ROZDZIAL XXI Nessie


ROZDZIAL XXI

Lekcja

Wpadłam na pewien pomysł. Wstałam z łóżka i czym prędzej popędziłam na dół. Najbardziej chodziło mi o tatę. Byłam na dole. Poszłam do saloniku i widziałam że tata siedzi na fotelu i ogląda jakiś mecz. Stanęłam za fotelem.

„tato nauczysz grać mnie na fortepianie?”- spytałam w myślach.

Tato odwrócił się do mnie i z wielkim niedowierzaniem patrzył się na mnie. Tak szczerze powiedziawszy chciałam odciągnąć się od myślenia o Volturich i akurat nie miałam co robić i taki pomysł wpadł mi do głowy. Gdyby był Jacob- to on by mnie odciągnął od myślenia o wyjeździe, a gdy go nie było to sama musiałam to zrobić. Tato odpowiedział

-Jeśli bardzo chcesz, to za 5 minut na dole.- powiedział. Kiwnęłam głową na znak że się zgadzam i poszłam na górę. Usiadłam przy biurku i wzięłam komórkę do reki z nadzieją że chodziarz Jacob przysłał mi sms'a. Niestety nic nie było. Oparłam się o oparcie krzesła i założyłam ręce. Nagle z doły dobiegł głos.

-Renesmee!- zawołał mnie tato.

Wstałam z krzesła i krzyknęłam.

-Już idę!

Wzięłam komórkę do ręki i wyszłam z pokoju.

Byłam u szczytu schodów, gdy nagle moim oczom ukazało się czarne cudo. Był to fortepian.

-Skąd…on…tu…się….wziął?- wyjąkałam zaskoczona

Tato uśmiechnął się szeroko i powiedział

-Chciałaś nauczyć się grać na fortepianie to proszę bardzo- wskazał na fortepian.

Podeszłam do fortepianu, przejechałam po powierzchni i usiadłam na krzesełku, które stało przy nim. Było obite czerwoną satyną.

-U dziadka Carlisle'a stał bezużyteczny to pomyślałem że mogę coś dobrego zrobić i przytachałem go tu razem z Emmettem- gdy wypowiedział te słowa uśmiechną się ponownie. Odwzajemniłam ten uśmiech. Musiałam się bardzo postarać by nauczyć się na nim grać. Niestety talentu nie odziedziczyłam po tacie, ale byłam dość pojętną pół wampirzycą i miałam nadzieję że szybko załapie o co w tym chodzi.

-No to zacznijmy- powiedziałam i zrobiłam miejsce dla taty na krzesełku, to krzesełko mogło z wielkim powodzeniem zmieścić dwie osoby. Położyłam komórkę na kraju fortepianu, żeby w razie czego mieć ja pod ręką.

Tato usiadł obok i położył ręce na klawiszach.

-Patrz jak ja to robię.- powiedział i zaczął grać.

Patrzyłam uważnie na każdy jego ruch. Jego palce zwinnie poruszały się po klawiaturze wydając piękną i znajomą melodię. Była to moja kołysanka. Dawno jej nie słyszałam. Tęskniłam trochę za nią, ale gdy spadło tyle spraw na mnie zapomniałam kompletnie o niej. Rejestrowałam każdy ruch taty w głowie, nie mogłam niczego przegapić. Musiałam być uważna, by nie zrobić mu przykrości, że nic nie pojęłam z jego gry. Tato doszedł do końca.

-Teraz twoja kolej- powiedział.

Trochę zdenerwowana położyłam ręce na klawiaturze i zaczęłam grać. Szło mi to dobrze, nie pomyliłam się moje palce z taką samą gracją wędrowały po klawiszach. Uśmiechnęłam się.

„Tato jesteś najlepszym nauczycielem na świecie”- powiedziałam w myślach.

-Ja ci tylko pomogłem, to w tobie drzemie talent- powiedział zadowolony tato.

Jednak trochę talentu po nim odziedziczyłam. W tej samej chwili ktoś wszedł do domu, była to mama, która nie przyszła ze mną i z tatą do domu, tylko pojechała z Alice na zakupy. Alice zmusiła mamę do tych zakupów.

-Edwardzie co robi ten fortepian u nas w domu?- spytała jeszcze z przed pokoju. Gdy weszła do saloniku zdziwiła się że przy fortepianie siedzę ja, a nie tata.

-Renesmee…..ty umiesz grać?- spytała, tak jak by nie wierzyła w umiejętności własnego dziecka.

-Teraz się nauczyłam- powiedziałam i uśmiechnęłam się do taty. Tato uśmiechnął się do mnie i wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Natychmiast przestałam grać moją kołysankę i ponownie zrobiłam miejsce dla taty. Tato usiadł przy mnie, mama podeszła do fortepianu. Tato zaczął grać tym razem tez znaną mi melodię, tylko tym razem była to kołysanka mamy, którą tata skomponował dla niej. Ponownie przyglądałam się uważnie ruchom taty, bym po chwili mogła ją zagrać. Rzeczywiście ciocia Rosalie miała racje z tym ze jestem dość pojętna pół wampirzycą. Szczerze ja w to nie wierzyłam, ale z czasem się do tego przekonałam. Tato skończył grać i popatrzył się na mnie, skiną głową bym ja teraz zagrała.

Moje palce wędrowały po klawiszach swobodnie, tym razem się już nie denerwowałam. Wiedziałam że gdy zaufam bardziej sobie to wszystko mi wyjdzie.

Po chwili zadzwonił telefon. Przestałam grać i szybko zerwałam się z krzesła. Chwyciłam telefon i wyszłam do ganku.

-Tak słucham.- powiedział

-Witaj Nessie! Co tam u ciebie?- spytał znajomy mi głos. To był mój Jacob

-A właśnie nauczyłam się grać na fortepianie.- powiedziałam zadowolona.

-Naprawdę? Musisz mi zagrać jak przyjdę do was. Jesteście u Carlisle'a?- spytał Jake

-Nie jesteśmy u nas w domku. Tato z Emmettem przynieśli tu fortepian- wyjaśniłam

-Acha. Będę za 15 minut. Do zobaczenia- powiedział i rozłączył się.

Nie mogłam się doczekać kiedy przybiegnie do mnie. Stęskniłam się za nim.

Wpadł mi kolejny pomysł do głowy.

„Tato mam do ciebie prośbę, czy mógłbyś mi pomóc skomponować jakiś utwór dla Jacoba?”- spytałam tatę w myślach

Tato skinął głową.

-Idź na górę. Zaraz do ciebie przyjdę.- powiedział

Posłusznie weszłam na górę. Mieliśmy piętnaście minut. Co prawda nuty to była dla mnie czarna magia. Ale z pomocą taty to szybko coś skomponujemy.

***

Skomponowaliśmy utwór w niecałe dziesięć minut i w następne pięć minut nauczyłam się go grać. Gdy Jacob przyszedł siedziałam przy fortepianie. Wstałam i pobiegłam się z nim przywitać. Za niedługo, bo za osiemnaście dni mieliśmy się rozstać na jakieś pięć dni.

-Jacob!- krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.

-Nessie. Jak dobrze cię widzieć.-po tych słowach pocałował mnie w policzek.

-Chodź mam dla ciebie prezent- powiedziała i wzięłam go za rekę i prowadziłam do saloniku.

-Prezent? Jaki prezent?- spytał

-Skomponowałam pewien utwór dla ciebie- powiedziałam, nie wiedziałam czy miałam powiedzieć skomponowaliśmy czy skomponowałam, ale tato dał mi znak że mam powiedzieć, że ja go skomponowałam. Usiadłam przy fortepianie. Położyłam ręce na klawiaturze i zaczęłam nimi „malować” utwór który skomponowałam dla Jake'a. Jacob usiadła na podłodze i wsłuchiwał się w to co gram. Cały czas uśmiechałam się, byłam z siebie dumna. Byłam dumna z tego że w niecałe dwie godziny nauczyłam się grac na fortepianie, co zwykłym ludziom zajmuje kilkanaście lat. Gdy doszłam do końca utworu. Tato, mama i Jacob zaczęli kaskać. Wstałam ukłoniłam się, uśmiechnęłam i zarumieniłam, tak jak to zawsze u mnie bywało. Jacob wstał z podłogi podszedł do mnie i chwycił mnie za rece.

-Nessie, brak mi słów, to naprawdę było piękne. Dziękuję- powiedział Jacob, przytulił się do mnie i pocałował mnie w usta. Zarumieniłam się, bo ten pocałunek był przy moich rodzicach. Kontem oka zobaczyłam że tato chwycił mamę w tali i wyszli do kuchni.

-Dziś w La Push jest ognisko. Wybierzesz się na nie ze mną?- spytał Jake

-Oczywiście, tylko……

-Nessie jeśli chcesz to idź, tylko pamiętaj przed dziewiątą masz być w domu- powiedziała mama.

Uśmiechnęłam się do niej, co oznaczało dziękuję. Wzięłam Jacoba za rękę i razem wybiegliśmy na pole.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdzial XIII nessie
Rozdzial IV Nessie
Rozdzial II Nessie
Rozdzial VIII Nessie
Rozdział XXI Zapewnianie?ektywności prawa UE w Polsce
Rozdział XXI Później
Rozdział XXI
Rozdzial XXI, Pedagogika społeczna
ROZDZIAL XXII Nessie
ROZDZIAL XIX Nessie
ROZDZIAŁ XXVII Nessie
Rozdzial XII Nessie
rozdzial XXI
Rozdzial VI Nessie
Rozdzial XXIII Nessie
ROZDZIAL XXV Nessie
Rozdzial XXIV Nessie
ROZDZIAL XIV nessie

więcej podobnych podstron