Under The Wings of轪th (I)

0.Koniec pocz膮tku?

Ca艂a Konoha przysz艂a na pogrzeb trzeciego Hokage. Ka偶dy przyni贸s艂 po bia艂ej r贸偶y i k艂ad艂 przy zdj臋ciu staruszka. Podszed艂em tak偶e, cho膰 czu艂em wzrok ludzi naoko艂o mnie. Wszyscy... Prawie ca艂a wioska uwa偶a艂a, 偶e z mojej winy zgin膮艂 Sarutobi i dlaczego? Bo mnie zawsze broni艂? Bo jako jeden z niewielu nie uwa偶a艂 mnie za potwora? Tego nie wiem...

Po艂o偶y艂em bia艂y kwiat przy fotografii, spojrza艂em ostatni raz. Nie zauwa偶y艂 tego na pocz膮tku, ale kolec wbi艂 mi si臋 w palec, a krew pociek艂a po 艂odydze i sp艂yn臋艂a po bia艂awych p艂atkach, zabarwiaj膮c kwiat natychmiastowo na czerwono. Samotna 艂za sp艂yn臋艂a mi po policzku. Nie wytrzymam ju偶 tego d艂u偶ej! Odszed艂em od miejsca, w kt贸rym le偶a艂o ju偶 ponad tysi膮c bia艂ych r贸偶, a w tym jedna, kt贸r膮 w艂a艣nie ja po艂o偶y艂em. Westchn膮艂em. Lepiej jak wr贸c臋 do domu, co jednak niedane mi by艂o, bo gdy tylko odszed艂em od miejsca pogrzebu zatrzyma艂 mnie Sasuke. Chwyci艂 mnie za rami臋, jednak wyszarpa艂em si臋 z jego mocnego u艣cisku.

-Czego chcesz? Nie mam ochoty na rozmowy...-Odburkn膮艂em niezaszczycaj膮cy go nawet spojrzenie.

-Nie? A przecie偶 to twoja wina, 偶e trzeci nie 偶yje.-Stwierdzi艂 stanowczym tonem. Sakura pr贸bowa艂a go uspokoi膰, ale jak zwykle odepchn膮艂 j膮.-Czy ty tego nie widzisz? Jeste艣 potworem, kt贸ry niszczy wszystko wok贸艂! To twoja wina, 偶e on nie 偶yje!

-Uspok贸j si臋! To nie wina Naruto, wi臋c przesta艅!-Krzykn臋艂a Sakura i dopiero wtedy do niego dotar艂o, co w艂a艣nie powiedzia艂. Wygl膮da艂 tak, jakby kto艣 obcy przez niego przemawia艂. Sta艂em jak wryty. Takie s艂owa cz艂onka dru偶yny? Najlepszego przyjaciela? Co艣 we mnie p臋k艂o. Nie wytrzyma艂em i uciek艂em. S艂ysza艂em jak Sakura za mn膮 wo艂a, ale nie obchodzi艂o mnie to. Bieg艂em ile mia艂em tylko si艂 w nogach do domu. 艁zy nap艂yn臋艂y mi do oczu, a obraz rozmy艂 si臋 odrobin臋.

W ko艅cu dotar艂em na miejsce. Wparowa艂em jak burza do pokoju. Szybko chwyci艂em plecak i spakowa艂em najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy mia艂em otworzy膰 drzwi moj膮 uwag臋 przyku艂o zdj臋cie naszej dru偶yny. Teamu si贸dmego. Wzi膮艂em je do r臋ki, spojrza艂em ze smutkiem i schowa艂em je do plecaka. Wyszed艂em z domu i skierowa艂em si臋 do bramy Konohy.

-Naruto! Zaczekaj!-Przystan膮艂em i obejrza艂em si臋. W moj膮 stron臋 bieg艂 Konohamaru z Moegi i Udonem.-Naruto, dok膮d idziesz?

-Odchodz臋.-Odpar艂em odwracaj膮c wzrok, by tylko na niego nie patrze膰.-W tej wiosce niema ju偶 dla mnie miejsca...

-Co?! A-Ale...-S艂ysza艂em jak g艂os mu si臋 艂amie.

-Prawie wszyscy uwa偶aj膮, 偶e to z mojej winy zgin膮艂 tw贸j dziadek!-Prawie krzykn膮艂em. Dopiero spojrza艂em na dzieciaki.

-To nieprawda! My tak nie uwa偶amy!

-Na-Naruto... Prosz臋 nie odchodzi.-Za艂ka艂a Moegi. Spojrza艂em na zap艂akane oczy ma艂ej i u艣miechn膮艂em si臋 ciep艂o.

-S艂uchajcie... Ja musz臋 odej艣膰. Tu niema dla mnie ju偶 miejsca, ale to nie oznacza, 偶e ju偶 si臋 nie zobaczymy. Rozumiecie?-Zapyta艂em. Spojrza艂y na mnie ze smutkiem i przytuli艂y si臋 z p艂aczem. Gdy w ko艅cu mnie pu艣ci艂y, spojrza艂em na nich z u艣miechem. Odwr贸ci艂em si臋 i ruszy艂em przed siebie. Dok膮d? Sam nie wiem... Mo偶e do wioski mg艂y lub piasku?

Nie wiem czemu, ale poczu艂em, 偶e powinienem p贸j艣膰 nad jeziorko i spojrze膰 na nie ten ostatni raz. Gdy tam doszed艂em, stan膮艂em w po艂owie drogi do brzegu i spojrza艂em na odbicie ksi臋偶yca. Zrobi艂o mi si臋 troch臋 przykro, 偶e ju偶 nigdy nie wr贸c臋 do wioski. Nagle kto艣 za mn膮 zacz膮艂 艣piewa smutn膮 piosenk臋 o samotno艣ci.

-Znam ten g艂os...-Obejrza艂em si臋.-Hinata?

http://tobimilobi.wrzuta.pl/audio/1emULmiWeE <--Tu znajdziecie jej piosenk臋

Wygl膮da艂a inaczej. Jej zawsze czerwona od rumie艅c贸w buzia i delikatny, nie艣mia艂y u艣miech znik艂y, a ich miejsce zaj膮艂 smutek i 艂zy. Tylko dlaczego? Czy偶by i ona przej臋艂a si臋 tak bardzo tym, 偶e chce uciec? Ale w takim razie sk膮d wiedzia艂a, 偶e tu b臋d臋? Od Konohamaru?

S艂ucha艂em uwa偶nie piosenki, jak膮 艣piewa艂a. Po jakich艣 dw贸ch minutach przerwa艂a.

-Naruto... Prosz臋, nie odchodzi...-Powiedzia艂a cicho, prze艂ykaj膮c 艂zy.

-Hinata, ja...-Nie doko艅czy艂em, bo ponowi艂a 艣piew. Niespodziewanie zerwa艂 si臋 delikatny i ciep艂y wiatr, kt贸ry zacz膮艂 lekko targa膰 jej w艂osy, dodaj膮c tym samym uroku jej twarzy. Po chwili sko艅czy艂a i spojrza艂a na mnie ze smutkiem w swymi mokrymi blado fioletowymi oczami. Podszed艂em do niej, ale nie wiedzia艂em, co powiedzie膰 czy chocia偶 zrobi膰.

-Naruto... Prosz臋 ci臋... Nie odchodzi... Ja... Ja... Ja cie kocham...!-Wyduka艂a cicho i zarumieni艂a si臋 lekko. Spojrza艂em na ni膮 bardzo zaskoczony i... Sam niewierze, ale poca艂owa艂em j膮 prosto w usta, po czym przytuli艂em.

Troch臋 p贸藕niej po艂o偶y艂em si臋 na trawie, a obok mnie Hinata. Opar艂a g艂ow臋 o moja klatk臋 piersiow膮. Spogl膮dali艣my na ksi臋偶yc. Przymkn膮艂em oczy. Chyba jednak zostan臋 w Konoha. Teraz wiem, 偶e jest kto艣, dla kogo jestem wa偶ny... Kto mnie naprawd臋 kocha...

1.Odchodz臋...

Otworzy艂em powoli oczy, ale natychmiast porazi艂 mnie jasny snop 艣wiat艂a, wi臋c zmru偶y艂em powieki. Kiedy m贸j wzrok przyzwyczai艂 si臋 do jasno艣ci, a mg艂a, kt贸ra spowija艂a m贸j umys艂 znikn臋艂a. Powoli dociera艂y do mnie wydarzenia z ostatniej nocy i to by艂 impuls, kt贸ry sprawi艂, 偶e podnios艂em si臋 i sprawdzi艂em miejsce, gdzie przebi艂em si臋 kunaiem. Niemo偶liwe, nawet 艣ladu?!
-Jak to mo偶liwe, 偶e prze偶y艂em i jakim cudem znalaz艂em si臋 na 艂贸偶ku? A mo偶e ja jednak jestem martwy i to, co widz臋, to tylko moja wyobra藕nia lub po prostu jestem wy艂膮cznie dusz膮, osoby, kt贸rej by艂em? Aaaaaa!! Niech mi kto艣 wyja艣ni, co tu si臋 dzieje, bo zaraz oszaleje!
-Prze偶y艂e艣, bo przeczyta艂e艣 skrypt z 鈥濳si臋gi Zmar艂ych鈥 i twoja krew skapn臋艂a na stronice przywo艂uj膮c mnie.
-Co?-Dopiero teraz zorientowa艂em si臋, 偶e w pokoju, gdzie aktualnie by艂em znajdowa艂a si臋 r贸wnie偶 dziewczyna o 艣nie偶no bia艂ych w艂osach i demonicznych liliowych oczach, ubrana w granatowo bia艂膮 suknie balow膮 czy co艣 w tym gu艣cie, ja za bardzo si臋 nie znam na takich, wiec nie wiem dok艂adnie. Patrzy艂em na ni膮 t臋pym wzrokiem, jakby s艂owa, kt贸re powiedzia艂a nie dociera艂y do mnie, a samo to, 偶e w og贸le by艂a w tym samym pomieszczeniu, co ja. I ja widzia艂em j膮, a ona mnie, to w og贸le by艂o ju偶 nie do uwierzenia, zw艂aszcza, ze wygl膮da艂a jakby si臋 z 艣redniowiecza urwa艂a.-Eeee... 呕e co prosz臋?-Zapyta艂em dosy膰 inteligentnie. Ogl膮da艂a moje rzeczy z zainteresowaniem.
-Powiedzia艂am ci ju偶. Przeczyta艂e艣 skrypt z 鈥濳si臋gi Zmar艂ych鈥, a kiedy twoja krew skapn臋艂a na jej stronice, przywo艂a艂e艣 i zawi膮za艂e艣 ze mn膮 pakt. Tak trudno w to uwierzy膰? Dosy膰 ciekawe przedmioty...-Stwierdzi艂a na koniec, jakby pierwszy raz w 偶yciu widzia艂a na oczy i trzyma艂a kunai. Siedzia艂em na 艂贸偶ku i gapi艂em si臋 na ni膮 z otwartymi ustami ze zdumienia.
-Co za farmazony ona mi tu wciska?! 呕e niby jaka艣 ksi膮偶ka umarlak贸w mnie uratowa艂a?! Chyba uciek艂a z psychiatryka albo czego艣 si臋 nawdycha艂a...
Niespodziewanie dziewczyna pojawi艂a si臋 tu偶 przed moj膮 twarz膮 i to 艂adnie wkurzona.
-Po pierwsze, to 偶adne farmazony. Po drugie nie ksi膮偶ka umarlak贸w, tylko 鈥濳si臋ga Zmar艂ych鈥 i po trzecie, nie obra偶aj mnie wi臋cej, bo 藕le si臋 to dla ciebie sko艅czy przyg艂upiasty ma艂olacie!-Stwierdzi艂a zimno, a jej oczy z ka偶dym zdaniem jarzy艂y si臋 coraz mocniej, jakby nie mia艂a bia艂ek ani 藕renic. Odsun臋艂a si臋 i pojawi艂a obok mnie na 艂贸偶ku, siedz膮c i trzymaj膮c w rekach t膮 dziwn膮 ksi膮偶k臋, kt贸r膮 wcze艣niej wyci膮gn膮艂em i przeczyta艂em.-S艂uchaj uwa偶nie blondasie, bo nie b臋d臋 powtarza膰.

"Mors malum non est, sola ius aequum generis humani...
Mors ultima linea rerum...
Per aspera ad astra...
Koto lana info tere, maiku son to bani mil tako...
Sena tu nita, ko nettem rai Jablonec tu inferencjo, to damo immunogenny..."

-To s艂owa, kt贸re przeczyta艂em zanim...-Zacz膮艂em, ale przerwa艂em natychmiast w obawie, 偶e ona mi nie uwierzy w to, co chcia艂em powiedzie膰.
-Zanim zgin膮艂e艣.-Doko艅czy艂a za mnie. Spojrza艂em na ni膮 zdumiony.-No, co si臋 tak gapisz? Tak trudno uwierzy膰 ci w swoj膮 w艂asn膮 艣mier膰?
-Czyli, 偶e ja... Ja nie 偶yje? Jestem trupem?!
-Ta, zgin膮艂e艣 i nie, nie jeste艣 trupem, cho膰 nim by艂e艣. Jednak偶e przez to, 偶e przeczyta艂e艣 uprzednio skrypt mojej ksi臋gi, przywo艂a艂e艣 mnie i ja cie wskrzesi艂am.-Wyja艣ni艂a od niechcenia, a mnie szcz臋ka opad艂a a偶 na sam d贸艂. Dziewczyna jak, gdyby nigdy nic, zamkn臋艂a mi usta.-Rany, czemu ja zawsze trafiam na nienormalnych 艣miertelnik贸w? Ech... Domy艣lam si臋, 偶e nie znasz j臋zyka zmar艂ych, wiec przet艂umacz臋 ci pierwszy skrypt, kt贸ry przeczyta艂e艣. S艂uchaj uwa偶nie, bo nie b臋d臋 si臋 powtarza膰.
"艢mier膰 nie jest z艂em, a jedynie prawem obowi膮zuj膮cym ca艂y rodzaj ludzki.
艢mier膰 kresem ostatnim i wszystkiego...
Przez ciernie do gwiazd.
艢mier膰 to dopiero pocz膮tek, a 偶ycie to koniec marze艅...
Kto czyta te s艂owa, zostaje po艂膮czony ze 艣mierci膮 do kresu istnienia..."

-A... Dobranoc.-Wypali艂em natychmiast, po艂o偶y艂em si臋 i przykry艂em ko艂dr膮. Najwyra藕niej moja nowa znajoma zdenerwowa艂a si臋 lekko, bo nie do艣膰, 偶e zdar艂a ze mnie ko艂dr臋, to jeszcze zrzuci艂a z 艂贸偶ka kopniakiem. Zlecia艂em z niego i spad艂em twarz膮 na pod艂og臋.-Au艂!
-Jeste艣 denerwuj膮cym ludzkim robalem! Jeszcze nikt od wiek贸w mnie tak nie zdenerwowa艂 jak ty!-Wrzasn臋艂a z wkurzona, a jej oczy zn贸w jarzy艂 si臋 ca艂e na r贸偶owo. Spojrza艂em na ni膮 z lekkim strachem masuj膮c sobie obola艂y nos. Odetchn臋艂a i spojrza艂a na mnie ju偶 normalnymi oczami.
-P-Przepraszam, nie chcia艂em cie zdenerwowa膰, ale po prostu trudno w co艣 takiego uwierzy膰. Wiec... Jak masz na imi臋? Ja jestem Naruto Uzumaki.
-Eee, ja... Nie mam imienia.
-Jak to...? Ka偶dy ma jakie艣 imi臋, to ono nas odr贸偶nia od innych, wiec ty tak偶e musisz je mie膰.-Wyja艣ni艂em i u艣miechn膮艂em si臋 jak to ja mam w zwyczaju.
-Nie jestem osob膮, wiec nie posiadam tarze imienia. Jestem po prostu 艣mierci膮 i nie mam czego艣 tak nie dorzecznego, jak imi臋. Mnie ono do niczego nie jest potrzebne-Stwierdzi艂a zimno zaplataj膮c r臋ce na piersi.
-No co艣 ty... Nawet, je偶eli jeste艣 艢mierci膮, to jednak musisz mie膰 imi臋. Hmmm... Pomy艣lmy... Masz bia艂e w艂osy, wi臋c b臋dziesz mia艂a na imi臋 Shiro!
-Sh... Shiro?-Zapyta艂a zdumiona.-Ju偶 ci m贸wi艂am, 偶e mnie imi臋 nie jest do niczego potrzebne. Jest zb臋dne. Jestem 艢mierci膮 i tylko 艣mierci膮, nic po za tym!
-Ale ja uwa偶am, 偶e to imi臋 do ciebie pasuje, a po za tym nie jeste艣 TYLKO 艣mierci膮, ale i osob膮, wiec powinna艣 mie膰 tak偶e imi臋.-Wyja艣ni艂em. Spojrza艂a na mnie zszokowana. Chyba nikt jeszcze jej nigdy nie powiedzia艂 nic takiego.
-Zbieraj si臋 ma艂y. Czas nagli, a jak si臋 domy艣lam to nie chcesz siedzie膰 w tej zawszonej wiosce.
-Co? A dok膮d idziemy?
-Do Kumori-Gakure.
-呕... 呕e co prosz臋?!-Wytrzeszczy艂em oczy.
-Denerwuj膮cy jeste艣... Wioski Cienia, znana tak偶e, jako Wioska Zmar艂ych. Otwiera si臋 tylko dla wybranych, kt贸rzy tak jak ty maj膮 jaki艣 kontakt ze 艣mierci膮, smokami, demonami i tak dalej. Wi臋kszo艣膰 z nich jest demonami i smokami pod ludzk膮 postaci膮 lub te偶 ich posiadaczami, tu bardziej chodzi o zapiecz臋towane demony w ludzkim ciele czy te偶 stra偶nikami, czyli 偶e smok jest z tob膮 zwi膮zany i jest twoim stra偶nikiem.
-A co ja mam z tym wsp贸lnego?
-O matko Izydo! Przeczyta艂e艣 moj膮 ksi臋g臋, twoja krew skapn臋艂a na jej stronice, przez to mnie wezwa艂e艣 i zosta艂e艣 ze mn膮 po艂膮czony, a偶 do kresu twojego istnienia, wi臋c do momentu, kiedy nie zechcesz si臋 zrzedn膮膰 Ksi臋gi na rzecz uratowania kogo艣 innego, b臋dziesz nie艣miertelny. Dlatego te偶 chce by艣 wyruszy艂 ze mn膮 do Wioski Zmar艂ych, czy te偶 Wioski Cienia, gdzie nauczysz si臋 kontroli i nowych umiej臋tno艣ci. 艁apiesz?
-Teraz ju偶 tak.
-艢wietnie, wi臋c pakuj si臋, bo wyruszamy natychmiast jak tylko zapadnie zmrok. Wtedy naj艂atwiej jest mi si臋 porusza膰, wiec si臋 pospiesz i nie marnuj mojego czasu.
Pokiwa艂em g艂ow膮, 偶e rozumiem i szybko zacz膮艂em pakowa膰 najpotrzebniejsze rzeczy. Spojrza艂em na wsp贸lne zdj臋cie Teamu si贸dmego i zapakowa艂em je r贸wnie偶 do plecaka. Zdj膮艂em opask臋 li艣cia, po艂o偶y艂em j膮 na komodzie, gdzie napisa艂em r贸wnie偶 list po偶egnalny dla moich przyjaci贸艂. Kiedy zapad艂 zmrok, Shiro kaza艂a mi z艂apa膰 j膮 za r臋ce, co te偶 zrobi艂em, a wtedy oboje przybrali艣my kszta艂t olbrzymiego kruka i wylecieli艣my przez okno przez, kt贸re oczywi艣cie przenikn臋li艣my, wiec nie wiem czy rzeczywi艣cie mo偶na nazwa膰 to wyleceniem przez nie.
Po kilku minutach wyl膮dowali艣my na polanie i wr贸cili艣my do swoich zwyk艂ych postaci. Usiad艂em na trawie z wra偶enia, a ona jak gdyby nigdy nic, sta艂a obok i przygl膮da艂a mi si臋 z zainteresowaniem. Spojrza艂a w prawo, gdzie oczywi艣cie ja te偶 zwr贸ci艂em swoje spojrzenie i zobaczy艂em stoj膮cego tam ch艂opaka, kt贸ry przypatrywa艂 nam si臋 z zainteresowaniem.

2.Shiro

Sta艂em jak wryty wpatruj膮c si臋 w ch艂opaka w miej wi臋cej w moim wieku. Mia艂 kr贸tko 艣ci臋te kruczo czarne w艂osy i jasno niebieskie t臋cz贸wki. Podszed艂 do nas. Shiro zlustrowa艂a go, po czym z prychni臋ciem usiad艂a na kamieniu za艂o偶ywszy nog臋 na nog臋, zignorowa艂a go.
-Cze艣膰. Jestem Jack Splendid, a ty?
-N-Naruto... Naruto Uzumaki
-Mi艂o ci臋 pozna膰, te偶 wybierasz si臋 do Kumori-Gakure?-Zapyta艂 i zerkn膮艂 na Shiro, kt贸ra jedynie spiorunowa艂a go spojrzeniem
-Eee... Kumori-Gakure...? A tak!-Wypali艂em natychmiast, a Jack u艣miechn膮艂 si臋, cho膰 co chwile zerka艂 w stron臋 mojej towarzyszki, jakby nad czym艣 si臋 zastanawia艂.
-To co Naruto? Idziesz ze mn膮?
Spojrza艂em na bia艂ow艂osa. Zerkn臋艂a w moj膮 stron臋, wzruszy艂a tylko ramionami, wsta艂a i ruszy艂a w tylko jej znanym kierunku. Wzi膮艂em m贸j plecak i poszli艣my z Jackiem w 艣lad za ni膮. W drodze po g艂owie pl膮ta艂y mi si臋 my艣li nad t膮 wiosk膮, do kt贸rej w艂a艣nie idziemy. Ciekawe, co tam b臋d臋 robi艂? A mo偶e poznam jakie艣 nowe jutsu? Hmm... Wioska Cienia鈥 W sumie, brzmi ciekawie.
Po jakiej艣 godzinie drogi doszli艣my do olbrzymiej ska艂y. Shiro zatrzyma艂a nas gestem r臋ki i sama podesz艂a do wzniesienia, przy艂o偶y艂a do niego d艂o艅, a wtedy po jej obu stronach pojawi艂y si臋 dwa symbole. Demon i smok.
-Po艂贸偶cie d艂onie na odpowiadaj膮cych wam znakach.-Rozkaza艂a. Spojrzeli艣my po sobie z Jackiem i zrobili艣my jak kaza艂a. I wtedy sta艂o si臋 co艣 niesamowitego. Znaki zacz臋艂y 艣wieci膰, zabrali艣my d艂onie i pojawi艂a si臋 brama wioski. Otworzy艂a si臋. Przed nami stan臋艂o dwoje ludzi. Jednym z nich by艂a dziewczyna o szarych t臋cz贸wkach i zielonych w艂osach. Na szyi mia艂 zawieszony wisiorek ze smokiem. Za艣 drug膮 osob膮 by艂... Nie... To niemo偶liwe... Sta艂 tam. M贸j idol, a zarazem osoba, kt贸ra skaza艂a mnie na 偶ycie Jinchuuriki.
-Witajcie w Kumori-Gakure Jack, Naruto.-Odpar艂 z u艣miechem blond m臋偶czyzna, a ja sta艂em zamurowany. To niemo偶liwe! Przecie偶 On nie 偶yje!
-Jestem Katrin, stra偶nik bramy wioski cienia, a m贸j towarzysz to...
-Czwarty Hokage wioski ukrytej w li艣ciach...-Przerwa艂em dziewczynie. Sta艂em z rozdziawionymi ustami w szoku wpatruj膮c si臋 na Yondaime. 艢mier膰 jakby nigdy nic zamkn臋艂a mi zn贸w usta.
-Kiedy艣 mo偶e i tak, ale po 艣mierci trafi艂em tutaj.-U艣miechn膮艂 si臋 troch臋 zmieszany, po czym zwr贸ci艂 do Shiro.-Witaj, kop臋 lat.
-Taaa... Ca艂e... Czterna艣cie?-Bardziej stwierdzi艂a ni偶 zapyta艂a.-Co艣 w tym gu艣cie, ale dla 艣mierci to jak dla cz艂owieka kilka dni.-Wzruszy艂a ramionami od niechcenia. Nagle wskaza艂a na mnie.-Tw贸j synalek doprowadza mnie do szale艅stwa. Jest bardziej niedorozwini臋ty ni偶 ty jak by艂e艣 w jego wieku.
-Kto? Ja?! To znaczy, 偶e ty...?! 呕e Ja...?! My...?!-Zatka艂o mnie. Normalnie mnie zamurowa艂o!-M贸j biologiczny ojciec to Minato Namikaze?! Yondaime Hokage?!
-Spokojnie, zaraz wszystko wyja艣ni臋. Chod藕cie.-Czwarty odwr贸ci艂 si臋 do nas i ruszy艂 w g艂膮b wioski, tak samo Katrin i Shiro. Wi臋c nie maj膮c lepszego pomys艂u, ruszyli艣my z moim nowym znajomym za nimi. Gdy tylko przeszli艣my przez wrota, one znikn臋艂y. No to nie藕le si臋 zaczyna.
Szli艣my ulicami wioski, a ja? My艣la艂em, 偶e zaraz padn臋 na miejscu. Wsz臋dzie byli ludzie, demony i smoki. Przechadzali si臋 spokojnie, jakby to by艂o czym艣 naturalnym. Nikt nikogo nie wyzywa艂, ani nie oczernia艂 o inno艣膰, bo jak si臋 zorientowa艂em, ka偶dy tu mia艂 co艣 odmiennego w sobie. Wygl膮da na to, 偶e Jack te偶 by艂 zaskoczony tym widokiem.
Doszli艣my do drzwi Kage i zostali艣my zaproszeni gestem r臋ki. Zielonow艂osa jedynie nie wesz艂a, bo nagle znikn臋艂a wnikaj膮c w pod艂o偶e. Czwarty, to znaczy m贸j ojciec usiad艂 za biurkiem i spojrza艂 na nas wyczekuj膮co, jakby czeka艂 na co艣. Kto艣 zapuka艂 i do 艣rodka wesz艂a Katrin z jak膮艣 dziewczyna w moim wieku. Mia艂a lazurowe t臋cz贸wki i d艂ugie marchewkowe w艂osy. Obok niej zobaczy艂em bia艂ego kr贸lika z czerwon膮 obro偶膮 z zawieszk膮 w kszta艂cie gwiazdy w kole.
-Nareszcie. Prosz臋 podejd藕cie tutaj.-Tata wsta艂 zza biurka i spojrza艂 na nasza tr贸jke.-Witajcie w Kumor-Gakure. Jestem DarkKage.
Teraz jest w艂adc膮 tej wioski umarlak贸w i truposzy? Nie藕le...
-Nazywam si臋 Jack Splendid i mam smoczego stra偶nika.
-Jestem Naruto Uzumaki i jestem posiadaczem Biju Kyuubiego no Kitsune.-Przedstawi艂em si臋, cho膰 czy jemu by艂o to potrzebne? Raczej nie.
-Zapomnia艂e艣 doda膰, 偶e jeste艣 powi膮zany ze 艣mierci膮, przyg艂upie-Bia艂ow艂osa trzepn臋艂a mnie przez g艂ow臋. Mia艂em ochot臋 jej odda膰, ale鈥
a) Nie bije dziewczyn - W jakiejkolwiek, by postaci nie by艂y...
b) Mog艂a si臋 zdenerwowa膰, 偶e o niej zapomnia艂em.
-Ja jestem Morina Nerlows i jestem powi膮zana z bogiem 艣mierci.
Ja i Jack spojrzeli艣my na ni膮 zaskoczeni. Zerkn臋艂a w nasz膮 stron臋 kontem oka, po czym na swojego kr贸lika, co tak偶e my zrobili艣my. Zwierzak spojrza艂 na nas swymi paciorkowatymi oczami, kt贸re zal艣ni艂y krwist膮 czerwieni膮. Kage spojrza艂 na nasz膮 tr贸jk臋 i z u艣miechem na twarzy stwierdzi艂
-Dzieciaki, witam was w Wiosce Cienia, jeste艣cie dru偶yn膮 pi膮t膮, od dzi艣 jestem waszym senseiem.-Po tych s艂owach spojrzeli艣my na niego zaskoczeni. Ka偶de z nas si臋 przedstawi艂o jeszcze raz i powiedzia艂o, z jakiej wioski przybywa. P贸藕niej, kiedy zosta艂em sam na sam z moim 鈥瀟at膮鈥. Zapyta艂em go o wiele dra偶ni膮cych i zastanawiaj膮cych mnie pytani. Dlaczego wsadzi艂 we mnie Kyuubiego? Jakim cudem 偶yje? Sk膮d zna Shiro? I tak dalej. On spokojnie i rzeczowo wyja艣nia艂 i odpowiada艂 mi na ka偶de pytanie.

*Cztery lata p贸藕niej; Kumori-Gakure*

Min臋艂o dok艂adnie cztery lata od dnia, gdy opu艣ci艂em wiosk臋 li艣cia i zamieszka艂em Kumori. Obecnie mam lat osiemna艣cie, rocznikowo. Co tam s艂ycha膰 w Konoha-Gakure? Szczerze m贸wi膮c, ma艂o mnie to obchodzi. Chocia偶 nieraz nie dwa zastanawia艂o mnie, co robi膮 moi jedyni przyjaciele. Oni chcieli nawet wyruszy膰 ze mn膮, kiedy powiedzia艂em kiedy艣, 偶e mo偶e uciekn臋 z wioski. Wtedy 偶artowa艂em, 偶e uciekn臋 tak szybko, 偶e nawet nie zauwa偶膮. Jednak najbardziej t臋sknie za Hinat膮 i bardzo mnie boli, kiedy dochodzi do mnie my艣l o tym, 偶e ona nie 偶yje i ju偶 nigdy nie wr贸ci. Ale za ka偶dym razem, gdy spogl膮da艂em na apaszk臋, kt贸r膮 mam zawi膮zan膮 na tym samym ramieniu, wyobra偶a艂em sobie, 偶e jest blisko mnie, 偶e nigdy nie odesz艂a...
Jestem Jouninem i to jednym z najlepszych ninja, o jakim s艂yszano. W艂a艣nie id臋 do mojego ojca. Podobno to wa偶ne. Pewnie dostane kolejn膮 nudn膮 misj臋 czy co艣... Ech鈥 Czy niema nikogo w wiosce, kto m贸g艂by zosta膰 wys艂any na ni膮 zamiast mnie? Wiem, mo偶e troch臋 narzekam, ale jednak powoli zaczynaj膮 mnie nudzi膰 misje, na kt贸rych 艣miertelnie si臋 nudz臋 i ko艅cz臋 w pi臋膰 godzin od rozpocz臋cia. Ostatnimi czasy zacz膮艂em dostawa膰 zadania ni偶szej klasy, co zaczyna by膰 zastanawiaj膮ce.
Wszed艂em do pomieszczenie Kage bez pukania i na wst臋pie rozsiad艂em si臋 na kanapie, kt贸r膮 jaki艣 czas temu wstawi艂em mu, bo znudzi艂o mnie stanie.
-Siemasz tato. Wzywa艂e艣 mnie, co jest?
-Och Naruto... Czy ty nie m贸g艂by艣, cho膰 raz zapuka膰?-Zapyta艂 z udawan膮 min膮 m臋czennika.
-No m贸g艂bym, ale boje si臋, 偶e drzwi mog艂yby wylecie膰 z zawias贸w. Pami臋tasz, co by艂o ostatnim razem?
M臋偶czyzna zastanowi艂 si臋 przez chwil臋, po czym skrzywi艂 na samo wspomnienie tego jak偶e pami臋tnego i bolesnego dla niego dnia.
Dla wyja艣nienia. Zaraz po jednym z trening贸w Shiro, poszed艂em do niego. Niestety nie wiedzia艂em, 偶e moja si艂a wzros艂a, wi臋c te偶 nie mia艂em poj臋cia, co si臋 stanie. Po prostu chcia艂em zapuka膰 i zrobi艂em to. Oczywi艣cie wytrzeszczy艂em oczy, bo tylko raz stukn膮艂em lekko i drzwi wylecia艂y z zawias贸w przygniataj膮c mojego ojca, kt贸ry aktualnie chcia艂 wyj艣膰. Dopiero, kiedy wlaz艂em po le偶膮cych drzwiach, pod kt贸rymi le偶a艂 rozp艂aszczony i rozejrza艂em si臋 zauwa偶y艂em go.
Westchn膮艂 z lekkim u艣miechem. Po czym spojrza艂 na mnie ze zrozumieniem. Na jego szcz臋艣cie i moje, nauczy艂em si臋 kontrolowa膰 swoj膮 si艂臋, by nie by艂o wi臋cej takich wypadk贸w.
-Naruto, postanowi艂em ci przyzna膰 w ko艅cu dru偶yn臋. B臋dziesz opiekowa艂 si臋 Teamem trzecim. Masz tu dokumenty.-Kiedy mi poda艂 papiery, przegl膮dn膮艂em je i z lekkim u艣miechem spojrza艂em na niego.
-A co z Jackiem i Morin膮?
-Oni odebrali ju偶 papiery swoich nowych dru偶yn dzi艣 rano.

*

Spojrza艂em na zegarek. Ju偶 min臋艂o dziesi臋膰 minut, od kiedy mia艂em by膰 na polu treningowym, by spotka膰 si臋 ze swoj膮 now膮 dru偶yn膮. No c贸偶, trzeba si臋 troch臋 sp贸藕ni膰 tak jak to zawsze Kakashi-sensei robi艂.
Po oko艂o trzech godzinach postanowi艂em p贸j艣膰 na spotkanie mojej dru偶yny. Wykona艂em kilka znak贸w i po chwili pojawi艂em si臋 na polu treningowym numer pi臋膰
-Witajcie moi drodzy. Przepraszam za sp贸藕nienie, ale czarny kot mi przebieg艂 drog臋 i musia艂em przej艣膰 naoko艂o ca艂膮 wiosk臋.-Po tych s艂owach ca艂a tr贸jka spojrza艂a na mnie spode 艂ba, a ja tylko si臋 u艣miechn膮艂em.-No dobrze. Jak widz臋 s膮 wszyscy. W takim razie, niech ka偶de z was si臋 przedstawi.
-Ale co mamy tak dok艂adnie powiedzie膰, sensei?-Zapyta艂a mnie dziewczyna o czarnych 艣ci臋tych do brody w艂osach i fioletowych t臋cz贸wkach.
-No nie wiem... Powiedzcie jak si臋 nazywacie, co lubicie, a czego nie, wasze marzenia i cele.-Wzruszy艂em ramionami. Przypomnia艂o mi si臋 to, co m贸wi艂 Kakashi. Wtedy po przedstawieniu si臋, mieli艣my ochot臋 go zat艂uc, bo dowiedzieli艣my si臋 tylko jak ma na imi臋.
-Mo偶e ty pierwszy zaczniesz sensei, 偶eby艣my widzieli jak to si臋 robi.-Zaproponowa艂 ch艂opak o czarnych w艂osach i niebieskich t臋cz贸wkach.
-No dobra...-Westchn膮艂em, a dzieciaki pochyli艂y si臋 do przodu, by lepiej s艂ysze膰.-Nazywam si臋 Naruto Uzumaki. Lubi臋 ramen, a czego nie lubi臋? To moja sprawa. Marzenia i cele? Jeszcze nie my艣la艂em nad tym.-Stwierdzi艂em od niechcenia, a ca艂a tr贸jka zaliczy艂a gleb臋. Gdy w ko艅cu si臋 podnie艣li z ziemi, spojrzeli na mnie troch臋 rozczarowani.-Ty w czarnych w艂osach, zaczynaj ma艂y.
-Jestem Todd Obiter! Lubi臋 bardzo kulki ry偶owe i ramen, a najbardziej nie lubi臋 czeka膰 a偶 kulki wystygn膮. Moim marzeniem jest zosta膰 wielkim ninja, a potem mo偶e nawet Kage! M贸j 偶yciowy cel to by膰 najlepszym ninja!-Przedstawi艂 si臋. No 艂adnie鈥 Dok艂adnie jak m贸j klon.
-Nazywam si臋 Midori Mizuki Dotton... Niczego nie lubi臋, nie mam czasu na marzenia. M贸j cel to dorwanie mojego ojca. Mam zamiar zosta膰 jednym z oddzia艂u ANBU.-Stwierdzi艂 zimno ch艂opak o br膮zowych w艂osach i piwnych t臋cz贸wkach. Wow... Kolejny Sasuke...
-Nazywam si臋 Hikari Heiko! Najbardziej lubi臋...-Zerku na Mizukiego.-hihihi... Moim marzeniem jest, 偶eby... hihihi... M贸j cel to... hihihihi.-Ona ci膮gle zerka na Mizukiego... Ciekawe, kiedy sko艅czy z tymi chichotami...-Chce by膰 kiedy艣 jednym z ANBU.
-No dobrze... A czego nie lubisz?-Zapyta艂em, a ona natychmiast spojrza艂a z mordem na...
-Nienawidz臋 Todda!-Wrzasn臋艂a, a Todd zaliczy艂 za艂amanie. No nie. Oni s膮 zupe艂nie jak ja i moja stara dru偶yna.
-Dobrze. Na dzi艣 to koniec. Spotykamy si臋 tutaj jutro z samego rana. A i jeszcze jedno... Nie jedzcie jutro 艣niadania. Zrozumiano?-Ca艂a tr贸jka pokiwa艂a mi g艂owami.-Dobra rozej艣膰 si臋.
Po tych s艂owach dzieciaki poszy艂, ka偶dy w swoj膮 stron臋... Jutro zrobi臋, im ten sam test z dzwoneczkami, kt贸ry zrobi艂 mnie, Sakurze i Sasuke Kakashi... Hmm... Mo偶e by膰 ciekawie.

3.Nowa wioska?

聽聽聽聽 Sta艂em jak wryty wpatruj膮c si臋 w ch艂opaka w miej wi臋cej w moim wieku. Mia艂 kr贸tko 艣ci臋te kruczo czarne w艂osy i jasno niebieskie t臋cz贸wki. Podszed艂 do nas. Shiro zlustrowa艂a go, po czym z prychni臋ciem usiad艂a na kamieniu za艂o偶ywszy nog臋 na nog臋, zignorowa艂a go.
-Cze艣膰. Jestem Jack Splendid, a ty?
-N-Naruto... Naruto Uzumaki
-Mi艂o ci臋 pozna膰, te偶 wybierasz si臋 do Kumori-Gakure?-Zapyta艂 i zerkn膮艂 na Shiro, kt贸ra jedynie spiorunowa艂a go spojrzeniem
-Eee... Kumori-Gakure...? A tak!-Wypali艂em natychmiast, a Jack u艣miechn膮艂 si臋, cho膰 co chwile zerka艂 w stron臋 mojej towarzyszki, jakby nad czym艣 si臋 zastanawia艂.
-To, co Naruto? Idziesz ze mn膮?
聽聽聽聽 Spojrza艂em na bia艂ow艂osa. Zerkn臋艂a w moj膮 stron臋, wzruszy艂a tylko ramionami, wsta艂a i ruszy艂a w tylko jej znanym kierunku. Wzi膮艂em m贸j plecak i poszli艣my z Jackiem w 艣lad za ni膮. W drodze po g艂owie pl膮ta艂y mi si臋 my艣li nad t膮 wiosk膮, do kt贸rej w艂a艣nie idziemy. Ciekawe, co tam b臋d臋 robi艂? A mo偶e poznam jakie艣 nowe jutsu? Hmm... Wioska Cienia鈥 W sumie, brzmi ciekawie.
聽聽聽聽 Po jakiej艣 godzinie drogi doszli艣my do olbrzymiej ska艂y. Shiro zatrzyma艂a nas gestem r臋ki i sama podesz艂a do wzniesienia, przy艂o偶y艂a do niego d艂o艅, a wtedy po jej obu stronach pojawi艂y si臋 dwa symbole. Demon i smok.
-Po艂贸偶cie d艂onie na odpowiadaj膮cych wam znakach.-Rozkaza艂a. Spojrzeli艣my po sobie z Jackiem i zrobili艣my jak kaza艂a. I wtedy sta艂o si臋 co艣 niesamowitego. Znaki zacz臋艂y 艣wieci膰, zabrali艣my d艂onie i pojawi艂a si臋 brama wioski. Otworzy艂a si臋. Przed nami stan臋艂o dwoje ludzi. Jednym z nich by艂a dziewczyna o szarych t臋cz贸wkach i zielonych w艂osach. Na szyi mia艂a zawieszony wisiorek ze smokiem. Za艣 drug膮 osob膮 by艂... Nie... To niemo偶liwe... Sta艂 tam. M贸j idol, a zarazem osoba, kt贸ra skaza艂a mnie na 偶ycie Jinchuuriki.
-Witajcie w Kumori-Gakure Jack, Naruto.-Odpar艂 z u艣miechem blond m臋偶czyzna, a ja sta艂em zamurowany. To niemo偶liwe! Przecie偶 On nie 偶yje!
-Jestem Katrin, stra偶nik bramy wioski cienia, a m贸j towarzysz to...
-Yondaime Hokage wioski ukrytej w li艣ciach...-Przerwa艂em dziewczynie. Sta艂em z rozdziawionymi ustami w szoku wpatruj膮c si臋 na Yondaime. 艢mier膰 jakby nigdy nic zamkn臋艂a mi zn贸w usta.
-Kiedy艣 mo偶e i tak, ale po 艣mierci trafi艂em tutaj.-U艣miechn膮艂 si臋 troch臋 zmieszany, po czym zwr贸ci艂 do Shiro.-Witaj, kop臋 lat.
-Taaa... Ca艂e... Czterna艣cie?-Bardziej stwierdzi艂a ni偶 zapyta艂a.-Co艣 w tym gu艣cie, ale dla 艣mierci to jak dla cz艂owieka kilka dni.-Wzruszy艂a ramionami od niechcenia. Nagle wskaza艂a na mnie.-Tw贸j synalek doprowadza mnie do szale艅stwa. Jest bardziej niedorozwini臋ty ni偶 ty jak by艂e艣 w jego wieku.
-Kto? Ja?! To znaczy, 偶e ty...?! 呕e Ja...?! My...?!-Zatka艂o mnie. Normalnie mnie zamurowa艂o.-M贸j biologiczny ojciec to Minato Namikaze?! Yondaime Hokage?!
-Spokojnie, zaraz wszystko wyja艣ni臋. Chod藕cie.-Czwarty odwr贸ci艂 si臋 do nas i ruszy艂 w g艂膮b wioski, tak samo Katrin i Shiro. Nie maj膮c lepszego pomys艂u, ruszyli艣my z moim nowym znajomym za nimi. Gdy tylko przeszli艣my przez wrota, one znikn臋艂y. No to nie藕le si臋 zaczyna.
聽聽聽聽 Szli艣my ulicami wioski, a ja? My艣la艂em, 偶e zaraz padn臋 na miejscu. Wsz臋dzie byli ludzie, demony i smoki. Przechadzali si臋 spokojnie, jakby to by艂o czym艣 naturalnym. Nikt nikogo nie wyzywa艂, ani nie oczernia艂 o inno艣膰, bo jak si臋 zorientowa艂em, ka偶dy tu mia艂 co艣 odmiennego w sobie. Wygl膮da na to, 偶e Jack te偶 by艂 zaskoczony tym widokiem.
聽聽聽聽 Doszli艣my do drzwi Kage i zostali艣my zaproszeni gestem r臋ki. Zielonow艂osa jedynie nie wesz艂a, bo nagle znikn臋艂a wnikaj膮c w pod艂o偶e. Czwarty, to znaczy m贸j ojciec usiad艂 za biurkiem i spojrza艂 na nas wyczekuj膮co, jakby czeka艂 na co艣. Kto艣 zapuka艂 i do 艣rodka wesz艂a Katrin z jak膮艣 dziewczyna w moim wieku. Mia艂a lazurowe t臋cz贸wki i d艂ugie marchewkowe w艂osy. Obok niej zobaczy艂em bia艂ego kr贸lika z czerwon膮 obro偶膮 z zawieszk膮 w kszta艂cie gwiazdy w kole.
-Nareszcie. Prosz臋 podejd藕cie tutaj.-Tata wsta艂 zza biurka i spojrza艂 na nasza tr贸jke.-Witajcie w Kumor-Gakure. Jestem DarkKage.
Teraz jest w艂adc膮 tej wioski umarlak贸w i truposzy? Nie藕le...
-Nazywam si臋 Jack Splendid i mam smoczego stra偶nika.
-Jestem Naruto Uzumaki i jestem posiadaczem Biju Kyuubiego no Kitsune.-Przedstawi艂em si臋, cho膰 czy jemu by艂o to potrzebne? Raczej nie.
-Zapomnia艂e艣 doda膰, 偶e jeste艣 powi膮zany ze 艣mierci膮, przyg艂upie-Bia艂ow艂osa trzepn臋艂a mnie przez g艂ow臋. Mia艂em ochot臋 jej odda膰, ale鈥
a) Nie bije dziewczyn - W jakiejkolwiek, by postaci nie by艂y...
b) Mog艂a si臋 zdenerwowa膰, 偶e o niej zapomnia艂em.
-Ja jestem Morina Nerlows i jestem powi膮zana z bogiem 艣mierci.
聽聽聽聽 Ja i Jack spojrzeli艣my na ni膮 zaskoczeni. Zerkn臋艂a w nasz膮 stron臋 kontem oka, po czym na swojego kr贸lika, co tak偶e my zrobili艣my. Zwierzak spojrza艂 na nas swymi paciorkowatymi oczami, kt贸re zal艣ni艂y krwist膮 czerwieni膮. Kage spojrza艂 na nasz膮 tr贸jk臋 i z u艣miechem na twarzy stwierdzi艂
-Dzieciaki, witam was w Wiosce Cienia, jeste艣cie dru偶yn膮 pi膮t膮, od dzi艣 jestem waszym senseiem.-Po tych s艂owach spojrzeli艣my na niego zaskoczeni. Ka偶de z nas si臋 przedstawi艂o jeszcze raz i powiedzia艂o, z jakiej wioski przybywa. P贸藕niej, kiedy zosta艂em sam na sam z moim 鈥瀟at膮鈥. Zapyta艂em go o wiele dra偶ni膮cych i zastanawiaj膮cych mnie pytani. Dlaczego wsadzi艂 we mnie Kyuubiego? Jakim cudem 偶yje? Sk膮d zna Shiro? I tak dalej. On spokojnie i rzeczowo wyja艣nia艂 i odpowiada艂 mi na ka偶de pytanie.

*Cztery lata p贸藕niej; Kumori-Gakure*

聽聽聽聽 Min臋艂o dok艂adnie cztery lata od dnia, gdy opu艣ci艂em wiosk臋 li艣cia i zamieszka艂em Kumori. Obecnie mam lat osiemna艣cie. Co tam s艂ycha膰 w Konoha-Gakure? Szczerze m贸wi膮c, ma艂o mnie to obchodzi. Chocia偶 nieraz nie dwa zastanawia艂o mnie, co robi膮 moi jedyni przyjaciele. Oni chcieli nawet wyruszy膰 ze mn膮, kiedy powiedzia艂em kiedy艣, 偶e mo偶e uciekn臋 z wioski. Wtedy 偶artowa艂em, 偶e uciekn臋 tak szybko, 偶e nawet nie zauwa偶膮. Jednak najbardziej t臋sknie za Hinat膮 i bardzo mnie boli, kiedy dochodzi do mnie my艣l o tym, 偶e ona nie 偶yje i ju偶 nigdy nie wr贸ci. Ale za ka偶dym razem, gdy spogl膮da艂em na apaszk臋, kt贸r膮 mam zawi膮zan膮 na tym samym ramieniu, wyobra偶a艂em sobie, 偶e jest blisko mnie, 偶e nigdy nie odesz艂a...
聽聽聽聽 Jestem Jouninem i to jednym z najlepszych ninja, o jakim s艂yszano. W艂a艣nie id臋 do mojego ojca. Podobno to wa偶ne. Pewnie dostane kolejn膮 nudn膮 misj臋 czy co艣... Ech鈥 Czy niema nikogo w wiosce, kto m贸g艂by zosta膰 wys艂any na ni膮 zamiast mnie? Wiem, mo偶e troch臋 narzekam, ale jednak powoli zaczynaj膮 mnie nudzi膰 misje, na kt贸rych 艣miertelnie si臋 nudz臋 i ko艅cz臋 w pi臋膰 godzin od rozpocz臋cia. Ostatnimi czasy zacz膮艂em dostawa膰 zadania ni偶szej klasy, co zaczyna by膰 zastanawiaj膮ce.
聽聽聽聽 Wszed艂em do pomieszczenie Kage bez pukania i na wst臋pie rozsiad艂em si臋 na kanapie, kt贸r膮 jaki艣 czas temu wstawi艂em mu, bo znudzi艂o mnie stanie.
-Siemasz tato. Wzywa艂e艣 mnie, co jest?
-Och Naruto... Czy ty nie m贸g艂by艣, cho膰 raz zapuka膰?-Zapyta艂 z udawan膮 min膮 m臋czennika.
-No m贸g艂bym, ale boje si臋, 偶e drzwi mog艂yby wylecie膰 z zawias贸w. Pami臋tasz, co by艂o ostatnim razem?
聽聽聽聽 M臋偶czyzna zastanowi艂 si臋 przez chwil臋, po czym skrzywi艂 na samo wspomnienie tego jak偶e pami臋tnego i bolesnego dla niego dnia.
聽聽聽聽 Dla wyja艣nienia. Zaraz po jednym z trening贸w Shiro, poszed艂em do niego. Niestety nie wiedzia艂em, 偶e moja si艂a wzros艂a, wi臋c te偶 nie mia艂em poj臋cia, co si臋 stanie. Po prostu chcia艂em zapuka膰 i zrobi艂em to. Oczywi艣cie wytrzeszczy艂em oczy, bo tylko raz stukn膮艂em lekko i drzwi wylecia艂y z zawias贸w przygniataj膮c mojego ojca, kt贸ry aktualnie chcia艂 wyj艣膰. Dopiero, kiedy wlaz艂em po le偶膮cych drzwiach, pod kt贸rymi le偶a艂 rozp艂aszczony i rozejrza艂em si臋 zauwa偶y艂em go.
聽聽聽聽 Westchn膮艂 z lekkim u艣miechem. Po czym spojrza艂 na mnie ze zrozumieniem. Na jego szcz臋艣cie i moje, nauczy艂em si臋 kontrolowa膰 swoj膮 si艂臋, by nie by艂o wi臋cej takich wypadk贸w.
-Naruto, postanowi艂em ci przyzna膰 w ko艅cu dru偶yn臋. B臋dziesz opiekowa艂 si臋 Teamem trzecim. Masz tu dokumenty.-Kiedy mi poda艂 papiery, przegl膮dn膮艂em je i z lekkim u艣miechem spojrza艂em na niego.

-A, co z Jackiem i Morin膮?
-Oni odebrali ju偶 papiery swoich nowych dru偶yn dzi艣 rano.

***

聽聽聽聽 Spojrza艂em na zegarek. Ju偶 min臋艂o dziesi臋膰 minut, od kiedy mia艂em by膰 na polu treningowym, by spotka膰 si臋 ze swoj膮 now膮 dru偶yn膮. No c贸偶, trzeba si臋 troch臋 sp贸藕ni膰 tak jak to zawsze Kakashi-sensei robi艂.
聽聽聽聽 Po oko艂o trzech godzinach postanowi艂em p贸j艣膰 na spotkanie mojej dru偶yny. Wykona艂em kilka znak贸w i po chwili pojawi艂em si臋 na polu treningowym numer pi臋膰
-Witajcie moi drodzy. Przepraszam za sp贸藕nienie, ale czarny kot mi przebieg艂 drog臋 i musia艂em przej艣膰 naoko艂o ca艂膮 wiosk臋.-Po tych s艂owach ca艂a tr贸jka spojrza艂a na mnie spode 艂ba, a ja tylko si臋 u艣miechn膮艂em.-No dobrze. Jak widz臋 s膮 wszyscy. W takim razie, niech ka偶de z was si臋 przedstawi.
-Ale co mamy tak dok艂adnie powiedzie膰, sensei?-Zapyta艂a mnie dziewczyna o czarnych 艣ci臋tych do brody w艂osach i fioletowych t臋cz贸wkach.
-No nie wiem... Powiedzcie jak si臋 nazywacie, co lubicie, a czego nie, wasze marzenia i cele.-Wzruszy艂em ramionami. Przypomnia艂o mi si臋 to, co m贸wi艂 Kakashi. Wtedy po przedstawieniu si臋, mieli艣my ochot臋 go zat艂uc, bo dowiedzieli艣my si臋 tylko jak ma na imi臋.
-Mo偶e ty pierwszy zaczniesz sensei, 偶eby艣my widzieli jak to si臋 robi.-Zaproponowa艂 ch艂opak o聽 czarnych w艂osach i niebieskich t臋cz贸wkach.
-No dobra...-Westchn膮艂em, a dzieciaki pochyli艂y si臋 do przodu, by lepiej s艂ysze膰.-Nazywam si臋 Naruto Uzumaki. Lubi臋 ramen, a czego nie lubi臋? To moja sprawa. Marzenia i cele? Jeszcze nie my艣la艂em nad tym.-Stwierdzi艂em od niechcenia, a ca艂a tr贸jka zaliczy艂a gleb臋. Gdy w ko艅cu si臋 podnie艣li z ziemi, spojrzeli na mnie troch臋 rozczarowani.-Ty w czarnych w艂osach, zaczynaj ma艂y.
-Jestem Todd Obiter! Lubi臋 bardzo kulki ry偶owe i ramen, a najbardziej nie lubi臋 czeka膰 a偶 kulki wystygn膮. Moim marzeniem jest zosta膰 wielkim ninja, a potem mo偶e nawet Kage! M贸j 偶yciowy cel to by膰 najlepszym ninja!-Przedstawi艂 si臋. No 艂adnie鈥 Dok艂adnie jak m贸j klon.
-Nazywam si臋 Midori Mizuki Dotton... Niczego nie lubi臋, nie mam czasu na marzenia. M贸j cel to dorwanie mojego ojca. Mam zamiar zosta膰 jednym z oddzia艂u Anbu.-Stwierdzi艂 zimno ch艂opak o br膮zowych w艂osach i zielonych t臋cz贸wkach. Wow... Kolejny Saske.
-Nazywam si臋 Hikari Heiko! Najbardziej lubi臋...-Zerku na Mizukiego-hihihi... Moim marzeniem jest, 偶eby... hihihi... M贸j cel to... hihihih.-Ona ci膮gle zerka na Mizukiego... Ciekawe, kiedy sko艅czy z tymi chichotami...-Chce by膰 kiedy艣 jednym z Anbu.
-No dobrze... A czego nie lubisz?-Zapyta艂em, a ona natychmiast spojrza艂a z mordem na...
-Nienawidz臋 Todda!-Wrzasn臋艂a, a Todd zaliczy艂 za艂amanie. No nie. Oni s膮 zupe艂nie jak ja i moja stara dru偶yna.
-Dobrze. Na dzi艣 to koniec. Spotykamy si臋 tutaj jutro z samego rana. A i jeszcze jedno... Nie jedzcie jutro 艣niadania. Zrozumiano?-Ca艂a tr贸jka pokiwa艂a mi g艂owami.-Dobra rozej艣膰 si臋.
聽聽聽聽 Po tych s艂owach dzieciaki poszy艂, ka偶dy w swoj膮 stron臋... Jutro zrobi臋, im ten sam test z dzwoneczkami, kt贸ry zrobi艂 mnie, Sakurze i Saske Kakashi... Hmm... Mo偶e by膰 ciekawie.

4.Co ma by膰, to b臋dzie!

聽聽聽聽 Pod wiecz贸r, postanowi艂em poszuka膰 Shiro, kt贸ra gdzie艣 sie zawieruszy艂a, zreszt膮 jak zwykle, kiedy chce zosta膰 sama.

聽聽聽聽 Bia艂ow艂osa siedzia艂a na najwy偶szym szczycie, jaki jest w Wiosce Cienia, a z kt贸rego jest idealny widok na ca艂膮 okolic臋. Powia艂 delikatny, a zarazem zdecydowany i ch艂odny wiatr, kt贸ry porwa艂 kosmyki jej w艂os贸w do ta艅ca. Podszed艂em i przysiad艂em si臋 obok. Zerkn臋艂a na mnie kontem oka, po czym dalej opieraj膮c brod臋 o kolana z ukryt膮 do po艂owy twarz膮 w ramionach, przypatrywa艂a si臋 temu, co si臋 dzieje na dole w wiosce.
-Znowu przesiadujesz tu sama, Shiro?
-Ile razy mam ci powtarza膰, 偶e ja nie mam na imi臋 Shiro?-Odpowiedzia艂a mi pytaniem na pytanie.-Od czterech lat, przez ca艂y czas powtarzam ci, 偶e Ja jestem 艣mierci膮 i nie posiadam imienia, gdy偶 jest ono mi zb臋dne do egzystencji...
聽聽聽聽 U艣miechn膮艂em si臋 szerzej i po艂o偶y艂em na trawie zak艂adaj膮c r臋ce pod g艂ow臋, spojrza艂em w rozgwie偶d偶one niebo.
-Wiem, ale to imi臋 naprawd臋 ci pasuje i b臋d臋 sie do ciebie tak zwraca艂.
-Jeste艣 niemo偶liwy, wiesz o tym dzieciaku?-Prychn臋艂a z dezaprobat膮. Po艂o偶y艂a si臋 na trawie i tak jak ja zacz臋艂a wpatrywa膰 w gwiazdy.-Jutro masz trening ze swoj膮 nowa dru偶yn膮?
-Mmmm... Hai.-Odpowiedzia艂em po d艂u偶szej chwili.-Czasem...-Zawiesi艂em na chwil臋 g艂os, a bia艂ow艂osa spojrza艂a na mnie badawczo.-Zastanawiam sie, co by by艂o, gdybym nie odnalaz艂 ksi臋gi...
-Pewnie by艂by艣 ju偶 rozk艂adaj膮cym sie trupem.-Odpowiedzia艂a z wyczuwalnym rozbawieniem. U艣miechn膮艂em si臋 tylko i zamkn膮艂em oczy. Przez te cztery lata, ja i ona, zbli偶yli艣my sie do siebie, ale nie a偶 tak, by przesta艂a mnie nazywa膰 dzieciakiem, a ja m贸wi膰 do niej Shiro.

*

聽聽聽聽 Wsta艂em rano. Spojrza艂em na zegarek. Jest ju偶 dziewi膮ta. Moja nowa dru偶yna pewnie siedzi w ustalonym miejscu i czeka na mnie. Chyba powinienem tam ju偶 p贸j艣膰 i zrobi膰 im test. Ubra艂em si臋, zjad艂em 艣niadanie i wykonawszy znaki pojawi艂em si臋 na polu treningowym, gdzie Team trzy jak sie domy艣la艂em, ju偶 na mnie czeka艂.
-Przepraszam za sp贸藕nienie, ale musia艂em pom贸c staruszce przej艣膰 przez ulice.-U艣miechn膮艂em si臋 z zadowoleniem, na co Todd si臋 oburzy艂 i...
-K艂amiesz sensei!
艁ub! Dosta艂 od Hikari prosto w g艂ow臋 z pi臋艣ci. Ale偶 ta ma艂a ma kopa czy raczej r臋k臋...
-A艂a... Za co to?-Zapyta艂 p艂aczliwie trzymaj膮c si臋 za obola艂膮 czaszk臋.
-Za ojczyzn臋.
-No dobra dzieciaki. Spok贸j ju偶. Macie mi odebra膰 te dzwoneczki.-Pokaza艂em dwa dzwonki. Bla bla bla to ju偶 dalej znacie.-No, wi臋c? Gotowi? Start!
聽聽聽聽 Wszyscy si臋 ukryli, nawet Todd. Heh... Wida膰, nie jest ca艂kiem taki, jaki ja by艂em. Usiad艂em sobie swobodnie na 艣rodku polany i wyczekiwa艂em na pierwszy atak ze strony kogo艣 z mojej dru偶yny. I d艂ugo czeka膰 nie musia艂em. W moj膮 stron臋 polecia艂y trzy kunai鈥檈, kt贸re z wielk膮 艂atwo艣ci膮 z艂apa艂em i wbi艂em w ziemi臋. Po chwili zza krzak贸w wyskoczy艂 na mnie Todd, ale, nim cokolwiek zrobi艂... Potkn膮 si臋 i pad艂 jak d艂ugi na ziemie. Ten dzieciak kiedy艣 wp臋dzi mnie do grobu, bo normalnie zaraz umr臋 ze 艣miechu. Niestety musz臋 si臋 powstrzymywa膰, bo jakby to wygl膮da艂o? M贸j ucze艅 wywr贸ci艂 si臋, a ja pok艂adam si臋 ze 艣miechu z jego wyczynu? Eee, troch臋 to dziwnie by wygl膮da艂o.

Ch艂opak pospiesznie pozbiera艂 si臋 z pod艂ogi i ruszy艂 w moj膮 stron臋 z zamiarem ponowienia ataku, ale wpad艂 w jedn膮 z moich pu艂apek.
-No to si臋 艂adnie zapowiada...-Wyszczerzy艂em sie do bruneta, kt贸ry zwisa艂 par臋 metr贸w nad ziemi膮 za nog臋.-I jak tam widoki?
-To nie jest zabawne sensei!
-Jak to?-Spojrza艂em na niego z niewinn膮 mink膮.-To wasz trening. Wszystkie chwyty dozwolone, pami臋tasz?
-Pami臋tam...-Naburmuszony nadal zwisa艂 z drzewa.

Tym czasem pozosta艂a dw贸jka stara艂a si臋 odebra膰 mi dzwonki, uprzednio uwalniaj膮c Obitera. Niewierze, ale Oni w ko艅cu zacz臋li wsp贸艂pracowa膰 i prawie pod koniec le偶a艂em na trawie. Todd z Mizukim siedzieli na moich plecach. A co do Hikari... Co偶... Ona odebra艂a mi dzwonki.

*

-Wzywa艂e艣 mnie?-Zapyta艂em wchodz膮c znowu bez pukania do gabinetu kage.-O co tym razem chodzi?
-Naruto...-M贸j ojciec za艂ama艂 kolejny raz r臋ce.-M贸g艂by艣, cho膰 raz zapuka膰...
-No wiesz, czemu nie mog臋.-Wyszczerzy艂em sie, na co Darkkage si臋 tylko u艣miechn膮 do mnie serdecznie i po chwili poda艂 mi jak膮艣 teczk臋...
-Co to jest?-Otworzy艂em teczk臋.
-Ty i twoja dru偶yna macie za kilka dni misj臋.-Odpowiedzia艂. Podnios艂em nieznacznie jedn膮 brew do g贸ry zerkaj膮c na niego.-B臋dziecie musieli wyruszy膰 do wioski li艣cia i odwiedzi膰 Hokage, gdy偶 musimy z nimi z艂o偶y膰 sojusz.
-Akurat do tej wioski?-J臋kn膮艂em z niezbyt zadowolon膮 min膮.
-Jaki艣 problem Naruto?
-Nie, tylko...-Zacz膮艂em niepewnie zerkaj膮c do pliku papierzysk i zw贸j, kt贸ry prawdopodobnie musi podpisa膰 Hokage, by zawrze膰 sojusz z Kumori.-To moja i twoja stara wioska... I jak wiesz uciek艂em z niej.
-Wiem, Naruto, ale my艣lisz, 偶e zostaniesz rozpoznany po tak d艂ugim czasie?-Zapyta艂 z przek膮sem.-Przecie偶 nie by艂e艣 tam przez cztery lata, a od tamtego czasu bardzo si臋 zmieni艂e艣 m贸j uczniu.
-Wiem... Sensei.-U艣miechn膮艂em si臋.-No dobra, bierzemy t臋 misj臋. To na razie staruszku.-I wyszed艂em. Dr臋czy艂o mnie bardzo to, 偶e b臋d臋 musia艂 wr贸ci膰 do mojej starej wioski... A co jak mnie Sakura rozpozna? Co wtedy? Eee, a nie b臋d臋 si臋 nad tym teraz zastanawia膰. Jak to m贸wi膮 鈥濩o ma by膰, to b臋dzie!鈥. Nawet jakbym chcia艂 i tak nie zmieni臋 tego, co si臋 wydarzy艂o. Odszed艂em z wioski, bo nikt mnie tam nie chcia艂. Nie licz膮c Hinaty i kilku przyjaci贸艂, kt贸rzy chcieli uciec ze mn膮. Z tym, 偶e ona nie 偶yje...

Hmm... Nied艂ugo zn贸w zobacz臋 Konohamaru, Moegi i Udona. Ciekawe, co tam u niego s艂ycha膰? U艣miechn膮艂em si臋 na sam膮 my艣l o Konohamaru i jego ekipie. Ciekawe czy mnie poznaj膮? Zapewne nie. Tyle czasu nie widzia艂em nikogo z moich przyjaci贸艂. Ech... Jak wida膰 nadal t臋skni臋 za Konoh膮 i niekt贸rymi osobami. Ciekawe czy du偶o si臋 tam zmieni艂o? Podobno nowym Hokage zosta艂a 鈥濨abcia Tsunade鈥. Ta stara babcia, co jest jednym z trzech legendarnych Sannin贸w. Niby taka wielka i silna, a boi si臋 pokaza膰 jak naprawd臋 wygl膮da. Heh... Pewnie jest stara, jak ka偶dy Kage. Spojrza艂em w niebosk艂on i wyszczerzy艂em si臋 sam do siebie. Konoho-Gakure, nadchodz臋 wraz z moj膮 dru偶yn膮!

5.Spotkanie po latach

聽聽聽聽 Nast臋pne dni min臋艂y bardzo szybko. Nim ja i team3 obejrzeli艣my si臋, byli艣my ju偶 na misji. Droga szybko nam min臋艂a, bo zaj臋艂a zaledwie jeden dzie艅(D.A.-Dobra, nie komentuje tego). Gdy przekraczali艣my bram臋 Konohy zatrzymali nas stra偶nicy.
-Sta膰! Kim jeste艣cie?
-Jeste艣my z Kumori-Gakure.-Pokaza艂em przepustk臋.-Przybyli艣my do Hokage wioski, by z艂o偶y膰 sojusz.
-Dobra mo偶ecie przej艣膰.
聽聽聽聽 Wys艂a艂em dzieciaki, by zarezerwowa艂y pok贸j w hotelu, a sam ruszy艂em do budynku pi膮tej. Bardzo mnie ciekawi jej reakcja.
聽聽聽聽 Po dotarciu pod drzwi Hokage spojrza艂em na nie i zmy艣li艂em si臋. Zapuka膰, czy wykopa膰 drzwi z zawias贸w na tzw. Wej艣cie smoka? Za艣mia艂em si臋 pod nosem z mojego drugiego pomys艂u. Po kr贸tkim namy艣le stwierdzi艂em, 偶e kultura wymaga by zapuka膰, wi臋c tak tez zrobi艂em. Po dono艣nym 鈥濿ej艣膰!鈥 wszed艂em do 艣rodka.
-Konnichi-wa* Tsunade baachan**.-Na czole blondyny wyskoczy艂a niebezpiecznie pulsuj膮ca 偶y艂ka. Nigdy nie lubi艂a, gdy m贸wiono do niej baachan.-Zosta艂em przys艂any przez mojego DarkKage z odpowiednim dokumentem do zawarcia sojuszu, o czym jak mniemam zosta艂a艣 powiadomiona.
聽聽聽聽 Kobieta jedynie pokiwa艂a g艂ow膮 na potwierdzenie. Wyj膮艂em spod p艂aszcza peleryny zw贸j i poda艂em jej go. Spojrza艂a na mnie badawczo, jakby nad czym艣 intensywnie si臋 zastanawia艂a. Czy偶by mnie rozpozna艂a pomimo peleryny i kaptura na g艂owie? Odebra艂a zw贸j i przejrza艂a go dok艂adnie wertuj膮c ka偶dy jego milimetr, sprawdzaj膮c czy wszystko jest w porz膮dku.
聽聽聽聽 Po paru minutach wyja艣nieni i dyskusji, Hokage zawar艂a sojusz z Kumori-Gakure. Napisa艂a zw贸j zwrotny na potwierdzenie dla mojego ojca i poda艂a mi go przygl膮daj膮c si臋 mojej osobie z zainteresowaniem. Schowa艂em dokument, sk艂oni艂em si臋 lekko w ge艣cie po偶egnalnym i odwr贸ci艂em si臋 z zamiarem wyj艣cia, ale...
-Czy my si臋 przypadkiem gdzie艣 nie spotkali艣my? Wydajesz si臋 znajomy.
Na te s艂owa momentalnie przystan膮艂em, a na moje usta wpe艂z艂 przenikliwy i chytry u艣mieszek.
-Co ty kombinujesz?-Zainteresowa艂 si臋 Kyuubi.
-Zobaczysz.
-Chcesz si臋 ujawni膰 przed Hokage, by j膮 przyprawi膰 o zawa艂, mam racje?

-Oj tam zaraz przyprawi膰 o zawa艂, tylko troszk臋 przestraszy膰-U艣miechn膮艂em si臋 szerzej. Przybra艂em oboj臋tny wyraz twarzy, odwr贸ci艂em g艂ow臋 odrobin臋 w stron臋 kobiety i odezwa艂em si臋 na g艂os.-Pami臋tasz ch艂opaka, kt贸ry chcia艂 zosta膰 Hokage, gdy doro艣nie? Kt贸rego wszyscy obwiniali za 艣mier膰 trzeciego? Z kt贸rego si臋 wy艣miewano i kt贸rego wytykano palcami?-Kiwn臋艂a g艂ow膮.-Jak on mia艂 na imi臋?
-Naruto...-Zastanowi艂a si臋.
-Tak mam na imi臋.-U艣miechn膮艂em si臋 z lisim wyrazem, zdejmuj膮c kaptur z g艂owy, kt贸ry przys艂ania艂 mi cieniem p贸艂 twarzy. Odwr贸ci艂em si臋 do kobiety.
-N-niemo偶liwe... Przecie偶 ty... Ty nie 偶yjesz!-M贸wi艂a najpierw szeptem, po czym przesz艂a w niemal偶e krzyk. By艂a zaskoczona i przera偶ona moim widokiem.-My艣leli艣my, 偶e nie 偶yjesz. W twoim mieszkaniu znaleziono ka艂u偶e twojej krwi, byli艣my pewnie, 偶e鈥
-A jednak. Wida膰 jak Konoha-Gakure dba o swoich.-U艣miechn膮艂em si臋 wyzywaj膮co.-A teraz, je艣li pozwolisz ju偶 p贸jd臋.-I nie czekaj膮 na odpowied藕, znikn膮艂em w p艂omieniach.

聽聽聽聽 Pi膮ta opad艂a zszokowana na fotel. Nie spodziewa艂a si臋 zobaczy膰 w艂a艣nie Jego. Przecie偶 sama og艂osi艂a, 偶e znaleziona ilo艣膰 krwi w jego pokoju by艂a wystarczaj膮ca, by stwierdzi膰, 偶e ch艂opak na pewno nie prze偶y艂. Mimo 偶e nie odnaleziono cia艂a, wci膮偶 mia艂a cich膮 nadzieje, kt贸ra z ka偶dym nast臋pnym dniem po ponad rocznych poszukiwaniach, zacz臋艂a znika膰. A teraz? Okaza艂o si臋, ze Uzumaki 偶yje i jest shinobim innej wioski. Wioski, o kt贸rej s艂yszano jedynie legendy, a kt贸ra od dosy膰 niedawna jest coraz cz臋艣ciej wspominana w艣r贸d pos艂uchu ludno艣ci.
聽聽聽聽 Z zamy艣lenia kobiet臋 wyrwa艂o pukanie do drzwi. Przygryz艂a paznokie膰 kciuka, a kiedy pukanie ponowi艂o si臋, niepewnie powiedzia艂a 鈥濿ej艣膰鈥. Do gabinetu wszed艂 zaskoczony Kakashi i Sakura, a zaraz za nimi鈥
-S-Saske?!

*

-Jak my艣lisz, kiedy przyjdzie sensei?-Zapyta艂 Todd.
-A co ja wr贸偶bita czy jak? Nie wiem!-Odpar艂a Hikari.
Po chwili us艂yszeli pukanie do drzwi.
-Todd id藕 otw贸rz.-Rozkaza艂a dziewczynka.
-Czemu ja?
-Bo zawsze ludzie wyr臋czaj膮 si臋 g艂upkami, a teraz id藕 otw贸rz.-Wyja艣ni艂a przewracaj膮c oczami z dezaprobat膮.
-Racja.-Odpowiedzia艂 ch艂opak, nie pokapowawszy si臋, o co chodzi i poszed艂 otworzy膰.-Kto tam?-Spojrza艂 w wizjer i prawie si臋 przewr贸ci艂, bo zobaczy艂 mnie gro藕nie patrz膮cego.
-Taki stary dziadyga, kt贸ry was udusi, je偶eli mu nie otworzycie.-Zagrozi艂em z udawan膮 gro藕b膮 w g艂osie.
-Ju偶 si臋 robi sensei.-Otworzy艂 drzwi z impetem, ale zapomnia艂, 偶e otwieraj膮 si臋 na zewn膮trz i...
Boom! R膮bn膮艂 mnie nimi. Z艂apa艂em si臋 za czo艂o. Kiedy艣 zrobi臋 mu krzywd臋, przysi臋gam.
-Ups.-Tylko tyle wydusi艂 z siebie, bo za, nim pojawi艂a si臋 reszta dru偶yny.
-Todd ty g艂upku! Popsu艂e艣 nam sensei'a!-Wrzasn臋艂a na wst臋pie Heiko.
-Wcale nie popsu艂em! Sam si臋 popsu艂!
-Ta jasne, a ja jestem kr贸low膮 Anglii-Skwitowa艂a dziewczynka.
-Hej, ja tu tez jestem.-Zwr贸ci艂em na siebie uwag臋 ca艂ej tr贸jki. Oczywi艣cie ca艂y czas siedzia艂em z rozbitym czo艂em.
-Ju偶 ci pomog臋 sensei.-Ma艂a podesz艂a do mnie i wyleczy艂a mi rozci臋cie, po czym pomog艂a wsta膰. Spojrza艂em na zegarek. Przesiedzia艂em u Gondaime kilka godzin? 艁adnie.-Dobra dochodzi dziewi膮ta, wi臋c chod藕my ju偶 spa膰, bo jutro z samego rana zrobi臋 wam trening.
聽聽聽聽 Nazajutrz oko艂o dziewi膮tej rano. Zabra艂em m贸j team na pole treningowe, gdzie dawniej trenowa艂em z moj膮 star膮 dru偶yn膮.
-Na rozgrzewk臋 proponuj臋 pi臋tna艣cie k贸艂eczek i trzydzie艣ci pompek.-Zarz膮dzi艂em.
-Hai seeeeeeensei...-Odpowiedzieli ospale Hikari i Mizuki.
-Ej, co z wami?-Zaciekawi艂a si臋 Todd.-Nie wyspali艣cie si臋 czy jak?
-No jakby艣 spa艂 ze s艂oniem, kt贸ry ma katar te偶 by艣 nie zasn膮艂.-Stwierdzi艂a Heiko patrz膮c na mnie i ch艂opaka z wyrzutem.
聽聽聽聽 Po tej ma艂ej rozgrzewce, dzieciaki mnie uprosi艂y o ma艂y sparing treningowy. Zgodzi艂em si臋, ale po jako艣 pi臋ciu minutach wyczu艂em, 偶e kto艣 nas obserwuje. Da艂em dzieciakom gestem r臋ki, 偶eby dalej 膰wiczy艂y, a ja p贸jd臋 sprawdzi膰 naszych podgl膮daczy. Zamieni艂em si臋 miejscami z klonem, a sam pojawi艂em si臋 na drzewie za obserwatorami, kt贸rzy ukryli si臋 w krzakach.
-Konohamaru jak my艣lisz, kim oni s膮?
-Nie wiem Moegi, ale na pewno s膮 dobrzy.
-Na pewno lepsi od was.
Ca艂a tr贸jka-Taaaaaaaa jasne
-Zaraz, kto to powiedzia艂?
-Nam mnie nie patrz.
-Na mnie te偶 nie.
-呕adne z was tego nie powiedzia艂o, ja te偶 nie, wi臋c kto?
-Ja, a co?-W tym momencie dzieciaki obejrza艂y si臋 za siebie, a tam, kto by艂? Oczywi艣cie ja. Tylko oni mnie nie rozpoznali.-艁adnie to tak podgl膮da膰?-Zacz膮艂em i艣膰 w ich stron臋, na co dzieciaki zacz臋艂y si臋 cofa膰 z niema艂ym strachem.-I jak tam Konohamaru? Jak tam twoje sexy no jutsu?
-S-sk膮d o, nim wiesz?
-Jak to? Ju偶 mnie nie pami臋tasz?-Zapyta艂em z udawanym zaskoczeniem. Szatyn pokiwa艂 przecz膮co g艂ow膮.-To mo偶e si臋 ci przypomn臋?-Wykona艂em pospiesznie znaki, a przed nimi sta艂a naga blondynka.
-N-Naruto?!
-O brawo. Widzisz my艣lenie nie boli tak bardzo, jak si臋 wydaje.-Poklepa艂em go po g艂owie.-Dobra, to ja si臋 zwijam. Dru偶yna chod藕cie.-Obok mnie zjawili si臋 pozostali cz艂onkowie dru偶yny.
-Ale Naruto!
-Mata ne!***

*Konnichi - wa - Dzie艅 dobry. U偶ywane popo艂udniem.
**Baachan - Babcia/Babunia. W pisowni Obaa-chan. Przy wymowie O jest omijane.
***Mata ne! 鈥 Na razie!

6.Ty 偶yjesz?

聽聽聽聽 Spotkanie z Konohamaru, Udonem i Moegi by艂o... Hm... Z jednej strony ucieszy艂o mnie to spotkanie, bo nie widzia艂em ich od d艂ugiego okresu czasu, ale jednak z drugiej strony nierozpoznani mnie od razu... Mo偶e, dlatego nie potrafi艂em sta膰 w ich towarzystwie?
聽聽聽聽 Dzieciaki niewidziany mnie od ponad czterech lat, to normalne, 偶e mog艂y nie rozpozna膰 swojego przyjaciela i idola, ale...
聽聽聽聽 Co艣 mnie 艣cisn臋艂o w 偶o艂膮dku. Czy偶bym by艂 g艂odny? A mo偶e to poczucie winy? W ko艅cu znikn膮艂em zaraz po pi臋ciu minutach stania obok i rozmawiania z Konohamaru, a on w tym czasie nawet mnie nie pozna艂.
-Ech... Nie mog臋 tutaj my艣le膰.-Stwierdzi艂em, a moi uczniowie spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.-No, co z wami? My艣la艂em, 偶e p贸jdziemy razem na ramen. Ja stawiam.-
聽聽聽聽 Dzieciaki zacz臋艂y piszcze膰 i krzycze膰 z rado艣ci, a kiedy sko艅czy艂y poszli艣my razem na ramen.
聽聽聽聽 Nasz hotel by艂 niedaleko szpitala i mojego dawniej ulubionego baru z ramenem w Konoha. Ichiraku Ramen... Mi艂e wspomnienia i najlepsze ramen w tej wiosce.
-Cze艣膰 staruszku, kop臋 lat.-Przywita艂em si臋 na wst臋pie.
-Przepraszam, ale czy my si臋 znamy?-Spyta艂 zdezorientowany w艂a艣ciciel wpatruj膮c si臋 we mnie z niema艂ym zaskoczeniem, pomieszanym z zainteresowaniem moj膮 osob膮.
-Jak zwykle mnie nie rozpoznano, Heh.-Pomy艣la艂em u艣miechaj膮c si臋, po czym odezwa艂em si臋 na g艂os-A, kto by艂 kiedy艣 twoim sta艂ym klientem? I nie by艂o go ju偶 od bardzo dawna?
聽聽聽聽 Starusze zastanowi艂 si臋 i nagle go ol艣ni艂o.
-Niemo偶liwe... -Spojrza艂 na mnie zaskoczony.-N-Naruto, to ty?! Ty 偶yjesz?
-No pewnie.-Wyszczerzy艂em si臋 jak to ja mia艂em w swoim stylu.-Nie widzieli艣my si臋 przez cztery lata
-Bo偶e, sp贸jrz to Naruto!
聽聽聽聽 Dziewczyna za lad膮 baru obejrza艂a si臋 i momentalnie u艣miechn臋艂a zaskoczona.
-Naruto? Gdzie ty si臋 podziewa艂e艣, przez ten czas? Ludzie m贸wili, 偶e鈥
-A no, wiecie...-Przerwa艂em jej.-Od czterech lat mieszkam w Kumor-Gakure.
-Naruto-sensei?-Odezwa艂 si臋 niespodziewanie Todd.-Kiedy co艣 zjemy? G艂odny jestem, a obieca艂e艣 nam ramen!
聽聽聽聽 艁ub! Hikari paln臋艂a z pi臋艣ci Todda w policzek, 偶e ch艂opak zaliczy艂 spotkanie z matk膮 natur膮.
-A艂a... A za, co to?-Zapyta艂 p艂aczliwie trzymaj膮c si臋 za bol膮ce miejsce.
-Za ojczyzn臋!-Ca艂a nasza tr贸jka zawo艂a艂a jednocze艣nie i zaraz wszyscy pr贸cz Obitera, kt贸ry boczy艂 si臋, roze艣miali艣my si臋 w najlepsze.
-Widz臋, 偶e jeste艣 ju偶 sensei'em-U艣miechn膮艂 si臋 w艂a艣ciciel Ichiraku Ramen.
-Hai.-Odwzajemni艂em tym samym.-Przedstawiam panu Team 3!
-Jestem Hikari, moja specjalno艣膰 to leczenie i tworzenie iluzji poprzez gr臋 na flecie.
-Nazywam si臋 Midori, ale wole by m贸wi膰 do mnie moim drugim imieniem, czyli Mizuki. Moja specjalna umiej臋tno艣膰 to kekkei genkai Sharingan.
-Mam na imi臋 Todd! Na razie nie mam specjalnych umiej臋tno艣ci, ale, za to jestem strasznie g艂odny!
-Jedyna twoja umiej臋tno艣膰 to wkurzanie ludzi.-Skwitowa艂a brunetka. Mia艂em ochot臋 parskn膮膰 艣miechem, ale si臋 powstrzyma艂em.
-Ekhm... No dobra dru偶yno, siadajcie i zjedzmy w ko艅cu.
-Taaaaak!!
聽聽聽聽 Zam贸wili艣my sobie ramen i zajadaj膮c, rozmawia艂em troch臋 z staruszkiem i jego c贸rk膮 o tym, co u mnie s艂ycha膰 i u nich. Mi艂o by艂o pogada膰 ze znajomymi osobami. Przynajmniej kto艣 nie wierzy艂 w moj膮 艣mier膰 i ucieszy艂 si臋 na m贸j widok ca艂ego i zdrowego.
聽聽聽聽 Gdy miski zosta艂y ca艂kiem puste, zostawi艂em pieni膮dze na ladzie i po偶egna艂em si臋. Na po偶egnanie us艂ysza艂em, bym jeszcze kiedy艣 ich odwiedzi艂. Odes艂a艂em dzieciaki na pole treningowe numer siedem, a sam postanowi艂em troch臋 si臋 przej艣膰 po okolicy, zanim do nich do艂膮cz臋. Dawno mnie nie by艂o i pewnie troch臋 si臋 pozmienia艂o. Zarzuci艂em na g艂ow臋 kaptur mojej peleryny, by mnie nie rozpoznano. Jako艣 nie u艣miecha mi si臋 rozmawianie z dawnymi znajomymi i przyjaci贸艂mi z Konohy. Od razu zasypa艂yby mnie pytania, co u mnie s艂ycha膰? Gdzie si臋 podziewa艂em? Jak prze偶y艂em? Itd.
-Ej Kyuubi...
-Co jest Naruto?
-Wiesz o czym marze?
-O zostaniu kage?
-To by艂o moje marzenie od zawsze, ale teraz mam te偶 inne
-Hm? Jakie?
-Marze o spotkaniu Hinaty...

聽聽聽聽 Lisi demon przez chwile milcza艂. Mia艂em wra偶enie, 偶e chyba si臋 zamy艣li艂 i zastanawia, co mi odpowiedzie膰.
-Wiesz, to nawet niez艂y pomys艂
-Heh... Ale ci d艂ugo zaj臋艂a ta odpowied藕
-Parskn膮艂em rozbawiony.
-Ta, 艣mieszne...-Obruszy艂 si臋.
-No, nie bocz si臋 ju偶
-Ech... No wiesz, chcia艂bym troch臋 sam po艂azi膰, ale ludzie dziwnie by patrzyli i wzbudzi艂bym jedynie panik臋
-A wiesz, co? Mam gdzie艣 to, co o tym my艣l膮. Wypuszcz臋 cie
-S艂o艅ce ci przygrza艂o?
-Nie, niech ludzie sobie my艣l膮, co chc膮, ja cie wypuszcz臋 i wyprostujesz sobie 艂apy
.-Wyszczerzy艂em si臋 z zadowoleniem, ale Kyuubi nie odpowiedzia艂.-No, co jest Kyuubi? Nie chcesz wyj艣膰?
-A co jak b臋d膮 ucieka膰? To nie jest wioska Cienia

-Tym si臋 martwisz? Nie przejmuj si臋. Ju偶 ci m贸wi艂em, 偶e niech sobie ludzie my艣l膮, co chc膮, po za tym. My艣lisz, 偶e uwierz膮 w dziewi臋cioogoniastego wielko艣ci sporego psa chodz膮cego sobie od tak po ulicy?-W odpowiedzi us艂ysza艂em tylko parskni臋cie. U艣miechn膮艂em si臋. Wykona艂em par臋 znak贸w i obok mnie z ognia wy艂oni艂 si臋 Kyuubi(D.A.-Wielko艣ci takiej jak Akamaru w Shipudenie :P).
聽聽聽聽 Chodzili艣my spokojnym, ale i stanowczym krokiem po okolicy. Z pocz膮tku ludzie z niedowierzaniem wpatrywali si臋 w ma艂膮 wersje Kyuubiego no Kitsune, ale zaraz uznali, tak jak podejrzewa艂em, 偶e to pewnie tylko oczy sp艂ata艂y i figla z powodu 偶aru z nieba. S艂o艅ce grza艂o dzi艣 dosy膰 mocno, co dawa艂o wi臋ksz膮 mo偶liwo艣膰 fatamorgany. Wyczu艂em przed sob膮 czyj膮艣 obecno艣膰 i to nie by艂 zwyk艂y przechodzie艅. O nie, to by艂 shinobi. Podnios艂em wzrok, kt贸ry mia艂em utkwiony w drodze i zobaczy艂em kawa艂ek dalej dziewczyn臋, kt贸ra sz艂a w moim kierunku. U艣miechn膮艂em si臋, przystan膮艂em, a ona r贸wnie偶 to zrobi艂a.
-Rozpoznam twoje spojrzenie wsz臋dzie...

7.Ma艂a potyczka

聽聽聽聽 Odwo艂a艂em natychmiast Kyuubiego i spojrza艂em na kunoichi przede mn膮. Mierzy艂em si臋 z ni膮 przez d艂u偶sz膮 chwile spojrzeniem. Patrzy艂a na mnie z zawzi臋to艣ci膮 staraj膮c si臋 dojrze膰 cokolwiek z mojej twarzy, kt贸ra mia艂em ukryta pod kapturem. Nic z tego.
-Ile jeszcze masz zamiar mierzy膰 si臋 z ni膮 na wzorkiem?
-Ile tylko b臋dzie trzeba, dop贸ki nie sprowokuje jej
-Czy艣 ty oszala艂 m艂ody!? Chcesz walczy膰 z t膮 dziewuch膮, po tym jak zawar艂e艣 sojusz mi臋dzy obiema wioskami?
-Kyuu... Daj spok贸j. Przecie偶 jej nie zabije, no mo偶e troszk臋 si臋 zabawie i skalecz臋, ale nie zabije.
-Ech... R贸b jak uwa偶asz, ale wiesz, 偶e tw贸j ojciec, nie b臋dzie zbyt zadowolony
-Co z tob膮? Zawsze uwielbia艂e艣 takie mordercze potyczki, a teraz? Zachowujesz si臋 jakby艣 dosta艂 cioty

聽聽聽聽 Milcza艂...
聽聽聽聽 Pierwszy raz od dawien dawna Kyuubi no Kitsune, m贸j biju, nie odpowiedzia艂...
Kiedy wr贸cimy do Wioski Cienia, musz臋 z nim sobie urwa膰 powa偶n膮 pogaw臋dk臋.
-Kim jeste艣? Nie jeste艣 st膮d, nieprawda偶?-Zapyta艂a szatynka, a ja u艣miechn膮艂em si臋 lekko.-Odpowiadaj! Bez przepustki, jeste艣 tu intruzem i mam prawo cie zg艂adzi膰 lub鈥
-Masz racje.-Przerwa艂em jej.-Nie jestem.-Podnios艂em lekko g艂ow臋 w g贸r臋, tak, 偶e mrok okalaj膮cy po艂ow臋 mojej twarzy pozwoli艂 na ujrzenie jedynie moich t臋cz贸wek, kt贸re teraz przybra艂y barw臋 szkar艂atu.
聽聽聽聽 Dziewczyna cofn臋艂a si臋 o krok i ledwo niedostrzegalnie si臋gn臋艂a do pochwy na shurikeny i kunaie. Nim zd膮偶y艂a cho膰by mrugn膮膰, pojawi艂em si臋 tu偶 za ni膮. Z艂apa艂em j膮 za r臋k臋, co sprawi艂o u niej wielkie zdumienie. Wykr臋ci艂em jej nadgarstek delikatnie, skrzywi艂a si臋 w grymasie lekkiego b贸lu.
-Nie艂adnie pogrywasz dziewczynko... Nie powinno si臋 wyci膮ga膰 broni do nieznajomych.

*

-Co?! N-Naruto tu by艂?!-Wykrzykn臋艂a zdumiona i szcz臋艣liwa jednocze艣nie r贸偶owo w艂osa Kunoichi. Jako jedna z niewielu wierzy艂a, 偶e Uzumaki 偶yje.-Gdzie On jest?
-On...-Godaime spu艣ci艂a nerwowo wzrok i wbi艂a go w blat swojego biurka. S艂owa uwi臋z艂y jej w gardle. Nie wiedzia艂a jak opisa膰 uczucie, kt贸re ni膮 targa艂o. To nie by艂 strach... Nie... To by艂o co艣 innego. Co艣, czego nie potrafi艂a opisa膰.-On... On zmieni艂 si臋...-Wydusi艂a w ko艅cu pi膮ta, a rozbity dawny team siedem spojrza艂a na ni膮 zaskoczony.-To nie jest ten sam ch艂opak...
-Nie... Musze go znale藕膰...-Stwierdzi艂a bardziej do siebie Sakura, po czym natychmiast odwr贸ci艂a si臋 do wyj艣cia i zrobi艂a zaledwie dwa kroki, gdy wtem kto艣 j膮 z艂apa艂 za nadgarstek.
-Id臋 z tob膮. 鈥揋艂os Sasuke by艂 zimny, ale i stanowczy, m贸wi膮c jasno, 偶e nie chce s艂ysze膰 sprzeciwu z jej strony. Dziewczyna tylko kiwn臋艂a g艂owa, 偶e si臋 zgadza. Wybiegli z gabinetu.
-Hokage-sama?-Odezwa艂 si臋 Jounin, na co blondynka spojrza艂a na niego.-Po co On przyszed艂 do Ciebie?
-Przyni贸s艂 dokumenty do podpisania paktu sojuszu miedzy Konoha-Gakure, a Kumori-Gakure.-Wyja艣ni艂a ju偶 spokojniej, po czym opad艂a na fotel. Wypu艣ci艂a bezg艂o艣nie powietrze i spojrza艂a przez okno na widok rozci膮gaj膮cy si臋 za nim.-Jaki艣 czas temu... Przyby艂 do mnie pewien osobnik, ubrany w czarny p艂aszcz. Zaproponowa艂 sojusz pomi臋dzy naszymi wioskami. Na pocz膮tku niezbyt mi si臋 to u艣miecha艂o, lecz w obecnych sytuacjach wojennych, kt贸re coraz to bardziej si臋 szerz膮, to by艂o jedno z najlepszych wyj艣膰. Sojusz zawsze si臋 przyda, gdyby kt贸ra艣 z wiosek, nasz膮 czy Cienia zaatakowano. Um贸wili艣my si臋, 偶e za jaki艣 czas przy艣le on kogo艣 ze swojej wioski jak nakaza艂 DarkKage, tamtejszy w艂adca. Zgodzi艂am si臋, lecz...
-Nie spodziewa艂a艣 si臋, i偶 to b臋dzie Naruto?-Bardziej stwierdzi艂 ni偶 zapyta艂 Kakashi. Hokage spojrza艂a na niego i bez s艂owa kiwn臋艂a g艂ow膮.-A czy co艣 cie zaniepokoi艂o w tym cz艂owieku?
聽聽聽聽 Blondynka przygryz艂a nerwowo paznokie膰 kciuka w zamy艣leniu. Uprzednio nieby艂a pewna jak opisa膰 to dziwne odczucie, kt贸re j膮 ow艂adn臋艂o podczas spotkania z tym upiornym osobnikiem, a potem tak偶e i Uzumakim, ale鈥
聽聽聽聽 Teraz to odkry艂a. Ju偶 wiedzia艂a, co j膮 tak w ich obu zaniepokoi艂o.
-Hokage-sama?
聽聽聽聽 Z zamy艣lenia wyrwa艂 j膮 g艂os Jounina, kt贸ry wyczekiwa艂 na jej odpowied藕.
-Hai, wyczu艂am od niego...-Zawiesi艂a g艂os, gdy ostatnie s艂owo nie chcia艂o jej przej艣膰 przez gard艂o.-...艣mier膰.

*

-P-Pu艣膰 mnie!-Og艂osi艂a po raz kt贸ry艣 i szarpn臋艂a r臋k膮, by si臋 wyrwa膰, ale na marne. U艣miechn膮艂em si臋 kpi膮co, widocznie Konoha-Gakure schodzi na psy.-Powiedzia艂am zostaw!
-A, gdzie magiczne s艂owo?-Droczy艂em si臋 z ni膮, co by艂o dosy膰 zabawnym widokiem.-Hm?
-Odsu艅 si臋 od niej.-Dos艂ysza艂em tu偶 przy uchu ten dobrze znany mi g艂os, troch臋 bardziej doro艣lejszy, ale jednak. Przy mojej krtani, poczu艂em ch艂贸d metalu. Zerkn膮艂em kontem oka na mojego nowego przeciwnika. No 艂adnie... Jego mi tu brakowa艂o do szcz臋艣cia. W sumie... Mog臋 si臋 nie藕le z nim zabawi膰.-Og艂uch艂e艣? Powiedzia艂em odsu艅 si臋 od niej...-Wysycza艂 mi prosto do ucha z wyczuwalnym niezadowoleniem. Przytkn膮艂 mocniej kunai do mojego gard艂a. Lekki, psychopatyczny u艣mieszek zakwit艂 na mojej twarzy. Pu艣ci艂em dziewczyn臋 i odwr贸ci艂em si臋 do mojego przeciwnika. Rozszerzy艂 oczy w zdumieniu, kiedy przenikn膮艂em niczym widmo przez ostrze przystawione mi do krtani.-Kim ty u diabla jeste艣?!
聽聽聽聽 Pochyli艂em si臋 w jego kierunku, a gdy dzieli艂o nas ledwo dwa mo偶e trzy centymetry, spojrza艂em mu w oczy i u艣miechn膮艂em si臋 szerzej.
-Twoim najwi臋kszym koszmarem...-Odpar艂em z tak膮 groz膮 i ch臋ci膮 mordu w g艂osie, 偶e ch艂opak nie potrafi艂 si臋 ruszy膰 o krok. Odsun膮艂em si臋 do niego o dwa kroki i znikn膮艂em w p艂omieniach, pojawiaj膮c si臋 na dachu jednego z budynk贸w obok.-Walka z wami jest 偶a艂osna... Nie mam zamiaru marnowa膰 swojego czasu na takich s艂abeuszy jak Wy.
-Konoha G艒riki Senp奴!!
聽聽聽聽 Wyci膮gn膮艂em zgi臋t膮 r臋k臋 i tym samym zablokowa艂em wymierzony we mnie atak. Nawet nie drgn膮艂em o milimetr. Spojrza艂em oboj臋tnym wzrokiem na nowego konoszana, kt贸ry my艣li, 偶e ma jakiekolwiek szanse w walce ze mn膮.
-To po prostu jest jedna, wielka kpina...-Stwierdzi艂em oboj臋tnie i odpiera艂em ka偶dy jego atak we mnie wymierzony jedn膮 r臋k膮.-Sko艅czy艂e艣?-Spojrza艂em na nastolatka w orientalnym, lateksowym kombinezonie.-Nie chce mi si臋 z tob膮 bawi膰. Szukam jakiej艣 prawdziwej potyczki, a nie zabawy z przedszkolakami...
-Jeste艣 zbyt pewny siebie nieznajomy.-Og艂osi艂 krzaczastobrewy stoj膮c przede mn膮 wyprostowany z wyci膮gni臋ta r臋ka.-Nigdy nie wolno niedocenia膰 przeciwnika!
-Ja was nie niedoceniam, tylko stwierdzam fakty.-Oznajmi艂em uchylaj膮c si臋 przed kopniakiem.-Wam si臋 ewidentnie nudzi...-Zeskoczy艂em g艂adko z dachu i wyl膮dowa艂em tu偶 obok Neji鈥檈go i Ten Ten.-Konoha-Gakure schodzi na psy, skoro wychowuje takich s艂abeuszy.-Wyczuwalna kpina w moim g艂osie, najwyra藕niej zdenerwowa艂a ch艂opaka, bo ruszy艂 z kolejn膮 seri膮 kopniak贸w i pi臋艣ci wyprowadzonych w moj膮 osob膮. Zabawne jest widzie膰 jego min臋, kiedy nie mo偶e wyprowadzi膰 idealnie ciosu do trafienia we mnie.-To jest po prostu 偶enada... Czas to zako艅czy膰. -Odskoczy艂em od ch艂opaka kawa艂ek dalej i w zastraszaj膮co szybkim t臋pi臋 pocz膮艂em sk艂ada膰 pieczecie, a kiedy sko艅czy艂em, ustawi艂em d艂onie w znak tygrysa i w chwili, gdy mia艂em u偶y膰 mojej techniki, kto艣 mnie powstrzyma艂...

8.Tylko spr贸buj!

聽聽聽聽 Sta艂em przed zaskoczon膮 tr贸jka ninja, 偶e nie powiem i ja by艂em, a zw艂aszcza osob膮, kt贸ra mnie powstrzyma艂a. Spojrza艂em na nowego osobnika od niechcenia kontem oka. Przez chwile by艂em zdumiony, ale na zewn膮trz utrzymywa艂em kamienny wyraz twarzy, a d艂onie uformowane w znak tygrysa wci膮偶 trzyma艂em przed sob膮.
-Niez艂y refleks.-Zerkn膮艂em na d艂o艅 mojego przeciwnika, kt贸ry trzyma艂 mnie za nadgarstek.
-Widz臋, 偶e wr贸ci艂e艣 na stare 艣mieci.-Stwierdzi艂 nie spuszczaj膮c wzroku z mojej osoby. Co si臋 tak gapi? Zakocha艂 si臋 czy jak?
-To samo m贸g艂bym powiedzie膰 o tobie, tyle, 偶e r贸偶nica miedzy nami jest taka...-Wyrwa艂em delikatnie r臋k臋, roz艂膮czy艂em d艂onie i opu艣ci艂em je wzd艂u偶 cia艂a rozpraszaj膮c skumulowan膮 uprzednio chakre, by wykona膰 jutsu.-...偶e Ja nie wr贸ci艂em do Konohy.
-Wi臋c co Tu robisz, skoro...-Nie doko艅czy艂, bo mu przerwa艂em.
-Sprawy formalne.
-Jakie?-Zn贸w zapyta艂. Ciekawe, od kiedy on taki dociekliwy.
-Nie interesuj si臋.-Uci膮艂em kr贸tko. Mierzyli艣my si臋 przez chwile spojrzeniami, gdy...
-N... Na-Naru-Kun...?
聽聽聽聽 Za mn膮 odezwa艂 si臋 dziewcz臋cy g艂os. Obejrza艂em si臋 i zobaczy艂em j膮. R贸偶owo w艂osa kunoichi, kt贸ra par臋 lat temu by艂a wraz ze mn膮 w dru偶ynie.
聽聽聽聽 Podesz艂a powolnym krokiem w moj膮 stron臋, min臋艂a zaskoczon膮 tr贸jk臋 i stan臋艂a na przeciw nas. Wci膮偶 mia艂em kaptur na g艂owie, wiec jedynie mog艂a dojrze膰 moje t臋cz贸wki, kt贸re teraz mia艂y na powr贸t barw臋 lazuru. Niepewnie dotkn臋艂a mojego policzka jakby chcia艂a si臋 upewni膰, 偶e jestem prawdziwy. Do oczu nap艂yn臋艂y jej 艂zy. Nagle rzuci艂a si臋 na mnie i przytuli艂a. O ma艂o nie wywr贸ci艂em si臋. By艂em w lekkim szoku, nie powiem, 偶e nie. Sta艂em z roz艂o偶onymi r臋koma i zdumieniem wymalowanym na twarzy. Nie spodziewa艂em si臋 takiego zwrotu zdarze艅, a zw艂aszcza z ni膮 w owej roli.
聽聽聽聽 Niepewnie po艂o偶y艂em jej r臋k臋 na g艂owie i pog艂aska艂em. Teraz przypomina艂a mi ma艂e dziecko, kt贸re nie widzia艂o swojego starszego braciszka d艂ugi czas.
-S-Sakura...-Wydusi艂em z siebie w ko艅cu.-Mog艂aby艣 mnie... ekhm... pu艣ci膰?
聽聽聽聽 Nic z tego. Przytuli艂a mnie jeszcze mocniej, jakby si臋 obawia艂a, 偶e znikn臋, kiedy tylko mnie wypu艣ci, jakbym by艂 snem czy zjaw膮. Westchn膮艂em i poczeka艂em chwile, a偶 dziewczyna si臋 uspokoi, cho膰 szczerze m贸wi膮c, to ju偶 mam lekko mokr膮 peleryn臋 od jej 艂ez.
-N-Naze[Dlaczego]...-Wydusi艂a w ko艅cu z siebie p艂aczliwym, 艂ami膮cym si臋 g艂osem.
聽聽聽聽 Westchn膮艂em i spojrza艂em niepostrze偶enie na pozosta艂ych, kt贸rzy przypatrywali si臋 tej scenie. U艣miechn膮艂em si臋 lekko, po czym odsun膮艂em dziewczyn臋 od siebie delikatnym, ale i stanowczym ruchem r臋ki, po艂o偶onej na jej ramieniu. Wzi膮艂em j膮 na r臋ce.
-Pa艅stwo wybacz膮.-Poprawi艂em kraw臋d藕 kaptura, jakby by艂 kapeluszem.-Ale musz臋 porywa膰 od was te dam臋.
-Tyko spr贸buj!-Powiedzia艂 stanowczo Sasuke, a ja si臋 u艣miechn膮艂em 艂obuzersko.
-Wybacz, ale nie masz tu nic do gadania.-Odpar艂em z kpin膮 i nim on czy kt贸rekolwiek z pozosta艂ych zdo艂a艂o zainterweniowa膰, znikn膮艂em w p艂omieniach.
聽聽聽聽 Pojawi艂em si臋 z r贸偶owo w艂os膮 na g艂owie czwartego, wykutej w skale. Postawi艂em j膮 na ziemi.
-Przepraszam, 偶e tak nagle, ale wole, by nie s艂uchali naszej roz...-Nim doko艅czy艂em, otrzyma艂em niespodziewanego li艣cia prosto twarz.-A to niby, za co?-Spojrza艂em na dziewczyn臋, jak gdyby nigdy nic. Szczerze m贸wi膮c, to bola艂o, a i owszem, ale nie na tyle, 偶eby mia艂o mnie obchodzi膰 czy chocia偶by przej膮膰 si臋 tym.
-Dlaczego uciek艂e艣 z wioski? Dlaczego znikn膮艂e艣 bez s艂owa?! Przecie偶 jeste艣my przyjaci贸艂mi!!-Powoli zacz臋艂a krzycze膰 i bi膰 mnie w klatk臋 piersiowa pi臋艣ciami.-Czemu nic nie powiedzia艂e艣, tylko tak po prostu znikn膮艂e艣 nic nikomu nie m贸wi膮c?! Wszyscy my艣leli, 偶e nie 偶yjesz!! BAKA[Idiota]!!!
聽聽聽聽 Z艂apa艂em j膮 za nadgarstki. Nawet nie protestowa艂a i pozwoli艂a, aby 艂zy sp艂yn臋艂y jej po policzkach. Przytuli艂em j膮 do siebie. Zn贸w nie zaprotestowa艂a, a w dzieci艅stwie nawet nie pozwoli艂a mi cho膰by z艂apa膰 j膮 za nadgarstek, a teraz?
-Baka Naruto...-Wyszepta艂a wtulaj膮c si臋 w moj膮 klatk臋 piersiow膮 i kolejny potok 艂ez. Pozwoli艂em jej na wyp艂akanie si臋 i uspokojenie, bo w takim stanie nie jest zdolna do jakiejkolwiek rozmowy.

*

-Baka!-Krzykn膮艂 Todd uderzaj膮c pi臋艣ci膮 w drzewo. Po paru sekundach zacz膮艂 na zmian臋 uderza膰 w konar i krzycze膰.-Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka!
-Todd.. Co ty wyprawiasz?-Zapyta艂a z niet臋ga min膮 Hikari, a na g艂owie pojawi艂a jej si臋 charakterystyczna kropelka zak艂opotania.
-Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka!
-Czy on w og贸le mnie s艂yszy?
-Nie.-Odpowiedzia艂 kr贸tko Mizuki.
-Dzi臋ki za pocieszenie...-Wymamrota艂a, lekko zdenerwowana.
-Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka!
-Przesta艅 w ko艅cu, denerwujesz mnie.-Wymamrota艂a, a na jej skroni pojawi艂a si臋 niebezpiecznie pulsuj膮ca 偶y艂ka, kiedy ch艂opak j膮 zignorowa艂.
-Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka! Baka!
-Powiedzia艂am 偶eby艣 przesta艂!-Wrzasn臋艂a i kopn臋艂a Obitera w twarz. Niebieskooki pad艂 jak d艂ugi na ziemie, a z niego poszed艂 dym.-Nigdy wi臋cej mnie nie ignoruj ty kretynie!-Heiko podesz艂a i zacz臋艂a nim tarmosi膰.-Co ci kurde strzeli艂o do tego pustego 艂ba, by si臋 tak zachowywa膰?!
-H-hi-ka-ka-ka-r-r-r-r-ri-i-i-i-i mo-mo-偶e-偶e-偶e-sz-sz-sz-sz p-p-p-p-p-p-rze-rze-rze-rze-sta膰-sta膰-sta膰-膰-膰-膰?-Wydusi艂 z siebie tarmoszony jak szmaciank膮 Todd, kt贸rego dziewczynka pu艣ci艂a w ko艅cu, kiedy przesta艂a. Dwunastolatek zn贸w pad艂 jak d艂ugi na ziemi臋.-A-Arigatou[Dzi臋kuje]...
-Uch... Co ci odwali艂o?
-No, bo... Naruto-sensei gdzie艣 polaz艂, a mia艂 z nami po膰wiczy膰 przed tym jak wr贸cimy do wioski.
-Raz si臋 z nim zgodz臋.-Stwierdzi艂 szatyn podrzucaj膮c kamyczek z nudy.-Co chwile gdzie艣 znika, od kiedy tutaj jeste艣my.
-Naruto urodzi艂 si臋 i mieszka艂 w tej wiosce zanim trafi艂 do Kumori-Gakure.-Odezwa艂a si臋 bia艂ow艂osa, kt贸ra nie wiadomo, kiedy pojawi艂a si臋 w pozycji siedz膮cej na kamieniu tu偶 obok dzieciak贸w. Jej nag艂e pojawienie si臋 spowodowa艂o, i偶 Obiter z krzykiem odskoczy艂.-Jeszcze si臋 nie przyzwyczai艂e艣 do tego, 偶e si臋 pojawiam znik膮d ma艂y?
-A kto by si臋 m贸g艂 przyzwyczai膰?!-Wrzasn膮艂 w odpowiedzi.
-Zauwa偶, 偶e tylko ty si臋 nie przyzwyczai艂e艣, baka.-Stwierdzi艂a z dezaprobat膮 Hikari.-Ale z ciebie ofiara...-Dziewczynka spojrza艂a na niego od niechcenia i prawie zaliczy艂a spotkanie z matk膮 natur膮 z wra偶enia. Ch艂opak tak si臋 zdo艂owa艂, 偶e zacz膮艂 hodowa膰 grzyby na kamieniu, gdzie siedzia艂a bia艂ow艂osa.-Matko boska...-Paln臋艂a si臋 w czo艂o z otwartej d艂oni i pokr臋ci艂a z dezaprobat膮 g艂ow膮.

9.Zabawa?

聽聽聽聽 Szatynka zsun臋艂a si臋 na ziemie do siadu. Z nie ma艂ym szokiem wpatrywa艂a si臋 w miejsce, gdzie przed dos艂ownie sekund膮 by艂a Sakura i tajemniczy osobnik, kt贸ry j膮 porwa艂.
聽聽聽聽 Spojrza艂a na bruneta stoj膮cego obok tego miejsca. Gdyby nie on聽 nie wiadomo, jakie Jutsu, by u偶y艂 owy tajemniczy go艣膰. Najprawdopodobniej zabi艂by ich.
-TenTen?-Z zamy艣lenia wyrwa艂 j膮 g艂os kolegi z dru偶yny.-Dajiobu desu ka[Czy wszystko dobrze]?
-H-Hai... D-Dajobu desu[Wszystko w porz膮dku]... Tylko... tylko troszk臋 mnie... Z-zaskoczy艂.-Wyduka艂a w ko艅cu. Sama nie zdawa艂a sobie sprawy na pocz膮tku jak bardzo j膮 przera偶a艂 osobnik w kapturze. Teraz to do niej dotar艂o, gdy odpowiedzia艂a Nejiemu, 偶e nawet g艂os jej dr偶y, co nie umkn臋艂o ch艂opakowi.
-Jeste艣 pewna?
-Hai, nic mi nie b臋dzie. Bardziej si臋 martwi臋 o Sakure.-Spojrza艂a na niego z dosy膰 powa偶n膮 min膮, a zarazem zmartwieniem.-Nie wiadomo, co on mo偶e jej zrobi膰.
-Musimy j膮 odbi膰 u偶ywaj膮c si艂y m艂odo艣ci!-Okrzykn膮艂 Lee, za co dosta艂 od dziewczyny przez 艂eb.-Za co?
-To powa偶na sprawa i powinni艣my to zg艂osi膰 do Hokage-sama!-Wyja艣ni艂a i korzystaj膮c z pomocnej d艂oni szatyna, wsta艂a na r贸wne nogi.
-Jak na razie ja mam zupe艂nie inne pytanie, ale do ciebie.-Hyuuga spojrza艂 podejrzliwie na Uchihe.-Co ty robisz w Konoha-Gakure?
-A co艣 ci si臋 nie podoba?-Odpowiedzia艂 mu pytaniem z oboj臋tno艣ci膮 spogl膮daj膮c na niego kontem oka.-Wr贸ci艂em, gdy za艂atwi艂em swoje sprawy, po za tym... Nic ci do tego.
-Co艣 ty...-Zacz膮艂 lekko zdenerwowany tonem, jakim zosta艂 uraczony.
-Neji! Nie czas na sprzeczki, musimy natychmiast zameldowa膰 o wszystkim Hokage-sama!
-O czym?-Odezwa艂 si臋 gro藕ny i stanowczy ton g艂osu za nimi, a kiedy obejrzeli si臋, ujrzeli stoj膮c膮 z zaplecionymi na piersi r臋koma Godaime.
-H-Hokage-sama...-Wydusi艂a zdumiona Ten Ten.
-No s艂ucham? Chcieli艣cie mi o czym艣 zameldowa膰.
-Kto艣 porwa艂 Sakure-chan!-Og艂osi艂 natychmiastowo Rock z rozpacz膮.
-Nie pchaj si臋 na mnie!-Dziewczyna zdenerwowa艂a si臋 tym, 偶e kumpel z dru偶yny wepcha艂 si臋 na ni膮, wypchn臋艂a go z kadru z niema艂ym zdenerwowanie.
-Chotto mate kudasai... Nani temae anou? [Zaczekaj chwileczk臋... Co powiedzia艂e艣?]-Zapyta艂a zaskoczona Tsunade.-Kto艣 porwa艂 Sakure?!
-Hai, ale nie wiemy, kim on by艂 poniewa偶 mia艂 na sobie peleryna i kaptur na g艂owie, kt贸ry zas艂ania艂 mu wi臋ksz膮 cze艣膰 twarzy.-Wyja艣ni艂a piwno oka.
-By艂 niesamowicie szybki i dosy膰 arogancki.-Doda艂 Neji.
-I porwa艂 Sakure-Chan!-Okrzykn膮艂 z rozpacz膮 Rock Lee zalewaj膮c bluzk臋 Ten Ten 艂zami, za co zaliczy艂 od niej guza na g艂owie, a kiedy w ko艅cu si臋 uspokoi艂, co szybko mu przysz艂o okrzykn膮艂.-Zaraz! On znikn膮艂 jeszcze w p艂omieniach na koniec!
-N-nani[Co]?!-Niemal krzykn臋艂a blond w艂osa, s艂ysz膮c ostatnie zdanie.-Niedobrze...
聽聽聽聽 Po tym jak zosta艂 zawarty sojusz z obiema wioskami, jeden z shinobich Kumori porwa艂 jej uczennice?! A 偶eby tego by艂o ma艂o to z pewno艣ci膮 by艂 Uzumaki Naruto. Co ten ch艂opak wyprawia?!
聽聽聽聽 Godaime przygryz艂a nerwowo paznokie膰 kciuka.
-Dajiobu desu ka Hokage-sama?-Spyta艂a dziewczyna.
-To by艂 Naruto.-Do tej pory milcz膮cy i s艂uchaj膮cy uwa偶nie rozmowy pozosta艂ych Sasuke, teraz postanowi艂 si臋 wtr膮ci膰. Podszed艂 do zszokowanych shinobi wioski li艣cia.
-P-Przecie偶 to niemo偶liwe... Podobno Naruto...

*

-Zgin膮艂... Tak m贸wili wszyscy, kiedy znikn膮艂e艣, a po roku poszukiwa艅, kiedy nic nie znaleziono, stwierdzono, 偶e na pewno nie prze偶y艂e艣 i zaprzestano dalszego szukania. Dodatkowo ta wielka ka艂u偶a krwi w twoim pokoju...
-H-hontoni[Naprawd臋]?-Zapyta艂em wpatruj膮c si臋 w Sakure, kt贸ra siedzia艂a obok mnie. Kiwn臋艂a jedynie g艂ow膮 na tak i spu艣ci艂a j膮 w d贸艂, my艣l膮c, 偶e b臋dzie mi z tego powodu przykro. Patrzy艂em na ni膮 zdumiony. Opu艣ci艂em g艂ow臋 w d贸艂 z zastanowieniem, a ona chcia艂a mnie pocieszy膰 i po艂o偶y膰 mi r臋k臋 na ramieniu. U艣miechn膮艂em si臋, a po paru sekundach coraz to szerzej i szerzej, a偶 zacz膮艂em si臋 chichra膰 jak g艂upi. Nie min臋艂o nawet p贸艂 minuty, a pok艂ada艂em si臋 ze 艣miechu, co sprawi艂o, 偶e wok贸艂 r贸偶owo w艂osej lata艂o milion pytajnik贸w niezrozumienia na moje zachowania.-O ja cie nie mog臋... hahaha... Mia艂em racje, 偶e w Konoha, s膮 sami debile hahaha... O rany... Uff... heh... Normalnie to takie zabawne, 偶e uwierzyli w tak szybk膮 moj膮 艣mier膰 i przestali szuka膰.-Stwierdzi艂em bardziej do siebie ni偶 do dziewczyny, kt贸ra patrzy艂a na mnie jak na UFO.-No, co tak patrzysz? Mam biedronk臋 na nosie czy co?
-I-Iie[Nie]... Demo[Ale], zmieni艂e艣 si臋 Naruto... Jeste艣...

*

-Inny... Nigdy bym nie przypuszcza艂a, 偶e mo偶e by膰 taki przera偶aj膮cy...-Wydusi艂a z siebie z zamy艣leniem szatynka.-Nie b臋d臋 tego ukrywa膰, ale naprawd臋 mnie przerazi艂. Nie zd膮偶y艂am nawet si臋gn膮膰 do kabury po shuriken czy kunai, a on pojawi艂 si臋 b艂yskawicznie obok.
-Prawie nas nie pozabija艂. Wygl膮da艂o to tak, jakby zabijanie by艂o dla niego zabaw膮.-Doda艂 Neji.-Walczy艂 z nami jakby bawi艂 si臋 w gonitw臋 z wiatrem, a kiedy stwierdzi艂, 偶e nie jeste艣my dla niego wystarczaj膮cymi przeciwnikami chcia艂 u偶y膰 jakiego艣 Jutsu, ale nie uda艂o mu si臋.
-Bo pojawi艂em si臋 i was uratowa艂em, niedorajdy.-Doko艅czy艂 Sasuke spogl膮daj膮c krytycznie na Konoszan, kt贸rych stwierdzenie m艂odego Uchihy nie do艣膰, 偶e za偶enowa艂o to i zdenerwowa艂o.
-Spok贸j! Musimy si臋 dowiedzie膰, co Naruto zamierza. W zwi膮zku z zawartym sojuszem z Kumori-Gakure, nie powinien by膰 naszym wrogiem, chocia偶...-Godaime zamy艣li艂a si臋 na g艂os przygryzaj膮c nerwowo paznokie膰 kciuka.-Je偶eli Naruto j膮 skrzywdzi...
-Uspok贸j si臋 baachan. Nic jej nie zrobi...-Odezwa艂 si臋 dziewcz臋cy g艂os. Wszystkich spojrzenia zwr贸ci艂y si臋 na osob臋, kt贸ra wypowiedzia艂a owe s艂owa. Na dachu siedzia艂a dziewczyna o 艣nie偶no bia艂ych w艂osach i demonicznie fio艂kowych oczach.-...chocia偶 zabijanie bez mrugni臋cia okiem, to priorytet wioski Cienia.
-A ty, kim jeste艣?-Zapyta艂a Tsunade spogl膮daj膮c z nieufno艣ci膮 na nieznajom膮 nastolatk臋, kt贸ra zerkn臋艂a tylko na ni膮 i u艣miechn臋艂a si臋 nikle zupe艂nie ignoruj膮c jej pytanie.
-Dla ka偶dego czy raczej wi臋kszo艣ci z Kumori zabijanie jest jak zabawa w pche艂ki. Im wi臋cej wy zabijasz, tym lepsza zabawa i wygrywasz.-Na koniec za艣mia艂a si臋 jedwabi艣cie jakby us艂ysza艂a doskona艂y dowcip, co lekko wystraszy艂o pozosta艂ych osobnik贸w obok niej, ale nie dali po sobie tego pozna膰.
-鈥濱m wi臋cej wy zabijasz...鈥.-Wydusi艂a TenTen niczym w transie, a Neji spojrza艂 na ni膮 pytaj膮co.-鈥...tym lepsza zabawa i wygry... wasz...?鈥. Czyli Zabijanie to dla was...
-Zabawa?-Zapyta艂a za ni膮 bia艂ow艂osa u艣miechaj膮c si臋 i nie wiadomo, kiedy pojawi艂a si臋 tu偶 przy dziewczynie. Nachyli艂a si臋 do niej z boku i wyszepta艂a do ucha.-Z ch臋ci膮 bym patrzy艂a jak tryska z ciebie szkar艂atna krew, kt贸ra zal艣ni艂aby w blasku s艂o艅ca, a ja wpatrywa艂abym si臋 jak z minuty na minut臋 wykrwawiasz si臋 w olbrzymich m臋czarniach, ale...-Odsun臋艂a si臋 wci膮偶 u艣miechaj膮c si臋.-Tw贸j czas jeszcze nie nadszed艂, a praw 偶ycia i 艣mierci 艂ama膰 mi niewolno, chyba, 偶e...
-Chyba, 偶e, co?-Spyta艂a prze艂ykaj膮c 艣lin臋 i nie spuszczaj膮c wzroku z fio艂kowo okiej.
-Chyba, 偶e zawar艂aby艣 pakt ze 艣mierci膮.-U艣miechn臋艂a si臋 do niej szerzej. W tej w艂a艣nie chwili jej t臋cz贸wki zajarzy艂y si臋 na sekund臋 upiornie.-W sumie to taki sojusz jest nawet milusi. W szczeg贸lno艣ci, 偶e wasza pomoc b臋dzie zb臋dna Kumori-Gakure i to raczej My, b臋dziemy musieli wspiera膰 Was, ale to si臋 zobaczy.-Natychmiast zmieni艂a temat znikaj膮c w czarnych pi贸rach i pojawiaj膮c si臋 na dachu, gdzie by艂a uprzednio.-A co do blondynka to spokojnie. Nie zabije tej r贸偶owiutkiej, przynajmniej jak na razie...
-Co to ma znaczy膰?!-Krzykn臋艂a zdenerwowana z deka Tsunade, na co reszta m艂odych ninja spojrza艂o na ni膮 z lekk膮 obaw膮 i na wszelki wypadek odsun臋li si臋 par臋 krok贸w w ty艂.-Chyba nie chcesz nam powiedzie膰, 偶e pomimo sojuszu, kt贸ry zosta艂 zawarty chcecie nas pozabija膰?!
-Rany, ale ona si臋 wydziera...-Odezwa艂 si臋 kto艣 inny i nie wiadomo sk膮d przy murku ujrzeli...

10.Wsp贸lna misja

-Co to ma znaczy膰?!-Krzykn臋艂a zdenerwowana z deka Tsunade, na co reszta m艂odych ninja spojrza艂o na ni膮 z lekk膮 obaw膮 i na wszelki wypadek odsun臋li si臋 par臋 krok贸w w ty艂.-Chyba nie chcesz nam powiedzie膰, 偶e pomimo sojuszu, kt贸ry zosta艂 zawarty chcecie nas pozabija膰?!
-Rany, ale ona si臋 wydziera...-Odezwa艂 si臋 kto艣 inny i nie wiadomo sk膮d przy murku ujrzeli tr贸jk臋 dzieciak贸w, kt贸rych 偶adne z nich nigdy nie widzia艂o.
-Troch臋 mi przypomina ciebie Hik... A艂a!-Brunet dosta艂 od swojej kole偶anki w g艂ow臋 z pi臋艣ci i wyl膮dowa艂 na ziemi.-Za co?!
-Za ojczyzn臋.-Dziewczynka zaplot艂a r臋ce na piersi, gdy wtem jej wzrok pad艂 na Sasuke i oczy jej si臋 za艣wieci艂y.
-Na co tak patrzysz Hikari?-Zapyta艂 ch艂opak, kt贸rego uprzednio zdzieli艂a w g艂ow臋, po czym spojrza艂 na Uchihe.-O kurcze... Ma taki sam sm臋tny wyraz twarzy jak ty Mizuki.
聽聽聽聽 Mizuki i Sasuke wyszli na przeciw sobie. Dzieli艂o ich par臋 krok贸w. Patrzyli na siebie stalowym wzrokiem, nawet nie mrugn臋li, gdy wtem...
-Nie jestem do niego w og贸le podobny.-Obaj prychn臋li jednocze艣nie, odwr贸cili g艂owy w bok zamykaj膮c oczy i wypalili, w tym samym czasie.
聽聽聽聽 I wszyscy zaliczyli spotkanie z pod艂o偶em, powszechnie nazywa si臋 ta czynno艣膰 zaliczeniem gleby.
-Uwaaa!! Mizuki w rozmiarze XL i to w innych kolorkach!-Okrzykn臋艂a z zachwytem Hikari i to z tak wielkim, 偶e nawet nie zwr贸ci艂a uwagi na machaj膮cego jej r臋ka przed twarz膮 Todda.
聽聽聽聽 Niespodziewanie obok niej pojawi艂a si臋 bia艂ow艂osa. Wymierzy艂a cios w dwunastolatk臋, co w efekcie sprawi艂o, 偶e odrzuci艂o j膮 par臋 metr贸w dalej. Wyl膮dowa艂a w 艣cianie, tworz膮c dosy膰 sporych rozmiar贸w dziur臋, z kt贸rej posypa艂 si臋 gruz zasypuj膮cy j膮.
-Oszala艂a艣?!-Krzykn臋艂a Tsunade, kt贸ra jako pierwsza odzyska艂a g艂os.-Mog艂a艣 zabi膰 to dziecko!!
-Nic jej nie b臋dzie. Jakby mog艂a zgin膮膰, ju偶 dawno by艂aby martwa.-Zakpi艂a Shiro. Z gruzu wygrzeba艂a si臋 ca艂a w pyle i kurzu fio艂kowo oka, kt贸rej o dziwo nic a nic nie by艂o, nawet zadrapania.-Nigdy nie zapominaj o lekcji pierwszej Hikari...
-Hai hai... Nigdy nie tra膰 czujno艣ci nawet w艣r贸d przyjaci贸艂 i sojusznik贸w.-Zarecytowa艂a otrzepuj膮c si臋 z py艂u.-Mog艂a艣 chocia偶 oszcz臋dzi膰 sobie ten ca艂y cyrk. Przynajmniej, bym nie by艂a teraz brudna jak Todd, kiedy wstaje rano...
-Ej...!!
-Odezwij si臋 jeszcze s艂owem, a nie odezw臋 si臋 ju偶 do ciebie nigdy.-Zimny wzrok i nuta grozy w jej g艂osi wystarczy艂a, 偶eby ch艂opaczek zamilk艂.
-Zamilczcie dzieciarnia.-Bia艂ow艂osa spojrza艂a na nich kontem oka, po czym zwr贸ci艂a si臋 do Godaime.-Przesta艅 tak spogl膮da膰. Te dzieciaki by艂y wychowywane przez d艂u偶szy czas w wiosce cienia, wiec nic dziwnego, 偶e s膮 dosy膰 silne. Chocia偶 pomimo to wci膮偶 s膮 dzie膰mi i tego nic nie zmieni...
-Czyli w Kumori-Gakure...-Zacz膮艂 niepewnie Neji.
-Ka偶dy nawet po kr贸tkim czasie treningu tam, staje si臋 艣wietnie聽 wyszkolonym...

*

-Zab贸jc膮?!
-No, co si臋 tak dziwisz? W ko艅cu to wioska cienia, gdzie jak ju偶 ci wspomina艂em, mieszkaj膮 przewa偶nie osoby, kt贸re maja powi膮zania z demonami, smokami czy 艣mierci膮.-Wyja艣ni艂em, po raz kolejny.-I zanim spytasz, odpowiem ci, 偶e tak, ja tak偶e potrafi臋 zabi膰 czy raczej zabijam z zimn膮 krwi膮 i to bez mrugni臋cia okiem, ale spokojnie nie zabijam przyjaci贸艂 i sojusznik贸w.
-A ta walka z Nejim, TenTen i Lee?-Spojrza艂a na mnie dosy膰 powa偶nie.-Przecie偶 ich chcia艂e艣 pozabija膰!
-Troszeczk臋 mnie ponios艂o.-Wypali艂em szczerz膮c si臋聽 i podrapa艂em w ty艂 g艂owy.-Bo w sumie to dawno nie walczy艂em, a mam takie g艂upie przyzwyczajenie, 偶e jak kto艣 nie spe艂nia wymog贸w moim zdaniem do walki ze mn膮 jest nikim wartym uwagi, dlatego tak jako艣...
-Wysz艂o?-Doko艅czy艂a za mnie, a ja u艣miechn膮艂em si臋 z nut膮 rozbawienia.-No, co? Co cie tak rozbawi艂o?
-Zastanawia艂em si臋 w艂a艣nie...
-Nad?
-Nad tym, od kiedy ty ko艅czysz za mnie...
-Zdanie?-Bardziej stwierdzi艂a ni偶 spyta艂a z rozbawieniem w g艂osie i wystawi艂a mi j臋zyk 偶artobliwie.-Tak jako艣 wysz艂o.
-Bo si臋 doigrasz i...
-Zaatakujesz mnie.-Wyszczerzy艂a si臋 do mnie, co znaczy艂o, 偶e doskonale wie, co zamierzam zrobi膰.-Nie da艂by艣 rady.
-A chcesz si臋 za艂o偶y膰?-Nachyli艂em si臋 w przyda do niej.
-Dajesz.-Odpar艂a wyzywaj膮co.
-Sama si臋 prosi艂a艣 oto!-Krzykn膮艂em i rzuci艂em si臋 na ni膮.-Atak 艂askotek!
-Co?! O nie... nie... Hahahahaha... prze-przesta艅 hahahahah.. Do-Dosy膰 hahahaha
-Nie ma mowy! Za艂askotam cie na 艣mier膰!-Za艣mia艂em si臋. Dopiero po kilku b艂aganiach przesta艂em.-I co? Masz dosy膰?
-Wariat z ciebie!-Odpar艂a i lekko uderzy艂a mnie pi臋艣ci膮 w ramie.-O ma艂o nie umar艂am ze 艣miechu.
-Ostrzega艂em, 偶e si臋 doigrasz i..
-Nie 偶artowa艂e艣?
-Przestaniesz ty w ko艅cu?-Zapyta艂em z udawan膮 z艂o艣ci膮, na co ona u艣miechn臋艂a si臋 tylko.-Czyli mam rozumie膰, 偶e nie?
-Czyli masz rozumie膰, 偶e w艂a艣nie tak, jak rozumiesz, 偶e nie.-Stwierdzi艂a ze 艣miechem.
Rozmawiali艣my tak do p贸藕na. Nie wiem dok艂adnie, kt贸ra by艂a godzina, ale szafirowy firmament nieba i iskrz膮ce si臋 ma艂e punkciki, m贸wi艂 jasno i rzeczowo, 偶e jest ju偶 dosy膰 p贸藕no.
-P贸藕no si臋 ju偶 zrobi艂o. Powinnam wraca膰 do domu...-Stwierdzi艂a Sakura lekko ospale, a ja, cho膰 tego nie pokazywa艂em po sobie, by艂em troch臋 zawiedziony, 偶e ten dzie艅 tak szybko musia艂 si臋 sko艅czy膰. Ona jest jedna z niewielu os贸b, kt贸re nigdy nie uwa偶a艂y, 偶e to przeze mnie trzeci nie 偶yje...
-Sakura-chan, ja... Sakura-chan?-Powt贸rzy艂em i spojrza艂em na ni膮. Zamruga艂em zaskoczony, ale zaraz u艣miechn膮艂em si臋. Przysn臋艂a oparta o moje ramie. By艂em tak zamy艣lony ze nawet tego nie zauwa偶y艂em. Taka moja spostrzegawczo艣膰...
聽聽聽聽 Wzi膮艂em j膮 na r臋ce. Nawet si臋 nie obudzi艂a. Chyba dzisiejsze wra偶enia by艂y bardzo mecz膮ce jak dla niej. Spojrza艂em w d贸艂 na Konohe, zatopion膮 w mroku, wida膰, 偶e niekt贸rzy mieszka艅cy nie 艣pi膮. Spojrza艂em na 艣pi膮c膮 mi na rekach dziewczyn臋 i u艣miechn膮艂em si臋.
-Chyba musz臋 cie zanie艣膰 do domu.
聽聽聽聽 I znikn臋li艣my w p艂omieniach.
聽聽聽聽 Nast臋pnego ranka obudzi艂em si臋 dosy膰 wcze艣nie i nie mam tu na my艣li dziesi膮tej czy dwunastej, ale dok艂adnie sz贸st膮 trzydzie艣ci rano. Za p贸艂torej godziny wyruszamy, a obieca艂em dzieciakom przed podro偶膮 ma艂y trening. Zostawi艂em Sakure wczoraj w jej pokoju i uciek艂em przez okno, nim jej matka wesz艂a do pokoju, bo w momencie, kiedy k艂ad艂em dziewczyn臋 na 艂贸偶ku i przykry艂em kocem, zapuka艂a do jej pokoju, wiec szybko si臋 ulotni艂em. Co by by艂o gdyby mnie tam znalaz艂a? Tego jako艣 nie chce wiedzie膰, chocia偶 przypuszczam, 偶e by艂oby du偶o wrzasku.
-Ranny ptaszek, co?-Bardziej stwierdzi艂a ni偶 zapyta艂a Shiro, siedz膮c na parapecie z za艂o偶on膮 nog膮 na nog臋.-Musisz odpu艣ci膰 sobie dzisiaj trening z dzieciakami.-Stwierdzi艂a z przek膮sem, spojrza艂em na ni膮 lekko zdziwiony.-Wsp贸lna misja.
-Jak to wsp贸lna misja?-Zapyta艂em teraz ca艂kiem zaskoczony.
-Wczoraj przysz艂y rozkazy od twojego tatu艣ka.-Odpar艂a od niechcenia.-To nic wielkiego. Mamy tylko eskortowa膰 jak膮艣 tam dziewczynk臋, kt贸ra ma powi膮zanie ze szafirowym smokiem do Wioski Cienia, a 偶e Tsunade si臋 upar艂a, to wyruszaj膮 z nami jeszcze trzy osoby.
-Trzy osoby?
-Przestaniesz w ko艅cu pyta膰 g艂upio? Tak, trzy osoby z tej zat臋ch艂ej dziury wyruszaj膮 z nami na te misje i nawet nie pr贸buj protestowa膰. Tw贸j ojczulek ju偶 si臋 zgodzi艂, a po za tym postanowi艂 ugo艣ci膰 naszych... ekhm... 鈥瀏o艣ci鈥 w Kumori, co jest dla mnie ca艂kowitym bezsensem.
-Uwa偶asz, 偶e b臋d膮 tylko przeszkadza膰?
-No, a ty tak nie uwa偶asz, dzieciaku?
-W sumie to... Niezbyt mi si臋 podoba wyrusza膰 na misje z kimkolwiek z Konohy, jako艣... niezbyt mi si臋 podoba taki pomys艂, ale co zrobi膰.-Stwierdzi艂em z udawan膮 bezradno艣ci膮, na co bia艂ow艂osa przewr贸ci艂a oczami.
聽聽聽聽 Wsp贸lna misja...
聽聽聽聽 No to b臋dzie ciekawe...

11.Spotka艂am鈥

聽聽聽聽 Pierwsze promienie s艂o艅ca wdar艂y si臋 do pokoju i obudzi艂y jej w艂a艣cicielk臋, kt贸ra niech臋tnie otworzy艂a oczy, ukazuj膮c 艣wiatu zielone pigmenty t臋cz贸wek. Odgarn臋艂a r贸偶owe kosmyki z twarzy jednocze艣nie wstaj膮c p贸艂przytomnie z ciep艂ego 艂贸偶ka, na kt贸rym po chwili usiad艂a. Rozejrza艂a si臋 dok艂adnie po pomieszczeniu zastanawiaj膮c si臋, jakim cudem znalaz艂a si臋 w domu i cho膰 jedyne sensowne rozwi膮zanie, jakie jej przysz艂o do g艂owy, sama nie mog艂a w nie do ko艅ca uwierzy膰.
-Naruto...-Powiedzia艂a w przestrze艅 spuszczaj膮c g艂ow臋 w d贸艂 jednocze艣nie wpatruj膮c si臋 z rozszerzonymi z niedowierzania oczami.-Czy ty naprawd臋 wr贸ci艂e艣, a mo偶e to by艂 tylko...-Podnios艂a g艂ow臋 i spojrza艂a przed siebie, natrafiaj膮c na lustrzana szaf臋.-...sen?
聽聽聽聽 Zesz艂膮 na d贸艂 po schodach dopiero kilka minut p贸藕niej wci膮偶 lekko zaspana, a jedyne, co j膮 trze藕wi艂o, co kilka sekund to jedna my艣l. Czy wczorajsze spotkanie by艂o prawdziwe, czy tylko iluzj膮 wytworzon膮 przez jej umys艂?
-Dzie艅 dobry kochanie.-Odezwa艂a si臋 r贸偶owo w艂osa kobieta o niebieskich t臋cz贸wkach.-Dobrze spa艂a艣?
-Tak, powiedzmy... Chocia偶 nie pami臋tam bym si臋 k艂ad艂a.-Dziewczyna usiad艂a przy stole z zastanowieniem i dopiero zapach 艣wie偶ej kawy wytkni臋ty jej przed nos przez jej mam臋 otrze藕wi艂 j膮 bardziej.-Dzi臋kuje.
-Prosz臋.-U艣miechn臋艂a si臋 kobieta.-Wr贸ci艂a艣 dosy膰 p贸藕no w nocy. Kiedy do ciebie przysz艂am ju偶 spa艂a艣, nawet nie zdarzy艂a艣 si臋 przebra膰 w pi偶am臋 tylko zasn臋艂a艣 w ubraniu. Co sprawi艂o, 偶e tak zabalowa艂a艣?
-Spotka艂am...-Sakura urwa艂a na chwile zastanawiaj膮c si臋 czy aby to odpowiedni moment, by m贸wi膰 swoim rodzicom o nag艂ym pojawieniu si臋 Uzumakiego w wiosce li艣cia.-Emmm... Spotka艂am starego przyjaciela i troch臋... Ech... Jako艣 wysz艂o, 偶e gadali艣my prawie do rana. Dawno si臋 nie widzieli艣my, wiec...
-Rozumiem, nie musisz si臋 t艂umaczy膰. Ka偶dy by pewnie te偶 tak zrobi艂 spotykaj膮c dobrego starego znajomego z przed lat i ja to szanuje, ale kochanie... Postaraj si臋 wraca膰 z takich spotka艅 wcze艣niej, by艣my si臋 nie musieli z ojcem o ciebie martwi膰.
-Dobrze, obiecuje.-U艣miechn臋艂a si臋 do swojej rodzicielki i dopi艂a kaw臋, po czym szybko czmychn臋艂a do 艂azienki p贸ki by艂a wolna.
聽聽聽聽 O ile dobrze j膮 poinformowa艂 ojciec, za p贸艂 godziny ma misje specjaln膮. Pos艂aniec nie poda艂 szczeg贸艂贸w, poniewa偶 mia艂a by膰 jako jedna z pomocnik贸w, stra偶nik贸w, ochroniarzy etc. i wi臋kszo艣ci informacji, nie powinno j膮 interesowa膰, ale...
-艁atwiej powiedzie膰, ni偶...-Stwierdzi艂a na g艂os do siebie, po czym westchn臋艂a ci臋偶ko id膮c w kierunku bramy Konohy, gdzie mia艂o si臋 odby膰 spotkanie dru偶yny. Z jednej strony ciekawi艂o j膮, co to za misja, za艣 z drugiej nie chcia艂a z艂ama膰 rozkazu czcigodnej Godaime, wi臋c wola艂a nie zadawa膰 zb臋dnych pyta艅.
聽聽聽聽 Gdy dotar艂a do bram wioski, Kakashi i Sasuke ju偶 czekali na ni膮 i ich tajemniczych 鈥瀔lient贸w鈥, o ile mo偶na by艂o tak ich nazwa膰 z racji, 偶e wcale nimi nie byli, a Tsunade wymusi艂a na nich, by wzi臋li ze sob膮 trzy osoby z Konohy, jako eskort臋 i w razie potrzeby pomoc.
-To wy?
聽聽聽聽 Za plecami us艂ysza艂a znajomy g艂os, a gdy si臋 odwr贸ci艂a ujrza艂a tego samego blond ch艂opaka o lazurowym spojrzeniu, starszego o cztery lata. Niemal偶e nic si臋 w nim nie zmieni艂o.
聽聽聽聽 W jej oczach by艂 tym samym blondynem z jej dru偶yny, tylko starszym o cztery lata i z charakteru wydawa艂 si臋 by膰 teraz ch艂odniejszy, doro艣lejszy i taki...
聽聽聽聽 Taki inny... To nie by艂 ten sam Naruto, kt贸rego przesz艂o kilka temu pot臋pia艂a za 艂a偶enie za ni膮 krok w krok, o nie. To nie by艂 ten sam ch艂opak, cho膰 w jednej cz臋艣ci, bardzo ma艂ej, wci膮偶 taki bywa艂, cho膰 okazywa艂 ta dawna cz膮stk臋 starego Uzumakiego z dzieci臋cych lat jedynie tym, kt贸rym ufa艂 bezgranicznie, a by艂o takowych os贸b bardzo niewiele.
-To was wybra艂a Tsunade na nasza kule u nogi?-Ch艂odne pytanie lazurowookiego przeszy艂o jej serce. W tej w艂a艣nie sekundzie, przez kr贸tk膮 chwile ba艂a si臋 go jak nigdy przedtem, cho膰 sama nie wiedzia艂a, dlaczego.-Bez was by艂oby nam szybciej, ale skoro Godaime si臋 upar艂a, to niech jej tam b臋dzie. Mnie to zwisa czy co艣 wam si臋 stanie czy nie, wiec lepiej si臋 pilnujcie, bo ja nie b臋d臋 robi膰 za wasz膮 nianie i trzyma膰 za r膮czk臋, jasne? Skoro tak, to idziemy.
聽聽聽聽 Po kr贸tkim, ale i rzeczowo wyja艣niaj膮cym monologu, Uzumaki wraz z tr贸jk膮 swoich podopiecznych ruszyli po za bramy wioski li艣cia.
聽聽聽聽 Jego dawna nieistniej膮ca ju偶 dru偶yna spojrza艂a za nim z nieukrywanym zdumieniem, ale szybko ruszyli w jego 艣lad, by nie okaza膰 mu tego, o co ich oskar偶y艂, 偶e s膮 dla niego jak kula u nogi i przez to b臋d膮 tylko przeszkadza膰.
聽聽聽聽 Od d艂u偶szego czasu skakali z drzewa na drzewo w milczeniu. Nikt nie mia艂 ochoty na rozmowy, a gdyby nawet, nie by艂o, o czym rozmawia膰, dlatego te偶 d艂u偶sz膮 cz臋艣膰 drogi min臋艂a w grobowej ciszy.
-Naruto... Dlaczego taki jeste艣? Udajesz, 偶e nasze wczorajsze spotkanie i rozmowa do p贸藕na nie mia艂a w og贸le miejsca, a przecie偶 by艂e艣 tam ze mn膮. Rozmawia艂e艣 i 艣mia艂e艣 si臋 jak za dawnych lat, wiec, dlaczego... Dlaczego teraz wydajesz mi si臋 taki obcy? A mo偶e ty nie udajesz i naprawd臋 tej wczorajszej rozmowy nie by艂o, a jedynie przy艣ni艂a si臋?-Takie my艣li ko艂ata艂y si臋 w umy艣le kunoichi, kt贸ra z zamy艣leniem wpatrywa艂a si臋 w blondyna do chwili, gdy jej kto艣 nie przerwa艂 owej czynno艣ci.
-Haruho-sama? Nie powinna艣 by膰 zamy艣lona podczas podr贸偶y, bo wtedy traci si臋 najwi臋cej koncentracji i kto艣 m贸g艂by na pani膮 napa艣膰.
R贸偶owo w艂osa oderwa艂a wzrok od plec贸w ch艂opaka i spojrza艂a w prawo, gdzie tu偶 obok niej skaka艂a ramie w ramie podopieczna Naruto.
-A, no tak gomene.-U艣miechn臋艂a si臋 do dziewczynki serdecznie, a ona w odpowiedzi zmarszczy艂a jedynie brwi.-A przy okazji Hikari, tak? Dlaczego m贸wisz mi po nazwisku? Przecie偶 mo偶esz do mnie m贸wi膰 po imieniu, jestem Sakura.
-Bzdura.-Przerwa艂a jej Heiko, co bardzo zaskoczy艂o Haruno.-Z jakiej racji mia艂abym m贸wi膰 do pani po imieniu? Nie jest pani i nigdy nie b臋dzie moj膮 przyjaci贸艂k膮, znajoma, a tym bardziej kole偶ank膮, wiec takie zwracanie si臋 do pani po imieniu, jest dla mnie zb臋dne. Ja jedynie zwr贸ci艂am pani uwag臋, by w p贸藕niejszym czasie, gdyby co艣 si臋 pani sta艂o nie zesz艂o na to, 偶e to nasza wina. Jestem jedynie uprzejma z racji, 偶e sojusznik贸w nale偶y szanowa膰 i jak na razie uwa偶amy was w tej grupie za sojusznik贸w z przypadku, wiec niech pani wi臋cej tego nie robi i nie pr贸buje si臋 zaprzyja藕nia膰, bo nikt nie jest tym zainteresowany.
聽聽聽聽 Ch艂odny, ale i wynios艂y ton dziewczynki zaskoczy艂 Sakure. Nigdy nie przypuszcza艂a, 偶e taka m艂oda dziewczynka, mo偶e by膰 a偶 tak pozbawiona wszelkich skrupu艂贸w i wygl膮da na to, 偶e tak偶e mog艂aby zabi膰 bez mrugni臋cia.
聽聽聽聽 To, co sprawia nam b贸l teraz, w tej sekundzie, w kolejnej minucie, w nast臋pnym dniu, za tydzie艅, za par臋na艣cie dni, za kilka miesi臋cy, za rok odczepi si臋 od nas. Odpadnie z naszej duszy, jak strupek na ranie. A, im wi臋ksza ta rana, tym wi臋ksze ryzyko, 偶e pozostanie blizna. Dokuczy czasem, zapiecze, jednak nie b臋dzie pulsowa膰 t臋pym i obezw艂adniaj膮cym b贸lem.

12.To niesprawiedliwe!

-Nigdy nie s膮dzi艂em, 偶e mo偶na pokocha膰 ponury, ch艂odny, przeszywaj膮cy wiatr... Odk膮d jednak czuje, 偶e przychodzi stamt膮d, gdzie Ty otwiera艂a艣 noc膮 okna, by odetchn膮膰 tym samym powietrzem, to zjawisko nie jest ju偶 tylko wiatrem. Jest podmuchem szelestu anielskich skrzyde艂, kt贸re otulaj膮 moje my艣li 艣witaniem, bym nie uroni艂 偶adnego z moich sn贸w o tym, 偶e kiedy艣 jeszcze si臋 spotkamy...-Rozmy艣la艂em le偶膮c plecami na trawie, spogl膮daj膮c w rozgwie偶d偶one niebo. Moje my艣li p艂yn臋艂y swoim w艂asnym torem, bez mojego wsparcia. My艣li s膮 jak chmury, czasem pierzaste i lekkie, a czasem ci臋偶kie i burzowe - kszta艂tuj膮 pogod臋 ducha.
聽聽聽聽 Wszyscy w mojej dru偶ynie ju偶 艣pi膮, tak samo, jak nasi go艣cie z Konohy. Taaa... Okre艣lenie 鈥瀏o艣cie鈥, jest ma艂o adekwatne do tej sytuacji z racji, 偶e prawie sami si臋 wprosili do mojej dru偶yny...
聽聽聽聽 Moja dru偶yna...

-Jaka to ulga zako艅czy膰 wszystkie 膰wiczenia zaplanowane na dzisiaj! Jak wspaniale zn贸w zaj膮c si臋 tylko sob膮 i tym, co mnie interesuje; patrzeniem w gwiazdy, czytaniem ksi膮偶ek, poznawaniem 艣wiata, smakowaniem ka偶dej wolnej chwili!-Zachwyca艂a si臋 marchewkowo w艂osa pi臋tnastolatka, wracaj膮c powoli z pola treningowego, na kt贸rym uprzednio trenowa艂a ze swymi dwoma kolegami z dru偶yny.
-Naruto chyba nie uwa偶a tak samo, sp贸jrz.-Zagadn膮艂 j膮 kolega z dru偶yny, wskazuj膮c na blondyna, kt贸ry wci膮偶 stara艂 si臋 wykona膰 jutsu, dzi臋ki, kt贸remu m贸g艂by wypu艣ci膰 Kyuubiego, by ten chodzi艂 z nim ramie w ramie, ale...
-Chyba co艣 mu nie idzie...-Dziewczyna spojrza艂a na Uzumakiego z troska i zmartwieniem.-Mo偶e powinni艣my mu pom贸c, Jack?
-Lepiej nie, znasz naszego Naruto. On lubi sam wszystko robi膰, je艣li chodzi o treningowe sprawy.-U艣miechn膮艂 si臋 brunet, po czym odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i ruszy艂 dwa kroki. Nagle zwr贸ci艂 wzrok na swoj膮 kole偶ank臋.-Hm? Morina idziesz?
聽聽聽聽 Lazurowooka spojrza艂a ostatni raz na Naruto, po czym ruszy艂a z Jackiem.
聽聽聽聽 Tym czasem pi臋tnastoletni blondyn kolejny raz stara艂 si臋 skupi膰 na wykonaniu jutsu, ale ja by艂o wida膰 ju偶 wcze艣niej...
-Aaaaa!!! To nie sprawiedliwe! To jakie艣 oszuka艅stwo!
聽聽聽聽 ...nie udawa艂o mu si臋 po mimo wielkich stara艅.
-Za ma艂o si臋 przyk艂adasz dzieciaku.-Odpar艂a bia艂ow艂osa siedz膮c na kamieniu, a z racji, 偶e by艂a ju偶 znudzona patrzeniem na trening ch艂opaka zacz臋艂a sobie zaplata膰 ma艂e warkocze z w艂os贸w.-Znasz to powiedzenie "Strze偶onego Pan B贸g strze偶e, ale co, je艣li w Boga nie wierze? 艢mier膰 przed upadkiem, Cie przestrze偶e".
-Ta jasne, pewnie sama to wymy艣li艂a艣 na poczekaniu.-Naburmuszy艂 si臋 blondyn, siad艂 po turecku na trawie, zapl贸t艂 r臋ce na piersi i najnormalniej w 艣wiecie obrazi艂 si臋 na wszystko, co mo偶liwe.
-O co ci tym razem chodzi, dzieciaku?-Shiro przewr贸ci艂a oczami z dezaprobat膮.
-Ta technika to jakie艣 oszustwo! Nie wychodzi mi ona!-Wrzasn膮艂 Naruto wymachuj膮c rekami z niezadowoleniem.
-Bo zbyt szybko si臋 dekoncentrujesz i zaczynasz histeryzowa膰, zamiast si臋 porz膮dnie przy艂o偶y膰.-Westchn臋艂a dziewczyna i zacz臋艂a rozpl膮tywa膰 warkoczyki, kt贸re uprzednio sobie zrobi艂a na w艂osach.
聽聽聽聽 Zerkn臋艂a ukradkiem na ch艂opaka, kt贸ry zamiast bra膰 si臋 za kolejne pr贸by, po prostu siedzia艂 dalej naburmuszony i psioczy艂 co艣 pod nosem na ni膮, na co wspomniana westchn臋艂a i nie przerywaj膮c swojej czynno艣ci, jaka by艂a zabawa w艂osami zwr贸ci艂a si臋 do niego.
-Spr贸buj wej艣膰 w g艂膮b siebie i pogada膰 z Kyuubim, mo偶e on ci co艣 doradzi.
-A, je艣li nie b臋dzie chcia艂 gada膰?-Zaciekawi艂 si臋.
-To najpewniej cie ze偶re od 艣rodka, a ja znajd臋 sobie nowego podopiecznego i sprawa z g艂owy.
聽聽聽聽 Naruto zaliczy艂 spotkanie z matk膮 natura, a gdy si臋 podni贸s艂 spojrza艂 nadal lekko naburmuszony na 艣mier膰, kt贸ra mia艂a go g艂臋boko w powa偶aniu i nawet tego nie ukrywa艂a. Ch艂opak westchn膮艂 tylko i tak nie mia艂 nic do stracenia, wi臋c czemu mia艂by nie spr贸bowa膰 pogada膰 z demonem?
聽聽聽聽 Zamkn膮艂 oczy, a gdy zn贸w je otworzy艂 sta艂 po kostki w wodzie w obskurnym miejscu, gdzie na 艣cianach nik艂e 艣wiat艂o dawa艂y lampki, kt贸re miga艂y, co pewien czas. Tym miejscem by艂o jego w艂asne wn臋trze duszy.
聽聽聽聽 Podszed艂 bli偶ej kraty z karteczk膮 piecz臋tuj膮c膮 demona wewn膮trz nim.
-Kyuubi? Jeste艣 tu?
-Tak, Jestem i wiem, czego ode mnie oczekujesz.
-Wiec mi pomo偶esz?
-Pomog臋?-Lisi demon roze艣mia艂 si臋 gard艂owo, co najwidoczniej nie spodoba艂o si臋 blondynowi, bo zacz膮艂 ob艂膮ka艅czo macha膰 rekami.
-Kyuubiii!! Co z ciebie za demon?! Pom贸g艂by艣 mi zrozumie膰, o co w tej technice chodzi, a nie 艣miejesz si臋 ze mnie!
-Och przepraszam, nie 艣mieje si臋 z ciebie, tylko z tob膮.-Wyszczerzy艂 si臋 demon, ukazuj膮c rz膮d wielkich z臋b贸w zza krat piecz臋ci, kt贸ra by艂a jego wiezieniem.
-Jak widzisz ja si臋 wcale nie 艣mieje...-Naburmuszy艂 si臋 lazurowooki.-Doradzisz mi co艣? Prooooszeeee...?
-Cz艂owiek mo偶e znie艣膰 wiele... Krytyk臋, poni偶enie, nawet upa艣膰 pod naporem zadawanych mu cios贸w. I, kiedy ju偶 wydaje mu si臋, 偶e jest na samym dnie, tak g艂臋boko, gdzie nawet nie wida膰 iskierki 艣wiat艂a nagle, na wspomnienie wszystkich zar贸wno dobrych, jak i z艂ych do艣wiadcze艅 wst臋puje w niego nowa si艂a... Si艂a tego, 偶e mimo wszystko pozosta艂 sob膮, nie podda艂 si臋 naporom i naciskom innych. Bo nawet wtedy, gdy my艣li, 偶e rozpada mu si臋 艣wiat i zdaje sobie spraw臋, 偶e zar贸wno mo偶e przegra膰, jak i wygra膰, jedyne co mo偶e i powinien robi膰 to pozosta膰 sob膮. Gdy偶 jego wewn臋trzna si艂a jest w takim momencie najpot臋偶niejsz膮 broni膮, jak膮 posiada...
-H臋? I to tyle? 呕adnej wskaz贸wki? Podpowiedzi? Chocia偶by ma艂ej 艣ci膮gi?!
-Tyle mam Ci do powiedzenia ma艂y, a teraz wybacz jestem zaj臋ty, wiec, tymczasem, 偶egnam.-Po tych s艂owach lisiego demona, Naruto zosta艂 przez niego 鈥瀢yrzucony鈥 z wn臋trza swej pod艣wiadomo艣ci.
-I co ten tw贸j be艂kot mia艂 niby oznacza膰, ty g艂upi lisi demonie! 呕adnego z ciebie po偶ytku, wiesz?!-Pi臋tnastolatek naburmuszy艂 si臋 z niezadowoleniem, ale mimowolnie zacz膮艂 rozmy艣la膰 nad znaczeniem s艂贸w Kyuubiego. Jego my艣li pocz臋艂y p艂yn膮膰 jednotorowo niczym rzeka, kt贸ra po drodze napotyka si臋 z rozwidleniami i mimo, i偶 g艂贸wne koryto jest coraz w臋偶sze, to jednak wszystkie jej odga艂臋zienia trafiaj膮 w ko艅cu do morza zrozumienia i wyja艣nienia...-Chyba ju偶 wiem!-Wsta艂 na r贸wne nogi niczym oparzony i zn贸w spr贸bowa艂 wykona膰 technik臋, lecz tym razem z wielkim skupieniem nad tym, co stara艂 mu si臋 przekaza膰 Kyuubi no Kitsune.-Uda艂o si臋!
-Uda艂o?-Na skroni lisiego demona pojawi艂a si臋 niebezpiecznie pulsuj膮ca 偶y艂ka.-Czy ja wygl膮dam jak powinienem?! Widzisz jak ja wygl膮dam?!
-Ale wypas! Mam kieszonkowego Kyuubiego!-Wyszczerzy艂 si臋 Naruto trzymaj膮c w r臋ce lisa o dziewi臋ciu ogonach, kt贸ry by艂 nie wi臋kszy od pospolitej myszy.
-A ugryz艂 cie kto艣 ostatnio w ty艂ek...?!
-Oj no, nie bocz si臋 Kyuu. Przecie偶 taki ma艂y wygl膮dasz przes艂odko.-Za艣mia艂 si臋 lazurowooki, mimo gr贸藕b wysy艂anych pod jego adres przez demona, kt贸remu najwidoczniej nie spodoba艂 pogl膮d na spraw臋 ch艂opaka.


聽聽聽聽 Jak zerwana struna gitary, nie potrafi odgadn膮膰 nut, tak i ja nie potrafi艂em zrozumie膰, co Shiro i Kyuubi chcieli mi powiedzie膰, a kiedy wreszcie to poj膮艂em. Wszystko sta艂o si臋 prostsze... No prawie...
-Od, kiedy z ciebie taki my艣liciel?
-Od dnia, kiedy powiedzia艂e艣 mi co艣 baaaardzo m膮drego i daj膮cego do my艣lenia.-Odpar艂em w my艣lach, po czym przytoczy艂em jego s艂owa.-鈥濵贸wisz, 偶e co艣 jest nie mo偶liwe, 偶e czego艣 nie mo偶na zrobi膰? Wed艂ug mnie nie mo偶na to tylko parasola w ty艂ku otworzy膰. A i he艂mu odwr贸ci膰 na drug膮 stron臋. Bo 偶ycie zale偶y tylko od Nas鈥. Pami臋tasz? To twoje s艂owa Kyuu.
-Pami臋tam.-Za艣mia艂 si臋 kr贸tko lisi demon.-Zdaje si臋, 偶e masz go艣cia.
聽聽聽聽 Wsta艂em z trawy i usiad艂em przy ognisku, gdzie usiad艂 tak偶e Kakashi, kt贸ry dos艂ownie chwile temu wyszed艂 ze swojego namiotu. Chwila - jej czas zale偶y od sytuacji, w jakiej si臋 znajdujemy. A to tutaj, by艂a wyj膮tkowo irytuj膮ca i niszcz膮ca moj膮 odrobin臋 samotno艣ci.
-Lepiej 偶eby艣 si臋 przespa艂 Kakashi. Wstajemy p贸ki 艣wit, by nie traci膰 wi臋cej czasu.-Rzuci艂em nie zaszczycaj膮c go spojrzeniem.
-A, gdzie dawny Naruto?-Zapyta艂 spogl膮daj膮c na mnie z zainteresowaniem. Najwyra藕niej to pytanie korci艂o go od chwili, gdy us艂ysza艂, 偶e 偶yje i widzia艂 jak bardzo si臋 zmieni艂em.-Gdzie podzia艂 si臋 ten dzieciak, kt贸ry w ka偶dym cz艂owieku potrafi艂 zmieni膰 te gorsz膮 stron臋 jego duszy? Czujesz do Konoha nienawi艣膰 o to, co si臋 sta艂o z Hinat膮?
-Nienawi艣膰 to ofiara wsp贸艂czesnego 艣wiata.-Odpar艂em kpi膮co, po czym wsta艂em i odwr贸ciwszy si臋 rzuci艂em przez ramie.-Nast臋pnym razem jak b臋d臋 chcia艂 pocierpie膰 to przytrzasn臋 sobie r臋k臋 drzwiami. B臋d臋 to robi艂 za ka偶dym razem, kiedy kto艣 b臋dzie wpierdala艂 si臋 mi w serce. B臋d臋 robi艂 to za ka偶dym razem, kiedy b臋d臋 potrzebowa艂 przypomnie膰 sobie czasy, kiedy mieszka艂em w Konoha-Gakure i rok przed moj膮 ucieczk膮 znienawidzili mnie jeszcze bardziej jej mieszka艅cy.-Po tych s艂owach ruszy艂em w g艂膮b lasu pogr膮偶onego w mroku nocy.

13.To niesprawiedliwe!

聽聽聽聽 Ma艂a wioska po艂o偶ona na obrze偶u lasu, w kt贸rej zawsze t臋tni艂o 偶ycie i nikt nikogo nie traktowa艂 z g贸ry, teraz by艂a powoli trawiona przez rozszala艂e j臋zyki ognia. Ludzie starali si臋 ucieka膰, lecz nie by艂o dok膮d. Pope艂nili jeden b艂膮d, jeden nierozwa偶ny ruch i skazali siebie oraz ca艂膮 wie艣 na unicestwienie.
聽聽聽聽 Pewna kobieta chcia艂a uciec przez bram臋, lecz na jej drodze stan臋艂a niewielkiej postury os贸bka, kt贸ra spogl膮da艂a na ni膮 z mordem.
-Nie... Prosz臋, nie r贸b mi krzywdy...-Kobieta z przera偶eniem w oczach zacz臋艂a si臋 wycofywa膰 chc膮c ratowa膰 偶ycie, kt贸re poprzez jeden ruch d艂oni postaci przed ni膮, zacz臋艂a p艂on膮c 偶ywcem.
聽聽聽聽 Wie艣niaczka zacz臋艂a krzycze膰 i stara膰 si臋 zdusi膰 ogie艅 trawi膮cy jej cia艂o, lecz nic nie pomog艂o. Upad艂a na ziemi臋 ledwo 偶ywa. Nad ni膮 stan臋艂a ta sama ma艂ej postury posta膰, a gdy palona 偶ywcem spojrza艂a ostatkiem si艂 w g贸r臋, natrafi艂a na l艣ni膮ce szmaragdowe oczy wpatruj膮ce si臋 w ni膮 z oboj臋tno艣ci膮 pomieszan膮 z nienawi艣ci膮...
-Razem z sumieniem powstali艣cie... Wy... Razem z dobrem powsta艂o z艂o... Razem z mi艂o艣ci膮 powsta艂o cierpienie, a razem z waszym zadufaniem powsta艂a zag艂ada...-Odezwa艂 si臋 w艂a艣ciciel szmaragdowego spojrzenia, kt贸rego po g艂osie mo偶na wywnioskowa膰, 偶e jest ni膮 dziecko, dziewczynka w wieku miej wi臋cej siedmiu lat. Za ni膮 wy艂oni艂 si臋 niczym z mroku nocy, szafirowy 艂eb smoka o z艂otych t臋cz贸wkach, by po chwili wydoby膰 z swego pyska kobiecy g艂os rozbrzmiewaj膮cy niczym echo dooko艂a.
-Kiedy zaprzyja藕niony ogie艅 strawi wszystko wok贸艂, a tobie pozostanie jedynie patrze膰 na wszechobecn膮 艣mier膰, nie za艂amuj si臋 i 偶yj dalej, twierdz膮c, i偶 to by艂o konieczne, by艣 mog艂a przetrwa膰...


聽聽聽聽 Otworzy艂em szeroko oczy. Przez chwil臋 spogl膮da艂em na niebosk艂on.
-Czyli to by艂 jednak sen? Chocia偶... Co艣 mi si臋 tu nie podoba. To ewidentnie nie by艂 zwyk艂y senny koszmar, a raczej ostrze偶enie.-Zagryz艂em nerwowo doln膮 warg臋, taki dziwny nawyk nabra艂em. Kiedy si臋 denerwuje i to powa偶nie, zagryzam doln膮 warg臋 nerwowo.-Ju偶 nie raz miewa艂em takie sny i nigdy nic dobrego nie wr贸偶y艂y.-Zeskoczy艂em z drzewa. Na szcz臋艣cie nie musia艂em nikogo budzi膰, bo sami wstali.-Dru偶yna pakowa膰 namioty i za dwie minuty ruszamy.-Powiedzia艂em stanowczo, a widz膮c, 偶e Todd ma zamiar protestowa膰 doda艂em.-To prawdopodobnie kod czerwony, wiec ruchy!
-Tak jest!
聽聽聽聽 Dzieciaki natychmiast zasalutowa艂y i ruszyli do zbierania obozowiska, natomiast Konoszanie byli zmieszani. Nie znaj膮 naszych kod贸w skr贸towych.
-Co si臋 dzieje?-Odezwa艂 si臋 Sasuke. Zerkn膮艂em w jego kierunku.-Jako sojusznicy w tej misji, chyba mamy prawo wiedzie膰, czym jest kod czerwony, wi臋c?
-To kod oznaczaj膮cy zagro偶enie 偶ycia.-Z艂o偶y艂em pospiesznie pieczecie i zapiecz臋towa艂em nasz ekwipunek w zwojach, by lepiej si臋 je nios艂o.-Co艣 si臋 wydarzy艂o, b膮d藕 wydarzy i to nic przyjemnego, dlatego musimy si臋 streszcza膰.
聽聽聽聽 Nic wi臋cej nie musia艂em m贸wi膰. Wszyscy szybko zebrali pozosta艂o艣ci obozowiska i ruszyli艣my biegiem przeskakuj膮c z drzewa na drzewo.
聽聽聽聽 Potrzebna jest umiej臋tno艣膰 patrzenia na obrazy z przesz艂o艣ci z bezpiecznej odleg艂o艣ci. Tam 偶yj膮 jedynie upiory pogr膮偶one w my艣lach, otoczone pustk膮 i milczeniem. S膮 jak iskry gorej膮cego ognia. Je艣li zostan膮 w tobie d艂u偶ej spal膮 ci臋.
-Kami-sama[Bo偶e]... Co tu si臋 wydarzy艂o?-Wydusi艂a z siebie Sakura rozgl膮daj膮c si臋 po pogorzelisku, jaki zastali艣my po dotarciu na miejsce. Prawie ca艂a wioska by艂a zw臋glona, a dooko艂a wala艂y si臋 trupy. Jedne zw臋glone, inne nietkni臋te przez ogie艅 poprzecinane w p贸艂 lub z pourywanymi ko艅czynami.
-Istna rze藕, rozlew krwi i brutalny mord z nuta z艂o艣ci i nienawi艣ci.-U艣miechn臋艂a si臋 Shiro pojawiaj膮c w pozycji siedz膮cej na murku.-Wida膰 kto艣 si臋 bardzo zdenerwowa艂.
-Czyli to zrobi艂 nasz cel?-Spojrza艂em kontem oka na bia艂ow艂os膮, kt贸ra w odpowiedzi jedynie u艣miechn臋艂a si臋 wymownie.-Ta, racja, g艂upie pytanie. Zajmij si臋 tymi zabitymi, a my rozdzielimy si臋 i poszukamy naszego ma艂ego rozb贸jnika odpowiedzialnego za to wszystko.
-Spoko, zajmie mi to tylko chwilk臋, musz臋 odhaczy膰 wszystkich zabitych i odprawi膰 ich, wiec nie spieszcie si臋.-艢mier膰 machn臋艂a na nas lekcewa偶膮co. W jej d艂oni zmaterializowa艂a si臋 kosa, a w drugiej dosy膰 poka藕ny notes.-Co tak stoicie? Zmykajcie szuka膰. B臋dziecie mi tylko przeszkadza膰, a chce od was chwile odpocz膮膰...
聽聽聽聽 Rozdzielili艣my si臋 i ka偶de z nas przeszukiwa艂o wie艣, czy raczej jej pozosta艂o艣ci. Musimy jak najszybciej znale藕膰 te ma艂a, nim zn贸w poszczuje kogo艣 smokiem.

*

-Baka Mizuki... Na pewno on pierwszy znajdzie tego zbira i za艂atwi go, a potem zbierze laury i pochwa艂y...-Mrucza艂 pod nosem niezadowolony Todd, gdy wtem jego uwag臋 przyku艂a ma艂a os贸bka siedz膮ca skulona miedzy rumowiskiem domu. Nie b臋d膮c pewnym czy ona 偶yje podszed艂 ostro偶nie, ale nim postawi艂 wi臋cej krok贸w potkn膮艂 si臋 i run膮艂 jak d艂ugi na ziemie.-A艂! Kurka... Ja to zawsze musz臋 si臋 wywali膰... Uh...-Wyj臋cza艂 masuj膮c sobie obola艂a twarz. Niepewnie podnosz膮c si臋 z pod艂o偶a, skierowa艂 sw贸j wzrok na posta膰, jednak偶e natrafi艂 na par臋 szmaragdowych t臋cz贸wek wpatruj膮cych si臋 w niego z zainteresowaniem, oddalonych o kilka centymetr贸w.
聽聽聽聽 Ch艂opak zamruga艂 par臋 razy, sp艂on膮 rumie艅cem i odskoczy艂. Teraz m贸g艂 przyjrze膰 si臋 osobnikowi, a by艂a ni膮 ma艂a dziewczynka w wieku miej wi臋cej z siedem, mo偶e osiem lat. D艂ugie lekko potargane liliowe kosmyki, opada艂y jej na blad膮, niczym ko艣膰 s艂oniowa twarz, cz臋艣ciowo zakrywaj膮c lewe oko. Wielkie l艣ni膮ce oczy wpatrywa艂y si臋 w przybysza z takim spojrzeniem, 偶e trudno by艂o okre艣li膰 czy jest nim zafascynowana czy te偶 chce go zabi膰.
聽聽聽聽 Tym czasem za plecami bruneta pojawi艂 si臋 cie艅, kt贸rego nie dostrzeg艂 z racji, i偶 wpatrywa艂 si臋 w dziewczynk臋. Nad jego g艂ow膮 zawis艂 otwarty smoczy 艂eb z gotowo艣ci膮 do ataku, by zabi膰...
-Eee... Gomene, pewnie cie wystraszy艂em to by艂o niechc膮cy.-U艣miechn膮艂 si臋 przyg艂upio i podrapa艂 w ty艂 g艂owy z zak艂opotaniem. To j膮 bardzo zaskoczy艂o, a smoczy 艂eb wycofa艂 si臋 i znikn膮艂.-Chcia艂em tylko sprawdzi膰, czy nic ci nie jest i... potkn膮艂em si臋. Gapa ze mnie. A w艂a艣nie jak ci na imi臋? Ja jestem Todd.
-A...-Zawaha艂a si臋. Usiad艂a i odetchn臋艂a.-Amerilian.
-A... Ame... Ameru... Amine... Eee... Kurde j臋zyk sobie po艂ama艂em.-Zacz膮艂 sobie mierzwi膰 w艂osy ze zdenerwowaniem. Amerilian widz膮c jego g艂upi wyraz twarzy w owej sytuacji za艣mia艂a si臋.-Heh... Widz臋, 偶e chocia偶 ci臋 rozbawi艂em. Wiem! Mog臋 m贸wi膰 ci zdrobniale, Ami?-Spojrza艂 na ni膮 z zadowoleniem ze swojego pomys艂u. Dziewczynka zamruga艂a parokrotnie, ale zaraz z u艣miechem przytakn臋艂a.-Super! Wiesz Ami... Wygl膮da na to, 偶e tylko ty prze偶y艂a艣 w tej wiosce. Wszyscy zgin臋li, to w sumie troch臋 przykre, 偶e tylu ludzi...
-Kyomou[Nieprawda].-Przerwa艂a mu.-Oni byli z艂ymi lud藕mi i zas艂u偶yli sobie na to, co ich spotka艂o.
-Nie m贸w tak! Nawet tak nie my艣l! Nie wa偶ne, co zrobili i jacy byli. Ka偶dy zas艂uguje na drug膮 szans臋. Ludzie robi膮 g艂upie rzeczy najcz臋艣ciej ze strachu przed tym, czego nie znaj膮 i nie rozumiej膮. Nie mo偶esz ich za to ocenia膰...
-Jeste艣 inny ni偶 wszyscy...
-Todd, nani temae tsukai desu?[Todd, co ty robisz?]
聽聽聽聽 Obejrza艂 si臋, a za nim sta艂a dziwnie patrz膮ca na niego Hikari.
-Ja w艂a艣nie rozmawia艂em z...-Ch艂opak spojrza艂 na miejsce, gdzie przed chwil膮 by艂a dziewczynka, ale ku jego zaskoczeniu ju偶 jej tam nie by艂o-Ale przecie偶... By艂a tu...
-Jasne, pewnie zn贸w chcia艂e艣 udawa膰, 偶e co艣 robisz, co by艂oby oczywi艣cie fars膮 i wszystko musia艂by zn贸w zrobi膰 za ciebie Mizuki.
-Wiesz, co?! Mam do艣膰 ciebie i twoich g艂upich podtekst贸w o tym, 偶e jestem najgorszy i tego wychwalania pana 鈥濲estem doskona艂y w ka偶dym calu, a dziewczyny mnie wielbi膮!鈥, wiec oszcz臋d藕 sobie i daj mi 艣wi臋ty spok贸j!-Wrzasn膮艂, wymin膮艂 j膮 i ruszy艂 przed siebie. Hikari pierwszy raz, od kiedy si臋 poznali widzia艂a, 偶e by艂 taki w艣ciek艂y.
聽聽聽聽 Zawsze co艣 burcza艂 lub krzywi艂 si臋 i krzycza艂, jaki to 艣wiat niesprawiedliwy, ale jednak nigdy nie nakrzycza艂 na ni膮...
聽聽聽聽 Fioletowo oka zacisn臋艂a d艂onie w pi臋艣ci. Powinna bardziej uwa偶a膰 na s艂owa, kt贸re wypowiada w kierunku Todda. Doskonale zdawa艂a sobie spraw臋 z faktu, 偶e mog艂a tym pokrzywdzi膰 go...
聽聽聽聽 Teraz to wiedzia艂a i sama sobie jest winna, 偶e na ni膮 nawrzeszcza艂.
-Todd poczekaj na mnie...-Zawo艂a艂a za nim beznami臋tnie i podbieg艂a, ale wi臋cej nie zamienili ju偶 s艂owa.
聽聽聽聽 Tym czasem za gruzami sta艂a Ami i widzia艂a ow膮 sytuacje. Zmarszczy艂a gniewnie brwi i pod wp艂ywem zacisku d艂oni na kawa艂ku ceglanej 艣ciany, rozkruszy艂a jej fragment. Odwr贸ci艂a si臋 za siebie i pobieg艂a szybkimi i zwinnymi susami.

*

聽聽聽聽 Krew...
聽聽聽聽 Pami臋ta tylko t膮 ogromn膮 czerwon膮 plam臋, walaj膮ce si臋 dooko艂a oderwane ludzkie koniczyny i strach.
聽聽聽聽 Strach, kt贸ry przenika艂 ka偶d膮 cz膮stk臋 jej cia艂a. Rozpacz, kt贸ra nadesz艂a wraz z pierwszym widokiem pogorzeliska, jaki zastali. Nie by艂a przygotowana na taki widok, po prostu nie by艂a gotowa...
聽聽聽聽 R贸偶owo w艂osa obejrza艂a si臋 w stron臋 jednego ze zniszczonych budynk贸w. By艂a pewna, 偶e kto艣 tam by艂. Wyczuwa艂a nik艂膮 energie chakry. Jednego by艂a pewna, ktokolwiek j膮 obserwowa艂, znikn膮艂, przynajmniej tak jej si臋 wydawa艂o...
聽聽聽聽 Poczu艂a czyj艣 ciep艂y oddech na karku, ale nie da艂a po sobie tego pozna膰 i udaj膮c, 偶e wci膮偶 si臋 rozgl膮da przed sob膮, zerkn臋艂a ukradkiem w d贸艂. Nad ni膮 by艂 olbrzymi cie艅.
聽聽聽聽 Teraz mia艂a pewno艣膰, 偶e to nie jest cz艂owiek, a najprawdopodobniej smok, o kt贸rym wspomina艂 im Naruto.
聽聽聽聽 Ostro偶nie si臋gn臋艂a po kunai, ale najwidoczniej gad to zauwa偶y艂 i rzuci艂 si臋 na kunoichi z otwartym pyskiem dw贸ch rz臋d贸w, ostrych jak brzytwy z臋b贸w i mro偶膮cym krew w 偶y艂ach potwornym rykiem. W powietrze wbi艂y si臋 tumany kurzu, z kt贸rych po chwili wy艂oni艂 si臋 smoczy 艂eb. Jego 艂uski o szafirowej barwie zal艣ni艂y w promieniach s艂o艅ca.

14.呕artujesz? Ta ma艂a?

鈥炁歝ie偶ka do rado艣ci jest brukowana poczuciem pewno艣ci siebie i w艂asnej warto艣ci, 艣wiadomo艣ci膮, 偶e by膰 mo偶e uczynili艣my 艣wiat odrobin臋 lepszym, albo te偶, 偶e pomimo przeciwie艅stw walczyli艣my o nasze przekonania.鈥

~R.A. Salvatore
(Morze mieczy)

-Czy偶by...?-Obejrza艂em si臋 i natychmiastowo ruszy艂em przed siebie biegiem. Ten ryk... To mog艂o znaczy膰 tylko jedno. Nasza ma艂a znowu poszczu艂a kogo艣 smokiem.-Mam nadzieje, 偶e nikomu nic si臋 nie sta艂o...-Przygryz艂em nerwowo doln膮 warg臋. Moi uczniowie na pewno dadz膮 sobie rade, byli przeszkoleni na takie przypadki. W ko艅cu to jeden z priorytet贸w nauki w Wiosce Cienia, ale moja stara rozbita dru偶yna z Konohy...
-Naruto-sensei!
-Todd, Hikari, jeste艣cie cali?-Zapyta艂em, gdy spotka艂em ich po drodze. Dzieciaki tylko pokiwa艂y g艂owami twierdz膮co.-A Gdzie Mizuki i Konoszanie? Cholera, na pewno kt贸re艣 z nich zosta艂o zaatakowane... Biegiem!
-Hai, so desu![Tak jest!]

*

-Shimatta[Cholera]!-Krzykn臋艂a Sakura uskakuj膮c przed kolejnymi atakami. Ledwo uda艂o jej si臋 uskoczy膰 w ostatniej chwili przed pierwszym, a zaraz smok ponawia艂 ciosy k艂api膮c niebezpiecznie paszcz膮 i machaj膮c ogonem.-Chcesz si臋 zabawi膰?-Dziewczyna uskoczy艂a przed nast臋pn膮 pr贸b膮 zjedzenia jej. Skoczy艂a na zamkni臋t膮 paszcze, odbi艂a si臋 od niej, zrobi艂a salto w powietrzu unikaj膮c jednocze艣nie 艂uskowatego ogona. Wyl膮dowa艂a na ziemi szuraj膮c lekko i wzbijaj膮c troch臋 kurzu w powietrze. Natychmiast skumulowa艂a w d艂oniach Chakre i pochwyci艂a smoczy 艂eb, ale...-Kusho!-Ledwo krzykn臋艂a, a zosta艂a odrzucona przez zwinny ogon gadziny na par臋 metr贸w. Uderzy艂a w gruzy, kt贸re przebi艂a swoimi plecami.-Uh... To ewidentnie bola艂o bardziej ni偶 treningi z Tsunade-sama...-Podnios艂a si臋 do siadu rozmasowuj膮c obola艂e ramie. Nied艂ugo nacieszy艂a si臋 chwil膮 鈥 obola艂ej 鈥 swobody, bo jej przeciwnik ruszy艂 na ni膮 wy艂aniaj膮c si臋 znienacka.-O nie...
-Kinko kusari no Jutsu!
聽聽聽聽 艁uskowate zwierz臋 zosta艂o zwi膮zane i unieruchomione przez wy艂aniaj膮ce si臋 z pod ziemi 艂a艅cuchy. Pomi臋dzy Haruno, a gadem pojawi艂 si臋 jeden z podopiecznych Naruto, Mizuki. Ch艂opak zerkn膮艂 ukradkiem na ni膮 nie spuszczaj膮c uniesionych przed sob膮 r膮k, jakby trzyma艂 niewidzialne liny.
-Dajiobu desu ka Haruno-sama?
-Dajiobu desu[Wszystko dobrze]... Z-zaskoczy艂 mnie, arigatou.
-Jako sojusznicy taki mamy obowi膮zek, ale uwa偶am, 偶e Naruto-sensei powinien obejrze膰 twoje rami臋.
聽聽聽聽 Kunoichi zaskoczona spojrza艂a na r臋k臋. By艂a ranna i to dosy膰 g艂臋boko, nie zauwa偶y艂a tego wcze艣niej. Odetchn臋艂a i chcia艂a si臋 wyleczy膰, ale...
-Niewolno!-Kto艣 j膮 powstrzyma艂. To by艂 Uzumaki, obok natychmiast pojawi艂a si臋 pozosta艂a dw贸jka jego podopiecznych.-艢lina szafirowego smoka to niebezpieczna trucizna, a leczenie jej bezpo艣rednio poprzez chakr臋, przed uprzednim nasmarowaniem specjaln膮 ma艣ci膮 spowoduje jedynie szybsze rozprzestrzenienie si臋.-Wyja艣ni艂 pokr贸tce, po czym ze swojej torby wyj膮艂 jaki艣 ma艂y s艂oiczek. Odkr臋ci艂 go i nasmarowa艂 ran臋 dziewczyny zielon膮 mazi膮, na co skrzywi艂a si臋.-Wiem, 偶e strasznie 艣mierdzi, ale niema 艂adnie pachnie膰, tylko dzia艂a膰. Jako jedna z najlepszych w Konoha Medic Ninja powinna艣 o tym wiedzie膰. Gotowe, a teraz szybko si臋 ulecz.
-Naruto!
聽聽聽聽 Obok pojawi艂 si臋 Sasuke i Kakashi, kt贸rzy najpierw spojrzeli na uwi膮zanego smoka, a potem na Haruno, kt贸ra po wyleczeniu si臋, wsta艂a.
-Nic jej nie b臋dzie...-Lazurowooki wymin膮艂 ich i podszed艂 do swojej dru偶yny.-Dobra robota Mizuki. Hikari, Todd, b膮d藕cie czujni.-Obejrza艂 si臋 i rzuci艂 pospiesznie w stron臋 Konoszan.-Wy tak偶e.
-Dlaczego? Przecie偶 ju偶 schwytali艣my smoka...-Zacz臋艂a zdziwiona Sakura.
-To nie koniec.-Przerwa艂a jej Hikari.-To jest smoczy stra偶nik, a to oznacza, 偶e jego 鈥瀙artner鈥 musi by膰 niedaleko.
-Zostawcie nas!-Odezwa艂 si臋 kto艣 podniesionym g艂osem. Przed nimi, dok艂adnie par臋 metr贸w dalej sta艂a ma艂a dziewczynka. Liliowe kosmyki w艂os贸w opada艂y jej na jedn膮 stron臋 zakrywaj膮c tym samym cz臋艣膰 twarzy. Spogl膮da艂a na zebranych lodowatym, a jednocze艣nie pe艂nym znienawidzenia spojrzeniem szmaragdowych t臋cz贸wek.
-W ko艅cu si臋 pojawi艂a nasza ma艂a rozb贸jnica. I co teraz Naruto-sensei? Nie mo偶emy jej zmusi膰, by do艂膮czy艂a do Kumori-Gakure, a najwidoczniej nie jest zbyt ufna.
-Spokojnie Hikari, wiem, ale nie wolno nam pozwoli膰, by dalej chodzi艂a sobie i zabija艂a wszystkich.
-呕artujesz? Ta ma艂a?-Sasuke podni贸s艂 znacznie brew w g贸r臋 zerkaj膮c na Uzumakiego.-To ona pozabija艂a tych wszystkich ludzi i unicestwi艂a ca艂膮 te wie艣?
-Jak wida膰.
-Oni chcieli nas skrzywdzi膰.-Odezwa艂a si臋 dziewczynka przed nimi.-Chcieli zabi膰 nas, ale my si臋 nie dali艣my i uprzedzili艣my ich, dlatego...-Jej oczy zal艣ni艂y upiornie 偶贸艂t膮 barw膮, tak samo jak 艣lepia uwi臋zionego smoka, kt贸ry natychmiast rozerwa艂 wi臋zy, co da艂a r贸wnie偶 efekt odrzucenia Mizukiego p贸艂 metra w ty艂.
-Mizuki!-Heiko podbieg艂a do kolegi z dru偶yny i pomog艂a mu wsta膰.
-Nie pozwolimy i wam nas skrzywdzi膰!-Odezwa艂y si臋 jednocze艣nie dwa g艂osy, a gad ruszy艂 natychmiastowo z g艂o艣nym rykiem na grupk臋 ninja.

-Spokojnie.-Odpar艂em atak z 艂atwo艣ci膮. Ma艂a ma du偶膮 moc, ale wida膰, 偶e bez odpowiedniego treningu nie poradzi sobie z kim艣, kto zosta艂 przeszkolony do walki ze smokiem.-Nie chcemy z wami walczy膰.
-Usotsuki[K艂amiesz]!-Wrzasn臋艂a p艂aczliwie, a szafirowy stw贸r znowu ruszy艂 z kolejnymi atakami skierowanymi w moj膮 stron臋. Dobrze, 偶e obra艂a sobie mnie za cel, a nie reszt臋, bo jako艣 nie u艣miecha mi si臋 leczenie ich wszystkich. Uskoczy艂em przed ogonem, a zaraz kolejny unik z faktu pr贸by po偶arcia mnie.
-Zostawcie i lepiej si臋 nie wtr膮cajcie.
聽聽聽聽 Dos艂ysza艂em g艂os Mizukiego. Zerkn膮艂em kontem oka w stron臋 reszty grupy. Najwidoczniej Kakashi i Sasuke, chcieli ruszy膰 z pomoc膮, co zapewne sko艅czy艂oby si臋 tym, 偶e mia艂bym wi臋cej do roboty.
-Uwierz, ale naprawd臋 nie chcemy z wami walczy膰, my tylko...-Chcia艂em wyja艣ni膰 cokolwiek tej ma艂ej, ale najwidoczniej by艂a zbyt w艣ciek艂a i nieufna, by w og贸le mnie wys艂ucha膰. W ostatniej chwili wykona艂em zamian臋 z klonem.-S艂uchaj dzieciaku, nie mam ochoty si臋 z tob膮 bawi膰. Chcemy tylko 偶eby艣...
-Urusai[Zamknij si臋]! Wszyscy tak m贸wili! Twierdzili, 偶e chc膮 pom贸c, ale i tak potem chcieli nam zrobi膰 krzywd臋!-W jej szmaragdowych oczach zauwa偶y艂em co艣, co mnie z lekka zdekoncentrowa艂o i o ma艂o nie oberwa艂em ogonem.
-Wystarczy tego Ami!-Wrzasn膮艂 Todd. Ami, jak j膮 nazwa艂, rozszerzy艂a w niedowierzaniu oczy, tak samo pozostali. Obiter odpar艂 atak swoim w艂asnym ogonem, smoczym ogonem o rubinowej barwie 艂uskach.-Nie chcia艂em si臋 wcze艣niej ujawnia膰, ale...-Wydusi艂 z siebie patrz膮c na zdumion膮 dziewczynk臋. Szafirowy smok stan膮艂 za ni膮 potulnie niczym wystraszony psiak.-...ale zrozumia艂em, 偶e je艣li Ci nie poka偶e, kim jestem naprawd臋, to nie zechcesz uwierzy膰 w fakt, 偶e nikt tutaj nie skrzywdzi ani ciebie, ani twojego stra偶nika.
-On jest...
-Tak, Kakashi.-U艣miechn膮艂em si臋 lekko.-Todd jest smokiem, a dok艂adniej to rubinowym smokiem. Nie m贸wi艂 o tym, poniewa偶 ba艂 si臋.
-Ba艂 si臋?-Powt贸rzy艂a pytaniem Sakura.
-Hikari boi si臋 smok贸w, kt贸re nie s膮 鈥瀞moczymi stra偶nikami鈥, dlatego te偶 Todd ukrywa艂 to, 偶eby jej nie wystraszy膰.-Wyja艣ni艂em zerkaj膮c na moj膮 podopieczn膮. Widzia艂em, 偶e jest najbardziej zaskoczona, a jednocze艣nie nie wiedzia艂a, co o tym wszystkim my艣le膰. Zwr贸ci艂em zn贸w wzrok przed siebie.-Powiedzia艂em mu, 偶e je艣li b臋dzie tylko gotowy, sam mo偶e ujawni膰 swoj膮 smocz膮 natur臋 i obieca艂em nikomu nie wyjawi膰 tej tajemnicy. Todd zauwa偶y艂 to samo, co ja w jej oczach, dlatego na chwil臋 si臋 zdekoncentrowa艂em.
-Ami, ja... Nie, my.-Brunet natychmiast si臋 poprawi艂.-My wszyscy tutaj nie zrobimy ci krzywdy, ani twojemu smoczemu stra偶nikowi. Chcieli艣my tylko, 偶eby艣 zamieszka艂a w Kumori-Gakure, to wioska dla takich jak ty czy ja. Tam mo偶esz nauczy膰 si臋 panowa膰 nad sob膮, swoimi zdolno艣ciami. Przysi臋gam, 偶e nikt was tam nie skrzywdzi. Raz mi ju偶 zaufa艂a艣, przy rumowisku. Wiedzia艂em, 偶e tw贸j stra偶nik by艂 tu偶 za mn膮 i m贸g艂 mnie zabi膰, ale nie zrobi艂 tego. Wycofa艂 si臋 na twoj膮 pro艣b臋 my艣low膮.
-Wiedzia艂e艣...?-Ami nie wierzy艂a w艂asnym uszom i odezwa艂a si臋 bardziej do siebie, ni偶 do nas czy Todda.-On... On wiedzia艂, 偶e jest w niebezpiecze艅stwie, a pomimo tego zachowa艂 spok贸j i... i...
-I wyci膮gn膮艂em do ciebie d艂o艅.-Doko艅czy艂 za ni膮.-Wiedzia艂em, 偶e nie zrobisz mi krzywdy, bo widzia艂em to w twoich oczach. By艂a艣 przera偶ona i pewna, 偶e jestem kolejn膮 osob膮, kt贸ra chce was skrzywdzi膰 i w艂a艣nie tym cie zaskoczy艂em, bo zrobi艂em co艣 wr臋cz przeciwnego, ni偶 my艣la艂a艣.-Jego ogon znikn膮艂, a sam niebieskooki podszed艂 do liliowow艂osej i wyci膮gn膮艂 do niej d艂o艅.-Zaufaj mi i tym razem.
-Obiecujesz, 偶e nikt tam nie b臋dzie chcia艂 nas skrzywdzi膰?-Dopytywa艂a si臋 ma艂a, a on jedynie kiwn膮艂 z u艣miechem. Jej smoczy stra偶nik znikn膮艂 rozp艂ywaj膮c si臋 w ma艂e, szafirowej barwy drobinki, kiedy tylko dziewczynka chwyci艂a Todda za r臋k臋.-Shinrai temae[Ufam ci]...

15. Intruzi zostan膮 zg艂adzeni...

聽聽聽聽 Po dotarciu do ukrytych za ska艂膮 wr贸t Kumori-Gakure, przy艂o偶y艂em d艂o艅 do wg艂臋bienia i wzniesienie rozst膮pi艂o si臋 ukazuj膮c bram臋 wioski cienia. Po przekroczeniu jej, zamkn臋艂a si臋, a przed nami pojawi艂a si臋 zielonow艂osa dziewczyna z wisiorkiem smoka na szyi.
-Cze艣膰 Naruto, jak tam misja?-Podesz艂a do ma艂ej Amerilian, kt贸ra z niewielk膮 obawa na ni膮 patrzy艂a.-Witaj, ty pewnie jeste艣 Amerilian, m艂oda Dragon Guardian*.-Dziewczynka jedynie pokiwa艂a g艂ow膮.-Oj co艣 zbyt nie艣mia艂a jeste艣. Prosz臋 to dla ciebie.-Katrin, bo tak by艂o na imi臋 zielonow艂osej poda艂a jej wisiorek z srebrnym smokiem.
-Do czasu, a偶 nie nauczysz si臋 panowa膰 nad swoimi emocjami, zdolno艣ciami i twoim smokiem, b臋dziesz nosi膰 ten wisiorek.-Wyja艣ni艂 Todd, zawieszaj膮c ma艂ej amulet.-Dodatkowo, dop贸ki nie nauczysz si臋 wywo艂ywa膰 swojego smoczego stra偶nika w mniejszej formie ni偶 naturalna, ten wisiorek b臋dzie ci w tym pomaga膰.
-Arigatou...-Ami popatrzy艂a na srebrnego smoka na swojej szyi. W tym momencie Katrin zmarszczy艂a brwi i spojrza艂a na Konoszan.
-Intruzi zostan膮 zg艂adzeni...-Jej r臋ce a偶 do samych ramion zmieni艂y si臋 w 艂apy smoka o 偶贸艂tozielonej barwie, a 藕renice postawi艂y w s艂up. By艂a gotowa by zaatakowa膰.
-Spokojnie Katrin, to ninja z Konohy, nasi nowi sojusznicy.-Powstrzyma艂em j膮 gestem r臋ki. Spojrza艂a na mnie kontem oka, nie opuszczaj膮c gotowo艣ci do zabicia nieznajomych.-DarkKage ich zaprosi艂...
-O, skoro tak.-Diametralnie zmieni艂a swoje nastawienie. Jej r臋ce wr贸ci艂y do normalnego stanu. Wyci膮gn臋艂a d艂o艅 do Sakury, ale nim ta zd膮偶y艂a wyci膮gn膮膰 swoj膮 Katrin wyci膮gn臋艂a obie d艂onie przed siebie jakby pokazywa艂a jaki艣 cenny eksponat w muzeum.-Witajcie w Kumori-Gakure! Nazywam si臋 Katrin i jestem stra偶nikiem bramy Kumori. No wiecie, pilnuje by nikt nieproszony nie przedar艂 si臋 przez wrota wioski.
-Nie przejmuj si臋 ni膮, ona tak zawsze.-Wyja艣ni艂em widz膮c zaskoczon膮 kunoichi Konohy.
-Naruto, a ty nie wypuszczasz go?-Zainteresowa艂a si臋 zielonow艂osa. Podrapa艂em si臋 w ty艂 g艂owy ze zmieszan膮 min膮.-Nie m贸w mi tylko, 偶e znowu si臋 posprzeczali艣cie. Wiesz co tw贸j ojciec my艣li o tych waszych sprzeczkach.
-Nie, nie posprzeczali艣my si臋, tylko... Nie jestem pewien czy nasi go艣cie s膮 przygotowywani na ten widok, wi臋c, wiesz...
-Oj tam nie gadaj bzdur, przecie偶 i ta zaraz b臋d膮 widzie膰 wiele r贸偶nych os贸b i podobnych do niego, tak偶e uwa偶am, 偶e to nie b臋dzie raczej dla nich zbyt d艂ugi szok.-Katrin klepn臋艂a mnie tak pokrzepiaj膮co i mocno w plecy, 偶e prawi臋 nie pad艂em na ziemie. Gdyby kto艣 inny mnie tak klepn膮艂 to pewnie bym nawet nie drgn膮艂, ale Katrin jest jednym z najsilniejszych smok贸w ziemi, wi臋c jej r臋ce nawet pod ludzk膮 postaci膮 s膮 twarde jak np. granit.
-No dobra, ale jak dostan膮 zawa艂u to ty im zrobisz sztuczne oddychanie.-U艣miechn膮艂em si臋 z艂o艣liwie, a ona jedynie zaplot艂a r臋ce na piersi z g艂o艣nym 鈥濸hi鈥.
-O czym oni m贸wi膮?
-Zaraz si臋 dowiesz Haruno-sama.-Odpar艂a Hikari, a kiedy ja wykona艂em pospiesznie znaki, kontynuowa艂a.-Wioska Cienia nie jest jak inne ukryte wioski.
-Tutaj nie mieszkaj膮 鈥瀦wyczajne istoty鈥.-Doda艂 Todd u艣miechaj膮c si臋 do Ami, kt贸ra popatrzy艂a na niego zaciekawiona jego s艂owami.
-Ka偶dy jest r贸wny z ka偶dym, bo nie ma tutaj osoby, kt贸ra nie by艂aby 鈥瀒nna鈥.-Do艂膮czy艂 si臋 do wyja艣nieni Mizuki, a w tym samym momencie tuz obok mnie zmaterializowa艂 si臋 z ognia Kyuubi no Kitsune wielko艣ci dosy膰 sporych rozmiar贸w psa.
-D艂ugo to ci tym razem zaj臋艂o, wiesz?-Podrapa艂 si臋 tyln膮 艂ap膮 niczym pies za uchem.-Przyda艂aby mi si臋 porz膮dna k膮piel... A ci co si臋 tak patrz膮 jak sroka w gnat? Nigdy mnie nie widzieli czy jak?-Prychn膮艂 lisi demon na widok zszokowanych Konoszan.
-Pewnie widzieli, ale nie w taki spos贸b.-Przykl臋kn膮艂em przy moim demonie i pog艂aska艂em go po g艂owie.-Daj im troch臋 czasu do przyzwyczajenia si臋, Kyuu.
-Yhy...-Mrukn膮艂 patrz膮c na mnie z niet臋g膮 min膮.-Przestaniesz mnie tak traktowa膰? Nie jestem psem, a ogoniastym demonem.
-Wybacz, przyzwyczajenie.-U艣miechn膮艂em si臋, wsta艂em i zwr贸ci艂em do mojego starego rozbitego Teamu.-Zanim wejdziecie w g艂膮b wioski, prosz臋 was, nie gapcie si臋 zbyt nachalnie...
-W膮tpi臋 by to im si臋 uda艂o m艂ody.-Skwitowa艂 Kyuu, zerkaj膮c na trojk臋, kt贸ra gapi艂a si臋 na niego z g艂upimi wyrazami twarzy.-Skoro tak ich zaskoczy艂 m贸j widok, to ciekawe, co powiedz膮 jak zobacz膮 reszt臋 wioski.
聽聽聽聽 Kyuubi mia艂 racje, ale pozostawa艂 kolejny fakt, co zrobi膰 by nie dowiedzieli si臋, kim jest DarkKage? Nie jestem pewien czy m贸j ojciec zechce si臋 z nimi spotka膰. Zw艂aszcza, 偶e oficjalnie dla Konohy i innych nie 偶yje. Ci臋偶ka sprawa...
聽聽聽聽 Moje rozmy艣lania przerwa艂o pojawienie si臋 z smoli艣cie czarnego dymu, kt贸ry ni贸s艂 ze sob膮 zapach siarki dziecka z wygl膮du na oko艂o dziesi臋ciu lat. Ch艂opczyk mia艂 czarne niczym smo艂a w艂osy i krwistoczerwone oczach. Z czarnej poszarpanej szaty, w kt贸r膮 by艂 ubrany skapywa艂a krew, kt贸rej krople natychmiast wsi膮ka艂y w gleb臋. Sk艂oni艂 si臋 w moj膮 stron臋, po czym poda艂 mi zw贸j. Przebieg艂em szybko po tre艣ci, po czym westchn膮艂em ci臋偶ko.
-Co to za dziecko, Naruto?-Zainteresowa艂 si臋 Kakashi przygl膮daj膮c si臋 ch艂opczykowi.
-To nie jest dziecko i radze wam, nie m贸wi膰 tak o nim, bo bardzo tego nie lubi.-Wyja艣ni艂em oddaj膮c z powrotem zw贸j.-To nie jest dziecko, ani nawet demon czy smok. Nazywa si臋 Nabari i jest on Banshee.-Dzieciak sk艂oni艂 si臋 w moj膮 stron臋 ponownie, zgromi艂 morderczym spojrzeniem siwego, po czym rozp艂yn膮艂 si臋 w smolistym czarnym dymie.
-Banshee?-Sasuke przypatrywa艂 si臋 miejscu, gdzie by艂 Nabari.-A czym one s膮?
-Bansee s膮 istotami podobnymi do duch贸w. Zwiastuj膮 one 艣mier膰 poprzez sw贸j 鈥炁糰艂osny lament p艂aczu鈥.-Wyja艣ni艂em ruszaj膮c przodem, a reszta nie maj膮c wi臋kszego wyboru, posz艂a w 艣lad za mn膮.-W wielu legendach i mitach s膮 one ukazywane, jako istoty kobiety ca艂ej na bia艂o, jednak jest to tylko podkoloryzowanie ich historii na bardziej 艂agodn膮. W rzeczywisto艣ci Banshee s膮 ubrane w czarne, granatowe, a rzadziej w ciemno fioletowe szaty, z kt贸rych skapuje krew.
-M贸wisz, 偶e one zsy艂aj膮 艣mier膰, czyli nie powinni艣my by膰 ju偶 martwi, czy co艣?-Sakura zr贸wna艂a ze mn膮 krok.
-Nie do ko艅ca. Widzisz, Banshee owszem zwiastuj膮 艣mier膰 poprzez sw贸j 鈥炁糰艂osny lament p艂aczu鈥 i by艂o tak od przesz艂o setek lat, jednak z czasem przesta艂y u偶ywa膰 go tylko do og艂aszania czyjej艣 艣mierci, poniewa偶 nauczy艂y si臋 wykorzystywa膰 go, jako bro艅. A najlepszym wypadku, kiedy us艂ysza艂oby si臋 w obecnych czasach ich lament, mo偶na straci膰 s艂uch na oko艂o 48h. S膮 one przywi膮zane najcz臋艣ciej do jednego klanu, gdzie cz臋sto pomagaj膮 jej cz艂onkom, jako np. kurierzy, jak zreszt膮 sami widzieli艣cie przed chwil膮.
-Chotto matte Naruto. Czyli twoja rodzina jest zwi膮zana z tymi istotami?-Zainteresowa艂a si臋 r贸偶owo w艂osa, a ja jedynie skin膮艂em g艂ow膮.
-A, co mia艂a na my艣li ta ca艂a Katrin, gdy m贸wi艂a o twoim ojcu?-Zagadn膮艂 nagle Sasuke. Fajny moment sobie wybrali na pytania...
-Dowiesz si臋 jak wszyscy w swoim czasie, a i macie zaproszenie do DarkKage, ale najpierw powinni艣my co艣 zje艣膰.-Zby艂em go natychmiast. Co prawda ojciec zaprosi艂 mnie i konoszan, ale mimo wszystko nie bardzo u艣miecha艂 mi si臋 ten pomys艂, a sam fakt, 偶e w og贸le tu byli, to ju偶 i tak jak dla mnie szczyt wszystkiego. Doszli艣my do mojej ulubionej tutaj budki z ramenem. Za lad膮 krz膮ta艂a si臋 jasnow艂osa blondynka w bordowym garniturze i bia艂ym fartuchu.-Oi Zero.
-Ossu Naruto.-Odwr贸ci艂a si臋 do naszej gromadki, a zza jej plec贸w wy艂oni艂y si臋 miski i pa艂eczki, kt贸re natychmiast postawi艂y si臋 automatycznie przy ka偶dym.-Co tak d艂ugo? Takie misyjki zajmowa艂y ci g贸ra dwa dni, a tu prawie cztery ciebie nie by艂o. Co艣 si臋 sta艂o?-Podpar艂a si臋 艂okciem o lad臋, na kt贸ra opar艂a podbr贸dek.
-Niezbyt. Ojciec upar艂 si臋 z Hokage, bym zabra艂 ze sob膮 na misje trzy osoby z Konohy, wi臋c troch臋 nam si臋 podr贸偶 wyd艂u偶y艂a.-Wyja艣ni艂em pokr贸tce, a Zero pokiwa艂a ze zrozumieniem, po czy na艂o偶y艂a ka偶demu porcje ramenu.-Domo. Itadakimasu.[Dzi臋ki. Smacznego.]
聽聽聽聽 Ka偶dy chwyci艂 za pa艂eczki i zacz膮艂 je艣膰, przynajmniej tak mi si臋 wydawa艂o, bo ju偶 po chwili niebieskooka z mordem w oczach pojawi艂a si臋 nad Mizukim i Sasuke i zdzieli艂a ich drewnian膮 艂y偶k膮 po g艂owach. Najwidoczniej znowu gromili si臋 spojrzeniami i nie tkn臋li nawet swoich porcji.
-Zapomnia艂em chyba przypomnie膰, 偶e Zero bardzo nie lubi, kiedy kto艣 gada lub w og贸le nie tyka jej Ramenu i cz臋sto zdzieli艂a za to drewnian膮 艂y偶k膮 albo chochl膮.-Wyja艣ni艂em patrz膮c na ch艂opak贸w, kt贸rzy masowali sobie obola艂e g艂owy.
-Ty te偶 jeste艣 smokiem?-Zainteresowa艂a si臋 Haruno, kiedy sko艅czy艂a swoj膮 porcje.
-W艂a艣ciwie to jestem Shinigamim[Shinigami 鈥 B贸g 艣mierci].-U艣miechn臋艂a si臋 w odpowiedzi.
-Powi膮zanym ze mn膮, nie zapominaj si臋 kochana.-Nagle na moich kolanach pojawi艂a si臋 wygodnie usadowiona pomara艅czowo w艂osa dziewczyna w moim wieku. Ubrana w czerwono czarny str贸j.-Co tam zajada艂e艣 Naru艣?
-Ramen?-Zapyta艂em patrz膮c wprost w jej lazurowe t臋cz贸wki. Osoby trzecie mog艂yby pomy艣le膰 przez takie zachowanie Moriny, 偶e jest ona moj膮 dziewczyn膮, ale w rzeczywisto艣ci nie jeste艣my par膮. Ona po prostu lubi pojawia膰 si臋 nagle i siada膰 mnie, b膮d藕 Jackowi na kolanach.-Mori艣, a gdzie zostawi艂a艣 swoj膮 dru偶yn臋?
-Nie lubi臋 jak m贸wisz tak do mnie.-Ruda uda艂a, 偶e si臋 obrazi艂a za to. U艣miechn膮艂em si臋 i wtuli艂em twarz w jej w艂osy.-W膮chaniem moich w艂os贸w mnie nie udobruchasz.-Za艣mia艂a si臋, a ja parskn膮艂em 艣miechem.-No dobra wybaczam. A moich podopiecznych zostawi艂am dzisiaj samopas z braku misji. Niech sobie maj膮 dzisiaj wolne, skoro i tak nie ma, co robi膰.
-Naruto, to twoja dziewczyna?-W nasz膮 ma艂膮 wymian臋 zda艅 wtr膮ci艂 si臋 Kakashi.
-Nie jestem jego dziewczyn膮, a przyjaci贸艂k膮. By艂am z Naruto w jednej dru偶ynie.-Wyja艣ni艂a.-Nazywam si臋 Morina Nerlows, a wy to stara rozbita dru偶yna Naruto z Konohy.
-Sk膮d wiesz?
-Morina ma taki dar, 偶e widzi ludzkie aury, czyli to, co ukrywaj膮 w sobie.-Wyja艣ni艂em, a dziewczyna zesz艂a mi z kolan, wi臋c wsta艂em.-Zobaczymy si臋 p贸藕niej na polu treningowym numer pi臋膰. Musze ich zabra膰 do DarkKage.
-A oni wiedz膮, 偶e DarkKage to...-Morina spojrza艂a na mnie znacz膮co, a ja jedynie pokr臋ci艂em przecz膮co g艂ow膮.-Heh, no to nabawi膮 si臋 艂adnego szoku i zawa艂u. No nic, do zobaczenia p贸藕niej.

*Dragon Guardian jest to osoba powi膮zana ze smokiem, inne okre艣lenie to Smoczy je藕d藕ca. Smok takiej osoby jest nazywany Smoczym Stra偶nikiem. Takie osoby maj膮 po艂膮czone 偶ycie ze swoim smokiem, a to oznacza, 偶e gdy co艣 ugodzi smoka w praw膮 艂ap臋, to na prawej d艂oni jego w艂a艣ciciela pojawi si臋 taki sam 艣lad i odczuje ten sam b贸l.

Shinigami to z Japo艅skiego B贸g 艣mierci. Bogowie 艣mierci s膮 istotami podobnymi do 艣mierci, jednak偶e s膮 oni o ni偶szym stopniu i podlegaj膮 pod rz膮dy 艢mierci. Shinigami, kt贸rzy zwi膮偶膮 swoje losy z cz艂owiekiem, kt贸ry ma dosy膰 spory potencja艂 duchowej energii potrafi膮 przechodzi膰 mi臋dzy wymiarami, materializowa膰 przypisan膮 im bro艅, a ponadto znaj膮 si臋 dobrze na zaawansowanej magii 偶ywio艂贸w i chaosu. Maj膮 te偶 spore do艣wiadczenie w walce. Cz艂owiek powi膮zany z Bogiem 艣mierci ma podobne do niego zdolno艣ci.

16.Pami臋tasz jeszcze jak si臋 poznali艣my?

聽聽聽聽 G臋sty, wr臋cz upiorny las zatopiony w mrokach nocy i ciemno fioletowych barwach. To wystarczy艂o, aby przyprawi膰 ka偶dego o dreszcze i paniczny strach. Gdzieniegdzie przemyka艂 jaki艣 cie艅, a w oddali mo偶na by艂o dos艂ysze膰 nik艂e pohukiwanie sowy.
聽聽聽聽 Strach przed nieznanym...
聽聽聽聽 Wybuja艂a wyobra藕nia, nasuwaj膮ca liczne nierealne obrazy tego, co tak naprawd臋, nie ma.
聽聽聽聽 Spo艣r贸d konar贸w drzew pad艂 tylko jeden snop 艣wiat艂a ksi臋偶yca na ma艂ego rudego ch艂opczyka. Z podkulonymi pod brod膮 n贸偶kami, 艣ciska艂 pluszowego misia. Co chwil臋 widzia艂 cienie ludzi patrz膮ce na niego jak na potwora. Nieodgadnione pochodzenia szepty sprawiaj膮ce b贸l. Dooko艂a le偶a艂y zmasakrowane trupy zatopione w rzece szkar艂atu, a na przeciwko sta艂 ten sam pi臋cioletni ch艂opczyk, tylko starszy.
Osiemnastolatek patrzy艂 na to wszystko niema艂o zaskoczony. W `ko艅cu on sam tego dokona艂 w wieku pi臋ciu lat, ale fakt widzenia samego siebie z przed lat, wprawi艂 go w niema艂e zaskoczenie.
-Wakarimasen okaasan[Nierozumiem mamo]...-Z zamkni臋tych oczu pi臋ciolatka sp艂yn臋艂y ciurkiem po policzkach 艂zy mieszaj膮c si臋 z krwi膮 jego ofiar.-Dlaczego on to zrobi艂? Dlaczego on go wypu艣ci艂?-Pyta艂 maluch nie przestaj膮c p艂aka膰. Starszy ch艂opak w ko艅cu podszed艂 do niego, uwa偶aj膮c, by nie nadepn膮膰 na jakie艣 oderwane cz艂onki cia艂 walaj膮cych si臋 wok贸艂. Przykl臋kn膮艂 przy m艂odszym sob膮 i przez chwil臋 wpatruj膮c, w ko艅cu odezwa艂 si臋:
-Co si臋 sta艂o?
-On go uwolni...-Ch艂opiec nie przestawa艂 p艂aka膰, a kiedy podni贸s艂 wzrok na starszego ch艂opaka, ten rozszerzy艂 lekko oczy w zdumieniu.-Uwolni go z uwi臋zi...


聽聽聽聽 Gaara otworzy艂 gwa艂townie oczy i rozejrza艂 si臋 dooko艂a. By艂 w swoim gabinecie, czyli musia艂 przysn膮膰 na biurku. Opad艂 na fotel z zamy艣leniem. Ten dziwny sen i jego oczy... T臋cz贸wki ch艂opczyka mia艂y barw臋 fioletu, a nie jasnego turkusu. Doskonale zna艂 ten pusty wzrok i zabarwienie.
-Przecie偶 to niemo偶liwe. To zosta艂o dawno temu zapiecz臋towane, wi臋c nie mog艂o si臋 uwolni膰 tak 艂atwo.-Pomy艣la艂 osiemnastolatek, a jego kr贸tkie rozmy艣lania przerwa艂o pukanie do drzwi.

*Kumori-Gakure*

聽聽聽聽 Ruszyli艣my ra藕nym krokiem w kierunku budynku kage. Tr贸jka shinobi z Konohy rozgl膮da艂a si臋, co chwil臋 z coraz wi臋kszym zdumieniem wymalowanym na twarzach, gdy dostrzegali co艣 wr臋cz niesamowitego i niespotykane. Jednak jak zauwa偶y艂em Kakashi by艂 czujny i co pewien czas zerka艂 w kierunku Kyuubiego, kt贸ry kroczy艂 obok. Chyba pomimo wiedzy, 偶e istnieje specjalna technika, kt贸ra w sumie wykorzystuje jedynie nik艂膮 odrobin臋 chakry i to tylko podczas przywo艂ywania demona, pozwala biju na chodzenie swobodnie, wci膮偶 jest bardzo nieufny, co do tego. Jednak nie dziwie si臋 jego reakcji nawet w chwili, kiedy wypu艣ci艂em Kyuu, by艂 bardziej przygotowany do odparcia ataku ni偶 zaskoczony jego widokiem. Sasuke i Sakura byli na pewno, chocia偶 on tego nie dawa艂 po sobie pozna膰 zbytnio, a ona wiedzia艂a ju偶 wcze艣niej o tym fakcie.
聽聽聽聽 Przystan膮艂em niedaleko akademii gdzie niespodziewanie rozd藕wi臋cza艂 dzwonek, a zaraz po tym z budynku wybieg艂a du偶a grupa dzieciak贸w zadowolonych z faktu sko艅czenia lekcji.
聽聽聽聽 Dw贸ch starszych ch艂opak贸w popatrzy艂o si臋 na brunetk臋 o oran偶owych t臋cz贸wkach. Za艣miali si臋 konspiracyjnie mi臋dzy sob膮, a jeden z nich nagle wystrzeli艂 z r臋ki ma艂膮 ognista kulk臋, kt贸ra delikatnie wybuch艂a po dotkni臋ciu ty艂ka dziewczyny. Ona czerwona na twarzy natychmiast zareagowa艂a i dmuchn臋艂a w obu delikwent贸w, kt贸rzy zostali zamro偶eni zamieniaj膮c si臋 w lodowe rze藕by. Nastolatka poprawi艂a w艂osy i wielce obra偶ona posz艂a w swoj膮 stron臋.
-Zwyk艂a akademia.-U艣miechn膮艂em si臋 nikle na ten widok. Chocia偶... Niby szko艂a ninja jak ka偶da inna, ale jednak wida膰 niewielkie r贸偶nice, chocia偶by w sytuacji przed chwil膮.
-鈥瀂wyk艂a akademia鈥?-Powt贸rzy艂a pytaj膮co Sakura spogl膮daj膮c na mnie jak na idiot臋.-Chyba zapomnia艂e艣 wspomnie膰, 偶e jest tyci szczeg贸lik wyr贸偶niaj膮cy j膮 od innych. Np. fakt, 偶e w niej jedna dziewczyna w艂a艣nie zamrozi艂a dmuchni臋ciem dw贸ch ch艂opak贸w, kt贸rzy strzelili jej jak膮艣 p艂on膮c膮 kulk膮 w ty艂ek stworzon膮 w r臋ce! To raczej nie jest taka do ko艅ca 鈥瀦wyk艂a鈥, wiesz?-Zaplot艂a r臋ce na piersi spogl膮daj膮c na mnie z udawan膮 powag膮. U艣miechn膮艂em si臋 do niej i wzruszy艂em jedynie ramionami.
聽聽聽聽 Moim podopiecznym da艂em wolne, chocia偶 ub艂agali mnie, bym potrenowa艂 z nimi p贸藕niej. Oczywi艣cie zgodzi艂em si臋, bo w ko艅cu jestem im to winien z faktu, 偶e nie uda艂o nam si臋 odby膰 treningu w Konoha z faktu napotkania przeze mnie starych przyjaci贸艂.
聽聽聽聽 Po chwili znowu ruszyli艣my w kierunku budynku kage, a po dotarciu pod same ich drzwi, zapuka艂em i natychmiast wszed艂em do 艣rodka.
-Oi, jestem.-U艣miechn膮艂em si臋 do zdumionego ojca pokazuj膮c z膮bki, a zaraz za mn膮 weszli Konoszanie.-Przyprowadzi艂em ich jak chcia艂e艣, chocia偶 nie jestem pewny czy to dobry...
-Naruto, ma艂e pytanko.-Minato mi przerwa艂 z bardzo zaskoczon膮 min膮.-Od kiedy TY pukasz?-Podszed艂 i po艂o偶y艂 mi r臋k臋 na czole.-Przezi臋bi艂e艣 si臋? Masz gor膮czk臋?-Zacz膮艂 zadawa膰 pytania niby to proste i z ojcowsk膮 trosk膮, ale jednak wyczu艂em w nich nutk臋 rozbawienia.
-Ha ha ha... Bardzo zabawne.-Odtr膮ci艂em jego d艂o艅 i zaplot艂em r臋ce na piersi.-Jak sam ostatnio powiedzia艂e艣, czy raczej zapyta艂e艣 "Czy cho膰 raz nie m贸g艂by艣 zapuka膰?". Tak wi臋c zapuka艂em, a ty zamiast si臋 cieszy膰 od razu, 偶e mi gorzej.
-Hahaha, gomene, ale to naprawd臋 jaki艣 cud.-U艣miechn膮艂 si臋 rozbawiony i spojrza艂 na tr贸jk臋 konoszan, a po chwili zd臋bia艂y zwr贸ci艂 wzrok na mnie.
聽聽聽聽 Nie wiedz膮c za bardzo, o co mu mo偶e chodzi膰 r贸wnie偶 spojrza艂em na sw贸j stary rozbity team i a偶 zamruga艂em zdumiony.
聽聽聽聽 Sakura ci臋偶ko oddychaj膮c jakby zobaczy艂a ducha opar艂a si臋 plecami o 艣cian臋 i chyba zaraz zemdleje, je艣li nie przestanie tak ledwo nabiera膰 powietrza. Sasuke z rozszerzonymi oczami i zmarszczonymi brwiami na znak ca艂kowitego zaskoczenia i niedowierzania wpatrywa艂 si臋 w Yondaime. Co chwil臋 otwiera艂 usta by co艣 powiedzie膰, ale zaraz je zamyka艂, co wygl膮da艂o tak, jakby ka偶de pytanie, kt贸re mu wpad艂o do g艂owy by艂o zbyt ma艂o adekwatne do zadania. Jedynie Kakashi nie wierz膮c w艂asnym oczom, zacz膮艂 si臋 rozgl膮da膰 ukradkiem i rozmy艣laj膮c prawdopodobnie czy to nie jest jaka艣 iluzja.
-K-Ka-Kakashi-sensei...-Wyj膮ka艂a z ledwo艣ci膮 r贸偶owo w艂osa, wci膮偶 nie mog膮c swobodnie z艂apa膰 tchu. Ona zaraz mi tu zemdleje!-Chyba w tym r-ramenie by艂y j-ja-jakie艣 grzybki ha-ha-halucynki, bo widz臋 Yo-Yo-Yondaime Hokage!
-Niemo偶liwe, poniewa偶 ja te偶 go widz臋, a te grzybki o ile si臋 orientuje nie mog膮 pokazywa膰 trzem osobom tego samego.-Wydusi艂 w ko艅cu z siebie brunet nie spuszczaj膮c wzroku z mojego ojca.
-Czy偶by genjutsu?-Zapyta艂 z zastanowieniem Hatake.
聽聽聽聽 Paln膮艂em si臋 otwart膮 d艂oni膮 w twarz i pokr臋ci艂em z dezaprobat膮 na ich tok my艣lenie. Spojrza艂em na ojca, kt贸ry widz膮c zachowanie tr贸jki shinobi z ukrytego li艣cia z wielkim zdumieniem popatrzy艂 si臋 na mnie pytaj膮co.
聽聽聽聽 Westchn膮艂em jedynie i pu艣ci艂em mu spojrzenie m贸wi膮ce 鈥濶ie t艂umacz i tak nie zrozumiej膮, p贸ki si臋 nie uspokoj膮...鈥 i mia艂em racje, przez kolejne pi臋膰 minut gapili si臋 na Minato jak na widmo, a Sakura w pewnym momencie z braku tlenu najzwyczajniej w 艣wiecie prawie zemdla艂a.
-C贸偶...-Darkkage podrapa艂 si臋聽 w ty艂 g艂owy z niemrawym u艣mieszkiem.-Spodziewa艂em si臋 takiej reakcji, chocia偶...
-My艣la艂e艣, 偶e oni tak po prostu ciebie zobacz膮, zd臋biej膮 i od razu 鈥濵atko! To ty 偶yjesz?!鈥, a potem na spokojnie usi膮dziecie sobie przy herbatce i ciastkach?-Spojrza艂em na niego z niet臋g膮 min膮, a on jedynie u艣miechn膮艂 si臋, co mia艂o znaczy膰, 偶e tak.-Nie skomentuje, zw艂aszcza, 偶e dla reszty 艣wiata nie 偶yjesz...
-Oj tam, czepiasz si臋.-Machn膮艂 na mnie r臋k膮, po czym zwr贸ci艂 si臋 w stron臋 ninja Konohy.-Jakby tu zacz膮膰...
-Mo偶e od pocz膮tku?-Wydusi艂 z siebie w ko艅cu siwow艂osy jounin, wpatruj膮c si臋 z niedowierzaniem w Namikaze.-Jak... Jak to w og贸le jest mo偶liwe, 偶e ty 偶yjesz, sensei?! Przecie偶 zgin膮艂e艣 piecz臋tuj膮c w Naruto Kyuubiego! To przecie偶...
-Kakashi.-M贸j ojciec podszed艂 do niego i po艂o偶y艂 mu d艂o艅 na ramieniu u艣miechaj膮c si臋 przy tym przyja藕nie.-To troch臋 ci臋偶ko wyt艂umaczy膰 i po za tym jest to bardzo d艂uga historia. A tak na marginesie... Ale艣 ty wyr贸s艂, jak na dro偶d偶ach z Czarnobyla!
-Eee... To jednak jeste艣 naprawd臋 ty sensei...-Odpowiedzia艂 po d艂u偶szej chwili milczenia Kakashi z za偶enowanym u艣miechem pod mask膮.
-Aj Kakashi, nie m贸w ju偶 do mnie sensei. Przesta艂em nim dla ciebie by膰 lata temu.
-Chwila moment.-Przerwa艂em im te mi艂膮 pogaw臋dk臋.-To m贸j ojciec by艂 twoim sensei, Kakashi?! Tato, ale ty stary jeste艣...
-Dzi臋ki Naruto...-Yondaime spojrza艂 na mnie z g艂upim wyrazem twarzy za艂amania i po chwili wszyscy wybuchli艣my niepohamowanym 艣miechem.

聽聽聽聽 Jaki艣 czas p贸藕niej po wszystkich wyja艣nieniach, jakim cudem m贸j ojciec 偶yje i jak sta艂 si臋 kage wioski cienia, dorwali mnie moi podopieczni i prawie ukatrupili pro艣bami o walk臋 treningow膮. Poszed艂em z nimi na pole treningowe naszego teamu, a Sakura, Sasuke, Kakashi i Minato poszli z nami, bo w sumie m贸j ojciec zaproponowa艂, by p贸j艣膰 popatrze膰.
聽聽聽聽 Po dok艂adnie pi臋ciu minutach walki treningowej z moja dru偶yn膮 Sasuke polecia艂 z tekstem, 偶e ta potyczka jest nudna i sam by lepiej ze mn膮 walczy艂, ni偶 moi podopieczni. Pu艣ci艂em tr贸jce genin贸w oczko i u艣miechn膮艂em si臋 z lisim wyrazem, po czym uzna艂em, 偶e skoro jest taki tego pewny to mo偶emy razem powalczy膰 chwil臋. Zgodzi艂 si臋. Stan臋li艣my naprzeciwko siebie.
-Przygotuj si臋 na pora偶k臋.-Wyci膮gn膮艂em kunai.
-Chyba 艣nisz, m艂otku.-Zakpi艂 Uchiha pewny swej wygranej. Hatake zgodzi艂 si臋 zosta膰 s臋dziom i da艂 znak, 偶e mo偶emy rozpocz膮膰 walk臋.-Zaraz b臋dziesz p艂aka膰.
-Czy偶by?-U艣miechn膮艂em si臋 nikle.-A tak w艂a艣ciwie to, co si臋 sta艂o, hm?
-Co masz namy艣li?-Zainteresowa艂 si臋 brunet i ruszy艂 na mnie z ostrzem swego miecza. Zrobi艂em szybki unik i niemal natychmiast odpar艂em kunaiem kolejny atak.
-Chodzi mi o twoj膮 zemst臋 na Itachim, czy偶by艣 j膮 porzuci艂?-Odepchn膮艂em go do siebie i wymierzy艂em kopniak z p贸艂 obrotu, kt贸rego unikn膮艂, a sam wymierzy艂 kontr atak.
-Nie porzuci艂em jej. Nadal mam zamiar unicestwi膰 mojego brata.-Wbi艂 miecz przeszywaj膮c moje cia艂o na wylot z triumfem, kt贸ry szybko znikn膮艂, gdy u艣miechn膮wszy si臋 znikn膮艂em mu z oczu.-Klon?!
-Chcia艂by艣. Trafi艂e艣 mnie, chocia偶 nie do ko艅ca.-Przystawi艂em mu kunai do gard艂a.-Taka ma艂a sztuczka z przenikaniem.
-Przecie偶 Saske przebi艂 Naruto na wylot, a on twierdzi, 偶e to nie by艂 klon, wi臋c co?-Zapyta艂a kunoichi wpatruj膮c si臋 z niedowierzaniem w zaistnia艂膮 sytuacje.
-To jedna z bardzo starych technik, a pierwszym, kt贸ry j膮 opanowa艂 by艂 Uchiha Madara.-Wyja艣ni艂a bia艂ow艂osa pojawiaj膮c si臋 niespodziewanie tuz obok.-Minato i Naruto nauczyli si臋 jej ode mnie.
-So ka[Rozumiem].-Sakura spojrza艂a zn贸w na obecn膮 potyczk臋 miedzy Uzumakim, a Uchih膮.
-Szybki jeste艣鈥
-Dzi臋ki, wiem.-U艣miechn膮艂em si臋 do niego.-Pami臋tasz jeszcze jak si臋 poznali艣my?

*Konoha Gakure*

聽聽聽聽 Tsunade siedzia艂a przy biurku opieraj膮c si臋 o niego 艂okciem i podpar艂szy r臋k膮 podbr贸dek przygl膮da艂a si臋 teczce z dokumentami. By艂a to stara akt贸wka z dok艂adnymi informacjami o osobie, niegdy艣 nale偶膮cej do spo艂eczno艣ci Konoha-Gakure. W owych dokumentach znajdowa艂y si臋 r贸wnie偶 informacje na temat znalezionej ka艂u偶y krwi w艂a艣ciciela ma艂ego mieszkanka i potwierdzono, 偶e z tak liczn膮 utrata szkar艂atnej cieczy nie mo偶na by艂o prze偶y膰.
聽聽聽聽 Kobieta wpatruj膮c si臋 w akt zgonu, kt贸ry sama podpisa艂a ponad trzy lata temu zmarszczy艂a ze smutkiem i gniewem zarazem brwi.
聽聽聽聽 By艂a z艂a...
聽聽聽聽 W艣ciek艂a sama na siebie, 偶e tak 艂atwo pozwoli艂a si臋 omami膰 przekonaniu o jego 艣mierci, a tym czasem on, nie tylko prze偶y艂, ale i doskonali艂 swoje umiej臋tno艣ci bojowe w wiosce, o kt贸rej kr膮偶y艂y jedynie legendy i mity. Znalaz艂y si臋 r贸wnie偶 艣mieszne pog艂oski i kpiny na temat Kumori-Gakure, gdy偶 nikt nie chcia艂 uwierzy膰 w istnienie czego艣 tak niedorzecznego i wr臋cz nieprawdopodobnego jak ukryta wioska istot mitycznych i ludzi z nimi powi膮zanych, a jednak...
-Legenda okaza艂a si臋 prawd膮...-Biu艣ciasta blondyna doko艅czy艂a swoj膮 my艣l na g艂os. Westchn臋艂a oci臋偶ale i od艂o偶ywszy lekko rozrzucaj膮c kartki z teczki chwile wcze艣niej trzymanej w r臋ce, spojrza艂a na butelk臋 sake, kt贸ra przynios艂a z samego rana jej asystentka, Shizune. Przez ca艂y ten czas rozmy艣laj膮c nad ca艂膮 zawi艂膮 sprawa nag艂ym zmartwychwstaniem ch艂opaka, o kt贸rym by艂o lekko huczno w艣r贸d jego przyjaci贸艂 z ukrytego li艣cia, kompletnie zapomnia艂a o trunku. Godaime chwil臋 wpatrywa艂a si臋 w butelk臋 i sama siebie zaskoczy艂a, wykrzywiaj膮c usta w nieznacznym grymasie.-Odechcia艂o mi si臋 picia...
-A co si臋 takiego sta艂o Tsunade, 偶e艣 postanowi艂a przesta膰 pi膰?
-Jiraya od jak dawna tu siedzisz?-Piwnooka obejrza艂a si臋 za siebie ma艂o zaskoczona pojawieniem si臋 bia艂ow艂osego pustelnika, kt贸ry wygodnie siedzia艂 sobie przy oknie jej gabinetu.
-W艂a艣nie przyszed艂em.-U艣miechn膮艂 si臋, ale zaraz jego wzrok przyku艂y lekko rozrzucone na biurku papiery, kt贸re wypad艂y z teczki. M臋偶czyzna podszed艂 i pozbierawszy je z powrotem do akt贸wki przyjrza艂 si臋 ich w艂a艣cicielowi.-"Naruto Uzumaki"... Znowu zastanawiasz si臋 nad tym czy nadal 偶y...
-W艂a艣ciwie to on 偶yje.-Przerwa艂a mu odbieraj膮c od niego dokumenty. Wsta艂a, podesz艂a do szafki w rogu i odsun膮wszy jedna z jej szuflad umie艣ci艂a papierow膮 teczk臋 z dokumentami na temat Uzumakiego mi臋dzy inne, po czym zasun臋艂a j膮 z powrotem z g艂uchym stukni臋ciem, kt贸re przerwa艂o martw膮 ciesz臋 obecnie panuj膮c膮 w pomieszczeniu.
-C-co powiedzia艂a艣?!-Wydusi艂 w ko艅cu z siebie patrz膮c teraz wielkimi jak pi臋膰 z艂oty oczami na blondynk臋, kt贸ra nawet nie raczy艂a si臋 do niego odwr贸ci膰 po zasuni臋ciu szuflady.-Tsunade?
-Naruto Uzumaki 偶yje i jest on obecnie shinobim wioski cienia, rozumiesz?-Zapyta艂a po d艂u偶szej chwili, ale nim us艂ysza艂a odpowied藕 doda艂a.-Ta wioska... Kumori, ona formalnie nie powinna istnie膰, a jednak pog艂oski sta艂y si臋 prawd膮. A ja... Skaza艂am naszego przysz艂ego shinobi od razu na 艣mier膰...
-Tsunade...-Siwow艂osy podszed艂 do niej i po艂o偶y艂 jej d艂o艅 na ramieniu. Dr偶a艂a, ale nie z zimna czy przera偶enia. Dr偶a艂a, bo...
-Skaza艂am naszego przysz艂ego shinobi na 艣mier膰 trzy lata temu, rozumiesz to?!-Wrzasn臋艂a odwracaj膮c si臋 do swego rozm贸wcy, a w jej oczach zal艣ni艂y 艂zy.-Nie stara艂am si臋 go odnale藕膰 i od razu przyj臋艂am do wiadomo艣ci, ze zgin膮艂!! Co ze mnie za Hokage, skoro od razu skre艣li艂am naszego shinobi niemal偶e natychmiast na 艣mier膰 uznaj膮c go za zmar艂ego??!!
聽聽聽聽 呕abi m臋drzec nic jej nie odpowiedzia艂 i spokojnie s艂ucha艂 jej krzyk贸w i jak wylewa przy tym potoki s艂onych 艂ez. A kiedy w ko艅cu rozp艂aka艂a si臋 na dobre i ukry艂a twarz w d艂oniach, obj膮艂 j膮 przyjacielsko i przytuli艂. Nawet jej asystentka, Shizune, kt贸ra zwabiona wrzaskami swojej podw艂adnej wesz艂a do gabinetu i s艂ysza艂a jej krzyki z艂o艣ci na sam膮 siebie wiedzia艂a, w jakim stanie teraz jest.
聽聽聽聽 Od momentu, gdy podpisa艂a wyrok na Naruto, po ponad roku bezowocnych poszukiwa艅, wci膮偶 waha艂a si臋 nad tym czy on rzeczywi艣cie zgin膮艂 i przez ponad te trzy lata po sk艂adanym podpisie aktu zgonu, targa艂y ni膮 silne emocje 偶alu i kumulowa艂y si臋 a偶 do dzi艣, a teraz niczym wulkan w niej wybuch艂y.
-By艂am pewna, 偶e ten naszyjnik go zabi艂, 偶e to przekl臋te fatum, kt贸re na nim ci膮偶y jest niczym kat 艣mierci, kt贸ry zabija ka偶dego, kto go nosi opr贸cz mnie...-Wydusi艂a z siebie p艂aczliwym, 艂ami膮cym si臋 g艂osem, kt贸rego Jiraya i Shizune nie s艂yszeli u niej od bardzo dawien dawna.
-Hokage-sama,dozo[Hokage-sama, prosz臋 (Podajac co艣)].-Odezwa艂a si臋 w ko艅cu brunetka z wyci膮gni臋ta butelk膮 sake w stron臋 zap艂akanej piwnookiej, a gdy ta na ni膮 spojrza艂a, zamruga艂a parokrotnie zaskoczona, po czym u艣miechn臋艂a si臋 delikatnie i wzi臋艂a trunek do r臋ki. Usiad艂a na powr贸t w fotelu i nala艂a sobie bia艂ej cieczy do szklanki.
-M贸wisz, 偶e skaza艂a艣 go na 艣mier膰, a jednak...-Pustelnik spojrza艂 na Hokage zawieszaj膮c na chwil臋 g艂os, po czym u艣miechn膮艂 si臋 ciep艂o.-...nawet po tym jak z艂o偶y艂a艣 podpis na jego akcie 艣mierci, by potwierdzi膰 go, jako zmar艂ego, nigdy nie przesta艂a艣 wierzy膰, 偶e wci膮偶 偶yje. A ten fakt, 偶e jednak Naruto jakim艣 cudem 偶yje utwierdza mnie w przekonaniu, 偶e cuda si臋 zdarzaj膮.
-Arigatou Jiraya...-Tsunade u艣miechn臋艂a si臋 do niego lekko, po czym wypi艂a jednym 艂ykiem ca艂膮 szklank臋 trunku.
-Przynios臋 jeszcze jedn膮 butelk臋.-Za艣mia艂a si臋 hebanowooka i zaraz znikn臋艂a za drzwiami wyj艣ciowymi z biura Godaime.

17.Dzi臋kuje

-Pami臋tasz jeszcze jak si臋 poznali艣my?-Zapyta艂 Naruto z tajemniczym u艣miechem, kt贸ry momentalnie zakwit艂 na jego ustach. Saske zerkn膮艂 na niego kontem oka badawczo, ale zaraz rzuci艂 mu nik艂y kpi膮cy u艣mieszek. Doskonale pami臋ta艂 ten dzie艅. Dzie艅, w kt贸rym obaj zdoby艂 pierwszego prawdziwego przyjaciela...

聽聽聽聽 Ma艂y ch艂opczyk o blond w艂osach i lazurowych t臋cz贸wkach, bieg艂 przed siebie. Nie ogl膮da艂 si臋, bo obawia艂 si臋, 偶e jego oprawcy mog膮 to wykorzysta膰. Niestety z powodu kr贸tkich n贸偶ek sze艣cioletniego cia艂ka, nie by艂 w stanie daleko uciec. Niespodziewanie wpad艂 na kogo艣 i odbijaj膮c si臋 od tej osoby upad艂 na twarde pod艂o偶e, obijaj膮c sobie zadek. Otworzy艂 niepewnie jedno oko, bo drugie mia艂 przymkni臋te z powodu niewielkiego b贸lu, jaki odczu艂 podczas upadania. Momentalnie rozszerzy艂 oczy, gdy przed sob膮 zobaczy艂 starszego ch艂opaka. Blondynek szybko wsta艂, pr贸buj膮c uciec w przeciwnym kierunku, ale drog臋 zagrodzi艂o mu dw贸ch innych czternastolatk贸w.
-I po co by艂o ucieka艂e艣, potworku?-Zapyta艂 z wyczuwalna kpin膮, a zarazem satysfakcja, 偶e w ko艅cu dopad艂 m艂odziaka. Z艂apa艂 go za bia艂膮 koszulk臋 pod karkiem.-Ciekawe, czy r贸wnie dobrze p艂ywasz, co uciekasz.
-Ch艂opaki, dajcie spok贸j, prosz臋.-Wyj臋cza艂 z ledwo艣ci膮 sze艣ciolatek, co jedynie zach臋ci艂o bardziej trzech starszak贸w do wykonania swojego pomys艂u. Zm臋czony biegiem dzieciak, nie mia艂 si艂y na szarpanin臋 ze starszymi od siebie trzema 艂obuzami.聽 Dw贸ch ch艂opak贸w wzi臋艂o go pod r臋ce i zaci膮gn臋li go na czele trzeciego nad bardzo niewielkie molo, po czym jeden z艂apa艂 ma艂ego za r臋ce, a drugi za nogi i zacz臋li nim hu艣ta膰 艣miej膮c si臋 przy tym z satysfakcj膮, na b艂agania blondynka, by przestali. W ko艅cu znudzeni tak膮 zabaw膮 wrzucili go do zbiornika wodnego. Przez chwile jeszcze 艣miali si臋 z topi膮cego si臋 dzieciaka, ale z czasem, gdy i ta 鈥瀝ozrywka鈥, przesta艂a ich bawi膰 odeszli.
聽聽聽聽 Tym czasem sze艣ciolatek pr贸bowa艂 wydosta膰 si臋 na suchy l膮d, jednak偶e z powodu braku umiej臋tno艣ci p艂ywania na takiej g艂臋binie i nik艂ej ilo艣ci si艂y, jak膮 posiada艂 oraz faktem na艂ykania si臋 sporych ilo艣ci wody, w ko艅cu da艂 za wygran膮. Powoli zacz膮艂 opada膰 na dno zimnego jeziora. Ostatnie, co dostrzeg艂 to jak kto艣 wskoczy艂 do wody. Widzia艂 niewyra藕n膮 posta膰, kt贸ra si臋 do niego zbli偶a艂a. Zmru偶y艂 nieprzytomnie oczy, a gdy poczu艂 szarpni臋cie za r臋k臋, straci艂 przytomno艣膰...
聽聽聽聽 Obudzi艂 si臋 w szpitalu, pozna艂 od razu te bia艂e pomieszczenie, w kt贸rym si臋 znajdowa艂 i zapach lek贸w. Ledwo przytomnie spojrza艂 w stron臋 otwartego okna, gdzie sta艂 ma艂y zaciekawiony nim ptaszek. Po膰wierkiwa艂, co pewien czas, przechylaj膮c g艂ow臋 to w jedn膮 to zn贸w w drug膮 stron臋. Ch艂opaczek u艣miechn膮艂 si臋 na ten widok i wpatrywa艂 si臋 w zwierz臋 do momentu, gdy nie odfrun膮艂 zostawiaj膮c go samego. Lazurowooki wsta艂 z 艂贸偶ka, ubra艂 swoje stare ubranie, odrzucaj膮c na bok szpitalne ciuchy i ukradkiem wymkn膮艂 si臋 ze skrzyd艂a szpitalnego. Ruszy艂 biegiem nad jezioro, gdzie o ma艂y w艂os nie uton膮艂, ale kto艣 go uratowa艂. Sze艣ciolatek mia艂 nadzieje spotka膰 tam swojego wybawce, ale jednak go nie by艂o...
聽聽聽聽 Przez kolejne dni przychodzi艂 w to miejsce nad jeziorem, siada艂 na trawie i a偶 do zachodu s艂o艅ca czeka艂. Chcia艂 pozna膰 i podzi臋kowa膰 temu, kt贸ry go ocali艂.
聽聽聽聽 Dok艂adnie 贸smego dnia, gdy ju偶 powoli traci艂 nadzieje, gdy s艂o艅ce zachodzi艂o powoli za horyzont, zatapiaj膮c 艣wiat w ciep艂ych barwach od pomara艅czowego, przez liliowy, na czerwonym sko艅czywszy, wyczu艂, 偶e jest obserwowany. Nadal siedz膮c obejrza艂 si臋 i zobaczy艂 tam ch艂opca w miej wi臋cej jego wieku, o kruczo czarnych w艂osach i r贸wnie czarnych t臋cz贸wkach. By艂 ubrany w granatow膮 koszulk臋 i kr贸tkie bia艂e spodenki, a przez ramie mia艂 przewieszon膮 br膮zow膮 torb臋. Mierzyli si臋 zaciekawionym wzrokiem, a偶 nagle blondynek u艣miechn膮艂 si臋 do r贸wie艣nika ciep艂o. Ten przez chwil臋 zaskoczony tym gestem zaraz odwzajemni艂 tym samym, po czym podszed艂 do siedz膮cego nad brzegiem ch艂opaczka, kt贸ry natychmiast si臋 podni贸s艂.
-To ty mnie uratowa艂e艣 kilka dni temu, prawda?-Zapyta艂 blondynek, chocia偶 z jakiego艣 powodu, doskonale wiedzia艂, 偶e to by艂 jego wybawca. Brunet jedynie u艣miechn膮艂 si臋 i kiwn膮艂 twierdz膮co.-Arigatou.-U艣miechn膮艂 si臋 szczerz膮c z臋by, po czym wyci膮gn膮艂 ku nowemu znajomemu d艂o艅.-Watashi wa Naruto, soshite maro?[Jestem Naruto, a ty?]
-Sasuke, hajimemashite[mi艂o cie pozna膰].-Odwzajemni艂 tym samym i u艣cisn膮 mu r臋k臋 swoj膮.


-Pewnie, 偶e pami臋tam, baka.-Uchiha wyswobodzi艂 si臋 i natar艂 na blondyna, kt贸ry robi艂 zwinnie uniki.
聽聽聽聽 Sakura patrzy艂a na pojedynek pomi臋dzy Naruto, a Saske i pomimo, 偶e by艂a to tylko ma艂a walka treningowa, nadal ba艂a si臋 o ich obu.
聽聽聽聽 Kiedy znikn膮艂 Sasuke, nie by艂a wstanie opanowa膰 艂ez i tego, 偶e nie zdo艂a艂a go powstrzyma膰 przed ucieczk膮. Wiedzia艂a, 偶e zbieg艂 i pr贸bowa艂a za nim pod膮偶y膰, ale nie uda艂o si臋 jej.
聽聽聽聽 Z Naruto by艂a inaczej. Wiedzia艂a, 偶e by艂 wstrz膮艣ni臋ty wiadomo艣ci膮 o Hinacie i ponad tydzie艅 nie potrafi艂 si臋 pozbiera膰. Chcia艂a do niego p贸j艣膰 i zrobi膰 co艣, cokolwiek, ale kiedy ju偶 wpad艂a na pomys艂 jak mo偶e oprawi膰 mu humor, by艂o ju偶 za p贸藕no...
-Naruto...

聽聽聽聽 Sta艂a pod drzwiami i chcia艂a zapuka膰, ale zn贸w zabrak艂o jej odwagi. Nie wiedzia艂a, co powiedzie膰 czy zrobi膰, po prostu nie wiedzia艂a...
聽聽聽聽 Uzumaki by艂 przybity jak nigdy dot膮d, a ona, jego przyjaci贸艂ka i cz艂onkini dru偶yny, nie potrafi艂a mu pom贸c. Westchn臋艂a, spojrza艂a ostatni raz na drzwi, po czym wr贸ci艂a do domu. My艣la艂a nad tym jak poprawi膰 mu humor prawie ca艂膮 noc, ale nic konkretnego nie przysz艂o jej do g艂owy.
聽聽聽聽 Zasn臋艂a dopiero, kiedy zmorzy艂 j膮 sen i wsta艂a rankiem. Wzi臋艂a szybki prysznic, wysuszy艂a si臋, ubra艂a i wysz艂a z domu. Nie mia艂a ochoty na 艣niadanie. Ci膮gle dr臋czy艂a j膮 jedna sprawa.
-Naruto...-Wyszepta艂a cicho, widz膮c id膮cego w jej kierunku ch艂opaka. Cienie pod oczami m贸wi艂y jasno, 偶e niewiele spa艂 i z lekka wychudzony, co mog艂o oznacza膰, 偶e te偶 ma艂o jad艂. Przygryz艂a doln膮 warg臋, ale wymusi艂a w sobie u艣miech, chocia偶 bardziej chcia艂o jej si臋 p艂aka膰 na widok wymizernia艂ego przyjaciela. Podbieg艂a do niego z u艣miechem-Oi, Naruto! Mo偶e p贸jdziemy na ramen? W ko艅cu dawno si臋 nie widzieli艣my i pomy艣la艂am, 偶e...
-Nie mam ochoty, Sakura...-Wydusi艂 z siebie pos臋pnie spogl膮daj膮c na ni膮 pustymi oczami. Wymin膮艂 j膮 i ruszy艂 w swoj膮 stron臋.
聽聽聽聽 Samo to, 偶e przesta艂 m贸wi膰 do niej z ko艅c贸wk膮 "chan" i fakt, braku apetytu na ramen, sprawia艂y jej jeszcze wi臋kszy b贸l. Jej przyjaciel by艂 o krok od 艣mierci, a ona przez ca艂y ten czas nic nie zrobi艂a. Nie wspar艂a go, nie pocieszy艂a, a jedyna pr贸ba jakiej si臋 podj臋艂a, jak膮 w sobie wymusi艂a, by podj膮膰 zdarzy艂a si臋 dopiero po tygodniu...
聽聽聽聽 Zacisn臋艂a d艂onie w pi臋艣ci, a偶 jej kostki wybiela艂y, zagryz艂a doln膮 warg臋, a po policzku sp艂yn臋艂a kryszta艂owa 艂za.
聽聽聽聽 Ruszy艂a biegiem przed siebie. By艂a w艣ciek艂a na siebie, 偶e nic nie zdo艂a艂a wsk贸ra膰, podczas gdy Naruto nik艂 w oczach.
聽聽聽聽 Siedz膮c na hu艣tawce wci膮偶 my艣la艂a nad tym, jak pocieszy膰 blondyna. Dzie艅 dochodzi艂 ku ko艅cowi, a s艂o艅ce powoli zachodzi艂o za horyzont zalewaj膮c 艣wiat ciep艂ymi barwami, kt贸re chwyta艂y za serce, jednak nawet ten widok nie by艂 w stanie wprawi膰 jej w dobry nastr贸j.
-Baachan zrobi艂a dla nas ciastka z czekolad膮!-Zawo艂a艂a jaka艣 pi臋ciolatka podbiegaj膮c do dw贸ch innych dziewczynek w jej wieku z papierowa torb膮 s艂odko艣ci. R贸偶owo w艂osa spojrza艂a na owa grupk臋 z zainteresowaniem, a w g艂owie zacz膮艂 jej 艣wita膰 pewien pomys艂.
-Sugoi[Wspaniale/Niesamowite]! Wypieki twojej baachan s膮 nieziemsko pyszne!-Zachwyci艂a si臋 jedna z dziewczynek wyci膮gaj膮c czekoladowe ciasteczko.
-Ciastka...?-Sakura zmru偶y艂a oczy spogl膮daj膮c na s艂odycz trzyman膮 przez dzieci i zaraz u艣miechn臋艂a si臋 z zadowoleniem.-Ju偶 wiem.
聽聽聽聽 Wr贸ci艂a szybko do domu i przeszukawszy szuflady za ksi膮偶k膮 z przepisami swojej babci. Kiedy j膮 w ko艅cu znalaz艂a przygotowa艂a wszystkie sk艂adniki i zabra艂a si臋 do roboty. Pracowa艂a ci臋偶ko ca艂膮 noc, bo pierwsza seria wypieku nie wysz艂a i mo偶na by艂o sobie po艂ama膰 z臋by, ni偶 zje艣膰. Jednak偶e druga partia by艂a ju偶 w sam raz.
聽聽聽聽 Z samego rana spakowa艂a swoje wyroby do papierowej torby ratuj膮c je przed w艣cibskim ojcem, kt贸ry chcia艂 ukra艣膰 jedno.
-Naruto lubi ciastka, wi臋c chocia偶 jedno zje.-Kunoichi u艣miechn臋艂a si臋 艣ciskaj膮c pakunek.-Mam nadzieje, 偶e chocia偶 tak mu poprawie jako艣 humor.-Ruszy艂a biegiem zadowolona z siebie do jego domu. By艂a szcz臋艣liwa, 偶e cho膰 w taki spos贸b mo偶e jako艣 pocieszy膰 ch艂opaka.-Naruto, przynio...-Zapuka艂a w drzwi, ale one uchyli艂y si臋 odrobin臋. Nie zamkn膮艂 drzwi? To by艂a jej pierwsza my艣l. Wesz艂a do 艣rodka.-Naruto, to ja Sakura. Wchodz臋. Jeste艣 w domu?-Zawo艂a艂a wchodz膮c w g艂膮b mieszkania blondyna.-Naruto? Pomy艣la艂am, 偶e przynios臋 ci troch臋 ciastek na popraw臋 humo...-Stan臋艂a jak wryta nie doko艅czaj膮c zdania. Rozszerzy艂a oczy do niewyobra偶alnych wielko艣ci, 藕renice zw臋zi艂y si臋, usta roz艂膮czy艂y, a g艂os jakby utkn膮艂 w gardle. Upu艣ci艂a torb臋, a ciasteczka wysypa艂y si臋 z dooko艂a i tylko jedno potoczy艂o si臋 w stron臋 ka艂u偶y krwi na pod艂odze.-N... Na-Naruto...-Po policzkach dziewczyny zacz臋艂y sp艂ywa膰 potokiem diamentowe s艂one 艂zy.-NARUTOOO!!!


-Nie by艂am w stanie zatrzyma膰 Saske-kun w wiosce, a potem nie potrafi艂am pocieszy膰 Naruto, ale...-Pomy艣la艂a Sakura wci膮偶 wpatruj膮c si臋 w walcz膮cych ch艂opak贸w. Spojrza艂a w niebosk艂on na sun膮ce powoli ob艂oki.-Ale ju偶 wi臋cej nie b臋d臋 si臋 waha膰 i postaram si臋 wspiera膰 Naruto cho膰by nie wiem co.

*

Przez las szybkim tempem przemieszcza si臋 skacz膮c z drzewa na drzewo pewien osobnik. D艂uga br膮zowa peleryna z kapturem za艂o偶onym na g艂ow臋 delikatnie trzepocze pod naporem powietrza podczas ka偶dego kolejnego skoku. Wszelkie emocje czy mimik臋 jego twarzy skrywa bia艂a ceramiczna maska, a wyryty na jej powierzchni znak Suna-Gakure u艣wiadamia, 偶e jest to ANBU z ukryte piasku.
聽聽聽聽 Gdy po pewnym czasie s艂o艅ce zacz臋艂o zachodzi膰, a niebo przybie barwy, by zanied艂ugo zasnu膰 niebosk艂on atramentowym zabarwieniem z dodatkeim b艂yszcz膮cych punkcik贸w, kt贸rymi sa gwiazdy. Nawet wtedy 贸w shinobi, nie robi膮c cho膰by ma艂ej przerwy, czy te偶 postoju spieszy si臋 z wiadomo艣ci膮 dla jedynego cz艂owieka, kt贸ry doskonale zrozumie powag臋 sytuacji i niepok贸j jaki targa obecnego Kazekage.

18.Coraz wi臋cej pyta艅 i tajemnic Cz臋艣膰 1

聽聽聽聽 Siedz膮c na dachu mojego obecnego od czterech lat domu spogl膮da艂em w dal, gdzie艣 w przestrze艅 i rozmy艣la艂em, w sumie to nad wszystkim i niczym...
聽聽聽聽 By膰, istnie膰 tu i teraz, a jedynie 艣ni膰 o tym, to ok艂amywanie samego siebie... Zawi艂a koncepcja, ale bardzo prawdziwa. Spojrza艂em lekko w d贸艂 i spogl膮daj膮c tak na wiosk臋 cienia noc膮, musz臋 przyzna膰, 偶e jest naprawd臋 pi臋kna i spokojna. Koj膮ca cisza, niezm膮cona 偶adnymi niepotrzebnymi ha艂asami dnia i ch艂odne powietrze wieczoru wpuszczane do moich p艂uc.
聽聽聽聽 U艣miechn膮艂em si臋 i zamkn膮wszy powieki rozkoszowa艂em chwilowym delikatnym wiatrem, kt贸ry porwa艂 moje kosmyki w艂os贸w do ta艅ca. Odetchn膮艂em g艂臋biej zimnawym powietrzem i spojrza艂em w g贸r臋.
聽聽聽聽 Ksi臋偶yc dzisiejszej nocy mia艂 barw臋 delikatnego fioletu i to troch臋 mnie niepokoi, bo ostatni raz, gdy mia艂 on ten kolor wtedy...
-Niemo偶liwe...-Pokr臋ci艂em z dezaprobat膮 dla w艂asnych my艣li, po czym zeskoczy艂em zwinnie w d贸艂 i z pomoc膮 chakry w stopach w艣lizgn膮艂em si臋 do swojej sypialni. Usiad艂em na parapecie przy oknie i spojrza艂em na 艣pi膮c膮 w moim 艂贸偶ku dziewczyn臋. Padaj膮ce na jej pogr膮偶on膮 we 艣nie cia艂o promienie fioletowego ksi臋偶yca i rozrzucone na poduszce w艂osy z lekko opadaj膮cymi kilkoma kosmykami na twarz, nadaj膮 jej osobie dziwnego uroku. M贸g艂bym godzinami wpatrywa膰 si臋 w ni膮 jak 艣pi, pogr膮偶ona w swych tajemniczych i nieodgadnionych przez nikogo marzeniach sennych.

聽聽聽聽 Gdy nasta艂 poranek, a s艂o艅ce nie艣mia艂o wygl膮da艂o zza horyzontu, aby wybudzi膰 przyrod臋 z b艂ogiego snu, ciep艂ymi i delikatnymi promieniami rozpraszaj膮cymi mrok nocy, pewna r贸偶owo w艂osa dziewczyna otworzy艂a zaspane oczy ukazuj膮c ich ziele艅. Przetar艂a ospale powieki d艂oni膮 i spojrza艂a w stron臋 okna, gdzie na parapecie spa艂 blondyn, kt贸ry j膮 ugo艣ci艂 u siebie na czas pobytu w wiosce cienia. U艣miechn臋艂a si臋 mimowolnie na widok jego spokojnej twarzy pogr膮偶onej w b艂ogim 艣nie. Chwyci艂a szybko r臋cznik z szafki i znikn臋艂a za drzwiami 艂azienki.

聽聽聽聽 Obudzi艂em si臋 ca艂y zesztywnia艂y i lekko obola艂y. Musia艂em przysn膮膰 na parapecie. Spojrza艂em w stron臋 swojego 艂贸偶ka, ale Sakury w nim nie by艂o za to s艂ysz膮c ciche nucenie i d藕wi臋k lec膮cej wody pod prysznicem, ju偶 wiedzia艂em gdzie znikn臋艂a.
-Dzie艅 dobry Kyuubi...
-Dobry m艂ody...-
Ziewn膮艂 w odpowiedzi lokator mojego cia艂a.
-Jak si臋 spa艂o? Bo mnie troch臋 sztywno.
-Za艣mia艂em si臋 cicho rozmasowuj膮c obola艂y kark.
-W miar臋, a ty powiniene艣 przesta膰 przysypia膰 w dziwnych miejscach.
-Heh, no wiem, wiem. Co dzi艣 zjemy na 艣niadanko?
-A co proponujesz?
-Mo偶e...
-Nim doko艅czy艂em my艣l, przede mn膮 pojawi艂a si臋 g臋sta i czarna niczym smo艂a mg艂a, kt贸ra po rozrzedzeniu si臋 ukaza艂a mi Nabari.-Co艣 si臋 sta艂o?
-Przyby艂 ANBU z Suna no sato.-Odpar艂 mentalnie k艂aniaj膮c si臋, po czym poda艂 mi zw贸j. Rozwin膮艂em go i przeczyta艂em dok艂adnie.
-Kusho...-Zakl膮艂em niezadowolony, zwin膮艂em dokument i odda艂em go banshee, kt贸ry znikn膮艂 uprzednio k艂aniaj膮c si臋 nisko.-To 艣niadanko mo偶emy po偶egna膰 Kyuu...
-Znowu misja?

-Nie do ko艅ca. Pami臋tasz jak wczorajszej nocy mia艂em z艂e przeczucia odno艣nie ksi臋偶yca?
-Oczywi艣cie i co w zwi膮zku z tym?
-Ot贸偶 Gaara mia艂 dziwny sen i przeczucie takie jak ja.
-Wyja艣ni艂em pokr贸tce gimnastykuj膮c ca艂e cia艂o, by jako艣 rozrusza膰 odr臋twia艂e mi臋艣nie.
-Niech zgadn臋 i chce si臋 spotka膰?
-Dok艂adnie, a skoro zapiecz臋towa艂 zw贸j, by reagowa艂 jedynie na twoj膮 chakre Kyuu, to znaczy, 偶e naprawd臋 martwi go to.
-No to, na co czekamy? Ruszaj ty艂ek i biegniemy do wioski piasku!
-Najpierw musz臋 jako艣 powiadomi膰 Sakure-chan i reszt臋 o tym, 偶e mnie nie b臋dzie przez d艂u偶szy czas.
-Uspokoi艂em zapa艂 lisiego demona.
-To zostaw im li艣cik.-Stwierdzi艂 od niechcenia Kyuubi.
-Tak dobrze to nie ma.-Odpar艂em z wyczuwalnym rozbawieniem. Przegryz艂em sobie palec wykona艂em pospiesznie znaki i przy艂o偶y艂em do pod艂o偶a d艂o艅.-Kchyose no Jutsu.-Na pod艂odze wok贸艂 mojej d艂oni pojawi艂y si臋 znaki, a chwile potem uni贸s艂 si臋 niewielki ob艂ok dymu. Wyprostowa艂em si臋.-On si臋 tym zajmie, prawda?
-Oczywi艣cie Kyuubi-sama!

聽聽聽聽 Kiedy m艂oda Haruno wreszcie wysz艂a z 艂azienki 艣wie偶a i pachn膮ca we wczorajszych ubraniach, pierwsze, co przyku艂o jej uwag臋 to brak pewnego blondyna w pomieszczeniu. Rozejrza艂a si臋 dooko艂a w poszukiwaniu pana domu, ale jedyne, co ujrza艂a to stoj膮cego w oknie Sasuke, kt贸ry zastuka艂 w szyb臋. Dziewczyna podesz艂a natychmiast do niego i otworzy艂a okno na o艣cie偶. Wszed艂 swobodnie do 艣rodka, po czym zasiad艂 na parapecie.
-A co ty tu robisz?-Zapyta艂a po chwili g艂uchej ciszy przerywanej jedynie 艣wiergotem ptak贸w, kt贸re niedawno przebudzi艂y si臋 z b艂ogiego snu, jednak nie otrzyma艂a od razu odpowiedzi. Ch艂opak bacznie przygl膮da艂 si臋 kunoichi, jakby chcia艂 si臋 upewni膰, 偶e Uzumaki nic jej nie zrobi艂 przez te jedn膮 noc.
-A gdzie Naruto?
-Nie mam poj臋cia, kiedy wysz艂am z 艂azienki ju偶 go nie by艂o.
-Kyuubi-sama wyruszy艂 na misj臋.-Dos艂yszeli przed sob膮 s艂odkawy i melodyjnie brzmi膮cy g艂os, a kiedy spojrzeli zaskoczeni w tamtym kierunku ujrzeli niewielkiej postury lisa o dosy膰 niespotykanej barwie futra. R贸偶owo bia艂e stworzenie patrzy艂o na dw贸jk臋 shinobi Konohy czarnymi, paciorkowymi oczyma.
-Czym ty niby jeste艣 futrzana kulko?-Bardziej stwierdzi艂 Uchiha chwytaj膮c lisa za kark, podni贸s艂 go na wysoko艣膰 swojej twarzy w odleg艂o艣ci wyprostowanej r臋ki w razie, gdyby zwierzak pr贸bowa艂 go dziabn膮膰.
-Puszczaj! To nie jest zabawne!-Zawarcza艂 niezadowolony r贸偶owy lis szarpi膮c si臋 i pr贸buj膮c jakim艣 sposobem 艂apkami uwolni膰 si臋 z u艣cisku bruneta, jednak jego wysi艂ki na nic si臋 zda艂y.
-Sasuke zostaw go.
Prawie jak na komend臋, m艂ody spadkobierca klanu Uchiha wypu艣ci艂 zwierz臋 z d艂oni, a to upad艂o z ma艂ym hukiem na drewnian膮 pod艂og臋.
-A艂! Troch臋 delikatniej gburze jeden...-Lis zmierzy艂 go niezadowolonym spojrzeniem. Oczywi艣cie osiemnastolatek nie by艂 zachwycony mianem, jakim nazwa艂 go w dziwny, wr臋cz nierealnym umaszczeniu lisek, z kt贸ry obecnie piorunowa艂 si臋 na spojrzenia.
-Eee, a kim... czym ty jeste艣?-Wtr膮ci艂a si臋 r贸偶owo w艂osa chc膮c w ten spos贸b jako艣 za艂agodzi膰 napi臋t膮 sytuacje.
-Nazywam si臋 Novis i jestem summonem przys艂anym przez Kyuubi-sama.
-Masz na my艣li Naruto?-Dopytywa艂a si臋 dziewczyna.
-Oczywi艣cie, 偶e tak. Musia艂 niespodziewanie opu艣ci膰 wiosk臋 i wyruszy膰 natychmiast w prywatnej sprawie do jednego ze starych przyjaci贸艂. Nie mia艂 czasu by was o tym powiadomi膰 osobi艣cie, dlatego poprosi艂 mnie o przekazanie wiadomo艣ci.

*

聽聽聽聽 Powoli zbli偶aj膮cy wiecz贸r i granatowo szara pierzasta zas艂ona przys艂ania艂a ca艂y niebosk艂on, nie wr贸偶膮c cichej i spokojnej nocy. Ci臋偶kie burzowe chmury zawis艂y nad 艣wiatem zwiastuj膮c ulewny deszcz, kt贸ry zaszczyci艂 niespodziewanie swoim pojawieniem rz臋sist膮 ulew膮. W艂a艣nie w tak paskudn膮 pogod臋 przedziera艂 si臋 osiemnastoletni blondyn w jasnej pelerynie, kt贸ra trzepota艂a pod naporem powietrza od kolejnych skok贸w. Po paru sekundach zeskoczy艂 w d贸艂 na ziemie i lekko dysz膮c tworz膮c delikatn膮 mgie艂k臋 ob艂oku wydobywaj膮c膮 si臋 z jego usta przy oddychaniu, spojrza艂 w przed siebie. Par臋na艣cie krok贸w przed nim by艂a niewielka gospoda, w kt贸rej po kr贸tkim namy艣le postanowi艂 przeczeka膰 paskudn膮 pogod臋 i wynaj膮膰 pok贸j.
聽聽聽聽 Kiedy wszed艂 do budynku d razu pad艂y na niego kilka par zaciekawionych spojrze艅 ludzi siedz膮cych przy stolikach i popijaj膮c jakie艣 trunki. Ch艂opak nie zraziwszy si臋 tym faktem podszed艂 do w艂a艣ciciela z zapytaniem o jaki艣 wolny pok贸j na jedn膮 noc. Przysadzistej postury m臋偶czyzna schyli艂 si臋 pod lad臋, by zaraz podnie艣膰 do wyprostu. Poda艂 nastolatkowi klucze z numerem pokoju. Podzi臋kowa艂 i czym pr臋dzej ruszy艂 w g贸r臋 po schodach.
聽聽聽聽 Wszyscy ciekawscy, kt贸rzy wpatrywali si臋 w niego uprzednio, teraz na nowo rozmawiali o tylko sobie znanych sprawach, pr贸cz dw贸ch osobnik贸w siedz膮cych przy stoliku ukrytym w cieniu, przez co byli ledwo dostrzegalni.
-Wiesz Itachi-san... On jest taki dziwnie znajomy...-Jedna z postaci o dosy膰 niespotykanym kolorze sk贸ry, jakim by艂 niebieski podrapa艂a si臋 za g艂ow膮.-Nie uwa偶asz?-W odpowiedzi zosta艂 zgromiony wzrokiem swojego towarzysza. Uaktywniony sharingan sprawi艂, 偶e po plecach przebieg艂y mu dreszcze.
-Oczywi艣cie, 偶e znajomy. To jest Naruto durniu.-Wysycza艂 przez z臋by.
-Aa... Naruto.-Kisame pokiwa艂 g艂ow膮 ze zrozumieniem.-Zaraz...-Zastanowi艂 si臋.-Przecie偶 on umar艂 艂adne par臋 lat temu.
-Wygl膮da na to, 偶e co艣 nas omin臋艂o.
-Albo to jest zombie!
-Uspok贸j si臋. To nie jest 偶adne zombie. S膮dz膮c po aurze spotka艂 si臋 ze 艢mierci膮. Tylko nie wiem czemu darowa艂a mu 偶ycie...
-A w艂a艣ciwie to sk膮d ty wiesz takie rzeczy Itachi-san?-Zainteresowa艂 si臋 niezwyk艂ym doinformowaniem bruneta, jednak nie otrzyma艂 ju偶 wi臋cej odpowiedzi od swojego towarzysza, kt贸ry najwidoczniej zamy艣li艂 si臋 nad czym艣. Kisame ju偶 wi臋cej nie dr膮偶y艂 tego tematu i wypi艂 swoj膮 szklanice z sake.

*

聽聽聽聽 Nast臋pnego dnia w wiosce ukrytego piasku w godzinach popo艂udniowych Kazekage siedzia艂 przy swoim biurku i dosy膰 nie spokojnie i w og贸le niepodobnie do siebie stuka艂 dwoma palcami o blat. Wiadomo艣膰, z kt贸r膮 pos艂a艂 swojego najszybszego ANBU z oddzia艂u specjalnego powinien ju偶 dotrze膰 do jego przyjaciela, wi臋c dlaczego jeszcze go niema?
聽聽聽聽 Blondynka siedz膮ca na kanapie wpatrywa艂a si臋 w swego w艂adc臋, a zarazem brata w jednym z nieopisanym niepokojem. Doskonale zdawa艂a sobie spraw臋, ze takie zachowanie u jej m艂odszego braciszka by艂o oznak膮 g艂臋bokiego niepokoju i zniecierpliwienia, co zdarza艂o si臋 bardzo rzadko.
-Gaara nie zamartwiaj si臋 ju偶 tak, na pewno tu dotrze nied艂ugo.-Spr贸bowa艂a jako艣 za艂agodzi膰 niepok贸j, jednak偶e nic nie wsk贸ra艂a tym pr贸cz zwr贸cenia na siebie jego wzroku wyra偶aj膮cego 鈥濧 co innego mi pozostaje?鈥. Westchn臋艂a zrezygnowana, gdy wtem do biura kage wpad艂 zdyszany shinobi suny.
-Kazegake-sama... za... zaatakowano... wiosk臋...!!
-A ilu jest wrog贸w?-Zainteresowa艂 si臋 rudzielec przestaj膮c wy偶艂abia膰 dziur臋 palcami w biurku i wpatruj膮c si臋 z wyczekiwaniem na odpowied藕 podw艂adnego.
-Jeden, ale prawie po艂owa wojska wioski pr贸buje go z艂apa膰 i nie daj膮 rady!-Odpar艂 m臋偶czyzna, gdy tylko uspokoi艂 w miar臋 oddech.
-Co?!-Temari natychmiast podnios艂a si臋 do wyprostu, po czym spojrza艂a z wymownym u艣miechem w stron臋 m艂odszego brata.-Gaara czy my艣lisz o tym, co ja?
-Je艣li oboje my艣limy o tym samym, to znaczy, 偶e najprawdopodobniej znowu to robi... heh.. wariat.-Zakpi艂 rudzielec. Nikle u艣miechaj膮c si臋 podszed艂 wraz siostr膮 do balustrady okna i spojrzeli w d贸艂 na wiosk臋 ukrytego piasku. Ich oczom ukaza艂a si臋 dosy膰 zabawna sceneria, w kt贸rej g艂贸wn膮 role gra艂 jeden ANBU z obcej wioski, a s膮dz膮c po kolorze peleryny by艂 on kapitanem, za艣 za nim gania艂o po艂ow臋 oddzia艂u zbrojnego Suna no sato. Ta ca艂a akcja tak rozbawi艂a blondynk臋, 偶e z ledwo艣ci膮 powstrzymywa艂a 艣miech. Do pomieszczenia wszed艂 ch艂opak ubrany na czarno z umalowan膮 twarz膮, a kiedy zauwa偶y艂 jak jego siostra i brat stoj膮 przy balustradzie, podszed艂 do nich zaciekawiony.
-Co si臋 dzieje?-Spojrza艂 w d贸艂, a kiedy zobaczy艂 to samo, co jego rodze艅stwo zagwizda艂 z podziwem i zaskoczeniem jednocze艣nie.-Uuu... Czy偶by znowu to robi艂?
-Na to wygl膮da.-Za艣mia艂a si臋 w odpowiedzi dziewczyna, za艣 Kankuro nabra艂 powietrza w p艂uca i krzykn膮艂 na ca艂y g艂os w stron臋 鈥瀏o艣cia鈥 i shinobi piasku.
-Ej! Naruto wystarczy ju偶 tej zabawy! Chod藕 tu wariacie, a wy go zostawcie to nie wr贸g, a nasz sojusznik!!
Kilka minut p贸藕niej...
-Czy ty musia艂e艣 to robi膰?-Gaara spojrza艂 z nik艂ym u艣mieszkiem na ANBU, kt贸ry zdj膮艂 peleryn臋 i po chwili tak偶e ceramiczn膮 mask臋 ukazuj膮c 艣wiatu blond czupryn臋 i lazurowe t臋cz贸wki.

-No wiesz鈥-Spojrza艂em na nich rozk艂adaj膮c w ge艣cie bezradno艣ci r臋ce.-Gdybym was troch臋 nie rozrusza艂, wasze wojsko by艂oby oty艂e jak Choji. Po za tym to jest zabawne, kiedy p贸艂 armii pr贸buje mnie dorwa膰, my艣l膮c, 偶e jestem wrogiem, a ja 艣wietnie si臋 bawi臋 uciekaj膮c im i widz膮c ich coraz bardziej zirytowane miny, kiedy nie mog膮 mnie dopa艣膰.-Za艣mia艂em si臋 zadowolony z siebie.
-Hahaha, masz racje nasze odzia艂y by pewnie zgin臋艂y bez twojego treningu 鈥濸ogo艅 sojusznika, kt贸ry udaje wroga鈥.-Za艣mia艂a si臋 otwarcie Temari.

Rozdzia艂 Specjalny I: 鈥濲ak Minato ukrad艂 przypadkiem pierwszy poca艂unek Kushiny鈥

鈥揅iekawi mnie, jacy byli wzgl臋dem siebie moi rodzice.鈥揘aruto siedzia艂 na barierce balustrady w swoim pokoju i wpatrywa艂 si臋 w rozgwie偶d偶one niebo. Jak ka偶de dziecko, kt贸remu niedane by艂o pozna膰 swych rodzicieli, bardzo go ciekawi艂 ten niewielki w膮tek w ich 偶yciu.
鈥揅o艣 tak si臋 zamy艣li艂 nagle nad tym, m艂ody?鈥揨 wn臋trza duszy Uzumakiego zabrzmia艂 dono艣ny g艂os Kyuubiego no Kitsune.
Po prostu jestem ciekaw Kyuu.鈥揗艂odzieniec u艣miechn膮艂 si臋 lekko zamykaj膮c oczy, by rozkoszowa膰 si臋 chwil膮 delikatnego, ch艂odnego powiewu wiatru, kt贸re lekko zata艅czy艂 z kosmykami jego w艂os贸w. Westchn膮艂 i zn贸w spojrza艂 w niebo.
鈥揝koro tak, to mo偶e chcesz pos艂ucha膰 o pewnej historii?鈥揨apyta艂 Kyuu, czym zainteresowa艂 swojego nosiciela. O jakiej zn贸w historii chcia艂 mu opowiedzie膰?
鈥揅zyli?鈥揨ainteresowa艂 si臋 blondyn.
鈥揓e偶eli chcesz, to opowiem ci pewien ma艂y w膮tek z 偶ycia twojej matki, a dok艂adniej ten, w kt贸rym Minato skrad艂 jej pierwszy poca艂unek i nie藕le oberwa艂.
鈥揘o co ty...鈥揅h艂opak s艂ucha艂 uwa偶nie s艂贸w swojego Biju.鈥揟ata oberwa艂 od mamy za to, 偶e skrad艂 jej pierwszy poca艂unek?
鈥揚owa偶nie m艂ody, to by艂o dosy膰 zabawne.鈥揕isi demon za艣mia艂 si臋 gard艂owo.鈥To jak? Zainteresowany?
鈥揚ewnie! Opowiadaj Kyuu.鈥揢zumaki zszed艂 z barierki i usiad艂 po turecku na pod艂odze opieraj膮c si臋 plecami o metalowe s艂upki balkonu.
鈥揟a historia zacz臋艂a si臋, kiedy twoja matka mia艂a czterna艣cie lat...


鈥揔ushina! Nie przesadzi艂a艣 troch臋?鈥揇o dziewczyny podbieg艂a jej r贸wie艣niczka. D艂ugie czarne kosmyki rozwiewa艂y si臋 lekko pod naporem delikatnego powietrza, spowodowanego pr贸bami dogonienia przyjaci贸艂ki. By艂a ubrana w granatow膮 tunik臋 i kr贸tkie bia艂e spodenki.鈥揥艂a艣nie pos艂a艂a艣 ich prosto do szpitala, zdajesz sobie z tego spraw臋?
鈥揙czywi艣cie.鈥揚rychn臋艂a w odpowiedzi rudow艂osa, dalej id膮c z dumnie uniesion膮 g艂ow膮 i bij膮c膮 od niej w艣ciek艂o艣ci膮, kt贸ra wystarczy艂a, by ka偶dy jej schodzi艂 z drogi w tej偶e chwili.鈥揘iech sobie nie my艣l膮, 偶e kolejne razy nazywanie mnie 鈥濸omidorem鈥 ujdzie im na sucho!鈥揚rzystan臋艂a i odwr贸ci艂a si臋 do przyjaci贸艂ki. D艂ugie czerwone w艂osy z gracj膮 opad艂y na jej ramiona.鈥揘iech wiedz膮, z kim maj膮 do czynienia, bo nast臋pnym razem trafi膮 do kostnicy!鈥揨acisn臋艂a d艂o艅 w pi臋艣膰 z takim ogniem w oczach, 偶e brunetka cofn臋艂a si臋 o krok, aby przypadkiem nie oberwa膰.
鈥揜ozumiem twoje nastawienie, ale my艣la艂am, 偶e nie lubisz walczy膰.鈥揨acz臋艂a niepewnie hebanowo oka, podnosz膮c r臋ce w ge艣cie pr贸by uspokojenia rudej.
鈥揃o nie lubi臋, ale je偶eli chce zosta膰 w przysz艂o艣ci Hokage, musz臋 pokaza膰 na co mnie sta膰!鈥揟urkusowo oka podpar艂a si臋 lew膮 d艂oni膮 w bok, a praw膮 zacisn臋艂a przed sob膮 w ge艣cie ca艂kowitego oddania sprawie.鈥揨obaczysz, wszyscy zobacz膮, 偶e Ja, Kushina Uzumaki zostan臋 pierwsz膮 kobiet膮 Hokage w historii!
鈥揅hcesz zosta膰 Hokage?鈥揨a jej plecami odezwa艂 si臋 kto艣, a kiedy si臋 obejrza艂a zobaczy艂a blondyna o lazurowych t臋cz贸wkach. Ubrany w bia艂膮 koszulk臋 ze znakiem Konohy i czarne spodenki.鈥揟o ciekawe, ale wiesz, 偶e b臋dziesz musia艂a stan膮膰 w kolejce?
鈥揟ak? Niby z jakiej racji?鈥揔ushina zaplot艂a r臋ce na piersi z niema艂膮 irytacj膮, kt贸r膮 jej przyjaci贸艂ka, Mikoto* wyczu艂a natychmiast i odsun臋艂a si臋 na bok. Doskonale zdawa艂a sobie spraw臋 z jej wybuchowego charakterku i stylu bardziej na ch艂opczyce, st膮d te偶 wola艂a nie podchodzi膰, gdy tamta mia艂a pierwszy stopie艅 irytacji.
鈥 Ja zostan臋 nast臋pnym Hokage, a ty mo偶esz stan膮膰 z boku i sobie poczeka膰 lub zosta膰 moj膮 偶on膮.鈥揃londyn wyszczerzy艂 si臋 do niej zadowolony z wypowiedzianych przez siebie s艂贸w, czego nie mo偶na by艂o powiedzie膰 o pannie Uzumaki, kt贸r膮 delikatnie m贸wi膮c szlak trafi艂, po s艂owach 鈥瀦osta膰 moj膮 偶on膮鈥.
鈥揟y... Nie pozwalaj sobie za du偶o ch艂optasiu!鈥揨艂apa艂a go z mordem w oczach za koszulk臋 i przyci膮gn臋艂a do siebie.鈥揘igdy nie zostan臋 偶on膮 takiego idioty, kt贸ry ma fryzur臋 jakby cie kosiarka przejecha艂a w kolorze s艂omy, na kt贸r膮 za艂atwia si臋 byd艂o. I zapami臋taj sobie, 偶e nigdy taki mi臋czak jak ty, Namikaze niezostanie Hokage, bo to ja nim b臋d臋, kapujesz?!
鈥揝koro tak twierdzisz.鈥揅h艂opak delikatnie odczepia艂 ka偶dy palec zaci艣ni臋tej d艂oni dziewczyny na swojej koszulce, a gdy si臋 uwolni艂, odsun膮艂 si臋 od niej o krok i nagle pojawi艂 si臋 tu偶 za ni膮.鈥揂 ja ci powiem jedno Uzumaki, 偶e Hokage zostan臋 ja, a ty moj膮 偶on膮.鈥揥yszczerzy艂 si臋 i delikatnie 鈥瀙acn膮艂鈥 j膮 w ty艂ek nog膮, co natychmiast zaowocowa艂o. Na czole pojawi艂a jej si臋 niebezpiecznie pulsuj膮ca 偶y艂ka, a ca艂a zacz臋艂a p艂on膮膰 z w艣ciek艂o艣ci na tego aroganckiego mi臋czaka, kt贸ry za du偶o sobie pozwala艂.
鈥揓este艣 trupem Minato!鈥揥rzasn臋艂a z rz膮dz膮 rozlewu krwi ch艂opaka i zacz臋艂a go goni膰. Mikoto jedynie westchn臋艂a z dezaprobat膮 na to, uznaj膮c, 偶e je艣li kiedykolwiek ta dw贸jka si臋 porozumie, to b臋dzie cud, bo jak na razie, nic tego nie zapowiada.
Tymczasem Kushina niemal偶e dorwa艂a w swoje r臋ce Minato, niestety potkn臋艂a si臋 i zacz臋艂a lecie膰 w d贸艂. Ch艂opak chcia艂 j膮 z艂apa膰, co jednak da艂o efekt, 偶e oboje wpadli do fontanny zimnej wody.
鈥揑 co艣 narobi艂?! Przez ciebie jestem przemoczona do suchej nitki! 鈥揜udow艂osa podnios艂a si臋 natychmiastowo z niema艂ym wkurzeniem. Lazurowooki jedynie u艣miechn膮艂 si臋 niewinnie i ochlapa艂 j膮 prosto w twarz.
鈥揙drobina zimnej wody dla twej urody.鈥揥yszczerzy艂 si臋.
鈥揅o?鈥揅zternastolatce nawet nie przeszkadza艂o ju偶 to, 偶e dosta艂a wod膮 prosto w twarz, jedynie zamruga艂a zdziwiona. Jednak, gdy dotar艂y do niej s艂owa m艂odzie艅ca, natychmiast na jej czole pojawi艂a si臋 niebezpiecznie pulsuj膮ca 偶y艂ka i rumieniec.鈥揅zy ty w艂a艣nie powiedzia艂e艣, 偶e jestem brzydka?!
鈥揘ie, nie to mia艂em na my艣li.鈥揘atychmiast si臋 podni贸s艂 na r贸wne nogi machaj膮c spazmatycznie r臋kami, pr贸buj膮c si臋 jako艣 wybroni膰 w 藕le odebranym przez dziewczyn臋 komplemencie.
鈥揟ak? No to, co mia艂e艣 na my艣li? S艂uuuu...鈥揘im doko艅czy艂a zosta艂a przewr贸cona przez Minato, kt贸ry po艣lizgn膮艂 si臋 i wpad艂 na ni膮, co spowodowa艂o, 偶e oboje upadli na powr贸t do wodny si臋gaj膮cej po kostki, a ich zderzenie sko艅czy艂o si臋 wiadomo czym.
Blondyn natychmiast odskoczy艂 od dziewczyny czerwony jak burak. To by艂 wypadek, ale sta艂o si臋. Poca艂owa艂 Kushine Uzumaki prosto w usta! Odwr贸ci艂 si臋 nagle, gdy us艂ysza艂 za swoimi plecami strzelanie palcami i rzeczywi艣cie. Za jego plecami sta艂a z morderczym ogniem w oczach i ch臋ci膮 rozlewu krwi ch艂opaka, strzelaj膮c kostkami u r膮k Kushina.
鈥揔ushina!鈥揗ikoto lekko zdyszana dobieg艂a do przyjaci贸艂ki i podpar艂a si臋 r臋k膮 o jej rami臋. Od momentu, gdy pobieg艂a za blondynem, by go zat艂uc na 艣mier膰, brunetka szuka艂a jej przez ca艂y ten czas.鈥揋dzie艣 ty by艂a?鈥揨apyta艂a i spojrza艂a w bok, gdzie zauwa偶y艂a le偶膮cego i obitego na twarzy Minato, z kt贸rego ulatywa艂 ma艂y dym. 鈥 Nie przesadzi艂a艣 odrobin臋?
鈥揘ie! Ten idiota ukrad艂 mi pierwszy poca艂unek w 偶yciu!鈥揙bruszy艂a si臋 Kushina zaplataj膮c r臋ce na piersi z nie ma艂ym zdenerwowaniem.鈥揜ozumiesz?! M贸j pierwszy poca艂unek skrad艂 mi臋czak z mani膮 wi臋kszo艣ci Hokage!
Mikoto u艣miechn臋艂a si臋 niepewnie na s艂owa przyjaci贸艂ki.
Tymczasem Minato podni贸s艂 si臋 obola艂y i usiad艂 na brzegu kamiennej fontanny. Spojrza艂 na pann臋 Uzumaki, masuj膮c sobie policzek, a ona spiorunowa艂a go morderczym spojrzeniem, podnios艂a dumnie g艂ow臋 i ruszy艂a wraz z przyjaci贸艂k膮 przed siebie.


鈥揨abawne, 偶e par臋 lat p贸藕niej, kiedy Kushina zosta艂a porwana, to w艂a艣nie Minato j膮 uratowa艂 i wtedy dopiero zrozumia艂a uczucia do niego. Po prostu zakocha艂膮 si臋 w nim.鈥Za艣mia艂 si臋 kr贸tko Kyuubi.
鈥揗nie bardziej rozbawi艂 fakt, 偶e tata skrad艂 mamie pierwszy poca艂unek i to przypadkiem, a oberwa艂 za to dosy膰 bole艣nie.鈥揘aruto parskn膮艂 艣miechem.
鈥揃ywa, m艂ody, bywa.鈥揝kwitowa艂 lisi demon.


*Mikoto by艂a matk膮 Sasuke i Itachiego Uchiha i jednoczesnie najlepsz膮 przyjaci贸艂k膮 Kushiny Uzumaki ze szkolnych lat, o czym mo偶na przeczyta膰 w mandze i Narutopedii 鈥 To tak dla mniej doinformowanych.

19.Coraz wi臋cej pyta艅 i tajemnic Cz臋艣膰 2

聽聽聽聽 Poprzez mroki korytarza, kt贸rego o艣wietla艂y jedynie nikle pochodnie przemierza艂 je spokojnym krokiem m臋偶czyzna o d艂ugich do ramion czerwonych w艂osach. Przystan膮艂 dopiero naprzeciw ogromnych wr贸t zrobionych z czego艣 na wz贸r ko艣ci s艂oniowej, a w nich wygrawerowane dziwne znaki, kt贸rych 偶aden 艣miertelnik nie by艂by w stanie odczyta膰.
聽聽聽聽 Spojrza艂 na 艣rodek masywnej postury drzwi, gdzie by艂y umieszczone dwa聽 krwistoczerwone rubiny w oczodo艂ach i masywna z艂ota k艂贸dka przytrzymywana przez聽 silne szcz臋ki wy偶艂obionej w nich g艂owy ko艣ciotrupa. Dooko艂a niej znajdowa艂y si臋 dwa wtopione kryszta艂y r贸偶ni膮ce si臋 od siebie kszta艂tem i kolorem, jednak nad ni膮 widnia艂y trzy puste otwory.
聽聽聽聽 Zielonooki wyj膮艂 z kieszeni bransoletk臋, z kt贸rej natychmiast wyci膮gn膮艂 przymocowany jeden kryszta艂 o szafirowej barwie. Umie艣ci艂 go w odpowiadaj膮cym mu otworze, a pozosta艂o艣膰 ozdoby na nadgarstek wyrzuci艂. Kamie艅 zab艂ysn膮艂 delikatn膮 granatow膮 po艣wiat膮 wtapiaj膮c i 艂膮cz膮c si臋 tym samym z wrotami, jakby od zawsze by艂y jedno艣ci膮.
-Jeszcze dwa amulety i ju偶 nied艂ugo zostaniesz uwolniony.-Czerwonow艂osy u艣miechn膮艂 si臋 z satysfakcj膮, po czym ukl臋kn膮艂 na jedno kolano z wielkim szacunkiem dla tego, co by艂o uwi臋ziona za masywnymi wrotami, a co mia艂o nigdy wi臋cej nie zosta膰 uwolnione.-A teraz, powiedz mi, gdzie znajduje si臋 kolejny kryszta艂.
聽聽聽聽 Rubinowe 艣lepia kostuchy zab艂ys艂y krwist膮 czerwieni膮. M臋偶czyzna skin膮艂 g艂ow膮, po czym bez s艂owa, wsta艂 i ruszy艂 w kierunku, z kt贸rego przyszed艂.

*

聽聽聽聽 S艂o艅ce ogrzewaj膮ce wiosk臋 li艣cia skromnie, co jaki艣 czas skrywa艂o si臋 za puszystymi niczym wata cukrowa chmurami sun膮cymi po b艂臋kitnym niebosk艂onie. W tak pi臋kn膮 pogod臋 nikt nie chcia艂 pracowa膰, trenowa膰, i艣膰 do szko艂y... Jednak jest jedna osoba, kt贸ra nawet w tak pi臋kne popo艂udnie nie pozwoli艂a sobie, na cho膰 odrobin臋 wypoczynku, a by艂a ni膮 m艂oda dziewczyna o czarnych niczym pi贸ra kruka w艂osach po艂yskuj膮cych niebieskim. Ze skupieniem na twarzy, otworzy艂a powieki ukazuj膮c 艣wiatu ich jasny kolor napar艂a z ca艂ej si艂y skumulowanej w d艂oni na pie艅 drzewa, w kt贸rym pojawi艂 si臋 zarys w korze.

-Jeszcze zbyt s艂abo...-Sykn臋艂a sama do siebie z niezadowoleniem patrz膮c na dosy膰 spor膮 rys臋.
-Znowu 膰wiczysz?
-Lee-san?-Zainteresowala si臋 odwracaj膮c do niespodziewanego go艣cia. Ch艂opak podrapa艂 si臋 w ty艂 g艂owy z zamy艣leniem, po czym westchn膮艂 zrezygnowany.-Co艣 nie tak?
-Nie, tylko... Od kiedy Sakura-chan wyjecha艂a, ca艂y czas boje si臋 o ni膮.
-Sakura jest silna i do tego ma stopie艅 chunina, wiec nie musisz si臋 o ni膮 a偶 tak martwi膰. Ona sobie da rad臋.-U艣miechn臋艂a si臋 do niego uprzejmie, gdy niespodziewanie nogi si臋 pod ni膮 ugi臋艂y. Upad艂a na kolana. Lee natychmiast pojawi艂 si臋 przy niej i pom贸g艂 wsta膰.-Nic... Nic mi nie jest, to tylko lekkie zawroty g艂owy.
-Powinna艣 jednak odrobin臋 spasowa膰, przecie偶 ledwo kilka miesi臋cy temu ockn臋艂a艣 i nie powinna艣 tak ci臋偶ko trenowa膰.
-Ty jednak nigdy si臋 nie podda艂e艣, nie Lee?
-TenTen, a co ty tu robisz?-Krzaczastobrewy zamruga艂 zaskoczony widokiem kole偶anki z dawnej dru偶yny.
-Pan Hyuuga prosi艂 偶ebym przyprowadzi艂a jego c贸rk臋 na obiad. Spotka艂am go przypadkiem po drodze.
聽聽聽聽 Jasnooka u艣miechn臋艂a si臋 do ch艂opaka, po偶egna艂a i ruszy艂a do domu z niema艂膮 pomoc膮 kole偶anki.
聽聽聽聽 Czarnooki odprowadzi艂 je wzrokiem. Jak ka偶dy martwi艂 si臋 o stan zdrowia m艂odej Hyuugi, jednak tak samo jak ojciec dziewczyny, nikt nie by艂 w stanie odci膮gn膮膰 jej od treningu i rozruszania mi臋艣ni.
-Ju偶 posz艂y Neji.
Obok Rocka z pobliskiego drzewa zeskoczy艂 szatyn o jasno fio艂kowych t臋cz贸wkach.
-Jest uparta jak...-Ch艂opak urwa艂 w po艂owie zdania, przypominaj膮c sobie ostatnie spotkanie z osob膮, o kt贸rej chcia艂 wspomnie膰.
-Zupe艂nie jak Naruto, to chcia艂e艣 powiedzie膰?
-Raczej jak Naruto z przed lat, bo teraz jest zupe艂nie inny, obcy...
-Dziwisz mu si臋? Po tym jak posz艂a niedorzeczna plotka, 偶e zabi艂 Sarutobiego i ca艂a prawie wioska uzna艂a to za prawd臋, sam na jego miejscu bym taki by艂.
-Wiem Lee, ale bardziej mnie zastanawia, gdzie on si臋 tego wszystkiego nauczy艂? Przecie偶 w 偶adnej zwyk艂ej akademii ninja nie ucz膮 tego, co on pokaza艂.
Zapad艂a niezr臋czna cisza przerywana, co jaki艣 czas podmuchem wiatru targaj膮cego konarami drzew. 呕aden z nich nic nie powiedzia艂 przez d艂u偶szy czas, zatopieni we w艂asnych my艣lach, o kt贸rych nie wiedzia艂 ten drugi.
-Musze na ni膮 uwa偶a膰, inaczej si臋 wyko艅czy przez te ci膮g艂e treningi.-Odezwa艂 si臋 w ko艅cu jeden z nich.
-A co z Naruto?-Dopyta艂 Lee.-Powiesz jej o tym, 偶e...
-Nie.-Przerwa艂 mu.-W obecnym stanie zdrowia, taka informacja mog艂aby by膰 niebezpieczna dla mojej kuzynki.
-So ka...

*

-Co艣 w tym musi by膰. Oboje mieli艣my dziwne sny i omeny 艣wiadcz膮ce, 偶e on mo偶e powr贸ci膰.
-Wiesz jak to niedorzecznie brzmi Gaara?
-Tak, Naruto, zdaje sobie z tego spraw臋, jednak nie wiem czy s艂ysza艂e艣 o dziwnych atakach, kt贸re zacz臋艂y si臋 r贸wno z twoimi i moimi dziwnymi snami oraz przeczuciami.-M艂ody kage spojrza艂 na mnie 艣miertelnie powa偶nie.
-Jakie zn贸w ataki?-Zainteresowa艂a si臋 Shiro.
-Na dwie osoby, kt贸re nic nie 艂膮czy艂o opr贸cz jednego.-Wyja艣ni艂a Temari.-Oboje mieli kryszta艂y, kt贸re s艂u偶y艂y, jako klucze do zamkni臋cia z艂a w piecza偶e.
-Chodzi o dw贸jk臋, kt贸ra by艂a z wami przy piecz臋towaniu?
-Tak, pozosta艂y ju偶 tylko trzy amulety...
-Temari poczekaj chwil臋.-Przerwa艂em jej nie wierz膮c w艂asnym uszom.-Czyli Shin i Mali zostali zamordowani, a ich kryszta艂y...
-Skradzione.-Doko艅czy艂 Gaara.-Jedynymi, kt贸rzy posiadaj膮 swoje cz臋艣ci klucza jestem ja, ty Naruto oraz Fabia.
-Mia艂e艣 jakie艣 wiadomo艣ci od niej?-Zainteresowa艂em si臋.-Ostatni raz widzia艂em si臋 z t膮 dziewczyn膮 przesz艂o dwa lata temu, a p贸藕niej przez ten czas otrzymywa艂em, co miesi膮c wiadomo艣ci od jej brata, jednak偶e od p贸艂 roku nie dotar艂a 偶adna, cho膰by najmniejsza informacja na temat tej dw贸jki czy czegokolwiek. Czy偶by zacz臋li si臋 ukrywa膰?-Pomy艣la艂em spogl膮daj膮c z zamy艣leniem wymalowanym na twarzy.
-Niestety nie, prawdopodobnie przeczuwa艂a, co si臋 艣wi臋ci i postanowi艂a ukry膰.-Odpowiedzia艂 po d艂u偶szej chwili rudzielec, a widz膮c jak marszcz臋 brwi, postanowi艂 odczeka膰 chwil臋, po czym kontynuowa艂.-Naruto, znikni臋cie Fabii oraz morderstwo Shina i Mali, nie s膮 przypadkami. Kto艣 zacz膮艂 polowa膰 na nas, wiec 艂atwo przewidzie膰, 偶e kolejnym celem b臋dzie kt贸re艣 z nas, jednak bez jej amuletu kolejno艣膰 otwarcia jego wi臋zienia b臋dzie niemo偶liwa.
-Zdaje sobie z tego spraw臋, ale mam nadzieje, 偶e ten, kto postanowi艂 na nas polowa膰 nie dorwie jej tak 艂atwo.-Odetchn膮艂em g艂臋biej. Spojrza艂em na 艣mier膰. Ona r贸wnie偶 by艂a niepocieszona zaistnia艂ymi faktami.
-Nie wiem, ale s膮dz臋, 偶e tak... Jednak偶e musimy wierzy膰 w jej zdolno艣ci do ucieczek i znikania.
聽聽聽聽 O tak, Fabia i jej brat posiadaj膮 niezwyk艂e kekkei genkai, dzi臋ki kt贸remu potrafi膮 znika膰 niczym kameleon oraz teleportowa膰 si臋 o wiele kilometr贸w od uprzedniego miejsca swego przebywania. Dlatego r贸wnie偶 ci臋偶ko by艂o te dw贸jk臋 z艂apa膰, ale ich zdolno艣ci by艂y odpowiednie do cichych zada艅 jak wykradanie tajnych dokument贸w. Tak偶e nie dziwne, 偶e w wi臋kszo艣ci tym w艂a艣nie si臋 zajmowali, aby zarobi膰 na 偶ycie.

*

聽聽聽聽 S艂o艅ce powoli zachodzi艂o ust臋puj膮c w艂adzy swemu bratu, panu nocy, ksi臋偶ycowi, jednak nim wyst膮pi艂a na prz贸d atramentowa kurtyna na scen臋, niebosk艂on zala艂y tysi膮ce ciep艂ych barw.
聽聽聽聽 Jaka艣 艂ania spokojnie skuba艂a traw臋 do chwili, gdy niespodziewanie podnios艂a 艂eb. Nas艂uchuj膮c uwa偶nie tego, co si臋 dzieje wok贸艂 jej otoczenia, niespodziewanie ruszy艂a biegiem uciekaj膮c przed nag艂ym cieniem, kt贸ry przeskoczy艂 nad ni膮. Zaraz za nim pojawi艂o si臋 jeszcze kilka innych podobnych i dziwnych smug. Pierwszy na przedzie 鈥瀋ie艅鈥 nagle zatrzyma艂 si臋 i uskoczy艂 w bok l膮duj膮c na polanie obok lasu, gdy偶 w艂a艣nie w tym momencie, kto艣 zaatakowa艂 tajemniczego osobnika, kt贸rym okaza艂a si臋 m艂oda dziewczyna, kunoichi o kruczo czarnych w艂osach si臋gaj膮cych za brod臋. Przenikliwym spojrzeniem swych jarz膮co zielonych t臋cz贸wek spojrza艂a na napastnik贸w. Ubrana w聽 czarne kr贸tkie spodenki do p贸艂 uda i r贸wnie czarn膮 tunik臋 z przewi膮zan膮 granatow膮 wst臋g膮 w pasie.
聽聽聽聽 Naprzeciwko niej zeskoczy艂o pi臋ciu zamaskowanych shinobi z opaskami, na kt贸rych widnia艂 znak zapytania. Dziewczyna doskonale zna艂a swoje po艂o偶enie 鈥 By艂o ono wr臋cz fatalne. Shinobi z 鈥濶ieznanej鈥 wioski uchodzili za mit, poniewa偶 by艂a ich niewielka garstka i jedynie nieliczni, ba tylko ci, kt贸rych chcieli pozostawi膰 przy 偶yciu, aby siali strach w sercach innych i groz臋, jak膮 ze sob膮 nie艣li, poniewa偶 nikt nigdy nie przetrwa艂 otwartej konfrontacji z tymi ninja. Wiecznie ubrani na czarno z szarymi sakkatami na g艂owach i zakrytymi przez czarny materia艂 g艂owami, budzili niepok贸j na sam膮 my艣l.
-Oddaj nam klucz, a pozwolimy ci 偶y膰.-Odezwa艂 si臋 jeden z nich. Jego g艂os wydawa艂 si臋 by膰 zniekszta艂cony, a przez to upiorny.
-Chyba 艣nisz!-Prychn臋艂a w odpowiedzi. Pomimo beznadziejnej sytuacji, niemia艂a zamiaru z nimi negocjowa膰, a tym bardziej czegokolwiek oddawa膰.-Nikt nie po艂o偶y 艂apska na nim, chyba, 偶e po moim trupie.
-Da si臋 za艂atwi膰.-Odezwa艂 si臋 ju偶 zupe艂nie inny z 鈥瀠piornych鈥. Zamachn膮艂 zamaszystym ruchem r臋ki 艂a艅cuchem zako艅czonym ostrzem z trucizn膮, jednak ich przeciwniczka wykona艂a pospiesznie unik, kt贸ry okaza艂 si臋 daremny. Nim wyl膮dowa艂a zn贸w na sta艂ym gruncie zosta艂a wykopana w stron臋 lasu. Przebi艂a swymi plecami dwadzie艣cia konar贸w drzew, po czym przeturla艂a si臋 bezw艂adnie po wyschni臋tym pod艂o偶u.
-Kusho...-Splun臋艂a krwi膮. Stara艂a si臋 podnie艣膰 jak najszybciej to mo偶liwe, jednak dr偶enie cia艂a i po艂amane 偶ebra uniemo偶liwia艂y jej to.-Je艣li to prze偶yje, postawi mi za to zgrzewk臋 sake...-U艣miechn臋艂a si臋 krzywo i ruszy艂a przed siebie, jednak zanim postawi艂a kolejny krok zn贸w zosta艂a zaatakowana tym razem przez upiornego z katan膮. Zrobi艂a szybki unik, jednak kosmyk jej czarnych w艂os贸w zosta艂 obci臋ty i delikatnie opad艂 na piach.-W takim stanie nie mam szans z nimi walczy膰, zw艂aszcza, 偶e ja to bardziej od szpiegowania ni偶 od walki, ale jak trzeba to trzeba...-Pomy艣la艂a, kalkuluj膮c jak szybko mo偶na zako艅czy膰 ten pojedynek i w odpowiedniej chwili da膰 nog臋.-Ju偶 wiem.
Gdy jej przeciwnik ruszy艂 zn贸w z atakiem, wykorzysta艂a moment, kiedy zamachn膮艂 si臋, wyskoczy艂a, odbi艂a si臋 od jego plec贸w i przyczepi艂a mu wybuchowa notk臋. Zanim zd膮偶y艂 si臋 zorientowa膰, wybuch艂a. Brunetka nieczekaj膮ca na zobaczenie efekt贸w swojego wyczynu ruszy艂a biegiem. Przez obra偶enia, jakie odnios艂a odrobin臋 zwolni艂a i w艂a艣nie ta 鈥瀘drobina鈥 wystarczy艂a, aby j膮 dorwali.
-Shimatta!-Krzykne艂a zaskoczona, gdy drzewa, na kt贸re skaka艂a nagle zacz臋艂y opada膰, co si臋 okaza艂o ninja z nierealnie wielkim toporem 艣cina艂 ka偶de po kolei jednym ci臋ciem ogo艂acaj膮c przy tym cz臋艣膰 lasu.

Jeden z nich pojawi艂 si臋 za ni膮 i wymierzy艂 silny cios w plecy. Uderzy艂a z impetem o ziemi臋 tworz膮c niewielki krater. Zacz臋艂a d艂awi膰 si臋 i kaszle膰 krwi膮. Chcia艂a wsta膰, ale nim si臋 podnios艂a, jeden z przeciwnik贸w, kt贸ry jako jedyny nie posiada艂 偶adnej broni podszed艂 do niej, z艂apa艂 za kark i cisn膮艂 o gleb臋, po czym kopn膮艂 w brzuch z tak膮 si艂膮, 偶e rzuci艂o ni膮 jak szmaciank膮. Po raz kolejny zbli偶y艂 si臋, jednak tym razem nie po to, aby dobi膰, ale 偶eby odebra膰 to, 聽 co jak sami twierdzili prawnie im si臋 nale偶y.
-Gdzie masz klucz?
-Wypchaj si臋, frajerze.-U艣miechn臋艂a si臋 do niego i w tym momencie dziewczyn臋 opatuli艂 bia艂y ob艂ok dymu, a zamiast brunetki by艂 podobny do niej niczym lustrzane odbicie ch艂opak.-Nigdy wam si臋 nie uda z艂apa膰 mojej siostry.
聽聽聽聽 M臋偶czyzna ukryty za czarnym uniformem ju偶 chcia艂 wymierzy膰 ostateczny cios, jednak jego towarzysz powstrzyma艂 go przed tym.
-Zostaw, nie mamy czasu na tego robaka. Musimy schwyta膰 dziewczyn臋, a on i tak ledwo 偶yje.
聽聽聽聽 Spojrza艂 na swojego 鈥瀙artnera鈥 z dru偶yny, po czym na ch艂opaka i cisn膮艂 nim jak bezwarto艣ciowym przedmiotem. Znikn臋li.
-Ku... sho...-Zielonooki, podni贸s艂 oci臋偶ale g艂ow臋. Pomimo, 偶e od 艣mierci dzieli艂y go minuty, a mo偶e i sekundy, stara艂 si臋 podnie艣膰 na r贸wne nogi, jednak b贸l, jaki odczuwa艂 poprzez po艂amane 偶ebra, zwichni臋t膮 r臋k臋 i g艂臋bokie rany, nie da艂 rady i pad艂 zn贸w na pod艂o偶e. Przymkn膮艂 powieki.
-Jestem pewna, 偶e s艂ysza艂am odg艂osy walki, gdzie艣 st膮d.-Us艂ysza艂, gdzie艣 niedaleko dobiegaj膮cy dziewcz臋cy g艂os, a zaraz potem m臋ski.
-鈥濲este艣 pewna鈥? To m贸g艂by nawet wiatr...
-Tutaj kto艣 le偶y!-Krzykn臋艂a ta sama dziewczyna. Kto艣 dotkn膮艂 jego t臋tnicy, najprawdopodobniej, aby sprawdzi膰 puls.-On nadal 偶yje!
-F... Fa... bia...-Wydusi艂 z siebie ledwo uchylaj膮c oczy spojrza艂 na osob臋, kt贸ra si臋 nad nim pochyla艂a. By艂a ni膮 blondynka o lazurowych t臋cz贸wkach. Patrzy艂 na ni膮 przez chwil臋 i nim straci艂 przytomno艣膰, u艣miechn膮艂 si臋 nikle i wyduka艂.-Ten... shi...[Tenshi 鈥 Anio艂]?

20.Nie ma 艣mierci, bez 偶ycia, a tego nie kupisz niczym...

Delikatny powiew wiatru porwa艂 w g贸r臋 kilka li艣ci z drzew i zata艅czy艂 z nimi wiruj膮c. Blondynka przygl膮da艂a si臋 temu zjawisku z lekkim u艣miechem. Wiosna dawa艂a o sobie zna膰 i chcia艂a og艂osi膰 swoje przybycie wielkimi krokami. Dziewczyna westchn臋艂a i zaraz zabra艂a si臋 za dalsze chowanie kwiat贸w z wystawy do 艣rodka. Dzi艣 pomaga艂a rodzicom w kwiaciarni, a dzie艅 jednak dobiega艂 ko艅ca i trzeba by艂o zamkn膮膰 to te偶 nie oci膮ga艂a si臋 ju偶 d艂u偶ej. Bardzo zale偶a艂o jej na szybkim sko艅czeniu roboty i pobiegni臋ciu do szpitala. Nic jej nie dolega艂o, aby musia艂a tam i艣膰, ale chcia艂a odwiedzi膰 ch艂opaka, kt贸rego podczas powrotu do wioski wraz z reszt膮 dru偶yny spotka艂a i ocali艂a. Wzrok utkwi艂a nagle w barwinki bia艂ej barwy.

-Ten... shi...?

Zapatrzona w kwiaty o 艣nie偶nej barwie przypomnia艂a sobie jak na ni膮 spojrza艂 nim straci艂 przytomno艣膰 nazwa艂 j膮 anio艂em.
-Barwinki bia艂e oznaczaj膮 przyjemne wspomnienie, ale... Czemu od razu nasun膮艂 mi si臋 na my艣l w艂a艣nie on?-Na samo wspomnienie na policzkach pojawi艂y si臋 niewielkie wypieki.-A mo偶e ja...-Potrz膮sne艂a g艂ow膮 staraj膮c si臋 odgoni膰 od siebie te my艣li.-Co z tob膮 dziewczyno, we藕 si臋 ogarnij!-Skarci艂a sam膮 siebie. Odetchne艂a g艂ebiej i zabra艂a si臋 za ponowne zbieranie towaru.
Po oko艂o trzydziestu minutach wreszcie sko艅czy艂a i odetchn臋艂a z ulg膮 艣cierajac pot z czo艂a. By艂a zadowolona z dzisiejszego dnia, ale mimo tego nadal jej my艣li k艂ebi艂y si臋 wok贸艂 tajemniczego neiznajomego, przez co nieby艂a wstanie na niczym innym si臋 skupi膰. Wsun臋艂a klucz do zamka i tak zastyg艂a na par臋 chwil wpatruj膮c si臋 w zielone framugi, kt贸re tak bardzo przywodzi艂y na my艣l jego soczy艣cie zielone oczy. Musia艂a przyzna膰, 偶e t臋cz贸wki mia艂 niesamowite i...
-Ino, co tak stoisz?-Obok niej stan膮艂 dosy膰 masywnej postury ch艂opak wcinaj膮cy chipsy. Turkusowo oka natychmiast otrz膮sn臋艂a si臋, zamkn臋艂a kwiaciarni臋, a klucz schowa艂a do kieszeni.-Ino?
-Gomene Choji, zamy艣li艂am si臋.-Za艣mia艂a si臋 nerwowo, co wzbudzi艂o w nim niema艂e podejrzenie na dziwne zachowanie kole偶anki z by艂ej dru偶yny.-A tak w艂a艣ciwie to, co ty tu robisz?
-Nic specjalnego.-Odpar艂 wymijaj膮co.-Wybierasz si臋 do tego nowego?
-鈥濶owego鈥? O kim m贸wisz?
-O tym ch艂opaku, kt贸rego ocali艂a艣 kilka dni temu podczas powrotu z misji, ju偶 zapomnia艂a艣?
-A... I-Iie.-Zamachn臋艂a odrobin臋 chaotycznie r臋koma z zak艂opotaniem.
-O co mo偶e chodzi膰...?-Zamy艣li艂 si臋. Jej zachowanie budzi艂o w nim zainteresowanie, zw艂aszcza, 偶e tak najcz臋艣ciej reagowa艂a kilka lat temu, gdy kto艣 wypytywa艂 czy idzie odwiedzi膰 Sasuke, wi臋c czemu...-A mo偶e ona...-Zaraz przysz艂a mu na my艣l odpowied藕, tak prosta, a zarazem tak niedorzeczna, 偶e zastanawia艂 si臋 czy powinien j膮 oto wypyta膰.-Ino czy ty...-Natychmiast na niego spojrza艂a pytaj膮co.-Czy ty przypadkiem nie zauroczy艂a艣 si臋 w nim?
Proste, a jednak niedorzeczne, wi臋c czemu teraz stoi niczym s艂up soli i nie wie, co dok艂adnie odpowiedzie膰?
-Czy偶by...?-Pomy艣la艂a spuszczaj膮c wzrok i wpatruj膮c si臋 w swoje buty jakby by艂o na nich co艣 bardzo interesuj膮cego. Zn贸w podnios艂a spojrzenie na Choji鈥檈go, kt贸ry patrzy艂 na ni膮 wyczekuj膮co. Sama chcia艂aby zna膰 odpowied藕, ale do ko艅ca nie wiedzia艂a, co serce chce jej powiedzie膰 i g艂ucha na jego nawo艂ywania, u艣miechn臋艂a si臋 cynicznie, jakby us艂ysza艂a g艂upi 偶art.-Betsuni[Nieszczeg贸lnie]...-Uda艂a naburmuszenie, cho膰 w g艂臋bi duszy toczy艂a si臋 za偶arta walka oto, kt贸rego tak naprawd臋... Kocha? Czy偶by zakocha艂 si臋 w ch艂opaku, o kt贸rym praktycznie nic nie wie? Odepchn臋艂a od siebie te bzdurne my艣li.-Musze ju偶 i艣膰, Ja ne.-Odwr贸ci艂a si臋 na pi臋cie i ruszy艂a biegiem.
Kiedy indziej wy艣mia艂aby go nazywaj膮c oty艂ym idiot膮, wi臋c czemu nie potrafi zaprzeczy膰? Mo偶e, dlatego, 偶e naprawd臋 j膮 zauroczy艂? Przecie偶 jeszcze do niedawna chcia艂a zaplanowa膰 jak zagada膰 do Sasuke, gdy wr贸ci z misji, a teraz? Wszystkie plany, wszystkie s艂owa, kt贸re m贸wi艂a od lat jak bardzo go kocha, to wszystko mia艂o p贸j艣膰 w niepami臋膰 przez jednego nieznajomego? Przecie偶 nawet wyrzuci艂a ze swojego serca najlepsz膮 przyjaci贸艂k臋, kt贸ra sta艂a si臋 dla niej rywalk膮 numer jeden o wzgl臋dy m艂odego posiadacza sharingana. Czy to mia艂 by膰 koniec jej wielkiej mi艂o艣ci, a pocz膮tek ca艂kiem nowej?
Nogi same j膮 ponios艂y i nim si臋 obejrza艂a dobieg艂a pod mury szpitala, gdzie zostawi艂a nieznajomego po powrocie do wioski.
-Co ja tu robie?-Pyta艂a si臋 w my艣lach, gdy spytana piel臋gniarka powiedzia艂a, gdzie jest ch艂opak, o kt贸rego pyta.-Niepowinno mnie tu by膰, wi臋c dlaczego...-Ruszy艂a wzd艂u偶 korytarza. Chcia艂a zrobi膰 w ty艂 zwrot i uciec, ale nie mog艂a. Jaka艣 si艂a kaza艂a jej i艣膰 na prz贸d i nie ogl膮da膰 si臋, ani niezatrzymywa膰.-Czemu niemog臋 si臋 zatrzyma膰? Dlaczego tam id臋?-Chwyci艂a za zimn膮 klamk臋 i czas nagle stan膮艂 w miejscu, wszelkie odg艂osy i szmery przycich艂y, jakby znalaz艂a si臋 w d藕wi臋koszczelnym pomieszczeniu i jedyne, co s艂ysza艂a, to g艂o艣ne bicie serca niedaj膮ce racjonalnie my艣le膰.
-Dajobu desu ka?-Z tego dziwnego transu wyrwa艂a j膮 m艂oda piel臋gniarka, kt贸ra widz膮c wahanie na twarzy dziewczyny postanowi艂a zainterweniowa膰.-Idzie panienka odwiedzi膰 kogo艣 bliskiego, pewnie ch艂opaka mam racj臋?-U艣miechn臋艂a si臋 ciep艂o.-Prosz臋 si臋 nie ba膰 i wej艣膰 tam, nawet po operacji to ta sama osoba.
Spojrza艂a na kobiet臋 niepewnie, a widz膮c ten gest, jedynie kiwn臋艂a niepewnie g艂ow膮 na znak gotowo艣ci do wej艣cia. Nacisn臋艂a w ko艅cu na klamk臋 i popchn臋艂a delikatnie drzwi. Niepewnie wesz艂a do 艣rodka czuj膮c si臋 jakby mia艂a zaraz zemdle膰, ale nie wiedzia艂a, czemu tak si臋 czu艂a na spotkanie z nim.
-Pewnie i tak jest nieprzytomny, w ko艅cu przynie艣li艣my go ledwo dwa dni temu w stanie krytycznym, wi臋c to niemo偶liwe, 偶eby by艂 wstanie si臋 cho膰by ruszy膰...-To by艂y pierwsze my艣li Ino, gdy tyko postawi艂a pierwsze kroki w 艣rodku. Nawet nie podnios艂a wzroku z pod艂ogi.-Spokojnie wszystko b臋dzie dobrze, w ko艅cu, co m贸g艂by takiego zrobi膰 lub...
-Tenshi-san.-Podnios艂a natychmiast wzrok i stan臋艂a prawie na baczno艣膰. Troch臋 dalej przed sob膮 zobaczy艂 te same jasno zielone t臋cz贸wki, kt贸re badawczo wpatrywa艂y si臋 w ni膮. Ch艂opak niespodziewanie u艣miechn膮艂 si臋, co sprawi艂o nagle dziwny u艣cisk w 偶o艂膮dku dziewczyny.-Jednak istniejesz.
-N-Nani...?-Zamruga艂a zdumiona tymi s艂owami. Brunet obr贸ci艂 si臋 na 艂贸偶ku do pozycji siedz膮cej, mimo ostrego b贸lu, kt贸ry odczuwa艂 w klatce piersiowej postanowi艂 zej艣膰 z 艂贸偶ka, jednak blondynka natychmiast do niego podbieg艂a i podtrzyma艂a nim osun膮艂 si臋 bezw艂adnie na pod艂og臋.-Oszala艂e艣?! Gdzie ty chcesz si臋 niby wybiera膰 z po艂amanymi 偶ebrami, zwichni臋ciem i przebitym p艂ucem?!-Natychmiast go skarci艂a i zapominaj膮c o tym, jak bardzo ba艂a si臋 tego spotkania, pomog艂a mu wej艣膰 z powrotem na 艂贸偶ko.-No i masz mi si臋 nigdzie nie rusza膰 dop贸ki nie wydobrzejesz, dobrze?
-Yoroshii Tenshi-san[Dobrze Aniele].-Ponownie obdarowa艂 j膮 delikatnym i szczerym u艣miechem. Poczu艂a jak robi jej si臋 gor膮co na twarzy, gdzie pojawi艂y si臋 sporych rozmiar贸w wypieki.
-Sh-Shuushi onegai[B艂agam przesta艅]...-Wyduka艂a zak艂opotana.-Watashi wa Ino Yamanaka desu[Nazywam si臋 Ino Yamanaka].
-Ino...-Patrzy艂 na ni膮 przez chwil臋 z zamy艣leniem, gdy nagle przechyli艂 si臋 do przodu niebezpiecznie. Turkusowo oka natychmiast chcia艂a go chwyci膰, ale on sprytnie z艂apa艂 j膮 za nadgarstek i przysun膮艂 do siebie sprawiaj膮c, 偶e praktycznie po艂o偶y艂a si臋 na nim.-Atashi no Fabian desu. Arigatou Ino-san[Jestem Fabian. Dzi臋kuje Ino].
Ino rozszerzy艂a oczy w zdumieniu, gdy Fabian poca艂owa艂 j膮 niespodziewanie w czo艂o. Przez chwil臋 nie mog艂a si臋 ruszy膰 sparali偶owana tym, co aktualnie si臋 dzia艂o. Chcia艂a go odepchn膮膰, ale r臋ce odm贸wi艂y pos艂usze艅stwa, jakby kto艣 inny kierowa艂 jej w艂asnym cia艂em.
聽 Odsun膮艂 si臋, pu艣ci艂 r臋k臋 dziewczyny i u艣miechn膮艂 ciep艂o. Sp艂on臋艂a olbrzymim rumie艅cem. Niczym oparzona odskoczy艂a od niego i na wst臋pie po艣lizgn臋艂a si臋 o kawa艂ek po艣cieli, jednak nim upad艂a, z艂apa艂 j膮 za nadgarstek i pom贸g艂 utrzyma膰 pion.
-Dajiobu desu ka?-Zapyta艂 patrz膮c z trosk膮. Pokr臋ci艂a g艂ow膮 na znak, 偶e jest ca艂a.-Atakamoyoshi[Ca艂e szcz臋艣cie]. Nie chcia艂bym, 偶eby mojemu anio艂owi str贸偶owi co艣 si臋 sta艂o.
-Nani?-Patrzy艂a na niego teraz ca艂kowicie zaskoczona.-Demo... Atashi no iie hogosha Tenshi desu[Ale... Ja nie jestem anio艂em str贸偶em].
-Dla mnie jeste艣. Po spotkaniu z nimi pewnie nie prze偶y艂bym doby, ale wtedy zjawi艂a艣 si臋 ty i 偶yje.-Klepn膮艂 si臋 lekko pi臋艣ci膮 w pier艣, aby pokaza膰, jaki jest hardy i ca艂y, jednak zaraz tego po偶a艂owa艂 czuj膮c ostry b贸l.-No mo偶e nie a偶 taki 偶ywy...
-Baka.-Pokr臋ci艂a g艂ow膮 z rozbawieniem.-A powiedz mi... O kim m贸wi艂e艣? Kto ciebie tak urz膮dzi艂 i dlaczego?
-Sorosoro[Spokojnie] Tenshi-san... Gomen, Ino-san.-Natychmiast si臋 poprawi艂.-Przyjdzie p贸藕niej czas na pytania i odpowiedzi, ale szczerze m贸wi膮c spodziewa艂em si臋 zupe艂nie innego zestawu ni偶 ten, jaki mi zaserowa艂a艣.-Za艣mia艂 si臋 kr贸tko drapi膮c z g艂upi膮 min膮 w ty艂 g艂owy.-A w艂a艣ciwie to gdzie dok艂adnie jestem?
-Konoha-Gakure no sato, a dok艂adniej w 艂贸偶ku szpitalnym o ile niezauwa偶y艂e艣.-U艣miechn臋艂a si臋 cynicznie, a w jej g艂osie mo偶na by艂o wyczu膰 nut臋 rozbawienia.
-No tak, mog艂em si臋 spodziewa膰 takiej odpwiedzi.-Zn贸w za艣mia艂 si臋 kr贸tko.-Ugh... Tego, kto wymy艣li艂 przys艂owie 艣miech to zdrowie powinno si臋 powiesi膰.-Wymamrota艂 niezadowolony, gdy przesz艂a go kolejna fala b贸lu z klatki piersiowej. Odetchn膮艂 g艂臋biej.-Czyli znajduje si臋 w kraju ognia, a dok艂adniej w wiosce li艣cia? No pi臋knie...-Podrapa艂 si臋 z niet臋g膮 min膮 w policzek i zacz膮艂 si臋 zastanawia膰 na g艂os nie zwa偶aj膮c na dziewczyn臋, kt贸ra teraz patrzy艂a na niego z uwag膮.-A tyle razy obiecywa艂em Naruto, 偶e nie zjawie si臋 w tej wiosce, ale jak wida膰 niemia艂em chyba wyj艣cia, wi臋c nie powinien mnie raczej za to zabi膰...-U艣miechn膮艂 si臋 jakby sam nie wierzy艂 we w艂asne s艂owa, po czym zaraz mina mu zrzed艂a i zblad艂.-Mam nadzieje...
-Chotto matte.-Przerwa艂a mu nagle Yamanaka. Jej spojrzenie by艂o teraz pe艂ne determinacji i niedowierzania. Fabian zastanawia艂 si臋 przez chwil臋, o co mo偶e chodzi膰. Czy偶by powiedzia艂 co艣 nie tak? Jednak zbyt d艂ugo niemu sia艂 czeka膰.-M贸wisz o Naruto Uzumaki?
-Hai, so desu[Tak, zgadza si臋].
-Gomene, ju偶 niewa偶ne w艂a艣nie pomy艣la艂am co艣 niedorzecznego.-Pokr臋ci艂膮 g艂ow膮 u艣miechaj膮c si臋 z niezrozumieniem zastanawiaj膮c si臋 nad czym艣 kompletnie nierealnym, co przysz艂o jej na my艣l.-Zapomnia艂am, 偶e on przecie偶 nie 偶yje.
-Kto? Naruto? Naruto Uzumaki?-Dopytywa艂 si臋. Kiwn臋艂a twierdz膮co.-Jakim cudem kto艣 taki jak on m贸g艂by zgin膮膰?
-O czym ty m贸wisz?
-Naruto przecie偶 偶yje.-Popatrzy艂 si臋 na ni膮 jakby us艂ysza艂 najwi臋ksz膮 bzdur臋 na 艣wiecie.
-Niemo偶liwe, Naruto Uzumaki zgin膮艂 ponad cztery lata temu.-Upiera艂a si臋 przy swoim. Doskonale pami臋ta艂a dzie艅, gdy znalaz艂a Sakur臋 ca艂膮 roztrz臋sion膮 i zap艂akan膮 przed drzwiami mieszkania blondyna, gdzie obecnie grasowa艂 odzia艂 specjalny ANBU. S艂ysza艂a te偶 rozmowy medyk贸w, kt贸rzy zgodnie twierdzili, 偶e z utrat膮 takiej ilo艣ci krwi nikt nieby艂y wstanie prze偶y膰 bez pomocy medycznej.
-To ciekawe, bo ostatni raz widzia艂em si臋 z nim przesz艂o dwa lata temu i jako艣 nie wygl膮da艂 mi na trupa, a tym bardziej na zombie.-U艣meichn膮艂 si臋 z rozbawieniem.-A ostatni raz kontaktowa艂em si臋 z nim oko艂o p贸艂 roku temu nim zacz臋li 艣ciga膰 moj膮 siostr臋 i przy okazji r贸wnie偶 mnie.
-Moment, czy my m贸wimy o tym samym Naruto Uzumaki?
-Blondyn, niebieskie oczy, pomara艅czowy dres i opaska wioski cienia na czole.-Brunet w skr贸cie opisa艂 go.-A na policzkach po trzy blizny jakby lisie w膮sy.
-Opis si臋 zgadza, ale... To niemo偶liwe...-Dziewczyna pokr臋ci艂a g艂ow膮.-Przecie偶 on zgin膮艂... Zaraz, jaka zn贸w opaska wioski cienia na czole? Przecie偶 Naruto jest... By艂 shinobi li艣cia!
-Z tego, co mi wiadomo Naruto jest obecnie ninja Kumori-Gakure no sato i najlepszym shinobi, o jakim s艂yszano.-Ch艂opak wzruszy艂 ramionami od nichcenia.-Co艣 tam w sumie kiedy艣 napomkn膮艂, 偶e wychowywa艂 si臋 w Konoha, ale wola艂 nie wspomina膰 o tym przez wzgl膮d na stare sprawy czy jako艣 tak...
-Czyli Naruto jednak...-Turkusowo oka spu艣ci艂a g艂ow臋 wpatruj膮c si臋 w pod艂o偶e.-Czy偶by, dlatego Sakura, Kakashi-sensei i Sasuke-kun... Hokage-sama musia艂a wiedzie膰, ale, od kiedy...?
-Oi, Ino-san?-Zielono oki pr贸bowa艂 wyrwa膰 j膮 z zamy艣lenia, ale jego nawo艂ywania od kilku minut nic niedawany. Spojrza艂 na ni膮 i zaraz u艣miechn膮艂 si臋 przebiegle. Przybli偶y艂 si臋 do siedz膮cej na rogu 艂贸偶ka zamy艣lonej dziewczynie i poliza艂 j膮 w ucho. Poskutkowa艂o natychmiastowo, bo podskoczy艂a z piskiem i pad艂a jak d艂uga na pod艂og臋.
-Urusai!-Stane艂a na baczno艣膰 patrz膮c z niema艂ym zak艂opotaniem na sprawc臋 przewinienia. Fabian stara艂 si臋 powstrzyma膰 艣miech na widok jej czerwonej niczym dojrza艂y pomidor twarzy.-To nie jest zabawne!
-Oi, Tenshi-san?
-Nani? I przesta艅 tak m贸wi膰. Przecie偶 powiedzia艂am ci, 偶e mam na imi臋 Ino!-Od razu miejsce zak艂opotania wst膮pi艂o lekkie zdenerwowanie. Zbyt d艂ugo nie naw艣cieka艂a si臋, bo m艂odzieniec chwyci艂 j膮 za d艂onie i poci膮gn膮艂 do siebie zak艂adaj膮c jej r臋ce na swoj膮 szyje. Dzieli艂y ich ledwo z dwa centymetry i to wystarczy艂o, 偶eby na policzkach dziewczyny pojawi艂 si臋 poka藕ny rumieniec.
-Gomen-nasai Ino-chan.-Musn膮艂 czubek jej nosa wargami, po czym u艣miechn膮艂 si臋 lekko. Spali艂a raka ca艂kowicie sparali偶owana tym nag艂ym gestem z jego strony.
-Oi, Ino. Co ty wyprawiasz?

Odwr贸ci艂a g艂ow臋 zaskoczona i zobaczy艂a stoj膮cego w progu Shikamaru, kt贸ry wraz z TenTen patrzyli na ni膮 zaciekawieni i zdumieni jednocze艣nie tym, co w ich oczach w艂a艣nie odstawia艂a.
-O co wam...-Zamruga艂a zdziwiona tym pytaniem, ale zaraz do g艂owy wpad艂o jej jak to musia艂o by膰 odbierane przez osoby trzecie, a w tym przypadku przez ow膮 dw贸jk臋. Zrobi艂a si臋 ca艂a czerwona i zaraz odskoczy艂a od ch艂opaka, kt贸ry zacz膮艂 si臋 艣mia膰 z jej g艂upiej miny.-Urusai, baka! To nie jest zabawne!
-Zale偶y jak na to patrzysz Ino-san.-Brunet u艣miechn膮艂 si臋 szczerze rozbawiony z zaistnia艂ej sytuacji, jednak m艂odej Yamanaka wcale nie u艣miecha艂o si臋 to.
-Urusai!
TenTen widz膮c jak owa dw贸jka 鈥瀙i臋knie鈥 dogaduje si臋 ze sob膮 powstrzymywa艂a od parskni臋cia 艣miechem, za艣 Shikamaru jedynie westchn膮艂 mamrocz膮c co艣 pod nosem ze znudzon膮 min膮.

21. Kuro no Karasu tai Aka no Kitsune^

聽聽聽聽 Ci臋偶kie burzowe chmury zawis艂y nad ca艂ym krajem ognia i jego obrze偶ami zwiastuj膮c rych艂膮 ulew臋. Wi臋kszo艣膰 sklepikarzy maj膮cych stragany pochowa艂o sw贸j niewielki dobytek, by tylko ulewa nie zmy艂a ich. Ka偶dy my艣la艂, 偶e i dzisiejszy dzie艅 b臋dzie s艂oneczny, jednak pomylili si臋, a przyroda postanowi艂a sp艂ata膰 im mokrego psikusa.
聽聽聽聽 W艂a艣nie w taki dzie艅 nawet psy nie zechcia艂yby wychodzi膰 z domu, a co dopiero ludzie. Ka偶dy mia艂by ochot臋 jedynie zasi膮艣膰 przy kominku z gor膮c膮 kaw膮, czekolad膮 tudzie偶 herbat膮 wedle upodobania i ogrzewa膰 zzi臋bni臋te palce przy palenisku, jednak nie dane jest to ka偶demu, a zw艂aszcza trzem kunoichi z Konoha-Gakure no sato. Otrzyma艂y niespodziewanie misje od Godaime, dosy膰 prost膮, chocia偶...
-Mam by膰, kim?!-Niemal wrzasn臋艂a br膮zowow艂osa kunoichi z dwoma kokami na g艂owie. S艂owa wypowiedziane przez Hokage nie chcia艂y do niej w pe艂ni dotrze膰, a nawet wydosta膰 si臋 z jej krtani.-Ja si臋 do tego nie nadaje, przecie偶 moim 偶ywio艂em jest walka, a nie paradowanie w... To 偶art, prawda?
-Niestety nie TenTen.-Odpowiedzia艂a spokojnie biu艣ciasta blondyna siedz膮ca przy biurku kage.-Jeste艣cie jednymi z najlepszych kunoichi, jakie obecnie mamy w wiosce, a to zadanie nie jest trudne, oczywi艣cie rozumiem twoje wzburzenie, ale innego wyj艣cia nie mamy.
-No dobrze, ja to rozumiem, TenTen, r贸wnie偶 to na pewno zrozumie, ale dlaczego zabieramy tak偶e j膮?-Dopytywa艂a si臋 lazurowo oka blondynka wskazuj膮c na trzeci膮 dziewczyn臋 o kruczoczarnych w艂osach.-Przecie偶 jeszcze nie jest gotowa na 偶adne misje! To mo偶e b zbyt niebezpieczne dla jej zdrowia!
-Dlatego ty r贸wnie偶 tam wyrusza膰 Ino. Z faktu, 偶e Sakura Haruno jest obecnie po za obszarem wioski, jeste艣 nasz膮 drug膮 z kolei najlepsza medicnin, dlatego te偶 polegam na twoich zdolno艣ciach.-Kobieta u艣miechn臋艂a si臋.-Pan Hyuuga zgodzi艂 si臋 na te misj臋, poniewa偶 nie jest ona zbyt trudna a wymaga jedynie zdobycia informacji, co planuje pewien tym spod ciemnej gwiazdy. Chyba nie chcesz mi powiedzie膰 Ino Yamanaka, 偶e takie b艂ahe zdanie przerasta wasze kompetencje?
-Oczywi艣cie, 偶e nie Hokage-sama...
-W takim razie uwa偶am, 偶e nie ma powod贸w do dyskusji, wyruszacie natychmiast. Liderem waszej dru偶yny zostaje TenTen i pami臋tajcie, macie nie ujawnia膰 si臋 jako shinobi, a zwyk艂e dziewcz臋ta, poszukuj膮ce pracy, czy to jasne?
-Hai, so desu Hokage-sama![Tak jest Hokage-sama!]-Ca艂a tr贸jka natychmiast zasalutowa艂a, po czym opu艣ci艂y gabinet pi膮tej.
聽聽聽聽 Orzechowo oka obr贸ci艂a si臋 na krze艣le i spojrza艂a przez okno na bure chmurzyska, k艂臋bi膮ce si臋 nad wioska li艣cia. Wiedzia艂a, 偶e wiele razy ta m艂oda pannica prosi艂a j膮 o wys艂anie na jak膮艣 misje i d艂u偶ej nie mog艂a odmawia膰, w ko艅cu jest ona kunoichi, wi臋c nawet po tak d艂ugim okresie wstrzymania to by艂o oczywiste, 偶e musi w ko艅cu co艣 zrobi膰.
-Tak, to na pewno by艂o odpowiednie wyj艣cie, tylko...-Spojrza艂a zamy艣lonym wzrokiem ponad obszar wioski, daleko za horyzont. Co艣 nie dawa艂o jej spokoju. Wiedzia艂a, 偶e co艣 na pewno nied艂ugo si臋 wydarzy jednak nie mia艂a pewno艣ci, co to mo偶e by膰 i czy b臋dzie to jakim艣 zagro偶eniem dla reszty kraju. Odetchn臋艂a g艂臋biej, przeczesa艂a blond grzywk臋 palcami i opar艂a si臋 ci臋偶ko o fotel.-Nie pozostaje mi nic innego pr贸cz czekania na rozw贸j wydarze艅...

*

聽聽聽聽 Ch艂odny jak na te por臋 roku deszcz spad艂 niespodziewanie, mimo, 偶e szare chmurzyska obwieszcza艂y jego nadej艣cie od samego rana, nikt nie przypuszcza艂, 偶e zacznie pada膰, a nawet, niekt贸rzy wierzyli, 偶e burza przejdzie obok.
-G艂upie my艣lenie...-Skwitowa艂 Kyuubi wewn膮trz mojego cia艂a. U艣miechn膮艂em si臋 lekko pod nosem skacz膮c na kolejne ga艂臋zie. Rozmowa z Gaar膮 wplot艂a w m贸j umys艂 wiele nie艣cis艂o艣ci, kt贸rych nie by艂em wstanie w 偶aden racjonalny spos贸b pouk艂ada膰.
-Co艣 mi si臋 tu nie podoba, ale do jasnej cholery, co to mo偶e by膰?!-Pomy艣la艂em rozz艂oszczony na samego siebie. Czu艂em, 偶e co艣 jest nie tak, 偶e co艣 si臋 艣wi臋ci, ale nie wiedzia艂em, co i ta niewiedza troch臋 mnie frustrowa艂a.
-Spokojnie m艂ody, bo rozwalisz zaraz jakie艣 drzewo.-Skwitowa艂 moj膮 z艂o艣膰 demon.-Co tym razem wyprowadzi艂o ciebie z r贸wnowagi, m艂ody? Chyba nie rozmowa z Kazekage, hm?
-Oczywi艣cie, 偶e nie, tylko...-Zmarszczy艂em gniewnie brwi.
-Tylko?
-Nie wiem... Czuje, 偶e co艣 si臋 wydarzy, ale nie znam dnia ani godziny, a tym bardziej przyczyny.
-I to doprowadza ciebie do bia艂ej gor膮czki m艂ody? Daj spok贸j, wielu ludzi nie wie do ko艅ca czy bra膰 na powa偶nie swoje przypuszczenia i przeczucia, to normalne.
-Ech... Wiem, Kyuubi.
-Przerwa艂em nasza rozmow臋 w chwili, gdy ujrza艂em niedaleko jak膮艣 knajp臋, a wr臋cz spelun臋. Znajdowa艂a si臋 jakie艣 dwa, mo偶e trzy kilometry od granic kraju ognia. Niech臋tnie, ale postanowi艂em zawita膰 w ich obskurne i skromne progi, zw艂aszcza, 偶e taka pogoda nie zach臋ca do podr贸偶y.
聽聽聽聽 Wszed艂em do 艣rodka. Od razu nasta艂a niczym niezm膮cona cisza, ka偶dy przygl膮da艂 si臋 z zainteresowaniem mojej osobie. Niezra偶ony licznymi spojrzeniami podszed艂em do wolnego miejsca przy barze i jak na komend臋, zn贸w nasta艂 rozgardiasz. Ka偶dy na powr贸t zaj膮 si臋 swoimi sprawami, kt贸re przerwa艂 wraz z moim przybyciem, jakby obawiali si臋, 偶e mog臋 by膰 jednym z ANBU czy co艣.
聽聽聽聽 Niewiele si臋 nad tym rozwodz膮c spojrza艂em na barmank臋, kt贸ra u艣miechn臋艂a si臋 nie艣mia艂o z niewielkim rumie艅cem na twarzy. Patrzy艂em w ni膮 zamurowany kompletnie, wygl膮da艂a niemal偶e identycznie jak...
-No 艂adnie, ta dziunia wygl膮da prawie jak Hinata, nie m艂ody?-Skwitowa艂 Kyuubi.
聽聽聽聽 Dok艂adnie to samo my艣la艂em patrz膮c na ni膮, jedyna r贸偶nica by艂a w jej dojrzalszym wygl膮dzie. Mia艂a d艂ugie, proste, br膮zowe w艂osy si臋gaj膮ce za 艂opatki i b艂臋kitne t臋cz贸wki, kt贸rymi uwa偶nie lustrowa艂a m贸j wygl膮d. Przez chwil臋 mia艂em nieodparte wra偶enie, 偶e patrzy jakby mnie zna艂a, jednak zaraz pokr臋ci艂a nieznacznie g艂owa i na powr贸t u艣miechn臋艂a si臋 uprzejmie.
-Poda膰 co艣?-Jej g艂adki g艂os natychmiast wyrwa艂 mnie z zamy艣lenia.
-Sake.-Odpar艂em kr贸tko, odwracaj膮c od niej wzrok utkwi艂em spojrzeniem na dw贸ch dziwnych typ贸w ukrytych w k膮cie. Kontury ich postaci by艂y ledwo widoczne i dziwnie znajome, ale jako艣 nie bardzo wiedzia艂em sk膮d, wi臋c d艂u偶ej nie rozwodz膮c si臋 nad t膮 kwesti膮, poci膮gn膮艂em z gwinta podany alkohol. Rzadko pi艂em, co najwy偶ej na d艂u偶szych podr贸偶ach podczas deszczowych dni jak dzi艣 lub te偶 na jakie艣 imprezy, jednak te drugie okazji zdarza艂y si臋 mo偶e trzy razy w roku...-D艂ugo tu pracujesz?-Zagadn膮艂em barmank臋.
聽聽聽聽 Spojrza艂a niepewnie, jakby zastanawia艂a si臋 czy to nie jaki艣 test od jej szefa. Przynajmniej takie wra偶enie sprawia艂a przez par臋 chwil, wahaj膮c si臋 czy powinna odpowiedzie膰.
-Niezbyt, dopiero od dzisiejszego ranka.-Przyzna艂a nie艣mia艂o i zaraz zabra艂a si臋 za zmywanie blatu 艣cierk膮. Czy偶by chcia艂a ty sposobem nie patrze膰 w moj膮 stron臋 i daj膮c do zrozumienia, 偶e rozmowa sko艅czona.
聽聽聽聽 Westchn膮艂em cicho, dopi艂em sake, zap艂aci艂em i wyszed艂em. Na szcz臋艣cie聽 przesta艂o pada膰 i dobrze, nigdy nie lubi艂em podr贸偶owa膰 pod ostrza艂em deszczu. Wskoczy艂em na pierwsze z brzegu drzewo i ruszy艂em w dalsz膮 drog臋.
聽聽聽聽 Po oko艂o dwudziestu minutach ignorowania swoich nieproszonych "towarzyszy", kt贸rzy 艣ledzili mnie od wyj艣cia z knajpy. Doskonale maskowali swoj膮 chakre, jednak wyczuwa艂em ich obecno艣膰 dosy膰 nikle, no ale...
-Chyba czas zako艅czy膰 ta zabawk臋 w kotka i myszk臋, nie uwa偶acie?-Spyta艂em w przestrze艅, gdy tylko zeskoczy艂em na ziemie. Cisza.-Czy偶by艣cie, a偶 tak pow膮tpiewali w moje zdolno艣ci, 偶e nie by艂em wstanie wykry膰 waszej chakry? 呕a艂osne.-Skwitowa艂em.-Przyznaje, fachowo j膮 ukryli艣cie, jednak jako艣 da艂em rade was wykry膰.-To wystarczy艂o moim go艣ciom, poniewa偶 zaraz przede mn膮 stan臋艂o dw贸ch cz艂onk贸w Akatsuki, pomimo, 偶e byli ukryci pod sakkatami rozpozna艂em obu.-Itachi Uchiha i Kisame Hoshigaki? C贸偶 za zaszczyt, a tak na marginesie, nie znudzi艂o wam si臋 ju偶 to ganianie za mn膮?-Niebieskosk贸ry natychmiast zareagowa艂 i spojrza艂 niepewnie na swego towarzysza, jednak ten drugi by艂 nad wymiar spokojny i ani drgn膮艂, wygl膮daj膮c niczym posag.-Najpierw hotel, a teraz knajpa, co艣 za cz臋sto si臋 natykam na was ch艂opaki. Je艣li chcecie si臋 um贸wi膰, to mog臋 sprawdzi膰 wolny termin.-Zakpi艂em u艣miechaj膮c si臋 cwaniacko, po prostu nie mog艂em si臋 powstrzyma膰 przed k膮艣liwa uwag膮 w ich kierunku. Zreszt膮 chyba nie jeden cz艂owiek, by tak zareagowa艂, gdyby kto艣 go 艣ledzi艂 tyle czasu.
-Do艣膰 zuchwa艂y jak na niedosz艂ego trupa.-Zakpi艂 Hoshigaki u艣miechaj膮c si臋 ukaza艂 rz膮d ostrych, rekinich z臋b贸w.-Zaraz inaczej za艣piewasz.-Natychmiast pojawi艂 si臋 o dwa kroki przede mn膮, zamachn膮艂 si臋 swym mieczem i...-Co do...-Samaheda natrafi艂a na blokad臋, kt贸r膮 okaza艂a si臋 by膰 kosa 艣mierci.-A ty niby kim jeste艣, 偶e wtr膮casz si臋 do walki?
-Po co si臋 wtr膮casz?
Pomi臋dzy mn膮 i rybiastym sta艂a niewzruszona niczym Shiro. Spojrza艂em na ni膮 z lekkim oburzenie, czy偶by uwa偶a艂a, 偶e sobie nie poradz臋 z tym przero艣ni臋tym karpiem? Niedorzeczno艣膰.
-Nudzi艂o mi si臋, a co niewolno?-U艣miechn臋艂a si臋 do mnie z wyczuwaln膮 kpin膮 i ironi膮.-Tylko ty masz si臋 艣wietnie bawi膰? Nie ma mowy, po za tym ciekawi mnie czy ten kara艣 jest taki mocny nie tylko w g臋bie i da rade pokona膰 艣mier膰.-Odwr贸ci艂a si臋 w kierunku Kisame, odepchn臋艂a go i ruszy艂a z kos膮 na m臋偶czyzn臋.
-Czarny kruk przeciwko czerwonemu lisowi.-Bardziej stwierdzi艂em, ni偶eli spyta艂em patrz膮c jeszcze jak Shiro i Kisame znikaj膮 za drzewami, po czym zwr贸ci艂em si臋 do Itachiego.-Tego nie spodziewa艂em si臋, ale wychodzi na to, 偶e nie ma innego wyj艣cia, czy偶 nie?
聽聽聽聽 Uchiha przyst膮pi艂 krok na prz贸d i spojrza艂 za swoim towarzyszem, jakby upewnia艂 si臋, 偶e jest dosy膰 daleko.
-Musimy porozmawia膰, Naruto Uzumaki.

*

Je偶eli kto艣 chce, to niech w艂膮czy (Klik)

-Nie, to nie m贸g艂 by膰 on, chocia偶 by艂 bardzo do niego podobny...-Przyzna艂a w my艣lach barmanka, gdy sko艅czy艂a 艣ciera膰 blat po 艣ladach resztek z alkoholu i okruch贸w s艂onych paluszk贸w.-Kler, przypilnujesz na chwilk臋 baru?-Dziewczyna o zielonych kr贸tko 艣ci臋tych w艂osach kiwn臋艂a g艂ow膮 twierdz膮co i zaraz zaj臋艂a si臋 miejscem pracy kole偶anki, kt贸ra natychmiast wysz艂a na zaplecze. Serce chcia艂o jej p臋kn膮膰 na dwoje, gdy patrz膮c na tamtego ch艂opaka tak 艂udz膮co podobnego do...-To tylko przypadek...-U艣miechn臋艂a si臋 smutno, spojrza艂a w pod艂og臋 przypominaj膮c sobie jak wraz z nim wiele lat temu le偶eli na trawie patrz膮c na gwiazdy i milcz膮c jak one. By艂y to najpi臋kniejsze chwile w jej 偶yciu. Rozumieli si臋 bez s艂贸w, bo po co cokolwiek m贸wi膰, gdy jest obok ta druga osoba? Tyle milion贸w iskrz膮cych si臋 gwiazd jedynie dla nich. Jak 艣miali si臋 wsp贸lnie, gdy przypadkiem wpad艂 do jeziorka i poci膮gn膮艂 j膮 za sob膮, kiedy chcia艂a mu pom贸c wyj艣膰. Kiedy podczas pierwszego poca艂unku przy艂apa艂 ich jej kuzyn wyra藕nie z艂y. Jak by艂o jej bardzo przykro, gdy oznajmi艂, 偶e musi opu艣ci膰 wiosk臋 i wymienili si臋 wa偶nymi dla nich przedmiotami, przysi臋gaj膮c sobie wzajemnie, 偶e gdy zn贸w si臋 zobacz膮 na powr贸t wymieni膮 si臋, jednak, ten dzie艅 nigdy nie nadszed艂.-Nigdy...-Zagryz艂a doln膮 warg臋. Nie chcia艂o jej si臋 p艂aka膰, pomimo smutku w sercu i t臋sknoty za tymi szcz臋艣liwymi dniami, kt贸re odesz艂o bezpowrotnie.
-Hina, co艣 si臋 sta艂o?-Na zapleczu pojawi艂a si臋 Rudow艂osa dziewczyna o lazurowym spojrzeniu. Dziewczyna pokr臋ci艂a przecz膮co.-Widz臋, 偶e jednak co艣 ciebie trapi, m贸w!
-To nic takiego, po prostu...-Szatynka u艣miechn臋艂a si臋 blado.-Widzia艂am ch艂opaka podobnego do Naruto.-Na te s艂owa jej rozm贸wczyni poblad艂a jak 艣ciana, czego niebieskooka nie zauwa偶y艂a w pierwszej chwili.-By艂 wr臋cz identyczny, ale starszy i...-Zawaha艂a si臋.
-Szefa nie ma, a nasz cel w艂a艣nie si臋 zjawi艂.-Zakomunikowa艂a trzecia dziewczyna ukradkiem zagl膮daj膮ca do pomieszczenia. Mia艂a blond w艂osy upi臋te w kok i 偶贸艂te kocie t臋cz贸wki.-Co tak tutaj stoicie? Musimy przechwyci膰 tajne dokumenty i zlikwidowa膰 szpiega, pami臋tacie?
-Ju偶 jest?-Zdziwi艂a si臋 niebiesko oka. Nie spodziewa艂a si臋, 偶e tak szybko pojawi si臋, ale to oznacza艂o, 偶e b臋d膮 wstanie szybciej zako艅czy膰 to zadanie, czego ka偶da bardzo chcia艂a. Nie podoba艂 im si臋 ten obrzydliwy zat臋ch艂y lokal, ale nie mia艂y wyj艣cia.-Ino?
-Idziemy.-Ruda spojrza艂a na swoje dwie kole偶anki i natychmiast wr贸ci艂y na swoje stanowiska pracy obserwuj膮c ukradkiem podejrzanego m臋偶czyzn臋, do kt贸rego po chwili zasiad艂a posta膰 o wiele drobniejsza od ich celu. Ubrana w granatowe kimono, a twarz ukryta za mask膮 z paskudnym wizerunkiem demona z rogami. Wymienili par臋 zda艅, po czym mi臋艣niak zauwa偶y艂 ukradkowe spojrzenie rudej kelnerki, zmierzy艂 j膮 gro藕nym spojrzeniem i natychmiast ruszy艂 w jej stron臋, zamachn膮艂 si臋 i wymierzy艂 jej niespodziewany cios w twarz. Kiedy upad艂a zamiast czerwonow艂osej osiemnastolatki z pod艂ogi podnosi艂a si臋 blondynka o lazurowych t臋cz贸wkach. Chwyci艂 j膮 za gard艂o i przycisn膮艂 do 艣ciany.
-Tak jak my艣la艂em, mamy tu szpiega.-Wycedzi艂 przez z臋by, po czym zerkn膮艂 na opask臋 zwi膮zan膮 w pasie dziewczyny.-Konoha, h臋?-Wyszczerzy艂 si臋, spojrza艂 na swojego rozm贸wc臋 z lisim u艣mieszkiem.-Zaraz tu wr贸c臋, tylko pozb臋d臋 si臋 ma艂ej pluskwy z li艣cia.
-Puszczaj bydlaku!-Wrzasn臋艂a Ino, pr贸buj膮c si臋 wyszarpa膰 z mocnego u艣cisku, jednak na nic si臋 zda艂y jej krzyki. Mulat zaci膮gn膮艂 j膮 na ty艂y knajpy, przygwo藕dzi艂 do drzewa i wymierzy艂 cios pi臋艣ci膮, kt贸ry zosta艂 zablokowany przez te sam膮 tajemnicza posta膰 w masce diab艂a.
-Konoha jest nietykalna, pami臋tasz?
聽聽聽聽 Mrukn膮艂 co艣 niezadowolony. Nagle pad艂 jak d艂ugi wypuszczaj膮c Yamanak臋 z r臋ki. W g艂ow臋 mia艂 wbity Kunai.
-Ech... Pi臋knie, kolejny poszed艂 w piach nim cokolwiek si臋 dowie...-Nim osobnik w ciemno granatowym kimono doko艅czy艂, do krtani zosta艂 przystawiony mu kunai.-艁adne podzi臋kowanie, a na marginesie nie ma za co.
-Nie prosi艂am o pomoc, zw艂aszcza od szpiega.-Wysycza艂a blondynka.-Odwr贸膰 si臋 i poka偶, kim jeste艣.
-Naprawd臋 tego chcesz?-Osobnik spojrza艂 na ni膮 przez rami臋. Kiwn臋艂a twierdz膮co.-To i tak ci wiele nie pomo偶e.-Nim dziewczyna zdo艂a艂a si臋 zorientowa膰, zosta艂a powalona na ziemi臋, a do szyi zosta艂 jej wytkni臋ty kunai.-I co teraz?
-To!-Lazurowo oka chwyci艂a napastnika nogami i zrobi艂a fiko艂ka, czego efektem by艂o, 偶e teraz ona siedzia艂a na nim okrakiem. Chwyci艂a za mask臋, zerwa艂a j膮 i zamar艂a zszokowana.-T-Ty?!


^Czarny Kruk przeciwko Czerwonemu Lisowi.
Tytu艂 taki z powodu prostego, bo chyba ka偶dy si臋 domy艣li艂 po rozdziale, ale dla tych, co niezrozumiali oto ma艂e wyt艂umaczenie. Itachi zawsze znika艂 zamieniaj膮c si臋 w czarne kruki, za艣 Naruto ma w sobie biju Kyuubi no Kitsune, kt贸rego chakra jest czerwona i st膮d taki tytu艂 :)

22.Zamknij si臋 Uchiha!

-I co teraz?
-To!-Lazurowo oka chwyci艂a napastnika nogami i zrobi艂a fiko艂ka, czego efektem by艂o, 偶e teraz ona siedzia艂a na nim okrakiem. Chwyci艂a za mask臋, zerwa艂a j膮 i zamar艂a zszokowana.-T-Ty?!
-Ino-san!-Krzykn膮艂 kto艣 za plecami blondynki, gdy odwr贸ci艂a si臋 chwil臋 nieuwagi wykorzysta艂 przeciwnik, na kt贸rym siedzia艂a okrakiem. Chwyci艂 j膮 za r臋ce i robi膮c fiko艂ka rzuci艂 dziewczyn膮 o drzewo nim zorientowa艂a si臋.
-Szybka jeste艣 przyznaj臋, ale nie rozumiem twojego zdziwienia.-Przyzna艂a dziewczyna o kr贸tkich czarnych w艂osach i soczy艣cie zielonych t臋cz贸wkach. Podnios艂a mask臋, kt贸r膮 zerwa艂a blondynka i mia艂a zamiar j膮 za艂o偶y膰, ale zatrzyma艂a si臋 w pewnej chwili. Spojrza艂a na turkusowo ok膮 z zamy艣leniem.-Chyba, 偶e znasz osob臋, kt贸r膮 poszukuje.
-Jeste艣 identyczna jak ch艂opak, kt贸rego ocali艂a jaki艣 czas temu.-Zauwa偶y艂a TenTen podbiegaj膮c do towarzyszki w razie ataku.
-Wygl膮dasz dok艂adnie jak...-Ino nie spuszcza艂a wzroku z tajemniczej dziewczyny, kt贸ra spogl膮da艂a teraz podejrzliwie w jej stron臋.-Jeste艣 siostr膮 Fabiana?-Zapyta艂a w ko艅cu.
聽聽聽聽 Powia艂 mocniejszy wiatr porywaj膮c w艂osy dziewczyn do ta艅ca.

*

聽聽聽聽 Zgubione my艣li lub ich nat艂ok, nie ma r贸偶nicy, jak膮 form臋 obierz臋 nasz umys艂, zawsze jest to najci臋偶ej przyswajalne dla tych cholernych dziesi臋ciu procent u偶ywanego m贸zgu przez przeci臋tnego cz艂owieka, formy.
聽聽聽聽 Kszta艂ty, kolory, zapachy, a nawet d藕wi臋ki, wszystko to, przechodzi tu偶 obok tak po prostu, bez wi臋kszego znaczenia, a jednak...
聽聽聽聽 Mimo, 偶e my, pro艣ci ludzie, nie doceniamy tego typu dozna艅, to jednak s膮 w艣r贸d nas i tacy, kt贸rzy wyr贸偶niaj膮 si臋 z t艂umu przeci臋tno艣ci. S膮 zupe艂nie inni od pozosta艂ych i tylko oni, potrafi膮 dostrzec pi臋kno barwnych chwil, kt贸re otaczaj膮 nas wszystkich. To w艂a艣nie dla nich te proste, aczkolwiek niesamowite doznania, maj膮 w sobie swego rodzaju zawarte pi臋kno i urok chwili. Chwili, kt贸ra bardzo szybko przemija i naprawd臋 potrzeba u艂amka sekundy, aby dostrzec to wszystko, co 艣wiat oferuje...
-Mam dosy膰 niecodzienne pytanie Yondaime-sama...-Zagadn膮 siwow艂osy Jonin id膮c powolnym krokiem po t臋tni膮cej 偶ywiej ni偶 zazwyczaj wiosce cienia. Blondyn spojrza艂 na niego z nik艂ym u艣miechem wyczekuj膮c, o co takiego chce zapyta膰 jego by艂y ucze艅, jednak pomimo ciekawo艣ci domy艣la艂 si臋, 偶e prawdopodobnie chodzi o jego syna.-Powiedz mi... Czy wiesz, co si臋 sta艂o z Naruto?
-Obecnie? Wyby艂 z wioski.-Odpar艂 natychmiast Minato, jednak zaraz u艣miechn膮艂 si臋.-A tak powa偶nie, to po prostu wiele przeszed艂. Sta艂 si臋 silniejszy, zm臋偶nia艂 i zaprzyja藕ni艂 si臋 z demonem zamieszkuj膮cym jego w艂asne cia艂o...
-Bardziej mnie zastanawia jego postawa wobec Konoha-Gakure i dawnych przyjaci贸艂.
-Aaaa, o tym mowa...-Minato 艣ciszy艂 g艂os i zastanawiaj膮c si臋 nad dobr膮 odpowiedzi膮 milcza艂 d艂u偶sza chwil臋. Kakashi poszed艂 w 艣lad za nim i r贸wnie偶 nie wypowiedzia艂 najmniejszego s艂owa.-Ci臋偶ko to okre艣li膰, ale wydaje si臋, 偶e... Naruto ma niema艂y uraz do Konohy i ludzi tam urz臋duj膮cych z powodu jakiej艣 dziewczyny, przynajmniej tak powiedzia艂a mi 艣mier膰, kt贸r膮 on nazywa Shiro.
-Do tego samego wniosku doszed艂em po naszej ostatniej rozmowie, nim dotarli艣my tutaj. Zapyta艂em go, co si臋 sta艂o z tym wiecznie optymistycznym dzieciakiem, kt贸rym by艂 i czy czuje nienawi艣膰 wobec Konohy z powodu tego, co si臋 sta艂o z Hinat膮, ta dziewczyn膮, o kt贸rej wspomina艂a tobie Shiro.-Wyja艣ni艂 pokr贸tce Hatake.-W贸wczas powiedzia艂...

*

-鈥濶ienawi艣膰 to ofiara wsp贸艂czesnego 艣wiata. Nast臋pnym razem jak b臋d臋 chcia艂 pocierpie膰 to przytrzasn臋 sobie r臋k臋 drzwiami. B臋d臋 to robi艂 za ka偶dym razem, kiedy kto艣 b臋dzie wpierdala艂 si臋 mi w serce. B臋d臋 robi艂 to za ka偶dym razem, kiedy b臋d臋 potrzebowa艂 przypomnie膰 sobie czasy, kiedy mieszka艂em w Konoha-Gakure i rok przed moj膮 ucieczk膮 znienawidzili mnie jeszcze bardziej jej mieszka艅cy.鈥, tak powiedzia艂 do Kakashiego, a p贸藕niej znikn膮艂 w konarach drzew.
-Sk膮d o tym wiesz, Sasuke?-Dopyta艂a Sakura, kt贸r膮 zaciekawi艂a opowiedziana kr贸tka historia, o ma艂ej wymianie zda艅 pomi臋dzy ich starym przyjacielem a by艂ym sensei鈥檈m.
-Nie mog艂em zasn膮膰 i wszystko s艂ysza艂em.-Wyja艣ni艂 pokr贸tce m艂ody spadkobierca klanu Uchiha popijaj膮c herbat臋, kt贸r膮 przed chwil膮 zrobi艂a r贸偶owo w艂osa.
-Nic dziwnego, 偶e wygl膮dasz jak lump...-Skwitowa艂 r贸偶owy lis spogl膮daj膮c z艂o艣liwie w kierunku bruneta, kt贸ry wystrzeli艂 niewielk膮 iskr臋 Chidori z d艂oni.-Dobra, dobra, milcz臋...
-Co do Naruto... Nie zdziwi艂by mnie nawet fakt, 偶e pod wp艂ywem emocji unicestwi艂by ca艂膮 wiosk臋 ukryt膮 w li艣ciach.
-To nie jest 艣mieszne.-Skarci艂a go Sakura.-Powinni艣my z nim porozmawia膰 jak tylko wr贸ci.
-Zbyt szybko nie wr贸ci.-Oparty ramieniem o framug臋 drzwi wej艣ciowych do kuchni sta艂 Jack. Nikle u艣miechn膮艂 si臋 do obecnej w pomieszczeniu dw贸jki i zwierz臋cia, po czym podszed艂 do blatu i zrobi艂 sobie kawy.
-Z tego, co wiem, to wyruszy艂 do Suna-Gakure, a to kawa艂 drogi st膮d i nawet przy jego zdolno艣ciach zajmie to z p贸艂 dnia jak nie d艂u偶ej nim tam dotrze. Zale偶y od pogody.-Opar艂 si臋 o blat, odwracaj膮c przodem do rozm贸wc贸w.-Je偶eli b臋dzie pada艂o mocno i znajdzie jaki艣 post贸j, to zatrzyma si臋 tam p贸ki nie rozpogodzi si臋, a patrz膮c na chmury za oknem, to zapowiada si臋 na ulew臋.-Upi艂 kilka 艂yk贸w z czerwonego kubka, po czym spojrza艂 na go艣ci.-Wy tu tak... Ca艂y dzie艅?
-Jako艣 tak wysz艂o, 偶e rozgadali艣my si臋 na r贸偶ne tematy, a p贸藕niej te ci臋偶kie burzowe chmury.-Wyja艣ni艂a zwi臋藕le Sakura u艣miechaj膮c si臋 z zak艂opotaniem.-W艂a艣ciwie, to, co ty robisz w mieszkaniu Naruto?
-Mieszkam?-Zapyta艂 z rozbawieniem i nie czekaj膮c na odpowied藕 doda艂.-Jako艣 tak wysz艂o, 偶e wyl膮dowali艣my wsp贸lnie w jednym mieszkaniu. W sumie nie przeszkadza nam to, zw艂aszcza, 偶e najcz臋艣ciej mamy misje na przemian i najcz臋艣ciej niema tutaj nikogo, chocia偶... Zdziwi艂o mnie, 偶e przyprowadzi艂 ciebie na noc. Chodzicie ze sob膮 czy co艣?
聽聽聽聽 R贸偶owo w艂osa kunoichi natychmiast obla艂a si臋 lekkim rumie艅cem na sam膮 my艣l, 偶e kto艣 m贸g艂 ja pos膮dzi膰 o chodzenie z Uzumakim, a co wi膮za艂o si臋 jednocze艣nie ze wsp贸艂偶yciem, cho膰 nie zawsze ka偶dy zwi膮zek musi ko艅czy膰 si臋 wyl膮dowaniem w 艂贸偶ku.
聽聽聽聽 Utkwi艂a wzrok w kubku herbaty i pokr臋ci艂a przecz膮co g艂ow膮. Co prawda spa艂a w 艂贸偶ku blondyna, ale by艂a sama, bo jego tej nocy nie zasta艂a, gdy k艂ad艂a si臋, a rano smacznie spa艂 oparty o szyb臋 w pozycji p贸艂 siedz膮cej na parapecie.
-Prawdopodobnie zasn膮艂 tam w nocy rozmy艣laj膮c nad czym艣.-Pomy艣la艂a Haruno.-Ciekawi mnie, co zaprz膮ta tak g艂ow臋 Naruto... Dlaczego znikn膮艂 zaraz po tym jak wysz艂am si臋 przebra膰 do 艂azienki i znikn膮艂 r贸wnie nagle z samego rana? Mam nadzieje, 偶e nie wpakowa艂 si臋 w kolejne k艂opoty...
-Ci, co nie 偶yli z nim przez te ostatnie cztery lata i nie widywali go codziennie, nie potrafi膮 zrozumie膰 tego, jaki jest obecnie.-Zagadn膮艂 Jack wyrywaj膮c tym samym Sakure z nat艂oku w艂asnych my艣li.-Dla was jest zaskoczeniem, 偶e tak nagle sta艂 si臋 dla Konohy obc膮 osob膮, zupe艂nie niepodobn膮 do dzieciaka, kt贸ry j膮 opu艣ci艂. Wtedy, gdy tu trafi艂, Naruto by艂 dosy膰 mocno zachwiany psychicznie, mimo, 偶e tego nie okazywa艂, to mocno cierpia艂.
-Jak to?-Zamruga艂a kilkokrotnie zdumiona Sakura.-Czy my m贸wimy o tym samym Naruto?
- Kto艣 taki jak on? Rozchwiany psychicznie? 呕a艂osne...-Zakpi艂 Sasuke z prychni臋ciem.
-Zamknij si臋 Uchiha! Naruto-sama naprawd臋 cierpia艂 i wierzy艂 przez d艂ugi czas, 偶e nikt go nie pokocha czy polubi, 偶e nie b臋dzie wstanie komukolwiek zn贸w zaufa膰, otworzy膰 swoje serce na nowo, a takie my艣lenie, niezale偶nie od tego, kim jeste艣 lub by艂e艣...-Przyzna艂 ze 艣ci艣ni臋tym gard艂em Novis opuszczaj膮c uszy.-...boli i to bardzo mocno...
-Mo偶e to wyda膰 si臋 zabawne, 偶e taki facet jak on to robi艂, ale... Ka偶dej nocy p艂aka艂 i krzycza艂 przez sen. Przez ponad trzy pierwsze miesi膮ce pobytu tutaj nie potrafi艂 si臋 pozbiera膰 ani odnale藕膰 w nowym otoczeniu.-Jack spojrza艂 na kubek z kaw膮, w kt贸rej odbija艂a si臋 jego twarz delikatnie zdeformowana przez zmarszczki na napoju.-Gdyby, kt贸re艣 z was pr贸bowa艂o, chocia偶 odrobin臋 go zrozumie膰, nie uda艂oby wam si臋.
-Naruto...-Wyszepta艂a zielonooka zaciskaj膮c lekko szczup艂e palce na naczyniu.-Chyba wiem, co masz na my艣li... Kiedy... Kiedy pierwszy raz po czterech latach zobaczy艂am go, nie umia艂am powstrzyma膰 艂ez, ale p贸藕niej odkry艂am, 偶e jest zupe艂nie inny ni偶 kiedy艣, tak jakby... Pusty w 艣rodku.
-Nie wiem, jaki by艂 zanim trafi艂 do Kumori-Gakure, ale prawd臋 m贸wi膮c wola艂abym, 偶eby pozosta艂 ju偶 taki jak obecnie i...-Wszyscy spojrzeli w wej艣cie do kuchni, gdzie sta艂a rudow艂osa dziewczyna z ch艂odnym spojrzeniem mierz膮c Konoszan.-Nie zrozumcie mnie 藕le, ale lepiej dla was, gdyby艣cie ju偶 wr贸cili do swojej wioski i nigdy wi臋cej nie zapuszczali si臋 do naszej.
-Morina...-Jack spojrza艂 na ni膮 karc膮co, jednak to wcale nie zmiesza艂o dziewczyny.
-Wybacz Jack, ale nie obchodzi mnie, jakie mieli dawniej stosunki z Naruto i nie chce wiedzie膰, bo pewnie by艂y one dosy膰 ozi臋b艂e i nik艂e, skoro uciek艂 z Konohy i trafi艂 tu rozchwiany psychicznie.-Morina zmierzy艂a ch艂odno Sakure, kt贸rej tylko jedno przysz艂o na my艣l, 偶e ona jest zazdrosna o Uzumakiego. Innego wyt艂umaczenia nie potrafi艂a znale藕膰 do takiego nag艂ego nienawistnego zachowania dziewczyny wobec sojusznik贸w.-Nie kocham si臋 w nim, panno Haruno.-R贸偶owo w艂osa kunoichi rozszerzy艂a zdumiona oczy.-Jestem przyjaci贸艂k膮 Naruto i jedynie troszcz臋 si臋 o jego bezpiecze艅stwo w przeciwie艅stwie do ciebie. Co zrobi艂a艣, kiedy by艂 zdo艂owany i targn膮艂 si臋 na w艂asne 偶ycie? Gdzie wtedy by艂a艣?
-Morina wystarczy!-Niebieskooki podszed艂 szybkim krokiem do kole偶anki, chwyci艂 j膮 za rami臋 z zamiarem wyprowadzenia z mieszkania, jednak wyrwa艂a si臋.
-Nie, nie wystarczy. Ty tak 艂atwo przywyk艂e艣 do nowych sojusznik贸w, a nawet nic o nich nie wiesz.-Morina patrzy艂a na przyjaciela z 偶alem.-Nie wiesz ile cierpienia przysporzyli...
-Mia艂a艣 nigdy tego nie wykorzystywa膰 przeciwko przyjacio艂om.-Przerwa艂 jej Jack.-Nie wiem i wole nie wiedzie膰 nic wi臋cej po za tym, co nam powiedzia艂 Naruto.
-Masz racje.-Wtr膮ci艂a si臋 Sakura, a wszyscy obecni w pomieszczeniu spojrzeli na ni膮. Z opuszczon膮 nisko g艂ow膮 spogl膮da艂a w kubek herbaty.-Nie zrobi艂am nic wielkiego, 偶eby uratowa膰 Naruto przed wyborem 艣mierci. Nie by艂am przy nim, kiedy najbardziej potrzebowa艂 wsparcia przyjaci贸艂 i nigdy sobie tego nie wybacz臋, 偶e zostawi艂am go samego ze swoimi my艣lami oraz ch臋ci膮 skr贸cenia 偶ycia.-Podnios艂a wzrok na rudow艂os膮.-Ale twierdzenie, 偶e wcale nie obchodzi艂 mnie jego los i brak pr贸by odnalezienia Naruto, jest najbardziej g艂upi膮 rzecz膮, jak膮 kiedykolwiek m贸g艂 ktokolwiek powiedzie膰, zw艂aszcza osoba, kt贸ra nie by艂a wtedy w...

*

-Konoha-Gakure?-Na szczycie g贸ry z wyrytymi na jej powierzchni podobiznami dawnych i obecnych w艂adc贸w wioski li艣cia, sta艂o pi臋膰 postaci odzianych na czarno z szarymi sakkatami na g艂owach i widniej膮cymi opaskami ninja z Shiranai no Sato (Jap.Nieznana Wioska).-Jeste艣 pewien, 偶e w艂a艣nie tu si臋 zjawi dziewczyna?
-Oczywi艣cie, 偶e tak.-Przyzna艂 bez cienia zw膮tpienia jeden z ninja.-Doskona艂ym pomys艂em by艂o pozostawienie tego dzieciaka przy 偶yciu, bo to w艂a艣nie on zwabi j膮 w nasz膮 pu艂apk臋, a wtedy zdob臋dziemy kolejny klucz dla mistrza.
-A p贸藕niej?-Dopyta艂 kolejny z zamaskowanych.
-Czy to nieoczywiste? Zabijemy oboje, a tak偶e ka偶dego, kto spr贸buje wej艣膰 nam w drog臋 i tych, co nas ujrz膮. Istnienie Shiranai no Sato powinno pozosta膰 jedynie pog艂osk膮 tak d艂ugo, dop贸ki nie otrzymamy rozkazu o ujawnieniu si臋, zrozumiano?
-Hai so desu!-Pozosta艂a czw贸rka tajemniczych ninja zasalutowa艂a natychmiast.
聽聽聽聽 Deszczowe chmury, kt贸re zaatakowa艂y bardzo niedawno ulewnym deszczem, teraz powoli odchodzi艂y pozostawiaj膮c po sobie jedynie zapach i widok przepi臋knej t臋czowej wst臋gi na tle zachodz膮cego leniwie s艂o艅ca.
聽聽聽聽 艢wiat zalany zosta艂 wieloma ciep艂ymi barwami, dzi臋ki czemu ludzie zapominali o niemi艂ej niespodziance dzisiejszego dnia, jak膮 matka natura postanowi艂a im zafundowa膰. Jednak偶e nikt nie spodziewa艂 si臋, jak wielkie niebezpiecze艅stwo czyha na nich i ju偶 wkr贸tce mieli si臋 o tym fakcie przekona膰.

*

聽聽聽聽 W samym sercu g臋sto zalesionego konarami lasu, gdzie cisza i naturalny bieg matki natury, nigdy nie by艂 niczym wi臋kszym zniweczony, teraz toczona by艂a za偶arta walka, w kt贸rej jak do tej pory ofiarami by艂y jedynie drzewa i g艂azy.
聽聽聽聽 To b臋dzie pestka, pokona膰 t臋 laluni臋. Tak my艣la艂 uprzednio niebiesko sk贸ry ninja, jednak obecnie ju偶 tak nie uwa偶a艂 i przekona艂 si臋, 偶e walka, kt贸r膮 uwa偶a艂 za b艂ahostk臋 jest jedn膮 z najwi臋kszych, jakie kiedykolwiek by艂 wstanie napotka膰 w swym 偶yciu.
-W 偶yciu bym nie pomy艣la艂, 偶e b臋d臋 musia艂 si臋 ukrywa膰 przed przeciwnikiem niczym szczur.-Pomy艣la艂 wkurzony zaistnia艂膮 sytuacj膮 Hoshigaki.
聽聽聽聽 Nie domy艣la艂 si臋, a raczej nie wiedzia艂, 偶e jego przeciwnikiem nie jest zwyk艂a nastolatka, a oblicze 艣mierci we w艂asnej osobie, ale kto m贸g艂by przypuszcza膰 co艣 takiego?
-Kici kici rybe艅ko... Wychod藕, wychod藕... Pa艅cia chc臋 ciebie tylko pog艂aska膰...-Zamachn臋艂a kos膮 robi膮c p贸艂 obr贸t i wykonuj膮c "pok艂on". Pi臋膰 drzew w pierwszym rz臋dzie upad艂o poci臋te na plasterki z g艂uchym hukiem, unosz膮c przez chwil臋 tumany kurzu. Bia艂ow艂osa u艣miechn臋艂a si臋 niczym psychopatka unosz膮c lekko g艂ow臋.-...i poszatkowa膰.
-Ona chyba nie jest normalna na umy艣le...-Wymamrota艂 z kwa艣n膮 min膮 Hoshigaki, po czym ruszy艂 biegiem wzd艂u偶 linii drzew, kt贸ra ledwie go ukrywa艂a. Nie umkn臋艂o to bystremu spojrzeniu bia艂ow艂osej, kt贸ra by艂a wstanie uchwyci膰 ten ruch i wymierzy艂a ci臋cie kos膮 pozbawiaj膮c kilka drzew 偶ycia, jednak偶e bez trafienia cz艂onka Akatsuki. Poruszaj膮c si臋 szybko i zwinnie niczym zwierz臋 nie zatrzyma艂 si臋 ani na chwil臋, a偶 nie uzna艂, 偶e jest wstanie przystan膮膰 na par臋 sekund do wykonania ataku.
-Suiton: Suikojun.-Stan膮艂 w du偶ym rozkroku i nabieraj膮c g艂臋boki wdech wyplu艂 du偶膮 ilo艣膰 wody z ust tworz膮c z sekundy na sekund臋 jezioro
聽聽聽聽 Ten ruch zainteresowa艂 Shiro, kt贸ra sta艂a na grubszej ga艂臋zi jednego z drzew przypatruj膮c si臋 poczynaniom swojego przeciwnika. Gdy tylko jezioro stworzone przez Hoshigakiego zosta艂o uformowane w ca艂o艣ci, dziewczyna zwr贸ci艂a wzrok na oponenta i natychmiast uskoczy艂a przed聽 rekinem uformowanym z wodny, kt贸ry niczym duch wy艂oni艂 si臋 z czelu艣ci zbiornika.
聽聽聽聽 Niespodziewanie z ukszta艂towanego ju偶 w pe艂ni jeziora, pocz臋艂y si臋 pojawia膰 coraz to nowsze wodne rekiny, atakuj膮ce raz po raz bia艂ow艂os膮, kt贸ra d艂u偶szy czas dawa艂a im rad臋 bez najmniejszego wysi艂ku.
聽聽聽聽 Chwil臋 nieuwagi wykorzysta艂 Kisame, pojawiaj膮c si臋 tu偶 przy przeciwniczce, wyskoczy艂 i wyprowadzi艂 jedno sprawne ci臋cie ugadzaj膮c plecy niczego niespodziewaj膮cej si臋 艣mierci, tym samym wrzucaj膮c j膮 do g艂臋bin jeziora na pastw臋 swych pupili.
-Niedocenienie przeciwnika, to najwi臋kszy b艂膮d.-Kisame u艣miechn膮艂 si臋 lubie偶nie na swoje dzie艂o, jednak偶e mina natychmiast mu zrzed艂a.
聽聽聽聽 W miejscu, gdzie zosta艂a wrzucona bia艂ow艂osa pojawi艂 si臋 wir, kt贸rego 藕r贸d艂em by艂a emanuj膮ca z niej fioletowa mroczna energia. Podmuchy by艂y tak olbrzymie, 偶e nie tyle stworzy艂y wir, ale r贸wnie偶 odpycha艂y ca艂膮 ciecz od oponentki Hoshigakiego, tworz膮c co艣 na wz贸r krateru z wody.
-Meiton: Houmen*.-U艣miechn臋艂a si臋 niczym psychopatka, kieruj膮c jarz膮ce si臋 na fioletowo pozbawione bia艂ek i 藕renic spojrzenie, kt贸rego widok spowodowa艂 zimny dreszcz na plecach m臋偶czyzny. Pierwszy raz w 偶yciu ktokolwiek przerazi艂 go jednym spojrzeniem, mimo, 偶e to tylko przez u艂amek sekundy zw膮tpienia, kt贸ry zawa偶y艂 nad jego losem.-Przegra艂e艣...-Wyszepta艂a z艂owieszczo przeciwniczka pojawiaj膮c si臋 tu偶 przy nim z wymierzonym ci臋ciem kosy. Ostrze by艂o par臋 centymetr贸w od krtani by艂ego shinobi Kiri-Gakure, gdy zatrzyma艂a si臋 i wycofa艂a bro艅. Jej oczy powr贸ci艂y do pierwotnego stanu, a technika u偶yta uprzednio, zosta艂a rozproszona.-Chyba sobie jaja ze mnie robisz, ty cholerny bachorze!-Wrzasn臋艂a w prawo, gdzie sta艂 Uzumaki Naruto.-Niech b臋dzie, ale przysi臋gam, utn臋 kiedy艣 艂epetyn臋, ale tobie, dzieciaku.-Prychn臋艂a zez艂oszczona z faktu, 偶e nie pozwolono jej na doko艅czenie walki.-Jeszcze si臋 spotkamy karpiku...-Wyszepta艂a oboj臋tnie i znikn臋艂a otulona kaskad膮 czarnych pi贸r. R贸wnie偶 blondyn znikn膮艂, jakby nigdy go nie by艂o.
-Kisame, idziemy.-Odezwa艂 si臋 niespodziewanie Uchiha, kt贸ry wyr贸s艂 niczym spod ziemi za Hoshigakim i nie czekaj膮c na odzew partnera z grupy ruszy艂 przed siebie. Rekinocz艂ek niewiele rozumiej膮c z zaistnia艂ej sytuacji ruszy艂 zaraz w 艣lad za nim.
-Itachi, o co tu chodzi?-Zapyta艂, jednak nie dos艂yszawszy odpowiedzi zn贸w ponowi艂 pr贸b臋.-Dlaczego nie schwyta艂e艣 Kyuubiego?
-To nieistotne, Kisame. Zdarzy si臋 jeszcze nie jedna okazja schwytania go, wi臋c uspok贸j si臋.-Odpar艂 wymijaj膮co Uchiha, nie zaszczycaj膮c swego towarzysza cho膰by spojrzeniem.
-Czasem naprawd臋 nie pojmuj臋 twoich dzia艂a艅, Itachi.-Przyzna艂 bez ogr贸dek Kisame.-Wygra艂bym z t膮 dziewczyn膮, na pewno bym wygra艂.
-Zapomnij o tym, Kisame... Po prostu zapomnij.-Wymamrota艂 brunet, po czym doda艂 w聽 my艣lach.-I grubo si臋 mylisz. Nie pokona艂by艣 艣mierci, to ona ciebie mog艂aby zg艂adzi膰 jednym ci臋ciem...

23.Czy偶by choroba wyci膮ga po mnie swoje 艂apska?

聽聽聽聽 Zapad艂a noc, pani ciemno艣ci, kt贸ra nadchodzi, gdy jej bli藕niacza siostra, dzie艅, zasypia snem b艂ogim, nietykalnym, spokojnym...
聽聽聽聽 Sen... S艂odki on niczym najs艂odsze truskawki, kt贸rych sok delikatnymi czerwonymi str贸偶kami sp艂ywaj膮 od k膮cika ust po brodzie, daj膮c ukojenie i rozkosz szarganym zmys艂om.
聽聽聽聽 Skacz膮c z drzewa na drzewo rozmy艣la艂em o tym, co wydarzy艂o si臋 ca艂kiem niedawno i o tym, co przekaza艂 mi Itachi Uchiha. Czy to by艂o prawd膮? Nie wiem, ale wygl膮da na to, 偶e nie mia艂 powod贸w do sk艂amania, chocia偶... Jest on cz艂onkiem Akatsuki, kt贸re nie raz pr贸bowa艂o mnie dorwa膰 i z czasem, gdy znikn膮艂em na cztery lata musieli uzna膰, 偶e zgin膮艂em, tak jak to plotki g艂osi艂y, wi臋c sk膮d Itachi wiedzia艂 o...
-St贸j, dzieciaku!-Tu偶 przede mn膮 zmaterializowa艂a si臋 wkurzona jak diabli Shiro. Natychmiast zatrzyma艂em si臋 i spojrza艂em na ni膮 pytaj膮co.-Wyja艣nij mi jedno...-Zacz臋艂a spokojnie.-Dlaczego do jasnej cholernego nie mog艂am poszatkowa膰 tego chodz膮cego pstr膮ga?!-Niespodziewanie wydar艂a si臋 jak nigdy, p艂osz膮c po艂ow臋 zwierz膮t z cz臋艣ci lasu, gdzie obecnie przebywali艣my.
-Wyja艣ni臋 ci wszystko jak dotrzemy do Kumori no Sato.-Chcia艂em j膮 wymin膮膰, ale chwyci艂a mnie za ramiona i przycisn臋艂a do konaru drzewa.-Mam rozumie膰, 偶e nic z tego, tak?
-Ty...-Zacisn臋艂a mocno z臋by, jednak zaraz odetchn臋艂a g艂臋biej.-Skoro tak, to trzymaj si臋 mocno.
-Co?
聽聽聽聽 Nie otrzyma艂em ju偶 偶adnej odpowiedzi. Przyci膮gn臋艂a mnie do siebie niemal偶e przytulaj膮c i okry艂a czarnymi skrzyd艂ami. Znikn臋li艣my otuleni kaskad膮 hebanowych pi贸r, a kiedy ponownie by艂em wstanie dojrze膰 gdzie dok艂adnie jeste艣my, ujrza艂em frontowe drzwi mojego mieszkania, kt贸re dziele z Jackiem.
-Otwieraj drzwi, a potem powiesz mi wszystko, co si臋 sta艂o i dlaczego nie da艂e艣 mi zabi膰 tego chodz膮cego karpia.-Prychn臋艂a z irytacj膮.
-Panie i 艣mier膰 przodem.-U艣miechn膮艂em si臋 nikle pod nosem i zaraz otworzy艂em mieszkanie wpuszczaj膮c j膮, jako pierwsz膮, z czego skorzysta艂a, ale i tak przechodz膮c obok pacn臋艂a mnie r臋k膮 w g艂ow臋. Wszed艂em zaraz za ni膮, zamykaj膮c za sob膮 drzwi i skierowa艂em si臋 w kierunku kuchni, gdzie o dziwo zasta艂em moj膮 star膮 i now膮 dru偶yn臋.
聽聽聽聽 W pomieszczeniu unosi艂a si臋 dosy膰 ci臋偶ka atmosfera i jeszcze ta grobowa cisza, przerywana, co pewien czas g艂osem Jacka, kt贸ry pr贸bowa艂 przem贸wi膰 do Moriny, jednak偶e z marnym skutkiem. Obie panie strzela艂y do siebie piorunami z oczu i wystarczy艂o jakiekolwiek nieodpowiednie s艂owo, a wydrapa艂yby sobie wzajemnie oczy, a Sasuke? C贸偶, on siedzia艂 spokojnie popijaj膮c herbat臋 i udawa艂, 偶e guzik go obchodzi, o czym aktualnie dziewcz臋ta rozprawiaj膮, a tym bardziej, co robi膮.
-艢wietnie... Brakuje jeszcze, aby Minato, Hatake i wasze dru偶yny tu przysz艂y, by艂by idealny komplet.-Prychn臋艂a z dezaprobat膮 Shiro wyci膮gaj膮c r臋ce w ge艣cie zrezygnowania. Pokr臋ci艂a nieznacznie g艂ow膮 przewracaj膮c oczami, ruszy艂a do mojej sypialni.
聽聽聽聽 Wypu艣ci艂em g艂o艣no powietrze z p艂uc tarmosz膮c odrobin臋 w艂osy r臋k膮 i zastanawiaj膮c si臋, co teraz powinienem powiedzie膰, 偶eby tylko nie przyczyni膰 si臋 do rozlewu krwi.
-I co teraz?-Pomy艣la艂em patrz膮c z niema艂ym dystansem do tego, co dzia艂o si臋 aktualnie w moim mieszkaniu.-Co mam zrobi膰, Kyuu?
-Poczekaj i popatrz na rozw贸j wypad贸w. W ko艅cu nie co dzie艅 dwie dziewczyny zdemoluj膮 ci mieszkanie, prawdopodobnie walcz膮c o twoje wzgl臋dy.-Za艣mia艂 si臋 gard艂owo lisi demon, a mnie ta odpowied藕 po prostu zabi艂a.
-Dzi臋ki... Oczekiwa艂em bardziej wyczerpuj膮cej i taktowniejszej odpowiedzi...
-Kyuubi-sama!-Uwag臋 wszystkich zwr贸ci艂 Novis i dzi臋ki czemu ca艂a czw贸rka zauwa偶y艂a moja obecno艣膰. Tyle razy prosi艂em tego ma艂ego futrzaka, 偶eby nie nazywa艂 mnie Kyuubi-sama, ale to uparte stworzenie i ci臋偶ko jest mu co艣 wpoi膰 do 艂epetyny, gdy si臋 uprze.
-Naruto!-Nim w og贸le zorientowa艂em si臋, Morina uwiesi艂a si臋 mi na szyi i zaplot艂a nogi wok贸艂 tu艂owia.-Nareszcie wr贸ci艂e艣.
-Szybko ci przesz艂o...-Zauwa偶y艂 Jack z niet臋ga min膮 spogl膮daj膮c na rud膮, kt贸ra nagle jakby przypomnia艂a sobie, 偶e chwil臋 temu dar艂a koty wzrokowe z Sakur膮, zn贸w spojrza艂a na ni膮 z mordem.-Albo i nie... Ech... Baby...
-Dobraaaa... Mo偶e kto艣 mi wyja艣ni膰, co tu si臋 dzieje?-Zdj膮艂em niebieskook膮 z siebie i postawi艂em obok.
-Jakby艣 si臋 nie domy艣li艂, Sakura i ta jak jej tam, chcia艂y si臋 pozabija膰 z twojego powodu.-Stwierdzi艂 od niechcenia Sasuke nawet nie patrz膮c w nasz膮 stron臋.
-To on umie m贸wi膰? Niesamowite...-Zakpi艂 z udawanym zaskoczeniem Jack. Przejecha艂 r臋k膮 po g艂owie, westchn膮艂 ci臋偶ko i spojrza艂 na mnie.-Naruto we藕 je uspok贸j, bo ja ju偶 nie mam si艂y...
聽聽聽聽 Jack znikn膮艂 zostawiaj膮c na mojej g艂owie uspokojeniedziewczyn. Spojrza艂em z nik艂膮 nadziej膮 na Sasuke, jednak on ca艂kowicie zlewaj膮c na zaistnia艂膮 sytuacje, nadal popija艂 spokojnie herbat臋. Na niego to naprawd臋 mo偶na liczy膰 jak nie wiem, co...
-Chyba nie mam wyboru...-Westchn膮艂em.-Wybaczcie dziewczyny, ale innego wyj艣cia nie mam.-Wykona艂em znak Nezumi (Jap. Szczur), po kt贸rym obie panie straci艂y przytomno艣膰.-Kiedy si臋 obudz膮, zechc膮 pewnie mnie zat艂uc za to, ale b臋d臋 si臋 o to martwi膰 p贸藕niej. Sasuke, zajmiesz si臋 Sakura?-Zapyta艂em bior膮c nieprzytomn膮 dziewczyn臋 na r臋ce.
-Co ty im...
-Ja zabior臋 Morin臋 do jej mieszkania.-Nie czekaj膮c na odpowied藕, znikn膮艂em wraz z rud膮 w p艂omieniach.

*

聽聽聽聽 艢wit nadszed艂 niesamowicie szybko i wielu mieszka艅c贸w wioski ukrytej w li艣ciach, czu艂a swego rodzaju nie dosyt snu. Ci, co posiadali drobny dobytek handlarski, nie mieli zbyt du偶ego wyboru i nie mogli sobie pozwoli膰 na odrobin臋 luksusu, jakim by艂o przespanie jeszcze paru minut. Kto艣 musia艂 rozstawi膰 stoisko z towarem, a nikt nie wykona tego za nich.
聽聽聽聽 Wielu shinobi wyruszy艂o niedawno na misje tudzie偶 powr贸ci艂o. W klinice r贸wnie偶 by艂o dosy膰 gwarno od wschodu s艂o艅ca. Lekarze i piel臋gniarki uwijali si臋 niczym mr贸wki, lecz膮c najci臋偶ej rannych, kt贸rzy ledwie powr贸cili z misji.
聽聽聽聽 Na 艂贸偶ku, w jednej z sal pooperacyjnych, le偶a艂 ch艂opak o kruczo czarnych w艂osach. Nie zmru偶y艂 oka przez cz臋艣膰 nocy przeczuwaj膮c nadchodz膮ce k艂opoty. Nie potrafi艂 tego wyja艣ni膰, ale wiedzia艂, 偶e co艣 nadci膮ga. Tak jak kot przewiduje burz臋 i deszcz, tak i on, doskonale przewidywa艂 co艣, co mia艂o nadej艣膰 ju偶 wkr贸tce...
-TY CHOLERNY KOCURZE!!-Od strony wej艣cia do sali da艂o si臋 s艂ysze膰 podniesiony g艂os i nim m艂odzieniec zdo艂a艂 si臋 zorientowa膰, zosta艂 chwycony za ramiona i tarmoszony niczym lalka. Napastnikiem okaza艂a si臋 dziewczyna, 艂udz膮co do niego podobna.-JA CI DAM PO艢WI臉CA膯 SI臉 I TRAFIA膯 DO SZPITALA!!
-Chyba zaczynam mu wsp贸艂czu膰...-Przyzna艂a TenTen z r贸wnie nieciekaw膮 min膮, co jej dwie towarzyszki.-To... Ja id臋 z艂o偶y膰 raport Tsunade-sama.-Dziewczyna szybko ulotni艂a si臋 nim us艂ysza艂a s艂owa protestu.
-Mo偶e powstrzymajmy j膮 nim go zabije...?-Zapyta艂a niepewnie brunetka, gdy zielonooka zacz臋艂a wywija膰 ch艂opakiem z zawrotn膮 pr臋dko艣ci膮 w powietrzu niczym szmaciank膮.
-JAK JESZCZE RAZ WYMKNIESZ SI臉 PODCZAS, GDY B臉D臉 SPA艁A, TO PRZYSI臉GAM, 呕E PORACHUJE CI KO艢CI KROGULCU JEBANY!!
聽聽聽聽 Ofiara Fabii, bo tak by艂o na imi臋 owej dziewczynie zn臋caj膮cej si臋 nad nieszcz臋snym ch艂opakiem, wymskn臋艂a si臋 z r臋ki i polecia艂a prosto na Ino, co sko艅czy艂o si臋...
-Aaaa! Poca艂owa艂 mnie!-Zapiszcza艂a Yamanaka zakrywaj膮c sobie usta czerwona niczym dojrza艂y pomidor. By艂a nie tyle za偶enowana, co zaszokowana zaistnia艂膮 sytuacj膮. Szybko oprzytomnia艂a przypominaj膮c sobie w jak ci臋偶kim stanie by艂 kruczow艂osy, i to jeszcze nim nowa znajoma blondyny zacz臋艂a si臋 nad nim pastwi膰.-Fabian, nic ci nie...?-Urwa艂a w p贸艂 zdania, kiedy zamiast m艂odzie艅ca le偶a艂 przed ni膮 czarny kot z wielki guzem na g艂owie.-Co...?
-On... On za-za...-Wyduka艂a zaszokowana posiadaczka Byakugana wpatruj膮c si臋 w czarnego kocura, kt贸ry podni贸s艂 si臋 do siadu i 艂apk膮 rozmasowywa艂 sobie obola艂y ty艂 g艂owy.-Z-za-zamieni艂 si臋 w-w...
-Wybacz siostrzyczko, ale nie mia艂em wyboru...-Wydusi艂 z siebie kot o jarz膮cych si臋 zielonych t臋cz贸wkach, a widz膮c wzrok siostry westchn膮艂 jedynie i spojrza艂 na obie dziewczyny przed nim. Nad jego g艂ow膮 zacz膮艂 wisie膰 znak zapytania. Dopiero po chwili zrozumia艂 w czym problem.-No nie... I patrz, co zrobi艂a艣 idiotko.-Fukn膮艂 w kierunku Fabii, kt贸ra pojawi艂a si臋 za nim z mordem w oczach.
-Co艣 ty powiedzia艂 gnoju?-Fabia z艂apa艂a brata za policzki i zacz臋艂a go ci膮gn膮c w dwie strony.-Wypruje ci flaki frajerze!
-Hinata, sprowad藕 lekarza, weterynarza albo jakiego艣 egzorcyst臋!-Ino tarmosi艂a kole偶ank臋 za ramiona z przera偶eniem w oczach.-Sprowad藕 kogokolwiek! On zamieni艂 si臋 w kota, rozumiesz?! W kota!! To nie jest normalne! To nawet nie jest zgodne z prawami natury!!
-Sorosoro!-Fabia pojawi艂a si臋 przy obu dziewczynach i ka偶dej zasadzi艂a kuksa艅ca w g艂ow臋.-Ja i m贸j brat jak widzia艂y艣cie zmieniamy si臋 w kota. To z powodu kl膮twy naszego rodu. W co trzecim pokoleniu rodz膮 si臋 bli藕niaki obarczone kl膮tw膮. Kiedy mojego brata poca艂uje jakakolwiek dziewczyna, nawet mu艣nie w usta, zamienia si臋 on w kota na pewien czas. W moim przypadku jest odwrotnie i troch臋 inaczej.
-Jak to?-Zainteresowa艂a si臋 ju偶 odrobin臋 spokojniejsza Ino.
-Je偶eli przytuli mnie ch艂opak, wtedy zamieniam si臋 w kotk臋.-Odpar艂a pokr贸tce zielonooka, a Fabian w tym momencie wr贸ci艂 do swojej normalnej postaci, ale...-Jednak偶e, kiedy wracamy do swojej normalnej postaci jeste艣my zupe艂nie nadzy.-Przyzna艂a dziewczyna podaj膮c bratu jego stare ubranie. Ino i Hinata natychmiast obla艂y si臋 wielkim rumie艅cem i zakry艂y sobie twarze.-W ko艅cu ciuchy nie s膮 cz臋艣ci膮 naszego cia艂a. Ubieraj si臋 i nie strasz golizn膮 dziewczyn...
-Przepraszam, 偶e was wystraszy艂em.-Wydusi艂 Fabian drapi膮c si臋 w ty艂 g艂owy z niet臋g膮 min膮. Nagle zmarszczy艂 brwi i zamar艂 w bezruchu nas艂uchuj膮c czego艣 w oddali.-Uciekajcie...
-S艂ucham?-Ino spojrza艂a na Fabiana z niepewnym u艣mieszkiem. Nie rozumiej膮c do ko艅ca, co przed chwila powiedzia艂, chcia艂a do niego podej艣膰, ale...
-PADNIJ!!-Niemal偶e krzykn膮艂. W u艂amku sekundy pojawi艂 si臋 przy dziewczynach i powali艂 je na ziemi臋, a 艣ciana od strony okna zosta艂o wysadzone przez dosy膰 spor膮 eksplozj臋.

*

聽聽聽聽 Do czyjej艣 g艂upoty niemo偶na przywykn膮膰, ani jej zaakceptowa膰, a jedynie ignorowa膰... Lecz prawdziwym przyjacielem ten, kto mimo twych wad, przy tobie pozostanie, nawet, je艣li jest si臋 g艂upszym od lewego buta.
-A~psik!-Kichn膮艂em i na szcz臋艣cie odwr贸ci艂em si臋 w bok, wi臋c nie naplu艂em sobie do jedzenia.-Czy偶by choroba wyci膮ga po mnie swoje 艂apska?-Przemkn臋艂o mi przez my艣l, ale machn膮艂em na to r臋k膮.-W sumie... Nawet, je艣li, to na pewno nic powa偶nego.
-Naru~!-Lamentowa艂a Morina za moim uchem.
聽聽聽聽 Gdy w ko艅cu ona i Sakura odzyska艂y przytomno艣膰, nie by艂y w mi艂ych nastrojach z powodu niewielkiego b贸lu g艂owy. Ruda nie dawa艂a za wygran膮 i mimo tego, 偶e od ponad p贸艂 godziny ignorowa艂em jej zachowanie, zabra艂a mi misk臋 z ramenem sprzed nosa i odsun臋艂a jak najdalej si臋ga艂a r臋kami.
-Przestaniesz mnie w ko艅cu ignorowa膰 czy mam poskar偶y膰 si臋 Minato-sama, 偶e zn贸w wykorzysta艂e艣 鈥濼膮鈥 technik臋 przeciwko przyjacio艂om?
聽聽聽聽 Spojrza艂em na ni膮 kontem oka, westchn膮艂em ze zrezygnowaniem i nim Morina zorientowa艂a si臋, przechwyci艂em swoje 艣niadanie. Z naburmuszon膮 min膮 niczym ma艂e dziecko, nadyma艂a zabawnie policzki i tupn臋艂a nog膮 zdenerwowana w pod艂o偶e, po czym teatralnie obr贸ci艂a si臋 i odesz艂a.
聽聽聽聽 Nie my艣l膮c d艂u偶ej o niej doko艅czy艂em je艣膰 moje ulubione danie. Kiedy tylko postawi艂em pa艂eczki i naczynie na blacie, natychmiast wskoczy艂a mi na ramiona i zacz臋艂a puka膰 r臋kami lekko po g艂owie. Mo偶na by艂oby przypuszcza膰, 偶e pr贸bowa艂a wystuka膰 ze mnie przeprosiny lub chocia偶 wyja艣nienie. Ignoruj膮c j膮 kompletnie, wsta艂em i zrobi艂em par臋 krok贸w na prz贸d.
-Naruuuu艣~!-Morina zaj臋cza艂a bardzo niezadowolona. Nie mog艂em si臋 powstrzyma膰 i parskn膮艂em 艣miechem. Chwyci艂em j膮 w pasie, postawi艂em na ziemi i u艣miechn膮艂em si臋 szeroko. Z lekka naburmuszona jeszcze spojrza艂a na mnie spode 艂ba. Westchn臋艂a ci臋偶ko i odwzajemni艂a gest.-Dlaczego ty zawsze musisz si臋 u艣miecha膰 w ten spos贸b i nie pozwala膰 mi tym samym obrazi膰 si臋 na ciebie?
-Masz za s艂ab膮 wol臋 walki.-Za偶artowa艂em kpi膮co i dosta艂em ma艂ego kuksa艅ca w rami臋.
-Ech ty...-Morina pokr臋ci艂a g艂ow膮 z dezaprobat膮 i nagle u艣miechn臋艂a si臋 triumfalnie, gdy spojrza艂a ukradkiem za mnie. Obejrza艂em si臋. Troch臋 dalej sta艂a Sakura z Kakashim i Sasuke.
聽聽聽聽 Nie wiem dlaczego, ale przez chwil臋 mia艂em nieodparte wra偶enie, 偶e Morina chcia艂a swoim zachowaniem co艣 udowodni膰 Sakurze, tylko do ko艅ca nie wiedzia艂em, o co mog艂o dok艂adnie chodzi膰. Oczywi艣cie nadal niedowidzia艂em si臋, o co posz艂o dziewczynom zesz艂ej nocy i co艣 mi m贸wi艂o, 偶e wol臋 jednak pozosta膰 w niewiedzy.
聽聽聽聽 Potarga艂em nikle w艂osy r臋k膮. Sytuacja powoli stawa艂a si臋 zn贸w napi臋ta, a obie panny strzela艂y w swoim kierunku piorunami z oczu. Chcia艂em wkroczy膰 i jako艣 za艂agodzi膰 sytuacj臋, ale nim wydusi艂em jakiekolwiek s艂owo, Nerlows odwr贸ci艂a si臋 na pi臋cie i teatralnie odesz艂a stwierdzaj膮c, 偶e musi si臋 zbiera膰 na misj臋 ze swoja dru偶yn膮.
聽聽聽聽 Spojrza艂em za jej oddalaj膮c膮 si臋 sylwetk膮 jeszcze chwil臋. Podrapa艂em si臋 w ty艂 g艂owy i zerkn膮艂em kontem oka na Konoszan. S膮 w Kumori od przesz艂o trzech dni i dzi艣 wracaj膮 do Konohy, wi臋c zgadnijcie, kto zosta艂 wyznaczony, aby ich przetransportowa膰 do wioski? No oczywi艣cie, 偶e ja, a jak偶eby mog艂o by膰 inaczej?
聽聽聽聽 Nie maj膮c wi臋kszego wyboru podszed艂em do starej dru偶yny i kaza艂em, aby si臋 mnie chwycili za wyci膮gni臋t膮 d艂o艅, co te偶 wykonali, cho膰 Sasuke z dosy膰 sporym oci膮ganiem. Gdy ju偶 wszyscy z艂apali moj膮 r臋k臋, skupi艂em si臋 i znikn臋li艣my w p艂omieniach, aby pojawi膰 si臋 przed bram膮 Konoha-Gakure.
-Ekspresowe podr贸偶e Kumori no Sato dzi臋kuj膮 pa艅stwu za te kr贸tk膮 wypraw臋 i polecaj膮 si臋 na przysz艂o艣膰.-Roz艂o偶y艂em r臋ce w ge艣cie powitalnym i zn贸w wr贸ci艂em do swojego zwyczajnego wygl膮du i zachowania.-Jeste艣cie ju偶 w Konoha no Sato. Nie wiem czy Darkkage wspomina艂 o tym, ale lepiej jakby艣cie nie rozpowiadali na prawo i lewo o wszystkim, co tam widzieli艣cie, tak dla w艂asnego dobra.
-Rozumiem, co masz na my艣li Naruto, w takim razie, do zobaczenia.-Kakashi u艣miechn膮艂 si臋 pod mask膮 i wyci膮gn膮艂 do mnie r臋k臋. Z grzeczno艣ci u艣cisn膮艂em j膮. Sakura najwyra藕niej nie wiedz膮c, co powiedzie膰 czy zrobi膰, u艣miechn臋艂a si臋 jedynie nikle, a Sasuke strzeli艂 ch艂odne spojrzenie w moim kierunku, co r贸wnie偶 odwzajemni艂em.
聽聽聽聽 呕ycie i los, to nieod艂膮czni stra偶nicy naszego istnienia, kt贸rzy za ka偶dym razem, ukazuj膮 nam swoje serce lub pazurki jak kot...

*

-Ino-san, Fabia, Hinata-san, nic wam nie jest?
-Khe, khe... Chyba nic...-Wydusi艂a m艂oda Hyuuga podnosz膮c si臋 do stanu gotowo艣ci w razie ataku. W 艣lad za ni膮 wsta艂a r贸wnie偶 Ino i ku ich zdumieniu, rodze艅stwo zas艂oni艂o je r臋kami na znak, aby si臋 nie rusza艂y. W olbrzymiej dziurze, gdzie dawniej znajdowa艂a sie gipsowa 艣ciana i okno, sta艂o pi臋ciu ninja ubranych na czarno z szarymi sakkatami i opaskami Shiranai no sato.
-Cholercia, chyba nas znale藕li...-Fabia u艣miechn臋艂a si臋 cynicznie i niepewnie zerka艂a na obie kunoichi za ni膮. W innych okoliczno艣ciach porzuciliby je z bratem na pastw臋 losu, ale tym razem by艂o inaczej. By艂y one mieszkankami Konohy, a tych obiecali Naruto chroni膰 w miar臋 mo偶liwo艣ci lub w razie wi臋kszych problem贸w u偶y膰 偶aby pos艂a艅ca, aby wezwa膰 go osobi艣cie.-Fabian os艂aniaj mnie przez chwil臋, ok?
-Niema sprawy, w ko艅cu jestem dobry w obronie i ucieczce.-U艣miechn膮艂 si臋 do siostry nikle i przyj膮艂 pozycje obronn膮.-Chcesz wezwa膰 鈥瀕iska鈥 na pomoc, mam racje?
-A dasz im rad臋 sam?-Brunetka spojrza艂a wymownie na zielonookiego. Nie czekaj膮c na odpowied藕, ugryz艂a si臋 w palce, wykona艂a pospiesznie znaki i uderzy艂a w pod艂o偶e, na kt贸rym pojawi艂y si臋 przer贸偶ne znaki.-Kchyose no jutsu!-Z dymu wy艂oni艂a si臋 ma艂a pomara艅czowa 偶aba w czarne ciapki.-Sprowad藕 鈥瀕iska鈥, szybko!
-Tak jest!-呕aba zasalutowa艂a i znikn臋艂a w ob艂oku dymu.
-Fabian!-Krzykn臋艂a Ino, czym zwr贸ci艂a na siebie uwag臋 siostry ch艂opaka.
聽聽聽聽 Fabia spojrza艂a na ni膮, po czym w stron臋 bruneta i z przestrachem wywnioskowa艂a, 偶e Fabian zosta艂 mocno poturbowany i schwytany przez wrogich ninja z Shiranai. Jego cia艂o bezw艂adnie zwisa艂o z u艣cisku shinobi dzier偶膮cego 艂a艅cuch.
-Oddaj klucz albo on zginie.-Odezwa艂 si臋 zniekszta艂conym g艂osem.
-Nigdy si臋 nie poddacie, co?-Zapyta艂a kpi膮co Fabia z bojowym spojrzeniem.-Oddam go, je艣li uda wam si臋 mnie z艂apa膰.
聽聽聽聽 Zielonooka znikn臋艂a niczym rozmyta fatamorgana zabieraj膮c ze sob膮 obie kunoichi i brata.
-Znowu zabawa w kotka i myszk臋?-M臋偶czyzna z 艂a艅cuchem zacisn膮艂 pi臋艣膰, w kt贸rej chwil臋 wcze艣niej trzyma艂 ch艂opaka.
-Rozproszy膰 si臋. Daleko nie uciekli.-Czworo osobnik贸w w szarych sakkatach znikn臋艂o. Pi膮ty i ostatni z nim, spogl膮da艂 jeszcze chwil臋 na zrujnowan膮 sale.-Tym razem, to kot zostanie zdobycz膮, a nie mysz...-On r贸wnie偶 jak jego towarzysze znikn膮艂.

24. Znowu ona... Zawsze ona...

聽聽聽聽 Cisza i spok贸j... Kt贸偶 dzi艣 nie pragnie tych dw贸ch upojnych chwil mie膰 tylko dla siebie. Bez obowi膮zk贸w, bez pracy, tylko my i ta kusz膮ca chwila, delikatnie pieszcz膮ca pi贸rkiem spokoju i ko艂ysz膮ca zmys艂y cisz膮. Tak bardzo upragnione, kt贸re mamy wr臋cz na wyci膮gni臋cie naszych r膮k i niespodziewanie...
-Tsunade-sama?
Wszystko znika niczym fatamorgana.
聽聽聽聽 Blondynka do nie w czasu drzema艂a smacznie na blacie, jednak偶e jej asystentka, Shizune, zbudzi艂a j膮 pukaniem do drzwi i nawo艂ywaniem. Podnios艂a si臋, przetar艂a zm臋czone oczy i natychmiastowo poprawi艂a szybko papiery na biurku, po czym dono艣nym...
-Wej艣膰!
聽聽聽聽 ...zaprosi艂a Shizune do biura. Brunetka z 艣wink膮 na r臋kach wesz艂a prowadz膮c kunoichi z kokami. Na policzku Hokage odbity by艂 fragment dokumentu, kt贸ry mia艂a podpisa膰.
-Hokage-sama, znowu pani spa艂a zamiast pracowa膰?!-Niemal偶e wrzasn臋艂a Shizune.
-Kaza膰 pracowa膰 mnie o takiej brutalnej godzinie, to samob贸jstwo dla zdrowia.-Marudzi艂a orzechowo oka i machni臋ciem r臋ki zby艂a swoj膮 asystentk臋.-No niewa偶ne... A, Tenten, widz臋, 偶e ju偶 po misji.
-Hai, Hokage-sama.-Kunoichi sk艂oni艂a si臋 nisko i wyja艣ni艂a pokr贸tce ca艂膮 sytuacj臋, jaka dotychczas zaistnia艂a.
-Rozumiem. I jest ona obecnie pod nadzorem Hinaty i Ino?-Zainteresowa艂a si臋 Tsunade, a gdy TenTen kiwn臋艂a g艂owa na tak, zmru偶y艂a odrobin臋 oczy w zamy艣leniu.-Hmm... Powinni艣my j膮 przes艂ucha膰, mo偶e mie膰 wa偶ne informacje dotycz膮ce...
聽聽聽聽 Nim Gondaime doko艅czy艂a swoj膮 my艣l, do ich uszu dotar艂 dono艣ny huk eksplozji. Hokage zerwa艂a si臋 na r贸wne nogi niczym oparzona i spojrza艂a na wiosk臋 przez okno znajduj膮ce si臋 za ni膮. Od strony kliniki pod jej nadzorem, co艣 si臋 dzia艂o.
-Shizune! Natychmiast wy艣lij do szpitala oddzia艂 ANBU!
-Tak jest!

*

聽聽聽聽 Burzowe chmury zwiastuj膮ce upojny dla ro艣linno艣ci deszcz i grzmoty niczym huk armaty. Ile偶 by dali uciekinierzy za to, aby w tym momencie, w艂a艣nie nasta艂a taka chwila... W takowej sytuacji znalaz艂a si臋 Fabia i jej brat bli藕niak, kt贸rzy musieli chroni膰 r贸wnie偶 dwie kunoichi z wioski li艣cia.
聽聽聽聽 Deszcz贸wka i nios膮cy ze sob膮 s艂odki zapach, zamaskowa艂yby ich na tyle, 偶e byliby wstanie bezszelestnie niczym drapie偶cy umkn膮膰 swym oprawc膮. Niestety, to r贸wnie偶 kolidowa艂o z ich przekl臋t膮, koci膮 natur膮 i przez to byliby bardziej os艂abieni w racjonalnym my艣leniu. Jak u kot贸w, tak i u obojga rodze艅stwa, deszczowa pora wprawia艂a w z艂y nastr贸j i utrudnia艂 kalkulacje sytuacji poprzez wymuszone zm臋czenie聽 umys艂u.
-C...-Nim blondynka wypowiedzia艂a cokolwiek zosta艂a zakneblowana d艂oni膮 zielonookiej. Ca艂膮 czw贸rk膮 siedzieli ukryci w jednym z starszych domostw w dzielnicy opuszczonego ju偶, klanu Uchiha.
聽聽聽聽 Fabia unios艂a g艂ow臋 w g贸r臋 nas艂uchuj膮c w napi臋ciu i pr贸buj膮c jednocze艣nie uspokoi膰 rozszala艂e serce, kt贸re jak si臋 jej wydawa艂o, zbyt g艂o艣no bi艂o. Od strony poddasza by艂o s艂ycha膰 dziwne skrzypienie, jakby chodzenie na palcach, ostro偶nymi krokami w obawie, 偶e mog艂oby si臋 kogo艣 zbudzi膰.
聽聽聽聽 Kiedy szmery i wszelkie d藕wi臋ki ucich艂y i jedynym, a zarazem ostatnim odg艂osem, jaki dos艂yszeli, by艂a t艂uczona szybka, Fabia zauwa偶y艂a, 偶e przez ca艂y czas wstrzymywa艂a oddech.
-Poszli?-Wyszepta艂a niemo Hinata z przera偶eniem maluj膮cym si臋 w jasnych t臋cz贸wkach. Odpowiedzia艂a jej martwa cisza. Brunetka wpatrywa艂a si臋 jeszcze chwil臋 w sufit wyczekuj膮c jakiegokolwiek sygna艂u, 偶e kto艣 tam jeszcze jest. Gdy po kolejnych dw贸ch minutach nic takiego si臋 nie sta艂o, odetchn臋艂a z ulg膮.
-Wr贸c膮, na pewno...-Wyszepta艂a ledwie dos艂yszalnie. Spojrza艂a na brata, by艂 w bardzo ci臋偶kim stanie. Banda偶e, kt贸re niedawno zosta艂y zmienione w艂a艣nie przesi膮ka艂y krwi膮.-Pozwoli艂am kolejny raz, aby go skrzywdzili... Chikusho!-Zakl臋艂a w my艣lach zaciskaj膮c mocno pi臋艣ci. By艂a w艣ciek艂a na sam膮 siebie. Jako starsza siostra, powinna go chroni膰, a ostatnimi czasy wychodzi艂o, 偶e to on j膮 musia艂 broni膰 i ukrywa膰, tylko przez jeden g艂upi 鈥瀔lucz鈥. Wiele razy mia艂a ochot臋 odda膰 go tym ninja, aby tylko mie膰 to ju偶 za sob膮, jednak to nie wchodzi艂o w聽 gr臋. Przysi臋ga艂a chroni膰 go za cen臋 偶ycia, a sam fakt, 偶e odda艂aby to dobrowolnie niczego by nie zmieni艂o i tak by j膮 zabili. Nie chcia艂a wi臋cej nara偶a膰 brata na niebezpiecze艅stwo, a tym czasem znowu musia艂 j膮 obroni膰. Kim ona by艂a, skoro nawet nie potrafi艂a ochroni膰 wa偶nej i jedynej bliskiej osoby w jej 偶yciu?
-Fabia...-Otrz膮sn臋艂a si臋 ze swoich my艣li, w chwili, gdy Fabian chwyci艂 jej r臋k臋. Spojrza艂a na niego niepewnie, a on u艣miechn膮艂 si臋 przepraszaj膮co.-Przepraszam...-Poruszy艂a si臋 nieznacznie na to s艂owo. Zacisn臋艂a wargi.
-Daj spok贸j, nie masz, za co przeprasza膰, baka.-U艣miechn臋艂a si臋 kpi膮co.-Wiem, co my艣lisz o mnie, wi臋c nie pr贸buj zwala膰 winy na siebie, bo to nic nie pomo偶e.
-Wiem...-Wymamrota艂 Fabian z zak艂opotaniem patrz膮c na siostr臋. Westchn臋艂a i pokr臋ci艂a nieznacznie g艂ow膮 u艣miechaj膮c si臋 nikle. Wiedzia艂, 偶e to jej spos贸b na przeprosiny, w ko艅cu zna艂 j膮 przesz艂o dziewi臋tna艣cie lat.-Ino-san?-Spojrza艂 zaskoczony na blondynk臋, kt贸ra zacz臋艂a ulecza膰 najci臋偶sze rany.-Nie musisz...
-Nie po tak膮 ci臋偶k膮 choler臋 uczy艂am si臋 na medic ninja, 偶eby pozwoli膰 rannej osobie na wykrwawienie si臋 przymnie, wi臋c 艂askawie zamilcz.-Odpar艂a na jednym wdechu Ino nie odrywaj膮c oczu od leczonego miejsca. Stara艂a si臋 uleczy膰 ch艂opaka jak najszybciej by艂o to mo偶liwe, a jednocze艣nie ograniczaj膮c sw膮 Chakre do minimum, aby tylko nie zostali wykryci przez wroga.
-S艂yszycie?-Zagadn臋艂a Fabia, zwracaj膮c na siebie uwag臋 pozosta艂ych.-Martwa cisza, 偶adnego nawet najmniejszego odg艂osu i nie my艣lcie, 偶e oni odpu艣cili.-Przyzna艂a natychmiast, nim ktokolwiek spr贸bowa艂 podda膰 tak膮 tez臋. Jakby na potwierdzenie jej s艂贸w, ledwie s艂yszalne pog艂osy uderzanego metalu o metal. Przez ma艂膮 chwil臋 wydawa膰 si臋 mog艂o, 偶e kto艣 z nimi walczy.-Lisek? Nie, raczej nie... To prawdopodobnie oddzia艂 zwiadowczy ANBU Konohy.-Przyzna艂a kruczow艂osa. Wyjrza艂a ukradkiem przez zanieczyszczone okno. Niedaleko dostrzeg艂a kilkoro shinobi li艣cia, pr贸buj膮cych zwalczy膰 jednego z pi膮tki wrog贸w, kt贸ry prawdopodobnie postanowi艂 sam si臋 z nimi rozprawi膰.
聽聽聽聽 Ninja z Nieznanej wioski dzier偶膮cy w d艂oni olbrzymi top贸r w u艂amku sekundy pojawi艂 si臋 za dw贸jk膮 z pi臋ciu ANBU pozbawiaj膮c ich g艂贸w. Fabia natychmiast ukry艂a si臋 ponownie z dala od okiennicy.
聽聽聽聽 Z rozszerzonymi do granic mo偶liwo艣ci z przestrachu oczami, stara艂a si臋 nie pisn膮膰 偶adnego d藕wi臋ku. Doskonale zdawali sobie spraw臋 z bratem jak brutalni oni s膮 i do dzi艣 dnia, b艂aga艂a w duchu si艂 wy偶szych, 偶eby nigdy nie by艂a 艣wiadkiem aktu mordu z nimi w roli kat贸w.
聽聽聽聽 Stara艂a si臋 utrzyma膰 nerwy na wodzy, ale cia艂o odmawia艂o pos艂usze艅stwa i nieby艂a wstanie powstrzyma膰 dr偶enia d艂oni pomimo wielkich stara艅.
聽聽聽聽 Ostatni krzyk rozpaczy i nieokre艣lonego b贸lu, jaki odczuwali nieszcz臋艣nicy, a potem niczym niezm膮cona cisza, kt贸ra wr臋cz wwierca艂a si臋 w czaszk臋. Jedyne, o co teraz b艂aga艂a w duszy, 偶eby Lisek pospieszy艂 si臋 z odsiecz膮 i ich uratowa艂 nim b臋dzie za p贸藕no i w jednym u艂amku sekundy, ten ostatni cie艅 nadziei zosta艂 zburzony wraz z 艣cian膮. Posiadaczka byakugana, kt贸ra by艂a najbli偶ej z piskiem odsun臋艂a si臋 odruchowo kul膮c, aby ochroni膰 si臋 przed ewentualnym oberwaniem kawa艂kiem drewna lub tynku.
-Uwa偶aj!-Przez dziur臋 niczym 偶ywa istota wpe艂z艂 艂a艅cuch i pr贸bowa艂 pochwyci膰 najbli偶sz膮 osob臋 przy wyrwie, Hinat臋, ale Fabia j膮 odepchn臋艂a na bok. Wok贸艂 tali dziewczyny opl贸t艂 si臋聽 鈥瀖etalowy sznur鈥 unieruchamiaj膮c r贸wnie偶 r臋ce i wytarga艂 j膮 b艂yskawicznie z domostwa.
-Fabia!-Wrzasn膮艂 za ni膮 ch艂opak i zaraz zacz膮艂 kaszle膰 pluj膮c krwi膮.-K-Kusho...
-Spokojnie, zajm臋 si臋 twoimi ranami.-Zakomunikowa艂a blondynka i pocz臋艂a leczenie. Hinata widz膮c, 偶e Fabian jest w r臋kach medyczki, postanowi艂a ruszy膰 z odsiecz膮 niedawno zapoznanej kole偶ance. Wysz艂a naprzeciwko otworu i ujrza艂a ich, upiornie wygl膮daj膮cych ninja sk膮panych w czerni z szarymi sakkatami na g艂owach. Ka偶dy dzier偶膮cy inny rodzaj broni i tylko jeden niemaj膮cy nic w r臋ku sta艂 bardziej z boku, przez co wydawa膰 by si臋 mog艂o, 偶e jest on dow贸dc膮 pozosta艂ej czw贸rki. Aktywowa艂a byakugan i niepewnie przygotowa艂a si臋 do ataku, ale intruzi ca艂kowicie j膮 zignorowali jakby nie by艂a dla nich przeciwnikiem. Ich uwaga by艂a obecnie skupiona na kruczow艂osej dziewi臋tnastolatce trzymanej na uwi臋zi niczym byd艂o na rze藕 lub gorzej.
-I sko艅czy艂a si臋 zabawa w kotka i myszk臋.-Mo偶na by艂o wyczu膰 w zniekszta艂conym g艂osie m臋偶czyzny dzier偶膮cego 艂a艅cuch doz臋 kpiny. Poci膮gn膮艂 w swoj膮 stron臋 艂a艅cuch sprawiaj膮c, 偶e dziewczyna w nim uwi臋ziona, zosta艂a podrzucona w g贸r臋 i przechwycona za g艂ow臋 przez innego ninja trzymaj膮cego katan臋.
-Gdzie jest klucz?-Wysycza艂 przez z臋by zniekszta艂conym g艂osem. Dziewczyna spojrza艂a na niego pogardliwie, za co oberwa艂a pi臋艣ci膮 w nerki. Zakaszla艂a krwi膮 i zagryz艂a z臋by, aby nie wyda膰 z siebie najmniejszego pi艣ni臋cia. Obieca艂a, 偶e nie odda nikomu kamienia i nie mia艂a zamiaru tego robi膰, nawet, je艣li mia艂aby tutaj zgin膮膰.-Daj spok贸j Kocurku... Tw贸j up贸r nie ma najmniejszego sensu i tak zdob臋dziemy wszystkie, wi臋c u艂atw nam zadanie i powiedz, gdzie go ukry艂a艣.
-Wypchaj si臋!-Odpyszczy艂a Fabia i tym razem to nie ona, ale osobnik, kt贸ry j膮 trzyma艂 oberwa艂 niespodziewanie. Dziewczyna zosta艂a przechwycona przez olbrzymiego bia艂ego psa, kt贸rego dosiad艂 m艂odzieniec o czerwonych, pionowych kreskach na policzkach. Zwierz臋 zeskoczy艂o na jeden z dach贸w powarkuj膮c, co jaki艣 czas, patrzy艂 na wrogich ninja z gotowo艣ci膮 do ataku.
-Zdaje si臋, 偶e dotarli艣my w sam膮 por臋, nie Akamaru?-Wyszczerzy艂 si臋 ch艂opak, a pies odszczekn膮艂 mu w odpowiedzi.-Nic ci nie jest?
-W bajkach, to rycerz na bia艂ym rumaku, a nie psie ratuje dam臋 w opa艂ach, wiesz?-U艣miechn臋艂a si臋 kpi膮co w stron臋 wybawcy.
-Musi ci wystarczy膰 ninja z klanu Inuzuka.-Odpar艂 odwzajemniaj膮c gest brunetki, kt贸ra parskn臋艂a nieznacznie ze 艣miechu i chcia艂a si臋 podnie艣膰, ale zaraz skrzywi艂a si臋 z b贸lu.-Kim w艂a艣ciwie s膮 ci go艣cie?-Zapyta艂 szatyn widz膮c jak przeciwnik, kt贸rego uderzy艂 podni贸s艂 si臋 bez 偶adnego, nawet najmniejszego zadrapania. Nim otrzyma艂 odpowied藕 Akamaru wykona艂 unik przed nadlatuj膮cym olbrzymim toporem, kt贸ry przeci膮艂 opuszczony dom wzd艂u偶 niczym mas艂o.
-Schyl si臋!-Brunetka odbi艂a si臋 d艂o艅mi od grzbietu psa. Wykorzystuj膮c u艂amek sekundy, w kt贸rym ch艂opak schyli艂 si臋, wymierzy艂a wykop ponad nim odbijaj膮c 艂a艅cuch w innym kierunku. Wykona艂a zgrabnie unik i usiad艂a naprzeciwko m艂odzie艅ca. M艂ody Inuzuka obla艂 si臋 nieznacznym rumie艅cem, kiedy ich twarze dzieli艂y centymetry. Fabia natychmiast zasycza艂a nieznacznie chwytaj膮c si臋 za bok.
-Co艣 si臋 sta艂o?-Dopytywa艂 ch艂opak zupe艂nie zapominaj膮c o wrogach.
-Chyba po艂ama艂 mi 偶ebra...-Wymamrota艂a do siebie.
-Trzeba by艂o wykonywa膰 takie akrobacje? Bozia pokara艂a.-Wyszczerzy艂 si臋 z rozbawieniem.
-Te, panie 鈥濨ozia pokara艂a鈥, lepiej rozejrzyj si臋 zamiast zarywa膰 do obcej sobie dziewczyny.-Zielonooka prychn臋艂a ch艂odno z dezaprobat膮. Zbity z tropu Inuzuka, rozejrza艂 si臋 i dopiero u艣wiadomi艂 sobie, 偶e zostali otoczeni z czterech stron bez szansy na ucieczk臋.-I co teraz rycerzyku?
-Szlak by to...-Wysycza艂 niezadowolony mierz膮c gro藕nie przeciwnik贸w. Na chwil臋 straci艂 g艂ow臋 i to wystarczy艂o, aby wpakowa膰 si臋 w niez艂e bagno.-Znowu ona... Zawsze ona...-Pomy艣la艂 kalkuluj膮c swoje szanse na ucieczk臋.-Ta cholerna garda... Ci膮gle musz臋 j膮 opuszcza膰 w naprawd臋 beznadziejnych sytuacjach i dlaczego? Bo rozkojarzy艂em si臋 przy 艂adnej buzi... Gratulacje Kiba, niez艂y z ciebie osio艂.
-Oddaj dziewczyn臋, a mo偶e pozwolimy ci 偶y膰.-Odpar艂 m臋偶czyzna dzier偶膮cy nienaturalnie wielki top贸r.
-Kiba-kun tutaj!
聽聽聽聽 Ch艂opak obejrza艂 si臋 zaskoczony s艂ysz膮c znajomy g艂os. Za nim sta艂a jego kole偶anka z dawnej dru偶yny. Z wymierzonym atakiem d艂o艅mi, zmusi艂a wroga do wycofania si臋 i stworzenia luki w 鈥瀔r臋gu鈥. Kiba niewiele my艣l膮c poleci艂 Akamaru ruszenie w tamtym kierunku, przechwytuj膮c w u艂amku sekundy m艂od膮 Hyuuga, nim, przeciwnik wymierzy艂 ostateczny cios.
-Kim do cholery oni s膮?!-Wrzasn膮艂 ch艂opak ca艂kowicie zdezorientowany zaistnia艂膮 sytuacj膮.-Oni chc膮 ciebie, dlaczego? Skoro ryzykujemy 偶yciem, powinni艣my zna膰 przynajmniej pow贸d, nie uwa偶asz?
-Chc膮 dosta膰 klucz do bram piekie艂, tyle mo偶esz si臋 dowiedzie膰.-Wyzna艂a wymijaj膮co Fabia trzymaj膮c niewielki dystans cielesny od ch艂opaka. Nie chcia艂a si臋 zmieni膰 do chwili, gdy sytuacja nie b臋dzie wyj膮tkowo beznadziejna i nie znajdzie innego wyj艣cia na ucieczk臋.
-Brama piekie艂? Klucz? O co tu chodzi?-Kiba spojrza艂 niepewnie na Hinat臋, jednak ona pokr臋ci艂a nieznacznie g艂ow膮 daj膮c do zrozumienia, 偶e r贸wnie偶 nie wiele z tego rozumie.-Co jest?!-Tylko tyle wydusi艂 z siebie, gdy nagle Akamaru straci艂 r贸wnowag臋 i zacz膮艂 spada膰 z towarzyszami na swym grzbiecie.聽 Gruchn臋li z impetem o twarde pod艂o偶e. Ch艂opak natychmiast doskoczy艂 psa i dopiero zauwa偶y艂, 偶e jego 艂apy zosta艂y uwi膮zane linkami chakry. Pr贸bowa艂 je przerwa膰, jednak bez skutku.
-Aaaaa!!
聽聽聽聽 Obejrza艂 si臋 s艂ysz膮c pisk przera偶enia. Czas jakby zwolni艂 tempo. Widzia艂 jak Hinata powoli oddala si臋 od niego coraz to dalej zwi膮zana 艂a艅cuchem.
-Hinata!!-Inuzuka chcia艂 ruszy膰 jej na ratunek, ale powstrzyma艂 go przeciwnik przytykaj膮c zimne ostrze katany przylegaj膮ce do krtani.
-Nie tak szybko psinko...-Dos艂ysza艂 przeszywaj膮co ch艂odny, a zarazem upiornie brzmi膮cy g艂os.-Mamy twoich towarzyszy Kocurku, wi臋c zastan贸w si臋 teraz, co zrobisz.
-My艣licie, 偶e oddam klucz w zamian za ich 偶ycia?-Brunetka zgromi艂a ch艂odno przeciwnik贸w, trzymaj膮cych konoszan w 偶elaznym u艣cisku. Doskonale zdawa艂a sobie spraw臋, 偶e od 艣mierci dziel膮 ich u艂amki, ale nie potrafi艂a podj膮膰 odpowiedniej decyzji, nie w tak wa偶nej sprawie.
-I, co teraz? Odda膰 klucz i uratowa膰 te dw贸jk臋 przed wczesn膮 艣mierci膮, co r贸wnie偶 doprowadzi do unicestwienia wszystkiego, co 偶ywe czy pozwoli膰 im zabi膰 osoby, kt贸re mnie uratowa艂y i po艣wi臋ci膰 je dla wa偶niejszej sprawy? Co powinnam zrobi膰?-Pomy艣la艂a zaciskaj膮c d艂onie w pi臋艣ci. Tik tak... Tik tak... Czas nieub艂aganie ucieka艂 niczym piasek przez rozwarte palce.-Wybacz, ale nie mam innego wyj艣cia...
聽聽聽聽 Spojrza艂a na ninja z Shiranai no sato, kt贸ry podszed艂 do niej bli偶ej i wyci膮gn膮艂 d艂o艅 w jej stron臋. Niewiele my艣l膮c si臋gn臋艂a do kieszonki ukrytej w wewn臋trznej stronie obuwia i wyci膮gn臋艂a w jego stron臋 pier艣cie艅 z bursztynowej barwy kryszta艂em. Jednak偶e zanim m臋偶czyzna dosta艂 w swoje r臋ce ozdob臋, otrzyma艂 niespodziewany cios kuli energii, kt贸ra odrzuci艂a go par臋 metr贸w dalej. Przed brunetk膮 sta艂a posta膰 w pomara艅czowo czarnym dresie z opask膮 Kumori-Gakure.
-L-Lisek?-Wyduka艂a zaskoczona nadal trzymaj膮c d艂o艅 w powietrzu.
-Taka rola bohater贸w, 偶e przybywaj膮 w ostatniej chwili, nie?

25.Cienie przesz艂o艣ci...

Z艂o艣膰, rozpacz, b贸l i nadzieja... Wszystkie te uczucia wybuch艂y ogromem zniszcze艅 w ciele jednej osoby. Nadw膮tlona psychika, kt贸ra roztrzaska艂a si臋 na miliony kawa艂k贸w niczym szklana figurka uderzaj膮ca o pod艂og臋.
-Abunai!-Dziewczyna o kruczo czarnych w艂osach doskoczy艂a do nowo poznanego ch艂opaka i popchn臋艂a go przyciskaj膮c do ziemi. Tu偶 nad ich g艂owami przelecia艂 olbrzymi czerwony ogon. Dziewczyna podnios艂a nieznacznie g艂ow臋.-Niech ich szlak...
-Dzi臋ki...-Wymamrota艂 podnosz膮c si臋.-Co to za technika, kt贸rej u偶y艂?-Kiba spojrza艂 za rami臋 na szalej膮cego w centrum miasta olbrzymiego lisa, kt贸ry wygl膮da艂 niczym stworzony z ognia.-Nie rozumie, 偶e jest ona zbyt niebezpieczna i mo偶e zniszczy膰 Konoh臋?!-Odwr贸ci艂 si臋 z zamiarem krzykni臋cia w stron臋 bestii, ale Fabia powstrzyma艂a go gestem r臋ki.
-Daj spok贸j, to nic nie pomo偶e...
-Co? Musimy powiedzie膰 mu, 偶eby przesta艂, bo inaczej zniszczy wiosk臋!-Wyzna艂 z nik艂ym wyrzutem spogl膮daj膮c niezrozumiale na dziewczyn臋, kt贸ra jedynie pokr臋ci艂a g艂ow膮.
-Mo偶esz krzycze膰 do niego ile wlezie, ale on i tak nie pos艂ucha.-Wyja艣ni艂a pokr贸tce brunetka rozgl膮daj膮c si臋 za bratem. Dojrza艂a go niedaleko rumowiska. By艂 z blondynk膮, kt贸r膮 pozna艂a niedawno z dwiema innymi dziewczynami podczas ich misji. Chcia艂a ruszy膰 do niego, ale Kiba z艂apa艂 j膮 za ramie. Mimo woli spojrza艂a na niego.
-Co masz na my艣li?
-To nie jest...-Wyrwa艂a si臋 i odwr贸ci艂a g艂ow臋 Westchn臋艂a ci臋偶ko.-To nie jest 偶adna technika, a najgorszy scenariusz, jaki Konoha no Sato nie widzia艂a od lat...-Spojrza艂a na niego kontem oka.-Pot臋ga lisiego demona zapiecz臋towana w Naruto, zn贸w zosta艂a uwolniona i szaleje o wiele bardziej ni偶 osiemna艣cie lat temu...

Pi臋膰 minut wcze艣niej...
-Lisek!-Wydusi艂a zaszklonym wzrokiem Fabia i zarzuci艂a r臋ce na moj膮 szyj臋.
-Wybacz, 偶e kaza艂em wam tyle czeka膰.-U艣miechn膮艂em si臋 szeroko do brunetki. Z艂apa艂em j膮 w pasie i odskoczy艂em przed lec膮cym toporem. Stan臋li艣my nieopodal rumowiska, kt贸re kiedy艣 by艂o zapewne niezamieszkanym domostwem.-Widz臋, 偶e impreza rozkr臋ci艂a si臋 na ca艂ego i mnie nikt nie zaprosi艂... Oj nie 艂adnie, nie 艂adnie...
-Nie dosta艂e艣 偶aby?-Zdziwi艂a si臋 zielonooka, a ja tym bardziej by艂em zaskoczony tym pytaniem.
-Kuso... Musieli j膮 przechwyci膰 i zabi膰 zanim do mnie dotar艂a.-Zakl膮艂em siarczy艣cie w my艣lach i odpowiedzia艂em na g艂os zgodnie z prawd膮.-Zauwa偶y艂em co艣 niepokoj膮cego w okolicy dzielnicy klanu Uchiha, kt贸ra z tego, co mi wiadomo powinna by膰 opuszczona, wi臋c postanowi艂em to sprawdzi膰 i jak wida膰, dobrze zrobi艂em. Zosta艅 tu i nigdzie si臋 nie ruszaj, id臋 ratowa膰 tego skretynia艂ego psiarza zanim go zabij膮...
Znikn膮艂em w p艂omieniach i pojawi艂em si臋 zaraz przy shinobi z Shiranai trzymaj膮cego katan臋 przy krtani ch艂opaka. Wymierzy艂em zamach moj膮, ale zablokowa艂 go wypuszczaj膮c tym samym Inuzuke z u艣cisku 艣mierci i o to w艂a艣nie chodzi艂o.
Ch艂opak pad艂 na kolana g艂ucho i z zaskoczeniem spojrza艂 za siebie. Kiedy mnie zobaczy艂, by艂 w takim szoku, 偶e musia艂 zbiera膰 szcz臋k臋 z pod艂o偶a.
-Ten idiota zamiast ucieka膰 p贸ki ma szanse, to siedzi na ziemi z krety艅skim wyrazem twarzy i wyci膮gni臋tym palcem wskazuj膮cym na mnie. Zdaje si臋, 偶e Tsunade nie podzieli艂a si臋 nowin膮 z reszt膮 wioski o moim zmartwychwstaniu, ciekawe, dlaczego?-Pomy艣la艂em mierz膮c si臋 na katany z przeciwnikiem.
-Jak to prze偶yjesz, mo偶esz zapyta膰 j膮 osobi艣cie o pow贸d.-Zarechota艂 z艂o艣liwie Kyuu.
-Twoim zdaniem nie prze偶yje tego starcia? Chyba kpisz, Kyuu...-Prychn膮艂em w duchu.-A偶 tak nie wyszed艂em z wprawy zabijania, wi臋c spokojnie.
-No ja my艣l臋 m艂ody, bo jeszcze troch臋, a zardzewiejesz.
-W jego g艂osie mo偶na by艂o wyczu膰 doz臋 kpiny, kt贸rej tak nie znosi艂em w jego wersji, gdy kierowa艂 j膮 w moim kierunku. Odskoczy艂em w ty艂 przed ci臋ciem. Przeciwnik wykorzysta艂 chwil臋 nie uwagi i pr贸bowa艂 przeci膮膰 mnie w p贸艂.
-Tylko tego nie komentuj z艂o艣liwcze!-Natychmiast wysycza艂em przez z臋by nim lisi demon postanowi艂 uraczy膰 mnie k膮艣liw膮 uwag膮. Us艂ysza艂em w odpowiedzi jedynie z艂o艣liwy przyt艂umiony rechot.
-N-NARUTO??!!-Dos艂ysza艂em wrzask pomieszany z przera偶eniem i niedowierzaniem. Kiba w ko艅cu pozbiera艂 szcz臋k臋 do kupy i odzyska艂 zdolno艣膰 m贸wienia. Doskoczy艂em do niego, chwyci艂em w pasie i uskoczy艂em w ty艂 przed ninja z katan膮 w d艂oni.
-Cholera... Z szczeniakiem na karku nie dam rady walczy膰 normalnie...-Przyzna艂em sam do siebie. Pu艣ci艂em Kib臋 i sparowa艂em katan膮 shinobi z toporem wymierzonym w moj膮 g艂ow臋...-Blisko, ale niewystarczaj膮co.-Zakpi艂em z cwaniackim u艣miechem.
-NIE!!-Dos艂ysza艂em czyj艣 krzyk. Obejrza艂em si臋, ale nim cokolwiek zdo艂a艂em zobaczy膰 oberwa艂em w twarz z tak膮 si艂膮, 偶e wyl膮dowa艂em na pobliskiej 艣cianie tworz膮c w niej sporej wielko艣ci dziur臋.
-Naruto!!-Us艂ysza艂em jeszcze krzyk Fabii w moim kierunki, a po chwili wrzasn臋艂a z przera偶eniem.
-Fabia!!-Podnios艂em si臋 na r贸wne nogi i b艂yskawicznie teleportowa艂em przy dziewczynie. Chwyci艂em j膮 i natychmiastowo przenios艂em nas obok Kiby, nim oberwa艂a z pi臋艣ci, od shinobi Shiranai no Sato.-Jeste艣 ca艂a?
-Zabra艂 klucz!-Niemal偶e krzykn臋艂a z przera偶eniem wymalowanym na twarzy.-Naruto, oni maj膮 m贸j amulet!!
-CO?!-Spojrza艂em na ni膮 z niema艂ym szokiem. Zakl膮艂em siarczy艣cie pod nosem.-A 偶eby ich... Zosta艅cie tu, postaram si臋 go odzyska膰.-Teleportowa艂em si臋 tu偶 przy ninja w szarym sakkacie, kt贸ry niczego nie posiada艂 w r臋kach opr贸cz pier艣cienia z bursztynowym okiem, kt贸rego strzeg艂a Fabia.-Nie艂adnie...-Pogrozi艂em mu palcem.-Mama nie nauczy艂a, 偶e nie wolno bra膰 tego, co nie twoje? Musisz odda膰.
-Nie kpij sobie ze mnie ch艂opcze.-Wychrypia艂 m臋偶czyzna zniekszta艂conym g艂osem.-Mamy wszystkie opr贸cz jednego, wi臋c dlaczego twoim zdaniem mia艂bym zwr贸ci膰 tobie akurat ten?
-Wszystkie opr贸cz jednego? Chyba kto艣 tu nie umie liczy膰.-Prychn膮艂em rozbawiony, cho膰 w duchu wcale taki nie by艂em.-Oni chyba nie... Kuso!
-Wygl膮da na to, 偶e maj膮 r贸wnie偶 tw贸j, a m贸wi艂em ci tego dnia, 偶eby艣 go nie zostawia艂 tam.
-Wiem, ale to by艂a chwila s艂abo艣ci, za kt贸r膮 jak wida膰 teraz musz臋 zap艂aci膰... KUSO!!

-Doskonale wiesz, o czym m贸wi臋, w ko艅cu sam zostawi艂e艣 jeden z kluczy pod opiek膮 s艂abej dziewczyny i to by艂 tw贸j b艂膮d.-Zakpi艂 chowaj膮c pier艣cionek do sakiewki.
-S艂abej dziewczyny? Czy on m贸wi o Fabii?-Spojrza艂em na niego niepewnie.-Nie wiem, o czym m贸wisz.
-Czy偶by?-W g艂osie ninja mo偶na by艂o wyczu膰 doz臋 podejrzliwego zainteresowania. To mi si臋 nie podoba...-Zabij dziewczyn臋!
Obejrza艂em si臋 odruchowo i to by艂a jedna chwila nieuwagi z mojej strony, kt贸ra zawa偶y艂a nad losem obecnego starcia i tego, co mia艂o za chwil臋 nast膮pi膰... By艂em tak bardzo zaabsorbowany my艣leniem o posiadaniu przez nich prawie wszystkich amulet贸w i ochronie przyjaci贸艂, 偶e kompletnie spu艣ci艂em gard臋. Na chwil臋 przesta艂em racjonalnie rozumowa膰 i to wystarczy艂o.
-ABUNAI!!
Obejrza艂em si臋. Na twarz prys艂o kilka kropel szkar艂atu. W pierwszej chwili dojrza艂em jedynie b艂ysk ostrza katany.
-Ty...-Wyduka艂em. Sta艂em niczym zakl臋ty z rozszerzonymi do granic mo偶liwo艣ci oczami.
Oczyma duszy wr贸ci艂em do dnia, w kt贸rym ca艂e moje 偶ycie zosta艂o roztrzaskane niczym porcelana uderzaj膮ca o pod艂o偶e...
Do tej jednej chwili sprzed czterech lat...

Blond w艂osy czternastolatek le偶a艂 p贸艂przytomnie za osob膮, kt贸r膮 nazywa艂 przyjacielem, a jeszcze chwil臋 temu walczyli na 艣mier膰 i 偶ycie. Chcia艂 si臋 podnie艣膰, zawo艂a膰 za nim, 偶eby nie odchodzi艂, ale gdy tylko uni贸s艂 si臋 p贸艂 centymetra nad ziemi膮, natychmiast upad艂. Nieznacznie podni贸s艂 g艂ow臋. Obraz rozmywa艂 si臋 mu przed oczami.
Niczym przez mg艂臋 widzia艂 jak Sasuke oddala si臋 coraz bardziej, a potem jak zostaje niespodziewanie zaatakowany przez kogo艣. Nie widzi dok艂adnie twarzy osoby, kt贸ra uderzy艂a w Uchih臋. Zmru偶y艂 niepewnie oczy, pr贸buj膮c powstrzyma膰 wirowanie 艣wiata przed oczami i dostrzeg艂 w ko艅cu jej twarz.
To by艂a Hinata Hyuuga. 艢ledzi艂a go i przysz艂a wesprze膰 ukochanego. Walczy艂a jak tylko potrafi艂a najlepiej, zr臋cznie unikaj膮c cios贸w bruneta, u kt贸rego widoczne ju偶 by艂y oznaki zm臋czenia po walce z blondynem.
Dziewczyna umiej臋tnie unika艂a cios贸w do jednej chwili, gdy dosta艂a napadu kaszlu. M艂ody Uchiha uderzy艂 j膮 prosto w brzuch z kopniaka. Uderzy艂a plecami o skalist膮 艣cian臋 i upad艂a na ziemi臋, kt贸ra powoli zamienia艂a si臋 w b艂otnist膮 breje. Chwiejnie wsta艂a zn贸w, ale zaraz upad艂a na kolana krztusz膮c si臋 w艂asn膮 krwi膮.
Widzia艂 jak Sasuke podchodzi do niej lekko utykaj膮c na jedn膮 nog臋.
-H-Hina... ta...-Wychrypia艂 z ledwo艣ci膮 niebieskooki i niewiele mog膮c wyci膮gn膮艂 w ich kierunku r臋k臋 z nadziej膮, 偶e zdo艂a dosi臋gn膮膰 dziewczyn臋. Nic z tego... By艂 zbyt daleko, a cia艂o odmawia艂o mu pos艂usze艅stwa.
-呕a艂osne...-Dos艂ysza艂 s艂owa ch艂opaka i ostatnie, co zobaczy艂, jak Hyuuga otrzymuje kolejny cios w brzuch z kopniaka i uderza z du偶膮 si艂膮 ponownie w skaln膮 艣cian臋, po czym osuwa si臋 z niej ci臋偶ko oddychaj膮c i kaszl膮c krwi膮. Uchiha wyci膮gn膮艂 kunai z pochwy, zamachn膮艂 si臋 i...
-Nie, Sasuke...!
Automatycznie zatrzyma艂 si臋, gdy dos艂ysza艂 nik艂y zachrypni臋ty g艂os blondyna. Niczym w transie spogl膮da艂 na osuwaj膮c膮 si臋 pod jego nogi dziewczyn臋, wci膮偶 trzymaj膮c uniesion膮 d艂o艅 z broni膮. Wypu艣ci艂 j膮 niespodziewanie z r臋ki, pad艂 na kolana i chwyci艂 si臋 za g艂ow臋.
-Sasuke...?
-Co... Co ja w艂a艣nie chcia艂em zrobi膰...-Wydusi艂 przez 艣ci艣ni臋te gard艂o patrz膮c z niedowierzaniem na ostrze kunai le偶膮ce tu偶 przed nim. Chwyci艂 si臋 za miejsce przy karku, gdzie spoczywa艂a przekl臋ta piecz臋膰, spojrza艂 z przera偶eniem r贸wnie偶 na Naruto. Wsta艂 i b艂yskawicznie uciek艂 w stron臋 lasu potykaj膮c si臋 o w艂asne nogi.
-Sasuke... Nie...-Naruto wyci膮gn膮艂 w jego kierunku r臋k臋, ale zaraz potem 艣wiat przed oczami zacz膮艂 wirowa膰 i straci艂 przytomno艣膰...


-H...-Spogl膮da艂em w jasne t臋cz贸wki, w kt贸rych odbija艂a si臋 moja twarz. Sta艂a przede mn膮, starsza o cztery lata, ale mimo wszystko to by艂a ona.-Hina... ta...-Wyduka艂em w ko艅cu przez 艣ci艣ni臋te gard艂o patrz膮c na ni膮. Z k膮cika ust sp艂yn臋艂a jej str贸偶ka krwi, zacz臋艂a krztusi膰 si臋 w艂asn膮 krwi膮 i dopiero teraz dostrzeg艂em wbit膮 w jej pier艣 na wylot katan臋. Otworzy艂em usta spogl膮daj膮c na ni膮 z niema艂ym przera偶eniem. Do sko艂atanego umys艂u dociera艂o powoli, 偶e Hinata os艂oni艂a mnie przed 艣miertelnym ciosem.
-Naru...-U艣miechn臋艂a si臋 nikle z zamglonym spojrzeniem. Katana zosta艂a wyszarpni臋ta z jej cia艂a i Hinata osun臋艂a si臋 w moj膮 stron臋. Chwyci艂em j膮 w ramiona nim upad艂a. Usiad艂em na ziemi wci膮偶 j膮 trzymaj膮c w mocnym u艣cisku.
Nie chcia艂em jej wypu艣ci膰 w obawie, 偶e zaraz zniknie i dopiero otrze藕wia艂em, gdy poczu艂em ciep艂膮 ma藕 na r臋kach. Spojrza艂em na nie i co艣 mn膮 szarpn臋艂o w 偶o艂膮dku, kiedy ujrza艂em krew. Hinata wykrwawia艂a si臋 w b艂yskawicznym tempie na moich r臋kach, a ja mimo tylu lat nauki o medycynie nie wiedzia艂em, co robi膰. W g艂owie mia艂em ca艂kowit膮 pustk臋 i spanikowa艂em tak bardzo, 偶e nie s艂ysza艂em r贸wnie偶, co dok艂adnie do mnie m贸wi艂 Kyuubi.
-Naruto... kun...-Us艂ysza艂em jej ciep艂y ton g艂osu, troch臋 bardziej dojrzalszy.-Gomene...
-Hinata... Z-za co ty przepraszasz? Przecie偶 nic...-Wydusi艂em tul膮c j膮 do siebie mocniej.
-Chcia艂am pom贸c, ale zn贸w przysporzy艂am samych problem贸w...-U艣miechn臋艂a si臋 i zacz臋艂a wylewa膰 s艂one 艂zy.-Gomene, Naru-kun...
-Hina...-Co艣 mnie trafi艂o, gdy nagle jej cia艂o sta艂o si臋 wiotkie. Trzyma艂em j膮 w r臋kach jeszcze chwil臋, a偶 nie zsun臋艂a si臋 z mojego rozlu藕nionego obj臋cia. 艢wiat wok贸艂 zawirowa艂 i czu艂em jakby co艣 chwyci艂o moje serce 艣ciskaj膮c je niesamowicie mocno. Wszystko zacz臋艂a poch艂ania膰 czarna nico艣膰. Nie wiem, co si臋 sta艂o potem, bo str膮ci艂em kontakt z rzeczywisto艣ci膮...

Rozdzia艂 26: Kwiat zniszczenia

W najg艂臋bszych czelu艣ciach ludzkiej duszy zawsze znajdzie si臋 jeden zarodek z艂a u cz艂owieka prawego i dobrego, tak samo u tego, kt贸rego ka偶dy pot臋pia jest zarodek dobra... Gdy偶 nikt nie rodzi si臋 z艂y, ani dobry, to przychodzi z czasem, a winnymi tego jeste艣my my, osoby trzecie...

W miejscu, gdzie woda si臋ga艂a po kostki, a 艣wiat艂o uszkodzonych 偶ar贸wek dawa艂o nik艂e, migaj膮ce, co pewien czas zielonkawe 艣wiat艂o, tu偶 przed bram膮 stalowych krat, kl臋cza艂 bezw艂adnie ch艂opak o jasnych, blond w艂osach. Pustym wzrokiem wpatrywa艂 si臋 w otch艂a艅 wody. Z jego brzucha wylewa艂a si臋 ciemna ma藕 z czarnej dziury. R臋ce bezw艂adnie zwisaj膮ce wzd艂u偶 tu艂owia, bez najmniejszego cho膰by ruchu trwa艂 w takiej pozycji, a to dawa艂o wyobra偶enie o nim jakoby o pos膮gu...

-M艁ODY, OTRZ膭艢NIJ SI臉!-Warcza艂 z艂owrogo lisi demon uderzaj膮c, co jaki艣 czas o bramy swego wi臋zienia. Pr贸bowa艂 dotrze膰 jako艣 do pod艣wiadomo艣ci ch艂opaka, jednak niczego nie wsk贸ra艂.-NARUTO DO JASNEJ CHOLERY!! MUSISZ SI臉 OCKN膭膯 INACZEJ...

-To na nic...-Odpowiedzia艂 kto艣 inny. Ton g艂osu by艂 niczym u dziecka i bardzo podobny do tylko jednej osoby, kt贸ra lis zna艂.-On ciebie nie s艂yszy, wi臋c krzycz ile chcesz, ale twoje wysi艂ki na nic si臋 nie zdadz膮 Kurama-san.

-Kim jeste艣?-Demon zmru偶y艂 w艣ciekle powieki.-I sk膮d znasz moje prawdziwe imi臋?

-Czy to nieoczywiste?-G艂os zbli偶a艂 si臋 powoli jak r贸wnie偶 kroki w wodzie. Gdy posta膰 wy艂oni艂a si臋 z wej艣cia od zatopionego w mroku korytarza, stan臋艂a tu偶 przy wci膮偶 trwaj膮cym bez ruchu Uzumakim.-Kurama-san...

-Nie...To niemo偶liwe...-Kyuubi rozszerzy艂 oczy w niedowierzaniu. Przed nim sta艂a m艂oda dziewczyna w wieku miej wi臋cej czternastu lat o d艂ugich, czerwonych w艂osach i szafirowych z domieszk膮 szaro艣ci t臋cz贸wkach. Ubrana w mini yukate z kr贸tkim r臋kawkiem w kolorze ekri z czarnym pasem i tej偶e samej barwy dodatkami. Kr贸tkie ledwo widoczne spodenki i d艂ugie zakolan贸wki hebanowej barwy. Zwi膮zana za艣 opaska ninja z znakiem konohy oraz buty by艂y koloru granatowego.-Kushina...?

*

Niczym mysz 艣cigana przez 艂asego kocura, tak i cz艂owiek 艣cigany jest przez czas. Zawsze mo偶e si臋 zatrzyma膰, cho膰 na chwilk臋, ale wtedy, zosta艂by po偶arty przez te g艂upi膮 formu艂k臋 鈥濶a nic nie starcza mi czasu...鈥.

-I to ja jestem w艂adc膮 wioski li艣cia, a moja asystentka mnie terroryzuje...-Westchn臋艂a blondynka odk艂adaj膮c kolejny plik papier贸w, kt贸re przed chwil膮 podpisa艂a.

-Nie wypuszcz臋 pani, dop贸ki nie zostan膮 podpisane wszystkie dokumenty.-Oznajmi艂a Shizune, stoj膮c nad Godaime z zaplecionymi r臋kami na piersi. Blondynka jedynie spojrza艂a na ni膮 niczym naburmuszone dziecko, ale nie maj膮c wi臋kszego wyboru dalej dawa艂a sw贸j autograf na

dokumenty.-Powinnam by膰 teraz w klinice i sprawdzi膰, co tam si臋 wydarzy艂o, a nie...

-O nie, nigdzie si臋 pani nie ruszy, Tsunade-sama.-Shizune spojrza艂a na swoj膮 pracodawczyni臋 ch艂odno z okalaj膮cym jej twarz do po艂owy mrokiem.-ANBU poradz膮 sobie bez pa...-Urwa艂a, gdy nast膮pi艂 pot臋偶niejszy huk, za kt贸rym wkroczy艂o nik艂e trz臋sienie ziemi.-Co to by艂o?!

-Hokage-sama!-W gabinecie pi膮tej pojawi艂a si臋 szatynka o bladych przenikliwych t臋cz贸wkach z opask膮 Konohy zwi膮zan膮 na ramieniu i w zielonej kamizelce chunina.-Wioska zosta艂a zaatakowana!

-CO?!-Godaime poderwa艂a si臋 natychmiast na r贸wne nogi.-Kuso, akurat dzi艣... Hanabi, czy wr贸g zosta艂 rozpoznany?

-H-Hai Hokage-sama...-Dziewczyna westchn臋艂a ci臋偶ko i niepewnie spojrza艂a na blondynk臋.-To... Kyuubi no kitsune.

-CO TAKIEGO?!-Pi膮ta pod wp艂ywem w艣ciek艂o艣ci, uderzy艂a w biurko, kt贸re pod si艂膮 ciosu z艂o偶y艂o si臋 w p贸艂.-CO TEN BACHOR SOBIE WYOBRA呕A?! MAM NADZIEJE, 呕E OKA呕E SI臉 NIEPOCZYTALNY INACZEJ GO ZABIJE NA MIEJSCU!!

-To nie wszystko Hokage-sama...

-Jest co艣 jeszcze?-Blondynka spojrza艂a na m艂od膮 Hyuuge. Skin臋艂a g艂ow膮.-M贸w.

*

-Nie, nie jeste艣 ni膮, a jedynie wygl膮dasz tak samo.

-Bystry jeste艣 Kurama.-U艣miechn臋艂a si臋 nikle i zasz艂a Naruto od ty艂u, po czym zawiesi艂a si臋 na jego szyi opieraj膮c g艂ow臋 o jego.-Mo偶na si臋 tego spodziewa膰 po lisim demonie o dziewi臋ciu ogonach, 偶e tak 艂atwo nie da si臋 z艂apa膰 na sztuczk臋 tego pokroju.

-Odsu艅 si臋 od niego...-Warkn膮艂 z niezadowoleniem na czyn dziewczyny, kt贸ra spojrza艂a na niego z lisim u艣miechem. Po艂o偶y艂a r臋k臋 na g艂owie blondyna i poliza艂a go po uchu.-NATYCHMIAST ODSU艃 SI臉 OD NARUTO!!

Rudow艂osa za艣mia艂a si臋 z rozbawieniem, pu艣ci艂a ch艂opaka i przesz艂a tu偶 obok niego zmieniaj膮c sw贸j wygl膮d. Teraz przed lisim demonem sta艂 ch艂opak o kr贸tkich czarnych w艂osach, granatowym strojem z dodatkiem pomara艅czowego z tego samego koloru goglami narciarskim na twarzy.

-Jestem wstanie przybra膰 wygl膮d ka偶dej postaci, jak膮 ty lub Naruto kiedykolwiek spotkali艣cie.-Zak艂adaj膮c r臋ce za g艂ow臋 z przebieg艂ym u艣miechem, zmieni艂 ponownie posta膰 na kilka innych os贸b w tym samym czternastoletnim wieku, a ostatecznie wracaj膮c do postaci dziewczyny z pocz膮tku.-Kushina, Obito, Rin, Mito, Nagato... Mog臋 wymienia膰 w niesko艅czono艣膰.

-Kim ty jeste艣?!

-Nie wiesz?-Oczy dziewczyny zal艣ni艂y chor膮 fascynacj膮. Zbli偶y艂a si臋 do krat wi臋zienia.-Jestem uciele艣nieniem negatywnych dozna艅, uczu膰 i z艂a, kt贸re zrodzi艂o si臋 w Naruto i tobie od dnia jego narodzin. 呕y艂em w ciele twego nosiciela, jako nic nieznacz膮cy cie艅 na sercu, kt贸ry wci膮偶 ukrywa艂 od nowa i od nowa przed 艣wiatem, ale to ju偶 przesz艂o艣膰, bo teraz posiadam w艂asne rozumienie 艣wiata. Jestem niczym 偶ywa istota nieposiadaj膮ca jedynie cielesnego cia艂a, zupe艂nie jak ty Kurama. Istnieje w takiej postaci od dnia, w kt贸rym wszystko si臋 zacz臋艂o.

-W dniu, w kt贸rym...

-Moja forma narodzi艂a si臋 z dniem, w kt贸rym Naruto Uzumaki zgin膮艂 po raz pierwszy i zosta艂 ocalony przez 艣mier膰 we w艂asnej osobie.-Dziewczyna spojrza艂a na demona z przymkni臋tymi do po艂owy powiekami. Cz臋艣膰 twarzy okala艂 p贸艂 mrok, a na usta wpe艂z艂 n贸w lisi u艣miech. Wycofa艂a si臋 nie spuszczaj膮c wzroku z Kyuubiego. Przystan臋艂a przy Jinchuriki.-Ciekawe, co by si臋 sta艂o, gdyby tak zerwa膰 piecz臋膰 twego wi臋zienia...

-Nawet si臋 nie wa偶.-Lis spiorunowa艂 dziewczyn臋 morderczym wzrokiem, ale nic sobie z tego nie robi膮c zbli偶y艂a si臋 niebezpiecznie do ch艂opaka, chwyci艂a delikatnie jego twarz w d艂onie, obr贸ci艂a do siebie i zbli偶y艂a twarz niebezpiecznie. Ich usta dzieli艂y milimetry, gdy...-NATYCHMIAST GO ZOSTAW!!-Lis uderzy艂 w艣ciekle w kraty swego wi臋zienia, co spowodowa艂o, 偶e kartka piecz臋tuj膮ca zosta艂a naderwana odrobin臋. Dziewczyna zatrzyma艂a si臋, spojrza艂a na bram臋 z zaskoczeniem, kt贸re natychmiast ukry艂a ten fakt pod mask膮 oboj臋tno艣ci.

*

-Ta chakra... Czy偶by?

-Kakashi?-Sakura r贸wnie偶 wyczu艂a olbrzymie skupisko z艂ej energii, kt贸ra z ka偶d膮 chwil膮 coraz bardziej si臋 rozrasta艂a. Na pro艣b臋 Naruto nie ruszyli si臋 ani na krok, ale w chwili, gdy pojawi艂a si臋 zupe艂nie inna, przesycona nienawi艣ci膮, gniewem i rozpacz膮, niebyli ju偶 tak pewni jak na pocz膮tku.-Ty znasz te chakre, prawda?

-Niestety...-Jounin spojrza艂 kontem oka na by艂ych podopiecznych. Doskonale zna艂 T膭 chakre, ale z w duchu b艂aga艂, aby to nie okaza艂o si臋 najgorsze z mo偶liwych.-Ty tak偶e wiesz czyja ona jest, prawda?

-Wyczu艂e艣 moj膮 obecno艣膰? Godne podziwu.-Shiro u艣miechn臋艂a si臋 przenikliwie siedz膮c na szczycie bramy. Znikn臋艂a otulona kaskada czarnych pi贸r, aby pojawi膰 si臋 tu偶 przy tr贸jce shinobi Knohy.-Domy艣lasz si臋 zapewne, co si臋 wydarzy艂o prawda?

-Mog臋 jedynie insynuowa膰... Jeste艣 wstanie go jako艣 zatrzyma膰?-Kakashi spojrza艂 na 艣mier膰, kt贸ra jedynie zmierzy艂a go oboj臋tnym spojrzeniem i prychn臋艂a rozbawiona.

-A my艣lisz, 偶e co zrobi臋? Podejd臋 i za艂atwi臋 spraw臋, ale...-Tu spojrza艂a na Sakure i Sasuke.-Ty r贸偶owa powinna艣 lecie膰 na ratunek swojej biu艣ciastej kole偶ance, w kt贸rej si臋 blondas kocha艂 par臋 lat temu, a ty czarny ch艂opcze id藕 j膮 os艂ania膰, aby nieoberwana przypadkiem z ogona.-Znikn臋艂a w kaskadzie kruczo czarnych pi贸r pojawiaj膮c si臋 cztery metr贸w od lisiego demona o sze艣ciu ogonach. U艣miechn臋艂a si臋 przebiegle ukazuj膮c z臋by niczym u wampira.-Ta艣 ta艣 lisku, chod藕 do pa艅ci...-Chwyci艂a lisiego demona za jedne z ogon贸w i z wielk膮 艂atwo艣ci膮 cisn臋艂a nim o bardziej opustosza艂e miejsce.-Troch臋 gimnastyki dobrze ci zrobi dzieciaku.-Wyszczerzy艂a si臋 z zadowoleniem.-Hm?-Spojrza艂a kontem oka na znikaj膮cych ninja z Shiranai. Zmarszczy艂a brwi i wykrzywi艂a usta w grymasie.-Mam z艂e przeczucia...-Przyzna艂a, gdy nagle rozszerzy艂a oczy i zaraz potem zrobi艂a za偶enowan膮 min臋.-Zaraz... Zdaje si臋, 偶e o czym艣 zapomnia艂am...-Odwr贸ci艂a si臋. Przed jej osob膮 par臋 centymetr贸w dalej by艂 pysk mini Kyuubiego z w艣ciek艂o艣ci膮 pustych bia艂ych oczu spogl膮daj膮cych na ni膮. Warkn膮艂 na ni膮 dono艣nie powoduj膮cy tym samym, ze suknia i w艂osy 艣mierci pofrun臋艂y an chwil臋 do ty艂u. Na jej czole pojawi艂a si臋 niebezpiecznie pulsuj膮ca 偶y艂ka.-Tak chcesz si臋 bawi膰? Dobra...-Wyskoczy艂 w g贸r臋 materializuj膮c z hebanowych pi贸r srebrno czarna kos臋. Skoczy艂a na demona.-PRZEROBIE CIE NA SZASZ艁YKI PIEPRZONY G脫WNIARZU!!

*

-Nie mo偶esz mi rozkazywa膰 lisku, ani nikt inny, to ja tu jestem w艂adc膮 w obecnej chwili.-Za艣mia艂a si臋 rudow艂osa uwieszaj膮c na szyi blondyna. Spojrza艂a przebiegle na demona uwiezionego w celi.-I Naruto s艂ucha si臋 tylko moich rozkaz贸w...-Zdj臋艂a d艂onie z ch艂opaka i nachyli艂a si臋 nad jego uchem.-Naruto, zerwij piecz臋膰 z wi臋zienia Kyuubiego no Kitsune.

Ch艂opak jak na komend臋 wsta艂 na r贸wne nogi i ruszy艂 spokojnym krokiem w stron臋 bramy niczym zahipnotyzowany. Nie wiedzia艂, dok艂adnie co si臋 wok贸艂 dzia艂o i prawd臋 m贸wi膮c, w obecnej chwili nic go to nie obchodzi艂o...

-NIE R脫B TEGO, M艁ODY!! S艁YSZYSZ??!! JE艢LI ZERWIE PIECZ臉膯 W OBECNYM STANIE TO PRAWDOPODOBNIE ZATRACISZ SAMEGO SIEBIE!! ROZUMIESZ TO??!!

Uzumaki nie s艂ysza艂 niczego opr贸cz g艂osu dzieciaka, kt贸ry przybra艂 wygl膮d jego matki w wieku lat czternastu, ani krzyk贸w Kyuubiego, ani niczyich innych...

Uni贸s艂 si臋 w g贸r臋 bramy, si臋gn膮艂 po naderwan膮 piecz臋tuj膮c膮 kartk臋 na wrotach i wtem...

-Nawet nie pr贸buj Naruto-sama...

27.S艂odkich sn贸w

Cisza... Koj膮ca i biegle trwaj膮ca w niezmienno艣ci swego istnienia... Lecz kiedy najbardziej jej potrzeba, jest niczym zjawa, kt贸rej nie jest si臋 wstanie dojrze膰, mimo obecno艣ci tu偶 obok.

S膮 dni, kiedy cz艂owiek pragnie aby cisza nigdy nie zaistnia艂a, aby chwila niepewno艣ci nie by艂a z ni膮 w parze...

Neji Hyuuga siedzia艂 niczym na gwo藕dziach czekaj膮c a偶 lekarz wyjdzie z sali operacyjnej, gdzie nad drzwiami jak na z艂o艣膰 czerwona lampka nie chcia艂a zgasn膮膰. By艂 na siebie z艂y jak przenigdy. Obiecywa艂 sobie, 偶e nigdy wi臋cej nie pozwoli aby ktokolwiek skrzywdzi艂 jego kuzynk臋, ale nie m贸g艂 przewidzie膰 takiego aktu podczas jego nieobecno艣ci wiosce z powodu kr贸tkiej misji.

Czas niczym sch艂odzona mocno woda, kt贸ra zmienia sw膮 konsystencj臋 w sta艂膮 ciecz, nie chcia艂 przyspieszy膰 ani o sekund臋. Minuty by艂y niczym godziny, nieub艂aganie stoj膮ce w miejscu.

Jakoby za dotkni臋cie magicznej r贸偶d偶ki wszystko zn贸w ruszy艂o jednostajnym biegiem, gdy 艣wiat艂o zgas艂o, a z pomieszczenia wysz艂a brunetka o kr贸tkich w艂osach i hebanowym spojrzeniu. U艣miechn臋艂a si臋 ciep艂o do oczekuj膮cego ch艂opaka, kiwn臋艂a g艂ow膮 z zadowoleniem i uspokoi艂a, 偶e wszystko b臋dzie dobrze. Ul偶y艂o mu jak nigdy. Ca艂e napi臋cie nagle znikn臋艂o ust臋puj膮c napr臋偶onym mi臋艣niom odrobiny spadku napi臋cia. Jego kuzynka by艂a bezpieczna, to by艂o najwa偶niejsze w poni偶szej chwili.

W innym pomieszczeniu, w zupe艂nie innej cz臋艣ci szpitala...

-Co si臋 z nim dzieje? Dlaczego nie obudzi艂 si臋 jeszcze?!

-Sakura uspok贸j si臋!-Hukn臋艂a Tsunade, pr贸buj膮c opanowa膰 roztrz臋sion膮 kunoichi.-Nie wiem na pewno, ale z jakiego艣 powodu nie mo偶e wybudzi膰 si臋. Prawdopodobnie jest to silnym wstrz膮sem, co nadw膮tli艂o jego psychik臋 na tyle, 偶e organizm sam si臋 obroni艂 przed ca艂kowitym za艂amaniem wy艂膮czaj膮c gospodarza z obiegu, aby nic sobie nie zrobi艂, ale to tylko hipoteza.

-Z tego co dowiedzia艂em si臋 w Kumori no sato, Naruto my艣la艂, 偶e Hinata zgin臋艂a.-Wyja艣ni艂 bez ogr贸dek siwow艂osy jonin spogl膮daj膮c na dawnego podopiecznego, kt贸ry bez najmniejszej pomocy maszyny wspomagaj膮cej oddychanie i prace serca nie prze偶y艂by cho膰by minuty. Ostatni raz jak go widzia艂 i rozmawia艂 wygl膮da艂 jak roz偶alone w duszy dziecko, kt贸re kto艣 mocno skrzywdzi艂 i przez to wydawa膰 by si臋 mog艂o, nie chcia艂 nikomu zaufa膰, ale teraz wiedzia艂 na czym sta艂o jego pod艂o偶e psychiczne przez te ostatnie cztery lata.

-Czyli...-Wydusi艂a r贸偶owow艂osa.-K-kiedy zobaczy艂 j膮 po latach jak umiera na jego r臋kach, to musia艂 by膰 silny wstrz膮s dla niego. St膮d zapewne ta... Ta przemiana w demona. Nic nie da si臋 zrobi膰?-Spojrza艂a z nadziej膮 na sw膮 mentork臋, kt贸ra jedynie pokr臋ci艂a g艂ow膮. Sakura z rezygnacj膮 spojrza艂a na 艣ni膮cego blondyna, kt贸rego czynno艣ci 偶yciowe by艂y monitorowane przez maszyny szpitalne. Najbardziej w 艣wiecie pragn臋艂a jedynie, aby obudzi艂 si臋 i chocia偶 spojrza艂 na ni膮 nawet ch艂odno, ale jednak, aby wiedzia艂a, 偶e nic ju偶 mu nei grozi, 偶e wszystko b臋dzie dobrze...

-Ocknij si臋...

*

-Naruto...

Obejrza艂em si臋, ale nikogo nie by艂o, a m贸g艂bym przysi膮c, 偶e kto艣 wym贸wi艂 moje imi臋. Kto艣 bardzo roz偶alony smutkiem, kto艣 kogo powinienem zna膰, ale...

-Naru-chan?

Odwr贸ci艂em zn贸w wzrok na rud膮 dziewczynk臋 o niebieskim przenikliwym spojrzeniu. Ubrana w 偶贸艂t膮 tunik臋 z czarn膮 siatk膮 wychodz膮c膮 spod kr贸tkich r臋kaw贸w. U艣miechn臋艂a si臋 ciep艂o i po艂o偶y艂a mi na g艂owie wianek z rumiank贸w. Poczu艂em jak piek膮 mnie policzki i zawstydzony spu艣ci艂em wzrok, co spowodowa艂o 艣miech u dziewczynki obok. Siedzieli艣my na 艂膮ce w艣r贸d polnych kwiat贸w, kt贸rych nie wida膰 by艂o pocz膮tku czy kresu, tak, jakby w og贸le ich nie posiada艂y.

U艣miechn膮艂em si臋 niepewnie do niej i ponownie zabra艂em si臋 za pr贸by rozwik艂ania tajnik贸w plecenia wiank贸w.

-Nie powiniene艣 tu by膰...

Rozbrzmia艂 w mojej g艂owie czyj艣 g艂os rozchodz膮cy si臋 wok贸艂 niczym echo. Rozejrza艂em si臋, ale nikogo nie by艂o w pobli偶u. Czy偶bym mia艂 zwidy?

-Naru-chan, nie rozgl膮daj si臋 tak jakby艣 szuka艂 jakiego艣 widma.-Za艣mia艂a si臋 niebieskooka i zn贸w zacz臋艂a wi膮za膰 kwiecie zgrabnymi palcami drobnych dziesi臋cioletnich r膮czek. Spojrza艂em na ni膮 z zadum膮, a za ni膮 zobaczy艂em dziwn膮 smug臋, cie艅, kt贸ry jak szybko si臋 pojawi艂 tym pr臋dzej rozp艂yn膮 si臋.

-W艂a艣ciwie sk膮d ja si臋 tutaj wzi膮艂em i kim jest ta dziewczynka?-Taka jedna uporczywa my艣l wdar艂a si臋 do mojej g艂owy. Wsta艂em na r贸wne nogi i rozejrza艂em si臋 wok贸艂, a ca艂a 艂膮ka nagle rozmy艂a si臋 na sekund臋. Rozszerzy艂em zaskoczony oczy i cofn膮艂em o krok.

-Naru-chan?-Spojrza艂em podejrzliwie na rudow艂os膮, kt贸ra niepewnie u艣miechn臋艂a si臋.-Co艣 si臋 sta艂o?

-Co ja w艂a艣ciwie tutaj robi臋? Kim ty jeste艣?!

-Nie pami臋tasz?-Opu艣ci艂a zasmucony wzrok, a ja 艣ci膮gn膮艂em w d贸艂 brwi i pokr臋ci艂em przecz膮co.-Przyszed艂e艣 tu aby zapomnie膰.-U艣miechn臋艂a si臋 weso艂o podchodz膮c powoli w moj膮 stron臋. Niepewnie wycofa艂em si臋 o krok nie spuszczaj膮c z niej spojrzenia. Po艂o偶y艂a d艂onie na moich policzkach i u艣miechn臋艂a si臋 tajemniczo.-Przecie偶 obieca艂e艣 nigdy mnie nie zostawi膰, a obietnic si臋 dotrzymuje nieprawda偶, Naru-chan?

Niczym zakl臋ty spogl膮da艂em na ni膮 i mimo woli pokiwa艂em g艂ow膮. Wszystko zaczyna艂o wraca膰 do dawnego stanu rzeczy, a ja na wp贸艂 przytomnym wzrokiem wpatrywa艂em si臋 w niebieskie t臋cz贸wki. Panienka u艣miechn臋艂a si臋 rozweselona, chwyci艂a mnie za r臋k臋 i zn贸w pocz臋li艣my ple艣膰 wianki 艣miej膮c si臋 jakby nigdy nic.

W艂a艣ciwie to, dlaczego chcia艂em ucieka膰...? Przecie偶 tutaj jest...

*

-艢wietnie! Teraz tylko czeka膰, a偶 zostanie z ukrytych wiosek sushi...

-Tw贸j sarkazm w obecnej chwili jest nieodpowiedni Jack.-Morina spojrza艂a na przyjaciela rzeczowo.-Maj膮 ostatni amulet, to fakt, ale nic nam nie b臋dzie jako艣 poradzimy sobie z tym bydlakiem. Ostatnim razem...

-Ostatnim razem omal nie zgin臋li艣cie.-Wtr膮ci艂 si臋 oschle Minato.-Wtedy mieli艣my r贸wnie偶 wsparcie z Suna no sato, a i tak wielu poleg艂o i ledwie uda艂o si臋 nam zapiecz臋towa膰 z艂o w pieczarze.

-I kto艣 je wypu艣ci艂 znowu, a znaj膮c 偶ycie pewnie b臋dzie szuka艂 wpierw zemsty na tych, kt贸rzy go uwi臋zili.-Przyzna艂a poddenerwowana dziewczyna o d艂ugich kruczoczarnych w艂osach i szmaragdowych t臋cz贸wkach.-A jak dorwie najpierw mojego niedosz艂ego m臋偶a?! Nie chce zosta膰 wdow膮 przed 艣lubem!!

-Przesta艅 histeryzowa膰 Shi. Nic mu nie b臋dzie, zreszt膮 nie jest twoim m臋偶em, ani narzeczonym, ani nawet ch艂opakiem...-Stwierdzi艂膮 z dezaprobat膮 Morina.-Je艣li nadal m贸wimy o tym samym...

*

-Uzumaki Naruto. Jeste艣cie absolutnie pewni, 偶e by艂 tam?-M臋偶czyzna o czerwonych kr贸tkich w艂osach spojrza艂 na ninja Shiranai no sato, kt贸rzy kl臋czeli przed jego osob膮 z dog艂臋bnym szacunkiem. Tylko jeden z smoli艣cie przyodzianych wojownik贸w nie kl臋ka艂, a sta艂 przed obliczem jegomo艣cia, kt贸ry wpatrywa艂 si臋 w na艅 z wyczekiwaniem.

-Tak, jednak偶e to nie od niego zdobyli艣my amulet, a dziewczyny z klanu Hyuuga.-Wyja艣ni艂 bezceremonialnie zniekszta艂conym g艂osem.-Jeden z moich 偶o艂nierzy zabi艂by go, gdyby nie ona.

-Panie, za pozwoleniem.-Wtr膮ci艂 si臋 ninja z katan膮, a gdy otrzyma艂 pozwolenie na m贸wienie skinieniem, przem贸wi艂.-Podejrzewamy, 偶e jest ona dla niego bardzo wa偶n膮 osob膮. Nikt przy zdrowych zmys艂ach nie puszcza艂by si臋 z siekier膮 na s艂o艅ce, a ona z rozmys艂em os艂oni艂a Uzumakiego w艂asnym cia艂em i przyj臋艂a 艣miertelny cios przekl臋tym ostrzem.

-Intryguj膮ce...-Lisi u艣miech wpe艂z艂 na usta m臋偶czyzny, kt贸ry zamy艣li艂 si臋 na chwil臋.-Je艣li prze偶yje b臋dzie idealnym wojownikiem Shiranai, dlatego musicie pojma膰 t臋 m艂贸dk臋 za wszelk膮 cen臋. Czy to jasne?

-Tak jest!

-Jak si臋 ona nazywa?

-Hinata Hyuuga.

28.Na zawsze b膮d藕

-Co z jej stanem?
-Nie odnios艂a powa偶nych ran, ale...-Urwa艂a nagle Shizune, nie do ko艅ca wiedz膮c jak powinna opisa膰 to, co dok艂adnie si臋 dzieje z m艂od膮 Hyuug膮.
-Ale?
-Z niewiadomych przyczyn g艂贸wna rana nie chce si臋 zszy膰, ani tym bardziej zagoi膰.-Przyzna艂a nie ukrywaj膮c zmartwienia.
-鈥濶ie chce si臋 zszy膰鈥? Co masz na my艣li?-Hokage spojrza艂a na ni膮 z zainteresowaniem.
-C贸偶... Za ka偶dym razem, szwy dos艂ownie topi膮 si臋 i nic nie pomaga na gojenie rany. Ca艂y czas przetaczamy krew, ale je艣li nic nie zmieni si臋, to Hinata wykrwawi si臋 na 艣mier膰. Jedyne, co nam pozostaje to liczy膰 na cud.
-Rozumiem...-Blondynka przygryz艂a nerwowo paznokie膰 kciuka. Robi艂a ten gest za ka偶dym razem, kiedy nieby艂a wstanie odgadn膮膰 zagadki przerastaj膮cej nawet jej wieloletnie do艣wiadczenia. By艂 to r贸wnie偶 odruch zdenerwowania, co艣, co ka偶dy posiad艂, a niewielu zauwa偶y艂o, 偶e w og贸le go ma.
Cholera! To pierwsza my艣l, jaka trafi艂a do g艂owy Hokage. Najpierw Naruto, a teraz Hinata... Tsunade nie wiedzia艂a, co dok艂adnie powinna zrobi膰 i jednak Shizune mog艂a mie膰 racje, 偶e jedynie cud mo偶e tu co艣 wsk贸ra膰, ale z drugiej za艣 strony... Czy by艂aby gotowa pozostawi膰 w r臋ce losu 偶ycie?
Dw贸jka m艂odych ludzi, ba dla niej wci膮偶 byli dzie膰mi, a mimo wszystko nie by艂a przekonana czy powinna cokolwiek robi膰. Podj膮膰 jak膮kolwiek decyzj臋 i spr贸bowa膰 raz jeszcze pozwoli膰, aby na jej d艂onie sp艂yn臋艂a krew dziecka, kt贸re zechcia艂aby uratowa膰? Nieby艂a wstanie kiedy艣 uratowa膰 m艂odszego braciszka, ani ukochanego, a z czasem kolejnego ch艂opca uzna艂a za zmar艂ego. Najbardziej cieszy艂a si臋, 偶e jednak tym razem przekl臋ty naszyjnik pierwszego kage nie zabi艂 go, ale za jak膮 cen臋? 呕ycie w smutku i rozdartej duszy, osamotnieniu i pustce, a to jeszcze gorsze nawet od 艣mierci w m臋czarniach.
-Tsunade-sama? Chyba ju偶 czas powiadomi膰 o wszystkim wiosk臋 cienia...
-Tylko jak? Nikt dok艂adnie nie wie, gdzie znajduje si臋 ich wioska, bo by艂a uwa偶ana za mit, z kt贸rej wynika, 偶e ka偶dy spoza jej obr臋b贸w pr贸buj膮cy tam trafi膰 znika艂 w niewyja艣nionych okoliczno艣ciach.-Wyja艣ni艂a pobie偶nie Hokage.-Sakura jest zbyt wstrz膮艣ni臋ta tym, co sta艂o si臋 z jej przyjaci贸艂mi, Sasuke nie do ko艅ca jeszcze mo偶emy ufa膰, a Kakashi jest obecnie na patrolu poszukuj膮c z oddzia艂em ANBU ninja, kt贸rzy nas zaatakowali.
-Spokojnie. Zjawi膮 si臋 niebawem.-Niczym zjawa bezszelestnie pojawiaj膮ca si臋 przed cz艂ekiem, tak i Shiro zjawi艂a si臋 niespodziewanie obok blondynki.-Powiadomi艂am ich o wszystkim.

*

Taniec cieni 偶ycia ukrytych za niewidzialn膮 艣cian膮 pokory... Tak niewiele brak, aby ta licha warstewka prysn臋艂a w nico艣膰 istnienia, a 偶ycie tak 艂atwo zamieni艂o w piek艂o...
Piel臋gniarka sprawdzi艂a kropl贸wk臋 i spojrza艂a kontem oka na m艂odzie艅ca na krze艣le. Czuwa艂 przy kuzynce od momentu jak tylko pozwolono mu wej艣膰 do niej, a nie zmru偶y艂 oka od momentu jak przyby艂 do szpitalnego skrzyd艂a wykrzykuj膮c, aby natychmiast zabrali go do dziewczyny.
Kobieta w bia艂ym kr贸tkim do p贸艂 uda kitlu i br膮zowych spi臋tych w kok w艂osach podesz艂a do niego, wyci膮gn臋艂a d艂o艅 w kierunku szyi, gdzie by艂a gotowa zacisn膮膰 palce i zmia偶d偶y膰 krta艅 m艂odzie艅ca, ale ostatecznie wycofa艂a si臋. Spojrza艂a na wij膮c膮 si臋 z b贸lu brunetk臋, podesz艂a do niej powolnym krokiem i po艂o偶y艂a d艂o艅 na czole.
-Ostatnie stadium: Stan podgor膮czkowy...-Wyszepta艂a u艣miechaj膮c si臋 nikle. Zwr贸ci艂a spojrzenie na bia艂y materia艂, kt贸rym by艂a otulona. Przesi膮kn膮艂 szkar艂atem przy klatce.
Piel臋gniarka wyj臋艂a ukradkiem z kitla sygnet wykonany z starego z艂ota i za艂o偶y艂a go dziewczynie na serdeczny palec. Pier艣cie艅 zab艂ysn膮艂 z艂ota barw膮 na par臋 sekund i zgas艂, a stan dziewczyny unormowa艂 si臋 jak za dotkni臋ciem magicznej r贸偶d偶ki.
-Wszystko b臋dzie dobrze, anio艂ku.-Kobieta pog艂aska艂a j膮 po g艂owie.-Ju偶 wkr贸tce... B臋dziesz tylko nasza...
-Hinata...?!-Neji w艂a艣nie si臋 obudzi艂 i przetar艂 ledwie przytomne oczy. Szatynka natychmiast zabra艂a si臋 jakby nigdy nic za zmian臋 zakrwawionej po艣cieli.-Hinata!-Natychmiast zerwa艂 si臋 jak oparzony i doskoczy艂 do 艣ni膮cej. Odetchn膮艂 z ulg膮, kiedy zobaczy艂, 偶e nic jej nie grozi.-To by艂 tylko sen...
-Neji...
Serce mocniej zabi艂o w jego piersi, gdy us艂ysza艂 niemrawy g艂os kuzynki. Spojrza艂 na ni膮. Patrzy艂a na niego z nik艂ym u艣miechem. By艂a przytomna.

*

Bia艂ow艂osa rozejrza艂a si臋 dooko艂a po kwitn膮cej wr臋cz bajkowej 艂膮ce. Wszystko wydawa艂o si臋 by膰 zbyt urokliwie sztuczne, 偶eby w jakimkolwiek stopniu by艂o prawdziwe. Zmru偶y艂a powieki spogl膮daj膮c na b艂臋kit nieba, po czym zn贸w przed siebie. Wyci膮gn臋艂a d艂o艅, na kt贸rej powierzchni uformowa艂a si臋 kula energii barwy czarno fioletowej.
Nagle rozprys艂a si臋 ona w d艂oni dziewczyny niczym przebita pi艂ka, a sama bia艂ow艂osa z niedowierzaniem wymalowanym w fio艂kowych t臋cz贸wkach spojrza艂a na ostrze katany przeszywaj膮ce jej cia艂o na wylot.
-Wyno艣 si臋, on jest tylko m贸j...
Grobowy szept zza plec贸w brzmi膮cy niczym u ma艂ego dziecka zaciekawi艂 艣mier膰 na tyle, 偶e postanowi艂a pomimo b贸lu w klatce piersiowej spojrze膰 na napastnika.
-Na...
Nim zdo艂a艂a wydusi膰 z siebie pe艂ne jedno s艂owo, napastnik przekr臋ci艂 ostrze, a 艣mier膰 zamieni艂a si臋 w kaskad臋 czarnych pi贸r.
Blond ch艂opczyk w wieku miej wi臋cej siedmiu lat spojrza艂 ch艂odnymi, a zarazem nieobecnymi b艂臋kitnymi t臋cz贸wkami na miejsce, gdzie chwile temu by艂a 艣mier膰. Katana w jego d艂oni rozsypa艂a si臋, a on sam odwr贸ci艂 si臋 z u艣miechem do rudow艂osej dziewczynki siedz膮cej w morzu kwiat贸w polnych.

*

-Sprawa jest bardziej powa偶na ni偶 my艣la艂am...-Przyzna艂a Shiro materializuj膮c si臋 w sali pooperacyjnej tu偶 obok swego blond podopiecznego. Chwyci艂a za klatk臋 z grymasem na ustach.
-Co si臋 sta艂o?-W drzwiach sta艂a Sakura. Podbieg艂a natychmiast do Shiro chc膮c opatrzy膰 krwawi膮c膮 ran臋, ale ta odtr膮ci艂a j膮.-Musze opatrzy膰, to powa偶na rana!
-Spokojnie, nic mi nie b臋dzie. Nie jestem istot膮 ludzk膮, a 艣mierci膮, wi臋c takie dra艣ni臋cie nic mi nie zrobi.-Przyzna艂a ze stoickim spokojem Shiro. Rana na ciele natychmiast znikn臋艂a w ma艂ym niebieskim p艂omyku, kt贸ry po zga艣ni臋ciu ukaza艂 zerowy dow贸d na to, aby jakiekolwiek obra偶enie tam by艂o.-I ju偶. Bardziej zastanawia mnie jak zbudzi膰 Naruto...
-Co masz na my艣li? Jest jaki艣 spos贸b?!
-Oczywi艣cie, 偶e jest, ale to niebezpieczne dla 艣miertelnika.-Wyja艣ni艂a pokr贸tce Shiro ze stoickim spokojem.-Naruto nie tylko utkn膮艂 w swoim w艂asnym umy艣l臋, ale r贸wnie偶 kto艣 lub co艣 trzyma go tam i nie chce w 偶aden spos贸b uwolni膰. Pr贸bowa艂am przed chwil膮, ale wyrzuci艂 mnie z niego. Jako cz艂owiek mog艂abym nie prze偶y膰, ale jestem mrocznym kosiarzem, wi臋c to nie problem.
-Ja to zrobi臋.
-S艂uchaj dziecinko, bo chyba nie s艂ucha艂a艣... Zwyk艂y 艣miertelnik ma pi臋膰dziesi膮t procent szansy na prze偶ycie i drugie tyle, 偶e zginie. Je偶eli zostaniesz zabita w umy艣le Naruto, to zginiesz naprawd臋, dlatego nie ma opcji 偶eby艣...
-Jestem mu to winna! Gdyby nie ja, Naruto nigdy nie chcia艂by si臋 zabi膰, nie uciek艂by z Konohy i znienawidzi艂 jej. Potrzebowa艂 wsparcia przyjaciela, ale nie wiedzia艂am, co powinnam wtedy zrobi膰. Chcia艂am mu pom贸c, ale nie umia艂am, dlatego teraz chce i nie pr贸buj mi odm贸wi膰, bo i tak nie zmieni臋 zdania.
W oczach Haruno mo偶na by艂o dojrze膰 determinacj臋 i strach, niewielki, ale jednak. Shiro podesz艂a do niej, po艂o偶y艂a d艂onie na policzkach i u艣miechn臋艂a si臋 nikle.
-Boisz si臋, to dobrze, bo mo偶esz zgin膮膰, ale to i tak o wiele lepiej, 偶e znasz cen臋 pora偶ki.-Shiro cofn臋艂a si臋 o krok puszczaj膮c Sakur臋.-Masz tylko jedn膮 szans臋. Je偶eli nie powiedzie ci si臋, to umrzesz.-Za艂o偶y艂a na r臋k臋 dziewczyny bransoletk臋 z rubinowym okiem.-Kiedy po艂o偶y膰 si臋 spa膰 obok niego i chwycisz za r臋k臋 przeniesiesz si臋 do pod艣wiadomo艣ci Naruto, ale pami臋taj? Je艣li zgubisz kontakt z rzeczywisto艣ci膮 jak on, to po tobie.
-Wakata...

*

-Wygl膮da, 偶e wszystko jest w porz膮dku.-Przyzna艂a Shizune, kiedy tylko us艂ysza艂a, 偶e Hinata obudzi艂a si臋.-Twojemu 偶yciu nic ju偶 nie grozi, chocia偶 nadal nie rozumiem jak rana tak nagle zagoi艂a si臋 w ci膮gu paru godzin. By艂a艣 na skraju 艣mierci, a teraz niema 偶adnego 艣ladu, 偶e cokolwiek ci dolega艂o. Naprawd臋 nie rozumiem tego, ale tak nazywa si臋 chyba cud.
Neji przypatrywa艂 si臋 kuzynce z zamy艣leniem. Cieszy艂o go, 偶e Hinata wr贸ci艂a do zdrowia, ale co艣 tu by艂o nie tak, ale do ko艅ca nie wiedzia艂 jak nazwa膰 to dziwne uczucie niepokoju, kt贸re tak szarpa艂o jego umys艂.
Zamruga艂 zdumiony, kiedy spojrza艂a na niego. Na p贸艂 sekundy jej t臋cz贸wki przybra艂y blado kremow膮 barw臋. Odruchowo cofn膮艂 si臋 o krok, ale zaraz uzna艂, 偶e musia艂o mu si臋 przywidzie膰. Natychmiastowo pos艂a艂 zdziwionej kuzynce nik艂y u艣miech daj膮c do zrozumienia, 偶e to nic takiego. Tak, to na pewno by艂o zm臋czenie... Chocia偶...

*
[Tym razem z perspektywy Sakury]

Ciemno艣膰... Widzia艂am tylko ciemno艣膰 i nic po za ni膮. Nie by艂am wstanie dostrzec nawet w艂asnych r膮k w panuj膮cych czelu艣ciach. Czy tak naprawd臋 wygl膮da wn臋trze umys艂u Naruto? Taka by艂a pierwsza my艣l, jaka wpad艂a mi do g艂owy. Rozejrza艂am si臋 pr贸buj膮c cokolwiek wychwyci膰 i zobaczy艂am w oddali s艂abe zielonkawe 艣wiat艂o, wi臋c ruszy艂am w tamtym kierunku biegiem. Wbieg艂am do 艣rodka omal nie wywracaj膮c si臋 o w艂asne nogi. By艂o to bardzo obskurne pomieszczenie, gdzie 偶ar贸wki dawa艂y bardzo nik艂e zielonkawe 艣wiat艂o, a woda si臋ga艂a po kostki. Przede mn膮 by艂y pot臋偶ne wrota z krat wi臋zienia zatopione w ca艂kowitych ciemno艣ciach, wi臋c ci臋偶ko by艂o mi dojrze膰, co w nich jest.
-I, co teraz...?-Obejrza艂am si臋 pr贸buj膮c znale藕膰 drog臋 do innego pokoju, gdzie mia艂am nadzieje odnale藕膰 Naruto.
-Haruno Sakura...-Rozleg艂 si臋 pot臋偶ny i gro藕nie brzmi膮cy niczym warkot niebezpiecznego zwierza g艂os. Z piskiem odskoczy艂am od wr贸t i jak by艂o do przewidzenia wpad艂am ty艂kiem w wod臋.-C贸偶 za bezczelno艣膰 z twojej strony panoszy膰 si臋 w cudzym umy艣le...
Zza wielkich pr臋t贸w 艂ypa艂y na mnie olbrzymie szkar艂atne oczy, a zaraz dodatkowo pojawi艂 si臋 rz膮d ostrych jak u rekina z臋biska z kpi膮cym wyszczerzem.
-K-Kyu... bi...-Wydusi艂am przez 艣ci艣ni臋te gard艂o. Widzia艂am go ju偶 wcze艣niej, ale w prawdziwym 艣wiecie wielko艣ci du偶ego psa, a teraz mam go niemal偶e przed twarz膮.-Nigdy nie pomy艣la艂abym, 偶e jest tak wielki, cho膰 mog艂am si臋 tego spodziewa膰...-Pomy艣la艂am wstaj膮c chwiejnie na dygoc膮cych nogach.
-Wybacz, 偶e ciebie wystraszy艂em, ale jak widzisz nie jestem potulnym koci膮tkiem.-Zarechota艂 z艂o艣liwie szczerz膮c jeszcze bardziej z臋biska. Zaczerwienia艂am si臋 zawstydzona.-W艂a艣ciwie, co tutaj robisz, hm?
-Ja...-Odetchn臋艂am g艂臋biej. Czego ja si臋 boje, przecie偶 Kyuubi nie zrobi mi krzywdy, przynajmniej mam tak膮 nadzieje...-Jestem tu, 偶eby znale藕膰 Naruto!
Lisi demon rozszerzy艂 zdumiony oczy i zaraz zmru偶y艂 powieki mrucz膮c g艂o艣no co艣 pod nosem. Spojrza艂 na mnie niepewnie jakby rozwa偶a艂 czy przekaza膰 co艣, czego nie powinien lub tez nie chcia艂 zrobi膰 z w艂asnych pobudek. Westchn膮艂 oci臋偶ale.
-Naruto... Ona go zabra艂a ze sob膮 i nie pozwala odej艣膰, dlatego nie mo偶ecie go zbudzi膰 w prawdziwym 艣wiecie, bo jego 艣wiadomo艣膰 jest przetrzymywana.
-Co masz na my艣li? Kto go przetrzymuje?!-Zbli偶y艂am si臋 niebezpiecznie do krat. Teraz ju偶 by艂o mi wszystko jedno.-M贸w, chce mu pom贸c! Gdybym to ja by艂a w takiej sytuacji, on zrobi艂by dla mnie to samo, wi臋c b艂agam ciebie Kyuubi, powiedz mi, kto go zabra艂 i gdzie.
-Nie znam dok艂adnego po艂o偶enia 艣wiadomo艣ci Naruto, ale jest on uwi臋ziony gdzie艣 we w艂asnych wspomnieniach z szczeniackich lat jak to cz臋sto nazywaj膮...-Wyja艣ni艂 pokr贸tce demon urywaj膮c w po艂owie, jakby waha艂 si臋 czy powinien kontynuowa膰.-Tymi drzwiami dostaniesz si臋 do jego najdalszych wspomnie艅, w kt贸rych gdzie艣 tam jest Naruto.-Doko艅czy艂 wymijaj膮c to, co tak naprawd臋 wola艂 nie ko艅czy膰.
W 艣cianie, tu偶 obok wr贸t wi臋zienia lisiego demona pojawi艂y si臋 niebieskie drzwi. Podesz艂am tam, chwyci艂am za miedzian膮 klamk膮 i zastyg艂am w bezruchu, czym zainteresowa艂am demona.
-Nie odpowiedzia艂e艣, co przetrzymuje Naruto.-Spojrza艂am na niego wyczekuj膮co, ale nic nie powiedzia艂.-Je偶eli mam pom贸c, to musz臋 wiedzie膰, z czym b臋d臋 musia艂a si臋 zmierzy膰. Dlatego musisz mi powiedzie膰.
-Tym, co trzyma 艣wiadomo艣膰 Naruto, to... Ikari...[Jap.Nienawi艣膰; W艣ciek艂o艣膰]

29.Jak ci na imi臋?

W momentach nieodgadnionego zamy艣lenia wszystko wok贸艂 znika, jakby nic woko艂o nie istnia艂o opr贸cz my艣liciela, kt贸ry sam tworzy sw贸j w艂asny 艣wiat, gdzie jest tylko on i nikt inny... Tylko on...
-Jest zdesperowana jak nikt inny...-Rubinowe oczy demona spojrza艂y zza krat na zamkni臋ta drzwi obok celi.-Takiego przyjaciel potrzebowa艂 Naruto ponad cztery lata temu. Naprawd臋 uwa偶asz, 偶e ona da rad臋?
-Nie.-U艣miechn臋艂a si臋 nikle bia艂ow艂osa siedz膮c na eleganckim wiktoria艅skim fotelu lewituj膮cym w powietrzu wraz z zastaw膮 porcelanow膮. Upi艂a 艂yk herbaty z fili偶anki.-Nie b膮d藕 taki markotny lisku. Sam widzia艂e艣, 偶e 偶adne z nas nie jest wstanie jej zatrzyma膰 nawet gdyby艣my chcieli, to nic by nie da艂o, taka prawda. Herbaty?
-Tw贸j spok贸j ducha naprawd臋 jest dla mnie pora偶aj膮cy.-Prychn膮艂 rozbawiony lisi demon.-Gdybym nie wiedzia艂, 偶e jeste艣 艣mierci膮 m贸g艂bym si臋 zastanawia膰, jakim cudem mo偶e nie zale偶e膰 ci na w艂asnym podopiecznym, ale w ko艅cu wy nie mo偶ecie okazywa膰 uczu膰 艣miertelnikom.
-Dok艂adnie, dlatego te偶 nie obchodzi mnie ani troch臋 los tego 艣miertelnika.-Shiro spokojnie napi艂a si臋 ponownie herbaty. Prawd膮 by艂o, 偶e jako 艣mier膰, niewolno by艂o jej zakocha膰 si臋 w 艣miertelniku. By艂a to kl膮twa, a zarazem pokuta, jaka zosta艂a narzucona ka偶demu z nie艣miertelnych w innym wypadku straciliby nie tylko wieczne 偶ycie, ale r贸wnie偶 dusz臋... Przestaliby istnie膰 we wszystkich ze 艣wiat贸w tak, jakby nigdy nie zaistnieli. Ot taki kaprys Boga.-Zreszt膮...Naruto jest denerwuj膮cym dzieciakiem, kt贸ry nigdy si臋 nie poddaje, wi臋c nie podda si臋 r贸wnie偶 tak 艂atwo we w艂asnym umy艣l臋. Spokojnie Kurama.
-Pewnie masz racj臋...

*

Przebieg艂am wzd艂u偶 chyba z par臋 kilometr贸w przez 艂膮k臋 pe艂n膮 najrozmaitszych kwiat贸w, kt贸rych nie by艂o wida膰 ko艅ca. Nie wiedzia艂am gdzie dok艂adnie powinnam si臋 kierowa膰, wi臋c bieg艂am przed siebie maj膮c nadzieje, 偶e znajd臋...
-Naruto?-Wydusi艂am, gdy przede mn膮 oko艂o metra dalej siedzia艂 blond ch艂opczyk. Podbieg艂am do niego, chcia艂am chwyci膰 za rami臋, ale co艣 strzeli艂o jakby wy艂adowanie elektryczne. Cofn臋艂am si臋 o krok zaskoczona. On jakby w og贸le mnie nie zauwa偶y艂 nadal siedzia艂 u艣miechaj膮c si臋 na wp贸艂 przytomnym wzrokiem.
-On nale偶y do mnie!
Odskoczy艂am odruchowo w ty艂. W miejsce, gdzie sta艂am chwil臋 wcze艣niej Naruto sta艂 z wbitym w gleb臋 ostrzem katany. Wyrwa艂 j膮 jednym mocnym szarpni臋ciem i spojrza艂 na mnie ch艂odno, a zarazem tak jakby w og贸le nie rozpoznawa艂, kto przed nim stoi.
-Nar...
-Kto pozwoli艂 ci tutaj w艂azi膰 g艂upia 艣miertelniczko?!-Krzykn膮艂 kto艣 zza blondyna i dopiero teraz zauwa偶y艂am dziewczynk臋 o d艂ugich rudych w艂osach i niebieskich t臋cz贸wkach, ubran膮 w kremowy str贸j ninja. Nienawi艣膰 bij膮ca od niej by艂a przera偶aj膮ca i przyt艂aczaj膮ca tak mocno, 偶e powietrze zaczyna艂o by膰 ci臋偶kie.-Ta cholerna 艣mier膰 chyba oszala艂a my艣l膮c, 偶e kto艣 taki jak ty jest wstanie odebra膰 mi go.

-Nie odpowiedzia艂e艣, co przetrzymuje Naruto. Je偶eli mam pom贸c, to musz臋 wiedzie膰, z czym b臋d臋 musia艂a si臋 zmierzy膰. Dlatego musisz mi powiedzie膰.
-Tym, co trzyma 艣wiadomo艣膰 Naruto, to...


-Ikari...-Wyduka艂am wpatruj膮c si臋 w dziewczynk臋 z niedowierzaniem.-Jak takie ma艂e niewinne dziecko mog艂oby by膰 esencj膮 nienawi艣ci?-Jak tylko ta my艣l wpad艂a do mojej g艂owy oczy dziewczynki zab艂ysn臋艂y z艂owrogo fioletem, a w艂osy i ubranie zosta艂y delikatnie uniesione niczym pod wp艂ywem podmuchu wiatru. Rozszerzy艂am oczy zdumiona.-Cofam to! Tam ma艂a jest najbardziej przera偶aj膮c膮 kreatur膮, kt贸r膮 kiedykolwiek spotka艂am!!
-Nie dostaniesz go!! Nigdy nie pozwol臋 nikomu go sobie odebra膰!!-Krzykn臋艂a, a jej g艂os rozszed艂 si臋 echem i w tym samym momencie ca艂a polana zacz臋艂a niczym rozprzestrzeniaj膮ca si臋 choroba czernie膰, gni膰 i usycha膰. B艂臋kitne niebo zatopi艂o si臋 w szkar艂at krwi.
Naruto ruszy艂 w moj膮 stron臋 z katan膮. Zamachn膮艂 ni膮 przecinaj膮c powietrze z towarzysz膮cym temu 艣wistem, ale unikn臋艂am przepo艂owienia i chwytaj膮c u艂amek sekundy ods艂oni臋cia przez niego gardy, z艂apa艂am go w ramiona i przytuli艂am mocno. Katana wiruj膮c chwil臋 w powietrzu wbi艂a si臋 w gleb臋, a ja z ch艂opczykiem w ramionach le偶a艂am na wypalonej ziemi.
-Ju偶 dobrze...-Wyszepta艂am tul膮c mocniej do siebie. Poczu艂am jak drgn膮艂 i niemal偶e niedos艂yszalnie wyszepta艂 moje imi臋. U艣miechn臋艂am si臋 nikle.-Jestem przy tobie...Naru-kun...
Zerwa艂 si臋 porywisty wiatr. Pomi臋dzy jego 艣wistami s艂ysza艂am oddalaj膮cy si臋 krzyk dziewczynki, ale nie puszcza艂am ani na chwil臋 Naruto. Obieca艂am, 偶e nigdy wi臋cej go nie zostawi臋 i s艂owa dotrzymam za wszelk膮 cen臋...

*

Skrajno艣膰... Ukojenie dla duszy, kt贸re jednocze艣nie wyniszcza umys艂. Wykonujemy co艣 w skrajnych przypadkach, gdy nie jeste艣my wstanie nic poza ni膮 zrobi膰. Czasem jest ona odpowiednia, ale czasem r贸wnie偶 niepotrzebna. To tylko nasze w艂asne wybory i czyny tworz膮 skrajno艣膰 naszego 偶ywota... Tylko one...
-Co masz na my艣li?-TenTen spojrza艂a zdziwiona na Nejiego, kt贸ry chwil臋 wcze艣niej wyjawi艂 jej i Lee swoje podejrzenia jak i obawy wzgl臋dem swojej kuzynki.
-To, co powiedzia艂em.-Skwitowa艂 patrz膮c na swoich towarzyszy z dawnej dru偶yny.-Od momentu, gdy Hinata wyzdrowia艂a by艂a os艂abiona i nie mog艂a sobie poradzi膰 nawet podczas zwyk艂ego treningu, a teraz nagle rana w jej ciele zasklepi艂a si臋 tak, jakby nigdy jej nie by艂o.
-Ty chyba przesadzasz, wiesz?-Prychn臋艂a dziewczyna k艂ad膮c r臋ce na biodrach.-Powiniene艣 si臋 cieszy膰, 偶e jest ca艂a i zdrowa. Wielu 艣wietnie wyszkolonych shinobi gin臋艂o od takich obra偶e艅, wi臋c mo偶esz uzna膰 to za cud, 偶e prze偶y艂a.
-TenTen, ty nic nie rozumiesz...-Neji spojrza艂 na ni膮 tak jak nigdy. By艂 przera偶ony i rozkojarzony, a to nie umkn臋艂o uwadze jego towarzyszy.-Hinata... Ona jest inna i nie umiem wyja艣ni膰, co dok艂adnie si臋 sta艂o. W momencie, gdy obudzi艂a si臋 jej oczy zal艣ni艂y na u艂amek sekundy blado 偶贸艂t膮 barw膮. My艣la艂em, 偶e to na pewno przywidzenie, ale zdarzy艂o si臋 to ju偶 dwa razy.
-Chcesz przez to powiedzie膰...-Lee wpatrywa艂 si臋 w Nejiego wyczekuj膮co na doko艅czenie jego zdania.
-呕e co艣 si臋 wydarzy艂o podczas momentu, gdy moja kuzynka zosta艂a zraniona przez jednego z tych dziwnych ninja, kt贸rzy nas zaatakowali.-Hyuuga wypowiedzia艂 te s艂owa 艣miertelnie powa偶nie, tak jak nigdy dot膮d. TenTen i Rock Lee patrzyli na niego pe艂ni podenerwowania. Doskonale znali Nejiego i wiedzieli, 偶e nigdy nie 偶artowa艂. Zw艂aszcza, gdy tak 艣miertelnie powa偶nie o tym m贸wi艂 i niewa偶ne jak bardzo niedorzeczne by艂y jego domys艂y, skoro on podejrzewa, 偶e co艣 jest nie tak, to co艣 musi by膰 na rzeczy.
-To, co twoim zdaniem powinni艣my zrobi膰?-Szatynka westchn臋艂a ci臋偶ko, a widz膮c mia偶d偶膮cy wzrok posiadacza byakugana stan臋艂a odruchowo na baczno艣膰.
-Powinni艣my jej pilnowa膰 i w razie potrzeby wykona膰 to, co b臋dzie akurat potrzebne.

*

Otworzy艂am leniwie powieki. Wci膮偶 le偶a艂am, ale tym razem na drewnianej pod艂odze, kt贸ra wyda艂a mi si臋 bardzo znajoma. Wsta艂am, rozejrza艂am si臋 dooko艂a.
-To przecie偶 mieszkanie Naruto...-Wykalkulowa艂am rozpoznaj膮c pomieszczenie, tylko by艂o o wiele wi臋ksze ni偶 pami臋ta艂am.-Na... Naruto!!-Rozejrza艂am si臋, ale nigdzie go nie by艂o.
-Tadaima![Jap.Wr贸ci艂em/am]-Obejrza艂am si臋 i zobaczy艂am Naruto w tym swoim pomara艅czowo czarnym dresie. Chcia艂am co艣 powiedzie膰, ale przebieg艂 przeze mnie niczym duch. Sta艂am jak s艂up. Co do...?!-Jest kto艣 w domu?
-Okaeri, Naruto.[Jap.Witaj w domu]-Z kuchni wyjrza艂a kobieta o d艂ugich rudych w艂osach i szaroniebieskich t臋cz贸wkach w kremowej sukience i czarnej bluzce ze st贸jk膮. W d艂oni trzyma艂a drewnian膮 艂y偶k臋.-Obiad za chwil臋.
-Ona wygl膮da zupe艂nie jak ta ma艂a dziewczynka, tylko tutaj jest o wiele starsza...-Przemkn臋艂o mi przez my艣l.
-Nie jestem g艂odny.
-Jak zwykle zjad艂e艣 ton臋 ramenu w Ichi...-Kobieta spojrza艂a na blondyna z ujmuj膮cym u艣mieszkiem, kt贸ry sprawi艂, 偶e Naruto zblad艂 i wycofa艂 si臋 o krok z r臋kami wyci膮gni臋tymi w ge艣cie podda艅czym.-Narutooo!!-Niespodziewanie jej mina zrobi艂a si臋 niesamowicie przera偶aj膮ca, a w艂osy zacz臋艂y falowa膰 z w艣ciek艂o艣ci.-NIE MO呕ESZ JE艢膯 SAMEGO RAMENU, BO POCHORUJESZ SI臉!!
-I, kto to m贸wi...-Parskn膮艂 trzecia osoba, kt贸r膮 dopiero zauwa偶y艂am, gdy od艂o偶y艂a gazet臋 na st贸艂. To by艂 czwarty Hokage, ale dlaczego...-Gdy by艂a艣 m艂odsza od Naruto jad艂a艣 tonami ramen i nawet gro藕by nieby艂y wstanie ciebie odci膮gn膮膰 od jedze鈥 AU!-M臋偶czyzna z艂apa艂 si臋 za g艂ow臋, bo przed chwil膮 oberwa艂 od rudow艂osej z 艂y偶ki.-Kushina, a to, za co?
-Jeszcze si臋 pytasz?! Nasz syn nie b臋dzie tak samo 藕le si臋 od偶ywia膰 jak my w dzieci艅stwie i jako 偶ona i matka mam w obowi膮zku pilnowa膰 aby艣cie dobrze si臋 od偶ywiali. I 偶adnego "ale"!
-Niemo偶liwe... To jego rodzice?!-Wydusi艂am zdumiona. Wycofa艂am si臋 o dwa kroki z powodu szoku.-Ale przecie偶...-Spojrza艂am odruchowo na komod臋, gdzie dostrzeg艂am zdj臋cia w ramkach. Na ka偶dym by艂 Naruto, kiedy mia艂 trzy lata i ojciec hu艣ta艂 go na hu艣tawce, podczas 贸smych i czternastych urodzin przy torcie. Jak uczcili dzie艅 zostania przez Naruto geninem.-To nie ma sensu, Naruto nie pozna艂 nigdy sowich rodzic贸w.-Wzi臋艂am jedno zdj臋cie w d艂onie.-To nie jest wspomnienie, tylko najskrytsze marzenie Naruto...
-Niewolno ci tu by膰!-Odwr贸ci艂am si臋 zaskoczona, a dotychczasowa sceneria, w kt贸rej by艂am jedynie niewidzialnym go艣ciem znikn臋艂a w ogarniaj膮cej wszystko ciemno艣ci. Za mn膮 sta艂 sze艣cioletni ch艂opczyk o blond czuprynie i lazurowych zdenerwowanych t臋cz贸wkach. Ubrany w bia艂膮 koszulk臋 z czerwonym znakiem Konohy i granatowych spodenkach przed kolana.-Kto pozwoli艂 ci tutaj przychodzi膰 i szpera膰?! Kim jeste艣?!
-A... Jestem Sakura.-U艣miechn臋艂am si臋 przyja藕nie, a on zarumieni艂 si臋 uciekaj膮c spojrzeniem.-Jak ci na imi臋?
-Naruto...-Wyduka艂 niepewnie patrz膮c na mnie.-Ty... Nie boisz si臋 mnie?
-A, czemu mia艂abym si臋 ba膰?-Podesz艂am do niego i przykucn臋艂am.-Przecie偶 jeste艣 dzieckiem, wi臋c dlaczego mia艂abym...
-Bo wszyscy mnie nienawidz膮!! Nikogo nie skrzywdzi艂em, a mimo tego traktuj膮 mnie jak 艣miecia!!-Wykrzycza艂 w taki spos贸b jakby mia艂 si臋 zaraz pop艂aka膰.-Nienawidz膮 mnie, a nic nikomu nie zrobi艂em z艂ego...-Przykl臋k艂am i przytuli艂am go do siebie.-Dlaczego ty...
-Bo wiem, 偶e niczemu nie jeste艣 winien Naruto.-Odsun臋艂am si臋 odrobin臋, aby spojrze膰 na twarz ch艂opczyka.-Jeste艣 tylko dzieckiem r贸偶ni膮cym si臋 od innych, ale to bardziej zaleta ni偶 wada. I nie jest prawd膮, 偶e wszyscy ciebie nienawidz膮. Ja ciebie nie nienawidz臋.-U艣miechn臋艂am si臋 weso艂o.
-Sakura...-Schowa艂 twarz i uwiesi艂 si臋 r膮czkami mojej szyi.-Nie zostawiaj mnie samego...
-Nie zostawi臋.-Chwyci艂am go pewniej i wsta艂am trzymaj膮c na r臋kach.-A mo偶e opowiem ci bajk臋?
-Bajk臋?
-Tak, to bajka o ch艂opcu jak ty, kt贸rego wszyscy nienawidzili i traktowali jak potwora. Najlepszy przyjaciel odwr贸ci艂 si臋 od niego, a nawet skrzywdzi艂 dziewczyn臋, kt贸r膮 bardzo lubi艂. Nie mog膮c sobie z tym poradzi膰, chcia艂 targn膮膰 si臋 na w艂asne 偶ycie, ale wtedy pojawi艂a si臋 w jego 偶yciu osoba, kt贸ra postanowi艂a przywr贸ci膰 spok贸j jego duszy i zabra艂a go do innego miejsca.-Spojrza艂am kontem oka na blondynka, gdy zacisn膮艂 mocniej odruchowo d艂onie na mojej szyi. Sz艂am przed siebie, chc膮c go zabra膰 do wyj艣cia, bo w ko艅cu takie mia艂am zadanie.-Jego przyjaci贸艂ka bardzo cierpia艂a z powodu, 偶e uznano go za zmar艂ego, bo gdy by艂 przybity i smutny nie umia艂a mu pom贸c.
-Dlaczego? Nie lubi艂a go?
-Nie, ale nie wiedzia艂a jak, a kiedy odkry艂a, co mo偶e zrobi膰 na popraw臋 humoru przyjaciela, by艂o za p贸藕no. Odszed艂 z jej 偶ycia i my艣la艂a przez wiele lat, 偶e ju偶 nigdy nie b臋dzie wstanie go przeprosi膰 za swoj膮 bezsilno艣膰 i osamotnienie z jej g艂upoty.-Westchn臋艂am cicho. W艂a艣nie sama siebie nazwa艂am g艂upi膮, chocia偶 to prawd膮 by艂o, bo gdybym co艣 zrobi艂a, to nigdy by do tego nie dosz艂o.-A kiedy zn贸w si臋 spotkali, nieby艂a wstanie powstrzyma膰 艂ez ze szcz臋艣cia, ale tak偶e by艂a rozgoryczona, 偶e nie da艂 znaku 偶ycia przez wiele lat, bo byli przyjaci贸艂mi. Z czasem odkry艂a jak bardzo przyjaciel z dzieci艅stwa zmieni艂 si臋 i to ju偶 nie by艂 ten sam ch艂opiec, kt贸rego zapami臋ta艂a sprzed tragedii. By艂 zupe艂nie inny, ale mimo tego nie przera偶a艂 jej tak jak innych. Chcia艂a by膰 przy nim i wspiera膰 w ka偶dej mo偶liwej chwili, co nie by艂o wcale takie 艂atwe, bo on nie chcia艂 mie膰 z nikim do czynienia. Niewykluczone, 偶e z ni膮 r贸wnie偶.-Doszli艣my do drzwi ze z艂ocon膮 klamk膮. Przystan臋艂am wpatruj膮c si臋 w nie.-Obieca艂a sobie, 偶e ju偶 nigdy wi臋cej nie zostawi go samego niezale偶nie od wszystkiego...
-Nawet je艣li, to mia艂a to by膰 podr贸偶 do jego pod艣wiadomo艣ci i uwolnienie go spod wp艂ywu nienawi艣ci narastaj膮cej w jego duszy...?-Spojrza艂am zaskoczona na ch艂opczyka. Pu艣ci艂 moj膮 szyj臋 i zsun膮 si臋 z moich r膮k. Stan膮艂 dwa kroki ode mnie.-Ten ch艂opiec, niech臋膰, z jak膮 ludzie si臋 do niego obchodzili i jego przyjaci贸艂ka, kt贸ra chcia艂a za wszelk膮 cen臋 uratowa膰 go, ale nie wiedzia艂a jak... To... To nieby艂a bajka, prawda...?-Spojrza艂 na mnie beznami臋tnie. Pokr臋ci艂am przecz膮co g艂ow膮.-Opowiedzia艂a艣 wszystko z swojej perspektywy, jak wszystko wygl膮da艂o twoimi oczami, kiedy moje 偶ycie znika艂o z tego 艣wiata, a teraz wesz艂a艣 do mojej g艂owy, 偶eby uratowa膰 mnie przed wp艂ywem Ikari...-Zmru偶y艂 lekko powieki.-Jeste艣 niepoprawn膮 wariatk膮 Sakura.-Niespodziewanie u艣miechn膮艂 si臋 ciep艂o wyci膮gaj膮c r臋k臋 w moj膮 stron臋.-Arigat艒...
-Tondemo arimasen...[Jap.Odpowied藕 na czyje艣 podzi臋kowanie]-Odwzajemni艂am gest, podesz艂am, chwyci艂am za jego d艂o艅 i razem przekroczyli艣my pr贸g drzwi.

Otworzy艂am niepewnie oczy. By艂am zn贸w w skrzydle szpitalnym, le偶a艂am w po艂owie na 艂贸偶ku trzymaj膮c czyj膮艣 d艂o艅.
-Nawet we 艣nie nie dacie mi spokoju...
Spojrza艂am zaskoczona na autora tego niezadowolonego, a zarazem rozbawionego tonu g艂osu. Naruto by艂 przytomny i wpatrywa艂 si臋 we mnie z nik艂ym rozbawieniem.
-N-Naruto!!-Rzuci艂am si臋 mu na szyje z p艂aczem.
-I, czego ryczysz, przecie偶 偶yje, baka...-Prychn膮艂 rozbawiony, ale niepewnie po艂o偶y艂 r臋k臋 na mojej g艂owie.
-Skoro ju偶 wsta艂e艣, to powiniene艣 spotka膰 si臋 mo偶e ze swoj膮 by艂膮 dziewczyn膮?-Tu偶 obok nas pojawi艂a si臋 Shiro.-Hinata obudzi艂a si臋 niedawno, a ty...-Tu zwr贸ci艂a si臋 w moj膮 stron臋. Wytar艂am szybko twarz i spojrza艂am na ni膮 wyprostowana.-艢wietnie si臋 spisa艂a艣.
-A... Arigat艒...-Zarumieni艂am si臋 lekko.-Ale nie zrobi艂am tego dla pochwa艂... Chcia艂am uratowa膰 przyjaciela, to wszystko...
-Oczywi艣cie, to zrozumia艂e. A ty Naruto wyskakuj i le膰 do tej ma艂ej czarnej.
-Wola艂bym nie...-Wymamrota艂 ledwo s艂yszalnie Naruto, tak jakby spotkanie z Hinat膮 by艂o dla niego czym艣 w rodzaju kary.-Nie chce by mnie widzia艂a po tym wszystkim. Z mojego powodu zosta艂a zraniona, wi臋c...
-Narutoooo!!!!-Do pokoju wparowa艂a jaka艣 dziewczyna o d艂ugich kruczo czarnych w艂osach i od razu na wej艣ciu z艂apa艂a blondyna za fraki tarmosz膮c nim niczym szmaciank膮.-Jak mog艂e艣 zostawi膰 w takiej niepewno艣ci swoja kochan膮 偶on臋?! Chcia艂e艣, 偶ebym umar艂a z niepewno艣ci i zosta艂a wdow膮 tu偶 przed 艣lubem??!! BAKAAAA!!!
-呕-呕ON臉?!-Wydusi艂am zd艂awionym g艂osem.

Rozdzia艂 Specjalny II: Letni Festiwal na pla偶y

S艂o艅ce wysoko na niebie pra偶y艂o wszystko i wszystkich mocniej ni偶 kiedykolwiek. W takie dni jak dzi艣 ma艂o, komu chcia艂oby si臋 cokolwiek robi膰, zw艂aszcza misje ninja.

-W taki dzie艅 cz艂owiek tylko by leniuchowa艂...

-Ty robisz to niemal偶e codziennie Tsunade-sama, wi臋c to nie nowo艣膰.-Przyzna艂a Shizune.

-Ju偶 wiem!-Blondynka wsta艂a jak oparzona, czym zaskoczy艂a asystentk臋.-Co powiesz na dzie艅 wolny od misji i urz膮dzenie ch艂odnego festiwalu na powitanie lata?

-My艣l臋, 偶e to ca艂kiem dobry pomys艂, tylko gdzie pani chce go urz膮dzi膰?

-Pomy艣lmy... A gdyby tak...

*

-鈥瀂apraszamy na letni festiwal w Konohana pla偶y鈥?-Blondyn o lazurowym spojrzeniu przeczyta艂 notk臋 nades艂an膮 przez or艂a ninja z wioski li艣cia.-Festiwal, co? Czego Tsunade nie wymy艣li, 偶eby tylko nie pracowa膰, ale to ca艂kiem dobrze brzmi, mimo, 偶e to w mojej starej wiosce... Ech... Nigdzie nie id臋 i tyle.-Ch艂opak zmi膮艂 zaproszenie i wyrzuci艂 je za siebie trafiaj膮c w twarz Minato.

-Hm? Letni festiwal? Naruto wybierasz si臋?

-Nie.-Ch艂opak ca艂kowicie zignorowa艂 ojca udaj膮c, 偶e nie us艂ysza艂 tego bardziej rozkazuj膮cego ni偶 pytaj膮cego stwierdzenia.-B臋d膮 tam osoby, kt贸rych nie mam zbytniej ochoty spotyka膰, a to wystarczy...

-Jakie powinienem zapakowa膰 k膮piel贸wki?

-S艂uchasz ty mnie w og贸le?!-Naruto natychmiast odwr贸ci艂 si臋 w kierunku rodziciela naje偶ony niczym kocur z krzykiem protestu.-Powiedzia艂em, 偶e ja i nikt z wioski tym bardziej nie idzie!!

-Tak, tak... Chyba wezm臋 niebieskie.-U艣miechn膮艂 si臋 do siebie Minato, czym doprowadzi艂 Naruto do spotkania z pod艂o偶em.

-M贸wi艂 dziad do obrazu, a obraz i tak swoje...

-Synu zapakowa艂em ci pomara艅czowe k膮piel贸wki i czarny r臋cznik.-Powiadomi艂 roz艣wiergotany Namikaze, czym dowali艂 jeszcze synowi.

-Ca艂y Minato...-Prychn臋艂a Shiro.-Zrobi wszystko, 偶eby tylko nie pracowa膰, wi臋c niedziwne, 偶e chce i艣膰 na ten festiwal.

-Ta... A skoro on, to i reszta Kumori r贸wnie偶 musi jecha膰.-Przyzna艂a Katrin kr臋c膮c g艂ow膮 ze zrezygnowaniem.-Id臋 powiadomi膰 innych. Znaj膮c 偶ycie Darkkage-sama ze szcz臋艣cia, 偶e mo偶e opu艣ci膰 dzie艅 pracy zn贸w zapomni o tym...

Pozosta艂a dw贸jka jedynie pokiwa艂a, a za ich plecami Minato pakowa艂 najr贸偶niejsze rzeczy od kajak贸w, pi艂ek do nogi i pla偶owych, po materace, wios艂a i ko艂a ratunkowe, a na prowiancie jak dla armii sko艅czywszy.

***

-Kto ostatni w wodzie ten zgni艂e jajko!

-Hikari zaczekaj na mnie! Chod藕 Ami, nie przegramy z ni膮, nie?-Wyszczerzy艂 si臋 Todd 艂api膮c dziewczynk臋 za r臋k臋 i biegn膮c za Heiko.

Gdy brunetka by艂a o krok od wody zosta艂a niespodziewanie ochlapana spor膮 fal膮.

-To nie sprawiedliwe Todd, u偶y艂e艣 smoczych skrzyde艂, 偶eby wskoczy膰 pierwszy!-Krzykn臋艂a czerwona ze z艂o艣ci Hikari wskazuj膮c na mokre rubinowe skrzyd艂a smoka wyrastaj膮ce z plec贸w ch艂opaka.-To si臋 nie liczy!

-Nikt nie powiedzia艂, 偶e nie mo偶e u偶ywa膰 skrzyde艂.-Amerilian wytkn臋艂a jej j臋zyk, co nie spodoba艂o si臋 fioletowo okiej, kt贸ra podesz艂a do ma艂ej, aby jej przy艂o偶y膰, ale sko艅czy艂o si臋 na tym, 偶e z piskiem i p艂aczem uciek艂a za Midoriego.

-Znowu...?-Zapyta艂 znudzonym tonem szatyn spogl膮daj膮c najpierw na Heiko, a potem na zielonook膮 obok Obitera.-Ech...

-Ami...-Todd spojrza艂 roze藕lony na dziewczynk臋, kt贸ra spogl膮da艂a na niego szczeni臋cym wzrokiem jakby nie wiedzia艂a, o co mo偶e mu chodzi膰.-Nie udawaj, 偶e nie wiesz, bo dow贸d mam za twoimi plecami i to wa偶膮cy jakie艣 p贸艂 tony jak nie wi臋cej. Mia艂a艣 nie wzywa膰 swojego smoczego stra偶nika do straszenia innych, a zw艂aszcza Hikari-chan.

-Ale ona sama sobie winna jest.-Prychn臋艂a dziewczynka odwracaj膮c g艂ow臋 z zamkni臋tymi oczami.-Chcia艂a mnie uderzy膰 i krzycza艂a na ciebie, a on chcia艂 mnie tylko obroni膰, wi臋c mog艂a pomy艣le膰, co robi.

-Co ja z nimi mam...-Naruto westchn膮艂 spogl膮daj膮c na sytuacje z przed paru chwil z za偶enowan膮 i zrezygnowan膮 min膮.-Nie wiem, jaki cudem mnie tu zaci膮gn臋li...

-No to jest nas dwoje...-Podtrzyma艂 ze znudzeniem i takim samym zrezygnowaniem jak Naruto Sasuke. Obaj panowie spojrzeli na siebie kontem oka z pozoru nik艂ym zainteresowaniem tym drugim, jednak偶e bardzo ch臋tnie pobiliby si臋 wzajemnie z r贸偶nych pobudek. Na d艂oni m艂odego Uchihy pojawi艂y si臋 niewielkie wy艂adowania elektryczne, a t臋cz贸wki Naruto powoli przybiera艂y barw臋 szkar艂atu i wszystko wr贸ci艂o do normy r贸wnie szybko, co pojawi艂o z momentem, gdzie m艂odzie艅cy poczuli szarpni臋cie i u艣cisk za rami臋.

-Sakura? Morina?-Wyksztusili jednocze艣nie na widok osoby, kt贸ra okaza艂a si臋 przytula膰 do ich ramion.

-Naruuu~! Sasuke-kun~! Chod藕 pop艂ywa膰~!-Morina i Sakura zrobi艂y s艂odkie oczka do ch艂opak贸w w tym samym momencie. Naruto spojrza艂 na rud膮 zrezygnowany, a Sasuke na r贸偶ow膮 z ma艂ym zaskoczeniem, czego nie chcia艂 okaza膰. Niespodziewanie obie panie spojrza艂y na siebie zaskoczone i diametralnie zmieni艂y swoje nastawienie z radosnego i sztucznie przes艂odzonego na wrogi do granic mo偶liwo艣ci. U obu pa艅 pojawi艂a si臋 mroczna aura i mrok okalaj膮cy cz臋艣膰 twarzy. Spogl膮da艂y na siebie skutym lodem wzrokiem, za kt贸rym kry艂a si臋 ch臋膰 mordu tej drugiej.

-A, kto wpu艣ci艂 g艂upi膮 pind臋 jak ty na pla偶e?-Zapyta艂a z艂o艣liwie Morina.

-Na pewno kto艣 inny ni偶 ciebie wyw艂oko.-Prychn臋艂a zirytowana Sakura i zaraz kunoichi zacz臋艂y do siebie strzela膰 piorunami z oczu i gdyby nie interwencja Sasuke i Naruto, kt贸rzy odruchowo podtrzymali je, zapewne rzuci艂yby si臋 sobie do garde艂.-ODSZCZEKAJ TO DEBILNA WIEWI脫RO!!

-NIGDY SKRETYNIA艁A BARBIE!!

-SPOK脫脫脫J!!!-Wrzasn膮艂 zirytowany Kyuubi, pojawiaj膮c si臋 na pla偶y w ca艂ej swej okaza艂o艣ci, a jego ton g艂osu spowodowa艂 niema艂e trz臋sienie ziemi. Wszyscy spojrzeli na lisiego demona z przestrachem, a tylko, co poniekt贸rzy z wi臋kszym zaskoczeniem. Kurama natychmiast przybra艂 mniejsza posta膰 i stan膮艂 pomi臋dzy dziewcz臋tami gro藕nie 艂ypi膮c to na jedn膮, to zn贸w na drug膮.-Je偶eli nie uspokoicie swoich hormon贸w g艂upie bachory, to spal臋 was na popi贸艂 bez 偶adnego 鈥濧le鈥 czy to jasne?!

Sakura i Morina pokiwa艂y zszokowane g艂owami spogl膮daj膮c z rozszerzonymi do granic mo偶liwo艣ci oczami. Nie mniej zdziwiony by艂 Naruto, kt贸ry pierwszy raz widzia艂 Kyuu tak zdenerwowanego jak teraz i wiedzia艂 jedno, na pewno do niego nie podejdzie na wi臋cej ni偶 p贸艂 metra z kijem w d艂oni.

-Dobra, co zrobili艣cie, 偶e Kurama taki naje偶ony?-Zainteresowa艂a si臋 Zero patrz膮c za oddalaj膮cym si臋 lisim demonem mamrocz膮cym co艣 pod nosem.

-Dziewczyny omal si臋 nie pobi艂y i Kyuu nie wytrzyma艂.-Wyja艣ni艂 Naruto wzdychaj膮c ci臋偶ko. Pu艣ci艂 zaszokowan膮 dziewczyn臋 i przeczesa艂 palcami w艂osy.-Wiedzia艂em, 偶e ten wypad, to najgorsze, co mog艂oby by膰... M贸wi艂em ojcu, 偶e nie chce i艣膰, ale on swoje i nic nie us艂yszy jak si臋 uprze.

-To nic nowego...-Przyzna艂a blondynka, a jej wzrok pow臋drowa艂 w stron臋 morza.-Nie藕le... Nie wiedzia艂am, 偶e Hokage i Jack tak dobrze ujarzmiaj膮 fale.

Ca艂膮 czw贸rka jak na komend臋 spojrza艂a w kierunku, w kt贸ry patrzy艂a Shinigami. Jack i Tsunade z niesamowit膮 precyzj膮 i najwy偶sz膮 klas膮 uje偶d偶ali najwi臋ksze olbrzymy jakby to by艂a dziecinna igraszka.

-Niewiedzia艂em, 偶e lubi膮 surfing...-Przyzna艂 Uzumaki z bardzo nik艂ym zainteresowaniem.

-A wy czemu nie p艂ywacie?-Sasuke spojrza艂 znudzony na bli藕niaki siedz膮ce na r臋czniku.

-Jeste艣my kotami ignorancie i w pewnym sensie woda wywo艂uje u nas wstr臋t dlatego nie zbli偶amy si臋 do niej je艣li to nie jest konieczne.-Fukn臋艂a zirytowana Fabia, a jej brat jedynie u艣miechn膮艂 si臋 niepewnie.

-Ci臋偶ki jest wasz 偶ywot biedni m臋czennicy...-Zironizowa艂 m艂ody Uchiha.

Fabia zawarcza艂a niczym rozjuszona kocica, ale ostatecznie jedynie fukn臋艂a na niego i odwr贸ci艂a g艂ow臋 w zupe艂nie innym kierunku. Wszyscy opr贸cz Fabii i Sasuke westchn臋li ci臋偶ko, a na ich g艂owach pojawi艂a si臋 kropelka zak艂opotania.

Nagle Fabian u艣miechn膮艂 si臋 艂obuzersko, co Naruto i Morina od razu zrozumieli czego jest to zapowied藕.

-O nie... Zaczyna si臋...-Westchn臋艂a Fabia wpatruj膮c si臋 w brata z niet臋g膮 min膮.

-Co si臋 zaczyna?-Sasuke spojrza艂 na nich kontem oka, a Sakura patrzy艂a niepewnie na Naruto zerkaj膮c na Fabiana.

-Chcesz co艣 wi臋cej powiedzie膰, frajerze?-Ch艂opak niespodziewanie pojawi艂 si臋 przy Uchiha z bezczelnie wrednym u艣mieszkiem i ob艂膮ka艅czym spojrzeniem.-A mo偶e mam powiesi膰 ciebie na drzewie za nogi i wypru膰 nic nie warte flaki z twojego w膮t艂ego cia艂a, a potem poszatkowa膰 je na sashimi?!

-W艂a艣nie to...-Westchn臋艂a Fabia.-To przez kl膮tw臋, kt贸ra jest na nas na艂o偶ona. Nie tylko zmieniamy si臋 w koty, ale r贸wnie偶 nasza osobowo艣膰 poniek膮d z pewnych przyczyn mamy co艣 w rodzaju podw贸jnej osobowo艣ci. U mojego brata aktywuje si臋 ona, gdy kto艣 nas obrazi lub co艣 w podobie...

-Czemu nie idziecie do wody?-Do Fabii podesz艂膮 nagle Ino.

-Hej pi臋kna.-Fabian b艂yskawicznie pojawi艂 si臋 przy zaskoczonej blondynce. Nachyli艂 si臋 z 艂obuzerskim u艣mieszkiem w jej stron臋.-Z wielk膮 ch臋ci膮 zobaczy艂bym jak robisz si臋 mokra od moich pieszczot...-Wyszepta艂 do jej ucha, co spowodowa艂o, 偶e twarz Yamanaki zrobi艂a si臋 czerwona niczym dojrza艂y pomidor.-Ch臋tnie bym wgryz艂 si臋 w ciebie...

-NIEEEEE!!!-Krzyk Ino rozni贸s艂 si臋 po ca艂ej pla偶y rozchodz膮c si臋 echem woko艂o.

Sakura, Morina i Fabia patrzy艂y z g艂臋bokim szokiem i za偶enowaniem jednocze艣nie na le偶膮cego i obitego ch艂opaka, z kt贸rego uchodzi艂 niewielki dymek w kszta艂cie jego duszy.

-Fabian!! G-G-Gomeneee!!-Ino jak oparzona z panik膮 wymalowan膮 na twarzy kuca艂a przy pobitym brunecie.-J-Ja nie chcia艂am! T-To by艂 odruch!

-W艂a艣ciwie, to nale偶a艂o mu si臋...-Wymrucza艂 za偶enowany jak pozostali Naruto.-Przynajmniej go uspokoi艂a.

Pozostali jedynie pokiwali g艂owami zgodnie, bo niebyli wstanie wydusi膰 ani s艂owa patrz膮c jak panikuj膮ca dziewczyna pr贸buje opatrze膰 i przeprosi膰 ch艂opaka, kt贸rego pobi艂a, a on za艣 pr贸bowa艂 j膮 uspokoi膰.

Pod koniec dnia wszyscy wyczekiwali w zniecierpliwieniu na ostatni膮 atrakcj臋, kt贸r膮 mia艂y by膰 sztuczne ognie na niebie, ale...

-Cholera jasna, gdzie jest ta g艂upia zapalniczka?!-Tsunade mia艂a niema艂e problemy z odpaleniem l膮du.

-Utopi艂a si臋, gdy p艂ywa艂a艣 na desce, Tsunade-sama...-Shizune, pr贸bowa艂a jako艣 uspokoi膰 Hokage.

-A zapa艂ki?

-Zamoczy艂a艣 je...

-Krzemienie...?

-Nie mamy...

-A Katon?!-Tsunade ju偶 powoli traci艂a nadzieje, 偶e w og贸le uda im si臋 odpali膰 dzi艣 fajerwerki.

-Nie mam chakry ognia, tak samo jak ty Tsunade-sama...-Wyduka艂a za偶enowana coraz bardziej Shizune z kropelk膮 zak艂opotania na g艂owie.

-Gdzie baby nie daj膮 rady, tam demona po艣l膮...-Wymrucza艂 niezadowolony Kyuubi podchodz膮c do obu pa艅. Odsun膮艂 obie jednym z ogon贸w na bok i dmuchn膮艂 ogniem w l膮dy, kt贸re natychmiast zacz臋艂y iskrzy膰 zmniejszaj膮c tym samym swoj膮 d艂ugo艣膰 i zbli偶aj膮c si臋 ku ko艅cowi. Kyuubi usiad艂 przy Naruto i Shivaku, kt贸ra klei艂a si臋 do jego ramienia z serduszkami dooko艂a jej g艂owy.

-Od kiedy pomagasz ludziom i to jeszcze w tak bzdurnej rzeczy Kyuu?-Naruto u艣miechn膮艂 si臋 z艂o艣liwie.

-Wola艂em nie s艂ucha膰 ich paplania przez najbli偶sze minuty, 偶e nie daj膮 rady rozpali膰 g艂upich fajerwerk贸w...-Wymamrota艂 zdenerwowany demon.

Sztuczne ognie ze 艣wistem wzlecia艂y w szafirowo fioletowe niebo i roztrzaska艂y si臋 tworz膮c miliony rozkwitaj膮cych kwiat贸w 艣wiat艂a.

-Mam uzna膰 ten zamy艣lony u艣mieszek za podzi臋kowanie, hm?-Minato wyszczerzy艂 si臋 triumfalnie do syna, kt贸ry jedynie westchn膮艂 ci臋偶ko i kiwn膮艂 g艂ow膮.-A widzisz? S艂uchaj si臋 na przysz艂o艣膰 ojca, a dobrze na tym wyjdziesz.

-Pokiwa艂em jedynie g艂ow膮 na znak, 偶e jednak dobrym pomys艂em by艂o wyj艣膰 na ca艂y dzie艅 na pla偶臋, ale to tylko tym razem, wi臋c nie wyobra偶aj sobie zbyt wiele...

-Oj Naruto... Jeste艣 strasznie niesprawiedliwy dla swojego tatusia, a ja chcia艂em tylko dobrze, nooo...-Minato zrobi艂 s艂odk膮 zasmucon膮 mink臋, czym sprawi艂 u syna za偶enowanie.

-Znowu si臋 zaczyna...

-D艂ugo zaj臋艂o mi, 偶eby艣 m贸wi艂 mi Tato, a ty nawet nie chcesz chodzi膰 ze mn膮 na rodzinne wypady...

30.Coraz bli偶ej ko艅ca Cz臋艣膰 1

-Ale prosz臋... Nie chce i艣膰 sama, a Sasuke nie p贸jdzie ze mn膮.-Sakura patrzy艂a na mnie szczeni臋cym, b艂agalnym wzrokiem. Ledwie wyszed艂em ze szpitala, a ona ju偶 mnie ci膮ga po nie wiadomo, jakich dziadostwach.

-Darkkage-sama kaza艂 ci przekaza膰 cytuje: 鈥濻ynu id藕 zabaw si臋, a my zbawimy 艣wiat za ciebie inaczej, zamienisz si臋 w ponury pos膮g鈥.-Wyszczerzy艂 si臋 r贸偶owy lis niepewnie. Spiorunowa艂em go spojrzeniem, co sprawi艂o, 偶e skuli艂 si臋 i wycofa艂 z g艂upim u艣mieszkiem na pysku.

-Przyjdzie na pewno.- Jack u艣miechn膮艂 si臋 przymilnie do Haruno, kt贸ra niepewnie spojrza艂a na mnie, ale widz膮c perskie oczko od bruneta kiwn臋艂a twierdz膮co g艂ow膮 i ruszy艂a biegiem do domu, aby przygotowa膰 si臋 na wiecz贸r.

-Nie mam czasu na takie bzdury... Shinobi z Shiranai s膮 w posiadaniu wszystkich amulet贸w i na pewno zechc膮 ich u偶y膰 to wypuszczenia z艂a z pieczary, dlatego... Nigdzie nie id臋!!

*

-Jak...-Zdo艂owany opar艂em si臋 o 艣cian臋 wyprostowanymi r臋koma.-Jak ja da艂em si臋 na to wyci膮gn膮膰?!

-Nie marud藕 tyle dzieciaku. Tw贸j ojciec jasno powiedzia艂, 偶e masz i艣膰 i odsapn膮膰, a ratowanie 艣wiata nie ucieknie.-Shiro odrzuci艂a z gracj膮 d艂ugie 艣nie偶nobia艂e w艂osy, na co kilku m艂odzie艅c贸w stoj膮cych najbli偶ej westchn臋艂o z zauroczeniem i serduszkami w oczach.-Mi艂ej zabawy, ja id臋 posiedzie膰 na diabelskim kole.

-Chyba w wagoniku...

-Nie, b臋d臋 siedzie膰 na kole, a nie w wagoniku, bo to zbyt nudne.-U艣miechn臋艂a si臋 tajemniczo i znikn臋艂a.

-Ona to ma pomys艂y...-Pokr臋ci艂 z dezaprobata Jack.-A, czy ty nie mai艂e艣 przypadkiem i艣膰 po...

-Cholera, Sakura!!-Ruszy艂em w d艂ug膮 pozostawiaj膮c przy zszokowanym Jacku chwilowy ob艂oczek chmury w kszta艂cie mojej osoby.

-Ee? Naruto?

*

-Wychodzisz gdzie艣?-Zagadn膮艂 nagle Sasuke spogl膮daj膮c na Sakure, kt贸ra w艂a艣nie malowa艂a sobie usta b艂yszczykiem. Ubrana w czarn膮 mini i czerwon膮 bluzk臋 na rami膮czkach z czarn膮 r贸偶膮 wpi臋t膮 przy prawym ramieniu.-Randka?

-Owszem.-Przyzna艂a kunoichi bez ogr贸dek, przegl膮daj膮c si臋 jeszcze w lustrze.-Wychodz臋 z Naruto.

Na d藕wi臋k tego imienia, co艣 go 艣cisn臋艂o w 偶o艂膮dku. Nie mia艂 nic przeciwko wychodzeniu r贸偶owow艂osej na randki czy spotkania z przyjaci贸艂mi, ale randka z Naruto? To by艂a jedyna rzecz, kt贸rej nie m贸g艂 zdzier偶y膰. Mimo wszystko, jego, Sasuke Uchiha, szlak trafia艂 na sam膮 my艣l o tym, 偶e Sakura spotka si臋 z Naruto.

-Nigdzie nie idziesz.-Stwierdzi艂 z oboj臋tnym tonem, czym zwr贸ci艂 na siebie zainteresowanie dziewczyny.

-S艂ucham?-Haruno patrzy艂a na bruneta niedowierzaj膮c w艂asnym uszom.-Nie zabronisz mi wychodzenia z kim艣 na randk臋.

-Nie zabraniam. Mo偶esz i艣膰, z kim tylko zechcesz, ale nie z tym pieprzonym demonem.-Wysycza艂 przez z臋by. Oberwa艂 z li艣cia w twarz.

-Pos艂uchaj mnie bardzo uwa偶nie, panie Uchiha.-R贸偶owow艂osa wytkn臋艂a mu palec wskazuj膮cym powstrzymuj膮c si臋 jednocze艣nie przed uderzeniem go ponownie, tylko mocniej.-Nie obchodzi mnie Twoje cholerne zdanie. B臋d臋 si臋 umawia膰 z kim chce, gdzie chce i kiedy zechce. Dla twojej chorej wiadomo艣ci, ja mam rodzic贸w i nie potrzebuje drugiego tatusia, kt贸rego nagle zacz膮艂e艣 udawa膰.-Z zawi艣ci膮 w oczach d藕ga艂a go w tors, co jaki艣 czas palcem wskazuj膮cym.-O ile pami臋tasz, to Ty uciek艂e艣 z wioski pierwszy, bez s艂owa po偶egnania, a nie Naruto. To Ty zostawi艂e艣 mnie sama na ca艂膮 noc w parku, nieprzytomn膮, a nie Naruto. Ty pr贸bowa艂e艣 mnie raz zabi膰, a nie Naruto, wi臋c przesta艅 pieprzy膰 do cholery jasnej, co mi niby wolno, a czego nie, bo to nie od ciebie zale偶y pani doskona艂y w ka偶dym calu idioto!-Ostatnie zdanie niemal偶e wykrzycza艂a mu prosto w twarz. Nie da艂a ani cienia szansy na powiedzenia czegokolwiek na swoj膮 obron臋. Nie pozostawi艂a na nim najmniejszej cho膰by suchej nitki. Chwyci艂a torebk臋 i wysz艂a trzaskaj膮c drzwiami.

Sasuke sta艂 przy oknie zszokowany ca艂膮 sytuacj膮. Usiad艂 na parapecie nadal patrz膮c na drzwi pokoju dziewczyny. Zamruga艂 parokrotnie ze zdziwieniem. Nigdy nie przypuszcza艂, 偶e dostanie taki ochrzan i to jeszcze od Sakury, dziewczyny, kt贸ra par臋 lat wcze艣niej wyzna艂a mu mi艂o艣膰 i nawet chcia艂a dla niego porzuci膰 wiosk臋. Mia艂a racj臋 w jednym, zostawi艂 j膮 sam膮 i to dla cholernej zemsty, kt贸rej od d艂u偶szego czasu nie by艂 wstanie dokona膰. Jedyne, czego dokona艂, to zabicie Orochimaru i powr贸t po d艂u偶szym czasie do wioski, bo nie potrafi艂 odnale藕膰 obiektu swej zemsty, Itachiego. Tyle dokona艂, ale co z tego, skoro wszystko i tak chrzani艂o si臋 szybciej, ni偶 uk艂ada艂, w jako tak膮 ca艂o艣膰...

-Cholera... Dosta艂em ochrzan od Sakury...-Prychn膮艂 z rozbawieniem przeczesuj膮c w艂osy palcami. Westchn膮艂 i ulotni艂 si臋 z pokoju dziewczyny.

*

Stercza艂em jak idiota przy furtce domu Sakury. Czeka艂em na ni膮, bo zosta艂em wymuszony na p贸j艣cie na festyn organizowany w Konoha co cztery lata, zawsze w dzie艅 przest臋pny. Oczywi艣cie jak zwykle moja 艣wietna pami臋膰 do um贸wienia si臋 z kimkolwiek jest tak zajebista, 偶e ju偶 by艂em na festynie, ale zapomnia艂em o tym, 偶e mia艂em i艣膰 tam z Sakur膮. Oto przyczyna, dlaczego teraz stercze jak lump pod jej domem...

-Shiranai no Sato co艣 kombinuje, a ja nawet nie wiem, kiedy zaatakuj膮 i gdzie s膮. Wszyscy s膮 zagro偶eni, ale m贸j ojciec stwierdzi艂, 偶e lepiej b臋dzie jak p贸jd臋 si臋 zabawi膰...

-Troch臋 zabawy nie zaszkodzi m艂ody.

-I ty Kyuu?!

-Sp贸jrz na to z tej strony, je艣li otworz膮 pieczar臋 i uwolni膮 tego potwora, to pierwsz膮 osob膮, kt贸r膮 zechce unicestwi膰 jeste艣 TY, wi臋c niewa偶ne gdzie b臋dziesz i tak ciebie znajdzie.-Przyzna艂 艣miertelnie powa偶nie Kyuubi i musze przyzna膰 z ci臋偶kim sercem, 偶e ma sporo racji. Je偶eli z艂o zostanie uwolnione, to pierwszym jego celem b臋d臋 ja...

-Naruto?-Podnios艂em wzrok i utkwi艂em go w zgrabnym ciele Haruno, kt贸rego ubrania idealnie podkre艣la艂y jej kszta艂ty. Co ciuchy i makija偶 potrafi膮 zrobi膰 z cz艂owiekiem... Patrzy艂em na ni膮 jak w obrazek nie mog膮c oderwa膰 wzroku.-Co tak patrzysz? Rozmaza艂am si臋 albo przesadzi艂am troch臋?

-Co? A... Nie, nic z tych rzeczy, wr臋cz przeciwnie. Pi臋knie wygl膮dasz.-Wydusi艂em nim ugryz艂em si臋 w j臋zyk. Niby nie powinienem jej komplementowa膰, w ko艅cu nie jest w moim typie ani nic, ale z drugiej za艣 strony nie mog艂em si臋 powstrzyma膰. Kiedy艣 by艂em w niej zakochany po uszy, ale wiedzia艂em doskonale, 偶e nic z tego nie b臋dzie. Ona kocha艂a Sasuke, a ja pokocha艂em Hinat臋, chocia偶... Czy mo偶na by艂o nazwa膰 to mi艂o艣ci膮?-Idziemy?-Zapyta艂em wyci膮gaj膮c 艂okie膰 w jej kierunku. Chwyci艂a go natychmiast z promiennym u艣miechem. Kurcz臋, czuje si臋 jakbym szed艂 na randk臋, ale to nie jest...

-Naruto?

-S艂ucham?-Spojrza艂em na ni膮 ukradkiem. By艂a do艣膰 za偶enowana czym艣.-O co chodzi?

-Chodzi o to, 偶e...

*

M贸wi膮, 偶e tylko w duszy cz艂owieka siedzi z艂o i dobro o r贸wnej wadze istnienia, a to otoczenie powoduje, kt贸re z nich przechyla si臋 powy偶ej drugiego i dominuje nad nim.

-Przekl臋ty g贸wniarz!!-M臋偶czyzna o czerwonych w艂osach i zielonych t臋cz贸wkach cisn膮艂 jednym z kryszta艂贸w o pod艂o偶e roztrzaskuj膮c go na milion kawa艂k贸w.-Jak 艣mia艂 nas oszuka膰?!-Zacisn膮艂 do艅 w pi臋艣膰, ale zaraz j膮 rozlu藕ni艂 i spojrza艂 na czarnych Shinobi nieznanej wioski.-Co z dziewczyn膮?

-Wszystko zosta艂o wykonane wedle rozkazu.-Odpar艂 natychmiastowo ninja z nad wymiar du偶ym toporem.-Pier艣cie艅 jest na jej d艂oni, a gdy padnie na jego oko blask ksi臋偶yca w pe艂ni, b臋dzie nasza.

-Doskonale.-Czerwonow艂osy u艣miechn膮艂 si臋 triumfalnie.-Dzi臋ki niej, b臋dziemy mogli ponegocjowa膰 sobie z tym przekl臋tym ch艂opakiem, kt贸ry zapiecz臋towa艂 naszego w艂adc臋 wraz z przyjaci贸艂mi w pieczarach piekie艂. To b臋dzie jego koniec!!

Shinobi Shiranai no Sato przemilczeli dalsze s艂owa wypowiedziane przez m臋偶czyzn臋. Wiedzieli o czym艣 bardzo wa偶nym, czego nie powiedzieli zielonookiemu, to by艂o co艣 bardzo dla nich wa偶nego i cennego. Uwa偶ali, a raczej doskonale zawali sobie spraw臋, 偶e dop贸ki jego dusza 偶yje, nie b臋d膮 wstanie odm贸wi膰 jego rozkazom, bo w艂a艣nie on, ten cz艂owiek stoj膮cy przed nimi, wybudzi艂 ich z wiecznego snu i wymusi艂 pos艂usze艅stwo. Nie dokona艂 jednak tego uczciwie, nie zosta艂 przez nich nawet wybrany na przyw贸dc臋, dlatego pomimo wykonywania jego polece艅, omijali pewne informacj臋, kt贸re zmieni艂yby ich plany i to, na co oczekiwali setki wiek贸w.

W艂a艣nie ta dziewczyna, kt贸r膮 on uzna艂 za swoj膮 kart臋 przetargow膮 dla ninja mroku jest jedyn膮 i najwa偶niejsz膮 osob膮.

-Przyprowad藕cie j膮!

-Hai so desu!

*

-C-Co ty robisz?

-Jak to, co?-U艣miechn膮艂em si臋 艂obuzersko trzymaj膮c j膮 w pasie.-O ile mi wiadomo powiedzia艂a艣 Sasuke, 偶e jeste艣 ze mn膮 na randce, a pary tak robi膮.

-No tak, ale...

-Wolisz powiedzie膰 mu, 偶e...

-Nie!-Natychmiast mi przerwa艂a. Pr贸bowa艂em si臋 powstrzyma膰 przed parskni臋ciem 艣miechem z jej g艂upio wygl膮daj膮cej miny, co by艂o ci臋偶kie.-By艂 z艂o艣liwy i bezczelny, dlatego wole 偶eby nie uwa偶a艂 mnie za swoj膮 w艂asno艣膰.

-Kretyn...-Wymamrota艂em mimochodem. Sakura spojrza艂a na mnie niepewnie jakby zastanawia艂a si臋 nad czym艣, ale zaraz pokr臋ci艂a g艂ow膮 pr贸buj膮c przekona膰 sam膮 siebie, 偶e ta my艣l jest idiotyczna.

-Sakura? Naruto?-Sakura obejrza艂a si臋 natychmiast, a ja od niechcenia odwr贸ci艂em nieznacznie g艂ow臋. Za nami sta艂 Kiba z Akamaru z jak膮艣 starsz膮 dziewczyn膮 o takich samych oczach, co on. Najpewniej to kto艣 z jego klanu...-Nie spodziewa艂em si臋 was tutaj zobaczy膰.-Spojrza艂 ukradkiem na mnie.-A w szczeg贸lno艣ci ciebie, Naruto.

-A co, jestem zagro偶onym gatunkiem?-Spojrza艂em na niego wyzywaj膮co, na co zareagowa艂 do艣膰 przyg艂upi膮 min膮. Wsadzi艂 r臋ce w kieszenie i z niet臋gim wyrazem twarzy wymamrota艂 co艣 do siebie patrz膮c w bok.-Czyli tak uwa偶asz, a i na przysz艂o艣膰 uwa偶aj na siebie psinko, bo znowu kto艣 mo偶e cie po膰wiartowa膰 i mog臋 nie dotrze膰 na czas.-U艣miechn膮艂em si臋 z艂o艣liwie i ruszy艂em przed siebie zostawiaj膮c zamurowanego i za偶enowanego ch艂opaka. Sakura nic nie powiedzia艂a, jedynie popatrzy艂a najpierw za Kib膮, a zaraz na moj膮 osob臋, ale nic nie powiedzia艂a.

-Samo przebywanie w tej wiosce doprowadza艂o mnie do nerwicy, a jeszcze mia艂em pozosta膰 tu przez pewien czas i za co? Ech, cholerne moje szcz臋艣cie...

-Biadolisz jak stara baba m艂ody... Okres ci si臋 zbli偶a czy co艣?

-Bardzo zabawne...-Wymamrota艂em zirytowany z艂o艣liwym chichotem demona i nie zwr贸ci艂em zbytniej uwagi, 偶e odpowiedzia艂em na g艂os. Dopiero po chwili dostrzeg艂em zdumione i zaciekawione spojrzenie Sakury.-M贸wi艂em do Kyuubiego. W艂a艣nie si臋 ze mnie nabija...

-Ah, rozumiem...-Wyduka艂a. Czy ona boi si臋 ze mn膮 rozmawia膰? Ciekawe...-Od momentu jak wyszli艣my z twojej pod艣wiadomo艣ci jeste艣 nieco inny...-Przyzna艂a bez ogr贸dek. Spojrza艂em na ni膮 zaciekawiony.-Coraz bardziej przypominasz mi dawnego Naruto, chocia偶 co jaki艣 czas nadal masz przeb艂yski tego obecnego...

Zamurowa艂o mnie. Przeb艂yski dawnego Naruto? O czym ona bredzi?! Przecie偶 ja nie...

-Zostawi艂am ciebie tylko na jaki艣 czas, a ju偶 zaczynasz?!

Spojrza艂em na wprost. Sta艂a tam Morina ubrana w d艂ug膮 czerwon膮 sukienk臋 na cieniutkich rami膮czkach z do艣膰 sporym rozci臋ciem z boku nogi. Czarne szpilki, r贸偶a we w艂osach i kopert贸wka d艂oni. Zamruga艂em parokrotnie na ten widok i nim zdo艂a艂em cokolwiek powiedzie膰 zosta艂em powalony na ziemi臋 przez wielkie smocze szafirowe 艂apy. Napastnikiem okaza艂a si臋 Shivaku, kt贸ra z wielkimi 艂zami w zaszklonych psich oczach patrzy艂a na mnie siedz膮c okrakiem pod postaci膮 szafirowego smoka.

-Shi...? Mog艂aby艣 przesta膰 mnie...-Nim doko艅czy艂em natychmiast zeskoczy艂a i postawi艂a mnie na r贸wne nogi.-Dzi臋ki.

-Chyba nie wzi臋艂a艣 na powa偶nie tego w szpitalu?-Tu zwr贸ci艂a si臋 na zaskoczon膮 Sakur臋.-No z t膮 偶on膮, ja tylko 偶artowa艂am, wi臋c nie b贸j nic. Naruto nada jest kawalerem do wzi臋cia.-Wyszczerzy艂a si臋 ukazuj膮c per艂owe z臋biska smoka i zaraz si臋 oprzytomnia艂a widz膮c poblad艂膮 twarz kunoichi.-Ops, przepraszam, zapomnia艂am odmieni膰 si臋 do ko艅ca.-Za艣mia艂a si臋. Dopiero teraz spojrza艂em na jej str贸j. By艂a ubrana w b艂臋kitn膮 yukate z wzorami kwiatu wi艣ni w odcieniu granatu. W艂osy spi臋te w kok z lu藕no puszczon膮 grzywk膮 i dwoma kosmykami po bokach.

-Shi lubi tradycj臋, wi臋c nie dziwne, 偶e nie ubra艂a si臋 bardziej lu藕no tylko w kimono.-U艣miechn膮艂em si臋 na te my艣l. Sakura i Morina zaci膮gn臋艂y mnie na ta艅ce, gdzie oczywi艣cie, kiedy one ci膮gn臋艂y mnie za r臋ce, Shivaku pcha艂a od ty艂u. W innym wypadku nie uda艂oby im si臋 mnie nawet poci膮gn膮膰 o milimetr...

Shivaku napad艂a na bufet, a Morin臋 porwa艂 do ta艅ca jaki艣 ch艂opaki z klanu Inuzuka. To si臋 nazywa pies na baby... Sakura ta艅czy艂a chwil臋 ze mn膮, a偶 nie zobaczy艂em jej w towarzystwie Ino i TenTen. Mia艂a na sobie czerwon膮 chi艅sk膮 sukienk臋 z kr贸tkim r臋kawem z wyszywanym z艂ot膮 nitk膮 wzorem smoka u do艂u. Pu艣ci艂em Sakur臋 nie mog膮c oderwa膰 wzroku. Ona r贸wnie偶 mnie dostrzeg艂a i stan臋艂a jak zamurowana. Sakura nagle popchn臋艂a mnie do przodu, tak samo post膮pi艂a Ino w stosunku do niej, co da艂o efekt, 偶e po prostu wpadli艣my na siebie. Spojrza艂em na Haruno pytaj膮co, a ona pu艣ci艂a mi perskie oczko daj膮c do zrozumienia gestykulacj膮 d艂oni, 偶e mam zata艅czy膰.

Nagle pu艣cili wolniejsz膮 piosenk臋 i to akurat t膮, kt贸r膮 艣miali艣my si臋 cztery lata temu, 偶e jest tylko nasza (Masters 鈥 Podr贸偶 do gwiazd [klik]). Podrapa艂em si臋 w ty艂 g艂owy r臋k膮 i niepewnie spojrza艂em na dziewczyn臋. U艣miechn臋艂a si臋 nie艣mia艂o. Z艂apa艂em j膮 w pasie niepewnie, a ona zawiesi艂a r臋ce na moim karku i zacz臋li艣my si臋 delikatnie ko艂ysa膰 w rytm muzyki.

Zatopi艂em si臋 we wspomnienia, jak podarowa艂a mi swoj膮 ulubion膮 apaszk臋, a ja jej naszyjnik i obiecali艣my sobie, 偶e wymienimy si臋 przy kolejnym spotkaniu, kt贸re nie nast膮pi艂o... Jak biegali艣my po 艂膮ce i przypadkiem wpakowa艂em si臋 do jeziora wci膮gaj膮c tam r贸wnie偶 j膮, g艂o艣no 艣miej膮c si臋 z naszym przemoczonych ubra艅 i g艂upich fryzur... Ale najbardziej zapami臋ta艂em dzie艅, gdy pr贸bowa艂em dla niej za艣piewa膰 t膮 piosenk臋, gdzie oboje uznali艣my ze 艣miechem, 偶e jednak nie posiadam talentu wokalnego. W贸wczas powiedzia艂em, 偶e to b臋dzie tylko nasz piosenka i niczyja inna...

-Mam nadzieje, 偶e nie zaczniesz 艣piewa膰 jak wtedy...-U艣miechn臋艂a si臋 wymownie. Parskn膮艂em 艣miechem kr臋c膮c przecz膮co g艂ow膮. Zakr臋ci艂em ni膮 i przytuli艂em od ty艂u nadal ko艂ysz膮c. Odwr贸ci艂em j膮 przodem do siebie obracaj膮c si臋 do艣膰 szybko wraz z ni膮. Nawet nie zauwa偶y艂em, kiedy wszyscy odsun臋li si臋, aby tylko patrze膰 na nasz taniec.

-Wiedzia艂am, 偶e tak b臋dzie...-Morina sta艂a tu偶 obok zaryczanej Shivaku, kt贸ra przygryza艂a zaci艣ni臋t膮 w d艂oniach chusteczk臋.-Ty na pewno nic do niego nie czujesz...?

-Mmm...? Nie, a czemu pytasz?-Wyduka艂a pomi臋dzy szlochami nie przestaj膮c trzyma膰 z臋bami materia艂u.-Oni tak pi臋knie wygl膮daj膮, jak ksi膮偶臋 i ksi臋偶niczka z bajki... Nie mam z ni膮 偶adnych szans, 偶eby zosta膰 jego 偶on膮~!-Zacz臋艂a wylewa膰 morze 艂ez, przez co Morina musia艂a sta膰 pod parasolk膮 z g艂upi膮 min膮.

-Nie umiem 艣piewa膰, wi臋c...-Odwzajemni艂em u艣miech, podnios艂em j膮 w g贸r臋 i zaraz pu艣ci艂em chwytaj膮c w ramiona. Zakr臋ci艂em ni膮, poci膮gn膮艂em do siebie, a ona obracaj膮c si臋 i zawijaj膮c w nasze z艂膮czone d艂onie wpad艂a mi w ramiona. Poko艂ysali艣my si臋 chwil臋 i zaraz j膮 obr贸ci艂em przodem do siebie.-Hina, ja...

-Nie musisz, wiem Naruto...-Przerwa艂a mi. Spojrza艂em na ni膮 zaskoczony.-Oboje jeste艣my doro艣li i prze偶yli艣my swoje pi臋膰 minut razem, ale chyba nie tego oczekiwali艣my... Ty r贸wnie偶 tak my艣lisz, mam racj臋? 鈥濨y艂oby zbyt pi臋knie, gdyby艣my po tym wszystkim byli razem i pr贸bowali, ale ju偶 od dawna nic mi臋dzy nami niema...鈥 W艂a艣nie to my艣lisz prawda?

-M艂ody, zostawisz to tak?! No zr贸b co艣, powiedz cokolwiek!!

-Kyuubi...

-Ona otwiera przed tob膮 serce, a ty tylko si臋 gapisz?!

-KYUUBI!!

-Co?

-Zamknij si臋...

Mo偶e i za ostro powiedzia艂em do Kyuubiego, ale ju偶 powoli zaczyna艂 mnie denerwowa膰 swoim gadaniem... Spojrza艂em na Hinat臋 wyczekuj膮cej odpowiedzi.

-Nie wiem, mo偶e to uczucie nigdy nie istnia艂o i tylko si臋 艂udzi艂em...-Pu艣ci艂em j膮.-鈥濿艂a艣ciwie my艣l臋, 偶e bardziej za ni膮 t臋sknie, ni偶 kocha艂em鈥, tak pomy艣la艂em w ostatnich godzinach od chwili, gdy dowiedzia艂em si臋, 偶e 偶yjesz. Wybacz, ale nie jestem tym samym Naruto, kt贸rego zna艂a艣 i ju偶 nigdy nie b臋d臋...

Patrzy艂a na mnie przez chwil臋 zaskoczona tym, co powiedzia艂em. Opu艣ci艂a g艂ow臋 wystarczaj膮co nisko, aby grzywka przys艂oni艂a cz臋艣膰 twarzy. Wiedzia艂em, 偶e j膮 zrani艂em, to na pewno, ale tak po prostu musi by膰...

-Hinata...-TenTen wyci膮gn臋艂a do niej r臋k臋, ale ona nagle odtr膮ci艂a j膮 nie zmieniaj膮c pozycji. Zaskoczy艂 mnie nie tyle gest, kt贸ry zrobi艂a, ale u艣miech, jaki wpe艂z艂 na jej usta.

-Hin...

-Dzi臋kuje, ale obejd臋 si臋 bez rycerzy...-Podnios艂a wzrok z przebieg艂ym u艣mieszkiem. Jej oczy... Jej t臋cz贸wki teraz po艂yskiwa艂y upiornie 偶贸艂t膮 barw膮.

31.Coraz bli偶ej ko艅ca Cz臋艣膰 2

M臋偶czyz颅na uczy颅ni wszys颅tko dla ko颅biety, kt贸r膮 nieg颅dy艣 kocha艂, nig颅dy jed颅nak nie聽za颅kocha聽si臋 w聽niej powt贸rnie. ~Oscar Wild.

Sakura w艂a艣nie opatrywa艂a moje rami臋 pomimo protest贸w. Neji wparowa艂 natychmiast niczym oparzony, a widz膮c mnie natychmiast pojawi艂 si臋 w kilka sus贸w i chwyci艂 za moj膮 kurtk臋.

-Gdzie jest Hinata...-Wysycza艂 przez zaci艣ni臋te z臋by. U艣miechn膮艂em si臋 kpi膮co na ten gest, co chyba si臋 nie spodoba艂o mu, bo uruchomi艂 byakugan i ch臋ci膮 mordu warkn膮艂.-Gdzie moja kuzynka?! GADAJ!!

-Nieradze, Hyuuga.-Spojrza艂em na niego beznami臋tnie. Ju偶 po chwili domy艣li艂 si臋 o czym mowa. Wok贸艂 jego gard艂a powoli owija艂 si臋 szafirowy smoczy ogon Shivaku, do g艂owy przystawione rewolwery dzier偶one przez Zero i oczywi艣cie wok贸艂 tali kos臋 艣mierci nale偶膮c膮 do Shiro.-Chyba nie chcesz zerwa膰 sojuszu mi臋dzy wioskami przez swoj膮 porywczo艣膰 i od razu zgin膮膰, hm?

-Natychmiast zostaw mojego niedosz艂ego m臋偶a, ty szumowino...-Shivaku najwidoczniej powoli traci艂a cierpliwo艣膰, bo w jej oczach mo偶na by艂o dostrzec ob艂臋d. Neji jedynie zacisn膮艂 poddenerwowany z臋by i wypu艣ci艂 mnie zrezygnowany. Sam r贸wnie偶 zosta艂 uwolniony, chocia偶 Shivaku musia艂a Morina odci膮ga膰, bo naprawd臋 zaczyna艂a tarci膰 nad sob膮 panowanie.

-M膮dra decyzja 艣miertelniku.-Shiro u艣miechn臋艂a si臋 prenikliwie wycofuj膮c kos臋, kt贸ra natychmiast znikn臋艂a w niebieskich p艂omieniach.-Naruto skr贸膰 mu wszystko inaczej naprawd臋 b臋dziemy musieli go zwi膮za膰, 偶eby nie rzuci艂 si臋 na ciebie. Szukanie sobie nowego podopiecznego by艂oby obecnie do艣膰 irytuj膮ce...

-Wszystko potoczy艂o si臋 niczym b艂yski w niemym filmie.-Westchn膮艂em ci臋偶ko tarmosz膮c r臋k膮 w艂osy.-Hinata po prostu wykopa艂a mnie z p贸艂 obrotu w stron臋 stolika z jedzeniem, pojawi艂a si臋 nagle przede mn膮 i chwyci艂a za krta艅 unosz膮c w g贸r臋 z cynicznym u艣mieszkiem. Co艣 by艂o nie tak i d艂ugo oczekiwa膰 nie musia艂em, bo zaraz dooko艂a nas pojawili si臋 Shinobi z Shiranai. Wykona艂em zamian臋 pozostawiaj膮c w d艂oni Hyuugi kukie艂k臋 kiepsko wykonan膮 na wz贸r mojego wygl膮du. Rozerwa艂a j膮 na dwie cz臋艣ci i znikn臋艂a wraz z ninja ciemno艣ci.-Doko艅czy艂em oczekuj膮c wy艣miania czy kpi膮cego g艂osu ze strony Hyuugi, co jednak nie nast膮pi艂o, wi臋c spojrza艂em na niego z zaciekawieniem. Patrzy艂 na mnie wielkimi oczami jakby doskonale rozumia艂, o co si臋 sta艂o z jego kuzynk膮.-Neji?

-Cholera, a mia艂em jej pilnowa膰...-Zacisn膮艂 z w艣ciek艂o艣ci膮 pi臋艣ci, a偶 pobiela艂y mu knykcie.-TenTen, gdzie ty by艂a艣?! Mia艂膮艣 przecie偶 pom贸c mi wraz z Lee!!

-N-Niemog艂am nic zrobi膰, to sta艂o si臋 tak nagle...-Wyduka艂a zaskoczona napa艣ci膮 ze strony kolegi z dawnej dru偶yny.

-M贸wi prawd臋, wi臋c niewyzywaj si臋 na tej ma艂ej.-Odpar艂em natychmiast nim wydar艂 si臋 na szatynk臋. Spojrza艂 pytaj膮co.-S艂uchaj... Co艣 si臋 sta艂o z Hinat膮 i to nic dobrego, wi臋c zamiast szuka膰 winnych gadaj co wiesz.

-Ech... To by艂o kilka dni temu.-Westchn膮艂 zrezygnowany.-W dniu, gdy si臋 obudzi艂a po tym jak zosta艂膮 raniona broni膮c ciebie. Mia艂em dziwny sen, w kt贸rym pil臋gniarka pr贸bowa艂a porwa膰 Hinat臋 i j膮 zabi膰, ale gdy si臋 obudzi艂em wszystko by艂o w porz膮dku, a moja kuzynka przytomna. W贸wczas zauwa偶y艂em, 偶e jej t臋cz贸wki zmieni艂y barw臋 na blado 偶贸艂taw膮, ale to by艂o przez mniej ni偶 sekund臋 i uzna艂em to za wymys艂 zm臋czonego umys艂u...

-Ale to si臋 powt贸rzy艂o i nieby艂e艣 ju偶 tego tak pewien?-Dopyta艂em. Pokiwa艂 twierdz膮co g艂ow膮.-Cholera... Gdybym wiedzia艂, to mo偶na by艂oby co艣 na to poradzi膰... Szlak!-Uderzy艂em zdenerwowany pi臋艣ci膮 w parkiet robi膮c niema艂膮 dziur臋. Wszyscy zwr贸cili zdumiony wzrok na mnie.-Oni chcieli dorwa膰 Hinat臋... Dowiedzieli si臋, 偶e j膮 co艣 艂膮czy ze mn膮 i wykorzystali co艣, czym mogliby j膮 zmanipulowa膰... Cholera!

-Naruto uspok贸j si臋! Krzykami nic nie wsk贸rasz.-Hukn臋艂a Morina.-Jest 藕le i tych, kt贸rych mo偶esz oskar偶a膰 to my. My chcieli艣my 偶eby艣 si臋 zabawi艂 wiedz膮c, 偶e mo偶esz by膰 ich celem, wi臋c obwiniaj nas, a nie siebie ty durny imbecylu!

-Nie czas na wyk艂贸canie si臋 dzieciaki, powinni艣cie lepiej pomy艣le膰 jak uratowa膰 przyjaci贸艂k臋.-Odezwa艂 si臋 kto艣 inny. Tak doskonale mi znany g艂os, kt贸rego nie s艂ysza艂em od wielu lat... Wsta艂em na r贸wne nogi niczym oparzony i patrzy艂em na bia艂ow艂osego m臋偶czyzn臋 znanego r贸wnie偶 jako 偶abi pustelnik.-Witaj Naruto, kop臋 lat.

*

Jest czas ha艂asu i czas wyciszenia. W czasie ha艂asu radujemy si臋, spotykamy z innymi lud藕mi, idziemy do przodu, wype艂niamy swe obowi膮zki. Mimo tego nast臋puj臋 czasami czas wyciszenia, w kt贸rym budzi si臋 nieraz nasze u艣pione wn臋trze, dostrzegamy to, czego wcze艣niej nie widzieli艣my.

-Z informacji jakie otrzymali艣my od Naruto, zdobyli wszystkie, tak samo jego.-Wyja艣ni艂a pokr贸tce blond dziewczyna spogl膮dajac na w艂adc臋 kraju. Doskonale zdawa艂a sobie spraw臋 z tego, 偶e je艣li Uzumaki straci艂 sw贸j amulet to sprawa jest bardziej ni偶 powa偶na i jedynym, kt贸ry pozosta艂 w posiadaniu swojego klejnotu by艂...-Gaara?

-Zbli偶a si臋 ten dzie艅, kt贸rego neichcieli艣my aby w og贸le mia艂 miejsce...-Wymamrota艂 Gaara wzdychaj膮c ci臋偶ko.-Wiesz o czym m贸wi臋, Temari...

-Niestety. Oni najpewniej ju偶 wiedz膮, 偶e jeden z klucyz by艂 fa艂szywy...

-Prawdopodobnie tak.

-I co teraz?-Temari spojrza艂a na brata zmartwiona. Doskonale wiedzia艂a, co wydarzy艂o si臋 przesz艂o trzy lata temu i b艂aga艂a boga, by ten dzie艅 nigdy wi臋cej niemia艂 miejsca, ale jednak cz臋sto ejst tak, 偶e to, czego sobie 偶yczymy i pragniemy, nie jest wys艂uchiwane przez los, kt贸ry uwielbia przeinacza膰 nasze nadzieje dla zwyk艂ego widzimi si臋.

-Co planujesz zrobi膰, o majestatyczny Kazekage, hm?-W g艂owie ch艂opaka rozbrzmia艂 tubalny gard艂owy g艂os, ale nieporuszy艂 si臋 on ani o milimetr, aby da膰 jakikolwiek znak, 偶e dos艂ysz膮艂 go.

-To co powinienem Shukaku...-Odpar艂 mentalnie demonowi. Us艂ysza艂 w odpowiedzi jedynie pomruk niezadowolenia.-Doskonale pamietasz jak ta bestia pr贸bowa艂a obra膰 sobie za cel moje cia艂o, co cibeie bardzo zirytowa艂o i gdyby nie ty, by艂bym pod jego wp艂ywem. Za to ejstem ci wdzi臋czny, ale wiedz, 偶e moim obowi膮zkiem ejst ochrona poddanych, a je艣li kto艣 wypu艣ci z艂o z pieczary b臋dzie r贸wnoznaczy膰 z zagro偶eniem dla Suna i innych ukrytych wiosek, z kt贸rymi mamy sojusz...

-Rozumiem doskonale...-Wymamrota艂 oci臋偶ale demon. Nienawidzi艂 tego stwora tak bardzo, 偶e niezdzier偶y艂by kolejnego pr贸by przej臋cia nad swoim nosicielem kontroli. By艂o wiele, a偶 nazbyt wiele zgrzyt贸w pomi臋dzy nimi, ale mimo wszystko do czasu a偶 Gaara niepoj膮艂 czym ejst zaufanie do swojego biju, tak i Shukaku odkry艂 jak wiele korzy艣ci przynosi wsp贸艂praca.-Niepozostaje nam nic tylko czeka膰, albo ruszy膰 dupska i co艣 zacz膮膰 robi膰. Wybeiraj.

-Wiesz, 偶e nieb臋dzie tak zn贸w r贸偶owo je艣li ruszymy Tam?

-Zawsze na pocz膮tku musi by膰 藕le, aby p贸藕niej by艂o tylko dobrze... Mimo, 偶e na "p贸藕niej" wyd艂u偶a si臋 niemi艂osiernie, a "tylko dobrze" oddala si臋 z ka偶dym dniem, ale mimo wszystko w ko艅cu do tego dojdzie... Kiedy艣...

-Poetyckie, jak nie ty Ichibi.-Gaara u艣miechn膮艂 si臋 nikle w my艣lach. Doskonale wiedzia艂, jedynie niepotrzebnie zacz膮艂 irytowa膰 swojego demona i m贸g艂by przysi膮c, 偶e t臋 umiej臋tno艣膰 przypadkiem od Naruto. On i Kyuubi cz臋sto srzeczali si臋 o b艂ahe rzeczy... Kto wie, mo偶e jednak on i Uzumaki s膮 jeszcze bardziej podobni do siebie ni偶 mo偶naby o tym s膮dzi膰?

-Gaara, s艂yszysz?-Temari anjwidoczniej zacz臋艂a si臋 niecierpliwi膰 brakiem odzewu od brata, bo zacz艂臋a nerwowo tupa膰 czym rozbawi艂膮 Kazekage.-Jak z dzieckiem... Znowu rozmawia艂e艣 z...

-Tak, msuieli艣my pom贸wi膰 i wyja艣ni膰 pewne kwestie, ale zgodnie uznali艣my, 偶e nale偶y wykona膰 ruch.-Kazekagae wsta艂 od swego biurka i podszed艂 do okna obok siostry.-Je偶eli niezatrzymamy tego w pieczarze, to zn贸w zginie wielu niewinnych...

-A na to niewolno nam pozwoli膰.-Przyzna艂 dotychczas milcz膮cy Kankuro. Siedzia艂 z zaplecionymi palcami d艂oni przytkni臋tymi przy twarzy.-W innych okolicznosciach uzna艂bym, 偶e niepowiniene艣 i艣膰, ale ze wzgl臋du na twoj膮 przysi臋g臋 i fakt, 偶e Akatsuki troch臋 odpu艣ci艂o przez ostatnie lata 艣ciganie tobie poodbnych, powiem jedynie, 偶e czas polerowa膰 bro艅.

-Dok艂adnie, zaraz zbior臋 najsilniejszych ludzi i zbieramy si臋 jaknajszybciej.-Podtrzyma艂膮 bojowo Temari.-Niezw艂ocznie wy艣l臋 moj膮 艂asic臋 do Naruto i powiadomi臋 go o tym.

-Gdy otrzymamy wiadomo艣膰, w贸wczas wyruszymy, a tymczasem przygotujmy si臋 na...

*

-Najgorszy scenariusz...-M臋偶czyzna o rudych w艂osach spojrza艂 lubie偶nie na dziewczyn臋 stoj膮c膮 przed jego obliczem. D艂ugie kruczoczarne w艂osy sp艂ywa艂y jej lekko po plecach i ramionach. Szara sukienka si臋gaj膮ca niemal偶e ziemi z rozci臋ciami po obu stronach a偶 do wi臋kszej cze艣ci ud odkrywa艂y spory kawa艂ek cia艂a. W pasie, na szyi i nadgarstkach obr臋cze ze starego z艂ota przyozdobione r贸偶nej ma艣ci rycinami bez wi臋kszego znaczenia.

Niczym anio艂 zniszczenia i nieszcz臋艣cia zarazem, majestatyczna niczym bogini sta艂a wyprostowana wpatruj膮c si臋 ukradkowym spojrzeniem 偶贸艂tej barwy t臋cz贸wek na m臋偶czyzn臋. Nieoszukuj膮c irytowa艂o j膮 spojrzenie tego typa, ale za pro艣b膮 poddanych jej ninja postanowi艂a gra膰 dla ich oraz swojego dobra, dop贸ki czas jeszcze nienadszed艂, wola艂a pozosta膰 niczym nietykalna istota. Kto 艣mia艂 splugawi膰 j膮 cho膰by dotkni臋ciem d艂oni m贸g艂 si臋 z ni膮 po偶egna膰 na zawsze. Nawet on, ten, kt贸remu przys艂ugiwa艂a obecnie piecz臋 nad przekl臋tymi nie艣mia艂 tkn膮膰 jej, mimo, 偶e to za jego rozkazem zosta艂a ona przyprowadzona do tej偶e 艣wiatyni.

-M贸wisz?-Na raz u艣miechn臋艂a si臋 z nikle wycz贸walna kpin膮 na ostatnie dwa s艂owa wypowiedziane przez m臋偶czyzn臋. Bawi艂a j膮 postawa jak膮 przybra艂, ale wola艂a nic nie m贸wi膰 raz膮cego jego dum臋, przynajmniej jak na razie.-Sprowadzi艂e艣 mnie tylko po tak b艂ach膮 rzecz?

-Spokojnie moja droga, to dopieor pocz膮tek...-U艣miechn膮艂 si臋 do niej, a w odpowiedzi us艂ysza艂 prychni臋cie obrzydzenia, jednak neizra偶ony tym aktem zmru偶y艂 odrobin臋 oczy w zamy艣leniu. Niemy艣la艂 nad tym jak du偶e zmiany w niej zajd膮 po umieszczeniu pier艣cienia kontroluj膮cego jej ludzk膮 natur臋 w u艣pieniu. Zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e jako osoba, kt贸ra wch艂on臋艂a moc czarnego ostrza i zdo艂a艂a prze偶y膰 mog艂a posi膮艣膰 pot臋g臋 wy艣nion膮, ca艂kowicie zmieniaj膮c o stoosiemdziesiat stopni dawne Ja tej osoby. Jedyne, co tak naprawd臋 by艂o dla niego najwa偶niejsze w owej chwili, to ch臋膰 ujzenia twarzy ch艂opaka, kt贸ry tak nam膮ci艂 i wtraci艂 z przyjaci贸艂mi ich w艂adc臋 do pieczary, b艂agajacego o lito艣膰 i szybk膮 艣mier膰. Bardzo tego pragn膮艂, aby ten, kt贸ry tak bardzo napsu艂 mu krwi, pad艂 do jego st贸p i kona艂 w m臋czarnaich patrz膮c w oczy ukochanej dziewczyny, gdzie w艂膮艣nie ona by艂aby katem wykonuj膮cym wyrok ostateczny.

-Ju偶 wkr贸tce, Naruto Namikaze Uzumaki pozna najgorszy scenariusz swojego nik艂ego 偶ywota...

32.Coraz bli偶ej ko艅ca Cz臋艣膰 3

Czekanie niczym na wyrok by艂o dla wszystkich nie do zniesienia, a najbardziej niepewno艣膰 na to, co przyniesie jutrzejszy dzie艅... Mo偶liwo艣膰 wojny ogarniaj膮cej 艣wiat, by艂a tak blisko jak paj臋cza ni膰, kt贸r膮 mo偶na by艂o przeci膮膰 bez problemu. Ka偶dy obawia艂 si臋 tego, co mo偶e nadej艣膰... Ka偶dy opr贸cz jednej osoby, kt贸r膮 by艂 m艂ody Uchiha. Ca艂kowicie nie obchodzi艂a go ta ca艂a walka mi臋dzy nacjami, a tym bardziej z jakim艣 z艂em, o kt贸rym nikt nie wiedzia艂 zbyt wiele opr贸cz os贸b b臋d膮cych trzy lata temu przy piecz臋towaniu. Co go to obchodzi艂o, 偶e osady, wioski, mie艣ciny i inne tego typu mog艂yby zosta膰 unicestwione, skoro sam utraci艂 swoj膮 rodzin臋 w jednej chwili? My艣la艂, 偶e po powrocie uda si臋 jako艣 mu dogada膰 z przyjacielem z dzieci艅stwa, a jednocze艣nie jego odwiecznego rywala, 偶e dziewczyna, kt贸ra chcia艂a porzuci膰 dla niego wiosk臋 ponad cztery lata temu b臋dzie czeka艂a... Bzdura... To, co my艣la艂, 偶e b臋dzie dobrze by艂o jedn膮 wielk膮 bzdur膮, kt贸r膮 wymy艣li艂 jego umys艂. Nie potrafi艂 dopi膮膰 swojej zemsty, gdy obiekt jej po偶膮dania znikn膮艂 nagle wraz z organizacj膮 na ca艂e cztery lata. Przeszuka艂 wszystkie miejsca, wypyta艂 ka偶dego cz艂owieka, jakiego napotka艂, ale nic z tego nie wnios艂o... Nadal nigdzie nie by艂o Itachiego, jego znienawidzonego brata...
-Uuuu... U偶alamy si臋 nad sob膮?-Zapyta艂 kto艣 tu偶 za jego plecami zza drzewa, przy kt贸rym obecnie siedzia艂. Doskonale wiedzia艂, kim jest nowo przyby艂y rozm贸wca, wi臋c nie musia艂 si臋 nawet wysila膰, aby do niej odwr贸ci膰. Zawsze, gdy pojawia艂a si臋 przynosi艂a ze sob膮 ciep艂y wiatr, co by艂o oczywiste, skoro by艂 to jej 偶ywio艂.
-Mo偶e...-Wymamrota艂 hebanowooki zerkaj膮c na le偶膮cym tu偶 obok jego n贸g delikatnie podryguj膮cy szczup艂y smoczy ogon barwy bia艂ej z niewielkim po艂yskiem, zako艅czony tej samej barwy co 艂uski eleganckim puszystym p臋dzlem.-St臋skni艂a艣 si臋 czy po prostu sprawdzasz czy 偶yje?
-Powiedzmy, 偶e oba...-Za艣mia艂 si臋 dziewcz臋cy g艂os za drzewem, zza kt贸rego konarem wygl膮da艂 cie艅 o widocznych po艂yskuj膮cych zimnych t臋cz贸wkach.-I jak tam na starych 艣mieciach? Nic nie powiesz? Ah no tak... Przecie偶 postanowi艂e艣 spr贸bowa膰 wr贸ci膰 do wioski, bo nie mo偶esz znale藕膰 brata...
-Co zrobi艂a艣 z shinobi, kt贸rzy mieli mnie pilnowa膰?-Zmieni艂 natychmiast temat. Nie lubi艂 rozm贸w o swoim starszym bracie, a zw艂aszcza tych, gdzie m贸wiono jak ci臋偶ko jest wype艂ni膰 jego misje, kt贸r膮 sam sobie na艂o偶y艂.
-Nic takiego, jedynie unieruchomi艂am w kryszta艂ach...-Odpar艂a z wyra藕n膮 nutk膮 niewinno艣ci. Sasuke spojrza艂 ukradkiem w prawo, gdzie stali dwaj shinobi wioski li艣cia zamro偶eni w kryszta艂owych diamentach.-Przecie偶 wiesz jak lubi臋 bawi膰 si臋 kryszta艂ami, a fakt faktem znam si臋 na ich w艂a艣ciwo艣ciach jak nikt inny...
-Wiem...
-I, co teraz? Wracasz do dru偶yny, kt贸r膮 sam stworzy艂e艣 i nazwa艂e艣 wdzi臋czn膮 nazw膮 Hebi, a p贸藕niej Taka, hm?-Ogon znikn膮艂 za konarem. Uchiha spojrza艂 kontem oka za siebie. Zamkn膮艂 oczy, wzi膮艂 g艂臋boki oddech i wypu艣ci艂 szybko powietrze z p艂uc, spojrza艂 na wprost. Tu偶 przed nim sta艂a m艂oda dziewczyna o kruczo czarnych d艂ugich do kolan w艂osach, przenikliwych, ch艂odnych b艂臋kitnych t臋cz贸wkach i jasnej niemal偶e porcelanowej sk贸rze. Ubrana w czarne spodnie i bejsbol贸wk臋. Przypi臋t膮 z ty艂u spodni pochw膮 na shurikeny i kunaie i banda偶em zwisaj膮cym kawa艂ek z nadgarstka. Na szyi mia艂a diamentowy naszyjnik w srebrnej oprawie.-Wszyscy za tob膮 t臋sknimy... Karin ju偶 dostaje apopleksji i histerii, 偶e niema ciebie obok.
-Zastanowi臋 si臋 i dam zna膰 wieczorem...
Pokiwa艂a g艂ow膮 i znikn臋艂a uwalniaj膮c tym samym 鈥瀘piekun贸w鈥 m艂odego Uchihy, kt贸rzy wygl膮dali jakby niczego nie zauwa偶yli.
-Skutek uboczny techniki zamro偶enia czasu w krysztale. Cz艂owiek nawet nie zdaje sobie sprawy, 偶e by艂 w og贸le zamkni臋ty w czymkolwiek.-Pomy艣la艂 zerkaj膮c na nich. Taka... Czy powinien do nich wr贸ci膰? Niby ch臋膰 powrotu do dawnej dru偶yny by艂a kusz膮ca, ale co dalej? Zn贸w mia艂by zosta膰 uciekinierem, mimo, 偶e ledwie wr贸ci艂? Oj tak, musi sobie to powa偶nie przemy艣le膰...
Westchn膮艂 oci臋偶ale, znikn膮艂 w k艂臋bie dymu pojawiaj膮c si臋 na jakim艣 budynku. Nie maj膮c, co ze sob膮 zrobi膰 skaka艂 z dachu na dach, gdy w pewnej chwili dostrzeg艂 ich... Naruto i Sakura, a偶 szlak go trafia艂 na sam膮 my艣l, 偶e oni... Pewnie szli sobie teraz jak dwa go艂膮beczki na g艂upi膮 randk臋, a znaj膮c Naruto to zapewne na ramen. Bardzo romantyczne, zaiste...
-Nic, ale to nic nier贸b sam! Masz jeszcze mnie, wi臋c nawet si臋 nie wydurniaj!-Dos艂ysza艂 strz臋p rozmowy. To ostatnie g艂o艣niejsze s艂owa, jakie us艂ysza艂 z ust Sakury, bo nie chcia艂 rozwodzi膰 si臋 nad tym, o czym rozmawiali, a pr臋dzej by ich wykpi艂 i zapewne pobi艂 si臋 z Naruto... Ruszy艂 biegiem w kierunku dzielnicy Uchiha.
Stan膮艂 u jej wr贸t beznami臋tnie wpatruj膮c si臋 w czerwono bia艂y pop臋kany wachlarz nad wej艣ciem. Zmru偶y艂 nieznacznie powieki. Jego dawny dom... Niby od paru dni mieszka艂 w zast臋pczym mieszkaniu pod ci膮g艂ym nadzorem ANBU, ale to nie by艂 Jego Dom, o nie... Ju偶 wola艂by mieszka膰 w opustosza艂ej dzielnicy Uchiha, tam, gdzie wychowywa艂 si臋 przez lata, gdzie dorasta艂 wraz z rodzin膮 i... Bratem... Na wspomnienie o Itachim zacisn膮艂 mocno pi臋艣ci, a偶 pobiela艂y mu kostki. Z jednej strony nienawidzi艂 go, a z drugiej za艣 ci膮偶y艂a mu na sercu jedno, do艣膰 zasadnicze pytanie: Czemu tak naprawd臋 to zrobi艂?

Nastrojowa muzyczka - Brothers

Sasuke od pewnego czasu mia艂 w膮tpliwo艣ci, co do s艂贸w wypowiedzianych lata temu, w dniu, gdy klan Uchiha niemal偶e ca艂kowicie zosta艂 wymazany... Wszed艂 w g艂膮b dzielnicy i przystan膮艂 naraz kawa艂ek dalej od miejsca, w kt贸rym sta艂 w dzie艅 zalany krwi膮 niewinnych, gdzie Itachi, jego starszy brat powiedzia艂 najgorsze s艂owa...
鈥瀂robi艂em to, aby sprawdzi膰 swoje mo偶liwo艣ci...鈥 i w贸wczas jakby za pomoc膮 magicznego zakl臋cia przed oczami pojawi艂a si臋 sceneria z przed lat. Sta艂 tam, siedmiolatek, kt贸rym by艂. Przestraszony i zap艂akany, niewiedz膮cy dlaczego tak musia艂o si臋 sta膰, czemu jego starszy brat, z kt贸rym tyle szcz臋艣liwych chwil przemin臋艂o wybi艂 wszystkich...
-Onii-san...-Wyszepta艂 niemal偶e bezg艂o艣nie siedmiolatek wyci膮gaj膮c bezradnie d艂o艅 do m臋偶czyzny, ale zaraz wycofa艂 si臋 o krok upadaj膮c ty艂kiem na gleb臋, przed lec膮cym kunai鈥檈m.-Onii-san... Naze...
-G艂upi braciszku, lepiej aby艣 nie zbli偶a艂 si臋 do mnie, chyba, 偶e mam ciebie zabi膰. Wiesz czym jest Mangeky艒 Sharingan? Ja, aby zdoby膰 Te oczy zabi艂em najlepszego przyjaciela, je艣li chcesz pom艣ci膰 rodzic贸w i ca艂y klan, nienawid藕 mnie... Znienawid藕 mnie tak bardzo, aby sta膰 si臋 na tyle silnym i zdolnym do zemsty.
-Po, co...?-Zapyta艂 niepewnie ch艂opczyk. Itachi u艣miechn臋艂a si臋 nikle z ewidentn膮 kpin膮.
-呕eby mnie zabi膰, bo to ja zabi艂em naszych rodzic贸w, ja wybi艂em ca艂y nasz klan, co do jednej osoby, ka偶dego opr贸cz ciebie...
-Nazeda, Itachi-niichan...
-Zrobi艂em to, aby sprawdzi膰 swoje mo偶liwo艣ci...-A na potwierdzenie tych s艂贸w jego oczy zmieni艂y wyraz, 艂ezki rozszerzy艂y si臋 i zmieni艂y kszta艂t w jakby trzy zakrzewione ostrza z wybitym punktem. W贸wczas, w tym w艂a艣nie momencie ukaza艂 m艂odszemu bratu jak mordowa艂 ka偶dego z osobna, jak padali u jego stup z ranami ci臋tymi, przebitymi sercami, poder偶ni臋tymi krtaniami czy wyprutymi wn臋trzno艣ciami... Wtedy nie by艂 wstanie patrze膰 na to wszystko, by艂 przera偶ony, a to jedynie zachwia艂o jego psychik臋 tak bardzo, 偶e nie by艂 wstanie przez par臋 dni nawet powiedzie膰 nic opr贸cz 鈥濱tachi, przesta艅...鈥, a teraz? Patrzy艂 jedynie z nikle zmarszczonymi brwiami na to wszystko. Sam nie lepsze sceny odwala艂, wi臋c przywyk艂 do tego typu scenerii. Tamtego dnia nie mia艂 na to szansy... By艂 za m艂ody i niedo艣wiadczony...
Patrzy艂 jak m艂odszy on pada na kolana ledwie przytomnym wzrokiem spogl膮daj膮c na stoj膮cego nieopodal brata. I teraz nagle przypomnia艂 sobie do艣膰 istotny szczeg贸艂... Tej偶e chwili nie by艂 najbardziej pewien, ale Itachi nim odwr贸ci艂 si臋 co艣 m贸wi艂... Teraz widzia艂 dok艂adnie. Nie, to niemo偶liwe, on... Jego starszy brat p艂aka艂, a s艂owa jakie wyszepta艂 niemo brzmia艂y: 鈥濿ybacz Sasuke, mo偶e pewnego dnia mi wybaczysz...鈥 i odszed艂...
Iluzja znikn臋艂a r贸wnie szybko, co zjawi艂a si臋. Iluzja? A mo偶e raczej wspomnienie...? Po 艣mierci rodzic贸w i reszty klanu, gdy przyszed艂 tu zaraz po ucieczce ze szpitala, mia艂 r贸wnie偶 do艣膰 wyra藕ne wizje, wspomnienia rodzic贸w tak, jakby nic nigdy si臋 tutaj nie wydarzy艂o.
Ale co takiego Itachi chcia艂, aby mu wybaczy艂? Wybicie w艂asnego klanu i rodziny? I dlaczego p艂aka艂 odchodz膮c? Przecie偶 on... To wszystko nie trzyma艂o si臋 kupy, co艣 tu nie gra艂o, a uczucie niepewno艣ci jakie nim targa艂o od wielu miesi臋cy teraz wezbra艂o na sile. Teraz mia艂 pewno艣膰, 偶e Itachi co艣 ukrywa艂 i ewidentnie nie chodzi艂o tu o sprawdzanie swoich mo偶liwo艣ci, pr贸bowanie jak wiele os贸b jest wstanie zabi膰, nie, tu chodzi艂o o co艣 wi臋cej, o co艣 znacznie, ale znacznie wi臋kszego...
Ruszy艂 w g艂膮b dawnej dzielnicy Uchiha w nadziei, 偶e zn贸w b臋dzie mie膰 鈥瀘bjawienie鈥, kt贸re przynajmniej da mu jak膮kolwiek wskaz贸wk臋, co sk艂oni艂o jego brata do takiego a nie innego czynu. Teraz, kiedy w ko艅cu dojrza艂 na tyle, aby spokojnie sobie wszystko pouk艂ada膰 dochodzi艂 do wniosku, 偶e nic, absolutnie nic, co w贸wczas m贸wi艂 Itachi nie mia艂o sensu... Albo by艂 wariatem, albo naprawd臋 to ca艂e ludob贸jstwo w艂asnych korzeni by艂o powi膮zane z jak膮艣 grubsza spraw膮. Braciszek nie powie mu prawdy, to jasne, a on mia艂 ju偶 dosy膰 uganiania si臋 za nim i pokazywania, 偶e jest ju偶 wystarczaj膮co silny by dokona膰 zemsty...
Przystan膮艂 naraz przed w艂asnym domem i zn贸w wszystkie ro艣liny jak an komend臋 poros艂y bujn膮 ro艣linno艣ci膮, a dom wygl膮da艂 jakby nigdy nic w nim nie wydarzy艂o si臋. Zmru偶y艂 niepewnie powieki, gdy nagle dostrzeg艂 niedaleko na werandzie siebie i Itachiego na rok przed tragedi膮. Grali w karty, w jak膮艣 g艂upia gierk臋, kt贸rej nie by艂 wstanie zapami臋ta膰... Patrzy艂a jak uk艂adali po kolei karty lub ci膮gn臋li ze stosu.
-A jednak wojna...-U艣miechn膮艂 si臋 zadziornie sze艣ciolatek i na potwierdzenie tych s艂贸w wraz z bratem zacz臋li wystawia膰 kilka kart w r贸wnej linii, po czym odkryli ostatni膮 z nich.-Ej! Oszukiwa艂e艣 onii-chan!-Obruszy艂 si臋.
-Sasuke, doskonale wiesz, 偶e w tej grze nie da si臋 oszukiwa膰, po prostu nie ma takiej sposobno艣ci.-Itachi za艣mia艂 si臋 i poczochra艂 mu w艂osy r臋k膮.
-Ej no~!-Ch艂opaczek spojrza艂 na niego spod byka z w艂osami w du偶ym nie艂adzie, co wygl膮da艂o do艣膰 komicznie.
Starszy Sasuke parskn膮艂 na ten widok 艣miechem. Pami臋ta艂 doskonale ten dzie艅, w贸wczas Itachi od nast臋pnego ranka zacz膮艂 znika膰 na ca艂e dnie, ojciec kaza艂 mu zapomnie膰 o nim i nawet nie pr贸bowa膰 stawa膰 si臋 jak starszy z syn贸w. Nie do ko艅ca rozumia艂 czemu, przecie偶 jego brat by艂 jednym z najlepszych, wi臋c dlaczego tak nagle w艂asny ojciec zmieni艂 diametralnie zdanie o synu? Trawa pocz臋艂a 偶贸艂kn膮膰 i gni膰, w co poniekt贸rych miejscach, a dom powoli sta艂 si臋 zn贸w opustosza艂y i ch艂odny. Nagle poczu艂 si臋 zupe艂nie pusty w 艣rodku. Nawet nie zdawa艂 sobie sprawy jak bardzo pragn膮艂, aby te dawne dni ze starszym bratem powr贸ci艂y. 呕eby zn贸w mogliby by膰 rodze艅stwem, kt贸re niestara si臋 pozabija膰 nawzajem... Westchn膮艂 oci臋偶ale... Czego on w艂a艣ciwie pr贸buje dowie艣膰? Mo偶e wcale nie ma 偶adnej ukrytej prawdy, ani drugiego dna tego, co powiedzia艂 tamtego dnia? Mo偶e po prostu sobie uroi艂 wszystko, 偶eby tylko mie膰 wyt艂umaczenie na zachowanie Itachiego? 呕eby wi臋cej nie dopuszcza膰 do siebie my艣li, 偶e by艂 zdrajc膮 klanu i zabi艂 wszystkich tylko, dlatego, 偶e chcia艂 si臋 wypr贸bowa膰...
-Poszukujesz prawdy o swym bracie i ju偶 nie jeste艣 wstanie odpowiedzie膰 sobie, co jest prawd膮 a co by艂o k艂amstwem czy偶 nie tak?-Podni贸s艂 gwa艂townie g艂ow臋. Przed nim sta艂 m臋偶czyzna odziany w czarny p艂aszcz z elementem zdobienia w postaci czerwonych niczym krew chmur, w 艣nie偶nobia艂ych obw贸dkach jakby mia艂y one oznacza膰 rozlan膮 krew w wojnie i by艂y ku pami臋ci tych, kt贸rzy zgin臋li. Pomara艅czowa maska z rycinami na kszta艂t spirali ko艅cz膮cej sw贸j 偶ywot w czarnej dziurze otworu prawdopodobnie na oko. Kr贸tkie czarne w艂osy stercz膮ce na wszystkie strony.-Oyaho, Sasuke-kun.-Przywita艂 si臋 nowy osobnik z dziecinnym g艂osikiem jakby mia艂, co najwy偶ej pi臋膰 lat.
Sasuke zmierzy艂 go podejrzliwym i zniesmaczonym wzrokiem. Czy偶by to ten kole艣 do niego przed chwil膮 zagada艂, ale jego g艂os brzmi zupe艂nie inaczej... Pierwsza my艣l, jaka wpad艂a do jego g艂owy na temat zamaskowanego osobnika? 鈥濩o to za pajac...? On ma rozszczepienie osobowo艣ci albo nie ma, co zrobi膰 ze swoim 偶yciem...鈥
-Jak szukasz szpitala to nie tutaj...-Zakpi艂 z niego wskazuj膮c gdzie艣 za siebie.-Skr臋casz w lewo przy pierwszym skrzy偶owaniu i nast臋pnie prosto, tam znajdziesz psychiatryk.
-Zabawny jeste艣 Sasuke-kun...-Za艣mia艂 si臋 m臋偶czyzna i jakby kto艣 go podmieni艂 zacz膮艂 m贸wi膰 zn贸w tym samym normalnym powa偶nym g艂osem.-Je偶eli poszukujesz prawdy o Itachim, to tutaj jej nie znajdziesz. W艂adze Konohy i starszyzna postarali si臋, 偶eby wszystkie 艣lady wi膮偶膮ce ich z ta spraw膮 znikn臋艂y r贸wnie偶 ludzie.
-Co? Jak to w艂adze i starszyzna?!-Patrzy艂 na tajemniczego osobnika w masce z niedowierzaniem. Czyli podejrzenia by艂y s艂uszne i co艣 jednak by艂o na rzeczy z tajemnic膮 mordu Uchiha... Tudzie偶 jest psychicznie niezr贸wnowa偶ony i pr贸buje mu wm贸wi膰 co艣, czego niema.-Jak膮 mam gwarancj臋, 偶e mo偶na tobie zaufa膰?
-Gwarancj臋? Absolutnie 偶adnej, ale jak si臋 domy艣lam pragniesz pozna膰 prawd臋 o swym starszym bracie, a pobratymcowi z tego samego klanu chyba jeste艣 wstanie uwierzy膰 na s艂owo, hm?-Pomimo maski mo偶na by艂o wyobrazi膰 sobie, 偶e najpewniej teraz u艣miecha si臋. Sasuke patrzy艂 na niego coraz bardziej zaskoczony. Kto艣 z Uchiha opr贸cz niego i Itachiego 偶yje...-Zaufasz mi na s艂owo? Mam nadzieje...-Wymamrota艂 do艣膰 g艂o艣no pojawiaj膮c si臋 naprzeciwko m艂odziana.-Pierwsze, co, to powinien si臋 chyba przedstawi膰. Madara Uchiha do twych us艂ug.-Sk艂oni艂 si臋 nikle prawie niezauwa偶alnie.-Zapewne o mnie s艂ysza艂e艣, bo chyba nie ma osoby, kt贸ra...
-Kpisz sobie? Przecie偶 to niemo偶liwe... Madara mia艂by teraz ze sto lat jak nie lepiej.-Prychn膮艂 z niedowierzaniem. Tak, to na pewno jaki艣 psychopata, kt贸ry dodatkowo podszywa si臋 pod martwego za艂o偶yciela Konohy. Nie no trzeba mie膰 naprawd臋 spory tupet, aby powiedzie膰 takie s艂owa.
-Mo偶esz uwierzy膰 mi na s艂owo, albo dalej 偶y膰 w niewiedzy o prawdy o swym bracie.-Odpar艂 natychmiast rzekomy Madara.-Mam r贸wnie偶 dla ciebie i twojej dru偶yny pewn膮 propozycj臋...
Propozycj臋? Czy powinien zaufa膰 na s艂owo komu艣, kto podaje si臋 za trupa? Z jednej strony powinien go teraz wy艣mia膰, ale z drugiej za艣 twierdzi on, 偶e w艂adze Konohy maj膮 co艣 wsp贸lnego z mordem na jego klanie i ucieczce brata z mianem zdrajcy i mordercy. Czy powinien zaufa膰 komu艣 takiemu?
-Jak膮 propozycj臋?

33.Pomy艣la艂e艣 kiedy艣 o nas?

Nic jeszcze straconego, co odesz艂o, ale czy obawa nie jest najwi臋ksza przeszkod膮 w odnalezieniu zguby?
Spotkanie z dawnym senseiem, kt贸ry jak si臋 okaza艂o jest moim chrzestnym i ukrywa艂 to przez lata, by艂o do艣膰... Nudne i nic niewnosz膮ce. M贸wi艂 to samo, co sam ju偶 dawno zd膮偶y艂em wykalkulowa膰. Co takiego mogli zrobi膰 shinobi z Shiranai, aby zmieni膰 i zmanipulowa膰 Hinat膮? Co艣 mi umyka...
-Ziemia do Naruto!-Wrzasn臋艂a Sakura tu偶 ko艂o mojego ucha. Chwyci艂em si臋 za obola艂y bok. Spojrza艂em na ni膮 z wyrzutem i nik艂膮 irytacj膮.-No, co? Jak normalnie m贸wi艂am, to nie s艂ucha艂e艣.
-Nic nie szkodzi, chyba nie og艂uch艂em...-Wymamrota艂em.
-O czym tak nami臋tnie rozmy艣lasz?
-Shiranai co艣 musieli zrobi膰 Hinacie z tego, co m贸wi艂 Neji i jej nag艂ego zachowania, to tak wnioskuje, 偶e nie zabi艂aby mnie z powodu odrzucenia, zw艂aszcza jak sama zacz臋艂a potwierdzaj膮c moje przypuszczenia...-Westchn膮艂em ci臋偶ko.-Co艣 mi ci膮gle umyka... Co艣 przegapiam, a dop贸ki nie odgadn臋 tej zagadki nic nie b臋d臋 wstanie zrobi膰. Przeciwnik jest albo bardzo bystry i silny skoro przewodzi wojownikami z nieznanej wioski, albo jest na tyle g艂upi by uwierzy膰, 偶e ma jak膮艣 tam w艂adze nad nimi...
-Nic, ale to nic nier贸b sam! Masz jeszcze mnie, wi臋c nawet si臋 nie wydurniaj!
-Nie mog臋 ciebie nara偶a膰 na takie niebezpiecze艅stwo. Raz i tylko raz pozwoli艂em sobie na patrzenie jak cierpi膮 bliskie mi osoby i wi臋cej nie dopuszcz臋 do takiej sytuacji.
Z艂apa艂a mnie za fraki i nim zorientowa艂em si臋 przycisn臋艂a do 艣ciany robi膮c w niej niema艂e p臋kni臋cie.
-Dwa...
-Co?
-Dwa razy skrzywdzi艂e艣... Pomy艣la艂e艣 kiedy艣 o nas?! O przyjacio艂ach i bliskich z Konohy?! Tsunade-sama przez ponad rok po twoim znikni臋ciu szuka艂a ciebie i wstrzymywa艂a starszyzn臋 ile by艂a tylko wstanie. Specjalnie wysy艂a艂a Kib臋, Shino, Shikamaru, Ino, Chojiego, mnie, Nejiego, Ten ten, Lee... Wszystkich wysy艂a艂a przez kolejne dwa lata na tajne misje, kt贸rych prawdziwym celem by艂o szukanie ciebie deklu jeden! Ka偶de z nas chcia艂o mie膰 nadzieje, 偶e jednak 偶yjesz!-Krzycza艂a z coraz bardziej 艂amliwym tonem g艂osu z kryj膮cymi si臋 w oczach 艂zami.-Pomy艣la艂e艣 kiedy艣, kto odkry艂 tw贸j brak?! Ja! Wiesz jak wielki szok i strach mia艂am, kiedy znalaz艂am w twoim mieszkaniu ka艂u偶e krwi?! Jak cholernie martwi艂am si臋 o ciebie?! Jak prze偶ywa艂am, ze co艣 ze mn膮 jest nie tak skoro wszyscy mnie puszczaj膮?! Najpierw Sasuke, a potem ty, wi臋c nie chrza艅 mi tu o czym艣 tak egoistycznym jak samotna wyprawa!
-Przepraszam... Wiem, 偶e by艂em egoist膮 widz膮c tylko siebie, ale nie mog艂em ju偶 d艂u偶ej s艂ucha膰 jak m贸wi膮 o mnie 鈥瀠trapienie鈥 lub 鈥瀌ziecko bez rodzic贸w鈥.-Przytuli艂em j膮 mocno ku jej zaskoczeniu.-A najwi臋kszym ciosem by艂o jak dziewczyna, kt贸r膮 pokocha艂em odesz艂a... I zdaje sobie spraw臋 jak wielki strach i b贸l wam przysporzy艂em, dlatego przepraszam, nie chcia艂em.-Poczu艂em zapach siarki. Odsun膮艂em si臋 od Sakury, a obok z smoli艣cie g臋stego i czarnego dymu wy艂oni艂 si臋 ch艂opaczek o kruczo czarnych w艂osach i krwistych t臋cz贸wkach. Jak zawsze z jego poszarpanej szaty skapywa艂a krew. Sk艂oni艂 si臋 nisko i poda艂 mi zw贸j.
-Co to?-Zainteresowa艂a si臋 Sakura.
-To z Suny... Gaara chce wiedzie膰 czy ma bra膰 dup臋 w troki z wojskiem czy nie. Jak si臋 nie zgodz臋 i tak ruszy...-Za艣mia艂em si臋 kr贸tko. Odpisa艂em na zwoju i poda艂em go Nabariemu. Sk艂oni艂 si臋 i znikn膮艂.-Co teraz...

*

Kraj b艂yskawicy w Wiosce wi艣niowych ogrod贸w...
-Yumehime-sama, czy co艣 si臋 sta艂o?!-Do pokoju wparowali dwaj zbrojni 偶o艂nierze z m艂odym kap艂anem, kt贸ry natychmiast podbieg艂 do osoby na wp贸艂 le偶膮cej na pod艂odze.-Yumehime-sama?
-Yume no Sora
Smutna melodia gra
Kage soshite Suna
Ksi臋偶yc fiolet tka
Chidori tai Karasu
Brat przeciwko bratu
Z艂amana obietnica
Zemsta nie nasyca
Ten, kt贸remu 艣mier膰 pisana
On przejmie tron szatana
W bieli szaty czerwie艅 p艂omieni utkana
Bohater 艂zami zalany z rana
Koniec przybli偶a, pocz膮tek oddala...

-Yumehime-sama, to twoja wizja przysz艂o艣ci...?
-Nadchodzi nasz i ca艂ego 艣wiata najgorszy z koszmar贸w...-Wyszepta艂a os贸bka w kimonie o d艂ugich blond w艂osach przys艂aniaj膮cych twarz.-Cz艂owiek o dw贸ch twarzach przyniesie 艣wiatu zag艂ad臋 pragn膮c wskrzesi膰 besti臋...
-Musimy powiadomi膰 lorda...
-Nie!-Powstrzyma艂a go.-Musimy powiadomi膰 Kuroyoru-sama, Lord Feudalny ani Raikage-sama nic tu nie pomog膮. Kuroyoru-sama musi dowiedzie膰 si臋 jako pierwszy, prosz臋... Po艣lij po niego Karim...
-Wedle 偶yczenia Yumehime-sama, ale zaraz po tym musimy powiadomi膰 r贸wnie偶 w艂adc臋.
-Dobrze, ale wpierw Kuroyoru-sama...

*

-A-psik...
-Kto艣 ciebie wspomina Naruto.-Zauwa偶y艂a Sakura u艣miechaj膮c si臋 nikle.
-Pewnie wrogowie.-Prychn膮艂em z rozbawieniem. Zapewne to Sasuke, w ko艅cu obserwowa艂 nas jaki艣 czas temu przez kr贸tk膮 chwil臋. Nawet zbytnio nie ukrywa艂 si臋 ze swoj膮 chark膮...
-Naruuuu-kuuuun!-Naraz wpad艂a na mnie z tula艅cem jaka艣 brunetka, a po kocich uszach hipotezuje, 偶e to Fabia. Oderwa艂a si臋 nieznacznie, z艂apa艂a mnie za fraki i zacz臋艂a tarmosi膰 jak szmaciank膮 z wielkim rykiem.-TAK ZA TOB膭 T臉SKNI艁AM 艁AJZO JEDNAA!!
-Fa-a-aa-b-b-bi-ii-i-a-aa-aaa...
-Aaaa! Gomene nasai!-Pu艣ci艂a mnie i odepchn臋艂a odruchowo. Straci艂em r贸wnowag臋 i upad艂em ty艂kiem na ziemi臋.-Gomene, Naruto! 呕yjesz?!
-Tak, spokojnie.-Za艣mia艂em si臋 wstaj膮c.-A gdzie zgubi艂a艣 brata?
-Jest w kwiaciarni u jakiej艣 blondyny... Ummm... Chyba Ino jej na imi臋 by艂o...
-Ino?-Zamruga艂em zaskoczony.-To on... Heh, kto by pomy艣la艂...
-Taaa... I chyba b臋dzie ju偶 z ni膮, je艣li mieli 鈥瀊艂ysk鈥.-Westchn臋艂a zrezygnowana.
-O, czym wy m贸wicie?
-Ah, wybacz Sakura. To Fabia, Fabia to Sakura przyjaci贸艂ka z dzieci艅stwa i z by艂ej dru偶yny.
-Ta, z Konohy?-Fabia spojrza艂a na mnie podejrzliwie. U艣miechn膮艂em si臋 wzruszaj膮c ramionami.-Ty obietnic sam sobie dotrzyma膰 to nie umiesz, wiesz?
-Trudno... A co do twojego pytania Sakura, to Fabia i Fabian jej brat s膮 z dawno zapomnianego klanu, w kt贸rym je艣li kt贸re艣 z nich spotka t膮 jedyna osob臋, to nie zakocha si臋 nigdy w innej dop贸ki ona nie umrze. Oczywi艣cie wie si臋 o tym, kiedy nast臋puje 鈥濼en B艂ysk鈥.
-Powiedzmy, 偶e rozumiem, o co chodzi z b艂yskiem...
-Znasz uczucie jakby kto艣 kopn膮艂 ciebie w 偶o艂膮dek widz膮c obiekt twoich westchnie艅? B艂ysk jest czym艣 w ten dese艅, ale masz uczucie jakby kto艣 wyszarpywa艂 ci dusz臋 w do艣膰 mi艂y i b艂ogi spos贸b. I przez chwil臋, przez par臋 sekund widzisz tylko t膮 jedn膮 osob臋 jakby nic i nikt nie istnia艂o po za ni膮...-Wyja艣ni艂a pokr贸tce Fabia.-St膮d nazwa 鈥濼en B艂ysk鈥.
-Ah, rozumiem... Czyli s膮dzicie, 偶e Ino i tw贸j brat mog膮 by膰 ku sobie przez w艂a艣nie b艂ysk?
-Wszystko an to wskazuje.-Przyzna艂a niemal偶e natychmiast Fabia.-Mnie natomiast dr臋czy jeden cholerny rycerzyk, z kt贸rym na szcz臋艣cie nie mia艂am przeb艂y艣ni臋cia, ale nie jest powiedziane, 偶e przy tylko pierwszym spotkaniu ono si臋 ujawnia. O nie, tak 艂atwo nie ma, jest do g贸ry trzech spotka艅 i spojrzenia prosto w oczy.
-Psiarza w sensie Kib臋, tak?-U艣miechn膮艂em si臋 niewinnie.-Od razu m贸wi臋, nie jest na pewno tobie przeznaczony Fabia.-Za艣mia艂em si臋 g艂aszcz膮c j膮 po g艂owie, co okaza艂a mruczeniem niczym kot.
-Przesta艅!-Odtr膮ci艂a moj膮 d艂o艅 lekko czerwona.-Cholerna kocia kl膮twa...-Wymamrota艂a do siebie. Zn贸w za艣mia艂em si臋 serdecznie.-I masz racj臋, Kiba czy jak mu tam, na pewno nie jest tym jedynym dla mnie, w ko艅cu to dziwnie by wygl膮da艂o pies z kotem, jako para... Pfff... No chyba nie do ko艅ca.-Machn臋艂a r臋k膮 jakby odgania艂a z艂o艣liwa much臋.
-Chyba pierwszy raz od lat czuje si臋 jak pi膮te ko艂o u wozu, kiedy nie rozumiem, o czym m贸wicie...-Za艣mia艂a si臋 kr贸tko Sakura. U艣miechn膮艂em si臋 nikle.-Kiedy chcecie wyruszy膰 do Shiranai?
-Po zmroku, a w贸wczas przed 艣witem powinni艣my dotrze膰 na miejsce.-Odpar艂em po chwili namys艂u.-A skoro ty idziesz, to b臋dziesz potrzebowa膰 r贸wnie偶 kogo艣 do pomocy... A znam na pewno JEDN膭 osob臋, kt贸ra nieukrywanie b臋dzie chcia艂a za nami pod膮偶y膰, co nie Neji?-Ostatnie zdanie powiedzia艂em o wiele g艂o艣niej.
-Nie zapytam sk膮d wiedzia艂e艣 o mojej obecno艣ci pomimo ukrycia przeze mnie chakry.-Tu偶 obok nas zeskoczy艂 z budynku posiadacz Byakugana.-Ale masz racj臋, niewa偶ne, co powiedzie id臋 z wami! Hinata jest moj膮 kuzynk膮 i jestem za ni膮 odpowiedzialny!
-Oczywi艣cie, oczywi艣cie...-Pokiwa艂em nikle g艂ow膮 z udawan膮 powag膮.-A wracaj膮c do tematu鈥 Sakura zastan贸w si臋, kogo zechcesz jeszcze ze sob膮 zabra膰 i to powa偶nie przemy艣l sw贸j wyb贸r.

*

Gdy dzie艅 zako艅czy艂 si臋 r贸wnie szybko, co rozpocz膮艂, a ka偶dy z mieszka艅c贸w ruszy艂 w krain臋 marze艅 sennych i tylko nielicznie niebyli wstanie zmru偶y膰 oka, na obrze偶ach wioski by艂y ledwie widoczne dla kogokolwiek cienie. Wprawny osobnik przyjrza艂by si臋 dok艂adniej i dojrza艂 stoj膮ce cztery postacie skryte za pniami drzew wyczekuj膮ce spokojnie.
-Jeste艣 pewna, 偶e on...-Dziewczyna w okularach o czerwonych w艂osach spojrza艂a na brunetk臋 stoj膮ca obok. Bawi艂a si臋 ona jakim艣 fioletowym pod艂u偶nym kryszta艂em, podrzucaj膮c go od niechcenia i 艂api膮c bez zmiany miejsca.-Miharu...
-Uspok贸j si臋 Karin, jak m贸wi艂am ju偶 i jeszcze raz powt贸rz臋.-Dziewczyna nazwana Miharu westchn臋艂a ci臋偶ko upuszczaj膮c swoj膮 zabawk臋, kt贸r膮 natychmiast pochwyci艂a srebrnym smoczym ogonem.-Rozmawia艂am z nim, powiedzia艂, 偶e da odpowied藕 wieczorem, wi臋c... Uspok贸j hormony!
-Matko, bez niego, to ju偶 nudno si臋 zaczyna robi膰 z wami kobiety...-Prychn膮艂 znudzony ch艂opak o bia艂ych w艂osach za brod臋 ukazuj膮c przy ziewni臋ciu ostre rekinie z臋by. Ubrany w fioletowa bluzk臋 bez r臋kaw贸w z pasem br膮zowej barwy przypi臋tym na piersi i wielkim mieczem na wz贸r tasaka doczepionego na plecach.-Wola艂em jego zrz臋dzenie, 偶e jeste艣my za g艂o艣no ni偶 wasze j臋czenie jak stare przekupki na targu...
-S艂od藕 im tak dalej, a przemy艣l臋 sobie czy nadal do was wraca膰...
Ca艂a czw贸rka zwr贸ci艂a wzrok na osob臋, kt贸ra do nich odezwa艂a si臋 i przerwa艂a 鈥瀠rocz膮鈥 konwersacj臋.
-M贸wisz i masz.
-Sasuke!-Rudy ch艂opak podszed艂 do m艂odego Uchiha z wielkim zadowoleniem i ulga wymalowanymi na twarzy.-Jednak przyszed艂e艣.
-Tak, skoro pewna osobisto艣膰 postanowi艂a przekaza膰 mi nowo艣ci w grupie, nie mog艂em si臋 oprze膰 pokusie powrotu, zreszt膮...-艢ci膮gn膮艂 nieznacznie brwi i podni贸s艂 g艂ow臋 w g贸r臋 wpatruj膮c si臋 w konar drzewa jakby pr贸bowa艂 co艣 w nim zobaczy膰. Pozostali spojrzeli niepewnie w kierunku, gdzie spogl膮da艂, ale niczego niebyli wstanie dostrzec.-Obserwujesz nas?
-Jeste艣 bardzo spostrzegawczy.-Pomi臋dzy ch艂opakiem a Taka pojawi艂 si臋 zamaskowany m臋偶czyzna odziany w czarny p艂aszcz z akcentami czerwonych chmur z bia艂ymi obw贸dkami.-Tego mo偶na by艂o spodziewa膰 si臋 po dziedzicu tak znamienitego klanu, jakim by艂 Uchiha.
-Kiedy on...?!-Karin wycofa艂a si臋 nieznacznie patrz膮c z niedowierzaniem w now膮 osob臋.-Niemo偶liwe... Nie wyczu艂am jego obecno艣ci, a to niemo偶liwe...
-Znaczy, 偶e twoje zdolno艣ci tropiciela s膮 g贸wnianej jako艣ci.-Za艣mia艂 si臋 bia艂ow艂osy z艂o艣liwie.-Z艂贸偶 reklamacje do firmy, gdzie je zakupi艂a艣.
-Zamknij ryja Suigetsu inaczej rozkwasz臋 ci go tak, 偶e nie pozbierasz si臋 z pod艂ogi cholerna wodna szumowino!!-Wrzasn臋艂a niemal偶e poirytowana Karin.-Do dzi艣 nie rozumiem, po jak膮 choler臋 Sasuke w og贸le przyj膮艂 CIEBIE do grupy... Najbardziej si臋 wym膮drzasz, a g贸wno robisz... Pfff...
-I kto to m贸wi, skretynia艂a wiewi贸rka!-Warkn膮艂 Suigetsu.
-G艂o艣niej, druga po艂owa wioski was nie s艂ysza艂a...-Wymamrota艂a z ironi膮 Miharu. Sasuke jedynie pokr臋ci艂 nieznacznie g艂ow膮.-A teraz zadam pytanie, kt贸re pewnie ka偶de z nas chcia艂oby zada膰... Znasz go?
-Nazywam si臋 Uchiha Madara i jestem liderem Akatsuki, organizacji, do kt贸rej obecnie nale偶y wasza grupa.-Odpar艂 niemal偶e natychmiast cz艂owiek w pomara艅czowej masce.-Uci膮艂em sobie dzi艣 ma艂膮 pogaw臋dk臋 z Sasuke i zgodzi艂 si臋.

34.Nieuwaga twym najwi臋kszym wrogiem, ale plan zmylenia przeciwnika...

-Naruto, tak w艂a艣ciwie, to gdzie si臋 kierujemy?-Zapyta艂a w ko艅cu Sakura. Wyr贸wna艂em z ni膮 tempo.-Nar...
-Do miejsca spotkania z moimi podopiecznymi.-U艣miechn膮艂em si臋 nikle. Mina Sakury, bezcenna...-Ju偶 ich powiadomi艂em, wi臋c na pewno b臋d膮 czeka膰 na nas wertuj膮c dok艂adnie okolic臋. Morina pos艂a艂a r贸wnie偶 po swoich.
-Z-Zaraz, chwila, moment!!-Niemal偶e wrzasn臋艂a zdumiona moja odpowiedzi膮.-Powierzyli艣cie misj臋 zwiadowcz膮 na 艣mier膰 i 偶ycie geninom?! Oszaleli艣cie zu...?!
-Sakura!-Przerwa艂 jej, co niema艂o mnie zaskoczy艂o, Neji.-Je艣li Naruto, a tak偶e Morina-san wys艂ali na zwiad swoich uczni贸w, to musieli mie膰 ku temu wa偶ny pow贸d. R贸wnie偶 po powrocie z Kumori no sato m贸wi艂a艣, 偶e ich poziom szkolnictwa w akademii jest o wiele wy偶ej ni偶 niejedna, wi臋c ufam jego decyzji, ty r贸wnie偶 powinna艣.
-Neji...
-Neji ma racj臋, nie sugeruj si臋 rang膮 i wiekiem.-Przymkn膮艂em powieki.-Ufam tym dzieciakom bardziej ni偶 samemu sobie i wierze w nich, zreszt膮...-Wyszczerzy艂em si臋 w u艣miechu.-Mia艂a艣 okazj臋 zobaczy膰, na co sta膰 te dzieciaki, wi臋c sama oce艅 czy aby na pewno s膮 tacy niezdolni do walki na 艣mier膰.-Przyspieszy艂em ponownie pozostawiaj膮c Haruno sam膮 ze swoimi my艣lami. Ufam, 偶e odpowie sobie sama i nie b臋dzie potrzebowa膰 pomocy, w ko艅cu jest inteligentna.
-Coraz bardziej przypominasz starego debilnego g贸wniarza mieszkaj膮cego w Konohagakure.-Za艣mia艂 si臋 gard艂owo lisi demon, ale w jego g艂osie nie wyczu艂em ani krzty kpiny.-Chyba przebywanie w艣r贸d mieszka艅c贸w Konohy wp艂ywa na ciebie bardziej pozytywnie ni偶 my艣la艂e艣, nie m艂ody?
-G艂upoty gadasz...
-Prychn膮艂em w duchu z cwaniackim u艣mieszkiem.-Za du偶o nawdycha艂e艣 si臋 st臋chlizny wody wok贸艂 swojego wi臋zienia i zaczynasz bredzi膰... Oj, Kyuubi, Kyuubi... B臋dziesz musia艂 zadba膰 o zdrowie jak wykonamy to zadanie.
-Od razu jakie艣 SPA zafunduj, moje futro ch臋tnie si臋 od艣wie偶y.
-Prychn膮艂 ironicznie lisi demon. Parskn膮艂em 艣miechem.-I m贸wi艂em powa偶nie, Naruto...
-O od艣wie偶aniu futra w SPA?
-Nie, doskonale wiesz, o czym m贸wi臋.
-Je艣li m贸wisz o tym, 偶e coraz bardziej 鈥瀖i艂o鈥 zachowuje si臋 wobec ludzi z li艣cia, to tylko z szacunku i nic po za tym.
-Odpar艂em z wyrzutem i nut膮 irytacji. Owszem sk艂ama艂em, ale to na pewno i Kyuu wyczu艂. Sam chcia艂bym wierzy膰 sobie i wm贸wi膰, 偶e taka w艂a艣nie jest prawda, ale...
-Jak w ko艅cu zdecydujesz si臋 przyzna膰, 偶e pomyli艂e艣 si臋 w os膮dzie starych przyjaci贸艂 z dawnej wioski, daj zna膰. B臋d臋 mie膰 艂apy blisko telefonu i telegrafu, wi臋c nie kr臋puj si臋.
-Cholerny futrzak...-U艣miechn膮艂em si臋 nikle z 偶y艂k膮 irytacji na czole. Brew zacz臋艂a mi lekko drga膰.-Zabi膰 to ma艂o za jego bezczeln膮 bezpo艣rednio艣膰 i ironi臋...-Wymamrota艂em do siebie. Spojrza艂em w prawo i zmarszczy艂em nieznacznie brwi.-Czy偶by...-Zerkn膮艂em w lewo i zaraz w d贸艂.-Co艣 si臋 zbli偶a...
-Naruto, co...
-Lepiej uwa偶ajcie!-Odwr贸ci艂em si臋 do towarzystwa, a za ka偶dym z nich pojawi艂 si臋 cie艅.-Szlak...!-To ostatnie, co zdo艂a艂em powiedzie膰, bo w tym momencie i za mn膮 zjawi艂 si臋 tajemnicza smuga.

*

-I gdzie jest Naruto-sensei...?-Zapyta艂a znudzonym tonem Hikari siedz膮c na kamieniu z podpartymi 艂okciami o uda, trzyma艂a w d艂oniach twarz.-Nuda...
-Pierwszy raz si臋 z tob膮 zgodz臋.-Przyzna艂a dziewczyna o d艂ugich blond w艂osach zwi膮zanych w dwa kucyki czarnymi wst膮偶kami w kokardy. Ubrana w bia艂膮 kozul臋 z lu藕nym czarnym krawatem i tego samego koloru plisowan膮 sp贸dniczk膮, podkolan贸wkami i br膮zowymi p贸艂butami. W ch艂odnie wygl膮daj膮cych niebieskich t臋cz贸wkach tli艂o si臋 znu偶enie.-Nic nie znale藕li艣my, a wy?-Tu zwr贸ci艂a wzrok na Todda i Mizukiego, kt贸rzy w艂a艣nie pojawili si臋 tuz obok nich. Zaprzeczyli.
-I tyle z naszego zadania.-Prychn膮艂 z irytacj膮 ch艂opak o bia艂ych w艂osach si臋gaj膮cych za ty艂ek. Mia艂 na sobie bluzk臋 w bia艂o czarne pasy z d艂ugim r臋kawem, granatowe spodnie przed kolana z mn贸stwem kieszeni i czarne buty ninja. Na szyi mia艂 zawieszony okr膮g艂y medalion z wygrawerowanym w nim znakiem kanji oznaczaj膮cym 鈥濳ontrola鈥.-A tak chcia艂em wypr贸bowa膰 moje nowe male艅stwa!-Z dzik膮 satysfakcj膮 godna psychopaty wyci膮gn膮艂 z kieszeni sze艣膰 lasek dynamitu, ale nim zd膮偶y艂 cokolwiek zrobi膰 knoty ze wszystkich opad艂y sm臋tnie na ziemi臋, a w drzewo wbi艂y si臋 dwa sztylety.-Itsuka!!-Wrzasn膮艂 na blondynk臋, kt贸ra nie zmieniaj膮c miejsca wykona艂a ruch palcami i pochwyci艂a lec膮ce powt贸rnie ku niej ostrza.-Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile czasu zaj臋艂o mi udoskonalanie moich wybuchowych male艅stw, a ty od tak sobie je zepsu艂a艣!!
-Jeste艣 za g艂o艣no Yozuki...-Wymamrota艂 ch艂opak siedz膮cy pod drzewem gapi膮c si臋 znudzenie na skacz膮c膮 po drzewie wiewi贸rk臋. Granatowe nieco przyd艂ugie w艂osy nieco opada艂y na oczy barwy szarej. Ubrany w czarny bezr臋kawnik i niebieski t-shirt z napisem dialogowym 鈥-Wszyscy umrzemy...? -Kiedy艣 na pewno zjebie...鈥 oraz d艂ugie lu藕ne nieznacznie jeansowe spodnie i adidasy. Patrzy艂 przez chwil臋 na zwierzaka, kt贸ry najwidoczniej zdegustowane jego spojrzeniem rzuci艂o w niego 偶o艂臋dziem trafiaj膮c w g艂ow臋, jednak ch艂opak ani troch臋 nie ruszy艂 si臋 z miejsca.
-A ty by艣 si臋 cz臋艣ciej odzywa艂 i szybciej rusza艂 Houji...-Wymamrota艂 bia艂ow艂osy ze zdegustowan膮 min膮.
-A艂a...-Wymamrota艂 po d艂u偶szej chwili ch艂opak nazwany Houji i rozmasowa艂 sobie miejsce, gdzie oberwa艂 od wiewi贸rki.
-Dopiero poczu艂e艣?!-Yozuki naje偶ony niczym je偶ozwierz niemal偶e wydar艂 si臋 na kompana dobity jego zachowaniem.
-Houji ma racj臋 Yozuki, jeste艣 za g艂o艣no.-Prychn臋艂a Itsuka beznami臋tnie i teatralnie odwracaj膮c g艂ow臋 w bok.
-Ech... Nic niezdzia艂any, ale mo偶emy zje艣膰 i poczeka膰 na Naruto-sensei.-Przyzna艂 z zamy艣leniem Todd.-Jeste艣 g艂odna Ami?-Zapyta艂, jednak dziewczynka nie odpowiedzia艂a.
-Chyba nadal jest na ciebie obra偶ona za to jak j膮 potraktowa艂e艣 jaki艣 czas temu.-Przyzna艂a Hikari z zamy艣leniem.
Amerilian siedzia艂a z podsuni臋tymi nogami pod brod臋 obejmuj膮c je r臋koma. Wcale nieby艂a z艂a, ani obra偶ona na ch艂opaka, ale ba艂a si臋, co stanie si臋 z m艂odym Uchiha. Od kiedy pami臋ta艂a widzia艂a r贸偶ne rzeczy, kt贸rych nikt nie by艂 wstanie dostrzec, a czasem s艂ysza艂a r贸wnie偶. Mia艂a czasami wizje, kt贸rych nieby艂a wstanie wyja艣ni膰. Nigdy nikomu nie m贸wi艂a o nich od dnia, gdy zgin臋li jej rodzice, a j膮 prawie nie zabili. Tylko raz zaufa艂a komu艣 obcemu i powiedzia艂a, 偶e jej babcia zginie i wtedy w艂a艣nie dziecko pobieg艂o do rodzic贸w, opowiedzia艂o o wszystkim. Kiedy staruszka zgin臋艂a z powodu wylewu, mieszka艅cy wioski chcieli j膮 zabi膰 nazywaj膮c czarownic膮. Obiecali, 偶e b臋dzie bezpieczna, a po odkryciu tajemnicy chcieli skrzywdzi膰, ale to ona ich zabi艂a i unicestwi艂a ca艂膮 wie艣. Potem zaufa艂a po raz drugi komu艣 i to by艂 Todd, ale mimo zaufania obawia艂a si臋, 偶e historia powt贸rzy si臋 i mimo wszystko zostanie wyrzucona z Kumori za swoj膮 inno艣膰... Doskonale zapami臋ta艂a ten dzie艅, kiedy Todd na ni膮 hukn膮艂, ale nie chcia艂a nikomu m贸wi膰, co j膮 przestraszy艂o, ani dlaczego tak zareagowa艂a...

Tego dnia zaufa艂a po raz drugi. Ka偶dy przedstawi艂 si臋, a ostatnim by艂 m艂ody Uchiha. Niech臋tnie, ale podszed艂 i patrzy艂 chwil臋 z zastanowieniem czy powinien w og贸le spoufala膰 si臋 z ni膮. Ostatecznie westchn膮艂 zrezygnowany, kiedy Sakura zach臋ci艂a ch艂opaka do tego.
-Cze艣膰 ma艂a, jestem Sasuke.-Uchiha wyci膮gn膮艂 r臋k臋, ale ona jak tylko chcia艂a poda膰 swoj膮 wyskoczy艂 ku niej w膮偶 z jego r臋kawa owini臋ty wok贸艂 r臋ki. Niepewnie wycofa艂a si臋 i wtuli艂a w Todda patrz膮c nadal na Sasuke.-Chyba si臋 mnie nie boisz?
-Nie, ja tylko...-Pokr臋ci艂a g艂ow膮.-Nikt opr贸cz niej nie widzia艂 w臋偶a, kt贸ry chcia艂 mnie zaatakowa膰...?-Przemkn臋艂o jej przez my艣l.
-Sasuke-kun... sss...
-Ja...-Zacisn臋艂a mocniej d艂onie na ubraniu Obitera s艂ysz膮c przera藕liwie ochryp艂y g艂os.
-Ami?-Todd patrzy艂 na ma艂膮, ale ona nie odpowiedzia艂a. Patrzy艂a na m艂odego Uchiha uwa偶nie z nik艂ym strachem, ale nikt nie wiedzia艂, co widzia艂a i czemu patrzy艂a tak na Sasuke.
-Jeste艣 ju偶 m贸j...-Patrzy艂a jak wok贸艂 cia艂a Sasuke owija si臋 wielki bia艂y w膮偶 sycz膮c z艂owrogo z niesamowitym zachwytem.-Tylko m贸j... Ssshasahahasss!!-Zasycza艂 艣miec膮c si臋. Tego ju偶 niewytrzyma艂a.
-NIE!!-Ami podbieg艂a do Uchiha i zacz臋艂a go popycha膰 i jakby strzepywa艂a z niego co艣 na wysoko艣ci klatki piersiowej, bo wy偶ej nie si臋ga艂a.-Odejd藕! Odejd藕! Odejd藕! Odejd藕! Odejd藕!
-Ami!-Todd pr贸bowa艂 j膮 odci膮gn膮膰, ale dziewczynka wyrwa艂a si臋 i ponowi艂a czynno艣膰. Nikt z zebranych nie wiedzia艂, czemu to robi艂a, a g艂贸wnie Sasuke, kt贸ry by艂 obiektem jej ataku.
-Wynocha! Wynocha! Wynocha! Wynocha! Wynocha!
-Amerilian!-Sakura chcia艂a ruszy膰, 偶eby uspokoi膰 jako艣 dziewczynk臋, ale nim zrobi艂a krok uprzedzi艂 j膮 Todd.
-Amerilian!!-Todd z艂apa艂 j膮 za ramiona i potrz膮sn膮艂 mocno. Zapad艂a cisza. Amerilian patrzy艂a przestraszona na ch艂opaka jakby mia艂a si臋 zaraz pop艂aka膰. Przytuli艂 j膮 mocno.-Uspok贸j si臋 i powiedz, co si臋 dzieje? Czemu go atakujesz?
-Ja nie...-Ami wyrwa艂a si臋 z u艣cisku ch艂opaka i uciek艂a za Sakur臋. Nikt z zebranych nie rozumia艂 jej zachowania, ale uznali, 偶e po prostu Sasuke j膮 przera偶a.


-Ami? Dalej jeste艣 na mnie z艂a?-Todd przykl臋kn膮艂 przy niej.
-Sasuke-niisan wcale mnie nie przera偶a...-Wymamrota艂a niemal偶e niedos艂yszalnie, ale ka偶dy jednak j膮 dos艂ysza艂. Patrzyli teraz zaskoczeni tymi s艂owami. Dru偶yna trzecia doskonale zdawa艂a sobie spraw臋, o czym mowa, ale nie rozumieli, co dok艂adnie ma na my艣li.-Nie boje si臋 go, ja tylko...
-Tylko, co?-Dopytywa艂a si臋 Hikari.-Skoro nie boisz si臋 to, czemu go zaatakowa艂a艣?
-Nie mog臋...-Wyszepta艂a chowaj膮c twarz w kolanach.-Nie mog臋 wam powiedzie膰...
-Rozumiemy, ale je艣li zechcesz powiedzie膰, to 艣mia艂o.-Hikari u艣miechn臋艂a si臋 do niej ciep艂o, czym zak艂opota艂a nieco dziewczynk臋, ale kiwn臋艂a g艂ow膮 na zgod臋.
-Gdzie oni s膮?!-Wrzasn膮艂 niespodziewanie Yozuki uderzaj膮c energicznie g艂ow膮 w pie艅 drzewa, a po trzydziestu uderzeniach odsun膮艂 si臋 z zakrwawionym czo艂em.-艁eb mnie boli...
Wszyscy opr贸cz Amerilian, Houjiego i Yozukiego strzelili sobie otwartymi d艂o艅mi w twarz kr臋c膮c nieznacznie g艂owami.

*

Ninja z Shiranai zabili ka偶dego z grupy Konohy, a blondyn przewodz膮cy im zosta艂 nadziany na katan臋. Spojrza艂 na shinobi nieznanej wioski i u艣miechn膮艂 si臋 kpi膮co.
-Frajerzy...-Prychn膮艂. Wszyscy zabici kompani zmienili si臋 w jego kopie i znikn臋艂y zmieniaj膮c si臋 w p艂omienie. Ch艂opak wystawi艂 j臋zyk swemu oprawcy i r贸wnie偶 znikn膮艂.
-Kage bushin...?-Wycharcza艂 zdumiony ninja dzier偶膮cy w d艂oni nadnaturalnie du偶y top贸r, a inny nic nieposiadaj膮cy w d艂oniach uderzy艂 pi臋艣ci膮 w konar drzewa 艂api膮c je w p贸艂.
-O艣mieszy艂 nas g贸wniarz...
-Musz膮 by膰 niedaleko.-Wymamrota艂 ninja trzymaj膮cy katan臋.
-Ruszamy!-Oznajmi艂 dow贸dca i znikn臋li.

*

Zatrzyma艂em si臋 na chwil臋 czuj膮c pr膮d b贸lu, jaki zosta艂 zadany moim klonom. Cholercia, ju偶 wiedz膮...
-Naruto!-Sakura natychmiast przykl臋k艂a przy mnie, ale odtr膮ci艂em j膮. Popatrzy艂a zaskoczona.
-Zbli偶aj膮 si臋.-Wymamrota艂em zerkaj膮c za siebie.-Moje klony idealnie skopiowa艂y rozmow臋, jak膮 odbyli艣my nim je wys艂a艂em, wi臋c spokojnie mog艂y przechytrzy膰 wroga.-U艣miechn膮艂em si臋 nikle i ruszyli艣my szybciej ni偶 uprzednio, aby tylko nas nie dogonili.- Nieuwaga twym najwi臋kszym wrogiem, ale plan zmylenia przeciwnika...
-Najlepszym pomys艂em pod s艂o艅cem, kt贸ry zirytuje wroga i doprowadzi do szewskiej pasji?-Dopowiedzia艂 z nut膮 rozbawienia Neji.-Jeste艣 niemo偶liwy, wiesz o tym? Teraz dzi臋ki tobie oni chc膮 nie tyle zabi膰, co rozszarpa膰 nasze wn臋trzno艣ci i nabi膰 g艂owy na pal, zdajesz sobie z tego spraw臋?
-Owszem.-Za艣mia艂em si臋 kr贸tko.-To b臋dzie 艣wietna rozgrzewka, zabawa z nimi.
-Faceci i ich chora pasja do bijatyk...-Westchn臋艂a zrezygnowana Ino, kt贸ra Sakura uzna艂a za najlepsza osob臋 do tego zadania, ale czemu, to ju偶 nie mam poj臋cia.
U艣miechn膮艂em si臋 nikle i po chwili zeskoczy艂em na ziemi臋, gdzie czeka艂y na nas dzieciaki. Reszta grupy zrobi艂a to samo, par臋 sekund p贸藕niej zjawi艂a si臋 Morina, Jack i Zero.
-Sp贸藕ni艂e艣 si臋 sensei!!-Wrzasn臋li r贸wnocze艣nie wskazuj膮c na mnie Hikari i Todd.
-Tak? To byli艣my um贸wieni na jak膮艣 konkretn膮 godzin臋?-Spojrza艂em na swoich podopiecznych z udawanym zdziwieniem.-呕artuje. Troch臋 nam zesz艂o i zdaje si臋, 偶e mamy ogon...-Westchn膮艂em ci臋偶ko wskazuj膮c za siebie.
-Yozuki, znowu obi艂e艣 sobie g艂ow臋 o drzewo...?-Morina spojrza艂a na swojego podopiecznego z politowaniem i strzeli艂a go z li艣cia w ty艂 g艂owy.-Hikari mo偶esz?
-Ju偶...-Wymamrota艂a zniech臋cona Heiko i zacz臋艂a leczy膰 zakrwawionego ch艂opaka.-A co oni tu robi膮?
-Oni s膮 dla towarzystwa i 艂adnego wygl膮du.-Za艣mia艂a si臋 Morina.-Chocia偶 bym k艂贸ci艂a si臋, je艣li chodzi o t膮 r贸偶ow膮 Barbie..-Wymamrota艂a lustruj膮c z nienawi艣ci膮 Sakur臋.-Naruto, po co ona tutaj jest? Zabrak艂o ruchomych tarcz do obrony czy jak?
-Ryj farbowana wiewi贸rko!-Warkn臋艂a Sakura, kt贸r膮 podtrzyma艂a Ino. Ja za艣 trzyma艂em Morin臋. Obie panie mia艂y nieodparta ch臋膰 pozabijania si臋 nawzajem. Baby...
-Naruto-sensei?-Odezwa艂a si臋 nagle Hikari patrz膮c na co艣 za nami. Nie zd膮偶y艂em nawet odwr贸ci膰 si臋.
-Morina-sensei!-Krzykn膮艂 Houji teleportuj膮c si臋 obok nas, zablokowa艂 cios katan膮 wymierzony w kark Moriny.
-Jaki pi臋kny komitet powitalny, a nawet nie jeste艣my odpowiednie przygotowani.-Zakpi艂 Yozuki u艣miechaj膮c si臋 niczym rasowy psychopata.-Przygotujcie si臋 na bombowe powitanie!!-Rzuci艂 w ka偶dego z osobna wrogiego ninja granaty.-IMPREZKA, HAHAHA!!!
-ZERO!! SHIRO!!-Wrzasn膮艂em, a dwie sekundy p贸藕niej nast膮pi艂a eksplozja pozostawiaj膮ca po sobie zgliszcza i krater jak po ma艂ej wsi.

35.Witamy w piekle, serwis rum zaraz pa艅stwa obs艂u偶y.

W ciszy biegli艣my w stron臋 艣wi膮tyni. W ostatniej chwili Shiro i Zero wykorzysta艂y swoje zdolno艣ci do przeniesienia nas kawa艂ek dalej. Morina strzeli艂a w g艂ow臋 z pi臋艣ci 艣miej膮cego si臋 jak wariat Yuzukiego i poskutkowa艂o to natychmiastowo.

- M艂ody... - Powiedzia艂 cicho Kyuubi.

- Co chcesz? - Zapyta艂em, nie spuszczaj膮c gardy. W ka偶dej chwili mogli nas zaatakowa膰.

- Powiniene艣 si臋 po艣pieszy膰, bo mo偶e si臋 to 藕le sko艅czy膰...

- Ja bym m贸g艂 biec szybciej, ale oni za mn膮 nie nad膮偶膮.
- Zerkn膮艂em na reszt臋. Z ledwo艣ci膮 za nami nad膮偶ali... - Cholera... Gdyby by艂 jaki艣 spos贸b, aby dotrze膰 szybciej. Shiro i Zero nie mog膮 u偶ywa膰 swoich zdolno艣ci do wspierania 艣miertelnik贸w, chyba, 偶e to zagra偶a ich 偶yciu.

- Zbli偶aj膮 si臋. - Odezwa艂a si臋 Zero.

- Szlak...

- Teee m艂ody, widz臋, 偶e masz k艂opoty. - Powiedzia艂 Kyuubi w mojej g艂owie. Rozejrza艂em si臋 dooko艂a, wyczekuj膮c na ewentualny atak przeciwnika.

- Mo偶e by艣 tak pom贸g艂, a nie tylko le偶ysz? - Warkn膮艂em.

- Co ja mog臋 zrobi膰? Przecie偶 JESTEM UWI臉ZIONY WEWN膭TRZ CIEBIE.- Zaakcentowa艂 ostatnie s艂owa. Westchn膮艂em g艂ucho, staraj膮c si臋 obmy艣li膰 jaki艣 sensowny plan.

- I, co teraz...? 艢wi膮tynia jest niedaleko, ale je艣li tak dalej p贸jdzie to nie damy rady do niej dotrze膰 nim nas nie dorw膮. - Jakoby na potwierdzenie tych s艂贸w w dos艂ysza艂em wrzask. Obejrza艂em si臋.

- SAKURA!! - Wrzasn臋艂a niespodziewanie Ino.

Sakura zosta艂a sp臋tana w 艂a艅cuch i poci膮gni臋ta w g艂膮b lasu. Chcia艂em ruszy膰 za ni膮, ale...

- Biegnijcie dalej, ja polec臋! - Krzykn臋艂a pospiesznie Morina ruszaj膮c nim zdo艂a艂em zaprotestowa膰.

- Zero!

- Robi si臋! - Blondyna skin臋艂a na mnie g艂ow膮 i ruszy艂a za dziewczyn膮.

- I, co teraz sensei? - Zapyta艂a Hikari. - To ewidentnie pu艂apka, chc膮 nas rozdzieli膰...

- Zauwa偶y艂em Hikari, ale to nie tylko to... - Odpar艂em. - Nie tylko chc膮 nas rozdzieli膰, co spowolni膰, a to znaczy, 偶e rytua艂 otwarcia rozpocz膮艂 si臋.

- Chcesz powiedzie膰, 偶e Hinata...

- Tak Neji, je艣li si臋 nie pospieszymy, to b臋dzie bli偶ej niebezpiecze艅stwa ni偶 dotych... - Pojawi艂em si臋 tu偶 przy Yuzukim i zablokowa艂em cios katan膮. - Biegiem!

Odepchn膮艂em przeciwnika, z艂o偶y艂em kilka piecz臋ci i strzeli艂em prosto w g艂ow臋 shinobi z Shiranai kul膮 ognia. Odrzuci艂o go na oko艂o metr. Widzia艂em kontem oka jak wstaje jakby nigdy nic. Czyli jednak moje podejrzenia si臋 sprawdzi艂y...

- Sensei, biegnijcie przodem, my ich zatrzymamy. - Odpar艂a Hikari i wraz z Toddem i Mizukim ruszyli na ninja z katan膮.

- Tylko nie zgi艅cie inaczej wam dupsko skopie! - Zawo艂a艂em z udawana irytacj膮. - Powodzenia...

- Naruto? - Neji spojrza艂 na mnie niepewnie. U艣miechn膮艂em si臋 pokrzepiaj膮co. Odwzajemni艂 gest i kiwn膮艂 g艂ow膮 na znak, 偶e rozumie. - Byakugan! - Aktywowa艂 oczy. - Jest! Oko艂o dziesi臋膰 metr贸w przed nami, to na pewno ona!

- Dobra, teraz biegiem!

Przyspieszy艂em i naraz obejrza艂em si臋 z gotowo艣ci膮 do zablokowania ciosu, gdy nagle ninja z nadnaturalnym toporem zosta艂 zwi膮zany jakim艣 materia艂em. Zamruga艂em zaskoczony i zatrzyma艂em si臋. Reszta grupy zrobi艂a to samo.

- Naruto-sama, prosz臋 biec dalej, my si臋 nim zajmiemy! - Zawo艂a艂a jaka艣 dziewczyna.

Obejrza艂em si臋 w prawo. Sta艂a tam grupa sk艂adaj膮ca si臋 z dziesi臋ciu najlepszych shinobi Sunagakure, w kt贸rej sk艂ad wchodzi艂a...

- Maki?

- Dawno si臋 nie widzieli艣my, Naruto-sama. - U艣miechn臋艂a si臋 ciep艂o. Maki by艂a jasnow艂os膮 szatynk膮 o szarozielonym spojrzeniu. Najlepszy piecz臋tuj膮cy w Suna no sato. - Teraz prosz臋 szybko rusza膰, my go zatrzymamy!

- Powodzenia! - Ruszyli艣my ponownie w tej samej chwili, gdy ninja uwolni艂 si臋 z piecz臋ci materia艂u i ruszy艂 na nas.

- Nie tak szybko! - Dos艂ysza艂em jeszcze bojowy krzyk Maki.

- Nie widzia艂em jej od czasu jak by艂a nieznacznie pocz膮tkuj膮cym shinobi. Wyros艂a szczwana lisica...

- Rozmarzy艂e艣 si臋 o niej, co? - Za艣mia艂 si臋 Kyuubi.
- Um贸w si臋 z ni膮, b臋dziecie 艂adn膮 park膮.

- Nie... Mi艂a z niej dziewczyna, ale nie dla mnie. - Odpar艂em z nik艂ym u艣miechem.

- Nadchodz膮 kolejni... - Wymamrota艂 Neji r贸wnaj膮c ze mn膮 krok.

Skin膮艂em na niego g艂ow膮. Doskonale zdawa艂em sobie spraw臋, 偶e s膮 blisko, ale nie a偶 tak...

- Itsuka? - Zerkn膮艂em na dziewczynk臋.

- Raz... Dwa... Mmm... - Bieg艂a za nami wraz z kumplami z dru偶yny z zamkni臋tymi oczami w skupieniu. - Zosta艂o dw贸ch za nami i co艣 jeszcze na wprost, to nie jeden z nich, ale i nie do ko艅ca cz艂owiek...

- To znaczy?

- To cz艂owiek, ale posiada w sobie moc r贸wn膮 przekl臋tym. - Przyzna艂a Itsuka z nik艂ym zamy艣leniem. Niespodziewanie wrzasn臋艂a, a jaka艣 niewidzialna si艂a odrzuci艂a j膮 kawa艂ek dalej. Yuzuki szybko j膮 pochwyci艂 nim zlecia艂a z drzewa. - Ona... Ona mnie wykry艂a... - Nikle zmarszczy艂a brwi z nieznacznym strachem w oczach. - Przera偶aj膮ca moc od niej bije... Nie jestem pewna czy jeszcze posiada w sobie jakie艣 艣lady cz艂owiecze艅stwa...

- To by艂a...? - Spojrza艂em na dziewczynk臋. Kiwn臋艂a nieznacznie g艂ow膮. - Cholera... Dobra ruszamy i teraz staraj膮c si臋 bez zw艂oki, jasne?

Ruszyli艣my ponownie. Co oni jej zrobili? Przecie偶 to niemo偶liwe, aby co艣 takiego si臋 sta艂o. Ona... Cholera, to moja wina... Gdyby nieby艂a ze mn膮 zwi膮zana, w贸wczas pewnie nie porwaliby jej ani nie zrobili nic, a tak...

- Naruto, to nie twoja wina. - Spojrza艂em zaskoczony na Nejiego. - Ani r贸wnie偶 moja, to niczyj膮 jest win膮, 偶e Hinate porwano. Trzy razy ju偶 pr贸bowano j膮 porwa膰. Raz, gdy by艂a jeszcze dzieckiem, drugi podczas egzaminu na chunina i trzeci po twoim znikni臋ciu w szpitalu. Chcia艂bym kogo艣 za to obwini膰, ale nie mog臋. To niczyja wina, 偶e urodzi艂a si臋 w g艂贸wnej ga艂臋zi klanu i wrogowie ch臋tnie porwaliby j膮, a dzi臋ki temu odkryli tajemnic臋 byakugana i sekrety Hyuuga.

- Ale tym razem zosta艂a porwana przez wi臋zy 艂膮cz膮ce j膮 ze mn膮...

- To niema znaczenia, przez co, porwanie to porwanie i niewa偶na jest przyczyna. - Westchn膮艂 ci臋偶ko. - I chce r贸wnie偶 przeprosi膰 za oskar偶anie ciebie o wszystko, co j膮 spotka艂o. Jak m贸wi艂em, nikt nie jest winny temu, co si臋 wydarzy艂o, wi臋c przyjmij moje najszersze prze...

- Bredzisz cz艂owieku... Nie gadaj jak w jakim艣 tandetnej telenoweli, bo pop艂acze si臋. - Zachichota艂em. Popatrzy艂 na mnie zaskoczony. - S艂uchaj... Co si臋 sta艂o, to nieodstanie, a teraz najwa偶niejsze ocali膰 Hinat臋 i zamkn膮膰 bramy pieczary nim b臋dzie za p贸藕no, a takie ckliwe wyznania nie pomagaj膮. - Neji patrzy艂 chwil臋 na mnie i zaraz zarumieni艂 si臋 nikle. Za艣mia艂em si臋 kr贸tko na ten gest. Chyba poj膮艂, co mam na my艣li. - Skoro wyja艣nili艣my sobie wszystko, ruszajmy ratowa膰 twoj膮 kuzynk臋, a moj膮 by艂膮.

- Naruto-sama, przed nami. - Zawo艂a艂a Itsuka. - Tam jest...

- Widz臋. - Kiwn膮艂em g艂ow膮.

Przed nami wida膰 by艂o ju偶 艣wi膮tyni臋, a raczej jej ruiny. Zeskoczyli艣my g艂adko na d贸艂 i nawet nie zrobili艣my dw贸ch krok贸w jak przed nami pojawi艂o si臋 dw贸ch pozosta艂ych shinobi Shiranai.

- Wiedzia艂em, 偶e co艣 ma艂o was by艂o za nami...

- Nie przejdziecie 艣miertelnicy. - Wychrypia艂 ninja bez 偶adnej broni. - Mamy za zadanie was przytrzyma膰 do czasu otwarcia bramy. Je艣li niepos艂uchanie i spr贸bujecie si臋 wedrze膰, zginiecie.

- Oj... Shiro, b臋dziesz musia艂a sobie znale藕膰 innego podopiecznego. - U艣miechn膮艂em si臋 z udawanym zasmuceniem. 艢mier膰 zmaterializowa艂a si臋 tu偶 obok mnie i prychn臋艂a cynicznie.

- To nie problem. - Prychn臋艂a ze znu偶eniem 艣mier膰 pojawiaj膮c si臋 tu偶 obok wej艣cia do 艣wi膮tyni. - Gorzej, 偶e szukanie nowego jest m臋cz膮ce...

- Zetsumei(Jap.艢mier膰) lepiej aby艣 odsun臋艂a si臋 od wej艣cia. - Odpar艂 ninja Shiranai pojawiaj膮c si臋 tu偶 obok Shiro. Chwyci艂 j膮 za rami臋. - Ostrzegam ciebie...

- A ja ciebie... Nie dotykaj mnie plugawy pomiocie! - Shiro odwr贸ci艂a si臋 i uderzy艂a z kopniaka w jego g艂ow臋, ale ku jej zdumieniu przelecia艂a ona przez niego niczym przez mg艂臋. - Takie buty... - Unios艂a brew w g贸r臋. - Teraz przynajmniej to zaczyna mie膰 sens.

- Co jest?

- Oni s膮 nie tyle martwi, co przekl臋ci przez 艣mier膰 i dlatego 偶adne z nas nie jest wstanie zrobi膰 drugiemu krzywdy mimo ch臋ci. - Wyja艣ni艂a pobie偶nie Shiro spogl膮daj膮c w upiora. - To zaczyna by膰 ciekawe. Domy艣la艂am si臋 tego ju偶 dawno, ale nie s膮dzi艂am, 偶e to a偶 taka sprawa. - U艣miechn臋艂a si臋 drapie偶nie. - Ach, bo bym zapomnia艂a... Ruszaj dup臋 jak chcesz ocali膰 swoj膮 lub膮 dzieciaku, inaczej mo偶esz powiedzie膰 jej papa.

- Tylko problem, bo ci mili panowie wyrwani z horroru nie pozwol膮 nam przej艣膰. - Zauwa偶y艂em z kpin膮. I jakby na potwierdzenie moich s艂贸w dw贸ch shinobi przed nami przygotowa艂o si臋 do ataku lub kontry w celu zatrzymania nas.

- Za艂atwi臋 ich!! Moje male艅stwa a偶 b艂agaj膮 o odrobin臋 pieszczoty!! - Yozuki zacz膮艂 si臋 艣mia膰 niczym rasowy psychopata wyci膮gaj膮c trzy granaty domowej roboty. - Mam ch臋tk臋 z nimi zata艅czy膰 i pokaza膰 bombow膮 stron臋 偶ycia!! Hahahah!!

- Czasem mnie przera偶asz 艣wirze... - Westchn臋艂a z rezygnacj膮 Itsuka. - Id藕 sensei, my ich tu przytrzymamy.

- Na pewno? - Zerkn膮艂em na m艂odzie偶.

Z ca艂ej ekipy pozosta艂em tylko ja, Ino, Neji i dru偶yna Moriny. Gaara musi by膰 w 艣rodku albo dopiero dociera do nas, w ko艅cu Maki i dziewi臋ciu shinobi piasku ni z dupy ni z tr膮by sami by si臋 tu nie zjawili. Amerilian po kr贸tkiej chwili wahania uciek艂a za Toddem, chyba nie czuje si臋 wci膮偶 zbyt pewnie w艣r贸d kogo艣 innego ni偶 on. B臋dzie trzeba o tym pomy艣le膰...

- Spokojnie Naruto-sensei... - Wymamrota艂 milcz膮cy do tej pory Houji. Ca艂a tr贸jka stan臋艂a naprzeciw wrog贸w. - Zajmiemy si臋 nimi, nawet, je艣li to nudne... - Ziewn膮艂.

Kiwn膮艂em im g艂ow膮 i ruszyli艣my. Pilnowa艂em ty艂贸w i w chwili, gdy mia艂em zablokowa膰 cios wymierzony w Ino, wr贸g zosta艂 odrzucony przez s艂up piachu. Spojrza艂em w kierunku sk膮d nadszed艂 atak.

- Co艣 d艂ugo zaj臋艂o ci dotarcie tu. - Przywita艂em si臋 z Gaar膮 i ruszy艂 z nami w g艂膮b tuneli. - A gdzie...

- Trzy pomniejsze oddzia艂y po dziesi臋ciu najlepszych shinobi wys艂a艂em pod dow贸dztwem Maki, Temari i Kankuro do twoich towarzyszy. - Wyja艣ni艂 wiedz膮c, o co chce zapyta膰. - Trzy lata temu sami zapiecz臋towali艣my to co艣 i tym razem r贸wnie偶 samy rad臋.

- Chyba w to nie w膮tpisz? - Za艣mia艂em si臋.

- To, dlaczego zabra艂e艣 r贸wnie偶 towarzyszy z Konohy?

- Neji upar艂 si臋, 偶e chce i艣膰 ratowa膰 swoj膮 kuzynk臋, a zdolno艣ci klanu Yamanaka przydadz膮 si臋 nam. Sakura jest jednym z najlepszych medic ninja w ca艂ej Konoha, wi臋c normalnie, 偶e nam si臋 przydadz膮.

- Niestety troszeczk臋 nam si臋 dru偶yna umniejszy艂a, bo w drodze do 艣wi膮tyni nas zaatakowali i niekt贸rzy zostali z ty艂u. - Podtrzyma艂 Jack. - Ale co nie mniejsza naszych szans na wygran膮.

- Dok艂adnie. - U艣miechn膮艂em si臋 przyspieszaj膮c bieg, gdy tylko dostrzeg艂em wyj艣cie. - Przygotujcie si臋 na wszystko...

Wybiegli艣my na otwart膮 przestrze艅, a to, co zobaczy艂em nie by艂o tym, co spodziewa艂em si臋 ujrze膰... Ino natychmiast zas艂oni艂a sobie usta wydaj膮c z siebie st艂umiony pisk przera偶enia. Jack Odruchowo zas艂oni艂 j膮 r臋k膮, a Gaara i ja przygotowali艣my si臋 na najgorsze...

- Witamy w piekle, serwis room zaraz pa艅stwa obs艂u偶y.

36.Z艂udne nadzieje

Przed nami sta艂a m艂oda dziewczyna o d艂ugich a偶 do ziemi kruczo czarnych w艂osach z zwi膮zanymi kosmykami po bokach. Ubrana w szar膮 sukni臋 ze z艂otymi ozdobami, kt贸re teraz przesi膮kni臋te by艂y szkar艂atem. Na ziemi le偶a艂o cia艂o w bardzo okrutny spos贸b zmasakrowane. W klatce piersiowej, gdzie powinno by膰 serce teraz znajdowa艂a si臋 wielka pusta dziura na wylot. Zosta艂 wypatroszony niczym zwierz臋 do jakiego艣 dania, wn臋trzno艣ci wywleczone z cia艂a i zwi膮zane w kilka kokardek, 偶e o reszcie cia艂a nie wspomn臋 w jak op艂akanym stanie by艂o. Ino nie mog膮c patrze膰 na zw艂oki m臋偶czyzny le偶膮ce przy stopach dziewczyny odruchowo wtuli艂a si臋 w plecy Jack鈥檃, kt贸ry odruchowo j膮 os艂ania艂, Neji sta艂 niczym sparali偶owany, a ja i Gaara przygotowali艣my si臋 na ewentualny atak. To nie by艂a ju偶 Hinata, kt贸r膮 ka偶dy z nas zna艂 i jedyne czego si臋 obawia艂em, to 偶e ju偶 za p贸藕no na ratunek dla niej...

- Sp贸藕nili艣my si臋... - Wyszepta艂 Gaara.

- Wcale nie, zabawa dopiero si臋 rozpoczyna moi kochani. - Za艣mia艂a si臋 jedwabi艣cie z nik艂ym u艣miechem.

Strzeli艂a palcami i z czarnych p艂omieni zmaterializowa艂y si臋 przy ka偶dym z nas 艂a艅cuchy, sp臋ta艂y nas i wbi艂y w 艣cian臋. Wszystkich opr贸cz Gaary, kt贸rego Hinata przyci膮gn臋艂a do siebie i zerwa艂a jednym ruchem z jego szyi medalik z fioletowym kryszta艂em. Zaraz potem przygwo藕dzi艂a go r贸wnie偶 do 艣ciany obok nas. Odwr贸ci艂a si臋 i podesz艂膮 miarowym spokojnym krokiem do wtopionej podobizny szkieletu, w kt贸rym by艂y ju偶 cztery inne kryszta艂y. Nieopodal zauwa偶y艂 zniszczony falsyfikat fioletowego kryszta艂u, kt贸ry wykonali艣my, aby zdoby膰 nieco czasu, a za kt贸ry nasi przyjaciele oddali 偶ycie...

- Nier贸b tego! - Krzykn膮艂em, ale zignorowa艂a mnie ca艂kowicie. - Hinata, zdu艣 w sobie te mroczna aur臋 inaczej ona ciebie zniszczy!

- Jeste艣 irytuj膮cy. - Prychn臋艂a zirytowana. Strzeli艂a palcami i 艂a艅cuchy zakneblowa艂y ka偶demu usta. Cholera. - Tak b臋dziecie przynajmniej cicho, a ja sobie zaprosz臋 na zabaw臋 ostatniego go艣cia honorowego, wi臋c b膮d藕cie grzeczni i nie przeszkadzajcie.

*

Ponownie odskoczy艂a unikaj膮c ataku. Nie przepada za specjalnie za t膮 r贸偶ow膮 ma艂p膮, ale to w ko艅cu kole偶anka Naruto i mimo wielkiej niech臋ci nie mo偶e pozwoli膰 偶eby zgin臋艂a.

- Uwa偶aj! - Sakura odepchn臋艂a Morin臋 w bok, a sama umkn臋艂a w drugi. - Jak ich pokona膰? Naruto potrzebuje naszej pomocy, a my musimy ich zabawia膰!

- Sama bym chcia艂a to wiedzie膰. - Prychn臋艂a zirytowana.

Konoha to naprawd臋 jeden z s艂abszych w jej mniemaniu kraj贸w i najch臋tniej w og贸le niedomaga艂aby tej osobie, ale skoro nie by艂o innego wyj艣cia, to...

- Zero! - Krzykn臋艂a, a blondynka przybra艂a form臋 karabinu maszynowego i pojawi艂a w d艂oniach rudej. Wystrzeli艂a kilka pocisk贸w odsuwaj膮c od siebie 艂a艅cuch. Ukry艂a si臋 natychmiast za drzewem, a Zero zmieni艂a w ma艂y rewolwer. - 呕ryj o艂贸w gadzino! - Wyskoczy艂a z kryj贸wki i odda艂a serie strza艂贸w, ale po przeciwniku nie by艂o 艣ladu. - Gdzie on... - Zamruga艂a zaskoczona i rozejrza艂a si臋 uwa偶nie. - Za mn膮...? Z boku? Pod, a mo偶e...-Podnios艂a g艂ow臋 w g贸r臋. - Niema...

- Morina, niebo...

Dziewczyna spojrza艂a zdumiona na kunoichi Konohy i w niebosk艂on. Zamruga艂a zdziwiona, przetar艂a oczy i zn贸w spojrza艂a, ale nie, nie wydawa艂o jej si臋. B艂臋kit zmienia艂 powoli barw臋 w krwist膮 czerwie艅 niczym rozlewaj膮ca si臋 niczym wylany barwnik na jasny materia艂.

- Niebo zachodzi krwi膮... - Wymamrota艂a z niedowierzaniem. - O nie... Naruto! - Obejrza艂a si臋, poczu艂a ot臋piaj膮cy b贸l i pociemnia艂o jej przed oczami.

- Morina!! - Ostatnim co s艂ysza艂a to krzyk Zero.

*

Patrzy艂em jak z chwili na chwil臋 czarne wrota otwieraj膮 si臋, a z wn臋trza wydostaje si臋 powoli fioletowa mg艂a. Pr贸bowa艂em si臋 wyrwa膰, ale nic niedomaga艂o. Hinata ma zbyt siln膮 moc i musz臋 zapami臋ta膰 na przysz艂o艣膰, aby nie dra偶ni膰 kobiety, z kt贸r膮 kiedy艣 by艂em zwi膮zany.

- Oh, nareszcie nadchodz膮 kolejni go艣cie. - U艣miechn臋艂a si臋 nikle odwracaj膮c nieznacznie bokiem w nasza stron臋.

Pomi臋dzy nasza czw贸rk膮, a Hinat膮 z grafitowej mg艂y zmaterializowali si臋 upiorni shinobi Shiranaigakure. Ka偶dy z nich trzyma艂 przy biodrach i ramionach nieprzytomne dzieciaki, Morin臋 i Maki ze swoim oddzia艂em. Sakura by艂a przytomna, ale skr臋powana i zakneblowana, to samo Kankuro i Temari. Hyuuga strzeli艂a palcami, a z 艣ciany wy艂oni艂y si臋 艂a艅cuchy chwytaj膮c i przytwierdzaj膮c uwi膮zane osoby, wszystkich opr贸cz Sakury.

- Witaj... - Spojrza艂a na Haruno z dziwn膮 wy偶szo艣ci膮 i satysfakcj膮 w oczach. - Zaraz si臋 tob膮 zajm臋, a wy zajmijcie si臋 naszymi go艣膰mi. - Tu zwr贸ci艂a si臋 do shinobi Nieznanej wioski.

Post膮pi艂a krok na prz贸d. Z pieczary wy艂oni艂a si臋 olbrzymia fioletowy kisiel z bia艂膮 mask膮 robi膮c膮 za jego twarz.

- Niewolno nam pozwoli膰 temu budyniowi na po艂膮czenie si臋 z cz艂owiekiem, a zw艂aszcza Hinat膮 w jej obecnym stanie! - Wrzasn膮艂em niemal偶e w my艣lach staraj膮c si臋 wyrwa膰, ale na pr贸偶no.

- Rusz si臋 m艂ody! - Wrzasn膮艂 Kyuubi. - No zr贸b co艣!

- Pr贸buje Kyuu! - Warkn膮艂em napinaj膮c mi臋艣nie, ale jedyne czego dokona艂em, to poranione mi臋艣nie.

- Naruto przesta艅! - Krzykn臋艂a do mnie Sakura widz膮c sp艂ywaj膮c膮 strugami krew. - Zrobisz sobie krzywd臋!

- Idealna... - Wycharcza艂 zniekszta艂cony g艂os. - Idealna dla mnie...

I chyba nie tylko ja go us艂ysza艂em. Ka偶dy jak na komend臋 opr贸cz Shiranai spojrza艂o z przera偶eniem olbrzymia transparentn膮 pijawk臋 na otulon膮 wok贸艂 cia艂a m艂odej Hyuuga. Ona za艣 za艣mia艂a si臋 lubie偶nie oblizuj膮c wargi. Spojrza艂a na Haruno i na twarzy zakwit艂a nieopisana ch臋膰 mordu.

- Za cen臋 karmienia mnie twymi negatywnymi uczuciami podaruje ci niewyobra偶aln膮 moc... - Zn贸w ten g艂os. - Ona... Odebra艂a ci tego, kt贸rego pokocha艂a艣. Je偶eli mi nie wierzysz, mo偶esz sprawdzi膰 jak bardzo on j膮 kocha艂... Bardziej ni偶 ciebie.

Hinata spojrza艂a na mnie unosz膮c nieznacznie brew w g贸r臋. Unios艂a dwa palce w g贸r臋, a ja nawet nie wiem kiedy pojawi艂em si臋 przed ni膮 uwi膮zany w wielkim kamiennym krzy偶u 艂a艅cuchami. Spojrza艂a na mnie i przytwierdzi艂a d艂o艅 do mojej klatki piersiowej. Poczu艂em niewyobra偶alny b贸l, jakby kto艣 chwyci艂 mnie za serce i 艣ciska艂 je bardzo mocno. Wyda艂em z siebie przera藕liwy gard艂owy ryk ukazuj膮cy moje cierpienie w tej jednej chwili. Widzia艂em przed oczami wszystkie chwile sp臋dzone z Sakur膮 pocz膮wszy od dnia, gdy pierwszy raz si臋 spotkali艣my... W艂a艣nie na tym jednym dniu zatrzyma艂o si臋 wertowanie moich wspomnie艅.

- Oh! Ty 艂obuziaku! - Krzykn臋艂a jaka艣 kobieta za ma艂ym ch艂opcem w lisiej masce, kt贸ry ukrad艂 jej jedn膮 czerwon膮 po艣ciel i uciekaj膮c uwi膮za艂 na szyi. - Niech tylko poskar偶臋 si臋 twoim rodzicom, to zobaczysz!

- Nie mam rodziny stara babo! - Za艣mia艂a si臋.

Podni贸s艂 mask臋 w g贸r臋 ukazuj膮c blond czupryn臋 i z艂o艣liwe chochliki w niebieskich oczach, wystawi艂 jej j臋zyk i uciek艂 nak艂adaj膮c ponownie lisi膮 mask臋. Przeskoczy艂 za murek i wbieg艂 w las 艣miej膮c si臋 z g艂upoty kobiety, ale natychmiast przystan膮艂 b臋d膮c w g艂臋bio lasu, gdzie nikt nie by艂 wstanie go dostrzec. Uni贸s艂 nakrycie twarzy i star艂 szybko p艂yn膮ce 艂zy z twarzy. Prawd膮 by艂o, 偶e nie mia艂 nikogo. 呕adnej rodziny, a tak偶e nikt nie chcia艂 powiedzie膰 mu kim s膮 jego rodzice, ale p贸ki m贸g艂, to rozrabia艂 i nie po to, aby cieszy膰 si臋 niezale偶no艣ci膮, ale 偶eby w ko艅cu... Kto艣 dostrzeg艂 jego istnienie jako dziecka, a nie...

- Takie wielkie czo艂o powinna艣 zakrywa膰, a nie ods艂ania膰!

...potwora.

Blondynek spojrza艂 zaskoczony dooko艂a siebie, ale to nie na niego krzyczano i wy艣miewano. Kilka drzew dalej dostrzeg艂 kilku ch艂opak贸w stoj膮cych przed siedmioletni膮 dziewczynk膮. Za艂o偶y艂 zn贸w mask臋 na twarz i podbieg艂 bli偶ej uwa偶aj膮c, aby go niedos艂yszeli.

Lacie (Piano) - Yuki Kajiura (Klik)

- Id藕 do niej... - Dos艂ysza艂 gard艂owy pomruk.

Spi膮艂 si臋 i mimo woli podskoczy艂. Rozejrza艂 si臋, ale nikogo o takim g艂osie nieby艂o w pobli偶u, tylko dzieciaki przed nim. A mo偶e to jego wewn臋trzny g艂os?

- G艂upia jeste艣?

Dos艂ysza艂 艣miech jednego z ch艂opak贸w. Spojrza艂 zn贸w na rozgrywan膮 sceneri臋. Jeden z ch艂opc贸w o czarnych w艂osach podszed艂 do niej i wyrwa艂 si艂膮 kr贸liczka trzymanego w r臋kach.

- A co to? - Spojrza艂 uwa偶nie na maskotk臋. - Oh, kr贸liczek... I komu chcia艂a艣 go da膰, co? - Za艣mia艂 si臋.

- To m贸j... - Wyduka艂a ma艂a. - To m贸j przyjaciel, oddaj... prosz臋...

- Ojej, ona prosi. - Za艣mia艂 si臋 udaj膮c g艂os dziewczynki inny ch艂opiec. - Nie oddawaj jej go.

- Ale偶 koledzy, ona tak 艂adnie prosi. - Wyszczerzy艂 si臋 brunet. Chwyci艂 za g艂ow臋 i tu艂贸w kr贸liczka i poci膮gn膮艂 mocno. S艂ycha膰 by艂o cichy d藕wi臋k prucia i pluszak spad艂 na traw臋 w dw贸ch kawa艂kach. - Ups, chyba zepsu艂em... - Za艣mia艂 si臋 kr贸tko. - Ale teraz masz dwa, wi臋c mo偶esz mi dzi臋kowa膰.

W oczach ma艂ej zal艣ni艂y wielkie 艂zy, przykl臋k艂a i wyci膮gn臋艂a d艂o艅 po kr贸liczka, ale inny ch艂opiec przydepta艂 jej d艂o艅. Pisn臋艂a. Tego by艂o za wiele... Ch艂opiec w masce wybieg艂 z potwornym rykiem niczym dzikie zwierz臋 wprost na ch艂opc贸w i z impetem wpad艂 na jednego z nich. Powali艂 go na ziemi臋 i zacz膮艂 ok艂ada膰 pi臋艣ciami po twarzy. Reszta uciek艂a krzycz膮c 鈥濪uch!鈥.

- Nie!! - Pisn臋艂a przera偶ona dziewczynka i w贸wczas zatrzyma艂 pi臋艣膰 tu偶 przy nosie bruneta. - Zo... Zostaw go... - Spojrza艂 na ni膮 zaskoczony. By艂a wystraszona jeszcze bardziej. - Prosz臋...

Zszed艂 z niego stoj膮c na r贸wne nogi, a ch艂opak uciek艂 z krzykiem. Podszed艂 do dziewczynki tul膮cej teraz obie cz臋艣ci kr贸liczka. Przykl臋kn膮艂 przy niej i otar艂 艂zy r臋kawem pomara艅czowej bluzy. Spojrza艂y na niego wielkie zaszklone soczy艣cie zielone oczy. Nie umia艂a przesta膰 p艂aka膰. Zdj膮艂 mask臋 lisa i za艂o偶y艂 na twarz zaskoczonej dziewczynki.

- Co...? - Dotkn臋艂a d艂oni膮 mask臋.

- To zaczarowana maska lisa. - U艣miechn膮艂 si臋 ukazuj膮c z膮bki. - Kiedy j膮 nosisz, smutki znikaj膮.

- Znikaj膮?

- Tak. - Przytakn膮艂. - Przesta艂a艣 ju偶 p艂aka膰, prawda?

- Rzeczywi艣cie! - Pisn臋艂a zaskoczona. - Jak...?

- M贸wi艂em, jest zaczarowana. - U艣miechn膮艂 si臋 szerzej. - Naruto.

- Sakura. - Siedmiolatka odsun臋艂a mask臋 na bok i odwzajemni艂a gest. - Dzi臋kuje, Naru-kun.

Odsun臋艂a d艂o艅 i wspomnienie, a tak偶e potworny b贸l znikn膮艂 r贸wnie szybko, co si臋 zjawi艂. Zakrztusi艂em si臋 powietrzem czuj膮c w ko艅cu ulg臋 na uciskanej klatce piersiowej. Wreszcie mog艂em oddycha膰.

- Widzisz? M贸wi艂em...

Spojrza艂a z dziwnym b艂yskiem w oczach na przestraszon膮 Sakur臋.

- Nie dobrze... Obraz mi zanika i zachodzi mg艂膮... - Zakl膮艂em w my艣lach.

- Trzymaj si臋 m艂ody!

- Ty... - Wysycza艂a. Chwyci艂a Haruno za gard艂o i unios艂a w g贸r臋 zaciskaj膮c palce na krtani dziewczyny. - Ty chcia艂a艣 mi go odebra膰... Po偶a艂ujesz!

- Hina... Ona si臋 dusi... - Wychrypia艂em z ledwo艣ci膮. - Nie jeste艣 taka...

- Czy偶by? - U艣miechn臋艂a si臋 z wyzwaniem w oczach. - No to patrz!

- Hinata nier贸b tego!! - Dos艂ysza艂em krzyk Nejiego, kt贸ry - a偶 oprzytomnia艂em na chwil臋 - przebieg艂 obok mnie i zjawi艂 si臋 niemal偶e przy dziewczynach. - HINATA!! - Niemal偶e dosi臋ga艂 d艂oni膮 kuzynki, gdy wtem pojawi艂 si臋 przed nim jeden z upiornych dzier偶膮cy katan臋 i...

- Ne... Neji-niisan... - Wyszepta艂a Hinata.

Spojrza艂em w g贸r臋, potrz膮sn膮艂em nieznacznie g艂ow膮, aby odgoni膰 mg艂臋 sprzed oczu i po偶a艂owa艂em tego...

37. No i zdenerwowa艂 si臋...

- Neji-niisan... Nie...

Patrzy艂am p贸艂 przytomnie jak jeden ze zbrojnych przebija Hyuuge na wylot katan膮 przekl臋tych. Obraz zn贸w zacz膮艂 si臋 rozmywa膰. Potrz膮sn膮艂em nieco g艂ow膮, ale to dawa艂o marny efekt. Neji pomimo przebicia na wylot w okolicy serca podszed艂 nieco kulawo do Hinaty, kt贸ra teraz pad艂a zszokowana na kolana. Shinobi z Shiranai dzier偶膮cy nienaturalny top贸r, uni贸s艂 go w g贸r臋 i wymierzy艂 cios wprost w kark ch艂opaka, gdy tylko ten wyci膮gn膮艂 r臋k臋 ku swojej kuzynce. 艢wist przeci膮艂 powietrze...

- ST脫J!! - Krzyk Hinaty rozleg艂 si臋 jeszcze chwil臋 echem. Ku og贸lnemu zaskoczeniu top贸r zosta艂 zatrzymany zaledwie centymetr od karku szatyna. - Nie... Nie dotykajcie go... - G艂os jej si臋 nieznacznie za艂ama艂. - Neji...-Wyci膮gn臋艂a d艂onie w jego stron臋, ale wtedy upad艂 bezwiednie na pod艂og臋 z g艂uchym hukiem. - Nie... - Podczo艂ga艂a si臋 do niego i przytuli艂a mocno. - Nie...-Zacz臋艂a si臋 trz膮艣膰 tul膮c coraz mocniej Nejiego. - Nie, ty tylko... Tylko...

- Przepraszam Hinata... - Wyszepta艂 s艂abo. - Mia艂em cie ochroni膰... - Przymkn膮艂 powieki i zwiotcza艂.

- Nie... Nie, nie, nie... - Brunetka zacz臋艂a kr臋ci膰 g艂ow膮 z coraz wi臋ksz膮 rozpacz膮. Wok贸艂 niej zacz臋艂a zbiera膰 si臋 fioletowa mg艂a przybieraj膮ca posta膰 ducha, pijawki... Potwora... - NIE!! - Ca艂ym pomieszczeniem zatrz臋s艂o w fundamentach.

- Niech to... Znak na czole Nejiego... On... Znikn膮艂? - Przymkn膮艂em powieki. - Mimo usilnych stara艅 nie by艂em wstanie... Nic... Zro... b... i膰...

Odp艂yn膮艂em czuj膮c pot臋偶n膮 fal臋 energii rozchodz膮cej si臋 wok贸艂 i krzyk rozpaczy Hinaty... Pier艣cie艅 na jej palcu p臋k艂 i rozsypa艂 si臋 w proch...

*

- NARUTO!! DO JASNEJ CHOLERY OCKNIJ SI臉!! - Warkn膮艂 Kyuubi uderzaj膮c z ca艂ej si艂y w kraty swego wi臋zienia, ale pomimo usilnych stara艅 nie by艂 wstanie niczego zrobi膰. - NARUTO!!

- Kurama...

W mroku czelu艣ci duszy ch艂opaka rozleg艂 si臋 dzieci臋cy g艂os. On doskonale go zna艂 i to a偶 nazbyt dobrze. Nie by艂o mowy o pomy艂ce, zn贸w ona... W korytarzu pojawi艂a si臋 dziesi臋cioletni ch艂opiec o kruczych w艂osach i oczach barwy krwi z kilkoma 艂ezkami wok贸艂 藕renicy, sharingan. Ubrany w niebieski dres z dodatkiem pomara艅czowego i tego偶 koloru goglami na czole.

- Czegokolwiek nie b臋dziesz pr贸bowa膰 i tak nie dostaniesz jego duszy w swoje szpony!

- Kurama... - Ch艂opiec u艣miechn膮艂 si臋 pewny wygranej. - Chce tym razem czego艣 innego...

- Ty... - Warkn膮艂 Kurama obna偶aj膮c w艣ciekle z臋biska.

Za ch艂opcem pojawi艂a si臋 fioletowa mg艂a, a nad wej艣ciem bia艂a pusta owalna maska. Mg艂awica zbli偶a艂a si臋 powolnymi suni臋ciami w kierunku nieprzytomnie le偶膮cego w wodzie blondyna. Wydawa膰 by si臋 mog艂o, 偶e zaraz go dosi臋gnie, ale...

*

- Naruto!! - Krzycza艂a Sakura pr贸buj膮c si臋 wyrwa膰 przyjaci贸艂ce. - Zostaw mnie, musimy go ratowa膰!!

- Sakura, ja naprawd臋 rozumiem tw贸j strach, ale musimy zaj膮膰 si臋 rannymi! - Warkn臋艂a Ino. - Po za Naruto mamy r贸wnie偶 inny problem jakby艣 nie zauwa偶y艂a!

Yamanaka gestem d艂oni wskaza艂a na Hinat臋, od kt贸rej zaczyna艂a emanowa膰 coraz wi臋ksza fala mrocznej energii. W chwili, gdy kawa艂ek sklepienia run膮艂, Gaara i Jack w ostatniej chwili os艂onili wszystkich przywo艂uj膮c piaskowe sklepienie i dziesi臋ciometrowego smoka barwy ciemnego fioletu, ale nawet oni zaczynali powoli traci膰 na sile. Ka偶dy z nich teraz odczuwa艂 skutki zbyt d艂ugiego przebywania w tej komnacie. Mia艂a ona co艣 w sobie, co krad艂o, co kilka minut ogromne ilo艣ci chakry. Naruto zwisa艂 sm臋tnie nadal przywi膮zany do krzy偶a 艂a艅cuchami i powoli owija艂a si臋 wok贸艂 niego olbrzymia, transparentnie fioletowa pijawka bia艂膮 owaln膮 mask膮, niemal偶e 艂膮czy艂a si臋 z jego bezw艂adnym cia艂em.

- Dajcie mi jedn膮 chwilk臋, a rozerw臋 t膮 cholern膮 pijawk臋 moimi maluchami!! - Wrzeszcza艂 z psychopatyczn膮 nut膮 Yozuki.

- Uspok贸j si臋 i tak g贸wno zrobisz.

Morina skutecznie uspokoi艂a swego podopiecznego siedz膮c mu na plecach uprzednio zwi膮zuj膮c r臋ce i nogi, wi臋c nic opr贸cz krzyk贸w euforii nie pozosta艂o mu, gdy偶 le偶a艂 rozwalony jak 偶aba i nie by艂 wstanie nawet si臋 ruszy膰.

Nagle trz臋sienie ziemi pocz臋艂o zanika膰. Wszyscy na komend臋 spojrzeli w kierunku Hinaty i zamarli. Jeden ze zbrojnych dzier偶膮cy w katan臋 kl臋cza艂 ze skruch膮 przed dziewczyn膮 i t艂umaczy艂 jej co艣. Kiwn臋艂a g艂ow膮 i przytuli艂a mocniej cia艂o kuzyna, rozesz艂a si臋 wok贸艂 nich ciemna po艣wiata wydobywaj膮ca si臋 z cia艂a ch艂opaka, kt贸ra natychmiast przej臋艂a dziewczyna. Wi臋kszo艣膰 w wyczekiwaniu wpatrywa艂a si臋 na efekt i d艂ugo niemu sieli oczekiwa膰. Neji zapowietrzy艂 si臋 niespodziewanie i zakrztusi艂. Hinata natychmiast go przytuli艂a do siebie przepraszaj膮c mi臋dzy szlochami.

- Naru...?

Ci, co jeszcze nie upadli nieprzytomni spojrzeli wpierw na Haruno i zaraz na Uzumakiego. 艁a艅cuchy z jego cia艂a zosta艂y zerwane, a on sam chwiejnie otulony fioletow膮 energi膮 wsta艂 i wyprostowa艂 si臋.

- Szlak... Ta ciapa dorwa艂a Naruto! - Wydusi艂 ledwie trzymaj膮c si臋 na nogach Jack. - Gdyby by艂 przytomny, to pewnie opar艂by si臋 tem... - Urwa艂, gdy偶 sam straci艂 kontakt z rzeczywisto艣ci膮. Smok opatuli艂 go swym skrzyd艂em i nastroszy艂 gro藕nie 艂uski.

- Nie pozwol臋 sobie kpi膰 z mojej osoby, g艂upia dziewczyno...

Naruto wyci膮gn膮艂 d艂o艅 w kierunku Hyuugi. Uformowa艂 ciemn膮 kul臋 przypominaj膮c膮 rasengan i chcia艂 ni膮 cisn膮膰, ale kto艣 na niego wpad艂 i powali艂 na ziemi臋. Spojrza艂 beznami臋tnym spojrzeniem na dziewczyn臋 tul膮c膮 si臋 do cia艂a przej臋tego przez niego blondyna. Czarna kula znikn臋艂a w chwili uderzenia o posadzk臋.

- Na co ty sobie pozwalasz?

D艂o艅 Naruto pow臋drowa艂a do krtani Sakury. Zacisn膮艂 mocno palce przyduszaj膮c j膮 nieznacznie. Wsta艂 bez problem贸w z uniesion膮 za gard艂o zwisaj膮c膮 kilka centymetr贸w dziewczyn膮. Pr贸bowa艂a si臋 uwolni膰, ale z marnym skutkiem. Przymkn臋艂a nieznacznie powieki coraz bardziej trac膮c tlen.

- Na... r...u... to... o... - Wyci膮gn臋艂a r臋k臋 w stron臋 twarzy ch艂opaka z nadziej膮, 偶e go dosi臋gnie i r贸wnie szybko opad艂a ona bezw艂adnie. - Naru...

- Ja tutaj te偶 mam co艣 do pogadania... - Wyszepta艂 Naruto i zaraz u艣miechn膮艂 si臋 przebiegle. - Reibi... - Wypu艣ci艂 krztusz膮c膮 si臋 Haruno, chwyci艂 d艂oni膮 bia艂膮 mask臋 za jego ramieniem i wyszarpa艂 fioletowej barwy ducha o kszta艂cie pijawki. - Je艣li my艣lisz, 偶e tak 艂atwo ci go oddam, to grubo si臋 mylisz pieprzony glucie. - Cisn膮艂 istot膮 o pod艂o偶e z olbrzymi膮 si艂膮. - Zdychaj! - Uni贸s艂 ponownie Reibiego i rzuci艂 nim o przeciwleg艂膮 艣cian臋.

- Kyuubi...? - Sakura podnios艂a g艂ow臋, ale zamiast b艂臋kitu, ujrza艂a czerwie艅 t臋cz贸wek. - Nie, ty jeste艣...

- Bystra lalunia z ciebie, ale to dobrze. - Za艣mia艂 si臋 cwaniacko. - Je艣li ludzie uwa偶aliby, 偶e jestem s艂abiutki, bo pokona艂o mnie takie chuchro jak ty, to by艂by koniec mojej reputacji, ale dzi臋ki niebiosom i piekielnym ogniom, 偶e jednak jest inaczej.

- Ty... Ty jeste艣 Ikari!! - Wrzasn臋艂a zszokowana Haruno wskazuj膮c oskar偶ycielsko na Uzumakiego. - Jak ty...?!

- Chyba nie my艣la艂a艣, 偶e tak 艂atwo oddam tych dw贸ch jakiemu艣 cholernemu chodz膮cemu kisielowi? - Uni贸s艂 brew w g贸r臋 z kpi膮c膮 min膮. - Tak 艂atwo si臋 mnie nie da pozby膰, wi臋c odpu艣膰 malutka.

- Jak 艣mieli艣cie przeciwstawi膰 si臋 mnie... - Kiedy tumany kurzu wok贸艂 Reibiego opad艂, podni贸s艂 si臋 z wyczuwaln膮 furi膮. - Zero ogoniastej bestii w艂adaj膮cej mrokiem waszych dusz...

- Bredzi od rzeczy, nawet nie jest jedn膮 z ogoniastych... - Prychn膮艂 z zamy艣leniem Ikari, kt贸ry op臋ta艂 cia艂o Naruto. - No i zdenerwowa艂 si臋...

- Zdenerwowa艂, bo go sprowokowa艂e艣! - Niemal偶e wrzasn臋艂a Sakura zszokowana wyluzowan膮 postaw膮 鈥瀒stoty鈥.

Reibi ruszy艂 niemal偶e natychmiast w stron臋 owej dw贸jki z zawrotn膮 pr臋dko艣ci膮. Ikari, kt贸ry przej膮艂 na chwil臋 cia艂o Uzumakiego u艣miechn膮艂 si臋 przebiegle, przesun膮艂 nog臋 w bok przygotowany na co艣, czego nikt si臋 nie spodziewa艂. Gdy tylko z艂y duch mia艂 zamiar zaatakowa膰 ich, ch艂opak wyci膮gn膮艂 przed mask臋 bestii naszyjnik, kt贸ry wch艂on膮艂 j膮. Wyprostowa艂 si臋 i wyszczerzy艂 z zadowoleniem podrzucaj膮c wisiorek w kszta艂cie kryszta艂贸w tworz膮cych kwiat Sakury.

- 艁ap, to chyba twoje. - Podrzuci艂 Haruno ozdob臋. Spojrza艂a na ni膮, zamruga艂a parokrotnie i z rozdziawionymi ustami do granic mo偶liwo艣ci spojrza艂a w szoku na Ikari. - Kiedy nikt nie patrzy艂, 艣mier膰, kt贸ra jest w pakcie z Naruto podkrad艂a ci go.

- Potrzebowa艂am czego艣 i kogo艣 do zapiecz臋towania Reibiego, wi臋c wypad艂o na ciebie. - Wyja艣ni艂a Shiro pojawiaj膮c si臋 tu偶 przy Haruno i Uzumakim, spogl膮daj膮c wymownie na tego drugiego. - Oddaj g贸wniarza...

- Dobra, ale nie zapominaj o umowie. - U艣miechn膮艂 si臋 w odpowiedzi i zaraz omdla艂 w ramiona zdumionej Sakury.

- Wiem, wiem... - Westchn臋艂a Shiro. Klasn臋艂a w d艂onie i wszystkich opatuli艂a czarna kaskada pi贸r.

38.W TEJ CHWILI ZATRZYMAJ SWOJE ZASUSZONE DUPSKO KSI臉呕NICZKO!!!

Czu艂em potworny b贸l w klatce piersiowej i ot臋piaj膮cy w g艂owie. Spr贸bowa艂em si臋 podnie艣膰, ale natychmiast tego opad艂em pozbawiony si艂y. Czu艂em si臋 jak ma艂e dziecko, kt贸re nic nie mo偶e zrobi膰. Przyjrza艂em si臋 uwa偶nie pomieszczeniu.

- Szpital...? - Wychrypia艂em. G艂os mia艂em niczym pustyni臋 w Suna no Sato. - Reibi, on...

- Spokojnie, pokonany i potulny jak nigdy.-Obok sta艂a Shiro z obanda偶owan膮 cz臋艣ciowo Morin膮. - Jednak tym razem, to nie ty zosta艂e艣 bohaterem.

- M脫WI臉, 呕E NIC MI NIE JEST!!! - Kto艣 wydar艂 si臋 na p贸艂 szpitala. - ODWAL SI臉 BABO!!

- Czy to... - Spojrza艂em zdziwiony na drzwi. - Jack?

- POWT脫RZ TO, A ZGINIESZ!!

Naraz do pokoju, gdzie by艂em wpad艂 Jack, ale nim cokolwiek powiedzia艂 chwyci艂a go wielka macka barwy fioletu. Podnios艂em si臋 natychmiastowo zapominaj膮c o b贸lu. To przecie偶...

- M脫WI艁AM CO艢 TY PIEPRZONY DEBILU, 呕EBY艢 SI臉 NIE RUSZA艁 Z MIEJSCA INACZEJ CI KO艢CI PORACHUJE, WI臉C TERAZ GRZECZNIE IDZIESZ ZE MN膭 CZY TEGO CHCESZ CZY NIE!! REIBI DO SALI Z NIM!

Og艂osi艂 w艂adczy g艂os. Zamruga艂em zdumiony, gdy do sali z z艂ym duchem wesz艂a poirytowana...

- Sakura... - Gapi艂em si臋 na ni膮 jak w贸艂 w namalowane wrota. - Sa...

-Tak si臋 ciesz臋! - Nim doko艅czy艂em my艣l przylgn臋艂a do mnie uwieszaj膮c si臋 jak ma艂e dziecko. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak nas wszystkich wystraszy艂e艣. Uratowa艂e艣 nas, a raczej nie ty, ale twoje cia艂o...

- Sakura... - Odsun膮艂em j膮 od siebie nie odrywaj膮c wzroku od pijawki. - To jest...

- Co? Ach, tak, to Reibi. - U艣miechn臋艂a si臋. - Ikari zaw艂adn臋艂o twoim cia艂em, gdy Reibi pr贸bowa艂 ci臋 op臋ta膰 i nas pozabija膰. W贸wczas pokona艂 Reibiego i z pomoc膮 Shiro zapiecz臋towali w moim naszyjniku, wi臋c teraz jest w miar臋 potulny i s艂ucha si臋 tylko mnie albo Shiro.

- Po艂膮czy艂am jej dusze z Reibim, tak szybko wyja艣niaj膮c. A prawda jest, 偶e niemo偶na go zniszczy膰, wi臋c to by艂o jedyne rozwi膮zanie. - Przyzna艂a Shiro.

Spojrza艂em niczym robot na Sakur臋. U艣miechn臋艂a si臋 przepraszaj膮co.

- Co ty najlepszego zrobi艂a艣?! - Co艣 we mnie po prostu p臋k艂o. Wrza艂em z w艣ciek艂o艣ci. - Zdajesz sobie spraw臋, na co j膮 narazi艂a艣?! To cz艂owiek, a nie jedna z twoich zabaweczek do eksperymentowania!!

- Zrobi艂am to, co nale偶a艂o w danej chwili.

- 殴le zrobi艂a艣. Nikt nie da艂 tobie prawda do niszczenia czyjego艣 偶ycia wedle twojego zasranego widzi mi si臋! Jak ona ma teraz 偶y膰 ze 艣wiadomo艣ci, 偶e jak Reibi zginie ona wraz z nim, bo dziel膮 si臋 jedn膮 dusz膮?!

- Jestem 艣mierci膮! Mnie nie obchodzi pojedyncza jednostka! Mam za zadanie zabiera膰 lub dawa膰 偶ycie, a nie u偶ala膰 si臋 nad jedn膮 duszyczk膮 i to, 偶e wszyscy jeste艣cie tymi, kt贸rym mog臋 je odebra膰 jest jedynie statystyk膮 na mojej kosie!

- Uspok贸jcie si臋 oboje! - Przekrzycza艂a nas Morina.

Mierzy艂em si臋 z Shiro spojrzeniem. Atmosfera zrobi艂a si臋 niesamowicie ci臋偶ka. W tej jednej chwili szczerze nienawidzi艂em samego siebie, bo nie ochroni艂em kogo艣 mi bliskiego przed 艣mierci膮. Nawet, je艣li nadal 偶yje, to jednak jej 艣miertelno艣膰 zwi臋kszy艂a si臋 o po艂ow臋, a tego najbardziej nie chcia艂em. Aby bliskie mi osoby nara偶a艂y si臋 po raz wt贸ry...

- Naruto, wiem, 偶e jeste艣 w艣ciek艂y, ale teraz czasu nie cofniesz cho膰by nie wiem co. Prawd膮 jest, 偶e kto艣 zaingerowa艂 moim 偶yciem i nic tego nie zmieni, ale cieszy mnie to, bo w ko艅cu przestan臋 was wszystkich goni膰 i b臋d臋 r贸wna. W ko艅cu mam si艂臋, aby chroni膰 bliskich tak jak ty. - Sakura u艣miechn臋艂a si臋 ciep艂o.

- Rozumiesz, co wi膮偶e si臋 z t膮 鈥瀞i艂膮鈥? - Wbi艂em wzrok w ziele艅 jej t臋cz贸wek. - Jak Reibi zginie, to ty r贸wnie偶. Jeste艣 podatna na 艣mier膰 dwa razy bardziej ni偶 przeci臋tny cz艂owiek, zdajesz sobie z tego spraw臋? Nic ju偶 nie b臋dzie takie samo...

- Wiem, Shiro wyja艣ni艂a mi wszystko i by艂am troch臋 z艂a, ale jak m贸wi艂am, cieszy mnie, 偶e jednak b臋d臋 przydatna.

- Ona prze偶y艂a w twoim umy艣le, pokona艂a Ikari, a to nie jest takie 艂atwe. Zaufaj jej... - Wymamrota艂 Kyuubi.

- W TEJ CHWILI ZATRZYMAJ SWOJE ZASUSZONE DUPSKO KSI臉呕NICZKO!!!

Na korytarzu rozleg艂 si臋 kolejny pot臋偶niejszy od Sakury wrzask. Zamruga艂em zdumiony. Kto艣 jest wstanie j膮 przekrzycze膰...? Nowo艣膰? A偶 mnie zamurowa艂o, gdy do sali wszed艂 Neji Hyuuga w banda偶ach. Spojrza艂 w moj膮 stron臋, u艣miechn膮艂 si臋 nikle, otworzy艂 usta by co艣 powiedzie膰 i w tej samej sekundzie zrobi艂 krok w ty艂. Tu偶 obok niego przelecia艂o co艣 z zawrotn膮 pr臋dko艣ci膮 i wbi艂o si臋 w pod艂og臋 tworz膮c nieznaczn膮 dziur臋 i wzbijaj膮c chwilowe tumany kurzu. Kiedy opad艂y ujrza艂em...

- POWIEDZIA艁AM, 呕E MASZ KURWA ZAWR脫CI膯 TEN SW脫J ZASCHNI臉TY TY艁EK I WRACA膯 DO 艁脫呕KA!!! - Podesz艂a do ch艂opaka, za艂apa艂a go za fraki i przerzuci艂a sobie przez rami臋 trzymaj膮c za ko艂nierz. - CZY TAK TRUDNO JEST, ABY TWOJA T臉PA M脫ZGOWNICA ZAREJESTROWA艁A, CO DO CIEBIE M脫WI臉??!!

- Hinata...? - Wyduka艂em nie wiedz膮c, co dok艂adnie powiedzie膰. - Ty...

- Co? - Spojrza艂a na mnie unosz膮c brew w g贸r臋.

Umalowana, w kr贸tkich spodenkach nawet nie do po艂owy uda. Bluzka z siatki zakrywaj膮ca tylko biust, a jej wiecznie zapi臋ta bluza...? C贸偶, teraz by艂a ca艂kowicie rozsuni臋ta eksponuj膮c spory dekolt. Grzywka zaczesana na bok, wyzywaj膮cy i odwa偶ny zarazem wzrok, a jeszcze zupe艂nie inny ni偶 zapami臋ta艂em charakter...

- Hina...? - Ino podesz艂a niepewnie wy艂aniaj膮c si臋 zza drzwi. - Zaraz udusisz Nejiego...

- Niech pieprzona ksi臋偶niczka wie, 偶e nigdzie nie p贸jdzie p贸ki si臋 nie wykuruje. - Prychn臋艂a w odpowiedzi Hyuuga i dalej trzymaj膮c za ko艂nierz za plecami kuzyna wysz艂a.

- Kto艣 wyja艣ni mi, co tu si臋 do cholery dzieje?! - W ko艅cu odzyska艂em mow臋. - Wystarczy艂o, 偶e by艂em troch臋 nieprzytomny, a ju偶 ca艂y 艣wiat wywr贸ci艂 si臋 do g贸ry nogami!

- Jej charakter zmieni艂 si臋 nieznacznie i wysz艂a jej druga ukryta natura po tym jak przej臋艂a moc z przekl臋tego ostrza. - Wyja艣ni艂a Ino podchodz膮c bli偶ej. - 艢mier膰 nam wyja艣ni艂a nieco, a i ten... Pan... - Tu wskaza艂a niepewnie kciukiem na upiornego shinobi z Shiranaigakure.

- Hinata-sama przej臋艂a znaczn膮 cz臋艣膰 mrocznej chakry wraz z kl膮tw膮 przekl臋tego ostrza, a gdy prze偶y艂a noc z drobn膮 nasza pomoc膮 sta艂a si臋 pot臋偶na i zosta艂a naszym przyw贸dc膮. - Wyja艣ni艂. - 呕adna 偶ywa istota nie by艂aby wstanie przetrwa膰 zranienia naszych broni, ale ona jednak zdo艂a艂a i tym czynem ukaza艂a, 偶e jest godna zostania naszym w艂adc膮.

- A jakim cudem Neji prze偶y艂? - Zagadn膮艂em. - Przed tym nim straci艂em przytomno艣膰 widzia艂em jak przebijacie go na wylot przekl臋t膮 katan膮 i umiera na r臋kach Hinaty...

- By艂 o w艂os dosadnie, o w艂os od przej艣cia na tamten 艣wiat. - Przyzna艂a Morina. - Gdyby by艂 martwy jeszcze pi臋膰 minut d艂u偶ej, to nie by艂oby dla niego ratunku, a tak Hinata wch艂on臋艂a mroczn膮 chakr臋 z jego cia艂a i uzdrowi艂a go oddaj膮c cz膮stk臋 swojej energii 偶yciowej. Gdyby nie ona, by艂by martwy...

- Kyuubi-sama!! - W pomieszczeniu z ma艂ego ob艂oczku wyskoczy艂 na mnie r贸偶owy lisek 艂asz膮c si臋. - Ach, mam wiadomo艣膰 dla ciebie, Naruto-sama. Pojawi艂a si臋 nowa przepowiednia w Miwa Sakura no Sato.

- Nowa? - 艢ci膮gn膮艂em brwi. - Ostatni raz by艂em tam trzy lata temu... Za ka偶dym razem jak co艣 przepowiadaj膮, zawsze ma si臋 sko艅czy膰 czyj膮艣 艣mierci膮... Ech...

- Niczyja wina... - Przyzna艂 Novis. - To, co mam przekaza膰 pos艂a艅cowi, Naruto-sama?

- Zjawie si臋 jak tylko b臋d臋 wstanie. - U艣miechn膮艂em si臋 niepewnie i zerkn膮艂em na Sakur臋 i Morin臋. - Znaj膮c was nie pozwolicie mi wyj艣膰 tak szybko...

- Dok艂adnie! - Przytakn臋艂y jednocze艣nie obie panie.

Najgorszy koszmar, jaki kiedykolwiek prze偶yli艣my przemin膮艂 bezpowrotnie... Nie wiedzia艂em, czemu Shiro postanowi艂a zaufa膰 Ikari i co takiego obieca艂a, 偶e zgodzi艂 si臋 pom贸c, ale najpewniej nigdy si臋 nie dowiem... Wszystko wr贸ci艂o do normy, a nawet lepiej. Wi臋zi mi臋dzy wioskami nawet bardziej si臋 zaw臋zi艂y i mimo niech臋ci do ludzi z Konohy, mo偶na powiedzie膰, 偶e chyba powoli zacz膮艂em im ufa膰...

Koniec Cz臋艣ci I


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Fly On The Wings Of Love
Dark Sun City under the Sands Jeff Mariotte v1 rtf
Under the files
Redhot chilli peppers Under The Bridge
20,000 Leagues Under the Sea Analysis of the?ginning
Under the full Moon
Amon Amarth Under the Northern Star
Forward, Robert L Rocheworld 3 Ocean Under the Ice
20,000 Leagues Under the Sea
Bowie, J P Under the law
Scarlet Hyacinth The S E X Factor 01 On the Wings of a Butterfly
Under the Skin Michelle West
Blind Under The Moon SA Welsh
Ocean Under the Ice Robert L Forward
Robert L Forward Rocheworld 3 Ocean Under the Ice
Claire McNab Under the Southern Cross
Eve Adams [Menage Amour 52] Under The Covers (pdf)(1)
Josh Lanyon Lone Star {[A] Men Under the Mistletoe}

wi臋cej podobnych podstron