filozofia polityczna, Plotyn, 6


6. PLOTYN

(ok. 204 - 269/270 r.)

Główne dzieło: Enneady; pisma Plotyna uporządkował tematycznie, łącząc w grupy problemowe po dziewięć rozpraw w sześciu księgach (enneadach - dziewiątnicach), opatrując nagłówkami, wyjaśnieniami i tytułami Porfiriusz; polskie wydanie w przekładzie A. Krokiewicza, Warszawa 1959.

Literatura: Krokiewicz A., Arystoteles, Pirron, Plotyn, (1974); Krokiewicz A., Kodeksy, -wydania, przekłady „Ennead" (1948); Gułkowski J., Koncepcja wieczności, wiekuistości i czasu w VII ks. 3. Enneady Poltyna (1973); Rist J. M., Plotinus. The Road to Reality (1967); Armstrong A. H., Plotinus (1953); Brćhier E., La philosophie dePlotin(l92*);

Wybrane fragmenty pochodzą z: Enneady, przekł. A. Krokiewicz, /za:/ D. Dem-bińska-Siury, Plotyn. Warszawa 1995, ss. 90-95.

Proces emanacji - droga zstępująca

Enneada V. II. L

Jedno jest wszystkimi bytami i ani jednym z nich: oto jako początek wszystkich bytów nie jest wszystkimi, atoli w tamtym (mian. umysłowym) znowu znaczeniu jest wszystkimi bytami, gdyż tam się jakby schroniły, a raczej jeszcze ich nie ma, lecz dopiero będą.

Jakże więc będą z Jednego, skoro jest pojedyncze i skoro w tym samym nie ma oczywiście żadnej różnorodności, żadnej dwoistości czegokolwiek? Zaprawdę, dlatego, że nie było w Nim niczego, z Niego jest wszystko i dlatego, żeby był byt, Ono bytem nie było, lecz jego Rodzicem. I jest to jakby poród pierwszy.

Albowiem Jedno jako doskonałe - nie szuka bowiem niczego i nie posiada i nie potrzebuje- przelało się niejako i ten Jego nadmiar sprawił coś innego, a to, co zaistniało, zwróciło się ku Niemu i się wypełniło i stało się Je widzące i to jest umysł. I owo jego ustalenie się ku Niemu sprawiło byt, a owo patrzenie ku Niemu umysł. Ustaliwszy się zatem ku Niemu, żeby ujrzeć, staje się umysłem i bytem pospołu.

Więc umysł będąc w ten sposób jakby Nim, sprawia byty podobne, wyłoniwszy moc mnogą. A także to jest ideą, ideą umysłu, podobnie jak To, co przed nim wyłaniało swoją ideę. I owo działanie z substancji jest duszą, która się tym stała, ponieważ umysł pozostaje w sobie: przecież i umysł zaistniał dlatego, że pozostaje w Sobie To, co przed nim.

Nie tworzy natomiast, pozostając w sobie, dusza, lecz właśnie w ruchu - rodziła to widmo! Więc jeśli patrzy tam, skąd powstała, to się napełnia, a jeśli wejdzie w ruch inny i przeciwny, to rodzi swoje widmo, postrzeganie żywin i rozrost w roślinach.

A nic nie jest odłączone ani odcięte od tego, co przed nim. Toteż zdaje się, że i ludzka dusza dosięga roślin, bo chyba dosięga w jakiś sposób, skoro to, co w roślinach, należy do duszy. Nie przebywa jednak ona w roślinach cała, lecz w ten sposób uwewnętrznia się w roślinach, iż zapędziwszy się aż tak daleko, w dół utworzy swoim zajęciem i zapobiegliwością o «gorsze» inny samobyt: przecież i część jej uprzednia, zawisła od umysłu, pozwala umysłowi pozostawać w sobie samym.

2. Idzie tedy owo powstawanie od początku do ostatniego członu, przy czym każdy człon pozostaje zawsze we właściwej mu siedzibie, a człon rodzony zajmuje inną, pośledniejszą placówkę: niemniej jednak każdy następny utożsamia się z tym, ku któremu się wznosi, jak długo ku niemu się wznosi.

Ilekroć więc dusza występuje w roślinie, to jest inną jakby częścią w roślinie, częścią najzuchwalszą i naj nieopatrznie) szą, która się zapędziła aż tak daleko. Ilekroć jest znowu w nierozumnym zwierzęciu, to przywiodła ją tam przewaga mocy zmysłowego postrzegania. Ilekroć wreszcie wejdzie do człowieka, to albo w ogóle w jej rozumnej części ruch się odbywa, albo wychodzi od umysłu, bo dusza ma swoisty umysł i własną wole myślenia czy też w ogóle ruchu.

Cofnijmy się teraz z powrotem! Kiedy ktoś utnie boczne pędy rośliny lub górnych gałęzi, to gdzie odeszła z niej dusza? Zapewne, skąd wyszła, bo nie odszczepiła się miejscowo. Więc stanowi początkiem. A jeśli korzeń rozrąbiesz i spalisz, to gdzie to, co z niej w korzeniu? W duszy, która przecież nie poszła na inne miejsce! Lecz choćby była w miejscu tym samym, to niemniej jest w innym, jeśli «powróci». Jeśli zaś nie powróci, to przebywa w innej duszy roślinnej, bo się przecież nie mieści w ciasnych granicach.

Jeśli tedy powróci, to przebywa w tej mocy, która jest przed nią. Ale gdzie ta znowu przebywa? W tej, która jest przed nią! Ta zaś dosięga już umysłu, nie w znaczeniu miejscowym, bo zgoła nie była w miejscu, a umysł o wiele bardziej jeszcze nie przebywa w miejscu, tak iż nie przebywa w nim także dusza. Nie będąc więc nigdzie, lecz właśnie w tym jestestwie, które nigdzie nie przebywa, jest ona także wszędzie w ten sposób. Jeżeli zaś w drodze do góry stanie pośrodku, zanim się znajdzie zupełnie na szczycie, to wiedzie żywot średni i ma ostoję w odpowiedniej części samej siebie.

Otóż wszystkie te jestestwa są Nim i nie Nim, Nim, bo z niego, a nie Nim, bo On dał pozostając Sobą w Sobie.

Jest po prostu tak, jak z leciwym żywotem, wyciągniętym w długim szeregu: każda z kolejnych cząstek różni się od siebie, a niemniej jego całości pozostaje w sobie ciągła, inna następuje po innej z powodu wyróżniającej ją cechy i w tym, co drugie, nie ginie to, co wcześniejsze.

Enneada VL1X. L

Wszystkie byty są bytami dzięki jedności, tak te, które są bytami w pierwszym znaczeniu , jak i te, które się zalicza w jakikolwiek sposób do bytów. Bo czymże będą, jeżeli nie będą Jednem? Przecież z chwilą, kiedy zostaną pozbawione jedności, już nie są tym, czym się nazywają.

I tak, nie ma wojska, jeżeli nie będzie jednem, ani też nie ma chóru ni trzody, żeby nie były jednem. A nie ma także domu ni okrętu bez jedności, bo dom i okręt są właśnie jednem, po którego stracie ani dom już domem nie będzie, ani okrętem okręt.

Nie będzie tedy wielkości ciągłych, jeżeli nie będzie w nich obecne jedno: oto w razie rozcięcia tracą swoje jedno i w miarę jak je tracą, wyzbywają się swojego bytu. Również ciała roślinne i zwierzęce, z których każde jest jednem: jeżeli uciekają od jednego, drobiąc się na wielość, to zaraz tracą swoją poprzednią substancję i nie są już bytami, którymi były, lecz stały się bytami innymi i każdy z nich jest znowu jednem. I wtedy wreszcie rozkwita zdrowie, kiedy ciało zostanie uporządkowane i zespolone w jedno, wtedy piękno, kiedy natura jednego opanuje część, i wtedy cnota duszy, kiedy dusza zostanie zjednoczona w jedno i w jedną zgodną wspólnotę.

Czy więc wobec tego, że dusza, tworząc i urabiając, kształtując i zespalając, doprowadza wszystko do jednego, nie powinniśmy głosić, doszedłszy do duszy, że ona darzy jednem i że ona jest jednem.

Należy sądzić raczej, że jak wtedy, kiedy darzy ciała innymi rzeczami, nie jest sama swoim darem, na przykład postacią idealną, lecz są to rzeczy od niej różne, tak i wtedy, jeżeli daje jedno, to daje je jako coś różnego od siebie i czyni każde ciało jednem, ponieważ ogląda jedno, podobnie jak także człowieka czyni, ponieważ ogląda człowieka, zgarniając razem z człowiekiem owo jedno w nim.

Albowiem każda z rzeczy, o których orzeka się jedno, jest w ten sposób jednem, w jaki ma także to, czym jest sama. Innymi słowy, rzeczy istniejące słabiej mają słabsze jedno, a istniejące mocniej mocniejsze. Toteż i dusza, która jest różna od jednego, posiada owo jedno w wyższym stopniu stosownie do swojego wyższego i istotnego bytu, atoli nie jest Jednem Samym. Jest tylko duszą jedną i owo jedno stanowi poniekąd jej przymiot i są to dwie rzeczy, dusza i jedno, podobnie jak ciało i jedno.

I najdalej od Jednego znajduje się rzecz nieciągła, na przykład chór, a bliżej ciągła. Dusza znowu jest jeszcze bliżej, ale i ona tylko uczestniczy.

Enneada V. V. 5.

Lecz trzeba powrócić do tamtej sprawy i ją omówić dokładniej, a mianowicie, że Pierwsze pozostaje tym samym, chociaż powstają zeń rzeczy od Niego różne.

Więc kiedy w liczbach «jedno» pozostaje w sobie, czyni zaś rzecz inna i w ten sposób według niego powstaje liczba, to w Tym, co jest przed jestestwami «pozostaje» Jedno o wiele bardziej, ale wtedy, kiedy pozostaje w Sobie, nie czyni rzecz inna według Niego jestestw, lecz wystarcza Ono Samo, by zrodzić jestestwa. I jak tam, przy liczbach, występowała na nich wszystkich idea tego, co pierwsze, więc jedynki w sposób pierwszy i wtóry i nie na równi brała w niej udział każda z liczb późniejszych, tak i tutaj każde z jestestw po Pierwszem ma w sobie jakąś Jego jakby ideę.

Tam zatem ów udział stanowił o samobycie ich ilokrotności, a tutaj ślad Jednego obdarował samobytem i substancją jestestwa, tak iż istnienie jest śladem Jednego. I jeśli ktoś powie, że istnienie pochodzi od Jednego, to bodaj nie chybi prawdy. Albowiem owo tak zwane jestestwo pierwsze wystąpiło stamtąd jakby kruszyna i potem nie chciało owo pójść jeszcze dalej naprzód, lecz zawróciwszy do wnętrza stanęło (este) i stało się substancją oraz ogniskiem (hestia) wszech rzeczy. Podobnie, kiedy się weprzeć i odeprzeć w dźwięku podczas wygłaszania, powstaje głos, głoszący «jedno» od «jednego» (hen) i oznaczający jestestwo (on\ jak może. Tak tedy to, co powstało, a mianowicie substancja (usija) \ istnienie (einaj) noszą znamię naśladownictwa, gdyż wypłynęły z Jego mocy, a dusza, skoro ujrzała i wzruszyła się tym widokiem, wydała okrzyk «on» (jestestwo) i «einaj» (istnienie) i «usija» (substancja) i «hestia» (ognisko), naśladując to, co ujrzała, albowiem owe głosy pragną oznaczyć samobyt tego, co zostało zrodzone, naśladując «porodem» brzemiennego głosu, jak je stać, narodziny «jestestwa».

Enneada III. III. 7.

l właśnie dlatego, że są rzeczy lepsze, są także gorsze. Bo jakże może być coś gorszego w tym, co rozmaite, jeżeli nie ma lepszego, lub jak znowu lepsze, jeżeli nie ma gorszego? Więc nie należy wyrzekać na gorsze w lepszym, lecz wprost przeciwnie wychwalać lepsze za to, że udzieliło się gorszemu.

I w ogóle ci, którzy chcą usuwać to, co jest gorsze w całości świata, usuwają samą opatrzność. Bo czego będzie wtedy opatrznością? Przecież nie siebie samej ani tego, co lepsze. Przecież nawet wtedy, kiedy ją nazywamy «górną» opatrznością, mówimy o niej w związku z «dołem».

Zespolenie wszystkiego w jedno stanowi zaiste ów początek, w którym razem jest wszystko i w którym całością jest wszystko. Z tego początku, a pozostaje on wewnątrz, wychodzą potem na zewnątrz poszczególne rzeczy, jakby z jednego korzenia, utwierdzonego w sobie.

Rozkwitły rojem części i chociaż każda część nosiła odbicie «tamtego», to jednak tutaj powstawała już jako inna w innej i jedne były blisko korzenia, a inne, idące w dal dzieliły się i rozdzielały się w końcu jakby na gałązki i koniuszki, i owoce, i liście.

I jedne trwały zawsze, a inne rodziły się zawsze, więc jakby owoce i liście, i te, które rodziły się zawsze, miały w sobie wątki wyższych od siebie, jakby wolę, żeby być małymi drzewkami i jeśli doszły do rodzenia, zanim zniszczały, to rodziły jeno to, co było im «bliskie», A owe jakby puste przewody gałązek wypełniały się znowu zawartością z korzenia, choć same gałązki wyrosły w inny sposób, i właśnie od nich «doznawały» także koniuszki gałązek, tak iż «doznawanie» wychodziło na pozór tylko od sąsiedniej części. Naprawdę jednak to znowu za sprawą początku jedna część «doznawała», a druga część «czyniła», przy czym zależny był także sam początek. Oto przybyły z daleka i dlatego są «inne» te «części», działające na siebie wzajemnie, ale przybyły z początku od tego samego, tak jakby działali i coś sobie robili wzajemnie bracia, podobni do siebie, bo przyszli na świat z tych samych rodziców. [...]

Enneada V. L 6.

Jakże więc widzi i kogo i jak w ogóle zaistniał umysł i narodził się z Niego, żeby właśnie widział? Bo teraz pojmuje wprawdzie dusza konieczność istnienia tych rzeczy, ale pragnie jeszcze pojąć ową wciąż już i przez dawnych mędrców omawianą trudność, w jaki sposób z takiego «Jednego», jakim to «Jedno» jest naszym zdaniem, otrzymała somobyt jakakolwiek bądź wielość, bądź dwójka, bądź liczba i zamiast, żeby Ono pozostało w Sobie, wypłynęła tak ogromna wielość, którą się widzi w bytach, a którą my uważamy za właściwe sprowadzać do Niego.

Więc powiedzmy, co następuje - ale wpierw wezwijmy samego Boga na pomoc słowem rozgłośnionym, lecz wytężywszy się duszą naszą w strzelistej modlitwie ku Niemu, bo możemy się modlić w ten sposób sam na sam do Niego!

Oto przebywa w sobie jakby we wnętrzu świątyni, trwa w spokoju ponad wszystkim bytami i kto Go pragnie oglądać, ten musi oglądać owe już jakby zewnątrz stojące posągi, a raczej ów pierwszy posąg ujawniony, który się objawia w taki sposób:

Wszystko, co się porusza, musi mieć coś, ku czemu się porusza, ponieważ zaś Ono nie ma ku czemu się poruszać, więc nie zakładajmy, że się porusza, lecz jeśli coś po Nim powstaje, to pomimo Jego wieczystego zwrócenia się ku Sobie powstać musiało. A niech nam nie bruździ to powstanie w czasie, kiedy mówimy o bytach wieczystych! Obarczamy je powstaniem, ale tylko słownie, gwoli zaznaczenia przyczyny i kolejnego porządku, tak iż głosić trzeba, że to, co powstaje stamtąd, nie powstaje skutkiem Jego ruchu. Gdyby bowiem coś powstawało skutkiem Jego ruchu, to trzecie po Nim drugie, to musiało zaistnieć przy Jego zupełnej nieruchomości, kiedy Ono ani się nie skłoniło, ani nie zechciało, ani się w ogóle nie poruszyło. Więc w jaki sposób? I jako co trzeba sobie pomyśleć owo wokół Niego, pozostającego w spoczynku?

Jako światło wokół Niego i z Niego, ale z Niego, które pozostaje w spoczynku, tak jak świetlany w sobie blask słońca, krążący wokół niego i z niego, które pozostaje w spoczynku, wciąż wyłaniany!

I wszystkie w ogóle byty, dopóki ich trwania, uzewnętrzniają dokoła siebie ze swojej substancji konieczne «istnienie» samodzielne, zależne od doraźnie im przysługującej mocy, które jest podobizną tych jakby wzorów, z których się wyłoniło: wydaje na przykład ogień z siebie gorąco, a śnieg nie wewnątrz jedynie zimno zawiera, najlepiej zaś o tym świadczą wszelkie pachnidła, bo coś się z nich, póki są, wydziela dookoła i raczy się nimi, ponieważ «zaistniały samodzielnie)), ktoś z bliska. I wszystkie dalej byty rodzą skoro dojdą do doskonałości, a to, co doskonałe, jest wieczne, rodzi wiecznie i rodzi także wieczne, ale mniej doskonałe od samego siebie. Więc cóż trzeba rzec o tym, co najdoskonalsze? Że nic od Niego lub chyba tylko wartości po Nim największe! Największą zaś po nim i zaraz drugą wartością jest umysł. Oto widzi Je umysł i potrzebuje tylko Jego jednego, a On umysłu nie potrzebuje zgoła.

Rzec trzeba dalej, że umysłem jest to, co się rodzi z czegoś moż-niejszego od umysłu. A możniejszy od wszystkich istnień jest umysł, bo inne istnienia po nim. I dusza na przykład jest wątkiem rozumnym umysłu i działaniem jakimś, tak jak on Tamtego. Atoli wątek duszy jest mroczny, bo jest jakby widmem umysłu, toteż i patrzeć jej trzeba na umysł. I tak samo znowu umysł patrzy na Tamto, by był umysłem. I widzi Je niejako «oddzielony», lecz dlatego, że po nim następuje i że nie ma niczego pomiędzy nimi, podobnie jak pomiędzy duszą a umysłem.

I wszystko pragnie tego, co je zrodziło, i miłuje i wtedy szczególnie, kiedy to, co zrodziło, i to, co zostało zrodzone, są tylko same z sobą. Jeżeli zaś to, co zrodziło, jest właśnie Najlepsze, to z konieczności jest z Nim razem to, co zostało zrodzone, tak iż «oddziela» je tylko «różność» od Niego. [...]

EnneadaIV.IL17.

[...] Jest mianowicie jakiś jakby punkt środkowy, po nim koło z niego jaśniejące, a po nich koło jeszcze inne, światło ze światła. Zewnątrz nich nie ma już innego koła świetlnego, lecz jest to, które potrzebuje obcego blasku w braku światła własnego. I niech to będzie krążek, a raczej kula ta, która od tej trzeciej z rzędu, do niej przylega, bierze cały blask przez nią promieniowany.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Filozofia polityki 3
28136054 Filozofia polityczna 09 03
Etyka polityki, Politologia, filozofia polityki-Jeliński
Zajęcia 1 (17 02 2012) Narodziny filozofii politycznej w Grecji Sofiści i Sokrates
Filozofia polityczna - wykład 8.
Wprowadzenie do Filozofii, KOLO-FILOZOFIA-Sciaga, PLOTYN: System Emanacyjny - Naturalna własność byt
Filozofia Polityki, CZYM JEST FILOZOFIA POLITYKI, CZYM JEST FILOZOFIA POLITYKI
filozofia polityczna, Spinoza, BARUCH SPINOZA
filozofia polityczna, MAREK AURELIUSZ, MAREK AURELIUSZ
filozofia polityczna, Bacon, FRANCIS BACON
filozofia polityczna, Parmenides
Filozofia polityczna - wykład 9.
filozofia polityczna, Hume
filozofia polityczna, Hume
Moduł V filozofia polityczna
Filozofia polityki 2
filozofia polityczna, Comte

więcej podobnych podstron