Lalka streszczenie szczegolowe

Lalka - streszczenie


Początek roku 1878, mieszkańcy miasta zastanawiali się nad przyszłością sklepu galanteryjnego J. Mincel i S. Wokulski. W jednej z warszawskich restauracji trwał spór o słuszność postępowań Wokulskiego. Radca Węgrowicz oraz fabrykant Deklewski uważali, że postąpił nierozsądnie jadąc na wojnę turecko-rosyjską, zabierając ze sobą spadek po żonie mając nadzieje na zrobienie dużego majątku na wojskowych dostawach. Ludzie uważali, że to posunięcie doprowadzi Wokulskiego do bankructwa. Radca wspomina młodość Wokulskiego, opowiada jak główny bohater pracował w sklepie Hopfera i jako subiekt w restauracji.


Wokulski pracując (miał nieco ponad 20 lat) uczył się po nocach, zdał egzamin do szkoły głównej, ale przerwał naukę na rzecz przystąpienia do powstania styczniowego. Po klęsce powstania Stanisław został zesłany w okolice Irkucka. Bohater wrócił do Warszawy w 1870 roku i rozpoczął pracę w sklepie wdowy Minclowej. Po krótkim czasie ożenił się z nią, po jej śmierci odziedziczył trzydzieści tysięcy rubli oraz sklep. Zostawił to wszystko i pojechał na wojnę robić interesy. Na czas nieobecności Wokulskiego sklepem zajął się jego przyjaciel, pan Ignacy Rzecki.


Rzecki opiekował się sklepem, od wielu lat mieszkał w pokoiku przy sklepie. Przez te wszystkie lata strzec nic nie zmieniał, ani w swoim małym domostwie, ani w przyzwyczajeniach. Całe życie Rzeckiego kręciło się wokół sklepu, każdego dnia rano sprawdzał towary i w raz z innymi sprzedawcami obsługiwał klientów. Wieczorem robił rachunki i planował kolejny dzień w sklepie, nocami zaś wspominał własną młodość, rodzinne strony, Węgry gdzie walczył podczas Wiosny Ludów. Rzecki pisał pamiętnik w sekrecie, rzadko opuszczał swój mały pokoik i nie rozmawiał z ludźmi.


Dowiadujemy się, że ojciec Rzeckiego jako młody człowiek był żołnierzem, na starość natomiast został woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych. Subiekt wraz z ojcem mieszkał u ciotki na Starym Mieście. W całym domu wisiały portrety Napoleona. Ojciec nauczył Rzeckiego czytać, pisać, kleić koperty, nauczył go także musztry, aby chłopak był gotowy stanąć do walki u boku Bonapartego. Kiedy ojciec umarł opiekunowie Rzeckiego oddali go do nauki zawodu w sklepie Jana Mincla. Właściciel sklepu surowo traktował synów i pracowników, był jednak sprawiedliwy, zapewniał dach nad głową i uczył zawodu. Po latach pracy, Rzecki stał się najbardziej zaufanym pracownikiem Mincla. Po śmierci właściciela synowie pracowali samodzielnie, Jan (imię po ojcu) otworzył sklep z galanterią i mydłem, ożenił się z Małgorzatą Pfeifer. Kobieta po śmierci męża wyszła za Wokulskiego, który z kolei odziedziczył sklep po jej śmierci.


Była marcowa niedziela, stary subiekt siedział w swoim pokoju. Był szczęśliwy, bo interesy szły dobrze, a lada dzień miał wrócić sam Wokulski. Niespodziewanie otworzyły się drzwi i Rzecki zobaczył pana Stanisława. Po przywitaniu mężczyźni zaczęli rozmawiać o wojnie i o tym, że Wokulskiemu udało się dziesięciokrotnie powiększyć kapitał. Był teraz posiadaczem trzystu tysięcy rubli, wszystko to dzięki szczęściu, zadowalaniu się niewielkim zyskiem, ale przy dużej sprzedaży. Wokulski wspomina również o swoim wspólniku Suzinie.


Dzięki zarobieniu takiej sumy pieniędzy Wokulski mógł przestać przejmować się tym, że ludzie mówią, że wszystko zawdzięcza zmarłej żonie. Ze sklepikarza stał się kupcem. Stanisław wypytywał Rzeckiego o pannę Łęcką oraz jej zadłużonego ojca. Mówił o swojej samotności, tęsknocie, że pracował żeby znaleźć zapomnienie. Stary subiekt domyślił się, że przyjaciel chciał zarobić pieniądze nie dla siebie. Obaj mieli wspólnie obejrzeć sklep, Wokulskiego interesował to co kupowała panna Łęcka, zabrał sobie portmonetkę identyczną jaką kupiła Izabela.


Rodzina Łęckich to arystokratyczny ród o barwnej przeszłości, jeszcze niedawno byli przyjmowani na królewskich dworach. Przestali jednak podróżować po Europie z powodu kłopotów finansowych. Przez ruinę odsunęli się od rodziny przyjaciele oraz kawalerowie zainteresowani kiedyś Izabelą Łęcką. Tomasz Łęcki z córką Izabelą oraz kuzynką panną Florentyną mieszkał w ośmiopokojowym mieszkaniu przy Alejach Ujazdowskich.


Izabela Łęcka byłą piękna, ale rozpieszczona, od urodzenia przyzwyczajona była do luksusu. Dorastała szczelnie chroniona przed wpływem szarego świata zewnętrznego. Przyjmowała gości, bawiła się, bywała w odwiedzinach, podróżowała, marzyła o wyidealizowanych mężczyznach. Chętnie udzielała się, jednak działając dobroczynnie nie zdawała sobie sprawy jak naprawdę wygląda życie biedaków.


Żyła w swoim wyidealizowanym świecie, w którym byli obecni tylko najlepiej urodzeni i najbogatsi, odrzucała kolejnych kawalerów, traktowała mężczyzn chłodno uważając, że żaden nie jest godny jej ręki. Kiedy dziewczyna stanęła przed faktem bankructwa rodziny, obniżyła nieco swoje wymagania co do kandydata na męża. Wtedy zobaczył ją Wokulski i zakochał się w pannie Izabeli. O rękę jego ukochanej starało się jeszcze tylko dwóch starszych mężczyzn, marszałek oraz baron. Długi Łęckich stale rosły, ktoś wykupywał ich weksle, Łęccy podejrzewali baronową Krzeszowską uważaną za wroga rodziny.


Był deszczowy kwietniowy dzień Kidy panna Łęcka czytała w swoim pokoju powieść Zoli, rozmyślała o zbliżającej się zbiórce na cele dobroczynne. Ciotka Florentyna przyniosła Izabeli list od pani Karolowej, w którym autorka proponuje Łęckiej pożyczkę pod zastaw sreber, powiadamia także o wysokim datku tysiąca rubli na cele dobroczynne złożonym przez Wokulskiego. Izabela rozmawia z ciotką o złej sytuacji finansowej rodziny, coraz to nowych zadłużeniach, obie zastanawiają się skąd Tomasz Łęcki ma pieniądze. Zjawia się ojciec Łęckiej i aby pocieszyć córkę wyjawia jej iż wiąże wielkie nadzieje finansowe z Wokulskim.

Żyła w swoim wyidealizowanym świecie, w którym byli obecni tylko najlepiej urodzeni i najbogatsi, odrzucała kolejnych kawalerów, traktowała mężczyzn chłodno uważając, że żaden nie jest godny jej ręki. Kiedy dziewczyna stanęła przed faktem bankructwa rodziny, obniżyła nieco swoje wymagania co do kandydata na męża. Wtedy zobaczył ją Wokulski i zakochał się w pannie Izabeli. O rękę jego ukochanej starało się jeszcze tylko dwóch starszych mężczyzn, marszałek oraz baron. Długi Łęckich stale rosły, ktoś wykupywał ich weksle, Łęccy podejrzewali baronową Krzeszowską uważaną za wroga rodziny.


Był deszczowy kwietniowy dzień Kidy panna Łęcka czytała w swoim pokoju powieść Zoli, rozmyślała o zbliżającej się zbiórce na cele dobroczynne. Ciotka Florentyna przyniosła Izabeli list od pani Karolowej, w którym autorka proponuje Łęckiej pożyczkę pod zastaw sreber, powiadamia także o wysokim datku tysiąca rubli na cele dobroczynne złożonym przez Wokulskiego. Izabela rozmawia z ciotką o złej sytuacji finansowej rodziny, coraz to nowych zadłużeniach, obie zastanawiają się skąd Tomasz Łęcki ma pieniądze. Zjawia się ojciec Łęckiej i aby pocieszyć córkę wyjawia jej iż wiąże wielkie nadzieje finansowe z Wokulskim.

Panna Łęcka wybrała się na zakupy w Wielką Środę pożyczonym od hrabiny Karolowej powozem. Pojechała do sklepu Wokulskiego, chciała koniecznie coś tam kupić, aby zapłacić Stanisławowi tymi samymi pieniędzmi, które on wydał na zakup sreber Łęckich. Bała się spotkania z właścicielem sklepu, ale coś kazało jej tam jechać. Izabelę przywitał Rzecki, Łęcka zażyczyła sobie żeby obsługiwał ją subiekt Mraczewski. Za kantorkiem nad rachunkami siedział Wokulski, nie mógł się jednak skupić, cały czas myślał o Izabeli i zerkał na nią.


Izabela podeszła do kantorka i nawiązała ze Stanisławem rozmowę, ten przyznał się, że kupił srebra, twierdził, że zamierza na nich zarobić. Łęcka nie dała wiary wytłumaczeniom Wokulskiego. Kiedy panna Łęcka wyszła ze sklepu, Stanisław rozmyślał jej pogardzie dla marnego kupca, wyniosłości oraz arogancji. Młody Mraczewski chwalił się wrażeniem jakie wywołał na Izabeli, miał nadzieję na szybkie spotkanie z nią. Wokulski słuchał słów młodego subiekta w milczeniu, szeptał do siebie: w rezultacie nic mnie to nie obchodzi.Wychodząc ze sklepu Wokulski rozpatrywał swoją sytuację. Jego zainteresowanie nowym sklepem zmalało, planował sprzedaż starego, chciał rozwiązać spółkę i wyjechać za granicę. Czuł pustkę, szedł w stronę Wisły, żeby zastanowić się nad budową bulwarów nad rzeką. Doszedł do jednej z najbiedniejszych dzielnic Warszawy, mijał brudne ulice, zaglądał do okien ubogich mieszkań. Wspominał dawne czasy, młodość, zesłanie, pracę u Mincla. Cały czas w jego głowie była Izabela. Doszedł do wniosku, ze gdy na nią patrzy jest spokojny, kiedy jej nie widzi tęskni, rozmyśla o niej. Przyznał się, że to dla niej pojechał do Bułgarii, zdobył pieniądze, aby znaleźć się bliżej arystokracji.


Przed wyjazdem Wokulski zwierz Wysockiego, dał mu dziesięć rubli na święta, obiecał kupić konia i dać pracę. Szczęśliwy biedny człowiek poszedł do domu, Wokulski obiecał mu także, że jego brat kolejarz zostanie przeniesiony do Skierniewic. Stanisław siedział nad rzeką, patrzył na wodę, zastanawiał się nad sytuacją w jakiej się znajdował, nad możliwościami spełnienia swojej miłości do panny Łęckiej. Spacer po dzielnicy biedy, uświadomił mu jak bardzo jest na nią wyczulony, chciał pomagać biednym, potrzebował tego.Wokulski wrócił do sklepu, gdzie pojawiła się baronowa Krzeszowska a później baron. Pan Krzeszowski kazał wybrać sobie kilka drobiazgów godnych miłośnika koni. Baronostwo nie rozmawiali ze sobą, wymieniali złośliwe uwagi przez personel sklepu. Wieczorem pracownicy rozmawiali o polityce, Klejn bronił socjalistów. Wokulski wyrzucił z pracy Mraczewskiego, nie mógł zapomniec jego przechwałek na temat planowanych miłosnych podbojach panny Izabeli. Nawet wstawiennictwo baronowej Krzeszowskiej i jej męża nie zmieniło decyzji Stanisława. Na miejsce wyrzuconego zatrudniony został pan Zięba.


Nadeszła Wielka Sobota, Wokulski wybrał się do kościoła, aby złożyć ofiarę na biednych i zobaczyć kwestującą tam Izabelę. Podszedł do stołu gdzie siedziały hrabina Karolowa i jego ukochana. Ta pierwsza przywitała go serdecznie, Izabela zaś czyniła pod jego adresem złośliwe uwagi w języku angielskim, którego kupiec nie znał (po tym wydarzeniu jednak zaczął się go uczyć). Hrabina poprosiła Wokulskiego jeszcze raz, aby przywrócił Mraczewskiego do pracy, ten zgodził się, ale pod warunkiem, że młody subiekt będzie pracował w Moskwie. Karolowa zaprosiła Wokulskiego na następny dzień do siebie do domu (mieszkała w kamienicy należącej do rodziny Łęckich).


Stanisław zajął pusty konfesjonał i z daleka przyglądał się pannie Łęckiej, obserwował ludzi którzy składali ofiary. Zauważył, że Izabela flirtuje z jakimś młodym człowiekiem. Wychodząc z kościoła Wokulski spotkał dziewczynę, zabrał ją do mieszkania Rzeckiego i zapytał dlaczego płakała w kościele. Kiedy ta zapewniła go, że chce zaprzestać prostytucji, postanowił jej pomóc, pokrył długi dziewczyny, załatwił jej pracę w szwalni i schronienie u zakonnic. W wielką niedzielę Stanisław wybrał się do hrabiny. Pierwszy powitał go Pan Tomasz, przedstawił Stanisławowi kilku ludzi z arystokracji. Przyjmowano go chłodno, wszyscy dziwili się co Robi Wokulski wśród tak zacnego towarzystwa. Hrabina poznała Wokulskiego ze swoim kuzynem, księciem.


Książę wyraził swoje zaniepokojenie pomysłem kupca, aby sprowadzać tańsze produkty z Moskwy, bał się że zaszkodzi to interesom tutejszych fabrykantów. Miała miejsce rozmowa Wokulskiego z prezesową Zasławską, która wypytywała go o stryja, wiedziała że był kapitanem w Siudym pułku. Prezesowa przyznała się Stanisławowi, że coś ją z jego stryjem łączyło. Zanim Wokulski opuścił towarzystwo książę zapewnił go, że jest gotów do tworzenia spółek, zbliżenia się do sfer kupieckich. Pan Stanisław szedł do domu piechotą, obserwował rozbawionych ludzi. Izabela podczas rozmowy z Florentyną mówi ciotce, że uważa przybycie Wokulskiego za wielce niestosowne, zuchwałe, że boi się tego człowieka.


(pamiętnik młodego subiekta) Wokulski otworzył nowy sklep, który klienci bardzo chętnie odwiedzali. Nowa inwestycja przynosiła ogromne zyski co świadczyło o wybitnych zdolnościach handlowych Wokulskiego. Stary subiekt wspomina lata czterdzieste dziewiętnastego wieku, wtedy opuścił sklep Mincla i ruszył wraz z Augustem Katzem na Węgry. Walczył tam o wolność Węgier, brał udział w wielkiej bitwie z Austriakami zakończonej zwycięstwem powstańców. Pokonani bezskutecznie oczekiwali na pomoc, Katz z rozpaczy zastrzelił się, Rzecki natomiast przez dwa lata wędrował po Europie. Wrócił do Polski w grudniu 1851, przez rok przebywał w Zamościu, w lutym 1853 znalazł się w Warszawie i wrócił do pracy w sklepie młodego Jana Mincla.


Odbywał długie wieczorne rozmowy z braćmi Minclami na temat polityki, rozmawiali o Polakach i Niemcach. Przestając wspominac Rzecki pisze o nowym sklepie Pana Stanisława, podziwia jego talent do robienia interesów. Zauważa jednak przygnębienie i rozdrażnienie Wokulskiego. Stanisław przeniósł Rzeckiego do nowego mieszkania, biorąc pod uwagę przywiązanie starca do starego pokoiku, w nowym mieszkaniu zachował wygląd dawnego pokoju. Staremu subiektowi marzy się małżeństwo Wokulskiego ze Szperlingową, kobietą która posiada ogromy kapitał i interesowała się kupcem. Wokulski jednak nie reagował na próby swatania.


Sklep Stanisława stał się pierwszorzędnym magazynem. Wokulski zatrudnia w nim już siedmiu sprzedawców, którzy dokuczają jednak Szlangbaumowi (przyjacielowi Wokulskiego z Syberii). Kupiec mając tego dość podkreśla swą przyjaźń z Żydem co raz na zawsze kończy antysemickie dowcipy. Mraczewski przyjeżdża z Moskwy w interesach, Rzecki ku swojemu zdziwieniu odkrywa, że młody człowiek jest socjalistą. Odbyło się uroczyste poświęcenie sklepu, podczas obiadu Mraczewski rozmawiał z Rzeckim. Młody subiekt wyjaśnił, że to wszystko dla panny Łęckiej, że to przez nią został wyrzucony z pracy. W nocy Rzecki rozmawiał z doktorem Szumanm, który wyjawił starcowi swoje obawy o stan duszy Wokulskiego, o jego plany.


Stara znajoma Wokulskiego Pani Meliton, która zajmowała się swataniem zaczęła doradzać mu jak postępować z Izabelą. Kupiec przestał interesować się interesami, był coraz bardziej rozdrażniony. Nie mógł przestać myśleć o Izabeli, wykorzystywał każdą okazję, aby ją zobaczyć. Wokulskiego niespodziewanie odwiedził książę, zabrał go do pałacu na spotkanie dotyczące założenia spółki handlowej. Na spotkanie przybyło wiele osób z wyższych sfer w tym pan Tomasz Łęcki. Dla księcia spotkanie to było bardzo ważne Wokulski natomiast chłodno i racjonalnie przedstawił zamierzenia – powołanie spółki zajmującej się handlem Warszawy z zagranicą.



Mimo iż Wokulski zauważył, że zgromadzeni wykazywali bezgraniczna głupotę w odniesieniu do zagadnień związanych z gospodarką ulokował w spółce nie raz znaczny kapitał. Stanisław wyraźnie przypadł do gustu ludziom zainteresowanym spółką, rozpalił ich nadzieje na wielkie pieniądze. Po spotkaniu w pałacu książę przedstawił Wokulskiemu Juliana Ochockiego. Dwaj mężczyźni szli razem na spacer w stronę Łazienek, Ochocki okazał się być wynalazcą. Wyjawił Wokulskiemu, że ciotka namawiał go na ślub z Izabelą, związek ten miał wyleczyć idealistę z jego fantastycznych pomysłów.


Ochocki jednak stanowczo sprzeciwiał się temu pomysłowi, poza tym przypomniał Wokulskiemu, że i on był kiedyś przyrodnikiem, entuzjastą, który porzucił naukę. Wynalazca marzył o sławie, mawiał że oszaleje albo przypnie ludzkości skrzydła. Młody człowiek nagle przerwał rozmowe i zniknął, Wokulski dale spacerował po Łazienkach, rozmyślał o swojej młodości, o ideałach, miłości która zastąpiła mu dawne idee. Kiedy wrócił do domu czekał na niego list od pani Melilton.


Pani Meliton pisała w liście o zbliżającej się licytacji kamienicy Łęckich i o tym, że jedynym kupcem jest baronowa Krzeszowska, kuzynka Łęckich i zarazem wróg. Zasugerowała Stanisławowi również, aby kupił konia od baronowej, którego ona z kolei odkupiła od męża, pisała że to sprawi radość Izabeli, gdyż baronostwo wiązali z koniem duże nadzieje na sukces na wyścigach. Wokulski postanowił kupić konia i kamienicę. Następnego dnia u Wokulskiego zjawił się Maruszewicz z propozycją sprzedaży konia. Wokulski obejrzał kamienicę wystawioną na sprzedaż i pojechał do adwokata, aby zawiadomić go o chęci kupna nieruchomości za sumę 30 000 rubli.


Cena ta przebijała kwotę oferowaną przez Krzeszowską. Kamienica wchodziła w skład posagu Izabeli, adwokatowi nie udało się odwieść Wokulskiego od zamiaru zakupu kamienicy. Kupiec pojechał do kantoru Szlangbauma i namówił Żyda, aby wziął za niego udział w licytacji i podniósł oferowaną kwotę do sumy jaką określił Wokulski. Po południu kupiec obejrzał kupionego konia. Teraz co parę dni jeździł na teren wyścigów, karmił klacz cukrem, miał nadzieję na jej zwycięstwo w wyścigach. Nie sprzedał konia baronowi.

W dniu wyścigów, podenerwowany Wokulski przyjechał na tor wcześniej, po nim pojawiły się hrabina, prezesowa oraz pan Łęcki z córką. Wszyscy oczekiwali, że klacz Wokulskiego zwycięży w wyścigu, tak też się stało. Nagrodę za zwycięstwo w wyścigu i pieniądze za od razu sprzedanego konia Wokulski przekazał Izabeli na cele dobroczynne. Stanisław uznał, że baron Krzeszowski obraził pannę Łęcką i wyzwał go na pojedynek, sekundnikami Wokulskiego byli Rzecki i Szuman. Pojedynek miał miejsce następnego poranka w lasku bielańskim. Stanisław zwyciężył strzelając w pistolet barona lekko go raniąc.


Kiedy Wokulski akurat uczył się angielskiego odwiedził go Maruszewicz, którego zadaniem na aukcji kamienicy było zawyżanie ceny. Kupiec został poinformowany przez adwokata, że jego uczestnictwo w wyścigach i pojedynek budzą w arystokratycznych wspólnikach niepokój i wątpliwości w jego predyspozycje do kierowania interesami. Adwokat ostrzegł też, że kupno kamienicy tylko pogorszy sprawę. Rzecki zaś przekazał Wokulskiemu, że ludzie mówią iż Stanisław zbankrutuje i to w niedługim czasie. Podczas tej rozmowy do Wokulskiego przyszedł list, w którym Tomasz Łęcki pisał, że Izabela chce bliżej poznać Stanisława i że ma przyjemność zaprosić go na obiad następnego dnia.


zabela często myślała o Wokulskim, ten człowiek robił na niej ogromne wrażenie, ale bała się go, napawał ją odrazą. W ostatnim czasie postrzegała kupca w nieco jaśniejszych barwach, tym bardziej że z powodów finansowych odsunęli się od niej wszyscy znajomi i przyjaciele. Dostrzegła, że dzięki Wokulskiemu może zachować pozycję, jej ojciec dzięki niemu cały czas był w kręgu zainteresowań mimo kłopotów. To także ten sam człowiek sprawił, że Krzeszowski ją przeprosił, co sprawiało, że jeszcze bardziej go podziwiała.


Po tym jak Wokulski otrzymał zaproszenie na obiad do domu Łęckich, wybiegł na ulicę. Zastanawiał się nad powodem zaproszenia, jednocześnie łączył z nim Duże nadzieje na zbliżenie się do Izabeli. Z drugiej strony całe to wydarzenie wzbudzało w nim niepewności. Kiedy się uspokoił wrócił do domu. Następnego dnia starannie ogolony, uczesany i ubrany wyruszył powozem do Łęckich.


Dla Izabeli był to dzień pełen rozczarowania, nie odwiedził jej włoski aktor Rossi (właśnie przebywał w Warszawie), w którym Łęcka podkochiwała się kilka lat temu. Wokulski w żaden sposób nie mógł zastąpić jej Rossiego. Stanisława ciepło powitał pan Łęcki, mówił jakie nadzieje w nim pokłada. Po obiedzie Wokulski wraz z panną Izabelą przeszedł do salonu. Łęcka traktowała go inaczej niż zwykle, w jej zachowaniu nie było charakterystycznej dla niej wyniosłości, wręcz przeciwnie dziękowała mu za wszystkie przysługi, za pojedynek z baronem. Wokulski wyraził ogromną chęć służenia Izabeli w każdej sprawie. Dziewczyna nie odrzuciła prosby.


Wokulski wracał do domu pełen nadziei, analizował przebieg wizyty. Kupiec był w doskonałym nastroju, pokrył stratę w interesach wywołaną przez Obermana, postanowił tez uratować barona Krzeszowskiego. Wynajął pokój u woźnicy Wysockiego, ulokował w nim dziewczynę, która wcześniej umieścił u zakonnic, kupił jej maszynę do szycia i załatwił współpracę ze składem bielizny. Stanisław odwiedził barona, lecz nie został wpuszczony gdyż Krzeszowski nie mógł mu wybaczyć kupienia klaczy. Kilka dni później Wokulski dostał dwa listy. Pierwszy był od pani Meliton, która wyznaczała mu kolejne spotkanie, drugi natomiast od adwokata, który zapraszał go do siebie w celu uzgodnienia warunków kupna kamienicy Łęckich. W Łazienkach Stanisław spotkał rodzinę Łęckich, spacerował z Izabelą, która zachwycała się Rossim.


Pan Stanisław poświęcał coraz więcej czasu teatrowi, aktorowi Rossiemu, wszystko oczywiście dla Izabeli. Dziwił się temu Rzecki, ponieważ Wokulski zaniedbywał przy tym interesy, wysłał nawet starego subiekta z albumem dla Rossiego do teatru. Tymczasem do sklepu przyszedł list, którego autor domagał się aby Wokulski wycofał się z zakupu kamienicy, nie stając na „drodze pewnej szlachetnej damy”. Klejn wyjaśnił Rzeckiemu, ze chodzi tu o baronową Krzeszowską. W warszawie zjawia się Mraczewski, rozmawia z Rzeckim o pani Stawskiej, informuje subiekta, że Stanisław nie chce jechać do Paryża z Suzinem chociaż mógł by tam zarobic duże pieniądze. Stary subiekt coraz bardziej martwi się o Wokulskiego. Nadszedł dzień licytacji kamienicy, odbywała się ona w gmachu sądu. Dom został kupiony za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli przez Szlangbauma (tajnego pełnomocnika Wokulskiego). Pan Tomasz był niezadowolony z uzyskanej sumy, był pewien że można było uzyskać więcej.


Mraczewski chce, żeby Rzecki namówił Wokulskiego do wyjazdu do Paryża z Suzinem. W tym czasie do sklepu przyniesiony zostaje list od Izabeli, Stanisław nie daje się namówić na wyjazd. Przychodzi pan Łęcki, skarży się na to, ze kamienicę sprzedano za zbyt niską kwotę. Żeby go pocieszyć Wokulski obiecuje niemożliwy do uzyskania przychód od włożonego w interes kapitału, który Łęcki mu powierzy. Także w domu pan Tomasz narzekał na przebieg licytacji, mówił córce, że ratuje go tylko Wokulski. Łęcki nie zdaje sobie sprawy z tego ze Stanisław w ten sposób wspiera rodzinę, a nie oferuje interes. Izabela zaś wręcz przeciwnie, widzi co robi Stanisław.


Do Izabeli przychodzi list od baronowej, w którym Krzeszowska pisze, że kamienice tak naprawdę kupił Wokulski, świadomie przepłacając. Cała rodzina Łęckich nie rozumie motywu postępowania kupca, pan Tomasz tłumaczy je sobie spodziewanymi w przyszłości zyskami. Stanisław przyznaje się przed Izabelą, że to on kupił kamienice, a przedtem srebra, że to on od początku usuwa przeszkody z drogi rodziny Łęckich. Do Warszawy przyjeżdża Starski, który rozmawia z Izabelą po angielsku. Kuzynka go kokietuje, Wokulski poirytowany tą sytuacją żegna się chłodno z Łęcką, wychodząc informuje, że jeszcze tej nocy wyjeżdża do Paryża.


(pamiętnik starego subiekta) Przed dwoma tygodniami Stach wyjechał do Paryża. Rzecki nie potrafi zrozumieć motywów działania Wokulskiego, podejrzewa nawet jakieś akcje natury politycznej. Stach nie chciał mu się zwierzać, wszystko wyjaśnił mu trochę dopiero doktor Szuman. Michalski, kolega z dawnych lat odwiedza Rzeckiego. To dzięki niemu stary subiekt przed laty poznał Stanisława (jako małego chłopca) i jego ojca. Michalski opowiadał wtedy Rzeckiemu o chłopcu, o jego planach kształcenia się. Później stary subiekt dużo rozmawiał z młodym Wokulskim o polityce, społeczeństwie, zaprzyjaźnił się z nim. Kiedy młody Stach zaczął chodzić na wykłady akademickie, zamieszkał razem z Rzeckim. Wokulski uczył się całymi dniami, prowadził eksperymenty z balonami.

Panna Kasia Hopfer była zainteresowana Stachem, ale ten ignorował jej uczucie. Później subiekt wprowadził młodego przyjaciela do domu Minclów. Jakiś czas później Wokulski rzucił naukę i zaczął działalność konspiracyjną, a potem walczył w powstaniu. Po okresie dwóch lat Rzecki dostał od niego list z Irkucka, w którym Stanisław prosił o przysłanie mu książek. Wokulski wrócił do kraju w 1870 roku. Po powrocie przez pól roku znów się uczył. Po tym okresie skończyły mu się pieniądze i musiał szukać pracy. Kiedy Jan Mincel umarł Wokulskim zajęła się jego żona Małgorzata, po sześciu miesiącach odbył się ich ślub. Wokulski ochoczo pracował w sklepie, po śmierci żony wyjechał do Bułgarii, gdzie zarobił dużo pieniędzy.


Wokulski napisał list z Paryża, w którym prosił, aby Rzecki zaopiekował się kupioną kamienicą. Nieruchomość okazała się być wielkim trzypiętrowym domem, a zarządzał nim pan Wirski. Mieszkańcy kamienicy nie płacili czynszu, stróż nie dostawał pensji. Rzecki zaprzyjaźnił się z zarządzającym, rozmawiali razem o Napoleonie i walkach we Włoszech. Rzeckiemu jako pełnomocnikowi Wokulskiego przedstawieni zostali niektórzy lokatorzy, między innymi studenci, biedni, młodzi ludzie, których jedynym źródłem dochodu były korepetycje. Stary subiekt odwiedził także baronową Krzeszowską. Kobieta skarżyła się na ubogich sąsiadów, domagała się wyrzucenia studentów oraz pani Stawskiej. Pani Stawska była piękną kobietą opuszczoną przez męża, który musiał uciekać z Polski gdyż został bezpodstawnie oskarżony o zabójstwo lichwiarki. Rzecki był oczarowany kobietą, obniżył jej czynsz i obiecał pomóc w poszukiwaniach męża.

Zrezygnowany Wokulski jechał pociągiem do stolicy Francji gdzie powitał go Suzin. Przyjaciel obiecał Wokulskiemu ogromy zysk, był wdzięczny za nauki w Irkucku i za to, że Stach pomoże mu teraz podczas rozmów handlowych. Wokulski czuł się psychicznie coraz gorzej, miał przywidzenia, lęki. W hotelu, w którym mieszkał Wokulski czekał na niego tłum interesantów. Mieli do zaoferowania swoje usługi, byli to przewodnicy, sprzedawcy, organizatorzy hazardu. Poza tymi ludźmi była tam tez tajemnicza baronowa. Kobieta chciał pożyczyć od Wokulskiego sporą sumę pieniędzy, kiedy Wokulski jej odmówił baronowa zaproponowała sprzedaż tajemnicy.


Wokulski wyszedł na przechadzkę po Paryżu. Jego dni w tym mieście wyglądały podobnie, każdego dnia poświęcał Suzinowi kilka godzin, a później wychodził zwiedzać miasto. Stanisław odwiedzał muzea, podziwiał budowle, często myślał o pannie Łęckiej i o jej kochanku Starskim oraz o aktorze Rossim. Paryż go fascynował, był zachwycony tempem w jakim rozwijało się to miasto, zaczęły odżywać w nim zainteresowania naukowe. W końcu postanowił osiąść w Paryżu, chciał sprzedać sklep i zająć się nauką.

Pewnego dnia Wokulskiego odwiedził Geist. Profesorowi zależało na sprzedaniu nowego materiału wybuchowego. Geist opowiedział Wokulskiemu, że inni naukowcy uważają go za szaleńca, pokazał mu metal lżejszy od puchu, który sam wynalazł. Był pewien, że jest wstanie wynaleźć metal lżejszy nawet od powietrza, potrzebne mu były tylko pieniądze, którymi dysponował Stanisław. Wokulski po paru dniach zaczął szukać męża Stawskiej. Nie mógł jednak zapomnieć o odkryciach profesora i postanowił go odwiedzić.


Tym razem Geist pokazał Wokulskiemu swoje wynalazki służące do budowy maszyn latających, profesorowi zależało na współpracy z kupcem. Kiedy Wokulski wrócił do hotelu projekty profesora wydawały mu się coraz bardziej sensowne, myślał nawet o zaangażowaniu w cała sprawę Ochockiego. W tym samym czasie dostał list od prezesowej Zasławskiej, którym kobieta pisała, że panna Łęcka jest nim zainteresowana. To spowodowało, że kupiec zapomniał o swoich planach i natychmiast wyjechał z Paryża.


Kiedy Stanisław wrócił do Warszawy, czekał tam na niego drugi list od prezesowej, w którym kobieta zapraszała go do siebie na wieś. Sklep pod nieobecność właściciela przynosił zyski. Coraz więcej ludzi chciał wchodzić w interesy z Wokulskim. Podczas jazdy pociągiem Stanisław prowadził rozmowę z baronem Dalskim, który kiedyś ubiegał się o rękę Izabeli, teraz jednak był już po oświadczynach pannie Janockiej (wnuczka prezesowej). Wokulski wraz baronem jechali powozem do Zasławka, po drodze obaj spotkali Starskiego, Ochockiego i panią Wąsowską, która była zainteresowana Stanisławem. W pałacu przywitała gości prezesowa Zasławska, kobieta starała się zwrócić uwagę Stanisława na Kazię Wąsowską. Dni mijały Wokulskiemu na spacerach i zabawach, pani Wąsowska już ani trochę nie kryła swojego zainteresowania kupcem, jednak ten nie zwracał na to uwagi. Pan Stanisław wuraził swoje zdanie w otwartej rozmowie z wdową, po której ta straciła nadzieje na związek z Wokulskim.


Do Pałacu przybyła Izabela. Prezesowa ogłosiła, że nie zapisze swojego majątku Starskiemu. To z kolei spowodowało, że panna Łęcka przestała się nim interesować (jako kandydatem na męża). Jej uwagę przyciągnął dobrze sytuowany Wokulski tym bardziej ze Zasławska mówiła o Stanisławie bardzo życzliwie. Sam Wokulski starał się nie wykazywać entuzjazmu z powodu zainteresowania jego osobą przez Izabelę, wręcz przeciwnie, w jej obecności okazywał względy pani Wąsowskiej. Wokulski rozmawiał z Łęcką o Paryżu, o arystokracji (wyraził swoją opinię na temat nieróbstwa tej warstwy społecznej), Izabela przeprosiła go za nieprzyjemności związane z kamienicą Łęckich jakie spotkały Stanisława z jej strony.



Goście prezesowej wybrali się na grzyby, Wokulski coraz więcej czasu przebywał z Izabelą. Starski zaczął zalecać się do pani Wąsowskiej. Stanisław wraz z Izabelą odwiedzili mogiłę, którą Wokulski przyrzekł zaopiekować się, zlecił wykonanie napisów Węgiełkowi. Obiecał mu także pomoc w odbudowaniu stolarni. Panna Izabela nagle wyjechała z Zasławka, niepocieszony Wokulski został w gościnie u prezesowej. Podczas rozmowy z panią Wąsowską nabrał wątpliwości co do Łęckiej. Następnego dnia wraz z Węgiełkiem wyjechał do Warszawy.


(pamiętnik starego subiekta) W Europie jest niespokojnie. Stanisław po powrocie z Moskwy po raz kolejny zarobił dużą sumę pieniędzy. Baronowa zgłosiła chęć odkupienia kamienicy poprzez posłańca Maruszewicza. Rzecki był zawiedziony, że Stanisław nie zainteresował się panią Stawską. Do Wokulskiego przyszedł adwokat baronowej, chciał odkupić dawną własność Łęckich, Stanisław wycenił kamienicę na sto tysięcy rubli. Wokulski chce sprzedać sklep i związać się na stałe z Izabelą. Baronowa Krzeszowska prosi Stawską o pomoc przy porządkach w kamienicy, spodziewa się rychłego powrotu barona. Po tym jak Stanisław sprzedał kamienicę Krzeszowskiej, baronowa podniosła czynsz i wyrzuciła studentów z mieszkania.


(pamiętnik starego subiekta) Oskarżyła też Stawską o kradzież lalki. Stanisław dał Stawskiej pracę u siebie. Następnie Wirski umieszcza kobietę w nowym mieszkaniu, sąd wydaje wyrok uniewinniający Stawską. Szlangbaum kupił sklep Wokulskiego. Stanisław zapisuje Rzeckiemu dwadzieścia tysięcy rubli. Stary subiekt boi się, że to oznacza wycofanie się Stacha z interesów. Stanisław martwi się brakiem zaproszenia na bal u Księcia, na którym ma być Izabela. W końcu nie idzie na bal, spędza ten czas w domu Stawskiej co rozbudza na nowo nadzieje Rzeckiego na małżeństwo tych dwojga.


Izabela ulega namową rodziny i patrzy teraz na Wokulskiego jak na narzeczonego. Stanisław dużo udziela się dobroczynnie. Pani Stawska ma nadzieję, że Wokulski poprosi ją o rękę. Rzecki znów rozmawia z Szumanem o Wokulskim. Izabela poświęcała czas na zabawę, zainteresowała się skrzypkiem Molinarim, jednak kiedy dowiedziała się, że towarzystwo za nim nie przepada zmieniłą zdanie na jego temat. Wokulski zaczął coraz częściej rozmyślać o śmierci, był przygnębiony i smutny, nie odwiedza domu Łęckich. Węgiełek oświadcza się pannie Mariannie i biorą ślub. Stanisław w końcu postanawia zjawić się w domu Izabeli i jej ojca, Łęcka przyjmuje jego oświadczyny, Wokulski jest szczęśliwy.


Krzeszowscy się pogodzili, baron wrócił do żony, która spłaciła jego długi. Wokulski niszczy papiery obciążające Maruszewicza. Stary subiekt przygotowuje sklep na przejęcie przez młodego Szlangbauma. Stanisława przestał interesować sklep, jego zainteresowanie przeniosło się na spółkę do handlu z Rosją. Czerpał z niej duży dochód. Cały swój czas poświęcał narzeczonej, nie pojechał na pogrzeb Zasławskiej. Wokulski wraz z narzeczoną, jej ojcem oraz Starskim wybrał się do Krakowa. Podczas podróży Izabela i Starski rozmawiali po angielsku flirtując ze sobą. Wokulski, który nauczył się angielskiego rozumiał wszystko co mówią. Powiedział towarzystwu, że otrzymał telegram i wysiadł z pociągu na stacji w Skierniewicach. Następnie próbuje popełnić samobójstwo, kładzie się na torach i czeka na nadjeżdżający pociąg. Zjawia się dróżnik Wysocki (kiedyś jego brat woźnica prosił Stanisława o załatwienie pracy dla niego) i ratuje Wokulskiemu życie. Następnego dnia kupiec hojnie odwdzięcza się wybawcy i prosi o dyskrecję tłumacząc, że był pijany.


Stary subiekt czuje się źle pracując u Szlangbauma, jego zdaniem nie ma tam dla niego zajęcia nie umie jednak opuścić sklepu. Mraczewski zamieszkał razem z Rzeckim. Wokulski wrócił do Warszawy, zachowywał się jednak dziwnie, myślał o śmierci, nie wychodził z domu. Po pewnym czasie, kiedy nieco doszedł do siebie poświecił się lekturze, wspominał profesora Geista. Warszawa staję się jeszcze bardziej nie przyjazna Żydom, dochodzi do zaaresztowania Klejna (socjalisty). Ze zdrowiem starego subiekta jest coraz gorzej, doktor Szuman martwi się o Wokulskiego, próbuje się nim zająć. Wokulski sprzedał swoje udziały w spółce. Miała miejsce rozmowa z Księciem, w której Wokulski otwarcie wyraził swoja opinię na temat arystokracji. Stanisława odwiedzają byli współpracownicy w tym Ochocki, kupiec proponuje mu współpracę z Geistem. Wokulski całkowicie poświecił się teraz nauce. Powiadomił Suzina, że chciałby ściągnąć od niego pół miliona rubli. Kilka dni później Wokulski opuszcza miasto.

Stary subiekt coraz gorzej się czuje, pisze nie spójnie. Wokulski wyjechał do Moskwy, Szlangbaum wyprawił w sklepie swoje urodziny. Rzecki czuje się niepotrzebny, zapomniany przez wszystkich, tęskni za czasami kiedy pracował w sklepie u Stacha. Sklep był całym jego życiem. Wyraża swoje obawy o dalsze losy Europy. Subiekt dużo myśli o Stachu, ubolewa nad tym, że ludzie uważają Wokulskiego za „romantyka półgłówka”. Odwiedzają go starzy znajomi Szprot i Węgrowicz, mówią że ludzie w Warszawie uważają, że Wokulski zbankrutował. Łęcka przyjęła oświadczyny marszałka (starszego pana), mimo to flirtowała z młodym inżynierem. Bardzo tęskniła za Wokulskim, szukała z nim kontaktu poprzez Ochockiego, ale nawet on nie wiedział gdzie podział się Pan Stanisław.


Tymczasem jedna z plotek mówiła, że Wokulskiego widziano w lesie koło Zasławka. Rzecki został wezwany przez notariusz, który odczytał mu testament Wokulskiego. Stach zapisał ogromną sumę pieniędzy Ochockiem, nie pomniał też o starym subiekcie, pani Stawskiej oraz dawnej służbie. Pozostałe pieniądze rozdzielił pomiędzy biedaków. To wydarzenie zaniepokoiło Rzeckiego, zaczął się o niego martwić, nie mógł się niczego o nim dowiedzieć. Węgiełek uważał, że Stanisław zabił się w pozostałościach murów zamku w Zasławku, Ochocki natomiast był pewien, że Wokulski wyjechał do Paryża (współpracować z Geistem). Nagle Rzecki umiera, Izabela opuszcza kraj i postanawia żyć w klasztorze. Ochocki wykorzystuje pieniądze od Wokulskiego i wyjeżdża do Geista.





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lalka streszczenie szczegolowe
Lalka - streszczenie szczegółowe, TOM I
Lalka - streszczenie szczegółowe, język polski - liceum, streszczenia lektur
Lalka streszczenie szczegółowe
Lalka streszczenie szczegółowe klp
k,MzU3OTUyMTksNTQ2NjU2,f,Lalka streszczenie szczegolowe
Lalka streszczenie szczegolowe (1)
Lalka cała streszczenie szczegółowe
LALKA, Streszczenia
Dżuma streszczenie szczegółowe
ferdyturke streszczenie szczego Nieznany
DŻUMA streszczenie szczegółowe
Potop streszczenie szczegółowe
Quo vadis streszczenie szczegółowe
Makbet - streszczenie szczegółowe, streszczenia lektur
Tango streszczenie szczegółowe