Zbiorek Nr 

Zbiorek Nr.12

1.Znowu napiszę to co myślę, wiem, że mnie znów krytyka spotka, no, ale muszę, bo nie trawię bab w starszym wieku w roli podlotka! Wie ile lat ma jedna z drugą, że czasu nie da się zatrzymać, ale do siebie nie dopuszcza, że już nie wróci tamta dziewczyna... Opięte dżinsy, obcisły sweter, to co, że widać fest "oponki", zalotny uśmiech do facetów co mają dawno własne żonki... Macha rzęsami, stroi minki jakby piętnaście miała lat, a tu na karku pięćdziesiątka i mniej nie będzie, więcej - tak! Przeważnie takie są po przejściach, chłop widać w końcu nie wytrzymał, bo ciągle mu wypominała, że już tak młodo się nie trzyma. No i szukają sobie pary, nie przebierając wcale w środkach, małżeństwo rozbić? to co z tego! dla takiej, sprawa nieistotna. Od zawsze wiek miał swoje prawa. uroda zawsze jest okrasą, ale na Boga stare podlotki, co u was z tą kobiecą klasą?! Teraz poczekam na komentarze, że znów odbiło coś Irence małej, chętnie poczytam co myślicie... najwyżej znów pójdę na wagary 

2.Młody kawaler... Po ślubie już pan... Wziął swą małżonkę na weselu w tan. Wszyscy mówią: miłość. Zgodny każdy gość, lecz ja wiem, że kłamliwy jest ten jegomość. Ledwo po ślubie, już kochanki ma dwie. Czy jego małżonka coś o tym wie? Taki to kanciarz, Kłamca i tchórz... Gdy wszystko wyszło na jaw w brzuch wbił sobie nóż. Bał się konsekwencji. Tak strasznie się bał, Że z tego strachu szybko, w mig zmarł. Żona, bo młoda, rozpaczać nie chciała, Pociechy w kochanku dla siebie szukała. A zwłoki młodego na cmentarzu leżały. W komorach grobowych nałożnic szukały...

3. Wygrał Stefan milion złotych. Chodząc co dzień do loterii miejscowych. Cholernie się cieszył z dorobku swojego. i za nic nie chciał już robić nic pożytecznego. Całe dnie przesiadywał topiąc dupę w fotelu. Oglądał Ferdków Kiepskich nie wadząc żadnemu. Domownikowi co sprzątał za tatę Stefana. Chodnik każdego rana. Pewnego dnia syn Tomek zabrał Stefka do sklepu. By mu kupił komputer nic więcej nie chciał od niego. Ojciec jednak tak myśląc:wydam tysiąc złotych. I już nie będę miał tej całej kwoty. Miliona mojego,nie kupił komputera ani jednego. Tomek widząc,że tata ma pieniędzy w brud. Poprosił o komputer,błagał go jak mógł. Stefan krzyknął na syna robiąc mu wstyd przy ludziach. Wyszedł ze sklepu i klnął. Ty łajdaku,milionerze cholerny. Żal ci pieniędzy wygranych na loterii!? Następnego dnia ukradli milion złotych Stefanowi. Stefan już pomagał domowinikowi.

4.Zapomniała o swej cnocie. Na sąsiada marnym płocie. Nabiła się nieszczęśliwie. Po tym jak kradła na jego śliwie. Gdy ją przyłapał ona przez ogrodzenie. Hop by znaleźć wyzwolenie. A tu niespodzianka. Skończyła się sielanka. Błony nie ma i nie będzie. Do spowiedzi ustawi się w rzędzie. Zgorszy księdza swą litanią. Parafia pomodli się za nią. Pójdzie do piekła za swe sprawki. Za rozdziewiczenie niewinnej siatki. Sąsiad już nigdy nie będzie sobą. Jego ogrodzenie zaraziło się weneryczną chorobą!

5.Gdzie tak pędzą te ludziska? Do Carrefour’ka na igrzyska! Biegnie ojciec, biegnie matka, a z nią cała dziatwa. Tu promocje, tu gratisy ,są podarków pełne misy. Hostessy swym urokiem zachęcają. Nasze zmysły rozbudzają. Szarpią towar z półek te ludziska. Marketing sprytnie im to w rączki wciska. Przyszedł facet kupić bochen chleba, a pcha wózek wypełniony aż do nieba. Nie ma forsy- płaci kartą Tyle dobra- przecież warto! W lesie czy markecie są pułapki O nich w domu się dowiecie. Wyczyszczone konta, kieszeń pustką świeci. W rękach pełne torby, a w nich same śmieci. Tak niedziela boża cała. W wielkim sklepie nam zleciała .Na zakupach, podziwianiu, biadoleniu Inne sprawy pozostały w zapomnieniu. Oj zmieniają się nam obyczaje, Czy na lepsze? Głowy ja nie daję. Może lepiej zamiast do Carrefour’ka Pójść w niedziele do kościółka?!...

6.Wysłała Andzia chłopa do lasu. By narwał grzybów i by zawczasu. Póki jest wysyp, na zaprawiała. By zimą pełną spiżarnie miała. Chłop wsiadł na rower i mknie w te pędy. Łazi po lesie, gdzie są te mendy? I tak pod nosem sobie przeklina. Gdy nagle stoi przed nim dziewczyną. Kiecke to taką króciutką miała. Że ledwo co i tam przykrywała. Czerwone szpilki, wymalowana. I w lesie dobrze zorientowana Chłop się i pyta, coś ty za lalka? Ona z uśmiechem, jam jest „grzybiarka” Idąc do chłopa tak się potknęła. Szminką kołnierzyk, mu ubrudziła. Chłop się przestraszył, wie co się święci. Przywołał obraz Andzi w pamięci. Wsiadł na rower i szybko zmyka. Zapomniał nawet z lasu koszyka. Wpada du domu taki zdyszany. A gdzie masz grzyby, mężu kochany? Co to za zwierze, tak cie spłoszyło. I z lasu pędem tak wykurzyło. Gdy nagle Andzia szminkę ujrzała. Prawie ze złości pozieleniała. Długo nie myśląc tak się machnęła. Że prawe oko chłopu podbiła. Gdyby nie zwykła leśna grzybiarka. Była by pełna Andzi spiżarka. Mąż by miał grzyby tak jak przed rokiem. A został teraz z śliwką pod okiem.

7.Przyjechał po nią na białym rumaku, był w jakimś przed epokowym kubraku. Gdy go zobaczyła lekko się zdziwiła, usiadła w oknie, na niego patrzyła. Ma lubo Kochana jestem Twoim Księciem, będę Ci wierny, zaśpiewam piosenkę. Zdjął z konia gitarę i śpiewał namiętnie, miał chłopak talent to nie jest przekręt. Ona w oknie siedziała, czerwieniła się, sąsiedzi patrzyli czy na dół warto iść. Całe osiedle się zaraz zebrało, oglądając przedstawienie za darmo. Upadł na kolana, ona już nie wiedziała, czy powiedzieć mu by uspokoił się, on klęcząc wykrzyczał na całe gardło, Kocham Cie, proszę zostań moją żoną. Żeby nie krzyczeć chustkę białą zrzuciła, na znak, że zgadza się . Poleciał po nią po schodach i wsadziła na białego konia. Wskoczył sam też na niego, krzyknął wszystkim Adios i zabrał ukochaną dalej, w ten bajkowy świat.

8.Tyle tematów dzień przynosi, że o pisanie aż się prosi, a ja zwyczajnie, bez zmuszenia, nie robię nic. Bo ja mam lenia. Od rana już gazety piszą, o czymś co ledwie, gdzieś usłyszą, a ja olewam te nowości, bo lenia mam. Tak z własnej złości. W telewizorze wrze jak w ulu, z powtórzeń. ,,newsów’’, aż do bólu, a ja postawy swej nie zmieniam. Bo dzisiaj mam strasznego lenia. Nawet sąsiadka coś słyszała, i mi powiedzieć przyleciała, a ja ją grzecznie wysłuchałam, i więcej nic. Bo lenia miałam. Ksiądz na ambonie czymś przejęty, coś przekazywał, czyniąc wtręty, a ja cóż zrobić wówczas miałam. Z lenistwa tylko…wysłuchałam I teraz też ,choć tyle piszę, to w sumie siebie ja nie słyszę. Bo co ma być do zrozumienia, dla kogoś , kto ma , dzisiaj lenia.

9.A co zrobić jak Ci pszczoła na kichawce siądzie? Nic nie robić! czekać tylko! może krótko będzie!!! Jak się ruszysz to Cie bachnie! jak amen w pacierzu! można tylko zeza zrobić i się przyjrzeć zwierzu! A co zrobić jak se nowe podarłeś porteczki? Niic nie robić! tylko ściągnąć i schować do teczki! W domu zaś matuli gadać bo jest przecie komu , ze to w szkole taakie nudy ze poszły do domu!!!! A co zrobić jak matule zawezwą do szkoły??? Niiiic nie robić! nic a nic! bo to gorsze od pszczoły!! Trza se tylko znaleźć jaśka bo to czasu mało! i upchać w portkach na zadku! bo beeedzie bolało!! A co zrobić jak na lekcji słońce z okna woła? Niic nie robić! dać drapaka! to nie zając szkoła! Trza se tylko wziąść w uwagę szczerze i w ogóle , jasiek może nie wystarczyć zawezwą matuule!!!!

10.Synek mi przedstawia: moja narzeczona. I szepcze do ucha - może by tak żona. Bo widzisz już pora chyba przyszła na to. Co ty o tym sądzisz proszę powiedz tato. No i co tu robić żal przecież dzieciaka. Lecz jak powiem „nie” pewnie będzie draka. Młodość jest przekorna, chętnie się buntuje. Takie samo „nie” tu nie poskutkuje. I tutaj najlepiej prawdę wziąć za służkę. Nie wywracać słonia lecz podstawić nóżkę. No dobrze nie będę obchodził z daleka. Powiem tak po prostu co cię synku czeka. A czekają cię chłopie chwile pełne grozy. Przeobrażenia zmiany metamorfozy. Musisz wiedzieć i przygotuj się bo niestety. Narzeczona i żona to dwie różne kobiety. Narzeczona to żabcia jak porcelana krucha. Żona synku to już raczej ropucha. Narzeczona to czarodziejka co cię wciąż zachwyca. Żona mój drogi – to tak bardziej czarownica. Narzeczona się uśmiecha i milutko kusi. Żona mój synku już tego nie musi. Narzeczona pożądanie budzi i różne ochoty. Żona owszem budzi ale do roboty. Narzeczona to skarb ukwiecona łąka. Żona mój synku to bez dna skarbonka. Rozważ spokojnie tych przykładów parę. I pamiętaj. Narzeczone są młode a żony zawsze stare. Synek się zapocił, w oczach przerażenie Wiesz tatusiu bąknął to ja się nie żenię


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zbiorek Nr 
Zbiorek Nr 21
Zbiorek Nr 18
Zbiorek Nr 25
Zbiorek Nr 29
Zbiorek Nr 10
Zbiorek Nr 1
Zbiorek Nr 
Zbiorek Nr '
Zbiorek Nr #
Zbiorek Nr 16
Zbiorek Nr 11
Zbiorek Nr 5
Zbiorek Nr 
Zbiorek Nr 28
Zbiorek Nr
Zbiorek Nr 
Zbiorek Nr 22
Zbiorek Nr 

więcej podobnych podstron