Zajęcia 6 (13 04 2012) Koncepcje prawnonaturalne Thomas Hobbes

Thomas Hobbes (1588-1679)

Lewiatan

Mówi, że każdy z natury jest równy sobie. No i jak dwie osoby mają ten sam cel – to stają się nieprzyjaciółmi i spór rozstrzygnąć mogą tylko siłą. Mogą też zjednoczyć się i zniszczyć kogoś i trzeba przed tą nieufnością jakoś się bronić. Zatem potrzebne są środki zaradcze, bo ludzie niektórzy chcą zdobywać i podbijać tylko siłą.

Człowiek nie lubi przebywać w gromadzie, woli samotność, gdyż w gromadzie znajduje wiele przykrości. Każdy człowiek uważa na to, by jego towarzysz go cenił w tym samym stopniu, w jakim on sam siebie ceni. A ci co nim pogardzają to swoją siłą wymusić chce aby go szanowali, czyniąc im krzywdę. Zatem:

W naturze człowieka znajdujemy trzy zasadnicze przyczyny waśni: pierwsza to rywalizacja, druga – nieufność, a trzecia to żądza sławy. Pierwsza sprawia, że ludzie dokonują napadów dla zysku, druga, że czynią to dla swego bezpieczeństwa, a trzecia, że czynią to dla swojej sławy. Pierwsza posługuje się gwałtem ażeby uczynić się panem dla innych mężczyzn, kobiet i dzieci i trzody, druga ażeby tych samych rzeczy bronić, trzecia zaś czyni użytek z gwałtu dla takich drobnostek jak słowo, uśmiech, odmienna opinia czy jakiś inny znak niedostatecznego uważania, bądź bezpośrednio własnej napadającego osoby, bądź pośrednio przez niedostateczną ocenę krewnych, przyjaciół, jego narodu, zawodu czy imienia.

Dlatego jak ludzie żyją bez osoby, która wzbudza w nich strach to żyją w stanie zwanym wojną. I to wojny każdego z każdym. I w tej wojnie nie ma czasu na pracowitość, no niepewny jest owoc pracy, nie ma co uprawiać roli, bo nie jesteś pewny pożytku z dóbr, nie ma sztuki, nie ma budownictwa, ani społeczeństwa, jest bezustanny strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci. I życie człowieka jest samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce i krótkie.

Człowiek ma pragnienia – normalne, czyni je – normalne, bo nie ma prawa, ale jak prawo jest i ich zakazuje to już nie postępuje dobrze. Czy taki stan wojny istniał? Sam Hobbes mówi, że nie. Ale przecież są królestwa, które ogrodzone są i nie pozwalają się nikomu dostać, szpiedzy są to tak jakby ciągle była ta wojna, ale nie aż takich rozmiarów, że każdego z każdym.

Wojna każdego z każdym charakteryzuje się jeszcze tym, że nie ma tutaj niczego co jest sprawiedliwe czy niesprawiedliwe, nie ma prawa, nie ma sprawiedliwości. Siła i podstęp to w wojnie dwie kardynalne cnoty. Sprawiedliwości i niesprawiedliwości nie ma bo one są w człowieku jak żyje w społeczeństwie, a jak w wojnie żyje sam to nie mają prawa istnieć. Bo do człowieka należy to co sam zdobył i na ile jest to coś w stanie utrzymać.

Co ludzi skłania do pokoju? Jest to strach przed śmiercią, pragnienie takich rzeczy, jakie są niezbędne do wygodnego życia, nadzieja, że swą pilnością i pracą człowiek będzie mógł zdobyć je. Rozum poddaje wygodne warunki pokoju, na których ludzie mogą dojść do zgody. Te warunki pokoju to normy, które inaczej nazywają się prawami natury.

Prawa naturalne – główne to wolność, każdy ją ma, używa ją jak chce, by zachować własną istotę, swe własne życie, wolność czynienia wszystkiego, co w swoim własnym sądzie i rozumieniu będzie on uważał za najstosowniejszy środek do tego zachowania. No i wolność to brak zewnętrznych przeszkód, które by mogły mu przeszkodzić w osiągnięciu celu. Prawem natury (lex naturalis) jest przepis lub reguła, która znajduje rozum i która człowiekowi zabrania czynić to, co jest niszczące dla jego życia lub co odbiera mu środki zachowania życia, i która nakazuje mu dbać o to, co w jego rozumieniu najlepiej może jego życie zachować. Prawo i uprawnienie (lex i ius) to co innego. Uprawnienie (ius) polega na wolności, by coś wykonać lub czegoś zaniechać, zaś prawo (lex) wyznacza jeden z tych sposobów zachowania i czyni go obowiązkiem, tak iż prawo i uprawnienie różnią się tak bardzo, jak zobowiązanie i wolność, które nie mogą istnieć jednocześnie w tej samej sprawie.

Stan wojny: walka każdego z każdym, narzędzie rozum, pozwala używać wszystkiego by się bronić, nawet ciała drugiego człowieka. I zatem jak długo ona trwa, tak długo o bezpieczeństwie nie ma mowy. I stąd wynika ogólna zasada rozum, że: „każdy człowiek winien dążyć do pokoju, jak dalece tylko ma nadzieję go osiągnąć, a gdy go osiągnąć nie może, wolno mu szukać wszelkich środków i rzeczy dlań korzystnych w wojnie i ich używać” – czyli wszystkie ciosy dozwolone. Reguła ta ma dwa prawa 1. Dążyć do pokoju i podtrzymywać go i 2. Bronić samego siebie wszelkimi środkami, jakie są możliwe.

No ale z tego prawa natury wynika i inne prawo natury, które mówi: „człowiek winien być gotów, jeśli inni są również gotowi, zrezygnować z tego uprawnienia do wszelkich rzeczy, jak dalece będzie to uważał za konieczne dla pokoju i dla obrony własnej, i winien zadowolić się taką miarą wolności w stosunku do innych ludzi, jaką gotów jest przyznać innym ludziom w stosunku do samego siebie”. Każdy musi się wyzbyć i wtedy będzie dobrze, bo jak jedna osoba, czy ileś, albo ktoś się wyłamie to ta zasada nie ma sensu.

Człowieka jak zrzeka się uprawnienia to czyni to albo mając na widoku jakieś uprawnienie, które zostaje przeniesione na niego, albo jakieś inne dobro, które ma nadzieję przez to zdobyć. Jest to akt woli, a przedmiotem każdego aktu woli jest jakieś „dobro własne” człowieka. Pamiętać należy że są takie uprawnienia, których człowiek zrzec się nie może np. z uprawnienia do stawiania oporu, ktoś napiera na niego siłą musi odpowiedzieć dla dobra własnego.

A po co się zrzeka? A dla bezpieczeństwa, środków do zachowania życia, aby nie mieć uciążliwego życia.

Z tego prawa wynika jeszcze trzecie prawo: „umów należy dotrzymywać” – musi być szczera umowa – nie jest, to nadal jesteśmy w trakcie wojny.

A więc: z dążenia do pokoju i bezpieczeństwa poprzez rezygnację ze swoich uprawnień na rzecz wspólnoty jak to robią inni do dotrzymywania umów -> tak pozbywamy się złego stanu wojny.

To prawo natury jest źródłem i pierwowzorem sprawiedliwości. Gdzie bowiem nie została początkowo zawarta żadna ugoda, tam żadne uprawnienie nie zostało przeniesione i każdy człowiek ma prawo do każdej rzeczy, i co za tym idzie, żadne działanie nie może być niesprawiedliwe. Ugody oparte na wzajemnym zaufaniu, po obu stronach jest obawa, że ktoś jej niedopełnia, zatem źródłem sprawiedliwości jest zawieranie ugód to nie można czegoś niesprawiedliwego uczynić, póki przyczyna takiej obawy o dopełnienie ugody zaczyna się dopiero z ustanowieniem mocy państwowej wystarczającej do tego, iżby zmuszać ludzi do zachowania ugód; i dopiero wówczas również zaczyna się własność.

Są tacy co umowę taką chcą zawrzeć żeby po śmierci była nagroda, ale Hobbes mówi, że nie wiemy co jest po śmierci, więc i wiary nie wolno łamać, zatem to nie są wskazania rozumu ani natury – odpuśćmy sobie ten wątek.

Te prawa natury są dość skomplikowane. I aby były zrozumiałe dla każdego zostały streszczone do reguły jednej: „nie czyń drugiemu, tego czego nie chciałbyś, iżby ten drugi uczynił tobie”. Zatem wystarczy się uczyć praw natury – niczego więcej, jak tylko ważyć swoje działania z działaniami innych ludzi, jak widzi, że działania innych są zbyt ciężkie dla niego, to na drugiej szali wagi niech położy własne uczucia i miłość i niech one nic nie dodają do wagi dla siebie, a wówczas nie będzie prawa natury, które by mu się nie wydawało bardzo rozumne.

Prawa natury obowiązują In foro interno czyli zobowiązują one do pragnienia, by tak było, jak one mówią, natomiast obowiązują In foro ex terno czyli nie zawsze obowiązują do tego, by je wprowadzać w czyn. Np. człowiek sumienny, przykłada się do wszystkiego, dokonuje idealnie wszystko, a żaden inny człowiek tego nie czyni, to wystawiałby się tylko na pastwę innych ludzi i sprowadziłby pewną swoją zagładę, co by było sprzeczne z podstawą wszelkich praw natury, które dążą do tego aby zachować to co jest dane przez naturę. I na odwrót, ktoś czyni źle i nie przestrzega praw, bo liczy że inni to zrobią w stosunku do niego, to dąży nie do pokoju, lecz do wojny, a tym samym do zniszczenia własnej istoty przez gwałt.

Prawa natury są niezmienne i wieczne. Nigdy nie będzie tak, że pycha np. będzie sprawiać, że nasze życie będzie zgodne z prawem, albo że wojna dążyć będzie do zachowania życia, a pokój do uśmiercenia. Nigdy. Zatem łatwo je wypełnić, no bo tylko należy pragnąć pewnych rzeczy i do nich dążyć naprawdę i stale, dążysz do nich to i je wypełniasz, a kto wypełnia prawa, jest sprawiedliwy.

Znajomość tych praw to prawdziwa filozofia moralna. Filozofia moralna – odróżnia dobro od zła. No ale ludzie są różni dla jednego dobre jest coś, a dla innego to coś jest złe, mało tego raz coś uważasz za dobre, a za moment już za złe i stąd powstają spory, dysputy, a w efekcie wojna. Pozostając w pierwotnym stanie (to stan wojny oczywiście) osobisty apetyt człowieka jest miarą dobra i zła. No ale każdy się zgodzi, że pokój jest dobrem, i drogi do niego prowadzące np. skromność, słuszność, sprawiedliwość są dobre – zatem to są „cnoty moralne” wszystko co nimi nie jest, przeciwstawia się im to są „przywary” i są złem. Zatem nauka o cnotach i przywarach to filozofia moralna, toteż nauka o prawach natury jest prawdziwą filozofią moralną. Ale filozofowie nie wiedzą czym są te cnoty, i że są one po to, aby doprowadzić do pokoju. Oni mówią na nie prawa – niesłusznie to są konkluzje, dotyczą tego co prowadzi aby człowiek się bronił, zaś prawo to uprawnienie, które mówi, że ktoś może rozkazywać innym.

Ludzie chcą szczęśliwe życie, więc nakładają na siebie ograniczenia. Bo życie takie jak się wyrzekamy tak sami dla siebie nie jest zgodne z naszą naturą, ludzie są źli, pyszni, chciwi, żądni zemsty i ugody bez miecza tylko słowami nie mają mocy dla niech, zatem by dać człowiekowi bezpieczeństwo musi być ustanowiona jakaś wielka moc, by nam zapewnić bezpieczeństwo, to każdy człowiek będzie liczył na własną swą siłę i sztukę, gdy jeśli chodzi o zabezpieczenie się przed innymi ludźmi i będzie to czynił prawnie.

Jak to zrobić aby było bezpiecznie i aby każdy mógł np. uprawiać swoje pole i móc korzystać z jego dobrodziejstw bez strachu że mu je ktoś odbierze? Jedyna możliwość to przeniesienie indywidualnej woli każdego człowieka do jednej woli. A to znaczy, że ustanowić trzeba jednego człowieka, czy jedno zgromadzenie, które ucieleśniałoby ich zbiorową osobę. I trzeba by też, by każdy uznawał i przyznawał, że jest mocodawcą wszystkiego tego, co uczyni lub sprawi, iż zostanie uczynione w rzeczach dotyczących wspólnego pokoju i bezpieczeństwa, ten kto reprezentuje ich osobę, żeby więc każdy podporządkował swoją wolę woli tego reprezentanta i swój sąd o rzeczach jego sądowi. To coś więcej niż zgoda to zezwolenie; to realna jedność wszystkich w jednej i tej samej osobie, powstała na mocy ugody każdego z każdym tak jak gdyby każdy człowiek powiedział każdemu Innemu: „daję upoważnienie i przekazuję moje uprawnienia do rządzenia moją osobą temu oto człowiekowi albo temu oto zgromadzeniu pod warunkiem że i ty przekażesz mu swoje uprawnienia i upoważnisz go do wszystkich jego działań w sposób podobny”. I gdy to się stanie wielość ludzi zjednoczona w jedną osobę, nazywa się „państwem”. I tak powstaje ten wielki Lewiatan, bóg śmiertelny, który pod władztwem Boga Nieśmiertelnego zawdzięczamy nasz pokój i naszą obronę. Przez to upoważnienie, które otrzymał od każdego, rozporządza on tak wielką mocą i siłą mu przekazaną, że strachem przed tą mocą może kształtować wolę wszystkich tych ludzi i zwracać ją w kierunku pokoju wewnętrznego oraz wzajemnej pomocy przeciw wrogom zewnętrznym. I w nim tkwi istota państwa, które jest: „jedną osobą której działań aktów każdy członek jakiejś dużej wielości stał się mocodawcą, przez ugody, jakie ci ludzie zawarli między sobą w tym celu, by ta osoba mogła użyć siły ich wszystkich i ich środków, jak to będzie uważała za korzystne dla ich pokoju i wspólnej obrony”.

I ten kto ucieleśnia tę osobę jest „suwerenem” o nim się mówi że ma „moc suwerenną” czy zwierzchnią, o każdym zaś innym człowieku, że jest jego „poddanym”.

Moc suwerenną zdobywa się dwiema drogami:

  1. Siła przyrodzona np. człowiek podporządkowuje swoje dzieci sobie i przez to może je unicestwić gdyby się oparły, albo na wojnie jeńców się łapie i nie zabija. Państwo takie nazywać będziemy „państwem powstałym przez zawłaszczenie”.

  2. Ludzie zgadzają się między sobą podporządkować dobrowolnie jakiemuś człowiekowi, czy zgromadzeniu, ufając, że będzie ich bronił przed wszystkimi innymi. Państwo powstałe na tej drodze można nazwać państwem politycznym, czyli państwem „na ustanowieniu”.

„Państwo jest ustanowione”, gdy wielość ludzi godzi się czy zawiera ugodę, każdy z każdym, iż skoro jakiemuś człowiekowi czy zgromadzeniu większość tej wielości da uprawnienie do reprezentowania osoby zbiorowej, obejmującej wszystkich tzn. uczyni tego człowieka czy to zgromadzenie reprezentantem całości, to każdy poszczególny człowiek zarówno ten co głosował za jak i ten co przeciw upoważni do wszystkich działań i decyzji tego człowieka lub to zgromadzenie zupełnie tak samo, jak gdyby one były jego własnymi działaniami i decyzjami zmierzającymi do tego celu, by mógł żyć w pokoju wśród nich i korzystać z ochrony przed innymi ludźmi. I z tego ustanowienia państwa wypływają wszelkie uprawnienia i kompetencje, na kogo została przeniesiona moc suwerenna na podstawie zgody całego zebranego ludu.

Kilka kruczków co do umowy:

Te uprawnienia składają się na istotę suwerenności i one pozwalają rozpoznać, który człowiek (czy zgromadzenie) posiada moc suwerenną. Tych praw, bowiem nie można przekazać ani oddzielić od osoby suwerena.

No ale ktoś zarzuci, że pozycja poddanych jest beznadziejna. No ale nawet najgorsza forma rządów jaka by nie była, jest nieporównywalnie lepsza ze stanem wojny w jakim żyli przed zaistnieniem formy rządów. I to że muszą płacić monarsze to nie ich wina, oni wiedzą, że jak nastanie jakiś najazd to będą mogli się obronić, władca musi od nich to wyciągać. Albowiem wszyscy ludzie zaopatrzeni są przez naturę wielkimi szkłami powiększającymi (którymi uczucia i miłość samego siebie), przez które każda najmniejsza płatność wydaje się im wielką krzywdą, ale nie mają tych lunet (a mianowicie moralności i wiedzy społecznej), które by im nie pozwalały widzieć na odległość nieszczęścia jakie im grożą i jakich nie mogą uniknąć, nie składając takich opłat.

Zatem dla pokoju stworzyli sztucznego człowieka, my nazywamy to państwem, stworzyli sztuczne łańcuchy zwane prawami państwowymi które oni dzięki wzajemnym ugodom jednym końcem przywiązali do ust suwerena (lub zgromadzenia) drugim zaś do własnych uszu. Te więzy są słabe z własnej natury, ale można je uczynić tak, by trzymały się niebezpieczeństwu, jakie jest związane z ich zerwaniem, choć nie dzięki temu, iżby trudno je było rozerwać.

A co do wolności poddanych. Owszem możemy domagać się wolności od więzów, więzienia itp. ale wolność od prawa? To niedorzeczne, bo każdy w myśl tego, może się stać naszym oprawcą i panem naszego życia. Wolność poddanego leży więc tylko w tych rzeczach, które suweren pominął milczeniem, regulując działania ludzi, czyli wolno mi robić to co nie jest zakazane np. kupować i sprzedawać. Suweren może wszystko, ale musi przestrzegać praw natury, bo przecież sam działa pod panowaniem Boga.

A czy poddany może odmówić wykonania jakiejś rzeczy jak nakazał mu suweren? Najpierw sprawdźmy czego się wyrzekamy na rzecz suwerena: akt poddania, wszyscy nadal są wolni z natury. Suweren upoważnia poddanego do wszelkich działań, ale muszą one być podporządkowane celowi jakim jest pokój między poddanymi i obrona przed wspólnym wrogiem. Zatem jeśli suwerenność ustanowiona jest ugodą każdego człowieka z każdym innym przeto jasne jest, że każdy poddany ma wolność w tych wszystkich rzeczach, do których prawo nie może być przeniesione ugodą. A wobec tego:

Jeżeli suweren rozkazuje człowiekowi (choćby ten został sprawiedliwie skazany), by sam się zabił, zranił albo okaleczył, albo żeby nie stawiał oporu tym, którzy na niego napadną, lub żeby powstrzymał się od jedzenia, oddychania, picia, leczenia się, czy innych rzeczy bez których nie może żyć, to ten człowiek ma wolność by się jej nie słuchać. Nie musi się też poddany przyznawać do zbrodni, nikt nie może oskarżać sam siebie.

Umowa brzmi „uznaję, czyli biorę na siebie wszystkie jego działania” a zabijanie mnie to nie jest działanie, że się na to zgodzę, mam wolność, odmówić mogę, bo nie służy to celowi któremu służy suwerenność.

No dobra jeden człowiek zbrodniarz ma wolność, że nie chce umierać no ale jakby były tysiące takich ludzi? To co? Też mają taką wolność, mogą się jednoczyć przeciwko monarsze. Bronią swojego życia, może to robić człowiek winny i niewinny. Chwycili za broń, dobrze, ale czemu, żeby się bronić, więc to nie jest niesprawiedliwe. Inne wolności: suweren je przemilczał, poddany może robić co chce w tym przypadku.

Prawa państwowe wg Hobbesa to te prawa, które ludzie obowiązani są przestrzegać dlatego, że są członkami nie tego lub innego państwa w szczególności, lecz dlatego, że są członkami państwa w ogóle. Prawo to nie rada – to rozkaz, rozkaz jedynie tego, którego rozkazy zwrócone są do kogoś, kto już przed tym zobowiązany był go słuchać. Co się zaś tyczy prawa państwowego, to dodaje ono tylko imię osoby rozkazującej, która jest persona civitatis osobą państwa.

Zatem prawo państwowe wg Hobbesa to dla każdego poddanego te reguły, które mu państwo narzuciło rozkazem przy pomocy słowa, pisma lub innych wystarczających znaków woli, iżby się nimi kierował ku rozróżnieniu tego, co słuszne i niesłuszne tzn. tego co jest przeciwne i tego co nie jest przeciwne regule. Co z tego można wydedukować: we wszystkich państwach prawodawcą jest tylko suweren, prawodawca to ten co tworzy prawo. I państwo tylko przypisuje i nakazuje przestrzeganie tych reguł, które nazywamy prawem. Państwo jest więc prawodawcą. Ale państwo nie jest osobą i nie ma możności czynić cokolwiek inaczej niż przez reprezentanta (suwerena) a wobec tego suweren jest jedynym prawodawcą. Z tej samej racji nikt inny poza suwerenem nie może odwołać ustanowionego prawa, jedno prawo bowiem może być zniesione tylko przez inne prawo, które zakazuje by tamto pierwsze było realizowane.

Suweren nie jest poddany prawom państwowym, bo ma moc by je tworzyć znosić itp. zatem trzeba zwolnić go od zależności od prawa przez zniesienie tych praw, które mu sprawiają kłopot i przez ustanowienie nowych, a wobec tego był on już wolny od nich jeszcze przed tym. Wolny jest bowiem ten, kto może być wolny, gdy tylko tego zechce. I nie jest rzeczą możliwą iżby człowiek był związany przez samego siebie, jako że kto może wiązać, ten może też rozwiązywać, a zatem ten kto jest związany jedynie wobec samego siebie nie jest związany w ogóle.

Suweren, a nie długość czasu tworzy moc prawa, on daje wyraz swym milczeniem (milczenie oznacza zgodę) i zwyczaj taki jest prawem tylko tak długo jak długo suweren milczy w tej sprawie.

Prawo natury i prawo państwowe obejmują się wzajemnie i są równe w swej rozciągłości. Prawa natury dotyczą słuszności, wdzięczności, sprawiedliwości i innych cnót moralnych, które zależą od tamtych, w pierwotnym stanie natury nie są właściwie prawami, lecz cechami, które uosabiają ludzi do pokoju i do posłuszeństwa. Gdy państwo jakieś zostanie stworzone, wówczas dopiero te prawa natury stają się rzeczywistymi prawami, nie zaś wcześniej, dopiero wtedy bowiem są one nakazami państwa, a więc prawami państwowymi, jako że władza suwerenna dopiero narzuca ludziom obowiązek by się tych praw słuchali. I to władca decyduje co jest słuszne, dobre itp. w państwie no i musi kary nakładać na takich co przekraczają nakazy które są częścią prawa państwowego.

Prawo natury to część prawa naturalnego we wszystkich państwach na świecie. Odwrotnie również prawo państwowe jest częścią tego co dyktuje natura. No dobra sprawiedliwość to dopełnianie umów, a umowę zawarł by powołać suwerena: prawo naturalne nachodzi na prawo państwowe. Prawo państwowe i naturalne to nie odmienne prawa, to tylko różne części prawa, z których jedna jest pisana i nazywa się prawem państwowym, druga zaś, niepisana – prawo natury. Ale uprawnienie naturalne przyrodzone tj. naturalna wolność człowieka, może być ukrócone i ograniczone przez prawo państwowe, co więcej celem ustanawiania praw jest nie co innego niż właśnie takie ograniczenie, bez którego nie mogłoby być pokoju. I prawo zostało wprowadzone w świecie nie dlaczego innego, lecz właśnie dlatego, by ograniczyć naturalną wolność poszczególnych ludzi w ten sposób, iżby nie mogli krzywdzić się wzajemnie, lecz by mogli wzajemnie sobie pomagać i łączyć sięze sobą przeciw wspólnemu wrogowi.

Pierre Manent: Intelektualna historia liberalizmu

Rozdział III

Hobbes i nowa sztuka polityczna

U Hobbesa sam lud – nie jako część wspólnoty politycznej odrębna od możnych, lecz jako zbiorowość ludzi, którzy nie chcą żyć w strachu – przejmie poniekąd polityczną inicjatywę: potrzeby wszystkich i każdego – bezpieczeństwo, pokój – staną się podstawą budowanej prawomocnej instytucji politycznej. Ludzie ci będą wiedzieć jak osiągnąć zadowolenie, i przez to staną się inteligentni.

Okoliczności powstania Lewiatana to okres wybuchu angielskiej wojny domowej, ścięcie Karola I w 1649 roku, wojna ta była sporem teologiczno-politycznym, wyrażała odpowiedzi na pytania: o funkcję króla, sens monarchii, a także miejsce religii we wspólnocie politycznej. Jak wiadomo Henryk VIII dokonał aktu supremacji, no to nie wiadomo było jaka to religia, dopiero po reakcji katolickiej Marii Tudor doszło do utrwalenia protestanckiego charakteru monarchii angielskiej i do przypieczętowania losów religii w Anglii. Ale król dał protestantyzm – no to purytanie byli przeciwko, a i powrót do chrześcijaństwa nie ma sensu, bo przecież się oddzielił i jest to obca religia – zatem w sprawach religijnych król stał się kimś obcym dla swojego ludu. Izba Gmin reprezentowała lud, miała zadecydować o religii, no i z czasem wzmacniała się jej pozycja, a emancypacja od władzy królewskiej prowadziła w sposób naturalny do rozpadu wspólnoty na grupy posiadające różne poglądy religijne i łatwo okazujące sobie wrogość. W tej sytuacji Hobbes widział jasno, że jedynym sposobem zachowania władzy królewskiej, warunkiem cywilnego pokoju, było całkowite oderwanie jej od religii, to znaczy, uczynienie jej w pełni suwerenną.

Rekonstrukcja myślenia Hobbesa:

Przyczyną wojny domowej w Anglii są:

  1. Świecka przyczyna – bierze się z wpływu uniwersytetów, gdzie możni pobierają nauki, natomiast przyczyna religijna odnosi się do prezbiteria nów czy purytanów, którzy stanowili raczej część ludu. Wpływ uniwersytetów to wpływ studiów klasycznych, szeroko rozumianej wolności.

  2. Zaś wpływ purytanów to wpływ koncepcji religijnej, która nadaje każdemu, kto w nią wierzy, prawo i obowiązek słuchania jednostkowego „natchnienia”, prawo i obowiązek „tworzenia dogmatyki”.

Te dwie przyczyny oddziałały wspólnie inspirując ducha nieposłuszeństwa.

I te dwie doktryny sprzeciwu wobec władzy politycznej Kościoła (z jednej strony republikanizm rodem od Cycerona, a z drugiej protestantyzm) prowadzą do politycznej i społecznej katastrofy. Te dwa ruchy polegają na wychodzeniu od teraźniejszości zepsutej do przeszłości chwalebnej (starożytność) lub czystej (pierwotne chrześcijaństwo). Ale w Anglii zarówno starożytne ideały jak i pierwotne chrześcijaństwo istniały jedynie jako poglądy, z których korzystać każdy człowiek mógł i które dostarczały gotowego argumentu lub pretekstu, gdy tylko miłość własna skłaniała do nieposłuszeństwa. To, co było doświadczeniem, stało się poglądem, i to poglądem, który okazał się mieć niszczący wpływ na życie cywilne. I te poglądy, ich skutki, obaliły autorytet doświadczenie, z którego owe opinie miały pochodzić.

Np. republikanizm jego pierwotna idea to żyć w mieście, bo to jest naturalne i zbliża do wolności, jednakże wpływ i ranga idei została wypaczona, i dzisiaj ludzie nastawiają się jedni przeciw innym w imię wolności właśnie. Należy zatem odrzucić naturę jako model czy układ odniesienia politycznej organizacji. A w protestantyzmie teza główna to, że Bóg wypełnia łaską swoją tego, kto zbliża się do niego w pokorze serce w miłości bliźniego, no ale dzisiaj, że ktoś pragnie posiadać łaskę i być świętym rodzi polityczną arogancję, pogardę i dręczenie bliźniego – też ideały zostały wypaczone.

Wniosek z wojny domowej w Anglii: ani natura, ani łaska nie są w stanie zjednoczyć ludzi, zatem co? Odpowiedź to sztuka.

Sztuka to naśladowanie natury (w koncepcji tradycyjnej), a jak natura nie istnieje, więc nie ma punktu odniesienia, więc jaki ma być model nowej sztuki? Hobbes musiał znaleźć nową podstawę, mocniejszą od jakiegokolwiek poglądu – do tej pory była to idea dobra, naturalna lub ponadnaturalna – one nie dały rady, tworzą się wojny, bo każdy na swój sposób interpretuje dobro, zaś zło zawsze jest wiadome, czym jest. Najgorsze zło to śmierć, więc podstawą musi być strach przed śmiercią.

U Hobbesa władza zdezintegrowanych poglądów zniszczyła zbiorowość ludzką jako taką. Konflikt zbiorowości o dobro wywołał wojnę wszystkich przeciw wszystkim, wojnę, która zahamowała wszelkie życie społeczne, umysłowe, ekonomiczne. Każdy człowiek rzucony zostaje na pastwę strachu przed śmiercią. Niezgodność poglądów na temat dobra zrodziła zło absolutne. I właśnie wychodząc od tego fakty należy podźwignąć się, należy odbudować nową organizację polityczną niepodatną na konflikt poglądów. Należy z tej plagi strachu uczynić źródło zbawczej sztuki. Zasadą nowego porządku nie będzie już dobre, którego się szuka, ale zło, od którego się ucieka.

Dla Hobbesa wojna to naturalny stan ludzkości. Wojna, której był świadkiem to naturalna konsekwencja tego jak ludzie żyją gdy nie rządzą nimi panowie. Ba, nawet jak nie ma wojny to ludzie są nieufni, zamykają drzwi na klucz np. życie człowieka w społeczeństwie zdominowane jest przez miłość własną, próżność, chęć próżnej sławy, pożądanie zwycięstwa nad bliźnimi itp. Jak suweren dobrze rządzi to miłość własna zadaje rany tylko nam samym, a jak nie rządzi dobrze, to miłość własna znajduje ujście i staje się bardzo niszczycielska.

Tu można powiedzieć, że taka krytyka naturalnego społeczeństwa jest podobna do tego, że w chrześcijaństwie jest źle dopóki skażonym się jest grzechem pierworodnym. Hobbes dochodzi do tego wniosku już prawie, ale dokonuje jego odwrócenia, mianowicie, kiedy jest wojna każdego z każdym człowiek jest stale w niebezpieczeństwie, to wszystkie jego działania mają charakter uzasadnionej obrony, więc nie można tego uznać za grzech. Każdy człowiek w stanie naturalnym jest sędzią, który ocenia jakie zachowanie jest dobre aby przetrwać. Dobro i zło w stanie naturalnym nie mają sensu, nie ma ich, mają sens tylko wtedy, kiedy wyjdzie się ze stanu natury, kiedy zostaną publicznie ogłoszone przez władzę państwową prawa, które określą treść tych pojęć.

Hobbes krytykuje w stanie natury republikanizm mówiąc, że natura nie jest dobra, a życie w naturze obejmuje wszystkie rodzaje zła, zaś jeśli chodzi o chrześcijaństwo to mówi, że zło nie ma źródła w grzechu, ale w konieczności i że nie uleczy ich łaska, lecz sztuka. Ale stan wojny każdego z każdym to dla człowieka zły okres, przede wszystkim krótki, bo stale jego życie jest zagrożone. Ludzie muszą stać się inteligentni aby uciec przed śmiercią. Ludzki rozum znajduje absurdalność w tej wojnie i szuka ucieczki od niej w kierunku pokoju. Rozum szuka środków lub skutków, sztuka polityczna stanowić będzie właśnie dobre wykorzystanie owej zdolności. Hobbes objaśnił, aby ludzie byli zadowoleni, muszą być inteligentni.

Stan wojny to stan gdzie każdy ma prawo do wszystkiego, nawet do ciała innej osoby, ale trzeba z tego zrezygnować. Tylko jak sam jedna osoba zrezygnuje to skazana będzie na śmierć, muszą to zrobić wszyscy. Musi to być niestety umowa poparta siłą. Musi być groźba kary za złamanie owej umowy. Kto karę nałoży? Osoba lub osoby wybrane przez strony umowy. Każdy zrzec się musi swojego prawa do wszystkiego i przeniesie je na osobę lub osoby, którym powierzy suwerenność, nakładając na nią lub na nich obowiązek publicznego głoszenia praw koniecznych dla pokoju cywilnego oraz zagwarantowania ich przestrzegania (jak to konieczne to przy użyciu siły).

Prawo suwerena jest nieograniczone, jego suwerenność absolutna, bo nieograniczone było prawo jakie mu zostało przez każdego przekazane. To suweren ma to prawo natury które każdy miał w stanie wojny. I tak powstaje Suweren, Lewiatan, „człowiek sztuczny”, „Bóg śmiertelny”, który zapewni pokój cywilny.

Co stanowi podstawę absolutnej suwerenności Suwerena? Prawo jednostki, a co jej podstawę stanowi? To przyziemna konieczność zachowania życia, unikania śmierci. Prawo – w myśli Hobbesa – zastępuje miejsce dobra. Prawo to dobro i oto język liberalizmu.

Co oznacza przekazanie własnego nieograniczonego prawa naturalnego suwerenowi? Oznacza uznanie za moje własne wszelkich działań – bez względu na to jakie by one nie były – które są dziełem tego suwerena. Ja jestem autorem wszystkich czynów mojego suwerena, jest on moim przedstawicielem. Jedność wspólnoty polega na tym, iż wszyscy członkowie wspólnoty mają jednego, tego samego przedstawiciela – Suwerena. Zaś druga przesłanka liberalizmu to przedstawicielstwo, skąd się ono bierze? W stanie natury każdy jest sobie równy, ma taką samą władzę. W stanie wojny najsłabszy może zabić najsilniejszego – tak jesteś silny, piękny, mądry, ale ja sprytem cie zabije. Jeśli ludzie w istocie są równi, jeśli władza, jaką każdy z nich w równym stopniu posiada, ulega neutralizacji to w takim razie władza polityczna – ta która nadaje jakość substancjalną ciału politycznemu - nie jest naturalna, więc jest sztuczna, można ją wytworzyć. Ale wytwór stanowi w całości dzieło rzemieślnika-artysty: w produkcie skończonym istnieje wyłącznie – nie licząc materii pierwszej (natury ludzkiej) – intencja i wola rzemieślnika (terminem tym określa Hobbes człowieka w roli twórcy wspólnoty politycznej). Władza polityczna uosabia i reprezentuje zamiar oraz wolę rzemieślników tzn. ludzi ze stanu natury, którzy pragną pokoju. Władza absolutna jest tylko narzędziem osób nie posiadających władzy.

Widać tu rozróżnienie na społeczeństwo cywilne (miejsce równości praw) i państwo (instrument tego społeczeństwa, dzięki któremu jest pokój i porządek). I tu jest paradoks: państwo ma swoje jedyne źródło w społeczeństwie cywilnym nad którym dzierży absolutną władzę. Zatem jeśli jedno jest ważne, a drugie jest instrumentem czemu są one od siebie tak bardzo oddalone? Dlaczego nie skończy społeczeństwo z tą alienacją? I a odwrót wspólnota polityczna istnieje dzięki przedstawicielowi on obdarza substancjalnością społeczeństwo cywilne, jest źródłem społecznego istnienia. I tutaj połączeniu państwa i społeczeństwa cywilnego wywołuje naturalna wahanie między dwoma punktami granicznymi: „zanikiem” państwa i jego wchłonięciem przez społeczeństwo cywilne z jednej strony, a wchłonięciem społeczeństwa cywilnego przez państwo – z drugiej.

Jest jeszcze jeden związek między jednostkami a suwerenem. W stanie natury każdy jest równy, więc nie ma powodu, aby ktoś słuchał tam kogoś, więc posłuszeństwo nie wywodzi się z natury, i jeśli jest ono konieczne dla pokoju cywilnego to źródło jego może tkwić tylko w konwencji. Nie będzie ono jednak uprawnione jeśli zostanie oparte na zgodzie tego, który jest posłuszny. Według Hobbesa wszelkie zobowiązanie ma z konieczności swoje źródło w czynie tego, który podlega zobowiązaniu. W stanie natury człowiek robi co chce, w stanie społeczeństwa cywilnego też robi co chce, ale będąc jednocześnie posłusznym suwerenowi, bo zgodził się na to, co suweren mu rozkaże, jako że on jest autorem czynów swojego przedstawiciela.

Hobbes mówi dalej: suweren nie może oskarżyć swojego suwerena bo to tak jakby oskarżał sam siebie, popełniał samobójstwo. Istnieje swoista tożsamość istotowa między poddanym a suwerenem. Jednakże samo wyrażenie – jakkolwiek kuszące zawiera błąd. Hobbes wyklucza przekazanie woli wszelkie przedstawicielstwo woli przez inną wolę. Wola jest rzeczą jednostki. Oczywiście poddany uznaje za swoje wszystkie działania suwerena, ale nit oznacza to że w żadnym razie, iż uznaje on w woli suwerena swoją własną wolę, wolę poddanego. Tak jak w demokracji to uosobienie woli ludu, ale absolutna wola suwerena to jego własna wola.

Hobbes demokratą? Gdzie tu demokracja, skoro musimy się zgodzić na to co powie suweren nawet jak się z tym nie zgadzamy i to jest dla nas najlepsze? A no tak, bo wszystko co robi suweren robi dla naszego pożytku, on wie najlepiej. Siła stanowiska Hobbesa wynika z uznania integralności jednostki ludzkiej. Jednostka chce tego, czego chce i nikt oprócz niej nie może za nią chcieć. Zatem wspólnota woli narusza wolę jednostki, jednostka traciłaby swoją tożsamość. Hobbes jest absolutystą bo jest konsekwentnym indywidualistą.

Wola nie podlega kontraktowi. Hobbes pozwala nam uzmysłowić, iż jeśli ma istnieć coś takiego jak jednostka, czyli taki byt, którego wola zależy tylko od niego to ta wola może znaleźć regułę wyłącznie poza nią samą, w innej woli, całkowicie zewnętrznej i obcej, która posiada siłę i prawo narzucić jej posłuszeństwo. Należy wiedzieć, czego się chce.

Rousseau zrozumiał Hobbesa, tak wola jest indywidualna. Ale należy utożsamić wolę każdego z wolą wół noty politycznej lub wolę wspólnoty z wolą każdego nie korzystając z pośrednictwa przedstawicieli i wykluczając wszelakie oddziaływania i tak powstaje wola powszechna. Zatem jednostka winna być posłuszna tylko samej sobie. Toteż Rousseau wymyślił nowe definicje człowieka i jego rozumu. Człowiek to byt posiadający zdolność do posłuszeństwa wobec tego prawa, które sam sobie narzucił, zaś rozum to zdolność rozkazywania samemu sobie, rozum stanowi się w istocie autonomię czy władzę ustawodawczą sprawowaną nad samym sobą. Człowiek to autor/rzemieślnik własnego człowieczeństwa nie tylko wspólnoty politycznej.

Ta jedność polityczna oferowana przez Hobbesa nie jest za bardzo abstrakcyjna? Dobrze boimy się kary za zerwanie umowy, albo cieszymy się pokojem, który ona gwarantuje, jesteśmy na równi bo wybraliśmy tego samego przedstawiciela, niemniej jednak to ciągle za mało. Ale tu Hobbes ma problem, no bo aby ludzie byli blisko siebie, żyli w zbiorowości, to jest to też ich rzecz wspólna im to umożliwia co to takiego? Jest to największa namiętność jaką odczuwają, żądza coraz większej władzy, żądza która ustaje dopiero w momencie śmierci. Ludzie różnią się tylko intensywnością owej żądzy. I przez nią znajdują się ludzie w wojnie, ale i dzięki niej są w zbiorowości. Zatem władza absolutna to władza największa zbudowana nad jednostkami od jakiej nie można sobie wyobrazić większej.

Ale nie zapominajmy, że jednostka ma nie tylko prawa, ma też naturę. Rzemieślnik tworzący władzę absolutną – a jest nim człowiek pochodzący ze społeczeństwa cywilnego lub ze stanu natury – potrafi wyprodukować władzę, bo w swoim bycie jest on władzą lub raczej żądzą władzy. W tym sensie jednostka hobbesowska zachowuje coś ze stworzenia politycznego. Jednostka w stanie natury ma żądze władzy, co zrobić aby ją urzeczywistnić? No nie poświęci jej bo za słaba, ale może poświęcić swoje prawo do robienia tego co chce. Aby przekształcić własną bezsilność w jakąś formę mocy buduje ona nad sobą władzę absolutną.

Władza absolutna wcześniej – król od Boga ją ma, potem przedstawiciel Boga, Lewiatan to największa władza jaką można sobie wyobrazić – analogia do wywodu św. Anzelma z Cantenburry. Zatem czym u Hobbesa jest instytucja polityczna? To wytwór człowieka, który pozwala ludziom nadać sprawność i skuteczność tej idei największej władzy, do której uchwycenia doprowadziła ich w sposób naturalny własna bezsolność. Kształtowanie Lewiatana to kształtowanie idei Boga. Hobbes pokazuje jak naturalna sytuacja ludzi prowadzi ich do wymyślenia idei Boga oraz jednocześnie jak sztuka ludzka może zawłaszczyć sens tej idei, wypłynąć na nią, odsłaniając tym samym własną próżność. U Hobbesa ład polityczny powstaje z niemocy ludzkiej (u Arystotelesa ze zdolności człowieka). Lewiatan jak Kościół leczy grzech łaską. Sens państwa hobbesowskiego to bycie sztuczną Opatrznością. Moc Lewiatana neutralizuje łaskę czyniąc ją sztuczną, tak jak stan natury neutralizuje grzech.

Hobbes nie bawił się w porównywanie ustrojów. Dla niego albo jest suweren i ma prawo rządzenia, albo go nie ma, albo jest społeczeństwo cywilne i jest pokój albo jest wojna każdego z każdym. Chcąc nie chcąc Hobbes przyczynił się w zasadniczy sposób do nadejścia współczesnego demokratyzmu. Demokracja nowożytna jest jedyną prawomocną organizacją ludzkich zbiorowości, bo opiera się na zgodzie, jej prawomocność – która stanowi jej dobro – nie podlega jakimkolwiek dyskusjom. Ktoś się sprzeciwia to zawsze mu można powiedzieć z czego jest niezadowolony, sam ego chciał, nawet jak głosował przeciw, to tak jakby głosował za, bo zobowiązał się nagiąć do prawa ustanowionego przez większość.

Ponieważ Lewiatan, przyczyna posłuszeństwa, pozostaje zewnętrzny wobec jednostek i ponieważ jednostki są kwantami władzy, władza absolutna suwerena nie jest sprzeczna z wolnością poddanych. To co znajduje się poza obszarem posłuszeństwa prawo, stanowi domenę wolności: w sytuacji gdy prawo milczy, poddani mogą robić co uważają za dobre. Prawo od suwerena nie pozwala ludziom się zderzać, ale pozwala się ruszać. Hobbes to taki założyciel liberalizmu, bo opracował on liberalną interpretację prawa, czysty wytwór ludzki, całkowicie zewnętrzny wobec każdego człowieka, nie kształtuje indywidualnych atomów, nie daje im wiedzy, lecz ogranicza się do zagwarantowania pokojowego współistnienia. Liberalne podstawy, bo suwerenność oparta jest na zgodzie wszystkich, a prawo to wytwór zewnętrzny wobec jednostek.

Obalając absolutyzm czyli zewnętrzność suwerenności, prawo staje się jak mówi Rousseau „rejestrem naszych pragnień”, nie jest warunkiem zewnętrznym mojego wolnego działania, lecz staje się tego działania zasadą: liberalne ujęcie prawa przestaje istnieć. Jeśli się chce obalić absolutyzm, zachowując liberalną interpretację prawa, należy odrzucić ideę nieograniczonej suwerenności – tak jak Monteskiusz.

Nasze społeczeństwa obecnie są i demokratyczne i liberalne, to co zniosły te sprzeczność? Niekoniecznie. Demokratyczna idea suwerenności oraz liberalna idea prawa są sprzeczne w aspektach pozytywnych, ale zgodne w aspektach negatywnych. Posiadają wspólny schemat negatywny, człowiek nie ma celu czy celów wpisanych w swoją naturę, elementem działania ludzkiego nie jest dobro czy dobra.

Hobbes, a krytyka religii. Co zrobić jak suweren nakazuje nam działać sprzecznie z naszą wiarą w Boga? Wszystko co ludzkie jest w ramach władzy Lewiatana, więc religia też. Hobbes powie, że posłuszeństwo Bogu będzie pokrywało się z posłuszeństwem suwerenowi.

Wierzyć, iż Bóg mówił do jakichś ludzi, to wierzyć, iż oni mówią prawdę, a to zaś znaczy wierzyć ludziom. No ale ludzie kłamią, są fałszywi prorocy, jak postępować? Sceptycznie, wierzyć tylko tym, którym suweren wierzy. No ale Chrystus może też był fałszywym prorokiem? Hobbes musi uniknąć tego i mówi, że Kościół to to samo co wspólnota polityczna złożona z chrześcijan, że nie ma miejsca w świecie ludzkim dla innego przedstawiciela, a więc dla innej władzy niż władza cywilna. Hobbes co do Chrystusa jako fałszywego proroka nie mówi nic, ale on nakazuje czujność w badaniu tych proroków i ufać należy suwerenowi.

Komu sumienie nakazuje być posłusznym? Dla Hobbesa ten kto ma prawo wymagania posłuszeństwa ma wszystkie prawa, ci zaś którzy nie posiadają tego prawa, nie posiadają żadnych czy raczej posiadają tylko te prawa, które przyzna im suweren. Tu nie ma pytania która część świata ludzkiego powinna rozkazywać, a który świat powinien rozkazywać: ludzki czy boski? Nie da się tych światów porównać bo to byty samowystarczalne. Trzeba rozstrzygnąć ich pretensje. Należy zbudować trzeci świat, gdzie nie ma wojen, ale to ponad siły człowieka. Co więc robić? Są dwa światy, są w konflikcie, zatem są w kontakcie. Na czym polega to wspólne miejsce ich konfliktu? To człowiek jest tym konfliktem! Człowiek nie jako obywatel miasta, ale człowiek który nie należy jeszcze do żadnego z tych dwóch państw, wiemy jak się to nazywa – to jednostka. Ale w takim sensie w jakim każde z nich pragnie tego człowieka zawłaszczyć i odebrać drugiemu, nie należy ona do żadnego i istnieje jako jednostka. Taka jednostka nie istnieje, zawsze się jest albo członkiem miasta, albo Kościoła. Ale jednostka istnieje o tyle, o ile waha się w swoim posłuszeństwie o ile jest wcześniejsza wobec decyzji posłuszeństwa. Wszyscy ludzie są więc celem podwójnego roszczenia, o którym była mowa: wszyscy mogą być uważani za jednostki.

Jednostka nabiera sensu istnienia jako członek jakiejś instytucji politycznej. Jeśli to możliwe to mamy trzeci świat. Musi jednostka być wolna nie być narażona na krytykę ze strony państwa, ani ze strony Kościoła. Nie można jej nęcić łaską, ani bogactwem. Cechą nowego posłuszeństwa będzie to, że nie rozważa się jego w kategoriach prawa. Wszystko będzie zneutralizowane. Nowa instytucja polityczna ogarnie i przekształci stary konflikt który wydawał się nierozwiązalny będzie on niewątpliwie nadal istniał lecz oswojony, ograniczony do poziomu podpolitycznego do poziomu społeczeństwa.

I tu jest jeszcze inna definicja stanu natury: jako sytuacji ludzi sprzed jakiegokolwiek aktu posłuszeństwa wobec miasta lub Kościoła, to sytuacja wyjściowa dla tworzenia wspólnoty politycznej niepodatnej na konflikt między nimi.

Filipowicz:

W 1651 roku ukazał się w Londynie Lewiatan. Wydał już wcześniej kilka dzieł np. De cive. Hobbes swe dzieło poświęca badaniom „sztuki”, która tworzy Lewiatana zwanego państwem, który nie jest niczym innym jak tylko sztucznym człowiekiem. Dla Hobbesa państwo to formuła racjonalnego samookreślenia. W jego rozważaniach o sztucznym człowieku pojawia się charakterystyczny dla jego epoki patos autokreacji. Decydującego znaczenia nabiera „sztuka ludzka” umożliwiająca dublowanie aktu stworzenia. Naśladuje ona naturę (sztukę, którą Bóg stworzył świat i nim rządzi). To my sami konstruujemy rzeczywistość, świat jest konstruktem. Ale samookreślenie to nie jest dla niego zupełna dowolność i arbitralność. Samookreślenie przejawia się jedynie w możliwości zapanowania nad chaosem natury – ma zapewnić przewagę rozumnej woli.

Po co jest państwo? Hobbes wszystko wywodzi z wniosków, zaś wnioski wywodzi z aksjomatów – oczywistych prawd dotyczących człowieka. Hobbes jak Machiavelli nie zajmuje się jak być powinno, a jak jest. W antropologii Hobbesa „śmierć zajmuje miejsce telos” (Strauss). Ma namiętność, czyli dążenie do zachowania życia, i pojąć to oznacza, że co człowiek czyni, możemy tylko wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, iż władzy tej namiętności nic nie może otwarcie się przeciwstawić. I z tego powodu ludzie czynią coraz więcej aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, pragną coraz więcej mocy. Dla Hobbesa moc to taka cecha człowieka, która sprawia, że wielu ludzi miłuje go albo się boi: mocą też jest sława posiadania takiej cechy. Jednostka może powiększyć aktywa którymi rozporządza, tylko kosztem innych.

I strach i miłość oznaczają podporządkowanie. Wszyscy zawsze chcą zdobyć przewagę. I walczą o to i tak powstaje stan natury. Dla Hobbesa, który nie rozprawia nad historią, ten stan jest po to, aby pokazać „jaki byłby sposób życia ludzi, gdyby nie było jednej mocy, której by się bali”.

Stan natury: „bezustanny strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci. I życie człowieka jest samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce i krótkie” – tak opisuje to Hobbes. Każdy ma wspólne interesy, to ciągła wojna. Aby zmienić ten stan wkracza na pomoc rozum: „podaje warunki pokoju, na których ludzie mogą dojść do zgody. Te warunki pokoju to normy, które inaczej nazywają się prawami natury” – w taki właśnie sposób odsłania się przestrzeń, w której będzie mógł się pojawić Lewiatan – sztuczny człowiek. Kluczowe znaczenie ma wyeliminowanie arbitralności. W stanie natury każdy ma do wszystkiego prawo, jest ciągła walka. Rozum daje dwa przepisy: pierwszy żeby dążyć do pokoju, zaś przemoc to tylko środek dopuszczalny w wyjątkowych sytuacjach. I po drugie uznać tą samą miarę wolności, wyzbyć się tego, co i inni się wyzbędą na rzecz wspólnoty.

Ale dobro to nie jest wiedza. Nadal mamy namiętności i ich się nie pozbędziemy, musi być coś potężniejszego od naszych namiętności, jakaś moc. I tak powstaje Lewiatan, ma moc od każdego przekazaną na zasadzie umowy i właśnie kształtuje mocą i wiedzą postawy ludzkie i zwraca je ku wewnętrznemu pokojowi oraz wzajemnej pomocy przeciw wrogom zewnętrznym.

Państwo powstaje na zasadzie umowy. Sam suweren nie jest stroną umowy, co ma niesłychanie istotne konsekwencje. Raz zawarłeś ugodę – nie możesz jej odwołać ani zmienić. Nikt nie może kontrolować, ani ukarać suwerena. Ale władza Lewiatana nie ma charakteru nieograniczonego. Ogranicza Lewiatana przecież cel. Umowa trwa tak długo, jak długo Lewiatan jest w stanie mieć swoją moc, dzięki której ochrania swój lud. Władza, która nie jest w stanie zapewnić pokoju, traci wszelką powagę, staje się nieprzydatna i wygasa. Władza jest sprawowana ze względu na interesy poddanych. Sama nie ma żadnych pierwotnych, własnych interesów i w tym znaczeniu nie jest władzą absolutną. Jej istnienie usprawiedliwia realizacja określonych zadań.

W centrum Hobbes stawia jednostkę. Ale jedność to nie cel sam w sobie. Jednostka może postępować jak chce tam gdzie prawo milczy. Może robić to, co chce o ile nie narusza interesów innych.

Dla Hobbesa wolności nie da się odłączyć od konieczności. Muszą one współistnieć np. w wodzie, jest wolność ale i konieczność, że musi spłynąć kanałem. Wolność – dla Hobbesa – to brak przeciwstawienia, a więc swoboda posunięć. Co ją może ograniczać? Arbitralne postępowanie innych ludzi, którzy w każdej chwili pragną czynić to na co mają ochotę. Ich nieograniczona wolność oznacza unicestwienie naszej wolności. Wolność istnieć może tylko tam, gdzie pojawi się hamulec, czyli przymus wykluczający arbitralność woli. I to zapewnia Lewiatan, on stanowi prawo i egzekwuje jego przestrzeganie. Prawo to niezbędny warunek wolności, brakuje prawa to wolność przeradza się w dowolność.

Co do ustroju. Hobbes nienawidzi tradycji republikańskiej, uważa że ustrój mieszany to absurd. „To podział państwa na trzy frakcje, a nie rząd”. Nie wolno negować władzy, że boją się, że władza się rozrośnie, albo upadnie to przypomina: „ciała dzieci, które zostały spłodzone przez dotkniętych chorobą rodziców i są skazane na śmierć przedwczesną”. Negujesz władzę – ryzyko powrotu do stanu natury. Wszystko co podkopuje autorytet suwerena to działanie autodestrukcyjne. Dlatego Hobbes nie zachwyca się szerokimi uprawnieniami osobistymi. „Prywatny sąd o tym co dobre i złe” zalicza do „chorób państwa”. Sprzymierzeńcem wolności jest rozum, który pozwala skłaniać się ku temu, co ogólne. Według Hobbesa państwo winno wziąć na siebie odpowiedzialność za „należyte kierowanie opinią”.

Hobbes stworzył rygor, wcześniejszą filozofię polityki traktował jako „marzenie a nie naukę”. Obawiał się tego, jak ją świat przyjmie, miał obawy. Mimo to opublikował i stworzył podwaliny nowoczesnej koncepcji państwa.

Baruch Spinoza (1632-1677)

Traktat Teologiczno-polityczny

Prawo oznacza wyraz, że każda rzecz poszczególna, czy z całego zakresu, czy z obrębu jednego rodzaju, działa w jeden stały i wyznaczony sposób, ten zaś zależy albo od konieczności natury, albo od dowolności ludzkiej. Prawo, które zależy od konieczności natury to prawo, które z konieczności wynika z samej natury rzeczy, czyli z jej określenia. Prawo które zależy od dowolności zwie się ustawą, jest po to, aby żyło się wygodniej. I tak prawem natury może być prawo grawitacji, prawem od konieczności natury ludzkiej np. że człowiek przypominając sobie jakąś rzecz przypomina sobie zaraz drugą podobną do tej rzeczy. A co do dowolności ludzkiej zależy czy ludzie muszą ustąpić coś ze swego prawa naturalnego czy przywiązują się do pewnego sposobu życia.

Co do praw z konieczności ludzkiej, to one wywodzą się z praw natury, bo człowiek to część natury, zatem ustanowienie tych praw zależy od dowolności ludzkiej, a po drugie bo wyjaśniamy te prawa poprzez rzeczy przez ich przyczyny najbliższe, nie skupiamy się na ogółach.

Ale prawa są skomplikowane, toteż prawodawcy wiedzieli o tym i nie tłumaczyli tych praw, a powiedzieli ludziom, że jak je będą wypełniać to osiągną miły stan dla ogółu, jakąś formę nagrody, a jak nie to będzie coś niemiłego – i tak w kraby ludność wzięli. Zatem prawo to taki sposób życia, który jest ludziom przepisany przez władzę innych ludzi, a skutkiem tego mówi się o tych, którzy posłuszni są prawu, że żyją pod prawem i służą mu. Dawać każdemu to na co zasłużył w świetle prawa to jest sprawiedliwe, a nie dawać, żeby tylko uniknąć kary.

Należy doskonalić rozum, bo to część naszego jestestwa i tylko dzięki niemu możemy znaleźć pożytek dla siebie. Nasza wiedza opiera się wyłącznie od poznania Boga, bez niego nie może nic być, nic zostać pojęte i nic nie wierzymy jak nie poznamy Boga. Zatem skoro nic nie może być pojęte bez Boga, zatem każda rzecz w naturze zawiera w sobie i wyraża pojęcie Boga ze względu na jego treść i jego doskonałość. Zatem im więcej rzeczy poznajemy naturalnie, tym więcej poznajemy Boga. Im więcej poznajemy rzeczy naturalne, tym doskonalej poznajemy treść Boga (przyczyna wszechrzeczy). Zatem cała nasza wiedza czyli dobro najwyższe pochodzi od Boga i zależy od jego poznania, ale też polega na nim całkowicie. Zatem, kto miłuje nade wszystko poznanie rozumowe Boga, tego jestestwa najdoskonalszego i nim się jak najwięcej napawa, ten bierze udział w największej szczęśliwości najwyższej.

Wynika stąd, że ten kto stosuje się do prawa boskiego, kto stara się miłować Boga, nie ze strachu, ale dlatego, że wie, iż poznanie Boga i umiłowanie go jest dobrem najwyższym. Czyli pojąć trzeba że najwyższe dobro to poznanie Boga, a jak to dla kogoś pusty frazes tzn. że nie poznał Boga wystarczająco. Prawo boskie ma cel poznać Boga.

Skoro prawo boskie opiera się na tym, aby poznać Boga i doznać szczęścia najwyższego, to wszystkie inne prawa zajmują się czym innym. I przyjrzywszy się naturze prawa boskiego zauważymy, że jest ono:

Czy za pomocą światła naturalnego możemy pojąć Boga jako prawodawcę na podobieństwo monarchy, przypisującego ludziom prawa? Odpowiedź należy wyprowadzić z natury woli boskiej, która różni się od rozumu boskiego jedynie w naszym pojmowaniu. Wola Boga i jego rozum są w rzeczywistości tym samym, a różnią się pomiędzy sobą tylko w naszej myśli, którą urabiamy sobie o rozumie boskim. Np. natura trójkąta od zawsze to trójkąt i od zawsze jest w naturze boskiej jako prawda wieczna, więc Bóg posiada ideę trójkąta, czyli że pojmuje naturę trójkąta. Jeżeli dalej zwrócimy uwagę na to, że natura trójkąta jest w ten sposób zwarta w naturze boskiej dzięki konieczności natury boskiej, a nie dzięki konieczności i treści i natury trójkąta, co więcej, że konieczność treści i własności trójkąta, o ile pojmujemy je także jako prawdy wieczne, zależy wyłącznie od konieczności natury boskiej i rozumu boskiego, a nie od natury trójkąta, nazwiemy to, co nazywaliśmy przedtem rozumem Boga, wolą czyli postanowieniem Boga. Bóg od zawsze to wiedział i to stworzył, więc w Bóg to pojmuje i stąd wynika, że boskie twierdzenia i przeczenia zawierają w sobie zawsze wieczną konieczność, czyli prawdę.

Prawo natury daje każdemu osobnikowi jakieś reguły i dla tego osobnika stają się one naturalne i stałe np. ryby przez naturę wyznaczone są do pływania i mniejsze pożerane są przez większe, zatem prawo natury rozciąga się daleko, a prawo natury to moc Boga, a on posiada najwyższe prawo do wszystkiego. A powszechna moc całej natury to moc wszystkich osobników razem, to każdy osobnik posiada najwyższe prawo do tego wszystkiego do czego jest zdolny, czyli że prawo każdego rozciąga się tak daleko, jak daleko rozciąga się jego moc wyznaczona. Zatem najwyższe prawo dla każdego osobnika to aby by tym kim się jest i aby istnieć i oddziaływać stosownie do tego jak jest nam wyznaczony sposób naturalny.

Spinoza nie widzi różnicy między ludźmi a zwierzętami, każdy osobnik działa z prawa natury, które dało mu określone predyspozycje i pozycję. Ludzie żyją pod prawem natury, bez rozumu, to żyje według praw popędu, tak samo jak ten, kieruje swym życiem według praw rozumu. Pod władzą natury nie ma grzechów, bo rządzisz się albo prawem popędu jak człowiek ciemny, albo prawem rozumu jak mędrzec.

Prawo naturalne każdego człowieka wyznacza się nie przez zdrowy rozum, ale przez pożądanie i moc. Bo rodzisz się i nie masz nic, uczysz się rozumu, a to czas mija nie masz wszystkiego od razu i póki nie pojmiesz praw rozumu, kierujesz się prawami popędów. Przecież natura nie dała nam nic innego i odmówiła nam mocy rzeczywistej do prowadzenia życia według zdrowego rozumu; dlatego ludzie nie więcej są obowiązani do życia według praw zdrowego rozumu, aniżeli kot do życia według praw lwiej natury. Są popędy, pożądać możesz wszystkiego, co chcesz, a jak ktoś ci przeszkadza, to jest on twoim wrogiem, bo zabrania ci twojego pragnienia. Zatem prawo natury na wszystko pozwala, aby zaspokoić popędy o ile człowiek jest w stanie tego fizycznie dokonać. Jeśli coś w naturze uważamy za śmieszne, niedorzeczne lub złe oznacza to tylko że poznaliśmy tę rzecz częściowo.

Każdy chciałby żyć bez obawy, sprawiedliwie itp. a do tego służy rozum, a w stanie natury, gdzie rządzą popędy nie ma szans na to, aby czuć się bezpiecznie, ludzie bez pomocy wzajemnej żyją nędznie, a bez uprawy rozumu – pod przymusem. Zatem ludzie mając prawo do wszystkiego, stało się to prawo wspólne, tak że wyznaczenie swe otrzymuje ono nie od siły i popędy jednostki, lecz od mocy i woli wspólnoty. Popęd każdego kieruje w inną stronę, zatem trzeba zawrzeć umowę, że będą wszystkim kierować popędy, ale tylko według przepisu rozumu (nikt mu nie może się sprzeciwić, by nie uchodzić za pozbawionego zmysłów), że będą powściągać popęd o ile pobudza on do czegoś, co drugiemu wyrządza krzywdę, że nie będą czynić drugiemu, czego by się nie chciało doznać samemu, wreszcie że będą obstawać za prawem cudzym, jak za swoim.

Umowa opiera się na sile ale tylko użytecznej, gdy ta upada – automatycznie rozwiązuje się umowa. Zatem nie da się, aby ktoś domagał się wierności dla siebie, nie dając jej w zamian. Ale wiemy, że ludzie z natury są podstępny, chciwi itp. więc mogą źle postępować, nie muszą kierować się rozumem, a będą się kierowali rozumem tylko wtedy, gdy ta umowa którą zawrą będzie im obiecywała większe dobro, albo będzie za zerwanie jej groziło wielkie zło.

Kogo będą ludzie słuchać? Tego co ma tę władzę, który może karać i utrzymywać w krabach ludność. I co zrobić? Przekazać całą swoją moc naturalną i to wszystko na rzecz społeczeństwa, które skutkiem tego samo jedno posiadać będzie najwyższe prawo naturalne do wszystkiego, czyli rząd najwyższy, któremu każdy będzie musiał być posłuszny bądź z własnej woli, bądź z obawy przed karą najwyższą. Ustrój prawny takiego społeczeństwa nazywa się demokracją, którą tedy można określić jako powszechne zrzeszenie się ludzi, posiadające łączne najwyższe prawo do wszystkiego, do czego jest zdolne.

Zatem władza najwyższa nie podlega żadnemu prawu, wszyscy mają być jej posłuszni, bo każdy się do tego zobowiązał, przekazał mu prawo bezwarunkowo, jakby chciał coś zachować dla siebie człowiek to musiał by móc to obronić, a to zaburza rząd – więc upada. Zatem jeśli chcemy postępować zgodnie z rozumem to jesteśmy obowiązani bezwzględnie spełniać wszystkie rozkazy władzy najwyższej, choćby one były najbardziej niedorzeczne, albowiem i takie spełniać każe rozum, byśmy wybrali mniejsze z dwojga złego.

I takie państwo oparte na rozumie jest najbardziej wolne, dzieci nie są niewolnikami rodziców, bo rodzice wiedzą co jest dla nich najlepsze. Spinoza mówi, że niewolnik słucha się pana, a rozkazy pana są dobre dla niego, dziecko działa na swój pożytek z rozkazu rodziców, poddany to ten co z rozkazu najwyższej władzy działa na pożytek ogółu, a skutkiem tego jest i swój własny pożytek.

Demokracja dla Spinozy jest najbliższa wolności.

Sprawiedliwość jest z uchwał tych którzy mogą rządzić. I na tym opiera się Bóg przecież i on jest nad ludźmi. Nawiązuje Spinoza do Żydów, że przejęli prawa boskie od Mojżesza ale łączyli je z prawami państwowymi.

Państwo to gwarant dobra, najgorszy czyn niemoralny? To wystąpić przeciwko państwu. Dobro narodu to dobro najwyższe. Stosować się do dobra powszechnego – przybliżenie do Boga. Zatem nie można okazywać posłuszeństwa i moralności Bogu, nie okazując posłuszeństwa wszystkim postanowieniom władzy najwyższej, należy działać na rzecz dobra wspólnego.

Nie da się tak, żeby rozkazywać umysłom można było bez przeszkód. Nie da się do końca wyzbyć swoich praw naturalnych, nie da się swego prawa naturalnego przelać na trzecią osobę. Dlatego despotyczny rząd to taki który sięga do umysłów, i przywłaszcza sobie ich prawo, gdy chce przepisywać każdemu, co ma uznawać za prawdę i co odrzucać jako nieprawdę i jakie ma mieć poglądy. Do tego każdy ma prawo własne którego choćby chciał odstąpić nikomu nie może. Rząd nie ma bezwzględnego prawa – myślisz to co myślisz i koniec – a jak imputuje myśli to naraża się na niebezpieczeństwo. No ale to rodzi problemy: bo każdy myśli co innego – sprzeczności, ale muszą być te sprzeczności i mogą je ludzie mówić, a jak im władza nie pozwoli to wtedy jest despotyczna.

Zatem skoro nie można dać totalnej wolności ludziom to i nie można im jej odebrać w całości. Więc jak im tę wolność dozować?

Najwyższy cel to nie panowanie, a oswobodzenie każdego od strachu aby żył w jak największym bezpieczeństwie tzn. aby zachował w pełni swe prawo naturalne do istnienia i działania bez szkody dla innych. Państwo musi ludzi samodzielnie nauczyć rozumować, zapobiegać walką ich między sobą, zapobiegać ich popędliwością żeby nie żywili do siebie wrogości. Zatem celem państwa jest wolność.

Należy ustąpić na rzecz dobra wspólnego, osób rządzących według uchwały swego umysłu. A zatem każdy ustąpił ze swego prawa działania według uchwały własnej, nie zaś z własnego prawa rozumowania i sądzenia. Dlatego nikt nie może działać wbrew uchwałom władz najwyższych nie naruszając ich prawa może zaś w zupełności to czynić w myśleniu i sądzeniu, a skutkiem tego i w mówieniu, byleby tylko mówił lub uczył po prostu i bronił swych poglądów wyłącznie rozumem, a nie podstępem czy nienawiścią, lub zamiarem wprowadzenia czegoś do państwa na mocy swojej własnej uchwały. Np. jak ktoś wskazuje sprzeczność jakiejś ustawy z rozumem i z tego powodu jest za tym aby ją znieść, i jednocześnie swój pogląd poddaje pod sąd władzy najwyższej (bo to ona decyduje o przyjęciu ustawy) a nie podejmuje nic wbrew jej przepisom ustawowym – to jest jednym z najlepszych obywateli. Natomiast gdy ktoś czyni tak w celu oskarżenia zwierzchności o niesłuszność i wzbudzeniu ku niej nienawiści w masach, albo też usiłuje wbrew woli zwierzchności usunąć owe prawo w sposób buntowniczy – to jest wichrzycielem i powstańcem.

Sprawiedliwość zależy wyłącznie od uchwały – zatem być sprawiedliwym oznacza, żyć zgodnie z uchwałami. Moralność najwyższa to taka, którą się praktykuje dla pokoju i spokoju państwa. Niemoralną rzeczą jest czynienie rzeczy dobrej dla siebie, a sprzecznej dla społeczeństwa – wtedy jakby każdy tak robił to upadek państwa jest nieuchronny. Właściwie nikt nie może działać wbrew uchwale i wskazówce własnego rozumu, dopóki postępuje zgodnie z uchwałami władzy najwyższej; albowiem sam rozum skłonił go do uchwalenia by przekazał władzy najwyższej swe prawo do życia według własnego sądu.

Tyle jest przywar – trzeba to znosić, nie ma innej rady, czego nie można zabronić na to trzeba z konieczności pozwolić. Ale trzeba nadać koniecznie wolność myślenia i tak panować nad ludźmi aby pomimo jawnie rozmaitych i przeciwnych sobie poglądów żyli w zgodzie między sobą. Na podstawie ugody w państwie demokratycznym (najbliższym stanowi naturalnemu) wszyscy zobowiązani się do tego, aby na podstawie wspólnej uchwały działać, ale nie sądzić i rozumować. Dlatego, że wszyscy ludzie nie mogą myśleć jednakowo, ułożyli się, że moc uchwały ma posiadać to, na co oddano większość głosów, przy czym zachowali sobie powagę do usuwania czegoś, gdy się pokaże coś lepszego. A zatem im mniej przyznaje się ludziom wolności myślenia, tym bardziej odstępuje się od stanu jak najwięcej naturalnego i tym despotyczniejsze rządy się prowadzi.

Filipowicz:

Zjednoczone Prowincje Niderlandów powstały w 159 roku. Ścierały się w niej dwie koncepcje: monarchistów i zwolenników republiki. Ci ostatni rekrutowali się z nowej klasy, dynamicznie się rozwijającej, którą tworzyli bankierzy, kupcy. Do tego były spory na tle religijnym. Monarchiści to kalwińscy rygoryści, przeciwni innym wyznaniom, zaś republikanie byli za wyemancypowanym rozumem, byli za wolnością i tolerancją. Sprzyjały im nowe prądy w filozofii. Mianowicie kartezjanizm.

Wpływy Kartezjusza otwarcie zwalczali kalwińscy kaznodzieje. Więc problemem była wolność myśli. No i zasięg wpływów religii. Czy religia może się mieszać w sprawy publiczne? No i Spinoza miał powody aby w ten spór się włączyć, albowiem w wieku 24 lat został wydalony z Synagogi za głoszenie i czynienie „straszliwych herezji”.

Spinoza był racjonalistą, entuzjastą filozofii. Wierzył, iż jest ona samowystarczalnym źródłem prawdy. Domagał się uznania pełnej swobody dociekań, nieograniczonej władzy rozumu. Odrzucał prymat Pisma i prawdy objawionej, sprzeciwiał się pobożności, wzywał do kultury dogmatu, nie buntował się przeciw Bogu, ale jego Bóg był Bogiem filozofa: substancją, najwyższym rozumem, w którym wszystko ma swój początek i wszystko się zawiera. Tradycyjną religijność zastąpić miała filozofia, od Kościoła ważniejsze stało się rozumnie urządzone państwo, w którym urzeczywistniać by się mogła wolność – racjonalna konieczność znajdująca swój wyraz w prawie.

W 1655 Spinoza wydał Etykę wszystko o człowieku chciał wywodzić logicznie z brył. Etyka to wielki traktat filozoficzny – manifest panteizmu. Spinoza kwestionował dualizm zakładający istnienie dwu odrębnych, niezależnych od siebie pierwiastków: Boga i świata, ciała i duszy, dobra i zła. Postrzegał Boga jako wszechogarniającą substancję, w której wszystko istnieje. Wszystko więc ma charakter konieczny i absolutny – jest emanacją substancji. Widać tu wyraźnie wpływ stoickiej koncepcji wszechogarniającego rozumu. Połączył on dzięki temu wolność z koniecznością.

Cała rzeczywistość poddana jest władzy niezmiennych, nieodpartych praw, w których przejawia się majestat rozumu. Nie ma miejsca na przypadek i wolność kojarzoną z niezależnością. O wszystkim decyduje konieczność, przejawia się w niej bezwzględna władza rozumu.

Czym jest wolność? Wg Spinozy to uznanie władzy rozumu. Identyfikując się z substancją, człowiek osiąga to co absolutne. Wznosie się ponad wszelkie sprzeczności. Konieczność staje się wtedy wolnością, wolność to rozumny porządek rzeczy, działanie zgodne z własną, rozumną naturą, dobrowolne uznanie w sobie tego, co substancjalne – władzy rozumu.

W 1670 wydano Traktat teologiczno-polityczny Spinoza bronił „swobody filozofowania”. Nakreślił reguły racjonalnego samookreślenia. Zastanawiał się nad tym, w jaki sposób powinno ukonstytuować się zrzeszenie uznające autorytet rozumu. W jakich proporcjach łączyć władzę i wolność? Jak określić pozycję jednostki? Jak usprawiedliwić przymus prawa?

Twierdził, że ustrój rozumu, to ustrój wolności, więc odseparować religię od polityki. Polityka to dziedzina, w której decyduje nieskrępowana niczym myśl. Mówił, że to nic nie przeszkadza w religii. Ale wie, że ciężko wykorzenić religię z polityki, albowiem jak mawiał: „wszyscy ludzie z natury skłonni są do zabobonu”. Wiara jest wygodniejsza niż trudy rozumu. No ale religia przydaje się aby zawładnąć umysłami ludu i nimi kierować (nawiązanie do Machiavellego?).

Dla Spinozy ustrojem w największej mierze odpowiadającym wymogom rozumu jest demokracja. Wszyscy jako istoty rozumne mogą w nim urzeczywistniać swoje zamiary. Wszyscy są twórcami prawa, wszyscy poddają się władzy rozumu z własnej woli. Demokracja urzeczywistnia wolność pojmowaną jako uznanie bezapelacyjnej racjonalnej konieczności. Ale i demokracja stwarza najwięcej możliwości do manipulacji. Dlatego wg Spinozy aby państwo było w pokoju,, musi sprawować nadzór nad zewnętrznymi formami praktyk religijnych.

Człowiek dla Spinozy to istota dbająca przede wszystkim o własne korzyści. O jego postępowaniu decydują namiętności. Każdy ma na względzie korzyść bezpośrednią zawsze. Przeważają pragnienia o charakterze samolubnym. A każdy jednakowo chce być pierwszym to popada się w walki.

W jaki sposób może powstać państwo? Co to znaczy, iż do jego powstania przyczynia się rozum? Spinoza nie potępia namiętności, substancja przecież wszystko stanowi. Namiętność to część natury, nie można jej bezpowrotnie wyrugować. Ludzkie działania nigdy nie staną się wolne od balastu namiętności. Ale trzeba miarkować wzruszenia, aby uzyskać odleglejszą korzyść, która zapewnić może życie w ramach państwa.

Cel społeczny – życie w pokoju i bezpieczeństwie. Nie zgadza się Spinoza z Hobbesem, że musi być strach. Państwo ma mobilizować szlachetniejszą stronę ludzkiej natury. Ma zapewnić szczęście. Dla Spinozy źródłem szczęścia jest wolność, której spełnieniem jest dobrowolne podporządkowanie się rozumnemu prawu. Istnienie państwa w pełni odpowiada naturze człowieka. Im więcej kieruje się człowiek rozumem, tym więcej jest wolny i tym stalej będzie zachowywać prawa państwowe i spełniać rozkazy władzy najwyższej, której jest poddanym.

Prawo ustalili ludzie najmądrzejsi – mówi. Racjonalizm polityczny nie prowadzi oznacza więc bynajmniej niepodzielnego panowania rozumu, ale gotowość do nieustannej walki z jego nieustępliwymi przeciwnikami. Dla Spinozy prawo to taki sposób życia, który jest ludziom przypisany przez władzę innych ludzi. Przymus musi kompensować niedostatki natury, nie ma mowy o żadnym automatyzmie. Należy doskonalić rozum, aby mieć dla siebie jak największy pożytek – wtóruje.

Państwo obdarzające wolnością powinno powstać dzięki umowie. To fundament ustroju wolności. Ludzie muszą uznać gotowość autorytetu prawa, którego sami stworzyli, jak chcą wkroczyć do królestwa wolnej myśli. Negować przesąd muszą. Poprzez prawo dążą do urzeczywistnienia dobra, do afirmacji rozumu, a więc tego co absolutne i ostateczne. Obowiązywanie rozumnego prawa wprowadza w ludzkie życie pierwiastek doskonałości. W prawie przejawia się obecność Bóg-substancja, w którym jest „wieczna prawda i konieczność”. Państwo ma sublimować racjonalne skłonności ludzi i angażując ich w działania publiczne, umożliwiać pełniejszą afirmację rozumu. Nie potrzeba mu – jak u Hobbesa – nimbu świętości. Pozostaje wyłącznie formułą racjonalnego samookreślenia i nie musi uchodzić za „bóstwo śmiertelne”.

Spinoza to przeciwnik wszystkich dogmatów (nawet tych stworzonych przez rozum). Oddzielenie teologii i polityki oznaczać ma całkowitą swobodę krytyki. Prawo stanowione powinno mieć jedynie na celu pożytek. Wszystkie rzeczy – mówi – poznajemy tylko częściowo. Nie ma miejsca na niepodważalne prawdy. Nic nie powinno powstrzymywać ruchu myśli. Umowa wg Spinozy nie może być wzruszana, można ją zmieniać jak straci na sile (a więc inaczej niż u Hobbesa). Władza winna działać w ściśle wyznaczonym zakresie. „Nikt nie może przelać wszystkiego prawa na władzę najwyższą” – mówi Spinoza.

Dobrze pomyślany ustrój powinien również gwarantować „aby zarządzający nimi [sprawami publicznymi] zarówno czy kierować się będą rozumem czy wzruszeniami, nie mogli wcale być wystawieni na to, aby działać ze złej wiary czyli niecnie”. Innymi słowy, sposób sprawowania władzy powinien podlegać kontroli.

Władza ograniczona i poddana kontroli, dobrowolna akceptacja racjonalnego, zakorzenionego w umowie prawa, szeroki zakres swobód osobistych, fundamentalna rola krytyki – te wszystkie wyróżnione przez Spinozę zasady dobrego ustroju pozwalają w nim dostrzec myśliciela tworzącego podwaliny liberalizmu.


Wyszukiwarka