7 Narodziny Boga w człowieku, • PDF, mistyka


7. Narodziny Boga w człowieku

Kolejny temat, który podejmiemy, to bardzo ważny wątek w myśli Eckharta, mianowicie - narodziny Boga w człowieku. Jest to nauka Mistrza, która mówi o tym, co stanowi dążenie i pragnienie każdego mistyka, a więc zjednoczenie z Bogiem - pozbawione wszelkich zapośredniczeń. Czy jest to dzieło człowieka czy Boga? Mistrz Eckhart mówi tak: jest to ludzki udział w życiu Bożym, przez narodzenie Boga w człowieku. Mistrz jest świadom paradoksalności tego stwierdzenia. W jaki sposób Przedwieczny, który istnieje poza czasem i przestrzenią i jest w wieczności, gdzie nie ma „było” i „będzie”, lecz jest „wieczne teraz”, może się narodzić, czyli stać w czasie. Nurt narodzenia się Boga występuje bardzo często w mistyce panteizującej, zwracającej uwagę na to, że duchowa rzeczywistość jest jedna i tylko w wyniku jakiejś katastrofy nastąpiło odłączenie człowieka od owej Jedni, ale istnieje możliwość powrotu, poprzez obudzenie „boskiej iskierki” w człowieku, co prowadzi z powrotem do boskiego źródła. W myśli panteiuzującej, owo zjednoczenie oznacza również unicestwienie, czyli anihilację ludzkiej istoty, która ponownie jak kropla roztapia się w oceanie boskości. Wielu mistyków usiłowało uniknąć tej pułapki panteizmu.

Dla mistyków chrześcijańskich, co ciekawe, Bóg nie jest jednolitą „strukturą”, lecz dynamiczną jednością boskich osób. Ten wątek narodzenia Boga w człowieku pojawiał się już wcześniej, choćby u Orygenesa, który mówił, że życie duchowe człowieka zaczyna się wraz z chrztem, przez co człowiek rodzi się do nowego życia. A to nowe życie, to życie „człowieka wewnętrznego”. Dla Orygenesa i innych myślicieli Wschodu, bardzo charakterystyczna była doktryna o dwóch ludziach: człowieku zewnętrznym i wewnętrznym. Ten pierwszy uczestniczy w czasie, przestrzeni, zadaniach, które życie stawia przed nim. To nowe życie człowieka wewnętrznego, nie ulega biologicznemu procesowi starzenia się. Ten człowiek wewnętrzny jest wiecznie młody, bowiem uczestniczy w boskiej wieczności. Dla myślicieli Wschodu, a myśl ta została przejęta przez Mistrza Eckharta była Maryja - dziewica, która rodzi syna.

Inny myśliciel, Maksym Wyznawca, o którym chciałbym wspomnieć na zasadzie tła dla Mistrza Eckharta, przedstawił koncepcję potrójnego rodzenia się Chrystusa, czy Logosu właściwie. Pierwsze to odwieczne rodzenie, wyłanianie się (oczywiście nie w sensie czasowym) Syna. Dalej, Bóg wypowiada Słowo - zostaje ono „urodzone”. Ciekawe, że na przykład Hegel pisał o Twójcy Świętej i używał określenia „płodzi”, to „rodzenie” mu jakoś nie pasowało. Słowo zrodziło się jako człowiek w Betlejem, a więc było to wcielenie w ludzkiej naturze. Trzecia forma to narodzenie mistyczne w duszy każdego człowieka. Podsumowaniem może być dwuwiersz poety, którego już wcześniej przytaczałem - Angelusa Silesiusa z „Cherubińskiego Wędrowca” (a został ten dwuwiersz spolszczony przez Mickiewicza w jego „Zdaniach i uwagach”):

Wierzysz, że się Bóg urodził w Betlejemskim żłobie

Lecz biada ci, jeśli się nie zrodził w tobie.

Co Mistrz Eckhart wnosi do tej myśli, mówiąc o narodzinach Bogu w człowieku, czyli relacji bez żadnych zapośredniczeń? Po pierwsze, najpierw dusza człowieka musi być oczyszczona. Mówiliśmy wcześniej o Abegschiedenheit - oczyszczeniu, oderwaniu, odejściu. Człowiek odosobniony. Właśnie ta doktryna o odosobnieniu, zerwaniu wszelkich relacji i zostaniu w jakiejś szlachetnym oderwaniu, zrzuceniu więzów emocji, myśli, poglądów, obrazów, pojęć - wszystkiego, co jest poza człowiekiem. Wtedy ten człowiek odosobniony, człowiek, który stał się pustynią, wówczas taki człowiek gotowy jest na przyjęcie Boskiego daru. Wówczas wkracza Bóg. W jednym z kazań Mistrz Eckhart tak to sformułował:

„Naturą Boga jest dawanie się każdej dobrej duszy, a naturą duszy przyjmowanie Boga.” Chciałbym zwrócić uwagę na sens tego terminu natury. Tak, jak występuje on u Eckhart, który, jakby nie było, należał do szkoły scholastycznej, posługującej się metafizyką arystotelesowską. Przez naturę, średniowieczny arystotelik nie uważał przyrody, lecz podstawę wszelkiego działania, każdy byt, gdy działa, objawia swoją naturę. Nie jest to do końca tożsame z pojęciem istoty. Chodzi o rozumienie istoty jako podstawy działania. Stąd bardzo śmiałe utożsamienie Boga z tym, który się „daje”. Daje się temu, kto jest przygotowany przyjąć ten dar. Z kolei natura duszy sprawia, że człowiek gotowy jest na przyjmowanie Boga. Można więc powiedzieć, że ta gotowość na przyjęcie boskiego daru, stanowi najbardziej istotny rys człowieczego ducha według Eckharta. Człowiek, który przyjmuje staje się w pełni sobą.

Ta otwarcie, gotowość na przyjęcie nie jest postawą bierną. Mistrz Eckhart wyraża to w dosyć mocnym, można nawet powiedzieć - szokującym porównaniu w Kazaniu 2 . Dusza, aby przyjąć musi być dziewicą i płodną niewiastą jednocześnie. Innymi słowy, musi być czysta a jednocześnie rodząca: „Jeśli człowiek przyjmuje w sobie Boga, dobrze postępuje; w przyjmowaniu tym okazuje się ona dziewicą. Lepiej jednak, jeśli Bóg stanie się w nim płodny, jedyną bowiem formą wdzięczności za dar jest jego płodność. Wtedy w tej płodnej wdzięczność, duch jest niewiastą, która sama z kolei rodzi Jezusa w Ojcowskim sercu Boga.”

Człowiek uczestniczy w tym, że Ojciec rodzi Syna i to, co stało się przed wiekami, w wieczności, staje się teraz w życiu, w sercu, czyli tym, co najistotniejsze. „Maryja nie urodziłaby Jezusa, gdyby nie była zrodziła go duchowo.” Macierzyństwo jej było najpierw duchowe, potem stało się fizycznością. Przynajmniej w ten sposób rozumie Zwiastowanie Mistrz Eckhart. Interpretuje on Zwiastowanie, w sensie duchowym, jako zwrócone do każdego chrześcijanina.

Mistrz Eckhart szuka różnych porównań by przybliżyć swoje rozważania. Porównuje na przykład duszę do lustra, odbijającego różne przedmioty i niejako staje się tym, co w sobie odbija, co w sobie odwzorowuje. Średniowieczna optyka, badająca fenomen widzenia, twierdziła, że oko w pewien sposób utożsamia się z przedmiotem, który widzi. Oczywiście, nie chodzi tutaj o wyjaśnienie widzenia w sensie fizycznym - to po prostu obraz, metafora, która ma nam przybliżyć problem. Dusza, poznając, utożsamia się i w pewien sposób znosi odrębność bytową poznającego i poznawanego. Poznawanie jest w pewien sposób asymilacją tego poznawanego przedmiotu. Myślę, że gdyby Mistrz Eckhart znał cały szereg opisów współczesnej myśli, zwróciłby uwagę odrębność w relacji osobowej, pomiędzy dwoma odrębnymi bytami. Używa tutaj języka z ówczesnego rozumienia fizyki. Sądzę, że ta myśl o pewnym utożsamieniu, zachodzącym w relacjach międzyosobowych może bardzo pogłębić te intuicję, że naprawdę wchodzi się w relację drugiego człowieka, jakby utożsamiając się z nim, wnikając od wnętrza. Jak pisał Mistrz Eckhart: „Oko patrzy i przez tę czynność patrzenia, staje się tym oglądanym przedmiotem, choć zarówno oko, jak i ten przedmiot pozostają odrębnymi rzeczywistościami.” Mistrz w dość prosty sposób powiada, że „ w ten właśnie sposób dusza jednoczy się z samym Bogiem, gdy Ten wyciska w niej swój obraz.” Poznając człowieka, Bóg wyciska swój obraz,. To wyciskanie można porównać do wyciskania pieczęci w wosku, czyli duszy, zaś pieczęcią jest Syn. Można zastanawiać się na ile ta tożsamość jest utożsamieniem, czyli zniesieniem wszelkiej odrębności. Komentatorzy przychylają się do paradoksalnego wyjaśnienia, iż jest to „tożsamość nietożsamych”. Dusza znajduje swoje miejsce w przepastnych głębinach Boskości. W chodzi w to, co było in principio, u samego źródła samego bytu. Trzeba jednak pamiętać, że ten termin in principium oznacza nie tylko początek, ale i zasadę. To nie tylko jakiś początek, lecz także zależność aktualna. Mistyk niejako wychodząc poza czas, wchodzi w przestrzeń wieczności, wchodzi w tożsamość obecności Boga.

Przejdźmy teraz do tekstu, a jest nim Kazanie 2. Kazania są zwykle zbudowane tak, że Mistrz Eckhart przytacza jakiś fragment Ewangelii, bądź Pisma i poddaje go swojej interpretacji, która niewiele ma wspólnego z tym, co współczesna biblistyka uznaje za porządną interpretację akademicką. W tym przypadku Mistrz Eckhart odwołuje się do fragmentu z ewangelii Łukasza: „Pan nasz Jezus Chrystus wszedł do miasteczka warownego i został przyjęty przez dziewicę, która była niewiastą.” (Łk 10,38) Chodzi oczywiście o Martę, do której przyszedł Chrystus. Mistrz Eckhart zaczyna swoje rozważania od przedstawienia Marty: „A teraz posłuchajcie uważnie, co wam powiem. Osoba, która przyjęła Jezusa, była dziewicą i inaczej być nie mogło. «Dziewica» to człowiek wolny od wszelkich obcych obrazów - tak wolny, jak wówczas kiedy jeszcze nie istniał.” Powtarza więc Mistrz ten wątek, który ciągle się u niego powtarza, a więc owo zerwanie, odłączenie, odseparowanie. Termin „obraz” nie oznacza tylko pewnych wyobrażeń, ale także pojęć. Jak pamiętamy, owo Abgeschiedenheit polega na poszukiwaniu, dążeniu do punktu, w którym człowiek nie istniał jeszcze w swojej ziemskiej postaci, lecz był myślą zawartą w umyśle Boga. Potem, gdy człowiek się rodzi, wchodzi w rzeczywistość, poznaje ją, ale konieczna jest też praca oznaczająca taki rozwój, w którym wraca się, zupełnie już innym, do swojego początku. Od razu zaznaczam, że ta koncepcja Mistrza Eckharta była szczególnie lubiana przez Hegla, który mówił o rozwoju do takiego punktu, który był na samym początku, ale zupełnie innym po przejściu całej historii.

Dalszy fragment: „Ale tu mógłby ktoś zapytać: jak to możliwe, żeby człowiek, który się narodził i w swym rozwoju doszedł do używania rozumu, był tak wolny od wszelkich obrazów, jak wtedy, kiedy go jeszcze nie było?” Przecież człowiek rodząc się, musi jakoś odnaleźć się w świecie, musi poznawać. „Człowiek taki ma przecież mnóstwo wiadomości - a są to wszystko obrazy! Jakże więc może on być od nich wolny? Otóż posłuchajcie następującego wyjaśnienia: gdyby mój umysł był tak przestronny, że pomieściłby w sobie wszystkie obraz, jakie mieli ludzie, a nawet te, które są w samym Bogu, tak jednak, że w tym co robię i czego unikam, nie byłbym do nich przywiązany i żadnego z nich, wraz z ich «przed» i «po» nie zatrzymywał jako swojej własności, lecz raczej byłbym od nich w tej obecnej chwili wolny i oderwany ze względu na umiłowaną wolę Bożą, w pragnieniu nieustannego jej wypełniania, wtedy byłbym prawdziwie dziewicą i żadem obraz by mi nie przeszkadzał. Byłbym nią tak samo, jak wówczas gdy mnie jeszcze nie było.” Jak można by to zinterpretować? Oczywiście w sposób naturalny, nie można wyrzec się wiedzy, nawet, gdyby była ona wszelką wiedzą, całej ludzkości. Liczy się jednak wolność i oderwanie, dzięki woli Bożej. To znów owo kluczowe pojęcie oderwania. To protest przeciwko utożsamieniu się z owymi obrazami. Jest w człowieku coś więcej niż to, co się myśli, czego się chce i czego dokonuje.

„Słuchajcie teraz i pilnie uważajcie! Otóż gdyby człowiek pozostał dziewicą, nie zrodziłby owocu. Jeśli ma być płodny, musi się stać niewiastą. «Niewiasta» to najszlachetniejsze imię, jaki można dać duszy, o wiele szlachetniejsze niż «dziewica». Jeśli człowiek przyjmuje w sobie Boga, dobrze postępuje; w przyjmowaniu tym okazuje się on dziewicą. Lepiej jedna, jeśli Bóg stanie się w nim płodny, jedyną bowiem formą wdzięczności za dar jest jego płodność.” Całkowite otwarcie to za mało, nie wystarczy tylko ono. Termin „niewiasta” chyba dobrze oddaje sens słowa, to, coś innego niż kobieta. Przyjęcie nie oznacza całkowitej bierności, ta pierwotna, wieczna rzeczywistość Boga jest dynamiczną troistością.

„W stanie dziewiczym, człowiek otrzymuje wiele dobrych darów, nie rodzi ich z kolei Bofu, tak jak to czyni w pełnym wdzięczności i wielbieniu płodna niewiasta. Wszystkie one ulegają zepsuciu i marnują się, nie czyniąc człowieka ani szczęśliwym ani lepszym.” Człowiek, który przyjmuje się tylko na przyjmowanie, a nie na ich twórcze oddanie, ulegają zepsuciu i marnują się, gdyż sama dziewiczość nie przynosi żadnego pożytku.

W kolejnym paragrafie Mistrz próbuje to wyjaśnić: „Małżonkowie rzadko wydają więcej niż jeden owoc w roku.” Brzmi to bardzo średniowiecznie…Jak wiadomo rodziło się wiele dzieci, ale wiele także umierało. Ale Mistrz odróżnia wzór od małżonków. Dla niego małżonkowie to ci, którzy „są przywiązani do modlitwy, postów, czuwać i innych zewnętrznych ćwiczeń i umartwień.” Odpowiadają na dary przez ascetyczną pobożność. Ale ona pozbawia wolności „i nie pozwala w tej obecnej chwili poddać się woli Boga i za Nim samym iść w rym świetle, którym on Ci wskazuje, co masz czynić, a czego unikać.” Wszystkie te przywiązania Mistrz nazywa „jednym rokiem”, ponieważ dusza nie przynosi wówczas owoców. „Owoc będzie mały, albowiem zrodził się nie z wolności, lecz z przywiązania do uczynku.” Są ludzie pobożni, którzy są bardziej przywiązani do swojej pobożności niż do Boga. Dlatego nie zrodziła się w nich wolność. Są przywiązani do uczynków: „Takich ludzi nazywam małżonkami, ponieważ są skrępowani przywiązaniem. […] Dziewica-niewiasta, natomiast, będąc wolna, oderwana i pozbawiona przywiązań, zawsze pozostaje równie bliska Boga jak samej siebie. Wydaje wiele owoców, ale są ona tak wielke jak sam Bóg, ani mniejsze, ani większe. Taki to jest owoc i takie rodzenie dziewicy, która jest niewiastą. A rodzi do ona codziennie sto, tysiąc, a nawet nieskończoną liczbę razy. Rodzi i staje się płodną z najszlachetniejszej głębi albo - żeby jeszcze lepi to wyrazić - z samej Głębi, z której Ojciec rodzi swe przedwieczne Słowo; staje się płodną przez udział w tym rodzeniu.” Innymi słowy, to zjednoczenie nie polega na tym, by człowiek stał się pobożnym człowiekiem, wykonującym mnóstwo dobrych uczynków, które sprawiają, że zajmuje się on głównie sobą i własną dobrocią. Tu trzeba zejść głębiej, czyli wykonywać nie to, co potwierdza moją własną pobożność, lecz to, co jest wolą Boską. A mistyczny sens oznacza nie zjednoczenie jako bierny spoczynek, lecz udział w wiecznym tworzeniu, które jest w Bogu, a nazwane zostaje tutaj terminem rodzenia.

Zgodnie ze średniowieczną antropologią, Mistrz Eckhart mówi o duszy, która ma swoje władze: rozum i wolę. „Mówiłem też często, że jest w duszy taka władza, która nie dotyka czasu ani ciała, z ducha wypływa i w nim pozostaje.” Tu trzeba odróżnić duszę od ducha. Dusza to forma ciała w znaczeniu arystotelesowskim, czyli tym, co ożywia materię. Ale posiada pewne władze, czyli zdolności, które nie wyczerpują się w tym pierwszym rozumieniu. Proszę pamiętać o bardzo charakterystycznej koncepcji Kartezjusza: to, co jest rozciągłe i to, co jest myślące. Myślenie średniowieczne, arystotelesowskie mówiło, że dusza jest formą ciała. Duszę ma kwiat, duszę ma mysz, duszę ma nietoperz, a nawet pterodaktyl też miał duszę. Dusza jest myśląca. I ta władza, o której mówi Mistrz, ta władza całkowicie duchowa, to właśnie rozum. „W niej Bóg okrywa się okrywa zielenią i kwieciem.” Człowiek myślący jest wiekuistą wiosną. Myślę, że to powinno ucieszyć filozofów.

„Gdyby ktoś posiadł na własność całe królestwo lub bogactwo całej ziemi i gdyby wyłącznie ze względu na Boga rozdał je i stał się jednym z najbiedniejszych ludzi, jacy żyją na ziemi, gdyby Bóg zesłał te na niego największe cierpienia, jakie kiedykolwiek na kogoś zsyłał, i gdyby człowiek ten wszystko to znosił aż do śmierci, a Bóg pozwolił mu raz jeden ujrzeć na moment, jaki on jest w tej władzy, jego radość byłaby tak wielka, że wszystkie znoszone cierpienia i ubóstwo wydałyby mu się zbyt małe. […] Bóg jest bowiem w tej władzy jakby wiecznym «teraz».” Czyli Bóg daje udział w wieczności. „Gdyby duch był w niej stale zjednoczony z Bogiem, człowiek nie mógłby się starzeć, «teraz» bowiem, w którym On stworzył człowieka, «teraz» w którym zejdzie z tego świata ostatni człowiek, i «teraz», w którym ja do was mówię, w Bogu się utożsamiają i stanowią jedno tylko «teraz».” Bóg patrzy na czas, tak, jak człowiek patrząc z helikoptera na rzekę - widzi źródło i ujście.” To utożsamienie nietożsamych jest czymś, co rodzi w człowieku zdolność widzenia.

„Jeszcze jest jedna niematerialna władza, która również wywodzi się z ducha , w nim pozostaje i ma całkowicie duchową naturę.” Tłumacz dodaje tutaj wyjaśnienie, że chodzi o wolę. „W niej Bóg nieustannie się żarzy i płonie z całym swym bogactwem, słodyczą i rozkoszą. Również i cierpienie jest do człowieka do uniesienia, bowiem, jeśli Bóg daje cierpienie, to znaczy, że sam je niesie. „Gdyby ktoś mi włożył na plecy jeden cetnar, a ktoś inny podtrzymywał go, równie chętnie wziąłbym na siebie jeden jak i sto cetnarów, gdyż nie byłoby to dla mnie ciężkie i nie sprawiałoby mi bólu.” Odejście, oderwanie człowieka, to jest to, co czyni człowieka otwartym na działanie Boga.

Proszę zwrócić uwagę na to, jak nieporęczny pedagogicznie jest Mistrz Ekchart. Nie pisze on żadnego podręcznika, np. „Jak w trzy tygodnie zostać mistykiem”. Nie przekazuje żadnym praktycznych uwag. Zwraca jednak uwagę, że nie na uczynkach należy się skupić, a na głębi, ku której człowiek dążyć powinien. Ona zaś przejawia się w poznaniu, ale także otwiera drogę do dobra. Ale w Bogu jest coś więcej niż prawda, czyli poznanie pewnej rzeczywistości i dobro, czyli dążenie do niej. I tu kolejny paradoks. „Powiedziałem wam, że Jezus został przyjęty, ale nie powiedziałem jeszcze czym jest warowne miasteczko. […] Wspominałem już nieraz, że w duchu znajduje się taka władza, która sama jedna jest wolna. Czasem nazywałem ją «strażnicą» ducha, czasem - jego «światłem», a niekiedy mówiłem, że jest «iskierką».” Wszystkie te określenia to próby uchwycenie prze mistyka tego, co najgłębsze, niewyrażalne, to owa głębia duszy. Mistrz Eckhart nie byłby sobą, gdyby nie powiedział: „Teraz jednak powiadam: nie jest ono tym lub tamtym. A przecież jest czymś, co bardziej przewyższa to lub tamto bardziej niż niebo ziemię. Dlatego nazwę je teraz w szlachetniejszy sposób niż kiedykolwiek to uczyniłem, pamiętając zarazem, że to «coś» drwi sobie zarówno z takiej szlachetności, jak i z tego sposobu i wznosi się ponad nie.” Czyli ta głębia, warowne miasteczko drwi sobie z nas, z naszych prób utożsamienia się z nim. „Jest ono wolne od wszelkich nazw.” Czyli jest nieuchwytne pojęciowo. „Jest pozbawione wszelkich form oraz tak swobodne i wolne, jak Bóg sam w sobie i tak jak On doskonale jedno i proste - do tego stopnia, że żaden «sposób» nie pozwala zajrzeć do jego wnętrza.” Mówiłem już, że ten termin „sposób” to wszelka próba nazwania, przedstawiania rzeczywistości boskiej jakimiś pojęciami, które są szegółem, fragmentem. Choć siłą rzeczy musimy tak poznawać, bo tak skonstruowane są ludzki rozum i wola. Zawsze ludzkie poznanie kierowane jest jakimś pojęciem, konkretnym dobrem. Warowne miasteczko jednak jest całkowicie proste. Do tego stopnia, że nie można zajrzeć do jego wnętrza. „W tej samej wzmiankowanej przez mnie władzy, tej w której z całym swym Bóstwem płonie i okrywa się zielenią Bóg, a w Nim również Duch - w niej Ojciec rodzi swego Jednorodzonego Syna tak samo rzeczywiście, jak rodzi Go w sobie samym.

„Warowne miasteczko w duszy w którym mówi i które mam na myśli, jest do tego stopnia jedno i proste i tak bardzo przewyższa wszelkie «sposoby», że owa szlachetna wiedza, o której wspominałem, nie jest godna ni raz, ani na jeden moment, zajrzeć do jego wnętrza.” Czyli wszystko o czym do tej pory była mowa jest bezsilne. „Również druga wzmiankowana przez mnie władza, ta w której Bóg żarzy się i płonie z całym swoim bogactwem i całą rozkoszą, nie waży się tam nigdy skierować spojrzeniem.” A więc ani wiedza ani wola nie są w stanie zagłębić się w warowne miasteczko. Wszystko jest względne wobec tego, co niewyrażalne i niedotykalne. „To warowne miasteczko jest tak jedno i proste, to jedyne Jedno wznosi się tak wysoko ponad wszelkie «sposoby» i wszelkie władze, że żadna władza, żaden «sposób», nawet Bóg sam nie może zajrzeć do jego wnętrza. Zaprawdę, na Boga żywego, nawet On sam ani na chwilę nie zajrzał ani nie zajrzy do jej wnętrza - jako Bóg istniejący według «sposobu» i właściwości Osób.” Bóg stanie się przez utożsamienie. „Jako proste, wolne od wszelkich «sposobów» i właściwości Jedno, nie jest On w tym sensie Ojcem, Synem, ani Duchem Świętym, jest jednak Czymś, co nie jest tym, ani tamtym.” I tym samym otwieramy kolejny wykład, który będzie poświęcony problemowi die Godheit - boskości. To jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów pojawiających się u Mistrza Eckharta.

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mistyka a mózg człowieka1, • PDF
Księga pomagająca poznać Boga i człowieka, S E N T E N C J E, Konspekty katechez
Ewangelia wg św Mateusza (Do Ksiąg Poematu Boga Człowieka Marii Valtorty)
Bez Boga człowiek jest nikim
Ewangelia wg św Marka (Do Ksiąg Poematu Boga Człowieka Marii Valtorty)
Ogólne informacje o Biblii Narodziny świata i człowieka na podstawie 'Księgi rodzaju'
86 POEMAT BOGA CZŁOWIEKA UKAZUJE NOWĄ WIOSNĘ KOŚCIOŁA I ŚWIATA
Dotyk Boga-człowiek należący do Boga-d.wilkerson, wykłady-kazania, Kazania Dawida Wilkersona
podstawy genetyki zachowania się człowieka pdf
FILOZOFIA BOGA, Filozofia, PDF
Wizja Boga i człowieka w Sonetach Sępa, Polonistyka, Prace
KOŚCIÓŁ A POEMAT BOGA CZŁOWIEKA
Drogi poznania Boga i człowieka
Szkaplerz karmelitański, • PDF, mistyka
KONTEMPLACJA NABYTA I WLANA, • PDF, mistyka
19 brzemie bialego czlowieka pdf
Narodziny Boga
SZATAN - WRÓG BOGA I CZŁOWIEKA, 3 Stare matriały nieposegregowane

więcej podobnych podstron