Krzyż - Boży sposób na zło
Św. Paweł w l Liście do Koryntian referuje, że zbawienie ludzkości w Krzyżu Chrystusa i poprzez krzyż jego wyznawców, było dla Żydów zgorszeniem graniczącym z bluźnierstwem, a dla mądrych Greków — wyjątkową głupotą. Daleko jednak od zrozumienia krzyża jako Dobrej Nowiny są także chrześcijanie naszych czasów. A przecież Jezus po to cierpiał, abym ja nie cierpiał. „On się obarczył naszym cierpieniem” (Iz 53,4), by nas od niego uwolnić. Inna rzecz, że także w naszym życiu krzyż jest i będzie, inaczej nie bylibyśmy latoroślami krzewu winnego — Jezusa Chrystusa (J 15), Jednakże dla nas, chrześcijan, krzyż jest przeniknięty chwałą, jest krzyżem chwalebnym, nie zaś narzędziem zniszczenia, które miażdży i przed którym należy uciekać. Dla chrześcijanina krzyż w życiu jest faktem, ale przyjętym z miłością. Nie ma w nim już bezsensownego balastu, który druzgoce psychikę człowieka. W krzyżu swego życia chrześcijanin doświadcza obecności chwały Chrystusa, doświadcza mocy Jego zmartwychwstania. Czuje, że On go prowadzi sprawiając, że „płomienie” życia go nie palą. Chrześcijanie bowiem w świecie są jak ci trzej młodzieńcy w piecu ognistym z Księgi Daniela. Jest to obraz Kościoła w świecie. Jest „ogień”, który pali wszystkich ludzi na tym świecie. Są to rozmaite nieszczęścia, wypadki, choroby, ból zadany rodzicom przez dzieci, pokrzyżowane plany. Chrześcijanie nie są od tego wolni, życie ich też nie oszczędza. Tylko oni inaczej to przyjmują. „I chodzili wśród płomieni wysławiając Boga i błogosławiąc Pana” (Dn 3,24). Nie są sami, z nimi jest ktoś czwarty. Tym kimś jest Jezus Zmartwychwstały, który wspólnie dźwiga nasz krzyż, czyniąc go chwalebnym i zbawczym. Zmartwychwstały Chrystus sprawia, że płomienie, wśród których chodzimy, nie niszczą nas. I to jest świadectwo, które chrześcijanin winien dawać światu. Nie wystarczy wmawianie sobie, że kocham Jezusa, że On we mnie żyje. Jeśli nie żyjesz Bogiem naprawdę, to przyjdzie krzyż i cię „spali”. Krzyż bowiem jest próbą ogniową wskazującą czy jest w nas życie Boże, czy go nie ma.
W l Liście św. Jana czytamy: „Nowina, którą usłyszeliśmy od Niego i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności.” (1J 1,5). Co to znaczy, że Bóg jest światłością? To wyrażenie stanowi klucz do pism Jana. To oznacza, że Bóg jest miłością do grzesznika, że go kocha. Takie określenie stanowi rewolucyjną treść. Nikt nie kocha grzesznika. Tego, który nas obraża, depcze, nic sobą nie reprezentuje. Takich się nie kocha. Sami tego doświadczamy, że lubią nas wtedy, gdy przedstawiamy sobą jakąś wartość: dajemy ciepło, poczucie bezpieczeństwa, możemy w czymś pomóc. Podobnych wartości również my oczekujemy od innych. Ale z chwilą, gdy przestajemy być użyteczni w sensie dosłownym: jako pomoc w pracy, jako atrakcyjny partner w przyjaźni itp., wówczas tracimy w oczach otoczenia, przyjaciele nas opuszczają, nikt nas nie akceptuje, wszyscy przestają nas kochać.
Tymczasem Bóg, będący światłością, akceptuje nas tam, gdzie nas nikt nie lubi. Tam, gdzie sami do siebie mamy pretensje. Właśnie tam sięga miłość Boga.
Ludzie chcą być kochani, wysilają się więc i starają się, by to osiągnąć. Wiemy, że w naszych grzechach nikt nas nie kocha. Dlatego wysilamy się na piękne fasady, retuszujemy swój obraz, starając się niczym olbrzymim kamieniem zasłonić przed innymi sytuację naszego wnętrza, podobną do leżącego w grobie i cuchnącego ciała Łazarza. Bo któż nas może pokochać w naszej prawdzie? Za tę grę płacimy olbrzymią cenę. Ileż to czasem wymaga wysiłku, aby utrzymać się na wysokości zadania. Czasem jednak psychika nie wytrzymuje i wówczas następuje załamanie. Na szczęście miłość do grzesznika objawia się w krzyżu Jezusa Chrystusa i tam jaśnieje pełnym blaskiem. W krzyżu spotyka się największa ludzka podłość z największą — Boską miłością. Stąd przychodzi przebaczenie. Zło wszystkich ludzi przybiło Jezusa do krzyża. Jego odpowiedzią na to było przebaczenie i zrozumienie. Jako Zmartwychwstały ma dla nas ofertę nowego życia. Dzięki zmartwychwstaniu krzyż stał się Światłem. Światłością naszego życia. Ale dla kogo z nas Ukrzyżowany jest źródłem Światła? Ludzie twierdzą, że dla nich światłem jest kultura, dobre wychowanie, wykształcenie itp. Zgodnie z tym ustanawiają prawa, a kto się im nie podporządkowuje, musi iść precz, bo dezorganizuje życie społeczne. Dla grzeszników nie ma miejsca na tej ziemi! Takie postawy również w nas mogą być mniej lub bardziej utajone. Tak łatwo przekreślamy ludzi trudnych, spychamy ich na margines.
Jedyne światło, jakie nam Bóg zapalił, to Jezus Chrystus na krzyżu, przebaczający grzesznikom i kochający wszystkich. „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1J 1,8). Jeśli uważam, że nie mani grzechu, to nigdy nie doświadczę Jego miłości, a Jego światłość nie wejdzie w moje życie. Żeby to światło weszło we mnie, muszę odważnie widzieć swój grzech, konfrontować siebie z Ewangelią, wierząc, że Bóg mnie kocha. Wówczas to światło uzdolni mnie do miłości w takim samym wymiarze. Inaczej będę wobec innych małym Hitlerem. Wszystkich ustawię pod jeden sznurek i będę wytykać im ich wady. A jeśli mam władzę, będę bezwzględny.
W czasie procesu Jezus stanął przed Piłatem, który chciał Go uwolnić, chcąc tym posunięciem upokorzyć Żydów i zrobić im na przekór. Piłat lubił swoją pozycję i dbał o nią. Tym razem chytrość jednak go zawiodła. Zaimprowizował konfrontację Jezusa z Barabaszem. Dla Piłata Barabasz był pospolitym złoczyńcą, ale nie dla Żydów. Dla nich był bohaterem walczącym o słuszne prawa narodu do niepodległości. W tej sytuacji Barabasz reprezentuje sprawiedliwość świata, w imię której należy dochodzić słusznych praw siłą, bo dobrocią i perswazją nic się nie wskóra. Czego nie wyrwiesz siłą, tego nie będziesz miał. To jest ta szeroka droga, którą wszyscy idą. Poczucie sprawiedliwości jest słuszne i należy oburzać się na bezprawie.
Podobnie reaguje Dawid na przypowieść Natana, lecz nie dostrzega, że on sam jest jej bohaterem. Diabeł doskonale gra na urażonym poczuciu sprawiedliwości, co niejednokrotnie pcha do wykolejenia. Iluż narkomanów, alkoholików, pokrzywdzonych w dzieciństwie stoczyło się właśnie z tego powodu na margines. Kiedyś na spotkaną i doznaną niesprawiedliwość odpowiedzieli tym samym, aż się stoczyli na dno. Kiedy w nas panuje sytuacja zamkniętego, diabelskiego kręgu, to szatan, bazując na naszym poczuciu krzywdy, wygrywa masę potyczek z nami, pchając nas do strasznych rzeczy. Demon podpowiada nam: „Wszyscy są świniami wobec ciebie, pluń im w twarz, masz do tego prawo”. I znajduje w nas posłuch. Poczucie sprawiedliwości może prowadzić do wypaczeń, chęci zemsty. Tą drogą idzie cały świat. Tę drogę reprezentuje Barabasz. Na tej drodze ludzie starają się dochodzić respektowania swoich praw przemocą i gwałtem. A obok idzie Jezus i mówi: „Nie sprzeciwiaj się złu. Nie broń się przed krzywdą. Gdy ona spadnie na ciebie, strać swoje życie, daj się ukrzyżować.”
Misja Kościoła polega na tym, by powtórzyła się w nim historia Jezusa. by On w nas mógł umierać za świat. Oto polityka Jezusa: Nie sprzeciwia się złu. Wisząc na krzyżu wypełnia to, czego nauczał. Wisi. Jest to sprawiedliwość krzyża w odróżnieniu od sprawiedliwości świata. Gdyby Jezus był tylko człowiekiem, powiedziano by o Nim, że jest największym „frajerem”. W Ogrójcu Jezus dal do zrozumienia, że ma moc przeciwstawienia się napaści, lecz z niej nie skorzystał i kazał Piotrowi schować miecz do pochwy, bo „kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”. Tak mówi i tak postępuje Syn Boży jako człowiek — największe objawienie Boga Jahwe. Kto idzie inną „drogą”, odrzuca najgłębszą istotę Boga. W momencie śmierci Jezusa pod Jego krzyżem spotkały się dwie najbardziej wykwintne warstwy społeczne: faryzeusze - przedstawiciele najwartościowszej religii, Ludu Wybranego przez Boga — oraz Piłat — reprezentujący całą kulturę grecką i rzymską. Razem zgodnie chcieliby zabić, wyeliminować z historii ludzkiej miłość zbawczą Syna Bożego.
„Tego jednak Jezusa wskrzesił Bóg”. W zmartwychwstaniu Bóg tę Miłość przypieczętował jako normę życia dla wierzących, która nie broni siebie nawet w imię swych słusznych praw, lecz daje się ukrzyżować. Tej miłości Bóg oddał władzę nad niebem i ziemią.
A co ja robię, gdy ktoś mnie depcze? Odpowiadając złem na zło, wybieram Barabasza. Staję się zaś chrześcijaninem, gdy wybieram tę formę miłości, jaką pokazał Jezus. Chrześcijaństwo bowiem to Miłość nieprzyjaciół!!! Nie broń swej godności. Kochaj, gdy cię krzywdzą. Jeśli ktoś atakuje twoje słuszne prawa, uderza cię w policzek, nie oddawaj, nadstaw mu drugi. Ktoś się procesuje z tobą, oddaj mu i to czego nie żąda. Gdy ktoś wypruje z ciebie całą energię, daj mu więcej... Jeśli czynisz inaczej, postępujesz jak wszyscy w świecie. Nie jesteś chrześcijaninem.
Mało jest w świecie takich, co walczą o niesłuszne prawa. Przeciwnie, wszyscy dobijają się słusznych praw, a doszliśmy w końcu do tego, że grozi nam zagłada. Daj się ukrzyżować, wtedy odbudujesz świat. Paradoks?! Ale tym jest krzyż. Jezus pokazał nam taką „drogę”.
W Ewangelii św. Jana znajduje się scena umycia nóg apostołom. Działo się to w czasie uczty Paschalnej. Prawdopodobnie uczniowie oglądali się, kto z nich ma tę funkcję spełnić. Zwykle funkcję tę spełniał niewolnik albo dziecko, ktoś ostatni rangą w rodzinie. I podniósł się Jezus, umył nogi uczniom, nie pomijając Judasza, o którym wiedział, że za chwilę Go zdradzi. Kto poza Jezusem tak kocha? To jest miłość krzyża, to jest sprawiedliwość krzyża! Piotr broni się przed tą lekcją pokory, lekcją Bożej miłości. Jezus odpowiada: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał cząstki ze Mną”. W tym akcie widzisz miłość, której nie ma w świecie. Nikt nie chce być ostatni, wszyscy chcą być pierwsi. Dlatego Jezus — pierwszy rangą — stał się ostatni, by ukazać tę nową miłość. Jeśli nie chcę przyjąć od Jezusa umycia nóg, nie ma dla mnie miejsca w chrześcijaństwie. Nie gdzieś indziej, tylko tu bije serce chrześcijaństwa. My zaś zastanawiamy się, co ma chrześcijaństwo innego niż inne religie i kultury. Chrześcijaństwo ma w sobie miłość w wymiarze krzyża; miłość, jaką pokazał Jezus myjąc uczniom nogi; miłość, która objawiła się na krzyżu w przebaczeniu oprawcom.
Kogo wybieram: Jezusa czy Barabasza?
Proszę przeczytać teraz następujące teksty.
Rz l, l -7 Jedynym Sługą Bożym jest Jezus Chrystus, wszyscy chrześcijanie zaś są sługami Boga lub Jezusa Chrystusa.
Rz l, 16-17 Jedyna droga usprawiedliwienia to wiara w Ewangelię. W Ewangelii objawia się sprawiedliwość Boża. Sprawiedliwość w Biblii jest synonimem Bożej wierności obietnicom zbawienia.
Rz l, 18-32 Człowiek żyje w fundamentalnym kłamstwie. Nie ma innego wyjścia. Poza Ewangelią objawia się gniew Boży.
Rz 2 i 3 Wybranie nie jest w stanie pomóc Izraelitom, bo prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, obrzezanie duchowe, którego dokonuje Duch Święty. Bez Chrystusa nikt nie może się uratować.
Rz 7,14-25 Człowiek nie jest z gruntu zły, lecz działa w nim druga siła będąca w ustawicznej opozycji do tego, co dobre i szlachetne.
Rz 8, l -4 Jezus wydał w swoim ciele wyrok potępiający grzech, abyśmy mogli postępować według Ducha.
Dz 2,14-17 Pierwsze wystąpienie Piotra. Nawrócenie i życie pierwotnego Kościoła.