Obserwacje ludzkich postaw w nieludzkim świecie obozów w Innym świecie


Obserwacje ludzkich postaw w nieludzkim świecie obozów

w Innym świecie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego

Gustaw Herling-Grudziński został w 1940 r. aresztowany w Grodnie przez NKWD, oskarżony o działalność szpiegowską i skazany na pięć lat pobytu w obo­zach. Do 1942 r. przebywał w łagrze w Jercewie, później, dzięki porozumieniom polsko-sowieckim, dostał się do armii Andersa i wraz z nią opuścił Związek Ra­dziecki. W 1951 r. ukazała się w Londynie (po angielsku, dwa lata później po pol­sku) dokumentalna relacja z łagrowych przeżyć i obserwacji poczynionych przez Herlinga-Grudzińskiego pt. Inny świat.

Inny świat należy z pewnością do literatury dokumentalnej. Wszystkie przedsta­wione w utworze zdarzenia, tak w planie historycznym jak i osobistym, są auten­tyczne. Narrator nie kryje swego nazwiska, również pisząc o bohaterach posługuje się nazwiskami, w kilku sytuacjach inicjałami. Prawdomówność autora została po­świadczona przez szczerość i skromność, z jaką pisze o sobie, ujawniając słabość i siłę swojego charakteru, poddanego tak ciężkiej próbie. Miejsca akcji ściśle określone, daty wymienione w tekście, także potwierdzają dokumentalny charakter utworu. Jest to pamiętnik z narratorem w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Czasami posługuje się autor pierwszą osobą liczby mnogiej, co jest wyrazem poczucia więzi i solidarności ze współwięźniami. Warto podkreślić bardzo istotną cechę tego pa­miętnika - otóż „ja” nie wysuwa się w nim na plan pierwszy, co byłoby zrozumiałe przy konsekwentnym realizowaniu tego gatunku. Autor nie pisze o sobie, a o obozach i więźniach. Przedmiotem zainteresowania Grudzińskiego jako pisarza - reportera był obóz i jego wpływ na osobowość człowieka. Podobnie jak Nałkowska i Horowski, również Grudziński śledzi dezintegrację osobowości człowieka w warunkach obozowych, zabicie godności ludzkiej przez wyniszczającą pracę i głód. Niejednokrotnie zastanawia się, do jakich czynów zdolny jest nieszczęśliwy, poni­żany człowiek, zdaje sobie pytanie, gdzie jest dno poniżenia, kres człowieczeństwa. Nie ocenia, tym bardziej nie potępia ludzi, których głód doprowadził do przestępstw, nie sądzi kobiet, które oddają się z głodu. Uważa, że nie ma prawa sądzić poniżo­nych, natomiast potępiać należy sprawców nędzy ludzkiej. W tej sytuacji z największą dociekliwością wyławia pisarz wszelkie przejawy człowieczeństwa czy próby obro­ny godności tych udręczonych ludzi. Śledzi i rozdmuchuje każdą iskierkę człowieczeństwa, którą udało się ocalić w obozie. Tworzy portrety wielu bohaterów, kreś­li zdumiewające postawy, komentuje je pragnąc dociec przyczyn, motywów ich działania.

Jedną z postaci, które obserwował, był zabójca Stalina, nazwany tak od czynu, za który znalazł się w obozie. Po pijanemu strzelił do portretu Stalina i dostał za to wyrok dziesięciu lat. Gdy po siedmiu latach znalazł się na dnie poniżenia, zaczął krzyczeć, że naprawdę zabił Stalina. Biorąc na siebie winę, której nie popełnił, chciał nadać sens swojemu cierpieniu „uratować jeszcze poczucie realności i wartości swego gasnącego istnienia”. Bardzo ciekawą postacią, opisaną przez Grudzińskiego, jest Kostylew. Był komunistą z przekonania, wiary i serca. Pod wpływem literatury zmienił poglądy, odwrócił się od partii i co gorsza, nie krył swych przekonań. Został areszto­wany, oskarżony o szpiegostwo i z dziesięcioletnim wyrokiem znalazł się w Jerce­wie. Praca fizyczna i głód złamały go. By ocalić w sobie resztki człowieczeństwa, opalał co jakiś czas swą rękę w ogniu, by nie iść do pracy. Ręka w ten sposób nigdy się nie goiła. Wybrał dobrowolne męczeństwo, by ocalić swą wolną wolę. Grudzińskicmu wyznał: „Nigdy, rozumiesz nigdy już nie będę dla nich pracował”. Była to forma buntu. Kostylew nie ocalił swego życia. Umarł, bo oblał się w łaźni wiadrem wrzątku, gdy skierowano go na Kołymę. Ocalił jednak odrobinę swej wolności - wybrał czas i sposób śmierci. Miejscem, gdzie ujawniały się resztki uczuć, tlące się jeszcze w więźniach, był „Dom swidanij”. Skazani marzyli o spotkaniu z bliskimi, pisali listy, czekali na nie, to była niteczka nadziei łącząca ich z życiem. W domu tym było czysto i schludnie, wybrańcy, którzy szli na spotkanie, myli się i dostawali czyste ubrania. Wracali często jeszcze smutniejsi, gdy wizyta rodziny nie spełniła ich nadziei, ale mieli przynajmniej na co czekać.

Podobną oazą człowieczeństwa był szpital. Człowiek chory, leżący w czystej po­ścieli, otoczony życzliwością personelu, odżywał, odzyskiwał choć przed śmiercią ludzką godność. Zabiegi medyczne były bardzo skromne, ale można było odpocząć i zaznać samotności. W baraku było tłoczno, śmierdzące, brakowało intymności. W szpitalu w samotności i w ciemności człowiek odzyskiwał spokój wewnętrzny i indywidualność. Grudziński pisze, że pobyt w szpitalu odczuwał jako „zmartwych­wstanie osobowości”, bo obóz zniszczył w nim wszystko, co go łączyło z innymi ludźmi.

Ludzkie uczucia dochodziły także do głosu w czasie „wychodnowo dnia”, niestety te dni zdarzały się bardzo rzadko. Więźniowie stawali się nagle bardziej ludzcy i ser­deczni. Wystarczała krótka przerwa w zwierzęcej walce o zachowanie życia, by ujaw­niła się grzeczność, uprzejmość, ukryte pod twardą skorupą zobojętnienia i nienawiści. Ludzie odwiedzali się, pisali listy i odczytywali na głos listy bliskich. Kontakt z blis­kimi poprzez listy, miłość - to też przechowywane skrzętnie ludzkie uczucia. Było ich mało, ale tym bardziej wzruszały, jak miłość Kozaka Pamfiłowa do syna czy uczucie lekarza Jegorowa do więźniarki, pielęgniarki Jewgienii Fiodorowny.

Nicią łączącą więźniów z normalnym światem, nadzieją pozwalającą żyć, było marzenie, o nierealnej przecież, ucieczce. Zrealizował to marzenie Fin, Rusto Karinen. Lepiej niż inni znał klimat północy, znał też miejscowości przygraniczne. Podjął próbę, ale nie udało się, zmogło go zimno, samotność, pobłądził, wszedł do chłop­skiej chaty, a chłop odwiózł go do obozu. Skatowany trafił do szpitala. Stał się le­gendą, opowiadał o swojej ucieczce w każdy wolny od pracy dzień. Mówił, że z obozu nie ma ucieczki, a więźniowie odpowiadali: „opłaciło się. Zawsze to ty­dzień wolności i pięć miesięcy szpitala”. Grudziński komentuje to potrzebą podsy­cania nadziei. Wszyscy wiedzieli, że marzenie o wolności to fikcja, ale przecież cały otaczający ich świat był fikcją. Jeden z więźniów po latach powiedział: „przeżyłem obóz dzięki nadziei ucieczki, przeżyłem trupiarnię dzięki zaoszczędzonemu chlebo­wi. Człowiek nie może żyć, nie wiedząc po co żyje”. Przejawem ludzkich potrzeb były też zainteresowania kulturalne. Skazani marzyli o kinie, wzruszali się podczas projekcji, mieli łzy w oczach w czasie koncertów. W obozie zdarzała się przyjaźń. Łączyła ona autora z Natalią Lwowną, z Kostylewem, z Dimką.

Przed zwątpieniem bronili się też ludzie modlitwą. „Nie widziałem nigdy w życiu człowieka, który by się tak pięknie modlił jak M.” - pisze Grudziński. Zapytany za kogo się tak modli, odpowiedział, że za wszystkich ludzi. „Za tych co nas tu trzy­mają też? Nie - odparł po namyśle - to nie są ludzie”. Udręczeni obozem ludzie obchodzili w nim Boże Narodzenie, płakali i życzyli sobie przyszłego roku na wol­ności. Było to coś budującego i budzącego szacunek. Te okruchy człowieczeństwa, niewątpliwego bohaterstwa w takich warunkach, zbierane skrzętnie przez Grudzińskiego, są najważniejsze w jego utworze. Pozwalają ocalić wiarę w człowieka, mimo potworności obozów. To wspaniałe, że mimo cierpień można wytrwać, przechować w sobie ludzkie uczucia, marzenia, pragnienia, wolną wolę, wewnętrzną niezależ­ność, wolność. Taką postawę wykazał też sam autor, gdy podjął, wydawałoby się beznadziejną, próbę buntu, walki o własne prawa i wygrał, wywalczył sobie zwolnie­nie, a przecież mógł zginąć w każdej chwili. Mimo to nie ugiął się. Przy końcu utwo­ru autor określa i uważam, że są to bardzo mądre słowa, własne stanowisko wyrażo­ne w tej książce: „Osobiście nie należę ani do ludzi, którym potworne przeżycia wojenne kazały złożyć akces do nowej moralności, ani do ludzi, którzy widzą w nich jeszcze jeden dowód tego, jak kruchą istotą jest człowiek we władzy Szatana. Prze­konałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopu­ścił się w warunkach nieludzkich”. Dlatego Grudziński nie sądzi, nie oskarża, i wydobywa i ceni w ludziach umiejętność zachowania człowieczeństwa w każdych warunkach. I to znacząco różni go na przykład od Tadeusza Borowskiego.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Radarowe obserwacje UFO na całym świecie, =- CZYTADLA -=, UFOpedia
4 JAK POWSTAJĄ LUDZKIE POSTAWY
Wybrane postacie biblijne jako symbole ludzkich postaw np
Jak powstają ludzkie postawy
Jak powstają ludzkie postawy
LUDZKIE POSTAWY
Jak powstają ludzkie postawy
Jak powstają ludzkie postawy(1), ☆♥☆Coś co mnie kręci psychologia
Jak powstaja ludzkie postawy
psychologia, Jak powstaj ludzkie postawy
Jak powstają ludzkie postawy
4 JAK POWSTAJĄ LUDZKIE POSTAWY
ludzkie postawy w sytuacjach całkowitego zniewolenia analiza problemu na podstawie książki grudzińsk
Jak powstają ludzkie postawy Artykul

więcej podobnych podstron