Opowieści z krypty
Co by tu jeszcze spieprzyć
Wybaczcie, ale znowu będzie o telewizji.
Obiecuję sobie od dawna, że napiszę wreszcie coś bardziej muzycznego, jednak
inne tematy wciaż mi w tym przeszkadzaja, na przykład w święta właczyłem
telewizor z zamiarem nagrania jakiegoś filmu - i krew mnie ostatecznie zalała.
Ilość kanałów do wyboru jest teraz tak ogromna, iż dawno już przestatem
zazdrościć Rogerowi Watersowi, utyskujacemu w The Wall na 16 channels
of shit on the TV to choose from. Martwi mnie jednak ogólny brak
poszanowania dla widzów: stacje telewizyjne staraja się bowiem obrzydzić nam
ogladanie filmów fabularnych za wszelka cenę.
Wśród dostępnych na rynku telewizji prym wiedzie
Polsat, pieszczotliwie przechrzczony przeze mnie na Polshit. Nie jest to jednak
pierwsze miejsce godne pozazdroszczenia. Wysoka oglądalność tej stacji nie dziwi
mnie specjalnie - wszak lwia część społeczeństwa składa się z idiotów, dla
których teleturniej z pytaniami w stylu: Czy poniedzialek to a) dzień tygodnia,
b) nazwa miesiąca, c) faza księżyca, stanowi poważną trudność. Pokazywane tam
filmy są najczęściej niedbale przetłumaczone (vide Patetyczny bękart) i
skażone głosem Knapika, zaś kretyni od emisji wpuszczają reklamy w miejscach
najmniej ku temu odpowiednich. Poza tym w czasie projekcji wyświetla się jakieś
głupawe komunikaty. Gdy jakiemuś nad wyraz cierpliwemu szczęśliwcowi uda się
cudem nagrać względnie nieokaleczony film, podczas finałowej listy plac ekran
zostaje podzielony na pół, a z boku pojawia się radosna zapowiedź następnego
programu! Ze zgrozą zauważyłem, że ten barbarzyński zwyczaj przyjął się także w
skądinąd sympatycznej stacji RTL7. Nie pojmuję tylko, dlaczego zawsze musimy się
wzorować na czymś najgorszym? Z tego powodu uważam, że na wielkich tablicach z
napisem POLSAT które od jakiegoś czasu są ozdobą miasta, powinien być koniecznie
umieszczony napis: Minister Zdrowia i Opieki Spolecznej ostrzega, że
oglądanie Polsatu może stać się przyczyną groźnych chorób
nerwowych.
A skoro jestem przy RTL7. Tę stację można pochwalić za
dość rzadkie i w miarę inteligentne umieszczanie reklam w trakcie emitowanych
filmów. Jednak obcinanie napisów końcowych, żeby obwieścić, co będzie za
tydzień, uważam za skandal. Człowiek ogląda ze łzami w oczach np. W imię
Ojca, pragnie posiedzieć jeszcze przez chwilę przed ekranem i uspokoić
emocje - a tu niezdrowo podekscytowany głos niczym z meczu piłki nożnej
oznajmia, że już wkrótce Van Damme lub Pamela Anderson będą gruchotać piszczele
i potrząsać silikonowym cycem. W zeszłym roku jakiś myśliciel z RTL7 wpadl też
na pomysł oznaczania emitowanych filmów specjalnym kodem. Po co? Żeby siedzący
przed odbiornikami debile wiedzieli, że oglądają komedię, film detektywistyczny
albo horror. Inaczej mogliby wziąć np. Omen za przemówienie papieża. Na
szczęście ktoś rychło poszedł po rozum do głowy i kretyńskie znaczki z prawej
strony ekranu zniknęly. Jednak logo RTL7 przesunięte w tym celu na lewą stronę,
już tam pozostato.
Stosunkowo młoda i dobrze zapowiadająca się telewizja
TVN emituje niezłe filmy i także nie najgorzej radzi sobie z reklamami
(przynajmniej wiadomo, kiedy się kończą). Jednak tuż przed finałem filmu na
ekranie wyskakuje kolorowy napis: "za chwilę...". 0d czego jest telegazeta i
setka pism podających szczególowy program TV? Czyżby ten proceder byt formą
hotdu dla Polsatu? Po co mi ta rozpraszająca informacja, gdy nagrany obraz
oglądać będę ponownie za 5 lat? Ale mniejsza z tym, TVN ma bowiem inny, znacznie
gorszy zwyczaj. Podczas tzw. filmów dla dorosłych białe logo stacji na początku
i po każdym bloku reklam miga na czerwono. Jest to niczym chińska tortura i nie
sluży niczemu poza irytowaniem widza. Popieram pomysł oznaczania filmów nie
dozwolonych dla młodzieży, ale czy nie można tego zalatwić samym kolorem
czerwonym bez cholernego migania?
I wreszcie nasza stara poczciwa
Jedynka, czyli TVPl. Jedyna z ogólnie dostęnych (oprócz Dwójki) stacja emitująca
filmy w całości, bez reklam. Choć i tutaj nie wszystko prezentuje się idealnie.
Przy każdej projekcji filmu z teletekstem (dla niesłyszących) z dołu ekranu
dwukrotnie pojawia się napis: telegazeta, strona 777. Tak jakby nie można było
wyświetlić odpowiedniej planszy PRZED rozpoczęciem emisji. Gdy ktoś sobie film
nagrywa, ów napis oglądany wraz z obrazem kilka lat później nie będzie miat
żadnego sensu. Czy my, kolekcjonerzy filmów, nie mamy już żadnych praw w tym
kraju? Ponadto, jakiś "geniusz" zatrudniony chyba w celu ukrycia bezrobocia,
wycisnął ze swojego mózgu koncepcję upiększenia logo TVPl z okazji świąt w Boże
Narodzenie. U góry prawej strony ekranu widniały jakieś kolorowe mazaki
przypominające dzialalność artystyczną przedszkolaka z zespolem Downa. w
Wielkanoc litery TVPl ubrane byly w kolorowe jaja. Słowo daję, chętnie urwałbym
pomysłodawcy jego własny nabiał. Bez jaj! Nie mogłem niczego oglądać (ani
nagrać) przez całe święta! Dziękuję! Ciekawe, po co płacę comiesięczny haracz za
posiadanie telewizora.
Przy okazji, kilka wskazówek dla prężnych i
pragnących się wykazać pracowników stacji telewizyjnych. Co by tu jeszcze
spieprzyć? Można w rogu ekranu umieścić faceta tłumaczącego dialogi dla
niesłyszących oraz zatrudnić specjalnego lektora, który niczym komentator
sportowy relacjonowalby caly film dla niewidomych. Przecież im też coś się
należy! Ponadto, u dołu ekranu proponuję non stop wyświetlać telegraficzny skrót
ważnych wiadomości, a także program telewizyjny na resztę dnia. Reklamy
należaloby grupować w najbardziej dramatycznych momentach filmów - szczególnie w
finale można by przerywać nimi projekcję co 2-3 minuty. Wszelkie filmy fabularne
powinny być klasyfikowane dla różnych grup wiekowych, a symbole typu b/o, 16, 18
itp. niechaj pojawiają się w wielkich czerwonych kólkach na samym środku
telewizora i pulsują przez całą emisję! Pozostaje jeszcze do zagospodarowania
jeden górny róg ekranu. Teatr dla pomysłodawców widzę tutaj ogromny. Zegar
odmierzający czas? Ksiądz ostrzegający na bieżąco przed szkodliwością oglądania
TV i namawiający zamiast tego do udziału w nieszporach? Horoskop? Albo wzorem
lekkomyślnie zarzuconym przez RTL7 - znaczek określający charakter filmu, a pod
nim jego tytuł? Pamiętając casus "łysy latał", nie pozwólmy obywatelowi
zapomnieć, co ogląda. A przede wszystkim nie dopuśćmy do tego, żeby z oglądania
telewizji czerpał przyjemność!
TOMASZ BEKSIŃSKI
6 kwietnia 1999
PS. Najwyższy już czas, żeby pingwin stojący na
telewizorze eksplodował.
"Tylko Rock" nr 6 (94) czerwiec
1999
© Faith Design inc.