KOZIELECKI J Koncepcja transgresyjna człowieka


Spis treści

Przedmowa 5

Rozdział l. Homo transgressivus: wprowadzenie

1.1. Spojrzenie alternatywne

1.2. Charakterystyka koncepcji transgresyjnej

1.3. Koncepcja transgresyjna w systemie wiedzy

1.4. Treść książki

Część l. Rodzaje działań transgresyjnych

Rozdział 2. Działania celowe

2.1. Charakterystyka celów

2.2. Wartość wyników działania

2.3. Wyniki wielowartościowe (poliwalentne)

2.4. Subiektywne prawdopodobieństwo wyników. Pojęcie ryzyka

2.5. Wybór działania ryzykownego

2.6. Sukces i niepowodzenie

2.7. Uwagi końcowe

Rozdział 3. Działania ochronne i transgresyjne

3.1. Rozróżnienia wstępne

3.2. Rodzaje działań ochronnych (zachowawczych)

3.3. Działania transgresyjne. Pojęcie granicy osiągnięć

3.4. Cztery światy transgresji

3.5. Transgresje paradoksalne

3.6. Analiza porównawcza

3.7. Transgresja jako pojęcie naturalne

3.8. Typowe nieporozumienia

3.9. Uwagi końcowe

Rozdział 4. Działania ekspansywne

4.1. Ekspansja i twórczość

4.2. Ekspansja materialna

4.3. Ekspansja interpersonalna. Transgresje kratyczne

4.4. Ekspansja symboliczna

4.5. Transgresje emancypacyjne

4.6. Transgresje temporalne

4.7. Skutki nie kontrolowanej ekspansji

4.8. Ekspansja a stosunki międzyludzkie

4.9. Uwagi końcowe

Rozdział 5. Działania twórcze i innowacyjne

5.1. Nowe spojrzenie

5.2. Kryteria twórczości

5.3. Dwa modele twórczości

5.4. Struktura procesu twórczego

5.5. Inhibitory i stymulatory zewnętrzne

5.6. Efekty procesu twórczego

5.7. Uwagi końcowe

Rozdział 6. Mity i iluzje

6.1. Mity i iluzje jako transgresje

6.2. Ogólna charakterystyka mitów

6.3. Mity a iluzje

6.4. Mity i iluzje walentne

6.5. Mity i iluzje posybilne

6.6. Dwoista treść mitów i iluzji

6.7. Koncepcja bilansowa

6.8. Uwagi końcowe

Rozdział 7. Struktury urojeniowe

7.1. Poszukiwanie ciągłości

7.2. Tematyka i struktura urojeń

7.3. Proces tworzenia urojeń

7.4. Rodzaje ekspresji

7.5. Funkcje struktur urojeniowych

7.6. Antecedensy urojeń

7.7. Uwagi końcowe

Rozdział 8. Transgresje a bieg życia ludzkiego

8.1. Sekwencje działań

8.2. Rozdziały i epizody biograficzne

8.3. Badania biograficzne

8.4. Sekwencja transgresji a rozwój człowieka

8.5. Orientacja ochronna i transgresyjna

8.6. Samoprezentacja

8.7. Uwagi końcowe

Część 2. Mechanizm działań transgresyjoych

Rozdział 9. Ogólny model motywacji

9.1. Dwa rodzaje motywacji

9.2. Motywacja homeostatyczna. Zaspokojenie potrzeb

9.3. Motywacja heterostatyczna: ludzkie żądze

9.4. Kryterium optymalizacji i satysfakcji

9.5. Motywacja a cele jednostki

9.6. Od napięcia motywacyjnego do realizacji

9.7. Uwagi końcowe

Rozdział 10. Motywacja niespecyficzna

10.1. Motywacja niespecyficzna i specyficzna

10.2. Pogarszanie się sytuacji (deterioryzacja)

10.3. Zmiana standardów regulacji

10.4. Kontrowersje teoretyczne. Algorytm spartański

10.5. Uwagi końcowe

Rozdział 11. Motywacja hubrystyczna

11.1. Dwa rodzaje motywacji specyficznej

11.2. Struktura motywacji hubrystycznej

11.3. Dwie formy dążeń hubrystycznych

11.4. Zbiorowa motywacja hubrystyczna

11.5. Dane historyczne i filozoficzne

11.6. Dane psychologiczne

11.7. Źródła motywacji hubrystycznej

11.8. Motywacja hubrystyczna a motywacja władcza

11.9. Uwagi końcowe

Rozdział 12. Motywacja poznawcza

12.1. Poza zasadą przyjemności

12.2. Funkcjonowanie motywacji poznawczej

12.3. Niezgodność informacyjna: dysonans poznawczy

12.4. Struktury przyczynowe. Teoria atrybucji

12.5. Motywacja poznawczą a, twórczość

12.6. Konflikt motywacyjny. Zjawisko dewiacji hedonistycznej

12.7. Polimotywacja działań transgresyjnych

12.8. Uwagi końcowe

Rozdział 13. Antycypacja wyników działania

13.1. Procesy antycypacyjne

13.2. Strefa oczekiwania i strefa niespodzianki

13.3. Heurystyka ekstrapolacji: „Jak było, tak będzie"

13.4. Ocena prawdopodobieństwa sukcesu. Heurystyka Kolumba

13.5. Iluzje posybilne

13.6. Rola wymiarów osobowości

13.7. Uwagi końcowe

Rozdział 14. Wartościowanie wyników antycypowanych

14.1. Wartościowanie a motywacja

14.2. Wartości utylitarne i symboliczne

14.3. Ocena wartości pozytywnych i negatywnych

14.4. Autoteliczna wartość działania. Inwersja motywacyjna

14.5. Iluzje walentne

14.6. Uwagi końcowe

15. Wolność wyboru działania

Wolność indywidualna a transgresja

Relacyjne pojęcie wolności indywidualnej

Poczucie swobody

Wolność zewnętrzna

Wolność wewnętrzna

Wartość wolności

Uwagi końcowe

16. Wybór działania transgresyjnego

Wybór jako akt woli

Wybór w zadaniach zamkniętych i otwartych

Strategia wyboru transgresyjnego

Spostrzeganie i akceptacja ryzyka

Moment wyboru działania

Uwagi końcowe

17. Programy działań transgresyjnych

Pojęcie programu

Cechy programów transgresyjnych

Programy działań twórczych i innowacyjnych

Programy działań ekspansywnych

Psychiczne koszty wykonywania programów

Uwagi końcowe

18. Emocje. Zjawisko przesunięcia afektywnego

Rola emocji

Poznanie a emocje

Emocje aktualne i antycypowane

Zjawisko przesunięcia afektywnego

Emocje a motywacja specyficzna

Emocje jako heurystyki

Uczucie żalu

Uwagi końcowe

19. Sukces, niepowodzenie, niespodzianka

Między antycypacją a rywalizacją

Sukces: zjawisko przesunięcia determinacji

Następstwa sukcesu. Hipoteza egotyzmu

Następstwa niepowodzenia

Niespodzianka. Przygodowość życia

Uwagi końcowe

20. Mechanizmy inkrementalne

Mechanizmy paliatywne: próba uogólnienia

Analiza mechanizmów obronnych

20.3. Analiza mechanizmów inkrementalnych

20.4. Faworyzacja subiektywna

20.5. Deprecjacja interpersonalna

20.6. Idealizacja

20.7. Zbiorowe mechanizmy inkrementalne

20.8. Uwagi końcowe

Część 3. Osobowość: umysł i wola

Rozdział 21. Osobowość w systemie interakcji

21.1. Trzy składniki koncepcji człowieka

21.2. Model interakcyjny

21.3. Osobowość: spojrzenie historyczne

21.4. Wielość koncepcji osobowości

21.5. Selektywny opis osobowości

21.6. Uwagi końcowe

Rozdział 22. Umysł jako układ poznawczy

22.1. Między tradycją a współczesnością

22.2. Umysł: medium — kod — treść

22.3. Problem świadomości. Hipoteza „transgresja — świadomość"

22.4. Procesy antycypacyjne

22.5. Procesy oceny ważności. Tworzenie hierarchii

22.6. Typy umysłowości ludzi

22.7. Uwagi końcowe

Rozdział 23. Wola jako układ kierowniczy

23.1. Kontrowersje terminologiczne

23.2. Funkcjonowanie woli

23.3. Zakłócenia w funkcjonowaniu woli

23.4. Spór o determinację działania

23.5. Wola i pojecie ograniczonej determinacji

23.6. Odpowiedzialność człowieka

23.7. Uwagi końcowe

Rozdział 24.Koncepcja transgresyjna: osiągnięcia i perspektywy

24.1. Zasada użyteczności

24.2. Wkład do wiedzy psychologicznej

24.3. Krytyczna ocena koncepcji

24.4. Psychoanaliza

24.5. Psychologia humanistyczna

24.6. Psychologia poznawcza

24.7. Dwie drogi

Bibliografia

Biblioteka Psychologii Współczesnej

Józef Kozielecki (ur. 17 X 1936 r. w Wilnie) Jest profesorem na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Kieruje Za­kładem Psychologii Poznawczej, Zainteresowania naukowe auto­ra koncentrujq się na psychologii podejmowania decyzji, meto­dologii w naukach społecznych i naukoznawstwie. Do głównych Jego osiqgnięć należą: poznanie mechanizmu samopotwierdzania hipotez, opracowanie teorii samowiedzy jednostki i - prze­de wszystkim — sformułowanie koncepcji transgresyjnej człowie­ka.

Józef Kozielecki jest autorem licznych proc naukowych tłu­maczonych na wiele języków. Do najważniejszych naleźq: Za­gadnienia psychologii myślenia (1966), Psychologiczna teoria de­cyzji (1975, tłumaczona na Język angielski, niemiecki i rosyjski), Psychologiczna teoria samowiedzy (1981, fragmenty tłumaczone na japoński), A transgressive model of mań (1986).

Poza działalnościq naukowq autor zajmuje się eseistykq i IE-teraturq pięknq. Wydał m. in. ksiqżkę Szczęście po szwedzku (1974) i zbiór opowiadań fantastycznych Smutek spełnionych baśni (1979, tłumaczony na węgierski, hiszpański i niemiecki).

Autor prowadził badania i wykłady na kilkunastu uniwersy­tetach Europy, Ameryki i Azji. Był m. in. profesorem n'a uniwer­sytetach w: Umea w Szwecji (1972-1973), Mannheim w RFN (197ó), Sapporo w Japonii (1980), Bloomington w USA (1980-- 1982). Na tym ostatnim - poza pracq naukowq - pełnił funk­cję wicedyrektora Polish Studies Centre.

JÓZEF KOZIELECKI

koncepcja transgresyjna człowieka

analiza psychologiczna

Przedmowa

Nauka ma naturę wymagającą i kapryśną. Uczy ona raczej po­kory niż pychy. Przeciętny uczony, który poświęcił jej swoją energię i talent, najwyżej raz w ciągu życia formułuje jedną hipotezę godną uwagi; dokonuje pojedynczego odkrycia wzbo­gacającego wiedzę z danej dziedziny. Czasem myśl ta rodzi się na początku drogi naukowej, czasem u jej kresu. W .pewnych przypadkach nie powstaje ona nigdy. Ale oczekiwanie na tę ideę nadaje sens działalności poznawczej. Interesujące jest to, że kolejne niepowodzenia — zgodnie ze złudzeniem Aleksego Iwanowicza — raczej potęgują niż zmniejszają nadzieję, że odkrycie jest sprawą niedalekiej przyszłości. W związku z tym tak rzadko występuje zjawisko dezercji w nauce.

Należę do tych uczonych, którzy nie mieli specjalnego szczę­ścia w nauce. W moim przypadku nowa idea zrodziła się do­piero w drugiej połowie kariery zawodowej. Po latach przyczynkarskich i konwencjonalnych badań wpadłem — zupełnie przypadkowo — na'pomysł sformułowania koncepcji człowieka transgresyjnego, homo transgressivus. Stanowi ona pewną próbę wyjścia poza behawioryzm i psychoanalizę, poza psycholo­gię humanistyczną i nowoczesny kognitywizm. Stanowi próbę spojrzenia na jednostkę jako na osobę ekspansywną i twórczą, wolną i odpowiedzialną, która kieruje się złożoną motywacją homeostatyczną i heterostatyczną, której działanie jest w znacz­nej mierze uwarunkowane przez względnie stałe składniki osobowości — umysł oraz wolę. Koncepcja ta nie jest ostateczną syntezą wiedza psychologicznej, nie formułuje wszechogarnia­jących przewidywań i eksplanacji. Jej cele są bardziej skrom­ne. Pozwala lepiej zrozumieć pewne złożone działania ludzkie, które dotychczas nie znajdowały się w centrum uwagi uczo­nych, a które decydują o losach jednostki i o rozwoju kultury. Żadna nowa koncepcja (czy teoria) nie powstaje w próżni. Każdy twórca zaciąga dług wobec poprzedników i współczes­nych. Transgresyjna koncepcja człowieka opiera się na trzech zasadniczych filarach. Pierwszym z nich jest teoria decyzji. Wyniki badań poświęconych działaniom ryzykownym, wartości i prawdopodobieństwu subiektywnemu zostały w dużej mierze włączone do zasadniczego korpusu twierdzeń omawianej koncepcji. Drugi filar to współczesna psychologia poznawcza, a szczególnie badania nad pamięcią oraz rozwiązywaniem pro­blemów. Trzeci filar stanowią badania nad ludzką motywacją, a głównie teorie Adiera i Atkinsona. Te trzy filary — tak róż­ne — podpierają nową konstrukcję teoretyczną.

Ludzie nie zawsze są dobrymi sędziami osiągnięć współczesnej im epoki. Dotyczy to również osiągnięć naukowych. Trudno jest obecnie powiedzieć, czy transgresyjna koncepcja człowieka pozwoli lepiej zrozumieć zachowanie, czy będzie ona stymulo­wać nowe badania eksperymentalne i kliniczne, czy wpłynie na świadomość współczesnego człowieka. Nie można wykluczyć możliwości, że nie zyska/ona uznania uczonych i zostanie za­pomniana. Gdy myślę o tej ewentualności, przypominam sobie słowa mojego nauczyciela, profesora Tadeusza Tomaszewskiego: „Błądzenie przy próbach rozwiązywania zagadnień istot­nych jest na pewno ważniejsze dla postępu nauki i subiektywnie ciekawsze niż nienaganna słuszność w sprawach marginesowych". Lepiej jest wędrować po nowych szlakach, niż nie­wolniczo naśladować cudze idee i pomysły. Wtórność i przyczynkarstwo to największe zmory humanisty. Są one znacznie poważniejsze niż wizja niepowodzenia i klęski w pionierskich badaniach.

Intencją tej książki jest przedstawienie — po raz pierwszy w sposób systematyczny i całościowy — transgresyjnej kon­cepcji człowieka. Jest to bez wątpienia wstępna wersja tej koncepcji. „Każdą, nawet najdłuższą, podróż należy bowiem zaczynać od pierwszego kroku". Ale ten pierwszy krok jest czymś więcej niż pojedynczym ruchem: decyduje on o kierun­ku dalszych poszukiwań.

W tym miejscu chciałbym podziękować profesorowi Januszowi Reykowskiemu, który przeczytał maszynopis tej monografii i którego krytyczne uwagi zmusiły mnie do zasadniczej zmiany całej konstrukcji teoretycznej. Wdzięczny też jestem docento­wi Czesławowi Nosalowi za pozytywną ocenę mej książki.

Warszawa, 1984/1985 Autor

Rozdział

Homo transgressiyus:

wprowadzenie

1.1. Spojrzenie alternatywne

Analiza współczesnych koncepcji człowieka — zarówno filozo­ficznych. socjologicznych, jak i psychologicznych — wykazuje, że często powstawały one dzięki nowemu uporządkowaniu do­tychczasowej wiedzy naukowej. Ich twórcy dokonywali decentracji istniejących założeń teoretycznych, twierdzeń i kate­gorii. Tezom drugoplanowym i peryferycznym nadawali status nadrzędnych założeń ontologicznych i epistemologicznych, jednocześnie kwestionując doniosłość dotychczasowych założeń i pojęć. Zmieniali więc — mówiąc językiem psychologów po­staci — relacje istniejące między figurą a tłem. Dokonywali restrukturacji całego systemu teoretycznego.

Restrukturacje takie są częste w nauce. Zjawiska nieświado­mej motywacji i nieświadomego myślenia były znane w filo­zofii i w medycynie na długo przed ukazaniem się dzieł Freu­da. Twórca psychoanalizy uczynił jednak z niego fundamental­ne założenie swojej koncepcji człowieka. Jednocześnie pomniej­szył rolę świadomości w regulacji zachowania. Spowodowało to prawdziwy gestdlt switch, prawdziwą rewolucję w pojmowaniu natury ludzkiej. Powstały nowe perspektywy badawcze i rozwinęła się praktyka terapeutyczna. Decentracja dotych­czasowej wiedzy staje się przejawem twórczości i — często — aktem odwagi.

Proces tworzenia transgresyjnej koncepcji człowieka podlega tym samym prawom. Jako punkt wyjścia przyjmuję założenie — dotychczas raczej nie doceniane — że człowiek jest układem transgresyjnym, że wykonywanie tego rodzaju działań stanowi najbardziej charakterystyczną cechę homo sapiens. Chociaż terminy ,,transgresja" i „transgresyjny" są rzadko używane w psychologii, ich treść jest dobrze znana każdemu humaniś­cie. W procesie historycznym i w rozwoju ontogenetycznym ludzie przekraczają dotychczasowe granice swoich osiągnięć: poszerzają kontrolę nad naturą, tworzą nowe teorie naukowe, łamią konwencje literackie, projektują broń konwencjonalną, podejmują próby autokreacji i autodestrukcji.

Zjawisko polegające na tym, że człowiek intencjonalnie wy­chodzi poza to, co posiada i czym jest, będę nazywał trans­gresją. Transgresja to czynności inwencyjne i ekspansywne, wykraczające poza typowe granice działania, to czynności, dzięki którym jednostka lub zbiorowość kształtują nowe struk­tury lub niszczą struktury już ustabilizowane, tworzą wartości pozytywne i wartości negatywne. Czynności te są źródłem rozwoju i regresu.

Termin „transgresja" pochodzi z biologii: w teorii dziedzicze­nia oznacza on przekraczanie przez mieszańce cech organiz­mów rodzicielskich. Występuje również w geografii i w geo­logii: transgresja morza polega na zalewaniu obszarów lądo­wych przez wodę. W ostatnich latach został przeniesiony do nauk humanistycznych i społecznych (por. Janion, Majchrow-ski, 1982; Klentz, 1979). W książce tej staje się on fundamen­talnym pojęciem teoretycznym, podobnie jak nieświadomość w psychoanalizie czy nawyk w behawioryzmie.

Historia człowieka jako gatunku i jako jednostki to historia podejmowania nieustannych prób przekraczania własnych gra­nic fizycznych i poznawczych, to emergencja nieznanych dotąd form oraz struktur (por. Ingarden, 1972; Popper, Eccies, 1977). Jest to zjawisko transhistoryczne i transsytuacyjne, które nie ma odpowiednika ani w świecie zwierząt, ani w świecie auto­matów. Występuje ono już w najstarszych mitach ludzkości. Jest esencją biblijnej opowieści o Adamie i Ewie. Zerwanie przez nich zakazanego owocu z drzewa znajdującego się po­środku raju było typowym działaniem transgresyjnym, mają­cym decydujące znaczenie w życiu pierwszych rodziców. Z jed­nej strony ekspansja ta stała się źródłem cierpienia („przeklęta będzie ziemia w dziele twoim"), Z drugiej .strony jednak po­zwoliła lepiej zrozumieć pojęcia dobra i zła. Ostatecznie była więc rodzajem felix culpa. Mity, literatura piękna, dzieła nau­kowe i techniczne zawierają nieskończenie wiele opisów róż­norodnych działań ekspansywnych i twórczych, podejmowa­nych przez ludzi w różnych epokach historycznych i w róż­nych tradycjach kulturowych. Zanik motywacji transgresyjnej oznaczałby koniec ludzkiego świata.

Można wyróżnić dwa kluczowe rodzaje transgresji. Pierwszą z nich jest transgresja indywidualna (jednostkowa): występu­je ona w sytuacjach, w których jednostka intencjonalnie wy­chodzi poza to, czym jest i co posiada, rozszerza własne tery­torium, dokonuje wynalazków i tworzy siebie według własne­go projektu. Transgresja ta była przedmiotem wielu badań psy­chologicznych i socjologicznych. Bruner starał się uporządko­wać elementarne czynności twórcze, których celem jest „wyjś­cie poza posiadane informacje". McCIelland opisał mechanizm zwiększania osobistej władzy. Duże zainteresowanie wzbudziły także procesy samorozwoju. Interesowali się nimi głównie psy­chologowie humanistyczni. Kępiński zbadał zasady tworzenia systemów prefilozoficznych przez schizofreników. Transgresje te są elementem indywidualnej biografii.

Drugim, rodzajem jest transgresja zbiorowa (ponadjednostkowa). Jej przedmiotem stają się działania masowe, kolektywne i globalne, które są podejmowane przez grupy, ruchy społeczne i społeczeństwa. Dzięki takim działaniom ludzie — jako ga­tunek homo — przekraczają swoje dotychczasowe osiągnięcia materialne, intelektualne i duchowe. Tworzą naukę, sztukę i kulturę.) Transgresje te były przedmiotem licznych badań.

Toynbee opisał regularność rozwoju i upadku cywilizacji, Marks i Weber starali się poznać podstawowe zasady przemian społecznych. Chandler opisał prawa ekspansji przemysłu. Dzie­ła Kuhna rzuciły światło na strukturę rewolucji naukowych, Tatarkiewicz analizował historię sztukUQ ile transgresje in­dywidualne ,są cząstką biografii i przede wszystkim podlegają prawom psychologii, o tyle transgresje zbiorowe należą do hi­storii i rządzą nimi prawa społeczne oraz kulturowe.

Współczesna wiedza naukowa zdaje się potwierdzać pogląd, że nie można sprowadzić transgresji zbiorowych do działań in­dywidualnych. Te pierwsze są regulowane przez bardziej zło­żone czynniki wewnętrzne i zewnętrzne niż analogiczne czyny jednostkowe. Tak więc trudno byłoby zrozumieć rewolucję w nauce czy ,w sztuce badając jedynie indywidualny proces twórczy i jego nieświadomą strukturę. Redukcjonizm w tym zakresie nie jest zatem uprawniony. Mimo iż transgresje ponadjednostkowe mają charakter względnie autonomiczny, po­znanie ich staje się znacznie głębsze, jeśli badacz zrozumie naj­pierw psychologiczne mechanizmy indywidualnych działań ty­pu „poza". Nie można ignorować faktu, że każda transgresja i jej intencje rodzą się w umyśle jednostki, że są wyrazem jej woli. Dlatego też traktuję je jako bardziej podstawowe. Każda ogólna koncepcja człowieka musi również opisać i wy­jaśnić specyficzny mechanizm działań społecznych.

Działania typu „poza" były w przeszłości przedmiotem wie­lu badań psychologicznych, kulturowych, socjologicznych i fi­lozoficznych. Zajmowali się nimi psychoanalitycy i psycholo­gowie kognitywni. W ich systemach transgresje indywidualne i zbiorowe stanowiły zawsze jeden z mniej lub bardziej waż­nych problemów badawczych. Często nie był to ani problem pierwszoplanowy, ani istotny. Taka hierarchia doniosłości pro­blematyki zmienia się zasadniczo w szkicowanej koncepcji człowieka. Zgodnie z nią działania transgresyjne stają się naj­bardziej specyficzną cechą jednostki. Zmieniają one egzystencję biologiczną w łoś człowieka. Psychologia transgresyjna nie tylko waloryzuje zjawisko transgresji, ale również wyciąga z niego wszelkie konsekwencje poznawcze i praktyczne.

Jednocześnie pytania i problemy uznane dotychczas za pierw­szoplanowe oraz nadrzędne tracą swoją doniosłość. Dla zwolen­nika tej koncepcji pytanie o strukturę reaktywnego zachowa­nia szczura w labiryncie, tak istotne dla behawiorystów, czy pytanie dotyczące wolnych skojarzeń pacjenta zagubionego w .swoich kompleksach, tak ważne dla psychoanalityka, nie na­leżą do zagadnień centralnych. Transgresjonista interesuje się przede wszystkim jednostką ekspansywną i twórczą, która — podobnie jak kiedyś Adam i Ewa oraz budowniczowie Wieży Babel — wychodzi poza to, czym jest i co posiada, która dzię­ki swoim czynom staje się tym, czym może być, a czym je­szcze nie jest.

1.2. Charakterystyka koncepcji transgresyjnej

Biorąc pod uwagę stopień dojrzałości formalnej i empirycznej

-twierdzeń naukowych, można wyróżnić trzy rodzaje struktur symbolicznych. Pierwszą z nich nazwiemy teoriami, które są systemem praw dobrze zhierarchizowanych i uzasadnionych za pomocą trafnych metod eksperymentalnych. Tak rozumiane teorie należą do rzadkości w naukach społecznych. Druga struktura obejmuje koncepcje. O ile w strukturze teorii do­minowały prawa, o tyle w koncepcjach dominują hipotezy, które nie są w pełni uzasadnione i których wartość predyktywna oraz eksplanacyjna jest ograniczona. Nie pozwalają one formułować niezawodnych przewidywań. W naukach społecz­nych prawdopodobnie większość konstrukcji symbolicznych ma taki charakter. Trzecią strukturę stanowią wizje, w których do­minują twierdzenia spekulatywne, niedostatecznie uporządko­wane i nie uzasadnione. Mają one z reguły duże znaczenie w kształtowaniu świadomości jednostek i całych zbiorowości. W pewnych wypadkach ukierunkowują dalsze poszukiwania uczonego, ułatwiają generowanie nowych hipotez i pomysłów.

Chociaż przedstawiony podział nie jest jednoznaczny, ma on dużą wartość heurystyczną. Większość uczonych nie stosuje jednak tych rozróżnień, co utrudnia komunikację między nimi i co będzie również komplikowało dalsze wywody.

W celu lepszej charakterystyki koncepcji transgresyjnej człowieka dokonam wstępnej analizy jej struktury. Kolejno omó­wię jej najważniejsze cechy, do których należą: przedmiot, ję­zyk opisu i system twierdzeń ogólnych.

l. Przedmiot jej jest nader szeroki i dobrze określony. Głów­nym obszarem zainteresowania psychologa staje się obecnie pewna klasa działań celowych, zwanych działaniami transgresyjnymi. Analizuje on różnorodne transgresje, takie jak eks­pansja i twórczość, mity i iluzje, działania normalne i psycho-patologiczne, działania konstruktywne i destruktywne. Dla peł­niejszego poznania osobliwości czynności typu „poza" istotne znaczenie ma również badanie działań bardziej podstawowych, które nazywam ochronnymi (zachowawczymi), a które polegają na osiąganiu zwykłych, typowych dla jednostki stanów rzeczy. Mają one istotne znaczenie przystosowawcze.

W centrum zainteresowań psychologa znajduje się pytanie o mechanizm działań transgresyjnych, takich jak twórczość, ekspansja czy formowanie urojeń. Szczególne znaczenie ma opis czynników motywacyjnych i poznawczych, które je uru­chamiają, ukierunkowują oraz podtrzymują i decydują o ich skuteczności. Czynniki te znajdują się zarówno w obiektyw­nym środowisku, jak i w strukturze osobowości jednostki.

W takim ujęciu zasadniczo wzrasta znaczenie badań psycholo­gicznych nad podstawowymi problemami humanistycznymi, takimi jak wolność indywidualna i odpowiedzialność, twór­czość i mitologia, wartości symboliczne i kultura, bieg życia i przemijanie. Badania te nie tylko pozwalają dostrzec nowe aspekty tych zagadnień, ale dostarczają schematów interpreta­cyjnych, które mogą być użyteczne w historii, socjologii czy filozofii. Dzięki temu psychologia powraca do rodziny nauk humanistycznych, podejmując najważniejsze problemy człowie­ka; to, co potocznie nazywa się „sprawami ludzkimi".

2. Popper i Eccies (1977, s. VII) napisali, że „prawda jest w du­żej mierze niezależna od stosowanej terminologii". Pogląd ten wydaje się wątpliwy. Język opisu ludzkiego zachowania, wpro­wadzone pojęcia i kategorie, ma istotne znaczenie w formowa­niu koncepcji naukowej, szczególnie w dziedzinach mniej roz­winiętych. Gdybyśmy całkowicie identycznie zdefiniowali po­jęcie „wola" i pojęcie „system samoregulacji", to jednak ich treść i funkcja byłyby prawdopodobnie różne w społecznej percepcji. To pierwsze pojęcie pochodzi z filozofii i klasycznej psychologii, natomiast to drugie należy do języka cybernetyki. Fakty te znacząco wpływają na rozumienie ich przez uczo­nych. Terminy — podobnie jak ludzie — mają własną biogra­fię, która wpływa na ich treść. Wybór języka opisu zachowa­nia ma więc wagę pierwszoplanową.

Język koncepcji transgresyjnej jest złożony. Obok terminów powszechnie stosowanych we współczesnej psychologii, szcze­gólnie psychologii poznawczej, wprowadzani dodatkową apa­raturę pojęciową. Po pierwsze, powracam do wielu terminów klasycznych, takich jak uwaga, wola, charakter. Mimo iż wy­dają się one anachroniczne, są często bardziej adekwatne i jas­ne niż dziwaczne i pozbawione humanistycznej treści terminy cybernetyczne i techniczne. Po drugie, włączam do języka opisu pewną liczbę pojęć zupełnie nowych. Robię to z dużą ostrożnością, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że często ta­kie nowatorstwo okazuje się zbędną ornamentyką. Nowe ter­miny, takie jak granica osiągnięć, motywacja hubrystyczna, przesunięcie afektywne czy mechanizmy paliatywne, są ko­nieczne do opisu ważnych aspektów procesów transgresyjnych, które dotychczas były nie doceniane. Wprowadzenie ich ułatwi zapis prawdy teoretycznej.

3. Koncepcja transgresyjna człowieka składa się z zespołu twierdzeń ogólnych i hipotez, które nie tworzą hierarchicznego systemu, lecz są uporządkowane liniowo (łańcuchowo). Są to przede wszystkim twierdzenia o procesach i twierdzenia o strukturach. Pierwsze z nich są bardziej rozbudowane. Na podstawie badań empirycznych i danych historycznych formułuję wiele wniosków ogólnych dotyczących takich procesów, jak uruchamianie motywacji działań transgresyjnych, antycy­powanie i wartościowanie ich następstw, wybór działania i programy jego wykonania, przebieg emocji i wydatkowanie energii. Centralne znaczenie dla koncepcji ma hipoteza, że jed­ną z głównych sił uruchamiających działania typu „poza" jest motywacja hubrystyczna, rozumiana jako dążenie do potwier­dzania i wzrostu własnej ważności jako osoby. Źródeł wielu czynności ekspansywnych i twórczych należy zatem szukać w ludzkiej huhris. Hipoteza ta jest wbudowana w cały system teoretyczny i dopiero w jego ramach staje się w pełni zrozu­miała.

Obok twierdzeń procesualnych w koncepcji występują również twierdzenia dotyczące stałych, struktur determinujących dzia­łania. Akceptuję model interakcyjny, zgodnie z którym czyn­ności człowieka są uwarunkowane zarówno przez środowisko zewnętrzne, jak i przez osobowość, przez siły przedmiotowe, jak i przez siły podmiotowe. Szczególną rolę w przebiegu i sku­teczności działań transgresyjnych odgrywa osobowość i jej główne układy, takie jak umysł, 'będący układem orientacyj­nym, i wola, spełniająca funkcje kierownicze. Transgresja jest . .w dużym stopniu ekspresją własnej osobowości.

Koncepcja transgresyjna potwierdza pogląd, że człowiek jest układem samodzielnym, którego działania w dużej mierze są wyznaczane przez przyczyny osobowe i który ma zawsze — poza sytuacjami granicznymi — pewną swobodę wyboru. Czło­wiek samodzielny staje się człowiekiem odpowiedzialnym za własne czyny, w tym również za czyny transgresyjne. Stano­wisko to jest wyraźnym odejściem od pozytywistycznego, scjen-tystycznego obrazu człowieka, całkowicie zdeterminowanego przez okoliczności i prymitywnego jak maszyna Turinga.

System twierdzeń i hipotez dotyczących homo transgresswus jest nader złożony, zarówno formalnie, jak i treściowo. Ta zło­żoność nie jest przypadkowa. Odzwierciedla ona rzeczywistą komplikację ludzkich działań i ludzkiej osobowości.

1.3. Koncepcja transgresyjna w systemie wiedzy

Wielu filozofów, psychologów i socjologów próbowało w prze­szłości stworzyć teorię człowieka i jego świata, która byłaby syntezą ostateczną, pozwalałaby zrozumieć, przewidzieć i wy­jaśnić wszelkie zachowania jednostki i zbiorowości. Takie am­bitne próby podejmował Hegel, Freud i — częściowo — Maslow. Wbrew przekonaniu tych uczonych, ich systemy filozo­ficzne czy psychologiczne mają ograniczoną wartość poznawczą i praktyczną. W wielu wypadkach są zawodne i nieadekwatne. Wiara w możliwość odkrycia absolutnej i pełnej prawdy o czło­wieku czy jego szczegółowych zachowaniach wyrastała z ko­rzeni mitycznych.

Dzięki zdobyciu nowych doświadczeń współcześni humaniści sceptycznie odnoszą się do takich ambitnych prób. Uznają je raczej za wyraz braku realizmu i dogmatycznego myślenia, Podobnie jak Popper czy Koch (por. Kimble, 1984) uważam, że stworzenie uniwersalnej i powszechnie akceptowanej kon­cepcji człowieka lub koncepcji poszczególnych procesów psy­chicznych jest niewykonalne. Wszelkie systemy teoretyczne z dziedziny humanistyki będą zawsze ograniczone; ich przewi­dywania i eksplanacje ,będą zawodne. Podobnie jak obecnie, tak i w przyszłości istnieć będą konkurencyjne, często sprzecz­ne ze sobą obrazy osobowości, motywacji czy podejmowania decyzji. Każdy z nich pozwoli zrozumieć i wyjaśnić jedynie pewne aspekty zachowania. Żaden nie będzie uniwersalny i je­dynie słuszny. Wielość struktur teoretycznych to niereduko-walna cecha nauk humanistycznych.

Zjawisko to ma wiele przyczyn. Zwrócę uwagę na jedną z nich. Istnieje wyraźna rozbieżność między złożonością człowieka a ograniczonymi możliwościami poznawczymi umysłu ludzkie­go. Człowiek — przedmiot badań psychologu — jest układem samodzielnym, ekspansywnym i twórczym. Jego zachowanie tylko częściowo jest determinowane przez środowisko zew­nętrzne. To, do czego on dąży i czego unika, zależy również od struktur osobowościowych, a także od losowych, nie kontrolowanych, a nawet ,,anarchicznych" zmiennych. Fakt, że zachowanie jest tylko częściowo zdeterminowane, znacząco utrudnia jego badanie i przewidywanie.

Tymczasem możliwości poznawcze umysłu ludzkiego są ogra­niczone. Pod wpływem badań Simona i innych uczonych roz­padł się oświeceniowy mit o potędze ludzkiego rozumu. Po­glądy Hamleta typu: „Jak doskonałym tworem jest człowiek! Jest wielkim przez rozum! Jak niewyczerpanym w swych zdol­nościach! [...] pojętnością zbliżonym do bóstwa!", są klasycz­nym przykładem brązownictwa. Umysł jako układ heurystyczny jest zawodny. Jego zdolności asymilacji, kodowania i inte­gracji informacji empirycznych są znacznie mniejsze, niż by­łyby potrzebne w procesie poznawania najbardziej złożonych struktur (por. Simon, 1957). Dlatego też teorie, koncepcje i wi­zje osobowości oraz zachowania mają ograniczoną wartość teoretyczną i praktyczną.

Z rozważań tych nie należy wyciągać zbyt pesymistycznych wniosków. Nawet ograniczone i jednostronne uogólnienia i hi­potezy o człowieku są ważne. Pozwalają one zrozumieć pewne aspekty ludzkiego zachowania. Ich tworzenie ma wartość spo­łeczną, ułatwia rozwiązywanie wielkich problemów humani­stycznych i cywilizacyjnych, takich jak ochrona zdrowia, upo­wszechnienie kultury czy sprawa pokoju. Człowiek więc nigdy nie powinien rezygnować z kolejnych prób poznawania same­go siebie.

Wszystkie istniejące koncepcje psychologiczne człowieka i kon­cepcje różnorodnych procesów psychicznych podlegają tym sa­mym ograniczeniom. Każda z nich ma pewną wartość predyktywną i eksplanacyjną. Tak więc odkrycia behawiorystyczne pozwalają dobrze opisać mechanizm elementarnych re­akcji. Badania psychoanalityków rzucają światło na mechaniz­my obronne osobowości, Kognitywiści sformułowali szereg hi­potez na temat odbioru, kodowania i przetwarzania informacji w umyśle ludzkim.

Transgresyjna koncepcja człowieka, będąca elementem wiedzy psychologicznej, ma również pewne znaczenie dla poznania i zrozumienia jednostki i jej świata. Uważam, że pełniej i traf­niej opisuje ona złożony mechanizm specyficznej i niespecy­ficznej motywacji działań transgresyjnych. Rzuca dodatkowe światło na wolność i odpowiedzialność jednostki, na procesy świadome i automatyczne. Dzięki niej lepiej zaczynamy rozu­mieć czynniki wewnętrzne uruchamiające działania ekspan­sywne i twórcze. Podobnie jak w wypadku innych konstrukcji teoretycznych, jej wartość jest również ograniczona.

Wielość koncepcji psychologicznych i pewien pluralizm teo­retyczny są zjawiskami trwałymi. Wieczna ograniczoność osiąg­nięć psychologii, wieczna jej niedojrzałość i wieczna młodość mogą zniechęcać sc j enty stycznie nastawionych,badaczy. Ale nie należy zapominać, że stan ten ma również zalety. Niedosko­nałe systemy teoretyczne i niepewne idee pobudzają ciekawość poznawczą oraz stymulują dalsze poszukiwania. Nie odbierają one również szans przyszłym pokoleniom psychologów.

Koncepcja transgresyjna człowieka zwiększa wielość koncepcji psychologicznych, co stwarza nowe możliwości interpretacyjne i eksplanacyjne dla uczonego i praktyka.

1.4. Treść książki

Książka ta składa się z trzech części. Ich uporządkowanie nie jest przypadkowe. Zaczynam od przedstawienia twierdzeń do­brze uzasadnionych („twardych"), kończę na omawianiu twier­dzeń hipotetycznych („miękkich"). Zgodnie z tym w części pierwszej opisuję różnorodne rodzaje transgresji, a więc dzia­łania ekspansywne i twórcze, mity i iluzje oraz struktury uro­jeniowe psychotyków. Są to dane dobrze znane w psychologii. Ich przedstawienie staje się punktem wyjścia głębszych analiz. Część druga jest najważniejszym fragmentem monografii. Za­wiera ona opis mechanizmu motywacji specyficznej i niespe­cyficznej, w tym również motywacji hubrystycznej i poznaw­czej. Znajdują się w niej również dane na temat procesu po­dejmowania decyzji transgresyjnych i ich wykonania. Omawiam także konsekwencje psychologiczne sukcesu i niepowo­dzenia. Wiele twierdzeń tego rodzaju ma status hipotez i wy­maga empirycznego sprawdzenia.

Część trzecia zawiera twierdzenia najbardziej „miękkie". Do­tyczą one głównych składników osobowości, a mianowicie umy­słu, jako układu orientacyjnego, i woli, jako układu kierow­niczego. Formułuję w niej również tezę o ograniczonej deter­minacji działań celowych oraz o odpowiedzialności jednostki za własną biografię. Niektóre z tych twierdzeń mają charakter filozoficzny. Mogą one być wykorzystane w pracach poświęco­nych antropologii filozoficznej.

Część l

Rodzaje działań transgresyjnych „Natura ludzka polega na nieustan­nym wysiłku przekraczania granic zwierzęcości tkwiącej w człowieku i wyrastania ponad nią człowieczeń­stwem i rolą człowieka jako twór­cy wartości". (Ingarden, 1972)

Rozdział 2 Działania celowe

2.1. Charakterystyka celów

Człowiek jest układem znajdującym się w stanie ciągłej aktyw­ności. Aktywność tę, która kształtuje indywidualną biografię, można zasadnie nazwać stalą antropiczną. Hebb powiedział, że podstawowym pytaniem, jakie stawia doświadczony badacz, nie jest to, dlaczego jednostka podejmuje czynności w różnych fazach ontogenezy, ale to, dlaczego w pewnych specyficznych okolicznościach jej aktywność obniża się, zmienia i zostaje za­burzona.

Podstawowym rodzajem aktywności są działania celowe. Wprawdzie człowiek podejmuje również inne rodzaje czynnoś­ci, takie jak działania komunikacyjne, umożliwiające porozu­miewanie się ludzi, zgodnie z pewnymi normami społecznymi, to jednak nie odgrywają one tak kluczowej roli w procesie przystosowania się i w procesie tworzenia kultury (por. Habermas, 1983). Racje te przemawiają za tym, aby nazwać czło­wieka układem telicznym. "

Cel należy do najważniejszych kategorii psychologicznych i hu­manistycznych. Poznanie człowieka to poznanie jego celów. Cel jest projektowanym stanem rzeczy, który jednostka zamierza osiągnąć po podjęciu działania. Ma on określoną treść i struk­turę; można go scharakteryzować na takich wymiarach, jak prosty — złożony, ogólny — specyficzny, perspektywiczny — doraźny. Projektowany stan rzeczy jest zakodowany w pamię­ci świeżej bądź w formie abstrakcyjnej (jako idea), bądź w for­mie wyobrażeniowej (jako obraz umysłowy). Prawdopodobna jest hipoteza, sformułowana jeszcze przez Lewina, że celami rządzi prawo inercji. Gdy powstaną one w umyśle, dążą do wyrażenia się w zachowaniu i osiągnięcia satysfakcji (por. Atkinson, Birch, 1970). Jednakże przeszkody zewnętrzne lub brak „silnej woli" mogą udaremnić ludzkie zamiary.

Cele bezpośrednio regulują zachowanie. Pełnią one ważną rolę w przebiegu czynności (Lockeetal., 1981; Newell, Simon, 1972). Wymienię ich najważniejsze funkcje.

l. Cele ukierunkowują czynności ludzkie. Decydują o tym, jakie sytuacje są ważne, a jakie mało istotnej Jednostka kon­centruje uwagę przede wszystkim na rejonach o dużej donio­słości. Selekcjonuje i przetwarza informacje niezbędne do osiąg­nięcia projektowanego stanu rzeczy. W wypadku przerwania działania w związku z zajściem jakichś okoliczności zewnętrz­nych (zużycie narzędzi) lub wewnętrznych (zmęczenie) czło­wiek zdolny jest powrócić do etapu, w którym przerwany zo­stał proces wykonywania zadania. Z reguły cele specyficzne, dobrze określone, odgrywają ważniejszą rolę w ukierunkowa­niu czynności niż cele niespecyficzne, niejasne i niedookre­ślone.

2. Cele współdecydują o doborze programów strategii i metod pracy, które pozwalają osiągnąć projektowane stany rzeczy. Jak wynika z badań Bandury i Simona (1977), ludzie, którzy są na diecie, planują dobór niskókalorycznych produktów, nie objętych ograniczeniami. Zastanawiają się również nad tym. jak zmniejszyć dopuszczalny poziom codziennego odżywiania, tak aby od czasu do czasu zjeść normalny obiad w restauracji.

Dieta pobudza jednostkę do poszukiwania oryginalnej strategii postępowania. Zależności te są szczególnie wyraźne w wypad­ku osiągania celów złożonych i trudnych. Warto podkreślić, że dobór metody zależy nie tylko od struktury celów, ale rów­nież od wiedzy jednostki, jej zdolności twórczych i obiektyw­nych warunków.

3. Cele są zasadniczymi wyznacznikami siły motywacji. Decydują o wysiłku i wytrwałości jednostki. Jednym z najcie­kawszych i najlepiej uzasadnionych twierdzeń jest teza, że z reguły trudniejsze cele zwiększają mobilizację człowieka i podnoszą jakość jego pracy. Wówczas działa on skuteczniej. Prawo to ma jednak swoje ograniczenia.

4„ Cele decydują również o finalizacji działania. Gdy jedno­stka osiągnie projektowany stan rzeczy, kończy pracę i „kon­sumuje" otrzymane wartości. Jako pewnik można przyjąć twierdzenie, że osobowość jest wyposażona w układ zwany komparatorem, który umożliwia porównanie zamierzeń z osiąg­niętym stanem rzeczy i który decyduje o finalizacji działania. W związku z dominacją działań celowych w biografii czło­wieka nazywamy go układem telicznym, a raczej politelicz-nym. Ludzie w określonym czasie t dążą do pewnego zbio­ru celów, które osiągają jednocześnie lub sukcesywnie, metodą kolejek. Świadomość jednostki jest w dużej mierze świadomoś­cią jej intencji.

W tym wprowadzającym rozdziale dokonam ogólnej charakte­rystyki działań celowych. Charakterystyka ta odnosi się za­równo do czynności transgresyjnych, jak i do czynności ochron­nych. Znajomość jej jest niezbędna do zrozumienia dalszych rozdziałów tej książki.

2.2. Wartość wyników działania

Chcąc osiągnąć własne cele, ludzie podejmują określone dzia­łania praktyczne i poznawcze. Ich wyniki (konsekwencje) mają pewną wartość indywidualną, której człowiek poszukuje. Dlatego też pytanie, jak jednostka przypisuje wartości (walencję) antycypowanym konsekwencjom własnego działania, jakie czynniki determinują ten proces, ma zasadnicze znaczenie w psychologii.

Czym jest wartość? Nowy Słownik Webstera wylicza dwanaś­cie jej określeń. Fakt ten potwierdza ogólną tezę, że im waż­niejsza jest kategoria filozoficzna lub psychologiczna, tym trud­niej ją zdefiniować jednoznacznie. W pracy tej nie zajmuję się jednak filozoficzną lub moralną naturą wartości. Interesuję się jedynie wartością indywidualną (zwaną również Walencją) jako kategorią funkcjonalną i opisową. Stawiam empiryczne pytanie, jak człowiek — sprawca dokonuje oceny cenności oczekiwanych wyników działania i jakie czynniki determinują tę czynność.

Na podstawie dotychczasowych badań empirycznych można sformułować tezę, .że największą trafność opisową ma rela­cyjna koncepcja wartości. Zgodnie z nią wartość (u) określo­nego stanu rzeczy {x} zależy od stosunku istniejącego między stanem podmiotu a stanem przedmiotu, między stopniem za­spokojenia indywidualnych dążeń a konfiguracją bodźców ze­wnętrznych (por. Kłoskowska, 1981; Scheibe, 1970). Mówiąc bardziej precyzyjnie, wartość indywidualna jest funkcją dwóch rodzajów zmiennych: osobowości (P) i środowiska (E):

v(x}=f(P,E}.

Pokarm jest rzeczą cenną, ponieważ w danej chwili redukuje głód. Ale jego atrakcyjność zależy nie tylko od stanu podmio­tu, ale również od tego, jaka jest obiektywna jakość pokarmu (świeżość, walory smakowe, estetyka itp.). Zmiana systemu dążeń i emocji modyfikuje ocenę Walencji wyników działania. Jak pisze Lewin (1935), w wypadku deficytu pokarmu i krań­cowego głodu buty zyskują wartość odżywczą i stają się ja­dalne.

Relacyjna koncepcja wartości odrzuca tezę, że istnieją walencje niezależne od ludzi. Świat człowieka jest układem obiek­tywnym, na który jednostka nakłada własną funkcję wartoś­ci. Jeśli ktoś twierdzi, że znalazł w środowisku wartości, to powinien jednocześnie dodać, że uprzednio je tam umieścił. Dzieła Szekspira w powszechnej opinii są arcydziełami, ponie­waż kolejne pokolenia nadały im tę rangę. Nie można jednak wykluczać ewentualności, że następne generacje zmodyfikują te wysokie oceny. Ludzie są więc zawsze współwyznacznikami wartości. Takie ujęcie — na pewno uproszczone — zupełnie wystarcza w badaniu działań celowych.

Podstawowe znaczenie w psychologii i w całej humanistyce ma podział wartości na pozytywne i negatywne, na wartości sta­nów korzystnych i niekorzystnych dla podmiotu. Mechanizmy ich oceny są odrębne, co jest uwarunkowane nie tylko przez czynniki społeczne i kulturowe, ale również przez strukturę biologiczną. Współczesne badania neurofizjologiczne i psychofizjologiczne wykazują, że w mózgu istnieją niezależne ośrodki wartościowania pozytywnego i negatywnego, zwane ośrodkami przyjemności i przykrości lub — nagrody i kary. Źródeł war­tościowania należy 'zatem szukać nie tylko w historii człowie­ka, ale również w jego naturze (por. Czapiński, 1985).

Największe zainteresowanie badaczy wzbudziły prawidłowości oceny elementarnych wyników, jakimi są zyski i straty pie­niężne. Chociaż są to eksperymenty dość proste, rzucają one światło na mechanizm wartościowania. Już potoczne doświad­czenia wskazują, że oceny te nie są symetryczne. Atrakcyjność określonego zysku nie jest wystarczająca do skompensowania awersji związanej z taką samą stratą. Większość ludzi uważa, że nie można ryzykować straty 10 dolarów (lub ich ekwiwa­lentu w złotówkach czy markach), gdy wygrana nie jest wyż­sza niż 30 dolarów. Człowiek zatem radykalniej ocenia war­tość negatywną strat niż wartość pozytywną zysków.

Te potoczne obserwacje są potwierdzane przez badania empi­ryczne (Tversky, 1984). Hipotetyczną funkcję wartości indywi­dualnych przedstawia rysunek 2.1.

DZIAŁANIA CELOWE

Wartość indywidualna

Straty Zyski

Rys. 2.1. Funkcja wartości indywidualnej

Wartość zysków można opisać za pomocą funkcji wypukłej. Jednakowym przyrostom zysków pieniężnych odpowiadają co­raz mniejsze przyrosty wartości. Tak więc różnica między 100 zł a 200 zł jest subiektywnie większa niż różnica między 1000 zł a 1100 zł. Oceny te są więc konserwatywne.

Tymczasem człowiek ocenia straty bardziej radykalnie. Wpraw­dzie i w tym wypadku różnica między stratą 100 zł a stratą 200 zł jest większa niż między stratą 1000 zł a stratą 1100 zł, ale sumom tym jednostka przypisuje znacznie wyższe wartości negatywne. Wartość straty 100 zł bywa często trzykrotnie wyższa niż pozytywna użyteczność takiego zysku. Funkcja strat jest wklęsła i bardziej stroma. Łącznie funkcja zysków i strat pieniężnych przypomina kształtem literę ,,S".

Zjawiska takie, jak opisana niesymetryczność wartościowania wyników pozytywnych i negatywnych, wywołują różnorodne skutki, które wpływają na racjonalność i irracjonalność ludz­kich czynów. Jak wynika z badań Tverskiego i Kahnemana (1981), ludzie nie spełniają zupełnie sensownego postulatu nie­zmienności (inva.ria/nce) własnych ocen i preferencji. Postulat ten wymaga, aby uporządkowanie wyników z punktu widzenia ich Walencji nie zależało od sposobu opisu tych wyników, czyli aby nie zależało od czynników błahych i nieistotnych. Mimo iż postulat ten jest oczywisty i intuicyjny, nie reguluje on procesu ewaluacji.

Psychologowie ci prosili osoby badane o ocenę opcji w zadaniu ,,Problem medyczny". Badania prowadzono w dwóch niezależ­nych grupach. W pierwszej z nich informowano badanych, że służba medyczna oczekuje, iż wybuchnie pewna niezwykła choroba azjatycka, która może spowodować 600 ofiar. Przygo­towano dwa programy.

— Program A, jeśli zostanie zaakceptowany, pozwoli ocalić 200 osób.

— Przy akceptacji programu B, istnieje prawdopodobieństwo równe jednej trzeciej, że 600 osób ocaleje i prawdopodobień­stwo dwóch trzecich, że żadna z osób nie przetrwa ataku cho­roby.

Ogromna większość badanych oceniała wyżej program A niż ryzykowny program B.

W grupie drugiej zadanie było identyczne, chociaż inaczej sfor­mułowane. Podobnie jak poprzednio, eksperymentatorzy mó­wili o chorobie azjatyckiej, która może pochłonąć 600 osób. W tym wypadku jednak służba medyczna opracowała dwa następujące programy:

— Jeśli zostanie przyjęty program C, to choroba spowoduje śmierć 400 osób.

— Jeśli zostanie zaakceptowany program D, to istnieje praw­dopodobieństwo równe jednej trzeciej, że nikt nie zginie i prawdopodobieństwo dwóch trzecich, iż zginie 600 osób. W tej grupie większość badanych wyżej oceniała wartość ry­zykownego programu D.

Postępowanie to nie jest zgodne z postulatem niezmienności wyboru. W obu grupach zadania były identyczne (program A równa się programowi C, program B jest tożsamy z progra­mem D). Jakie czynniki spowodowały przesunięcie preferencji? Wiąże się ono niewątpliwie z niesymetrycznością wartościowa­nia zysków i strat. W grupie pierwszej eksperymentatorzy for­mułowali zadania w terminach zysków (liczba ocalonych osób), 28 w grupie drugiej zaś opisali konsekwencje programów w terminach strat (liczba wypadków śmiertelnych). Ta kosmetyczna modyfikacja warunków spowodowała zasadniczą zmianę me­chanizmu ocen, a więc przejście od ocen konserwatywnych do bardziej radykalnych, od unikania ryzyka do jego poszukiwa­nia.

Chociaż programy A i C są identyczne, ten pierwszy wydaje się bardziej wartościowy, ponieważ z całą pewnością pozwala on ocalić 200 istnień ludzkich. Ten drugi zaś nie jest zdolny zapobiec śmierci 400 osób, co — zgodnie z funkcją 2.1. — jest bardzo wielką stratą. Dlatego ludzie oceniają go niżej. Dwoisty mechanizm wartościowania powoduje zatem, że sensowny po­stulat niezmienności preferencji zostaje odrzucony przez czło­wieka. Jego oceny wyników przestają być zgodne i harmo­nijne.

Współcześni psychologowie i socjologowie wykryli i opisali wiele regularności rządzących procesem wartościowania (por. Kahneman et al., 1982; Kozielecki, l981a; Tyersky, 1984). Będą one przedmiotem rozważań zawartych w części drugiej.

2.3. Wyniki wielowartościowe (poliwalentne)

W większości sytuacji wyniki (skutki) ludzkich działań są wie­loaspektowe lub wielowymiarowe. Konsekwencje te mogą być jednocześnie materialne, poznawcze, społeczne i duchowe. Uda­na operacja chirurgiczna — efekt skutecznej pracy chirurga — może przynieść mu korzyści finansowe, sławę i może zwięk­szyć jego kompetencje zawodowe. Złożoność takich konsek­wencji w pewnych wypadkach przewyższa możliwości poznaw­cze umysłu jednostki i prowadzi do niespójnych zachowań. Ba­dania poświęcone temu problemowi koncentrują się wokół trzech pytań:

— jak ludzie oceniają doniosłość (wagi) poszczególnych aspek­tów?

— jak przypisują im wartość cząstkową?

— jak oceniają globalną wartość wyniku działania? (por. Kozielecki, 1981).

1. Aspekty (wymiary) wyniku różnią się stopniem ważności. Dla wielu wybitnych uczonych poznawcze skutki odkrycia naukowego są istotniejsze niż korzyści materialne i sława. Oce­na doniosłości polega na przypisywaniu wag (b) poszczególnym aspektom ,ri, x^... Xn, czyli:

b (a-i), b (3:2), ....... b {Xn}.

Wagi te mogą być wyrażone w skali jakościowej („oceniając pracę przede wszystkim zwracam uwagę na to, czy jest ona ciekawa") lub w skali numerycznej („wynagrodzenie za pracę jest dla mnie dwukrotnie ważniejsze niż zadowolenie z jej wykonywania"), W przeciwieństwie do skali wartości indywi­dualnej skala ważności jest zawsze pozytywna, zaczyna się ona od rzeczy błahych (nieistotnych), a kończy na rzeczach o naj­wyższej doniosłości (por. Sevon, 1978).

W procesie wyboru działania ludzie biorą pod uwagę jedynie ważne aspekty antycypowanych konsekwencji. Aspekty te na­zwę centralnymi. Jednocześnie pomijają aspekty uznane za nie­istotne i błahe. Liczba analizowanych cech nie przewyższa magicznej liczby 7 ±2. Istnieją zasadnicze różnice indywidual­ne w doborze aspektów centralnych.

Ocena ważności aspektów i przypisywanie wag to jedna z naj­bardziej ludzkich czynności. Zależy ona od struktury osobo­wości jednostki, Jej indywidualnych celów i zewnętrznych oko­liczności. Zasadnicza różnica między człowiekiem a kompute­rem polega na tym, że ten pierwszy umie odpowiedzieć na py­tanie, ,,co jest ważne?", ten drugi zaś nie daje sobie z nim rady. Powrócę do tego zagadnienia w rozdziale 22.

2. Drugi proces — ocena wartości poszczególnych aspektów — zależy od ich charakterystyki. Ważność i wartość to względnie niezależne zmienne subiektywne. Zilustruję to przykładem. Człowiek oceniający pracę zawodową może najwyższą wagę przypisywać korzyściom materialnym. W skali od O do l wy­miar ten otrzymuje wagę l i w dużej mierze decyduje o preferencjach osobistych. Okazuje się jednak, że rozważana praca przynosi mierne dochody. Dlatego też na skali wartości wy­miar ten oceniany jest nisko. Często się zdarza, że rzeczy do­niosłe bywają przykre i niepożądane. Waga i wartość cząst­kowa aspektu — określane na różnych skalach — są zatem względnie niezależnymi zmiennymi.

Podstawowym problemem,, który utrudnia lub zaburza proces oceny przewidywanych wyników, jest konflikt wartości czą­stkowych. Powstaje on wówczas, gdy ten sam wynik zawiera jednocześnie aspekty o wartości pozytywnej i negatywnej, a więc aspekty dobre i złe. Można powiedzieć, że w takiej sy­tuacji dobro i zło wyrastają z tego samego pnia. Zjawisko ta­kie jest nader powszechne.

Badania poświęcone konfliktowi wartości zapoczątkował Lewin (1935); rozwinął je Miller (1959). W jego eksperymencie szczu­ry biegły uliczką do klatki docelowej, w której znajdował się pokarm. W trakcie jedzenia otrzymywały uderzenie prądem elektrycznym. Działanie ,,zbliżanie się do klatki" prowadziło zatem jednocześnie do wyniku o wartości pozytywnej i nega­tywnej. Miller wykrył, że w miarę zbliżania się do celu rośnie użyteczność pozytywna pokarmu i .użyteczność negatywna prą­du elektrycznego. Ta druga wzrasta jednak szybciej niż ta pierwsza. Przyrost awersyjności bodźca negatywnego przewyż­sza więc przyrost atrakcyjności bodźca pozytywnego. Zaburza to proces uczenia się.

Konflikty wartości tego rodzaju stają się bardziej powszech­ne i złożone w życiu człowieka. Prawie każde jego działanie prowadzi do wyników, które są jednocześnie dobre i złe. Od­krycie naukowe z genetyki nie tylko rozszerza horyzonty po­znawcze człowieka, ale również stwarza zagrożenia dla gatun­ku. Zwycięska rewolucja poprawia sytuację materialną ludu, ale jednocześnie /może wprowadzić nowe formy ucisku i znie­wolenia. Fakt, że dobro i zło wyrastają z tego samego czynu, staje się źródłem ludzkich dramatów i ludzkiej przygody.

3. Aby ocenić globalną wartość wyniku v (x), ludzie muszą zintegrować wartości i wagi poszczególnych aspektów. Jest to proces bardzo złożony, ponieważ występuje konflikt wartości, ponieważ możliwości poznawcze człowieka są ograniczone.

Jakie strategie wybierają ludzie? Nie możemy jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wiadomo, że mogą one być róż­norodne. "W prostych sytuacjach dominują strategie liniowe (kompensacyjne). Stosując je człowiek rozważa pozytywne i ne­gatywne konsekwencje działania i następnie je sumuje. Jeśli ogólna suma jest dodatnia, jeśli wynik zawiera więcej cech korzystnych niż niekorzystnych, ludzie przypisują im globalną wartość pozytywną. Po raz pierwszy strategię tę w sposób świadomy stosował Franklin. Nazywał ją moralną algebrą.

Współczesne badania wykazują, ze dokonując globalnej oceny wyniku ludzie biorą pod uwagę nie tylko wartości cząstkowe aspektów, ale również ich wagi, co znacznie podnosi stopień trafności ocen. Po uwzględnieniu tego czynnika wartość glo­balną wyraża następujące równanie:

.+bnV(a:n).

v {x} =- bi v (x^ + ba v (0-2) +.

Strategia ta ma charakter kompensacyjny, ponieważ traktuje ona wymiary jako kompensujące się nawzajem. Przyjmuje, że niska wartość jednego aspektu jest wyrównywana przez wyso­ką wartość cząstkową innego aspektu, a zatem to, co atrakcyj­ne, kompensuje to, co awersyjne. Dobro wyrównuje zło.

Chociaż strategia ta jest dość powszechna, nie jest ona jedyna. W bardziej złożonych sytuacjach ludzie wykorzystują strategie nieliniowe i konfiguracyjne (por. Einhorn, 1970; Kozielecki, 1981a).

Człowiek nie zawsze zdaje sobie sprawę z trudności pogodzenia konkurencyjnych wartości. Nawet wybitni filozofowie, uczeni i politycy ignorowali ten problem. Tak na przykład Popper (1945) uważał, że tworząc ,,społeczeństwo otwarte" można har­monijnie pojednać takie wartości, jak tolerancja, racjonalność działania czy niezależność od tradycji. Obecnie zdajemy sobie sprawę, że pojednanie ich jest niewykonalne bez ograniczeń i wzajemnych ustępstw. Rzeczywistość okazała się bardziej złożona, niż wydawało się temu uczonemu.

Działania ludzkie, działania praktyczne i poznawcze, są instru­mentem, za którego pomocą człowiek osiąga rezultaty wartoś­ciowe, takie jak pożywienie, uznanie społeczne i wolność. Twierdzenie to, wynikające z wielu badań empirycznych, jest konkretyzacją filozoficznej, tezy, że czyny człowieka są ukie­runkowane na wartości.

2.4. Subiektywne prawdopodobieństwo wyników. Pojęcie ryzyka

W większości sytuacji ludzie działają w warunkach niepew­ności. Nie są oni zdolni przewidzieć w (Sposób kategoryczny, jaki wynik — ze zbioru możliwych konsekwencji — otrzymają po wykonaniu działania. Jedną z najbardziej znanych sytuacji tego typu jest dylemat Pascala. Dylemat ten został autentycz­nie sformułowany przez tego filozofa i nie stracił swojej aktu­alności.

Człowiek znajduje się w sytuacji, w której ma zdecydować, czy stać się katolikiem czy też w dalszym ciągu pozostać ateis­tą. Konsekwencje wielowymiarowe każdej opcji przedstawia — w pewnym uproszczeniu — macierz 2.1.

W dylemacie tym niepewność ;dotyczy tego, czy katolicyzm głosi prawdę czy też .jest on zbiorem iluzji. Fakt ten powoduje, że człowiek nie jest zdolny stwierdzić, co na pewno się zdarzy po dokonaniu wyboru. Niepewność występuje w większości sytuacji ekonomicznych, militarnych i politycznych. Jest ona losem człowieka. Jedynie śmierć organizmu jest zjawiskiem całkowicie pewnym, chociaż i w tym wypadku nie wiadomo, kiedy ona nastąpi.

Źródła niepewności mogą być zewnętrzne i wewnętrzne. W oto­czeniu człowieka zachodzą procesy losowe, których uwarunko­wania są nieznane i które leżą poza obszarem kontroli indy­widualnej. Przebieg i efekty zjawisk przypadkowych występu­jących w przyrodzie, fluktuacje rynkowe, nowe zjawiska poli­tyczne czy wybuchy anarchii są często nieprzewidywalne. W czasie swoich pionierskich wypraw Kolumb musiał liczyć się z nieokreśloną pogodą czy ze zmiennymi postawami załogi. Środowisko, w którym występują zjawiska losowe i nie kon­trolowane, nazywa się często środowiskiem probabilistycznym. Źródłem niepewności mogą być również czynniki podmiotowe. Brak wiedzy o zjawiskach biologicznych i społecznych, ogra­niczone możliwości poznawcze, zmienność formy psychicznej utrudniają formułowanie kategorycznych przewidywań.

Percepcja i ocena poziomu niepewności należą — obok określa­nia wartości konsekwencji i— do podstawowych procesów my­ślenia. W procesie tym ludzie określają subiektywne prawdo­podobieństwo przyszłych stanów rzeczy. Prawdopodobieństwo to (ps) wyraża stopień pewności czy przekonania, że działanie skończy się określonym wynikiem x^, 3:3... 3:n, czyli:

ps (Xi), ps (3:2), , ps(Xn).

Człowiek rozwiązujący dylemat Pascala będzie się starał okre­ślić, jaki jest stopień pewności, że katolicyzm głosi prawdę.

W zależności od okoliczności i wiedzy ludzie określają prawdo­podobieństwo subiektywne bądź na skali jakościowej („Praw­dopodobieństwo powodzenia operacji chirurgicznej jest duże"), bądź na skali numerycznej (,,Jestem przekonany w 80°./o, że operacja ta skończy się powodzeniem"). W wielu wypadkach szacują stopień pewności w terminach szansy (,,Stawiam 3 : l, że operacja się uda"). Ocena prawdopodobieństwa subiektyw­nego jest procesem formułowania hipotez o konsekwencjach działania. Wymaga ona umiejętności myślenia probabilistycz­nego.

Pojęcie prawdopodobieństwa, obok pojęcia wartości indywidu­alnej, należy do fundamentalnych kategorii współczesnej psy­chologii. Pełnią one w tej nauce taką rolę, jak popyt i podaż w ekonomii. Są zasadniczymi determinantami decyzji i działa­nia. Sposób rozwiązania dylematu Pascala w dużej mierze za­leży od tego, czy człowiek przypisuje wysoką pewność sądowi, że katolicyzm jest prawdziwy („Wierzę, że ..."), czy też niską pewność („Wątpię, że..."). Prawdopodobieństwo to było przedmiotem wielu badań psychologicznych, socjologicznych i ekonomicznych.

W procesie oceny prawdopodobieństwa wyników działania lu­dzie stosują różnorodne zasady heurystyczne. W przeciwień­stwie do algorytmów zasady te są mniej określone i bardziej zawodne: nie zawsze pozwalają one przewidzieć, co się zdarzy w przyszłości. Ich podstawowym atutem jest to, że nie wyma­gają dużego wysiłku intelektualnego.

Jedną z najważniejszych zasad heurystycznych jest zasada do­stępności psychicznej {availability). Stosując ją człowiek od­wołuje się do własnego doświadczenia akumulowanego w pa­mięci trwałej. Uważa, że najbardziej prawdopodobne są te zda­rzenia, które najłatwiej i najszybciej można zaktualizować w pamięci lub które najłatwiej można skonstruować. Gdy py­tamy jednostkę, jakie jest prawdopodobieństwo wypadku sa­mochodowego w danym kraju, stara się przypomnieć sobie wy­padki, które zdarzyły się w jej otoczeniu, i na tej podstawie formułuje sąd probabilistyczny.

W jednym z eksperymentów Tversky i Kałmeman (1973) pro­sili osoby badane o odpowiedź na pytanie, czy litery re naj­częściej zaczynają wyrazy angielskie czy częściej są ich koń­cówkami, Wbrew rzeczywistej częstości ludzie oceniali, że wię­cej jest wyrazów zaczynających się na re. Tę nietrafną odpo­wiedź łatwo można wyjaśnić: chcąc odpowiedzieć na pytanie badani przypominają sobie wyrazy zaczynające się na re i takie, w których re jest końcówką. Te pierwsze są bardziej dostępne i łatwiej je zaktualizować. Zgodnie z heurystyką do­stępności to, co dostępne w pamięci, jest bardziej prawdopo­dobne.

Heurystyką ta jest bardzo prosta i łatwa do zastosowania-W wielu wypadkach pozwala ona rozsądnie oszacować prawdo­podobieństwo. W pewnych sytuacjach jednak zawodzi. Tak więc ludzie przeceniają prawdopodobieństwo chorób, które uzy­skały duże publicity (rak, zatrucie jadem kiełbasianym) i nie doceniają możliwości wystąpienia chorób, które nie są przed­miotem szerszych, analiz w środkach masowego przekazu (ast­ma, rozedma płuc). Nieadekwatna wiedza deformuje trafne oceny prawdopodobieństwa subiektywnego,

Heurystyki te mogą być bardziej skomplikowane i złożone. Jedną z nich jest złudzenie gracza, zwane również złudzeniem Aleksego Iwanowicza, bohatera powieści Dostojewskiego. Lu­dzie wierzą, że po serii zdarzeń pewnego rodzaju wzrasta praw­dopodobieństwo zdarzeń przeciwnych. Tak więc po sekwencji przegranych zwiększa się szansa wygrania. Jest to zgodne z za­sadą, że najpierw musi być źle, zanim będzie dobrze (Cohen, 1964). Jeśli gracz widzi, że kolejno wypadała reszka, zaczyna stawiać na orła. Podstawą takich przekonań jest wiara w ,,pra­wo kompensacji", w to, że łańcuch niepowodzeń zostanie wy­równany przez łańcuch sukcesów. Wiara ta nie ma uzasadnień racjonalnych.

Pojęcie prawdopodobieństwa wiąże się ściśle z pojęciem ryzy­ka. Badania empiryczne nie pozwoliły na jednoznaczną odpo­wiedz na pytanie, jak ludzie oceniają i akceptują ryzyko (por. Vlek, 1980). Większość badaczy uważa, że ryzyko działania jest funkcją dwóch zmiennych; prawdopodobieństwa niepowo­dzenia i wartości niepowodzenia. Im większa jest zatem szansa awarii elektrowni nuklearnej i im większe spowoduje ona straty, tym większe ryzyko zawarte jest w budowaniu takich źródeł energii. Prawdopodobnie ludzie integrują te zmienne za pomocą złożonych reguł heurystycznych.

Jaka jest wartość ryzyka? Teorie ekonomiczne zakładają, że ludzie wykazują awersje do ryzyka, że zawsze ma ono wartość negatywną. Jeśli człowiek je akceptuje, to tylko dlatego, iż oczekuje określonych zysków. Teza ta wydaje się zbyt rady­kalna i to z dwóch powodów. Okazuje się, że w pewnych sy­tuacjach ludzie poszukują ryzyka. Dzieje się tak wówczas, gdy działanie całkiem pewne jest bardzo niekorzystne: Z dwóch zakładów:

— A. Pewna przegrana 750 dolarów;

— B. 75°/o szansy przegranej 1000 dolarów i % szansy unik­nięcia jakichkolwiek strat,

ogromna większość ludzi wybiera zakład B, który jest ryzy­kowny.

Ponadto określone czynniki osobowościowe, takie jak potrzeba stymulacji czy tendencje ryzykowne, mogą powodować, że lu­dzie będą przedkładali działania bardziej ryzykowne nad dzia­łania asekuranckie. Stosunek człowieka do ryzyka wydaje się zatem bardziej złożony, niż to wynika z prac ekonomicznych. Ryzyko jest niezbywalną cechą działań praktycznych i poznaw­czych. Jego struktura i poziom zmieniają się historycznie i są uwarunkowane przez czynniki kulturowe oraz cywilizacyjne. Rozwój farmakologii wyeliminował lub drastycznie ograniczył występowanie wielu chorób zakaźnych. Jednocześnie powstały nowe źródła zagrożenia, takie jak motoryzacja czy elektrownie atomowe. Świat człowieka jest światem ryzykownym.

2,5. Wybór działania ryzykownego

Wybór działania ryzykownego jest jedną z najbardziej złożo­nych i najbardziej ludzkich operacji umysłowych. W procesie tym człowiek stosuje określone reguły pozwalające wybrać to poczynanie, które umożliwia osiągnięcie celu. Nie ulega wąt­pliwości, że decyzja zależy :ód antycypowanych konsekwencji działania, od ich wartości, prawdopodobieństwa subiektywnego i ryzyka; zatem to, co możliwe, determinuje to, co aktualne.

Ta konieczność przejścia do świata możliwościowego, świata antycypowanych skutków po to, aby racjonalnie wybrać dzia­łanie znajdujące się w świecie aktualnym, stwarza zasadnicze problemy dla decydenta.

Na podstawie dotychczasowych badań można powiedzieć, że jedną z reguł (strategii), które ludzie stosują w procesie wy­boru, jest strategia subiektywnie oczekiwanej użyteczności (SEU), zwana również strategią oczekiwania. Wbrew nazwie jest ona bardzo intuicyjna i zgodna z mądrością obiegową. Za­leca ona wybór działania, które pozwala połączyć to, co praw­dopodobne, z tym, co wartościowe, a więc to, co możliwe do osiągnięcia, z tym, co dla człowieka jest dobre.

Mówiąc bardziej formalnie strategia ta bierze pod uwagę dwie zmienne: wartość konsekwencji działania i ich prawdopodo­bieństwo. Subiektywnie oczekiwana wartość działania jest li­niową kombinacją tych zmiennych i można ją ująć następują­co: działanie a.r jest najlepsze, jeśli ma najwyższą oczekiwaną atrakcyjność, równą: SEU (i3r)==ps<.Ti) v (.Ei)+ps (x^) v (x^)+ +.... .+ps(a:n) v [Xn), gdzie x^, rcg... Xn to możliwe wyniki dzia­łania. Dokonując wyboru działania w dylemacie Pascala czło­wiek będzie więc liniowo kombinował prawdopodobieństwo, że katolicyzm jest prawdziwy i nieprawdziwy, z wartością każde­go z tych wyników. Otrzymany rezultat wpłynie na jego osta­teczną decyzję.

Chociaż nie ulega wątpliwości, że podejmując decyzje ludzie biorą pod uwagę wartości antycypowanych konsekwencji i ich prawdopodobieństwo, to jednak —- szczególnie w sytuacjach złożonych — mechanizm wyboru jest bardziej złożony, niż za­kłada strategia SEU.

l. Przyjmuje ona, że dwie zmienne, prawdopodobieństwo i wartość wyników, są niezależne. Tymczasem założenie to jest rzadko spełnione. Ludzie ulegają tendencjom optymistycznym. Uważają, że ,,to, co wartościowe, jest bardziej prawdopodob­ne". Przeceniają więc szansę wystąpienia wyników korzyst­nych i nie doceniają możliwości wystąpienia wyników niekorzystnych. Z drugiej strony mamy odwrotną zależność: w pewnych sytuacjach ludzie sądzą, że „to, co możliwe, jest wartoś­ciowe". Jeśli da się zmienić kierunek rzek syberyjskich, to na­leży to uczynić. Takie myślenie można nazwać technokratycz­nym. Zaburza ono proces wyboru.

2. Strategia SEU zakłada, że ryzyko związane z danym działa­niem nie ma żadnej wartości. Jest to założenie nierealistyczne. W większości wypadków ludzie nie tylko uwzględniają ryzyko, ale jednocześnie przypisują mu dużą wagę. Ich wybór staje się funkcją dwóch zmiennych; korzyści i ryzyka. Decydują one o globalnej atrakcyjności opcji.

3. Postępując zgodnie z omawianą strategią ludzie biorą pod uwagę jedynie ostateczne wyniki działania. Nie ulega jednak wątpliwości, że w pewnych sytuacjach samo działanie jest noś­nikiem wartości i wywołuje pozytywne emocje. Dla wybitnego uczonego sam proces odkrywania przyrody może być ważniej­szy niż ostateczne odkrycie. Działania dostarczające gratyfi­kacji nazywamy działaniami autotelicznymi. Wprowadzenie tej zmiennej bardzo komplikuje proces wyboru.

W trakcie podejmowania decyzji ludzie stosują . różnorodne strategie algorytmiczne i heurystyczne, które często są bar­dziej złożone niż prosta strategia SEU. Twierdzenie to jest szczególnie trafne w odniesieniu do czynów transgresyjnych.

2.6. Sukces i niepowodzenie

Istotne znaczenie w rozumieniu człowieka jako sprawcy ma badanie funkcjonalnych zależności między celem, czyli projek­towanym stanem rzeczy, a osiągniętym ostatecznie wynikiem działania, między planem a efektem czynu, między obietnicą a urzeczywistnieniem. Gdy występuje zgodność między tymi parametrami — ludzie osiągają sukces, a gdy istnieje znaczna rozbieżność między celem a otrzymaną wartością — doznają niepowodzenia.

Czy ludzkie czyny są skuteczne, czy pozwalają realizować ce­le? Odpowiadając na to pytanie filozofowie sformułowali dwa krańcowe stanowiska. Pierwsze z nich nazywa się modelem prometejskim. Zgodnie z nim możliwości sprawcze jednostki i zbiorowości są ogromne. Zdolna jest ona osiągnąć najtrud­niejsze cele społeczne i ekonomiczne. Jest sprawcą doskona­łym, przezwyciężającym wszelkie przeciwności losu. Nie ma więc zasadniczych rozbieżności między intencją a wykonaniem, między planem a efektem.

Na drugim krańcu skali znajduje się model syzyfowy wraz z jego różnorodnymi wariantami. Jest on przeciwstawny do ideałów prometejskich. Zakłada, że ludzkie czyny są niesprawcze i dysfunkcjonalne, że nie są one nośnikami pozytywnych wartości. Sukces jest jedynie zbyt wcześnie ogłoszoną klęską. Podejmowanie działań stanowi powtórzenie pracy Syzyfa, mi­tycznego niesprawcy.

Oba te krańcowe stanowiska nie są adekwatne, nie opisują prawdziwej sytuacji człowieka. Pierwsze z nich nie uwzględ­nia ograniczonych możliwości jednostki i zbiorowości; nie bie­rze pod uwagę powszechnych obserwacji, że człowiek z reguły osiąga mniej, niż planował. .Drugie zaś ignoruje fakt, że — mi­mo tych ograniczeń — ludzie są zdolni do przystosowania się do świata i zdolni do tworzenia kultury.

W normalnych warunkach człowiek podejmuje działania ry­zykowne, które mogą skończyć się sukcesem lub niepowodze­niem. Proporcja tych wyników zależy od warunków historycz­nych i od kompetencji jednostki. Aby przystosować się do śro­dowiska i aby je zmieniać, człowiek nie musi zawsze odnosić sukcesów; wystarczy, że w określonym stopniu realizuje włas­ne cele. Fakt ten zwiększa szansę przetrwania jednostek i ca­łego gatunku homo.

Porównawcza analiza jakości decyzji z efektami działania po­zwala wykryć interesujące paradoksy. Okazuje się, że w okre­ślonych okolicznościach racjonalne decyzje prowadzą do nie­korzystnych efektów końcowych, czyli do niepowodzenia. Fakt ten wiąże się z ryzykiem działania. Człowiek, który wybrał najlepszą opcję, może — w nie sprzyjających okolicznościach — ponieść klęskę. Dobra decyzja rodzi więc złe wyniki.

Istnieje również drugi wariant tego paradoksu. W sprzyjają­cych okolicznościach nieracjonalne i błędne wybory prowadzą do dobrych wyników, które można nazwać sukcesem. Z pew­nym, w zasadzie niskim, prawdopodobieństwem jednostka osią­ga projektowany stan rzeczy. Złe decyzje rodzą zatem dobre wyniki.

Paradoksy te występują dlatego, że w ludzkim świecie zacho­dzą zdarzenia przypadkowe i losowe, które znajdują się poza zasięgiem kontroli jednostek. Fakt ten zmusza do bardziej ostrożnej oceny ludzkich działań, ludzkich sukcesów i niepo­wodzeń. Podstawą ocen powinny być raczej dobre decyzje niż dobre wyniki. Nierespektowanie tych kryteriów staje się źró­dłem osobistych dramatów i jednocześnie zaburza stosunki międzyludzkie. Obarcza się bowiem człowieka odpowiedzial­nością za konsekwencje, na które nie miał istotnego wpływu.

2.7. Uwagi końcowe

W tym wstępnym rozdziale został zaproponowany język opisu działań celowych. Jest to język charakterystyczny dla teorii decyzji, który jednocześnie zbliża się do języka potocznego. Terminy, takie jak wartość i doniosłość konsekwencji, prawdo­podobieństwo i ryzyko, wybór i decyzja, są powszechnie uży­wane w życiu codziennym. Zostały one jedynie precyzyjniej zdefiniowane. Jestem przekonany, że za ich pomocą można bę­dzie adekwatnie opisać najbardziej złożone transgresje eks­pansywne i twórcze.

Jednocześnie jednak w rozdziale tym przedstawiłem najbar­dziej powszechne regularności rządzące działaniami celowymi. Na dwie z nich chciałbym zwrócić szczególną uwagę. Po pierw­sze, wyniki działań celowych są z reguły wielowymiarowe (wieloaspektowe), Mogą one zawierać zarówno wartości pozy­tywne, jak i negatywne. Dobro i zło wyrastają więc z tego samego czynu. Po drugie, człowiek działa w sytuacji niepew­nej. Nie jest on w stanie przewidzieć w sposób kategoryczny, co się zdarzy po podjęciu decyzji. Ryzyko staje się więc nie-redukowalną cechą ludzkich czynów. Złożoność i niepewność to najważniejsze cechy działań celowych, zarówno działań transgresyjnych, jak i ochronnych.

Po sformułowaniu języka i podstawowych zależności dotyczą­cych działań celowych przechodzę obecnie do dokładniejszego zdefiniowania transgresji. Następnie zaś omówię najważniejsze jej rodzaje. Wiedza zawarta w tym rozdziale stanowi podstawę dalszych rozważań.

Rozdział 3 Działania ochronne i transgresyjne

3.1. Rozróżnienia wstępne

Biografia jednostki składa się z różnorodnych działań prak­tycznych i poznawczych, z czynów i aktów myślenia. Funda­mentalne znaczenie w tej pracy ma ich podział na'działania ochronne (zachowawcze) i działania transgresyjnej Celem pierwszych z nich jest utrzymanie dotychczasowego stanu rze­czy, a więc utrzymanie tego, co jednostka ma i czym jest; Pla­nując tego rodzaju czynności człowiek dąży do osiągnięcia ty­powych dla niego wartości materialnych i duchowych. Podej­muje więc wysiłki, aby zapewnić sobie środki do życia, aby uniknąć bólu i .aby utrzymać zajmowaną pozycję społeczną. Przywracają one homeostazę zaburzoną przez brak tych nor­malnych wartości.

Tymczasem celem działań transgresyjnych (transgresji) jest wychodzenie poza to, czym jednostka jest i co posiada. In­tencją ich jest zatem przekraczanie dotychczasowych granic podmiotu. Podejmując je człowiek stara się zdobyć lub stwo­rzyć nowe wartości: pozytywne bądź negatywne. Dąży więc do opanowania przyrody, wprowadza innowacje techniczne i po­dejmuje próby samorozwoju. Działania takie mogą być ekspan­sywne bądź twórcze. Nie podlegają one prostym prawom ho­meostazy."?

Podana definicja transgresji wymaga pewnego uściślenia. Nie każde wyjście poza to, czym jednostka jest i co posiada, na­leży do zbioru działań transgresyjnych. Dojrzewanie biologicz­ne, dzięki któremu młody organizm buduje nowe systemy psy­chiczne, takie jak struktury językowe, nie jest intencjonalnym aktem podmiotu, ale przejawem funkcjonowania kodu gene­tycznego. Nie przynależą do tego zbioru również zmiany loso­we i przypadkowe, odgrywające tak istotną rolę w ludzkim życiu. Incydentalne odkrycie w czasie wykonywania normal­nych czynności ochronnych nowych środków konsumpcyjnych jest nie tyle aktem transgresji, ile zjawiskiem przypadkowym. Transgresja jest zatem zawsze zmianą celową.

Dokonany podział działań jednostronnych ma wyraźnie charak­ter psychologiczny. Jego zasadniczym kryterium są cele dzia­łań, a nie ich struktura lub ostateczne konsekwencje. Czyn­ności ukierunkowane na przekroczenie aktualnych granic pod­miotu są transgresyjne nawet wówczas, gdy skończą się nie­powodzeniem i jednostka 'nie zdobędzie nowych wartości. Do tej kategorii działań należy praca badawcza Einsteina, który przez kilka dziesięcioleci próbował sformułować fizyczną teorię pola i którego wysiłki nie dały oczekiwanych rezultatów. Z drugiej strony działania ochronne nie staną się transgresyjnymi dzięki temu, że w sprzyjających okolicznościach („łut szczęścia") jednostka przekroczy swoje granice materialne lub intelektualne. Kryterium referowanego podziału są zatem antecedensy działania, a nie jego wyniki.

3.2. Rodzaje działań ochronnych (zachowawczych)

Aby normalnie funkcjonować w świecie, człowiek potrzebuje pewnych wartości materialnych, intelektualnych i duchowych. W wypadku ich deficytu powstaje rozziew między pożądanym stanem organizmu a stanem aktualnym. Powoduje to zaburze­nie homeostazy, czyli wewnętrznej równowagi. Chcąc ją przy­wrócić człowiek podejmuje działania ochronne, pozwalające osiągnąć typowe cele. Niedobór wody w organizmie motywuje jednostkę do poszukiwania tej wartości. Zdobycie jej przy­wraca stan równowagi i kończy czynność.

Działaniami tymi rządzi prawo redukcji napięcia. Gdy powsta­nie rozbieżność między stanem pożądanym a stanem aktual­nym, rodzi się napięcie motywacyjne i jednostka zaczyna — w sprzyjających warunkach — poszukiwać wartości, które je zredukują i które dadzą satysfakcję. Fo zaspokojeniu pragnie­nia człowiek przerywa czynność pobierania płynu. Jest to ty­powy mechanizm ujemnego sprzężenia zwrotnego (por. Gleitman, 1981).

Działania ochronne są różnorodne. Można je podzielić na dwie zasadnicze kategorie. Do pierwszej należą czynności zapobie­gające utracie typowych wartości; podejmując je człowiek wy­konuje operacje zapewniające utrzymanie dotychczasowego sta­nu posiadania. Ilustrują to badania poświęcone terytorialności (por. Brownltman, 1981; Edney, 1974). Każdy człowiek po­siada własne terytorium, na którym żyje. Można je zdefinio­wać jako" prywatną przestrzeń fizyczną; mogą nią być: dom, mieszkanie, gospodarstwo wiejskie lub tylko własne łóżko we własnym pokoju. W przestrzeni tej realizuje się jednostkowa biografia.

Zarówno obserwacje potoczne, jak i badania naukowe wyka­zują, że ludzie podejmują różnorodne czynności, które zabez­pieczają osobiste terytorium, które bronią przed włamaniem, pożarem czy powodzią. Zabezpieczenia te najczęściej mają charakter fizyczny. Należą do nich ogrodzenia, zamki i kraty w oknach. W pewnych wypadkach są to również środki symboliczne, takie jak znaki ostrzegawcze. (W biblijnej opowieści o Adamie i Ewie Bóg zastosował tylko tego rodzaju środki). Sposób ochrony własnego terytorium w dużej mierze zależy od tradycji kulturowej, od rodzaju zagrożeń i od możliwości materialnych jednostki. W każdym razie po osiągnięciu okre­ślonego poziomu bezpieczeństwa człowiek — zgodnie z zasadą negatywnego sprzężenia zwrotnego — finalizuje tę czynność. Działania te są możliwe dzięki temu, że jednostka antycypuje zagrożenia i kryzysy. Im trafniej i szybciej je przewiduje, tym lepiej może im zapobiegać.

Bardziej powszechna jest klasa działań ochronnych, których celem jest likwidacja aktualnego deficytu wartości., O ile in­tencją czynności zapobiegawczych było przeciwdziałanie utra­cie dóbr w przyszłości, o tyle czynności obecnie analizowane pozwalają wyrównać niedobór wartości utraconych i powrócić do stanu typowego dla jednostki. Mają więc charakter reproduktywny.

Przykładem ich są poczynania ukierunkowane na zdobycie po­karmu. W czasie zmniejszenia się ilości substancji odżywczych we krwi człowiek doznaje głodu. Podejmuje więc działania, których celem jest jego redukcja- Organizm wymaga bardzo określonych środków pokarmowych i dlatego ich właśnie po­szukuje.' Tak więc sportowcy z reguły przedkładają płyny lek­ko osolone nad czystą wodę, ponieważ pozwalają one uzupełnić niedobór soli utraconej w czasie intensywnego treningu. Zdo­bycie odpowiedniej liczby kalorii i innych składników, takich jak witaminy czy sole mineralne, przywraca stan homeostazy i powoduje przerwanie czynności.

Działania te bywają bardziej złożone. Utrata zdrowia powodu­je, że ludzie podejmują czynności, których celem jest przywró­cenie dobrego samopoczucia (Taylor, 1983). Ograniczenie wol­ności przez czynniki zewnętrzne wyzwala siły ukierunkowane na odzyskanie utraconej swobody wyboru (Brehm, 1972).

Działania ochronne, zarówno te, które przeciwdziałają utracie typowych wartości w przyszłości, jak i te, które pozwalają na wyrównanie aktualnego deficytu dóbr, odgrywają kluczową rolę w życiu jednostki. Dzięki nim zdobywa ona to kwantum energii i informacji, które jest niezbędne dla zachowania ho­meostazy i utrzymania życia biologicznego. Bez tych elemen­tarnych wartości funkcjonowanie organizmu ulega zaburzeniu i dezintegracji. Wyższe formy Organizacji rozpadają się i na­stępuje .wzrost entropii (por. Wiener, 1961). W krańcowych przypadkach prowadzi to do śmierci.

Doniosłość działań ochronnych spowodowała, że były one przedmiotem szczegółowych badań biologicznych, psychologicz­nych i socjologicznych. Wiedza na ich temat jest nader roz­budowana.

3.3. Działania transgresyjne. Pojęcie granicy osiągnięć

Działania transgresyjne, zwane również działaniami typu „po- i -za", polegają na wychodzeniu poza to, czym jednostka jest i co posiada. Ich istotą staje się przełamywanie dotychczaso­wych granic osiągnięć i tworzenie lub asymilacja nowych war­tości. W porównaniu z działaniami ochronnymi są bardziej zło­żone i bardziej innowacyjne. Rządzą nimi skomplikowane pra­wa psychologiczne i antropologiczne. Zasady homeostazy i przy­stosowania się nie są już wystarczające do wyjaśnienia ich mechanizmu. W pewnym sensie można by je nazwać czynnoś­ciami wyższymi.

Wprowadzenie pojęcia transgresji modyfikuje dotychczasową terminologię psychologiczną. Powoduje przede wszystkim, że kategoria granicy staje się centralnym pojęciem naukowym. W przeszłości nie odgrywała ona w tej nauce istotnej roli. Ani behawioryści, ani psychoanalitycy, ani psychologowie o orientacji poznawczej nie włączali jej do swoich systemów zacho­wania. Jedynym psychologiem, który starał się wykorzystać to pojęcie w swoich pracach, był Lewin (1935). Rozumiał je w sposób specyficzny. W jego teorii pola granice (boundaries) otaczają regiony, w których jednostka działa. Mogą one mieć charakter fizyczny lub kulturowy. Tak więc dla więźnia gra­nicą rejonu są mury więzienne, dla urzędnika zaś — przepisy prawne. Stanowią one rodzaj barier lub przeszkód, które utrud­niają lub nawet uniemożliwiają swobodny ruch między regio­nami. Pojęcie granicy jako przeszkody jest dość trywialne i mało przydatne w badaniach nad działaniami transgresyjnymi. Nie znalazło ono uznania społeczności uczonych.

W omawianej koncepcji granicę wyznacza zakres dotychczaso­wych osiągnięć jednostki. Można by więc nazwać ją granicą działań indywidualnych lub granicą osobistą. .Znajomość bio­grafii jednostki pozwala ją wyznaczyć. W tym rozumieniu gra­nica nie jest lewinowską barierą. Stanowi ona raczej linię demarkacyjną oddzielającą to, czym człowiek jest i co posiada, od tego, czym jeszcze nie jest, ale czym może być dzięki dzia­łaniom transgresyjnym. To, czy przekroczenie tej linii jest ła­twe czy ,też trudne, czy wymaga pokonywania przeszkód czy też nie wymaga takich czynności, nie jest istotne w procesie definiowania tej kategorii.

Tak rozumiane granice mogą być różnorodne. Po pierwsze, jest to granica fizyczna, która oddziela terytorium prywatne od ca­łego środowiska. Przekroczenie jej oznacza ekspansję teryto­rialną. Po drugie, jest to granica społeczna (interpersonalna): wyznacza ją dotychczasowa pozycja społeczna jednostki, za­kres posiadanej, przez nią wiedzy itp. Po trzecie, jest to gra­nica symboliczna. Zależy ona od zakresu wiedzy człowieka o świecie i kulturze. Dzięki twórczości człowiek może ją prze­kroczyć. Granice występują więc w każdej sferze życia.

Aby głębiej zrozumieć tę kategorię, wyróżnię — za Polanyim (1969) — dwa rodzaje granic: granice centralne i peryferyczne. W pierwszym wypadku granica danego zjawiska jest ważniej­sza od samego zjawiska. Stanowi więc samoistną wartość. Dla artysty „granice rzeźby" są szczególnie doniosłe, ponieważ de­cydują one o jej walorach estetycznych. Jednocześnie samo jej wnętrze i materiał, z którego jest zbudowana, nie mają tak -zasadniczego znaczenia. W drugim wypadku granica jest peryferyczna: nie odgrywa ona doniosłej roli w układzie materialnym lub symbolicznym; określa jedynie jego zasięg. Dla czło­wieka żyjącego w określonym środowisku nie tyle istotne są granice jego prywatnego terytorium, ile jakość samego teryto­rium, a więc to. w jakim stopniu pozwala ono zaspokoić jego podstawowe potrzeby. Chociaż opozycja Polanyiego jest względna, ma ona istotne znaczenie heurystyczne. Wskazuje, że granica układu może być nie tylko tłem w gestapowskim rozumieniu tego terminu, ale może także być figurą, a więc elementem centralnym układu czy zjawiska.

Granica osiągnięć, tak jak ją rozumiem, ma w zasadzie charak­ter peryferyczny. Dla człowieka ważna jest treść,działań i ich konsekwencje, a nie sama linia oddzielająca dotychczasowe osiągnięcia :od świata leżącego poza ich obszarem- Uczony in­teresuje się tym, co odkrył i co może w przyszłości odkryć, a nie samą granicą swoich osiągnięć. W pewnych wypadkach jednak granica taka może stać się elementem centralnym. Dzie­je się tak wówczas, gdy przekroczenie jej staje się trudne lub niewykonalne. Człowiek koncentruje na niej całą uwagę- Na­daje Jej pewną wartość, zgodnie z zasadą, że to, co jest trudne, staje się cenne. Zbytnia koncentracja uwagi na tej linii demarkacyjnej może utrudniać racjonalne badanie tego, co leży poza nią i co jest istotą działań transgresyjnych.

W miarę osiągania celów typu „poza", w miarę podejmowania działań ekspansywnych i twórczych następuje przesunięcie gra­nicy osiągnięć. To przesunięcie jest zjawiskiem zupełnie natu­ralnym, co wiąże się między innymi z tym, że działania transgresyjne funkcjonują na innej zasadzie niż działania ochronne. Nie rządzi nimi prawo „napięcie — ulga" oraz prawo negatyw­nego sprzężenia zwrotnego, ale raczej prawo wzrostu. Można by je porównać do zjawiska toczenia kuli śnieżnej: im jest ona większa, tym szybciej się powiększa. Podlega :więc ona zasa­dzie sprzężenia zwrotnego dodatniego. Mówiąc precyzyjniej, osiąganie kolejnych celów transgresyjnych nie redukuje moty­wacji do podejmowania dalszych działań tego typu i do prze­suwania granic, ale raczej motywacja taką podtrzymuje lub nawet ją zwiększał (por. McCIelland, 1961; Masiow, 1968; Rey-kowski, 1971).

Przedstawione w tym rozdziale pojęcie granicy osiągnięć wy­maga dalszych uściśleń.

3.4. Cztery światy transgresji

Zasady klasyfikacji działań transgresyjnych są różnorodne. Mo­gą one być zarówno merytoryczne, jak i formalne. Biorąc pod uwagę treść celów jednostkowych wyróżniam cztery rodzaje transgresji; Mówiąc bardziej technicznie, działania typu „po­za" tworzą przestrzeń czterowymiarową, którą nazwiemy prze­strzenią transgresji indywidualnych. Przyjmując dość rozpow­szechnioną i prostszą terminologię Poppera, można zasadnie powiedzieć, że transgresja zachodzi w czterech względnie nie­zależnych światach.

1. Najbardziej powszechne są działania praktyczne skierowane na świat fizyczny („ku rzeczom"). Ich celem jest dokonywanie ekspansji terytorialnej, rozszerzanie perspektywy czasowej, zwiększanie produkcji dóbr materialnych itp.„ Dzięki takim czynnościom człowiek tworzy — mówiąc słowami Simona (1972) — sztuczny świat, którego budulcem jest środowisko na­turalne. Czyn mitycznego Dedala, próbującego wyjść poza dotychczasowe metody podróżowania, jest typowym modelem transgresji ,,ku rzeczom".

Transgresje te były przedmiotem licznych badań. McCIel­land (1961) sformułował pewne twierdzenia na temat tego, jak ludzie podejmują czynności ukierunkowane na wzrost go­spodarczy i technologiczny. Fromm (1976) rozszerzył zakres te­go rodzaju zainteresowań. Badał on, jak współczesny człowiek dąży do rozszerzenia konsumpcji i stanu posiadania- Działa­nia te nazwał czynnościami typu „mieć".

2. Działania skierowane ku ludziom („ku innym" mają na celu rozszerzanie kontroli nad innymi, do wzbogacenia czynności altruistycznych, do powiększenia zakresu wolności indywidualnej w systemie instytucjonalnym. Szczególnie często po­dejmuje się działania, których celem jest wzrost dominacji nad grupą i zdobycie władzy absolutnej. Camus opisuje krańcowy przypadek takich dążeń w dramacie Caligula. Jego bohater marzy o osiągnięciu absolutnej kontroli nad innymi, myśli o omnipotencji. Uważa, że wszystkie środki prowadzące do tego celu, łącznie ze zbrodnią, są dozwolone. Żadna władza go nie zadowala, ponieważ chce zdobyć kontrolę totalną, która prak­tycznie jest niemożliwa. Ponosi więc klęskę. Doznaje napadów obłędu.

Mechanizm czynności transgresyjnych ,,ku ludziom'' został opi­sany przez takich autorów, jak Brinton (1965) i Fromm (1974).

3. Działania symboliczne (,,ku symbolom") polegają na tworze­niu nowych, niekonwencjonalnych konstrukcji myślowych i rozszerzeniu osobistej wiedzy o świecie zewnętrznym. Są to więc akty twórcze i ekspansywne. Dzięki nim powstaje nauka i sztuka. Rozwija się filozofia i .religia. Rodzą się mity i uto­pie. Dzięki nim człowiek wzbogaca informacje o przyrodzie i kulturze. Działania te można nazwać transgresjami intelek­tualnymi (por. Nosal, 1984).

Istotną rolę w ich rozumieniu mają badania nad twórczością (por. Bruner, 1978; Stein, 1974; Strzałecki, 1969), a także ba­dania Piageta (1977) poświęcone procesom asymilacji i akomodacji, które pozwalają wyjść poza dotychczasowe struktury umysłowe.

4. Świat ten tworzą działania autokreacyjne („ku sobie"), zwane samorozwojem lub tworzeniem siebie według własnego pro­jektu. Polegają one na tym, że jednostka intencjonalnie roz­wija swoje struktury charakterologiczne i umysłowe, że zwięk­sza siłę woli, że wzbogaca osobiste doświadczenie. Te sokratejskie czynności budzą szczególne zainteresowanie w naszych czasach (por. Masłow, 1968; Koziełecki, 1981). Nie­którzy autorzy twierdzą nawet, że jesteśmy świadkami powsta­nia „ideologii samorozwoju" (Lasch, 1979). Działania transgresyjne jako czynności wyższe wzbudziły znacznie mniejsze zainteresowania psychologów niż działania ochronne. W okresie dominacji behawioryzmu nie stały się one przedmiotem szerszych badań. W ramach koncepcji człowieka reaktywnego nie było miejsca na złożone czynności celo­we. Dopiero rozwój kognitywizmu i w pewnej mierze rozwój psychologii humanistycznej zwiększył zainteresowanie tą pro­blematyką. Wpłynął na wzrost badań nad działaniami ekspan­sywnymi i twórczymi (por. Łukaszewski, 1983; Masiow, 1968; Reykowski, 1971).

3.5. Transgresje paradoksalne

Analizując różnorodne działania transgresyjne zwracałem uwa­gę na to, że pozwalają one wyjść poza to, czym jednostka jest i co posiada. Dzięki nim rozszerza ona prywatne terytorium, wzbogaca doświadczenie i zwiększa zakres kontroli nad ze­społami ludzkimi. Tego rodzaju transgresje — w wypadku po­wodzenia — wiążą się ze wzrostem wartości. Nie wyczerpują one jednak złożoności zagadnienia. Istnieje bowiem pewna kla­sa transgresji, których celem jest redukcja dotychczasowych wartości i dóbr. Będę je nazywał transgresjami paradoksalny­mi. Są one trudne do rekonstrukcji i interpretacji. Pominięcie ich znacznie zmniejszyłoby ogólność i siłę eksplanacyjną refe­rowanej koncepcji.

Feller i Marshall (1970) badali dawców nerek, których biorca­mi byli członkowie własnej rodziny. W procesie decyzyjnym lekarze szczegółowo opisali konsekwencje operacji nerki: zwró­cili uwagę na ryzyko związane z tym krokiem. Prosili, aby potencjalni dawcy nie podejmowali decyzji na miejscu, ale żeby rozważyli wszystkie argumenty, które przemawiają za i przeciw. Mimo wielkiego ryzyka wielu ludzi szybko odpowia­dało pozytywnie na prośbę lekarzy.

Oddanie własnej nerki drugiemu człowiekowi jest działaniem antyochronnym; zmniejsza sprawność biologiczną organizmu i stwarza zagrożenie dla zdrowia. Zmiany te są nieodwracalne. Jednocześnie jest ono aktem prometejskim w stosunku do ro­dziny: zwiększa szansę przetrwania biorcy. Akt ten można in­terpretować jako paradoksalną transgresję, ukierunkowaną ,,ku ludziom". Dokonując go dawca przełamuje dotychczasowe granice własnych działań. Wychodzi poza .ochronne, homeostatyczne czynności. Podejmuje zupełnie nową decyzję. W pew­nych okolicznościach akt ten jest transgresją ,,ku sobie". Dzie­je się ,tak wówczas, gdy jego celem jest rozwój własnej oso­bowości. Prometejski czyn staje się formą sprawdzenia samego siebie,

Transgresje paradoksalne, redukujące dotychczasowe wartości indywidualne, są zjawiskiem dość rzadkim w sytuacji społecz­nej. Występują one głównie w warunkach ekstremalnych i kry­tycznych.

3.6. Analiza porównawcza

Działania ochronne i transgresyjne, które kolejno analizowa­łem, mają specyficzną strukturę i funkcję. Istnieją między ni­mi zasadnicze różnice, które są nieredukowalne. Czynności ochronne, o niższej formie organizacji, są regulowane przez prawa homeostazy. Odgrywają one podstawową rolę w proce­sie przystosowania „się do środowiska. Bez podejmowania ich przetrwanie jednostki i gatunku byłoby niemożliwe. Tymcza­sem 'działania transgresyjne, mające bardziej złożoną struktu­rę, regulowane są przez prawo wzrostu: osiągnięcie celu wzmacnia motywację do podejmowania następnych czynności typu „poza". Nie odgrywają one tak istotnej roli w procesie przystosowania się i przetrwania organizmu. Zaspokajają — mówiąc językiem tradycyjnym — wyższe dążenia ludzkie, dążenia podmiotowe, poznawcze i egzystencjalne (por. Schultz. 1976).

W celu lepszego zrozumienia osobliwości przedstawionych dzia­łań omówię zasadnicze różnice między nimi.

1. Działania ochronne pojawiają się wcześniej w procesie ewo­lucji człowieka; dopiero w późniejszych fazach filogenezy roz­wijają się działania transgresyjne. Opóźnienie to nie jest przy­padkowe. Mają one wyższą formę organizacji i odgrywa­ją mniej istotną rolę w dziele przetrwania organizmu. Ukształ­towanie się ich wymaga więcej czasu.

Kolejność ta występuje również w ontogenezie, chociaż nie jest ona tak wyraźna. Transgresje dominują w późniejszym okre-.sie rozwoju jednostki. Warunkiem ich dokonywania jest osiąg­nięcie przez nią wysokiego poziomu rozwoju funkcji psychicz­nych i zdobycie pewnego doświadczenia poznawczego i spo­łecznego. Twórczość naukowa staje się możliwa dopiero wów­czas, gdy człowiek osiągnie etap myślenia hipotetyczno-dedukcyjnego i gdy opanuje wiedzę w danej dziedzinie. Jednak pew­ne rodzaje twórczości artystycznej, takie jak osiągnięcia pla­styczne, pojawiają się już w dzieciństwie.

Fakt, że działania ochronne wyprzedzają w zasadzie działania transgresyjne, wcale nie znaczy, że te ostatnie są zależne ge­netycznie od tych pierwszych. Przypuszczam, że są to względnie odrębne struktury czynnościowe (por. Masłow, 1968).

2. Jak wykazałem w podrozdziale 2.4,, ludzie podejmują działa­nia w warunkach niepewności i ryzyka. Nie są oni zdolni prze­widzieć, co zdarzy się po wykonaniu czynności, mogą jedynie stwierdzić, co może się zdarzyć. Sprawca ryzykuje, że z okre­ślonym prawdopodobieństwem poniesie stratę i nie osiągnie planowanego celu.

Ryzyko jest szczególnie wysokie w działaniach transgresyjnych. Działania te są z reguły nowe i niekonwencjonalne. Nie­znane są niezawodne, algorytmiczne programy osiągania celów „poza". W związku z tym prawdopodobieństwo niepowodzenia wzrasta. Odkrycia geograficzne, takie jak odkrycie do­konane przez Kolumba, czy badania naukowe nad kodami ge­netycznymi wiążą się z wysokim ryzykiem.

W przeciwieństwie do działań ochronnych, ryzyko transgresyj­ne jest często niemożliwe do określenia (por. Humphreys, 1982). Brak wiedzy i doświadczenia utrudnia jednostce kodyfikację zagrożeń i niebezpieczeństw znajdujących się poza granicami jej dotychczasowych osiągnięć. Musi się ona liczyć z niespo­dzianką. Próbując ocenić ryzyko w takiej trudnej sytuacji, człowiek odwołuje się czasem do struktur mitycznych.

Różnice te nie są absolutne. W pewnych warunkach działania ochronne są krańcowo ryzykowne. Operacja chirurgiczna nawet dość typowa — której celem jest ratowanie życia pacjenta, z dużym prawdopodobieństwem może skończyć się niepowodzeniem.

3. Działania ludzkie mogą być instrumentalne (egzogenne) lub autoteliczne (endogenne). Pierwsze z nich są jedynie środkami służącymi do osiągania wartościowych wyników końcowych. Wyniki te, leżące poza samym działaniem, są nośnikami dóbr i wywołują pozytywne emocje. W wypadku drugich samo dzia­łanie dostarcza gratyfikacji. Jego wykonywanie daje satysfak­cję. Jednocześnie ostateczny wynik jest umiej istotny. Dla wie­lu szachistów wartościowa jest sama gra w szachy, a nie jej wynik. Zwrócił na to uwagę Dostojewski.

Przypuszczam, że działania transgresyjne .są częściej autotelicz­ne (samocelowe) niż działania ochronne. Samo wychodzenie po­za dotychczasowe granice poznawcze i interpersonalne, wyko­nywanie czynności niekonwencjonalnych i twórczych, takich jak odkrywanie przyrody czy walka o władzę, dostarczają sa­tysfakcji, niezależnie od tego, czy skończą się one powodzeniem czy też klęską. Fakt ten zwiększa motywację do podejmowania tego typu czynów.

4. Działania ludzkie, zarówno poznawcze, jak i praktyczne. wywołują określone emocje. Emocje te odgrywają istotną rolę regulacyjną. Przypuszczam, że czynnościom ochronnym częś­ciej towarzyszą uczucia negatywne, takie jak lęk przed utratądachu nad głową czy zagrożenie związane z operacją chirur­giczną. Ta struktura afektywna ulega zmianie w wypadku dzia­łań transgresyjnych, w których większą rolę odgrywają uczu­cia pozytywne, takie jak nadzieja przekroczenia granic do­tychczasowych osiągnięć lub duma z dokonania niezwykłych czynów.

Zjawisko to nazwę przesunięciem emocjonalnym. Mimo zgro­madzenia pewnych faktów empirycznych (por. Atkinson, 1964; Łukaszewski, 1983) ciągle ma ono charakter hipotetyczny. 5. Ludzie wykonują działania według pewnych programów, które składają się z systemu reguł poznawczych i praktycz­nych. Czynności ochronne, mające często charakter stereotypów i nawyków, są z reguły wykonywane za pomocą programów algorytmicznych, które są niezawodne. Tak więc pójście do re­stauracji w celu zaspokojenia głodu odbywa się zgodnie ze schematycznym scenariuszem (por. Bower et al., 1979). Różnice indywidualne w tym zakresie są niewielkie.

Tymczasem programy działań transgresyjnych są z natury heurystyczne; charakteryzują się one zawodnością i nieokreślonością (por, Kozielecki, 1968). W procesie poznawania przyro­dy uczony wykorzystuje reguły i zasady heurystyczne, które ukierunkowują jego proces myślenia i które są często bardzo indywidualne, trudne do skodyfikowania.

6. Działania ludzkie są uwarunkowane przez czynniki zew­nętrzne (przedmiotowe) i czynniki wewnętrzne (podmiotowe), przez okoliczności i przez strukturę osobowości. Przypuszczam, że w uruchamianiu i ukierunkowywaniu czynności ochronnych większą rolę odgrywają zmienne środowiskowe, takie jak struk­tura bodźców zewnętrznych. Tymczasem działania transgresyjne są przede wszystkim determinowane przez strukturę osobowości. Zmienne podmiotowe, takie jak zdolności twórcze, wiedza jednostki, motywacja poznawcza i hubrystyczna, od­waga i wytrwałość, w dużej mierze decydują o przebiegu dzia­łań typu „poza". Transgresja to ekspresja osobowości. Zjawisko to, polegające na przejściu od przyczynowości zewnętrznej do przyczynowości osobistej, nazwę przesunięciem determina­cji.

Różnice, które przedstawiłem, staną się przedmiotem dokład­niejszej analizy w drugiej części pracy.

3.7. Transgresja jako pojęcie naturalne

Chociaż działania ochronne i transgresyjne są względnie nie­zależne od siebie, chociaż mają specyficzne cechy, to jednak w praktyce trudno jest czasem ustalić między nimi wyraźną linię demarkacyjną, tak jak trudno jest odróżnić myślenie twórcze od myślenia nietwórczego czy zdrowie od patologii. Trudności te są dość powszechne w naukach humanistycznych i społecznych, które nie osiągnęły dostatecznego poziomu roz­woju teoretycznego i metodologicznego. Brak jednoznacznej definicji pojęcia „granica osiągnięć indywidualnych" czy poję­cia „wyjście poza" zaburza ład terminologiczny. Trudności te mają jednak głębszą przyczynę. Wiążą się one z samą struk­turą pojęcia transgresji. Wymaga to dokładniejszej analizy. W życiu potocznym i w nauce występują dwa rodzaje pojęć. Pierwsze z nich nazwę arystotelesowskimi. Można je zdefinio­wać jako skończoną liczbę cech, które w jednakowym stopniu charakteryzują desygnaty tego pojęcia. Pojęcie „trójkąt" czy pojęcie „atom" spełnia te wymogi. Pojęcia arystotelesowskie mają jednoznacznie określoną treść i zakres. Odróżnienie ich desygnatów od niedesygnatów jest więc zadaniem czysto tech­nicznym. Najczęściej występują w naukach ścisłych, takich jak matematyka i fizyka.

Pojęcia te były przedmiotem wielu badań laboratoryjnych, Bruner i współpracownicy (1956) analizowali strategie uczenia się pojęć arystotelesowskich. Tworzyli oni sztuczne kategorie geometryczne, takie jak ,,czarne figury", i następnie dostar­czali informacji pozytywnych oraz negatywnych, umożliwiają­cych wykrycie tego pojęcia. Badania te znacznie wzbogaciły wiedzę psychologiczną na temat ludzkiego myślenia. Drugim rodzajem pojęć są pojęcia naturalne, odgrywające znacznie istotniejszą rolę w życiu codziennym i w naukach społecznych. Treść tych kategorii jest mniej jednoznaczna, a zakres mniej wyraźnie zarysowany. Ich najbardziej charak­terystyczną cechą jest to, że można uporządkować desygnaty pojęcia z punktu widzenia ich typowości. Tak więc dla ,,cho­roby psychicznej" bardziej typowa jest schizofrenia niż ner­wica. Klasyfikacja tej ostatniej budzi często spory. Egzempla­rze najbardziej charakterystyczne nazywamy prototypami.

Pojęcia naturalne były przedmiotem wielu badań zapoczątko­wanych przez Rosch (1973, 1975). Prosiła ona osoby badane o określenie stopnia typowości różnych egzemplarzy pojęcia na pewnej skali numerycznej. Okazało się, że zadanie to ludzie wykonują łatwo i szybko, że nie budzi ono żadnych wątpliwoś­ci. Tak więc uważają oni, że najbardziej typowym egzempla­rzem pojęcia „przestępstwo" jest morderstwo, najmniej typo­wym zaś — włóczęgostwo. Badania Rosch w zasadzie potwier­dzają potoczne poglądy o roli pojęć naturalnych w życiu czło­wieka.

Większość kategorii współczesnej psychologii należy do pojęć naturalnych. Zaliczamy do nich również transgresję i działa­nie transgresyjne. Przykłady ich można uporządkować z punk­tu widzenia ich typowości. Najbardziej charakterystyczne (pro­totypowe) transgresje nie budzą żadnych wątpliwości. Trudno byłoby kwestionować, że odkrycia naukowe Einsteina czy ekspansja terytorialna Kolumba to rodzaj działań typu „poza") Kłopoty powstają w wypadku analizy działań mniej donio­słych społecznie i psychologicznie, które nie odgrywają tak decydującej roli w historii i w biografii jednostkowej. Roz­wiązywanie łamigłówki „Misjonarze i ludożercy", która stała się przedmiotem licznych badań laboratoryjnych, na pewno nie należy do prototypowych przykładów transgresji. Wprawdzie wymaga ona innowacyjnego myślenia, wprawdzie rozszerza wiedzę jednostki o metodach rozwiązywania problemów, ale nie jest zbyt ważna dla podmiotu. Niektórzy badacze mogą na­wet wątpić, czy w tym wypadku jednostka przekracza granice dotychczasowych osiągnięć.

3.8. Typowe nieporozumienia

Pojęcia naturalne jako niedostatecznie jasne wywołują często nieporozumienia i są błędnie interpretowane. Niebezpieczeń­stwo to dotyczy również transgresji. Na podstawie dotychcza­sowych dyskusji chciałbym zwrócić uwagę na najczęstsze nie­porozumienia i niedokładności.

Spotykam się z poglądem, że działanie transgresyjne jest iden­tyczne z twórczością. Tymczasem jego zakres jest znacznie szerszy. Należą do niego również czynności ekspansywne, takie jak powiększanie własnego terytorium, dążenie do poszerzenia posiadanej władzy czy walka o wolność osobistą. Nie wymagają myślenia twórczego, a w każdym razie nie ma ono najważniejszego znaczenia w powodzeniu ekspan­sji. Przypuszczam, że w biografii przeciętnego człowieka te ostatnio wymienione działania odgrywają istotniejszą rolę niż działania typowo twórcze. Utożsamianie transgresji z twórczoś­cią jest zatem niedopuszczalne.

Wyraża się również przekonanie, że działania transgresyjne są nową nazwą dla działań typu „osiągnąć", badanych przez Atkinsona i McCIellanda. Podobieństwa i różnice istniejące mię­dzy zakresami tych pojęć staną się jasne dopiero po omówie­niu ich mechanizmów motywacyjnych w drugiej części pracy. W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę, że w zasadzie trans­gresja jest kategorią szerszą. Obejmuje ona nie tylko takie działania, jak ekspansja gospodarcza, badana przez McCIellan­da, czy rozwiązywanie problemów symbolicznych, badane przez Atkinsona, ale w równym stopniu dążenie do podejmowania nowych czynności altruistycznych, rozszerzania wolności (trans­gresja emancypacyjna) czy próby przedłużania życia jedno­stkowego (transgresja temporalna). Ponadto przedmiotem ba­dań psychologa stają się transgresje mityczne czy psychopatologiczne. Nie interesowały one szerzej twórców teorii moty­wacji do osiągnięć (por. Spence, Hehnreich, 1983). Zachowanie typu „osiągnąć" odnosi się jedynie do działań konstruktywnych, podczas gdy transgresja obejmuje działania zarówno konstruktywne, jak i destruktywne. Można powiedzieć, że wprowadzone przeze mnie pojęcie dzia­łania transgresyjnego nie jest identyczne z jakimkolwiek po­jęciem funkcjonującym dotychczas w psychologii.

3.9. Uwagi końcowe

Podział działań celowych na działania ochronne i transgresyjne staje się podstawowym w referowanej koncepcji człowieka. Wszystkie inne klasyfikacje są wobec niego pochodne. Chociaż dalsze rozdziały poświęcę całkowicie omówieniu różnych rodza­jów transgresji i ich mechanizmom, to jednak zawsze będę porównywał je z analogicznymi mechanizmami działań ochron­nych. Te ostatnie stanowić będą układ odniesienia, pozwala­jący pełniej dostrzec osobliwości czynności przekraczania gra­nic indywidualnych.

Już na podstawie dotychczasowych rozważań można stwier­dzić, że działania transgresyjne cechują się ogromną różnorod­nością. Zachodzą one w czterech światach. Są twórcze i eks­pansywne. Mają formę realną i mityczną. Z tej różnorodności nie zdawali sobie chyba sprawy ani psychologowie kognityw­ni, ani psychologowie humanistyczni badający bardziej złożo­ne działania człowieka. Mimo tej różnorodności, wszystkie ma­ją tę samą cechę wyróżniającą: są ukierunkowane na wyniki przekraczające granice dotychczasowych osiągnięć; można po­wiedzieć, że transgresja to czyn, którego celem jest wyczyn. Dostrzeganie głębszych podobieństw ukrytych pod powierzch­nią odmiennych zjawisk stanowi ważny krok naprzód w rozu­mieniu człowieka.

Rozdział 4 Działania ekspansywne

4.1. Ekspansja i twórczość

Transgresje zachodzące w czterech światach, czyli ukierunko­wane „ku rzeczom", „ku ludziom", „ku symbolom" i „ku so­bie", występują w dwóch formach: jako działania ekspansyw­ne i jako działania twórcze. Zarówno dane historyczne, jak i biograficzne wykazują, że ludzie dążą do rozszerzenia swo­jego terytorium; zwiększają kontrolę nad naturą i nad zja­wiskami społecznymi; wydłużają perspektywę czasową. Czyn Adama i Ewy, który przypomniałem w rozdziale l, jest typo­wą transgresją ekspansywną. Jego celem było przełamanie wy­znaczonych im granic.

Czynności ekspansywne są różnorodne. Najbardziej znana jest ekspansja materialna, umożliwiająca poszerzenie własnego te­rytorium czy ciągły wzrost konsumpcji towarów luksusowych. Ludzie podejmują również działania interpersonalne. Pozwalają one zwiększyć kontrolę nad jednostkami i grupami spo­łecznymi, umożliwiają także wzrost altruizmu. Nazywa się je ekspansją interpersonalną. Wreszcie duże znaczenie ma eks­pansja symboliczna (intelektualna). Dzięki niej człowiek po­szerza dotychczasową wiedzę. Rozwija indywidualne doświad­czenie. Celem tych różnorodnych działań nie jest tworzenie nowych wartości, ale raczej opanowywanie tych rejonów świa­ta, gdzie znajdują się te wartości. Ekspansja umożliwia nową dystrybucję dóbr materialnych, społecznych i poznawczych.

Drugą formą transgresji są działania twórcze i innowacyjne. Dzięki nim człowiek konstruuje narzędzia, rozwija naukę i fi­lozofię. Ich wytworem są również mity i sztuka - Budowa Wie­ży Babel — że odwołam się znów do opowieści biblijnych — była typowym działaniem twórczym. Jej budowniczowie za­projektowali konstrukcję architektoniczną, która była zupełnie nowa w ówczesnym świecie.

Mimo iż podział ten jest naturalny, mimo iż łatwo można wy­różnić łudzi zorientowanych na ekspansję i ludzi zorientowa­nych na innowacje, to jednak różnice między wyróżnionymi kategoriami są jedynie względne. Twórczość jest bowiem spe­cyficznym rodzajem ekspansji: poszerza dotychczasowe granice poznania; rozwija kulturę; rozbudowuje ludzki światopogląd. Jednocześnie działania ekspansywne zawierają pewne elemen­ty innowacji. Zależności te nie zmniejszają jednak podstawo­wego znaczenia tego podziału.

4.2. Ekspansja materialna

Historia człowieka, jako gatunku i jako jednostki, to w dużej mierze dzieje zwiększania kontroli nad środowiskiem natural­nym, poszerzania przestrzeni życiowej i wzrostu konsumpcji dóbr materialnych. Ekspansja ta jest szczególnie widoczna w naszych czasach. Jak pisze Fromm (1976), żyjemy w epoce, w której dominuje orientacja typu „mieć". Zgodnie z nią prze­ciętny człowiek uważa, że jest tym, co posiada (I cm == what I have). Orientacja ta, zdaniem psychoanalityków, ma formę neurotyczną. Świadczy ona o niedojrzałości dorosłego człowieka, który nie jest zdolny wyjść poza fazę analną. Taka eksplanacja nie ma jednak większej wartości poznawczej. Psycho­log o orientacji transgresyjnej nie tyle interesuje się tym, czy ekspansja materialna ma charakter patologiczny czy normalny, ile tym, jakie są jej psychologiczne i społeczne mechanizmy. {Można wyróżnić dwa główne typy dóbr materialnych: dobra niedyskrecjonalne (konieczne) i dobra dyskrecjonalne (dowol­ne)., Chociaż podział ten, dokonany przez Katonę (1968, 1975), nie jest całkowicie ostry, ma on zasadnicze znaczenie w eko­nomii. Jego rola wzrasta w omawianej koncepcji człowieka.

1. Dobra niedyskrecjonalne (konieczne, podstawowe) są nie­zbędne dla utrzymania życia jednostki i całego gatunku. Dzięki produktom żywnościowym, pewnemu kwantum energii elek­trycznej czy środkom chroniącym własne terytorium — jed­nostka zaspokaja podstawowe potrzeby organizmu.

Dobrami tymi rządzą prawa nasycenia (saturacji). Po zdoby­ciu określonej ilości produktów pokarmowych człowiek prze­rywa dalsze poszukiwanie. Ekonomiczne prawo nasycenia na­zywa się w psychologii mechanizmem „napięcie — ulga" lub mechanizmem sprzężenia zwrotnego ujemnego. Działania ukie­runkowane na dobra niedyskrecjonalne należą do klasy typo­wych czynności ochronnych, które omówiłem w rozdziale 3. Nie są to działania ekspansywne i dlatego nie będą przedmio­tem rozważań w tym podrozdziale.

2. Dobra dyskrecjonalne tworzą odrębną klasę wartości mate­rialnych. Należą do nich przedmioty konsumpcyjne trwałe i luk­susowe, które nie odgrywają podstawowej roli w procesie przy­stosowania się. Kupno drugiego samochodu nie jest warunkiem przetrwania organizmu. Dobrami tymi nie tyle rządzą prawa nasycenia, co prawa wzrostu, a więc prawa sprzężenia zwrot­nego dodatniego. Dzięki formowaniu pragnień sztucznych (con-trwed iw-nts) i pragnień fałszywych {bogus wants}, dzięki kształtowaniu nowych aspiracji i gustów, dążenia do nabywa­nia nowych dóbr trwałych i luksusowych nigdy nie zostaną w pełni spełnione. Fakt ten umożliwia dalszy rozwój rynku konsumpcyjnego.

Granice konsumpcji wyznacza dochód rodziny i możliwości otrzymania pożyczek bankowych. Zależności te są jednak zło­żone. Jak .wynika z badań Katony (1975), w trakcie planowa­nia zakupów ludzie biorą pod uwagę nie tylko obecne dochody, ale również oczekiwany w przyszłości wzrost zasobów finanso­wych. Tak więc osoby, które antycypowały podwyżki, szyb­ciej zmieniały samochody (co dwa lub co trzy lata) niż osoby, które mniej optymistycznie patrzyły w przyszłość. Procesy antycypacyjne mają duże znaczenie w podejmowaniu decyzji ekspansywnych.

Istotną rolę w procesie nabywania dóbr dyskrecjonalnych od­grywają możliwości otrzymania pożyczki i kredytu bankowe­go. Niezmiernie ciekawe i odkrywcze w tym zakresie są wnio­ski Ferbera i Chao Lee (1980). Badali oni, jak małżeństwa ku­pują domy. W czasie longitudinalnych analiz stwierdzili, że małżeństwa, które zaciągają długi na Zakup domu, osiągają w przyszłości lepsze dochody niż małżeństwa, które nabywały je za własne oszczędności. Wyjaśnienie tego fenomenu nie jest proste. Nasuwają się co najmniej dwie hipotezy. Zgodnie z pierwszą z nich małżeństwa biorące pożyczki bankowe dobrze znają swoje możliwości i przewidują, że w przyszłości osiąg­ną dobrobyt. Dług jest więc konsekwencją poznawczej kalku­lacji. Według hipotezy drugiej pożyczka zmusza małżeństwa do intensywniejszej pracy. Stanowi więc czynnik motywacyjny. W tym wypadku długi stają się narzędziem osiągania dobro­bytu.

Ekspansja materialna, polegająca na tym, że ludzie nabywają coraz to nowe dobra trwałe i luksusowe, nie jest przypadkowa. Kolejność zakupów zależy od tradycji kulturalnej i od wy­mogów społecznych. Kasulis i współpracownicy (1979) wy­kryli, że konsumenci amerykańscy nabywają dobra trwałe we­dług następującego porządku: l) pierwszy telewizor, 2) pierw­szy samochód, 3) lodówka, 4) kuchenka, 5) pralka, 6) stereo, 7) suszarka, 8) drugi samochód, 9) zmywarka, 10) drugi tele­wizor, 11) chłodziarka, 12) kuchenka mikrofalowa (microwave oven). Wraz z produkcją nowych towarów i wraz ze wzrostem zamożności jednostek lista ta będzie się wydłużać i modyfiko­wać. Mówiąc „mieć" człowiek nigdy nie mówi „dosyć", Ekspansja materialna polega nie tylko na tym, że „obrasta on w towary", takie jak samochód czy urządzenia elektroniczne. Może ona również wiązać się z poszerzaniem własnego teryto­rium, przestrzeni życiowej lub rozwojem przedsiębiorstwa.

4.3. Ekspansja interpersonalna. Transgresje kratyczne

Ekspansja interpersonalna jest ukierunkowana na jednostki i grupy społeczne". Zwiększenie kontroli nad innymi, rozszerza­nie zakresu czynności afiliacyjnych i altruistycznych należą do tej klasy działań. Ekspansja ta jest trudniejsza do zdefiniowa­nia i do opisu niż wymierna ekspansja materialna.

Jednym z najważniejszych rodzajów ekspansji interpersonalnej jest dążenie do poszerzenia władzy osobistej Działania te bę­dę nazywał transgresją kratyczną (od greckiego kratos — wła­dza, siła). Jej istotą jest pragnienie zdobycia coraz silniejsze­go wpływu na ludzi. McCIelland (1970, 1976), na podstawie wieloletnich badań, wykazał, że jej forma zależy od rodzaju motywacji sprawcy. Omówienie tej motywacji w tym podroz­dziale jest niezbędne do zrozumienia transgresji kratycznej. l. Ludzie o silnej motywacji egocentrycznej dążą do dominacji nad jednostkami i .grupami społecznymi. Uważają oni, że ży­cie jest grą o sumie zerowej i wygrana jednych oznacza prze­graną innych. W walce o władzę stosują wszystkie dopuszczal­ne środki, łącznie z manipulacją, hipokryzją i przymusem. Traktują innych jak pionki na szachownicy. Tym dążeniom towarzyszą myśli i fantazje, których treścią są agresja, ryzyko i walka. Interesujące, że alkohol spożywany w większych daw­kach pobudza takie myśli.

Ludzie o motywacji egocentrycznej wykazują często silne dą­żenia do koncentracji władzy, do zwiększania własnych wpływów i do rozbudowy kanałów kontroli osobistej. W krańco­wych przypadkach dążenia te mogą przybierać formę patolo­giczną. Jak wynika z analiz przeprowadzonych przez Fromma (1974), jednostki o charakterze sadystycznym dążą do władzy absolutnej. Chcąc zrealizować te ambitne cele — podobnie jak bohater Camusa Caligula — stosują najbardziej występne i re­presyjne środki. Taka walka o władzę osobistą staje się źró­dłem zniewolenia i cierpienia jednostek i całych społeczeństw. Jak podkreśla McCIelland, opinia publiczna z reguły utożsamia wszelką motywację do zwiększania wpływów osobistych z ego­izmem, JnflUi^welizmem i manipulacją zespołami ludzkimi. Te negatywne oblicze władzy wywołuje nieprzychylne postawy i emocje. Generalizacje te nie są uzasadnione. Motywacja ta ma również inne, pozytywne oblicze.

2. Motywacja do władzy może być też bardziej uspołeczniona, a nawet — allocentryczna. Ludzie o silnej motywacji tego typu nie tyle dążą do dominacji i siły, ile starają się realizować wspólne cele gospodarcze, społeczne i polityczne. Uważają, że ich rola jako przywódców, kierowników czy organizatorów sprowadza się do pobudzania ludzi do skutecznego wykonywa­nia zadań instytucji lub zbiorowości, do wyzwalania ich ini­cjatywy i wytrwałości. Traktują podwładnych podmiotowo i rzadko uciekają się do środków przymusu. W ich myślach i fantazjach często pojawiają się wątpliwości na temat własnej misji. Doznają ambiwalentnych emocji wobec sprawowanej władzy. Zastanawiają się nad ceną, jaką muszą płacić za prawo kontroli nad innymi. Alkohol spożywany w małych dawkach potęguje takie myśli.

Można przypuszczać, że ludzie, których motywacja jest bar­dziej uspołeczniona, nie dążą do ekspansji władzy tak silnie i nie podejmują transgresji kratycznych tak często, jak ludzie o bardziej egocentryoznej motywacji. Dla tych pierwszych bo­wiem granice władzy' wyznaczają potrzeby społeczne, a nie własne aspiracje. Jeśli są przekonani, że dalsze rozszerzanie 66 wpływów osobistych szkodziłoby celom instytucji lub społeczeństwa, rezygnują z prób pomnażania kontroli nad innymi. Dotychczasowe osiągnięcia dają im satysfakcję. Wbrew zatem mądrości obiegowej motywacja do utrzymania i wzrostu władzy ma dwa oblicza: negatywne i pozytywne. To drugie jest mniej widoczne i prawdopodobnie pojawia się rzadziej. Często się zdarza, że politycy i organa kierownicze w początkowym okresie sprawowania urzędu kierują się bar­dziej celami społecznymi i ogólnymi, później jednak interesy osobiste i egoistyczne zaczynają przeważać. Sam proces wpły­wu na innych i kontroli zachowania autonomizuje się i spra­wowanie władzy staje się czynnością autoteliczną. Zjawisko to nazywa się czasem „psuciem się władzy". Przejście od motywacji typu uspołecznionego do motywacji bardziej osobistej powoduje wzrost transgresji kratycznych. Prace McCIellanda i innych autorów pozwalają na nowo spoj­rzeć na to zagadnienie. Wskazują one, że jest ono bardziej złożone, niż dotychczas sądzono.

Innym rodzajem ekspansji interpersonalnej są działania, któ­rych celem jest rozszerzanie czynności altruistycznych i afiliacyjnych. Podejmując je ludzie kierują się przede wszystkim dobrem wspólnym. Poświęcają własne zdrowie, bezpieczeństwo osobiste i karierę dla dobra innych jednostek. Motywacja tego typu nie jest chyba zbyt częsta w naszych czasach. Rozwój cywilizacji, miast molochów, anonimowość stosunków między­ludzkich czy rywalizacyjna kultura nie sprzyjają kształtowaniu się uczuć społecznych i rozwojowi motywacji altruistycznej. Mechanizm tego rodzaju działań omawia Reykowski w swojej obszernej monografii (1979).

Motywacja altruistyczna zmienia strukturę transgresji. O ile motywacja egoistyczna prowadziła często do działań destruk­cyjnych, wywołujących cierpienie ludzi, o tyle motywacja al­truistyczna stymuluje wybór działań bardziej konstruktyw­nych, bardziej prometejskich. Człowiek kierowany przez te si­ły tworzy technikę służącą wspólnym interesom, rozwija in­stytucje oświatowe i terapeutyczne, poszerza czynności opie­kuńcze i spolegliwe.

4.4. Ekspansja symboliczna

W biografii współczesnego człowieka zasadniczą rolę odgrywają działania, których celem jest rozszerzanie dotychczasowej wie­dzy o święcie fizycznym, społecznym, o kulturze i o własnej osobowości. Dzięki ekspansji symbolicznej jednostka zdobywa nowe informacje deklaratywne (co?) oraz informacje operacyj­ne (jak?) i koduje je w pamięci trwałej w formie abstrakcyj­nej lub wyobrażeniowej. Pozwala to na rozbudowywanie struk­tur poznawczych, na wzrost kompetencji i indywidualnego do­świadczenia.

Strategie i taktyki zbierania informacji są różnorodne (por. Berłyne, 1969). Najprostszą z nich jest metoda prób i błędów. Stosując ją jednostka wykonuje operacje przypadkowo i loso­wo. W bardziej zaawansowanym wariancie tej metody o upo­rządkowaniu reakcji decyduje ich prawdopodobieństwo: te, któ­re częściej prowadzą do celu, wykonywane są w pierwszej ko­lejności. Próby i błędy są procedurą mało skuteczną. Zdobycie nowej informacji wymaga z reguły wiele czasu oraz wysiłku. Bardziej złożone są zachowania eksploracyjne, polegające na poszukiwaniu tych obszarów środowiska, które znajdują się po­za dotychczasowymi granicami działania. Ludzie koncentrują swoją uwagę przede wszystkim na układach bodźców nowych, zmiennych, niezgodnych, niepewnych i złożonych. W celu zdo­bycia o nich potrzebnej informacji jednostka zmienia nasta­wienie receptorów, wykonuje reakcje lokomocyjne i przepro­wadza czynności badawcze, takie jak manipulacja przedmio­tem.

Wyróżnia się również metody poznawcze, które są najbardziej usystematyzowane i skuteczne. Metody stosowane w naucza­niu i w nauce należą do tej grupy. W ostatnich dziesiątkach lat uczeni opracowali specjalne procedury pamięciowego opanowy­wania materiału. Skracają one znacznie czas potrzebny do przyswojenia treści zawartych w podręczniku (por. Andersen, 1980).

Metody zbierania informacji, które wymieniłem, można stosować zarówno w działaniach ochronnych, jak i transgresyjnych. Dzięki nim jednostka zdobywa standardową wiedzę na temat tego, gdzie znajduje się źródło pokarmu, jak też złożoną wie­dzę o teoriach fizycznych czy o prawach historii. Wiedza ta jest asymilowana, selekcjonowana, transformowana i rekonstruo­wana w pamięci trwałej. Współczesne badania psychologiczne wykazują, że nie tyle jest ona magazynem informacji, ile aktywnym ich przetwornikiem. Wymienię trzy procesy zacho­dzące w pamięci.

1. Zjawisko elaboracji. Polega ono na tym, że informacja, którą jednostka intencjonalnie odbiera ze świata, są następnie uzu­pełniane i wzbogacane. Student, który samodzielnie studiując monografię psychologiczną, zapoznał się z prawem, że „frustra­cja wywołuje agresję", uzupełnia je dodatkowymi informacja­mi, takimi jak: ,,prawo to poznałem w trakcie czytania książ­ki ...", ,,wywołało ono negatywne emocje" itp. Elaboracja ma duże znaczenie w procesie przypominania i wykorzystywania informacji. Z reguły ułatwia ona odczytywanie danych zawar­tych w strukturach poznawczych. Nie mogąc bezpośrednio przypomnieć sobie istniejącej zależności między frustracją a agresją, jednostka może odtworzyć okoliczności, w jakich ją poznała. Jednocześnie jednak elaboracja w pewnych wypad­kach zamaskowuje i rozmywa podstawową wiedzę o świecie.

2. Rekonstrukcja treści, opisana przez Bartletta. Wykrył on, że w procesie przypominania ludzie reorganizują posiadane in­formacje: skracają poznany tekst, opuszczają pewne szczegóły, zmieniają kolejność elementów, co czasem zwiększa nawet jego spójność logiczną.

Zjawisko rekonstrukcji szczególnie jaskrawo występuje w ze­znaniach świadków. Loftus i Palmer (1974) pokazywali stu­dentom film, którego treścią była kolizja dwóch samochodów. Okazało się, że odtwarzając jej przebieg studenci zmieniali wie­le szczegółów. Zmiany te zależały od rodzaju stawianych py­tań. W grupie, w której zadawano pytanie: „jak szybko poru­szały się samochody w chwili zderzenia?", studenci oceniali szybkość znacznie niżej niż w grupie, w której zadawano pytanie: „jak szybko poruszały się samochody w chwili rozbicia?". Rekonstrukcja treści zależy zatem również od warunków, w ja­kich odczytywane są informacje.

3. Zjawisko fabrykacji psychicznej (por. Greenward, 1980). Po­lega ono na tym, że jednostka tworzy informacje, które nie od­twarzają prawdziwego stanu rzeczy, które są iluzoryczne i mi­tyczne. Fabrykacja taka dotyczy często własnej osoby. Jedno­stka włącza czasem do swojej biografii czyny, których nie po­dejmowała. Przypisuje sobie zasługi innych osób. Tworzy mity o własnych sukcesach i osiągnięciach. Fabrykacja zawiera z re­guły elementy twórczości i dlatego będzie przedmiotem rozwa­żań w następnych rozdziałach.

Rezultaty ekspansji symbolicznej są zależne przede wszystkim od umiejętności zbierania informacji i od struktury pamięci trwałej oraz świeżej.

Jakie siły motywacyjne wpływają na ekspansję symboliczną? Chociaż nie umiemy jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, to jednak wiadomo, że procesów zbierania informacji nie moż­na całkowicie wyjaśnić za pomocą podstawowych potrzeb i me­chanizmu homeostazy. Motywacja ekspansywna jest bardziej złożona. Psychologowie odwołują się do takich zmiennych pod­miotowych, jak „popęd eksploracyjny", „instynkt osiągania mi­strzostwa", „potrzeby stymulacji i nowości", „motywacja kom­petencyjna" i inne (por. White, 1959).

4.5. Transgresje emancypacyjne

Odrębnym rodzajem transgresji są działania, których celem jest rozszerzenie indywidualnej wolności. Wolność ta należy do uniwersalnych wartości ludzkich. W literaturze filozoficznej i psychologicznej wyróżnia się dwie jej formy (por, Berlin, 70 1970; Hayek, 1960)

1. Wolność negatywna (wolność „od"). Występuje ona w świe­cie, w którym jednostka ma pewien zakres możliwości wy­boru idei, działania i własnej drogi życiowej bez narażania się na represje stosowane przez innych ludzi lub przez insty­tucje społeczne, W zasadzie im większy jest ten zakres, im więcej nie oprymowanych opcji, tym większa wolność typu ,,od". Ingerencja instytucji, kontrola zewnętrzna czy system koersyjny ograniczają dowolność wyboru, chociaż nie deter­minują postępowania jednostki. W potocznym rozumieniu wol­ność indywidualną utożsamia się z wolnością negatywną.

2. Wolność pozytywna (wolność ,,do"). Jest to pojęcie bardziej złożone i trudniejsze do zdefiniowania. Jeśli istotą wolności negatywnej jest brak zewnętrznej ingerencji, to wolność po­zytywna umożliwia działania zgodnie z własnym systemem war­tości i własnymi celami. Ta pierwsza jest sposobnością działa­nia (opportunity concept), ta druga zaś decyduje o praktycznej realizacji osobistych zamiarów, takich jak bezpieczeństwo in­dywidualne, dobrobyt czy poznawanie świata (erercise concept). Dzięki niej człowiek staje się sprawcą kontrolującym własne życie. Jeśli w danej sytuacji zewnętrzny strażnik otwo­rzył czworo drzwi prowadzących do różnych dóbr, to możli­wość wyboru tych, które pozwalają maksymalizować cele jed­nostki, jest wskaźnikiem jej wolności typu ,,do". Bez tej ostat­niej wolność negatywna byłaby tylko nigdy nie wykorzystaną okazją.

Wolność typu „od" i wolność typu „do" są zawsze ograniczone (wolność absolutna prowadziłaby do autodestrukcji i byłaby zaprzeczeniem dowolności działania). Człowiek nie może się całkowicie wyzwolić od natury i społeczeństwa. Stopień tych restrykcji zmienia się historycznie i ontogenetycznie. W pewnych okresach dziejów i w pewnych fazach życia ludzie mają - większą dowolność działania niż w innych okresach. Zmiany te nie są jednak jednokierunkowe. Pogląd, że każda następna epoka rozszerza zakres dotychczasowej wolności i zmniejsza rozmiar represji zewnętrznych, nie ma dostatecznego uzasadnienia. Zmiany stopnia wolności są raczej cykliczne i reku-rencyjne. Stany wolności i zniewolenia powtarzają się w spo­sób trudny do przewidzenia.

Wolność „od" i wolność „do" mają określoną wartość dla jed­nostki (Rokeach, 1974). Dzięki swobodzie wyboru człowiek mo­że podejmować działania ochronne i transgresyjne, może rea­lizować swoje ambitne cele. W wypadku zbytniego ogranicze­nia wolności, w wypadku powstania znacznej rozbieżności mię­dzy pożądanym (optymalnym) stopniem wyboru a stopniem obecnie posiadanym człowiek podejmuje różnorodne czynnoś­ci, których celem jest zwiększenie niezależności i samodzielnoś­ci. Dwie formy takich działań są najbardziej typowe.

1. Ucieczka od świata. Wyraża się ona w tym, że jednostka rozluźnia więzy łączące ją z innymi ludźmi i instytucjami spo­łecznymi. Wycofuje się — jak pisał Berlin — do wewnętrznej cytadeli. Celem takiej ucieczki jest uniknięcie represji i przy­musu. Człowiek przewiduje, że izolacja od świata historii i kul­tury zwiększy jego niezależność i autonomię. Taki styl życia zgodny jest z doktryną stoików, buddystów i mędrców wschod­nich. Uważali oni, że maksymalne ograniczenie i redukcja wię­zów łączących człowieka ze światem gwarantuje wzrost wol­ności,

Poglądy te nie są potwierdzane przez obserwacje empiryczne. Zrywając kontakty ze światem społecznym człowiek traci swoją podmiotowość. Zmniejszają się jego możliwości działania w środowisku. Przestaje wykonywać czynności skierowane ku ludziom i ku rzeczom. W krańcowych przypadkach izolacja wywołuje zmiany patologiczne. Ucieczka przed światem stwa­rza jedynie iluzje wolności typu „od" i typu „do".

2. Walka o wolność indywidualną. Polega ona na zmaganiu się z siłami społecznymi, które ograniczają zakres swobody, które stosują represje i przymus zewnętrzny. W krańcowych przy­padkach walka ta przybiera formę rewolucyjną. Wolność była podstawowym hasłem rewolucji społecznych.

Skutecznym rodzajem walki o wolność może być również intencjonalne zwiększanie indywidualnej wiedzy i rozbudowywa­nie struktur poznawczych. Wiedza ta pozwala dostrzec nowe opcje i jednocześnie wyzwolić się od mitów i iluzji na temat rzekomej swobody wyboru.. Jak pisze Neisser (1976), „prawda czyni nas wolnymi". Zgodnie z tym studiowanie historii po­wszechnej nie tylko rozszerza światopogląd jednostki, ale może również powiększyć indywidualną wolność. Lekcje historii cza­sem zwiększają swobodę działania i wyboru.

Intencjonalne próby poszerzania indywidualnej wolności będę nazywał — z braku innego terminu — transgresją emancypa­cyjną. Pozwala ona wyjść poza dotychczasowe granice swobo­dy. Odgrywa istotną rolę w podejmowaniu innych rodzajów działań typu „poza". Dzięki zwiększeniu zakresu nie oprymowanych opcji jednostka może wykonywać czynności ekspan­sywne i twórcze, które dotychczas znajdowały się poza zasię­giem jej możliwości. Transgresja emancypacyjna staje się za­tem warunkiem niezbędnym dla wykonywania innych rodza­jów działań tego typu. Dlatego uzasadnione jest nazwanie jej metatransgresją. Fakt ten decyduje o jej wyróżnionym miejscu w zbiorze ludzkich czynów.

Transgresja emancypacyjna różni się od dążenia, którego celem jest przywrócenie uprzednio utraconej wolności. Te ostatnie dążenia mają typową formę ochronną. W wypadku ograni­czenia wolności rodzi się reaktancja psychologiczna, czyli stan motywacyjny ukierunkowany na odzyskanie wyeliminowanych lub zagrożonych opcji. Reaktancja powoduje wzrost atrakcyj­ności ^.zakazanego owocu". Ludzie podejmują działania, któ­rych celem jest powrót do stanu normalnego. Tak więc w wy­padku wprowadzenia zakazu administracyjnego starają się znieść te ograniczenia i restrykcje. Reaktancja była przedmio­tem wielu badań (Brehm, 1972).

Tymczasem wiedza na temat transgresji emancypacyjnych jest nikła. Nie wykracza ona poza potoczne i historyczne obserwa­cje. Wydaje się, że prawa rozszerzania wolności nie są toż­same z prawami powrotu do status quo.

4.6. Transgresje temporalne

Czas jest nie tylko zasadniczym wymiarem świata fizycznego, ale stanowi również istotny parametr życia i osobowości jed­nostki. Człowiek jest „przykuty do czasu" i poza nim nie ma ani historii, ani indywidualnej biografii. Granice czasu osobo­wego są granicami życia. "Umiejętność lokalizacji siebie w cza­sie, zdolność trafnej oceny upływającego czasu, przyjęcie per­spektywy temporalnej odgrywają istotną rolę w procesie przy­stosowania i tworzenia kultury (por. Łukaszewski, 1983).

Czas odzwierciedlony i zakodowany w strukturach poznaw­czych nazywa się najczęściej czasem subiektywnym lub psy­chologicznym. Jest on prawdopodobnie bardziej złożony niż da­jący się opisać — za pomocą równań matematycznych — czas fizyczny, czyli ekologiczny. Ten pierwszy stanowi strukturę wielowymiarową, której zasadniczymi składnikami są takie wy­miary, jak: łatwy — trudny, bliski — odległy, znany — nieznany. Struktura temporalna zawiera nie tylko elementy po­znawcze, ale również afektywne i behawioralne. W pewnym uproszczeniu zależności między czasem psychologicznym (P) a czasem ekologicznym (t) można ująć jako funkcję potęgową:

.................................

gdzie n jest stałą mniejszą od l. Czas subiektywny rośnie za­tem wolniej niż czas obiektywny.

Czas ma dla ludzi pewną wagę. Z tego punktu widzenia można mówić o okresach doniosłych w życiu i o okresach błahych. Ujmując problem bardziej formalnie można powiedzieć, że lu­dzie szacują doniosłość określonego interwału czasowego za po­mocą systemu wag, b (£1), b (ta)... b (t„). W zależności od tego wyróżnia się orientację retrospektywną, prezentystyczną i futurologiczną. W orientacjach tych najwyższą wagę przypisuje się kolejno do czasu przeszłego, teraźniejszego i przyszłego. Przyjęcie określonej orientacji nie jest przypadkowe. Ludzie. w których życiu dominują działania transgresyjne (działania 74 typu „poza"), szczególną wagę przypisują przyszłości. Dla ludzi zorientowanych na ochronę i utrzymanie dotychczasowych zdo­byczy ważniejsza staje się przeszłość. Wagi przypisywane po­szczególnym okresom życia wydają się diagnostyczne, chociaż współczesny stan badań nie pozwala na sformułowanie bar­dziej szczegółowych wniosków.

Fundamentalną cechą życia, która w dużej mierze decyduje o losie człowieka, jest ograniczoność czasu osobowego. Trwanie jednostki w przyrodzie jest krótkie i można je mierzyć tylko w dziesięcioleciach. Jedynie bohaterowie biblijni żyli przez stu­lecia. (Matuzalem żył nawet 969 lat). Ludzie podejmują róż­norodne próby przedłużenia czasu osobowego; są to zarówno próby realistyczne, jak i mityczne. Będę je nazywał transgre­sją temporalna. Warto zwrócić uwagę na trzy formy takiej transgresji.

1. Transgresja polegająca na przedłużaniu życia. Człowiek jako gatunek i jako jednostka podejmuje różnorodne działania, któ­rych celem jest rozszerzenie czasu trwania życia biologiczne­go i wyjście poza średnią statystyczną. Nowe formy odżywia­nia, prowadzenie racjonalnego trybu życia, zachowanie higieny czy zwalczanie chorób serca lub raka wpływają w wielu przy­padkach na przedłużenie czasu trwania jednostki w naturze. Ten rodzaj transgresji jest ściśle związany z działaniami ochronnymi. Stanowi on przedmiot szczególnego zainteresowa­nia medycyny.

2. Starania o trwanie w kulturze (por. Kępiński, 1972). Ponie­waż możliwości wydłużenia czasu trwania w naturze są ograni­czone, ludzie poszukują innych form działania. Tworzą dzieła naukowe, artystyczne czy techniczne po to, aby zostawić po sobie ślad. Wierzą — podobnie jak przed laty Horacy — że non omnis moriar. Chociaż brak danych empirycznych nie po­zwala dokładniej opisać tej formy transgresji, można sądzić, że pytanie: „co po mnie zostanie?, ma pewną doniosłość dla większości ludzi wychowanych w naszej kulturze, chociaż nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Problem ten jest przede wszystkim przedmiotem zainteresowania filozofii.

3. Transgresja ściśle związana ze światem mitów, iluzji i urojeń. Ludzie przyjmują systemy wierzeń religijnych, zgodnie z którymi śmierć nie oznacza bezwarunkowego i ostatecznego zaniku osoby (por. Fromm, 1976; Kołakowski, 1982). Oznacza ona raczej przejście do drugiego świata, świata wartości ab­solutnych, trwałych i pewnych. Wierze tej towarzyszą czasem różnorodne zabiegi materialne i symboliczne. Tak więc w sta­rożytnym Egipcie przyjmowano, że mumifikacja ciała farao­nów i złożenie ich w piramidach zapewnią im fizyczną nie­śmiertelność. Chociaż mity te nie przedłużają życia, zwiększają perspektywę czasową i mają istotne znaczenie dla samopoczu­cia jednostki.

Czas, który w dotychczasowych badaniach psychologicznych nie zyskał większego uznania, w psychologii transgresyjnej staje się podstawowym wymiarem osobowości.

4.7. Skutki nie kontrolowanej ekspansji

Ekspansja należy do najbardziej ryzykownych działań ludzkich. Często wywołuje ona skutki uboczne, które występują z pew­nym opóźnieniem i które są trudne do przewidzenia. W pew­nych wypadkach ludzie lawinowo rozszerzają produkcję prze­mysłową lub konsumpcję. Zbyt szybka, nie kontrolowana ekspansja oraz przekroczenie „bezpiecznych limitów wzrostu" tworzą sytuację osobistą lub społeczną, nad którą przestają pa­nować i która wywołuje kryzysy oraz napięcia emocjonalne. Interesujące dane na ten temat przedstawił Chandler (1962). Ba­dając historię rozwoju przemysłu w USA, wykazał on, że spół­ki akcyjne lub przedsiębiorcy często bardzo szybko powiększali swoją firmę, pomnażali jej produkcję i rozszerzali rynki zbytu. Taka ekspansja nierzadko powodowała powstanie trudności i kryzysów. Wielkie struktury wymykały się spod ich kontroli. Kierowanie nimi przez jednego właściciela przy pomocy jego rodziny — tak charakterystyczne dla początków XIX wieku — stawało się niewykonalne. Rozwój wymagał nowych metod za­rządzania. Można by powiedzieć, że transgresja ekspansywna żądała transgresji w dziedzinie organizacji. W pewnych wy­padkach udawało się ją przeprowadzić. Przedsiębiorcy rozwi­jali aparat administracyjny. Dokonywali decentralizacji firmy i podziału jej na samodzielne wydziały.

Gdy ekspansja przekroczyła dopuszczalne limity wzrostu, gdy grupa kierownicza nie wykazywała wielkich talentów organiza­cyjnych, rodził się kryzys. Traciła ona kontrolę nad całością, co prowadziło do upadku przedsiębiorstwa i do poważnych za­burzeń somatycznych oraz emocjonalnych jego twórców. Zmia­ny te były często nieodwracalne.

Chociaż Chandler zajmuje się przede wszystkim ekspansją zbio­rową, podobne skutki uboczne mogą występować w działaniach indywidualnych. Zbyt gwałtowny wzrost konsumpcji czy usil­ne dążenia do koncentracji władzy we własnych rękach wy­wołują różnorodne skutki, trudne do opanowania. Sprawę po­garsza fakt, że skutki te są z reguły nieprzewidywalne. Ludzie myślą w zasadzie według schematów liniowych. Sądzą zatem, że obecne trendy i tendencje będą kontynuowane w przy­szłości. Taki bezwład myślenia uniemożliwia im wykrycie no­wych, odległych konsekwencji ciągu działań ekspansywnych. Konsekwencje te pojawiają się jako niespodzianka.

4.8. Ekspansja a stosunki międzyludzkie

Działania ekspansywne — w większym stopniu niż twórczość — uwikłane są w kontekst społeczny. Walka o wolność indywi­dualną jest zmaganiem się z systemem instytucjonalnym, ogra­niczającym możliwości swobodnego wyboru. Ekspansja nie tyl­ko zależy od środowiska społecznego, ale również wpływa na jego przeobrażenia. Szczególną rolę odgrywa ona w kształtowa­niu stosunków międzyludzkich.

Transgresje konstruktywne, których cele są społecznie pożą­dane, które rozszerzają zakres czynności altruistycznych i spo­legliwych, zwiększają wzajemne zaufanie, kształtują pozytyw­ne postawy i emocje. Działalność Schweitzera, polegająca na tworzeniu nowych instytucji opiekuńczych, wywarła istotny wpływ na świadomość ówczesnych pokoleń. Stał się on wzo­rem osobowym dla człowieka.

W wielu sytuacjach jednak ekspansja zaburza stosunki mię­dzyludzkie, wywołuje napięcia i konflikty. Szczególnie nieko­rzystne są transgresje destruktywne, niszczące uznanie war­tości. Raskolnikow, bohater powieści Dostojewskiego, popełnił morderstwo, aby udowodnić, że jest osobą silną i zdecydowaną, że ma dostateczną moc, aby łamać prawo i kontrolować swój los. Jego czyn ekspansywny miał formę destrukcyjną, ponieważ pomnażał zło społeczne. Raskolnikow rozszerzył wie­dzę o sobie kosztem życia drugiego człowieka.

Jak podkreśla Fromm (1947), ludzie dokonując ekspansji przyjmują często orientację eksploatacyjną. Za pomocą siły lub podstępu próbują odebrać jednostkom lub grupom okre­ślone dobra, takie jak osobiste terytorium, władza czy wol­ność. Taka egoistyczna transgresja zagraża innym ludziom i dlatego wywołuje u nich reakcję obronną. Rodzą się więc na­pięcia i konflikty interpersonalne. W krańcowych przypadkach ekspansja zagraża życiu jednostek lub nawet całych narodów. Podstawowe znaczenie w ukierunkowywaniu działań ekspan­sywnych ma charakter, a więc ten układ osobowości, który re­guluje stosunki jednostki z innymi ludźmi.

4.9, Uwagi końcowe

W rozdziale tym przedstawiłem różnorodne rodzaje transgresji ekspansywnej, a więc ekspansję materialną, interpersonalną i symboliczną. Ponadto omówiłem transgresje emancypacyjne i temporalne, które dotychczas nie znajdowały się w centrum uwagi badaczy. Szczególne znaczenie w życiu jednostki mają zmagania o rozszerzenie wolności indywidualnej. Wolność jest bowiem koniecznym warunkiem wychodzenia poza to, czym człowiek jest i co posiada. Można by powiedzieć, że transgre­sja to zrealizowana wolność. Żadna z wielkich koncepcji psychologicznych człowieka nie przypisywała tej wartości takiej wagi, jak czyni to koncepcja transgresyjna.

Jak wykazałem, ekspansja jest z reguły działaniem nader ry­zykownym. Z jednej strony pozwala ona osiągnąć kluczowe wartości ludzkie, takie jak dobra konsumpcyjne, wiedza czy wolność. Z drugiej strony jednak może pogarszać stosunki mię­dzyludzkie, może zwiększać rozmiar cierpienia i niedoli. Dla­tego w procesie podejmowania ekspansji tak istotną rolę od­grywa charakter, a szczególnie dojrzałość moralna człowieka.

Rozdział 5 Działania twórcze i innowacyjne

5.1. Nowe spojrzenie

Działania twórcze i innowacyjne są najbardziej specyficznym rodzajem transgresji. Ludzie odkrywali i konstruowali nowe formy w ciągu całej swojej historii. Malowidła z jaskini Lascaux i narzędzia z epoki neolitycznej wykazują, że rozwijali oni technikę i sztukę już w okresie narodzin naszej cywiliza­cji. W kolejnych epokach twórczość i innowatyka stawały się bardziej różnorodne i bardziej powszechne. Zmiany te nie mia­ły jednak charakteru liniowego.

Człowiek może wykonywać działania twórcze dzięki wrodzo­nym kompetencjom umysłu ludzkiego. Umysł ten jako „me­dium reproduktywno-generatywn'e" nie tylko zdolny jest asymilować informacje zewnętrzne, ale również umie je tworzyć. Umie formować nowe struktury abstrakcyjne, nowe konstruk­cje techniczne i nowe projekty autokreacyjne. Te wrodzone kompetencje nie są jednak wystarczające. To, co potencjalne, może stać się tym, co realne, jedynie w sprzyjających warunkach zewnętrznych. Umiejętności poznawcze, swoboda działa­nia, siła motywacji czy ograniczenia społeczne w dużej mierze decydują o ludzkiej twórczości (por. Amabile, 1983; Simonton, 1976). Dzięki sprzyjającym okolicznościom Florencja stała się centrum Renesansu w XV wieku. Tę uprzywilejowaną pozycję straciła w następnych epokach, mimo iż wrodzone kompeten­cje jej mieszkańców nie zmieniły się. Procesy twórcze za­leżą zatem od całej konstelacji czynników wewnętrznych i ze­wnętrznych.

W naszej epoce nastąpiła istotna zmiana poglądów na twór­czość, Jej kryteria zostały rozszerzone i zliberalizowane. Zdajemy sobie sprawę, że domeną twórczości może być nie tylko sztuka czy nauka, ale również technika, organizacja czy nawet sprawy kulinarne (por. Masłow, 1968). W każdej z tych dziedzin można odkrywać i konstruować nowe formy symbo­liczne i materialne.

Dominuje również przekonanie, że twórczość jest stopniowalna. Wytwory ludzkich działań można umieścić na skali zaczy­nającej się od produktów najwybitniejszych, a kończącej się na wytworach mniej wartościowych. Dzieła Einsteina, Mozarta czy Edisona należeć będą do tej pierwszej kategorii, a różno­rodne pomysły innowacyjne — do kategorii drugiej. Trudno byłoby również kwestionować, że małpy zdolne są wykonywać elementarne czynności produktywe. Tak więc szympans Suł­tan, który łączy dwa różne kije po to, aby zdobyć owoc znaj­dujący się na zewnątrz klatki, osiąga wynik oryginalny i nie­konwencjonalny.

Twórczość i innowatyka to transgresje bardziej powszechne, niż się to dotychczas wydawało.

5.2. Kryteria twórczości

Twórczość — jako pojęcie naturalne — jest terminem niedo­określonym i wieloznacznym. Dlatego też filozofowie i uczeni poświęcili tak wiele czasu, aby znaleźć teoretyczne i operacyj­ne kryteria twórczości, innowatyki i wyobraźni (por. Amabile, 83; Hogarth, 1980; Stein, 1974). Sformułowanie ich ma nie tylko znaczenie formalne, ale również merytoryczne. Historia nauki wskazuje, że często stymulowały one rozwój badań w da­nej dziedzinie. Tymczasem niejasność i nieokreślność termi­nologiczna obniżała motywację badacza. Szczególną rolę odgry­wały trzy następujące grupy kryteriów.

1. Uczeni próbowali sformułować,kryteria twórczości badając strukturę .procesu myślenia. Takie podejście było bardzo cha­rakterystyczne dla psychologów postaci, a głównie dla Wertheimera (1945). Wykryli oni, że proces ten jest nieciągły i czę­sto nieświadomy, że pojawia się w nim zjawisko olśnienia i in­kubacji, że regulowany jest przez określone reguły heurystyczne. Te osobliwości myślenia stały się kryteriami twórczości. Podobny kierunek poszukiwań przyjął Koestler (1965). Defi­niował on twórczość Jako proces bisocjacyjny w czasie które­go dwie niezależne ,,macierze informacji" łączą się w jedną ca­łość. Ta całość jest nową, oryginalną jakością, zwaną hipotezą naukową, pomysłem dzieła sztuki czy projektem technicznym. Chociaż nie ulega wątpliwości, ze proces myślenia ma wiele specyficznych osobliwości, takie kryterium jest mało użyteczne w /praktyce. Jest to kryterium „miękkie", trudne do zoperacjonalizowania.

2. Uczeni koncentrowali też uwagę na osobie (lub osobowości) człowieka,. Próbowali określić, jakie są najbardziej charakte­rystyczne cechy twórcy. Stanowisko takie reprezentował Guilford(1963). Dzięki badaniom testowym wykazał on, że twórcy charakteryzują się pewną konfiguracją zdolności, takich jak wrażliwość na nowe problemy, oryginalność i niezależność, giętkość myślenia. Niektórzy uczeni większą wagę przypisują charakterowi twórcy (por. Taylor, Barron, 1963). Kryterium to jest bardziej „twarde". Formalna analiza biografii czy też testy psychometryczne pozwalają wyodrębnić różne kategorie twórców.

Wbrew pozorom nie jest to jednak kryterium samodzielne. Przed rozpoczęciem badania osobowości należy najpierw poznać jakość produktów danego człowieka. Jedynie ludzie, któych dzieła są nowe i oryginalne, mogą stać się przedmiotem dalszych badań. Ich cechy osobowości są cechami twórców.

3. Podstawą do określenia twórczości był również wytwór (wy­nik) czynności myślenia, czyli odkrycia naukowe, dzieła lite­rackie czy pomysły kulinarne. Taki sposób rozumowania bliski był Brunerowi (1962), który uważał, że dzięki aktowi twórcze­mu człowiek osiąga „użyteczną niespodziankę". Kryterium to jest najbardziej użyteczne. Wytwory my­ślenia mają w zasadzie charakter materialny i dlatego można je analizować za pomocą obiektywnych (inter subiektywnych) metod. Ponadto jest ono zgodne z normami przyjętymi w społeczeństwie.

Wyróżniamy dwa rodzaje kryteriów tego typu: kryterium teo­retyczne i kryterium operacyjne. Pierwsze kryterium jest szczególnie ważne w procesie konstruowania systemu teoretycz­nego. Zgodnie z nim twórcze są jedynie te wytwory,które są jednocześnie nowe oraz doniosłe. Pomysł naukowy, literacki czy techniczny może być zatem uznany za twórczy, gdy jest oryginalny, niekonwencjonalny i niereproduktywny. Ponadto musi być on społecznie doniosły. Musi więc — mówiąc językiem teorii decyzji, dyskutowanym w podrodziale 2.3. — mieć pewną wagę. Kryterium to wyklucza pomysły błahe, nieistotne i dziwaczne. Przyjmując je trudno byłoby uznać za twórcze pomysły uczonych Laputy, bohaterów powieści Swifta, pole­gające na wyciąganiu z ogórków promieni słonecznych i za­mykanie ich w butelkach po to, aby w przyszłości wykorzystać zmagazynowane ciepło do ogrzewania.

Chociaż kryterium to jest dość powszechnie przyjmowane, za­wiera w sobie duże ryzyko. Historia nauki wskazuje, że pomy­sły uznane kiedyś za błahe i po latach okazały się doniosłe. Algebra Boole'a stanowi dobrą ilustrację tego twierdzenia. Kryteria teoretyczne, wymagające dalszego sprecyzowania, są punktem wyjścia w pracy teoretyka twórczości.

Dla praktyka i dla badacza eksperymentatora bardzo waż­ne jest kryterium operacyjne, które pozwala jednoznacznie określić jakość produktu myślenia i które jednak ma charakter techniczny. Zgodnie z nim twórczy jest ten wytwór, który został uznany za twórczy przez niezależnych obserwatorów, znających daną dziedzinę działalności ludzkiej. Takimi obser­watorami mogą być eksperci lub społeczność uczonych. Opu­blikowanie artykułu w najlepszym piśmie naukowym wskazu­je, że został on oceniony przez recenzentów jako oryginalny i doniosły. Przyjęcie kryterium operacyjnego wprowadza pe­wien lad w najbardziej skomplikowanej dziedzinie ludzkiej aktywności.

Dla psychologa kryteria te nie są jednak wystarczające. Doty­czą one przede wszystkim twórczości w wymiarze społecznym. Tymczasem psycholog zajmuje się również twórczością indy­widualną, na przykład twórczością dziecka. Odkrycie przez ucznia prawa Archimedesa jest — z punktu widzenia ucznia — aktem twórczym, chociaż akt ten nie poszerza wiedzy z dzie­dziny fizyki. Kryteria twórczości indywidualnej muszą więc być bardziej liberalne.

5.3. Dwa modele twórczości

Ludzie bardziej interesują się przyczynami twórczości niż samą twórczością. Dlatego też badacze starali się wielokrotnie odpo­wiedzieć na pytanie, dlaczego jednostka odkrywa i konstruuje nowe formy? Co jest zasadniczym źródłem działalności uczo­nego, artysty czy wynalazcy? Odpowiedzi te — mimo ich róż­norodności — można sprowadzić do dwóch konkurencyjnych modeli twórczości (por. .Maddi, 1968). Warto przynajmniej je zasygnalizować.

1. Model konfliktowy. Zgodnie z nim źródłem twórczości są konflikty motywów, frustracje i wewnętrzne sprzeczności. Od­krywanie i konstruowanie nowych form jest zastępczą metodą rozwiązywania takich konfliktów. W wypadku niezaspokojenia podstawowych potrzeb czy pragnień człowiek kompensuje de­ficyt wartości, rozwiązując problemy naukowe czy artystycz­ne. Praca twórczą, zapobiega kryzysom egzystencjalnym i przywraca stan psychicznej równowagi.

Model ten był akceptowany przez Freuda. Uważał on, że ogra­niczenia społeczne i represyjna kultura utrudniają gratyfika­cję podstawowych popędów i impulsów, zawartych w id. Fru­stracja i konflikty między id a superego prowadzą do zabu­rzenia równowagi i do nerwicy. Chcąc jej umknąć jednostka stara się sublimować energię popędową; wyżywa się w działal­ności twórczej. Dzięki temu toomnaża wartości intelektualne, które są doniosłe społecznie. Dzięki temu broni się również przed nerwicą.

Model ten prowadzi do niezwykłych konsekwencji. Według nie­go twórczość nie jest naturalną działalnością jednostki. Nie jest właściwością natury ludzkiej lub stałą antropiczną. Jest raczej formą obrony przed skutkami konfliktu i frustracji, podobnie jak formą obrony przed obcym ciałem jest produk­cja perły przez małże. Gdyby jednostka zawsze umiała zaspo­koić swoje potrzeby, gdyby nie było ograniczeń zewnętrznych i środków represyjnych, twórczość całkowicie by zanikła. Harmonia nie sprzyja twórczości.

Model spełnienia. Zgodnie z nim twórczość stanowi metodę aktualizacji naturalnych potencji jednostki. Jest rodzajem samospełnienia. Model ten akceptowali przede wszystkim psy­chologowie humanistyczni, tacy jak Masiow czy Rogers. Są­dzili oni, że podstawową potrzebą .człowieka jest dążenie do samorealizacji. Twórczość i ekspresja są najlepszą metodą za­spokojenia tej potrzeby. Jedynie ograniczenia zewnętrzne lub represyjna kultura mogą udaremniać akt samospełnienia.

Działalność twórcza i innowacyjna są zatem naturalną cechą człowieka. Nie tyle konflikt i frustracja, ale właśnie harmonia wewnętrzna, zaspokojenie elementarnych potrzeb i duży za­kres swobody działania sprzyjają twórczości i ekspresji.

Współczesny stan wiedzy historycznej i eksperymentalnej nie pozwala odpowiedzieć na pytania, który z tych modeli jest bardziej trafny. Pewne rodzaje twórczości łatwiej jest wyjaśnić za pomocą modelu konfliktowego (dotyczy to na przykład wie­lu dzieł poetów romantycznych). Interpretacje innych wytwo­rów stają się bardziej przekonywające w ramach modelu spełnienia (na przykład pewne rodzaje twórczości amatorskiej). Nie można wykluczyć hipotezy, że modele te są nie tyle kon­kurencyjne, co komplementarne.

5.4. Struktura procesu twórczego

Twórczość polega na rozwiązywaniu nowych problemów nau­kowych, artystycznych czy organizacyjnych. Rozwiązywanie ich odbywa się w przestrzeni problemowej, która znajduje się w ludzkim umyśle (Newell, Simon, 1972). Formalnie można ją ująć następująco:

........................

Pierwszym elementem przestrzeni problemowej (PP) jest po­czątkowy stan wiedzy..(SW). Obejmuje on opis problemu i inne informacje z nim związane. Stan wiedzy jest niski i niedo­określony. Drugim elementem są operatory (O), czyli czynności, metody i taktyki, które umożliwiają przekształcanie stanu po­czątkowego w stan pożądany; w większości sytuacji adekwat­ne operatory są nieznane. Trzecim elementem PP jest cel (C), będący projektowanym stanem rzeczy. Z reguły ma on cha­rakter dywergencyjny i dopuszcza różnorodne rozwiązania. W pewnych wypadkach formułowane zamiary są nieosiągalne. W słynnym eksperymencie Kohiera, w którym szympans Suł­tan, znajdujący się w klatce, stara się zdobyć owoc umieszczo­ny poza klatką, stanem wiedzy są bezpośrednio spostrzegane kije, skrzynie i klatka, operatorami umiejętności manipulacyj­ne małpy, a celem „zdobyć owoc". Problem jest to, że Suł­tan nie zna odpowiednich operatorów pozwalających osiągnąć ten zamiar.

Rozwiązywanie tej kwestii polega na dokonywaniu kolejnych przekształceń stanu początkowego w stan końcowy, czyli:

.............

Kolejne stany wiedzy rozwijają pierwotny problem, a jed­nocześnie są one cząstkowymi rozwiązaniami.

Pojęcie przestrzeni problemowej i jej składników, dzięki znacznej ogólności, jest przydatne do opisu i wyjaśnienia zło­żonych aktów myślenia. W podrozdziale tym ograniczę się do przedstawienia najbardziej specyficznych cech procesu twór­czego.

l. Przede wszystkim jest to proces heurystyczny. Rozwiązując różnorodne problemy ludzie stosują pewne reguły heurystyczne, które są mało określone i — w przeciwieństwie do algo­rytmów — nie gwarantują, że cel zostanie osiągnięty. Są to więc reguły zawodne. Nawet najbardziej wyrafinowane i sku­teczne zasady tego typu, jak na przykład reguła „pracuj wstecz", nie zawsze prowadzą do sukcesu.

Jedną z najprostszych i jednocześnie najefektywniejszych heurystyk jest heurystyka podobieństwa. Postępując zgodnie z nią człowiek powinien wybierać takie operatory, które pozwalają zmniejszyć różnicę istniejącą między początkowym stanem wie­dzy a celem. Jeśli stan następny SWz jest bardziej podobny do celu niż stan poprzedni SWi, to jednostka posuwa się we właściwym kierunku. Mimo że heurystyka ta ma charakter całkowicie intuicyjny i oczywisty, nie zawsze prowadzi do celu. Wskazują na to badania nad problemem „Misjonarze i ludożer­cy" (por. Anderson, 1980).

Na jednym brzegu rzeki znajduje się trzech misjonarzy {M) i trzech ludożerców (L). Mają oni łódkę (Ł), która zdolna jest pomieścić jedynie dwie osoby. Zadanie polega na przewiezie­niu wszystkich ludzi na drugi brzeg. Należy to zrobić w ten sposób, żeby nigdy liczba ludożerców na danym brzegu nie była większa od liczby misjonarzy, ponieważ mogłoby dojść do tragedii. Trzeba więc znaleźć metodę transportu, która za­pewniałaby bezpieczne wykonanie zadania.

Rozwiązując ten problem ludzie stosują między innymi heurystykę podobieństwa; wybierają więc kolejno operatory zbliża­jące ich do celu. Nie pozwala ona jednak rozwiązać zadania. Aby przewieźć misjonarzy i ludożerców na drugi brzeg, trze­ba w pewnych fazach rozwiązywania oddalać się od celu. Rozważmy fragment protokołu eksperymentalnego:

Szczególnie trudne dla ludzi jest przejście od stanu SWy do stanu SWi. Jest to trudne, ponieważ uważają oni, że przewo­żenie z powrotem dwóch osób jest krokiem wstecz. Krok ten należy jednak wykonać, aby (ostatecznie rozwiązać problem. Heurystyka podobieństwa — stosowana sztywno — zawodzi. Człowiek, który nie umie jej porzucić w krytycznym momen­cie, doznaje niepowodzenia.

Rozwiązywanie nowych problemów, zarówno naukowych, jak i artystycznych, ma charakter heurystyczny. Pracy twórczej nie można więc ani w pełni zaplanować, ani zaprogramować, tak jak można zalgorytmizowć procesy technologiczne. J. Fowers, pisarz amerykański, trafnie powiedział: ,,Prawdopodob­nie sądzi pan — zwrócił się do dziennikarza przeprowadzają­cego wywiad — że pisarze zawsze pracują według zafiksowanego planu, że przyszłość przewidywana w rozdziale pierw­szym jest absolutnie zgodna z teraźniejszością opisywaną w rozdziale trzynastym [...] pisarz tworzy dla różnych powo­dów: dla pieniędzy, dla sławy [...]. Tylko jeden powód jest wspólny dla wszystkich: chcemy tworzyć światy tak realne, jak obecny, ale różne od niego [...] dlatego tez nie możemy planować. Świat jest organizmem, a nie maszyną. My również wiemy, że stworzony przez nas świat musi być niezależny od kreatora: tymczasem świat zaplanowany [...] jest martwy". W tej dość spontanicznej wypowiedzi znajdują się treści do­niosłe. Fowers zwraca uwagę na spontaniczny charakter twór­czości, na to, że nie poddaje się ona prostym zabiegom algorytmizacji i mechanizacji.

Heurystyczność procesu twórczego w dużej mierze decyduje o jego nieciągłości, intuicyjności i pewnej tajemniczości. Jak metaforycznie powiedział Bruner, można go nazwać wytworem lewej ręki.

2. Znaczne zainteresowanie badaczy wzbudziła nieciągłość pro­cesu twórczego. Występują w nim przerwy, skoki i powroty trudne do dyskursywnej analizy. Najbardziej charakterystycz­ne jest zjawisko ognienia (iluminacji). Często po przerwaniu pracy nad danym problemem uczony lub artysta nagle odkry­wają nową formę; tworzą oryginalną hipotezę lub pomysł ma­larski. Odkrycie to wydaje się proste i oczywiste: towarzyszą mu emocje estetyczne. Wynalazca uniwersalnego silnika paro­wego, J. Watt, przez dwa lata bez powodzenia, próbował roz­wiązać pewne problemy techniczne. Odłożył więc pracę na pewien czas. W okresie bezczynności zawodowej udał się na spacer. Gdy przechodził przez łąkę wpadł mu nagle do głowy pomysł regulatora prędkości obrotowej. W ciągu kilku chwil odkrył nową konstrukcję.

Olśnienia takie pojawiają się także w pracy uczonego, artysty, a nawet ucznia. Występują one również w czasie buddyjskich medytacji. Po dłuższym okresie pracy mnich Zeń odkrywa na­gle prawdziwą strukturę rzeczy. Doznaje iluminacji, zwanej satori. Interesujące, że zjawisko to nie jest obce również psychotykom (na przykład schizofrenikom). Zostało ono potwier­dzone przez badania laboratoryjne i kliniczne. Wyjaśnienie olśnienia jest trudne. Największe uznanie zdobyła hipoteza inkubacji, zakładająca, że iluminacja jest możliwa dzięki uprzedniemu myśleniu nieświadomemu. Po przerwaniu pracy nad problemem człowiek wykonuje sekwencję operacji poza zakresem swojej uwagi. Pomysł rozwiązania ,,wylęga się" nieświadomie. Dopiero po osiągnięciu właściwego produktu tra­fia on do świadomości; następuje emergencja nowej formy. Hi­potezę tę w najpełniejszej postaci sformułował Wallas (1926}. Zdobyła ona prawie powszechną aprobatę w społeczności uczo­nych (por. Hadamard, 1945). Popularność nie jest jednak naj­bardziej przekonywającym argumentem w nauce. Hipotezy in­kubacji nie opiera się na dostatecznych danych empirycznych.

Nie można jej całkowicie wykluczyć, nie można też przyjąć jej za twierdzenie kategoryczne.

W ostatnich latach pewną popularność zdobyła hipoteza kon­kurencyjna, zgodnie z którą iluminacja jest możliwa dzięki przełamywaniu błędnego nastawienia. W czasie przerwania pra­cy twórczej człowiek rozszerza dotychczasową wiedzę, zmie­niają się jego stereotypy i umiejętności. Wygasają również na­stawienia poznawcze. Dzięki temu po przerwie łatwiej jest mu wybrać nowy kierunek poszukiwań, łatwiej jest spojrzeć na problem z innego punktu widzenia.

Hipotezę tę potwierdzają częściowo badania prowadzone przez Silveirę (cytuję za Andersenem, 1980). Autorka ta prosiła lu­dzi o rozwiązanie problemu z naszyjnikiem, który przedstawi­łem na rysunku 5.1.

0x01 graphic

0x01 graphic

Sytuacja początkowa

Rys. 5.1. Problem z naszyjnikiem

W sytuacji początkowej dane są trzy części naszyjnika, z któ­rych każda składa się z trzech ogniw. Celem pracy jest ułoże­nie jednego naszyjnika z tych części. Otwarcie każdego z ogniw kosztuje 2 centy, a zamknięcie go 3 centy. W czasie wykony­wania zadania nie można wydać więcej niż 15 centów.

Ten dość trudny problem ludzie rozwiązywali w trzech gru­pach. W pierwszej pracowali bez przerwy w ciągu pół godziny. Cel osiągnęło 55% badanych. W grupie drugiej półgodzinna praca została przerwana półgodzinną przerwą, w czasie której wykonywali inne czynności. W tej grupie G4.% badanych rozwią­zało zadanie, W grupie trzeciej analogiczna przerwa trwała cztery godziny. Procent poprawnych rozwiązań wzrósł do 85. Autorka prosiła osoby badane o głośne myślenie w czasie pra­cy nad problemem.

Wyniki tego eksperymentu potwierdzają tezę, że przerwy po­prawiają osiągnięcia twórcze. Jak stwierdziła autorka, ludzie po przerwie nie przychodzili z gotowym rozwiązaniem, ale za­czynali pracę na nowo, tak jak poprzednio. Wzrost trafnych rozwiązań można więc wyjaśnić wygasaniem błędnego nasta­wienia i wyborem nowego kierunku poszukiwań. Hipoteza ta ma ograniczoną wartość eksplanacyjną. Pozwa­la ona wyjaśnić, dlaczego po przerwie ludzie łatwiej wpadają na trafny pomysł, nie pozwala jednak stwierdzić, dlaczego w pewnych wypadkach w czasie przerwy w pracy — tak jak to miało miejsce z Wattem — nagle doznają olśnienia. Proces twórczy jako proces nieciągły, spontaniczny i intu­icyjny jest szczególnie trudny do analizy. Zasadniczą rolę w akcie twórczym odgrywają wyobrażenia, czyli pewien rodzaj obrazów umysłowych, takich jak obrazy wizualne, przestrzenne i słuchowe. Są one istotne nie tylko w twórczości wynalazczej i artystycznej, ale również w nauce. Jak wynika z biografii Maxwella, Plancka, Einsteina czy Watsona, wyobrażenia wizualne i przestrzenne umożliwiły im sfor­mułowanie teorii elektromagnetycznej, teorii kwantów, teorii względności i teorii DNA. Badania przeprowadzone przez Sheparda (1983) wykazują, że w pewnych sytuacjach kod wyobra­żeniowy odgrywa nawet istotniejszą rolę niż kod językowy. Dane te są niezgodne z wiedzą potoczną, sugerującą, że twór­czość naukowa to królestwo abstrakcji i języka. Prawdopodobna jest hipoteza, że pomysły najbardziej orygi­nalne, niezwykłe i fantastyczne łatwiej jest ująć w postaci ob­razu umysłowego niż w postaci językowej. Język abstrakcyjny jest wygodną formą przekazywania treści konwencjonalnych i stereotypowych. Odgrywa on zasadniczą rolę w rozwiązywa­niu problemów bardziej konwergencyjnych, takich jak proble­my logiczne. Jednocześnie jego wartość znacznie maleje w trak­cie osiągania celów zupełnie nowych. W tym ostatnim wypadku zaczyna dominować kod wyobrażeniowy. Jest on znacznie ważniejszy w fazie generowania pomysłów niż w fazie ich for­malnej i empirycznej ewaluacji. Zwracali na to uwagę tacy uczeni, jak Hadamard czy Heisenberg. Wyobrażenia i obrazy częściej wywołują emocje i częściej sty­mulują motywację. Uczony lub artysta może więc tworzyć je także dlatego, aby utrzymać wysoką motywację, aby nie zre­zygnować zbyt wcześnie z pracy. Ten aspekt motywacyjny — chociaż ważny — nie odgrywa chyba takiej roli jak aspekt po­znawczy.

Powodzenie w pracy twórczej w dużej mierze zależy od zdol­ności operowania wyobrażeniami i od znajomości heurystyk tego typu. Jak pisze wspomniany już Shepard, zasadniczą rolę w kształceniu wyobraźni odgrywa dzieciństwo. Dzieci, które w pierwszym okresie życia są wychowywane poza szkołą, któ­rych zdolności językowe rozwijają się wolniej i które często stykają się z modelami mechanicznymi oraz geometrycznymi, mają szansę rozwoju własnej wyobraźni. Takie „nienormalne dzieciństwo" staje się źródłem twórczości najwybitniejszych uczonych i artystów.

Procesy twórcze zachodzące w przestrzeni problemowej są więc z natury heurystyczne, nieciągłe i często zdominowane przez wyobrażenia. W literaturze przedmiotu charakteryzuje się je ponadto jako czynności intuicyjne, nieliniowe, w których za­sadniczą rolę odgrywa przypadek. Niezależnie od ich szcze­gółowej charakterystyki trzeba powiedzieć, że zjawiska zacho­dzące w przestrzeni problemowej w dużej mierze decydują o losach człowieka i o rozwoju kultury.

5.5. Inhibitory i stymulatory zewnętrzne

Dotychczas zajmowałem się zmiennymi motywacyjnymi (ta­kimi jak konflikt motywów) i intelektualnymi (takimi jak zna­jomość heurystyk), które regulują proces twórczy. Obecnie chciałbym zarysować rolę struktur społeczno-kulturowych tym procesie. Wiedza na ten temat jest dość rozproszona i czę­sto zawiera twierdzenia sprzeczne (por. Simonton, 1976, 1977a, 1977b. 1979). Rozpocznę od przedstawienia dwóch konkuren­cyjnych teorii.

Pierwsza z nich, zwana często teorią zeitgeistu, głosi, że od­krycia naukowe, pomysły artystyczne czy wynalazki zależą od fazy rozwoju społecznego i kulturalnego. Decyduje o nich prze­de wszystkim „duch czasu". Czynniki podmiotowe, takie jak zdolności jednostki i jej zalety charakteru, nie mają znaczą­cego wpływu na twórczość. Na początku naszego wieku wiel­kie odkrycia fizyki wisiały na włosku i gdyby nie było Ein­steina lub Plancka, to pałeczkę przejęliby inni uczeni. Teoria zeitgeistu dobrze tłumaczy fakt, tak częsty w nauce, że kilku uczonych jednocześnie dokonuje odkryć, że podobne wynalazki pojawiają się w kilku miejscach jednocześnie. Posługując się nią trudno jest wyjaśnić to, że niektórzy myśliciele czy artyści wyprzedzają epokę, że istnieją zasadnicze różnice indywidual­ne w wybitności i oryginalności odkryć i wynalazków technicz­nych.

Zgodnie z drugą teorią odkrycie, innowacja czy dzieło sztuki są uzewnętrznieniem osoby (osobowości) twórcy. Wybitne jed­nostki konstruują nowe formy, które rewolucjonizują naukę i łamią tradycje kulturowe. Tymczasem jednostki przeciętne ograniczają się do wynalazków i innowacji. Teoria ta dobrze wyjaśnia fakt, że wielu uczonych czy artystów tworzy dzieła, które wyprzedzają własną epokę, które zaprzeczają „duchowi czasu". Prekursorskie odkrycia Leonarda da Vinci i pomysły Mendla wyrażały ich talent, a nie uwarunkowania zewnętrz­ne. Takie stanowisko, redukujące znaczenie sił społecznych i kulturowych, nie jest, zdolne wyjaśnić, dlaczego w pewnych epokach ludzie częściej dokonywali transgresji twórczych, win­nych zaś — ograniczali ,się do działań ochronnych, dlaczego Renesans zrewolucjonizował sztukę, podczas gdy Średniowiecze nie wywarło takiego wpływu na rozwój malarstwa czy litera­tury. Twórczość jest zatem czymś więcej niż ekspresją własnej osoby.

Żadna z wymienionych teorii nie jest wystarczająca. Żadna nie ma dostatecznej mocy eksplanacyjnej. Są one raczej komple­mentarne niż konkurencyjne. Nie ma ostrej alternatywy „twór­ca albo duch epoki"; jest raczej koniunkcja „twórca i duch epo­ki". Oba te czynniki mogą ukierunkowywać proces myślenia. Przypuszczam, że w działania twórcze bardziej uwikłane są siły podmiotowe niż przedmiotowe. Ta ogólna regularność może — w pewnych rodzajach problemów — ulec modyfikacji i zmianie.

Współczesne badania poświęcone zewnętrznym uwarunkowa­niom twórczości dadzą się zredukować do trzech kategorii. Są to badania zwracające uwagę na negatywną rolę zmiennych środowiska, podkreślające ich znaczenie jako stymulatorów procesu rozwiązywania problemów i negujące rolę parametrów środowiska, tradycyjnie uważanych za doniosłe. Kategorie te przedstawię kolejno.

Znaczne zainteresowanie badaczy wzbudziły-inhibitory zew­nętrzne, czyli pewna klasa zmiennych środowiskowych, które hamują lub nawet udaremniają osiągnięcie nowych celów. Struktury i ograniczenia społeczne, takie jak anachroniczny sy­stem kształcenia, brak wolności typu „od" czy nieadekwatne kryteria oceny w wielu wypadkach obniżają motywację jed­nostki, utrudniają wybór problemów ryzykownych i zmniej­szają oryginalność myślenia.

Liczne dane empiryczne wykazują, że system nagród, w tym również nagród materialnych, jest istotnym inhibitorem twór­czości (por. Amabile, 1979). Nagrody te, zwiększając często licz­bę pomysłów, zmniejszają jednocześnie ich jakość. Pomysły te stają się mniej oryginalne i niezwykłe. Wnioski te, potwierdza­ne przez większość badań empirycznych, są niezgodne z wiedzą potoczną. Instytucje naukowe lub artystyczne opracowują sy­stem nagród po to, aby stymulować twórczość, tymczasem czę­sto system ten obniża jakość .dzieł naukowych i artystycznych. Zamienia twórczość w produktywność.

Nie tylko nagrody materialne, ale również sam system ocen werbalnych może wpływać hamująco na oryginalność myślenia. Amabile (1979) prosiła osoby badane o stworzenie dzieła plastycznego; zadanie ich polegało na ułożeniu kolażu z kolo­rowych papierków. W grupie kontrolnej ich dzieła nie były oceniane; w grupie eksperymentalnej zaś uczona informowała, że kolaże zostaną skomentowane przez artystów. Okazało się, że przewidywana ocena znacznie obniżała jakość wytworów. Zmniejszyła ich wartość artystyczną.

Zgodnie zatem z wypowiedziami wielu uczonych i artystów, takich jak Einstein czy Czajkowski, pewne wymiary środowi­ska naturalnego i społecznego stają się inhibitorami twórczości, Narzekanie na warunki zewnętrzne („brak warunków") bywa nieraz mechanizmem obronnym. W ten sposób uczony czy wy­nalazca chcą usprawiedliwić swoje niepowodzenia spowodowa­ne przez brak talentu czy niedostateczną motywację.

Środowisko może również pełnić .funkcję stymulatora twór­czości. Jak stwierdził Kotarbiński, ludzie przypominają ryby głębinowe, które osiągają najlepsze wyniki pod naciskiem ze­wnętrznym. (Uściślając ten pogląd można by sformułować hi­potezę, że istnieje krzywoliniowa zależność (w kształcie odwró­conej litery ,,U") między stresem zewnętrznym a twórczością jednostki. Znaczy to, że średni stres stymuluje twórczość, jed­nocześnie stres krańcowy lub brak wszelkiego nacisku stają się przeszkodą w rozwoju oryginalnego myślenia. Wyniki ba­dań nie zawsze potwierdzają taką hipotezę (por. Simonton, 1977a). Prawdopodobnie istnieją znaczne różnice indywidualne w reagowaniu na stres.

Istotną rolę pobudzającą twórczość odgrywa swoboda zew­nętrzna, rywalizacja idei, możliwość prowadzenia sporów i dy­skusji naukowych. Simonton (1976) zbadał osiągnięcia przeszło 2000 myślicieli i filozofów żyjących na przestrzeni ostatnich 25 wieków. Wykrył on, że istotną rolę w ich postępowaniu odgrywały warunki zewnętrzne, a wśród nich także istnienie w danej epoce wielu otwartych problemów i różnorodnych, często sprzecznych paradygmatów. Stan taki sprzyja tworzeniu syntetycznych teorii i systemów filozoficznych. Swoistym argumentem potwierdzającym znaczenie środowiska w działalności twórcze] są badania nad technikami stymulują­cymi myślenie, które rozwinęły się w ostatnich dziesiątkach lat (por. Stein, 1974). Techniki, takie jak burza mózgów, synektyka czy metoda K-J, pobudzają oryginalność, rozwijają wy­obraźnię i giętkość myślenia. Są one szczególnie przydatne w czasie rozwiązywania prostszych problemów technicznych i organizacyjnych. Zewnętrzna stymulacja może zatem sprzy­jać twórczości.

Rola (negatywna i pozytywna) zmiennych środowiska jest jed­nak ograniczona. Prawdopodobnie im wybitniejszy twórca, tym mniejszy wpływ wywierają na jego postępowanie, czynniki społeczne i tradycja kulturowa. Simonton (1977a) zbadał bio­grafię dziesięciu genialnych kompozytorów (Bach, Beethoven, Mozart, Brahms i inni). Wbrew oczekiwaniom okazało się, że na ich osiągnięcia nie wywierały istotnego wpływu takie czyn­niki, jak wzmocnienia społeczne, stres czy toczone w tym cza­sie wojny. Kompozytorzy ci byli stymulowani przez siły pod­miotowe, intelekt i charakter.

Wyniki tych badań, wskazujące na ograniczoną rolę zmien­nych środowiskowych w działaniach twórczych, nie układają się w zwarty system teoretyczny.

5.6. Efekty procesu twórczego

Twórczość jest działalnością wysoce ryzykowną. To, co zacho­dzi w przestrzeni problemowej, często kończy się fiaskiem. Pro­cesy heurystyczne, nieliniowe i nieciągłe, których cele nie są dostatecznie sprecyzowane, w wielu wypadkach nie dają pożą­danego rezultatu. Nawet najwybitniejsze jednostki, takie jak Einstein, doznawały niepowodzenia.

Efektów procesu twórczego nie można oceniać tylko w kate­goriach osiągnięcie celu — nieosiągnięcie celu, powodzenie — niepowodzenie. Nierzadko prowadzi on do wyników nieoczeki­wanych i niespodzianek, które niełatwo jest ocenić, które mogą być doniosłe dla społeczności, ale które również mogą zagrażać ludzkości. Często dopiero następne pokolenia są zdolne ocenić takie efekty.

Badacze wykryli pewne prawa generowania nowych pomysłów, hipotez czy dzieł muzycznych. Jak wynika z prac Dennisa i Simontona (por. Simonton, 1977a), istnieje pozytywna korela­cja między liczbą wytworów a ich jakością. Im więcej dzieł twórca wyda, tym większe prawdopodobieństwo, że znajdą się wśród nich dzieła wybitne, a nawet arcydzieła. Potwierdzają to analizy biografii największych kompozytorów zachodnich. Ta prawidłowość nie jest paradoksalna. Bogatej twórczości towa­rzyszy z reguły różnorodność stylów i rodzajów. Pokolenia współczesne i przyszłe mogą więc wybierać te dzieła, które — zgodnie z kryteriami ich epoki — są wybitne lub genialne. Często oceny potomnych nie pokrywają się z ocenami twórców. Haendel uważał, że największą sławę przyniosą mu opery, tym­czasem obecnie są one rzadko wykonywane.

Trafność twierdzenia o zależności istniejącej między produk­tywnością a jakością wytworów jest wyraźnie ograniczona. Od­nosi się ona do wybitnych pisarzy czy kompozytorów. Tymcza­sem zbytnia produktywność twórców przeciętnych z reguły ob­niża ich osiągnięcia. Hipotezę tę potwierdzają potoczne obser­wacje.

Efekty pracy twórczej, zarówno oczekiwane, jak i niespodzie­wane, rozwijają kulturę i cywilizację oraz decydująco wpły­wają na biografię jednostki.

5.7. Uwagi końcowe

Mimo iż uzasadnione jest twierdzenie, że wszyscy ludzie mają pewne kompetencje umysłu, umożliwiające twórcze i in­nowacyjne myślenie, to jednak warto podkreślić, że w tym za­kresie istnieją między nimi zasadnicze różnice indywidualne. Różnice te nawet się pogłębiają wraz z wiekiem. Są one dwo­jakiego rodzaju. Po pierwsze, jednostki różnią się możliwościami twórczymi: pewne z nich zdolne są tworzyć arcydzieła, inne muszą ogra­niczyć się do wytworów o przeciętnej wartości naukowej czy artystycznej. Te różnice wyraźnie występują w nauce. Około 90% doniosłych odkryć zostało dokonanych przez mniej niż 10% uczonych. Po drugie, ludzie różnią się ukierunkowaniem twórczości. Niektórzy z nich mają większe szansę osiągnięcia znaczących wyników w twórczości artystycznej, wymagającej bardziej obrazowego i metaforycznego myślenia. Inni mogą odnosić sukcesy w nauce, która wymaga bardziej analitycznego i abstrakcyjnego myślenia. Ludzie są zatem twórcami, ale w różnym, stopniu i w różnym zakresie.

Rozdział 6 Mity i iluzje

6.1. Mity i iluzje jako transgresje

Umysł ludzki nie tylko tworzy formy dyskursywne i analitycz­ne, ale buduje również mity i iluzje, wykraczające poza em­piryczną realność. Mity te, jako pewne struktury symboliczne, występują w każdym okresie historycznym i w każdej kultu­rze. Pojawiają się one zarówno w społeczeństwach archaicz­nych, jak i w społeczeństwach nowoczesnych. Wiara w misję cywilizacyjną własnej grupy (mit posłanniczy) czy też przeko­nanie o jej wszechmocy w osiąganiu celów (złudzenie kontroli zdarzeń) funkcjonują także w naszej epoce. Godny uwagi jest fakt, że nawet w dziedzinach tradycyjnie uznawanych za dys­kursywne pojawiają się mity i iluzje. Jak wykazuje Kołakowski (1972), występują również w nauce. Pewne przekonania przyjmowane przez uczonych, takie jak wiara w potęgę rozu­mu, mogą wyrastać z korzeni mitycznych.

Z punktu widzenia psychologa zajmującego się zachowaniem jednostki szczególne znaczenie ma wyróżnienie dwóch rodzajów mitów i iluzji. Do pierwszej z nich należą mity i iluzje zbiorowe, które są tworzone przez grupy etniczne, ruchy ma­sowe czy społeczeństwa. Stają się one zobiektywizowanym składnikiem kultury i kształtują świadomość masową. Drugą kategorię tworzą mity i iluzje jednostkowe, generowane i akceptowane przez poszczególne osoby. Chory na raka bu­duje złożony i często bardzo subtelny system przekonań na te­mat rzekomej możliwości kontroli własnej choroby. Przekona­nia te bronią przed depresją i kryzysem egzystencjalnym (por. Taylor, 1983). Mity i iluzje jednostkowe stają się składnikiem indywidualnej biografii. Często nie są one nawet upubliczniane. Mimo to znajdują się w centrum uwagi psychologa.

Mity i iluzje, zarówno te zbiorowe, jak i jednostkowe, są spe­cyficznym rodzajem transgresji symbolicznej. Tworząc lub asymilując nowe struktury tego typu, jednostki i grupy prze­kraczają dotychczasowe granice swojej wiedzy o świecie i o so­bie. Struktury te mogą być zarówno twórcze, jak i ekspansyw­ne. Budowanie mitów i iluzji niekonwencjonalnych oraz ory­ginalnych jest procesem twórczym, podobnie jak wysuwanie nowych hipotez naukowych. Gdy człowiek asymiluje już ist­niejące mity lub formuje je według istniejących wzorów kul­turowych, wówczas mamy do czynienia ze zjawiskiem ekspan­sji. Charakterystyka mitów może być zatem różnorodna.

Mity były przedmiotem zainteresowania całej rodziny nauk, takich jak antropologia, religioznawstwo, filozofia, socjologia, historia, literaturoznawstwo i psychologia (por. Murray, 1968; Szacka, 1983). Problematyką tą zajmowali się przede wszy­stkim psychologowie o orientacji psychoanalitycznej. Pewną rolę w poznawaniu indywidualnych złudzeń i iluzji odegrali również psychologowie kognitywni. W porównaniu z osiągnię­ciami innych nauk ich wkład w rozumienie mitów jest dość ograniczony.

Ta hierarchia doniosłości problematyki badawczej zostaje zmie­niona w koncepcji transgresyjnej. Mity są ważnym rodzajem transgresji symbolicznej i jako takie muszą stać się przedmiotem odrębnej analizy. W ludzkim życiu szczególną rolę odgrywają dwa rodzaje mitów i iluzji: mity walentne, czyli wartościotwórcze, oraz mity posybilne, czyli możliwościowe. Wynika to z mechanizmu działania, zarysowanego w rozdziale 2. Psy­cholog — w przeciwieństwie do antropologa czy socjologa — przyjmuje podejście bardziej podmiotowe. Interesuje go pro­ces myślenia, dzięki któremu powstają mity i iluzje. Bada współistnienie tych struktur symbolicznych ze strukturami em­pirycznymi, zakodowanymi w pamięci trwałej. Analizuje rolę mitów i iluzji w działaniu jednostkowym.

6.2. Ogólna charakterystyka mitów

Skonstruowanie definicji mitu, która byłaby dostatecznie ogól­na i która zyskałaby powszechną aprobatę uczonych, wydaje się obecnie mato prawdopodobna. Wszelkie próby tego typu skończyły się niepowodzeniem (por. Szacka, 1983). Mit — po­dobnie jak inne rodzaje transgresji — jest pojęciem natural­nym, trudnym do jednoznacznego określenia. Zamiast tworze­nia kolejnych definicji, lepiej jest chyba wymienić pewne ce­chy mitów, które najczęściej pojawiają się w pracach antropo­logicznych czy historycznych.

1. Mity — w przeciwieństwie do wiedzy dyskursywnej — są strukturami o fabule odrealnionej i niedookreślonej. Dominują w nich elementy fantastyczne, alegoryczne i symboliczne. Cha­rakteryzują się ujęciem globalnym. Często są ponadczasowe. Ich treść nie jest przypisana do określonego wycinka historii. W pewnych wypadkach czas jest nieliniowy i odwracalny. Ma­ła określoność oraz brak istotnych szczegółów nadaje im wy­miary uniwersalne i absolutne.

2. Mity nie podlegają dychotomii „prawda — fałsz", a w każ­dym razie nie podlegają one jej w ten sposób, jak wiedza pra­womocna (por. Kołakowski, 1972). Można je oceniać w katego­riach „wiara — zwątpienie". Pewne .jednostki i grupy wierzą w misję posłanniczą własnego narodu, inne zaś wątpią w te przekonania. Mity są nieprzekładalne na język empiryczny. Próby ich racjonalizacji, próby poddawania mitów religijnych lub artystycznych zabiegom weryfikacyjnym są pozbawione większej wartości. Z reguły mają one charakter karykatural­ny.

3. Mity są często nośnikami nowych wartości. Wartości te ma­ją formę absolutną, bezwarunkową i trwałą. Dobra przemijalne, względne i przypadkowe znajdują się poza obszarami zaj­mowanymi przez mit. Interesujące jest to, że fabuła jego jest spolaryzowana. Występują w niej stany absolutnie dobre i ab­solutnie złe, co tak kontrastuje z doświadczeniem empirycz­nym.

4. Mity są ściśle związane ze sferą afektywną człowieka. O ile sądy naukowe są zimne, o tyle systemy wierzeń należą do są­dów gorących. Wywołują one uczucia pozytywne lub negatyw­ne. Te stany emocjonalne w dużej mierze decydują o tym, czy dany mit zostaje zaakceptowany czy też odrzucony.

5. Cechy mitów, takie jak niedookreśloność, odrealnienie czy absolutyzacja są związane z ich genezą psychologiczną, W pro­cesie tworzenia wiedzy dyskursywnej bierze udział cały układ psychiczny, a więc receptory, ośrodki centralne i efektory. Formułując hipotezę uczony uwzględnia informacje płynące ze świata oraz własną wiedzę zakodowaną w pamięci trwałej. Tymczasem w tworzeniu mitów decydującą rolę odgrywa środ­kowa część tego układu. Jednocześnie receptory i efektory są drugoplanowe (por. Kępiński. 1972). Mity powstają w wyniku przetworzenia informacji wewnętrznych; są one pochodną prag­nień, postaw, emocji.

Przedstawiony rejestr cech nie jest wystarczający. W każdym razie nie pozwala on jednoznacznie odróżnić mitów od innych transgresji symbolicznych. Trudno byłoby na przykład jedno­znacznie stwierdzić, czy pojęcie „choroba psychiczna" należy do klasy mitów, jak sądzi Szasz, czy też odzwierciedla ono zja­wisko realne. Mimo tych ograniczeń i wad będzie ono przydatne w tej pracy.

Poglądy na temat roli mitów metafizycznych, religijnych, ideo­logicznych, artystycznych czy interpersonalnych w życiu czło­wieka są niespójne i sprzeczne. Uczeni o orientacji krańcowo racjonalistycznej i scjentystycznej bronią stanowiska, że są one tworem irracjonalnym, którego funkcja jest w zasadzie des­trukcyjna i negatywna. Utrudniają one proces realistycznego przystosowania się do rzeczywistości. Zakłócają rozwój intelek­tualny i moralny człowieka. Jak powiedział jeden z wybitnych filozofów współczesnych, ,,karmienie się iluzjami" jest rzeczą w każdej sytuacji niegodną człowieka. Logiczną 'konsekwencją takich poglądów jest dyrektywa prakseologiczna o koniecznoś­ci zwalczania mitów i iluzji (por. Barrows, 1947). Świat praw­dziwie ludzki jest zatem światem bez mitów i bez złudzeń, światem przypominającym Skinnerowski Walden Two.

Takie krańcowe poglądy są coraz rzadziej akceptowane przez uczonych (por. Beli, 1980; Lazarus, 1983; Taylor, 1983). Zwra­cają oni uwagę na to, że mity są nieredukowalnym składni­kiem kultury i struktur poznawczych jednostki. Kultura po- . zbawiona elementu mitycznego traci swoją spójność. Miłość, w którą nie są uwikłane złudzenia na temat kochanej osoby, staje się miłością nieautentyczną. Trudno byłoby podejmować ambitne i ryzykowne działania bez odwoływania się do pew­nych mitów. „Dodają one ducha", zwiększają subiektywne prawdopodobieństwo osiągnięcia celu i stają się źródłem dodat­nich emocji.

Tę pozytywną rolę omawianych transgresji symbolicznych do­brze rozumieli najwybitniejsi pisarze, tacy jak Ibsen, Pirandello czy Wassennann (por. Lazarus, 1983). Wskazywali, że mity nadają życiu znaczenie i sens; bronią przed pustką i cierpie­niem. W Braciach Karamazow Dostojewski opisuje rozmowę między Aloszą i Iwanem, Ten ostatni mówi o spotkaniu Wiel­kiego Inkwizytora z Chrystusem. Wielki Inkwizytor aresztuje Chrystusa po jego powtórnym zejściu na Ziemię, ponieważ uważa, że zdradził on ludzkość, odbierając jej złudzenia cudu, tajemnicy i autorytetu, zaprzeczając, że można nią rządzić jak mrowiskiem. Jedynie Kościół, który podtrzymuje tę wiarę, dobrze służy człowieczeństwu. Niezależnie od szczegółowe] in­terpretacji tego dialogu, wydaje się. że Dostojewski dostrzega doniosłość mitów w ludzkim życiu.

W świetle zgromadzonych faktów najbardziej uzasadniony jest wniosek, że mity pełnią dwoistą rolę w życiu człowieka, rolę konstruktywną i destruktywną. Mogą pozytywnie lub nega­tywnie wpływać na położenie jednostki i zbiorowości. Trzy funkcje mitów są godne podkreślenia.

1. Mity zaspokajają potrzebę rozumienia świata. Rozjaśniają w pewnych wypadkach tajemnice, których nie może odsłonić nauka i filozofia. Mają więc określoną wartość dla jednostki. Dzięki wierzeniom na temat początku świata czy mitycznym przekonaniom o mechanizmie stosunków międzyludzkich, rze­czywistość staje się bardziej zrozumiała i bardziej przewidy­walna. Mity zaspokajają ciekawość dotyczącą własnego rodo­wodu i genezy świata. Z drugiej strony jednak mogą deformo­wać obraz rzeczywistości. Mitologizacja historii i własnej bio­grafii zakłócają proces poznania.

2. Mity kształtują postawy człowieka wobec świata i wobec samego siebie. Decydują w pewnej mierze b emocjonalnym stosunku do drugiego człowieka. Wartości absolutne, bezwa­runkowe i trwałe, generowane przez mity, redukują obojętność wobec świata. Ułatwiają jego asymilację i afirmację. Złudne przekonania na temat własnej wartości ułatwiają znoszenie cierpienia i są czasem jedynym ratunkiem dla człowieka.

Mity często deformują stosunek do świata i zaburzają stosun­ki społeczne. Przekonania rasowe i prześladowcze, przekona­nia o własnej wyższości-i wyjątkowości mogą kształtować po­stawy wrogie wobec outsiderów, mogą wywoływać uczucia po­gardy i nienawiści. Historia współczesna dostarcza wielu przy­kładów potwierdzających te tezy.

3. Mity nie tylko współdecydują o naszym stosunku do świata i do ludzi, ale również wpływają na podejmowanie i przebieg działań ochronnych i transgresyjnych. Przekonania o własnej wszechmocy czy o możliwości kontroli zdarzeń zewnętrznych zwiększają motywację do wyboru ambitnych czynów. Jak zwraca uwagę Beli (1980),,w każde ambitne przedsięwzięcie czło­wieka uwikłane są przekonania iluzoryczne i mityczne. Przeko­nania tego typu mogą odegrać także destruktywną rolę w ży­ciu społecznym. .Mity posłannicze lub hegemonistyczne często prowadzą do podejmowania działań agresywnych i występnych wobec innych grup i społeczeństw. Stają się źródłem cierpie­nia.

Mity odgrywają istotną rolę w,rozwoju kultury i w życiu po­szczególnych jednostek. Chociaż są strukturami symboliczny­mi, często stają się „siłą materialną", konstruktywną lub de­struktywną, decydującą o ludzkim losie. Odgrywają istotną ro­lę w systemie władzy. Sprawa ta stała się przedmiotem badań filozofów, historyków i politologów.

6.3. Mity a iluzje

Pewne znaczenie w tej pracy ma odróżnienie mitów od iluzji (złudzeń). W psychologii pojęcie złudzenia ma długą tradycję. Nadaje się mu dwa różne znaczenia. Po pierwsze, złudzenia są błędnymi spostrzeżeniami przedmiotów działających w danej chwili na receptory. Są więc,.one nieadekwatną percepcją. Ty­pową iluzją jest złudzenie Heringa, które polega na spostrzega­niu dwóch linii prostych równoległych jako wybrzuszonych. Takie ujęcie nie ma większego znaczenia w tej książce.

Po drugie, złudzenia są błędnymi., iluzorycznymi przekonania­mi, które jednostka samodzielnie tworzy lub asymiluje i które stają się składnikiem struktur poznawczych. Powstają one w toku nieadekwatnej interpretacji faktów lub traktowania pseudofaktów jako faktów. Polityk podejmujący ryzykowne decy­zje często ulega złudzeniu, że może całkowicie kontrolować przebieg procesów losowych.

Chociaż w procesie tworzenia zarówno mitów, jak i iluzji czło­wiek wychodzi poza realność empiryczną, ,to jednak istnieją między nimi pewne różnice, trudne zresztą do wyartykułowania. Iluzje są strukturami mniej odrealnionymi. Dotyczą z reguły określonych zjawisk naturalnych, grup społecznych czy samego siebie. O ile mity nie podlegają dychotomii „prawda — fałsz", o tyle iluzje — przynajmniej niektóre z nich — można sprawdzić i sfalsyfikować. W każdym razie są one bliższe rze­czywistości empirycznej niż mity.

W podrozdziale 2.4. przedstawiłem złudzenie gracza, zwane również złudzeniem Aleksego Iwanowicza. Akceptując je lu­dzie uważają, że po serii przegranych następuje seria wygra­nych, że najpierw musi być źle, zanim będzie dobrze. Takie złudzenie — pozbawione podstaw empirycznych — rodzi się w sytuacji podejmowania decyzji sekwencyjnych. Mimo iż jest ono bardzo silne i sztywne, pod naciskiem jednoznacznych da­nych człowiek może je odrzucić. Zdarza się to rzadko, ale się zdarza.

Złudzenia są coraz częściej przedmiotem badań psychologów. Interesują się nimi nie tylko psychoanalitycy, ale również psychologowie o orientacji poznawczej (por. Kahneman et aL, 1982).

6.4. Mity i iluzje walentne

W działaniu człowieka — jak wykazałem w podrozdziale 2.5. — szczególną rolę odgrywają dwie zmienne: wartość i prawdopo­dobieństwo jego wyników. Podejmując decyzje ludzie biorą pod uwagę to, co jest pożądane, i to, co jest możliwe. W pro­cesie określania tych zmiennych budują mity walentne i mity posybilne. Klasyfikacja ta — dotychczas nie spotykana w lite­raturze — jest konsekwencją rozszerzenia twierdzeń teorii po­dejmowania decyzji.

Mity (iluzje) walentne są wartościotwórcze. Budując je jed­nostka lub grupa konstruują systemy sądów ewaluatywnych, które zawierają informacje o dobrach nie występujących w śro­dowisku naturalnym lub społecznym. Mity (iluzje) te rodzą się w każdym z czterech światów transgresji. Mity o dobrej przyszłości, o wyższości jednej grupy etnicznej nad inną czy o potędze nauki należą do tej kategorii. Były one przedmiotem badań antropologów, socjologów i filozofów. Psychologowie szczególnie interesowali się iluzjami, które jed­nostka tworzy o samej sobie. Jak wynika z badań Greenwalda (1980), w jej biografii znajdują się różnorodne złudzenia i de­wiacje (biases), które ją deformują. W krańcowych przypad­kach człowiek fabrykuje korzystne sądy o sobie, co wywołuje mitologizację życiorysu. Jest więc on często tendencyjnym hi­storykiem.

Jedną z ważnych iluzji jest złudzenie egocentryczności. Ulega­jąc mu ludzie przypisują sobie niezwykłe osiągnięcia ekono­miczne czy kulturalne. Przeceniają swoją rolę w inicjowaniu, kierowaniu i przebiegu działań transgresyjnych i ochronnych. Uważają, że w czynach historycznych, w których odgrywali podrzędną rolę, byli głównymi sprawcami. Czasem całkowicie fabrykują epizody z osobistej biografii: przypisują sobie rolę konkwistadora kroczącego od zwycięstwa do zwycięstwa. Ce­lem tych różnorodnych dewiacji jest faworyzacja i podnosze­nie wartości własnej osoby w porównaniu z wartością mnych osób. Są one zatem złudzeniami walentnymi. Drugim złudzeniem, które ściśle wiąże się z egocentrycznością, jest benefektancja. Ludzkie czyny prowadzą do wyników po­zytywnych lub negatywnych: kończą się sukcesem lub niepo­wodzeniem. Wyniki te zależą zarówno od czynników zewnętrz­nych, jak i wewnętrznych. Benefektancja polega na tym, że jednostka ocenia siebie jako osobę odpowiedzialną za wyniki pozytywne, które generują pożądane wartości, i jednocześnie zrzeka się odpowiedzialności za niepowodzenia, które są często źródłem cierpienia. Mówiąc inaczej — przypisuje sukcesom atrybucję wewnętrzną, a niepowodzeniom atrybucję zewnętrz­ną. „Sukces to ja, klęska to inni". Złudzenie, że „ja po­mnażam tylko dobro", podnosi wartość własnej osoby. Jest więc także specyficznym odchyleniem egocentrycznym. Człowiek często buduje mity (złudzenia) w sytuacji trudnej. Kryzys egzystencjalny, choroba czy stres pobudzają motywację do konstruowania iluzorycznych struktur symbolicznych. Poglądy te potwierdzają badania Taylor (1983). Obserwowała ona zachowanie się 78 kobiet chorych na raka piersi. Dwa lata prowadziła z nimi wywiady. W trakcie leczenia budowały one sobie różnorodne iluzje, zarówno walentne, jak i posybilne. Szczególnie interesujące były złudzenia na temat siebie: pod­nosiły one wartość własnego ja (self-enhancement). Uważały, że są osobami silnymi, zaradnymi i dobrze przygotowanymi na cierpienia. Iluzje te z reguły miały charakter komparatywny. Kobiety porównywały siebie z innymi. Formułowały więc sądy typu „ja lepiej niż inne ..." Jedna z nich powiedziała: ,,Myślę, że postępuję wyjątkowo dobrze w tych warunkach. Wiem, że pewne kobiety nie są dostatecznie silne, że załamują się psychicznie. Dla nich przystosowanie się jest wielkim problemem". Większość kobiet chorych na raka faworyzuje siebie; uważają, że lepiej dają sobie radę z cierpieniem niż inne. Choroba wzmacnia poczucie wyższości nad grupą.

Iluzje te pełnią istotną rolę w przebiegu i w zwalczaniu cho­roby. Stanowią one rodzaj buforu broniącego przed zagroże­niem teraźniejszym i przed niebezpieczeństwami przyszłymi. Dzięki nim chore unikają .stanów depresyjnych i podejmują działania zapobiegawcze. Wierzą, że istnieje pewne prawdopo­dobieństwo wyleczenia. W związku z tym, że iluzje walentne pełnią często pozytywną rolę w leczeniu, podtrzymywanie ich i pielęgnowanie ma istotne znaczenie terapeutyczne i poznaw­cze (por. Lazarus, 1983).

Dotychczas zajmowałem się mitami (iluzjami), których treścią była wartość własnej osoby. Przedmiotem ich mogą być rów­nież: świat naturalny, problemy metafizyczne, społeczeństwo. Elementem struktur poznawczych współczesnego człowieka są przekonania religijne (por. Kolakowski, 1982). Ludzie przejmu­ją i kultywują mity dotyczące własnej grupy lub własnego na­rodu (por. Janis i Mann, 1977). Podobnie jak wiedza prawo­mocna, regulują one zachowania człowieka, decydują o jego sukcesach i niepowodzeniach.

6.5. Mity i iluzje posybilne

Mity i iluzje posybilne są określonymi przekonaniami możli­wościowymi. Tworząc je człowiek przecenia szansę osiągnię­cia najtrudniejszych celów i jednocześnie ignoruje prawdopo­dobieństwo niepowodzenia. Formułuje przewidywania optymi­styczne, pozbawione elementów realistycznych. Zgodnie z tym wszystko, co jest, jest prawdopodobne, a nawet pewne. Iluzo­ryczne przekonania o kontroli zdarzeń losowych, o nadzwy­czajnym szczęściu (,,nic, co złego, nam się nie zdarza") czy wiara w zdolności unikania wszelkiego ryzyka należą do tej klasy przekonań. Nierealistycznie podnosząc prawdopodobień­stwo wyników pożądanych, ludzie pobudzają motywację do działania. Jednocześnie obniżają racjonalność decyzji ekono­micznych czy społecznych.

Mity i iluzje posybilne były przedmiotem wielu badań. Langer (1975) wykryła iluzję kontroli {illusion of control), która polega na nierealistycznym podnoszeniu prawdopodobieństwa sukcesu w sytuacji losowej. Odkrycie to wymaga pewnych wstępnych wyjaśnień. Ludzie działają w dwóch różnych sytuacjach. W pierwszej z nich, zwanej sprawnościową, powodzenie zależy od zdolności i wiedzy jednostki. O trafieniu strzałką do tarczy decydują przede wszystkim umiejętności psychomotoryczne. W sytuacji drugiej, zwanej losową, wynik działania zależy od nie kontrolowanych zdarzeń przypadkowych. Umiejętności jed­nostki nie mają żadnego wpływu na to, czy rzetelna moneta wypadnie na orla czy na reszkę. Chociaż w rzeczywistych wa­runkach sytuacje zawierają zarówno elementy losowe, jak i sprawnościowe, to przedstawiona klasyfikacja jest pożytecz­na.

Langer wykryła, że ludzie ulegają złudzeniu, iż są zdolni kon­trolować zdarzenia całkowicie losowe, takie jak gra w ruletkę czy zjawiska pogody. Wydaje się im, że ich wiedza, umiejęt­ności i inteligencja pozwalają osiągać najkorzystniejsze wyni­ki. Starają się stosować pewne strategie zwiększające zakres kontroli zdarzeń losowych. Tworzą systemy gry w toto-lotka; lekko rzucają kostką, gdy chcą, aby wypadła niższa liczba, i jednocześnie zwiększają siłę rzutu, gdy oczekują liczby wyż­szej. Wierzą, że mogą wpływać na fluktuację cen na rynku. To złudzenie kontroli intensyfikuje się w sytuacji rywalizacji międzyludzkiej i osobistego zaangażowania. Jest ono trwałe i trudne do zmiany.

Mity i iluzje posybilne wystąpiły również w innych badaniach (por. Greenwald, 1980; Taylor, 1983). Warto zwrócić uwagę, że nie ma przepaści miedzy tymi mitami (iluzjami) a mitami (ilu­zjami) walentnymi. W pewnych wypadkach są one wzajemnie powiązane. Mity (iluzje) walentne mogą powstać w procesie analizy możliwości działania, a mity (iluzje) posybilne — w trakcie badania wartości zdarzeń. Po pierwsze, czasem ludzie ulegają złudzeniu, że to, co jest rzeczywiście wykonalne, jest jednocześnie wartościowe (por. Fromm, 1968). Jeśli można więc zbudować kilkusetpiętrowy wieżowiec, to budowa go staje się dobrem. Jest to typowa iluzja technokratyczna, mająca cechy złudzenia walentnego. Po drugie, często ludziom wydaje się, że to, co jest rzeczywiście wartościowe, jest jednocześnie ła­twiej osiągalne. Wartość nierealistycznie zwiększa prawdopo­dobieństwo dobrego wyniku. Jeśli sukces naukowy jest bez­cenny, to jego osiągnięcie wydaje się bardziej prawdopodobne, niż to wynika z realiów. To optymistyczne złudzenie jest ro­dzajem iluzji posybilnej. Fakty te wskazują na złożoną genezę mitów.

Mity (iluzje) walentne i posybilne — mimo iż nie wyczerpują bogactwa iluzorycznych struktur symbolicznych — odgrywają szczególną rolę w ludzkim działaniu.

6.6. Dwoista treść mitów i iluzji

Budowanie oraz asymilacja mitów i iluzji, pozwalające przekroczyć dotychczasowe granice poznawcze jednostki, to działa­nia transgresyjne typu ekspansywnego i twórczego. Te struktury iluzoryczne mają dwoistą treść.

Często ich treścią są czyny ludzi lub bohaterów legendarnych, których celem jest przekraczanie obecnych granic fizycznych lub moralnych. Tak więc opowieść o Dedalu przedstawia go jako wynalazcę siekiery, piły, poziomicy itp. Podobną treść ma wiele mitów (iluzji) współczesnych. Ludzie włączają do swoich biografii złudzenia egocentryczne dotyczące ich niezwy­kłych, ambitnych czynów ekspansywnych i twórczych. Można powiedzieć, że mity te są transgresją podwójną: transgresyjny jest zarówno sam akt ich budowania, jak i ich treść.

Taka sytuacja nie jest jednak powszechna. Mity i iluzje nie muszą przedstawiać czynów transgresyjnych. Ich treść może ograniczać się do opisu działań ochronnych. Iluzje formułowa­ne przez kobiety chore na raka należą do tej klasy. Jak wyka­załem poprzednio, ich fabuła dotyczyła możliwości kontroli choroby i powrotu do stanu zdrowia. Były więc to typowe struktury ochronne. W tym wypadku więc sam akt tworzenia mitów (iluzji) miał charakter transgresyjny, jednak ich fabu­ła dotyczyła czynności ochronnych.

Tezy na temat dwoistej treści mitów (iluzji) dotyczą w zasa­dzie wszelkich transgresji symbolicznych, a szczególnie wszel­kich dzieł twórczych. Treścią utworu literackiego mogą być czyny ekspansywne (przykład walka o rozszerzenie wolności indywidualnej), jak i czyny ochronne (zmagania z ciężką cho­robą). Struktury mityczne i iluzoryczne, które przedstawiają próby przełamywania dotychczasowych granic, odgrywają istot­niejszą rolę w koncepcji transgresyjne j człowieka.

6.7. Koncepcja bilansowa

Mimo lawinowego wzrostu badań poświęconych mitom i ilu­zjom, nie udało się dotychczas stworzyć dojrzalej i w pełni akceptowanej teorii tych zjawisk społecznych. Zresztą nie wia­domo, czy teoria taka jest w ogóle możliwa. W takiej sytuacji powstają opracowania cząstkowe, których przedmiotem są pewne aspekty zagadnienia. Chciałbym w tym podrozdziale za­rysować bilansową koncepcję mitów i iluzji, która ma charak­ter psychologiczny i która ujawnia hipotetyczny mechanizm akceptowania (lub odrzucania) przez jednostkę określonych struktur mitycznych.

Za punkt wyjścia przyjmuję dość ogólne założenie, że podej­mując decyzję o dowolnych układach materialnych lub sym­bolicznych, ludzie kierują się kryterium zysków i strat, zalet i wad. Kryterium to rozumiem szeroko. Zyski i straty mogą mieć zarówno formę pieniężną, jak i intelektualną. Zgodnie z tym w procesie wyboru ważą antycypowane zalety mitu, jak i koszty, które on może powodować. Dokonują — jak mó­wi Franklin — operacji scalania plusów i minusów, zwanych przez niego „moralną algebrą". Tak więc biorą pod uwagę 'fakt, że akceptacja złudzenia o swoich niezwykłych osiągnię­ciach społecznych pozwala utrzymać poczucie swojej ważności jako osoby, ale jednocześnie złudzenie to może zaburzyć sto­sunki interpersonalne i zmniejszyć realizm przyszłych działań. Formalnie rzecz biorąc, wartość mitu czy iluzji, v (m), równa się sumie jego konsekwencji pozytywnych i negatywnych dla jednostki, czyli:

Gdy suma ta jest wyraźnie korzystna, gdy bilans zysków i strat jest pozytywny, ludzie akceptują mit lub iluzje włączając je do struktur poznawczych. Niekorzystny bilans zwiększa szansę odrzucenia takiej transgresji.

Ze względu na ograniczone możliwości intelektualne jednostki i ze względu na to, że w większości sytuacji oceny zysków i strat są niewymierne, ludzie nie tyle integrują informacje za pomocą reguł algebraicznych, ile za pomocą reguł heurystycznych. Mechanizm przyjęcia i odrzucenia tych struktur nie musi być w pełni uświadomiony.

Bilansowa koncepcja akceptacji mitów i iluzji jest trudna do empirycznego sprawdzenia. Może ona stymulować jednak dalsze poszukiwania w tej skomplikowanej dziedzinie badań.

6.8. Uwagi końcowe

Mity i iluzje są elementami struktur poznawczych jednostki, podobnie jak wiedza analityczna oraz dyskursywna. Między ty­mi dwoma członami występują często sprzeczności i niezgod­ności. Człowiek jednocześnie akceptuje teorię ewolucji i mity religijne. Przyjmuje wiedzę naukową o genezie i przebiegu raka oraz w ,sposób niezachwiany wierzy, że może całkowicie kontrolować rozwój własnej choroby. Ludzie przejawiają zna­czną tolerancję na rozbieżności sprzeczności poznawcze (por.Lazarus. 1983).

Dane te wskazują na ograniczoną trafność teorii dysonansu poznawczego. Według niej w wypadku powstania niezgodności między elementami poznawczymi rodzi się motywacja ukie­runkowana na ich wyeliminowanie. Harmonia wewnętrzna jest naturalnym stanem człowieka. Tymczasem wiele danych wskazuje, że człowiek toleruje różnorodne rozbieżności. Dzię­ki temu w działaniu może wykorzystywać zarówno wiedzę dyskursywna, jak i struktury mityczne. Ma to istotne znacze­nie przystosowawcze i rozwojowe.

Rozdział 7 Struktury urojeniowe

7.1. Poszukiwanie ciągłości

Ważną cechą myślenia ludzi wychowanych w tradycji europej­skiej jest jego binarność; w akcie poznawczym dominują więc alternatywne kategorie typu albo — albo. Wykonując różno­rodne czynności umysłowe człowiek operuje takimi przeci­wieństwami, jak prawda — fałsz, dobro — zło, norma — pato­logia. Zjawisko binaryzacji można ocenić z punktu widzenia korzyści i strat. Ma ono pewne znaczenie teoretyczne i prak­tyczne: ułatwia spostrzeganie świata i jego strukturalizację, zmniejsza wysiłek poznawczy i przyśpiesza orientację w oto­czeniu. Jednocześnie jednak upraszcza ono złożoność rzeczy­wistości, maskuje jej ciągłość i utrudnia zrozumienie dyna­miki.

Analiza zjawisk psychicznych i społecznych wykazuje, że z re­guły mają one charakter ciągły i dlatego łatwiej je opisać na jednym kontinuum niż za pomocą pojęć typu albo — albo. Po­służę się przykładem medycznym. Prace Foucaulta, Lainga i Szasza zachwiały wiarę w to,, że istnieje wyraźna linia demarkacyjna oddzielająca zdrowie od choroby, normę od pato­logii, przystosowanie społeczne od obłędu. Zjawiska te trafniej można opisać za pomocą ciągłego wymiaru niż za pomocą alternatywnych kategorii. Takie ujęcie nie oznacza całkowitej rezygnacji z pojęcia zdrowia i choroby: oznacza jedynie, że opozycje te traktuje się jako względne i płynne, że usuwa się nieprzekraczalne granice, które rzekomo istnieją między nimi. Myślenie ciągłe jest bardzo charakterystyczne dla filozofii wschodniej.

Przyjęcie takiego stanowiska ma zasadnicze znaczenie w bada­niach nad człowiekiem. Skoro nie istnieje ostra granica mię­dzy działaniami ludzi normalnych, psychotyków i neurotyków, to wiedza psychologiczna, psychiatryczna i socjologiczna two­rzą pewną całość. Każda z nauk społecznych i behawioralnych bada określone aspekty tej samej jednostki lub zbiorowości. Dopiero znajomość tych różnorodnych osiągnięć pozwoli sfor­mułować ogólną koncepcję człowieka. Akceptacja takiego sta­nowiska wymaga zajęcia się transgresjami psychopatologicznymi, które rzucają nowe światło na ogólny mechanizm prze­kraczania granic przez człowieka.

Transgresje psychopatologiczne — podobnie jak transgresje ludzi normalnych — mogą być zarówno ekspansywne, jak i twórcze, emancypacyjne, jak i temporalne. Do najważniej­szych z nich należą: twórczość plastyczna i literacka, halucy­nacje i struktury urojeniowe. W rozdziale tym ograniczę się do omówienia urojeń, stanowiących najbardziej specyficzną formę przekraczania granic symbolicznych przez chorego.

Urojenia są różnorodne. Występują w wielu jednostkach cho­robowych, takich jak schizofrenia, paranoja, psychoza maniakalno-depresyjna. Interesujące, że w tej samej chorobie psy­chicznej mogą pojawiać się zupełnie odmienne urojenia. Heilbrun i Heilbrun (1977) wykazali, że schizofrenicy reaktywni, w porównaniu ze schizofrenikami procesualnymi {process schizophrenics), tworzą systemy urojeniowe, które są bardziej roz­budowane, bardziej różnorodne treściowo i bardziej zintegrowane. Skoncentruję uwagę na złożonych strukturach urojenio­wych, występujących głównie w schizofrenii i powstających dzięki twórczemu, a w każdym razie — inwencyjnemu myśle­niu. Struktury te przypominają systemy prefilozoficzne.

Literatura na temat struktur urojeniowych jest bogata (por. Cameron, 1959; Colby, 1977; Fried, Agassi, 1976; Kępiński. 1972; Foliakow, 1974; Scott, Lyman, 1968). Mimo wielu prac wiedza o urojeniach znajduje się w fazie preteoretycznej. Składa się ona z mnóstwa faktów empirycznych i hipotez, któ­re z reguły są ze sobą sprzeczne i które nie tworzą żadnej całości. Prawdopodobnie nie ma ani jednego twierdzenia na ten temat, które byłoby nie kwestionowane i powszechnie akcep­towane. Pewne jest tylko to, że urojenia są ważnym rodzajem transgresji psychopatologicznych, rozszerzających wiedzę nau­kową o formach przekraczania granic przez człowieka.

7.2. Tematyka i struktura urojeń

Transgresje psychopatologiczne składają się z różnego rodzaju urojeń, idei nadwartościowych i fantazji. Ich tematyka jest często bardzo ogólna i wszechogarniająca (por. Kępiński, 1972; Perry, 1972). Dotyczą one zagadnień ontologicznych, eschato­logicznych i epistemologicznych. Chorzy — szczególnie schizofrenicy — budują systemy pro filozoficzne; ich treścią jest isto­ta bytu, koncepcja społeczeństwa i jednostki, obejmują one sprawy ostateczne, takie jak początek i koniec świata, cel ży­cia, określają także wyróżnione miejsce chorego w złożonym i groźnym świecie.

Zgodnie z urojeniowym systemem przekonań, wszechświat jest często kierowany przez tajemnicze siły astralne i moce nad­przyrodzone, przez duchy dobre i złe. Nierzadko chory poszu­kuje sił napędowych świata w nowoczesnych zdobyczach tech­niki, takich jak energia atomowa czy lasery. Siły te kierują przyrodą, życiem ludzkim i zachowaniem chorego. W tym złożonym mechanizmie zajmuje on Centralną pozycję. Jego czyny mogą ocalić ludzkość i obronić ją przed grożącymi jej niebez­pieczeństwami. Tematyka takich błędnych przekonań w dużej mierze zależy od tradycji kulturowej i od osobistych doświad­czeń psychospołecznych schizofrenika (por. Wing, 1978).

Szczególne miejsce w takim ogólnym systemie zajmują prze­konania dotyczące otoczenia społecznego. Chorzy tworzą sobie strukturę poznawczą, którą Cameron (1959) nazywa paranoidalną pseudospolecznością (paranoid pseudo-community). Spo­łeczność ta składa się zarówno z jednostek i instytucji real­nych, jak i z jednostek i instytucji fikcyjnych oraz fantastycz­nych. Obok rodziców czy wielkich autorytetów współczesnych występują w niej osoby i grupy stworzone przez chorego. Mo­gą one pełnić zarówno role rzeczywiste, jak i wyimaginowane. Społeczność ta jest wroga wobec chorego, ale zrozumiała. O ile obraz świata społecznego człowieka normalnego odtwarza w dużym stopniu empiryczną realność, o tyle pseudospołecz-ność stanowi projekcję i ekspresję własnych konfliktów, po­staw i emocji. Jest wyrazem autystycznego i mitycznego my­ślenia chorego.

Struktury urojeniowe, mimo ich różnorodności, mają wiele cech specyficznych, które odróżniają je od systemów filozoficz­nych czy od wiedzy potocznej. Ograniczę się do omówienia kil­ku z nich.

l. Jak już powiedziałem, są to struktury egocentryczne (self-reference), w których ich autor odgrywa wyróżnioną rolę. Od jego czynów mesjanistycznych i heroicznych zależą losy jednostek, rodziny i całej ludzkości. Chce on ostrzec ludzi przed grożącymi im niebezpieczeństwami, chce wprowadzić reformy, których celem jest stworzenie idealnego społeczeństwa. Nie działa jednak samodzielnie. Z reguły jest narzędziem w rę­kach potężnych i tajemniczych sił przyrody. Pełni więc rolę wykonawcy, a nie promotora.

Analiza treści poszczególnych urojeń prześladowczych i wiel­kościowych, urojeń mesjanistycznych i reformatorskich wyka­zuje, że dotyczą one bezpośrednio cech chorego lub stosunku otoczenia do jego osoby. To on jest prześladowany przez wrogie grupy; to on jest królem, przywódcą, prorokiem, to on wywyższa się nad innych członków pseudo społeczności.

2. Struktury urojeniowe są w dużej mierze autystyczne. Wy­chodzą one poza empiryczną realność. W większym stopniu za­leżą od własnych konfliktów, stanów lękowych czy pragnień niż od rzeczywistej struktury widzialnego świata. Odkrywają prawdę wewnętrzną chorego, a nie prawdę empiryczną.

Poziom autyzmu struktur urojeniowych jest zmienny. Chorzy, którzy konstruują paranoidalną pseudospołeczność, w umiarko­wanym stopniu odrywają się od rzeczywistości: w ich syste­mie występują również realne osoby, które mogą pełnić real­ne funkcje społeczne. System taki może być jednak także cał­kowicie autystyczny, wówczas działają w nim jedynie osoby i instytucje fikcyjne. Jest on całkowitym wytworem fantazji i magii (por. Cameron, 1959).

3. Ważną cechą wielu struktur urojeniowych jest ich forma prospektywna. Obok twierdzeń opisowych i eksplanacyjnych, zawierają one również pomysły reformatorskie skierowane ku przyszłości. Chory tworzy wizję idealnego społeczeństwa. Kon­struuje metody pozwalające obronić ludzkość przed wojnami i innymi niebezpieczeństwami. Ze względu na ten prospektywny charakter urojeń Laing nazywa je systemami futurologicznymi (por. Beli, 1980).

Zgodnie z poprzednimi ustaleniami przyszłość — podobnie jak teraźniejszość — zawiera elementy egocentryczne. To chory jest bohaterem mesjanistycznym, który przeprowadzi reformy społeczne i religijne, który wyzwoli ludzkość od cierpień i nie­doli (Perry, 1972).

4, Treści systemów naukowych czy potocznych mogą być — mówiąc w pewnym uproszczeniu — zapisane w kodzie anali­tycznym lub analogowym. Posługując się kodem analitycznym jednostka tworzy abstrakcyjne reprezentacje przedmiotów i zdarzeń za pomocą języka naturalnego, symboliki matema­tycznej lub notacji muzycznej. Kod analogowy polega na za­pisywaniu treści w postaci obrazów i wyobrażeń. Jest on bardziej konkretny i bardziej ciągły.

W porównaniu z systemami filozoficznymi struktury urojenio­we zawierają znacznie więcej treści ujętych w formie obrazów i wyobrażeń. Często wiążą się one z halucynacjami. Konstruk­cje te bardziej przypominają dzieła artysty niż dzieła myśli­ciela. Dzięki kodowi analogowemu są one konkretne, szcze­gółowe i bezpośrednie.

5. Wielu autorów podkreśla znaczną sztywność struktur uro­jeniowych. Wykazują one odporność na informacje zaprzecza­jące. Bi..kiewicz (1960, s. 83) pisze nawet, że: ,,Urojenie nie tylko nie daje się skorygować pod wpływem najsilniejszego przekonywania i przedkładania oczywistych i naocznych przeciwdowodów, ale, co gorsza, pod wpływem zbyt energicznych perswazji chory przeważnie rozdrażnia się, a nawet jeszcze bardziej zacina się w swoim błędnym przekonaniu albo wy­twarza coraz to nowe urojenia". Struktury te są więc sztywne i stabilne. Rozwijają się one poza sferą zwątpienia i scepty­cyzmu, tak charakterystycznych dla europejskiej umysłowości. Różnice między strukturami urojeniowymi a systemem filozo­ficznym lub wiedzą potoczną są znaczne. Struktury te są bar­dziej egocentryczne, autystyczne, analogowe i trudniejsze do weryfikacji. Z reguły charakteryzują się one również mniej­szym stopniem scalenia. Można więc je jedynie nazwać syste­mami prefilozoficznymi lub parafilozoficznymi, nie mającymi większej wartości społecznej.

Są one jednocześnie ważnym elementem indywidualnego do­świadczenia chorego. Stanowią element jego struktur poznaw­czych, zakodowanych w pamięci trwałej i regulujących zacho­wanie poznawcze oraz praktyczne.

7.3. Proces tworzenia urojeń

Struktury urojeniowe, podobnie jak wszelkie transgresje sym­boliczne, są rezultatem złożonego procesu myślenia. Jest to proces heurystyczny, intuicyjny i nieciągły. Obok składników konwencjonalnych i reproduktywnych zawiera on elementy twórcze i innowacyjne. Mówiąc bardziej technicznie, struktury te — jak trafnie zwraca uwagę Cameron — powstają w pro­cesie rozwiązywania problemów, który opisałem w podrozdzia­le 5.4.

Psychiatrzy i psychologowie starali się zrekonstruować ten pro­ces i opisać główne fazy myślenia, dzięki którym chory wy­twarza system urojeniowy (por. Cameron, 1959; Kępiński, 1972). Badania te nie dały jednoznacznych wyników. Brak dostatecznie rzetelnych i trafnych metod analizy internalizowanych procesów psychicznych, utrudniona komunikacja z cho­rym stanowią istotne przeszkody w opisie jego wewnętrznego świata. Chciałbym przedstawić cztery hipotetyczne fazy for­mułowania struktur urojeniowych. Fazy te występują jedynie w sytuacji, w której system urojeniowy wyłania się nagle.

1. Powstanie problemu. W miarę rozwoju choroby następuje dezintegracja osobowości. Chory traci poczucie rzeczywistości. Przestaje rozumieć otoczenie społeczne. Porozumiewanie — nawet z najbliższymi osobami — zostaje zaburzone. Maleją możliwości działania celowego. Przypomina on człowieka, który nagle obudził się z głębokiego snu i nie wie, co się wokół niego dzieje. Powstaje zatem problem osobisty. Chory stawia sobie pytania; dlaczego rzeczywistość jest dla niego obca i wroga, dlaczego nie może znaleźć kontaktu z najbliższymi, dlaczego jego czyny w realnym świecie kończą się klęską?

2. Rozwiązywanie problemu. Chory próbuje znaleźć odpowiedź na te .pytania. Formułuje nawet wstępne hipotezy, które mo­głyby mu wyjaśnić przyczyny jego wyobcowania. Zaburzenia osobowości i intelektu uniemożliwiają jednak ich sprawdzenie. Są to zatem hipotezy, które nie mają większej wartości po­znawczej i regulacyjnej. Mimo czynionych wysiłków jego sy­tuacja z reguły ulega pogorszeniu. W przeciwieństwie do czło­wieka, który obudził się rano z głębokiego snu, nie może od­zyskać normalnej orientacji. Zwiększa się stopień wyobcowania ze środowiska społecznego, zmniejsza się liczba zachowań ko­munikacyjnych, powstają nowe trudności w podejmowaniu działań praktycznych.

3. Zjawisko olśnienia. W wielu wypadkach chory doznaje ilu­minacji, która jest dobrze znana z podręczników psychologii myślenia. Nagłe wyłania się nowa struktura urojeniowa, której treścią może być na przykład paranoidalna pseudospołeczność. Powstaje system symboliczny pozwalający choremu rozumieć świat społeczny i swoje miejsce. Emergencji tej towarzyszą często stany emocjonalne. Chory doznaje ulgi psychicznej. Zmniejsza się stopień zagrożenia i poziom lęku.

4. Elaboracja. Ta struktura urojeniowa, która wyłania się w akcie olśnienia, może następnie ulec wzbogaceniu i rozsze­rzeniu. W fazie tej chory porządkuje jej elementy i zwiększa jej stopień integracji (por. Kępiński, 1972).

Tworzenie struktury urojeniowej przypomina w pewnej mie­rze przebieg procesu myślenia, który zachodzi w przestrzeni problemowej. Analiza porównawcza pozwala dokładniej opisać te podobieństwa. Według znanej teorii Wallasa (1926) w akcie twórczym uczonego i artysty można wyodrębnić cztery fazy. W fazie preparacji twórcy starają się sformułować problem. Zbierają oni jednocześnie informacje, które są niezbędne do jego rozwiązania. Próbują również wysuwać wstępne hipotezy. W fazie drugiej, zwanej inkubacją, zachodzi proces nieświado­mego myślenia. Człowiek wykonuje ciągi operacji umysłowych nie zdając sobie z tego sprawy. W fazie trzeciej następuje ilu­minacja. polegająca na nagłym odkryciu nowej hipotezy czy nowego pomysłu literackiego. Odkrycie to często wydaje się oczywiste i proste. Wreszcie w fazie czwartej twórca weryfi­kuje wynik olśnienia. Weryfikacja ta może mieć formę empi­ryczną lub formalną. Pozwala ona na przyjęcie lub odrzucenie danej hipotezy czy projektu technicznego.

Istnieje wyraźne podobieństwo między fazami tworzenia struk­tury urojeniowej a fazami Wallasa. W obu wypadkach ludzie czynią pewne przygotowania do rozwiązania problemu. W obu wypadkach występuje zjawisko olśnienia. Twierdzenie Walla­sa, że poprzedza je praca nieświadoma umysłu, nie ma pełnego uzasadnienia. Nie można go jednak wykluczyć. Jednocześnie istnieje jednak zasadnicza różnica między chorym a uczonym.

Pierwszy z nich nie poddaje weryfikacji swoich przekonań uro­jeniowych, nie przeprowadza systematycznych badań, nie zbie­ra informacji potwierdzających i zaprzeczających. Jak powie­działem, przekonania te są sztywne i oporne na dane empi­ryczne. Tymczasem uczony — zgodnie z regułami pracy nau­kowej — próbuje sfalsyfikować swoje hipotezy i teorie. Pro­wadzi badania laboratoryjne lub historyczne.

Jeszcze wyraźniejsze podobieństwo występuje między fazami tworzenia struktur urojeniowych a procesem .medytacji bud­dyjskich, szczególnie zaś — medytacji zenistycznych (Suzuki, 1964). W ich trakcie człowiek rozwiązuje absurdalne zagadki, zwane koanami. Może to być pytanie, jak wyglądała twoja twarz przed aktem poczęcia. Po dłuższym okresie medytacji człowiek doznaje satori, które jest rodzajem olśnienia. W jego wyniku poznaje on prawdziwe oblicze rzeczy. Tam, gdzie daw­niej widział izolowane i sprzeczne przedmioty, teraz dostrzega harmonijną całość. Zanim zacząłeś studiować Zeń — mówią mistrzowie buddyjscy — góry były górami, a rzeki były rzeka­mi. W trakcie medytacji góry przestały być górami, a rzeki przestały być rzekami. Po doznaniu satori góry są .znów gó­rami, a rzeki są rzekami, ale obecnie są to już przedmioty i zjawiska prawdziwe oraz harmonijne,

Zarówno schizofrenik tworzący system urojeń, jak i mnich Zeń starający się rozwiązać koan doznają często olśnienia i nagle odkrywają nową wszechogarniającą wizję świata. Wizji tej nie poddają jednak procesowi weryfikacji. Jedyna różnica, ja­ka zachodzi między nimi, polega na tym, że mnich buddyjski przeprowadza systematyczne medytacje, zgodnie z pewnymi regułami, podczas gdy chory nie zna takich praktyk. Nie są to jednak różnice zasadnicze.

Badania porównawcze potwierdzają pogląd, że tworzenie struk­tur urojeniowych jest procesem zawierającym elementy twór­cze i innowacyjne. Wytwór tego procesu — w przeciwieństwie do osiągnięć wielu uczonych i artystów — nie ma jednak więk­szej wartości społecznej. W pewnych wypadkach w ogóle nie przekracza wewnętrznego świata schizofrenika czy paranoika.

7.4. Rodzaje ekspresji

Systemy filozoficzne i naukowe, powstające w ludzkim umyśle, są więc cząstką wewnętrznego, zinternalizowanego świata czło­wieka. Po sformułowaniu ich ludzie starają się je uzewnętrznić, przenieść ze świata prywatnego do świata społecznego. Metody ekspresji i eksterioryzacji są różnorodne. Człowiek przekazuje swoje wytwory transgresyjne za pomocą mowy, pisma, gestów, mimiki. Często ujmuje je w formę artystyczną: nadaje im formę plastyczną lub literacką. W procesie ekspresji zachodzą dwa rodzaje deformacji. Pierw­szą z nich jest deformacja motywacyjna. Ze względu na włas­ne interesy i lęk przed brakiem akceptacji społecznej, jedno­stka w pewnych sytuacjach przystosowuje własne konstrukcje symboliczne do wymogów otoczenia. Pomija pewne twierdze­nia, łagodzi inne. Takie zabiegi wykonują nawet najwybitniej­si intelektualiści. W trakcie ekspresji występują również de­formacje poznawcze. Ograniczone możliwości przetwarzania informacji, zawodność języka werbalnego czy brak umiejętnoś­ci pedagogicznych powodują, że człowiek nie jest zdolny prze­kazać adekwatnie swoich myśli, wyobrażeń i uczuć.

Ekspresja systemów parafilozoficznych przez schizofrenika ma pewne specyficzne cechy, których znajomość jest tak istotna w poznawaniu tych zjawisk. Prawie całkowicie znikają de­formacje motywacyjne; interesy osobiste nie zniekształcają prawdy wewnętrznej. Schizofrenik nie kłamie, nie gra roli społecznej, nie robi gombrowiczowskiej gęby. Przedstawia au­tentycznie swój system urojeniowy. Zachowanie to jest tak charakterystyczne, że niektórzy psychiatrzy twierdzą, iż sch-i-zofrenik cierpi z powodu prawdy (por. Beli, 1980).

Jednocześnie jednak potęgują się deformacje poznawcze. U schizofrenika dominuje monolog, a nie dialog. Przedstawia­jąc swój system traci on panowanie nad kierunkowością my­ślenia, gubi wątki logiczne; jego wypowiedzi przypominają czasem wolne skojarzenia, tak charakterystyczne w marze­niach sennych. Często brak mu słów i wyrażeń potrzebnych do przekazania myśli; tworzy nowe związki syntaktyczne i se­mantyczne, które w pewnych wypadkach są niezrozumiałe dla otoczenia. Jego mowa nie jest w pełni zborna; występują w niej niedokojarzenia, wtrącenia i dygresje, utrudniające śle­dzenie głównych wątków systemu symbolicznego. Te deforma­cje poznawcze powodują, że wytwory myślenia chorego są znacznie zniekształcone, że do obserwatora — lekarza i uczo­nego — docierają jedynie fragmenty całościowego systemu psychotycznego.

Duże znaczenie w poznawaniu świata wewnętrznego schizofrenika odgrywa jego twórczość plastyczna. W twórczości tej odbija się w pewien sposób osobowość chorego, jego sposób widzenia świata i jego pragnienia. Literatura na ten temat jest ogromna, .chociaż twierdzenia w niej zawarte nie tworzą zwartej całości.

Obrazy, rysunki, szkice z reguły przypominają malarstwo „na­iwne". Dominują w nich groteskowe wizje, formy magiczne i alegoryczne. Występuje dziwaczna symbolika religijna lub seksualna. Charakterystyczna jest dla nich ciasność form; cała kompozycja jest wypełniona po brzegi, tak jakby jej autor chciał zapobiec marnotrawstwu przestrzeni. Zanika kolor. Po­jawiają się deformacje i maszkaronizmy. W rysunku postaci ludzkich zanikają kończyny i inne części ciała; zaczyna w nim dominować głowa. Niektóre obrazy mają nie kwestionowane walory estetyczne (por. Kępiński, 1972).

Treściowa analiza twórczości artystycznej schizofrenika rzuca pewne światło na jego widzenie świata i jego systemy trans-gresyjne. Widać w niej elementy egocentryczne: chory przed­stawia rzeczywistość, którą włada. Czasem pokazuje na obra­zie swoją moc i siłę. Jednocześnie zjawiają się na nim wize­runki wrogów i demonów, zagrażających jednostce i ludzkoś­ci. Chory unieruchamia je, krępuje, aby w ten sposób uzyskać nad nimi panowanie. Jest to dość swoista demonstracja siły magicznej. Wydaje się, że pewne obrazy zawierają przesłanie dla ludzkości. Przestrzegają przed niebezpieczeństwem, mają elementy reformatorskie.

Chociaż sztuka plastyczna schizofrenika odsłania jego świat we­wnętrzny i ułatwia zrozumienie transgresji psychotycznych, to jednak trzeba pamiętać, że związki między prawdziwymi my­ślami chorego a ekspresją są tylko probabilistyczne. Obraz od­bija nie tylko myśli i uczucia chorego, ale również zaakcepto­waną technikę malarską oraz rodzaj talentu artystycznego.

7.5. Funkcje struktur urojeniowych

Struktury urojeniowe należą do najważniejszych symptomów chorób psychicznych, takich jak schizofrenia, paranoja czy psy­choza maniakalno-depresyjna. Zaburzają normalne stosunki jednostki z otoczeniem społecznym, z ludźmi normalnymi i z systemem instytucjonalnym. Są źródłem nieprzystosowania. Z tego punktu widzenia można by je nazwać transgresjami de­struktywnymi.

Spojrzenie na struktury urojeniowe jako na rodzaj transgresji destruktywnych jest dość jednostronne (por. Cameron, 1959). Chociaż są one symptomami choroby, pełnią jednocześnie waż­ne funkcje w życiu schizofrenika. Trzy z nich są godne pod­kreślenia.

1. Dzięki urojeniom, ideom nadwartościowym i fantazjom świat chorego — dotychczas chaotyczny i ciemny — staje się bar­dziej przejrzysty i zrozumiały. Dziwaczna wizja rzeczywistości, w którą jednostka wierzy, zapewnia pewną orientację. Tak więc paranoidalna pseudospołeczność, powstała w akcie olśnie­nia, nadaje sens zdarzeniom i ludziom. Dlatego chory doznaje ulgi po stworzeniu struktury urojeniowej. Obraz świata schizo­frenika jest wypaczony, ale zrozumiały.

2. Struktura ta współdecyduje o stosunku chorego do grup społecznych, jednostek i samego siebie. Determinuje jego po­stawy i emocje. Wpływa na ewaluację osób rzeczywistych i wyimaginowanych. Pozwala dostrzec wartości pozytywne i negatywne. Urojenia prześladowcze odsłaniają groźne rejony świata. Urojenia wielkościowe potwierdzają poczucie własnej wartości {self-esteem). Oceny te wychodzą poza dane empi­ryczne, a jednak są ważne dla chorego. Można powiedzieć, ze jego świat jest często wrogi, ale określony.

3. Struktury te decydują o działaniach celowych. Dzięki nim chory z obserwatora i interpretatora zmienia się w sprawcę. Urojenia walentne — analogiczne do walentnych mitów — pozwalają dostrzec wartości, które mogą ocalić ludzkość lub daną społeczność. Należą do nich urojenia reformatorskie czy wizje idealnego ustroju. Z kolei urojenia posybilne wskazują drogi i możliwości osiągnięcia tych ważnych celów. Zgodnie z urojeniami wielkościowymi to właśnie chory — kierowany często przez tajemnicze siły — umożliwia wykonanie utopij­nych wizji.

Struktury urojeniowe — niezgodne z rzeczywistością empirycz­ną — są niezrozumiałe dla otoczenia. Dlatego też rodzi się kon­flikt społeczny. Zmagania chorego o realizację własnych uro­jeń i idei nadwartościowych kończą się jego klęską. Struktu­ry te pełnią ważną funkcję w życiu, schizofrenika. Zapobiega­ją dalszej dezintegracji osobowości, dają mu poczucie wartości i wolności. Bez nich jego życie byłoby trudniejsze.

7.6. Antecedensy urojeń

Chociaż badania poświęcone urojeniom i systemom prefilozoficznym chorych znajdują się w fazie preteoretycznej, uczeni sformułowali wiele hipotez wyjaśniających ich genezę i ich uwarunkowania biologiczne oraz społeczne (por. Colby, 1977;

Coleman, 1972; Heiłbrun, Heiłbrun, 1972; Kępiński, 1972). Hi­potezy te są słabo udokumentowane i niespójne. Z reguły po­zwalają one wyjaśnić tylko pewną klasę urojeń, takich jak urojenia prześladowcze czy wielkościowe.

Psychiatrzy, psychologowie i socjologowie poszukują antecedensów urojeń w strukturze motywacji jednostki bądź w spo­sobie funkcjonowania aparatu przetwarzania informacji. Przyj­mując to pierwsze stanowisko uważają, że urojenia schizofreniczne są aktem intencjonalnym; ich celem jest zwiększenie możliwości przystosowania się chorego człowieka do życia. Zwolennicy drugiego poglądu sądzą, że transgresje te są kon­sekwencją dezorganizacji lub zmiany funkcjonowania procesu asymilacji informacji ze środowiska i nieadekwatnego ich prze­twarzania w systemie poznawczym.

1. Pierwsza klasa hipotez jest szczególnie rozbudowana. Ogra­niczę się do wymienienia trzech spośród nich. Pierwsza to hi­poteza Camerona (1959). Przypisuje on podstawowe znaczenie zaburzeniu w sferze komunikacji i stosunków interpersonal­nych. Chory, który traci zaufanie otoczenia, który przestaje rozumieć wrogi świat zewnętrzny, tworzy sobie wizję paranoi-dalnej pseudospołeczności ułatwiającej mu zrozumienie otocze­nia i funkcjonowanie w nim.

Drugą hipotezę formułuje Colby (1977). Odwołuje się on do sfery afektywnej człowieka, a głównie do emocji wstydu i upo­korzenia. Uczony ten zakłada, że każdy człowiek tworzy oso­bisty model świata społecznego i samego siebie. Ułatwia on orientację, pomaga w antycypacji zdarzeń, reguluje zachowa­nie jednostki. Gdy jednak w związku z rozwojem choroby model ten zawodzi, chory doznaje nieprzyjemnego uczucia upo­korzenia i wstydu. Chcąc zapobiec tym negatywnym emocjom, wytwarza on struktury symboliczne: obarcza odpowiedzialnoś­cią innych za doznane krzywdy. Hipoteza „wstydu i upokorze­nia" szczególnie dobrze wyjaśnia urojenia prześladowcze.

Zgodnie z trzecią hipotezą, sformułowaną między innymi przez Colemana (1972), urojenia są formą potwierdzenia swojej waż­ności jako osoby. Umożliwiają one obronne utrzymanie samo­akceptacji. Szczególną rolę w tym procesie odgrywają uroje­nia wielkościowe, posłannicze i reformatorskie.

2. Zgodnie z duchem czasu coraz więcej autorów stara się wy­kryć antecedensy struktur urojeniowych w osobliwościach przetwarzania informacji przez chorych. Wiedza na ten temat jest niespójna lub całkowicie sprzeczna (por. Colby, 1972). Pewne dane są jednak godne uwagi. Uczeni wykryli, że schizofrenicy reaktywni i procesualni, których transgresje symbo­liczne różnią się między sobą, inaczej przetwarzają informacje.

Zdaniem De Wolfe'a (1974) schizofrenicy reaktywni angażują się w bardzo szerokie przeszukiwanie pola informacyjnego. Tymczasem schizofrenicy procesualni izolują się od informacji zewnętrznych. Fakt ten powoduje, że urojenia tych ostatnich są bardziej autystyczne. Tym różnicom peryferycznym towa­rzyszą również zaburzenia centralnego przetwarzania informa­cji.

Te dwa stanowiska — motywacyjne i informacyjne — nieko­niecznie muszą być ze sobą sprzeczne. Jak wykażę w następ­nej części książki, motywacja człowieka i jego intencje są za­korzenione w procesach informacyjnych.

7.7. Uwagi końcowe

Struktury urojeniowe są specyficzną formą transgresji symbo­licznej. Jung był prawdopodobnie pierwszym uczonym, który zwrócił uwagę na ich podobieństwo do mitów. Porównanie to ma pewne uzasadnienie. Zarówno mity, jak i urojenia są for­mami odrealnionymi. Tworząc je człowiek wychodzi poza em­piryczne fakty. Rekonstruuje świat ze złudzeń, fantazji i ma­gii. Nie podlegają one zabiegom weryfikacyjnym. Są bardziej przedmiotem wiary niż oceny na wymiarze prawda — fałsz. Mimo tych istotnych podobieństw uważam, że redukowanie urojeń schizofrenicznych do mitów nie jest uprawnione. Za­mazuje ono specyfikę transgresji psychopatologicznych. O ile mity zaliczamy do zobiektywizowanych składników kultury, o tyle urojenia są bardziej zindywidualizowane i bardziej pry­watne. Charakteryzują się one wyższym poziomem egocen-tryczności. To właśnie chory ostrzega przed niebezpieczeństwa­mi, to właśnie on proponuje reformy społeczne. To właśnie w jego rękach znajdują się przyszłe losy ludzkości. Ponadto uro­jenia te są bardziej prospektywne.

Z tych też względów uzasadnione jest twierdzenie, że uroje­nia są specyficzną transgresją, która zawiera zarówno elemen­ty twórcze, jak i ekspansywne i której nie można tak łatwo 128 zredukować do innych działań typu „poza".

Rozdział 8 Transgresje a bieg życia ludzkiego

8.1. Sekwencje działań

Potoczne twierdzenie, że człowiek jest tym, co czyni, ma pew­ne uzasadnienie empiryczne. Sekwencje działań celowych i ko­munikacyjnych, ochronnych i transgresyjnych są osobotwórcze i decydują o niepowtarzalnej drodze życia. Kolejne wybory opcji ryzykownych (h, 02, 03,..... dokonywane w czasie ti, ta, tg, ... kształtują indywidualną biografię. Ilustruje to rysu­nek 8.1.

Droga życiowa rzeczywistych ludzi jest z reguły bardziej skomplikowana. Rzadko można ją opisać za pomocą prostych modeli linearnych. Działania tworzą układy hierarchiczne i konfiguracyjne. W biografii występują także cykle i powroty, kryzysy egzystencjalne i katastrofy (por. Greer, 1980). Poja­wiają się elementy niespójne i sprzeczne. Historia biografistyki, zaczynającej się chyba od dzieła Plutarcha, jest historią złożoności.

Droga życiowa ludzi zależy nie tylko od podejmowanych działań celowych; nie jest ona wyznaczana jedynie przez sekwen­cję decyzji.

0x01 graphic

Rys. 8.1. Bieg życia jako sekwencja wyborów ryzykownych

Biografia zależy również od zdarzeń przypadko­wych i nie kontrolowalnych, takich jak wypadki losowe czy przypadkowe odkrycia. Te zdarzenia, znajdujące się poza ob­szarem ludzkiej kontroli, stanowią nieredukowalną część losu człowieka.

Dotychczas analizowałem jedynie pojedyncze działania czło­wieka, takie jak działania ekspansywne, twórcze, mityczne czy urojeniowe. Kończąc pierwszą część książki, chciałbym wyjść poza taki atomizm i zbadać sekwencje działań, które tworzą biografię. Spojrzenie holistyczne pozwala na sformułowanie bardziej ogólnych twierdzeń o ludzkim zachowaniu.

8.2. Rozdziały i epizody biograficzne

Problem podziału życia ludzkiego na stadia, okresy i fazy na­leży do centralnych zagadnień psychologii rozwojowej. Zajmu­ją się nim również socjologowie, lekarze i pedagogowie (por. Oesterrieth, 1962; Wylie, 1979). O doniosłości takich podzia­łów decydują zarówno względy ontyczne, jak i psychologicz­ne. W życiu człowieka rzeczywiście występują jakościowo róż­ne fazy rozwojowe i dlatego wyodrębnienie ich zwiększa war­tość predyktywną i eksplanacyjną koncepcji człowieka. Przypuszczam, że istotną rolę w tym zakresie odgrywają rów­nież względy psychologiczne. Możliwości poznawcze umysłu ludzkiego są ograniczone: badanie całościowych struktur, takich jak życie ludzkie, stwarza zasadnicze trudności intelektualne. Dlatego też uczeni dokonują dekompozycji złożoności po to, aby lepiej poznać poszczególne stadia rozwojowe. Dążenie do zbytniej redukcji wysiłku poznawczego może stać się źródłem defortfiacji.

Kryteria podziału życia ludzkiego są różnorodne. Psychologo­wie rozwojowi najczęściej wyodrębniają stadia chronologiczne, które zaczynają się od dzieciństwa, a kończą na starości. W ko­lejnych okresach dominują określone formy działalności po­znawczej i praktycznej. W przedstawianej koncepcji kryterium chronologiczne traci swoje podstawowe znaczenie. Istotniejsze staje się kryterium funkcjonalne. O podziale drogi życiowej na okresy, zwane jednostkami biograficznymi, decyduje do­niosłość i rodzaj podejmowanych przez człowieka działań ce­lowych, zarówno ochronnych, jak i transgresyjnych. Znajo­mość ważności i typu celów, do których jednostka dąży, po­zwala wyodrębnić zasadnicze okresy biograficzne. Wagi celów mogą być określane subiektywnie przez sprawcę, jak i obiek­tywnie przez zewnętrznego obserwatora.

Przyjmując kryterium funkcjonalne wyodrębnię dwie podsta­wowe jednostki biograficzne: rozdziały życia i epizody. Roz­działy (zwane czasem etapami) to duże jednostki funkcjonal­ne, które pełnią istotną strategiczną rolę w biografii. Są one niezastępowalne i nieredukowalne. Opuszczenie w biografii jednego rozdziału spowodowałoby jej całkowite zniekształce­nie. Jeśli w życiu danego człowieka zamkniętym rozdziałem jest walka z chorobą nowotworową, to wykreślenie go — ma­jące znaczenie obronne — oznaczałoby znaczne zdeformowanie drogi życiowej.

W zależności od tego, jaki rodzaj aktywności dominuje w danym rozdziale biograficznym, można wyróżnić rozdziały ochronne i transgresyjne. W pierwszych najważniejszą rolę odgrywają działania ochronne; zmagania o odzyskanie wolności osobistej czy walka z chorobą nowotworową są przykła­dami tego rodzaju jednostek biograficznych. W drugich pod­stawowe znaczenie mają działania transgresyjne, a więc prze­kraczanie dotychczasowych granic osiągnięć. W określonym etapie życia mogą dominować takie cele typu „poza", jak do­konanie pewnego odkrycia naukowego czy dalsza koncentracja władzy osobistej. Nie wymaga specjalnego uzasadnienia fakt, że w rozdziałach ochronnych występują również elementarne czynności transgresyjne (na przykład tworzenie mitów o włas­nej wartości przez chorych na raka) i że w rozdziałach trans-gresyjnych muszą pojawiać się czynności ochronne (na przy­kład zdobywanie środków niezbędnych do życia). Wewnętrzna struktura rozdziałów może być więc bardzo zróżnicowana.

Rozdziały różnią się stopniem doniosłości i można je umieś­cić na skali ważności. Ludzie przypisują im określone wagi b„ Wagi te najczęściej mają formę jakościową. W biografiach jed­nostek można spotkać takie zwroty: „Pracę nad daną teorią uważam za najważniejszy okres mojego życia" lub „Kontakty z moim ojcem wywarły zasadniczy wpływ na cale moje życie". Rozdziałom (C) można — przynajmniej teoretycznie — przy­pisywać również wagi ilościowe, czyli b (Ci), b (Cg),.,. Zwięk­szają one ścisłość opisu. W pewnych wypadkach mogą być jed­nak sztuczne i wymuszone przez badacza.

Skala ważności rozdziałów me musi pokrywać się z ich kolej­nością chronologiczną. Okresy późniejsze bywają bardziej do­niosłe niż okresy wcześniejsze. Ilustruje to poniższy przykład. Uporządkowanie temporalne: ti (Ci), ta (€3), 13 (Cy),... Uporządkowanie ważnościowe: bi (Cg), ba (Cg), 03(01),... Uporządkowanie ważnościowe, dokonane z punktu widzenia wag rozdziałów, dostarcza więcej informacji o danym człowie­ku niż uporządkowanie temporalne. Rozdziały składają się z epizodów biograficznych, które są najbardziej elementarnymi jednostkami funkcjonalnymi. Two­rzą je pojedyncze działania celowe, takie jak dodatkowe za­bezpieczenie mieszkania, przeczytanie artykułu naukowego czy przeprowadzenie analizy lekarskiej. W przeciwieństwie do rozdziałów epizody są wymienialne: zastąpienie epizodu -E przez epizod E' lub całkowite pominięcie go nie zmienia całej bio­grafii. Mówiąc bardziej formalnie, wagi ich b (Ei), b (Eg), ... są małe lub nieistotne. Biografie, składające się z epizodów podanych poniżej, są równoważne:

O ile epizody nie odgrywają istotnej roli w całej biografii, o tyle są one ważne w ramach danego rozdziału życia. Mają one określone wagi warunkowe b (Si|C), b (-E^C),... Tak więc kupno nowej książki może odegrać pewną rolę w pracy naukowej, może ułatwić wysuwanie nowych hipotez lub inter­pretacje wyników.

Epizody — zarówno ochronne, jak i transgresyjne — są z re­guły składnikami określonych rozdziałów. W pewnych sytua­cjach mogą one być dość izolowanymi elementami biografii. Udział studenta w badaniach naukowych, w czasie których rozwiązuje on łamigłówkę „Misjonarze i ludożercy", najczęś­ciej jest odosobnionym epizodem transgresyjnym. Badacza bardziej interesują jednak epizody będące składnikami więk­szej całości.

Dokonany podział drogi życia na rozdziały i epizody, mający charakter funkcjonalny, ma kilka zalet godnych podkreślenia. Wydaje się on dość naturalny, zgodny z mądrością obiegową. W sytuacjach codziennych i w warunkach instytucjonalnych ludzie często opisują swoje życie w kategoriach zamkniętych rozdziałów (etapów) i epizodów. Podział ten, rezygnujący z chronologii, pozwala ustalić hierarchię ważności działań ce­lowych. Staje się on także użytecznym narzędziem analizy dla badacza czynów transgresyjnych.

Psycholog zajmujący się biografią jednostki może wybrać jed­no z dwóch podejść. Pierwsze, zwane molarnym, polega na badaniu rozdziałów życia. W tym wypadku interesują go duże jednostki biograficzne, zarówno ochronne, jak i transgresyjne. Analizuje ich strukturę i doniosłość. Drugie podejście, zwane molekularnym, ujmuje biografię jako ciąg epizodów, ignorując jednocześnie bardziej złożone sekwencje działań. Było ono charakterystyczne dla psychologii atomistycznej. Czasem ba­dacze stosują podejście mieszane, molarno-molekularne, pole­gające na jednoczesnej analizie epizodów i rozdziałów.

8.3. Badania biograficzne

Historycy, socjologowie i psychologowie zajmujący się indy­widualnymi biografiami przyjmują określone założenia, okre­ślony język opisu i określone metody, które wpływają na re­zultaty ich pracy. Paradygmaty te znacznie różnią się od pa­radygmatu akceptowanego w tej książce. Najczęściej analizuje się drogę życia w kategoriach strukturalnych i chronologicz­nych, tymczasem najbardziej interesują mnie kategorie funk­cjonalne i regulacyjne. Wiedza o kolejnych fazach życia często jest mało przydatna w procesie badania rozdziałów i epizo­dów funkcjonalnych. Ograniczę się do przedstawienia kilku badań, które mogą mieć pewne znaczenie w dalszych częściach tej pracy.

Znaczne zainteresowanie badaczy wzbudziła relacja istniejąca między poziomem osiągnięć twórczych a różnymi okresami ży­cia. Najczęściej przyjmowano, że zależność ta jest krzywoli­niowa i można ją przedstawić w formie odwróconej litery „U" (por. Lehman, 1953). Początkowo jakość prac naukowych czy literackich wzrasta, osiągając optimum w wieku około 38 " 40 lat i następnie maleje. Taka funkcja jest zgodna z mądrością potoczną.

Nowsze badania wprowadzają istotną modyfikację do wyni­ków prac Lehmana. Wskazują one, że znacznie lepiej można opisać rozdziały twórcze za pomocą odwróconej litery „J" (por. Simonton, 1977a). Zależności te przedstawia rysunek

8.2.

Rys. 8.2. Zależność między wiekiem a poziomem twórczości

0x01 graphic

40 50 60 Wiek

Początkowo — podobnie jak w wypadku funkcji Lehmana — poziom prac twórczych i innowacyjnych wzrasta dość szybko. Osiąga on maksimum i następnie maleje. Jednak spadek ten jest powolniejszy i nie osiąga poziomu początkowego. Można powiedzieć, że najczęściej uczony, wynalazca czy pisarz, nawet w końcowych fazach życia, tworzą dzieła lepsze niż u progu swojej kariery zawodowej. Warto podkreślić, że zależności te są dość powszechne i rzadko modyfikowane przez wpływy ze­wnętrzne. Jak wykazał Simonton, ani stres, ani przeszkody, ani wojna nie zmieniają zasadniczo funkcji podanej na ry­sunku 8.2.

Przekładając te wyniki na język przyjęty w tej pra­cy, można by powiedzieć, że najbardziej twórcze i innowacyjne są środkowe rozdziały życia twórcy, które z reguły występują w okresie 38 - 40 lat (w określonych dziedzinach, takich jak matematyka, optimum to przypada wcześniej). Różnice indy­widualne między ludźmi nie zaburzają tej ogólnej prawidło­wości. Prawdopodobne jest przypuszczenie, że opisuje ona nie tylko sekwencje transgresji twórczych, ale również transgresji ekspansywnych. Wymaga to jednak empirycznego potwierdze­nia.

Badacze zidentyfikowali szereg czynników, które są odpowie­dzialne za kształt funkcji „J". Trzy z nich są godne uwagi. Po pierwsze, spadek poziomu twórczości w życiu dojrzałym. jest związany z pogarszaniem się w tym czasie zdrowia jed­nostki. Zły stan fizyczny wpływa ujemnie na osiągnięcia uczo­nych czy pisarzy. Po drugie, pewną rolę mogą odgrywać zmiany osobowości w wieku starczym. Zgodnie ze stereotypami społecznymi ludzie wchodzący w trzeci wiek mają ogromne do­świadczenie, ale cechują się pewną sztywnością myślenia, czę­sto brakiem dostatecznej energii niezbędnej w osiąganiu długo­falowych celów. Po trzecie, autorzy, tacy jak Simonton, zwra­cają uwagę na rolę wzrastającej rywalizacji. Liczba twórców i wynalazków rośnie często wykładniczo. Zwiększa się więc konkurencja. To, co było oceniane jako wybitne w przeszłości, obecnie — na tle osiągnięć innych — może być uznane za przeciętne. Dzieła równie oryginalne i równie doniosłe spoty­kają się z coraz surowszą oceną. Prawdopodobnie zarówno czynniki biologiczne, osobowościowe, jak i społeczne decydują o przebiegu funkcji „J".

Zależności między poziomem twórczości i ekspansji a przebie­giem życia człowieka są jednak bardziej skomplikowane, niż wskazują na to badania Simontona. Biografia nie jest harmo­nijnym ciągiem jednorodnych działań. Między rozdziałami ży­cia występują przerwy, załamania i powroty. W działalności uczonego i pisarza pojawiają się również „okresy posuchy". Rodzą się kryzysy, w czasie których jednostka ogranicza się często do działań ochronnych. Bardzo charakterystyczny jest kryzys środka życia {mid-life crisis), który w dużym stopniu zaburza harmonijny przebieg czynności ludzkich.

Zarówno czynniki wewnętrzne, jak i zewnętrzne powodują, że w większości biografii rozdziały transgresyjne i rozdziały ochronne występują naprzemiennie. Ich proporcje, kolejność i doniosłość są jednak sprawą bardzo zindywidualizowaną. Współczesne badania biograficzne mają ograniczoną wartość teoretyczną. Dzięki nim uczeni zgromadzili wprawdzie wiele faktów empirycznych, ale nie tworzą one jednak systemu.

8.4. Sekwencja transgresji a rozwój człowieka

Dzięki podejmowaniu transgresji ekspansywnych i twórczych — szczególnie tych, które kończą się powodzeniem — człowiek zmienia otoczenie i samego siebie; kształtuje kulturę i osobowość. Nasuwa się pytanie, jaka jest relacja między transgresją a rozwojem? Czy zmiany status quo można uznać za postęp czy też za regres? Odpowiedź na nie wymaga uprzedniego omówienia pojęcia rozwoju. Nie jest ono jednoznaczne (por. Reykowski, Kochańska, 1980; Wylie, 1979). Dwa następujące wskaźniki rozwoju są szczegól­nie ważne. Pierwszym z nich jest dyferencjacja systemu. W kolejnych fazach następuje dalsze zróżnicowanie jego struk­tury. Powstają nowe, często bardziej złożone i jakościowo od­mienne elementy. Style literackie kształtują kulturę. Nowe formy abstrakcyjnego myślenia, które pojawiają się w okresie dojrzewania, rozwijają osobowość jednostki.

Drugim wskaźnikiem rozwoju jest stopień integracji systemu. Staje się on bardziej spójny i bardziej harmonijny. Zmniejsza­ją się sprzeczności i antagonizmy między zróżnicowanymi ele­mentami. Etapem w procesie rozwoju może być lepsze scala­nie działów danej instytucji lub ukształtowanie tożsamości jed­nostki. Rozwój polega zatem na coraz lepszej integracji coraz bardziej zróżnicowanych struktur.

Doniosłą rolę w rozwoju kultury i osobowości pełnią trans­gresje konstruktywne, dzięki którym jednostki i grupy tworzą pozytywne wartości i które — mówiąc językiem potocznym — pomnażają dobro. Odkrycia naukowe czy dzieła sztuki nie tyl­ko wzbogacają wiedzę człowieka, ale również mogą być osobotwórcze. Transgresje konstruktywne były przedmiotem rozwa­żań w poprzednich rozdziałach.

Transgresje zwane najczęściej transgresjami destruktywnymi wywołują zmiany, które są niekorzystne dla jednostki i dla zbiorowości, tworzą wartości negatywne i zwiększają entro­pię oraz dezorganizację. Hamują one proces dyferencjacji struktur. W krańcowych przypadkach powodują ich dezinte­grację i rozpad. Ponieważ dotychczas nie zajmowałem się sze­rzej transgresjami tego typu, chciałbym je dokładniej omówić. Zachodzą one w czterech światach.

l. Transgresje ekspansywne „ku rzeczom" mogą prowadzić do niszczenia środowiska naturalnego i zaburzenia ładu w przyrodzie. Zmiany te zagrażają nie tylko poszczególnym jedno­stkom, ale w perspektywie zagrażają całemu gatunkowi homo.

2. Transgresje tego typu mogą być również ukierunkowane „ku ludziom". Dążenia do nadmiernego rozszerzenia władzy czy uzyskania całkowitej kontroli nad innymi stają się często źródłem ludzkich cierpień (por. Fromm, 1974).

3. Transgresje destruktywne zachodzą także w świecie symbo­licznym. Tworzenie antyhumanistycznej ideologii, rozbudowa mitów walentnych i posybilnych, które wyróżniają określone jednostki i grupy, to działania mogące odegrać negatywną rolę w dziejach człowieka. Systemy urojeniowe i mityczne w pew­nych sytuacjach stają się siłą materialną skierowaną przeciw humanistycznym wartościom.

4. Transgresje destruktywne skierowane „ku sobie" najczęś­ciej nazywa się autodestrukcyjnymi. Zaburzają one prawidło­we funkcjonowanie osobowości i osłabiają efektywność struk­tur czynnościowych. Używanie narkotyków prowadzi często do zaburzeń w przystosowaniu człowieka. Krańcowym przykła­dem takiej destrukcji jest samobójstwo; akt ten niszczy żywy organizm.

Transgresje destruktywne, zarówno materialne, jak i symbo­liczne, mogą być zatem źródłem kryzysu i regresu. Szczegól­nie brzemienne są działania ekspansywne lub twórcze, których skutki są nieodwracalne i których konsekwencji nie można już usunąć żadnymi środkami technicznymi. Działania powodujące zniszczenie zjawisk przyrodniczych lub zmiany psychopatyczne w osobowości mają z reguły formę trwałą.

Relacja między rozwojem a transgresją jest jeszcze bardziej skomplikowana, niż wynika to z dotychczasowych rozważań. Często się zdarza, że transgresje, których cele są wyraźnie konstruktywne dla jednostek i zbiorowości, dają wyniki nie­oczekiwane i niespodziewane. Niespodzianki te mogą okazać się bardzo niekorzystne dla człowieka. Przewroty społeczne czy reformy gospodarcze, których intencje były szlachetne, po­wodowały w przeszłości regres w rozwoju. Hamowały wzrost dobrostanu jednostek.

Przedstawione dane wskazują, że relacje między aktem trans­gresji a rozwojem jednostki i kultury są złożone. Kompeten­cje człowieka do podejmowania działań wychodzących poza dotychczasowe granice stwarzają jedynie możliwości rozwoju i postępu. Stopień wykorzystania ich zależy zarówno od woli człowieka, jak i od nie kontrolowanych zdarzeń losowych. Splot uwarunkowań przedmiotowych i podmiotowych zdecyduje o tym, czy transgresje jednostkowe i zbiorowe zwiększą dobrostan człowieka czy też staną się źródłem cierpienia.

W świetle tych danych błędna byłaby interpretacja, że kon­cepcja transgresyjna człowieka zakłada jego ciągły rozwój,

8.5. Orientacja ochronna i transgresyjna

Chociaż głównym celem tego rozdziału jest opis ogólnych pra­widłowości biograficznych, to jednak sądzę, że warto przynaj­mniej zasygnalizować fakt istnienia pewnych różnic indywi­dualnych. Zarówno potoczne obserwacje, jak i analiza mate­riału biograficznego potwierdzają tezę, że można wyróżnić pewne typy ludzkie mające charakterystyczną dla nich proporcję i uporządkowanie rozdziałów (epizodów) ochronnych i transgresyjnych.

Istnieje pewna klasa ludzi, w których biografiach rozdziały ochronne wyraźnie dominują nad rozdziałami transgresyjny-mi. Podejmują oni przede wszystkim działania, których celem jest przeciwdziałanie utracie typowych wartości, takich jak te­rytorium czy zdrowie. W wypadku powstania deficytu tych dóbr starają się je zdobyć. Transgresje odgrywają w ich życiu rolę drugoplanową. Na skali ważności przypisują wyższe wa­gi b, rozdziałom ochronnym niż transgresyjnym. Charaktery­styczna jest zatem dla nich orientacja ochronna. Mają — mó­wiąc bardziej ogólnie — osobowość ochronną, ukierunkowaną na generowanie czynności zabezpieczających, powtarzalnych i reproduktywnych.

Drugi typ tworzą ludzie o orientacji transgresyjnej. W ich biografiach dominują rozdziały transgresyjne. Ludzie ci często podejmują działania ekspansywne i twórcze, pozwalające prze­kraczać dotychczasowe granice indywidualnych osiągnięć. Na skali ważności wyższą wagę przypisują celom „poza" niż ce­lom homeostatycznym.

W ramach tej orientacji można wyróżnić dwa jej warianty: orientację ekspansywną i orientację twórczą. Fromm (1947) nazywa je orientacją nieproduktywną i orientacją produktywną. Niezależnie od przyjętej terminologii, w pierwszej dominują czynności rozszerzające dotychczasowy stan posiadania czy dotychczasową władzę. W drugiej zaś podstawową rolę odgrywają działania twórcze. Ta ostatnia była przedmiotem wielu badań, szczególnie psychologów humanistycznych (Maslow, 19.2). Ludzie dążący do ciągłego przekraczania granic własnych osiągnięć mają osobowość tranisgresyjną.

Ludzie o orientacji transgresyjnej: — w porównaniu z przeciwstawną orientacją — koncentrują swoją uwagę na czasie przyszłym; takie nastawienie jest niezbędne, ponieważ wyniki działań typu „poza" są z reguły odległe w czasie. Ponadto wykazują oni większą tolerancję wobec ryzyka. Stosują bar­dziej złożone heurystyczne strategie wyboru. W ich działaniu istotniejszą rolę odgrywają emoej.e pozytywne niż negatywnie; nadzieja dominuje nad lelkiem. Ich osobowość cechuje się znaczną autonomią (por. Łukaszewski, 1983; Weiiner, 1980). Dokonana typologia, mimo jej prostoty, będzie przydatna w czasie analizy mechamizanów transgresji.

8.6. Samoprezentacja

Życie człowieka składa się z sekwencji rozdziałów i epizodów, tworzących pewną całość. W różnych sytuacjach społecznyoh próbuje on formułować wypowiedzi o samym sobie: opisuje i ocenia swoje czyny i swoją osobowość. System publicznych wypowiedzi o sobie nazywamy samoprezentacją (por. Kozielecki). Samoprezentacja, czyli opis własnej biografii, jest składnikiem biografii, podobnie jak instrukcja o budowie maszyny stanowi część maszyny. Z tych też względów warto omówić trzy zasadnicze rodzaje samoprezentacji.

1. Samoprezentacja taktyczna. Sposób przedstawiania siebie w sytuacji publicznej nie tyle zależy od wiedzy o sobie, ile od krótkotrwałych i doraźnych celów, do których jednostka dąży. Prowadzi to czasem do charakterystycznych zachowań. Człowiek zabiegający o pomoc materialną przedstawia siebie jako osobę ułomną i bezradną, chociaż w rzeczywistości uwa­ża siebie za jednostkę silną i zdeterminowaną. Publiczna autodeprecjacja stanowi element gry. Człowiek ten przypomina aktora, który w zależności od granej sztuki zakłada coraz to inne maski i robi coraz to inne gombrowiczowskie gęby. Postępowame takie nie zawsze jest świadome.

Samoprezentacje taktyczne są zmienne: podlegają modyfi­kacji wraz ze zmianą celów działania, ról społecznych i sy­tuacji interpersonalnych. Nie znaczy to jednak, że autoportrety publiczne są całkowicie dowolne. Tworząc je ludzie przestrzegają „zasady psychologicznego prawdopodobieństwa". Unikają szczególnie takich prezentacji, które są całkowicie nierealistyczne, które od razu zostałyby odrzucone przez grupę rów........aegtuków czy przełożonych., Człowiek żyjący w naszej kul­turze obawia się, że zostanie zdemaskowany i skompromito­wany, że otoczenie ujawni jego maty walenifane i posybilne. Woli on, żeby ludzie (poznali jego słabe strony, niż żeby uzna­li go za kłamcę (por. Arikim, 1981). Mimo tej ostrożności tworzemnie takich samoprezentacji jest zawsze ryzykowne (Baumeister, 1962).

2. Samoprezeantacja fasadowa. O ile autoportret taktyczny zależał od aktualnych celów jednostki, o tyle autoportret fasa­dowy jest zgodny z ,,ja idealnym" lub z jego odpowiednikami. Formułując zatem takie publiczne wypowiedzi o sobie, człowiek nie bierze pod uwagę tego, jaki jest (system samo­ocen), ale to, jaki chciałby być. Mitologizując w ten sposób własną osobę, chce zasłużyć na szacunek innych i zdobyć po­wszechną aprobatę. Dąży do ukształtowania korzystnego pu-blic image.

Samoprezentacja fasadowa jest względnie stała i nie zmienia się wraz ze zmianą sytuacji interpersonalnej. Nie zależy ona bowiem od okoliczności, ale od ,,ja idealnego", które jest strukturą dość stabilną. Dążąc do zdobycia szacunku społecz­nego, jednostka w każdej sytuacji i w każdej grupie przedstawia siebie jako osobę uczciwą i inteligentną: zabrązowia swoje czyny. O ile względy taktyczne dopuszczały możliwość autodeprecjacji, o tyle samoprezentacja fasadowa wyklucza ta­ką ewentualność. Chcąc stworzyć i utrwalić pozytywny public image, jednostka musi w każdej sytuacji, formułować wyidea-lizowane wypowiedzi.

Samoprezentacja fasadowa ma istotnie znaczenie w życiu czło­wieka. Od niej w pewnej mierze, zależą stosunki interperso­nalne i sukcesy zawodowe. Godny podkreślenia jest fakt, że ludzie formułują ją jedynie wówczas, gdy są wolni i nieza­leżni, gdy nie czują się automatami. W sytuacji zniewolenia i dezindywidualizacji tracą motywację do tworzenia fasady i często ujawniają rzeczywiste oblicze (por. Baumeister, 1982). Próby idealizacji i mitologizacji świadczą zatem raczej o do­brymi przystosowaniu jednostki i jej zdrowiu psychicznym.

3. Samoprezentacja autentyczna. Omówione samoprezentacje, mimo istotnych różnic istniejących między nimi, mają jedną cechę wspólną: służą do realizacji pewnych celów osobistych. Dzięki formowaniu autoportretu taktycznego jednostka osią­ga cele doraźne i krótkofalowe. Tymczasem autoportret fasa­dowy jest środkiem umożliwiającym ukształtowanie public image, stanowiącego cel długofalowy i strategiczny.

Samoprezentacjia autentyczna {realistyczna) ma odmienną cha­rakterystykę. Tworząc ją jednostka odrzuca kryterium włas­nych interesów i ujawnia wewnętrzną prawdę o sobie. Au­tentycznie opisuje swój charakter i intelekt: rzeczowo mówi o czynach ochroninych i transgresyjnych. Podstawą publicz­nych wypowiedzi staje się ,,,ja realne".

Podzielam pogląd wyrażany przez wielu historyków i teore­tyków kultury, że w naszych czasach — w przeciwieństwie na przykład do okresu Romantyzmu — samoprezentacje autentyczne są zjawiskiem nader rzadkim. Aby przystosować się do zmiennej i złożonej rzeczywistości, aby osiągnąć sukcesy w ramach rywalizacyjnej kultury, ludzie muszą prowadzać grę, której elementem są maski taktycznie i fasadowe (Lasch, 1979). Twierdzenie o „pokracznej gębie", sformułowane przez Gombrowicza, bardziej pasuje do naszej, epoki niż do wielu epok wcześniejszych.

Samoprezentacje, nawet te, które są znacznie zdeformowane przez jednostkę, mogą dostarczyć dodatkowych informacji o sekwencji czynów ochronnych i transgresyjnych.

8.7. Uwagi końcowe

Człowiek, jako układ teliczny, wykonuje zarówno działania ochronne (zachowawcze), jak i transgresyjne. W pierwszej części tej książki omówiłem dwa główne ich rodzaje, a mia­nowicie działania ekspansywne i działania twórcze. Jedno­cześnie zająłem się bardziej specyficznymi transgresjami, ta­kimi jak mity czy struktury urojeniowe, które zawierają za­równo elementy innowacyjne, jak i ekspansywne.

Przedstawiona lista transgresji nie jest wyczerpująca. Pomija ona pewne pozycje. Jedną z nich są transgresje oniryczne, czyli sny i marzenia senne. Były one przedmiotem wielu ba­dań fizjologicznych i psychoanalitycznych. Mimo to współ­czesna wiedza na ich temat jest ograniczona., Freud i inni psy­choanalitycy gotowi była przyjąć, że sny pełnią funkcję sub­stytucyjną, ze są one zastępczym zaspokojeniem pierwotnych popędów i potrzeb. Ta hipoteza została zakwestionowana przez wielu współczesnych autorów. Siniger uważa, że sny pełnią raczej funkcję poznawczą, że pomagają w rozwiązy­waniu problemów, że ułatwiają znalezienie twórczych rozwią­zań, których nie udało się sformułować w czasie normalnej pracy badawczej. Żadna z tych hipotez nie wydaje się wy­starczająca. Nie ulega jednak wątpliwości, że transgresje oniryczne — mimo iż są tak ,,miękkie" i trudne do zbadania — należą do ważnych składników ludzkiej biografii.

Część 2 Mechanizm działań transgresyjnych

Rozdział 9 Ogólny model motywacji

9.1. Dwa rodzaje motywacji

Przedmiotem rozważań zawartych w części pierwszej były różne rodzaje transgresji ekspansywnej, i twórczej. Zajmo­wałem się w niej wynikami (efektami) działań wychodzących poza dotychczasowe granice indywidualnych osiągnięć. Wy­niki te są z reguły obserwowalne i dostępne publicznie. Ich liczbę, oryginalność czy doniosłość można często mierzyć za pomocą intersubiektywnych skal. W wielu wypadkach trans­gresje stają się zobiektywizowanym składnikiem kultury lub indywidualnej biografii.

W części drugiej zajmę się psychologicznymi mechanizmami transgresji. Posługując się metaforą Chomskiego można by powiedzieć, że przechodzę obecnie od badania struktur powierzchniowych. do badania struktur głębokich, od analizy te­go, co twarde, do analizy tego, co miękkie. Poznanie mecha­nizmów psychologicznych pozwala lepiej zrozumieć zachowania ochronne i transgresyjne. Pozwala trafniej je przewidywać i wyjaśniać. Jest niezbędnym etapem w konstruowaniu kon­cepcji psychologicznej człowieka.

W rozdziale tym skoncentruję uwagę na procesach motywa­cyjnych, które pełnią trzy podstawowe funkcje. Po pierwsze, uruchamiają one działania i współdecydują o poziomie wy­datkowania energii przez człowieka. Po drugie, nadają ogólny kierunek poszukiwaniom wartości. Po trzecie, podtrzymują działania: wpływają na ich trwałość i na to, ile czasu człowiek na nie poświęca, Naylor i współpracownicy (1980) wyrażają pogląd, że motywacja decyduje przede wszystkim o tym, jak człowiek lokuje energię i czas osobisty. Takie ujęcie — cho­ciaż trafne — jest jednak zbyt wąskie, motywacja bowiem wyznacza również ogólny kierunek działania; określa to, co dla jednostki jest ważne. Odgrywa zatem istotną rolę regu­lacyjną.

W ostatnich dziesięcioleciach nastąpił wyraźny postęp w rozu­mieniu ludzkiej motywacji. Psychologowie poddali rewizji wiele tradycyjnych pojęć i wprowadzili zupełnie nowe me­chanizmy uruchamiające i podtrzymujące działania.

Zwolennicy klasycznych już dzisiaj kie­runków psychologii, takich jak psychoanaliza czy teoria uczenia się, sprowadzali motywację człowieka do motywacji homeostatycznej, zwanej również motywacją typu „napięcie — ulega" lub też motywacją nasycenia. W wypadku powstania deficytu wartości, takich jak pokarm czy bezpieczeństwo, ro­dziło się napięcie motywacyjne i człowiek podejmował działania, których celem było zdobycie określonego dobra. Osiąg­nięcie go redukowało napięcie i dawało ulgę. Zaburzona równowaga została przywrócona i człowiek finalizował działanie.

Ta homeostatyczna motywacja działała na zasadzie wańka-wstańka.

Chociaż nie ulega wątpliwości, że jest to ważny rodzaj mo­tywacja, nie jest on jedyny. W ostatnich dziesięcioleciach psy­chologowie o orientacji poznawczej i humanistycznej zidenty­fikowali drugi typ motywacji, zwany najczęściej motywacją heterostatyczną lub wzrostową. W tym wypadku obowiązuje nie tyle zasada „napięcie — ulga",, co zasada „napięcie — utrzymanie lub wzmocnienie napięcia". Innymi słowy, osiąg­nięcie celu nie prowadzi do (nasycenia, ale podtrzymuje lub nawet podwyższa siłę motywacji. Człowiek w dalszym ciągu allokuje energię i czas w danym kierunku. O ile motywacja homeostatyczna działała zgodnie z modelem spirali, o tyle mo­tywacja heterostatyczna bardziej przypomina proces powstawania kuli śnież­nej. Człowiek nigdy nie jest nasycony.

Motywacja ta interesuje nie tylko psychologów, ale również biologów czy cybernetyków. Charakterystyczna jest w tym względzie wypowiedź Bertalanffy'ego (1984), jednego z pionie­rów ogólnej teorii systemów: „Koncepcje i modele równowa­gi, homeostazy, przystosowania itp. wystarczają do utrzyma­nia systemów przy życiu, nie okazują się niewystarczające w przypadku zmian, różnicowania, ewolucji, entropii ujemnej, tworzenia stanów nieprawdopodobnych., potencji twórczej, narastania napięcia, samorealizacji, powstawania i rozwoju itp. Zdawał sobie z tego sprawę Canwm. gdy uznał, że obok ho­meostazy istnieje «heterostaza», obejmując tym pojęciem wymienione wyżej zjawiska".

Autor ten krytykuje badaczy, którzy nie rozumieją tej zło­żoności. Pisze on: „Zasadę homeostazy rozdyma się niekiedy do takich rozmiarów, że staje się idiotyczna. Śmierć męczennika na stosie tłumaczy się «anormalnym przemieszczeniem» jego procesów wewnętrznych w taki sposób, że śmierć bardziej «przyczynia się do homeostazy niż życie .[...]; alpi­nista ryzykuje życie (ponieważ utrata cennego dlań statusu społecznego może być bardziej przygnębiająca). Przykłady te dowodzą, do jakich skrajności posuwają się niektórzy autorzy pragnąc uratować głęboko zakorzeniony w filozofii ekonomiczno-komercyjnej schemat, według którego za najwyższe uważa się konformizm i oportunizm" (s. 250). W tej trochę chaotycznej, wypowiedzi Bertalanffy zwraca uwagę na to, że motywacja heterostatyczna jest nieredukowalna do homeo­stazy.

9.2. Motywacja homeostatyczna. Zaspokojenie potrzeb

Współcześni psychologowie są zgodni co do tego, że niezbęd­nym warunkiem uruchamiania działania jest rozbieżność ist­niejąca między pożądanym stanem podmiotu a stanem aktu­alnym. Stany pożądane najczęściej nazywa się standardami

regulacji '{S)„ Określają one typowy (normalny) poziom wartości materialnych czy duchowych, które są niezbędne do ży­cia, czyli v i(S).

Standardy regulacji, zwane również wartością odniesienia (reference vdlue} lub punktem nastawienia (set point) są za­kodowane genetycznie lub powstają w toku. społecznego ucze­nia się. Optymalny poziom płynów w organizmie zależy od czynników wrodzonych. Tymczasem standardy zachowania się w określonej grupie powstają w trakcie uczenia się obser-wacyjnego lub w trakcie porównań interpersonalnych.

Istotne znaczenie dla jednostki ma fakt, że standardy w zasadzie tworzą hierarchię (por. Carver, Scheier, 1981). Na jej czele umieszczone są najważniejsze wymagania, którym jed­nostka przypisuje najwyższą wagę. Listę tę kończą stan­dardy mniej istotne lub nawet błahe. Uporządkowanie to ułatwia orientację w wymaganiach organizmu i odgrywa dużą rolę w procesie motywacyjnym. Ludzie więcej czasu i energii poświęcają wymogom najbardziej doniosłym, które odgrywają pierwszoplanową rolę w przystosowaniu organizmu do środo­wiska.

W wypadku powstania rozziewu D między standardem S a stanem aktualnym A, czyli w wypadku istnienia deficytu wartości, człowiek — w sprzyjających okolicznościach — uru­chamia działania, allokuje energię i czas po to, aby wyrównać niedobór. Tak więc zmniejszenie płynów w organizmie poniżej stanu typowego aktywizuje czynności poszukiwania wody. Redukcja różnicy D {S, A) wywołuje stan nasycenia i kończy dalsze poszukiwania.

Współcześnie badania wykazują, że człowiek uruchamia dzia­łanie nie tylko wtedy, gdy rzeczywiście istnieje rozbieżność między standardem a stanem aktualnym, ale często również wtedy, gdy antycypuje on powstanie takiego rozziewu w przy­szłości. Chcąc uchronić się przed włamaniem, właściciel wpro­wadza na własne terytorium dodatkowe środki fizyczne i sym­boliczne. Zmniejszają one prawdopodobieństwo straty w przyszłości posiadanych dóbr materialnych (por. Brown, Altman, 1981), Rozbieżność antycypowana, zwana dalej Da (S, A), jest ważnym czynnikiem uruchamiającym i podtrzymującym dzia­łania ochronne.

Zachowac status quo

0x01 graphic

Zredukować różnicę DfS.AI

Rys. 9, i. Funkcjono­wanie komparatora


Mechanizm motywacji homeostatycznej — zarówno rzeczywistej, jak i antycypowanej — przedstawia rysunek 9.1. Pod­stawową funkcję pełni w nim komparator, czyli układ diagnostyczny, który porównuje stany typowe S ze stanami aktualnymi A (por. Campion, Lord, 19.0). Gdy wykryje on rozbież­ność D {S, A},, człowiek uruchamia działania kierunkowe, któ­re wyrównują niedobór wartości. Gdy komparator stwierdzi, że stan typowy został osiągnięty, sprawca finalizuje aktyw­ność.

Pod wpływem różnorodnych czynników zewnętrznych i we­wnętrznych komparator może zawieść. Wówczas to, mimo osiągnięcia stanu typowego, jednostka nie przerywa procesu zdobywania wartości. Powstaje więc jej nadmiar. Superata ta zaburza homeostazę i dlatego jednostka musi się jej pozbyć. Nie kontrolowane spożycie pokarmu wywołuje często odruch wymiotny. Tak więc zarówno negatywna rozbieżność między standardami a stanem aktualnym, jak i rozbieżność pozytyw­na uruchamiają proces motywacyjny. Dlatego też określenie ,,motywacja braku" (deficit motivation), stosowane między innymi przez Masłowa, jest zbyt wąskie.

Chociaż sama nazwa komparator może budzić zastrzeżenia, to jednak nie ulega wątpliwości, że w mechanizmie motywacyj­nym musi być układ porównujący stan typowy, czyli stan­dardy, ze stanem aktualnym. Układ ten jest elementem szerszej struktury osobowości, zwanej wolą.

Przedstawione dane pozwalają na sformułowanie podstawo­wego {żelaznego) prawa motywacji homeostatycznej. Procesy motywacyjne powstają wtedy i tylko wtedy, gdy w umyśle człowieka istnieją co najmniej dwie niezależne informacje. Z reguły jedna z nich dotyczy stanu typowego (standardu), druga zaś — stanu aktualnego. Dopiero zestawienie tych in­formacji i wykrycie przez komparator rozbieżności uruchamia motywację, wpływa na kierunek allokacji czasu i energii oso­bistej. Pojedyncze informacje nie dynamizują człowieka. Ani wiedza o standardzie, ani wiedza o stanie aktualnym nie są wystarczające, aby pobudzić jednostkę do aktywności. Na­pięcie motywacyjne — podobnie jak napięcie elektryczne — wymaga zatem co najmniej dwóch elementów. Wykrycie pod­stawowego prawa motywacji miało ogromne znaczenie w badaniach psychologicznych (por. Bandura, 1977; Bandwa, Cervone, 1963, Łódkę et al., 1981; Łukaszewski, 1983).

Chcąc uniknąć nieporozumień, chciałbym podkreślić, że prawo to wskazuje jedynie na konieczny warunek uruchamiania mo­tywacji jednostki. Warunek ten nie jest wystarczający. W wy­padku powstania nie sprzyjających okoliczności sama rozbież­ność D {S, A) me pobudza do kierunkowego działania. Tak więc człowiek przebywający samotnie na pustyni, który od­czuwa brak uznania najbliższej rodziny, nie będzie zabiegał o jej względy, ponieważ w tych warunkach cel ten jest nie­osiągalny.

Mechanizm motywacji homeostatycznej można nazwać mecha­nizmem funkcjonowamia potrzeby. (Aldenfer, 19.2). Chociaż termin „potrzeba" zniknął z (prac psychologów o orientacji poznawczej, jest on dość wygodny do opisu motywacji homeostatycznej. Potrzeba, jako deficyt wartości, jest zaspokojona dzięki zdobyciu określonych dóbr, takich jak pokarm czy bez­pieczeństwo organizmu. Termin ten staje się użyteczny jedy­nie wtedy, gdy zostaje zdefiniowany jako rozbieżność mię­dzy standardami i stanem aktualnym. Czasem autorzy, rezyg­nujący z tej kategorii, mówią o mechanizmie interesów lub dążeń ludzkich. Są to często spory o słowa, spory tak cha­rakterystyczne w naukach humanistycznych. Zasadnicze zna­czenie ma jedynie podstawowe prawo motywacji i jej mecha­nizm podany na rysunku 9...

Motywacja homeostatyczna, przywracająca równowagę wew­nętrzną organizmu, była (przedmiotem wielu badań biologicznych, psychologicznych i socjologicznych. Jej podstawowe pra­wa zostały chyba już poznane i opisane w podręcznikach psy­chologicznych .

9.3. Motywacja heterostatyczna: ludzkie żądze

Zarówno dane historyczne, jak i potoczne obserwacje wyka­zują, że model napięcie — ulga nie odpowiada opisowi pewnych rodzajów motywacji ludzkiej. Tak więc motywacja władcza (power motwation), czyli siła dążenia do pomnażania, wła­dzy, z reguły nie maleje po osiągnięciu określonego zakresu kontroli osobistej. Człowiek, który ma znaczny wpływ na in­nych ludzi, czyni dalsze starania, aby go zwiększyć, aż zbliży się do ideału „jedna owczarnia i jeden pasterz" (Mulder, 1984). Sytuację tę trafnie opisują słowa Buddy: „Ludzkie dążenia są nienasycone. Przypominają one spragnionego człowieka, który pije słoną wodę: w miarę picia jego pragnienie ciągle wzrasta". Postępowanie takie jest zgodne z zasadą sprzężenia zwrotnego dodatniego.

Ponieważ dane na temat motywacji, heterostatycznej są ogra­niczone, przedstawię jedynie jej hipotetyczny mechanizm, który znacznie różni się od wzoru przedstawionego na rysunku 9.1. O ile w motywacji homeostatycznej podstawową rolę od­grywają standardy regulacji, o tyle w motywacji wzrostowej ich miejisce zajmują aspiracje. Termin ten ma bogate tradycje w psychologii osobowości i w psychologii podejmowania decyzji (por. Kozielecki, 1981a; Simon, 1957). Jest on szcze­gólnie użyteczny w opisie najbardziej złożonych struktur. Analiza porównawcza pozwoli lepiej zrozumieć osobliwości tych dwóch pojęć.

Treścią standardów są typowe (normalne) stany podmiotu. Ponieważ stany te są dobrze znane, można je określić w spo­sób wręcz algorytmiczny. Tymczasem aspiracje dotyczą sta­nów nowych, często idealnych. Ich treścią mogą być wizje rzeczywistości i własnej osoby. Czasem zawierają one także elementy fantastyczne lub utopijne. Wartości te w pewnych wypadkach są w ogóle nieosiągalne. W każdym razie spełnienie aspiracji oznacza przekraczanie dotychczasowych granic podmiotu.

W porównaniu ze standardami aspiracje są bardziej dyna­miczne. O ile normalny poziom płynów czy witamin w organi­zmie jest stały, o tyle poziom aspiracji dotyczących władzy czy własnej ważności jako osoby zmienia się w zależności od warunków zewnętrznych i wewnętrznych. Tak więc sukces w walce wyborczej z reguły rozbudza ambicje polityczne i wzmacnia napięcie motywacyjne. Z tego względu pojęcie to lepiej opisuje heterostazę.

Poziom aspiracji (L) odgrywa zasadniczą rolę w motywacji heterostatycznej. W wypadku powstania rozbieżności między m....m a aktualnym, stanem rzeczy (A), czyli powstania różnicy D (L, l), rodzi się napięcie aspiracyjne i człowiek — w sprzyjają­cych okolicznościach — podejmuje działania, których celem jest zaspokojenie własnych amibicji. Powodzenie w takim działaniu nie likwiduje napięcia, ale utrzymuje je na dotych­czasowym poziomie lub nawet je potęguje. Można zasadnie powiedzieć, że rozbieżność D (L, A) istnieje permanentnie między aspiracjami i stanem aktualnym. Deficyt -wartości jest zatem trwały. Mówiąc słowami Buddy, aspiracje ludzkie są nienasycone.

Procesy motywacyjne są ściśle związane z emocjami, które pełnią funkcje energetyczne, wzmagają napięcie i podtrzy­mują ukierunkowane czynności. W strukturze motywacji homeostatycznej szczególną rolę odgrywają emocje negatywne, takie jak lęk lub zagrożenie. Tymczasem w motywacji heterostatycznej wzrasta rola emocji pozytywnych, takich jak na­dzieja czy antycypowana duma. Można by powiedzieć, że jednym z celów działań sty­mulowanych przez tę pierwszą motywację jest minimalizowa­nie przykrości. Tymczasem czyny uruchamiane przez motywację drugiego rodzaju dążą do maksymalizowania przyjemności.

W motywacji wzrostowej zmienia się również rola kompara­tora. Jego głównym celem nie jest Obecnie samo wykrycie rozbieżności D (L, A), która zawsze istnieje, ale raczej określenie jej rozmiaru i jej treści. Duże znaczenie ma także stwierdzenie, czy ona maleje czy też wzrasta w toiku działania. Ta ostatnia informacja wskazuje na to, czy podmiot wybrał właściwy kierunek poszukiwania wartości. Przypuszczam, że w motywacji wzrostowej znaczenie komparatora raczej ma­leje.

Czasem określa się motywację homeostałyczną jako ,,niższą", a motywację heterostatyczną jako „wyższą". Takie określenie nie wydaje się uzasadnione. Są to bowiem względnie autonomiczne motywacje, które pełnią niepowtarzalną rolę w życiu człowieka. Bez pierwszej z nich niemożliwe byłoby przysto­sowanie się do środowiska. Bez drugiej zaś człowiek nie byłby zdolny do budowania i niszczenia struktur kulturowych, nie byłby więc człowiekiem. Mówienie o wyższości jednej z tych motywacji przypomina trochę dyskusję, co jest waż­niejsze w życiu — tlen czy witaminy. Jest to spór czysto werbalny, ponieważ każdy z tych składników jest niezibędny dla życia jednostki.

Mimo iż motywacje te są względnie autonomiczne, w rzeczy­wistych warunkach mogą się one krzyżować i występować rażeni. Jak pisze Maslow, ta sama aktywność bywa regulowana raz przez motywację nasycenia, innym razem przez motywację wzrostową. .Zilustruję to na przykładzie miłości. Masłow wyróżnia dwa jej rodzaje: miłość typu D (deficzency love} i miłość typu B (love for the being), Pierw­sza z nich jest rozumiana jako potrzeba podobna do potrzeby jedzenia. W pewnych okolicznościach jednostkę opanowuje ,,głód miłości" i podejmuje ona działania w celu jego zaspo­kojenia. Poszukuje właściwego obiektu miłości. Po zdobyciu go następuje redukcja napięcia i ulga. Siłą miłości kierują więc prawa konsumpcji. Tymczasem miłość typu B jest ciągle nienasycona. Osiągnięcie pewnego związku z drugą osobą nie zmniejsza napięcia aspiracyjnego, ale raczej je potęguje. Jest to więc motywacja wzrostowa.

Mechanizm motywacji heterostatycznej jest trudny do opisa­nia za pomocą terminu „potrzeba". Potrzeba — zgodnie z tra­dycyjnym jej rozumieniem — zakłada redukcję napięcia po otrzymaniu określonych dóbr. Tymczasem w tym wypadku redukcja taka nie następuje. Mamy tu zatem do czynienia z czymś, co w klasycznej filozofii i w życiu potocznym nazywa się żądzą; żądze bogactwa, władzy czy sławy podlegają raczej prawom wzrostu niż nasycenia.

Identyfikacja i zrozumienie motywacji heterostatycznej ma istotne znaczenie dla budowania ogólnej koncepcji człowie­ka. Wiedza na temat tej motywacji pozwoliła odrzucić „hy­drauliczny" i mechaniczny model jednostki i spojrzeć na nią z bardziej, humanistycznego punktu widzenia.

9.4. Kryterium optymalizacji i satysfakcji

Od czasu układania się odkrywczych prac Simona (1957) w naukach społecznych przyjmuje się dwa niezależne kryteria oceny decyzji i działań. Pierwsze z nich nazywa się kryte­rium optymalizacji: wybór jest optymalny wówczas, gdy jest najlepszy z możliwych, gdy pozwala całkowicie osiągnąć cele jednostki lub zbiorowości. Drugie z nich, zwane kryterium sa­tysfakcji (satisficing}, pozwala wybrać działanie dostatecznie dobre {good enough), które daje zadowolenie, ale które wcale nie jest najlepsze. Kryterium optymalizacji można stosować w sytuacji standardowej i dobrze określonej, podczas gdy kry­terium satysfakcji staje się trafne w sytuacji niedookreślo­nej i otwartej (por. Kozielecki, 1981a).

Działania uruchamiane przez motywację homeostatyczną w wielu wypadkach mozolą oceniać w kategoriach, optymaliza­cji. Czynności, dzięki którym człowiek całkowicie wyrównuje deficyt płynów w organizmie i dzięki którym osiąga standard, są optymalne. Kryterium, to staje się zatem elementem zło­żonego mechanizmu motywacji homeostatycznej. Fakt ten zwiększa jej określoność.

Działania uruchamiane przez motywację heterostatyczną są w zasadzie oceniane według kryterium satysfakcji. Decyzja, która pozwala osiągnąć pewne aspiracje, na przykład związane z władzą, jest raczej satysfakcjonująca niż optymalna. Ze względu na niepełną określoność indywidualnych ambicji i złożoność sytuacji wychodzenia poza, nie wiadomo, czy pod­jęta decyzja była najlepsza z możliwych. Można jedynie stwierdzić, że była ona dostatecznie dobra. Przedstawione różnice pozwalają lepiej zrozumieć specyfikę motywacji nasycenia i motywacji wzrostowej.

9.5. Motywacja a cele jednostki

Wykrycie przez komparator różnicy D {S, A) lub różnicy D (L, A) rodzi napięcie motywacyjne i aspiracyjne). W takiej sytuacji człowiek formułuje często cele, których osiągnięcie pozwala zredukować lub zmniejszyć rozbieżność między stan­dardami -(aspiracjami) a stanem aktualnym. Zależność między zidentyfikowaną różnicą D a zamiarami jednostki należy do najważniejszych zagadnień motywacyjnych i dlatego wymaga ona dokładniejszego rozważenia. Rozważania te będą na tyle ogólne, że odnosić się będą zarówno do motywacji nasycenia, jak i motywacji wzrostowej.

W wypadku powstania różnicy D i(S, A), lub D (L, A) czło­wiek przyjmuje różinorodne strategie wyboru lub konstruo­wania celów jako projektowanych stanów rzeczy. Jedną z naj­bardziej znanych jest strategia inkrementalna,, którą można by nazwać również strategią małych kroków (por. Janis, Mann, 19717). Stosując ją człowiek formułuje mało amibtne cele, które nie pozwalają zniwelować rozbieżności między 5 <L) a A, ale które rozbieżność tę zmniejszają. Zmiany te dają satys­fakcję jednostce: są więc oceniane jako „dostatecznie satys­fakcjonujące". Ta pozytywna ocena jest wzmacniana przez złudzenie, że „zmiana oznacza postęp". Jednak pewna sekwen­cja czasowa takich mało ambitnych celów może znacznie zre­dukować rozbieżność D. Prawdopodobnie strategia inkrementalna częściej, jest stosowana w wypadku motywacji heterosta-tycznej; (wzrostowej) niż motywacji homeostatycznej (nasyce­nia).

Jak wynika z badań Lindiblonoa, inkrementalizm jest bardzo typowy w sferze organizacji i zarządzania. Gdy do­tychczasowa polityka instytucji nie spełnia aspiracji i wy­magań, decydenci formułują cele wprowadzające drobne zmia­ny. Często zmiany te dotyczą najsłabszych punktów polityki inwestycyjnej lub rynkowej {są one swoistym rodzajem „ga­szenia ognia").. (Następstwo takich mało ambitnych celów po­zwala czasem znacznie zniwelować różnicę D (L, A). Inkre-mentalizm ma szereg zalet. Redukuje on ryzyko niepowodze­nia. Daje pewną satysfakcję, że instytucja jednak się roz­wija i jest prężna. Drobne zmiany są łatwiejsze do wprowa­dzenia w życie niż zasada „wszystko albo nic". Nie wywołują one oporu organów zarządzających. Jednocześnie ta strategia małych kroków może doprowadzić instytucję do bankructwa. Dzieje się tak wtedy, gdy kolejne reorganizacje nie tworzą spójnej całości, lecz ją dezintegrują.

Strategia inkrementalna stosowana jest również w procesie podejmowania działań osobistych, takich jak wybór kariery czy partnera (por. Janis, Manm, IOW). Dane na ten temat są jednak bardzo ubogie.

Człowiek nie zawsze redukuje różnicę D (S, A) lub D (L, A) stawiając ambitny i ryzykowny cel „osiągnąć standard" lub „zdobyć wartości odpowiadające aspiracjom". Często stosuje on strategie mniej ambitne, takie jak strategia inkrementalna. Stwierdzenie to ma istotne znaczenie teoretyczne. Wskazu­je ono na to, że rozróżnienie między hipotetyczną różnicą D {S, A) lub D (L, A) a celami jest uzasadnione, że różnica ta stanowi antecedens celów. Badacze, którzy pomijają te antece-densy, tak jak to robią teoretycy organizacji, nie są zdolni opisać całego mechanizmu ludzkiej motywacji i działania.

Metody i czas formułowania celów są różnorodne, Niektórzy badacze, tacy jak Bandura i Norman, zwracają uwagę na dwa podstawowe sposoby wysuwania celów.

1. Jednostka wykrywa różnicę między standardami {aspiracjami) a stanem aktualnym i następnie formułuje cel typu „zdobyć określone wartości, które pozwolą zmniejszyć istnie­jącą rozbieżność". Dopiero po wysunięciu go poszukuje w świe­cie takich działań i takich warunków, które umożliwiają osiągnięcie tego zamiaru. W tym wypadku cel wyprzedza czyn­ności kierunkowe. Człowiek, który odczuwa głód, postanawia zdobyć pokarm i następnie podejmuje odpowiednie działa­nia.

Cele takie będę nazywał apriorycznymi, ponieważ wyprze­dzają one proces poszukiwania wartości w świecie. Są one formułowane bez dokładniejszej znajomości warunków i mo­żliwości.

2. W toku określonego działania poznawczego i praktycznego człowiek może przypadkowo wykryć dodatkowe możliwości i wartości, które są dla niego ważne. Wykrycie ich aktywizuje rozbieżność D {S, A) lub D {L, A) i wówczas formułuje on cel „osiągnąć te wartości". Tak więc w toku rutynowego bada­nia medycznego lekarz zaobserwował nieznane zjawisko, któ­re pobudziło jego ambicje poznawcze. Postanowił więc do­kładniej, je zanalizować.

Cele takie będę nazywał aposteriorycznymi. Nazwa ta jest o tyle uzasadniona, że są one formułowane po poznaniu mo­żliwości i wartości w świecie. Fakt ten zwiększa ich rea­lizm i prawdopodobieństwo osiągnięcia zamiarów aposterio-rycznych. Te dwa sposoby formułowania celów są prawdo­podobnie istotne — chociaż w różnym stopniu — dla każdego człowieka.

Po sformułowaniu celu zaczyna on pełnić różnorodne funkcje regulacyjne, które przedstawiłem w podrozdziale 2.1. Ukie­runkowuje ludzkie czynności, współdecyduje o doborze stra­tegii i programu wykonania. Wpływa na poziom wydatkowa­nej energii i wytrwałości. Wyznacza czas finalizacji działania. Jest zatem jednym z najważniejszych czynników regulujących czynności.

9.6. Od napięcia motywacyjnego do realizacji

W części drugiej tej książki będę kolejno omawiał zasadnicze etapy procesu działania transgresyjnego. Ograniczę się do przedstawienia sześciu etapów podstawowych. Podział ten nie tyle ma charakter chronologiczny, co funkcjonalny.

l. Etap motywacyjny. W etapie tym komparator wykrywa rozbieżności między standardem (aspiracjami) a aktualnym sta­nem podmiotu. Następnie formułuje cele.

2. Etap oceny warunków działania. W etapie tym człowiek po­szukuje i ocenia warunki, które są niezbędne do osiągnięcia celów. Formułuje przewidywania i szacuje prawdopodobień­stwo otrzymania pożądanych wyników. Sprawy te będę ana­lizował w rozdziale 13.

3. Etap wartościowania wyników. Człowiek ocenia cenność an­tycypowanych wyników działania. Określa, w jakim stopniu

pozwalają one zniwelować istniejący deficyt wartości. Etap ten będę badał w rozdziale 14.

4. Etap wyboru działania. Znając wartość wyników poszcze­gólnych działań i prawdopodobieństwo ich osiągnięcia, jedno­stka dokonuje wyboru tego działania, które — jej zdaniem — pozwala w sposób satysfakcjonujący osiągnąć cel. Zajmę się tym zagadnieniem w rozdziałach 15. i 16.

5. Etap wykonania działania. Przedstawię różnorodne progra­my, które ludzie stosują w czasie wykraczania poza dotych­czasowe granice swoich osiągnięć. Poświęcę temu rozdziały 17. i 18.

6. Etap konsumpcji wartości. Działanie kończy się sukcesem, niespodzianką lub niepowodzeniem. Sukces pomnaża dotych­czasowe wartości materialne czy intelektualne. Tymczasem nie­powodzenie nie pozwala osiągnąć tego celu. W tym ostatnim wypadku człowiek często ucieka się do środków symbolicznych i zastępczych, które łagodzą skutki niepowodzenia. Środki te nazywamy mechanizmami paliatywnymi.

W rzeczywistych warunkach uporządkowanie tych etapów mo­że być różnorodne. Gdy sprawca formułuje cele aposteriorycznie, aktywność podmiotu zaczyna się od etapu drugiego lub trzeciego. Obserwując i oceniając określony fragment rzeczy­wistości człowiek dostrzega w nim możliwości i wartości godne uwagi. Fakt ten aktualizuje napięcie motywacyjne lub aspiracyjne i stymuluje proces formułowania celów ochronnych lub transgresyjnych. W pewnych wypadkach niektóre etapy są w ogóle pomijane.

Kolejne poznanie tych etapów — mimo ich zmienności — po­zwoli lepiej zrozumieć złożony mechanizm działań transgre­syjnych, który jest bardziej złożony, niż to wynika z modelu TOTE, sformułowanego przez Millera, Galantera i Pribrama.

9.7. Uwagi końcowe

Sformułowanie podstawowego prawa motywacji, a szczególnie wyodrębnienie dwóch autonomicznych rodzajów motywacji homeostatycznej i heterostatycznej, jest istotnym krokiem w procesie poznawania mechanizmu zachowania. Ta ostatnia mo­tywacja nie była zbyt ważna dla psychologa i socjologa bada­jących działania ochronne, takie jak spożycie pokarmu, ale staje się ona pierwszoplanowa dla uczonych, którzy badają naj­bardziej złożone czynności ludzkie, a więc transgresje ekspan­sywne i twórcze. Okazuje się bowiem, że tych ostatnich nie można w pełni wyjaśnić prawami homeostazy. Nie można ich również sprowadzić do mechanizmu zaspokajania potrzeb ele­mentarnych. Motywacja heterostatyczna uruchamia struktury, które potocznie nazywa się żądzami.

O ile ten pierwszy rodzaj motywacji jest dość dobrze poznany przez psychologów i fizjologów, o tyle ten drugi nie spotkał się z takim zainteresowaniem. Nie pasował on do scjentystycznych koncepcji behawiorystów i do ,,hydraulicznego" modelu człowieka, rozwijanego przez psychoanalityków klasycznych. Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach — w związku z porzuce­niem tych symplistycznych koncepcji — uczeni szerzej po­święcili się temu ważnemu zagadnieniu.

Chciałbym zwrócić uwagę na to, że przyjęte w tym rozdziale nazewnictwo jest bardziej trafne od terminologii dotychczas stosowanej w pracach psychologicznych. Motywacja homeostatyczna — w porównaniu z motywacją braku (deficiency mo-tivation) — jest uruchamiana zarówno w okresie powstawania niedostatku wartości elementarnych, jak i w chwili ich nad­miaru. Sukces w obu wymienionych wypadkach redukuje na­pięcie i przywraca zaburzoną równowagę. Tymczasem charak­terystyczną cechą motywacji heterostatycznej — w porówna­niu z motywacją wzrostową (growth motwation) — jest to, że osiągnięcie nowych wartości, takich jak zdobycie władzy, po­woduje bądź wzrost napięcia aspiracyjnego, bądź utrzymuje go na takim samym poziomie. Przyjęte nazewnictwo jest zatem bardziej ogólne. Pozwala ono pełniej opisać główne rodzaje motywacji niż terminologia wypracowana w psychologii huma­nistycznej lub teorii systemów. Fakt ten ma istotne znaczenie w poznawaniu złożonych mechanizmów transgresji.

Rozdział 10 Motywacja niespecyficzna

10.1. Motywacja niespecyficzna i specyficzna

Oczywisty wydaje się wniosek, że działania transgresyjne, są uruchamiane i podtrzymywane przez motywację heterostatyczną (wzrostową), podczas gdy działania ochronne są inicjowane przez motywację homeostatyczną (nasycenia), a więc przez ele­mentarne potrzeby jednostki i grupy. Taki wniosek, mimo je­go pozornej oczywistości, nie jest w pełni uzasadniony. Nie ulega wątpliwości, że w podejmowaniu działań transgresyjnych istotną rolę odgrywa również motywacja nasycenia. Odwołam się do przykładu biblijnego. Noe zbudował arkę, która była najwyższym osiągnięciem myśli technicznej w tamtych czasach. Nikt przed nim nie zaprojektował łodzi mającej trzysta łokci długości i pięćdziesiąt łokci szerokości. Czyn Noego przypomi­nał typowy akt transgresji twórczej. Jego motywacja była jednak homeostatyczna. Chodziło o ocalenie ludzkości — a ra­czej przedstawicieli różnych gatunków — przed potopem. Arka zaspokajała potrzebę bezpieczeństwa fizycznego.

W pewnych sytuacjach transgresja służy zatem homeostazie i ochronie jednostki. Potoczne twierdzenie, że „potrzeba jest matką wynalazku", można interpretować jako uogólnienie ob­serwacji, że trudności w osiąganiu typowych stanów organiz­mu zmuszają jednostkę do podejmowania działań twórczych i innowacyjnych, wyrównujących deficyt wartości material­nych czy społecznych. Motywację homeostatyczną, która uru­chamia i podtrzymuje działania transgresyjne, będę nazywał motywacją niespecyficzną.

Działania te są również inicjowane przez motywację heterostatyczną, która jest dla nich specyficzna. Bywa ona zróżnicowa­na. Uważam, że szczególną rolę w procesie uruchamiania dzia­łań ekspansywnych i twórczych odgrywa motywacja hubrystyczna, czyli dążenie do potwierdzania i wzrostu własnej waż­ności, oraz motywacja poznawcza (kognitywna). Pozwalają one wyjaśnić wiele zachowań typu „poza", których nie można zrozumieć badając elementarne potrzeby człowieka. Biblijni bohaterowie nie dlatego budowali Wieżę Babel, aby ochronić swoje życie, lecz aby „rozsławić imię swe", aby „dowartościo­wać siebie". Kierowali się motywacją hubrystyczną. Dzięki wprowadzeniu pojęcia motywacji specyficznej znacznie zwięk­sza się wartość eksplanacyjna koncepcji człowieka. Przestaje on przypominać zachowanie wańki-wstańki.

W rzeczywistych warunkach działania tranegresyjne są praw­dopodobnie uruchamiane zarówno przez ;motywację nasycenia, jak i przez motywację wzrostową. Jedna z nich odgrywa z re­guły rolę podstawową.

W rozdziale tym przedstawię niespecyficzną motywację trans­gresji. Ograniczę się do bardzo skrótowego ujęcia.

10.2. Pogarszanie się sytuacji (deterioracja)

Zarówno niekorzystne zdarzenia losowe, jak i destrukcyj­ne działania innych ludzi rodzą kryzysy ekonomiczne i polityczne, wywołują epidemie i zaburzają równowagę ekologiczna. Zjawiska te pogarszają normalną sytuację jednostki. Utrud­niają redukcję różnicy D (S, A). W takich warunkach osiągnię­cie elementarnych wartości materialnych lub kulturalnych sta­je się problemem. Mówiąc językiem potocznym, pogarszająca się stale sytuacja społeczna zmniejsza możliwości dotychczaso­wego zaspokojenia potrzeb jednostki.

Spadek poczucia ich zaspokojenia nie zawsze odpowiada rze­czywistej sytuacji jednostki lub społeczeństwa. Jak zwrócił uwagę de Tocqueville, wielu Francuzom wydawało się w prze­szłości, że ich sytuacja staje się coraz bardziej nieznośna, mimo iż faktycznie poprawiała się (por. Pacewicz, 1983). Poczucie ta­kie — realistyczne lub iluzoryczne — odgrywa istotną rolę w procesie motywacyjnym.

Ponieważ przywrócenie homeostazy nie zawsze jest możliwe za pomocą stereotypowych metod, człowiek musi — podobnie jak dawniej Noe — dokonać transgresji twórczej lub ekspan­sywnej, które pozwolą osiągnąć poprzednie standardy. Sytua­cję tę ilustruje rysunek 10.1.

0x01 graphic

Rys. 10.1. Dynamika roz­bieżności między standar­dem (S) a stanem aktual­nym <A)

W przeszłości, czyli w przedziale t -1 jednostka bez więk­szych przeszkód zdobywała podstawowe wartości. Różnica mię­dzy S i A była mała i tolerowana. Od momentu tg zmniejszyły się możliwości zaspokajania potrzeb. Rozbieżność D (S, A) wzrosła tak znacznie, że w chwili tg przestała być tolerowana przez jednostkę (grupę). Ponieważ dotychczasowe środki nie pozwalały na przywrócenie równowagi, człowiek dokonał aktu transgresji, takiego jak opracowanie skuteczniejszych metod produkcji żywności. Akt ten po pewnym czasie poprawił sy­tuację. W okresie £4 - tg nastąpił powrót do stanu normalnego. Transgresja stała się narzędziem osiągania homeostazy. l. Motywacja niespecyficzna uruchamia i podtrzymuje różno­rodne rodzaje transgresji, omówione w części pierwszej. Jed­nym z nich są działania ekspansywne. W wypadku pogorszenia się sytuacji materialnej czy zmniejszenia się przestrzeni życio­wej ludzie opanowują nowe terytoria, które pozwolą utrzymać status quo. Postępują więc zgodnie z myślą Królowej z po­wieści Alicja w krainie czarów, „ze trzeba biec coraz szybciej, aby stać w miejscu". Wiadomo, że wyjałowienie gleby zmu­szało ludzi do zajmowania rejonów dotychczas nie eksploato­wanych. Wyczerpywanie się tradycyjnych źródeł ,energii po­budzało do poszukiwania źródeł nowych, takich jak siłownie atomowe. Zwiększenie rodziny lub wzrost zaludnienia na da­nym obszarze stymulowały produkcję dóbr niedyskrecjonal-nych i dyskrecjonalnych (por. McCIelland, 1961).

Szczególnym rodzajem transgresji ekspansywnej są rewolucje i przewroty polityczne (por. Davies, 1975; Pacewicz, 1983). W wypadku stałego pogarszania się sytuacji gospodarczej i po­litycznej (kryzys ekonomiczny, ograniczenie praw obywatel­skich) wzrasta rozbieżność D (S, A), czyli różnica między sta­nami pożądanymi a możliwościami ich osiągnięcia. Obniża się poziom zaspokojenia takich potrzeb, jak potrzeby materialne, bezpieczeństwa czy wolności. Wzrasta niezadowolenie i zwięk­szają się zagrożenia.

W chwili gdy różnica między S i A osiąga rozmiar niedopusz­czalny, wybucha często rewolucja, której celem jest zmiana sytuacji materialnej i politycznej społeczeństwa. Nowa elita władzy czyni starania, aby wyjść z kryzysu gospodarczego i politycznego, aby znów umożliwić ludziom osiąganie typowych stanów rzeczy. Ważną przyczyną rewolucji i przewrotów bywa także motywacja specyficzna, czyli heterostatyczna, co stanie się przedmiotem rozważań zawartych w rozdziale 11.

2. Motywacja homeostatyczna uruchamia również działania twórcze. Szczególną rolę w sytuacji kryzysowej mają elemen­tarne czynniki twórcze, takie jak innowacje i wynalazki tech­niczne. Pogarszanie się sytuacji żywnościowej stymulowało proces poszukiwania nowych, bardziej wydajnych gatunków zboża (..zielona rewolucja"). Wypadki losowe — powodzie, po­żary, epidemie — wpłynęły na powstanie nie znanych dotych­czas konstrukcji technologicznych i środków farmakologicz­nych. W tym sensie można zasadnie mówić, że potrzeba jest źródłem wynalazków.

Przypuszczam, że w pewnych wypadkach motywacja nie­specyficzna reguluje również bardziej złożone rodzaje twór­czości naukowej i artystycznej. Pewne dane historyczne po­twierdzają tezę, że pisarze i uczeni traktowali czasem własną pracę jako formę walki z cierpieniem fizycznym i psychicz­nym. Pisanie powieści czy malowanie obrazu miało więc war­tość autoterapeutyczną, uśmierzało ból i broniło przed depre­sją. Twórczość pomagała zatem utrzymać homeostazę.

3. Stale pogarszająca się sytuacja człowieka może stymulować proces powstawania mitów i iluzji, zarówno walentnych, jak i posybilnych. Iluzoryczne wartości i możliwości pozwalają — przynajmniej w pewnych okolicznościach — przystosować się do trudnego położenia jednostki. Złudne przekonania o szczęś­liwej przyszłości czy też o pełnej kontroli zjawisk ekonomicz­nych oraz politycznych stwarzają wrażenie normalności i pobu­dzają nadzieję na przyszłość.

Z badań Taylor (1983), które zreferowałem poprzednio, wy­nika, że ludzie chorzy na raka budowali mity dotyczące swo­jej własnej ważności i możliwości kontrolowania przebiegu choroby. Jednocześnie w sposób nieuprawniony wyjaśniali jej przyczyny. Mitologia ta pełniła pozytywną rolę w procesie le­czenia. Zmniejszała lęk i podnosiła motywację do podejmowa­nia działań zapobiegawczych. Miała więc wartość ochronną.

Transgresje mityczne i iluzoryczne mogą zatem służyć homeo­stazie.

4. Pewną rolę w przystosowaniu człowieka odgrywają również struktury urojeniowe. W toku rozwoju choroby schizofrenik traci orientację w świecie. Rzeczywistość staje się dla niego chaotyczna, nieprzejrzysta i niezrozumiała. Dzięki stworzeniu paranoidalnej wizji pseudospołeczności (por. Cameron, 1959) świat odzyskuje przejrzystość i jasność. Schizofrenik zaczyna się w nim orientować. Struktura urojeniowa broni go przed chaosem i dalszą dezintegracją osobowości.

Aby przystosować się do pogarszającej się sytuacji, w której maleje dostępność normalnych wartości materialnych i spo­łecznych, człowiek dokonuje transgresji twórczych i ekspan­sywnych, które — w pewnych warunkach — zwiększają mo­żliwości zaspokojenia potrzeb. Transgresje te przywracają rów­nowagę.

10.3. Zmiana standardów regulacji

Standardy, które zawierają informacje o typowych stanach podmiotu, cechują się znacznym stopniem stałości. Najmniej podatne na zmianę są standardy zakodowane genetycznie, do­tyczące takich wartości, jak normalny poziom wody w orga­nizmie czy niezbędna ilość pożywienia. Zostają one zmodyfi­kowane tylko w pewnym zakresie. Tak więc przekarmianie dzieci może w przyszłości zwiększyć zapotrzebowanie na je­dzenie. Fakt ten prowadzi do różnorodnych zaburzeń i zmniej­sza odporność organizmu.

Bardziej zmienne są standardy regulacji, które powstają w to­ku uczenia się. Już w dzieciństwie kształtują się standardy do­tyczące higieny, bezpieczeństwa fizycznego czy stosunków międzyludzkich. Jak wynika z badań Byrne'a (1966), istotną rolę w ich formowaniu ma rodzina, a szczególnie system wartości rodziców i jego zgodność oraz stałość. Tak więc jeśli matka uważa swojego męża za ideał mężczyzny, to standardy spo­łeczne akceptowane przez syna są podobne do standardów przyjmowanych przez jego ojca. Niestabilność standardów ro­dziców wpływa na chwiejność standardów dzieci.

Istotną rolę w kształtowaniu standardów osobistych i społecz­nych odgrywa tradycja kulturowa. Charakteryzuje się ona znaczną stałością i trwałością u ludzi wychowanych w kultu­rze wschodniej, na przykład w Japonii. Standardy te są w du­żej mierze narzucone przez wymogi społeczne (De Vos, 1975), Zmiana standardów następuje w toku uczenia się społecznego i w toku celowej aktywności podmiotu. Jedną z ważnych me­tod wywołujących zmianę jest uczenie się obserwacyjne. W to­ku życia jednostka spotyka ludzi, którzy stają się dla niej mo­delami. Przejmuje ich zachowanie i kieruje się ich motywacją. Jak wynika z badań Bandury (1965), reguły uczenia się ob­serwacyjnego bywają dość skomplikowane. Jednostka przyj­muje najczęściej te działania, które — stosując terminologię behawiorystyczną — są wzmacniane pozytywnie. Jednocześnie nie włącza do swojego repertuaru tych zachowań, za które model jest karany. Przedmiotem uczenia się obserwacyjnego mogą być również standardy konsumpcji, higieny osobistej, bezpie­czeństwa czy stosunków międzyludzkich.

Modyfikacja ważnych standardów komplikuje stereotypowy proces motywacyjny. Wzrasta różnica D. (S, A), której obecnie nie można zniwelować za pomocą dotychczasowych metod. W takich warunkach zaspokojenie potrzeb staje się możliwe . dzięki aktom transgresji ekspansywnej lub twórczej. Sytuację tę ilustruje rysunek 10.2. W czasie ti - (3 człowiek normalnie osiągał stany typowe. W następnym okresie tg - tg standard re­gulacji znacznie się podniósł. W ten sposób powstała nie to­lerowana luka między stanem pożądanym a aktualnymi moż­liwościami zaspokojenia potrzeb. W chwili 63 jednostka doko­nała transgresji innowacyjnej, która zwiększyła dostępność wartości i która zniwelowała niedopuszczalną rozbieżność mię­dzy S i.A. Mimo zmiany standardu omawiana motywacja ma ciągle charakter homeostatyczny, którym rządzi zasada redukcji napięcia. Transgresja dokonana w czasie (3 - (4 nie wpłynęła na dalszą modyfikację standardu. Osiągnięcie nowego stanu nor­malnego przywraca homeostazę i powoduje finalizowanie dzia­łania przez człowieka. Funkcjonowanie mechanizmu potrzeby w czasie ti i czasie 15 jest identyczne.



Rys. 10.2. Zmiana roz­bieżności między stan­dardem (S) a stanem aktualnym (A) Zmiana standardów regulacji może stymulować różnorodne ro­dzaje transgresji, a więc transgresje twórcze i ekspansywne, formowanie mitów i iluzji. Podniesienie wymogów konsumpcji w procesie porównań społecznych zmusza jednostkę lub grupę do poszukiwania nowych, niekonwencjonalnych form nabywa­nia towarów dyskrecjonalnych. Wzrost standardów bezpieczeń­stwa osobistego pobudza wynalazców do konstruowania bardziej skutecznych środków bezpieczeństwa w samochodzie itp. Pew­ne dane na temat zachowania się ludzi w wypadku modyfi­kacji podstawowych standardów konsumpcyjnych zawierają prace z psychologii ekonomicznej, które omówiłem w rozdzia­le 4. (por. Katona, 1968).

Gdy mimo podjęcia działań transgresyjnych człowiekowi nie udaje się osiągnąć wartości zbliżonych do nowych standardów, może on zachować się co najmniej dwojako: albo wykazać większą tolerancję na rozbieżność informacyjną, albo obniżyć nierealistyczne wymagania.

10.4. Kontrowersje teoretyczne. Algorytm spartański

Przedstawiony pogląd, zgodnie z którym działania transgresyjne mogą być uruchamiane zarówno przez motywację ho-meostatyczną (niespecyficzną), jak i heterostatyczną (specyficz­ną), nie jest powszechny. Opinie na ten temat są podzielone. Chciałby zwrócić uwagę na dwa krańcowe stanowiska.

1. Prawdopodobnie dominujące jest przekonanie, że zarówno ekspansja, jak i twórczość są stymulowane przez ludzkie po­trzeby, czyli przez motywację niespecyficzną. Pogląd ten był bliski — jak już wspomniałem — Freudowi. Wiązał on twór­czość z popędem seksualnym. Według niego tworzenie nauki czy sztuki jest przykładem zastępczego zaspokajania impul­sów libido. W związku z represją pierwotnych popędów przez strukturę superego jednostka dąży do ich sublimacji w dzie­dzinie twórczości,

Chociaż poglądy te są w zasadzie odrzucane, to jednak wielu psychologów, socjologów, historyków, i filozofów w dalszym ciągu poszukuje źródeł transgresji w sferze ludzkich potrzeb. Uważają oni, że silą, która pobudza człowieka do tworzenia wynalazków, do rozszerzania przestrzeni życiowej, są ludzkie potrzeby materialne i potrzeby bezpieczeństwa osobistego. Mo­tywację niespecyficzną traktują jako jedyną.

2. Wszelka twórczość i ekspansja są uruchamiane przez moty­wację heterostatyczną (wzrostową). Stanowisko to jest repre­zentowane przez wielu zwolenników psychologii humanistycz­nej, takich jak Rogers. Uważają oni, że główną rolę w twór­czości i ekspansji odgrywają dążenia do samoaktualizacji (sa­morealizacji), które są typowym przykładem motywacji hete-rostatycznej. Zbliżone poglądy można spotkać w pracach Mc-Clellanda i Atkinsona, próbujących wyjaśnić transgresję w ter­minach motywacji do osiągnięć.

Te dwa krańcowe stanowiska nie są przekonywające. Pogląd, że motywacja homeostatyczna (potrzeby ludzkie) jest jedyną siłą uruchamiającą działania transgresyjne, nie pozwala wyjaśnić zachowań typu ,,poza" podejmowanych przez ludzi, któ­rzy znajdują się w stanie wewnętrznej równowagi. Nie po­zwala wyjaśnić, dlaczego projektowano ekstrawaganckie budo­wle, np. piramidy, dlaczego ludzie dążą do pomnażania władzy czy do poznania świata. Jednocześnie stanowisko drugie igno­ruje oczywiste fakty. Nie docenia danych wskazujących na to, że w wypadku pogorszenia się sytuacji materialnej, zdrowotnej czy społecznej ludzie próbują wykryć nowe środki przywraca­jące stan homeostazy. Poglądy te nie tłumaczą, dlaczego Noe budował swoją arkę i dlaczego powodzie zmuszają ludzi do budowania nowych tam. W świetle tych danych teza o dual­nej motywacji działań transgresyjnych wydaje się najbardziej uzasadniona.

Ponieważ transgresje mają podwójny mechanizm, poznawanie go nasuwa pewne trudności. Dlatego chciałbym sformułować pewien algorytm, nazwany przeze mnie algorytmem spartań­skim, który ułatwia interpretację zachowań typu „poza". Ukła­dając go przyjąłem zasadę, że analizę rzeczywistych transgre­sji należy zaczynać od zjawisk prostszych, bardziej podstawo­wych, a dopiero następnie przechodzić do zjawisk bardziej złożonych. Należy zatem najpierw stwierdzić, czy transgresji nie da się zrozumieć w ramach systemu potrzeb.

Operacja l: Zbadaj, czy daną transgresję można wyjaśnić za pomocą motywacji homeostatycznej. W wypadku odpowiedzi pozytywnej, skończ zadanie. W wypadku odpowiedzi negatyw­nej, przejdź do operacji 2.

Operacja 2: Zbadaj, czy transgresję tę można wyjaśnić za po­mocą motywacji heterostatycznęj. W wypadku odpowiedzi po­zytywnej, skończ zadanie. W przeciwnym razie przejdź do ope­racji 3.

Operacja 3: Jeszcze raz staraj się zbadać strukturę danej trans­gresji. Spróbuj ją wyjaśnić w ramach motywacji homeosta­tycznej. Niezależnie od wyniku, skończ zadanie. Algorytm ten zapobiega niebezpieczeństwu, tak charaktery­stycznemu w humanistyce, że zjawiska powierzchniowe wyjaśnią się za pomocą zbyt skomplikowanych konstrukcji, podczas gdy wyjaśnienia prostsze są bardziej adekwatne. Chcąc unik­nąć tego niebezpieczeństwa, zwracam uwagę, że psycholog po­winien najpierw stwierdzić, czy transgresja nie jest urucha­miana przez motywację homeostatyczną, a dopiero później po­szukiwać bardziej złożonych wyjaśnień.

W pewnych wypadkach to samo zjawisko można również do­brze wyjaśnić za pomocą kilku różnych mechanizmów, co jest zgodne z zasadą paramorfizmu (por. Kozielecki, 1981). W ta­kich okolicznościach ostrożniej jest przyjąć wyjaśnienie pro­stsze. Tak więc jeśli motywacja homeostatyczną i heterostatyczna pozwala adekwatnie wytłumaczyć transgresję twórczą, lepiej jest przyjąć to pierwsze wyjaśnienie.

10.5. Uwagi końcowe

W rozdziale tym próbowałem udowodnić tezę, że motywacja homeostatyczną, a więc motywacja typu „napięcie — ulga", nie tylko uruchamia działania ochronne, ale również działania transgresyjne. Dzieje się tak wówczas, gdy pogarsza się sytua­cja jednostki lub gdy podnoszą się jej standardy i gdy stereo­typowe, ochronne czynności zawodzą. Wówczas musi ona zna­leźć nowe, niekonwencjonalne metody osiągania status quo.

Warto podkreślić, że nie tylko wzrost rzeczywistej rozbież­ności D (S, A) uruchamia transgresję. Człowiek może podej­mować takie działania również wówczas, gdy przewiduje, że w przyszłości pogorszy się jego sytuacja lub że wzrosną jego standardy regulacji. Prognozy wskazujące na erozję gleby po­budzają ludzi do poszukiwania środków zaradczych, które w przyszłości będą potrzebne. Oczekiwanie, że wzrosną standar­dy konsumpcji, wpływa na projektowanie produkcji towarów o wyższej jakości i większym, asortymencie.

Podejmowanie transgresji, która oparta jest na antycypacji przyszłych zdarzeń, jest nader ryzykowne. Gdy prognozy te okażą się fałszywe, trud transgresyjny może okazać się da­remny. Błędne prognozy demograficzne stymulowały w prze­szłości wiele zbędnych działań.

Przedmiot rozważań zawartych w tym rozdziale jest wyraźnie ograniczony. Zająłem się w nim jedynie motywacją niespe­cyficzną, polegającą na modyfikacji już istniejących potrzeb, a więc na modyfikacji normalnej rozbieżności D {S, A). Dzia­łania transgresyjne mogą być również uruchamiane przez no­we potrzeby. Jak wiadomo, zabiegi socjotechniczne, reklama czy zwiększenie możliwości korzystania z kredytu bankowego kreują nowe dążenia, które w pewnych wypadkach są nie­zgodne ze stylem życia jednostki, a które wpływają na jej za­chowania ekspansywne i twórcze. Potrzeby te Galbraith na­zywa pragnieniami sztucznymi, a Toynbee — pragnieniami fał­szywymi. Intensywne badania nad kreacją nowych potrzeb prowadzili przede wszystkim ekonomiści i historycy. W książce tej pomijam to zagadnienie. Obecnie omówię zasadnicze rodzaje motywacji specyficznej.

Rozdział 11 Motywacja hubrystyczna

ll.l.Dwa rodzaje motywacji specyficznej

Podstawową tezą tej książki jest twierdzenie, że działania transgresyjne są uruchamiane i podtrzymywane przez dwa do­minujące rodzaje motywacji specyficznej: motywację hubry-. styczną i motywację poznawczą. Pierwsza z nich polega na dążeniu do potwierdzania i wzrostu własnej ważności. Dzięki podejmowaniu ambitnych czynów, wykraczających, poza do­tychczasowe osiągnięcia, człowiek podnosi swoje znaczenie ja­ko osoby. Przekonanie to ilustruje przytoczony poprzednio przykład z budowniczymi Wieży Babel. Jest to motywacja egoistyczna i hedonistyczna, zgodna z zasadą przyjemności. Stanowi rodzaj antypotrzeby, ponieważ z reguły nie zostaje zaspokojona i zredukowana.

Ludzka hubyis nie pozwala wyjaśnić wszystkich rodzajów transgresji twórczych i ekspansywnych. Pewne z nich są uru­chamiane przez motywację poznawczą. Rozumienie świata na­turalnego i społecznego, odkrycie jego struktury przyczynowo-skutkowej, odsłonięcie tajemnic przyrody dają człowiekowi satysfakcję wewnętrzną. Dążenie do intelektualnego opanowa­nia świata jest motywacją nieegoistyczną, wychodzącą poza za­sadę przyjemności. Rządzi nią raczej zasada kompetencji. Mo­tywacja ta ma również formę antypotrzeby; jest ona heterostatyczna, czyli wzrostowa.

Te dwa rodzaje motywacji są względem siebie autonomiczne; w pewnych wypadkach rodzi się między nimi konflikt. Zrozu­mienie świata i samego siebie (na przykład poznanie prawdy o swojej ciężkiej chorobie) może obniżyć poczucie własnej waż­ności. Zasada kompetencji godzi wówczas w zasadę hedonistyczną.

Motywacja hubrystyczna i motywacja poznawcza nie są jedy­nymi czynnikami specyficznymi uruchamiającymi transgresję. Są to jednak czynniki dominujące i dlatego staną się one przed­miotem dalszych rozważań.

11.2. Struktura motywacji hubrystycznej

Współczesne badania psychologiczne i socjologiczne wskazują, że jedną z centralnych sił podmiotowych jest dążenie do po­twierdzenia i wzrostu wartości własnego ja (por. Beli, 1980; Kozielecki, 1981; Morin, 1977; Masiow, 1954; Wylie, 1979). Dą­żenie to — w zależności od stanowiska teoretycznego autora — nazywa się różnorodnie. Określa się je najczęściej jako potrze­bę wzrostu ja (need self-enhancement), jako wartość własnej osoby (self-esteem, self-regard}, jako pragnienie samowywyższania się {ego aggrandizing).

Wymienione definicje są niewystarczające. Pojęcie potrzeby jest nieodpowiednie do opisu motywacji wzrostowej. Terminy takie, jak poczucie czy pragnienie sugerują, że dążenia te moż­na sprowadzić do zjawisk świadomych, co jest ujęciem zbyt wąskim. Wreszcie pojęcie wartości wydaje się zbyt. mało ogól­ne. Niepokoi również znaczna dowolność w definiowaniu tego rodzaju dążeń.

Uogólniając dotychczasowe badania teoretyczne i empiryczne, wprowadzam pojęcie motywacji hubrystycznej, która jest ze­społem dążeń do potwierdzania i podniesienia własnej waż­ności jako osoby. Podejmując ambitne czyny wykraczające poza dotychczasowe osiągnięcia, dokonując ekspansji emancy­pacyjnej i twórczej człowiek potwierdza i wzmacnia swoje zna­czenie jako osoby. Gdy dokonanie transgresji w realnym świecie staje się niemożliwe, ucieka się on do mitów i struk­tur urojeniowych, które pełnią funkcję kompensacyjną.

Chociaż motywację hubrystyczna najczęściej definiuje się w terminach wartości, to jednak trafniejsze chyba jest okre­ślenie jej w terminach ważności (por. podrozdział 2.3.). O ile wartość ocenia się w skali pozytywnej i negatywnej (rzeczy mogą być dobre i złe), o tyle ważność określa się tylko w skali pozytywnej, typu błahe — doniosłe, nieistotne — istotne. Ska­la taka — ujmując ją ilościowo — zaczyna się od O, a kończy na l, (Próby przypisywania osobom lub rzeczom doniosłości negatywnej, na przykład —l, byłyby trudne do interpretacji empirycznej).

Skala ważności wydaje się bardzo globalna i — poza przypad­kami patologicznymi — trafnie opisuje rzeczywistość psy­chologiczną. Ludzie oceniają siebie jako osoby pierwszej waż­ności, jako osoby przeciętne lub jako osoby nie mające żad­nego znaczenia; mówiąc formalnie, przypisują sobie różne wa­gi. Z tego punktu widzenia oceny negatywne byłyby pozba­wione empirycznej treści. Dążenia hubrystyczne polegają na potwierdzaniu lub powiększaniu własnej ważności. Człowiek pragnie „wywyższyć się nad innych" lub „dorównać innym", pragnie mieć znaczenie. Próbuje — mówiąc językiem obiego­wym — „dowartościować siebie".

Motywacji hubrystycznej towarzyszy poczucie własnej waż­ności (wartości), zwane w literaturze anglosaskiej a sense of self-esteem lub self-regard. Stanowi ono rodzaj ogólnej samo­oceny, która jest świadoma i która należyte obrazu własnego ja (por. Coopersmith, 1968; Fleming, Watts, 1980). Psycholo­gowie skonstruowali wiele metod badania świadomego poczu­cia własnej ważności. Wskaźnikiem jej bywa najczęściej roz­bieżność między przekonaniami: „jaki jestem", a przekonania­mi: „jaki chciałbym być", a więc różnica między ja realnym a ja idealnym. Im jest ona mniejsza, tym większe jest poczu­cie własnej ważności. Techniki diagnostyczne, takie jak Q-sort, pozwalają określić, w jakim stopniu człowiek ceni własną osobę.

Motywacja hubrystyczna jest głęboką strukturą osobowości, której nie da się sprowadzić do poczuć, przeżyć świadomych i myśli o sobie. Poczucie własnej ważności można jedynie uznać za subiektywny wskaźnik spełnienia tego rodzaju aspi­racji. Wskaźnik -ten często jest nietrafny (por. Kozielecki, 1981). Mimo to pełni on pewną rolę regulacyjną. Może pobu­dzać do podejmowania działań i ukierunkowywać je. Jednak redukcja złożonej struktury motywacyjnej do poczucia świa­domego byłaby psychologicznym błędem, podobnie jak błę­dem byłoby sprowadzanie potrzeby pokarmowej do poczucia sytości lub poczucia głodu. Motywacja hubrystyczna zawiera zarówno elementy świadome, jak i nieświadome.

Motywacja ta ma szereg cech wyróżniających ją spośród in­nych rodzajów motywacji niespecyficznej i specyficznej. Chciałbym zwrócić uwagę na najistotniejsze z nich.

l. Jest ona nasycona czynnikiem egoistycznym. Podejmując czyny ekspansywne i twórcze człowiek dąży do podwyższenia swojej wagi na skali porównań społecznych. Chodzi mu zatem o osiągnięcie pewnych celów osobistych. Mimo iż nie jest to motywacja altruistyczna (por. Reykowski, 1979). może ona'pro­wadzić do transgresji konstruktywnych, które pomnażają wspólne dobro. Motywy egoistyczne pobudzały wyprawy geograficzne, rozszerzające horyzonty człowieka. Ponadto wysokie poczucie własnej ważności wpływa pozytywnie na stosu­nek do drugiego człowieka. Samoszacunek jest warunkiem sza­cunku wobec innych (por. Kozielecki, 1981).

2. Motywacja hubrystyczna ma charakter hedonistyczny. Dą­żenie do potwierdzenia własnej ważności jest dążeniem do maksymalizacji przyjemności i minimalizacji przykrości, co w sumie prowadzi do „szczęśliwości". Stopień nasycenia ła­dunkiem hedonistycznym jest chyba jednak mniejszy niż w odniesieniu do potrzeb materialnych czy seksualnych.

3. Prawdopodobnie w większym stopniu niż inne dążenia motywacja hubrystyczna wiąże się z procesami afektywnymi. Są­dy o sobie są sądami gorącymi, wywołującymi emocje pozy­tywne i negatywne. Potwierdzenie własnej ważności na skali społecznej prowadzi do dumy i przyjemności. Jednocześnie po­niżenie i upokorzenia, będące ciosem w ludzką hubris, wywo­łują wstyd i lęk. Uczucia te są prawdopodobnie szczególnie in­tensywne (por. Morin, 1977).

4. Jak już powiedziałem poprzednio, jest to z reguły motywa­cja heterostatyczna, która nie ulega nasyceniu. Osiągnięcie pewnej pozycji w skali ważności podnosi aspiracje i zwiększa wewnętrzne napięcie aspiracyjne. Teza ta nie wyklucza możli­wości, że dla pewnych ludzi, żyjących w pewnej tradycji kul­turowej, motywacja ta przypomina motywację homeostatyczną. W tym ostatnim wypadku osiągnięcie określonego znacze­nia daje satysfakcję. Wówczas dążą oni jedynie do utrzymania dotychczasowego stanu rzeczy.

Zgodnie z koncepcją transgresyjną człowieka motywacja hu­brystyczna zajmuje wyróżnione miejsce w strukturze osobo­wości, podobnie jak potrzeba samoaktualizacji w psychologii humanistycznej czy potrzeba transcendencji w teorii Fromma. Prawdopodobna jest hipoteza, że motywacja ta jest transhistoryczna i transkulturowa: występuje ona w każdej epoce histo­rycznej i w każdej tradycji kulturowej. Jest więc nie tylko ważna w wymiarze jednostkowym, ale również w wymiarze historycznym .(por. Toynbee, 1946). Mimo iż jest to motywacja silna, może być zdominowana przez inne czynniki podmiotowe. W pewnych wypadkach motywy altruistyczne są silniejsze niż pragnienia potwierdzenia włas­nej ważności, wówczas człowiek podejmuje działania, które bardziej służą interesom społecznym niż własnej hubris. Po­dobnie dążąc do redukcji dysonansu poznawczego, człowiek może zignorować własne interesy. W tej sytuacji harmonia wewnętrzna staje się ważniejsza niż wzrost swojego ja. Warto wspomnieć także o sytuacji, w której jednostka pragnie wy­mazać poczucie winy poprzez samokaranie. Motywacja taka ob-. niżą poczucie własnej ważności. Jak pisał Szekspir w Hamlecie, „moc winy mojej kruszy moc mej woli". Wreszcie, jak pod­kreśla Reykowski (1975), w wypadku dezindywidualizacji i de­personalizacji poczucie własnej ważności przestaje być regula­torem zachowania. Fakty te nie przeczą jednak twierdzeniu, że motywacja hubrystyczna jest uniwersalna i ważna w po­szczególnych rozdziałach życia człowieka.

Motywację ludzką — podobnie jak większość pojęć psycholo­gicznych — można starać się zdefiniować teoretycznie lub ope­racyjnie. W podrozdziale tym ograniczyłem się do przedsta­wienia tej pierwszej formy definicji. Określenia operacyjne staną się możliwe w trakcie opracowywania narzędzi pomiaro­wych, zarówno eksperymentalnych, jak i klinicznych.

11.3. Dwie formy dążeń hubrystycznych

Formy i style redukcji różnicy D (S, A) i zmniejszania różnicy D (L, A) są różnorodne. Na podstawie dotychczasowej wiedzy można przypuszczać, że motywacja hubrystyczna przejawia się w dwóch głównych formach, które będę nazywał:

— dążeniem do wyższości (forma wertykalna),

— dążeniem do perfekcji (forma horyzontalna). Zostały już one zasygnalizowane w ostatnich pracach Adiera. Analiza czynnikowa potwierdziła istnienie tych fomi (Spence, Hełmreich, 1983).

l. Dążenie do wyższości, czyli rodzaj rywalizacji. Preferujący formę konstruują społeczną skalę ważności, na której umieszczają siebie i innych ludzi. Szczególnie istotne jest dla nich położenie na niej siebie w porównaniu z położeniem pozosta­łych osób. Im wyżej mogą umieścić siebie, tym wyższe mają poczucie własnej ważności (por. Reykowski, Kochańska, 1980). Dążenie do wyższości polega na staraniu się, aby polepszyć swoją pozycję na tej skali.

Pozycję tę można poprawić co najmniej dwojako. Podejmowa­nie czynów transgresyjnych, dokonywanie ekspansji i dokony­wanie odkryć, które zyskują aprobatę otoczenia społecznego i które przynoszą sławę, pozwalają jednostce przesunąć się na skali ważności społecznej. W pewnych wypadkach, które wcale nie należą do rzadkości, stara się ona również obniżyć pozycję innych. Czynności agresywne i destruktywne, manipulacja spo­łeczna i represje mogą zmniejszyć wagę innych osób i po­twierdzić przekonanie o własnej ważności. Żołnierze Corteza — że odwołam się do przykładu historycznego — w imię samowyższości i wyższości kultury europejskiej dokonywali rzezi tubylców i rozbijali rzeźby azteckie.

Chęć wywyższania się przyjmuje czasem formę krańcową, któ­ra graniczy z patologią. Dzieje się tak wtedy, gdy człowiek formułuje aspiracje nierealistyczne, gdy chce osiągnąć absolut­ną przewagę nad innymi, gdy zamierza stać się przedmiotem powszechnej admiracji i samouwielbienia, gdy podejmuje kro­ki, aby stać się „osobą najpierwszą", czyli number one. Przyj­muje wówczas pozycję Caliguli (por. Fromm, 1974). Takie pra­gnienia prowadzą często do klęski.

Dążenia do wyższości — jako określona forma rywalizacji in­terpersonalnej — zależą od ocen społecznych i od skali społecz­nych porównań. Mówienie o tej formie motywacji hubrystycznej poza grupą i instytucją traci swój zasadniczy empiryczny sens.

2. Dążenie do perfekcji. Przyjmując jej formę horyzontalną, człowiek dąży do stałego polepszania swoich osiągnięć, do do­skonałości. Jeśli dziecko wczoraj zbudowało wieżę z siedmiu klocków, to dzisiaj zamierza zbudować ją z ośmiu klocków. Fundamentalne znaczenie ma fakt, że zarówno poziom osiągnieć, jak i oceny sukcesu i powodzenia nie zależą od opinii innych, ale od samego sprawcy: ani sława, ani infamia nie wpływają na zasadniczą zmianę ewaluacji własnych wytwo­rów. Dążenie do perfekcji — jako dążenie nierywalizacyjne — jest grą jednoosobową. W podanym przykładzie dziec­ko samo decyduje o tym, czy wieża z ośmiu klocków jest suk­cesem czy niepowodzeniem. Dzięki pozytywnym samoocenom tego rodzaju człowiek przeżywa dumę i często potwierdza swo­ją ważność jako osoby. Historia sztuki i nauki wskazuje, że dą­żenia do doskonałości są silne u uczonych, artystów, filozofów i duchownych. Krańcowym przykładem takiego postępowania może być Leonardo da Vinci, który przez dwadzieścia łat ma­lował „Ostatnią wieczerzę".

Chciałbym zwrócić uwagę na to. że termin „perfekcja" używa­ny w tym kontekście nie jest trafny. W życiu codziennym nie­rzadko ma on zabarwienie pejoratywne. Tymczasem w tym wypadku przyjmuje formę czysto opisową. Dążenie do ciągłego ulepszania własnych konstrukcji, do ciągłego doskonalenia się jest bardzo powszechnym zjawiskiem, które trudno byłoby wartościować negatywnie. Z powodu braku bardziej adekwat­nego terminu w pracy tej będę posługiwał się tym pojęciem. Dążenie do perfekcji przyjmuje różną siłę. W pewnych wypad­kach jest ono realistyczne: człowiek liczy się z własnymi moż­liwościami i z warunkami zewnętrznymi. Zdarza się jednak, że ma ono charakter neurotyczny (por. Pacht, 1984), Wówczas to jednostka formułuje aspiracje doskonałości, które są nieosią­galne. Żaden sukces jej nie zadowala. Taki niezdrowy perfekcjonizm prowadzi do autodestrukcji. Twierdzenia te są zgod­ne z potocznymi obserwacjami.

Dążenie do perfekcji jako forma motywacji hubrystycznej jest identyczne lub bardzo podobne do motywacji do osiągnięć. Zgodnie z pracami Atkinsona i McCIellanda, człowiek dąży do osiągania coraz ambitniejszych celów, do podnoszenia osobis­tych wymagań, do coraz doskonalszych wyników. Ocena włas­nych dokonań zależy tylko od opinii sprawcy, a nie od aprobaty otoczenia społecznego. Dokonania te wywołują dumę.

Motywacja do osiągnięć budziła zasadnicze wątpliwości teo­retyczne. Atkinson i McCIelland nie odpowiedzieli bowiem na podstawowe pytanie, dlaczego człowiek dąży do ciągłego pod­wyższania własnych wymogów, jakie to ma znaczenie w pro­cesie przystosowania i w procesie rozwoju. Była to w pewnym sensie „motywacja dla motywacji". Te wątpliwości znacznie się zmniejszają z chwilą włączenia dążeń perfekcyjnych do motywacji hubrystycznej. Z tej koncepcji wyraźnie wynika, że dążenie do perfekcji — na co zwrócił uwagę Heckhausen (1968) — pozwala potwierdzić i wzmocnić przekonanie o swo­jej ważności, które ma istotne znaczenie w procesie przystoso­wania i w dalszym dążeniu do podejmowania działań ekspan­sywnych i twórczych. Takie ujęcie pozwala również wyko­rzystać w tej pracy, przynajmniej częściowo, dotychczasową wiedzę o ludzkich osiągnięciach.

.Dążenie do wyższości i dążenie do perfekcji to dwie różne for­my — forma wertykalna oraz horyzontalna — tej samej mo­tywacji hubrystycznej. W zależności od okoliczności zewnętrz­nych i struktury osobowości człowiek preferuje bądź jedną, bądź drugą formę, stara się „dowartościować siebie" w trakcie rywalizacji lub w osiąganiu mistrzostwa. Czasem formułuje się tezę, która występuje już w później­szych pracach Adiera, że dążenie do perfekcji jest wyższą i bardziej zdrową siłą motywacyjną, ponieważ służy ono często celom społecznym. Takie przekonanie nie jest w pełni uzasad­nione. Zarówno dążenie do wyższości, jak i dążenie do perfek­cji mogą pomnażać wspólne dobro, ale mogą też mieć charak­ter aspołeczny; mogą być przejawem osobowości zdrowej i neu­rotycznej. Szczegółowy opis tych form motywacji hubrystycz­nej jest ważniejszy dla psychologii niż ferowanie arbitralnych ocen.

11.4. Zbiorowa motywacja hubrystyczna

Chociaż w książce tej zajmuję się transgresjami jednostkowy­mi i motywacją indywidualną, uważam za celowe zwrócenie uwagi na pewną generalizację motywacji hubrystycznej, dzię­ki której rodzi się zbiorowa motywacja hubrystyczna (collec-twe need for selj-enhancement). Towarzyszy jej zbiorowe po­czucie własnej ważności (collectwe selj-esteem-). Prawdopodob­nie motywacja ta również przejawia się w dwu formach.

Pierwszą z nich jest dążenie do wyższości własnej grupy, klasy czy narodu. Dążenie to charakteryzowało Europejczyków prze­konanych o wyższości własnej kultury. To przekonanie często wiąże się z przeświadczeniem o niższości outsiderów. Druga -forma to dążenie grup i zbiorowości do perfekcji i doskonałoś­ci. Stawiają sobie one coraz wyższe wymagania i formułują coraz wyższe aspiracje zbiorowe. Wiedza na temat rozwoju tej drugiej formy jest mniejsza.

Badania poświęcone zbiorowej motywacji hubrystycznej pro­wadzili przede wszystkim socjologowie (por. Merton, 1979). Zwracają oni uwagę na to, że w wielu grupach rodzi się etno-centryzm. Są one przekonane o własnej wyższości i o niższości innych. To gombrowiczowskie przekonanie wywołuje uczucie dumy z własnych osiągnięć i uczucie pogardy wobec innych zespołów i wobec outsiderów. Członkowie grupy podejmują starania, aby w dalszym ciągu podwyższać swoją pozycję na społecznej skali ważności,

Ta wiara w wyższość własnej grupy, klasy czy narodu była przedmiotem pewnych badań. Caplow (1964) zanalizował prze­szło trzydzieści organizacji różnego typu, od szkół tańca do banków, od kościołów do wydziałów uniwersyteckich. Stwier­dził on, że ich członkowie w ogromnej większości przeceniają prestiż i osiągnięcia własnych uniwersytetów czy kościołów. Faworyzują swoją grupę w porównaniu z grupami innymi. Te przekonania o wyższości i wybitności często nie są zgodne z rzeczywistymi osiągnięciami.

Dążenie do wyższości jest często charakterystyczne dla grup elitarnych. Cechowało ono twórców rewolucji amerykańskiej, takich jak Jefferson, którzy sądzili, iż są dostatecznie silni, aby zbudować świat na nowo (por. Baszkiewicz, 1981). Jak wynika z badań Janisa (1972), było ono dostatecznie silne w elicie władzy kierowanej przez Kennedy'ego. Pragnienie potwierdze­nia i wzrostu ważności oraz wyjątkowości było jedną z głów­nych sił motywacyjnych jego rządu. Motywacja ta zmniejszała w wielu wypadkach skuteczność i racjonalność decyzji poli­tycznych i organizacyjnych.

Dążenia hubrystyczne nie są stałe. Jak pisze Merton (1972), „wzmagają się w określonych warunkach ostrego konfliktu spo­łecznego. Jeśli jakiś naród, rasa, grupa etniczna lub jakakol­wiek inna wielka zbiorowość przez dłuższy czas wychwala swe pozytywne cechy i — wprost lub pośrednio — deprecjonuje cechy innych, prowokuje to i umożliwia pojawienie się prze­ciwnego etnocentryzmu. I jeśli zbiorowość, dotąd w zasadzie pozbawiona wpływów, nabierze słusznego poczucia własnej rosnącej siły, to jej członkowie doznają wzmożonej potrzeby samopotwierdzania. W takich okolicznościach zbiorowe samo­uwielbienie, obecne w pewnym stopniu we wszystkich gru­pach, jest dającą się przewidzieć, wzmocnioną reakcją na dłu­gotrwale niedocenianie przez outsiderów".

Zbiorowa motywacja hubrystyczna pozwala wyjaśnić wiele różnorodnych zachowań grup i narodów; pozwala zinterpreto­wać grupowe mity walentne i posybilne.

11.5. Dane historyczne i filozoficzne

Każda nauka ma swoisty sposób formułowania i uzasadniania twierdzeń. W psychologii najbardziej specyficzne są metody eksperymentalne i kliniczne. One właśnie generują zasadnicze dane empiryczne. Chociaż uważam, że psycholog przede wszy­stkim musi je wykorzystywać, to jednak pewne znaczenie w formułowaniu hipotez i w dokumentowaniu wniosków mają także informacje pochodzące z filozofii, antropologii, kultury, a nawet z literatury pięknej. Pozwalają one bardziej ogólnie spojrzeć na człowieka, choć wymagają jednocześnie potwier­dzenia przez dane psychologiczne. Zgodnie z tym stanowiskiem odwołam się najpierw do tego rodzaju danych.

Rozpocznę od przedstawienia faktów z historii literatury pięk­nej i z historii malarstwa. Motywacja hubrystyczna występuje już w dramatach starożytnych. Kserkses, bohater tragedii Ajschylosa Persowie, dokonuje niezwykłych czynów, aby po­kazać swoją wyższość, aby zwiększyć samouwielbienie i pychę, aby udowodnić, że może kontrolować najtrudniejsze zdarzenia zewnętrzne. Także w złożonej i zagmatwanej motywacji Ham­leta pojawiają się tego rodzaju pobudki. Jak pisał Boy-Żeleński (1935); ,,motyw, o którym Hamlet wcale nie wspomina, a który przecież musi nasycać całe jego jestestwo, to zrozu­miała chęć wyparcia z tronu uzurpatora po to, aby ten tron należny mu z prawa, zająć samemu". Hamlet dąży więc do na­prawienia krzywdy i potwierdzenia, dzięki temu ambitnemu czynowi, swojej ważności, chociaż jego motywacja jest bardziej złożona. Mimo iż zewnętrzne działania Raskolnikowa, bohate­ra powieści Dostojewskiego, są zupełnie inne, ich motywacja również zawiera elementy hubrystyczne. Raskolnikow — jak już wspomniałem poprzednio — dokonuje morderstwa, aby udowodnić, że jest osobą silną i zdeterminowaną, że ma dosta­teczną moc, aby łamać prawo i kontrolować swój los. Jego zbrodniczy czyn jest w pewnym sensie aktem autokreacji. Akt ten potwierdza i rozbudowuje poczucie własnej ważności (por. Beli, 1980).

Motywacja hubrystyczna warunkuje również twórczość ma­larską. Szczególną rolę odgrywa ona w procesie szkicowania autoportretów (Wallis, 1964, 1966). Malarze dość często wyko­nywali autoportrety idealizacyjne, na których nie tyle przed­stawiali własną osobę, co jej wizję. Często — wbrew oczywis­tym faktom — upiększali swoje rysy, nadawali im wyraz udu­chowiony i szlachetny, obdarzali siebie siłą fizyczną i ducho­wą. Utożsamiali więc ja realne z ja idealnym. Autoportrety idealistyczne wykonywali tacy artyści, jak Van Dyck czy Orłowski. Wyraźne ślady idealizacji można dostrzec w ostatnim autoportrecie Matejki, który przedstawia siebie jako wieszcza i sumienie narodu.

Malarze często szkicowali autoportrety identyfikacyjne, na których utożsamiali siebie z wybitnym wzorem osobowym:

mógł nim być święty, wielki polityk czy genialny artysta. Kla­sycznym przykładem portretu identyfikacyjnego jest dzieło Diirera z roku 1500: przedstawił on siebie jako Chrystusa.

Wreszcie chciałbym wspomnieć o autoportretach projekcyjnych, które historycy sztuki nazywają ukrytymi. Szkicując je artyś­ci przypisują innym postaciom cechy swojej powierzchowności i charakteru. Tak więc Michał Anioł nadał swoje rysy świę­temu Nikodemowi. Matejko namalował Chrystusa we „Wskrze­szeniu Łazarza" na obraz i podobieństwo swoje. Przypisując postaciom historycznym swoje właściwości, malarz chce często podkreślić swoją wyjątkowość.

Chociaż dzieła sztuki należy interpretować ostrożnie, uzasad­nione jest przypuszczenie, że motywacja hubrystyczna współ­decydowała o formie i treści autoportretów. Dążenie do wyż­szości odgrywało prawdopodobnie większą rolę w autoportre­tach identyfikacyjnych, a dążenie do perfekcji — w trakcie szkicowania portretów idealizacyjnych. W każdym razie hipo­tezy te są godne sprawdzenia.

Pewne światło na tę motywację rzucają dane historyczne, fi­lozoficzne i antropologiczne. Nietzsche (1911) uważał, że dą­żenie do mocy jest centralnym motywem działania człowieka. W swojej książce"'Wola mocy pisał: ,,To, czego człowiek prag­nie, czego pragnie każda najmniejsza część żywego organizmu, jest wzrost mocy. Zarówno przyjemność, jak i przykrość są konsekwencjami tego dążenia". Chociaż twierdzenie to jest zbyt radykalne, chociaż „wola mocy" nigdzie nie została porządnie zdefiniowana, to jednak nie ulega wątpliwości, że wiąże się w jakiś sposób z ludzką hubris.

Wielu badaczy cywilizacji zachodniej podkreślało, że znaczą­ce osiągnięcia techniczne, naukowe i artystyczne wiążą się z pragnieniem przekraczania granic zwierzęcości i z potwier­dzaniem swojej wyższości (por. Morin, 1977). Jak pisze Ellul (1982), są to typowe pragnienia Erosa, twórcy naszej cywili­zacji. Podobne poglądy można znaleźć w filozoficznych pra­cach Kępińskiego. Uważa on, że najbardziej charakterystycz­ną cechą natury ludzkiej jest postawa „nad", czyli pewna stała tendencja do podejmowania czynów konstruktywnych i twór­czych. W toku jej realizacji ludzie tworzą technikę, naukę i sztukę.

Dane z literatury, z filozofii i z antropologii są niedostatecznie określone i niedostatecznie udokumentowane. Ich stopień uza­sadnienia jest z reguły bardzo niski. Mimo to warto je przyto­czyć. Potwierdzają one tezę, że elementy hubrystyczne w ten lub w inny sposób przewijały się przez całą historię cywiliza­cji i filozofii. Nie jest to z pewnością zjawisko przypadkowe. Aby zrównoważyć te rozważania, trzeba koniecznie dodać, że „nurt hubrystyczny" jest tylko jednym z wielu w historii myśli współczesnej. Istnieją kierunki filozoficzne, antropolo­giczne i socjologiczne, które zajmując się siłami motorycznymi działania pomijają omawianą motywację, które wyjaśniają ludzkie osiągnięcia techniczne lub artystyczne w terminach oddziaływania środowiska zewnętrznego czy w terminach ele­mentarnych potrzeb człowieka. Taki system eksplariacyjny uważam za niewystarczający, co omawiałem w rozdziale 10.

Zawodzi on szczególnie przy wyjaśnianiu zachowań jednostko­wych.

11.6. Dane psychologiczne

Pierwszym psychologiem, który szerzej zajął się motywacją hubrystyczną, był Adier, twórca psychologii indywidualnej.

Zgodnie z jego koncepcją działania ludzkie są uruchamiane i ukierunkowywane przez dążenie do wyższości, zwane rów­nież dążeniem do mocy. Stanowi ono rodzaj kompensacji po­czucia niższości, powstającego w dzieciństwie. Dziecko nawią­zuje kontakty z rodzicami i z osobami znaczącymi, które są silniejsze i sprawniejsze, które lepiej rozwiązują problemy praktyczne. Te obserwacje rodzą przekonanie o swojej nieadekwatności i ułomności. Chcąc je wyrównać, człowiek dąży do wyższości i znaczenia. Te dążenia uruchamiają ambitne i trud­ne działania ekspansywne oraz twórcze. Są one zatem źródłem transgresji, zarówno konstruktywnych, jak i destruktywnych.

Myśli te są ciągle żywe w psychologii. Kontynuatorzy Adiera, tacy jak Dreikurs (1963), silmiej podkreślają znaczenie cywi­lizacji i kultury w rozwoju dążenia do wyższości. W kulturze rywalizacyjnej, w której dominuje siła, kształtuje się ambicja oraz pragnienie autoadmiracji i samouwielbienia. Często mają one charakter neurotyczny. Ich źródłem jest poczucie niższoś­ci, nieadekwatności i niepewności.

Koncepcja Adiera i jego kontynuatorów, mimo jej znacznego wpływu na współczesnych psychologów, budzi zastrzeżenia formalne i empiryczne. Przede wszystkim brak jest dostatecz­nych danych empirycznych, które pozwoliłyby uzasadnić po­szczególne tezy twórcy psychologii indywidualnej. Tak więc hi­poteza, że poczucie niższości generuje dążenie do wyższości, jest w zasadzie spekulacyjna. Mimo to pomysły Adiera miały charakter pionierski, a ponierów w nauce nie ocenia się we­dług stopnia uzasadnienia ich kompetencji, ale według tego, jak wpłynęły one na dalszy rozwój badań i na kształtowanie świadomości zbiorowej.

O ile Adier i jego kontynuatorzy badali dążenie do osobistej wyższości, o tyle twórcy teorii motywacji do osiągnięć, tacy, jak Atkinson (1964) i McCIeIland (1961), analizowali dążenie do perfekcji. Interesowali się oni tym, jak w toku serii działań jednostka ciągle podnosi swoje aspiracje, jak stawia przed sobą coraz to ambitniejsze wymagania, jak zmierza do osiągnięcia doskonałości. W istocie rzeczy zajmowali się więc oni hory­zontalną formą motywacji hubrystycznej.

Prowadzili badania według następującego schematu. Najpierw określili siłę motywacji do osiągnięć. Przyjęli mocne założe­nie, ze człowiek wyraża ją w fantazjach, marzeniach i myślach o wykonywaniu ambitnych zadań. Opracowali techniki pro­jekcyjne typu TAT, które pozwalały skodyfikować tego rodzaju fantazje. W trakcie badań pokazywano osobom obrazki (przed­stawiające na przykład sytuację pracy) i proszono o napisanie krótkiej historyjki. Specjalne metody kodowania pozwoliły pokategoryzować myśli dotyczące sukcesów, ambitnych doko­nań i perfekcji. Im więcej było takich fantazji, tym wyższą motywację do osiągnięć miał badany.

W trakcie badań eksperymentalnych osoby wykonywały róż­norodne zadania twórcze, sprawnościowe i percepcyjne. Roz­wiązywały anagramy, brały udział w grach i wysuwały po­mysły twórcze. Przynajmniej część z tych zadań miała cha­rakter transgresyjny. Tego rodzaju badania wykazały, że mo­tywacja do osiągnięć odgrywa zasadniczą rolę w podejmowaniu i wykonywaniu ambitnych zadań; współdecyduje o stawianiu sobie coraz wyższych wymagań. Nie jest ona jednak jedynym wyznacznikiem działania. Zależy ono od trzech głównych zmiennych: motywu sukcesu, prawdopodobieństwa sukcesu i wartości sukcesu. Zależności te są więc bardzo złożone. Były one wielokrotnie referowane w literaturze polskiej. Te prawidłowości wykryte „w małym świecie" zostały po­twierdzone „w dużym świecie". McCIeIland (1961) badał rela­cje między motywacją do osiągnięć a rozwojem ekonomicznym, występujące w różnych społeczeństwach dawniej i współcześ­nie. Szczególnie interesowały go zależności między siłą tej mo­tywacji a wzrostem produkcji "energii elektrycznej w latach 1925- 1950- Sformułował hipotezę, że jeśli w czasie ti w społe­czeństwie A potrzeba osiągnięć jest wyższa niż w społeczeń­stwie B, to w czasie późniejszym ti - tg konsumpcja energii będzie wzrastać szybciej w społeczeństwie pierwszym niż w drugim.

Ponieważ ,,w dużym świecie" nie można badać laboratoryjnie motywacji do osiągnięć, McCIeIland oceniał jej poziom na pod­stawie analizy dokumentów pisanych, takich jak czytanki szkolne, opowieści ludowe, przemówienia przywódców czy wiersze. Porównanie poziomu motywacji do osiągnięć w róż­nych epokach historycznych z rzeczywistym wzrostem gospo­darczym pozwoliło stwierdzić, że ta zmienna psychologiczna odgrywa istotną rolę w dokonywaniu transgresji „ku rzeczom". Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że społe­czeństwa o wyższym poziomie tej potrzeby szybciej rozwijają się ekonomicznie (por. Boski, 1980).

Badania Atkinsona, McCIellanda i ich kontynuatorów mają istotne znaczenie w tej pracy. Potwierdzają one pogląd, że dą­żenie do perfekcji, będące jedną z form motywacji hubrystycz­nej, odgrywa dużą rolę w uruchamianiu i ukierunkowywaniu działań transgresyjnych, szczególnie ekspansywnych, takich jak rozwój ekonomiczny, produkcja,nowych towarów itp. Te siły podmiotowe decydują zatem o przekraczaniu granic typu ,,ku rzeczom" i „ku symbolom".

Ograniczenia teoretyczne i metodologiczne tych badań są wi­doczne, chociaż znacznie mniej poważne niż badań Adiera. Autorzy ich przeceniają rolę motywacji do osiągnięć w ludz­kim działaniu i jednocześnie nie doceniają innych czynników ekonomicznych oraz społecznych. Krytyka ta odnosi się przede wszystkim do książki McCIellanda. Analizując społeczeństwa historyczne i współczesne psycholog ten pominął ważne czyn­niki współdecydujące o postępie gospodarczym, takie jak roz­wój techniczny, stopa inwestycyjna czy stosunki społeczne pa­nujące w danej epoce historycznej. Motywacja do osiągnięć przesłoniła mu złożoność uwarunkowań. Mimo tych błędów twórcy omawianej teorii zgromadzili bogaty materiał empirycz­ny i historyczny, wskazujący na relacje między dążeniem do perfekcji a prostymi rodzajami transgresji ekspansywnej i twórczej.

Następną grupę danych, która potwierdza rolę motywacji hubrystycznej w podejmowaniu transgresji, dostarczają badania poświęcone pojęciu ja (por. Wylie, ,1979). Ich zakres jest dość ograniczony. Dotyczą one jedynie poczucia własnej ważności, a więc świadomego sądu o globalnym znaczeniu samego siebie. Z reguły mają one charakter korelacyjny, co utrudnia lub na­wet uniemożliwia formułowanie twierdzeń o zależnościach funkcjonalnych. Niedostateczna trafność i rzetelność kwestio­nariuszy i innych narzędzi pomiarowych deformuje czasem wyniki badań.

Wielu teoretyków osobowości, takich jak Rogers (1959), zwra­cało uwagę na to, że pozytywne poczucie własnej ważności, wiara we własne siły i brak zagrożeń osobistych sprzyjają twórczości i ekspansji. Poglądy te są w pewnej mierze po­twierdzane przez badania empiryczne. Pierwsza ich grupa do­tyczy zależności między poczuciem własnej ważności a podej­mowaniem działań prospołecznych, z których przynajmniej część ma charakter transgresyjny. Wychodzą one poza dotych­czasowe formy pomocy i współpracy z ludźmi. Jak wynika z badań Jarymowicz (1979), Reykowskiego (1979) czy Schwartza (1976), ludzie często angażują się w działania altruistyczne po to, aby potwierdzić poczucie własnej ważności, aby „dowar­tościować siebie". Transgresje konstruktywne, takie jak ratowa­nie życia innym ludziom czy ryzykowne czyny prometejskie, mogą zatem wyrastać z korzeni egoistycznych.

Fakty te wskazują na to, że w pewnych sytuacjach interesy osobiste i społeczne są zbieżne. Nie ulega wątpliwości, że czło­wiek angażuje się również w działania destrukcyjne, które po­mnażają wspólne zło. Chociaż poczucie własnej ważności nie jest jedynym wyznacznikiem transgresji skierowanych „ku lu­dziom", jest ono czynnikiem zasadniczym. Pomijanie go zmniej­szyłoby wartość eksplanacyjną teorii psychologicznych.

Znaczne zainteresowanie badaczy wzbudziło pytanie o relacje istniejące między poczuciem własnej ważności a twórczością naukową, artystyczną i projektancką. Zgodnie z powszechny­mi przekonaniami i z pewnymi koncepcjami teoretycznymi Fromma czy Rogersa, poczucie to współdecyduje o uruchamia­niu i o podtrzymywaniu pracy niekonwencjonalnej i inwencyjnej. Biografie takich twórców, jak Freud, Le Corbusier, Pi­casso czy Malinowski, dążących do wyższości i wyjątkowości, wydają się zgodne z potocznymi poglądami. Przekonania te nie są jednak w pełni potwierdzone przez prace empiryczne.

Wyniki ich są częściowo niezgodne, a nawet sprzeczne. Mac-Kinnon (1964) badał osiągnięcia architektów. W celu zdiagnozowania zmiennych osobowościowych i motywacyjnych zasto­sował ,, Inwentarz psychologiczny" Gougha. Okazało się, że po­czucie własnej ważności koreluje z twórczością projektancką, ale korelacja ta nie jest wysoka. W zależności od metody ob­liczania wynosi ona od 0,18 do 0,32. Mniej jednoznaczne re­zultaty otrzymał Barron (1968). Badając twórczych pisarzy stwierdził on, że akceptują oni siebie w wyższym stopniu niż przeciętny człowiek. Jednocześnie jednak nie ma istotnej róż­nicy między pisarzami wybitnymi a mniej wybitnymi. Poczu­cie ważności obu tych grup Jest podobne. Helson (1971) wy­krył, że nie ma relacji między tym poczuciem a poziomem osiągnięć w matematyce. Tymczasem Coopersmith (1968) wy­kazał, że wysokie poczucie własnej ważności motywuje mło­dzież do podejmowania działań twórczych.

Wyniki te można interpretować co najmniej dwojako. Zgod­nie z pierwszą hipotezą omawiana motywacja odgrywa ograni­czoną rolę w nauce, sztuce czy w innych rodzajach twórczoś­ci. Uczony, który dokonuje odkryć, czy pisarz, który pracuje nad nową powieścią, nie tyle dążą do osiągnięcia wyższości i doskonałości, ile próbują w ten sposób zaspokoić osobistą ciekawość; kierują się zatem motywacją poznawczą. Ponadto — jak wynika z rozdziału 10. — istotną siłą motoryczną działań innowacyjnych są elementarne potrzeby. Hipoteza ta — nie­spójna z danymi potocznymi i biograficznymi — potwierdzana jest przez badania empiryczne. Druga interpretacja idzie w innym kierunku. Zgodnie z nią motywacja hubrystyczna spełnia kluczową rolę w transgresjach twórczych; szczególnie duże znaczenie ma jej forma horyzon­talna, a więc dążenie do perfekcji i mistrzostwa (por. Spence, Hełmreich, 1983). Jednak dotychczasowe metody badaw­cze, które są mało trafne i mało rzetelne, nie pozwalają poznać tych zależności. Aby określić poziom motywacji hubrystycznej, jej formy i znaczenie w uruchamianiu ambitnych działań, trze­ba wyjść poza metody kwestionariuszowe, które w zasadzie badają samowiedzę i poczucia człowieka, a nie ukryte mecha­nizmy motywacyjne. Hipotezy te niekoniecznie muszą okazać się sprzeczne. Każda z nich może być częściowo trafna.

Godne wspomnienia są także badania prowadzone przez uczo­nych zajmujących się organizacją i zarządzaniem. Wynika z nich, że silą motoryczną rozwoju i innowacyjności przedsię­biorstw przemysłowych czy handlowych jest nie tylko chęć zysku, ale również dążenia „wyższe", takie jak dążenie do do­skonałości (ercce II e?ice) własnej firmy. Potwierdzają one poczu­cie ważności pracowników {importance, signijicance) i wywo­łują dumę. Jak wynika z badań Petersa i Watermana (1982), którzy analizowali najlepiej prosperujące przedsiębiorstwa amerykańskie, ich menedżerowie zdają sobie sprawę z tych za­leżności i dlatego rozwijają motywację wyższą, którą nazy­wam motywacją hubrystyczna. Jak powiedział jeden z bada­nych, „dobry menedżer nie tylko robi pieniądze, ale również wzmacnia poczucie ważności ludzi". Takie spontaniczne wypo­wiedzi'wymagają potwierdzenia przez lepiej kontrolowane ba­dania.

Prace z dziedziny psychopatologii i psychiatrii pozwalają po­szerzyć bazę danych. Niektórzy autorzy, tacy jak Coleman (1972), próbują wyjaśnia struktury urojeniowe schizofreników odwołując się do ich dążenia do potwierdzenia własnej waż­ności (wartości). Dokładniejsza analiza tych prac przekracza jednak zakres tej książki.

Konkludując można stwierdzić, że wiele danych empirycznych — mimo ich niespójności i niedostatecznej jasności — potwierdza pogląd, że "potrzeba hubrystyczna odgrywa istotną rolę w pobudzaniu i podtrzymywaniu transgresji ekspansywnych czy innowacyjnych. Jednocześnie nie ulega wątpliwości, że nie jest ona jedyną siłą podmiotową determinującą tego rodzaju dzia­łania.

11.7. Źródła motywacji hubrystycznej

Jakie są źródła motywacji hubrystycznej? Dlaczego człowiek — jako jednostka i jako zbiorowość — usiłuje umocnić przekona­nie o swojej ważności osobistej? Czy dążenie do wyższości i perfekcji uwarunkowane jest przez naturę, podobnie jak ele­mentarne potrzeby biologiczne, czy też przez historię oraz spo­łeczne uczenie się? Odpowiedzi na te pytania nie są zadowala­jące. Sformułowane hipotezy trudno jest poddać zabiegom we­ryfikacyjnym. Niektóre z nich są w ogóle niefalsyfikowalne. Mimo to mają one pewne znaczenie w nauce. Jeśli nie pomna­żają prawdy teoretycznej, to przynajmniej pobudzają dalsze poszukiwania i rozszerzają horyzonty badacza. Ograniczę się do omówienia trzech spośród nich.

l. Znaczne uznanie filozofów i psychologów zdobyła hipoteza kompensacyjna. Zgodnie z nią dążność człowieka do potwier­dzania i wzrostu własnej ważności jest ściśle związana z ogra­niczeniami i ułomnościami natury ludzkiej. Człowiek jest układem skończonym w czasie. Jego możliwości poznawcze i afektywne są niewielkie. Te restrykcje gatunkowe, których nie można przezwyciężyć za pomocą środków technicznych, kształtują świadomość małowartościowości. Motywacja hubrystyczna, a więc dążenia do wyższości i perfekcji, są metodą kompensacji ograniczeń człowieka. Stara się on przekroczyć granice wyznaczone przez naturę: tworzy naukę, sztukę i technikę. Do­konuje transgresji emancypacyjnych oraz temporalnych, Buduje mity walentne i posybilne. Te czyny transgresyjne po­twierdzają poczucie własnej ważności i odsuwają myśli o praw­dziwych ograniczeniach człowieka. Dzięki nim staje się on ważny, mimo gatunkowych restrykcji.

Taka hipoteza kompensacyjna była bliska Adierowi, który — jak to powiedziałem poprzednio — szukał źródeł dążenia do wyższości w poczuciu niższości. Jest ona również przyjmowana przez wielu filozofów współczesnych (por. Kołakowski, 1982). Hipoteza kompensacyjna pozwala wyjaśnić powszechność mo­tywacji hubrystycznej. Skoro ograniczenia gatunkowe są po­nadczasowe, to ponadczasowe są również dążenia do wyższości i znaczenia. Występują one zarówno w czasach starożytnych, jak i w czasach współczesnych. W kulturze Zachodu i Wscho­du. Eksplanacja ta nie jest wystarczająca. Chociaż w pewnych wypadkach jednostki rzeczywiście kompensują swoje ułom­ności (na przykład inwalidzi), to jednak nie jest to mechanizm gatunkowy. Gdyby tak było, to można by oczekiwać, że psy i koty, których możliwości są znacznie bardziej ograniczone, jeszcze w większym stopniu będą dążyć do umacniania swojej ważności. Takie przypuszczenie nie jest jednak potwierdzane przez fakty biologiczne.

Głównym źródłem motywacji hubrystycznej nie są chyba ogra­niczenia człowieka- Funkcjonowanie jej jest możliwe dzięki zaletom umysłu ludzkiego, nie znanym w świecie zwierzęcym, Umiejętności abstrakcyjnego myślenia, zdolności antycypacyjne i twórcze, kompetencje językowe umożliwiają jednostce spełnienie dążenia do wyższości i perfekcji. Zmieniają to, co posybilne, w to, co realne. Hipoteza kompensacyjna nie wyjaś­nia zatem w pełni ludzkiej hubris.

2. Hipoteza, którą nazwę kulturową, odwołuje się nie tyle do natury, ile do kultury i społecznego uczenia się. Zgodnie z nią osobowość człowieka i jego zachowanie są determinowane przez środowisko społeczne, a więc przez wychowanie w rodzinie i w szkole, przez systemy instytucjonalne i środki masowego przekazu. Regularności te rządzą również powstaniem i roz­wojem motywacji hubrystycznej. Zdaniem Ellula, o którym już wspomniałem, pragnienie wyższości i mocy jest tworem kul­tury greckiej oraz rzymskiej. Jednocześnie jest ono obce chrze­ścijaństwu, które kształtuje raczej ducha pokory (zgodnie z zasadą, że „kto się wywyższa, będzie poniżony"). Bliższe tej etyce jest raczej dążenie do osobistej perfekcji. Pewne dane potwier­dzają hipotezę, ze wychowanie protestanckie kształtowało silną potrzebę osiągnięć. Zwraca na to uwagę McCIelland.

Kultura rywalizacyjna, w której dominują mity walentne i po­sybilne, sprzyja kształtowaniu motywacji hubrystycznej (por. Lasch. 1979; Morin, 1977).

Eksplanacja ta nie jest zadowalająca. Nie pozwala ona w pełni zrozumieć powszechności i uniwersalności ludzkiej huhris. W czasie cywilizacyjnym, trwającym od starożytnej Grecji do czasów nowoczesnych, świat przeszedł zasadniczą ewolucję socjokulturową, a jednak bohaterowie tragedii greckich, tacy jak Kserkses, są w dalszym ciągu modelami wielu zachowań czło­wieka współczesnego.

3. W związku z niewystarczalnością dwóch poprzednich hipotez chciałbym sformułować hipotezę, którą nazwę interakcyjną. Szuka ona źródeł ludzkiej hubris w ewolucji biologicznej i jed­nocześnie zwraca uwagę na rolę ewolucji socjokulturowej. Do­piero interakcja tych dwóch czynników pozwala zrozumieć ge­nezę motywacji hubrystycznej.

Jak podkreśla wielu autorów (por. Campbell, 1975; Orbel, Da-wes, 1981; Wilson, 1978), ewolucja biologiczna ukształtowała w zasadzie naturę egoistyczną, która ma istotne znaczenie w procesie przystosowania się człowieka. Ten egoizm sprzyja rozwojowi motywacji hubrystycznej. Umożliwia uczenie saę pragnień wyższości i perfekcji. Struktury biologiczne stwarzają zatem jedynie szansę, których wykorzystanie zależy od warun­ków socjokulturowych.

W kulturze rywalizacyjnej i nastawionej na indywidualne osiągnięcia podmiotu wzrasta siła tego rodzaju motywacji. Lu­dzie żyjący w świecie, w którym nastąpił upadek „publiczne­go człowieka", w którym dominują stosunki anonimowe i w którym konkurencja staje się zasadą życia, dążą do wyższości i znaczenia. Tezy te są potwierdzane przez badania wskazujące na to, że za pomocą pewnych technik stymulacyjnych można zwiększyć siłę potrzeby osiągnięć.

Hipoteza interakcyjna jest jednak zbyt ogólnikowa. Nie po­zwala ona wyjaśnić mechanizmu interakcji między tym, co bio­logiczne, i tym, co społeczne.

11.8. Motywacja hubrystyczna a motywacja władcza

Zgodnie z zasadą unifikacji istotne znaczenie ma określenie miejsca motywacji hubrystycznej, którą obszernie omówiłem w tym rozdziale, w całokształcie motywacji heterostatycznej. Zrobiłem już pierwszy krok w tym kierunku. Wykazałem, że motywacja do osiągnięć może być traktowana jako horyzon­talna forma ludzkiej hutyris. W tym ujęciu staje się ona lepiej zrozumiała. Obecnie chciałbym przedstawić relacje istniejące między motywacją hubrystyczną a tak zwaną potrzebą władzy. Potrzeba władzy (need for power), zwana także motywacją władczą (power motwation) lub nawet „żądzą władzy", jest za­równo przedmiotem opinii potocznych, jak i badań nauko­wych. Ludzie z reguły przypisują jej niezwykłe znaczenie w zachowaniu. Hemingway powiedział kiedyś, że życie jest grą, w której głównym celem staje się władza. Te potoczne po­glądy są weryfikowane przez bardziej kontrolowane badania naukowe.

Szczególnie interesujące okazały się prace McCIellanda i jego uczniów (por. McCIelland, 1975; McCIelland, Bumham, 1976). Rozumie on potrzebę władzy jako potrzebę wpływu na innych ludzi (por. rozdział 4.). Badając przedsiębiorców wykazał on. że dążenie to jest warunkiem ich powodzenia. Sprawny mene­dżer ma silną motywację, aby kierować jednostkami i instytu­cjami; czynność ta daje satysfakcję i jest źródłem pozytyw­nych emocji. Godny uwagi jest fakt, że przedsiębiorcy tacy nie mają wysokiej motywacji do osiągnięć, a w każdym razie mo­tywację taką tłumią. Chcąc utrzymać i wzmocnić władzę, mu­szą oni kontrolować swój egoizm i swoje prywatne interesy.

Jak mówi McCIelland (1976), ,,motywacja władcza dobrych przedsiębiorców nie jest ukierunkowana na osobiste wywyższa­nie się (persono! aggrandizement), ale na instytucję, której służą". Wniosek ten wcale nie jest banalny. Okazuje się, że wbrew potocznym poglądom skuteczne sprawowanie władzy wymaga skierowania swojego wysiłku na cele społeczne instytucji i po­święcenie swoich własnych interesów dla tych celów. Przedsię­biorcy, którzy nie ukształtowali takich mechanizmów samo­kontroli, mają nikłe szansę utrzymania swojego stanowiska i dalszego awansowania w hierarchii. Tezy te odnoszą się szczególnie do instytucji demokratycznych.

Na podstawie badań McCIellanda można sądzić, że motywacja hubrystyczną i motywacja do władzy są niezależnymi siłami pobudzającymi ludzi do działania. Wprawdzie obie są heterostatyczne, wprawdzie obie uruchamiają transgresje, to jednak są one różnymi siłami motywacyjnymi. W pewnych wypadkach powstaje nawet między nimi konflikt: tak więc dążenie do po­twierdzenia i umocnienia władzy może wymagać rezygnacji z ambicji hubrystycznych. Władza żąda zatem pewnych poświę­ceń.

Mimo badań McCIellanda i innych psychologów czy socjologów współczesna wiedza na temat mechanizmu władzy jest znacz­nie uboższa niż na temat motywacji hubrystycznej. Z tego też względu „żądza władzy" nie stała się przedmiotem szerszych rozważań w tej książce.

11.9. Uwagi końcowe

W rozdziale tym próbowałem wykazać, że motywacja hubry­styczną jest istotnym — chociaż nie jedynym — motorem transgresji. Dążąc do wyższości lub do perfekcji, ludzie podej­mują coraz ambitniejsze zadania ekspansywne i twórcze. Roz­wiązanie ich wzmacnia poczucie osobistej ważności jako osoby i jest źródłem pozytywnych emocji, takich jak duma.

Zależności między poziomem osiągnięć a wzrostem własnej ważności są prawdopodobnie złożone. Dokonując ekstrapolacji wniosków Ericksona i Nosanchuka (1984), można by przypusz­czać, że relacja ta nie jest liniowa. Transgresje mało ambitne albo w ogóle nie wpływają na potwierdzenie własnej ważności, albo wpływają na nią w minimalnym stopniu. Dopiero osiąg­nięcia niepowtarzalne, mające doniosłość społeczną lub subiek­tywnie oceniane jako takie, spełniają dążenia hubrystycze. W tym wypadku krzywa ważności własnej osoby rośnie szyb­ciej niż krzywa jej osiągnięć materialnych lub intelektualnych. Ta pierwsza staje się zatem bardziej stroma. Zgodnie z tym przypuszczeniem rozwiązanie łamigłówki typu „Misjonarze i ludożercy" — wymagające elementarnego myślenia twórcze­go —• nie wpływa znacząco na poczucie ważności, tymczasem napisanie dzieła, będącego trwałym wkładem do kultury, za­sadniczo wzmacnia to poczucie. W rzeczywistości zależności między tymi zmiennymi mogą okazać się bardziej złożone. Hipoteza ,,motywacja hubrystyczna — transgresja" ma podsta­wowe znaczenie dla omawianej koncepcji człowieka. Jej ewen­tualna akceptacja przez społeczność uczonych — to sprawa dal­szej przyszłości. Jak wskazuje historia nauk społecznych i hu­manistycznych, twierdzenia doniosłe dla zrozumienia ogólnych mechanizmów zachowania z reguły budzą największy opór i najgorętsze spory naukowe. Dzieje się tak nawet wówczas, gdy są one potwierdzane przez fakty empiryczne. Hipoteza „motywacja hubrystyczna -— transgresja" została szczegółowiej przedstawiona w mojej ostatniej pracy (Kozielecki, w druku).

Rozdział 12 Motywacja poznawcza

12.1. Poza zasadą przyjemności

Drugim rodzajem motywacji specyficznej, która uruchamia i ukierunkowuje działania transgresyjne, jest motywacja po­znawcza, zwana również motywacją kompetencyjną lub dąż­nością do mistrzostwa intelektualnego (por. Berłyne, 1969;

Dęci, 1975; Kelley. 1967; Weiner, 1980; White 1959). Chociaż zasadniczo różni się od ludzkiej hv.hris, to jednak odgrywa prawdopodobnie doniosłą rolę w inicjowaniu wielu działań ekspansywnych i twórczych. Mimo iż te dwa rodzaje motywa­cji są względnie niezależne, tworzą one pewną całość, jak brze­gi tej samej rzeki.

Zgodnie z potocznymi obserwacjami i z wynikami badań nau­kowych, człowiek bezinteresownie poszukuje prawdy o świecie i o samym sobie. Wykonuje czynności eksploracyjne, pozwala­jące lepiej zrozumieć otoczenie naturalne i społeczne. Przepro­wadza badania naukowe, żeby ujawnić przyczyny zjawisk. Gdy nie może poznać realności empirycznej, ucieka się do mitów i urojeń, które rozjaśniają tajemnice świata. Działania takie nie pomnażają wartości utylitarnych: nie służą egoistycz­nym interesom; zaspokajają jedynie osobistą ciekawość; są ro­dzajem przygody intelektualnej i aktem zabawy; dostarczają często przeżyć estetycznych.

Motywacja poznawcza występuje już u zwierząt. Znane po­wszechnie są przykłady ciekawości psów i kotów. Jak wynika z badań Butlera czy Harlowa, małpy gotowe są wykonać zło­żoną pracę za to, że badacz pozwoli im obserwować przez okienko, co dzieje się w laboratorium. W pewnych sytuacjach godzinami rozwiązywały one techniczne problemy, mimo iż nie otrzymywały za to żadnej nagrody zewnętrznej. Motywacja poznawcza występuje także u dzieci już w okresie inteligencji sensoryczno-motorycznej (por. Piaget, 1966), Wykonują one czynności eksploracyjne, manipulacyjne czy lokomocyjne po to, aby zrozumieć nowe zjawiska społeczne i fizyczne.

Względna powszechność tego rodzaju motywacji spowodowała, że psychologowie — niezależnie od stanowiska teoretycznego — próbowali ją włączyć do własnych koncepcji człowieka. Wielu behawiorystów dokonało rewizji swoich ortodoksyjnych poglą­dów i zaczęli mówić o popędzie eksploracyjnym, który jest niezależny od pierwotnych wzmocnień, takich jak pokarm. Psychoanalitycy, nawet tak radykalni, jak Freud, uznali, że w swoim działaniu człowiek nie tylko kieruje się względami hedonistycznymi, ale stara się także zrozumieć środowisko i samego siebie. Ma on instynkt poznawczego opanowania świata (mstznct to master). Szczególne znaczenie w zrozumie­niu roli motywacji poznawczej miały badania prowadzone przez psychologów o orientacji poznawczej i humanistycznej. Pozwoliły one wykryć jej specyficzne cechy.

1. Motywacja poznawcza jest z natury niehedonistyczna. Wy­chodzi on zatem poza prostą zasadę przyjemności. Aby lepiej zrozumieć tę właściwość, warto powrócić do elementarnych działań ochronnych pozwalających zaspokoić ludzkie potrzeby. Człowiek, który odczuwa deficyt wartości konsumpcyjnych, wykonuje pracę produkcyjną po to, aby otrzymać wynagrodze­nie, za które można nabyć deficytowe dobra. W tym wypadku praca produkcyjna jest źródłem nagród zewnętrznych. Dzięki niej człowiek redukuje napięcie i maksymalizuje przyjemność osobistą. Działa więc jak układ hedonistyczny.

Mechanizm motywacji poznawczej jest odmienny. Człowiek zdobywa i tworzy informacje o świecie nie dlatego, że spodzie­wa się zewnętrznych gratyfikacji, ale dlatego, że pragnie za­spokoić własną ciekawość, zamierza przeżyć piękno nieznanych form, chce zmniejszyć nudę i monotonię. Jest to zatem mo­tywacja wewnętrzna.

Zasadniczą rolę odgrywa w niej nie tyle zasada przyjemności, ile zasada kompetencji. W pewnych wypadkach powstaje mię­dzy nimi konflikt. Wiedza o klęskach własnego zespołu może wywołać negatywne emocje. Mimo to ludzie starają się zrozu­mieć wrogi i obcy świat zewnętrzny. Zrozumienie go zwiększa szansę przetrwania i staje się aktem samorozwoju. Daje więc wewnętrzną satysfakcję.

2. W przeciwieństwie do ludzkiej hubris motywacja poznawcza jest z natury nieegoistyczna. Inicjując działania ekspansywne lub twórcze człowiek nie koncentruje się na sobie, nie anga­żuje swojego ja. Stara się osiągnąć ,,intelektualne szczyty" nie dlatego, aby podnieść swój standard materialny, ale dla­tego, że szczyty te istnieją, że same osiąganie ich daje zado­wolenie.

To nieegoistyczne działanie może zostać zaburzone przez mo­tywację hubrystyczną. Wówczas to proces poznawania przyro­dy czy tworzenia wizji artystycznych staje się środkiem umoc­nienia ważności własnego ja- Interes osobisty zaczyna domino­wać nad zasadą bezinteresowności.

3. Motywacja poznawcza — jak już wspomniałem — jest z reguly heterostatyczna. Rządzą nią prawa wzrostu. W zasadzie nigdy nie zostaje ona w pełni zaspokojona, tak jak zaspokojo­na bywa potrzeba pokarmowa czy potrzeba bezpieczeństwa. Wraz ze wzbogacaniem wiedzy indywidualnej o świecie i o sa­mym sobie często potęguje się ciekawość podmiotu. Wzrasta rozbieżność między aspiracjami poznawczymi a stanem aktual­nym, czyli D (L, A). Dlatego też jednostka podejmuje — cho­ciaż z różnym natężeniem i z różnym skutkiem — czynności eksploracyjne oraz badawcze, które pozwalają jej lepiej zro­zumieć świat i jego strukturę przyczynową.

Motywacja poznawcza jest swego rodzaju stalą antropiczną. Bez niej człowiek nie byłby człowiekiem: nie stworzyłby on takiej kultury i cywilizacji. Uzasadnione jest więc stwierdze­nie angielskiego poety W. Steyensa, że „The right to know and the right to be are one".

12.2. Funkcjonowanie motywacji poznawczej

Jakie czynniki uruchamiają motywację poznawczą i pobudza­ją człowieka do sformułowania celu transgresyjnego typu „zdo­być nową informację" czy ,,stworzyć nowe formy"? Odpowiedz na to pytanie jest trudna. Psychologowie, w zależności od sta­nowiska teoretycznego i poziomu wiedzy empirycznej, udzie­lają różnych odpowiedzi (por. Berłyne, 1969; Nunnally, Lemond, 1973). Wydaje się, że cztery czynniki odgrywają tu szczególnie doniosłą rolę. Podział ten nie jest ani wyczerpują­cy, ani rozłączny. Mimo to pozwala on lepiej zrozumieć strukturę motywacji poznawczej.

l. Znaczną rolę w aktywizacji aspiracji poznawczych mają zda­rzenia i przedmioty nowe dla podmiotu. Dziecko, które zoba­czyło po raz pierwszy pod mikroskopem amebę, postanawia często dokładniej ją poznać. Uczony, który incydentalnie spo­strzegł nie znaną dotychczas gwiazdę, opracowuje program, który pozwoli ustalić jej właściwości astrofizyczne.

Siła takiej motywacji w dużej mierze zależy od parametrów nowego przedmiotu. Pewne dane wskazują, że istnieje monofo­niczna zależność między stopniem niezwykłości przedmiotu a zaangażowaniem w jego badanie. Im bardziej oryginalny wy­daje się obiekt, im mniej przypomina on dotychczas znane przedmioty, tym dłużej człowiek gotowy jest go zanalizować (por. Nunnally, Lemond, 1973). Z reguły ludzie więcej czasu i energii przeznaczają na poznawanie przedmiotów doniosłych dla nich niż na poznawanie przedmiotów błahych.

2. Istotnym parametrem jest również złożoność przedmiotów i zdarzeń. Większość badaczy uważa, że istnieje nieliniowa za­leżność między siłą motywacji poznawczej a komplikacją przedmiotu. Zależność tę można w przybliżeniu opisać za po­mocą funkcji mającej kształt odwróconej litery ,,U". Przedmio­ty i sytuacje dość proste — nawet gdy są nowe — rzadko wy­wołują dostateczną ciekawość poznawczą: szybko prowadzą do nudy. Jednocześnie jednak struktury zbyt złożone przekraczają możliwości intelektualne podmiotu i często wywołują lęk.

Twierdzenia te nie są dostatecznie udokumentowane. Zdaniem cytowanego już Nannully'ego relacje między złożonością przed­miotu a siłą motywacji są także monofoniczne.

3. Człowiek spotyka często sytuacje, w których istnieją infor­macje niezgodne i niespójne, które wywołują konflikt pojęcio­wy. Nawet wiedza naukowa zawiera hipotezy niespójne, a cza­sem również sprzeczne.

Informacje tego typu są motywotwórcze: inicjują one działania ekspansywne i twórcze, których celem jest redukcja niezgod­ności i sprzeczności (Festinger, 1957). Dążenie do osiągnięcia stanu harmonii między rywalizującymi przekonaniami i ideami stanowi jeden z najważniejszych czynników motywacyjnych (por. Simonton, 1976).

4. Motywacja poznawcza jest aktywizowana przez niepewność (entropię). Sytuacje niedookreślone, wątpliwe lub dwuznaczne są często ważnym źródłem ciekawości, która wyzwala energię twórczą. Rozwiązywanie przez uczonego problemów poznaw­czych to w dużej mierze działania, których celem jest usuniecię niepewności dotyczącej struktury świata i jego ukrytych mechanizmów.

Niepewność odgrywa prawdopodobnie najważniejszą rolę w strukturze motywacji poznawczej. Większość poprzednio dy­skutowanych sytuacji zawiera różne rodzaje nieokreśloności. Tak więc przedmioty nowe lub złożone generują niepewność dotyczącą ich struktury i funkcji (por. Kogan, 1972). Dlatego uzasadniona jest teza, że motywacja poznawcza sprowadza się do kontroli nad niepewnością i do zdobywania nowych infor­macji.

12.3. Niezgodność informacyjna: dysonans poznawczy

Badania poświęcone roli motywacji poznawczej w ludzkim działaniu są bardzo zatomizowane. Ich przedmiotem są jej róż­ne aspekty. Psychologowie interesują się tym, jak dzieci ba­dają nowe przedmioty czy jak człowiek dorosły dąży do wyeli­minowania niezgodnych informacji. Często badacze ograniczają się do najbardziej elementarnych czynności eksploracyjnych, które należą raczej do klasy działań ochronnych niż do klasy działań transgresyjnych. Te rozproszone i przyczynowe bada­nia łączy przekonanie, że niepewność generuje motywację.

Duże zainteresowanie psychologów wzbudziły sytuacje, w któ­rych istnieją informacje niezgodne oraz sprzeczne. Badania te pozwoliły na sformułowanie kilku teorii psychologicznych, z których najbardziej znana jest teoria dysonansu poznawczego (por. Aronson, 1978; Festinger, 1957). Jej przedmiotem zainte­resowań są niezgodności istniejące między przekonaniami jed­nostki lub między przekonaniem a zachowaniem. Niezgodności te nazywa się dysonansem poznawczym. Jego przykładem mo­że być sprzeczność istniejąca między liberalnym systemem przekonań jednostki a jej nie tolerancyjnym postępowaniem z podwładnymi.

Dysonans poznawczy wywołuje stan motywacyjny ukierunko­wany na zminimalizowanie lub wyeliminowanie niezgodności informacyjnej. Osiągnięcie takiego konsonansu jest możliwe albo przez zmianę jednego z przekonań, albo dzięki sformuło­waniu przekonania bardziej ogólnego, które usunie dotychcza­sową sprzeczność. Dysonans jest więc swojego rodzaju popę­dem poznawczym, pozwalającym przywrócić stan równowagi i harmonii. W teorii tej człowiek traktowany jest jako układ

względnie racjonalny,

Wielkość dysonansu poznawczego, a więc również siła moty­wacji, zależy od wielu zmiennych. Jedną z nich jest proporcja przekonań dysonansowych i konsonansowych w strukturach poznawczych. Drugą zaś jest doniosłość danych przekonań. Zgodnie z tym wielkość dysonansu można określić za pomocą następującego wzoru (por. Wicklund, Brehm, 1976):

Im więcej jest przekonań niezgodnych (ng} i im są one waż­niejsze (b) w porównaniu z przekonaniami zgodnymi (zg}, tym większy dysonans i większa siła motywacji do jego usunięcia. Nałogowy palacz, papierosów częściej i z większą energią kwe­stionuje wyniki badań wskazujących na niebezpieczeństwo związane z paleniem niż człowiek niepalący.

Niezależnie od słabości teoretycznych i metodologicznych teorii dysonansu poznawczego, Festinger i jego uczniowie zasadnie udowodnili, że niezgodność informacyjna generuje motywację' poznawczą, która jest niehedonistyczna. Motywacja ta pozwala wyjaśnić pewne zachowania, które są niewytłumaczalne na gruncie innych koncepcji teoretycznych.

Wartość teorii Festingera jest jednak ograniczona. Jej twórca badał przede wszystkim elementarne niezgodności w systemie poznawczym człowieka. Nie interesowały go te sprzeczności, które dotyczą zewnętrznego świata i które inicjują podejmo­wanie złożonych działań ekspansywnych i twórczych.

12.4. Struktury przyczynowe. Teoria atrybucji

Jak stwierdził już Cyceron, ludzie z reguły bardziej interesują się przyczynami zdarzeń niż samymi zdarzeniami. Próbują wy­kryć ich ukryte mechanizmy przyrodnicze i społeczne. Dążą do rozjaśnienia tajemnic widzialnego świata. Wykrywanie przyczyn jest również metodą usuwania entropii.

Zagadnienia te są przedmiotem badań teorii atrybucji, która rozwinęła się intensywnie w ostatnich latach (Kelley, 1967). Jej twórcy zakładają, że człowiek zachowuje się jak naukowiec, który bardziej interesuje się samym wnioskowaniem przyczy­nowym niż konsekwencjami zewnętrznymi takiego wnioskowa­nia. Przejawia on silną motywację poznawczą do zrozumienia wewnętrznych i zewnętrznych uwarunkowań zachowania in­nych ludzi i zachowań własnych. Przypisywanie przyczyn dzia­łaniom nazywa się atrybucją.

Teoria ta zajmuje się przede wszystkim atrybucją społeczną. Bada ona, jak człowiek wyjaśnia zachowania innych ludzi i grup społecznych, jakie stosuje reguły w tym procesie. Poza obszarem jej zainteresowań znajduje przyczynowość przyrod­niczą, a więc proces wykrywania uwarunkowań zjawisk biolo­gicznych czy fizycznych. Można powiedzieć, że Kelley i jego współpracownicy badają czynności ukierunkowane ku ludziom. Proces atrybucyjny, czyli proces przypisywania przyczyn ze­wnętrznych i wewnętrznych różnorodnym zachowaniom, jest nader złożony, W procesie tym ludzie kierują się wieloma za­sadami. Jedną z nich jest zasada kowariancji, czyli współzmienności. Przyjmując ją wybierają ze zbioru przyczyn tę przyczynę, która przez dłuższy czas i w różnych okolicznoś­ciach współwystępuje z danym działaniem. Załóżmy, że czło­wiek rozwiązał trudny problem matematyczny, z którym inni nie dali sobie rady. Wiadomo, że w przeszłości udawało mu się również rozwiązywać skomplikowane zadania z algebry i geo­metrii. Na podstawie tych informacji ogromna większość ludzi stwierdzi, że człowiek ten ma zdolności matematyczne (atrybucja wewnętrzna). Jeśli jednak w analogicznej sytuacji roz­wiązał on trudne zadanie, ale jednocześnie wiadomo, że daw­niej wielokrotnie doznawał niepowodzeń w procesie wykony­wania prostszych równań, to najbardziej prawdopodobne stają się przyczyny zewnętrzne, takie jak przypadek („łut szczęś­cia") lub pomoc kolegów (atrybucją zewnętrzna). Stosowanie zasady kowariancji jest możliwe jedynie w sytuacjach, w któ­rych ludzie wykonują serię działań rozłożonych w czasie i w różnych warunkach.

Jednak nawet w sytuacji, w której brak jest wystarczającej informacji o zdarzeniach, ludzie próbują ujawnić przyczyny, a w każdym razie sformułować hipotezy na ten temat. Kelłey (1973) zwrócił uwagę na to, że wykorzystują wówczas sche­maty kauzalne (casudl schematu), które są systemami ogólnych reguł wiążących przyczyny zachowań z efektami i które są zakodowane w pamięci trwałej. Wykorzystanie tych schematów może być czynnością dość mechaniczną lub może wymagać oryginalnego myślenia.

Zdaniem Kelleya to, który schemat zostanie zaktualizowany, zależy od wielkości zdarzenia. Zachowania ekstremalne i nie­typowe są wyjaśnione za pomocą schematów koniunkcyjnych (reguł koniunkcyjnych). Jeśli zachowanie Z może być uwarun­kowane przez przyczyny X i Y, to w wypadku zachowań eks­tremalnych człowiek uważa, że jednocześnie działały te dwie przyczyny. Silny efekt jest wywoływany przez złożone uwa­runkowania. Przekonania te nie muszą być prawdziwe. Załóż­my, że kryzys ekonomiczny jest z reguły powodowany przez nieporadne kierowanie przedsiębiorstwem (atrybucją wew­nętrzna) i przez zdarzenia losowe, nie kontrolowane (atrybucją zewnętrzna). Wbrew zasadzie koniunkcyjnej przyczyną głębo­kiego kryzysu może być tylko jeden z tych czynników. Mimo to reguła ta w wielu wypadkach pozwala trafnie spostrzec przyczyny zdarzeń.

Jednocześnie zachowania typowe i umiarkowane aktualizują schemat alternatywny. W tym wypadku człowiek uważa, że jedna z dwóch przyczyn X i Y wywołała efekt Z. Kryzys ła­godny został zatem spowodowany albo przez nieporadne za­rządzanie, albo przez nie kontrolowane zjawiska ekonomiczne. Ludzie sądzą, że słaby efekt nie wymaga tak złożonych uwa­runkowań. I w tym wypadku przekonanie to nie zawsze jest trafne.

Psychologowie atrybucji nie tylko wykryli szczegółowe reguły, które ludzie stosują w różnych sytuacjach społecznych, ale jed­nocześnie sformułowali tezę o ogólnych tendencjach występu­jących w procesie przypisywania przyczyn. Zdaniem Jonesa i Nisbetta (1972) sprawcy wykazują tendencję do poszukiwa­nia przyczyn swoich zachowań w środowisku (atrybucja ze­wnętrzna), podczas gdy obserwatorzy skłonni są je wyjaśniać odwołując się do osobowości sprawcy (atrybucja wewnętrzna). Tak więc zdaniem sprawcy jego akt agresji został sprowoko­wany przez niegodne zachowanie innych ludzi; tymczasem ob­serwatorzy uważają, że wiąże się on z brakiem kontroli jed­nostki nad własnymi emocjami i z jej skłonnościami psycho­patycznymi.

Ta tendencja wiąże się z odmienną perspektywą przyjmowaną przez sprawcę i przez obserwatora. Pierwszy z nich koncentru­je swoją uwagę na sytuacji zewnętrznej, od której zależy po­wodzenie. Jednocześnie znacznie mniej interesuje się własną osobą. Środowisko jest więc bardziej widoczne. Tymczasem ob­serwator analizuje przede wszystkim zachowanie i osobowość sprawcy. W niej więc szuka przyczyn jego działania. Sprawca i obserwator wykorzystują zatem w procesie wnioskowania przyczynowego różne zbiory informacji.

Teoria atrybucji była przedmiotem częstej krytyki. Zwracano uwagę na jej niską dojrzałość teoretyczną i metodologiczną. Podkreślano, że często jej stwierdzenia są banalne. Te zarzuty są słuszne. Jednocześnie jednak nie można zapominać, że psy­chologowie, tacy jak Heider czy Kelley, odegrali istotną rolę w badaniu motywacji poznawczej. Zgromadzili oni wiele danych empirycznych potwierdzających tezę, że człowiek dąży do zrozumienia struktur przyczynowych własnego środowiska, że poszukuje sensu w chaosie zdarzeń. Motywacja ta wychodzi poza zasadę hedonistyczną.

13.5. Motywacja poznawcza a twórczość

Dotychczas zajmowałem się rolą motywacji poznawczej w uru­chamianiu i ukierunkowywaniu elementarnych działań, takich jak minimalizacja niezgodności między własnymi przekonania­mi czy wykrywaniem przyczyn zachowań społecznych. Działa­nia takie często mają charakter ochronny. Obecnie chciałbym omówić funkcję tej motywacji w uruchamianiu i ukierunkowy­waniu transgresji twórczych i innowacyjnych, które są podej­mowane przez uczonych, artystów i wynalazców. Wiedza na ten temat jest niewystarczająca; składa się ona z twierdzeń słabo udokumentowanych, a nawet anegdotycznych. Przypad­kowe wypowiedzi uczonych lub ich autobiografie są często je­dynym materiałem dowodowym.

Twórczość naukowa i artystyczna, twórczość wynalazcza i orgarnizacyjna są w dużej mierze uruchamiane i ukierunkowywane przez motywację poznawczą. Generowanie i redukcja nie­pewności, niszczenie i budowanie nowych form oraz struktur zaspokaja ludzką ciekawość i wywołuje pozytywne emocje (por. Guilford, 1978; Hadamard, 1945; Rossman, 1931). Szcze­gólną satysfakcję wewnętrzną daje uczonemu lub wynalazcy rozwiązywanie problemów zupełnie nowych i złożonych, które dotychczas nie były przedmiotem badań. Motywacja ta jest bardzo trwała. Twórcy poświęcają wiele czasu i energii na poznanie nowych zjawisk i wykrycie ich uwarunkowań.

Nie jest to jednak motywacja jedyna. Pewną rolę odgrywa również ludzka hubris. Niektórzy badacze zwracają także uwagę na to, że część twórców kie­ruje się motywacją altruistyczną i prometejską. Podejmują oni szykowne i doniosłe problemy naukowe, których rozwiązanie służyć będzie ludzkości. Świadomość ta daje im wtórną satysfakcję (por. Guilford, 1978). Jednocześnie w pracy naukowej lub artystycznej drugoplanową rolę odgrywają wartości mate­rialne i konsumpcyjne.

Pośrednim dowodem potwierdzającym te wnioski są liczne ba­dania eksperymentalne, które wskazują, że motywacja zew­nętrzna hamuje działania twórcze i innowacyjne. Uczestnicy eksperymentów, którzy oczekiwali, że za swoją pracę otrzy­mają nagrody materialne lub że będą oceniam przez eksper­tów, z reguły tworzyli mniej oryginalne pomysły. Unikali ry­zyka poznawczego. Mniej angażowali się w pracę innowacyj­ną. Byli bardziej skrępowani i napięci. W większości wypad­ków grupy nagradzane formułowały więcej odpowiedzi nieoryginalnych niż grupy, w których nie stosowano nagród zew­nętrznych. Liczne badania na ten temat przytacza Amabile , (1979).

W jednym z jej eksperymentów osoby badane proszone były o układanie kolaży z róż­norodnych kolorowych elementów. W grupie pierwszej infor­mowano je, że ich wytwory będą oceniane przez plastyków, którzy są ekspertami w tej dziedzinie. W grupie drugiej zaś nie wprowadzano elementu ewaluacji zewnętrznej. Zgodnie z przewidywaniami wyniki osiągnięte w grupie pierwszej były mniej oryginalne. Kolaże miały mniejszą wartość estetyczną. Zewnętrzna oceną krępowała twórczość. Stanowiła rodzaj inhi­bitora.

Interpretacja tych wyników może być różnorodna. Prawdopo­dobna wydaje się hipoteza, że motywacja poznawcza, która jest wewnętrzna i niehedonistyczna, ulega osłabieniu i zaburzeniu pod wpływem zewnętrznych nagród i ocen. Człowiek traktuje je jako ograniczenia swobody twórczej i innowacyjnej. Sytua­cja wolna od tych ograniczeń i wzmocnień materialnych sprzy­ja rozwinięciu dążeń do poznawania prawdy i do budowania nowych form.

Konkludując można stwierdzić, że transgresje twórcze i inno­wacyjne są w znacznym stopniu uruchamiane, podtrzymywane i ukierunkowywane przez motywację poznawczą.

12.6. Konflikt motywacyjny. Zjawisko dewiacji hedonistycznej

W pewnych sytuacjach powstaje konflikt między dążnością do poznawania prawdy a dążnością do umocnienia własnej ważności jako osoby. Chcąc wykazać swoją wyższość lub swoją perfekcję ludzie mogą deformować informacje o świecie i o so­bie. Historia nauki dostarcza wielu takich przykładów. Uczo­ny, którego oryginalna hipoteza nie znajduje potwierdzenia

w trakcie eksperymentów, zniekształca — czasem świadomie — ich wyniki, aby utrzymać poczucie ważności własnego ja i aby ochronić prestiż w środowisku. Znane są również sytuacje, w których grupy kierownicze, dążące do hubrystycznych celów, fabrykowały informacje o swoich rzekomych sukcesach i osiągnięciach społecznych. W konflikcie motywacyjnym hubris zyskuje często przewagę nad cogito.

Zjawisko to, zwane dewiacją hedonistyczną (Weiner, 1980) lub odchyleniem motywacyjnym służącym ja (Ross, Andersen, 1982), stało się przedmiotem licznych badań. W wielu z nich odkryto asymetrię w interpretowaniu własnych sukcesów i niepowodzeń. Sukcesy przypisywano osobistym zaletom umysłu i charakteru. Przyczyn niepowodzeń zaś szukano w warunkach zewnętrznych. Asymetria ta pozwalała utrzymać poczucie własnej ważności.

W jednym z klasycznych już eksperymentów Beckmana (1970) nauczyciele uczyli pojęć matematycznych dwóch fikcyjnych studentów. Wyniki nauczania były manipulowane przez ekspe­rymentatora. Informował on, że pierwszy student wyraźnie poprawił swoją znajomość matematyki. W drugim wypadku zaś wysiłki nauczyciela nie tylko nie dały rezultatów pozytywnych, ale nawet zmniejszyły wiedzę studenta. Ogromna większość nauczycieli przypisywała sukces swoim wysiłkom i umiejętnościom. Jednocześnie uważała, że jakieś zewnętrzne. Czynniki spowodowały spadek wiedzy studenta, W wielu eksperymentach osiągnięto podobne wyniki. Taka asymetria interpretacyjna oddala człowieka od prawdy, pozwala ona jed­nak utrzymać przekonanie o ważności własnej osoby.

Wyniki badań poświęconych dewiacji hedonistycznej nie są w pełni przekonywające. Każdy z nich można również inter­pretować w sposób alternatywny. Jedna z takich interpretacji odwołuje się do nastawienia psychicznego. Człowiek formułuje cel działania, który jest projektowanym stanem rzeczy. Osiąg­nięcie go stanowi sukces. Jednostka nastawia się na ten cel. Wykonuje sekwencję operacji poznawczych i praktycznych, które zbliżają ją do niego. Projektowany stan rzeczy jest więc bardziej widoczny i silniej związany z siłami podmiotowymi. Dlatego też człowiek przypisuje sukces, który rzeczywiście osiągnął, własnym zaletom umysłowym i charakteru. Tymcza­sem stan rzeczy zwany niepowodzeniem nie był planowany. Człowiek nie mobilizował swoich sił, aby go osiągnąć. Nic więc dziwnego, że przypisuje on przyczynę niepowodzenia warun­kom zewnętrznym. Taka interpretacja jest wyraźnie poznaw­cza; pomija ona motywację hedonistyczną (por. Ross, Andersen, 1982). Wyjaśnienie to także nie ma dostatecznej dokumentacji. Dążenie do zrozumienia świata i dążenie do umocnienia włas­nej ważności jako osoby nie muszą być sprzeczne. Dzięki po­znaniu prawdy, dzięki odkryciu nowych struktur przyrodni­czych i społecznych człowiek potwierdza i umacnia przekona­nie o swojej wyższości i perfekcji. W tym wypadku cogito słu­ży hubris.

Chociaż trudno byłoby wątpić, że dewiacja hedonistyczną jest zjawiskiem realnym, ciągle nie jest ona dostatecznie pozna­na.

12.7. Polimotywacja działań transgresyjnych

W kolejnych rozdziałach części drugiej badałem „bazę moty­wacyjną zachowania", a szczególnie działań transgresyjnych. Badania te pozwoliły ukazać całą złożoność uwarunkowań ludzkiej ekspansji i twórczości, ludzkich mitów i urojeń.

Działania transgresyjne mogą być uruchamiane i ukierunkowy­wane przez motywację niespecyficzną, związaną z elementar­nymi potrzebami jednostki, takimi jak potrzeba pokarmowa lub potrzeba bezpieczeństwa. W sytuacji pogarszania się po­łożenia jednostki, w sytuacji kryzysu ekonomicznego jedynie nowe odkrycia lub wynalazki mogą wyrównać deficyt pod­stawowych wartości materialnych czy społecznych. Jest to naj­prostsza metoda wyjaśniania wielu działań wychodzących poza dotychczasowe osiągnięcia podmiotu.

Nie są to jednak wyjaśnienia wystarczające. W pewnych wy­padkach człowiek podejmuje działania transgresyjne ze wzglę­dów specyficznych, wychodzących poza mechanizm elementar­nych potrzeb. Szczególną rolę w procesie motywacyjnym od­grywają motywacje hubrystyczna i poznawcza. Człowiek prze­kracza granice po to, aby potwierdzić ważność swojej osoby i aby zrozumieć otaczający świat i samego siebie. Jest to mo­tywacja heterostatyczna.

Posłużę się przykładem. Twórca przez dłuższy okres pracuje nad wynalazkiem technicznym. Co uruchamia i podtrzymuje jego czynności? Być może-kieruje się on motywacją niespe­cyficzną; oczekuje, iż nowe osiągnięcie poprawi jego sytua­cję materialną i pozwoli na lepsze zaspokojenie potrzeb kon­sumpcyjnych, Nie jest także wykluczone, że wynalazca dąży do podwyższenia swojej ważności jako osoby, do wykazania swojej wyższości na skali porównań społecznych. Trzeba rów­nież rozważyć ewentualność, że jego celem jest zaspokojenie ciekawości poznawczej i przeżycie przygody intelektualnej. Zgodnie z algorytmem spartańskim ostrożny badacz powinien szukać uwarunkowania działania w sferze motywacji niespe­cyficznej, czyli w sferze zaspokojenia potrzeb, a dopiero na­stępnie brać pod uwagę bardziej złożone rodzaje dążeń ludz­kich (por. Kozielecki, w druku). Działania transgresyjne rzadko są uruchamiane przez pojedyn­cze dążenia. Prawdopodobnie ich mechanizm jest polimotywacyjny. Prawdopodobnie w przykładzie z wynalazcą zarówno motywacja niespecyficzna, jak i motywacja specyficzna odgrywają pewną rolę. W zależności od siły różnych rodzajów dążeń można ustalić hierarchię ważności motywów. Na jej czele znaj­dują się dążenia, które pełnią kluczową rolę w procesie transgresyjnym, na jej dole umieszczamy te motywy, które są dru­gorzędne w działaniach ekspansywnych i twórczych. Mówiąc bardziej formalnie, o miejscu w hierarchii ważności decydują wagi b. Hierarchia ta zależy zarówno od struktury osobowości, jak i od środowiska, w jakim jednostka żyje. Może'ona zostać zmieniona w kolejnych etapach życia jednostki.

W dalszych rozdziałach tej książki będę się interesował trans­gresjami uruchamianymi i podtrzymywanymi przez motywa­cję specyficzną, a głównie przez dążenia hubrystyczne. Taki ' dobór treści nie jest przypadkowy; wynika on logicznie z prze­konania, że motywacja hubrystyczna odgrywa szczególną rolę w podejmowaniu transgresji.

12.8. Uwagi końcowe

Badania naukowe często generują więcej nowych pytań niż od­powiedzi. Tak dzieje się chyba z badaniami poświęconymi mo­tywacji poznawczej. Mimo zgromadzenia znacznej liczby fak­tów empirycznych, ciągle nie znamy jej genezy. Nie wiemy, czy dążenia do poznania bezinteresownej prawdy są ,,natural­nym popędem" czy też kształtują się one w procesie socjokulturowym. Nie umiemy również odpowiedzieć na pytanie, jaka jest relacja między szeroko rozumianą motywacją poznawczą a tak zwaną potrzebą stymulacji, która w ostatnich latach stała się przedmiotem znacznych zainteresowań (por. Zuckerman, 1979).

Istotne wątpliwości budzi również zagadnienie, czy motywacja ta jest jednolita czy też składa się ona ze zbioru heterogenicz­nych dążeń. Aby udokumentować te wątpliwości, przypomnę dobrze znaną tezę o dwóch rodzajach twórczości (por. Simon, 1977). Pierwszy z nich polega na formułowaniu nowych py­tań i problemów. Formułowanie ich jest możliwe dzięki burżeniu dotychczasowych stabilnych struktur i zwiększaniu po­ziomu entropii. Drugi rodzaj twórczości to generowanie no­wych odpowiedzi, w postaci hipotez i pomysłów. W tym wy­padku uczony czy pisarz redukują entropię. Niektórzy autorzy podkreślają, że ten pierwszy rodzaj twórczości jest trudniej­szy.

Nasuwa się pytanie, czy działania polegające na zwiększaniu entropii i na jej redukcji są uruchamiane przez te same dąże­nia poznawcze czy też ich motywacja jest jakościowo różna? Nie umiemy na nie odpowiedzieć. Odkrycie prawdy teoretycznej o motywacji poznawczej to sprawa dalszej przyszłości.

Rozdział 13 Antycypacja wyników działania

13.1. Procesy antycypacyjne

Działania celowe, zarówno ochronne, jak i transgresyjne, mają formę prospektywną: człowiek wybiera je w czasie teraźniej­szym, jednak ich wyniki (skutki, konsekwencje) pojawią się dopiero w przyszłości. Występuje więc nieuniknione zjawisko odroczenia gratyfikacji (por. Bjórkman, 1984). Dystans mię­dzy czynem ochronnym a jego efektem jest z reguły dość krótki: w normalnych warunkach czas upływający między de­cyzją o poszukiwaniu pokarmów a ich konsumpcją można mie­rzyć w minutach i w godzinach. Nadmierne wydłużenie go za­grażałoby egzystencji organizmu. Efekty działań ochronnych najczęściej są proksymalne.

Tymczasem w wypadku czynów transgresyjnych, zarówno eks­pansywnych, jak i twórczych, odroczenie gratyfikacji bywa znaczne., Między powzięciem przez Kolumba zamiaru wypra­wy morskiej a odkryciem Ameryki minęło kilka lat. Wyniki działań transgresyjnych są w zasadzie dystalne. Powoduje to nasilenie się orientacji futurologicznej.

W związku ze wzrostem dystansu czasowego między czynem transgresyjnym a jego wynikiem zasadniczo zwiększa się zna­czenie procesów antycypacyjnych. Podejmując decyzję o prze­kroczeniu dotychczasowych granic człowiek musi przewidzieć, jaki będzie świat w chwili finalizacji działania, musi przewi­dzieć, czy określony czyn pozwoli w przyszłości urzeczywistnić cele transgresyjne. Trafna antycypacja przybliża sukces.

Antycypacja ta dotyczy trzech zagadnień. Po pierwsze, czło­wiek stara się określić przyszłe wyniki działania i ich prawdo­podobieństwo; dokonuje kalkulacji ryzyka niepowodzenia. Po drugie, przewiduje warunki zewnętrzne, w jakich będzie pra­cował. Świat jest niestacjonarny i ulega szybkim zmianom. Trafne przewidywanie kierunku tych zmian zwiększa szansę powodzenia. Po trzecie, człowiek może przewidywać przyszłe stany dotyczące jego osoby. Wraz z upływem czasu rozwija się osobowość sprawcy, kształtują się jego preferencje i postawy. To, co w chwili podejmowania działania było wartościowe i do­niosłe. może w przyszłości stracić swoją Walencję i cenność. Trafna autoprognoza pozwala lepiej przystosować czyny do przyszłych stanów podmiotu. Dzięki procesom antycypacyjnym człowiek przechodzi od tego, co jest realne, do tego, co jest posybilne. Odkrywa więc świat możliwości i prawdopodobień­stwa.

W rozdziale tym ograniczę się do omówienia procesu antycy­pacji wyników działania transgresyjnego i jego uwarunkowań. Proces ten odgrywa kluczową rolę w transgresji.

13.2. Strefa oczekiwania i strefa niespodzianki

Człowiek, który wykonuje stereotypowe zadanie techniczne lub który gra w ruletkę, dokładnie zna możliwe opcje i ich kon­sekwencje: orientuje się, jaka jest wysokość wygranych i prze­granych. Podejmuje więc zadanie dobrze ustrukturalizowane, które często nazywamy zadaniem zamkniętym. W przeciwień­stwie do niego zadania transgresyjne są otwarte: występują w nich działania nie w pełni ustrukturalizowane, których wyniki nie są znane podmiotowi. W procesie antycypacji czło­wiek stara się określić, jakie są konsekwencje każdej z możli­wych alternatyw. Przewidywanie to jest procesem skompliko­wanym. Ograniczone możliwości intelektualne sprawcy, niestacjonarność środowiska czy nie kontrolowane zdarzenia losowe utrudniają trafną antycypację przyszłości. W pewych wypad­kach ludzie nie są zdolni artykułować ważnych wyników i dlatego podejmują błędne decyzje. Majowie, którzy postano­wili wyciąć lasy, nie przewidywali, że krok ten spowoduje nie­odwracalną erozję gleby.

Dane empiryczne potwierdzają potoczne obserwacje, że istnieje istotna rozbieżność między rzeczywistymi wynikami działań transgresyjnych a wynikami antycypowanymi (por. Goldberg, 1975). Prawidłowość tę ilustruje rysunek 13.1.

Rys. 13.1. Antycypa­cja wyników działa­nia transgresyjnego

Działanie transgresyjne 0.1 prowadzi do różnorodnych konsek­wencji, które zgrupowałem w dwóch strefach. Strefa oczeki­wania obejmuje wyniki przewidywane przez jednostkę. Są one dwojakiego rodzaju. Człowiek może antycypować konsekwen­cje rzeczywiste (zaznaczyłem je za pomocą prostych, ciągłych linii) lub konsekwencje błędne, które obiektywnie nie wiążą się z podjętym czynem (zaznaczyłem je za pomocą linii falistych). Te ostatnie są często strukturami mitycznymi lub iluzo­rycznymi, nie wynikającymi z badania empirycznej realności. Tak więc Kipling przewidywał, że rozwój lotnictwa, taki jak obecnie, spowoduje, że wojna stanie się przeżytkiem; hipotezy te nie opierały się na żadnych danych empirycznych. W strefie oczekiwania szczególnie ważny jest antycypowany wynik, któ­ry pozwala osiągnąć cel transgresyjny.

Drugą strefę nazwałem strefą niespodzianki. Pojęcie to nie jest nowe w psychologiił. Występuje ono w różnych konstrukcjach teoretycznych (por. Berłyne, 1957; Ekel, 1971). Strefa ta składa się z konsekwencji nie antycypowanych przez człowieka. Ich wystąpienie po wykonaniu zadania stanowi więc niespodziankę, mającą wartość pozytywną lub negatywną. Niespodzianka jest niezbywalną i nieredukowalną cechą czynów przekraczających granice indywidualne. Trafną ilustracją tej tezy jest historia wypraw Kolumba (Morison, 1963). Sformułował on sobie cel transgresyjny: „dotrzeć do Indii, to znaczy do Wschodniej Azji, płynąc na zachód". W trakcie przygotowań do wyprawy udało się mu przewidzieć różnorodne konsekwencje handlowe i polityczne swego czynu. Nie był jednak zdolny przewidzieć, że odkryje nowy kontynent. Odkrycie Ameryki było więc nie­spodzianką.

Wyniki nielicznych badań empirycznych i teoretycznych poz­walają na pełniejszy opis procesów antycypacyjnych w zada­niach otwartych. Goldberg (1975) przeanalizował różnorodne decyzje administracyjne i stwierdził, że ludzie z reguły poszu­kują skutków swoich działań w zbyt wąskich rejonach, że re­dukują złożoność uwarunkowań. Planując rozwój komunikacji w latach pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych po­litycy i przedsiębiorcy amerykańscy koncentrowali się przede wszystkim na przewidywanych kosztach i zyskach nowych po­łączeń komunikacyjnych. Jednocześnie jednak prawie zupełnie ignorowali takie ich konsekwencje, jak zaburzenia ekologiczne, ryzyko dla zdrowia czy dalekosiężne skutki społeczne. Pomi­jali konsekwencje uboczne nadmiernego rozwoju motoryzacji. Dlatego też w toku realizacji tych planów doznali wielu przy­krych niespodzianek. Podobne przykłady pochodzące z życia politycznego podają Janis i Mann (1977).

Jakie czynniki zewnętrzne i wewnętrzne decydują o większej lub mniejszej przewidywalności wyników działania transgre-syjnego? Odpowiadając na nie chciałbym sformułować pewne hipotezy. Istotną rolę odgrywa tu wymiar czasu. Im bardziej odległe są skutki działania, tym trudniej je zidentyfikować. Człowiek ma ubogą wiedzę o dalszej przyszłości. Dlatego też dalekosiężne konsekwencje znajdują się w strefie niespodzian­ki. Zupełnie nieprzewidywane są wyniki przekraczające przy­jęty przez jednostkę horyzont czasowy.

Na podstawie pewnych danych można sądzić, że trudne do antycypacji są również wyniki znajdujące się w znacznej od­ległości przestrzennej od sprawcy (por. Bjórkman, 1984). Posiada on z reguły bogatszą wiedzę o zdarzeniach bliższych geo­graficznie i fizycznie. W te ostatnie jest także bardziej zaan­gażowany intelektualnie i emocjonalnie. Dlatego też konsek­wencje odległe — chociaż często bardzo ważne — znajdują się w strefie niespodzianki,

Podsumowując: dzięki procesom antycypacyjnym człowiek identyfikuje przyszłe wyniki własnych działań transgresyjnych. Identyfikacja ta nie zawsze jest zgodna z obiektywnym stanem rzeczy, co powoduje powstanie strefy niespodzianki i co utrud­nia racjonalny wybór działania transgresyjnego.

13.3. Heurystyką ekstrapolacji: „Jak było, tak będzie"

Antycypując warunki zewnętrzne i wyniki własnych działań ludzie wykorzystują swoje doświadczenia, a więc system informacji o dotychczasowych regularnościach działania. Rozwiązując problemy społeczne czy polityczne człowiek zakłada — czę­sto nieświadomie — że tendencje, które dotychczas występo­wały, będą kontynuowane w przyszłości. Rzutuje więc w przy­szłość aktualne trendy: ekstrapoluje je i powiela. Skoro w prze­szłości lub w teraźniejszości pewne zdarzenia są bardzo praw­dopodobne, to szansa ich występowania w przyszłości jest rów­nież duża.

System reguł polegający na liniowym wydłużaniu przeszłości będę nazywał heurystyką ekstrapolacji lub — mówiąc bar­dziej swobodnie — heurystyką „Jak było, tak będzie". Jest to prawdopodobnie jedna z najważniejszych reguł antycypacji warunków działania i przewidywania jego wyników.

W wypadku podejmowania czynności ochronnych, które są ste­reotypowe i konwencjonalne, heurystyką "ta pozwala na trafne przewidywanie przyszłości (por. Kozielecki, 1981a). Tak więc statystyki meteorologiczne ułatwiają sformułowanie prognozy, przynajmniej w pewnym zakresie. Dzięki nim z całkowitą pew­nością możemy przewidywać, że temperatura stycznia w Polsce w następnym roku nie osiągnie +20°C. Bez uwzględniania zja­wisk występujących w przeszłości człowiek nie mógłby się przystosować do środowiska fizycznego i społecznego.

Heurystyką ta zawodzi przy podejmowaniu działań transgresyjnych, które są nowe i niepowtarzalne. Komputeryzacja czy konflikt nuklearny nie mają własnej historii i dlatego nie moż­na formułować prognoz na ich temat na podstawie doświadcze­nia jednostki lub gatunku.

Jednakże nawet w odniesieniach do nowych zjawisk nie rezyg­nuje się z liniowej ekstrapolacji zjawisk. Badania historyczne i futurologiczne, takie jakie podejmuje Kahn, wykazują, że ludzie starają się wykorzystywać bardziej złożone wersje heurystyki ekstrapolacji. Po pierwsze, ponieważ brak jest bezpośrednich doświadczeń, poszukują analogii w przeszłości- Tak więc doświadczenia zdobyte w trakcie prowadzenia wojen kon­wencjonalnych stają się podstawą do formułowania prognoz do­tyczących konfliktów nuklearnych. Po drugie, ludzie starają się uogólniać aktualne lub historyczne trendy i tendencje. Nie dokonują więc prostej ekstrapolacji jednego zjawiska, ale inte­grują wiedzę o wielu różnych procesach społecznych czy cywi­lizacyjnych i na tej podstawie przewidują kierunki dalszych zmian. Dominuje przekonanie, że dzięki integracji wielu, często sprzecznych, zjawisk i tendencji można trafniej antycypować warunki działania transgresyjnego.

Heurystyka ekstrapolacji, oparta na zasadach liniowego myśle­nia, z reguły zawodzi w zadaniach transgresyjnych. Jej modyfi­kacje — poszukiwanie analogu i uogólnianie aktualnych tren­dów — nie są wystarczające. Fakt ten powoduje, że ludzie po­szukują również innych reguł antycypacji warunków i wyni­ków działania typu ,,poza".

13,4. Ocena prawdopodobieństwa sukcesu. Heurystyka Kolumba

Wśród oczekiwanych konsekwencji działania szczególne miejsce zajmuje wynik pożądany, który jest zgodny z aspiracjami jed­nostki i którego osiągnięcie oznacza sukces. Takim wynikiem dla Kolumba było bezpieczne dotarcie do Indii, płynąc na za­chód. Sprawca koncentruje się na nim. Poświęca swoją ener­gię, czas i wiedzę po to, aby w przyszłości transgresja skoń­czyła się powodzeniem.

Jedną z najbardziej charakterystycznych właściwości działania transgresyjnego jest to, że prawdopodobieństwo osiągnięcia jego celu (a więc szansa sukcesu) jest małe. Można by powiedzieć, że sukces taki jest możliwy, ale nieprawdopodobny. Należy go zatem oceniać raczej w kategoriach posybilnych niż probabi­listycznych. Świat człowieka jest tak ustrukturalizowany, że wyniki naprawdę wartościowe zdarzają się rzadko. Znacznie częściej działania transgresyjne kończą się niepowodzeniem lub doprowadzają do niespodzianki.

Planując zadania transgresyjne ludzie najczęściej przeceniają prawdopodobieństwo osiągnięcia celu, nie doceniając jednocześ­nie możliwości niepowodzenia i możliwości wystąpienia zdarzenia niespodziewanego. Dzięki optymistycznej inklinacji wyniki niemożliwe stają się możliwymi, wyniki możliwe — prawdopo­dobnymi, a wyniki prawdopodobne — praktycznie pewnymi. Taką kierunkową transformację Nosal (1984) nazywa „efektem żagla". Metafora ta ma pewne uzasadnienie. Wzmocnienie niskich prawdopodobieństw przekraczania granic przypomina czynność operowania żaglem podczas słabego wiatru. Pozwala ona utrzymać stabilny kierunek ruchu.

Takie optymistyczne tendencje występują również w trakcie planowania działania ochronnego: nie są one jednak tak wy­raźne i tak krańcowe. Szansa otrzymania podstawowych dóbr konsumpcyjnych jest często duża i nie ma potrzeby jej po­większać. Tymczasem zjawisko przeceniania prawdopodobień­stwa osiągnięcia celów transgresyjnych wydaje się powszechne i silne. Bez wzmocnienia niskich prawdopodobieństw ludzie ni­gdy nie podejmowaliby wielu ambitnych i ryzykownych czy­nów, prowadzących do tworzenia nowych struktur i form. ,,Efekt żagla" zwiększa nadzieję i podnosi motywację do przeła­mywania granic materialnych i symbolicznych. Być może jest on motorem wielu osiągnięć nowoczesnej nauki i sztuki.

W procesie oceny prawdopodobieństwa osiągnięcia celu, doznania niepowodzenia i wystąpienia niespodzianki ludzie sto­sują różnorodne heurystyki, które zostały opisane w literatu­rze psychologicznej (por, Kahnemanetal., 1982). Nie ma po­wodu sądzić, że heurystyki stosowane w zadaniach ochronnych i zadaniach transgresyjnych są zupełnie różne. Prawdopodobnie ich zbiór jest podobny. Zmienia się jednak ich doniosłość i czę­stość stosowania. Szczególną rolę odgrywają te zasady ocen, które pozwalają utrzymać lub umocnić przekonanie sprawcy o szansie osiągnięcia celu transgresyjnego.

Jedną z takich zasad jest heurystyka, którą będę nazywał heurystyką Kolumba. Wiąże się ona bezpośrednio z postępowaniem odkrywcy Ameryki. W XV wieku plany wypraw Kolumba wy­dawały się nierealistyczne, a nawet absurdalne. Wśród współ­czesnych mu wywoływały one głębokie zwątpienie. Chcąc zwiększyć wiarę w możliwość dotarcia do Indii, Kolumb poświęcił wiele czasu na obliczenia geograficzne, takie jak roz­miary kuli ziemskiej, odległość z Europy do kontynentu azja­tyckiego itp. Dane na ten temat były sprzeczne i niedokładne. Podróżnik tak je dobierał i interpretował, aby wzmocnić prze­konanie swoje i decydentów o możliwości osiągnięcia celu. Przyjął, że stopień geograficzny ma 45 mil, przez co zmniej­szył rozmiary kuli ziemskiej o jedną czwartą. Jednocześnie uznał, że droga przez ocean od Wysp Kanaryjskich do Japonii wyniesie 2400 mil morskich, podczas gdy odległość ta w pro­stej linii wynosiła tutaj 10 600 mil. „Od początku — pisze Morison (1963, s. 35) — Kolumb był absolutnie przeświadczony o prawdziwości swoich obliczeń. Nie dopuszczając zatem żad­nych wątpliwości, przystąpił do kompletowania wszelkich moż­liwych tekstów i cytatów, które by potwierdzały jego punkt widzenia". Obliczenia te prowadziły do przeceniania prawdopo­dobieństwa osiągnięcia celu transgresyjnego.

Mówiąc ogólnie heurystyka Kolumba odnosi się jedynie do sy­tuacji, w której występują informacje niepewne, wieloznaczne i fałszywe, które dopuszczają różnorodną interpretację. Zaleca on taki dobór i taką interpretację danych, aby utrzymać lub wzmocnić prawdopodobieństwo osiągnięcia celu. W ludzkim działaniu szczególne znaczenie ma prawdopodobieństwo pro­gowe ps, czyli minimalny stopień prawdopodobieństwa osiąg­nięcia celu, pobudzający do działania. Gdy szansa sukcesu jest niższa niż ps, człowiek traci wiarę w sens działania. Heurystyka Kolumba odgrywa zasadniczą rolę w osiągnięciu wartości pro­gowej celu.

Zagadnienia te były przedmiotem wielu badań przeprowadzo­nych głównie przez psychologów zajmujących się motywacją do osiągnięć. Tak wiec Feather (1965) wykazał, że ludzie ma­jący wysoką motywację tego rodzaju, a więc usilnie dą­żący do osiągnięcia coraz wyższego poziomu aspiracji, przece­niają obiektywne prawdopodobieństwo sukcesu.

Wychodząc z innych założeń teoretycznych podobne wyniki osiągnąłem w eksperymencie (1981a), w którym osoby badane rozwiązywały problem polegający na odkryciu, jakie nawozy wpływają na wzrost określonej rośliny. Otrzymywały one ko­lejne informacje doświadczalne, wśród których było 75% wia­domości prawdziwych i 25% wiadomości fałszywych. Proszono, aby na podstawie tych nierzetelnych danych formułowały one hipotezę o nawozach wpływających na wzrost oraz określały jej subiektywne prawdopodobieństwo. Po każdej nowej infor­macji badani mogli zmodyfikować swoje poprzednie przewidy­wania.

Okazało się, że ogromną większość danych potwierdzających hipotezę, a mianowicie 95%, badani oceniali jako prawdziwe. Jednocześnie 78% wiadomości zaprzeczających jej uważali za fałszywe. Taka kierunkowa interpretacja danych pozwalała utrzymać, a nawet zwiększyć prawdopodobieństwo przyjętej hipotezy. Po otrzymaniu niepewnych informacji potwierdzają­cych prawdopodobieństwo to najczęściej wzrasta (w 58% przy­padków), często pozostaje nie zmienione (w około 40% przy­padków) i rzadko ulega obniżeniu (w 2% przypadków). Tym­czasem niepewne informacje zaprzeczające najczęściej pozwa­lają utrzymać dotychczasowe prawdopodobieństwo hipotezy (w około 72% przypadków), rzadko je zwiększają (w około 12% przypadków) i rzadko je zmniejszają (w 16% przypadków). Dominuje zatem następująca reguła weryfikacji hipotezy w sy­tuacji probabilistycznej:

— informacja potwierdzająca; zwiększyć prawdopodobień­stwo h.

— informacja zaprzeczająca: utrzymać prawdopodobieństwo h. Taką metodę weryfikacji nazwałem mechanizmem samopo-twierdzenia hipotezy. Nazwa ta jest o tyle usprawiedliwiona, że hipoteza w tym wypadku wpływa na interpretację niepewnych danych: po dokonaniu jej olbrzymia większość wiadomości sta­je się wiadomościami potwierdzającymi i nie zachodzi potrzeba odrzucenia hipotezy modalnej. W ten sposób hipoteza potwierdza samą siebie. Podobne postępowanie ludzi w sytuacji pro­babilistycznej nazywa się także dewiacją konfirmacji lub efek­tem inercji (por. Ross, Andersen, 1982). Przedstawiony mechanizm samopotwierdzehia hipotezy jest tylko jednym z wariantów heurystyki Kolumba. Heurystykę tę można stosować nie tylko w sytuacji poznawczej, w której ce­lem jest rozwiązanie teoretycznego problemu, ale również w sy­tuacji praktycznej, w której celem staje się ekspansja material­na lub innowacje organizacyjne. Interesujące badania na ten temat przeprowadzili Smereka i Zawada (1983). W ich ekspe­rymencie, pod nazwą „Miasteczko", osoby badane pełniły funk­cję prezydenta małego, typowego miasteczka. Jako prezydenci mogli brać udział w konkursie „Pomoc Małym Miasteczkom". Zadanie konkursowe polegało na sformułowaniu najlepszego planu wydatkowania określonej sumy pieniędzy na rzecz mia­steczka. Prezydenci, którzy opracowywali plany innowacyjne. którzy myśleli o nowych obiektach komunalnych, przypisywali wyższe prawdopodobieństwo osiągnięcia celu niż osoby, które formułowały plany obronne, nastawione na utrzymanie status quo w miasteczku. W rzeczywistości szansę realizacji celów transgresyjnych są z reguły mniejsze niż celów ochronnych. Można więc sądzić, że osoby te posługiwały się heurystyką Ko­lumba.

Stosowanie takiej heurystyki w zadaniach transgresyjnych wy­daje się w pewnych wypadkach nieracjonalne. Człowiek stara się podnieść prawdopodobieństwo osiągnięcia celu nie w toku przekształcania rzeczywistości, ale w toku manipulacji sym­bolami. Wykonuje więc swego rodzaju „gimnastykę mental­ną" (Simpson, 1980). Zmniejsza to realizm działania i utrudnia przystosowanie się do rzeczywistości.

Takie obiektywne kryteria racjonalności nie są jednak w pełni przekonywające. Chociaż heurystyką Kolumba zwiększa ry­zyko, to jednocześnie jednak daje wyraźne profity. Dzięki niej człowiek podejmuje ambitne transgresje, których inaczej w ogóle by nie planował. Gdyby Kolumb przyjął prawdziwe pa­rametry kuli ziemskiej, nigdy nie zdecydowałby się na podróż do Indii. Heurystyką ta wzmacnia zatem motywację do działa­nia i przekraczania dotychczasowych granic własnych osiągnięć. Należy zatem zachować dużą ostrożność w ocenie jej racjonalności i skuteczności.

W procesie oceny prawdopodobieństwa człowiek stosuje rów­nież inne heurystyki, takie jak heurystyką dostępności psy­chicznej lub reprezentatywności. Brak danych nie pozwala na stwierdzenie, jaką odgrywają one rolę w zadaniach transgre­syjnych.

13.5. Duzje posybilne

Mity i iluzje są z reguły niezbywalną, nieredukowalną cechą indywidualnego i zbiorowego działania. Przyjmuję hipotezę, że im bardziej trudne są ludzkie czyny, im bardziej ekspansywne i twórcze, tym większą rolę odgrywają w nich mity i iluzje posybilne, czyli możliwościowe (por. rozdział 6.). Autorzy, tacy jak Beli (1980), Janis, Mann (1977) czy Schlesinger (1983), zwra­cają uwagę na to, że wiele czynów politycznych, społecznych i ekonomicznych, podejmowanych w naszych czasach, wyra­stało z pnia mitycznego i iluzorycznego. Dokonując transgresji ekspansywnych lub innowacyjnych politycy, przedsiębiorcy lub uczeni akceptowali iluzje posybilne, które wzmacniały ich wia­rę w możliwość osiągnięcia ambitnych celów.

W rozdziale tym omówię iluzje posybilne, które — jak sądzę — odgrywają istotną rolę w zadaniach transgresyjnych. Dane na ich temat należy traktować jako uzupełnienie i rozszerzenie in­formacji zawartej w podrozdziale 6.4.

l. „To, co wartościowe, Jest jednocześnie prawdopodobne". Jest to bardzo powszechne złudzenie, zwane w literaturze efektem Marksa-Irwina lub tendencją optymistyczną (por. Kozielecki, l&81a). Ulegając mu ludzie nie traktują wartości wyników i ich prawdopodobieństwa jako zmień? iych niezależnych, ale Jako czynniki wzajemnie uwarunkowane. Zgodnie z tym, jeśli dwa wyniki x^ i x^ są obiektywnie równie możliwe, a jednocześnie wartość v (x^ jest wyższa niż v (a^), to ludzie uznają, że szansa wystąpienia tego pierwszego jest większa. Cenność wyniku jest jednym z ważniejszych czynników decydujących o jego praw­dopodobieństwie subiektywnym.

Przypuszczam, że złudzenie to staje się szczególnie silne w dziedzinach transgresyjnych. Ponieważ ich wyniki są z reguły obiektywnie mało prawdopodobne, a jednocześnie bardzo cenne, wartość jako czynnik, na którym człowiek koncentruje uwagę, wpływa na ocenę szansy. W krańcowych przypadkach jest to jedyna informacja, jaką sprawca dysponuje. Złudzenie to wią­że się z heurystyką Kolumba.

2. „To, co losowe, jest prawidłowe". Z badań Feldmana (1972) i innych psychologów wynika, że ludzie często widzą świat jako bardziej prawidłowy, niż jest on w rzeczywistości. W sy­tuacji, w której na ekranie ukazują się litery w sposób zupeł­nie losowy, poszukują praw rządzących ich uporządkowaniem. Gdy kolejne hipotezy okazują się fałszywe, nie przyjmują myśli o losowości, ale z reguły formułują coraz bardziej złożone hi­potezy.

W sytuacji transgresyjnej, w której wiele zjawisk jest loso­wych, w której wiedza o nich jest często znikoma, ludzie praw­dopodobnie jeszcze silniej ulegają temu złudzeniu, co pozwala im dostrzec pozorne regularności i z większą pewnością przewi­dywać zdarzenia nieznane.

3. „Po serii niepowodzeń wzrasta prawdopodobieństwo sukce­su". Jest to złudzenie Aleksego Iwanowicza, zwane również złudzeniem gracza. Wspomniałem o nim w podrozdziale 2.4. Jeśli gracz w ruletkę stawiał na czerwone i przegrywał, to zaczyna stawiać na czarne ze wzrastającą nadzieją, iż osiągnie sukces w przyszłości. Przykład analogicznego postępowania opisuje Dostojewski w Graczu: Pamięć poprzednich klęsk zwiększa zatem subiektywne prawdopodobieństwo otrzymania wyniku pozytywnego. Złudzenie to jest silne nie tylko u gra­czy, ale również u wynalazców, rewolucjonistów i polityków (Baszkiewicz, 1981). Jego podstawą jest nieuzasadniona wiara w „prawo kompensacji" lub w „sprawiedliwość świata", a więc w to, że dobrotliwa natura wyrównuje poprzednie niepowo­dzenia. Złudzenie Aleksego Iwanowicza jest swoistym wyrazem optymizmu natury ludzkiej.

,,To, co nieznane, jest prawdopodobne". Z badań poświęconych teorii decyzji wynika, że nawet w wypadkach całkowi­tej ignorancji ludzie mogą przypisywać prawdopodobieństwa zdarzeniom. Z reguły uznają, że zdarzenia nieznane są tak samo prawdopodobne, co potwierdza zasadę Łapiącej (por. Jamison, Kozielecki, 1968).

Przypuszczam, że w trakcie działań transgresyjnych, w któ­rych wiele parametrów jest nieznanych, ludzie przypisują im znaczne prawdopodobieństwo, szczególnie wówczas, gdy mają one istotne znaczenie w realizacji celu.

Mity i iluzje, o których wspomniałem, a które nie tworzą spójnej całości, mają istotne znaczenie w procesie antycypacji. Dzięki nim środowisko wydaje się bardziej prawidłowe, łatwiejsze do przewidywania i życzliwsze dla sprawcy. Fakt ten, zmniejszający czasem realizm w myśleniu, jednocześnie pod­nosi motywację do podejmowania działań ambitnych i nowych.

13.6. Rola wymiarów osobowości

Ocena prawdopodobieństwa sukcesu, niepowodzenia i niespo­dzianki zależy także od zmiennych osobowościowych, takich jak struktury umysłowe czy charakterologiczne. Wysoka pewność siebie może radykalnie zwiększyć szansę oczekiwanego suk­cesu. Jednocześnie niska pewność siebie może wpłynąć na for­mułowanie zbyt konserwatywnych ocen prawdopodobieństwa subiektywnego. Przypuszczam, że w działaniach transgresyjnych zmienne osobowościowe odgrywają istotniejszą rolę niż W działaniach ochronnych (por. Smereka, Zawada, 1983).

Jedną z tych zmiennych, która była przedmiotem wielu badań, jest umiejscowienie kontroli (locus oj coratrol). Zdaniem Rottera (1966) można je zdefiniować jako względnie trwałe przekonanie na temat tego, od czego zalezą wzmocnienia, a więc wyniki ludzkich działań. Psycholog ten wyróżnił dwie klasy ludzi. Do pierwszej z nich należą osoby, które mają poczucie Wewnętrznej kontroli. Uważają one, że ich osobiste osiągnięcia ich sukcesy i niepowodzenia są determinowane przez czynniki osobowościowe, takie jak zdolności i motywacje. To nie wa­runki zewnętrzne, ale własna wiedza i umiejętności decydują o udanej operacji chirurgicznej lub o dokonaniu odkrycia naukowego. Ludzie ci czują osobistą odpowiedzialność za włas­ne czyny.

Jednostki o poczuciu kontroli zewnętrznej przyjmują, że ich sukcesy i niepowodzenia zależą od czynników społecznych, ekonomicznych i materialnych, na które nie mają wpływu. To nie własne umiejętności i motywacje, ale losowe i nie kontro­lowane zmienne środowiskowe decydują o sukcesach zawodo­wych i osobistych. Ludzie ci czują się pionkami na wielkiej szachownicy instytucjonalnej. Chociaż w rzeczywistości umiej­scowienie kontroli stanowi kontinuum, to jednak wyodrębnienie dwóch krańcowych typów ludzi wydaje się pożyteczne. Nie na­leży jednak zapominać, że jest to wyraźna idealizacja.

Umiejscowienie kontroli stanowi względnie trwałą właściwość jednostki, jak każda struktura osobowościowa. Jest ona zgeneralizowanym przekonaniem człowieka o tym, co wpływa na jego wyniki działania. Jak podkreśla Rotter, poczucie wew­nętrznej i zewnętrznej kontroli współdeterminuje ludzkie ocze­kiwania i predylekcje. Od niego zależy ocena prawdopodobień­stwa sukcesu. Człowiek który jest przekonany, ze powodze­nie zależy przede wszystkim od wewnętrznych czynników, będzie wyżej oceniał jego szansę niż człowiek, który wierzy, że wszystko jest kontrolowane przez zewnętrzne zdarzenia.

Przypuszczam, że ludzie, którzy często podejmują działania ekspansywne i twórcze, mają wewnętrzne poczucie kontroli. Sądzą oni, że są zdolni w dużej mierze wpływać na zdarzenia obecne i przyszłe. Fakt ten zwiększa subiektywne prawdopodo­bieństwo sukcesu. Można powiedzieć, że takie poczucie jest jed­nym z wyznaczników „efektu żagla".

W ocenie szans osiągnięcia celu pewną rolę odgrywają również inne zmienne osobowościowe. Jedną z nich jest poczucie włas­nej skuteczności (self-efficacy), które zostało opisane przez Bandurę (1977). Prawdopodobnie wiąże się ono z poczuciem kontroli, chociaż związki istniejące między tymi kategoriami nie są jasne. Jak wykazują Carver i Scheier (1981), poczucie skuteczności jest ważnym wyznacznikiem prawdopodobieństwa osiągnięcia celu. Czasem bywa to nawet wskaźnik jedyny. Przypuszczam, ze ludzie o orientacji transgresyjnej mają wyż­sze poczucie skuteczności niż ludzie o orientacji ochronnej. Podsumowując można powiedzieć, że antycypacja wyników i warunków działania zależy zarówno od informacji o środo­wisku, jak i od struktury osobowości. W działaniach transgresyjnych, w których te pierwsze są bardzo ograniczone, znacz­niejszą rolę zaczyna odgrywać osobowość.

13.7. Uwagi końcowe

Reprezentacja poznawcza zadania transgresyjnego wydaje się bardziej złożona niż reprezentacja poznawcza zadania ochron­nego. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka zasadniczych różnic istniejących między nimi. Po pierwsze, schemat zadania transgresyjnego jest mniej określony. Obok strefy oczekiwania znaj­duje się w nim strefa niespodzianki. Po drugie, istotniejszą rolę odgrywa w nim parametr czasu. Dystans między pojęciem dzia­łania a jego wynikami zmusza sprawcę do antycypacji konsek­wencji odległych i do wydłużania horyzontu czasowego. Po trzecie, większe znaczenie w jego formułowaniu mają zmienne osobowościowe. Brak dostatecznych informacji zewnętrznych zmusza człowieka do szerszego wykorzystania wiedzy zakodo­wanej w pamięci trwałej. Często są to dane iluzoryczne i mi­tyczne.

Ogólnie mówiąc, reprezentacja zadania transgresyjnego, zada­nia nowego i dalekosiężnego jest mniej trafna niż reprezentacja zadania ochronnego, stereotypowego i powtarzalnego.

Rozdział 14 Wartościowanie antycypowanych wyników

14.1. Wartościowanie a motywacja

Wartościowanie wyników działania transgresyjnego należy do fundamentalnych procesów ewaluacyjnych. Polega ono na przypisywaniu walencji wynikom antycypowanym. Wartość jest pojęciem relacyjnym: zależy ona zarówno od parametrów środowiska, jak i od stanu podmiotu. Szczególne znaczenie w jej ocenie odgrywa rodzaj i silą motywacji sprawcy. Człowiek, który kieruje się motywa­cją niespecyficzną, taką jak zaspokojenie głodu w sytuacji kry­zysu, inaczej będzie oceniał cenność przewidywanego wyna­lazku produkcyjnego niż człowiek kierujący się motywacją specyficzną, W pierwszym wypadku będzie zwracał uwagę na jego użyteczność praktyczną; w drugim zaś — zainteresuje go znaczenie symboliczne wynalazku. Aby uprościć dalsze rozwa­żania. skoncentruję swoją uwagę na działaniach transgresyjnych uruchamianych i podtrzymywanych przez motywację spe­cyficzną, taką jak dążenia heurystyczne i poznawcze. Ponieważ czyny ludzkie są z reguły uwarunkowane polimotywacyjnie, można jedynie mówić o dominacji takiej motywacji.

Wartościowanie wyników działania transgresyjnego jest trud­niejsze niż wartościowanie analogicznych wyników działania ochronnego. Te pierwsze z reguły mają charakter bardziej per­spektywiczny; pojawiają się one dopiero po pewnym czasie. Po­nieważ są nowe i niekonwencjonalne, typowe skale ocen mogą okazać się nieadekwatne. Przedmiotem wartościowania są je­dynie wyniki uprzednio antycypowane przez sprawcę. Konsek­wencje nieoczekiwane, czyli niespodzianki, nie mogą — rzecz jasna — być oceniane jako pozytywne lub negatywne przed wy­konaniem działania transgresyjnego. Wartościowanie jest zatem procesem trudnym i niepełnym.

Odpowiedź na pytanie, co może się zdarzyć po wykonaniu działania i jak wartościowe jest to, co może się zdarzyć, to dwie podstawowe informacje wpływające na proces wyboru.

14.2. Wartości utylitarne i symboliczne

Sutton i współpracownicy (1956) napisali, że „indywidualne do­chody pieniężne odgrywają bardzo istotną rolę w naszym spo­łeczeństwie jako symbol osiągnięć. Człowiek osiągający wy­sokie dochody najczęściej zdobywa szacunek nie z powodu tych dochodów, ale dlatego, że przypuszczalnie są one wskaźnikiem jego ważności i kompetencji" (cyt. za: McCIelland, 1961). Au­torzy ci, podobnie zresztą jak inni ekonomiści i psychologowie, zwracają uwagę na to, że wytwory ludzkich działań mogą mieć różnorodną wartość. Dwa jej rodzaje są szczególnie ważne (por. Janis, Mann, 1977),

l. Konsekwencje ludzkich działań ochronnych i transgresyjnych mają pewną wartość utylitarną (realną). Służy ona zaspokoje­niu elementarnych potrzeb i przywraca zaburzoną homeostazę organizmu. Pieniądze są cenne, ponieważ pozwalają zaspokoić głód. Odkrycie nowego leku redukuje cierpienie fizyczne czło­wieka i zwiększa poczucie bezpieczeństwa. Wartości utylitarne są niezbędne dla utrzymania życia i zachowania gatunku. Od­grywają one zasadniczą rolę w motywacji homeostatycznej. Po­dejmując działania ochronne, człowiek poszukuje przede wszy­stkim wartości tego typu.

2. Wytwory ludzkich działań mogą mieć również wartość sym­boliczną (intelektualną, emocjonalną, duchową). Wartości te od­grywają zasadniczą rolę w motywacji heterostatycznej, takiej jak motywacja hubrystyczna czy poznawcza. Człowiek podej­muje działania transgresyjne, ponieważ chce osiągnąć wartości symboliczne. Tak więc zwiększenie dochodów pieniężnych może potwierdzić i wzmocnić jego poczucie własnej ważności. W tym wypadku nie tyle istotna jest wartość realna pieniędzy, ile sa­ma świadomość ich. zdobycia i przesunięcia się na skali po­równań społecznych. Podobnie odkrycie naukowe — poza zna­czeniem praktycznym — zaspokaja także ciekawość i spełnia dążenia do prawdy. Warto przypomnieć, że Egipcjanie koncen­trowali uwagę na użytkowym znaczeniu geometrii, traktowali ją jako narzędzie niezbędne w budownictwie. Tymczasem Gre­cy podkreślali jej wartość symboliczną: była ona przykładem doskonałości w platońskim sensie.

Pewne przedmioty mają tylko wartości utylitarne. Produkty, które człowiek wyjmuje z lodówki i które zaspokajają głód, służą jedynie przywróceniu homeostazy. Możliwa jest również sytuacja przeciwna. Wówczas wyniki działań mają tylko war­tość symboliczną. W historii człowiek toczył nie kończące się wałki o bezużyteczne skrawki ziemi przygranicznej. Wygrana w tej walce podnosiła poczucie własnej ważności. Jednocześnie zdobycze te nie miały żadnego znaczenia praktycznego. Chociaż przedstawiony podział nie jest jednoznaczny i precyzyjny, ma on ogromne znaczenie w tej pracy. Dotychczas psychologowie badali przede wszystkim wartości utylitarne wyników działań ochronnych, co często wiązało się z przyjęciem koncepcji homo oeconomicus. Badania takie kon­centrowały się na subiektywnej cenności pieniędzy. Pewnym rozszerzeniem ich były prace psycholo­gów zajmujących się motywacją do osiągnięć i psychologów humanistycznych. Przedstawię klasyczne już dzisiaj badania tych pierwszych autorów, które wskazują na relacje istniejące między motywacją hubrystyczna a oceną wartości symbolicznej.

Atkinson i jego współpracownicy badali, jak ludzie o różnej sile motywacji do osiągnięć oceniają wartość różnorodnych wy­ników, w tym również pieniędzy. Jeśli przyjmiemy, że moty­wacja ta jest formą motywacji hubrystycznej, zwanej dąże­niem do perfekcji, to wyniki tych badań można wykorzystać w naszych rozważaniach (por. podrozdział 11.3.). W znanym eksperymencie Litwina (1966) pieniądze były wskaź­nikiem osiągnięć, miały zatem wartość symboliczną. Osoby bio­rące udział w grze starały się, aby rzucany pierścień trafił w słupek. Przed przystąpieniem do zadania pytano je o to, jaką nagrodę pieniężną chcą otrzymać za trafny rzut w słupek z róż­nych odległości (nagroda ta nie mogła przewyższać jednego do­lara).

Osoby mające wysoką motywację do osiągnięć, a wiec dą­żące do coraz to wyższych standardów wykonania, żądały wyż­szych nagród niż osoby o niskiej motywacji tego rodzaju. Jest to zgodne z oczekiwaniami. W obu wypadkach pieniądze miały znikomą wartość utylitarną. Jednocześnie w grupie pierwszej były one symbolem osiągnięć, symbolem rozwiązywania coraz trudniejszych zadań i symbolem perfekcji. W grupie drugiej. gdzie motywacja do osiągnięć była niska, wartości symboliczne wyników nie liczyły się, dlatego ludzie żądali znacznie niż­szych nagród. Badania te — mimo swej prostoty — pokazują, że motywacja do osiągnięć, będąca rodzajem motywacji hubrystycznej, wpływa na ocenę wartości symbolicznej pieniędzy.

W wielu sytuacjach pieniądze nie mają istotnej wartości sym­bolicznej, ale jedynie wartość utylitarną. Wówczas nie tylko nie podnoszą poczucia własnej ważności i nie zaspokajają cie­kawości, ale mogą wpływać negatywnie na działanie. W dzia­łalności twórczej doniosłe odkrycie naukowe, któremu nie to­warzyszy nagroda pieniężna, może mieć większą wartość sym­boliczną niż odkrycie związane z taką nagrodą. Nie jest wyklu­czone, że gdyby Nagroda Nobla nie przynosiła żadnych korzyś­ci materialnych, to jej wartość symboliczna, jako wskaźnika osiągnięć i jako wzmacniacza poczucia własnej ważności, była­by wyższa.

Poglądy te zostały częściowo potwierdzone przez badania Atkinsona i Reitmana (1956). Prosili oni osoby badane o rozwią­zywanie problemów matematycznych, w których wskaźnikiem ich osiągnięć była jakość rozwiązania, a nie nagrody material­ne. W grupie pierwszej, w której w ogóle nie wprowadzano na­gród pieniężnych, ludzie o wysokiej motywacji do osiągnięć dochodzili do lepszych wyników niż ludzie o niskiej motywacji tego typu. Sytuacja zmieniła się w grupie drugiej, w której dodatkowo wprowadzono nagrody pieniężne. Wówczas okazało się, że osoby o silnych dążeniach do osiągnięć pogarszają swoje rezultaty, podczas gdy osoby o słabych dążeniach tego typu poprawiają je. Te zmiany powodują, że ostatecznie zanikają różnice między grupami. Ludzie o wysokiej motywacji do osiąg­nięć nie są zatem zainteresowani utylitarną wartością pienię­dzy.

Podsumowując można powiedzieć, że w procesie wartościowania wyników działań człowiek może przypisywać im wartość utylitarną i (lub) symboliczną. Ta pierwsza jest ważna w struk­turze motywacji homeostatycznej. Podejmując działania ochron­ne, człowiek poszukuje więc przede wszystkim wartości utyli­tarnych. Tymczasem wartości symboliczne odgrywają zasadni­czą rolę w motywacji heterostatycznej, uruchamiającej wiele działań transgresyjnych. Dzięki tym wartościom człowiek pod­nosi poczucie własnej ważności czy zaspokaja ciekawość po­znawczą. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech transgresyjnej koncepcji człowieka jest właśnie to, że podkreśla ona doniosłość wartości symbolicznych w regulacji zachowania człowieka.

14.3. Ocena wartości pozytywnych i negatywnych

Zarówno wartości utylitarne, jak i symboliczne mogą być pozy­tywne lub negatywne. Ten ostatni podział należy do najważ­niejszych w życiu człowieka. Stanowi on punkt wyjścia wielu refleksji psychologicznych, filozoficznych i prakseologicznych. Oceny wyników dobrych i złych nie są symetryczne, że człowiek z reguły bardziej ra­dykalnie szacuje wartości negatywne niż pozytywne. Wnioski te odnoszą się do elementarnych wartości utylitarnych, takich jak użyteczność pieniędzy.

Celem tych rozważań jest sformułowanie kilku hipotez na te­mat tego, jak ludzie, sterowani motywacją heterostatyczną, oceniają wartość symboliczną wyników działań transgresyj­nych, takich jak ekspansja czy twórczość.

Przypuszczam, że oceny takie są bardziej złożone, że funkcja wartości subiektywnej jest często skokowa, że występują nie-regularności i nieciągłości w szacowaniu. Te zjawiska wiążą się przede wszystkim z tym, że wynik działania transgresyjnego wychodzi poza dotychczasowe granice osiągnięć jednostki. Granica ta stanowi pierwszy punkt krytyczny. Drugim takim punktem jest poziom aspiracji (L). Podejmując działania transgresyjne człowiek projektuje osiągnięcie wyniku co najmniej odpowiadającego poziomowi aspiracji, który daje mu satysfak­cję i spełnia dążenia hubrystyczne lub poznawcze. Aspiracje zawsze lezą poza granicami dotychczasowych osiągnięć. Przy­puszczam, że poziom aspiracji ma szczególne znaczenie w oce­nie wartości wyniku.

b)

0x01 graphic

Wyniki Wynitó

Rys. 14-2. Wpływ poziomu aspiracji (L) na ocenę wartości wyników dzia­łania transgresyjnego

Hipotetyczne funkcje oceny wartości wyników transgresyjnych przedstawia rysunek 14.2a, b. Krzywa na rysunku 14.2a. ma wyraźnie formę skokową. Wyniki nie przekraczające granicy dotychczasowych osiągnięć nie mają istotnej wartości symbo­licznej. Dopiero po przekroczeniu tej granicy ich cenność wzra­sta. Najszybszy wzrost obserwujemy w pobliżu poziomu aspi­racji. Jest to zgodne z potocznymi obserwacjami. Dla Kolumba wysoką wartość miało osiągnięcie celu —„dotarcie do Indii, płynąc na zachód". Wszelkie inne zdobycze leżące poniżej te­go poziomu aspiracji, takie jak „zbliżenie się do Indii", nie •miałyby specjalnego znaczenia. Poglądy te są potwierdzane przez nieliczne badania empiryczne. Tak więc Siegel i Fouraker (1960) wykazali, że w pobliżu poziomu aspiracji skokowo wzrasta wartość wyników pieniężnych.

Bardziej ekstremalny przebieg oceny wartości pozytywnych zo­stał przedstawiony na rysunku 14.2b. Postępując w ten sposób jednostka szacuje wyniki zgodnie z zasadą ,,wszystko albo nic". Wszelkie konsekwencje działania, które znajdują się poniżej przyjętego poziomu aspiracji, są obojętne dla sprawcy. Wysoką wartość ma jedynie wynik przekraczający ten poziom. Funkcja oceny jest więc wyraźnie nieciągła. Można przypuszczać, że dla Adama i Ewy naprawdę wartościowe było zerwanie owocu z zakazanego drzewa, podczas gdy samo zbliżenie się do niego nie dawało satysfakcji. Taka funkcją oceny wartości mo­że również występować w ocenie wartości utylitarnej.

Jak ludzie oceniają wartość negatywną wyników niekorzyst­nych, takich jak niepowodzenia w działaniach ekspansywnych lub w działalności twórczej? Przypuszczam, że występują tu określone regularności. Ogólnie rzecz biorąc przeceniają oni wartość wyników pozytywnych i nie doceniają wartości nega­tywnej przegranych lub możliwych skutków ubocznych. Funk­cja wartości pozytywnych jest więc bardziej stroma niż funk­cja wartości negatywnych. Ukazują więc swego rodzaju ten­dencje optymistyczne. Dzięki takim ocenom wzrasta atrakcyj­ność działania transgresyjnego, zmniejsza się jego subiektyw­ne ryzyko.

W ocenie wartości (użyteczności) wyników działania istotną rolę odgrywa wymiar czasu (por. Kozielecki, 1981-a; Bjorkman, 1984). Człowiekowi nie jest obojętne, czy otrzyma pewną sumę pie­niędzy teraz czy dopiero za rok. Badając te zależności ekono­miści i psychologowie odkryli tak zwaną funkcję dyskontową, zgodnie, z którą wartość wyników maleje wraz z upływem cza­su. Funkcja ta opisuje zarówno wartości negatywne, jak i po­zytywne. Nagroda pieniężna odroczona w czasie traci swoją cenność. Niebezpieczeństwo zachorowania na raka po dłuższym czasie palenia papierosów wydaje się subiektywnie .znacznie mniej poważne.

Prawidłowość ta odnosi się do wyników działań ochronnych, takich jak pieniądze, środki chroniące przed zagrożeniami fi­zycznymi itp. Czy opisuje ona również zachowanie się czło­wieka w działaniach transgresyjnych? Przypuszczam, że czło­wiek przekraczający granice swoich osiągnięć jest bardziej to­lerancyjny wobec wymiaru czasu. Wyniki transgresyjne odda­lone w czasie znacznie wolniej tracą swoją wartość pozytywną. Funkcja dyskontowa maleje więc wolniej. Przypuszczenie to opiera się na następującym rozumowaniu. Konsekwencje dzia­łań transgresyjnych są odległe w czasie: często po wielu latach człowiek odkrywa prawa przyrody lub odnosi sukces w zma­ganiach o wolność.

Gdyby funkcja dyskontowa malała bardzo szybko, to działanie transgresyjne równie szybko traciłoby swoją atrakcyjność. Fakt ten powodowałby, że jednostka przerwałaby jego wykonywa­nie. Tymczasem zjawiska takie nie są zbyt częste. Świadczy to o tym, że antycypowana wartość wyniku spełniającego wyma­gania celu nie maleje lufo maleje dość wolno. Fakt ten pozwala podtrzymać wysoką motywację przez dłuższy okres. Te prze­widywania uzyskały pewne potwierdzenie empiryczne. Mischel (1961) wykazał, że ludzie o silnym dążeniu do osiągnięć wyka­zują większą tolerancję na odroczenie gratyfikacji.

Podobnie jak przy ocenie prawdopodobieństwa wyników lu­dzie stosują określone heurystyki posybilne, tak samo ocenia­jąc wartość posługują się heurystykami, które można by na­zwać heurystykami walentnymi. O ile o tych pierwszych na­sza wiedza jest znaczna, o tyle o tych drugich jest ona zni­koma.

14.4 Autoteliczna wartość działania. Inwersja motywacyjna

Człowiek jest układem reagującym na konsekwencje własnych działań. Podejmuje on czynności ochronne i transgresyjne po to, aby osiągnąć pewien wynik finalny, mający dla niego war­tość w procesie przystosowania i rozwoju. To, co prawdziwie cenne, znajduje się poza działaniem. Jest ono tylko instrumen­tem osiągania celu. W pewnych wypadkach samo wykonywa­nie czynności celowych jest nawet przykre. Ekstrakcja zęba nie należy do działań przyjemnych. Jej skutek ma jednak wartość pozytywną, ponieważ usuwa ból i zmniejsza fizyczne cierpienie. W większości działań ochronnych prawdziwie wartościowy jest jedynie ich wynik. Działania takie nazywamy instrumen­talnymi lub egzogennymi.

Jak już uprzednio wykazałem, wiele czynności transgresyjnych ma wartość autoteliczną. Sam proces ich wykonywania jest cenny dla podmiotu. Działania te są z reguły nowe i niekon­wencjonalne. Zawierają elementy oryginalne i tajemnicze. Często są trudne do ptrzewidzenia. Niespodzianka stanowi ich nie­zbywalną cechę. Takie czyny angażują emocjonalnie. Wywołują ciekawość i zadowolenie. Szczególną wartość autoteliczną mają czynności twórcze i innowacyjne (por. Beveridge, 1960; Deci, 1975; May, 1976). Samo ich wykonywanie, sam proces odkry­wania przyrody czy konstruowania urządzeń technicznych daje człowiekowi satysfakcję i wywołuje przyjemne emocje poznawcze i estetyczne.

W krańcowych przypadkach może wystąpić zjawisko, które bę­dę nazywał inwersją motywacyjną lub inwersją typu działanie— wynik. Zjawisko to polega na odwróceniu typowych relacji zachodzących między procesem działania a jego finalnym re­zultatem. Autoteliczna wartość działania staje się ważniejsza niż wartość jego wyniku. Człowiek zaczyna działać nie dlatego, by osiągnąć wynik końcowy, ale dlatego, by wykonywać przy­jemne działanie przekraczania granic symbolicznych i mate­rialnych. Środek (działanie) staje się zatem celem. A cel (wynik końcowy) staje się środkiem. Człowiek postępuje tak jak sza­chista, dla którego proces rozgrywania partii jest istotniejszy niż wygrana czy przegrana. Zgodnie z tym walka o rozszerzenie wolności daje większą satysfakcję niż sama wolność. Odkry­wanie przyrody staje się ważniejsze niż odkryte ostatecznie prawo natury. Badania Dęci (1975) w pewnym sensie potwier­dzają istnienie zjawiska inwersji motywacyjnej Wiedza o wartości autotelicznej procesu działania transgresyjnego i o inwersji motywacyjnej ma istotne znaczenie teore­tyczne. Dzięki niej można wyjaśnić nadzwyczajną trwałość motywacji poznawczej czy hubrystycznej.

14.57 Iluzje walentne

Iluzje i mity nie tylko włączają się w proces oceny prawdopo­dobieństwa subiektywnego, ale regulują również proces wartoś­ciowania wyników. Z reguły odgrywają one istotniejszą rolę w działaniach trudnych, takich jak ekspansja emancypacyjna czy twórczość, niż w działaniach ochronnych.

Zjawisko to jest dobrze znane w działalności politycznej, eko­nomicznej i społecznej. Elity władzy i grupy kontestujące — dzięki odwoływaniu się do mitów walentnych, takich jak mity posłannicze i hegemonistyczne, mity ekspansjonistyczne i mity mesjanistyczne — nadawały swoim programom działania nad­zwyczajną wartość. Uważały, że ich kontrowersyjne czyny mo­gą ocalić daną grupę, naród czy całą ludzkość (por. Schlesinger, 1983).

l. ,,To, co mało prawdopodobne, jest wartościowe". Złudzenie to występuje w kilku wersjach. Zgodnie z najprostszą z nich małe prawdopodobieństwo osiągnięcia danego wyniku zwięk­sza jego wartość. Jeśli przedmiot x w pierwszej sytuacji jest łatwo dostępny, a w sytuacji drugiej szansa jego otrzymania znacznie maleje, to w tym ostatnim wypadku wydaje się on ludziom bardziej cenny (por. Karabenick, 1972). Takie oceny 'są zgodne z przysłowiem, że ,,trawa znajdująca się za płotem wydaje się kozie bardziej zielona", chociaż w rzeczywistości trawy te są identyczne. Dopiero po otrzymaniu danego dobra trudno dostępnego człowiek przekonuje się, że znacznie prze­ceniał jego wartość.

Złudzenie to występuje również w innej, bardziej praktycznej, wersji. Głosi ona, że: „To, co jest możliwe, jest wartościowe i godne realizacji". Jeśli współczesna technika pozwala osiągać inne planety, to takie podróże są cenne dla ludzkości i dlatego należy je programować. Jeśli można obecnie zbudować domy kilkusetpiętrowe, to konstruowanie ich jest użyteczne. Po zrea­lizowaniu takich projektów — jak wykazuje historia cywili­zacji — często okazywały się one bezużyteczne. Jest to typo­wy przykład myślenia technokratycznego (por. Fromm, 1968). Złudzenie to — zarówno w pierwszej, jak i w drugiej wersji — polega na tym, że oceniając wartość człowiek bierze pod uwagę szansę osiągnięcia danego wyniku. W drugim wypadku jednak złudzeniu temu towarzyszy motywacja do działania.

2. „To, co nieznane, jest wartościowe". Iluzja ta została wy­kryta przez psychologów społecznych (por. Czapiński, 1985). Zyskuje ona na znaczeniu w sytuacji transgresyjnej, w której poziom informacji o środowisku jest niski i w której trzeba często opierać się na danych niepewnych i niedookreślonych. Historia odkryć geograficznych i historia badań naukowych wykazują, że często podróżnicy czy uczeni przypisywali nie­zwykłą wartość i wagę przyszłym osiągnięciom, o których mieli mgliste wyobrażenie. Dopiero po wykonaniu swoich zamiarów musieli korygować początkowe oceny.

Złudzenie to ma swoje ograniczenia, ponieważ wiadomo, że przynajmniej w pewnych sytuacjach zdarzenia nieznane wy­wołują lęk i zagrożenia. Ludzie przypisują im zatem wartość negatywną.

3. „Osiągnięcia własne — rzeczywiste i antycypowane — są bardziej wartościowe niż analogiczne osiągnięcia innych". To egocentryczne przekonanie, zwane najczęściej faworyzacją su­biektywną lub autowaloryzacją, było omawiane już w rozdziale 11. (por. Kozielecki, 1981). Warto dodać, że odnosi się ono nie tylko do jednostek, ale również do grup, narodów, a nawet kontynentów. Jak już wspomniałem w podrozdziale 11.4., gru­py często przeceniają wartość własnych czynów i deprecjonują osiągnięcia outsiderów. Trudno obecnie powiedzieć, czy zja­wisko to jest silniejsze w działaniach ochronnych czy też w działaniach typu „poza". Mity i iluzje walentne zmniejszają realizm ocen wartości symbolicznej i utylitarnej. Jednocześnie jednak podnoszą one atrakcyjność działania transgresyjnego i jego konsekwencji. Z tego względu są korzystne dla sprawcy.

14.6. Uwagi końcowe

Wyjście poza motywację homeostatyczną (mechanizm zaspoka­jania potrzeb) i zajęcie się motywacją heterostatyczną (wzro­stową) zmusza badacza do nowego spojrzenia na proces wartoś­ciowania wyników i działań. O ile psycholog badający funk­cjonowanie elementarnych potrzeb interesuje się przede wszy­stkim tym, jak ludzie oceniają wartość utylitarną rzeczy i zja­wisk, o tyle psycholog analizujący motywację hubrystyczną lub poznawczą stara się wykryć regularności oceny wartości symbolicznej. Ten ostatni cel jest znacznie trudniejszy do osiąg­nięcia.

W rozdziale tym sformułowałem kilka hipotez na temat oceny wartości symbolicznych, które służą ludzkim dążeniom hubrystycznym i poznawczym. Rozważania te były bardzo uproszczo­ne. Zakładałem, że wyniki działań transgresyjnych są jednowy­miarowe, tymczasem mają one z reguły charakter wielowymia­rowy, na co zwróciłem uwagę w rozdziale 2. Ten sam skutek działania może zawierać różnorodne wartości, zarówno symbo­liczne, jak i utylitarne, może służyć różnym dążeniom człowie­ka. Badanie wielowymiarowej wartości symbolicznej to sprawa przyszłości.

Rozdział 15 Wolność wyboru działania

15.1. Wolność indywidualna a transgresja

Transgresje należą do najbardziej złożonych działań poznaw­czych i praktycznych. Są one nowe i niekonwencjonalne. Osią­ganie celów wykraczających poza dotychczasowe granice pod­miotu wymaga z reguły wyboru nieznanych opcji, które są nie­dookreślone i ryzykowne, których konsekwencje występują ze znacznym opóźnieniem. Ta złożoność w dużej mierze zależy od sił podmiotowych, zarówno motywacyjnych, jak i intelektual­nych. Jak podkreśla Schultz (1976), aby osiągnąć powodzenie w działaniach transgresyjnych, człowiek musi mieć lepsze i bardziej sprzyjające warunki zewnętrzne niż w wypadku działań ochronnych.

Jednym z tych warunków jest swoboda wyboru działania. Sta­nowi ona podstawę działań ekspansywnych i twórczych. Jeśli Adam i Ewa przekroczyli własne terytorium, to dlatego, że opcja ta — mimo istniejącego czasu — była im dostępna. Transgresja to zrealizowana wolność indywidualna, a wolność indywidualna to potencjalna transgresja. W związku z tym ka­tegoria wolności, która była ignorowana lub nie doceniana w behawioryzmie i psychoanalizie, staje się obecnie jedną z kluczo­wych kategorii psychologicznych. Behawiorysta badający re­aktywne zachowania się szczura w labiryncie mógł pominąć za­gadnienie swobody wyboru. Tymczasem psycholog analizujący najbardziej złożone akty ekspansywne i twórcze musi uznać ten problem za centralny.

W rozdziale tym zajmę się przede wszystkim wolnością nega­tywną typu „od" (por. podrozdział 4.5.). Odgrywa ona szcze­gólnie ważną rolę w procesie wyboru działania.

15.2. Relacyjne pojęcie wolności indywidualnej

Wolność indywidualna była przedmiotem wielu refleksji teo­retycznych i badań empirycznych. Najwięcej miejsca poświę­cili jej myśliciele i filozofowie związani z nurtem liberalnym (por. Hayek, 1960; Berlin, 1970). Według nich wolność indywi­dualna jest stanem, w którym istnieje pewien zakres wyboru działań, idei i własnej drogi życiowej bez narażania się na re­presje i przemoc ograniczoną przez innych ludzi i przez in­stytucje społeczne. Jest ona stopniowalna. Im mniej jest opcji oprymowanych i im większa dowolność wyboru, tym większy zakres wolności. W tym ujęciu entropia staje się miarą wol­ności.

Jest ona ograniczana przez społeczeństwo i historię, przez ar­bitralną wolę innych ludzi. Jednocześnie na jej zakres nie. mają wpływu naturalne konieczności i restrykcje. Zgodnie z tym zakaz podróżowania, wydany przez instytucję administracyjną, znacznie zmniejsza swobodę wyboru jednostki. Tymczasem fakt, że — z powodu budowy anatomicznej — nie może ona przelecieć na skrzydłach przez ocean, nie jest uważany za czyn­nik zniewalający. Wolność indywidualną ograniczają tylko inni ludzie.

Taka prosta definicja wolności indywidualnej ma swoje zalety; pozwala odróżniać stan swobody od stanu zniewolenia, umożli­wia również ustalenie stopnia wolności. Jej wadą jest to, że przy określaniu wolności bierze się pod uwagę głównie stan środowiska społecznego, nie uwzględniając w dostatecznym stopniu stanu przedmiotu. Takie ujęcie nie może w pełni za­dowolić psychologa, który podkreśla rolę interakcji między człowiekiem a światem. Podaną definicję należy więc zmody­fikować.

Wolność indywidualna (F), tak jak ją rozumiem w tej książce, jest pojęciem relacyjnym (relacjonamym). Jej zakres zależy od stosunków zachodzących między stanem przedmiotu (E) a sta­nem podmiotu (P), czyli:

F-f (E, P).

Określając ją pytamy się nie tylko o to, jaka jest dowolność działania w obiektywnym świecie, ale również o to, jaki jest rzeczywisty stan wiedzy jednostki o możliwościach? Relacja ta wymaga dokładniejszego rozważenia.

Wolność występuje jedynie w sytuacji społecznej, w której dane są pewne możliwości działania bez groźby represji czy kar i w której jednostka może wybierać rodzaj pracy, akty twórcze czy poglądy polityczne. Gdy takich możliwości nie ma, gdy środki przymusu i terroru wyeliminowały każdą dowol­ność, wolność osobista staje się iluzją. W takiej sytuacji wiedza podmiotu nie tylko nie czyni go wolnym, ale jeszcze wyraźniej obnaża rozmiary zniewolenia. Twierdzenie kognitywistów, że „prawda czyni nas wolnymi", jest zatem znacznym uproszcze­niem; prawda czyni nas wolnymi wtedy i tylko wtedy, gdy w obiektywnym świecie istnieje pewna swoboda wyboru. Stopień wolności zależy nie tylko od stanu przedmiotu, ale również od wiedzy jednostki, od bogactwa i adekwatności jej struktur poznawczych, zakodowanych w pamięci trwałej. Czło­wiek, który nie dostrzega żadnych opcji realnie istniejących w świecie społecznym, może czuć się zupełnie zniewolony.

Chciałbym omówić cztery warianty zależności istniejących mię­dzy E i P.

1. +A, +B,

2. -A, -B,

3. +A, 4-B,

4. +A. +B,

+C.

-C,

-C,

-C,

+D.

-D.

-D.

-D... +X,

W pierwszym wariancie jednostka zdobyła pełną wiedzę o śro­dowisku zewnętrznym: dzięki temu jest ona zdolna dostrzec każdą nie oprymowaną opcję występującą w świecie (plus ozna­cza, że człowiek zna daną .możliwość, a minus, że jej nie zna). Taka idealna sytuacja należy do rzadkości. Występuje ona je­dynie w najprostszych warunkach, takich jak gry liczbowe, Wbudowana jest również w utopijne wizje ludzkości. Drugi wariant stanowi odwrotność pierwszego. Zakłada on, że człowiek jest całkowitym ignorantem, że stracił orientację w świecie. Może to się zdarzyć w sytuacjach zupełnie nowych lub w warunkach patologii. Zachowanie bohaterów Kafki było w dużej mierze bezwiedne.

Trzeci wariant — wychodzący poza regułę „wszystko albo nic" — jest bardziej realistyczny; człowiek posiada niepełną wiedzę o świecie i dlatego dostrzega jedynie część dostępnych mu obiektywnie opcji. Zdobycie dodatkowego doświadczenia może ujawnić nowe możliwości działania.

Najbardziej interesujący jest wariant ostatni. W tej sytuacji informacje jednostki o świecie są częściowo zniekształcone i dlatego uważa ona. że opcje X i Y wchodzą w grę, gdy tym­czasem zostały one wyeliminowane przez historię lub represje społeczne. Dostrzeganie alternatyw obiektywnie niemożliwych lub unieważnionych nie zwiększa obiektywnego stopnia in­dywidualnej wolności. Tworzy jedynie iluzje i mistyfikacje. A złudzenie wolności nie jest wolnością. Według Berlina (1970) wiedza odgrywa większą rolę w procesie eliminowania libertynistycznych złudzeń niż w trakcie identyfikacji nowych opcji. Zarówno dane historyczne, jak i fakty empiryczne potwierdzają przeświadczenie o złożonych relacjach istniejących między stanem środowiska społecznego a jego kognitywną reprezentacją. Badając proste decyzje jednostki, wykryłem dwie osobliwości w procesie wyboru (Kozielecki, 1981a). Pierwsza z nich polega na tym, że ludzie nie dostrzegają pewnych opcji, co powoduje, iż ich zbiór działań ulega zubożeniu. To zubożenie występuje nawet w warunkach, w których osoby otrzymują nagrodę za poprawną identyfikację rzeczywistej opcji. Druga osobliwość przejawia się w tym, że ludzie włączają do zbioru możliwości takie alternatywy, które są obiektywnie niemożliwe i błędne. Stopień zubożenia opcji jest większy niż ich błędnego ,,wzbo­gacenia". Świadczy to o pewnym stopniu realizmu osób ba­danych. Głównym źródłem tych osobliwości są ograniczone możliwości poznawcze człowieka i jego niepełna wiedza o świecie. Wolność indywidualną, jako strukturę relacyjną i kognitywną, można badać za pomocą obiektywnych metod, bez konieczności uciekania się do introspekcji i werbalnych sprawozdań jed­nostki. Obserwator, znający stan przedmiotu i stan podmiotu, a więc znający obiektywne możliwości wyboru w świecie i wie­dzę osoby, zdolny jest określić jej stopień wolności. Ocena ta nie zależy od tego, co osoba sądzi na ten temat.

15.3. Poczucie swobody

Należy wyraźnie odróżnić wolność indywidualną od poczucia swobodny, zwanego również spostrzeganą wolnością. Stany „być wolnym" (being free) i „czuć się wolnym" (feeling free) nie są idetyczne. Pierwszy z nich określa rzeczywiste relacje istniejące między stanem przedmiotu i jego kognitywną re­prezentacją. Drugi zaś jest subiektywnym sądem (samooceną) dotyczącym wolności. Jeśli w ważnej sytuacji egzystencjal­nej jeden człowiek dostrzega dwoje otwartych drzwi, a drugi zdolny jest zobaczyć tylko jedne drzwi, to niezależnie od słownych deklaracji, ten pierwszy ma większy zakres dzia­łania.

Jednocześnie jednak poczucie swobody może nie odpowiadać rzeczywistej dowolności wyboru. Dobrze znane są przypadki, że człowiek żyjący w systemie autokratycznym czuje się subiek­tywnie bardziej wolny niż człowiek włączony w demokratyczne struktury. Podobnie psychotycy, których swoboda działania zo­stała drastycznie ograniczona, doznają czasem poczucia pełnej wolności (por. Kępiński, 1972).

Poczucie to jest pojęciem złożonym. Prawdopodobnie ma ono bardziej skomplikowaną strukturę niż sama wolność. Nie wia­domo, czy jest ono jednolite czy też składa się z heterogenicz­nych przeżyć, których nie można ująć w jedną kategorię. "Współczesne badania empiryczne pozwoliły zidentyfikować kil­ka czynników, od których ono zależy (por. Kofta, 1982; Perlmuter, Monty, 1979).

Istotnym wyznacznikiem spostrzegalnej wolności są właściwoś­ci zbioru alternatyw, a szczególnie ich atrakcyjność. Okazuje się, że im większy jest zbiór dostępnych opcji i im mniejsze są różnice dotyczące ich atrakcyjności, tym większy stopień wolności odczuwa jednostka. Takie doświadczenie wydaje się zrozumiałe. Przy małym zróżnicowaniu użyteczności działań. istnieje duży stopień niepewności na temat tego, które z nich należy wybrać. Jednostka czuje się więc prawdziwym decy­dentem. I przeciwnie — gdy różnice atrakcyjności są znaczne, zanika poczucie swobody wyboru i człowiek uznaje, że jego de­cyzja jest dyktowana przez czynniki zewnętrzne („muszę wy­brać opcję, która jest wyraźnie najlepsza"). Niepewność i en­tropia stają się zatem jedną z miar poczucia swobody.

Poczucie to zależy również, od czynników podmiotowych, takich jak doświadczenie osobiste, postawy, poziom aspiracji czy na­stawienia. Przypuszczam, że znaczną rolę wśród tych czynni­ków odgrywa również nieświadoma motywacja i nieuświado­mione interesy osobiste. Chcąc utrzymać przekonanie o włas­nej wolności, człowiek może dokonać aktu samooszustwa (por. Gur, Sackeim, 1979). Polega on na tym, że jednostka tworzy sobie dwa sprzeczne sądy dotyczące siebie: ,,jestem wolna" i „jestem zniewolona". Jedynie pierwszy jest uświadamiany. Chociaż drugi z nich znajduje się poza polem uwagi, może wpływać na postępowanie człowieka. Takie samooszustwo po­zwała utrzymać wysokie wyobrażenie o sobie i stanowi meto­dę obrony przed lękiem.

Poczucie swobody jest składnikiem samowiedzy jednostki. Jako samoocena może ono pełnić ważne funkcje regulacyjne, może zwiększać lub obniżać motywację do podejmowania działań transgresyjnych. Jednak ograniczenie badań nad wolnością do subiektywnych przeżyć i poczuć byłoby teoretycznym błędem, byłoby przykładem ignorowania obiektywnych relacji istnieją­cych między światem społecznym a człowiekiem. Problematyka wolności straciłaby swój wymiar społeczny i filozoficzny.

15.4. Wolność zewnętrzna

Myśliciele i filozofowie wykazali znaczną pomysłowość w pro­cesie klasyfikowania różnych rodzajów wolności (wolność ne­gatywna i pozytywna, wolność obywatela i człowieka, wolność ekonomiczna i polityczna). Z mojego punktu widzenia szcze­gólne znaczenie ma wyróżnienie wolności zewnętrznej i wol­ności wewnętrznej. Miernikiem tej pierwszej jest zakres zna­nych podmiotowi możliwości wyboru działania w świecie spo­łecznym. Jest to wolność otwarta na rzeczywistość zewnętrzną, wolność ,,poza,sobą". Dzięki niej człowiek przekształca swoje środowisko. Istotne znaczenie ma również wolność wewnętrzna (duchowa): jej miarą jest zakres znanych możliwości wyboru kierunków i aktów myślenia. Można by ją nazwać wolnością ,,w sobie".

Przedstawiona klasyfikacja wydaje się dość naturalna. Opiera się ona na założeniu, że jednostka żyje jednocześnie w dwóch niezależnych — chociaż powiązanych ze sobą — światach: w świecie rzeczy i w świecie myśli, w świecie społecznym i w świecie osobistym. Dychotomia ta ma doniosłe znaczenie w psy­chologu. Wolność zewnętrzna odgrywa zasadniczą rolę w pewnych rodzajach transgresji indywidualnej, szczególnie tych, które są ukierunkowane na przekształcenie środowiska naturalnego. Na­zywam je działaniami „ku rzeczom". Należą do nich wszelkie próby dokonywania ekspansji terytorialnej i technologicznej, zwiększania dóbr konsumpcyjnych i innowacje techniczne. Działania te mogą mieć zarówno formę ekspansywną, jak i twórczą. Warunkiem ich urzeczywistnienia jest dostępność w środowisku opcji niekonwencjonalnych, nowych i niestereotypowych. Duże znaczenie ma również możliwość konstruowa­nia takich opcji. Często jednak instytucje i grupy wpływów drastycznie ograniczają dowolność działania w świecie rzeczy i wówczas wychodzenie poza dotychczasowe granice osiągnięć staje się zamiarem niewykonalnym.

Wolność pełni również ważne funkcje instrumentalne w pro­cesie wyboru działań transgresyjnych skierowanych „ku lu­dziom". Tylko pewna dowolność wyboru, z której jednostka zdaje sobie sprawę, pozwala dążyć do rozszerzenia kontroli osobistej, do podejmowania nowych czynów altruistycznych czy do tworzenia oryginalnych struktur społecznych. Bez zna­jomości pewnych niekonwencjonalnych opcji Prometeusz nigdy nie dokonałby swojego altruistycznego czynu. Trudności, wy­zwolenia się od ograniczeń podmiotowych, różnorodne represje i środki przymusu mogą całkowicie udaremnić próby wykony­wania czynów typu „ku ludziom".

Logiczną konsekwencją omówionych twierdzeń jest hipoteza, że dla osób, iU których dominują transgresje typu ,,ku rze­czom" lub „ku ludziom", wolność zewnętrzna jest szczególnie cenna. Przypisują jej zatem większą wartość subiektywną-niż osoby preferujące odmienną hierarchię działań.

15.5. Wolność wewnętrzna

Wolność wewnętrzna (duchowa), czyli wolność „w sobie", jest stanem umysłu, w którym jednostka ma pewien zakres wy­boru kierunków myślenia, wyobrażania i przypominania. In­nymi słowy, jest ona znanym jednostce zakresem swobody my­ślenia, tworzenia struktur symbolicznych i mitów. Jej stopień zależy od rodzaju i głębokości ograniczeń podmiotowych. Wol­ność „w sobie" pełni ważne funkcje w życiu człowieka. W wa­runkach pozbawienia go wolności zewnętrznej może uratować osobę przed poczuciem beznadziejności i przed depresją psy­chiczną.

Wyróżnienie tego rodzaju wolności opiera się na założeniu o względnej autonomii indywidualnego umysłu, czyli o względ­nej odrębności świata wewnętrznego i zewnętrznego. W toku rozwoju ontogenetycznego akty umysłowe stopniowo unieza­leżniają się od bodźców zewnętrznych. Wraz z tym zwiększają się umiejętności abstrakcyjnego myślenia i umiejętności ma­nipulowania symbolami. Człowiek uczy się skierowywać uwagę na określone informacje zakodowane w strukturach poznaw­czych. Coraz lepiej kontroluje swój świat wewnętrzny i jego elementy. Wykonuje w nim takie operacje, jak przypominanie, wyobrażanie, ocenianie, tworzenie, medytowanie itp. Treścią ich mogą być problemy filozoficzne, artystyczne czy religijne. Jednostka może myśleć również o sobie, o swojej osobowości i o swoich czynach. Przynajmniej część myśli na ten temat nie jest związana z aktualnym, stanem środowiska. Są one ini­cjowane przez przeżycia wewnętrzne (por. Klinger, 1978). In­formacyjną postawą wolności wewnętrznej jest pamięć człowieka. Świat wewnętrzny jest względnie niezależny. Zjawisk, które w nim zachodzą, nie można bezpośrednio obserwować i bezpo­średnio kontrolować z zewnątrz, tak jak można obserwować kontrolować zachowanie motoryczne. Taka bezpośrednia kontrola jest teoretycznie możliwa jedynie w przypadkach krańcowych, takich jakie zachodzą w trakcie operacji neurochi­rurgicznej. Nie ma więc podstaw, aby przyjąć twierdzenie Orwella (1949) o możliwości kontroli myśli lub o „policji myśli" (thought police). Rozumiane dosłownie są one fantazjami i jako takie należą do literatury fantastycznej. Nawet w obozie kon­centracyjnym, w którym odebrano jednostce wolność zewnętrzna, mogła ona snuć wizję procesu sądowego, w którym oskar­żonymi będą jej oprawcy, lub mogła wyobrażać sobie życie w Państwie Słońca. Dzień, w którym człowiek zostanie pozba­wiony wolności „w sobie", będzie pierwszym dniem jego dehu­manizacji.

Wolność wewnętrzna ma szereg przymiotów godnych podkre­ślenia. O ile wolność zewnętrzna jest ograniczona przez czyn­niki społeczne, znajdujące się w środowisku, o tyle wolność wewnętrzna podlega ograniczeniom podmiotowym, a więc ogra­niczeniom umysłu ludzkiego. Takie czynniki, jak złożoność struktur poznawczych, umiejętności konstrukcyjne, giętkość myślenia czy przekonanie o wewnętrznym poczuciu kontroli zwiększają wolność „w sobie". I przeciwnie — prostota struk­tur poznawczych, stereotypy psychiczne, obsesje, nieświadoma motywacja czy zaburzenia osobowości nierzadko ją ogranicza­ją. Jak podkreśla Hayek (1960), człowiek często staje się nie­wolnikiem swoich pasji, dogmatów i akceptowanych przesądów. Mogą one spowodować całkowitą utratę swobody wyboru ak­tów myślenia i wyobrażania. W tym ostatnim wypadku jed­nostka staje się grabarzem swojej wolności wewnętrznej.

Jednym z najważniejszych czynników ograniczających wol­ność ,,w sobie" jest dogmatyzm. Człowiek dogmatyczny ma umysł zamknięty. Przyjmuje on pewne prawdy o świecie i o samym sobie jako dane absolutne. Wyraźnie odróżnia je od innych poglądów i postaw. Te ostatnie — z reguły zniekształ­cone — są całkowicie odrzucane (por. Greenwald, 1980; Rokeach, 1960). Jednostka dogmatyczna cenzuruje i blokuje infor­macje, które nie potwierdzają jej absolutnych przekonań. Wiele myśli zagrażających zostaje zepchniętych do nieświadomości. Zachodzi zjawisko samooszustwa. Świat zewnętrzny i wew­nętrzny uważa za wrogi, ponieważ może on ujawnić prawdę o rzeczywistości i o niej samej. W takich warunkach wolność ,,w sobie" zostaje drastycznie oprymowana; wiele kierunków myślenia i przypominania wywołuje niepokój i lęk. Dane te wskazują, że potoczne poglądy o niczym nie ograniczonej wolności „w sobie" nie są potwierdzane przez fakty.

Wolność wewnętrzna odgrywa ważną rolę w procesie podejmo­wania transgresji „ku symbolom". Dowolność wyboru kierun­ków poszukiwań myślowych w dużej mierze decyduje o powo­dzeniu w twórczości naukowej i literackiej. Istnieje znaczna literatura wskazująca na to, że niedostrzeganie pewnych mo­żliwości myślenia prowadzi do niepowodzenia. Dlatego też uczeni zaproponowali wiele heurystyk, które pozwalają roz­szerzyć swobodę myślenia twórczego (por. Połya, 1964).

Wolność ta jest środkiem w osiąganiu celów „ku sobie". Umoż­liwia ona więc autokreację i samorozwój. Tylko człowiek o pewnej swobodzie myślenia m'oże zaprojektować różne warianty kształtowania własnego charakteru i umysłu. Jak wy­nika z badań Greenwalda (1980), ludzie stosują często „totali­tarne metody" kontroli informacji o sobie; rewidują własną biografię i fabrykują osobistą historię. Zabiegi takie znacznie zmniejszają dowolność myślenia o sobie.

Przypuszczam, że ludzie preferujący transgresje typu „ku sym­bolom" i „ku sobie" przypisują wyższą wartość subiektywną wolności wewnętrznej niż ludzie czynu.

15.6. Wartość wolności

Wolność indywidualna należy do najważniejszych wartości i ideałów człowieka. Pełni ona dwoistą rolę w życiu jednostki. Stanowi wartość autoteliczną (finalną, samocelową), która nie wymaga żadnych uzasadnień. Człowiek jest układem telicznym i samodzielnym; do jego cech konstytucjonalnych należy to, że ma on pewien zakres wolności negatywnej i wolności po­zytywnej. W wypadku pozbawienia go tych przymiotów, traci swoją podmiotowość, stając się obiektem kontrolowanym przez zewnętrzne okoliczności. W krańcowych przypadkach prowadzi to do dehumanizacji i patologii.

Wolność indywidualna jest nie tylko celem, ale również środ­kiem osiągania innych wartości i ideałów. Pełni więc funkcje instrumentalne. Tylko człowiek o pewnym zakresie swobody działania i myślenia może walczyć o chleb, może odkrywać prawdę i tworzyć nowe struktury organizacyjne. Wolność jest warunkiem zarówno transgresji konstruktywnych, jak i de­struktywnych. Z tego względu zajmuje wyróżnione miejsce w systemie wartości instrumentalnych.

Jaki jest psychologiczny i społeczny mechanizm oceny wol­ności indywidualnej? Trudno sformułować kategoryczną odpo­wiedź. Prawdopodobna wydaje się hipoteza, że relacja między stopniem wolności a jej cennością jest nie tyle liniowa, ile można ją przedstawić za pomocą odwróconej litery ,,U". Zgod­nie z tym początkowo wartość wolności indywidualnej wzra­sta, następnie osiąga punkt optymalny i w końcu maleje. Zbyt duży zakres wolności staje się awersyjny i wywołuje negatyw­ne emocje.

Ten spadek ceny wolności wiąże się z kilkoma czynnikami. Wiadomo, że zbyt duża dowolność wyboru wywołuje stres psy­chologiczny. Ograniczone możliwości poznawcze nie pozwalają człowiekowi racjonalnie zintegrować dużej Liczby opcji. Zaczy­na więc on tracić orientację; przestaje kontrolować sytuację zewnętrzną. Aby zredukować stres, samodzielnie ogranicza za­kres wyboru, stosując różnorodne strategie działania (por. Hendrick et al., 1968).

Znaczna swoboda wyboru przed podjęciem decyzji wywołuje również niekorzystne zjawiska postdecyzyjne, które znane są z teorii dysonansu poznawczego. Wybór działania rodzi dyso­nans i poczucie żalu (por. Brahm, Cohen, 1962). Zjawiska te są awersyjne.

Wreszcie obniżenie się wartości wolności może wiązać się z wa­runkami socjohistorycznymi. Jak to przekonywająco pokazuje Doi (1978), w tradycji japońskiej wolność indywidualna nie od­grywa decydującej roli w stosunkach międzyludzkich. Kształt funkcji wolności „U" zależy również od różnic indy­widualnych. Chciałbym sformułować hipotezę, że ludzie o orien­tacji transgresyjnej wyżej cenią wolność niż ludzie o orientacji ochronnej. W procesie wykonywania czynności ekspansywnych i twórczych wolność odgrywa ważniejszą rolę niż w procesie dokonywania działań ochronnych i powtarzalnych. Zależność tę ilustruje rysunek 15.1.

Rys. 15.1. Zależ­ność między war­tościowaniem wol­ności a rodzajem orientacjii jednost­ki

0x01 graphic

-— Rodzaj orientacji

orientacja transgresyjna

orientacja ochronna

Orientacja transgresyjna powoduje przesunięcie punktu opty­malnego funkcji w prawo. Oznacza to. że ludzie podejmujący często działania ekspansywne i twórcze najwyżej cenią wysoki stopień wolności indywidualnej.

Gdy rzeczywista swoboda wyboru jest niższa niż swoboda op­tymalna, powstaje napięcie motywacyjne i człowiek może wy­konywać transgresje emancypacyjne, które opisałem w pod­rozdziale 4.5. Przypuszczam, że walkę o rozszerzenie zakresu dowolności działania częściej podejmują ludzie o orientacji transgresyjnej niż ludzie o orientacji ochronnej. Rozszerzenie osobistej wolności staje się środkiem do podejmowania innych działań transgresyjnych. Transgresja służy transgresji.

15.7. Uwagi końcowe

Wolność indywidualna stanowi nie tylko wartość dla człowieka, ale również dla zwierząt. Już Pawłow pisał o tym, że mają one „odruch wolności". Wyniki badań są zgodne: zwierzęta, ta­kie jak gołębie, wolą sytuację, w której mogą wybierać ze zbioru możliwych reakcji, niż taką, w której istnieje tylko jed­na reakcja, równie atrakcyjna jak poprzednie.

Podobne wnioski wynikają z badań nad dziećmi. Brigham i Hockstra (1984) wykazali, że nawet w warunkach, w których opcja narzucona przez eksperymentatora jest bardziej atrak­cyjna niż opcja, którą mogą wybrać z pewnego zbioru,, preferu­ją one tę ostatnią sytuację. Interesujące, że ani odroczenie na­grody, ani brak dostatecznej informacji o konsekwencjach opcji nie zmieniają kierunku preferencji. W każdym s tych ekspe­rymentów dzieci wolą sytuację mniej korzystna ale swobodną, niż sytuację bardziej korzystną, ale; zniewalającą. Proces po­dejmowania decyzji ma dla nich wartość autoteliczną. Na podstawie tego typu danych Catania (1883) sformułował hipotezę, że wartość wolności jest uwarunkowana biologicznie. Swoboda wyboru zwiększa szansę przetrwania zwierzęcia i ułatwia przystosowanie się. Hipoteza ta, zwracająca uwagę na genetyczne korzenie wolności, ma istotna znaczenie społecz­ne i filozoficzne.

Rozdział 16 Wybór działania transgresyjnego

16.1. Wybór jako akt woli

Wybór działania transgresyjnego jest podstawowym procesem wolicjonalnym. Zwolennicy kierunku zwanego decyzjonizmem. uważają nawet, że wszelkie procesy poznawcze i wolicjonalne można sprowadzić do operacji wyboru (por. Habermas,1983). Taki radykalny pogląd nie wydaje się dostatecznie uzasadnio­ny. Trudno byłoby opisać tworzenie nowych hipotez, wymaga­jące integracji różnorodnych informacji o rzeczywistości, jako sekwencję postanowień. Ostrożniej jest więc stwierdzić, że wy­bór stanowi jeden z fundamentalnych procesów umysłowych. Proces ten ma różnorodną strukturę. W wielu sytuacjach jed­nostka podejmuje decyzję typu 0-1. Przyjmuje ona zatem działanie transgresyjne lub je odrzuca. W tym ostatnim wy­padku ogranicza się do wykonywania czynów ochronnych. Człowiek podejmuje walkę o rozszerzenie wolności indywidualnej lub rezygnuje z niej. Chirurg decyduje się na zastosowa­nie nowej metody operacji serca lub ucieka się do standardo­wych zabiegów.

Bardziej złożony wydaje się proces podejmowania decyzji, któ­ra z możliwych opcji transgresyjnych jest najlepsza. W tym wypadku człowiek generuje pewien zbiór opcji, wychodzących poza granice dotychczasowych osiągnięć podmiotu, i wybiera tę spośród nich, która najbardziej odpowiada jego indywidual­nym aspiracjom. Tak więc zastanawia się, jaka forma walki o rozszerzenie wolności osobistej będzie najskuteczniejsza i najuczciwsza. Skoncentruję uwagę na tej ostatniej sytuacji.

Wybór jest pojęciem nader szerokim. Stosuje się go zarówno w sytuacji, która nie jest kontrolowana przez świadomość (na przykład preferencja pokarmu przez niższe zwierzęta), jak i w sytuacjach, z których jednostka w pełni zdaje sobie sprawę (na przykład preferencje zawodowe). Wybór świadomy naj­częściej nazywa się podejmowaniem decyzji. Będzie on przed­miotem dalszych analiz.

16.2. Wybór w zadaniach zamkniętych i otwartych

Uczeni badający złożone struktury psychiczne lub społeczne często stosują zasadę symplifikacji: upraszczają skomplikowane całości; traktują związki dynamiczne jako związki statyczne, nie zmieniające się w czasie; przedmiotem ich badań stają się jedynie elementarne reakcje ludzkie. Takie postępowanie, mimo iż zawiera poważne ryzyko poznawcze, w pewnych wypadkach pozwala opisać prawidłowości, które odnoszą się do struktur bardziej złożonych.

Zasada symplifikacji jest często stosowana w badaniach nad procesem wyboru działania. Psychologowie, socjologowie czy matematycy budują prosty model sytuacji decyzyjnej, zwany zadaniem zamkniętym (Koziełecki, 1981a) lub dobrze ustrukturalizowanym (Simon, 1963). W zadaniu tym dany jest pełny zbiór możliwych działań. Wyraźnie określone są również ich konsekwencje pozytywne oraz negatywne. Z reguły wyniki te przedstawia się w skali numerycznej, takiej jak skala pienięż­na. Ponadto decydent zdaje sobie sprawę z tego, jakie jest prawdopodobieństwo osiągnięcia wyniku korzystnego oraz nie­korzystnego. Dokładnie zna więc wysokość ryzyka materialne­go i poznawczego. Idealnym przykładem takich zadań są gry liczbowe i loteryjne. Pewne zadania ekonomiczne lub technicz­ne można także przedstawić jako zadania zamknięte. Również dylemat Pascala, który omówiłem w rozdziale 2., jest próbą ujęcia trudnej sytuacji decyzyjnej w formę quasi-zamkniętą. Im bardziej złożona sytuacja, tym większe zastrzeżenia budzi jej formalna strukturalizacja.

Głównym przedmiotem zainteresowań uczonych było pytanie, w jakim stopniu ludzie racjonalnie zachowują się w trakcie rozwiązywania zadań zamkniętych? Czy umieją oni rozsądnie pojednać prawdopodobieństwo i wartość wyników działania? Czy akceptują opłacalne ryzyko? Najwięcej badań poświęcono deskryptywnej trafności strategii oczekiwanej SEU, którą omó­wiłem w podrozdziale 2.5. Okazało się, że nawet w sytuacjach dobrze ustrukturalizowanych ludzie stosują różnorodne strate­gie wyboru, takie jak strategie addytywne i konfiguracyjne, algorytmiczne i heurystyczne. Różnią się one stopniem trud­ności i stopniem racjonalności. Dobór ich jest nie tylko uwa­runkowany przez strukturę sytuacji zewnętrznej, ale również przez strukturę osobowości i przez zmienne przypadkowe (por. Koziełecki, 1981a; Svenson, 1979).

Zadania otwarte lub niedookreślone (ill-dejined problems) są bardziej złożone. Przypominają one rzeczywiste sytuacje decy­zyjne występujące w życiu osobistym i instytucjonalnym. W zadaniach tych nie jest dany zbiór możliwych działań. W fa­zie koncepcyjnej decydent musi więc samodzielnie sformuło­wać warianty poczynań prowadzące do celu. Nie znane są rów­nież a priori konsekwencje tych działań. Dlatego w procesie antycypacji należy je przewidzieć.

Istotne znaczenie ma także oszacowanie wartości i szansy wystąpienia tych konsekwencji. W wielu wypadkach trzeba rów­nież uwzględnić możliwość pojawienia się niespodzianki. W pierwszej fazie pracy człowiek formułuje zatem działania i przewiduje ich konsekwencje, czyli rozwiązuje problemy. Jednostki lub grupy, które zastanawiają się nad wariantami walki o wolność lub które projektują reformę systemu oświa­ty, bez wątpienia działają w sytuacji otwartej.

Warto podkreślić, że nawet po fazie konceptualizacji takich zadań nigdy nie osiągną one poziomu pełnej strukturalizacji i określoności. Często nie sposób przewidzieć i sprecyzować ważnych konsekwencji: w wielu wypadkach nie można też oce­nić wysokości ryzyka niepowodzenia. Ograniczone możliwości poznawcze podmiotu i probabilistyczne środowisko utrudniają „zamykanie" zadań decyzyjnych.

Najbardziej interesujące badania poświęcone temu typowi sy­tuacji przeprowadził Simon (1957, 1963). Sformułował on szero­ko znaną teorię satysfakcji, za którą notabene otrzymał Na­grodę Nobla w 1978 roku. Uczony ten przyjął, że w procesie wyboru podstawową rolę odgrywa poziom aspiracji, rozumiany jako wzorcowa alternatywa. Pełni on dwoistą rolę. Po pierw­sze, stanowi kryterium wyboru, które decyduje o przyjęciu lub o odrzuceniu danego działania. Po drugie, jest ważnym czynnikiem motywacyjnym. Gdy powstanie rozbieżność między poziomem aspiracji a aktualną sytuacją, rodzi się napięcie aspiracyjne i człowiek poszukuje dalszych, lepszych opcji. Czynnik ten podtrzymuje aktywność podmiotu.

W toku wyboru decydent porównuje atrakcyjność poziomu aspiracji z atrakcyjnością określonej opcji. Gdy atrakcyjność tej ostatniej jest dostatecznie wysoka, wówczas jednostka przyjmuje ją i następnie podejmuje działania wykonawcze. Jeśli jednak sformułowana opcja znacznie odbiega od poziomu aspiracji, człowiek ją odrzuca. Istniejące napięcie aspiracyjne jest bodźcem do poszukiwania dalszych, lepszych rozwiązań i wariantów. Podejmowanie decyzji staje się złożonym pro­cesem sekwencji porównań tego, co pożądane, z tym, co real­ne.

Simon szczególnie mocno podkreśla, że w sytuacji otwartej traci swoje znaczenie pojęcie decyzji optymalnych, maksymali­zujących oczekiwaną wartość. Zostaje ono zastąpione przez ka­tegorię decyzji dobrych, które — jako zgodne z poziomem aspi­racji jednostkowych lub grupowych — są satysfakcjonujące. Różnica między wyborem najlepszym a wyborem dobrym ma istotne znaczenie w rozumieniu złożoności ludzkich działań.

Teoria satysfakcji Simona i jego współpracowników ułatwia wyjaśnianie mechanizmu wyboru w warunkach nieokreślonoś­ci i niepewności. W wielu wypadkach pozwala ona przewidzieć decyzje ludzi. Znając indywidualny lub zbiorowy poziom aspi­racji można stwierdzić, jakie działania są akceptowane przez jednostkę lub grupy. Jednocześnie teoria ta ma swoje ograni­czenia. W procesie wyboru w sytuacji otwartej ludzie stosują różnorodne reguły heurystyczne, które często są bardziej skom­plikowane niż poróvnnywanie poziomu aspiracji z konsekwen­cjami danego działania. Jak zwróciłem uwagę w rozdziale 14., biorą oni pod uwagę autoteliczną wartość procesu wykonywa­nia działania. Stosują swoisty system wag wskazujący na do­niosłość informacji. Ulegają mitom i iluzjom walentnym oraz posybilnym. Wybór w rzeczywistej sytuacji otwartej, jaka wy­stępuje w ekonomii czy w polityce, może być bardziej złożony i mniej zorganizowany.

-Przedstawiłem powyżej typologię zadań zamkniętych oraz otwartych, ponieważ wiąże się ona ściśle z problematyką tej pracy. Nie ulega wątpliwości, że zadania, w których człowiek podejmuje decyzję transgresyjną, z reguły mają charakter otwarty. Są to zadania nowe, niekonwencjonalne, których jed­nostka dotychczas nie rozwiązywała. Musi więc ona sformuło­wać na wstępie możliwe działania i przewidzieć ich konsek­wencje. Ani Kolumb, ani Galileusz nie wiedzieli początkowo, co mogą wybrać i jakie będą konsekwencje ich wyboru. Jedy­nie w najprostszych rodzajach transgresji ekspansywnej czło­wiek może dokonać pełniejszej strukturalizacji zadania decy­zyjnego, sprowadzając je do zadania quasi-zamkniętego. Nie są to jednak sytuacje częste.

Z rozważań tych wynika, że wiedza na temat podejmowania decyzji w sytuacji otwartej pozwala sformułować szereg hipo­tez o wyborze transgresyjnym.

16.3. Strategie wyboru transgresyjnego

Chociaż strategie wyboru działania — zarówno ochronnego, jak i transgresyjnego — są tak różnorodne i złożone, badanie ich| można sprowadzić do trzech głównych zagadnień. Po pierw­sze, psycholog interesuje się, jakie wymiary (cechy, parametry) działania ludzie biorą pod uwagę w procesie podejmowania de­cyzji. Po drugie, jak oceniają ich ważność (doniosłość). Po trze­cie, jak integrują informacje o różnorodnych wymiarach i jakie reguły kombinacji stosują w trakcie wyboru, todpowiedź na te pytania pozwoli zrozumieć osobliwości wyboru transgresyjne­go.

Zbiór wymiarów (cech), które ludzie biorą pod uwagę w pro­cesie podejmowania decyzji, jest dość mały. Jak wielokrotnie podkreślałem, analizują oni przede wszystkim konsekwencje (wyniki) własnych działań. Zgodnie z poznawczymi teoriami ,,oczekiwanie — wartość" (e^pectancy — value} człowiek uwzględnia dwa główne wymiary poczynań: wartość antycypo­wanych wyników oraz ich prawdopodobieństwo. Globalna war­tość działania v (a) jest więc funkcją dwóch zmiennych v i ps (por. Weiner, 1980).

Przyjmując koncepcję „oczekiwanie — wartość", wielu badaczy dokonuje bardziej szczegółowej dekompozycji konsekwencji działania. Uważają oni, że człowiek w procesie podejmowania decyzji uwzględnia cztery następujące wymiary (por. Slovic, Lichtenstein, 1968):

1. Wartość antycypowanego zysku (wyniku pożądanego);

2. Prawdopodobieństwo antycypowanego zysku;

3. Wielkość antycypowanej straty (wyniku niepożądanego);

4. Prawdopodobieństwo antycypowanej straty.

Wymiary te można uznać za podstawowe, odgrywające istotną rolę w każdym akcie wyboru. Podejmując decyzję w grze w ruletkę czy podejmując decyzję dotyczącą walki o roz­szerzenie wolności indywidualnej, człowiek musi w ten lub w inny sposób uwzględnić pozytywną wartość antycypowanego zysku materialnego lub symbolicznego oraz grożące mu nie­bezpieczeństwa. Są to zatem wymiary bazowe. Wielu badaczy uważa, że w zasadzie można je zredukować, do dwóch najważniejszych. Są to:

1. Wielkość sukcesu (s), czyli wartość pozytywna wyniku ko­rzystnego, który co najmniej równa się poziomowi aspiracji. 2. Ryzyko (R}, rozumiane jako funkcja dwóch zmiennych, a mianowicie prawdopodobieństwa niepowodzenia i wielkości niepowodzenia. Globalna wartość działania równa się:

v (a)- f [v (s), v (R)].

Sukces ma wartość pozytywną, wartość ryzyka, v (R), jest zaś negatywna.

Chociaż to ostatnie założenie wydaje się zbyt mocne, chociaż ludzie w pewnych sytuacjach poszukują sytuacji ryzykownych, to jednak można je traktować jako pierwsze przybliżenie. Po­dejmując decyzję ludzie integrują więc to, co wartościowe (sukces), z tym, co awersyjne (ryzyko). Przypuszczam, że w procesie wyboru działań ochronnych i transgresyjnych człowiek bierze pod uwagę podobne wymia­ry: w obu wypadkach analizuje on zarówno wielkość sukcesu, jak i ryzyko niepowodzenia. Jedyna różnica polega na tym, że analizując niepowodzenie uwzględnia on często wartość autoteliczną samego procesu wykonywania działania. Czynności eks­pansywne i twórcze — jak to wykazałem w podrozdziale 14.4 — dają jednostce satysfakcję. W przypadku granicznym proces ich realizacji może być przyjemniejszy niż ich wynik końcowy. Wówczas zachodzi zjawisko zwane inwersją motywacyjną. Jeśli cenność autoteliczną czynności transgresyjnej oznaczymy jako va (a), to globalna wartość działania jest funkcją trzech głównych zmiennych:

v{a}=f[v[s),v(R),va(a)}.

Są to podstawowe — chociaż nie jedyne — wymiary, jakie lu­dzie biorą pod uwagę badając atrakcyjność czynów transgre-syjnych.

Fundamentalne znaczenie w procesie wyboru ma określanie ważności tych wymiarów- Jak stwierdziłem w podrozdziale 2.3„ ludzie oceniają cechy świata zewnętrznego i wewnętrznego ja­ko doniosłe lub błahe, jako istotne lub nieistotne. Przypisują im zatem określone wagi. Wagi te mogą być wyrażone w for­mie liczbowej lub werbalnej. Z tego punktu widzenia wyróżnię wymiary (cechy, elementy) ciężkie, którym przypisuje się dużą wagę i które odgrywają zasadniczą rolę w procesie decyzyj­nym, i wymiary (cechy, elementy) lekkie, których znaczenie nie jest duże. Pierwsze z nich — mówiąc językiem psychologii postaci — pełnią rolę „figury", drugie zaś rolę ,,tta".

Podstawowe znaczenie w tej pracy ma hipoteza, zgodnie z któ­rą w procesie wyboru działania transgresyjnego ludzie wyższą wagę przypisują wymiarowi zwanemu wielkością sukcesu (zy­sku) niż ryzyku niepowodzenia. Ten pierwszy jest zatem cięż­szy od drugiego. W działaniach ochronnych zależności te czę­sto są odwrotne. W wyborze transgresyjnym następuje więc przesunięcie ,,środka ciężkości".

Hipotezę tę opieram na następujących przesłankach teoretycz­nych. Sukces w działaniach transgresyjnych pozwala człowie­kowi wyjść poza dotychczasowe osiągnięcia materialne i po­znawcze, pozwala przekroczyć istniejące granice. Często ma on charakter przełomowy w życiu. Służy dążeniom hubrystycz-nym i poznawczym, wzmacnia poczucie własnej ważności i za­spokaja ciekawość intelektualną. Takie działania są jednak z re­guły bardzo ryzykowne i jedynie dzięki pomniejszeniu wagi ryzyka człowiek w ogóle przekracza granice własnych osiąg­nięć. Charakterystyka ta zmienia się w odniesieniu do działań ochronnych; w większości z nich sukces nie ma takiej war­tości. Jednocześnie ryzyko z nimi związane może być znacz­ne.

Twierdzenia te zilustruję najprostszym przykładem. Załóżmy, że jednostka dokonuje wyboru określonego działania ekspan­sywnego i że sukces w nim ocenia jako równy 100, a ryzyko jako równe —100. W pierwszej sytuacji przypisuje tym dwóm parametrom identyczne wagi, czyli 0,5, podczas gdy w sytuacji drugiej przesuwa środek ciężkości w kierunku sukcesu przypi­sując mu wagę 0,8. Jednocześnie ważność ryzyka ocenia jako 0.2. (W przykładzie tym pomijam wartość autoteliczną samego procesu działania.) Globalna wartość tego działania równa się:

1. v (a)=0,5X100+0,5X(-100)=0.

2. P(a)=0,8XlOO+0,2X(~100)=60.

Przesunięcie zatem środka ciężkości ku wielkości sukcesu spo­wodowało, że działanie ekspansywne stało się bardzo korzyst­ne. Jego wybór wydaje się dobrą decyzją, zgodnie z kryterium satysfakcji Simona.

Dokumentacja powyższych twierdzeń nie jest wystarczająca. Dotychczas psychologowie badali przede wszystkim proste de­cyzje typu ochronnego. Slovic i Lichtenstein (1968) wykazali, że w grach eksperymentalnych ludzie znacznie wyższą wagę przypisują wielkości straty, będącej głównym wyznacznikiem ryzyka, niż wielkości wygranej. Zmienne osobowościowe, takie jak lęk. mogą modyfikować te wagi (por. Gauł, 1977).

Takie asekuracyjne oceny doniosłości wymiarów zaobserwowa­no również w badaniach poświęconych decyzjom społecznym: poszukiwaniu źródeł energii nuklearnej czy sprawom zdrowia. Według Slovica i współpracowników (1977) ludzie zwracają przede wszystkim Uwagę na ryzyko i zagrożenia związane 2 przedsięwzięciami tego typu. Jednocześnie nie doceniają ko­rzyści płynących z tych czynów. Tak na przykład koncentrują się na możliwości katastrofy w elektrowni nuklearnej, nie zwracając dostatecznej uwagi na korzyści, jakie daje taka elek­trownia.

Niewiele jest analogicznych danych, które potwierdziłyby hi­potezę, że w wyborze transgresyjnym następuje przesunięcie środka ciężkości ku wynikowi najlepszemu, leżącemu poza gra­nicami dotychczasowych dokonań. Pewne znaczenie mają dane historyczne. Budując ekstrawaganckie piramidy, przygotowu­jąc plany systemu autostrad czy podejmując decyzje o prze­wrotach politycznych ludzie przede wszystkim koncentrowali uwagę na najlepszym wyniku, który pozwalał wprowadzić istotną zmianę społeczną czy osobistą. Jednocześnie znacznie mniejszą wagę przypisywali wynikowi najgorszemu i ryzyku (por. Brinton, 1965; Goldberg, 1975; Janis, 1972; Toynbee, 1946). Istnieją pewne dane empiryczne na ten temat. Lopes wykaza­ła, że ludzie o wysokiej motywacji homeostatycznej koncen­trują uwagę na najgorszym z możliwych wyników działania, podczas gdy decydenci aktywizowani przez wysoką motywację wzrostową najwyższą wagę przypisują wynikowi najlepszemu. Występuje więc zjawisko przypominające przesunięcie środka ciężkości.

Zgodnie z logiką wywodu trzeba zastanowić się, jakie reguły kombinacji różnorodnych wymiarów stosują ludzie w sytuacji wyboru transgresyjnego, jak starają się scalić dane o wielkości sukcesu, ryzyku i autotelicznej wartości działania. Można przy­puszczać, że jedną ze stosowanych strategii jest strategia leksykograficzna. Polega ona na tym, że decydent najpierw po­rządkuje wymiary wyników według ich ważności, po czym wybiera to działanie, które z punktu widzenia najważniejszej cechy jest najlepsze. Gdy najlepsza cecha nie różnicuje (dzia­łania są równie dobre), wówczas człowiek porównuje cechy zajmujące drugie miejsce w skali ważności itp. Zachowanie ta­kie przypomina poszukiwanie słów w słowniku.

W związku z przesunięciem środka ciężkości w sytuacji transgresyjnej decydent, stosujący strategię lelcsykograficzną, bę­dzie najpierw porównywał najlepsze wyniki (sukces) dostęp­nych działań typu „poza". Dopiero gdy to nie da rezultatów, zacznie analizować wysokość ryzyka i autoteliczną wartość działania. Ta „ekstrawagancka" strategia wyraźnie faworyzuje wielkość sukcesu, czyli najlepszy wynik leżący poza granicami dotychczasowych osiągnięć.

16.4. Spostrzeganie i akceptacja ryzyka

Dokładniejszego omówienia wymaga pojęcie ryzyka transgre­syjnego. Dotychczas stwierdziłem jedynie, że ludzie z reguły nie doceniają doniosłości tego wymiaru działania, że przypisu­ją mu małą wagę. Chciałbym obecnie dokładniej omówić cha­rakterystykę ilościową i jakościową ryzyka.

Ryzyko związane z działaniami transgresyjnymi, szczególnie z działaniami ekspansywnymi, jest wysokie. Próby ekspansji terytorialnej czy transgresje emancypacyjne często kończą się totalnym niepowodzeniem. Godnym uwagi jest fakt, że w wie­lu sytuacjach transgresyjnych, które są zupełnie nowe i nie­konwencjonalne, człowiek nie ma żadnych informacji, któ­re pozwoliłyby mu określić poziom niebezpieczeństwa. Wów­czas ryzyko jest nieokreślone lub oszacowane błędnie. Tak więc ryzyko związane z podróżami kosmicznymi okazało się chyba mniejsze, niż sądzono poprzednio. Jednocześnie rozwój mo­toryzacji i nowoczesnych środków komunikacji stwarza więk­sze zagrożenia społeczne, niż to przewidywali jej pionierzy. Nieokreśloność ryzyka transgresyjnego lub jedynie intuicje do­tyczące jego rozmiaru utrudniają racjonalne podjęcie decyzji o działaniach ekspansywnych i twórczych.

Ryzyko ma również pewien zbiór aspektów jakościowych, któ­re odgrywają istotną rolę w procesie wyboru. Trzy z nich są

godne przedstawienia.

l. Ryzyko może występować w działaniach koniecznych lub do­wolnych. Do tej pierwszej klasy należą czynności, których wy­konanie jest niezbędne dla przetrwania organizmu, które za­spokajają ludzkie potrzeby. Człowiek musi zdobyć chleb, musi korzystać ze środków lokomocji i musi szukać pomocy w nowo­czesnej medycynie. Ryzyko zawarte w tych działaniach będę nazywał ryzykiem koniecznym. Działania dowolne — przeciw­nie, są sprawą indywidualnych preferencji. Człowiek nie musi uprawiać alpinizmu czy palić papierosów, aby przetrwać. Ry­zyko tego ostatniego rodzaju nazwę ryzykiem dowolnym (por. Starr, 1969).

Przypuszczam, że ryzyko związane z działaniami transgresyjnymi jest częściej dowolne niż ryzyko występujące w działa­niach ochronnych. Wiele czynów ekspansywnych i twórczych uruchamianych przez motywację specyficzną, taką jak moty­wacja hubrystyczna lub poznawcza, nie jest koniecznych dla przetrwania.

2. Ważnym aspektem ryzyka jest jego kontrolowalność. W im większym stopniu zależy ono od zmiennych podmiotowych, ta­kich jak umiejętności czy wiedza, i w im mniejszym stopniu zdeterminowane jest przez czynniki losowe, tym jest bardziej kontrolowanie. Z jednej strony człowiek nie ma żadnego wpły­wu na to, czy rzetelna moneta wypadnie na orła czy reszkę. Z drugiej strony rzut strzałką do tarczy w dużej mierze uwa­runkowany jest przez umiejętności motoryczne sprawcy. W rze­czywistych sytuacjach decyzyjnych ryzyko zależy jednocześnie — chociaż w różnym zakresie — zarówno od umiejętności, jak i od losu.

Przypuszczam, że — w porównaniu z działaniami ochronnymi — ryzyko transgresyjne w większym stopniu zależy od czyn­ników podmiotowych niż od czynników przedmiotowych. Pra­widłowość ta jest szczególnie wyraźna w działalności twórczej i innowacyjnej. Prawdopodobieństwo emergencji nowych form materialnych i symbolicznych w dużej mierze zależy od zdol­ności twórczych człowieka, od jego wiedzy i silnej motywacji. Nie jest rzeczą przypadku, że badacze motywacji do osiągnięć, tacy jak Atkinson czy McCIelland, ograniczali swoje zaintere­sowanie do zadań, w których dominuje ryzyko kontrolowalne przez podmiot.

3. Skutki działań celowych są z reguły opóźnione w czasie. Dystans między działaniem a jego wynikiem zmienia się w za­leżności od sytuacji. Błąd w prowadzeniu pojazdu wywołuje natychmiastowy skutek. Tymczasem zmiany rakotwórcze w zasadzie występują dopiero po dłuższym okresie palenia pa­pierosów.

Działania transgresyjne charakteryzują się z reguły znacznym odroczeniem gratyfikacji pozytywnej i skutków awersyjnych. Mają one formę prospektywną.

Ryzyko transgresyjne jest zatem w większym stopniu dowol­ne, kontrolowalne i odroczone. Pewne dane wskazują, że ludzie nie doceniają takiego ryzyka i jednocześnie z większą łatwoś­cią je akceptują. Starr (1969) udowodnił, że w działaniach do­wolnych, takich jak alpinizm, jednostki gotowe są zaakcep­tować tysiąckrotnie wyższe ryzyko niż w działaniach koniecz­nych, takich jak niebezpieczeństwo związane z komunikacją lotniczą. Zależności te pozwalają przynajmniej częściowo wy­jaśnić, dlaczego ludzie, przekraczając granice własnych osiąg­nięć, pomniejszają ważność i wielkość grożących im niebezpie­czeństw.

Specjalnego omówienia wymaga hipoteza Atkinsona, że ludzie o wysokiej motywacji do osiągnięć preferują średni poziom ry­zyka. Uogólniając to twierdzenie można by zaryzykować przy­puszczenie, że ludzie o wysokiej motywacji specyficznej, ta­kiej jak motywacja hubrystyczna, wybierają działania trans­gresyjne o przeciętnym ryzyku niepowodzenia. Jednocześnie ludzie o niskim stopniu takiej motywacji wolą zadania asekuranckie lub ekstremalnie ryzykowne. Ta dość niezwykła hipo­teza o nieliniowym wartościowaniu ryzyka jest wyprowadzana z teorii Atkinsona. Była ona wielokrotnie opisywana w naszej literaturze i dlatego pomijam jej genezę (por. Kozielecki, 1981a).

Takie postępowanie można wyjaśnić różnorodnie.-Najbardziej przekonywająca eksplanacja jest następująca. Zadania trans­gresyjne o średniej trudności dostarczają jednostce najwięcej informacji o jej kompetencji i ważności. Podejmując je jedno­stka równie często osiąga sukces, jak i ponosi klęskę. Sukces w nich można zatem przypisać sobie, swoim umiejętnościom i wysiłkowi. Tymczasem powodzenie w zadaniach łatwych, które prawie zawsze się rozwiązuje, nie tyle wiąże się z zale­tami sprawcy, ile z elementarną strukturą zadania. Podobnie wybór zadań bardzo trudnych, kończących się najczęściej nie­powodzeniem, niewiele mówi o zaletach podmiotu. Niepowodzenie jest bowiem wpisane w strukturę sytuacji zewnętrznej. Akceptując średnie ryzyko decydent wybiera najlepszą drogę potwierdzania własnej ważności jako osoby.

Hipoteza Atkinsona, nawet gdyby odnosiła się do każdej sy­tuacji transgresyjnej (co nie jest pewne), nie modyfikowałaby ogólnych reguł podejmowania decyzji, które omówiłem w po­przednich podrozdziałach. Autor ten zwraca jedynie uwagę na to, że ludzie o wysokiej motywacji do osiągnięć ewaluują ry­zyko zgodnie z krzywą przypominającą odwróconą literę „U" (najbardziej preferują ryzyko średnie), podczas gdy ludzie o ni­skiej motywacji tego typu oceniają ryzyko zgodnie z literą „U" (najbardziej pożądane jest dla nich ryzyko niskie lub wyso­kie). Sposób wartościowania ryzyka zmienia się zatem w za­leżności od siły motywacji specyficznej. Jest to stwierdzenie dość ważne, nie zmuszające jednak do rewizji dotychczasowych rozwiązań. Sądzę, że w literaturze psychologicznej przypisuje się mu przesadną doniosłość.

Pomniejszając rzeczywisty poziom ryzyka i obniżając jego do­niosłość ludzie mogą wybierać działania, które często kończą się niepowodzeniem.

16.5. Moment wyboru działania

Psycholog japoński Toda należy do tych nielicznych uczonych, którzy lubią zadawać proste, pozornie infantylne pytania. Nie­dawno napisał on artykuł, w którym sformułował pytanie, co dzieje się w chwili podjęcia decyzji. Dotychczas psychologo­wie interesowali się prawie wyłącznie procesem wyboru, w cza­sie którego ludzie starają się pojednać to, co możliwe, z tym, co wartościowe. Sam akt wyboru nie wzbudzał ich zaintereso­wania. Uważano go po prostu za zakończenie (granicę) długiego procesu myślenia.

Tymczasem Toda (1983) zmienił te powszechne przekonania. Zwrócił on uwagę na to, że moment wyboru nie tyle kończy pewien proces, ile zaczyna proces nowy. Podjęcie decyzji jest bowiem przyjęciem zobowiązania, że wybrane działanie zostam nie wykonane. Zobowiązanie to połączone jest z osobistą od­powiedzialnością.

Jak podkreśla Toda, zobowiązanie decyzyjne przyjmuje różne formy w różnych okolicznościach. W wypadku podjęcia decyzji elementarnej, takiej jak wybór karty czarnej lub czerwonej w grze hazardowej, zobowiązanie sprowadza się do wykonania tego postanowienia, W takiej sytuacji nie jest ono zbyt inte­resujące. Sprawa komplikuje się w chwili podjęcia „metadecyzji", czyli decyzji warunkującej wiele decyzji niższego rzędu. Wówczas zobowiązanie ma charakter perspektywiczny. Wybór pewnej opcji oznacza wybór w przyszłości sekwencji opcji z nią zgodnych. Tak więc osoba, która postanowiła studiować, musi następnie podjąć decyzję o wyborze kierunku studiów. Realizacja zobowiązania tego rodzaju wymaga siły woli.

Przypuszczam, że decyzje transgresyjne są częściej metadecyzjami niż decyzje ochronne. W związku z tym zobowiązania sprawcy w czasie wyboru są bardziej złożone. Moment wy­boru zyskuje więc większe znaczenie praktyczne i teoretycz­ne.

16.6. Uwagi końcowe

W początkowym okresie badań poświęconych procesowi wybo­ru psychologowie redukowali złożoność zagadnienia. Cały ich wysiłek koncentrował się na pytaniu, czy człowiek stosuje strategię SEU lub jej odpowiedniki. Implicite zakładali oni, że ludzie posługują się jedną z prostych strategii liniowych. Za­łożenie to miało charakter dogmatyczny. Obecnie zdajemy sobie sprawę, że w procesie wyboru ludzie stosują całą rodzinę reguł algorytmicznych lub heurystycznych, liniowych lub konfiguracyjnych, leksykograficznych lub koniunkcyjnych. Wybór ten wydaje się bardziej skomplikowa­ny w,działaniach transgresyjnych. W rozdziale tym próbowałem wykazać, że w procesie wyboru działań transgresyjnych występują interesujące prawidłowości. Ludzie większą wagę przypisują wartości sukcesu niż wartości ryzyka; koncentrują uwagę na pozytywnych, a nie negatyw­nych aspektach działania. Jednocześnie biorą pod uwagę autoteliczną wartość czynności przekraczania granic materialnych lub symbolicznych. Występuje przesunięcie środka ciężkości.

W związku z tym wartości, szczególnie wartości pozytywne, odgrywają większą rolę w mechanizmie wyboru niż prawdopo­dobieństwo. Ludzie przeceniają szansę osiągnięcia sukcesu i nie doceniają możliwości niepowodzenia. Często szansa ta graniczy z subiektywną pewnością. Sytuacja transgresyjna, która jest probabilistyczna, zostaje zatem sprowadzona do sytuacji quasi-deterministycznej. Redukcja roli prawdopodobieństw w pro­cesie wyboru transgresyjnego to jedna z najciekawszych hipo­tez sformułowanych w tej książce. Zjawisko przesunięcia środ­ka ciężkości ku wynikowi najlepszemu i zjawisko zmniejszenia roli prawdopodobieństwa subiektywnego sprzyjają stosowaniu strategii wyboru, takich jak strategia leksykograficzna.

Rozdział 17 Programy działań transgresyjnych

17.1. Pojęcie programu

Po dokonaniu wyboru działania praktycznego lub intelektual­nego człowiek stara się je wykonać i osiągnąć cel transgre-syjny. W trakcie pracy stosuje określony system reguł algo­rytmicznych lub heurystycznych. Reguły te, regulujące kolej­ność wykonywanych operacji, nazywa się programami, pla­nami, strategiami lub metodami. W pracy tej wykorzystam termin „program", który jest ogólny i bardzo wygodny (por. Newell, Simon, 1972).

Programy odgrywają istotną rolę zarówno w trakcie wykony­wania czynności ochronnych, jak i transgresyjnych. Takie czyn­ności, jak jedzenie, chodzenie czy telefonowanie są regulowane przez elementarne systemy reguł działania. Tymczasem trans­gresja emancypacyjna czy twórczość naukowa zależą od zło­żonych, często niedookreślonych programów heurystycznych. Jednak nawet najbardziej skomplikowane struktury czynnoś­ciowe mają cechy programów.

Można wyróżnić dwie metody badania czynności wykonawczych. Pierwszą z nich nazwę analizą molekularną. Polega ona na kolejnym badaniu elementarnych operacji umysłowych i praktycznych. Przeprowadzając ją psycholog często odwołuje się do wiedzy neurofizjologicznej. Opisuje on, jak człowiek po­biera porcje informacji i jak przetwarza je w pamięci krótko­trwałej. Analiza molarna odbywa się według innego schematu. Przeprowadzając ją psycholog bada jedynie ogólne reguły ope­rowania informacjami. Pomija aspekty neurofizjologiczne. Sta­ra się tak opisać proces wykonawczy, aby można go było od­tworzyć w urządzeniu symulującym, takim jak komputer.

17.2. Cechy programów transgresyjnych

Rodzina programów pozwalających przekraczać dotychczasowe granice osiągnięć jest nader zróżnicowana. Metody długotrwa­łej walki o rozszerzenie wolności indywidualnej mają odmienną strukturę niż metody poznawania cząstek elementarnych. Mimo tego zróżnicowania programy transgresyjne mają pewne wspól­ne cechy pozwalające je odróżnić od programów działań ochron­nych. Kolejno omówię najważniejsze z tych cech.

l. Programy działań ochronnych często mają formę algoryt­miczną, podczas gdy programy działań transgresyjnych są heurystyczne. Te pierwsze pozwalają osiągać cele typowe i po­wtarzalne. W miarę ich osiągania człowiek uczy się, jak za pomocą minimalnej liczby kroków likwidować niedobór war­tości pokarmowych czy jak utrzymać dostateczne bezpieczeń­stwo fizyczne. Programy takie są z reguły zakodowane w pa­mięci trwałej i dlatego wystarczy je zaktualizować. Mają one raczej charakter nawykowy niż innowacyjny.

Bower i współpracownicy (1979) przeprowadzili serię ekspe­rymentów, których celem było poznanie takich programów algorytmicznych (lub algorytmopodobnych), zwanych przez nich scenariuszami. Psychologowie ci prosili osoby badane o podanie 20 najbardziej istotnych zdarzeń w takiej czynności ochronnej, jak pójście do restauracji. Mimo wystąpienia pew­nych różnic indywidualnych, badaczom udało się ustalić naj­bardziej typowe kroki.

Fragment takiego programu (scenariusza) podaję poniżej. Skła­da się on z trzech rodzajów pozycji. Pozycje wymieniane co najmniej przez 73% osób zaznaczono dużymi literami. Nor­malną czcionką zapisano pozycje uwzględnione co najmniej przez 48% osób. Pozycje wymieniane najrzadziej, czyli przez 25% osób. zaznaczono kursywą. Układ graficzny ułatwia od­czytanie tego programu:

Otwarcie drzwi Wejście

Podanie nazwiska, na które dokonano rezerwacji Oczekiwanie na miejsce Podejście do stolika ZAJĘCIE MIEJSCA Zamówienie napojów

Położenie serwetki na kolanach PRZEJRZENIE MENU

Przedyskutowanie zamówienia ZAMÓWIENIE DANIA Rozmowa

Picie wody Jedzenie sałatki lub zupy

Otrzymanie zamówienia SPOŻYWANIE POSIŁKU

Skończenie spożywania posiłku Zamówienie deseru Jedzenie deseru Prośba o rachunek Otrzymanie rachunku .ZAPŁACENIE RACHUNKU Pozostawienie napiwku

Ubranie się

OPUSZCZENIE RESTAURACJI

Program działania ochronnego „Wizyta w restauracji" ma więc charakter bardzo schematyczny i nawykowy. Jest on sekwencją nawykowych czynności, takich jak zajęcie miejsca, przejrzenie menu, zamówienie dania, jedzenie posiłku, zapła­cenie rachunku i w końcu opuszczenie restauracją Różnice indywidualne w tym zakresie są niewielkie.

W przeciwieństwie do programów działań ochronnych progra­my działań transgresyjnych mają formę heurystyczną. Nie są one dostatecznie określone i sprecyzowane; składają się z reguł ogólnych. System nie gwarantuje, że cel transgresyjny zosta­nie ostatecznie osiągnięty. W podrozdziale 5.4. podałem metody rozwiązywania przez ludzi problemu „Misjonarze i ludożercy". Problem ten był rozwiązywany za pomocą typowego programu heurystycznego, co często prowadziło do niepowodzenia. Ryzy­ko jest niezbywalnym następstwem heurystyki.

Zadania transgresyjne są nowe i niekonwencjonalne. Z reguły człowiek nie ma w pamięci trwałych zakodowanych metod, któ­re pozwalałyby mu dokonać ekspansji temporalnej lub dokonać odkrycia naukowego. Dlatego też w wypadku uruchomienia motywacji specyficznej, takiej jak motywacja hubrystyczna lub poznawcza, musi on samodzielnie poszukiwać nowej metody. Programy czynności typu „poza" mają więc charakter inno­wacyjny. Ich generowanie jest możliwe dzięki temu, że czło­wiek rozporządza pewnymi metaprogramami, czyli systemami metaheurystyk, umożliwiających tworzenie specyficznych pro­gramów rozwiązywania problemów twórczych i ekspansywnych (por. Nosal, 1979).

2. W przeciwieństwie do działań ochronnych, działania trans­gresyjne są z zasady rozłożone w czasie. Odkrywanie prawa fizycznego czy zdobywanie wolności trwa często wiele lat. Programy takich działań muszą więc być dalekosiężne (,,dłu­gie"), Ich horyzont czasowy jest odległy. Aby osiągnąć cele transgresyjne, człowiek musi poświęcić im wiele czasu. Programy dalekosiężne mają szczególne właściwości. Po pier­wsze, są one często wielowariantowe (alternatywne): w zależ­ności od przyszłych okoliczności, których nie można dobrz przewidzieć, jednostka wybiera najbardziej adekwatny wariant programu. Taki manewr nazywa się dostosowaniem strategii i taktyki do okoliczności. Po drugie, są one interakcyjne: w to­ku działania człowiek otrzymuje informacje zwrotne z otoczenia. Informacje te mogą całkowicie zmienić kierunek poszukiwań, mogą zmusić sprawcę do stworzenia zupełnie nowego programu heurystycznego. Po trzecie, charakteryzują się one nieciągłością. Między poszczególnymi etapami działań mogą występować dłuższe przerwy, co jest tak znamienne dla pracy naukowej. Sprawy te dokładniej omówiłem w rozdzia­le 5. 3. Wykonywanie programów transgresyjnych wymaga znacznego wysiłku. Wymaga — jak się czasem mówi — mobilizacji energetycznej przez dłuższy czas. Żywe organizmy są endo-energetyczne, czyli takie, które pobierają energię ze środowi­ska i wykorzystują ją do utrzymania homeostazy, wbrew pra­wom entropii. Bez pewnej porcji energii fizycznej lub umysło­wej niemożliwe są jakiekolwiek procesy życiowe, w tym rów­nież procesy myślenia.

Dłuższy wysiłek fizyczny i umysłowy, tak niezbędny w eks­pansji i twórczości, może doprowadzić do energetycznego wy­czerpania organizmu jednostki. Takie wyczerpanie powoduje przerwanie pracy nad danym problemem. Może ono również wywołać niekorzystne zmiany somatyczne i zaburzenia neuro­tyczne (por. Korliński, 1984). Psychologowie rzadko podkreślają, że niepowodzenie w działaniach typu „poza" wiąże się z nad­miernym zmęczeniem organizmu długotrwałą pracą.

Jak pisze Naylor i współpracownicy (1980), czas i energia — to najbardziej podstawowe zasoby (primacy rosówce), którymi dysponuje sprawca. Alokację ich do określonego działania na­zywają oni zaangażowaniem jednostki (commitment). Bez za­angażowania czasu i energii sukces w procesie wychodzenia poza dotychczasowe granice podmiotu byłby w większości wy­padków niemożliwy.

Sposób wydatkowania energii i charakterystyka czasowa dzia­łania w dużej mierze zależą od odrębnego układu osobowości, zwanego temperamentem (Strelau, 1983).

17.3. Programy działań twórczych i innowacyjnych

Procesy twórcze i innowacyjne zachodzą w przestrzeni proble­mowej, którą opisałem w podrozdziale 5.4. Są one regulowane przez różnorodne programy myślenia. Programy te były przed­miotem wielu badań (por. Hadamard, 1964; Koestler, 1964; Poincare, 1911; Simon, 1977; Wallas, 1921; Wertheimer, 1945). W podrozdziale tym ograniczę się do przedstawienia dwóch różnych typów programów: programu losowego Campbella i programu selektywnego Simona.

Zdaniem Campbella (1960) odkrycia naukowe i dzieła arty­styczne są możliwe dzięki stosowaniu przez ludzi programów losowych. Pracując według programu człowiek tworzy w spo­sób przypadkowy ogromną liczbę kombinacji, później zaś do­konuje wśród nich naturalnej selekcji, co jest zgodne z teorią ewolucji. Można powiedzieć, że emergencja nowych form naukowych czy literackich to sprawa losowości i wyboru. W ta­kim programie myślenia Campbell wyróżnia trzy podstawowe mechanizmy lub fazy.

l. Faza, w której człowiek wytwarza w sposób losowy różno­rodne kombinacje elementów wiedzy i idei. Proces ten przy­pomina myślowe próby i błędy. Nie jest on ukierunkowywany przez żadne reguły i zasady. Tworząc określoną kombinację elementów człowiek nie wykorzystuje ani wiedzy retrospek­tywnej, ani prospektywnej; nie wykorzystuje nowego doświad­czenia ani nie przewiduje przyszłych stanów rzeczy. Dlatego też poprawne rozwiązanie może zostać stworzone zarówno na początku pracy, jak i w jej końcowej fazie. To, że Watson i Crick (por. Watson, 1975) dopiero po kilku latach pracy nad strukturą przestrzenną kwasu dezoksyrybonukleinowego DNA wpadli na szczęśliwą myśl, że ma formę podwójnej spirali, by­ło czysto przypadkowe. Ta myśl równie dobrze mogła powstać kilka lat wcześniej. Chcąc podkreślić losowość kombinacji umysłowych, Campbell nazywa je ślepymi.

Według jego koncepcji człowiek zawsze tworzy wielką liczbę kombinacji myślowych. Chociaż większość z nich nie ma żad­nej wartości naukowej lub artystycznej, zwiększają one praw­dopodobieństwo odkrycia poprawnej hipotezy czy wartościo­wego pomysłu literackiego. Zgodnie z zasadą, że trzeba prze­siać wiele ton piasku, aby znaleźć kilka bryłek złota, Campbell pisze: „Nie wolno nie doceniać ogromnej liczby prób myślo­wych [...]. Pomyśl o tym, że jedynie mała ich część zostaje uświadomiona. Niewielka część myśli uświadomionych staje się przedmiotem publicznych wypowiedzi. Jeszcze mniejsza część myśli znajduje się w publikacjach i jest wykorzystana przez następne generacje intelektualistów. Jest to gigantyczne marnotrawstwo połączone z powolnością i rzadkością ludzkich osiągnięć" (Campbell. 1960. s. 393). Ale to gigantyczne marno­trawstwo jest niezbędne dla rozwoju nauki, sztuki czy orga­nizacji.

Opisany mechanizm losowy generuje przypadkową (ślepą) róż­norodność kombinacji myślowych. Tworzenie ich odbywa się poza obszarem świadomości.

2. Faza polegająca na selekcji różnorodności. Jest ona regulo­wana przez kryteria doboru, takie jak poprawność hipotezy, jeJ "harmonia i piękno, które decydują o przyjęciu lub odrzuce­niu kolejnych kombinacji. Campbell przyjmuje, że w wielu sy­tuacjach uświadomienie sobie poprawnego rozwiązania odbywa się nagle; zachodzi więc zjawisko olśnienia, wielokrotnie opi­sywane przez psychologów. Olśnienie to jest końcowym wy­nikiem mechanizmu selekcji.

Kryteria, które decydują o przyjmowaniu i o odrzucaniu po­mysłów rozwiązania, zależą od celu transgresyjnego. Dla bio­chemików Watsona i Cricka kryterium takim była poprawność empiryczna modelu DNA: przyjęli oni model podwójnej spi­rali, ponieważ najlepiej wyjaśniał on zaobserwowane fakty. Pewną rolę odegrały również względy estetyczne: model ten był harmonijny i piękny. Kryteria te przypominają heurystyki, a w każdym razie pełnią podobną rolę selekcyjną.

3. Faza wyrażająca się w tym, że twórca czyni starania, aby zachować, utrwalić i reprodukować wybrane rozwiązania. Upowszechnia je publicznie i broni przed zarzutami krytyków. Wymaga to odwagi. Mimo takich wysiłków jedynie część osiągnięć naukowyćh i artystycznych staje się trwałym elementem kultury.

Program zaproponowany przez Campbella ma charakter krań­cowy, co w pewnym stopniu zwiększa jego atrakcyjność. Punk­tem wyjścia rozważań podjętych przez tego uczonego jest niekwestionowalna teza, że przypadek odgrywa istotną rolę w twórczości. Tezie tej nadał jednak formę krańcową: przekształ­cił twierdzenie, że losowość stanowi jeden z wyznaczników twórczości, w twierdzenie, że tylko przypadek jest ważny. Twórczość to. królestwo przypadku i szczęścia.

Przypuszczam, że ludzie mogą wybierać program Campbella jedynie w trakcie rozwiązywania prostych problemów typu ła­migłówek lub normalnych problemów naukowych. W odniesie­niu do zadań o najwyższej komplikacji program ten zawodzi. Wydaje się rzeczą nieprawdopodobną, aby można było odkryć model podwójnej spirali DNA wykonując jedynie próby loso­we. Liczba możliwych kombinacji jest tu bowiem tak astrono­miczna, że pełna ich eksploracja trwałaby dziesięciolecia. Na­wet w średnio złożonej grze, jaką są szachy, istnieje ... ośmio elementowych kombinacji. Analiza tych kombinacji prze­wyższałaby ograniczone możliwości poznawcze człowieka.

Jedynie selektywne poszukiwanie, kierowane przez dostatecz­nie mocne heurystyki, stwarza szansę osiągnięcia sukcesu. Jak wynika z badań De Groota; arcymistrzowie szachowi i szachiś­ci przeciętni wcale nie różnią się liczbą rozważanych kombina­cji ani czasem poświęconym na poszukiwanie właściwego ru­chu. Mimo to ci pierwsi wybierają posunięcia skuteczniejsze. Jest to możliwe dzięki temu. że stosowane przez nich heurystyki pozwalają wykryć właściwy kierunek poszukiwań ruchu i z góry odrzucić ogromną liczbę kombinacji, które są błędne. Tymczasem gracze przeciętni poszukują często rozwiązania po­za rejonami korzystnymi.

Campbell, wbrew stanowisku reprezentowanemu w tej książce, minimalizuje lub zupełnie ignoruje rolę podmiotu w myśleniu twórczym. Przyznaje jedynie, że ludzie wybitni tworzą wiekszą liczbę różnorodnych kombinacji, co zwiększa prawdopodo­bieństwo powodzenia. Tymczasem różnice indywidualne są głębsze. Wiążą się one nie tylko ze strukturą umysłu, ale rów­nież ze strukturą charakteru (por. Hogarth, 1980). Zmienne podmiotowe nie tyle decydują o liczbie idei, ile o ich jakości. Gdyby przyjąć tezę Campbella, to można by przewidywać, że również szympans odkryłby teorię względności lub koncep­cje transgresji, jeśli rozporządzałby dostatecznie długim cza­sem. Campbell zatem w niedostatecznym stopniu uwzględnia osobowość twórcy.

Jego program może być stosowany w ograniczonym zakresie. Jest on przydatny w procesie rozwiązywania prostych proble­mów, typu anagramów. Przypadek — mimo jego doniosłości w życiu człowieka — jest zbyt kruchym fundamentem, aby budować na nim całą kulturę i cywilizację.

Odmienną strukturę mają selektywne programy rozwiązywania problemów twórczych i innowacyjnych, odkryte przez Simona i jego współpracowników' (Newel, Simon, 1972; Simon, 1977). Psycholog ten ujmuje je jako zhierarchizowane systemy heurystyk, które ukierunkowują proces poszukiwania rozwiązania i decydują o sekwencyjnym przetwarzaniu symboli w ludzkim umyśle. Dzięki tym heurystykom proces myślenia traci swój całkowicie losowy charakter. Staje się on bardziej ukierunko­wany na cel transgresyjny. Człowiek wykonuje przede wszy­stkim te operacje, które pozwolą z pewnym prawdopodobień­stwem sformułować określoną hipotezę czy wpaść na pomysł dzieła literackiego. Dzięki wyrafinowanym metodom pracy umysłowej Einstein dość szybko odkrył właściwy kierunek po­szukiwania teorii względności. Chociaż heurystyki ograniczają zakres poszukiwań, to jednak — w przeciwieństwie do algo­rytmów — nigdy nie decydują jednoznacznie o tym, jaki ciąg operacji człowiek będzie kolejno wykonywał. Ta sama reguła myślenia dopuszcza wiele rozwiązań. Programy selektywne Si­mona ograniczają zatem rolę przypadku, ale go nie eliminują, Losowość jest niezbywalną właściwością procesu przekraczania granic symbolicznych, szczególnie losowość, która tworzy regularności. Simon opisał wiele różnorodnych heurystyk ogólnych, które pozwalają rozwiązywać całą klasę problemów, i heurystyk szczegółowych, które można stosować jedynie w konkretnym zadaniu, takim jak gra w szachy. Poniżej przedstawię dwie heurystyki ogólne, dość powszechnie stosowane w trakcie roz­wiązywania wielu problemów twórczych i innowacyjnych.

l. Najwięcej badań poświęcił Simon heurystyce zwanej przez niego analizą „środek — cel" (means — ends analysis). Ze W2ględu"na jgj korzenie historyczne można by ją określić jako heurystykę Kartezjusza. Mimo iż — podobnie jak wszystkie reguły tego typu — nie jest ona w pełni określona, można ją w zasadzie ująć w trzech punktach:

a. Stosując ją człowiek stara się wykryć różnicę lub sekwencję różnic istniejących między początkową sytuacją problemową a celem, który wskazuje na końcowy stan rzeczy. Zidentyfiko­wane różnice jednostka porządkuje według ich doniosłości, trudności lub możliwości ich redukcji. Staje się to podstawą do sformułowania zbioru podcelów typu ,,zredukuj różnicę a, b, c,..."

b. Po określeniu podcelów człowiek stara się znaleźć operatory (czynności, metody itp.), które pozwala ją-zniwelować kolejne różnice i zbliżyć się do ostatecznego rozwiązania.

c. Jeśli danego operatora nie można bezpośrednio zastosować, a wydaje się on skuteczny, człowiek na wstępie modyfikuje sytuację problemową, dokonuje jej reinterpretacji lub uprosz­czenia, co pozwala wykonać określoną czynność. Fundamentalną cechą heurystyki analiza ,,środek — cel" jest to, że pozwala ona rozłożyć złożony problem na podproblemy lub — mówiąc inaczej — sprowadza cel główny do drzewa podcelów. Jest to zabieg ogromnie ważny, chociażby ze wzglę­du na ograniczone możliwości intelektualne umysłu. Jednym z filozofów, który zalecał podział trudności na części i kolejne ich rozwiązywanie, był Kartezjusz. Dlatego też metodę opisana przez Simona nazywam heurystyką Kartezjusza.

Jest ona stosowana w rozwiązywaniu różnorodnych problemów twórczych i innowacyjnych, takich jak łamigłówki, zadania al­gebraiczne, problemy wynalazcze. Ludzie stosują ją również w trakcie rozwiązywania znanego problemu eksperymentalne­go, zwanego Wieżą Hanoi. Mimo swojej prostoty wymaga on innowacyjnego myślenia.

0x01 graphic

Rys. 17,1. Wieża Hanoi składająca się z trzech krąż­ków

Wieża ta, przedstawiona na rysunku 17.1. składa się z trzech krążków o wzrastającej wielkości, które umieszczone zostały na słupku l. Zadanie polega na tym, aby przenieść wieżę na słupek 3., korzystając ze słupka 2. Wolno przenosić tylko je­den górny krążek. W trakcie budowania nowej wieży należy przestrzegać zasady, że krążek mniejszy znajduje się na więk­szym, a nie odwrotnie. Problem ten można dowolnie kompli­kować budując wieżę ze znacznie większej liczby krążków.

Zgodnie z heurystyką Kartezjusza ludzie lub komputery roz­wiązujące ten problem starają się wykryć zasadnicze różnice istniejące między sytuacją początkową a sytuacją pożądaną. Różnic tych jest kilka. Najważniejszą z nich jest to, że krą­żek C nie znajduje się na słupku 3. Dlatego też człowiek sta­wia sobie podcel: przesunąć C na 3. Osiągnięcie jego okazuje się jednak bezpośrednio niemożliwe, ponieważ na tym krążku umieszczone zostały krążki JB i A. Aby zastosować operację przenoszenia, należy najpierw osiągnąć inny podcel: usunąć B z C, a. także podcel: usunąć A z C. Dopiero po takiej zmianie sytuacji początkowej będzie można przenieść C na 3. Osiągnię­cie tego podcelu pozwoli następnie niwelować kolejne różnice. Aby dokładnie zilustrować rolę omawianej heurystyki w two­rzeniu sekwencji operacji myślowych, przedstawię poniżej fragment protokółu psychologicznego (por. Andersen, 1980).

1. Cel główny: przesunąć A, B, C na słupek 3.

2. Różnica: C nie jest na 3.

3. Podcel: przesuń C na 3.

4. Operator: przesunięcie C.na 3.

5. Różnica: A i B są na 3.

6. Podcel: usuń B z C.

7. Operator: przenoszenie B na 2.

8. Różnica: A jest. na B.

9. Podcel: usuń A z B.

10. Operator; przenoszenie A na 3.

11. Jest to wykonalne.

12. Zastosuj operator przenoszenia A na 3.

13. Podcel osiągnięty.

14. Osiągnięcie podcelu 6. jest wykonalne.

15. Zastosuj operator przenoszenia B na 2.

16. Podcel osiągnięty.

17. Różnica: A jest na 3.

18. Podcel: usuń A z 3.

19. Operator: przenoszenie A na 2.

20. Jest to wykonalne.

21. Zastosuj operator przenoszenia A na 2.

22. Podcel osiągnięty.

23. Osiągnięcie podcelu 3. jest wykonalne.

24. Zastosuj operator przenoszenia C na 3.

Heurystyka Kartezjusza może generować różnorodne ciągi ope­racji myślenia, które znacznie różnią się od protokółu, trochę wyidealizowanego, przedstawionego powyżej. Nie gwarantuje ona również, że człowiek rozwiąże problem, że sformułuje określoną hipotezę, że dokona wynalazku. Ryzyko niepowodze­nia jest wkalkulowane w każdy program tego typu. 2. Mimo iż turystyka Kartezjusza jest bardzo mocna i za jej pomocą można ukierunkować proces poszukiwania rozwiązania, nie da się jej zastosować do wszystkich problemów. Istnieją inne reguły wykryte przez badaczy. Jedną z nich jest zasada zalecająca pracę wstecz. Przyjmując ją człowiek zakłada, że cel został już osiągnięty. Następnie, posuwając się od końca do początku, zamierza wykryć, jakie kolejne operacje mogły do­prowadzić do rozwiązania. Jednostka nie stara się — jak to było w wypadku heurystyki Kartezjusza — określić kolejnych różnic, ale stara się ustalić metodę rozwiązania posuwając się w kierunku od celu.

W jednym z zadań eksperymentalnych człowiek proszony jest o przyniesienie z rzeki dokładnie 6 litrów wody, mając do dy­spozycji tylko naczynie dziewięcio- i czterolitrowe. Osiągnięcie tego celu jest dość trudne (por. Połya, 1964). Bardzo skuteczna okazuje się tu heurystyka pracy wstecz. Stosując ją jednostka zakłada, że rozwiązała zadanie, czyli że w naczyniu większym znajduje się już 6 litrów wody. Następnie zastanawia się, jak osiągnęła tę sytuację końcową z sytuacji poprzedniej. Takie myślenie wstecz pozwała osiągnąć rozwiązanie po wykonaniu trzech wstecznych operacji myślowych.

Heurystyka ta jest bardzo trudna. Praca polegająca na stop­niowym oddalaniu się od celu wydaje się nienaturalna dla czło­wieka. Jest ona niezgodna z zasadami przystosowania się do środowiska. Mimo to okazuje się ona skuteczna, szczególnie w rozwiązywaniu problemów matematycznych i technicznych. Programy selektywne to zhierarchizowane systemy takich heurystyk, jak heurystyka Kartezjusza czy heurystyka pracy wstecz. Od nich zależy świadomy lub nieświadomy przebieg myślenia, jego nieciągłości i przerwy, olśnienia i iluminacje. Stosowanie ich ukierunkowuje proces poszukiwania, ale nie eliminuje przypadku oraz niespodzianki. Wydaje się, że progra­my selektywne są szczególnie skuteczne w bardzo złożonych problemach twórczych i innowacyjnych, w których liczba mo­żliwych kombinacji przewyższa możliwości operacyjne czło­wieka.

Chociaż w rozdziale tym omawiałem przede wszystkim proble­my prostsze, takie jak łamigłówki, to jednak uważam, że pra­wa rządzące programami myślenia odnoszą się również do naj­bardziej złożonych i twórczych zagadnień, jakie występują w sztuce, nauce i technice. Dzięki stosowaniu mocnych reguł heurystycznych, dzięki wykorzystaniu czułej aparatury pomiarowej, dzięki zaangażowaniu i dzięki przypadkowi — uczony oraz technik odkrywają prawa przyrody i konstruują nowe formy. Podobnie jak Simon uważam, że myślenie ludzkie jest procesem jednorodnym. Zarówno iprocesem odkrywania no­wych struktur materii, jak i procesem dokonywania drobnych innowacji technicznych rządzą podobne prawa heurystycznego myślenia.

17.4. Programy działań ekspansywnych

Programy te są prawdopodobnie bardziej różnorodne niż twór­czość; człowiek podejmuje ekspansję materialną i symboliczną, interpersonalną i emancypacyjną. Każda z nich ma odmienną strukturę. Tak więc walka o rozszerzenie wolności jest zako­rzeniona w układach społecznych i wywołuje reakcję sił, które są zainteresowane w ograniczaniu swobody działania. Tymcza­sem ekspansja symboliczna ma charakter czysto intelektualny: polega na intencjonalnej asymilacji (i akomodacji) wiedzy o świecie. Mimo tej różnorodności uważam, że programy dzia­łań ekspansywnych mają pewne wspólne cechy, które chciał­bym przynajmniej wymienić.

Są to programy heurystyczne, ogólne i otwarte, składające się z reguły z trzech podprogramów. Każdy z nich dotyczy innego etapu ekspansji.

l. Etap polegający na zdobywaniu określonego dobra, na zwiększaniu konsumpcji, na rozszerzaniu władzy osobistej czy na zwiększaniu zakresu wolności. W zależności od możliwości i warunków sprawca akceptuje jedną z dwóch wersji podpro-gramu. Pierwszy z nich polega na osiąganiu celu ekspansyw­nego małymi krokami. Każdy taki krok niweluje część różnicy istniejącej między sytuacją aktualną a poziomem aspiracji. Takie postępowanie wy­stępuje często w dziedzinie organizacji i zarządzania (por. 290 Lindblom. 1965). Ograniczone inwestycje, rozłożone w czasie, pozwalają w sprzyjających warunkach zrealizować bardziej ambitne zamiary.

Drugi rodzaj podprogramu można by nazwać zachowaniem ty­pu „wszystko albo nic". Zgodnie z nim sprawca zamierza w jednym akcie osiągnąć planowane cele, takie jak zwiększenie dóbr materialnych czy rozszerzenie wolności osobistej. Wyko­nanie ich jest z reguły trudne i ryzykowne. Człowiek pragnący osiągnąć od razu wszystko często ponosi klęskę.

2. Etap, którego istotą są czynności zmierzające do utrzymania i utrwalenia określonych osiągnięć. Opracowując podprogram sprawca wybiera środki materialne, administracyjne lub mo­ralne, za których pomocą zabezpieczy zdobycze przed ich utra­tą. Jest to rodzaj zachowania ochronnego uwikłanego w trans­gresję.

Zgodnie z opinią potoczną znacznie trudniej jest utrzymać przez dłuższy czas terytorium, niż je zdobyć. Trudniej jest rów­nież utrwalić władzę, niż dojść do niej. Ekspansja, dokonana często dzięki sprzyjającemu zbiegowi okoliczności historycz­nych czy też dzięki niezwykłej koncentracji siły, wymaga dłu­gotrwałych działań utrwalających te osiągnięcia. Zarówno dane historyczne, jak i wyniki badań empirycznych wykazują, że sprawcy często koncentrują się na pierwszym etapie ekspansji ignorując sprawę utrzymania i utrwalania do­tychczasowych osiągnięć. Fakt ten jest głównym źródłem ich klęski. Ludzie tracili wolność, ponieważ nie umieli znaleźć środków pozwalających ją utrzymać. Zapominali istotne infor­macje o świecie, ponieważ zignorowali metody ich utrwalania.

3. Etap, w którym następuje integracja nowych osiągnięć z do­tychczas posiadanymi dobrami materialnymi czy symboliczny­mi. Człowiek opracowuje więc środki umożliwiające włączenie wyników transgresji do utrwalonych już struktur osobistych.. Zastanawia się. jak nowe możliwości swobodnego działania scalić z opcjami dotychczas dostępnymi. Podprogram ten bywa realizowany jednocześnie z podprogramem poprzednim. Trzy podprogramy czynności ekspansywnych: zdobywanie, utrwalanie i scalanie, tworzą jedną całość. Ich rola zależy od specyfiki działań transgresyjnych. Chociaż podprogram umożli­wiający utrwalenie zdobyczy z reguły jest najważniejszy, w określonych warunkach twierdzenie to może stracić swoją trafność. W każdym razie zignorowanie lub niedocenienie jed­nej z faz ekspansji często powodują globalną klęskę.

17.5. Psychiczne koszty wykonywania programów

Transgresje, szczególnie transgresje ekspansywne, wymagają znacznie większego nakładu energii i dłuższego czasu niż ana­logiczne działania ochronne. Potęgują one wysiłek intelektual­ny i fizyczny. Zwiększają stres i napięcia. Jak wynika z wielu badań (por. Glass, 1977), ludzie o wysokiej motywacji do osiągnięć — w porównaniu z ludźmi o niskiej motywacji tego typu — bardziej angażują się w działania eks­pansywne i twórcze. Poświęcają im więcej czasu i energii, Starają się zwalczyć zmęczenie i wyczerpanie. Gdy napotkają przeszkody i zagrożenia, podwajają wysiłek. W wielu sytua­cjach pracują na granicy swoich możliwości fizycznych i psy­chicznych. Koncentracja uwagi na działaniach transgresyjnych często powoduje zaniedbywanie działań ochronnych, tak nie­zbędnych w procesie przystosowania. Silne zaangażowanie w działania transgresyjne, wydatkowanie znacznej energii i czasu wywołują ważne skutki somatyczne oraz psychologiczne. Przede wszystkim mogą powodować stopniowe wyczerpanie organizmu. Wówczas nadaktywność zmienia się w podaktywność. Człowiek zaczyna wykazywać bezrad­ność.

Na rysunku 17.2. przedstawiłem w sposób uproszczony dyna­mikę wykonywania programów przez ludzi o wysokiej moty­wacji do osiągnięć (będącej formą motywacji hubrystycznej) i ludzi o niskiej motywacji tego rodzaju. Początkowo ci pierwsi przejawiają znacznie silniejsze zaan­gażowanie w działania transgresyjne: chcą osiągnąć coraz wyższy poziom aspiracji. Pod wpływem szybkiego wydatkowania energii i znacznej koncentracji uwagi ich aktywność spada. W czasie krytycznym t zachodzi zjawisko inwersji (jak mówi. Glass — inwersji ironicznej). Od tego momentu ludzie o wy­sokiej motywacji do osiągnięć zaczynają wykazywać mniejszą aktywność niż ludzie o niższej motywacji tego typu. W ich działaniu pojawiają się elementy bezradności. Wówczas to dra­stycznie maleje prawdopodobieństwo osiągnięcia celu transgresyjnego.

Silne zaangażowanie energetyczne, emocjonalne i intelektual­ne, a także praca na granicach wydolności organizmu, wywo­łują również pewne zmiany somatyczne, takie jak zawał serca czy choroba wieńcowa. Zagadnienia te stały się przedmiotem szerokiego zainteresowania lekarzy.

Koszty wykonywania długotrwałych, trudnych i ambitnych programów transgresyjnych mogą być zatem znaczne. Rozwój cywilizacji, kultury i nauki wymaga wysokich nakładów ma­terialnych oraz intelektualnych.

17.6. Uwagi końcowe

Rozważania zawarte w tym rozdziale potwierdzają często po­wtarzaną tezę, że podział transgresji na ekspansję i twórczość jest najbardziej podstawowy. Różnice między nimi wyraźnie występują również w fazie wykonywania programów. O ile w programach działań twórczych i innowacyjnych dominuje proces generowania nowych form, o tyle w programach eks­pansywnych na czoło wysuwają się czynności zmierzające do utrzymania i utrwalenia osiągnięć materialnych czy interper­sonalnych.

Psychologowie w swoich pracach znacznie więcej miejsca po­święcili twórczości niż ekspansji, dlatego też wiedza o progra­mowaniu tej ostatniej jest dość uboga. Zachodzi więc wyraź­na dysproporcja między wagą problemu a próbami jego roz­wiązania.

Rozdział 18 Emocje. Zjawisko przesunięcia afektywnego

18.1. Rola emocji

Struktury i procesy emocjonalne są stałą antropiczną. Wystę­powały w każdej epoce i w każdym kręgu kulturowym. Re­gulowały zachowanie ludzi żyjących w społeczeństwach staro­żytnych, jak i w nowoczesnych „społeczeństwach informacyj­nych". Jednak ich zróżnicowanie, funkcja i sposób ekspresji zależały od okoliczności historycznych i od wzorców kulturo­wych. Odgrywały istotniejszą rolę w okresie Romantyzmu niż w okresie Oświecenia. Ludzie żyjący w kulturach apollińskicn bardziej kontrolowali swoje uczucia niż ludzie wychowani w kulturach dionizyjskich. W każdym wypadku regulowały jed­nak działania ochronne i transgresyjne.

Historia psychologii to w pewnym stopniu historia kłopotów z problematyką emocji. Zwolennicy paradygmatu pozytywis­tycznego i neopozytywistycznego, tacy jak behawioryści, nie doceniali znaczenia uczuć w ludzkim działaniu. Często reduko­wali je do procesów fizjologicznych lub do reakcji zewnętrznych. Dopiero psychoanalitycy przypisali tej problematyce czo­łową rangę. Jednak stosowane przez nich ,,miękkie metody ba­dawcze" nie pozwoliły dokładniej poznać tych procesów. Twier­dzenia psychoanalityczne mają formę preteoretyczną i nie usystematyzowaną. Czasem są zwykłymi spekulacjami. Z kolei rozwój psychologii poznawczej, która dominuje w naszych cza­sach, zahamował szersze badania nad emocjami. Nie pasowały one do obrazu człowieka jako układu informacyjnego.

W koncepcji transgresyjnej emocje odzyskują pierwszoplanowe znaczenie. Odgrywają one istotną rolę w regulowaniu działań typu ,,poza", zarówno twórczych, jak i ekspansywnych. Pełnią nie tylko funkcję motywacyjną, ale również prakseologiczną: są bowiem heurystycznymi programami czynności. W rozdziale tym przedstawię pokrótce rolę emocji w zachowa­niu transgresyjnym. Sformułuję hipotezę o zjawisku przesu­nięcia afektywnego, które jest ciekawą osobliwością w świecie transgresji.

18.2. Poznanie a emocje

Dyskusje na temat zależności między strukturami poznawczymi i strukturami afektywnymi, między procesami myślenia i pro­cesami emocjonalnymi mają długą historię. W ostatnich la­tach spory te znów odżyły. Wyodrębniły się w nich dwa sta­nowiska dotyczące genezy i autonomii emocji.

l. Stanowisko reprezentowane przez Lazarusa (1982, 1984), któ­re potwierdza wiedzę potoczną. Zakłada ono, że aktywność po­znawcza jest warunkiem powstania emocji. Są one zatem po­chodne i wtórne wobec procesów spostrzegania i myślenia. W toku interakcji ze środowiskiem jednostka rozpoznaje róż­norodne przedmioty i osoby, identyfikuje ich cechy. Infor­macje ikoniczne i symboliczne wywołują różnorodne stany afektywne. Zjawiska korzystne często są źródłem radości, przedmioty zagrażające zaś pobudzają reakcję lękową. Powodzenie w rozwiązywaniu problemów daje zadowolenie i wywołuje dumę, niepowodzenie zaś jest źródłem agresji lub wsty­du. Emocje są zatem procesami postkognitywnymi. Powstają one w toku poznawania świata.

Mimo iż są pochodne wobec procesów poznawczych, mogą wtórnie wpływać na ich przebieg. Pełnią więc aktywną rolę w regulacji zachowania. Świadomość niepowodzenia w trakcie rozwiązywania prostego zadania organizacyjnego często wywo­łuje uczucie wstydu lub poczucie winy. Te ostatnie zaś mogą zwiększyć motywację do podnoszenia swojej wiedzy fachowej w danym zakresie. Jak mówi Lazarus (1984), emocje będące rezultatem poznania wtórnie warunkują jego przebieg.

2. Stanowisko reprezentowane przede wszystkim przez Zajonca (1980, 1984). Zgodnie z tym stanowiskiem poznanie i emocje są odrębnymi i względnie niezależnymi systemami. Człowiek może przeżywać stany afektywne bez uprzedniego odbioru określo­nych informacji o świecie. W cyklu ludzkiego działania uczu­cia mogą wyprzedzać myślenie.

Tezy te są potwierdzane przez pewne dane empiryczne. Reak­cje afektywne są pierwotne w rozwoju filogenetycznym i ontogenetycznym. Małe dziecko reaguje emocjonalnie na długo przed osiągnięciem wieku, w którym zdolne jest do formuło­wania sądów o świecie. Ponadto wiadomo, że istnieją niezależne struktury neuroanatomiczne odpowiedzialne za emocje i po­znanie. Te pierwsze są przede wszystkim związane z prawą półkulą mózgową, „półkulą ekspresyjną", natomiast w przebie­gu tych ostatnich główną rolę odgrywa półkula lewa („półkula racjonalna"). Uczeni wypracowali pewne procedury, które po­zwalają wywołać emocje bez udziału elementów myślowych i percepcyjnych. Tak więc pewne środki farmakologiczne lub elektryczna stymulacja mózgu prowadzą do pobudzenia emo­cjonalnego bez udziału informacji zewnętrznych. Te fakty zda­ją się wskazywać na względną autonomię struktur i procesów emocjonalnych.

Jednoznaczne rozstrzygnięcie tego sporu nie wydaje się możli­we na obecnym etapie rozwoju wiedzy psychologicznej i fizjo­logicznej. Trudności w jasnym zdefiniowaniu podstawowych pojęć, brak „twardych metod" analizy wyższych uczuć czy niekonkluzywność wyników badań zakłócają odpowiedz na pyta­nie o genezę emocji. Ani hipotezy Lazarusa, ani hipotezy Zajonca nie można w pełni sfalsyfikować. Nie można także wy­kluczyć ewentualności, że prawdziwa okaże się hipoteza bar­dziej umiarkowana i wyważona.

Niezależnie jednak od rozstrzygnięcia tej sprawy już obecnie można powiedzieć, ze emocje pełnią samodzielną funkcję w ludzkim działaniu, że regulują one poszczególne jego fazy i etapy. To dobrze udokumentowane twierdzenie stanowi punkt wyjścia dalszych rozważań.

18.3. Emocje aktualne i antycypowane

Jeden ze współczesnych polityków, który rozważał możliwość odpowiedzi na agresję dokonaną przez obce państwo, zastana­wiał się, jak on — jako przywódca narodu — czułby się, gdy­by nie podjął żadnych środków odwetowych. Starał się przewi­dzieć swoje emocje (por. Toda, 1980). Takie postępowanie jest dość typowe. W procesie przeddecyzyjnym ludzie nie tylko an­tycypują możliwe konsekwencje materialne i intelektualne własnych czynów, ale próbują często przewidzieć stany uczu­ciowe, które powstaną po wykonaniu działania ochronnego lub transgresyjnego, próbują wyjść poza przeżywane uczucia i na­miętności. Te obserwacje stały się podstawą do wyróżnienia dwóch kategorii emocji: emocji aktualnych i emocji antycy­powanych. Znaczenie tego wyróżnienia podkreśla wielu auto­rów (por. Janis, Mann, 1977; Toda, 1980).

Emocje aktualne to procesy, które jednostka przeżywa „tu i te­raz". Są one składnikami rzeczywiście wykonywanych działań praktycznych i poznawczych. Uczony, który podejmuje nowy problem, żywi nadzieję, że w rozsądnym czasie dokona odkry­cia naukowego. Sam proces badawczy generuje radości. Ostateczne niepowodzenie staje się źródłem depresji lub poczucia winy. Wiadomo, że prezydent Kennedy po otrzymaniu infor­macji o fiasku w Zatoce Świń przeżył szok emocjonalny. Do­znał poczucia wstydu i żalu. Emocje te wpłynęły na korektę dotychczasowej, nie przemyślanej polityki zagranicznej. Wiedza na temat emocji dotyczy przede wszystkim emocji aktualnych i dlatego nie będę ich dokładniej omawiał.

Emocje antycypowane, które są znacznie mniej znane, dotyczą przyszłych stanów rzeczy. W procesie przewidywania konsek­wencji własnych czynów człowiek zastanawia się często nad stanami uczuciowymi. Rozważa, czy jego czynności wywołują radość czy gniew, czy staną się źródłem satysfakcji czy żalu. Gdy oczekuje wystąpienia krańcowych uczuć negatywnych, takich jak lęk czy depresja, odracza decyzję o podjęciu dzia­łania lub w ogóle rezygnuje z niego. Emocje oczekiwane są za­tem ważnym regulatorem czynności.

Podobnie jak wszelkie wyniki działania, tak samo emocje mogą znaleźć się w sferze oczekiwania i w sferze niespodzianki, któ­re omówiłem w podrozdziale 13.2. Pewne uczucia człowiek an­tycypuje, inne zaś znajdują się poza obszarem jego przewidy­wania. Tak więc Kennedy nie przypuszczał, że po niepowodze­niu w Zatoce Świń przeżyje szok emocjonalny i dozna poczu­cia wstydu. Wprowadzenie pojęcia emocji antycypowanych znacznie komplikuje procesy antycypacyjne, które przedstawi­łem w rozdziale 13. Jednocześnie jednak zwiększa stopień rea­lizmu koncepcji teoretycznej.

Chociaż współczesna wiedza na temat przyszłych emocji jest nikła, można przyjąć, że są one hipotezami o afektywnych sta­nach rzeczy, typu „rozwiązanie problemu naukowego wywoła dumę". Jako hipotezy można je formułować z określonym stop­niem prawdopodobieństwa. Jeśli te przypuszczenia są praw­dziwe, to emocje antycypowane — w przeciwieństwie do emo­cji aktualnie przeżywanych — stają się składnikami systemu poznawczego człowieka. Fakt ten nie wyklucza, iż są to skład­niki o specyficznych cechach i właściwościach.

Emocje antycypowane odgrywają prawdopodobnie większą rolę w działaniach transgresyjnych niż w działaniach ochronnych.

Wiąże się to z faktem, że te pierwsze są czynami bardziej prospektywnymi, których konsekwencje wystąpią w dalszej przy­szłości.

18.4. Zjawisko przesunięcia afektywnego

Emocje — zarówno aktualne, jak i antycypowane — występu­ją w dwóch zasadniczych formach: jako emocje pozytywne i jako emocje negatywne. Człowiek stara się maksymalizować różnorodność i natężenie tych pierwszych. Dąży do podtrzyma­nia i wzmocnienia czynności, która je wywołuje. Poszukuje sytuacji i osób będących źródłem przyjemności, radości i na­dziei. Jednocześnie jednostki starają się minimalizować emocje negatywne. Przerywają lub redukują czynności wywołujące lęk, smutek czy depresję. Unikają sytuacji będących źródłem takich uczuć. Chociaż przedstawiona kategoryzacja nie jest w pełni rozłączna i jednoznaczna, ma ona podstawowe znacze­nie w psychologii. Odgrywa istotną rolę w wielu koncepcjach teoretycznych i w oddziaływaniach praktycznych.

Chciałbym sformułować hipotezę, że w działaniach transgresyjnych stosunkowo większą rolę odgrywają emocje pozytyw­ne niż w działaniach ochronnych. Jednocześnie te pierwsze rza­dziej niż te drugie wywołują emocje negatywne. Zjawisko po­legające na wzroście znaczenia emocji pozytywnych i zmniej­szaniu znaczenia emocji negatywnych w trakcie czynności eks­pansywnych i twórczych będę nazywał zjawiskiem przesunięcia afektywnego (por. Reykowski, 1971).

Na podstawie dotychczasowych danych można przypuszczać, że w działaniach transgresyjnych pierwszorzędną rangę zyskuje nadzieja, będąca emocją pozytywną. Pobudza ona i podtrzy­muje dążenia ekspansywne i twórcze. Jej szczególne znaczenie wiąże się ze specyfiką działań transgresyjnych; w działaniach tych prawdopodobieństwo osiągnięcia celu jest małe, ponieważ są one trudne i ryzykowne. Ponadto ich skutki są z reguły odroczone w czasie. Dlatego więc silna nadzieja, którą można by nazwać nadnadzieją, pozwala kontynuować te czynności: broni przed wycofaniem się i rezygnacją. Einstein, mimo wie­loletnich niepowodzeń, nigdy nie stracił wiary w to, że uda mu się sformułować ogólną teorię pola. Ta wiara podtrzymywała jego pracę naukową w dziedzinie fizyki.

O ile w działaniach transgresyjnych dominuje nadzieja, o tyle w czynnościach ochronnych szczególnie istotny jest lęk i emo­cje pochodne. Lęk przed utratą własnego terytorium, obawa przed chorobą czy niepokój związany z obniżeniem dotych­czasowego standardu życiowego często pobudzają i podtrzymu­ją działania reproduktywne i ochronne, które omówiłem w rozdziale 3. Twierdzenia te nie wykluczają faktu, że w dzia­łaniach tych pewną rolę odgrywa nadzieja. Jest ona jednak zdominowana przez emocje negatywne.

Nadzieja i lęk, tak jak je ujmuję w tym podrozdziale, to emo­cje aktualne: realnie przeżywana nadzieja pobudza do przekra­czania dotychczasowych granic, a przeżywany lęk pobudza do ochrony tych granic. "W działaniach ludzkich istotną rolę od­grywają również emocje antycypowane, które także ulegają zjawisku przesunięcia afektywnego. Przypuszczam, że podej­mując działania transgresyjne człowiek często oczekuje, że w przyszłości przeżyje zadowolenie z dokonania odkrycia czy z powiększenia zakresu własnej wolności. Zadowolenie to prze­radza się w dumę. Duma staje się dominującą emocją anty­cypowaną szczególnie wówczas, gdy ludzka motywacja ma charakter hubrystyczny, gdy człowiek dąży do potwierdzania i wzrostu własnej ważności. Świadomość, że podejmowane za­dania ekspansywne i twórcze pozwolą osiągnąć te egoistyczne cele, rodzi oczekiwaną dumę. W działaniach tych istotną rolę mogą odgrywać również inne emocje pozytywne, takie jak uczucia estetyczne.

Przypuszczam, że ta struktura afektywna zmienia się w pro­cesie podejmowania działań zachowawczych, takich jak zabez­pieczenie własnego terytorium czy zdobycie dóbr konsumpcyj­nych. W tym wypadku stosunkowo większą rolę zaczynają od­grywać antycypowane emocje negatywne. Przewidywanie niepowodzenia w rozwiązywaniu prostych zadań, polegających na zdobyciu, pokarmu, może wywoływać oczekiwany wstyd lub poczucie winy. Ważną emocją antycypowaną bywają również lęk i obawa. Z badań referowanych przez Janisa i Manna (1977) wynika, że przeszło 30% osób, u których występują symptomy raka, odracza wizytę u lekarza na trzy lub więcej miesięcy, ponieważ obawia się, że diagnoza sformułowana przez profesjonalistę zwiększy w przyszłości lęk i depresję. Oczeki­wana emocja negatywna hamuje aktywność chorego.

Przesunięcie afektywne zachodzi zatem na dwóch wymiarach: teraźniejszym i przyszłym. Podejmując działania transgresyjne człowiek przeżywa więcej emocji pozytywnych. Jednocześnie częściej oczekuje, że w przyszłości emocje te staną się jego udziałem. Przypuszczam, że to zjawisko jest szczególnie wyraź­ne wówczas, gdy czynności ekspansywne i twórcze są pobudza­ne przez motywację hubrystyczną.

Przesunięcie emocjonalne nigdy nie ma formy absolutnej. Tak więc nie ulega wątpliwości, że w pewnych działaniach trans-gresyjnych istotną rolę odgrywa lęk. Podobnie jak trudno by­łoby sobie wyobrazić działania reprodukcyjne i utrzymujące status quo, które nie byłyby także regulowane przez nadzieję lub zadowolenie.

Przypuszczenia te są w pewnym stopniu potwierdzane przez badania Atkinsona (1964) i jego uczniów. Jak wykazałem w rozdziale 16., zachowania typu „osiągnąć" są regulowane przez złożoną motywację. W motywacji tej istotną rolę odgry­wają emocje aktualne i antycypowane. Wybór lub odrzuce­nie czynności wychodzącej poza dotychczasowe osiągnięcia jest wynikiem konfliktu emocjonalnego. Jest to konflikt między na­dzieją sukcesu w ambitnym zadaniu i lękiem przed niepowo­dzeniem, Gdy nadzieja jest emocją silniejszą, człowiek podej­muje ambitne zadanie. W przeciwnym razie wycofuje się z niego: intensywny lęk staje się przyczyną rezygnacji z ta­kiej pracy.

Istotną rolę w tym procesie odgrywają również emocje antycypowane. Zdaniem Atkinsona duma, która jest ściśle związana z prawdopodobieństwem sukcesu, zwiększa motywację do po­dejmowania czynności typu „osiągnąć". Człowiek, który prze­widuje, że w przyszłości przeżyje tę przyjemną emocję, z więk­szym zaangażowaniem i energią dąży do osiągnięcia pożąda­nego wyniku. I przeciwnie — antycypowane poczucie wstydu, które wiąże się z wysokim prawdopodobieństwem niepowodze­nia, obniża motywację do osiągnięć.

Zjawisko przesunięcia emocjonalnego omawiają również psy­chologowie wychodzący z odmiennych pozycji teoretycznych. Jak już wspomniałem, pisze o nim Reykowski (1971). Smereka i Zawada (1983) uważają, że mechanizm obawy towarzyszy za­chowaniom podtrzymującym status quo i przeciwdziałającym zmianom. Tymczasem mechanizm nadziei pobudza takie formy zachowania, jak czynności innowacyjne i akceptacja zmian. Prawidłowość tę opisują również psychologowie humanistyczni i egzystencjalni. May (1976, s. 44) napisał: „to, co naprawdę przeżywa artysta lub twórczy naukowiec, nie jest niepokojem lub lękiem, ale radością". Te poglądy, chociaż wyrażone w in­nej terminologii, są zbieżne z poglądami dominującymi w tej pracy.

Na podstawie współczesnych badań można stwierdzić, że zja­wisko przesunięcia emocjonalnego jest efektem ważnym i względnie powszechnym. Poznanie jego genezy, struktury i funkcji wymagać będzie dalszych badań teoretycznych i em­pirycznych.

18.5. Emocje a motywacja specyficzna

Emocje pełnią dwoistą funkcję w ludzkim działaniu. Po pierw­sze, włączają się w procesy motywacyjne: są czynnikami ener­getycznymi; pobudzają i ukierunkowują czynności intelektu­alne i praktyczne. Niektórzy psychologowie explicite nazywają je popędami, motywami lub celami. Po drugie, pełnią rolę po­znawczą. Są dodatkową informacją, która — jak każda infor­macja — reguluje przebieg działania; bardziej radykalni autorzy nazywają je po prostu programami czynności. Stwierdze­nia te odnoszą się również do działań transgresyjnych. W związ­ku ze zjawiskiem przesunięcia afektywnego w tych ostatnich większą rolę odgrywają emocje pozytywne, takie jak nadzie­ja, radość, duma, niż emocje negatywne. W podrozdziale tym omówię znaczenie tych pierwszych w strukturze motywacji specyficznej.

Jak wykazałem w rozdziale 10, motywacja specyficzna, a więc motywacja hubrystyczna i poznawcza, powstaje wówczas, gdy istnieje rozbieżność między aspiracjami a stanem aktualnym. W sprzyjających warunkach zewnętrznych człowiek podejmu­je działania, których celem jest umocnienie poczucia własnej ważności lub głębsze zrozumienie świata. Motywacja ta pobu­dza, ukierunkowuje, podtrzymuje i decyduje o finalizacji dzia­łań typu „poza".

Emocje mogą odgrywać istotną rolę w każdej fazie procesu motywacyjnego. Mogą one podnosić lub obniżać napięcie aspi-racyjne, mogą. podtrzymywać lub hamować dalszy przebieg czynności transgresyjnych, mogą wpływać na utrzymanie lub zmianę ich kierunku. Tak więc w trakcie pracy Mickiewicza nad Wielką Improwizacją uczucia i namiętności wpływały na kolejne kroki poety (por. Korliński, 1984). Przypuszczam jed­nak, że są one szczególnie ważne w procesie podtrzymywania procesu transgresyjnego.

Dokonanie odkrycia naukowego czy ekspansji emancypacyjnej wymaga z reguły wytrwałości i wydatkowania znacznej ener­gii. Wyniki transgresji są oddalone w czasie. Często dopiero po latach uczony poznaje prawdę o określonym wycinku rzeczy­wistości, a bojownik o wolność odnosi sukces w walce z ty­ranią. Aby utrzymać ciągłe napięcie aspiracyjne, aby nie zre­zygnować z działania, potrzebne są impulsy podtrzymujące motywację. Impulsami tymi często bywają emocje pozytywne. Dzięki nim zwiększa się wytrwałość jednostki w dążeniu do osiągnięcia celu transgresyjnego.

Pierwszoplanową rolę odgrywają zarówno emocje aktualne, jak i antycypowane. Nadzieja, że cel zostanie osiągnięty, czy radość z dokonywania postępu w pracy naukowej podtrzymują motywację ludzi zaangażowanych w działania twórcze i eks­pansywne. Istotne znaczenie mają również emocje antycypo­wane. Jak podkreśla wielu autorów, takich jak Guilford (1978), Hadamard (1964) czy Wiener (1961), silnym motywatorem w pracy naukowej jest wiara, że uczony odkryje porządek i harmonię rzeczy w chaosie faktów i że to odkrycie dostarczy przeżyć estetycznych. Duże znaczenie ma również oczekiwana duma z przekroczenia trudnych i ryzykownych granic spo­łecznych lub symbolicznych. Bez uwzględnienia emocji pozy­tywnych uwikłanych w procesy transgresyjne nie można było­by wyjaśnić niezwykłej wytrwałości ludzi w dążeniu do osiąga­nia ambitnych celów, dzięki którym rozwija się nauka i kul­tura.

Jaka jest relacja między siłą przeżyć emocjonalnych i wy­trwałością w dążeniu do celu transgresyjnego? Nie ma jedno­znacznej odpowiedzi na to pytanie. Przypuszczam, że jest to zależność liniowa. Im silniejsze emocje, takie jak nadzieja czy radość, z tym większą wytrwałością ludzie wykonują ambitne zadania. Nie jest to jednak twierdzenie oczywiste. Zbyt duże natężenie emocji może doprowadzić do wyczerpania energe­tycznego organizmu i — w konsekwencji — do obniżenia lub zaprzestania czynności (por. Korliński, 1984).

W każdym razie emocje, szczególnie emocje pozytywne, współ­tworzą motywację specyficzną, zarówno hubrystyczna, jak, i poznawczą.

18.6. Emocje jako heurystyki

Działania celowe, w tym również działania transgresyjne, są regulowane przez informacje płynące ze świata zewnętrznego lub odczytywane z pamięci trwałej. Małpa, która po dokonaniu wielu prób spostrzegła, że nie może dosięgnąć pokarmu za po­mocą krótkiego kija, rezygnuje z nich i poszukuje innych me­tod rozwiązania tego problemu. Głównymi źródłami danych są czynności eksploracyjne i obserwacja wyników działania, która dostarcza informacji zwrotnych (por. Kozielecki, 1981a). Jednym z doniosłych odkryć dokonanych w latach ostatnich jest teza, że emocje, zarówno antycypowane, jak i aktualne, mogą pełnić funkcję poznawczą, mogą zatem być informacjami regulującymi proces myślenia i działania. Przypuszczenie takie wysunął Tichomirow (1976). Jego zdaniem emocje te są rodza­jem heurystyk, włączających się w proces myślenia. Jeszcze bardziej radykalny pogląd sformułował Toda (1980). Zgodnie z nim emocje tworzą specyficzne programy podejmowania de­cyzji, które szczególnie się rozwinęły u człowieka i które od­grywają istotną rolę w jego przystosowaniu się do świata. W obu wypadkach struktury afektywne pełnią funkcję infor­macyjną, ukierunkowującą . proces poszukiwania rozwiązania. Takie stanowisko psychologów jest krokiem naprzód w porów­naniu z potocznymi poglądami, że emocje są jedynie przeszko­dą w rozwiązywaniu problemów (por. Reykowski, 1968). Szersze badania na ten temat przeprowadził Tichomirow (1976). Interesował się on tym, jak aktywacja emocjonalna wpływa na rozwiązywanie problemów szachowych, zwanych etiudami sza­chowymi, Rozwiązywnie ich wymaga bez wątpienia myślenia twórczego, a więc jest procesem transgresyjnym. Jako wskaź­nik emocji autor ten przyjął reakcję psychogalwaniczną oraz spontaniczne wypowiedzi werbalne szachistów. Tichomirow odkrył, ze stan emocjonalny występuje zawsze wcześniej niż wskazane przez osobę badaną posunięcie. Stan ten nie tyle to­warzyszy myśleniu, ile je współreguluje. Odstęp czasowy mię­dzy wystąpieniem reakcji RSG a wskazanym ruchem szacho­wym wynosił przeciętnie cztery sekundy. Podobnie okrzyki wyrażające przeżycia emocjonalne, takie jak „aha", „stop, stop" czy „coś mi zaświeciło", z reguły wyprzedzały decyzje szachistów. Podsumowując swoje badania Tichomirow (1976, s. 244) pisze:

„Stwierdzone w naszych badaniach ustalenie się kierunku pra­cy, zmiana charakteru czynności poszukiwawczych na skutek pojawiającej się aktywacji emocjonalnej, niezbędność tej aktywacji do skuteczniejszej działalności — świadczą o tym, że w czasie rozwiązywania trudnych problemów myślowych emo­cje pełnią funkcje heurystyk". Autor ogranicza swoją tezę do działań zwanych w tej książce działaniami transgresyjnymi.

Dowody potwierdzające te tezy znajdują się w cytowanej książce.

Nasuwa się, pytanie, jaki jest status teoretyczny heurystyk emocjonalnych? Czy są one autonomicznymi regułami myśle­nia? Odpowiadając na nie można sformułować dwie konkuren­cyjne hipotezy. Zgodnie z pierwszą emocje pełnią funkcje kom­pensacyjne: w wypadku deficytu ,,prawdziwych" informacji człowiek zaczyna wykorzystywać wszelkie możliwe sygnały i wskazówki. Sygnały te, mimo ich ograniczonej wartości treś­ciowej, ułatwiają w pewnym stopniu osiąganie celów transgre-syjnych. Hipotezę tę przyjmuje Simonow (1965).

Zgodnie z drugą hipotezą emocje są autonomicznymi heurystykami, niezastępowalnymi w procesie myślenia, W przeci­wieństwie do reguł poznawczych są one mniej określone: mają bardziej globalną i nie zróżnicowaną strukturę. Charakteryzują się jednocześnie większą dynamiką; szybciej i bardziej sponta­nicznie włączają się w proces myślenia. Większą rolę odgry­wają w intuicyjnym procesie wysuwania pomysłów niż w ana­litycznym procesie ich weryfikacji. Stanowisko takie reprezen­tuje Tichomirow.

Chociaż brak twardych danych empirycznych utrudnia falsyfikację tych hipotez, druga z nich wydaje się lepiej uzasad­niona.

18.7. Uczucie żalu

Odrębnego omówienia wymaga uczucie żalu, które odgrywa istotną rolę w procesach' predecyzyjnych i postdecyzyjnych i które stało się przedmiotem zainteresowań uczonych. Zna­mienne, że zajmowali się nim również ekonomiści i teoretycy zarządzania (por. Beli, 1982; Janis, Mann, 1977; Toda, 1980).

Jest ono uczuciem złożonym: stanowi połączenie smutku (przy­krości) z pewnym rodzajem pretensji (urazy) wobec siebie lub wobec innych osób. Należy do kategorii emocji negatywnych. Jak wiem, dotychczas nie opracowano trafnych i rzetelnych metod pozwalających badać przeżycie żalu. Jak wynika z badań referowanych przez Janisa i Manna, w procesie predecyzyjnym powstaje często antycypowany żal, który odgrywa istotną rolę w pobudzaniu i ukierunkowywa­niu dalszego działania człowieka. Warto zasygnalizować przy­najmniej kilka hipotez na temat tej emocji.

1. Silny żal wpływa na odroczenie decyzji. Człowiek, który ocenia, że konsekwencje danego działania nie są dostatecznie korzystne, obawia się, że w przyszłości dozna uczucia rzeczy­wistego żalu. Dlatego też powstrzymuje się od dokonania wy­boru, Odwleka moment zawarcia małżeństwa lub poddania się operacji chirurgicznej.

2. Żal może uruchamiać czynności eksploracyjne, które pozwa­lają zebrać dodatkowe informacje o konsekwencjach działania. Człowiek poszukuje informacji głównie w sytuacji niedosta­tecznie określonej, w której poziom ryzyka nie został sprecyzo­wany. Decyzja o porzuceniu palenia papierosów często jest po­przedzana przez zaznajomienie się z wynikami badań nauko­wych na ten temat.

3. Uczucie antycypowanego żalu może stymulować procesy twórcze. Wówczas człowiek stara się stworzyć nowe alterna­tywy, których konsekwencje, byłyby bardziej korzystne niż konsekwencje działań dotychczas dostępnych, które odpowia­dałyby przyjętym standardom i aspiracjom i które nie genero­wałyby w przyszłości tej emocji.

O ile żal antycypowany występuje w sytuacji predecyzyjnej, o tyle żal rzeczywisty pojawia się w okresie postdecyzyjnym. To ostatnie uczucie jest szczególnie silne, gdy nie było ono przewidywane i gdy działanie skończyło się ostatecznie niepo­wodzeniem, a więc gdy niebezpieczeństwa posybilne stały się realnymi. Rzeczywisty żal wpływa na przyszłe decyzje człowieka. Wywołuje on to, co Janis nazywa nadczułością {hypervi-gilance). Decydent zaczyna z większą ostrożnością i rozwagą podejmować kolejne postanowienia. Poszukuje nowych stra­tegu i procedur.

Sądzę, że rola emocji żalu, szczególnie żalu aktualnego, zmniej­sza się w działaniach transgresyjnych. Wynika to z wielu po­wodów. Jak już stwierdziłem uprzednio, emocje negatywne od­grywają mniejszą rolę w czynnościach twórczych i ekspansyw­nych niż w czynnościach ochronnych. W tych pierwszych sam proces wykonywania działania daje zadowolenie i satysfakcję; ma on znaczną wartość autoteliczną. Dlatego też ostateczne niepowodzenie w rozwiązywaniu problemu transgresyjnego nie wywołuje takiego żalu. Nie jest rzeczą przypadku, że rewolu­cjoniści czy uczeni nierzadko powtarzają: „chociaż nie udało mi się rozszerzyć wolności indywidualnej czy odkryć nowego prawa przyrody, zmagania te dały mi satysfakcję i decydują­co wpłynęły na całą moją biografię". Świadomość uczestnicze­nia w „wielkim wydarzeniu", jakim dla jednostki i grupy zaw­sze bywa przekraczanie granic dotychczasowych osiągnięć, ma długotrwałą wartość pozytywną.

Jeśli ta hipoteza jest trafna, to trochę ,,zabawna" teoria żalu (regret theory), rozwijana przez wielu uczonych (por. Beli, 1982), lepiej opisuje zadania ochronne niż zadania transgresyjne.

18.8. Uwagi końcowe

Minął już okres, w którym uważano emocje za czynniki irra­cjonalne, zaburzające proces rozwiązywania zadań poznaw­czych i praktycznych. Współcześni psychologowie zdają sobie sprawę z tego, że pełnią one zarówno funkcje stymulujące, jak i hamujące, że pobudzają i podtrzymują czynności, że są spe­cyficznym rodzajem heurystyk. Istotne znaczenie w działaniu odgrywają zarówno emocje aktualne, jak i emocje antycypo­wane. Bez nich repertuar ludzkich zachowań byłby ograniczo­ny, stereotypowy i ,,robotopodobny". Bez nich człowiek nie byłby prawdopodobnie Homo transgressivus.

Centralne miejsce w szkicowanej koncepcji człowieka zajmuje system twierdzeń (a raczej hipotez) dotyczących zjawiska prze­sunięcia afektywnego. Dzięki zwiększeniu się roli emocji pozy­tywnych w działaniach transgresyjnych wzrasta motywacja do ich podejmowania. Zwiększa się upór realizacyjny, tak ważny w zadaniach długofalowych. Maleje żal związany z ostatecznym niepowodzeniem. Przesunięcie afektywne poprawia ogólny bi­lans emocjonalny człowieka. Powoduje, że życie jednostki prze­kraczającej granice swoich osiągnięć, a więc jednostki ekspan­sywnej i twórczej, staje się źródłem przygody,

Można przypuszczać, że przesunięcie afektywne wyraźniej za­chodzi w transgresjach konstruktywnych niż w transgresjach destruktywnych. W tych ostatnich działaniach, takich jak za­garnięcie obcego terytorium, dążenie do absolutnej władzy czy tworzenie totalitarnych ideologii, wzrasta rola emocji ne­gatywnych — gniewu, nienawiści i pogardy. Czyny ekspansyw­ne nazistów potwierdzają te przypuszczenia (por. Fromm, 1974). Jeśli tak jest istotnie, to twierdzenie o przesunięciu afektywnym ma bardziej ograniczony zakres.

Rozdział 19 Sukces, niepowodzenie, niespodzianka

19.1. Między antycypacją a realizacją

Działania transgresyjne wykonywane według pewnego progra­mu myślenia twórczego lub programu ekspansywnego prowa­dzą do określonych wyników (skutków, konsekwencji). Z re­guły świat rzeczywisty jest bardziej złożony niż świat przewi­dywany. Ograniczone możliwości intelektualne człowieka, niestacjonarność jego środowiska, a także zdarzenia losowe powo­dują, że obok skutków oczekiwanych, takich jak sukces i nie­powodzenie, pojawiają się niespodzianki, mające zarówno war­tość pozytywną jak i negatywną. Występują również skutki uboczne. W pewnym sensie rację mieli filozofowie pisząc, ze ,,człowiek przez swoje działanie tworzy obiektywnie zawsze coś innego niż to, co jego namiętność chciałaby osiągnąć" (Lukacs, 1958, s. 133). Słowa te odnoszą się przede wszystkim do działań nowych i niekonwencjonalnych, które nazywamy czynami transgresyjnymi. Ta nieprzewidywalność konsekwencji włas­nych działań jest zarówno źródłem przygody, jak i ludzkich dramatów.

Jedną z największych słabości badań empirycznych jest to, że psychologowie — redukując złożoność rzeczywistego świata — ograniczają się z reguły do badania zadań zamkniętych, które wykluczają wyniki nieoczekiwane i niespodzianki. Świat eks­perymentalny jest światem dobrze określonym, w którym wszystko zostało a priori zaprogramowane i ustalone. Zacho­wanie człowieka w takim wyidealizowanym świecie jest często trywialne. Jedynie nieliczne prace psychologiczne wykraczają poza ten schemat. Będą one przedmiotem szczególnych zainte­resowań.

W rozdziale tym przedstawię źródła i następstwa sukcesu, nie­powodzenia oraz niespodzianki.

19.2. Sukces: zjawisko przesunięcia determinacji

Człowiek przekracza granice własnych osiągnięć po to, aby zredukować różnicę istniejącą między sytuacją aktualną a po­ziomem aspiracji, aby zdobyć nowe wartości. Wynik, który Sipelnia to kryterium, będę nazywał sukcesem. Tak więc odkry­cie praw przyrody, osiągnięcie planowanego szczebla władzy czy spełnianie projektów samorozwoju to przykłady powodze­nia. Sukcesy takie są rzadsze, niż ludzie przewidują. Stosowa­nie heurystyki Kolumba, a także uleganie mitom oraz iluzjom posybilnym powoduje przecenianie prawdopodobieństwa suk­cesu. Wbrew oczekiwaniom wielkie zamiary często kończą się wielką klęską lub prowadzą do niespodzianki.

Sukces w działaniach transgresyjnych zależy od wielu zmien­nych środowiskowych i osobowościowych. Jest on współdeter-minowany przez takie czynniki podmiotowe, jak struktura mo­tywacji, zdolności intelektualne, bogactwo i adekwatność wie­dzy o świecie, cechy charakteru — odwaga, siła woli i inne. Istotne znaczenie mają również czynniki środowiskowe, takie jak stopień zewnętrznej wolności typu „od", dostępność wartości indywidualnych, możliwości działania czy stosunki interpersonalne. Przypuszczam,, ze czynniki te pełnią różne role w działaniach ochronnych i transgresyjnych. Pogląd ten wy­maga pewnego rozwinięcia.

Rodzaj i siła motywacji należą do najważniejszych sił regulu­jących wszelkie zachowania. Do podstawowego korpusu twier­dzeń psychologicznych zaliczamy prawo Yerkesa-Dodsona (por. Duffy, 1962; Kofta, 1969; Reykowski. 1969), które określa za­leżności istniejące między siłą dążenia a efektywnością postę­powania. Składa się ono z dwóch twierdzeń, zwanych również dwoma prawami Y-D. Głoszą one po pierwsze, że sprawność działania jest krzywoliniową funkcją siły motywacji i po drugie, że w miarę wzrostu trudności problemu optymalny po­ziom motywacji obniża się, czyli coraz niższa motywacja daje najlepsze rezultaty. Prawa Y-P uogólnia się najczęściej na sferę emocji.

Interpretacja tych zależności bywa różnorodna. Prawdopodob­na wydaje się hipoteza, że zbyt silna motywacja (zbyt silne emocje) dezorganizuje czynności umysłowe, zawęża zakres uwagi, zmniejsza odporność na bodźce zakłócające, wywołuje zbyt silne napięcie. Jest to zgodne z potoczną tezą, że gdy ktoś chce czegoś zbyt mocno, nie osiąga nic. Drugie prawo Y-D rodzi dodatkowe problemy interpretacyjne ze względu na brak jednoznacznych kryteriów oceny trudności zadania. Z tych tez względów w podrozdziale tym interesować się będę tylko pierwszym z wymienionych praw.

Prawo to zostało odkryte w trakcie analizy elementarnych czynności ochronnych, takich jak poszukiwanie pokarmu czy rozwiązywanie zadań technicznych. Często ograniczano się do badań nad zwierzętami. Nasuwa się pytanie, na ile jest ono ogólne? Czy opisuje również działania transgresyjne, a więc ekspansję i twórczość? Z braku szerszych danych empirycz­nych chciałbym sformułować kilka hipotez na ten temat. Zgod­nie z pierwszą z nich, prawo Yerkesa-Dodsona jest dostatecz­nie ogólne i dlatego funkcja w kształcie odwróconej litery „U" przedstawia wszelkie zależności istniejące między silą motywa­cji a skutecznością działania: opisuje ona zarówno zachowanie się szczura w labiryncie, jak i bojownika walczącego o rozsze­rzenie wolności człowieka. Hipoteza druga odwołuje się do za­leżności liniowych, a w każdym razie monotonicznych, a zatem wraz ze wzrostem siły motywacji (emocji) wzrasta prawdopo­dobieństwo osiągnięcia celu. Bardzo silne dążenia rewolucjo­nisty czy uczonego sprzyjają wyjściu poza dotychczasowe osiągnięcia. Wreszcie hipoteza trzecia ma charakter bardziej złożony. Zwraca ona uwagę na to, że regularności te zależą od rodzaju transgresji. Działania ekspansywne, takie jak po­większanie własnego terytorium czy walka o władzę, podle­gają prawu Y-D; są one uwikłane w kontekst społeczny/w gry interpersonalne i dlatego zbyt wysoka motywacja lub zbyt sil­ne emocje dezorganizują czynnoścn Tymczasem w działaniach twórczych, które są wykonywane w ciszy własnych gabinetów i stanowią grę ,,z naturą", prawo Y-D przestaje funkcjonować. Zależności między siłą dążenia a efektami myślenia są raczej liniowe lub monotoniczne.

Zagadnienie, która z wymienionych hipotez jest prawdziwa, ma duże znaczenie dla psychologa, ponieważ wiedza na ten temat rzuca dodatkowe światło na osobliwości transgresji. Pewne da­ne zdają się wskazywać, że prawo Y-D całkowicie lub częścio­wo nie odnosi się do transgresji, szczególnie do transgresji twórczych. Badając osiągnięcia artystyczne Korliński (1984) do­chodzi do wniosku, że zależności między skutecznością myśle­nia a motywacją (emocjami) są liniowe. Analiza procesu twór­czego Mickiewicza przygotowującego Wielką Improwizacją zda­je się potwierdzać ten pogląd. Dane takie nie są jednak wystar­czające w nauce. Argumentację Korlińskiego wzmacniają pew­ne twierdzenia opisane w poprzednich rozdziałach. Tak więc zjawisko przesunięcia afektywnego, tak charakterystyczne w działaniach transgresyjnych, powoduje, że w ekspansji i w twórczości większą rolę odgrywają emocje pozytywne, które — nawet gdy są dostatecznie silne — w mniejszym stopniu de­formują czynności niż emocje negatywne, dominujące w dzia­łaniach ochronnych. Dane te nie są rzecz jasna rozstrzyga­jące.

Dotychczas wykazałem, że nie tylko rodzaj motywacji (moty­wacja homeostatyczna lub motywacja heterostatyczna), ale również jej siła różnicują omawiane dwie klasy działań ludz­kich. Ogólniejsza analiza czynników warunkujących sukces w działaniach transgresyjnych pozwala na sformułowanie twier­dzenia o przesunięciu determinacji. Głosi ono, że w działaniach transgresyjnych — w zestawieniu z czynnościami ochronnymi — czynniki osobowościowe odgrywają większą rolę niż czyn­niki środowiskowe. Twierdzenie to było wielokrotnie dysku­towane w tej książce. Wskazywałem, że siły osobowe, takie jak zdolności twórcze, system heurystyk czy cechy charakteru, włączają się szczególnie do działań niekonwencjonalnych, no­wych i niepowtarzalnych. May (1976) udowodnił na przykład, że taka cecha charakteru, jak odwaga cywilna i poznawcza od­grywa kluczową rolę w twórczości naukowej, wynalazczej i ar­tystycznej. Twierdzenie o przesunięciu determinacji nie ma formy bezwzględnej. Nie ulega wątpliwości, 'że w ekspansji i w twórczości znaczną rolę odgrywają również zmienne śro­dowiskowe, takie jak swoboda wyboru czy struktura instytucji społecznych itp. Jednak ich znaczenie jest mniejsze niż w dzia­łaniach ochronnych.

Twierdzenie o przesunięciu determinacji ma kluczowe znacze­nie w referowanej koncepcji. Potwierdza ono bowiem przeko­nanie, że człowiek jest układem samodzielnym i jego samo­dzielność ujawnia się przede wszystkim w zadaniach transgre­syjnych.

19.3. Następstwa sukcesu. Hipoteza egotyzmu

Sukcesy indywidualne i zbiorowe są niezbędnym warunkiem przystosowania się i rozwoju człowieka. Zarówno doświadcze­nia historyczne, jak i obserwacje aktualne potwierdzają pogłąd, że aby przetrwać, jednostka nie musi osiągać samych sukcesów. W zasadzie wystarczy, że proporcja powodzeń i nie­powodzeń będzie dostatecznie wysoka, że nie będzie ona mniejsza od pewnego minimum. Dopiero w tym ostatnim wypadku powstają zagrożenia egzystencjalne.

Rola sukcesu zależy od rodzaju motywacji. W wypadku moty­wacji niespecyficznej sukces daje nowe wartości niezbędne do zaspokojenia potrzeb, takich jak potrzeba pokarmowa czy po­trzeba bezpieczeństwa. Wartości te pozwalają utrzymać homeo­stazę. Działania transgresyjne, uruchamiane przez motywację specyficzną, służą dążeniom hubrystycznym, poznawczym czy kratycznym. Zwiększają one poczucie własnej ważności jako osoby lub zaspokajają ciekawość poznawczą. Jak już wspom­niałem w rozdziale 11., zależności między wielkością sukcesu a zmianami w osobowości nie muszą być liniowe. Prawdopo­dobnie są one bardziej skomplikowane. Kolejne powodzenia w różnym stopniu wpływają na motywację heterostatyczną.

W ostatnim czasie przedmiotem szerokich dyskusji stała się tak zwana hipoteza eg.otyzmu (por. Caryer, Scheier, 1981). Zgodnie z nią pod wpływem sukcesu ludzie podnoszą poczucie własnej ważności (self-esteem); jednocześnie utrzymują je na poprzednim poziomie, gdy działanie skończy się niepowodze­niem. Takie zachowanie staje się możliwe dzięki temu, że przy­pisują oni sukces swoim zaletom umysłu i charakteru, podczas gdy niepowodzenie interpretują w terminach czynników ze­wnętrznych, takich jak trudne warunki pracy czy brak szczęś­cia. Jest to specyficzna atrybucja zwana przeze mnie dewia­cją hedonistyczną (por. uwagi w rozdziale 12.).

Hipoteza egotyzmu — w zasadzie zgodna z wieloma obserwa­cjami potocznymi — nie jest dostatecznie ugruntowana. Część danych empirycznych wydaje się ją potwierdzać. Inne fakty wskazują na jej ograniczenia. Prawdopodobnie jej wartość de-skryptywna zależy od tego, którą formę dążeń hubrystycznych ludzie preferują. Sądzę, że w wypadku dążenia do wykazania swojej wyższości egotyzm staje się wyrażniejszy. Dążenie to jest uwikłane w kontekst społeczny, wymaga ono przeprowa­dzania porównań ,,ja — inni". Na formowanie przekonań o swo­jej wyższości wpływają opinie otoczenia, takie jak uznanie czy sława. Człowiek przyjmuje więc zasady egotyzmu, które przed­stawiają go w dobrym świetle, które nie obarczają odpowie­dzialnością za niepowodzenia. Tymczasem w wypadku dążenia do perfekcji kontekst społeczny odgrywa niniejszą rolę. Za­równo poziom doskonałości, jak i ocena sukcesu lub niepowo­dzenia zalezą przede wszystkim od kryteriów sprawcy (por. rozdział 11.). Nie musi więc on poszukiwać aprobaty społecznej. Przeciwnie, realistyczna ocena wyników działania pozwala mu na udoskonalenie swoich przyszłych działań skierowanych na osiągnięcia materialne czy symboliczne.

Niezależnie od tego, czy hipoteza egotyzmu zostanie ostatecz­nie potwierdzona czy też badania wskażą na jej ograniczenia, trudno byłoby kwestionować ogólne twierdzenie, że kolejne sukcesy w działaniach transgresyjnych — przynajmniej naj­ważniejszych z nich — służą motywacji hubrystycznej lub po­znawczej, że dają satysfakcję i wywołują dumę. Emocje anty­cypowane stają się rzeczywistymi. Jednocześnie szczególnie istotne wyniki transgresji twórczych oraz ekspansywnych roz­wijają sztukę i naukę, technikę i systemy instytucjonalne. Sło­wem, wzbogacają kulturę. Czymże jest bowiem kultura, jeśli nie systemem wytworów aktów transgresyjnych podejmowa­nych przez jednostki i zbiorowości. Jej składnikiem są często

również same te akty.

Następstwa sukcesów bywają również mniej oczywiste i mniej znane. Zarówno głębsze obserwacje potoczne, jak i badania empiryczne potwierdzają pogląd, że sukces wpływa znacząco na stosunki interpersonalne. Jak wynika z badań Isen (1970), wywołuje on zjawisko zwane promieniowaniem sukcesu (warm głów of success). W sytuacji powodzenia ludzie wykazują większą życzliwość wobec innych, chętniej udzielają im pomocy i poparcia niż w sytuacji niepowodzenia lub w sytuacji neu­tralnej. Wyjaśnienie tego zjawiska jest dość trudne.

Promieniowanie sukcesu zostało wykryte w trakcie badania prostych działań ochronnych (Isen prosiła ludzi o rozwiązywa­nie zadań percepcyjno-motorycznych). Powstaje pytanie, czy podobny efekt wywołują transgresje. Jeśli słuszne jest przy­puszczenie, że istnieje dodatnia korelacja między wielkością sukcesu a wielkością reakcji życzliwości, to można sformułować hipotezę, że sukces transgresyjny, który z reguły ma większą wagę dla podmiotu, będzie wywoływał silniejsze promienio­wanie na innych. Można by więc powiedzieć, że udana trans­gresja czyni ludzi życzliwymi i pomocnymi, że zwiększa ich spolegliwość. Zachowacie takie nie wydaje się jednak trwałe. Z czasem ulega ono wygaśnięciu.

Skutki sukcesu mogą więc być bezpośrednie i pośrednie, mogą służyć motywacji egoistycznej i mogą pomnażać zachowania altruistyczne. Sukces zmienia sprawcę, jego ispoleczne i natu­ralne otoczenie.

19.4. Następstwa niepowodzenia

Przecenianie prawdopodobieństwa sukcesu w działaniach transgresyjnych i niedocenianie wielkości ryzyka powodują, że koń­czą się one częściej niepowodzeniem niż jednostka przewidy­wała. Niepowodzenie to — w wypadku funkcjonowania moty­wacji niespecyficznej — nie pozwala zaspokoić elementarnych potrzeb; pogłębia jeszcze stan zaburzonej homeostazy. Jeśli ekspansja i twórczość były uruchamiane przez motywację spe­cyficzną, to klęska zagraża własnemu ja; uniemożliwia potwier­dzenie i wzrost poczucia własnej ważności. Jak powiedziałem poprzednio, w takiej sytuacji prawdopodobnie ludzie postępują zgodnie z hipotezą egotyzmu. Przypisują oni niepowodzenie czynnikom zewnętrznym i dzięki temu mogą utrzymać dotych­czasowy stan podmiotu. Takie zachowanie z pewnością ma swoje granice. Przy serii niepowodzeń utrzymanie przekona­nia o swojej ważności jako osoby staje się coraz trudniejsze. Kolejne frustracje dążeń hubrystycznych czy poznawczych wy­wołują negatywne skutki, prowadzące do obniżenia poczucia własnej ważności.

Reakcje na niepowodzenia w działaniach transgresyjnych by­wają różnorodne. Ich igłówne rodzaje są podobne jak w dzia­łaniach ochronnych. Różnią się one nie tyle treścią, co inten­sywnością. Wymienię najważniejsze z nich.

1. Reakcja zadaniowa, którą można by również nazwać konstruktywną, polega na tym, że — mimo niepowodzenia — jed­nostka nie zmienia podstawowego celu transgresyjnego. Srak sukcesu wzmacnia jej motywację; zwiększa wysiłek i czas pra­cy. Jak wynika z badań historycznych poświęconych nieuda­nym rewolucjom i zamachom stanu, pamięć poprzednich klęsk często zwiększała nadzieję bojowników na ostateczny sukces (por. Baszkiewicz, 1981). W wielu wypadkach jednostka mo­dyfikuje metodę rozwiązywania problemów. Wybiera alterna­tywne programy wykonania. Człowiek, który zamierzał osiąg­nąć cele ekspansywne, takie jak rozszerzenie wolności indy­widualnej, metodą ,,wszystko albo nic", obecnie preferuje me­todę małych kroków (kolejnych przybliżeń). Ta ostatnia jest ostrożniejsza i czasem skuteczniejsza.

Do klasy reakcji zadaniowych zaliczam również zachowanie polegające na wyborze celów równoważnych, a więc celów, które są równie doniosłe i wartościowe z punktu widzenia zaspokojenia potrzeb i które w takim samym stopniu służą ludzkiej Uubris lub cogito. Człowiek, którego plany ekspansji terytorialnej w określonym kierunku zostały udaremnione, wybiera kierunek alternatywny, zapewniający równie pożąda­ne konsekwencje.

2. Reakcja kompensacyjna lub substytucyjna polega na tym, że sfrustrowana jednostka ucieka się do innych środków służących jej motywacji. Jednym z nich są mechanizmy paliatywne, któ­re będą przedmiotem rozważań w rozdziale 20. Są to sztuczne środki symboliczne, kompensujące przynajmniej chwilowo niepowodzenia. Należą do nich mechanizmy obronne, odgrywające tak istotną rolę w działaniach ochronnych, oraz mechanizmy inkrementalne (wzrostowe), dominujące w działaniach transgresyjnych. W pewnych wypadkach pozwalają one osiągnąć poziom aspiracji hubrystycznej lub poznawczej. Stosowanie ich pociąga za sobą znaczne ryzyko niepowodzenia.

Kompensacyjny charakter ma również zachowanie interperso­nalne człowieka, któremu się nie powiodło. Wprawdzie nie wy­stępuje tu zjawisko analogiczne do promieniowania sukcesu, ale prawdą jest, że przynajmniej pewni ludzie w obliczu klęski nie wykazują agresji i wrogości wobec innych. Przeciwnie, sta­ją się bardziej życzliwi i altruistyczni. W ten sposób starają się zachować lub nawet wzmocnić poczucie własnej ważności i public zmage, zagrożony przez niepowodzenie (por. Isen, 1970).

3. Reakcje destrukcyjne mogą być różnorodne. Należą do nich takie zachowania, jak przerwanie działalności transgresyjnej, wycofanie się z pracy, zmniejszenie motywacji heterostatycz-nej lub nawet podjęcie prób samobójczych.

Trudno byłoby sformułować ogólniejsze wnioski na temat czę­stości i struktury tych reakcji w działaniach transgresyjnych. Trudność ta nie tylko wiąże się z ogromnym bogactwem czyn­ności ekspansywnych i twórczych, ale również ze znacznym zróżnicowaniem poglądów na temat reagowania człowieka na niepowodzenie; wystarczy zapoznać się z pracami Bandury, Maya czy Simontona, aby przekonać się o słuszności tych słów.

Przypuszczam jednak, że niepowodzenie w działaniach transgresyjnych częściej wywołuje reakcje zadaniowe (konstruk­tywne) niż w działaniach ochronnych. Wynika to z danych za­wartych w poprzednich rozdziałach tej książki. Tak więc wia­domo, że te pierwsze są uruchamiane przez silniejszą motywa­cję, że proces ich wykonywania ma wartość autoteliczną, że większą rolę odgrywają w nich emocje pozytywne. Czynniki te sprzyjają podejmowaniu dalszych prób wyjścia „poza".

Jednocześnie — jak to wskazują potoczne obserwacje i pewne dane z historii nauki oraz polityki — zbyt długa sekwencja ciężkich niepowodzeń transgresyjnych może wyczerpać orga­nizm energetycznie i psychicznie. Wówczas nasilają się reak­cje destruktywne, takie jak załamanie, długotrwała depresja i akty samobójcze.

Reakcja na niepowodzenie bywa więc bardziej złożona i zróż­nicowana niż reakcja na sukces.

19.5. Niespodzianka. Przygodowość życia

Niespodzianka, rozumiana jako zdarzenia całkowicie nie anty­cypowane, często występuje w działaniach transgresyjnych. Czynniki, takie jak nowość sytuacji, odroczenie wyników dzia­łania w czasie, a także ograniczone możliwości przewidywania zdarzeń, zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia wyni­ków zupełnie nieoczekiwanych w procesie wyboru. Chciałbym te tezy zilustrować anegdotycznym przykładem.

Pewnego dnia skorpion dotarł do brzegu stawu, którego nie mógł przepłynąć. Poszukiwał więc skutecznej metody osiągnię­cia tego celu transgresyjnego. W pewnej chwili zobaczył żabę, która pływała po stawie. Jej obecność wzbudziła niejakie na­dzieje, ,,Czy byłabyś tak dobra — prosił skorpion — i przepra­wiła mnie na drugi brzeg? Będę ci za to wdzięczny". Na to żaba: „Nigdy w życiu! Znam takich cwaniaków jak ty. Ucie­kasz się do podstępu! Chcesz, abym wyszła z wody i wówczas śmiertelnie mnie ukąsisz". Skorpion odpowiada: „Ależ nie, wcale nie musisz wychodzić na brzeg. Wystarczy, że zbliżysz się do niego tak, iż będę mógł wskoczyć na twój grzbiet". Na to żaba: „Ale co ja będę z tego miała?" „Otóż w czasie pod­róży — proponował skorpion — złapię ci wiele smakowitych owadów". Ta propozycja wydawała się żabie racjonalna i dla­tego ją przyjęła. Wiedziała, że gdyby skorpion nie dostarczył jej pokarmu, to i tak niewiele ryzykuje. Kiedy jednak znaleźli się na środku stawu, skorpion — wbrew oczekiwaniom — śmiertelnie ją ukąsił. „Dlaczego to zrobiłeś?" —.spytała umie­rająca żaba. „Bo taka jest moja natura!" — odparł tonący skorpion. W opowiadaniu tym zachowanie skorpiona było całkowitą niespodzianką. Wydawało się ono żabie nieprawdopo­dobne ze względu na to, że skorpion nie umiał pływać. Nie rozumiała jednak natury tego pajęczaka.

Wbrew potocznym obserwacjom sprawca może do pewnego stopnia kontrolować prawdopodobieństwo pojawienia się nie­spodzianki. Takie czynniki, jak rozszerzenie rejonu poszuki­wań przyszłych konsekwencji, zwiększenie horyzontu czasowe­go czy stosowanie skuteczniejszych heurystyk zmniejsza szansę wystąpienia wyników, nieoczekiwanych. Nie eliminuje ich jed­nak zupełnie. Ponieważ środowisko, w jakim człowiek działa, jest z reguły dynamiczne, niepewne i złożone, niespodzianka staje się nieredukowalnym składnikiem procesu transgresyjnego. Jedynie utoplie pozbawione są tego elementu. Nie opisują one jednak ludzkiego świata.

Pierwszy typ niespodzianki to nieoczekiwany stan rzeczy, który ma wartość pozytywną, który jest pożądany dla jedno­stki lub zbiorowości. Pojawia się on często w nauce (por. Beveridge, 1960). Takie nieoczekiwane rezultaty wystąpiły w ba­daniach Pasteura, Bernarda czy Roentgena. Ponieważ w tej dziedzinie twórczości są one częste, niektórzy uczeni formu­łują nawet zasadę heurystyczną: „Wypatruj niespodzianki. Oczekuj nieoczekiwanego". Przyjemne niespodzianki występo­wały również w trakcie wykonywania działań bardziej prak­tycznych. Systemy edukacyjne nastawione na kształcenie ludzi o poglądach konserwatywnych i wstecznych często — wbrew wszelkim przewidywaniom — wychowywały radykałów i re­wolucjonistów.

Niespodzianki bywają również niekorzystne. Szczególnie dużo tego typu wyników nieoczekiwanych dostarcza historia wy­nalazków technicznych. Rozwój motoryzacji wywołał wiele zu­pełnie nieoczekiwanych skutków ekologicznych i społecznych. Niektóre leki, które miały leczyć chory organizm, stawały się źródłem nowych chorób. Takie negatywne niespodzianki wy­stępują również w sferze społecznej. Reformy i przemiany re­wolucyjne, których celem było zbudowanie dobrostanu ludz­kości, w wielu wypadkach zupełnie nieoczekiwanie pomnażały jej nieszczęścia i zniewalały człowieka,

Zarówno obserwacje potoczne, jak i pewne dane empiryczne wskazują, że konsekwencje nieoczekiwane wywołują silną mo­tywację do poszukiwania wyjaśnień (por. Czapiński, 1986). In­formacje o tych konsekwencjach są niezgodne z dotychczaso­wym obrazem świata i dlatego trudno jest je zasymilować. Są­dzę, że proces poszukiwania „kompromisu z niespodzianką" ma strukturę wieloetapową. Można w niej wyróżnić trzy główne etapy:

l. Etap negacji. Po wystąpieniu stanu .rzeczy całkowicie zaska­kującego i burzącego dotychczasowe wyobrażenia o świecie i o zachowaniu ludzie często go odrzucają: Podróżnik-odkrywca interpretuje zaskakujące zdarzenie geograficzne w ramach dotychczasowej wiedzy. Uczony uważa, że wystąpił błąd po­miaru. Polityk blokuje informacje o nieoczekiwanych skut­kach rewolucji. Takie zachowanie poznawcze pozwala utrzy­mać aktualny obraz świata.

2. Etap niepewności. Pod wpływem faktów empirycznych, które generowane są przez rzetelne źródła, łamie się dotychcza­sowy system interpretacyjny. Nie można dłużej sądzić, że, apa­raty rejestrujące ruchy cząstek elementarnych produkują tyl­ko artefakty. Powstaje więc stan niepewności i zwątpienia do­tyczący schematycznego wyjaśnienia niespodzianki. Uczony, polityk czy menedżer zaczynają dostrzegać nowy problem.

3. Etap akceptacji. Ludzie przyjmują pogląd, że zostało odkry­te zjawisko nowe, dotychczas nie znane, którego nie można wyjaśnić za pomocą tradycyjnej wiedzy. Starają się więc ją zmodyfikować i następnie włączyć informację o niespodziance do struktur poznawczych. Po dłuższym okresie to, co wyda­wało się zaskakujące, staje się powszechne i banalne.

Liczba i kolejność tych etapów mogą się .zmieniać. Tak na przykład Kolumb do końca życia nie wyszedł poza etap nega­cji. Przypuszczam, że ludzie o orientacji transgresyjnej (por. rozdział 8.) z większą łatwością asymilują niespodziankę niż ludzie o orientacji ochronnej.

Niespodzianki, chociaż nie mają charakteru intencjonalnego, wpływają na sprawy ludzkie. Mogą one poprawić lub pogor­szyć stopień zaspokajania potrzeb elementarnych. Mogą rów­nież w pewnym sensie służyć motywacji hubrystycznej lub poznawczej. Niespodziewane wyniki, które człowiek przypisuje sobie, wpływają na podniesienie poczucia własnej ważności ja­ko osoby.

Niezależnie od bezpośrednich skutków niespodzianka wpływa również na przebieg całego życia. Powoduje, że staje się ono — jak mówi Bronowski — przygodą. Nie można go bowiem w peł­ni zaplanować i nie można w pełni zaprogramować. Jego kon­stytucyjną cechą stają się więc ryzyko, niepewność i nieprzewidywalność. Fakt ten zwiększa do pewnego stopnia atrakcyj­ność istnienia, chociaż bywa również źródłem kryzysów oso­bistych.

19.6. Uwagi końcowe

Na zakończenie chciałbym powrócić do pytania: jakie są rela­cje między wielkością oczekiwanego sukcesu a wielkością suk­cesu realnego, jakie istnieją zależności między projektem trans­gresji a transgresją rzeczywistą.

Prawdopodobna wydaje się hipoteza, że z reguły wartość suk­cesu jest mniejsza niż wartość antycypowana. Powodzenie w przekraczaniu granic materialnych i symbolicznych wywo­łuje mniejsze skutki, niż sprawca oczekiwał. Duma z osiągnięć osobistych jest mniej intensywna niż duma antycypowana w procesie przeddecyzyjnym. Rozszerzenie wolności osobistej, realizacja utopii społecznej czy dokonanie odkrycia naukowego nie dają takich satysfakcji, jak się spodziewano. Sukces za­wiera pewien margines niedokonania. Powiedzenie „o smutku spełnionych baśni" ma swoje empiryczne uzasadnienie. Poczu­cie niespełnienia, towarzyszące sukcesowi transgresyjnemu, uruchamia motywację do podejmowania dalszych działań eks­pansywnych i twórczych.

Zjawisko to jest zrozumiałe w świetle dotychczasowych rozwa­żań. Jak już powiedziałem, człowiek w procesie przeddecyzyj­nym podwyższa wartość antycypowanego wyniku korzystnego. Ulega mitom i iluzjom walentnym, które podnoszą jego cen-ność. Fakt ten zwiększa motywację do działania, ale obniża realność ocen. Rzeczywistą wartość sukcesu osłabia często fakt, że towarzyszą mu różnorodne zjawiska niekorzystne, z których sprawca nie zdawał sobie sprawy. Tak na przykład zdobycie bieguna południowego przez Scotta, a więc osiągnięcie naj­ważniejszego celu transgresyjnego jego życia, straciło swoją wartość, gdy okazało się, że ,,to ostatnie miejsce na Ziemi" kilka tygodni przedtem zdobył Norweg Amundsen. Sukces podróżnika angielskiego nie mógł więc służyć jego dążeniu do wyższości. Nie miał większego znaczenia dla motywacji hu­brystycznej. Podobnie agresywna lub deprecjacyjna reakcja otoczenia społecznego i uczucie zawiści pomniejszają często radość i dumę z przekroczenia dotychczasowych granic.

Zjawisko niespełnienia (niedokonania), będące skutkiem ubocz­nym sukcesu, jest charakterystyczne dla transgresji. Nie wy­stępuje ono — a w każdym razie nie występuje w takim rozmiarze — w elementarnych działaniach ochronnych, których. wyniki końcowe są dobrze znane i standardowe.

20.1. Mechanizmy paliatywne: próba uogólnienia

Chcąc zmniejszyć napięcie motywacyjne, ludzie nie tylko po­dejmują rzeczywiste działania ochronne i transgresyjne w rze­czywistym świecie, ale w wielu wypadkach uciekają się do stosowania środków zastępczych l sztucznych, mających pewne znaczenie przystosowawcze. Człowiek, który nie może osiąg­nąć dostatecznego stopnia bezpieczeństwa osobistego, próbuje stłumić myśli o rzeczywistych zagrożeniach egzystencjalnych lub buduje mity o pewności jutra. Podobnie jednostka, której dążenia hubrystyczne zostały udaremnione i która doznała niepowodzenia w działaniach transgresyjnycłi, rewiduje i fa­brykuje osobistą historię, tak aby potwierdzała ona przekona­nie o ważności jej osoby.

Różnorodne środki symboliczne, które zastępują rzeczywiste działania ochronne i tranfigresyjne i które zmniejszają napięcie motywacyjne, będę nazywał mechanizmami paliatywnymi. Jest to termin medyczny; w nauce tej ,,paliatyw" to środek przy­noszący chwilową ulgę w cierpieniu, ale nie usuwający przy­czyn choroby. Łagodzi on ból aktualny, ale nie przynosi zmian trwałych. Podobnie jak paliatywy, środki zastępcze stosowane przez ludzi w sytuacji motywacyjnej zmniejszają skutki fru­stracji i dają doraźną satysfakcję. Nie są one jednak wystar­czające do trwałego przystosowania się i rozwoju człowieka.

Istnieją dwa zasadnicze rodzaje mechanizmów paliatywnych. Do pierwszego z nich należą mechanizmy obronne ja, które zo­stały wykryte przez Freuda. Ich zakres stosowania jest ogra­niczony. Z reguły odnoszą się one do motywacji homeostatycznej (nasycenia) i zastępują działania ochronne. Ułatwiają utrzymanie równowagi organizmu w wypadku deficytu podstawo­wych wartości, takich jak przeżycia seksualne czy bezpieczeń­stwo osobiste. Drugi rodzaj mechanizmów paliatywnych nazy­wam mechanizmami inkrementalnymi (wzrostowymi). Odno­szą się one do motywacji heterostatycznej (wzrostowej) i w pewnym sensie zastępują działania transgresyjne. Człowiek, który nie może osiągnąć aspiracji hubrystycznych lub kratycz-nych w rzeczywistym świecie, ucieka się do środków symbo­licznych, takich jak mity o swojej wyższości i swojej perfek­cji. Bardziej służą one zmianie i rozwojowi osobowości niż jej obronie.

Chociaż podział „mechanizmy obronne — mechanizmy wzro­stowe" nie jest całkowicie rozłączny i precyzyjny, rozszerza on naszą dotychczasową wiedzę o freudowskich systemach obro­ny ja. Wskazuje bowiem, że człowiek stosuje często wyrafino­wane środki symboliczne nie tylko w sytuacji zagrożonej ho­meostazy, ale również w sytuacji dążenia do przekroczenia dotychczasowych osiągnięć. Okazuje się, ze odkrycia dokonane, przez Freuda są jedynie jednym z elementów złożonych środ­ków paliatywnych stosowanych przez człowieka. Godny podkreślenia jest fakt, że środki paliatywne (obronne i inkrementalne), które dotychczas były ujmowane przede wszystkim w kategoriach klinicznych, zostały obecnie włączo­ne do naturalnego cyklu zachowania celowego; stały się one integralnym składnikiem układu typu „cel — program — war­tości — paliatyw". Takie ujęcie nie tylko „odpatologizowuje" psychologię, ale jednocześnie pozwala na ogólniejsze spojrzenie na naturę ludzką niż powszechnie znany model TOTE (por. Miller et al., 1980).

Ponieważ działania transgresyjne, zarówno typu ekspansyw­nego, jak i twórczego, często kończą się niepowodzeniem, po­nieważ w wielu wypadkach człowiek nie może przekroczyć granic rzeczywistego świata, ponieważ nie jest zdolny zmienić „czynu w wyczyn", ucieka się on nierzadko do środków paliatywnych, zwanych mechanizmami inkrementalnymi. Dlatego też sprawom tym poświęcam ostatni rozdział części drugiej. Omówię w nim pojęcie mechanizmów inkrementalnych i ich zasadnicze rodzaje.

20.2, Analiza mechanizmów obronnych

Z prawie stuletniej perspektywy historycznej można zasadnie powiedzieć, że teoria mechanizmów obronnych ego okazała się najbardziej trwałym i znaczącym osiągnięciem Freuda. Syste­my twierdzeń dotyczące zjawiska wyparcia, projekcji czy su-blimacji ciągle mają doniosłą wartość eksplanacyjną. Pozwa­lają one wyjaśnić nie tylko zachowanie jednostki, ale w pew­nych wypadkach również zachowanie grup ludzkich. Stały się one przedmiotem badań nie tylko psychoanalityków, ale rów­nież behawiorystów i psychologów o orientacji poznawczej.

Dane empiryczne pozwoliły znacznie rozwinąć i zmodyfikować teorię Freuda o mechanizmach obronnych (por. Grzegołowska-Klarkowska, 1986; Laughlin, 1970). Powstały behawiorystyczne i poznawcze interpretacje tej teorii. Szczególnie interesujące jest to ostatnie osiągnięcie. Zdaniem kognitywistów rozbież­ność informacyjna między standardami a rzeczywiście posia­danymi wartościami rodzi napięcie motywacyjne, któremu towarzyszą negatywne emocje. Chcąc zredukować to nacięcie, ludzie często stosują mechanizmy obronne, które polegają na ten­dencyjnej selekcji i przetwarzaniu informacji. Reinterpretacja ich pozwala przywrócić stan zgodności informacyjnej między standardami a sytuacją aktualną. Tak więc odrzucając dane o zagrożeniu podmiotu lub interpretując je w sposób pozy­tywny, jednostka przywraca wewnętrzny stan równowagi. Mechanizm obronny to rodzaj manipulacji symbolicznej lub — mówiąc inaczej — gimnastyka poznawcza, która nie zmienia świata, ale zmienia wyobrażenie i pojęcie o nim. Dzięki temu w sposób zastępczy zostaje zredukowana rozbieżność infor­macyjna i towarzyszące jej emocje negatywne. Spojrzenie na mechanizmy obronne jako na specyficzne procesy informacyj­ne jest znaczącym osiągnięciem psychologii poznawczej.

Na podstawie współczesnych badań psychoanalitycznych, be-hawiory stycznych, poznawczych można określić najbardziej charakterystyczne cechy mechanizmów obronnych osobowości. Poznanie tych cech stanie się punktem wyjścia analizy mecha­nizmów inkrementalnych (wzrostowych).

l. Ogromna większość- mechanizmów obronnych — zgodnie z ich nazwą — znajduje się na służbie motywacji homeosta-tycznej (motywacji nasycenia), którą omówiłem w rozdziale 9. Gdy powstanie deficyt wartości podstawowych, takich'jak prze­życia seksualne, bezpieczeństwo osobiste czy pokarm, rodzi się napięcie motywacyjne i człowiek podejmuje działania ochron­ne, których celem jest zdobycie określonego dobra. Osiągnię­cie go redukuje napięcie i usuwa przykre emocje negatywne, takie jak lęk. Gdy jednak człowiek nie może w tak naturalny sposób zaspokoić swoich potrzeb podstawowych, ucieka się on do środków sztucznych i zastępczych, takich jak mechanizmy obronne.

Jednym z nich jest na przykład racjonalizacja. Jej wariant zwany ,,słodkie cytryny" polega na takiej symbolicznej inter­pretacji sytuacji niekorzystnych dla człowieka, że po jej do­konaniu stają się one subiektywnie korzystne (,,Gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma"). Dzięki takiej racjonalizacji obiektywny stan wyraźnego ograniczenia wolności osobistej jawi się podmiotowi jako stan pozwalający na znacz­ne możliwości wyboru. Mechanizm ten nie zwiększa zakresu rzeczywistej wolności: tworzy jedynie iluzje swobody. Iluzje te często służą motywacji łiomeostatycznej. Zastępują więc rze­czywiste działania ochronne.

2. Badanie mechanizmów obronnych to badanie różnorodności. Według najbardziej dociekliwych autorów jest ich przeszło trzydzieści. Przy czym każdy mechanizm ma z reguły wiele wariantów i odmian. Tak więc projekcja polega nie tylko na rzutowaniu własnych negatywnych cech na innych ludzi (pro­jekcja klasyczna), ale również na przypisywaniu otoczeniu spo­łecznemu cech, które są uzupełniające wobec cech własnych (projekcja komplementarna). Można powiedzieć, że mechanizmy obronne tworzą zhierarchizowany i krańcowo złożony system osobowości,

Różnorodność ta nie jest przypadkowa. W rzeczywistym świe­cie, w którym możliwości osiągania celów i redukcji deficytu wartości podstawowych są ograniczone, człowiek — chcąc przetrwać — musi uciekać się do środków zastępczych, dają­cych przynajmniej doraźne korzyści, takie jak wyzwolenie się od lęku. Różnorodność sytuacji wymaga różnorodności środ­ków symbolicznych. Jak słusznie podkreśla Lasch (1979), w miarę pogarszania się warunków społecznych (na przykład w okresie kryzysu) ludzie częściej uciekają się do różnych form racjonalizacji, kompensacji czy projekcji. I przeciwnie — poprawa warunków ekonomicznych i społecznych zmniejsza częstość takich zachowań. Zasadny jest pogląd, że różnorodność i częstość stosowania mechanizmów obronnych nie tylko od­zwierciedla stan podmiotu, ale również stan świata i jego mo­żliwości.

3. Mechanizmy obronne osobowości są z reguły mechanizma­mi nieświadomymi. Symboliczne interpretacje odbywają się poza kontrolą uwagi podmiotu. Człowiek, który dokonuje aktu projekcji, który przypisuje innym osobom swoje negatywne cechy, nie zdaje sobie sprawy z tych manipulacji mentalnych.

Nie prowadzi więc on świadomej gry. Nie ma wątpliwości, że „piekło to inni" i że jego charakter jest szlachetny. Ten nie­uświadomiony mechanizm pozwala utrzymać pozytywny obraz własnej osoby. Gdyby projektująca jednostka zdawała sobie sprawę z tego, że ucieka się do środków paliatywnych, to prze­stałyby one pełnić funkcję obronną. W tym miejscu nie prze­sądzam tezy, czy wszystkie mechanizmy obronne są zawsze nieświadome. Twierdzę jedynie, że najczęściej działają one automatycznie.

4. Mechanizmy obronne — podobnie jak wszelkie środki paliatywne — są zawodne i ryzykowne. Symboliczne interpretacje nie zawsze zastępują rzeczywiste działania ochronne, nie zaw­sze rekompensują rzeczywisty deficyt wartości. Ich znaczenie jest najczęściej doraźne. Hilgard (1967, s. 767) pisał: „Jeśli po­trafimy racjonalizować porażki, które inaczej mogłyby do­prowadzić do rozpaczy, lub jeśli potrafimy znaleźć częściowe usprawiedliwienie dla postępowania, które w przeciwnym razie kazałoby nam gardzić sobą, to takie mechanizmy obronne dają nam oparcie, dopóki nie będziemy mogli wypracować lepszych rozwiązań naszych konfliktów. Są one bowiem środkami po­dobnymi do lekarstw, które łagodzą symptomy, nie lecząc choroby".

Podobnie jak wszelkie paliatywy racjonalizacja czy projekcja prowadzą często do skutków ubocznych, które są niepożądane. Jednym z nich jest strata poczucia realizmu w działaniu. Czło­wiek, który zbyt często ucieka się do tendencyjnej interpreta­cji i reinterpretacji informacji, traci kontakt z realnym świa­tem, Doznaje złudzenia, że obraz świata jest tym samym co świat. Mechanizmy obronne zniekształcają również samowiedzę jednostki, co może utrudniać skuteczne działanie w środowisku. W krańcowych przypadkach prowadzą one do zaburzeń oso­bowości i do kryzysów egzystencjalnych.

Mimo tych negatywnych skutków mechanizmy te odgrywają ważną rolę w systemie motywacji homeostatycznej. Były one stosowane przez człowieka w każdej epoce historycznej i w każdej kulturze.

20.3. Analiza mechanizmów inkrementalnych

Koncepcja psychoanalityczna Freuda była jednostronna. Zgod­nie z nią człowiek jest układem homeostatycznym. W wypadku zaburzenia wewnętrzne} równowagi, a więc nie zaspokojenia biologicznych potrzeb, rodzi się napięcie i jednostka dąży do jego redukcji. Osiągnięcie celu daje satysfakcję. Człowiek Fre­uda kierował się zasadą hedonistyczną. Gdy nie mógł on za­spokoić swoich potrzeb, a szczególnie gdy nie mógł zaspokoić popędu seksualnego, stosował różnorodne mechanizmy obronne ja, takie jak wyparcie, racjonalizacja czy projekcja. Te sztucz­ne środki pozwalały utrzymać stan homeostazy.

Jednostronność koncepcji Freuda polegała na tym, że — jak to wielokrotnie podkreślali psychologowie humanistyczni — nie uwzględniał on faktu, że człowiek może wyjść poza zasadę homeostatyczną i poza zasadę hedonistyczną. Jego motywacją rządzi nie tylko prawo „napięcie — ulga", ale również prawa „napięcie — wzrost napięcia". Dążenia ludzkie mogą więc być nienasycone. To właśnie powoduje podejmowanie różnorod­nych transgresji i to jest podstawą rozwoju lub destrukcji osobowości.

W wypadku trudności lub niemożliwości spełnienia ciągle wzrastających aspiracji jednostka ucieka się często do mecha­nizmów inkrementalnych (wzrostowych), które służą jej dą­żeniom hubrystycznym czy kratycznym. Koncepcja transgre-syjna człowieka zwraca zatem także uwagę na sztuczne, paliatywne środki symboliczne, które nie tyle go chronią, ile zmie­niają jego położenie. Obrona i rozwój osobowości to dwie stro­ny tego samego procesu.

Mechanizmy inkrementalne są na usługach motywacji heterostatycznej (wzrostowej). Przypuszczam, że odgrywają one-szczególną rolę w satysfakcjonowaniu dążeń hubrystycznych. Nie mogąc osiągnąć sukcesu w działaniach ekspansywnych lub twórczych, człowiek ucieka się do sztucznych środków. Tak więc tworzy mity walentne i posybilne dotyczące własnej osoby (por. podrozdziały 6.4. i 6.5.), włącza do swojej biografii epizody, których treścią są jego rzekome osiągnięcia na skalę historyczną (por. Greenwald, 1980). Te sztuczne, mityczne środki pozwalają w pewnych wypadkach potwierdzić i wzmoc­nić pozytywny obraz własnej osoby.

Mechanizmy inkrementalne — podobnie jak mechanizmy ob­ronne — nie są kontrolowane przez świadomość. Człowiek z reguły nie zdaje sobie sprawy, że podejmuje próby faworyzacji czy idealizacji własnej osoby. Mechanizmy te są także zawodne i ryzykowne. Nie zawsze pozwalają one zaspokoić cią­gle wzrastające aspiracje hubrystyczne czy poznawcze. Fabry­kacja i rewizja własnej biografii mogą zostać zdemaskowane przez otoczenie lub przez odkrycia historyczne i wówczas mi­styfikacja ta może obniżyć poczucie własnej ważności lub do­prowadzić nawet do kryzysu egzystencjalnego. Kto buduje swo­je życie na fundamentach paliatywnych — nawet najbardziej wyrafinowanych — ryzykuje, że zostaną one skruszone przez nie sprzyjające okoliczności.

Obok tych podobieństw istnieją również istotne różnice między omawianymi mechanizmami. Zgodnie z prawem przesunięcia afektywnego w uruchamianiu i funkcjonowaniu mechanizmów inkrementalnych emocje pozytywne odgrywają większą rolę niż w trakcie obrony ja. Człowiek wypiera zagrażające infor­macje po to, aby zredukować lęk lub aby oddalić od siebie poczucie winy. Tymczasem faworyzacji własnej osoby towa­rzyszy nadzieja wyjścia poza dotychczasowe granice i anty­cypowana duma ze zwiększenia własnej ważności jako osoby. Ponadto uważam, że treść środków inkrementalnych jest bar­dziej złożona i wyrafinowana.

Kiedy ludzie uciekają się do mechanizmów inkrementalnych? Nie umiemy jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Chciał­bym jedynie wymienić kilka sytuacji, w których istnieje duże prawdopodobieństwo, że człowiek uruchomi takie mechaniz­my. Po pierwsze, rzeczywiste niepowodzenie w działaniach transgresyjnych i frustracja dążeń hubrystycznych lub po­znawczych zmuszają ludzi do poszukiwania środków zastęp­czych, takich jak mity o własnej osobie. Po drugie, analizując warunki i możliwości działania ludzie w pewnych wypadkach antycypują niepowodzenie. Uważają, że prawdopodobieństwo osiągnięcia celu jest tak minimalne, iż wszelkie próby w tym kierunku są nieracjonalne. Antycypując niepowodzenie wyco­fują się z dalszych działań i uruchamiają mechanizmy inkre-mentalne (por. Janis i Mann, 1977). Po trzecie, może się okazać, że osiągnięty sukces w działaniach transgresyjnych nie spełnia ludzkich aspiracji. Wówczas człowiek uzupełnia go środkami inkrementalnymi. Faworyzowane autobiografie wybitnych lu­dzie są dobrym przykładem takiego postępowania,

Mimo istniejących różnic mechanizmy obronne i mechanizmy inkrementalne tworzą pewną całość: należą do systemu środ­ków zastępczych, paliatywnych, odgrywających tak istotną rolę w przystosowaniu i rozwoju człowieka. Warto zwrócić uwagę, że w pewnych okolicznościach ten sam mechanizm spełnia za­równo funkcję obronną, jak i wzrostową. Tak więc idealizacja własnej osoby może służyć obronie zagrożonych wartości pod­stawowych, takich jak bezpieczeństwo osobiste, a także może podnosić poczucie własnej ważności. Trzeba dokładnie poznać motywację ludzką i sytuację człowieka, aby móc odpo­wiedzieć, jaką funkcję pełni dany środek paliatywny.

W przeciwieństwie do ogromnej wiedzy dotyczącej mechaniz­mów obronnych dane na temat mechanizmów inkremental-nych są dość ubogie. Badali je głównie psychologowie osobo­wości, którzy analizowali strukturę ja i samowiedzę (por. Ko-zielecki, 1981; Wylie, 1979). W tym rozdziale przedstawię dane na temat kilku najważniejszych mechanizmów tego typu.

20.4. Faworyzacja subiektywna

Człowiek często dokonuje porównań interpretacyjnych typu „ja — inni", umieszczając siebie na określonej skali społecznej. Miejsce na niej — w porównaniu z pozycją innych ludzi — ma zasadnicze znaczenie w procesie przystosowania i rozwoju (por. Festinger, 1954). Decyduje o poczuciu bezpieczeństwa osobistego czy o uznaniu społecznym. Odgrywa także istotną rolę w motywacji heterostatycznej, takiej jak dążenia hubrystyczne i poczucie ważności.

Sądy komparatywne nie zawsze są realistyczne i uzasadnione faktami empirycznymi. Często ludzie uciekają się do mechaniz­mu inkrementalnego, zwanego faworyzacją subiektywną. Me­chanizm ten, występujący w różnych epokach historycznych i w różnych kulturach, polega na przecenianiu wartości swoich czynów i zalet osobowości w porównaniu z innymi. W toku narracji międzyosobniczej człowiek przypisuje sobie ponad-przeciętne osiągnięcia i ponadprzeciętną osobowość. Formułuje sądy typu: „Ja jestem lepszy niż X w zakresie Z" lub „Mam silniejszy charakter niż X" itp. Człowiek taki uznaje zasadę Primus Inter Pares. Mechanizm faworyzacji jest uniwersal­ny (por. Greenwald, 1980; Kozielecki, 1981; Wylie, 1979). Z punktu widzenia treści można wyróżnić dwa rodzaje fawo­ryzacji. Pierwszy z nich nazwę faworyzacją powierzchniową. Stosując ją człowiek przecenia swoje czyny i pasma czynów. Rewiduje i fabrykuje swoją osobistą historię. Uważa, że był centralnym sprawcą w epizodach, w których odgrywał jedynie drugoplanową rolę. Zgodnie z zasadami benefektacji głosi, że jedynie on jest odpowiedzialny za pozytywne skutki akcji, w których brał udział, i zrzuca z siebie odpowiedzialność za niepowodzenia. Dowodzi, że był bardziej nieomylny niż inni. Twierdzi, że lepiej kontrolował zdarzenia niż jego otoczenie. Czasem przypisuje sobie zasługi na miarę historyczną. Fawo­ryzacją tego typu często występuje w autobiografiach zna­nych ludzi.

Drugi rodzaj to faworyzacją głęboka. Dotyczy ona struktur psychologicznych, a więc charakteru i umysłu. Uciekając się do tego mechanizmu wzrostowego ludzie konstruują zabrązowioną osobowość. Uważają, że są bardziej inteligentni niż inni, że le­piej kontrolują swoje emocje. Przypisują zatem sobie ponad-przeciętne cnoty i zalety (por. Haiss, Owens, 1972).

Pewnym specyficznym rodzajem faworyzacji własnej osoby, który dotychczas nie był przedmiotem szerszych badań, jest faworyzacja potencjalna. Stosując ten mechanizm człowiek nie tyle opisuje swoje przeszłe lub aktualne osiągnięcia, ile walo­ryzuje własne możliwości organizacyjne czy intelektualne. For­mułuje zdania warunkowe typu: „Gdyby były warunki, to osiągnąłbym znacznie więcej niż inni w zakresie Zf". Uważa, że w jego osobowości drzemią niewyczerpane potencje, że ma ponadprzeciętne zdolności lub kompetencje, których dotych­czas jednak nie miał szans ujawnić. Taka mitologia możliwoś­ciowa jest trudna do sprawdzenia i falsyfikowania. Zresztą otoczenie z reguły bardzo sceptycznie przyjmuje takie dekla­racje.

Faworyzacja ma charakter wybiórczy. Kryterium selekcji epi­zodów i cech osobowości jest ich ważność. Ludzie faworyzują jedynie doniosłe właściwości, takie jak inteligencja czy uczci­wość. Jednocześnie jednak oceniają realistycznie lub nawet de­precjonują takie cechy, jak zdolności techniczne czy parametry pamięci. Te ostatnie nie odgrywają — przynajmniej w naszej kulturze — decydującej roli w ocenie człowieka.

Faworyzacja, zarówno powierzchniowa, jak i głęboka, jest ważnym mechanizmem inkrementalnym. Szczególną rolę od­grywa ona w motywacji hubrystycznej, a więc w dążeniu do potwierdzania i wzrostu własnej ważności. Zastępuje ona rze­czywiste działania transgresyjne. Dzięki przypisywaniu sobie zasług na skalę historyczną, dzięki uszlachetnianiu własnego charakteru — człowiek podnosi pozytywność obrazu własnej osoby. Sądzę, że w pewnych okolicznościach faworyzacja może również pełnić rolę mechanizmu obronnego.

Faworyzacja — jak większość mechanizmów paliatywnych — jest zawodna. Za pomocą sztucznych i mitycznych środków człowiek próbuje osiągnąć cele motywacyjne. W pewnych sy­tuacjach mechanizm ten nie daje spodziewanych rezultatów. Mistyfikacje faworyzacyjne zostają odkryte i sfalsyfikowane. Wówczas to subtelnie budowane konstrukcje symboliczne za­czynają dawać przeciwne rezultaty: obniżają poczucie własnej ważności. Interesujące, że ludzie bronią się przed taką demistyfikacją. Uruchamiają metody totalitarne, takie jak cenzura informacji o sobie, ich drastyczna reinterpretacja, a nawet i — w razie możliwości — stosują pewne środki administracyjne typu orwellowskiego. Środki te zmniejszają — chociaż nie eliminują — ryzyko niepowodzenia.

Faworyzacja subiektywna jest prawdopodobnie najpowszech­niejszym mechanizmem wzrostowym. Jej obecność w różnych kulturach i w różnych epokach historycznych wskazuje na jej uniwersalne, ponadczasowe znaczenie w regulacji zachowania człowieka i grup ludzkich.

20.5. Deprecjacja interpersonalna

Jak podkreślają Reykowaki i Kochańska (1980), jednostka może osiągnąć lepszą lokatę na skali komparatywnej ,,ja — inni" w dwojaki sposób: albo przez podwyższenie własnej pozycji, albo przez obniżenie pozycji innych ludzi. Pierwszy z nich na­zywamy faworyzacja. Drugi zaś będę nazywał mechanizmem deprecjacji interpersonalnej. Mechanizm ten jest dostatecznie powszechny, aby stać się przedmiotem analizy.

Jakie są metody deprecjacji innych ludzi? Najczęściej mają one charakter werbalny. Ujawniając publicznie niegodne czyny ry­wala lub słabości jego intelektu oraz charakteru, jednostka jednocześnie podnosi swoją pozycję na skali komparatywnej. W pewnych wypadkach człowiek może stosować radykalne i występne środki deprecjacyjne, takie jak otwarta agresja, upokorzenie rywala lub zadawanie mu cierpienia. Drastyczny przykład takiego postępowania przedstawia Bucharin. Charak­teryzując działalność Stalina w latach trzydziestych, w rozmo­wie z jednym ze swych kolegów, mówił on: „...zawsze mści się na człowieku, który w jakiś sposób jest większy i wybit­niejszy od niego [...] Jeśli ktoś lepiej przemawia niż Stalin, jest stracony: Stalin nie zostawia go wśród żywych, ponieważ ten człowiek zawsze będzie pamiętał, że on, Stalin, nie jest pierwszy i najlepszy. Jeśli ktoś pisze lepiej od Stalina, spotyka go nieszczęście, ponieważ on, Stalin, i tylko on może być naj­większym pisarzem ..." Ten krańcowy przykład historyczny pokazuje, że w procesie degradacji innych osób, szczególnie osób wybitnych, człowiek może zastosować środki represyjne i biurokratyczne. Wówczas to siła i przemoc zastępują rzeczy­wiste osiągnięcia ekspansywne i twórcze.

Deprecjacja interpersonalna jest mechanizmem inkrementalnym, chociaż może ona czasem służyć również obronie dotych­czasowego stanu ja. Dzięki degradacji intelektualnej lub mo­ralnej innych jednostka potwierdza pośrednio i wzmacnia włas­ną ważność. Jest to mechanizm bardzo ryzykowny: znacznie łatwiej go ujawnić niż zjawisko faworyzacji. Ponadto wywo­łuje on skutki uboczne. Ludzie krzywdzeni i degradowani za pomocą sztucznych środków organizują obronę własnej osobo­wości. Rodzi się agresja skierowana na tych, którzy urucha­miają czynności deprecjacyjne. Zamiast spełnienia dążeń hubrystycznych. jednostka może całkowicie stracić szacunek oto­czenia społecznego. Deprecjacja z punktu widzenia zysków i strat przestaje się opłacać.

Dlaczego ludzie stosują ten mechanizm? Decydują o tym za­równo czynniki ogólnospołeczne, jak i osobiste. W okresach historycznych, w których panują stosunki autokratyczne i biu­rokratyczne, maleje swoboda wypowiedzi o jednostkach i gru­pach, zwiększa się skuteczność mechanizmu deprecjacji. W ta­kich warunkach trudniej jest ujawnić czynności degradacyjne i ich prawdziwe cele. Ważną rolę odgrywają również czynniki osobowościowe i poznawcze. Mechanizm degradacji wydaje się intelektualnie łatwiejszy niż mechanizm faworyzacji. Pierwszy z nich wymaga bowiem formułowania stereotypowych sądów krytycznych o innych osobach, podczas gdy drugi polega na tworzeniu pozytywnych historii o samym sobie, co wymaga pewnej inwencji i fantazji. Do metod deprecjonalnych ucieka­ją się często ludzie niedojrzali emocjonalnie, tacy jak psychopaci i neurotycy.

20.6. Idealizacja

Dotychczas przedstawiałem mechanizmy inkrementalne, w któ­rych procesy porównań interpersonalnych „ja — inni" odgry­wały zasadniczą rolę. W każdym wypadku jednostka odwoły­wała się do społecznego układu odniesienia. Tymczasem me­chanizm idealizacji ma inną strukturę oraz pełni inną -funkcję. Człowiek nie porównuje siebie z innymi i nie formułuje sądów komparatywnych, ale tworzy wyidealizowany obraz własnej osoby, składający się z sądów absolutnych o krańcowej war­tości pozytywnej. Utożsamia z reguły wizje dotyczące .siebie z realną osobowością. Konstruuje osobowość z życzeń, mitów i iluzji. Mówiąc językiem obiegowym, zabrązowia własną oso­bę. Typowym przykładem takiego postępowania może być bo­hater dramatu Ibsena Peer Gynt, który szkicuje całkowicie od­realniony wizerunek siebie, uważa się za osobę mającą charak­ter o niezwykłej sile i rzadkie przymioty intelektu. Bohater ten żyje w okowach iluzji.

Idealizacja pełni specyficzne funkcje inkrementalne. W roz­dziale 11. wykazałem, ze motywacja hubrystyczna przejawia się w dwóch zasadniczych formach: w dążeniu do wyższości oraz w dążeniu do perfekcji. Ludzie, którzy preferują tę pierw­szą formę, częściej stosują mechanizmy faworyzacji i depre­cjacji. I przeciwnie, dążąc do perfekcji i doskonałości tworzą często struktury idealizacyjne. Nie mogąc osiągnąć coraz wyż­szych aspiracji w realnym świecie, budują mity o swoich do­skonałych czynach i idealnej osobowości. Mity te pozwalają w pewnych sytuacjach potwierdzić i pomnożyć przekonanie o własnej ważności jako osoby. W mechanizmie tym porów­nania społeczne nie są istotne. Istotne są szczeble perfekcji.

Jak podkreśla Laughlin (1970), idealizacja może być również mechanizmem obronnym. Dzięki wyolbrzymianiu własnych Czynów i dojrzałości osobowości człowiek oddala od siebie zagrażające informacje dotyczące swoich wad i niepowodzeń. Fakt ten pozwala utrzymać dotychczasowe poczucie bezpie­czeństwa czy też dotychczasowe przekonanie o własnej ważności. Praca Laughlina jeszcze raz potwierdza tezę, że mecha­nizmy obronne i inkrementalne należą do tej samej rodziny mechanizmów paliatywnych.

Idealizacja pozwala w wielu sytuacjach osiągnąć cele obronne i wzrostowe. Jednocześnie jednak jest ona bardzo ryzykowna i niebezpieczna. Oddala człowieka od realistycznego myślenia o sobie, co zmniejsza skuteczność działania w .rzeczywistym świecie. Zmniejsza ona również poziom autokrytycyzmu. Bilans zysków i strat bywa więc czasem niekorzystny.

20.7. Zbiorowe mechanizmy inkrementalne

Dotychczas zajmowałem się mechanizmami paliatywnymi uru­chamianymi przez jednostkę. Nie ulega jednak wątpliwości, że mogą one służyć również grupom, ruchom, rasom i narodom. W tym ostatnim wypadku mamy do czynienia ze zbiorowymi mechanizmami obronnymi i ze zbiorowymi mechanizmami inkrementalnymi. Chciałbym skoncentrować uwagę na tych ostatnich.

Jak wynika z prac Mertona (1979), pewne grupy i zbiorowości przejawiają etnocentryzm. W ich postępowaniu przejawiają się wszystkie mechanizmy wzrostowe, które omówiłem poprzed­nio. Po pierwsze, grupy i ruchy społeczne faworyzują siebie. W trakcie porównań typu ,,my — inni" wychwalają swoje po­zytywne cechy, podkreślają, że mają większe osiągnięcia niż outsiderzy. Po drugie, w krańcowych przypadkach grupy i ru­chy uciekają się do mechanizmu idealizacji. Tworzą mity brązownicze. Urządzają seanse zbiorowego samouwielbienia. Takie postępowanie bywa charakterystyczne dla pewnych elit wła­dzy (por. Janis, Mann, 1977). Wreszcie, po trzecie, znane są przypadki zbiorowej deprecjacji innych, poniżania i atakowa­nia outsiderów. Grupa rozporządza z reguły większymi środ­kami manipulacji i przymusu niż jednostki. Dlatego też me­chanizm deprecjacji może wiązać się z agresją i zadawaniem cierpienia innym.

Zbiorowe mechanizmy inkrementalne nie tylko służą dąże­niom hubrystycznym czy kratycznym, ale mogą one również wpływać na całokształt działań podejmowanych przez grupę czy klasę.

20.8. Uwagi końcowe

Rozwój nauki polega często na wykryciu związków między zja­wiskami uważanymi dotychczas za całkowicie odrębne. W roz­dziale tym próbuję wykazać, że mechanizmy obronne i mecha­nizmy inkrementalne tworzą jedną klasę środków paliatyw­nych, stosowanych przez człowieka w sytuacji motywacyjnej i włączonych w cykl normalnych działań celowych. Koncen­truję swoją uwagę na tych ostatnich, ponieważ służą one mo­tywacji heterostatycznej i są ściśle związane z działaniami transgresyjnymi.

Mechanizmy inkrementalne — jako środki sztuczne; które nie tyle zmieniają świat, ile zmieniają jego symboliczną interpre­tację — są zawodne i ryzykowne. Nie zawsze służą one moty­wacji hubrystycznej, poznawczej lub kratycznej. Gdy zawodzą, rodzą się różnorodne zjawiska psychiczne. Jednym z nich może być kryzys egzystencjalny, zaburzający procesy przystosowa­nia i rozwoju, wywołujący stany neurotyczne i depresyjne, mogący jednak również być źródłem zmian i rozwoju osobo­wości.

Badania nad mechanizmami paliatywnymi, zarówno obronny­mi, jak i inkrementalnymi, pokazują, jak wyrafinowane i ory­ginalne metody stosuje człowiek w sytuacji trudnej. Intere­sujące byłoby zbadanie, jak zmieniają się one w kolejnych roz­działach i epizodach biograficznych.

CzęŚĆ 3 Osobowość: umysł i wola

„Wolna wola [...] jest niewąt­pliwie najpotęźniejszym i naj­ciekawszym motorem ludz­kiego życia".

Rozdział 21 Osobowość w systemie interakcji

21.1 Trzy składniki koncepcji człowieka

Psychologiczna koncepcja człowieka — tak jak ją rozumiem — jest złożoną strukturą teoretyczną. Składa się ona z trzech ro­dzajów twierdzeń ogólnych. Przedmiotem pierwszych z nich są działania człowieka i ich mechanizm poznawczy oraz motywa­cyjny. W skład drugich wchodzą twierdzenia dotyczące osobo­wości jednostki i jej funkcji w regulowaniu zachowania. W ra­mach trzeciego rodzaju twierdzeń znajdują się, a w każdym razie powinny się znaleźć — co podkreślają tacy uczeni, jak Lewin i Tomaszewski — twierdzenia o środowisku człowieka i jego znaczeniu w kształtowaniu osobowości oraz w stymulo­waniu zachowania. Koncepcję psychologiczną człowieka (KPC) można zatem zdefiniować jako trójkę uporządkowaną:

KPC=.<,A,P,E^.

Wbrew obiegowym interpretacjom pojęcie koncepcji człowie­ka jest więc szersze niż pojęcie osobowości.

Dotychczas zajmowałem się działaniami celowymi i ich mecha­nizmami. Główną uwagę poświęciłem transgresjom. Szczegóło­wo przedstawiłem funkcjonowanie motywacji niespecyficznej i specyficznej. Sformułowałem hipotezę o zależności czynów typu ,,poza" od dążeń hubrystycznych i poznawczych. Ograni­czyłem się do, formułowania twierdzeń procesualnych, domi­nujących w omawianej koncepcji.

W tej części książki zajmę się względnie stałymi strukturami i układami warunkującymi zachowanie. Skoncentruję swoją uwagę na analizie osobowości człowieka, o której wiedza psy­chologiczna jest znacznie szersza niż wiedza o środowisku jed­nostki. Swoje rozważania rozpocznę od przedstawienia modelu interakcyjnego, ujmującego relacje między osobowością, dzia­łaniem i środowiskiem.

We współczesnej psychologii istnieje pewna nieufność wobec badania stałych struktur. Uczeni koncentrują się raczej na ana­lizie procesów poznawczych, motywacyjnych czy emocjonal­nych. Jednocześnie z dużą ostrożnością odnoszą się do „mięk­kich" twierdzeń na temat osobowości i jej układów. Ta nie­ufność jest zrozumiała historycznie. W przeszłości powstało wiele teorii umysłu i charakteru, które wyrastały z korzeni mitycznych i które dzisiaj znajdują się w muzeum nauki. Tym­czasem twierdzenia procesualne, dotyczące na przykład czasów reakcji czy myślenia twórczego, okazały się bardziej trwałe. Mimo tej pouczającej lekcji historii nie można całkowicie po­minąć analizy osobowości (czy środowiska). Należy raczej for­mułować o niej bardziej ostrożne i bardziej uzasadnione twier­dzenia. Pełna koncepcja człowieka wymaga poznania zarówno tego, co procesualne, jak i tego, co strukturalne.

21.2. Model interakcyjny

Badania nad uwarunkowaniem działań ludzkich, zarówno dzia­łań ochronnych, jak i transgresyjnych, mają długą historię, sięgającą czasów Galena i Teofrasta (por. Strelau, 1983). Fi­lozofowie, myśliciele i lekarze od dawna toczyli spory o to, czy poczynania ludzkie zależą od natury czy od historii, czy na ich przebieg większy wpływ wywierają instynkty czy też społeczne uczenie się. Odpowiedź na te pytania zmieniała się historycznie. W naszych czasach spory te nie wygasły; wzrost danych empirycznych pozwolił jednak na pełniejsze uzasadnie­nie zajmowanych stanowisk.

W ciągu stuletniej historii psychologii wyodrębniły się dwa krańcowe stanowiska, które są ciągle jeszcze aktualne.

l. Stanowisko endogenne. Zwolennicy tego stanowiska poszu­kują sił napędowych i ukierunkowujących ludzkie działania w strukturze osobowości i w poszczególnych jej układach. Względnie stałe dyspozycje i właściwości umysłu oraz charak­teru decydują zatem o tym, co człowiek robi i czego unika. Działanie to forma uzewnętrzniania swoich popędów, potrzeb, postaw czy preferencji.

Stanowisko takie dominowało przez dłuższy czas w myśli filo­zoficznej i psychologicznej. Problem polegał na tym, że teo­retycy nie byli w stanie uzgodnić, jakie czynniki osobowości odgrywają decydującą rolę w zachowaniu. Poglądy na ten te­mat były często niespójne, a nawet sprzeczne. Jak już powie­działem poprzednio, Freud szukał uwarunkowania transgresji i zachowań ochronnych w popędzie seksualnym. Dla pioniera psychoanalizy tworzenie nauki czy sztuki było przykładem za­stępczego zaspokojenia impulsów libido; wyjaśniał on osiągnię­cia Leonarda da Vinci w terminach jego rzekomego homoseksualizmu. Tymczasem Adier przyznawał centralne miejsce dąże­niu do mocy. Fromm uważał, że czynności typu ,,poza" są uru­chamiane przez potrzebę transcendencji.

Oryginalne stanowisko zajęli przedstawiciele psychologii huma­nistycznej. Rogers dowodził, że twórczość i ekspansja są prze­jawem dążenia do samoaktualizacji, czyli do pełnego wykorzy­stania swoich potencjalnych szans rozwojowych. Tymczasem psychologowie o orientacji poznawczej szukali wyjaśnienia działań transgresyjnych w strukturach poznawczych. Kelly wprowadził pojęcie konstruktu osobistego, które jest podstawą w rozumieniu człowieka jako badacza. Podjęto także próby korelowania zachowania ze strukturą fizyczną organizmu. Tacy uczeni, jak Kretschmer czy Sheldon sformułowali teorie, zgod­nie z którymi pewne cechy konstytucyjne człowieka warunku­ją jego zachowanie, w tym również działania twórcze i ekspan­sywne.

Bogactwo tych koncepcji nie zawsze korelowało z ich mocą eksplanacyjną. Zwolennicy stanowiska endogennego zbyt wiel­ki nacisk kładli na siły podmiotowe, ignorując jednocześnie lub nie doceniając znaczenia środowiska naturalnego i społecznego. Nie umieli oni w pełni wyjaśnić, dlaczego człowiek, który oże­nił się, który zmienił rolę zawodową lub status społeczny, znacznie zmodyfikował swoje zachowanie w grupie. Nie ro­zumieli także, dlaczego Florencja w XIV stała się centrum Renesansu, w którym powstawały arcydzieła, i dlaczego w na­stępnych wiekach jej mieszkańcy zaczęli bardziej preferować działania ochronne niż transgresyjne. Wyjaśnianie tych zja­wisk w terminach zmian genetycznych lub modyfikacji oso­bowości nie wydaje się przekonywające.

2. Stanowisko alternatywne, zwane egzogennym. Zgodnie z tym stanowiskiem siły napędowe i ukierunkowujące działanie znaj­dują się poza człowiekiem — w jego środowisku. Zwolennikom tego poglądu bliskie jest przysłowie: „Chcąc poznać człowieka, nie pytaj o to, co znajduje się w jego głowie, ale pytaj o to, co znajduje się wokół niej". Pojawiło się ono znacznie później w rozwoju historycznym. Jest to zrozumiałe: ludzie z większą łatwością dostrzegają aktywność podmiotu niż aktywność śro­dowiska. Dlatego też najpierw poszukują atrybucji wewnętrz­nej zachowania.

Środowisko rzuca wyzwanie człowiekowi. To nie hipotetyczne struktury osobowości, ale układy bodźców, rozwój ekonomicz­ny, klimat, bogactwa naturalne czy oświata decydują o ludz­kim postępowaniu, o podejmowaniu transgresji lub rezygnacji z niej. Najbardziej stymulujące na podmiot wpływają bodźce o średniej sile. Dlatego też wikingowie przyjęli wyzwanie rzu­cone im przez Irlandię, a jednocześnie nie zainteresowali się opanowaniem Grenlandii, gdzie warunki okazały się zbyt ciężkie (por. McCIelland, 1961). Brak dostatecznie jasnych kryte­riów oceny siły bodźców uniemożliwia weryfikację tej cieka­wej hipotezy.

Stanowisko to, tak popularne wśród ekonomistów, historyków i politologów, zostało doprowadzone do perfekcji przez behawiorystów. Według nich zachowanie człowieka zależy przede wszystkim od specjalnej klasy bodźców, zwanych wzmocnie­niami. Manipulując wzmocnieniami pozytywnymi (nagrody) i wzmocnieniami negatywnymi (kary) nauczyciel, polityk czy terapeuta mogą dowolnie zmieniać zachowanie jednostki. Szcze­gólne znaczenie w kształtowaniu nowych reakcji mają wzmoc­nienia pozytywne. Człowiek jest prostym układem zewnątrz-sterownym.

Takie stanowisko pozwala względnie dobrze zrozumieć proste reakcje człowieka, takie jak poszukiwanie pokarmu czy uni­kanie bólu. Zawodzi jednak wówczas, gdy staramy się poznać mechanizm czynności złożonych, takich jak twórczość i eks­pansja. Gdyby Michał Anioł zachowywał się zgodnie z przewi­dywaniami behawiorysty, to uległby naciskowi ojca i stałby się handlarzem wełny, a nie twórcą ,,Pięty". Mówiąc ogólniej, zwolennicy tego stanowiska nie są w stanie wyjaśnić, dlaczego w różnych sytuacjach zachowanie człowieka cechuje się pew­ną stałością, dlaczego jest on taki sam, mimo zmienności bodź­ców. Nie może zadowolić to, w jaki sposób tłumaczą oni ist­nienie zasadniczych i nieredukowalnych różnic między ludźmi, Chcąc przezwyciężyć ograniczoność omówionych stanowisk teo­retycznych psychologowie sformułowali model interakcyjny, który jest coraz powszechniej akceptowany — przynajmniej w deklaracjach — przez współczesnych uczonych (por. Bandura, 1978; Kępiński, 1972; Mischel, 1973, Tomaszewski, 1975). Składa się on z dwóch klas twierdzeń:

— o wzajemnych oddziaływaniach składników,

— o sile tych oddziaływań.

Zgodnie z modelem interakcyjnym trzy podstawowe składniki decydujące o życiu i rozwoju człowieka, a mianowicie: działanie, osobowość i środowisko, są wzajemnie ze sobą powiązane i wzajemnie uwarunkowane. Zależności te zostały przedsta­wione na rysunku 21.1.

Rys. 21.1. Model interakcyjny

Model ten jest bardziej złożony niż analogiczne modele formu­łowane w literaturze. Obok oddziaływań prostych, takich jak oddziaływanie czynności celowych na kształtowanie środowiska, podkreśla się w nim również zależności zwrotne, ujęte w po­staci pętli. Aktywność każdego z czynników zmienia jego właś­ciwości. Tak więc poprzednie fazy działania wpływają na jego dalszy przebieg. Nagle odkrycie hipotezy naukowej zmienia za­sadniczo sposób rozwiązywania problemów naukowych. Rela­cja zwrotna w wielu wypadkach jest trudna do analizy i inter­pretacji.

1. Działania są uwarunkowane przez osobowość i środowisko. Motywacja hubrystyczna i motywacja poznawcza wpływają na podejmowanie przez człowieka czynności twórczych lub eks­pansywnych. Ich przebieg w jakimś stopniu zależy również od atmosfery pracy i systemu instytucjonalnego, który może peł­nić funkcję stymulatora lub inhibitora twórczości. W poprzed­nich częściach książki wielokrotnie zwracałem uwagę na te zależności.

2. Osobowość jednostki nie tylko aktywnie wpływa na pozo­stałe składniki interakcji, ale jest również przez nie kształtowana. Po pierwsze, zależy ona od środowiska naturalnego i spo­łecznego. Rodzina i szkoła kształtują charakter jednostki. Współdecydują o jej motywacji i rozwoju moralnym. Po dru­gie, osobowość jednostki jest formowana także przez jej aktyw­ność, szczególnie aktywność tak złożoną, jak działania transgresyjne. Odkrycia naukowe wzbogacają wiedzę podmiotu. Suk­cesy i niepowodzenia w trakcie działań ekspansywnych wpły­wają na strukturę motywacji. Mogą być źródłem rozwoju lub zaburzeń. Po trzecie, osobowość w jakimś stopniu kształtuje samą siebie. Interpretacja tej zależności jest znacznie trudniej­sza. Aktywizacja pewnych struktur, takich jak motywacja heterostatyczna, może wzmocnić ich rolę w całokształcie motywa­cji człowieka.

3. Środowisko jest obiektywnie istniejącym układem elemen­tów przestrzennych i czasowych, fizycznych i społecznych. Peł­ni ono aktywną rolę w procesie interakcyjnym. Sprowadzanie jego — jak robią to pewni kognitywiści — do subiektywnej, poznawczej reprezentacji należy uznać za błąd ontyczny, znie­kształcający prawdziwe zależności (por. Sampson, 1981).

Kształt środowiska człowieka zależy od jego działań. Dzięki transgresjom skierowanym „ku rzeczom", ludzie budują sztucz­ny świat; tworzą nowe układy architektoniczne i urbanistycz­ne, zmieniają naturalne ukształtowanie terenu. Znoszą góry i zmieniają kierunek rzek. Zmiany te często prowadzą do ruiny ekologicznej. Zależności między osobowością a środowiskiem są bardziej pośrednie. Struktury umysłu i charakteru kształ­tują otoczenie głównie dlatego, że regulują działanie.

Twierdzenie o wzajemnym oddziaływaniu działania, osobowości i środowiska byłoby dość banalne, gdyby nie zostało uzupełnio­ne przez twierdzenie o sile tych zależności. Zwolennicy modelu interakcyjnego wcale nie uważają, że po prostu „wszystko za­leży od wszystkiego". (Gdyby tak było, to formułowanie hipo­tez naukowych stałoby się trudne lub nawet niemożliwe.) Sta­rają się oni przede wszystkim określić siłę oddziaływań róż­nych czynników na siebie. Jak już powiedziałem poprzednio, pewne zmienne odgrywają centralną rolę w zachowaniu; rola innych jest podrzędna. Tak więc w procesie uruchamiania działań ochronnych, takich jak poszukiwanie pokarmu, pod­stawowe znaczenie mają zmienne środowiskowe. Tymczasem w działaniach transgresyjnych zwiększa się rola sił podmioto­wych, takich jak motywacja heterostatyczna czy zdolności twórcze. Zjawisko to nazwałem przesunięciem determinacji. Psycholog, który zamierza przewidywać i wyjaśniać ludzkie za­chowanie, musi ustalić hierarchię ważnych czynników z punk­tu widzenia ich siły oddziaływań (zwanej czasem mocą regu­lacyjną). Na jej czele znajdą się czynniki pierwszoplanowe, któ­rych oddziaływania są silne. Zamykać ją będą czynniki drugo­rzędne, o niewielkiej mocy regulacyjnej; te ostatnie można czę­sto pominąć. Wykrycie oddziaływań silnych i słabych jest za­daniem trudnym. Jak podkreśla Bandura (1977), zależności między składnikami interakcji bywają często tak sprzężone i zagmatwane, że psycholog nie jest zdolny ich opisać za po­mocą współczesnych metod. Model interakcyjny, w którym nie zostały określone te zależności, traci swoją wartość po­znawczą.

Model interakcyjny, mimo jego złożoności, upraszcza rzeczy­wiste zależności. Ignoruje on fakt, że zachowanie jednostki nie jest w pełni zdeterminowane ani przez środowisko, ani przez osobowość, ani przez informacje zwrotne związane z wykony­waniem poprzednich faz czynności. To, co człowiek robi i czego unika, może zależeć od zmiennych incydentalnych, arbitralnych i anarchicznych: może być ono bardziej sprawą przypadku niż sprawą regularności psychologicznych; może wychodzić poza schemat „przyczyna — skutek". Trudno zrozumieć człowieka pomijając te fakty.

21.3. Osobowość: spojrzenie historyczne

Porównawcza analiza postępowania ludzi żyjących, w różnych okresach historycznych zdaje się potwierdzać hipotezę, że za­sadnicza struktura ich osobowości (struktura umysłu i charak­teru) jest, taka sama niezależnie od epoki i tradycji kulturowej. W czasie cywilizacyjnym, liczonym od starożytnej Grecji aż do chwili obecnej, nie zmieniły się podstawowe parametry umysłu badane przez Arystotelesa i cechy charakteru opisane przez Teofrasta. Podobne są więc fazy rozwoju inteligencji, zdolności myślenia symbolicznego, sposób funkcjonowania pa­mięci i struktura myślenia intuicyjnego oraz analitycznego. Nie wzrosły chyba także możliwości przetwarzania informacji. Trudno byłoby także dostrzec jakieś istotne zmiany w ramach charakteru jednostki. Podobne są zatem takie cechy, jak ego­izm i altruizm, odwaga i poziom lęku.

Dzięki temu człowiek współczesny zdolny jest zrozumieć za­chowania starożytnych Greków i ludzi Renesansu. Czyta bez specjalnego trudu ich dzieła filozoficzne i literackie. Jak pod­kreśla Hook (1933), zrozumienie takie zakłada identyczność struktur psychicznych. Gdybyśmy — w ramach eksperymentu myślowego — przenieśli dzieci ateńskie do współczesnej szkoły, to po pewnym okresie adaptacji osiągnęłyby one w niej pozy­tywne wyniki. Może uczyłyby się trochę wolniej, ale i to nie jest pewne.

W literaturze psychologicznej i filozoficznej spotkać można twierdzenie, że pewne kompetencje umysłu rozwinęły się w czasie cywilizacyjnym. Jedną z nich jest zdolność probabilis­tycznego myślenia, a więc myślenia w sytuacjach niepewnych, losowych i niedookreślonych. Człowiek żyjący po epoce Pascala — w porównaniu ze swoimi poprzednikami — rzekomo lepiej daje sobie radę z niepewnością, lepiej rozumie ryzyko związane z rynkiem ekonomicznym i z nowoczesną technologią. Teza ta nie jest dostatecznie uzasadniona. Wprawdzie współczesny świat, w którym często dominują zdarzenia losowe, wymaga częściej operowania prawdopodobieństwami niż świat starożyt­ny, mający bardziej deterministyczny charakter, to jednak nie mamy podstaw, aby twierdzić, że starożytni nie mieli kom­petencji probabilistycznego myślenia. Być może jedynie rza­dziej z niej korzystali.

Chociaż zasadnicza struktura umysłu i struktura charakteru człowieka wydają się względnie stałe, to jednocześnie w kolejnych epokach zmieniały się treści zakodowane w pamięci. W tym czasie nieprawdopodobnie wzrosła wiedza przeciętnej jed­nostki o świecie społecznym, kulturze i przyrodzie. Wyobraże­nia współczesnego człowieka na temat techniki, ewolucji orga­nizmów czy budowy kosmosu znacznie różnią się od analo­gicznych wyobrażeń i pojęć ludzi z epoki helleńskiej, co nie wymaga specjalnego uzasadnienia. Arystoteles nie zrozumiałby najprostszego zdania dotyczącego elektroniki i informatyki, po­nieważ nie miałby zakodowanych w pamięci odpowiednich schematów poznawczych. Wykorzystując terminologię cyber­netyczną można powiedzieć, że w czasie cywilizacyjnym zmie­niła się software, tymczasem hardware pozostała ta sama.

Twierdzenie o niezmienności zasadniczej struktury charakteru i umysłu przeczy twierdzeniom radykalnego historyzmu, zgod­nie z którymi człowiek zmieniając świat jednocześnie w takim samym stopniu zmienia siebie. Taki pogląd wyrażony przez Łurię (1974) nie wydaje się uzasadniony. Rozwój techniki czy kultury nie wywiera zasadniczego wpływu na strukturę pa­mięci, na ograniczenia poznawcze czy na poziom egoizmu. Wy­wiera przede wszystkim wpływ na treści zakodowane w pamię­ci. Słusznie pisze Topolski (1977, s. 262), że „myśl ludzka jako taka pozostaje stale taka sama, podczas gdy zmienia się wie­dza (świadomość) człowieka".

Rozważania te mają charakter hipotetyczny. Brak jest dosta­tecznych danych pozwalających je zweryfikować. Nie można także wykluczać tezy, że zmiany zachodzące w zasadniczej strukturze osobowości, w parametrach umysłu i charakteru są tak powolne i tak zamaskowane, że człowiek współczesny ich nie dostrzega. Dopiero przyszłe pokolenia, dzięki dłuższej perspektywie historycznej, będą zdolne opisać dynamikę oso­bowości.

Wprowadziłem do tej książki pewne rozważania historyczne, ponieważ uważam, że rozszerzają one wiedzę psychologiczną o osobowości i jej podstawowych strukturach.

21.4. Wielość koncepcji osobowości

Chociaż zasadnicza struktura osobowości i jej funkcje nie ule­gły zmianom w czasie historycznym, to jednak zmieniały się poglądy na ten temat. Poglądy te kształtowały świadomość jednostek i współdecydowały o praktycznych działaniach po­dejmowanych przez nauczycieli, lekarzy czy polityków. Jak słusznie podkreśla Herzberg, żadne społeczeństwo nie może ist­nieć bez sformułowanej implicite koncepcji tego, czym jest człowiek. Koncepcja ta zresztą często odbiega od poglądów naukowych.

We współczesnej psychologii współistnieje wiele koncepcji i wi­zji osobowości. Portret człowieka jest jednocześnie szkicowany przez wielu malarzy. Są to koncepcje psychodynamiczne i behawiorystyczne, poznawcze i humanistyczne, konstytucyjne i sprowadzające osobowość do systemu cech indywidualnych. Ryckman (1978) w swoim elementarnym wprowadzeniu do teo­rii osobowości omawia piętnaście zasadniczych teorii osobowoś­ci. Włącza do nich systemy teoretyczne Freuda, Adiera, Junga, Fromma, Skinnera, Rottera, Bandury, Kelly'ego, Mischela, Ma­słowa, Rogersa, Maya, Allporta, Cattella i Sheldona. Listę tę bez trudu można uzupełnić o bardziej współczesne systemy. Tak więc zasługują na uwagę systemy poznawcze Reykowskie-go i Łukaszewffkiego. Zasługują także na uwagę koncepcje uj­mujące osobowość jako układ samoregulacji i samokontroli (por. Carver, Scheier, 1981).

W tej wielości systemów można wyróżnić dwie podstawowe klasy. Do pierwszej z nich — bardziej tradycyjnej — należą koncepcje traktujące osobowość jako układ zamknięty. Ich twórcy — ignorując lub nie doceniając zależności istniejących między człowiekiem a światem — próbują opisać zasadniczą strukturę osobowości i jej układy hierarchiczne. W pewnych wypadkach odwołują się nawet do analogii anatomicznej. Zgodnie z nią traktują poszczególne cechy psychiczne i struk­tury poznawcze podobnie, jak traktuje się układy anatomiczne, takie jak serce czy nerki (por. Fodor, 1983). Celem badacza staje się zupełny opis cech i relacji istniejących między nimi. Jako przykład zamkniętej koncepcji osobowości można wymie­nić teorię Cattella. Posługując się analizą wiązkową i analizą czynnikową wykrył on dwa rodzaje cech człowieka: powierzch­niowe i źródłowe. Cechy powierzchniowe bezpośrednio przeja­wiają się w zachowaniu i dlatego są bardziej widoczne. Two­rzą one pewne wiązki. Na podstawie korelacji Cattell ustalił, że takie właściwości, jak koleżeński — ostrożny, towarzyski — osamotniony, narzucający się — pełen rezerwy formują wiąz­kę zwaną „serdeczność a nieufność". Rdzeń osobowości tworzą cechy źródłowe, które umożliwiają wyjaśnienie struktury po­wiązań cech powierzchniowych. Jako przykład cechy źródłowej można wymienić cyklotymię-schizotymię. Kwestionariusz Oso­bowości opracowany przez Cattella pozwala diagnozować 16 takich cech. W ujęciu tego psychologa osobowość stanowi dość zamknięty system cech źródłowych i powierzchniowych.

Takie podejście, izolujące osobowość od złożonego systemu in­terakcji, ma pewne zalety. Pozwala sformułować szereg hipo­tez na temat wewnętrznej struktury umysłu i charakteru. Nie wymaga także większego wysiłku poznawczego. Jednocześnie jednak ma ono zasadnicze wady. Twórcy koncepcji zamknię­tych nie umieją wyjaśnić dynamiki i rozwoju osobowości. Czę­sto nie doceniają jej funkcji regulacyjnych. Nie są zdolni od­powiedzieć na pytanie, dlaczego — wbrew prawom przyrody — w strukturze osobowości nie wzrasta entropia, skoro jest ona układem zamkniętym (por. Bertalanffy, 1984).

We współczesnej psychologii zaczynają dominować otwarte koncepcje osobowości. Traktują one osobowość jako układ znaj­dujący się w ciągłej interakcji ze środowiskiem, który wpływa na własne zachowanie i który jest przez nie kształtowany (por. rysunek 21.1.). Twórcy takich koncepcji odrzucają analogię ana­tomiczną. Ujmują układy umysłu i charakteru bardziej funk­cjonalnie niż morfologicznie. Interesujące jest to, że z reguły rezygnują z zupełnego opisu osobowości. Koncentrują uwagę na badaniu jej wybranych układów. Takie podejście jest bliskie Mischelowi, który stworzył model osobowości zgodny z zasadami poznawczo-społecznego uczenia się. Skoncentrował on swoją uwagę nie tyle na cechach jed­nostki, ile na wzajemnych interakcjach zachodzących między osobą a sytuacją. Struktura osobowości jest zmienna i płynna. Kształtuje się ona w toku społecznego uczenia się. Do jej pod­stawowych układów należą takie systemy, jak kompetencje, strategie, oczekiwania, subiektywne wartości i systemy samoregulacji. Mischela przede wszystkim interesuje geneza i funk­cjonowanie tych systemów. Jeszcze bardziej konsekwentne po­dejście otwarte stosuje Reykowski. Traktuje on osobowość jako centralny system regulacyjny, który rozwija się w trakcie praktycznych kontaktów z otoczeniem i który jednocześnie na nie wpływa.

Otwarte koncepcje osobowości mają szereg niewątpliwych za­let. Pozwalają zrozumieć, dlaczego w ramach osobowości nie wzrasta entropia i dlaczego człowiek w ogóle się rozwija. Dzię­ki zanurzeniu osobowości w świecie łatwiej można wyjaśnić jej funkcje regulacyjne. Podejście to — mimo jego dużej wartości eksplanacyjnej — niesie ze sobą pewne ryzyko poznawcze. Badacz, który zbytnio podkreśla dynamiczne i regulacyjne aspekty osobowości, może nie doceniać jej stałych struktur. Osobowość staje się zbyt zmienna i rozmyta. Symptomatyczne staje się wówczas pytanie studentów: „ale czym jest osobo­wość?" Mimo tych niebezpieczeństw koncepcje traktujące oso­bowość jako układ otwarty uważam za bardziej trafne. Dlatego też przede wszystkim będę do nich nawiązywał.

21.5. Selektywny opis osobowości

Celem moim nie jest przedstawienie zwartej koncepcji trans-gresyjnej osobowości. Ograniczę się jedynie do jej wybra­nych zagadnień. Przyjmuję dwa zasadnicze kryteria selekcji. Pierwsze to kryterium doniosłości; omówię te układy osobo­wości, które odgrywają kluczową rolę w działaniach celowych, a szczególnie w działaniach transgresyjnych i bez których budowana struktura teoretyczna byłaby niezrozumiała. Drugie to kryterium oryginalności: przedstawię te układy osobowości, o których koncepcja transgresyjna może powiedzieć coś no­wego, co wzbogaca dotychczasową wiedzę psychologiczną. Zgodnie z koniunkcją tych kryteriów opiszę dwa układy oso­bowości:

— umysł jako układ poznawczy,

— wolę jako układ kierowniczy.

Pierwszy z nich nie wymaga specjalnego komentarza. Człowiek jest systemem, który przetwarza informacje, który spostrzega, wyobraża, zapamiętuje/myśli i porozumiewa się z otoczeniem społecznym. Procesy te są możliwe dzięki kompetencjom umy­słu i dzięki informacjom zakodowanym w pamięci trwałej. Można więc powiedzieć, że umysł to układ, w którym zacho­dzą zasadnicze procesy informacyjne i symboliczne. Drugi układ, zwany wolą, wymaga pewnych wyjaśnień. Współ­cześni psychologowie budujący otwarte koncepcje osobowości zwracają uwagę, że — obok układu poznawczego — musi w niej istnieć układ, który pełni funkcje kierownicze i regula­cyjne, który dokonuje wyboru. Układ taki nazywa się rozmai­cie: systemem samoregulacji (Bandura, Carver), systemem kon­troli (Campion, Lord), procesorem (Simon, Newell) lub wolą (por. Kuhl, Rychlak). Ponieważ nazwy, takie jak system kon­troli, są bardzo techniczne i dość niejasne w psychologii, akcep­tuję tradycyjny termin „wola". Wola to system kierowniczy osobowości, który umożliwia formułowanie celów, wybór i wy­konanie działania transgresyjnego. Dopiero w czasie badania najbardziej złożonych i samodzielnych działań staje się jasne. jak ważne jest wprowadzenie takiego systemu. Poza obszarem moich zainteresowań znajdują się inne układy osobowości, a przede wszystkim:

— charakter jako układ interpersonalny,

— temperament jako układ energetyczno-czasowy. Pomijam te układy nie dlatego, że uważam je za mało ważne w systemie interakcyjnym, ale dlatego, że koncepcja trans­gresyjna — na obecnym etapie rozwoju — nie wypracowała oryginalnych twierdzeń na ich temat. Jeśli w tej książce wspo­minałem o roli charakteru w twórczości, jeśli mówiłem o zna­czeniu temperamentu w określaniu parametrów energetyczriych i czasowych czynności ekspansywnych, to referowałem dobrze ugruntowane twierdzenia psychologiczne. Powtarzanie wiedzy podręcznikowej mijałoby się z celem.

21.6. Uwagi końcowe

Koncepcja transgresyjna traktuje osobowość jako układ otwar­ty, połączony wieloma nićmi ze światem zewnętrznym i z dzia­łaniem jednostki. Poszczególne jej elementy mają charakter bardziej funkcjonalny niż morfologiczny. Współczesna wiedza psychologiczna nie pozwala na określenie ani ich liczebności, ani ich powiązań. Psychologowie — podobnie jak fizycy bada­jący strukturę atomu — wykrywają coraz to nowe składniki osobowości;. jednocześnie — czego nie robią już fizycy — eli­minują ze swoich koncepcji układy wprowadzone przez przed­stawicieli innych kierunków. Ta zmienność poglądów na struk­turę osobowości nie zawsze jest wskaźnikiem rozwoju.

Zgodnie z referowaną koncepcją nie można ogólnie powiedzieć, że osobowość pełni funkcję głównego systemu regulacyjnego, że jej siła oddziaływań jest największa. Rola osobowości zależy od rodzaju podejmowanych działań. W wypadku czynności ochronnych, które są często konwencjonalne i stereotypowe, znaczenie tego układu nie jest duże. Osobowość zaczyna od­grywać rolę dominującą w trakcie uruchamiania, podtrzymy­wania i wykonywania działań transgresyjnych, zarówno twór­czych, jak i ekspansywnych. Wychodząc poza granice włas­nych osiągnięć człowiek „konsultuje się" ze swoją osobowoś­cią. Trafne twierdzenia na temat mocy regulacyjnej poszcze­gólnych jej układów mają zawsze charakter warunkowy.

Rozdział 22 Umysł jako układ poznawczy

22.1. Między tradycją a współczesnością

W ostatnich dziesięcioleciach nastąpił bujny rozkwit psycho­logii poznawczej (cognitive psychology) i nauki o poznawaniu (cognitive science). Ich osiągnięcia przekroczyły granice nauki i stały się podstawą pewnego ruchu umysłowego. Nauki te ujmują człowieka jako samodzielny układ przetwarzający in­formacje. Centralną rolę w regulacji zachowania przypisują strukturom poznawczym (reprezentacjom, schematom umysło­wym) i wyższym procesom umysłowym. Podkreślają znaczenie przyczynowosci osobistej w działaniu. Mówiąc bardziej trady­cyjnym językiem, można stwierdzić, że głównym przedmiotem badań kognitywistycznych jest umysł człowieka.

Chociaż badania te są novissimus, wykorzystują one dziedzic­two różnych nauk o człowieku, a także zdobycze cywili­zacyjne. Cztery źródła dociekań nad umysłem są godne uwagi. Po pierwsze, istotne są osiągnięcia gestalt psychologie, szczególnie badania Dunckera i Wertheimera nad myśleniem i spo­strzeganiem. W skromnych laboratoriach niemieckich istnieją­cych na początku naszego wieku budowano podstawy współ­czesnego kognitywizmu. Po drugie, duże znaczenie odegrał również rozwój informatyki i nauki o komputerach. Dostar­czały one psychologowi nowe, potężne narzędzie analizy procesów symbolicznych. Dzięki „analogii programowej" psy­cholog lub informatyk mogli sformułować nowe hipotezy i mo­dele przetwarzania informacji przez człowieka. Po trzecie, znaczny wpływ na rozwój psychologii poznawczej wywarło no­woczesne językoznawstwo. Model gramatyki generatywno-transformacyjnej Chomskiego (1957) i inne* osiągnięcia z tej dziedziny pozwoliły lepiej zrozumieć produktywny charakter umysłu. Po czwarte, co rzadko się podkreśla, rozwojowi kog­nitywizmu sprzyjały ogólne poglądy dominujące w społeczeń­stwie współczesnym. Zgodnie z nimi informacja i wiedza są głównym motorem zmian cywilizacyjnych. To, co dawniej przypisywano kapitałowi, obecnie zaczęto przypisywać infor­macjom. Dlatego też współczesne społeczeństwa często nazywa się społeczeństwami informacyjnymi.

Psychologia poznawcza i nauka o poznaniu, opierające się na tak silnych filarach, zdominowały myślenie o człowieku, a szczególnie o jego umyśle. Dominacja ta jest tak silna, że niektórzy autorzy mówią nawet o „imperializmie kognityw­nym". Powstało wiele teorii umysłu (por. na przykład: Newell, 1980; Nosal, 1979; Pyłyshyn, 1984; Simon, 1977). Rozwinęły się dobrze kontrolowane badania poświęcone procesom pamięci, spostrzegania, myślenia, uwagi i wyobrażeniom (por. Glass et al., 1979 Andersen, 1980). Wiele zagadek i tajemnic umysłu ludzkiego zostało odsłoniętych.

Intencją moją nie jest omawianie tych badań. Chciałbym je­dynie odpowiedzieć na pytanie, co nowego wnosi koncepcja transgresyjna do współczesnej wiedzy o umyśle ludzkim. Są­dzę, że koncepcja ta pozwala na nowe spojrzenie na pewne procesy umysłowe. Zmienia ona hierarchię ich ważności. Szczególnie istotne stają się procesy antycypacji i procesy oceny do­niosłości informacji. Właśnie one będą przedmiotem kolejnych rozważań. Chciałbym także sformułować hipotezę o zależności istniejącej między świadomością a transgresją.

22.2. Umysł: medium — kod — treść

Rozważania te rozpocznę od ogólnego scharakteryzowania umysłu ludzkiego jako układu poznawczego. Podobnie jak każ­dy złożony system składa się on z trzech głównych składni­ków; jest medium, w którym zostały zakodowane treści doty­czące świata zewnętrznego i wewnętrznego. Cechy te: medium — kod — treść, zostaną kolejno zasygnalizowane.

l. Umysł jako medium. Ma on względnie stałe właściwości, które można by nazwać niezmiennikami antropicznymi i które niewiele zmieniły się w czasie cywilizacyjnym. Tradycyjnie zaliczamy do nich inteligencję, systemy pamięci trwałej i świe­żej, zdolności specjalne, możliwości myślenia twórczego, kom­petencje językowe, szybkość przetwarzania informacji i mnę. Chcąc uporządkować terminologię, podstawowe niezmienniki umysłu będę nazywał jego kompetencjami (por. Mischel, 1973). Kompetencje te to względnie stałe dyspozycje, które są w za­sadzie wrodzone. Fakt, że człowiek dorosły zdolny jest-rozwią­zywać równania różniczkowe, a szympans — mimo dłuższego treningu — nie daje sobie z nimi rady, jest spowodowane tym, że homo sapiens ma kompetencje abstrakcyjnego myślenia, tymczasem małpa może jedynie myśleć sytuacyjnie.

Kompetencje umysłu mają dwie charakterystyczne cechy. Pierwszą z nich jest ich treść. Z tego punktu widzenia wyróż­nia się całą rodzinę kompetencji, takich jak zdolności asymilowania informacji z otoczenia, możliwości jej generowania i ko­munikowania za pomocą języka. Mówiąc inaczej, umysł umie zapamiętywać treści, myśleć i porozumiewać się. Druga cecha kompetencji umysłu to określony poziom, wyznaczany przez ich wartość graniczną, której w zasadzie nie można przekro­czyć. Tak więc człowiek jako gatunek umie jednocześnie manipulować w pamięci świeżej niewielką liczbą symboli, równą 7 ±2, którą nazywa się liczbą magiczną. W zakresie pewnych kompetencji istnieją zasadnicze różnice indywidualne. Tak więc niektórzy ludzie myślą bardziej oryginalnie i twórczo niż inni. Poziom kompetencji może ulegać zmianie w toku uczenia się i rozwiązywana problemów.

Współcześni psychologowie toczą spory na temat hierarchii ważności zbioru kompetencji. Dla behawiorystów najważniej­szą z nich była umiejętność uczenia się nowych reakcji. Dla psychologów o orientacji poznawczej szczególnego znaczenia nabierają takie kompetencje, jak zapamiętywanie informacji, ich przetwarzanie i komunikowanie. Tomaszewski (1976) sfor­mułował tezę, że umysł jest układem reproduktywno-generatywnym, że przechowywanie treści i tworzenie nowych form to jego najważniejsze cechy. Dla psychologa przyjmującego koncepcję transgresyjną na czoło wysuwają się takie kompeten­cje umysłu, jak zdolności antycypowania zdarzeń, tworzenie nowych informacji i procesy ewaluacji. Każda koncepcja przyj­muje własną hierarchię kompetencji.

Niezależnie od takiej hierarchii warto podkreślić, że kompeten­cje tworzą pewną całość. Obniżenie lub zaburzenie w trakcie choroby jednej z nich utrudnia przystosowanie się podmiotu do środowiska i hamuje jego rozwój. Tak więc osłabienie zdolności zapamiętywania znacznie utrudnia orientację w oto­czeniu. Jednocześnie jednak zmniejsza skuteczność innych pro­cesów, takich jak myślenie i rozwiązywanie problemów Fakty te wskazują na to. że umysł jest pewną całością. Poznanie po­szczególnych jego kompetencji i parametrów nie oznacza jesz­cze poznania całej struktury.

2. Rodzaje kodów umysłowych. Informacje, które człowiek asymiluje i przechowuje w pamięci, przetwarza i komunikuje otoczeniu, mają pewną treść semantyczną i ujęte są w określo­nym języku. Język ten nazywa się kodem. Kod — mówiąc po­tocznie — to forma przekazywania informacji. Jedną z naj­ważniejszych kompetencji umysłu jest jego zdolność do stosowania różnych kodów i zmieniania ich w zależności od sytuacji oraz osobistych preferencji. W jednym z badań Conrad (1964) eksponował osobom ciągi sześciu liter, takich jak PHKVCR. Po krótkim czasie ekspozycji litery te znikały z ekranu i zadanie badanych polegało na ich odtworzeniu w podanej kolejności. Okazało się, że starali się oni zapamiętać je w formie wizualnej, czyli w kodzie prezentowanym, lub w formie dźwiękowej. W ostatnim wypadku dokonywali prze-kodowywania bodźców. Interesujące, że obie grupy popełniały inne błędy. Pierwsza z nich myliła litery, które wizualnie są podobne (na przykład C i G). Tymczasem grupa druga miała kłopoty z literami, których brzmienie jest zbliżone (na przy­kład B i V). Nawet w tak prostym zadaniu ludzie mogą zatem stosować różne kody.

Psychologowie i teoretycy nauki o poznawaniu poświęcili wie­le czasu na to, aby opisać podstawowe kody umysłowe, aby zrozumieć ich strukturę oraz funkcję. Praca ta jest daleka od zakończenia. Powiedziałbym nawet, że wraz z dokonywaniem nowych odkryć wzrasta liczba problemów (por. Andersen, 1980; Pyłyshyn, 1984). Głównym przedmiotem dyskusji są dwa kody: kod analogowy i kod analityczny.

Stosując kod analogowy jednostka wykorzystuje język, który przypomina rzeczywiste przedmioty. Przykładem analogu jest mapa terenu. Ujmuje ona rzeczywiste cechy pewnego obszaru geograficznego. W wypadku jej trójwymiarowości wzrasta po­dobieństwo między oryginałem a planem. Najczęściej podkreśla się, że konstytucyjną cechą kodu analogowego jest jego cią­głość czy — jak chcą inni autorzy — jego gęstość. Ciągłość ta odzwierciedla ciągłość rzeczywistych przedmiotów i zdarzeń;

rotacje wykonywane na wyobrażeniach figur geometrycznych przypominają rotacje rzeczywistych figur geometrycznych.

Dla psychologa badającego umysł szczególne znaczenie mają wyobrażenia i obrazy umysłowe, które są najważniejszym, ro­dzajem reprezentacji analogowej. Wyobrażenia wzrokowe, słu­chowe czy smakowe zawierają ciągłą informację o rzeczywis­tości. Jest rzeczą godną uwagi, że człowiek zdolny jest gene­rować nie tylko wyobrażenia istniejących przedmiotów (na przykład własnego mieszkania), ale również wyobrażenia treści abstrakcyjnych. Tak więc jeden z badanych przeze mnie stu­dentów ujął naukę w postaci obrazu umysłowego przedstawia­jącego wieżę strzelistą emitującą promienie świetlne. Wyobra­żenia odgrywają istotną rolę w działaniach ochronnych i transgresyjnych.

W wypadku kodu analitycznego forma ujęcia informacji jest arbitralna. Fakt, że pies nazywa się „psem", a nie „kotem", nie ma uzasadnienia merytorycznego, nie wiąże się z anatomią lub sposobem funkcjonowania tego zwierzęcia domowego. Taką formę mają języki naturalne, języki komputerowe, symbolika matematyczna i logiczna czy notacje muzyczne. Charakteryzu­ją się one dużą arbitralnością, wysokim stopniem abstrakcyjności i brakiem ciągłości.

Kompetencje, umożliwiające stosowanie i tworzenie nowych kodów analitycznych, odgrywają ogromną rolę zarówno w roz­woju osobniczym, jak i w rozwoju gatunku homo sapiens. Dzięki niemu człowiek stworzył naukę i kulturę.

Jednostka umie posługiwać się obydwoma kodami. To, który wybiera, ma istotny wpływ na jej funkcjonowanie i sprawność działania. Funkcja informacji zależy od sposobu jej zakodowa­nia. Tak więc wyobrażenia odgrywają szczególną rolę w po­czątkowych fazach myślenia twórczego, podtrzymują także mo­tywację do rozwiązywania trudnych problemów. Kod analitycz­ny — ze względu na jego ogólność i abstrakcyjność — ma istotne znaczenie w rozwoju nauk teoretycznych. Kod nie jest zatem tylko formalnym dodatkiem do treści, nie pełni on je­dynie funkcji ,,opakowania", ale sam pełni funkcję informa­cji.

Dla pełności obrazu chciałbym przypomnieć hipotezę sformuło­waną przez neurofizjologów, zgodnie z którą u większości ludzi treści obrazowe są kodowane w prawej półkuli mózgu, treści analityczne zaś — w półkuli lewej. Można by zatem powie­dzieć, że cywilizacja naukowo-techniczna, w której dominuje kod analityczny, jest cywilizacją lewej półkuli. Hipoteza ta wymaga lepszego udokumentowania.

3. Rodzaje treści umysłowych. W procesie ontogenezy człowiek koduje w pamięci i przetwarza pewną liczbę informacji, które dotyczą świata naturalnego i społecznego, zjawisk kultury i sa­mego siebie. Człowiek poznaje nie tylko dane naukowe, ale również formy mityczne. Jednym z najważniejszych pytań sta­wianych przez współczesnych psychologów jest pytanie o strukturalizację i hierarchizację wiedzy jednostki. Próbują oni opi­sać ją w terminach reprezentacji i schematów poznawczych. Dla naszych celów istotne znaczenie ma wyróżnienie wiedzy deklaratywnej i operacyjnej,

Wiedza deklaratywna jest wiedzą o faktach {knowing wh.at). Stanowi ona wskaźnik erudycji jednostki. W ciągu życia czło­wiek poznaje prawa rządzące przyrodą i społeczeństwem, po­znaje przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Zaznajamia się z dziełami literackimi i muzycznymi. Zdobywa wiedzę o nor­malnych i zaburzonych zachowaniach jednostek i grup ludz­kich. Umysł pełni aktywną rolę w asymilacji i zapamiętywa­niu informacji. Rekonstruuje je, poddaje je procesowi elaboracji. W krańcowych przypadkach fabrykuje pewne fakty o świecie i o samym sobie. Czynności te często zmniejszają trafność wiedzy deklaratywnej. Pełni ona istotną rolę w wielu procesach, które przedstawia­łem w części drugiej. Tak więc znajomość historii, jej tenden­cji i prawidłowości ułatwia w pewnych sytuacjach antycypa­cję zdarzeń. Liczne badania psychologiczne wykazują, że ludzie współcześni mają istotne trudności w prawidłowym wykorzy­staniu wiedzy o faktach. Wiedza operacyjna (proceduralna) stanowi zbiór informacji o programach działania. Jest to zatem wiedza typu knowing how. W ciągu życia człowiek poznaje wiele algorytmów mate­matycznych czy przepisów technologicznych. Zapoznaje się również z pewnymi heurystykami innowacyjnego i twórczego myślenia. Ponadto w procesie rozwiązywania problemów może samodzielnie formułować pewne metody i sposoby działania oraz włączyć je do swojego repertuaru. Wiedza ta często ma charakter zautomatyzowany; nie jest więc kontrolowana przez uwagę. W każdym razie trudno ją zwerbalizować. Gdy spytamy dorosłego człowieka, jak należy jeździć rowerem, to często nie umie on werbalnie opisać tej czynności, mimo iż sam jest doskonałym kolarzem. W takiej sytuacji ucieka się do demonstracji praktycznej. Pokazuje po prostu, jak należy wykonywać motorycznie tę czynność.

W systemie wiedzy operacyjnej człowiek nie tylko ma programy określonych czynności, takich jak pójście do restau­racji czy pisanie referatu, ale z konieczności musi on dyspono­wać przynajmniej elementarnymi metaprogramami, a więc sy­stemem ogólnych reguł konstruowania nowych programów. Bez tych ostatnich nie mógłby działać w nieznanych warun­kach (por. Nosal, 1979}.

Wiedza operacyjna spełnia istotną rolę w różnorodnych proce­sach myślenia. Heurystyki posybilne są niezbędne w trakcie oceny prawdopodobieństwa przyszłych stanów rzeczy; progra­my wykonawcze umożliwiają realizację celów ochronnych i transgresyjnych. Umiejętne wykorzystanie wiedzy operacyj­nej znacznie zwiększa szansę sukcesu.

Psychologowie i informatycy badający umysł stawiają również bardziej ogólne pytania dotyczące jego niezawodności i ogra­niczeń. Chociaż medium to nie ulegało zasadniczym zmianom w czasie cywilizacyjnym, poglądy na jego temat zależały od epoki historycznej. W pewnych epokach, takich jak Oświece­nie, uważano go za układ racjonalny i niezawodny, który odpo­wiednio wykorzystany pozwoli rozwiązać wszelkie problemy ludzkości. W czasach Romantyzmu poglądy te istotnie się zmieniły; zaczęto większą rangę przypisywać strukturom afek­tywnym.

Chociaż w naszych czasach kontrowersje te nie wygasły, ba­dania naukowe pozwoliły bardziej realistycznie spojrzeć na strukturę i ograniczenia umysłu ludzkiego. Duże uznanie zys­kała teza Simona, że możliwości umysłu ludzkiego są ogra­niczone, że często jest on układem zawodnym. Simon (1957, s. 198) pisał: „Zdolności umysłu człowieka do formułowania i rozwiązywania złożonych problemów są bardzo małe w porównaniu z wielkością tych problemów. Dlatego też rozwiąza­nie podane przez człowieka nie spełnia kryteriów obiektywnej racjonalności, często nawet nie zbliża się do niej.

W związku z tymi odkryciami Simon sformułował kryterium ograniczonej racjonalności [bounded rationdlity). Kryterium to postuluje, aby oceniając ludzkie zachowanie brać pod uwagę możliwości intelektualne i afektywne podmiotu. Posłużę się przykładem. Załóżmy, że pewien człowiek musi wykonać w na­stępnym miesiącu 20 różnych czynności (zajęć). Zastanawia się, jaka ich kolejność jest najdogodniejsza. Gdyby chciał on oce­nić wszystkie możliwe permutacje tych zajęć i na każdą z nich poświęcić tylko jedną tysięczną sekundy, to zadanie to zaję­łoby mu... 70 tysięcy lat. Ponieważ wygospodarowanie ta­kiego,czasu jest niemożliwe, człowiek tworzy sobie uproszczo­ną reprezentację zadania, redukując za pomocą pewnych heu-rystyk astronomiczną liczbę kombinacji. Dzięki temu może podjąć decyzję w ciągu kilku minut, ryzykując jednak, że przeoczy najlepsze układy czynności. Takie postępowanie po­zwala mu często wybrać rozwiązanie satysfakcjonujące, które nie jest jednak optymalne. Przykład ten pokazuje, jak trudno byłoby ocenić racjonalność człowieka bez uwzględnienia ogra­niczeń jego umysłu.

Poglądy Simona, które podzielam, trudno byłoby uznać za przejaw intelektualnego pesymizmu. Pozwalają one raczej bar­dziej realistycznie ocenić możliwości i ograniczenia tego me­dium.

22.3. Problem świadomości. Hipoteza „transgresja — świadomość”

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych problemów w psycho­logii i w całej humanistyce jest zagadnienie świadomości i nie­świadomej pracy umysłu. Każdy kierunek psychologiczny wy­pracował własne stanowisko w tej kluczowej sprawie. Psycho­logowie klasyczni — zgodnie z mądrością obiegową — ograniczali przedmiot badań do zjawisk świadomych, które są dostęp­ne świadomości. Całkowita zmiana paradygmatu nastąpiła wraz z rozwojem psychoanalizy. Freud i jego uczniowie uznali, że podstawowe procesy emocjonalno-motywacyjne są nieświadome. Ogromną rolę nieświadomości przypisywali również strukturaliści, tacy jak Levi-Strauss (1970). Próbowali oni uzasadnić tezę, że to, co świadome, ma charakter przypadkowy, zmienny i różnorod­ny. Tymczasem to, co nieświadome, jest bardziej ogólne i jed­norodne. Nieświadoma praca umysłu polega na nakładaniu nie­zmiennych struktur na zmienne treści. Większość poglądów psychoanalityków czy strukturalistów była niedostatecznie uza­sadniona i często nie wychodziła poza obszar spekulacji.

Pewnym krokiem w rozumieniu zagadki świadomości były ba­dania i koncepcje teoretyczne psychologów o orientacji poz­nawczej. Uczeni, tacy jak Neisser (1976), odrzucili substan­cjalne rozumienie świadomości. Według nich nie jest ona ani głównym układem umysłu, ani jakąś wyróżnioną strukturą. Stanowi raczej jeden z wymiarów procesów przetwarzania informacji. Jak napisał Neisser (1976, s. 105); „Świadomość jest aspektem aktywności umysłowej, nie zaś centralną stacją znajdującą się na psychicznej kolei".

Takie ujęcie — jako zbyt ogólnikowe — wymaga pewnego roz­winięcia. Wydaje się prawdopodobne, że różnica między pro­cesami świadomymi i automatycznymi sprowadza się do spo­sobu ich zakodowania. To właśnie kod bardziej bezpośredni i wyrazisty powoduje, że pewne treści znajdują się w centrum uwagi. Jeśli tak jest istotnie, to zjawisko olśnienia (iluminacji), występujące w myśleniu twórczym, staje się możliwe dzięki operacji przekodowywania, dzięki zamianie kodu pośredniego na kod bardziej dostępny. Podobnie mechanizm represji psy­chicznej, wykryty przez Freuda, sprowadzałby się do stoso­wania nowego kodu. Rozwój świadomości w toku ewolucji bio­logicznej i kulturowej stał się możliwy dzięki wypracowaniu nowych kodów informacyjnych. Hipoteza ta wymaga dalszych przemyśleń.

Obok rozważań teoretycznych w ostatnich latach intensywnie rozwinęły się badania empiryczne na ten temat (por. Kahne-man, 1973; Schneider, Shiffrin, 1977; Shiffrin, Schneider, 1977; Czyżewska, 1984). Chociaż nie tworzą one spójnej całości, po­zwalają na sformułowanie kilku wniosków godnych uwagi. Obecnie nie ulega wątpliwości, że umysł może funkcjonować zarówno świadomie, jak i automatycznie. Procesy te mają pe­wne charakterystyczne właściwości.

l. Procesy i zjawiska świadome są w zasadzie kontrolowane przez uwagę. Ludzie zdają sobie sprawę z ich przebiegu. Po­nieważ zakres uwagi jest ograniczony, również liczba jedno­cześnie przetwarzanych informacji jest niewielka. Chcąc roz­wiązać bardziej złożone problemy, ludzie stosują sekwencyjne metody przetwarzania danych (por. Simon, 1977). Procesy świadome wymagają znacznego wysiłku (cognitwe straw). Dzięki niemu jednostka może je uruchamiać, podtrzymywać i finalizować. Informacje uświadomione są bezpośrednio do­stępne podmiotowi.

2. Procesy i zjawiska automatyczne nie angażują uwagi. Lu­dzie nie zdają sobie sprawy z ich przebiegu. Nie podlegają one ograniczeniom umysłu ludzkiego. Człowiek może je wy­konywać jednocześnie z procesami świadomymi. Automatyczne przetwarzanie danych nie wymaga dodatkowego wysiłku. Dane takie nie są bezpośrednio dostępne. Człowiek nie może inten-cjonalnie uruchamiać i finalizować takich procesów.

Jakie funkcje pełnią te dwie klasy procesów umysłowych? Przypuszcza się, że z reguły procesy mające strategiczną do­niosłość dla podmiotu mają charakter świadomy. Jednocześnie procesy mniej ważne, powtarzalne i stereotypowe przebiegają często automatycznie.

Kompetencje umysłu do pracy świadomej i automatycznej ma­ją istotne znaczenie adaptacyjne i rozwojowe. Procesy świado­me pozwalają na efektywne działanie w sytuacjach nowych, zmiennych i niekonwencjonalnych. Tymczasem procesy auto­matyczne stają się szczególnie ważne w sytuacjach powtarzal­nych. Ponieważ te ostatnie nie angażują uwagi, ponieważ nie obciążają dodatkowo aparatu poznawczego, ponieważ nie pod­noszą kosztów intelektualnych, pozwalają zwiększyć zakres przetwarzanej informacji, co jest tak ważne w coraz bardziej złożonym świecie. Jest to rodzaj free lunch, który człowiek otrzymuje od natury.

Zgodnie z dotychczasowymi rozważaniami procesy świadome odgrywają istotniejszą rolę w działaniach transgresyjnych niż w działaniach ochronnych. Przekraczanie granic materialnych lub symbolicznych wymaga znacznego zaangażowania uwagi. Wymaga wysiłku poznawczego. Twierdzenie to nie wyklucza dość oczywistej tezy, że w trakcie działań typu „poza" pewne bardziej stereotypowe fazy mogą odbywać się automatycznie, bez angażowania uwagi.

Dokładniejszego rozważania wymaga zależność zachodząca mię­dzy transgresją a świadomością. Chciałbym sformułować pewną hipotezę, mówiącą o wzajemnym związku istniejącym między tymi procesami. Hipoteza ta składa się z dwóch twierdzeń. Zgodnie z pierwszym z nich transgresja rozwija świadomość i samoświadomość, pomnaża zakres procesów, z których czło­wiek zdaje sobie sprawę. Dzięki ekspansji materialnej i eman­cypacyjnej, dzięki rozszerzaniu kontroli nad innymi i tworze­niu nowych form artystycznych człowiek — mówiąc językiem literackim — przesuwa słupy swojej świadomości. Zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co dotychczas było mu zupełnie nie znane lub co zachodziło automatycznie. Czyn Adama i Ewy stał się źródłem ich świadomości.

Zgodnie z drugim twierdzeniem istnieje zależność odwrotna. Świadomość umożliwia transgresję. Człowiek, który nie byłby zdolny w sposób świadomy stawiać sobie celów typu „poza", który nie umiałby dokonywać intencjonalnego wyboru między opcjami, nie byłby w stanie przekraczać granic w taki spo­sób, jak to czyni obecnie. Można sądzić, że im większa jest kontrola świadoma danej jednostki, tym większe potencjalne szansę transgresji.

Świadomość i transgresja są zatem dwoma wzajemnie uzależnionymi od siebie aspektami życia. Świadomość to potencjalna transgresja. Transgresja zaś to forma rozwoju świadomości. Twierdzenia te nie są zbyt odkrywcze. Staną się one takimi dopiero wtedy, gdy psychologom uda się określić siłę tych za­leżności, a więc ustalić, które z nich są podstawowe, a które wtórne, gdy — wreszcie — odkrycia te staną się elementem ogólnej teorii świadomości indywidualnej.

22.4. Procesy antycypacyJne

Każdy kierunek psychologiczny tworzy własną hierarchię pro­cesów umysłowych. W koncepcji transgresyjnej szczególnie do­niosły staje się proces antycypacji. Wynika to z kilku powo­dów. Jak już podkreślałem w rozdziale 13., w działaniach trans­gresyjnych — w porównaniu z działaniami ochronnymi — wyniki są bardziej odroczone w czasie. Dopiero po dłuższym okresie człowiek otrzymuje gratyfikację. Dlatego tak ważne stają się myślenie perspektywiczne i antycypacja odległych skutków działania. Często staje się ona podstawą sukcesu. Po­nadto trzeba pamiętać, że zadania transgresyjne są z reguły nowe i niekonwencjonalne. Przewidywanie ich wyników staje się więc trudne. Proste metody liniowej ekstrapolacji typu ,,co było, to będzie" już nie wystarczają. Antycypacja wymaga bardziej zaawansowanych metod. Czynniki te zwiększają jej wagę.

Procesy antycypacyjne (oczekiwania) mogą być różnorodne. Na rysunku 22.1. przedstawiłem zasadnicze ich rodzaje. Zgodnie z nim procesy te i ich wyniki mogą być aktywne lub pasywne. Pierwsze są świadome i kontrolowane przez uwagę. Tworzenie ich wymaga wysiłku. Drugie, zwane pasywnymi, mają charakter automatyczny. Wykonując je człowiek nie ponosi specjalnych kosztów poznawczych. Nie zdaje sobie sprawy ze struktury oczekiwań. Współcześni badacze nie tylko udowodnili, że istnieją takie antycypacje (Posner, 1978), ale że między antycypacjami aktywnymi i pasywnymi rodzi się czasem konflikt (por. Kahneman, Tversky, 1982); zachodzi więc sprzeczność lub niezgodność między przewidywaniami świadomymi i automatycznymi.

Duże znaczenie ma również rozróżnienie antycypacji katego­rycznych i probabilistycznych. W sytuacji zadaniowej ludzie bądź formułują sądy typu „zdarzy się x" bądź typu „x zda­rzy się z określonym prawdopodobieństwem". Ponieważ więk­szość sytuacji rzeczywistych ma charakter niepewny i niedo­określony, formułowanie antycypacji probabilistycznych zys­kuje na znaczeniu.

Chociaż nie wykluczam, że w trakcie działań transgresyjnych ludzie wykorzystują również antycypacje pasywne, to jednak podstawową rolę odgrywają w nich przewidywania aktywne, z których człowiek zdaje sobie sprawę. Przewidywania te z re­guły mają formę probabilistyczną, czyli formułowane są w ter­minach prawdopodobieństwa lub szansy .

Przebieg tego procesu i jego wyniki zależą od całego zbioru czynników. Po pierwsze, zdolności intelektualne, czyli względ­nie stałe kompetencje umysłu, umożliwiają formułowanie prze­widywań. Zdaniem Guilforda (1978) człowiek ma określony poziom zdolności przewidywania zdarzeń. Trudno jest obec­nie powiedzieć, czy chodzi tu o jedną globalną zdolność czy o pewną klasę zdolności. Po drugie, proces antycypacji zależy od stosowanych heurystyk. Nieadekwatne heurystyki, takie jak prosta ekstrapolacja liniowa przeszłości na nowe warunki, utrudniają myślenie perspektywiczne. Negatywną rolę mogą również odegrać mity i iluzje posybilne. Po trzecie, o jakości antycypacji decyduje struktura sytuacji zadaniowej, a przede wszystkim poziom dostępnych informacji. Ostateczne przewi­dywanie to wypadkowa możliwości umysłu i stanu środowis­ka.

Dzięki podkreślaniu roli procesów antycypacyjnych, które do­tyczą nie tylko zdarzeń zewnętrznych, ale również emocji, koncepcja transgresyjna staje się koncepcją prospektywną.

22.5. Proces oceny ważności. Tworzenie hierarchii

Proces oceny doniosłości zdarzeń zewnętrznych i stanów we­wnętrznych jest drugim procesem, którego ranga znacznie wzrasta w omawianej koncepcji. O ile antycypacja była procesem deskryptywnym, o tyle ważenie informacji należy do ty­powych procesów ewaluatywnych. Jak już powiedziałem w rozdziale 2., jego efektem jest umiejscowienie na skali „waż­ny — błahy", „doniosły — nieistotny" różnorodnych obiektów fizycznych, osób, dzieł sztuki i samego siebie.

Proces ten generuje rozmaite hierarchie, odgrywające tak istot­ną rolę w przystosowaniu się i w rozwoju. Określenie hierar­chii przedmiotów, osób, dzieł symbolicznych czy sytuacji histo­rycznych nie tylko umożliwia orientację w świecie, ale po­nadto zwiększa skuteczność działania. Proces ważenia infor­macji jest zatem procesem jej hierarchizacji.

Chociaż w książce tej nie poświęciłem mu specjalnego rozdzia­łu, omawiałem go w wielu miejscach. Definiując motywację hubrystyczną zwracałem uwagę na to, że ludzie dążą do zwięk­szenia poczucia własnej ważności. Przedstawiając mechanizm wyboru działania, próbowałem udowodnić, że wagi przypisy­wane wynikowi pożądanemu i ryzyku w znacznej mierze wpły­wają na podjętą decyzję: wywołują one zjawisko przesunięcia środka ciężkości. Programy wykonania działania transgresyjnego są bardziej lub mniej ważne. W zasadzie nie można opi­sać żadnego procesu motywacyjnego lub poznawczego pomija­jąc problem ważenia.

Fundamentalne znaczenie dla badacza ma określenie zależności istniejących między ważeniem a wartościowaniem, między oce­ną doniosłości a przypisywaniem Walencji. Pewne różnice omó­wiłem już poprzednio. Waga jest oceną bardziej generalną. W przeciwieństwie do wartości określa się ją tylko w skali do­datniej, na przykład od O do l. Obiekty i osoby ważne mogą być zarówno korzystne dla jednostki, jak i niekorzystne. Cho­roba nowotworowa ma kluczowe znaczenie w życiu, chociaż jej wartość jest jednoznacznie oceniana negatywnie. Zdarza się także, że przedmioty cenne nie są uznawane — przynajmniej w pewnym okresie — za szczególnie doniosłe.

Zależności między ważeniem a wartościowaniem były przed­miotem badania Sevon (1978). Osoby biorące udział w jej eks­perymencie oceniały na określonych skalach zarówno wartość, jak i doniosłość pewnych zdarzeń społecznych, takich jak pro­jekty ograniczenia lub nawet zakazu palenia papierosów w Fin­landii, Osiągnięte przez nią wyniki zostały w sposób schema­tyczny przedstawione na rysunku 22.2. Zgodnie z przewidywaniami ludzie oceniają jako doniosłe zdarzenia, które mają bądź wartość negatywną, bądź wartość bardzo pozytywną, a zatem zdarzenia korzystne lub zagrażające. Jednocześnie zdarzenia zbliżone do obojętnych wydają się mniej ważne.

Wniosek ten, tak interesujący, ma jednak pewne ograniczenia. Wagi zależą od wielu czynników osobowych i środowiskowych. Wartość jest tylko jednym z nich. Trudno powiedzieć, czy takie zależności występują również przy ocenie doniosłości sta­nów wewnętrznych, jak standardy, poziom, aspiracji czy mo­tywacja.

Niezależnie od rozstrzygnięcia tych kwestii można powiedzieć, że pierwszoplanowe znaczenie omawianego procesu polega na tym, że dzięki niemu człowiek formułuje hierarchie, które są podstawą orientacji i kierowania własnym działaniem.

22.6. Typy umysłowości ludzi

Badacz, który zajmuje się ogólnymi prawami funkcjonowania umysłu, nie może całkowicie pominąć faktu, że między ludźmi istnieją zasadnicze i powszechne różnice indywidualne, które w toku ontogenezy nawet wzrastają. Zindywidualizowany i względnie stały sposób poznawania otoczenia będę nazywał typem umysłu lub typem umysłowości. Decyduje on o tym, jak jednostka asymiluje, przetwarza i wykorzystuje informacje o świecie i o samej sobie: decyduje więc o indywidualnej epi­stemologii (por. Nosal, 1979).

1'ypy umysłu były przedmiotem różnorodnych badań i reflek­sji teoretycznych. W przeciwieństwie do typologii charakteru, która jest znacznie rozbudowana, typologie umysłu nie są zbyt różnorodne. Tworząc je badacze nie wykazali dużej pomysło­wości: nie wykorzystali swojego przygotowania metodologicz­nego. Są to zjawiska godne uwagi historyka nauki.

Jedną z najstarszych typologii tego rodzaju jest podział umy­słów na intuicyjne i analityczne. Charakterystyczną cechą in-tuicjonistów jest to, że preferują kod analogowy, że ich proces myślenia nie jest uporządkowany, że przeskakują poszczegól­ne etapy, że doznają nagłych olśnień. Analityk przeciwnie — myśli systematycznie; posługując się metodami logiki, próbuje rozwiązać dany problem. Chociaż typologia ta zdobyła ogromną popularność wśród uczonych, jej prawomocność ciągle jest przedmiotem sporów.

Alternatywne typologie były tworzone przez wielu uczonych. takich jak James, Jung i Pawłów. Pewną popularność zdobyła topologia Pawiowa, który wyróżnił typy umysłowości ze względu na to, który układ sygnalizacyjny dominuje. U ludzi o umysłowości artystycznej przeważa pierwszy układ sygna­łów; ujmują oni rzeczywistość w postaci obrazowej; wielką wagę przypisują doznaniom i emocjom. Umysłowość teoretycz­na (myślicielska) wiąże się z dominacją drugiego układu syg­nałów. Charakteryzuje ją skłonność do abstrakcyjnego i sym­bolicznego ujęcia rzeczywistości. Wreszcie ostatni typ umysło­wości — mieszany — zapewnia równowagę dwóch układów sygnalizacyjnych, równowagę myślenia konkretnego i abstrak­cyjnego. Typologia Pawiowa, mimo jej zgodności z wiedzą po­toczną, wywołuje zasadnicze obiekcje. Merytoryczne wątpli­wości budzi teoria dwóch układów sygnalizacyjnych, stanowią­ca podstawę typologii.

Pewnym krokiem naprzód w poznaniu różnic międzyosobni-czych jest typologia stworzona przez Royce'a (por. Nosal, 1979). Autor ten przyjmuje, że każdy człowiek ma pewien profil umysłowości, którego wymiarami są; racjonalizm, empiryzm oraz metafory zm. W zależności od tego, który z wymiarów przeważa, a raczej — którego poziom jest najwyższy, można wyodrębnić trzy typy umysłowości, zwane indywidualnymi epistemologiami.

Profil, w którym dominuje racjonalizm, jest charakterystyczny dla umysłowości o ukierunkowaniu teoretycznym. Ludzie ci myślą o świecie w kategoriach hipotetyczno-dedukcyjnych. Tworzą najpierw abstrakcyjne modele rzeczywistości, a dopie­ro później je weryfikują. Profil, w którym przeważa empiryzm, odpowiada umysłowi preferującemu metody indukcyjne i feno-menologiczne w poznawaniu świata. Ludzie tacy koncentrują się na poznawaniu faktów empirycznych, ignorując jednocześ­nie ogólne teorie. Profil, w którym dominuje metaforyzm, charakteryzuje umysł metaforyczny. Ludzie tacy poznają rzeczywistość za pomocą intuicji i analogii; przedkładają szerokie, poetyckie spojrzenie na świat nad ujęcie wąskie, ale ścisłe. W poznawaniu znaczną rolę odgrywają emocje i doznania.

Typ umysłowości jednostki wpływa na działania transgresyjne, na ich rodzaj i ukierunkowanie. Zależności te nie są jednak dobrze zbadane. Można przypuszczać, że uczony o umysłowości racjonalnej będzie przede wszystkim budował dedukcyjne sy­stemy, podczas gdy uczony charakteryzujący się umysłem em­pirycznym skoncentruje uwagę na gromadzeniu nowych fak­tów. Wreszcie badacz o intelekcie metaforycznym wysuwać będzie intuicyjne ipomysły o rzeczywistości. Typ umysłu po­zwala więc przewidywać zachowanie człowieka w sytuacji transgresyjnej. Przewidywania te są zawsze probabilistyczne, ponieważ zmienne środowiskowe i charakterologiczne mogą zmodyfikować te oczekiwania.

22.7. Uwagi końcowe

Koncepcja transgresyjna człowieka pozwala w nowy sposób spojrzeć na umysł ludzki jako na układ poznawczy. Nie jest to może spojrzenie zupełnie oryginalne. Niemniej zawiera ono nowe uporządkowanie dotychczasowej wiedzy. O ile dla kogni-tywistów najważniejsze są procesy pamięciowe, a szczególnie kodowanie i odczytywanie w umyśle informacji, o tyle w tej pracy na czoło wysuwają się procesy antycypacyjne, procesy ważenia informacji i — rzecz jasna — procesy twórcze. Są one kluczowe, ponieważ odgrywają fundamentalną rolę w różno­rodnych rodzajach transgresji, ponieważ umożliwiają przekra­czanie granic dotychczasowych osiągnięć.

Nowe znaczenie zyskują również badania nad świadomością, odgrywającą tak istotną rolę w działaniach intencjonalnych, a szczególnie w działaniach transgresyjnych. Jak słusznie pisze Miller (1981), dopiero analiza procesów wolicjonalnych odsła­nia prawdziwe znaczenie świadomości.

Relacje między świadomością (samoświadomością) a transgresją są jednak dwustronne. Dzięki podejmowaniu działań eks­pansywnych i twórczych człowiek rozszerza świadomość. Zaczy­na zdawać sobie sprawę z przedmiotów i sytuacji, które do­tychczas znajdowały się poza obszarem uwagi. Badania transgresyjne stwarzają nową nadzieję, że nie zdobyta twierdza, zwana świadomością, podda się inteligencji badaczy.

Rozdział 23 Wola jako układ kierowniczy

23.1. Kontrowersje terminologiczne

Drugim układem osobowości, wymagającym szerszego omówie­nia, jest wola. Kieruje ona przebiegiem działań celowych, za­równo ochronnych, jak i transgresyjnych, chociaż w tych ostat­nich — co podkreślałem wielokrotnie — jej rola wydaje się większa. Pełni szczególnie ważne funkcje w takich procesach motywacyjnych, jak formułowanie celów, wybór działania i kontrola jego wykonywania. U podstaw kształtowania się wo­li, jako układu osobowości, leżą wrodzone kompetencje czło­wieka do podejmowania działań dowolnych i do autodeterminacji zachowań.

W tym ujęciu wola nie jest układem substancjalnym, nie moż­na jej interpretować jako homunkulusa znajdującego się w gło­wie, nie można także odwoływać się do ,,analogii anatomicz­nej". Należy ją rozumieć jako system funkcjonalny, pełnią­cy — podobnie jak umysł — ważną rolę w działaniu celowym. Człowiek pozbawiony tego układu przestaje być podmiotem ............licznym i zostaje sprowadzony do poziomu robota z Walderi. Two.

Pojęcie woli nie jest powszechnie akceptowane. Wprawdzie co­raz częściej pojawia się ono w pracach psychologicznych i cy­bernetycznych (por. Kuhl, 1983; Rychlak, 1979), to jednak nie jest to termin dominujący. Niektórzy psychologowie — szcze­gólnie akceptujący paradygmat pozytywistyczny — uważają go za ,,obrażliwy" dla nauki, ponieważ rzekomo sugeruje on, że człowiek ma absolutną wolność wyboru i nie jest zależny od świata fizycznego oraz społecznego. Chcąc uniknąć tych nie­bezpieczeństw psychologowie wprowadzają inne terminy, takie jak system kontroli, system samo regulacji, procesor, struktura ja, ego i inne. W pewnych wypadkach funkcje kierownicze przypisuje się uwadze lub pamięci operacyjnej. Pomysłowość uczonych w wymyślaniu nowych terminów jest godna uwagi. Mimo pewnych niedogodności, osobiście uważam pojęcie woli za najbardziej użyteczne, i to z kilku powodów. Pojęcie to, wyrastające z tradycji śródziemnomorskiej, jest obecnie po­wszechnie używane w życiu potocznym, szczególnie w takich wyrażeniach, jak „wolna wola", ,,silna wola", ,,dobra wola" itp. Doświadczenie poucza, że w zasadzie lepiej jest sformułować regularną definicję naturalnych pojęć, niż tworzyć nowe, któ­re są niejasne i dziwaczne. Zawodzi z reguły również metoda przenoszenia do psychologii terminologii technicznej i cyber­netycznej. Pojęcie kontroli, tak ważne w automatyce, staje się mało przydatne do opisu układów samodzielnych, tylko częś­ciowo zdeterminowanych przez świat zewnętrzny. Zaciera ono również humanistyczne aspekty psychologii.

Pojęcie woli nie ma tych wad. Wprowadzając je podkreślamy znaczenie samodzielności i przyczynowości osobistej w działaniu. Ogromne znaczenie ma również fakt, że wola jest nierozerwal­nie związana z osobistą odpowiedzialnością (por. Rychlak, 1979). Człowiek dokonuje wyboru i jednocześnie przyjmuje społeczną oraz moralną odpowiedzialność za własne czyny. Kie­rowanie własnym działaniem wiąże się zatem z systemem zysków i strat. Dzięki wprowadzeniu tego pojęcia psychologowie zwracają jednostce to, co leży u podstaw człowieczeństwa: swobodę wyboru i odpowiedzialność za nią. Takie ujęcie ułat­wia powrót psychologii do rodziny nauk humanistycznych. Poważnym błędem współczesnych psychologów jest to, że od­rzucają oni często idee i terminy klasyczne nie dlatego, iż są one bezużyteczne, ale dlatego, iż nie są ich twórcami, iż akcep­tacja ich zmniejsza oryginalność budowanej teorii i godzi w in­dywidualną hubris. W pracy tej starałem się unikać tych błę­dów.

Układy funkcjonalne, umysł i wola, nie są izolowanymi składnikami osobowości. Przeciwnie, zachodzą między nimi ścisłe związki. Współdeterminują one te same procesy transgresyjne i ochronne. Nie można dokonać wyboru działania bez wie­dzy o świecie i bez pewnego zakresu wolnej woli. Są to ele­menty tej samej całości.

23.2. Funkcjonowanie woli

Jak już powiedziałem, wola jako układ funkcjonalny pełni za­sadnicze funkcje kierownicze w działaniu człowieka. Współdeterminuje ona procesy teliczne, decyzyjne i wykonawcze. Nie jest wykluczone, że pełni także pewną rolę w integracji oso­bowości i w kształtowaniu poczucia tożsamości. W podrozdziale tym skoncentruję swoją uwagę na jej znaczeniu w działaniach transgresyjnych.

Z funkcjonalnego punktu widzenia warto wyróżnić trzy zasad­nicze składniki woli, które pełnią odmienną rolę w procesach motywacyjnych. Składniki te, zwane komparatorem, selekto­rem i realizatorem, zostały przedstawione schematycznie na rysunku 23.1.

l. Komparator, czyli „aktywizacja woli". Panuje dość pow­szechna zgoda wśród psychologów i neuropsychologów, że czło­wiek dysponuje pewnym układem, który porównuje standardy zachowania (poziom aspiracji) z aktualnym stanem rzeczy. W wypadku powstania rozbieżności między stanem aktualnym a pożądanym rodzi się napięcie motywacyjne (aspiracyjne) i jed­nostka dąży do wyrównania niedoboru wartości.

Jak powiedziałem w rozdziale 9., układ ten, zwany kompara­torem, można nazwać układem aktywizującym wolę działania. Podstawowe znaczenie ma fakt, że jest on zdolny działać we­dług dwóch różnych zasad: uruchamia on zarówno motywację homeostatyczną, jak i heterostatyczną. W sytuacji wykrycia rozbieżności między względnie stałymi standardami i aktual­nym stanem rzeczy, czyli rozbieżności D (S, A), podejmuje on działania zgodne z zasadą „napięcie — ulga". Zdobycie nor­malnych, typowych dóbr kończy pracę i daje satysfakcję. Bar­dziej złożony jest mechanizm motywacji heterostatycznej (wzrostowej). Wówczas to ludzkie dążenia stają się nienasyco­ne. Likwidacja rozbieżności między aspiracjami a aktualnym stanem rzeczy, czyli zniwelowanie różnicy D (L, A), nie tyle usuwa napięcie, ile je utrzymuje lub nawet zwiększa. Dążenia hubrystyczne, poznawcze czy kratyczne w zasadzie nigdy nie zostaną w pełni spełnione. Kompetencje komparatora do gene­rowania motywacji heterostatycznej miały ogromne znaczenie w rozwoju jednostek i w powstaniu cywilizacji.

Mimo iż komparator może funkcjonować według dwóch zasad, podlega on zawsze ogólnemu (żelaznemu) prawu motywacji.

2. Selektor, czyli „wolność woli". Jest to prawdopodobnie naj­bardziej specyficzny składnik woli, chociaż jego nazwa nie jest powszechnie przyjęta. Dokonuje się bowiem w nim akt wy­boru. Na podstawie informacji płynących z komparatora, z pa­mięci trwałej oraz ze świata zewnętrznego jednostka dokonuje wyboru najlepszej, według niej, opcji. Zakres swobody wyboru nazywa się najczęściej wolnością woli. Wolność ta nigdy nie jest absolutna, ale nigdy też — poza przypadkami krańcowy­mi — człowiek nie znajduje się w sytuacji całkowitego znie­wolenia.

W porównaniu z działaniami ochronnymi, które często są ste­reotypowe i zautomatyzowane, znaczenie selektora wzrasta w działaniach transgresyjnych. Wychodzenie poza dotychczaso­we granice własnych osiągnięć, dokonywanie ekspansji i roz­wiązywanie twórczych problemów wymagają znacznej swobo­dy wyboru, znacznego zaangażowania uwagi i znajomości zło­żonych reguł podejmowania decyzji. Transgresja stanowi „pró­bę woli". Mimo wielu badań na ten temat akt wyboru, a szcze­gólnie moment akceptacji działania i odrzucenia innych opcji, ciągle wydaje się jeszcze tajemniczy.

Akt wyboru stanowi rodzaj zobowiązania do podjęcia działań realizacyjnych i do przyjęcia ciężaru odpowiedzialności za te działania.

3. Realizator, czyli „siła woli". Jest to bardzo ważny układ. Według Kuhla (1983) kontrola realizacji działania to najważ­niejsza funkcja woli. Jak wiadomo, sformułowanie intencji (celu, zamiaru) jest znacznie łatwiejsze niż jej wykonanie. W procesie realizacji człowiek spotyka dystraktory lub nowe bardzo kuszące możliwości. Wówczas często przerywa proces osiągania danego celu.

Doniosłość tego składnika wzrasta w działaniach transgresyj­nych, które mają charakter długofalowy i których wyniki fi­nalne są odroczone w czasie. Działania te wymagają wydat­kowania znacznej energii przez dłuższy okres. Dopiero twór­czość i ekspansja stanowią wyzwanie dla tego układu i jego siły. Transgresja to „triumf woli", chociaż trafniejsze byłoby sformułowanie, że jest to „triumf woli i sprzyjających okolicz­ności".

Wola jako układ kierowniczo-kontrolny ściśle wiąże się z funk­cjonowaniem umysłu. Każdy proces — chociaż w różnym stop­niu — jest jednocześnie współdeterminowany przez te dwa składniki osobowości.

23.3. Zakłócenia w funkcjonowaniu woli

Wola, jako układ kierowniczy, nie zawsze funkcjonuje normal­nie. Pod wpływem różnorodnych czynników zewnętrznych lub wewnętrznych jej czynności mogą zostać zakłócone lub całko­wicie przerwane. Zagadnienie to było już znane klasykom psychologii. Zwracali oni uwagę na to, że abulia utrudnia lub uniemożliwia podjęcie racjonalnej decyzji, że przedłuża proces wahania w nieskończoność. Podobnie „słabość woli" udarem­nia osiąganie ambitniejszych celów. W obecnych czasach zakłó­cenia funkcjonowania woli są opisane bardziej systematycznie <por. Carver, Scheier, 1981).

Zakłócenia te mogą występować w każdym etapie podejmowa­nia działania celowego. W pewnych okolicznościach zawodzi komparator. Zgodnie z ogólnym prawem motywacji brak stan­dardów lub aspiracji danego rodzaju uniemożliwia powstanie napięcia motywacyjnego. Człowiek, który znalazł się w całko­wicie nowej sytuacji, nie jest często zdolny podjąć ukierunko­wanego działania. Próby przeniesienia standardów wypracowa­nych w jednej kulturze do kultury innej, niedostatecznie zna­nej, zakłócają poprawne działanie.

Przyczyną zaburzeń w pracy komparatora jest nie tylko brak właściwych standardów, ale również trudności w dokonywaniu porównania tego, co pożądane, z tym, co aktualne. Ponadto uboga informacja zwrotna o zdobytych wartościach zakłóca proces finalizowania działania. Zakłócenia te powodują, że czło­wiek nie wie, co robić, nie wie, jakie intencje ochronne i transgresyjne powinien formułować. W drastycznych przypadkach mówi się, że stracił on cel życia.

Zaburzenia takie mogą powstać na poziomie pracy selektora: wówczas to jednostka ma trudności z wyborem opcji, które są optymalne lub satysfakcjonujące. Jednym z najważniejszych czynników odpowiedzialnych za takie zakłócenia jest zjawisko dezindywidualizacji (por. Diener, 1979; Zimbardo, 1969). W sy­tuacji całkowitej anonimowości, dominacji grupy nad jednost­ką i braku osobistej odpowiedzialności ludzie tracą poczucie odrębności i tożsamości. Stają się pionkami w wielkiej ma­szynie instytucjonalnej i kolektywnej.

Dezindywidualizacja ta wpływa na proces wyboru w różny sposób. Osłabienie poczucia odpowiedzialności za czyny i zmniejszenie koncentracji na sobie powodują, że jednostki podejmują często działania agresywne i destruktywne, że tracą hamulce moralne, że tracą dobrą wolę. Jak wykazał Zimbardo (1969), badani traktowani przez dłuższy okres bardziej ano­nimowo i chłodno dawali bolesny szok elektryczny niewin­nym ofiarom częściej niż osoby traktowane podmiotowo.

Krańcowa dezindywidualizacja i manipulacja społeczna mogą prowadzić do całkowitego wyłączenia selektora, czyli do wyłą­czenia wolnej woli. W takich sytuacjach człowiek staje się bez­wolnym pionkiem w rękach innych ludzi. Przestaje podejmo­wać samodzielne decyzje ochronne i transgresyjne. Zaczyna realizować obce mu cele. Sytuacje takie są jednak rzadkie. Ich rzadkość nie oznacza, że nie są warte dokładniejszej analizy. Zakłócenia mogą również powstać w procesie realizacji żąda­nia. Prawdopodobnie najczęstszym z nich jest brak adekwat­nego programu działania. Dotyczy to szczególnie zadań transgresyjnych, które są nowe i które wymagają oryginalnych sy­stemów heurystycznych. Podobnie deficyt energii oraz deficyt czasu mogą udaremnić osiągnięcie celów transgresyjnych.

Zakłócenia w pracy kolejnych składników woli nie tylko utrudniają przystosowanie się do rzeczywistości, ale jeszcze w większym stopniu hamują proces podejmowania działań transgresyjnych, które są źródłem rozwoju jednostki i kultury.

23.4. Spór o determinację działania

Wprowadzenie do psychologii osobowości układu zwanego wolą wymaga nowego spojrzenia na sprawę determinizimu i indeterminizmu ludzkiego zachowania, szczególnie zachowania celo­wego. Poglądy na ten temat są różnorodne. Można by ułożyć ciągłą skalę, której początek oznaczać będzie krańcowy determinizm, a koniec — skrajny indeterminizm. Zgodnie z tym pierwszym stanowiskiem całe zachowanie jest wywoływane i ukierunkowywane przez przyczyny fizyczne, fizjologiczne i eksperymentalne. Zadaniem nauki o człowieku jest wykrycie ścisłych praw i regularności. Dzięki nim zachowanie stanie się zrozumiałe, przewidywalne i kontrolowalne. W tym ujęciu po­jęcie woli jest semantyczną fikcją (por. Kimble, 1984).

Zwolennicy indeterminizmu uważają, że pojęcie przyczynowości z zasady nie odnosi się do ludzkiego zachowania. Na pewno nie jest ono adekwatne przy opisie działań indywidual­nych. Nie ma niczego takiego, jak ogólne i bezwyjątkowe pra­wa zachowania. Psycholog zdolny jest jedynie określać prze­ciętną statystyczną, wskazującą na tendencje istniejące w da­nej zbiorowości. W gruncie rzeczy nie można w pełni zrozu­mieć zachowania, nie można go przewidywać i kontrolować. Pojęcie wolnej woli ma swój sens empiryczny. Obok tych stanowisk krańcowych istnieje wiele poglądów pośrednich, bar­dziej umiarkowanych.

Historia psychologii wskazuje, że psychologowie — jako całość — należą do tych uczonych, którzy w sposób najbardziej de­terministyczny traktują przedmiot swoich badań. Doyle (cyt. za: Wrightsman, 1972) przeprowadziła interesujące badania porównawcze, z których wynika, że psychologowie ekspery­mentalni są radykalniejszymi deterministami niż inne grupy akademickie, takie jak fizycy czy biologowie. Ci ostatni zaj­mują raczej miejsce na drugim krańcu skali; szczególnie od­nosi się to do fizyków badających cząstki elementarne (por. Capra, 1980). Psychologowie eksperymentalni sądzą także, że 336 wolność wyboru jest rodzajem złudzenia, podczas gdy przyrodnicy przyznają jej wartość empiryczną. Posługując się termi­nologią Jameaa, można by powiedzieć, że psychologowie — przynajmniej ci, którzy prowadzą badania eksperymentalne — należą do „twardogłowych uczonych".

Wnioski te odnoszą się do behawioryzmu i jego pochodnych. Twórcy tego kierunku, szczególnie tak radykalni, jak Skinner, odrzucili koncepcję człowieka autonomicznego i przyjęli, że całe zachowanie jest zdeterminowane przez przyczyny fizycz­ne, przez poszczególne bodźce i ich układy. W uczeniu reakcji wyjątkową rolę odgrywają wzmocnienia, zwane potocznie sys­temem nagród i kar. W tym scjentystycznym i pozytywistycz­nym obrazie jednostki nie ma miejsca dla wolności wyboru i godności, nie ma miejsca dla woli i odpowiedzialności oso­bistej.

Tę koncepcję determinizmu fizycznego Skinner próbował urze­czywistnić, tworząc naukową utopię Walden Two. Życie tej społeczności zostało całkowicie oparte na prostych prawach warunkowania i uczenia się reakcji zewnętrznych. Począwszy od urodzenia aż do późnej starości mieszkańcy Walden Two byli kontrolowani przez Fraziera i jego współpracowników.

Chociaż zgodnie z intencjami Skinnera utopia jego miała być ofermą demokratycznego i liberalnego społeczeństwa, stała się w rzeczywistości klasycznym wariantem totalitaryzmu. Znie­walała ona jednostkę i pozbawiała ją pewnej swobody wy­boru działania i drogi życiowej. Była ona królestwem deter­minizmu.

Chociaż psychoanaliza freudowska jest strukturą diametralnie różną od behawioryzmu, akceptuje ona również mechaniczną koncepcję człowieka. Determinizm freudowski ma jednak prze­de wszystkim charakter fizjologiczny (biologiczny). Człowiek jest kontrolowany przez nieświadome popędy, a także przez represyjną kulturę, przez ślepe id i autokratyczne superego. Ta kontrola staje się jeszcze bardziej surowa u ludzi cierpią­cych na nerwice i psychozy. W takich okolicznościach wolność jednostki, a raczej wolność jej ego, staje się iluzoryczna. Niektórzy myśliciele i filozofowie starają się znaleźć miejsce dla kategorii wolności w psychoanalizie klasycznej. Marcuse (1970) uważa, że wolność freudowskiego człowieka staje się możliwa na bazie niewolności. Jeśli ograniczy on tyranię instynktow­nych popędów i wyrzeknie się zasady przyjemności, to uzy­ska pewien zakres wolności, niezbędny do podejmowania dzia­łań, które — mimo iż w pewnych wypadkach nieprzyjemne — są społecznie pożyteczne. Wówczas człowiek staje się przyczy­ną zdarzeń. Chociaż interpretacja ta wydaje się dopuszczalna, nie zmienia ona ogólnego przeświadczenia, że człowiek freudowski jest całkowicie zdeterminowany przez struktury biolo­giczne.

Te krańcowe poglądy deterministyczne zostały odrzucone przez psychologię poznawczą, która stała się dominującym kierun­kiem w naszych czasach. Jej twórcy próbują udowodnić, że myśli i czyny jednostki nie są w pełni zdeterminowane przez czynniki zewnętrzne, że ma ona pewien stopień swobody (por. Kelly, 1955). Jeden z głównych przedstawicieli tego kierunku, Neisser (1976), dokumentuje pogląd, że wolność spostrzegania i wolność działania zależą od wiedzy człowieka o środowisku i o samym sobie. Ludzie, których inionnacje na ten temat są bardziej zróżnicowane i bardziej adekwatne, stają się jednocześnie bardziej wolni. Dostrzegają oni alternatywy znajdują­ce się poza zasięgiem percepcji osób nie znających danego frag­mentu rzeczywistości. Kognitywiści podkreślają, że człowiek ;noże być przyczyną własnych zachowań. Pojęcie samodeterminacji odzyskuje zatem swój empiryczny sens.

Pod wpływem osiągnięć współczesnej psychologii poznawczej i psychologii humanistycznej coraz więcej psychologów porzu­ca skrajny determinizm, chociaż w dalszym ciągu istnieją w tym zakresie zasadnicze różnice indywidualne. Na skali determinizmu wyższą pozycję zajmują psychologowie ekspery­mentalni niż psychologowie społeczni. Ci ostatni zaś bardziej deterministycznie ujmują zachowanie niż psychologowie humanistyczni (por. Kimble, 1984). Można jednak zaryzykować twierdzenie, że koncepcja człowieka całkowicie zdeterminowa­nego przez środowisko zewnętrzne lub przez wyposażenie ge­netyczne, należy już do przeszłości.

23.5. Wola i pojęcie ograniczonej determinacji

Relacja między pojęciem woli (szczególnie pojęciem „wolnej woli") a determinizmem jest złożona. Pewni autorzy uważają, że są to kategorie wykluczające się, inni sądzą, że można je ze sobą pogodzić. Dobrym wstępem do tej dyskusji może być wy­powiedz Hebba (cyt. za: Rychlak, 1979). Ten wybitny uczony powiedział: „Jestem deterministą. Zakładam, że to, jaki jestem i jak myślę, jest całkowicie produktem dziedziczności (determi­nacja materialna) i mojej historii środowiskowej (determinacja społeczna). Nie mam swobody wyboru tego, czym jestem, ale wolna wola nie dotyczy tych spraw. Dotyczy ona tego, czy moje zachowanie jest całkowicie kontrolowane przez aktualne okoliczności. Dziedziczność i środowisko ukształtowały mnie w czasach mojej młodości. Dzięki temu {...] mogę działać ina­czej, niż wymagają tego obecne okoliczności: tak więc mogę zdecydować o tym, czy być miłym dla innych i napisać zamó­wiony artykuł czy raczej zrezygnować z tej propozycji. Inny­mi słowy, mogę obijać się w czasie, w którym powinienem pra­cować. Jeśli przeszłość ukształtowała we mnie naturę próżniaczą, będę się lenił, mimo nacisków ze strony sekretarki. Na­zywam to właśnie wolną wolą. Nie jest to jednak indeterminizm".

Dla Hebba zatem wolna wola i determinizm nie są kategoria­mi wykluczającymi się. Zachowanie jest zawsze zdeterminowa­ne, ponieważ zależy ono od wyposażenia genetycznego i od uprzedniego uczenia się w środowisku. Uwarunkowania te nie tylko nie przeczą wolnej woli, ale ją potwierdzają. Dzięki nim człowiek zdolny jest przeciwstawić się aktualnym naciskom i wymogom instytucji lub jednostek. Zdolny jest także wybrać opcję, wbrew oczekiwaniom otoczenia. Zdeterminowana prze­szłość czyni człowieka wolnym w teraźniejszości.

Ta szczera i jasna wypowiedź wydaje się bardzo dyskusyjna. De facto Hebb przeczy wolności woli i możliwości swobodne­go wyboru. Jeśli zachowanie, takie jak. próżniactwo, zależy całkowicie od przeszłych oddziaływań, to człowiek nie ma swo­body wyboru. Przeciwstawianie się aktualnym okolicznościom (takim jak motywowanie do napisania artykułu) świadczy je­dynie o tym, że oddziaływania przeszłe były silniejsze niż obecne naciski. Gdyby wzmocnić siłę aktualnych bodźców, to jednostka musiałaby im ulec. Hebb zatem faktycznie wyklu­cza pojęcie wolnej woli: zachowanie jest zawsze uwarunkowa­ne przez środowisko (przeszłe lub teraźniejsze) i przez wypo­sażenie genetyczne. Inne stanowiska na ten temat przedstawia Rychlak (1979).

Przechodząc do omówienia własnych poglądów, chciałbym za­cząć od stwierdzenia, że uważam, iż pojęcie woli i pojęcie de-terminizmu są ze sobą związane, chociaż nie są tożsame. Przy­jęcie tezy behawiorystycznej o całkowitej determinacji zacho­wania przez zewnętrzne bodźce powoduje, iż układ kierowni­czy — wola — traci swój empiryczny sens. W świecie stero­wanym tylko przez przyczyny zewnętrzne nie ma miejsca,dla woli. Jednak pogląd bardziej umiarkowany i chyba bardziej realistyczny, utrzymujący, że zachowanie człowieka jest tylko częściowo uwarunkowane przez środowisko oraz przez in­strukcje genetyczne, nie tylko nie wyklucza pojęcia woli, ale powoduje, że staje się ono konieczne. Jeśli człowiek jest ukła­dem samodzielnym, jeśli jest on źródłem przyczynowości, to musi istnieć pewien układ funkcjonalny, kierujący dowolnoś­cią działania: takim układem staje się wola.

Teza o ograniczonej determinacji czynów człowieka, która jest logiczną konsekwencją przyjęcia modelu interakcyjnego (por. podrozdział 21.2.), leży u podstaw koncepcji transgresyjnej. Zgodnie z nią przyjmuję, że działania człowieka, w tym rów­nież działania transgresyjne, zależą od trzech klas czynników. l. Na działania człowieka wpływa środowisko zewnętrzne, za­równo przeszłe, jak i aktualne. Klimat, ukształtowanie terenu, charakterystyka przestrzeni osobistej, rodzina, instytucje społeczne, role zawodowe itp. bez wątpienia kształtują osobowość i indywidualne doświadczenia. Są to twierdzenia tak banalne, że nie mh potrzeby ich uzasadniać.

Niebanalne są jednak poglądy na temat siły oddziaływań ze­wnętrznych ukierunkowanych na różne rodzaje zachowania. Jak już podkreślałem poprzednio, środowisko zewnętrzne od­grywa szczególną rolę w uruchamianiu zachowań reaktyw­nych. Jest ono także ważne w trakcie podejmowania działań ochronnych. Jednocześnie jego rola maleje w wypadku działań transgresyjnych, które są w większym stopniu uruchamiane i podtrzymywane przez siły podmiotowe.

2. Zachowania ludzkie zależą także od czynników wewnętrz­nych, zwanych siłami podmiotowymi lub determinacją wew­nętrzną. Cechy umysłu i charakteru, a więc siła i rodzaj mo­tywacji wzrostowej, wiedza proceduralna czy odwaga współ­decydują o tym, co człowiek robi i czego unika. Rola tych czynników wzrasta w trakcie podejmowania działań ekspan­sywnych i twórczych.

Nie podzielam poglądu, że osobowość człowieka jest pochodna wobec środowiska, że auto determinację można całkowicie spro­wadzić do determinacji zewnętrznej. Chociaż nie ulega wąt­pliwości, że instytucje społeczne i zawodowe wpływają na for­mowanie osobowości, nie można zapominać, że jednostka samo­dzielnie integruje te wpływy, że próbuje także kształtować sie­bie według własnego projektu, że podejmuje czynności samo-rozwoju. Dzięki temu czynniki wewnętrzne zyskują pewną sa­modzielność. Sprowadzanie osobowości do oddziaływań środo­wiska przypomina mi utożsamianie surowego materiału z rzeź­bą, mającą wartość artystyczną.

3. O ile tezy o determinacji środowiskowej i wewnętrznej — w ich ogólnej formie — wydają się dość powszechnie akcepto­wane, o tyle poniższe rozważania mogą wzbudzić zasadniczy opór i zasadnicze spory. Uważam, że to, co człowiek robi i cze­go unika, zależy także od czynników losowych i przypadko­wych. Powiedziałem ,,zależy", ale trafniej byłoby powiedzieć, że nie zależy od niczego. Podobnie jak to, czy moneta wypadnie na orła czy reszkę. W obu wypadkach zachowania nie mają wyraźnego powodu, są nieoznaczone i — jak mówi Lem — „nieobliczalne".

Takie incydentalne i anarchiczne elementy powodują, że re­akcje ludzkie są zmienne i chwiejne, że człowiek traci kontro­lę nad pewnymi zdarzeniami, że wybiera opcje gorsze niż te, które sam dostrzega. Na obecnym etapie rozwoju wiedzy trud­no jest powiedzieć, jaką rolę odgrywa przypadek w zachowa­niu. Ignorowanie go byłoby jednak błędem.

Jak wynika z nielicznych badań, prowadzonych przez Michotte'a (1963) czy Feldmana (1972), ludzie nie doceniają przypad­ku. Poszukują determinacji nawet w sytuacji, w której sek­wencje zdarzeń są całkowicie losowe. Takie tendencje da się zrozumieć z punktu widzenia przystosowania się. Regularności w świecie ułatwiają orientację i zwiększają skuteczność dzia­łania. Ludzie więc zawsze próbują je odkryć, nawet tam, gdzie ich nie ma. Te tendencje bywają również silne w nauce. Po­wiedziałbym, że są one nawet wzmacniane przez poglądy scjentystyczne i pozytywistyczne. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że ignorowanie przypadku — ułatwiając pracę uczonego — jednocześnie prowadzi do fałszywych twierdzeń o człowieku. Badacz zaczyna odkrywać pozorne zależności.

Staram się przeciwstawić tym tendencjom. Przyjmuję tezę o ograniczonej determinacji zachowania, która wydaje się bar­dziej uzasadniona niż twierdzenia głoszone przez skrajnych deterministów i skrajnych indetenninistów. Teza ta otwiera nowe możliwości interpretacyjne i badawcze. Przyjmując ją psycho­log może wyjaśniać działanie także w terminach przypadku, nieoznaczoności i czynników anarchicznych. Zwiększa to moż­liwości eksplanacyjne.

Teza ta usuwa paradoks istniejący dotychczas w psychologii. Otóż badacz, który sam uważał się za jednostkę samodzielną, mogącą wybierać temat pracy, hipotezy, metody eksperymentalne i sposób interpretacji wyników, jednocześnie odmawiał innym ludziom, którzy wchodzili do jego laboratorium, tych przymiotów. Traktował ich jako układy zależne od zadania eksperymentalnego. Nie dawał więc im ,,równych szans". Psy­chologia transgresyjna zmienia tę sytuację. Traktuje ona czło­wieka — zarówno badacza, jak i osobę badaną — jako indy­widualność, której zachowanie jest tylko częściowo zdetermino­wane i która ma układ kierowniczy, zwany wolą.

23.6. Odpowiedzialność człowieka

Funkcjonowanie woli powiązane jest z indywidualną odpowie­dzialnością, podobnie jak brzegi tej samej rzeki. Jak stwier­dziłem w rozdziale 16., sam akt wyboru zawiera w sobie ak­ceptacje przez sprawcę antycypowanych kosztów i korzyści, związanych z własną decyzją. Chociaż pojęcie odpowiedzialnoś­ci jest tak powszechne, chociaż poczucie jej występuje już u dzieci, jej kryteria obiektywne i subiektywne są dość nie­jasne (por. Daszkowski, 19'83; Kozielecki, 1981a; Reykowski, 1979). Posłużę się elementarnym przykładem.

Załóżmy, że właściciel samochodu zaparkował go na stromej ulicy bez odpowiedniego zabezpieczenia, przewidzianego prze­pisami drogowymi. W trzech analogicznych sytuacjach zaszły następujące zdarzenia:

— samochód stoczył się i zranił przechodnia;

— samochód stoczył się i lekko uszkodził przejeżdżający sa­mochód;

— samochód stoczył się i zatrzymał bezpiecznie przy drugim krawężniku.

W wymienionych sytuacjach właściciel podjął identyczną de­cyzję, zdając sobie sprawę z grożącego wypadku. Konsekwencje — zależne od zdarzeń losowych — okazały się inne. Czy odpowiedzialność sprawcy w tych sytuacjach jest identyczna? Z normatywnego punktu widzenia człowiek odpowiada za de­cyzje, a nie za ich losowe wyniki. Dlatego we wszystkich sy­tuacjach właściciel powinien zostać obarczony takimi samymi kosztami. W praktyce społecznej jednak ludzie biorą również pod uwagę nie kontrolowane konsekwencje. Dlatego też naj­wyższą odpowiedzialnością obarczają właściciela pierwszego samochodu; najmniejszą zaś — ostatniego. Takie kryterium oceny powoduje, że sprawca; który podjął dobrą decyzję ry­zykowną — przy niekorzystnych okolicznościach — staje się przedmiotem niezasłużonej krytyki. Sprawa odpowiedzialności komplikuje się w sytuacjach spo­łecznych, w których decyzje i działania są podejmowane przez grupy i zbiorowości. Wówczas odpowiedzialność ulega rozmy­ciu i dyfuzji. Ludzie podejmują bardziej ryzykowne decyzje, graniczące często z hazardem (por. Waliach, 1964). W wielu wypadkach nie poczuwają się do odpowiedzialności. Z licznych badań, które przytoczyłem, wynika, że ludzie ule­gają dewiacji hedonistycznej. Przypisują sukces sobie, przy­czyn niepowodzenia zaś szukają w środowisku zewnętrznym. Mówiąc inaczej, przyznają się do odpowiedzialności za wyniki korzystne i zaprzeczają, że mieli wpływ na wyniki niekorzyst­ne. Jest to zgodne z porzekadłem, że klęska nie ma swojego ojca. Te subiektywne interpretacje — chociaż tak ważne dla psychologa — nie są wystarczające w badaniu zachowania. Istotniejsze od nich wydają się dane bardziej obiektywne, któ­re pozwolą stwierdzić, kto rzeczywiście ponosi odpowiedzial­ność za określone czyny.

Pojęcie odpowiedzialności, tak ważne w działaniach ochron­nych, staje się jeszcze istotniejsze w procesie wykonywania czynów transgresyjnych. Działania te mają często konsekwen­cje nie tylko dla jednostka ale dla całego gatunku. Nowe leki, nowe metody odżywiania, nowa broń letalna czy nowe odkry­cia genetyczne mogą mieć decydujący wpływ na rozwój lub zagładę gatunku. Ale nawet transgresje mniejszego kalibru są z reguły ryzykowne. Ich wyniki bywają nieokreślone i trudne

do przewidzenia. Niespodzianka została wbudowana w trans­gresję.

W takich zadaniach ustalenie kryteriów odpowiedzialności indywidualnej lub zespołowej staje się ogromnie złożone. Warto tu przypomnieć dyskusję, jaka toczyła się po drugiej wojnie światowej, a która jeszcze nie wygasła, czy fizycy są odpowie­dzialni za konsekwencje swoich badań nad strukturą atomu i reakcją łańcuchową? Czy ich należy obarczyć odpowiedzial­nością za cierpienia ludzi? Odpowiedzi na te pytania nie są jednoznaczne.

Niezależnie od przyszłych rozstrzygnięć można powiedzieć, że w związku z rozwojem koncepcji transgresyjnej wzrasta ranga badań nad odpowiedzialnością osobistą i jej uwarunkowaniem.

23.7. Uwagi końcowe

Czytając klasyczne podręczniki, w których znajdują się roz­działy o woli, odnosi się wrażenie, że ich autorzy przeceniali swoją wiedzę na jej temat, że nie uświadamiali sobie własnej ignorancji. Obecnie zdajemy sobie sprawę, że wiemy o niej bar­dzo mało, że niedostatecznie rozumiemy złożone relacje istnie­jące między wolą i odpowiedzialnością, między wolą a determinizmem zachowania, między wolą a świadomością. Z reguły nie umiemy wyjść poza hipotezy i spekulacje. Ale sam fakt, że psychologowie doceniają tę problematykę, budzi pewne na­dzieje.

Rozważania zawarte w tym rozdziale zmuszają do poddania rewizji modelu interakcyjnego przedstawionego w rozdziale 21. Zgodnie z tezą o ograniczonej determinacji zachowania nale­żałoby go wzbogacić o czynniki przypadkowe i anarchiczne. Działania celowe zależą zatem nie tylko od środowiska i osobo­wości, ale również od przypadkowych zdarzeń, które nie są kontrolowane przez podmiot. Fakt ten znacznie utrudnia ba­danie regularności zachowania. Jednocześnie wprowadza do nauki pewien element nieokreśloności i nieoznaczoności. W ten sposób symplistyczny portret człowieka scjentystycznego zo­staje znacznie wzbogacony.

Rozważania te potwierdzają pogląd Whiteheada, że uczo­ny powinien poszukiwać prostoty, ale nie może jej ufać.

Rozdział 24 Koncepcja transgresyjna: osiągnięcia i perspektywy

24.1. Zasada użyteczności

W skład współczesnej wiedzy psychologicznej wchodzi wiele teorii, koncepcji i wizji człowieka, które różnią się stopniem ogólności, prostotą i wartością poznawczą. Wzbogacanie tej wiedzy, tworzenie nowych systemów teoretycznych nie może być procesem zupełnie dowolnym i spontanicznym. Podlegać on musi pewnym zasadom metodologicznym i epistemologicznym. Najważniejszą z nich jest — jak sądzę — zasada uży­teczności, która głosi, że nowy system teoretyczny jest cenny wtedy i tylko wtedy, gdy z punktu widzenia co najmniej jednego kryterium, przyjętego przez społeczność uczonych, okazuje się bardziej wartościowy niż dotychczas istniejące sy­stemy (por. Aronson, 1978). Teoria dysonansu poznawczego — mimo jej prymitywizmu i znacznej banalności — jest ciągle aktualna, ponieważ pozwala adekwatniej wyjaśnić zachowanie się człowieka w chwili powstania niezgodności między przekonaniami. Gdy w przyszłości inne koncepcje — na przykład koncepcja samoprezentacji — lepiej będą spełniać funkcje eksplanacyjne tego rodzaju zjawisk, teoria dysonansu poznawczego stanie się jedynie fragmentem historii psychologii.

Kryteria oceny teorii czy koncepcji są różnorodne (por. Ryckman, 1978). Chciałbym ograniczyć się do przypomnienia czte­rech z nich. Po pierwsze, przedmiotem ewaluacji bywa struk­tura teorii, a głównie takie jej cechy, jak ogólność twierdzeń i hipotez, ich ścisłość, prostota, testowalność oraz stopień uza­sadnienia empirycznego. Po drugie, o dojrzałości teorii w du­żej mierze decyduje to, w jakim stopniu spełnia ona swoje podstawowe funkcje, takie jak moc predyktywna i eksplanacyjna, w jakim stopniu więc pozwala przewidywać zachowa­nie i wyjaśniać jego mechanizm. Po trzecie, można oceniać sy­stem teoretyczny z punktu widzenia jego wartości heurystycznej, a więc z punktu widzenia tego, jak wpływa on na sposób myślenia badaczy, z jaką łatwością pozwala generować nowe hipotezy. Koncepcja Freuda — jak żadna inna — stymulowała myślenie nie tylko kilku pokoleń psychologów, ale również hi­storyków, socjologów, a nawet pisarzy. Po czwarte, istotne zna­czenie społeczne ma wartość praktyczna teorii, a więc jej rola w wychowaniu, psychoterapii czy w zarządzaniu.

Celem tego rozdziału jest sprawdzenie, czy koncepcja transgre­syjna człowieka odpowiada zasadzie użyteczności, czy z punk­tu widzenia co najmniej jednego z tych kryteriów przewyższa dotychczasowe struktury tego typu. W pierwszej części roz­ważań spróbuję pokazać, co nowego i oryginalnego wnosi ta koncepcja do wiedzy psychologicznej. Z konieczności moje roz­ważania będą wybiórcze. Ograniczę się przede wszystkim do analizy struktury koncepcji i pewnej jej funkcji. Następnie porównam koncepcję transgresyjna z podstawowymi systemami teoretycznymi psychologu, a mianowicie z psychoanalizą, psy­chologią poznawczą i z psychologią humanistyczną. Z analizy tej wykluczam behawioryzm, ponieważ nie dostrzegam istot­nych punktów stycznych między nim a referowanym syste­mem.

24.2. Wkład do wiedzy psychologicznej

Koncepcja transgresyjna człowieka — podobnie jak każdy no­wy system teoretyczny — składa się z dwóch rodzajów twier­dzeń. Pierwszym z nich są twierdzenia i hipotezy niespecy­ficzne, które zostały sformułowane przez innych badaczy i któ­re stały się trwałym elementem wiedzy psychologicznej. Na­leżą do nich uogólnienia na temat struktury celów, zaspoko­jenia elementarnych potrzeb lub programów twórczego myśle­nia. Mimo iż nie są oryginalne, zostały włączone do podstawo­wego korpusu twierdzeń, ponieważ zwiększają wartość poz­nawczą koncepcji transgresyjnej.

Istotniejsze znaczenie dla niej mają twierdzenia specyficzne, które są albo zupełnie nowe w psychologii człowieka, albo zo­stały w oryginalny sposób sformułowane; dzięki temu uogól­nienia peryferyczne stały się uogólnieniami centralnymi. Chciałbym wymienić sześć klas takich twierdzeń, umacniają­cych przekonanie, że koncepcja ta spełnia kryteria użytecz­ności.

Koncepcja transgresyjna, chyba w znacznie większym stop­niu niż jakikolwiek system teoretyczny, ujawnia bogactwo i różnorodność działań telicznych, a szczególnie działań transgresyjnych. Wskazuje też na wstępną ich klasyfikację. Naj­ważniejszym rodzajem transgresji jest prawdopodobnie ekspan­sja ukierunkowana ku światu materialnemu, społecznemu i in­telektualnemu. Bardziej złożonymi jej rodzajami są transgresja emancypacyjna i transgresja temporalna. Dzięki niej człowiek poszerza swój świat fizyczny i symboliczny, zwiększa wolność osobistą i okres własnego życia. Podstawową rolę odgrywają również transgresje twórcze i innowacyjne, takie jak działal­ność naukowa czy artystyczna. W pewnym stopniu twórczy charakter mają również mity i iluzje oraz struktury urojenio­we. Dzięki nim człowiek buduje nowe formy i poszerza świat wartości

Dotychczas psychologowie zajmowali się jedynie wybranymi rodzajami transgresji. Tak więc Atkinson i McCIelland interesowali się działaniami typu „osiągnąć", sprowadzając je do pewnych form czynności materialnych i symbolicznych. Psy­chologowie humanistyczni, a szczególnie Masiow i Rogers, kon­centrowali swoją uwagę na szeroko rozumianej twórczości, któ­ra ma charakter konstruktywny. Przedmiotem badań socjolo­gów i historyków stały się transgresje kratyczne. Żaden z tych systemów nie pozwolił opisać i uporządkować całej różnorod­ności transgresji.

Godny podkreślenia jest fakt, że referowana koncepcja ujaw­nia nowe ich rodzaje, takie jak mity (iluzje) walentne oraz po-sybilne.

Klasa twierdzeń o transgresjach — mimo iż jest ważna — na­leży do informacji powierzchniowych. Istotniejsze od niej są twierdzenia głębokie, ujawniające ukryty mechanizm procesów transgresyjnych.

2. Koncepcja transgresyjna pokazuje niezwykłą złożoność mo­tywacji ludzkich działań celowych, a szczególnie działań trans­gresyjnych. Opisuje ona dwa względnie niezależne mechaniz­my motywacyjne. Pierwszy z nich jest dobrze znany: sprowa­dza się on do motywacji homeostatycznej, pozwalającej zaspo­koić podstawowe potrzeby. Działa na zasadzie redukcji roz­bieżności między stanem aktualnym a standardami, czyli D (A, S). Bardziej złożona wydaje się motywacja heterostatyczna, która podlega prawom wzrostu. Powstanie rozbieżności między stanem aktualnym a poziomem aspiracji, czyli D (A, L), uruchamia działanie celowe. Jednak osiągnięcie pożądanych wartości nie tyle redukuje napięcie, ile je podtrzymuje lub na­wet zwiększa. Tego typu dążenia ludzkie nigdy nie są nasy­cone.

Chociaż działania transgresyjne mogą być uruchamiane zarów­no przez motywację homeostatyczną (niespecyficzną), jak i heterostatyczną (specyficzną), to jednak podstawową rolę przy­pisuję tej ostatniej. Fundamentalne znaczenie dla całej kon­cepcji człowieka ma twierdzenie, że jedną z głównych sił uru­chamiających czynności ekspansywne i twórcze jest motywacja hubrystyczna, a więc dążenia do potwierdzania i wzrostu własnej ważności jako osoby. Jak już powiedziałem, uogólnienie to ma taką rangę jak w psychoanalizie freudowskiej twierdzenie o roli libido czy w psychologii humanistycznej twierdzenie o potrzebie samoaktualizacji. Działania transgresyjne mogą być również uruchamiane i ukierunkowywane przez inne rodzaje motywacji heterostatycznej, a więc przez motywację poznaw­czą i kratyczną.

W wypadku niepowodzenia w zadaniach transgresyjnych ludzie często uciekają się do środków paliatywnych i sztucznych, któ­re kompensują brak realnych wartości. Uruchamiają więc me­chanizmy inkrementalne, będące odpowiednikiem mechanizmów obronnych, stosowanych w działaniach ochronnych. Jak wiem, mechanizmy inkrementalne nie były dotychczas ele­mentem żadnego większego systemu teoretycznego, a w każdym razie nie traktowano ich jako integralnego składnika całego cyklu działania transgresyjnego.

3. Koncepcja transgresyjna wprowadza istotne modyfikacje do opisu procesów przeddecyzyjnych, decyzyjnych i wykonaw­czych. Wychodzi ona poza teorie SEU i E—V. Zwraca uwagę, że w procesach antycypacji i wartościowania znaczną rolę od­grywają nie tylko heurystyki, takie jak heurystyka Kolumba, ale również mity (iluzje) walentne oraz posybilne. Komplikuje proces podejmowania decyzji. Kluczowe znaczenie w podej­mowaniu decyzji zaczynają odgrywać wagi przypisywane róż­norodnym informacjom. Formułuję hipotezę, że w akcie wy­boru transgresyjnego — w porównaniu z wyborem działania ochronnego — ludzie znacznie wyższą wagę przypisują wyni­kowi korzystnemu, odpowiadającemu celowi, niż ryzyku. Na­stępuje więc przesunięcie punktu ciężkości z tego, co zagraża­jące (ryzyko), na to, co pożądane (sukces).

O ile programy wykonania działań twórczych nie zawierają oryginalnych twierdzeń, o tyle program ekspansji jest nowy. Zgodnie z nim wykonywanie takich działań składa się z trzech faz: zdobywania dóbr, ich utrwalania i integracji z do­tychczasowymi wartościami materialnymi lub symbolicznymi.

4. Koncepcja transgresyjna modyfikuje w pewnym stopniu tradycyjne poglądy na osobowość. Jednym z jej podstawowych układów staje się wola, pełniąca funkcje kierownicze. Współ­decyduje ona o tym, co człowiek wybiera i jak wykonuje dzia­łania, Człowiek jako układ samodzielny staje się odpowiedzial­ny za własne czyny.

Ogromne znaczenie dla całej koncepcji ma twierdzenie o ogra­niczonej determinacji zachowania. Zależy ono nie tylko od zmiennych środowiskowych i zmiennych osobowościowych, ale również od czynników anarchicznych, które są przypadkowe, „nieobliczalne"; człowiek wykonuje je bez powodu. Wola czło­wieka nie ma na nie wpływu. Dzięki tym ostatnim zachowanie jest mniej prawidłowe, mniej regularne i mniej przewidywal­ne, niż wynika to z prac behawiorystów lub psychologów po­znawczych. Takie odejście od scjentyzmu jest jednocześnie zbliżeniem się do realizmu.

5. Koncepcja transgresyjna w większym stopniu niż inne sys­temy teoretyczne zwraca uwagę na parametry przestrzenne i czasowe zachowania. Nie jest to zjawisko przypadkowe. Trans­gresja to przecież rozszerzenie swojej przestrzeni i wydłużanie — w sposób realny lub mityczny — czasu osobowego. Kon­cepcja ta formułuje szereg twierdzeń na temat biegu ludzkie­go życia, jego rozdziałów i epizodów. Włącza je również w czas historyczny i w kontekst kulturowy.

Jak już podkreślałem, koncepcja transgresyjna wzbogaca w pewnym stopniu wiedzę o podstawowych problemach człowie­ka, takich jak wolność indywidualna, odpowiedzialność, twór­czość, wartości, mity czy świadomość. Są one przedmiotem ba­dań wielu nauk humanistycznych i społecznych. Dzięki po­nownemu zajęciu się tymi „sprawami ludzkimi" psychologia odzyskuje swoje miejsce w rodzinie nauk społecznych. W każ­dym razie przestaje się do niej odnosić zarzut, że zajmuje się zjawiskami banalnymi i trywialnymi (por. Lasch, 1979). Zdaję sobie sprawę, że minie wiele czasu, zanim nauka ta dokona znaczącego postępu w tej dziedzinie badań.

Portret człowieka szkicowany przez transgresjonistę jest bar­dzo złożony. Obok informacji dobrze znanych zawiera on również pewne dane nowe, które dotychczas nie były eksponowa­ne w psychologii. Dzięki tym ostatnim psycholog może adekwatniej i pełniej opisać bogactwo transgresji i ich ukryty mechanizm motywacyjny oraz poznawczy.

24.3. Krytyczna ocena koncepcji

Formułowanie systemów psychologicznych — w przeciwień­stwie do formułowania systemów fizykalnych — jest zawsze lekcją pokory. Wszystkie — nawet te najbardziej dojrzałe — mają ograniczoną wartość eksplanacyjną i predyktywną: z re­guły nie są dostatecznie uzasadnione i spójne. Nie pobudzają uczuć estetycznych tak, jak to robią teorie fizyczne czy bioche­miczne. Uwagi te odnoszą się również do koncepcji transgresyjnej. Jako nowa struktura teoretyczna ma ona cały szereg słabości formalnych i merytorycznych. Zwrócę uwagę na kilka z nich.

l. Uważam, że największą słabością tej koncepcji jest to, że jej twierdzenia nie zostały satysfakcjonujące uzasadnione. Na­wet centralna hipoteza, dotycząca zależności między motywa­cją hubrystyczną a transgresją, nie opiera się na dostatecznie twardych danych empirycznych. Szczupłość bazy empirycznej nie jest przypadkowa. Dotychczas psychologowie zajmowali się przede wszystkim czynnościami ochronnymi i motywacją homeostatyczną. Jednocześnie zbyt mało czasu poświęcali dzia­łaniom bardziej złożonym, pozwalającym przekraczać granice osiągnięć. Strategia ta spowodowała, że współczesna wiedza o ekspansji i twórczości jest niedostateczna.

Broniłbym jednak poglądu, że większość hipotez i spekulacji wchodzących w skład koncepcji jest testowalna. Można je pod­dać zabiegom falsyfikacyjnym. Hipotezę o zależności między motywacją hubrystyczną a transgresją — po utworzeniu no­wych narzędzi pomiarowych — można sprawdzać w laboratorium i w systemie instytucjonalnym. Podobnie przedstawia się sytuacja z innymi przypuszczeniami, takimi jak hipoteza o wa­żeniu informacji w procesie wyboru czy o inwersji motywa­cyjnej.

Jedynie nieliczne spekulacje są obecnie nietestowalne. Myślę tu przede wszystkim o rozważaniach zwracających uwagę na to, że świadomość — raczej procesy świadome — są związane z pewnym kodem umysłowym. Nie mają one jednak podstawo­wego znaczenia w tej książce.

2. Pewne zastrzeżenia może również budzić niedostateczna pre­cyzja i spójność twierdzeń zawartych w koncepcji. Dalszego dopracowania wymagają .podstawowe terminy teoretyczne, ta­kie jak motywacja hubrystyczną, wola czy determinacja za­chowania. Dostrzegam również niedostateczną zgodność między twierdzeniami procesualnymi, zawartymi w drugiej części książ­ki, i twierdzeniami strukturalnymi, znajdującymi się w części trzeciej. Być może warto byłoby czasem zastosować „brzytwę Ockhama". Przemyślenia wymagają relacje między procesami motywacyjnymi, uruchamiającymi działania celowe, a wolą, będącą układem kierującym tymi procesami. Pewien niepokój budzi również brak hipotez dotyczących współzależności mię­dzy składnikami osobowości, a przede wszystkim między umy­słem i wolą.

3. Należę do tych badaczy, którzy — podobnie jak Bronowski i Wiener — zwracają uwagę na walory estetyczne struktur teoretycznych. Z tego punktu widzenia koncepcja transgresyjna nie daje dostatecznej satysfakcji. Nadmierna złożoność twierdzeń, brak ich hierarchizacji i symetrii zaburzają prze­życia piękna. Nie jest to słabość czysto formalna. System teo­retyczny, który nie wywołuje uczuć estetycznych, zmniejsza bo­wiem motywację badaczy do jego sprawdzania i rozbudowy. Jak wynika z powyższych rozważań, koncepcja transgresyjna nie przekroczyła jeszcze wstępnej fazy rozwoju. Fakt ten może niepokoić zbyt niecierpliwych badaczy; może on jednocześnie wzmacniać siłę motywacji poznawczej, która odgrywa tak istotną "rolę w nauce.

24.4. Psychoanaliza

Psychoanaliza, która była tak spójnym i jednolitym kierunkiem w okresie powstania, rozpadła się następnie na wiele podsy­stemów. Ten proces dezintegracji trwa nadal. Niektórzy nazy­wają go rozwojem, inni wskazują, że każde odejście od orto­doksji przyspiesza upadek całego kierunku. Niezależnie od te­go, kto ma rację, warto porównać jej założenia i twierdzenia z koncepcją transgresyjną.

System freudowski opierał się na trzech głównych założeniach, które miały charakter filozoficzny. Twórca psychoanalizy przy­jął, że człowiek jest układem homeostatycznym, który dąży do gratyfikacji osobistych potrzeb. Działa więc on na zasadzie „napięcie — ulga". Zdobycie pożądanych wartości daje satys­fakcję i przywraca homeostazę. U podstaw tego systemu leżał również hedonizm, a więc stanowisko związane z filozofią uty­litarną Benthama. Zgodnie z nią człowiek dąży do przyjem­ności i szczęścia. Jednocześnie unika bólu. Nie ma życia poza zasadą przyjemności. Wreszcie Freud zaakceptował zasady psychicznego determinizmu; całe zachowanie człowieka zależy od popędów biologicznych, zwanych libido. Pojęcie wolności i wolnej woli jest semantyczną fikcją.

Wszystkie te trzy założenia — homeostaza, hedonizm i determinizm — zostały częściowo zakwestionowane w tej książce. Zgodnie z koncepcją transgresyjną mechanizm ludzkich działań jest bardziej złożony. Obok motywacji homeostatycznej człowiek uruchamia również motywację heterostatyczną, obok działań hedonistycznych 'podejmuje on także działania bezin­teresowne, pragnąc poznać prawdę o świecie i o sobie, co by­wa źródłem cierpienia. Ponadto nie do utrzymania jest deter-minizm freudowski. Zachowanie człowieka zależy nie tylko od środowiska, ale również od sił osobowych, kontrolowanych przez podmiot. Na jego kształt wpływają także zjawiska loso­we, przypadkowe i anarchiczne. Portret transgresyjny człowie­ka wychodzi zatem poza ramy freudowskie. Jest on bardziej złożony i — chyba — bardziej ludzki.

Odrzucam jednocześnie główne założenia psychologiczne Freu­da. W świetle współczesnych badań nie można zaakceptować twierdzenia, że podstawowe mechanizmy motywacyjno-emocjonalne są nieświadome. Chociaż procesy automatyczne są ważne, w działaniach transgresyjnych, kontrolowanych przez wolę, dominują procesy świadome. W przeciwieństwie do Freu­da przyjmuję, że głównym motorem transgresji jest nie tyle libido, co motywacja hubrystyczna. Między psychologią Freuda a psychologią transgresji nie ma zatem wiele punktów zbież­nych.

Ta ostatnia wykorzystuje pewne osiągnięcia psychologii in­dywidualnej Adlera, a przede wszystkim jego twierdzenie, że człowiek dąży do wyższości (mocy). W twierdzeniu tym zawar­ta jest w zasadzie idea motywacji hubrystycznej, tym bardziej że Adler był pierwszym psychologiem, który dostrzegł różne formy dążenia do wyższości, analogiczne do form wyróżnio­nych w rozdziale 11. Chcąc zrównoważyć tę ocenę muszę do­dać, że Adler nie doceniał polimotywacyjnego mechanizmu ludzkich działań, nie widział złożoności motywacji homeostatycznej i heterostatycznej. Szkicował dość ubogi portret czło­wieka. Mówiąc plastyczniej, różnica między psychologią trans­gresji a psychologią indywidualną jest podobna do różnicy ist­niejącej między pełnym portretem człowieka a jego małym fragmentem.

Psychoanalitykiem, który stworzył najbardziej adekwatną wi­zję człowieka, był Fromm. Ujmował on go jako indywidual­ność, która dąży do transcendencji, do ciągłego przekraczania granic indywidualnych. Przyjął, że ludzie mają potrzebę trans­cendencji, regulującą zachowania tego typu. Odrzucam tę ostat­nią ideę, która niczego nie wyjaśnia. Twierdzenie, że człowiek podejmuje działania transgresyjne, ponieważ odczuwa taką po­trzebę — to typowy przykład wyjaśniania tego samego przez to samo. Pojęcie motywacji hubrystycznej i poznawczej po­zwala złagodzić te zarzuty. Podsumowując; mimo pewnych elementów wspólnych z Adlerem czy z Frommem, koncepcja transgresyjna jako całość jest całkowicie odmienną strukturą teoretyczną niż psychoanaliza klasyczna i współczesna.

24.5. Psychologia humanistyczna

W ostatnich dziesięcioleciach, szczególnie u młodego pokolenia, ogromną popularność zdobyła psychologia humanistyczna, ukształtowana głównie przez Masłowa i Rogersa. Obok twier­dzeń psychologicznych, które są testowalne, zawiera ona rów­nież elementy ideologiczne i normatywne (por. Geller, 1982). Ograniczę się do przedstawienia głównych tez tego kierunku. Maslow i Rogers twierdzą, że człowiek odczuwa potrzebę (ten­dencję) samoaktualizacji (samorealizacji), która jest uwarunko­wana biologicznie. Człowiek dąży do pełnego wykorzystania swoich możliwości i talentów, swoich zdolności i swoich, szans rozwojowych. Potrzeba ta przejawia się w twórczości, ekspan­sji ja, w miłości i w zachowaniach altruistycznych. Można by powiedzieć, że transgresja — przynajmniej transgresja kon­struktywna — jest uruchamiana przez dążenia do samoaktua­lizacji. W świecie, w którym dominuje duch rywalizacji ma­terialnej i zbiurokratyzowane stosunki międzyludzkie, osiąg­nięcie tych celów jest trudne.

Chcąc udowodnić to zasadnicze twierdzenie, psychologowie hu­manistyczni uciekają się do badania danych biograficznych i klinicznych. Zdaniem Masłowa największą wartość dowodo­wą mają analizy zachowania ludzi, którzy w sposób optymalny samorealizują się. Pisze on: „Jeśli ktokolwiek zamierza odpo­wiedzieć na pytanie, jaką wysokość może osiągnąć gatunek ludzki, to jest rzeczą oczywistą, że najlepiej będzie badać lu­dzi najwyższych. Jeśli chcemy dowiedzieć się, jak szybko ludzie mogą biegać, to nie badamy przeciętnej jednostki, ale raczej zdobywcę złotego medalu olimpijskiego. Jeśli zamierza­my określić możliwości rozwoju duchowego lub moralnego osoby ludzkiej, to sądzę, że możemy nauczyć się najwięcej analizując moralne, etyczne i święte osoby" (cyt. za: Weiner, 1980). Zgodnie z tą metodą Maslow badał sposób samorealiza­cji takich osób, jak Wertheimer czy Benedict. Na tej podstawie formułował generalizacje o dynamice samoaktualizacji.

Mimo ogromnej liczby prac poświęconych samoaktualizacji, mi­mo iż pojęcie to stało się elementem masowej wyobraźni, brak jest dostatecznych danych historycznych i empirycznych, które potwierdzałyby hipotezę o tym, że człowiek dąży do samo­aktualizacji. Potoczne obserwacje wskazują, że pojęcie to sta­nowi raczej pedagogiczną wizję niż strukturę opisową. W co­dziennym życiu ludzie nie wykorzystują swoich możliwości, nie , podejmują często twórczości konstruktywnej, nie są altruista­mi, nie dążą do samorozwoju. Podzielam pogląd Gellera, że twierdzenia o samoaktualizacji są rodzajem pięknej ideologii humanistycznej. Mają one charakter bardziej normatywny niż opisowy.

Fakty zgromadzone przez Masłowa nie są przekonywające. Me­toda badania ludzi samorealizujących się jest zawodna i nie­rzetelna. Wnioski, do których prowadzi, zależą od doboru ma­teriału empirycznego. Można bowiem wybrać ludzi najgorszych, którzy nie tworzą pozytywnych wartości, którzy preferują pa­sożytniczy tryb życia i na tej podstawie stwierdzić, że gatunek homo sapiens wykazuje tendencje samodestrukcyjne:

Koncepcja transgresyjna odrzuca potrzebę samoaktualizacji ja­ko siłę pobudzającą działania. Zgodnie z tą koncepcją twór­czość i ekspansja mogą być uruchamiane przez rozmaitość mo­tywów. W wielu sytuacjach motywacja takich czynności jest niespecyficzna. Człowiek tworzy nowe formy techniczne czy naukowe tylko dlatego, aby uniknąć pogorszenia się aktualnych warunków .życia, aby utrzymać homeostazę. Okazuje się, że w pewnych wypadkach najwyższe wytwory ludzkiego ducha można wytłumaczyć w terminach elementarnych potrzeb. Twierdzenia te prawdopodobnie zdziwiłyby Masłowa.

Transgresje mogą być również uruchamiane i ukierunkowywa­ne przez motywację heterostatyczną, taką jak motywacja hu-brystyczna. Twierdzenia o tej ostatniej są —.w przeciwień­stwie do twierdzeń ó samoaktualizacji — w zasadzie weryfiko-walne. Na materiale historycznym i eksperymentalnym moż­na wykazać, w jakim stopniu ludzie chcą potwierdzić poczucie własnej wartości, w jakim stopniu dążą do wyższości nad in­nymi i do perfekcji. Twierdzenie, że Napoleon czy Einstein sa-morealizowali się, brzmi „.śmiesznie, podczas gdy hipoteza, że ich czyny były uruchamiane przez ludzką hubris lub ludzkie cogito, jest całkiem rozsądna. Mechanizm transgresji wydaje się bardziej złożony, niż sądzili psychologowie humanistyczni. Trudne do przyjęcia są również inne założenia i twierdzenia tego kierunku. Przekonanie, że człowiek jest z natury dobry — mimo jego humanistycznego wydźwięku — nie ma uzasadnie­nia empirycznego. Całkowicie nie do zaakceptowania jest tak­że przekonanie, że najważniejszy w życiu jest wymiar teraź­niejszości, że człowiek żyje „tu i teraz". Wielokrotnie pod­kreślałem, że człowiek transgresyjny jest ukierunkowany -na przyszłość, że aby racjonalnie działać w świecie, musi on anty­cypować odległe wyniki działania.

Doceniam jednocześnie pewne szczegółowe osiągnięcia przed­stawicieli psychologii humanistycznej, a szczególnie Masłowa. Myślę tu o ich rozważaniach nad motywacją wzrostu, o bada­niach nad poczuciem własnej wartości i o analizie twórczości, służącej wartościom humanistycznym. W nauce nic nie jest tak złe, żeby to całkowicie odrzucić, i nic nie jest tak dobre, aby to całkowicie przyjąć.

24.6. Psychologia poznawcza

Współczesna psychologia poznawcza i nauka o poznawaniu ma ją wiele twarzy. Wystarczy porównać systemy teoretyczne takich autorów, jak Atkinson, Kelly, Łukaszewski, Mischel, Neisser, Newell, Nonnan czy Pyłyshyn, aby przekonać się, jak od­miennie rozumieją oni umysł i procesy przetwarzania infor­macji (symboli), jak różnorodnie ujmują ich funkcje regulacyj­ne. Ta różnorodność utrudnia analizę porównawczą. Podobień­stwa zachodzące między koncepcją transgresyjną a koncepcją Newella mają raczej charakter lokalny, a nie globalny; na ich podstawie nie można formułować generalnych wniosków. Mimo to spróbuję bardziej ogólnie spojrzeć na to zagadnienie.

Im dłużej studiuję różnorodne systemy kognitywne, zarówno psychologiczne, jak i typu AI (sztucznej inteligencji), tym wy­raźniej dostrzegam ich jednostronność. Można by powiedzieć, że przypominają one obraz malowany tylko jednym kolorem. Z kaniowskiej triady: poznanie — uczucia — wola zajmują się one przede wszystkim tym pierwszym ogniwem. Rozbudowane badania na ten temat pozwoliły sformułować wiele nowator­skich twierdzeń i hipotez dotyczących umysłu człowieka i wyż­szych procesów intelektualnych. Twierdzenia te częściowo wy­korzystuję w tej książce.

Jednocześnie większość kognitywistów nie docenia lub ignoru­je procesy emocjonalne i motywacyjne. Poza obszarem ich rozważań często znajdują się parametry energetyczno-czasowe, odgrywające tak fundamentalną rolę w zachowaniu. Silny nacisk na procesy poznawcze i na aktywność umysłu powoduje, że niektórzy psychologowie o orientacji poznawczej nie do­strzegają aktywności świata. Redukują oni rzeczywistość fizyczno-społeczną do jej poznawczej reprezentacji. Jednostron­ność jest ceną, jaką psychologowie ci płacą za ścisłość i głębię swoich systemów teoretycznych.

.Różnice między koncepcją transgresyjną a koncepcjami poz­nawczymi są wyraźne. Koncepcja ta ujmuje człowieka jako podmiot działający, który podejmuje czyny ekspansywne i twórcze, który stara się także utrwalić swoje dotychczasowe osiągnięcia. Kognitywiści podkreślali znaczenie aktywności umysłu, transgresjoniści podkreślają znaczenie aktywności czło­wieka. Bardziej ich interesują elementy funkcjonalne czynnoś­ci niż elementy strukturalne

W związku z tym wzrasta znaczenie badań nad motywacyjny­mi mechanizmami zachowania, szczególnie zachowania celowe­go, kierowanego przez wolę. Jak już powiedziałem, koncepcja transgresyjna rozbudowuje system twierdzeń o motywacji. Wychodzi on znacznie poza dominujące teorie poznawcze typu E—V i SEU, Główny nacisk został w niej położony na dwa niezależne mechanizmy motywacyjne: homeostatyczny i heterostatyczny. Określono nowe relacje istniejące między stan­dardami (poziomem aspiracji) a celami. Wprowadzono pojęcie mechanizmów inkrementalnych, które logicznie wypływa z mo­tywacji heterostatycznej. Złożoność zastąpiła prostotę systemu motywacyjnego.

W koncepcji transgresyjnej wyraźnie wzrosło znaczenie proce­sów emocjonalnych i energetycznych. Starałem się wykazać, że w działaniach celowych, a głównie w działaniach transgresyjnych, szczególną rolę odgrywają emocje antycypowane, takie jak antycypowany żal. W sposób decydujący wpływają one na atrakcyjność działania. Emocje — zarówno antycypowane, jak i realne — pełnią nie tylko funkcje energetyczne, ale również funkcje poznawcze: są heurystykami lub programami heurystycznymi, ukierunkowującymi proces poszukiwania rozwiąza­nia. Bez ich udziału podejmowanie wielu transgresji byłoby niemożliwe.

Koncepcja transgresyjna nie traktuje człowieka jako pilnego transformatora symboli i jako układu zamkniętego w swoim umyśle jak w cytadeli, ale jako jednostkę podejmującą działa­nia transgresyjne w ryzykownym i dynamicznym świecie. Czy­ny te stają się źródłem przygody i źródłem tragedii.

Przeprowadzona analiza porównawcza psychologii transgresyj­nej, psychoanalizy, psychologii humanistycznej i psychologii poznawczej zdaje się potwierdzać pogląd, że koncepcja trans­gresyjna zaczyna kształtować własną tożsamość. Jako człowiek zajmujący się historią nauki nie wykluczam, że analiza ta miała charakter tendencyjny, że poddałem się mechanizmowi samopotwierdzania. Dopiero przyszłość — jak bezstronny sędzia — zweryfikuje te przeświadczenia

24.7. Dwie drogi

Wstępna wersja koncepcji transgresyjnej otwiera przed bada­czem dwie drogi. Pierwsza z nich prowadzi bezpośrednio do laboratorium. Sformułowane hipotezy i spekulacje wymagają empirycznego potwierdzenia zarówno w trakcie badań ekspe­rymentalnych, jak i w trakcie badań prowadzonych w wielkim świecie. Idąc tą drogą należy tworzyć nowe narzędzia po­miaru i analizy. Jest to opcja bardzo trudna, wymagająca dłu­giego czasu i wysiłku.

Druga droga prowadzi do filozofii. Polega ona na wyciągnięciu zasadniczych konsekwencji filozoficznych i antropologicznych, wynikających z koncepcji transgresyjnej. Jestem przekonany, że pozwala ona na nowo spojrzeć na naturę ludzką, kulturę i los człowieka.

Każda z tych dróg jest kusząca, każda może stać się źródłem intelektualnej przygody. Ze względu na swój wiek preferuję drogę drugą. Pod koniec swojej długiej podróży naukowej pra­wie każdy uczony staje się filozofem. Staje się filozofem nawet wówczas, gdy się do tego nie przyznaje. Nie ukrywam, że wy­bór ten jest źródłem żalu i dysonansu poznawczego. Niezależnie jednak od tego, jakie będą losy koncepcji trans­gresyjnej, niezależnie od tego, jak przyszłe pokolenia zmienią wyobrażenia o człowieku, człowiek pozostanie tym, czym był dotychczas: czynicielem, przekraczającym granice swoich osiąg­nięć, twórcą i burzycielem wartości. Będzie to zawsze człowiek transgresyjny... albo nie będzie go wcale.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kozielecki Koncepcje psychologiczne człowieka (streszczenie)
Kozielecki Koncepcje psychologiczne człowieka (podręcznik)
Kozielecki - Koncepcje psychologiczne człowieka [streszczenie], Psychologia
lektury, Kozielecki-koncepcje psychologiczne człowieka
48 Kozielecki J – Koncepcje psychologiczne człowieka (streszczenie)
Kozielecki Koncepcje psychologiczne człowieka str 183 260
Kozielecki Koncepcje psychologiczne człowieka (wyd VI) str 19 97
Kozielecki Koncepcje psychologiczne człowieka str 91 165
Jozef Kozielecki Koncepcje Psychologiczne Człowieka streszczenie
Jozef Kozielecki Koncepcje Psychologiczne Czlowieka [skrypt]
Kozielecki Koncepcje psychologiczne człowieka str 261 282
Notatki, Koncepcje psychologiczne człowieka” – J.Kozielecki

więcej podobnych podstron