kt贸r膮 wykonuj臋, 偶eby pom贸c jemu i jemu podobnym, to jeszcze nie znaczy, 偶e mo偶esz mnie czyni膰 zak艂adniczk膮 mojego dawnego zwi膮zku. Przykro mi, ale infantylne przedstawienia Borysa, tego narcyza karmi膮cego si臋 z艂udzeniami, nie robi na mnie wra偶enia. Czy ja go zmusza艂am, 偶eby podnosi艂 ten globus i spuszcza艂 go sobie na g艂ow臋? Sam tego chcia艂.

S膮dzi艂am, 偶e Ty, tak wierny widz Lifetime kana艂u filmowego dla kobiet, rozpoznasz manipulacyjne zachowanie Borysa jako klasyczny szanta偶 moralny.

Ale z drugiej strony, gdyby艣 przesta艂a ogl膮da膰 tyle film贸w i zacz臋艂a na odmian臋 偶y膰 zwyczajnym 偶yciem, mo偶e sama by艣 to zrozumia艂a. Mo偶e te偶 pisa艂aby艣 wtedy dla szkolnej gazety co艣 nieco bardziej ambitnego ni偶 jad艂ospis sto艂贸wki.

Bezwzgl臋dny atak na Borysa mog艂am jeszcze zignorowa膰. Skoro wyrazi艂a si臋 tak ostro, to znaczy, 偶e czuje si臋 wobec niego winna. Ale jej atak na moje pisarstwo nie m贸g艂 pozosta膰 bez odpowiedzi. Natychmiast odpali艂am:

GrLouie: Tak, no c贸偶, mo偶e i ogl膮dam mn贸stwo film贸w, ale przynajmniej nie chodz臋 z twarz膮 przyklejon膮 do soczewki kamery jak Ty. Wol臋 OGL膭DA膯 filmy, ni偶 kreowa膰 wok贸艂 siebie DRAMATYCZNE SYTUACJE nadaj膮ce si臋 do sfilmowania. Co wi臋cej, przyjmij do wiadomo艣ci, 偶e Leslie Cho zaledwie wczoraj poprosi艂a mnie o napisanie powa偶nego artyku艂u na czo艂贸wk臋 gazety.

Na co dosta艂am odpowied藕:


WomynRule: Jasne, masz opisa膰 histori臋, kt贸ra dzi臋ki MNIE ujrza艂a 艣wiat艂o dzienne. Jeste艣 takim s艂abeuszem... Wracaj do kw臋kania, 偶e ca艂e lato sp臋dzisz w pa艂acu w Genowii i 偶e m贸j brat nie chce i艣膰 z Tob膮 na bal maturalny, a rozwi膮zywanie PRAWDZIWYCH problem贸w zostaw ludziom takim jak ja, kt贸rzy s膮 do tego lepiej intelektualnie przygotowani. No c贸偶, to by艂a kropla, kt贸ra przepe艂ni艂a czar臋. Lilly Moscovitz nie jest ju偶 moj膮 najlepsz膮 przyjaci贸艂k膮. Przyj臋艂am ju偶 wszelk膮 obraz臋, jak膮 mog艂am znie艣膰.

Zastanawiam si臋, czy do niej nie napisa膰 i nie powiedzie膰 jej o tym. Ale z drugiej strony to by chyba by艂o za bardzo dziecinne i nie do艣膰 INTELEKTUALNE.

Mo偶e po prostu zapytam Tin臋, czy nie zechce by膰 od teraz moj膮 najlepsz膮 przyjaci贸艂k膮.

Ale nie, to te偶 by by艂o zbyt dziecinne. Przecie偶 nie jeste艣my ju偶 w trzeciej klasie podstaw贸wki. Jeste艣my prawie doros艂ymi kobietami, jak powiedzia艂a moja mama. Doros艂e kobiety nie umawiaj膮 si臋, 偶e od teraz b臋d膮 najlepszymi przyjaci贸艂kami i nie obwieszczaj膮 tego wszem wobec. One to po prostu jako艣... wiedz膮. Nie m贸wi膮c o tym ani s艂owa. Nie wiem, jak to robi膮, ale im si臋 udaje. Mo偶e to kwestia estrogenu czy co艣.

O m贸j Bo偶e, tak strasznie rozbola艂a mnie g艂owa.


Poniedzia艂ek, 5 maja, 23.00

Omal si臋 nie rozp艂aka艂am, kiedy ostatni raz przed po艂o偶eniem si臋 sprawdzi艂am poczt臋. To dlatego, 偶e znalaz艂am tam TO:

LinuxRulz: Mia, Ty jeste艣 pewna, 偶e si臋 na mnie za nic nie gniewasz? Bo przez ca艂y dzie艅 powiedzia艂a艣 do mnie raptem ze trzy s艂owa. Pomijaj膮c to, co si臋 dzia艂o wok贸艂 Borysa. Czy ja zrobi艂em co艣 nie tak?

A potem kolejny, sekund臋 p贸藕niej:


LinuxRulz: Zapomnij o tym poprzednim mailu, wyg艂upi艂em si臋. Wiem, 偶e gdybym Ci zrobi艂 jak膮艣 przykro艣膰, powiedzia艂aby艣 mi. Bo w艂a艣nie tak膮 jeste艣 dziewczyn膮. To jeden z powod贸w, dla kt贸rych jeste艣my tak膮 zgran膮 par膮. Bo mo偶emy sobie zawsze wszystko powiedzie膰.


A potem:

LinoxRulz: To ma zwi膮zek z tamt膮 imprez膮, prawda? No, wiesz, bo nie chcia艂em pobi膰 Jangbu za to, 偶e si臋 ca艂owa艂 z moj膮 siostr膮? Ale wtr膮canie si臋 do 偶ycia uczuciowego mojej siostry nie jest dobrym pomys艂em. Jak pewnie sama zauwa偶y艂a艣.


A potem:

LinuxRolz: No c贸偶, niewa偶ne. 艢pij dobrze. I kocham Ci臋.

Och, Michael! M贸j s艂odki obro艅co!

DLACZEGO NIE CHCESZ MNIE ZABRA膯 NA SW脫J BAL MATURALNY?????????????????????


Wtorek, ? maja, 3.00 rano

Nadal w g艂owie mi si臋 nie mie艣ci jej bezczelno艣膰. Z film贸w dowiedzia艂am si臋 BARDZO DU呕O o pisarstwie.

CENNE WSKAZ脫WKI, KT脫RE JA, MIA THERMOPOLIS, ZEBRA艁AM Z FILM脫W

Aspen Ertreme

T J. Burk臋 przenosi si臋 do Aspen, 偶eby zosta膰 instruktorem narciarstwa, ale naprawd臋 marzy tylko o pisaniu. Kiedy ju偶 ko艅czy spisywa膰 wzruszaj膮cy ho艂d na cze艣膰 swojego zmar艂ego przyjaciela Deksa, wk艂ada go do koperty i wysy艂a do magazynu 鈥濸owder". Obok przelatuje balon na gor膮ce powietrze i dwa 艂ab臋dzie. I zaraz wida膰, jak listonosz wsuwa magazyn 鈥濸owder" do skrzynki T. Ja, a na ok艂adce jest zapowied藕 jego opowiadania! PROSZ臉, jak 艂atwo jest postara膰 si臋 o publikacj臋!


Cudowni ch艂opcy

Zawsze r贸b backup na dyskietce.


Ma艂e kobietki

Jak wy偶ej.


Moulin Rouge

Kiedy piszesz sztuk臋, nie zakochuj si臋 w odtw贸rczyni g艂贸wnej roli. Zw艂aszcza je艣li jest chora na gru藕lic臋. Poza tym nie pij zielonego paskudztwa, kt贸re podaje ci karze艂.


Szklany klosz

Nie pozw贸l, 偶eby twoja matka czyta艂a twoj膮 ksi膮偶k臋, dop贸ki jej nie opublikujesz (bo wtedy b臋dzie ju偶 za p贸藕no).


Adaptacja

Nigdy nie ufaj bli藕niaczemu rodze艅stwu.


Wspania艂a Susann

Historia 偶ycia Jac膮ueline Susann - wydawcy wcale nie maj膮 nic przeciwko temu, je艣li oddajesz im manuskrypt napisany na r贸偶owym papierze. Poza tym seks si臋 dobrze sprzedaje.


Jak Lilly 艢MIE sugerowa膰, 偶e marnowa艂am czas, ogl膮daj膮c telewizj臋? A gdybym zdecydowa艂a si臋 na karier臋 medyczn膮, to te偶 jestem wygrana, bo obejrza艂am praktycznie wszystkie odcinki Ostrego dy偶uru, jakie w og贸le nakr臋cono.

Nie wspominaj膮c ju偶 o serialu M*A*S*H*.


Wtorek, 6 maja, RZ

Jak do tej pory, dzie艅 mam pod ka偶dym wzgl臋dem beznadziejny:

1. Pan G. zrobi艂 nam dzisiaj szybki test z algebry. Zawali艂am, bo by艂am wczoraj zbyt zaj臋ta ca艂膮 spraw膮 Borysa/ Lilly/balu maturalnego, 偶eby si臋 uczy膰. Mo偶na by pomy艣le膰, 偶e m贸j w艂asny ojczym rzuci mi jakie艣 s艂贸wko ostrze偶enia, kiedy b臋dzie planowa艂 robi膰 nam test z zaskoczenia. Ale najwyra藕niej to by narusza艂o jego kodeks etyki nauczyciela.

A kodeks etyki ojczyma? Pomy艣la艂 kto艣 kiedy艣 O TYM?

2. Shameek臋 i mnie zn贸w z艂apano na wymienianiu li艣cik贸w. Musz臋 napisa膰 referat na tysi膮c s艂贸w na temat wp艂ywu globalnego ocieplenia na ekosystemy Ameryki Po艂udniowej .

3. Nie mia艂am partnera do projektu na temat chor贸b zaka藕nych, kt贸ry robimy na zdrowiu i przepisach bezpiecze艅stwa, bo Lilly i ja nie rozmawiamy ze sob膮. Ona unika mnie jak ognia. Nawet do szko艂y pojecha艂a dzi艣 metrem, zamiast zabra膰 si臋 z Michaelem moj膮 limuzyn膮. Niespecjalnie mnie to zmartwi艂o.

Poza tym, kiedy losowali艣my choroby, trafi艂 mi si臋 zesp贸艂 Aspergera. Dlaczego nie mog艂a mi si臋 trafi膰 jaka艣 luzacka zaraza, jak Ebola? To strasznie nie fair, zw艂aszcza teraz, kiedy zastanawiam si臋 nad karier膮 medyczn膮.

4. W czasie lunchu zjad艂am niechc膮cy jak膮艣 kie艂bas臋, kt贸ra zosta艂a przypadkiem zapieczona w mojej rzekomo wegetaria艅skiej Indywidualnej Pizzy. Poza tym, Borys ca艂膮 przerw臋 sp臋dzi艂, wypisuj膮c 鈥濴illy" na swoim futerale na skrzypce. Lilly nawet si臋 na lunchu nie pokaza艂a. Mam nadziej臋, 偶e razem z Jangbu z艂apali samolot do Tybetu i nie b臋d膮 nam ju偶 zawracali tu g艂owy. Ale Michael m贸wi, 偶e tak nie uwa偶a. M贸wi, 偶e jego zdaniem posz艂a na kolejn膮 konferencj臋 prasow膮.

5. Michael nie zmieni艂 zdania na temat balu. Nie porusza艂am tego tematu, bro艅 Bo偶e. Ale tak si臋 z艂o偶y艂o, 偶e przechodzi艂am razem z nim obok stolika, gdzie Lana i ca艂a reszta komitetu organizacyjnego sprzedaj膮 bilety i Michael sykn膮艂 pod nosem 鈥瀊eznadzieja", kiedy zobaczy艂, jak facet, kt贸ry nienawidzi, kiedy dodaj膮 kukurydzy do chilli, kupuje bilety na bal dla siebie i swojej dziewczyny.

Nawet facet, kt贸ry nienawidzi, kiedy dodaj膮 kukurydzy do chilli, idzie na bal maturalny. Wszyscy na ca艂ym 艣wiecie chodz膮 na bale maturalne. Poza mn膮.

Lilly nadal nie wr贸ci艂a, gdziekolwiek si臋 raczy艂a wybra膰 w czasie przerwy na lunch. Tym lepiej. Chyba Borys by nie zni贸s艂, gdyby tu teraz przysz艂a. Znalaz艂 w szafie z materia艂ami pi艣miennymi

jaki艣 zmywalny marker i w艂a艣nie ozdabia imi臋 Lilly na swoim futerale ma艂ymi zawijaskami. Mam ochot臋 ??? potrz膮sn膮膰 i powiedzie膰: 鈥濸rzesta艅! Ona nie jest tego warta!"

Ale boj臋 si臋, 偶e puszcz膮 mu od tego szwy.

Poza tym pani Hill, ewidentnie wskutek wczorajszych wypadk贸w, nie rusza si臋 na krok od swojego biurka, przegl膮daj膮c katalogi Gernet Hill i obserwuj膮c nas sokolim wzrokiem. Za艂o偶臋 si臋, 偶e mia艂a k艂opoty przez t臋 histori臋 z globusem. Dyrektor Gupta ma bardzo surowe zasady, je艣li chodzi o rozlew krwi na terenie szko艂y.

Poniewa偶 nie mam nic lepszego do roboty, zamierzam napisa膰 wiersz, kt贸ry odda moje prawdziwe uczucia na temat wszystkiego, co si臋 dzieje. Zamierzam go nazwa膰

Wiosenna gor膮czka. Je偶eli b臋dzie wystarczaj膮co dobry, dam go do 鈥濧tomu". Oczywi艣cie anonimowo. Gdyby Leslie si臋 dowiedzia艂a, 偶e to ja go napisa艂am, nigdy by go nie wydrukowa艂a, bo jako pocz膮tkuj膮ca reporterka, 鈥瀓eszcze nie zap艂aci艂am frycowego", jak mi wiecznie przypomina.

Ale je艣li tylko ZNAJDZIE wiersz wsuni臋ty pod drzwi redakcji 鈥濧tomu", mo偶e go pu艣ci do druku.

Tak czy inaczej, nie mam nic do stracenia. Ma艂o prawdopodobne, 偶eby spotka艂o mnie co艣 jeszcze gorszego.


Wtorek, 6maja, szpital St. Vincent's

Zdarzy艂o si臋 co艣 jeszcze gorszego. O wiele, wiele gorszego. To pewnie wszystko moja wina. Moja wina, bo ju偶 wcze艣niej o tym pisa艂am. 呕e gorzej ju偶 nie b臋dzie. Okazuje si臋, 偶e jak najbardziej MO呕NA mie膰 jeszcze gorsze prze偶ycia ni偶 tylko:

Obla膰 test z algebry.

Wpa艣膰 w tarapaty na biologii za przesy艂anie li艣cik贸w.

Wylosowa膰 zesp贸艂 Aspergera na zdrowiu i przepisach bezpiecze艅stwa.

Mie膰 ojca, kt贸ry ci臋 zmusza do sp臋dzenia wi臋kszo艣ci wakacji w Genowii.

Mie膰 ch艂opaka, kt贸ry odmawia zabrania ci臋 na bal maturalny.

Mie膰 najlepsz膮 przyjaci贸艂k臋, kt贸ra nazywa ci臋 s艂abeuszem.

I kt贸rej ch艂opak ma za艂o偶one szwy na g艂owie, poniewa偶 w艂asnor臋cznie zada艂 sobie ran臋 globusem.

I babk臋, kt贸ra usi艂uje ci臋 ci膮gn膮膰 na kolacj臋 z su艂tanem Brunei.

Okaza艂o si臋, 偶e mo偶e by膰 jeszcze gorzej i twoja ci臋偶arna matka mo偶e zemdle膰 w dziale z mro偶onkami Grand Union.

M贸wi臋 totalnie powa偶nie. Run臋艂a twarz膮 w zamra偶ark臋 z produktami Haagen-Dazs. Dzi臋ki Bogu, odbi艂a si臋 od lod贸w Ben and Jerry i wyl膮dowa艂a ostatecznie na plecach, w przeciwnym razie moje potencjalne rodze艅stwo zosta艂oby zgniecione pod ci臋偶arem w艂asnej matki.

Kierownik Grand Union najwyra藕niej nie mia艂 zielonego poj臋cia, co robi膰. Wed艂ug 艣wiadk贸w, biega艂 po ca艂ym sklepie, macha艂 ramionami i wrzeszcza艂:

- Martwa kobieta w alejce czwartej! Martwa kobieta w alejce czwartej!

Nie wiem, jak by si臋 to sko艅czy艂o, gdyby nie pojawi艂a si臋 tam stra偶 po偶arna. M贸wi臋 powa偶nie. Oddzia艂 stra偶y robi zakupy dla swojej remizy w艂a艣nie w Grand Union - wiem o tym, bo razem z Lilly (w czasach, kiedy jeszcze by艂y艣my przyjaci贸艂kami i po raz pierwszy zorientowa艂y艣my si臋, 偶e stra偶acy s膮 seksowni) zagl膮da艂y艣my tam ci膮gle i patrzy艂y艣my, jak przebieraj膮 w艣r贸d nektarynek i mango. Tak si臋 z艂o偶y艂o, 偶e robili w艂a艣nie zaopatrzenie na ca艂y tydzie艅, kiedy moja mama przybra艂a pozycj臋 horyzontaln膮. Z miejsca sprawdzili jej puls i przekonali si臋, 偶e 偶yje. Wtedy zadzwonili po karetk臋 pogotowia i zabrali j膮 do St. Vincent's, na najbli偶szy ostry dy偶ur.

Straszna szkoda, 偶e mama by艂a nieprzytomna. Tak bardzo by jej si臋 spodoba艂o, 偶e pochylaj膮 si臋 nad ni膮 ci wszyscy seksowni stra偶acy. Poza tym, no wiecie, sam fakt, 偶e mieli do艣膰 si艂y, 偶eby j膮 unie艣膰... przy jej obecnej wadze... To bardzo imponuj膮ce.

Mo偶ecie sobie wyobrazi膰, jak siedzia艂am sobie znudzona do wyp臋ku na francuskim, a偶 tu nagle rozdzwoni艂a si臋 moja kom贸rka... No c贸偶, przerazi艂am si臋. Nie dlatego, 偶e po raz pierwszy zadzwoni艂a moja kom贸rka, ani nawet dlatego, 偶e mademoiselle

Klein bezwzgl臋dnie konfiskuje wszystkie kom贸rki, kt贸re zadzwoni膮 w czasie jej lekcji, ale dlatego, 偶e jedyne osoby, kt贸rym wolno do mnie dzwoni膰 na kom贸rk臋, to mama i pan G., i to tylko po to, 偶eby mi powiedzie膰, 偶e mam natychmiast wraca膰 do domu, bo zaczyna mi si臋 rodzi膰 rodze艅stwo.

Tyle 偶e kiedy wreszcie odebra艂am telefon - zaj臋艂o mi to ca艂膮 minut臋, zanim si臋 zorientowa艂am, 偶e to MOJ telefon dzwoni - po drugiej stronie nie by艂o mojej mamy ani pana G. z wiadomo艣ci膮, 偶e rodzi mi si臋 rodze艅stwo, ale kapitan Pete Logan z pytaniem, czy znam niejak膮 Helen Thermopolis, a je艣li tak, to czy mog臋 natychmiast przyjecha膰 do niej do szpitala St. Vincent's. Stra偶ak znalaz艂

kom贸rk臋 mamy w jej torbie i wybra艂 jedyny numer, jaki mia艂a w pami臋ci telefonu.

Czyli m贸j.

Oczywi艣cie, o ma艂o nie zesz艂am na serce. Wrzasn臋艂am i z艂apa艂am plecak, a potem Larsa. A potem on i ja wyrwali艣my stamt膮d bez s艂owa wyja艣nienia... Zupe艂nie jakbym nagle dorobi艂a si臋 zespo艂u Aspergera czy co艣. Po drodze do wyj艣cia z budynku min臋艂am sal臋 pana Gianiniego, a potem zawr贸ci艂am, wsadzi艂am tam g艂ow臋 i wrzasn臋艂am, 偶e jego 偶ona jest w szpitalu i 偶eby od艂o偶y艂 t臋 kred臋 i pobieg艂 z nami.

Jeszcze nie widzia艂am tak przera偶onego pana G. Nawet kiedy po raz pierwszy zobaczy艂 Grandmere.

A potem we tr贸jk臋 pobiegli艣my do stacji metra na Siedemdziesi膮tej Si贸dmej ulicy - bo taks贸wka w 偶aden spos贸b nie dotar艂aby szybko do szpitala w tych popo艂udniowych korkach, a Hans z limuzyn膮 maj膮 codziennie wolne, dop贸ki nie wychodz臋 ze szko艂y o trzeciej.

Nie wydaje mi si臋, 偶eby personel w St. Vincent's - kt贸ry jest totalnie 艣wietny, przy okazji - ogl膮da艂 kiedykolwiek co艣 takiego jak rozhisteryzowana ksi臋偶niczka Genowii, jej ochroniarz i jej ojczym. We tr贸jk臋 wdarli艣my si臋 do poczekalni i stali艣my tam, wywrzaskuj膮c nazwisko mamy, dop贸ki jaka艣 piel臋gniarka nie wysz艂a do nas z pokoju zabiegowego i nie powiedzia艂a:

* Helen Thermopolis czuje si臋 dobrze. Obudzi艂a si臋, a teraz odpoczywa. Troch臋 si臋 odwodni艂a, wiec zemdla艂a.

- Odwodni艂a si臋? - Zn贸w o ma艂o nie dosta艂am zawa艂u, ale tym razem z innego powodu. - Nie pi艂a swoich o艣miu szklanek wody dziennie?

Piel臋gniarka u艣miechn臋艂a si臋 i powiedzia艂a:

- No c贸偶, wspomnia艂a, 偶e dziecko strasznie uciska jej p臋cherz moczowy...

- Nic jej nie b臋dzie? - chcia艂 wiedzie膰 pan G.

- Czy DZIECKU nic nie b臋dzie? - chcia艂am wiedzie膰 ja.

- Obojgu nic si臋 nie sta艂o - odpar艂a piel臋gniarka. - Prosz臋 za mn膮, zaprowadz臋 pa艅stwa do niej.

A potem piel臋gniarka wprowadzi艂a nas na ostry dy偶ur -prawdziwy ostry dy偶ur szpitala St. Vincent's, gdzie trafia ka偶dy mieszkaniec Greenwich Village, kt贸ry zostanie postrzelony albo ma atak kamicy nerkowej!!!!!!!!! Widzia艂am tam zatrz臋sienie chorych ludzi. By艂 facet, z kt贸rego wystawa艂o mn贸stwo r贸偶nych rurek, i drugi, kt贸ry wymiotowa艂 do miski. By艂 student z nowojorskiego uniwerku, kt贸ry 鈥瀌ochodzi艂 do siebie po imprezie", i starsza pani, kt贸ra mia艂a palpitacje serca, i supermodelka, kt贸ra spad艂a ze swoich szpilek, i robotnik budowlany z ran膮 ci臋t膮 r臋ki, i kurier rowerowy, kt贸rego stukn臋艂a taks贸wka. W ka偶dym razie, zanim zd膮偶y艂am porz膮dnie przyjrze膰 si臋 pacjentom - takim, jakich b臋d臋 prawdopodobnie mia艂a kt贸rego艣 dnia, je艣li kiedykolwiek podci膮gn臋 si臋 z algebry i uda mi si臋 dosta膰 na medycyn臋 - piel臋gniarka odci膮gn臋艂a zas艂onk臋, a tam le偶a艂a moja mama, ca艂kiem przytomna i z mocno poirytowan膮 min膮.

A kiedy zauwa偶y艂am ig艂臋 w jej ramieniu, przekona艂am si臋, czemu jest taka poirytowana. Le偶a艂a pod kropl贸wk膮!!!!!!!!!

- O M脫J BO呕E!!! - wrzasn臋艂am do piel臋gniarki. Chocia偶 nie powinno si臋 wrzeszcze膰 na ostrym dy偶urze, bo tam s膮 chorzy ludzie. - Je偶eli nic jej nie jest, to po co ma TO???

- Chodzi tylko o to, 偶eby j膮 troch臋 nawodni膰 - powiedzia艂a piel臋gniarka. - Twojej mamie nic nie b臋dzie. Pani Thermopolis, prosz臋 im powiedzie膰, 偶e nic pani nie b臋dzie.

- Nie 鈥瀙ani", a 鈥瀙anno" - warkn臋艂a mama.

I wtedy zrozumia艂am, 偶e rzeczywi艣cie nic jej nie jest.

Rzuci艂am si臋 do niej i u艣ciska艂am j膮 najmocniej, jak mog艂am, co nie by艂o 艂atwe ze wzgl臋du na kropl贸wk臋 i na to, 偶e pan G. te偶 j膮 艣ciska艂.

- Nic mi nie jest, nic mi nie jest - powiedzia艂a mama, poklepuj膮c nas oboje po g艂owach. - Nie r贸bmy z tego wi臋kszej sprawy, ni偶 trzeba.

- Ale to JEST powa偶na sprawa - powiedzia艂am, czuj膮c, 偶e 艂zy p艂yn膮 mi po twarzy. Bo to bardzo denerwuj膮ce, dosta膰 telefon w 艣rodku lekcji francuskiego od kapitana Pete'a Logana, kt贸ry m贸wi ci, 偶e twoj膮 matk臋 zabrano do szpitala.

- Nie - powiedzia艂a mama. - Nic mi nie jest. Dziecko jest zdrowe. A kiedy wlej膮 we mnie resztk臋 tych elektrolit贸w, jad臋 do domu. - Rzuci艂a spojrzenie piel臋gniarce. - PRAWDA?

- Tak, prosz臋 pani - powiedzia艂a piel臋gniarka i zaci膮gn臋艂a zas艂on臋, 偶eby艣my we czw贸rk臋 - moja mama, pan G., ja i m贸j ochroniarz - mogli mie膰 troch臋 prywatno艣ci.

- Musisz bardziej uwa偶a膰, mamo - powiedzia艂am. - Nie mo偶esz dopuszcza膰 do takiego przem臋czenia.

- Nie jestem przem臋czona - powiedzia艂a moja mama. - To ta cholerna zupa z pieczon膮 wieprzowin膮 i kluskami, kt贸r膮 zjad艂am na lunch...

- Z Number One Noodle Son? - zawo艂a艂am przera偶ona. - Mamo, chyba nie m贸wisz powa偶nie! Przecie偶 w tym jest chyba z milion gram贸w soli! Nic dziwnego, 偶e zemdla艂a艣! Sam monoglutaminian sodu...

- Wasza wysoko艣膰, mam pomys艂 - powiedzia艂 mi Lars cicho do ucha. - Mo偶e skoczymy na drug膮 stron臋 ulicy i zobaczymy, czy nie uda nam si臋 kupi膰 dla pani mamy koktajlu owocowego?

Lars zawsze zachowuje tak膮 przytomno艣膰 umys艂u w chwilach krytycznych. To na pewno dzi臋ki intensywnemu szkoleniu w izraelskiej armii. Ze swoim gluckiem radzi sobie jak nikt i ca艂kiem nie藕le pos艂uguje si臋 te偶 miotaczem p艂omieni. A przynajmniej tak mi si臋 kiedy艣 zwierzy艂.

- To dobry pomys艂 - powiedzia艂am. - Mamo, zaraz z Larsem wr贸cimy. Przyniesiemy ci smaczny, zdrowy koktajl.

- Dzi臋ki - westchn臋艂a mama s艂abo, ale z jakiego艣 powodu bardziej patrzy艂a na Larsa ni偶 na mnie. Pewnie dlatego, 偶e po omdleniu nadal nie mog艂a na niczym skupi膰 wzroku.

Kiedy wr贸cili艣my z koktajlem, piel臋gniarka nie chcia艂a nas ju偶 wpu艣ci膰 do mamy. Powiedzia艂a, 偶e na ostrym dy偶urze wolno przyjmowa膰 tylko jednego odwiedzaj膮cego na godzin臋 i 偶e przedtem zrobi艂a dla nas wyj膮tek tylko dlatego, 偶e byli艣my tacy zmartwieni i chcia艂a, 偶eby艣my si臋 sami przekonali, 偶e mamie nic nie jest, no, skoro jestem ksi臋偶niczk膮 Genowii i tak dalej.

Zabra艂a koktajl, kt贸ry przynie艣li艣my z Larsem i obieca艂a odda膰 go mamie. No wi臋c teraz Lars i ja siedzimy na twardych pomara艅czowych, plastikowych krzes艂ach w poczekalni. B臋dziemy tu siedzieli, p贸ki mamy nie wypisz膮. Ju偶 zadzwoni艂am do Grandmere i odwo艂a艂am swoj膮 dzisiejsz膮 lekcj臋 etykiety. Musz臋 powiedzie膰, 偶e Grandmere niespecjalnie si臋 przej臋艂a, kiedy ju偶 us艂ysza艂a, 偶e

mamie nic nie grozi. Z tonu jej g艂osu mo偶na by s膮dzi膰, 偶e jej krewni co dzie艅 mdlej膮 w Grand Union. Reakcja taty na t臋 wiadomo艣膰 by艂a o wiele bardziej satysfakcjonuj膮ca. CA艁Y si臋 zdenerwowa艂 i chcia艂 wys艂a膰 samolotem ksi膮偶臋cego lekarza domowego z samej Genowii, 偶eby sprawdzi艂, czy puls dziecka jest prawid艂owy i czy czasem ci膮偶a nie stanowi zbyt wielkiego obci膮偶enia dla rzekomo znu偶onego trzydziestosze艣cioletniego organizmu mojej mamy...

O M脫J BO呕E!!!!!!!!! Nigdy by艣cie nie zgadli, kto w艂a艣nie wszed艂 do poczekalni. M贸j ju偶 nied艂ugo W艁ASNY ksi膮偶臋 ma艂偶onek, jego ksi膮偶臋ca wysoko艣膰 Michael Moscovitz-Renaldo.

Wi臋cej potem.


Wtorek, 6 maja, poddasze

Michael jest TAKI s艂odki!!!!!!!! Kiedy tylko sko艅czy艂y si臋 lekcje, przylecia艂 do szpitala sprawdzi膰, czy z moj膮 mam膮 wszystko w porz膮dku. Dowiedzia艂 si臋 od mojego taty. WYOBRA呕ACIE sobie??? Tak si臋 zmartwi艂, kiedy us艂ysza艂 od Tiny, 偶e wybieg艂am z francuskiego, 偶e zadzwoni艂 do MOJEGO TATY.

Przedtem oczywi艣cie zajrza艂 do nas do domu, ale nikogo nie zasta艂.

Ilu ch艂opak贸w z w艂asnej woli zadzwoni艂oby do ojca swojej dziewczyny? Hm? Nikt z moich znajomych. Zw艂aszcza je艣li ojciec dziewczyny jest przypadkiem koronowanym KSI臉CIEM jak m贸j tata. Wi臋kszo艣膰 ch艂opak贸w za bardzo by si臋 ba艂a, 偶eby zadzwoni膰 do ojca swojej dziewczyny w podobnej sytuacji.

Ale nie M脫J ch艂opak.

Szkoda tylko, 偶e uwa偶a bal maturalny za idiotyzm. Ale niewa偶ne. Kiedy twoja ci臋偶arna matka mdleje w sekcji mro偶onek Grand Union, nagle zaczynasz widzie膰 inne sprawy we w艂a艣ciwej perspektywie.

A ja teraz wiem ju偶, 偶e chocia偶 bardzo bym chcia艂a p贸j艣膰, bal maturalny nie jest wcale taki wa偶ny. Wa偶na jest raczej rodzinna blisko艣膰 i to, 偶e si臋 jest z lud藕mi, kt贸rych si臋 kocha, i 偶e cz艂owiek cieszy si臋 dobrym zdrowiem i...

O m贸j Bo偶e, co ja wygaduj臋? OCZYWI艢CIE, 偶e nadal chc臋 i艣膰 na bal maturalny. OCZYWI艢CIE, 偶e w duchu cierpi臋 niezmiernie, bo Michael nawet nie chce dopu艣ci膰 do siebie MY艢LI o p贸j艣ciu na bal.

Otwarcie poruszy艂am ten temat jeszcze w poczekalni ostrego dy偶uru St. Vincent's. Pom贸g艂 mi nieco fakt, 偶e w poczekalni jest telewizor i akurat by艂 w艂膮czony na CNN, a CNN w艂a艣nie nadawa艂o materia艂 o balach maturalnych i modzie na osobne bale maturalne w wielu miejskich szko艂ach 艣rednich - osobno bal dla bia艂ych dzieciak贸w, kt贸re ta艅cz膮 przy Eminemie, a osobno dla Afroamerykan贸w, kt贸rzy ta艅cz膮 przy Ashanti.

Tylko 偶e u Alberta Einsteina jest tylko jeden bal, bo Albert Einstein to szko艂a, kt贸ra promuje kulturow膮 tolerancj臋 i na swoich imprezach puszcza i Eminema, i Ashanti.

No wi臋c, poniewa偶 nadal czekali艣my, a偶 moja mama sko艅czy kropl贸wk臋 z elektrolit贸w i siedzieli艣my tam wszyscy troje - ja, Michael i Lars - ogl膮daj膮c telewizj臋, a od czasu do czasu te偶 karetki, kt贸re przywozi艂y kolejnych pacjent贸w na ostry dy偶ur, odezwa艂am si臋 do Michaela:

- Michael, powiedz sam, czy to nie jest dobra zabawa? Michael, kt贸ry akurat patrzy艂 na karetk臋, a nie w telewizor,

odpar艂:

- Jak ci rozetn膮 klatk臋 piersiow膮 no偶em do rozbierania mi臋sa na 艣rodku Si贸dmej Alei? Nie bardzo.

- Nie - powiedzia艂am. - W telewizji. No wiesz. Bal maturalny.

Michael spojrza艂 w telewizor, na uczni贸w ta艅cz膮cych w od艣wi臋tnych strojach, i powiedzia艂:

- Nie.

- No dobra, ale powa偶nie. Zastan贸w si臋. To by mog艂o by膰 luzackie. Wiesz, i艣膰 tam i po艣mia膰 si臋 ze wszystkiego. - Niezupe艂nie tak wyobra偶am sobie idealny bal maturalny, ale lepsze to ni偶 nic. - I nie musisz wyst膮pi膰 w smokingu, wiesz? W zasadzie nie ma na to 偶adnej regu艂y. M贸g艂by艣 po prostu w艂o偶y膰 garnitur. Albo nawet nie garnitur. M贸g艂by艣 w艂o偶y膰 d偶insy i jedn膮 z tych koszulek trykotowych, DRUKOWANYCH jak smoking.

Michael spojrza艂 na mnie tak, jakby podejrzewa艂, 偶e spu艣ci艂am sobie globus na g艂ow臋.

- A wiesz, co by by艂o jeszcze fajniejsze? - zapyta艂. - KR臉GLE.

Wyrwa艂o mi si臋 bardzo g艂臋bokie westchnienie. Troch臋 trudno mi by艂o prowadzi膰 t臋 szalenie intymn膮 rozmow臋 tam, w poczekalni ostrego dy偶uru szpitala St. Vincent's, bo nie tylko TUZ OBOK siedzia艂 m贸j ochroniarz, ale by艂o tam te偶 mn贸stwo chorych ludzi, a niekt贸rzy STRASZNIE g艂o艣no kaszleli mi ko艂o ucha.

Usi艂owa艂am jednak pami臋ta膰 o tym, 偶e jestem utalentowan膮 uzdrawiaczk膮 i powinnam by膰 odporna na ich obrzydliwe bakterie.

- Ale偶, Michael - powiedzia艂am. - Powa偶nie. Na kr臋gle mo偶na i艣膰 w ka偶dy wiecz贸r. I cz臋sto chodzimy. Czy nie fajniej by艂oby ten jeden raz ubra膰 si臋 elegancko i i艣膰 pota艅czy膰?

- Chcesz i艣膰 pota艅czy膰? - o偶ywi艂 si臋 Michael. - Mo偶emy i艣膰 pota艅czy膰. Mo偶emy i艣膰 do Rainbow Room, je艣li masz ochot臋. Rodzice chodz膮 tam na swoje rocznice 艣lubu i inne takie. Podobno jest bardzo mi艂o. Muzyka na 偶ywo, prawdziwy jazz tradycyjny i...

- Tak - powiedzia艂am - wiem. Jestem pewna, 偶e w Rainbow Room jest bardzo przyjemnie. Ale, rozumiesz, czy nie by艂oby fajniej p贸j艣膰 i pota艅czy膰 gdzie艣 Z R脫WIE艢NIKAMI?

- Na przyk艂ad z lud藕mi z LiAE? - Michael mia艂 sceptyczn膮 min臋. - No, chyba tak. No bo, je艣li na przyk艂ad mieliby p贸j艣膰 z nami Trevor, Felix i Paul, to... - To s膮 faceci z jego kapeli. -Ale wiesz, oni by za 偶adne skarby nie poszli na co艣 tak idiotycznego jak bal maturalny.

O M脫J BO呕E. OKROPNIE trudno jest dzieli膰 偶ycie z muzykiem. A m贸wi si臋: ta艅czy, jak mu zagraj膮. Michael ta艅czy tak, jak mu zagra jego w艂asna kapela.

JA wiem, 偶e Michael i Trevor, i Felix, i Paul s膮 luzaccy i tak dalej, ale nada艂 nie rozumiem, co w balu maturalnym jest takiego idiotycznego. Wybiera si臋 przecie偶 kr贸la i kr贸low膮 balu. Na 偶adnej innej imprezie nie wybiera si臋 monarch贸w, kt贸rzy kieruj膮 jej przebiegiem. Dobrze m贸wi臋?

Ale niewa偶ne. Nie pozwol臋 na to, 偶eby Michael, kwestionuj膮c powszechnie przyj臋te przez NORMALN膭 m艂odzie偶 zwyczaje, zak艂贸ci艂 mi rado艣膰 z dzisiejszego wieczoru. No wiecie, z rodzinnej blisko艣ci, kt贸r膮 teraz cieszymy si臋 z mam膮 i panem G.


艢wietnie si臋 bawimy, ogl膮daj膮c Cudowne zwierzaki. Staruszka dosta艂a ataku serca, a jej ulubiona 艣winka przesz艂a TRZYDZIE艢CI kilometr贸w, szukaj膮c pomocy.

Gruby Louie nie poszed艂by nawet na r贸g po pomoc dla mnie. A mo偶e by i poszed艂, ale jaki艣 go艂膮b zaraz rozproszy艂by jego uwag臋 i kot pobieg艂by w dal, 偶eby nigdy nie wr贸ci膰, a tymczasem m贸j trup rozk艂ada艂by si臋 na pod艂odze.


ZESP脫艁 ASPERGERA RAPORT MII THERMOPOLIS

Schorzenie znane jako zesp贸艂 Aspergera odznacza si臋 niezdolno艣ci膮 do normalnego funkcjonowania w spo艂ecznych interakcjach z lud藕mi.

(Zaraz... To mi przypomina... MNIE!)

Osoba cierpi膮ca na zesp贸艂 Aspergera przejawia ubogie zdolno艣ci komunikacji pozawerbalnej (o m贸j Bo偶e - to JA!!!!!!!!!), nie udaje jej si臋 rozwija膰 relacji z r贸wie艣nikami (to te偶 ja), nie reaguje poprawnie w sytuacjach towarzyskich (JA, JA, JA!!!!!!!!) i jest niezdolna do wyra偶ania przyjemno艣ci ze szcz臋艣cia innych (zaraz - to ju偶 totalnie Lilly).

Zesp贸艂 cz臋艣ciej dotyczy p艂ci m臋skiej (no dobra, to nie ja. Ani Lilly). Cz臋sto ludzie cierpi膮cy na zesp贸艂 Aspergera s膮 spo艂ecznie niedostosowani (JA). Jednak podczas test贸w wielu osi膮ga rezultaty powy偶ej 艣redniej intelektualnej (no dobra, to nie ja, ale Lilly - definitywnie) i cz臋sto miewa 艣wietne wyniki w dziedzinach 艣cis艂ych, programowania komputerowego i muzyki (O m贸j Bo偶e! Michaeli

Nie! Nie Michaeli Tylko nie Michaeli).

Symptomy mog膮 obejmowa膰:

zaburzon膮 komunikacj臋 pozawerbaln膮 - problem z utrzymywaniem kontaktu

wzrokowego, wyraz twarzy, pozycj臋 cia艂a albo niekontrolowan膮 gestykulacj臋 (JA! I Borys te偶!)

niezdolno艣膰 do nawi膮zywania zwi膮zk贸w z r贸wie艣nikami (totalnie ja. I Lilly)

osoby takie bywaj膮 postrzegane przez innych jako 鈥瀌ziwacy" albo 鈥瀗ienormalni" (To mnie dobija!!! Lana m贸wi na mnie: 鈥瀌ziwad艂o" niemal codziennie!!!)

brak reakcji na spo艂eczne czy emocjonalne odczucia innych (LILLY!!!!!!!!!!)

atypowe lub wyra藕nie niedostateczne wyra偶anie zadowolenia ze szcz臋艣cia innych os贸b (LILLY!!!! Ona NIGDY nie cieszy si臋 NICZYIM szcz臋艣ciem!!!!!!)

niezdolno艣膰 elastycznego reagowania na nieistotne drobiazgi, odej艣cie od codziennej rutyny, niech臋膰 do zmian (GRANDMERE!!!!!!! I M脫J TATA!!!!!!!!!! I Lars. I pan G.)

przymus stukania palcami, wykr臋cania palc贸w, podrygiwania kolanem albo ruchy ca艂ego cia艂a (no c贸偶, to jest totalnie Borys, jak mo偶e za艣wiadczy膰 ka偶dy, kto widzia艂 go kiedykolwiek, kiedy gra Bartoka na skrzypcach)

obsesyjne zainteresowanie takimi tematami, jak historia 艣wiata, zbieranie kamieni albo kolekcjonowanie rozk艂ad贸w rejs贸w samolotowych (albo mo偶e fascynacja BALAMI MATURALNYMI???????)

Czy fascynacja balem maturalnym si臋 liczy? O m贸j Bo偶e, cierpi臋 na zesp贸艂 Aspergera!!! Ale zaraz. Je艣li ja go mam, to ma go te偶 Lilly. Bo ma obsesj臋 na punkcie Jangbu Panasy. A Borys ma obsesj臋 na punkcie swoich skrzypiec. A Tina na temat swoich romantycznych powie艣ci. A Michael na punkcie swojej kapeli.O m贸j BO呕E!!!! My WSZYSCY mamy zesp贸艂 Aspergera!!!!!!!

To okropne. Zastanawiam si臋, czy dyrektor Gupta o tym wie???????? Zaraz... A je艣li LiAE jest specjaln膮 szko艂膮 dla ludzi z zespo艂em Aspergera? I nikt z nas o tym nie wie? To znaczy, nie wiedzieli艣my do tej pory...

Ja to wszystko ujawni臋! Jak Woodward i Bernstein! Mia Thermopolis przeciera 艣cie偶ki dla ofiar Aspergera z ca艂ego 艣wiata!).

obsesyjne zamartwianie si臋 albo zwracanie uwagi na cz臋艣ci przedmiot贸w raczej ni偶 na ca艂o艣膰 (nie wiem, co to znaczy, ale brzmi jak JA!!!!!!!!!!!)

powtarzalno艣膰 zachowa艅, cz臋ste samookaleczenia (BORYS!! !!!! Spuszczanie sobie globusa na g艂ow臋!!!!!!!!! Ale chwileczk臋, on to zrobi艂 tylko raz...)

Cechy raczej wykluczaj膮ce zesp贸艂 Aspergera:

brak zahamowa艅 mowy (w艂a艣nie, my wszyscy paplamy jak naj臋ci) oraz typowa dla danego wieku ciekawo艣膰 poznawcza (dok艂adnie. Lilly dosz艂a ju偶 przecie偶 do drugiej bazy, a jest zaledwie w pierwszej licealnej).

Zidentyfikowany zosta艂 po raz pierwszy w 1944 roku jako 鈥瀦aburzenie autystyczne" przez Hansa Aspergera, ale przyczyny tego zespo艂u nadal nie s膮 znane. Zesp贸艂 Aspergera mo偶e mie膰 zwi膮zek z autyzmem. Do tej pory nie znamy skutecznego leczenia. Niekt贸rzy badacze w og贸le nie uznaj膮 tego zespo艂u za chorobowy.

Rozpoznanie mo偶liwe jest po przeprowadzeniu serii test贸w okre艣laj膮cych zdolno艣ci intelektualne, profil osobowo艣ci i emocjonalno艣膰 badanego. (Lilly, Michael, Borys, Tina i ja, my WSZYSCY musimy zrobi膰 te testy!!!!! O m贸j Bo偶e, cierpimy na zesp贸艂 Aspergera i nic o tym nie wiedzieli艣my!!! Ciekawe, czy pan Wheeton wiedzia艂 i czy dlatego wyznaczy艂 mi ten temat!!!! To wszystko mnie przera偶a...)


Wtorek, 6 maja, poddasze

Przed chwil膮 wesz艂am do sypialni mamy (pan G. pobieg艂 na jednej nodze do Grand Union, przynie艣膰 jej dok艂adk臋 lod贸w) i za偶膮da艂am, 偶eby mi powiedzia艂a prawd臋 na temat mojej kondycji psychicznej.

- Mamo... - powiedzia艂am - czy ja jestem ofiar膮 zespo艂u Aspergera?

Mama usi艂owa艂a obejrze膰 kilka odcink贸w Czarodziejek, kt贸re sobie nagra艂a. Twierdzi, 偶e Czarodziejki to w gruncie rzeczy szalenie feministyczny serial, bo przedstawia m艂ode kobiety, kt贸re walcz膮 ze z艂em bez pomocy m臋偶czyzn, ale ja zauwa偶y艂am, 偶e:

a) cz臋sto walcz膮 z nim ubrane w bluzeczki z ameryka艅skim dekoltem

b) moja matka szczeg贸lnie uwa偶nie ogl膮da te odcinki, w kt贸rych m臋偶czy藕ni pokazuj膮 si臋 bez koszul.

Ale niewa偶ne. W ka偶dym razie jej odpowied藕 by艂a dziwaczna.

- Na lito艣膰 bosk膮, Mia - powiedzia艂a. - Czy ty zn贸w piszesz raport na zdrowie i przepisy bezpiecze艅stwa?

- Tak - odar艂am. - 1 jest dla mnie jasne, 偶e ukrywa艂a艣 przed wszystkimi fakt, 偶e cierpi臋 na zesp贸艂 Aspergera i 偶e wys艂a艂a艣 mnie do szko艂y dla os贸b z zespo艂em Aspergera. 呕膮dam zaprzestania tych k艂amstw!

Popatrzy艂a tylko na mnie i powiedzia艂a:

- Czy ty mi chcesz powa偶nie wmawia膰, 偶e nie pami臋tasz, jak w zesz艂ym miesi膮cu by艂a艣 przekonana, 偶e cierpisz na zesp贸艂 Tourette'a?

Zaprotestowa艂am, bo to by艂o co艣 totalnie innego. Zesp贸艂 Tourette'a charakteryzuje si臋 wyst臋powaniem tik贸w ruchowych i przymusem powtarzania pewnych s艂贸w. Kiedy si臋 o nim uczyli艣my, moje ci膮g艂e nadu偶ywanie takich s艂贸w, jak 鈥瀓akby" albo 鈥瀟otalnie" wdawa艂o si臋 totalnie charakterystyczne dla tego zespo艂u.

Czy to moja wina, 偶e na og贸艂 takim wypowiedziom towarzysz膮 niekontrolowane odruchy motoryczne, kt贸re u mnie akurat nie wyst臋puj膮?

- Usi艂ujesz mi wmawia膰 - powiedzia艂am ostro - 偶e nie mam zespo艂u Aspergera?

- Mia, nic ci nie dolega. Jeste艣 stuprocentowo wolna od zespo艂u Aspergera, i to z certyfikatem Stan贸w Zjednoczonych.

Ci臋偶ko mi w to by艂o jednak uwierzy膰, po tym wszystkim, co przeczyta艂am.

- Jeste艣 PEWNA? - zapyta艂am. - A co z Lilly? Mama parskn臋艂a.

- No c贸偶. Nie posun臋艂abym si臋 tak daleko, 偶eby twierdzi膰, 偶e Lilly jest normalna. Ale bardzo w膮tpi臋, 偶eby cierpia艂a na zesp贸艂 Aspergera.

Szkoda! Bardzo bym chcia艂a. Gdyby Lilly mia艂a zesp贸艂 Aspergera, mog艂abym jej wybaczy膰. No, 偶e nazwa艂a mnie s艂abeuszem i w og贸le.

Ale skoro nie jest na nic chora, nie ma usprawiedliwienia.

Musz臋 przyzna膰, troch臋 mi smutno, 偶e nie mam zespo艂u Aspergera. Bo teraz moja chorobliwa fascynacja balem maturalnym jest tylko tym: fascynacj膮 balem maturalnym. A nie symptomem choroby, nad kt贸r膮 nie panuj臋.


Pech!

艢roda, 7 maja, 3.30 rano

Teraz ju偶 wiem, co b臋d臋 musia艂a zrobi膰. To znaczy chyba wiedzia艂am o tym przez ca艂y czas, ale po prostu tego do siebie nie dopuszcza艂am. Czemu trudno si臋 dziwi膰, bior膮c pod uwag臋, 偶e ka偶de w艂贸kienko mojej duszy si臋 temu sprzeciwia.

Ale naprawd臋, czyja mam inny wyb贸r? Sam Michael to powiedzia艂: p贸jdzie na bal, je艣li ch艂opaki z jego kapeli te偶 si臋 wybior膮.

O Bo偶e, w g艂owie mi si臋 nie mie艣ci, 偶e do tego dosz艂o. Moje 偶ycia naprawd臋 JEST na dnie kibla, skoro musz臋 si臋 zni偶a膰 do takich rzeczy.

Ju偶 mi si臋 nie uda usn膮膰. Po prostu to wiem. Mam z艂e przeczucia.


ATOM

Oficjalny tygodnik redagowany przez uczni贸w

Liceum imienia Alberta Einsteina

B膮d藕cie dumni z Lw贸w LiAE!


12 MAJA

numer 457/28


Og艂oszenie do wszystkich uczni贸w:

Poniewa偶 za kilka tygodni wkraczamy w okres egzamin贸w ko艅cowych, w艂adze szkolne chcia艂yby, 偶eby艣my dokonali przegl膮du Misji i Zada艅 LiAE:

Misja szko艂y

Misj膮 Liceum imienia Alberta Einsteina jest dostarczenie uczniom do艣wiadcze艅 edukacyjnych, kt贸re s膮 technologicznie na czasie, s膮 zorientowane globalnie i stanowi膮 dla ka偶dego indywidualne wyzwanie.

Zadania

1. Szko艂a musi zapewnia膰 zr贸偶nicowany program nauczania, kt贸ry b臋dzie zawiera艂 bogat膮 ofert臋 przedmiot贸w obowi膮zkowych uzupe艂nion膮 zr贸偶nicowanymi przedmiotami do wyboru.

2. Dobrze opracowany i zr贸偶nicowany program zaj臋膰 nadobowi膮zkowych stanowi konieczne uzupe艂nienie programu szkolnego i ma pom贸c uczniom rozwija膰 szeroki zakres zainteresowa艅 i umiej臋tno艣ci.

3. Uczni贸w nale偶y zach臋ca膰 do rozwijania dojrza艂ych zachowa艅 i odpowiedzialno艣ci za swoje post臋powanie.

4. Tolerancja i zrozumienie dla r贸偶nych kultur i punkt贸w widzenia musz膮 by膰 zawsze podkre艣lane.

5. 艢ci膮ganie i plagiaty nie b臋d膮 tolerowane w 偶adnej formie i mog膮 prowadzi膰 do zawieszenia w prawach ucznia i usuni臋cia ze szko艂y.


Administracja chcia艂aby przypomnie膰 uczniom, 偶e w czasie nadchodz膮cych egzamin贸w

b臋dzie egzekwowa艂a punkt 5 z nieust臋pliw膮 czujno艣ci膮.


Zaj艣cie w Les Hautes Manger

Mia Thermopolis

Poproszona o zrelacjonowanie g艂o艣nych ju偶 zesz艂otygodniowych wydarze艅 w restauracji Les Hautes Manger, musz臋 zaznaczy膰, 偶e ca艂e zaj艣cie mia艂o miejsce z winy mojej babki, kt贸ra przemyci艂a do restauracji swojego psa. Niefortunne wyrwanie si臋 na wolno艣膰 tego偶 psa spowodowa艂o, 偶e m艂odszy kelner Jangbu Panasa upu艣ci艂 tac臋 pe艂n膮 talerzy po zupie na osob臋 ksi臋偶nej wdowy z Genowii. Wynik艂e st膮d zwolnienie Jangbu Panasy z pracy by艂o niesprawiedliwe i zarazem prawdopodobnie niezgodne z konstytucj膮. Chocia偶 tego ostatniego nie jestem pewna, wskutek braku dostatecznej znajomo艣ci prawa konstytucyjnego. Jestem g艂臋boko przekonana, 偶e pan Panasa powinien zosta膰 niezw艂ocznie przywr贸cony do pracy.


Od redakcji:

Chocia偶 nie jest zwyczajem naszej redakcji drukowanie tekst贸w anonimowych, ten wiersz tak dobrze oddaje to, co wszyscy zwykle czujemy o tej porze roku, 偶e zdecydowali艣my si臋 go jednak zamie艣ci膰 - Red.


Wiosenna gor膮czka

Anonim

Wymykaj膮c si臋 w czasie lunchu

Taco, z mi臋sem w 艣rodku, i sosem sa艂atkowym

Zielona Bogini Bo偶e, dlaczego oni nam to robi膮?

Widzimy jak Central Park kusi

Zielona trawa, 偶onkile przepychaj膮 si臋 spod koca pet贸w i zgniecionych puszek po

coli No wi臋c biegniemy tam

Widzieli nas? Chyba nie.

Mo偶emy dosta膰 zawieszenie wprawach ucznia za pierwsz膮 ucieczk臋?

Pewnie wszystko jest mo偶liwe.

Usi膮d藕my na 艂awce i spr贸bujmy si臋 nieco opali膰...

A potem widzimy, ku swojemu rozczarowaniu, 偶e okulary s艂oneczne zostawili艣my w szafce.


Od dyrekcji:

Ostrzegamy, 偶e zawiesimy w prawach ucznia ka偶dego, kto opu艣ci teren szko艂y podczas godzin lekcyjnych z JAKIEGOKOLWIEK powodu. Wiosenna gor膮czka nie stanowi 偶adnej wym贸wki dla nieprzestrzegania szkolnych zasad.

Ucze艅 zraniony przez globus

Melanie Greenbaum

Jeden z uczni贸w LiAE odni贸s艂 obra偶enia podczas lekcji w dniu wczorajszym w zwi膮zku z upadkiem czy te偶 zrzuceniem du偶ego globusa na jego g艂ow臋. Je艣li by艂o to raczej zrzucenie, pozwalamy sobie zapyta膰: gdzie by艂a opiekunka klasy, gdy rzeczony globus zosta艂 rzucony? A je艣li w gr臋 wchodzi pierwsza interpretacja, dlaczego administracja szko艂y pozwala, 偶eby niebezpieczne obiekty, na przyk艂ad ci臋偶kie globusy, umieszczano w takich miejscach, 偶e mog膮 spa艣膰 i zrani膰 ucznia?

Domagamy si臋 przeprowadzenia dog艂臋bnego 艣ledztwa.


Listy do redakcji:

Do wszystkich zainteresowanych: Ilo艣膰 z艂ych emocji emanuj膮cych od uczni贸w tego przybytku stanowi dla mnie pow贸d osobistego za偶enowania i wstydu za wsp贸艂czesne pokolenie. Podczas gdy uczniowie Liceum imienia Alberta Einsteina siedz膮 bezczynnie, planuj膮c bal maturalny i j臋cz膮c na temat egzamin贸w ko艅cowych, ludzie w Tybecie UMIERAJ膭. Tak, UMIERAJ膭. Chi艅skie represje w ostatnich latach przybra艂y na sile i w niekt贸rych rejonach wci膮偶 trwaj膮 starcia mi臋dzy powsta艅cami a wojskiem, co uniemo偶liwia wielu Tybeta艅czykom zarobienie na cho膰by ubogie 偶ycie.

Ale co robi nasz rz膮d, 偶eby pom贸c g艂oduj膮cemu ludowi? Nic, poza doradzaniem turystom, 偶eby trzymali si臋 stamt膮d z daleka. Ludzie w Tybecie 呕YJ膭 z turystyki i wypraw wysokog贸rskich. Prosz臋, nie s艂uchajcie nawo艂ywa艅 naszego rz膮du do omijania Tybetu. Namawiajcie rodzic贸w, 偶eby pozwolili wam sp臋dzi膰 tam tegoroczne wakacje - nie po偶a艂ujecie.

Lilly Moscovitz

Zamie艣膰 prywatne og艂oszenie! Dla uczni贸w LiAE w cenie 50 cent贸w za linijk臋

tekstu

Osobiste


Od C.F. do G.D.:TAK!!!!!!!!M!!!


Osobiste

J.R., tak bardzo jestem podekscytowana balem maturalnym, 偶e nie mog臋 USIEDZIE膯. B臋dziemy si臋 TAK DOBRZE bawi膰. TAK STRASZNIE mi 偶al tych biednych wyrzutk贸w, kt贸rych na balu nie b臋dzie. Czy nie mam racji? B臋d膮 siedzie膰 w domach, podczas gdy ty i ja PRZETA艃CZYMY CA艁膭 NOC! Kocham Ci臋 tak BAAAR-DZO - L.W.


Osobiste

L.W-, ja Ciebie te偶, kotku -J.R.


Og贸lne

Kupujcie szkolne przybory w delikatesach Ho!

W tym tygodniu nowa dostawa: PAPIERU, SPINACZY, TA艢MY KLEJ膭CEJ. Poza tym karty

Yu-Gi-Oh! i slimfast.


Osobiste

Od B.P. do L.M.: Przepraszam Ci臋 za to, co zrobi艂em, ale chc臋, 偶eby艣 wiedzia艂a, 偶e nadal Ci臋 kocham. PROSZ臉, spotkaj si臋 ze mn膮 przy mojej szafce dzisiaj po szkole i pozw贸l mi wyrazi膰 ca艂e moje oddanie. Lilly, jeste艣 moj膮 muz膮. Bez Ciebie nie ma muzyki. Prosz臋, nie pozw贸l, 偶eby nasza mi艂o艣膰 umar艂a w taki spos贸b.


Na sprzeda偶

Gitara basowa Fender precision bass, kolor b艂臋kitny, nieu偶ywana. Z amplitunerem i kasetami wideo z samouczkiem. Cena do uzgodnienia. Szafka 345.


Szukasz mi艂o艣ci?

Pierwszoklasistka, kocha romanse/czytanie, pozna starszego ch艂opaka, kt贸ry ma te same zainteresowania. Musi by膰 wy偶szy ni偶 170 cm, wredni wykluczeni, wy艂膮cznie niepal膮cy. 呕ADNYCH METALOWC脫W, musi mie膰 艂adne d艂onie, e-mail:

lluvromance@aehs.edu


Jad艂ospis sto艂贸wki LiAE

Zebra艂a: Mia Thermopolis

Pn - Pikantna ciecierzyca, Klopsiki z sosem w bagietce, Pizza na chlebie, Sa艂atki ziemniaczane, Paluszki rybne.

Wt - Nachos deluxe, Indywidualna Pizza, Pasztecik z kurczakiem, Zupa i kanapka, Tu艅czyk w chlebku pita.

艢r - Wo艂owina po w艂osku, Bar sa艂atkowy, Burrito, Taco, Hot dog w cie艣cie.

Czw - Kotleciki rybne, Sa艂atka makaronowa, Kurczak z parmezanem, Sa艂atka azjatycka, Kukurydza i frytki.

Pt - Precel, Bufallo bites, Ser z grilla, Sa艂atka fasolowa, Karbowane frytki.


艢roda, 7 maja, algebra

No c贸偶, zrobi艂am to. Nie mog臋 powiedzie膰, 偶ebym odnios艂a sukces. W gruncie rzeczy, WCALE mi si臋 nie uda艂o. Ale to zrobi艂am. Nikt mi nie mo偶e zarzuci膰, 偶e NIE ZROBI艁AM WSZYSTKIEGO, CO W MOJEJ MOCY, 偶eby sk艂oni膰 mojego ch艂opaka do p贸j艣cia na bal maturalny. O Bo偶e, ale DLACZEGO to musia艂a by膰 LANA WEINBER-GER????? DLACZEGO?????? KTOKOLWIEKinny - nawet Melanie Greenbaum. Ale nie. To musia艂a by膰 Lana. Musia艂am si臋 p艂aszczy膰 przed LAN膭 WEINBERGER.

O Bo偶e, jeszcze mi si臋 robi niedobrze.

Wcale nie zareagowa艂a dobrze na moj膮 propozycj臋. Mo偶na by pomy艣le膰, 偶e prosi艂am j膮, 偶eby rozebra艂a si臋 do naga i za艣piewa艂a szkolny hymn w czasie lunchu (nie, zaraz, co艣 takiego Lana zrobi艂aby z przytupem).

Posz艂am do klasy wcze艣niej, bo wiem, 偶e Lana lubi przed drugim dzwonkiem wykona膰 par臋 telefon贸w z kom贸rki. No i rzeczywi艣cie, siedzia艂a tam sama jedna w pustej klasie, i k艂apa艂a dziobem do jakiej艣 Sandy o swojej sukience na bal maturalny - naprawd臋 kupi艂a tak膮 na jednym rami膮czku z asymetrycznym do艂em od Nicole Miller (jak ja jej nienawidz臋). (Lany, nie sukienki).

W ka偶dym razie podesz艂am do niej - uwa偶am, 偶e to by艂o z mojej strony BARDZO odwa偶ne, bior膮c pod uwag臋, 偶e za ka偶dym razem, kiedy wchodz臋 w zasi臋g radaru Lany, ona robi jak膮艣 k膮艣liw膮 uwag臋 na temat mojego wygl膮du. Ale niewa偶ne. Stan臋艂am po prostu ko艂o jej stolika, kiedy ona nadal dziamga艂a do telefonu, a偶 wreszcie poj臋艂a, 偶e nie mam zamiaru si臋 stamt膮d ruszy膰. A potem si臋 odezwa艂a:

- Czekaj chwilk臋, Sandy, dobrze? Jest tu pewna... OSOBA, kt贸ra czego艣 ode mnie chce.

A potem odsun臋艂a telefon od ucha, podnios艂a na mnie te swoje dziecinnie b艂臋kitne oczy i warkn臋艂a:

- CZEGO?

- Lana... - odezwa艂am si臋. Przysi臋gam, siedzia艂am ju偶 obok cesarza Japonii, jasne? A raz u艣cisn臋艂am r臋k臋 ksi臋cia Williama. I nawet sta艂am w kolejce do toalety za Imeld膮 Marcos.

Ale przy 偶adnej z tych okazji nie by艂am taka zdenerwowana, jak wtedy, kiedy Lana rzuca mi jedno spojrzenie. Bo oczywi艣cie Lana z zadr臋czania mnie zrobi艂a sobie swoje ukochane hobby. Tego rodzaju l臋k jest g艂臋bszy ni偶 strach przed poznawaniem cesarzy, ksi膮偶膮t albo 偶on dyktator贸w.

- Lana - powiedzia艂am znowu, usi艂uj膮c opanowa膰 g艂os, 偶eby mi si臋 przesta艂 trz膮艣膰. - Mam do ciebie pro艣b臋.

- Nie ma mowy - powiedzia艂a Lana i zn贸w si臋gn臋艂a po kom贸rk臋.

- Ale ja jeszcze ci臋 o nic nie poprosi艂am! - zawo艂a艂am.

- No c贸偶, odpowied藕 i tak brzmi: nie - powiedzia艂a Lana, miotaj膮c wko艂o tymi swoimi b艂yszcz膮cymi blond w艂osami. - Zaraz, na czym ja sko艅czy艂am? Aha. No tak, oczywi艣cie, 偶e kupuj臋 brokat do cia艂a i posypi臋 sobie nim... Och, nie, Sandy, PRZESTA艃! Jeste艣 naprawd臋 PASKUDNA!

- Ale ja tylko... - musia艂am m贸wi膰 szybko, bo istnia艂o spore ryzyko, 偶e Michael zajrzy do sali algebry po drodze na sw贸j zaawansowany angielski, co robi niemal codziennie. Nie chcia艂am, 偶eby si臋 zorientowa艂, co knuj臋. - Wiem, 偶e jeste艣 w komitecie organizacyjnym balu maturalnego i naprawd臋 uwa偶am, 偶e w tym roku klasie maturalnej nale偶y si臋 muzyka na 偶ywo, a nie tylko jaki艣 did偶ej. Uwa偶am, 偶e powinna艣 zaprosi膰 Skinner Box, 偶eby zagrali...

Lana powiedzia艂a:

- Zaczekaj sekund臋, Sandy. Ta OSOBA jeszcze sobie nie posz艂a. - A potem popatrzy艂a na mnie spod tych swoich mocno utuszowanych rz臋s i powiedzia艂a: - SKINNER ???? Chodzi o t臋 durn膮 kapel臋 geniuszk贸w, kt贸rzy zagrali ci t臋 idiotyczn膮 piosenk臋, kiedy mia艂a艣 urodziny? Ksi臋偶niczka mego serca, tak to sz艂o?

Obrazi艂am si臋 i powiedzia艂am:

- Wybacz, Lana, ale nie powinna艣 wyra偶a膰 si臋 z tak膮 pogard膮 o geniuszach. Gdyby nie oni, nie mieliby艣my komputer贸w ani szczepie艅 przeciwko wi臋kszo艣ci powa偶nych chor贸b, ani antybiotyk贸w, ani nawet tej kom贸rki, z kt贸rej w tej chwili gadasz...

- Taa - powiedzia艂a Lana energicznie. - Niewa偶ne. Odpowied藕 i tak brzmi: nie.

A potem wr贸ci艂a do swojej rozmowy telefonicznej.

Sta艂am tam jeszcze jak膮艣 minut臋, czuj膮c, 偶e strasznie si臋 rumieni臋. Naprawd臋 robi臋 chyba post臋py w opanowywaniu swoich impulsywnych zachowa艅, bo nie si臋gn臋艂am po jej telefon, nie wyrwa艂am go jej z r臋ki i nie strzaska艂am podeszw膮 martensa, jakbym to zrobi艂a kiedy艣, w przesz艂o艣ci. Teraz, b臋d膮c dumn膮 posiadaczk膮 kom贸rki, wiem, jak kompletnie haniebny by艂by taki czyn. A poza tym, no wiecie, wzi臋艂am pod uwag臋, jakie k艂opoty mia艂am ostatnim razem.

Wi臋c tylko sta艂am tam, policzki mi p艂on臋艂y, a serce bi艂o bardzo szybko i oddycha艂am takimi raptownymi sapni臋ciami. Niezale偶nie od tego, jakie post臋py robi臋 w 偶yciu - no wiecie, zachowuj膮c zimn膮 krew w podbramkowej sytuacji medycznej, b臋d膮c ksi臋偶niczk膮 dla swojego ludu, prawie dochodz膮c do drugiej bazy ze swoim ch艂opakiem - nadal wydaje si臋, 偶e nie mog臋 odkry膰, jak post臋powa膰 wobec Lany. Ja po prostu nie rozumiem, czemu ona mnie tak bardzo nienawidzi. Czy ja jej kiedykolwiek co艣 zrobi艂am? NIC.

No, poza tym, 偶e roztrzaska艂am jej telefon kom贸rkowy. Ach, no i poza tym, 偶e pacn臋艂am j膮 lodem w ro偶ku. I przytrzasn臋艂am jej w艂osy w mojej ksi膮偶ce do algebry.

Ale mam na my艣li wszystko inne.

W ka偶dym razie nie pad艂am na kolana i nie zacz臋艂am jej b艂aga膰, bo zadzwoni艂 drugi dzwonek i wszyscy zacz臋li wchodzi膰 do klasy, 艂膮cznie z Michaelem, kt贸ry podszed艂 do mnie i wr臋czy艂 mi plik wydrukowanych z Internetu kartek o niebezpiecze艅stwach odwodnienia u kobiet ci臋偶arnych.

- Daj to mamie - powiedzia艂, ca艂uj膮c mnie w policzek (tak, przy wszystkich, W艁A艢NIE).

Ale i tak moj膮 rado艣膰 przy膰miewaj膮 cienie: jednym cieniem jest, 偶e nie uda艂o mi si臋 poleci膰 kapeli mojego ch艂opaka na bal maturalny, co sprawia, 偶e jest jeszcze bardziej prawdopodobne ni偶 przedtem, 偶e nie b臋d臋 mia艂a swoich pi臋ciu minut z Michaelem. Kolejny cie艅 to fakt, 偶e moja przyjaci贸艂ka nadal si臋 do mnie nie odzywa ani ja do niej, wskutek jej psychotycznego zachowania i z艂ego traktowania by艂ego ch艂opaka. Nast臋pny to to, 偶e m贸j pierwszy powa偶ny artyku艂 wydrukowany w 鈥濧tomie" jest taki g艂upi (chocia偶 faktycznie wydrukowali m贸j wiersz: TRES TRES FAJNIE. Nawet je艣li tylko ja wiem, 偶e to m贸j wiersz). Ale to niezupe艂nie moja wina, 偶e ten artyku艂 jest taki nieudany. Leslie da艂a mi troch臋 za ma艂o czasu, 偶ebym stworzy艂a co艣 wartego Pulitzera. Nie jestem 偶adnym Woodwardem ani Bernsteinem, ani Blyem ani Id膮 M. Tarbell, jasne? Mia艂am jeszcze inne lekcje do odrobienia.

A wreszcie, wszystko przy膰miewa m贸j l臋k, 偶e matka zn贸w gdzie艣 zemdleje, tym razem poza zasi臋giem wzroku kapitana Pete'a Logana i reszty oddzia艂u stra偶ak贸w, no i oczywi艣cie moja przemo偶na obawa, 偶e na dwa pe艂ne miesi膮ce tego lata b臋d臋 musia艂a opu艣ci膰 to pi臋kne miasto i wszystkich jego mieszka艅c贸w dla odleg艂ych wybrze偶y Genowii.

Naprawd臋, je艣li si臋 nad tym zastanowi膰, stanowczo za du偶o tego jak na wytrzyma艂o艣膰 jednej pi臋tnastoletniej dziewczyny. To cud, 偶e by艂am w stanie zachowa膰 te resztki panowania nad sob膮, jakie mi w tej sytuacji pozosta艂y.

Kiedy dodajesz albo odejmujesz wyra偶enia z t膮 sam膮 zmienn膮, po艂膮cz wsp贸艂czynniki.


艢roda, 7 maja, RZ

STRAJK!!!!!!!!!!! W艂a艣nie go zapowiedzieli w telewizji. Pani Hill pozwoli艂a nam si臋 zgromadzi膰 wok贸艂 odbiornika w pokoju nauczycielskim.

Nigdy przedtem nie by艂am w pokoju nauczycielskim. W sumie wcale nie jest tu przyjemnie. Maj膮 takie dziwne plamy na dywanie.

Ale niewa偶ne. Rzecz w tym, 偶e zwi膮zek zawodowy pracownik贸w hoteli w艂a艣nie przy艂膮czy艂 si臋 do strajku m艂odszych kelner贸w. Zwi膮zek zawodowy pracownik贸w restauracji ma do nich te偶 nied艂ugo do艂膮czy膰. A to znaczy, 偶e nikt nie b臋dzie pracowa艂 w restauracjach ani hotelach w ca艂ym Nowym Jorku. Ca艂e centrum mo偶e zosta膰 sparali偶owane. Straty finansowe w turystyce i us艂ugach mog膮 i艣膰 w miliony.

I to wszystko przez Rommla.

Powa偶nie. Kto by pomy艣la艂, 偶e jeden 艂ysy piesek mo偶e spowodowa膰 takie zamieszanie?

M贸wi膮c 艣ci艣lej, to wszystko nie jest w艂a艣ciwie win膮 Rommla. To wina Grandmere. Naprawd臋 nie powinna by艂a zabiera膰 psa do restauracji, nawet je艣li WE FRANCJI tak si臋 robi.

Dziwnie si臋 czu艂am, patrz膮c na Lilly w telewizji. Co prawda stale widuj臋 Lilly w telewizji, ale tym razem wyst臋powa艂a w jednej z g艂贸wnych stacji - New York One, kt贸ra niezupe艂nie jest jedn膮 z sieci og贸lnokrajowych, ale i tak ogl膮da si臋 j膮 w wi臋kszej liczbie gospodarstw domowych ni偶 manhatta艅sk膮 kabl贸wk臋 og贸lnego dost臋pu.

Nie, 偶eby Lilly prowadzi艂a konferencj臋 prasow膮. Nie, prowadzili j膮 przewodnicz膮cy zwi膮zk贸w zawodowych pracownik贸w hoteli i restauracji. Ale je艣li si臋 spojrza艂o w lewo od podium, wida膰 by艂o stoj膮cego tam Jangbu z Lilly u boku, trzymaj膮cego wielki plakat z napisem LUDZKIE P艁ACE DLA LUDZKICH ISTOT.

O rany, jak ona wpad艂a. Ma nieusprawiedliwion膮 nieobecno艣膰 na ca艂y dzie艅. Dyrektor Gupta jak nic zadzwoni dzi艣 wieczorem do pa艅stwa doktorostwa Moscovitz.

Michael na widok siostry tylko pokr臋ci艂 g艂ow膮 z obrzydzeniem. Nie my艣lcie sobie, on jest jak najbardziej po stronie m艂odszych kelner贸w - oczywi艣cie, 偶e POWINNI dostawa膰 godziwe wynagrodzenie. Ale Michael ma do艣膰 Lilly. M贸wi, 偶e ca艂e to jej zaanga偶owanie wi臋cej ma wsp贸lnego z osob膮 Jangbu ni偶 z trudnym losem imigrant贸w i niesprawiedliwym traktowaniem m艂odszych kelner贸w w tym kraju.

Wola艂abym jednak, 偶eby Michael nic nie m贸wi艂, bo wiecie, Borys siedzia艂 tu偶 obok telewizora. Wygl膮da tak rozpaczliwie z obanda偶owan膮 g艂ow膮. Ci膮gle podnosi艂 r臋k臋, kiedy wydawa艂o mu si臋, 偶e nikt nie patrzy i czule obrysowywa艂 twarz Lilly na ekranie telewizora. To by艂o prawdziwie wzruszaj膮ce, prawd臋 m贸wi膮c. Przez chwil臋 sama mia艂am 艂zy w oczach.

Chocia偶 wysch艂y mi, kiedy zda艂am sobie spraw臋, 偶e telewizor w pokoju nauczycielskim ma pe艂ne czterdzie艣ci cali, a wszystkie telewizory w uczniowskiej sali medi贸w maj膮 tylko po dwadzie艣cia siedem.


艢roda, 7 maja, hotel Pla偶a

To niewiarygodne. Naprawd臋. Wesz艂am dzisiaj do holu hotelowego w pe艂ni gotowa na lekcj臋 etykiety z Grandmere, ale kompletnie nieprzygotowana na chaos, kt贸ry zasta艂am za drzwiami. To miejsce przypomina zoo.

Od藕wierny ze z艂otymi epoletami, kt贸ry zazwyczaj otwiera mi drzwi limuzyny? Znikn膮艂.

Ch艂opcy hotelowi, kt贸rzy tak umiej臋tnie pi臋trz膮 baga偶e na tych w贸zkach z mosi膮dzu? Znikn臋li.

Uprzejmy konsjer偶 w recepcji? Znikn膮艂.

I nawet nie pytajcie o kolejk臋 do Sali Palmowej na herbat臋. Wymkn臋艂a si臋 spod kontroli, bo zabrak艂o kierownika sali, kt贸ry by wszystkich rozsadza艂, i kelner贸w, kt贸rzy przyjmowaliby zam贸wienia.

To by艂o niesamowite. Lars i ja praktycznie si艂膮 musieli艣my si臋 przedrze膰 przez rodzin臋 z艂o偶on膮 z dwunastu os贸b, z Iowa czy sk膮d tam, kt贸ra usi艂owa艂a wepchn膮膰 si臋 do naszej windy z gigantycznym wypchanym gorylem, kt贸rego w艂a艣nie kupili w FAO Schwartz po drugiej stronie ulicy. Ich ojciec pokrzykiwa艂:

- Jest miejsce! Jest miejsce! Chod藕cie, dzieciaki, 艣cie艣nijcie si臋. Wreszcie Lars musia艂 pokaza膰 temu tacie swoj膮 bro艅 i powiedzie膰:

- Miejsca nie ma. Prosz臋 zaczeka膰 na inn膮 wind臋. I dopiero wtedy facet si臋 odczepi艂, nieco blady.

To by si臋 nigdy nie zdarzy艂o, gdyby windziarz by艂 na posterunku. Ale tego popo艂udnia zwi膮zek zawodowy baga偶owych og艂osi艂 strajk solidarno艣ciowy i do艂膮czy艂 do restaurator贸w i hotelarzy, opuszczaj膮c stanowiska pracy.

Mo偶na by pomy艣le膰, 偶e po wszystkim, co przeszli艣my, 偶eby zd膮偶y膰 na czas na moj膮 lekcj臋 etykiety, Grandmere oka偶e mi nieco wsp贸艂czucia, kiedy si臋 ju偶 zjawimy.

Ale ona tylko sta艂a na 艣rodku pokoju i wrzeszcza艂a do telefonu.

- Jak to kuchnia jest nieczynna? - dopytywa艂a si臋. - Jak kuchnia mo偶e by膰 nieczynna? Zam贸wi艂am lunch ju偶 kilka godzin temu i do tej pory go nie dosta艂am. Nie sko艅cz臋 tej rozmowy, dop贸ki nie porozmawiam z osob膮 odpowiedzialn膮 za room service. On wie, kim jestem.

Tata siedzia艂 na kanapie naprzeciwko Grandmere i z nerwow膮 min膮 ogl膮da艂 w telewizji - c贸偶 innego? - New York One. Usiad艂am obok niego, a on na mnie spojrza艂, jakby zdumiony, 偶e mnie widzi.

- Och, Mia - powiedzia艂. - Cze艣膰. Jak tam twoja mama?

- Dobrze - powiedzia艂am, chocia偶 nie widzia艂am jej od 艣niadania. Wiem, 偶e nic jej nie jest, skoro nikt nie dzwoni艂 na moj膮 kom贸rk臋. - Nie mo偶e si臋 zdecydowa膰, kt贸ry preparat wieloelektrolitowy jest lepszy: gatorade czy pedialyte. Smakuje jej grejpfrutowy. A co si臋 dzieje z tym strajkiem?

Tata tylko potrz膮sn膮艂 bezradnie g艂ow膮.

- Przedstawiciele zwi膮zk贸w poszli na spotkanie do biura burmistrza. Maj膮 nadziej臋, 偶e nied艂ugo zaczn膮 si臋 negocjacje.

Westchn臋艂am.

- Zdajesz sobie chyba spraw臋, 偶e to wszystko by si臋 nie zdarzy艂o, gdybym si臋 nie urodzi艂a. Bo wtedy nie jad艂abym tam tej urodzinowej kolacji.

Tata popatrzy艂 na mnie tak jako艣 ostro i powiedzia艂:

- Mam nadziej臋, 偶e ty si臋 za to nie obwiniasz, Mia. Prawie powiedzia艂am:

- No co ty? Obwiniam Grandmere.

Ale patrz膮c na przej臋t膮 min臋 taty, zda艂am sobie spraw臋, 偶e tym razem mog艂am liczy膰 na, jakby to uj膮膰, spor膮 dawk臋 empatii dla mojej osoby, wi臋c westchn臋艂am takim pod艂amanym g艂osem:

- Szkoda, 偶e mam sp臋dzi膰 w Genowii wi臋kszo艣膰 lata. By艂oby mi艂o, gdybym mog艂a po艣wi臋ci膰 lato na prac臋 dla jakiej艣 organizacji pomagaj膮cej tym biednym m艂odszym kelnerom...

Ale tata nie da艂 si臋 nabra膰. Mrugn膮艂 tylko do mnie i powiedzia艂:

- Niez艂a sztuczka.

Jezu! Zaczynam od swoich rodzic贸w otrzymywa膰 sprzeczne sygna艂y, kiedy on chce mnie zabra膰 na lipiec i sierpie艅 do Genowii, a mama proponuje, 偶e zabierze mnie do swojego ginekologa. To cud, 偶e nie dorobi艂am si臋 rozszczepienia osobowo艣ci. Albo zespo艂u Aspergera. O ile ju偶 go nie mam.

Kiedy ja siedzia艂am i d膮sa艂am si臋, 偶e nie uda艂o mi si臋 wykr臋ci膰 od sp臋dzenia moich cennych letnich miesi臋cy na obrzydliwym Lazurowym Wybrze偶u, Grandmere zacz臋艂a dawa膰 mi znaki od telefonu. Strzela艂a do mnie palcami, a potem pokazywa艂a na drzwi swojej sypialni. Ja nic, tylko wytrzeszcza艂am oczy, a偶 wreszcie zakry艂a d艂oni膮 s艂uchawk臋 i sykn臋艂a:

- Amelio! W mojej sypialni! Co艣 dla ciebie!

Prezent? DLA MNIE? Nie mog艂am zgadn膮膰, co Grandmere mog艂a dla mnie kupi膰 - przecie偶 sierotka ju偶 wystarczy jako prezent urodzinowy. Ale nie b臋d臋 kr臋ci膰 nosem na prezent... Przynajmniej je艣li nie wi膮偶e si臋 z obdzieraniem ze sk贸ry jakiego艣 zamordowanego ssaka.

No wi臋c wsta艂am i ruszy艂am do drzwi sypialni, dok艂adnie w chwili, kiedy kto艣 musia艂 si臋 zg艂osi膰 do telefonu, bo Grandmere zacz臋艂a krzycze膰:

- Ale ja zam贸wi艂am sa艂atk臋 cobb CZTERY GODZINY TEMU. Czy mam zej艣膰 na d贸艂 i sama j膮 sobie przyrz膮dzi膰? Co pan ma na my艣li, m贸wi膮c, 偶e to wbrew przepisom BHP? Jakiego zdrowia publicznego? Ja chc臋 zrobi膰 sa艂atk臋 dla siebie, nie dla t艂umu ludzi!

Otworzy艂am drzwi do pokoju Grandmere. To bardzo elegancka sypialnia, z mn贸stwem z艂oce艅 na wszystkich meblach i stoj膮cymi wsz臋dzie ci臋tymi kwiatami... Chocia偶 przy tym strajku w膮tpi臋, 偶eby Grandmere mia艂a szybko dosta膰 nowe, 艣wie偶e kompozycje kwiatowe.

W ka偶dym razie sta艂am tam, rozgl膮daj膮c si臋 po pokoju za moim prezentem i totalnie odmawiaj膮c t臋 ma艂膮 modlitw臋 (prosz臋, niech to nie b臋dzie etola z norek, prosz臋, niech to nie b臋dzie etola z norek), kiedy wzrok m贸j pad艂 na r贸偶ow膮 sukienk臋, kt贸ra le偶a艂a na 艂贸偶ku. Mia艂a kolor pier艣cionka zar臋czynowego, jaki Jennifer Lopez dosta艂a od Bena Afflecka - najdelikatniejszy r贸偶, jaki mo偶na sobie wyobrazi膰 - i ca艂a by艂a naszywana po艂yskuj膮cymi r贸偶owymi koralikami. Bez rami膮czek, mia艂a dekolt w kszta艂cie serca i szerok膮, leciutk膮 sp贸dnic臋.

Od razu wiedzia艂am, co to jest. I chocia偶 nie by艂a czarna ani nie mia艂a rozci臋cia do uda, i tak by艂a najpi臋kniejsz膮 sukienk膮 na bal maturalny, jak膮 kiedykolwiek widzia艂am. By艂a 艂adniejsza ni偶 sukienka, jak膮 nosi艂a Leigh Cook w Cala ona. By艂a 艂adniejsza ni偶 ta, kt贸r膮 nosi艂a Drew Barrymore w Ten pierwszy raz. I o wiele, wiele 艂adniejsza ni偶 ten worek, kt贸ry mia艂a na sobie Molly Ringwald w Dziewczynie w r贸偶owej sukience, zanim Molly dosta艂a sza艂u i wszystko poci臋艂a no偶yczkami.

To by艂a naj艂adniejsza sukienka na bal maturalny, jak膮 kiedykolwiek widzia艂am.

I kiedy tam sta艂am, w gardle uros艂a mi wielka gula.

Bo oczywi艣cie nie wybieram si臋 na bal.

No wi臋c zatrzasn臋艂am drzwi i odwr贸ci艂am si臋 i posz艂am z powrotem na kanap臋 usi膮艣膰 obok ojca, kt贸ry nadal jak urzeczony wgapia艂 si臋 w ekran telewizora.

Sekund臋 potem Grandmere od艂o偶y艂a s艂uchawk臋, odwr贸ci艂a si臋 do mnie i powiedzia艂a:

- No i?

- Jest naprawd臋 pi臋kna, Grandmere - powiedzia艂am szczerze.

- Wiem, 偶e jest pi臋kna - odpar艂a. - Nie masz zamiaru jej przymierzy膰?

Musia艂am mocno prze艂kn膮膰, 偶eby m贸c odezwa膰 si臋 w miar臋 normalnym g艂osem.

- Nie mog臋 - powiedzia艂am. - M贸wi艂am ci. Nie id臋 na bal maturalny, Grandmere.

- Nonsens - zaprotestowa艂a Grandmere. - Su艂tan dzwoni艂 i odwo艂a艂 nasz膮 dzisiejsz膮 kolacj臋, Le Cir膮ue zamkn臋li, ale ten strajk do soboty si臋 sko艅czy. A wtedy mo偶esz i艣膰 na sw贸j ma艂y bal.

- Nie - powiedzia艂am. - To nie przez strajk. Ju偶 ci m贸wi艂am. O Michaelu.

- Co zn贸w z Michaelem? - zainteresowa艂 si臋 tata. Wiecie, ja naprawd臋 nie lubi臋 m贸wi膰 nic z艂ego na Michaela, bo tata zawsze szuka tylko wym贸wki, 偶eby go nie lubi膰, poniewa偶 tata to tata i jego zadaniem jest nie znosi膰 ch艂opaka swojej c贸rki. Jak na razie tata i Michael jako艣 si臋 dogadywali i ja nie zamierzam tego zmienia膰.

- Och - powiedzia艂am lekko. - No c贸偶, ch艂opcy nie przejmuj膮 si臋 balami tak jak dziewczyny.

Tata tylko mrukn膮艂 i zn贸w odwr贸ci艂 si臋 do telewizora.

- Ja taki nie by艂em - powiedzia艂.

I kto to m贸wi! On chodzi艂 do szko艂y tylko dla ch艂opc贸w! I nawet NIE MIA艁 balu maturalnego!

- Tylko j膮 przymierz - powiedzia艂a Grandmere. - 呕ebym mog艂a j膮 odes艂a膰, je艣li wymaga poprawek.

- Grandmere... - westchn臋艂am. - To nie ma sensu...

Ale ucich艂am, bo Grandmere mia艂a w oczach To Spojrzenie. No, wiecie, kt贸re. Takie, 偶e gdyby Grandmere by艂a p艂atnym zab贸jc膮, a nie ksi臋偶n膮 wdow膮, kto艣 m贸g艂by si臋 spodziewa膰 czapy.

No wi臋c wsta艂am i posz艂am z powrotem do sypialni Grandmere i przymierzy艂am sukienk臋. Pasowa艂a idealnie, bo w Chanel maj膮 moje rozmiary po ostatniej sukience, kt贸r膮 kupi艂a tam dla mnie Grandmere, a oczywi艣cie bro艅 Bo偶e, 偶ebym uros艂a czy co艣, zw艂aszcza w okolicy biustu.

Kiedy tak przygl膮da艂am si臋 swojemu odbiciu w du偶ym lustrze, nie mog艂am si臋 powstrzyma膰 przed my艣l膮, jak wygodne s膮 sukienki bez rami膮czek. No, w razie gdyby艣my chcieli z Michaelem doj艣膰 do drugiej bazy.

Ale wtedy przypomnia艂am sobie, 偶e przecie偶 nigdzie si臋 nie wybieramy, skoro Michael tak si臋 wypi膮艂 na t臋 imprez臋, wi臋c w sumie na co mi ta sukienka? Zdj臋艂am j膮 smutno i od艂o偶y艂am na 艂贸偶ko Grandmere. Mo偶e sko艅czy si臋 na tym, 偶e w艂o偶臋 j膮 przy jakiej艣 okazji w Genowii tego lata. Jaki艣 bal, na kt贸rym nie b臋dzie Michaela. To takie typowe.

Wysz艂am z sypialni w sam膮 por臋, 偶eby zobaczy膰 Lilly w telewizji. Zwraca艂a si臋 do sali pe艂nej reporter贸w, chyba zn贸w w Chinatown Holiday Inn. M贸wi艂a:

- Chcia艂abym tylko doda膰, 偶e nie dosz艂oby zapewne do tych protest贸w, gdyby ksi臋偶na wdowa z Genowii przyzna艂a si臋 otwarcie, 偶e nie umie kontrolowa膰 w艂asnego psa i 偶e przyprowadzi艂a tego偶 psa do restauracji.

Grandmere opad艂a szcz臋ka. Tata tylko patrzy艂 w ekran z kamienn膮 twarz膮.

- Jako dow贸d, 偶e tak w艂a艣nie by艂o - powiedzia艂a Lilly, unosz膮c kopi臋 dzisiejszego wydania 鈥濧tomu" - pokazuj臋 ten oto artyku艂 napisany przez rodzon膮 wnuczk臋 ksi臋偶nej wdowy.

I wtedy wys艂ucha艂am z przera偶eniem, jak Lilly spi偶owym g艂osem odczytuje m贸j artyku艂. I musz臋 przyzna膰, 偶e s艂ysz膮c swoje w艂asne s艂owa odczytane w taki spos贸b, naprawd臋 poczu艂am, jak strasznie g艂upio brzmi膮... O wiele g艂upiej, ni偶 gdybym sama je odczytywa艂a.

Ups. Tata i Grandmere na mnie patrz膮. Nie maj膮 uszcz臋艣liwionych min. W gruncie rzeczy wygl膮daj膮, jakby...


艢roda, 7 maja, 22.00, poddasze

Naprawd臋 nie wiem, czym oni si臋 tak przejmuj膮. Obowi膮zkiem dziennikarza jest zdawa膰 relacj臋 z prawdziwych zdarze艅 i to w艂a艣nie zrobi艂am. Je艣li nie mog膮 sobie z tym poradzi膰, to ich problem. No bo przecie偶 Grandmere WZI臉艁A swojego psa do restauracji, a Jangbu potkn膮艂 si臋 tylko dlatego, 偶e Rommel wpad艂 mu pod nogi. Nie mog膮 temu zaprzeczy膰.

Mog膮 tylko ubolewa膰, 偶e tak si臋 sta艂o i ubolewa膰 nad tym, 偶e Leslie Cho poprosi艂a mnie o napisanie artyku艂u.

Ale nie mog膮 temu zaprzecza膰, nie mog膮 te偶 mnie obwinia膰 za to, 偶e korzystam ze swoich praw dziennikarza. Nie wspominaj膮c o dziennikarskiej etyce.

Teraz wiem, co musieli przechodzi膰 wielcy reporterzy z przesz艂o艣ci. Ernie Pyle, za swoje szczere reporta偶e z czasu drugiej wojny 艣wiatowej. Ethel Oayne, pierwsza kobieta w czarnej prasie w latach walki o prawa obywatelskie. Margaret Higgins, pierwsza kobieta, kt贸ra dosta艂a nagrod臋 Pulitzera za mi臋dzynarodowe reporta偶e. Lois Lane, z jej niezmordowanymi wysi艂kami na rzecz 鈥濪aily Planet".

Ci faceci Woodward i Bernstein za ca艂膮 t臋 afer臋 Watergate, o cokolwiek w niej chodzi艂o.

Wiem teraz dok艂adnie, jak musieli si臋 czu膰. Te naciski. Zagro偶enie szlabanem. Telefony do matek.

To mnie naprawd臋 zabola艂o. Zawracali g艂ow臋 mojej biednej, odwodnionej matce, kt贸ra zaj臋ta jest usi艂owaniem sprowadzenia NOWEGO 呕YCIA na ten 艣wiat. B贸g raczy wiedzie膰, 偶e jej nerki pewnie klekocz膮 teraz w tym biednym ciele jak dwa suche orzeszki. A oni 艣mi膮 zawraca膰 jej g艂ow臋 takimi drobiazgami?

Poza tym mama jest po mojej stronie. Nie wiem, co tata sobie wyobra偶a艂. Czy naprawd臋 s膮dzi, 偶e mama we藕mie stron臋 GRANDMERE w ca艂ej tej aferze?

Chocia偶 mama powiedzia艂a mi, 偶e dla zachowania spokoju w rodzinie powinnam przynajmniej przeprosi膰.

Chocia偶 zupe艂nie nie wiem za co. Ca艂a rzecz przynios艂a mi wy艂膮cznie zgryzot臋. Nie tylko spowodowa艂a zerwanie jednej z par szkolnych o najd艂u偶szym sta偶u, ale i sta艂a si臋 powodem czego艣, co wygl膮da na totalne zerwanie miedzy mn膮 a moj膮 najlepsz膮 przyjaci贸艂k膮. Ja przez to wszystko straci艂am NAJLEPSZ膭 PRZYJACI脫艁K臉.

Poinformowa艂am o tym i tat臋, i Grandmere, zanim w艂adczo rozkaza艂am Larsowi wyprowadzi膰 mnie stamt膮d. Na szcz臋艣cie przedtem przewiduj膮co 艣wisn臋艂am z sypialni Grandmere sukienk臋 balow膮 i wcisn臋艂am j膮 do plecaka. Tylko troszk臋 si臋 pogniot艂a. Rozwiesz臋 j膮 w parze obok prysznica i b臋dzie jak nowa.

Nie mog臋 powstrzyma膰 my艣li, 偶e mogli post膮pi膰 w tej ca艂ej sprawie nieco 艂adniej. MOGLI zwo艂a膰 w艂asn膮 konferencj臋 prasow膮, przyzna膰 si臋 do ca艂ej tej sprawy z psem w restauracji i wszystko zako艅czy膰.

Ale nie. A teraz jest za p贸藕no. Nawet je艣li Grandmere si臋 przyzna, ma艂o prawdopodobne, 偶eby cz艂onkowie zwi膮zk贸w zawodowych hoteli, restauracji i baga偶owych TERAZ si臋 wycofali.

No c贸偶, chyba to kolejny przypadek, kiedy ludzko艣膰 traci na tym, 偶e nie s艂ucha g艂osu m艂odo艣ci. A teraz b臋d膮 tylko przez to cierpie膰.

Szkoda.


Czwartek, 8 maja, godzina wychowawcza

O M脫J BO呕E!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ODWO艁ALI BAL MATURALNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ATOM

Oficjalny tygodnik redagowany przez uczni贸w Liceum imienia Alberta Einsteina Specjalny dodatek nadzwyczajny

ODWO艁ANIE BALU MATURALNEGO!!!!!!!!! Leslie Cho

W rezultacie og贸lnomiejskiego strajku pracownik贸w hoteli, restauracji i baga偶owych tegoroczny bal maturalny zosta艂 odwo艂any. Restauracja ????? zawiadomi艂a w艂adze szkolne, 偶e z powodu strajku zostaje z dniem dzisiejszym zamkni臋ta. Komitetowi organizacyjnemu zwr贸cono 4000 dolar贸w wp艂aconej zaliczki.

Tegoroczna klasa maturalna zosta艂a na lodzie. Jedynym rozwi膮zaniem by艂oby urz膮dzenie balu w sali gimnastycznej. Komitet organizacyjny rozwa偶a艂 ten pomys艂, ale si臋 z niego wycofa艂.

- Bal maturalny to szczeg贸lna okazja - powiedzia艂a Lana Weinberger, przewodnicz膮ca komitetu. -To nie jest zwyczajna szkolna dyskoteka ani Zimowy Bal Wielu Kultur. Nie mo偶emy urz膮dzi膰 go w sali gimnastycznej. Wolimy w og贸le zrezygnowa膰 z balu maturalnego, ni偶 nara偶a膰 naszych maturzyst贸w i osoby towarzysz膮ce na wdepni臋cie w stare frytki czy inne takie.

Jednak nie wszyscy uczniowie zgadzaj膮 si臋 z kontrowersyjn膮 decyzj膮 komitetu organizacyjnego.

Jak powiedzia艂a Judith Gershner: - Czekali艣my na bal maturalny od chwili, kiedy znale藕li艣my si臋 w pierwszej klasie. A teraz chc膮 nam odebra膰 t臋 frajd臋 i to przez co艣 tak trywialnego jak stare frytki na pod艂odze? To troch臋 ma艂ostkowe. Wola艂abym na balu nadzia膰 si臋 obcasem na star膮 frytk臋, ni偶 nie p贸j艣膰 na bal w og贸le.

Komitet organizacyjny jednak twierdzi nieugi臋cie, 偶e bal maturalny odb臋dzie si臋 albo poza murami szko艂y, albo wcale.

- Nie ma nic szczeg贸lnego w przyj艣ciu w od艣wi臋tnych strojach do szko艂y - stwierdzi艂a uczennica pierwszej klasy Lana Weinberger. - Je艣li mamy si臋 wystroi膰, to chcieliby艣my p贸j艣膰 gdzie艣 indziej, a nie w miejsce, gdzie musimy si臋 pojawia膰 codziennie jak rok d艂ugi.

Powodem strajku, jak ju偶 wspomniano na 艂amach naszej gazety, by艂 przykry incydent w restauracji Les Hautes Manger, gdzie uczennica pierwszej klasy LiAE, ksi臋偶niczka Mia Thermopolis z Genowii, jad艂a kolacj臋 w zesz艂ym tygodniu w towarzystwie swojej babki. Lilly Moscovitz, przyjaci贸艂ka ksi臋偶niczki i przewodnicz膮ca Stowarzyszenia Uczni贸w Przeciwko Zwolnieniu z Pracy Jangbu Panasy, m贸wi: - To wszystko przez Mi臋. A przynajmniej przez jej babk臋. My tylko chcemy, 偶eby Jangbu zosta艂 ponownie przyj臋ty do pracy i 偶eby Klaryssa Renaldo ofi cjalnie go przeprosi艂a. Ksi臋偶niczka Mia by艂a w czasie oddawania tekstu do druku niedost臋pna i nie skomentowa艂a zaistnia艂ej sytuacji, jak powiedzia艂a jej matka, Helen Thermopolis, w艂a艣nie pod prysznicem,

Redakcja 鈥濧tomu" b臋dzie stara艂a si臋 informowa膰 czytelnik贸w bie偶膮co o przebiegu negocjacji.

O m贸j Bo偶e. DZI臉KI MAMO. DZI臉KI, 呕E MI POWIEDZIA艁A艢, 呕E DZWONILI ZE SZKOLNEJ GAZETY, KIEDY BY艁AM POD PRYSZNICEM.

Powinni艣cie ZOBACZY膯, jakie z艂e spojrzenia rzucali mi r贸偶ni ludzie, kiedy sz艂am dzi艣 rano do swojej szafki. Dzi臋ki Bogu, 偶e mam uzbrojonego ochroniarza, bo chyba mia艂abym powa偶ne problemy. Niekt贸re dziewczyny ze starszej dru偶yny hokeja na trawie - te, kt贸re pal膮 i 膰wicz膮 pompki w 艂azience dla dziewczyn na trzecim pi臋trze - robi艂y pod moim adresem NIEZWYKLE gro藕ne gesty, kiedy wysiad艂am z limuzyny. Kto艣 nawet napisa艂 na kamiennym lwie (kred膮, ale i to wystarczy):

GENOWIA DO DOMU!!!! Reputacja mojego ksi臋stwa jest powa偶nie nadszarpni臋ta, i wszystko dlatego, 偶e odwo艂ano ten g艂upi bal!

Och, no dobra. Wiem, 偶e bal maturalny nie jest g艂upi. No tak, ze wszystkich ludzi na 艣wiecie ja akurat WIEM, 偶e ten bal nie jest g艂upi. To nies艂ychanie istotna cz臋艣膰 do艣wiadczenia zdobywanego w szkole 艣redniej, jak niew膮tpliwie mo偶e po艣wiadczy膰 Molly Ringwald!

A jednak, przez mnie, bal zosta艂 wyrwany z serc i album贸w szkolnych uczni贸w z tegorocznej klasy maturalnej LiAE.

MUSZ臉 co艣 zrobi膰. Tylko co???? CO??????????????


Czwartek, 8 maja, algebra

W g艂owie mi si臋 nie mie艣ci, co w艂a艣nie powiedzia艂a do mnie Lana:

Lana: (obracaj膮c si臋 na krze艣le i piorunuj膮c mnie wzrokiem): Zrobi艂a艣 to specjalnie, tak? Wywo艂a艂a艣 ten strajk, 偶eby bal maturalny zosta艂 odwo艂any?

Ja: Co? Nie. O czym ty gadasz?

Lana: Przyznaj si臋 wreszcie. Zrobi艂a艣 to, bo nie chcia艂am pozwoli膰, 偶eby g艂upia kapela twojego ch艂opaka zasmradza艂a nam imprez臋. Przyznaj si臋.

Ja: Nie! To wcale nie tak. To nie przeze mnie, w ka偶dym razie. To przez moj膮 babk臋.

Lana: Niewa偶ne. Wszyscy Genowia艅czycy s膮 tacy sami.

A potem zn贸w si臋 odwr贸ci艂a, zanim zd膮偶y艂am powiedzie膰 cho膰 s艂owo wi臋cej.

WSZYSCY GENOWIA艃CZYCY? Hm, przepraszam, ale jestem jedyn膮 Genowiank膮, jak膮 kiedykolwiek spotka艂a Lana. Co za bezczelno艣膰...


Czwartek, 8 maja, biologia

Mia ? Nic ci nie jest ? S.鈥

Nie. To tylko ogryzek jab艂ka.鈥

Mimo wszystko. Lars nie藕le stukn膮艂 tego faceta. Tw贸j ochroniarz ma niez艂y refleks.鈥

Taa, no c贸偶. Dlatego dosta艂 t臋 prac臋. Jakim cudem ze mn膮 rozmawiasz? Ty mnie nie nienawidzisz, jak reszta? Przecie偶 ty i Jeff te偶 szli艣cie na bal.鈥

Nie TWOJA wina, 偶e bal odwo艂ano. Poza tym i tak bym si臋 za dobrze nie bawi艂a. No bo jakim cudem, je艣li jedyna dziewczyna z naszej klasy, kt贸ra si臋 wybiera艂a, to LANA!!!!!!!!!!!!!! A przy okazji, s艂ysza艂a艣 o Tinie?鈥

Nie. A co?鈥

Wczoraj, kiedy Borys czeka艂 przy swojej szafce na Lilly - no wiesz, da艂 to og艂oszenie do gazety, prosz膮c j膮 o spotkanie po szkole, 偶eby mogli porozmawia膰 - no c贸偶, Tina zdecydowa艂a si臋 z nim spotka膰 i zapyta膰 go, czyby nie skoczy艂 z ni膮 na mro偶on膮 czekolad臋, bo tak mu wsp贸艂czu艂a i tak dalej. Chyba zrezygnowa艂 z czekania na Lilly, bo si臋 zgodzi艂 i poszli razem, a dzi艣 rano widzia艂am ich, jak si臋 trzymali za r臋ce pod styropianow膮 makiet膮 Partenonu przed laboratorium j臋zykowym.鈥

CZEKAJ. CO? WIDZIA艁A艢, JAK TINA I BORYS TRZYMAJ膭 SI臉 ZA R臉CE? TINA I BORYS? TINA I BORYS PE艁KOWSKI???鈥

Tak.鈥

Tina. Tina Hakim Baba. I Borys Pelkowski. TINA I BORYS?????鈥

TAK!!!!!!!!!!!!!!!!!鈥

O m贸j Bo偶e. Co si臋 dzieje z tym 艣wiatem, w kt贸rym 偶yjemy?


Czwartek, 8 maja, klatka schodowa trzeciego pi臋tra

Po biologii Shameeka i ja przypar艂y艣my Tin臋 do muru, zaci膮gn臋艂y艣my j膮 tutaj i za偶膮da艂y艣my wyja艣nie艅. Urwa艂am si臋 ze zdrowia i przepis贸w bezpiecze艅stwa, ale kto by si臋 tym przejmowa艂? Sko艅czy艂oby si臋 na tym, 偶e tylko bym tam siedzia艂a pod nienawistnymi spojrzeniami ludzi z klasy, w艂膮czaj膮c w to moj膮 by艂膮 najlepsz膮 przyjaci贸艂k臋 Lilly Moscovitz, z kt贸r膮 nie mam i tak najmniejszej ochoty rozmawia膰.

Poza tym powinnam ju偶 odda膰 referat na temat zespo艂u Aspergera, a ja nawet nie mia艂am szansy go sko艅czy膰, poniewa偶 mam teraz powa偶ne problemy emocjonalne: no bo m贸j ch艂opak nie chce zabra膰 mnie na bal maturalny, matka w k贸艂ko opowiada o swoim p臋cherzu moczowym, do tego jeszcze ten strajk i w og贸le wszystko.

W g艂owie mi si臋 nie mie艣ci to, co w艂a艣nie wygaduje Tina. O tym, jak to przez ca艂e 偶ycie szuka艂a w艂a艣nie takiego cz艂owieka, kt贸ry m贸g艂by j膮 pokocha膰 w taki spos贸b, w jaki bohaterowie powie艣ci, kt贸re tak lubi czyta膰, kochaj膮 ich bohaterki. O tym, jak nigdy nie s膮dzi艂a, 偶e spotka m臋偶czyzn臋, kt贸ry potrafi pokocha膰 kobiet臋 z r贸wnym 偶arem jak bohaterowie, kt贸rych podziwia najbardziej: jak pan Rochester i pu艂kownik Brandon, i pan Darcy, i Spider-Man, i tak dalej.

A potem m贸wi, 偶e patrzy艂a, jak Borys rozpada si臋 na kawa艂ki, kiedy Lilly zostawi艂a go dla Jangbu, i zda艂a sobie spraw臋, 偶e ze wszystkich ch艂opak贸w, kt贸rych dot膮d pozna艂a, to jedyny, kt贸ry zdawa艂 si臋 zbli偶a膰 do jej idea艂u. Poza, oczywi艣cie, wygl膮dem. Ale pomijaj膮c wygl膮d, jest wszystkim, czego Tina zawsze oczekiwa艂a od ch艂opaka:

Jest lojalny(No c贸偶, to pozostawiam bez komentarza. Borys nigdy nawet nie SPOJRZA艁 na inn膮 dziewczyn臋, kiedy chodzi艂 z Lilly).

Nami臋tny(Uh, no, owszem, wszystkie te zdarzenia dowodz膮, 偶e Borys jest g艂臋boko nami臋tny.

Albo 偶e ma zesp贸艂 Aspergera).

Inteligentny (4,0 w te艣cie GPA)

Muzycznie uzdolniony (Jasne, mog臋 a偶 za dobrze po艣wiadczy膰).

Zorientowany w trendach popkultury (Ogl膮da Buffy).

Lubi chi艅skie jedzenie (To te偶 prawda).

Kompletnie go nie interesuj膮 sporty rywalizacyjne (Pomijaj膮c jazd臋 figurow膮 na lodzie. No c贸偶, w ko艅cu JEST Rosjaninem).

Plus, dodaje Tina, naprawd臋 dobrze si臋 ca艂uje, kiedy ju偶 wyjmie aparacik.

NAPRAWD臉 DOBRZE SI臉 CA艁UJE, KIEDY JU呕 WYJMIE APARACIK?

Wiecie, co to znaczy, prawda? TO ZNACZY, 呕E TINA I BORYS SI臉 CA艁OWALI!

O m贸j Bo偶e. Nie mog臋 si臋 powstrzyma膰 przed opadem szcz臋ki. Lubi臋 Borysa - naprawd臋 lubi臋. Poza tym, 偶e moim zdaniem jest KOMPLETNIE SZALONY, uwa偶am, 偶e to ca艂kiem mi艂y facet. Jest wra偶liwy i zabawny, i je艣li si臋 uda zapomnie膰 o inhalatorze na astm臋 i niemi艂ym oddechu, i grze na skrzypcach, i tym ca艂ym swetrze w spodniach, to owszem, przyznaj臋, 偶e jest CA艁KIEM udanym go艣ciem.

No, i przynajmniej jest wy偶szy od Tiny.

ALE M脫J BO呕E! BORYS PELKOWSKI PANEM ROCHESTEREM TINY? NIE, NIE, NIE I PO

TYSI膭CKRO膯 NIE!!!

No c贸偶, jak zauwa偶y艂a Shameeka, zwracaj膮c si臋 dyskretnie tylko do mnie (kiedy Tina sprawdza艂a, czy nie ma nowych SMS-贸w), Borys niekoniecznie musi by膰 jej panem Rochesterem na ca艂膮 wieczno艣膰. Mo偶e b臋dzie jej panem Rochesterem tylko na jaki艣 czas. Dop贸ki nie pojawi si臋 jej prawdziwy pan Rochester.

O m贸j Bo偶e. No, sama nie wiem. BORYS PELKOWSKI.

No c贸偶, przynajmniej Tina ma racj臋 co do jednego: on wszystko prze偶ywa nami臋tnie. Mam ten m贸j przesi膮kni臋ty krwi膮 sweter na dow贸d. Zgoda, niezupe艂nie przesi膮kni臋ty krwi膮, bo pani Pelkowski odda艂a go do uprania i w pralni chemicznej rzeczywi艣cie usun臋li wszystkie plamy.

No, ale i tak.

Tina i BORYS PELKOWSKI???????????????????????

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!


Czwartek, 8 maja, 15.00, poddasze

Lars musia艂 mnie obroni膰 przed kolejnym pociskiem - tym razem rzuconym z zaskakuj膮c膮 celno艣ci膮 przez zwyci臋zc臋 konkursu nauk 艣cis艂ych z klasy maturalnej - a potem zadzwoni艂 do mojego taty i powiedzia艂, 偶e jego zdaniem ze wzgl臋d贸w bezpiecze艅stwa powinnam opu艣ci膰 teren szko艂y.

No i tata si臋 zgodzi艂. Reszt臋 dnia mam woln膮.

Tyle 偶e nie do ko艅ca, bo teraz pan G. przerabia ze mn膮 to wszystko, na co przez ostatnie p贸艂tora tygodnia nie zwraca艂am na jego lekcjach uwagi. U偶ywaj膮c drzwi lod贸wki jako tablicy i magnetycznego alfabetu, wypisuje r贸wnania, kt贸re podobno mam rozwi膮zywa膰.

Niewa偶ne, panie G. Czy pan nie widzi, 偶e ja mam teraz o wiele powa偶niejsze problemy ni偶 obni偶aj膮cy si臋 stopie艅 z pana przedmiotu? No bo, halo, ja nawet nie mog臋 pokaza膰 si臋 na oczy we w艂asnej szkole, 偶eby nie obrzucono mnie owocami.

Mam tak膮 straszn膮 depresj臋! Po tych numerach ze strajkiem, a potem z Tin膮, i teraz, kiedy wszyscy mnie nienawidz膮, naprawd臋 nie wiem, jak mi si臋 uda przetrwa膰 reszt臋 tygodnia. Ju偶 zadzwoni艂am do taty i powiedzia艂am mu:

- Przeka偶 Grandmere moje podzi臋kowania. Teraz nie jestem bezpieczna nawet we w艂asnej szkole, a wszystko przez ni膮.

Ale nie wiem, czy jej powt贸rzy艂. Nie jestem pewna, czy on i Grandmere w og贸le jeszcze ze sob膮 rozmawiaj膮.

Wiem za to, 偶e JA nie rozmawiam z Grandmere. Wydaje mi si臋, 偶e nie rozmawiam z ca艂ym mn贸stwem os贸b... Z Grandmere, z Lilly, z Lan膮 Weinberger...

No c贸偶, z Lan膮 w艂a艣ciwie nigdy nie rozmawia艂am. Ale rozumiecie, o co mi chodzi.

O rany, a je艣li ju偶 nigdy nie b臋d臋 mog艂a wr贸ci膰 do szko艂y? I na przyk艂ad b臋d臋 musia艂a uczy膰 si臋 w domu? To by by艂o okropne! Jak ja bym sobie da艂a rad臋 bez tych wszystkich plotek? Kto z kim chodzi i tak dalej? I kiedy bym si臋 mog艂a widywa膰 z Michaelem? Tylko w weekendy? I to wszystko?! To by by艂o NIE DO ZNIESIENIA!!!!!!!! Najprzyjemniejszy moment dnia to zobaczy膰 go rano, kiedy czeka przed swoim domem, 偶eby艣my podjechali po niego limuzyn膮 i zabrali go do

szko艂y. Wiem, 偶e zostan臋 tego na zawsze pozbawiona, kiedy zacznie chodzi膰 na uniwerek. Ale my艣la艂am, 偶e chocia偶 naciesz臋 si臋 przynajmniej do ko艅ca roku szkolnego.

O m贸j Bo偶e, to si臋 wszystko na mnie tak paskudnie m艣ci. No bo ja nigdy tak naprawd臋 nie LUBI艁AM Liceum imienia Alberta Einsteina, ale bior膮c pod uwag臋 alternatyw臋... No wiecie, nauk臋 w domu, albo, co gorsza, jak膮艣 szko艂臋 w Genowii... M贸j Bo偶e, w por贸wnaniu z LiAE to jak Shangri-La.

Cokolwiek to jest Shangri-La.

Jak oni 艣mi膮 odbiera膰 mi to? To znaczy szko艂臋. JAK ONI 艢MI膭????????????

Och, kto艣 dzwoni do drzwi. Prosz臋, niech to b臋dzie Michael z reszt膮 mojej pracy domowej. Nie dlatego, 偶e tak desperacko chc臋 odrobi膰 reszt臋 pracy domowej, ale dlatego, 偶e je艣li kiedykolwiek potrzebowa艂am poczu膰 zapach szyi Michaela, to w艂a艣nie teraz...

PROSZ臉 PROSZ臉 PROSZ臉 PROSZ臉 PROSZ臉 PROSZ臉 PROSZ臉 PROSZ臉


Czwartek, 8 maja, potem, poddasze

No c贸偶, to nie by艂 Michael. Ale ca艂kiem blisko. Te偶 Moscovitz.

Tylko nie ten, co trzeba.

Naprawd臋 uwa偶am, 偶e Lilly ma spory tupet, skoro tu przysz艂a po tym, na co mnie narazi艂a. Asperger nie Asperger, przez ostatnie kilka dni z jej powodu przechodzi艂am istne piek艂o, a teraz staje w moich drzwiach z p艂aczem i b艂aga, 偶eby jej wybaczy膰?

Ale co mia艂am zrobi膰? Nie mog艂am tak po prostu zatrzasn膮膰 jej drzwi przed nosem. To znaczy, oczywi艣cie, mog艂am, ale jak na ksi臋偶niczk臋 to by by艂o strasznie niew艂a艣ciwe zachowanie.

Tak wi臋c zaprosi艂am j膮 do 艣rodka - ale ch艂odno. BARDZO ch艂odno. I kto jest TERAZ s艂abeuszem, chcia艂abym wiedzie膰?

Wesz艂y艣my do mojego pokoju. Zatrzasn臋艂am drzwi (wolno mi zamyka膰 drzwi do mojego pokoju, o ile zamykam si臋 w nim z ka偶dym poza Michaelem).

A Lilly rykn臋艂a p艂aczem.

I wcale nie dlatego, 偶e zabiera艂a si臋 do szczerych przeprosin, kt贸re mi si臋 nale偶a艂y. W ko艅cu paskudnie mnie potraktowa艂a, szargaj膮c moje dobre imi臋 na falach eteru. Wi臋c chyba mog艂am oczekiwa膰, 偶e zjawi si臋 tu zn臋kana wyrzutami sumienia i oka偶e skruch臋.

Ale nie. Nic podobnego. Lilly rycza艂a, bo dowiedzia艂a si臋 o Borysie i Tinie.

Tak, w艂a艣nie. Lilly p艂acze, bo chce, 偶eby do niej wr贸ci艂 ch艂opak.

Powa偶nie! I to po tym, jak go potraktowa艂a!Siedz臋 tu tylko w zdumionym milczeniu i patrz臋 na Lilly, kt贸ra szaleje. Chodzi w t臋 i z powrotem po moim pokoju w tym swoim maoistowskim mundurku, potrz膮saj膮c l艣ni膮cymi lokami, a oczy za oprawkami okular贸w (pewnie rewolucjoni艣ci, kt贸rzy walcz膮 o prawa cz艂owieka, nie mog膮 nosi膰 szkie艂 kontaktowych) l艣ni膮 jej od gorzkich 艂ez.

- Jak on m贸g艂? - j臋czy bez przerwy. - Odwracam si臋 na pi臋膰 minut, na pi臋膰 minut!, a on ugania si臋 za inn膮 dziewczyn膮? Co on sobie wyobra偶a?

Nie mog臋 si臋 powstrzyma膰 i wypominam jej, 偶e mo偶e Borys wyobra偶a艂 sobie j膮, Lilly, swoj膮 dziewczyn臋, kiedy jaki艣 inny ch艂opak wpycha jej j臋zyk do gard艂a. Ni mniej, ni wi臋cej tylko w MOJEJ SZAFIE 艢CIENNEJ w przedpokoju.

- Borys i ja nigdy sobie nie obiecywali艣my, 偶e nie b臋dziemy si臋 spotyka膰 z innymi lud藕mi - upiera si臋 ona. - M贸wi艂am mu, 偶e jestem jak wolny ptak... Nie mo偶na mnie uwi膮za膰.

- No c贸偶 - wzruszam ramionami. - Mo偶e on jest takim bardziej wi膮偶膮cym si臋 gatunkiem.

- Jak Tina, o to ci chodzi? - Lilii trze oczy. - W g艂owie mi si臋 nie mie艣ci! Jak mog艂a mi zrobi膰 co艣 takiego! Powiedz, czy ona sobie nie zdaje sprawy, 偶e nigdy nie uszcz臋艣liwi Borysa? Przecie偶 on jest, mimo wszystko, geniuszem. Potrzeba geniusza, 偶eby wiedzie膰, jak sobie radzi膰 z drugim geniuszem.

Przypominam Lilly, 偶e JA nie jestem 偶adnym geniuszem, a zdaje si臋, 偶e ca艂kiem nie藕le sobie radz臋 z jej bratem, kt贸ry ma IQ 179.

Przemilcza艂am to, 偶e nadal odmawia p贸j艣cia na bal maturalny oraz to, 偶e jeszcze nie dotarli艣my do drugiej bazy.

- Och, przesta艅 - prycha Lilly. - Michael ma na twoim punkcie fio艂a. Poza tym przynajmniej chodzisz na rozw贸j zainteresowa艅. Mo偶esz codziennie obserwowa膰, jak dzia艂a geniusz ludzki. A co Tina o tym wie? Kurcz臋, przecie偶 ona chyba nigdy nie widzia艂a Pi臋knego umyslul Na pewno dlatego, 偶e Russel za rzadko zdejmuje w nim koszul臋.

- Hej! - zaprotestowa艂am ostro. Ja te偶 mam podobne odczucia, je艣li chodzi o Pi臋kny umys艂, i uwa偶am, 偶e to sensowna krytyka. - Tina jest moj膮 przyjaci贸艂k膮. Ostatnio znacznie lepsz膮 przyjaci贸艂k膮 ni偶 TY.

Lilly mia艂a do艣膰 przyzwoito艣ci, 偶eby zrobi膰 skruszon膮 min臋.

- Przepraszam ci臋 za to wszystko, Mia - m贸wi. - Przysi臋gam, nie mam poj臋cia, co si臋 ze mn膮 sta艂o. Po prostu zobaczy艂am Jangbu i... No c贸偶, chyba pad艂am ofiar膮 偶膮dzy.

Musz臋 przyzna膰, 偶e bardzo si臋 zdziwi艂am, s艂ysz膮c te s艂owa. Bo chocia偶 Jangbu, oczywi艣cie, jest szalenie seksowny, nigdy nie zdawa艂am sobie sprawy z tego, 偶e atrakcyjno艣膰 fizyczna ma dla Lilly jakie艣 znaczenie. W ko艅cu chodzi艂a z Borysem, i to od zawsze.

Ale najwyra藕niej to, co by艂o mi臋dzy ni膮 i Jangbu, ogranicza艂o si臋 wy艂膮cznie do sfery fizycznej.

Bo偶e. Zastanawiam si臋, do kt贸rej bazy dotarli. Czy mog臋 j膮 o to zapyta膰? No bo c贸偶, bior膮c pod uwag臋, 偶e nie jeste艣my ju偶 przyjaci贸艂kami, to nie moja sprawa.

Ale je艣li dosz艂a do trzeciej bazy z tym facetem, ja j膮 chyba zabij臋.

- Mi臋dzy mn膮 i Jangbu wszystko sko艅czone - obwie艣ci艂a dramatycznym tonem... Tak dramatycznym, 偶e Gruby Louie, kt贸ry w og贸le nie przepada za Lilly i zazwyczaj chowa si臋 w szafie mi臋dzy moimi butami, kiedy ona do nas przychodzi, spr贸bowa艂 wle藕膰 w jeden z moich but贸w po nartach. - My艣la艂am, 偶e ma serce proletariusza.

My艣la艂am, 偶e wreszcie znalaz艂am m臋偶czyzn臋, kt贸ry podziela moj膮 pasj臋 dla spraw spo艂ecznych i polepszenia bytu ludu pracuj膮cego. Ale niestety... Myli艂am si臋... Tak bardzo, bardzo si臋 pomyli艂am. Po prostu nie mog臋 by膰 duchow膮 partnerk膮 cz艂owieka, kt贸ry chce sprzeda膰 histori臋 swojego 偶ycia prasie.

Wychodzi na to, 偶e do Jangbu zwr贸ci艂o si臋 kilka czasopism, 艂膮cznie z 鈥濸eople" i 鈥濽S Weekly", kt贸re ubiegaj膮 si臋 o wy艂膮czno艣膰 na opublikowanie szczeg贸艂贸w jego przyg贸d z ksi臋偶n膮 wdow膮 z Genowii i jej psem.

- Naprawd臋? - Bardzo mnie zdziwi艂a ta wiadomo艣膰. - A ile mu daj膮?

- Ostatnim razem, kiedy z nim rozmawia艂am, suma si臋ga艂a ju偶 sze艣ciu cyfr. - Lilly ociera oczy w kawa艂ek koronki, kt贸r膮 dosta艂am od ksi臋cia krwi z Austrii. - Nie b臋dzie ju偶 potrzebowa艂 pracy w Les Hautes Manger, to jedno jest pewne. Ma zamiar otworzy膰 w艂asn膮 restauracj臋. Smak Tybetu, tak chce j膮 nazwa膰.

- Och! - 呕al mi Lilly. Naprawd臋. To znaczy, ja wiem, jak cz艂owiek paskudnie si臋 czuje, kiedy kto艣, kogo uwa偶a艂o si臋 za duchowego partnera, okazuje si臋 sprzedawczykiem. A zw艂aszcza je艣li ca艂uje si臋 tak dobrze jak Josh - to znaczy jak Jangbu.

Dobra, 偶al mi Lilly, ale to jeszcze nie znaczy, 偶e mam zamiar jej wybaczy膰. Mo偶e nie osi膮gn臋艂am jeszcze samorealizacji, ale przynajmniej mam troch臋 dumy.

- Ale przyznam szczerze - ci膮gnie Lilly - zda艂am sobie spraw臋, 偶e nie jestem zakochana w Jangbu, zanim rozp臋ta艂a si臋 ta ca艂a afera ze strajkiem. Wiedzia艂am, 偶e nigdy nie przesta艂am kocha膰 Borysa, kiedy podni贸s艂 ten globus i spu艣ci艂 go sobie na g艂ow臋 - dla mnie. No bo, Mia, on mia艂 DLA MNIE zszywan膮 g艂ow臋. Tak bardzo mnie kocha. 呕aden ch艂opak nie kocha艂 mnie nigdy na tyle, 偶eby zaryzykowa膰 dla mnie b贸l i fizyczne obra偶enia,.. A z pewno艣ci膮 nie Jangbu. O nie! On jest O WIELE za bardzo zaj臋ty w艂asn膮 s艂aw膮 i karier膮. W przeciwie艅stwie do Borysa. Borys jest tysi膮c razy bardziej utalentowany ni偶 Jangbu, a JEMU palma nie odbi艂a.

Naprawd臋 nie bardzo wiedzia艂am, jak na to wszystko odpowiedzie膰. Lilly chyba musia艂a zda膰 sobie z tego spraw臋, bo zmru偶y艂a oczy i powiedzia艂a:

- Czy mog艂aby艣, z 艂aski swojej, przesta膰 pisa膰 w tym dzienniku NA JEDN膭 MINUT臉 i powiedzie膰 mi, jak mog臋 odzyska膰 Borysa?

Chocia偶 zrobi艂am to z b贸lem, by艂am zmuszona poinformowa膰 Lilly, 偶e moim zdaniem jej szanse na odzyskanie Borysa s膮 mniej wi臋cej zerowe. A nawet mniej ni偶 zerowe. Jakby wielomian ujemny.

- Tina naprawd臋 za nim szaleje - m贸wi臋. - A moim zdaniem, on do niej czuje to samo. Da艂 jej nawet swoje zdj臋cie Joshui Bella osiem na dziesi臋膰 z autografem...

Ta informacja sprawia, 偶e Lilly chwyta si臋 za serce, odczuwaj膮c b贸l istnienia. W艂a艣ciwie, nie do ko艅ca wiem, co to znaczy b贸l istnienia. W ka偶dym razie, Lilly chwyta si臋 za serce i dramatycznym ruchem rzuca si臋 na moje 艂贸偶ko.

- Ta czarownica! - wrzeszczy tak g艂o艣no, 偶e za chwil臋 wpadnie tu pan G., uznaj膮c, 偶e za g艂o艣no w艂膮czy艂y艣my Czarodziejki. -Ta czarownica o mrocznym sercu i ciemnych emocjach! Dostanie jej si臋 za to, 偶e mi ukrad艂a m臋偶czyzn臋! Dam jej popali膰!

W tej sytuacji musz臋 bardzo surowo post膮pi膰 z Lilly. M贸wi臋 jej, 偶e w 偶adnym wypadku nikomu nie da popali膰. M贸wi臋 jej, 偶e Tina naprawd臋 i szczerze uwielbia Borysa, a on nigdy o niczym innym nie marzy艂, tylko o tym, 偶eby kocha膰 i by膰 w zamian kochanym, zupe艂nie jak Ewan McGregor w Moulin Rouge. M贸wi臋 jej, 偶e je艣li naprawd臋 kocha Borysa, tak jak twierdzi, to zostawi jego i Tin臋 w spokoju, pozwoli im razem cieszy膰 si臋 kilkoma ostatnimi tygodniami szko艂y. A po wakacjach, jesieni膮, je艣li Lilly nadal b臋dzie czu艂a, 偶e pragnie powrotu Borysa, mo偶e co艣

powiedzie膰. Ale nie wcze艣niej.

Lilly jest chyba nieco zaskoczona moj膮 m膮dr膮 - i bardzo bezpo艣redni膮 - rad膮. Chocia偶 chyba jeszcze nie ca艂kiem j膮 przetrawi艂a. Siedzi na kraw臋dzi 艂贸偶ka i mruga z niedowierzaniem, wpatruj膮c si臋 w m贸j wygaszacz ekranu z ksi臋偶niczk膮 Lei膮. Jestem pewna, 偶e to musi by膰 spory cios dla dziewczyny z ego rozmiar贸w Lilly... No, wiecie, 偶e ch艂opak, kt贸ry j膮 kiedy艣 kocha艂, m贸g艂 pokocha膰 kogo艣 innego. Ale b臋dzie si臋 po prostu musia艂a do tego przyzwyczai膰. Bo po tym, przez co musia艂 przez ni膮 przej艣膰 Borys w zesz艂ym tygodniu, ja b臋d臋 pierwsza, kt贸ra zadba o to, 偶eby ju偶 nigdy, przenigdy si臋 z ni膮 nie spotyka艂. Je艣li b臋d臋 musia艂a stan膮膰 przed Borysem z wielkim starym mieczem, tak jak Aragorn przed kurduplowatym Frodem, totalnie to zrobi臋. Tak bardzo jestem zdecydowana nie pozwoli膰 Lilly zn贸w zam膮ci膰 w mocno obanda偶owanej, pe艂nej geniuszu g艂owie Borysa Pelkowskiego.

Nie wiem, czy widzi to po tym, z jak膮 furi膮 pisz臋 w swoim dzienniku, czy te偶 mam jaki艣 bardzo zdecydowany wyraz twarzy, ale Lilly wreszcie wzdycha tylko i m贸wi:

- Och, NO DOBRZE.

Teraz wk艂ada kurtk臋 i wychodzi, bo chocia偶 drogi jej i Jangbu rozesz艂y si臋, nadal jest prezesk膮 SUPZPJP i ma mn贸stwo pracy.

Co w 偶aden spos贸b nie obejmuje przeprosin dla mnie.

A przynajmniej tak mi si臋 wydawa艂o.

Ju偶 przy drzwiach Lilly odwraca si臋 i m贸wi:

- S艂uchaj, Mia. Przepraszam, 偶e tamtego dnia nazwa艂am ci臋 s艂abeuszem. Nie jeste艣 s艂aba. W gruncie rzeczy... jeste艣 jedn膮 z najsilniejszych znanych mi os贸b.

Hej! Nie mog艂a powiedzie膰 niczego prawdziwszego! W swoim czasie wygra艂am walk臋 z tyloma demonami. Te dziewczyny z Czarodziejek wygl膮daj膮 przy mnie jak dzieciaki z Pe艂nej chaty. Naprawd臋, powinnam dosta膰 jaki艣 medal, a przynajmniej klucze do miasta czy co艣.

To smutne, ale w艂a艣nie wtedy, kiedy uzna艂am, 偶e odwaga nie b臋dzie mi ju偶 wi臋cej potrzebna - Lilly i ja u艣cisn臋艂y艣my si臋, a potem ona posz艂a, po kilku s艂owach przeprosin wobec mojej mamy i pana G. za ca艂y ten numer z ca艂owaniem si臋 w szafie 艣ciennej w przedpokoju z Jangbu, bezrobotnym kelnerem - domofon w holu ZN脫W zabrz臋cza艂. Pomy艣la艂am, 偶e tym razem to NA PEWNO Michael. Obieca艂 przynie艣膰 mi lekcje.

Wyobra藕cie sobie zatem moje przera偶enie - moj膮 kompletn膮 odraz臋 - kiedy podesz艂am do domofonu, nacisn臋艂am guzik mikrofonu i powiedzia艂am 鈥濻艁艁UUUUCHAAAM?", a z drugiej strony w odpowiedzi odezwa艂 si臋 g艂os, kt贸ry nie by艂 g艂臋bokim, ciep艂ym, przyjaznym g艂osem mojego jedynego ukochanego......ale obrzydliwym skrzekiem GRANDMERE!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Pi膮tek, 9 maja, japo艅ski materac, poddasze

To koszmar. To musi by膰 z艂y sen. Kto艣 mnie uszczypnie, a ja si臋 obudz臋 i wszystko si臋 sko艅czy, a ja zn贸w b臋d臋 le偶e膰 w swoim w艂asnym 艂贸偶ku, a nie tu, na japo艅skim materacu - jak to si臋 sta艂o, 偶e nigdy nie zauwa偶y艂am, jaki on jest TWARDY? - w salonie, w 艣rodku nocy.

Tyle 偶e to NIE JEST koszmar. Wiem, 偶e to nie koszmar, bo 偶eby mie膰 koszmar, trzeba najpierw ZASN膭膯, a ja nie mog臋, poniewa偶 Grandmere ZA G艁O艢NO CHRAPIE.

Tak w艂a艣nie. Moja babka chrapie. Niez艂y k臋sek dla 鈥濸ost", nie? Powinnam do nich zadzwoni膰 i potrzyma膰 s艂uchawk臋 przy drzwiach do mojego pokoju (s艂ycha膰 j膮 nawet przez ZAMKNI臉TE drzwi). Ju偶 widz臋 ten nag艂贸wek:

KSI臉呕NA WDOWA CHRAPIE

Nie mog臋 uwierzy膰, 偶e to si臋 dzieje naprawd臋. Jakby moje 偶ycie nie by艂o ju偶 i tak wystarczaj膮co trudne. Jakbym nie mia艂a do艣膰 problem贸w. Teraz jeszcze moja psychotyczna babka WPROWADZA SI臉 do mnie?

Ledwie wierzy艂am w艂asnym oczom, kiedy otworzy艂am drzwi poddasza i zobaczy艂am, 偶e za nimi stoi Grandmere, a tu偶 za ni膮 jej szofer z walizkami od Louis Vuittona za chyba pi臋膰dziesi膮t milion贸w dolar贸w. Po prostu gapi艂am si臋 na ni膮 chyba przez ca艂膮 minut臋, dop贸ki nie odezwa艂a si臋:

- No c贸偶, Amelio? Nie zaprosisz mnie do 艣rodka?

A potem, zanim w og贸le zd膮偶y艂am si臋 odezwa膰, po prostu przepchn臋艂a si臋 obok mnie, przez ca艂y czas narzekaj膮c, 偶e nie ma u nas windy, i czy ja mam poj臋cie, co to znaczy dla kobiety w jej wieku wchodzi膰 na trzecie pi臋tro? (Zauwa偶y艂am, 偶e nie wspomnia艂a, co to znaczy dla szofera, kt贸ry musia艂 wtarga膰 jej baga偶e na to samo, wy偶ej wspomniane, trzecie pi臋tro).

A potem zacz臋艂a chodzi膰 po poddaszu, jak zawsze, kiedy u nas jest, podnosi膰 r贸偶ne przedmioty i ogl膮da膰 je ze zdegustowanym wyrazem twarzy, na przyk艂ad kolekcj臋 szkielet贸w Cinco de Mayo mojej mamy albo szklanki do drink贸w pana G. z mistrzostw 艣wiata w pi艂ce no偶nej.

Tymczasem mama i pan G. us艂yszeli to ca艂e zamieszanie, wyszli ze swojego pokoju i zamarli - oboje - na ten widok. Z przera偶enia. Musz臋 przyzna膰, mo偶na si臋 by艂o przerazi膰... Zw艂aszcza 偶e wtedy Rommel wylaz艂 z torby Grandmere i zacz膮艂 chodzi膰 po pokoju na swoich paj膮kowatych nogach, w膮chaj膮c r贸偶ne rzeczy tak ostro偶nie, jakby spodziewa艂 si臋, 偶e w ka偶dej chwili mog膮 mu eksplodowa膰 prosto w mordk臋 (co, je艣li zabierze si臋 do obw膮chiwania Grubego Louie, faktycznie mo偶e si臋 zdarzy膰).

- Hm, Klarysso... - odezwa艂a si臋 moja mama (dzielna kobieta!). - Czy mog艂aby艣 nam z 艂aski swojej wyja艣ni膰, co ci臋 do nas sprowadza? Z ca艂膮... jak mi si臋 zdaje, z ca艂膮 twoj膮 garderob膮?

- Nie zostan臋 w tym hotelu ani chwili d艂u偶ej - powiedzia艂a Grandmere, odstawiaj膮c lamp臋 pana G. i nawet nie patrz膮c na moj膮 matk臋, kt贸rej ci膮偶臋 (鈥瀢 jej zaawansowanym wieku", jak lubi m贸wi膰 Grandmere, chocia偶 mama jest w艂a艣ciwie m艂odsza ni偶 wi臋kszo艣膰 tych s艂awnych aktorek, kt贸re ostatnio masowo zachodz膮 w ci膮偶臋) uwa偶a za co艣 w wysokim stopniu 偶enuj膮cego. - Tam ju偶 nikt nie pracuje! Istny dom wariat贸w. Nie spos贸b nikogo uprosi膰 o odrobin臋 jedzenia w ramach room

service, a o tym, 偶eby ci kto艣 przygotowa艂 k膮piel, mo偶esz w og贸le zapomnie膰. No wi臋c przyjecha艂am tutaj. - Popatrzy艂a na nas niespecjalnie przyja藕nie. - Na 艂ono rodziny. Wierz臋, 偶e tradycja nakazuje krewnym wspiera膰 si臋 nawzajem w chwili potrzeby.

Mama totalnie nie da艂a si臋 nabra膰 na ten apel do uczu膰 rodzinnych.

- Klarysso - powiedzia艂a, zak艂adaj膮c ramiona na piersi (a to niez艂y widok, bior膮c pod uwag臋, jak jej ur贸s艂 biust - mam tylko nadziej臋, 偶e je艣li kiedy艣 zajd臋 w ci膮偶臋, moje piersi te偶 urosn膮 do takich niebotycznych rozmiar贸w). - W hotelu jest strajk personelu. Nikt przecie偶 nie bombarduje Pla偶a rakietami Scud. My艣l臋, 偶e troch臋 przesadzasz...

I wtedy zadzwoni艂 telefon. Rzuci艂am si臋 do niego, my艣l膮c, 偶e to Michael. Ale niestety to nie by艂 Michael. Dzwoni艂 m贸j ojciec.

- Mia - powiedzia艂 z nutk膮 paniki w g艂osie. - Czy jest tam u was twoja babka?

- No c贸偶, tato, owszem - powiedzia艂am. - Jest. Chcesz z ni膮 porozmawia膰?

- O Jezu - j臋kn膮艂 tata. - Nie. Daj mi do telefonu swoj膮 matk臋.

Tata doskonale wiedzia艂, jak mu si臋 zaraz oberwie. Da艂am s艂uchawk臋 mamie, kt贸ra wzi臋艂a j膮 ze zbola艂膮 min膮, jak膮 ma zawsze w obecno艣ci Grandmere. Grandmere tymczasem odezwa艂a si臋 do szofera:

- To by艂oby wszystko, Gaston. Mo偶esz wstawi膰 walizki do pokoju Amelii, a potem masz wolne.

- Nie ruszaj si臋 z miejsca, Gaston - odezwa艂a si臋 moja matka w tej samej chwili, w kt贸rej ja wrzasn臋艂am:

- Do MOJEGO pokoju? Dlaczego do MOJEGO pokoju? Grandmere spojrza艂a na mnie kwa艣no i powiedzia艂a:

- Bo w potrzebie, m艂oda damo, najm艂odszy cz艂onek rodziny rezygnuje ze swoich wyg贸d na rzecz najstarszego. Tak nakazuje tradycja.

Nigdy wcze艣niej nie s艂ysza艂am o tej idiotycznej tradycji. Czy to co艣 takiego jak genowia艅skie przyj臋cie weselne z dziesi臋ciu potraw?

- Filipie - moja mama sycza艂a do telefonu. - Co tu si臋 wyprawia?

Tymczasem pan G. usi艂owa艂 jako艣 wybrn膮膰 z tej sytuacji. Zapyta艂 Grandmere, czy mo偶e jej dla od艣wie偶enia zaproponowa膰 co艣 do picia.

- Poprosz臋 sidecara - powiedzia艂a Grandmere, nawet nie patrz膮c na niego, tylko na zadania z algebry skomponowane z magnes贸w przyczepionych do drzwi lod贸wki. - I nie przesad藕 z lodem.

- Filipie! - m贸wi艂a moja mama do s艂uchawki z narastaj膮c膮 panik膮.

Ale to nie pomog艂o. M贸j ojciec nic nie by艂 w stanie poradzi膰. On i ca艂y personel

- Lars, Hans, Gaston i tak dalej - gotowi byli przem臋czy膰 si臋 w Pla偶a w nowych, pozbawionych room service warunkach. Ale Grandmere po prostu mia艂a tego dosy膰. Usi艂owa艂a zadzwoni膰 po swoj膮 codzienn膮 wieczorn膮 herbat臋 rumiankow膮 i biszkopty, a kiedy si臋 przekona艂a, 偶e nie ma jej kto tego przynie艣膰, dosta艂a kompletnego sza艂u i stop膮 st艂uk艂a szklan膮 tub臋 na poczt臋 (wol臋 nie my艣le膰 o palcach biednego listonosza, kiedy przyjdzie odebra膰 na dole listy jutro rano).

- Ale Filipie - dalej j臋cza艂a mama. - Dlaczego TUTAJ?

Niestety, Grandmere nie mia艂a dok膮d p贸j艣膰. W innych hotelach w mie艣cie sytuacja wygl膮da艂a tak samo, je艣li nie gorzej. Grandmere zdecydowa艂a si臋 wreszcie spakowa膰 i uciec z ton膮cego okr臋tu... My艣l膮c sobie, bez w膮tpienia, 偶e skoro ma wnuczk臋 pi臋膰dziesi膮t przecznic dalej, to czemu nie skorzysta膰 z darmowej si艂y roboczej?

Tak wi臋c, przynajmniej na razie, mamy j膮 na karku. JA nawet musia艂am jej odda膰 w艂asne 艂贸偶ko, bo kategorycznie odm贸wi艂a spania na tapczanie z japo艅skim materacem. Ona i Rommel s膮 w MOIM pokoju - w mojej 艣wi膮tyni, w moim sanktuarium, w mojej samotnej twierdzy - gdzie ju偶 zd膮偶y艂a od艂膮czy膰 mi komputer, bo nie podoba艂o jej si臋, 偶e wygaszacz ekranu z ksi臋偶niczk膮 Lei膮 si臋 na ni膮 鈥瀏api艂".

Biedy Gruby Louie jest tak sko艂owany, 偶e zacz膮艂 nawet parska膰 na muszl臋 klozetow膮, bo musia艂 jako艣 wyrazi膰 niezadowolenie z tej ca艂ej sytuacji. Teraz schowa艂 si臋 w szafie w przedpokoju - tej samej szafie, od kt贸rej, jak si臋 zastanowi膰, to wszystko si臋 zacz臋艂o - mi臋dzy cz臋艣ciami odkurzacza i parasolkami po trzy dolary, kt贸re si臋 tam nagromadzi艂y przez lata.

To by艂 okropnie przera偶aj膮cy widok, kiedy Grandmere wysz艂a z mojej 艂azienki z w艂osami nawini臋tymi na wa艂ki i nakremowan膮 na noc twarz膮. Wygl膮da艂a zupe艂nie jak cz艂onek Rady Jedi w Ataku klon贸w. Mia艂am zamiar j膮 zapyta膰, gdzie zaparkowa艂a sw贸j 艣cigacz. Tyle 偶e mama kaza艂a mi zachowywa膰 si臋 wobec niej grzecznie 鈥瀙rzynajmniej dop贸ki czego艣 nie wymy艣l臋, Mia".

Dzi臋ki Bogu, Michael wreszcie pojawi艂 si臋 z moj膮 prac膮 domow膮. Nie uda艂o nam si臋 jednak czule przywita膰, bo Grandmere siedzia艂a przy kuchennym stole, przez ca艂y czas obserwuj膮c nas sokolim okiem. Nawet nie mog艂am pow膮cha膰 mu szyi!

A teraz le偶臋 tutaj, na tym pe艂nym g贸rek i do艂k贸w japo艅skim materacu i s艂ucham, jak moja babka g艂臋boko, rytmicznie sobie chrapie w pokoju obok i mog臋 my艣le膰 tylko o tym, 偶eby ten strajk sko艅czy艂 si臋 jak najszybciej.

Bo wystarczy ju偶, kiedy mieszka si臋 z neurotycznym kotem, nauczycielem algebry, kt贸ry gra na perkusji, i kobiet膮 w ostatnim trymestrze ci膮偶y. Dodajcie do tego ksi臋偶n膮 wdow臋 z Genowii i bardzo przepraszam, ale prosz臋 mi zarezerwowa膰 pok贸j na dwudziestym pierwszym pi臋trze psychiatryka w Bellevue, bo dla mnie to b臋d膮 wakacje.


Pi膮tek, 9 maja, godzina wychowawcza

Zdecydowa艂am si臋 i艣膰 dzisiaj do szko艂y, bo:

1. To dzie艅 wagarowicza dla maturzyst贸w, wi臋c wi臋kszo艣ci 艂udzi, kt贸rzy 偶ycz膮 mi rych艂ej 艣mierci, nie ma dzisiaj w szkole i nie mog膮 rzuca膰 we mnie ogryzkami.

2. Wol臋 ju偶 to, ni偶 zosta膰 w domu.

M贸wi臋 serio. Na Thompson Street 1005, apartament 4, jest kiepsko. Dzi艣 rano, kiedy tylko Grandmere si臋 obudzi艂a, za偶膮da艂a, 偶ebym jej poda艂a szklank臋 gor膮cej wody z cytryn膮 i miodem. Ja na to: 鈥濰m, nie ma mowy", co nie zosta艂o dobrze przyj臋te. Prawd臋 m贸wi膮c, my艣la艂am, 偶e Grandmere mnie pobije.

Zamiast tego r膮bn臋艂a o 艣cian臋 moj膮 figurk膮 Fiesta Giles -figurk膮 Gilesa, opiekuna Buffy, postrachu wampir贸w, w sombrero! Spr贸bowa艂am jej wtedy wyja艣ni膰, 偶e figurka ma warto艣膰 kolekcjonersk膮 i ju偶 jest warta dwa razy tyle, ile za ni膮 zap艂aci艂am, ale kompletnie jej to nie obesz艂o. Powt贸rzy艂a tylko:

- Podaj mi gor膮c膮 wod臋 z cytryn膮 i z miodem!

No wi臋c przynios艂am jej t臋 cholern膮 gor膮c膮 wod臋 z cytryn膮 i z miodem, a ona j膮 wypi艂a, a potem, i wcale was nie nabieram, sp臋dzi艂a mniej wi臋cej p贸艂 godziny w mojej 艂azience. Nie mam poj臋cia, co ona tam robi艂a, ale ja i Gruby Louie o ma艂o nie zwariowali艣my... Ja dlatego, 偶e musia艂am si臋 tam dosta膰 po szczoteczk臋 do z臋b贸w, a Gruby Louie, bo tam w艂a艣nie stoi jego kuweta ze 偶wirkiem.

Ale niewa偶ne. W ko艅cu uda艂o mi si臋 wej艣膰 do 艂azienki i wyszorowa膰 z臋by, a potem powiedzia艂am:

- No to cze艣膰 wam.

I razem z panem G. szybko pognali艣my do drzwi. Ale nie do艣膰 szybko, bo mama dopad艂a nas w progu i sykn臋艂a takim naprawd臋 przera偶aj膮cym g艂osem:

- Ja si臋 jeszcze odegram za to, 偶e mnie z ni膮 dzisiaj zostawiacie na ca艂y dzie艅. Nie wiem jeszcze, jak i kiedy. Ale kiedy b臋dziecie si臋 tego najmniej spodziewa膰... spodziewajcie si臋.

O kurcz臋, mamo. 艁yknij jeszcze troch臋 pedialyte.

Za to w szkole sytuacja jest jakby mniej napi臋ta. Mo偶e dlatego, 偶e nie ma tu maturzyst贸w. No c贸偶, wszystkich poza Michaelem. On przyszed艂. Bo, jak m贸wi, nie b臋dzie si臋 zrywa艂 ze szko艂y tylko dlatego, 偶e Josh Richter do tego namawia. No, a poza tym dyrektor Gupta daje dziesi臋膰 ujemnych punkt贸w z zachowania za nieusprawiedliwion膮 nieobecno艣膰 tego dnia, a z punktami ujemnymi nie mo偶na dosta膰 zni偶ki w bibliotece na wyprzeda偶y ksi膮偶ek na koniec roku, a Michael upatrzy艂 sobie ju偶 jaki艣 czas temu dzie艂a zebrane Isaaca Asimova.

Ale tak naprawd臋 on jest tu chyba z tego samego powodu co ja: ze wzgl臋du na sytuacj臋 w domu. Bo wreszcie si臋 wyda艂o, 偶e Lilly zrywa艂a si臋 z lekcji i bez wiedzy i zgody rodzic贸w organizowa艂a konferencje prasowe. Pa艅stwo doktorostwo Moscovitz podobno z miejsca zamienili si臋 w 艣wi膮tobliwego pastora Camdena i jego ma艂偶onk臋 i kazali Lilly zosta膰 dzisiaj w domu, bo chc膮 sobie z ni膮 spokojnie porozmawia膰 o jej ewidentnym buncie wobec uznanych instytucji i o sposobie, w jaki potraktowa艂a Borysa. Michael stwierdzi艂:

- Wia艂em stamt膮d jak na skrzyd艂ach.

I trudno mu si臋 dziwi膰.

Ale wszystko ewidentnie zmierza ku lepszemu, bo kiedy zatrzymali艣my si臋 w delikatesach Ho dzi艣 rano, 偶eby kupi膰 sobie jakie艣 drugie 艣niadanie do szko艂y (dla Michaela kanapka z jajkiem, dla mnie ring dings), dos艂ownie z艂apa艂 mnie, kiedy Lars poszed艂 do dzia艂u z napojami po swojego porannego red bulla, i zacz膮艂 mnie ca艂owa膰, a mnie si臋 uda艂o pow膮cha膰 jego szyj臋, co natychmiast uspokoi艂o

moje roztrz臋sione przez Grandmere nerwy i w jaki艣 spos贸b przekona艂o mnie, 偶e nie wiem jak, ale wszystko jeszcze si臋 dobrze u艂o偶y.

Mo偶e.


Pi膮tek, 9 maja, algebra

O m贸j Bo偶e, ledwie mog臋 pisa膰, r臋ce mi si臋 tak strasznie trz臋s膮. Nie uwierzycie, co si臋 w艂a艣nie sta艂o... Ja sama nie mog臋 uwierzy膰! Co艣 WSPANIA艁EGO! Jak to mo偶liwe? Dobre rzeczy NIGDY mi si臋 nie przytrafiaj膮. No c贸偶, poza Michaelem.

Ale to... To niemal zbyt pi臋kne, 偶eby mog艂o by膰 prawdziwe.

A by艂o tak: posz艂am do sali od algebry bez 偶adnych podejrze艅, nie spodziewaj膮c si臋 niczego. Usiad艂am sobie na swoim miejscu i zacz臋艂am wyjmowa膰 wczorajsz膮 prac臋 domow膮 - kt贸r膮 pan G. totalnie pom贸g艂 mi sko艅czy膰 - kiedy nagle rozdzwoni艂a si臋 moja kom贸rka.

My艣l膮c, 偶e zacz膮艂 si臋 por贸d - albo 偶e mama zn贸w zemdla艂a w dziale z lodami - szybko odebra艂am.

Ale to nie by艂a moja mama. To by艂a Grandmere.

- Mia - powiedzia艂a. - Nie martw si臋. Wszystkim si臋 zaj臋艂am.

Przysi臋gam, nie mia艂am poj臋cia, o czym ona m贸wi. A przynajmniej nie od razu. Zapyta艂am:

- Czym?

My艣la艂am, 偶e m贸wi mo偶e o naszym s膮siedzie Verlu i jego skargach na ha艂asy z naszego mieszkania. My艣la艂am, 偶e kaza艂a mu 艣ci膮膰 g艂ow臋 czy co艣 takiego.

No c贸偶, znaj膮c Grandmere, to zupe艂nie mo偶liwe.

I to dlatego jej nast臋pne s艂owa tak totalnie mnie zaskoczy艂y.

- Chodzi mi o ten tw贸j bal maturalny - powiedzia艂a. - Rozmawia艂am z kim艣. I znalaz艂am miejsce, gdzie mo偶e si臋 odby膰, mimo strajku. Wszystko ju偶 za艂atwione.

Siedzia艂am os艂upia艂a przez minut臋, trzymaj膮c telefon przy uchu, ledwie rozumiej膮c, co przed chwil膮 us艂ysza艂am.

- Czekaj - powiedzia艂am. - Co?

- Na lito艣膰 bosk膮 - sarkn臋艂a Grandmere niecierpliwie. - Czy musz臋 si臋 powtarza膰? Znalaz艂am miejsce, gdzie mo偶e si臋 odby膰 ta wasza zabawa.

I wtedy powiedzia艂a mi gdzie.

Roz艂膮czy艂am si臋, nadal os艂upia艂a. Nie mog艂am w to uwierzy膰. Przysi臋gam, nie mog艂am uwierzy膰.

Grandmere to zrobi艂a.

Och nie, nie uzna艂a swojej roli w spowodowaniu najdro偶szego strajku w historii Nowego Jorku. Nic podobnego.

Nie. To by艂o co艣 wa偶niejszego.

Uratowa艂a bal maturalny. Grandmere uratowa艂a bal maturalny Liceum imienia Alberta Einsteina.

Popatrzy艂am na siedz膮c膮 przede mn膮 Lane, kt贸ra od wczoraj nienawidzi mnie jeszcze bardziej ni偶 zwykle, bo to przeze mnie odwo艂ano bal maturalny.

I wtedy do mnie dotar艂o. Grandmere uratowa艂a bal maturalny dla LiAE. Ale ja mog臋 go jeszcze uratowa膰 dla siebie.

Stukn臋艂am Lane w rami臋 i powiedzia艂am:

- S艂ysza艂a艣?

Lana odwr贸ci艂a si臋 i popatrzy艂a na mnie z obrzydzeniem.

- Co mia艂am s艂ysze膰, dziwaku? - zapyta艂a ostro.

- Moja babka znalaz艂a nam inne miejsce, gdzie mo偶e si臋 odby膰 bal maturalny - powiedzia艂am.

I powiedzia艂am jej gdzie.

Lana tylko gapi艂a si臋 na mnie w kompletnym szoku. Naprawd臋. Dos艂ownie mow臋 jej odj臋艂o. Przytka艂o j膮. Zamilk艂a na amen. Co nie zdarzy艂o jej si臋 nawet wtedy, kiedy rozgniot艂am jej na twarzy loda w ro偶ku. Wtedy mia艂a BARDZO DU呕O do powiedzenia.

A teraz? Cisza.

- Ale jest jeden warunek - ci膮gn臋艂am. I powiedzia艂am jej, co to za warunek.

Oczywi艣cie, nie by艂 to warunek Grandmere. Nie, warunek wynika艂 z mojego prywatnego ma艂ego kombinowania godnego ksi臋偶niczki Genowii.

No, ale uczy艂am si臋 przecie偶 od mistrzyni.

- A wi臋c - powiedzia艂am na koniec, niemal przyjaznym tonem, jakby艣my by艂y z Lan膮 kumpelkami, a nie zaprzysi臋g艂ymi wrogami, jak Alyssa Milano i 殴r贸d艂o w Ca艂ym zlu. - Albo tak, albo wcale.

Lana si臋 nie waha艂a. Ani przez sekund臋. Powiedzia艂a:

- Okej. Tylko tyle. 鈥濷kej".

I nagle poczu艂am si臋, jakbym by艂a Molly Ringwald. Wcale nie 偶artuj臋.

Nie umiem wyja艣ni膰 nawet samej sobie, czemu zrobi艂am to, co zrobi艂am potem. Po prostu to zrobi艂am. To tak, jakbym na chwil臋 zosta艂a ow艂adni臋ta duchem innej dziewczyny, dziewczyny, kt贸ra potrafi si臋 dogadywa膰 z takimi osobami jak Lana.

Wyci膮gn臋艂am r臋ce, z艂apa艂am Lane za g艂ow臋, przyci膮gn臋艂am do siebie i da艂am jej siarczystego ca艂usa, prosto w sam 艣rodek czo艂a.

- Fuj, ohyda - powiedzia艂a Lana, szybko si臋 ode mnie odsuwaj膮c. - Czy艣 ty, dziwaku, oszala艂a?

Ale mnie by艂o wszystko jedno, 偶e Lana nazwa艂a mnie dziwakiem. Dwa razy z rz臋du.

Bo serce mi 艣piewa艂o jak ptaki, kt贸re lataj膮 wok贸艂 g艂owy 艢pi膮cej Kr贸lewny, kiedy pochyla si臋 nad studni膮 偶ycze艅. Powiedzia艂am:

- Nie ruszaj si臋 st膮d!

I zerwa艂am si臋 z krzes艂a...

Ku wielkiej konsternacji pana G., kt贸ry w艂a艣nie wszed艂 do sali ze swoim du偶ym kubkiem kawy w d艂oni.

- Mia... - powiedzia艂 zaskoczony. - A dok膮d ty si臋 wybierasz? Ju偶 po drugim dzwonku.

- Wracam za minutk臋, panie G.! - zawo艂a艂am przez rami臋, biegn膮c p臋dem w stron臋 sali, gdzie Michael ma angielski.

Nie musia艂am si臋 martwi膰, 偶e zrobi臋 z siebie idiotk臋 przed ca艂膮 klas膮 Michaela, bo 偶adnych koleg贸w Michaela tam nie by艂o ze wzgl臋du na dzie艅 wagarowicza i tak dalej. Wmaszerowa艂am do jego klasy - po raz pierwszy zrobi艂am co艣 takiego, zazwyczaj, oczywi艣cie, to Michael odwiedza MNIE w mojej sali - i powiedzia艂am do jego nauczycielki angielskiego:

- Przepraszam, pani Weinstein, czy mog臋 porozmawia膰 z Michaelem?

Pani Weinstein - wida膰 by艂o, 偶e si臋 spodziewa艂a lu藕nego dnia w pracy, bo na biurku mia艂a ostatnie 鈥濩osmo" - podnios艂a g艂ow臋 znad k膮cika porad i powiedzia艂a:

- Ale偶 prosz臋, Mia.

Wi臋c pochyli艂am si臋 nad niesamowicie zdziwionym Michaelem, w艣lizn臋艂am si臋 na siedzenie przed nim i powiedzia艂am:

- Michael, pami臋tasz, jak powiedzia艂e艣, 偶e poszed艂by艣 na bal maturalny, gdyby ch艂opcy z twojej kapeli te偶 si臋 wybierali?

Michael, jak si臋 zdawa艂o, nie m贸g艂 poradzi膰 sobie z faktem, 偶e raz na odmian臋 JA znalaz艂am si臋 w jego klasie.

- A co ty tu robisz? - chcia艂 wiedzie膰. - Pan G. wie, 偶e tu jeste艣? Zn贸w 艣ci膮gniesz na siebie k艂opoty...

- Niewa偶ne - powiedzia艂am. - Odpowiedz mi. M贸wi艂e艣 serio, kiedy powiedzia艂e艣, 偶e poszed艂by艣 na bal maturalny, gdyby ch艂opcy z kapeli te偶 szli?

- Chyba tak - odpar艂 Michael. - Ale, Mia, bal jest odwo艂any, zapomnia艂a艣?

- A gdybym ci powiedzia艂a - ci膮gn臋艂am tak oboj臋tnie, jakbym opowiada艂a o pogodzie - 偶e bal si臋 odb臋dzie i 偶e potrzebuj膮 kapeli, i 偶e komitet balu wybra艂 TWOJ膭 kapel臋?

Michael tylko gapi艂 si臋 na mnie.

- Powiedzia艂bym... przesta艅 robi膰 mnie w konia.

- Ja m贸wi臋 totalnie serio - poinformowa艂am go. - I nie robi臋 ci臋 w konia. Och, Michael, PROSZ臉, powiedz, 偶e si臋 zgadzasz. Ja tak BARDZO chc臋 p贸j艣膰 na ten bal...Michael zdziwi艂 si臋 jeszcze bardziej.

- Chcesz? Ale bal maturalny to... to taka g艂upota.

- Ja wiem, 偶e to g艂upota - powiedzia艂am z uczuciem. - Ja to WIEM, Michael. Ale to nie zmienia faktu, 偶e marzy艂am o p贸j艣ciu na bal maturalny, odk膮d pami臋tam, praktycznie przez ca艂e 偶ycie. I naprawd臋 wierz臋, 偶e mog艂abym osi膮gn膮膰 pe艂n膮 samorealizacj臋, gdyby艣my jutro wieczorem mogli p贸j艣膰 razem na ten bal...

Michael nadal wygl膮da艂 tak, jakby nie do ko艅ca mi wierzy艂: 偶e jego kapela zosta艂a naprawd臋 zam贸wiona na du偶膮 imprez臋, 偶e ta impreza to szkolny bal maturalny i 偶e jego dziewczyna w艂a艣nie przyzna艂a si臋, 偶e jej wspinaczka po jungowskim drzewie samorealizacji mo偶e nabra膰 tempa, je艣li on zgodzi si臋 zabra膰 j膮 ze sob膮 na wy偶ej wspomniany bal.

- Uh - powiedzia艂 Michael. - No c贸偶, okej. Chyba tak. Je艣li tak bardzo ci natym zale偶y...

Do tego stopnia zaw艂adn臋艂y mn膮 emocje, 偶e wyci膮gn臋艂am r臋ce i z艂apa艂am Michaela za g艂ow臋, zupe艂nie jak przedtem Lane. I tak samo poci膮gn臋艂am g艂ow臋 Michaela ku sobie i da艂am mu wielkiego siarczystego buziaka... tyle 偶e nie w czo艂o, jak Lanie, a prosto w usta.

Michael wydawa艂 si臋 bardzo, ale to bardzo zaskoczony zw艂aszcza 偶e, no wiecie, zrobi艂am to na oczach pani Weinstein. I prawdopodobnie dlatego zrobi艂 si臋 ca艂y czerwony a偶 po korzonki w艂os贸w Kiedy sko艅czy艂am go ca艂owa膰, powiedzia艂:

- MIA! - takim zduszonym szeptem.

Ale mnie by艂o wszystko jedno. By艂am tak strasznie szcz臋艣liwa.

Powiedzia艂am do zaskoczonej nauczycielki:

- Do widzenia, pani Weinstein!

I wymkn臋艂am si臋 stamt膮d, czuj膮c si臋 zupe艂nie tak jak Molly, kiedy Andrew McCarthy podszed艂 do niej na balu maturalnym i wyzna艂, 偶e j膮 kocha, chocia偶 mia艂a na sobie t臋 paskudn膮 sukienk臋.

A teraz siedz臋 tutaj - powiedziawszy Lanie, 偶e Skinner Box definitywnie zagra na balu maturalnym - i dr偶臋 z podniecenia na my艣l, jakie mam szcz臋艣cie.

Id臋 na bal maturalny. Ja, Mia Thermopolis, id臋 na bal maturalny. Z moim ch艂opakiem i jedyn膮 mi艂o艣ci膮 mojego 偶ycia, Michaelem Moscovitzem. Michael i ja idziemy razem na ten bal.

MICHAEL I JA IDZIEMY NA BAL MATURALNY! !!!-!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

NA BAL MATURALNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

BAL MATURALNY!


PRACA DOMOWA

Algebra: A kogo to obchodzi? Michael i ja idziemy na bal maturalny!!!!!

Angielski: Bal maturalny!!!!

Biologia: Id臋 na bal maturalny!!!!!!!

Zdrowie i przepisy bezpiecze艅stwa: BAL MATURALNY!!!!!!!!!

RZ: I co jeszcze?

Francuski: Vous allez au prommel V.I

Historia cywilizacji: PIERWSZY 艢WIATOWY BAL

MATURALNY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

BAL MATURALNY!


Pi膮tek, 9 maja, 19.00, poddasze

Naprawd臋 nie mam czasu na te sprzeczki mi臋dzy mam膮 a Grandmere. Czy te kobiety nie wiedz膮, 偶e mam na g艂owie powa偶niejsze zmartwienia? JUTRO ID臉 NA BAL MATURALNY ZE SWOIM CH艁OPAKIEM. Powinnam porz膮dnie wypocz膮膰 i w tej chwili zajmowa膰 si臋 namaszczaniem cia艂a wonnymi olejkami, a nie s臋dziowa膰 rozgrywki mi臋dzy osob膮 w wieku postmenopauzalnym a osob膮 hormonalnie niestabiln膮.

DLACZEGO NIE MO呕ECIE SI臉 OBIE PRZYMKN膭膯?! - mam ochot臋 krzykn膮膰.

Ale to, oczywi艣cie, zupe艂nie nie przystoi ksi臋偶niczce.

Chyba za艂o偶臋 na uszy s艂uchawki i spr贸buj臋 odci膮膰 si臋 od tego ha艂asu miksem, kt贸ry Michael nagra艂 mi na urodzinow膮 imprez臋. Mo偶e s艂odkie tony Flaming Lips ukoj膮 moje steranenerwy.


Pi膮tek, 9 maja, 19.02, poddasze

Nawet Flaming Lips nie zakrzycz膮 ostrych ton贸w Grandmere. Przerzuc臋 si臋 na Kelly Osbourne.


Pi膮tek, 9 maja, 19.04, poddasze

Sukces! Wreszcie s艂ysz臋 w艂asne my艣li. Michael w艂a艣nie wys艂a艂 mi maila, 偶eby mi da膰 zna膰, 偶e on i jego kapela b臋d膮 pewnie 膰wiczy膰 przez ca艂y wiecz贸r przed swoim pierwszym du偶ym wyst臋pem. Ale FACET zupe艂nie spokojnie mo偶e si臋 pojawi膰 na balu maturalnym z ciemnymi kr臋gami pod oczyma (popatrzcie na tego go艣cia, kt贸ry poszed艂 do dyskoteki Time Zon臋 z Meliss膮 Joan Hart w To mnie kr臋ci). Tylko DZIEWCZYNA ma obowi膮zek wygl膮da膰 艣wie偶o niczym p艂atek r贸偶y i s艂odko jak pierwiosnek.

Faceci z zespo艂u nie s膮 specjalnie zachwyceni tym ca艂ym graniem na balu maturalnym. W gruncie rzeczy dotar艂y do mnie plotki, jakoby Trevor powiedzia艂 nawet: 鈥濷ch, cz艂owieku, a nie mogliby艣my zamiast tego po prostu wsadzi膰 sobie widelcy w oczy?"

Ale Michael m贸wi, 偶e impreza to impreza i 偶e 偶ebrak nie mo偶e wybiera膰.

Michael tak podpisa艂 swojego maila:

Do zobaczenia jutro wieczorem. Ca艂uj臋, M.

Jutro wieczorem. Och, tak, jutro wieczorem, m贸j ukochany, wejd臋 do sali balowej u twojego ramienia i poczuj臋 na sobie zazdrosne oczy wszystkich kole偶anek. No c贸偶, tylko Lany, bo to jedyna pierwszoklasistka poza mn膮, kt贸ra idzie na bal. Poza Shameek膮. Tylko 偶e ona nigdy by na mnie nie patrzy艂a z zazdro艣ci膮, bo jest moj膮 przyjaci贸艂k膮.

Och, i poza Tin膮. Bo okazuje si臋, 偶e Tina te偶 idzie na bal. Borys jest przecie偶 w kapeli Michaela, a skoro on tam b臋dzie, to wolno mu przyprowadzi膰 ze sob膮 osob臋 towarzysz膮c膮, a on wybra艂 Tin臋, bo jak to uj膮艂 dzisiaj podczas lunchu:

- Jest ona moj膮 muz膮 i jedynym powodem, dla kt贸rego 偶yj臋.

Ach, jak zachwycona by艂a Tina, s艂ysz膮c te s艂owa z ust swego nowego ukochanego! Przysi臋gam, omal si臋 nie zakrztusi艂a jogurtem. Promienia艂a, patrz膮c przez st贸艂 na Borysa i chocia偶 nigdy nie s膮dzi艂am, 偶e napisz臋 te s艂owa, przysi臋gam, m贸wi臋 prawd臋:

Borys wygl膮da艂 niemal przystojnie, kiedy tak grza艂 si臋 w cieple jej uczucia.Powa偶nie. Nawet jego cofni臋ty zgryz nie rzuca艂 si臋 ju偶 tak w oczy. A klatka piersiowa jako艣 tak mu si臋 wypi臋艂a.

Albo to, albo ostatnio zacz膮艂 膰wiczy膰 na si艂owni.

AAA! Telefon! Och, prosz臋, Bo偶e, niech to b臋dzie m贸j tata i niech powie, 偶e strajk si臋 sko艅czy艂 i 偶e wysy艂a do nas limuzyn臋 po Grandmere...


Pi膮tek, 9 maja, 19.10

To nie by艂 m贸j tata. To by艂 Michael z pytaniem, czy zgadzam si臋 z wyborem piosenek, jakie Skinner Box zaplanowa艂 na jutro. Jest tam mn贸stwo starych przeboj贸w na bale maturalne, na przyk艂ad Moldy Peaches Who's Got the Crack i Switchblade Kittens Al Cheerleaders Die, poza nieco ryzykow-niejszymi utworami, jak Mary Kay Jill Sobule i Cali the Doctor Sleater-Kinney. Nie wspominaj膮c o autorskich utworach Skinner Box, na przyk艂ad Ch艂opak z kamieniem w r臋ku albo

Ksi臋偶niczka mego serca.

Kusi艂o mnie, 偶eby zasugerowa膰 Michaelowi zast膮pienie Ch艂opaka z kamieniem czym艣 mniej kontrowersyjnym, na przyk艂ad

Kiedy si臋 sko艅czy Sugar Ray albo She bangs Rickiego Martina, ale powiedzia艂, 偶e pr臋dzej poka偶e si臋 na 艣rodku Times S膮uare ubrany wy艂膮cznie w kowbojski kapelusz (och, jak ja bym to chcia艂a zobaczy膰!). Wi臋c zasugerowa艂am jeszcze kilka starych szkolnych przeboj贸w.

A wtedy Michael spyta艂:

- A co to za krzyki w tle?

- Och - powiedzia艂am lekko. - To tylko Grandmere i moja mama si臋 k艂贸c膮.

Grandmere upiera si臋, 偶e mama powinna jej pozwoli膰 pali膰 na poddaszu, ale mama m贸wi, 偶e to szkodzi mnie i dziecku. Grandmere w艂a艣nie oskar偶y艂a mam臋, 偶e jest faszystk膮. M贸wi, 偶e kiedy przyjmowa艂a na herbacie Hitlera i Mussoliniego w swoim pa艂acu w 艣rodku drugiej wojny 艣wiatowej, obaj pozwalali jej pali膰, a je艣li palenie s艂u偶y艂o im, to mo偶e r贸wnie dobrze s艂u偶y膰 mojej mamie.

- Mia - powiedzia艂 Michael. - Ty wiesz, ile twoja babka ma lat, prawda?

- Taa - odpar艂am, a偶 za dobrze pami臋taj膮c urodziny Grandmere: upiera艂a si臋, 偶ebym wr贸ci艂a z ni膮 do Genowii na obchody, tyle 偶e ja mia艂am egzaminy semestralne (DZI臉KI BOGU!), wi臋c nie mog艂am pojecha膰. I niech wam si臋 nie wydaje, 偶e si臋 nie nas艂ucha艂am na ten temat ad nauseam, czyli a偶 do md艂o艣ci, przez nast臋pne tygodnie.

- No c贸偶, Mia - powiedzia艂 Michael. - Ja wiem, matematyka to nie jest tw贸j najmocniejszy punkt, ale wiesz, 偶e twoja babka by艂a ma艂ym dzieckiem w czasie drugiej wojny 艣wiatowej, prawda? Wi臋c nie mog艂a przyjmowa膰 Hitlera i Mussoliniego na herbacie w pa艂acu ksi膮偶膮t Genowii, bo jeszcze tam nie mieszka艂a, no, chyba 偶e wysz艂a za twojego dziadka, kiedy mia艂a jakie艣 dziewi臋膰 lat.


Zamilk艂am, bo kompletnie mnie zatka艂o. Mie艣ci wam si臋 w g艂owie? Moja w艂asna babka PRZEZ CA艁E MOJE 呕YCIE mnie oszukiwa艂a! Grandmere wiecznie mi opowiada, jak to uratowa艂a pa艂ac przed zbombardowaniem przez nazistowskie hordy, bo zaprosi艂a Hitlera na zup臋 czy co艣. Przez ca艂y ten czas my艣la艂am, jaka by艂a dzielna i jak膮 by艂a dobr膮 dyplomatk膮, skoro powstrzyma艂a powa偶ne represje wobec Genowii za pomoc膮 ZUPY i swojego czaruj膮cego (no c贸偶, mo偶e wtedy) u艣miechu.

A TERAZ SI臉 DOWIADUJ臉, 呕E TO NAWET NIE BY艁A PRAWDA?????????????????????

O m贸j Bo偶e. Jest niez艂a. NAPRAWD臉 niez艂a.

Chocia偶 - i nigdy nie my艣la艂am, 偶e to powiem - troch臋 ci臋偶ko mi si臋 na ni膮 w艣cieka膰. Bo... no c贸偶.

Uratowa艂a bal maturalny.


Pi膮tek, 9 maja, 19.30

Przed chwil膮 dzwoni艂a Tina. Dostaje kota z rado艣ci, 偶e idzie na bal. M贸wi, 偶e to jak spe艂nione marzenie. Faktycznie, nie mog艂aby tego lepiej uj膮膰. Zapyta艂a mnie, jakim cudem, moim zdaniem, trafi艂o nam si臋 takie szcz臋艣cie.

Powiedzia艂am jej: bo jeste艣my obie dobrymi kobietami o czystych sercach.


Pi膮tek, 9 maja, 20.00

O m贸j Bo偶e, nigdy nie my艣la艂am, 偶e b臋d臋 to musia艂a powiedzie膰, ale: biedna Lilly. Biedna, biedna Lilly.

W艂a艣nie odkry艂a, 偶e Borys zabiera Tin臋 na bal maturalny. Pods艂ucha艂a rozmow臋 Michaela ze mn膮 par臋 minut temu. Lilly teraz wisi na linii i rozmawia ze mn膮, cho膰 ledwie mo偶e m贸wi膰, bo z trudem powstrzymuje 艂zy.

- M-mia... - krztusi si臋 co chwila. - C-co ja takiego z-zrobi-艂am?

No c贸偶, bardzo 艂atwo wyja艣ni膰, co zrobi艂a Lilly: zrujnowa艂a sobie 偶ycie, ot i wszystko.

Ale oczywi艣cie nie mog臋 jej tego powiedzie膰.

Wi臋c cierpliwie t艂umacz臋, 偶e kobiecie m臋偶czyzna potrzebny jest jak rybce rower, a poza tym zn贸w nauczy si臋 kocha膰, ple ple ple. W gruncie rzeczy te same bzdury, kt贸re Lilly i ja wmawia艂y艣my Tinie, kiedy rzuci艂 j膮 Dave Farou膮 El-Abar.

Tyle 偶e, naturalnie, Borys nie rzuci艂 Lilly - to ONA go rzuci艂a.

O tym jednak nie mog臋 Lilly przypomina膰, bo to by艂oby kopanie le偶膮cego.

Troch臋 trudno jest walczy膰 z osobistym kryzysem Lilly, kiedy:

a) sama czuj臋 si臋 taka szcz臋艣liwa i

b) mama i Grandmere nadal si臋 u偶eraj膮 w tle.

W艂a艣nie musia艂am przeprosi膰 Lilly na moment i od艂o偶y膰 s艂uchawk臋 na bok. Potem posz艂am do salonu i wrzasn臋艂am:

- Grandmere, na lito艣膰 bosk膮, czy mog艂aby艣 zadzwoni膰 do Les Hautes Manger i poprosi膰 ich, 偶eby zn贸w zatrudnili Jangbu, 偶eby艣 mog艂a wr贸ci膰 do swojego apartamentu w Pla偶a i zostawi膰 nas wszystkich w spokoju?

Ale pan Gianini, kt贸ry siedzia艂 przy stole, udaj膮c, 偶e czyta gazet臋, powiedzia艂:

- Chyba trzeba czego艣 wi臋cej ni偶 odzyskanie pracy przez m艂odego pana Panas臋, 偶eby zako艅czy膰 ten strajk, Mia.

Musz臋 powiedzie膰, 偶e bardzo przykro mi to s艂ysze膰. Bo niczego nie mog臋 znale藕膰 we w艂asnym pokoju, w zwi膮zku z tym, 偶e wsz臋dzie le偶膮 porozrzucane rzeczy Grandmere. To troch臋 szokuj膮ce, si臋gn膮膰 do w艂asnej szuflady po majtki z kr贸low膮 Amidal膮 i znale藕膰 tam CZARNE JEDWABNE, OZDOBIONE KORONK膭 STRINGI, kt贸re nosi Grandmere.

Moja BABKA ma seksowniejsz膮 bielizn臋 ni偶 ja. To naprawd臋 nienormalne. I pewnie przez lata b臋d臋 si臋 musia艂a z tego powodu poddawa膰 terapii.

Ale wygl膮da na to, 偶e nikt si臋 nie przejmuje zdrowiem psychicznym dzieci, prawda?

No wi臋c kiedy wr贸ci艂am do swojego pokoju i wzi臋艂am do r臋ki s艂uchawk臋, Lilly nadal m贸wi艂a co艣 na temat Borysa. Naprawd臋. Zupe艂nie jakby do niej nie dotar艂o, 偶e na chwil臋 odesz艂am.

- ...ale ja po prostu nigdy nie docenia艂am tego, co nas 艂膮czy艂o, dop贸ki to nie znikn臋艂o - m贸wi艂a.

- Yhm - powiedzia艂am.

- A teraz zestarzej臋 si臋 i umr臋 jako stara panna z jakimi艣 kotami czy co艣. W zasadzie nie widz臋 w tym nic z艂ego, bo ja oczywi艣cie nie potrzebuj臋 m臋偶czyzny, 偶eby si臋 spe艂ni膰 jako istota ludzka, ale i tak zawsze sobie wyobra偶a艂am, 偶e przynajmniej zamieszka u mnie m贸j kochanek...

- Yhm - m贸wi臋. Dopiero teraz zauwa偶y艂am, ku swojej wielkiej irytacji, 偶e Rommel zdecydowa艂 si臋 wykorzysta膰 m贸j plecak jako swoje osobiste legowisko. I 偶e Grandmere z du偶膮 doz膮 fantazji zarzuci艂a swoj膮 maseczk臋 do spania na jeden z moich globus贸w z Kr贸lewn膮 艢nie偶k膮.

- I wiem, 偶e traktowa艂am go jak co艣 oczywistego i nigdy nawet nie pozwoli艂am mu doj艣膰 do drugiej bazy, ale powa偶nie, on chyba nie s膮dzi, 偶e TINA mu na to pozwoli, prawda? To znaczy, ona jest absolutnie tak膮 dziewczyn膮, kt贸ra za偶膮da co najmniej o艣wiadczyn, zanim pozwoli mu ZAJRZE膯 pod bluzk臋...

UUU. Ta rozmowa nagle zacz臋艂a si臋 robi膰 szalenie interesuj膮ca.

- Naprawd臋? Ty i Borys nigdy nie doszli艣cie do drugiej bazy?

- No c贸偶, jako艣 si臋 nie z艂o偶y艂o - m贸wi Lilly bardzo smutnym g艂osem.

- A ty i Jangbu?

Cisza w s艂uchawce. Ale cisza PE艁NA POCZUCIA WINY, s艂ysz臋 to wyra藕nie.

Ale i tak dobrze wiedzie膰, 偶e ona i Borys nigdy nie dotarli do 偶adnych frontalnych dzia艂a艅 w rejonie klatki piersiowej. Tina si臋 na pewno ucieszy... To znaczy, jak tylko uda mi si臋 sko艅czy膰 rozmow臋 z Lilly i do niej zadzwoni膰.

Ciekawe, czy jutro wieczorem ja i Michael dotrzemy do drugiej bazy... Przecie偶 b臋d臋 mia艂a na sobie moj膮 pierwsz膮 sukienk臋 bez rami膮czek.

No i to jest, mimo wszystko, BAL MATURALNY.


Sobota, 10 maja, 7.00

Mo偶na by pomy艣le膰, 偶e KSI臉呕NICZKA b臋dzie si臋 mog艂a wyspa膰 w dniu swojego pierwszego BALU MATURALNEGO.

ALE, OCZYWI艢CIE, NIE.

Zamiast obudzi膰 si臋 przy d藕wi臋kach ptasich treli, jak ksi臋偶niczki z ksi膮偶ek, obudzi艂am si臋, s艂ysz膮c, jak Rommel skamle, bo Gruby Louie spra艂 go na kwa艣ne jab艂ko za dobieranie si臋 do jego miseczki.

Mam powa偶ne k艂opoty ze zdobyciem si臋 na szczere wsp贸艂czucie dla Rommla. Mimo wszystko, gdyby nie jego zachowanie w dniu moich urodzin, nie mieliby艣my teraz tych k艂opot贸w.

Chocia偶 trudno twierdzi膰, 偶e Rommel w og贸le m贸g艂by inaczej si臋 zachowa膰. Przecie偶 nie PROSI艁 Grandmere, 偶eby go zabra艂a na moj膮 urodzinow膮 kolacj臋. A teraz, po przemieszkaniu z nim przez

kilka dni, jest dla mnie jasne, 偶e Rommel, bardziej ni偶 kt贸rakolwiek ze znanych mi os贸b, cierpi na zesp贸艂 Aspergera.

O Bo偶e, s艂ysz臋, 偶e Meduza Gorgona ju偶 wstaje...

Mo偶e, je艣li z艂api臋 moj膮 sukienk臋 na bal i wybiegn臋 z domu ju偶 teraz, uda mi si臋 zaszy膰 w 艣r贸dmie艣ciu u Tiny i przygotowa膰 na Wielki Wiecz贸r w relatywnej prywatno艣ci jej mieszkania...

O m贸j Bo偶e. Dok艂adnie. DOK艁ADNIE tak zrobi臋! Dlaczego nie pomy艣la艂am o tym wcze艣niej? Przykro mi, 偶e zn贸w zostawi臋 mam臋 i pana G. na ca艂y dzie艅 z Grandmere, ale czy ja mam wyb贸r? TO JEST BAL MATURALNY!!!!!!!!

Je艣li kiedykolwiek sytuacja wymaga艂a ostatecznych 艣rodk贸w, to w艂a艣nie teraz.


Sobota, 10 maja, 14.00

No c贸偶, uda艂o mi si臋. Uciek艂am z tego nawiedzonego domu. Tina i ja siedzimy sobie teraz bezpiecznie zamkni臋te w jej pokoju, i oczyszczamy sobie pory twarzy maseczkami b艂otnymi na ciep艂o. Dopiero co da艂y艣my sobie zrobi膰 paznokcie w Miz Nail na rogu (no c贸偶, mnie si臋 tylko w zasadzie wyci臋艂o sk贸rki, bo tak na dobr膮 spraw臋 w og贸le nie mam paznokci), a za chwil臋 przyjdzie fryzjerka, pani Hakim Baby, uczesa膰 nas na bal.

Tak powinno si臋 sp臋dza膰 dzie艅 swojego balu maturalnego, szykuj膮c si臋, a nie s艂uchaj膮c, jak twoja matka i babka k艂贸c膮 si臋 o to, kt贸ra wypi艂a resztk臋 pedialyte (jak si臋 okazuje, Grandmere lubi to z odrobin膮 w贸dki).

Oczywi艣cie, czuj臋 si臋 paskudnie, 偶e moja matka nie mo偶e ze mn膮 dzieli膰 tego bardzo wa偶nego dla mojego procesu dojrzewania do roli kobiety dnia. Ale mama ma teraz powa偶niejsze problemy. Na przyk艂ad donoszenie ci膮偶y. I robienie 膰wicze艅 oddechowych, 偶eby si臋 powstrzyma膰 przed zabiciem Grandmere.

Raporty z negocjacji strajkowych nie s膮 pocieszaj膮ce. Ostatnim razem, kiedy w艂膮czy艂am New York One, burmistrz namawia艂 wszystkich nowojorczyk贸w, 偶eby zrobili sobie zapasy spo偶ywcze, na przyk艂ad pieczywo i mleko, bo nie b臋dziemy ju偶 mogli liczy膰 na nasze chi艅skie restauracje i pizzerie.

Doprawdy, nie wiem, co zrobi膮 pan G., mama i Grandmere bez dostaw z Number One Noodle Son. Niech lepiej p贸jd膮 po rozum do g艂owy i kupi膮 jakie艣 gotowe dania w Jefferson Market...

Zreszt膮, nie moje zmartwienie. Nie dzisiaj. Bo dzisiaj jedyna rzecz, kt贸r膮 zamierzam si臋 martwi膰, to m贸j pi臋kny wygl膮d na balu.

Bo dzisiaj jestem jak ka偶da inna dziewczyna w dniu, w kt贸rym wybiera si臋 na bal maturalny. Dzisiaj jestem...

KR脫LOW膭 BALU!!!!!!!!!!


Sobota, 10 maja, 20.00, w limuzynie w drodze na bal

O m贸j Bo偶e, jestem taka podekscytowana, 偶e nie mog臋 sobie znale藕膰 miejsca. Tina i ja wygl膮damy REWELACYJNIE. Kiedy ch艂opcy nas zobacz膮 - spotykamy si臋 ju偶 na miejscu, bo musieli tam by膰 wcze艣niej i ustawi膰 sprz臋t - dostan膮 艢WIRA.

Oczywi艣cie, troch臋 to m臋cz膮ce, 偶e Tina i ja, zamiast mie膰 na r臋ku 艣liczne male艅kie torebeczki wysadzane koralikami, musimy ze sob膮 ci膮gn膮膰 dw贸ch ochroniarzy. Powa偶nie. Nigdy si臋 o tym nie wspomina w wydaniu 鈥濻eventeen" po艣wi臋conym balom maturalnym. No wiecie: Najmodniejsze akcesoria - tw贸j ochroniarz.

Powinni艣cie byli pos艂ucha膰, jak Lars i Wahim marudzili, 偶e musz膮 wbi膰 si臋 w smokingi.Ale ja im wtedy powiedzia艂am, 偶e na balu b臋dzie mademoiselle Klein i 偶e wiem z ca艂膮 pewno艣ci膮, 偶e b臋dzie mia艂a na sobie sukienk臋 z rozci臋ciem do uda. Jak si臋 zdaje, to przewa偶y艂o szal臋 i nawet nie narzekali, kiedy Tina i ja przypi臋艂y艣my im pasuj膮ce do siebie butonierki. Wygl膮dali razem tak 艣licznie... Prawie jak iluzjoni艣ci Siegfried i Roy. Pomijaj膮c kilka drobiazg贸w, rzecz jasna.

Nie wspomina艂am, 偶e pan Wheeton te偶 tam b臋dzie... Ani 偶e, w gruncie rzeczy, przyjdzie RAZEM z mademoiselle Klein. Jako艣 tak mi si臋 wydawa艂o, 偶e nie przyjm膮 zbyt dobrze tej informacji.

O m贸j Bo偶e, tak si臋 denerwuj臋, 偶e si臋 naprawd臋 POC臉. M贸wi臋 wam, pi臋tnastka okazuje si臋 NAJLEPSZYM wiekiem. No bo ju偶 mi si臋 uda艂o zagra膰 w moj膮 pierwsz膮 gr臋 w siedem minut w niebie ORAZ jad臋 na sw贸j pierwszy bal maturalny...

Naprawd臋 jestem najszcz臋艣liwsz膮 dziewczyn膮 pod s艂o艅cem.

O kurcz臋. JESTE艢MY NA MIEJSCU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Sobota, 10 maja, 21.00, taras widokowy Empire State Building

Nigdy nie my艣la艂am, 偶e to powiem, ale Grandmere jest super

Powa偶nie. TAK BARDZO si臋 ciesz臋, 偶e przywlok艂a Rommla na moj膮 kolacj臋 urodzinow膮 i 偶e on jej uciek艂, i 偶e Jangbu Panasa si臋 o niego potkn膮艂, i 偶e Lilly zaanga偶owa艂a si臋 w jego spraw臋 i doprowadzi艂a do strajku pracownik贸w

hoteli i restauracji oraz baga偶owych w ca艂ym mie艣cie.

Bo gdyby tego nie zrobi艂a, balu maturalnego nigdy by nie odwo艂ano i bez przeszk贸d odby艂by si臋 w ???????, zamiast na tarasie widokowym Empire State Building - co zawdzi臋czamy wy艂膮cznie Grandmere, kt贸ra z w艂a艣cicielem jest po imieniu - i Michael nadal by odmawia艂 p贸j艣cia na bal, a ja, zamiast sta膰 pod rozgwie偶d偶onym niebem w mojej totalnie 艣wietnej r贸偶owej sukience w kolorze pier艣cionka Jennifer Lopez i s艂ucha膰, jak gra KAPELA MOJEGO FACETA, tkwi艂abym w domu i gada艂a z przyjaci贸艂mi na ICQ.

Wi臋c kiedy wpatruj臋 si臋 w migocz膮ce 艣wiate艂ka Manhattanu, mog臋 powiedzie膰 tylko jedno:

Dzi臋kuj臋, Grandmere. Dzi臋ki za to, 偶e jeste艣 tak膮 kompletn膮 wariatk膮. Bo bez ciebie moje marzenie o wyj艣ciu na bal maturalny u boku mojej jedynej mi艂o艣ci nigdy by si臋 nie spe艂ni艂o. Troch臋 s艂abo, 偶e nie mo偶emy ze sob膮 ta艅czy膰, bo muzyka jest tylko wtedy, kiedy gra Skinner Box.

Ale przed chwil膮 kapela zrobi艂a sobie przerw臋 i Michael przyni贸s艂 mi szklaneczk臋 ponczu (r贸偶owa lemoniada ze spritem... Josh chcia艂 j膮 nieco wzmocni膰, ale Wahim totalnie go na tym przy艂apa艂 i zagrozi艂 mu swoim nunczaku) i podeszli艣my do teleskop贸w, i stali艣my tam, obejmuj膮c si臋 ramionami, spogl膮daj膮c na rzek臋 Hudson, prze艣lizguj膮c膮 si臋 niczym po艂yskliwy w膮偶 w po艣wiacie ksi臋偶yca, i...

No c贸偶, nie jestem pewna, ale chyba dotarli艣my do drugiej bazy.

Nie jestem pewna, bo nie wiem, czy to si臋 liczy, kiedy facet dotyka ci臋 PRZEZ stanik. B臋d臋 musia艂a skonsultowa膰 si臋 w tej sprawie z Tin膮, ale wydaje mi si臋, 偶e r臋ka MUSI trafi膰 POD stanik, 偶eby si臋 liczy艂o.

Ale nie by艂o szansy, 偶eby Michael zdo艂a艂 wsun膮膰 r臋k臋 pod M脫J stanik, bo mam na sobie jeden z tych stanik贸w bez rami膮-czek, kt贸re s膮 tak obcis艂e, 偶e wydaje ci si臋, jakby艣 mia艂a biust owini臋ty banda偶em elastycznym.

Ale pr贸bowa艂. No, tego akurat jestem zupe艂nie pewna.

Teraz nie ma w膮tpliwo艣ci, 偶e jestem ju偶 kobiet膮. Kobiet膮 w ka偶dym znaczeniu tego s艂owa.

No c贸偶, prawie. By膰 mo偶e powinnam i艣膰 do damskiej 艂azienki i zdj膮膰 ten g艂upi stanik, 偶eby przy nast臋pnej pr贸bie m贸g艂 w og贸le co艣 poczu膰...

O m贸j Bo偶e, dzwoni czyja艣 kom贸rka. Co za obciach! I to w dodatku w po艂owie Ch艂opaka z kamieniem. Mo偶na by oczekiwa膰, 偶e ludzie oka偶膮 troch臋 szacunku dla kapeli i wy艂膮cz膮 te...

O m贸j Bo偶e. To MOJA kom贸rka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Niedziela, 11 maja, 1.00, oddzia艂 po艂o偶niczy szpitala S艂. Vincent's

O... m贸j... Bo偶e. Nie mie艣ci mi si臋 to w g艂owie. Naprawd臋. Dzi艣 wieczorem nie tylko sta艂am si臋 kobiet膮 (prawie), ale zosta艂am te偶 starsz膮 siostr膮.

Tak w艂a艣nie. O 00.01 czasu wschodnioatlantyckiego sta艂am si臋 dumn膮 starsz膮

siostr膮 Rocky'ego Thermopolis-Gianiniego.

Urodzi艂 si臋 pi臋膰 tygodni za wcze艣nie, wi臋c wa偶y艂 tylko dwa i p贸艂 kilo. Ale Rocky, jak jego imiennik (mama chyba by艂a za s艂aba, 偶eby nadal si臋 wyk艂贸ca膰 o Sartre'a. Ciesz臋 si臋. Sartre to by艂oby kiepskie imi臋. Dzieciak wiecznie by obrywa艂, jestem pewna, gdyby mia艂 na imi臋 Sartre) to dzielny wojownik, i b臋dzie najpierw musia艂 sp臋dzi膰 tylko troch臋 czasu w inkubatorze, 偶eby 鈥瀙rzybra膰 na wadze i podrosn膮膰".

Uwa偶a si臋 jednak, 偶e i matka, i przysz艂y oprawca z chromosomem Y maj膮 si臋 dobrze...

Chocia偶 nie mog臋 tego samego powiedzie膰 o jego przyszywanej babce. Grandmere osun臋艂a si臋 obok mnie na oparcie krzes艂a. Wydaje mi si臋, 偶e na wp贸艂 艣pi, bo lekko pochrapuje. Dzi臋ki Bogu, 偶e nie ma tu nikogo, kto by to us艂ysza艂. No c贸偶, to znaczy - nikogo poza panem G., Larsem, Hansem, moim tat膮, Ronnie (nasz膮 s膮siadk膮 z mieszkania obok), Verlem naszym s膮siadem z mieszkania pod nami, Michaelem, Lilly i mn膮.

Ale Grandmere ma chyba prawo by膰 zm臋czona. Wed艂ug bardzo sk膮po udzielanych zezna艅 mojej mamy, gdyby nie Grandmere, ma艂y Rocky urodzi艂by si臋 mo偶e tam, na poddaszu... I to bez pomocy po艂o偶nej. A poniewa偶 urodzi艂 si臋 tak szybko i potrzebowa艂 tlenu, zanim p艂uca mu zacz臋艂y same pracowa膰, to by by艂a katastrofa!

Poniewa偶 ja jednak by艂am poza domem na balu, a pan G. wyszed艂 na chwil臋 鈥瀔upi膰 w delikatesach par臋 kupon贸w Lotto" (czytaj: musia艂 uciec stamt膮d na kilka minut, nie mog膮c ju偶 znie艣膰 tych nieko艅cz膮cych si臋 sprzeczek), tylko Grandmere by艂a w pobli偶u, kiedy mamie nagle odesz艂y wody. (Dzi臋ki Bogu, 偶e w 艂azience, a nie na tapczanie z japo艅skim materacem. Bo gdzie ja bym dzisiaj spa艂a????).

- Nie teraz! - Grandmere us艂ysza艂a j臋k mojej matki z toalety. - O m贸j Bo偶e, nie teraz! Jeszcze za wcze艣nie!

Grandmere, my艣l膮c, 偶e mama m贸wi o strajku, 偶eby si臋 bro艅 Bo偶e za szybko nie sko艅czy艂, bo to oznacza艂oby, 偶e zostanie pozbawiona uroczego towarzystwa ksi臋偶nej wdowy z Genowii, oczywi艣cie wpad艂a do pokoju mamy...呕eby si臋 przekona膰, 偶e mama m贸wi艂a o czym艣 zupe艂nie innym.Grandmere podobno nawet si臋 nie zastanawia艂a, co ma robi膰. Po prostu wybieg艂a z poddasza, wrzeszcz膮c:

- Taks贸wka! Taks贸wka! Niech kto艣 mi sprowadzi taks贸wk臋!

Nawet nie s艂ucha艂a 偶a艂osnych nawo艂ywa艅 mojej mamy:

- Po艂o偶na! Nie taks贸wka! Zadzwo艅cie po moj膮 po艂o偶n膮! Na szcz臋艣cie nasza s膮siadka z mieszkania obok, Ronnie, by艂aw domu - jak na ni膮 w sobotni wiecz贸r, rzadko艣膰, bo nasza Ronnie to sko艅czona femmefatale. Ale w艂a艣nie dochodzi艂a do siebie po paskudnej grypie i postanowi艂a ten jeden raz posiedzie膰 w domu. Wyjrza艂a na korytarz i zapyta艂a:

- Czy ja mog臋 pani w czym艣 pom贸c? Na co moja babka podobno odpar艂a:

- Helen rodzi i potrzebna nam taks贸wka! I prosz臋 si臋 do mnie zwraca膰 Wasza Ksi膮偶臋ca Mo艣膰, szanowna pani!

Kiedy Ronnie zbieg艂a na d贸艂 zatrzyma膰 taks贸wk臋, Grandmere wpad艂a z powrotem do mieszkania, z艂apa艂a mam臋 i powiedzia艂a:

- Dalej, Helen, idziemy.

Na co podobno moja mama powiedzia艂a:

- Ale ja nie mog臋 teraz rodzi膰 dziecka! Jest jeszcze za wcze艣nie! Klarysso, zatrzymaj to. Zatrzymaj to!

- Mog臋 komenderowa膰 Kr贸lewskimi Si艂ami Lotniczymi Genowii - odpar艂a rzekomo Grandmere. - Oraz Genowia艅skiej Marynarki Wojennej. Ale jedyna rzecz na 艣wiecie, nad kt贸r膮 nie mam 偶adnej kontroli, Helen, to twoja macica. A teraz zbieramy si臋.

Ca艂e to zamieszanie oczywi艣cie wystarczy艂o, 偶eby obudzi膰 naszego s膮siada z do艂u, Verla. Wylecia艂 biegiem ze swojego apartamentu, s膮dz膮c, 偶e pewnie wyl膮dowa艂 wreszcie statek matka z istotami pozaziemskimi... I natkn膮艂 si臋 na schodz膮c膮 z trudem ze schod贸w matk臋, owszem, ale istoty ludzkiej.

Zanim wi臋c Grandmere zdo艂a艂a sprowadzi膰 mam臋 na d贸艂 z trzeciego pi臋tra, Ronnie zatrzyma艂a taks贸wk臋, a pan G. p臋dem przybieg艂 od strony delikates贸w...

Wszyscy, 艂膮cznie z Verlem, w艂adowali si臋 do jednej taks贸wki (chocia偶 zarz膮dzenie w艂adz miejskich m贸wi, 偶e tylko cztery osoby maj膮 prawo wsi膮艣膰 do jednej taks贸wki - co najwyra藕niej taks贸wkarz im wytkn膮艂, ale wtedy Grandmere odpar艂a: 鈥濩zy pan wie, kim ja jestem, m艂ody cz艂owieku? Jestem ksi臋偶n膮 wdow膮 z Genowii i osob膮 odpowiedzialn膮 za obecny strajk, a je艣li nie b臋dziesz dok艂adnie wykonywa艂 moich polece艅, CIEBIE te偶 wyrzuc臋 z pracy!") i pojechali p臋dem do szpitala St. Vincent's, gdzie znale藕li艣my ich Lars, Michael i ja (na oddziale po艂o偶niczym - minus moj膮 mam臋 i pana G., oczywi艣cie, bo oni byli na porod贸wce), a potem czekali艣my w napi臋ciu, a偶 nam dadz膮 zna膰, czy mama i dziecko maj膮 si臋 dobrze.

Tata i Hans do艂膮czyli do nas chwil臋 potem (zadzwoni艂am do niego), a Lilly pojawi艂a si臋 zaraz po nich (Tina najwyra藕niej zadzwoni艂a do niej z balu, pewnie jej wsp贸艂czuj膮c, 偶e siedzi sama w domu) i w dziewi臋膰 os贸b (dziesi臋膰, je艣li liczy膰 taks贸wkarza, kt贸ry kr臋ci艂 si臋 ko艂o nas, dopytuj膮c, czy kto艣 mu zap艂aci za uszkodzone szpilkami Ronnie maty pod艂ogowe, a偶 tata rzuci艂 mu banknot studolarowy, kt贸ry taksiarz z艂apa艂 i sp艂yn膮艂) siedzieli艣my tam, wpatruj膮c si臋 w zegar - ja w mojej r贸偶owej sukience, a Lars i Michael w smokingach. Jeste艣my zdecydowanie najlepiej ubranymi osobami w St. Vincent's.

Je艣li nawet mia艂am przedtem jakie艣 resztki paznokci, to teraz ju偶 ich z pewno艣ci膮 nie mam. To by艂y BARDZO nerwowe dwie godziny, zanim lekarz wreszcie wyszed艂 i powiedzia艂 z takim szcz臋艣liwym wyrazem twarzy:

- To ch艂opiec!

Ch艂opiec! Braciszek! Przyznaj臋, 偶e przez kr贸ciute艅k膮 chwil臋 by艂am troch臋 rozczarowana. Tak bardzo cieszy艂am si臋 na siostrzyczk臋! Siostrzyczk臋, z kt贸r膮 mog艂abym dzieli膰 si臋 r贸偶nymi rzeczami - na przyk艂ad tym, 偶e dzisiaj, podczas balu maturalnego, dotar艂am do drugiej bazy ze swoim ch艂opakiem. Siostrzyczk臋, dla kt贸rej mog艂abym kupowa膰 te kiczowate plakietki, wiecie, w rodzaju: 鈥濨贸g stworzy艂 nas siostrami, ale 偶ycie zrobi艂o z nas przyjaci贸艂ki". Siostrzyczk臋, kt贸rej lalkami Barbie nadal mog艂abym si臋 bawi膰 i nikt nie m贸g艂by mi zarzuci膰, 偶e jestem dziecinna, bo to by艂yby JEJ lalki Barbie, a ja bawi艂abym si臋 z NI膭.

Ale wtedy pomy艣la艂am sobie o wszystkich tych rzeczach, kt贸re mog艂abym robi膰 z m艂odszym braciszkiem... No, wiecie, na przyk艂ad kaza膰 mu sta膰 w kolejce po bilety na Gwiezdne Wojny, na co nie da艂aby si臋 nam贸wi膰 偶adna dziewczynka z odrobin膮 oleju w g艂owie. Rzuca膰 kamieniami w te paskudne 艂ab臋dzie na trawniku pa艂acowym w Genowii. Podbiera膰 mu komiksy ze Spider Manem. Wychowa膰 go na idealnego faceta dla jakiej艣 szcz臋艣ciary w przysz艂o艣ci, jak w piosence Liz Phair

Whip-Smart.

I nagle pomys艂 posiadania brata przesta艂 mi si臋 wydawa膰 taki okropny.

A potem pan G. wyszed艂 na niepewnych nogach z porod贸wki, a 艂zy p艂yn臋艂y mu ciurkiem z ka偶dej strony koziej br贸dki, i j膮ka艂 si臋 niczym takie ma艂pki, rezusy, kt贸re pokazywali na Discovery, plot膮c co艣 o swoim 鈥瀞ynu" i zrozumia艂am... Nagle zrozumia艂am... 呕e to bardzo dobrze, 偶e mama urodzi艂a ch艂opca... Ch艂opca o imieniu Rocky - nazwanego tak po cz艂owieku, kt贸ry jak si臋 nad tym zastanowi膰, z wielkim szacunkiem i wra偶liwo艣ci膮 odnosi艂 si臋 do kobiet. Po prostu wiedzia艂am, 偶e moja mama i ja zosta艂y艣my w jaki艣 cudowny spos贸b wybrane do tego zadania. 呕e wsp贸lnie, moja mama i ja, wychowamy naj艣wietniejszego, zupe艂nie nieseksistowskiego, nieszowinistycznego, kochaj膮cego Barbie ORAZ Spider-Mana, mi艂ego, zabawnego, wysportowanego (ale nie kafara), wra偶liwego (ale nie mazgaja), trafiaj膮cego do drugiej bazy, niezostawiaj膮cego podniesionej klapy w toalecie faceta, jaki kiedykolwiek chodzi艂 po tej ziemi.

Kr贸tko m贸wi膮c, zrobimy z Rocky'ego...

Michaela.

Tyle 偶e niniejszym przysi臋gam uroczy艣cie na wszystko, co dla mnie 艣wi臋te - Grubego Louie, Buffy i poczciwy lud Genowii, w tej w艂a艣nie kolejno艣ci - 偶e kiedy Rocky b臋dzie du偶y i zacznie si臋 wybiera膰 na w艂asny bal maturalny, NIE B臉DZIE uwa偶a艂, 偶e to g艂upota. Ju偶 ja o to zadbam.


Niedziela, 11 maja, 15.00, poddasze

No i po wszystkim. Strajk zosta艂 oficjalnie zako艅czony. Grandmere spakowa艂a swoje rzeczy i wr贸ci艂a do Pla偶a. Zaproponowa艂a, 偶e zostanie, dop贸ki Rocky nie przyjedzie do domu, 偶eby 鈥瀙om贸c" mamie i panu G, a偶 dojd膮 ze wszystkim do 艂adu. Wydawa艂o mi si臋, 偶e pan G. strasznie szybko odpar艂:

- Hm, dzi臋kuj臋 ci serdecznie za t臋 propozycj臋, Klarysso, ale nie trzeba.

Musz臋 przyzna膰, 偶e si臋 ciesz臋. Grandmere tylko przeszkadza艂aby w moim planie wychowania Rocky'ego na idealnego ch艂opaka. Na przyk艂ad na pewno m贸wi艂aby do

niego takie rzeczy jak:

- Ciu, ciu, ciu, m贸j ty du偶y m臋偶czyzno! Ti, ti, ti, m贸j wielga艣ny ch艂opcyku!

Powa偶nie. Nie spodziewa艂abym si臋 tego po Grandmere, ale kiedy w ko艅cu uda艂o nam si臋 zobaczy膰 Rocky'ego w jego ma艂ym inkubatorze wczoraj wieczorem, dok艂adnie takie rzeczy wygadywa艂a, tyle 偶e po francusku. Niedobrze si臋 robi艂o.

Chyba rozumiem, czemu tata ma tyle problem贸w z tworzeniem sta艂ych zwi膮zk贸w z kobietami.

W ka偶dym razie, restauratorzy wreszcie zgodzili si臋 na 偶膮dania kelner贸w. B臋d膮 teraz dostawali 艣wiadczenia socjalne, b臋d膮 mogli bra膰 zwolnienia lekarskie i p艂atne urlopy. No c贸偶, wszyscy poza Jangbu, oczywi艣cie. Ten wzi膮艂 pieni膮dze za histori臋 swojego 偶ycia i zwia艂 z powrotem do Tybetu. Chyba miejskie 偶ycie nie odpowiada艂o mu tak bardzo. Poza tym wszystkie te pieni膮dze zabezpiecz膮 jego rodzin臋 na ca艂e 偶ycie - wystarcz膮 chyba na pa艂acow膮 rezydencj臋. Tu w Nowym Jorku ledwie starczy艂oby mu na marn膮 kawalerk臋 w kiepskiej dzielnicy.

Lilly chyba ju偶 si臋 upora艂a z rozczarowaniem, 偶e nie posz艂a na bal maturalny. Tina z艂o偶y艂a jej pe艂ny raport - o tym, jak

Michael bez ceremonii porzuci艂 reszt臋 kapeli, 偶eby odwie藕膰 mnie do szpitala, a Borys przej膮艂 gitar臋 prowadz膮c膮, chocia偶 nigdy w 偶yciu nie gra艂 przedtem na gitarze.

Ale, oczywi艣cie, skoro Borys jest muzycznym geniuszem, nie ma takiego instrumentu muzycznego, na kt贸rym nie m贸g艂by z miejsca zagra膰... No, mo偶e poza akordeonem. Tina m贸wi, 偶epo naszym wyj艣ciu na jaki艣 czas zapanowa艂 chaos, bo

Josh i jego niekt贸rzy kumple zacz臋li si臋 przechyla膰 przez barierk臋 tarasu i sprawdza膰, czy uda im si臋 trafi膰 艣lin膮 w kogo艣 na dole. Pan Wheeton jednak ich na tym przy艂apa艂 i zapowiedzia艂, 偶e b臋d膮 siedzie膰 za kar臋 po szkole. A Lana podobno rozp艂aka艂a si臋 i powiedzia艂a Joshowi, 偶e zrujnowa艂 najpi臋kniejszy wiecz贸r jej 偶ycia i 偶e tak go w艂a艣nie teraz b臋dzie musia艂a wspomina膰, kiedy Josh na jesieni p贸jdzie na studia... Jak strzyka艂 艣lin膮 z Empire State Building.

SAMA S艁ODYCZ.

Je艣li chodzi o mnie, no c贸偶, nie musz臋 si臋 martwi膰: kiedy Michael p贸jdzie na studia jesieni膮:

a) uczelni臋 ma troch臋 dalej w centrum, wi臋c i tak b臋d臋 si臋 z nim ca艂y czas widywa膰. A przynajmniej, przez wi臋kszo艣膰 czasu, i

b) nie b臋d臋 wspomina膰, jak strzyka艂 艣lin膮 z Empire State Building, ale jak odwr贸ci艂 si臋 do mojego taty w poczekalni oddzia艂u po艂o偶niczego i powiedzia艂 (po tym, kiedy po raz milionowy z rz臋du zapyta艂am tat臋, czy teraz, kiedy urodzi艂 mi si臋 braciszek, mog臋 zosta膰 w Nowym Jorku przez ca艂e lato i troch臋 go pozna膰, a tata po raz milionowy odpar艂, 偶e podpisa艂am kontrakt i musz臋 si臋 go trzyma膰): 鈥濿 gruncie rzeczy, prosz臋 pana, z prawnego punktu widzenia osoby ma艂oletnie nie mog膮 zawiera膰 kontrakt贸w, zatem zgodnie z prawem stanu Nowy Jork nie mo偶e pan wymaga膰 od Mii trzymania si臋 jakiejkolwiek umowy, kt贸r膮 podpisa艂a, bo mia艂a wtedy poni偶ej szesnastu lat, co sprawia, 偶e kontrakt jest niewa偶ny".

HEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

RACJA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Powinni艣cie byli zobaczy膰 min臋 mojego taty! My艣la艂am, 偶e z miejsca dostanie zawa艂u serca. Dobrze, 偶e ju偶 i tak byli艣my w szpitalu, w razie gdyby run膮艂 na ziemi臋. George Clooney natychmiast by przybieg艂 z noszami.

Ale tata nie run膮艂. Zamiast tego twardo spojrza艂 Michaelowi w twarz. Z rado艣ci膮 zawiadamiam, 偶e Michael r贸wnie twardo wytrzyma艂 to spojrzenie. A potem tata powiedzia艂 strasznie ponurym tonem:

- No c贸偶... zobaczymy.

Ale wida膰 by艂o, 偶e si臋 podda艂. O m贸j Bo偶e, to tak WSPANIALE, kiedy chodzi si臋 z geniuszem. Naprawd臋.

Nawet je艣li, no wiecie, nie opanowa艂 jeszcze sztuki zdejmowania stanika bez rami膮czek.

P贸ki co.

No wi臋c wreszcie odzyska艂am w艂asny pok贸j... I wygl膮da na to, 偶e wi臋kszo艣膰 lata sp臋dz臋 w mie艣cie... I mam ma艂ego braciszka... i napisa艂am sw贸j pierwszy prawdziwy artyku艂 do szkolnej gazety. I opublikowano m贸j wiersz... I WYDAJE mi si臋, 偶e m贸j ch艂opak i ja dotarli艣my do drugiej bazy...

I uda艂o mi si臋 p贸j艣膰 na bal.

NA BAL MATURALNY!!!!!!!!!

O m贸j Bo偶e. Osi膮gn臋艂am samorealizacj臋.

Znowu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Meg Cabot Pami臋tnik ksi臋偶niczki 05 Ksi臋偶niczka na R贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik ksi臋偶niczki 05 Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik ksi臋偶niczki 05 Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik ksi臋偶niczki 05 Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik ksi臋偶niczki 05 Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg 05 Pami臋tnik ksi臋偶niczki Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik Ksi臋偶niczki tom 5 Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik ksi臋偶niczki Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik ksi臋偶niczki Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik Ksi臋偶niczki Ksi臋偶niczka Na R贸偶owo
Cabot Meg 05 Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Cabot Meg Pami臋tnik Ksi臋偶niczki tom 5 Ksi臋偶niczka na r贸偶owo
Pami臋tnik ksi臋偶niczki 4 Na dworze