03 Ewangelia wedlug św Łukasza

EWANGELIA WEDŁUG

ŚW. ŁUKASZA

WPROWADZENIE DO NOWEGO TESTAMENTU..

Wprowadzenie do Ewangelii według św. Łukasza (B.P.)

Wprowadzenie do Ewangelii według św. Łukasza (P.K.)

Łk 1. PRZEDMOWA.. NARODZENIE I ŻYCIE UKRYTE JANA CHRZCICIELA I JEZUSA.. Zapowiedź narodzenia Jana. Zwiastowanie Maryi. Nawiedzenie. Magnificat. NARODZENIE I ŻYCIE UKRYTE. Narodzenie Jana. Benedictus.

Łk 2. Narodzenie Jezusa. Pasterze u żłóbka. Obrzezanie. Ofiarowanie w świątyni. Starzec Symeon. Proroctwo Symeona. Prorokini Anna. Powrót do Nazaretu. Dwunastoletni Jezus w świątyni. Życie w Nazarecie.

Łk 3. PRZYGOTOWANIE DO DZIAŁALNOŚCI JEZUSA.. Jan Chrzciciel. Wezwanie do nawrócenia. Szczególne wskazania. Świadectwo Jana o Mesjaszu. Uwięzienie Jana. JEZUS MESJASZEM.. Chrzest Jezusa. Rodowód Jezusa.

Łk 4. Kuszenie na pustyni. DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W GALILEI. Pierwsze wystąpienie. Jezus w Nazarecie. Jezus w Kafarnaum.. Uzdrowienie opętanego. W domu Piotra. Jezus opuszcza Kafarnaum..

Łk 5. Nauczanie z łodzi. Obfity połów.. Uzdrowienie trędowatego. PIERWSZY ZATARG Z FARYZEUSZAMI. Uzdrowienie paralityka. Powołanie Lewiego. Sprawa postów..

Łk 6. Łuskanie kłosów w szabat. Uzdrowienie w szabat. W TOKU PEŁNEJ DZIAŁALNOŚCI. Wybór Dwunastu. Napływ ludu. Błogosławieństwa. Przekleństwa.

Miłość nieprzyjaciół. Powściągliwość w sądzeniu. Dwóch niewidomych. Obłuda. Drzewo i owoce. Dobra lub zła budowa.

Łk 7. Setnik z Kafarnaum.. Młodzieniec z Nain. Poselstwo Jana Chrzciciela. Świadectwo Jezusa o Janie. Sąd Jezusa o współczesnych. Nawrócona grzesznica.

Łk 8. Śladem Jezusa. Przypowieść o siewcy. Cel i wyjaśnienie przypowieści. Zadanie uczniów.. Prawdziwi krewni Jezusa. CUDA I NAUCZANIE. Burza na jeziorze. Uzdrowienie opętanego. Kobieta cierpiąca na krwotok. Córka Jaira.

Łk 9. Pierwsze wysłanie Apostołów.. Niepokój Heroda Antypasa. Powrót Apostołów.. Pierwsze rozmnożenie chleba. Wyznanie Piotra. Pierwsza zapowiedź Męki i Zmartwychwstania. Warunki naśladowania Jezusa. Przemienienie Jezusa. Uzdrowienie epileptyka. Druga zapowiedź Męki. Spór o pierwszeństwo. W imię Jezusa.

PODRÓŻ DO JEROZOLIMY.. Niegościnni Samarytanie. Trzej naśladowcy Jezusa.

Łk 10. Wysłanie siedemdziesięciu dwóch. Biada nie pokutującym miastom.. Radość apostoła. Objawienie Ojca i Syna. Przywilej uczniów.. Miłość bliźniego.

Miłosierny Samarytanin. Marta i Maria.

Łk 11. Modlitwa. Natrętny przyjaciel. Wytrwałość w modlitwie. Złośliwe zarzuty. Nawrót do grzechu. Prawdziwie błogosławieni. Znak Jonasza. Światło. Napiętnowanie faryzeuszów.. Napiętnowanie uczonych w Prawie.

Łk 12. Kwas faryzeuszów.. Męstwo w ucisku. Ostrzeżenie przed chciwością. Zbytnie troski. Dobra trwałe. Gotowość na przyjście Pana. Przypowieść o słudze wiernym i niewiernym.. Za Jezusem lub przeciw Niemu. Znaki czasu.

Łk 13. Wezwanie do nawrócenia. Nieurodzajne drzewo figowe. Uzdrowienie kobiety w szabat. Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie. DRUGI OKRES PODRÓŻY DO JEROZOLIMY.. Odrzucenie Żydów.. Chytry Herod. Nieszczęsne miasto.

Łk 14. Nowe uzdrowienie w szabat. Skromność. Kogo zapraszać na ucztę. Przypowieść o uczcie. Obowiązki uczniów Jezusa.

Łk 15. BOŻE PRZEBACZENIE. Zaginiona owca. Zgubiona drachma. Syn marnotrawny.

Łk 16. NIEBEZPIECZEŃSTWO BOGACTW... Obrotny rządca. Dobry użytek z pieniądza. Faryzejska świętość. Początek królestwa Bożego. Nierozerwalność małżeństwa. Bogacz i ubogi Łazarz.

Łk 17. RÓŻNE WSKAZANIA.. Zgorszenie. Obowiązek przebaczenia. Moc wiary. Służyć z pokorą. TRZECI OKRES PODRÓŻY DO JEROZOLIMY.. Wdzięczny Samarytanin. Przyjście Królestwa Bożego. Dzień Syna Człowieczego.

Łk 18. Moc wytrwałej modlitwy. Faryzeusz i celnik. Jezus przyjmuje dzieci. Bogaty młodzieniec. Niebezpieczeństwo bogactw.. Nagroda za dobrowolne ubóstwo. Trzecia zapowiedź męki i zmartwychwstania. Niewidomy pod Jerychem..

Łk 19. Zacheusz. Przypowieść o minach. DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W JEROZOLIMIE. Uroczysty wjazd do Jerozolimy. Zapowiedź upadku miasta. Wypędzenie przekupniów.. Nauczanie w świątyni.

Łk 20. Pytanie o władzę. Przypowieść o przewrotnych rolnikach. Sprawa podatku. Sprawa zmartwychwstania. Mesjasz Synem Bożym.. Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie.

Łk 21. Grosz wdowi. MOWA O ZBURZENIU JEROZOLIMY I PRZYJŚCIU CHRYSTUSA.. Zniszczenie świątyni. Początek boleści. Prześladowanie uczniów..

Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy. Przyjście Chrystusa. Przykład z drzewa figowego. Potrzeba czujności. Ostatnie dni Jezusa.

Łk 22. MĘKA I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA.. Spisek przeciw Jezusowi i zdrada Judasza. Przygotowanie Paschy. Ostatnia Pascha. Ustanowienie Eucharystii. Zapowiedź zdrady. Spór o pierwszeństwo. Obietnica dana Piotrowi i zapowiedź jego upadku. Chwila walki. JEZUS W OGRÓJCU.. Modlitwa i trwoga konania. Pojmanie Jezusa. JEZUS PRZED SWOIMI SĘDZIAMI. Zaparcie się Piotra. Jezus wyszydzony. Wobec Wysokiej Rady.

Łk 23. Jezus przed Piłatem.. Jezus przed Herodem.. Jezus ponownie przed Piłatem.. Jezus odrzucony przez swój naród. Droga krzyżowa. Ukrzyżowanie.

Wyszydzenie na krzyżu. Dobry łotr. Śmierć Jezusa. Po śmierci Jezusa. Pogrzeb Jezusa.

Łk 24. ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA.. Pusty grób. Piotr u grobu. Uczniowie z Emaus. Jezus ukazuje się Apostołom.. Ostatnie pouczenia.

Wniebowstąpienie. Zakończenie.

WPROWADZENIE DO NOWEGO TESTAMENTU

Znaczenie osoby Jezusa Chrystusa i jego dzieła zbawczego

W zamiarach Bożych, objawionych na kartach Pisma Świętego, jest tylko jedna historia zbawienia, tylko jeden plan doprowadzenia do życia wiecznego człowieka, który przez grzech odszedł od Boga i sam o własnych siłach nie jest w stanie do Niego powrócić. W tej historii przyjście Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, jest momentem centralnym i przełomowym. Dzięki obietnicom Boga i zapowiedziom proroków historia starotestamentowa przybrała charakter oczekiwania na Mesjasza i Zbawiciela. Jezus swoim narodzeniem oraz całą działalnością, zakończoną Męką na krzyżu, Śmiercią i Zmartwychwstaniem, wypełnił wszystkie dawne zapowiedzi. Swymi czynami i nauczaniem najpełniej objawił nam Boga, który w czasach ST jeszcze nie odsłonił całkowicie swego oblicza. On pouczył, jak należy interpretować Prawo dane Izraelowi za pośrednictwem Mojżesza. Tym sposobem doprowadził wymagania etyczne do szczytu doskonałości i wskazał wszystkim ludziom prawdziwą i niezawodną drogę do królestwa niebieskiego. On zbawił ludzkość swoją Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem, a odchodząc do Ojca, posłał Kościołowi swojego Ducha Świętego, aby umacniał jego członków w wierze i kierował całą jego działalnością. Tym sposobem też objawił Boga jako wspólnotę trzech osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego (np. Mt 28,19; J 14,26; 15,26).

Ustne przekazywanie ewangelii o Chrystusie

Wzniosła nauka Jezusa Chrystusa, potwierdzona licznymi znakami i cudami, nie mogła popaść w zapomnienie. Aby do tego nie dopuścić, On sam przed swoim odejściem nakazał tym, którzy Mu towarzyszyli od chrztu w Jordanie aż do Jego Wniebowstąpienia, by byli Jego świadkami i czynili uczniami wszystkie narody (Mt 28,19; Dz 1,8). Pierwszym zadaniem apostołów było więc głoszenie Dobrej Nowiny o zbawieniu, wzywanie do nawrócenia oraz udzielanie chrztu na odpuszczenie grzechów (Dz 2,14-39). Ich przepowiadanie nie było chaotyczne, lecz przybrało określony schemat, który jest widoczny w mowach przekazanych przez św. Łukasza w Dziejach Apostolskich, zawierających te same treści i mających podobny układ (np. Dz 2,14-40; 3,12-26; 13,1641). Apostołowie ukazywali w nich zbawcze posłannictwo Jezusa, które urzeczywistniło się przez publiczną działalność, Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. W swym dowodzeniu opierali się na tekstach ST, które odnosiły się do Jezusa i zapowiadały Go jako Mesjasza, Zbawiciela i Syna Bożego. Zapewniali przy tym, że są naocznymi świadkami życia i działalności Nauczyciela oraz osobiście przez Niego zostali posłani do głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Gdy słuchacze przyjmowali te treści, przedstawiali im warunki i drogi osiągnięcia zbawienia. Dzięki działalności apostołów orędzie o Jezusie Chrystusie bardzo szybko usłyszała cała Judea. Po wybuchu prześladowań w Jerozolimie gorliwi członkowie Kościoła musieli opuścić stolicę, a tym samym zanieśli Ewangelię do Żydów mieszkających poza ziemią judzką. Wkrótce potem nauka o Chrystusie Zbawicielu dotarła także do pogan, którzy w tym czasie coraz bardziej odchodzili od tradycyjnego kultu bogów, a poszukiwali takiej religii, która by ukazała prawdziwy sens życia, i dlatego przyjmowali Ewangelię z wielką otwartością.

Powstanie pism chrześcijańskich

Z biegiem czasu zaczęły powstawać w Kościele pierwsze własne teksty chrześcijańskie, do których należały przede wszystkim listy św. Pawła, wyjaśniające naukę Jezusa i podtrzymujące wiernych w wierze. Prawdopodobnie w tym samym czasie chrześcijanie zaczęli spisywać niektóre hymny używane w czasie liturgii i wyznania wiary, jak też zaczęli tworzyć pierwsze opisy Męki, opis ustanowienia Eucharystii konieczny do celów liturgicznych, zbiory przypowieści Jezusa i dokonanych przez Niego cudów (Łk 1,14). Niektóre z pierwotnych hymnów i wyznań wiary zostały włączone do listów św. Pawła i innych pisarzy nowotestamentowych, z pierwszych zaś zbiorów mów i czynów Jezusa skorzystali ewangeliści przy tworzeniu swoich dzieł, ukazujących publiczną działalność Chrystusa w uporządkowany sposób. Spisanie działalności i nauczania Jezusa wynikło z potrzeb czysto praktycznych: liturgicznych, katechetycznych i apologetycznych. Ponadto ważną okolicznością było to, że pokolenie naocznych świadków z upływem czasu powoli wymierało. Po nich kierowniczą rolę we wspólnocie wierzących zajmowali uczniowie apostołów. Choć ludzie ufali wiernemu przekazowi ich orędzia, to jednak nadal chcieli mieć autentyczne świadectwa naocznych świadków, tylko one bowiem zasługiwały na miano bezbłędnych i obowiązujących. Chrześcijanie drugiego pokolenia po Chrystusie, których liczba szybko wzrastała, domagali się pisemnej relacji o tym, co naoczni świadkowie wiedzieli o Jezusie i co o Nim głosili, aby także następne pokolenia miały niezmienny i pewny fundament wiary, oparty na słowach samego Chrystusa. Apostołowie i ich uczniowie, kierowani przez Ducha Świętego (2P 1,21), starali się wiernie spisywać prawdy objawione przez Jezusa, dzięki czemu uchronili Jego naukę od zapomnienia lub zdeformowania. Jednakże obok wspomnień i osobistego świadectwa zawarli w swych dziełach także własne przemyślenia, mające na celu wyjaśnienie znaczenia słów Nauczyciela oraz ich zastosowanie w konkretnej wspólnocie, dla której tworzyli swe dzieła. Pisali do różnych adresatów: Żydów, Greków, Rzymian, musieli więc brać pod uwagę ich język, przekonania i wyobrażenia religijne, sytuację polityczną (panowanie Cesarstwa Rzymskiego nad całym basenem Morza Śródziemnego), jak również kulturę i obowiązujące wówczas obyczaje. Uwzględniając to wszystko, spełnili bardzo ważne zadanie, ponieważ z jednej strony pozostali wierni nauce Jezusa Chrystusa, a z drugiej - dostosowali uniwersalne orędzie zbawcze do mentalności i pojęć swoich odbiorców.

Wszystkie księgi, spisane przez apostołów albo przez ich uczniów, powstawały w drugiej połowie I w.: od ok. 50 r. (Pierwszy List do Tesaloniczan) do ok. 100 r. po Chr. Zostały one napisane w języku koine, którym na co dzień posługiwała się mówiąca po grecku ludność wschodniej części basenu Morza Śródziemnego.

Powstanie kanonu ksiąg Nowego Testamentu

Kościół od początku wierzył, że apostołom w sposób szczególny towarzyszy Duch Święty, który zstąpił na nich w dniu Pięćdziesiątnicy. Istniało przekonanie, że apostołowie w swym nauczaniu w sposób wolny od błędu przekazują prawdy objawione przez Jezusa. Na tej samej podstawie wierzący byli pewni, że również dzieła NT zostały spisane pod natchnieniem Ducha Świętego i dlatego można je postawić na równi ze świętymi księgami ST. Co do siedmiu pism, które powstały dopiero pod koniec I w. (List do Hebrajczyków, Drugi List św. Piotra, Drugi i Trzeci List św. Jana, List św. Jakuba, List św. Judy, Apokalipsa iw. Jana), przez pewien czas były wątpliwości, czy pochodzą one od apostołów. Ostatecznie jednak Kościół uznał je za księgi natchnione i przyjął do zbioru pism czytanych w czasie zebrań liturgicznych. Najstarsze znane nam pełne spisy (czyli kanony) 27 ksiąg nowotestamentowych pochodzą z IV w. Dzieła nowotestamentowe są zróżnicowane zarówno pod względem tematyki, jak też kompozycji, stylu, gatunku literackiego itp. Zawierają one: 1) świadectwo o doskonałym życiu i Boskiej godności Jezusa Chrystusa Zbawiciela (Ewangelie); 2) opowieść o rozwoju Kościoła aż po krańce ziemi (Dzieje Apostolskie)-, 3) wyjaśnienie i pogłębienie prawd zbawczych oraz próbę rozwiązania nowych zagadnień moralnych, które pojawiły się w pierwszych dziesięcioleciach istnienia Kościoła (listy); 4) pouczenie, w jaki sposób naukę Jezusa można wcielić w życie w konkretnym środowisku, uwarunkowanym określoną kulturą, mentalnością i okolicznościami życia (również listy); 5) symboliczne, podane w formie wizji, przedstawienie prześladowań chrześcijan oraz teologii dziejów wraz z ich ostatnim etapem przy końcu czasów (Apokalipsa św. Jana).

Znaczenie nazwy „Nowy Testament”

Według Łk 22,20, Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy zawarł ze swymi uczniami Nowe Przymierze. Oświadczył tym samym że przymierze, zawarte na Synaju za pośrednictwem Mojżesza i przypieczętowane krwią baranka ofiarnego, dla wierzących w Niego straciło dawną wartość. Zawarcie Nowego Przymierza zapowiadali już prorocy starotestamentowi, Jeremiasz (Jr 31,31-34) i Ezechiel (Ez 16,59-62; 36,26-28), widząc, że przymierze synajskie było nieustannie łamane przez lud kultem innych bogów oraz niewiernością przykazaniom. Wypełniając te zapowiedzi, Jezus w dziejach realizacji Bożych planów zbawczych rozpoczął nowy etap, który z jednej strony stanowi kontynuację ST, z drugiej jednak strony jest czasem urzeczywistnienia dawnych obietnic oraz historią nowego ludu Bożego - Kościoła, do którego mogą należeć wszystkie narody.

Grecki rzeczownik diatheke oznacza zarówno przymierze”, jak też testament” (co najbardziej jest widoczne w rozważaniach zawartych w Hbr 9,11 -28). Na tej podstawie cały zbiór ksiąg przekazujących Ewangelię Jezusa Chrystusa lub napisanych w duchu Jego nauczania bardzo szybko uzyskał nazwę Nowego Przymierza (gdyż zawiera orędzie o zawarciu Nowego Przymierza) lub Nowego Testamentu (gdyż przymierze to zaczyna obowiązywać od chwili śmierci Chrystusa na krzyżu). Nowość tego przymierza polega na tym, że zostało ono zawarte nie z jednym narodem, ale ze wszystkimi, którzy wierzą w Jezusa jako Chrystusa, Syna Bożego i Zbawcę. Polega ono również na tym, że zostało przypieczętowane Jego krwią wylaną na krzyżu oraz że wszystkie zobowiązania wypływające z tego przymierza są streszczone w przykazaniu miłości Boga i bliźniego.

Znaczenie terminu

Termin ewangelia wywodzi się z greki klasycznej, gdzie używany w liczbie mnogiej rzeczownik eu-angelia (dobre wiadomości) oznaczał nagrodę za przyniesienie radosnej nowiny. Jezus w synagodze w Nazarecie (Łk 4,18n) ogłasza, że przychodzi głosić radosną nowinę o przybliżeniu się królestwa Bożego do ludzi. Głoszona przez Niego Ewangelia oznacza radosne orędzie, że Bóg przychodzi do człowieka i chce go wybawić od wszelkich nieszczęść. Ewangelista Marek na początku swego dzieła daje tytuł: Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego (Mk 1,1). W ten sposób tworzy zupełnie nowy gatunek literacki, nazwany ewangelią, w którym przedstawia dzieje Jezusa z Nazaretu oraz Jego naukę. Jednakże Ojcowie Kościoła z II w. uważali, że Ewangelią jest przede wszystkim dobra nowina, którą głosił sam Jezus Chrystus, a którą spisali niezależnie od siebie czterej różni autorzy. Stąd też m.in. św. Ireneusz pisał, że jest Jedna ewangelia cztero-kształtna”. Aby oddać tę prawdę, w tytule każdej Ewangelii zaczęto dodawać partykułę według (gr. kata), co miało oznaczać, że jest tylko jedna dobra nowina o zbawieniu, głoszona przez samego Jezusa Chrystusa, która została jednak przekazana Kościołowi w czterech ujęciach.

Charakterystyczne cechy ewangelii jako gatunku literackiego

Ewangelie nie są dziełami historycznymi we współczesnym rozumieniu tego określenia. Żadna z nich nie przekazuje też wszystkiego, co Jezus czynił i mówił (J 20,30). Są one zbiorem oraz wyborem słów i czynów Jezusa, mającym za zadanie ukazać Go jako Chrystusa, Pana i Zbawiciela. Ich celem jest obudzenie wiary w Jezusa u ludzi, którzy Go jeszcze nie znali, oraz utrwalenie wiary u tych, którzy już przyjęli Nowinę o Nim. Są świadectwem uczestników wydarzeń z życia i działalności Jezusa. Autorzy Ewangelii nie byli zawodowymi pisarzami, dlatego czasem w ich dzieła wkradał się brak precyzji w opisie faktów historycznych lub logicznej ciągłości w planie. Ewangelie są bowiem przede wszystkim wyrazem wiary i rozumienia czynu zbawczego, dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Są one uroczystym orędziem głoszącym zbawienie, które ludzie zawdzięczają Chrystusowi. Każdy z ewangelistów miał inny styl pisania, jak również musiał brać pod uwagę mentalność swoich czytelników, ich konkretne problemy i zainteresowania. Dlatego autorzy wybierali z mów Jezusa różne treści, odpowiadające potrzebom słuchaczy. Każda Ewangelia inaczej więc świadczy o Jezusie i przedstawia Go w nieco inny sposób, a w konsekwencji zawiera własną teologię. Te cztery relacje porównane ze sobą nie są jednak sprzeczne, lecz wzajemnie się uzupełniają, przekazując bogaty obraz Jezusa Chrystusa oraz treść Jego nauczania.

Ewangelie synoptyczne

Ewangelia Mateusza, Marka i Łukasza różnią się od Ewangelii Janowej w sposobie ujęcia wydarzeń. Przede wszystkim całą działalność publiczną Jezusa zamykają w jednym roku, podczas gdy Ewangelia Janowa sugeruje trzy lata. Różnią się także stylem oraz mają z nią niewiele tekstów wspólnych. Nazwa synoptyczne pochodzi od Johanna Jakoba Griesbacha (XVIII w.), który zestawił te trzy Ewangelie w trzech kolumnach w celu porównania tekstu i lektury paralelnej (czyli spojrzał na nie Jednym wejrzeniem”). Greckie słowo synopsomai znaczy spojrzę na coś jednym okiem. Ewangelie synoptyczne są więc tekstami, na które w czasie badań uczeni mogą patrzeć tak samo, przyjmując tę samą metodę.

Między Ewangeliami synoptycznymi można zaobserwować znamienne różnice i podobieństwa. W epizodach wspólnych dla trzech Ewangelii można zauważyć wiele różnic, np. w sformułowaniach lub w kolejności niektórych wydarzeń. Z drugiej jednak strony w Ewangeliach synoptycznych zauważa się ten sam ogólny schemat życia i działalności Jezusa: dzieciństwo (poza Ewangelią według św. Marka), chrzest, początek publicznego nauczania w Galilei, entuzjazm tłumów, rozczarowanie faryzeuszów i nauczycieli Pisma, objawienie się uczniom (w tym Przemienienie), podróż do Jerozolimy, tryumfalny wjazd, działalność w świątyni, uczta paschalna, aresztowanie, ukrzyżowanie i Śmierć, Zmartwychwstanie i ukazanie się apostołom. Ewangelie synoptyczne zawierają ponadto bardzo podobne, a często wręcz identyczne opisy wydarzeń z działalności Jezusa. Z tego porównania można wyciągnąć wniosek, że każdy z ewangelistów pisał na podstawie własnych wspomnień lub przekazu dostępnych mu świadków, ale przynajmniej niektórzy z nich korzystali z istniejących już dzieł spisanych. Jest rzeczą prawdopodobną, że Mateusz i Łukasz mieli do dyspozycji Ewangelię według św. Marka oraz jakąś inną spisaną ewangelię, która nie zachowała się do naszych czasów, i z tych dwóch źródeł przejęli wiele tekstów, włączając je do swoich opisów.

Wprowadzenie do Ewangelii według św. Łukasza (B.P.)

Okoliczności powstania

Najstarsze świadectwo o autorze trzeciej Ewangelii przekazał św. Ireneusz (+200) w dziele Adversus Haereses III 1,1, stwierdzając, że: Łukasz, który był towarzyszem Pawła, spisał w księdze głoszoną przez niego Ewangelię. Fragment Kanonu Muratoriego (druga połowa II wieku) zawiera tę samą informację i jest tam dodane, że Łukasz był lekarzem (Kol 4,14). Według Euzebiusza (+338) autorem trzeciej Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich jest Łukasz, lekarz i towarzysz Pawła, pochodzący z Antiochii Syryjskiej. O Łukaszu można też powiedzieć, że był historykiem i teologiem.

Ewangelia według św. Łukasza jest dedykowana Teofilowi (Łk 1,3). Wymienienie go w tytule nie oznacza, że jest on jedynym, do którego skierowane jest to dzieło. Łukasz w osobie Teofila adresuje swoje dzieło do ludzi wywodzących się z kręgu kultury greckiej, którzy przyjęli chrześcijaństwo.

Istotnym celem dzieła Łukasza (Ewangelii i Dziejów Apostolskich) było przygotowanie chrześcijan do podjęcia misji ewangelizacyjnej wśród narodów. Stwierdza się wręcz, że Łukasz napisał tzw. Ewangelię ewangelizatora. Kościół przestawał być małą grupą ludzi, którzy wzajemnie się znają, i przeradzał się w społeczność bardzo zróżnicowaną, wymagającą od jej członków uniwersalizmu i wielkiej otwartości na wszystkie ludy.

Na podstawie pewnych szczegółów zawartych w Ewangelii według św. Łukasza ustala się, że powstała ona po roku 70 po Chr., czyli po zburzeniu Jerozolimy przez Rzymian. Mateusz i Marek, mówiąc o proroctwie Jezusa dotyczącym tego faktu, wspominają ogólnikowo i enigmatycznie o bluźnierczej obrzydliwości obecnej w świętym mieście (Mt 24,15; Mk 13,14). Łukasz podaje konkretne odniesienia do faktu zburzenia Jerozolimy i deportacji jej mieszkańców (Łk 19,43n; 21,20.24), co oznacza, że wiedział o spełnieniu się proroctwa Jezusa. Ustalenie miejsca napisania Ewangelii według św. Łukasza jest trudne, a w zasadzie niemożliwe. Można jedynie stwierdzić, że autor i adresaci żyli w jednym z ośrodków Imperium Rzymskiego, gdzie raczej dominowała kultura grecka niż łacińska.

Treść i teologia

Wszyscy zgodnie przyjmują, że Ewangelia według św. Łukasza i Dzieje Apostolskie stanowią dwie części jednego dzieła, którego prologiem jest Łk 1,1-4. Łukasz, pisząc Ewangelię, musiał myśleć już o drugiej części. Potwierdzają to zabiegi kompozycyjne i ciągłość głównych tematów teologicznych, obecnych w obu tych księgach. Redagując Ewangelię, korzystał z kilku źródeł. Wiele tekstów przejął z materiału zgromadzonego przez Marka. Wykorzystał również tzw. źródło Q, które znał także Mateusz i oparł się na bliżej nieznanym materiale nazywanym Źródłem palestyńskim. Łukasz w swojej Ewangelii zamieścił prolog (Łk 1,1-4), tradycję dotyczącą dzieciństwa Jezusa (Łk 1,5 - 2,52), opisy ukazujące Bóstwo Jezusa (Łk 24,13-53). Szerzej niż Marek opisał działalność Jezusa w Galilei (Łk 6,20 - 8,3) oraz Jego podróż do Jerozolimy (Łk 9,51 - 18,14). Szczególną rolę w kompozycji Ewangelii odgrywa Jerozolima. W tym mieście dokonują się najważniejsze wydarzenia z ziemskiego życia Jezusa. Przygotowanie uczniów dokonuje się w drodze do Jerozolimy. W Jerozolimie - a nie jak u pozostałych ewangelistów w Galilei - zmartwychwstały Chrystus spotyka się ze swoimi uczniami. Ewangelia ma być głoszona, począwszy od Jerozolimy (Łk 24, 47), i z tego miejsca Kościół będzie się rozszerzał, aż obejmie swoim zasięgiem cały świat.

Charakterystyczną część Ewangelii według św. Łukasza stanowią przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,30-37); o bogatym rolniku (Łk 12,16-21); o miłosiernym Ojcu (Łk 15,11-32); o nieuczciwym zarządcy (Łk 16,1-8); o bogaczu i Łazarzu (Łk 16,19-31); o faryzeuszu i celniku (Łk 18,10-14). Tylko Łukasz opisuje sceny przedstawiające miłość Jezusa do grzeszników, np. nawrócona grzesznica (Łk 7,36-50); Zacheusz (Łk 19,2-10). Odnotowuje też cuda, których nie ma w pozostałych Ewangeliach: wskrzeszenie młodzieńca z Nain (Łk 7,11-17); uzdrowienie kobiety chorej na artretyzm (Łk 13,10-17); uzdrowienie chorego na puchlinę wodną (Łk 14,1-6) oraz oczyszczenie dziesięciu trędowatych (Łk 17,11-19).

Ewangelię według św. Łukasza cechuje atmosfera modlitwy, radości, pokoju, chwały Bożej, łagodności i dobroci. Autor posiada głębokie wyczucie psychiki i wspaniale kreśli portrety swoich bohaterów, zwłaszcza Jezusa. Jest również, bardziej niż inni ewangeliści, wrażliwy na rolę i misję kobiet. Wskazuje, że kobiety na równi z mężczyznami są zobowiązane do przyjęcia Ewangelii i odpowiedzialne za jej głoszenie. Łukasz stara się także dać odpowiedź na pytanie: Jaki jest cel i sens istnienia chrześcijaństwa w świecie? W swoim dziele ukazuje on, że historia Jezusa i dzieje Kościoła, który założył, są wypełnieniem starotestamentowych obietnic danych przez Boga. Historia Jezusa i w konsekwencji historia Kościoła stanowią ostatni etap historii zbawienia. Epoka ta zakończy się powtórnym przyjściem Chrystusa i dokonaniem sądu nad światem. Czas Kościoła zawarty pomiędzy pierwszym i drugim przyjściem Jezusa na ziemię jest czasem ostatecznym. Nie jest to tylko epoka, w której pielęgnuje się pamięć o Jezusie. Zmartwychwstały Chrystus cały czas działa w swoim Kościele i poprzez swój Kościół. Jezus przemierza wraz z Kościołem drogę, która prowadzi do ostatecznego spotkania z Bogiem.

Świadectwa zawarte w Ewangelii jednoznacznie wskazują, że Jezus jest jedynym Zbawicielem świata. W ST tytuł „Zbawca” odnoszony był do Boga i wyrażał dwa aspekty: wybawienie od zła oraz obdarowywanie dobrodziejstwami. W świetle Ewangelii według św. Łukasza Jezus w całej swojej działalności zmierza do uwolnienia człowieka od zła, od grzechów i nieszczęść oraz obdarza go darami Bożymi. Czas działalności Jezusa jest więc czasem zbawienia. Jego Ewangelia jest słowem, które zbawia. Dlatego orędzie o zbawieniu i odpuszczaniu grzechów w imię Jezusa ma być głoszone wszystkim narodom (Łk 24,47). Szczególną uwagę Łukasz przywiązuje do ukazania roli modlitwy w życiu Jezusa, a także rodzącego się Kościoła. Wszystkie istotne wydarzenia z życia Jezusa poprzedzone są modlitwą. Jezus, modląc się, daje ludziom przykład, w jaki sposób mogą trwać w nieustannej łączności z Bogiem Ojcem. Modlitwa jest też ukazana jako niezawodny środek przeciwko pokusom, przeciwnościom, zniechęceniu, zagubieniu.

Ewangelia według św. Łukasza jest swego rodzaju podręcznikiem, który ma przygotować chrześcijan do dzieła ewangelizacji. Przekazuje słowa i czyny Jezusa w taki sposób, by ewangelizujący mógł być skutecznym świadkiem Chrystusa. Wzorem jest Jezus, który jako „pierwszy ewangelizator” nie tylko sam głosił Ewangelię (Łk 4,16-21), ale stopniowo przygotowywał do tego dzieła swoich uczniów.

Wprowadzenie do Ewangelii według św. Łukasza (P.K.)

Według najdawniejszej, dość jednolitej tradycji, zarówno zachodniej jak wschodniej (fragment Muratoriego, Klemens Rzymski, Ignacy Antiocheński, Polikarp, Justyn, Tacjan itp.), autorem trzeciej Ewangelii i Dziejów Apostolskich był Łukasz. Pewne dane owej tradycji o kolejach życia i działalności literackiej Łukasza są potwierdzone przez liczne szczegóły zawarte w przypisywanych Łukaszowi dziełach oraz w Listach św. Pawła. Tak więc pochodził Łukasz najprawdopodobniej z rodziny pogańskiej, zamieszkałej w Antiochii Syryjskiej. O dobrej znajomości stosunków we wspólnocie antiocheńskiej świadczą teksty Dz 11,19–30; 13,1–3. Zarówno trzecia Ewangelia, jak i Dzieje Apostolskie zdradzają dość dużą kulturę historycznoliteracką ich autora.

Nawrócił się Łukasz wcześnie – może około r. 40 – i już podczas drugiej podróży misyjnej Pawła był przy boku Apostoła, przynajmniej na odcinku od Troady do Filippi. Około roku 49 św. Paweł, wracając przez Macedonię do Jerozolimy, znów spotyka Łukasza i nie rozstaje się z nim, aż do swego pierwszego uwięzienia w Rzymie, po wspólnie odbytej burzliwej podróży morskiej z Cezarei do stolicy imperium rzymskiego. Zdaje się, że Łukasz był przy Pawle także podczas drugiego rzymskiego uwięzienia Apostoła, lecz nie można powiedzieć nic pewnego o dalszej jego działalności ani o miejscu i czasie śmierci, choć nie jest wykluczone, że zmarł gdzieś na terenie Grecji, być może śmiercią męczeńską, skoro Kościół czci go od najdawniejszych czasów jako męczennika. Długie przebywanie przy boku wielkiego Pawła pozostawiło liczne i łatwo dostrzegalne ślady, zwłaszcza na teologicznych, dokładniej, soteriologicznych poglądach Łukasza. Widoczne są również wpływy terminologiczne. Z zawodu był Łukasz lekarzem, co wynika zarówno ze świadectw zewnętrznych (Kol 4,14, liczne teksty patrystyczne), jak i z niektórych, bardzo specjalistycznych sformułowań w trzeciej Ewangelii (por. 4,23; 4,38; 5,18; 13,11; 14,2 itp.). Być może, iż właśnie częste kontakty z ludzkim cierpieniem uczyniły z Łukasza pisarza dobroci, miłosierdzia i współczucia.

Ewangelia powstała chyba już po zburzeniu Jerozolimy (r. 75–80). Wzmiankowana przez Łukasza (19,43; 21,20–24) brzydota spustoszenia zdaje się stanowić aluzję do leżącego już w gruzach Świętego Miasta. Łukasz, referując przebieg procesu Jezusa, nie cytuje słów o zburzeniu i odbudowie świątyni. Materiał do napisania swych obydwu ksiąg, a zwłaszcza Ewangelii, czerpał Łukasz bądź z kontaktów osobistych ze świadkami naocznymi wielu wydarzeń, bądź z wiarygodnych źródeł pisanych. Tak więc atmosferę, styl chrześcijańskiego życia poznał Łukasz, stykając się w Antiochii na co dzień z tamtejszymi wyznawcami Chrystusa. Zdaje się, że osobiście znał Filipa, Apostoła Samarii (Dz 8,5–8; 21,8), spotykał chyba niektórych spośród uczniów Jana Chrzciciela; nie jest wykluczone, że znał osobiście Jana Ewangelistę lub przynajmniej ludzi z jego otoczenia, na co zdają się wskazywać niektóre fragmenty trzeciej Ewangelii (zob. np. 2,33 n; 3,2; 8,51; itp.). Był chyba również w bezpośrednim kontakcie z Matką Bożą (2,19.51) i z pobożnymi niewiastami, które towarzyszyły Jezusowi w Jego wędrówkach po Palestynie (7,37; 8,1–3; 10,38n; 23,27–31).

Ze źródeł pisanych z pewnością największe usługi oddawała Łukaszowi przy redagowaniu jego Ewangelii, Ewangelia Marka, której ogólną strukturę i mnóstwo detali – choć z pewnymi modyfikacjami i typowo Łukaszową atmosferą – odkrywamy względnie łatwo w trzeciej Ewangelii. Możliwe, że była Łukaszowi również znana aramejska wersja Ewangelii Mateusza oraz inne źródła, których on nie określa dokładniej, lecz do korzystania z nich czyni dość wyraźną aluzję (1,1).

Pod względem doktryny Ewangelia Łukasza jest bardziej niż którakolwiek z pozostałych trzech Ewangelią zbawienia. Od swego mistrza przejął Łukasz typowy dla Listów Pawła uniwersalizm nauki o zbawieniu. Tak więc zapowiada autor trzeciej Ewangelii, że wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże (3,6), a kiedy genealogię Jezusa doprowadza aż do Adama (por. Rz 5,12–21), to w tym celu, żeby pokazać, że Jezus będzie Zbawcą tak samo wszystkich ludzi, jak przyczyną zatracenia wszystkich był Adam. Będąc Zbawicielem wszystkich, Jezus z Ewangelii Łukasza, sam pełen dobroci i przebywający tak często na modlitwie (3,21; 5,16; 6,12; 9,18.29; 11,1; 23,46), szczególną miłością darzy biednych, upośledzonych, prostaczków, złamanych na duchu (4,18 n), powszechnie wzgardzonych, jak np. celnicy i grzesznicy (por. 5,27–32; 7,37–50). Tylko Łukasz przekazał nam piękne przypowieści o zgubionej drachmie i o synu marnotrawnym (15,8–32). Słusznie więc został nazwany piewcą łaskawości Chrystusa (Dante).

W sposobie przedstawiania zbawczego dzieła Jezusa Łukasz, podobnie zresztą jak Paweł, bardzo wyraźnie na pierwszy plan wysuwa temat męki i zmartwychwstania Jezusa, co jest widoczne nawet w samej strukturze Ewangelii. Rozpoczynając swą działalność w Galilei, Jezus zbliża się powoli lecz zdecydowanie, do Jerozolimy, gdzie ma umrzeć i zmartwychwstać. Jezus Łukasza jest ciągle w drodze do swej śmierci i zmartwychwstania. W ścisłym związku z tematem zmartwychwstania pozostaje również tytuł „Pan” (KÍÁąoÂ) przypisywany Jezusowi z częstotliwością, która przypomina pod tym względem Listy św. Pawła. Następstwem wmyślania się w zbawczą śmierć i skutki zmartwychwstania są, liczniejsze u Łukasza niż w pozostałych Ewangeliach synoptycznych, wzmianki o Duchu Świętym.

Wprawdzie autor poświęca swe dzieło dostojnemu Teofilowi, lecz w rzeczywistości pisze je dla chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Dlatego właśnie opuszcza w swej Ewangelii to wszystko, co było zrozumiałe tylko dla Żydów (por. teksty paralelne: Mt 5,17.19; Mk 7,1–23) lub szczególnie przykre dla pogan (np. Mk 7,24–30). By zaś zdobyć sobie tych ostatnich, z wyjątkowym upodobaniem akcentuje rzeczy dla nich miłe (2,32; 9,55; 10,37; 17,16–18).

Bardziej niż pozostali dwaj synoptycy Łukasz usiłuje być historykiem w znaczeniu zbliżonym nieco do naszego sposobu pojmowania historii. Po dokładnym zbadaniu wszystkiego przedstawia po kolei rzeczy i zdarzenia (1,3). Lecz i jego Ewangelia jest przede wszystkim historią zbawienia, opowiadaną po to, żeby chrześcijanie nawróceni z pogaństwa utwierdzili się w wierze. Nie brak w niej również akcentów historiozoficznych, z dominantą w postaci idei „wypełniania czasów” lub „środka czasu”, który przypada na okres ziemskiego życia Jezusa. Język literacki Ewangelii św. Łukasza jest bogaty, elastyczny, piękny, co pozwoliło św. Hieronimowi uznać jej autora za najbardziej biegłego w grece spośród wszystkich Ewangelistów.

Łk 1

PRZEDMOWA

1 Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas,

1,1-4 Prolog ten, o wyszukanym słownictwie i takiejż składni, przywołuje na myśl prologi u historyków epoki hellenistycznej.

1,1 Wielu. Emfatyczne użycie zaimka, należy rozumieć: „kilku”. Odnośnie do tych „opowiadań”, znanych Łukaszowi i przez niego wykorzystanych, zob. Wstęp s. 1355.

1,1. Słowo, którego Łukasz użył tutaj jako „opowiadanie”, było stosowane w odniesieniu do narracji opisującej wiele wydarzeń w przeciwieństwie do narracji poświęconej tylko jednemu zdarzeniu. W szczególności, choć nie wyłącznie, stosowano je w odniesieniu do utworów historycznych.

Pisarze tworzący dzieło wychodzili zwykle od jednego głównego źródła i wplatali w nie różne drugorzędne materiały pochodzące z innych przekazów. (Większość uczonych uważa, że Łukasz przyjął za punkt wyjścia Ewangelię Marka, traktując ją jako swoje główne źródło, oraz wplótł w jej narrację inne materiały, w tym pochodzące ze źródła „Q”.) Pisarze wyjaśniali też zwykle dlaczego napisali swoje dzieło, jeśli istniały już inne prace poświęcone danemu tematowi. Niektórzy autorzy zamieszczali długie (zob. 2 Mch) lub kwieciste rozważania (zob. Teon), by wyjaśnić potrzebę napisania nowej pracy. Jedni uważali, że wcześniejsi autorzy niewłaściwie przeanalizowali dane zagadnienie 0ózef Flawiusz, Artemidor) lub upiększali dawne dzieła pod względem retorycznym (Tacyt). Drudzy pragnęli zwyczajnie skompilować starsze utwory i przedstawić temat bardziej gruntownie (Kwintylian).

2 tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. J 15,27; Dz 1,8+ Ef 3,7

1–2. Pierwszy wiersz Ewangelii pozwala stwierdzić, że Łukasz nie jest pierwszym ewangelistą. Już wielu przed nim próbowało utrwalić na piśmie czyny i słowa Jezusa, o czym Łukasz wspomina być może dlatego, by usprawiedliwić do pewnego stopnia swoją zbyt śmiałą jak na ludzkie możliwości decyzję. Podobnie jak dla Łukasza, tak i dla jego poprzedników, źródłem były zeznania świadków i sług Dobrej Nowiny.

1,2. W starożytności zwrot „przekazali” miał czasami znaczenie techniczne. Uczniowie rabbich zwykle starannie przekazywali tradycje pochodzące z pierwszego pokolenia uczniów. Ludzie przekazujący tradycje drogą ustną mieli doskonale wyćwiczoną pamięć i wiernie przekazywali zasłyszane opowieści. Ponieważ Łukasz pisał, gdy naoczni świadkowie jeszcze żyli i zajmowali ważne miejsce we wczesnym Kościele, możemy być pewni, że jego tradycje są wiarygodne. (Źródła pochodzące od naocznych świadków były uważane za najlepsze.)

3 Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, 

4 abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono. Dz 1,1

1,4 nauk, których ci udzielono. Można by też przetłumaczyć: „opowiadania, które do ciebie dotarły”. W takim przypadku Teofil nie musiałby być chrześcijaninem, którego Łukasz chce umocnić w wierze, lecz wysokim urzędnikiem, który ma otrzymać potwierdzenie informacji uzyskanych już wcześniej.

3–4. Łukasza skłonił zresztą do napisania nie tylko przykład innych Ewangelistów, lecz także nalegania niejakiego Teofila, osobistości, o której nic nie wiemy, lecz którą Łukasz darzył szczególnym szacunkiem, o czym świadczy choćby sam tytuł: dostojny Teofilu. Zresztą tytuł ten może również stanowić aluzję do jakiejś godności piastowanej przez niego, a wówczas szacunek, jakim go darzy Łukasz, miałby charakter bardziej urzędowy (por. Dz 23,26). Teofilowi nie jest obca Dobra Nowina. Zna jej treść prawdopodobnie z katechezy ustnej. Wydaje się jednak, że do Łukasza ma on zaufanie większe niż do jakiegokolwiek innego nauczyciela. Tak więc Łukasz zbadawszy wszystko dokładnie, od pierwszych wystąpień Jezusa – a ściśle mówiąc od zwiastowania narodzin Jana Chrzciciela – aż do wniebowstąpienia Zbawiciela, opisze wszystko według kolejności, aby Teofil mógł się przekonać, że prawdą jest to, czego się dowiedział już przedtem o Chrystusie i Jego czynach. Od tej pory wiara jego będzie się opierać nie na podaniach trudnych do stwierdzenia, lecz na zeznaniach autentycznych świadków. Mimo tych deklaracji Ewangelia Łukasza, podobnie jak trzy pozostałe Ewangelie, nie będzie ani pełną, ani chronologicznie uporządkowaną biografią Jezusa. Wzmianka o tym, że Ewangelista sam wszystko od początku zbadał, każe się już z góry domyślać wielu interpretacji opisywanych faktów. Pod tym względem Ewangelia Łukasza rzeczywiście różni się dość znacznie od pozostałych dwu Ewangelii synoptycznych. Mimo to przyznać trzeba, że zasługuje na miano dzieła historycznego na pewno w większym stopniu niż Ewangelia Mateusza czy Marka, i dlatego jej autor zyskał sobie miano „dziejopisarza Bożego”.

1,3-4. Przedmowy literackie zawierały zwykle cel danej pracy (np. w Józefa Flawiusza Przeciwko Apionowi - „by nauczyć wszystkich, którzy pragną poznać prawdę” o narodzie żydowskim). Łukasz pragnie tutaj przekonać „o całkowitej pewności” przekazanych informacji.

Zadaniem dobrego historyka było zbadanie informacji, które do niego docierały. Księgi rozpoczynały się zwykle dedykacją dla zamożnego adresata, który bywał sponsorem przedsięwzięcia. (Całość Ewangelia Łukasza - Dzieje Apostolskie nie jest utworem o charakterze prywatnym - Ewangelia Łukasza jest tylko o 3 procent krótsza od Dziejów Apostolskich, każde zaś z pism mieściło się na jednym zwoju standardowego formatu.)

Imię Teofil, jakie nosił sponsor, było powszechnie stosowanym imieniem żydowskim. Tytuł „dostojny” może oznaczać, że zaliczał się on do wyższej klasy społeczeństwa rzymskiego (tzw. ekwitów, uprzywilejowanej warstwy bogatych obywateli rzymskich), chociaż Łukasz może używać tego tytułu z czystej uprzejmości. Pragnienie Teofila, by przekonać się o całkowitej pewności nauk, było zrozumiałe z uwagi na rywalizację wielu poglądów religijnych w cesarstwie rzymskim.

1,1-4. Prolog. W czasach Łukasza bardziej wyrobieni pisarze poprzedzali swoje księgi fragmentem kwiecistej prozy napisanej w stylu klasycznym. (Autorzy mający ambicje literackie często naśladowali grekę z okresu wcześniejszego, zamiast posługiwać się językiem potocznym.) Przedmowa Łukasza jest pod tym względem wyjątkowa.

NARODZENIE I ŻYCIE UKRYTE JANA CHRZCICIELA I JEZUSA

Zapowiedź narodzenia Jana

5 Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. 1Krn 24,10

1,5 —2,52 W tej partii Łukasz używa semityzującej greki Sept. Liczne są aluzje i odniesienia biblijne, a całość ma zabarwienie archaiczne. Łukasz odzwierciedla atmosferę środowiska „ubogich” (por. So 2,3+), w którym żyły osoby przedstawione w niniejszych opowieściach. Z takiego środowiska zaczerpnął on też główne wiadomości do opisywanych wydarzeń.

5. Spośród czterech ewangelistów, tylko Łukasz przedstawia dokładnie dzieje Jana Chrzciciela, opisując nawet zwiastowanie jego narodzin. Gatunek literacki, z którym mamy do czynienia w tym opisie, nie jest tworem nowotestamentowym. W podobny sposób było zapowiadane prawie cudowne przyjście na świat niektórych patriarchów (np. Izaaka: Rdz 17,16) i sędziów (np. Samsona: Sdz 13,2; Samuela, który był również prorokiem: 1 Sm 1–2) Izraela.

Choć Łukasz jest „dziejopisem Bożym” i zależy mu na przedstawianiu nie tyle dziejów świata, co historii zbawienia, to jednak jeszcze wiele razy można będzie dostrzec w jego Ewangelii próby zharmonizowania historii świeckiej z dziejami zbawienia. Historia zbawienia dokonuje się w czasie i jest wplatana przez Boga samego w bieg wyłącznie naturalnych wydarzeń. Tak się też rzecz ma ze zwiastowaniem narodzin Jana Chrzciciela. Fakt ten miał miejsce za panowania króla Heroda, czyli w latach między 40 a 4 przed Chr., a zatem konkretnie wtedy, kiedy kapłan imieniem Zachariasz pełnił według przypadającej na niego kolejności służbę świątynną. Jak wiele mających doniosłe następstwa wydarzeń w życiu Jezusa – np. chrzest, Przemienienie, wybór Apostołów, sama śmierć Jezusa – tak też zapowiedź narodzin Jana Chrzciciela dokona się w atmosferze modlitwy. Elżbieta, małżonka Zachariasza, pochodziła również z rodu kapłańskiego, co odpowiadało przepisom prawnym, nakazującym kapłanowi poślubianie niewiasty legitymującej się pochodzeniem z pokolenia kapłańskiego.

1,5. Historycy poprzedzali zwykle narrację wymienieniem panujących królów lub namiestników, określając w ten sposób w przybliżeniu czas opowieści. Herod Wielki był królem Judei od 37 do 4 r. przed Chr. Dwadzieścia cztery „oddziały” lub „zmiany” kapłańskie (1 Krn 24,7-18, szczególnie w. 10) pełniły na przemian służbę w świątyni, każda przez okres dwóch nie następujących po sobie tygodni roku. Kapłan mógł poślubić każdą Izraelitkę czystej krwi, zwykle jednak żenił się z córką innego kapłana (z „córkami Aarona”).

6 Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich.

1,6. Terminy, którymi posługuje się Łukasz do opisania Zachariasza i Elżbiety, są tymi samymi, których Stary Testament używa do opisania innych sprawiedliwych, takich jak Noe (Rdz 6,9), Abraham (Rdz 17,1) i Hiob (Hi 1,1). Czytelnik narracji rozumiał, że chociaż mogli oni nie być moralnie doskonali (Rdz 9,21 lub Hi 42,3-6), nie przekroczyli jednak żadnego z przykazań zapisanych w Prawie. Łukasz posługuje się tymi określeniami, by zakwestionować błędne wyobrażenie o niepłodności, jakie ktoś mógłby wysnuć z tradycyjnej mądrości żydowskiej (Łk 1,7).

7 Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś już posunęli się w latach. Rdz 18,11; Sdz 13,2-5; 1Sm 1,5-6

6–7. Ideał pobożności reprezentowany przez Zachariasza i Elżbietę jest jeszcze bardzo starotestamentowy: oboje byli sprawiedliwi i postępowali według przykazań i przepisów Pańskich. Drugi przymiot jest właściwie tylko rozwinięciem pierwszego. Według przekonań żydowskich bowiem człowiek jest sprawiedliwy wtedy, gdy zachowuje skrupulatnie Prawo. Nieposiadanie dziecka było – przynajmniej w oczach ludzi ówczesnych – niewątpliwą skazą na dobrej opinii tych dwojga sprawiedliwych. Co gorsza, nie istniały perspektywy ewentualnego usunięcia tej skazy: Elżbieta była niepłodna, a poza tym oboje już posunęli się w lata. Te dwa ostatnie szczegóły nie bez powodu zestawia Łukasz razem, mocno je uwydatniając. Na ich tle tym większy wyda się cud przyjścia na świat potomka obojga.

1,7. Bezdzietność była w sensie ekonomicznym i społecznym prawdziwą tragedią; ekonomicznym ~ bowiem bezdzietni rodzice w podeszłym wieku byli pozbawieni wsparcia (por. komentarz do 1 Tm 5,4.8), społecznym - ponieważ w Prawie niepłodność była czasami karą za grzech, wielu więc snuło najgorsze domysły. Większość Żydów uważała, że brak potomstwa był zawiniony przez kobietę. Żydowscy nauczyciele ogólnie zgadzali się, że mężczyzna może się rozwieść z niepłodną żoną, by mieć potomstwo z inną. Określenie „posunięci w latach” może wskazywać, że małżonkowie mieli ponad sześćdziesiąt lat (Miszna Abot 5,21). Z wiekiem łączył się pewien status społeczny, czasami też wymieniano go wśród przymiotów lub cnót.

Wbrew tradycyjnej mądrości Zachariasz i Elżbieta są jednak ludźmi sprawiedliwymi (Łk 1,6; por. Mdr 4,1) - patrząc na nich żydowski czytelnik natychmiast pomyślałby o sprawiedliwym Abrahamie i Sarze, którzy również nie mieli dzieci. Pan otworzył też łono innych wielkich matek w dziejach Izraela -Racheli i Rebeki, Anny i matki Samsona. Mimo to Elżbieta najbardziej przypomina Sarę, która nie tylko była niepłodna, lecz urodziła dziecko w późnym wieku.

8 Kiedy według wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem,

1,8 Każdy „oddział” sprawował kult świątynny przez jeden tydzień (por. 1 Krn 24,19; 2 Krn 23,8).

9 jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł w udziale los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia.

1,9 Ofiara kadzenia polegała na wymienieniu węgielków i kadzidła na ołtarzu kadzenia, który się znajdował przed Miejscem Najświętszym (por. Wj 30,6-8). Miała miejsce przed poranną ofiarą całopalną i po ofierze wieczornej.

1,8-9. Liczba kapłanów i lewitów znacznie przekraczała potrzeby (być może było ich wówczas 18 000) związane z pełnieniem poszczególnych funkcji w świątyni, wybierano ich więc do określonych zadań w drodze losowania, w czasie wyznaczonego im okresu służby (oprócz posługi podczas trzech głównych świąt żydowskich pełnili służbę kapłańską przez około dwa tygodnie w roku). Biorąc pod uwagę liczbę kapłanów, Zachariasz mógł mieć taką okazję, jak ta opisana w Łk 1,9, tylko raz w życiu - była więc dla niego czymś wyjątkowym.

Ofiary z kadzidła (Wj 30,7-8) stanowiły tradycyjny element rytuału odprawianego w starożytnych świątyniach Bliskiego Wschodu, być może dlatego, że zapach kadzidła łagodził odór spalanych ofiar, jaki unosił się w zamkniętych salach świątyń. Ofiara z kadzidła poprzedzała inne poranne ofiary składane w świątyni i następowała po wieczornych. Według przekazów, lewita regularnie usługujący w świątyni dawał znak do rozpoczęcia ofiary i cofał się. Kapłan rzucał kadzidło na ołtarz kadzenia, oddawał pokłon i również się cofał - zwykle natychmiast (por. Łk 1,21).

10 A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie ofiary kadzenia.

8–10. Jako historyk Łukasz określi nie tylko z grubsza czas niezwykłego zdarzenia, umieszczając je w ramach panowania Heroda, króla Judei, ale powie również, że zwiastowanie miało miejsce w czasie służby świątynnej Zachariasza, dokładnie mówiąc wtedy, kiedy sędziwy kapłan wszedł do przybytku Pańskiego, aby złożyć ofiarę kadzenia.

1,10. Godziny porannej i wieczornej ofiary były też głównymi godzinami publicznej modlitwy w świątyni (por. Dz 3,1). Z wyjątkiem okresu świąt większość modlących się w Świątyni stanowili mieszkańcy Jerozolimy. Ponieważ nie mogli wejść na obszar zarezerwowany dla kapłanów, byli to najwyraźniej mężczyźni zgromadzeni na Dziedzińcu Izraela i pewna liczba niewiast na zewnętrznym Dziedzińcu Kobiet.

11 Wtedy ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Mt 1,20+

1,11. Ołtarz kadzenia znajdował się na środku obszaru zarezerwowanego dla kapłanów, na zewnątrz Miejsca Najświętszego.

Za 3,1 opowiada o pojawieniu się szatana w Świątyni. Ukazuje się on tam najwyższemu kapłanowi, stając po jego prawicy i oskarżając go. Jednak najwyższy kapłan stoi przed obliczem anioła Pańskiego, który go broni i przynosi wiadomość o pokoju dla jego ludu.

12 Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego.

1,12 Przeraził się. Łukasz chętnie zwraca uwagę na przejawy lęku religijnego (1,29-30.65; 2,9-10; 4,36; 5,8-10.26; 7,16; 8,25.35-37.56; 9,34.43; 24,37; Dz 2,43; 3,10; 5,5.11; 10,4; 19,17). Por. Wj 20,20+; Pwt 6,2+; Prz 1,7+.

11–12. Wtedy właśnie po prawej stronie ołtarza ukazał mu się anioł. Prawa strona jest symbolem ocalenia, zbawienia (por. Mt 25,33 n). Wolę Bożą zarówno w ST, jak i w NT najczęściej przekazują ludziom aniołowie, stając przy nich we śnie lub na jawie. Na widok anioła, jako wysłannika Bożego, człowiek reaguje zazwyczaj bojaźnią. Owo uczucie, zwane w psychologii religii mysterium tremendum, potęgowało się w naszym przypadku być może dlatego, iż Zachariasz pamiętał o wielokrotnie powtarzanej w księgach ST przestrodze, że musi umrzeć ten, kto widział Boga.

1,12. W Starym Testamencie ludzie zwykle z lękiem reagowali na ukazujących się im aniołów.

13 Lecz anioł rzekł do niego: Nie bój się, Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan.

1,13 Jan. To imię znaczy: „Jahwe jest łaskawy”.

1,13. Anielskie zwiastowania, często uzupełnione imionami, poprzedzały narodziny innych ważnych postaci Starego Testamentu (np. Rdz 16,11; 17,19; Iz 7,14). Bezdzietni rodzice w świecie starożytnym błagali Boga o dzieci.

14 Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu cieszyć się będzie z jego narodzin.

1,14 Rozdz. 1-2 są przepełnione atmosferą radości (1,28.46.58; 2,10). Por. 10,17.20n; 13,17; 15,7.32; 19,6.37; 24,41.52; Dz 2,46+; Flp 1,4+.

13–14. Anioł zaś – podobnie jak to będzie potem czynił Jezus – podnosi przerażonego człowieka na duchu, uspokaja.

W przypadku Zachariasza prócz owych słów pokrzepienia anioł przynosi kapłanowi także wiadomość o wysłuchaniu jego próśb i o przyszłych narodzinach Jana. Nie jest wykluczone, że prośby i modlitwy Zachariasza miały za przedmiot to samo, co późniejsze modlitwy starca Symeona: zbawienie Izraela. Bardziej prawdopodobne jest jednak przypuszczenie, że Zachariasz modlił się o to, by Bóg zesłał mu potomstwo, które jak wiadomo, było zawsze wyrazem błogosławieństwa Bożego. Imię, jakie Zachariasz nada swemu synowi – Johhanan: „Jahwe okazał miłosierdzie, Jahwe jest łaskawy” – będzie przypominać podeszłym już w latach małżonkom dobroć Boga względem ludzi. Osoba potomka Zachariaszowego stanie się źródłem prawdziwej radości nie tylko dla dwojga sprawiedliwych, lecz także dla wielu innych ludzi.

15 Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony zostanie Duchem Świętym. Lb 6,2-3 Łk 1,41; Jr 1,5

1,15 wina i sycery pić nie będzie. Słowa inspirowane licznymi tekstami ST, a szczególnie statusem nazirejczyka (por. Lb 6,1+). — napełniony zostanie Duchem Świętym. W Łk wyrażenie to nie oznacza „łaski uświęcającej”, lecz dar proroctwa, który uzdalnia do natchnionego przepowiadania (1,41.67; Dz 2,4; 4,8.31; 7,55; 9,17; 13,9). Ten dar objawi się u Jana już w łonie matki przez prorocze poruszenie się (1,44).

15. Ta tajemnicza zapowiedź stanie się bardziej zrozumiała może nie wtedy, kiedy Jan z całą surowością będzie nawoływał do pokuty, mówiąc przy tym o siekierze już przyłożonej do korzenia, lecz wtedy, gdy będzie ogłaszał przyjście „Większego od siebie”. Podobnie jak ludzie ST uprawiający surową ascezę – bez względu na to, czy należeli do jakiejś grupy czy sekty religijnej (por. np. Samson: Sdz 13,2–5.7; Samuel: 1 Sm 1,15n; nazirejczycy, esseńczycy) czy nie – również i Jan wina i sycery pić nie będzie. Zresztą kandydatom na kapłanów i samym kapłanom Prawo wyraźnie zakazywało używania jakichkolwiek napojów oszałamiających podczas służby liturgicznej (Kpł 10,9). Jeśli Jan będzie wielki w oczach Pana – wkrótce dowiemy się, że między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana (7,28) – to dlatego, że już w łonie matki zostanie napełniony Duchem Świętym. To ostatnie stwierdzenie oznacza nie tyle może uwolnienie Jana jeszcze w łonie matki – jak chcieli zwłaszcza starsi teologowie – od zmazy grzechu pierworodnego, ile raczej nawiązuje do szczególnej świętości Jana od pierwszych lat jego życia. Wyrażeniem identycznie brzmiącym zwykło się też w Biblii określać nadprzyrodzone dary proroków. Tak więc ze względu na ową pełnię Ducha Świętego, ze względu na misję, jaką będzie spełniał, Jan jest rzeczywistym prorokiem, choć przez skromność nie przyzna się do tej godności, gdy nieco później wyraźnie będzie o to pytany (J 1,21).

1,14-15. Najbliższą starotestamentową paralelą Łk 1,15 jest Sdz 13,4-5.7, gdzie Samson, jako nazirejczyk od urodzenia, ma powstrzymać się od wina i sycery (por. Lb 6,3-4), Por. Łk 7,33. W starożytnym judaizmie Ducha Świętego uważano za Ducha proroctwa.

16 Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, ich Boga; 

17 on sam pójdzie przed Nim w duchu i z mocą Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych – do rozwagi sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały. Mt 17,10-13+; Ml 3,23-24; Syr 48,10-11

1,17 Na podstawie proroctwa Ml 3,23 utrzymywano, że czas mesjański zostanie poprzedzony i przygotowany powrotem Eliasza. „Eliaszem, który miał nadejść”, będzie Jan Chrzciciel (por. Mt 17,10-13; Łk 9,30).

16–17. Przyszłą działalność Jana streścił anioł w sposób następujący: doprowadzi do nawrócenia wielu synów Izraela; z gorliwością przypominającą wystąpienia Eliasza (por. Ml 3,23) będzie wprowadzał miłość i ład społeczny do poszczególnych rodzin; sprawi również, że nieposłuszni, zbuntowani znów zaczną żyć jak sprawiedliwi. Krótko mówiąc, dzięki działalności Jana Izrael stanie się znów ludem doskonałym, własnością Pana. Takie były zresztą zamiary samego Jahwe, gdy po zawarciu przymierza z Izraelem oświadczał: Będę chodził wśród was, będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem (Kpł 26,12).

1,16-17. Eliasz miał powrócić przed nastaniem Dnia Pańskiego, zwracając serca ojców ku synom (Ml 4,5-6; por. Syr 48,10). Chociaż późniejsi rabini interpretowali to wydarzenie jako odnoszące się do Eliasza, mistrza w rozstrzyganiu złożonych zagadnień prawnych, wyjaśniającego rodowody Izraela, główną myślą fragmentu z Księgi Malachiasza jest przypuszczalnie pojednanie rodzin por. Mi 7,5-6. Na temat zwrotu „przygotować Panu” zob. Łk 3,4. Na temat napełnienia Eliasza Duchem, por. prośbę Elizeusza o „dwie części” jego ducha (prawo dziedzictwa przysługujące pierworodnemu synowi) w 2 Krl 2,9. Chociaż Jan nie czynił cudów, był mimo to wielkim prorokiem - poprzedzał bowiem Jezusa.

18 Na to rzekł Zachariasz do anioła: Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku. Rdz 15,8

1,18 Po czym to poznam? Zachariasz domaga się „znaku” (por. Rdz 15,8; Sdz 6,17; Iz 7,11; 38,7), lecz pozostaje sceptyczny.

18. Zapowiedź narodzin Jana była tak niezwykła, wizja jego przyszłej działalności tak nieprawdopodobna, że Zachariasz zażądał znaku, który pozwoliłby mu stwierdzić wiarygodność słów anioła. Podobnie domagali się znaków wielcy mężowie w ST, jak Abraham: Rdz 15,7 n i Gedeon: Sdz 6,36 nn, a w NT – Żydzi ustawicznie niedowierzający Jezusowi. Mówiąc inaczej, zareagował Zachariasz w sposób, który będzie później bardzo zdecydowanie potępiany przez Chrystusa. Kiedy Bóg przemawia – osobiście lub przez swoich wysłanników – należy Go bez wahania słuchać. Powaga, prawdomówność Boga powinny wystarczyć za wszelkie znaki.

1,18. Podobnie jak to czyni tutaj Zachariasz, Abraham (Rdz 15,8; por. 17,17), Gedeon (Sdz 6,17.36-40; 7,10-11) i inni bohaterowie Starego Testamentu (2 Krl 20,8; por. Iz 7,10-14) proszą o znak w obliczu zdumiewających obietnic, nie zostają jednak ukarani. Surowy znak dany Zachariaszowi (Łk 1,20) wskazuje jedynie, że objawienie, które otrzymał, jest znacznie większe od poprzednich.

19 Odpowiedział mu anioł: Ja jestem Gabriel, stojący przed Bogiem. I zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę radosną nowinę. Dn 8,16; Dn 9,21; Tb 12,15

1,19 oznajmić. Pierwsze użycie słowa tak drogiego Łukaszowi. W Ewangelii występuje ono dziesięć, a w Dz piętnaście razy. W większości przypadków dotyczy Dobrej Nowiny, czyli „Ewangelii” o królestwie (zob. Mk 1,1+; Dz 5,42+; Ga 1,6+).

1,19. Chociaż w judaizmie istniała całkiem pokaźna lista imion anielskich, Nowy Testament wymienia ty lico dwóch, którzy pojawiają się też w Starym Testamencie: Gabriela (Dn 8,16; 9,21) i Michała (Dn 10,13.21; 12,1). Ci dwaj stali się najbardziej popularnymi aniołami w ówczesnej tradycji żydowskiej (Gabriel był szczególnie często posyłany z Bożymi misjami.) Literatura żydowska tradycyjnie ukazywała archaniołów jako istoty stojące przed tronem Bożym.

20 A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie. Mk 1,1+ 

21 Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku.

1,20-21. Rzucenie kadzidła na rozgrzany ołtarz zabierało zwykle mało czasu, kapłan więc natychmiast wracał, Opóźnienie mogło zaniepokoić zgromadzone tłumy - może sądzili, że Zachariasz okazał brak bojaźni Bożej i padł martwy. Gdyby ofiara Zachariasza nie została przyjęta, podobny los spotkałby też ich modlitwy.

22 Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, zrozumieli więc, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy.

1,22 nie mógł... mówić. Chodzi o wypowiedzenie zwyczajowego błogosławieństwa nad ludem.

1,22. Słowo, którego użyto tutaj na określenie „niemy” może też (chociaż nie musi) oznaczać jednoczesną głuchotę.

23 A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu.

1,23. Ponieważ jego posługa przypadała jedynie w dwa tygodnie w roku i nie miał syna, który wspierałby go w podeszłym wieku, Zachariasz prowadził przypuszczalnie niewielkie gospodarstwo lub parał się inną pracą w górzystej krainie Judy. (Kapłani mieli być wspierani dziesięciną przez innych Izraelitów, nie zaś utrzymywać się z pracy na roli, lecz wysokie podatki nakładane na ubogich i niesprawiedliwe praktyki stosowane przez arystokrację kapłańską - szczególnie w dekadach poprzedzających 66 r. po Chr. - spowodowały, że życie mniej zamożnych kapłanów stało się trudniejsze.)

24 Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i kryła się [z tym] przez pięć miesięcy, mówiąc: Mt 8,10+

25 Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi.

1,25 zdjąć ze mnie hańbę. Niepłodność postrzegano jako hańbę (Rdz 30,23; 1 Sm 1,5-8), a nawet jako karę (2 Sm 6,23; Oz 9,11).

19–25. I dlatego Zachariasz nie otrzymuje znaku, bo chyba nie można nazwać znakiem kary, jaką Bóg na niego zsyła. Anioł Gabriel, przedstawiwszy się wyraźnie, kim jest – jest jednym spośród siedmiu tych, którzy stoją przed obliczem Boga (Tb 12,15; Ap 8,2) – i wyjaśniwszy z czym przychodzi, oznajmia Zachariaszowi, że będzie niemy aż do dnia spełnienia się obietnicy Bożej, czyli do chwili narodzin Jana. Zaznacza przy tym wyraźnie, że kara ta spotyka Zachariasza za jego niedowiarstwo. A oto jakby trzeci akt dramatu: lud oczekujący na wyjście kapłana poczyna się niepokoić i dziwić z powodu tak długotrwałej jego nieobecności. Niepokój zamienił się chyba w przerażenie, kiedy Zachariasz ukazał się w końcu ludowi, lecz nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa, tylko próbował wytłumaczyć swój stan za pomocą tajemniczych znaków. I tak już nie odzyskawszy mowy, Zachariasz, po zakończeniu swojej posługi w świątyni, wrócił do domu. W jakiś czas potem Elżbieta spostrzegła, że jest brzemienna. Od razu stwierdziła, że spełnia się zapowiedź Boża. Wiedziała też, że stając się matką, zostanie niejako zrehabilitowana w oczach ludzi: Pan wejrzał na nią łaskawie i odjął od niej hańbę bezpłodności.

Tak więc rzeczy niezwykłe poprzedziły przyjście na świat Jana, który też okazał się niezwykłą postacią. Zapowiedziom jego narodzin towarzyszą radość i groza. Palec Boży dostrzega się przy tym w sposób aż nazbyt wyraźny.

1,5-25. Zapowiedź narodzenia Jana. Po przedmowie napisanej klasyczną greką (Łk 1,1-4), Łukasz jawi się jako mistrz w posługiwaniu się różnymi gatunkami literackimi, Tym razem naśladuje styl Septuaginty, imitując jej hebrajski rytm, który dominuje w rozdziałach 1-2.

Zwiastowanie Maryi

26 W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret,

1,26-38 Łukasz przedstawia opowieści dotyczące narodzin oraz dzieciństwa Jana i Jezusa w formie dyptychu. Przyjmuje punkt widzenia Maryi, podczas gdy Mateusz — punkt widzenia Józefa.

1,26 W szóstym miesiącu. Licząc od momentu poczęcia Jana.

     Nim przejdzie się do egzegezy tekstu mówiącego o zwiastowaniu narodzin Syna Bożego, warto zwrócić uwagę na pewną dysproporcję dwu części tej perykopy: dość dokładny opis samej scenerii zwiastowania – miesiąc szósty, miasto galilejskie, mające nazwę Nazaret, imiona Dziewicy i męża (1,26–27) – oraz króciutkie, lapidarne, lecz pełne teologicznej treści pozdrowienie (1,28). Ono to właśnie, a nie część pierwsza perykopy, powinno przede wszystkim stanowić przedmiot długich medytacji. Nie ma też nic dziwnego w tym, że w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny, czyli w święto całkowitej wolności Maryi od grzechu pierworodnego, czyta się Ewangelię opisującą zapowiedź narodzin Jezusa. Najświętsza Maryja Panna była bowiem wolna od grzechu pierworodnego ze względu na swoje przyszłe, Boże macierzyństwo. Nie sposób zatem pojąć Jej niepokalanego poczęcia bez odwoływania się do Jej macierzyńskiej godności.

26. Pisząc dla nie-Żydów Łukasz określił położenie Nazaretu: miasto w Galilei. Galilea, północna część Palestyny, była zamieszkała przez ludność pochodzenia w znacznej mierze nieizraelskiego. Miasteczko Nazaret nie jest wspomniane ani razu w ST, nie ma o nim wzmianki również w Pismach Józefa Flawiusza. Uzasadnione jest zatem trochę pogardliwe pytanie Natanaela: Czy może być co dobrego z Nazaretu? (J 1,46).

27 do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Mt 1,18

27. Według religijnych przepisów żydowskich Dziewica była więc już legalną małżonką Józefa, aczkolwiek nie miał jeszcze miejsca ostatni akt obrzędów małżeńskich, tj. przeprowadzenie niewiasty do domu męża, o czym świadczy bardzo wyraźnie następujący tekst z Ewangelii Mateusza: Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego (1,18). Maryja była więc małżonką, ale dziewicą zarazem. Poza Judeą, w której swoboda obyczajów była powszechnie znana, narzeczona według prawa uchodziła za dziewicę, co – jak się dowiadujemy z Talmudu – było przestrzegane szczególnie w Galilei. Wzmiankę o pochodzeniu z domu, tj. z pokolenia Dawida, należy odnieść tylko do Józefa. Według Ewangelii Mateusza anioł Pański, zwracając się do Józefa, powiedział: Józefie, synu Dawida… (1,20). Pochodzenie Maryi z pokolenia Dawida nigdzie nie jest w Ewangeliach ani wykluczone, ani pozytywnie stwierdzone.

Już pod koniec ubiegłego stulecia naliczono około 60 hipotez próbujących wyjaśnić znaczenie imienia „Maryja”. Według wielu poważnych egzegetów imię to pochodzi od rdzenia egipskiego wyrażającego ideę upodobania, miłości. Zatem słowo „Maryja” – znaczyłoby tyle, co „umiłowana przez Jahwe”.

1,26-27. Ponieważ Józef pochodził z linii Dawida, zaś Jezus był jego prawowitym potomkiem można było zaliczyć Go do królewskiego rodu Dawida. W judaizmie mianem „dziewicy” określano zwykle młode dziewczęta, czternastoletnie lub młodsze. Słowo, którego Łukasz używa tutaj na oznaczenie „dziewicy”, wskazuje, że nie miała kontaktów seksualnych z mężczyzną (Łk 1,34-35). W tym okresie Nazaret był niewielką wioską, liczącą od 1600 do 2000 mieszkańców. Na temat Gabriela zob. komentarz do Łk 1,19.

28 Wszedłszy do Niej, [anioł] rzekł: Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami. So 3,14-15; Za 2,14; Rt 2,4

1,28 Bądź pozdrowiona. Raczej: „Raduj się”. Wezwanie do wejścia w radość mesjańską, o której mówili prorocy do Córy Syjonu. W jednym i w drugim przypadku motywem radości jest pojawienie się Boga pośród Jego ludu (por. Iz 12,6; So 3,14-15; Jl 2,21-27; Za 2,14; 9,9). — łaski pełna. Dosł.: „która zostałaś i pozostajesz wypełniona łaską Boga”. — Słowa w nawiasie to dodatek wprowadzony w niektórych rkpsach pod wpływem 1,42.

28. Przywykliśmy już do przekładu oddającego pierwsze słowa zwiastowania polskim „Bądź pozdrowiona”. Przekład ten, aczkolwiek poprawny, nie jest jedyny i może nawet nie najlepszy. Użyty w tym miejscu przez Łukasza czasownik Ç±ąÁµ znaczy również „raduj się!” Następujące po owym Ç±ąÁµ słowa anioła są zupełnie naturalnym i najbardziej logicznym uzasadnieniem radości. Winna się radować Maryja dlatego, że jest pełna łaski lub – tłumacząc dosłownie – że została obdarzona łaską. Dokoła tego właśnie przywileju Matki Bożej skupiają się wszystkie myśli Kościoła w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi. Słowa te stanowią bowiem najwyraźniejszą aluzję do całkowitej bezgrzeszności Maryi, choć nie jest wykluczone, że wyrażają także zewnętrzne, fizyczne piękno Bogarodzicy (por. Syr 24,13–17). Może być to aluzja do słów skierowanych przez proroków (So 3,10–16; Za 9,9) do Córy Syjonu.

Wyrażenie bezpośrednio po tym następujące, „Pan z Tobą”, oddaje właściwie to samo: szczególną bliskość Boga względem Maryi, specjalne Jej wyróżnienie. Już w ST mówiło się, że Pan jest z kimś, gdy świętość czyjaś do tego rodzaju opinii upoważniała. Dalszy ciąg „anielskiego poselstwa” jest być może nawiązaniem do tego, że Maryja miała począć i porodzić Syna inaczej niż jakakolwiek inna niewiasta. Dlatego właśnie jest „błogosławiona między niewiastami”. Według wszelkiego prawdopodobieństwa słowa: Błogosławiona jesteś między niewiastami nie znajdowały się pierwotnie w opisie zwiastowania. Zostały wprowadzone znacznie później przez jakiegoś kopistę, który je zaczerpnął ze sceny nawiedzenia św. Elżbiety przez Matkę Bożą (Łk 1,42). Oto jak godny podziwu jest znów proces przygotowywania domu dla Słowa Wcielonego. Musiało tak być. Musiała być najczystszą z czystych, skoro miała się stać Matką Syna Bożego.

29 Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie.

29. Choć anioł za chwilę powie: Nie bój się, Maryjo, z czego wynika, że zmieszanie Maryi miało też coś z obawy, to jednak była to obawa innego rodzaju niż opisane nieco wcześniej przerażenie Zachariasza, któremu również anioł zapowiedział narodziny Jana Chrzciciela. U Maryi wypadałoby raczej mówić o pewnym poruszeniu wewnętrznym, o chwilowym wytrąceniu Jej z równowagi.

1,28-29. Bóg często dodawał otuchy swoim sługom mówiąc, że jest „z” nimi (np. Jr 1,8). Pozdrowienia (np. „Bądź pozdrowiona”) były oczywiste, lecz pozycja i status społeczny zajmowany przez człowieka w społeczeństwie wyznaczał, kto kogo powinien witać i jakich słów używać Jako kobieta i młoda osoba (licząca być może dwanaście lub czternaście lat), która nie wyszła jeszcze za mąż, Maryja nie miała żadnej pozycji społecznej. Ani tytuł („pełna łaski”), ani obietnica („Pan z tobą”) nie były elementami tradycyjnej formuły pozdrowienia, nawet gdyby Maryja była osobą posiadającą wysoki status społeczny.

30 Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga.

1,30. Słowa „nie bój się” (por. Łk 1,13) pojawiają się też często w starotestamentowych objawieniach (np. Joz 1,9; Sdz 6,23; Jr 1,8; Dn 10,12; por. Rdz 15,1). Maryja zostaje włączona do grona tych postaci Biblii, które znalazły łaskę u Boga (Rdz 6,8; 19,16.19; Wj 33,13).

31 Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Iz 7,14+ Mt 1,21+

1,31. Werset ten odpowiada swoją budową typowemu starotestamentalnemu zwiastowaniu narodzin, przypomina szczególnie Iz 7,14, gdzie pojawia się obietnica Emmanuela (zob. na ten temat Mt 1,23).

32 Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. 2Sm 7,1+; Iz 9,6; Mt 9,27+; Dn 7,14

33 Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca.

1,33 W słowach anioła pobrzmiewają liczne teksty mesjańskie ST.

30–33. Słowa wprost zapowiadające Boskie macierzyństwo Maryi wyjaśniają poprzednie oświadczenie: „Znalazłaś łaskę u Boga”. Łaska owa polegała na powołaniu Maryi do godności Bogarodzicy. Warto zanotować, iż w zapowiedzi anioła brak jakiejkolwiek wzmianki o ziemskim ojcu Jezusa. Opis wielkości Mesjasza przypomina cokolwiek zapowiadaną również przez anioła przyszłość Jana Chrzciciela: To, czego dokona Syn Maryi, przekracza niesłychanie przyszłe dzieło Jana. Jezus jest bowiem Synem Najwyższego. Pan Bóg powierzy Mu tron Dawida, będzie On też panował nad całym domem Jakuba. Wizja ziemskiej wielkości Jezusa jest utrzymana w ramach starotestamentowej teologii Mesjasza. Mesjasz przyjdzie, aby odnowić świetność dynastii Dawidowej.

1,32-33. Autor nawiązuje do słownictwa 2 Sm 7,12-16, łączy też przyszłego syna Maryi z „Bogiem Mocnym”, Mesjaszem z Iz 9,5-6 („Bóg Mocny” to wyraźnie tytuł Boży; por. Iz 10,21). Na temat wiecznego królestwa, por. też Dn 2,44; 4,3; 6,26; 7,14.

34 Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?

1,34 Dziewica Maryja jest tylko „zaręczona” (BJ w. 27), nie korzysta więc z pełni praw małżeńskich (semickie znaczenie terminu „znać”, por. Rdz 4,1; itp.). Ten fakt, który — jak się zdaje — stoi w sprzeczności z zapowiedzią wyrażoną w w. 31-33, zyskuje wyjaśnienie, jakie nastąpi w w. 35. Nic w tekście nie wskazuje na myśl o ślubie dziewictwa.

34. Z lęku Maryi, wywołanego pojawieniem się anioła i treścią jego słów, zrodziła się dwojakiego rodzaju refleksja: najpierw rozważała Maryja, co oznacza to pozdrowienie, a gdy anioł oznajmił, że ma być Matką Jezusa, zapytała, jak się to stanie… Pytanie Maryi było w rzeczywistości albo wyznaniem, że postanowiła Ona nigdy nie współżyć z mężem (ślub dziewictwa), albo stwierdzeniem dotyczącym okresu Jej narzeczeństwa: nie może się to chyba stać, bo nie współżyję ze swym mężem. Lecz anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem.

35 Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. Mt 1,20 Mk 1,24+; Dz 3,14+; Mt 4,3+

1,35 okryje Cię cieniem. To wyrażenie przywołuje zarówno obłok świetlany, znak obecności Jahwe (por. Wj 13,22+; 19,16+; 24,16+), jak też skrzydła ptaka, symbol ochraniającej (Ps 17,8; 57,2; 140,8) i stwórczej (Rdz 1,2) mocy Boga (por. Łk 9,34p). W poczęciu Jezusa wszystko pochodzi z mocy Ducha Świętego.

35. Oto, w jaki sposób będą urzeczywistnione Boże zamiary przy równoczesnym poszanowaniu postanowień Maryi. Pan Bóg nie żąda od Niej niczego, co byłoby sprzeczne z Jej sumieniem. Duch Święty – to w tym wypadku stwórcza moc Boga samego (por. Ps 104[103],30), osłanianie zaś Maryi mocą Najwyższego, tą samą życiodajną mocą Boga, przywodzi na pamięć nie tyle obraz ptaka okrywającego skrzydłami swoje pisklęta (por. Pwt 32,11; Ps 17[16],8; 91[90],4), co raczej kojarzy się z owym obłokiem, który prowadził Izraelitów z Egiptu, przypominając im w ten sposób pełną majestatu obecność Boga (Wj 40,34 n). To właśnie za sprawą Boga samego i dzięki Jego stwórczej mocy dokona się poczęcie Syna Bożego. Ten, którego porodzi Maryja, będzie zwany Synem Bożym, dlatego że zostanie poczęty w nadludzki sposób. Określenie Syn Boży jest w tym wypadku tylko dopowiedzeniem do wyrazu Święte.

1,34-35. W tradycji żydowskiej słowo „osłoni” (dosł. „okryje cieniem”) oznacza Bożą obecność pośród Jego ludu.

36 A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. 

37 Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Rdz 18,14; Jr 32,27

36–37. To wszystko, co Maryja usłyszała przed chwilą, było tak niezwykłe, tak trudne do pojęcia, że anioł odwołuje się do pewnego faktu, względnie łatwo sprawdzalnego, żeby udowodnić Maryi, iż u Boga wszystko jest możliwe (słowa wypowiedziane już kiedyś do Abrahama i Sary – Rdz 18,14): Oto mimo podeszłego wieku krewna Maryi, Elżbieta, już niedługo wyda na świat syna. Różnica między poczęciem Jana Chrzciciela a Jezusa jest tak wielka, że trudno nawet zestawić te obydwa przypadki. W obydwu ma się jednak do czynienia z faktem niezwykłej interwencji Boga, który wszystko może.

1,36-37. Sens jest następujący: Skoro Bóg postąpił z Elżbietą podobnie jak z Sarą, to znaczy, że może wszystko uczynić. Na temat Łk 1,36, por. Rdz 18,14 (o zapowiedzi, że Sara będzie miała dziecko). Maryja miała więcej wiary od swojej poprzedniczki (Rdz 18,12-15).

38 Na to rzekła Maryja: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego. Wtedy odszedł od Niej anioł.

38. Ostateczna decyzja Maryi wskazuje na zupełną odmienność postawy przyszłej Bogarodzicy w stosunku do zachowania się Zachariasza, któremu wypadło przeżyć analogiczną sytuację: Maryja poddaje się pokornie wszystkim postanowieniom Bożym. Odtąd będzie nazywana „Panną Wierną”. Już uwierzyła.

Wtedy właśnie, w momencie owego wiekopomnego fiat dokonało się Wcielenie Syna Bożego. Z postawy Maryi, której zwiastował anioł narodzenie Syna Bożego, ludzie powinni się uczyć nade wszystko kornej, uległej wiary. Ileż to razy przyrzekano nam godność dzieci Bożych i Boga samego w nagrodę – a w praktyce nie wierzyliśmy obietnicom. Dialog zaś archanioła z Maryją to przykład najwznioślejszej rozmowy duszy z Bogiem. Każda rozmowa z Bogiem winna się kończyć ze strony człowieka słowem, które wypowiedziała Maryja: Fiat! Najwyraźniej życzył sobie tego Chrystus, gdy w trzydzieści kilka lat później uczył ludzi modlitwy, w której znajduje się między innymi taka oto prośba: niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie (por. Mt 6,10).

1,38. Maryja wyraża swoją uległość wobec woli Bożej w tradycyjnym starotestamentowym języku uległości lub milczącej zgody (np. 1 Sm 1,18; 25,41; 2 Sm 9,6.11; 2 Krl 4,2; por. Bel i smok 9; zob. szczególnie 2 Sm 7,25).

1,26-38. Zwiastowanie Maryi. Łukasz przedstawia tutaj kontrast pomiędzy prostą wiarą kilkunastoletniej dziewczyny, Maryi, a szczerą, lecz mniej głęboką wiarą sędziwego kapłana, Zachariasza (por. bardziej ostry kontrast pomiędzy Anną i Elim w 1 Sm 1-2; chociaż wątek jest całkiem inny, w obydwu przypadkach Bóg posługuje się pokornym i nieznanym sługą, by za jego pośrednictwem wprowadzić postać niosącą duchowe ożywienie następnemu pokoleniu). Fragment ten si a nowi paralelę nie tylko zapowiedzi o narodzinach ze Starego Testamentu, lecz także starotestamentowych narracji powołania - Maryja została powołana do odpowiedzialnej roli Matki Jezusa.

Nawiedzenie

39 W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [ziemi] Judy.

1,39 do... miasta w [ziemi] Judy. Dzisiaj utożsamiane zazwyczaj z Ain-Karim, położonym sześć km na zachód od Jerozolimy.

40 Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.

W Łukaszowym opisie nawiedzenia Elżbiety przez Maryję chodzi o wzruszające spotkanie dwu osób, mających sobie przekazać wielkie tajemnice: jedna poczęła w sposób niezwykły i ma porodzić poprzednika Zbawiciela, druga za sprawą Ducha Świętego zgodziła się zostać Matką samego Zbawiciela.

39–40. Maryja nie po to udała się z pośpiechem do Elżbiety, aby się przekonać o prawdziwości słów anioła, który zwiastując Jej narodzenie Jezusa, powiedział, że Elżbieta poczęła w swej starości syna. Jeżeli udawała się Maryja do Elżbiety, to taka była wówczas potrzeba Jej serca; jeśli się spieszyła, to dlatego, że radość rozpierała Jej serce. Nieokreślone bliżej miejsce zamieszkania Elżbiety i Zachariasza według najstarszej tradycji znajdowało się około 7 km na wschód od Jerozolimy, tam gdzie leży obecnie miasteczko Ain-Karim. Wzmianka o poruszeniu się dzieciątka w łonie Elżbiety jest czasem przytaczana na poparcie prawdy o uwolnieniu Jana Chrzciciela jeszcze przed jego narodzeniem od grzechu pierworodnego.

1,39-40. Podróż z Nazaretu do górzystej krainy Judy mogła zabrać od dwóch do trzech dni, w zależności od miejsca, w którym znajdował się dom Elżbiety. Z uwagi na rozbójników grasujących na drogach, podróż młodej Maryi była bardzo odważnym przedsięwzięciem, chociaż mogła przyłączyć się do przejeżdżającej karawany i wędrować wraz z nią. Pozdrowienia były zwykle błogosławieństwami mającymi sprowadzić pokój, stąd odpowiedź udzielona w w. 41.

41 Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Łk 1,15

1,41. „Poruszyło się (dosł. podskoczyło) dzieciątko”: Podobnie jak taniec, skakanie wyrażało radość (np. Mdr 19,9). Żydzi byli przekonani, że płód ludzki może odczuwać i reagować na bodźce. Niektóre tradycje podawały, że modlitwa przed narodzeniem może nawet zmienić płeć dziecka, inne tradycje rabinackie głosiły, że dzieci mogą grzeszyć, śpiewać itd., będąc jeszcze w łonie matki. Pewne pogańskie opowieści donosiły również o dzieciach tańczących w łonie swoich matek lub mówiących w okresie niemowlęcym, poganie jednak uważali takie znaki za zły omen. Tutaj, przeciwnie, poruszenie się Jana jest wyrazem jego prenatalnej wrażliwości na proroczego Ducha. Na temat Ducha Świętego zob. komentarz do Łk 1,15.

42 Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała: Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. Sdz 5,24; Jdt 13,10

43 A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?

1,43 Pana. Boski tytuł Jezusa zmartwychwstałego (Dz 2,36+; Flp 2,11+), który Łukasz częściej niż Mateusz i Marek odnosi do Jezusa w czasie Jego ziemskiego życia: 7,13; 10,1.39.41; 11,39; itd.

44 Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie.

1,42-44. Na temat wysławiania drugiej osoby w sposób pośredni, przez wtórne błogosławieństwo, zob. komentarz do Mt 13,16-17 (por. też np. pseudoepigraficzną 2 Księgę Barucha 54,10-11).

45 Błogosławiona [jest], która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana. J 20,29

1,45 od Pana. Znaczy: „od Boga”. Albo: „Błogosławionaś Ty, która uwierzyła, gdyż nastąpi wypełnienie tego, co zostało Ci obiecane przez Pana”.

41–45. Na Elżbietę spłynął szczególny dar Boży, dzięki któremu specjalną wizją proroczą ogarnęła i uwielbiła podniosłym słowem przyszłą misję Syna Maryi. Słowa wypowiedziane przez Elżbietę były jakby pierwszym aktem kultu Maryi – Matki Boga. Tak więc już od samego początku zasłużyła sobie na pochwały wiara Maryi. Jednakże nigdy Maryja nie miała być czczona ze względu na Nią samą, więc i Elżbieta, przemawiając do Niej, równocześnie uwielbiała Jezusa: Błogosławiony jest owoc Twojego łona… Matka mojego Pana… W odpowiedzi na słowa Elżbiety Maryja wyśpiewała wiekopomny Magnificat. Nie byłoby więc pewnie tego wzruszającego wylewu uczuć Matki Bożej, gdyby nie miało miejsca nawiedzenie przez Nią św. Elżbiety. To serdeczne spotkanie dwu niewiast oczekujących „czasu swojego” pobudzało do twórczości nie tylko wyobraźnie artystów, lecz skłaniało umysły wielu zwykłych ludzi do snucia refleksji dotyczących prawdziwej przyjaźni.

1,45. Abraham także uwierzył w obietnicę, że będzie miał syna (Rdz 15,6).

Magnificat 1Sm 2,1-10; Iz 29,19

46 Wtedy rzekła Maryja: Wielbi dusza moja Pana 1Sm 2,1; Iz 61,10; Ha 3,18

1,46 Maryja. Właśnie Ona, a nie Elżbieta, jak w wariancie bez dostatecznej podstawy. — Kantyk Maryi jest inspirowany kantykiem Anny (1 Sm 2,1-10) i wielu innymi tekstami ST. Oprócz pokrewieństw literackich, wskazanych sygnaturami na marginesie, należy zwrócić uwagę na dwa główne tematy: 1. biedni i maluczcy zostaną wspomożeni kosztem bogatych oraz możnych (So 2,3+; por. Mt 5,3+); 2. Izrael jest przedmiotem łaskawości Boga (por. Pwt 7,6+; itd.) na podstawie obietnicy danej Abrahamowi (Rdz 15,1+; 17,1+). Możliwe, że Łukasz zapoznał się z tym kantykiem w środowisku „ubogich”, gdzie odnoszono go do Córy Syjonu, a także uznał za stosowne włożyć go w usta Maryi i umieścić w swojej opowieści.

47 i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

1,46-47. Wersety 46-55 podkreślają wywyższenie ubogich i pokornych oraz poniżenie pysznych i bogatych. takie akcenty pieśni Maryi silnie przypominają pieśń pochwalną matki Samuela, Anny, w 1 Sm 2,1-10. Anna radowała się, gdy Pan otworzył jej niepłodne łono. (Łukasz pomija obrazowość typową dla militarnego zwycięstwa, którą Anna zastosowała do swojego współzawodnictwa z Peninną.) Poezja hebrajska często posługiwała się paralelizmem synonimicznym (tj. druga strofa powtarzała treść pierwszej). Słowa „dusza” i „duch” są więc tutaj stosowane zamiennie, jak zwykle w Piśmie Świętym. Radość i chwalenie Boga również były ze sobą łączone (por. Ps 33,1; 47,1; 95,2; 149,1-5).

48 Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, 1Sm 1,11 Łk 11,27; Rdz 30,13

Dialog Elżbiety z Matką Bożą kończy się hymnem Magnificat, który wyśpiewała Matka Zbawiciela. Jest to hymn jakby potrójnej wdzięczności: za łaskę szczególnego wyniesienia Maryi (45–50), za miłosierdzie i dobroć Boga względem Izraela (51–54), za wierność Boga w dotrzymywaniu obietnic danych kiedyś patriarchom (55). Cały hymn jest właściwie utkany z krótkich cytatów starotestamentowych, ułożonych w różne odmiany paralelizmów, co każe przypuszczać, że tekst ten został zapożyczony przez Łukasza z tradycji typowo palestyńskiej.

46–48. Radość, do której anioł zachęcał Maryję w chwili zwiastowania, dopiero teraz wypełnia serce Bogarodzicy. Podobne uczucia napełniały zresztą w ST Annę, kiedy powiła Samuela (por. 1 Sm 2,1–10). Powód radości jest ten sam, który sugerował już wtedy Maryi archanioł Gabriel: Maryja miała się cieszyć, bo została napełniona łaską. Tej pełni łaski jest najwyraźniej świadoma, gdy oznajmia, że Bóg wejrzał na Jej uniżenie. Kiedy zaś stwierdza, że błogosławioną nazywać Ją będą wszystkie pokolenia – to zapowiada w ten sposób rozwijający się od tylu stuleci kult maryjny w jego najrozmaitszych postaciach.

1,48. Stary Testament nazywał ludzi, którzy byli posłuszni Bogu, szczególnie proroków, Bożymi sługami. Podkreśla również wywyższenie przez Boga pokornych i wskazuje nawagę, jaką w kulturze starożytnej przywiązywano do tego, by czyjeś imię i cześć przetrwały jego śmierć.

49 gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny; a święte jest Jego imię – 

Ps 111,9

50 i miłosierdzie Jego z pokoleń na pokolenia dla tych, co się Go boją. Ps 103,17

1,49-50. W wersecie 50. Maryja nawiązuje do Ps 103,17, który w swym kontekście podkreśla wierność Bożą, mimo ludzkiej ułomności, wobec tych, którzy się Go boją.

51 On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich. Ps 89,11

1,51. Jest to język uniewinnienia na sądzie. W Starym Testamencie Boże „ramię” ratowało Jego lud i „rozpraszało” ich (i Jego) przeciwników. Maryja splata ze sobą język różnych psalmów.

52 Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Hi 12,19; Hi 5,11

53 Głodnych syci dobrami, a bogaczy odprawia z niczym. Ps 107,9

49–53. Z samego oświadczenia Maryi wynika, iż całą swoją wielkość zawdzięcza Ona wyniesieniu do godności Bogarodzicy. Najwięcej miejsca w swym Magnificat poświęca Maryja miłosierdziu Bożemu. Przejawy owego miłosierdzia można odnosić albo do poszczególnych etapów historii Izraela – okazał moc swojego ramienia na przykład, gdy uwalniał Izraelitów z Egiptu, gdy pomagał im zwyciężać nieprzyjaciół w rozlicznych wojnach (por. Pwt 26,6–9) – albo rozumieć je w sensie bardziej uniwersalistycznym i uważać za podstawę odnoszenia się Boga do ludzi w ogóle: Bóg zawsze karze zbyt pysznych, a nagradza uniżonych, odbiera majętność bogaczom, a wspiera ubogich (por. Ps 9,19; Iz 57,15; Jdt 9,11; Mt 5,3). Stwierdzenia te nie są zresztą pozbawione cech pewnego, bardzo podnoszącego na duchu proroctwa: w ten sposób zawsze Bóg będzie traktował ludzi. Po stronie ubogich stanął również Jezus, gdy będąc bogatym… stał się ubogi (2 Kor 8,9), gdy istniejąc w postaci Bożej… uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci (Flp 2,6.8).

1,52-53. Zasada głosząca, że Bóg wywyższa pokornych i poniża pyszniących się, występowała powszechnie w Starym Testamencie (np. Pr z 3,34; Iz 2,11-12.17; por. Syr 10,14). Zwrot „głodnych nasyca” pochodzi z Ps 107,9, gdzie Bóg pomaga ludziom doświadczającym niedoli, ponieważ jest miłosierny.

54 Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje, Iz 41,8-9 Ps 98,3

55 jak przyobiecał naszym ojcom Abrahamowi i jego potomstwu na wieki. Rdz 12,3; Rdz 13,15; Rdz 22,18

54–55. Trzecia, ostatnia część Magnificat opiewa wierność Boga, spełniającego wszystkie obietnice dane kiedykolwiek ojcom Izraela. Izraelita w swej pobożności, na wskroś nacjonalistycznej, ze wszystkich przymiotów Boga najbardziej cenił sobie Jego wierność. Do tej wierności odwoływał się prawie zawsze, gdy Boga o coś prosił, w niej też pokładał największe nadzieje. Ze wszystkich zaś obietnic największymi w tradycji religijnej Izraela były obietnice dane Abrahamowi a obejmujące swym zasięgiem wiele następnych pokoleń. Opiewając przymioty Boga Maryja przekazała nam trzy bardzo typowe dla ST określenia Stwórcy: jest On potężny, święty i pełen miłosierdzia nad tymi, co się Go boją. Bojaźń Boża – to ideał pobożności starotestamentowej. Bogobojny jest równocześnie sprawiedliwy i zatroskany o przestrzeganie Bożego Prawa.

1,54-55. Bóg obiecał, że będzie na wieki wierny swojemu ludowi, Izraelowi, ponieważ zawarł z ich przodkiem, Abrahamem, wieczne przymierze potwierdzone przysięgą (np. Pwt 7,7-8). Izrael jest Bożym „sługą” wiz 42-49 (por. komentarz do Mt 12,15-18).

56 Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

1,56 Maryja pozostała u niej. Prawdopodobnie aż do narodzin i obrzezania Jana. Łukasz całkowicie wyczerpuje jeden temat, zanim przejdzie do innego. Por. 1,64-67; 3,19-20; 8,37-38.

56. Jeżeli Łukasz mówi, że Maryja została u Elżbiety około trzech miesięcy, a potem zaznacza, że przyszła do niej w szóstym miesiącu po zwiastowaniu narodzin Jana Chrzciciela, to może chce przez to dać do zrozumienia czytelnikom, że Maryja została w domu Elżbiety, by służyć jej pomocą aż do przyjścia na świat Chrzciciela.

1,56. Chociaż teksty starożytne powiadają czasami, że ciąża trwała dziesięć miesięcy, wiadomo było, że zwykle okres ten liczył dziewięć. Trzy miesiące, o których mowa tutaj, i sześć miesięcy z wersetu 26 wskazują na to, że Maryja była tam wystarczająco długo, by zobaczyć narodziny Jana.

NARODZENIE I ŻYCIE UKRYTE

Narodzenie Jana

57 Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. 

58 Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał jej tak wielkie miłosierdzie, cieszyli się z nią razem. Łk 1,14+

57–58. Zgodnie z zapowiedzią anioła, Elżbieta, gdy nadszedł jej czas, powiła syna. Pamiętając o imieniu, jakie miało być nadane synowi Zachariasza, Ewangelista uczyni natychmiast dwa spostrzeżenia: 1) Pan okazał jej swoje wielkie miłosierdzie; 2) sąsiedzi i krewni cieszyli się razem z matką nowo narodzonego dziecięcia. Spełniły się pragnienia obojga małżonków: wysłuchał Bóg modlitw Zachariasza, została odjęta od Elżbiety hańba, towarzysząca w tamtych czasach małżonce niepłodnej.

1,57-58. Sąsiedzi przyłączali się zwykle do ważnych uroczystości (por. Łk 15,6) - takimi szczególnymi okazjami były narodziny (szczególnie tak niezwykłe jak te) i obrzezanie syna w domu rodzinnym (w tym okresie zwykle dokonywane przez ojca). Tradycja żydowska podaje, że goście zbierali się co wieczór - od narodzin chłopca do jego obrzezania. Na temat szczególnych powodów do radości zob. komentarz do Łk 1,7. Żydzi przywiązywali szczególną wagę do synów, bowiem to oni kontynuowali linię rodową, chociaż wydaje się, że w praktyce równie mocno kochali córki.

59 Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Rdz 17,10+; Kpł 12,3

1,59 Zazwyczaj właśnie przy obrzezaniu nadawano dziecku imię (por. 2,21).

1,59. Prawo wymagało, by obrzezanie zostało dokonane ósmego dnia. Było to wydarzenie szczególne, zaś obyczaj żydowski nakazywał wychowanie dziecka zgodnie z biblijnym prawem. Żydowskim dzieciom, zgodnie ze zwyczajem, nadawano imiona w chwili narodzili. Dowody na to, że chłopcom nadawano imię w dniu obrzezania są stosunkowo późne, z wyjątkiem tego tekstu. Jednak Rzymianie nadawali imię swoim dzieciom po ośmiu lub dziewięciu dniach od urodzenia (odpowiednio dziewczynkom i chłopcom). Łukasz mógł więc powołać się na tę grecko-rzymską praktykę z uwagi na swych czytelników lub, co jest bardziej prawdopodobne, wskazał na grecko-rzymski wpływ na zwyczaje Żydów z Palestyny. Niemoc Zachariasza mogła odwlec moment, w którym zwykle nadawano imię dziecku, por. jednak Łk 2,21.

60 Ale matka jego odpowiedziała: Nie, natomiast ma otrzymać imię Jan. 61 Odrzekli jej: Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię. 62 Pytali więc na migi jego ojca, jak by chciał go nazwać.

1,62 Pytali więc na migi. Głuchota i niemota bardzo często występują razem. Grec. kôfos może znaczyć zarówno „głuchy” (7,22), jak i „niemy” (11,14).

1,60-62. Chłopcy nosili zwykle imiona swoich dziadków, czasami ojców. To raczej ojciec, niż matka, miał ostatnie słowo w tej sprawie. W społeczeństwie rzymskim (w przeciwieństwie do społeczności żydowskiej) ojciec miał prawo zdecydować, czy rodzina będzie wychowywała dziecko, czy wyrzuci niemowlę.

63 On zażądał tabliczki i napisał: Jan będzie mu na imię. I zdumieli się wszyscy. Łk 1,13

59–63. Jako sprawiedliwi… i postępujący według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich, ósmego dnia (por. Rdz 17,12; Kpł 12,3) rodzice poddali swe dziecię obrzezaniu. Ceremonii obrzezania towarzyszyło zazwyczaj nadawanie imienia dziecku. Otóż przy nadaniu imienia synowi Zachariasza zdarzyły się znów rzeczy niezwykłe. Zgodnie z częstym zwyczajem chłopcu chciano nadać imię ojca (por. np. Tb 1,1.9). Ale niezwykłość przyjścia na świat tego chłopca oraz sam charakter jego posłannictwa każą odstąpić od tego zwyczaju mimo energicznej opozycji najbliższej rodziny i krewnych. Elżbieta i Zachariasz – ten ostatni za pomocą tabliczki, na której wypisał, jak pragnął nazwać syna – domagali się zgodnie, by ich syn otrzymał imię Jan. Tak więc od tego momentu w każdym najbardziej zwyczajnym odezwaniu się do dziecka jego rodzice zarazem wyznawali, że „Jahwe okazał im swoje miłosierdzie” (por. 1,58).

1,63. Tabliczka do pisania była drewnianą deską pokrytą woskiem. Wiadomość zapisywano na powierzchni z wosku.

64 A natychmiast otworzyły się jego usta i rozwiązał się jego język, i mówił, błogosławiąc Boga. Łk 2,20+; Łk 1,12+

64. Z nadaniem imienia Janowi kończy się czas kary zesłanej na jego ojca, Zachariasza. Natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga. Tak więc pierwsze słowa wypowiedziane przez uleczonego z niemoty Zachariasza były wyrazem chwalby Bożej. Zauważmy, iż w rzeczywistości głównie w tym celu w ogóle warto i powinno się otwierać usta.

65 Wtedy strach padł na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. 

66 A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: Kimże będzie to dziecię? Bo istotnie ręka Pańska była z nim. Łk 1,80+

1,66 ręka Pańska była z nim. Zwrot biblijny, oznaczający opiekę Bożą (por. 1 Krn 4,10; Dz 11,21).

1,67-79 Kantyk Benedictus, podobnie jak Magnificat, jest tekstem poetyckim, który Łukasz przejął i włożył w usta Zachariasza, dodając w. 76-77 w celu dostosowania tego urywka do opisywanej sytuacji. Nie wkomponował go w opowieść prozą (w. 64), lecz umieścił dopiero jako jej zakończenie.

65–66. Świadków ceremonii obrzezania i tych, co się domagali dla Jana imienia jego ojca, ogarnęło przerażenie, które też udzieliło się najbliższym sąsiadom, a potem mieszkańcom całej okolicy. Powodów przerażenia mogło być wiele, lecz ostatecznie wszystkie sprowadzały się do niewątpliwego stwierdzenia bardzo wyraźnej ingerencji Boga: Świadomość zaś znajdowania się w bezpośrednim kontakcie z Bogiem zawsze napełnia bojaźnią. Z drugiej strony zupełnie oczywisty fakt wkraczania Boga w życie nowo narodzonego chłopca zmuszał wszystkich do postawienia sobie pytania: Kimże będzie to dziecię?

1,64-66. Wzmiankę o proroczym sensie utraty mowy i jej odzyskaniu, gdy proroctwo się już wypełniło, znaleźć można także w Ez 33,22.

1,57-66. Narodziny Jana. W relacji tej nie ma hagiograficznych szczegółów, które znaleźć można w wielu żydowskich opowiadaniach o narodzinach pochodzących z tego okresu, szczególnie o Noe i Mojżeszu, w których niemowlę oświetlało swą jasnością cały pokój (jak ] nowo narodzony Noe) lub mówiło.

Benedictus

67 Wtedy ojciec jego, Zachariasz, został napełniony Duchem Świętym i zaczął prorokować, mówiąc:

1,67 prorokować. Użycie tego słowa w jego pełnym znaczeniu, bo chociaż pierwsza część kantyku (w. 68-75) stanowi hymn dziękczynny, to jednak druga (w. 76-79) jest proroczym spojrzeniem w przyszłość.

1,67. Duch Boży był w Starym Testamencie szczególnie ściśle (chociaż nie wyłącznie) związany z proroctwem. Taicie ujęcie przetrwało w wielu kręgach żydowskich aż do czasów Jezusa.

68 Błogosławiony Pan, Bóg Izraela, bo nawiedził lud swój i odkupił, Ps 41,14; Ps 72,18; Ps 106,48; Ps 111,9

1,68 nawiedził. Jak często w ST (Wj 3,16+), tak i w NT nawiedzenie przez Boga rozumie się jako zbawczą łaskawość (1,78; 7,16; 19,44; 1 P 2,12).

67–68. Odpowiednikiem maryjnego Magnificat z historii dzieciństwa Jezusa jest pieśń Zachariasza w opisie dziecięctwa Jana Chrzciciela. Do wyśpiewania tego proroczego hymnu, podobnie jak kiedyś Maryi, tak teraz Zachariaszowi potrzebna jest specjalna pomoc z góry. Zachariasz został napełniony Duchem Świętym. W tym, co wyśpiewał, znajdują się najpierw uwielbienia Boga za to, że zesłał Izraelowi Mesjasza i związane z Jego przyjściem dobra mesjańskie (1,67–75), a potem kilka proroczych obrazów, przedstawiających przyszłą działalność i rolę Jana Chrzciciela w całym dziele zbawienia (1,76–79).

1,68. Słowa „Niech będzie uwielbiony Pan” pojawiają się też w uwielbieniach ze Starego Testamentu (np. Ps 41,13; 72,18; 1 Krn 16,36; 2 Krn 6,4) i stały się tradycyjnym wstępem do modlitwy w żydowskich błogosławieństwach. Prorocy i późniejsi pisarze (por. Zwoje znad Morza Martwego) mówili o Bogu nawiedzającym swój lud w celu odkupienia lub sądu. Użycie tutaj słowa „wyzwolił” łączy to nowe wydarzenie z wyzwoleniem przez Boga Jego ludu z Egiptu. Prorocy obiecywali ludziom przyszłe wyzwolenie podczas nowego Wyjścia.

69 i moc zbawczą nam wzbudził w domu sługi swego, Dawida:

1,69 moc. Dosł.: „róg”. W ST jest on często obrazem mocy (por. Ps 75,5+).

1,69. Ponieważ róg mógł dać zwierzęciu zwycięstwo w walce, oznaczał siłę. Określenie „moc zbawcza” (dosł.: „róg zbawienia”) stanowi paralelę „skały” i „siły” w Ps 18,2. Tak więc Dawidowy Mesjasz miał być wybawicielem (por. Ps 132,17).

1,67-69. Proroctwo Zachariasza. W Starym Testamencie niewiele różniło natchnione wysławianie od proroctwa (np. 1 Sm 10,5-6; 1 Krn 25,1-3), często też, np. w Księdze Psalmów, przechodzono od jednego gatunku wypowiedzi do drugiego (Ps 46,1.10; 91,1.14).

70 jak zapowiedział to z dawien dawna przez usta swych świętych proroków, 71 że nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą; 

72 że miłosierdzie okaże ojcom naszym i wspomni na swoje święte przymierze –Kpł 26,42; Ps 105,8-9; Ps 106,45; Jr 11,5; Mi 7,20 Rdz 22,16-18 

73 na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi, że nam użyczy tego, 74 iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani, bez lęku służyć Mu będziemy 75 w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze.

69–75. W części pierwszej pieśni dochodzi do głosu temat znany nam już z Magnificat Maryi: wierność Boga obietnicom danym ojcom w ogóle, a Abrahamowi w szczególności. Bóg Izraela jest wychwalany za to, że uczynił tak, jak to zapowiedział od dawna przez usta swych świętych proroków; że wspomniał na swe święte przymierze i na przysięgę, którą złożył Abrahamowi; że wreszcie sprawi, iż Izrael, wyrwany z mocy nieprzyjaciół będzie służył swemu Bogu w sprawiedliwości i miłości. Jak w Magnificat Maryi Bóg został nazwany Wszechmocnym, tak teraz mianem mocy zbawczej, wzbudzonej w domu sługi Bożego, Dawida, jest określony Mesjasz i Jego dzieło.

1,70-75. W ramach przymierza, które zawarł z Abrahamem i jego potomkami, Bóg obiecał wybawienie od nieprzyjaciół. Język fragmentu silnie nawiązuje do Starego Testamentu.

76 A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem przygotować Mu drogi; Mt 16,14+ Łk 1,16-17; Ml 3,1; Iz 40,3

1,76 przygotować Mu drogi. Chodzi o Boga, tak jak w 1,16-17, a nie o Mesjasza.

1,76. Słowa „torując Mu drogi” są aluzją do Iz 40,3 (zapowiedź nadejścia herolda nowego Wyjścia) i być może do Ml 3,1 (przypuszczalnie aluzja do Eliasza w Ml 4,5); por. Łk 3,4.

77 Jego ludowi dasz poznać zbawienie, co się dokona przez odpuszczenie mu grzechów,

1,77 Łukasz ukazuje rolę tego prekursora za pomocą tekstów tradycyjnie do niego odnoszonych (por. 3,4p; 7,27p), jego orędzie zaś stosownie do orędzia Apostołów w Dz (por. Dz 2,38; 5,31; 10,43; 13,38; 26,18).

1,77. Przyszłe „zbawienie” w Księdze Izajasza obejmuje wyzwolenie od politycznych ciemięzców. Jednak, podobnie jak tutaj, oparte jest na odnowieniu Izraela za sprawą przebaczenia będącego wynikiem Bożej łaskawości.

78 dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią nawiedzi nas Słońce Wschodzące z wysoka, Ml 3,20+; Za 3,8

1,78 litości serdecznej. Dosł.: „wnętrzności miłosierdzia” (por. Kol 3,12).

— Słońce Wschodzące. Anatole — dosł.: „Wschód”. Jest to jeden z tytułów Mesjasza: Gwiazda dająca światło (por. Lb 24,17; Ml 3,20; Iz 60,1) i Odrośl wyrastająca z pnia Dawida (por. Jr 23,5; 33,15; Za 3,8; 6,12).

— nawiedzi. Wariant: „nawiedziło”.

1,78. Słowa „Wschodzące Słońce” mogą oznaczać Boga jako „Słońce Sprawiedliwości” w Ml 3,20 (por. Ps 84,11). Niektórzy egzegeci sugerowali, że możemy mieć tutaj do czynienia z grecką grą słów odnoszącą się do Mesjasza, który w Starym Testamencie jest zarówno „odroślą”, jak i „gwiazdą”.

79 by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju. Iz 9,1; Iz 42,7; J 8,12+ Jr 6,14+; Iz 11,6+

76–79. Przyszłość Jana Chrzciciela została już ogólnie zarysowana w momencie zwiastowania narodzin tego ostatniego proroka. Lecz Zachariasz przedstawiając przyszłość Jana jest o wiele dokładniejszy niż archanioł Gabriel. Zachariasz nazywa swego syna prorokiem Najwyższego, ale Jezus powie później, że Jan jest więcej niż prorokiem (Łk 7,26). O tym, że działalność Jana będzie torowaniem drogi Panu, Jan wyraźnie jeszcze będzie mówił. Wzmianka o odpuszczeniu grzechów jest aluzją do obmyć, których Jan dokonywał, głosząc przy tym swoje pokutne kazania. Jednakże zbawienie, na którego przyjęcie Jan tak gorliwie będzie przygotowywał ludzi, okaże się ostatecznie dziełem serdecznej litości Boga. Ona to, zstępując z wysoka, wcielona niejako we Wschodzącego, nawiedzi całą ziemię i zajaśnieje prawdziwym światłem tym, co dotychczas pozostawali w mrokach, okryci cieniem śmierci (por. Iz 9,1; Ap 21,3n).

1,79. Chociaż Maryja wplata tutaj różne aluzje, podobnie jak winnych fragmentach tego rozdziału, chodzi szczególnie o Iz 9,2. Kontekst tego fragmentu ma wyraźnie mesjański charakter (Iz 9,6-7).

80 Chłopiec zaś wzrastał i umacniał się na duchu, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem. Łk 3,1-18

1,80 Chłopiec zaś wzrastał. Jest to rodzaj refrenu (2,40.52; por. 1,66 a także Dz 2,41+; 6,7+).

80. O dziecięcych latach Jana nie wiemy prawie nic, podobnie jak o dzieciństwie Jezusa. Łukasz ograniczy się jedynie do notatki, że Jan rósł i wzmacniał się na duchu, pozostając na pustkowiu aż do czasu rozpoczęcia swej publicznej działalności. Z późniejszych danych zawartych w Ewangelii Łukasza wynika, że pustynia, na której Jan spędził swoje dziecięce i młodzieńcze lata, znajdowała się w okolicach niedawno odkrytego „klasztoru” tzw. mnichów qumrańskich. Jest jednak mało prawdopodobne to, by Jan należał do tej społeczności. Nauka, którą będzie potem głosił, wykazuje więcej rozbieżności niż punktów stycznych z ideologią sekty qumrańskiej. Nie wiadomo, jak długo trwał okres duchowej formacji Jana na pustyni. Tak więc jego dzieciństwo było jeszcze bardziej ukryte niż młodość Jezusa.

1,80. Wypowiedź podsumowująca nawiązuje szczególnie do 1 Sm 2,26 i 3,19, gdzie opisano dorastanie proroka Samuela. Pustynia [BT: „pustkowie”] była oczekiwanym miejscem nowego Wyjścia, a więc właściwym miejscem przebywania dla Mesjasza. Niektóre grupy religijne, dążąc do zachowania większej czystości, oddaliły się od pozostałej społeczności żydowskiej i zamieszkały na pustyni. Pobieranie nauk przez Jana w jednej z takich grup jest przedmiotem sporów, chociaż jest to możliwe, jeśli jego podeszli wiekiem rodzice zmarli przed osiągnięciem przez niego pełnoletniości (wiadomo, że esseńczycy adoptowali dzieci i szkolili je począwszy od dziesiątego roku życia).

Łk 2

Narodzenie Jezusa

1 W owym czasie wyszło rozporządzenie cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym świecie.

2,1 Cezar August to imperator rzymski w okresie 30 r. przed Chr. — 14 r. po Chr.

1. August Cezar stał na czele imperium rzymskiego w latach 30 przed Chr. – 14 po Chr. i podobnie jak inni imperatorzy rzymscy nazywał się chętnie „panem całego świata”. Nic też dziwnego, że i zanotowane tu zarządzenie Augusta w dosłownym przekładzie brzmi: aby był spisany cały świat! Zarządzane co pewien czas spisy ludności pozwalały władzom rzymskim zorientować się przede wszystkim co do liczby ludzi, którzy na wypadek wojny mogliby być spożytkowani do wzmocnienia rzymskich legionów; z drugiej strony – i to było nie mniej ważne – listy obywateli sporządzane podczas generalnych spisów były konieczne do skrupulatnego ściągania podatków. Palestyna, mimo iż rezydował w niej Herod mogący używać tytułu króla, nie była zwolniona od poddania się publicznemu spisowi ludności. Warto przy okazji dodać, iż dopełnienie tego obowiązku każdy Izraelita – a Herod chyba w pierwszym rzędzie – uważał za wielkie upokorzenie.

2,1. Spisy ludności były ważne ze względu na konieczność ustalenia wymiaru podatku. Spisy ludności były przeprowadzane na określonych obszarach, przypuszczalnie więc wszyscy namiestnicy prowincji niejednocześnie zrealizowali rozporządzenia cezara.

2 Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz.

2,2 Pierwszy ten spis. Jest on nazwany pierwszym, bo po nim nastąpiły kolejne. Czasem proponuje się tłumaczenie: „Ten spis przeprowadzono przed tym, który miał miejsce, gdy Kwiryniusz był zarządcą Syrii”, jednakże nie ma ono dostatecznych podstaw gramatycznych i nie jest wystarczająco uzasadnione. Okoliczności historyczne są mało jasne. Badacze w większości umiejscawiają spis Kwiryniusza w 6 r. po Chr., czynią to jednak głównie na podstawie świadectwa Józefa Flawiusza, które w tym przypadku należy brać pod uwagę tylko z wielką ostrożnością (por. Dz 5,37+). Zdaje się, że najprawdopodobniej ten spis (przeprowadzony z racji podatkowych) miał miejsce w 1. 8-6 przed Chr. w związku z ogólnym spisem w całym imperium, który na terenie Palestyny zorganizował Kwiryniusz, specjalnie wyznaczony do tego zadania. Możliwe, że został on potem mianowany zarządcą Syrii w 1. 4-1 przed Chr. W takim przypadku Łukaszowe sformułowanie należałoby rozumieć jako tylko ogólne i przybliżające, jednakże nie jest to wystarczająco udokumentowane. Jezus urodził się bez wątpienia przed śmiercią Heroda (4 r. przed Chr.), prawdopodobnie między 8 a 6 r. przed Chr. Początek tzw. ery chrześcijańskiej, określony przez Dionizego Małego (VI w.), opiera się na błędnym rachunku (zob. 3,1+).

2. Kwiryniusz przebywał w Syrii dwukrotnie jako wysoki urzędnik rzymski: pierwszy raz w latach 10–8 przed Chr. brał udział w nie znanej bliżej misji wojskowej, zaś w r. 6 po Chr. został mianowany formalnie prokuratorem Syrii. Być może, iż wzmiankowany tu spis odbył się w latach 10–8 przed Chr. i był pierwszy w politycznej karierze Kwiryniusza. Rozpoczął go sam Kwiryniusz, a dokończył w imieniu nieobecnego już wielkorządcy Sencjusz Saturninus. Spis ów nazywany jest pierwszym spisem Kwiryniusza dlatego, by można go było odróżnić od drugiego, który miał miejsce za czasów powtórnej bytności Kwiryniusza w Palestynie (r. 6 po Chr.), o czym wspomina św. Łukasz w Dz 5,37. Dla nas dziś nie jest najważniejsze to, który spis ludności miał Łukasz na myśli: pierwszy w ogóle, czy pierwszy za wielkorządcy Kwiryniusza. Raczej wypada zwrócić uwagę na tę przedziwną zbieżność: oto gdy dokonuje się spis „całego okręgu ziemi”, wtedy właśnie przychodzi na świat jeszcze jeden Człowiek. Czy tylko powiększy się o jednego liczba wszystkich spisanych? Czy wielu spośród śmiertelników już wtedy przypuszczało, co Nowonarodzony przyniesie całej ludzkości?

2,2. Niektórzy uczeni mają wątpliwości czy Kwiryniusz był w tym czasie namiestnikiem Syrii. Kwiryniusz był z pewnością namiestnikiem w okresie pamiętnego spisu w 6 r. po Chr., gdy miasto Sefforis i niektórzy galilejscy patrioci zbuntowali się przeciwko spisowi podatkowemu zorganizowanemu w owym roku. Wydaje się, że fragment ten opisuje poprzedni spis, gdy Herod Wielki był jeszcze królem (przed 4 r. przed Chr.); stąd Łukasza „pierwszy ten spis (...) gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz”.

Niektórzy komentatorzy sugerują, że Łukasz połączył ze sobą te dwa wydarzenia lub, że Kwiryniusz był wielkorządcą (namiestnikiem) Syrii we wcześniejszym okresie, który opisuje Łukasz, a także wór. po Chr., na co wskazują pewne (chociaż niekompletne) dowody. Historycy datowali wydarzenia podając imiona aktualnie rządzących, tak więc Kwiryniusz mógł w tym czasie znajdować się na urzędzie, niekoniecznie będąc łączonym z tym spisem. Wymieniono namiestnika Syrii, bowiem w tym czasie rzymska prowincja zwana Syrią obejmowała Palestynę.

3 Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta.

3. Małe, w czasach Jezusa niewiele ponad tysiąc mieszkańców liczące Betlejem – dosłownie: „dom chleba” – było wspomniane przez proroka Micheasza (5,1), jako miejsce narodzin Mesjasza, potomka Dawida. Dawid również w pobliżu Betlejem strzegł trzody ojca swego, Jessego.

2,3. Chociaż egipskie dokumenty ze spisów wskazują, że ludzie musieli wrócić do swych domów, gdy przeprowadzano spis podatkowy, to jednak dom, do którego powracali, był miejscem, w którym znajdował się ich majątek, nie zaś miejscem gdzie się urodzili (podczas spisu rejestrowano ludność według posiadanego przez nią majątku). Józef musiał więc nadal posiadać jakiś majątek w Betlejem. Gdyby wziąć pod uwagę spis z 6 r. po Chr., to nie musiałby się rejestrować z powodu posiadania jakiegoś majątku w Galilei.

4 Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, 1Sm 16,1-13; J 7,42

2,4. Gliniane naczynia wskazują na migrację ludności z okolic Betlejem do Nazaretu w tym okresie. Najwyraźniej prawnym miejscem zamieszkania Józefa jest nadal Betlejem, gdzie się wychował.

5 żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.

2,5. Zaręczyny łączyły się z nabyciem większości praw małżeńskich, narzeczeni nie mogli jednak współżyć ze sobą. Józef był człowiekiem odważnym, zabierając ze sobą brzemienną narzeczoną, nawet jeśli (co jest całkiem możliwe) ona również była mieszkanką Betlejem i musiała powrócić do tego miasta. Chociaż prawo podatkowe obowiązujące na większości obszarów cesarstwa wymagało, by na spis stawiła się tylko głowa domu, w prowincji Syrii (wówczas obejmującej Palestynę) nakładano podatek także na kobiety. Józef mógł jednak zwyczajnie po prostu nie chcieć pozostawić jej bez opieki w okresie zaawansowanej ciąży, szczególnie jeśli okoliczności zajścia w ciążę pozbawiły ją przyjaciół.

6 Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. 

7 Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. Mt 1,25

2,7 pierworodnego Syna. W grece biblijnej nie oznacza to wcale konieczności posiadania dalszego potomstwa, lecz podkreśla godność i prawa tego dziecka.

— w gospodzie. Użyte tu grec. katalyma wskazuje raczej na izbę (1 Sm 9,22; Łk 22,11p), gdzie zamieszkiwała rodzina Józefa, niż na gospodę (grec. pandocheion, Łk 10,34). Jeśli pochodził on z Betlejem, to tym tłumaczy się lepiej, że właśnie tam udał się na spis i tam także przyprowadził swą młodą brzemienną małżonkę. Żłób — miejsce karmienia zwierząt — był zapewne umieszczony w ścianie biednego schronienia zajętego tak bardzo, że nie można było znaleźć lepszego lokum, żeby położyć Dzieciątko. Pobożna tradycja ubogaciła ten żłóbek obecnością dwóch zwierząt (por. Ha 3,2+; Iz 1,3).

4–7. Wyjaśniając wzmiankę Łukasza o narodzinach Jezusa komentatorzy zwracają uwagę na czasownik ÄŻşÄµą˝, którym została wyrażona idea porodzenia Jezusa przez Maryję. Warto zanotować, że narodzenie człowieka poczętego przez stosunek mężczyzny z niewiastą jest określane czasownikiem łµ˝˝¬É (por. np. opis narodzin Jana Chrzciciela). Nazwanie Jezusa „pierworodnym” wcale nie oznacza, że Maryja porodziła po przyjściu na świat Jezusa jeszcze inne dzieci. Pierworodne jest pierwsze dziecko nawet wtedy, kiedy się okaże jedynakiem. Autorzy natchnieni zwykli w podobnych wypadkach abstrahować od spraw dalszego potomstwa. Chodzi im jedynie o podkreślenie, że nowo narodzone dziecię jest własnością Boga. To właśnie wyrażała idea pierworodztwa. Łukasz świadomie przygotowuje sobie w ten sposób tło literackie do opisu ofiarowania i wykupu Jezusa w świątyni. W Ewangelii Mateusza powtarza się aż trzy razy wzmianka o braciach Jezusa (12,46n; 13,55; 28,10), wiadomo jednak, że tym terminem określało się nie tylko bliższych, ale nawet dalszych krewnych.

Betlejem, będąc skromnym, pozbawionym wszelkich atrakcji miasteczkiem, nie mogło pomieścić dużej ilości przybyłych na spis ludzi. Nic dziwnego, że wszystkie gospody – miejsca prowizorycznego schronienia, często nawet nie mające dachu – były wypełnione po brzegi. Nie było dla nich miejsca w gospodzie, co może mieć sens głębszy – „odpowiedniego” do misterium Bożego Narodzenia. Oto, jak się będą układały „sprawy mieszkaniowe” Jezusa. Istniał co prawda naród, w którym sobie Bóg szczególnie upodobał, naród, który za Bożą pomocą miał już własną ziemię. Było też, Bożą własnością zwane, święte miasto Jerozolima, a w nim świątynia, dom Boga. A jednak przychodząc na świat Syn Człowieczy nie miał gdzie głowy skłonić. Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli (J 1,11). Przyjdzie czas, że odwróci się od swego ludu. Na Święte Miasto spadnie straszna kara za to, że nie słuchało Chrystusa. Będzie musiał użyć przemocy – jeden jedyny raz w ciągu swej działalności publicznej – ażeby uwolnić dom swój od niepożądanych, bezprawnych lokatorów – intruzów. Ostatecznie świat nigdy nie będzie Jego miejscem zamieszkania. Dla autorów natchnionych NT świat stanie się synonimem wrogich Chrystusowi mocy. Chrystus przyjdzie na świat, żeby stoczyć bój z szatanem, po czym znów wróci do Ojca.

2,6-7. „Pieluszki” (dosł. „powijaki”) były długimi kawałkami płótna, używanymi do owijania niemowlęcia, by jego członki wyprostowane rosły właściwie (por. Mdr 7,4). Podczas porodu matkom zazwyczaj asystowały położne; ponieważ było to pierworodne dziecko Maryi tym bardziej potrzebna była obecność położnej. Żydowskie prawo zezwalało położnym odbywać długie podróże nawet w szabat, by pomagać rodzącym przy porodzie.

Pod koniec II w. po Chr. nawet poganie znali tradycję powiadającą, że Jezus narodził się w pieczarze wykorzystywanej jako obora dla bydła, na tyłach czyjegoś domu, i wskazali jej miejsce cesarzowi Hadrianowi, Żłób służył do karmienia zwierząt; czasami starożytne żłoby były wbudowane w podłogę. Słowo, które tłumaczy się tradycyjnie jako „gospoda” oznacza przypuszczalnie „dom” lub „pokój gościnny”. Zważywszy, że wszyscy członkowie rozproszonej rodziny Józefa jednocześnie powrócili do domu, łatwiej było Maryi rodzić (lub opiekować się dzieckiem po porodzie) w pustej pieczarze z dala od domostw.

2,1-7. Narodzenie Jezusa. Począwszy od 6 r. po Chr. wielkie spisy ludności przeprowadzano co czternaście lat. Wcześniej okresowe spisy przeprowadzano w mniej regularnych odstępach czasu. Spis podatkowy z rozporządzenia otaczanego czcią cezara Augusta zapoczątkowuje kontrast pomiędzy ziemską chwałą cezara a niebieską chwałą Chrystusa w Łk 2,1-14.

Pasterze u żłóbka

8 W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą.

2,8. Z powodu bliskości Jerozolimy niektórzy uczeni sugerowali, że trzodą były zwierzęta należące do Świątyni i hodowane na ofiarę. Narracja ta była trudna do przyjęcia dla wielu ludzi pobożnych, którzy gardzili pasterzami. Zajęcia pasterskie uniemożliwiały im uczestniczenie w życiu religijnym wspólnoty Fakt, że wypasali oni stada w nocy, wskazuje, że była cieplejsza pora, nie zima (wówczas wypasano zwierzęta we dnie). Chrześcijanie przyjęli później 25 grudnia za dzień narodzin Chrystusa jedynie w celu zastąpienia nim pogańskiego rzymskiego święta, które odbywało się w tym samym czasie.

9 Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Mt 1,20+; Tb 5,4+; Wj 24,16+ Łk 1,12+

2,9. Pojawienie się aniołów, objawienie Bożej chwały i lęk zgromadzonych ludzi były w Starym Testamencie zjawiskiem powszechnym, gdy Bóg w sposób szczególny wkraczał w ludzką historię.

10 I rzekł do nich anioł: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: Łk 1,14+

11 dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. Mt 1,21 Łk 1,18+; Iz 9,5+

2,11 Mesjasz, Pan. Tj. oczekiwany Mesjasz, On będzie „Panem”. Jest to tytuł w ST zastrzeżony wyłącznie dla Boga. Oto rozpoczyna się nowa era. Por. 1,43+.

12 A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.

8–12. W słowach Bożych skierowanych do człowieka, od samego początku przewijała się idea podnoszenia na duchu ludzi. Z pozdrowieniem przyniesionym Maryi przez anioła w chwili Jej zwiastowania połączone było również jakże krzepiące upomnienie: Nie bój się, Maryjo… I tak już będzie zawsze. Ilekroć zatrwoży się człowiek, stojąc sam na sam z Bogiem lub patrząc na działanie cudotwórczej mocy Boga, wtedy usłyszy: Nie bój się. Słowa te są równocześnie pouczeniem, że nie należy unikać spotkań z Bogiem, gdyż zawsze czerpać się z nich będzie pokrzepienie.

2,10-12. Na temat słów: „Nie bójcie się!" zob. komentarz do Łk 1,33.30. Określenie „radość wielka” może się odnosić do ogłoszenia Bożego zbawienia (Iz 52,7), poganie jednak stosowali je też do obchodów kultu cesarza wśród wszystkich ludów ich, jak mniemali, światowego imperium. Szczególnie podczas obchodów narodzin (poganie organizowali wówczas publiczne uroczystości z okazji urodzin bóstw) cesarz był pozdrawiany jako „zbawiciel” i „pan”. Jednak narodziny Jezusa w ubogim żłobie odróżniają prawdziwego Króla od rzymskiego cesarza - jego lojalni zwolennicy, żyjący w czasach Łukasza, oburzyliby się (lub zareagowali bardziej gwałtownie) na takie nawet pośrednie porównanie. „Znaki” są typowym elementem literatury prorockiej (np. Iz 7,14; Ez 12,11), który w równej mierze ma przedstawiać i wyjaśniać prawdę, co ją potwierdzać.

13 I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: 

14 Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał. Ez 3,12 Łk 19,38

2,14 Tradycyjny przekład końcowego stychu: „ludziom dobrej woli”, oparty na Wulgacie, nie oddaje właściwego sensu wyrażenia grec. — Inne możliwe, ale mniej pewna lekcja, „pokój na ziemi i wśród ludzi Boża przychylność”.

13–14. Przywykliśmy, wskutek niezbyt dokładnych tłumaczeń Pisma Świętego, dopatrywać się w anielskim hymnie zawartym w opisie narodzin Jezusa wyrazów hołdu dla Boga na wysokościach i życzeń pokoju dla ludzi dobrej woli na ziemi. Jeśli nie ma żadnych zastrzeżeń co do hołdów składanych Bogu, to z całą stanowczością należy stwierdzić, że autor natchniony nie zamierzał tu wychwalać przymiotów człowieka. Mówi natomiast o człowieku, który stał się przedmiotem upodobania Bożego, opiewając w ten sposób życzliwość Boga dla ludzi. Należy zatem słowa hymnu anielskiego zrozumieć w sposób wyżej podany w przekładzie. Warto przy tym zauważyć, że „uczucia” Boga Ojca względem ludzi są tu wyrażone terminem prawie takim samym, jak ten, którego użyją później autorzy natchnieni, mówiąc o umiłowaniu Jezusa przez Boga Ojca. Pokój oznajmiony ludziom oznacza początek pojednania ludzkości z Bogiem. Boże Narodzenie jest nade wszystko, świętem pojednania. Ludzkość była skłócona z Bogiem, odwrócona od Niego, pozbawiona z Nim jakiegokolwiek kontaktu, rozdarta sama w sobie. Chrystus przychodzi na świat przede wszystkim w celu przywrócenia pokoju. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam (J 14,27). Pierwszy hołd nowo narodzonemu Jezusowi złożyły duchy niebieskie – aniołowie. Spośród ludzi zaś – oprócz Matki Bożej i Józefa – mieli się pojawić najpierw najubożsi z ubogich: pasterze.

2,13-14. Chór ten stanowi kontrast ziemskich chórów, śpiewających podczas obchodów związanych z kultem rzymskiego cesarza. Ówczesny cesarz rzymski, August, był sławiony za to, że rozpoczął czas pokoju w ówczesnym świecie. Zastosowanie odwróconego paralelizmu („Bogu” - „ludziom”, „na wysokościach” - „na ziemi”) sugeruje, że słowa „na wysokościach” oznaczają „pośród zastępów niebieskich”.

15 Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili między sobą: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił. 

16 Udali się też pośpiesznie i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Iz 1,3

17 Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.

15–17. Poinformowani o narodzeniu Jezusa niezwykłą światłością i specjalnym poselstwem anioła, pasterze udają się na miejsce, gdzie był Jezus. Oni też stali się pierwszymi apostołami nowiny o Bożym narodzeniu. Zobaczywszy bowiem wszystko tak, jak im anioł powiedział, poszli i donieśli innym o tym, co widzieli i co im zostało objawione.

18 A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli.

18. Nic dziwnego, że wszystkich napełniło to prawdziwym zdumieniem. Wzmianki o zdziwieniu wywoływanym przez czyny i słowa Jezusa będą się zdarzały w Ewangelii Łukasza o wiele częściej niż u pozostałych trzech Ewangelistów. Opowiadanie pasterzy posiada wszystkie cechy urzędowego świadectwa: mówili o tym, co sami własnymi oczyma widzieli. Wiara pierwszych chrześcijan w Nowonarodzonego – podobnie zresztą i nasza wiara – będzie się opierać na zeznaniach autentycznych świadków. Nie inaczej też będzie powiązana z rzeczywistością wiara w Zmartwychwstałego.

2,15-18. Pasterze przypuszczalnie sprawdzali obory dla zwierząt dopóki nie znaleźli niemowlęcia. Betlejem było wówczas małym miastem.

19 Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. Łk 2,51

20 A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane. Łk 1,59+

2,20 wielbiąc i wysławiając Boga. Temat bardzo drogi Łukaszowi (1,64; 2,28.38; 5,25-26; 7,16; 13,13; 17,15.18; 18,43; 19,37; 23,47; 24,53). Por. Dz 2,47+.

19–20. Apostolstwu pasterzy towarzyszyła prawdziwa chwała Boża, gdyż ludzie ci nie tylko opowiadali o tym, co widzieli, lecz także wielbili Boga za to wszystko, co widzieli i słyszeli.

Obrzezanie

21 Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki].

21. W Księdze Kapłańskiej 12,3 czytamy: Ósmego dnia [chłopieczostanie obrzezany. Poddanie się temu i wielu innym prawom obowiązującym wszystkich Izraelitów było zgodne z misją Mesjasza, który chciał być podobny we wszystkim do prawego człowieka. Mimo chwały otaczających Go aniołów Jezus, narodzony pozornie jak każde palestyńskie dziecię, poddaje się prawu obrzezania, składając w ten sposób pierwociny krwi własnej.

Imię Jezus dość często spotykane wśród Izraelitów (por. np. 2 Krn 31,15; 24,11; Ezd 2,6; Ne 8,7; Ag 1,1.12), wyraża ideę pomocy, z jaką Bóg śpieszy ludziom: Jeszua – Jahwe jest zbawieniem. Kiedy Mt 1,21 mówi o Jezusie: On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów – to wyraźnie nawiązuje do treści imienia JEZUS. Ceremonia nadania imienia Jezusowi każe się cofnąć myślą do opisu stwarzania wszechświata i człowieka. Wtedy to bowiem wszystkiemu, co zaczynało istnieć, było nadawane imię (Rdz 2,19). Tak więc pierwsze w dziejach świata nadawanie imion zbiegło się, jak widać z samym powoływaniem rzeczy do istnienia. Swoje właściwe imię każdy chrześcijanin otrzymuje na chrzcie św. Otóż warto zauważyć, że ten sakrament jest właściwie jakby ponownym stwarzaniem człowieka. Człowiek przez grzech świadomie i dobrowolnie pozbawił się życia. Jednakże powodowany swą nieskończoną dobrocią dokonał Bóg ponownego stworzenia człowieka, obdarzając go zresztą życiem jeszcze wyższego rzędu. W każdej Mszy św. powtarzało się niegdyś słowa: „Boże, który godność natury ludzkiej przedziwnie stworzyłeś i jeszcze przedziwniej naprawiłeś”. Tak więc znowu akt stwórczy jest połączony z nadaniem imienia. Nazwy dawane kiedyś stworzeniom znaczyły bardzo wiele, po prostu określały ich naturę; nie są pozbawione znaczeń także i te imiona, które otrzymujemy na chrzcie św. Oto oznaczają one w pierwszym rzędzie zadzierzgnięcie specjalnych związków ze świętymi w niebie i oddają nas w szczególną opiekę tym, co już posiadają pełnię doskonałości.

Tekst Pawłowy: Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych (Flp 2,9–10) bywa odnoszony do imienia Jezus, ale raczej odnosi się do tytułu boskiego Pan.

2,21. Zob. komentarz do Łk 1,57-59.

Ofiarowanie w świątyni

22 Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby przedstawić Panu.

2,22 dni ich oczyszczenia. Oczyszczenie dotyczyło tylko matki dziecka, natomiast ono samo miało zostać wykupione. Łukasz skrupulatnie przekazuje, iż rodzice Jezusa, podobnie jak rodzice Jana, wypełnili wszystkie przepisy Prawa. Przedstawienie dziecka w świątyni nie było obowiązkowe, ale przewidziane (Lb 18,15) i ludziom pobożnym jawiło się jako stosowne (por. 1 Sm 1,24-28). Łukasz koncentruje całą swoją opowieść właśnie na tym pierwszym akcie kultowym Jezusa w świętym mieście, któremu nadaje specjalne znaczenie jako miejscu Wydarzenia paschalnego i miejscu rozpoczęcia misji chrześcijańskiej. Por. 2,38+; Dz 1,4+.

23 Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. 24 Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

2,24 Była to ofiara ubogich.

Z obrzędem oczyszczenia niewiasty, która dopiero co została matką, wiązało się złożenie z tego tytułu ofiary oraz złożenie wykupu w wysokości proporcjonalnej do stanu majątkowego rodziców. Fragment świadczący o całkowitym poddaniu się Syna Człowieczego prawom, które obowiązywały w Jego ojczyźnie. Podobny do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu (Hbr 4,15). Święty Paweł będzie kiedyś mógł stwierdzić: Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo (Ga 4,4–5). Złożenie wykupu za pierworodnego przypomina tę jakże często wypowiadaną przez autorów starotestamentowych myśl, że wszystko, co stworzone, jest własnością Boga. Druga część perykopy poświęcona jest osobie i kantykowi Symeona.

22–24. Według przepisów Prawa Mojżeszowego niewiasta, która porodziła dziecię płci męskiej, uchodziła za nieczystą przez siedem dni, gdy zaś wydała na świat córkę, była nieczystą dni czternaście (por. Kpł 12,2–8). Choć minął już okres jej pierwszej nieczystości, w dalszym ciągu nie wolno jej było opuścić domu przez dni trzydzieści trzy, gdy porodziła syna, a przez dni sześćdziesiąt sześć po urodzeniu córki. Dnia czterdziestego – lub w przypadku wydania na świat córki dnia osiemdziesiątego – niewiasta była obowiązana stawić się w świątyni, gdzie kapłan, po dokonaniu odpowiedniego obrzędu, stwierdzał urzędowo, że została oczyszczona, w związku z czym niewiasta składała ofiarę z jednorocznego jagnięcia i pary gołębi lub synogarlic. Mówiąc o „dniach oczyszczenia ich” Łukasz zdaje się sugerować myśl, że za nieczystą uchodziła nie tylko Maryja, lecz także Jezus. Z kontekstu jednakże wynika, że samo przedstawienie Jezusa w świątyni, choć nie wymagane przez Prawo, zostało tu podciągnięte pod wspólne miano oczyszczenia. Wszystko, co było pierworodne płci męskiej, stanowiło – zgodnie z Prawem (Wj 13,2–12; 22,28n) – własność Boga. Pierworodne zwierzę należało złożyć Bogu w ofierze, natomiast syn pierworodny winien być poświęcony na służbę Bogu w świątyni. Ponieważ jednak obowiązek ten spełniały specjalnie do tego powołane pokolenia kapłańskie, za pierworodne dziecię składało się wykup w wysokości pięciu świątynnych syklów (Lb 3,47; 18,16). Znów nawiązuje Łukasz nie do powinności złożenia wykupu za Jezusa, lecz do ofiary, którą miała złożyć za siebie Maryja, dopełniając w ten sposób ceremonii urzędowego oczyszczenia. „Przedstawić” – to termin kultyczny LXX. Maryja jako „Córa Syjonu” przedstawia przyszłego Arcykapłana Nowego Przymierza.

2,22-24. Wersety te nawiązują do Wj 13,2.13 i Kpł 12,8. Rodzice Jezusa właściwie, pobożnie wypełniają Prawo Mojżesza. Ofiara, którą złożyli wskazuje na to, że byli ludźmi ubogimi (Kpł 12,8). Zgodnie ze zwyczajem, Maryja powinna położyć dłonie na gołębiach, następnie kapłan niósł je do południowo-zachodniego rogu ołtarza, skręca! kark jednemu i składał go jako ofiarę przebłagalną za grzech, następnie palił drugiego jako ofiarę całopalną.

Starzec Symeon

25 A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. 26 Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego.

2,26 To Mesjasz jest owym namaszczonym przez Pana (por. Wj 30,22+), tzn. przeznaczonym, aby wypełnić misję zbawienia. Tak był namaszczany król Izraela, książę wybrany przez Jahwe. Słowem, to znaczący tytuł Mesjasza, który ustanowi królestwo Boże.

25–26. Przydomek „starca” przylgnął do tego człowieka chyba tylko ze względu na prawdopodobną długotrwałość oczekiwania „pociechy Izraela”. Łukasz nie szczędzi Symeonowi zresztą innych, wysoce zaszczytnych określeń. Symeon jest mężem sprawiedliwym, czyli posiada coś z tej sprawiedliwości, której Pan Bóg udziela ludziom, czyniąc ich na podobieństwo swoje świętymi. Symeon jest także nazwany bogobojnym, co oznacza, że udziałem jego była również pełna szacunku bojaźń Boga, synonim nieomal miłości, bojaźń, która nie każe stronić od Boga, lecz zmusza niejako do szukania schronienia właśnie u Niego. Najbardziej może jednak godne uwagi jest to, że całym jakby powołaniem życiowym Symeona było wyczekiwanie „pociechy Izraela”. Można by go wskutek tego uważać za patrona chrześcijańskiej cierpliwości, tej cnoty, która czyni znośnym wszelkie oczekiwania, cnoty niezbędnej dla każdego, gdyż wszyscy jesteśmy ustawicznie skazywani na jakieś czekanie. Posiąść umiejętność chrześcijańskiego czekania znaczy to być w posiadaniu jednej z głównych cnót bogobojnego Symeona. Nie mniej znamienne jest to, że przedmiot oczekiwań Symeona został określony mianem pociechy Izraela. Sens tego określenia okaże się w pełni zrozumiały dopiero w teologii św. Pawła. Pawłowi właśnie zawdzięczamy formułę: Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam wiecznego pocieszenia (2 Tes 2,16). Otóż okazuje się z innych tekstów Pawła, że synonimem tego pocieszenia jest po prostu sam Chrystus. Trzykrotnie użyje Paweł zwrotu: „Umiłował nas i wydał siebie samego za nas” (Ga 2,20; Ef 5,2.25), trzy razy również posłuży się wyrażeniem: Wydał siebie samego za mnie – za nas (Ga 1,4; 1 Tm 2,6; Tt 2,14). Tak więc Symeon oczekiwał na Chrystusa, który miał przynieść prawdziwą pociechę Izraelowi. Przeto nim jeszcze miał być zesłany Duch Święty, „Pocieszyciel najlepszy”, przyszedł Chrystus nazwany tu „pociechą Izraela”.

Wzmianka o obecności Ducha Świętego w Symeonie świadczy o niezawodności oczekiwań tego człowieka. Wskutek specjalnej interwencji Ducha Świętego Symeon przyszedł do świątyni akurat wtedy, kiedy tam wnoszono Dziecię Jezus. W każdym razie Symeon, dzięki wyraźnej woli Bożej, stał się jednym z najbardziej uprzywilejowanych ludzi, którzy kiedykolwiek żyli. Oto dane mu było piastować na własnych rękach Dziecię Jezus.

2,25-26. Opisane spotkanie z Symeonem miało bez wątpienia miejsce na Dziedzińcu Kobiet. Boża interwencja na rzecz Izraela została opisana jako „pociecha” lub „pocieszenie” (por. np. Iz 49,13; 51,3; 52,9; 66,13). „Duch Święty” był w sposób szczególny łączony z proroctwem. Na temat słów „nie ujrzy śmierci aż zobaczy Mesjasza Pańskiego”, por. Ps 91,16; Tb 10,13 i 11,9; czasami w Starym Testamencie sprawiedliwy nie ujrzy nieszczęścia, zaś nieprawy nie doświadczy dobra (np. 2 Krl 6,2; 22,20).

27 Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, 28 on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: 29 Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. 30 Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, 31 któreś przygotował wobec wszystkich narodów: 32 światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela.

2,29-32 Kantyk ten, w odróżnieniu od Magnificat i Benedictus, skomponował — jak się zdaje — sam Łukasz, ale posługując się szczególnie tekstami Izajasza. Po pierwszej trójstychowej zwrotce, która odnosi się bezpośrednio do Symeona i do jego bliskiej śmierci, następuje druga, przedstawiająca uniwersalną wizję zbawienia, przyniesionego przez Mesjasza Jezusa: oświecenie świata pogańskiego, które z narodu wybranego wzięło początek i dopełni się na jego chwałę.

27–32. Kantyk Symeona jest nade wszystko wyrazem uczuć człowieka, który doznaje ulgi, osiągnąwszy cel swojego życia. Jest to pieśń chrześcijańskiego rozstania się z życiem doczesnym. Chrystus, którego trzymał Symeon na swych rękach, w kantyku jest nazwany zbawieniem, co jeszcze bardziej zbliża Łukasza do wspomnianych już formuł z Listów św. Pawła. Kantyk jest również przykładem pierwszych w NT sformułowań nauki o powszechności odkupienia: Światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. Jeżeli perykopa ta bywała źródłem ciągle nowych natchnień dla poetów i malarzy, to przede wszystkim ze względu na dostojną postać Symeona, piastującego Dzieciątko Jezus na rękach. Nie bez wpływu na wyobraźnię artystyczną pozostają również słowa samego kantyku Symeona. Każdy z nas mógłby być Symeonem, bo wszyscy otrzymaliśmy przyrzeczenie, że zobaczymy Pana. Jeśli niewielu z nas śpiewa Symeonowy kantyk, to głównie dlatego, że nie potrafimy czekać.

2,27-32. Uwielbienie Symeona jest wyrazem Starotestamentowej pobożności, podobnie jak Rdz 46,30 oraz takich proroctw jak Iz 42,6 i 49,6.

Proroctwo Symeona

33 A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono.

33. Pewnego wyjaśnienia wymaga wzmianka o zdumieniu Maryi i Józefa. W pełni zrozumiałe jest zdziwienie Józefa, który po raz pierwszy dowiaduje się o chwalebnej przyszłości Jezusa. Ale z Józefem dziwiła się także Maryja, patrząc na niezwykłe zachowanie się Symeona i słuchając słów, o których wiedziała, że mogły być przekazane Symeonowi tylko przez Boga samego. Zresztą i Ona po raz pierwszy usłyszała, że Syn Jej będzie światłością dla pogan (1,31–33).

34 Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą

2,34 na znak, któremu sprzeciwiać się będą. W swojej misji niesienia światła pogańskiemu światu Jezus spotka się z opozycją i z prześladowaniem ze strony własnego narodu. Por. Mt 2,1+.

34. Owo błogosławienie było bardziej wyrazem współradości Symeona niż błogosławieństwem w sensie ścisłym. Mimo iż zwykło się nazywać Symeona starcem, nigdzie w Piśmie Świętym nie ma wzmianki o jego sędziwym wieku. Na tę starość wskazuje tylko wzmianka a gotowości na śmierć. Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju. Proroctwo Symeona, w całości co prawda wypowiedziane do Maryi, w swej pierwszej części odnosi się do Jezusa, w drugiej zaś dotyczy Matki Bożej. O Jezusie przepowiedział Symeon, że dla wielu spośród Izraela będzie On powodem upadku, a dla innych przyczyną wywyższenia. W ten sposób zostały określone skutki z jednej strony wrogiej, z drugiej zaś pełnej miłości postawy ludzi wobec Chrystusa. Wzmianka o znaku, któremu sprzeciwiać się będą, jest zapowiedzią przyszłych utarczek Jezusa z faryzeuszami. Życie Jezusa i Jego czyny będą albo znakiem cudownym, czymś niezwykłym, niewytłumaczalnym, albo modelem, przykładem dyskutowanym lub wręcz odrzucanym przez ludzi.

35 – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.

2,35 a Twoją duszę miecz przeniknie. Maryja, jako prawdziwa Córa Syjonu, doświadczy w życiu bolesnego przeznaczenia swego narodu. Razem z Synem będzie Ona stanowić centrum sprzeciwu, wobec którego będą się musiały odkryć zamysły serc ludzkich: za Jezusem lub przeciw Niemu. Obraz miecza może być inspirowany Ez 14,17 albo Za 12,10.

35. Słowa Twoją duszę miecz przeniknie stanowią swego rodzaju parentezę, która wiąże się jednak doskonale z kontekstem poprzedzającym i sprawia, że całe proroctwo Symeona jest skierowane do Maryi. Nie oznaczają one bynajmniej – jak sądził Orygenes – że Maryja zwątpi kiedyś w Bóstwo i mesjańską godność swego Syna, i to będzie ów miecz przeszywający Jej duszę. Są one zapowiedzią współudziału Maryi w przyszłych cierpieniach Jezusa lub – może dokładniej jeszcze – są wyrazem tego, co czuła Maryja pod krzyżem, w momencie kiedy ciało Jej Syna przebijano włócznią; była współprzebijana. Jest to więc pierwsza zapowiedź męki Jezusa, i w pewnym sensie przedsmak atmosfery Wielkiego Tygodnia.

Drugą część w. 35 – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu – wiązać należy z w. 34. Chodzi tu bowiem o myśl, że sprzeciwianie się Chrystusowi ujawni zamysły wielu ludzi. Zamysły owe zresztą – gdyby zostać bardziej wiernym terminologii greckiej – oznaczają po prostu knowania, wrogie plany.

2,33-35. Proroctwo w żydowskiej i grecko-rzymskiej tradycji było często niezrozumiałe, łatwiejsze do pojęcia dopiero później, nie zaś w czasie gdy było wypowiadane. Słowa Symeona nawiązują przypuszczalnie do „kamienia obrazy” z Iz 8,14-15 i zapowiadanego zmartwychwstania. „Miecz” może oznaczać cierpienia Maryi spowodowane męką Jezusa (ból matki może symbolizować cierpienia syna zob. np. Sdz 5,28).

Prorokini Anna

36 Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem,

2,36 Prorokini to kobieta poświęcona Bogu i interpretatorka Jego zbawczych planów. Por. Wj 15,20; Sdz 4,4; 2 Krl 22,14.

36. Anna prorokini – jak Miriam lub Debora – jest typem pobożnej niewiasty Starego Prawa. Należała do tych, co modlitwą, postami i służbą świątynną usiłowali przyśpieszyć zbawienie Izraela. Była z tych, którzy oczekiwali, z tych, dla których oczekiwanie na przyjście Mesjasza było powołaniem życiowym. Słowa Łukasza: sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, dają nam prawo do uznawania w osobie Anny kogoś, kto jeszcze przed Janem Chrzcicielem prostował ścieżki Pańskie. Jan wyprzedzał Jezusa. Anna prorokini wyprzedzała Jana.

2,36. Chociaż w Starym Testamencie występują prorokinie, odgrywają one jednak znacznie mniejszą rolę od proroków w tradycji żydowskiej pochodzącej z tego okresu. Imię „Anna” (Tb 1,9) odpowiada hebrajskiemu imieniu z 1 Sm 1,2.

37 i pozostała wdową. Liczyła już sobie osiemdziesiąt cztery lata. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. 38 Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem.

2,38 Mesjańskie wyzwolenie narodu wybranego (1,68; 24,21) dotyczyło przede wszystkim jego stolicy (por. Iz 40,2; 52,9 i zob. 2 Sm 5,9+). Jerozolima dla Łukasza jest wybranym centrum dzieła zbawienia (9,31.51.53; 13,22.23; 17,11; 18,31; 19,11; 24,47-49.52; Dz 1,8+).

37–38. Jej wejście do świątyni akurat w chwili ofiarowania Jezusa nie było chyba dziełem przypadku. Korzystała pewnie z tego samego światła Bożego, którym był oświecony Symeon, gdy zapowiadał przyszłość Mesjasza i przedstawiał ból Jego Matki. Ewangelista pozwala sobie na swoistą przesadę literacką, gdy mówi, że Anna nie rozstawała się ze świątynią (37): Zaraz bowiem z następnego wiersza wynika, że gdy Dziecię Jezus wnoszono do świątyni, Anna była tam nieobecna. Nadeszła właśnie w owej godzinie (w. 38). Jerozolima, jako Święte Miasto i stolica Izraela, była często uważana za symbol i uosobienie całego narodu. Wyzwolenie Jerozolimy było równoznaczne z uwolnieniem całego narodu. Z samego tekstu nie można wywnioskować, o jakim wyzwoleniu – duchowym czy politycznym – marzyła prorokini Anna i ludzie jej podobni.

2,37-38. Kultura żydowska i grecko-rzymska często przedstawiała wdowy, które nie wyszły powtórnie za mąż, jako niewiasty pobożne i wierne Bogu. Judyta, słynna wdowa w tradycji żydowskiej, miała żyć we wdowieństwie aż do śmierci w 105 roku. Jeśli dodamy dwie liczby, które zostały tutaj podane (siedem i osiemdziesiąt cztery - przyjmując osiemdziesiąt cztery lata za okres wdowieństwa Anny, nie zaś za jej wiek, i założymy, że wyszła za mąż w typowym w owych czasach wieku czternastu lat) - dojdziemy do wniosku, że także liczyła sobie 105 lat.

Powrót do Nazaretu

39 A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaretu. 40 Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

39–40. Wzmianka o powrocie do Nazaretu i o wzrastaniu Dziecięcia w mądrości i łasce należy do charakterystycznych refrenów, którymi Łukasz zwykł kończyć poszczególne fragmenty swego opowiadania, zwłaszcza w Dziejach Apostolskich (por. 6,7; 9,31; 12,24; 16,5; 19,20; itd.). Stwierdzenie, że Jezus wzrastał w mądrości, nie sprzeciwia się bynajmniej prawdzie o Bóstwie drugiej Osoby Trójcy Świętej. Jezus był pełnym człowiekiem. Rozwijał się zatem zgodnie z prawami natury ludzkiej. Trudność stanowi fakt, że Łukasz mówi o powrocie do Nazaretu zaraz po ofiarowaniu Jezusa w świątyni, pomijając w ten sposób hołd trzech Mędrców i ucieczkę Jezusa do Egiptu, o czym mówi dość obszernie Mateusz (por. 2,1–23). Należy zatem przypuszczać, że albo święta Rodzina, przybywszy na krótko do Nazaretu udała się ponownie do Betlejem, gdzie miałby miejsce pokłon trzech Mędrców i skąd uszedłby Jezus do Egiptu, by wrócić następnie i osiąść już na stałe w Nazarecie, albo – co wydaje się bardziej prawdopodobne – Łukasz ma na uwadze tylko tę późniejszą, definitywną podróż do Nazaretu i mówi o niej zaraz po ofiarowaniu Jezusa w świątyni, choć nie wyklucza tego, co się w tym czasie zdarzyło, to jest przybycia trzech Mędrców i ucieczki Jezusa do Egiptu.

2,39-40. Zob. komentarz do Łk 1,80.

Dwunastoletni Jezus w świątyni

41 Rodzice Jego chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy.

2,41. Chociaż Prawo wymagało odbycia raz do roku pielgrzymki do Jerozolimy na Święto Paschy (Pwt 16,6), większość Żydów żyjących z dala od stolicy nic mogła pojawiać się tam co roku. Mimo że żydowscy nauczyciele nie zawsze wymagali, by kobiety przybywały do miasta na święto, wiele brało udział w pielgrzymkach. Werset ten może być jeszcze jedną aluzją do Anny z 1 Sm 1,7 i 2,19.

42 Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym.

41–42. Pielgrzymka do Jerozolimy to – jeśli pominąć takie wydarzenia, jak ofiarowanie w świątyni, hołd Mędrców i ucieczka do Egiptu – jedyny szczegół z czasu ukrytego życia Jezusa znany nam z Ewangelii. Tekst Łukasza nie upoważnia zresztą do twierdzenia, że była to pierwsza podróż Jezusa na święto Paschy. Według powszechnie zachowywanego zwyczaju chłopiec był obowiązany do przestrzegania przepisów Prawa po ukończeniu 13 roku życia. Od tego momentu winien też udawać się trzy razy w roku do Jerozolimy: na święto Paschy, na Zielone Święta i na Święto Namiotów. Jednakże w pobożnych rodzinach już od najwcześniejszych lat wdrażano dzieci w praktyki religijne, prowadząc nawet małe dzieci do Jerozolimy na święto trwające siedem dni.

2,42. Dwunastoletniemu Jezusowi brakowało jeszcze roku do czasu, gdy stanie się dorosłym Izraelitą i będzie odpowiedzialny za wypełnianie Prawa. (Chociaż w czasach Jezusa oficjalna uroczystość żydowska bar mitzvah mogła jeszcze nie istnieć, analogia tego święta do rzymskich rytuałów związanych z osiągnięciem pełnoletniości wspiera inne dowody potwierdzające oficjalne wejście w wiek dorosły w tym właśnie okresie życie.)

43 Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice.

43. To, że Maryja i Józef nie spostrzegli zaraz po wyjściu z Jerozolimy braku Syna wśród wracających pielgrzymów, nie świadczy o pozostawieniu Jezusa bez opieki, lecz jest dowodem zaufania, jakim Maryja i Józef obdarzali zarówno Jezusa, jak i krewnych lub znajomych, wśród których mógł się On znajdować. Niepokój Matki Bożej poszukującej Syna stanowi przeto jakby pierwszy etap urzeczywistniania się proroctwa Symeona o mieczu, który miał przeszyć serce Maryi.

44 Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi.

44. Za tradycyjny koniec pierwszego etapu drogi pielgrzymów powracających z Jerozolimy uchodzi miejscowość El-Bireh, odległa o około 18 km od Świętego Miasta. Mówiąc o „jednym dniu drogi” Łukasz albo jest niezupełnie dokładny, albo każe się domyślać – co jest bardziej prawdopodobne – że święta Rodzina opuściła Jerozolimę nie wczesnym rankiem, lecz w czasie pełnego dnia. Na przebycie 18 km wystarczyło bowiem kilka godzin.

45 Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. 46 Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania.

2,46 Jezus „odnaleziony” „po trzech dniach” „w domu swego Ojca” — są to aluzje, niewątpliwie mające odniesienie do Wydarzenia paschalnego.

45–46. Ostatecznie znaleziono Jezusa w świątyni, tzn. dokładnie na dziedzińcu świątynnym, gdzie uczeni w Piśmie mieli swe „wykłady” dla ludu lub grona wybranych uczniów. Słowa Łukasza odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania (w. 46) każą się domyślać, że Jezus nie znajdował się w samym środku i jako największy doktor autorytatywnie nauczał, mimo iż tak właśnie wszedł do ikonografii chrześcijańskiej, lecz że niepostrzeżenie najpierw słuchał mędrców, a potem bądź stawiał niezwykle rozsądne pytania, bądź udzielał zdumiewających odpowiedzi faryzeuszom, którzy nań wskutek tego zwrócili uwagę.

2,43-45. Karawany, które dostarczały ochrony przed zbójcami, były częste w okresie świątecznych pielgrzymek do Jerozolimy. Podróżując w karawanie, w której sąsiedzi z ich miasteczka mogli pilnować dzieci innych członków wspólnoty, Maryja i Józef mogli przypuszczać, że prawie już dorosły Jezus przebywa w towarzystwie rówieśników. Jeśli założymy, że karawana przebywała 30 km (chociaż mogła poruszać się wolniej, zależnie od posiadanych środków transportu i liczby dzieci), Nazaret był oddalony niewiele ponad trzy dni drogi od Jerozolimy (jeśli wędrowcy podążali najkrótszą drogą).

47 Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.

47. Zdumienie uczonych ma w sobie coś z osłupienia i obawy. W ten sposób zaniepokoił Jezus po raz pierwszy, mając zaledwie 12 lat, uczonych żydowskich, którzy będą z czasem widzieć w osobie i nauczaniu Jezusa, największe dla siebie niebezpieczeństwo. Innego rodzaju było zdumienie Matki Bożej oglądającej znów utraconego na trzy dni Syna. W podziwie Maryi nie było nic z obawy; był on raczej synonimem wielkiej, pełnej dumy radości. Maryja chyba nie przypuszczała, że Jezus, Jej Syn, posiadał już aż taką mądrość.

2,46-47. Niektórzy żydowscy nauczyciele z tego okresu prowadzili zajęcia na dziedzińcach świątyni. Mogli być nimi sławni nauczyciele Hillel i Szumni aj. Zadawanie pytań było metodą stosowaną zarówno w nauczaniu, jak i uczeniu się, ważne było jednak, by uczniowie zadawali inteligentne pytania, w przypadku Jezusa zaś również odpowiedzi były inteligentne.

48 Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie.

48. Słowa Maryi zapewne brzmią jak swego rodzaju wymówka, zrozumiała całkowicie w sposób naturalny i podyktowana miłującym sercem matki. Zresztą znaczenie tych słów zależało też od tonacji głosu, jakim zostały wypowiedziane. Warto przy tym zauważyć, że Maryja w sposób bardzo dla siebie charakterystyczny usunie się dyskretnie na drugi plan, mówiąc: ojciec Twój i ja. Nazwanie Józefa ojcem nie sprzeciwia się prawdzie o Boskim poczęciu Jezusa. Wobec ludzi, na zewnątrz, Józef jest przedstawiany prawie zawsze jako naturalny ojciec Jezusa. Ten sam Łukasz, opisując dokładnie zwiastowanie narodzin Jezusa wyjaśnił już, kto jest ojcem Mesjasza. Sama Matka Boża wyraźnie wspomina swoją udrękę w czasie nieobecności Syna: Z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Ból Jej i niepokój potęgowały się być może wskutek tego, że pozostawała pod wrażeniem słów Symeona, który mówił o sprzeciwianiu się Jej Synowi i o mieczu, który miał przeszyć Jej własną duszę. Najbardziej jednak zasługuje na uwagę odpowiedź Jezusa oraz postawa Maryi i Józefa, określona mianem niezrozumienia tego, co im było mówione. Otóż Jezus wyraża zdziwienie, że był w ogóle poszukiwany, dodając następnie, iż Maryja i Józef winni byli wiedzieć, że On, Jezus, musi pozostawać w tym, co należy do Ojca.

49 Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?

2,49 w tym, co należy do mego Ojca? Niektórzy tłumaczą: „w sprawach mego Ojca”. W każdym razie Jezus, w obecności Józefa (w. 48), wyraża prawdę, że ma Boga za Ojca (por. 10,22; 22,29; J 20,17) i że ta relacja przekracza jakiekolwiek więzy w wymiarze rodziny ludzkiej (por. J 2,4). Jest to pierwsze zamanifestowanie świadomości bycia „Synem Boga” (por. Mt 4,3+).

49. Odpowiedź to nie tyle może szorstka, co bardzo zdecydowana. Trudno wykazać, co Jezus miał tu na myśli mówiąc o tym, co należy do Ojca. Jedni sądzą, że chodzi po prostu o świątynię, i wtedy odpowiedź Jezusa miałaby sens następujący: Czemuż to szukaliście Mnie wszędzie, zamiast pójść do domu Ojca Mego. Wiecie, że tam trzeba Mi przebywać. Inni natomiast uważają – i to jest bardziej prawdopodobne – że chodziło o sprawy Ojca Niebieskiego, czyli o całe posłannictwo mesjańskie Jezusa. Nadarzyła się, być może po raz pierwszy, sposobność ukazania uczonym żydowskim mądrości Mesjasza i pobudzenia ich do refleksji nad wybraniem Jezusa przez Boga lub nad tym, co się działo wówczas w świątyni. Sprawy Ojca Niebieskiego oznaczają więc w tym wypadku ów proces stopniowego ujawniania przez Jezusa swojej mesjańskiej godności. Sprawom tym Jezus ma być oddany bardziej niż własnej Matce i przybranemu ojcu. Co więcej, Jezus wyraża nawet zdziwienie, iż Jego rodzice mogli się tego nie domyślać.

50 Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.

50. O jakie niezrozumienie tu chodzi lub dokładniej, o niezrozumienie czego? Maryja i Józef wiedzieli przecież, że ojcem Jezusa był sam Pan Bóg. Nie orientowali się może jednak dostatecznie, do jakiego stopnia całe życie doczesne Jezusa należy do Ojca Niebieskiego. Nie przypuszczali, być może, że już w tak młodym wieku Jezus pocznie przekładać sprawy Ojca nad dom rodzinny. A może pisząc: Nie zrozumieli tego, co im powiedział, nawiązywał Łukasz do wspomnień samej Matki Bożej, która po latach wielu, przypatrując się przeszłości swego Syna poprzez pryzmat Jego cierpienia i śmierci, mogła mówić: Nie rozumiałam w pełni, nie wiedziałam dokładnie, że być w sprawach Ojca Niebieskiego, znaczyło wycierpieć tak wiele, nie przewidywałam tego wszystkiego, co się później stać miało. Tak więc zbawcze plany Boga były Maryi objawiane stopniowo. Zrozumiałe stawały się też powoli, lecz nieubłaganie tajemnicze epizody z życia Jej Syna. Niektórzy przypuszczają, że niezrozumienie odnosiło się do trzech dni, jakie w przyszłości miały dzielić śmierć Jezusa od zmartwychwstania.

Życie w Nazarecie

51 Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu.

2,48-51. Przykazanie, by czcić ojca i matkę, było uważane za jedno za najważniejszych w Prawie, Dzieci, które nie osiągnęły jeszcze wieku dorosłego, miały okazywać tę cześć także przez posłuszeństwo. Na temat serca Maryi zob. komentarz do Łk 2,19.

52 Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.

51–52. Postać Maryi przechowującej w swym sercu słowa i czyny Jezusa pozostanie na zawsze wzorem niedościgłym dla wszystkich ludzi prawdziwie wierzących i czerpiących pokarm z nauki Zbawiciela. Łukasz powie nawet, że wszystkie owe przedziwne zdarzenia wiążące się z przyjściem na świat Jezusa Maryja zachowywała w swym sercu, bezustannie nad nimi medytując. Może Jej wspomnienia posłużyły też Łukaszowi za źródło wiedzy, gdy przedstawiał historię dziecięcych lat Jezusa i chwile poprzedzające narodziny Syna Bożego.

Twierdzenie o postępach Jezusa w mądrości, w latach i w łasce zdaje się pozostawać w sprzeczności z nauką o Bóstwie Jezusa. Przecież będąc Bogiem i posiadając pełnię wszelkiej doskonałości, Jezus nie mógł wzrastać ani w mądrości, ani tym bardziej w łasce u Boga. Trudność powyższą usuwa, przynajmniej pośrednio, wzmianka o wzrastaniu Jezusa w latach. Ona to właśnie upoważnia nas do wiązania całego zdania z naturą Jezusa tylko ludzką. Podobnie jak wzrastał Jezus w latach, tak też pomnażała się Jego mądrość, zdobywana w następstwie coraz to nowych doświadczeń; bardziej widoczne stawało się na zewnątrz upodobanie, jakie w Nim Bóg znajdował. W ten sposób urzeczywistnia się też i to, co mówił Jan Chrzciciel: Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał (J 3,30). Więziony przez kilkanaście miesięcy i nawet z więzienia wysyłający posłańców do Jezusa, Jan umilknie na zawsze wtedy właśnie, kiedy Jezus będzie u szczytu nawoływań do miłości. Lata poprzedzające ten moment służyły stopniowo umniejszaniu się Jana, a wzrastaniu Chrystusa.

2,41-52. Dwunastoletni Jezus w Świątyni. Gdzie to tylko było możliwe, starożytni biografowie umieszczali ważne szczegóły z okresu młodości swoich bohaterów, opowiadające czasami o wyjątkowych zdolnościach dziecka (np. Cyrus, Józef Flawiusz). W Łk 2,21-40 Jezus przyciąga uwagę proroków, w Łk 41-52 nauczycieli Prawa.

Łk 3

PRZYGOTOWANIE DO DZIAŁALNOŚCI JEZUSA

Jan Chrzciciel Mt 3,1-12; Mk 1,1-8

1 Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i Trachonitydy, Lizaniasz tetrarchą Abileny;

3,1 w piętnastym roku rządów Tyberiusza cezara. Podobnie jak w 1,5 i 2,1-3, Łukasz podaje odniesienie historii zbawienia do historii powszechnej. Tyberiusz zaczął panowanie po Auguście (2,1) 19 sierpnia 14 r. po Chr., piętnasty rok jego rządów obejmował więc czas od 19 sierpnia 28 r. do 18 sierpnia 29 r. po Chr., albo też, według syr. sposobu liczenia lat panowania, od września-października 27 r. do września-października 28 r. po Chr., Jezus zatem miał wówczas przynajmniej trzydzieści trzy lata, a być może nawet trzydzieści pięć lub trzydzieści sześć lat. Określenie w w. 23 ma charakter ogólny i prawdopodobnie chce się w ten sposób zwrócić uwagę głównie na to, że Jezus był w wieku wymaganym do prowadzenia działalności publicznej. Obliczenie „ery chrześcijańskiej” (ustalone przez Dionizego Małego w VI w.) opiera się na potraktowaniu określenia „trzydzieści lat” jako dokładnego terminu czasowego: dwadzieścia dziewięć pełnych lat Jezusa odliczonych od r. 782 (piętnasty rok panowania Tyberiusza) wskazuje r. 753 od założenia Rzymu jako początek ery chrześcijańskiej.

— Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei (oraz Idumei i Samarii) w latach 26-36 po Chr.

Chodzi o Heroda Antypasa, syna Heroda Wielkiego i Maltake. Antypas był tetrarchą Galilei (i Perei) w latach 4 przed Chr.-39 po Chr.

— Filip, syn Heroda Wielkiego i Kleopatry, był tetrarchą w latach 4 przed Chr.-34 po Chr.

— Lizaniasz — osoba znana z dwóch inskrypcji. Abilena leżała w Antylibanie.

1. Długim, z kilku wierszy złożonym zdaniem wstępnym opisał Łukasz historyczne wkroczenie Boga – poprzez działalność Jana – w ludzkie sprawy, próbując w ten sposób zharmonizować historię zbawienia człowieka z ziemskimi dziejami ludzkości. A oto wyniki owej synchronizacji w przekładzie na naszą rachubę czasu.

Piętnasty rok rządów cesarza Tyberiusza, następcy Augusta, to najprawdopodobniej lata 28–29 po Chr. Tyberiusz objął rządy jako Collega Imperii w r. 12 po Chr.

Piłat zarządzał Judeą w latach 26–36 po Chr. Do obowiązków namiestnika należało przede wszystkim czuwanie nad regularnymi wpływami podatków do skarbu Imperium. Namiestnikowi przysługiwało również prawo wydawania wyroków śmierci (ius gladii) w wypadkach przewidzianych rzymskim kodeksem karnym. Wśród prowincji poddanych władzy Rzymu niektóre niedostatecznie jeszcze ujarzmione państwa były poddane wprost imperatorowi – stąd nazwa: provinciae imperatoriae – mimo że bezpośrednia władza w owych prowincjach należała do propretorów. Inne, spokojniejsze i od dłuższego czasu już należące do wspólnoty rzymskiej kraje nosiły miano prowincji senatorskich (provinciae senatoriae) i były poddane władzy tzw. prokonsulów. Judea, ze względu na ustawiczne bunty jej mieszkańców, stanowiła część cesarskiej tj. imperatorskiej prowincji Syrii.

Królestwo Heroda Wielkiego po jego śmierci (r. 4 przed Chr.) podzielili między siebie trzej synowie Heroda: Archelaos, Herod Antypas i Filip. Archelaos, jako najstarszy wiekiem, otrzymał tytuł etnarchy, tj. głowy ludu, pozostali dwaj bracia nazywali się tetrarchami, czyli „szefami czwartych części”. Archelaos zarządzał Judeą, Samarią i Idumeą. Z czasem władze rzymskie w dowód uznania zezwoliły Archelaosowi na posługiwanie się tytułem króla, co zresztą nie uchroniło go przed późniejszymi niełaskami, po których nastąpiło zesłanie go do Galii. Herod Antypas był tetrarchą Galilei i Perei w latach 4 przed Chr. – 39 po Chr. Był już wspominany w związku z uwięzieniem i ścięciem Jana Chrzciciela (Mt 14,1; Mk 6,14–29). Jezus powiedział o nim: Idźcie i powiedzcie temu lisowi (Łk 13,32). Filip, syn Heroda Wielkiego i Kleopatry, był tetrarchą północno-wschodniej części Palestyny, tj. Iturei oraz krainy trachonickiej, w latach 4 przed Chr. – 34 po Chr. Odbudował miasto Betsaidę, a w celu upamiętnienia swoich rządów kazał wznieść miasto, zwane potem Cezareą Filipową. O Lizaniaszu, tetrarsze Abileny, wiadomo tylko to, co wspomniał właśnie przy tej okazji Łukasz. Pewna inskrypcja znaleziona w tej prowincji – na północny zachód od Damaszku – potwierdza notatkę Łukasza.

2 za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna Zachariasza, na pustyni. Jr 1,2; Oz 1,1

3,2 Funkcję najwyższego kapłana pełnił wówczas Józef zwany Kajfaszem. Był on najwyższym kapłanem w latach 18-36 i odegrał wiodącą rolę w spisku przeciw Jezusowi (por. Mt 26,3; J 11,49; 18,14). Annasz, teść Kajfasza, był najwyższym kapłanem w latach 6(?)-15. Bywa on wymieniany razem z Kajfaszem, a czasem nawet na pierwszym miejscu (por. Dz 4,6 i J 18,13.24), ponieważ cieszył się takim uznaniem, jakby nadal pełnił tę funkcję.

2. Józef, zwany Kajfaszem, był arcykapłanem w latach 18–36 po Chr. Annasz zaś został tu wymieniony albo dlatego, że jako były arcykapłan (6–15 po Chr.) był teściem Kajfasza, albo dlatego, że cieszył się jeszcze wciąż wielkim poszanowaniem wśród ludu. Wyrażenie: skierowane zostało słowo Boże do Jana, jest nawiązaniem do starotestamentowych opisów powołań proroków przez Boga (por. Jr 1,2.5.11; 20,9; Oz 1,1; Jl 1,1 itd.).

3,1-2. Rozpoczynanie historycznej narracji od datowania opisywanego wydarzenia za pomocą lat panowania władców i urzędników, zarówno w grecko-rzymskiej, jak i starotestamentowej historiografii, było często spotykane w przedmowach do mów proroczych lub ksiąg profetycznych (np. Iz 1,1; 6,1). Łukasz informuje więc, że Jan rozpoczął swoją działalność w okresie pomiędzy wrześniem 27 r. po Chr. a październikiem r. 28 (lub, co wydaje się mniej prawdopodobne, w roku następnym). Cesarz Tyberiusz panował od 14 do 37 r. po Chr. Herod Antypas, syn Heroda Wielkiego (zob. komentarz do Łk 1,5) był tetrarchą (namiestnikiem) Galilei wiatach 4 przed Chr. - 39 po Chr. Poncjusz Piłat pełnił swój urząd od 26 do 36 r. po Chr. Na temat „Annasza i Kajfasza” zob. komentarz do J 18,13.19.

3 Obchodził więc całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów, Łk 1,80 Mt 3,2+

3. Wspomniany tylko w poprzedzającym kontekście chrzest głoszony przez Jana tym razem jest opisany dość dokładnie, a zwłaszcza jego funkcja przemieniająca człowieka. Pokuta bowiem, o której tu mowa, jest przekładem terminu greckiego (ĽµÄ¬˝oą±), który oznacza w pierwszym rzędzie przemianę, nawrócenie, inne ustawienie całej osobowości człowieka względem Boga i bliźniego. Obmyciu wodą, czyli samej ceremonii chrztu, towarzyszyło zawsze nawoływanie do pokuty. Przeto i z tego tytułu również chrzest udzielany przez Jana słusznie był nazwany chrztem nawrócenia, tu i gdzie indziej (Mk 1,4; Dz 13,24; 19,4).

3,3. Nie-Żydzi, którzy pragnęli się nawrócić na judaizm, musieli zanurzyć się w wodzie, by usunąć swą pogańską nieczystość. Jan wymaga tego wyrazu nawrócenia nawet od Żydów. Zob. komentarz do Mk 1,5.

4 jak jest napisane w księdze mów proroka Izajasza: Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Iz 40,3-5; J 1,23

5 Każda dolina zostanie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi! 6 I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.

3,6 Łukasz daje dłuższy cytat z proroctwa Iz, niż czynią to Mateusz i Marek, a mianowicie aż do zapowiedzi powszechnego zbawienia.

4–6. Sens cytowanych wierszy Izajasza w interpretacji autora trzeciej Ewangelii zdaje się być następujący: Jan ma nie tylko prostować drogi Pańskie; jego obowiązkiem jest niejako wytyczać ścieżki Mesjaszowi (Iz 40,4). Zapowiedź „wypełniania dolin” zdaje się odnosić do biednych i zgłodniałych, którzy będą nasyceni w czasie mesjańskiej szczęśliwości (por. Łk 1,52), słowa zaś o górach i wzniesieniach poniżonych – to chyba aluzja do upokorzeń, jakie miały spotkać wyniosłych i pysznych tego świata.

3,4-6. Na temat cytatu zob. Mk 1,3. Izajasz obiecał nowe Wyjście z Egiptu, przez które Bóg ponownie zbawi swój lud, Izraela. Łukasz poszerza cytat o dalsze wersety z Iz 40, być może, by zakończyć słowami o oglądaniu zbawienia Bożego; por. Łk 2,30.

Wezwanie do nawrócenia

7 Mówił więc do tłumów, które wychodziły, żeby przyjąć chrzest od niego: Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem?

3,7. Wierzono powszechnie, że żmije (np. żmija Nikandra) przychodzą na świat, przegryzając ciało swej matki. Dlatego nazwanie przez Jana tłumu „plemieniem żmijowym” było bardziej surowe niż określenie ich mianem żmij. Węże uciekały z płonącego pola.

8 Wydajcie więc godne owoce nawrócenia; i nie próbujcie sobie wmawiać: Abrahama mamy za ojca, bo powiadam wam, że z tych oto kamieni może Bóg wzbudzić potomstwo Abrahamowi.

7–8. Nauczanie Jana obfitowało w sformułowania mocne, radykalne i nawiązywało prawie zawsze do przyszłego gniewu Bożego. Skutków tego gniewu można by uniknąć tylko przez natychmiastowe zawrócenie z dotychczasowej drogi życia, przez postępowanie, które mogłoby być nazwane wydawaniem owoców nawrócenia. Samo pocieszanie się myślą o pochodzeniu od Abrahama w niczym nie zmieni godnego opłakania stanu moralnego grzeszników. Pan Bóg może nawet z kamieni wzbudzić sobie synów Abrahama, jeśli tylko zajdzie tego potrzeba. Jest to myśl, której rozwinięciu Apostoł Paweł poświęci prawie cały List do Galatów i znaczną część Listu do Rzymian.

9 Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i w ogień wrzucone.

9. Gniew Boży ujawni się w pełni dopiero kiedyś, w przyszłości, ale siekiera do korzenia drzew już jest przyłożona. Jeśli się człowiek nie opamięta, będzie skazany na zagładę tak, jak wycina się drzewo nie rodzące owoców i wrzuca do ognia na spalenie. Ten sam fragment katechezy Jana Chrzciciela został przekazany także przez Mateusza. Łukasz złagodził cokolwiek sam początek tej perykopy. Gdy w relacji Mateusza wyrażeniem „plemię żmijowe” Jan piętnuje tylko faryzeuszy i saduceuszy, to według Łukasza Jan zwraca się w ten sposób do tłumów, które się gromadziły, żeby przyjąć chrzest od niego. Ostrość wystąpień Jana względem ludzi, którzy przecież dobrowolnie przychodzili do niego, tłumaczy się tym, że ludzie owi wierzyli w magiczną jakby moc chrztu, którego Jan udzielał, ale wcale nie odmieniali swego dotychczasowego trybu życia. Otóż chrzest udzielany przez Jana tylko wtedy miał jakiś sens, kiedy wiązał się z odmianą życia.

3,8-9. Żydzi sądzili, że będą zbawieni, ponieważ wywodzą się od Abrahama, dzięki czemu są narodem wybranym. Pomysł wzbudzenia ludu z kamieni pojawia się również w mitologii greckiej. Niektórzy uczeni sugerowali, że Jan stosuje tutaj grę słów opartą na dwóch aramejskich wyrazach „dzieci” i „kamienie”.

Szczególne wskazania

10 Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić? Dz 2,37

3,10 W. 10-14 spotykamy tylko w Łk, gdzie stanowią tzw. nauczanie stanowe, ukazując pozytywny i ludzki element orędzia Janowego, które obejmuje każdy stan. Żaden nie jest wykluczony ze zbawienia, każdy jednak musi praktykować sprawiedliwość i miłość.

11 On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Łk 12,33+; Iz 58,7; Mt 5,46+

10–11. Nawoływanie Jana przynajmniej czasami odnosiło skutki. Ludzie pytali bowiem: Cóż więc mamy czynić? Pytanie tego rodzaju świadczy o wewnętrznym otwarciu się człowieka, o jego gotowości poddania się wszelkim wskazaniom. Otóż znamienne jest to, że Jan w swej odpowiedzi stawia na pierwszym miejscu potrzebujących: z dwu posiadanych sukni jedną każe oddać bliźniemu, który wcale nie ma ubrania; podobnie nakazuje dzielić się z potrzebującym tym, co się ma do jedzenia.

3,10-11. Ludzie najubożsi (np. większość mieszkańców Egiptu, którzy byli wieśniakami) mieli jedynie jedną wierzchnią suknię. Mierząc tymi standardami, każdy, kto miał dwie, miał więcej niż potrzeba. Pytanie: „Cóż więc mamy czynić?” pojawia się w Łk i Dz w znaczeniu pytania o drogę zbawienia.

12 Przyszli zaś także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: Nauczycielu, co mamy czynić? 13 On im powiedział: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono.

3,12-13. Celnicy pobierali czasami większe kwoty, czerpiąc z tego zyski. Chociaż praktyka taka była nielegalna, trudno jej było przeciwdziałać.

14 Pytali go też i żołnierze: A my co mamy czynić? On im odpowiedział: Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie.

12–14. Celników zobowiązuje do uczciwości: żadnych łapówek, żadnych wygórowanych zysków, żołnierzom zakazuje wykorzystywania posiadanej broni do celów nieuczciwych, zaleca im zaś poprzestawać na samym żołdzie. Oto jak powinno wyglądać życie ludzi, którzy pragną unikać w przyszłości gniewu Bożego. Ma się ono opierać na praktyce sprawiedliwości i miłości bliźniego, ma być ciągłym świadczeniem tej miłości.

3,14. Niektórzy komentatorzy są zdania, że „żołnierze”, o których jest tutaj mowa, to żydowska policja, towarzysząca celnikom lub najemni żołnierze Heroda, przypuszczalnie jednak są to rzymskie lekkie oddziały pomocnicze, których członków Rzymianie rekrutowali spośród nieżydowskich mieszkańców Syrii, Chociaż to na terenie Syrii (nie zaś Palestyny), stacjonowały duże legiony, niektórzy żołnierze przebywali również w Palestynie (w Cezarei i Jerozolimie), zaś mniejsze oddziały z pewnością przez nią przechodziły. Liczba nielegalnych związków (konkubinatów) żołnierzy rzymskich z miejscowymi kobietami wskazuje również na to, że nie wszyscy pozostawali w swych garnizonach przez cały czas. Żydzi byli zwolnieni od służby wojskowej z powodu swych szczególnych przepisów pokarmowych.

Żołnierze czasami protestowali przeciwko niskiemu żołdowi, stwarzając problemy dla władz (np. bunt rzymskich oddziałów granicznych w 14 r. po Chr.). Znani też byli z tego, że wymuszali haracze od miejscowej ludności, nękając ją lub wysuwając fałszywe oskarżenia (zob. np. papirusy; Apulejusz).

Świadectwo Jana o Mesjaszu

15 Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, J 1,19-20; J 3,28; Dz 13,25; J 1,26; J 1,27; J 1,33

16 on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. 17 Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym.

3,15-17. Na temat mesjańskiego przepowiadania Jana zob. komentarz do Ewangelii Mateusza 3,11-12. Prorocy Starego Testamentu głosili, że wczasach ostatecznych sprawiedliwi otrzymają Ducha Świętego, zaś niegodziwi zostaną spaleni w ogniu. Ogólnie rzecz biorąc, Żydzi postrzegali Ducha Świętego jako Ducha proroctwa. W pewnych kręgach Ducha traktowano jako siłę oczyszczającą Boży lud z jego nieprawości.

18 Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

15–18. Wszyscy trzej synoptycy zamieszczają świadectwo Jana o Mesjaszu, ale Łukasz czyni to w sposób najbardziej dokładny. Tylko Łukasz zamieszcza wzmiankę o tym, iż niektórzy ludzie uważali Jana za Mesjasza, o wiele dokładniej też niż np. Marek przedstawia naturę chrztu, którego będzie udzielał Jezus.

3,18. Na temat „wielu (...) innych napomnień” Jana zob. komentarz do Dz 2,40.

Uwięzienie Jana Mt 14,3-12; Mk 6,17-29

19 Lecz tetrarcha Herod, karcony przez niego z powodu Herodiady, żony swego brata, i z powodu wszystkich złych czynów, które popełnił, 20 dodał do tego wszystkiego i to, że zamknął Jana w więzieniu.

3,20 Uwięzieniem Jana Łukasz zamyka przedstawienie jego posługi, zanim przejdzie do opisu działalności Jezusa (por. 1,56+). W odniesieniu do Jana uczyni później tylko wzmiankę o jego śmierci (9,7-9).

19–20. Por. objaśnienia wyżej podane do Mt 14,3–5; Mk 6,17–20.

3,18-20. Janowe upomnienia, skierowane do Heroda Antypasa, było utrzymane w stylu profetycznej moralności, Herod jednak i jego doradcy potraktowali jego słowa jako wystąpienie polityczne, szczególnie w kontekście wysokich politycznych kosztów niedozwolonego związku Heroda z Herodiadą (zob. komentarz do Mk 6,17-20). Król Nabatejczyków, z którym Herod musiał się liczyć, znalazł też etnicznych sprzymierzeńców na podbitym przez Heroda obszarze Perei. Herod mógł też potraktować nauczanie Jana w tym rejonie (J 3,23) jako szczególnie niebezpieczne.

W starożytnym Izraelu prorocy zwykle mieli immunitet, chroniący ich przed prześladowaniami - było to zjawisko, które nie miało sobie równego w świecie starożytnego Bliskiego Wschodu (prorocy innych narodów rzadko występowali przeciwko swoim żyjącym władcom; w skrajnych przypadkach domagali się większych funduszy na swe świątynie). Jednak niektórzy władcy Izraelscy uwięzili (1 Krl 22,26-27; Jr 37-38) i starali się zgładzić lub uciszyć proroków (1 Krl 13,4; 18,13; 19,2; 2 Krl 1,9; 6,31; 2 Krn 24,21; Jr 18,18.23; 26,11.20-23). Wysoka cena Janowego wystąpienia zapowiada śmierć Jezusa z rąk przywódców ludu.

3,7-20. Posłannictwo Jana. Zob. komentarz do Mt 3,7-12, gdzie znaleźć można więcej szczegółów.

JEZUS MESJASZEM

Chrzest Jezusa Mt 3,13-17; Mk 1,9-11

21 Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo

3,21 gdy się modlił. Motyw modlitwy Jezusa jest Łukaszowi bardzo drogi (por. 5,16; 6,12; 9,18.28-29; 11,1; 22,41). Por. Mt 14,23+.

22 i Duch Święty zstąpił nad Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie. J 1,32-34 Ps 2,7

3,22 Cytat na końcu wiersza jest przypuszczalnie próbą zharmonizowania tekstu z Mt i Mk. Wariant: „Tyś jest mój Syn, dziś Ciebie zrodziłem”. Oryginalne przedstawienie przez Łukasza głosu z nieba nie miało na celu odniesienia go do Iz 42, jak to jest w Mt i Mk, lecz do Ps 2,7: Łukaszowi nie chodziło więc o przedstawienie Jezusa jako „Sługi”, lecz jako „Króla-Mesjasza”, o którym mówi Ps 2 i który zostaje intronizowany podczas chrztu, aby ustanowić królestwo Boga na ziemi.

21–22. W opisie chrztu Jezusa tylko w relacji Łukasza Jezus modlił się w chwili zstępowania nań Ducha Świętego w postaci gołębicy. Zresztą w żadnej Ewangelii Jezus nie pozostaje tak często na modlitwie jak u Łukasza (por. prócz tego tekstu: 5,16; 6,12; 9,18; 11,1). Poza tym w tym trójwierszu Ewangelii Łukasza (3,21–23) uderza nas przede wszystkim przedziwne pomieszanie, gdy chodzi o osobę Jezusa, rzeczy niebieskich z ziemskimi: oto gdy był chrzczony lud wszystek, został też, pozornie tak samo jak inni ludzie, ochrzczony i Jezus. Nadto miał Jezus, przynajmniej w mniemaniu innych ludzi, ziemskiego ojca, którym był właśnie Józef. Jednakże ani chrzest Jezusa w rzeczywistości nie był taki sam jak chrzest innych ludzi, ani Jego ziemskie synostwo nie polegało na fizycznym pochodzeniu od Józefa.

Tradycja, dotycząca wszystkich szczegółów związanych z chrztem Jezusa, prawdopodobnie sięga swymi początkami opowiadań samego Jana Chrzciciela. Od niego to chyba dowiedziano się o treści owego głosu z nieba. Wzmianka o cielesnej postaci, w której zjawił się Duch Święty, podkreśla dokładniej rzeczywistość teofanii, a może ma też na uwadze lepsze uwydatnienie indywidualności Ducha Świętego. Intencje trynitarne Łukasza są aż nazbyt widoczne w tym opowiadaniu: Jezus przyjmujący chrzest, Duch Święty w postaci gołębicy, głos Ojca Niebieskiego z góry. Na podstawie tego, co dało się słyszeć z nieba, chrzest Jezusa był niejako manifestacją Jego synostwa Bożego.

3,21-22. Chrzest Jezusa. Żydowska tradycja podkreślała, że Bóg porozumiewał się w tym okresie z ludźmi za pomocą głosu z nieba. Większość wierzyła, że nie przemawiał już dłużej przez proroków, przynajmniej nie tak jak to czynił niegdyś. Prorocka posługa Jana i głos z nieba musiały dostarczyć podwójnego świadectwa tożsamości Jezusa. Zob. też komentarz do Mk 1,9-11.

Rodowód Jezusa Mt 1,1-17

23 Sam zaś Jezus, rozpoczynając swoją działalność, miał lat około trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego,

3,23-38 Łukasz prowadzi genealogię Jezusa poza Abrahama, i to aż do Adama, nadając jej tym samym charakter bardziej uniwersalistyczny niż Mateusz. Jezus, potomek Adama, podobnie jak on nie mający ziemskiego ojca (1,35), zapoczątkowuje nowy rodzaj ludzki. Być może, że Łukasz, uczeń Pawła, ma na myśli nowego Adama (Rz 5,12+). Co do związków z genealogią w Mt por. Mt 1,1+.

23. O Józefie zaś powiedział Łukasz, że jest tylko domniemanym ojcem Jezusa. Niemniej Józef miał odegrać ważną rolę w owym powiązaniu Jezusa z ziemią i zamieszkałymi na niej ludźmi. Bosko–ludzkie sprawy Jezusa, opisane przez św. Łukasza, stały się też udziałem całego życia Józefa. Dowiedział się bowiem od anioła, że Jezus, powierzony jego pieczy, począł się z Ducha Świętego; wiedział również, że Jezus będzie wybawicielem Izraela. Z drugiej strony jednak musiał się oddać najbardziej szarym zajęciom, żeby zapewnić Jezusowi i Matce Jego środki do ich doczesnej egzystencji. Wzmianka o tym, że Jezus miał lat około trzydziestu (miał ich zapewne nieco więcej ponad trzydzieści), gdy zaczynał swą publiczną działalność, również nie jest pozbawiona – jak się wydaje – znaczenia. Kandydat na kapłana był zdolny do spełniania funkcji kapłańskich, kiedy ukończył lat trzydzieści (Lb 4,3); Józef egipski rozpoczynał swoje urzędowanie po ukończeniu trzydziestego roku życia (Rdz 41,46), Dawid w tym właśnie wieku został powołany na króla (2 Sm 5,4), a Ezechiel na proroka (Ez 1,1). Jezus ma około trzydziestu lat, gdy rozpoczyna swoją działalność jako Król, Kapłan i Prorok.

24 syna Mattata, syna Lewiego, syna Melchiego, syna Jannaja, syna Józefa, 25 syna Matatiasza, syna Amosa, syna Nahuma, syna Chesliego, syna Naggaja, 26 syna Maata, syna Matatiasza, syna Semei, syna Josecha, syna Jody, 27 syna Jana, syna Resy, syna Zorobabela, syna Salatiela, syna Neriego, 28 syna Melchiego, syna Addiego, syna Kosama, syna Elmadana, syna Hera, 29 syna Jezusa, syna Eliezera, syna Jorima, syna Mattata, syna Lewiego, 30 syna Symeona, syna Judy, syna Józefa, syna Jonama, syna Eliakima, 31 syna Meleasza, syna Menny, syna Mattata, syna Natana, syna Dawida, 32 syna Jessego, syna Jobeda, syna Booza, syna Sali, syna Naassona, 33 syna Aminadaba, syna Admina, syna Arniego, syna Esroma, syna Faresa, syna Judy, 34 syna Jakuba, syna Izaaka, syna Abrahama, syna Tarego, syna Nachora, 35 syna Serucha, syna Ragaua, syna Faleka, syna Ebera, syna Sali, 36 syna Kainama, syna Arfaksada, syna Sema, syna Noego, syna Lamecha, 37 syna Matusali, syna Enocha, syna Jareta, syna Maleleela, syna Kainama, 38 syna Enosa, syna Seta, syna Adama, syna Bożego.

24–38. Rodowód Jezusa podali tylko dwaj ewangeliści: Mateusz i Łukasz. Genealogia Jezusa w wersji Mateuszowej ma charakter zstępujący: od Abrahama do Jezusa, w Ewangelii Łukasza – wstępujący: od Jezusa poprzez Dawida, Abrahama i Adama do samego Boga. Łukasz – być może opierając się na Pawłowej teologii dwu Adamów (por. Rz 5,12–21) – chce przez to pokazać, że Jezus jest drugim Adamem. W Łukaszowej wersji rodowodu Jezusa można wyodrębnić jedenaście zgrupowań imion, w każdej grupie po siedem. W tej części rodowodu, która obejmuje imiona od Abrahama do Dawida, daje się zauważyć całkowita zgodność pomiędzy Mateuszem a Łukaszem, natomiast we fragmencie od Dawida do Jezusa mamy do czynienia z bardzo wielu rozbieżnościami. Dotyczą one nawet prawie bezpośrednich przodków Jezusa: ojciec Józefa nazywał się według Łukasza Heli, natomiast według Mateusza Jakub.

Spośród wielu podejmowanych dotychczas prób zharmonizowania tych dwu redakcji rodowodu Jezusa dwie zasługują na szczególną uwagę. Według pierwszej z nich obydwaj ewangeliści podają genealogię Józefa, a rozbieżności między nimi biorą się stąd, że Mateusz przedstawia naturalny rodowód Józefa, Łukasz zaś referuje ten sam rodowód na podstawie prawa lewiratu. Istotę prawa lewiratu, często stosowanego w izraelskich zwyczajach rodzinnych, podaje Księga Powtórzonego Prawa (25,5n). Otóż według zaproponowanego wyżej rozwiązania ojcem naturalnym Józefa był Jakub wg genealogii Mateusza, Heli zaś wg genealogii Łukasza był ojcem Józefa na mocy prawa lewiratu. Tak samo zresztą tłumaczy się rozbieżność pomiędzy Mateuszem a Łukaszem w przypadku Salatiela.

Zwolennicy innego rozwiązania natomiast sądzą, że rozbieżności pomiędzy Mateuszem a Łukaszem wynikły z faktu, iż pierwszy podaje rodowód naturalny Józefa, a drugi – takąż samą genealogię Maryi. Józef wszedł do rodowodu Maryi dlatego, że według zwyczajów żydowskich, gdy Izraelita miał same córki, męską linię jego potomstwa przedłużał zięć. Tak miało być właśnie w przypadku Maryi, która nie miała braci.

3,23-38. Rodowód Jezusa. Grecko-rzymscy biografowie dołączali listę przodków, szczególnie przodków wybitnych, zawsze gdy było to możliwe. Podobnie jak w grecko-rzymskich rodowodach, inaczej zaś niż w genealogiach zawartych w Ewangelii Mateusza i w Starym Testamencie, Łukasz rozpoczyna od postaci najbardziej współczesnych, następnie cofając się. Ten sposób postępowania pozwala mu zakończyć wyliczanie na tytule „Syn Boży” (por. Łk 1,35; 3,22; 4,3).

Na temat dalszych szczegółów rodowodów zob. komentarz do Mt 1,2-16. Uczeni wysuwali różne hipotezy wyjaśniające różnice pomiędzy rodowodem podanym w Ewangelii Mateusza i Ewangelii Łukasza. Oto najważniejsze z nich: (1) jeden rodowód (przypuszczalnie Mateusza) jest rodowodem Józefa, drugi Maryi; (2) jeden (przypuszczalnie rodowód Mateusza) stanowi uduchowienie genealogii Jezusa, drugi ma charakter dosłowny; (3) linie przodków częściowo się pokrywają, występują też jednak różnice, ponieważ jeden z rodowodów zawiera kilka linii adoptowanych za sprawą małżeństw lewirackich (Pwt 25,5-10).

W społeczeństwie greckim mężczyźni wstępowali zwykle do czynnej służby publicznej w wieku trzydziestu lat. Również lewici pełnili posługę w świątyni od trzydziestego roku życia. Jak dobry grecki historyk, Łukasz powiada: „miał lat około trzydziestu” (Łk 3,23), zamiast podawać dokładną liczbę lat, co było bardziej typowe dla żydowskiej historiografii.

Łk 4

Kuszenie na pustyni Mt 4,1-11; Mk 1,12-13

1 Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu, a wiedziony był przez Ducha na pustyni

4,1-13 Łukasz w swojej opowieści łączy dane Marka (czterdzieści dni kuszenia) i Mateusza (trzy kuszenia na końcu czterdziestodniowego postu), zmienia też podaną przez Mateusza kolejność poszczególnych kuszeń, czyniąc to w taki sposób, by całą opowieść o kuszeniu zakończyć w Jerozolimie (por. Łk 2,38+). Co do samej natury kuszenia por. Mt 4,1+.

4,1 Szczególne zainteresowanie Duchem Świętym przejawia Łukasz nie tylko w dwóch pierwszych rozdziałach swojej Ewangelii (1,15.35.41.67.80; 2,25.26.27), lecz także w dalszej jej części, gdy — w zestawieniu z pozostałymi synoptykami — wielokrotnie dodaje wzmiankę o Nim (4,1.14.18; 10,21; 11,13). Podobnie często mówi on też o Duchu Świętym w Dz (1,8+). Por. Mt 4,1+.

2 czterdzieści dni, i był kuszony przez diabła. Nic przez owe dni nie jadł, a po ich upływie poczuł głód.

4,1-2. Mojżesz również pościł przez czterdzieści dni i nocy; Izraelici przebywali na pustyni przez czterdzieści lat.

3 Rzekł Mu wtedy diabeł: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby stał się chlebem.

4,3. Pierwsze diabelskie kuszenie Jezusa łączy się z dziełami przypisywanymi w starożytności czarnoksiężnikom, którzy twierdzili, że potrafią zmieniać się w zwierzęta i przemieniać różne przedmioty, np. kamienie w chleb.

4 Odpowiedział mu Jezus: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek. Pwt 8,3

4,4. W innych kręgach żydowskich (widać to wyraźnie np. w Zwojach znad Morza Martwego i późnych tekstach rabinackich) także posługiwano się zwrotem „napisane jest”, poprzedzając nim cytowane fragmenty Pisma.

5 Wówczas powiódł Go [diabeł] w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata Ap 13,2; Ap 13,4

6 i rzekł do Niego diabeł: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je dać, komu zechcę. Jr 27,5

4,6 Szatan, wprowadzając na świat grzech, a przezeń i śmierć (Mdr 2,24+; Rz 5,12+), uczynił człowieka niewolnikiem swojej tyranii (Mt 8,29+; Ga 4,3+; Kol 2,8+). Nad światem, którego stał się „księciem” (J 12,31+), rozciągnął on panowanie, a Jezus przyszedł je pokonać przez „odkupienie” (Mt 20,28+; Rz 3,24+; 6,15+; Kol 1,13-14; 2,15+). Zob. także: Ef 2,1-6; 6,12+; J 3,35+; 1 J 2,14; Ap 13,1-18; 19,19-21.

7 Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje.

4,6-7. W ścisłym sensie świat nie należał do diabła (Dn 4,32), który jedynie jako uzurpator posiadał ludzkie serca i społeczności. W najlepszym razie mógłby skłonić Jezusa, by Ten stał się jakimś politycznym, militarnym Mesjaszem, na którego czekała większość Żydów mających nadzieję na Jego nadejście.

8 Lecz Jezus mu odrzekł: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Pwt 6,13

1–8. Dwaj synoptycy – Mateusz i Łukasz – opisują dość dokładnie kuszenie Jezusa na pustyni. Marek (1,12n) czyni o tym tylko lakoniczną wzmiankę. Opis Łukasza jest prawie identyczny z relacją Mateusza, lecz zawiera kilka godnych uwagi retuszów interpretacyjnych. I tak np. nie ma wątpliwości w trzeciej Ewangelii co do tego, kto zawiódł Jezusa na pustynię, bo cały opis zaczyna się od słów: Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu. Kusiciela nazywa Łukasz po prostu diabłem.

4,8. Tekst Pwt 6,13, który Jezus cytuje, zakazuje bałwochwalstwa (Pwt 6,14) - przykazanie to naruszyłby oczywiście każdy, kto oddałby cześć diabłu.

9 Zawiódł Go też do Jerozolimy, postawił na szczycie narożnika świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół.

10 Jest bowiem napisane: Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, żeby cię strzegli, Ps 91,11-12

11 i na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień.

4,9-11. Diabeł zabiera Jezusa do części świątyni górującej nad głęboką doliną. Upadek z takiego miejsca oznaczałby pewną śmierć. Późniejsi rabini przyznawali, że diabeł i duchy nieczyste mogą po mistrzowsku wykładać Pismo Święte. Tutaj diabeł cytuje Ps 91,11-12, wyrywając go z kontekstu, bowiem werset 91,10 mówi wyraźnie, że Boża ochrona dotyczy wydarzeń, które przydarzą się Jego sługom, nie jest zaś wymówką, by takich niebezpieczeństw poszukiwać.

12 Lecz Jezus mu odparł: Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Pwt 6,16

4,12. Jezus cytuje fragment Pwt 6,16, który opowiada o tym, jak Izraelici kusili Boga w Massa, zaprzeczając Jego obecności pośród nich, jeśli nie potwierdzi tego za pomocą znaku (Wj 17,7).

13 Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od Niego do czasu. Łk 22,3; Łk 22,53; J 13,2; J 13,27

9–13. Mateuszowe „Miasto Święte” Łukasz nazwie wyraźnie Jerozolimą (4,9); ukazane Jezusowi wszystkie królestwa świata według relacji Łukasza szatan nazywa potęgą i wspaniałością, dodając przy tym, że nad wszystkimi posiada moc i może je rozdawać, komu chce. Łukasz nie omieszka też zaznaczyć, że szatan władzy owej nad całym światem nie ma z samego siebie, lecz że została mu ona dana, wreszcie jedynie Łukasz zanotuje, że szatan odstąpił od Jezusa tylko do czasu. Zarówno w wersji Mateusza, jak i w relacji Łukasza wszystkie trzy kuszenia Jezusa mają na celu uzyskanie z ust samego Jezusa odpowiedzi, która byłaby wyrazem Jego świadomości mesjańskiej. Chrystus, ten drugi Adam, nie poddał się żadnej z pokus w przeciwieństwie do pierwszego Adama, który uległ pierwszej próbie.

4,13. Dla większości starożytnych czytelników odejście diabła oznaczało przynajmniej chwilową jego porażkę (por. Testament Hioba 27,6; Żywot Adama 17,2-3, których data powstania jest niepewna).

4,1-13. Kuszenie na pustyni. Zob. komentarz do Mt 4,1-11, gdzie znaleźć można więcej szczegółowych informacji. Jezus odpowiada na pytania jak to czynili rabini, odwołując się do nauki Pisma. Z tekstu Ewangelii widać jednak, że Jezus nie tylko posługiwał się Pismem Świętym, korzystając z autorytetu, jaki miało ono w tamtych czasach - wykorzystuje je także na poparcie własnego autorytetu i jako ostateczny argument w sprawach etyki, nawet gdy staje w szranki z nadprzyrodzonym przeciwnikiem. (Nie trzeba chyba dodawać, że autor i pierwsi czytelnicy postrzegali diabła jako prawdziwy byt osobowy; symboliczne traktowanie diabła przez niektórych współczesnych czytelników, jako metafory zła, stanowi wczytanie do tekstu czegoś całkowicie mu obcego.)

Trzy teksty, które Jezus tutaj cytuje (Łk 4,4.8.12), pochodzą z Księgi Powtórzonego Prawa (Pwt 6,13.16; 8,3) - są to przykazania dane Izraelitom, gdy byli poddawani próbie na pustyni. W przeciwieństwie do Adama, innego „syna Bożego”, który zgrzeszył (Łk 3,38), Jezus zwycięsko przechodzi wszystkie próby (por. Rdz 3).

DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W GALILEI

Pierwsze wystąpienie Mt 4,12-17; Mt 4,23; Mk 1,14-15; Mk 1,39; Mt 3,16+

14 Potem powrócił Jezus mocą Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy.

4,14 wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. Refren Łukasza: 4,37; 5,15; 7,17 (por. podobne sformułowania w Dz 2,41+; 6,7 oraz w Łk 1,80+).

15 On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Łk 4,44

4,15 wysławiany przez wszystkich. Kolejny temat drogi Łukaszowi (4,22; 8,25; 9,43; 11,27; 13,17; 19,48), łączony z poprzednim refrenem (4,14+) oraz z tematami chwalenia Boga (2,20+) i bojaźni religijnej (1,12+).

14–15. Po zwycięstwie nad szatanem Jezus udał się do Galilei, by rozpocząć swoją publiczną działalność. Gdy Mateusz mówi, że Jezus usłyszawszy o uwięzieniu Jana usunął się do Galilei może w obawie, by i Jego nie spotkał podobny los, to Łukasz, najwyraźniej pragnąc uniknąć stwierdzenia, że Jezus bał się czegokolwiek, oświadcza: powrócił… mocą Ducha do Galilei. Tak więc moc Najwyższego jest z Jezusem od pierwszych chwil Jego publicznej działalności. Pierwszym wystąpieniom Jezusa w synagogach galilejskich towarzyszył wielki rozgłos, a sam Jezus zyskiwał sobie coraz większe uznanie u ludu: był wysławiany przez wszystkich. Łukasz z właściwym sobie upodobaniem podkreśla takie momenty zarówno w działalności Jezusa, jak potem, w Dziejach Apostolskich, w historii pierwotnego Kościoła. Miejscem nauczycielskich wystąpień Jezusa są synagogi. Do synagog też będzie wstępował potem Paweł, ilekroć zjawi się w jakimś nie znanym mu dotychczas mieście, z góry już upatrzonym na ośrodek nowej chrześcijańskiej gminy.

4,14-15. Rabinom, którzy przybywali w gościnę, dawano zwykle okazję do nauczania. Jednak mieszkańcy Nazaretu, wioski liczącej od 1600 do 2000 osób, znali już przecież Jezusa i byli przypuszczalnie mniej skłonni do potraktowania Go w nowy sposób.

Jezus w Nazarecie

16 Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Mt 13,53-58; Mk 6,1-6; Łk 2,39; Łk 2,51

4,16-30 Opowieść zaskakuje niewytłumaczalną zmianą postawy tłumu, który przechodzi od podziwu (w. 22a) do gniewu (w. 22b i 28n). Taka nieprawidłowość jest zapewne skutkiem ewolucji literackiej. Pierwsza opowieść przedstawiała uwieńczone sukcesem nawiedzenie synagogi w Nazarecie na początku publicznej działalności (por. Mk 1,21n; warto nadto zauważyć, że Łk 4,16 — podobnie jak Mt 4,13 — używa nazwy Nazara). Tę pierwotną opowieść następnie powtórzono, przerobiono i umieszczono w późniejszym okresie życia Jezusa (Mt 13,53-58; Mk 6,1-6), aby ukazać niezrozumienie i odrzucenie, jakie miały miejsce już po pierwszym życzliwym przyjęciu. Z tego złożonego tekstu Łukasz wywiódł wspaniałą kartę i umieścił ją na początku działalności publicznej jako scenę inaugurującą, w której nakreśla, w symbolicznym skrócie, posłanie Jezusa pełne łaski i odrzucenie Go przez Jego naród.

4,16 do Nazaretu. W grec. rzadko spotykana forma: „Nazara”. Por. Mt 4,13.

— powstał, aby czytać. Każdy dorosły Żyd mógł za pozwoleniem przełożonego synagogi czytać publicznie teksty święte.

4,16. Ludzie wiedzieli, że Jezus jest człowiekiem pobożnym i wykształconym w języku hebrajskim na podstawie jego wcześniejszych czytań w synagodze, w mieście rodzinnym. Zgodnie ze zwyczajem siadano w czasie wykładania Pisma Świętego (Mt 5,1), wstawano zaś podczas jego odczytywania.

17 Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane:

16–17. Lecz oto pierwsze niepowodzenie. Miało ono miejsce w Nazarecie – czyli w rodzinnym mieście Jezusa – a relację o tych pierwszych trudnościach przekazał nam tylko autor trzeciej Ewangelii. Zresztą zaczęło się wszystko jak najlepiej: przyszedłszy do Nazaretu, Jezus udał się w szabat do synagogi, gdzie zwyczajem przyjętym także przez uczonych żydowskich, począł czytać i wyjaśniać Pismo. Łukasz powiada, że rozwinąwszy księgę, dokładnie mówiąc, rozwinąwszy pergaminowy zwój, Jezus zupełnie przypadkiem – tylko Pięcioksiąg należało czytać po kolei, inne księgi można było czytać dowolnie, na wyrywki – natrafił na tekst, którego wyjaśnienie okazało się brzemienne w następstwa.

4,17. W późniejszych synagogach na każdy dzień były wyznaczone konkretne czytania, jednak w tym okresie czytający mieli więcej swobody i mogli wybrać dowolny tekst z Proroków. Później zezwalano nawet czytającym, by opuszczali pewne fragmenty. Sługa synagogi (chazan - w. 20) przypuszczalnie podejmował decyzję, z której księgi będzie czytanie (poszczególne księgi Starego Testamentu znajdowały się na różnych zwojach). Hebrajskie zwoje rozwijano, by dotrzeć do właściwego miejsca w tekście.

18 Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, Iz 61,1-2; Mt 3,16+ So 2,3+

4,18 Po trzecim stychu w niektórych rkpsach pominięto słowa: „aby leczyć złamanych na sercu” (por. Iz 61,1 Sept).

19 abym obwoływał rok łaski Pana.

18–19. Nie ulega wątpliwości, że za przypadkowością wyboru owego tekstu znajdowało się działanie Ducha Świętego. Był to fragment Księgi Izajasza mówiący o powołaniu i działalności proroka: prorok został powołany wskutek tego, że spoczął na nim Duch Pański, którym został namaszczony, celem zaś jego posłannictwa jest nieść dobrą nowinę ubogim, głosić wolność więźniom, a ślepym możność widzenia; sprawiać ulgę uciśnionym i ogłaszać rok łaski, która zstąpiła od Pana.

4,18-19. Wydaje się, że we fragmencie tym (Iz 61,1-2; por. 58,6) prorok Izajasz opisuje przyszłość Izraela w kategoriach roku jubileuszowego lub roku wyzwolenia (zob. Kpł 25). W taki też sposób fragment z Iz 61 interpretują Zwoje znad Morza Martwego. Niektórzy uczeni sugerowali, że przypadający niedawno rok jubileuszowy spowodował, iż tekst ten był jeszcze żywy w umysłach słuchaczy Jezusa. Inni zastanawiają się, czy zwyczaj ten byt w ogóle praktykowany w ówczesnym judaizmie. To, że Łukasz kończy cytat na słowach o zbawieniu, wydaje się celowe - jednak Jego słuchacze, dobrze znający Pismo, wiedzieli, jaki jest ciąg dalszy tego fragmentu.

20 Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione. Dz 6,15

4,20. Nauczyciele zwykle siadali, by wyjaśniać Pismo. Sługa synagogi był określany słowem chazan - był to człowiek odpowiedzialny za należyte utrzymanie budynku, pilnowanie zwojów itd. W końcu posada ta stała się zajęciem płatnym (było jednak niższe rangą od pozycji „przełożonego” synagogi). Zgromadzenia odbywające się w synagogach miały przypuszczalnie mniej formalny charakter niż nabożeństwa odprawiane w dzisiejszych kościołach i bożnicach, tak więc skupienie uwagi wszystkich na Jezusie jest faktem znaczącym.

21 Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli. 

22 A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: Czy nie jest to syn Józefa? Łk 2,47; Łk 4,15+; J 7,46

4,21-22. Natychmiastowość spełnienia („dziś”; por. Łk 2,11; 19,5.9; 23,43) jest kluczem do zrozumienia późniejszego zgorszenia. Tekst, który czytał Jezus, według Żydów miał się spełnić w erze mesjańskiej, lecz mieszkańcy Nazaretu nie widzieli przed sobą ani Mesjasza, ani Jego czasów. Ponieważ znajdowali się w odległości zaledwie kilkunastu, kilometrów od Sefforis, doskonale pamiętali jak Rzymianie zniszczyli tę galilejską stolicę po buncie (podsyconym przez oczekiwania mesjańskie), jaki wybuchł tam w6r. po Chr. Nieufność mieszkańców tego obszaru wobec mesjańskich zapowiedzi, jasno wynika z faktu, że odbudowana Sefforis nie przyłączyła się do późniejszego powstania przeciwko Rzymowi w r. 66 po Chr.

Autorzy Zwojów znad Morza Martwego, którzy wierzyli, że żyją na progu końca czasów, często podkreślali bliskość wypełnienia biblijnych proroctw, odnosząc wypowiedzi proroka Nahuma, Habakuka i innych do swych własnych czasów. Odczytywanie Biblii w taki sposób nie było więc samo w sobie zgorszeniem dla Żydów, którzy mieszkali w Palestynie w I w. po Chr. Zgorszeniem było danie do zrozumienia, że czasy ostateczne rozpoczęły się wraz z rozpoczęciem publicznej posługi Jezusa.

23 Wtedy rzekł do nich: Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum.

4,23 O cudach w Kafarnaum rzeczywiście mówi się dopiero po pobycie Jezusa w Nazarecie (4,33; itd.). Zob. przyp. 4,16.

24 I dodał: Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. J 4,44

20–24. Skończywszy czytanie, począł Jezus wyjaśniać zebranym sens świętego tekstu. Na wstępie oświadczył, że dziś właśnie spełniły się prorocze słowa Izajasza. Było to oświadczenie ogromnie doniosłe. Jezus dał w nim do zrozumienia, że to, co prorok powiedział o sobie, w rzeczywistości odnosiło się właśnie do Jezusa; że to wskutek działalności, którą Jezus rozpoczyna, ślepi będą widzieć, chromi chodzić, a ubodzy posłyszą Dobrą Nowinę.

Egzegeza Jezusa nie budziła żadnych zastrzeżeń; przeciwnie, Łukasz nawet zaznacza, że wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom (lub: wdzięku), które płynęły z ust Jego. Jeśli tak było, to chyba dlatego, że zebrani nie zrozumieli właściwie słów Jezusa. W zdumienie i podziw wprawiała ich jedynie Jego mądrość. Wiedzieli przecież, że był synem Józefa cieśli, znali Jego Matkę i najbliższych krewnych. Łukasz nie mówi wyraźnie, że zebrani w synagodze wątpili w prawdomówność i uczciwość Jezusa, ale pytania, które sobie wzajemnie zadawali, zdają się o tym świadczyć, co potwierdza zresztą autor pierwszej Ewangelii, który przedstawia analogiczny fakt, choć co prawda w zupełnie odmiennym kontekście.

Zresztą Jezus sam odczytał te wątpliwości w sercach swoich słuchaczy, którzy byli przeświadczeni, że mógł On dokonać rzekomo czegoś niezwykłego tylko w Kafarnaum, gdzie nikt Go nie znał i nie wiedział nic o Jego pochodzeniu. Niechby tak spróbował powtórzyć choć jeden z tamtych czynów tu, w ojczyźnie swojej, w Nazarecie! Wyręczywszy Żydów w wyraźnym wypowiedzeniu tych ukrytych myśli Jezus przypomniał smutną prawdę z dziejów Izraela: otóż żaden z proroków ST nie znalazł posłuchu we własnej ojczyźnie.

4,23-24. W judaizmie silna była tradycja o Izraelu odrzucającym posłanych do siebie proroków. Na przykład, prorok Jeremiasz był prześladowany w swoim własnym mieście kapłańskim, Anatot (Jr 1,1; 11,18-23). Przysłowie podane w Łk 4,23 jest poświadczone w innych formach w klasycznej literaturze greckiej i w utworach literatury średniowiecznej; niektórzy rabini cytowali też podobne przysłowie aramejskie.

25 Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; 1Krl 17,1; 1Krl 18,1; Jk 5,17

26 a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. 1Krl 17,9

27 I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman. 2Krl 5,14

25–27. Oświadczenie to potwierdził Jezus dwoma przykładami: gdy wskutek długotrwałej suszy zapanował w całej Palestynie głód, to Eliasz dokonał cudu rozmnożenia zapasów żywności nie w swojej ojczyźnie – choć cierpiało tam wiele wdów – ale w pogańskiej Sarepcie pod Sydonem; gdy za czasów Elizeusza wielu trędowatych było w Izraelu, to prorok nie uzdrowił nikogo spośród swoich rodaków, tylko Syryjczyka Naamana.

4,25-27. Jezus wymienia ludzi zajmujących niską pozycję społeczną (wdowy) i żyjących na marginesie (trędowaci), jednak główną myślą Jego przesłania było to, że nie-Żydzi okazali się jedynymi, którzy przyjęli dwa główne znaki proroków Starego Testamentu. Sydon i Syria zaliczały się do krajów najbardziej przez Żydów pogardzanych. Myśl Jezusa była więc następująca: Nazaret Go nie przyjmie, uczynią to jednak nie-Żydzi.

28 Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. 

29 Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. Dz 7,57n

4,28-29. Tłum nie mógł zgodnie z Prawem wykonać kary śmierci w żydowskiej Palestynie. Ludzie musieli być więc bardzo rozwścieczeni - szczególnie, że chcieli zabić Jezusa w szabat (w. 16). Chociaż nie wydaje się, by Nazaret było zbudowane na wzgórzu, wiele starożytnym miast zakładano w krainie górzystej, gdzie nie brakowało ostrych skał i urwisk. Kamienowanie rozpoczynało się od strącenia przestępcy z urwiska, a następnie ciskania weń skał wielkości jego głowy. Najpierw celowano w pierś ofiary, jednak z takiej odległości celność rzutów nie była zbyt wielka.

30 On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się. J 8,59

28–30. Zebrani dobrze pojęli aluzje. Jednakże gorzka prawda napełniła ich nie skruchą, lecz gniewem. Porwali się z miejsca, wyprowadzili Jezusa nie tylko z synagogi, lecz w ogóle z miasta, i zawiedli Go na stok urwistego wzniesienia, skąd miał być strącony w przepaść. Planu swego jednakże nie doprowadzili do końca, gdyż jeszcze nie nadeszła godzina Jego. Lecz urwiste zbocze góry jako miejsce planowanej zagłady Jezusa pokazuje się turystom dzisiejszym. W niewielkiej odległości od tego urwiska znajduje się kościółek zbudowany rzekomo na tym miejscu, z którego Maryja, pełna bólu, przypatrywała się Jezusowi prowadzonemu – na niewątpliwą – tak się przecież wydawało – śmierć.

4,30. Czy to dlatego, że Pan Go ukrył (por. Jr 36,26), czy też Jego postawa uciszyła tłum, czyjego rodacy nagle sobie uświadomili, że chcą zabić jednego ze swoich, Jezus bez szwanku przechodzi przez tłum - Jego godzina jeszcze nie nadeszła.

4,14-30. Jezus w synagodze w Nazarecie. Łukasz, który podąża skrupulatnie za porządkiem wydarzeń opisanym w swych źródłach (przypuszczalnie zgodnie z zasadami gatunku biografii, który tu wykorzystuje), tutaj jednak od niego odstępuje (por. Mk 6,1-6), ponieważ część ta pełni rolę programową lub jest tezą jego Ewangelii. (Por. kazanie Piotra w Dz 2, które spełnia podobną rolę w tamtej księdze).

To, że Jezus cytuje Pismo występując przeciwko diabłu (Łk 4,1-13), nie sprawiało problemów jego współczesnym - jednak posługiwanie się Słowem Bożym, by przeciwstawić się tradycji, którą Jego współcześni uważali za wynikającą z Pisma Świętego, musiało ich rozwścieczyć. Żydowscy nauczyciele chętnie podejmowali się oficjalnej debaty, badając wszystkie poglądy za pomocą Pisma. Generalnie jednak interpretowali Pismo Święte w taki sposób, by wspierać własne poglądy usankcjonowane tradycją (jest to też częstą praktyką w wielu współczesnych kościołach).

Jezus w Kafarnaum Mk 1,21-28

31 Udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat.

4,31. Archeolodzy odkryli ruiny synagogi w Kafarnaum.

32 Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy. Mt 7,28-29

31–32. Tak więc nie dokonawszy niczego w Nazarecie, przybył Jezus do Kafarnaum. Tam podobnie jak w Nazarecie – zapewne w synagodze, choć Łukasz tego wyraźnie nie powiedział – nauczał ludzi w szabat. Tym razem zadziwiał nie mądrością, lecz raczej autorytatywnością swego nauczania. Znane nam już z Ewangelii Mateusza Kazanie na Górze jest bardzo typowym przykładem takiej nauki. Występując w roli nauczyciela Chrystus był równocześnie ustawodawcą. Jego słowo było pełne władzy.

4,32. Większość nauczycieli żydowskich wyjaśniała Prawo podając właściwy sposób jego wykładni lub odwołując się do tradycji prawnych lub przekazów o charakterze narracyjnym. Jezus czyni coś więcej.

Uzdrowienie opętanego

33 A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: Mt 8,29+; Mt 2,23+

34 Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boga. Mk 1,24+; J 6,69; Dz 3,14+

4,33-34. Duchy nieczyste były zwykle kojarzone z magią, czarnoksiężnicy zaś usiłowali podporządkować sobie duchowe moce, wymawiając imiona demonów. Jeśli duch nieczysty chciał w taki właśnie sposób podporządkować sobie Jezusa (zwrot „wiem, kto jesteś” był używany w tekstach czarnoksięskich do podporządkowania mocy duchowych), jak to sugerują niektórzy badacze, jego zamysł się nie powiódł.

35 Lecz Jezus rozkazał mu surowo: Milcz i wyjdź z niego! Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody. 

36 Wprawiło to wszystkich w zdumienie, i mówili między sobą: Cóż to za słowo, że z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą. Łk 1,12+ Mt 8,29+

37 I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy. Łk 4,14+

33–37. Do zdumienia dołączyło się przerażenie, kiedy Jezus dokonał cudownego uleczenia obecnego w synagodze opętanego. Zdarzenie to opisał prócz Łukasza także Mateusz, i to w sposób zupełnie identyczny, chociaż w innym, chronologicznie lepszym kontekście.

4,35-37. Egzorcyści posługiwali się dwiema głównymi metodami wyganiania duchów: (1) wypłaszaniem lub osłabianiem ich, by nie mogły pozostać w opętanym (np. przez umieszczenie korzenia o silnym zapachu przed nosem opętanego w nadziei, że demon nie zniesie jego woni), lub (2) wezwaniem imienia wyższego ducha, by w ten sposób pozbyć się niższego demona. Ludzie byli zdumieni, że Jezus wyganiał demony zwyczajnie nakazując im, by opuściły opętanego.

4,31-37. Jezus w synagodze w Kafarnaum. Po perykopie opowiadającej o niegościnnym przyjęciu Jezusa w domu modlitwy i wykładania Pisma (Łk 4,14-30) następuje fragment opisujący Jego spotkanie z opętanym. Jednak postawa mieszkańców Kafarnaum, które stało się w II w. po Chr. ośrodkiem wczesnego chrześcijaństwa, kontrastuje z postawą obywateli Nazaretu, opisaną w Łk 4,14-30. Zob. komentarz do Mk 1,21-28.

W domu Piotra Mt 8,14-15; Mk 1,29-31

38 Po opuszczeniu synagogi przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią.

4,38. Teść Szymona przypuszczalnie już nie żył, Szymon przygarnął więc owdowiałą matkę swojej żony. Opiekowanie się dalszą rodziną było w owych czasach zjawiskiem częstszym niż obecnie.

39 On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała [uzdrowiona], i usługiwała im.

4,39. Usługiwanie gościom było ważnym przejawem gościnności, tradycyjnie przypisywanym kobiecie (większość wolnych rodzin nie mogła sobie pozwolić na niewolników).

40 O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Mt 8,16-17; Mk 1,32-34 Łk 13,13; 1Tm 4,14+

41 Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: Ty jesteś Syn Boży! Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem. Mt 8,29+; Mt 4,3+; Mk 1,34+

38–41. Nie miał to być jedyny cud dokonany przez Chrystusa w Kafarnaum. Oto zaraz po wyjściu z synagogi udał się Jezus do domu Szymona Piotra. Dom ten służył Zbawicielowi – jak się wydaje – za kwaterę podczas Jego działalności w Kafarnaum. Tam właśnie, według Łukasza samym słowem, według Marka przez ujęcie chorej za rękę, uleczył Jezus z wysokiej gorączki teściową Piotra, co znów musiało się odbić szerokim echem w całej okolicy, skoro wszyscy trzej synoptycy zanotowali to zdarzenie. Zresztą wyraźnie świadczy o tym, również zapisany przez wszystkich trzech synoptyków, fakt sprowadzania do Jezusa ze wszystkich stron cierpiących na różne choroby. Żaden z tych biedaków nie odchodził bez doznania ulgi. Na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał.

4,40-41. Szabat (Łk 4,31) kończył się w sobotę o zachodzie słońca. Słowa „o zachodzie słońca” wskazują, że szabat dobiegł już końca. Ludzie mogli więc przynosić do Jezusa chorych, by ich uzdrowił (noszenie przedmiotów uważano za pracę, dlatego wykonywanie tej czynność w szabat było zabronione). Grecy znacznie częściej od Żydów posługiwali się czynnością wkładania rąk w celu uzdrowienia chorego - gest ten miał też jednak bogatą symbolikę w tradycji żydowskiej (zob. komentarz do Dz 6,6). Jezus potrafił uzdrawiać bez pomocy nakładania rąk, jeśli ludzie potrafili w to uwierzyć (zob. Łk 7,6-9).

Jezus opuszcza Kafarnaum Mk 1,35-39

42 Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. 43 Lecz On rzekł do nich: Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany. 

44 I głosił słowo w synagogach Judei. Mk 1,38+

4,44 w synagogach Judei. W Mk jest „Galilei”. Łukasz używa nazwy „Judea” w znaczeniu bardzo szerokim — to cały kraj Izraela. Podobnie 7,17; 23,5(?); Dz 10,37; 28,21.

42–44. Nic też dziwnego, że gdy po kryjomu opuścił Kafarnaum i zamierzał udać się na inne miejsce, ludzie, po dłuższych poszukiwaniach, zabiegali Mu drogę i prosili, by pozostał nadal w ich mieście. Lecz On oświadczywszy, że musi także gdzie indziej głosić królestwo Boże, wyszedł z Kafarnaum, ale przez jakiś czas jeszcze pozostał na terenie Galilei, nauczając w synagogach i – jak zaznacza Marek – wyrzucając złe duchy (Mk 1,39).

4,42-44. W starożytnych miastach znalezienie samotnego miejsca było prawie niemożliwe - miały one wąskie uliczki i czasem (zwykle w biedniejszych rejonach cesarstwa, np. w Egipcie) w jednoizbowym domu mieszkało nawet dwadzieścia osób. Większość domów w Kafarnaum składała się z czterech mieszkań wychodzących na wspólny dziedziniec. Wioski były zwykle położone w niewielkiej odległości od siebie, można było jedlinie znaleźć samotne miejsce jeśli tylko wstało się dość wcześnie rano (większość ludzi wstawała o wschodzie słońca).

4,38-44. Liczne uzdrowienia. Zob. komentarz do Mk 1,29-39 gdzie znaleźć można więcej szczegółów.

Łk 5

Nauczanie z łodzi Mt 4,18-22; Mk 1,16-20; Mk 4,1

1 Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret –

5,1-11 Łukasz zestawił w tej opowieści: 1. opis okoliczności i nauczanie Jezusa (w. 1-3), które przywodzi na myśl Mk 4,1-2 i 1,16.19; 2. epizod cudownego połowu ryb (w. 4-10a), który przypomina J 21,4-11; 3. powołanie Szymona (w. 10b-11) przedstawione podobnie jak w Mk 1,17-20. Przez umiejscowienie opowieści o powołaniu pierwszych uczniów dopiero po pewnym okresie nauczania i cudów Jezusa Łukasz kierował się zapewne tym, by ich natychmiastowa odpowiedź na to wezwanie była dla odbiorcy bardziej wiarygodna.

2 zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Mk 1,16; Mk 1,19

5,1-2. Sieci wymagały płukania, gdyż mogły w nie wpadać nie tylko ryby nadające się do jedzenia. Ryby jadalne, żyjące w Jeziorze Galilejskim (Jeziorze Genezaret), to m.in. różne odmiany karpia. Józef Flawiusz pisze, że w Jeziorze Galilejskim występowało kilka gatunków ryb.

3 Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Mk 4,1-2

1–3. Północny brzeg jeziora Genezaret, przypominając zboczem Górę Błogosławieństw, wnętrze starożytnego amfiteatru, był ulubionym miejscem nauczania Jezusa. Mieszkańcy Galilei przez całe trzy lata publicznej działalności Chrystusa należeli również do Jego słuchaczy, o wiele bardziej wdzięcznych niż Żydzi z Jerozolimy lub innych miast Judei. Komentatorzy zwracają uwagę na fakt, że zapis cudownego połowu ryb zaczyna się od wzmianki o nauczaniu Jezusa z Piotrowej łodzi. Chrystus w szczególny sposób zaczyna wyróżniać Piotra; mieszka w jego domu, wstępuje właśnie do jego łodzi, aby nauczać rzesze. Oto, jak łódź Piotrowa staje się coraz wyraźniej typem Kościoła nauczającego.

5,3. Brzeg jeziora spełniał funkcje akustyczne podobne do amfiteatru - oddalenie się nieco od tłumu i przemawianie z wody powodowało, że głos Jezusa był lepiej słyszalny.

Obfity połów

4 Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! J 21,1-6

4. Nie ma nic dziwnego w tym, że pierwsza część polecenia Jezusa dotyczy tylko osoby Piotra – wypłyń – w drugiej zaś Jezus zwraca się do całej załogi – zarzućcie; kierował łodzią zwykle jeden człowiek, ale sieć, jakiegokolwiek byłaby typu, musiało zarzucać w morze i wyciągać kilku ludzi. Sieci, zwłaszcza te wielkich rozmiarów, były dość kosztowne. Kupowano je wspólnym wysiłkiem kilku rybaków. Z tego względu sieci zarzucano i wyciągano grupowo.

5 A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Mt 8,10+

5. Długoletnie doświadczenie – potwierdzone pracą usilną, lecz bezskuteczną nawet w ciągu ostatniej nocy, która stanowiła porę najwłaściwszą na połowy – pozostawało w wyraźnej sprzeczności z poleceniem Jezusa. Jednakże Piotr nie tylko wykona dokładnie nakaz Jezusa, ale także nazwie Zbawiciela Mistrzem – taki jest bowiem sens greckiego terminu µŔąĂĬķÂ. Tak więc zademonstrował Piotr właściwą postawę człowieka wobec inicjatywy Bożej: dał z siebie wszystko, nie tracąc jednak ani poczucia własnej niemocy, ani ufności we wszechmoc Boga.

5,4-5. Posłuszeństwo Piotra jest wzorowe - rybak mógł uznawać autorytet rabina w sprawach religii, nie musiał go jednak słuchać w dziedzinie, na której sam się znał, tj. łowieniu ryb. Rybacy zastawiali nocą niewody, dzięki czemu powinni złowić więcej ryb niż w sposób, który wskazał Jezus w Łk 5,5. Źródła podają, że na Jeziorze Galilejskim lepiej było łowić ryby w nocy niż w dzień. Rano złowione ryby sprzedawano na targu.

6 Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Mt 8,3+

5,6. Pomnożenie przez Jezusa żywności i zwierząt ma precedens w Starym Testamencie (np. żywności-Wj 16,13; 2 Krl 4,1-7.42-44; zwierząt-Wj 8,6.17.24; 10,13).

7 Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.

5,7. Ponieważ koszt sprzętu rybackiego był wysoki, rybacy zakładali zwykle spółki. Czasami rodziny prowadziły wspólną działalność, by zwiększyć zyski. Wiemy o innych spółkach rybackich z obszaru starożytnej Palestyny, nie dziwi więc, że Szymon i Andrzej prowadzili działalność wspólnie z rodziną Zebedeusza (Łk 5,10). Rybacy posiadający kilka łodzi mogli zapuszczać większe sieci od tych, którzy mieli tylko jedną łódź. Później zawartość sieci wrzucano do łodzi lub wyciągano je na brzeg.

8 Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. Wj 33,20+; Łk 1,12+

5,8 Według Łukasza Szymon otrzymuje imię „Piotr” dopiero później (6,14), mamy więc tutaj literacką antycypację typu Janowego (podobnie jak cudowny połów?), wyrażenie „Szymon Piotr” występuje bowiem — poza tym miejscem w Łk i w Mt 16,16 — tylko w J, i to siedemnaście razy: 1,40; 6,8.68; itd.; 21,2.3.7.11.

6–8. Przerażenie Piotra jako takie jest rzeczą dość typową dla zachowania się ludzi patrzących na przejawy cudotwórczej mocy Boga. Po raz pierwszy w Ewangelii Łukasza występuje termin KÍÁąo na określenie osoby Jezusa. Uwydatnia on godność i majestat Jezusa bardziej niż notowany na początku tej perykopy rzeczownik µŔąĂĬķ – mistrz. Cudowność połowu ryb nie tylko wprowadziła Apostołów w osłupienie, ale także – i to może przede wszystkim – przyczyniła się do wzbudzenia ich wielkiej ufności w osobę Jezusa. Prośby Piotra, zdumionego obfitością połowu, nie należy brać zbyt dosłownie. Piotr wcale nie pragnął, aby go Pan Jezus rzeczywiście opuścił. Przemawiało przez tego przerażonego rybaka poczucie wielkiej niegodności. Przypomina się mimo woli wyznanie setnika. Tak już będzie zawsze w Ewangeliach: ilekroć człowiek czyni się w oczach Boga mało godnym, wówczas Bóg sam dźwiga człowieka wyżej. Piotr rozumiał również, że znajdując się w obecności Jezusa ma do czynienia z Istotą obdarzoną nadziemskimi siłami.

9 I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali;

5,8-9. Mojżesz, Gedeon i Jeremiasz czuli się przytłoczeni swym powołaniem. Wymówka Piotra przypomina jednak szczególnie tę, której użył prorok Izajasz (Iz 6,5), pasuje też do innych typowych dla Łukasza akcentów (Łk 5,20.30-32).

10 jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. Mk 1,17; Mk 1,20; J 21,15-17; J 21,19 Łk 12,33+

5,10 byli wspólnikami Szymona. Mowa o współtowarzyszach z w. 7. Andrzej nie jest tu wspomniany, gdyż pozostał w łodzi Piotra (zob. 1. mn. w w. 5, 6, 7), na którego Łukasz kieruje całą uwagę.

9–10. Chrystusowe słowa otuchy wypowiedziane do Piotra: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił, z jednej strony dodawały Piotrowi odwagi do przyszłych zadań, z drugiej zaś wyprowadzały go z niepokoju, w który wprawił go cudowny połów ryb. Warto już tu zaznaczyć, że przyszłe połowy Piotra również będą się zawsze odbywały przy współudziale Boga. Nikt nie może przyjść do Mnie – zapewnia Chrystus – jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał (J 6,44).

5,10. Słowa „ludzi będziesz łowił” mogą być aluzją do dwóch tekstów ze Starego Testamentu (Jr 16,16; Ha 1,15), przekształcających obraz bliskiego sądu w obraz rychłego wybawienia przed nim. Przypuszczalnie Jezus zmienia jednak jedynie ich rybackie zajęcie, podobnie jak Bóg uczynił Mojżesza i Dawida „pasterzami” swojego ludu.

11 I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.

11. Nowe życie Piotra i dwu synów Zebedeuszowych zaczęło się od podwójnego wyrzeczenia: zostawili łodzie i sieci, bezcenne narzędzia ich pracy zarobkowej, następnie zaś opuściwszy dom rodzinny, poszli za Jezusem. W najdokładniejszym, najbardziej drobiazgowym planowaniu ludzkim należy zostawić margines na działanie Boga. Uległość wobec Niego nie musi być rezygnowaniem ze zdrowego rozsądku. Każde powołanie, poważnie potraktowane, zobowiązuje do wyrzeczenia się siebie, do pozostawienia wszystkiego i pójścia z Nim. Posłuszeństwo Bogu opłaca się stokrotnie.

5,11. Rybacy osiągali dochody większe od przeciętnych (nawet jeśli mieli zły nocny połów - Łk 5,5), tak więc porzucenie pracy było wyrazem całkowitego oddania, mogło bowiem niekorzystnie zmienić ich sytuację materialną.

5,1-11. Obfity połów. Podobnie jak dawne zajęcie Mojżesza (pasterza), Dawida (dowódcy wojskowego) i Józefa (administratora), zawód uczniów (rybacy), dostarczył im wiedzy pomocnej w wykonaniu nowego zadania.

Uzdrowienie trędowatego Mt 8,1-4; Mk 1,40-45

12 Gdy przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: Panie, jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić. 13 Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: Chcę, bądź oczyszczony. I natychmiast trąd z niego ustąpił. 

14 A On mu przykazał, żeby nikomu nie mówił: Ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Mk 1,34+ Kpł 14,1-32

15 Lecz tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i uzyskać uzdrowienie z ich niedomagań. Łk 4,14+

12–16. Wszyscy trzej synoptycy opisali cudowne uzdrowienie trędowatego. Marek uczynił to w sposób najbardziej szczegółowy, uwydatniając przede wszystkim wielką wiarę chorego, co mogło być wynikiem wyraźnego polecenia Piotra, ubolewającego nad załamaniem się w pewnym momencie jego własnej wiary. Łukasz bardzo wyraźnie zależy od Marka. Akcentuje również bezgraniczną ufność trędowatego, a poza tym w ramach własnych upodobań literackich ukazuje szczególnie wyraźnie dobroć Jezusa; tylko on zamieszcza wzmiankę o tym, że Jezus, dokonawszy cudu, odszedł na miejsce ustronne i modlił się.

5,12-16. Uzdrowienie trędowatego. Zob. komentarz do Mk 1,40-45, gdzie znaleźć można więcej szczegółów. Trędowaci byli usuwani poza nawias społeczeństwa, większość ludzi zdrowych nie chciałaby ich dotknąć, nawet gdyby zezwalało na to żydowskie prawo. Biblia nakazywało złożenie określonych ofiar w przypadku wyleczenia z trądu (Kpł 14,1-32). Czyniąc zadość tym wymaganiom Jezus nie złamał prawa ani nie obraził kapłanów.

Nauczyciele, o których powiadano, że czynili cuda, pociągali za sobą olbrzymie rzesze wyznawców, wielu bowiem było chorych. Tłumy gromadzące się w okolicach gorących źródeł w Galilei, które miały przynosić ulgę w chorobach, świadczą o tym, jak wielka liczba ludzi cierpiała na różne dolegliwości.

PIERWSZY ZATARG Z FARYZEUSZAMI

Uzdrowienie paralityka Mt 9,1-8; Mk 2,1-12

16 On jednak usuwał się na pustkowie i tam się modlił. Łk 3,21+

17 Pewnego dnia, gdy nauczał, siedzieli faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. A była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać.

5,17 moc Pańska. Chodzi o moc Boga. Por. Dz 2,22; 10,38.

5,17. Wydaje się, że faryzeusze mieszkali głównie w Jerozolimie i Judei. Dlatego Galilejczycy, o których wspomina Łukasz, byli przypuszczalnie nauczycielami Prawa. Wszystkie wioski galilejskie miały uczonych w Piśmie wyszkolonych w żydowskim prawie, którzy przygotowywali dokumenty prawne i uczyli dzieci Prawa Mojżesza.

18 Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. 19 Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa.

5,19 przez powałę. Taras domu palestyńskiego w opisie Mk 2,4 w Łk staje się dachem domu w stylu grecko-rzymskim.

5,18-19. W przeciętnym domu w Kafarnaum mogło stać jedynie około pięćdziesiąt osób (długość największego domu, którego ruiny odkryto, wynosiła 5 m). Na dach wchodziło się zewnętrznymi schodami, więc ludzie ci mogli się tam dostać bez żadnych przeszkód. Dach jednokondygnacyjnego domu palestyńskiego był wystarczająco mocny, by można było po nim chodzić, był jednak zwykle wykonany z gałęzi i trzciny, kładzionych na belkach stropowych i kryty wyschłą gliną. Można więc było uczynić w nim otwór.

Łukasz zastępuje palestyński dach płaskim dachem wykonanym z połączonych ze sobą dachówek, który był bardziej znany jego czytelnikom (podobnie jak współcześni kaznodzieje zmieniają pewne szczegóły biblijnych opowieści, by były bardziej aktualne dla współczesnych słuchaczy). Z tego samego powodu Łukasz nie wspomina o uczynieniu otworu w dachu. „Łoże” paralityka mogło być matą, na której zwykle spoczywał.

20 On, widząc ich wiarę, rzekł: Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy. Mt 8,10+ Mt 2,4+; Mt 3,7+ 

21 Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?

5,20-21. W judaizmie wierzono, że tylko Bóg może przebaczać grzechy, większość Żydów dopuszczała jednak, by w Jego imieniu przemawiał jakiś Boży przedstawiciel. W sensie technicznym „bluźnierstwem” było wymówienie Bożego imienia lub zachęcanie ludzi do tego, by poszli za innymi bogami. W znaczeniu bardziej ogólnym bluźnierstwo musiało zawierać przynajmniej znieważenie Boga. Dlatego też, mówiąc ściśle, nauczyciele Prawa błędnie interpretowali słowa Jezusa, nawet wedle własnych reguł.

22 Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi [na nie] rzekł do nich: Co za myśli nurtują w sercach waszych? 23 Cóż jest łatwiej powiedzieć: Odpuszczone są ci twoje grzechy, czy powiedzieć: Wstań i chodź? 24 Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do sparaliżowanego: Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu! 25 I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga. 

26 Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj. Łk 2,20+ Łk 1,12+

17–26. Wszyscy trzej synoptycy opisali cudowne uleczenie paralityka i powstały przy tej okazji konflikt Jezusa z faryzeuszami. Te trzy relacje nie są jednak pozbawione pewnych rozbieżności: Mateusz jest bardzo lakoniczny, zwięzły, opis Łukasza zawiera wiele szczegółów różniących go od wersji Markowej. Tak np. autor trzeciej Ewangelii nie mówi, że cud miał miejsce w Kafarnaum, ale zaznacza zaraz na początku, że nauczaniu Jezusa przysłuchiwali się faryzeusze i uczeni w Prawie, przybyli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. Brak też u Mateusza i Marka wzmianki o tym, że człowiek uzdrowiony – na duszy i ciele – odszedł wielbiąc Boga oraz o tym, że świadków całego zdarzenia napełniła bojaźń. Wreszcie ostatnie słowa owych świadków w Ewangelii Łukasza mają charakter entuzjastycznego wyznania wiary w cudotwórczą moc Jezusa, czego nie można powiedzieć o zakończeniu tej perykopy w wersji Mateusza lub Marka.

5,22-26. Niektórzy żydowscy nauczyciele przyjmowali cuda za dowód, że dany człowiek jest naprawdę Bożym przedstawicielem; inni nie uznawali ich za dowód wystarczający, jeśli jego nauczanie nie było zgodne z ich interpretacją Pisma.

5,17-26. Uzdrowienie paralityka. Na temat większej liczby szczegółów zob. komentarz do Mk 2,1-12.

Powołanie Lewiego Mk 2,13-14

27 Potem wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego na komorze celnej. Rzekł do niego: Pójdź za Mną! 

28 On zostawił wszystko, wstał i z Nim poszedł. Łk 12,33+; Mt 9,10-12

5,27-28. Celnicy byli cywilnymi urzędnikami Heroda. Osiągali znaczne dochody i zwykle nie mogliby odzyskać tej pracy, gdyby raz ją porzucili, szczególnie z tak krótkim okresem wypowiedzenia.

29 Lewi zaś wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był spory tłum celników oraz innych [ludzi], którzy zasiadali z nimi do stołu. Mt 5,46+

27–29. Pewne rozbieżności istnieją również pomiędzy Łukaszem a dwoma pozostałymi synoptykami w opisie powołania Mateusza. Gdy autor pierwszej Ewangelii nazywa tego celnika po prostu Mateuszem, a Marek – Lewim, synem Alfeusza, to Łukasz mówi tylko tyle: zobaczył celnika, imieniem Lewi. Podobnie jak Marek, Łukasz również – w przeciwieństwie do Mateusza – mówi wyraźnie, że uczta, w której brał udział Jezus, miała miejsce w domu Lewiego. W uczcie uczestniczą, według Łukasza, tłum celników oraz innych, a nie celnicy i grzesznicy, jak piszą pozostali dwaj synoptycy.

5,29. Zaproszenie Lewiego, by towarzyszył Jezusowi, było wielkim zaszczytem, szczególnie dla człowieka, którego zwykle wykluczano z kręgów religijnych. Nie jest więc zaskakujące, że Lewi zareagował na to, wydając ucztę na cześć Jezusa, Odpłacenie za okazany zaszczyt było jednym z ważnych elementów życia społecznego w starożytności. Wspólnota stołu prowadziła do powstania intymnej więzi pomiędzy jej uczestnikami. Zważywszy na charakter starożytnych uczt, było naturalne, że człowiek zamożny zapraszał na nią swych (dawnych) kolegów a także podwładnych.

30 Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego uczniów: Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami? Mt 3,7+; Mt 2,4+ Mt 9,10+

5,30. Faryzeusze przywiązywali wielką wagę do swoich przepisów dotyczących pokarmów; nie lubili też siadać do stołu z ludźmi nie przestrzegającymi tych zasad, szczególnie z takimi jak celnicy i grzesznicy. Większość Żydów uważała celników za kolaborantów współpracujących z Rzymianami, zaś ludzie o poglądach nacjonalistycznych gardzili nimi. Ponieważ faryzeusze atakują tutaj jedynie to, z kim Jezus jada, możemy być pewni, że Jezus i Jego uczniowie zachowywali się właściwie, tj. jedli i pili jak należy (tj. nie upijając się), niezależnie od tego, czy inni goście Lewiego postępowali podobnie.

31 Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. 32 Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników.

30–32. Wzmianka o uczonych w Piśmie i faryzeuszach jest też tak sformułowana, że nie powstaje żadna wątpliwość co do tego – czego nie można powiedzieć o wersji Markowej – czy faryzeusze również uczestniczyli w uczcie. Na pewno ich tam nie było. W odpowiedzi Jezusa na zarzut, jaki Mu postawili faryzeusze, Łukasz, podobnie jak Marek, nie zamieszcza cytatu z Oz 6,6. Cytat ten jest niewątpliwie dodatkiem Mateusza (por. wyżej s. 56, kom. do Mt 9,13)

5,27-32. Powołanie Lewiego. Zob. komentarz do Mk 2,13-17, gdzie znaleźć można więcej szczegółów. Bóg pouczał w taki sposób „grzeszników”, tj. pokornych, którzy wiedzieli, że są w potrzebie (Ps 25,8-9).

Sprawa postów Mt 9,14-17; Mk 2,18-22

33 Oni zaś rzekli do Niego: Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, podobnie też uczniowie faryzeuszów; natomiast Twoi jedzą i piją.

5,33. Chociaż Stary Testament nakazywał znacznie więcej świąt niż postów, post stał się bardzo rozpowszechnioną praktyką żydowską. Faryzeusze często pościli dwa razy w tygodniu. Chociaż post z pobudek ascetycznych był zakazany, przypuszczalnie wielu ludzi pościło z tego właśnie powodu. Post był ważną praktyką łączoną z modlitwą lub pokutą, wydawało się więc niezwykłe, że uczniowie (przyszli rabini) w ogóle nie pościli. Uważano, że nauczyciel jest odpowiedzialny za postępowanie swoich uczniów.

34 A Jezus rzekł do nich: Czy możecie nakłonić gości weselnych do postu, dopóki pan młody jest z nimi? 35 Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, i wtedy, w owe dni, będą pościli.

5,34-35. Uczty weselne wymagały świętowania przez siedem dni. Nie można było wówczas pościć, odprawiać żałoby lub wykonywać ciężkiej pracy Jezus wskazuje przez analogię na nieodpowiedniość postu, w czasie gdy przebywa wśród uczniów.

36 Opowiedział im też przypowieść: Nikt nie przyszywa do starego ubrania jako łaty tego, co oderwie od nowego; w przeciwnym razie i nowe podrze, i łata z nowego nie nada się do starego. 37 Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków; w przeciwnym razie młode wino rozerwie bukłaki, i samo wycieknie, i bukłaki przepadną. 

38 Lecz młode wino należy wlewać do nowych bukłaków. J 2,10

33–38. W sposób prawie identyczny jak pozostali dwaj synoptycy (Mt 9,14–17; Mk 2,18–22) streszcza Łukasz polemikę Jezusa z uczniami Jana i faryzeuszami dotyczącą postu. Do konfliktu doszło – jak się zdaje – jeszcze podczas uczty u Lewiego. Nie chodziło przy tym o jakiś konkretny post wypadający tego dnia, lecz o to, że uczniowie Jezusa nie przestrzegali wszystkich postów przyjętych na mocy zwyczajów żydowskich. W sposób identyczny też, jak pozostali dwaj synoptycy, przytacza Łukasz porównania do łaty z nowego sukna i do starego wina w nowych bukłakach.

5,36-38. Jezus wskazuje na dwa znane fakty, by przedstawić swoją myśl. Stare szaty już się skurczyły pod wpływem prania. Wino przechowywano w stągwiach lub bukłakach. Bukłaki, w przeciwieństwie do stągwi, rozciągały się. Stare bukłaki rozciągnęły się już do granic wytrzymałości pod wpływem fermentującego w nich wina. Gdyby więc napełnić je ponownie nie sfermentowanym winem, pękłyby pod wpływem rozszerzającej się cieczy. Do posiłków pito wino zmieszane z wodą.

39 Kto się napił starego, nie chce potem młodego – mówi bowiem: Stare jest lepsze. J 3,19

5,39 Nowe wino, jakie przynosi Jezus, nie jest do smaku tym, którzy kosztowali starego wina Prawa. To stwierdzenie występujące tylko u Łukasza, może być odzwierciedleniem doświadczenia tego ucznia Pawła, który poznał trudności misji wśród Żydów (por. Dz 13,5+).

39. Na zakończenie dorzuca jednak zdanie, które nie ma swego odpowiednika ani u Mateusza, ani u Marka: Kto się napił starego, nie chce potem młodego – mówi bowiem: „Stare jest lepsze”. Nie bardzo wiadomo, co by to dopowiedzenie miało oznaczać. Najbardziej prawdopodobne wydaje się przypuszczenie, że chodzi tu o przytoczenie smętnego porzekadła tych, którzy przywykli do praktyki Starego Prawa, uważając je za coś tak wartościowego, jak stare wino.

5,39. Chociaż nie znano jeszcze wówczas procesu destylacji i wino mogło mieć w sobie tylko określoną ilość alkoholu, stare wino było powszechnie przedkładane nad młode, które nie zaczęło jeszcze fermentować (przysłowie, np. Syr 9,10; rabini). Jezus wskazuje przypuszczalnie na powód, dla którego ludzie religijni mają zastrzeżenia do radości uczniów Jezusa - jest ona bowiem czymś nowym.

5,33-39. Sprawa postów. Zob. komentarz do Mk 2,18-22. Również Stary Testament uznawał, że pewne praktyki lub przedmioty, niegdyś nadające się do sprawowania kultu lub upamiętniania czegoś, z czasem tracą swoją rolę (2 Krl 18,4; Jr 3,16).

Łk 6

Łuskanie kłosów w szabat Mt 12,1-8; Mk 2,23-28

1 W szabat przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i jedli, wykruszając [ziarna] rękami. 2 Niektórzy zaś z faryzeuszów mówili: Czemu czynicie to, czego nie wolno w szabat? 3 Wtedy Jezus, odpowiadając im, rzekł: Nawet tego nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego ludzie? 

4 Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać. Wj 25,23+ 

5 I dodał: Syn Człowieczy jest Panem także szabatu.

6,5 W jednym z rkpsów pojawia się tu dodatek, który — choć z całą pewnością nieautentyczny — jest jednak bardzo interesujący: „Tego samego dnia, gdy zobaczył człowieka pracującego w szabat, rzekł do niego: «Przyjacielu mój, jeżeli wiesz, co robisz, jesteś błogosławiony, jeżeli jednak nie wiesz tego, jesteś przeklęty i gwałcisz Prawo»”. Por. Mk 2,27+.

1–5. Ze wszystkich trzech synoptyków Łukasz jest najbardziej zwięzły w sposobie przedstawienia konfliktu, który dotyczył przestrzegania prawa szabatu. Nie nazwał po imieniu kapłana Abiatara, za którego urzędowania Dawid wkroczył do świątyni i spożył chleby pokładne; nie wspomina – podobnie zresztą jak Marek – o drugim przykładzie ciągłego gwałcenia prawa szabatu, tj. o posłudze kapłańskiej. Konkluzja sporu, czyli ostatnie słowo Jezusa, jest taka sama wszystkich trzech ewangelistów: Syn Człowieczy jest Panem także szabatu.

6,1-5. Pan szabatu. Zob. Mk 2,23-28, gdzie podaję więcej szczegółów. Niektórzy uczeni sugerowali, że słowa „wykruszając je rękami” (w. 1) oznaczały przesiewanie - rodzaj pracy zakazanej w szabat. Chociaż Prawo Mojżesza było szczególnym autorytetem dla żydowskich uczonych w Prawie, inne narracje Starego Testamentu ilustrują czasami, że ducia Prawa ma pierwszeństwo przed tradycyjną praktyką (np. 2 Krn 30,2-3).

Gdyby Jezus wykazał słuszność swojego stanowiska na podstawie Pisma, Jego przeciwnicy nie mogliby Go skutecznie oskarżyć, zważywszy na różnorodność poglądów palestyńskich Żydów w kwestii należytego sposobu przestrzegania szabatu.

Uzdrowienie w szabat Mt 12,9-14; Mk 3,1-6

6 W inny szabat wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. Łk 13,10-17; Łk 14,1-6

6,6. Mięśnie i nerwy „uschłej” lub „obumarłej” ręki ulegały zanikowi. Ręka była więc mniejsza od normalnej i uważana za nieuleczalnie chorą.

7 Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. 

8 On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Podnieś się i stań na środku! Podniósł się i stanął. J 1,48+

6–8. W opisie uzdrowienia człowieka z uschłą ręką Łukasz zależy przede wszystkim od Marka. Wpływy Marka zdradza sam początek opowiadania: a więc faryzeusze nie zadają Jezusowi wprost – jak u Mateusza – podchwytliwego pytania, lecz podpatrują Go, czy będzie w szabat uzdrawiał, aby znaleźć powód do skarg przeciw Niemu. Łukaszowa wzmianka o tym, że Jezus poznał ich skryte myśli, nie ma odpowiednika u żadnego z dwu pozostałych synoptyków.

9 Wtedy Jezus rzekł do nich: Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć? 10 I spojrzawszy dokoła po wszystkich, rzekł do niego: Wyciągnij rękę! Uczynił to, i jego ręka stała się znów zdrowa.

6,7-10. Także i teraz Jezus w żaden sposób nie łamie Prawa. Chociaż wielu nauczycieli sprzeciwiało się leczeniu w szabat lżejszych dolegliwości „wyciągniecie ręki” nie było uważane za pracę, Bóg zaś mógł odpowiadać w szabat na modlitwy.

11 Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, jak mają postąpić wobec Jezusa. Łk 11,53+

9–11. Pytanie: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego? jest postawione według Marka i Łukasza przez Jezusa, a nie, jak to podaje Mateusz, przez faryzeuszy w formie: Czy wolno uzdrawiać w szabat? (Mt 12,10) Podobnie jak Marek również i Łukasz opuszcza Mateuszową wzmiankę o owcy, która w dzień sobotni wpadła do dołu. Dłużej niż Mateusz zatrzymuje się Łukasz przy pytaniu: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego? U wszystkich trzech synoptyków opis uleczenia paralityka kończy się jednakowo sformułowaną wzmianką o zebraniu Żydów naradzających się nad tym, jak by zgładzić Jezusa.

6,11. Nieumyślne złamanie szabatu lub naruszenie go w kwestii, która stanowiła przedmiot debat, były zwykle traktowane z pobłażaniem. Kara śmierci (Wj 31,14; 35,2) była uważana za właściwą jedynie w przypadku świadomego odrzucania szabatu. Przeciwnicy Jezusa wykraczają tutaj znacznie poza wyznawaną przez siebie naukę.

6,6-11. Uzdrowienie w szabat. Zob. komentarz do Mk 3,1-6.

W TOKU PEŁNEJ DZIAŁALNOŚCI

Wybór Dwunastu Mt 10,1-4; Mk 3,13-19

12 W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga.

6,12. Jezus mógł naśladować pewien schemat postępowania Mojżesza. Mojżesz modlił się na górze, gdzie otrzymał polecenia dotyczące dobrania sobie pomocników (Wj 19,24; 24,1-2; por. 31,1-2) i następców (Lb 27,15-23; por. 20,23-29).

13 Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Łk 3,21+

6,13 „Apostoł” znaczy: „posłany”. Termin ten, znany w świecie grec. i żydowskim (szeliah), przyjął się w chrześcijaństwie na oznaczanie „posłanych” (por. Dz 22,21+) jako świadków Chrystusa: Jego życia, śmierci i zmartwychwstania (Dz 1,8+). Oznaczał przede wszystkim Dwunastu (Mk 3,14+; w Dz jest zarezerwowany wyłącznie dla nich), ale również szerszy krąg uczniów (por. Rz 1,1+), umieszczonych na pierwszym miejscu spisów charyzmatów (por. 1 Kor 12,28; Ef 4,11). — Możliwe, że sama nazwa „apostoł” została nadana posłanym dopiero przez pierwszą wspólnotę, jednak w każdym przypadku jest pewne, że sam Jezus rozesłał uczniów z misją: najpierw do miejscowości w Galilei (9,6), a po swoim zmartwychwstaniu — na cały świat (24,47; Dz 1,8; por. J 3,11+; 4,34+).

W sposób zdradzający niektóre rysy charakterystyczne trzeciej Ewangelii opisuje Łukasz wybór dwunastu Apostołów. Scenę samego powołania Apostołów poprzedza modlitwa, której Jezus oddaje się tym razem przez całą noc. U żadnego z Ewangelistów Jezus nie pozostaje tak często na modlitwie jak u Łukasza. Modlitwą przygotowuje się do podejmowania ważniejszych decyzji.

12–13. Ze wszystkich Ewangelistów Łukasz najwyraźniej przedstawia wzajemny stosunek znaczeniowy określeń: „kolegium Dwunastu”, „apostołowie” i „uczniowie”. Mówi bowiem, że Jezus przywołał swych uczniów, wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami. Wszystkie ewentualne wątpliwości powstające przy interpretacji analogicznych tekstów trzech pozostałych Ewangelistów wyjaśnia się za pomocą tej wypowiedzi. Wynika z niej wcale niedwuznacznie, że grono największe ilościowo stanowili uczniowie Pańscy. Spośród nich – po pewnym okresie pobytu przy boku Chrystusa – sam Zbawiciel wyłonił kolegium Dwunastu. Wszyscy członkowie tego kolegium nazywają się apostołami, chociaż nie należy zapominać, że na miano Apostołów w sensie ścisłym będą zasługiwali dopiero od momentu ich rozesłania na samodzielne prace misyjne. Tak więc wszyscy Apostołowie – i nikt poza nimi – wchodzą w skład kolegium Dwunastu. Każdy z Apostołów był też uczniem Pańskim, ale nie odwrotnie: tylko niektórzy uczniowie zostali powołani do godności Apostołów.

14 Szymona, któremu nadał imię Piotr, i brata jego, Andrzeja, Jakuba, Jana, Filipa, Bartłomieja, Dz 1,13

15 Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Szymona z przydomkiem Gorliwy, 16 Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.

6,16 Judę, syna Jakuba. Dosł.: „Juda Jakuba”, co można też rozumieć „Juda, brat Jakuba”. Por. Mt 10,2+.

14–16. Wszyscy trzej synoptycy podają – Łukasz nawet dwukrotnie (bo jeszcze w Dz 1,13n) – listę imion dwunastu Apostołów, ale każdy czyni to w sposób nieco inny: Mateusz wylicza Apostołów parami, siebie jako byłego celnika umieszczając na końcu, w pewnej paraleli do Judasza zdrajcy. Marek wymienia Apostołów pojedynczo, tłumacząc lub transkrybując po grecku imiona aramejskie. Jego katalog imion apostolskich robi wrażenie listy odtworzonej z pamięci. Łukasz, wyliczając imiona Apostołów, łączy ze sobą braci. Zarówno w tej Ewangelii, jak w Dziejach zestawia obok siebie Judę, brata Jakuba, z Judaszem Iskariotą, zawsze dorzucając przy tym ostatnim wyjaśnienie:który stał się zdrajcą. Podobnie jak w katalogach pozostałych Ewangelistów, u Łukasza również Piotr jest wymieniony na pierwszym miejscu, a Judasz na ostatnim.

6,13-16. Ludzie mieli wówczas zwykle drugie imię, czasami przydomek, co też może wyjaśniać pewne drobne różnice w listach imion Dwunastu zamieszczonych w Ewangeliach oraz rozróżnienie dwóch Szymonów, dwóch Judaszów i drugiego Jakuba na liście Łukasza (imiona te były bardzo powszechne w owym okresie).

6,12-16. Wybór Dwunastu. Zob. komentarz do Mk 3,13-19.

Napływ ludu Mt 4,24-25; Mk 3,7-12

17 Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie; był tam liczny tłum Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jeruzalem oraz z nadmorskich okolic Tyru i Sydonu; 18 przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.

17–18. Według topografii Marka i Łukasza powołanie dwunastu Apostołów miało miejsce na górze. U stóp owej góry gromadziły się tymczasem coraz większe tłumy ludzi. Część z nich stanowili właśnie uczniowie, spośród których Jezus dopiero co wybrał Dwunastu. Do pozostałej reszty dołączali coraz to inni z całej Judei, z Jerozolimy, z Tyru i Sydonu. Jednych ściągała do Jezusa chęć usłyszenia niezwykłej nauki, innych nadzieja doznania pewnej ulgi w chorobie. A Jezus uzdrawiał cierpiących: tych, którzy byli dręczeni przez duchy nieczyste.

19 A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich. Łk 5,17; Łk 8,46; Mk 5,30+

19. Nic dziwnego, że ludzie pragnęli chociaż dotknąć się szat Jezusa. Samo dotknięcie bowiem już wystarczało, by odzyskać utracone zdrowie. Oto postać Łukaszowego Jezusa – Dobroczyńcy i Lekarza. Oto obraz społeczności chrześcijańskiej w jej hierarchicznym zróżnicowaniu, z różnymi potrzebami i z Jezusem jako życiodajnym źródłem owych sił, które zaspokajają potrzeby wiernych.

6,17-19. Na temat wprowadzenia do Łukaszowego Kazania na Równinie (lub „na miejscu płaskim”) zob. komentarz do Mt 4,23-25.

Błogosławieństwa Iz 65,13-14

20 On zaś podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: Błogosławieni [jesteście], ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Mt 5,1 Mt 5,3

6,20-23 Ta mowa Jezusa w ujęciu Łukasza jest krótsza niż u Mateusza, ponieważ nie poczynił on takich dodatków jak Mateusz, a nawet pominął to, co z racji zbyt bliskiego związku z judaizmem nie mogło stanowić właściwego przedmiotu zainteresowania dla odbiorców jego Ewangelii (por. Mt 5,1+).

— U Mateusza jest osiem błogosławieństw, natomiast u Łukasza są cztery błogosławieństwa i cztery przekleństwa. Błogosławieństwa w Mt (5,3-12+) wyznaczają program cnotliwego życia z obietnicą nagrody niebieskiej, w Łk zaś głosi się odwrócenie sytuacji w tym życiu i w życiu przyszłym (por. 16,25). W Mt Jezus używa form trzeciej osoby, w Łk — zwraca się do słuchaczy bezpośrednio.

Mając obok siebie grono najbliższych współpracowników, a przed sobą rzesze ludzi, których życzliwość, wskutek wyświadczonych dobrodziejstw, zdawała się nie ulegać wątpliwości, wygłosił Jezus swoje wiekopomne Kazanie na Górze. W relacji Łukasza zostało ono wygłoszone po dłuższej już działalności nauczycielsko-cudotwórczej Jezusa. Ten kontekst chronologiczny zdaje się być bardziej właściwy niż podane przez Mateusza okoliczności, według których Kazanie na Górze miałoby być wygłoszone na samym początku działalności Jezusa. Należy bowiem przypuszczać, że Jezus wielu uprzednimi czynami przygotował ludzi na przyjęcie tak ważnej nauki, jaką było Jego Kazanie na Górze. W relacji Łukasza – i tym m.in. Łukasz różni się od Mateusza – Kazanie nie było wygłoszone już na górze, bo nieco wcześniej Ewangelista zaznaczył, że Jezus zszedł z góry i zatrzymał się na równym miejscu.

Kazanie owo, zwane inaczej kodeksem moralności nowotestamentowej, w wersji Łukaszowej jest znacznie krótsze niż w relacji Mateusza. Powstaje w związku z tym pytanie, czy wygłoszone przez Jezusa Kazanie na Górze było tak długie, jak jego obecna wersja Mateuszowa – pełne trzy rozdziały (5–7) – którą Łukasz skrócił do około 30 wierszy (6,17–49), czy też może Kazanie owo, raczej krótkie w swej pierwotnej postaci, Mateusz rozbudował szczegółami interpretacyjnymi, które bądź dorzucił od siebie, bądź wyrwał z innego kontekstu.

Próbując rozstrzygnąć ten problem należy przyznać, że Mateusz lubi gromadzić w większe całości materiał dotyczący tej samej problematyki, choćby on znajdował się w chronologicznie różnych kontekstach. Prawdą jest również to, że autor pierwszej Ewangelii z upodobaniem interpretuje, wyjaśnia referowane przez siebie fakty, przez co zwiększają się rozmiary całej jego Ewangelii. Z drugiej strony jednak nie ulega wątpliwości, że Łukasz w swej relacji Chrystusowego Kazania na Górze opuszczał, jako niezrozumiałe dla czytelników jego Ewangelii, partie o charakterze specyficznie semickim. Dlatego właśnie w Łukaszowej wersji Kazania na Górze brak wskazań dotyczących składania przysięgi, rozwodów, zabójstw itp.

Należałoby zatem przypuszczać, że Kazanie na Górze nie było tak długie, jak jego obecna wersja Mateuszowa, ani tak krótkie, jak relacja zachowana w Ewangelii Łukasza. Jest to konkluzja dość sceptyczna, lecz na obecnym etapie badań Ewangelii nic ponadto nie można powiedzieć.

Kazanie na Górze w wersji Łukaszowej zaczyna się również od błogosławieństw, jednak nie dziewięciu jak u Mateusza, lecz czterech. Po błogosławieństwach następują – również cztery – przestrogi, czyli tzw. „biada”, od słowa zaczynającego każdą z tych przestróg. Poza tym błogosławieni są wymieniani u Mateusza w osobie trzeciej, u Łukasza – w drugiej. I wreszcie ostatnia rozbieżność: Mateusz formułuje przynajmniej niektóre błogosławieństwa w ten sposób, że posiadają one bardziej duchowy charakter.

Znów więc powstaje problem analogiczny do poruszanego przed chwilą: która z dwu wersji błogosławieństw jest bardziej zbliżona do ich postaci oryginalnej: Mateuszowa czy Łukaszowa? Otóż gdy chodzi o liczbę błogosławieństw, to bardziej prawdopodobna wydaje się wersja Mateusza. Symetria czterech błogosławieństw i czterech przestróg zdradza dość wyraźnie pewne tendencje literackie autora trzeciej Ewangelii. Natomiast mowa bezpośrednia, czyli w drugiej osobie, zdaje się bardziej odpowiadać pierwotnym sformułowaniom logiów Jezusa. Wreszcie nie ulega dziś wątpliwości, że retusze, dodatki spirytualizujące w pierwszej Ewangelii pochodzą od jej autora, inaczej trudno byłoby zrozumieć, dlaczego Łukasz czyniłby bardziej niezrozumiałym już zinterpretowany tekst Mateusza.

20. Wśród tych, co otrzymują obietnicę błogosławieństwa Bożego, na pierwszym miejscu znajdują się ubodzy. Aczkolwiek dobra materialne były wyrazem błogosławieństwa Bożego, to jednak już prawodawstwo starotestamentowe brało ubogich w szczególną opiekę. Ubodzy Izraela, tzw. anawim Jahwe, tworzyli jakby klasę społeczną ludzi najautentyczniej wyczekujących przyjścia Mesjasza, przy równoczesnym zatroskaniu o bardzo skrupulatne przestrzeganie Prawa. Królestwo Boże przyobiecane ubogim jako nagroda za ich doczesne niedostatki jest tu synonimem najwyższego dobrobytu.

6,20. Niektórzy zamożni uczniowie Jezusa stali się ubodzy idąc za Nim (zob. Łk 18,28). Za użytym przez Łukasza słowem „ubodzy” i Mateuszowym wyrażeniem „ubodzy w duchu” kryje się przypuszczalnie to samo aramejskie określenie. W pewnych kręgach żydowskich słowo „ubodzy” stało się synonimem pobożnych, byli oni bowiem uciskanymi, którzy ufność pokładali jedynie w Bogu. Pobożność ubogich była podkreślana szczególnie od czasu, gdy rzymski wódz Pompejusz dokonał nowego podziału ziem żydowskich około stu lat przed Chrystusem. Podobnie jak większość mieszkańców starożytnego obszaru Morza Śródziemnego, większość Żydów była ludźmi ubogimi. Żydzi z utęsknieniem oczekiwali na przyjście królestwa.

21 Błogosławieni, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Mt 5,6 Mt 5,5

21. Drugie błogosławieństwo, mające swój odpowiednik w trzecim błogosławieństwie u Mateusza, jest właściwie synonimem pierwszego. Łaknęli bowiem i bywali spragnieni nie bogacze, lecz właśnie ubodzy. Czym jest głód, do czego potrafi doprowadzić człowieka, do jakiego stopnia może upodlić ludzką naturę – o tym najlepiej wiedzą pokolenia, które mają za sobą ostatnie wojny, obozy koncentracyjne, powstania, oblężenia miast itp. Człowiek głodny żyje tylko jedną myślą: jest to myśl o kawałku chleba.

W trzecim z kolei błogosławieństwie chodzi o ludzi, którzy uginają się pod brzemieniem różnych nieszczęść, tracą najbliższych, całe swoje mienie, los sprzeciwia się im na każdym kroku. Nie wykluczone jest jednak to, że chodzi tutaj również o takich, którzy jak w swoim czasie Piotr, potrafią się zdobyć na łzy prawdziwej skruchy. W nagrodę udziałem ich stanie się kiedyś radość, jakiej nikt już nie jest w stanie pozbawić człowieka. Radość jest nieodłącznie związana z pojęciem królestwa mesjańskiego.

6,21. Doświadczenie „napełnienia” (nakarmienia) było treścią upragnionego błogosławieństwa związanego z erą mesjańską. Głód uderzał szczególnie w biedne rodziny w okresie klęski nieurodzaju (sytuacja palestyńskiej wsi była lepsza od wiejskich obszarów Egiptu, gorsza jednak od sytuacji Koryntu lub Italii). Płacz był znakiem żałoby lub pokuty.

22 Błogosławieni jesteście, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego odrzucą z pogardą wasze imię jako niecne: Mt 5,11-12

22. Wreszcie czwarte błogosławieństwo – Jezus zwraca się tu do ludzi w drugiej osobie – podobnie jak ostatnie błogosławieństwo w relacji Mateusza, jest skierowane wprost do Apostołów. To im są przepowiadane złorzeczenia i prześladowania z powodu Syna Człowieczego. Wizja tych ucisków jest nieco bardziej ponura u Łukasza niż u Mateusza. W Ewangelii Mateusza są wspomniane złorzeczenia, prześladowania i fałszywe oskarżenia, natomiast Łukasz mówi o nienawiści, o wyłączeniu Apostołów z synagog, o okazywaniu im powszechnej pogardy i o zniesławieniu ich imienia tylko dlatego, że są wyznawcami Chrystusa. W obydwu wersjach tego błogosławieństwa chodzi o ten sam paradoks w chrześcijańskim spojrzeniu na problem cierpienia. W medytacjach nad treścią tego paradoksu będzie się potem lubował św. Paweł, ten, który może bardziej niż ktokolwiek z grona Dwunastu odczuł ból prześladowań, zniewag i nienawiści z powodu Syna Człowieczego. Właśnie ze względu na owe prześladowania Apostołowie będą kontynuatorami dzieła proroków i zarazem spadkobiercami losu, jaki ich spotkał.

23 cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.

23. Zapłata czekająca Apostołów za prześladowania nie jest dokładniej określona. Będzie nią po prostu niebo wraz ze szczęściem, jakie się składa na jego naturę.

6,22-23. Tradycja Starego Testamentu, w myśl której najwięksi prorocy spotkali się z odrzuceniem ze strony ludu, została później rozwinięta w judaizmie, więc słuchacze Jezusa doskonale rozumieli Jego myśl. Wyłączenie lub ostracyzm mogą być tutaj aluzją do oficjalnego wykluczenia z synagogi (por. komentarz do J 9,22), przypuszczalnie jednak słowa te należy rozumieć bardziej ogólnie.

Przekleństwa

24 Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Iz 5,8-25; Ha 2,6n

24. A oto cztery przestrogi.

Pierwsza odnosi się do bogaczy. Ludzie ci, wykorzystujący dobra tego świata jedynie w tym celu, by opływać w rozkosze doczesne, zasługują na karę, którą Jezus nazywa tu ironicznie pociechą. W rzeczywistości zamiast pociechy czeka ich – tyle razy wzmiankowane w Biblii – płacz i zgrzytanie zębów (Mt 8,12; 13,42.50; Łk 13,28).

25 Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.

25. Druga przestroga dotyczy tych, którzy nigdy nie zaznali głodu. Zło moralne ich życia nie na tym jednak polegało, że nie brakowało im pożywienia. Chodzi najprawdopodobniej o tych, którzy zasklepieni w swej sytości, sami nigdy nie zakosztowawszy głodu, nie pomyśleli też o przyjściu z pomocą tym, którzy cierpieli głód i pragnienie. Otóż przyjdzie taki czas, że owi syci za doczesnego życia poczną kiedyś łaknąć i nikt już nie będzie w stanie nakarmić ich i napoić.

Nic dobrego nie czeka również tych, którzy się teraz śmieją. Jest tyle powodów do smutku i płaczu, lecz niektórych ludzi wcale ten smutek nie obchodzi. Pozbawieni wszelkiej wrażliwości, nie płaczą z płaczącymi, lecz głośnym śmiechem zagłuszają wyrzuty sumienia. Przyjdzie kiedyś czas, że ta egoistyczna radość i śmiech zamienią się w smutek i gorzkie łzy. Płacz i zgrzytanie zębów – to chleb codzienny potępionych.

6,24-25. „Pociecha” była błogosławieństwem związanym z erą mesjańską (np. Iz 40,1; por. Łk 16,25). Większość słuchaczy Jezusa stanowili ludzie ubodzy, lecz wywodzący się z obszarów miejskich. Grecko-rzymscy czytelnicy Ewangelii Łukasza znajdowali się przypuszczalnie w lepszej sytuacji materialnej (Łk 1,3-4); Łukasz nie występuje tutaj przeciwko własnym odbiorcom (por. 1 Henocha 96,4-5). Śmiech był często kojarzony z szyderstwem.

26 Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom.

26. Ostatnia przestroga dotyczy tych ludzi, którzy się lubują we wszelkiego rodzaju pochlebstwach, gonią za popularnością i są żądni próżnej sławy. Takimi upodobaniami odznaczali się fałszywi prorocy. Nie mieli odwagi mówić narodowi o klęskach, choć je przewidywali. Możnych tego świata karmili fałszywymi wizjami przyszłości. Wychwalano ich za to, ale przyjdzie taki czas, że rzeczywistość ukaże się bez żadnych osłonek. Podobnie więc jak ostatnie błogosławieństwo nawiązuje do prawdziwych, sprawiedliwych proroków, tak ostatnie „biada” przestrzega przed zgubnym naśladowaniem proroków fałszywych.

6,26. Greccy filozofowie, którzy często szydzili Z opinii tłuszczy, mieli czasami za złe, jeśli tłumy dobrze o nich mówiły. Jednak porównanie Jezusa z prorokami wydaje się bardziej właściwe. Na prorokach, którzy głosili ludziom to, co ci pragnęli usłyszeć, spoczywał ciężar przeprowadzenia dowodu autentyczności ich orędzia (Jr 6,14; 28,8-9). Chociaż słuchacze często wyczuwali, że w słowach prawdziwych proroków jest ukryta prawda (Jr 21,1-2; 37,3; 42,2; por. 1 Krl 22,27), fałszywi prorocy zwykle cieszyli się większą popularnością (1 Krl 22,12-13; Jr 5,31; 23,13-14).

6,17-26. Błogosławieństwa i przekleństwa. Zob. komentarz do Mt 5,3-12. Błogosławieństwa i przekleństwa były powszechną formą literacką, szczególnie w Starym Testamencie i judaizmie. Tutaj mogą one stanowić paralelę do błogosławieństw i przekleństw dotyczących przymierza, wypowiedzianych z dwóch gór w Księdze Powtórzonego Prawa 27-28. Na temat konkretnych błogosławieństw i przekleństw tutaj wymienionych zob. Iz 65,13-16.

Miłość nieprzyjaciół

27 Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; Mt 5,44

6,27. Stary Testament w sposób szczególny podkreślał przykazanie miłości bliźniego (Kpł 19,18), nikt jednak nie nakazywał miłowania wrogów.

28 błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają.

6,28. Chociaż Jezus (Łk 23,34) i Jego naśladowcy (Dz 7,60) praktykowali zasadę błogosławienia wrogom i modlenia się za nich, modlitwy o uniewinnienie i wywarcie pomsty są powszechne w Starym Testamencie (2 Krn 24,22; Ps 137,7-9; Jr 15,15; por. Ap 6,10) i w starożytnych tekstach złorzeczących (przekleństwach i zaklęciach magicznych).

29 Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli zabiera ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Mt 5,39-40

6,29. Uderzenie w prawy policzek było najpoważniejszą zniewagą w kulturze starożytnego Bliskiego Wschodu. Ubiór, o którym mowa w tekście, oznacza odpowiednio spodnią i wierzchnią szatę (płaszcz). Ludzie najubożsi (np. przeciętni wieśniacy egipscy) mieli jedynie po jednej sztuce tych szat Jezus może więc tutaj za pomocą hiperbolicznych obrazów mówić o całkowitym zaniechaniu oporu w obronie własnej sprawy.

30 Dawaj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Mt 5,42; Łk 12,33+ Mt 7,12; Tb 4,15

27–30. W wersji Łukaszowej proporcjonalnie największy fragment kazania Jezusa poświęcony jest prawu miłości, dokładniej mówiąc, nakazowi miłości nieprzyjaciół. Było to w Jego nauczaniu największe novum dla ludzi wychowanych w atmosferze starotestamentowego prawa odwetu. Chrystus zniósłszy tamto prawo każe miłować nieprzyjaciół, dobrze czynić tym, którzy okazują nam wyraźną nienawiść; za przekleństwa i złorzeczenia każe płacić błogosławieństwem; poleca modlić się za oszczerców. Konieczność zrezygnowania z prawa zemsty ilustruje Jezus nie czterema, lecz trzema przykładami. Opuścił Łukasz jako mało zrozumiały dla czytelników jego Ewangelii przypadek okazania uprzejmości natrętnemu gościowi połączonej z odprowadzeniem go do domu.

6,30. Jezus może mieć tutaj na myśli żebraków, tak powszechnych na obszarze starożytnego Wschodu, a także ludzi ubogich, starających się o pożyczkę. W żydowskiej Palestynie za żebraków uważano tych, którzy znajdowali się w prawdziwej potrzebie i byli niezdolni do wykonywania pracy. Rolnicy zaciągali pożyczki na zasiew. W żydowskim społeczeństwie podkreślano zarówno dobroczynność, jak i ludzką odpowiedzialność.

31 Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie.

6,31. W formie negatywnej („Nie czyńcie innym tego, czego nie chcecie, aby wam czynili”) ta zasada etyczna była powszechnie znana w starożytnym świecie.

32 Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to [należy się] wam wdzięczność? Przecież i grzesznicy okazują miłość tym, którzy ich miłują. Mt 5,46 Łk 14,12-14

33 I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią.

6,32-33. Nie słyszano dotąd nauki nakazującej miłowanie wrogów lub pożyczanie bez nadziei odzyskania pieniędzy, chociaż wielu faryzeuszów opowiadało się za pokojem z cesarstwem rzymskim (zatem przynajmniej za tolerowaniem w pewnym sensie nieprzyjaciół).

34 Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to [należy się] wam wdzięczność? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, żeby tyleż samo otrzymać. 

35 Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Mt 5,45; Syr 4,11

6,35 niczego się za to nie spodziewając. Tekst trudny, tłumaczenie domyślne. Warianty: „nie dając nikomu powodu do rozpaczy”, „nie wątpiąc w odniesieniu do nikogo”, albo: „nie wątpiąc w odniesieniu do niczego”.

6,34-35. W świecie rzymskim oprocentowanie pożyczek sięgało niekiedy nawet 48 procent, lecz Stary Testament zakazywał lichwy i pożyczania na procent. Ponieważ wielu żydowskich wierzycieli obawiało się utraty swoich pieniędzy, gdyby pożyczyli je w przededniu roku szabatowego (Prawo domagało się wówczas umorzenia wszelkich długów), dlatego przed jego nadejściem wstrzymywali się od udzielania pożyczek, wyrządzając szkodę drobny rolnikom, którzy musieli pożyczać pieniądze na zasiewy. W celu obejścia tego prawa, żydowscy nauczyciele wynaleźli sposób, dzięki któremu ubodzy mogli pożyczać na tak długi okres, aż spłacili otrzymaną kwotę. Jezus dowodzi, że taka praktyka nie powinna być konieczna - ludzie posiadający środki powinni pomagać tym, którzy są ich pozbawieni, niezależnie od tego czy czyniąc to stracą pieniądze.

Biblijne prawa mówiące o pożyczaniu ubogim przed rokiem darowania (Pwt 15,9; co siedem lat wszystkie długi były umarzane; por. Kpł 25), wspierają tutaj zasadę Jezusa, posuwa się On jednak jeszcze dalej w podkreśleniu znaczenia bezinteresownego dawania. Chociaż Prawo ograniczało bezinteresowność, Jezus sięga aż do ducha Prawa i broni ofiary ponoszonej na rzecz bliźniego, Oczekiwano, że „synowie” dobrego człowieka będą naśladowali charakter swojego ojca, podobnie dzieci Boże powinny postępować jak Bóg.

36 Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Wj 34,6-7; Mt 7,1

31–36. Nakaz miłości nieprzyjaciół jest u Łukasza również umotywowany, choć nie w taki sam sposób jak u Mateusza. Tak więc miłując nieprzyjaciół chrześcijanin zasługuje sobie przez to na prawdziwą zapłatę, różni się stylem swego życia od poganina, wysnuwa praktyczne wnioski z tego, że wszyscy jesteśmy synami tego samego Ojca, który jest w niebie, i wreszcie naśladuje Boga w Jego miłosierdziu nad wszystkimi ludźmi. Zasługuje bowiem na Jego wdzięczność.

6,36. To, że ludzkie miłosierdzie powinno stanowić odzwierciedlenie miłosierdzia Bożego, stało się powszechną żydowską zasadą (np. List Arysteasza 208; rabini). Słowo „miłosierni” może odpowiadać temu samemu aramejskiemu słowu, które w Ewangelii Mateusza 5,48 zostało przetłumaczone jako „doskonali”.

Powściągliwość w sądzeniu

37 Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.

6,37. Słowa „sądzić”, „potępiać”, „odpuszczać” pochodzą z obrazu dnia sądu, którego zapowiedzią jest coroczne rozliczanie się Boga z Jego ludem (np. podczas Dnia Przebłagania).

38 Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie. Mt 7,2; Mk 4,24

6,38 wsypią w zanadrza wasze. Mowa o fałdach tuniki albo płaszcza powyżej przepasania, które służyły jako kieszenie lub torby do przechowania zapasów (por. Rt 3,15).

37–38. Instrukcje dotyczące konieczności panowania nad językiem – to sprawa miłości już nie tylko nieprzyjaciół, lecz wszystkich ludzi, to zagadnienie reguł, na których powinno się opierać w ogóle wzajemne współżycie ludzkie: jeśli nie chcemy, by ludzie wydawali o nas mało korzystne sądy, to i my nie możemy wyjawiać wad i błędów innych ludzi; nie potępiajmy, jeśli sami nie chcemy być potępieni; darujmy innym doznane krzywdy, jeśli chcemy, by nam przebaczono nasze potknięcia. Jeśli chcemy doświadczać hojności ze strony innych ludzi, sami również musimy być hojni w okazywaniu pomocy potrzebującym. A pracę nad udoskonaleniem wewnętrznym należy zaczynać zawsze od samego siebie. Inaczej nie ma się żadnego prawa do wytykania niedoskonałości bliźnim naszym. Forma bierna (passivum theologicum) wyrażająca nagrodę odnosi się do Bożej odpłaty.

6,38. Mowa jest tutaj o pojemniku, do którego sypie się tyle ziarna, ile to możliwe, następnie potrząsa nim, by ziarno się utrzęsło i dopełnia do końca, tak, że aż się wysypuje. „Zanadrze”, w które ziarno zostanie wsypane, oznacza fałdę szat, wykorzystywaną jako kieszeń lub mieszek. Ponieważ Żydzi stosowali niekiedy formę „oni” (3 osobę liczby mnogiej), by uniknąć wypowiedzenia Imienia Bożego, słowa „wsypią wam” mogą oznaczać, że tym, który to uczyni jest Bóg. Może też oznaczać, że Bóg odda temu człowiekowi za pośrednictwem innych ludzi. Stary Testament często mówi o tym, że Bóg osądzi ludzi według ich postępowania (np. Iz 65,7). Przysłowia i inne teksty opowiadają o błogosławieństwach, którymi obdarzy szczodrych (np. Pwt 15,10; Prz 19,17; 22,9; 28,8).

Dwóch niewidomych

39 Opowiedział im też przypowieść: Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Mt 15,14

6,39 Czy nie wpadną w dół obydwaj? Łukasz do uczniów odnosi to, co Mateusz (15,14) — do faryzeuszów. Podobnie w w. 43-45.

39. Na konieczność rozpoczynania doskonalenia moralnego od samego siebie wskazuje przypowieść o dwu niewidomych. Żaden z nich nie może być przewodnikiem drugiego. Tak też i ten, kto sam jest jeszcze bardzo niedoskonały, nie może dawać innym pouczeń moralnych. Przypowieść ta była dość wyraźną aluzją do postępowania faryzeuszy, którzy chcieli być przewodnikami narodu, mimo iż sami trwali od dawna w karygodnym zaślepieniu.

6,39. Również inni nauczyciele używali tej przysłowiowej przypowieści o niewidomych. Człowiek musi się nauczyć słusznej drogi (Łk 6,40) i przyjąć upomnienie zanim będzie mógł prowadzić innych (Łk 6,41).

40 Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Mt 10,24-25; J 13,16; J 15,20

40. Podobnie rzecz się ma z dwoma ludźmi, z których jeden jest nauczycielem, a drugi uczniem: uczeń nie może dawać żadnych instrukcji nauczycielowi. Jeżeli Jezus oświadcza, że tylko każdy dobrze wyuczony może być nauczycielem, to czyni przez to aluzję do swojej nauczycielskiej działalności lub do nauk głoszonych przez Apostołów. Ci ostatni mają przyjść na miejsce faryzeuszy i oni dopiero, „dobrze wyuczeni przez Jezusa”, będą mogli prowadzić naród właściwymi drogami.

6,40. W starożytności celem szkolenia uczniów było uczynienie ich kompetentnymi i samodzielnymi nauczycielami (lub rabinami). Z definicji uczeń nie znał Prawa lepiej od swojego nauczyciela.

Obłuda

41 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? 42 Jak możesz mówić swemu bratu: Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego.

6,42 przejrzysz, ażeby usunąć. Inne możliwe tłumaczenie: „będziesz widział jasno, ażeby usunąć”.

41–42. Tak więc jeśli się chce usunąć źdźbło z oka brata, trzeba najpierw wyjąć belkę z własnego oka. Jeśli tego nie uczynimy, będziemy trwali w obłudzie, którą Chrystus tyle razy i tak bardzo zdecydowanie potępiał. Por. komentarz do Mt 7,1–5 (wyżej, s. 45)

6,41-42. Jezus posłużył się tutaj hiperbolą, której przesada z pewnością wywołała śmiech - a więc i uwagę - słuchaczy.

Drzewo i owoce

43 Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Mt 12,33-35

44 Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Mt 7,16-18

45 Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta.

43–45. Pozostając przy obrazowym stylu pouczeń, czyni Jezus aluzję do postępowania faryzeuszy w ich roli fałszywych proroków. Mówi tym razem o dwu rodzajach drzew wydających owoce: o drzewie dobrym, które nie może rodzić złych owoców, oraz o drzewie złym, które nie jest w stanie rodzić owoców dobrych. Pouczenie to zanotował w identycznej formie i również w ramach Kazania na Górze Mateusz. Przykładowe tu palestyńskie jeżyny odznaczające się wprawdzie długotrwałością, ale są całkiem nieprzydatne do jedzenia. Chodzi ciągle o tę samą myśl, że ze złego wnętrza mogą pochodzić tylko złe myśli i czyny. I odwrotnie: gdy serce człowieka jest wypełnione dobrymi, szlachetnymi pragnieniami – to i czyny jego – a zwłaszcza słowa – będą szlachetne i piękne. Bo usta mówią z obfitości serca.

6,43-45. Zob. komentarz do Łk 3,9. Figi i winogrona były zwykle uprawiane razem - oba były najbardziej rozpowszechnionymi produktami rolniczymi Palestyny, często łączonymi ze sobą w tekstach Starego Testamentu. Ciernie i chwasty sprawiały kłopoty rolnikom (por. np. Rdz 3,18; zob. też Iz 5,2.4 LXX).

Dobra lub zła budowa

46 Czemu to wzywacie Mnie: Panie, Panie!, a nie czynicie tego, co mówię? Mt 7,21 

47 Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je. Mt 7,24-27

6,47 kto przychodzi do Mnie. Wyrażenie typu Janowego (por. J 6,35+).

48 Podobny jest do człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź, wezbrana rzeka uderzyła w ten dom, ale nie zdołała go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany. 49 Lecz ten, kto usłyszał, a nie wypełnił, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu. Gdy rzeka uderzyła w niego, od razu runął, a ruina owego domu była wielka.

46–49. Podobnie jak Mateuszowa (7,24–27, por. komentarz, wyżej, s. 49), tak też i Łukaszowa wersja Kazania na Górze kończy się przypowieścią alegoryczną o dwu budowniczych, z których jeden wznosił swój dom na solidnych, głęboko wkopanych w ziemię fundamentach, a drugi – na lotnym, niczym nie umocnionym piasku. Budowla pierwszego przetrwała największe ulewy i najsilniejsze wichury, budowanie drugiego rozpadło się, gdy przyszła powódź i wezbrany potok uderzył w ów nowo zbudowany dom. Otóż budowniczymi są ludzie, którzy słuchają słowa Bożego. Jedni i drudzy przyjmują pouczenia Boże w najlepszej wierze, ale tylko niektórzy potrafią skutecznie wprowadzić w życie słowo Boże. Jedni trwają przy Chrystusie mimo największego ucisku, inni zaś załamują się przy pierwszych trudnościach.

6,46-49. Dobra lub zła budowa. Jezus ponownie sięga po obraz dnia sądu. Idea ostatecznego osądzenia za to, że słyszano, lecz nie posłuchano napomnienia była już wówczas znana (Ez 33,32-33). Jednak żaden żydowski nauczyciel oprócz Jezusa nie przypisywał swoim słowom tak wielkiego autorytetu - władza taka była zarezerwowana dla samego Prawa.

Niektórzy komentatorzy sugerowali, że słowa „wkopał się głęboko” (w. 48) sugerują, iż człowiek ten zbudował piwnice. Chociaż domy w Palestynie miały czasami piwnice, częściej pojawiają się one w budowlach greckich; por. komentarz do Łk 5,19.

Łk 7

Setnik z Kafarnaum Mt 8,5-10; Mt 8,13; J 4,46-54

1 Gdy Jezus dokończył wszystkich tych mów do słuchającego [Go] ludu, wszedł do Kafarnaum. 2 Sługa pewnego setnika, szczególnie przez niego ceniony, chorował i bliski był śmierci.

7,1-2. Najbliższy rzymski legion stacjonował w Syrii, lecz wielu żołnierzy znajdowało się też w Cezarei, na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Być może mniejsze oddziały osiedliły się (po przejściu na emeryturę?) w różnych miejscach Palestyny. Setnicy (centurioni) dowodzili centuriami (setkami), które w praktyce liczyły od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu żołnierzy. Setnicy stanowili trzon rzymskiej armii i byli odpowiedzialni za utrzymywanie dyscypliny.

3 Skoro setnik posłyszał o Jezusie, wysłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł i uzdrowił mu sługę.

7,3 starszyznę żydowską. Osoby cieszące się uznaniem w danej miejscowości; nie należy ich mylić z jerozolimskimi członkami Sanhedrynu.

4 Ci zjawili się u Jezusa i prosili Go usilnie: Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył – mówili – 

5 miłuje bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę. Łk 12,33+

7,5 miłuje bowiem nasz naród. Chodzi zapewne o sympatyzującego z judaizmem poganina, podobnie jak to było z Korneliuszem (Dz 10,1-2+).

1–5. Łukasz opisał o wiele dokładniej i nieco inaczej niż Mateusz uzdrowienie sługi setnika z Kafarnaum. Tak więc mówi Łukasz najpierw, że cud miał miejsce w Kafarnaum zaraz po wygłoszeniu Kazania na Górze; nie wymienia choroby, na jaką cierpiał sługa setnika, ale mówi, że chory był bliski śmierci; do Jezusa przychodzi, by prosić Go o uleczenie chorego, nie sam setnik – jak u Mateusza – ale delegacja złożona ze starszych żydowskich, którzy od siebie już starannie umotywowali prośbę o uzdrowienie sługi: setnik, w którego imieniu przychodzą, godzien jest, by Jezus wyświadczył mu tę przysługę, bo kocha naród żydowski, a ponadto zbudował synagogę.

7,3-5. Nie-Żydzi, którzy lękali się Boga i wspomagali znacznymi sumami żydowską wspólnotę, cieszyli się dużym szacunkiem. Żołd setników był znacznie wyższy od żołdu żołnierzy służących pod ich komendą, lecz dla setnika z opowieści Łukasza zbudowanie synagogi musiało się łączyć z pokaźnym wyrzeczeniem finansowym. Główny punkt opowieści to przeciwstawne poglądy na temat tego, co to znaczy być godnym (Łk 7,4.6).

6 Jezus przeto zdążał z nimi. A gdy był już niedaleko domu, setnik wysłał do Niego przyjaciół ze słowami: Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój.

7,6. Setnik nie nawrócił się w pełni na judaizm, tak więc zachował pewną nieczystość jako poganin, szczególnie jeśli chodzi o pokarmy spożywane w jego domu. W normalnych warunkach zaproszenie do takiego domu żydowskiego nauczyciela byłoby obrazą, lecz w tej sytuacji starsi wspólnoty pragną uczynić wyjątek (Łk 7,3).

7 I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa odzyska zdrowie.

7,7 a mój sługa odzyska zdrowie. Wariant: „i niech mój sługa odzyska zdrowie”.

— sługa. Albo „dziecko”.

7,7. Podczas około dwudziestu lat służby w rzymskiej armii żołnierzom nie wolno było się żenić. Wielu miało nielegalne miejscowe konkubiny - armia kontrolowała tę sytuację i uważała ją za korzystną. Jednak setnicy, którzy częściej przenosili się z miejsca na miejsce, rzadziej od zwyczajnych żołnierzy utrzymywali takie związki. Najczęściej zakładali małżeństwa po przejściu na emeryturę. Zgodnie jednak ze starożytnym rozumieniem dom mógł obejmować również sługi, czasami zaś między nimi i ich właścicielami wytwarzały się silne więzi - szczególnie jeśli uczestniczyli w życiu całej rodziny.

8 Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie; drugiemu: Przyjdź! – a przychodzi; a mojemu słudze: Zrób to! – a robi.

7,8. Setnik okazuje, iż rozumie zasadę władzy, na której opiera się Jezus. Żołnierze rzymscy byli bardzo zdyscyplinowani i z wyjątkiem rzadkich okresów buntu karnie wykonywali rozkazy.

9 Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się nad nim, i zwróciwszy się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu. Mt 8,10+

7,9. Słowo „poganie” generalnie oznaczało ludzi, którzy nie wierzyli w Boga Izraela.

10 A gdy wysłańcy wrócili do domu, zastali sługę zdrowego.

6–10. Wiekopomne słowa: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój według Mateusza (8,8) wypowiada sam setnik, według zaś Łukasza ani setnik, ani starsi żydowscy, lecz przyjaciele setnika, wysłani specjalnie. Pod koniec opowiadania Łukasz opuszcza – trudno pojąć dlaczego – znajdującą się u Mateusza wzmiankę o ludach, które przyjdą ze Wschodu i z Zachodu, aby zasiąść w królestwie niebieskim. Szczegół ten pasuje przecież doskonale do uniwersalizmu Ewangelii Łukasza. Rozwiązanie nasuwa się tylko jedno: Łukasz nie znalazł tego proroctwa w źródle, którym dysponował pisząc swoją Ewangelię.

7,10. Krążyły wówczas pewne żydowskie opowieści o cudotwórcach, lecz relacje o cudach dokonanych na odległość były rzadkie, postrzegano je też jako szczególnie niezwykłe. Tak więc ludzie mogli uważać to uzdrowienie za całkiem wyjątkowe.

Młodzieniec z Nain

11 Wkrótce potem udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a podążali z Nim Jego uczniowie i tłum wielki.

7,11-17 Ta powieść znajduje się tylko w Łk i jest przygotowaniem odpowiedzi Jezusa udzielonej wysłannikom Jana (7,22).

Śledząc na kartach Ewangelii postępowanie Jezusa, łatwo stwierdzić, że wkracza On we wszystkie smutki ludzkie. Tak jak ludziom przerażonym dodawał otuchy mówiąc: Nie lękajcie się! (Mt 17,7), tak też do zasmuconych zwykł mawiać najpierw: Nie płaczcie! (Łk 23,28). Opis cudu wskrzeszenia młodzieńca z Nain podobny jest w swej strukturze do starotestamentowych relacji o zmartwychwskrzeszeniach, których dokonali Eliasz (1 Krl 17,17–24) i Elizeusz (2 Krl 4,29–37). Spośród Ewangelistów tylko Łukasz mówi o tym pierwszym tryumfie Jezusa nad śmiercią.

11. Nain, miasto, o którym ani razu nie wspominają księgi ST, znajduje się w odległości około 8 km na południe od Nazaretu. Z Kafarnaum trzeba było wędrować do Nain 7 – 8 godzin drogą, którą przebył Jezus.

12 Gdy przybliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta.

12. Tak więc wkrótce miały się spotkać ze sobą na wąskiej uliczce prowadzącej do Nain dwa pochody: orszak żałobny opuszczający miasto, by znaleźć się za chwilę na pobliskim cmentarzu, z drugiej zaś strony Jezus, towarzyszący Mu uczniowie i tłum wielki, zmierzający do Nain. Śmierć jedynego dziecka sprawiała rodzicom zawsze wielki ból (por. Jr 6,26; Am 8,10; Za 12,10). W przypadku opisywanym przez Ewangelistę smutek był tym większy, że matka zmarłego była już wdową. Według zwyczajów obowiązujących na Wschodzie zmarłych grzebano wieczorem, w dzień ich śmierci. Tłum towarzyszący zwłokom jedynego syna składał się głównie z niewiast, wyrażających głośnym płaczem i zawodzeniem smutek matki i jej najbliższych.

7,11-12. Zgodnie ze zwyczajem ludzie porzucali wykonywaną przez siebie pracę i przyłączali się do przechodzącego orszaku pogrzebowego. Dla wdowy śmierć syna była wydarzeniem szczególnie tragicznym. W tej sytuacji była zdana na dobroczynność publiczną, chyba że miała inną rodzinę, która zapewniłaby jej środki utrzymania.

13 Na jej widok Pan zlitował się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz. Łk 1,43+

13. KÍÁąo – to tytuł, którym pierwsi chrześcijanie określali przede wszystkim Chrystusa zmartwychwstałego, Tego, który się okazał Panem życia i śmierci. Swoją władzę nad śmiercią ujawni Chrystus za chwilę, wskrzeszając młodzieńca z Nain. Oto powód, dla którego Ewangelista już nazywa Jezusa Panem. Nie pierwszy też raz czytamy na kartach Ewangelii wzmianki o wzruszeniu Jezusa. Jego serce poruszały zresztą nie tylko tak smutne sprawy, jak śmierć jedynego syna, którego matka była wdową.

7,13. Zgodnie ze zwyczajem matka zmarłego kroczyła przed marami Jezus natknął się więc najpierw na nią. Filozofowie częstą starali się pocieszyć ludzi znajdujących się w żałobie, mówiąc: „Nie smuć się, na nic się to nie zda”. Podejście Jezusa jest zupełnie inne - usuwa powód żałoby (1 Krl 17,17-24).

14 Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, przystanęli – i rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię, wstań! Mt 8,3+; 1Krl 17,23

7,14. Nawet gdyby dotknął mar - noszy, na których niesiono ciało (w kulturze żydowskiej nie stosowano zamkniętych trumien) - Jezus przejąłby nieczystość zwłok (był to najgorszy rodzaj nieczystości rytualnej w judaizmie). Narażały się na nią jedynie najbliższe osoby zmarłego. Młody mężczyzna umarł niedawno; zmarłego należało obmyć, namaścić oliwą i opłakiwać, następnie zaś jak najszybciej pogrzebać ciało, by uniknąć odoru rozkładających się zwłok.

15 A zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce.

14–15. Jeszcze w czasach Chrystusa namaszczano wonnościami zmarłych, nawet ubogich, po czym zwłoki owijano w prześcieradło, zostawiając niekiedy tylko – np. gdy chodziło o jakieś ważne osobistości – odkryte twarz i głowę. Tak przygotowane do złożenia w grobie ciało niesiono na specjalnych noszach, które w opowiadaniu Ewangelisty są nazwane marami. Zdziwienie niosących martwego młodzieńca musiało być wielkie, skoro Jezus – prawdopodobnie przez tamtych ludzi nie rozpoznany – dotknął mar. Obawiali się być może tego, że Jezus dotknie także zwłok, co sprowadziłoby na Niego – według przewidywań Prawa (Lb 19,16) – rytualną nieczystość. Musieli się dziwić jeszcze bardziej, kiedy Jezus ich obecność jakby zignorował, zwracając się wprost do umarłego, który natychmiast ożył. Swoją niespodziewaną interwencję zakończył Chrystus – według ogromnie zwięzłego opowiadania Łukasza – oddaniem młodzieńca jego matce.

16 Wszystkich zaś ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg nawiedził lud swój. Łk 1,12+; Łk 2,20+; Mt 16,14+ Łk 1,68+;

16. Nadmieniliśmy już, że opowiadanie ewangelijne o wskrzeszeniu młodzieńca z Nain bardzo przypomina zmartwychwskrzeszenia dokonane przez Eliasza i Elizeusza. Fakt, że w tamtych opisach chodziło również o przywrócenie życia jedynym synom dwu owdowiałych niewiast, sprawia, iż rzesze patrząc na wskrzeszonego młodzieńca z Nain, zawołały: Wielki prorok powstał wśród nas. Kiedy indziej ten sam Łukasz określając Jezusa mianem Proroka doda, że był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu (24,19). Ludzie patrzący na cud przywrócenia życia byli przekonani, że poprzez Cudotwórcę działa sam Pan Bóg, że niezwykłymi czynami Jezusa sam Jahwe nawiedza lud swój. Stąd radosne okrzyki: Bóg nawiedził lud swój.

17 I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie. Łk 4,14+ Łk 4,44+

17. Wzmianka o rozgłoszeniu cudownego wskrzeszenia młodzieńca z Nain, odtwarzająca historyczną prawdę, została wprowadzona przez Łukasza ze względu na dalszy kontekst, w którym jest mowa o poselstwie uczniów Jana do Jezusa. W odpowiedzi, jaką Jezus przesłał Janowi, znajdowały się słowa: Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni… umarli zmartwychwstają… (J 7,22) Żadna tragedia ludzka nie może być obojętna naszemu sercu. Zaskorupienie się we własnym szczęściu jest wielkim egoizmem. Uporczywość, z jaką Chrystus wraca do tematu miłosierdzia, daje dużo do myślenia. Bardzo zależało Chrystusowi na tym, byśmy zrozumieli, czym jest miłosierdzie nad bliźnim.

7,15-17. Bóg posługiwał się w przeszłości kilkoma prorokami (Eliaszem i Elizeuszem), by za ich pośrednictwem wskrzeszać umarłych, były to jednak przypadła rzadkie. Pogańskie opowieści o wskrzeszeniu umarłych, szczególnie pochodzące z III w. po Chr. (będące dziełem Filostrata i Apulejusza), są późniejsze i nie potwierdzone przez naocznych świadków, tak jak narracje Ewangelii. Zawierają też elementy, które tutaj nie występują, np. doniesienia z tamtego świata.

7,11-17. Wskrzeszenie młodzieńca z Nain. Zakłócenie pogrzebu było szczególnie zuchwałym złamaniem żydowskiego Prawa i obyczaju. Dotknięcie mar narażało Jezusa na nieczystość rytualną trwającą cały dzień (Lb 19,21-22). Dotknięcie ciała zmarłego oznaczało nieczystość rytualną trwającą cały tydzień (por. Lb 5,2-3; 19,11-20) Jednak w przypadku Jezusa wzajemne oddziaływanie przebiega w odwrotnym kierunku.

Poselstwo Jana Chrzciciela Mt 11,2-15

18 O tym wszystkim donieśli Janowi jego uczniowie. Wtedy Jan przywołał do siebie dwóch spośród swoich uczniów 19 i posłał ich do Pana z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? 20 Gdy ludzie ci zjawili się u Jezusa, rzekli: Jan Chrzciciel przysyła nas do Ciebie z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?

7,18-20. Być może Jan odczuwał zmartwienie, że Jezus naraża się na potencjalną nieczystość rytualną (np. dotykanie pogan i ciała zmarłego), którą nabył ze względu na dokonywane przez siebie uzdrowienia. Być może słowa Jezusa nie pasowały do Janowego wyobrażenia o tym, którego nadejście zapowiadał w Łk 3,15-17, chociaż nie miał wątpliwości, że Jezus jest przynajmniej prorokiem, który objawi mu prawdę.

21 W tym właśnie czasie [Jezus] wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i [uwolnił] od złych duchów; także wielu niewidomych obdarzył wzrokiem.

18–21. Historię poselstwa uczniów Jana do Jezusa Łukasz przedstawił nieco dokładniej niż Mateusz. Jego relacja jest wzbogacona o pewne szczegóły – np. wzmianka o dopiero co dokonanych przez Jezusa cudownych uleczeniach – ułatwiające czytelnikowi lepsze zrozumienie tej mimo wszystko dość trudnej perykopy. Z opowiadania Łukasza też nie wynika dość jasno, dlaczego Jan domaga się od Jezusa publicznego wyznania Jego świadomości mesjańskiej. Przeglądu różnych hipotez w związku z tą trudnością dokonaliśmy przy wyjaśnianiu paralelnego tekstu Mateusza 11,2–6 (wyżej, s. 69–70).

22 Odpowiedział im więc: Idźcie i donieście Janowi to, coście widzieli i słyszeli: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. Iz 35,5-6; Iz 42,7; Iz 26,19; Iz 61,1

22. Odpowiedź, jaką Jezus kazał zanieść Janowi, obydwaj ewangeliści zanotowali w sposób identyczny. Łukasz podobnie jak Mateusz nie podaje jednak, czy i w jaki sposób zrozumiał tę odpowiedź Jan Chrzciciel, lecz Łukasz wyznaje – może nawet mimo woli – kim był dla niego Chrystus. Otóż rozpoczynając swoją relację o poselstwie uczniów Jana pisze autor trzeciej Ewangelii: Jan przywołał do siebie dwóch spośród swoich uczniów i posłał ich do Pana (w. 18 n). Tak więc Jezus jest dla Łukasza Panem. Przemawia tu przez Ewangelistę wiara całego pierwotnego Kościoła w prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa. Jezus jest chwalebnym, wywyższonym Panem. W chwili gdy Jan chce się dowiedzieć, kim jest Jezus, daleko jeszcze do ujawnienia tej chwały. Czeka Zbawiciela jeszcze długa, bolesna droga przez cierpienie i krzyż.

23 A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie. Łk 2,34+

23. Mając bardzo jeszcze starotestamentalne wyobrażenie o Mesjaszu – potężnym wybawicielu i restauratorze politycznej świetności Izraela – wielu współczesnych Janowi mogło zwątpić w to, czy Jezus jest rzeczywiście zapowiadanym Mesjaszem. Zachowywał się bowiem tak dziwnie: nie wymierzał natychmiast surowej kary tym, którzy na nią z pewnością zasługiwali, pozwalał się znieważać i zdawał się tolerować zło. Ludzie nie zdobywający się na bardziej wnikliwy sposób myślenia mogli nie tylko w Niego zwątpić, lecz także naprawdę Nim się zgorszyć.

7,21-23. W swojej odpowiedzi Jezus posługuje się językiem fragmentu Iz 35,5. Uzdrowienia, o których tam mowa były znakami nadejścia ery mesjańskiej. Niektórzy żydowscy nauczyciele porównywali niewidomych, chromych i trędowatych do zmarłych, nie mieli bowiem oni nadziei na wyleczenie.

Świadectwo Jezusa o Janie

24 Gdy wysłannicy Jana odeszli, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli zobaczyć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze?

7,24. Trzcina była bardzo delikatna (Iz 42,3), zatem „trzcina kołysząca się na wietrze” była szczególnie słaba (1 Krl 14,15) i nie mogła dostarczyć oparcia (2 Krl 18,21; Ez 29,6).

25 Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królewskich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje i żyją w zbytkach. 26 Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka.

7,25-26. Prorocy rzadko byli ludźmi zamożnymi, zaś w czasach niewierności narodu musieli żyć poza nawiasem społeczeństwa Jan, uwięziony przez Heroda Antypasa, nie był prorokiem dworskim, który mówił ludziom sprawującym władzę to, co pragnęli usłyszeć.

27 On jest tym, o którym napisano: Oto posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę. Ml 3,1

24–27. Świadectwo Jezusa o Janie brzmi identycznie w relacji Mateusza i Łukasza. Jan nie jest trzciną chwiejącą się na wietrze, nie jest człowiekiem odzianym w miękkie szaty i oddającym się rozkoszom – tacy żyją w pałacach królewskich. Jan jest największym z proroków, więcej niż prorokiem, i wśród narodzonych z niewiasty nikt nie jest większy od niego.

7,27. Wypełniając proroctwo z Iz 40,3, Jan okazuje się kimś więcej niż Bożym heroldem - był człowiekiem bezpośrednio zapowiadającym przyjście Pana, który będzie postępował w radykalnie nowy sposób i poprowadzi swój lud ku nowemu Wyjściu z Egiptu. (Nowe Wyjście, oznaczające powrót z niewoli, jest jednym z tematów Księgi Izajasza.)

28 Powiadam wam bowiem: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on.

28. Pochwała Jana Chrzciciela zmienia się niespodziewanie w pochwałę synów królestwa Bożego. Przez królestwo niebieskie u Mateusza należy rozumieć, jak się wydaje, nową ekonomię zbawienia lub dokładniej – nową społeczność wiernych. Otóż najmniejszy z tej społeczności większy jest od Jana Chrzciciela. Wzmianka o owym najmniejszym w królestwie Bożym zdaje się być przede wszystkim aluzją do samego Jezusa. To On przecież powiedział, że przychodzi służyć wszystkim; On potem na znak swojej małości umyje nogi Apostołom. Pośrednio jest to także aluzja do wszystkich wzgardzonych w królestwie Bożym. W oczach Boga są oni większymi nawet od Jana Chrzciciela, który jeszcze nie należał do nowego królestwa Bożego.

7,28. Porównanie to raczej wywyższa uczniów Jezusa, niż pomniejsza Jana. Wypowiedź tę można porównać do wczesnej rabinackiej charakterystyki Jochanana bar Zakkaja, uważanego za jednego z najwybitniejszych uczonych I w po Chr., określającej go jako „najmniejszego” z osiemdziesięciu uczniów Hillela. Słowo to nie miało na celu obniżenie pozycji Jochanana, lecz podwyższenie pozycji jego współczesnych, a więc również ich nauczyciela.

29 I cały lud, który Go słuchał, a nawet celnicy przyznawali słuszność Bogu, przyjmując chrzest Janowy. Mt 21,31-32

30 Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego.

29–30. Świadectwo Jezusa o Janie Chrzcicielu i o najmniejszych w królestwie Bożym kończy się syntetyczną uwagą, z której wynika, że większość ludzi słuchających Jezusa zwracała się do Jana z prośbą o chrzest, przyznając w ten sposób – jak mówi Łukasz – słuszność Bogu, czyli akceptując zbawcze plany Boga. Tak bowiem postanowił Bóg, aby na przyjęcie Jego Syna ludzie przygotowali swe serca przez „chrzest nawrócenia”. Rozumiała to większość Żydów, nawet celnicy, uważani powszechnie za typowych grzeszników. Nie chcieli natomiast – bo trudno, powiedzieć, że nie mogli – uznać planów Bożych faryzeusze i uczeni w Piśmie, czyli ci, którzy posiadali wszystkie dane, by poprzez lekturę dawnego Prawa odkryć Boże plany. Trwając w ślepym uporze i zatwardziałości tym samym uniemożliwiali zrealizowanie się względem nich zbawczych zamiarów Boga. Łukasz chce przez to powiedzieć, że swymi planami zbawienia Bóg Ojciec obejmuje absolutnie wszystkich ludzi. Potępieni nie wejdą do królestwa Bożego wyłącznie z własnej winy.

7,29-30. Ponieważ jednorazowy chrzest był obrzędem zarezerwowanym wyłącznie dla pogan, którzy nawrócili się na judaizm, ludzie pobożni nie chcieli go przyjmować. Kwestionowali oni religijność mniej pobożnych Żydów, szczególnie celników.

Sąd Jezusa o współczesnych Mt 11,16-19

31 Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? 32 Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali.

7,31-32. Targowiska stanowiły najbardziej publiczną część miasta. Psotne dzieci, które urządzały tam zabawy w ślub i pogrzeb (jedna z takich późniejszych zabaw nosiła nazwę „pogrzeb konika polnego”), symbolizują niezadowolonych przeciwników Jezusa i Jana. Niezadowolone, że inne dzieci nie chcą się z nimi bawić, chodziły wciąż rozdrażnione.

33 Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: Zły duch go opętał. 34 Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników.

31–34. Przypowieść o dzieciach bawiących się na rynku, rozgrymaszonych, na nic nie zdecydowanych, ma obrazować postawę faryzeuszy i uczonych w Piśmie wobec Jezusa i Jana: ani Jezus, ani Jan nie byli w stanie zaspokoić ich gustów.

7,33-34. Jan Chrzciciel pasował do obrazu ascetycznego proroka, takiego jak Eliasz (por, Łk 1,14-15 na temat powstrzymywania się Jana przed spożywaniem wina). Jezus wzoruje się bardziej na postaci Dawida, każdy z nich pełni jednak właściwą sobie rolę. Opętanie przed duchy nieczyste (w. 33) było łączone z szaleństwem. Oskarżenie „żarłok i pijak” (w. 33) było zagrożone karą śmierci (Pwt 21,20), miało więc poważny charakter.

35 A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność. J 6,35+

7,35 dzieci mądrości. Wariant: „dzieła mądrości” (por. Mt 11,19+). — Dzieci Mądrości, tzn. Boga, który jest nieporównywalnie mądry (por. Prz 8,22+), uznają i przyjmują Jego dzieła.

35. Przypowieść o dzieciach bawiących się na rynku kończy wzmianka uwydatniająca ostateczny tryumf mądrości mimo negatywnej postawy wobec Chrystusa faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Wzmiankę tę zawiera również Mateuszowa wersja wyżej wspomnianej przypowieści (por. Mt 11,16–19 wraz z komentarzem, wyżej, s. 72). Jest tu jednak do zanotowania pewna rozbieżność między Mateuszem a Łukaszem: Mateusz mówi o usprawiedliwieniu mądrości przez jej czyny, według Łukasza zaś mądrość jest usprawiedliwiona przez swe dzieci. Sformułowanie Łukaszowe należy rozumieć w ten sposób: mądrość Bożą, przejawiającą się w zbawczych dziełach Bożych, są w stanie pojąć i uznać za prawdziwą tylko ci, którzy są dziećmi tej mądrości, czyli ci, którzy się z owej mądrości narodzili i poddawali się jej zbawiennemu działaniu w swych myślach i czynach, w całym sposobie swego życia. To dzięki owej mądrości Bożej ludzie zrozumieli, że Jan jest poprzednikiem Mesjasza. Do tego poznania nie wystarczyłby sam ludzki rozum. Konieczny był dar mądrości Bożej.

7,35. Tradycja żydowska często personifikowała Mądrość w kategoriach boskich, zwykle jako świętą niewiastę, wzywającą sprawiedliwych, by za nią podążali. Była ona matką sprawiedliwych.

7,24-35. Świadectwo Jezusa o Janie. Sposób działania Jana różnił się od sposobu działania Jezusa - obydwa były jednak słuszne i obydwa odrzucała społeczność religijna Izraela.

Nawrócona grzesznica

36 Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. Łk 11,37; Łk 14,1

7,36-50 Wydarzenie opisane tylko w Łk, różne od namaszczenia w Betanii (Mt 26,6-13p). Nie należy utożsamiać tej grzesznicy ani z Marią z Betanii, siostrą Marty (10,39; por. J 11,1n; 12,2n), ani też z Marią Magdaleną (8,2).

7,36. Za szlachetny uczynek uważano zaproszenie do swego domu nauczyciela na posiłek, szczególnie jeśli pochodził on z innego miasta lub właśnie nauczał w synagodze. Na to, że goście raczej „spoczywali” niż siedzieli, wskazuje fakt, że używano sof, nie zaś krzeseł.

37 A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że gości w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku

7,37. Określenie tej kobiety mianem „grzesznicy” może oznaczać, że była prostytutką (z pewnością była Żydówką - por. Psalmy Salomona 2,11 - chociaż wiele prostytutek w Palestynie nie było Żydówkami), a przynajmniej znana była ze swobodnych obyczajów i robiła coś, co uważano za naganne. Jeśli faryzeusz ten był człowiekiem zamożnym, miał odźwiernego sprawdzającego wchodzących gości. Jednak ludzie religijni często otwierali swoje domy przed ubogimi, i być może w taki sposób kobiecie udało się dostać do środka. Podczas uczt, na które wpuszczano ludzi nie zaproszonych, musieli się oni zachowywać cicho i nie zajmować miejsca na sofach. Mogli jedynie przysłuchiwać się rozmowom gospodarza z zaproszonymi gośćmi. Alabastrowy flakon uważano za najlepszy pojemnik na perfumy.

38 i stanąwszy z tyłu u Jego stóp, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierała. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.

36–38. Opowiadanie o nawróceniu jawnogrzesznicy znajduje się tylko w Ewangelii Łukasza. Nawrócenie niewiasty znanej z publicznych występków dokonało się podczas uczty, na którą zaprosił Jezusa pewien faryzeusz. Z opowiadania Łukasza nie wynika, jakie zamiary przyświecały faryzeuszowi, gdy zapraszał Jezusa do swego domu: czy krył się za tym jakiś podstęp, czy może faryzeusz ów należał do ludzi jak Józef z Arymatei i nie wykazywał żadnych chęci podchwycenia Jezusa za słowa lub na tzw. wykroczeniu przeciw Prawu. Zdaje się jednak nie ulegać wątpliwości fakt, że całą historię zreferował Ewangelista po to, aby pokazać, jak zupełnie inaczej niż faryzeusze pojmował Jezus swój stosunek do grzeszników. Ani na moment nie odstępuje od zasady: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mt 9,12). Co więcej, Jezus różni się dość zasadniczo nawet od Jana, gdy chodzi o grzesznika. Gdy Jan uszedł na pustynię, z dala od ludzi tworzących świat zły, przewrotny, to Jezus wchodzi w sam środek tego świata. Nie czekał, aż ludzie do Niego przyjdą, lecz sam przychodził do faryzeuszy, o których wrogości do siebie przecież dobrze wiedział, i zasiadał do stołu razem z grzesznikami, których występki były znane nie tylko Jemu, lecz także całemu miastu.

Trudno zrozumieć, w jaki sposób publiczna grzesznica mogła się dostać do domu faryzeusza i to w czasie, gdy odbywała się tam uroczysta uczta. Jeszcze trudniej pojąć, jak mogła dotrzeć do samego Jezusa. W każdym razie jakoś do tego doszło, co więcej, właśnie jawnogrzesznica dokonała tego, co powinien był zrobić faryzeusz – gospodarz domu. To ona łzami obmyła nogi Jezusa, wytarła je własnymi włosami, a potem całowała Mu stopy i namaszczała je olejkiem. Uczyniła więc o wiele więcej niż nakazywały ówczesne zwyczaje podejmowania gości, z tym, że troska o zachowanie tych zwyczajów należała nie do niej, lecz do faryzeusza. Tymczasem zdobył się on jedynie na – ukrywane zresztą w duchu – wyrazy ironicznego współczucia dla Jezusa: gdyby wiedział, kim jest owa niewiasta, na pewno nie pozwoliłby jej się dotknąć. Jezus z pewnością nie jest prorokiem – myślał faryzeusz – chociaż ludzie uważają Go za proroka.

7,38. Żydzi nie uważali perfumowania się za coś grzesznego, ponieważ jednak kobieta ta była „grzesznicą” i wykorzystywała wonności w swoim fachu, przyjęcie tego daru przez Jezusa mogło obrazić uczucia religijne zgromadzonych. To, że stanęła „z tyłu” i namaściła Jego nogi, a nie głowę, można wytłumaczyć pozycją gości, którzy spoczywali na sofach. Jezus opierał przypuszczalnie lewą rękę na stole, zaś nogi trzymał daleko od stołu, przy ścianie.

39 Widząc to, faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: Gdyby on był prorokiem, wiedziałby, co to za jedna i jaka to jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą. Mt 16,14+; J 4,18-19

7,39. Dorosłe religijne kobiety były zwykle mężatkami, dlatego miały nakryte głowy. Każda kobieta, która publicznie pokazywała włosy, była uważana za rozwiązłą. Otarcie nóg Jezusa włosami wskazuje nie tylko na jej pokorę, lecz także na to, że znajdowała się na marginesie społeczności religijnej, nawet gdyby Jezus nie był prorokiem, ona zaś nie była przedmiotem plotek. Uznanie Jezusa za proroka, wskazuje na szacunek, jakim darzył Go gospodarz, ponieważ Żydzi byli ogólnie przekonani, że instytucja proroków ustała wraz z końcem czasów Starego Testamentu.

40 Na to Jezus rzekł do niego: Szymonie, mam ci coś do powiedzenia. On rzekł: Powiedz, Nauczycielu.

39–40. Odczytawszy myśli faryzeusza, Jezus udzielił mu pouczenia w formie swoistej przypowieści o pewnym wierzycielu i jego dwu dłużnikach. Dłużnicy nie byli równi pod względem zadłużenia: jeden był winien pięćset, a drugi tylko pięćdziesiąt denarów. Lecz miłosierny pan obydwu dłużnikom darował ich należności. Faryzeusz miał rozstrzygnąć sam, który z nich, po tym wspaniałomyślnym geście wierzyciela, będzie mu okazywał większą miłość. Chrystus pochwalił orzeczenie faryzeusza: większą miłość litościwemu wierzycielowi będzie okazywał ten, któremu został darowany większy dług. Nietrudno się domyślić, że owym litościwym Wierzycielem jest Chrystus, jawnogrzesznica zaś i faryzeusze – to dłużnicy. Lecz w samych szczegółach, podanego przez Chrystusa wyjaśnienia przypowieści natrafiamy na pewne – przynajmniej pozorne – niekonsekwencje.

41 Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. 42 Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który z nich więc będzie go bardziej miłował?

7,40-42. Niektórzy uczeni sugerowali, że w języku aramejskim nie ma słowa oznaczającego wdzięczność, stąd pytanie Jezusa; „Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”, zamiast spodziewanego: „Który więc z nich będzie mu bardziej wdzięczny?” Chociaż długi miały być umarzane co siedem lat, uczeni w Prawie znaleźli sposób obejścia tego przepisu. Dłużnicy, którzy nie byli w stanie spłacić swoich zobowiązań, mogli zostać wtrąceni do więzienia, uczynieni na pewien czas niewolnikami lub pozbawieni części swojego majątku. Wierzyciel wykracza jednak poza literę prawa i okazuje miłosierdzie.

43 Szymon odpowiedział: Przypuszczam, że ten, któremu więcej darował. On zaś mu rzekł: Słusznie osądziłeś. 44 Potem zwróciwszy się w stronę kobiety, rzekł do Szymona: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i otarła je swymi włosami. 45 Nie powitałeś Mnie pocałunkiem; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować stóp moich.

7,45 odkąd wszedłem. Wariant: „odkąd weszła”.

46 Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje stopy.

41–46. W przypowieści o dwu dłużnikach miłość dla wierzyciela jest zjawiskiem wtórnym; jej wyrazem jest wdzięczność za doznane dobrodziejstwo. Natomiast w zastosowaniu przypowieści miłość poprzedza akt darowania.

7,43-46. Powszechne zasady gościnności wymagały ofiarowania przybyszowi wody do obmycia stóp (zamożniejsi gospodarze pozostawiali zadanie obmywania nóg gościom swojej służbie). Często wskazywano na przykład gościnności Abrahama (Rdz 18,4), wobec którego gospodarz nie miałby żadnej wymówki. Podanie oliwy do namaszczenia wysuszonej skóry głowy także uważano za taktowny gest. Pocałunek był sposobem pozdrawiania wyrażającym uczucie lub szacunek. Jezus zwraca się do niej dopiero w w. 44. Por, komentarz do Łk 7,38.

47 Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Mt 21,31

7,47 W pierwszej części wiersza miłość jawi się jako racja przebaczenia, natomiast w drugiej — jako jego skutek. Ta pozorna sprzeczność ma źródło w kompozycji tekstu: w w. 37-38, 44-46 gesty kobiety świadczą o jej wielkiej miłości, co jest racją przebaczenia grzechów, skąd konkluzja zawarta w w. 47a. Jednakże w w. 40-43 została wprowadzona przypowieść zawierająca odwrotne pouczenie, mianowicie takie, że większe przebaczenie pociąga za sobą większą miłość, skąd konkluzja w w. 47b.

47. Chrystus bowiem tak kończy pouczenie faryzeusza Szymona: grzechy kobiety, i to liczne, są jej odpuszczone, ponieważ wiele umiłowała: A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Rozbieżność między przypowieścią a jej aplikacją jest jednak tylko pozorna. W rzeczywistości chodzi o dwa spojrzenia na dwie różne fazy tego samego procesu zbliżania się człowieka do Boga. Miłość okazywana przez grzesznika, który uzyskał przebaczenie, jest zjawiskiem wtórnym w stosunku do przebaczenia, ale musi też owo przebaczenie poprzedzać. Darowanie grzechów wlewa do duszy miłość, pobudza do miłości. Z drugiej strony jednak bez uprzedniego aktu miłości wyrażającej się w żalu za grzechy nie ma prawdziwego przebaczenia. Dłużnikom darował wierzyciel ich zadłużenia dlatego, że na to zasługiwali, że już w jakiś sposób okazywali miłość swemu panu. To, co uczyniła Jezusowi jawnogrzesznica, było wyrazem również niewątpliwej miłości. I odwrotnie, wszystkie zaniedbania przez faryzeusza obowiązków prawdziwego gospodarza domu świadczyły wyraźnie o jego braku miłości dla Chrystusa. Wniosek praktyczny: w tej sytuacji faryzeusz nie może też liczyć na przebaczenie.

48 Do niej zaś rzekł: Odpuszczone są twoje grzechy. 49 Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?

48–49. Powodem do nowego szemrania biesiadników było publiczne oświadczenie Jezusa, że jawnogrzesznicy odpuszczają się wszystkie jej grzechy. Wiadomo, że między Jezusem a faryzeuszami dochodziło nieraz do otwartych konfliktów na tle władzy odpuszczania grzechów. Istniało bowiem powszechne wśród Żydów przekonanie, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Tymczasem Jezus oświadcza: Żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów… (Łk 5,24).

50 On zaś rzekł do kobiety: Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju. Mt 8,10+

50. Jezus nie zrażony szemraniem zwrócił się do jawnogrzesznicy i dorzucił takie oto wyjaśnienie: Twoja wiara cię ocaliła. To samo będzie oświadczał jeszcze wiele razy ludziom, którym cudownie przywracał zdrowie.

7,47-50. Chociaż kapłan mógł oznajmić Boże przebaczenie dopiero po złożeniu ofiary za grzechy, Jezus ogłasza je bez wyraźnej wzmianki o złożeniu ofiary Bogu w Świątyni. Oznajmienie to było sprzeczne z etyką faryzeuszów i większość wyznawców wczesnego judaizmu w najlepszym razie uznałaby takie zachowanie za kontrowersyjne. (Jednym z rzadkich wyjątków takiego oznajmienia przebaczenia jest opowieść utrwalona na Zwojach znad Morza Martwego, gdzie łączy się ją z egzorcyzmem - wydaje się jednak, że nie odzwierciedla ona powszedniej żydowskiej praktyki.)

7,36-50. Nawrócona grzesznica. Jezus łamał społeczne zakazy, wychodząc ku ludziom zepchniętym na margines nie tylko z powodów rasowych (Łk 7,1-10), ekonomicznych (Łk 7,11-17) i religijnych (Łk 7,24-35), lecz także z przyczyn moralnych (Łk 7,36-50). Od czasu klasycznego okresu greckiego uczty stały się tłem i sceną moralnych pouczeń.

Łk 8

Śladem Jezusa

1 Następnie wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu Mt 4,23; Mt 9,35; Mk 1,39; Łk 4,43-44

1. Charakter syntetyzujący pewien okres działalności Jezusa posiadają pierwsze trzy wiersze rozdziału ósmego. Łukasz stwierdza ponownie, że Jezus nie trwa na jednym miejscu, nie czeka aż ludzie do Niego przyjdą, tylko podróżuje od miasta do miasta, od wsi do wsi i głosi Ewangelię o królestwie Bożym. Idea królestwa Bożego – to temat centralny katechezy Jezusa. W tym nauczycielskim trudzie towarzyszą Mu Apostołowie. Przy Jego boku, wsłuchując się w Jego słowa, patrząc własnymi oczyma na dokonywane przez Niego cuda, mają się uczyć sztuki apostolskiego posługiwania. Jest to ich seminarium duchowne, z całą teorią i praktyką przyszłego kapłaństwa.

2 oraz kilka kobiet, które zostały uwolnione od złych duchów i od chorób: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; 3 Joanna, żona Chuzy, rządcy Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały, udzielając ze swego mienia. Mt 8,29+ Mt 27,55-56; Mk 15,40-41; Łk 23,49; Łk 24,10; J 19,25

2–3. O sprawy codziennego życia zarówno Jezusa, jak grona apostolskiego troszczyły się pobożne niewiasty, które towarzyszyły Jezusowi w Jego wędrówkach po palestyńskiej ziemi. O jednej tylko mówi Łukasz, że oswobodził ją Jezus aż od siedmiu duchów nieczystych, o innych nadmienił ogólnie, że były uwolnione od złych duchów i wyleczone z różnych słabości. Pewnie każda z nich miała coś do zawdzięczenia Jezusowi. Nic tedy dziwnego, że usługiwały Jezusowi i Apostołom z własnego mienia. Będą je potem naśladować Lidia (Dz 16,14), Pryscylla (Dz 18,2), Syntyche i Ewodia (Flp 4,2), Chloe (1 Kor 1,11), Febe (Rz 16,1 n), oddające tak wielkie usługi św. Pawłowi, oraz dzisiaj te wszystkie pobożne i dzielne niewiasty, w habitach zakonnych lub w świeckim stroju, bez których współudziału trudno byłoby wyobrazić sobie nie tylko pracę misyjną, lecz także działalność duszpasterską dzisiejszego Kościoła.

8,1-3. Śladem Jezusa. Na temat wspomnianej tutaj formy wsparcia, por. 2 Krl 4,42. W starożytności, na obszarze Morza Śródziemnego, kobiety pełniły czasami rolę sponsorów poszczególnych nauczycieli lub całych stowarzyszeń religijnych. (Uczniów płci męskiej było ponad dziesięć razy więcej niż kobiet, mieli bowiem znacznie więcej środków utrzymania.) To, że kobiety podróżowały wraz z grupą uczniów mogło być postrzegane za coś gorszącego. Nie znano koedukacyjnego kształcenia dorosłych, zaś uczestnictwo kobiet w nauczaniu Jezusa na równi z Jego uczniami płci męskiej z pewnością gorszyło ludzi postronnych, Rodziny z warstwy wyższej mogły łatwiej podróżować, lecz i tak naraziłoby to ich na płodu, podobnie jak inni nauczyciele (np. greccy filozofowie) byli oskarżani, że mieli kobiety w gronie swoich uczniów.

Przypowieść o siewcy Mt 13,1-9; Mk 4,1-9

4 Gdy zebrał się wielki tłum i z poszczególnych miast przychodzili do Niego, opowiedział im przypowieść: 5 Siewca wyszedł siać swoje ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki podniebne wydziobały je.

Być może, iż właśnie akurat wtedy, kiedy Jezus zasiadł do nauczania, jakiś człowiek ukazał się na równinie przybrzeżnej, aby zasiać ziarno. Można się domyślać, że ludzie nie od razu pojęli, dlaczego Jezus zwrócił ich uwagę na siewcę rzucającego ziarno na rolę.

4–5. Drogi palestyńskie nie zawsze są w pełnym znaczeniu tego słowa drogami. Często nie są też dokładnie wyłączone spośród pól uprawnych; raczej należy powiedzieć, że każdy kawałek uprawianej roli jest poprzecinany wielu dróżkami. Nic tedy dziwnego, że wiele ziarna siewnego spadało na drogę lub też obok drogi. Nie zapadając w sypką ziemię, było wdeptywane przez przechodniów i wcześniej lub później wydziobywały je ptaki, które zresztą zwykły chodzić krok w krok za siewcą.

6 Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. 

7 Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Jr 4,3-4

6–7. Gruntu skalnego jest w Palestynie wielekroć razy więcej niż uprawnej gleby. Zresztą ta ostatnia również rzadko kiedy przypomina nasze czarnoziemy. Najczęściej jest to warstewka ziemi pokrywająca z lekka nierzadko wystające na zewnątrz kamienie. Ziarno padające na owe kamieniste polany zamiera rychło wskutek braku wilgoci. Przez ciernie należy tu rozumieć wszelkiego rodzaju chwasty, wyjątkowo odporne na suszę, szybko wzrastające i dochodzące swymi rozmiarami do 2–metrowej wysokości. Żadne zboże nie jest w stanie sprostać ich sile wzrastania. Ciernie wyrastają znacznie szybciej i zagłuszają zboże.

8,5-7. Ziarno siano zwykle przed zaoraniem gleby. Zwykle spotykał je jeden z opisanych tutaj losów.

8 Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny. To mówiąc, wołał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!

8. Wydajności stokrotnej nie należy pojmować zbyt dosłownie. Stokrotny znaczy w tym wypadku po prostu bardzo wielki. W paralelnym tekście Mateusza czytamy: Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny (Mt 13,8). Święty Hieronim twierdził, że chodzi tu o aluzję do dziewic, wdów i do ludzi żyjących w małżeństwie. Każdy z tych stanów wyda w takiej właśnie proporcji owoce świętości. Nikt dziś – rzecz jasna – nie podtrzymuje takiej egzegezy, gdyż nie odtwarza ona myśli autora natchnionego. W tekście chodzi jedynie o ideę plonów obfitych, aczkolwiek nierównych, w odniesieniu do poszczególnych ziaren.

Słowami: Kto ma uszy…, niechaj słucha zwykł Jezus nakłaniać swoich słuchaczy do refleksji nad tym, co słyszeli. W analogicznym fragmencie Ewangelii Marka ta sama konieczność wnikania w słowa Chrystusa – przy Jego wyraźnej pomocy – jest przedstawiona w następujący sposób: Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże więc zrozumiecie inne? (Mk 4,13). Trudno nie dostrzec w tych dwóch pytaniach odrobiny ironii. Wczuwając się w nieudolność swoich słuchaczy Jezus wyjaśni za chwilę sens przypowieści. Największy problem egzegetyczny stanowi dwuwiersz (9–11) łączący przypowieść z jej aplikacją.

8,8. Na galilejskiej ziemi trzydziestokrotne, sześćdziesięciokrotne i stokrotne zbiory stanowiły niezwykle udane żniwo.

Cel i wyjaśnienie przypowieści Mt 13,10-11; Mt 13,13; Mk 4,10-12

9 Pytali Go więc Jego uczniowie, co oznacza ta przypowieść. 

10 On rzekł: Wam dano poznać wprost tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, aby patrząc, nie widzieli, i słuchając, nie rozumieli. Iz 6,9

9–10. Wynikałoby więc z tych słów, że Chrystus naucza w przypowieściach po to, aby „inni” nie dostrzegali tego, na co będą patrzeć, i aby nie rozumieli tego, co będą słyszeć. Takie postępowanie wydaje się dość dziwne, zwłaszcza gdy się zważy, iż przypowieści z natury swej mają na celu przedstawienie idei oderwanych przy pomocy konkretnych obrazów; mają z natury swej wyjaśniać, a nie zaciemniać. Otóż w odpowiedzi na powyższą kwestię należy zauważyć, iż w kontekście oryginalnym Izajasza wspomniane słowa zapowiadają karę, jaka spadnie na Żydów za ich wrogą, pełną niedowiarstwa postawę wobec nauczania proroków starotestamentowych. Tam więc zaślepienie oczu i otępienie zmysłów było zamierzone. Inaczej nieco rzecz się ma w Łukaszowej aplikacji słów Izajasza. Tu chodzi raczej o stwierdzenie faktu, że nauczanie Chrystusa będzie okazją do zatwardziałości dla słuchaczy, którzy się dobrowolnie na nią narażają i w zawiniony sposób w niej trwają. Cytat Izajasza ukazuje pewien przewidziany i dopuszczony skutek przewrotnego postępowania. Tak więc sens w. 10, opierając się na pewnej parafrazie, byłby następujący: Wam dane jest poznać tajemnice królestwa Bożego, innym zaś przez przypowieści, aby się wypełniło to, co jest napisane: Patrzyli, a nie ujrzeli, i usłyszeli, a nie zrozumieli. Por. nadto komentarz do Mt 13,10–17 (wyżej, s. 81).

8,9-10. Żydowscy nauczyciele posługiwali się zwykle przypowieściami, by zobrazować lub wyjaśnić swoją myśl, nie zaś, by je ukryć. Jeśli jednak ktoś opowiadał historię, nie podając myśli, którą miała ona ilustrować (jak to czyni Jezus), wówczas tylko ci, którzy słuchali najpilniej i mieli wiedzę daną członkom wewnętrznego grona uczniów mogli je odkryć. Greccy nauczyciele, tacy jak Platon, nie wyjaśniali pewnych myśli, by ukryć je przed ludźmi postronnymi. Czasami w podobny sposób postępowali żydowscy nauczyciele. Tak więc jedynie ludzie, którzy byli autentycznie zainteresowani i gotowi wytrwać, mogli pojąć przesłanie przypowieści.

11 Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże. Mt 13,18-23; Mk 4,14-20

11. Z wyjaśnienia tego wynika, że przypowieść niniejsza nie jest pozbawiona elementów alegoryzujących. Ziarnem jest słowo Boże. Nie można jednak powiedzieć, że drogą jest świat, że cierniami są rozkosze i bogactwa tego życia, a ptakami – są złe duchy. Samej przypowieści można by też nadać tytuł: Losy Bożego słowa. Warto przy tym zauważyć, że trzy czwarte Bożego ziarna idzie na marne. Tylko co czwarte wydaje owoc pożądany. Znowu dowód, że nie mamy tu do czynienia z samą alegorią. W rzeczywistości bowiem znacznie więcej niż jedna czwarta ziarna pada na dobrą rolę. Autor, abstrahując od pewnych szczegółów obrazu, koncentruje się na myśli głównej całego opowiadania. Przy wyjaśnieniu przypowieści należy również pamiętać o tym, że nie chodzi o samo podobieństwo ziarna do słowa, lecz o paralelizm między ziarnem wrzuconym w ziemię a słowem Bożym skierowanym do serc i umysłów ludzi.

12 Tymi zaś na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. Mt 8,10+ 

13 Na skałę pada u tych, którzy gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują.

12–13. Są to ludzie, którzy słuchają słowa Bożego, nie odnosząc go jednak wcale do siebie. Żyją w ustawicznym rozproszeniu, w ich głowach mogą się snuć bezkarnie najrozmaitsze myśli. Żadna idea nie zdoła zapaść głęboko w ich serce, przy niczym nie trwają tak długo, by mogło to w ich duszy zapuścić korzenie. Niektórzy ludzie bywają pociągani na chwilę albo pięknem Bożego słowa, albo wizją nagrody za uczciwe życie. Mają jednak na tyle słabą wolę, iż z natury nie są zdolni do poważnego, głębokiego pojmowania życia. Jego ujemne aspekty mogą się im w każdej chwili wydać piękne i godne pożądania, poddają się im bez walki.

14 To, które padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą, a zagłuszeni przez troski, bogactwa i rozkosze życia, nie wydają owocu. Łk 21,34

14. Chodzi tu o tych, którymi zawładnęła żądza pieniędzy i przyjemności cielesnych. Mogą to być umysły głębokie, poważne, ale pozostające w przemożnej niewoli dwu wspomnianych mocy, które są w stanie zdusić w duszy człowieka wszystko, co wzniosłe.

15 Wreszcie ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc dzięki wytrwałości.

15. Pozytywne nastawienie słuchających słowa, ich właściwe usposobienie oraz konieczność świadomej współpracy ze wzrastającym powoli ziarnem – to elementy zasadnicze pouczenia, jakie miało wynikać z wygłoszonej przez Chrystusa przypowieści.

Oto dzieje słowa Bożego. Obraz smutny: trzy czwarte ziarna idzie na marne. W życiu wielu ludzi bywają okresy dróg publicznych, twardej opoki, cierni wszystko zagłuszających. Droga nie strzeżona – chodzą po niej wszyscy. Chrystus powiedział o sobie: Ja jestem drogą (J 14,6) – jakże inna to Droga. Opoka – ludzie wysuszeni grzechami lenistwa w służbie Bożej. Ciernie złego środowiska. Boża cisza – owoc stokrotny. Zresztą każdy człowiek bywa drogą, opoką, cierniem… A każdy mógłby się stać glebą urodzajną.

8,11-15. Wielu słuchaczy Jezusa było rolnikami, dobrze więc rozumieli obrazy zaczerpnięte z uprawy roli. Chociaż Galilea była bardziej zurbanizowana od większości ziem cesarstwa rzymskiego, dzierżawni chłopi (stanowiący znaczną część mieszkańców imperium) stanowili liczną grupę ludności na wiejskich obszarach Galilei.

8,4-15. Przypowieść o siewcy. Zob. komentarz do Mk 4,3-20, gdzie znaleźć można więcej szczegółów.

Zadanie uczniów Mk 4,21-22

16 Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz umieszcza na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Mt 5,15; Łk 11,33; J 8,12+

8,16. Jezus jest mistrzem w sztuce obrazowego przedstawiania myśli, w której prześcigali się wzajemnie żydowscy nauczyciele. Niewidoczne światło jest bezużyteczne; Bóg pragnie, by ludzie przyjmowali światło Jego słowa. Lampy, o których Jezus wspomina, były małymi glinianymi lampkami, które umieszczano na świeczniku, by swoim światłem rozświetlały pokój. Przykrycie lampy jakimkolwiek przedmiotem spowodowałoby jej zgaśnięcie.

17 Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło. Mt 10,26; Łk 12,2

16–17. Bezpośrednio po przypowieści o siejbie następuje u Łukasza logion o lampie, której gdy zostanie zapalona, niczym się nie przykrywa ani nie umieszcza pod łóżkiem. Miało to oznaczać, że otrzymanego od Chrystusa światła prawdziwej wiedzy o królestwie Bożym Apostołowie nie powinni ukrywać. Przeciwnie, wiedza ta po to została im dana, aby ją przekazywali innym. Oni sami mają spełniać rolę świeczników, z których powinna promieniować na wszystkich światłość Bożej nauki. Nawet najbardziej tajemnicze pouczenia Boże powinny być przez uczniów przekazane wszystkim ludziom.

18 Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą nawet to, co mu się wydaje, że ma. Mk 4,24-25; Mt 13,12; Mt 25,29; Łk 19,26

18. Oświadczenie, że kto ma, temu będzie dane, a kto nie ma, temu zabiorą i to, co – jak mu się wydaje – ma, powtarza Łukasz w sformułowaniu znanym już z Ewangelii Mateusza. Chodzi więc o stwierdzenie, że objawienie Boże podobne jest w pewnym stopniu do kapitału, który powinien procentować, rosnąć w ten sposób z każdym dniem. Kto posiada duży kapitał, tego przychody są znaczne; małym kapitałem zaś niewiele można zarobić; co więcej, dochodzi z czasem wręcz do bankructwa, i traci się wszystko.

8,17-18. Jeśli tłumy nie będą posłuszne światłu, które otrzymały, nie otrzymają go więcej. Słownictwo nawiązujące do „odmierzania” („dawania”, „zabierania”, „posiadania”) czyni aluzję do odważania produktów żywnościowych i innych towarów na targowisku. Czasami korzysta się z tego słownictwa w celu przedstawienia sprawiedliwych sądów w dniu ostatecznym.

Prawdziwi krewni Jezusa Mt 12,46-50; Mk 3,31-35

19 Wtedy przyszli do Niego Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu.

8,19-21 Tę perykopę, którą Marek (3,31-35) umieszcza wcześniej, Łukasz przenosi tutaj, ponieważ wydawała mu się ona stosowna do zakończenia jego małego zbioru przypowieści Jezusa (por. w. 15 i 21).

20 Oznajmiono Mu: Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą. 

21 Lecz On im odpowiedział: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. Łk 11,27-28

19–21. Drugą część opowiadania Łukasz wyraźnie stylizuje i skraca nawet w porównaniu z Markiem, a w odpowiedzi Jezusa na wiadomość, że jest On poszukiwany przez Matkę i braci, pomija Łukasz wzmiankę o siostrach, nie notuje gestu Chrystusa wskazującego na uczniów w momencie wyjaśniania, kto jest Jego Matką i bratem. Jezus mówi, że na miano Jego najbliższych zasługują ci, którzy słuchają – szczegół pominięty przez Mateusza i Marka – słowa Bożego i wypełniają je. Warto przy okazji zauważyć, że i w tym sensie Maryja była w pełni Matką Jezusa. Dwa razy powie o Niej Łukasz, że zachowywała w sercu słowa Jezusa i strzegła ich (2,19.51). Ona też wspaniałomyślnie oświadczyła, że jest służebnicą Pańską (Łk 1,38).

8,19-21. Prawdziwa rodzina Jezusa. Uważanie religijnych współwyznawców za braci i siostry było zjawiskiem powszechnym. Powszechne było okazywanie szacunku osobom starszym, nazywając ich matkami i ojcami. Jednak w judaizmie nie słyszano o tym, by dawać pierwszeństwo więziom religijnej wspólnoty przed związkami rodzinnymi, z wyjątkiem sytuacji, gdy poganin nawracał się na judaizm i uznawał swoją nową rodzinę za ważniejszą od starej.

CUDA I NAUCZANIE

Burza na jeziorze Mt 8,18; Mt 8,23-27; Mk 4,35-41

22 Pewnego dnia wsiadł ze swymi uczniami do łodzi i rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę jeziora. I odbili od brzegu. 23 A gdy płynęli, zasnął. Wtedy spadł gwałtowny wicher na jezioro, tak że fale ich zalewały i byli w niebezpieczeństwie. 24 Przystąpili więc do Niego i obudzili Go, wołając: Mistrzu, Mistrzu, giniemy! On zaś wstał, rozkazał wichrowi i wzburzonej fali: uspokoiły się, i nastała cisza.

22–24. Wygładzona stylistycznie i językowo jest również Łukaszowa relacja o cudownym uciszeniu burzy na jeziorze: nie ma tu komplikujących tok opowiadania powtórzeń, nie ma ani wyolbrzymiania rozmiarów burzy, ani specjalnego akcentowania bojaźni Apostołów; nie ma wymówki czynionej Jezusowi – zob. Mk 4,38 – że się nie troszczy o ginących uczniów.

25 A do nich rzekł: Gdzież jest wasza wiara? Oni zaś przestraszeni i pełni podziwu mówili między sobą: Kim On jest właściwie, że nawet wichrom i wodzie rozkazuje, a są Mu posłuszne. Mt 8,10+ Łk 1,12+; Łk 4,15+

25. W słowach skierowanych do uczniów, Jezus podkreśla przede wszystkim ich brak wiary. Końcowe pytanie uczniów – element dydaktycznie najważniejszy w całym opowiadaniu – powtarzają w formie identycznej wszyscy trzej synoptycy.

8,22-25. Pan natury. Pewne starożytne opowieści wspominają o mocarzach, którzy potrafili podporządkować sobie nawet siły przyrody - byli to jednak głównie bogowie lub, aczkolwiek rzadziej, bohaterzy z zamierzchłej przeszłości. W tradycji żydowskiej tylko Bóg panował na wichrami i morzem (Ps 107,29), chociaż powiadano, że niektórzy pobożni ludzie potrafili nakłonić Go, by zesłał deszcz. Łatwo więc zrozumieć zdumienie uczniów władzą Jezusa.

Na Jeziorze Galilejskim burze pojawiały się nieoczekiwanie. Rybacy pływali zwykle w pobliżu Kafarnaum i nie byli przygotowani na żeglowanie w takiej odległości od brzegu. Jedynym miejscem, gdzie można było spać na małej łódce rybackiej, była wysoka rufa. Do oparcia głowy można było wykorzystać drewniane lub obite skórą siedzisko sternika lub trzymaną czasami pod nim poduszkę.

Uzdrowienie opętanego Mt 8,28-34; Mk 5,1-20

26 I przypłynęli do kraju Gergezeńczyków, który leży naprzeciw Galilei.

8,26 Gergezeńczyków. Warianty: „Gerazeńczyków”, „Gadareńczyków”.

8,26. Gadara, znajdująca się w odległości 9 km od jeziora, o której czytamy w Ewangelii Mateusza (Mt 8,28), i Geraza, oddalona od niego o 55 km, leżały w tym samym regionie, zwanym Dekapolem, zdominowanym przez ludność nieżydowską.

27 Gdy wyszedł na ląd, wybiegł Mu naprzeciw pewien człowiek z miasta, opętany przez złe duchy. Już od dłuższego czasu nie nosił ubrania i mieszkał nie w domu, lecz w grobowcach.

8,27. Żydzi uważali groby za miejsca nieczyste, gdzie przebywają złe duchy. W wielu starożytnych kulturach składano ofiary zmarłym, które mogły przyciągać owe duchy.

28 Gdy ujrzał Jezusa, z krzykiem padł przed Nim i zawołał: Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Błagam Cię, nie dręcz mnie! Łk 4,34

8,28. W starożytnej magii usiłowano zapanować nad duchami przez nazywanie ich po imieniu. Próba magicznej samoobrony przed Jezusem okazała się jednak nieskuteczna.

29 Rozkazywał bowiem duchowi nieczystemu, by wyszedł z tego człowieka. Bo już wiele razy porywał go, a choć wiązano go łańcuchami i trzymano w pętach, on rwał więzy, a zły duch gnał go na pustkowie. Mt 4,3+

8,29. Nieludzka siła pojawia się w wielu przypadkach opętania w różnych kulturach, także dzisiaj.

30 A Jezus zapytał go: Jak ci na imię? On odpowiedział: Legion, bo wiele złych duchów weszło w niego. 31 I zaczęły Go prosić, żeby im nie kazał odejść do Czeluści.

8,31 żeby im nie kazał odejść do Czeluści. Ten tekst w Mk (5,10) brzmi: „żeby ich nie wyganiał z tej okolicy”. Złe duchy prosiły Jezusa, by ich nie odsyłał na powrót w głębiny ziemi, właściwego i ostatecznego miejsca ich pobytu (Ap 9,1.2.11; 11,7; 17,8; 20,1.3).

8,30-31. W skład legionu wchodziło od czterech do sześciu tysięcy żołnierzy. W człowieku tym mieszkało więc bardzo wiele nieczystych duchów. W tradycji żydowskiej wiele duchów było uwięzionych w atmosferze lub, jak tutaj, pod ziemią (w „Czeluści").

32 A była tam duża trzoda świń, pasących się na górze. I zaczęły Go prosić [złe duchy], żeby im pozwolił wejść w nie. I pozwolił im.

8,32. Jedynie poganie lub niepraktykujący żydowscy „apostaci” zajmowali się hodowlą świń, które żydowscy czytelnicy uważali za jedne z najbardziej nieczystych zwierząt, a więc za odpowiednie miejsce pobytu dla całej rzeszy złych duchów. Starożytni egzorcyści twierdzili, że duchy prosiły czasami o ustępstwa, jeśli wywierano na nie zbyt duży nacisk, by opuściły miejsce swojego pobytu.

33 Wtedy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła.

8,33. Według tradycji żydowskiej złe duchy są śmiertelne, zatem wielu starożytnych czytelników uznało zapewne, że zostały one zniszczone (łub przynajmniej obezwładnione) wraz ze świniami.

34 Zobaczywszy, co zaszło, pasterze uciekli i rozpowiedzieli o tym po mieście i po osiedlach. 35 Ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Przyszli do Jezusa i zastali człowieka, z którego wyszły złe duchy, ubranego i przy zdrowych zmysłach, siedzącego u nóg Jezusa. I ogarnął ich strach.

8,35 siedzącego u nóg Jezusa. To pozycja ucznia (8,38; por. 10,39; Dz 22,3). Rys dodany przez Łukasza.

36 A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, w jaki sposób opętany został uzdrowiony. 

37 Wtedy cała ludność kraju Gergezeńczyków prosiła Go, żeby odszedł od nich, bo wielkim strachem byli przejęci. On więc wsiadł do łodzi i odpłynął z powrotem. Łk 1,12+

8,34-37. Sprzeciw wobec Jezusa mógł być spowodowany przyczynami ekonomicznymi - utratą wielkiego stada świń - był też z pewnością wywołany greckimi przesądami o niebezpiecznych, czyniących cuda czarnoksiężnikach, których ludzie bardzo się obawiali.

38 Człowiek zaś, z którego wyszły złe duchy, prosił Go, żeby mógł z Nim zostać. Lecz [Jezus] odprawił go, mówiąc: 39 Wracaj do domu i opowiadaj wszystko, co Bóg ci uczynił. Odszedł więc i głosił po całym mieście wszystko, co Jezus mu uczynił.

26–39. W opisie uleczenia opętanego z Gerazy Łukasz dość wiernie odtwarza Marka. Tak więc mówi, podobnie jak Marek, o jednym opętanym, a nie o dwóch, jak podaje Mateusz; Jezus jest nazwany przez opętanego Synem Boga Najwyższego. Łukasz opuszcza jedynie znajdującą się u Marka wzmiankę o zdziwieniu ludzi, którzy słuchali opowiadania o uzdrowieniu opętanego i o zagładzie stada świń; nie jest też tak dokładny w przedstawianiu cierpień opętanego i pomija całkowitym milczeniem wzmiankę o jego znęcaniu się nad sobą samym. Od siebie natomiast dodaje autor trzeciej Ewangelii, że opętany nie nosił żadnego odzienia i aż dwukrotnie nadmienia, że nieszczęśliwy człowiek już od dłuższego czasu był dręczony przez szatana. Te drobne rozbieżności nie zmieniają sensu całego opowiadania i zdają się świadczyć jedynie o typowych dla Łukasza zabiegach literackiego wygładzania tekstu.

8,38-39. Ponieważ charakter mesjaństwa Jezusa spotkałby się z niezrozumieniem na obszarach, gdzie większość mieszkańców stanowili Żydzi, przeto Jezus utrzymywał go w tajemnicy. W Dekapolu ludzie postrzegaliby Go jednak jako czarnoksiężnika, dlatego wzywa swojego nowego ucznia, by rozpowiadał, co Bóg mu uczynił, prostując w ten sposób błędne wyobrażenia ludu.

Kobieta cierpiąca na krwotok Mt 9,18-26; Mk 5,21-43

40 Gdy Jezus powrócił, tłum przyjął Go z radością, bo wszyscy Go wyczekiwali. 41 A oto przyszedł człowiek, imieniem Jair, który był przełożonym synagogi. Upadł Jezusowi do nóg i prosił Go, żeby zaszedł do jego domu.

8,40-41. „Przełożeni synagogi” zarządzali nią oraz byli czołowymi członkami miejscowej społeczności.

42 Miał bowiem córkę jedynaczkę, liczącą około dwunastu lat, która była bliska śmierci. Gdy Jezus tam podążał, tłumy napierały na Niego.

40–42. Według Łukasza Jezus dokonawszy uzdrowienia opętanego w Gerazie, czyli w krainie zamieszkałej przez pogan, znów przeprawił się na drugi brzeg jeziora i znalazł się w Galilei, gdzie już czekała na Niego cała rzesza ludzi. Z tłumu wyłonił się człowiek. Tylko z relacji Marka i Łukasza wiadomo, że miał on na imię Jair i był przełożonym synagogi, ale tylko Łukasz zaznacza, że jego umierająca córka była jedynaczką. Skoro liczyła lat dwanaście, tzn. („dwanaście” ma też Mk 5,42) wedle ustawodawstwa izraelskiego mogła już wkrótce wyjść za mąż. Obydwa szczegóły uwydatniają typową dla autora trzeciej Ewangelii chęć zaakcentowania współczucia i litości Jezusa. To właśnie takie szczegóły sprawiają, że Łukasz jest nazywany ewangelistą dobroci i miłosierdzia.

8,42. Córka przełożonego synagogi nie była jeszcze pełnoletnia, zaś jej wiek i płeć powodowały, że nie zajmowała żadnej pozycji społecznej, w przeciwieństwie do jej cieszącego się szacunkiem ojca (ww. 40-41).

43 A pewna kobieta, która od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi, całe swe mienie wydała na lekarzy, z których żaden nie mógł jej uleczyć,

8,43 całe swe mienie wydała na lekarzy. W niektórych rkpsach pominięte (por. Mk 5,26).

8,43. Chorobę owej niewiasty traktowano tak, jakby przez cały miesiąc miała krwawienie menstruacyjne. Powodowało to, że według Prawa była stale rytualnie nieczysta (Kpł 15,19-33) - do problemu fizycznego dołączał się więc problem społeczny. Żydowscy egzegeci łączyli ze sobą różne teksty za pomocą wspólnego słowa, w Łukaszowych źródłach „dwanaście lat” mogło zostać wykorzystane do podkreślenia związku między tymi dwoma opowieściami (ww. 42-43).

44 podeszła z tyłu i dotknęła frędzli Jego płaszcza, a natychmiast ustał jej upływ krwi. 45 Lecz Jezus zapytał: Kto się Mnie dotknął? Gdy wszyscy się wypierali, Piotr powiedział: Mistrzu, to tłumy zewsząd Cię otaczają i ściskają.

8,44-45. Ktokolwiek dotknąłby tej kobiety (nawet gdyby musnęła tylko jego szatę) stawał się osobą rytualnie nieczystą do końca dnia (por. Kpł 15,26-27). Nie powinna się więc znajdować w tak gęstym tłumie. Wielu nauczycieli w ogóle unikało dotykania kobiet, by przypadkowo nie stać się rytualnie nieczystym. Niewiasta, nie mogąc dotykać innych ani być przez nich dotykana, była przypuszczalnie rozwódką (lub nigdy nie wyszła za mąż), co powodowało, że znajdowała się na marginesie żydowskiego społeczeństwa.

46 Lecz Jezus rzekł: Ktoś się Mnie dotknął, bo poznałem, że moc wyszła ode Mnie. Łk 6,19+

47 Wtedy kobieta, widząc, że się nie ukryje, podeszła drżąca i padłszy przed Nim, opowiedziała wobec całego ludu, dlaczego się Go dotknęła i jak natychmiast została uleczona. 48 Jezus rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju.

43–48. Po drodze do domu Jaira dokonał Jezus cudownego uleczenia niewiasty chorej na krwotok. Zależność Łukasza od Marka jest nadal widoczna, chociaż znów występują drobne retusze. I tak np. Łukasz, sam lekarz, zdaje się oszczędzać trochę opinię lekarzy, do których zwracała się niewiasta chora na krwotok. Mówi co prawda, że lekarze owi nic nie mogli pomóc nieszczęśliwej niewieście, ale pomija milczeniem znajdującą się u Marka (5,26) wzmiankę, że po kosztownych wizytach – całe swe mienie na nie wydała – jeszcze gorzej się czuła. Na pytanie Jezusa, kto się Go dotknął, odpowiedzieli nie anonimowi uczniowie, lecz w ich imieniu Piotr. Wszyscy trzej synoptycy kończą swoje relacje oświadczeniem Jezusa, że niewiasta dzięki swej wielkiej wierze doznała łaski uzdrowienia.

8,46-48. Żydzi wierzyli, że jedynie nauczyciele szczególnie bliscy Bogu posiadają nadprzyrodzoną wiedzę Jezus posługuje się swoją nadprzyrodzoną wiedzą, by stwierdzić, która kobieta Go dotknęła - chociaż w oczach tłumu oznaczałoby to, iż utracił czystość rytualną. Aby nikt nie pomyślał, że uzdrowienie zostało dokonane za sprawą typowej pogańskiej magii, działającej bez wiedzy Jezusa, oznajmia On, że uzdrowienie dokonało się w odpowiedzi na „wiarę” kobiety (w. 48).

Córka Jaira

49 Gdy On jeszcze mówił, przyszedł ktoś z domu przełożonego synagogi i oznajmił: Twoja córka umarła, nie trudź już Nauczyciela!

8,49. Po fakcie jest już za późno, by modlić się o odwrócenie biegu wypadków. Na przykład rabini powiadali, że gdy słychać procesję pogrzebową, jest już za późno na modlitwę, by nie był to pogrzeb krewnego. Ponieważ w Palestynie ciała zmarłych ulegały szybkiemu rozkładowi, żałobnicy musieli zebrać się jak najszybciej i pewnie uczynili to zanim wieść o śmierci córki dotarła do Jaira.

50 Lecz Jezus, słysząc to, rzekł: Nie bój się! Wierz tylko, a będzie ocalona. 51 Gdy przyszedł do domu, nie pozwolił nikomu wejść z sobą, poza Piotrem, Jakubem i Janem oraz ojcem i matką dziecka. Mt 8,10+

8,51 Piotrem, Jakubem i Janem. Por. Mk 5,37+. W licznych rkpsach kolejność: „Piotra, Jana i Jakuba”, podobnie też w 9,28; Dz 1,13. Ten sposób łączenia Piotra z Janem jest wspólny dla Łk (22,8; Dz 3,1.3.11; 4,13.19; 8,14) i dla czwartej Ewangelii (J 13,23-26; 18,15-16; 20,3-9; 21,7.20-23).

52 A wszyscy płakali i zawodzili nad nią. Lecz On rzekł: Nie płaczcie, bo nie umarła, tylko śpi. 53 I wyśmiewali Go, wiedząc, że umarła. 54 On zaś, ująwszy ją za rękę, rzekł głośno: Dziewczynko, wstań! 55 Duch jej powrócił, i zaraz wstała. Polecił też, aby jej dano jeść. 

56 Rodzice jej osłupieli ze zdumienia, lecz On przykazał im, żeby nikomu nie mówili o tym, co się stało. Łk 1,12+; Mk 1,34+

49–56. Po uzdrowieniu niewiasty chorej na krwotok Jezus ruszył w dalszą drogę do domu Jaira. Nie zatrzymała Go wiadomość, że dziewczynka już umarła. Nie jeden raz jeszcze będzie Jezus stawiał czoło śmierci i zawsze to spotkanie będzie się kończyło Jego zwycięstwem. Nawet wtedy, gdy skona na krzyżu i zostanie złożony do grobu. Tak się też stało i w tym wypadku, mimo iż na oświadczenie Jezusa, że dziewczynka śpi, zebrani zareagowali śmiechem. A jednak wszyscy trzej synoptycy stwierdzeniem zmartwychwskrzeszenia kończą swoją relację o wizycie Jezusa w domu Jaira; Duch jej powrócił – wyraża się fachowo Łukasz – i zaraz wstała. A później jest już tylko mowa o podziwie, który ogarniał wszystkich ludzi z powodu tak niezwykłego czynu Jezusa.

8,40-56. Kobieta cierpiąca na krwotok. Zob. komentarz do Mk 5,21-43.

Łk 9

Pierwsze wysłanie Apostołów Mt 10,1; Mt 10,5; Mt 10,8; Mt 10,9-14; Mk 6,7-13 Mt 8,3+; Mt 8,29+

1 Wtedy zwołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami oraz [władzę] leczenia chorób.

9,1 Dwunastu. W niektórych rkpsach dodane: „apostołów”.

2 I wysłał ich, aby głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych.

1–2. Tak zwane pierwsze rozesłanie dwunastu Apostołów każdy z trzech synoptyków opisuje trochę inaczej. Łukasz jest najbardziej zbliżony do Marka. Obaj mówią o wezwaniu Apostołów przez Jezusa i o wyposażeniu ich w specjalną władzę. Dzięki tej władzy będą Apostołowie mogli – jak stwierdza Łukasz – wyrzucać z ludzi złe duchy. Otrzymali też moc leczenia wszelkich dolegliwości. Jeszcze w czasach Jezusa i nawet w Ewangeliach wszystkie choroby – zwłaszcza schorzenia natury psychicznej – uważano za wyraz obecności szatana w cierpiącym człowieku. Każda choroba jest swoistym dowodem jego działania. Łukasz, będąc lekarzem, wyraźnie odróżnia władzę nad wszystkimi złymi duchami i moc leczenia chorób. Obdarzonych taką podwójną władzą, wysłał Jezus Dwunastu. Dopiero od tego momentu będą zasługiwali w pełni na miano Apostołów, czyli posłanych. Wtedy też rozpoczęły się dzieje misyjnej działalności Kościoła, prowadzonej ze zmiennym powodzeniem po dzień dzisiejszy. Cel posłannictwa Apostołów jest podwójny: mają głosić królestwo Boże i uzdrawiać chorych. Głoszenie Królestwa jest wymienione na pierwszym miejscu. Tak się rzecz ma we wszystkich nowotestamentowych opisach posługi apostolskiej. Tak zwany czyn apostolski, w tym wypadku – leczenie chorych, znajduje się na drugim miejscu.

9,1-2. Zgodnie z żydowskim prawem, posyłający musiał wyposażyć swoich posłańców w pełnomocnictwa, by mieli pełną władzę w granicach powierzonej im misji.

3 Mówił do nich: Nie bierzcie nic na drogę: ani laski, ani torby podróżnej, ani chleba, ani pieniędzy; nie miejcie też po dwie suknie.

3. Obok wskazania określającego ogólnie cel posługi apostolskiej udziela Jezus swym wysłannikom wielu bardziej szczegółowych pouczeń. Przede wszystkim zobowiązuje ich do praktyki bezwzględnego ubóstwa, które według Łukasza ma być jeszcze bardziej surowe niż według Marka: gdy bowiem według tego ostatniego Apostołowie nie powinni brać ze sobą w drogę nic prócz laski, to Łukasz pisze: Nie bierzcie nic na drogę:, ani laski, ani torby podróżnej… Wiadomo, że jest to rozbieżność – niekiedy wyjaśniana aluzją do pielgrzymujących do świątyni – raczej drugorzędna. Ważne jest to, żeby Apostołowie całkowicie zaufali Bogu, który wie, czego ludziom potrzeba, i troszczy się o nich bardziej niż o lilie polne lub o ptaki niebieskie. Ich myśli mają być zajęte tylko jednym: pragnieniem dobrego spełnienia posłannictwa, do którego zostali powołani.

9,3. Jezus zachęca uczniów, by podróżowali z niewielkim bagażem, podobnie jak to czyniły pewne grupy społeczne: (1) wieśniacy, którzy często mieli tylko jeden płaszcz; (2) wędrowni filozofowie, cynicy; (3) niektórzy prorocy, jak Eliasz i Jan Chrzciciel. Posłańcy mieli oddać się całkowicie swojej misji, nie będąc skrępowani żadnymi ziemskimi troskami. „Torba” służyła do żebrania (w podobnym celu używali jej cynicy).

4 Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, pozostańcie tam i stamtąd będziecie wychodzić. Łk 10,7; Dz 9,43; Dz 16,15; Dz 17,7; Dz 18,3

9,4. Żydowscy podróżni polegali na ludzkiej gościnności, którą inni Żydzi, zgodnie ze zwyczajem, musieli im okazywać.

5 Jeśliby was gdzieś nie przyjęli, wychodząc z tego miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim! Dz 13,51

6 Wyszli więc i chodzili po wsiach, głosząc Ewangelię i uzdrawiając wszędzie.

4–6. Powtarza też Łukasz za Markiem tak samo enigmatycznie sformułowany zakaz przenoszenia się z kwatery na kwaterę w celu znalezienia jak najlepszych warunków pobytu. Mają praktykować ubóstwo i znosić niewygody. Ostatnią instrukcję Łukasz wygładza stylistycznie. Gdy Marek mówi o strząśnięciu pyłu na świadectwo niegościnnym mieszkańcom jakiegoś miasta, to u Łukasza czytamy: na świadectwo przeciwko nim. Łukasz zaznacza, że wyszli i chodzili po wsiach głosząc wszędzie Ewangelię i uzdrawiając chorych.

9,5-6. Słowa „strząśnijcie proch z nóg waszych” oznaczają potraktowanie owych miast żydowskich tak, jakby były nieczyste, pogańskie. Żaden pobożny Żyd nie chciał, by taki nieczysty proch został przez niego wniesiony do Ziemi Świętej. Świątynia była miejscem tak świętym, że pobożni Żydzi, którzy do niej wchodzili, nie chcieli wnosić na swych stopach (przynajmniej w teorii) prochu z pozostałych ziem Izraela.

Niepokój Heroda Antypasa Mt 14,1-2; Mk 6,14-16

7 O wszystkich tych wydarzeniach posłyszał również tetrarcha Herod, i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; Łk 9,19

9,7-9 Łukasz nie przytacza opowieści o ścięciu Jana Chrzciciela, lecz mówi o niepokoju Heroda i w ten sposób przygotowuje mające nastąpić później jego spotkanie z Jezusem (23,8-12): Herod „starał się Go zobaczyć” (w. 9).

8 inni, że zjawił się Eliasz; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał.

7–8. Tak więc Jezus rozpoczął, jeszcze za swego życia, działalność misjonarską poprzez grono Dwunastu. Wieść o Nim rozchodziła się wskutek tego szybciej i coraz bardziej niepokoiła tych, którzy powodując się ciasnym ludzkim wyrachowaniem ciągle drżeli o posiadaną władzę. Do owych zaniepokojonych działalnością Jezusa władców należał przede wszystkim tetrarcha Herod.

9 A Herod mówił: Jana kazałem ściąć. Któż więc jest ten, o którym takie rzeczy słyszę? I starał się Go zobaczyć. Łk 23,8-12

9. Niepokój jego był tym większy, iż rozeszła się wieść, że tym, który dokonuje rzeczy niezwykłych, jest Jan Chrzciciel. Herod wiedział dobrze, że Jan został ścięty. On to przecież osobiście wręczył Salome głowę Jana Chrzciciela. Jan powstał z martwych – mówiono – i dokonuje cudów. Jeszcze inni rozpowszechniali wiadomość, że to Eliasz pojawił się już na ziemi i za jego sprawą dzieją się rozliczne cuda. Byli też i tacy, którzy uważali Jezusa za zmartwychwstałego proroka, choć nie potrafili podać jego imienia. Łukasz nie powtarza za Markiem rzekomego oświadczenia Heroda, uważającego Jezusa za zmartwychwstałego Jana Chrzciciela. Jako uczeń Pawła, wie Ewangelista zapewne o tym, co spotkało jego mistrza, gdy kiedyś, na pamiętnym Areopagu w Atenach (Dz 17,32; por. 26,24) począł mówić o zmartwychwstaniu. Nie przypuszczał więc, by Herod, wierzył w zmartwychwstanie Jana. Dlatego autor trzeciej Ewangelii ogranicza się do stwierdzenia, że sprawa identyfikacji tajemniczego cudotwórcy bardzo Heroda intrygowała. Dokładał więc wszelkich starań, by spotkać osobiście nie znanego mu dotąd, a tak już rozsławionego Jezusa. Nie będzie polegał na domysłach ludzi, musi osobiście rozszyfrować tego człowieka.

9,7-9. Czy Jan powrócił? Chociaż filozofia Platona wywarła wpływ na niektórych Żydów, zaś pewne źródła wskazywały na wiarę w reinkarnację, większość mieszkających w Palestynie Żydów spodziewała się cielesnego zmartwychwstania. W tym miejscu chodzi przypuszczalnie raczej o coś w rodzaju wskrzeszeń dokonywanych przez Eliasza i Elizeusza w Starym Testamencie (1 Krl 17,22; 2 Krl 4,34-35), niż o trwałe zmartwychwstanie, którego oczekiwano w czasach ostatecznych (Dn 12,2). Tetrarcha Herod był synem Heroda Wielkiego, za którego panowania narodził się Jezus.

Powrót Apostołów Mt 14,13-21; Mk 6,30-44; J 6,1-13

10 Gdy Apostołowie wrócili, opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali. Wtedy wziął ich ze sobą i udał się [z nimi] osobno w okolice miasta zwanego Betsaidą. Mk 6,45

9,10-17 Łukasz opowiada tylko o jednym rozmnożeniu chleba, podobnie jak Jan, podczas gdy Mateusz i Marek mówią o dwóch. Jest to spowodowane być może pominięciem przez Łukasza całej partii Mk 6,45 — 8,26, a może jej nieznajomością, bo właśnie w tym fragmencie występuje drugie rozmnożenie chleba. Możliwe też, a nawet bardziej prawdopodobne, że Łukasz w ten sposób chciał uniknąć powtórzenia, które jest w Mk i Mt, gdzie dwa opisy rozmnożenia chleba są wzięte — jak się zdaje — z dwóch tradycji odnoszących się do tego samego wydarzenia, przy czym jedna odzwierciedla środowisko palestyńskie (zachodni brzeg jeziora (por. Mt 14,13+), dwanaście koszy odpowiednio do dwunastu pokoleń Izraela), a druga — środowisko chrześcijańskie pochodzenia pogańskiego (wschodni brzeg (por. Mk 7,31), siedem koszy odpowiednio do siedmiu pogańskich narodów Kanaanu przed zajęciem go przez Izraela (Pwt 7,1; Dz 13,19)). Por. Mt 14,13+.

11 Lecz tłumy zwiedziały się o tym i podążyły za Nim. On je przyjął i mówił im o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia potrzebowali, uzdrawiał.

10–11. Apostołowie ukończyli pierwszy, jakby próbny etap swego posługiwania. Przychodzą do Jezusa, by złożyć Mu sprawozdanie ze swej działalności misjonarskiej. Dwaj synoptycy, Marek i Łukasz, piszą o spotkaniu Apostołów z Jezusem, ale żaden nie podaje, jak Mistrz zareagował na to sprawozdanie.

Pierwsze rozmnożenie chleba

12 Dzień począł się chylić ku wieczorowi. Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc: Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie mogliby się zatrzymać i znaleźć żywność, bo jesteśmy tu na pustkowiu.

12. Jezus wziął uczniów ze sobą i zaprowadził ich na miejsce pustynne w okolice Betsaidy. I tu dokonał cudu, który został opisany przez wszystkich czterech Ewangelistów. Było to tzw. pierwsze rozmnożenie chleba na pustyni. Wydarzenie to najdokładniej opisał Marek, od którego dość wyraźnie zależy również Łukasz, chociaż są pewne odchylenia u autora trzeciej Ewangelii w kolejności przedstawiania niektórych szczegółów, a czasami także drobne rozbieżności rzeczowe.

9,10-12. Na obszarze Galilei wiele było wiosek Jezus oddalił się ze swoimi uczniami na pewną odległość od najbliższej osady. Nawet większe miasta liczyły nie więcej jak trzy tysiące mieszkańców, nakarmienie tłumu nie byłoby więc łatwe (Łk 9,12). (Jeśli znajdowali się poza Betsaidą, na obszarze zamieszkanym przez pogan, jeszcze trudniej było o gościnne przyjęcie.)

13 Lecz On rzekł do nich: Wy dajcie im jeść! Oni zaś powiedzieli: Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i zakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi.

9,13. Aby nakarmić tak licznie zgromadzony tłum, potrzeba by funduszy równoważnych wynagrodzeniu, które przeciętny robotnik otrzymywał za dwieście dni pracy (około siedem miesięcy ciężkiego mozołu).

14 Było bowiem mężczyzn około pięciu tysięcy. Wtedy rzekł do swych uczniów: Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po pięćdziesięciu.

9,14. Ludzie podzielili się na gromady, na wzór armii, w celu ułatwienia rozdziału żywności. Niektórzy jednak z zebranych mogli sądzić, że Jezus szykuje swoją mesjańską armię (por. J 6,15).

15 Uczynili tak i porozsadzali wszystkich.

9,15. Ludzie mogli „siedzieć”, zamiast „spoczywać”. Siedziano podczas zwyczajnych posiłków, spoczywano zaś w czasie uczt.

16 A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali tłumowi.

9,16. Zwyczajem było rozpoczynanie posiłku dziękczynieniem za chleb, następnie dzieleniem go, Często modlono się „spoglądając w niebo” (1 Krl 8,22.54; J 17,1).

17 Jedli i nasycili się wszyscy, a zebrano jeszcze z tego, co im zostało, dwanaście koszów ułomków.

13–17. O dwustu denarach, które posiadali Apostołowie, i o ewentualnym zakupie żywności za tę skromną sumę pieniędzy Łukasz w ogóle nie wspomina. Według Łukasza ludzie usiedli grupami po pięćdziesięciu, według Marka po stu pięćdziesięciu w każdej grupie. Opis Łukasza jest nadto poprawniejszy stylistycznie i językowo. Myśl przewodnia u wszystkich czterech Ewangelistów jest taka sama: chodziło o pokazanie miłosierdzia, a nade wszystko cudotwórczej mocy Chrystusa, uwydatnionej w dwojaki sposób: poprzez samo nakarmienie do syta pięciu tysięcy ludzi i poprzez napełnienie ułomkami aż dwunastu koszów. Całe wydarzenie pozostaje w pewnym związku z kuszeniem Jezusa – również na pustyni: tam, mimo namów szatana, Jezus nie dokonał cudu, by zaspokoić własny głód, tu zaś nie proszony przez nikogo, rozmnaża chleb i ryby, karmiąc pięć tysięcy ludzi. Poza tym każdy z Apostołów napełnił cały jeden kosz resztkami. Tak oto Jezus wystąpił w roli drugiego Mojżesza: jak tamten Mojżesz karmił lud cudownie manną na pustyni, tak i Jezus również na pustyni cudownie nakarmił rzesze. Święty Jan wykaże jednak ogromną różnicę, jaka istniała pomiędzy manną Mojżesza a chlebem, który daje Jezus (J 6,32.49).

9,17. Rozmnożenie żywności stanowi reminiscencję Bożego cudu manny dla Izraela na pustyni, szczególnie zaś rozmnożenia pokarmu przez Elizeusza (2 Krl 4,42-44, gdzie też resztki pozostały).

Wyznanie Piotra Mt 16,13-20; Mk 8,27-30; Łk 3,21+

18 Gdy raz modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: Za kogo uważają Mnie tłumy? Łk 9,7-8

9,18-21 Nawet bez Mateuszowego dodatku: „Syn Boga żywego” (por. Mt 16,16+), to wyznanie Piotra przemawiającego w imieniu Apostołów ma bardzo wielkie znaczenie i stanowi punkt zwrotny w ziemskim życiu publicznym Jezusa, gdy bowiem tłum prześciga się w myślach na temat Jego zadania, a tym samym coraz bardziej oddala się duchowo od Niego samego, to Jego uczniowie po raz pierwszy w sposób bezpośredni uznają, że On jest Mesjaszem (por. 2,26+). Od tej chwili Jezus koncentruje swój wysiłek na tworzeniu tego małego zaczątku pierwszych wierzących i na oczyszczaniu ich wiary.

19 Oni odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał.

9,18-19. Ponieważ wielu palestyńskich Żydów wierzyło, że prorocy Starego Testamentu przeminęli, zaliczenie w ich poczet Jezusa było odważnym posunięciem - okazało się jednak nie dość radykalne, by uchwycić Jego prawdziwą, Boską tożsamość.

20 Zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Piotr odpowiedział: Za Mesjasza Bożego. Łk 2,26+; Łk 23,35; Mk 1,34+

21 Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili.

18–21. W opisie wyznania Piotra istnieją – jak już wiadomo – poważne różnice między Mateuszem z jednej strony a Markiem i Łukaszem z drugiej. Łukasz zasadniczo zależy od Marka, ale i tu można zanotować pewne rozbieżności. Wydaje się np., że według Łukasza wyznanie Piotra miało miejsce nie pod Cezareą Filipową, lecz w okolicach Betsaidy. Poza tym Jezus – jak to zazwyczaj bywa u Łukasza – trwa na modlitwie. Referując opinie ludzi dotyczące Jezusa Łukasz pomija milczeniem przypuszczenie tych, co uważali, że Jezus jest Jeremiaszem. Apostołowie sądzą – według Marka – że Jezus jest Mesjaszem, według Łukasza – że jest Mesjaszem Bożym. Podobnie jak Marek, nie zamieszcza Łukasz pochwały Piotra ani samej obietnicy Jezusa udzielenia Piotrowi prymatu władzy.

9,20-21. W czasach Jezusa istniało wiele różnych poglądów na temat Mesjasza (lub mesjaszów), wszystkie owe koncepcje obracały się jednak wokół ziemskiego wyzwolenia i doczesnego królestwa.

Pierwsza zapowiedź Męki i Zmartwychwstania Mt 16,21; Mk 8,31

22 I dodał: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.

9,22 Po tej zapowiedzi przyjdą następne (9,44; 12,50; 17,25; 18,31-33). Por. 24,7.25-27. — Łukasz pomija interwencję Piotra i naganę ze strony Jezusa (Mk 8,32n).

22. Pierwszą zapowiedź męki Łukasz referuje dokładnie tak samo jak Marek, jednakże opuszcza nieudaną interwencję Piotra, próbującego odwieść Jezusa od zamiaru udania się do Jerozolimy.

9,22. Pisarze Nowego Testamentu odczytywali czasami pewne teksty Starego Testamentu jako odnoszące się do cierpień Mesjasza, lecz większość Żydów żyjących w I w. po Chr. nie odnosiła ich do Niego, gdyż ich zdaniem Mesjasz miał panować jako król. Większość Żydów wierzyła w zmartwychwstanie wszystkich sprawiedliwych w czasach ostatecznych oraz w zapoczątkowanie królestwa przez Bożego Pomazańca, który miał panować na wieki.

Warunki naśladowania Jezusa Mt 16,24-27; Mk 8,34-38; Mt 10,38; Łk 14,27; J 12,26

23 Potem mówił do wszystkich: Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje.

23. Bezpośrednio po zapowiedzi męki następują pouczenia, w których Jezus mówi, jakie warunki trzeba spełnić, aby zostać Jego uczniem. Marek i Łukasz zaznaczają wyraźnie, że pouczenia te były skierowane nie tylko do Apostołów, lecz także do rzesz lub jak mówi Łukasz, do wszystkich. U Łukasza również pewną trudność stanowi fakt, że Jezus mówi o krzyżu na długo przed swoją śmiercią. Jakkolwiek rozwiązałoby się tę trudność – o różnych możliwościach była mowa przy wyjaśnianiu paralelnego tekstu Mateusza (10,38) – myśl główna pozostaje ta sama: kto pragnie być uczniem Chrystusa, musi być gotów na największe trudy i cierpienia ze śmiercią włącznie.

24 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Mt 10,39; Łk 17,33; J 12,25

25 Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?

9,23-25. Krzyż był narzędziem gwałtownej i okrutnej egzekucji. Słowa „brać krzyż” oznaczały nieść poprzeczną jego część (zwaną patibulum) na miejsce kaźni, zwykle wśród szyderstwa tłumu. Za pomocą silnych chwytów retorycznych Jezus podkreśla, że wszyscy prawdziwi uczniowie - jeśli za Nim podążą - muszą być gotowi na szyderstwa, a nawet na męczeństwo, muszą bowiem iść za Nim aż na krzyż. Przyjąwszy wiarę, chrześcijanie muszą uznać swoje życie za stracone dla królestwa.

26 Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów. Mt 10,33; Łk 12,9

24–26. Dalsze ostrzeżenia brzmią podobnie u wszystkich trzech synoptyków: ten, kto będzie troszczył się zbytnio o zachowanie życia doczesnego, utraci życie wieczne, natomiast kto straci życie doczesne – oczywiście dla Chrystusa – ten osiągnie życie wieczne. Wreszcie niech też ludzie pamiętają: kto zaprze się Jezusa – będzie przecież umierał On jak złoczyńca na krzyżu – nie może liczyć na to, że Chrystus weźmie go w obronę w dniu ostatecznym. Życie wieczne powinno przedstawiać dla każdego wartość najwyższą. Dla zdobycia tej wartości należy bez wahania poświęcić wszystkie skarby całego świata.

9,26. Określenie „Syn Człowieczy” może być tutaj nawiązaniem do Dn 7,13-14. Królestwo, którego przyjścia spodziewają się uczniowie, w końcu nastanie. Jego przyjście będzie jednak poprzedzone okresem wielkiego ucisku i niegodziwości. W czasach Jezusa wielu ludzi sądziło, że królestwo nastanie po czasie wielkich prześladowań i grzechu. Jednak Piotr i jego towarzysze woleli łatwiejszą drogę do królestwa, która nie wymaga cierpienia (być może, podobnie jak niektórzy, wierzyli, że będzie to zwycięstwo nadprzyrodzone, bez poniesienia z ich strony żadnych kosztów).

27 Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże. Mt 16,28+; Mk 9,1

27. Mimo tak trudnych warunków, jakie spełnić muszą ludzie pragnący rzeczywiście naśladować Jezusa, Zbawiciel zaznacza na koniec, iż w najbliższym Jego otoczeniu są ludzie, którzy jeszcze przed śmiercią zobaczą majestat królestwa niebieskiego. Była to dość wyraźna aluzja do Piotra, Jakuba i Jana, trzech uprzywilejowanych świadków Przemienienia Pańskiego. Byli oni już przy wskrzeszeniu córki Jaira; niedługo weźmie ich Jezus ze sobą na Górę Oliwną, gdzie będą mieli okazję przypatrywać się Jego moralnej agonii. Przedtem jednak zobaczą w pełnej chwale – Łukasz dwukrotnie wspomni ową chwałę – Tego, który sam dobrowolnie wyda się w ręce oprawców. Świadków było tylko trzech. Tylu osób żądało starotestamentowe Prawo do ważności urzędowego świadczenia (Pwt 19,15).

9,27. Przyszła chwała, o której była mowa w poprzednich wersetach, została zapowiedziana w scenie przemienienia z Łk 9,32-35. Ponieważ przyszły Mesjasz już przyszedł, chwała Jego przyszłego królestwa jest już obecna.

Przemienienie Jezusa Mt 17,1-9; Mk 9,2-10; Łk 8,51

28 W jakieś osiem dni po tych naukach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić.

9,28-36 Liczne cechy opisu w Łk wskazują, że źródłem nie jest tu Mk. W całym opisie przemienienie jest przedstawione w inny sposób niż w Mt i Mk. I tak, podczas gdy Mateusz na pierwszym planie stawia objawienie się Jezusa jako nowego Mojżesza (por. Mt 17,1+), Marek zaś przedstawia epifanię Mesjasza utajonego (por. Mk 9,2+), to Łukasz — a przynajmniej źródło, które zestawia on z Mk — uwypukla osobiste doświadczenie Jezusa, który podczas żarliwej i przemieniającej modlitwy zostaje oświecony z nieba w sprawie „odejścia” (dosł.: „wyjścia”), tj. śmierci (por. Mdr 3,2; 7,6; 2 P 1,15), jakiego miał dokonać w Jerozolimie — mieście, które zabija proroków (por. Łk 13,33-34).

28. Opis Przemienienia Pańskiego w Ewangelii Łukasza jest zbliżony do opisu Marka. Lecz oto główne rozbieżności. Gdy według Marka Przemienienie dokonało się w sześć dni od zakończenia mów Jezusa, zwłaszcza od czasu pierwszej zapowiedzi męki, to według autora trzeciej Ewangelii stało się to „w jakieś osiem dni po tych słowach”. Nie jest wykluczone, że Łukasz liczy także terminy a quo i ad quem. Stąd właśnie ta różnica.

9,28. Bóg objawił Mojżeszowi swoją chwałę na górze (zob. wyżej).

29 Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. Łk 3,21+; Łk 24,16+

29. Poza tym Jezus, jak to się zdarza często u Łukasza, wyszedł na górę, aby się modlić. Ani Mateusz, ani Marek nie wspominają o tej modlitwie. Tak więc Jezus Łukasza nim zacznie objawiać siebie słowem lub czynem, nim zacznie mówić do ludzi, sam najpierw trwa na rozmowie z Ojcem. Opisując białość szaty Przemienionego Jezusa Łukasz nie posługuje się ani przenośnią śniegu, ani obrazem pracy farbiarza; mówi, że szata była po prostu lśniąco biała.

9,29. Literatura żydowska często opisywała aniołów i inne istoty niebieskie jako postacie odziane w białe szaty. Łukasz pomija Markowe „przemienił się” z powodu pogańskich konotacji, jakie słowo to mogłoby mieć dla jego czytelników (greccy bogowie i czarnoksiężnicy zmieniali swą postać, chociaż Marek, podobnie jak Łukasz, nawiązuje przecież do Mojżesza, nie zaś do pogańskich magów).

30 A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Łk 24,4; Dz 1,10

9,30 dwóch mężów. Łukasz przytacza ich imiona dopiero w dalszej części wiersza, dlatego można przypuszczać, że w źródle, które zestawia on z Mk, tymi dwoma mężami mogli być aniołowie (por. 24,4; Dz 1,10), którzy pouczali i umacniali Jezusa (por. 22,43). Na temat doniosłości roli Mojżesza i Eliasza w tradycji Mt por. Mt 17,1+.

9,30. Uważano, że Eliasz nigdy nie umarł (2 Krl 2,11; Ml 4,5; tradycja żydowska). Tradycja podawała, że Mojżesz został pochowany przez samego Boga (Pwt 34,6); w niektórych (pozabiblijnych) źródłach żydowskich utrzymywano jednak, że Mojżesz nadal żyje (por. komentarz do Ap 11,6). Obydwie te postaci miały w jakimś sensie powrócić przed końcem świata.

31 Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dopełnić w Jeruzalem. J 13,1+

30–31. Szczegół najbardziej oryginalny w Łukaszowym opisie Przemienienia stanowi wzmianka o treści rozmowy, jaką Mojżesz i Eliasz prowadzili z Jezusem: omawiali Jego odejście, które miało nastąpić w Jerozolimie. Jest to aluzja nie tylko do śmierci Jezusa na Golgocie, ale i do wniebowstąpienia, które miało miejsce również w Jerozolimie i które zostało opisane tylko przez Łukasza, bardzo lakonicznie w Ewangelii i nieco dokładniej na samym początku Dziejów Apostolskich.

9,31. „Odejście” Jezusa jest tutaj dosłownie Jego „wyjściem (z Egiptu)”. Chociaż za pomocą tego słowa zwykle opisywano śmierć (Mdr 7,6), może się ono odnosić również do przyszłego zbawienia Izraela, które prorocy i późniejsi Żydzi często traktowali jako nowe Wyjście z Egiptu.

32 Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwu mężów, stojących przy Nim. Łk 2,38+; Łk 22,45 J 1,14+

9,32 snem byli zmorzeni. Ta wzmianka występuje tylko w Łk i przywodzi na myśl zaśnięcie w ogrodzie Getsemani (22,45), gdzie jest ono czymś bardziej naturalnym — przywołanie tutaj może pochodzić właśnie stamtąd.

33 Gdy oni się z Nim rozstawali, Piotr rzekł do Jezusa: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza. Nie wiedział bowiem, co mówi.

9,32-33. Propozycja Piotra, by wznieść namioty na górze, może być aluzją do przybytku Izraelitów na pustyni, który wyrażał Bożą obecność pośród Izraela.

34 Gdy jeszcze to mówił, pojawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. Łk 1,35+

35 A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie! Łk 1,12+; J 1,34

9,35 To jest Syn mój, Wybrany. Wariant: „mój Syn umiłowany” (por. Mt 17,5 i Mk 9,7). — Tytułu „Wybrany” (por. 23,35; Iz 42,1) używa się zamiennie z tytułem „Syn Człowieczy” w Przypowieściach Henocha.

36 W chwili gdy odezwał się ten głos, okazało się, że Jezus jest sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie opowiedzieli o tym, co zobaczyli. Łk 9,21

32–36. O zmorzeniu snem Piotra i jego towarzyszy wspomina również tylko Łukasz i tylko on zaznacza, że z propozycją postawienia trzech namiotów wystąpił Piotr właśnie wtedy, kiedy Mojżesz i Eliasz odchodzili od Jezusa. Wynika stąd, że faktem oddalania się przedstawicieli Starego Porządku pragnie Łukasz usprawiedliwić niefortunne wystąpienie Piotra. Chociaż autor trzeciej Ewangelii nie notuje zakazu Jezusa mówienia o Przemienieniu, to jednak powtarza po Marku spostrzeżenie, że Jan, Jakub i Piotr zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie opowiedzieli o tym, co zobaczyli.

9,28-36. Przemienienie Jezusa. Bóg objawił swoją chwałę Mojżeszowi na Górze Synaj. Gdy Mojżesz zszedł z góry jego twarz jaśniała odbiciem Bożej chwały (Wj 32-34).

Uzdrowienie epileptyka Mt 17,14-18; Mk 9,14-27

37 Następnego dnia, gdy zeszli z góry, wielki tłum wyszedł naprzeciw Niego. 38 Naraz ktoś z tłumu zawołał: Nauczycielu, proszę Cię, wejrzyj na mego syna; to mój jedynak.

9,37-38. W starożytnej kulturze żydowskiej jedyny syn był bardzo ważny dla ojca z przyczyn społecznych, ekonomicznych (dostarczał mu wsparcia na starość) i dziedzicznych (był przedłużeniem jego Unii rodowej).

39 A oto chwyta go duch, tak że nagle krzyczy; miota nim tak, że się pieni, i tylko z trudem odstępuje od niego, rzucając nim o ziemię.

9,39. Brak kontroli opętanego na własnymi odruchami ma odpowiednik w wielu innych kulturach na przestrzeni całej historii i jest dobrze udokumentowany we współczesnych badaniach antropologicznych nad opętaniem. W greckich tekstach medycznych słowa „piana” używa się w związku z atakami epilepsji, której symptomy w tym przypadku (lecz nie zawsze - Mt 4,24) zostały wywołane przez opętanie.

40 Prosiłem Twoich uczniów, żeby go wyrzucili, ale nie mogli. 

41 I rzekł: O plemię niewierne i przewrotne! Dokąd jeszcze będę wśród was i będę was znosił? Przyprowadź tu swego syna! Dz 2,40

9,40-41. Odpowiedź Jezusa zakłada, iż spodziewał się, że Jego uczniom wystarczy wiary, by czynić takie cuda jak On. Niektórzy starożytni nauczyciele żydowscy byli uważani za cudotwórców, lecz zwykle nie oczekiwali, że ich uczniowie też będą dokonywali cudów.

42 Gdy on jeszcze podchodził, zły duch porwał go i zaczął nim miotać. Jezus rozkazał surowo duchowi nieczystemu, uzdrowił chłopca i oddał go jego ojcu. 

43a A wszyscy osłupieli ze zdumienia nad wielkością Boga. Łk 4,15+

37–43. Dość szczegółową, bardzo realistyczną relację Marka o cudownym uleczeniu opętanego Łukasz streścił i wygładził stylistycznie. Wydarzenie to umieszcza Łukasz zaraz po Przemienieniu, gdy tylko Jezus zstąpił z góry. Podobnie jak w przypadku córki Jaira tak i tym razem chodzi o dziecko jedyne. Jest też w trzeciej Ewangelii wzmianka o nieudanych próbach wypędzenia złego ducha przez Apostołów; jest narzekanie na niedowiarstwo i małoduszność ludu; jest wreszcie bardzo lakoniczna uwaga o uleczeniu chłopca; na koniec tylko Łukasz wspomina o zdziwieniu, jakie ogarnęło wszystkich świadków tego niezwykłego wydarzenia. Było to zdumienie wyjątkowo duże, skoro Łukasz mówi o nim w tak szczególny sposób: Wszyscy osłupieli ze zdumienia nad wielkością Boga.

9,42-43a. Egzorcyści próbowali podporządkować sobie złe duchy za pomocą zaklęć wzywających duchy wyższe, silnie pachnących korzeni lub środków przeciwbólowych. Jezus posługuje się tutaj jedynie poleceniem, wykazując w ten sposób wyższość swojej władzy.

Druga zapowiedź Męki Mt 17,22; Mk 9,30-32

43b Gdy tak wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich Jego czynów, Jezus powiedział do swoich uczniów: 

44 Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Łk 4,15+ Łk 9,22+

45 Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie. Mk 4,13+

44–45. Bezpośrednio po opisie uzdrowienia opętanego następuje u Łukasza druga zapowiedź męki. Jest krótsza niż u Mateusza i Marka, ale bardzo dosadna, gdyż zaczyna się od słów: Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa… Potem mówi Łukasz jednak tylko o wydaniu Jezusa w ręce ludzkie. Apostołowie nie zrozumieli słów Jezusa, lecz bali się zapytać o ich sens lub może należałoby raczej powiedzieć, że znaczenie poszczególnych słów pojęli, nie wiedzieli jednak wcale, dlaczego dzieło zbawienia człowieka musi się dokonywać w sposób tak okrutny dla Zbawiciela. Zresztą pamiętali być może jeszcze o tym, co spotkało Piotra, gdy po pierwszej zapowiedzi męki próbował odwieść Jezusa od zamiaru udania się do Jerozolimy.

9,43b-45. Objawienie chwały na górze oraz władzy Jezusa nad duchami nieczystymi potwierdziło przypuszczenia (Łk 9,20) uczniów co do Jego mesjańskiej tożsamości. Jezus musiał więc ponownie przedstawić, na czym polega Jego mesjańska misja i przeciwstawić ją ich wyobrażeniom (zob. Łk 9,22).

Spór o pierwszeństwo Mt 18,1-5; Mk 9,33-37; Łk 22,24

46 Pojawiła się też u nich myśl, kto z nich jest największy.

9,46-48 Właściwa odpowiedź na to pytanie zostaje udzielona w w. 48b, i to w formie bardziej pierwotnej niż ta, jaką znajdujemy w Mt 18,3-4 lub w Mk 9,35. Powiedzenie Jezusa w w. 48a (por. Mt 18,5; Mk 9,37) jest wzięte z innego kontekstu (por. Mt 10,40).

47 Lecz Jezus, znając tę myśl w ich sercach, wziął dziecko, postawił je przy sobie Mt 10,40; Łk 10,16; J 13,20

48 i rzekł do nich: Kto by to dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto by Mnie przyjął, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki. Łk 22,26; Łk 14,11

46–48. Lecz tym bardziej niezrozumiały jest spór, który właśnie w takich okolicznościach powstał między Apostołami i dotyczył kwestii, kto z nich jest większy, ważniejszy, bardziej wartościowy. Łukasz przedstawił ten spór, a zwłaszcza jego rozstrzygnięcie przez Chrystusa, w formie nieco skróconej. Rozstrzygnięcie miało charakter lekcji poglądowej, w której elementem ilustrującym było małe, bezradne dziecko. Pouczenie kończy się stwierdzeniem następującym: Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki.

9,46-48. Pozycja i status społeczny były bardzo ważne w starożytnym społeczeństwie - dzieci nie odgrywały żadnej znaczącej roli Jezus oznajmia, że w oczach Boga są one tak samo ważne, jak posłańcy w kulturze greckiej, którzy mieli pełną władzę tego, kogo reprezentowali (zob. komentarz do Łk 9,1-2), nie potrzebują więc żadnego ziemskiego uprawomocnienia. Przedstawiciele osoby posiadającej wielką władzę miały znacznie większe uprawnienia od ludzi działających we własnym imieniu.

W imię Jezusa Mk 9,38-40

49 Wtedy przemówił Jan: Mistrzu, widzieliśmy, jak ktoś w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami. Dz 3,16+

9,49 zaczęliśmy mu zabraniać. Inne znaczenie: „przeszkadzać”. Wariant: „chcieliśmy mu przeszkodzić”.

50 Lecz Jezus mu odpowiedział: Przestańcie zabraniać; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami. Mt 19,1; Mk 10,1; Łk 2,38+; Łk 22,8

49–50. Wzmiankę o człowieku, który wypędzał złe duchy w imię Jezusa, choć nie należał do grona Apostołów, Łukasz podaje w formie nieco krótszej niż Mateusz. Ale sens pouczenia, którego Jezus przy tej okazji udzielił Apostołom, jest taki sam: nie należy zabraniać temu człowiekowi stosowania egzorcyzmów, bo jeśli ktoś nie występuje wyraźnie przeciw Apostołom, to jest z nimi.

9,49-50. Starożytni egzorcyści często wzywali na pomoc potężne duchy, by wygnać złe demony. Skoro ten egzorcysta był naprawdę skuteczny (w przeciwieństwie do opisanego w Dz 19,15-16), to zapewne byłby po ich stronie.

PODRÓŻ DO JEROZOLIMY

Niegościnni Samarytanie

51 Gdy dopełniały się dni Jego wzięcia [z tego świata], postanowił udać się do Jeruzalem,

9,51 —18,14 W tej partii Łukasz odchodzi od zarysu Marka. W ramach struktury literackiej zaczerpniętej z Mk 10,1, jaką stanowi relacja ze „wstępowania do Jerozolimy” (9,53.57; 10,1; 13,22.33; 17,11; por. 2,38+), zbiera on materiały, jakie znalazł w źródle, z którego korzystał również Mateusz, oraz materiały z innych dostępnych mu tradycji. Podczas gdy Mateusz rozprasza fragmenty tego źródła po całej swojej Ewangelii, to Łukasz przytacza je w całości właśnie tutaj, tak że stanowi ono główną część Łk.

9,51 „Zabranie” albo „wzięcie” Jezusa (por. 2 Krl 2,9-11; Mk 16,19; Dz 1,2.10-11; 1 Tm 3,16) obejmuje ostatnie dni Jego cierpienia i pierwsze dni uwielbienia (mękę, śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie). Na określenie tej samej rzeczywistości Jan używa terminu bardziej teologicznego: „uwielbienie” (J 7,39; 12,16.23; 13,31n). Samo ukrzyżowanie jest dlań „wywyższeniem” (J 12,32+).

9,51. Jest to punkt zwrotny wątku narracyjnego, podobnie jak tekst Dz 19,21. Podobnie jak współcześni pisarze, starożytni autorzy wyraźnie zaznaczali kluczowe momenty w rozwoju akcji. Słowa „postanowił” (dosł. „uczynił niewzruszoną swoją twarz”) oznaczają zwykle silne postanowienie godne postaci proroka (por. Ez 21,2).

52 i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt.

9,52. Pielgrzymi podążający z Galilei do Jerozolimy na Święto Paschy wybierali zwykle krótszą drogę prowadzącą przez Samarię, chociaż niektórzy obchodzili ją, idąc dłuższym szlakiem. Sugestia, jakoby Jezus zamierzał zabawić tam dłużej, mogłaby urazić wielu pobożnych faryzeuszów i większość żydowskich nacjonalistów.

53 Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem.

9,53 Samarytanie, zawsze niechętnie nastawieni wobec Żydów (J 4,9+), szczególną nieprzyjaźń okazywali pielgrzymom zmierzającym do Jerozolimy, dlatego też ci starali się zazwyczaj omijać ich terytorium (por. Mt 10,5). Tylko Łukasz i Jan (4,1-42) wspominają przejście Jezusa przez tę schizmatycką ziemię (por. 17,11.16). Kościół pierwotny ze swej strony już bardzo wcześnie pójdzie w ślady swego Mistrza (Dz 8,5-25).

51–53. Opowiadanie o niegościnnych Samarytanach zamieszcza tylko Łukasz. Trzy sprawy zasługują w tym opowiadaniu na szczególniejszą uwagę: 1) nieodwołalnie podjęta przez Jezusa decyzja udania się do Jerozolimy; 2) odwieczna nienawiść Samarytan do Żydów; 3) porywczość Apostołów, wyrażających swoją gotowość zniszczenia niegościnnego miasta w Samarii.

Łukasz mówi o zbliżaniu się czasu wzięcia Jezusa z tego świata. W analogicznych sytuacjach Jan będzie się posługiwał wyrażeniem nadeszła godzina Jego (J 13,1). Obydwa sformułowania wyrażają tę samą myśl: moment śmierci Jezusa zbliża się nieubłaganie. Żadna siła nie będzie w stanie zawrócić Jezusa z drogi do niej wiodącej. Wysłanie naprzód swoistego zwiadu miało na celu prawdopodobnie także usunięcie lub ominięcie ewentualnych przeszkód, chociaż trzeba przyznać, że w pierwszym rzędzie chodziło chyba o to, aby podążaniu Jezusa do Jerozolimy nadać bardziej uroczysty charakter.

Lecz jednym z zadań posłańców było przygotowanie Jezusowi jakiegoś punktu oparcia, miejsca wytchnienia po każdym dniu męczącej wędrówki. Otóż w jednym z miast Samarii – bo przez Samarię wiodła najkrótsza droga z Galilei do Jerozolimy – nie udało się znaleźć gospody dla Jezusa. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem. Odezwały się antagonizmy, które nie wygasły do dnia dzisiejszego.

9,53. Nawet przed Janem Hirkanem (żydowskim królem, który zniszczył samarytańską świątynię w II w. przed Chr.) Samarytanie i Żydzi mieli we wzajemnej pogardzie swoje miejsca święte. Samarytanie starali się później zbezcześcić świątynię w Jerozolimie. Znani też byli z tego, że napastowali pielgrzymów idących do Jerozolimy, co czasami prowadziło do aktów przemocy.

54 Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich? 2Krl 1,10

9,54 W niektórych rkpsach na końcu wiersza dodane: „jak uczynił Eliasz”. — Jest to aluzja do 2 Krl 1,10-12, a Jakub i Jan okazują się prawdziwymi „synami gromu” (Mk 3,17).

54. Uczniom Jezusa ten brak elementarnej gościnności wydał się czymś niesłychanym. Patrzyli już na niejeden przejaw Jego cudotwórczej mocy, sami dokonali już też niejednego cudu. Są więc pewni, że posiadają środki potrzebne do ukarania mieszkańców nieprzyjaznego miasta. Występują tedy z propozycją: żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich. To ci sami ludzie, którzy kiedyś chcieli powyrywać z pszenicy chwast i spalić go na długo przed żniwami; to ci, z których jeden niedługo już, poniesiony gniewem, dobędzie miecza i odetnie ucho słudze arcykapłana.

9,54. Jakub i Jan chcieli zesłać ogień z nieba, jak to uczynił Eliasz na ołtarzu na Górze Karmel oraz gdy dwa oddziały zostały wysłane przeciwko niemu (1 Krl 18,38; 2 Krl 1,10.12). Eliasz uczynił to jednak w daleko bardziej dramatycznych okolicznościach, niż te, wobec których stanął Jezus. We wszystkich trzech przypadkach wisiało na włosku życie proroka, zaś jego przeciwnicy na Górze Karmel byli odpowiedzialni za męczeńską śmierć większości jego uczniów.

55 Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich.

9,55 W niektórych rkpsach na końcu wiersza dodane: „Nie wiecie, czyjego ducha jesteście. Syn Człowieczy nie przyszedł bowiem dla zgubienia dusz ludzkich, lecz aby je zbawić”. Lekcja ta zdradza pochodzenie marcjońskie.

56 I udali się do innego miasteczka.

55–56. Tę porywczość ludzką Jezus hamował zawsze z jednakowym spokojem. Odwróciwszy się zabronił uczniom dokonywania jakiejkolwiek zemsty na niegościnnym mieście. Po prostu udali się do innego miasteczka, gdzie chyba nie było podobnych trudności, skoro Łukasz wcale o nich nie wspomina. A może było to już miasto nie samarytańskie, lecz galilejskie?

9,55-56. Starożytni czytelnicy uznaliby miłosierne powstrzymanie tych zapędów przez Jezusa za wyraz pobożności (1 Sm 11,13; 2 Sm 19,22), niezależnie od tego jak bardzo nienawidzili Samarytan.

Trzej naśladowcy Jezusa Mt 8,18-22

57 A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz. 58 Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć.

9,57-58. Uczniowie zwykle sami znajdowali sobie nauczycieli. Niektórzy filozofowie o skrajnych poglądach, którzy wyrzekali się wszelkich dóbr, starali się zniechęcić kandydatów na uczniów wielkimi wymaganiami, by poddać ich próbie i wybrać najbardziej wartościowych. Wielu palestyńskich Żydów było ludźmi ubogimi, niewielu było jednak bezdomnych. Jezus wyrzekł się nawet posiadania domu, by móc wędrować, i był całkowicie zdany na gościnności i wsparcie ze strony innych.

59 Do innego rzekł: Pójdź za Mną. Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca. Łk 14,26; Łk 14,33

9,59 Panie. Uwzględnione za znaczącymi rękopisami (por. Mt 8,21).

58–59. W drodze do Jerozolimy miało też miejsce wydarzenie opisane – ale w nieco odmienny sposób – przez Mateusza i Łukasza. Według relacji Łukasza było to spotkanie Jezusa z trzema ludźmi, z których każdy chciał być uczniem Jezusa, lecz równocześnie każdy – prócz pierwszego – zgłaszał pewne trudności, które stały na przeszkodzie przynajmniej chwilowo, w urzeczywistnieniu tego pragnienia. Pierwszy – Mateusz mówi, że był to uczony w Piśmie – swoją chęć przyłączenia się do Jezusa wyrażał w sposób bardzo wspaniałomyślny i pełen entuzjazmu: Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz! Tak właśnie, całkiem dowolnie wybierano nauczycieli spośród rabinów. Jezus jednak spokojnie studzi ten młodzieńczy zapał. Człowiek ów nie zdaje sobie sprawy, na co się decyduje. Być uczniem Chrystusa – to znaczy praktykować najskrajniejsze ubóstwo i wyrzeczenie się wszystkiego. Syn Człowieczy dosłownie nie ma gdzie głowy skłonić. Znajduje się w sytuacji gorszej niż ptactwo, które ma przecież swoje gniazda, albo dzika zwierzyna, mająca własne kryjówki w ziemi. Otóż być uczniem Chrystusa – znaczy to dzielić całkowicie Jego niedolę. Tak więc bardzo wyraźnie kazał Jezus owemu człowiekowi rozważyć dobrze decyzję, którą zamierzał podjąć.

60 Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże.

9,60 W powiedzeniu Jezusa został wykorzystany podwójny: fizyczny i duchowy, sens terminu „umarły”

59–60. Innego natomiast wezwał sam, żeby poszedł za Nim i człowiek ten wyraził zgodę, ale pragnął przedtem pójść i pogrzebać swego ojca. Musiał być chyba bardzo zdziwiony – nie wiadomo nawet, czy nie zmienił swej decyzji – gdy w odpowiedzi usłyszał takie oto bezwzględne słowa Jezusa: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże. Nakaz ten jest nawet trochę nieludzki: jakże to, więc nie należy oddać ostatniej przysługi nawet rodzonemu ojcu? Słowa te musiały się wydawać szczególnie szorstkie Izraelitom, których Prawo bardzo wyraźnie zobowiązywało do grzebania rodziców i krewnych. Lecz z niezwykłości tych słów wynika również niezwykła wielkość sprawy królestwa Bożego. Ponad głoszenie tego królestwa nie można przekładać absolutnie niczego. Jest to królestwo prawdziwego życia. Wprowadzanie umarłych duchowo do tego królestwa jest sprawą o wiele ważniejszą niż grzebanie nawet najbliższych krewnych. Tak więc od kandydatów na swoich uczniów – przy czym inicjatywa powołania znajduje się wyłącznie w rękach Boga – wymaga się absolutnej gotowości wyrzeczenia się wszystkiego i pójścia natychmiast za głosem Bożym. „Umarli” grzebiący swoich bliskich – to ci, którzy nie usłyszeli głosu powołania. Być może nie chodzi tu o pogrzeb zmarłego akurat ojca, lecz o przyłączenie się do Jezusa dopiero po śmierci ojca, która nie wiadomo kiedy nastąpi?

9,59-60. Członkowie rodziny zwykle nie wychodziliby na zewnątrz, by rozmawiać z rabinami w okresie żałoby, w tydzień po śmierci najbliższego. Pierwszy pogrzeb odbywał się zaraz po śmierci człowieka i mógł już się odbyć, gdy doszło do tej rozmowy. W rok po pierwszym pogrzebie, gdy ciało uległo rozkładowi i pozostały jedynie kości, syn zmarłego powracał, by pogrzebać kości w specjalnej urnie, którą umieszczano w niszy w ścianie grobowca. Syn zmarłego mógł więc prosić Jezusa o rok zwłoki.

Jednym z najważniejszych obowiązków najstarszego syna było pogrzebanie zmarłego ojca. Wymaganie Jezusa, by dać Mu pierwszeństwo przed tym obowiązkiem, brzmiało więc jak herezja. W tradycji żydowskiej okazywanie czci ojcu i matce było jednym z najważniejszych przykazań, a naśladowanie Jezusa zdawało się prowadzić do złamania tego nakazu.

61 Jeszcze inny rzekł: Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu. 1Krl 19,19-21

62 Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego. Flp 3,13

61–62. Powód o wiele mniej ważny przedstawił trzeci ewentualny kandydat na ucznia Chrystusa. Należy się domyślać, że jego także wezwał Chrystus. I ten również – podobnie jak wspomniany wyżej człowiek – wyraził zgodę pójścia za Jezusem, pragnął jednak wrócić jeszcze na chwilę do domu, aby pożegnać się z najbliższymi. Rzecz po ludzku zupełnie zrozumiała: wypadało pożegnać rodzinę, gdy się odchodziło nie wiadomo dokąd i nie wiadomo na jak długo. Tak było z Elizeuszem (por. 1 Krl 19,20). Ale Jezus i tym razem był innego zdania: ktokolwiek przykłada rękę do pługa i równocześnie wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego. Każdy z tych trzech przypadków ilustruje w sposób mniej lub więcej barwny doniosłość sprawy królestwa Bożego oraz potrzebę absolutnego oddania się tej sprawie ludzi, którzy mają być jej heroldami. Nic nie jest ważniejsze od głoszenia królestwa Bożego.

9,61-62. Aby skiby wyorane przez pług układały się w linii prostej, należało patrzeć przed siebie. Ręczny pług stosowany przez ówczesnych rolników był wykonany z drewna, ważył niewiele i miał żelazny lemiesz.

Kiedy Eliasz spotkał Elizeusza orzącego pole i powołał go na ucznia, pozwolił, by ten wpierw pożegnał się ze swoją rodziną (1 Krl 19,19-21). Powołanie przez Jezusa jest więc bardziej radykalne od powołania Elizeusza przez Eliasza.

Łk 10

Wysłanie siedemdziesięciu dwóch Łk 9,1-2

1 Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwu i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.

10,1-16 Zbiór logiów, z którego korzystali Mateusz i Łukasz, zawierał mowę misyjną paralelną do tej, jaką znajdujemy w Mk 6,8-11. Podczas gdy Mateusz połączył te dwie wersje w jedną mowę (10,7-16), Łukasz pozostawił je jako dwie niezależne mowy: jedną skierowaną do Dwunastu (liczba odpowiadająca dwunastu pokoleniom Izraela), drugą — do siedemdziesięciu dwóch (albo do siedemdziesięciu) uczniów (liczba tradycyjnie odnoszona do narodów pogańskich). Por. także przypadek dwu opisów rozmnożenia chleba (Mt 14,13+).

10,1 wysłał ich... przed sobą. Nie w takim znaczeniu jak w 9,52, gdzie mieli przygotować miejsce zatrzymania się i pożywienie, lecz aby służyć Mu jako duchowi zwiastuni.

1. Tylko u autora trzeciej Ewangelii jest mowa, obok Apostołów i uczniów, o tak zwanych siedemdziesięciu dwóch i tylko przy okazji ich rozesłania na prace misyjne. Warianty w niektórych rękopisach zmieniające liczbę 72 na 70 zdają się być dość wyraźną próbą stworzenia analogii do 70 narodów ziemi (Rdz 10), do 70 starszych (Lb 11,16.17.24 n), do 70 członków Sanhedrynu itp. Niektóre elementy Łukaszowego opowiadania o rozesłaniu siedemdziesięciu dwóch podaje także Mateusz, wplatając je w relację o rozesłaniu Dwunastu. Grono siedemdziesięciu dwóch należy utożsamiać z ludźmi, którzy gdzie indziej są określani mianem uczniów, choć nie ma podstaw, by twierdzić, że wszystkich uczniów Pańskich było razem tylko siedemdziesięciu dwóch, podobnie jak nie wiadomo, ilu ich było w ogóle. Wydaje się, że jednak mają rację ci, którzy sądzą, iż w rzeczywistości było tylko jedno rozesłanie uczniów, i to w liczbie bliżej nam dziś nie znanej. Dla zaprezentowania własnych tez teologicznych Mateusz i Marek mówią tylko o rozesłaniu Dwunastu, Łukasz zaś, korzystając z materiału dwóch pierwszych Ewangelii, wspomniał o rozesłaniu Dwunastu, a nadto dołączył opowiadanie bardziej nawet zbliżone, jak się zdaje, do oryginalnej mowy Jezusa, o rozesłaniu na misje siedemdziesięciu dwóch; chciał może lepiej uwydatnić uniwersalistyczny zasięg misji Jezusa.

Wysyłanie siedemdziesięciu dwóch parami było podyktowane względami praktycznymi: łatwiej było, a niekiedy nawet bezpieczniej nauczać, wędrując we dwójkę. Zresztą świadectwo dwóch posiadało większą moc przekonującą i bardziej urzędowy charakter (Pwt 19,15). Szczegół dość znamienny stanowi to, że wszystkie miasta i miejscowości, do których z polecenia Jezusa udawali się uczniowie, miał później nawiedzać Jezus osobiście. Uczniowie byli więc wysłannikami zapowiadającymi i przygotowującymi uroczyste przyjście Jezusa.

10,1. O ile Jezus wybrał Dwunastu uczniów, by reprezentowali dwanaście pokoleń Izraela, wybrał również większą liczbę uczniów, by reprezentowali siedemdziesiąt narodów (czasami siedemdziesiąt dwa), o których mówi tradycja żydowska, zapowiadając w ten sposób misję ewangelizacyjną skierowaną do pogan. (W niektórych greckich rękopisach jest liczba siedemdziesiąt, w innych - siedemdziesiąt dwa.) Por. siedemdziesięciu starszych ludu natchnionych duchem proroctwa w Lb 11,24-25 oraz Eldad i Medad (Lb 11,26).

Heroldów wysyłano zwykle parami. Termin „wysłał” wskazuje na to, że byli oni apostołami, podobnie jak Dwunastu (zob. komentarz do Łk 9,1-2; por. 1 Kor 15,5-7).

2 Powiedział też do nich: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Mt 9,37-38

10,2. Rabini z przełomu I i II w po Chr. wypowiadali podobne słowa do tych, które wypowiada tutaj Jezus, odnosząc je do nauczania ludu Prawa. Pilność przeprowadzenia prac żniwiarskich, gdy pola już dojrzałe, stanowiła naturalny przykład dla rolników z I w.

3 Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Mt 10,16

2–3. Podobnie jak grono Dwunastu otrzymało specjalne pouczenia przed udaniem się na samodzielne prace misyjne, tak też i ci dowiedzą się, jak należy głosić królestwo Boże. Zanim jednak Jezus udzieli im tych instrukcji, posłuży się obrazem ukazującym potrzebę wszczęcia owej wielkiej akcji misyjnej. Jest to obraz łanów zboża dojrzałego już do zbioru; lecz oto brak robotników, którzy mogliby zebrać plony. Żniwo wielkie – robotników mało. Analogiczną metaforą, w podobnym kontekście zresztą, posłuży się później św. Paweł (por. 1 Kor 3,7–10). Należy prosić Pana, by posłał jak najwięcej robotników na żniwo. Wysyłanych na owe żniwa czekają jednak bardzo poważne trudności. Idą jak bezbronne owce między drapieżne wilki.

10,3. Żydzi opisywali czasami siebie (Izraela) jako owce pomiędzy wilkami (poganami). Obraz owcy wśród wilków był przysłowiowym symbolem bezbronności.

4 Nie noście ze sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Mt 10,9-15; Mk 6,8-11; Łk 9,3-5

4. Również ci, podobnie jak Apostołowie, mają praktykować absolutne ubóstwo. Mają też być bezwzględnie oddani sprawie głoszenia królestwa Bożego. Owo zaangażowanie się w głoszenie Królestwa powinno być bezwzględne; wysłani nie mogą zatrzymywać się w drodze nawet po to, żeby pozdrowić swoich znajomych. Inna rzecz, że pozdrowienia na Wschodzie były połączone z całym ceremoniałem pytań i odpowiedzi, co zajmowało wiele czasu.

10,4. Apostołowie mieli wędrować z niewielkim bagażem, jak członkowie innych grup; por. komentarz do 9,3. Wiadomo, że esseńczycy okazywali gościnność swoim współwyznawcom przybywającym z innych miast, nie potrzebowali więc dużego bagażu w podróży. Niepozdrawianie nikogo w drodze wskazuje na pilność misji prorockiej, polegającej na reprezentowaniu Boga, nie zaś samych siebie (por. 1 Krl 13,9-10; 2 Krl 4,29; 9,3). Nieudzielenie pozdrowienia uważano za obrazę, zaś ludzie pobożni starali się pierwsi pozdrawiać napotkanych. (Żydowscy nauczyciele byli jednak zgodni, że nie należy przerywać czynności religijnych, np. modlitwy, by kogoś pozdrowić.)

5 Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. 6 Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was.

10,6 człowiek godny pokoju. Dosł.: „syn pokoju”. To hebraizm, wyrażający uczestnictwo we wszelkich dobrach doczesnych oraz duchowych, jakie przynosi dar „pokoju”. Por. J 14,27.

5–6. Już przez proroków starotestamentowych Mesjasz był nazywany Księciem Pokoju (np. Iz 9,5). Nic tedy dziwnego, że i wysłannicy Mesjasza są heroldami pokoju: do jakiegokolwiek domu wejdą, najpierw powiedzą: Pokój temu domowi. Słowa te nie będą tylko pustą formułką, zwykłym pozdrowieniem; będą rzeczywiście sprowadzały błogosławieństwo Bożego pokoju na gospodarzy, o ile okażą się tego godni. Patrząc już z pewnej perspektywy na tę działalność, poda Łukasz w Dziejach Apostolskich słowa św. Piotra: Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa (10,36).

7 W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. 1Tm 5,18

8 Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą;

7–8. Wyrzekłszy się rzeczy nawet niezbędnych do codziennego życia, mieli uczniowie prawo do tego, by o ich powszednie potrzeby zatroszczyli się ci, którym głosili królestwo Boże. Jako robotnicy Chrystusa, godni są swej zapłaty. Mają prawo korzystać z dachu nad głową, z jedzenia i picia (por. 1 Kor 9,11; Ga 6,6; 1 Tm 5,18). Nie wolno im jednak wybierać sobie lepszych kwater, przenosząc się z domu bardziej ubogiego do zamożniejszego, nie wolno żądać lepszych potraw albo odrzucać to, co rzekomo nieczyste, domagając się tego, co według Prawa żydowskiego uchodziło za nieskazitelne. To ostatnie wskazanie posiadało bardzo wielką doniosłość: chodziło bowiem o głoszenie królestwa Bożego poganom.

9 uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.

9. Cel posłannictwa siedemdziesięciu dwóch jest taki sam jak zadania, które Chrystus postawił przed dwunastu Apostołami: mają uzdrawiać chorych i głosić wszystkim, że zbliżyło się królestwo Boże. Na uwagę zasługuje może jedynie to, że uzdrawianie chorych zostało postawione na pierwszym miejscu.

10,5-9. Okazywanie gościnności podróżnym było jedną z głównych cnót w starożytności na całym obszarze śródziemnomorskim, szczególnie w judaizmie. Ówczesny savoir-vivre określał, kogo i w jakiej sytuacji należało pozdrawiać, ponieważ pozdrowienie „pokój” było jednocześnie błogosławieństwem mającym udzielić pokoju. Jezus lekceważy te zasady, ustanawiając nowe.

10 Lecz jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Mt 10,7n; Mt 3,2+

11 Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże.

10,10-11. Pobożni Żydzi, którzy powracali do Ziemi Świętej, nie chcieli, by nawet pył z ziem pogańskich pozostał na ich sandałach.

12 Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu.

10–12. W przypadku zaś, gdyby mieszkańcy jakiegoś miasta nie chcieli przyjąć owych siedemdziesięciu dwóch wysłanników Chrystusa, mają się zachować tak, jak w analogicznej sytuacji Apostołowie: mają strząsnąć pył ze swego obuwia i oświadczyć niegościnnym ludziom, że mimo to królestwo Boże jest blisko. Nic bowiem nie jest w stanie zatrzymać procesu jego przybliżania się. Sam od siebie zaś Chrystus ostrzega, że w dzień sądu nawet Sodomie będzie lżej niż temu niegościnnemu miastu. Wszystkim zaś wiadomo było dobrze z lektury ST, jaką karę zesłał Bóg na Sodomę.

10,12. Zarówno biblijni prorocy, jak i późniejsza tradycja żydowska, ukazywali Sodomę jako ucieleśnienie grzeszności (np. Pwt 32,32; Iz 1,9; 3,9; 13,19; Jr 23,14; 50,40; Lm 4,6; Ez 16,46; Am 4,11; So 2,9). Konkretnym grzechem, który Jezus miał tutaj przypuszczalnie na myśli, było odrzucenie Bożych posłańców, chociaż nie byli oni tak ważni jak Jezus (por. Rdz 19).

Biada nie pokutującym miastom

13 Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze i popiele. Mt 11,21-24

13. Ostrzeżenie pod adresem niegościnnego miasta kojarzy się Chrystusowi z karami, jakie czekają Korozain, Betsaidę i Kafarnaum. Te trzy miasta, położone na północno-wschodnim wybrzeżu jeziora Genezaret, były świadkami najliczniejszych cudów Jezusa. Mimo to trwają nadal w swym zaślepieniu i niedowiarstwie, zamiast od dawna już pokutować.

10,13. Żydzi uważali Tyr i Sydon za miasta czysto pogańskie (por. 1 Krl 16,31), wiemy jednak, że niektórzy z ich mieszkańców poznali prawdę i nawrócili się (1 Krl 17,9-24). „Wór pokutny i popiół” były symbolami żałoby, która czasami wyrażała Nawrócenie.

14 Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam.

10,14. W pewnych żydowskich opowieściach o końcu świata (nazywanym zwykle „dniem sądu”) sprawiedliwi spośród narodów mieli świadczyć przeciwko swoim współbraciom, dowodząc, że nic nie może usprawiedliwić odrzucenia prawdy o Bogu.

15 A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz! Iz 14,13-15

14–15. Gdybyż podobnego przywileju goszczenia Chrystusa w swych murach dostąpiły nawet tak pogańskie miasta jak Tyr i Sydon, już dawno czyniłyby pokutę. Lecz z trzech wyżej wspomnianych miast na największą karę zasługuje Kafarnaum. W nim bowiem najdłużej i najwyraźniej ujawniał Chrystus swoją moc cudotwórczą. Miało więc wszelkie szansę, by być wywyższonym aż do nieba; tymczasem będzie strącone na samo dno piekła.

10,15. Literatura żydowska często opisuje sąd w kategoriach podobnych do tych, którymi posługuje się tutaj Jezus (Iz 5,14; Księga Jubileuszów 24,31), piętnując zwłaszcza władców, którzy uczynili się bogami (np. nawiązanie do śmierci babilońskiego króla w Iz 14,14-15).

16 Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał. Mt 10,40; Mk 9,37; Łk 9,48; J 13,20

16. Wysłannicy Chrystusa są Jego pełnomocnikami w całym tego słowa znaczeniu. Kto ich słucha, słucha samego Chrystusa; i odwrotnie: kto nimi gardzi, gardzi samym Chrystusem i nie uznaje samego Boga Ojca, który posłał na świat Chrystusa. Można powiedzieć, bez żadnej przesady, że nic tak bardzo nie zabezpiecza wysłanników Chrystusa, jak właśnie te słowa. Z drugiej strony jednak nic tak bardzo nie napełnia poczuciem odpowiedzialności za powierzone dzieło głoszenia królestwa Bożego, jak owo zapewnienie o występowaniu w imię Jezusa. Tak zrozumie kiedyś ciężar swej apostolskiej odpowiedzialności św. Paweł i dlatego będzie się uskarżał, że jego misyjnym mowom towarzyszyło prawie zawsze uczucie bojaźni i drżenia.

10,16. Zob. komentarz do Łk 9,48.

Radość apostoła

17 Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają. Łk 1,14+

17. Króciutka relacja o powrocie siedemdziesięciu dwóch z pierwszych prac misyjnych nie jest bez znaczenia dla lepszego wniknięcia w psychikę pierwszych wysłanników Chrystusa. Wrażenia, jakie odnieśli ci ludzie ze swej pierwszej, samodzielnej wyprawy misyjnej, były następujące: przede wszystkim byli oszołomieni sukcesami, które stały się ich udziałem; ogarniał ich również radosny, apostolski zapał do dalszej pracy; wreszcie poczuli w sobie władzę nawet nad demonami i przechwalali się nią przed Jezusem. Ujawniła się w ten sposób po raz pierwszy w uczniach ich świadomość tego, czym stali się z woli samego Jezusa: oto są potężnymi narzędziami w rękach Boga, przy czym akcent zasadniczy w świadomości apostolskiej zdawał się spoczywać nie tyle na samej idei narzędzia, co raczej na jego wszechwładnej skuteczności.

10,17. Egzorcyści posługiwali się zwykle różnymi magicznymi zaklęciami, by skłonić złe duchy do opuszczenia opętanego. Uczniowie byli więc zdumieni natychmiastową skutecznością imienia Jezusa.

18 Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, który spadł z nieba jak błyskawica. Dz 3,16+; Mt 8,29+

10,18. Chociaż teksty, które przytacza się zwykle jako odnoszące się do upadku szatana (Iz 14; Ez 28), w swoim kontekście nawiązują jedynie do królów podających się za bogów, to jednak w wielu żydowskich tradycjach pojawia się wiara w upadek aniołów (szczególnie w oparciu o Rdz 6,1-3).

Kontekst i czas niedokonany greckiego czasownika („widziałem”) mogą jednak sugerować, że chodzi tutaj o coś całkiem innego: wycofanie się samozwańczego władcy tego świata (Łk 4,6) przed przedstawicielami Jezusa. (Według tradycji żydowskiej, anioł stróż Egiptu został wrzucony do morza, gdy Bóg uderzył Egipcjan, broniąc Izraela. Obraz strącenia z nieba nie był zwykle rozumiany dosłownie, np. Lm 2,1.)

19 Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. J 12,31-32; Ap 12,9; Ps 91,13; Mk 16,18

18–19. Otóż tu właśnie wprowadzi sam Chrystus pewną korektę. W swej odpowiedzi przyzna, że dał uczniom władzę deptania po wężach i skorpionach i po wszelkiej mocy nieprzyjacielskiej, jednakże mają się weselić nie z tego, że duchy im ulegają, ale z tego, że ich imiona zapisane są w niebie.

10,19. Ochrona, jaką obiecuje Jezus, jest podobna do tej, którą czasami obiecywał Bóg w Starym Testamencie (por. Pwt 8,15; Ps 91,13; na temat skorpionów jako metafory przeszkód stawianych przez ludzi na drodze czyjegoś powołania zob. Ez 2,6). Pojawiające się tutaj węże, czasami łączone z szatanem, złymi duchami lub magią, reprezentują zapewne zastępy diabelskie.

20 Jednakże nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie. Ap 20,12+

20. Inaczej mówiąc, uczniowie winni byli zrozumieć, że władza, którą dysponowali, była im dana nie na ich własny użytek, lecz po to tylko, aby mogli usuwać przeszkody, na jakie natrafiali; powinni pojąć, że przywilej stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika (Łk 10,19) otrzymali nie ze względu na nich samych, ale z uwagi na ich posłannictwo; że ich radość winna mieć za przedmiot to, iż spełniają wolę Bożą; że zarabiają sobie na wieczną zapłatę; że są uległymi Bogu narzędziami. Wszelki czyn apostolski musi wyrastać z osobistej świętości ucznia i owa świętość winna ludziom sprawiać większą radość niż ich apostolskie sukcesy. Idea wybrania przedstawiona za pomocą obrazu zapisania w księdze życia jest nawiązaniem do pewnych wypowiedzi ze ST. Oto np. w Wj 32,33 czytamy: Tylko tego, który zgrzeszył przeciw Mnie, wymażę z mojej księgi. Podobnie Dn 12,1: W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. Zob. nadto Ml 3,16; Ps 69[68],29. W NT obraz ten występuje w Flp 4,3 i bardzo często w Apokalipsie św. Jana (3,5.12; 13,8; 20,12.15; 21,27; 22,18.19). Tak oto rozpoczął się długi proces prostowania umysłów i serc uczniów Pańskich: jeszcze niejeden raz będzie im Jezus wyrzucał ich małoduszność, bojaźliwość oraz brak wytrwałości w modlitwie i czuwaniu.

10,20. Księga w niebie, która zawiera imiona sprawiedliwych, to obraz często pojawiający się w literaturze żydowskiej (np. Księga Jubileuszów; 1 Księga Henocha), mający liczne pierwowzory w Starym Testamencie (Wj 32,32; Iz 4,3; Dn 12,1; Ml 3,16; być może Ps 56,8; 139,16; Jr 17,3).

Objawienie Ojca i Syna Mt 11,25-27

21 W tej to chwili rozradował się Jezus w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Łk 1,14+ Łk 4,1+ Łk 8,10

10,21. Modlitwa, którą Jezus wypowiada w tym fragmencie, mogła urazić uczonych w Piśmie, którzy w trudzie i mozole studiowali Prawo.

22 Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić.

10,22 W niektórych rkpsach dodane na początku wiersza: „I zwracając się do uczniów powiedział”.

21–22. Tak zwany hymn pochwalny na cześć Ojca objawiającego wielkie rzeczy maluczkim tego świata oraz siebie samego Synowi, Łukasz powtarza dosłownie za Mateuszem 11,25–27 (zob. wyżej, s. 72–73), opuszczając jedynie zachętę do naśladowania Jezusa.

10,22. Teksty żydowskie opowiadają o wyjątkowych pośrednikach Bożego objawienia (np. Mojżeszu), jednak w tym okresie rola, którą przypisuje się tutaj Synowi, jako jedynemu objawieniu Ojca a jednocześnie jego treści, była w tekstach żydowskich przypisywana jedynie Mądrości, będącej uosobieniem Boskiej mocy i ustępującej pod względem pierwszeństwa jedynie Bogu.

Przywilej uczniów Mt 13,16-17

23 Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. 24 Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli.

10,24 Długi czas milczenia, jakim było otoczone „misterium”, jest szczególnie uwypuklony przez św. Pawła (Rz 16,25+). Zob. także 1 P 1,11-12.

23–24. Specjalne uprzywilejowanie uczniów Pańskich polega na tym, że dane im jest oglądać tajemnice zbawienia ludzkości; że są świadkami urzeczywistnienia się planów Bożych, które były zakryte przez wieki (Rz 16,25; Ef 3,4–5; Kol 1,26; 1 P 1,11–12). Otóż takiego zaszczytu nie dostąpili najwięksi prorocy, łącznie z Izajaszem, któremu zawdzięczamy najwięcej mesjańskich proroctw, ani najsławniejsi królowie, nie wyłączając Dawida, który uchodzi za ideał wśród panujących w Izraelu. Tak więc mamy w tym tekście do czynienia ze specjalnym, dodatkowym błogosławieństwem. Tym błogosławieństwem można objąć wszystkich ludzi, patrzących na tyle nieszczęść, które gnębią nie tylko grzeszników, lecz także sprawiedliwych. Błogosławione oczy, które widzą tak wielką cierpliwość Boga.

10,23-24. Pewne teksty żydowskie opisują usilne pragnienie sprawiedliwych z czasów Starego Testamentu, by ujrzeć nadejście odkupienia ery mesjańskiej i pełnię objawienia Boga. Wypowiadanie się na czyjś temat (w tym wypadku Jezusa) przez udzielanie błogosławieństwa komuś innemu (tym, którzy Go ujrzeli) było w owych czasach znaną techniką retoryczną.

Miłość bliźniego Mt 22,34-40; Mk 12,28-31

25 A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?

10,25. Pytanie uczonego w Prawie, dotyczące osiągnięcia życia wiecznego, często pojawiało się wśród żydowskich pytań teologicznych i prawnych oraz innych wyzwań, które rzucano rabbim podczas starożytnych sporów rabinackich.

26 Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?

25–26. Niejeden już raz uczeni w Prawie zadawali Jezusowi podobne pytania, zmierzające zawsze z jednakowym uporem do skompromitowania Zbawiciela w oczach tłumu. Ponieważ Jezus oznajmił przed chwilą, że wszystko Mu przekazał Ojciec i że tylko On wie, kim jest Ojciec – niech więc pouczy ludzi, jak mają żyć, żeby osiągnąć królestwo niebieskie. Uczony w Prawie na pewno nie spodziewał się zamiast odpowiedzi takiego właśnie pytania. Stawiając powyższe pytanie Jezus przeniósł całe zagadnienie na płaszczyznę będącą niejako specjalnością faryzeuszy. Pobożny Izraelita – za takiego właśnie chciał uchodzić każdy faryzeusz i uczony w Piśmie – był przekonany, że świętość osiąga się przez zachowywanie wszystkich przepisów Prawa.

10,26. Nauczyciele często odpowiadali pytaniem na pytanie. Słowa „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?” były tradycyjnym pytaniem rabinackim.

27 On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Pwt 6,5

27. Odpowiedź uczonego w Piśmie jest fragmentem wyznania wiary (Šema), które każdy Izraelita powtarzał dwa razy na dzień i którego tekst był wypisany nad głównym wejściem do każdego domu (mezuza). Ten nakaz podwójnej miłości w rzeczywistości streszczał całe Prawo i Proroków. Przykazanie miłości Boga było sformułowane w sposób uroczysty trzykrotnie w ST: Pwt 6,4–9; 11,13–21; Lb 15,37–41. Gdy chodzi o miłość bliźniego, czytamy w Księdze Kapłańskiej 19,18: Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Jezus aprobował tę odpowiedź, polecając uczonemu w Prawie przestrzegać nakazu miłości Boga i bliźniego w celu osiągnięcia zbawienia. Zanosiło się na to, że dyskusja zostanie w ten sposób zakończona. Musiałby zatem faryzeusz odejść, nie pochwyciwszy Jezusa za słowa, stawia przeto następne pytanie.

10,27. Uczony w Prawie udziela odpowiedzi podobnych do tych, jakie czasami dawali żydowscy nauczyciele (i sam Jezus; zob. Mk 12,29-31), cytując Pwt 6,5 oraz Kpł 19,18.

28 Jezus rzekł do niego: Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył. Kpł 19,18 Kpł 18,5

10,28. Pewne fragmenty zawarte w Prawie obiecywały życie wieczne tym, którzy go przestrzegają. „Życie” oznaczało długie dni na ziemi danej przez Pana, jednak wielu późniejszych żydowskich egzegetów odczytywało je jako obietnicę życia wiecznego. Także Jezus odnosi tę zasadę do życia wiecznego (por. w. 25). Słowa „Dobrześ odpowiedział” służą jako wprowadzenie do przypowieści, odnosząc ją do rozmówcy Jezusa (4 Ezd 4,20; por. 2 Sm 12,7; 1 Krl 20,40-42).

29 Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim?

10,29 chcąc się usprawiedliwić. Że postawił takie pytanie.

28–29. A oto, co powinien był wiedzieć w związku z tym faryzeusz na podstawie lektury Prawa: Przybysza osiadłego wśród was, będziecie uważać za tubylca. Będziesz go miłował jak siebie samego (Kpł 19,34). W Księdze Powtórzonego Prawa (10,19) czytamy: Wy także miłujcie cudzoziemca, boście sami byli cudzoziemcami w ziemi egipskiej. Tak więc według przepisów Prawa nawet nie-Izraelitę należało uważać za bliźniego i darzyć miłością taką, jak siebie samego. Jednakże w praktyce miłość bliźniego ograniczano przeważnie do samych tylko Izraelitów.

10,29. Nauczyciele żydowscy stosowali zwykle słowo „bliźni” w znaczeniu „inny Izraelita”. Również w Kpł 19,18 w bezpośrednim kontekście znaczy najwyraźniej „inny Izraelita”. Jednak w kontekście szerszym stosuje się tę zasadę także do nie-Żydów mieszkających w ziemi Izraela (Łk 19,34).

Miłosierny Samarytanin

30 Jezus, nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli.

30. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, nie pozbawiona szczegółów, których autentyczność jeszcze i dziś można sprawdzić – np. droga z Jerozolimy do Jerycha jeszcze dziś nie należy do najbezpieczniejszych – przypomina cokolwiek dzieje całej ludzkości; nad nami wszystkimi, okaleczonymi przez grzechy i zbolałymi prawie do utraty przytomności, pochyla się Chrystus, by opatrzyć nasze rany i by nas pielęgnować swym nieskończonym miłosierdziem.

10,30. Podobnie jak większość przypowieści, również ta zawiera jedną główną myśl odpowiadającą na pytanie rozmówcy. Inne szczegóły są elementami opowieści i nie należy ich poddawać alegoryzacji. Jerycho leży ponad 1100 m niżej od Jerozolimy, dlatego człowiek ów „schodził” do niego. Zbójcy czyhali przy wielu drogach i atakowali szczególnie ludzi podróżujących samotnie. Wielu nie miało drugiej szaty, stanowiła więc ona cenny łup.

31 Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął.

31. Listę „przechodzących mimo” otwiera kapłan, czyli ten, po którym najbardziej można było się spodziewać miłosierdzia. Winien przecież żyć na co dzień tym, co głosił. Przypowieść nie zawiera żadnych szczegółów, które mogłyby choć w części usprawiedliwić karygodną obojętność kapłana: to np., że wracał umęczony całodzienną służbą w świątyni albo że spieszył do Jerozolimy na swój dyżur, że bał się zatrzymać na niebezpiecznej drodze. Niektórzy jako usprawiedliwienie przytaczają obawę przed nieczystością rytualną. Zresztą czy w ogóle cokolwiek mogłoby usprawiedliwiać zachowanie się tego kapłana?

10,31. Kapłani powinni wystrzegać się zwłaszcza nieczystości wynikającej z kontaktu ze zwłokami. Faryzeusze sądzili, że nabywa się ją nawet wówczas, gdy cień dotknie ciała zmarłego. Podobnie jak człowiek, który został napadnięty, kapłan „schodził” [BT: „przechodził”] (w. 31) - szedł więc od strony Jerozolimy i nie musiał się martwić, że podejście do leżącego uniemożliwi mu wypełnienie posługi w świątyni. Zasady były jednak zasadami - gdyby było wiadomo, że człowiek ten żył, zasada miłosierdzia miałaby pierwszeństwo, mógł jednak wyglądać jak umarły (w. 30), kapłan zaś nie chciał podejmować ryzyka. Zadanie udzielenia mu pomocy lepiej było pozostawić lewicie lub zwyczajnemu Izraelicie. Jezusowa krytyka kapłaństwa jest tutaj łagodniejsza od krytyki dokonywanej przez esseńczyków i często wygłaszanej przez proroków (Oz 6,9).

32 Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

32. Lewici są wspominani w Biblii prawie zawsze, ilekroć jest mowa o kapłanach. Do obowiązków lewity należało pilnowanie porządku u wejścia do świątyni, pewien udział w muzyce towarzyszącej śpiewom świątynnym i nade wszystko asystowanie kapłanom przy składaniu ofiar podczas przeróżnych okadzeń itp. Lewita zachował się wobec napadniętego przez zbójców tak samo jak kapłan, mimo że obaj zapewne czytali następujące zalecenia Prawa: Jeśli zobaczysz zbłąkanego wołu swego brata albo sztukę mniejszego bydła, nie odwrócisz się od nich, lecz zaprowadzisz je z powrotem do swego brata… Tak postąpisz z jego osłem, tak postąpisz z jego płaszczem, tak postąpisz z każdą rzeczą zgubioną przez swego brata – z tym, co mu zginęło, a tyś odnalazł: nie możesz od tego się odwrócić (Pwt 22,1.3).

10,32. Zasady obowiązujące lewitów nie były tak surowe jak reguły kapłańskie, lecz także lewita pragnął uniknąć nieczystości rytualnej.

33 Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko:

10,33 Z jednej strony znaleźli się ci Izraelici, którzy z racji przestrzegania Prawa jako pierwsi byli zobowiązani okazać miłosierdzie, a z drugiej — obcokrajowiec i heretyk (J 8,48; por. Łk 9,53+), od którego normalnie można by oczekiwać jedynie nienawiści.

10,33. Żydzi i Samarytanie tradycyjnie nie lubili się wzajemnie. Chociaż do aktów przemocy dochodziło sporadycznie, literatura zarówno jednych, jak i drugich, zdradza postawę wzajemnej wrogości. Ilustracja użyta przez Jezusa zapewne zgorszyła żydowskich słuchaczy, uderzając w samo serce ich patriotycznych uczuć, umotywowanych religijnie.

34 podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. 2Krn 28,15

33–34. Pouczenie moralne, które należało wyciągnąć z całej przypowieści, osiąga swój punkt szczytowy w opisie zachowania się Samarytanina. Wzajemna niechęć lub dokładniej nienawiść Samarytan do Żydów była równie zastarzała, jak i powszechnie znana. Sięga swymi początkami czasu niewoli babilońskiej (586–538 przed Chr.) i trwa po dzień dzisiejszy. Zapominając na chwilę o tej wielowiekowej nienawiści, Samarytanin, bez jakiegokolwiek wahania, podszedł do leżącego i opatrzył mu rany, zalewając je „oliwą i winem”. Zwyczaj dokonywania pierwszych obmyć świeżych ran winem i łagodzenia ich następnie oliwą zachował się dotychczas w medycznych obyczajach ludowych na Wschodzie.

35 Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał.

35. Najbliższa gospoda według wszelkiego prawdopodobieństwa znajdowała się dopiero w Jerychu. Być może, iż całą noc spędził miłosierny Samarytanin przy posłaniu chorego, a wczesnym rankiem dalszą troskę o nieszczęśliwego powierzył właścicielowi gospody, zdobywając się przy tym na nową i wcale niemałą ofiarę: wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Denar – jak wiadomo z przypowieści o robotnikach w winnicy – stanowił całodzienny zarobek jednego robotnika (Mt 20,2). Pozbywając się dwu denarów Samarytanin uszczuplił dość znacznie swoje oszczędności. Nie poprzestał jednak na tym. Odchodząc powiedział, że za kilka dni odwiedzi chorego.

10,34-35. Oliwa była stosowana w medycynie, używano jej też do przemywania ran. Wino stosowano do dezynfekcji ran. Żydzi powszechnie unikali korzystania z pogańskiej i przypuszczalnie samarytańskiej oliwy. Zwrot „ja oddam tobie” był tradycyjną formułą gwarantującą zwrot długu.

36 Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? 37 On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie!

36–37. Uczony w Prawie, by dać wyraz swej niechęci do Samarytan, zapytany przez Jezusa nie zdołał nawet wykrztusić słowa: „Samarytanin”. Wolał powiedzieć: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Tak więc Chrystus nie dał co prawda odpowiedzi wprost na pytanie: „Kto jest bliźnim naszym”, lecz pytający winien był zrozumieć, że każdy człowiek w sercu swoim nosi naturalne wyczucie tego, kto jest jego bliźnim. Przypowieść ukazuje równocześnie to, co stanowi element istotny prawdziwej miłości: miłość jest dawaniem. W pewnym momencie miłość autentyczna przestaje nawet być uczuciem: przekształca się mimo woli w cały łańcuch decyzji oddawania siebie otoczeniu.

Dobroć Boża nigdy nie okazuje się tak wyraźnie, jak na tle obrzydliwego zła. Zawstydzani przez grzeszników i niewierzących, chrześcijanie winni się udoskonalać na swych upadkach. Miłosierdzie nic by na tym nie utraciło, gdyby przestało istnieć jako słowo. Niechby tylko było czynem. Prawdziwe miłosierdzie zawsze musi jednak kosztować, a wyraża się najdobitniej w dawaniu. Święty Paweł, ilekroć mówi o miłosierdziu Chrystusa nad ludźmi, używa formuły: Umiłował nas i wydał siebie samego (Ga 2,20; Ef 5,2.25).

10,36-37. Człowiek zadający pytanie Jezusowi mógł nienawidzić Samarytan, musiał jednak postąpić zgodnie z moralnym przykładem Samarytanina z przypowieści Jezusa. Skłoniła go ona do odpowiedzi na jego własne pytanie: „A kto jest moim bliźnim?” (Łk 10,29).

Marta i Maria

38 W dalszej ich drodze zaszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu.

10,38-42 Obydwie siostry są przedstawione z tymi samymi cechami charakteru jak w opowieści o wskrzeszeniu Łazarza (J 11,1-44).

38. Opowiadanie o zatrzymaniu się Jezusa w domu Marii i Marty znajduje się tylko w Ewangelii Łukasza. Wydarzenie to ma miejsce również w ramach podróży Jezusa do Jerozolimy. Łukasz nie wspomina, co prawda, nazwy wsi, do której Jezus wstąpił. Najwyraźniej nie chce się rozpraszać: Jezus w jego Ewangelii zmierza ciągle do Jerozolimy. Ona jest celem Jego podróży. Ale z pewnych danych zawartych w Ewangelii Jana (12,1–3) wynika, że była to Betania, odległa zaledwie o kilka kilometrów od Jerozolimy. W domu nawiedzonym przez Jezusa, oprócz dwu niewiast, Marii i Marty, mieszkał także ich brat Łazarz, o czym znów dowiadujemy się od św. Jana (11,1–44).

10,38. Ugoszczenie Jezusa mogło oznaczać dla Marty wiele pracy. Mógł On przyprowadzić ze sobą wielu uczniów, których trzeba było nakarmić. Wprawdzie postępowanie Marii spotkało się z pochwałą, lecz trud Marty jest najlepszym wyrazem oddania, jaki znała.

39 Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Łk 8,35+ 1Kor 7,35

10,39. Ludzie zwykłe zasiadali na krzesłach, zaś podczas uczt spoczywali na sofach. Jednak uczniowie siedzieli u stóp swojego nauczyciela. Szczególnie obiecujący uczniowie przygotowywali się do roli nauczycieli, która nie była dostępna dla kobiet. (Jedyny wybitny wyjątek to żyjąca w II w. po Chr. uczona córka rabina, która poślubiła innego wykształconego nauczyciela; jednak większość innych rabinów odrzucała jej opinie.) Pozycja, jaką zajęła Maria i zapał, z jakim przyjmowała naukę, Jezusa, kosztem zaniedbania tradycyjnej roli kobiecej (Łk 10,40), zapewne zaszokowały większość żydowskich mężczyzn.

40 Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła. Łk 8,3+

39–40. Podczas pobytu Jezusa w domu Marii i Marty Łazarz był chyba nieobecny, skoro Ewangelista wcale o nim nie wspomina. Tylko jedna z dwu sióstr troszczyła się o godne przyjęcie Jezusa. Widocznie kosztowało to tak wiele pracy, że nie była w stanie sama przygotować wszystkiego. Nic tedy dziwnego, że zwróciła się do Jezusa, by zezwolił lub wręcz nakazał Marii, iżby jej przyszła z pomocą. Zwróciła się z tą sprawą do Jezusa, a nie wprost do swej siostry Marii, gdyż ta siedziała u stóp Jezusa, zasłuchana w Jego słowa. U Żydów kobiety nie mogły należeć do grona uczniów jakiegoś rabina. Inaczej rzecz się ma teraz: każda może i powinna nawet słuchać nauki Jezusa. Święty Paweł będzie kiedyś zachęcał Koryntian, żeby godnie i z upodobaniem trwali przy Panu (1 Kor 7,35). Byłoby więc nietaktem odwołać Marię od Zbawiciela, Jemu samemu nic o tym nie mówiąc. Lecz w słowach Marty zwracającej się do Jezusa z prośbą o interwencję daje się wyczuć pewne zniecierpliwienie i może nawet wymówka: Czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą…?

41 A Pan jej odpowiedział: Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, 42 a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona. Mt 6,33; J 6,27

10,42 a potrzeba (mało albo) tylko jednego. Warianty: „potrzeba tylko jednego”, „potrzeba tylko niewiele”, lekcje, które zniekształcają tekst i zmieniają sens. — Jezus przechodzi od perspektywy posiłku („potrzeba mało”) do perspektywy jedynej sprawy niezbędnej.

41–42. Tymczasem Jezus ku naszemu zdziwieniu nie okazał Marcie współczucia. Przeciwnie, pochwalił właśnie Marię mówiąc, że lepszą cząstkę obrała.

Mówi się często, że te dwie siostry to uosobienia – jedna życia czynnego, druga kontemplacji, i że w kontemplacji znajduje Bóg większe upodobanie niż w troskach o sprawy tego świata. Ale może bardziej właściwe byłoby spostrzeżenie następujące: Jezus domaga się, by słuchanie Jego słowa było stawiane ponad wszystko. Nie można potępiać zachowania się Marty: Jezus też dał wyraz swemu szacunkowi dla jej zatroskania, chociażby przez odezwanie się: Marto, Marto martwisz się i niepokoisz o wiele… Marta chciała przecież przygotować jak najgodniejsze przyjęcie Jezusa. Niewłaściwość jej postępowania sprowadzała się do tego, że kiedy Chrystus mówił, ona była zajęta czym innym; nie słuchała Jego słowa. W stosunku do niej marnowało się więc słowo Pańskie. Tak jak dla tych, którzy zostali posłani przez Jezusa, by głosić Ewangelię, nie było nic ważniejszego od spełniania powierzonej im posługi, od głoszenia Dobrej Nowiny – dlatego gdy posługa przy stole zajmowała Apostołom zbyt wiele czasu, powołali do życia instytucję siedmiu zapewne diakonów (Dz 6,1–7) – tak też dla wiernych nie może być rzeczy ważniejszej od słuchania owej Nowiny.

10,40-42. Mimo wielkiego znaczenia przypisywanego w tej kulturze gościnności (przygotowanie posiłku dla gości było zwykle obowiązkiem pani domu), rola Marii jako ucznia Jezusa jest ważniejsza od innych prac, które mogłaby wykonać.

10,38-42. Marta i Maria. Fragment ten podważa rolę społeczną przypisywaną kobietom w I w. po Chr. Rola ucznia i przyszłego głosiciela Jezusowego orędzia jest ważniejsza od roli gospodyni i jest dostępna również dla kobiet.

Łk 11

Modlitwa

1 Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów. Łk 3,21+

1. Rozdział jedenasty Ewangelii Łukasza rozpoczyna się znów od wzmianki o przebywaniu Jezusa na modlitwie. Wielokrotnie już zaznaczaliśmy, że Łukasz bardzo chętnie ukazuje osobę Jezusa rozmodlonego. Zazwyczaj jednak Jezus oddala się od ludzi, gdy pragnie się modlić. Tym razem świadkami Jego rozmodlenia są uczniowie; im również udzieliło się pragnienie oddania się modlitwie. Zwrócili się więc do Jezusa, żeby ich nauczył modlić się tak, jak nauczył Jan swych uczniów. Nie jest wykluczone, że ten, który przemawiał w imieniu wszystkich, był kiedyś w bliższym kontakcie z uczniami Jana lub może z samym Janem. Nowość, jaką Jezus wnosił samą swoją osobą i działalnością, była według uczniów dostatecznym powodem dokonania ewentualnej zmiany w dotychczasowym zwracaniu się do Boga.

11,1. Uczniowie często zwracali się do swoich nauczycieli o wskazówki, niektórzy prosili ich o podanie przykładu błogosławieństwa lub modlitwy na daną okazję. Uważano za niegrzeczne i wyrażające brak pobożności przerywanie komuś w modlitwie, uczniowie czekają więc aż Jezus skończy się modlić, aby Go zapytać. Chociaż poszczególni nauczyciele mogli nauczać własnych uczniów różnych formuł modlitwy, wszyscy Żydzi mieszkający w Palestynie mieli wspólne modlitwy, z wyjątkiem członków radykalnych sekt, takich jak esseńczycy.

2 A On rzekł do nich: Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Mt 6,9-13

11,2 Mateuszowy tekst Modlitwy Pańskiej zawiera siedem próśb, natomiast Łukaszowy tylko pięć. Por. Mt 6,9+.

11,2. W modlitwie Żydzi często zwracali się do Boga słowami „Nasz Ojcze niebieski”, chociaż stosowanie tak czułych zwrotów jak „Abba” (Tato) było zjawiskiem rzadkim (zob. komentarz do Mk 14,36). Jedna z tradycyjnych ówczesnych modlitw żydowskich brzmiała: „Niech Twoje... imię... będzie wywyższone i uświęcone... niech twe królestwo nadejdzie wkrótce”.

Boże imię miało się „święcić”, zostać „uświęcone” lub objawione jako „święte” w czasach ostatecznych, kiedy nadejdzie Jego królestwo. Była to idea biblijna (Iz 5,16; 29,23; Ez 36,23; 38,23; 39,7.27; por. Za 14,9). W obecnym czasie lud Boży mógł święcić Jego imię, prowadząc sprawiedliwe życie. Nauczyciele żydowscy powiadali, że ludzie, którzy postępują źle, „profanują” (bezczeszczą) Jego imię lub narażają je na niesławę wśród narodów.

3 Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień

11,3 Wariant (powstały być może w kontekście liturgii chrzcielnej): „niech Twój Duch Święty zstąpi na nas i nas oczyści”.

11,3. Prośba ta nawiązuje do „powszedniego (dosł. „codziennego”) chleba” (manny) udzielanego Bożemu ludowi, gdy został wybawiony z niewoli Egipskiej (Wj 16,4). Modlitwy zanoszone do Boga, by zaspokoił On podstawowe potrzeby człowieka - zwłaszcza chleba i wody - były wówczas zjawiskiem powszechnym (por, Prz 30,8).

4 i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie.

11,4 grzechy. Łukasz słusznie interpretuje Mateuszowe „długi” (BT: „winy”), zachowując jednak w następnym zdaniu (BJ: „kto jest nam dłużny”; BT: „kto przeciw nam zawini”) aspekt prawny obecny w Mt.

2–4. Jezus bez najmniejszych wahań uległ prośbie i wyrecytował Modlitwę Pańską, polecając ją jako model najlepszej modlitwy. Tekst Modlitwy Pańskiej podaje tylko Mateusz i Łukasz. Autor pierwszej Ewangelii wplata ją – jak wiadomo – w Kazanie na Górze. Kontekst chronologiczny i treściowy w Ewangelii Łukasza zdaje się być lepszy. Lecz i sam tekst Modlitwy Pańskiej nie jest identyczny u obydwu synoptyków. Wersja Łukaszowa jest znacznie krótsza. Zaczyna się podobnie jak u Mateusza inwokacją do Ojca, lecz brak przy tej inwokacji jakichkolwiek bliższych określeń: nie jest powiedziane, że to Ojciec nasz, nie jest wymienione niebo jako miejsce Jego zamieszkania. Modlitwa zaczyna się bezpośrednio od prośby o uświęcenie imienia Bożego, czyli o kult i adorację Boga samego, gdyż imię w mentalności semickiej utożsamia się z samą osobą (por. Ez 36,23). Następuje, potraktowana bardzo centralnie, prośba o przyjście królestwa Bożego. Przyjście królestwa Bożego jest równoznaczne z tryumfem nad szatanem, oznacza koniec jego królestwa. Ostatni fragment Modlitwy Pańskiej brzmi identycznie u obydwu Ewangelistów, z tym, że Łukasz pomija prośbę o wybawienie od złego – lub od zła – oraz końcowe Amen.

11,4. Żydzi uważali ludzkie grzechy za „dług” wobec Boga - to samo słowo aramejskie było używano na oznaczenie jednego i drugiego. Prawo żydowskie, przynajmniej w teorii, wymagało okresowego umarzania długów (w co siódmym i co pięćdziesiątym roku), więc obraz nawiązujący do ich darowania był jak najbardziej właściwy. Podobne starożytne modlitwy żydowskie sugerują, że słowa „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie” znaczą raczej „nie pozwól, abyśmy zgrzeszyli, gdy będziemy poddawani próbie” (por. Łk 22,46 w kontekście).

Natrętny przyjaciel Łk 18,1-8

5 Dalej mówił do nich: Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, 6 bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać.

5–6. O wartości modlitwy nie decyduje jednak sama jej treść. Dobra, skuteczna modlitwa musi się odznaczać pewnymi przymiotami. Jedną z ważniejszych cech modlitwy jest jej wytrwałość. Chrystus najwyraźniej pragnął, by o tym przymiocie modlitwy uczniowie Jego pamiętali w sposób szczególny. W tym celu właśnie pozostawił im całą przypowieść o natrętnym przyjacielu, który przychodzi o północy, by prosić o kawałek chleba. Wypadło mu bowiem podejmować niespodziewanego gościa. Ze względu na upał, nocą podróżuje się na Wschodzie chętniej niż w dzień. Zapasów żywności nikt jednak nie posiada. Skromne, prymitywne chleby piecze się każdego dnia na nowo, w ilości potrzebnej dla domowników tylko na jeden dzień.

11,5-6. Gościnność była w starożytności ważnym obowiązkiem. Gospodarz musiał nakarmić podróżnego, który zaszczycał jego dom, szukając noclegu. Chociaż w wielu domach dzienne zapasy chleba wieczorem były już wyczerpane, w małych wioskach ludzie wiedzieli, komu pozostało jeszcze trochę chleba. Chleb mógł nadawać się do jedzenia przez kilka dni, gospodarz musiał jednak podać gościowi świeży, niezłamany podpłomyk jako wyraz gościnności.

7 Lecz tamten odpowie z wewnątrz: Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie.

11,7. Dzieci spały na matach, na podłodze jednoizbowego domu. Zdjęcie ciężkiej zasuwy umieszczanej w pierścieniach przymocowanych do drzwi było kłopotliwe, gdyż z pewnością, obudziłoby je.

8 Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.

7–8. Chociaż ów zakłopotany, nie przygotowany na przyjęcie gościa człowiek przychodzi w porze najbardziej niestosownej – jest północ, wszyscy już śpią – to jednak, ponieważ prosi natarczywie i wytrwale, prośbie jego staje się zadość. Udzielający owego wsparcia musi pokonać wiele trudności: trzeba wstać w momencie zapadania w najgłębszy sen, trzeba otworzyć bramę, zbudzić domowników, którzy śpią zazwyczaj we wspólnej izbie, rozciągnięci na macie pokrywającej podłogę. Natarczywość proszącego była jednak tak wielka, że nie można było się jej oprzeć. Zmuszała do działania nie przyjacielska miłość, ale chęć pozbycia się w końcu natręta.

11,8. Nieprzerwane dobijanie się do drzwi i tak zbudziłoby dzieci. Zdjęcie więc zasuwy przestawało być kłopotem. Słowo przetłumaczone tutaj jako „natręctwo” lub „uporczywość” znaczy „bezwstydność” (czasami także zuchwałość i bezwstyd charakterystyczny dla cyników). Słowo to odnosi się albo do śmiałości pukającego, który nie bierze pod uwagę, że gospodarz nie będzie miał czym go poczęstować, albo do wstydu ojca znajdującego się wewnątrz domu, ponieważ cała wioska doznałaby upokorzenia na wieść o niegościnności jej mieszkańców.

Wytrwałość w modlitwie Mt 7,7-11; J 14,13-14+

9 I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. 10 Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone.

11,9-10. Z kontekstu przypowieści wynika, że pukający otrzymuje to, o co prosi dzięki śmiałości lub dlatego, że szacunek dla Boga jest nierozdzielnie związany z szacunkiem dla człowieka, który pełniąc Jego wolę puka do drzwi.

11 Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża?

11,11 o chleb, czy poda mu kamień? Dodane za niektórymi rkpsami. Harmonizacja z Mt 7,9.

12 Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona?

9–12. A oto drugi przymiot modlitwy: jej ufność. Gdy o wytrwałości prośby pisał tylko Łukasz, to instrukcje dotyczące ufności, jaka powinna towarzyszyć modlitwie, podaje także Mateusz 7,7–11. I to pouczenie również zostało przybrane w szatę przypowieściową. Powtarza się u obydwu Ewangelistów owa trojaka rada: Proście, szukajcie, pukajcie. Następuje – zanotowana również przez obydwu Ewangelistów – metafora dziecka proszącego o chleb i rybę, do czego Łukasz dorzuca jeszcze jedną ewentualność: dziecku proszącemu o jajko dobry ojciec na pewno nie poda skorpiona. Ten Łukaszowy dodatek sprawia egzegetom wiele kłopotu po dzień dzisiejszy. Skąd takie niezwykłe skojarzenie: jajko i skorpion? Chodzi chyba po prostu o myśl, że niewysłuchanie prośby syna cierpiącego głód zdaje się być dla uczciwego ojca nieprawdopodobieństwem, przy czym to nieprawdopodobieństwo przy trzeciej ewentualności osiąga punkt szczytowy.

13 Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.

J 14,13-16; Mt 12,22-29; Mk 3,22-27

11,13 udzieli Ducha Świętego. Tak zamiast: „to, co dobre”, jak w Mt 7,11. To Duch Święty jest „tym, co dobre”, w pełnym tego słowa znaczeniu.

13. Całość rozumowania opiera się na logicznej zasadzie a minore ad maius: jeśli zwykły człowiek, ojciec ziemski, nie jest w stanie odmówić czegokolwiek własnemu dziecku, które zwraca się doń z całą ufnością, to o ileż większa ufność powinna towarzyszyć prośbom, które kierujemy do Boga, będącego naszym Ojcem najlepszym. Udzieli On swym dzieciom nie tylko dóbr doczesnych, lecz także darów samego Ducha Świętego. Trzeba Go tylko z całą ufnością o to prosić.

11,11-13. Jest to tradycyjna żydowska argumentacja typu „o ileż bardziej” (qal wachomer). Większość ludzi wierzyła, że Duch Święty (1) odszedł, (2) był dostępny jedynie kilku najbardziej pobożnym ludziom, lub (3) był udziałem jedynie określonej wspólnoty (zob. Zwoje znad Morza Martwego). Tak więc obietnica udzielona w w. 13, wywarła zapewne głębokie wrażenie na ówczesnych czytelnikach. Biorąc pod uwagę opinię na temat Ducha rozpowszechnioną w starożytnym judaizmie (opartą na tekstach Starego Testamentu), w myśl tej obietnicy Bóg uczyni ich prorokami, namaszczonymi, by przemawiać w Jego imieniu.

Złośliwe zarzuty

14 Raz wyrzucał złego ducha [z człowieka], który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. 15 Lecz niektórzy z nich rzekli: Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy.

14–15. Z całej relacji o wyrzucaniu złego ducha z człowieka niemego Łukasz przekazuje tylko to, co jest konieczne do lepszego ukazania opozycji przeciwników Jezusa. Pomija milczeniem nawet zanotowane przez Mateusza pytanie: Czyż nie jest to Syn Dawida? (Mt 12,23). Wśród przeciwników Jezusa wyodrębnia kilka grup. Przedstawiciele pierwszej z nich posądzają Jezusa o zmowę z Belzebubem, władcą złych duchów. Tak określające imię wywodzi się od nazwy bożka Ekronu, Baal-Zebuba (por. 2 Krl 1,2) – dosł.: bóstwo much. Potem nazwa ta została zmieniona na jeszcze pogardliwiej brzmiące Baal-Zebul: bóstwo gnoju. Dotychczas nie wiadomo, dlaczego tym epitetem poczęto z czasem obdarzać przywódcę złych duchów. Są też próby poprawiania na „władcę domu”.

16 Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. Mt 16,1; Mk 8,11; Łk 11,29

16. Wśród występujących przeciwko Jezusowi byli i tacy, którzy nie atakowali Zbawiciela posądzaniem o zmowę z szatanem, lecz domagali się znaku z nieba. Ale ich intencje były nie mniej przewrotne. Łukasz bowiem mówi wyraźnie: Chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. Ludzie owi wierni swym założeniom nie wspomnieli o cudzie uzdrowienia. Sądzili, że lepiej będzie nie zwracać nań uwagi, zignorować całe wydarzenie, próbując uwikłać Jezusa w polemikę. Otóż w swej odpowiedzi Jezus też pominął całkowitym milczeniem owo żądanie znaku, na zarzut zaś pozostawania w zmowie z szatanem odpowiedział wykazaniem niedorzeczności w rozumowaniu faryzeuszy.

11,14-16. Większość pogańskich egzorcystów próbowała wyganiać złe duchy za pomocą magicznych zaklęć. Rabini w II w. po Chr. nadal oskarżali Jezusa i chrześcijan żydowskiego pochodzenia o to, że czynili swoje cuda za pomocą czarów. Imię „Belzebub” jest spokrewnione z imieniem pogańskiego boga zwanego „Baal-Zebub” w 2 Krl 1,2, Używane jako ekwiwalent imienia „Belial” (2 Kor 6,15), było powszechnie stosowanym przez Żydów określeniem diabła (zob. np. Testament Salomona). (Rabini często nazywali go Sammaelem; Księga Jubileuszów określała go mianem Beliara lub Mastemy; zaś Zwoje znad Morza Martwego, Belialem. Niezależnie od stosowanego imienia, Żydzi mieli jasne pojęcie o tym, kim jest książę złych duchów.)

17 On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. 18 Jeśli więc i szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy.

11,18 przez Belzebuba. Warianty: „Beelzebul”, „Beezebul”.

17–18. Jezus odczytał natychmiast ukryte myśli jednej i drugiej grupy swoich oponentów. Jednym i drugim udziela odpowiedzi. Zwraca uwagę na pewien absurd w rozumowaniu pierwszych: gdyby Jezus korzystał w swej cudotwórczej działalności z pomocy szatana, to szatan ów musiałby występować przeciwko sobie samemu. W rezultacie królestwo tak postępującego władcy złych duchów nie trwałoby zbyt długo.

11,17-18. Jezus nie zaprzecza tutaj istnieniu innych egzorcystów, ani nie musi potwierdzać skuteczności działania większości z nich. Wycofanie się złego ducha, by zwrócić uwagę na moc innego sługi szatana, mogłoby być jedynie strategicznym odwrotem. Jednak czynione przez nich egzorcyzmy kontrastują z częstymi i dokonywanymi przez Jezusa na wielką skalę egzorcyzmami tłumów, co wyraźnie wskazywało na porażkę szatana (Łk 11,20).

19 Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami.

11,19. Słowa „wasi synowie” oznaczają „członków waszej grupy” (tak samo jak np. określenie „synowie proroków” oznacza „proroków”). Ponieważ niektórzy z nich także wypędzali demony (metodami, które wyglądały na znacznie bardziej magiczne od używanych przez Jezusa), powinni dokładniej przemyśleć swoje oskarżenie.

20 A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Wj 8,15; Mt 12,28; Mt 8,29+; Mt 4,17; Łk 17,21

11,20 palcem Bożym. Odnośnie do tego wyrażenia por. Wj 8,15 i Ps 8,4. Zestawienie go z paralelnym w Mt 12,28 pozwoliło nazywać Ducha Świętego „Digitus paternae dexterae”.

19–20. Argument pierwszy, będący w swej istocie sprowadzeniem rozumowania przeciwnika do niedorzeczności (reductio ad absurdum) jest poparty odwołaniem się do pewnych, dobrze Żydom znanych konkretów (argumentum ad hominem). Oponenci Jezusa mają również swoich egzorcystów. Czyżby oni również posługiwali się mocą szatana? Nie pozostaje tedy nic innego, jak przyjąć, że Jezus korzysta ze specjalnej pomocy samego Boga, gdy uwalnia ludzi z mocy szatana. Wyrażenie palec Boży, zaczerpnięte ze ST, oznacza po prostu wszechmoc Boga, jakby fizycznie obecnego wśród ludzi. W paralelnym tekście Mateusza (12,28) znajduje się wyrażenie Duch Boży. Skoro zaś przyjmie się, że szatan ustępuje mocy Boga działającego przez Jezusa, to znak to oczywisty, iż zbliża się już królestwo Boże. Szatan odchodzi jako pokonany przez Tego, który dokonuje dzieła wybawienia całej ludzkości z więzów grzechu. Zapoczątkowane po porażce szatana na pustyni pasmo zwycięstw Jezusa trwa: każdy cud Jezusa będzie stanowił kolejny etap w tym zwycięskim pochodzie Zbawiciela.

11,20. Określenie „palec Boży” oznacza Jego moc. Chociaż pojawia się także gdzie indziej, Jezus nawiązuje tutaj szczególnie do tekstu Wj 8,19, w którym czarnoksiężnicy faraona starają się naśladować cuda Mojżesza, w końcu jednak zmuszeni są przyznać, że prawdziwy Bóg działa przez Mojżesz, nie zaś przez nich.

21 Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Iz 49,25; Iz 53,12

22 Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy. 

23 Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza. Mt 12,30; Łk 9,50

21–23. Szatan tylko przez pewien czas był owym mocarzem bezpiecznie sprawującym władzę nad ludzkością. Przychodzi teraz Mocniejszy. Jest nim Jezus występujący w roli Wybawiciela uciśnionych. Nie jest dlań groźny cały arsenał szatańskiej broni. Miłość, którą walczy Jezus, jest potężniejsza od największej nienawiści uosobionej przez szatana. A wszyscy ci, o których toczy się walka, nie mogą być tylko jej biernymi obserwatorami. Wobec Jezusa nie można zajmować postawy obojętnej. Jeżeli tylko nie jest się z Jezusem, już występuje się przeciwko Niemu. Pojawia się – nierzadko zresztą występujący w Biblii – obraz Jezusa żniwiarza. Wszyscy ci, którzy są z Nim, uczestniczą w chwalebnym zbiorze plonów, ci zaś, co nie opowiadają się po Jego stronie, przyczyniają się wprost do marnowania drogocennego ziarna.

11,21-23. W wielu wczesnych źródłach żydowskich można wyczytać, że szatan lub złe duchy, które Bóg sobie podporządkował, zostały „związane” lub uwięzione. Mniej znaczące dla tego kontekstu teksty magiczne również zawierają wzmianki o „wiązaniu” demonów za pomocą metod magicznych. Przypowieść o związaniu uzbrojonego mocarza broniącego swojego majątku (być może ukazanego na wzór rzymskiego żołnierza lub weterana, lub po prostu jako szczególnie gorliwego gospodarza) oznacza, że Jezus pokonał szatana i dlatego mógł zagrabić jego majątek, uwolnić ludzi opętanych przez złe duchy.

Nawrót do grzechu Mt 12,43-45

24 Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem. 25 Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. 26 Wtedy idzie i bierze siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni.

24–26. Obojętność wobec szatana jest niedopuszczalna choćby z tego względu, że szatan, mimo iż pokonany, nie rezygnuje jednak z prób ponownego zawładnięcia duszą ludzką. Ponieważ jednak znajduje ją wymiecioną i przyozdobioną wskutek przebywania w niej Boga, nie czując się dostatecznie silnym idzie i bierze ze sobą siedmiu innych duchów gorszych od siebie, i wszedłszy mieszkają tam. I tak stają się późniejsze sprawy człowieka owego gorsze niż pierwsze. Tak więc jest to nauka dla tzw. recydywistów. Stanowią oni tak specjalny rodzaj grzeszników i narażają duszę swoją na tak wielkie niebezpieczeństwo, że Kościół każe ich traktować w specjalny sposób nawet wtedy, gdy wyznawają swoje winy. Być może, ma się tu również do czynienia z pewnym pouczeniem przeznaczonym specjalnie dla Żydów. Było to dla nich swoiste ostrzeżenie: jeśli nie usłuchają nawoływań Jezusa i Jego Apostołów, popadną w jeszcze większe nieszczęście.

11,24-26. Jezus odpowiada tutaj oskarżeniem na oskarżenie: to Jego rozmówcy, nie On, są sługami szatana. On wygania złe duchy, oni zaś zapraszają je ponownie w jeszcze większej liczbie. Zręczni prawnicy i retorzy lubowali się w odwracaniu oskarżeń przeciwników, dowodząc winy adwersarza oraz braku podstaw, by wnieść oskarżenie.

Prawdziwie błogosławieni

27 Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś. Łk 4,15+

28 Lecz On rzekł: Tak, błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają. Łk 8,21; Pwt 30,14; J 13,17; J 14,23; Jk 1,25; Ap 1,3 Mt 12,38-42

27–28. Słowa niewiasty błogosławiącej Jezusa Kościół odnosi do Matki Bożej. W rzeczywistości bowiem wielkość Syna udzieliła się także Matce. W ten sposób urzeczywistniło się po raz pierwszy to, co Maryja powiedziała sama o sobie w wiekopomnym Magnificatbłogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia (Łk 1,48). Bezpośrednim powodem lub okazją do wypowiedzenia owej pochwały było albo cudowne uleczenie opętanego, albo to, co Chrystus rzekł w odpowiedzi na szemranie faryzeuszy. Głos owej niewiasty z tłumu, spontanicznie wielbiącej Boga, był zawstydzeniem dla faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Mimo swej mądrości nie chcieli się zdobyć na jedynie właściwą postawę stworzenia wobec Stwórcy. Uwielbienie Chrystusa przez niewiastę miało być dla nich upokarzającym pouczeniem. Odpowiedź Jezusa zawiera aprobatę uwielbień wygłoszonych przez niewiastę i pouczenie zarazem dla wszystkich ludzi w ogóle, a dla świadków całego zdarzenia w szczególności; jest to równocześnie aluzja do tego, że nauka Jezusa nie zawsze była słuchana i nie przez wszystkich przestrzegana.

11,27-28. Zwyczajem było chwalenie dziecka przez błogosławienie jego matce. Ta figura retoryczna pojawia się też w innych utworach literatury grecko-rzymskiej (np. w utworach Petroniusza, rzymskiego satyryka z I w. po Chr.), w tekstach rabinackich (np. wypowiedziach przypisywanych Jochananowi bar Zakkaj) i gdzie indziej (np. 2 Księga Barucha 54,10).

Znak Jonasza

29 A gdy tłumy się gromadziły, zaczął mówić: To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. J 6,30-31

11,29 Żąda znaku. Chodzi o cud, który by wyraził i udowodnił autorytet Jezusa (por. J 2,11+; Łk 1,18+). Zob. Mt 8,3+.

29. Do innego kontekstu i w nieco inny sposób niż Mateusz wprowadza Łukasz opowiadanie o znaku Jonasza. Nie wspomina o tym, że znaku domagali się podstępnie uczeni w Piśmie i faryzeusze. Jezus z własnej inicjatywy począł mówić do tłumów o plemieniu złośliwym, domagającym się od Niego znaku. Oświadczył przy tym – podobnie zresztą jak w wersji Mateuszowej – że owi spragnieni znaków otrzymają tylko jeden znak: znak Jonasza.

30 Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.

11,30 Taka interpretacja „znaku Jonasza” jest mniej prawdopodobna od tej, jaką podaje Mt 12,40 (por. Mt 12,39+). Pochodzi ona zresztą ze sztucznego zestawienia logiów, pierwotnie od siebie niezależnych: Łk ll,29p; Mt 12,38-39 i Łk ll,30-32p; Mt 12,41-42.

30. W dalszym ciągu swej wypowiedzi Jezus przyrównuje się do proroka Jonasza: jak Jonasz przez swą działalność był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy znakiem dla tego plemienia. Nie wspomina jednak Jezus wcale – w relacji Łukasza – o tym, że Jonasz przebywał przez trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, ani o tym, że Syn Człowieczy będzie pozostawał przez trzy dni i trzy noce w sercu ziemi. Tak więc typologia Jonasza jest o wiele mniej dokładnie sprecyzowana u Łukasza niż u Mateusza (12,40).

11,29-30. Nauczanie Jonasza było prostą zapowiedzią sądu, jednak tylko tego potrzebowała Niniwa za czasów proroka.

31 Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. 1Krl 10,1-10 J 6,35+

32 Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Jon 3

31–32. Wzmianka o królowej z Południa posiada taki sam sens dydaktyczny u obydwu Ewangelistów: królowa Saby spieszyła z daleka, by posłuchać w Jerozolimie mądrych nauk Salomona. A oto teraz znajduje się w Jerozolimie Ktoś o wiele mądrzejszy, lecz prawie nikt nie chce słuchać Jego nauczania. W roli wydającej wyrok na to plemię wystąpi więc kiedyś sama królowa z Południa. Podobny sens posiada wzmianka o Niniwitach: oni nawrócili się wskutek napomnień Jonasza. Tymczasem mieszkańców Palestyny upomina Ktoś nieporównanie większy od Jonasza. Dlatego też przeciw opornym słuchaczom Jezusa wystąpią kiedyś z wyrazami potępienia także mieszkańcy Niniwy.

11,31-32. W żydowskich tekstach o końcu świata pojawiają się nawróceni spośród ubogich, którzy świadczą przeciwko ludziom, uważających się za zbyt ubogich, by iść za Bogiem (podobną, rolę odgrywają nawróceni bogacze, nawróceni poganie itd.) Jezus nawiązuje w tym miejscu do pogan, którzy się nawrócili. Słysząc o „Królowej z Południa”, Królowej Saby (por. 1 Krl 10,1-13), Żydzi pomyśleli przypuszczalnie o królowej Etiopii - państwa, które uważano za najdalej na południe wysuniętą część świata (por. Dz 8,27).

Światło

33 Nikt nie zapala lampy i nie umieszcza jej w ukryciu ani pod korcem, lecz na świeczniku, aby jej blask widzieli ci, którzy wchodzą. Mt 5,15; Mk 4,21; Łk 8,16

33. Porównanie do światła, którego po zapaleniu nikt nie stawia w kącie ani nie umieszcza pod korcem, lecz na świeczniku, powtarza Łukasz za Mateuszem (5,15; 6,22n), w innym kontekście co prawda, ale w identycznym brzmieniu.

11,33. Większość domów w Palestynie nie miała „piwnicy”, do której mogą nawiązywać słowa „stawia w ukryciu”. Łukasz przystosowuje obraz do mentalności swych odbiorców, wiele bowiem greckich domów miało piwnice. W greckich domach lampy umieszczano w przedsionku; natomiast w Palestynie większość domów miała tylko jedną izbę. Niezależnie od architektury, „ci, którzy wchodzili” natychmiast dostrzegali lampę.

34 Lampą ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie rozświetlone. Lecz jeśli jest chore, ciało twoje będzie również w ciemności. Mt 6,22-23

34. Lecz jeśli tak jest, to dlaczego tak wielu nie dostrzega światła, którym jest mądrość nauczania Chrystusa? Dlatego, że chore są oczy ludzi, którzy powinni oglądać owo światło. Poprzez chore oko światło nie przenika do wnętrza człowieka i nie powoduje właściwych reakcji w całym jego życiu.

35 Bacz więc, czy światło, które jest w tobie, nie jest ciemnością.

11,35 Przekaz tekstu w. 35-36 jest niejasny, a sam tekst — niewątpliwie skażony, jednak sens całego logionu wydaje się jasny: orędzie, z którym Jezus zwraca się do wszystkich, może być przez wszystkich zrozumiane, wystarczy do tego zdrowy rozsądek, tj. wolny od wszelkiego rodzaju egoistycznych uprzedzeń (por. J 3,19-21).

36 Jeśli zatem całe twoje ciało jest rozświetlone, nie mając w sobie żadnej części ciemnej, całe będzie rozświetlone, jak gdyby lampa oświecała cię swym blaskiem.

35–36. Niekiedy może się też komuś wydawać, że chodzi w światłości. Tymczasem jest to światłość tylko pozorna, zwykłe złudzenie. Należy się zastanowić, czy ta rzekoma światłość nie jest po prostu ciemnością. Człowiek jest bowiem w stanie uczynić ciemnością nawet tę światłość, którą otrzymuje od Boga w sposób naturalny w momencie swego stworzenia. Lecz jeśli człowiek otworzy się na światłość Bożej nauki, to całe jego wnętrze, wszystkie jego myśli i czyny będą prześwietlone owym blaskiem Bożym jak błyskawicą, która rozjaśnia na moment cały horyzont.

11,34-36. Jezus mówi dosłownie o „zdrowym” (dosł. „jednym”) oku w przeciwieństwie do „chorego” lub „złego". Jedno" oko oznaczało zwykle człowieka hojnego, „chore” zaś oko albo chorego, albo skąpego. Wielu było przekonanych, iż człowiek widzi dzięki temu, że oko emituje światło, a nie przyjmuje. Tutaj wydaje się jednak, że światło dostaje się do ludzkiego wnętrza przez oko.

Napiętnowanie faryzeuszów

37 Gdy jeszcze mówił, pewien faryzeusz zaprosił Go do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Łk 7,36; Łk 14,1

11,37. Postępowanie faryzeusza zostałoby zapewne uznane za godne pochwały; zob. komentarz do Łk 7,36. Sławni nauczyciele byli zapraszani do wygłaszania nauk podczas takich posiłków i debatowania na temat głębokich zagadnień z innymi gośćmi, którzy także pragnęli się popisać swoim wykształceniem.

38 Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Mt 15,2; Mk 7,2; Mk 7,5

11,38. Faryzeusze szczególnie skrupulatnie podchodzili do przepisów dotyczących mycia rąk przed posiłkiem. Nie była to praktyka stosowana w Starym Testamencie.

39 Na to Pan rzekł do niego: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Mt 23,25-26

11,39 Łukasz, który korzysta tutaj ze wspólnego źródła z Mateuszem, powróci do tego tematu (20,45-47) opierając się na Mk. Mateusz zestawił dwa źródła w jednej mowie (rozdz. 23). Por. Łk 10,1+; 17,22+.

40 Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza?

37–40. Groźną mowę Jezusa przeciwko faryzeuszom i uczonym w Piśmie zanotował tylko autor trzeciej Ewangelii. Do wygłoszenia tej mowy doszło w okolicznościach następujących: pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do swego domu na wspólny posiłek. Kiedy wyrażał zdziwienie, że Jezus zasiadł do stołu, nie dokonawszy przedtem obmycia rąk, Jezus zareagował długim i bardzo surowym w tonie przemówieniem. Należy zauważyć, iż trochę zaskakuje nas przede wszystkim sam fakt zaproszenia Jezusa na posiłek do domu faryzeusza. Jakież to cele przyświecały temu gościnnemu faryzeuszowi?

Na pierwszy rzut oka może również dziwić zachowanie się Jezusa: nie przestrzegał obyczajów obowiązujących w obcym domu, a poza tym, będąc gościem, pozwolił sobie na robienie uwag, i to obraźliwych zarówno pod względem formy, jak i co do treści. Ale nie należy zapominać, że Jezus naucza nie tylko słowem, lecz także czynem. To zupełnie świadome przekroczenie przepisu Prawa miało zamierzony cel pedagogiczny. Wydaje się, że Jezus całkiem wyraźnie chciał sprowokować gospodarza domu do owej krytycznej wypowiedzi dotyczącej zachowania się Zbawiciela. Wypowiedź ta miała się stać okazją do wygłoszenia całego wykładu na temat istoty czystości w jej nowotestamentowym ujęciu.

11,39-40. Czystość rytualna była dla faryzeuszów bardzo ważna, obmywali więc naczynia (podobnie jak własne ciała) w specjalnych łaźniach rytualnych. Szkoła Szammaja ~ dominująca w tym okresie - powiadała, że zewnętrzna strona kielicha powinna być czysta, nawet jeśli wewnętrzne jest brudne. Uczniowie Hillela, będący w mniejszości, stali na stanowisku, że najpierw należy wyczyścić wnętrze kielicha. Jezus w tym miejscu podziela opinię tych ostatnich, aby przedstawić w sposób obrazowy naukę dotyczącą wnętrza ludzkiego serca.

41 Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste. Łk 12,33+

11,41 to, co jest wewnątrz. BJ: „to, co macie”. Tekst trudny do zinterpretowania.

41. Otóż na wstępie uczynił Jezus bardzo ważne rozróżnienie: istnieje czystość zewnętrzna, materialna, i wewnętrzna. Mimo troski o czystość zewnętrzną, tak bardzo pielęgnowaną przez faryzeuszy, ci sami faryzeusze wewnątrz są pełni przewrotności i zdzierstwa. Tymczasem czystość wewnętrzna jest o wiele ważniejsza od czystości zewnętrznej; co więcej, jeśli ktoś jest czysty w swym wnętrzu, to jego strona zewnętrzna również nie budzi zastrzeżeń. Ci, co myślą inaczej, zasługują na miano głupców, bo nie chcą uznać prawdy, że Bóg jest Stwórcą nie tylko zewnętrznej strony człowieka, lecz także jego wnętrza. I niech się takim ludziom nie wydaje, że jeśli poświęcą coś na zewnętrzne wsparcie bliźniego, to tym samym staną się czyste ich wnętrza.

11,41. Aramejskie słowo „oczyścić” (Mt 23,26) jest podobne do słowa „dawać jałmużnę”. Możliwe, że Łukasz zaakcentował jeden z elementów aramejskiej gry słów użytej przez Jezusa, Mateusz zaś podkreślił drugi.

42 Lecz biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiej jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie pomijać. Mt 23,23 Mt 23,6-7; Mk 12,38-39; Łk 20,46

11,42. Z dziesięcin utrzymywali się kapłani i lewici. „Ruta” i wspomniany przez Mateusza „koper” (Mt 23,23) są w języku aramejskim bardzo podobnymi słowami, co może tutaj wskazywać na istnienie pierwotnego źródła aramejskiego. Spisane prawo nie domagało się explicite składania dziesięciny z tych wysuszonych ziół ogrodowych, Faryzeusze wiedli debaty, czy można je uznać za pokarm.

43 Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku.

11,43. Uważano, że faryzeusze wyjątkowo skrupulatnie przestrzegają Prawa, zaś ludzie posiadający większą znajomość Prawa byli pozdrawiani na rynkach miast ze szczególnym szacunkiem.

44 Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą. Mt 23,27

11,44 Tym sposobem popadają oni w nieczystość rytualną (Lb 19,16).

42–44. Następnie zwracając się już bezpośrednio do faryzeuszy ma im Jezus za złe to, że dając dziesięcinę z rozmaitych ziół, równocześnie nie troszczą się wcale o przestrzeganie sprawiedliwości i miłości Bożej, że uganiają się za pierwszymi miejscami w synagogach i pragną, żeby ich ludzie publicznie pozdrawiali. Ostatecznie przyrównał Jezus faryzeuszy do niewidocznych grobów: ludzie chodzą po nich, całkiem nieświadomi tego, że nie okazują żadnego szacunku zmarłym. Równocześnie zaś łamią prawo czystości, bo wchodzenie w jakikolwiek kontakt z ciałem umarłego sprawiało, że żywy stawał się nieczystym (por. Lb 19,16).

11,44. Nic tak nie narażało na nieczystość rytualną jak kontakt z ciałem zmarłego. Faryzeusze wierzyli, że można stać się nieczystym nawet wówczas, gdy cień dotknął zmarłego lub grobu. Niewidoczne groby (lub wapienne ossuaria) były bielone na wiosnę, by ostrzec przechodniów przed niebezpieczeństwem nieczystości rytualnej. Faryzeusze byli nieczyści wewnętrznie, na zewnątrz zaś wyglądali na ludzi religijnych. Żaden znak nie ostrzegał przed ich dwulicowością.

Napiętnowanie uczonych w Prawie

45 Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: Nauczycielu, słowami tymi także nam ubliżasz

11,45. Łukasz przywiązuje większą wagę od Mateusza do odróżnienia faryzeuszów od zawodowych uczonych w Prawie (por. Mt 23,13-29). Chociaż niektórzy faryzeusze byli też znawcami Prawa, zaś niektórzy uczeni w Prawie byli faryzeuszami, grupy te nie pokrywały się.

46 On odparł: I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie. Mt 23,4; Mt 11,28

47 Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. Mt 23,29-31

11,46-47. W starożytnym judaizmie, częściej niż w Starym Testamencie, podkreślano, że Izrael zgładził wielu posłanych do siebie proroków. W tym okresie Żydzi wznosili pamiątkowe grobowce prorokom i sprawiedliwym (także sługom Bożym ze Starego Testamentu, którzy nie zginęli śmiercią męczeńską, jak Dawid lub Chulda).

48 Zatem dajecie świadectwo i przytakujecie uczynkom waszych ojców, gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.

11,48 im wznosicie grobowce. Powiedziane ironicznie. Uczeni w Prawie uważają, że naprawią błędy swoich ojców, wznosząc grobowce prorokom, zachowują jednak taki sam sposób myślenia jak ich ojcowie.

11,48. Jezus wypowiada tutaj myśl w rodzaju „jaki ojciec, taki syn”, wskazując na grzech i winę zbiorową, obciążającą niegodziwych aż do czasu, gdy się opamiętają i nawrócą (Wj 20,5; Pwt 23,2-6; 1 Sm 15,2-3; Iz 1,4 itd.).

49 Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a niektórych z nich zabiją i prześladować będą. Mt 23,34-36

11,49 Mądrość Boża. Chodzi o zamysły Boże, które Jezus objaśnia.

50 Tak na to plemię spadnie kara za krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, 51 od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, zażąda się zdania z niej sprawy od tego plemienia.

11,49-51. Żydzi wierzyli powszechnie, że prawdziwi, namaszczeni przez Boga prorocy ustali wraz z końcem czasów Starego Testamentu, zaś pod koniec świata pojawią się ponownie. Wina za przelanie krwi była poważną sprawą, rzutującą na całą wspólnotę, nie zaś jedynie na tych, którzy byli bezpośrednio odpowiedzialni za spowodowanie śmierci (Pwt 21,1-9). Bóg był mścicielem przelanej krwi (Pwt 32,43; Ps 79,10). Rabini uważali miejsce pomiędzy „przybytkiem” a ołtarzem za najświętsze miejsce na ziemi, zaraz po Świętym Świętych i sanktuarium kapłańskim.

Księgi Biblii hebrajskiej są uporządkowane w innej kolejności niż nasze współczesne wersje Starego Testamentu. Zgodnie z jej układem, Zachariasz jest ostatnim męczennikiem (2 Krn 24,20-22), zaś Abel pierwszym, podobnie jak w naszych Bibliach (Rdz 4,8). Żydowska tradycja rozbudowała przekazy o obydwu męczennikach: po śmierci Zachariasza w świątyni wytrysnęła fontanna krwi, której nie mogła powstrzymać nawet ofiara z życia tysięcy kapłanów. Zachariasz modlił się o pomstę (2 Krn 24,22), zaś krew Abla wołała z ziemi do Boga (Rdz 4,10), dlatego stwierdzenie, że zemsta za ich krew spadnie na pokolenie Jezusa było zapowiedzią niewyobrażalnie surowego sądu. Sąd spotka je dlatego, że w tym pokoleniu grzechy ich duchowych przodków osiągną swój szczyt.

52 Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli. Mt 23,13

45–52. Nauką Jezusa poczuli się dotknięci nie tylko faryzeusze, lecz także uczeni w Piśmie. Nic tedy dziwnego, iż jeden z tych ostatnich zwrócił Jezusowi uwagę, że ubliża również im, uczonym w Piśmie. W odpowiedzi wygłosił Jezus nie mniej ostrą mowę przeciwko uczonym w Piśmie, ostrzegając ich aż trzykrotnym „biada” przed karą, jaką na siebie ściągają. A oto najważniejsze wykroczenia uczonych w Piśmie: wyjaśniając Biblię wkładają na ludzi ciężary wprost nie do uniesienia, a sami tymczasem nie zobowiązują się do niczego; budują grobowce, czcią otaczają proroków ST, a Jezusa oraz Jego Apostołów nie chcą przyjąć; dla siebie zarezerwowali klucz do właściwego rozumienia woli Bożej, ale swoją postawą uniemożliwiają ludziom jej spełnianie i sami owej woli nie czynią.

Najdłużej zatrzymał się Jezus przy drugim z kolei zarzucie skierowanym przeciwko faryzeuszom, czemu nie należy się dziwić: chodziło przecież o sprawę wiążącą się wprost z Jego osobą. Jezus wymawia uczonym w Prawie przede wszystkim hipokryzję: oto odżegnują się oni od postępowania swoich ojców, którzy skazywali na śmierć proroków, przez to, że owym prorokom budują grobowce. Jakaż to jednak iluzoryczna poprawa! Przecież ci budowniczowie pomników dla tamtych mężów Bożych równocześnie odrzucają Jezusa, który jest nie tylko wysłannikiem, ale Synem Boga. Wszystkie proroctwa o tragicznym końcu Mesjasza wypełniają się wskutek złej woli i zatwardziałości uczonych w Prawie. Oni też, i całe plemię, które reprezentują, poniosą zasłużoną karę za wszystkie tamte morderstwa i za śmierć Mesjasza. Stanie się to już wkrótce, w momencie doszczętnego zburzenia Jerozolimy. Nie mniej obciąża uczonych w Piśmie zarzut trzeci: badając Pisma powinni przecież dobrze wiedzieć, kim jest Jezus. Tymczasem oni nie tylko sami Go odrzucają, ale również prostym ludziom nie pozwalają iść za Nim, zamykając im w ten sposób dostęp do Prawdy. Odpowiedzialność ciążąca na tych, co występują rzekomo w imieniu Boga, jest bardzo wielka. Chodzi przecież o wieczne zbawienie, nie tylko własne, lecz także bliźniego

53 Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy.

11,53 poczęli gwałtownie nastawać na Niego. Narasta sprzeciw nieprzyjaciół Jezusa, Łukasz wyraźniej niż Mateusz zaznacza etapy tego procesu: 6,11; 11,53-54; 19,48; 20,19-20; 22,2.

54 Czyhali przy tym, żeby Go pochwycić na jakimś słowie.

53–54. Nie wiadomo, czy Jezus spożył w końcu ten niefortunny posiłek, czy może wcześniej opuścił dom faryzeusza. Łukasz zaznacza tylko, że gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli Go gwałtownie atakować różnymi pytaniami. Przyświecał im przy tym jeden cel: chcieli Go chwycić za słowa. Po surowym napiętnowaniu obłudy faryzeuszy i biegłych w Prawie następują w Ewangelii Łukasza – nie posiadające zresztą żadnych paraleli u pozostałych trzech Ewangelistów – przestrogi dla uczniów.

11,52-54. Uczeni w Prawie stale pogłębiali jego znajomość. Jezus wysuwa pod ich adresem poważny zarzut: wdają się w drobiazgowe rozważania, zamiast wykładać Prawo w sposób zrozumiały i dostępny dla ludzi.

11,37-54. Napiętnowanie przywódców religijnych. Podobnie jak w Łk 7,36-50, posiłek stał się okazją do moralnego pouczenia (praktyka ta była tak powszechnie stosowana w starożytności, że stała się typowym tłem gatunku literackiego z zakresu filozoficznego piśmiennictwa zwanego symposium). Bardziej jeszcze niż w Łk 7,36-50 sytuacja ta stwarza okazję do dyskusji.

Łk 12

Kwas faryzeuszów

1 Kiedy ogromne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Mt 16,6; Mt 16,12; Mk 8,15 Mt 10,26-27;

12,1 zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się...». Inne możliwe tłumaczenie: „zaczął mówić do swoich uczniów: Przede wszystkim strzeżcie się...”.

1. Pierwsza z owych przestróg jest właściwie napomnieniem, żeby uczniowie wystrzegali się tego, co Jezus tak ostro napiętnował przed chwilą u faryzeuszy: żeby nie byli obłudni. Obłuda jest niczym kwas, który zakwasza i niszczy całego człowieka. Jej istota sprowadza się ostatecznie do tego, że człowiek jest inny w swym wnętrzu duchowym, a inny na zewnątrz. Wobec Boga człowiek niczego nie może ukryć. Co więcej, nawet i ludzie odkryją z czasem nasze prawdziwe, choćby najstaranniej ukrywane oblicze.

12,1. Z miejsc o dobrych naturalnych cechach akustycznych (np. ż zatok lub wzgórz), mówca, o silnym głosie, mógł być słyszany przez wielkie tłumy. „Wielotysięczny” tłum był jednak zjawiskiem rzadkim. Gdyby Rzymianie dowiedzieli się o tak wielkim zgromadzeniu na pustyni, staraliby się powstrzymać Jezusa. Z podejrzliwością podchodzili do wielkich zgromadzeń, które zbierały się bez ich zgody i których potencjalnie wywrotowa Retoryka nie mogła być przez nich kontrolowana. (Teatr miejski w galilejskim Sefforis mógł pomieścić 4000-5000 ludzi - ponieważ jednak nie znajdował się na odludziu, natychmiast doniesiono by Rzymianom o ewentualnych wystąpieniach wrogich cesarstwu.) W tym momencie jednak prawdopodobieństwo interwencji Rzymian nie było zbyt duże. Ich oddziały nie patrolowały wiejskich obszarów Galilei, zaś najwyżsi urzędnicy rzymscy nie obawiali się Jezusa (Łk 23,2).

2 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Mk 4,22; Łk 8,17

3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głoszone będzie na dachach.

2–3. Szczerością, prostotą, uczciwością powinno się odznaczać przede wszystkim nauczanie tych, co z polecenia samego Chrystusa mają głosić Dobrą Nowinę. Niech nie sądzą, że nie wyjdzie na jaw to, co przekazywali innym z największą dyskrecją, szepcząc im do ucha. Nic się nie ukryje; najintymniejsze sekrety będą rozgłaszane na dachach. Nie ma w tym żadnej przesady: na dachach palestyńskich domów koncentrowało się życie towarzyskie, którego część nieodłączną stanowiły zawsze długie rozmowy o codziennych i niecodziennych sprawach.

12,2-3. Płaskie dachy domostw były najlepszym miejscem, z którego można było obwieścić nowiny okolicznym mieszkańcom. Znajdowały się na widoku, w przeciwieństwie do wewnętrznych izb. Ciemności nocy były uważane za najlepszy czas do przekazywania sekretów. Kontekst Łk 12,2-3 może zawierać ostrzeżenie, że czyjeś wyznanie bądź zaparcie się Chrystusa zostanie podpatrzone przez podstępnych zdrajców (Łk 12,1.4-5) lub wyjdzie na jaw w dniu sądu (Łk 12,4-10). Dzień sądu wywiedzie wszystkie uczynki na światło (por. np. Iz 29,15): niegodziwi okryją się wstydem, zaś sprawiedliwi będą uniewinnieni (np. Iz 45,16-17).

Męstwo w ucisku

4 A mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą. J 15,15; Mt 10,28-31

4. Wymagania stawiane uczniom Pańskim są więc duże. Wiele mogła kosztować, niekiedy zwłaszcza, wierność głoszonej nauce. Jako zwykli ludzie zapewne odczuwali Apostołowie niekiedy pokusę złagodzenia moralnych przede wszystkim nakazów Nowego Prawa. Mogło im to zaoszczędzić wielu cierpień, a niekiedy wręcz nawet uratować życie. Bali się przecież prześladowań, ucisku, więzienia. Lecz oto Chrystus każe im wyzbyć się takiej bojaźni. Nazywa ich przy tym przyjaciółmi (por. J 15,14 n) chyba po to, by nabrali tym większego zaufania do słów Jego pociechy.

5 Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Jk 4,12; Mt 3,12+; Mt 18,9+

12,4-5. Wszyscy żydowscy czytelnicy zrozumieli zapewne, że Tym, który „ma moc wtrącić do piekła” jest Bóg - Sędzia, którego władzy ludzie mądrzy okazują pełną szacunku „bojaźń”.

6 Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. 7 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Mt 10,32+

5–7. Trudno jednak przypuścić, by słowa Jezusa rzeczywiście podniosły ich na duchu. Raczej chyba przeciwnie: popadli w tym większą rozterkę wewnętrzną. Dowiadują się bowiem, że jest Ktoś, kogo powinni się bać stokroć więcej niż wszystkich nieprzyjaciół ziemskich; Tego mianowicie, który może pozbawić ich doczesnego życia, a potem jeszcze wtrącić do ognia wiecznego. Od tego momentu z pewnością zaczęły się zmagać w duszach Apostołów uczucia dwu różnych bojaźni: obawy przed śmiertelnymi ludźmi, którzy mogą wyrządzić niejedną krzywdę, z pozbawieniem życia włącznie, oraz lęku przed Bogiem nieśmiertelnym, za sprzeniewierzenie się któremu grozi kara utraty życia wiecznego. Gdyby wiara uczniów nie pozostawiała już nic do życzenia, to rzecz jasna, kierowaliby się tylko bojaźnią Boga. Lecz Chrystus tyle razy wyrzucał swoim uczniom niedowiarstwo. Toteż do swej wypowiedzi dotyczącej bojaźni Bożej dołączył zapewnienie o nieskończonej miłości i dobroci Boga względem każdego człowieka, posługując się przy tym rozumowaniem – często spotykanym w Jego wypowiedziach – które polega na wnioskowaniu a minore ad maius: jeżeli Bóg opiekuje się po ojcowsku wróblem, którego wartość jest przysłowiowo znikoma, to jakże można przypuszczać, że pozostawi bez opieki człowieka będącego w potrzebie? Uwaga o włosach policzonych na głowach Apostołów kończy tę zachętę do wiary w Opatrzność Bożą.

12,6-7. Wróble były najtańszym pokarmem sprzedawanym ubogim na targowiskach, były też najtańszymi z ptaków. Według Mt 10,29 za jednego assariona (najmniejszą i najmniej wartościową z ówczesnych miedzianych monet) można było kupić dwa wróble. Tutaj wydaje się, że są one jeszcze tańsze, jeśli nabywane w większych ilościach. Jest to tradycyjna żydowska argumentacja „o ileż bardziej”: Jeśli Bóg troszczy się o coś tak mało wartościowego jak wróble, o ileż bardziej troszczy się o ludzi? Policzenie włosów na czyjejś głowie oznacza w języku Starego Testamentu, że nic nie dzieje się bez Bożej zgody (por. 1 Sm 14,45; 2 Sm 14,11; 1 Krl 1,52).

8 A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; Mt 10,32-33

9 a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. Mk 8,38; Łk 9,26

8–9. Ze sprawą bojaźni Boga wiąże się też kwestia odwagi. Potrzeba odważnego przyznawania się do Chrystusa jest podyktowana nadzieją przyszłej nagrody w postaci przyznania się Chrystusa do tych, co Go wyznają na ziemi, i odwrotnie: zaparcie się Chrystusa tu na ziemi pociąga za sobą niemożność należenia do Niego w życiu przyszłym.

12,8-9. Jezus jawi się zarówno jako obrońca, jak i oskarżyciel na sądzie niebieskim, co jest znanym żydowskim sposobem przedstawiania. W wielu źródłach żydowskich trybunał niebieski składa się z aniołów, które zgromadzą się na dzień sądu. Bóg przeprowadzi wówczas sąd ostateczny, lecz z tekstu wynika, że Jezus nigdy nie przegra na nim żadnej sprawy.

10 Każdemu, kto powie jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie odpuszczone. Mt 12,32; Mk 3,29

10. Sprawa nabiera szczególnego znaczenia, gdy chodzi o uczniów Chrystusa. Jeśli bowiem jakiś człowiek, taki, który nie zna tajemnic królestwa Bożego, powie coś przeciwko Synowi Człowieczemu, to będzie mu odpuszczone. Nie można bowiem bez specjalnego objawienia wiedzieć, kim jest naprawdę Syn Człowieczy. Ale jeśli ktoś spośród Apostołów nie przyzna się do Chrystusa, to bluźni przeciwko Duchowi Świętemu, bo przecież właśnie dzięki Duchowi Świętemu Apostołowie dobrze wiedzą, kim jest Syn Człowieczy. Oczerniają więc Ducha Świętego, gdy twierdzą, że nie znają Jezusa. Jest to grzech tak wielki, że nie będzie odpuszczony ani w tym życiu, ani w przyszłym. Nie znaczy to, iż bezsilne są wobec tego grzechu dobroć i miłosierdzie Boże. W praktyce jednak ludzie bluźniący Duchowi Świętemu póki w grzechu tym trwają uporczywie i w zaślepieniu umysłu i serca schodzą z tego świata, narażają się na potępienie (por. komentarz do Mt 12,31 n, wyżej, s. 77).

12,10. Kiedy Jezus mówi ludziom, że „będzie (im) przebaczone”, ma na myśli, że Bóg im przebaczy (Żydzi stosowali czasami stronę bierną, by uniknąć wypowiadania Bożego imienia). Zob. komentarz do Mk 3,23-30. W tym kontekście bluźnierstwo przeciwko Duchowi może oznaczać także zaparcie się Jezusa, po którym człowiek (w przeciwieństwie do Piotra) nigdy nie podejmuje nawrócenia.

11 Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, Mt 10,17-20; Mk 13,11; Łk 21,12-15; J 14,26+

12,11. Synagogi pełniły rolę miejsc, w których odbywały się żydowskie sądy lokalne. Przestępców czasami karano chłostą. Kary wymierzane przez rzymskie władze były zwykle surowsze od żydowskich.

12 bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć.

11–12. Tak więc sprawa jest bardzo poważna. Trzeba raczej znosić największe szykany i prześladowania, niż zaprzeć się Chrystusa. Trzeba się na ową trudną drogę zdecydować tym bardziej, że Jezus obiecuje swoją szczególną pomoc w sytuacjach wyjątkowo trudnych. W ogniu krzyżujących się pytań, zadawanych tak przez sędziów żydowskich, o czym świadczy wzmianka o synagogach, jak przez trybunały pogańskie, na co wskazują terminy: urzędy i władze, sam Duch Święty oświeci swym światłem osaczony zewsząd umysł i podsunie słowa najbardziej odpowiednie w danej chwili. Istnieje więc poważna nadzieja, że tym, co będą odważnie wyznawać Syna Człowieczego, uda się wyjść cało z największych opresji. Natomiast żadnych optymistycznych perspektyw na przyszłość nie mogą mieć ci, którzy wyparliby się Syna Człowieczego w tym życiu.

12,12. Żydzi uważali Ducha Świętego przede wszystkim za Ducha proroctwa. Tak więc w obliczu ziemskich trybunałów (Łk 12,11) wierzący mają otrzymać moc, by przekazać Boże przesłanie tak jasno jak to czynili starotestamentowi prorocy. (Natchnienie nie zastępuje oczywiście ogólnego przygotowania w kwestii, w której należy zabrać głos. Uczniowie przyswajali sobie pamięciowo nauki swoich mistrzów, zarówno w kulturze greckiej, jak i żydowskiej. Uczniowie Jezusa mają zarówno znać Jego naukę, jak i być otwarci na natchnienie Ducha.)

12,1-12. Męstwo w ucisku. Jezus zachęca słuchaczy, by ocenili wszystkie wartości i priorytety, którym hołdują - słowa, życie, majątek (Łk 12,13-34). Wydaje się, że wrogość świata jest mniej wyeksponowana w Ewangelii Łukasza (który, podobnie jak Filon i Józef Flawiusz, po stronie żydowskiej, pragnie, by jego wiara wpisała się w szerszy kontekst kulturowy), niż w Ewangelii Marka (który, podobnie jak wielu pisarzy apokaliptycznych, postrzegał z jego strony jedynie przeciwności). Łukasz przedstawia ostrzeżenia Jezusa nie mniej wyraziście niż inni autorzy: naśladowanie Jezusa ma wysoką cenę. Zaniechanie naśladowania może jednak kosztować życie wieczne.

Ostrzeżenie przed chciwością

13 A ktoś z tłumu rzekł do Niego: Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem.

12,13. Ludzie często prosili rabinów o rozwikłanie zagadnień prawnych. Najstarszy syn zawsze otrzymywał podwójną część dziedzictwa względem pozostałych. Sposób podziału majątku był ustalony, powód miał więc w tym przypadku wszelkie prawo do swojej części dziedzictwa.

14 Lecz On mu odpowiedział: Człowieku, któż Mnie ustanowił nad wami sędzią albo rozjemcą?

13–14. Przeszkodę w mężnym przyznawaniu się do Syna Człowieczego może stanowić nie tylko bojaźń niebezpieczeństw ze strony złych ludzi. Jest także wiele innych powodów; jednym z nich zaś jest przywiązanie do bogactw tego świata. Okazją do wygłoszenia kilku pouczeń o potrzebie zwalczania chciwości stało się wystąpienie pewnego człowieka, który prosił Jezusa, by interweniował w sprawie spadku niesprawiedliwie zagarniętego przez jedną tylko osobę, gdy tymczasem prawowitych dziedziców było kilku. Człowiek ów prawdopodobnie uważał Jezusa za szczególnie biegłego znawcę prawa, jeśli w ogóle nie za ustawodawcę.

15 Powiedział też do nich: Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma [wszystkiego] w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia.

15. Lecz Jezus nie chciał interweniować. Oświadczył, że nie czuje się powołanym do tego, by być rozjemcą lub sędzią poróżnionych braci. Celem posłannictwa Jezusa nie było rozsądzanie sporów o dobra tego świata. On przyszedł po to, by nawoływać grzeszników do nawrócenia (5,32), by odszukać… to, co zginęło (19,10), by dać swoje życie jako okup za wielu (Mk 10,45), aby [owcemiały życie (J 10,10). Nic tedy dziwnego, że zamiast czynnie interweniować na rzecz pokrzywdzonego spadkobiercy, Chrystus udzielił mu nawet lekkiej nagany oświadczając, że o wartości ludzkiego życia nie decyduje wielkość posiadanego majątku.

12,14-15. Odpowiedź Jezusa zapewne zaskoczyła ówczesnych słuchaczy. Nie chodzi o to, czy powód ma słuszność prawną, lecz o to, że liczą się nie majętności, lecz życie. Nawet większość chłopów miała jakąś własność (dom), słowa Jezusa uderzały więc w istotę ludziach pragnień. Jedynie nieliczni greccy filozofowie (np. Epiktet) wypowiadali się na temat majątku w ostrzejszej formie niż to czyni Jezus.

16 I opowiedział im przypowieść: Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. 17 I rozważał w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. 18 I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe moje zboże i dobra.

12,16-18. Archeolodzy odkryli obszerne silosy na ziarno w starożytnych majątkach należących do zamożnych właścicieli ziemskich, którzy mieszkali z dala od swoich włości (np. w okolicach Sefforis, jednego z największych i najbardziej zhellenizowanych żydowskich miast Galilei). W przypowieści występuje bogaty obszarnik, członek bardzo nielicznej warstwy uprzywilejowanej (szacowanej ogólnie na mniej niż jeden procent populacji), który nie musiał pracować na własnych polach. Chociaż wielu wieśniaków mogło chlubić się swoją pracą, niewielu było w stanie zmienić swój status społeczny, tak więc styl życia znanych bogaczy w naturalny sposób rodził powszechną zawiść.

19 I powiem sobie: Masz wielkie dobra, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Jk 4,13-15; Prz 27,1 Syr 11,19; 1Kor 15,32

12,19. Epikurejska satysfakcja bohatera przypowieści, który mógł „odpoczywać, jeść, pić i używać”, stanowi przypuszczalnie aluzję do podobnie przedstawianej głupoty zamożnych Żydów z Iz 22,13-14. Był to szczyt doczesnych marzeń człowieka (Koh 2,24; 3,12; 5,18-19), należało jednak wziąć jeszcze pod uwagę żądania Boga (Łk 11,7-12,14). Wiele innych tekstów żydowskich zawiera krytykę przeświadczenia o samowystarczalności człowieka, który sądzi, że posiada wszystko i nie liczy się ze śmiercią (np. Syr 11,18-19; Menander Syryjczyk Sentencje 368-76; Pseudo-Foklides 109-10; Księga Henocha 97,8-10).

20 Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Koh 2,17-23; Koh 5,17-6,2

12,20. Obraz pozostawienia owocu swoich trudów komuś innemu, kto okazał się bardziej godny pojawia się w tradycji mądrościowej Starego Testamentu (np. Koh 2,18). Obawa, że zdobyty majątek przypadnie w udziale komuś, kto go przepuści, była częstym motywem w starożytnej literaturze. Znany był również obraz życia jako czegoś, co zostało człowiekowi pożyczone i zostanie mu odebrane w chwili jego śmierci (Mdr 15,8).

21 Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga. Mt 6,19-21; Ap 3,17-18

16–21. Żeby zaś ta prawda zapadła jak najbardziej w świadomość rzesz, posłużył się Jezus króciutką przypowieścią o pewnym zamożnym człowieku, który gromadził mozolnie przez wiele lat dobra tego świata. Gdy miał ich już tyle, iż wydawało się, że będzie mógł spędzić resztę swego życia – w jego przekonaniu długiego jeszcze – na rozkoszach i używaniu, wtedy właśnie przyszła śmierć, a on sam został pouczony przez Boga, że niemądrze ułożył sobie swoje życie.

12,21. Według Jezusa grzechem nie jest sposób zdobycia majątku, lecz przywiązanie do niego, zamiast dzielić się nim hojnie. Podobne akcenty pojawiają się w Księdze Przysłów.

Zbytnie troski Mt 6,25-34

22 Potem rzekł do swoich uczniów: Dlatego powiadam wam: Nie martwcie się o życie, co będziecie jeść, ani też o ciało, w co macie się przyodziać.

22. Wniosek ostateczny jest następujący: należy zabiegać nie o dobra tego świata, lecz o bogactwa, które mają znaczenie w oczach Boga. Dlatego sprawy jedzenia i przyodziewania się nie powinny wypełniać całego życia ludzkiego. Nie znaczy to, że Chrystus zalecał świętą bezczynność, że kazał liczyć jedynie na Opatrzność Bożą. Przecież to On właśnie sprawy chleba uczynił przedmiotem jednej z próśb w modlitwie, której sam ludzi nauczył. Chodzi jednak o to, by życie wieczne przedstawiało dla nas wartość większą niż pokarm lub odzienie.

23 Życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie.

12,23 Życie. Dosł.: „dusza” w znaczeniu biblijnym, jak w w. 19.

12,22-23. Jezus sięga w swoim rozumowanie do rzeczy podstawowych - do potrzeb, których zaspokojenie jest niezbędne do przeżycia. Niektórzy filozofowie nauczali, że ludzie powinni ograniczyć się do zaspokojenia owych podstawowych potrzeb, chociaż większość głosiła, że można gromadzić majątek na tyle, na ile nie przeszkadza to we właściwym postępowaniu. Jednak cynicy nie mieli niczego. W kręgu Żydów mieszkających w Palestynie, esseńczycy dzielili się wszystkim z innymi członkami sekty. Jezus nigdzie nie zakazuje posiadania majątku, lecz wskazuje na takie priorytety, które stanowiły wyzwanie dla stylu życia Jego naśladowców. Potrzeby ludzkie są sprawą ważną, lecz majątek, który wykracza poza ich zaspokojenie, jest bezużyteczny.

24 Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! 25 Któż z was, martwiąc się, może dołożyć choćby jedną chwilę do wieku swego życia? 26 Jeśli więc nawet drobnej rzeczy uczynić nie możecie, to czemu martwicie się o inne? 27 Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich.

12,27 nie pracują i nie przędą. Wariant: „nie przędą i nie tkają” (por. Mt 6,28).

28 Jeśli więc ziele, które dziś jest na polu, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to o ileż bardziej was, ludzie małej wiary!

12,24-28. Mędrcy żydowscy i greccy często ilustrowali swoją naukę przykładami zaczerpniętymi z natury. Świetność i przepych Salomona (w okresie, który był niewątpliwie czasem największego materialnego dostatku w dziejach Izraela) czynił wielkie wrażenie pod każdym względem (1 Krl 10,5).

29 I wy nie pytajcie, co będziecie jedli i co pili, i nie bądźcie o to zatroskani. 30 O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, a Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie.

12,29-30. Żydowscy słuchacze nie chcieliby zapewne okazać się gorsi od „narodów”, bezbożnych pogan. Żydzi wierzyli, że Bóg był ich Ojcem (nie zaś Ojcem pogan).

31 Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane.

23–31. I znów to samo wnioskowanie a minore ad maius: jeżeli Bóg taką troską otacza ptactwo, któremu daje możność wyżywienia się, i lilie polne, na których piękno z zazdrością spogląda monarcha, to jakże można nawet przypuszczać, by pozostawił bez opieki człowieka. Zresztą człowiek choćby najusilniej zabiegał o przydanie czegoś do swej urody, wzrostu czy stanu posiadania, niczego nie osiągnie, jeśli mu Bóg nie dopomoże. Zbytnia troska o sprawy tego świata, to cecha znamienna postawy życiowej pogan. Chrześcijanie mają swego Ojca w niebie, a Ten wie najlepiej, czego potrzeba Jego dzieciom. Należy się zatem starać przede wszystkim o królestwo Boże, a wszystko inne będzie nam przydane (por. komentarz do Mt 6,25–34, wyżej, s. 44–45).

Dobra trwałe

32 Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. J 10; J 21,15-17

12,31-32. Jezus posługuje się przypuszczalnie żydowską argumentacją „o ileż bardziej” (jeśli Bóg daje wam królestwo, o ileż bardziej zatroszczy się o zaspokojenie innych potrzeb). Jezusowi może jednak chodzić o to, że błogosławieństwo przyszłego królestwa obejmuje również zaspokajanie potrzeb Jego ludu już teraz.

33 Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Dz 4,34; Prz 13,7 Mt 6,20-21

12,33-34 Charakterystyczną cechą religijności Łukasza jest wskazywanie niebezpieczeństwa bogactw i zalecenie uwolnienia się od nich oraz praktykowania jałmużny (por. 3,11; 5,11.28; 6,30; 7,5; 11,41; 12,33-34; 14,13.33; 16,9; 18,22; 19,8; Dz 9,36; 10,2.4.31).

Skromniutką swymi zewnętrznymi rozmiarami pierwszą społeczność chrześcijańską przyrównał Jezus do małej trzódki. Aczkolwiek jest tak niewielka, to jednak Bóg bardzo sobie w niej upodobał. Ci nieliczni, nic nie znaczący w ówczesnym świecie ludzie otrzymali w dziedzictwo królestwo Boże. Nie mają się więc niczego obawiać. Nic nie będzie w stanie odłączyć ich od miłości Boga (Rz 8,39).

32–33. Owszem, niech sprzedadzą nawet to, co mają, a otrzymane pieniądze niech oddadzą ubogim. W ten sposób nabędą sobie skarb, którego nic nie zniszczy – ani mól, ani rdza, ani złodziej – ponieważ od samego początku będzie on znajdował się w niebie.

34 Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.

34. W co człowiek wkłada wiele trudu, w tym też tkwi swoim sercem. Jeżeli będzie się trudził przez całe życie gromadzeniem skarbów w niebie, to w niebie, przy Bogu, będzie trwał całym swoim sercem i wszystkimi pragnieniami.

12,33-34. Należy inwestować raczej w życie przyszłe niż w majętności. Zob. komentarz do Mt 6,19-21.

Gotowość na przyjście Pana

35 Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. 1P 1,13; Ef 6,14

12,35. Podobnie jak żołnierze pełniący straż lub inni ludzie, którzy czuwali, gdy reszta spała, uczniowie Jezusa musieli być ubrani i gotowi do działania (Wj 12,11). Podtrzymywanie światła w lampach oznaczało trzymanie w pogotowiu zapasu oliwy oraz czuwanie, by można było z tych zapasów skorzystać. Jest to obraz gotowości (por. Mt 25,3-10).

36 A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Mt 25,1-13

12,36. Zamożni gospodarze często mieli specjalnego niewolnika (lub niewolników) odpowiedzialnego za pilnowanie drzwi. Owi odźwierni-niewolnicy pilnowali, by nieproszeni goście nie weszli do środka, wpuszczali zaś domowników. Jeśli żydowskie bankiety przypominały rzymskie i greckie uroczystości, to mogły się ciągnąć do późna w nocy. Niezależnie od tego, czy uczestniczył w uczcie, było niezwykłe, by zamożny gospodarz wracał z odbywającej się daleko uczty (w przeciwieństwie do przyjęcia wydawanego w tym samym mieście) w środku nocy. Z powodu zbójców podróżowanie nocą było niebezpieczne, chociaż obecność dużego orszaku mogła zmniejszyć ryzyko.

37 Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Łk 22,27; J 13,4-5

12,37. Niektórzy filozofowie twierdzili, że niewolnicy pod względem moralnym niczym nie różnią się od swoich właścicieli (wiemy o pewnym zamożnym Rzymianinie, który jadał wspólnie ze swymi wyzwoleńcami), nie słyszano jednak o tym, by panowie usługiwali niewolnikom. Taki obraz uraził zapewne ludzi zamożnych, lecz wspaniale zilustrował sposób, w jaki Jezus potraktuje na końcu tych, którzy pozostali Mu wierni.

38 Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. Mk 13,35

12,38. Jezus nawiązuje tutaj do żydowskiego podziału nocy na trzy straże, w przeciwieństwie do rzymskiego podziału na straże nocne w Mk 13,35.

39 A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Mt 24,43-44

35–39. Życie chrześcijanina powinno być jednym ustawicznym czuwaniem. W owym czuwaniu, w tej gotowości do wyjścia na spotkanie z Chrystusem chrześcijanie mają być podobni do Żydów gotujących się ongiś do wyjścia z Egiptu: wszyscy mieli przepasane biodra – żeby powłóczyste szaty nie utrudniały im ruchów ciała – i trzymali w rękach zapalone pochodnie, by oświetlać nimi mroki nocy. Oprócz tych aluzji do Księgi Wyjścia Chrystus posługuje się inną metaforą: mówi o ludziach oczekujących na swego Pana, który udał się na ucztę weselną i nie wiadomo, kiedy z niej powróci. Jeżeli domownicy będą czuwać, jeżeli nie zasną mimo zmęczenia i nocnej pory, spotka ich za to wielka i zaszczytna nagroda. Oto Pan uradowany wiernością swoich najbliższych każe im zasiąść do stołu i sam będzie im posługiwał.

40 Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie.

40. Nie ma żadnej wątpliwości co do tego, że ów pan powracający o czasie, którego żadną miarą nie można z góry określić – to Chrystus przychodzący ponownie po to, by sprawiedliwym dać wieczną nagrodę, a niesprawiedliwych skazać na potępienie. O potrzebie ustawicznego czuwania mówi także analogia do gospodarza, do którego domu chcieliby się włamać złodzieje i okraść go. A to na skutek braku czujności. Gdyby ów gospodarz wiedział, kiedy przyjdzie złodziej, z pewnością czuwałby i prawdopodobnie mógłby uratować swój majątek. Otóż z przyjściem Pana ma się rzecz tak, jak z owym złodziejem: jak przed złodziejem można się zabezpieczyć tylko przez czujne pilnowanie swego mienia, tak też wieczna nagroda nie ominie nas tylko wtedy, gdy nie będziemy zaskoczeni przyjściem Syna Człowieczego. Wezwanie do czujności kończy się tedy słowami: Bądźcie gotowi, bo w chwili, w której się nie spodziewacie, Syn Człowieczy przyjdzie.

12,39-40. Słowo przetłumaczone tutaj jako „włamać się” znaczy dosłownie „przekopać, przewiercić się (przez coś)”. Ściany domów były często wykonane z wyschniętej gliny, można więc było zrobić w nich otwór (chociaż mniej czasu zajmowało wyważenie drzwi). W domach ludzi bardziej zamożnych ściany były wykonane z kamienia.

12,35-40. Gotowość na przyjście Pana. W szerszym kontekście (Łk 12,22-34) fragment ten sugeruje, że jedynie ludzie wędrujący z małym bagażem będą należycie przygotowani. Chociaż większość Żydów z czasów Jezusa z utęsknieniem oczekiwała i modliła się o przyszłe odkupienie, wydaje się jednak, że byli znacznie bardziej zaaferowani codziennymi potrzebami niż przygotowaniem do przyszłego sądu (wyjątek stanowili esseńczycy oraz wyznawcy rzekomych mesjaszów lub buntowników).

Przypowieść o słudze wiernym i niewiernym

41 Wtedy Piotr zapytał: Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?

12,41. Uczniowie często prosili nauczycieli o wyjaśnienia, zadając im pytania.

42 Pan odpowiedział: Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Mt 24,45-51; 1Kor 4,1n

12,42 Rządca to ktoś spośród sług, komu została zlecona władza nad innymi sługami, co dobrze odpowiada pytaniu Piotra, w którym zwrot „do nas” odnosi się do Apostołów (w. 41).

12,42. Wielu zamożnych gospodarzy miało niewolnika zwanego rządcą, swego rodzaju administratora, który zarządzał ich majątkiem. Taki niewolnik o wysokiej pozycji mógł być odpowiedzialny za rozdzielanie racji innym sługom.

43 Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. 44 Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem.

41–44. Przypowieść o wiernym szafarzu i niewiernym słudze podaje tylko Łukasz. Jest to właściwie wyjaśnienie podobieństwa o gospodarzu pilnującym swego mienia przed złodziejami. Apostołowie nie byli pewni, czy to, co Jezus powiedział, odnosiło się tylko do nich, czy do wszystkich ludzi. W imieniu wszystkich znów – podobnie jak zazwyczaj – zabiera głos Piotr. W odpowiedzi na to pytanie Chrystus posługuje się przypowieścią, najwyraźniej po to, by Jego pouczenie lepiej było zapamiętane przez uczniów. Dał im do zrozumienia, że powinni być rządcami wiernymi i roztropnymi. Takimi ustanowił ich Pan nad swoją majętnością. Istota ich zarządzania sprowadza się do tego, żeby wszystkim pracującym w posiadłości owego Pana dostarczać żywność we właściwym czasie. Temu zajęciu mają się oddawać zawsze z jednakową gorliwością, choćby nieobecność właściciela posiadłości trwała nie wiadomo jak długo.

12,43-44. Słudzy pracujący w domu mogli awansować. W rzeczy samej wielu z nich przewyższało pozycją wolnych chłopów, jeśli chodzi o rzeczywistą władzę lub status. Zarabiali nawet więcej pieniędzy od nich (później mogli kupić sobie za nie wolność).

45 Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się,

12,45. Taki niewolnik mógł nadużywać swojej władzy jedynie wtedy, gdy pana nie było w domu. Nieobecni właściciele ziemscy i gospodarze nie byli zjawiskiem rzadkim, szczególnie jeśli mieli również inne majątki położone w znacznej odległości od siebie. W innych opowieściach z tego okresu nieobecni królowie, właściciele ziemscy lub mężowie stwarzali pokusy tym, którzy pozostali bez nadzoru. Pijaństwo było w pogardzie, szczególnie gdy niewolnik upijał się na koszt swego pana. Niewolnik, który wykorzystywał innych niewolników, był traktowany jak człowiek źle traktujący własność swojego pana (zob. komentarz do Łk 12,47-48). W pewnych przypadkach niewolnicy byli też przedmiotem osobistej troski właścicieli.

46 to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi.

12,46. Kara „poćwiartowania” jest potwierdzona w innych tekstach pochodzących z wcześniejszego okresu dziejów pogańskiego greckiego Wschodu. Czytelnicy Łukasza, którzy mogli uważać się za ludzi bardziej cywilizowanych, bez wątpienia odebraliby ten szczegół opowieści jako przerażający. W sensie dosłownym wyznaczenie miejsca wraz z niewiernymi może oznaczać, że człowiek ten zostanie pozbawiony należytego pochówku. Jednak przypowieść ta wyraźnie wskazuje na żydowską doktrynę piekła (Gehinnom) przeznaczonego dla bałwochwalców.

47 Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. 48 Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą.

45–48. Biada natomiast takiemu rządcy, który korzystając z nieobecności swego mocodawcy będzie nieludzko traktował oddanych jego pieczy ludzi i sam pocznie się źle prowadzić, mówiąc sobie przy tym, że do chwili powrotu Pana zdoła jeszcze wszystko naprawić. Nieprawda, nie zdoła! Pan wróci właśnie w czasie największego nieporządku, a samego włodarza zewsząd zaczną oskarżać ci, którzy doznali od niego krzywdy. Kara, jaka spadnie na nieuczciwego zarządcę, będzie tym większa, że przecież znał on dobrze wolę swego Pana, a mimo to świadomie się jej sprzeniewierzył. Otrzymałby o wiele mniejszą chłostę, gdyby nie znał woli Pana. Tak więc komu wiele dano, od tego też wiele będzie się wymagać. Apostołowie należą niewątpliwie do tych, którym wiele dano. Nie ulega też żadnej wątpliwości, że to oni właśnie są owymi włodarzami. O wszystkich głosicielach Ewangelii powie kiedyś św. Paweł: Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny (1 Kor 4,1 n).

12,47-48. W niektórych starożytnych kodeksach prawnych niewolnicy byli traktowani jak ludzie, w innych uważano ich za przedmiot. Chociaż właściciele mogli bić swoich niewolników (podobnie jak powszechnie też bili własne dzieci), w ich własnym interesie leżało, by nie robić tego zbyt często ani zbyt surowo. Wielka chłosta (Łk 12,47), egzekucja i poćwiartowanie ciała (Łk 12,46) odzwierciedlają poważny charakter przestępstwa. Pan miał prawną władzę nad życiem i śmiercią swych niewolników. Przypowieść wskazuje na to, że z większą wiedzą idzie w parze większa odpowiedzialność (zob. Kpł 26,18; Am 3,1-2).

12,41-48. Przypowieść o wiernym lub niewiernym słudze. Przywódcy Kościoła muszą pamiętać, że zostali powołani jednie po to, by służyć swym współsługom, pozostałym członkom Kościoła.

Za Jezusem lub przeciw Niemu

49 Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Mt 3,11+

12,49 ogień. Słowo rozumiane symbolicznie, w zależności od kontekstu może oznaczać Ducha Świętego albo ogień, który oczyści i rozpali serca, a który ma rozbłysnąć na krzyżu. W w. 50 skłanianie się jakby do przyjęcia tego ostatniego znaczenia, lecz w w. 51-53 raczej sugestia, iż chodzi o wskazanie stanu walki duchowej, jaką wywołuje pojawienie się Jezusa.

49. Po tej przestrodze, przypominającej Apostołom ogrom ciążącej na nich odpowiedzialności, następują słowa dość paradoksalnie określające cel posłannictwa Jezusa. Oto mówi Jezus sam o sobie, że przychodzi po to, żeby rzucić ogień na ziemię i bardzo Mu zależy na tym, żeby ten ogień wybuchnął jak najprędzej i jak największym płomieniem. Jak w wielu innych tekstach natchnionych, tu również ogień jest symbolem Ducha Świętego. Przyjście na świat Jezusa otwiera epokę działania Ducha Świętego. Chrystus pragnie, aby to działanie – oczyszczające ludzi i zapalające ich coraz większą miłością Bożą – osiągnęło jak najrychlej swoją pełnię.

12,49. Ogień oznacza przypuszczalnie zbliżający się sąd końca czasów. Ogień w Starym Testamencie mógł symbolizować sąd ostateczny lub oczyszczenie; por. komentarz do Łk 3,16.

50 Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Mk 10,38+; Łk 9,22+

12,50. Wzmianka o bliskim „chrzcie” Jezusa odnosi się przypuszczalnie do męki na krzyżu, czyli chrztu ognia (Łk 12,49; sąd-Łk 3,16) dla zbawienia innych, podobnie jak Jego kielich (por. komentarz do Mk 10,38).

51 Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Mt 10,34-36

50–51. Następnie mówi Jezus, że ma przyjąć chrzest, co wydaje się dziwne, gdyż wiadomo, że już dawno został ochrzczony przez Jana. Tu jednak chodzi o inny rodzaj chrztu. Chrystus lęka się, bo będzie to chrzest w postaci Jego niedalekich już cierpień, które spłyną nań jak strumienie wody na przyjmującego chrzest. Ból i czysto ludzka bojaźń – uczucia, które będą wyciskały aż krwawy pot z Jezusa w Ogrójcu – już dają znać o sobie. Aczkolwiek Chrystus przyrównywał się tak często do cierpiącego Sługi Jahwe, prowadzonego jak niewinny i bezbronny baranek na rzeź, to jednak Jego posłannictwo nie ma charakteru pokojowego. Choć powie gdzie indziej, że jest samym pokojem i tylko w Nim mogą ludzie znaleźć prawdziwe ukojenie (J 14,27), to jednak wymagania stawiane przez Niego ludziom zmuszają ich do ustawicznej i nieubłaganej walki wewnętrznej.

52 Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; Łk 2,34

53 ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej. Mi 7,6

52–53. Konieczność usłuchania nakazów Chrystusa i podporządkowania się im bez reszty każe niekiedy poróżnić się i rozstać z najbliższymi: wystąpić przeciwko rodzeństwu, przeciw własnym dzieciom, rodzicom lub krewnym, co zapowiadali zresztą już prorocy starotestamentowi (Mi 7,6n). Tak więc pod tym względem Chrystus przynosi na ziemię nie pokój, lecz wojnę. Decyzja podporządkowania się Jego nakazom musi być bezwzględna, pozbawiona jakichkolwiek zastrzeżeń, choćby to miało kosztować bardzo wiele. Kto bowiem nie gromadzi z Nim, ten już rozprasza; kto nie jest z Nim, ten jest już przeciwko Niemu.

12,51-53. Biorąc pod uwagę wielkie znaczenie harmonii rodzinnej w judaizmie, słowa Jezusa bardzo mocno uderzyły Jego słuchaczy. Dalsza rodzina mieszkała w tym samym domu znacznie częściej niż obecnie, chociaż nie wszyscy żyli z teściami pod jednym dachem.

12,49-53. Jezus wprowadza podział. Etyka Jezusa różni się tak radykalnie od etyki tego świata, że podział ten jest nieunikniony.

Znaki czasu

54 Mówił także do tłumów: Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: Deszcz idzie. I tak się dzieje. Mt 16,2-3

12,54-59 Czasy mesjańskie już nastały i najwyższy czas, żeby to sobie uświadomić, ponieważ sąd jest bliski (w. 57-59).

12,54. Chmura nadciągająca od zachodu mogła zmierzać znad Morza Śródziemnego, niosła więc ze sobą deszcz.

55 A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: Będzie upał. I bywa.

12,55. Wiatr z południa przynosił rozgrzane powietrze z pustyni.

56 Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże chwili obecnej nie rozpoznajecie? 57 I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

12,56-57. Takie znaki, zapowiadające zmianę pogody (Łk 12,54-55), były oczywiste. Jezus powiada, że prawda Jego przesłania jest równie prosta.

58 Gdy idziesz do sprawującego władzę ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie zaciągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Mt 5,25-26

59 Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni pieniążek.

12,59 ostatni pieniążek. Dosł.: „lepton”, grec. moneta o najniższej wartości. — W Mt (5,25-26) ten logion dzięki kontekstowi zyskuje odniesienie społeczne, traktując o tym, jak członkowie wspólnoty powinni się jednać i pokonywać wzajemne różnice, natomiast w Łk przybiera on wymowę eschatologiczną: sąd Boży jest bliski, trzeba więc niezwłocznie uregulować wszystko.

54–59. Gdy człowiek, który coś zawinił, jest prowadzony już do sądu, to niechże dołoży w drodze wszelkich starań, by szkodę naprawić polubownie; w przeciwnym razie czeka go niechybnie więzienie, z którego tak długo nie wyjdzie, jak długo nie ściągną z niego całego długu. Tak też i my. Dopóki żyjemy, mamy możność załatwić nasze porachunki z Bogiem zdecydowanie na naszą korzyść. Gdy przyjdzie dzień sądu, za późno już będzie na poprawę. Nie należy też zwlekać z nawróceniem, ponieważ weszliśmy już w czasy ostateczne.

12,58-59. Jezus nawiązuje tutaj do starożytnej kary więzienia za długi (wzmiankowanej także w Starym Testamencie, np. Kpł 25,39-41; Am 2,6). Człowiekowi uwięzionemu za długi pozostawała nadzieja, że przyjaciele pospieszą mu na pomoc z odpowiednimi środkami. Jeśli tak się nie stało, nieszczęśnik nie mógł odzyskać wolności. Zamiast żydowskiego urzędnika, o którym pisze Mateusz (Mt 5,25), u Łukasza pojawia się urzędnik grecki, dzięki czemu opowieść staje się bardziej zrozumiała dla jego czytelników.

Łk 13

Wezwanie do nawrócenia

1 W tym samym czasie przyszli jacyś ludzie i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.

13,1 Wydarzenie nieznane skądinąd, podobnie jak wypadek, o którym mowa w w. 4. Wynikające stąd pouczenie jest jasne: nie należy się co prawda doszukiwać bezpośredniej i dającej się dokładnie określić zależności między winą a nieszczęściem (por. J 9,3), jednakże takie publiczne dopusty są opatrznościowym wezwaniem do nawrócenia.

1–3. Od nawoływań do nawrócenia rozpoczyna się również rozdział trzynasty Ewangelii Łukasza. Wykorzystuje przy tym Jezus dwa wydarzenia historyczne, by tym skuteczniej przekonać swoich słuchaczy o konieczności poprawy życia. Pierwszy z owych historycznych faktów to masakra, jakiej Piłat dopuścił się na grupie mieszkańców Galilei w chwili składania przez nich ofiar w święto Paschy. Widok był straszliwy: ciał pomordowanych ludzi nie można było odróżnić od mięsa zwierząt składanych w ofierze. Doniesiono o tym wszystkim Jezusowi, być może z myślą, że zareaguje w jakiś niezwykły sposób na tak straszną zbrodnię. Tymczasem Jezus oświadczył, że nieszczęście spotkało Galilejczyków nie dlatego, że byli wyjątkowymi grzesznikami. Żydzi byli bowiem przekonani, że każde nieszczęście spadające na człowieka jest w jakimś sensie karą za jego grzechy: im większe nieszczęście, tym cięższe musiały być grzechy. Otóż nie! Niejeden raz będzie Chrystus tłumaczył, że tak nie musi być, jednakże dodał, że wszystkich grzeszników, nawet tych, co za Nim chodzą, może spotkać takie samo nieszczęście.

2 Jezus im odpowiedział: Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, iż to ucierpieli? J 9,3

3 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. 4 Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? 

5 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. J 8,24

4–5. O drugim wydarzeniu, zawaleniu się wieży w Siloam, podobnie zresztą jak i o pierwszym nic więcej poza tą krótką wzmianką nie wiadomo. Przypuszcza się, że był to jakiś fragment budowanych przez Piłata akweduktów. Pod gruzami owej wieży zginęło osiemnastu ludzi – znów wcale nie dlatego, że byli większymi grzesznikami niż pozostali mieszkańcy Jerozolimy. Niemniej niekoniecznie takie samo, lecz podobne, a może i groźniejsze w skutkach nieszczęście może spaść na każdego, kto będzie trwał nadal w swych grzechach. Spełniła się ta przepowiednia na mieszkańcach Jerozolimy w roku 70 (por. 19,41–44). Tak więc każda śmierć – a zwłaszcza śmierć nagła – naszych bliskich powinna być dla nas okazją do zrobienia dokładnego rachunku sumienia.

13,1-5. W judaizmie, podobnie jak w większości starożytnych kultur, gdy kogoś spotkało nieszczęście, ludzie zastanawiali się, czy powodem nie jest jakiś zły czyn popełniony przez niego. Znane skądinąd okrucieństwo Piłata pasuje do wspomnianego tutaj konfliktu z Żydami, uzasadniona jest też obecność galilejskich pielgrzymów, którzy na święta ciągnęli do Jerozolimy. (Piłat również przybywał do miasta, by zapewnić w tych dniach zachowanie porządku). „Wieża w Siloam” mogła znajdować się w obrębie murów Jerozolimy, ponad sadzawką o tej samej nazwie. Mogła być związana ze wzniesionym przez Piłata systemem akweduktów zapewniających zaopatrzenie miasta w wodę.

Nieurodzajne drzewo figowe

6 I opowiedział im następującą przypowieść: Pewien człowiek miał zasadzony w swojej winnicy figowiec; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Mt 21,19n

13,6. W palestyńskich winnicach często oprócz krzewów winorośli rosły też drzewa owocowe.

7 Rzekł więc do ogrodnika: Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym figowcu, a nie znajduję. Wytnij go, po co jeszcze ziemię wyjaławia?

13,7. Brak w danym roku owoców na drzewie figowym nie wskazywał na to, że nigdy już nie będzie owocowało (por. komentarz do Mk 11,12-14). W przypowieści ogrodnik prosi właściciela, by wstrzymał się do czwartego roku, aby się upewnić, że drzewo jest bezwartościowe (por. Iz 65,8). Zgodnie z rabinacką interpretacją fragmentu Kpł 19,23, nie można było przez trzy lata spożywać owoców młodych drzew (chociaż tradycja żydowska bardziej rygorystycznie odnosiła ten przepis do oliwek niż do drzew figowych.) Według późniejszej żydowskiej tradycji Bóg badał grzechy Izraela raz w roku, by postanowić, jak będzie los Jego ludu w roku przyszłym. Nie jest jednak jasne, czy Jezus nawiązuje tutaj do tej właśnie tradycji.

8 Lecz on mu odpowiedział: Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem;

13,8. Ogrodnik odpowiada gospodarzowi jakby był jego sługą, mimo to wstawia się za drzewem figowym. Okopanie i obłożenie drzewa nawozem było powszechną praktyką, drzewa figowca nie potrzebowały jednak zwykle nawozu. Ogrodnik czyni wszystko, co w jego mocy, by ocalić drzewo. Żydowscy nauczyciele wiedli spory o to, czy nawrócenie Izraela może zmienić wyznaczony czas końca, zgadzali się jednak, że Bóg może zawiesić swój sąd w przypadku nawrócenia.

9 i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć.

13,6-9 Epizod z uschłym figowcem (Mt 21,18-22p) jest aktem surowości, a Łukasz wolał tu włączyć przypowieść na temat cierpliwości.

13,7 trzy lata. Być może aluzja do czasu trwania publicznej działalności Jezusa, jak to wynika z czwartej Ewangelii.

6–9. Przypowieść o nie owocującym drzewie figowym – zanotowana tylko przez Łukasza – obrazuje cierpliwość Boga względem współczesnych Jezusowi Żydów, a także względem wszystkich grzeszników. Nieurodzajnym drzewem figowym jest bowiem człowiek nie spełniający dobrych uczynków. Metafora – jeśli chodzi o Izraela – sięga swymi początkami jeszcze ST (por. np. Iz 5,9). Czas działalności Chrystusa – to wołanie skierowane do Boga o miłosierdzie nad grzeszną ludzkością. Dzięki zasługom Chrystusa powstaje nowa wielka szansa ocalenia ludzi. Zbawcza działalność Chrystusa – to okopywanie, nawożenie i wszystkie inne pełne troskliwości zabiegi dokoła tego, by bezużyteczne dotąd, skazane już na wycięcie drzewo figowe znów poczęło rodzić owoce. Ale wykorzystanie tej szansy zależy jedynie od dobrej woli poszczególnych ludzi. Jeśli nie zdobędą się na ową dobrą wolę, ich los będzie podobny do tego, co spotka nieurodzajną figę: będzie już nieodwołalnie wycięta i zniszczona.

Uzdrowienie kobiety w szabat Łk 6,6-11; Łk 14,1-6

10 Nauczał raz w szabat w jednej z synagog.

13,10. W szabat wędrowni nauczyciele byli często proszeni o zabranie głosu w synagodze.

11 A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Mt 8,29+

13,11 nie mogła się wyprostować. Możliwy również przekład: „nie mogła wcale podnieść głowy”.

12 Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy.

13,11-12. Autorzy starożytnych ksiąg medycznych posługiwali się słowem „uwolnić od więzów” na oznaczenie usunięcia skrzywienia kręgosłupa i dolegliwości z nim związanych. Termin ten był również używany na oznaczenie uwolnienia człowieka z opętania przez złego ducha.

13 Położył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Łk 4,40+ Łk 2,20+

10–13. Opowiadanie o uzdrowieniu pewnej kobiety w szabat, aczkolwiek przekazane tylko przez Łukasza, posiada jednak niektóre cechy wspólne z wielu innymi relacjami o cudownych uleczeniach: ciężki stan chorej – cierpi od lat osiemnastu, zgięta we dwoje, nie może się wyprostować – nałożenie rąk na chorą, natychmiastowy efekt w postaci uzdrowienia, uzdrowiona chwali Boga. Natomiast jedną z niezwykłych cech tego opowiadania jest fakt, że niewiasta nie prosi o uleczenie – może dlatego, że był to szabat – lecz Jezus sam przywołuje ją do siebie i uzdrawia. Szczegół ten ukazuje jeszcze wyraźniej Jego miłosierdzie, przymiot tak charakterystyczny dla Zbawiciela w Ewangelii Łukasza. Wyrzucając szatana, który nękał ludzi, Jezus zapoczątkowuje epokę miłosierdzia.

14 Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus uzdrowił w szabat, rzekł do ludu: Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!

13,14 Przełożony synagogi akt uzdrowienia traktuje jako „pracę” zakazaną przez Prawo.

13,13-14. Argumenty przełożonego synagogi brzmią logicznie: w szabat nie wolno wykonywać żadnej pracy, pozostaje bowiem sześć dni tygodnia na dokonywanie uzdrowień. Problem polega jednak na tym, że biblijne prawo szabatu nie ograniczało działania Bożego, poza tym jedyną pracą, jaką Jezus wykonał dla tej chorej kobiety było położenie na niej dłoni (niektórzy - faryzeusze uważali to jednak za pracę). Poza tym przepisy faryzeuszów zabraniały jedynie dokonywania uzdrowień w szabat lekarzom. Debatowano też nad stosownością modlitwy za chorych w szabat. Tak czy inaczej, obecność faryzeuszy wydaje się wątpliwa, gdyż większość członków stronnictwa, których liczbę szacowano na około 6000 osób, mieszkała w Judei.

15 Pan mu odpowiedział: Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? Mt 12,11; Łk 14,5

16 A owej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, czy nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu? Mt 8,29+

13,15-16. Jezus ponownie używa tradycyjnej żydowskiej argumentacji „o ileż bardziej” (qal wachomer): jeśli można było w szabat uwolnić zwierzę od więzów, kierując się jego dobrem (zezwalano wówczas na kilka rodzajów wiązania i rozwiązywania), o ileż bardziej można było uwolnić od więzów szatana „córkę Abrahama” (tj. Izraelitkę)?

17 Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego. Łk 1,14+; Łk 4,15+

14–17. Z dalszych szczegółów opowiadania zdaje się wynikać, że Jezus szukał jakiejś sposobności, by wyłożyć zebranym swój pogląd na starotestamentowe prawo odpoczynku szabatowego. Nie zawiódł się w przewidywaniach, że taką sposobność będzie stanowić uzdrowienie chorej. Przełożony synagogi zareagował natychmiast, oświadczając, że jest sześć dni przeznaczonych na pracę i tylko wtedy wolno uzdrawiać. Wówczas Jezus nie tylko wyjaśnił, że przykazanie miłości bliźniego zwalnia od zachowania prawa szabatu, lecz także napiętnował obłudę przełożonego synagogi i jemu podobnych. Ci sami ludzie, aby się nie narazić na ewentualne straty materialne, nawet w szabat karmią i poją swoje zwierzęta domowe; mają skrupuły tylko wtedy, gdy chodzi o udzielenie pomocy człowiekowi. Łukasz zaznacza, że na te słowa wstyd ogarnął wszystkich przeciwników Jezusa. Widać więc z tego, że występowano nie tyle po to, by bronić instytucji szabatu, lecz żeby potępiać i oskarżać Jezusa. Natomiast lud cały był po Jego stronie i cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów dokonanych przez Niego.

13,17. Dowód przez analogię był dopuszczalny w żydowskich sporach prawnych; Jezus zręcznie wyprowadził w pole swoich przeciwników Punktem kulminacyjnym zarówno greckich, jak i rabinackich narracji o sporach była mądra riposta głównego bohatera, którą zamykał usta swoim przeciwnikom. Zwycięstwo Jezusa było więc oczywiste dla czytelników Łukasza.

Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie Mt 13,31-32; Mk 4,30-32

18 Mówił więc: Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać?

13,18. Słowa „do czego podobne jest...” były typowym rabinackim wprowadzeniem do przypowieści mającej zilustrować jakąś myśl.

19 Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki podniebne zagnieździły się na jego gałęziach. Dn 4,9; Dn 4,18; Ez 17,23

13,19. Wszyscy uważali ziarno gorczycy za bardzo małe. I rzeczywiście, coś mniejszego trudno byłoby dostrzec. Mimo to wyrastał z niego krzew wielkości drzewa (krzewy gorczycy rosnące wokół Jeziora Galilejskiego osiągały do 2-3 m wysokości). Mogły w nich znaleźć schronienie przysiadające na gałęziach ptaki (zapożyczenie ż Dn 4,12, gdzie mowa o świetności królestwa pewnego władcy). Według nauczycieli, działających w Palestynie w II w. po Chr., ziaren gorczycy nie wysiewano w ogrodach (por. Mt 13,31), jednak zwyczaj ten mogli praktykować ludzie mieszkający poza obszarem Palestyny (gdzie żyli czytelnicy Łukasza).

20 I mówił dalej: Z czym mam porównać królestwo Boże? Mt 13,33

21 Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło.

18–21. Dwie króciutkie przypowieści – o ziarnie gorczycznym i o kwasie chlebowym – powtarza Łukasz częściowo za Markiem, a głównie za Mateuszem. Obydwie przypowieści tu również – podobnie jak u pozostałych dwu synoptyków – mówią o skromniutkich początkach i o przyszłej wielkości królestwa Bożego. Przypowieść pierwsza przedstawia ideę rozrostu ekstensywnego, przestrzenno-ilościowego, druga mówi o mocy wewnętrznej tkwiącej w malutkich początkach królestwa Bożego i będącej w stanie przekształcić wszystko, cokolwiek znajdzie się w zasięgu tego królestwa.

13,20-21. Kwas mieszano z mąką w celu przygotowania zaczynu. Główna myśl obydwu przypowieści (Łk 13,1821): potężne królestwo, którego nadejścia wszyscy oczekiwali, może mieć całkiem niepozorne początki w osobie Jezusa i Jego uczniów.

DRUGI OKRES PODRÓŻY DO JEROZOLIMY

Odrzucenie Żydów

22 I przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy. Łk 9,51+; Łk 2,38+

13,22-30 Łukasz i Mateusz korzystają tutaj ze wspólnego źródła, zawierającego zebrane razem logia, przy czym Mateusz włącza je w różne miejsca swej Ewangelii (por. 9,51+), Łukasz zaś respektuje ten pierwotny zbiór, którego ideą przewodnią — jak się zdaje — jest odrzucenie Izraela i wezwanie pogan do przyjęcia zbawienia. Wobec odrzucenia, spowodowanego postawą Izraelitów (w. 25-27; por. 3,7-9p; J 8,33n), na nic im się zdadzą więzy wspólnego pochodzenia z Jezusem. Dlatego też wielu nie znajdzie dostępu do zbawienia (w. 23-24); z pierwszych staną się ostatnimi (w. 30; por. Mt 20,16) i zobaczą, jak poganie zajmą ich miejsca na uczcie mesjańskiej (w. 28-29).

23 Raz ktoś Go zapytał: Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni? On rzekł do nich:

22–23. W Ewangelii Łukasza Jezusowi przyświeca ciągle jeden cel: dotarcie do Jerozolimy. Wszystko inne – wszystkie cuda, nauczanie Jezusa – dokonuje się w drodze. Jezus nie przerywa tej podróży; idzie od miasta do miasta, od wsi do wsi, podążając do Jerozolimy. Do wygłaszania swych pouczeń Jezus bywał niekiedy prowokowany przez faryzeuszy, kiedy indziej zaś uczniowie sami prosili Go o jakieś wyjaśnienie. I tak między innymi zapytano Go – mówiąc do Niego „Panie”, co suponuje wielką godność, autorytet – czy wielu ludzi osiągnie zbawienie. Według nauki faryzeuszy na pewno mieli być zbawieni wszyscy synowie Izraela, lecz niektórzy w to wątpili, nie mówiąc już o wszystkich nieobrzezanych. Jakaż więc będzie liczba zbawionych, czy bardzo mała?

24 Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Mt 7,13-14

24. Jezus nie odpowiada wprost na to pytanie, lecz posługuje się przenośnią, z której treści można jednak wysnuć pewne wnioski co do ilości zbawionych. Otóż według tej przenośni z wejściem do zbawienia wiecznego rzecz się ma tak, jak z możliwością dostania się na salę godową: gotujących się do wejścia jest bardzo wielu, a brama prowadząca do sali biesiadnej bardzo wąska. W Ewangelii Mateusza Jezus mówi wyraźnie: Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują (Mt 7,14). Wejdą tedy na ową salę godową tylko ci, którym będzie na tym bardzo zależało, którzy użyją wszystkich sił, nie wyłączając przemocy wobec samych siebie, by się tam dostać. Należy przy tym pamiętać, że czas przeznaczony na wchodzenie gości jest ograniczony; powtórzmy to z naciskiem: ograniczona jest nie ilość miejsc na sali biesiadnej, lecz czas wchodzenia na salę, zupełnie tak samo, jak ograniczone, skończone w czasokresie swego trwania jest życie każdego człowieka.

13,22-24. Obraz „dwóch dróg” był rozpowszechniony w literaturze żydowskiej (i innych literaturach starożytnych). W niektórych tekstach podkreślano, że więcej ludzi podąża drogą prowadzącą na zatracenie. Inne grupy żydowskie (oprócz chrześcijan), takie jak esseńczycy, także wierzyły, że tylko jej członkowie zostaną zbawieni. Jednak u Żydów dominował pogląd, że w przyszłości prawie cały Izrael zostanie zbawiony (por. Miszna Sanhedryn 10,1).

25 Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: Panie, otwórz nam!, lecz On wam odpowie: Nie wiem, skąd jesteście. Mt 25,10-12

25. W pewnym momencie drzwi się zatrzasną. Ci, co zostaną na zewnątrz, będą do nich kołatać, będą się powoływać na dawną zażyłość z Panem domu – Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą – lecz nic to już nie pomoże. To prawda, że Jezus przebywał w domach Izraelitów, zasiadał z nimi do wspólnego stołu, nauczał na ulicach ich miast i osiedli. Ale oni nie wykorzystali tej wielkiej szansy zbawienia. Do królestwa Bożego wejdzie bowiem nie ten, który woła „Panie, Panie”, lecz ten, kto czyni wolę Ojca Niebieskiego.

13,25. Ważną zasadą życia społecznego było pozdrawianie znajomych po imieniu (lub za pomocą tytułu). Mówiąc, że nie wie skąd są, Jezus stwierdza, iż ich nie zna.

26 Wtedy zaczniecie mówić: Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś. Mt 7,22-23

27 Lecz On rzecze: Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości! Ps 6,9

26–27. Dlatego z wewnątrz będzie teraz dochodził ciągle ten sam głos: Nie znam was… (Mt 25,12) nie wiem, skąd jesteście. Wreszcie nastąpi tragiczny wyrok odrzucenia: Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości. Cierpienie odrzuconych będzie tym większe, iż będą oni widzieli szczęście Abrahama, Izaaka i Jakuba, natomiast im, choć mogliby przeżywać to samo szczęście, nie pozostanie nic innego, jak płacz i zgrzytanie zębów – obraz często w Biblii spotykany, wyrażający ideę niewczesnego żalu wobec wiecznego potępienia (por. Mt 8,12; 13,42.50; 22,13; 24,51; 25,30). Tak więc rozstrzygnął Jezus spór prowadzony przez faryzeuszy co do zbawienia synów Izraela. Nie można powiedzieć, że opinia Jezusa była bardzo pocieszająca.

13,26-27. Wspólnota stołu stwarzała szczególną więź społeczną. Udzielenie gościny zobowiązywało przybysza do przyjaźni z gospodarzem (por. komentarz do Łk 14,1). W tej przypowieści ludzie, którym udało się ocaleć, starają się przypomnieć panu domu, kim są, ten jednak powtarza, że ich nie zna, dlatego nie wpuści ich do swego domu. Ostatni fragment tego wersetu został zaczerpnięty z Ps 6,8 (por. Ps 119,115; 139,19), gdzie ludzie nieprawi zostali przedstawieni jako prześladowcy psalmisty; Pan wywrze na nich pomstę i uniewinni psalmistę.

28 Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Mt 8,12+

13,28. Żydzi wierzyli, że Bóg przygotował królestwo dla Izraela, oczekiwali też, że będą mieli w nim udział razem z praojcami (Abrahamem, Izaakiem i Jakubem) i prorokami.

29 Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. 

30 Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi. Mt 19,30+; Mt 20,16; Mk 10,31

28–30. Ponieważ Żydzi odrzucili Mesjasza, słuchaczami Dobrej Nowiny będą poganie. Oni też przyjdą kiedyś ze wszystkich stron świata i zasiądą za stołem w królestwie Bożym. W ten sposób ostatni staną się pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Żydzi bowiem uważali pogan za uosobienie wszelkiego grzechu: Prawo zabraniało z nimi jakichkolwiek kontaktów, ponieważ uchodzili za nieczystych. I oto teraz oni właśnie zasiądą w królestwie Bożym, urzeczywistniając w ten sposób zapowiedzi proroków ST (por. Iz 25,6–8; Ps 107[106],3).

13,29-30. Jezus może tutaj nawiązywać do zgromadzenia Żydów rozproszonych poza granicami Palestyny, jednak w szerszym kontekście Ewangelii Łukasza i Dziejów Apostolskich (oraz fragmentu paralelnego Mt 8,11-12), Jego myśl jest jeszcze bardziej uderzająca: poganie będą uczestniczyli w królestwie, spoczywając (w takiej pozycji zwykle ucztowano) na uczcie mesjańskiej (wielu Żydów sądziło, że poganie zostaną z niej wykluczeni). Podanie wszystkich czterech kierunków oznacza „wszędzie”.

Chytry Herod

31 W tym czasie przyszli niektórzy faryzeusze i rzekli Mu: Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić.

13,31 Chodzi o Heroda Antypasa (por. Łk 3,1+). Być może takim zagrożeniem chciał się on pozbyć Jezusa. Epitet „lis” (w. 32) mógłby być aluzją właśnie do takiego posunięcia.

13,31. Herod Antypas miał znacznie więcej władzy w Galilei niż arystokracja kapłańska w Jerozolimie. Kazał ściąć Jana i mógł uczynić to samo z Jezusem. Gdyby jednak Jezus opuścił obszar jurysdykcji Heroda Antypasa (do czego działający w dobrej wierze faryzeusz Go tutaj nakłania) byłby bezpieczny.

32 Lecz On im odpowiedział: Idźcie i powiedzcie temu lisowi: Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu.

13,32 trzeciego dnia. Wyrażenie to wskazuje na krótki czas.

— u kresu. Słowo bogate w treść, w którym zawiera się równocześnie koniec Jezusa i Jego dojście do celu przez cierpienie i śmierć czyniące Go „doskonałym” (Hbr 2,10; 5,9). Por. J 19,30.

31–32. Kiedy Jezus przemierzał obszar Galilei i Perei, czyli ziemie pozostające pod władzą Heroda Agryppy, pewnego dnia przyszło kilku faryzeuszy – a wszystko wskazuje na to, że byli wysłannikami Heroda – i polecili Jezusowi wyjść co rychlej poza granice państwa. Jeśli tego nie uczyni, Herod gotów jest pozbawić Go życia. Lecz Jezus nie uląkł się wcale tych pogróżek. Przeciwnie, nazwał Heroda chytrym lisem. Wiadomo, że lis bez przerwy czyha z ukrycia na swoje ofiary, rzadko kiedy jednak staje do otwartej walki. Gdy mu zagraża jakieś niebezpieczeństwo, ucieka do swej jamy. Otóż Herod zachowywał się podobnie: nie chciał się ujawnić wprost jako otwarty wróg Jezusa, lecz w sposób podstępny chciał Go zgładzić. Demaskując tę perfidię Jezus kazał też donieść Herodowi, że nie przychodzi, by zabiegać o zdobycie władzy politycznej, lecz by sprawiać ulgę ludziom: wyrzuca złe duchy, przywraca chorym zdrowie. Słowa te – i stojące za nimi czyny – były uzasadnieniem pełnej odwagi w postawie Jezusa wobec Heroda: cóż może Mu on uczynić, mimo najbardziej wyszukanego podstępu, jeśli Chrystus ma władzę nad nieczystymi duchami i jest Panem ludzkiego życia?

13,32. W starożytności nazwanie kogoś „lisem” nie musiało koniecznie oznaczać, że jest człowiekiem podstępnym i sprytnym. Mogło charakteryzować daną osobę jako bezwartościową, nikczemną, zdradziecką lub (najczęściej stosowane znaczenie) knującą niecne intrygi. Jezus używa więc wobec Heroda ostrego epitetu (por. Ez 13,4). Być może chodziło również o to, że lisy żywiły się też kurami (w. 34), gdy miały po temu okazję.

33 Jednak dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze, bo rzecz to niemożliwa, żeby prorok zginął poza Jeruzalem. Mt 16,14+; Łk 2,38+

13,33 Wydaje się, że sens jest następujący: Moje zadanie wkrótce dobiegnie końca, ale dotąd to się nie stało. Muszę jeszcze wypędzać demony, uzdrawiać, i to w drodze do Jerozolimy, gdzie ma się dopełnić moje przeznaczenie (por. 2,38+). Podobnie w J 7,30; 8,20 (por. 8,59; 10,39; 11,54) nieprzyjaciele nie mogą się targnąć na życie Jezusa, dopóki „nie nadejdzie Jego godzina”.

33. Tajemnicze słowa dziś i jutro, a trzeciego dnia wyrażają najprawdopodobniej myśl następującą: jeszcze przez jakiś czas – niezależnie od tego, co postanawia Herod – Jezus musi prowadzić swoją dobroczynną działalność. Kres tej działalności nastąpi również w czasie wyznaczonym z góry. Nie jest wykluczone, że wzmianka o dniu trzecim jest aluzją do przyszłego zmartwychwstania, które będzie definitywnym dopełnieniem wszystkich obietnic zbawienia. Tymczasem nic nie może stanąć na przeszkodzie realizowaniu zbawczych planów Bożych. Jezus musi więc jeszcze przez jakiś czas wędrować po ziemi Heroda, musi dojść do Jerozolimy. Tam dopiero umrze. Wypowiadając słowa:rzecz to niemożliważeby prorok zginął poza Jeruzalem, Jezus tym samym stwierdzi, że jest prorokiem. Jako proroka spotka Go też los innych proroków. O tym, że synowie Izraela są nie tylko potomkami proroków, lecz także synami morderców proroków, jest mowa zarówno w NT (Dz 3,25), jak i w ST (Jr 2,30; Ne 9,16).

13,33. W Starym Testamencie niektórzy prorocy zginęli śmiercią męczeńską, zaś tradycja żydowska przypisywała ten los również wielu innym prorokom. Jezus nawiązuje do tej właśnie tradycji, za lalka dni bowiem wjedzie do miasta, które zamordowało najwięcej proroków (aluzja do rychłej Jego śmierci, z pomocą Heroda lub bez niej). Chociaż męczeństwo proroków harmonizowało z żydowską tradycją, to jednak wybór Jerozolimy na najbardziej odpowiednią scenerię dla takiego wydarzenia mógł zaszokować wielu żydowskich słuchaczy, Żydzi bowiem (z wyjątkiem esseńczyków) uważali Jerozolimę za główny ośrodek żydowskiej pobożności.

Nieszczęsne miasto Łk 19,41-44; Mt 23,37-39

34 Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście.

34. Przewidując swój tragiczny koniec w Jerozolimie Jezus ubolewa nad tym miastem, w którym sobie Bóg przecież tak bardzo upodobał. Wszystkie próby doprowadzenia Jerozolimy do skruchy i opamiętania spełzły na niczym. Mieszkańcom tego miasta ofiarował Jezus miłość tak troskliwą, jak macierzyńska piecza ptaka gromadzącego swe pisklęta pod skrzydła – obraz spotykany kilkakrotnie już w ST (Pwt 32,10 n; Iz 31,5; Ps 36[35],8). Wszystko na próżno; z jednakowym okrucieństwem właśnie w Jerozolimie są zabijani prorocy i kamienowani wysłannicy Boga.

13,34. Żydowska tradycja nauczała, że Żydzi znajdują się pod Bożymi skrzydłami. Gdy Żyd nawracał poganina, „wprowadzał go pod skrzydła Bożej obecności”. Stary Testament ukazywał też Boga jako orła krążącego nad swymi pisklętami (Pwt 32,11; por. Wj 19,4), chroniącego Izraela pod skrzydłami (Ps 17,8; 36,7; 57,1; 61,4; 63,7; 91,4) i wprawiającego w przerażenie jego wrogów (Jr 49,22). Jest to jeden z wielu obrazów miłości Boga do swego ludu. Jezus odnosi ten obraz (i Bożą rolę) do własnej osoby.

35 Oto dom wasz [tylko] dla was pozostanie. Mówię zaś wam: nie ujrzycie Mnie, aż nadejdzie czas, gdy powiecie: Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Mt 23,39+; Ps 118,26

35. Za ten upór i zaślepienie spadnie na Jerozolimę już wkrótce straszna kara. To miasto, przedmiot szczególnej opieki Bożej, mieszkanie Boga samego, przestanie być domem Bożym. Bóg przestanie się nim opiekować, zostawi je ludziom. Będzie mieszkaniem tylko ludzi. Nie ujrzą już w nim Boga. Bóg w osobie Chrystusa pojawi się tam dopiero po to, by oddać każdemu według jego uczynków. Przybędzie wtedy znów w chwale i majestacie i będzie wysławiany przez mieszkańców tego bogobójczego miasta.

13,35. Opuszczenie „domu” odnosi się przypuszczalnie do zniszczenia Świątyni w 70 r. po Chr. (por. Łk 21). Cytat został zaczerpnięty z Ps 118,26, który był pieśnią wykonywaną o tej porze roku, w Święto Paschy, i którą tłumy śpiewały Jezusowi gdy wjeżdżał do Jerozolimy (Łk 19,38).

Łk 14

Nowe uzdrowienie w szabat Łk 6,6-11; Łk 13,10-17; Łk 7,36; Łk 11,37

1 Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.

14,1. Wspólne spożywanie chleba było okazją do pogłębienia się więzi międzyludzkich. Zdradziecka lub nieprzyjazna postawa osób uczestniczących we wspólnym posiłku budziłaby odrazę u starożytnych czytelników. Fakt, że posiłkiem tym była wieczerza paschalna, wzmacniał jedynie to odczucie. Zaproszenie na taki posiłek znanego nauczyciela Żydzi uważali za rzecz szczególnie godną.

2 A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę.

14,2. Wodna puchlina powodowała, że całe ciało chorego nabrzmiewało od nadmiaru płynów, jak to powszechnie opisują starożytne teksty medyczne. Ponieważ człowiek cierpiący na wodną puchlinę znajduje się tutaj przed Jezusem, nie zaś na uboczu, mógł być jednym z gości zaproszonych na posiłek.

3 Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?

1–3. Opis uleczenia w szabat człowieka chorego na puchlinę bardzo przypomina relację o uzdrowieniu niewiasty, która miała ducha niemocy (13,10–17). Różnice – nieistotne zresztą – polegają na tym, że nie faryzeusze zgłaszają pretensje o łamanie prawa szabatu, lecz Jezus sam pyta, czy wolno w szabat uzdrawiać czy nie. Co więcej, nawet na wyraźne pytanie Jezusa faryzeusze nie zgłaszają żadnych sprzeciwów: po prostu milczą. Domy na Wschodzie rzadko kiedy bywają zamykane zwyczajem mieszkańców Europy. Człowiek chory mógł bez trudności wejść do domu faryzeusza i stanąć przed Jezusem. Zresztą są powody do przypuszczeń, że chory na puchlinę był sprowadzony specjalnie przez samych faryzeuszy. W każdym razie zjawienie się tego człowieka przed Jezusem, którego wrażliwość na ludzką niedolę znali już dobrze sami faryzeusze, stało się powodem niepokojącego milczenia. Był przecież szabat: Czy Jezus odważy się dokonać uleczenia? Ciszę przerwał Jezus pytaniem.

Gdyby uczeni w Prawie i faryzeusze odpowiedzieli, że wolno w szabat uzdrawiać, znaleźliby się – według własnego mniemania – w kolizji z Prawem, którego przestrzeganie głosili jako największą konieczność życiową. Gdyby odpowiedzieli, że w szabat nie wolno uzdrawiać, Chrystus i tak mógłby dokonać uleczenia – już niejeden raz uzdrawiał w święto – a oni musieliby przyznać, że chory dzięki Bożej interwencji odzyskał zdrowie. Obydwie odpowiedzi godziłyby w interesy faryzeuszy. Postawione przez Jezusa pytanie pozostało więc bez odpowiedzi.

4 Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił. Mk 3,4; Mt 8,3+; Mt 12,11; Łk 13,15

4. Sprawa uzdrawiania w szabat została już załatwiona definitywnie przez Jezusa ową pamiętną zasadą: szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (Mk 2,27). Jezus wprowadza więc konsekwentnie w życie głoszoną przez siebie naukę. Chce też, żeby faryzeusze uznali słuszność Jego postępowania. Dlatego, mimo milczenia zebranych, odprawiwszy uzdrowionego, zadaje nowe pytanie.

5 A do nich rzekł: Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu?

14,5 jego syn. Wariant: „jego osioł”.

6 I nie zdołali Mu na to odpowiedzieć.

5–6. Spadające tylko w porze zimowej deszcze zmuszają mieszkańców Palestyny do zbierania i magazynowania cennej wody na wszystkie pozostałe miesiące całego roku. Do przechowywania wody służą cysterny najrozmaitszego typu, rezerwuary i studnie, których wiele, po opróżnieniu z wody, stanowi niebezpieczne pułapki nie tylko dla zwierząt, lecz także dla ludzi. Przepisy prawne oraz utarte zwyczaje pozwalały nawet w dzień szabatu wydobyć wołu, który by wpadł do studni. Faryzeusze wiedzieli więc dobrze, jak należało odpowiedzieć na pytanie, czy można wyciągnąć w dzień szabatu syna albo wołu ze studni. Nie chcąc jednak przyznać Jezusowi racji i to pytanie pokryli milczeniem. I nie zdołali Mu na to odpowiedzieć – stwierdza Ewangelista. Na chwilę uwagi zasługuje w słowach Jezusa skojarzenie: syn albo wół. Każdy człowiek – a cierpiący w pierwszym rzędzie – jest dzieckiem, któremu Bóg po ojcowsku spieszy z pomocą. Nie ma w tym nic dziwnego. Ale nie tylko własnemu rodzonemu dziecku spieszy się z pomocą, lecz nawet nierozumne zwierzę trzeba i należy uwolnić z potrzasku, gdyby się weń dostało w dzień szabatu. Znów więc przypomina Jezus najważniejsze przykazanie nowej ekonomii zbawienia: przykazanie miłości bliźniego. I to pytanie pozostało jednak bez odpowiedzi, ukazując tym wyraźniej tryumf Jezusa nad Jego oponentami.

14,3-6. Żydowscy uczeni w Prawie toczyli debaty nad właściwymi przepisami dotyczącymi szabatu. Jeśli któryś z rozmówców milczał lub nie potrafił odpowiedzieć, zakładano wówczas, że się myli lub w najlepszym razie zbyt mało zna Prawo, by bronić swojego stanowiska, Esseńczycy nie zezwalali na ratowanie zwierzęcia w szabat, lecz faryzeusze to dopuszczali. Jezus stosuje rozumowanie przez analogię, przyjmując zasadę uznawaną przez Jego przeciwników, następnie zaś poszerza ją o argumentację typu „o ileż bardziej”; por. Łk 13,15-16.

Skromność

7 Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:

7. Rzecz dzieje się w domu pewnego faryzeusza, który poprosił Jezusa do siebie na obiad. Wejście Jezusa do domu faryzeusza nie dziwi po tym, co Ewangeliści już powiedzieli o postawie Jezusa wobec grzeszników. Zresztą chodziło zapewne o faryzeusza nie wyróżniającego się specjalnie wrogim do Chrystusa nastawieniem. Inaczej chyba faryzeusz nieprzyjazny Jezusowi nie odważyłby się zaprosić Go do swego domu na wspólny posiłek. Należy też przypuszczać, że opisywane tu przez Łukasza zdarzenie miało miejsce w Perei, z daleka od Jerozolimy. Niebezpieczeństwo ewentualnego donosu było więc dla gospodarza względnie niewielkie. Zaproszenie Jezusa na ucztę nie świadczyło o szczerej życzliwości. Jeżeli nie sam gospodarz, to przynajmniej obecni tam inni faryzeusze żywili cichą nadzieję, że uda się im pochwycić Jezusa za słowa.

4,7. Znani nauczyciele przeważnie zabierali głos lub przyłączali się do rozmów podczas uczt. Starożytni pisarze czasami aranżowali literackie dyskusje w formie monologów lub dialogów rozgrywających się na de takich właśnie uczt. Utwory te nosiły nazwę sympozjów.

Pozycja społeczna odgrywała w starożytności istotną rolę. Wyrażał ją wyraźnie porządek, w jakim sadzano gości w czasie uczt. Status społeczny był szczególnie ważny dla ludzi zamożnych, należących do kręgów grecko-rzymskich (zob. komentarz do 1 Kor 11,21), lecz porządek, w jaki sadzano gości jest też dobrze poświadczony w żydowskim społeczeństwie w Palestynie (także w Zwojach znad Morza Martwego).

8 Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Prz 25,6-7

9 Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: Ustąp temu miejsca, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. 10 Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: Przyjacielu, przesiądź się wyżej. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.

14,8-10. Jezus wypowiada zasadę zaczerpniętą wprost z Prz 25,6-7, do której goście nie przywiązywali większej wagi (i która powraca też w innych tekstach żydowskich). Mimo to, podobnie jak w kręgach rzymskich, nikt zajmujący niższą pozycję społeczną nie zostałby poproszony o to, by przesiadł się wyżej. Z prośbą talią zwrócono by się jedynie do tego, kto zajął miejsce zbyt niskie w stosunku do swej pozycji.

11 Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. Mt 23,12; Łk 18,14

8–11. Umieszczone w bezpośrednim kontekście tego uzdrowienia pouczenie o niewybieraniu miejsc pierwszych stwarza pewną trudność. Korzystając z gościnności Jezus okazałby się może zbyt szorstki, gdyby wtedy właśnie, w obcym domu, pouczał współbiesiadników. Nasuwają się dwa możliwe rozwiązania tej kwestii. Według pierwszej interpretacji nie jest wykluczone, że wspomniana zachęta do pokory znajdowała się pierwotnie w innym kontekście. Być może, iż właśnie ów temat „dostrzegania człowieka” sprawił, że Łukasz, nie troszcząc się zbytnio o różnice kontekstowe, zestawił razem dwie, podobne tematycznie, nauki Jezusa. Druga interpretacja – mniej prawdopodobna – bierze za punkt wyjścia słowa Łukasza: Opowiedział zaproszonym przypowieść?… (w. 7). Chrystus nie zwracałby więc wprost uwagi tłoczącym się przy pierwszych miejscach, tylko czyniłby lekką aluzję do ich niestosownego postępowania. Jednakże nietrudno stwierdzić, że była to wyjątkowo jasna przypowieść i mimo tak rzekomo oględnej formy słowa Chrystusa na pewno były odczute boleśnie. Tak więc pragnie Chrystus, abyśmy czasem komuś zrobili miejsce w życiu, choćby kosztem własnej straty, choćby się to innym wydawało bezsensowne. Chrześcijaństwo ma bowiem czasem pozory nonsensu w myśl Pawłowego: My głupi dla Chrystusa… (1 Kor 4,10). Mamy więc ciągle na nowo uczyć się szacunku dla człowieka: próbujmy dostrzegać obok siebie ludzi lepszych, mądrzejszych, większych. Nie ma co udawać, że tacy nie istnieją. Są na pewno. Dostrzegajmy się wzajemnie! Nie lekceważmy słabszych od nas, uszanujmy równych sobie, nie bójmy się lepszych i bardziej wartościowych niż my. Miejmy odwagę uznać naszą niższość. Nawet za cenę wyrzeczenia warto czasem ustąpić komuś miejsca; nawet gdyby się to wydało nonsensem. Już w czasach Chrystusa chrześcijanie uchodzili za szaleńców. To, co głupie dla świata, mądre jest u Boga. Nie jest wykluczony także sens eschatologiczny przypowieści – zapowiedź sądu ostatecznego.

14,11. Jezus powtarza tutaj tradycyjną starotestamentową obietnicę, odnoszoną szczególnie do dnia sądu (por. Iz 2,12; Ez 17,24; 21,26; por. też komentarz do Łk 1,52-53).

Kogo zapraszać na ucztę

12 Do tego zaś, który Go zaprosił, mówił także: Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę.

14,12 i miałbyś odpłatę. Inne możliwe tłumaczenie: „i aby ci nie odpłacono tym samym”.

14,12. Niezaproszenie ludzi zajmujących tę samą pozycję społeczną byłoby przez nich odebrane jako obraza. Według Jezusa jednak, to potrzeby drugiego, nie zaś własna pozycja społeczna, muszą decydować o rozdziale darów. Stary Testament zabraniał pobierania procentu od pożyczki, więc i bogacenia się kosztem bliźniego. W nauczaniu zaś Jezusa nie ma w ogóle mowy o spodziewanym się zwrocie długu; por. Łk 6,34-35.

13 Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. Łk 12,33+ Łk 6,35

14,13. W świecie grecko-rzymskim ludzie zamożni zapraszali zwykle ludzi zajmujących pozycję nieco niższą w zamian za okazywany przez nich szacunek, mimo wszystko goście ci byli nadal jeszcze ludźmi względnie szanowanym, nie zaś żyjącymi na łasce innych lub żebrakami, jakimi w tym społeczeństwie byli ubodzy, ułomni, chromi i niewidomi (chociaż wielu żydowskich nauczycieli uważało zapraszanie żebraków i wieśniaków za uczynek pobożności). Ludzie sparaliżowani, chromi i niewidomi nie byli dopuszczani do sekty w Qumran, którą prawdopodobnie tworzyli esseńczycy.

14 A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych.

12–14. Na pierwszy rzut oka może trochę dziwną, lecz jakże aktualną po dzień dzisiejszy instrukcję pozostawił Jezus faryzeuszowi, w którego domu spożywał posiłek. Otóż niech nie zaprasza na przyjęcie do siebie swych przyjaciół, braci, krewnych, zamożnych sąsiadów, którzy mogliby się mu odwdzięczyć zaproszeniem na podobne przyjęcie. I tak zamknąłby się rachunek wzajemnych świadczeń, z góry przemyślany, zaplanowany według ewentualnych strat i zysków. Miłość wyrażająca się w tak pojmowanej gościnności jest w rzeczywistości zwykłą miłością własnego „ja”. Chrystus doradza coś innego: należy zapraszać na uczty ubogich, ułomnych, chromych i ślepych; krótko mówiąc tych wszystkich, po których nie można się spodziewać na pozór żadnego rewanżu. W rzeczywistości tak pojmowana gościnność opłaca się najbardziej: otrzyma się za nią zapłatę przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych. Mowa tu rzecz jasna o zapłacie w postaci życia wiecznego.

14,14. Judaizm nauczał, że sprawiedliwi zostaną ostatecznie nagrodzeni w czasie zmartwychwstania umarłych. Jezus stosuje tutaj tę zasadę do rozdziału zasobów. Już w Starym Testamencie panowało przekonanie, że Bóg odpłaci ludziom pomagającym ubogim (Prz 19,17).

Przypowieść o uczcie

15 Słysząc to, jeden ze współbiesiadników rzekł do Niego: Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym. Mt 8,11+

14,15. Żydowskie teksty eschatologiczne (już od Iz 25,6-9) często ukazywały królestwo Boże jako ucztę.

16 On zaś mu powiedział: Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Mt 22,2-10

14,16. Człowiek, o którym mowa w przypowieści, zaprosił przypuszczalnie ludzi zamożnych, chociaż wielu gości mogło być mniej bogatych od niego.

17 Kiedy nadeszła pora uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe.

15–17. Szczęście wieczne przedstawiane w formie uczty należy do tematów nierzadkich zarówno w ST, jak i w NT, głównie chyba dlatego, że na uczcie człowiek, mając pod dostatkiem jedzenia i picia, bywa zazwyczaj w błogim i radosnym nastroju. Kierując się ogólnie zarówno przyjętymi zwyczajami, jak i zdrowym rozsądkiem, człowiek wyprawiający wielką ucztę już zawczasu zaprosił przewidzianych gości. Podobnie jak my dzisiaj odpowiadamy negatywnie lub pozytywnie na przedstawione nam zaproszenie, tak też zwykło się reagować i w czasach Chrystusa. W sam dzień przyjęcia do zaproszonych był ponownie wysłany sługa (vocator), mający przypomnieć delikatnie, że już wszystko jest gotowe.

14,17. Zaproszenia zawierały zwykle prośbę o potwierdzenie przybycia, zatem zaproszeni goście już potwierdzili, że zjawią się na uczcie.

18 Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Pierwszy kazał mu powiedzieć: Kupiłem pole, muszę wyjść je obejrzeć; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego.

18. Zawód sprawiony przez wymówki był tym większy, że zaproszeni, według wszelkiego prawdopodobieństwa, przyrzekli swój udział w uczcie. Tylko bowiem do odpowiadających pozytywnie na zaproszenie był wysyłany sługa już w sam dzień uczty. Odmowa przybycia na ucztę zgłoszona w ostatniej chwili jest uważana nawet u dzisiejszych Arabów za powód do śmiertelnej obrazy. Żadna z wymówek nie podaje racji rzeczywiście usprawiedliwiających nieobecność na uczcie. Oglądanie nowo zakupionego pola z pewnością można było odłożyć na inną porę, choćby tego samego dnia, nie mówiąc już o innym dniu tygodnia.

14,18. Czytelnik mógłby pomyśleć, że człowiek ten i tak obejrzał pole już wcześniej, nawet jeśli nabył je przez pośrednika. Kupiec mógł być prawnie zobowiązany do udania się na miejsce w celu dopełnienia formalności zakupu. Umowy były też czasami zawierane z klauzulą uzależniającą ich sfinalizowanie od wyniku późniejszej inspekcji. Podobnie jak następne wymówki, laka spóźniona wiadomość ostałaby potraktowana jako słabe wytłumaczenie i mogłaby zostać uznana za poważną zniewagę dla honoru gospodarza, który znacznym sumptem przygotował ucztę.

19 Drugi rzekł: Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego.

14,19. Posiadanie pięciu par wołów mogło oznaczać, że człowiek ten ma wiele ziemi do zaorania. Musiał być więc bogatym właścicielem ziemskim, człowiekiem niezależnym od innych. Było więc nie do pomyślenia, żeby nie miał ludzi, którzy by dla niego pracowali.

20 Jeszcze inny rzekł: Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść.

19–20. Zakupione woły na pewno były już wypróbowane, zanim jeszcze doszła do skutku transakcja związana z ich nabyciem. Wymówka nie posiadała więc nawet pozorów istnienia rzeczywistych przeszkód. Nie tyle może usprawiedliwienie, co raczej dowód wyjątkowego samolubstwa przesłał trzeci spośród zaproszonych. Tak więc wszyscy trzej okazali się ludźmi opanowanymi szczególnym egoizmem. Dwaj pierwsi zachowali przy tym pozory pewnej uprzejmości, mówiąc: „Proszę cię, miej mnie za wymówionego”, trzeci zaś był wręcz arogancki w swej krótkiej, zdawkowej odpowiedzi nie mogę, skoro małżeństwo już zawarł przedtem.

14,20. Wymówka następnego człowieka mogłaby służyć jako uzasadniony powód odmowy udania się na wojnę w pierwszym roku małżeństwa (Pwt 20,7; 24,5; por. 1 Mch 3,56), nie jest jednak wytłumaczeniem niepojawienia się na uczcie, nawet jeśli kobiety (w tym także jego nowa żona) nie były zwykle zapraszane na takie uroczystości. Uczty ciągnęły się zwykle do późna w nocy. Uczty weselne (taki charakter miała przypuszczalnie ta uczta; por. Mt 22,2) były zwykle planowane ze znacznym wyprzedzeniem, człowiek ten nie powinien był więc podejmować dwóch zobowiązań w tym samym czasie.

21 Sługa powrócił i oznajmił to swemu panu. Wtedy rozgniewany gospodarz nakazał swemu słudze: Wyjdź co prędzej na ulice i w zaułki miasta i sprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych!

14,21 Według pism qumrańskich chorzy tego rodzaju byli wykluczeni z walki eschatologicznej i z mającej po niej nastąpić uczty.

21. Gniew i oburzenie człowieka wyprawiającego ucztę były w pełni uzasadnione. Na nic innego bowiem nie zasługiwała postawa zaproszonych. Człowiek zapraszający na ucztę postanowił jednak pokazać, że uczta mimo to się odbędzie; niedelikatność niewdzięcznych zaproszonych nie stworzyła sytuacji bez wyjścia.

22 Sługa oznajmił: Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce. 23 Na to pan rzekł do sługi: Wyjdź na drogi i między opłotki i przynaglaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony.

14,23 na drogi i między opłotki. To sformułowanie, występujące po użytym w w. 21 „na ulice i w zaułki miasta”, wskazuje — jak się zdaje — na teren poza miastem. Zostają przedstawione dwie różne kategorie: jedna to ubodzy i „nieczyści” w Izraelu, a druga to poganie. „Siła”, użyta do zmuszania tych biednych do wejścia, ma wyrazić triumf łaski wobec braku przygotowania do jej przyjęcia, a nie gwałt wobec ich sumień. Pozostajemy świadomi nadużyć, do jakich w ciągu wieków bywało wykorzystywane to compelle intrare („zmuszaj do wejścia”).

22–23. Ludzi wymienionych w tym poleceniu po dzień dzisiejszy nie brak na ulicach i zaułkach miast Bliskiego Wschodu. Nietrudno się domyśleć, z jaką podejrzliwością musieli ci biedacy słuchać zaproszenia właśnie ich na ucztę „do pewnego człowieka”. Przekonać ich o szczerości zaproszenia nie było zadaniem prostym. Uczta musiała być przygotowana na bardzo wiele osób: ułomnych, ślepych i chorych jest na ulicach miast wschodnich wielu. Mimo iż wszyscy napotkani przyszli, na sali przyjęć było jeszcze miejsce. W poszukiwaniu dalszych gości sługa opuszcza miasto i udaje się na drogi i opłotki. Schodzi w ten sposób jeszcze niżej po drabinie społecznego upośledzenia. Człowiek wyprawiający ucztę postanowił, ażeby wszystkie miejsca były zajęte, działając jakby z myślą ewentualnego odprawienia do domu któregoś z wcześniej zaproszonych, gdyby przypadkiem zmienił decyzję i w ostatniej chwili zechciał przyjść na ucztę.

24 Albowiem powiadam wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty.

24. Nietrudno się domyśleć, że zapraszającym na gody jest Pan Bóg, zapraszani zaś i odmawiający przybycia na gody reprezentują naród wybrany, gardzący nauką Jezusa i Jego uczniów. Natomiast biedota i chorzy znalezieni na ulicach, na drogach miejskich, w opłotkach – to poganie, którym była opowiadana Dobra Nowina, odrzucona przez Izraelitów. Wymówki zaproszonych, lecz odmawiających przybycia, obrazują przywiązanie ludzi do rzeczy doczesnych. Są równocześnie dowodem wielkiego nietaktu względem zapraszającego na ucztę. Przypowieść – albo jak niektórzy chcą: alegoria – jest w rzeczywistości wizją przyszłych dziejów Kościoła Chrystusowego. Zapraszanie na ucztę trwa ciągle i ciągle też nie brak takich, którzy znajdują tysiące powodów, aby arogancko zlekceważyć zaproszenie.

14,21-24. Nigdy nie słyszano o zapraszaniu na ucztę żebraków z ulic i w zaułków miasta (por, komentarz do Łk 14,13).

14,15-24. Przypowieść o uczcie. Zaproszeni na Bożą ucztę, nie zjawili się. Bóg więc całkiem słusznie zaprasza osoby upośledzone społecznie, których obecność obraziłaby ludzi możnych.

Obowiązki uczniów Jezusa

25 A szły z Nim wielkie tłumy. On odwrócił się i rzekł do nich: 

26 Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Mt 10,37; Mt 19,29

14,26 w nienawiści. Hebraizm. Jezus nie żąda uczucia nienawiści, lecz całkowitego i niezwłocznego odłączenia się (por. 9,57-62). — żony. Tylko u Łukasza, który w ten sposób wyraża swoją tendencję ascetyczną; por. 1 Kor 7. Tak samo 18,29.

25–26. Wymagania stawiane przez Jezusa kandydatom na Jego uczniów znamy już po części z relacji Mateusza (10,24–42) i Marka (8,34–38). Wśród owych wymagań na pierwszym miejscu znajduje się konieczność absolutnego oddania się Jezusowi: całym sercem, całą duszą, wszystkimi siłami. Zwłaszcza całym sercem. Wspomniana tu nienawiść nie jest nienawiścią w sensie ścisłym. To po prostu „mniejsza” miłość. Nienawidzić – to w potocznym myśleniu Semity znaczy kochać kogoś miłością niezbyt wielką (por. Mt 10,37) lub po prostu „nie wybrać” (por. Ml 1,2n; Rz 9,13).

14,25-26. „Nienawiść” może pełnić tutaj rolę hiperboli, być semickim sposobem powiedzenia „miłujcie mniej” (Mt 10,37), osłabia to jednak tylko nieznacznie obraźliwy charakter tej wypowiedzi w społeczności, w której oddawanie czci rodzicom było uznawane faktycznie za najwyższy obowiązek i gdzie rodzinę uważano za największą radość człowieka. Nauczyciele zwykle domagali się od uczniów szczególnego szacunku i miłości, lecz w tradycji żydowskiej jedynie Bóg otwarcie wymagał takiego całkowitego poświęcenia, jakiego żąda tutaj Jezus (Pwt 6,4-5).

27 Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Mt 10,38; Mt 16,24; Mk 8,34; Łk 9,23; J 12,26

27. Bardziej niż Chrystusa nikogo nie wolno kochać: ani ojca, ani matki, ani żony czy dzieci, braci lub sióstr…, nawet siebie samego nie można kochać bardziej niż Chrystusa. Kto by się sprzeniewierzył temu wymaganiu, nie może być uczniem Chrystusa. To bardzo ciężko zdobyć się na taką ofiarę, to wielki krzyż, ale kto nie potrafi go udźwignąć, nie może być uczniem Chrystusa. Warto pamiętać, że w starożytności, gdy ktoś był skazywany na śmierć przez ukrzyżowanie – jednakże w praktyce stosowano bardzo rzadko ten rodzaj kary – sam musiał, tak jak to będzie później czynił Chrystus, dźwigać swój krzyż na miejsce kaźni.

14,27. Skazany przestępca mógł „nieść krzyż” (tj. poprzeczną jego część) na miejsce egzekucji, gdzie stał już slup, na którym miał być ukrzyżowany; zwykle towarzyszyły mu szyderstwa tłumu. Nikt nie życzyłby sobie takiego losu Jezus wzywa jednak prawdziwych uczniów, by go wybrali i uznali tym samym swe życie za godne nienawiści w porównaniu z poświęceniem go dla Niego (Łk 14,26).

28 Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? 29 Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: 30 Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć.

28–30. Przypowieść o budowniczym, który nim pocznie wznosić budowlę, najprzód myśli o środkach finansowych potrzebnych do budowania, kandydatom na uczniów Jezusa przypomina potrzebę dokładnego zbadania sił moralnych, gotowości wyrzeczenia się wszystkiego i bezwzględnego przylgnięcia do Chrystusa. Inaczej owo naśladowanie Jezusa mogłoby się źle skończyć, a sam kandydat na apostoła stałby się przedmiotem drwin całego otoczenia.

14,28-30. Kilka lat wcześniej (w r. 27 po Chr.) zawalił się źle zbudowany amfiteatr, grzebiąc pod gruzami około 5000 osób. Przypadła zawalenia się niedokończonych lub źle skonstruowanych budowli były powszechnie znane. Kluczowym punktem jest tutaj jednak wstyd budowniczego w społeczeństwie wysoko ceniącym honor.

31 Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? 32 Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.

14,31-32. Herod Antypas przegrał niedawno wojnę z innym wasalem Rzymu, więc przykład nierozumnej ryzykownej wojny powinien być zrozumiały dla słuchaczy Jezusa. Główna myśl (podobnie jak w Łk 14,28-30): należy zapoznać się z kosztami, podejmując decyzję zostania uczniem Jezusa (por. Prz 20,18; 24,6).

33 Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. Łk 12,33+

31–33. Podobną myśl wyraża przypowieść o królu, który przed rozpoczęciem wojny oblicza skrupulatnie swoje siły militarne. Gdy stwierdzi, że jest słabszy od przeciwnika, a możliwość poniesienia klęski okazuje się bardzo wyraźna, wtedy postanawia nie wyruszać na wojnę. Zupełnie tak samo rzecz się ma z kandydatami na uczniów Jezusa. Dlatego konkludując, Jezus powie: nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.

14,33. Esseńczycy oddawali cały swój majątek wspólnocie. Niektórzy radykalni greccy filozofowie głosili podobną naukę. Jednak główny nurt wczesnego judaizmu (a tym bardziej społeczeństwo grecko-rzymskie) odrzucał taką postawę jako przejaw fanatyzmu. Judaizm podkreślał znaczenie dobroczynności, lecz nie wyzbywanie się majętności. Uczniowie Jezusa nie wyrzekli się majątku, lecz dzielili się ze sobą wszystkim co posiadali (Dz 2,44-45; por. komentarz do Łk 12,12). Mimo to Jezus byłby postrzegany jako jeden z radykalnych nauczycieli, twierdził bowiem, że ktokolwiek ceni majątek bardziej od ludzi i gromadzi go, zamiast zaspokajać potrzeby innych, nie może być Jego uczniem.

34 Dobra jest sól; lecz jeśli nawet sól smak swój utraci, to czymże ją przyprawić?  Mt 5,13; Mk 9,50

35 Nie nadaje się ani dla ziemi, ani dla nawozu; precz się ją wyrzuca. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!

34–35. Logion o soli zwietrzałej powtarzają – choć każdy w innym kontekście – wszyscy trzej synoptycy. Sens tego oświadczenia w kontekście Łukaszowym jest następujący: Apostołowie, przez swoją naukę i przykład osobistego życia, mają być jakby solą, zapewniając zdrowie moralne całej ludzkości. Otóż jeśli owa sól straci swoje własności, jakże będzie spełniać funkcję wyznaczoną jej przez samego Stwórcę? Niewiele pożytku będzie przynosił apostoł nie posiadający kwalifikacji autentycznego apostoła. Tylko ci, którzy mają uszy do słuchania, czyli łaskę specjalnego zrozumienia sensu tych tak surowych wymagań Jezusa, będą w stanie pojąć Jego słowa. Do nich to przede wszystkim zwraca się Jezus mówiąc: Kto ma uszy, niechaj słucha (Mt 11,15). Dotykamy tu problemu łaski lub charyzmatu powołania.

14,34-35. Sól była używana zwłaszcza jako przyprawa do potraw. Była też czasami (przypuszczalnie jednak nie na obszarze Palestyny) mieszana z nawozem, by zapewnić mu świeżość (chociaż sama w sobie pogarszała żyzność gleby). Myśl jest taka: uczniowie, którzy nie postępują jak na nich przystało, są warci tyle co sól pozbawiona słonego smaku - czyli nic.

14,25-35. Cena naśladowania Jezusa. Żądanie, by wszyscy uczniowie Jezusa wyżej cenili potrzebujących od tych, którzy mogliby odwzajemniać ich życzliwość (Łk 14,7-24), pozbawia ich prawa do społecznego poważania. Za cenę naśladowania Jezusa należało zrezygnować z aprobaty rodziny (Łk 14,26) lub jakiegokolwiek majątku (Łk 14,33) i pójść za głosem Bożego powołania, które rozbrzmiewa w potrzebach świata.

Łk 15

BOŻE PRZEBACZENIE

Zaginiona owca Wj 34,6+; Oz 11,8-9; Oz 2,21+; Łk 6,36

1 Przybliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.

Dwie przypowieści o owcy zgubionej i odnalezionej drachmie stanowią dwie części opowiadania, którego myśl główna wyraża szczególne zatroskanie Boga o to, co małe, cierpiące, zgubione i potrzebujące pomocy. Pan Bóg zajmuje się najmniejszą istotą tak bardzo, jakby Go nie obchodziło istnienie całego świata.

1. Obowiązkiem celników było ściąganie podatków, których wysokość Rzymianie podnosili do ostatecznych granic. Stąd niechęć, jaką okazywano nie tylko władzom rzymskim, lecz także celnikom, była w pełni uzasadniona. Oni bowiem mieli obowiązek zebrać i wpłacić do skarbu określoną kwotę, a przy okazji ustalić własną prowizję (por. nauczanie Jana Chrzciciela: Łk 3,12 n – s. 287). Grzesznikami zaś faryzeusze zwykli nazywać tych wszystkich, którzy nie dość skrupulatnie przestrzegali przepisów Prawa. W Ewangelii Łukasza jest wzmianka o obecności celników w domu Lewiego podczas uczty wyprawianej na cześć Jezusa (5,29n). Tym razem jednak celnicy zjawili się sami, iżby lepiej poznać osobę i naukę Jezusa. Rzecz zrozumiała, iż faryzeusze od samego początku patrzyli krzywym okiem na przestawanie Jezusa z celnikami i grzesznikami. Może na żadnym terenie logika faryzeuszy nie była w tak wyraźnej opozycji do Chrystusowego sposobu myślenia, jak właśnie w sprawie stosunku sprawiedliwych do grzeszników. Gdy faryzeusze sądzili, że wszelkie kontakty z grzesznikami brukają sprawiedliwych, Chrystus Pan wychodził grzesznikom naprzeciw, nauczając, że pomocy lekarza potrzebuje człowiek chory, a nie dobrze się mający (por. 5,31). Nigdy też Chrystus nie pragnął śmierci grzesznika (por. Ez 18,23). Sam dobrowolnie poszedł na śmierć, aby tylko grzesznik mógł się nawrócić i żyć.

15,1. Celnicy i grzesznicy byli wykluczani z religijnych zgromadzeń wspólnoty; por. komentarz do Łk 5,29-32. Księga Przysłów (Prz 1,15; 13,20; 14,7) ostrzega przed przebywaniem w towarzystwie grzeszników. Z tekstu wynika jednak wyraźnie, że to Jezus wpływa moralnie na grzeszników, nie zaś odwrotnie. Wielu religijnych Żydów podkreślało, że należy rozmawiać o Prawie zawsze gdy jest to możliwe. Nie można było Jezusowi niczego zarzucić, przekazywał bowiem Boże orędzie słuchającym podczas wspólnego posiłku (na temat nauczania przy posiłkach por. komentarz do Łk 14,7).

2 Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi. Mt 9,10-13

15,2. Faryzeusze i nauczyciele Prawa nie uważali za właściwe jadanie z ludźmi, którzy zostali wykluczeni z religijnej społeczności, bowiem oprócz narażania się na spożywanie pokarmu, z którego nie oddano dziesięciny, bliska wspólnota stołu była traktowana jako wyraz wzajemnej akceptacji. „Szemranie” mogło przypomnieć starożytnym czytelnikom znającym Biblię niewiarę i szemranie Izraela na pustyni.

3 Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: 

4 Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? Mt 18,12-14; Ez 34,1+ Ez 34,4; Ez 34,16

2–4. Ze względu na zajęcie większości mieszkańców Palestyny obrazy zaczerpnięte z życia i zwyczajów pasterskich były wykorzystywane przez Jezusa dość często przy opowiadaniu Dobrej Nowiny. Sto owiec tworzy dość pokaźne stado, nie tak wielkie jednak, żeby jego właściciel mógł przejść do porządku dziennego nad stratą jednej owcy. O zabłąkanie się owieczki nie było trudno, jeśli się zważy, że Pustynia Judzka, porosła bujną zielenią w porze deszczów zimowych (październik–marzec), była pełna przeróżnych rozpadlin i nierówności. Nie jest wykluczone, że pasterz odchodząc na poszukiwanie jednej zaginionej owieczki resztę stada zostawiał pod opieką przynajmniej psa owczarka, który od najdawniejszych czasów pomaga w doglądaniu całej trzody.

15,3-4. Przeciętne stado owiec liczyło około sto sztuk. Ponieważ pasterze zwykle wędrowali w grupie, bohater przypowieści mógł pozostawić swoje stado pod opieką towarzyszy, nie narażając zwierząt na niebezpieczeństwo. Spędzenie nocy na pastwisku wskazuje na to, że działo się to w ciepłej porze roku, nie zaś zimą. Inni żydowscy nauczyciele podkreślali Boże przebaczenie dla nawracających się, nie kładli jednak nacisku na to, że Bóg wyrusza na poszukiwanie grzeszników.

5 A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona

5. Znaleziona owca nie wraca już sama, lecz jest niesiona przez pasterza – albo dlatego, że błąkała się zbyt długo i jest całkowicie wyczerpana, albo dlatego, aby nie zaginęła ponownie. Postać pasterza niosącego znalezioną owcę na ramionach lubią naśladować po dzień dzisiejszy pasterze arabscy, pozując bardzo chętnie i za niewielką opłatą do fotografii przygodnie spotkanym turystom.

15,5. Najłatwiejszym sposobem niesienia owcy było przewieszenie jej przez ramiona w taki sposób, że nogi zwierzęcia krzyżowały się na piersi (por. obraz Boga niosącego swoją owcę w Ps 28,9; Iz 40,11).

6 i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Łk 19,10; Łk 1,14+

7 Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.

6–7. Wyrażenie „wraca do domu” jest tu zapewne swoistym eufemizmem. Chodzi najprawdopodobniej o prowizoryczne schronienie, w którym pasterze spędzali zazwyczaj noce, zgromadziwszy w pobliżu swoje stada po całodziennym wypasie. „Sąsiedzi i przyjaciele” – to inni pasterze, dobrze już poinformowani o kłopotach tego, co zgubił jedną ze stu owiec. Wzmianka o dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia, jest trochę ironiczną aluzją do faryzeuszy przechwalających się swoją niewinnością. Nie oznacza to jednak wcale, że w niebie nie panuje radość, kiedy żadna z owiec nie odchodzi od stada. Jednakże powodów do radości niecodziennej dostarcza powrót kogoś, kto był uważany za zaginionego.

15,6-7. Morał przypowieści jest następujący: Podobnie jak przyjaciele pasterza cieszyli się, że odnalazł to, co zginęło, przyjaciele Boga cieszą się, gdy odzyskuje On to, co stracił. Zatem ludzie oskarżający Jezusa i sprzeciwiający się Jego obcowaniu z grzesznikami, których starał się przywrócić Bogu, w rzeczywistości nie byli Bożymi przyjaciółmi (Łk 15,1-2).

15,3-7. Zabłąkana owca. Jezus kieruje trzy przypowieści do swych religijnych oskarżycieli (Łk 15,1-2), odwracając sytuację i wykazując, że w rzeczywistości wcale nie są Bożymi przyjaciółmi. Faryzeusze uważali pasterstwo za zawód nieczysty, mieliby więc problem z utożsamieniem się z bohaterem opowieści (por. jednak Łk 2,8-20).

Zgubiona drachma

8 Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?

15,8. Dziesięć srebrnych monet stanowiło przypuszczalnie posag tej kobiety. Pieniądze te wniosła do małżeństwa i należały do niej, nawet gdyby małżeństwo uległo rozwiązaniu. To, że miała jedynie dziesięć monet (o wartości odpowiadającej dziesięciu dniówkom robotnika) świadczy o tym, że rodzina jej ojca nie była zamożna. Przypuszczalnie poślubiła mężczyznę z równie ubogiej rodziny.

Lampa, o której tutaj mowa, jest to mała ręczna lampka oliwna, która daje niewiele światła, lecz więcej od małego okienka, które mogło znajdować się w jej izbie (równie dobrze mogła być go w ogólne pozbawiona). Kamienne posadzki ubogich domostw miały liczne szpary pomiędzy kamieniami; często wpadały do nich monety i fragmenty ceramiki. Współcześnie archeolodzy wykorzystują monety tkwiące w tych szparach kamiennych podłóg do datowania okresu, w jakim żyli zamieszkujący je ludzie. Kobieta mogła mieć nadzieję, że wymiatając podłogę miotłą usłyszy brzęk monety.

9 A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam.

8–9. Ze starożytnych kontraktów handlowych, których wiele dotarło do nas na skrawkach papirusów, wiadomo, że za pięć denarów można było kupić jedną owcę. Wspomniana w tej przypowieści drachma, mimo że kobiecie pozostało jeszcze dziewięć drachm, stanowiła więc dość pokaźny uszczerbek w finansach zwłaszcza uboższej rodziny. Nic dziwnego, że poszukiwanie zaginionej monety było sprawą arcypoważną i napełniało poszkodowanego właściciela prawdziwym smutkiem. Do skromniejszych domów prostej ludności palestyńskiej – jeśli to domem w ogóle można nazwać – światło dzienne dochodzi jedynie przez otwór zwany drzwiami. Poszukiwanie czegoś względnie małego na podłodze – nie zamiatanej tak często jak podłogi normalnych domów – wymagało dodatkowego oświetlenia. Sposób poszukiwania, rokujący największe nadzieje na odnalezienie zguby, sprowadzał się do starannego wymiatania wszystkiego, co było na podłodze. Zagubioną monetę można było wówczas, jeśli nie dostrzec, to przynajmniej usłyszeć, ponieważ wydawała dźwięk przy każdym mocniejszym poruszeniu.

10 Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca.

10. Z mieszkańców nieba zostali tu wymienieni wyraźnie aniołowie. Myśl główna obydwu przypowieści jest również ta sama: Pan Bóg w swym wytrwałym poszukiwaniu grzesznika jest jak pasterz szukający zaginionej owieczki albo jak niewiasta oddana poszukiwaniu zgubionej drachmy. Wzmianka o radości Bożej napełnia otuchą każdego zagubionego człowieka.

15,9-10. Zob. komentarz do Łk 15,6-7 na temat morału przypowieści. W tradycji żydowskiej aniołowie w niebie uważnie śledzili Boże dzieła dokonywane na ziemi. Każdy człowiek miał przynajmniej jednego anioła stróża.

15,8-10. Zgubiona moneta. Względna wartość utraconego przedmiotu wzrasta w każdej kolejnej przypowieści: jeden ze stu, jeden z dziesięciu i w końcu (Łk 15,11) jedna z dwóch. Ogólnie rzecz biorąc, kobieta z przypowieści Jezusa nie zrobiłaby większego wrażenia na faryzeuszach, nie byliby więc skłonni do utożsamienia się z bohaterką przypowieści (por. jednak Łk 24,1-11).

Syn marnotrawny

11 Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. 12 Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich.

15,11-12. W starożytności nie znano przypadków, by ktoś prosił wcześniej ojca o swoją część majątku. Mogłoby się to równać powiedzeniu: „Ojcze, chciałbym, abyś już nie żył”. Takie słowa nie brzmią zbyt dobrze nawet dzisiaj, zaś w społeczeństwie, w którym przywiązywano szczególną wagę do posłuszeństwa ojcu, byłyby poważnym przejawem buntu (Pwt 21,18-21), za który ojciec mógł go uderzyć lub ukarać jeszcze bardziej surowo. Zgoda ojca z przypowieści Jezusa na spełnienie prośby syna prowadzi do tego, że większość słuchaczy nie utożsamiłaby się z nim. Od samego początku uznaliby go za człowieka okazującego głupią pobłażliwość, niepotrzebnie cackającego się z niemoralnym synem.

Najstarszy syn zawsze otrzymywał podwójną część dziedzictwa (Pwt 21,17). W tym przypadku dostałby dwie trzecie jego wartości, zaś jego młodszy brat jedną trzecią.

13 Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.

11–13. Tylko Łukasz podaje opowiadanie o synu marnotrawnym. Historia składa się z dwu odrębnych części: pierwsza dotyczy samego syna marnotrawnego, druga – jego brata. Pierwszego z dwu braci zgubiła żądza posiadania pieniędzy i chęć użycia rozkoszy tego świata. Łukasz zaznacza, że był to młodszy syn tego zamożnego człowieka. Być może chce w ten sposób złożyć część winy na karb niedoświadczenia i bezmyślności marnotrawnego syna. Musiał on być jednak już na tyle dorosły, że ojciec zgodził się na jego propozycję i dokonał podziału majętności. Otrzymawszy należną mu część młodszy syn odjechał w dalekie strony: po prostu dlatego, by z dala od swoich, bez żadnego skrępowania, bez czyichkolwiek sprzeciwów trwonić pieniądze w sposób na pewno mało chwalebny.

15,13. Żydowskie prawo zezwalało ojcu na określenie przed śmiercią, które składniki majątku (szczególnie ziemi) zostaną przekazane każdemu z synów, mogli jednak objąć je w posiadanie dopiero po jego śmierci; do tego czasu sam zarządzał majątkiem i czerpał z niego zyski, Tak więc syn mógł wiedzieć, co przypadnie mu w udziale, nie mógł jednak tego legalnie sprzedać. Mimo wszystko to uczynił.

Wielu palestyńskich Żydów emigrowało, szukając szczęścia w zamożniejszych stronach świata. Najmłodszy syn liczył wówczas przypuszczalnie nie więcej niż 18 lat (był nieżonaty) i miał starszego brata. Miał więc niewielkie doświadczenie w zarządzaniu finansami. Moraliści uważali rozrzutne trwonienie majątku za wielkie zło.

14 A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek.

14. Nie jest wykluczone, że oddalenie się syna marnotrawnego od rodzinnego domu miało być, już w zamiarach Ewangelisty, typem wszelkiego trwania w grzechu. Oddalenie się od Boga, dystans – to przecież obraz grzechu spotykany w Biblii już przy opisie pierwszego upadku. Adam i Ewa również odeszli, oddalili się od Boga, kiedy przekroczyli zakaz Boży.

15,14. W starożytnej gospodarce głód był powodem wielu klęsk. Zwykle uważano głód za karę Bożą, ponieważ jednak w przypowieści Jezusa nie ma odniesienia do obszaru dotkniętego głodem jako całości, nie stosuje się to do głównej linii opowieści.)

15 Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie.

15,15. Żydowscy słuchacze Jezusa oczekiwali zapewne, że na tym zakończy się Jego przypowieść (podobnie jak podobna żydowska opowieść z II w.): syn otrzymuje to, na co zasłużył. Zostaje przeznaczony do uwłaczającej pracy, polegającej na karmieniu najbardziej nieczystych zwierząt Syn jest w tym momencie odcięty od żydowskiej wspólnoty i nie może spodziewać się od niej dobroczynnego wsparcia.

16 Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

15,16. Niektórzy egzegeci sugerowali, że „strąki” są rodzajem chleba świętojańskiego, który Izraelici jedli jedynie w czasie głodu, i który, jak powiadali pewni nauczyciele, zachęcał Izraela do Nawrócenia. Inni twierdzili, że są to kłujące, dzikie strąki, którymi mogły się żywić jedynie świnie. Żaden z wymienionych rodzajów strąków nie był zbyt smaczny, zaś zważywszy na przysłowiowy sposób, w jaki świnie jedzą pokarm, sama myśl o żywieniu się ich karmą musiała napawać odrazą słuchaczy Jezusa, To, że młodzieniec zazdrości świniom ich pokarmu, sugeruje również, że nie był sprawiedliwie wynagradzany (por. Łk 15,17).

17 Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem.

15,17. „Najemnikami” mogli być albo wynajęci niewolnicy, albo wolni słudzy pracujący za wynagrodzeniem. W każdym razie oznacza to, że jego ojciec był człowiekiem zamożnym.

18 Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; 

19 już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników. Iz 55,7; Jr 3,12n

15–19. Nędza, w jaką popadł ów bezmyślny młodzieniec i tak na pewno przyszłaby na niego, lecz przyśpieszyła ją klęska głodu, jaka nawiedziła właśnie ówczesne miejsce pobytu marnotrawnego syna. Co było w nim silniejsze: ambicja czy umiłowanie wolności – nie wiadomo. W każdym razie mimo dokuczliwego głodu nie wracał do rodzinnego domu. A że do życia wcale nie był przygotowany, pragnąc przetrwać, musiał się zadowolić podjęciem pracy najmniej chwalebnej: został pasterzem świń.

Ewangelista nie powiedział wyraźnie, czy ów młody człowiek był z pochodzenia Żydem. Jeśli tak, to hańba zwiększała się jeszcze bardziej: pełnił służbę u poganina – bo tylko poganin mógł być właścicielem stada świń – i pilnował zwierząt, które według prawa żydowskiego uchodziły za nieczyste (Kpł 11,7). Wreszcie można sobie wyobrazić, ile go kosztowało i jak było poniżające, obiektywnie rzecz biorąc, owo pożywianie się – i to tylko wtedy, gdy nikt nie widział – strawą przeznaczoną dla świń. Lecz nawet ten tak poniżający proceder musiał być w końcu całkowicie uniemożliwiony, bo oto młodzieniec – do niedawna tak bezmyślny, a teraz nękany głodem i prawdziwie zatroskany o jutro – podejmuje desperacką decyzję: pójdę do mego ojca. Jest przy tym o tyle świadom swojej winy, że nie marzy nawet, by wrócić do rodzinnego domu w charakterze umiłowanego syna. Postanawia nawet wyznać wręcz przed ojcem swoją niegodziwość wobec Boga, określonego tu słowem „Niebo” i wobec ojca i zamierza prosić go o przebaczenie oraz o to, by mógł pozostać w jego domu jako jeden z najemników. Doszedł bowiem do wniosku po dłuższych deliberacjach, że nawet jako sługa w domu swego ojca będzie miał stokroć lepiej niż będąc pasterzem cudzych wieprzów.

15,18-19. Tekst grecki brzmi dosłownie: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu”. Żydzi często używali słowa „niebo” w znaczeniu wyrażającego szacunek tytułu Boga. Syn wraca tutaj do ojca najzwyczajniej z głodu, wierząc, że ojciec będzie go żywić jako swego sługę, nie zaś dlatego, iż szczerze żałuje obrazy, której się dopuścił. Zważywszy na wielkość jego grzechu i roztrwonienie jednej trzeciej majątku, który ojciec zgromadził w ciągu całego życia, żydowscy słuchacze mogli uznać jego powrót raczej za przejaw niewiarygodnej zuchwałości, niż pokory.

20 Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. Iz 49,14-16; Jr 31,20

15,20. W oczach przeciętnego Żyda wybiegnięcie ojca naprzeciw syna byłoby naruszeniem godności starszego człowieka, chociaż, po tak długiej nieobecności dziecka, miłość rodzicielska mogła wziąć górę nad godnością (por. Tb 11,9 - matka i syn). Zważywszy na długość używanych szat, ojciec musiał podwinąć jej skraj, by móc biec. Pocałunek był gestem zarezerwowanym dla członków rodziny lub bliskich przyjaciół.

21 A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem.

15,21 twoim synem. W niektórych rkpsach dodane: „uczyń mnie jednym z twoich najemników” (por. w. 19).

22 Lecz ojciec powiedział do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Za 3,4

15,21-22. Najlepsza szata w domu mogła należeć do samego ojca. Pierścień był przypuszczalnie rodzinnym sygnetem - symbolem przywrócenia do synostwa w zamożnym domu. Niewolnicy zwykle nie mieli sandałów, chociaż nosili i zawiązywali sandały swojego pana. Ojciec mówi więc: „Nie, nie przyjmę cię z powrotem jako sługi. Przyjmę cię jedynie jako syna”.

23 Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się,

15,23. Utuczone cielę wystarczyłoby do nakarmienia całej wsi - byłaby to więc wielka uczta! Arystokratyczne rody często zapraszały całe miasto na ucztę z okazji osiągnięcia przez syna wieku dorosłego (około 13 roku życia) lub gdy jedno z dzieci zawierało małżeństwo.

24 ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się weselić.

20–24. Tak więc wybrał się w powrotną drogę. Łukasz przechodzi z kolei do ojca marnotrawnego syna. Nie na darmo autor trzeciej Ewangelii jest nazywany ewangelistą dobroci. Opis dobroci tego zacnego ojca również usprawiedliwia w pełni powyższe określenie: ujrzał syna, gdy był jeszcze daleko, wzruszył się głęboko, wybiegł naprzeciw niego, rzucił się mu na szyję i ucałował go. To wzruszenie wzmogło się jeszcze bardziej, gdy syn, zgodnie z postanowieniem, jakie sobie uczynił, prosił o przyjęcie go do domu w charakterze zwykłego sługi. Wtedy ojciec kazał przynieść najlepsze szaty, przybrać w nie syna wyglądającego zapewne jak żebrak, kazał podać mu najlepsze obuwie i ozdobić jego ręce pięknym pierścieniem, a wreszcie zarządził przygotowanie wielkiej uczty, by wszyscy mogli dać wyraz radości z powrotu syna, którego uważano już za umarłego. Mamy podstawy, by przypuszczać, że Łukasz myślał nie tylko o dobroci ziemskiego ojca, lecz także o nieskończonej miłości Boga Ojca, który w taki sam sposób i ciągle na nowo przebacza swym marnotrawnym dzieciom. Żąda od nich tylko jednego – żeby wrócili i oświadczyli z żalem: Ojcze, zgrzeszyłem (por. Jr 3,12n).

15,24. Starożytni pisarze czasami obejmowali jakby klamrą jakiś fragment utworu, umieszczając tę samą frazę na jego początku i końcu - taki środek literacki nosi nazwę inkluzji. Do tego momentu przypowieść podążała podobnym torem jak dwie poprzednie (Łk 15,3-10), lecz fragment Łk 15,24-32 został wyodrębniony za pomocą inkluzji, opisuje bowiem kulminacyjny moment opowieści: starszy brat symbolizuje religijnych oskarżycieli Jezusa (Łk 15,2).

25 Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce.

15,25 Miłosiernej postawie ojca, która symbolizuje miłosierdzie Boże, jest przeciwstawiona, w starszym synu, postawa faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy złudnie uważają siebie za „sprawiedliwych” mniemając, że nie przekraczają żadnego z przykazań Prawa (w. 29; por. 18,9n).

26 Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. 27 Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. 28 Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu.

25–28. A oto druga część opowiadania. Dotyczy – jak już wiemy – starszego syna, który przez cały czas nieobecności młodszego brata trwał wiernie przy boku ojca, troszcząc się o całą majętność. Majętność musiała być znaczna, skoro jej właściciel zatrudniał u siebie najemników i sługi. Wielkość majątku pociągała za sobą konieczność większego wkładu pracy. Rozumując po ludzku, trudno się nawet dziwić owemu starszemu synowi, że zapłonął gniewem, gdy wracając z pola trafił w domu na wielką ucztę, wydaną przez ojca na cześć marnotrawnego syna. Rozgniewał się – mówi Łukasz – i nie chciał wejść. I znów dobroć ojcowska wychodzi naprzeciw – tym razem naprzeciw urazom starszego syna.

15,25-28. Tańczono zarówno podczas religijnych, jak i świeckich obchodów. Starsi bracia doprowadzali zwykle do pojednania pomiędzy ojcem i młodszym rodzeństwem, tutaj jednak starszy brat, powracający do domu po długim dniu pracy, odmawia nawet wejścia do środka. Takie zachowanie także było poważną zniewagą wyrządzoną godności ojca i mogło się spotkać z surową karą (por. Łk 15,12).

29 Lecz on odpowiedział ojcu: Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. 30 Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę.

15,29-30. Nieprzywitanie ojca właściwym tytułem (np. „Ojcze”, „Panie”; kontrastuje nawet z Łk 15,12) stanowiło poważną zniewagę. Starszy brat jest tutaj wyraźną metaforą faryzeuszy, zaś młodszy - grzeszników, z którymi Jezus jadał (Łk 15,1-2).

31 Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. J 17,10

29–31. Rozpoczyna się dialog. Starszy syn czyni ojcu wymówki: za swoją wierność, uczciwość, pracowitość, posłuszeństwo nigdy nie doczekał się podobnej zapłaty, a jego brat, zamiast słusznej kary, otrzymał tak niezwykłe dowody miłości i uznania. Wymówki, po ludzku rzecz biorąc, słuszne. Nie można jednak zapominać ani na moment, że ów dobry ojciec myślał także po ojcowsku, a zwłaszcza po Bożemu. I dlatego odpowiedział: Ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył.

32 A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. Łk 1,14+

32. I znów należałoby uczynić uwagę, którą zakończyliśmy objaśnienie pierwszej części tego opowiadania. Łukasz chce nam przedstawić nie tyle dobroć pewnego ziemskiego ojca, ile raczej miłosierdzie Ojca Niebieskiego, który kieruje się w swym postępowaniu nie tyle sprawiedliwością, ile dobrocią i miłością. Druga część opowiadania przypomina zresztą przypowieść o robotnikach w winnicy (por. Mt 20,1–16): szemranie tych, co za uciążliwą, całodzienną pracę otrzymali taką samą zapłatę jak ci, którzy zaledwie kilka godzin spędzili na polu, jest odpowiednikiem oburzenia starszego brata. Ojciec z tego opowiadania mógłby równie dobrze powtórzyć swemu starszemu synowi słowa wypowiedziane tam do niezadowolonych z wypłaty robotników: Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Równie dobrze pasuje do tej sytuacji inna wypowiedź Jezusa: Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają (5,31). Warto wreszcie zauważyć, że opowiadanie o synu marnotrawnym posiada wiele myśli wspólnych z przypowieściami o zbłąkanej owieczce i zagubionej drachmie, stanowiąc ich cenne dopełnienie przez to, iż podkreśla w nawróceniu udział dobrej woli grzesznika.

15,31-32. W religijnym judaizmie z tego okresu prostytucja była uważana za grzech. Zarówno źródła żydowskie, jak i pogańskie, uważały trwonienie majątku (szczególnie należącego do kogoś innego; Łk 16,1) za winę moralną.

Ponieważ dziedzictwo zostało już podzielone, starszy brat mógł być pewien otrzymania swojej części; postanowienie to miało nabrać mocy po śmierci ojca (Łk 15,12). Nie miał więc nic do stracenia z powodu powrotu brata. Ostateczna odpowiedź starszego brata nigdy nie pada, dostarczając faryzeuszom okazji do nawrócenia, o ile tego zechcą.

Łk 16

NIEBEZPIECZEŃSTWO BOGACTW

Obrotny rządca

1 Powiedział też do uczniów: Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.

16,1-31 W tym rozdziale są zawarte dwie przypowieści oraz liczne logia Jezusa odnoszące się do dobrego i złego użytku z pieniędzy. W. 16-18, poświęcone innej tematyce, zakłócają kompozycję.

Cały szesnasty rozdział Ewangelii Łukasza składa się z przypowieści, obrazujących dobre i złe użycie pieniędzy. Przypowieść zaś o roztropnym włodarzu potwierdza bardzo wyraźnie znane w egzegezie nowotestamentowej spostrzeżenie, że nierzadko autora natchnionego interesuje w całej przypowieści tylko jeden element potrzebny do wyrażenia zamierzonej myśli.

1. Bogaty człowiek był – jak się wydaje – posiadaczem rozległych włości. Oddając się przyjemnościom tego świata, troskę o swoją majętność powierzył rządcy. Instytucja ta, znana zarówno Semitom, jak i Grekom, polegała na całkowitym zaufaniu, którym właściciel obdarzał swego rządcę. Zdarzało się jednak, że włodarze nadużywali niekiedy owego kredytu zaufania; trwonili majątek, który winni byli pomnażać. Nie mieli oni pensji, lecz pobierali prowizję od dłużników Dla myśli przewodniej naszej przypowieści wcale nie jest istotne to, w jaki sposób nieuczciwy rządca marnował mienie swego pana. Zwykła zawiść ludzka, a może i niesprawiedliwość, której rządca dopuszczał się prawdopodobnie względem innych ludzi, sprawiły, że o nadużyciach rychło dowiedział się właściciel włości.

16,1. Wielu zamożnych właścicieli ziemskich miało rządców, którzy pełnili pieczę nad ich majątkiem. Ci administratorzy lub rządcy mogli być niewolnikami (jak to ma miejsce w tej przypowieści; zob. Łk 16,3-4) lub ludźmi wolnymi. Trwonienie majątku należącego do kogoś innego uważano za przestępstwo godne szczególnej pogardy (por. Łk 15,13).

2 Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać. 3 Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę.

2–3. Może delikatność, a może i brak kompetencji właściciela sprawiają, że rządca nie jest stawiany od razu w stan oskarżenia. Ma złożyć właścicielowi dokładne sprawozdanie ze wszystkich strat i zysków całej majętności, oddanej sobie w administrację. Jakkolwiek wypadłby ów końcowy bilans, gospodarz włości zdecydował już z góry, by wymówić posadę rządcy, bardzo podejrzanemu o nieuczciwość. Postawiony tak niespodziewanie w przykrej sytuacji rządca zaczął nade wszystko przemyśliwać o tym, w jaki sposób mógłby przedłużyć styl swego wielkopańskiego życia. Zwykłe uprawianie pola wydawało mu się zajęciem przekraczającym jego siły, żebranie nie licowało z godnością – rzeczywistą lub urojoną – jego osoby. Tak więc zostały wyeliminowane dwie pierwsze ewentualności uczciwego wydostania się z trudnego położenia.

4 Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania.

16,2-4. Chociaż właściciel odprawił rządcę, dał mu jednak pewien czas na uporządkowanie spraw. Rządca wykorzystuje ten czas, by zjednać sobie przychylność ludzi, którym później będzie być może służył. Starożytni byli bardzo wyczuleni na oznaki wdzięczności, które obdarowani byli winni swoim dobroczyńcom. Rządca wykorzystuje władzę swego pana, chociaż nie powinien tego dłużej czynić.

Zarówno żebranie, jak i kopanie były uważane za zajęcia niegodne. Do kopania byli zwykle używani niewolnicy lub ludzie nie posiadający innych umiejętności - czynność ta była uważana za najcięższą pracę.

5 Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu?

16,5. Ci dzierżawcy mogli być winni właścicielowi pewną stałą część zbiorów. Nie musieli regulować zobowiązali przed czasem żniw.

6 Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. 7 Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korców pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt.

4–7. Sam fakt istnienia dłużników niekoniecznie musiał obciążać rządcę. Być może pożyczył on ludziom z pańskiego mienia za wiedzą samego właściciela. W każdym razie ilość oraz wartość oliwy i zboża dawanego ludziom bez pieniędzy przez rządcę nie była właścicielowi znana oficjalnie. Inaczej bowiem rządca nie mógłby dokonać operacji, o której będzie za chwilę mowa. Wspomniani są – jakby dla zilustrowania niecnych zabiegów rządcy – tylko dwaj dłużnicy. Było ich z pewnością znacznie więcej. Ciążący na tych dwu dług w postaci nie zapłaconej oliwy i pszenicy był dość pokaźny. Sto beczek oliwy w przeliczeniu na nasze jednostki miary wynosi około 3800 litrów, a sto miar pszenicy to według obliczeń archeologów około 40 ton. Poprawka w papierach obciążających dłużnika miała być dokonana szybko – szczegół nie bez znaczenia przy określaniu wartości „filantropijnej” operacji rządcy. Na pewno trochę zaskoczeni, ale bez wątpienia prawdziwie uradowani dłużnicy natychmiast podjęli w duchu decyzję wyrażenia wdzięczności rządcy, który się okazał tak bardzo wspaniałomyślny.

16,6-7. Ilość oliwy z oliwek (100 beczek, około 40 hektolitrów) odpowiadała produkcji z blisko 150 drzew oliwnych i miała wartość około 1000 denarów, co było sumą niebagatelną. Ilość pszenicy (100 korców, również około 40 hektolitrów) odpowiadała produkcji z około 100 akrów ziemi i była warta około 2500 denarów. Procent umarzanych długów jest różny, lecz w każdym przypadku darowano podobną kwotę (około 500 denarów). Wszyscy ci dzierżawcy byli ludźmi stosunkowo zamożnymi, mogli więc w przyszłości zatrudnić sprytnego rządcę.

W ciężkich czasach panowie umarzali czasami część długu, spisując ją na straty, w zamian za sławę dobroczyńców.

8 Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. J 8,12+

16,8 roztropnie postąpił. Według zwyczaju, tolerowanego wówczas w Palestynie, rządca miał prawo udzielać pożyczek z dóbr swego pana, a ponieważ nie był opłacany, rekompensował to sobie, zawyżając na pokwitowaniu ich wysokość, aby w chwili zwrotu nadwyżka stanowiła jego zysk. W tej przypowieści rządca udzielił faktycznie pożyczki tylko w wysokości pięćdziesięciu baryłek oliwy i osiemdziesięciu korców pszenicy. Zmieniając zapis pozbawiał się tylko zysku, zresztą lichwiarskiego, którego osiągnięcie przewidywał. „Nieuczciwość” rządcy (w. 8) nie polega na obniżeniu wysokości pożyczki, lecz na jego rezygnacji ze swego bezpośredniego zysku. Pan uznaje ten zabieg i pochwala go, „nieuczciwość” zaś odnosi się do uprzedniego trwonienia majątku przez rządcę, co było przyczyną zwolnienia go z funkcji (w. 1).

8. Przewidywania rządcy co do przyszłej wdzięczności obdarzonych życzliwością dłużników musiały się sprawdzić. Mógł on liczyć na dalszą beztroskę i wygody lekkiego życia. Pan zaś pochwalił nieuczciwego rządcę, rzecz jasna, nie za jego nieuczciwość. Łukasz bardzo wyraźnie odróżnia w tej przypowieści, a nawet przeciwstawia sobie dwa pojęcia: nieuczciwość i roztropność. Została pochwalona tylko troska włodarza o przyszłość, nie zaś sposób, w jaki się owo zatroskanie wyraziło. Wyrażenie synowie tego świata – to semityzm odnoszący się w tym wypadku głównie do włodarza, choć obejmuje swym zakresem także dłużników, którzy korzystali skwapliwie z nieuczciwej „dobroci”. Synowie światłości – to ludzie uczciwi, oświeceni łaską chrztu św., wyznawcy Chrystusa. Nie bez żalu stwierdza Chrystus Pan, że sprawiedliwi są mniej przebiegli, gdy chodzi o dobra duchowe, niż miłośnicy tego świata w sprawach dóbr doczesnych. Zarzuca Chrystus sprawiedliwym lenistwo w służbie Bożej – grzech, z którego ludzie spowiadają się rzadko, mimo że należy on do grupy siedmiu wad głównych i jest tak często popełniany. Niesprawiedliwi wkładają znacznie więcej energii w dokonywanie zła niż sprawiedliwi w pomnażanie dobra.

16,8. Wszystkie te zmiany zobowiązali wymagały jedynie dodania kilku małych znaków w dokumentach, sporządzonych przez samych klientów. Gdyby przychody okazały się niższe od planowanych, trudno byłoby rozpoznać, że zyski właściciela zostały uszczuplone z powodu sprzeniewierzenia się rządcy

Co więcej, rządca zdobył sobie publiczne uznanie, wsławił też swego pana jako hojnego dobroczyńcę. Gdyby pan go teraz ukarał, ludzie mogliby odnieść wrażenie, że czyni to z powodu jego dobroczynnego postępowania. Rządca mógł trafić do więzienia, jednak sprytnie stawia wszystko na jedną kartę - honoru swego pana, jako człowieka szczodrego. Często w starożytnych opowieściach wpływowe osoby doceniają i nagradzają ludzi sprytnych, nawet jeśli wykorzystali swój spryt przeciwko nim (por. Wj 1,10). Niektóre opowieści (bez wątpienia cieszące się popularnością wśród niewolników) ukazują niewolników przechytrzających swych właścicieli, chociaż ten rządca wydaje się człowiekiem wolnym (stąd „żebrać” w Łk 16,3). Wątek przypowieści mógł więc przypominać jedną z historii, które znali słuchacze Jezusa.

Dobry użytek z pieniądza

9 Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Łk 12,33+; Łk 6,24; Tb 4,9-10

16,9 niegodziwą mamoną. Naturalnie mowa o „waszej” mamonie. Pieniądze są nazwane „niegodziwymi” nie tylko dlatego, że mogły być nabyte nieuczciwie, lecz w znaczeniu bardziej ogólnym: u źródeł prawie każdej fortuny tkwi jakaś nieuczciwość.

9. Niegodziwa mamona – to niekoniecznie zdobyte podstępem, nieuczciwością dobra tego świata. To raczej dobra, do których człowiek przywiązuje się w przesadny, niewłaściwy sposób. Jednakże mogą się one stać również narzędziem potrzebnym do osiągnięcia zbawienia wiecznego. Trzeba je tylko odpowiednio wykorzystać. Otóż sposób najwłaściwszy korzystania z dóbr tego świata polega na tym, by się nimi dzielić z prawdziwie potrzebującymi. W przeciwnym razie, pewnego dnia staną się zupełnie bezużyteczne, a człowiek wskutek złego ich używania nawet poniesie szkodę.

10 Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Mt 25,21; Łk 19,17

11 Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy?

10–11. Sprawy doczesne, zwłaszcza sprawy pieniądza – to rzeczy małe. Lecz przy ich załatwianiu obowiązuje również uczciwość. Trudno bowiem przypuścić, by okazał się uczciwym i wiernym w rzeczach wielkich ten, kto nie nauczył się owej uczciwości w rzeczach błahych. Nie otrzymają więc w nagrodę dóbr prawdziwych, wiecznych, ci, którzy nie potrafili używać w sposób sprawiedliwy niegodziwego pieniądza. Życie doczesne, posługiwanie się dobrami tego świata, jest albo zarabianiem na życie wieczne, czyli na dobro o wartości najwyższej, albo też narażaniem się na karę wieczną.

12 Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?

16,12 Chodzi o dobro znajdujące się na zewnątrz człowieka: o bogactwo.

— wasze. Wariant: „nasze”. — Chodzi o dobra duchowe, które mogą należeć do człowieka.

12. Nie należy przy tym zapominać, że dobra doczesne są nam właściwie obce; nie stanowią naszej trwałej własności, a my, jako synowie światłości, nie możemy z nich tworzyć części naszego „ja”, nie możemy się z nimi wiązać całą naszą duszą. Stąd też ich mniejsze znaczenie. Natomiast dobra duchowe mają charakter trwały i stanowią właściwość człowieka duchowego. Są nam również powierzone przez Boga. Z nimi mamy się zespolić jak najściślej, one mają stanowić naszą nieprzemijającą własność. Stąd też pochodzi ich wartość. Dysponowanie tymi dobrami wymaga o wiele większego wkładu uczciwości, wierności. Ludziom nieuczciwym, niewiernym, opieszałym nikt nie powierzy takiego dobra.

13 Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie! Mt 6,24

13. W ostrzeżeniu tym chodzi – jak się za chwilę okaże – o panów, stanowiących radykalne względem siebie przeciwstawienie. Służenie jest synonimem całkowitego oddania się temu, kogo lub co za pana przyjmujemy. Warto przy tym zauważyć, iż konieczność służenia jest już zakładana jako rzecz nie dająca się uniknąć. Chrystus Pan wcale nie tłumaczy konieczności służenia komuś. Człowiek bowiem z natury ma służyć innym, co nie ogranicza życia pełnią osobistej wolności. Tak więc nie to jest tematem Ewangelii, że trzeba służyć, lecz to, komu należy służyć. Zostały przy tym postawione do wyboru dwie potęgi: Bóg i mamona. Ta ostatnia oznacza nie tylko pieniądz w sensie ścisłym, ale rzeczy tego świata w ogóle. Wymieniona na zakończenie zasada: Nie możecie służyć Bogu i Mamonie zobowiązuje do poważnego traktowania naszej przynależności do Chrystusa. Przypomina się mimo woli postawa św. Hieronima, który opuszczał Rzym i szedł na Pustynię Judzką po to, żeby już nie tylko się wydawać, ale rzeczywiście być chrześcijaninem. Chrystus oddał się za nas cały, nie znosi też, aby Mu ludzie służyli tylko połową swojej osobowości. Miłość Boża ku ludziom jest bowiem na swój sposób zaborcza i zazdrosna. Już w ST „zabiegał” Jahwe o to, aby naród wybrany nie kochał innych bogów i nie szukał u nich żadnej pomocy. „Zazdrosny” był tą zazdrością, która jednak nigdy nie miała za przedmiot Jego wrogów. „Zazdrość” Boża jest wyrazem miłości. Lud odkupiony Nowego Przymierza staje się jeszcze bardziej własnością Boga. Pan Bóg jest zaborczy w swym umiłowaniu, ale tylko po to, by człowiek nie dał się uwieść próżnemu poszukiwaniu szczęścia gdzieś poza Bogiem. Oto co ma wyrażać zdecydowane stwierdzenie: Żaden sługa nie może dwom panom służyć.

16,9-13. Morał przypowieści jest następujący: Wykorzystuj majątek, by służyć ludziom, ponieważ jesteś jedynie rządcą tego, co otrzymałeś od Boga. Słowo „mamona” jest aramejskim wyrazem oznaczającym majętności lub pieniądze.

Faryzejska świętość

14 Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego.

14. Pouczeń Jezusa o dobrym, właściwym użyciu pieniądza słuchali także znani z chciwości faryzeusze, ludzie, którzy uważali, że bogactwo doczesne jest zapłatą za pobożność, gdy tymczasem ubóstwo oznacza karę Bożą. Na podstawie takiej zasady uciekali się faryzeusze do wszelkich sposobów – nie wyłączając ucisku wdów (Łk 20,47) – byle tylko zgromadzić sobie jak największe bogactwa. Nie trafiały im więc do przekonania pouczenia Jezusa. Podrwiwali sobie z nich, czym ściągnęli na siebie ostre – nie pierwsze zresztą tego rodzaju – upomnienie.

16,14. Wielu faryzeuszów mogło należeć do kategorii ludzi, którzy nie musieli pracować zarobkowo na swe utrzymanie, jednak opis ten lepiej pasuje do saduceuszów. Większość faryzeuszów pracowała własnymi rękami i uznawała jałmużnę za wyraz pobożności. Jednak w tym kontekście określenie „chciwi na grosz” odnosi się do wszystkich, którzy zbyt cenili pieniądze, by ofiarować ich część na zaspokojenie potrzeb bliźnich.

15 Powiedział więc do nich: To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych. Mt 6,1; Mt 23,28; Łk 18,9; Jr 11,20+

15. Potępił Jezus bardzo surowo ich obłudną, opartą na samych pozorach sprawiedliwość. Mogą liczyć jedynie na ludzką naiwność. Bóg sam wie dobrze, co kryje się w ich wnętrzu. I tak okaże się kiedyś, że to, co uchodzi za wzniosłe w oczach ludzi, jest obrzydliwością w oczach Boga. To samo powie później św. Paweł o mądrości i mocy ludzkiej. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi (1 Kor 1,25).

16,15. Jezus cytuje tutaj tradycyjną starotestamentową zasadę (1 Sm 16,7; Hi 10,4), znajdującą zastosowanie szczególnie w praktykach religijnych (Iz 1,10-17; 58,1-14; Jr 6,13-14.20; Oz 4,4-9.19; 6,6; Am 5,21-27).

Początek królestwa Bożego Mt 11,12-13

16 Aż do Jana [trwało] Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym i każdy gwałtem wdziera się do niego.

16,16. Żydzi określali Biblię hebrajską mianem „Prawa i Proroków”. Wielu z nich wierzyło, że po okresie proroków nastąpił czas milczenia. Prorocy odezwą się ponownie dopiero w erze mesjańskiej, Jan rozpoczyna zatem okres mesjański.

17 Lecz łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa. Mt 5,18

16–17. Logion o początku królestwa Bożego nie ma żadnego związku ani z kontekstem poprzedzającym, ani następującym. Nie ma też żadnych paraleli u pozostałych dwu synoptyków, stąd trudność przy ewentualnych próbach odszukania jego kontekstu oryginalnego. Logion stwierdza, że osoba i działalność Jana Chrzciciela stanowią moment przełomowy w historii zbawienia: do Jana sięgało Prawo i Prorocy, od czasów Jana głosi się Ewangelię o królestwie Bożym. Prawdą też jest to, że bardzo wielu garnie się do owego królestwa, co więcej, ludzie próbują zdobywać je siłą. I słusznie. Ma to być powodem do zawstydzenia i refleksji dla faryzeuszy, którzy nadal odnoszą się niechętnie do Ewangelii o Królestwie. Niech jednak wszystkim będzie wiadomo, że królestwo Boże nie jest rzeczywistością pozbawioną wszelkiego prawa, nie jest bezpiecznym azylem dla grzeszników. To, co stanowi istotę prawa dawnego, a więc cały jego trzon moralny, nadal obowiązuje i będzie obowiązywać aż do skończenia świata; co więcej, można powiedzieć, że całe Prawo nadal obowiązuje, lecz zmienia się jego interpretacja. Mianowicie nie obowiązuje wykładnia Prawa proponowana przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Sprawiedliwość tych, którzy wchodzą do królestwa Bożego, musi być większa od sprawiedliwości uczonych w Piśmie i faryzeuszy (por. Mt 5,20).

16,17. Późniejsi rabini opowiadali, że gdy Bóg zmienił imię Saraj na Sara, usunięta została litera jod (najmniejsza z liter hebrajskiego alfabetu). Wywołało to oburzenie wielu pokoleń, co spowodowało, iż Bóg dodał ją ponownie do imienia Jozuego. Żydowscy nauczyciele używali takich obrazów, by podkreślić, że Prawo jest święte i nikt nie może uważać nawet najmniejszej jego części za zbędną.

Nierozerwalność małżeństwa Mt 5,32; Mt 19,9+

18 Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.

18. W relacji Łukasza stanowisko Jezusa w kwestii nierozerwalności małżeństwa jest jednoznaczne: kto oddala swoją żonę; a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; również oddalona niewiasta gdy usiłuje wstąpić w nowy związek małżeński, popełnia cudzołóstwo. A więc nie ma żadnych wyjątków, żadnych klauzul w rodzaju tych, które sprawiają tak wiele kłopotów przy interpretacji paralelnego tekstu Mateusza (5,32; 19,9).

16,18. Żydowskie prawo pozwalało mężczyźnie odprawić żonę niemal z każdego powodu, chociaż wielu rabinów ganiło rozwody przeprowadzane z błahych przyczyn. Wypowiedź Jezusa wskazuje jednak na to, że rozwód jest w oczach Boga nieważny, a więc każde następne małżeństwo jest związkiem cudzołożnym. Jezus wyraża tutaj tak silny pogląd na nierozerwalność małżeństwa, jakiego nie znała starożytność. Jego słowa wzmacniają więc prawo Mojżesza. Podobnie jak większość ogólnych zasad funkcjonujących w starożytności (np. Prz 18,22 wraz z Prz 11,22; 12,4; 21,9; lub Prz 10,15; 13,8; 14,20 wraz z 10,2; 11,4; lub 11,8; 12,13.21 z takimi zasadami jak 2 Tm 3,12) i ta nie wykluczała wyjątków (na temat strony niewinnej, mającej prawo powiedzenia „nie” w tej sprawie, por. Mt 5,32; 19,9; 1 Kor 7,15). Celem Jezusa jest chronienie niewinnego małżonka przed rozwodem, nie zaś karanie tego, który został zdradzony. Wypowiedź Jezusa jest skierowana szczególnie do kobiet, bowiem w żydowskiej Palestynie (w przeciwieństwie do obyczaju rzymskiego) jedynie mąż miał prawo rozwieść się z żoną.

Bogacz i ubogi Łazarz

19 Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie.

16,19-31 Jest to historia-parabola bez jakiegokolwiek odniesienia historycznego.

16,19. Purpura była bardzo drogą tkaniną przeznaczoną na wierzchnią szatę (por. komentarz do Dz 16,14). Styl życia, który Jezus tutaj opisuje, polegał na ostentacyjnym przepychu i luksusie. Chociaż człowiek ten mógł zdobyć bogactwo nieuczciwymi sposobami (jak to często miało miejsce), jedynym przestępstwem, o które oskarża go Jezus, jest to, że pozwolił, by Łazarz umarł z głodu, chociaż mógł temu zapobiec.

20 U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz.

16,20. W niektórych żydowskich przypowieściach (w tym w rabinackiej opowieści wspomnianej na początku tej części) nadawano imiona tylko jednej lub dwóm głównym postaciom.

21 Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.

16,21 ze stołu bogacza. W niektórych rkpsach po tych słowach dodane: „ale nikt mu nie dawał” (por. 15,16).

19–21. Opowiadanie o bogaczu i Łazarzu, podobnie jak historię o marnotrawnym synu, podaje tylko Łukasz. Jest to plastyczne wezwanie grzeszników do opamiętania się i pokuty, póki jeszcze istnieje możność po temu. Jest to także przestroga przed niewłaściwym, bezdusznie egoistycznym używaniem bogactw tego świata. Bohaterami opowiadania są dwaj ludzie: jeden bogaty – Ewangelista nie podał jego imienia – strojący się w najcenniejsze szaty i oddający się co dzień rozkoszom tego życia; drugi imieniem Łazarz – przedstawiał pod każdym względem skrajne przeciwieństwo bogacza: nie miał własnego domu, leżał na pół nagi u bramy pałacu owego bogatego człowieka i znajdował współczucie jedynie u psów, nierozumnych zwierząt, które przychodziły i lizały jego okryte wrzodami ciało, sprawiając mu przez to niewątpliwą ulgę.

16,21. Odpadkami mogły być kawałki chleba lub ułomki, którymi wycierano stół. Nawet gdyby Łazarzowi pozwolono je zjeść, nie wystarczyłyby do przeżycia. Psy, o których tutaj mowa, wydają się należeć do typowej odmiany znanej Żydom mieszkającym w Palestynie - padlinożerców traktowanych jak szczury lub inne nieczyste zwierzęta (także w Starym Testamencie, np. 1 Krl 14,11; 16,4; 21,24; 22,38). Psy uważano za zwierzęta nieczyste, zaś ich języki mogły lizać rany Łazarza.

22 Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.

16,22 zanieśli go na łono Abrahama. Wyrażenie judaistyczne, które odpowiada staremu sformułowaniu biblijnemu „połączyć się ze swymi przodkami”, tzn. z patriarchami (Sdz 2,10; por. Rdz 15,15; 47,30; Pwt 31,16). Obraz ten wyraża intymność (J 1,18) i bliskość z Abrahamem na uczcie mesjańskiej (por. J 13,23; Mt 8,11+).

— został pogrzebany. Wulgata: „został pogrzebany w piekle”.

23 Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie.

16,22-23. Tradycja żydowska często wspomina o sprawiedliwych, którzy byli zabierani przez aniołów. Jezus oszczędza swoim słuchaczom tradycyjnego obrazu człowieka nieprawego zabranego przez demony. Każdy człowiek, nawet najuboższy, musiał zostać pochowany; niepogrzebanie ciała zmarłego uważano za coś okropnego (np. 1 Krl 14,13). Jednak Łazarz, nie mając krewnych ani miłosiernego - patrona, nie został pogrzebany, natomiast bogacza mogły żegnać liczne mowy pogrzebowe. Oczekiwano, że prawdziwi Izraelici, a szczególnie męczennicy, będą mieli udział w przyszłym świecie wraz z Abrahamem. Najbardziej zaszczytne na uczcie było miejsce obok gospodarza, przy czym spoczywano w taki sposób, by głowa znajdowała się przy jego łonie.

24 I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu.

22–24. Śmierć bogacza i Łazarza kończy pierwszy akt tego dramatycznego opowiadania. Nie kończy się jednak istnienie jego bohaterów: bogacz został pogrzebany – najprawdopodobniej z wystawnością stosowną do jego bogactw – gdy tymczasem o złożeniu do grobu Łazarza nie ma nawet najmniejszej wzmianki. Lecz zaraz potem bogacz znalazł się w Otchłani, gdzie cierpiał straszne męki. Jego cierpienia potęgowało jeszcze to, że widział z dala Łazarza, który po swej śmierci został przeniesiony na łono Abrahama, gdzie zażywał niewymownego szczęścia. Wzmianka o łonie Abrahama to także aluzja do uczty niebieskiej – pozycja półleżąca ucztujących.

25 Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. Łk 6,24-25

26 A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas.

16,26 Przepaść symbolizuje niemożność zmiany miejsca zarówno przez wybranych, jak i przez potępionych.

25–26. Sytuacja odmieniła się więc diametralnie: teraz ucztuje i to w otoczeniu całego dworu niebieskiego Łazarz, ten, który za życia ziemskiego nie był chyba nigdy na żadnej uczcie. Świadkiem rozkoszy Łazarza jest obecnie bogacz. Jak kiedyś Łazarz, tak teraz on błaga o miłosierdzie. Jego prośba jest bardzo skromna: niech Łazarz umoczy swój palec, przyjdzie i przynajmniej zwilży mu język. Pragnienie w ogniu Otchłani staje się nie do zniesienia. Prosi o tak niewiele. A jednak prośba jego nie będzie wysłuchana. Był może nieczuły kiedyś na podobne wołanie innych, musi teraz za to cierpieć. Jedyny wyraźny zarzut jaki można wyczytać jest ten, że za swoje uznawał tylko doczesne dobra, a teraz jest pozbawiony prawdziwych, wiecznie trwałych. Zresztą jest jeszcze inny powód tego, że Łazarz nie może mu sprawić ulgi: oto między nim a Łazarzem istnieje przepaść, której nikt nie może przebyć.

16,24-26. W literaturze żydowskiej piekło jest często przedstawiane jako miejsce nieustającego ognia. Bogacz ma nadzieję na miłosierdzie, ponieważ jest potomkiem Abrahama (zob. komentarz do Łk 3,8), lecz sąd został tutaj oparty na zasadzie przyszłego odwrócenia ról - uciskany sprawiedliwy (szczególnie Izrael) zostanie wywyższony nad uciskającego go niegodziwca (szczególnie pogan). Wierzono też, że ludzie świadczący dobroczynność zostaną sowicie wynagrodzeni w przyszłym świecie. Jednak przypowieść Jezusa dotyczy jedynie zamiany pod względem pozycji ekonomicznej; jej surowość musiała być obraźliwa dla większości zamożnych słuchaczy z I w. po Chr. (podobnie jak byłaby obraźliwa dla współczesnych chrześcijan należących do klasy średniej, gdyby byli jej pierwotnymi adresatami).

27 Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. 28 Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. 

29 Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają! Łk 24,44

27–29. Wtedy potępiony bogacz prosił o wysłanie Łazarza na ziemię, by sprowadził on ze złej drogi pięciu pozostałych przy życiu braci bogacza. Jeśli bowiem nikt ich nie upomni, będą kiedyś skazani na niewątpliwie takie same cierpienia. Ale i ta prośba nie została wysłuchana. Są już bowiem wysłannicy Boży na ziemi i oni to właśnie bez przerwy nawołują ludzi do pokuty.

30 Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. 

31 Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą. J 5,46-47

30–31. Lecz cierpiący bogacz nastawał dalej. Prosił natarczywie o posłanie do swoich braci kogoś z zaświatów. Takiego wysłannika z pewnością usłuchaliby jego bracia. Ale na to otrzymał odpowiedź następującą: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą. Na tym zakończył się dialog bogacza z Abrahamem. Za późno na wszystko. Złe użycie pieniądza, egoizm, bezduszność doprowadziły do tragedii, której już nikt i nic nie zdoła ani odwołać, ani złagodzić.

16,27-31. Jeśli ludzie, którzy utrzymują, że wierzą Biblii, nie prowadzą właściwego życia, nawet zmartwychwstanie (Jezus zapowiada tutaj swoje własne zmartwychwstanie) ich nie przekona. Także literatura żydowska podkreślała moralną odpowiedzialność wszystkich ludzi za okazywanie posłuszeństwa Bogu stosownie do wiedzy, jaką posiadają.

16,19-31. Bogacz i ubogi Łazarz. Przypowieść ta przypomina pewną rabinacką opowieść o nieznanej dacie powstania, z tą różnicą, że tam bogaty człowiek spełnił dobry uczynek i wszedł do przyszłego świata - tutaj zaś nie zważał na głodującego Łazarza, sam zaś żył w luksusie, i w konsekwencji odziedziczył piekło. Pewne szczegóły dotyczące życia przyszłego są typowymi motywami zaczerpniętymi z żydowskiej tradycji - niektóre z nich stanowiły niezbędne elementy wątku (co jest dozwoloną praktyką w przypadku przypowieści).

Łk 17

RÓŻNE WSKAZANIA

Zgorszenie Mt 18,6-7; Mk 9,42

1 Rzekł znowu do swoich uczniów: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. 2 Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!

1–2. Przestrogi przed zgorszeniem podają wszyscy trzej synoptycy, ale każdy w nieco odmiennej formie. Łukasz zaznacza – czego nie czynią pozostali dwaj synoptycy – że słuchaczami tych przestróg byli uczniowie Jezusa. Wszyscy trzej natomiast mówią o tym, że zgorszenia muszą przyjść, lecz biada tym, którzy spowodują w sposób bezpośredni ich przyjście; wszyscy trzej dają do zrozumienia, iż gorszyciele maluczkich na pewno nie wejdą do królestwa niebieskiego, i stwierdzają, iż lepiej by było, gdyby ich zatopiono w głębinach morskich. Maluczcy – to ubodzy, niewykształceni, w ogóle nic nie znaczący w oczach tego świata. Właśnie w maluczkich tego świata od początku w sposób szczególny upodobał sobie Bóg i ich kazał otaczać szczególną troską (Jk 2,2–5; Mt 18,6.10.14). Dlatego za wyrządzanie im zwłaszcza duchowej krzywdy przewiduje Jezus takie surowe kary. Końcową uwagę, skierowaną do uczniów: Uważajcie na siebie, podaje już tylko Łukasz. Wynika z tego, że grzechem szczególnie ciężkim byłoby spowodowane przez uczniów zgorszenie tych, którzy byli przedmiotem wyjątkowego upodobania Bożego.

17,1-2. Ludzi, którzy powodują zgorszenie („grzech”, dosł. „potknięcie”), zostaną potępieni tak samo jak bogacz z poprzedniej przypowieści, W przeciwieństwie do nich, uczniowie powinni dążyć do tego, co dobre dla innych ludzi. Słowo „potknięcie” było często używane w znaczeniu metaforycznym, w odniesieniu do życia w grzechu lub odejścia od prawdziwej wiary. Kamienie młyńskie, używane do mielenia ziarna i gniecenia oliwek, były bardzo ciężkie. Słowo, które się tutaj pojawia, oznacza cięższy kamień, obracany przez muła; lżejszym kamieniem młyńskim mogła się posługiwać kobieta. Ponieważ Żydzi uważali ten rodzaj kary, stosowany przez pogan, za szczególnie odrażający, ilustracja tym bardziej napawała przerażeniem.

Obowiązek przebaczenia

3 Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli będzie żałował, przebacz mu.

17,3b-4 Wydaje się, że Łukasz ma na myśli poróżnienie się dwu braci, podczas gdy u Mateusza chodzi o winę w szerszym zakresie. Łukasz pomija też odwołanie się do wspólnoty.

4 I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, przebacz mu. Mt 18,15; Mt 18,21-22

3–4. Instrukcje w sprawie przebaczania uraz podają Mateusz i Łukasz, przy czym ten ostatni w postaci bardzo skróconej: błądzącego należy upomnieć, a gdyby okazał skruchę, trzeba mu przebaczyć; trzeba ten akt miłosierdzia powtórzyć choćby siedem razy na dzień, jeśliby bliźni o to prosił, za każdym razem przyznając się do winy. Chrześcijanie są bowiem dla siebie braćmi, a oto jak powinni odnosić się do siebie bracia nawet według wskazań ST: Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego (Kpł 19,17n).

17,3-4. Upomnienie na osobności, nawrócenie wraz z naprawieniem szkody oraz przebaczenie były tradycyjnymi elementami żydowskiej pobożności. Nauczyciele żydowscy wątpili w szczerość nawrócenia, jeśli winowajca planował powtórne popełnienie tego samego grzechu. Jezus (jak żydowski uczony w Prawie) przedkłada tutaj pod rozwagę przypadek teoretyczny: jeśli człowiek wielokrotnie szczerze pokutuje trzeba mu przebaczyć.

Moc wiary Mt 8,10+

5 Apostołowie prosili Pana: Dodaj nam wiary. 

6 Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. Mt 17,20; Mt 21,21 Mk 11,23

5–6. Prośbę Apostołów o przymnożenie im wiary podaje tylko Łukasz. Silna wiara niezbędna jest po to, by można było wypełnić wymagania, jakie Jezus stawiał przed ludźmi w ogóle, a przed Apostołami w szczególności. Odpowiedź Jezusa na tę prośbę była trochę zaskakująca: oświadczając, że nawet odrobina, tak mała jak przysłowiowe ziarno gorczycy (Mk 4,31), prawdziwie silnej wiary może zdziałać wszystko – obrazem tej mocy jest wyrwanie z korzeniami drzewa morwowego, które potrafi przetrwać na jednym miejscu około 600 lat – stwierdzał Jezus to, o czym Apostołowie dobrze wiedzieli. Właśnie dlatego prosili o przymnożenie wiary, ponieważ rozumieli, czego można dzięki silnej wierze dokonać.

17,5-6. Starożytni pisarze żydowscy nieraz wzmiankowali, że korzenie czarnej morwy rozrastają się we wszystkie strony, co sprawia, iż trudno jest usunąć to drzewo wraz z korzeniami. Ziarenka gorczycy były przysłowiowo małe.

Służyć z pokorą

7 Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź zaraz i siądź do stołu? 8 Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił?

17,8 Z tą ludzką regułą należy porównać paradoks ewangeliczny w 12,37; 22,27; J 13,1-16.

9 Czy okazuje wdzięczność słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? 

10 Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać. Hi 22,3; Hi 35,7

17,10 nieużyteczni. To określenie wydaje się niezbyt stosowne do kontekstu, akcentującego samo bycie sługą (por. zakończenie wiersza), lecz takie jest dosł. (i tradycyjne) tłumaczenie tego terminu grec.

7–10. Lecz Jezus tylko pozornie pozostawił bez odpowiedzi prośbę Apostołów. Po stwierdzeniu niezwykłej mocy każdej prawdziwej wiary podał Zbawiciel kilka wskazań dotyczących istoty pokornego służenia. Kto służy z prawdziwą pokorą, podobny jest do sługi, który nie ma swemu panu za złe tego, że po całym dniu pracy nie jest zaraz zapraszany do stołu, ale wpierw przygotuje mu posiłek i posługuje cierpliwie, aż on zaspokoi swój głód; nie skarży się na to, że jego pan nie dziękuje mu za usługę. Takimi powinni być Apostołowie. Nie domagając się żadnej, rzekomo należnej im za ich pracę zapłaty, powinni posiadać świadomość tego, że są tylko nieużytecznymi sługami; że do nich należy jedynie wypełnianie tego, co im nakaże Pan. Chodzi tu, co prawda, o stosunek człowieka do Boga, od którego nic nam się nie należy, ale przecież wiara właściwie pojęta wyznacza właśnie postawę człowieka względem Boga.

17,7-10. Większość właścicieli niewolników miało niewielką ich liczbę. Niewolnicy musieli więc wykonywać nie tylko prace polowe, lecz także przygotowywać posiłki. Właściciele uważali tę pracę za obowiązek niewolników, nie zaś dobrowolną przysługę. Nie uważano też za właściwe, by panowie jedli wraz ze swymi niewolnikami i przypadła takie prawie nigdy się nie zdarzały. Wydaje się, że główna myśl tego obrazu jest następująca; Wiara staje się silniejsza, gdy towarzyszy jej postawa sługi, ma ona rolę służebną i nie jest nigdy celem samym dla siebie.

TRZECI OKRES PODRÓŻY DO JEROZOLIMY

Wdzięczny Samarytanin

11 Zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Łk 9,51+

17,11 Celem było dojście do doliny Jordanu i zstąpienie do Jerycha (18,35), skąd potem Jezus wstąpił do Jerozolimy.

12 Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka Kpł 13,45-46

11–12. Spoza materiału dydaktycznego Ewangelii Łukasza wyłania się co chwila motyw zdecydowanego zbliżania się Jezusa do Jerozolimy. Fragment owej podróży ukazuje również tekst 17,11–19.

Przy innej okazji była już mowa o przepisach prawnych, regulujących kontakty ludzi zdrowych z trędowatymi (zob. komentarz do Mt 8,1–4, wyżej, s. 49–50). Ogólna treść tych przepisów wykluczała właściwie wszelką styczność z ludźmi zdrowymi do chwili urzędowego stwierdzenia przez kapłana, że człowiek trędowaty został oczyszczony. Do tego momentu pojawienie się trędowatych w miastach, w osiedlach lub jakichkolwiek skupiskach ludzi zdrowych było surowo zabronione.

17,11-12. Trąd był odrażającą chorobą skóry (nazwa ta odnosiła się do wielu schorzeń), z powodu której Biblia nakazywała izolację od reszty społeczeństwa (Kpł 13,45-46), chociaż nie szła tak daleko jak niektórzy żydowscy nauczyciele, którzy przypisywali ją grzechowi chorego. Trędowaci byli więc wyrzutkami odłączonymi od reszty wspólnoty, których zdrowi woleli unikać.

13 i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!

17,13. Trędowaci podchodzą do Jezusa w postawie pokory, która w Starym Testamencie była właściwym sposobem zbliżania się do Boga lub Jego przedstawiciela z prośbą o modlitwę.

14 Na ten widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom! A gdy szli, zostali oczyszczeni. Mt 8,4; Mk 1,44; Łk 5,14; Kpł 14,1-32

17,14. Biblia nakazywała złożenie konkretnych ofiar po wyzdrowieniu z trądu (Kpł 14,1-32). Stosując się do tych przykazań, Jezus w niczym nie narusza Prawa, ani nie obraża kapłanów.

15 Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, Łk 2,20+

16 padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin.

14–16. Polecenie przedstawienia się kapłanom (Kpł 13,49n; 14,2n) przy innym opisie uleczenia trędowatych (Mk 1,41–44) następowało po samym uzdrowieniu; w Ewangelii Łukasza trędowaci udali się jeszcze jako chorzy do kapłanów. Zostali uleczeni w drodze. Ich powrót do zdrowia był więc w pewnym sensie uzależniony od zaufania poleceniu, które wydał Jezus. Trudno zresztą zrozumieć, jak Samarytanin, podwójnie nieszczęśliwy: przez swoje pochodzenie i słabość ciała, znalazł się wśród Żydów. Cierpienie, nędza fizyczna od najdawniejszych czasów zacierały – jak widać – różnice narodowościowe i pozwalały zapominać na jakiś czas o nawet wiekowych nienawiściach.

17 Jezus zaś rzekł: Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Łk 9,53+; Łk 10,33+

18 Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec? Mt 8,10+

17–18. Perykopa mówi między innymi – lub może przede wszystkim – o wrażliwości Boga na wdzięczność ludzką. Stąd ciężar znaczeniowy całego opowiadania znajduje się nie w fakcie uzdrowienia dziesięciu trędowatych. Należy dopatrywać się go w postawie Samarytanina, który dziękując Jezusowi miał zawstydzić Izraelitów, nie poczuwających się do wdzięczności. Pan Bóg pragnie, by Mu dziękowano. Specjalne i ustawicznie trwające dziękowanie należy się Bogu za dar życia. O postawionym tu za przykład Samarytaninie jest powiedziane, że wrócił i dał chwałę Bogu. Składanie Bogu chwały ze strony człowieka suponuje zawsze dwa akty: prawdziwą skruchę i całkowite oddanie się do Jego dyspozycji. Oto dlaczego chwała, którą Bogu składamy, przynosi korzyść w pierwszym rzędzie człowiekowi: skrucha zapewnia zbawienie, opieka Boża zaś chroni przed wszelkimi nieszczęściami. Człowiek ma się zdobywać ciągle na swoistą wdzięczność metafizyczną. Jeżeli bowiem każde istnienie jest wyrazem dobroci Bożej, to o ile bardziej o dobroci Boga świadczy ten rodzaj egzystencji, którym został obdarzony człowiek. Dziękujemy Bogu za to, że jesteśmy. Pan Bóg zapragnął nas swą odwieczną wolą stwórczą, i oto istniejemy. Wielka to rzecz być chcianym przez Boga samego.

19 Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.

19. Wiara jest warunkiem prawie wszystkich uzdrowień ewangelicznych. Pochwalał ją Jezus, kiedy się przejawiała we wszystkich innych okolicznościach. W przypadku Samarytanina zasługiwała ona na tym większe uznanie, że człowiek ten, nie należąc do narodu wybranego, nawet według własnego przekonania miał niewielkie szansę, aby był wysłuchany przez Jezusa.

17,15-19. Wedle własnych kryteriów, Samarytanie byli ludźmi pobożnymi, lecz Żydzi uważali ich za niereligijnych. Pobożni Żydzi unikali bliższych kontaktów z Samarytanami. Owo napięcie wzmacnia wymowę tej opowieści. Fakt, że Samarytanin podróżował z żydowskimi trędowatymi w rejonie pomiędzy Samarią a Galileą (w. 11) ilustruje również skrajnie radykalną pozycję społeczną trędowatych - choroba ta usuwała inne podziały społeczne.

Przyjście Królestwa Bożego

20 Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie w sposób dostrzegalny; Mt 4,17+

21 i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. Mt 3,2

17,21 pośród was jest. Jest jako rzeczywistość już działająca. Tłumaczy się też: „w was”, co jednak — jak się zdaje — nie odpowiada w pełni kontekstowi.

20–21. Króciutki dialog Jezusa z faryzeuszami posiada wielkie znaczenie dla lepszego zrozumienia istoty królestwa Bożego. Na pytanie faryzeuszy, kiedy przyjdzie królestwo Boże – pytanie to niepokoiło od dawna wszystkich bez wyjątku Izraelitów – Jezus odpowiedział: Królestwo Boże nie przyjdzie w sposób dostrzegalny… Bo królestwo Boże pośród was jest. Wynika z tego, że obraz królestwa Bożego, jaki mają w swej świadomości faryzeusze, jest zupełnie inny od Chrystusowej koncepcji tegoż królestwa. Królestwo, o którego przyjściu mówi Jezus, nie jest z tego świata (J 18,36), nie oznacza żadnej materialnej potęgi; jest we wnętrzu poszczególnych ludzi, w ich nowym sposobie myślenia, odczuwania i życia. Wskutek tego, że przebywa w nich i działa na swój sposób Duch Święty.

17,20-21. Chociaż Żydzi uważali, że Bóg panuje już obecnie, ze szczególnym utęsknieniem oczekiwali na Jego powszechne panowanie (lub królestwo) w przyszłości. Nauczyciele żydowscy dyskutowali o tym, kiedy Jego królestwo nadejdzie: czy w wyznaczonym czasie, nieznanym śmiertelnikom, czy też, gdy cały Izrael się nawróci. Nauczając, że królestwo (rozumiane jako Boże panowanie) jest już w jakiś sposób obecne, Jezus daje do zrozumienia, że coś z tego królestwa ~ np. mesjański król - jest już wśród nich.

Dzień Syna Człowieczego

22 Do uczniów zaś rzekł: Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Mt 13,17+

17,22-37 Ta mowa jest tekstem własnym Łukasza, który w zapowiedziach Jezusa wyraźnie rozróżnia to, co dotyczy zburzenia Jerozolimy (21,6-24), i to, co się odnosi do Jego chwalebnego powrotu na końcu czasów (17,22-37). — Pewne fragmenty tej mowy występują w wielkiej mowie eschatologicznej u Mateusza (24,5-41), który w tym przypadku, podobnie jak i w innych (por. Łk 10,1+; 11,39+), połączył dwa źródła zachowane oddzielnie przez Łukasza (por. Mt 24,1+). — Słowo „dzień” jest terminem bardziej biblijnym („dzień Jahwe” — por. Am 5,18+) niż występujące u Mateusza (24,3) „paruzja” (przyjście), zapożyczone ze słownictwa helleńskiego. Por. 1 Kor 1,8+.

17,22 Uczniowie zapragną ujrzeć nie któryś z dni ziemskiego życia Syna Człowieczego ani też kontemplować pierwszy dzień Jego chwalebnego objawienia, lecz zechcą się cieszyć dniem, choćby tylko jednym, z tych, które nastąpią po chwalebnym objawieniu.

17,22. Literatura żydowska czasami wspomina o przyszłym okresie zwanym „dniami Mesjasza”. W pewnych tekstach są wzmianki o okresie (czasami określanym jako czterdzieści lat), gdy Mesjasz poprowadzi Izraela na wojnę przeciwko jego wrogom, zanim nadejdzie ostateczny koniec. Według innych natomiast, Mesjasz będzie królował w czasach, które nastąpią po pokonaniu wrogów.

23 Powiedzą wam: Oto tam lub: Oto tu. Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Mt 8,20+; Mk 13,21; Mt 24,23; Mt 24,26-27

24 Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, jaśnieje od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.

17,23-24. Ostatecznemu nadejściu królestwa nie będzie towarzyszyć jedynie wojna na ziemi, jak sądzili niektórzy, ale kosmiczne objawienie całemu światu. (Różne teksty żydowskie przyjmowały jeden z tych dwóch scenariuszów.) Słowa „jeden z dni (Syna Człowieczego)”, jeśli są oryginalne, mogą stanowić aluzję do pojawiającego się w Starym Testamencie określenia „dzień Pański”, które oznacza czas ostateczny, gdy Bóg osądzi ziemię i zaprowadzi wieczną sprawiedliwość.

25 Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie. Łk 9,22+

22–25. Z wielkiej mowy eschatologicznej Jezusa, zajmującej w Ewangelii Mateusza cały dwudziesty czwarty rozdział, a u Marka trzynasty, Łukasz zachował tylko niektóre fragmenty, komponując z nich własny obraz dnia Syna Człowieczego. Poza tym są w tym obrazie pewne elementy nowe, nie spotykane w tradycji, którą utrwala Mateusz. I tak np. według Łukasza, Jezus mówi, iż przyjdzie kiedyś taka chwila, że uczniowie zapragną zobaczyć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, ale nie zobaczą. Powód tego pragnienia został podany nieco dalej; oto przyjdzie czas tak wielkiego ucisku, że ludzie, doprowadzeni do granic wytrzymałości, będą wzdychać choćby do jednej chwili ulgi.

17,25. Por. kontekst Księgi Daniela 7,13-14 (przyszły Syn Człowieczy), który mówi o cierpieniu poprzedzającym chwałę (w Dn 7,21-22, odnosi się do aniołów).

26 Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: Mt 24,37-39; Rdz 6-8

17,26 za dni Syna Człowieczego. Chodzi o czas Jego chwalebnego objawienia.

27 jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; a przyszedł potop i wygubił wszystkich.

17,26-27. Literatura żydowska często widziała w pokoleniu Noego symbol zła. Żadne z działań, które Jezus tutaj wymienia, nie jest złe (chociaż nauczyciele żydowscy uważali niektóre z nich za konieczny środek zaradczy na złe impulsy). Przestępstwo tych ludzi polegało po prostu na tym, że zignorowali sprawę najważniejszą.

28 Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, Rdz 19,1-29

29 lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; 

30 tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi. Mt 24,17-18; Mk 13,15-16

26–30. Pojawienie się Syna Człowieczego z pewnością wszystkim sprawiłoby ulgę. Dlatego też będą się mnożyły pogłoski o Jego rzekomym zbliżaniu się. Będą to jednak fałszywe wieści. Nikt nie zna czasu przyjścia Syna Człowieczego. Jego pojawienie się będzie podobne do błyskawicy na niebie. Ludzie będą się oddawać swoim najzwyklejszym zajęciom – będą jeść, pić, żenić się, wychodzić za mąż, kupować, sprzedawać, sadzić, budować – i wtedy właśnie przyjdzie Syn Człowieczy tak nieoczekiwanie, jak niespodziewanie deszcz ognia i siarki spadł kiedyś na mieszkańców Sodomy.

17,28-30. Wiele tekstów żydowskich posługuje się Sodomą (Rdz 19) jako typowym obrazem zła (por. komentarz do Łk 10,12) i często łączy ją z pokoleniem Noego (por. komentarz do Łk 17,26-27).

31 W owym dniu, kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Łk 21,21

17,31. Płaskie dachy były rozmaicie wykorzystywane. Ponieważ schody prowadzące na górę znajdowały się na zewnątrz domu, nie zaś w środku, nie trzeba było wchodzić do środka schodząc z dachu. Jest to obraz ukazujący pośpiech, porzucenie własnych dóbr i ziemskich trosk, by jak najszybciej wyjść na ulicę i powitać powracającego króla, lub uciec przed nadciągającą zagładą.

32 Miejcie w pamięci żonę Lota!

31–32. Nikt więc nie wie, kiedy przyjdzie Syn Człowieczy. Jedno co można przewidzieć to właśnie to, że Syn Człowieczy nim się pojawi ponownie na ziemi, musi najpierw wiele wycierpieć i być odrzuconym przez naród wybrany.

33 Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Rdz 19,26; Mt 10,39; J 12,25; Łk 9,24; Mt 24,40-41

33. Syn Człowieczy przyjdzie ponownie po to, aby definitywnie rozsądzić ludzkie sprawy. Wobec nadchodzącego sądu wszystko okaże się mało ważne; nic nie będzie już warte zabiegów ani jakiejkolwiek troski – rzeczy zostawione w mieszkaniu, dom cały i rodzina znajdująca się gdzieś daleko. Za niczym nie należy się już oglądać wstecz, żeby nas nie spotkało nieszczęście, przypominające śmierć żony Lota, która unosząc darowane jej przez Boga życie uległa pokusie obejrzenia się w stronę płonącej Sodomy i za karę zamieniła się w słup soli (Rdz 19,26), który jak to mówi Księga Mądrości, pozostał na zawsze pomnikiem niewierności tej kobiety (10,7). Ważny będzie tylko Pan. Nim tylko warto będzie się zajmować.

17,32-33. Kiedy żona Lota obejrzała się, by spojrzeć na swój zniszczony dom w Sodomie, kosztowało ją to utratę życia, które w oczach Boga miało większą wartość od jej majętności (Rdz 19,15-16.26).

34 Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony.

17,34. W języku greckim stosowano zaimki rodzaju męskiego, jeśli w grupie znajdowali się jacyś mężczyźni. Słowo „dwóch” odnosi się zatem przypuszczalnie do męża i żony. Jezus ma niewątpliwie na myśli zabranie jednego z leżących na sąd (jak w analogicznej opowieści z II w. po Chr., o Izraelitach i Egipcjanach, którzy leżeli w łóżkach gdy nadeszła ostatnia plaga).

35 Dwie będą razem mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona.

17,35 W. 36: „Dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony” (por. Mt 24,40), jest dodany w niektórych rkpsach.

17,35. Jednym z obowiązków żydowskich kobiet mieszkających w Palestynie było mielenie na żarnach. Kobiety robiły to zazwyczaj po dwie. Mogły one wspólnie pracować, niezależnie od przekonań religijnych. Zakładając, że niereligijna kobieta nie naruszała faryzejskich przykazań, nawet żona faryzeusza i żona człowieka nie oddającego dziesięciny (którym faryzeusze gardzili) mogły wspólnie pracować.

36 ---

34–36. Otóż Chrystus pragnie, żeby eschatologiczną postawę zachowywali chrześcijanie przez całe swe życie; żeby troskę o życie wieczne przedkładali ponad wszystkie sprawy doczesne, bo kto będzie się starał zachować za wszelką cenę życie doczesne, ten straci życie wieczne. Według dość rozpowszechnionych przekonań żydowskich ponowne przyjście Chrystusa będzie miało miejsce w noc paschalną. Zaraz też rozpocznie się sąd polegający przede wszystkim na bezwzględnym oddzieleniu sprawiedliwych od niesprawiedliwych. Dwaj ludzie oddani tym samym zajęciom, ale w różny sposób: jeden z myślą o Panu, drugi tylko o sprawach tego świata; teraz jeden będzie wzięty do Pana, drugi zostanie przeznaczony na wieczną zagładę.

37 Pytali Go: Gdzie, Panie? On im odpowiedział: Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy. Mt 24,28

37. Współczesnych Jezusowi ludzi interesowało nie tylko to, kiedy przyjdzie Syn Człowieczy, lecz także kwestia, gdzie odbędzie się ów straszny sąd ostateczny. Chrystus udziela na to pytanie odpowiedzi dość obrazowej: jeżeli widać gdzieś stado sępów, to można przypuszczać, że w pobliżu znajduje się padlina. Otóż sąd odbywa się tam – i to już teraz – gdzie są grzesznicy. Sprawiedliwi nie boją się sądu, po ich dusze nie przylecą sępy, zwiastuny potępienia wiecznego.

17,37. Przyjściu Syna Człowieczego towarzyszyć będzie sąd podobny do tego, jaki spotkał pokolenie Noego i Lota (Łk 17,26-30); ciała Jego wrogów staną się strawą dla sępów (Ez 32,4-6; 39,17-20), co Żydzi uważali za okropny los (Pwt 28,26; 1 Sm 17,44; Ps 79,2). Niektórzy komentatorzy sugerowali, że słowo „sępy”, które można również tłumaczyć jako „orły”, odnosi się tutaj do rzymskich symboli na sztandarach, które mogły zawierać przedstawienia tych ptaków. W 70 r. po Chr. Rzymianie złożyli tym sztandarom ofiary na ruinach świątyni w Jerozolimie, którą zniszczyli.

Łk 18

Moc wytrwałej modlitwy

1 Opowiadał im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: Łk 11,9+; 1Tes 5,17+

18,1 Myśl i słownictwo Pawłowe (por. Rz 1,10; 12,12; 1 Tes 5,17+).

1. Osiemnasty rozdział Ewangelii Łukasza zawiera między innymi dwie przypowieści, którymi Chrystus zilustrował zasadnicze przymioty modlitwy, tj. wytrwałość i ufność.

2 W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. Łk 11,5-8

3 W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!

2–3. Przypowieść o niegodziwym sędzi przedstawia wytrwałość człowieka na modlitwie. Nagabywany wielokrotnie i natarczywie przez pewną wdowę sędzia niegodziwy czyni w końcu zadość jej prośbie, lecz tylko dlatego, by się uwolnić od jej nalegań. Niegodziwego sędziego przedstawia Łukasz jako tego, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. Jest to najbardziej autentyczna charakterystyka człowieka złego. Został określony dosadnie jego stosunek do Boga i do ludzi. Nie bać się Boga – to znaczy być pozbawionym z własnej winy jakichkolwiek związków z Bogiem. Pan Bóg, Jego wielkość, tak wtedy, gdy karze, jak i wtedy, kiedy nagradza, nie jest dla złego sędziego motywem postępowania. Świadomie ignoruje istnienie Boga, chełpi się tym nawet, mówiąc: Chociaż Boga się nie boję.

4 Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, 5 to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie nachodziła mnie bez końca i nie zadręczała mnie.

18,1-5. Zgodnie z prawem Starego Testamentu, sędziowie mieli okazywać bojaźń Bożą (tj. wierzyć, że osądzi On tych, którzy łamią Jego Prawo i niewłaściwie traktują innych) i bronić uciśnionych. W wielu starożytnych społeczeństwach istniały surowe kary dla niesprawiedliwych sędziów przewidziane prawem.

W Prawie wdowa była skrajnym przykładem osoby uciśnionej, ponieważ nie miała żadnych środków do życia (np. Wj 22,22-24; Ps 146,9; Iz 1,17.23; Jr 7,6-7). Z pewnością nie mogła sobie pozwolić na wręczenie łapówki. W przypowieści Jezusa przeciwnik wdowy grozi przypuszczalnie, że zabierze jej ziemię jako zapłatę za dług (por np. 2 Krl 4,1).

6 I Pan dodał: Słuchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sędzia.

4–6. Drugim rysem charakterystycznym owego człowieka, nie bojącego się Boga, jest jego wygodnictwo; jeżeli ustąpił wdowie, to tylko dlatego, żeby go więcej nie nachodziła, żeby go zostawiła w pokoju albo żeby mu nie powiedziała czegoś niestosownego. Nie chce zdobyć się na żadną ofiarę, służy jedynie sobie. Sędzia ów grzeszy także przeciwko sprawiedliwości, której miał służyć. Jego zawodowym obowiązkiem było bronić uciśnionych. Tekst nie mówi tego wyraźnie, lecz mamy chyba prawo przypuszczać, że wdowa prawdopodobnie była pozbawiona środków materialnych, przy pomocy których mogłaby opłacić urzędowe czynności sędziego. Może to właśnie było powodem głównym oporów z jego strony. I tak wskutek nieludzkiej postawy sędziego uboga wdowa narażona była na znoszenie niesprawiedliwości dłużej niż to było konieczne. A oto, co już Prawo Mojżeszowe mówiło o tak niegodziwych stróżach ładu społecznego: Przeklęty, kto łamie prawo obcokrajowca, sieroty i wdowy (Pwt 27,19).

7 A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Ap 6,9-11; Syr 35,19

18,7 W Syr 35,18-19, którym — jak się wydaje — został zainspirowany niniejszy wiersz, jest wyrażona myśl, że Bóg nie będzie zwlekał z oddaniem sprawiedliwości uciśnionym ubogim, natomiast tutaj (według BJ, gdzie koniec w. 7 brzmi: „gdy tymczasem cierpliwie czeka w ich sprawie”) mówi się o cierpliwości Boga. Być może ta adaptacja odzwierciedla troskę o wyjaśnienie opóźniającej się paruzji. Należy porównać analogiczną postawę w 2 P 3,9; Ap 6,9-11.

18,6-7. Przypowieść ta stanowi przykład tradycyjnej żydowskie argumentacji typu „o ileż bardziej” (qal wachomer). jeśli niesprawiedliwy sędzia, któremu nie zależy na wdowie, może wymierzyć sprawiedliwość, o ileż bardziej uczyni to sprawiedliwy sędzia całej ziemi, znany jako obrońca wdów i sierot?

W tym kontekście Bóg wymierzy sprawiedliwość szczególnie wówczas, gdy Jezus przyjdzie, by osądzić ziemię (Łk 17,22-37). Zasada ta jest znana ze Starego Testamentu: Bóg okaże się wierny, podejmując działania w obronie (lub w celu uniewinnienia) swojego ludu, zarówno obecnie, jak i (szczególnie) podczas sądu ostatecznego.

8 Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Mt 24,12; Mt 8,10+

7–8. W całym opowiadaniu mamy do czynienia z często spotykaną już argumentacją a minore ad maius: jeżeli nawet tak niegodziwy sędzia wysłuchał natarczywej prośby, to czyż można nawet przypuszczać, żeby nie wysłuchał podobnej modlitwy Pan Bóg? Na pewno weźmie w obronę uciśnionych, którzy zwrócą się do Niego o pomoc. Na zakończenie przypowieści znów wraca Ewangelista do tematu ponownego przyjścia Syna Człowieczego w roli najwyższego sędziego. Lecz wynik sądu zależy od tego, czy ludzie będą jeszcze mieli wiarę, gdy przyjdzie Syn Człowieczy? Będą bowiem poddani tylu próbom; czy przejdą przez wszystkie zwycięsko?

18,8. Wielu pisarzy żydowskich przepowiadało nastanie wielkiego ucisku w czasach ostatecznych. Z tego powodu wielu odejdzie od prawdy. Jezus zachęca swoich uczniów, by wytrwali (Łk 21,8-19.34-36; 22,31-32.40.46).

Faryzeusz i celnik

9 Opowiedział też niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: Łk 16,15; Mt 6,1; Mt 23,28

9. Przypowieść o faryzeuszu i celniku podaje nie tyle przykłady dobrej i złej modlitwy, ile raczej obrazuje prawdziwą i fałszywą pobożność w czasie modlitwy.

10 Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik.

10. Nawet z ksiąg Pisma Świętego NT dowiadujemy się, że istniał w świątyni jerozolimskiej swoisty porządek nabożeństw (Łk 1,10; Dz 3,1). Niezależnie od tego zbierano się co dzień na poranne i wieczorne składanie ofiar (por. Wj 29,38–42; Kpł 6,2; Lb 28,3–8). Poza tym o każdej porze dnia można było wejść do świątyni, tak jak to uczynili dwaj ludzie z omawianej perykopy. Faryzeusz i celnik – to przedstawiciele dwu skrajnie różnych warstw społecznych Izraela. Pierwszy reprezentował pobożność czysto legalistyczną, opartą na zewnętrznych uczynkach, drugi stykając się co dzień ze wszystkim, co było w przekonaniu faryzeuszy najbardziej nieczyste, uchodził za symbol wszelkiego zła moralnego.

18,9-10. W tradycyjnym społeczeństwie żydowskim faryzeusze byli najbardziej pobożnymi z ludzi. Celnicy byli zaś ludźmi najbardziej pogardzanymi, często uważanymi za zdrajców własnego narodu. Faryzeusze nie chcieli powoływać celników na świadków ani przydzielać im honorowych urzędów. By pojąć dzisiaj siłę i wymowę tej przypowieści, można wyobrazić sobie te postacie jako najbardziej żarliwego wyznawcę Jezusa z jednej strony i handlarza narkotyków lub skorumpowanego polityka z drugiej strony.

11 Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik.

18,11. Wielu szczególnie pobożnych pościło - obywając się bez wody, chociaż było to groźne dla życia - przez dwa pełne dni w tygodniu (w poniedziałek i czwartek), przynajmniej w porze suchej. Faryzeusze skrupulatnie oddawali dziesięcinę, w pełnym zakresie, czego domagało się Prawo (istniało kilka różnych rodzajów dziesięciny, które łącznie obejmowały ponad 20 procent dochodu).

12 Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam.

11–12. Są to słowa świadczące o wielkim upodobaniu, jakie ktoś znajduje w samym sobie. Mówiąc Boże, dziękuję Ci, faryzeusz współradował się z własnym „ja”. Swym zachowaniem się reprezentował ten rodzaj religijności, która czyni Boga dłużnikiem ludzi. Był zatroskany przede wszystkim o to, żeby żaden z jego uczynków nie uszedł uwagi Boga. Stąd cała owa lista ludzkich „dobrodziejstw” Bogu wyświadczonych. Wśród „dobrych uczynków” faryzeusza były wspomniane dwukrotne w ciągu tygodnia posty. Prócz wielkiego dnia postu w Dniu Przebłagania (jom kippur) (Kpł 16,29; 23,27; Lb 29,7), istniał wśród faryzeuszy zwyczaj przestrzegania postu w poniedziałek i czwartek: na uczczenie wejścia Mojżesza na górę Synaj w czwartek i na pamiątkę zejścia z niej w poniedziałek. Prawo nakazywało składać dziesięcinę jedynie ze zwierząt i płodów ziemi (Kpł 27,30; Pwt 14,22n). Jednakże faryzeusz z przypowieści Jezusa daje dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywa, nawet z mięty i ruty, i wszelkiej jarzyny – jak to wypomina Jezus na innym miejscu innym faryzeuszom (11,42). Faryzeusz, aby uwydatnić swoją wielkość, porównuje się z innymi ludźmi. Nie czyni źle jak inni.

13 A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika! Mt 23,12; Łk 14,11

13. Celnikowi natomiast nie są potrzebne żadne zestawienia. Sam dostrzega dostatecznie jasno swoją ludzką nędzę. Wyznaje pokornie, iż wszyscy ludzie są dłużnikami Boga. W modlitwie faryzeusza człowiek był jej ośrodkiem i głównym przedmiotem całej ascetycznej troski, celnik zaś uznaje wielkość Boga i przyznaje się do swej marności ludzkiej. Wzmianka o tym, że celnik stał z daleka, nie jest również pozbawiona teologicznej treści. Odległość, dystans, dalekość – to obrazy biblijne, ilustrujące skutki każdego grzechu. Pierwszy człowiek uświadomiwszy sobie, że złamał Prawo Boże, również skrył się przed Bogiem; odszedł od Niego (Rdz 3,8.23n). Poczucie odległości, co więcej, nawet konieczność odejścia od Boga jest zjawiskiem psychicznie bardzo typowym dla człowieka, który popełnił grzech i postanawia trwać nadal w jego skutkach. Stojąc z daleka celnik tym samym dawał wyraz przekonaniu, że jest grzesznikiem. Bicie się w piersi jest dość znamienne dla samego pojęcia grzechu i w ogóle braku miłości. Zamarłe wskutek grzechu serce ma być owymi uderzeniami znowu pobudzone do życia lub karane przez samego winowajcę. Pan Bóg bowiem kocha nas zawsze z jednakową mocą, tylko człowiek nie jest w stanie odczuwać owej miłości, jest umarły dla miłości Bożej. Trzeba ponownie ożywić serce ludzkie, iżby mogło odbierać sygnały miłości Bożej trzeba wprzód siebie skarcić przez żal.

18,13. Postawa stojąca z oczyma i rękoma wzniesionymi do nieba była powszechną pozycją modlitewną. Bicie się w piersi było znakiem wielkiej żałoby lub żalu (jak tutaj) towarzyszącego nawróceniu z grzechu (taki żal żydowskim zwyczajem wyrażano podobnie jak żałobę). Modlitwa celnika o miłosierdzie nie zawiera świadomego aktu zadośćuczynienia, więc wielu współczesnych Jezusa uznałoby ją za nieważną.

14 Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

14. Chrystus Pan opowiedział się zdecydowanie po stronie celnika. On poszedł do domu usprawiedliwiony. Tak więc pokorną prośbę o odpuszczenie grzechów przedkłada Bóg ponad skrupulatne przestrzeganie przepisów Prawa. Mimo że w. 14 stwierdza: Każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony, to przecież warto zauważyć, że celnik nie tyle się uniżał, co raczej był po prostu wobec Boga Jego stworzeniem świadomym zależności od Boga. Faryzeusz swoją postawą pokazał, jaki nie powinien być człowiek jako stworzenie Boże, celnik zaś – jak trzeba się zachować, żeby zasługiwać w pełni na miano stworzenia Bożego.

18,14. Konkluzja, jaką Jezus kończy swoją przypowieść, zaskoczyła zapewne wielu ówczesnych słuchaczy (por. komentarz do Łk 18,11). Nie szokuje ona współczesnych chrześcijan tylko dlatego, że są z nią tak dobrze obeznani. Na temat przyszłego odwrócenia obecnych ról por. Łk 14,11 i 16,25.

Jezus przyjmuje dzieci Mt 19,13-15; Mk 10,13-16; Łk 9,47

15 Przynosili Mu również małe dzieci, żeby na nie kładł ręce, lecz uczniowie, widząc to, szorstko im zabraniali.

18,15-17 Łukasz podejmuje tutaj narrację Marka, którą przerwał w 9,50. Por. 9,51+.

16 Jezus zaś przywołał je do siebie, mówiąc: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże. 17 Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego.

15–17. Opis spotkania Jezusa z dziećmi powtórzył Łukasz dosłownie za Markiem (10,13–16; por. Mt 19,13–15), pomijając jedynie wzmiankę o tym, że Jezus oburzył się na uczniów, gdy nie dopuszczali do Niego dzieci. Odnajdujemy natomiast wszędzie to samo zapewnienie, że do takich jak dzieci należy królestwo Boże i że jeśli się ktoś nie stanie jak dziecko, nie wejdzie do tego królestwa.

18,15-17. Jezus przyjmuje dzieci. Dzieci nie miały żadnej pozycji społecznej, Uczniowie nie chcieli więc, by ich rabin tracił swój cenny czas na ich błogosławienie. Jezus powiada jednak, że królestwo należy do tych, którzy są nilom, którzy obejmują je nie ze względu na zaszczyty związane ze swym statusem.

Bogaty młodzieniec Mt 19,16-22; Mk 10,17-22

18 Zapytał Go pewien dostojnik: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Łk 10,25-28

18,18. Niektórzy uczniowie zadawali swoim nauczycielom pytania dotyczące życia wiecznego, jakie ten młody zwierzchnik zadał Jezusowi. Sformułowanie „osiągnąć” (dosł. „odziedziczyć”) życie wieczne” oznaczało mieć udział w przyszłym świecie, uczestniczyć w życiu królestwa Bożego.

19 Jezus mu odpowiedział: Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. 

20 Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij swego ojca i matkę. Wj 20,12-16; Pwt 5,16-20

18–20. Wszyscy trzej synoptycy podają opowiadanie o bogatym młodzieńcu (por. Mt 19,16–22; Mk 10,17–22). Zresztą młodzieńcem nazywa bohatera opowieści tylko Mateusz. Według Łukasza był to jakiś dostojnik. Być może chodzi tu o pewien retusz stylistyczno-rzeczowy: wielkie bogactwa w posiadaniu dostojnika są czymś bardziej naturalnym. U wszystkich trzech synoptyków bogaty człowiek nazywa Jezusa „Nauczycielem dobrym”, a Jezus, znów jednakowo we wszystkich trzech relacjach, poprawiając go wyjaśnia, że dobry jest tylko Bóg. Korygując pytanie młodzieńca Jezus jakby wskazuje mu, gdzie i przy kim powinien szukać zbawienia. Powinien się skoncentrować tylko i wyłącznie na Bogu, w Nim widzieć najwyższego, najbardziej autorytatywnego i najlepszego nauczyciela. Jego właśnie reprezentuje Jezus, Syn Boży. Nie jest wykluczone, że równocześnie chce Jezus zwrócić owemu młodzieńcowi uwagę na niewłaściwość posługiwania się jakimkolwiek pochlebstwem.

18,19-20. Nie zaprzeczając, że On sam jest dobry, Jezus przypomina młodzieńcowi tradycyjną żydowską koncepcję dobroci Bożej (chociaż inni mogą być dobrzy, nikt nie jest dobry w porównaniu z Bogiem). Następnie wymienia wybrane przykazania pochodzące ze Starego Testamentu.

21 On odrzekł: Tego wszystkiego przestrzegałem od młodości.

18,21. Jeśli tylko Bóg jest dobry, człowiek ten musi przyznać, że złamał jakieś przykazania Jednak przykazania wymienione przez Jezusa były przestrzegane przez większość Żydów, którzy otrzymali staranne wychowanie.

22 A Jezus, usłyszawszy to, powiedział do niego: Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź za Mną. Łk 12,33+

23 On zaś, gdy to usłyszał, mocno się zasmucił, gdyż był bardzo bogaty.

21–23. Identyczny jest również dalszy ciąg opowiadania: bogaty człowiek oświadcza, że przestrzegał od młodości wszystkich przykazań, w odpowiedzi zaś Jezus doradza mu, aby sprzedał całą majętność, rozdał pieniądze ubogim i poszedł za Nim. W odróżnieniu od Mateusza i Marka Łukasz nie mówi, że człowiek ów odszedł, nie posłuchawszy rady Jezusa. Łukasz ogranicza się do stwierdzenia, że się zasmucił, gdyż był bardzo bogaty.

18,22-23. W judaizmie bardzo mocno podkreślano dobroczynność, jednak żydowscy nauczyciele zwykle nie wymagali od kandydatów na uczniów, by całkowicie wyzbyli się majątku. Kilku nauczycieli, szczególnie pewni radykalni greccy filozofowie (Antystenes, Zenon i Diogenes), stawiało takie wymagania bogatym uczniom, by sprawdzić, czy cenią prawdziwą naukę ponad swe bogactwo. Ludzie bogaci wyzbywali się czasami swojego majątku, lecz bogaci kandydaci na uczniów zwykle rozczarowywali radykalnych nauczycieli, nie zdając sprawdzianu uczniostwa i powracając do swych bogactw.

Niebezpieczeństwo bogactw Mt 19,23-26; Mk 10,23-27

24 Jezus, zobaczywszy go [takim], rzekł: Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego.

18,24. Jezus odwraca do góry nogami obowiązujący porządek społeczny. Często chwalono ludzi zamożnych za ich szczodrobliwość (mogli dawać więcej niż inni), zaś ubogich, jako mniej wykształconych w Prawie, uważano za mniej pobożnych (chociaż ubóstwo samo w sobie nie było postrzegane jako oznaka braku pobożności, szczególnie przez samych biedaków).

25 Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego. 26 Zapytali ci, którzy to słyszeli: Któż więc może być zbawiony? 27 Jezus odpowiedział: To, co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga.

24–27. Do tego smutku nawiązuje autor trzeciej Ewangelii, łącząc z kontekstem poprzedzającym następujące bezpośrednio potem przestrogi co do bogactwa i ubóstwa. Przestrogi zaczynają się od stwierdzenia, że bogaczom trudno wejść do królestwa Bożego. Zarówno to stwierdzenie, jak analogia do wielbłąda przeciskającego się przed ucho igielne oraz następujący bezpośrednio potem dialog Jezusa ze słuchaczami tych pouczeń Łukasz powtarza w brzmieniu identycznym za Mateuszem (19,24) i Markiem (10,25), (por. komentarz, wyżej, s. 115, 225).

18,25-27. Wypowiedź Jezusa zawiera żydowską figurę retoryczna, oznaczającą uczynienie czegoś niemożliwego (przejścia dużego zwierzęcia przez ucho igielne). Figura ta, zwana hiperbolą, posługuje się obrazem dosłownej igły (nie zaś bramy, jak niesłusznie sądzono).

Nagroda za dobrowolne ubóstwo Mt 19,27-29; Mk 10,28-30

28 Wówczas rzekł Piotr: Oto my, opuściwszy swoją własność, poszliśmy za Tobą. 

29 On im odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu lub żony, braci, rodziców lub dzieci dla królestwa Bożego, Łk 14,26+

30 żeby nie otrzymał daleko więcej [jeszcze] w tym czasie, a w wieku przyszłym – życia wiecznego.

18,30 otrzymał. Po tym słowie pominięte: „w zamian”, jako dodatek.

28–30. Dialog kończy się wystąpieniem Piotra, który pyta Jezusa, jaka nagroda czeka ich za to, że opuścili wszystko i poszli za Nim. Odpowiedź Jezusa Łukasz nieco skraca, opuszczając całą ową kłopotliwą listę dóbr doczesnych: domy, braci, siostry i matki, dzieci i pola (Mt 19,29; Mk 10,29) – przez co jego tekst staje się bardziej zrozumiały, choć właśnie wskutek tego, być może, mniej oryginalny. W relacji Łukasza Jezus ogranicza się do oświadczenia, że każdy, kto dla królestwa Bożego opuszcza wszystko, co ma, otrzyma daleko więcej teraz i życie wieczne w przyszłości. Dodaje jednak „żonę”, co jest aluzją do praktykowanego już wówczas dobrowolnego celibatu.

18,28-30. Większość uczniów Jezusa nie była ludźmi ubogimi (byli rybakami i celnikami), zrezygnowali jednak z ekonomicznego zabezpieczenia, by pójść za Nim, Ich nagrodą na tym świecie miała być wspólnota dóbr wierzących (por. Dz 2,44-45), zaś w świecie przyszłym życie w królestwie.

Trzecia zapowiedź męki i zmartwychwstania Mt 20,17-19; Mk 10,32-34

31 Potem wziął Dwunastu i powiedział do nich: Oto idziemy do Jeruzalem i spełni się wszystko, co napisali prorocy o Synu Człowieczym. Łk 9,51+; Łk 2,38+ Łk 9,22+

18,31 Łukasz wielokrotnie potwierdza, że prorocy zapowiedzieli mękę: Łk 24,25.27.44; Dz 2,23+; 3,18.24+; 8,32-35; 13,27; 26,22n.

32 Zostanie wydany w ręce pogan, będzie wyszydzony, zelżony i opluty; 33 ubiczują Go i zabiją, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.

31–33. W słowach zapowiedzi męki łatwo dostrzec, jeśli nie wyraźne cytaty z Iz 52,13 –53,12, to przynajmniej niewątpliwą aluzję do pieśni o Słudze Cierpiącym. Według Ewangelii Łukasza tę zapowiedź męki Jezusa poprzedziły już inne przepowiednie (9,22–44; 17,25). W każdej z nich dorzucał Jezus jakieś nowe szczegóły swoich przyszłych cierpień. Ostatnia zapowiedź męki jest wyjątkowo realistyczna. Znajduje się w niej też po raz pierwszy wzmianka o tym, że Jezus będzie wydany w ręce pogan, oraz zapewnienie, że Ukrzyżowany zmartwychwstanie dnia trzeciego. Wizja historii Wielkiego Tygodnia była jednak zupełnie niezrozumiała dla Apostołów.

34 Oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta była zakryta przed nimi i nie pojmowali tego, o czym była mowa. Mk 4,13+

34. Powodem niezrozumienia tego, co Jezus mówił, było powszechne, obejmujące zapewne i uczniów Jezusa mniemanie, że Mesjasz przyjdzie jako triumfator przywracający wolność i potęgę Izraelowi. Mesjasz – to w pierwszym rzędzie wybawiciel polityczny i twórca dobrobytu materialnego. Postać Mesjasza cierpiącego była uczniom Jezusa obca tak samo, jak ogromnej większości ówczesnych Żydów. Słowa zapowiedzi męki i śmierci Jezusa zrozumieją oni w pełni dopiero po zmartwychwstaniu Zbawiciela, zgodnie ze świadectwem samych Ewangelistów. Oto, co czytamy np. u św. Jana: Z początku Jego uczniowie nie zrozumieli tego. Ale gdy Jezus został uwielbiony, wówczas przypomnieli sobie, że to o Nim było napisane i że tak Mu uczynili (12,16).

18,31-34. Zbliżająca się męka Jezusa. W tradycyjnej żydowskiej koncepcji mesjańskiej nie było miejsca dla cierpiącego Mesjasza (większość tekstów żydowskich na ten temat pochodzi z II w. lub okresów późniejszych). Chociaż Jezus dostrzegał tę myśl w Piśmie Świętym (Łk 24,44-46), tradycja żydowska winny sposób odczytywała przesłanie Biblii (zwykle fragmenty o cierpieniu nie były odnoszone do oczekiwanej postaci zwycięskiego Mesjasza), trudno więc było uczniom połączyć wiarę w Jezusa jako Mesjasza z dosłownym znaczeniem Jego słów.

Niewidomy pod Jerychem Mt 20,29-34; Mk 10,46-52

35 Kiedy przybliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał.

35. Brak w Ewangelii Łukasza bliższych danych, wskazujących na to, że Jezus ruszył w drogę do Perei. Być może jednak (zob. Łk 17,11), że zeszedł w dolinę Jordanu pomiędzy Galileją a Samarią i przez Beisan zmierzał dalej na południe w stronę Jerycha. Ani imienia, ani powodu kalectwa człowieka żebrzącego Łukasz nie podaje (por. Mt 9,27–31; 20,29–34; Mk 10,46–52).

18,35. Ludzie niewidomi, chromi i inni, którzy nie byli w stanie wykonywać ówczesnych tradycyjnych zawodów, mogli utrzymać się przy życiu jedynie z żebractwa, prosząc o jałmużnę przy ruchliwych drogach. Żydzi uważali pomaganie im za uczynek sprawiedliwości. Jerycho było kwitnącym miastem o dobrym klimacie, niewidomy (syn Tymeusza - Mk 10,46) miał więc tam bez wątpienia potrzebne wsparcie, szczególnie gdy drogą przechodzili pielgrzymi, zmierzający do Jerozolimy na święto.

36 Gdy usłyszał przeciągający tłum, wypytywał się, co to się dzieje.

36. Bramy do dawnych miast – podobnie jak dziś główne rogatki miejskie – dawały szansę spotkania tam właśnie stosunkowo największej ilości ludzi, z czym wiązała się też realna nadzieja otrzymania jakiegoś wsparcia. Pytanie niewidomego o powód „przeciągania tłumu” jest bardziej uzasadnione przy założeniu, że opisana scena rozgrywa się u wejścia do miasta. Przy wyjściu z miasta rzecz byłaby trochę mniej naturalna.

37 Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. 

38 Wtedy zaczął wołać: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Mt 2,23+

18,36-38. To, że niewidomy człowiek woła „Synu Dawida” oznacza, że rozpoznaje w Jezusie Mesjasza. Jezus określa jego wytrwałe, uporczywe (w. 39) błaganie o miłosierdzie mianem „wiary” (w. 42).

39 Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Mt 9,27+

37–39. Określenie Jezus z Nazaretu u Łukasza szczególnie często występuje w Dziejach Apostolskich. W świadomości niewidomego to określenie kojarzy się z ideą Mesjasza i dlatego zwraca się on do Jezusa słowami: Jezusie, Synu Dawida. Słowa te wypowiada z przejęciem aż dwa razy, co przypomina trochę okrzyki tłumu podczas tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, kiedy to Chrystus jest również obwoływany Synem Dawida (Mt 21,9).

40 Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: 41 Co chcesz, abym ci uczynił? On odpowiedział: Panie, żebym przejrzał. 

42 Jezus mu odrzekł: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła. Mt 8,10+

18,39-42. W ówczesnym społeczeństwie ludzie niewidomi byli bezbronni. Uczniowie Jezusa traktują jego głośne błagania jako narzucanie się, podobnie jak traktowali zachowanie dzieci (Łk 18,15).

43 Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu. Łk 2,20+

40–43. Wytrwałość proszącego o zmiłowanie została wynagrodzona. Jeszcze tylko jedno pytanie rzucone po to, by niewidomy wyraźnie mógł zamanifestować swoją wiarę, i za chwilę mocą jednego słowa Przejrzyj! niewidomy odzyskuje wzrok. Wiara, o której tu mowa, to nie tyle może teologiczna cnota wiary, ile raczej niezłomne przeświadczenie człowieka nieszczęśliwego, że Jezus może go uleczyć. Słowa wielbiące Boga były ze strony uzdrowionego wyrazem jego prawdziwej wdzięczności, ze strony zaś przygodnie zebranych świadków – hołdem złożonym cudotwórczej mocy Boga, objawiającego się w Jezusie.

18,43. Inne opowiadania o cudach pochodzące z tego okresu kończyły się często opisem reakcji tłumów, która tutaj (jak można się było tego spodziewać po dokonaniu cudu) została określona jako pełne bojaźni oddanie chwały Bogu.

Łk 19

Zacheusz

1 Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. Mt 5,46+

2 A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty,

1–2. Opowiadanie o spotkaniu Jezusa z celnikiem Zacheuszem przekazuje tylko autor trzeciej Ewangelii. Zdarzenie miało miejsce w Jerychu, u którego bram Jezus uzdrowił niewidomego. Zacheusz jest przedstawiony jako człowiek zamożny i przełożony celników. Kim byli celnicy i jaką cieszyli się reputacją w ówczesnym świecie – wiadomo już z wyjaśnień odpowiednich fragmentów Ewangelii Mateusza (9,9–13; por. Łk 15,1 – z komentarzem). Dobrobyt Zacheusza również nie przysparzał mu sympatii u ludzi, a poza tym – według nauki Chrystusa – jego ewentualne wejście do królestwa Bożego czynił co najmniej tak trudnym, jak przejście wielbłąda przez ucho igielne.

19,1-2. Jako miasto graniczne Jerycho posiadało komorę celną. Ponieważ było też jednym z najzamożniejszych miast Palestyny położonym w żyznej części Judei, oraz chlubiło się pałacem Heroda, cła tam nakładane musiały być wysokie. „Zwierzchnik celników” kontraktował sprzedaż, ustalał wymiar ceł i zatrudniał podległych sobie poborców. Zważywszy na zajmowane stanowisko, Zacheusz mógł zdobyć majątek bez oszukiwania - wydaje się jednak, że i tak oszukiwał (Łk 19,8).

3 chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu.

3. Łukasz dorzucił także pewien szczegół dotyczący cech czysto zewnętrznych osoby Zacheusza: oto okazuje się, że był on bardzo niskiego wzrostu i wskutek tego właśnie nie mógł zobaczyć Jezusa, gdy wchodził On do Jerycha. Tłum był wielki i co chwila ktoś wyższy wzrostem przysłaniał mu Jego osobę.

4 Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić.

19,3-4. Powiedzenie, że Zacheusz był „niskiego wzrostu” według starożytnych standardów obowiązujących w świecie śródziemnomorskim oznaczało, że mierzył poniżej 1,5 m wzrostu. Z powodu przyjemnego klimatu panującego tam przez cały rok, Jerycho było szczególnie znane ze swych palm, lecz rosło tam także wiele innych drzew, w tym sykomory Gatunek sykomory, który został tutaj opisany, był spokrewniony z figowcem i można się było łatwo na niego wspiąć. Nie jest to sykomora rosnąca w Ameryce Północnej lub występujący w Europie i Azji klon sykomory W czasach Starego Testamentu w Jerychu było wiele ściśle do siebie przylegających domów, jednak kwitnące miasto z okresu Nowego Testamentu miało rozległe wille i parki, gdzie łatwiej można się było wspiąć na drzewo niż wchodzić na dacii domu.

5 Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.

4–5. Pragnąc jednak za wszelką cenę zobaczyć Chrystusa, wdrapał się na przydrożne drzewo, wskutek czego naraził się co prawda na drwiny, bo sytuacja była śmieszna – on, wszystkim znany dostojnik, na drzewie! – ale za to nie tylko zobaczył Jezusa, ale także został dostrzeżony przez Niego.

19,5. Nawet ludzie o wysokiej pozycji społecznej zwykle nie wpraszali się do domów innych. Pobożni Żydzi nie okazaliby chęci wstąpienia do domu celnika lub spożywania z nim posiłku (co zawiera się także w słowach Jezusa). Ponieważ człowiek, który wykonywał zawód celnika, był przypuszczalnie obojętny na sprawy religii i nie przywiązywał wagi do dawania dziesięciny z pokarmów, dlatego faryzeusze podejrzliwie odnosili się do tego, co im ofiarował. Żydzi uważali zdolność zwracania się po imieniu do człowieka, którego się nigdy nie spotkało - co Jezus czyni podczas spotkania z Zacheuszem - za umiejętność, którą posiadali jedynie prorocy.

6 Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. 

7 A wszyscy, widząc to, szemrali: Do grzesznika poszedł w gościnę. Łk 1,14+; Łk 5,30; Łk 15,2

8 Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. Łk 12,33+ 2Sm 12,6

19,8 Według prawa żydowskiego zwrot w poczwórnej wysokości był przewidziany tylko w jednym przypadku (Wj 21,37), prawo rzymskie zaś odnosiło to do wszystkich furta manifesta. Zacheusz przyjmuje owo zobowiązanie w odniesieniu do wszystkich krzywd, jakie mógł wyrządzić.

6–8. Co więcej, zobaczywszy go, Jezus kazał mu natychmiast zejść z drzewa, ponieważ jeszcze tego samego dnia zapragnął być gościem w jego domu. Zacheusz poczuł się niezwykle zaszczycony tą zapowiedzią: zeszedł z pośpiechem z sykomory i z wielką radością podejmował w swym domu Jezusa. Jednakże miano Jezusowi za złe to – nie po raz pierwszy zresztą – że udał się w gościnę do grzesznika (por. Łk 5,30; 15,2). Tymczasem Zacheusz okazał się stokroć bardziej otwartym na Dobrą Nowinę niż ci, którzy go uważali za grzesznika. Oto oświadczył publicznie, że połowę swojej majętności rozdaje ubogim – choć Prawo zobowiązywało go do restytucji zabranej własności z dodaniem jednej piątej (Lb 5,6n) – a gdyby się zdarzyło, że ktoś zostałby przez niego skrzywdzony, gotów jest wynagrodzić krzywdę w czwórnasób, choć Prawem był zobowiązany do zwrotu jedynie 120% wartości nieuczciwie zdobytej rzeczy (por. Kpł 5,20–26).

19,6-8. Zadośćuczynienie Zacheusza w odpowiedzi na łaskę (zamiast ją po prostu przyjąć) współbrzmi z posługą Jezusa, lecz odbiega od panujących wówczas poglądów (w praktyce różni się też od podejścia stosowanego w czasach współczesnych). Obietnica dokonania zadośćuczynienia stanowi przyznanie, że przestępstwa dokonane w białych rękawiczkach są równie poważne jak inne rodzaje kradzieży (Wj 22,1-4). Miara zadośćuczynienia przekracza wymagania faryzejskiego prawa, które wymagało poczwórnego i pięciokrotnego zadośćuczynienia jedynie za ukradzionego wołu lub owcę, i to jedynie wówczas, gdyby złodziej zarżnął lub sprzedał zwierzę i wystarczająca liczba ludzi była tego świadkiem. W starożytnych relacjach na temat uczniostwa radykalna odpowiedź w sprawach związanych z posiadanym majątkiem była nieomylną oznaką wielkiego oddania nowego ucznia dla nauczyciela.

9 Na to Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Mt 21,31

19,9 synem Abrahama. Jest tak pomimo niechlubnego zawodu, jaki wykonywał. Żaden stan nie pozostaje w sprzeczności ze „zbawieniem” (por. 3,12-14). — Tytuł „synowie Abrahama” dawał Żydom wszystkie ich przywileje (por. 3,8; Rz 4,11n; Ga 3,7n).

9. Tę szczerość i dobrą wolę Zacheusza nagrodził Jezus nie lada pochwałą: Dziś – oświadczył Jezus – zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Owo dziś pojawia się już po raz drugi w opowiadaniu o spotkaniu Jezusa z Zacheuszem. Określenia tego nie należy wiązać z jednym konkretnym dniem; odnosi się ono do całej epoki zbawczego działania Chrystusa. Ważne znaczenie teologiczne posiada wzmianka o tym, że Zacheusz jest także potomkiem Abrahama. To polemiczne stwierdzenie ma obalić wprost bałwochwalczą wiarę Żydów w wyłączne ich pochodzenie od Abrahama: byli bowiem przekonani, że zostaną usprawiedliwieni już przez sam fakt pochodzenia od Abrahama. Z tym złudzeniem będzie się potem rozprawiał św. Paweł, poświęcając powyższemu zagadnieniu cały List do Galatów i znaczną część Listu do Rzymian. Potomkiem Abrahama jest każdy, kto żyje wiarą Abrahama. Otóż Zacheusz taką właśnie wiarę okazał Jezusowi jeszcze przed przyjęciem Go w swym własnym domu.

10 Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło. Łk 15,6; Łk 15,9; Łk 15,24; Łk 15,32

10. Opowiadanie o Zacheuszu kończy się stwierdzeniem, że Syn Człowieczy po to przyszedł na świat, aby szukać i zbawiać to, co zginęło. Dlatego przed wejściem do Jerycha przywrócił wzrok niewidomemu, a teraz przygarnął do siebie człowieka, którego uważano za publicznego grzesznika.

19,9-10. Większość Żydów wierzyła, że zbawienie będzie udziałem wszystkich Izraelitów, jako potomków Abrahama, z wyjątkiem tych, którzy sami się wykluczyli, popełniając ohydne zbrodnie. W Ez 34,6 i 11 Bóg sam poszukuje zgubionej owcy, ponieważ przywódcy żydowscy zawiedli (por. Mdr 6,16 - dalsza aluzja).

Przypowieść o minach Mt 25,14-30

11 Gdy tego słuchali, dodał jeszcze przypowieść, ponieważ był blisko Jeruzalem, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. Łk 2,38+

19,11-27 Pomimo znacznych różnic, występujących między przypowieścią o minach i o talentach (Mt 25,14-30), większość egzegetów uważa je za identyczne uznając, że każdy z ewangelistów czuł się wolny w zakresie modyfikowania i rozwijania początkowego tematu. Wydaje się nadto, że w Łk można wyszczególnić dwie różne przypowieści zlane w jedną: tę o minach (w. 12-13,15-26) i tę o starającym się uzyskać dla siebie godność królewską (w. 12,14, 17,19, 27).

11. Zanotowana tylko przez Łukasza przypowieść o dziesięciu minach srebra nawiązuje być może do sytuacji historycznej, jaka zaistniała w niektórych częściach Palestyny za czasów Jezusa. Otóż po śmierci Heroda Wielkiego władzą po nim mieli się podzielić jego trzej synowie: Herod Antypas, Filip i Archelaos. Ten ostatni miał otrzymać w posiadanie Judeę, w której właśnie leżało Jerycho, oraz tytuł króla. Po jedno i drugie musiał się jednak zwrócić z prośbą do cesarza Augusta rezydującego w Rzymie. Kandydat na króla udał się do Rzymu, ale w ślad za nim ruszyła pięćdziesięcioosobowa delegacja szczerze nienawidzących Archelaosa mieszkańców Judei i ona to wymogła na cesarzu, że Archelaos nie otrzymał tytułu króla.

19,11. W czasach Nowego Testamentu Jerycho było oddalone od Jerozolimy o około 25 km (leżało w odległości 3 km od miejsca, w którym znajdowało się starotestamentowe Jerycho).

Gdyby Jezus był Mesjaszem, który ogłasza nadejście królestwa i mówi, że zbawienie dokonuje się „dziś” (Łk 19,9), żydowscy słuchacze oczekiwaliby natychmiastowego nastania królestwa (Dz 1,6). Najbardziej rozpowszechnione oczekiwania dotyczące królestwa obejmowały pokonanie Rzymu i innych państw pogańskich.

12 Mówił więc: Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się do dalekiego kraju, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Mk 13,34

19,12 Możliwa aluzja do podróży, jaką w 4 r. przed Chr. podjął Archelaus, udając się do Rzymu w celu potwierdzenia na swoją korzyść testamentu Heroda Wielkiego. Część Żydów pojechała za nim, aby udaremnić jego zamiary (por. w. 14).

19,12. Obraz, jakiego Jezus tutaj używa, był powszechnie znany: Herod Wielki (40 r. przed Chr.) i jego syn Archelaus (4 r. przed Chr.) musieli udać się do Rzymu, by otrzymać prawo do władania Judeą.

13 Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: Obracajcie nimi, aż wrócę.

12–13. W przypowieści rzeczy mają się inaczej. Człowiek szlachetnego rodu właśnie otrzymuje królewską koronę – wiadomo jednak, że przypowieść tylko w niewielkim stopniu czyni aluzję do historycznej rzeczywistości. Chrystus, który jest alegorią owego człowieka szlachetnego rodu z przypowieści, też nie otrzymuje korony, co więcej, znalazłszy się w Jerozolimie nie tylko że nie otrzyma królestwa, ale znajdzie tam śmierć, gdyż Jego przyszli poddani nienawidzą Go bardziej niż mieszkańcy Judei Archelaosa. Odchodzi tedy Chrystus po swej śmierci do dalekiego kraju. Tam otrzyma koronę królewską i kiedyś wróci stamtąd, by zażądać rachunku strat i zysków od tych, którym powierzył pewne dobra.

19,13. Każdy sługa otrzymał jedną minę, która stanowiła równowartość stu dniówek, i przypuszczalnie powierzył je ludziom wymieniającym pieniądze. Z powodu olbrzymich stóp procentowych w świecie grecko-rzymskim i faktu, że niewielu ludzi dysponowało większym kapitałem, ludzie robiący interesy szybko pomnażali swój majątek.

14 Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: Nie chcemy, żeby ten królował nad nami. Ps 2,2n; J 19,15; J 19,21

19,14. Reakcja opisana w tym wersecie pasuje do tego, co spotkało Archelausa, syna Heroda, który nie cieszył się popularnością wśród ludu. Aby się mu przeciwstawić, do Rzymu udała się delegacja pięćdziesięciu przedstawicieli ludu. Podobnie jego ojciec, Herod Wielki, musiał aż do 37 r. przed Chr. walczyć, by jego królestwo (przyznane mu oficjalnie przez Rzymian) znalazło się w końcu pod jego faktyczną kontrolą.

15 Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dał pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. 16 Stawił się więc pierwszy i rzekł: Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min. 17 Odpowiedział mu: Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami. 18 Także drugi przyszedł i rzekł: Panie, twoja mina przyniosła pięć min. 19 Temu też powiedział: I ty miej władzę nad pięciu miastami.

19,15-19. Nie było niezwykłe, że inwestorzy osiągali takie zyski, o jakich donoszą słudzy. Nie było też czymś niespotykanym, by władca nagradzał sługę przynoszącego mu zyski, który dowiódł swych zdolności administracyjnych. Rzymianie zezwalali podporządkowanym sobie królom na mianowanie własnych lokalnych urzędników.

20 Następny przyszedł i rzekł: Panie, oto twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce.

19,20. Niezainwestowanie przez sługę pieniędzy było nie tylko sprzeczne z rozkazami króla i zdrowym rozsądkiem (Łk 19,13), co więcej, nie zadbał on o właściwe zabezpieczenie pieniędzy, np. deponując je u zmieniających pieniądze, umieszczając w skarbcu świątyni lub nawet wkładając do solidnej szkatuły Owinięcie miny w słabą chustkę było uważane przez starożytnych za jeden z najbardziej nieodpowiedzialnych sposobów przechowywania pieniędzy i sugeruje, że sługa był głupi lub nielojalny (por. w. 14), lub (co wydaje się najbardziej prawdopodobne) jedno i drugie.

21 Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: bierzesz, czegoś nie położył, i żniesz, czegoś nie posiał.

14–21. Obowiązkiem obdarowanych było pomnożyć otrzymane pieniądze, a potem wszystko zwrócić panu. W przypowieści jest przedstawiony jego powrót i rozliczanie się ze sługami. Jeden z nich zarządzaną przez siebie sumę pomnożył dziesięciokrotnie, inny pięciokrotnie. Jednego i drugiego spotkały słowa uznania i nie byle jaka nagroda: oto stali się zarządcami jeden dziesięciu, inny pięciu miast. W ten sposób zostali dopuszczeni do udziału w królewskiej władzy ich pana.

19,21. Uwaga, że pan „chce brać, czego nie położył” oznacza, iż wziął pieniądze, których nie złożył w depozycie, być może przywłaszczył sobie nie należące do niego dobra.

22 Odpowiedział mu: Według słów twoich sądzę cię, zły sługo! Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: biorę, gdzie nie położyłem, i żnę, gdziem nie posiał. 23 Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał. 

24 Do obecnych zaś rzekł: Zabierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min. Łk 20,16

22–24. Lecz był wśród obdarowanych i taki, który wcale nie powiększył powierzonej mu sumy pieniędzy w obawie – jak sam się potem tłumaczył, by mu ktoś czegoś nie skradł, nie zniszczył; czuł się przecież odpowiedzialny za to, czego stał się stróżem. Jednakże to tłumaczenie zostało odrzucone: powinien był zatroszczyć się o pomnożenie otrzymanych min właśnie dlatego, że poczuwał się do odpowiedzialności za nie, że bał się surowości swego pana. Opieszałość, lenistwo i lekkomyślność tego człowieka zostały ukarane: powierzony pieniądz zabrano mu i oddano go temu, który w wyniku umiejętnego i gorliwego gospodarowania jedną miną był teraz właścicielem aż dziesięciu min.

25 Odpowiedzieli mu: Panie, ma już dziesięć min. 

26 Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Mt 13,12; Mk 4,25; Łk 8,18

19,22-26. Wiedząc, że pan lubił zabierać pieniądze, których nie złożył, sługa powinien był rozumieć, że z pewnością zażąda wysokich odsetek od powierzonego depozytu.

27 Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach. Ps 2,9; Łk 20,16

19,27. Królowie Wschodu, gdy dochodzili do władzy, w taki właśnie sposób rozprawiali się ze swymi przeciwnikami.

28 Po tych słowach szedł naprzód, zdążając do Jerozolimy. Mt 21,1-11; Mk 11,1-11; J 12,12-16; Łk 9,51; Łk 2,38+

25–28. Tak będzie się rzecz miała w dzień ostateczny z naszymi dobrami duchowymi: kto je pomnoży, ten w nagrodę za gorliwość otrzyma jeszcze więcej. Porachuje się też Pan i z tymi, którzy byli Jego wyraźnymi przeciwnikami i nie chcieli dopuścić do tego, żeby był ich królem: każe ich stracić w swojej obecności. Tak więc znów wizja przyszłego sądu wysuwa się na plan pierwszy w nowotestamentowych zapowiedziach paruzji.

DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA W JEROZOLIMIE

Uroczysty wjazd do Jerozolimy

29 Gdy przybliżył się do Betfage i Betanii, ku górze zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów,

19,28-29. Posłańcy byli zwykle wysyłani po dwóch. Gdy orszak Jezusa znalazł się na Górze Oliwnej, byli już niedaleko Jerozolimy.

30 mówiąc: Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie uwiązane oślę, którego nie dosiadał żaden człowiek. Odwiążcie je i przyprowadźcie. 31 A gdyby was kto pytał: Dlaczego odwiązujecie?, tak powiecie: Pan go potrzebuje. 32 Wysłani poszli i znaleźli [wszystko] tak, jak im powiedział. 33 A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: Czemu odwiązujecie oślę? 34 Odpowiedzieli: Pan go potrzebuje.

19,30-34. Czytelnicy mogli interpretować wypożyczenie przez Jezusa (króla) zwierzęcia w świetle postępowania rzymskich lub królewskich wysłanników, którzy na pewien czas wypożyczali zwierzęta (lub domagali się usługi). Właściciel osiołka uważał - przypuszczalnie jego wypożyczenie za element zwyczajowej gościnności, którą należało okazywać przybywającym na święto pielgrzymom, lub, być może, za zaszczyt wyświadczenia usługi sławnemu rabinowi, który znajdował się w podróży.

W czasach starożytnych większa część ludności (w tym także chrześcijan) żyła w biedzie. Informacja o tym, że nawet ich Pan, Jezus, musiał wypożyczyć swojego królewskiego wierzchowca, dodawała im otuchy.

35 I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa.

19,35. Urzędnicy wykorzystywali osły w cywilnych, nie zaś wojskowych pochodach (1 Krl 1,38). Fragment ten nie opisuje więc triumfalnego wjazdu do miasta w znaczeniu triumfalnych defilad rzymskich wodzów. Opisuje raczej scenę przyjęcia przez Jerozolimę jej pokornego i pokojowo nastawionego króla.

36 Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. 

37 Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów zaczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. Łk 1,14+; Łk 4,15+; J 12,18 Łk 2,20+

19,36-37. Pielgrzymi przybywający na święta byli często witani okrzykami radości, lecz Łk 19,37-40 sugeruje, że tym razem były to wyrazy większego uznania.

38 I mówili głosem donośnym: Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach. Ps 118,26 Łk 2,14

29–38. Opis tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy Łukasz powtarza dosłownie za Markiem. Jednakże w odróżnieniu od Marka, a zgodnie z wersją Mateusza zaznacza, że miejsce, z którego Jezus wysyłał swoich uczniów po oślątko uwiązane u drzewa w najbliższej wiosce, znajdowało się w pobliżu Betfage i Betanii. Nie ma u Łukasza – podobnie jak u Marka – żadnej wzmianki o oślicy, a zatem nie ma też problemu zasiadania na dwu zwierzętach równocześnie. Dorzuca natomiast Łukasz zwięzłą informację o cudach, których Bóg dokonał przez Jezusa i które stały się powodem chwalebnych okrzyków na cześć Jezusa wjeżdżającego uroczyście do Jerozolimy.

19,38. Oprócz dodanego słowa „Król”, pierwsza część powitania ludu została zaczerpnięta z Psalmu 118,26. Hallel (zbiór składający się z Ps 113-118) był tradycyjnie wykonywany w okresie Święta Paschy i znajdował się świeżo w pamięci zebranych. Późniejsze pokolenia odnosiły te psalmy do oczekiwania przyszłego odkupienia, na które miano nadzieję. Jezus nada temu psalmowi znaczenie mesjańskie w Łk 20,17.

39 Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom! Mt 21,14-16

40 Odrzekł: Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą. Ha 2,11

39–40. Wreszcie w zakończeniu swego opisu zamieszcza Łukasz szczegół, którego nie ma u żadnego z pozostałych Ewangelistów. Oto gdy tłumy entuzjastycznie witały Jezusa, faryzeusze poczęli się domagać, żeby Jezus nakazał – przynajmniej swoim uczniom – milczenie. Lecz Jezus oświadczył, że jeśliby uczniowie zamilkli, kamienie wołać będą. Tak więc Jezus nie tylko aprobował to, co w takim uniesieniu wypowiadały o Nim tłumy, lecz wyraźnie sobie życzył, niczego już nie ukrywając, żeby Go uważano za Króla, który przychodzi w imię Pańskie. Odpowiedź dana faryzeuszom jest wyrazem świadomości mesjańskiej Jezusa.

19,39-40. Słowo „kamienie” może oznaczać wszelkiego rodzaju kamienie (zob. Łk 3,8), może się też jednak odnosić do budulca Świątyni (zob. Łk 19,44; 20,17).

Zapowiedź upadku miasta

41 Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim Łk 13,34-35

42 i rzekł: O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami.

19,42 to, co służy pokojowi! Chodzi o pokój mesjański (por. Iz 11,6+; Oz 2,20+).

41–42. Chrystus zbliżał się do Jerozolimy od strony Betanii, schodząc po amfiteatralnym zboczu Góry Oliwnej. Od murów okalających świątynię, odbudowaną z przepychem przez Heroda, dzieliła Go już tylko dolina Cedronu. Chrystus zawsze poddawał się wzruszeniu, gdy patrzył na panoramę Jerozolimy, miasto Dawida i Salomona, święty gród proroków Izajasza, Jeremiasza i tylu innych wielkich mężów Izraela. W tym wypadku wzruszenie było tak wielkie, że łzy cisnęły się do oczu Zbawiciela, co miało się zdarzyć jeszcze jeden raz tylko w ciągu publicznej działalności Jezusa, tj. przy grobie Łazarza. Powodem płaczu Jezusa na pewno nie była wizja mającej wkrótce nastąpić męki. Chrystus nigdy nie płakał nad sobą. O łzy przyprawiał Jezusa upór mieszkańców Świętego Miasta. Były to łzy współczucia, przewidującego karę, jaka miała spaść na niezbożną Jerozolimę.

Bezpośrednim powodem żalu Jezusa był fakt, że Jerozolima nie chciała przyjąć zapowiedzi mesjańskiego szczęścia, przedstawionego tu za pomocą obrazu idealnego pokoju (Iz 11,6 n; Oz 2,20 n). Chrystus ubolewa nad tym, że mieszkańcy Jerozolimy nie chcą zrozumieć sensu Bożych planów, wskutek czego nie widzą, jak wielkiego dobra pragnie Bóg i dla nich, i dla całej ludzkości.

19,41-42. Podobnie jak Jeremiasz lub inny prorok, kury płacze nad własnym ludem (np. Jr 6,26; 8,18-9,3; Lm 1,1-4), Jezus wznosi lament nad losem swojego narodu.

43 Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Łk 12,54-56

19,43. Zwrot „przyjdą na ciebie dni” był powszechnie stosowany przez proroków Starego Testamentu (np. 1 Sm 2,31; 2 Krl 20,17; Jr 31,31) Rzymianie obiegli i zniszczyli Jerozolimę podczas wojny z Żydami w latach 66-70 po Chr., około czterdzieści lat po tym, jak Jezus wypowiedział te słowa.

44 Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą, a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia. Łk 1,68

19,44 Cała ta przepowiednia (w. 42-44) jest utkana z reminiscencji biblijnych (dostrzegalnych szczególnie w tekście grec. (w. 43: por. Iz 29,3; 37,33; Jr 52,4-5; Ez 4,1-3; 21,27(22); w. 44: Oz 10,14; 14,1; Na 3,10; Ps 137,9)). Przypomina ona zburzenie Jerozolimy w 587 r. przed Chr., a jeszcze bardziej prowokuje do myślenia o tym z 70 r. po Chr., odnośnie do którego nie daje jednak żadnych cech charakterystycznych, nie można więc na podstawie tego tekstu wysnuwać wniosku, że to zburzenie już nastąpiło. Por. 17,22+; 21,20+.

43–44. Karą sprawiedliwie zasłużoną będzie kompletna ruina miasta, bo nie rozpoznało czasu nawiedzenia, tj. czasu dobrodziejstw Bożych i łaski. Przepowiednia sprawdziła się dokładnie: w r. 70 po Chr. Rzymianie – jak się dowiadujemy z relacji Józefa Flawiusza – otoczyli Jerozolimę, po 14 dniach obalili mur północny, w pięć dni później przebili mur zachodni, zdobyli twierdzę Antonia, a wkrótce potem wielki pożar ogarnął świątynię i całe miasto.

19,44. Jezus posługuje się tutaj typową prorocką hiperbolą. Miasto zostało zniszczone w 70 r. po Chr., lecz nie zrównano go całkowicie z ziemią. Kolejne zniszczenie (gdy wypełniono gruzami miasta całą dolinę) miało miejsce po powstaniu Bar Kochby, które zostało ostatecznie stłumione w 135 r. po Chr. Stary Testament mówił o „nawiedzeniu” ludu przez Boga w celu wyzwolenia lub sądu (np. Iz 23,17) - tutaj słowo to odnosi się do misji Jezusa.

Wypędzenie przekupniów Mt 21,12-13; Mk 11,15-17;

45 Potem wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. J 2,14-16

45. Troska Jezusa o miasto ograniczy się, w drugiej części perykopy, do najznakomitszej części tego miasta, tj. do świątyni. Opis wypędzania kupczących ze świątyni został przez Łukasza w dużej mierze skrócony. Wydarzenie to, zdaniem Ewangelisty, nie przedstawiało większego znaczenia dla odbiorców jego dzieła.

19,45. Obecność sprzedających w Świątyni była konieczna, by Żydzi przybywający z obcych krajów mogli nabyć zwierzęta przeznaczone na ofiarę. Psalmy, prorocy i żydowscy nauczyciele w czasach Jezusa byli zgodni, że modlitwa i czyste serce mają większe znaczenie niż ofiary, lecz nie podważali ich zasadności. Jezus przypuszczalnie nie występował przeciwko ofiarom (por. Dz 21,26), lecz rytuałowi pozbawionemu prawdziwej więzi z Bogiem, którą tak podkreślał w swoim nauczaniu (por. Łk 19,47). Gdyby nawet oczyścił całą Świątynię, sprzedawcy niebawem powróciliby z powrotem.

46 Mówił do nich: Napisane jest: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście go jaskinią zbójców. Iz 56,7 Jr 7,11

46. Cytując proroctwo Izajasza opuszcza Łukasz wzmiankę o wszystkich narodach (zob. Mk 11,17: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów), co jest dość trudne do zrozumienia, gdy ma się na uwadze uniwersalizm soteryjny trzeciej Ewangelii. Niewłaściwość czynu sprzedawców polegała na tym, że nie okazali miejscu świętemu należytego szacunku, a prócz tego uniemożliwiali pielgrzymom modlitewne skupienie i oddawanie czci Bogu.

19,46. Jednym z tekstów, których fragmenty Jezus tutaj cytuje, jest Iz 56,7, odnoszący się do przyszłej odnowionej Świątyni, gdy również pobożni poganie będą mogli oddawać w niej cześć Bogu. Zamiast tego Świątynia stała się jednak „jaskinią zbójców” z Jr 7,11. Prorok Jeremiasz określił Świątynię takim mianem, ponieważ, mimo grzechów ludu, Izrael uznawał ją za miejsce ucieczki przed Bożym sądem. W kraju panowała niesprawiedliwość, lecz ludzie nie myśleli o sądzie, uspokojeni swą rytualną pobożnością.

Nauczanie w świątyni

47 I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Łk 21,37; Łk 22,53; J 18,20; Mk 11,18;

19,47. Również inni nauczyciele nauczali na dziedzińcach świątyni. Arystokracja żydowska, która sprawowała kontrolę nad Świątynią, miała żywotny interes w tym, by usuwać rzekomych Mesjaszów (zwykle żydowskich wywrotowców) i wszystkich, którzy stwarzali zagrożenie dla Świątyni. Sprofanowanie świętych dziedzińców wewnętrznych było jednym z przestępstw, za popełnienie których Rzymianie pozwalali władzom żydowskim wymierzać karę śmierci. Chociaż działania Jezusa na dziedzińcu zewnętrznym nie kwalifikowały się jako zbezczeszczenie świętych miejsc, musiały przecież rozgniewać przełożonych i stanowiły bezpośrednie wyzwanie dla ich władzy.

48 Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem. Łk 11,53+ Łk 4,15+

47–48. Wrogość arcykapłanów, którzy czuli się jedynymi panami wszystkiego, co wypełniało świątynię, była do przewidzenia. Ich nienawiść do Jezusa wzrastała może i dlatego, że prosty lud był, jak się wydaje, po Jego stronie. Całe poprzednio opisane wydarzenie znacznie poderwało powagę arcykapłanów i przywódców ludu. Od tej pory nic już nie ułagodzi zawistnego gniewu nieprzyjaciół Jezusa. Tak więc Jerozolima, Miasto Święte Mesjasza, nie przyjęło Chrystusowej Ewangelii; co więcej, nawet świątynia, jedyny w mieście dom Boży, była zajęta na ludzkie sprawy. Nie było miejsca dla Boga ani w całym mieście, ani w Jego własnym domu. Oto dlaczego zapłonął Chrystus Pan świętym gniewem.

Relacje trzech Synoptyków (Mt 21,12–13; Mk 11,15–19; Łk 19,45 n) o wypędzeniu kupczących ze świątyni nastręczają pewną trudność, gdy chodzi o zharmonizowanie ich pod względem kontekstu historycznego z opowiadaniem Jana. Autor czwartej Ewangelii umieszcza bowiem scenę na początku publicznego nauczania Jezusa, gdy tymczasem u Synoptyków wypędzenie kupczących ma miejsce przy okazji ostatniego przybycia Jezusa do Jerozolimy. Jakkolwiek by było, na pewno nie chodzi tu o relacje o dwu różnych wypędzeniach kupczących ze świątyni. Jan zdaje się mieć rację, umieszczając to wydarzenie na początku publicznej działalności Jezusa. Jest zresztą we wskazaniach chronologicznych bardziej dokładny od Synoptyków. Ale z drugiej strony miał swoje racje teologiczne, by to wydarzenie umieścić w serii „znaków”. Trudno przypuścić, by po takim fakcie władze świątyni tolerowały działalność publiczną Jezusa. Nadto wspomina o kilku podróżach Jezusa do Jerozolimy; mógł więc scenę wypędzenia kupczących powiązać z tą, której owo wydarzenie rzeczywiście towarzyszyło, czego nie mogli uczynić Synoptycy, wzmiankujący tylko jedną podróż Jezusa do Świętego Miasta.

19,48. Przywódcy ci mieli oficjalną władzę, lecz brakowało im popularności wśród ludu, jaką w żydowskiej Palestynie cieszyli się faryzeusze i Jezus.

Łk 20

Pytanie o władzę Mt 21,23-27; Mk 11,27-33

1 Pewnego dnia, kiedy nauczał lud w świątyni i głosił Dobrą Nowinę, podeszli arcykapłani i uczeni w Piśmie wraz ze starszymi

20,1 Od 20,1 do 21,5 tekst Łukasza jest bardzo bliski tekstowi Marka: i on pomija symboliczne zdarzenie z uschłym figowcem (Mk 11,12-14.20-25), które zastąpił przypowieścią o figowcu jałowym (Łk 13,6-9), oraz dysputę o pierwszym przykazaniu (Mk 12,28-34), zaczerpniętą już uprzednio z innego źródła (Łk 10,25-28).

2 i zapytali Go: Powiedz nam, jakim prawem to czynisz albo kto ci dał tę władzę?

20,1-2. Wpływowa arystokracja kapłańska, która sprawowała pieczę nad Świątynią, miała nad nią pełną władzę. Wiedzieli oni, że Jezus nie otrzymał tego prawa od nich ani od Rzymian, Nie uznaliby też ważności innego ludzkiego pełnomocnictwa ani też nie byliby skłonni przyjąć, że ktokolwiek inny mógłby mieć pełnomocnictwo Boskie. Byli przekonani, że Bóg dał prawo sprawowania władzy nad życiem religijnym w Świątyni raczej im, niż komuś innemu.

3 Odpowiedział im: Ja też zadam wam pytanie. Powiedzcie Mi: 4 Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy też od ludzi?

20,3-4. Pytanie Jezusa o Jana Chrzciciela jest związane ze starożytną zasadą przedstawicielstwa: w prawie żydowskim pełnomocnik, działający w imieniu osoby, która go posłała, posiadał równą jej władzę. „Niebo” to żydowskie słowo pośrednio określające Boga.

5 Oni zastanawiali się i mówili między sobą: Jeśli powiemy: Z nieba, to zarzuci nam: Dlaczego nie uwierzyliście mu? 6 A jeśli powiemy: Od ludzi, to cały lud nas ukamienuje, bo jest przekonany, że Jan był prorokiem. 7 Odpowiedzieli więc, że nie wiedzą, skąd pochodził.

20,5-7. Przełożeni Świątyni, którzy musieli zadowolić Rzymian z jednej, zaś lud z drugiej strony, nauczyli się już przewidywać polityczne konsekwencje swoich słów.

8 Wtedy Jezus im rzekł: Zatem i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię.

1–8. Dialog Jezusa z arcykapłanami pragnącymi dowiedzieć się, skąd posiada Jezus władzę nauczania, referują wszyscy trzej Synoptycy (Mt 21,23–27 – zob. komentarz, wyżej, s. 126; Mk 11,27–33) w identyczny sposób: na postawione Jezusowi pytanie – ostatecznie miało ono na celu wydobycie od Niego stwierdzenia, czy jest Mesjaszem – nie otrzymali arcykapłani żadnej odpowiedzi, ponieważ sami nie chcieli czy nie mogli wyjaśnić, skąd pochodził i jakie miał znaczenie chrzest Jana. Od właściwego zrozumienia posłannictwa Janowego zależało pozytywne ustosunkowanie się do misji Jezusa. Jan przecież przygotowywał drogę Zbawicielowi.

Przypowieść o przewrotnych rolnikach Mt 21,33-45; Mk 12,1-12

9 I zaczął mówić do ludu tę przypowieść: Pewien człowiek założył winnicę, oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał na dłuższy czas. Iz 5,1+

20,9. Nieobecność właścicieli ziemskich była zjawiskiem powszechnym.

10 W odpowiedniej porze wysłał sługę do rolników, aby mu oddali jego część z plonu winnicy. Lecz rolnicy obili go i odesłali z niczym.

20,10. Zobowiązania regulowano w porze żniw. Niektóre umowy wyszczególniały, że najemni rolnicy wypłacą właścicielowi określoną część zbiorów. W innych kontraktach widniała stała wielkość.

11 Ponownie posłał drugiego sługę. Lecz i tego obili, znieważyli i odesłali z niczym. 12 Posłał jeszcze trzeciego; tego również pobili do krwi i wyrzucili.

20,11-12. Właściciele ziemscy zawsze mieli władzę, usankcjonowaną społecznie i prawnie, by wymusić na dzierżawcach spełnienie swej woli. Zachowały się przekazy, o oddziałach najemników, których zatrudniano, by skłaniać do posłuchu dzierżawców, którzy stwarzali problemy. Tutaj jednak dzierżawcy zachowują się w taki sposób, jakby mieli władzę, i wykorzystują ją bez żadnego miłosierdzia (w przeciwieństwie do starożytnego ideału łaskawego patrona lub właściciela ziemi). Opis ten pasuje do żydowskiej tradycji, w myśl której Izrael zabił wielu proroków posłanych przez Boga.

13 Wówczas rzekł pan winnicy: Co mam począć? Poślę mojego syna umiłowanego, chyba go uszanują.

20,13. W kontekście Łk 3,22 określenie „syn ukochany” odnosi się najwyraźniej do Jezusa. Starożytni słuchacze przypowieści uznaliby takiego właściciela za człowieka nienormalnego. Naiwnie łaskawy, liczył na uprzejmość swych dzierżawców, chociaż ich postępowanie temu zaprzeczało. Bogaci i biedni, wszyscy słuchacze zgodziliby się, że właściciel miał rację, lecz był nieroztropny w swej łaskawości.

14 Lecz rolnicy, zobaczywszy go, naradzali się między sobą, mówiąc: To jest dziedzic, zabijmy go, a dziedzictwo stanie się nasze. 15 I wyrzuciwszy go z winnicy, zabili. Co więc uczyni z nimi właściciel winnicy?

20,14-15. Dzierżawcy mają przesadne mniemanie o swym dziedzictwie. Chociaż w pewnym warunkach prawnych mogli przejąć ziemię, właściciel mógł przecież zaznaczyć w umowie - a po ich niegodziwym postępowaniu z pewnością by to uczynił - aby ktoś inny otrzymał winnicę. Pozostawienie zwłok w winnicy spowodowałoby, że zebrane plony stałby się nieczyste, gdyby spadł deszcz (żydowska interpretacja Kpł 11,38).

16 Przyjdzie i wytraci tych rolników, a winnicę da innym. Gdy to usłyszeli, zawołali: Nigdy to się nie stanie!

9–16. Przypowieść o niegodziwych dzierżawcach winnicy również powtarza Łukasz prawie dosłownie za Markiem (12,1–12). Niewielkie rozbieżności sprowadzają się do następujących punktów: Łukasz skraca opis wyposażenia winnicy przez właściciela – zabezpieczanie winnicy płotem, okopanie, tłocznie, budowanie wieży – przed jego wyjazdem na długi czas; trzeci z kolei sługa, wysłany do niegodziwych dzierżawców, według Marka został zabity, według Łukasza tylko poraniony; o innych sługach, według Łukasza również pozabijanych, nie ma żadnej wzmianki po zapowiedzi kary, jaka spotka zabójców umiłowanego syna właściciela winnicy. Marek nie notuje żadnej reakcji słuchaczy, a Łukasz mówi, iż powiedzieli oni wtedy: Nigdy to się nie stanie.

20,16. Starożytni słuchacze zastanawiali się zapewne, dlaczego właściciel wcześniej nie przybył i nie zabił złych dzierżawców. Negatywna reakcja ludzi wynikała jedynie z tego, że wiedzieli, co Jezus ma na myśli: chodzi mu o ich własnych przywódców (w. 19).

17 On zaś spojrzał na nich i rzekł: Cóż więc znaczy to słowo Pisma: Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła? Ps 118,22

20,17. Jezus cytuje tutaj Ps 118,22-23 - inny tekst zaczerpnięty z Hallelu (lud nawiązywał do Ps 118,25-26 w Łk 19,38). Budowlą, o którą tutaj chodzi, jest Świątynia (Ps 118,18-21.25-27). Jako głowica węgła nowej Świątyni, Jezus jest zagrożeniem dla budowniczych starej.

18 Każdy, kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go.

20,18. Wzmianka o „upadnięciu” na kamień głowicy węgła stanowi nawiązanie do Iz 8,14-15 (por. 28,16). Wzmianka o kamieniu spadającym na gorszyciela nawiązuje do Dn 2,34.44, gdzie Boże królestwo jest przedstawione jako skała miażdżąca jego ziemskich nieprzyjaciół. Jezus posługuje się tutaj tradycyjną żydowską praktyką polegającą na wyjaśnianiu jednego tekstu (por. Łk 20,17) za pomocą innych, posiadających to samo kluczowe słowo lub myśl - w tym przypadku jest to Boski kamień.

20,9-18. Przypowieść o przewrotnych dzierżawcach. Jezus w dalszym ciągu zwraca się do tych, którzy uważali siebie za przywódców Izraela, przypominając im, że są jedynie strażnikami, wyznaczonymi przez Boga do opieki nad Jego winnicą (podobnie jak pasterze Bożej trzody w Jr 23 i Ez 34).

Bogaci właściciele ziemscy kontrolowali większą część wiejskich obszarów cesarstwa rzymskiego, w tym rolnicze obszary Galilei. Dzierżawni rolnicy pracowali na ich ziemi. Właściciele ziemscy zajmowali bardzo wysoką pozycję społeczną, zaś najemni rolnicy bardzo niską. Dzierżawcy okazywali więc zwykle wielki szacunek właścicielom.

19 W tej samej godzinie uczeni w Piśmie i arcykapłani zapragnęli dostać Go w swoje ręce, lecz bali się ludu. Zrozumieli bowiem, że przeciwko nim skierował tę przypowieść. Łk 11,53+

17–19. Cytat Ps 118[117] jest nieco krótszy u Łukasza, lecz autor trzeciej Ewangelii dodaje przestrogę przed nieszczęściem, jakie spotka tego, kto upadnie na ów kamień lub na kogo ów kamień spadnie. Sens przypowieści jest bardzo oczywisty, jednakowy u wszystkich trzech synoptyków, bez retuszów, które by ukazywały tendencje specyficzne poszczególnych Ewangelistów. Uczeni w Piśmie i arcykapłani zrozumieli natychmiast, że to oni właśnie są niegodziwymi dzierżawcami winnicy. Dlatego zapragnęli dostać Go w swoje ręce i zgładzić; ale obawa przed ludem znów powstrzymała ich na jakiś czas.

Sprawa podatku Mt 22,15-22; Mk 12,13-17

20 Śledzili Go więc i nasłali na Niego szpiegów. Ci udawali pobożnych i mieli podchwycić Go w mowie, aby Go wydać zwierzchności i władzy namiestnika.

20. Ale faryzeusze nie odstąpili od zamiaru zgładzenia Jezusa. Czekali tylko na stosowną chwilę, a przede wszystkim dokładali wielu starań, żeby skompromitować Jezusa wobec tłumów.

21 Zapytali Go więc: Nauczycielu, wiemy, że słusznie mówisz i uczysz, i nie masz względu na osobę, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz.

20,19-21. Tym razem przeciwnicy Jezusa starają się zmusić Go do wybrania pomiędzy buntem (co doprowadziłoby do Jego konfliktu z Rzymem) a współpracą z Rzymianami (której, jak sądzili, się sprzeciwiał, występował bowiem przeciwko akceptowanym przez nich przełożonym Świątyni).

22 Czy wolno nam płacić podatek cezarowi, czy nie?

21–22. Ewentualną kompromitację Mistrza z Nazaretu miało na celu pytanie, czy wolno płacić podatek cesarzowi czy nie. Misję ludzi, którzy przyszli do Jezusa z owym podchwytliwym pytaniem wszyscy trzej synoptycy przedstawiają jednakowo (Mt 22,15–22 – zob. komentarz, wyżej, s. 132–134; Mk 12,13–17). Różnica – nie bez znaczenia – dotyczy grupy, którą reprezentowali wysłannicy: według Mateusza i Marka byli to faryzeusze i herodianie, Łukasz natomiast mówi, że byli to szpiedzy, którzy udawali pobożnych i mieli podchwycić Go w mowie, aby Go wydać zwierzchności i władzy namiestnika (w. 20).

20,22. Przeciwstawiają oni konieczność zachowania pokoju z Rzymem narodowej, mesjańskiej gorliwości, którą, jak sądzili, Jezus wzbudzał. Tragiczne skutki buntu przeciwko nałożonym przez Rzymian podatkom, który miał miejsce dwie dekady wcześniej, pokazały, do czego talia gorliwość mogła doprowadzić. Gdyby Jezus publicznie opowiedział się po stronie ludzi, których później nazwano zelotami (nie ma króla oprócz Boga), można by Go było aresztować. Gdyby stanowisko to odrzucił (co czynił), mógłby zrazić do siebie swoich zwolenników (por. Łk 23,18-19).

23 On przejrzał ich podstęp i rzekł do nich: 24 Pokażcie Mi denara. Czyj nosi obraz i napis? Odpowiedzieli: Cezara. 25 Wówczas rzekł do nich: Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga. 26 I nie mogli podchwycić Go na słowie wobec ludu. I zadziwieni Jego odpowiedzią, zamilkli.

23–26. Mamy tu więc do czynienia z bezkompromisowym demaskowaniem przeciwników Jezusa, co jest szczególnie wymowne w relacji Łukasza, nazywanego przecież Ewangelistą dobroci i łagodności. I ta próba pochwycenia Jezusa za słowa zakończyła się porażką szpiegów wysłanych przez faryzeuszy i herodianów (por. Mt 22,15 n). Nie mogli podchwycić Go na słowie – notuje Łukasz. Zadziwieni Jego odpowiedzią, zamilkli.

20,23-26. W żydowskiej Palestynie była w obiegu miejscowa miedziana moneta nosząca imię, lecz nie wizerunek, obwołanego bogiem cesarza. Mimo to obce monety, które nosiły wizerunek władcy i wzmiankę o jego boskości były powszechne w Palestynie, gdzie nie wolno było bić srebrnych ani złotych monet. Powstańcy z 6 r. po Chr. gwałtownie zaprotestowali przeciwko ich używaniu, co spotkało się z okrutną odpowiedzią ze strony Rzymian.

Sprawa zmartwychwstania Mt 22,23-33; Mk 12,18-27

27 Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go

20,27. W starożytnym judaizmie saduceusze cieszyli się złą sławą z powodu niewiary w zmartwychwstanie. Rabini, którzy uważali się za następców faryzeuszów, uznawali z tego powodu saduceuszów za heretyków.

28 w ten sposób: Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat pojmie ją za żonę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu. Pwt 25,5+

20,28. Pytanie, które saduceusze zadają Jezusowi, dotyczy prawa małżeństwa lewirackiego, praktykowanego w wielu kulturach zarówno w starożytności, jak i w czasach współczesnych. Dostarczało ono ekonomicznej i społecznej opieki wdowom w społeczeństwach, w których kobiety nie mogły wykonywać pracy zarobkowej. Badacze żydowskiego prawa w czasach Jezusa i później wciąż wyjaśniali znaczenie tej zasady zaczerpniętej ze Starego Testamentu (Pwt 25,5).

29 Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę i zmarł bezdzietnie. 30 [Pojął ją] drugi, 31 a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. 32 W końcu umarła ta kobieta.

20,29-32. Saduceusze zapożyczyli wątek tej opowieści z żydowskiej Księgi Tobiasza, w której zazdrosny demon Asmodeusz zabił pierwszych mężów sprawiedliwej Sary.

33 Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę.

20,33. Literatura rabinacka pełna jest przykładów „szyderczych pytań” zadawanych przez pogan, odstępców lub heretyków (takich jak saduceusze).

34 Jezus im odpowiedział: Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą.

20,34 Dzieci tego świata. Semityzm: to ci, którzy należą do tego świata.

35 Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Flp 3,11

20,35 Chodzi o zmartwychwstanie sprawiedliwych.

36 Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.

20,36 nie mogą. Wariant: „nie muszą”.

— uczestnikami zmartwychwstania. Dosł.: „synami zmartwychwstania”.

20,34-36. Żydzi zgadzali się powszechnie, że aniołowie nie podlegają rozmnażaniu (nie potrzebowali powiększać swej liczby, ponieważ nie umierali, a także dlatego, że według niektórych tradycji Bóg stale stwarzał nowych aniołów), zwykle też nie jedli ani nie pili.

37 A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa O krzewie, gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Wj 3,6

38 Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją. Rz 6,10-11; Ga 2,19

20,37-38. Faryzeusze, występując przeciwko swoim przeciwnikom ze stronnictwa saduceuszów, starali się zwykle wykazać zmartwychwstanie na podstawie prawa Mojżesza Jezus postępuje podobnie. Dowodzi mianowicie, że Bóg nie podawałby się za Boga ludzi, którzy już nie żyją. Jeśli miałby być Bogiem również po ich śmierci, wierność Jego przymierzu wymagałaby, by śmierć nie była ich ostatecznym przeznaczeniem. Jedna z najbardziej popularnych modlitw żydowskich pochodzących z tego okresu wskazuje na Bożą wierność Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako żyjącym (por. też 4 Mch 7,19; 16,25).

39 Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: Nauczycielu, dobrze powiedziałeś.

20,39 Uczeni w Piśmie, w większości faryzeusze, wierzyli w zmartwychwstanie umarłych (por. Dz 23,6-9).

40 I już o nic nie śmieli Go pytać. Mt 22,46; Mk 12,34

27–40. Ale dalszych wysiłków nie zaniechano. Tym razem pojawiają się sami saduceusze, którzy odrzucali stanowczo naukę o zmartwychwstaniu ciał. Ci też nic nie osiągnęli. Wszyscy trzej synoptycy (Mt 22,23–33 – zob. komentarz, wyżej, s. 134–135; Mk 12,18–27) w identyczny sposób przedstawiają ich klęskę, przy czym Mateusz zaznacza, że odpowiedź Jezusa wywołała jeszcze większe uznanie dla Niego wśród tłumów, a Łukasz kończy swoją relację słowami następującymi: już o nic nie śmieli Go pytać.

20,39-40. Ówczesna literatura często wspomina o słuchaczach onieśmielonych głębią mądrości mówcy (zwykle głównego bohatera).

Mesjasz Synem Bożym Mt 22,41-45; Mk 12,35-37

41 Natomiast On rzekł do nich: Jak można twierdzić, że Mesjasz jest synem Dawida? 

42 Przecież sam Dawid mówi w Księdze Psalmów: Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, Ps 110,1

43 aż położę nieprzyjaciół Twoich jako podnóżek pod Twoje stopy. 44 Dawid nazywa Go Panem: jak zatem może być On [tylko] jego synem?

41–44. Wtedy inicjatywę przejął Jezus: On zaczął pytać. Pierwsze pytanie brzmiało: Jak można twierdzić, że Mesjasz jest synem DawidaPrzecież sam Dawid nazywa Mesjasza swoim Panem. Wszyscy trzej synoptycy (zob. Mt 22,42–46 z komentarzem wyżej, s. 136; Mk 12,35–37) zanotowali pytanie Jezusa, wszyscy pozostawili je bez odpowiedzi, ale u wszystkich samorzutnie nasuwa się tylko taka odpowiedź: Mesjasz jest Synem nie ludzkim, lecz Bożym.

20,41-44. Pan Dawida. Z definicji Chrystus (lub Pomazaniec) był królewskim potomkiem Dawida (Iz 9,7; 11,2; Ps 2; 89; 132). Jednak to wyobrażenie Mesjasza łączyło się zwykle z militarno-politycznym poglądem na królestwo (zob. komentarz do Łk 17,20-24) i jako takie było nieodpowiednie. Ten, kto panował w Bożym królestwie, był „Panem” Dawida, nie zaś jedynie jego potomkiem. Byłby więc większy od zmartwychwstałego Dawida.

Gdy żydowscy nauczyciele rzucali swoim słuchaczom wyzwanie, by rozwiązali rzekome rozbieżności w Piśmie, zakładali, że obydwa pozornie sprzeczne fragmenty są prawdziwe (w tym przypadku Jezus wiedział, że jest zarówno synem Dawida, jak i jego Panem) i prosili o ich zharmonizowanie. Przeciwnicy Jezusa najwyraźniej nie znajdują odpowiedzi, ponieważ żydowscy egzegeci nie odnosili Psalmu 110,1 do Mesjasza (w reakcji na chrześcijańską interpretację niektórzy późniejsi nauczyciele odnosili ten werset nawet do Abrahama).

Ostrzeżenie przed uczonymi w Piśmie Mt 23,6-7; Mk 12,38-40

45 Gdy cały lud się przysłuchiwał, rzekł do swoich uczniów: 

46 Strzeżcie się uczonych w Piśmie, którzy z upodobaniem chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Łk 11,43

20,45-46. Niektórzy żydowscy nauczyciele, podobnie jak greccy, nosili specjalne szaty, które wyróżniały ich od innych - w tym przypadku były to długie, lniane szaty w kolorze białym, podobne do tych, jakie nosili kapłani i usługujący w Świątyni. Ludzie pozdrawiali nauczycieli zaszczytnymi tytułami. Targowiska, zwykle pełne ludzi, dostarczały wielu okazji do takich pozdrowień i wyrazów uznania. Miejsce, w którym ktoś zasiadał podczas uczty, było wyznaczone przez jego pozycję społeczną.

47 Objadają oni domy wdów i dla pozoru długo się modlą. Ci tym surowszy dostaną wyrok.

45–47. Następne z kolei wystąpienie Jezusa skierowane jest zdecydowanie przeciwko faryzeuszom. Była to przestroga przed uczonymi w Piśmie, którzy swą obłudną pobożnością wprowadzali w błąd prostych ludzi, wyłudzając ostatni grosz nawet od wdów przysłowiowo zasługujących na wsparcie, a nie na wyzysk. W referowaniu tej przestrogi Łukasz trzyma się wiernie Marka, odchodząc razem z nim od tradycji reprezentowanej przez Mateusza, u którego znajduje się w tym miejscu, jak wiadomo, długa, pełna grozy mowa przeciwko uczonym w Piśmie i faryzeuszom (Mt 23,1–36).

20,47. Wdowy miały skromne środki utrzymania, miały niską pozycję społeczną i znajdowały się pod opieką żydowskiego prawa (zob. komentarz do Łk 18,1-5). Jezusowi mogło chodzić o to, że owi nauczyciele wykorzystują wdowy, pobierając od nich pokaźne dziesięciny (mogły one dochodzić nawet do 20-30 procent, i to niezależnie od uciążliwych podatków od gruntów nakładanych przez władzę); mógł też sugerować, że podejmują decyzje prawne opierając się na literze prawa, zamiast okazywać miłosierdzie ubogim, jak tego wymagało Prawo.

Nauczyciele ci mogli przeciągać swoje indywidualne modlitwy w synagogach. Jezus krytykuje tutaj nie tyle rozwlekłość modlitw, ile kryjące się u ich podstaw motywy. Podobnie jak prorocy Starego Testamentu Jezus traktuje społeczną niesprawiedliwość i hipokryzję religijną jako nierozłącznie ze sobą związane.

Łk 21

Grosz wdowi Mk 12,41-44

1 Podniósłszy oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. 2 Zobaczył też, jak pewna uboga wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, 3 i rzekł: Prawdziwie, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. 4 Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę Bogu z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie.

1–4. Występująca w tej przestrodze wzmianka o wdowach była spowodowana, być może, tym, co się działo w obecności Jezusa i Jego uczniów: oto widziano, jak ludzie zamożni przychodzili i wrzucali – pewnie dość duże – ofiary do skarbony świątynnej. Lecz na pochwałę Jezusa zasłużyli sobie nie oni, tylko uboga wdowa, która podeszła i złożyła w ofierze dwa pieniążki, nie przedstawiające wielkiej wartości, lecz stanowiące cały jej majątek. Dała wszystko, co miała, a nie tylko to, co jej zbywało, jak owym bogaczom. Całkowicie zaufała Bogu i Jego dobroci w przekonaniu, że Bóg nie opuści jej w potrzebie (por. Mk 12,41–44).

20,45-21,4. Możni i ubodzy. Niektórzy żydowscy nauczyciele tak wielką wagę przywiązywali do zapobiegania wykorzystywaniu ubogich, że krytykowali ludzi zbierających środki na cele dobroczynne, którzy zwracali się z prośbą o datki do biednych. I wtedy jednak, podobnie jak teraz, pewni ludzie posługiwali się religią, by wykorzystywać bliźnich.

MOWA O ZBURZENIU JEROZOLIMY I PRZYJŚCIU CHRYSTUSA

Zniszczenie świątyni Mt 24,1-3; Mk 13,1-4

5 Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, powiedział:

21,5-7 W 17,22-37 Łukasz, za jednym ze swoich źródeł, podjął już sprawę chwalebnego powrotu Jezusa na końcu czasów. Tutaj, podobnie jak Mk, z której korzysta i którą łączy z innym źródłem, mówi o zniszczeniu Jerozolimy, wyłączając sprawę końca świata, inaczej niż to czyni Mateusz (por. Mt 24,1+; Łk 19,44+).

21,5. Świątynia w Jerozolimie byłą jedną z najbardziej okazałych budowli starożytności, wydawała się mocna i niewzruszona (por. np. List Arysteasza 100-101); por. komentarz do Mk 13,1.

6 Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony.

21,6. Również inne grupy religijne oczekiwały sądu nad Świątynią, jednak dla większości Żydów (niezależnie od dzielących ich różnic) była ona symbolem narodowej jedności. W konsternację musiał wprawiać fakt, iż ktoś mógł sądzić, że Bóg zezwoli na jej zniszczenie (jak w Jr 7,4-15). Niektóre kamienie świątyni pozostały nieporuszone (np. jedna ze ścian świątyni stoi do dzisiaj), fakt ten nie zmniejsza jednak znaczenia hiperboli: Świątynia została niemal całkowicie zniszczona w r. 70 po Chr. - z grubsza po czterdziestu latach od czasu, gdy wydarzenie to zostało przepowiedziane przez Jezusa (Łk 21,32).

7 Zapytali Go: Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy to się dziać zacznie?

5–7. Zapowiedź zburzenia świątyni jerozolimskiej zreferował Łukasz tak jak Marek (13,1–4), nieznacznie tylko skracając i gładząc literacko wersję autora drugiej Ewangelii. Wizja zniszczenia świątyni została spowodowana podziwem uczniów dla cennego materiału i samej konstrukcji świątyni. Przyjdzie czas, kiedy ani z tej świątyni, ani z całego miasta nie pozostanie kamień na kamieniu.

21,7. Prorocy Starego Testamentu często łączyli ze sobą wydarzenia raczej według tematu, niż czasowej bliskości. Jezus czyni podobnie w tej mowie. Odpowiada na dwa oddzielne pytania: o czas zniszczenia świątyni i czas końca świata.

21,5-7. Wprowadzenie do mowy na temat przyszłości. Język mowy Jezusa bardzo silnie nawiązuje do Starego Testamentu.

Początek boleści Mt 24,4-14; Mk 13,5-13

8 Jezus odpowiedział: Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: To ja jestem oraz: Nadszedł czas. Nie podążajcie za nimi!

21,8. Fałszywi mesjasze byli wówczas zjawiskiem częstym. Przyciągali wielkie rzesze Żydów w Palestynie aż do czasów Bar Kochby, którego rabbi Akiba ogłosił mesjaszem po 130 r. po Chr.

9 I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec. Dn 2,28

10 Wtedy mówił do nich: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Iz 19,2; 2Krn 15,6

11 Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Mt 10,17-22; J 15,20; J 16,1-2

8–11. Wizja zniszczenia Jerozolimy w nauczaniu Jezusa kojarzy się zazwyczaj z cierpieniami, jakie miały poprzedzać koniec świata. Ten zaś kres stanowił niejako jedno wydarzenie w połączeniu z ponownym przyjściem Jezusa. O zjawach i znakach na niebie nic dokładniejszego niestety nie można powiedzieć. Niektórzy sądzą, że Łukasz czyni tu aluzję do tekstu z 2 Mch 5,2n: Ukazywali się biegnący w powietrzu jeźdźcy ubrani w szaty haftowane złotem i uzbrojone wojsko, podzielone na kohorty, oddziały jeźdźców w bojowym szyku…

21,9-11. Starożytni nauczyciele, którzy prorokowali wymieniali zwykle te wydarzenia wśród znaków końca świata. Koniec zawsze przedstawiano jako poprzedzony wielkim uciskiem lub ostateczną wojną. Jezus powiada, że zamiast takich wydarzeń, aż do końca życie będzie się toczyło normalnie.

Prześladowanie uczniów

12 Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników.

21,12. Synagogi były miejscami lokalnych zgromadzeń, tworzyły więc naturalną scenę dla przesłuchań i publicznego wymierzania kar. Czasami kara miała formę chłosty. Zgodnie z zasadami obowiązującymi w II w po Chr., oznaczało to wymierzenie trzynastu silnych uderzeń w piersi i dwadzieścia sześć w plecy Więzienia służyły raczej jako miejsce przetrzymywania oskarżonych do czasu procesu, nie zaś jako miejsce odbywania kary. Do stosowanych wówczas kar należały kara śmierci, sprzedanie w niewolę, wygnanie, konfiskata majątku itd.

13 Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. 

14 Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Łk 12,11n Dz 6,10

15 Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić.

21,15 Tutaj Łukasz przypisuje inicjatywę Jezusowi, a w Mt 10,20; Mk 13,11; Łk 12,12 jest ona zarezerwowana dla Ducha od Ojca (Mt) lub dla Ducha Świętego (Mk i Łk). Por. Dz 6,10; J 16,13-15.

21,13-15. W tym kontekście głoszenie będzie się dokonywało wobec władz wszystkich narodów (słowo „królowie” - w. 12 - może się odnosić do książąt będących wasalami Rzymu, lecz słowo „wszyscy” - w. 17 - wskazuje na to, że może też chodzić o Partów i innych władców Wschodu), co oznacza w istocie powszechne prześladowania i powszechne głoszenie.

16 A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią.

21,16. Zob. Mi 7,5-7. W kulturze kładącej wielki nacisk na lojalność wobec rodziny, zdrada, której jeden z jej członków dopuścił się wobec pozostałych, była postrzegana jako szczególna podłość.

17 I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. 

18 Ale włos z głowy wam nie spadnie. Łk 12,7; Mt 10,30; Hbr 10,36; Hbr 10,39

19 Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.

12–19. Tradycję tę w sposób jednolity przekazali wszyscy trzej synoptycy (Mt 24,9–14 – zob. komentarz, wyżej, s. 141; Mk 13,9–13), uwydatniając zwłaszcza prześladowania, jakie spadną na uczniów Jezusa za to tylko, że będą głosić Ewangelię. Lecz im przede wszystkim obiecuje Jezus szczególną pomoc swoją i nagrodę w życiu przyszłym.

21,17-19. Jezus składa tutaj obietnicę ochrony (por. 1 Sm 14,45; 2 Sm 14,11). Ponieważ setki, przypuszczalnie nawet tysiące, chrześcijan publicznie zamordowano w Rzymie za panowania cesarza Nerona w 64 r. po Chr. (przypuszczalnie na dwadzieścia lat przed czasem, w którym Łukasz pisał te słowa), jasne jest, że mamy tutaj do czynienia z hiperbolą, nie zaś z bezwarunkową obietnicą (Łk 9,23-24; 21,16). (Wraz z większością uczonych zakładam, że Łukasz nie pisał swojej Ewangelii przed r. 64, chociaż kwestia dokładnej daty nie została jeszcze rozstrzygnięta.) Obietnica ta zapowiada albo duchowe ocalenie życia (Łk 12,4-5), albo powiada, że Bóg często nawet w sensie fizycznym wyratuje wierzących, jak to wielokrotnie miało miejsce w Starym Testamencie (np. Dn 3,27).

Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy Mt 24,15-20; Mk 13,14-18

20 Skoro zaś ujrzycie Jeruzalem otoczone przez wojska, wtedy wiedzcie, że jego spustoszenie jest bliskie.

21,20 Podobnie jak w 19,43-44 sformułowania są biblijne i nie mają nic wspólnego z opisem dokonanym po wydarzeniu.

21,20. Język Łukasza jest bardziej jednoznaczny od Markowego określenia „ohyda spustoszenia”: wojna z Rzymem rozpoczęła się w 66 r. po Chr., wkrótce też wojska rzymskie przemaszerowały przez Palestynę i otoczyły Jerozolimę. Oblężenie trwało do 79 r. po Chr., kiedy to miasto padło. Ci, którzy usiłowali uciec z Jerozolimy zaraz po rozpoczęciu oblężenia, odkryli, że było już na to za późno. Ludzie, którzy usiłowali umknąć, ginęli albo z rak znajdujących się w mieście zelotów, albo syryjskich żołnierzy, którzy rozcinali ich ciała, szukając kosztowności, które mogli połknąć zbiegowie.

21 Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci, co po wsiach, niech do niego nie wchodzą.

20–21. W opisie samego oblężenia Jerozolimy na wstępie Łukasz jest nieco dokładniejszy od Mateusza (24,15–22) i Marka (13,14–32). I tak gdy ci ostatni, nawiązując do proroctwa Daniela (9,27), mówią o ohydzie spustoszenia, Łukasz, nie odwołując się do żadnego tekstu, przestrzega: Skoro zaś ujrzycie Jeruzalem otoczone przez wojska, wtedy wiedzcie, że jego spustoszenie jest bliskie. Potem jednak autor trzeciej Ewangelii dokonuje pewnych skrótów: Nie wspomina o tych, którzy znajdą się na dachu w momencie oblężenia; nie mówi nic o przebywających w tym czasie na roli, lecz ogólnie tylko nie każe wracać do miasta tym, którzy w chwili natarcia na ich domostwa będą się znajdowali poza miastem; nie zaleca modlitw i próśb o to, by ów koniec nie nastąpił podczas zimy.

21,21. Góry Judei były najbezpieczniejszym miejscem ucieczki przed wojskami najeźdźcy, o czym mieszkańcy Judei mieli się już okazję przekonać (np. Dawid i machabejscy powstańcy w II w. przed Chr.). Gdy mieszkańcy obszarów wiejskich spostrzegali nadciągające armie, często bronili się za murami okolicznych miast. Jednak ludzie uwięzieni w murach Jerozolimy byli skazani na zagładę (w. 24).

22 Będzie to bowiem czas pomsty, aby spełniło się wszystko, co jest napisane. Oz 9,7

21,22 Być może aluzja do Dn 9,26n.

21,22. Prorocy często wypowiadali sądy przeciwko Jerozolimie. Chociaż mieli na myśli niewolę babilońską (która miała miejsce około sześć wieków przed Chrystusem), zawarta w nich zasada sądu oraz wezwanie do nawrócenia przed ostatecznym odnowieniem była nadal aktualna.

23 Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Nastanie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: Mt 24,21; Mk 13,19 Rz 1,18+

22–23. Pod koniec natomiast podaje szczegół, który nie ma swego odpowiednika ani u Mateusza, ani u Marka. Oto najpierw oznajmia, że to, co spotka mieszkańców Jerozolimy i samo miasto, będzie wyrazem gniewu Bożego. Przedmiotem gniewu Bożego jest przede wszystkim naród wybrany. Powodem gniewu Bożego w ST są najczęściej odstępstwa Izraelitów od kultu Boga prawdziwego, sprzeniewierzenie się woli Jahwe (1 Sm 6,19; 15; 28,18; 2 Sm 6,7). Gniew Boży ustawał z chwilą gdy człowiek schodził ze złej drogi (Wj 34,6; Iz 48,9; Ps 103[102],8). Gniew Boży miał więc dla Izraela charakter zbawienny. Bóg gniewał się dlatego, żeby nawrócić Izraela. Lecz już w ST jest mowa o takim gniewie Bożym, którego nikt i nic nie będzie w stanie powstrzymać. O tym właśnie eschatologicznym zagniewaniu Boga mówi Jezus, snując przed swymi uczniami wizje zburzenia Jerozolimy i końca świata.

21,23. Trudności związane z noszeniem dziecka w łonie lub opieką nad niemowlęciem w takich warunkach były zrozumiałe w każdej kulturze. Tekst może też wskazywać na smutek z powodu utraty dzieci (por. 2 Księga Barucha 10,13-15). Słownictwo „wielkiego ucisku" pobrzmiewa echem proroctw o prześladowaniu, które poprzedzi ostateczne nawrócenie Izraela (Dn 12,1). Stary Testament wielokrotnie opisywał Boże sądy w dziejach jako „gniew” (np. na Jerozolimę - Lm 1,12), również w odniesieniu do Jego przyszłego gniewu w dniu Pańskim (np. So 1,14-15).

24 jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jeruzalem będzie deptane przez pogan, aż czasy pogan się wypełnią. Pwt 28,64 Ap 11,2; Dn 12,11

21,24 Należy zwrócić uwagę na siedemdziesiąt lat w Jr 25,11; 29,10; 2 Krn 36,20-21; Dn 9,1-2, podjętych w proroctwie o siedemdziesięciu tygodniach-latach w Dn 9,24-27, a więc na symboliczne i tajemnicze liczby, dotyczące czasu, jaki Bóg da narodom pogańskim, aby karcić winnego Izraela, po czym nastąpi jego wyzwolenie.

24. Inną odrębność Łukasza w stosunku do Mateusza i Marka stanowi wzmianka o śmierci mieszkańców Jerozolimy od miecza – najprawdopodobniej aluzja do Jr 20,4 – i o ich zesłaniu na wygnanie pomiędzy pogan oraz o deptaniu Świętego Miasta przez pogańskich najeźdźców (por. Dn 8,13). Wszystko to miało się już bardzo niedługo spełnić co do joty: po czteroletniej wojnie (r. 66–70) Jerozolima została zrównana z ziemią, prawie milion Żydów poległo, a około stu tysięcy – jeśli wierzyć Józefowi Flawiuszowi – poszło do niewoli.

21,24. Wszyscy mieszkańcy Jerozolimy albo zginęli podczas wojny (z powodu głodu, zarazy, ognia, wewnętrznych walk żydowskich lub podczas walki z Rzymianami) lub w 70 r. zostali sprzedani jako niewolnicy. Jerozolima została obrócona w ruinę. Po drugim zniszczeniu w 135 r. po Chr., Jerozolima została odbudowana jako miasto pogańskie, z pogańską świątynią w miejscu, gdzie kiedyś stała świątynia Boża.

Przyjście Chrystusa Mt 24,29-30; Mk 13,24-26

25 Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ps 65,8n

25. Znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, huk morza – to wyrażenia spotykane dość często już w ST (Jr 4,23–26; Ez 32,7; Am 8,9; Mi 1,3–4; Jl 2,10; 3,4; Iz 13,9–10; 34,4) przy opisach interwencji Boga-Sędziego w ludzkie sprawy.

Chrystus, a za Nim Ewangeliści posługują się językiem zrozumiałym dla ludzi im współczesnych. Obrazów tych nie należy więc pojmować zbyt dosłownie, choć z drugiej strony nie można też wykluczyć jakiegoś udziału całego wszechświata w przygotowaniu się na ponowne przyjście Jezusa (Rz 8,19–23). Czy można zatem utrzymywać na podstawie tego tekstu, że cały wszechświat będzie zniszczony ogniem lub przestanie istnieć wskutek nie znanego bliżej kataklizmu? Jest to tajemnica, której Pismo Święte nigdy – nawet w takich tekstach, jak 2 P 3,10 – nie wyjaśnia. Jedno można stwierdzić z całą pewnością: przyjdzie czas, że ciała niebieskie swoim wyglądem dadzą nam znać, iż obecny porządek rzeczy ma się ku końcowi.

26 Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.

26. Powodem przerażenia będą przede wszystkim zmiany zachodzące w świecie widzialnym i zagrażające w każdej chwili życiu człowieka. Z drugiej strony jednak przedmiotem bojaźni będzie także wizja ostatecznego sądu, o którym tyle razy mówili prorocy ST. Moce niebieskie – to nie duchy nieczyste ani aniołowie, tylko właśnie wspomniane na samym początku ciała niebieskie, jak słońce, księżyc i gwiazdy (por. Iz 34,4).

21,25-26. Józef Flawiusz i pisarze, którzy się na nim opierali, pisali o znakach na niebie, poprzedzających upadek Jerozolimy. Owe omeny miały wywołać lęk niegodziwych (Iz 19,16; Jr 4,9) Jest to przykład słownictwa końca świata (Iz 13,10; 34,4; por. 24,23; Ez 32,7-8). W niektórych utworach starożytnej literatury żydowskiej posługiwano się słownictwem katastroficznym w celu opisania wydarzeń historycznych (Wyrocznie Sybillińskie używały go na określenie trzęsień ziemi; por. Ps 18,6-19; Jr 4,20-28), większość jednak rezerwowała go dla opisów końca lub odmiany obecnego porządku świata i ustanowienia wiecznego królestwa Bożego.

27 Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. Dn 7,13-14

27. Pojawienie się w obłokach Syna Człowieczego jest niewątpliwym nawiązaniem do Dn 7,13–14: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego… Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Obłoki są wspomniane w opisach prawie wszystkich teofanii zarówno w ST, jak i w NT. W paralelnym tekście Mateusza (24,30) znajdujemy wzmiankę o ukazaniu się na niebie znaku Syna Człowieczego. Według wielu Ojców Kościoła znak ten będzie miał kształt krzyża, z zawieszonym na nim Chrystusem. Zdaniem innych ma to być jeden ze znaków wspomnianych na początku tego fragmentu (w. 25) Ewangelii, znak wyróżniający się wśród innych i zwiastujący niejako przyjście samego Chrystusa. Owego przyjścia Chrystusa nie należy pojmować symbolicznie w sensie Jego obecności w Kościele lub jako działalność Ducha Świętego, objawiającego swoją moc szczególną w rozszerzaniu się chrześcijaństwa. Jest to eschatologiczne przyjście Jezusa, na co wyraźnie wskazują paralelne teksty Mateusza (24,31) i Marka (13,27), przyjście nie dające się określić pod względem czasu, co sam Łukasz stwierdzi, mówiąc: Jak błyskawica, gdy zabłyśnie, jaśnieje od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego (17,24).

21,27. Jezus czasami opisuje przyjście Syna Człowieczego w kategoriach, jakie w literaturze żydowskiej były zarezerwowane dla Boga (por. Iz 19,1). Jezus czyni tutaj wyraźną aluzję do Dn 7,13-14, gdzie ktoś „podobny do syna człowieczego” (tj. człowieka) otrzymuje królestwo od Boga.

28 A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Hbr 10,37

21,28 odkupienie. Termin Pawłowy (por. Rz 3,24+). Inne możliwe tłumaczenie: „wyzwolenie”.

28. Jest to nawiązanie do sytuacji przedstawionej w w. 20: Skoro zaś ujrzycie Jeruzalem otoczone przez wojska, wtedy wiedzcie, że jego spustoszenie jest bliskie. Zburzenie Jerozolimy ma oznaczać początek nowej epoki w dziejach powstającego chrześcijaństwa, które od tego czasu pocznie ogarniać swymi wpływami pogan. Stąd też wizja przyszłych ruin Jerozolimy nie powinna słuchaczy Jezusa przerażać, ale raczej napełniać otuchą: będą uwolnieni od przeszkód ze strony wrogiego Ewangelii judaizmu. Za tą interpretacją przemawia także w. 32, w którym czytamy: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. Za niespełna czterdzieści lat – nie przeminęło więc jeszcze pokolenie współczesne Chrystusowi – miały się sprawdzić co do Jerozolimy słowa Chrystusa.

Odkupienie, o którym tu mowa, oznacza przede wszystkim uwolnienie chrześcijan od prześladowań i wszelkiego rodzaju przeszkód stawianych Ewangelii Chrystusowej. Upadek Jerozolimy położy kres cierpieniom chrześcijan jerozolimskich. Tak więc dla nich zapowiedź zburzenia Jerozolimy była źródłem radości, niewiernych Żydów zaś słowa Chrystusa napawały uzasadnionym przerażeniem. W rzeczywistości wiele chrześcijańskich rodzin jeszcze przed rozpoczęciem oblężenia Jerozolimy (r. 66–70) uszło na drugą stronę Jordanu w okolice miejscowości Pella, i tam uratowało swe życie, pozostali zaś w Jerozolimie, głównie Żydzi, patrzyli na tragiczny koniec Świętego Miasta i gruzy zaledwie co ukończonej świątyni, której budowa trwała od r. 20 przed Chr. do 66. Po tym zniszczeniu świątynia, o której mówiono, że kto jej choć raz w życiu nie zobaczył, niczego nie widział, nigdy już nie miała być odbudowana.

21,28. W przeciwieństwie do innych ludzi, wierzący nie muszą się obawiać tych znaków na niebie (Jr 10,2). Sygnalizują one jedynie, że „odkupienie” jest bliskie. Podczas powstań przeciwko Rzymowi, żydowscy patrioci ogłaszali nadejście swojego „odkupienia” lub uwolnienia spod władzy Rzymu. Jezus naucza jednak, że to odkupienie nastąpi wyłącznie wskutek interwencji Boga.

Przykład z drzewa figowego Mt 24,32-35; Mk 13,28-31

29 I powiedział im przypowieść: Spójrzcie na figowiec i na wszystkie drzewa. 30 Gdy widzicie, że wypuszczają pąki, sami poznajecie, że już blisko jest lato.

29–30. Sama aplikacja przypowieści o fidze i innych drzewach w czasie dojrzewania ich owoców jest równocześnie nawiązaniem do pierwszych wierszy dwudziestego pierwszego rozdziału, do wierszy, w których jest mowa o zburzeniu świątyni. Chodzi zwłaszcza o pytanie sformułowane w w. 7: Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy to się dziać zacznie. Drzewo figowe – a nie inne – jest wspomniane może dlatego, że ono właśnie było obrazem narodu wybranego (Oz 9,10; Mi 7,1; Jr 8,13; 24,1 n). Od innych drzew rosnących w Palestynie – jak np. cyprys albo oliwka – figa różni się tym, że na czas zimy traci liście i wygląda jak obumarła. Pierwsze pąki na obumarłej fidze są niewątpliwym zwiastunem wiosny. Ostatecznie więc zapowiedziane przez Chrystusa zburzenie Jerozolimy będzie nie zwiastunem mającego nastąpić wkrótce końca świata, lecz znakiem początków uwolnienia Kościoła z więzów judaizmu.

31 Tak i wy, gdy ujrzycie te wszystkie wydarzenia, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże.

21,31 królestwo Boże. Nie w stadium początkowym, zainaugurowanym wcześniej (17,21), lecz w rozwiniętym i dopełnionym, które się zacznie upadkiem Jerozolimy. Por. 9,27p.

31. Nie oznacza to, że dopiero wtedy, po zburzeniu Jerozolimy, będzie ustanowione na ziemi królestwo Boże. Znaczy to, że przybliży się niejako i przyspieszony będzie ostateczny tryumf królestwa Bożego.

21,29-31. Znaki, które Jezus wymienia, mają wskazywać na bliskość końca, podobnie jak liście drzewa figowego mówią, jaka jest pora roku. (W zimie drzewa figowe traciły więcej liści od innych.)

32 Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie. Mt 16,28; Mk 9,1;

33 Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. Łk 9,27

32–33. Znów nie jesteśmy w stanie określić bardziej szczegółowo tej końcowej przemiany – albo dokładniej: przemijania nieba i ziemi. Nawet św. Paweł niewiele wyjaśni, kiedy napisze w Liście do RzymianStworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych (Rz 8,19–21).

Urzeczywistnienie się proroctwa o zburzeniu Jerozolimy miało zagwarantować pewność ponownego przyjścia Jezusa. Interpretując tę perykopę byłoby rzeczą wskazaną rozpocząć od drugiej części, wyraźnie zwracając uwagę na jej powiązanie z w. 7 i 20. W ten sposób lepiej można będzie uwydatnić ideę końca dającego zarazem początek: koniec niewoli – początek nowego życia. Rozumie się wtedy właściwie myśl Kościoła otwierającego tą perykopą ewangelijną nowy rok liturgiczny. Ponowne przyjście Jezusa wzmiankowane w pierwszej części perykopy, a odczytane u progu oczekiwania na narodzenie się Zbawiciela, ma ujawnić już teraz moc wielką i majestat Tego, który przyjdzie wpierw jako bezradne Dziecię.

Pewną trudność w opowiadaniu Łukasza stanowi to, że wspomniane przez niego ponowne przyjście Syna Człowieczego (21,25–28) było już raz wzmiankowane, i to w kontekście niezbyt odległym: 17,22–37. Mateusz (24,23–31) i Marek (13,24–27) natomiast wspominają tylko raz chwalebny powrót Jezusa, łącząc to wydarzenie ze zburzeniem Jerozolimy. Jak wytłumaczyć wspomniany wyżej dublet w Ewangelii Łukasza? Otóż pamiętać należy, że Łukasz wyraźnie oddziela zburzenie Jerozolimy (21,6–24a) od opisu ponownego przyjścia Jezusa (17,22–37). Ponieważ jednak tradycja katechetyczna i literacka wiązała z końcem świata wizję zburzenia Jerozolimy i zapowiedź ponownego przyjścia Jezusa, przeto – idąc za Mateuszem i Markiem – Łukasz przy opisie zburzenia Jerozolimy wspomniał także o ponownym przyjściu Jezusa, mimo że już przedtem opisał ową paruzję dość dokładnie.

21,32-33. Czas trwania jednego pokolenia był zróżnicowany, jednak w Starym Testamencie przyjmowano zwykle okres czterdziestoletni (w Zwojach znad Morza Martwego okres 40 lat reprezentuje cierpienia ostatniego pokolenia). Jezus wypowiedział te słowa około 30 r. po Chr., Świątynia zaś została zburzona w r. 70.

Potrzeba czujności

34 Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka Łk 17,26-30; Łk 8,14 1Tes 5,3; Koh 9,12; Iz 24,17n

35 jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi.

21,35 Wariant początku wiersza: „spadnie on bowiem jak potrzask”.

34–35. Eschatologiczna mowa Jezusa u wszystkich trzech synoptyków kończy się wezwaniem do czujności. Wezwanie to jest szczególnie rozbudowane w Ewangelii Łukasza, gdzie są wymienione główne czynniki sprawiające, że człowiek nie jest dostatecznie czujny. Otóż serce człowieka obciążają: hulatyka, pijaństwo i doczesne troski. Na ludzi oddanych tym sprawom dzień Pański przyjdzie znienacka, wtedy gdy na jego przyjście wcale nie będą przygotowani. Nagłość przyjścia Syna Człowieczego ilustruje Łukasz nie przenośnią złodzieja, ale metaforą potrzasku, w który człowiek wpada nie wiadomo kiedy.

36 Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym. Ef 6,18; Ap 6,17

36. Wreszcie okazuje się, że mimo największych osobistych wysiłków człowiek nie będzie mógł w pełni czuwać. Musi się nadto modlić, żeby Pan zaoszczędził mu cierpień, które spaść mają na świat cały. Zresztą czuwanie jest w Biblii zawsze ściśle powiązane z modlitwą: kto czuwa, ten się modli, bo trwa myślą przy Bogu, i odwrotnie, kto się modli, ten jest przytomny umysłem i sercem. Modlitwie należy się oddawać ustawicznie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy nadejdzie Pan.

21,34-36. Słowa „abyście mogli uniknąć (dosł. „uciec”)” nawiązują do ucieczki opisanej w w. 21 lub do wytrwania w prześladowaniach, opisanych w w. 12-19. Słowa „stanąć przed Synem Człowieczym” mogą oznaczać wytrwanie lub zwycięskie stanięcie przed Nim.

Ostatnie dni Jezusa

37 W ciągu dni nauczał Jezus w świątyni, a wychodząc, noce spędzał na górze zwanej Oliwną. Łk 19,47+

21,37. W miarę jak przybliżał się zachód słońca (w kwietniu było to około szóstej po południu) na dziedzińcach Świątyni było coraz mniej ludzi. Ponieważ na Święto Paschy przybywały do Jerozolimy wielkie rzesze pielgrzymów, wielu musiało wracać na noc do okolicznych wiosek.

38 A rano cały lud śpieszył do Niego, aby Go słuchać w świątyni. Mt 21,17; Mk 11,11; Mk 11,19; J 18,2

21,38 Kontakt literacki z J 8,1-2 jest oczywisty. Perykopa o cudzołożnicy (J 7,53 — 8,11), którą wiele racji każe przypisać Łukaszowi, tu miałaby swój wyśmienity kontekst.

37–38. Ostatnie chwile Jezusa były wypełnione ogromnym wysiłkiem. Kiedy jeszcze pozostawał na wolności, w ciągu dnia nauczał w świątyni, a noce spędzał na Górze Oliwnej, zatopiony w głębokiej modlitwie. Lud prosty nadal trwał wiernie przy Nim: zewsząd śpieszono do świątyni, żeby Go słuchać. Właśnie ta wierność ludu uniemożliwiała jego przywódcom urzeczywistnienie dawno już podjętych planów pojmania i zgładzenia Syna Człowieczego.

21,38. Słowo „rano” może oznaczać „o wschodzie słońca”, który w kwietniu w Jerozolimie nadchodził o szóstej rano.

21,25-38. Bądźcie gotowi! Zniszczenie Jerozolimy stanowi ostateczny, powszechnie widzialny ziemski znak poprzedzający powrót Jezusa. Po jego ukazaniu się, uczniowie Chrystusa powinni być przygotowani na Jego rychły powrót.

Łk 22

MĘKA I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA

CHRYSTUSA

Spisek przeciw Jezusowi i zdrada Judasza Mt 26,2-5; Mk 14,1-2; J 11,47-53

1 Nadchodziła uroczystość Przaśników, tak zwana Pascha.

22,1 —23,56 W całej narracji o męce Łukasz o wiele mniej zależy od Marka niż w części poprzedzającej, ma za to liczne punkty wspólne z Janem: obaj ewangeliści mieli niewątpliwie do dyspozycji wspólne źródło.

22,1. Żydowskie Święto Paschy w sensie chronologicznym następowało zaraz po Święcie Przaśników. Ponieważ jednak pielgrzymi odbywali tylko jedną podróż do Jerozolimy, by obchodzić obydwa wydarzenia, w języku potocznym określano w ten sposób dwa święta.

2 Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Go zabić, gdyż bali się ludu. Łk 11,53+ Łk 4,13; J 13,2; J 13,27; Dz 5,3

22,2 Łukasz nie opowiada o namaszczeniu w Betanii — podobne wydarzenie przedstawił już w 7,36-50.

1–2. Od rozdziału dwudziestego drugiego poczynając, Ewangelia Łukasza przedstawia dzieje męki Jezusa. Podobnie jak dwaj pozostali synoptycy (Mt 26,14–16; Mk 14,10–11) mówi Łukasz o spisku, który w sposób coraz bardziej wyraźny knuli przeciw Jezusowi arcykapłani i uczeni w Piśmie. Właściwie wszystko już było gotowe: można było rozpocząć akcję mającą na celu w pierwszym rzędzie pojmanie Jezusa, gdyby nie to, że nadchodziło święto Paschy i w związku z tym w mieście zgromadziło się wielu ludzi. Przywódcy żydowscy wyraźnie się ich bali, ponieważ ludzie ci stali zdecydowanie po stronie Jezusa. Słuchali pouczeń Chrystusa (6,18) i widzieli w Nim wielkiego proroka, obdarzonego szczególną mocą Bożą (7,16). Tej postawy nie można było lekceważyć.

3 Wtedy szatan wstąpił w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu. 

4 Poszedł więc i zmówił się z arcykapłanami oraz dowódcami straży, jak ma im Go wydać. Mt 26,14-16; Mk 14,10-11

22,4 dowódcami straży. Chodzi o przełożonych policji świątynnej. Wszyscy byli Żydami i rekrutowali się z lewitów. Por. Dz 4,1.

5 Ucieszyli się i ułożyli się z nim, że dadzą mu pieniądze. 6 On zgodził się i szukał sposobności, żeby im Go wydać bez [wiedzy] tłumu.

3–6. Żaden z Ewangelistów nie podaje, czy zaproponowane przez Judasza wyjście z tej trudnej sytuacji było wynikiem zabiegów starszyzny żydowskiej, czy opatrznościowym zrządzeniem. W każdym razie Judasz zobowiązał się za pieniądze wydać Jezusa bez wiedzy tłumu. Czekał już tylko na odpowiednią chwilę. Tę decyzję Judasza uważa Łukasz za dzieło wprost szatańskie. Szatan dosłownie wstąpił w Judasza. Być może, mówiąc tak chce Łukasz trochę uniewinnić zdrajcę. Poza tym w relacji o zdradzie Judasza Łukasz nie wykracza bardzo poza szczegóły podane przez Marka.

22,2-6. W literaturze żydowskiej można znaleźć wzmianki, że arcykapłani nękali ludzi, którzy się im sprzeciwiali. Z pewnością nie tolerowaliby nikogo, kto twierdził, że Bóg polecił mu wystąpić przeciwko kultowi sprawowanemu w Świątyni. Musieli jednak postępować rozważnie z powodu popularności Jezusa (Łk 22,2; por. komentarz do Łk 20,5-7).

Przygotowanie Paschy Mt 26,17-19; Mk 14,12-16

7 Tak nadszedł dzień Przaśników, w którym należało ofiarować Paschę.

22,7. Zob. komentarz do Łk 22,1.

8 Jezus posłał Piotra i Jana z poleceniem: Idźcie i przygotujcie nam Paschę, byśmy mogli ją spożyć. Łk 8,51+

9 Oni Go zapytali: Gdzie chcesz, abyśmy ją przygotowali?

22,8-9. Przedstawiciele wszystkich rodzin udawali się z barankami do kapłanów, którzy zarzynali je w Świątyni. Następnie powracali do domu, gdzie przygotowywano uroczysty posiłek dla wszystkich.

10 Odpowiedział im: Oto gdy wejdziecie do miasta, spotka się z wami człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim do domu, do którego wejdzie,

22,10. Dzbany na wodę (w przeciwieństwie do skórzanych bukłaków) były prawie zawsze noszone przez kobiety. Mężczyzna niosący dzban wody był więc wyraźnym znakiem.

11 i powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel pyta cię: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? 12 Ów zaś wskaże wam salę dużą, usłaną; tam przygotujecie. 13 Oni poszli, znaleźli [wszystko] tak, jak im powiedział, i przygotowali Paschę.

7–13. Bezpośrednie przygotowania do Ostatniej Wieczerzy wszyscy trzej synoptycy przedstawiają podobnie. Jednakże tylko Łukasz cytuje imiona Piotra i Jana jako tych uczniów, którzy mieli spotkać w Jerozolimie człowieka z dzbanem wody i kroczyć za nim aż do przestronnego pomieszczenia, zwanego później wieczernikiem. Pomieszczenie owo znajdowało się w mieście. Jezus sam przebywał jeszcze poza Jerozolimą, ale Prawo nakazywało spożywać wieczerzę paschalną wewnątrz miejskich murów.

22,11-13. Każdy człowiek posiadający dwukondygnacyjny dom (na drugim piętrze znajdował się zwykle „duży” pokój, tzw. pokój na poddaszu) był uważany za zamożnego. Rodzina ta mieszkała przypuszczalnie w Górnym Mieście w Jerozolimie, w pobliżu Świątyni, nie zaś w Dolnym Mieście, uboższym, do którego spływały miejskie ścieki. Ponieważ wieczerza paschalna musiała zostać spożyta w obrębie murów Jerozolimy, większość domów była przepełniona gośćmi. Jednak warunki ostatniej wieczerzy Jezusa z uczniami wydają się odpowiednie.

Ostatnia Pascha

14 A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim.

22,14. Wieczerza paschalna musiała zostać spożyta w nocy. W kwietniu zmierzch zapadał w Jerozolimie około 6 wieczorem, wówczas też można było zasiąść do posiłku. Wspólnota podczas posiłku miała w święta charakter szczególny. W wieczerzy brała zwykle udział jedna lub dwie rodziny, tutaj jednak Jezus i Jego najbliżsi uczniowie tworzą jakby jedną rodzinę. „Siedziano” podczas zwyczajnych posiłków, podczas posiłków uroczystych (takich jak wieczerza paschalna) - „spoczywano”.

15 Wtedy rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał.

22,15 Słowa wypowiedziane przez Jezusa w czasie wieczerzy w Łk zajmują znaczniejsze miejsce niż w Mt i w Mk; mowy Jezusa zostaną rozwinięte jeszcze bardziej w J (13,31 — 17,37). Wydaje się, że słowa Jezusa z ostatniej wieczerzy Łukasz zredagował w świetle zgromadzeń eucharystycznych pierwotnej wspólnoty.

16 Albowiem powiadam wam: Nie będę już jej spożywać, aż się spełni w królestwie Bożym. Łk 12,50+; Mt 8,11

22,16 się spełni. Początkiem tego będzie ustanowienie Eucharystii — ośrodka duchowego życia królestwa, które założył Jezus. Do całkowitego i bez żadnej zasłony dopełnienia tego królestwa dojdzie na końcu czasów.

22,15-16. Śluby powstrzymywania się od spożywania czegoś były powszechne w palestyńskim judaizmie: „Nie będę jadł tego i tego dopóki to i to się nie stanie” lub „Ślubuję, że nie będę używał tego, póki to nie nastąpi”. Tradycja żydowska często opisywała czas nadejścia królestwa posługując się słownictwem uczty. W zwyczaju było składanie dziękczynienia nad kielichem wina podczas zwyczajnych posiłków, a także podczas wieczerzy paschalnej.

17 Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, rzekł: Weźcie go i podzielcie między siebie;

22,17 W Łk rozróżnia się ryt paschalny i kielich, o których mowa w w. 15-18, oraz chleb i kielich w w. 19-20, aby równolegle zestawić stary ryt Paschy żydowskiej i nowy — Eucharystii chrześcijańskiej. W niektórych rkpsach starożytnych, nie rozumiejąc tej konstrukcji teologicznej i dziwiąc się temu, że w opisie jest mowa o dwóch kielichach, pominięto w. 20 i koniec w. 19, poczynając od słów: „które za was będzie wydane”.

18 albowiem powiadam wam: odtąd nie będę już pił [napoju] z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie królestwo Boże. Mt 26,29; Mk 14,25

14–18. Początek uczty paschalnej Łukasz przedstawił o wiele dokładniej niż pozostali dwaj synoptycy. Do stołu zasiadł Jezus z dwunastoma Apostołami. Nie zabrakło nawet Judasza. Jezus oświadczył na wstępie, iż od dawna bardzo pragnął spożywać wspólnie ze swymi uczniami tę Paschę. Miała to być ostatnia wieczerza paschalna przed męką. Następną będzie Jezus spożywał – jak sam oświadczył – dopiero wtedy, kiedy przyjdzie królestwo Boże. Tak więc wieczerza, którą Jezus spożywa ze swymi najbliższymi, ma charakter uczty pożegnalnej. Wieczerza owa, aczkolwiek ostatnia tu na ziemi, nie oznacza końca Jezusa i nie jest ucztą absolutnie ostatnią; owszem, stanowi zapowiedź przyszłego szczęścia, które jest często przyrównywane do wspaniałej uczty.

Ustanowienie Eucharystii Mt 26,26-28; Mk 14,22-24; 1Kor 11,23-25

19 Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie, połamał go i podał im, mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!

22,19-20 Zauważa się pokrewieństwo tego tekstu u Łukasza i Pawła.

22,17-19. Głowa rodziny, zgodnie ze zwyczajem, odmawiała dziękczynienie za chleb i wino przed każdym posiłkiem; podczas wieczerzy paschalnej wypowiadano nad nimi specjalne błogosławieństwo. Słowa: „To jest Ciało moje”, można lepiej zrozumieć w świetle tradycyjnych słów, które Żydzi wypowiadali nad chlebem paschalnym: „To jest chleb cierpienia naszych przodków, który spożywali, wychodząc z Egiptu”.

20 Tak samo i kielich [wziął] po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana. Mt 26,28+

22,20 za was będzie wylana. Można to rozumieć albo w znaczeniu „jest dawana / wylewana”, albo też „ma zostać dana / wylana”.

19–20. Inaczej niż pozostali dwaj synoptycy zreferował Łukasz słowa wypowiedziane przez Jezusa w momencie rozdzielania wśród uczniów chleba i wina. Nazywając chleb swoim Ciałem równocześnie oświadczył Jezus, że jest to Ciało wydane za ludzi. Tylko Łukasz – a także Paweł (1 Kor 11,23–25) – podaje polecenie Jezusa, aby uczniowie ponawiali w przyszłości Jezusowy gest rozdzielania chleba, przypominając sobie w ten sposób ową wspólnie spożywaną Ostatnią Wieczerzę.

Tak oto została odprawiona nowa Pascha: miejsce baranka zajął teraz sam Jezus, zamiast kielicha wina wychylono kielich Krwi własnej Jezusa. Oddzielne pożywanie chleba i wina wskazuje na śmierć Chrystusa, będącą również w swej istocie oddzieleniem ciała Jego od krwi. Równocześnie było to zawarcie Nowego Przymierza, tego, które zapowiadali już starotestamentowi prorocy (por. np. Jr 31,31–34). W słowach wymawianych nad kielichem zamiast wyrażenia Krew, która za wielu wylana będzie (Mt 26,28; Mk 14,24), u Łukasza czytamy: Krew, która za was będzie wylana. Oświadczenie dotyczące wydawania ciała i przelewania krwi przypomina bardzo męczeńską śmierć Sługi Jahwe. Tak więc i przy tej okazji również Jezus daje do zrozumienia, że Jego życie i mająca już wkrótce nastąpić śmierć są urzeczywistnianiem posłannictwa Cierpiącego Sługi.

22,20. Zawarte przymierze było zwykle ratyfikowane przez ofiarę z krwi. Bóg musiał odkupić swój lud z Egiptu krwią baranica paschalnego. Słowa „za was” stanowią przypuszczalnie aluzję do Iz 53 (zob. komentarz do Mk 10,45). Rytuał paschalny podawał interpretację większości elementów posiłku i obejmował błogosławieństwa odmawiane nad kielichem. Rytuał z pewnością nie wyjaśniał jednak kielicha jako krwi, ponieważ żydowskie prawo i zwyczaje nie dopuszczały myśli o piciu krwi żadnego stworzenia, a już szczególnie ludzkiej.

Zapowiedź zdrady Mt 26,20-25; Mk 14,17-21; J 13,21-30

21 Lecz oto ręka mojego zdrajcy jest obok Mnie na stole.

22,21. Starożytni uważali zdradę towarzysza posiłku za czyn szczególnie niegodziwy, ponieważ traktowali gościnność i wspólnotę stołu za wydarzenia stwarzające pomiędzy uczestnikami szczególną więź.

22 Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi według tego, jak było postanowione, lecz biada temu człowiekowi, przez którego będzie wydany. Dz 2,23+

23 A oni zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto by spośród nich mógł to uczynić.

21–23. Relacja o wskazaniu zdrajcy powtarza się prawie dosłownie we wszystkich czterech Ewangeliach. Łukasz opuszcza jedynie wzmiankę o tym, iż lepiej byłoby owemu zdrajcy, żeby się był wcale nie narodził, i ogranicza się do ubolewania nad przyszłością tego człowieka. W Ewangelii Łukasza uczniowie nie pytają Jezusa, każdy z osobna, czy to nie któryś z nich jest owym zdrajcą i konsekwentnie Jezus nie wskazuje wprost – jak to ma miejsce u Mateusza – na Judasza jako zdrajcę.

22,22-23. Większość starożytnych wyznawców judaizmu podkreślała zarówno Bożą suwerenność, jak i ludzką wolną wolę, które uważali za elementy wzajemnie się uzupełniające. (Poglądy współczesne, uznające te dwa elementy za sprzeczne, są oparte raczej na greckiej logice, niż na myśli żydowskiej czy Biblii.)

22,14-23. Ostatnia Wieczerza. Zarówno przygotowania do Paschy, jak i sam opis wieczerzy, obfitują w obietnice i zapowiedzi zdrady, bowiem sama Pascha pełni tutaj rolę zapowiedzi śmierci Jezusa. Za prorokami Starego Testamentu, judaizm wypatrywał nowego wyjścia z Egiptu, podczas którego Bóg ponownie uwolni swój lud z niewoli, chociaż ówczesny judaizm oczekiwał nadejścia nowego Mojżesza - nie zaś nowego baranica.

Spór o pierwszeństwo

24 Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy. Łk 9,46

22,24-27 Łukasz przenosi tutaj, i to w innej formie, wypowiedzi Jezusa, które w Mt oraz w Mk występują po zapytaniu synów Zebedeusza (Mt 20,25-28; Mk 10,42-45). W nowym kontekście te pouczenia Jezusa służą naświetleniu problemów pierwszeństwa i posługi przy stołach, problemów, które musiały powstawać w pierwotnym zgromadzeniu liturgicznym (por. Dz 6,1; 1 Kor 11,17-19; Jk 2,2-4).

25 Lecz On rzekł do nich: Królowie narodów panują nad nimi, a ich władcy przybierają miano dobroczyńców. Mt 20,25-27; Mk 10,42-45

22,24-25. Żydzi dobrze znali pogański model władzy: starożytni królowie z obszaru Bliskiego Wschodu od dawna podawali się za bogów i sprawowali bezwzględne rządy Greccy władcy przejęli ten sam model rządzenia na większości wschodnich obszarów świata śródziemnomorskiego. W ten sam sposób Żydzi traktowali rzymskiego cesarza i namiestników prowincji (którzy zwykle nie zważali na wrażliwość Żydów). Władcy i inne wpływowe osoby, które rozdawały przywileje, byli nazywani „dobroczyńcami”. Praktykowanie dobroczynności było powszechnie sławione w kręgach greckich. Przypomnienie uczniom, że dążenie do władzy jest zwyczajem pogan, jest równoznaczne powiedzeniu, iż nie powinni tego czynić.

26 Wy zaś nie tak [macie postępować]. Lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa.

22,26. W starożytności wiek często decydował o pozycji społecznej człowieka - im był młodszy, tym mniejszym szacunkiem go darzono. Niewolnik zawsze był bezbronny i pozbawiony pozycji społecznej w porównaniu ze swym panem (niezależnie od swego statusu, niewolnicy znajdowali się w sytuacji zbliżonej do chłopów i innych ludzi, którzy zajmowali niższą pozycję od ich pana).

27 Któż bowiem jest większy? Ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż Ja jestem pośród was jako ten, kto służy. J 13,4-15

Bezpośrednio po wskazaniu na Judasza jako na zdrajcę powstał według Łukasza między Apostołami spór o to, kto z nich jest najważniejszy, największy. Spór jak najbardziej niestosowny, wśród uczniów Jezusa w ogóle, a w tamtej sytuacji w szczególności. Na niestosowność tego sporu zwrócił uwagę Jezus, odwołując się do przykładu władców tego świata panujących nad podbitymi narodami. Władcy owi czynią się dobroczyńcami narodów, nad którymi panują, i chcą, żeby ich powszechnie za takich uważano. Tak np. cesarz August kazał się nazywać zbawcą i dobroczyńcą całego świata. Ucisk wywierany dzięki posiadanej władzy usiłowano w ten sposób ukryć pod maską przyjaźni i życzliwości.

26–27. Otóż nie mogli tak postępować uczniowie Jezusa. Być przełożonym, najwyższym wśród nich – znaczy to służyć wszystkim. Królestwo, które głosi Chrystus, nie jest bowiem z tego świata. Inne panują w nim stosunki. Zresztą Chrystus na przykładzie własnego zachowania się pokaże, jak powinien postępować ten, który jest największy: Apostołowie zasiądą za stołem, a On będzie im posługiwał, co więcej, własne swe Ciało odda na pokarm, a Jego Krew będzie służyć za napój wszystkim ludziom. Zazwyczaj ten, który zasiada za stołem, czuje się, i w rzeczywistości jest, ważniejszy od tego, który mu posługuje. Otóż Jezus pragnie pokazać, jak uniża się całkiem dobrowolnie i czyni mniejszym od swoich uczniów, choć oni doskonale wiedzą, jak bardzo ich przewyższa.

28 Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach. J 15,27; J 6,66-68; Ap 2,26-28

28. Wiele razy ubolewał Jezus nad małodusznością i niedowiarstwem swoich uczniów. Z drugiej strony jednak ta mała trzódka trwała – przy Nim mimo najrozmaitszych przeciwności. Na wyraźne pytanie Jezusa, czy i oni przypadkiem nie chcą odejść, odpowiedzieli ustami Piotra: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Bożym (J 6,68). Otóż za tę wierność spotyka ich teraz wspaniała nagroda.

29 Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: 

30 abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz zasiadali na tronach, sądząc dwanaście szczepów Izraela. Ap 3,20-21; Mt 19,28

29–30. Jezus przekazuje im królestwo, które sam otrzymał od Ojca. Jest to przyszłe, eschatologiczne królestwo, przyobiecane najpierw Synowi jako zapłata za Jego uniżenie i pokorę, a potem także wszystkim wyznawcom Syna Bożego. Tym ostatnim przypadnie nadto w udziale zaszczyt ucztowania przy wspólnym stole, a Dwunastu Apostołom zasiadania na dwunastu tronach i osądzania dwunastu pokoleń izraelskich.

22,28-30. Literatura żydowska często ukazywała królestwo jako przyszły okres, w którym Izrael będzie uczestniczył w przygotowanej dla niego uczcie. Żydzi oczekiwali, że zostaną wówczas odnowione zaginione pokolenia Izraela. Ci, którzy „sądzili” Izraela w czasach Starego Testamentu, sprawowali nad nim władzę.

Obietnica dana Piotrowi i zapowiedź jego upadku

31 Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; Hi 1,6+; Am 9,9

22,31 W niektórych rkpsach na początku wiersza dodane: „Pan powiedział”.

32 ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci. Mt 8,10+

22,32 Ty ze swej strony. Grec: „Ty nawróciwszy się”.

— utwierdzaj twoich braci. To słowo jest udzieleniem Piotrowi w stosunku do innych Apostołów zadania przewodniczenia w wierze. Jego prymat w łonie samego kolegium apostolskiego tu jest wyrażony jaśniej niż w Mt 16,17-19, według której Piotra można by uważać za rzecznika Dwunastu lub za ich przedstawiciela. Zob. także J 21,15-17, gdzie słowa „baranki” i „owce”, które ma paść, dotyczą — jak się wydaje — również „tych” (w. 15), tzn. jego współtowarzyszy Apostołów, których przewyższa w miłości.

22,31-32. Pszenicę przesiewano w celu oddzielenia ziarna od zanieczyszczeń, które były z nim zmieszane. Na temat użytego tutaj obrazu zob. Am 9,9. Na temat oddzielania plew zob. komentarz do Mt 3,12. Tłem żądania szatana jest przypuszczalnie tekst z Hi 1,6-12 i 2,1-6, gdzie szatan stara się oskarżyć Hioba przed niebiańskim sądem (hebrajskie słowo „szatan” znaczy dosłownie „przeciwnik", tj. oskarżyciel).

33 On zaś rzekł: Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć. Mt 16,19+; J 21,15-17; Dz 21,13; 2Sm 15,20-21; Mt 26,31-35; Mk 14,27-31; J 13,36-38

31–33. Zapowiedź zaparcia się Piotra podają wszyscy czterej Ewangeliści, z czego można wnosić o doniosłości tego wydarzenia dla tradycji wczesnochrześcijańskiej. Relacja Łukaszowa zdaje się być niezależna od żadnej z pozostałych trzech Ewangelii. Tylko Łukasz wspomina o tym, że Jezus mówił Szymonowi o pokusach, jakie czekają jego i innych Apostołów. Wskutek owych pokus grono tych, co chodzą za Jezusem, zmniejszy się poważnie; zostaną przesiani tak, jak przesiewa się pszenicę. Jeśli Szymon ocaleje, to tylko dlatego, że będzie się za nim wstawiał Jezus.

34 Lecz Jezus odrzekł: Powiadam ci, Piotrze, nim zapieje dziś kogut, ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz.

34. Lecz od samego początku przewiduje też Jezus niewątpliwą klęskę, upadek Piotra. Mówi bowiem o tym, że Piotr nawróci się i będzie utwierdzał swoich braci. A już całkiem wyraźnie zapowie Jezus zaparcie się Piotra, gdy ten ostatni pocznie zapewniać, że gotów jest pójść za Mistrzem do więzienia, a nawet na śmierć. Wzmiankę o pianiu koguta i o trzykrotnym zaparciu się Piotra podają wszyscy Ewangeliści. Przyjdzie już niedługo czas, że Piotr przypomni sobie dokładnie te prorocze słowa Mistrza. Lecz prawdą okaże się i to, że nastąpi nawrócenie Piotra i utwierdzenie za jego sprawą w wierze wielu braci.

22,33-34. Starożytne źródła tradycyjnie uznawały koguta za wiarygodnego zwiastuna nadejścia poranku (co potwierdzają Metamorfozy 2,26 Apulejusza; 3 Księga Machabejska 5,23; Talmud Babiloński Berakot 60b). Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że ludzie pełniący straże nocą znali także nocne pianie koguta (ptaki zaczynały piać o 12:30 w nocy). Drugie nocne pianie koguta rozlegało się około 1:30 w nocy. Niezależnie od interpretacji zaparcie się Piotra było bliskie.

Chwila walki

35 I rzekł do nich: Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów? Oni odpowiedzieli: Niczego. Łk 10,4

22,35. Zob. komentarz do Łk 9,3.

36 Lecz teraz – mówił dalej – kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i niechaj kupi miecz!

22,36 „Trzos”, aby zakupić żywność, „miecz” w celu zdobywania sobie pożywienia siłą — to symboliczne wyrażenia dla oddania atmosfery powszechnej wrogości. Por. 12,51.

35–36. Bezpośrednio po zapowiedzi zaparcia się Piotra następują w Ewangelii Łukasza trochę enigmatyczne instrukcje. Nim jednak zacznie Jezus pouczać, najprzód pyta uczniów, czy brakowało im czegoś, kiedy na głoszenie Ewangelii zostali posłani bez trzosa, bez torby podróżnej i bez sandałów. Istotnie, dzięki Bożej troskliwości nie brakowało im niczego z rzeczy koniecznych do codziennego życia. Lecz oto teraz słyszą coś zgoła odmiennego: kto ma trzos, powinien go ze sobą zabrać; powinien też wziąć ze sobą torbę podróżną; a miecz będzie mu teraz tak bardzo potrzebny, że na jego zakup należy sprzedać nawet ostatni płaszcz.

37 Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dobiega kresu. Mt 10,34; Łk 12,51; Iz 53,12; Łk 23,32

38 Oni rzekli: Panie, tu są dwa miecze. Odpowiedział im: Wystarczy.

22,38 Wystarczy. Apostołowie nie zrozumieli słów Mistrza, pojmując Jego pouczenia w sensie materialnym, Jezus ucina więc krótko.

37–38. Rozpoczynają się czasy Kościoła, czasy niepokoju – wrogości względem wyznawców Chrystusa, epoka bezwzględnej walki. Stąd owa potrzeba zabrania ze sobą rzeczy najkonieczniejszych, stąd potrzeba zaopatrzenia się w miecz. Pamiętać jednak należy, iż chodzi tu przede wszystkim o uzbrojenie duchowe. Kościół nie jest królestwem z tego świata i nie walczy materialnym orężem. Jego bronią jest modlitwa, wytrwałość i gotowość pójścia nawet na śmierć. Należy się starać, by tego rodzaju broń zdobyć za wszelką cenę. Apostołowie nie pojmowali tej tajemnicy. W ogóle zbyt dosłownie brali słowa Jezusa. Skoro tylko wspomniał o prześladowaniu i o potrzebie walki, oni natychmiast przedłożyli Mu dwa miecze. Jeżeli Jezus zareagował na tę propozycję słowami Wystarczy, to nie oznaczało to, iż uważał, że dwa miecze wystarczą, ale że uznał za zbyteczne udzielanie Apostołom dalszych pouczeń. Nadchodziła Jego godzina, nie można było już odkładać jej na później. Prześladowania, jakie mają spaść na cały Kościół, wrogość względem pierwszych chrześcijan – to proste następstwo nienawiści do Chrystusa. To On właśnie będzie uznany za złoczyńcę, to Jego ziemskie życie, wskutek ludzkiej złości, ma się już ku końcowi. Tajemnicą pozostanie dla nas na zawsze, dlaczego Pismo musi się wypełnić w tak bardzo bolesny sposób (por. Iz 52,15 – 53,1).

22,36-38. Wspominając o „mieczu”, Jezus nie wzywa do buntu, jak to czynili zeloci (por. Pseudo-Foklides 32-34). Czyni ten tymczasowy i symboliczny gest - dwa miecze wystarczą (w. 38) - aby mógł zostać oskarżony o działalność wywrotową i z tego powodu „zaliczony (...) do grzeszników”, zgodnie z tekstem Iz 53,12. (Na temat Mesjańskiego przesłania Iz 53 zob. komentarz do Mt 12,15-18.) Sprzedanie wierzchniej szaty płaszcza oznaczałoby, że człowiek marzłby nocą. Mimo to Jezus sugeruje, że jest to lepsze od braku gotowości na konflikt, wobec którego uczniowie niebawem staną.

JEZUS W OGRÓJCU

Modlitwa i trwoga konania Mt 26,30; Mt 26,36-46; Mk 14,26; Mk 14,32-42 Łk 21,37;

39 Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną; towarzyszyli Mu także uczniowie.

39. Według relacji Łukasza, bezpośrednio po tym krótkim dialogu z uczniami Jezus udaje się na Górę Oliwną. Prawdopodobnie już przedtem spędził tam niejedną godzinę na modlitwie, bo Ewangelia ta zaznacza: udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną. Łukasz jednak nie mówi, że miejsce, na którym zatrzymał się Jezus, nosiło mianoGetsemani (Mt 26,26), ale notuje – czego nie czynią pozostali dwaj synoptycy – wyraźne polecenie Jezusa skierowane do uczniów: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.

22,39. Przejście z pokoju na poddaszu na Górę Oliwną zajęło przynajmniej piętnaście minut.

40 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. J 18,2

22,40. Mogli przybyć do Getsemani pomiędzy 10 a 11 w nocy (zwykle uważano tę godzinę za późną porę, ponieważ o świcie rozpoczynano pracę w polu i prowadzono interesy). Zgodnie ze zwyczajem, w Święto Paschy Żydzi nie spali do późna w nocy, by rozprawiać o Bożym odkupieniu. Uczniowie powinni byli nie zasypiać i czuwać. Przypuszczalnie nie spali do późna w nocy we wszystkie inne Święta Paschy w swoim życiu.

Słowo „pokusa” oznacza tutaj „próbę”, co można wywnioskować z powszedniego znaczenia nadawanego mu w żydowskich tekstach religijnych, Jezus powiada więc: „abyście nie zawiedli w próbie, której niebawem zostaniecie poddani”.

41 A sam oddalił się od nich na odległość około rzutu kamieniem, padł na kolana i modlił się

22,41 padł na kolana. Zwyczajnie modlono się stojąc (por. 1 Krl 8,22; Mt 6,5; Łk 18,11), ale także klęcząc, kiedy modlitwa stawała się intensywniejsza lub bardziej pokorna (por. Ps 95,6; Iz 45,23; Dn 6,11; Dz 7,60; 9,40; 20,36; 21,5).

42 tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! Łk 3,21+; J 12,27-29

40–42. Tylko Łukasz podaje dokładnie odległość, na jaką oddalił się Jezus od uczniów, by w samotności się modlić. Wszyscy trzej synoptycy podają treść owej modlitwy: Jezus modli się o to, aby Ojciec – jeśli taka jest Jego wola – uwolnił Go od kielicha męki. Wszyscy trzej mocno podkreślają moment całkowitego poddania się Syna woli Ojca.

22,41-42. Na temat „kielicha sądu” zob. komentarz do Mk 10,39.

43 Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i pokrzepiał Go. 44 Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.

22,44 W. 43-44 powinny być zachowane mimo ich braku w niektórych znaczących rkpsach. Przytaczane w licznych świadectwach, począwszy od II w., wykazują one styl i sposób pisania Łukasza. Pominięcie może być tłumaczone chęcią usunięcia opisu poniżenia Jezusa, który uważano za zbyt ludzki.

43–44. Tylko Łukasz opisuje ukazanie się Jezusowi anioła ze słowami pokrzepienia. Anioł – jak zawsze – tu również jest wysłannikiem Boga i słowa podniesienia na duchu pochodzą od samego Ojca. Był to wyraźny dowód, że modlitwa Jezusa dotarła do Ojca. Tego rodzaju pokrzepienia niejeden raz już przedtem udzielał Bóg ludziom znoszącym jakieś cierpienia (por. np. Dn 3,49n; 10,1–19n); tak też będzie podnosił na duchu pierwszych męczenników chrześcijańskich. Tylko u Łukasza – lekarza! – znajdujemy również wzmiankę o gęstych kroplach krwi (termin medyczny), które spływały aż na ziemię po obliczu rozmodlonego Jezusa.

45 Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. 46 Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.

45–46. Kiedy Jezus przerwał na chwilę swoją modlitwę i wrócił do uczniów, byli oni pogrążeni w głębokim śnie. Tylko Łukasz podaje racje tego braku czujności: zastał ich śpiących ze smutku. Bardziej może pasowałoby tu słowo: zwątpienie, rezygnacja – są to postawy, którym zazwyczaj towarzyszy smutek. Na otępienie, rezygnację i zwątpienie Apostołów wskazują zresztą słowa Jezusa: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Do zrezygnowanych, wątpiących, pokusa ma o wiele łatwiejszy dostęp. Powyższe słowa są więc jeszcze jednym dowodem troski Jezusa o Jego uczniów: nie zapomniał o nich nawet wtedy, kiedy sam znajdował się u kresu ludzkiej wytrzymałości.

22,43-46. Uczniowie mieli „czuwać” jak odźwierni (niewolnicy odpowiedzialni za pilnowanie drzwi) lub strażnicy. Pewne starożytne teksty donoszą o rzadkim fenomenie pocenia się krwią. Łukasz może mieć na myśli właśnie to zjawisko lub po prostu, że Jezus obficie się pocił, zaś krople potu spadały na ziemię jak krople krwi.

Pojmanie Jezusa

47 Gdy On jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szedł na ich czele i podszedł do Jezusa, aby Go ucałować. Mt 26,47-56; Mk 14,43-52; J 18,3-11

47. Łukasz nie wspomina już o tym, że Jezus obudziwszy Apostołów, ponownie udał się na modlitwę. Tłum zjawił się, gdy On jeszcze mówił, zachęcając uczniów do czuwania. W relacji wszystkich czterech Ewangelistów na czele złowrogiego tłumu szedł Judasz, jeden z Dwunastu. Tak więc w końcu stał się przywódcą. Ludzie tworzący ów tłum z pewnością nie byli przypadkowymi przechodniami. Była to dobrze zorganizowana rzesza wysłanników Wysokiej Rady.

22,47. Grupa, która przybyła, by pojmać Jezusa, składała się przypuszczalnie ze straży świątynnej, ponieważ została posłana przez wpływowych obywateli Jerozolimy. Wiadomo, że straż świątynna miała broń, którą się tutaj wymienia (miecze i kije). Powiadano, że kije były atrybutem skorumpowanej arystokracji kapłańskiej, były też skutecznym narzędziem do rozpędzania tłumów podczas rozruchów.

48 Jezus mu rzekł: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego? Dz 1,16

22,48. Pocałunek był gestem wyrażającym szczególne uczucie łączące członków rodziny i bliskich przyjaciół, mógł być też wyrazem szacunku i przywiązania ucznia do nauczyciela. Pocałunek, którym Judasz zdradził Jezusa, jest więc szczególnym aktem obłudy (por. Prz 27,6).

49 Towarzysze Jezusa, widząc, na co się zanosi, zapytali: Panie, czy mamy uderzyć mieczem? 50 I któryś z nich uderzył sługę najwyższego kapłana, i odciął mu prawe ucho.

22,49-50. Jako ludzie zamożni, arcykapłani mieli liczną służbę. Chociaż wspomniany tutaj sługa przypuszczalnie nie jest lewitą, nie mógł więc i tak sprawować posługi w Świątyni, należy zauważyć, że ludzi nie posiadający jakichś części ciała (np. uszu) nie mogli sprawować służby w Świątyni. Ten atak na arcykapłańskiego sługę mógł być potwierdzeniem podejrzeń członków zbrojnej (Łk 22,47) ekspedycji, że naśladowcy Jezusa są wywrotowcami, którzy uciekają się do stosowania przemocy (Łk 22,36-38).

51 Lecz Jezus odpowiedział: Przestańcie, dosyć! I dotknąwszy ucha, uzdrowił go.

48–51. Dalej wszystko już potoczyło się według z góry ułożonego planu: Judasz ucałował Mistrza, Jezus uczynił Apostołowi-odstępcy wymówkę; w tym czasie jeden z Apostołów – według Jana był to Szymon Piotr – nie czekając na zezwolenie dobycia miecza, odciął ucho słudze najwyższego kapłana. Łukasz w swej dokładności lekarskiej zaznaczy nawet, że było to prawe ucho. Ten „zbrojny wyczyn” – być może spowodowany skojarzeniami z niedawno wypowiedzianymi przez Jezusa słowami o potrzebie posiadania miecza – nie odpowiadał jednak zamiarom Mistrza. Skarciwszy Piotra Jezus sprawił, że ów nieszczęśliwy sługa nie stracił ucha: dotknąwszy ucha, uzdrowił go. Królestwo Jezusa nie jest z tego świata. Uznania, szacunku dla siebie Jezus nie szuka przy pomocy miecza.

22,51. Wielu ludzi łączyło postać Mesjasza z powszechnym powstaniem i pokonaniem pogańskich królestw, które uciskały Izraela. Mesjasz uzdrawiający ludzi, którzy Go atakują, nie pasował do ówczesnych wyobrażeń mesjańskich.

52 Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? 

53 Gdy codziennie bywałem z wami w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności. Łk 19,47; Łk 21,37 Łk 4,13+; J 8,12+

52–53. Wszyscy trzej synoptycy przekazali wymówkę, jaką Jezus uczynił arcykapłanom: Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę. Dzieje się tak dlatego, że już nadeszła godzina i panowanie ciemności. Wynika stąd, że aktualny tryumf mocy ciemności nad Jezusem pozostaje również w zasięgu Bożej woli. Dopiero teraz zezwolił Bóg na ten tryumf, nie będzie to jednak trwałe panowanie szatana nad światem. Warto przy tym zwrócić uwagę na bardzo wyraźne utożsamianie tych, co pojmali Jezusa, z panowaniem ciemności.

22,52-53. Wywrotowcy (np. późniejsi zabójcy żydowskich arystokratów, którzy działali pod przykrywką tłumów w Świątyni) działali w ukryciu, w sposób, który pozwoliłby im uniknąć aresztowania. Rzekoma wywrotowa działalność Jezusa była prowadzona publicznie i jawnie. Noc była powszechnie kojarzona ze złem. Zgodnie z rozpowszechnionymi przesądami (później przedostały się one również do rabinackiego nauczania) noc była czasem panowania złych duchów i czarów.

JEZUS PRZED SWOIMI SĘDZIAMI

Zaparcie się Piotra Mt 26,69-75; Mk 14,66-72; J 18,15-18; J 18,25-27

54 Schwycili Go więc, poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka.

22,54 W Mt zgraja chwyta Jezusa już w chwili pocałunku Judasza, następuje epizod z ucięciem ucha, a mowa Jezusa jest umieszczona dopiero na końcu, podobnie w Mk, natomiast kolejność poszczególnych epizodów w Łk, gdzie pochwycenie następuje po mowie Jezusa, podkreśla Jego panowanie nad całym tym wydarzeniem. Por. pod tym względem J 10,18+; 18,4-6.

22,54. Podczas tego procesu złamano kilka ważnych żydowskich zasad prawnych (jeśli późniejsze dokumenty właściwie ukazują stan prawa żydowskiego w tym okresie). Zabranie Jezusa nocą do domu arcykapłana było wbrew tym zasadom.

55 Gdy rozniecili ogień na środku dziedzińca i zasiedli wkoło, Piotr usiadł także między nimi.

22,55. Wkroczenie Piotra na teren prywatny - i to należący do samego arcykapłana - wymagało wielkiej odwagi od galilejskiego rybaka. Straże należały przypuszczalnie do straży świątynnej, ludzie ci oczekiwali na wynik toczącego się wewnątrz procesu. I tak w noc paschalną zapewne zamierzali czuwać do późna.

56 A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: I ten był razem z Nim. 57 Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: Nie znam Go, kobieto. 58 Po chwili zobaczył go ktoś inny i rzekł: I ty jesteś jednym z nich. Piotr odrzekł: Człowieku, nie jestem.

22,56-58. Niewolnicy służący w arystokratycznych domach mieli często większą władzę i pozycję od przeciętnego wolnego człowieka. Chociaż arcykapłan miał liczną służbę, kobieta ta rozpoznałaby, że Piotr i strażnicy nie należą do jego domu. W dodatku Piotr był ubrany inaczej niż straże. Jako służąca w arystokratycznym domu kapłańskim, znajdującym się w pobliżu Świątyni, bez wątpienia odwiedzała Świątynię i mogła dobrze się przypatrzyć uczniom Jezusa, gdy przebywali na jej dziedzińcach.

59 Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem.

22,59. Akcent galilejski różnił się od akcentu judejskiego, szczególnie w języku aramejskim (przypuszczalnie także w greckim - jak to miało niewątpliwie miejsce w tym przypadku). Galilejczycy byli powszechnie znani z tego, że źle wymawiali głoski gardłowe. Słudzy arcykapłana i członkowie straży świątynnej mieszkali w Jerozolimie i mogli uważać się za Judejczyków. Akcenty regionalne były trudne do ukrycia (por. Sdz 12,6).

60 Piotr zaś rzekł: Człowieku, nie wiem, co mówisz. I natychmiast, gdy on jeszcze mówił, zapiał kogut. 

61 A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: Dziś, nim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Łk 22,34

62 I wyszedłszy na zewnątrz, gorzko zapłakał. Mt 26,67-68; Mk 14,65

54–62. Dokonując bardzo nieznacznych skrótów, Łukasz zasadniczo tak jak Mateusz (26,69–75) i Marek (14,66–72) przedstawia historię pierwszego zaparcia się Piotra. O pianiu koguta wspomina Łukasz dopiero przy trzecim zaparciu się Piotra. Podobnie jak pozostali dwaj synoptycy również Łukasz przypomina słowa Jezusa, który zapowiadał Piotrowi jego trzykrotne zaparcie się Mistrza. Wszyscy trzej również mówią o tym, że Piotr wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał. Oto reakcja grzesznika, który rozpoznał wielkość swojej winy.

22,60-62. Dla większości ludów starożytnego obszaru Morza Śródziemnego pianie koguta oznaczało przełom dnia. Niektórzy uczeni sugerowali, że chodzi tutaj o wcześniejsze pianie koguta palestyńskiego, rozlegające się pomiędzy 12:30 a 2:30 w nocy.

Jezus wyszydzony

63 Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się z Niego i bili Go.

22,63-65 Według opisu w Łk, pierwsze zniewagi mają miejsce podczas nocnego oczekiwania na posiedzenie Sanhedrynu, a nie po nim, jak to jest w Mt i Mk. U Łukasza nie dopuszczają się ich członkowie Sanhedrynu, lecz służba, ponadto w odróżnieniu od Mt 26,68 i Mk 14,65 (zob. przyp.) Jezus ma tu twarz zasłoniętą, tak że te zniewagi stają się zabawą w odgadywanie, dobrze znaną w świecie starożytnym, a także w każdym innym czasie.

64 Zasłaniali Mu oczy i pytali: Prorokuj, kto cię uderzył. 65 Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu.

63–65. Równie jednolita okazała się tradycja mówiąca o naigrawaniu się żołnierzy z Jezusa: wszyscy trzej synoptycy notują, że strażnicy i żołnierze bili Jezusa, zasłaniali Mu oczy i domagali się, by prorokował, kto Go uderzył.

22,63-65. Żydowskie prawo zezwalało na publiczną chłostę skazańca. Nie pozwalało jednak na takie traktowanie - szydzenie i bicie - jakie tutaj zostało opisane, z pewnością zaś nie przed procesem mającym zdecydować o winie oskarżonego. Żydowskie prawo drobiazgowo chroniło przywilejów oskarżonego i opowiadało się za miłosierdziem podczas podejmowania oficjalnych decyzji. Tak więc postępowanie tutaj opisane mogło wzburzyć faryzeuszów i innych ludzi pobożnych.

Wobec Wysokiej Rady Mt 26,57-66; Mt 27,2; Mk 14,53-64; Mk 15,1

66 Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed ich Sanhedryn. J 10,24-25

22,66 —23,1 W miejsce dwukrotnego postawienia Jezusa przed Sanhedrynem, jak to jest w Mt i Mk, Łukasz opisuje tylko jedno, mianowicie poranne, odbywające się z pewnością w budynku „trybunału” w pobliżu świątyni. Por. Mt 26,57+.

22,66 starszyzna ludu. Nie oznacza ona tutaj jednej z trzech grup Sanhedrynu (tj. „starszych”), lecz Sanhedryn jako taki. Łukasz wylicza dalej jego dwa najważniejsze ugrupowania: arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie.

— przed ich Sanhedryn. Chodzi tu nie tyle o osoby, które tworzyły Sanhedryn, lecz raczej o oficjalne miejsce ich zebrań. Znajdowało się ono, przynajmniej w części, po południowo-zachodniej stronie dziedzińca świątynnego. Drzwi do tego pomieszczenia otwierano dopiero wczesnym rankiem, jak każe przypuszczać w. 66.

22,66. Czekając do rana na rozpoczęcie oficjalnego przesłuchania (w przeciwieństwie do nieformalnych przesłuchań, które mogły mieć miejsce wcześniej), zgromadzeni tam przedstawiciele Sanhedrynu zapewnili przynajmniej pozory legalności podjętym działaniom procesowym. Przewody sądowe odbywające się nocą były uznawane za nielegalne.

„Starszyzna ludu, arcykapłani i uczenie w Piśmie” były to trzy grupy reprezentowane w żydowskim Sanhedrynie i odpowiedzialne za sądownictwo w Izraelu. Pełne zgromadzenie Sanhedrynu, liczącego siedemdziesięciu jeden członków, spotykało się zwykle w Świątyni w sali zgromadzeń zwanej Salą Kamiennej Podłogi. Jego członkowie siedzieli w półkolu, w środku zaś znajdował się arcykapłan. Chociaż ciało to podejmowało decyzje gremialnie, nie wszyscy członkowie musieli wyrażać na nie zgodę (por. Łk 23,51). Często opisywano daną grupę w sposób ogólny, nie wymieniając wyjątków (por. Jr 26,16.24).

67 Rzekli: Jeśli ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam! On im odrzekł: Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi,

66–68. Dokładniej niż pozostali dwaj synoptycy przedstawia Łukasz historię drugiego przesłuchania Jezusa przez Wysoką Radę. Przesłuchanie zaczyna się od pytania, na które udzielając ewentualnej odpowiedzi Jezus miałby wyznać, czy jest Mesjaszem czy nie. Lecz Jezus nie odpowiedział na to pytanie. Wiedział, że tym Żydom nie chodziło o uczciwe poszukiwanie prawdy, wiedział, że za tym pozornie niewinnym pytaniem krył się jakiś podstęp i z pewnością wiedział również, co to był za podstęp. Z osobą Mesjasza łączyli Żydzi nadzieje przede wszystkim polityczne. W przekonaniu Żydów Mesjasz miał w pierwszym rzędzie przywrócić Izraelowi wolność narodową.

22,67-68. Jeśli zachowane teksty dotyczące starożytnego żydowskiego prawa są wierne, arcykapłan nie mógł w sposób zgodny z prawem zmusić Jezusa, by ten sam wydał na siebie wyrok. Mimo to pyta, czy Jezus uważa się za Mesjasza - a więc, w opinii arcykapłana, za wywrotowca.

68 a jeśli was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi. 

69 Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej. Ps 110,1

22,69 siedzieć będzie po prawej stronie. Łukasz pomija „ujrzycie”, występujące w Mt i Mk, podobnie jak i aluzję do Dn. Być może nie chciał wzbudzać oczekiwania bliskiej paruzji, co mogło mieć miejsce przy niewłaściwym rozumieniu tego słowa.

69. Gdyby Jezus oświadczył wręcz, że uważa się za Mesjasza, już istniałby powód wydania Go w ręce władz rzymskich, jako pretendenta do władzy. Zresztą udzielenie właściwej odpowiedzi na pytanie postawione przez Wysoką Radę wymagałoby dialogu. Z kolei Jezus musiałby o coś zapytać swoich rozmówców, z góry jednak wiadomo, że ich odpowiedzi nie byłyby szczere. Pod tym względem miał Jezus aż nazbyt bogate doświadczenie (por. np. 20,1–8; 20,41–44). Jednakże ostatecznie odpowiedział Jezus Wysokiej Radzie na pytanie, za kogo się uważa.

22,69. Wydaje się, że Jezus utrzymuje, iż jest nie tylko śmiertelnym Mesjaszem, lecz kosmicznym władcą z Dn 7,13-14. Słowo „wszechmoc” było czasami stosowane jako żydowski tytuł Boga. Z myślą o swych greckich czytelnikach Łukasz modyfikuje to określenie, przekształcając je we „Wszechmoc Bożą”.

70 Zawołali wszyscy: Więc ty jesteś Synem Bożym? Odpowiedział im: Tak. Ja Nim jestem. Mt 4,3+

22,70 Łk lepiej niż Mt i Mk rozróżnia dwa tytuły: „Chrystus” (w. 67) i „Syn Boży” (w. 70; por. J 10,24-39).

71 A oni zawołali: Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust jego. J 10,30-33

22,71 Łukasz nie mówi ani o fałszywych świadectwach (ale por. Dz 6,11-14), ani o wyraźnym wyroku śmierci. Wydaje się, że Łk zależy od innego źródła niż Mk i Mt.

70–71. Żydzi, mimo swego zaślepienia, właściwie zrozumieli odpowiedź Jezusa. Ze słów: Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy Bożej wywnioskowali, że Jezus uważa się za Syna Bożego. Jezus potwierdził zresztą słuszność tego wniosku. Tak więc w przeddzień niejako swojej śmierci, niczego już nie ukrywając, Jezus stwierdził, iż świadom jest tego, że jest Mesjaszem, ale nie wybawcą politycznym, doczesnym przywódcą narodu, lecz prawdziwym pomazańcem Bożym. W tym miejscu zakończono przesłuchiwanie Oskarżonego. Uznano je po prostu za zbyteczne. Jezus przecież sam wyraźnie przyznał się do tego, o co Go posądzono.

22,70-71. Religijni przywódcy samych siebie uważają za świadków, że Jezus podaje się za podburzającego lud buntownika (Łk 23,2).

Łk 23

Jezus przed Piłatem Mt 27,11-14; Mk 15,2-5; J 18,29-38

1 I całe ich zgromadzenie powstało; i poprowadzili Go przed Piłata.

23,1. Zgromadzeni udali się do Piłata wczesnym rankiem, bowiem rzymscy urzędnicy udzielali publicznych audiencji jedynie od wschodu słońca do południa.

2 Tam zaczęli oskarżać Go: Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków cezarowi i że siebie podaje za Mesjasza-Króla. Mt 27,1-2; J 18,28 Łk 20,20-26

23,2-7 Narracja w Łk, bardziej uszczegółowiona i udramatyzowana niż w Mk i Mt, zapowiada długą scenę w J.

1–2. Członkowie Wysokiej Rady wydali Jezusa w ręce Piłata; żeby zaś sprawa nabrała większej powagi, w drodze do Piłata Jezusowi towarzyszył cały Sanhedryn. Wysunięto przeciwko Oskarżonemu trzy zarzuty: 1) że podburza naród; 2) że odwodzi od płacenia podatku Cezarowi; 3) że podaje się za Mesjasza-Króla. Widać więc z tego, że oskarżenia powyższe wykraczają daleko poza granice informacji, jakie Wysoka Rada zdołała zebrać podczas przesłuchania Jezusa. Wszystkie zarzuty miały charakter, przynajmniej po części, polityczny, gdyż w spory wewnętrzno-religijne Żydów władze rzymskie nie zwykły się mieszać. Pomówienie o namowę do niepłacenia podatków stanowi, być może, aluzję do źle zrozumianej wypowiedzi o monecie czynszowej. Posądzanie Jezusa o tzw. podburzanie narodu jest jeszcze bardziej nie sprecyzowane niż poprzedni zarzut.

23,2. Tytuł, „Mesjasz-Król” stał się tradycyjnym określeniem Mesjasza. Słowo „Mesjasz” znaczy „pomazaniec” („namaszczony”), lecz potocznie było często stosowane na oznaczenie króla pochodzącego z linii Dawida i łączone z odnowieniem królestwa Izraela.

Pomimo Łk 20,22-25, przywódcy interpretują mesjańskie roszczenia Jezusa w jedyny sposób, który był im znany: zgodnie z kategorią prorockich wywrotowców. Tacy buntownicy często pojawiali się w tym czasie - zjawisko to osiągnęło punkt kulminacyjny w osobie Bar Kochby, podającego się za mesjańskiego wojownika, który miał poprowadzić swój lud na krwawą wojnę lat 132-135 po Chr. Tacy polityczni mesjasze stwarzali zagrożenie dla władzy i bezpieczeństwa przywódców religijnych i byli szczególnie niepokojący dla Rzymian.

3 Piłat zapytał Go: Czy ty jesteś Królem żydowskim? Jezus odpowiedział mu: Tak.

3. Nic tedy dziwnego, że Piłat rozpoczął przesłuchiwanie Jezusa od zarzutu trzeciego. Jego treść była najbardziej konkretna i gdyby się okazała prawdą, mogła stanowić dla władz rzymskich najpoważniejsze niebezpieczeństwo. Nie interesuje przy tym Piłata sprawa mesjańskiej godności Jezusa. Pyta jedynie o to, czy Jezus jest królem żydowskim. Jeśli uzyska odpowiedź twierdzącą, sprawa zakończy się szybko, a Jezus podzieli los tylu nieszczęśliwych, dawno już straconych przywódców żydowskich. Dość enigmatyczna w swym oryginalnym brzmieniu odpowiedź Jezusa jest twierdzeniem i przeczeniem zarazem: Jezus jest królem żydowskim, ale nie w takim sensie, jak to sobie wyobrażał Piłat. Przybył do Jerozolimy nie jak polityczny władca na drogocennym rydwanie ani nie w królewskiej lektyce, lecz na skromnym osiołku, przyszedł po to, by zawładnąć świątynią, która jest domem Jego Ojca; krótko mówiąc: Jezus czuje się królem, ale Jego królestwo nie jest z tego świata (por. J 18,36).

4 Piłat więc oświadczył arcykapłanom i tłumom: Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku.

4. Tak też zdaje się zrozumiał odpowiedź Jezusa Piłat, skoro oświadczył zebranym: Nie znajduję żadnej winy w tym człowieku. Z punktu widzenia prawa rzymskiego Jezus nie dopuścił się żadnego przestępstwa. Ale postawa arcykapłanów i tłumu była nieprzejednana. Domagali się jeszcze natarczywiej zagłady Jezusa, formułując tylko nieco inaczej zgłoszone już zarzuty.

23,3-4. Piłat wyraźnie rozumie, że roszczenia Jezusa mają raczej charakter religijny, niż polityczny, dlatego nie uważa, by sprawa podpadała pod cywilną jurysdykcję rzymską. Co więcej, wiadomo, że stosunki Piłata z arystokracją kapłańską były napięte. Na temat rzymskich władz uwalniających chrześcijan od winy w pismach Łukasza zob. omówienie prawnych celów utworów Łukasza we Wprowadzeniu do Dziejów Apostolskich).

5 Lecz oni nastawali i mówili: Podburza lud, szerząc swą naukę po całej Judei, od Galilei, gdzie rozpoczął, aż dotąd. Łk 4,44+

5. Do wspomnianego przed tym oskarżenia o podburzanie dołączono teraz zarzut dotyczący wywrotowej nauki, którą Jezus głosił po całej Judei i Galilei. W przekonaniu Piłata i te słowa nie wniosły nic takiego, co wskazywałoby na pogwałcenie przez Jezusa prawa rzymskiego. Sprawa jednak była dość kłopotliwa dla namiestnika. Najwyraźniej nie chciał się narażać arcykapłanom, wiedząc dobrze o ich wpływach w narodzie, ale też nie chciał skazywać na karę śmierci człowieka niewinnego.

23,5. Galilejczycy wzniecili bunt spowodowany podwyżką podatków w 6 r. po Chr. Judejczycy traktowali Galilejczyków z góry, chociaż znaczna część Galilei była zurbanizowana i silniejsze tam były wpływy kultury śródziemnomorskiej niż w Jerozolimie.

6 Gdy Piłat to usłyszał, zapytał, czy człowiek ten jest Galilejczykiem. 7 A gdy się upewnił, że jest spod władzy Heroda, odesłał Go do Heroda, który w tych dniach również przebywał w Jerozolimie.

6–7. I oto niespodziewanie dostrzegł wyjście z tej trudnej sytuacji: usłyszał, że Jezus rozpoczął swoje nauczanie w Galilei. Zapytał więc, czy jest On Galilejczykiem, a po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi odesłał Go do Heroda, który posiadał władzę nad Galileą i akurat w tym czasie przebywał w Jerozolimie. W ten sposób zakończył się drugi etap procesu Jezusa, czyli Jego przesłuchanie przez Piłata.

23,6-7. Herod Antypas przybył przypuszczalnie do Jerozolimy na Święto Paschy i zamieszkał w dawnym pałacu Hasmoneuszów (Machabeuszów). Piłat mógł przesłuchać Jezusa, jeśli popełnił On przestępstwo podpadające pod jego jurysdykcję. Czasami jednak stosowano prawo ekstradycji, mógł więc Antypas sądzić Jezusa za przestępstwo popełnione na terenie Galilei. Rezygnując z jurysdykcji, Piłat pozbywał się kłopotu.

Jezus przed Herodem

8 Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jakiś znak, zdziałany przez Niego. Łk 9,9

23,8-12 Opis własny Łukasza, którego mógł poinformować Manaen, „przyjaciel tetrarchy Heroda z lat dziecięcych” (Dz 13,1 według BJ). Przekazanie takich informacji przez urzędnika rzymskiego nie jest nieprawdopodobne. Sceny tej nie można uważać za stworzoną na podstawie Ps 2,1-2, jak sądzą niektórzy badacze — tekst jest zbyt ogólny i raczej jego odpowiednio przystosowana aplikacja w Dz 4,27 odwołuje się do rzeczywistego wydarzenia.

9 Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział. 10 Arcykapłani zaś i uczeni w Piśmie stali i gwałtownie Go oskarżali.

8–10. Przebieg przesłuchania Jezusa przez Heroda relacjonuje tylko Łukasz. Okazuje się, że Herod od dawna już pragnął zobaczyć Jezusa przede wszystkim dlatego, by móc osobiście stwierdzić, czy rzeczywiście ma On władzę czynienia cudów. To również miały na celu liczne pytania, stawiane przez Heroda Jezusowi. Ale Jezus na żadne z tych pytań nie odpowiedział. Milczenie to jest jednak bardzo wymowne. Oto, co mówi Izajasz o Cierpiącym Słudze Jahwe: Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich (Iz 53,7). Tymczasem wśród oskarżających prócz arcykapłanów pojawiają się teraz uczeni w Piśmie. Oskarżenia stają się jeszcze bardziej gwałtowne, chociaż Łukasz nie podaje już dokładniej ich treści.

23,8-10. Herod ten polecił ściąć Jana Chrzciciela; por. komentarz do Mk 6,14-29. Wielu ludzi pragnęło ujrzeć znaki. W pewnych ludowych opowieściach owa ciekawość prowadziła do konfliktów z czarownikami. Spośród czterech Ewangelii jedynie Ewangelia Łukasza relacjonuje dwa przesłuchania przed namiestnikiem, oddzielone przesłuchaniem przed Herodem. Dzieje Apostolskie, opisują dwa procesy Pawła przed namiestnikami i jeden przed innym Herodem, Agryppą II. Starożytni historycy grecko-rzymscy lubili podkreślać podobieństwa bohaterów opowieści, których łączyły jakieś związki.

11 Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał Go ubrać w lśniący płaszcz i odesłał do Piłata.

23,11 lśniący płaszcz. To szata galowa, jaką nosili książęta. Herod zamierza wyśmiać roszczenia Jezusa do godności królewskiej (w. 3).

11. Uporczywe milczenie Jezusa wyczerpuje w końcu cierpliwość Heroda: Wzgardził Nim Herod – notuje Ewangelista. Co więcej, jego zwykła ciekawość ludzka przerodziła się w swoistą wrogość względem Jezusa. Bo czyż nie wyrazem wrogości był nakaz ubrania Jezusa w lśniący płaszcz – ironiczna aluzja do Jego królewskich roszczeń – i odesłania Go z powrotem do Piłata? Tak więc kłopotliwy problem Chrystusa staje znów przez Piłatem. W wyniku odesłania Jezusa do Heroda Piłat osiągnął przynajmniej jedno: zyskał sobie życzliwość żydowskiego króla, którego dotychczas z pewnością nie mógł uważać za swego przyjaciela. Powodów nieprzyjaźni między Herodem a Piłatem było wiele: lekceważenie możnowładcy żydowskiego przez pogańskiego urzędnika, panoszenie się pomniejszych rzymskich władz lokalnych, co doprowadziło w końcu do tego, że delegacja Żydów palestyńskich składa w Rzymie na ręce cesarza Tyberiusza skargę przeciwko Piłatowi.

23,11. Jasny” lub „lśniący” płaszcz mógł mieć białą barwę, charakterystyczną dla żydowskich królów. Taka szata mogła nadawać się do wyszydzenia Jezusa przez straże Antypasa.

12 W tym dniu Herod i Piłat stali się przyjaciółmi. Przedtem bowiem byli z sobą w nieprzyjaźni. Dz 4,27+

12. Tak więc wrogość względem Jezusa pojednała ze sobą w osobach Heroda i Piłata skłócone dotąd dwa światy: pogan i Żydów. Osoba Jezusa staje się więc niekiedy znakiem bardzo niezwykłego pojednania. Herod i Piłat też mogą powtórzyć za Pawłem On bowiem jest naszym pokojem (Ef 2,14) ale à rebours.

23,12. Herod i Piłat mieli wiele powodów do wzajemnej wrogości. Na przykład, Antypas wtrącił się w sprawę blach wotywnych (o których donosi Filon). Kiedy indziej Piłat ogołocił skarbiec świątynny, zabierając zeń pieniądze na budowę miejskiego akweduktu. Nawet wydarzenie opisane w Łk 13,1 mogło być prowokacją. Danie ambitnemu Herodowi Antypasowi okazji do pokazania, że posiada wpływy w Jerozolimie z pewnością zostałoby poczytane za gest „przyjaźni” - przyjaźń zaś była przez członków klasy wyższej uznawana za polityczny sojusz.

Jezus ponownie przed Piłatem Mt 27,15-26; Mk 15,6-15; J 18,38-19,16

13 Piłat więc kazał zwołać arcykapłanów, członków Sanhedrynu oraz lud 14 i rzekł do nich: Przywiedliście mi tego człowieka pod zarzutem, że podburza lud. Otóż ja przesłuchałem go wobec was i nie znalazłem w nim żadnej winy w sprawach, o które go oskarżacie.

13–14. Lecz Piłat nadal łudzi się co do tego, że może jednak zdoła ocalić Jezusa. Zwołuje arcykapłanów oraz lud i oświadcza, że zamierza tylko wychłostać Oskarżonego, a potem puści Go wolno. Ani Piłat bowiem, ani potem Herod nie zdołali stwierdzić słuszności stawianych Jezusowi zarzutów. Był to więc, w gruncie rzeczy, wyrok uniewinniający Jezusa.

15 Ani też Herod – bo odesłał go do nas; przecież nie popełnił on nic godnego śmierci. 16 Każę go więc wychłostać i uwolnię.

15–16. Biczowanie było zazwyczaj łączone z ukrzyżowaniem. Piłat jednak najwyraźniej zamierzał poprzestać na samym biczowaniu. Powód do podjęcia takiej decyzji był nawet podwójny, jak już wspomniano: sam Piłat nie znalazł w postępowaniu Jezusa nic takiego, co by zasługiwało na karę śmierci, a tego samego zdania był zresztą również Herod.

Jezus odrzucony przez swój naród

17 A był obowiązany uwalniać im jednego na święta.

23,17 Wiersz w licznych rkpsach jest pominięty. Wydaje się być glosą wyjaśniającą (por. Mt 27,15p).

23,13-17. Na temat Łukaszowego motywu Rzymian uniewinniających chrześcijan zob. Wprowadzenie do Dziejów Apostolskich.

18 Zawołali więc wszyscy razem: Strać tego, a uwolnij nam Barabasza! Dz 21,35

19 Był on wtrącony do więzienia za jakieś rozruchy powstałe w mieście i za zabójstwo.

17–19. Istniała wreszcie jeszcze jedna okoliczność, która ułatwiała Piłatowi podjęcie decyzji uniewinniającej Jezusa. Oto był zwyczaj, że z okazji święta Paschy uwalniał Piłat, by okazać ludowi swoją łaskawość, jakiegoś więźnia. Owego roku zamierzał on obdarzyć wolnością powszechnie znanego zabójcę, Barabasza.

20 Piłat, chcąc uwolnić Jezusa, ponownie przemówił do nich. 21 Lecz oni wołali: Ukrzyżuj, ukrzyżuj go! 22 Zapytał ich po raz trzeci: Cóż on złego uczynił? Nie znalazłem w nim nic zasługującego na śmierć. Każę go więc wychłostać i uwolnię.

23,22 po raz trzeci. Łukasz, podobnie jak Jan, uwypukla „pragnienie (Piłata), aby uwolnić Jezusa” i trzykrotnie przytacza oświadczenie co do Jego niewinności, wyrażone przez prokuratora (por. J 18,38; 19,4.6).

— Każę go... wychłostać. Por. w. 16. Łukasz nie opisuje sceny chłosty, która odpowiada scenie biczowania w Mt 27,27-31p. Inaczej niż Mt i Mk, a podobnie jak J rozumie on chłostę jako środek zapobiegawczy, poprzedzający wyrok i mający na celu uniknięcie skazania na śmierć.

20–22. Ponieważ był to osobnik, który wyrządził wiele zła innym, Piłat był przekonany, że gdy zaproponuje uwolnienie zamiast Barabasza Jezusa, wszyscy przyjmą to z najwyższym entuzjazmem. Jakież musiało być jego zdziwienie, gdy się okazało, że lud domagał się stanowczo wypuszczenia Barabasza, a zagłady Jezusa, i to przez ukrzyżowanie. Piłat próbował oponować: jeszcze raz stwierdził, że nie znajduje w tym Człowieku żadnej winy, lecz aby uczynić zadość choć po części żądaniom tłumu, każe Jezusa ubiczować, a potem puści Go wolno.

23 Lecz oni nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i wzmagały się ich krzyki. 24 Piłat więc zawyrokował, żeby ich żądanie zostało spełnione. 25 Uwolnił im tego, którego się domagali, a który za bunt i zabójstwo był wtrącony do więzienia; Jezusa zaś zdał na ich wolę.

23–25. Ale rzesze z coraz większym wrzaskiem domagały się ukrzyżowania Jezusa. Jeżeli Piłat kierował się nawet poczuciem pewnej sprawiedliwości, to jednak wcale nie był skłonny poświęcać dla Jezusa własnej kariery. Widząc, że nie zdoła przekonać arcykapłanów i starszych ludu, uwolnił Barabasza, a Jezusa zdał na ich wolę. Tak oto tragicznie zakończył się proces Jezusa. Wkrótce miano przystąpić do wykonania wyroku.

23,18-25. Jako stosujący przemoc buntownik, Barabasz stanowił dla Piłata znacznie większe zagrożenie niż Jezus. Rzymianie wysoko cenili sprawiedliwość, byli też jednak politykami, którzy pragnęli sprawować władzę nad ludem. Sam cesarz uspokajał masy organizując przedstawienia na cyrkowej arenie i rozdając zboże. Głośny krzyk tłumu zmusił wcześniej Piłata do wyprowadzenia z Jerozolimy rzymskich sztandarów Skuteczne zarządzanie prowincją i zachowywanie spokoju uważano za sprawę ważniejszą od indywidualnej sprawiedliwości. Na przykład, pewien rzymski żołnierz, który spalił zwój Prawa, został stracony, by uspokoić Żydów, nie zaś dlatego, by Rzymianie mieli coś przeciwko paleniu ksiąg religijnych.

Droga krzyżowa Mt 27,31-32; Mk 15,20-22; J 19,17

26 Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola. Włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. Łk 14,27

26. Wedle zwyczaju, skazany na śmierć przez ukrzyżowanie sam powinien zanieść krzyż na miejsce stracenia. Tak też rzecz się miała i w przypadku Jezusa, z tym, że albo drzewo krzyża było wyjątkowo ciężkie, albo Jezus czuł się już bardzo zmęczony wskutek dość długiej drogi na Golgotę; w każdym razie nie mógł już sam dźwigać swego krzyża. Postanowiono więc zorganizować skazańcowi doraźną pomoc. Szczęśliwcem, któremu dane było pomagać Jezusowi w dźwiganiu Jego krzyża, miał się okazać Szymon z Cyreny. Włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. Fakt ten notują wszyscy trzej synoptycy, wcale nie wspominając o uczuciach, jakie przy tym towarzyszyły Szymonowi.

23,26. Skazani przestępcy zwykle nieśli własny krzyż (tj. poprzeczną jego część), w tym jednak przypadku ktoś inny został do tego wybrany, być może dlatego, że Jezusa poddano przed ukrzyżowanie okrutnej chłoście, o czym wspominają inne Ewangelie.

Cyrena znajdowała się w dzisiejszej Libii, w Afryce Północnej; w mieście tym istniała duża kolonia żydowska. Szymon to typowe imię żydowskie. Pobożni żydowscy pielgrzymi z całego obszaru Morza Śródziemnego przybywali do Jerozolimy na Święto Paschy Rzymscy żołnierze mogli zmusić każdego od niesienia jakichś przedmiotów. Ponieważ nadeszło święto i wykonywanie pracy było zabronione, Szymon nie przychodził z „pola” (dosłownie), gdzie wykonywał pracę. Być może spóźnił się na święto i teraz dopiero przybył z Cyreny lub przybywał na świąteczne obchody z okolicznej wsi, w której się zatrzymał.

27 A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim.

23,27 Według zwyczaju wspomnianego w Talmudzie, znaczniejsze mieszkanki Jerozolimy przygotowywały napoje uśmierzające i podawały je skazańcom.

23,27. Tłumy gromadziły się zwykle, by oglądać egzekucje. Pobożne kobiety z Jerozolimy często przychodziły, by opłakiwać straconego i częstować go mającym narkotyczne działanie napojem, przynosząc mu w ten sposób ulgę w cierpieniach. (Gdy skazaniec umierał, opłakiwanie było prawnie zakazane, lecz nacjonalistycznie nastawieni Żydzi sympatyzowali z rodakiem straconym przez Rzymian za to, że był buntownikiem.) W starożytności kobiety wyrażały zwykle żałobę w sposób bardziej dramatyczny od mężczyzn.

28 Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!

27–28. Spotkanie Jezusa z niewiastami przedstawia tylko Łukasz. Było to spotkanie bardzo wzruszające: mimo nieprzejednanej wrogości arcykapłanów i starszyzny żydowskiej znaleźli się jednak ludzie, którzy prawdziwie współczuli Jezusowi. Niewiasty głośno płakały, co było godne tym szczególniejszej uwagi, że Jezus, jako skazaniec, nie miał prawa do tego, by Jego śmierć publicznie opłakiwano. Ze strony niewiast było to więc swoiste bohaterstwo i publiczne wyznanie wiary w Jezusa. Nie mógł Chrystus pozostać obojętny na takie objawy współczucia. Lecz nawet wtedy nie przestał być Nauczycielem. Powiedział niewiastom – określając je, jak ongiś Izajasz, mianem „córek Jerozolimy” – by opłakiwały raczej własny los i smutną przyszłość swoich dzieci.

23,28. Określenie „córki jerozolimskie” oznacza mieszkanki Jerozolimy, mogło też stanowić nawiązanie do proroczych mów dotyczących sądu (Iz 3,16). Napomnienie „plączcie raczej nad sobą” było też prorockim wołaniem, wieszczącym sąd (Iz 32,9-14).

29 Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Łk 11,27; Oz 9,14

23,29. Słowa Jezusa mówią o płaczu matek z powodu śmierci dzieci (2 Księga Barucha 10,13-15). Józef Flawiusz powiada, że niektóre matki były zmuszone do zjadania własnych dzieci podczas głodu, jaki zapanował, gdy Rzymianie obiegli Jerozolimę w latach 66-70 po Chr. (por. Kpł 26,29; Pwt 28,53; 2 Krl 6,29). Prorocy używali tego samego obrazu, jakim posługuje się tutaj Jezus, w celu przedstawienia przerażającego sądu (por. Oz 10,8; Iz 2,10.19-21).

30 Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas! i do pagórków: Przykryjcie nas! Oz 10,8

31 Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? Ez 21,3; Ez 21,8; Ez 23,31

23,31 Jeżeli się pali drewno zielone, które nie powinno być palone (aluzja do męki Jezusa), to co się będzie robić z drewnem suchym (czyli z prawdziwymi winowajcami)?

23,31. W przeciwieństwie do zielonego drzewa, suche łatwo zajmowało się ogniem. Myśl może być następująca: Jezus jest „zielonym” drzewem, nie zaś autentycznym buntownikiem - o ileż surowszy sąd Rzymian spotka tych, którzy są prawdziwymi wywrotowcami? Albo, jeśli zabili niewinnego, o ileż bardziej zniszczą samych siebie (w latach 66-70 po Chr. żydowscy przywódcy zwalczali się wzajemnie, tocząc jednocześnie wojnę z Rzymianami)? Lub, mówiąc jeszcze prościej, Jerozolima dojrzała do sądu. Jezus może też nawiązywać do drzewa i upadku Jerozolimy, o których mówił w Łk 21,24.29-30 (chociaż wydaje się to mniej prawdopodobne).

32 Prowadzono też innych dwóch – złoczyńców, aby ich z Nim stracić. Iz 53,12; Łk 22,37

29–32. Na morderców Jezusa mieszkających w Jerozolimie przyjdzie bowiem tak straszna kara, iż niewiasty bezpłodne będą wtedy czuły się szczęśliwsze niż te, które zrodziły wielu synów. Tak hańbiąca każdą niewiastę żydowską bezpłodność okaże się wtedy prawdziwym błogosławieństwem. Siebie samego przyrównuje Jezus – najniewinniejszy z niewinnych – schodząc z tego świata w pełni swych ludzkich lat, do zielonego drzewa, które wydałoby jeszcze niejeden owoc. Suchymi, nieużytecznymi drzewami są tu najwyraźniej niesprawiedliwi, obciążeni najróżniejszymi grzechami.

23,32. Żołnierze mieli mniej pracy przeprowadzając jednocześnie egzekucję kilku skazańców.

Ukrzyżowanie Mt 27,35-38; Mk 15,24-28; J 19,17-24

33 Gdy przyszli na miejsce zwane Czaszką, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie.

23,33-34 Porównanie z Mt i Mk ukazuje, jak Łukasz w opisie Kalwarii zdołał wywołać odcień łagodności: tłum (w. 27, 35, 48) jest raczej ciekawski niż nieprzyjazny, a ostatecznie skruszony (w. 48); Jezus nie wypowiada słów, które mogłyby wydawać się zwątpieniem: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”; do samego końca pełni swoje posłannictwo przebaczania (w. 34, 39-43); skonał „powierzając swego ducha w ręce” „Ojca”.

33. Podobnie jak pozostali dwaj synoptycy i Jan, Łukasz również wspomina o tym, że wspólnie z Jezusem ukrzyżowano dwu przestępców. Tak więc znów miały się wypełnić słowa proroka: zaliczony został do złoczyńców (Iz 53,12; Łk 22,37).

Tylko Łukasz przekazał treść modlitwy Jezusa wiszącego na krzyżu. Była to prośba o przebaczenie dla Jego oprawców. Jezus prosi Boga w ich imieniu o przebaczenie, bo nie wiedzą, co czynią. Tak więc nawet największe cierpienia nie były w stanie zgasić miłości Chrystusa do ludzi, nawet do tych, którzy pozbawiali Go życia. Oto, jak urzeczywistniał Jezus swoim życiem przykazanie miłości skierowanej nawet do nieprzyjaciół.

34 Jezus zaś mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. A oni rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy. Mt 18,21n; Mt 18,35

23,34 Wiersz ten należy zachować, mimo że nie ma go w znaczących rkpsach.

— nie wiedzą, co czynią. Te słowa Jezusa przywołują Iz 53,12. Taka sama ocena powodu Jego śmierci powraca w Dz 3,17; 13,27; 1 Kor 2,8. Diakon Szczepan będzie się modlił w tym samym duchu (Dz 7,60), naśladując przykład zostawiony przez Mistrza wszystkim Jego uczniom (1 P 2,23; por. Mt 18,21-22+).

34. Słowa modlitwy Jezusowej, nie wiedzą, co czynią, wcale nie oznaczają, że oprawcy Jezusa rzeczywiście nie byli świadomi swoich czynów i że wskutek tego nie ponosili za nie żadnej odpowiedzialności. Natomiast z pewnością nie uświadamiali oni sobie w pełni, kim był Ten, którego na śmierć skazywali, i jakie były Jego zamiary względem całej ludzkości.

23,33-34. Mimo istnienia w Starym Testamencie modlitw o pomstę na wrogach (np. 2 Krn 24,22; Ps 137,7-9 Jr 15,15; 17,18; 18,23; 20,12) Jezus prosi Boga, by przebaczył Jego prześladowcom. Straceni mieli wypowiadać słowa: „Niech ta śmierć będzie przebłaganiem za wszystkie moje grzechy”. Zamiast tego Jezus wyznaje grzechy ludzi, którzy Go fałszywie skazali i zgodnie z prawem Starego Testamentu byli za to odpowiedzialni przed Bogiem. Starożytni biografowie często zestawiali ze sobą różne postaci, Łukasz w podobny sposób przedstawia pierwszego męczennika, o którym pisze w drugim tomie swojego dzieła, Szczepana (Dz 7,60). Zgodnie z rzymskim zwyczajem żołnierze otrzymywali w nagrodę szaty skazańców.

Wyszydzenie na krzyżu Ps 22,29 Mt 27,39-43; Mk 15,29-32

35 Lud zaś stał i patrzył. A członkowie Sanhedrynu szydzili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem, Bożym Wybrańcem. Łk 2,26+

35. Tłum stojący pod krzyżem – to może nawet ci sami ludzie, których Jezus spotkał na swej drodze krzyżowej. Łukasz nie wspomina o ich wrogości względem Jezusa: po prostu stali i patrzyli. Natomiast nie opamiętali się członkowie Sanhedrynu: drwili z Jezusa proponując Mu, żeby wybawił teraz samego siebie, skoro czynił się wybawcą innych i skoro uważał się za wybrańca Bożego.

23,35. Wyszydzenie było jednym z cierpień jakich doznawał nagi człowiek wiszący na krzyżu. Starożytni pisarze lubowali się w ironii - podwójna ironia kryjąca się w tej sytuacji polega na tym, że Jezus naprawdę zbawia innych, zaś przywódcy wypowiadają takie same słowa jak szatan (Łk 4,3.6-79).

36 Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, Łk 9,35+

23,36. Ktoś mógłby uznać za uczynek miłosierdzia gest żołnierzy, którzy dają Jezusowi do wypicia „kwaśne wino” lub „ocet winny”, bowiem napój ten miał działanie uśmierzające ból, gasił też pragnienie. Łukasz pisze jednak, że uczynili to jedynie w tym celu, by Go wyszydzić.

37 mówiąc: Jeśli ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie.

36–37. Nie lepiej zachowywali się, wyraźnie oszczędzani dotąd przez Łukasza, żołnierze. Oni również szydzili z Jezusa i obrzucali szyderstwami, przypominającymi cokolwiek drwiny arcykapłanów i starszych ludu: Jeśli Ty jesteś Królem żydowskim, wybaw sam siebie. Cóż to za bezsilny władca. Ukrzyżowany Mesjasz-Król – to prawdziwe zgorszenie dla Żydów, a głupstwo dla pogan (1 Kor 1,23).

23,37. Szyderstwa żołnierzy mogą odzwierciedlać cyniczną postawę Rzymian w stosunku do judaizmu, która była powszechnie znana, mimo (lub częściowo z powodu) przypadków nawróceń obywateli rzymskich na judaizm.

38 Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest Król żydowski.

38. Nad głową Jezusa widniał napis: Król żydowski. Słowa te miały wyjaśniać powód Jego ukrzyżowania. Został skazany na śmierć, ponieważ ogłaszał się królem żydowskim.

23,38. Skazaniec niósł zwykle na miejsce egzekucji tabliczkę z swoją winą (łac. titulus).

Dobry łotr

39 Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: Czyż ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. Mt 27,44; Mk 15,32

23,39 Mesjaszem? BJ: „Chrystusem”. Zły łotr zwraca się do Jezusa jako do „Chrystusa” (w. 39); dobry — uznaje Go za „króla” (w. 42). Są to dwa tytuły (religijny i polityczny), wokół których toczył się cały proces Jezusa, najpierw przed Żydami, a później przed Piłatem.

39. Tylko Łukasz, piewca dobroci Bożej i ludzkiej, zapisał dialog Jezusa z łotrami. W konsekwencji tego dialogu jeden z owych łotrów zyskał sobie miano „złego”, a drugi „dobrego”. Zły łotr powtarzał drwiny starszyzny żydowskiej i żołnierzy. Jego zachowanie się nie było jednak pozbawione nadziei osiągnięcia osobistych korzyści. Zły łotr domagał się, by Jezus, jeśli jest rzeczywiście Mesjaszem, uwolnił siebie i ich, obydwu łotrów, od niechybnej już śmierci. Było to domaganie się znaku świadczącego o mesjańskiej godności Jezusa, ale równocześnie niweczącego odwieczne plany zbawienia człowieka.

40 Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? 41 My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. 42 I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.

23,42 przyjdziesz do swego królestwa. Mowa o jego zapoczątkowaniu. Wariant: „przyjdziesz ze swoim królestwem” (tzn. będąc w posiadaniu swego królestwa).

40–42. Drugi, tzw. dobry łotr, karcił swego nieszczęsnego współtowarzysza. Z jego słów dowiadujemy się, że obaj dopuścili się poważnych przestępstw i że spotyka ich za to słuszna kara. Dobry łotr jest też przekonany, że Jezus cierpi najniewinniej. Do Jezusa zaś zwraca się z prośbą, która była formalną modlitwą: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa.

23,39-42. Rozmowa Jezusa z dwoma łotrami, których ukrzyżowano wraz z Nim, jest najbardziej wymownym Łukaszowym przykładem tego, że Jezus przyjmuje grzeszników i wyrzutków, chociaż ewangelista (w przeciwieństwie do Marka) nazywa ich „złoczyńcami” lub „łotrami”, nie zaznaczając, że byli żydowskimi buntownikami.

43 Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju.

43. Nic dziwnego, że Jezus zareagował na tę wiarę i wyrazy współczucia prawdziwie wielkoduszną życzliwością, przyrzekając dobremu łotrowi, że jeszcze tego samego dnia zabierze go ze sobą do raju. Tak więc z dwóch ludzi, którzy byli „razem z Jezusem”, w jednakowej bliskości względem Niego, tylko jeden wykorzystał w sposób właściwy tę wielką szansę; tylko jednemu przyobiecał Jezus łaskę dalszego przebywania razem. Po raz pierwszy tedy w sposób tak publiczny Jezus wystąpił w roli Zbawiciela ludzi.

23,43. Literatura żydowska tradycyjnie przeciwstawiała „raj” Gehennie” lub piekłu. Chociaż w tekstach żydowskich wiedziono spory o miejsce, w którym znajduje się raj (np. w trzecim niebie lub na zewnętrznej krawędzi ziemi - tak jak Grecy wyobrażali sobie Pola Elizejskie), zwykle określali je jako sferę, w której przebywają sprawiedliwi po śmierci lub po zmartwychwstaniu. Tak więc zarówno Jezus, jak i dobry łotr, znaleźli się natychmiast tam, gdzie po śmierci przebywają sprawiedliwi.

Śmierć Jezusa Mt 27,45-50; Mk 15,33-37; J 19,25-30

44 Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej.

23,44 Są to znaki kosmiczne charakteryzujące „dzień Jahwe” (por. Mt 27,51+).

23,44. Określenie „cała ziemia” oznacza „cały kraj”. „Godzina szósta” mijała tuż przed południem, „godzina dziewiąta” - na krótko przed trzecią po południu. Ukrzyżowani rzadko umierali tak szybko. Pora, w której Jezus oddaje życie, bliska jest czasowi składania wieczornej ofiary w Świątyni. Ciemność była jedną z plag egipskich (Wj 10,22) i pojawia się u proroków jako znak sądu w czasach ostatecznych (często spowodowana chmurami deszczowymi, szarańczą, dymem itd.; Iz 13,10; Ez 30,3.18; 32,7-8; Jl 2,2.10.31; 3,15; Am 5,18; Za 14,6).

45 Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.

44–45. O zjawiskach kosmicznych, które towarzyszyły śmierci Jezusa, i o samym konaniu Jezusa Łukasz pisze znacznie mniej niż pozostali dwaj synoptycy. Wspomina jedynie o ciemnościach, jakie zalegały ziemię od godziny szóstej aż do dziewiątej – czyli od dwunastej do trzeciej według naszej rachuby czasu – mówi o zaćmieniu słońca i o rozdarciu się zasłony w świątyni.

23,45. „Zasłona” lub „kotara” oznacza przypuszczalnie tę, która odgradzała miejsce Najświętsze (Święte Świętych) - zamieszkane jedynie przez Boga, gdzie nie miał wstępu nikt oprócz arcykapłana, który czynił to raz do roku - od sanktuarium, gdzie pełnili swoją posługę kapłani (Wj 26,33). Chociaż rozdarcie zasłony może oznaczać, że Bóg daje teraz dostęp do siebie wszystkim ludziom, chodzi przypuszczalnie raczej o odejście Boga ze Świątyni, podobnie jak w Ez 10-11.

46 Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego. Po tych słowach wyzionął ducha. Ps 31,6

46. Nie ma w Ewangelii Łukasza gorzkiej skargi Jezusa na to, że został opuszczony przez Ojca, ale są słowa, które Jezus wypowiedział, cytując Ps 31[30],6, tuż przed skonaniem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego. Tak więc oznajmił Jezus, że dobrowolnie oddaje swoje życie. Były to równocześnie słowa modlitwy i całkowitego zdania się na wolę Ojca. Jezus z Ewangelii Łukasza modli się więc podczas swego chrztu (3,21), modli się w chwili Przemienienia (9,28), modlitwa również towarzyszy Jego ostatniej chwili.

23,46. Cytat pochodzi z Ps 31,5. Psalm ten był zwykle recytowany podczas wieczornej ofiary - około czasu śmierci Jezusa. (Rzymscy czytelnicy mogli, choć przypuszczalnie tego nie czynili, odczytywać ten werset w kontekście rzymskiego zwyczaju, zgodnie z którym najbliższy krewny umierającego otrzymuje jego oddech, co miało zapewniać przetrwanie jego ducha.)

Po śmierci Jezusa

47 Na widok tego, co się działo, setnik oddał chwałę Bogu, mówiąc: Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy. Mt 27,51-56; Mk 15,38-41; J 19,31-37 Dz 3,14+

23,47. O ile Marek używa tytułu „Syn Człowieczy”, Łukasz podkreśla implikacje tego twierdzenia: Jezus umiera niewinnie. Rzymski werdykt o niewinności był ważny dla czytelników Łukasza; zob. wprowadzenie do Dziejów Apostolskich.

48 Wszystkie też tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, powracały, bijąc się w piersi.

47–48. Dokładniej niż pozostali dwaj synoptycy zreferował Łukasz świadectwo setnika, ale też jest bardziej krytyczny niż Mateusz i Marek: setnik z Ewangelii Łukasza nie mówi, że Jezus jest prawdziwie Synem Bożym, lecz tylko „sprawiedliwym człowiekiem”. Na takie określenie w całej pełni zasługiwał Ktoś, kto modlił się za swoich oprawców, a łotrowi przyrzekł szczęście wieczne. Nie należy jednak zapominać, że sprawiedliwym nazywał się również Sługa Cierpiący, będący typem przyszłego Mesjasza. Słowa setnika podziałały, jak się okazuje, pozytywnie na resztę świadków męki i śmierci Jezusa. Ludzie bili się w piersi, co oznaczało, że poczuwali się do winy.

23,48. Bicie się w piersi było typowym znakiem żałoby (por. Łk 18,13). Żydowskie kobiety mogły jedynie w ten sposób wyrażać żałobę z powodu śmierci skazańca, nie wolno było bowiem tego czynić po zdjęciu ciała.

49 Wszyscy Jego znajomi stali z daleka; a również niewiasty, które Mu towarzyszyły od Galilei, przypatrywały się temu. Łk 8,2-3; Łk 24,10

49. Znajomi Jezusa – wśród nich zapewne niektórzy Jego uczniowie – stali opodal i przypatrywali się z bojaźnią Mistrzowi. Z pewnością każdy z nich myślał wtedy przede wszystkim o własnej przyszłości. Stąd owo oddalenie, zapowiadane już zresztą przez Psalmistę w ST: Oddaliłeś ode mnie moich znajomych, uczyniłeś mnie dla nich ohydnym…(Ps 88[87],9); lub gdzie indziej: Przyjaciele moi i sąsiedzi stronią od mojej choroby i moi bliscy stoją z daleka (Ps 38[37],12). Były też pod krzyżem pobożne niewiasty, które towarzyszyły Jezusowi od samej Galilei aż po Jerozolimę. Przypatrywały się jedynie. Cóż mogły więcej uczynić? Ale to, że tam były, znaczyło bardzo wiele: będą świadczyć kiedyś nie tylko o życiu, lecz także o śmierci Jezusa. Oto Kościół Chrystusowy w zalążku, zgromadzony pod krzyżem: uczniowie, pobożne niewiasty, Matka Jezusa (J 19,25n) i Jego znajomi lub krewni (por. Dz 1,14).

23,49. Rodzina i przyjaciele byli zwykle obecni podczas egzekucji, Jedynie uczniom płci męskiej mogłoby zagrażać niebezpieczeństwo jako potencjalnym wywrotowcom. Nikt nie stał blisko krzyża, by nie zasłaniać widoku pozostałym. Większość krzyży była umieszczona znacznie niżej nad ziemią niż to przedstawia wiele współczesnych obrazów. Dla palestyńskich Żydów obecność kobiet w gronie uczniów mogła uchodzić za gorszącą.

Pogrzeb Jezusa Mt 27,57-61; Mk 15,42-47; J 19,38-42

50 A był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Rady. 51 Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Pochodził z miasta żydowskiego, Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego.

50–51. Wszyscy czterej Ewangeliści opisują scenę zdjęcia z krzyża ciała Jezusa. Łukasz przedstawia jednak najpochlebniej postać Józefa z Arymatei: człowiek dobry i sprawiedliwy… członek Wysokiej Rady… oczekiwał królestwa Bożego. Przy tego rodzaju przymiotach moralnych stosunek Józefa do postępowania Sanhedrynu nie mógł być inny, jak tylko negatywny: Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie.

23,50-51. Łukasz, którego czytelnicy nie mieli konfliktów z przywódcami Żydów z Palestyny (jak czytelnicy Ewangelii Mateusza), jest bardziej skłonny do wyróżnienia różnych stronnictw wśród żydowskiego przywództwa. W czasach Jezusa judaizm był bardzo zróżnicowany, żadna bowiem z istniejących jego obrębie grup nie mogła ubiegać się o pełnię władzy. Jednak po r. 70 po Chr., gdy znaczna część konkurentów została wyeliminowana po zniszczeniu Świątyni (na której saduceusze opierali swój autorytet) i rozproszeniu innych grup, pewni przywódcy palestyńscy usiłowali skonsolidować swoją władzę religijną.

52 On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. 53 Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.

52–53. Co więcej, kiedy Jezus już skonał na krzyżu, miał odwagę udać się do Piłata i poprosić o Jego ciało. Prawo Mojżeszowe zabraniało pozostawiania ciała skazańca na drzewie na czas choćby jednej nocy (Pwt 21,23). Sam zatroszczył się o przygotowanie pogrzebu, a szczytem jego życzliwości było odstąpienie Jezusowi przeznaczonego dla siebie, dopiero co wykutego w skale grobu. Tak więc człowiek imieniem Józef zaopiekował się Jezusem, gdy na ten świat przychodził, a inny, także Józef, zatroszczył się o ciało Syna Bożego, gdy było już składane do grobu.

23,52-53. Skazani przestępcy nie otrzymywali zwykle tak zaszczytnego pochówku. Jednak czyniono wyjątki wskutek wstawiennictwa zamożnej rodziny lub przyjaciół zmarłego, co poświadcza szkielet ukrzyżowanego człowieka odnaleziony w jednym z arystokratycznych grobów pochodzących z tego okresu.

54 Był to dzień Przygotowania i szabat zaczynał jaśnieć.

23,54 zaczynał jaśnieć. W takim przypadku możliwa aluzja do żydowskiego zwyczaju zapalania lamp na rozpoczęcie szabatowego wieczoru (gdy zapadała noc). Inne możliwe tłumaczenie: „zaczynał wschodzić”.

55 Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. 

56 Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek w szabat. Mk 16,1

54–56. Wspierały go w tym zbożnym dziele niewiasty, które przyszły z Jezusem z Galilei. One to obejrzały zwłoki złożone już w grobie, udały się do domu, przygotowały różne wonności i olejki, by następnie wrócić do grobu i namaścić ciało Jezusa. Jednakże nie dokonały namaszczenia, ponieważ rozpoczął się już szabat, jaśniejący zapalanymi światłami, zabraniający jakichkolwiek posług fizycznych. Tak więc niewiasty widziały Jezusa, gdy za życia dokonywał cudownych czynów, widziały, jak konał na krzyżu, one też stwierdziły osobiście, że został złożony do grobu.

23,54-56. Ponieważ ciała ulegały szybkiemu rozkładowi, żałobnicy mogli namaścić, obmyć i zawinąć ciało w płótna nawet w szabat. Jednak bardziej pracochłonne zabiegi, które te lojalne kobiety-uczniowie chciały wykonać, musiały zostać odłożone do końca szabatu (który trwał od zachodu słońca w piątek do soboty wieczór).

Łk 24

ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA

Pusty grób Mt 28,10+ Mt 28,1-8; Mk 16,1-8; J 20,1-2

1 W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności.

1. Wszyscy trzej synoptycy opisują wydarzenia, które miały miejsce rano w pierwszy dzień tygodnia: skoro świt niewiasty poszły do grobu, by namaścić ciało Jezusa. Łukasz nie mówi jednak na razie, ile było niewiast, nie wymienia ich imion – uczyni to dopiero pod koniec opowiadania – i nie notuje ich troski o to, kto odwali kamień tarasujący wejście do grobu.

24,1. Szabat dobiegł końca w sobotę wieczorem. Wraz z pierwszymi promieniami słońca (około szóstej rano o tej porze roku) kobiety wyruszyły do grobu. (Zgodnie z ludowymi przesądami noc była niebezpieczną porą, którą władały złe duchy Być może kobiety nie wyszły w nocy, ponieważ trudno byłoby wówczas odnaleźć grób.)

2 Kamień zastały odsunięty od grobu.

2. Podobnie jak pozostali dwaj synoptycy mówi o tym, że kamień był odwalony, ale nie wyjaśnia za przykładem Mateusza, że kamień znalazł się poza grobem z powodu trzęsienia ziemi.

3 A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa.

24,2-3. Kamień był przypuszczalnie dużym głazem o kształcie dysku, który zsuwano specjalnym wyżłobieniem, tak by zamykał wejście do grobu .Jego odsunięcie wskazywało na naruszenie grobu lub jego obrabowanie, choćby w środku nie znajdowało się nic wartościowego.

4 Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Łk 9,30+

3–4. Nieco inaczej niż pozostali dwaj synoptycy przedstawia Łukasz poszczególne fakty od momentu wejścia trzech niewiast do grobu. Tak więc przede wszystkim stwierdziły one brak ciała Jezusa, następnie zobaczyły dwóch mężczyzn w lśniących szatach i na widok niezwykłych nieznajomych ogarnęło ich przerażenie.

5 Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?

24,4-5. W Starym Testamencie (np. Joz 5,13) aniołowie często przybierali postać ludzką, pojawiali się odziani w jaśniejące szaty lub mieli świetlistą postać (por. 2 Krl 6,17; Dn 10,5-6). Jako jaśniejące postacie pojawiali się szczególnie w ówczesnych tekstach żydowskich.

6 Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei:

24,6 będąc jeszcze w Galilei. Łukasz nie zamierza mówić o objawieniach w Galilei i dlatego modyfikuje Mk 16,7 a także pomija Mk 14,28.

7 Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników i ukrzyżowany, lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie. Łk 9,22+

8 Wtedy przypomniały sobie Jego słowa, 

9 wróciwszy zaś od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym. Mt 28,10; Mt 28,17; Mk 16,10-11; Mk 16,14; J 20,18; J 20,25; J 20,29 Łk 8,2-3

10 A były to: Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba; i inne z nimi opowiadały to Apostołom. Mt 8,10+

11 Lecz słowa te wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary.

5–11. Dialog rozpoczęli właśnie owi tajemniczy mężczyźni (Mk 16,5) i oni to oznajmili, że nie ma Jezusa wśród umarłych, że zmartwychwstał zgodnie z zapowiedzią mówiącą, że Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzeszników, że będzie ukrzyżowany i że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Były to słowa sumujące zapowiedzi męki, co też niewiasty, gdy nieco ochłonęły, zdołały sobie przypomnieć. Wszystko, co przeżyły przy pustym grobie niewiasty, po powrocie do domu opowiedziały Apostołom. Ale oni nie dali wiary świedectwu kobiet.

Piotr u grobu J 20,3-10

12 Jednakże Piotr wybrał się i przybiegł do grobu; schyliwszy się, ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało. Łk 24,24

24,12 Ten wiersz należy zachować, mimo że nie ma go w niektórych rkpsach. Utrzymany w stylu Łukaszowym a także Janowym, przedstawia tradycję wspólną trzeciej i czwartej Ewangelii. Łk 24,24 stanowi echo tego wiersza i sugeruje, że w tym „biegu” Piotr nie był sam.

12. Lecz swoim opowiadaniem osiągnęły przynajmniej tyle, że zaniepokoiły Apostołów. Słuszność relacji niewiast pierwszy postanowił zbadać Piotr. Udał się do grobu Jezusa i stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że wewnątrz znajdowały się tylko płótna, w które owinięte było ciało Jezusa, natomiast samego ciała już nie było, co wprawiło Piotra w nie lada zdziwienie.

24,6-12. Niewiara uczniów była spowodowana częściowo tym, że tego rodzaju zmartwychwstanie było sprzeczne z ich mesjańskimi oczekiwaniami. Innym powodem mógł być fakt, że żydowscy urzędnicy uznawali świadectwo kobiety za niemal pozbawione wartości, ponieważ uważali ją za istotę chwiejną i niegodną zaufania.

Uczniowie z Emaus Mk 16,12-13

13 Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem.

24,13 sześćdziesiąt stadiów. Wariant, ale mniej udokumentowany: „sto sześćdziesiąt”. — Lokalizacja tej wsi jest dyskusyjna.

24,13. Sześćdziesiąt stadiów odpowiada odległości około 11 km. W Palestynie kilka miejsc nosi nazwę Emaus (1 Mch 3,57; 4,3; Józef Flawiusz donosi o innym miejscu). Lokalizacja Emaus, o którym pisze Łukasz, jest niepewna.

14 Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. 15 Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. 16 Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali.

24,16 W objawieniach opisanych przez Łukasza i Jana uczniowie nie rozpoznają Pana w pierwszej chwili, lecz dopiero na podstawie jakiegoś słowa lub znaku (Łk 24,30n.35.37.39-43; J 20,14.16.20; 21,4.6-7; por. Mt 28,17). Ciało Jezusa, mimo że pozostało tożsame, znajduje się w nowym stanie, który modyfikuje jego formę zewnętrzną (Mk 16,12) i uwalnia je od uwarunkowań działających w tym świecie (J 20,19). Odnośnie do ciał uwielbionych por. 1 Kor 15,44+.

17 On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze? Zatrzymali się smutni.

24,17 Wariant: „O czym tak rozmawiacie podczas drogi, że macie smutne twarze?”.

Perykopa niniejsza jest dość cennym świadectwem nastrojów, jakie panowały wśród Apostołów i uczniów Pańskich po ukrzyżowaniu Jezusa. Część tych ludzi trwała jeszcze w Jerozolimie, zamknięta z obawy przed Żydami w wieczerniku, część zaś opuszczała już Święte Miasto.

13–17. Do tych ostatnich należeli właśnie dwaj uczniowie z Emaus. Byli pod wrażeniem tego, co się stało w Jerozolimie przed kilku dniami. Wzmianka o rozprawianiu pozwala domyśleć się, że dwaj uczniowie podczas rozmowy nie byli jednego zdania. Przedmiotem dysputy była chyba przede wszystkim sprawa zniknięcia z grobu Jezusa ukrzyżowanego. Powodu do smutku dostarczały zapewne zawiedzione nadzieje w związku z działalnością i śmiercią Jezusa. Smutek – być może ukrywany cokolwiek – ujawnił się, gdy jakiś napotkany człowiek, mimo iż zdawał się iść z Jerozolimy, nic rzekomo nie wiedział o Jezusie.

24,14-17. Podróżujący Żydzi nie uważali za niezwykłe, by przyłączył się do nich nieznajomy - inny Żyd, który także znajdował się w podróży. Mogli iść razem przez jakiś czas, szczególnie jeśli zakładali, że jest pielgrzymem, który po Święcie Paschy powraca do domu. Udawana przez Jezusa niewiedza i Jego pytanie nie oznacza, że nie zna na nie odpowiedzi (por. Rdz 3,9.11; 4,9-10). Na temat Jego nierozpoznania zob. komentarz do Łk 24,31-35.

18 A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało.

24,18. Przekazywane drogą ustną wiadomości rozchodziły się szybko, zaś publiczne egzekucje w święta były powszechnie komentowane. Niezależnie od tego, skąd pochodził mówiący po grecku pielgrzym, który szedł z Jerozolimy musiał przypuszczalnie słyszeć coś na ten temat. (Opis zdumienia Kleofasa przypomina zaskoczenie bohaterów starożytnych opowieści spotykających osoby, które przebudziły się z trwającego wiele lat snu i nie znają ostatnich wydarzeń.) Kleofas zakłada jednak zbyt wiele, gdy mówi, że wszyscy znają wydarzenia minionych kilku dni.

19 Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; Mt 2,23+; Mt 16,14+; Dz 7,22

24,19 Nazarejczykiem. Grec: Nazarenos. Wariant: Nazoraios.

20 jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. Łk 1,54; Łk 1,68; Łk 2,38

21 A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało.

18–21. To, co Kleofas, jeden z dwu idących do Emaus, powiedział o Jezusie przygodnie spotkanemu towarzyszowi podróży, stanowi dość znamienny przykład wczesnochrześcijańskiej katechezy chrystologicznej. Oto główne elementy tej katechezy: Jezus pochodził z Nazaretu; był prorokiem potężnym w uczynku i w mowie; wydali Go arcykapłani i przełożeni ludu; został skazany na śmierć i ukrzyżowany. Tyle wiedziano o Jezusie do chwili Jego zmartwychwstania. Jest to obraz bardzo niekompletny działalności Jezusa; mówi o rozczarowaniu Jego uczniów, o tym, jak bardzo czuli się zawiedzeni śmiercią swego Mistrza, nic chyba nie świadczy tak dobitnie, jak następujące słowa: A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela.

24,19-21. Słowa Kleofasa odzwierciedlają zagubienie, jakiego musieli doświadczać naśladowcy Jezusa: Jezus był prorokiem, talom jak prorocy Starego Testamentu, lub może nawet Mesjaszem. Jednak religijni przywódcy narodu, którzy jako pierwsi z całego ludu powinni byli Go przyjąć i za Nim pójść, odrzucili Go. W Galilei i poza granicami Palestyny, gdzie arystokracja kapłańska nie była tak bezpośrednio znana jak w Judei, prestiż przywódców Świątyni był bez wątpienia o wiele większy.

22 Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, 

23 a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Łk 24,9n

24 Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli.

24,24 niektórzy z naszych. Chodzi tu albo o formę 1. mn. uogólniającej (w. 12), albo jest to aluzja do wspólnej wizyty Piotra i Jana zrelacjonowanej w J 20,3-10.

22–24. Tymczasem przygnębienie wzrastało wskutek wieści, jakie przyniosły niektóre spośród niewiast. Otóż niewiasty owe udawszy się rano do grobu Jezusa nie znalazły Jego ciała. Był to już nie lada powód do przerażenia. Lecz niewiasty oprócz tego widziały aniołów, którzy oznajmili, że Jezus żyje. Słuszność tych zeznań stwierdzili naocznie niektórzy spośród Apostołów po udaniu się na miejsce złożenia do grobu Jezusa.

25 Na to On rzekł do nich: O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Mk 4,13+

26 Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? Mt 8,10+; Dz 3,24+; Łk 18,31+; Łk 9,22+; 1P 1,11; Łk 16,29; Łk 16,31

27 I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.

25–27. Ze sposobu relacjonowania wydarzeń wynikało, iż uczniowie z Emaus wierzą niewiastom, ale nadal zdają się nie posiadać wiary w rzeczywistość zmartwychwstania Jezusa. Reakcja Jezusa musiała więc być zdecydowana.

Niejeden raz już w podobny sposób korygował teologię mesjańską nie tylko towarzyszących Mu tłumów, lecz także samych Apostołów. Pojawienie się Jezusa obok ludzi w chwili gdy ogarnia ich wielkie przygnębienie było wyrazem dobroci Bożej, nie po raz pierwszy zresztą notowanej przez Ewangelistów. W rzeczywistości przyszedł Jezus z pomocą wierze dwu uczniów z Emaus. Skarcił ich co prawda na wstępie, lecz zaraz zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Umacniał ich wiarę, otwierał im oczy, przychylając się niejako do słów wszystkich Apostołów, którzy prosili ongiś Jezusa o przymnożenie im wiary (Łk 17,5). Jest to jeszcze jedno pouczenie, że na pełną wiarę nikt nie zdobędzie się sam o własnych siłach; potrzebna jest specjalna interwencja Chrystusa, niezbędne jest jakieś otwarcie oczu ludzkich przez Mądrość z góry.

24,25-27. Jezus z pewnością nawiązuje do Pwt 18,15-18 i Iz 9,11 oraz 53. W konsekwencji wydobywa fakty dotyczące Jego mesjaństwa, które były rozproszone po całym Starym Testamencie. Literatura rabinacka często wychwala komentatorów, którzy posiadają głębokie zrozumienie Pisma, jakie demonstruje tutaj Jezus.

28 Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej.

24,28. Było uprzejmie ze strony Jezusa, że zachował się tak, jakby zamierzał pójść dalej, chyba że towarzysze podróży zaprosiliby Go, by z nimi pozostał. Postępowanie takie mogło być też sprawdzianem gościnności drugiego człowieka (Rdz 19,2).

29 Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi.

28–29. Nie wiadomo, jakimi intencjami kierował się Jezus, przyjmując ostatecznie zaproszenie do domu jednego z dwu przygodnych znajomych. Nie bez znaczenia było również to, że miało się ku wieczorowi. A może po prostu chciał odkryć już do końca tajemnicę Zmartwychwstałego?

24,29. Gościnności wymagała od uczniów, by zaproponowali Jezusowi, aby z nimi pozostał, zwłaszcza że zbliżał się już zachód słońca. Podróżowanie nocą, w miarę oddalania się od Jerozolimy, stawało się coraz bardziej niebezpieczne z powodu grasujących na drogach zbójców. Żydzi rozproszeni po całym starożytnym świecie zapraszali podróżującego rodaka, by zatrzymał się u nich na noc, naleganie zaś stanowiło zaś jeden z elementów gościnności (np. Sdz 19,5-9; 1 Sm 28,23).

30 Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im.

30. Od pobłogosławienia chleba i połamania go pomiędzy siedzących przy stole rozpoczynał się każdy posiłek u Żydów. Tak więc wieczerza w Emaus miała być zwykłym codziennym posiłkiem wieczornym. A jednak po tym właśnie geście łamania chleba uczniowie rozpoznali Jezusa. Ani przez samo nieoczekiwane pojawienie się przy ich boku, ani na podstawie wyjaśnienia Pisma, tylko po łamaniu chleba. Dla pierwszych chrześcijan szczegół ten posiada znaczenie pouczające. Ma on bowiem przypominać im, że Eucharystyczna Ofiara sprawia znów to, iż Chrystus jest żywy i obecny wśród ludu, że między nimi pozostaje. To chyba nie przypadek, że Łukasz aż trzy razy używa słów mówiących o pozostawaniu Jezusa z uczniami. Uczta Eucharystyczna, do której ten posiłek w intencjach autora natchnionego z pewnością ma nawiązywać, jest oznaką pozostawania Chrystusa z ludźmi.

Eucharystia jest w tym sensie znakiem zmartwychwstania Jezusa, jest nie tylko pamiątką śmierci, lecz także zmartwychwstania Jezusa.

24,30. Do zasad gościnności należało też zaoferowanie gościowi chleba, niezależnie od tego jak późna była pora (zob. komentarz do Łk 11,5-6). Przypuszczalnie po długiej pieszej podróży uczniowie ci i tak byli głodni. Odmawiając dziękczynienie i rozdzielając chleb, Jezus przejmuje rolę należną zwykle głowie domu, którą pełnił, gdy znajdował się wśród swoich uczniów.

31 Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. Łk 24,16+

32 I mówili między sobą: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? 

33 W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych,

31–33. Kiedy już uczniowie nie mieli wątpliwości, że Jezus zmartwychwstał, wtedy Zmartwychwstały znów zniknął. Nie będzie już przebywał na ziemi w sposób taki, jak przed zmartwychwstaniem. Będzie zamieszkiwał światłość niedostępną (1 Tm 6,16). Po tym niezwykłym spotkaniu ze Zmartwychwstałym dwaj uczniowie z Emaus wrócili do Jerozolimy, tak jak wracali do siebie wszyscy, którzy mieli szczęście spotkać Boga: pasterze (Łk 2,20), Apostołowie (9,10), siedemdziesięciu dwóch (10,17), uzdrowiony trędowaty (17,15) i cały lud, który był świadkiem ukrzyżowania Jezusa (23,48). Wszyscy wracali po to, żeby opowiedzieć, co ich spotkało (w. 35) i oddać w ten sposób chwałę Bogu. Dobra Nowina o zmartwychwstaniu musi być zaniesiona do Jerozolimy, aby właśnie stamtąd rozeszła się na cały świat (Łk 24,47; Dz 1,8).

34 którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. 1Kor 15,5

35 Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba. Łk 24,16+

24,35 przy łamaniu chleba. Łukasz, stosując w tym miejscu termin techniczny, który podejmie w Dz (2,42+), myśli niewątpliwie o Eucharystii.

34–35. Spotkanie dwu uczniów z Emaus z jedenastu Apostołami w Jerozolimie miało na celu uzgodnienie relacji o zmartwychwstaniu Jezusa. Okazuje się, że to, co przeżyli dwaj uczniowie z Emaus, owi drugorzędni świadkowie zmartwychwstania, znajduje całkowite potwierdzenie w przeżyciach Piotra.

Dwaj wróciwszy z Emaus do Jerozolimy – wyruszyli jeszcze tej samej godziny, pełni uniesienia – opowiedzieli o swoich przeżyciach jedenastu Apostołom, a ci z kolei przedstawili to, co widział Szymon Piotr podczas swojej samotnej bytności u grobu Jezusa. Może chodzi tu o inne ukazanie się Zmartwychwstałego Piotrowi (por. 1 Kor 15,5) niż to, co widział przy pustym grobie (w. 12). Mogli więc wszyscy już teraz jednozgodnie stwierdzić, że Pan rzeczywiście zmartwychwstał (Łk 24,34).

Po świadectwie trzech niewiast, po wizji lokalnej Piotra, pojawienie się Jezusa uczniom z Emaus było trzecim z kolei dowodem na rzeczywistość zmartwychwstania. Dochodzi tu jednak nowy, bardzo ważny szczegół: uczniowie z Emaus słyszą, że Piotr nie tylko widział pusty grób, ale że Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Tak więc Łukaszowi nie jest znana dokładniej tradycja mówiąca o ukazaniu się Chrystusa Piotrowi (por. 1 Kor 15,4n).

24,31-35. Powiadano, że aniołowie czasami ukrywali swoją tożsamość i ujawniali ją dopiero pod koniec misji (np. Rafael przed Tobiaszem w Księdze Tobiasza). Nie tak było jednak wśród ludzi, nawet w przypadku zmarłych, którzy zostali przywróceni do życia ziemskiego w Starym Testamencie. Chociaż jednym z powodów, dla których uczniowie nie rozpoznali Jezusa, mogło być to, że ich oczy zostały zakryte (Łk 24,31; por. 2 Krl 6,17), późniejsze zniknięcie Jezusa również zdaje się wskazywać na to, że miał On nowy rodzaj ciała, jaki obiecano sprawiedliwym po przyszłym Zmartwychwstaniu.

Jezus ukazuje się Apostołom J 20,19-23

36 A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! 

37 Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Łk 1,12+; Łk 24,16+

36–37. Lecz oto jeszcze spotkanie Apostołów nie dobiegło końca, gdy Chrystus zjawił się nagle w sposób, który pozostanie dla wszystkich tajemnicą, i rzekł: Pokój wam. Zebrani zareagowali tak samo, jak niewiasty przy pustym grobie na widok mężczyzn przybranych w białe szaty: przerazili się bardzo.

38 Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach?

38. Na bojaźń człowieka przeżywającego epifanię Boga samego albo jakiejś Jego mocy Bóg lub Jego wysłannicy reagują zawsze w ten sam sposób: podnoszą człowieka na duchu. Tak też jest i w tym wypadku. Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Zmieszanie i wątpliwości Apostołów musiały być rzeczywiście bardzo wielkie, skoro nie wystarczył sam głos i widok osoby Jezusa, ale trzeba było nadto, by pokazał rany na rękach i nogach.

24,36-38. Ponieważ nie nastąpiło jeszcze zmartwychwstanie wszystkich umarłych, uczniowie sądzili, że Jezus może być „duchem” lub jakąś inną zjawą. Jeśli chodzi o ludowe wyobrażenia, niektórzy wierzyli w duchy, nie zdając sobie sprawy, że jest to sprzeczne z przebywaniem po śmierci w niebie lub piekle (Gehennie) oraz z nauką o cielesnym zmartwychwstaniu. Jednak Jezus zapewnia ich, że nie jest zjawą, lecz zmartwychwstał w ciele.

39 Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. 40 Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.

24,40 Ten wiersz należy zachować, mimo że nie ma go w znaczących rkpsach. — Łukasz, pisząc do odbiorców z kręgu kultury grec, dla których idea zmartwychwstania była czymś absurdalnym, kładzie nacisk na fizyczną rzeczywistość zmartwychwstałego Jezusa (por. w. 43).

39–40. Tak więc blizny, ślady cierpienia – to najbardziej przekonujące znaki autentyczności Zmartwychwstałego. Ale i to nie wystarczyło. Nie przekonały Apostołów słowa Jezusa, który kazał siebie dotknąć, by mogli stwierdzić naocznie i namacalnie, że On nie jest widmem, bo żaden duch nie ma przecież ciała ani kości, lecz najnormalniejszym człowiekiem.

24,39-40. Niektóre ofiary były przywiązywane do krzyża, inne przybijane. Gwoździe przechodziły przez nadgarstki (które można uznać za część ręki). Przebijanie gwoźdźmi kostek nóg mogło nie być praktyką powszechnie stosowaną (jedyny w tym względzie dowód archeologiczny jest dyskusyjny), nic jednak nie powstrzymałoby żołnierzy przed zrobieniem tego.

41 Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? Łk 1,14+; Mt 8,10+ J 21,5

42 Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. J 21,9-10; J 21,13

43 Wziął i spożył przy nich.

41–43. Z godną podziwu wytrwałością w dalszym ciągu przekonuje Chrystus Apostołów – dopiero potem św. Paweł powie, co byłoby, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał (1 Kor 15,16–18) – o rzeczywistości swojego zmartwychwstania. Poprosił o jedzenie i wobec wszystkich spożył kawałek pieczonej ryby. Tym razem Łukasz nie wspomina już o żadnych wątpliwościach lub niedowiarstwie Apostołów.

24,42-43. W większości żydowskich tradycji aniołowie nie spożywali ziemskiego pokarmu.

Ostatnie pouczenia

44 Potem rzekł do nich: To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Łk 9,22+; Łk 24,25-27

24,44 Potem. Wydaje się, że wszystko się dzieje tego samego dnia, tj. w dzień zmartwychwstania, natomiast w Dz 1,1-8 zakłada się okres czterdziestu dni.

44. Wątpliwości, niedowierzanie Apostołów z pewnością zasługiwały na pewną naganę. Przecież w całym ST, w Prawie, u Proroków i w Psalmach jest mowa właśnie o tym, co spotkało Syna Człowieczego. Jest tam między innymi napisane, że Mesjasz będzie cierpiał i że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Bez głębszego zrozumienia czytali Apostołowie Pismo!

45 Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, Mk 4,13+; Dz 2,23+

46 i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; Dz 10,40+

24,44-46. Zob. komentarz do Łk 24,25-27. Inne pisma żydowskie także wspominają o trzyczęściowym podziale Starego Testamentu. Żydowscy egzegeci wspominali czasami o tym, że „Bóg otworzył ich oczy” na swoją prawdę. Jest to wyrażenie zaczerpnięte ze Starego Testamentu (Ps 119,18). Chociaż Ewangelie świadczą o rozbieżnościach pomiędzy Jezusem i Jego współczesnymi w niemal każdej kwestii, wszystkie jednak warstwy ewangelicznej tradycji ukazują, że odwołuje się On do Starego Testamentu, by określić swoją misję. Chociaż w wielu sprawach mógł się nie zgadzać z ówczesnymi ludźmi, zgadza się z nimi w sprawie autorytetu Starego Testamentu.

47 w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Mt 3,2+

45–47. Potrzebne było – dokonujące się właśnie teraz specjalne oświecenie umysłu Apostołów, by mogli właściwie zrozumieć Pismo. Dowiadują się też Apostołowie, że właśnie w imię Chrystusa umęczonego i zmartwychwstałego ma być głoszone dzieło nawrócenia narodów (Łk 2,32; 3,6; Iz 25,7; 40,5; 42,6; 49,6.9; 52,10) oraz Dobra Nowina odpuszczenia im wszystkich grzechów.

48 Wy jesteście świadkami tego. Mt 28,19-20; Mk 16,15-16; Łk 2,38+; Dz 1,8+; Dz 1,4; Dz 2,33+

49 Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka.

24,49 obietnicę mojego Ojca. Jest nią Duch Święty (por. Dz l,4n; 2,33.39; Ga 3,14.22; 4,6; Ef 1,13; J 1,33+).

48–49. Te bardzo szczególne misje rozpoczną się w Jerozolimie i będą je prowadzić w całym ówczesnym świecie właśnie Apostołowie zwani inaczej świadkami zmartwychwstania (por. Dz 1,22). Dzieło to rozpoczną dopiero wtedy, kiedy Chrystus ześle na nich obietnicę swego Ojca. Tymczasem mają pozostać w Jerozolimie, oczekując na przyobleczenie w specjalną moc z wysoka. To ostatnie zalecenie stanowi niedwuznaczną aluzję do zesłania Ducha Świętego, mocą którego Apostołowie już w dniu zesłania rozpoczęli wielkie dzieło nawracania narodów. Po dokonaniu zaś pierwszych cudów Apostołowie są w pełni świadomi tego, że korzystają z mocy Ducha Świętego.

24,47-49. Prorok Izajasz mówił o Izraelu jako świadku dla (lub przeciwko) wszystkich narodów w czasach ostatecznych (Iz 43,10; 44,8) za sprawą udzielenia Ducha (Iz 42,1; 44,3). Duch był łączony szczególnie ze zdolnością prorokowania, czyli przemawiania pod natchnieniem Boga.

Wniebowstąpienie Ga 3,14; Ef 1,13; Mk 16,19; Dz 1,9;

50 Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich. Dz 1,12

24,50. Kapłani wznosili ręce, by udzielić ludowi kapłańskiego błogosławieństwa („Niech cię Pan błogosławi i strzeże...” - Lb 6,24-27).

51 A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Kpł 9,22; Syr 50,20;

24,51 został uniesiony do nieba. Brak w niektórych rkpsach. To pominięcie zmierzało do tego, aby uniknąć przedstawienia wniebowstąpienia w dniu zmartwychwstania, co — jak się zdaje — jest sprzeczne z Dz 1,3.9, w których mowa o upływie czterdziestu dni.

50–51. Sprawy dotyczące przyszłości Apostołów i całej ludzkości stanowiły przedmiot ostatnich pouczeń Jezusa. Potem udał się do Betanii, położonej na wzgórzu, kilka kilometrów od Jerozolimy, i tam pobłogosławiwszy po raz ostatni Apostołów został uniesiony do nieba.

24,51. Zob. komentarz na temat wniebowstąpienia w Dz 1,9-11.

Zakończenie

52 Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jeruzalem, Łk 9,51+ Łk 1,14+; Łk 2,20+

24,52 oddali Mu pokłon. Brak w niektórych rkpsach.

53 gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga.

24,53 Ewangelia Łukasza kończy się w świątyni, gdzie się również zaczynała, w radości i chwaleniu Boga.

52–53. Z ostatnich słów Ewangelii Łukasza wynika, że po wniebowstąpieniu Chrystusa Apostołowie wrócili do Jerozolimy i znaczną część czasu spędzali w świątyni, wielbiąc Boga. Trzecia Ewangelia zaczyna się i kończy w świątyni.

24,52-53. Wiele dziedzińców Świątyni było wykorzystywanych do modlitwy. Starożytni pisarze często tworzyli ramy swych utworów literackich, rozpoczynając i kończąc narrację w tym samym miejscu - Łukasz rozpoczyna i kończy swe opowiadanie w Świątyni.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
03 Ś Jezusa Chrystusa Ewangielia według św Łukasza III rtf
06 DUSZA NIEŚMIERTELNA W EWANGELII WG ŚW ŁUKASZA
Ewangelia według św, S E N T E N C J E, Konspekty katechez
Ewangelia według św Marii Magdaleny
Praktyczny komentarz do Nowego Testamentu Ewangelia wg św Łukasza
Ewangelia wg św Łukasza (Do Ksiąg Poematu Boga Człowieka Marii Valtorty)
Ewangelia wg św Łukasza
02 Ewangelia wedlug św Marka
Ewangelia wedlug sw Tomasza
01 Ewangelia wedlug św Mateusza
24 Ś Jezusa Chrystusa Ewangielia według św Łukasza XXIV rtf
18 Ś Jezusa Chrystusa Ewangielia według św Łukasza XVIII rtf
48 Ewangelia według św Mateusza, rozdz 1 9, oprac Gabriela Woźnica
Ewangelia wg św Łukasza
Ewangelia według św Magdaleny

więcej podobnych podstron