Do załamania jeden krok

Do załamania jeden krok

Wszystko będzie dobrze, jeśli kupione akcje wzrosną. Żadnym kłopotem jest wtedy wyjście z kredytu: wystarczy wszystko sprzedać, oddać to co pożyczone, a to co zarobione można z powrotem zainwestować, choćby i w te same papiery, albo i nie. Większy kłopot zaczyna się, gdy kupione na kredyt akcje zaczną spadać. Jak wiemy, ceny krótkoterminowo poruszają się w obie strony, a zakres ruchów bywa spory. Inwestor pożyczający kapitał nie może równie spokojnie patrzeć na spadki co ten, który nie pożycza pieniędzy. Bowiem gdy kurs spadnie poniżej poziomu, który zagroziłby niespłaceniem kredytu, bank sprzeda akcje żeby odebrać swój wkład, a inwestor zostanie z niczym. Dokładnie z zerowym kontem. Ewentualnie bank wykona tzw. Margin Call, czyli poprosi o uzupełnienie depozytu, aby zrobić jeszcze trochę miejsca na spadek kursów, a dopiero brak dopłaty uruchomi sprzedanie zastawionych papierów.

Banki oferując kredyt poprzez instytucje finansowe nie zmuszają, ani nawet nie namawiają do pożyczania. Jest pokazywany perswazyjny mechanizm zwiększenia zysku poprzez dźwignię finansową (czyli kredyt zwielokratniający efekt inwestowania). W ofertach pojawia się tylko jedna strona medalu, która wygląda jakoś tak (duże uproszczenia dla przejrzystości przykładu):

1. Masz kapitał własny 10.000,- zł.
2. Pod zastaw akcji, które zamierzasz kupić, pożyczasz powiedzmy czterokrotność tej kwoty czyli 40.000,- zł, na procent niewiele przewyższający WIBOR. Niech to będzie na przykład 5% rocznie czyli skromne 2 tysiące złotych.
3. Dysponujesz więc łącznym kapitałem 50.000,- zł.
4. Kupujesz akcje (powiedzmy że bez ograniczeń co do wyboru spółek).
5. Kurs w niedługim czasie rośnie o 10%. Sprzedajesz akcje za około 54.500,- zł (po drodze płaciłeś dwie prowizje). Oddajesz pożyczone pieniądze z odsetkami, powiedzmy że jest to 41.000,- zł (całość zabawy trwała pół roku). Wynik netto przed opodatkowaniem: 13.500,- zł. Czyli 3,5 tysiąca przez pół roku z kapitału 10 tysięcy. Roczna stopa zwrotu 70%. Bajka, nieprawdaż? Następnym razem weźmiesz jeszcze więcej.

Druga strona medalu to po prostu scenariusz na spadki. W takim wypadku punkt piąty wygląda jakoś tak (i również uproszczenie):
5. Kurs, jak wszystkie bez wyjątku, waha się z różnych przyczyn. Niewykluczone, że któregoś dnia na chwilkę osiąga poziom o 17% niższy od ceny zakupu. Możliwe? Jak najbardziej. W tym momencie okazuje się, że to bank dysponuje całością naszych akcji i "w celu ochrony wypłacalności kredytobiorcy" składa zlecenie bezwarunkowej sprzedaży całości pozycji. Uzyskuje za nią około 41.100,- zł, która zaspokaja w całości kredyt wraz z odsetkami. Inwestorowi zostaje na koncie 100 zł. Nawet nie ma sensu liczyć procentowej straty, gdyż jest to całościowe bankructwo.

Widzimy, że kredyt (lewar, dźwignia) to w istocie soczewka, która zwielokrotnia nasze zyski oraz straty. Bank ani przez chwilę nie ryzykuje utraty pieniędzy, dlatego pożycza je na mały procent i bez żadnej weryfikacji zdolności kredytowej. Dysponuje po prostu naszymi akcjami, które sprzedaje. Poniekąd to bardzo dobrze, bo w przeciwnym razie być może niedługo musiałby nam zabrać dom i samochód. A tak puszcza nas w skarpetkach, za to bez zadłużenia. Przy pięciokrotnym lewarze ugotował nas spadek 17%, ale przy dziesięciokrotnym do bankructwa wystarczy spadek kursu o 7%.

W ten sposób inwestorzy zamieniają giełdę w kasyno, a rynek kręci się na pożyczonych na ich koszt pieniądzach, generując prowizję dla organizatorów i pośredników. (Oczywiście, są rynki dla których opisany mechanizm jest istotą działalności, np. waluty (forex, od foreign exchange) oraz kontrakty. Tak się umówili uczestnicy rynku, bo aby zarobić na niewielkim zakresie ruchów, potrzeba przyłożyć do kapitału potężny, nawet i stukrotny lewar.)

Osobną sprawą, dużo mniej ryzykowną lecz opartą na mechaniźmie dźwigni jest pożyczanie pieniędzy na wykup akcji w ofercie publicznej. Wielkie dźwignie i wielkie redukcje sprowadzają się do tego, że na końcu jeden równa się jeden, tylko po drodze zarobiły banki i biura maklerskie. To coś więcej niż popyt. To walka o akcje czyli przepychanka łokciami w kolejce napędzana chęcią zarobku. To było modne podczas hossy, ale na razie się na długo skończyło.

Lewar nie wybacza pomyłek. Czas nie wyrównuje spadków, bo nas już nie ma na rynku. Wyrzuceni na ruchu w dół nie mamy szansy na powrót do trendu. StockWatch.pl nie namawia do regulowania rynku poprzez np. zakaz udzielania kredytów. To co robimy to nasza sprawa. I właśnie dlatego powinniśmy uświadomić sobie konsekwencje decyzji zanim je podejmiemy. W interesie organizatorów rynku jest abyśmy jak najwięcej handlowali i ryzykowali. Zacznijmy od tego jaki jest nasz cel i ile jesteśmy gotowi stracić żeby spróbować go osiągnąć.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Do załamania jeden krok
Do zakochania jeden krok
Do zakochania jeden krok
30 - DO ZAKOCHANIA JEDEN KROK, Teksty piosenek
Do Zakochania Jeden Krok, Teksty piosenek, TEKSTY
DO ZAKOCHANIA JEDEN KROK (2)
Dąbrowski A Do zakochania jeden krok
Do zakochania jeden krok
4 Andrzej Dąbrowski do zakochania jeden krok
do zakochania jeden krok
Do zakochania jeden krok
Andre & Andrzej Dąbrowski Do zakochania jeden krok
Do zakochania jeden krok A Dąbrowski doc
Do zakochania jeden krok
Do trzeciej wojny jeden krok
Kwas weglowy, plakaty (GOTOWE DO WYDRUKOWANIA) jeden cały folder to jeden plakat formatu A1, chemia,
Kwas chlorowodorowy, plakaty (GOTOWE DO WYDRUKOWANIA) jeden cały folder to jeden plakat formatu A1,
kwas azotowy V, plakaty (GOTOWE DO WYDRUKOWANIA) jeden cały folder to jeden plakat formatu A1, chemi
Kwas siarkowodorowy, plakaty (GOTOWE DO WYDRUKOWANIA) jeden cały folder to jeden plakat formatu A1,

więcej podobnych podstron