UZDROWIENIE WEWNĘTRZNE – ZNAKI ZAPYTANIA


UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE - ZNAKI ZAPYTANIA

Napisa³ ALEKSANDRA KOWAL

„Nie p³aczê ju¿ nad sob¹, nad mymi ranami”…

(s³owa pieœni B³ogos³awiona wina

z I kasety Wspólnoty Mi³oœci Ukrzy¿owanej

pt. Dotyk ognia)

Istnieje dzisiaj w œrodowiskach charyzmatycznych praktyka nazywana uzdrawianiem wewnêtrznym. Polska Odnowa w Duchu Œwiêtym poœwiêca mu nawet specjaln¹ stronê internetow¹[1]. Organizuje siê rekolekcje uzdrowienia wewnêtrznego, modlitwy i kursy. Wydano wiele ksi¹¿ek i publikacji na ten temat. Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e to zjawisko przybra³o postaæ potê¿nego ruchu. Chcia³abym zastanowiæ siê nad przydatnoœci¹ tej praktyki dla chrzeœcijañskiej duchowoœci.

Postaæ za³o¿ycielki

Ksi¹¿ka dr Jane Gumprecht Abusing Memory (Przeklêta pamiêæ) przedstawia historiê ruchu oraz ujawnia jego za³o¿ycielkê, Agnes Sanford.

Nowy miêdzynarodowy s³ownik ruchów pentekostalnych i charyzmatycznych podaje na jej temat miêdzy innymi nastêpuj¹ce informacje: „Agnes Mary SANFORD (1897-1982), prekursorka pos³ugi uzdrawiania (healing ministry). Córka prezbiteriañskich misjonarzy, Agnes White, spêdzi³a m³odoœæ w Chinach, oprócz lat szko³y œredniej, które spêdzi³a w USA. Wysz³a za m¹¿ za episkopalnego duchownego, Edgara Sanforda, w 1923 roku, w roku 1925 razem wrócili do Stanów Zjednoczonych.

Zainteresowanie pani Sanford uzdrawianiem rozwinê³o siê, gdy sama zosta³a uzdrowiona z przewlek³ej depresji. Studiuj¹c Pismo, odkry³a u siebie dar uzdrawiania. Jej pos³uga na szersz¹ skalê rozpoczê³a siê, gdy w 1947 r. zosta³a wydana jej pierwsza ksi¹¿ka, The Healing Light (Uzdrawiaj¹ce œwiat³o), która sta³a siê bestsellerem. Oko³o 1953-54 Sanford prze¿y³a ostateczne umocnienie w Duchu Œwiêtym i wtedy po kontakcie z charyzmatykami otrzyma³a dar jêzyków. Sanford by³a g³ówn¹ prekursork¹ uzdrawiania pamiêci, co dla niej by³o tym samym, co odpuszczenie grzechów”[2].

Je¿eli samo pojêcie uzdrowienia wewnêtrznego oraz pomys³ takiej praktyki zrodzi³ siê dopiero 50 lat temu, to NIE MO¯E mieæ, jak siê wydaje, swoich Ÿróde³ w Piœmie Œwiêtym, Tradycji i nauce Koœcio³a. Jednak ciê¿ar obowi¹zku znalezienia takich Ÿróde³ pozostawiam zwolennikom i znawcom tego ruchu.

Definicja uzdrowienia wewnêtrznego

Na czym, w istocie, polega uzdrawianie wewnêtrzne (inner healing)? Na stronie Odnowy w Duchu Œwiêtym poœwiêconej uzdrowieniu wewnêtrznemu znajdujemy kilka definicji tego procesu. Autor strony, Wojciech Godlewski, za najciekawsz¹ uwa¿a definicjê podan¹ przez Jima McManusa. Wed³ug McManusa uzdrowienie wewnêtrzne jest:

„prze¿yciem uzdrawiaj¹cej mi³oœci Boga, przez co dana osoba uœwiadamia sobie, ¿e jest kochana (uzdrowienie obrazu samego siebie), ¿e jest zdolna kochaæ i przebaczaæ (uzdrowienie relacji), ¿e mo¿e dziêkowaæ Bogu nawet za trudne doœwiadczenia ze swej przesz³oœci, z wdziêcznoœci¹ korzystaj¹c z nich w teraŸniejszoœci (uzdrowienie pamiêci)”[3].

Wojciech Godlewski komentuje tê definicjê nastêpuj¹co: „[…] uzdrowienie obejmuje trzy etapy. Najpierw poznajemy prawdê o samym sobie, ¿e jesteœmy kochani i akceptowani przez Boga. Nastêpnie przebaczenie, które otrzymujemy od Boga, przekazujemy innym osobom. Na koniec ³aska uzdrowienia pamiêci daje nam si³ê do wyra¿ania wdziêcznoœci Bogu za wszystkie wydarzenia dotychczasowego ¿ycia”.

Zacieranie prawdy o grzechu

Prawda o mi³oœci Bo¿ej wzglêdem cz³owieka stanowi pierwsz¹, pozytywn¹ czêœæ orêdzia wiary. Jednak istnieje te¿ jego czêœæ druga - negatywna. Takie ujêcie kerygmatu zaciera prawdê o grzesznoœci cz³owieka i koniecznoœci wyznania grzechów. W³aœnie dla Agnes Sanford uzdrowienie pamiêci, czyli przyjêcie mi³oœci Bo¿ej, by³o tym samym, co przebaczenie grzechów, ale nam, katolikom, nie wolno zapomnieæ, ¿e odpuszczenie grzechów nastêpuje przede wszystkim poprzez chrzest, a grzechy pope³nione po chrzcie trzeba wyznaæ: z ciê¿kich grzechów oczyszcza nas Chrystus w sakramencie pojednania, grzechy powszednie wystarczy wyznaæ np. podczas spowiedzi powszechnej albo prywatnie przed Bogiem.

Jedynym prawdziwym zranieniem cz³owieka, o którym mówi Biblia, jest rana grzechu. A jedynym uzdrowieniem z grzechu jest wyznanie grzechów, pokuta i nawrócenie. Wiele przytoczonych na stronie Odnowy definicji istotnie to podkreœla, ale nieporozumienia pojawiaj¹ siê, gdy ten aspekt pozostanie pominiêty, jak np. w definicji McManusa.

Charakterystyczny dla osób zajmuj¹cych siê uzdrawianiem wewnêtrznym pogl¹d: „Brak mi³oœci w³asnej jest korzeniem ka¿dego grzechu”[4], który zaczerpnê³am z ksi¹¿ki braci Dennisa i Matthew Linnów.

Natomiast Pismo Œwiête ma inn¹ diagnozê, np. tak¹: „korzeniem wszelkiego z³a jest chciwoœæ pieniêdzy” - a wiêc upad³a natura ludzka (1 Tm 6,10).

Psychologia opisuj¹ca uzdrowienie wewnêtrzne zamazuje poczucie grzechu, mówi¹c o akceptacji samego siebie. Stara siê w ten sposób usun¹æ poczucie winy, które dr¹¿y grzesznika, i powinno go dr¹¿yæ, jeœli nie jest pozbawiony sumienia. Na czym oparty jest pogl¹d, ¿e cz³owiek powinien akceptowaæ samego siebie?

Psychologia taka uczy: Czy nasz Pan nie powiedzia³, ¿e przede wszystkim trzeba mi³owaæ samego siebie? - powo³uj¹c siê na s³owa Ewangelii wed³ug œw. Marka: „Bêdziesz mi³owa³ bliŸniego swego jak siebie samego” (Mk 12,31). Wielu rozumie to w ten sposób, ¿e przede wszystkim nale¿y kochaæ swoj¹ osobê. Np. Philippe Madre napisa³ ksi¹¿kê pt. Najpierw pokochaj siebie[5]. Czy Jezus rzeczywiœcie nakaza³ nam mi³owaæ samego siebie? NIE! On nie powiedzia³: „Bêdziesz mi³owa³ samego siebie”, On powiedzia³: „Bêdziesz mi³owa³ bliŸniego swego”. To drugiego cz³owieka nakazuje mi³owaæ Jezus. I ma³o ¿e „jak samego siebie” (to by³ cytat ze starotestamentowego Prawa - Kp³ 19,18), ale tak, jak On nas umi³owa³, czyli a¿ do ofiary z ¿ycia, znacznie bardziej ni¿ samego siebie (por. J 15,12). Co wiêc oznacza to „jak samego siebie” w tym przykazaniu? Otó¿ to znaczy to samo, co zosta³o nazwane przez redaktorów Pisma Œwiêtego „z³ot¹ zasad¹ postêpowania”: „Wszystko wiêc, co byœcie chcieli, ¿eby wam ludzie czynili, i wy im czyñcie” (Mt 7,12).

O mi³oœci samego siebie nie ma wiele w Nowym Testamencie, tyle ¿e: „nigdy nikt nie odnosi³ siê z nienawiœci¹ do w³asnego cia³a, lecz [ka¿dy] je ¿ywi i pielêgnuje” (Ef 5,29). To odnosi siê do cia³a, natomiast na temat duszy s³owa Pisma s¹ o wiele bardziej twarde: „Jeœli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiœci swego ojca i matki, ¿ony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie mo¿e byæ moim uczniem” (£k 14,26). A wiêc chodzi o pewne oderwanie siê nie tylko od wiêzów krwi, ale równie¿ od swojego Ja. Punkt ten budzi zwykle wielki sprzeciw, tak bardzo jesteœmy przywi¹zani do myœli, ¿e powinniœmy siebie samego kochaæ, np. dlatego, ¿e cz³owiek jest wspania³ym dzie³em Boga obdarzonym przez Niego godnoœci¹ i chwa³¹ (por. np. Ps 8,5-9; Ps 139,14), a chrzeœcijanin w sposób specjalny posiada godnoœæ dziecka Bo¿ego i stanowi œwi¹tyniê Ducha Œwiêtego (por. np. Rz 8,16-18; 1 Kor 6,19). Jednak wys³awianie wielkich dzie³ Bo¿ych to nie to samo, co zachwyt dla swojej w³asnej osoby. Gdyby nie wiem jak usi³owaæ t³umaczyæ i ob³askawiaæ przytoczon¹ wypowiedŸ Jezusa z Ewangelii wed³ug œw. £ukasza, w ¿aden sposób nie uda siê s³owa NIENAWIŒÆ zamieniæ na s³owo MI£OŒÆ.

Wydaje siê, ¿e psychologia tego rodzaju niepostrze¿enie zamieni³a ewangeliczny nakaz mi³oœci w zasadê egoistyczn¹: „bêdziesz mi³owa³ SAMEGO SIEBIE, a bliŸniego swego DLA siebie samego”. Na tym w³aœnie polega niebezpieczeñstwo psychologicznego zwiedzenia. Psychologia (w sensie ogólnym) formu³uje prawdy na pozór podobne do prawd naszej wiary, niepostrze¿enie je modyfikuje, zamieniaj¹c je w karykaturê chrzeœcijañstwa. Ten proces jest tak subtelny, ¿e naprawdê wiele osób nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeñstwa ani z tego, ¿e da³o siê uwieœæ „kultowi swojego Ja”, jak to precyzyjnie nazwa³ kard. Suenens. Jednym z przejawów „kultu w³asnego Ja” jest nieustanne wpatrywanie siê z upodobaniem w swoje wnêtrze.

Przebaczenie

Zwolennicy uzdrowienia wewnêtrznego twierdz¹, ¿e jednym z warunków relacji z Bogiem jest przebaczenie innym ich win wobec nas. Ale ¿ycie chrzeœcijañskie nie wymaga przecie¿ ¿adnych warunków wstêpnych! Wszystkim, którzy przyjmuj¹ S³owo, daje Ono moc, aby siê stali dzieæmi Bo¿ymi (por. J 1,12). Przebaczenie nie jest warunkiem wstêpnym ¿ycia chrzeœcijañskiego, jakimœ rzadkim i trudnym do zdobycia darem, ale NAKAZEM. Myœlê, ¿e pewne nieporozumienia mog¹ siê braæ z nieznajomoœci terminów semickich. Ewangelia œw. Mateusza zawiera nastêpuj¹ce ostrze¿enie: „Podobnie uczyni wam Ojciec [tj. wyda was katom - przyp. A.K.], je¿eli ka¿dy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18,35). Przebaczenie jest decyzj¹ cz³owieka, gdy¿ serce jest w mentalnoœci ¿ydowskiej siedliskiem woli i osobowoœci, a nie uczuæ. Pojmowanie sentymentalne tego nakazu powoduje oskar¿anie siê, ¿e ci¹gle - mimo przebaczenia - pojawiaj¹ siê we mnie wrogie uczucia. Uczucia nie zale¿¹ od mojej woli, wiêc nie jestem za nie odpowiedzialny, odpowiedzialny jestem, co zrobiê z tymi uczuciami. W tym wypadku ma zastosowanie surowy nakaz koniecznoœci zaparcia siê samego siebie: „Jeœli kto chce pójœæ za Mn¹, niech siê zaprze samego siebie, niech weŸmie krzy¿ swój i niech mnie naœladuje. Bo kto chce zachowaæ swoje ¿ycie, straci je; a kto straci swe ¿ycie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16,24-25).

Dennis i Matthew Linnowie precyzuj¹ pojêcie uzdrowienia wewnêtrznego w ten sposób:

„Jesteœmy uzdrowieni nie wtedy, gdy potrafimy powiedzieæ: «w porz¹dku», ale «Przebaczam ci, ¿e mnie zrani³eœ, gdy¿ obdarzy³o mnie to wzrostem i jestem wdziêczny, i¿ tak siê sta³o»”[6].

To by znaczy³o: Przebaczam ci, bo - koniec koñców - OP£ACI£O mi siê to. To nie jest chrzeœcijañskie podejœcie. Chrzeœcijanin przebacza, dlatego ¿e sam jest grzesznikiem, któremu Bóg przez ofiarê Chrystusa przebaczy³ wszystkie grzechy: „Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg wam przebaczy³ w Chrystusie” (Ef 4,32).

Jednak ta ogólna definicja nic nie mówi nam o tym, jakich technik w³aœciwych dla uzdrawiania wewnêtrznego u¿ywa siê w celu „prze¿ycia uzdrawiaj¹cej mi³oœci Boga”. Gdyby uzdrowienie wewnêtrzne nie ró¿ni³o siê od tego biblijnego pojêcia, to nie mia³oby sensu wprowadzanie jakiejœ innej, niebibijnej terminologii.

Co zatem jest istot¹ uzdrowienia wewnêtrznego?

Technika stosowana w uzdrowieniu wewnêtrznym

W ksi¹¿ce opracowanej przez Zbigniewa Lityñskiego, wydanej przez Centrum Formacji Odnowy w Duchu Œwiêtym „Wieczernik” w Magdalence, znajdujemy takie zalecenie:

„Aby otworzyæ siê na ³askê uzdrowienia wspomnieñ, trzeba:

1. dokonaæ podró¿y w czasie poprzez historiê naszego ¿ycia, przeœwietlaj¹c ka¿dy szczegó³, wyci¹gaj¹c na œwiat³o dzienne to, co wydaje siê bolesne, rani¹ce, co jest Ÿród³em niepokoju, co negatywnie na nas wp³ynê³o;

2. poprosiæ Pana Jezusa, aby uzdrowi³ skutki bolesnych prze¿yæ, uzdolni³ do przebaczenia i wyla³ balsam swojej mi³oœci, wprowadzi³ radoœæ i pokój w miejsce zranieñ”[7].

Ten pierwszy punkt jest chyba najbardziej kontrowersyjny. Co mówi Biblia na temat odnoszenia siê do przesz³oœci?

„Nie wspominajcie wydarzeñ minionych, nie roztrz¹sajcie w myœli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonujê rzeczy nowej: Pojawia siê w³aœnie. Czy¿ jej nie poznajecie?” (Iz 43,18-19). S³owa te odnosz¹ siê do wyjœcia z Egiptu, które nieustannie jest wspominane z wdziêcznoœci¹ przez ¯ydów, podczas gdy obecnie Bóg chce uczyniæ dla nich coœ nowego: sprowadziæ ich z powrotem z niewoli babiloñskiej. Skoro nawet wielkie dzie³a Bo¿e maj¹ ust¹piæ temu, co Bóg dla nas przygotowa³, czy watro w ogóle wspominaæ zdarzenia niepomyœlne?

„Bracia, ja nie s¹dzê o sobie samym, ¿e ju¿ to zdoby³em [Aposto³ Pawe³ mówi o doskona³oœci chrzeœcijañskiej - przyp. A.K.], ale to jedno [czyniê]: zapominaj¹c o tym, co za mn¹, pêdzê ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górê w Chrystusie Jezusie” (Flp 3,13-14). Aposto³ Pawe³ równie¿ wpatruje siê raczej w to, jak wielkie rzeczy przygotowa³ Bóg tym, którzy Go mi³uj¹ (por. 1 Kor 2,9).

„Ktokolwiek przyk³ada rêkê do p³uga, a wstecz siê ogl¹da, nie nadaje siê do królestwa Bo¿ego” (£k 9,62). To s¹ s³owa Jezusa Chrystusa: powo³any przez Pana uczeñ nale¿y ca³kowicie do Niego i postêpuje w nowoœci ¿ycia, w oderwaniu od wszelkich innych spraw, równie¿ przesz³ych.

Nie wydaje siê wiêc, aby Pismo Œwiête tak¹ „podró¿ w czasie” zaleca³o.

Tak na marginesie przyznam otwarcie, ¿e jest mi trudno zrozumieæ, w jaki sposób psychice cz³owieka mo¿e pomóc powracanie do jakichœ zadawnionych prze¿yæ, zabliŸnionych ran.

W swojej ksi¹¿ce Psychologiczne uwiedzenie (Psychological Seduction)[8], z której zaczerpnê³am wiele refleksji natury ogólnej, William Kilpatrick przytacza wyniki badañ, które dowodz¹, ¿e ludzie poddani psychoterapii oraz ludzie pozostawieni sami sobie jednakowo szybko przychodzili do równowagi psychicznej po traumatycznych wydarzeniach. Wydaje siê wiêc, ¿e czas oraz serdeczna troska najbli¿szych s¹ w takich wypadkach, jak np. œmieræ bliskiej osoby, najlepszym lekarzem i ¿e powracanie po latach do tego rodzaju prze¿yæ mo¿e wy³¹cznie równowadze cz³owieka zaszkodziæ. Warto zauwa¿yæ, ¿e angielskie s³owo seduction u¿yte w tytule oznacza uwiedzenie, jak i zwiedzenie.

Przypomnê: Sama technika zasadza siê na przekonaniu, ¿e jesteœmy tacy, jacy jesteœmy, z powodu tego, „co wydaje siê bolesne, rani¹ce, co jest Ÿród³em niepokoju, co negatywnie na nas wp³ynê³o”, czyli zranieñ w przesz³oœci, które musz¹ zostaæ uzdrowione poprzez cofniêcie siê do przesz³oœci i wprowadzenie Osoby Jezusa do wydarzeñ z przesz³oœci. Jest to typowa wiara w psychologiê. Technikê operuj¹c¹ na psychice cz³owieka próbuje siê stosowaæ jako duchow¹. Natomiast w rozumieniu œw. Paw³a œwiat uczuæ i prze¿yæ, czyli psychika cz³owieka, jest czêœci¹ jego natury wymagaj¹c¹ zbawienia. Psychika jest wiêc tym, co CIELESNE w rozumieniu œw. Paw³a. W V Dokumencie z Malines Kult mojego Ja i moja wiara kard. Suenens zwraca uwagê na to rozró¿nienie:

„Kiedy mowa jest o wytyczaniu dróg, jakie musi przebyæ pragn¹cy swego wzrastania chrzeœcijanin, to wa¿n¹ rzecz¹ jest rozstrzygniêcie, co pochodzi ze zdobyczy psychologii, a co z dziedziny wiary chrzeœcijañskiej. Postêpowanie drog¹ maj¹c¹ na celu pog³êbienie ¿ycia wewnêtrznego nie mo¿e byæ uto¿samiane z pog³êbianiem duchowym”[9].

Œwiat uczuæ i prze¿yæ, czyli ¿ycie wewnêtrzne cz³owieka w³aœciwe jego naturze, nie jest tym samym, co ¿ycie duchowe, Bo¿y dar ¿ycia nadprzyrodzonego. Praktyka „rekolekcji uzdrowienia wewnêtrznego” miesza te dwie sfery. Dlaczego zatem nie organizujemy rekolekcji odzwyczajania od na³ogów albo rekolekcji zapobiegaj¹cych chorobie wrzodowej?

Przez pomieszanie technik psychologicznych uzdrowienie wewnêtrzne staje siê z³udn¹ mieszank¹ psychologii freudowskiej, okultystycznej wizualizacji i chrzeœcijañstwa. Osoba prowadz¹ca modlitwê o uzdrowienie (wspomnieñ, pamiêci, wnêtrza - te terminy s¹ stosowane zamiennie) podziela przekonanie, ¿e obecne problemy s¹ przejawem ran, które musz¹ zostaæ uzdrowione, aby cz³owiek przezwyciê¿y³ codzienne problemy i zacz¹³ radziæ sobie z ¿yciem.

Wizualizacja, wyobra¿anie sobie przebaczenia Jezusowego

Osoba prowadz¹ca modlitwê o uzdrowienie wnêtrza poprzez ró¿ne techniki zachêca cz³owieka, aby przypomnia³ sobie wypadki z przesz³oœci i powi¹za³ je z obecnymi problemami lub cierpieniem. Mo¿e u¿yæ hipnozy albo tylko zasugerowaæ, co mog³o siê wydarzyæ. Podobne sugestie czêsto dzia³aj¹ tak samo jak hipnoza na ludzi, którzy s¹ podatni na sugestiê lub maj¹ rozwiniêt¹ wyobraŸniê. „Uzdrowiciel” mo¿e poprowadziæ dan¹ osobê ponownie wstecz poprzez przesz³e wydarzenia - które mog³y siê wydarzyæ albo i nie - stosuj¹c metodê wizualizacji.

„Uzdrowiciel” nie tylko pomaga tej osobie prze¿yæ na nowo rzeczywist¹ czy wyimaginowan¹ przesz³oœæ, ale tak¿e odczuæ ten sam ból i cierpienie. Ten wysoce emocjonalny moment uzdrowienia wewnêtrznego jest podobny do wprowadzonego przez Freuda pojêcia odreagowania. Albo uprzednio, albo w tym momencie emocjonalnej intensywnoœci zostaje wprowadzona na scenê postaæ Jezusa, aby przyniós³ uzdrowienie[10].

Przyjrzyjmy siê konkretnej metodzie uzdrowienia na przyk³adzie zaczerpniêtym z ksi¹¿ki formacyjnej Odnowy. Autor proponuje do rozwa¿enia scenê ewangeliczn¹ z Mk 4,35-41 (Jezus ucisza burzê na jeziorze):

„WyobraŸ sobie wydarzenia opisane w tekœcie biblijnym […]. A potem prze¿yj te wydarzenia jeszcze raz, tym razem uczestnicz¹c w nich. Teraz to ty jesteœ jednym z Aposto³ów […]. Zobacz, co czyni Pan […]. WyobraŸ sobie, co Jezus ci mówi”[11].

Proponowana metoda odbiega znacz¹co od klasycznej medytacji scen biblijnych polecanej np. przez œw. Ignacego w Æwiczeniach duchownych. Tutaj medytuje siê sceny „ewangelii pocieszenia” w³asnego pomys³u. Ca³y proces wydaje siê dzie³em wyobraŸni cz³owieka. Czy ten Jezus, którego powo³aliœmy do dzia³ania moc¹ swojej wyobraŸni, który ¿yje dziêki procesowi wizualizacji, który jest w istocie naszym w³asnym dzie³em, czy to jest na pewno ten sam Jezus, Pan panów i Król królów, któremu dana jest wszelka w³adza na niebie i na ziemi? Nie jestem w stanie moc¹ swojej wyobraŸni sprawiæ, aby Jezus Chrystus uczyni³ to czy tamto. Ponadto wydarzenia, która tak naprawdê dziej¹ siê wy³¹cznie w mojej wyobraŸni, nie mog¹ w ¿aden sposób wp³yn¹æ na rzeczywistoœæ. Nale¿y równie¿ podkreœliæ, ¿e wszelkie próby oddzia³ywania na rzeczywistoœæ wed³ug w³asnej woli s¹ ni mniej, ni wiêcej tylko okultyzmem, nie maj¹ zaœ nic wspólnego z chrzeœcijañstwem.

Jezus dzia³a w cudowny sposób w najskrytszej g³êbi naszego wnêtrza poprzez s³owo Bo¿e oraz przez dzia³anie Ducha Œwiêtego i przez to powoduje coœ, co mo¿na by nazwaæ „uzdrowieniem wewnêtrznym”. Ale tutaj koñczy siê podobieñstwo tego, czego dokonuje Jezus, a co robi osoba prowadz¹ca uzdrawianie. Podobieñstwo istnieje wy³¹cznie przez u¿ycie s³ów „uzdrowienie wewnêtrzne”, i w³aœnie dlatego jest to takie zwodnicze. Ludzie s¹dz¹, ¿e poniewa¿ to Jezus dzia³a we wnêtrzu, wszystkie osoby zajmuj¹ce siê tym uzdrawianiem niezawodnie musz¹ pochodziæ od Niego. Niemniej jednak, chocia¿ ruch uzdrowienia wewnêtrznego uwa¿a siê za chrzeœcijañski - w du¿ej mierze pos³uguj¹c siê Pismem Œwiêtym oraz stosuj¹c wizualizacjê czy tylko wyobra¿anie sobie Jezusa - ruch ten pochodzi „ze œwiata” i „z cia³a”. Polega na ideach psychologicznych i technikach zebranych i wch³oniêtych ze œwiata. Ca³y proces przemawia do „cia³a”, poniewa¿ to w³aœnie „cia³o” mo¿e byæ „uzdrowione”, a nie potêpione z powodu grzechu[12]. Nale¿y poddaæ pod rozwagê, czyim dzie³em jest to zwiedzenie.

Drugi przyk³ad pochodzi z ksi¹¿ki braci Linnów:

„Teraz pozwól, aby Chrystus wszed³ w scenê zranienia, i obserwuj, w jaki sposób ci odpowiada. Jakie s³owa kieruje do ciebie Chrystus i co czyni, aby ciê uzdrowiæ? Jakie dobro widzi w tobie i w jaki sposób siê modli, by ono wzros³o? […] W jaki sposób Chrystus bierze ciê w ramiona takiego, jaki jesteœ, i nie ¿¹da zmiany, a jedynie prosi ciê o szansê mi³oœci?”[13].

Ca³y proces uzdrawiania ma na celu, jak siê wydaje, aby dana osoba poczu³a siê lepiej. Czy Pan Jezus jest Wielkim Terapeut¹? Jak to siê ma do wymagania np.: „W ca³ym swoim postêpowaniu stañcie siê równie¿ œwiêtymi na wzór Œwiêtego, gdy¿ jest napisane: Œwiêtymi b¹dŸcie, bo Ja jestem Œwiêty” (1 P 1,16, cytat z Kp³ 11,44)?

Cele metody

Zgodnie z zaleceniem kard. Suenensa, które zawar³ w rozdziale Metody wzrastania w chrzeœcijañskiej analizie cytowanego ju¿ V Dokumentu z Malines, zbadamy cele uzdrawiania wewnêtrznego: „Ka¿da metoda formacji i wzrostu winna […] jasno ukazywaæ cel, ku któremu d¹¿y, oraz rozeznawaæ drogi i œrodki, którymi bêdzie siê pos³ugiwa³a. Ku czemu kieruje siê chrzeœcijanin? Jaki jest ostateczny cel, ku któremu zmierzaj¹ jego wysi³ki maj¹ce na celu rozwój?”[14].

Aby przyjrzeæ siê celom metody uzdrowienia wewnêtrznego, znowu pos³u¿ê siê fragmentem ksi¹¿ki opracowanej przez Zbigniewa Lityñskiego:

„Nasze zranienia, w szczególnoœci te nieuœwiadomione, sprawiaj¹, ¿e nie potrafimy byæ szczêœliwi […], postêpujemy egoistycznie”[15].

A zatem pragniemy osi¹gn¹æ szczêœcie. Tymczasem ¿eby byæ szczêœliwym, paradoksalnie trzeba przestaæ o to zabiegaæ, trzeba zapomnieæ o sobie i o swoich uczuciach, przestaæ nieustannie wpatrywaæ siê w swoje wnêtrze, ale skierowaæ siê ku innym ludziom, ku innym sprawom, prze¿ywaæ coœ ca³¹ swoj¹ osob¹. Analizowanie w³asnych uczuæ odbiera wszelki autentyzm prze¿yciom i powoduje, ¿e w istocie kontemplujemy tylko w³asne niezaspokojone wnêtrze. Np. ca³kowicie uszczêœliwiaj¹ce mo¿e byæ przebywanie w towarzystwie ukochanej osoby, natomiast skupienie siê w tym samym czasie na w³asnych odczuciach doœwiadczanych w tej sytuacji szczêœcia ¿adn¹ miar¹ przynieœæ nie mo¿e.

Na cele rozpatrywanej metody pewne œwiat³o rzuca nastêpuj¹cy cytat z tej samej ksi¹¿ki: „Dobrze, jeœli proœba o uzdrowienia fizyczne poprzedzona jest modlitw¹ o uzdrowienie duchowe (wyzwolenie z grzechu) i wewnêtrzne (emocjonalne, uzdrowienie wspomnieñ), poniewa¿ czêsto uzdrowienie duchowe i uzdrowienie wewnêtrzne s¹ warunkiem otwarcia na ³askê uzdrowienia fizycznego”[16].

A zupe³nie ju¿ kuriozalny wydaje siê tytu³ jednego z rozdzia³ów w ksi¹¿ce Linnów: „Zapobieganie nowotworom i ich leczenie poprzez uzdrawianie gniewu i poczucia winy”[17].

Niejawnym celem ca³ego procesu staje siê po prostu wyleczenie cz³owieka z konkretnej choroby lub zapobieganie nastêpnym. Czy to nazwiemy wzrostem duchowym? W takim razie chrzeœcijañstwo niewiele ró¿ni³oby siê od nauki zwanej higien¹.

Ocena metody

Aby dokonaæ próby oceny metody uzdrawiania wewnêtrznego, oprê siê ponownie na autorytecie kard. Suenensa: „Os¹d, jaki bêdziemy musieli podj¹æ co do konkretnej metody, bêdzie zale¿a³ tak¿e w du¿ej mierze od sposobu, w jaki jest ona przedstawiana. Jeœli reklamuje siê ona jako taka, bez której i Bóg sobie nie poradzi (samowystarczalnoœæ) […], to s¹ powody, by obawiaæ siê zawy¿onej oceny […]. le równie¿ czujemy siê wobec takiej metody, która g³osi swoj¹ uniwersalnoœæ”[18] .

Tak w³aœnie siê g³osi: Bóg nie ma przystêpu do ciebie ze swoj¹ mi³oœci¹, dopóki nie zostan¹ uleczone twoje zranienia (samowystarczalnoœæ metody). Ponadto ta metoda w praktyce jest stosowana do wszystkich bez wyj¹tku (uniwersalnoœæ), g³osi siê: „Na potrzebê uzdrowienia wewnêtrznego mog¹ wskazywaæ miêdzy innymi: kompleks ni¿szoœci, nienawiœæ do samego siebie, poczucie bycia niekochanym przez Boga i ludzi, nienawiœæ do innych, nieprzebaczenie sobie lub innym, skoncentrowanie siê na sobie, z³e nastroje, reakcje agresywne, brak opanowania, nadmierny krytycyzm, skrêpowanie z powodu trudnoœci fizycznych, emocjonalnych i umys³owych, samotnoœæ, odrzucenie, uporczywy smutek, problemy lêkowe, chore poczucie winy, doœwiadczenie bezradnoœci, inercji, trudnoœci w kontaktach z ludŸmi, nieœmia³oœæ, zahamowanie, poczucie odrzucenia”[19].

Wymienionych wskazañ jest tak wiele, i prawie wszystkie bez wyj¹tku subiektywne, ¿e ka¿dy mo¿e znaleŸæ coœ dla siebie i usprawiedliwiæ koniecznoœæ poddania siê uzdrowieniu. Z tym ¿e przyczyna nazwana powy¿ej „skoncentrowaniem siê na sobie” wydaje siê stanowiæ nastêpstwo uzdrawiania wewnêtrznego, które do takiej postawy zachêca i wychowuje, powoduj¹c w rezultacie niekoñcz¹ce siê seanse uzdrowieñcze, skutkiem których owo „skoncentrowanie siê na sobie” sukcesywnie siê pog³êbia.

Porównajmy tezê o. Roberta DeGrandisa zacytowan¹ w ksi¹¿ce wydanej przez oœrodek w Magdalence: „Bolesne wspomnienia i te o negatywnym wydŸwiêku nastawiaj¹ nas nieprzychylnie do œwiata i czyni¹ nas nieszczêœliwymi”[20] - z Kazaniem na Górze: „B³ogos³awieni (szczêœliwi) ubodzy w duchu, którzy siê smuc¹, którzy cierpi¹ przeœladowania, b³ogos³awieni jesteœcie, gdy ludzie wam ur¹gaj¹ i przeœladuj¹ was, i gdy z mego powodu mówi¹ k³amliwie wszystko z³e na was. Cieszcie siê i radujcie!” (Mt 5,3-12); oraz: „B³ogos³awieni bêdziecie, gdy ludzie was znienawidz¹ i gdy was wy³¹cz¹ spoœród siebie, gdy zel¿¹ was i z powodu Syna Cz³owieczego podadz¹ w pogardê wasze imiê jako niecne” (£k 6, 22). Kontrast jest pora¿aj¹cy!

Celem ¿ycia chrzeœcijañskiego nie jest te¿ b³ogostan i poczucie bezpieczeñstwa. „Nie s¹dŸcie, ¿e przyszed³em pokój przynieœæ na ziemiê” (Mt 10,34).

O pokoju w ten sposób pisze prorok Jeremiasz:: „Dlaczego wszyscy przewrotni za¿ywaj¹ pokoju?” (Jr 12,1); ale te¿: „wtedy zacz¹³ trawiæ moje serce jakby ogieñ, nurtuj¹cy w moim ciele. Czyni³em wysi³ki, by go st³umiæ, lecz nie potrafi³em” (Jr 20,9). S³owo Bo¿e nie zawsze przynosi pocieszenie, czasem jest trudne i wymagaj¹ce. Zwolennicy uzdrowienia wewnêtrznego zdaj¹ siê zapominaæ o tym, ¿e ¿ycie chrzeœcijanina jest nieustann¹ walk¹ duchow¹: walk¹ ze swoim grzechem.

Zagro¿enia

V Dokument z Malines ostrzega przed niebezpieczeñstwami zwi¹zanymi ze wszystkimi metodami wzrostu: „Skoro ju¿ metoda zostanie zastosowana, [nale¿y przewidzieæ], w jaki sposób stan¹æ na stra¿y psychologicznej wolnoœci tych, którzy siê jej poddaj¹, jak unikn¹æ niebezpieczeñstwa infantylizmu, s³u¿alczoœci, prania mózgu, z³udzenia wolnoœci, w subtelny sposób manipulowanej nawet przez nieœwiadomego swojej w³adzy animatora”[21].

To nie s¹ b³ahe problemy. Wiele osób powa¿nie ucierpia³o wskutek przeprowadzonych modlitw o uzdrowienie. Nie ma nad tym prawie ¿adnej kontroli. Bior¹ siê za to osoby zupe³nie nieprzygotowane. Wystarczy szczery zapa³ i prywatne objawienie misji uzdrawiania. A szkód niekiedy nie da siê ju¿ nigdy naprawiæ. Uwa¿am, ¿e wywieranie nacisku na osoby przychodz¹ce na modlitwê o uzdrowienie, aby ujawnia³y intymne szczegó³y ze swojego ¿ycia, grzechy swoje i cudze, powinno byæ surowo zabronione.

Przyczyny uciekania siê do metod psychologicznych

Co sprawia, ¿e nie wierzymy, ¿e formacja prowadzona przez Koœció³ jest ca³oœciow¹ i pe³n¹ formacj¹ osoby, ¿e szukamy ratunku w naukach humanistycznych, miêdzy innymi w psychologii? Diagnoza kard. Suenensa jest prosta:

Dzieje siê to, gdy „s³abnie wiara i rozwija siê duchowa letnioœæ”[22]. Czy S³owo Bo¿e, które przychodzi do nas z ca³¹ swoj¹ moc¹ w Eucharystii, nie wystarczy, aby podŸwign¹æ ka¿de ¿ycie, nawet pogr¹¿one w najwiêkszej rozpaczy i zmia¿d¿one grzechem? Modlimy siê: Powiedz tylko s³owo, a bêdzie uzdrowiona dusza moja.

W 22. niedzielê zwyk³¹ s³uchaliœmy s³ów Listu œw. Jakuba (Jk 1,21): „przyjmijcie w duchu ³agodnoœci zaszczepione w was s³owo, które ma moc zbawiæ dusze wasze”. Czy my w to wierzymy?

Podsumowanie

Uzdrawianie wewnêtrzne jest metod¹ skierowan¹ bardziej na wzrost ¿ycia wewnêtrznego, czyli skupia siê na psychice, na uczuciach, na subiektywnych doznaniach, dotyczy wiêc sfery natury, sfery przyrodzonej. Natomiast nie dotyczy wzrostu ¿ycia duchowego, jest œlepym zau³kiem, wynikaj¹cym z os³abienia wiary w moc sakramentów i samego Jezusa Chrystusa.

Uzdrawianie wewnêtrzne przypomina jedn¹ wielk¹ psychoterapiê.

PROWADZ¥CY I UCZESTNICY SESJI WYPRACOWALI KILKA ZASAD, KTÓRYMI POWINNI KIEROWAÆ SIÊ PROWADZ¥CY REKOLEKCJE Z MODLITW¥ O UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE:

1. Uczestnikami takowych powinny byæ osoby pe³noletnie

2. Rekolekcje powinny byæ prowadzone przez wykwalifikowan¹ kadrê z psychologiem z misj¹ kanoniczn¹

3. Rekolekcje powinny byæ prowadzone przez jeden oœrodek (uczestnicy sugerowali Oœrodek Odnowy w Duchu Œwiêtym w Magdalence)

4. Osoby zainteresowane rekolekcjami powinny byæ kierowane do Oœrodka w Magdalence

5. Nale¿y przypominaæ we wspólnotach i grupach modlitewnych o miejscu i godzinie dy¿urów psychologa w parafii lub Diecezjalnych Poradniach Rodzinnych

Ostatni wniosek sugerowany przez prowadz¹cych i uczestników brzmia³: Osoby potrzebuj¹ce szczególnej terapii i modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne to niezmiernie rzadkie przypadki i mo¿e siê okazaæ, ¿e w³aœciwie - przy odpowiednim ukierunkowaniu ludzi na poradnie rodzinne i rozmowy z psychologiem - specjalne rekolekcje mog³yby odbywaæ siê raz na rok w jednym miejscu dla ca³ej Odnowy Charyzmatycznej. Z obserwacji pisz¹cego te s³owa wynika ¿e TYLKO uczestnicy Odnowy Charyzmatycznej dostrzegaj¹ potrzebê uzdrowienia wewnêtrznego...

Jacek Jureczko

P R Z Y P I S Y :

[1] http://uzdrowienie-wew.webpark.pl

[2] Has³o: SANFORD, Agnes Mary, New International Dictionary of Pentecostal and Charismatic Movements, red. S.M. Burgess, G.B. Mc Gee, Grand Rapids (Mi.) 1995, s. 1039 (t³um. w³asne).

[3] http://strony.wp.pl/wp/uzdrowienie-wew/definicja.htm

[4] D. i M. Linn, Uzdrawianie ludzkich zranieñ poprzez piêæ etapów przebaczenia, Wydawnictwo „M”, Kraków 1993, s. 86.

[5] P. Madre, Najpierw pokochaj siebie, Wydawnictwo „M”, Kraków (b.r.).

[6] D. i M. Linn, Uzdrawianie ludzkich zranieñ…, dz. cyt., s. 9.

[7] Modlitwa o uzdrowienie duchowe, wewnêtrzne, fizyczne, opr. Z. Lityñski, Centrum Formacji Odnowy w Duchu Œwiêtym „Wieczernik”, Magdalenka 2000, s. 42.

[8] W.K. Kilpatrick, Psychologiczne uwiedzenie. Czy psychologia zast¹pi religiê?, „W drodze”, (b.m.r.).

[9] PrzyjdŸ, Duchu Œwiêty - Dokumenty z Malines pod redakcj¹ kard. Léona Josepha Suenensa. Podstawowe dokumenty dotycz¹ce Odnowy w Duchu Œwiêtym w Koœciele katolickim, Dokument V: Kult mojego Ja i moja wiara, Wydawnictwo „M”, Kraków (b.r.), s. 533.

[10] PsychoHeresy Awareness Ministries - strona autorstwa Martina i Deidre Bobganów, Inner Healing, http://www.psychoheresy-aware.org/inner82.html

[11] Z. Lityñski, dz. cyt., 94-95.

[12] http://www.psychoheresy-aware.org/inner82.html

[13] D. i M. Linn, Uzdrawianie ludzkich zranieñ…, dz. cyt., s. 264.

[14] V Dokument z Malines: Kult mojego Ja i moja wiara, dz. cyt., s. 510.

[15] Z. Lityñski, dz. cyt., s. 39.

[16] Tam¿e, s. 64.

[17] D. i M. Linn, Uzdrawianie ludzkich zranieñ…, dz. cyt., s. 56.

[18] V Dokument z Malines: Kult mojego Ja i moja wiara, dz. cyt., s. 522.

[19] Z. Lityñski, dz. cyt., s. 37.

[20] Tam¿e, s. 40.

[21] V Dokument z Malines: Kult mojego Ja i moja wiara, dz. cyt., s. 524.

[22] Tam¿e, s. 512.

ZNAKI ZAPYTANIA DO ZNAKÓW ZAPYTANIA O UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE

Napisa³ MAREK PIOTROWSKI

Poni¿ej podajê moje subiektywne stanowisko w sprawie wyg³oszonych (napisanych) tez. Przepraszam Olu, jeœli jest ono zbyt surowe - jednak zwracam uwagê ¿e i Ty uzy³aœ stwierdzeñ bardzo stanowczych.

Z ciekawoœci¹ oczekiwa³em punktu programu dnia III Spotkania Apologetycznego w którym mia³a byæ mowa o uzdrowieniu wewnêtrznym. Z ciekawoœci¹ i pewn¹ mieszanin¹ uczuæ.

Niestety, po wys³uchaniu referatu Oli owe uczucia zmiesza³y siê jeszcze mocniej, Autorka bowiem nie ustrzeg³a siê kilku powa¿nych (w moim, rzecz jasna, odczuciu) b³êdów metodologicznych.

G³ównym z nich, promieniuj¹cym zreszt¹ póŸniej na ca³¹ wieczorno-nocn¹ (skoñczyliœmy o 1 w nocy !) dyskusjê i powoduj¹cym ¿e nie za bardzo mogliœmy dojœæ do konsensusu, by³o

1. Zastosowanie szerokiego terminu „uzdrowienie wewnêtrzne” do pewnego (ograniczonego) podzbioru okreœlanych tym terminem praktyk, a nastêpnie wyci¹gniêcie na podstawie badania tych kilku znaczeñ wniosków co do ca³oœci zjawiska okreœlanego tym pojêciem.

Takie zabieg formalny spowodowa³, i¿ wszystkie nieprawid³owoœci, pomys³y poszczególnych prowadz¹cych i tzw. odloty charyzmatyczne zosta³y niejako „w³¹czone w zagadnienia” i zadzia³a³y przeciw niemu. W ten sposób interpretuj¹c mo¿na zanegowaæ KA¯D¥ praktykê (a nawet ca³¹ Odnowê czy Neokatechumenat).

Przyk³ad :

Protestanccy krzewiciele „uzdrowienia wewnêtrznego” propagowali je jako metodê „na odpuszczenie grzechów”. Jest to oczywiœcie nieprawid³owe - odpuszczenie grzechów przynosz¹ przede wszystkim sakramenty Chrztu i Pokuty (choæ oczywiœcie ¿al za grzechy, zw³aszcza doskona³y te¿ - ale w innym sensie). Niemniej tak siê to rozumie w protestantyzmie - natomiast krytykowanie praktyki uzdrowienia wewnêtrznego wœród katolików na podstawie pogl¹dów jakie na ten temat maj¹ protestanci jest bezzasadne i bezcelowe.

Zgadzam siê, i¿ równie¿ w gronie katolickim zapewne praktyka ta wielokrotnie jest stosowana w niew³aœciwy sposób. Owe b³êdy to przede wszystkim :

Stosowanie „cofniêcia siê w czasie” na sposób okultystyczny, wizualizuj¹cy („cofanie siê w czasie” powinno mieæ co najwy¿ej charakter anamnezy)

Stosowanie cofniêcia w czasie na sposób czysto psychologiczny, bez informacji i¿ wplatane s¹ techniki psychologiczne (mieszanie sacrum i profanum). Psychologia z wyczuciem religii to dobra rzecz, ale niedobrze gdy myli siê praktyki duchowe i psychologiczne (mog¹ byæ stosowane komplementarnie, ale jednoczeœnie winny byæ wyraŸnie rozdzielone)

Nadu¿ywanie zaufania uzdrawianego (grzechy przeciw wolnej woli, uzurpacja, manipulacja, „pranie mózgu” itd.)

Przedstawianie uzdrowienia wewnêtrznego jako czegoœ innego, ni¿ jest ( a jest po prostu pomoc¹ w udzieleniu g³êbokiego wybaczenia osobom, które nas w ¿yciu skrzywdzi³y).

Przedstawianie uzdrowienia wewnêtrznego jako praktyki zawsze i dla wszystkich niezbêdnej

Traktowanie uzdrowienia wewnêtrznego jako integralnego elementu ewangelizacji

Aplikowanie uzdrowienia wewnêtrznego przez osoby niedostatecznie do tego przygotowane (zarówno zarówno sensie fachowoœci, jak i ogólnego poziomu)

To s¹ rzeczy o których nale¿a³o mówiæ i które nale¿a³o potêpiæ - zamiast próbowaæ wystêpowaæ przeciw ca³ej praktyce jako takiej

2. Niepotrzebne w¹tki poboczne

W moim przekonaniu b³êdem by³o wplecenie kontrowersyjnych w¹tków pobocznych.

Przyk³ad : dyskusja na temat kochania samego siebie jedynie zaciemni³a zagadnienie, bowiem twierdzenia tego typu silnie zale¿¹ zarówno od zastosowanego znaczenia s³ów (np. s³owa „kochaæ”) jak i kontekstu podmiotu (np. czy chodzi o upodobanie w swojej - grzesznej przecie¿ - naturze czy te¿ o poczucie godnoœci wynikaj¹cej z dzieciêctwa bo¿ego, lub czy chodzi o akceptacjê siebie jako osoby, czy o akceptacjê swoich grzechów).

Oczywiœcie, ów w¹tek by³ zwi¹zany z pewnymi nieprawid³owoœciami wystêpuj¹cymi w praktyce modlitwy o uzdrowienie, jednak obawiam siê ¿e wyjasnienie raczej zagmatwa³o sprawê.

Podobnie niepotrzebne by³y w¹tki o tym co jest korzeniem wszelkiego z³a, rozwa¿ania o skutecznoœci/nieskutecznoœci psychoterapii itp.

3. Przeciwstawienie ³aski i obowi¹zku

Za przyk³ad weŸmy rozdzia³ o przebaczeniu. Twierdzenie, i¿ przebaczenie innym jest darem zosta³o przeciwstawione twierdzeniu (tak¿e niew¹tpliwie s³usznemu !) i¿ jest ono nakazem, obowi¹zkiem chrzeœcijañskim i z tego przeciwstawienia wyci¹gniêty zosta³ wniosek i¿ nie wymaga ono ³aski.

Jest to tym bardziej dziwne, ¿e w nastêpnym podrozdziale autorka argumentuje i¿ „œwiat uczuæ i prze¿yæ, czyli psychika cz³owieka, jest czêœci¹ jego natury wymagaj¹c¹ zbawienia”.

4. Mylenie kategorii religijnych i psychologicznych

Paradoksalnie, Autorka pope³ni³a w swoim tekœcie ten sam b³¹d, który (s³usznie !) zarzuca³a wielu aplikacjom „uzdrowienia wewnêtrznego”. W omawianym rozdziale o przebaczeniu z obligatoryjnego charakteru nakazu wybaczenia bliŸnim (który rzeczywiœcie ma przede wszystkim charakter rozumowy, a mo¿e nawet bardziej anga¿uje wolê cz³owieka) wyci¹ga Ona wniosek, i¿ zmiana stosunku emocjonalnego nie ma znaczenia - co gorsze, neguje spojrzenie w pewien sposób sublimuj¹ce uczucie niechêci do osoby rani¹cej.

Tak¿e przedstawiona w rozdziale „Cele metody” teza, i¿ nie nale¿y zabiegaæ o uzdrowienie czy zaleczenie zranieñ poniewa¿… chrzeœcijañskie szczeœcie polega na zapomnieniu o sobie (zapomnijmy o medycynie ?) jest cokolwiek naci¹gana.

5. Nietrafny dobór cytatów

Rzecz¹, która mnie najboleœniej uderzy³a w omawianym tekœcie by³ nietrafny dobór cytatów. Wersety nie tylko by³u nietrafione, ale zdradza³y wyraŸnie rodzaj egzegezy nie tyle nastawionej na czerpanie pouczenia z Biblii, co na udowadnianie w³asnych tez wykorzystuj¹c do tego tekst Biblii w sposób instrumentalny. Tu podam jedynie przyk³ad.

Przyk³ad:

Aby uzasadniæ tezê (s³uszn¹ lub nie - w tym akapicie w to nie wnikam) o niew³aœciwoœci anamnezy, Autorka przytacza nastêpuj¹ce wersety:

„Nie wspominajcie wydarzeñ minionych, nie roztrz¹sajcie w myœli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonujê rzeczy nowej: Pojawia siê w³aœnie. Czy¿ jej nie poznajecie?” (Iz 43,18-19).

Do tego - mówi¹cego o nie wspominaniu przesz³oœci w zupe³nie innym kontekœcie - otrzymaliœmy komentarz Autorki „Skoro nawet wielkie dzie³a Bo¿e maj¹ ust¹piæ temu, co Bóg dla nas przygotowa³, czy watro w ogóle wspominaæ zdarzenia niepomyœlne?”

Myœlê ¿e nieadekwatnoœæ tego komentarza nie wymaga komentarza.

Aposto³ po prostu mówi i¿ nie wspomina przesz³oœci, nie wspomina swoich prze¿yæ ani zas³ug - kontekst przebaczenia w ogóle siê tu nie pojawia.

„Ktokolwiek przyk³ada rêkê do p³uga, a wstecz siê ogl¹da, nie nadaje siê do królestwa Bo¿ego” (£k 9,62).

Przytoczenie tego wersetu to nawet nie pomy³ka - to klêska okrutna. W istocie bowiem - jeœli w ogóle móg³by on zostac odniesiony do omawianego tematu - potwierdza³by on raczej potrzebê uzdrowienia wspomnieñ…

6. Swobodna interpretacja opisów zwolenników metody

Z prostego i doœæ banalnego w gruncie rzeczy stwierdzenia i¿ uzdrowienie emocji uwalnia cz³owieka do dziêkowania Bogu (mo¿na nad tym dyskutowaæ, ale coœ w tym jest - podobnie jak jedzenie, spanie i picie, mimo i¿ nie te rzeczy warunkuj¹ £askê Bo¿¹) Autorka wysnuwa daleko id¹cy wniosek i¿ zwolennicy „uzdrowienia” uwa¿aj¹ i¿ bez niego „Bóg siê nie obejdzie” . £atwo zauwa¿yæ ¿e jest to interpretacja cokolwiek naci¹gana.

7. Tezy nie do przyjêcia

W koñcowej czêœci („Przyczyny uciekania siê do metod psychologicznych”) pojawia siê twierdzenie, które mo¿e przesz³oby w piœmie Amiszów (czy amisze maj¹ swoje pisma ?), ale nie w Koœciele Katolicki. Mianowicie Autorka, nie mniej nie wiêcej ale ca³kowicie neguje jak¹kolwiek pomoc psychologiczn¹ (a w³aœciwie w ogó³e nauki humanistyczne - czy¿by tak¿e np. pedagogikê ?) oskar¿aj¹c osoby z niej korzystaj¹ce o „s³ab¹ wiarê i duchow¹ letnioœæ”.

Z ca³ym szacunkiem - co innego wystêpowanie przeciw mieszaniu psychologii z wiar¹ albo przeciw pewnym wypaczeniom i modom wspó³czesnej psychologii, co innego negowanie psychologii jako takiej. Mam to - to mocne s³owa - za powiew podejœcia sekciarskiego do wiary.

Podsumowanie

Jak pisa³em, oczekiwa³em tego akurat referatu z ciekawoœci¹. Dlatego tym bardziej jest mi przykro, ¿e szansa krytycznego spojrzenia na szereg realnych i potencjalnych nieprawidlowoœci zwiazanych ze stosowaniem „uzdrowienia wewnêtrznego” (pisa³em o nich na poczatku - Autorka referatu tak¿e zreszt¹ o nich wspomnia³a, niestety jedynie w parolinijkowym rozdziale przy koñcu) zosta³a zmarnowana. W zamian us³yszelismy niezbyt wiarygodn¹, totaln¹ krytykê mog¹c¹ raczej zwiekszyæ zamieszanie ni¿ cokolwiek wyjasniæ w wa¿nej w koñcu sprawie.

Tym bardziej szkoda, ¿e z tego co us³ysza³em w trakcie dyskusji metoda rzeczywiœcie bywa u¿ywana w sposób skandaliczny - na tyle, by warto by³o zrobiæ wokó³ tego nieco twórczego „ha³asu”. Jednak ka¿dy b³¹d w argumentacji zostanie okrutnie wykorzystany - miejmy tego œwiadomoœæ i nie wystawiajmy naszej misji na niepowodzenie przez niew³aœciw¹ argumentacjê.

ODPOWIEDZI NA «ZNAKI ZAPYTANIA DO UZDROWIENIA WEWNÊTRZNEGO»

Napisa³ EL¯BIETA KUPCZAK

Jestem w Odnowie prawie dwadzieœcia lat, widzia³am i prze¿y³am niejedno „charyzmatyczne dziwactwo”, by³am œwiadkiem niejednego wypaczenia nauki Koœcio³a Katolickiego. Na swoj¹ obronê mam to, ¿e nasza wspólnota w Leœnej, powsta³a jako chyba pierwsza na naszym terenie i przez d³ugie lata skazani byliœmy na prowadzenie przez Ducha Œwiêtego i przyk³ad - niestety zielonoœwi¹tkowców. Dobrego nauczania katolickiego byliœmy pozbawieni, przede wszystkim ze wzglêdu na to, ¿e mieszkamy w zapad³ym koñcu Polski.

Obecnie sytuacja siê zmieni³a, mamy bardzo dobr¹ Szko³ê Animatora, rekolekcje diecezjalne, które zreszt¹ czêsto prowadzi nasza wspólnota, katolickie ksi¹¿ki i czasopisma. Mamy wreszcie swoich ksiê¿y opiekunów.

Od kilku lat mamy w diecezji rekolekcje o uzdrowieniu. Pocz¹tkowo by³y one prowadzone wed³ug ró¿nych, przyznajê, nie zawsze najlepszych ksi¹¿ek. Zgadzam siê z tym, ¿e zosta³y po drodze pope³nione ró¿ne b³êdy. Nie wykluczam tego, ¿e mog³y zostaæ poranione ró¿ne osoby, niemniej jednak owoce tych rekolekcji by³y dobre.

Brak jest dobrego materia³u formacyjnego dla Odnowy, s¹ ró¿ne próby, ale nie zawsze szczêœliwe. Próbujemy tworzyæ nasze w³asne materia³y do seminarium i rekolekcji. Tyle o sobie.

Artyku³ Aleksandry Kowal wprawi³ mnie, delikatnie mówi¹c, w zdumienie. Niejednokrotnie uczestniczy³am w modlitwach o uzdrowienie, zarówno jako osoba potrzebuj¹ca uzdrowienia, jak i modl¹ca siê o uzdrowienie innych. Uzdrowienie wewnêtrzne znam z praktyki, nie jestem teologiem, wiêc moja wypowiedŸ ma charakter czysto praktyczny i jest oparta na doœwiadczeniu gównie naszej wspólnoty i diecezji, bowiem od kilku lat wspólnota nasza, oczywiœcie zawsze z kap³anem, organizuje rekolekcje diecezjalne. Ostatnie nosi³y tytu³ ot„Jezus Chrystus uzdrowiciel mojej osoby” (www.jeruzalem.alleluja.pl). Nie koncentrowaliœmy siê na jakimœ jednym rodzaju uzdrowienia, bowiem wierzymy, ¿e Bóg chce uzdrawiaæ ca³ego cz³owieka - nie dziel¹c go na ducha, duszê i cia³o, nie dziel¹c go równie¿ na ró¿ne okresy jego ¿ycia, jak to siê niekiedy przedstawia w ró¿nych ksi¹¿kach. Dominikanin Francis MacNutt w swojej ksi¹¿ce „Uzdrawianie chorych” tak pisze: „Nawet pobie¿na lektura Nowego Testamentu pozostawia nieodparte wra¿enie, ¿e Jezus by³ typowym Hebrajczykiem w swoim pogl¹dzie na cz³owieka: nie dzieli³ cz³owieka na cia³o i duszê, ale widzia³ go jak¹ ca³¹ osobê. Przyby³ na ziemiê, aby zbawiaæ ludzi, a nie tylko ich dusze. Przyszed³ pomagaæ cierpi¹cym niezale¿nie na co cierpieli. Choroba cia³a by³a czêœci¹ królestwa szatana, które Jezus przyszed³ zniszczyæ.”

Aleksandra Kowal pisze: „Istnieje dzisiaj w œrodowiskach charyzmatycznych praktyka nazywana uzdrawianiem wewnêtrznym. Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e to zjawisko przybra³o postaæ potê¿nego ruchu.”

Uzdrowienie wewnêtrzne w Katolickiej Odnowie w Duchu Œwiêtym nie jest z ca³¹ pewnoœci¹ ruchem. To Odnowa Charyzmatyczna jest ruchem, a nie uzdrowienie wewnêtrzne.

Dalej Autorka na podstawie jednej z definicji uzdrowienia wewnêtrznego -przedstawionej na stronie http://uzdrowienie-wew.webpark.pl , próbuje udowodniæ coœ zupe³nie dziwnego, a mianowicie to, ¿e uzdrowienie wewnêtrzne zaciera prawdê o grzechu. Nic bardziej b³êdnego. Proszê zreszt¹ zajrzeæ na cytowan¹ wczeœniej stronê. Kilka linijek ni¿ej autor pisze: „Uzdrowienia duchowego dokonuje Bóg poprzez przebaczenie grzechów i odpuszczenie win. Jest ono wstêpem do innych uzdrowieñ zarówno psychicznych i emocjonalnych a nawet fizycznych.” Natomiast w nastêpnym rozdziale Sakramentalne Drogi Uzdrowienia,Wac³aw Godlewski szeroko opisuje poszczególne sakramenty, wœród nich Sakrament Pokuty, poprzez które przede wszystkim doznajemy uzdrowienia.

Nastêpnie Aleksandra Kowal pisze:

„Psychologia opisuj¹ca uzdrowienie wewnêtrzne zamazuje poczucie grzechu, mówi¹c o akceptacji samego siebie. Stara siê w ten sposób usun¹æ poczucie winy, które dr¹¿y grzesznika, i powinno go dr¹¿yæ, jeœli nie jest pozbawiony sumienia. Na czym oparty jest pogl¹d, ¿e cz³owiek powinien akceptowaæ samego siebie?”

Ju¿ wiemy, ¿e nie zamazuje poczucia grzechu. Natomiast co do poczucia winy, to wydaje mi siê, ¿e nie jest ono czynnikiem wzrostu duchowego. Poczucie winy Judasza doprowadzi³o wiadomo gdzie. Czymœ zupe³nie innym jest ¿al za grzechy, wyznanie ich Bogu i oddanie siê w Jego Mi³osierdzie w Sakramencie Pokuty. Po tym nie powinno byæ ju¿ ¿adnego poczucia winy, jeœli ono dalej jest œwiadczy o niewierze w Bo¿e Mi³osierdzie.

Jako osoba wielokrotnie modl¹ca siê nad innymi, mogê powiedzieæ, ¿e bardzo czêsto ludzie przychodz¹ z tym w³aœnie problemem - dr¹¿¹cym przez ca³e lata poczuciem winy za dawno ju¿ wyznane grzechy. Jestem równie¿ lekarzem rodzinnym i wyraŸnie widzê, jak takie poczucie winy wp³ywa ujemnie na stan zdrowia ca³ego cz³owieka.

A skoro Bóg akceptuje mnie mimo ca³ej mojej grzesznoœci, bo przecie¿ umar³ za mnie, gdy by³am jeszcze grzesznikiem, dlaczego ja nie mogê siebie zaakceptowaæ? Siebie, to znaczy swojej osoby jako dziecka Bo¿ego, a nie swoich z³ych czynów. Na tym opieram swój pogl¹d o akceptacji siebie. Bardzo biedne s¹ osoby nie potrafi¹ce zaakceptowaæ siebie. Z regu³y jeœli ktoœ nie akceptuje siebie, nie potrafi te¿ zaakceptowaæ innych.

Oddajmy g³os Autorce:

„Psychologia taka uczy: Czy nasz Pan nie powiedzia³, ¿e przede wszystkim trzeba mi³owaæ samego siebie? - powo³uj¹c siê na s³owa Ewangelii wed³ug œw. Marka: „Bêdziesz mi³owa³ bliŸniego swego jak siebie samego” (Mk 12,31). Wielu rozumie to w ten sposób, ¿e przede wszystkim nale¿y kochaæ swoj¹ osobê. Np. Philippe Madre napisa³ ksi¹¿kê pt. Najpierw pokochaj siebie.” Na pewno jakaœ psychologia tak uczy, ale nie zdarza siê to w praktyce uzdrowienia wewnêtrznego. Nie czyta³am wprawdzie ksi¹¿ki „Najpierw pokochaj samego siebie”, ale znaj¹c Phlippe Madre nigdy nie zaryzykowa³abym stwierdzenia, ¿e uczy on kochaæ przede wszystkim siebie. Siebie równie¿ trzeba kochaæ, ale prawdziwa mi³oœæ siebie, nie egoizm, jest mo¿liwa dopiero po doœwiadczeniu mi³oœci Bo¿ej i tego uczymy na wszystkich rekolekcjach o uzdrowieniu. „Zachwyt dla swojej w³asnej osoby” to jest chyba narcyzm i te¿ stanowi materia³ do uzdrowienia.

Jak mogê kochaæ swego bliŸniego maj¹c w nienawiœci siebie? Jest to niemo¿liwe!!! Widzia³am wiele takich osób i ¿adna z nich nie potrafi³a kochaæ ani Boga, ani bliŸniego. Ewangeliczna nienawiœæ siebie (cytowane przez Autorkê: : „Jeœli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiœci swego ojca i matki, ¿ony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie mo¿e byæ moim uczniem” (£k 14,26). ) zaœ te¿ jest mo¿liwa, paradoksalnie, dopiero po pokochaniu siebie. Nie chodzi tu o to, by siê nienawidzieæ w sensie dos³ownym, ale by nie byæ przywi¹zanym do niczego oprócz Boga. Œwiêty Pawe³ jest tego wzorem, kiedy mówi w Liœcie do Filipian: „Chrystus bêdzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez ¿ycie, czy przez œmieræ. Dla mnie bowiem ¿yæ - to Chrystus, a umrzeæ - to zysk. Jeœli bowiem ¿yæ w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybraæ? Nie umiem powiedzieæ. Z dwóch stron doznajê nalegania: pragnê odejœæ, a byæ z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawaæ zaœ w ciele - to bardziej dla was konieczne.” (Flp 1, 21-24)

Moim zdanie we fragmencie o mi³oœci w³asnej nast¹pi³o pomieszanie pojêæ przez Autorkê. Zreszt¹ problem ten jest wyjaœniony w cytowanych niejednokrotnie przez Autorkê „Dokumentach z Malines”. Szkoda wielka, ¿e dzie³o to nie jest potraktowane przez Aleksandrê Kowal ca³oœciowo, a jedynie wykorzystane w celu udowodnienia swojej racji. Stosuj¹c t¹ sam¹ zasadê mo¿na udowodniæ na podstawie Biblii, ¿e Boga nie ma.

Co wiêc jest napisane w Dokumentach na temat mi³oœci siebie?: „Musimy sami siebie poznaæ(...), a dobrze rozumiane poznanie siebie jest uprawnion¹ form¹ mi³oœci siebie. Sam nasz Pan da³ swoim uczniom nakaz, aby mi³owali innych, „jak siebie samego”. Istnieje wiêc uprawniona i konieczna nawet mi³oœæ siebie samego, której nale¿y przestrzegaæ i rozwijaæ. Jednak owa mi³oœæ nie mo¿e poci¹gn¹æ za sob¹ zamkniêcia siê w sobie, wrêcz przeciwnie, domaga siê ona dowartoœciowania otrzymanych darów i talentów, które maj¹ przynieœæ owoce(...)obowi¹zek mi³owania siebie samego poci¹ga za sob¹ nastêpny: dbania o siebie, rozwijania swych wewnêtrznych bogactw. Jednak¿e Pan wypowiedzia³ tak¿e inne s³owa, pozornie przeciwstawne, umieszczaj¹c w sercach wymóg zapomnienia o sobie.”

Powy¿szy fragment znajduje siê w V Dokumencie z Malines (str 499), tym samym, sk¹d jest zaczerpniêty nastêpny cytat, wyszukany przez Autorkê:

„Psychologia (w sensie ogólnym) formu³uje prawdy na pozór podobne do prawd naszej wiary, niepostrze¿enie je modyfikuje, zamieniaj¹c je w karykaturê chrzeœcijañstwa. Ten proces jest tak subtelny, ¿e naprawdê wiele osób nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeñstwa ani z tego, ¿e da³o siê uwieœæ „kultowi swojego Ja”, jak to precyzyjnie nazwa³ kard. Suenens. Jednym z przejawów „kultu w³asnego Ja” jest nieustanne wpatrywanie siê z upodobaniem w swoje wnêtrze.”

Zgadzam siê z ca³ym powy¿szym stwierdzeniem, jednak¿e w odniesieniu do psychologii, a nie uzdrowienia wewnêtrznego. Uzdrowienie odwraca wzrok od swojej osoby, od swoich problemów do Boga, przynajmniej tak uczymy na naszych rekolekcjach o uzdrowieniu.

Wiele kontrowersji wzbudzi³o we mnie tak¿e podejœcie Aleksandry Kowal do przebaczenia. Faktycznie, przebaczenie nie mo¿e byæ warunkiem wstêpnym do podjêcia relacji z Bogiem, jednak jest wa¿nym warunkiem uzdrowienia. Najpierw, jak zwykle, trzeba samemu doœwiadczyæ mi³oœci Bo¿ej i przebaczenia Bo¿ego, by umieæ prawdziwie przebaczyæ komuœ, albo sobie.

Piêknie o przebaczeniu pisze O. Jean Monbourquette profesor teologii pastoralnej w Ottawie,

"Aby przebaczyæ, trzeba uwolniæ siê od chêci przebaczenia.... zrezygnowaæ z w³asnego przebaczania. Cz³owiek nie daje przebaczenia, cz³owiek pozwala siê ogarn¹æ przez pojednanie. Wybaczenie nie jest obowi¹zkiem, ale darem. To bezwarunkowa mi³oœæ Boga pozwala mi przebaczyæ. W przeciwnym razie by³oby to zaledwie moje wybaczenie...

W wybaczeniu mo¿e byæ zawarta duma, uczucie duchowej wy¿szoœci. (...) Jesteœmy wiêc tylko echem g³osu Boga, który w nas dokonuje przebaczenia."

A co zrobiæ z uczuciami, które nas niszcz¹? Autorka artyku³u proponuje uczyniæ z nich krzy¿. W gabinecie lekarskim codziennie niemal¿e spotykam ludzi z nieprzebaczeniem. Maj¹ nie tylko depresje, nerwice, ale tak¿e choroby cia³a. Jest to du¿y problem, gdy¿ widzê, ¿e leki s¹ tylko pó³œrodkiem i nie bardzo pomagaj¹. Nie jestem pewna, czy Jezus chce, byœmy dŸwigali taki krzy¿. Wydaje mi siê, ¿e za du¿o naszych cierpieñ przypisujemy Panu Bogu.

Na rekolekcjach uczymy, ¿e:

1. Przebaczenie nie jest uczuciem

2. Przebaczenie nie oznacza udawania , ¿e nic siê nie sta³o

3. Przebaczenie nie oznacza, ¿e zachowanie drugiego nie by³o z³e

4. Przebaczenie nie oznacza poddania siê dalszemu krzywdzeniu

5. Przebaczenie nie zawsze oznacza natychmiastowe uzdrowienie zranionych emocji

Nie jest to chyba „Pojmowanie sentymentalne tego nakazu”, jak pisze Autorka. Uczymy, ¿e zranione emocje nale¿y oddaæ Jezusowi, a nie zakopywaæ je gdzieœ g³êboko w podœwiadomoœci i udawaæ przed sob¹, œwiatem i Bogiem, ¿e jest wszystko w porz¹dku. A On zrobi z nimi, co bêdzie móg³ najlepszego. W Liœcie do Rzymian œw. Pawe³ pisze 8:28 „Wiemy te¿, ¿e Bóg z tymi, którzy Go mi³uj¹, wspó³dzia³a we wszystkim dla ich dobra”, tak¿e i w tym, tj. w dziedzinie naszych poranionych uczuæ, bêdzie wspó³dzia³a³. Nigdy nie wiemy z jakim wynikiem, czas i sposób zawsze nale¿y do Boga i tak te¿ uczymy. Bywa, ¿e zostawia oœcieñ, ale to te¿ z pokor¹ nale¿y przyj¹æ.

A jeœli chodzi o fragment „Jesteœmy uzdrowieni nie wtedy, gdy potrafimy powiedzieæ: «w porz¹dku», ale «Przebaczam ci, ¿e mnie zrani³eœ, gdy¿ obdarzy³o mnie to wzrostem i jestem wdziêczny, i¿ tak siê sta³o»” (D i M Linnowie), to ja bym to zinterpretowa³a troszkê inaczej, ni¿ : „Przebaczam ci, bo - koniec koñców - OP£ACI£O mi siê to.”

Za wszystko Panu Bogu trzeba dziêkowaæ, nie dlatego, ¿e mi siê to op³aci³o, choæ mo¿e i tak byæ, ale dlatego, ¿e tak chce Bóg: „W ka¿dym po³o¿eniu dziêkujcie, taka jest bowiem wola Bo¿a w Jezusie Chrystusie wzglêdem was.” 1 Tesaloniczan 5:18 Mamy za wszystko dziêkowaæ, gdy¿ we wszystkim mo¿e byæ Pan Bóg, nawet w tych sytuacjach, które nam siê „nie op³acaj¹”.

W dalszej czêœci artyku³u autorka zastanawia siê nad technik¹ uzdrowienia wewnêtrznego. Có¿, uzdrowienie wewnêtrzne w moim pojêciu jest procesem, który nie mo¿na wymóc jak¹œ technik¹. Tu uzdrawia Bóg, a nie technika i to zawsze bardzo mocno podkreœlamy na naszych rekolekcjach, by ludzie nie pok³adali nadziei w technikach, czy nawet modlitwach, a w samym Bogu.

Wszystko inne to œrodki, lepsze lub gorsze. To jest w³aœnie temat do podjêcia szerokiej dyskusji, na temat œrodków oraz b³êdów i zagro¿eñ, jakie mog¹ wynikaæ z ich stosowania. Zawsze by³am bardzo wyczulona na wszelkie psychologizowanie uzdrowienia wewnêtrznego i widzê wiele zagro¿eñ z tej w³aœnie strony. Zdajê sobie te¿ sprawê, ¿e ró¿nie to mo¿e wygl¹daæ w ró¿nych wspólnotach i dlatego uwa¿am za konieczne uporz¹dkowanie spraw zwi¹zanych z uzdrowieniem.

Aleksandra Kowal odnosi siê do zaleceñ zawartych w ksi¹¿ce opracowanej przez Zbigniewa Lityñskiego: „Aby otworzyæ siê na ³askê uzdrowienia wspomnieñ, trzeba: 1. dokonaæ podró¿y w czasie poprzez historiê naszego ¿ycia, przeœwietlaj¹c ka¿dy szczegó³, wyci¹gaj¹c na œwiat³o dzienne to, co wydaje siê bolesne, rani¹ce, co jest Ÿród³em niepokoju, co negatywnie na nas wp³ynê³o;”

Nie jestem pewna, ale mam wra¿enie, ¿e cytowany przez Autorkê na poparcie tezy, ¿e nie nale¿y wracaæ do wydarzeñ z przesz³oœci, fragment z Biblii „Nie wspominajcie wydarzeñ minionych, nie roztrz¹sajcie w myœli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonujê rzeczy nowej: Pojawia siê w³aœnie. Czy¿ jej nie poznajecie?” (Iz 43,18-19). nie bardzo pasuje do ca³oœci.

Wniosek Autorki:

”Nie wydaje siê wiêc, aby Pismo Œwiête tak¹ „podró¿ w czasie” zaleca³o.”

Tak na marginesie przyznam otwarcie, ¿e jest mi trudno zrozumieæ, w jaki sposób psychice cz³owieka mo¿e pomóc powracanie do jakichœ zadawnionych prze¿yæ, zabliŸnionych ran”.

Jako lekarz przytoczê tu takie proste porównanie. Mam pacjentów, którym blizny bardzo utrudniaj¹ ¿ycie. Kilka osób cierpi na depresjê z powodu oszpecenia, a jedna osoba ma przykurcz w stawie ³okciowym, koñczyna górna ma 50% sprawnoœci. Po to robi siê plastyczne operacje, by usun¹æ blizny, ¿eby ludziom przywróciæ w miarê normalne funkcjonowanie. Mo¿e niepotrzebnie? Mo¿e lepiej, ¿eby potraktowali to jako swój krzy¿?

Blizny psychiczne tez maj¹ takie w³aœciwoœci. Nie jest czymœ dobrym nieustanne grzebanie w przesz³oœci, nic to nie daje, przesz³oœæ nie nale¿y do nas. Jednak¿e czymœ innym jest powrót do tej przesz³oœci ze œwiat³em Ducha Œwiêtego, po to, by nam ukaza³, co w tej przesz³oœci mamy nieza³atwionego, co nas rani, co nie pozwala na dalszy rozwój duchowy. Gdy to oddamy Bogu, nie wracamy do tego wiêcej.

Dalej Autorka pisze: „William Kilpatrick przytacza wyniki badañ, które dowodz¹, ¿e ludzie poddani psychoterapii oraz ludzie pozostawieni sami sobie jednakowo szybko przychodzili do równowagi psychicznej po traumatycznych wydarzeniach. Wydaje siê wiêc, ¿e czas oraz serdeczna troska najbli¿szych s¹ w takich wypadkach, jak np. œmieræ bliskiej osoby, najlepszym lekarzem i ¿e powracanie po latach do tego rodzaju prze¿yæ mo¿e wy³¹cznie równowadze cz³owieka zaszkodziæ.”

Jestem w stanie uwierzyæ wynikom badañ Williama Kilpatricka. Wydaje siê to mo¿liwe w³aœnie w odniesieniu do psychoterapii. Uzdrowienie wewnêtrzne wszak¿e psychoterapi¹ nie jest. Jednak¿e druga czêœæ wniosku, autorstwa, jak podejrzewam, Aleksandry Kowal, budzi we mnie, tak¿e jako lekarzu, zdecydowany sprzeciw. Serdeczna troska jest wa¿na i trudno siê bez niej obejœæ, zgoda, ale nie zgadzam siê ¿e powracanie do ciê¿kich prze¿yæ mo¿e zaszkodziæ. Pracujê w œrodowisku, które znam od mojego dzieciñstwa, w zwi¹zku z tym wiem wiele o swoich pacjentach. Bardzo czêsto widzê Ÿród³o ich fizycznych chorób w problemach sprzed lat. To nawet nie jest tylko moje doœwiadczenie, tego ucz¹ nas na kursach medycyny rodzinnej!

Gdy siê „za³atwi” problem po Bo¿emu, czêsto znikaj¹ choroby fizyczne. Czas nigdy nie zagoi w³aœciwie problemu, mo¿e tylko zabliŸniæ ranê, jeœli do tego dojdzie, trzeba usun¹æ bliznê, która uwiera, a to boli. Uzdrowienie te¿ nie jest przyjemnym procesem, ale jest koniecznym, by prawid³owo funkcjonowaæ.

W nastêpnej czêœci artyku³u Aleksandra Kowal opisuje techniki jakoby stosowane w procesie uzdrowienia wewnêtrznego. Powo³uje siê przy tym na PsychoHeresy Awareness Ministries - stronê autorstwa Martina i Deidre Bobganów:

Osoba prowadz¹ca modlitwê o uzdrowienie wnêtrza poprzez ró¿ne techniki zachêca cz³owieka, aby przypomnia³ sobie wypadki z przesz³oœci i powi¹za³ je z obecnymi problemami lub cierpieniem. Mo¿e u¿yæ hipnozy albo tylko zasugerowaæ, co mog³o siê wydarzyæ. Podobne sugestie czêsto dzia³aj¹ tak samo jak hipnoza na ludzi, którzy s¹ podatni na sugestiê lub maj¹ rozwiniêt¹ wyobraŸniê. „Uzdrowiciel” mo¿e poprowadziæ dan¹ osobê ponownie wstecz poprzez przesz³e wydarzenia - które mog³y siê wydarzyæ albo i nie - stosuj¹c metodê wizualizacji.

„Uzdrowiciel” nie tylko pomaga tej osobie prze¿yæ na nowo rzeczywist¹ czy wyimaginowan¹ przesz³oœæ, ale tak¿e odczuæ ten sam ból i cierpienie. Ten wysoce emocjonalny moment uzdrowienia wewnêtrznego jest podobny do wprowadzonego przez Freuda pojêcia odreagowania. Albo uprzednio, albo w tym momencie emocjonalnej intensywnoœci zostaje wprowadzona na scenê postaæ Jezusa, aby przyniós³ uzdrowienie

Muszê powiedzieæ, ¿e osobiœcie siê nie spotka³am, ani nawet nie s³ysza³am i jest to trudne do wyobra¿enia, ¿eby ktoœ stosowa³ przy uzdrowieniu hipnozê!!! Uzdrowicielem zaœ jest Jezus i nikt z osób modl¹cych siê o uzdrowienie nie przyw³aszcza sobie tego tytu³u. Nie wiem, kim s¹ autorzy tych s³ów, ale bardzo proszê autorkê o wskazanie, kto w Katolickiej Odnowie Charyzmatycznej stosuje hipnozê i nazywa siebie uzdrowicielem.

„Niemniej jednak, chocia¿ ruch uzdrowienia wewnêtrznego uwa¿a siê za chrzeœcijañski - w du¿ej mierze pos³uguj¹c siê Pismem Œwiêtym oraz stosuj¹c wizualizacjê czy tylko wyobra¿anie sobie Jezusa - ruch ten pochodzi „ze œwiata” i „z cia³a”. Polega na ideach psychologicznych i technikach zebranych i wch³oniêtych ze œwiata. Ca³y proces przemawia do „cia³a”, poniewa¿ to w³aœnie „cia³o” mo¿e byæ „uzdrowione”, a nie potêpione z powodu grzechu. Nale¿y poddaæ pod rozwagê, czyim dzie³em jest to zwiedzenie.”

Bardzo jestem ciekawa, co mia³a Aleksandra Kowal na myœli, pisz¹c: „chocia¿ ruch uzdrowienia wewnêtrznego uwa¿a siê za chrzeœcijañski”. Jako odpowiedŸ pozwolê sobie zacytowaæ s³owa z I Dokumentu z Malines rozdzia³ pt. „Uzdrawianie” (str. 74)

„Apostolska pos³uga uzdrawiania by³a równie¿ znana w Koœciele postapostolskim. Odnowa pragnie na nowo w³¹czyæ siê ten aspekt œwiadectwa biblijnego oraz doœwiadczenia postapostolskiego w ¿ycie dzisiejszego Koœcio³a. Odnowa zachêca do refleksji nad zwi¹zkiem miêdzy uzdrawianiem a ¿yciem sakramentalnym, szczególnie Eucharysti¹, Pojednaniem i Namaszczeniem Chorych. Jednym z zadañ Odnowy jest stworzenie modelów sprawowania pos³ugi uzdrawiania zarówno w kontekœcie sakramentalnym, jak i poza nim. Uznaje siê, ¿e przedmiotem pos³ug uzdrawiania s¹ uzdrowienia zarówno natury fizycznej jak i duchowej(...) B³êdnym jest tak¿e przekonanie, ¿e pos³uga uzdrawiania wyklucza tajemnicê odkupieñczego cierpienia”

Nastêpnie Autorka zadaje istotne pytanie, jakie s¹ cele uzdrawiania wewnêtrznego i pada bardzo dziwna odpowiedŸ - jest to pragnienie osi¹gniêcia szczêœcia.

„Aby przyjrzeæ siê celom metody uzdrowienia wewnêtrznego, znowu pos³u¿ê siê fragmentem ksi¹¿ki opracowanej przez Zbigniewa Lityñskiego:

„Nasze zranienia, w szczególnoœci te nieuœwiadomione, sprawiaj¹, ¿e nie potrafimy byæ szczêœliwi […], postêpujemy egoistycznie”

„A zatem pragniemy osi¹gn¹æ szczêœcie.”

Bardzo ciekawy wniosek, id¹c za logik¹ Autorki, to mogê œmia³o napisaæ, ¿e pragnieniem ¿ycia Aleksandry Kowal posiadanie np. samolotu. A dlaczego? Dlatego, ¿e go nie ma.

Nigdy nie uczymy i nie wydaje mi siê, ¿e w innych wspólnotach to siê dzieje, ¿e celem ¿ycia chrzeœcijanina jest osi¹gniêcie szczêœcia tu na ziemi. Nie mogê zrozumieæ, dlaczego akurat ten fragment pos³u¿y³ Autorce do odpowiedzi na pytanie o cel uzdrawiania, skoro Zbigniew Lityñski u¿y³ go w zupe³nie innym kontekœcie.

Wystarczy³o natomiast poczytaæ dok³adniej cytowan¹ wczeœniej przez Autorkê stronê http://uzdrowienie-wew.webpark.pl , gdzie jest wyjaœnione, ¿e „celem uzdrowienia wewnêtrznego s¹ takie reakcje, które umacniaj¹ nasz¹ mi³oœæ do Boga i bliŸniego tak, aby negatywne reakcje nie wymyka³y siê spod naszej kontroli. Mi³oœæ pomaga zintegrowaæ nasz¹ osobowoœæ do pe³nej dojrza³oœci chrzeœcijañskiej i s³u¿by, aby w ten sposób wyraziæ sw¹ wdziêcznoœæ i uwielbienie Bogu. Uzdrowienia równie¿ buduj¹ nasz¹ wiarê i pomagaj¹ nam znosiæ trudy pielgrzymowania do ojczyzny, która jest w niebie (por. Flp 3, 20). Uzdrowienie wewnêtrzne to proces podczas którego zd¹¿amy do pe³nego uzdrowienia - zjednoczenia z Bogiem w wiecznoœci.” Wygodniej jest jednak dopasowywaæ fragmenty ró¿nych opracowañ, nie zawsze najszczêœliwiej dobranych, do swojej koncepcji uzdrowienia wewnêtrznego.

Z nastêpnym fragmentem artyku³u UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE - ZNAKI ZAPYTANIA ca³kowicie siê zgadzam.

„Tymczasem ¿eby byæ szczêœliwym, paradoksalnie trzeba przestaæ o to zabiegaæ, trzeba zapomnieæ o sobie i o swoich uczuciach, przestaæ nieustannie wpatrywaæ siê w swoje wnêtrze, ale skierowaæ siê ku innym ludziom, ku innym sprawom, prze¿ywaæ coœ ca³¹ swoj¹ osob¹. Analizowanie w³asnych uczuæ odbiera wszelki autentyzm prze¿yciom i powoduje, ¿e w istocie kontemplujemy tylko w³asne niezaspokojone wnêtrze.”

Nieustanne analizowanie uczuæ jest niszcz¹ce dla cz³owieka, do niczego dobrego go nie prowadzi. Gdy ludzie nie umiej¹ poradziæ sobie ze swoimi uczuciami, w³aœnie wtedy ich wnêtrze jest niezaspokojone i w³aœnie wtedy nieustannie analizuj¹ swe uczucia. Proces uzdrowienia polega na oddaniu tych nieuporz¹dkowanych uczuæ Bogu, dopiero wtedy mo¿na prawdziwie o nich zapomnieæ. Dopiero wtedy mo¿na swój wzrok skierowaæ na Boga a nie na swoje uczucia. Jeœli bêdziemy swoimi si³ami usi³owali sobie poradziæ z tymi niszcz¹cymi nas uczuciami, efekt bêdzie mizerny.

Nastêpnie Autorka pisze „A zupe³nie ju¿ kuriozalny wydaje siê tytu³ jednego z rozdzia³ów w ksi¹¿ce Linnów: „Zapobieganie nowotworom i ich leczenie poprzez uzdrawianie gniewu i poczucia winy”

Zgadzam siê z tym w zupe³noœci, z tym zastrze¿eniem, ¿e ksi¹¿ki autorstwa Linnów nikomu bym nie odwa¿y³a siê poleciæ. Wed³ug mnie jest to typowy podrêcznik psychoterapii z u¿yciem Jezusa. Wiele jest takich pozycji, rzucaj¹ one fa³szywe œwiat³o na proces uzdrowienia.

Nastêpnie Autorka dokonuj¹c oceny metody uzdrawiania, pisze:

„Tak w³aœnie siê g³osi: Bóg nie ma przystêpu do ciebie ze swoj¹ mi³oœci¹, dopóki nie zostan¹ uleczone twoje zranienia (samowystarczalnoœæ metody).”Jest to nieprawda.My g³osimy coœ zupe³nie przeciwnego - Bóg kocha nas za darmo, kocha nas bezwarunkowo, mimo naszych grzechów, mimo naszych zranieñ. To Bo¿a mi³oœæ leczy nasze rany.

W dalszej czêœci Autorka dokonuje oceny jej uniwersalnoœci :

„Ponadto ta metoda w praktyce jest stosowana do wszystkich bez wyj¹tku (uniwersalnoœæ), g³osi siê: „Na potrzebê uzdrowienia wewnêtrznego mog¹ wskazywaæ miêdzy innymi: kompleks ni¿szoœci, nienawiœæ do samego siebie, poczucie bycia niekochanym przez Boga i ludzi, nienawiœæ do innych, nieprzebaczenie sobie lub innym, skoncentrowanie siê na sobie, z³e nastroje, reakcje agresywne, brak opanowania, nadmierny krytycyzm, skrêpowanie z powodu trudnoœci fizycznych, emocjonalnych i umys³owych, samotnoœæ, odrzucenie, uporczywy smutek, problemy lêkowe, chore poczucie winy, doœwiadczenie bezradnoœci, inercji, trudnoœci w kontaktach z ludŸmi, nieœmia³oœæ, zahamowanie, poczucie odrzucenia”.

Wymienionych wskazañ jest tak wiele, i prawie wszystkie bez wyj¹tku subiektywne, ¿e ka¿dy mo¿e znaleŸæ coœ dla siebie i usprawiedliwiæ koniecznoœæ poddania siê uzdrowieniu. Z tym ¿e przyczyna nazwana powy¿ej „skoncentrowaniem siê na sobie” wydaje siê stanowiæ nastêpstwo uzdrawiania wewnêtrznego, które do takiej postawy zachêca i wychowuje, powoduj¹c w rezultacie niekoñcz¹ce siê seanse uzdrowieñcze, skutkiem których owo „skoncentrowanie siê na sobie” sukcesywnie siê pog³êbia.”

Jeœli chodzi o owe skoncentrowanie siê na sobie, powtarzam raz jeszcze i œwiadcz¹ o tym tak¿e wypowiedzi uczestników rekolekcji uzdrowienia, ¿e w wyniku procesu uzdrowienia zaczyna byæ mo¿liwa postawa oderwania siê od siebie, a koncentracji na Bogu. To prawda. ¿e zawsze znajd¹ siê ludzie, którzy bêd¹ szukaæ ci¹gle ró¿nych uzdrowicieli, jeŸdziæ z jednych rekolekcji na drugie, ale to problem tych ludzi, a nie uzdrowienia. Reakcje tych ludzi s¹ takie a nie inne, dlatego, ¿e maj¹ oni wypaczon¹ osobowoœæ. S¹ przecie¿ ludzie, którzy np. przystêpuj¹ bez potrzeby i umiaru do Sakramentu Pokuty (znam osobê, która potrafi³a dwa razy na dzieñ), a nikt przecie¿ na tej podstawie nie zaneguje tego Sakramentu. Mo¿e nie jest to zbyt w³aœciwe porównanie, ale Autorka w³aœnie u¿y³a tu takiej w³aœnie logiki w odniesieniu do uzdrowienia.

A jeœli chodzi o uniwersalnoœæ, to na pewno s¹ ludzie (zdecydowana wiêkszoœæ), którzy nie musz¹ korzystaæ z rekolekcji, czy modlitw o uzdrowienie. Pan Bóg uzdrawia na ró¿ne sposoby, a przede wszystkim poprzez Sakramenty, niemniej jednak uwa¿am, ¿e ka¿dy musi poddaæ siê uzdrowieniu. Nie powinno siê mówiæ, ¿e siê nie potrzebuje uzdrowienia, po co by³yby nam dane Sakramenty Uzdrowienia? Jezus w³aœnie przecie¿ przyszed³ do chorych, zdrowi nie potrzebuj¹ lekarza, nie potrzebuj¹ Jezusa, s¹ samowystarczalni. Wiele osób w Ewangelii Jezus uzdrowi³, ale s¹ równie¿ inni. Tych jest znacznie wiêcej. S¹ ci, którzy nie zdo³ali nigdy doœwiadczyæ od Jezusa uzdrowienia, ale te¿ byli zawsze przy Jezusie, byli obecni fizycznie, ale nie oddali mu swego serca.

Jedni, tak jak ludzie w Nazarecie, swoj¹ niewiar¹ zwi¹zali Jezusowi rêce. Drudzy, jak sprawiedliwi faryzeusze, czy bogaty m³odzieniec byli tak porz¹dni w swoich oczach, ¿e nic nie potrzebowali pod Boga.

By³ tez t³um, który zawsze otacza³ Jezusa. Zagradza³ on innym potrzebuj¹cym drogê do Jezusa.

Wszyscy potrzebuj¹ uzdrowienia, tylko nie wszyscy o tym wiedz¹. Trochê sztuczne jest, moim zdaniem, dzielenie uzdrowienia na fizyczne, wewnêtrzne i duchowe, Jezus chce uzdrawiaæ ca³ego cz³owieka. Jeœli oddajê Jezusowi swoje ¿ycie, to pragnê je oddaæ w ca³oœci, dlaczego wiêc mam zatrzymywaæ dla siebie moje emocje, uczucia, kompleksy, zw³aszcza jeœli s¹ one chore?

Natomiast jeœli chodzi o zagro¿enia, to uwa¿am, ¿e w³aœnie w tym kierunku powinno siê poprowadziæ dyskusjê. Zagro¿eñ bowiem jest wiele i trzeba, ¿eby uœwiadomiæ wszystkim ich istnienie i nazwaæ je po imieniu. To prawda, ¿e czêsto dochodzi do psychologizowania uzdrowienia. Dobrym tego przyk³adem jest cytowana tu ksi¹¿ka Linnów. To prawda, ¿e bior¹ siê za uzdrawianie osoby do tego nie przygotowane i mo¿e powstaæ z tego wiêcej szkody ni¿ po¿ytku. To prawda, ¿e czêsto w ró¿nych ksi¹¿kach opisywane s¹ ró¿ne dziwne techniki uzdrawiania. Jest na pewno jeszcze du¿o innych nadu¿yæ.

Chcê tu wyjaœniæ tak¿e, ¿e na naszych rekolekcjach staramy siê tego wszystkiego unikaæ, nie ma miejsca tak¿e sytuacja, w której „osoby przychodz¹ce na modlitwê o uzdrowienie, ujawniaj¹ intymne szczegó³y ze swojego ¿ycia, grzechy swoje i cudze”. Jest to niedopuszczalne.

Koñcz¹c swój artyku³ Autorka zastanawia siê nad przyczynami uciekania siê do metod psychologicznych. Pisze:

„Co sprawia, ¿e nie wierzymy, ¿e formacja prowadzona przez Koœció³ jest ca³oœciow¹ i pe³n¹ formacj¹ osoby, ¿e szukamy ratunku w naukach humanistycznych, miêdzy innymi w psychologii? Diagnoza kard. Suenensa jest prosta:

Dzieje siê to, gdy „s³abnie wiara i rozwija siê duchowa letnioœæ.”

Ten sam rozdzia³ zaczyna siê od jednak s³ów:

„Nikt nie zaprzecza u¿ytecznoœci poznania siebie samego, dla dowartoœciowania swoich potencjalnych mo¿liwoœci, tego czym jest ubogacony. Tak wiêc uznajemy po¿ytecznoœæ metod badania swego wnêtrza. Ca³y problem polega na tym, aby wskazaæ w jakiej mierze okreœlony sposób badania jest uzale¿niony od ukrytej filozofii naturalistycznej”.

W rozdziale XI kard. Suenens stwierdza, ¿e:

„Potrzebna jest dobra psychologia, aby chrzeœcijanin móg³ prawid³owo badaæ zawartoœæ swego ja, jednak aby owo psychologiczne przedsiêwziêcie by³o dobrym, niezbêdne i ¿yciowe jest minimum teologii lub po prostu wiary”

Jeszcze jeden cytat z V Dokumentu z Malines, który t³umaczy, dlaczego ludzie tak powszechnie uciekaj¹ do metod, które z chrzeœcijañstwem nie maj¹ wiele wspólnego: „sukces psychologii humanistycznej i jej „pochodnych”, nawet w œrodowisku chrzeœcijañskim, wzi¹³ siê w du¿ej mierze z naszego, chrzeœcijan, grzechu zaniedbania. (…) nie wypracowaliœmy jednak do tej pory w wystarczaj¹cy sposób pedagogiki, która potrafi³aby harmonizowaæ naturê i ³askê w rozwoju cz³owieka. Nie zwróciliœmy nale¿ytej uwagi na to, co mo¿e pomóc cz³owiekowi w poznaniu siebie samego, otwarciu na innych, wychodzeniu z siebie i dzieleniu swymi bogactwami.”

Dzia³anie zaœ S³owa Bo¿ego, Sakramentów w naszym ¿yciu zale¿y równie¿ od naszej wiary. Czêsto tak jest, ¿e ludzie nie doœwiadczaj¹ mocy Jezusa poprzez Sakramenty, bo nie wierz¹, a nie wierz¹, bo nie maj¹ œwiadomoœci, nie rozumiej¹ tego, co dzieje siê na Eucharystii, a bierz e siê to „w du¿ej mierze znaszego, chrzeœcijan, grzechu zaniedbania.”

Nie przeczê, ¿e w dziedzinie uzdrawiania zosta³o pope³nionych wiele b³êdów, myœlê jednak, ¿e nie pope³nia b³êdów tylko ten, kto nic nie robi. Zdajê sobie te¿ sprawê, ¿e ró¿nie mo¿e wygl¹daæ praktyka uzdrawiania w ró¿nych wspólnotach i dlatego konieczne jest jak najszybsze uporz¹dkowanie spraw z tym zwi¹zanych.

Mam œwiadomoœæ, ¿e to, co piszê w obronie praktyki uzdrowienia oparte jest tylko i wy³¹cznie na moim doœwiadczeniu i na pewno jest ska¿one subiektywizmem, ale mam nadziejê, ¿e w jakiœ sposób przyczyni siê do wyprostowania, tego co robi siê w procesie uzdrowienia.

EL¯BIETA KUPCZAK

--------------------------------------------------------------------------------

PS

Pisz¹c odpowiedŸ na artyku³ Aleksandry Kowal codziennie zagl¹da³am na stronê Apologetyki. Pocz¹tkowo mia³am wra¿enie, ¿e artyku³ ten jest oficjalnym stanowiskiem twórców Apologetyki. Dzisiaj widzê, ¿e wygl¹da to trochê inaczej.

Na koniec chcia³abym siê odnieœæ jeszcze do Zasad, które opracowali Prowadz¹cy i Uczestnicy III Sesji.

Po ostatnich rekolekcjach my równie¿ widzimy, ¿e uczestnikami powinny byæ osoby pe³noletnie, ponadto chcemy postawiæ warunek, by w takich rekolekcjach mo¿na by³o braæ udzia³ tylko raz.

Bardzo dobrze by to by³o, gdyby rekolekcje prowadzone by³y przez wykwalifikowan¹ kadrê, sk¹d jednak¿e j¹ zdobyæ? W mojej pracy widzê ogromn¹ potrzebê korzystania z pomocy chrzeœcijañskiego psychologa, niestety u nas jest to niemo¿liwe.

Moim zdaniem niemo¿liwe jest równie¿, by takie rekolekcje odbywa³y siê raz na rok tylko w Magdalence. Na nasze rekolekcje zg³osi³o siê w tym roku 190 osób, mogliœmy przyj¹æ tylko 160. To s¹ dane tylko Diecezji Legnickiej, a reszta? Zapotrzebowanie, przynajmniej u nas, jest ogromne. To nieprawda, mówiê to tak¿e jako lekarz, ¿e tylko nieliczni potrzebuj¹ uzdrowienia. jeœli zaœ „TYLKO uczestnicy Odnowy Charyzmatycznej dostrzegaj¹ potrzebê uzdrowienia wewnêtrznego”, to wydaje mi siê, ¿e to dobrze œwiadczy o Odnowie.

UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE: ZA, A NAWET PRZECIW

Napisa³ KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

Zrobi³o siê gor¹co. Temperatury osi¹gnê³y niebywa³e poziomy jak na po³owê wrzeœnia, nie tylko na dworze, ale i na ³amach apologetyki. Tym gor¹cym tematem sta³o siê uzdrowienie wewnêtrzne. Tekst Aleksandry Kowal na temat uzdrowienia wewnêtrznego wywo³a³ tak wielkie zainteresowanie naszych czytelników, ¿e warto do³¹czyæ siê do dyskusji na ten temat. Siêgn¹³em, na chybi³ trafi³, do dwóch starych numerów „Zeszytów Odnowy w Duchu Œwiêtym” oraz do moich ulubionych charyzmatycznych ksi¹¿ek na temat uzdrowienia wewnêtrznego, aby zobaczyæ, o czym w³aœciwie mówimy, kiedy dyskutujemy o „uzdrowieniu wewnêtrznym”.

Okaza³o siê, ¿e w Odnowie Charyzmatycznej jedni, mówi¹c o uzdrowieniu wewnêtrznym, maj¹ na myœli skutki odpuszczenia grzechów, zw³aszcza w sakramencie pojednania, inni - modlitwy poœwiêcone obola³ej psychice cz³owieka uwik³anego w sieæ zranieñ, wspomnieñ, niepowodzeñ, niezdolnego do normalnego chrzeœcijañskiego ¿ycia, jeszcze inni zaœ nazw¹ uzdrowienie wewnêtrzne okreœlaj¹ specjalne techniki, czyli metody rekolekcyjne stosowane w celu uwolnienia od owych zranieñ, zw³aszcza w czasie specjalnych rekolekcji o uzdrowieniu wewnêtrznym.

Uzdrowienie - dlaczego akurat „wewnêtrzne”?

Okreœlenie „uzdrowienie wewnêtrzne” nie wystêpuje w Piœmie Œwiêtym i zosta³o wprowadzone do u¿ytku modlitewnego zdecydowanie niedawno. Najpopularniejsze jest w krêgach Odnowy Charyzmatycznej. Dobrze wiêc by³oby wyjaœniæ na wstêpie, o co tu w³aœciwie chodzi. Dlaczego w ogóle mówimy o uzdrowieniu „wewnêtrznym”?

Pewnie dlatego, ¿e kiedy mówi siê o „uzdrowieniu”, to zwykle kojarzy siê to z uwolnieniem od choroby cia³a. Poniewa¿ wiele takich chorób ³atwo zauwa¿yæ przy pierwszym zetkniêciu z chorymi osobami (np. chromi, g³usi, œlepi, trêdowaci), st¹d uzdrowienie ma charakter - w tym w³aœnie sensie - „zewnêtrzny”: od razu widaæ, ¿e coœ niezwyk³ego przytrafi³o siê choremu. Mnóstwo miejsc w Ewangelii i w Dziejach Apostolskich o tym opowiada.

Nazwê „uzdrowienie wewnêtrzne” stosuje siê wiêc dla podkreœlenia, ¿e chodzi o coœ innego. ¯e uzdrowienie, owszem, nastêpuje, ale w dziedzinie nie poddaj¹cej siê tak ³atwo obserwacji jak œlepota, g³uchota, niemo¿noœæ chodzenia czy tr¹d. Coœ dzieje siê w niewidocznym „œrodku” cz³owieka, w³aœnie „wewn¹trz” niego. Co te¿ mo¿e siê tam dziaæ i co w³aœciwie jest „w œrodku” cz³owieka?

Jest tam to, co nazywamy „duchem”, i to, co nazywamy „psychik¹”[1]. Uzdrowienie „wewnêtrzne” odnosi siê wiêc zapewne do przywrócenia zdrowia ludzkiemu duchowi i ludzkiej psychice.

1. Biblijna metoda uzdrowienia wewnêtrznego: odpuszczenie grzechów

W sensie w³aœciwym chorob¹ ludzkiego ducha nazywamy w chrzeœcijañstwie grzech. Grzech to sprzeciwianie siê cz³owieka Bo¿emu Prawu wskutek odwrócenia siê od mi³oœci Bo¿ej. Uzdrowienie z grzechu polega na jego odpuszczeniu. W biblijnym nauczaniu najwa¿niejsz¹ okazj¹ do doznania tego uzdrowienia jest chrzest: „Niech ka¿dy z was ochrzci siê na odpuszczenie grzechów waszych” (Dz 2,38). Uzdrawianie z duchowej choroby grzechu polega te¿ na spotkaniu z Jezusem w sakramencie pojednania: „Którym odpuœcicie grzechy, s¹ im odpuszczone” (J 20,23).

Jak z tego wynika, rekolekcje o uzdrowieniu wewnêtrznym powinny polegaæ w pierwszym rzêdzie na uœwiadomieniu ludziom ogromu mi³osierdzia Bo¿ego, nastêpnie na doprowadzeniu ich do œwiadomoœci grzechów oddzielaj¹cych ich od Boga, by póŸniej przypomnieæ im, jak Bóg udziela odpuszczenia grzechów. Nieochrzczeni niech wiêc przygotuj¹ siê w wierze do przyjêcia chrztu (w polskich warunkach raczej rzadki przypadek), a ochrzczeni niech przygotuj¹ siê do sakramentu pojednania, czyli do spowiedzi.

Jeœli jasno nazwiemy, co nazywa siê w chrzeœcijañstwie chorob¹ ducha (grzech) i jakie s¹ biblijne œrodki uzdrowienia (chrzest, pokuta), to - byæ mo¿e z pewnym zdziwieniem - zauwa¿ymy, ¿e typowe rekolekcje wielkopostne dla ludu w wiêkszoœci naszych parafii to œwietne rekolekcje o uzdrowieniu wewnêtrznym: wiele mówi siê tam o grzechu, o Bo¿ym przebaczeniu, dba siê o to, by nie zabrak³o okazji do spowiedzi. Chorzy na grzech doznaj¹ uzdrowienia (rozgrzeszenia) i proponuje siê im drogê dla zdrowych: ¿ycie w ³asce Bo¿ej.

Jeœli pamiêtamy o tym nauczaniu biblijnym, to jasne te¿ stanie siê, ¿e popularne w Odnowie Charyzmatycznej siedmiotygodniowe Seminaria Odnowy ¯ycia w Duchu Œwiêtym to nic innego jak rekolekcje Bo¿ego uzdrowienia wewnêtrznego (z wewnêtrznej choroby grzechu) prowadz¹ce do tego, by przyj¹æ rozgrzeszenie (czyli uzdrowienie wewnêtrzne z grzechu) i dar nowej obecnoœci Ducha Œwiêtego (wewnêtrzne zdrowie).

Nauka Koœcio³a katolickiego jasno potwierdza tak¹ wizjê uzdrowienia wewnêtrznego w Katechizmie, obficie mówi¹c o „chorobie”, „lekarzu” i „uzdrowieniu”:

„Nasz Pan Jezus Chrystus, lekarz naszych dusz i cia³, chcia³, by Koœció³ moc¹ Ducha Œwiêtego kontynuowa³ Jego dzie³o uzdrawiania i zbawiania. Jest to celem dwóch sakramentów uzdrowienia: sakramentu pokuty i namaszczenia chorych” (por. KKK 1421).

Dalej: „Sakrament pokuty leczy powracaj¹cego do komunii koœcielnej” (KKK 1469). Co to znaczy? Leczy z grzechu najpierw przez pojednanie z Bogiem. S¹ te¿ jednak dalsze skutki pojednania z Bogiem. Nieco podobnie jak skutkiem w³¹czenia œwiat³a bêdzie jego rozchodzenie siê coraz dalej i dalej, po wszystkich sferach oœwietlanej przestrzeni, tak i ³aska w sercu cz³owieka przyniesie kolejne fale uzdrowienia:

„Pojednanie z Bogiem rodzi dalsze pojednania: penitent jedna siê z samym sob¹ w g³êbi w³asnego ja, odzyskuj¹c wewnêtrzn¹ prawdê, jedna siê z braæmi, w jakiœ sposób przez niego skrzywdzonymi i zniewa¿onymi, jedna siê z Koœcio³em, jedna siê z ca³ym stworzeniem” (por. KKK 1469).

Jak dot¹d sprawa wydaje siê jasna. Biblijne Ÿród³o i wyp³ywaj¹cy z niego strumieñ ¿ycia koœcielnego rzeczywiœcie mówi¹ o wewnêtrznej chorobie grzechu, rzeczywiœcie podaj¹ jej przyczyny i rzeczywiœcie podaj¹ metodê jej uzdrowienia: wewnêtrznego uzdrowienia. Czêœci¹ tej metody jest powracanie w myœlach do przesz³oœci: ma przybraæ postaæ pytania, w czym ja skrzywdzi³em innych (co ciekawe: nie przybiera postaci pytania: w czym inni skrzywdzili mnie; zanurzanie siê w to drugie pytanie bywa³o nawet nazywane w tradycyjnych rachunkach sumienia grzechem rozpamiêtywania: czy nie rozpamiêtywa³em swoich krzywd?)

Jeœli cz³onkowie naszych grup charyzmatycznych s¹ w³aœciwie uformowani, obyci ze s³ownictwem biblijnym i z terminologi¹ koœcielnego nauczania, to kiedy w krêgach Odnowy charyzmatycznej zapowie siê „rekolekcje o uzdrowieniu wewnêtrznym”, uczestnicy powinni zrozumieæ to na pierwszym miejscu jako cykl spotkañ na temat grzechu, sakramentalnego obmycia z grzechu i o wynikaj¹cej z tego nieuchronnie ³asce uzdrawiania ludzkich wnêtrz.

Tak byæ powinno. I czêsto tak bywa. Kiedy o. E. Tardiff wypowiada³ siê na ten temat dla polskiej Odnowy, wyrazi³ siê tak: „sakrament pojednania jest swego rodzaju uprzywilejowanym miejscem uzdrowienia wewnêtrznego”[2]. Podobnie mówi³a s. Briege McKenna: „w sakramencie pojednania Jezus przychodzi, by oczyœciæ nasze dusze z tr¹du i uzdrowiæ nasze ¿ycie ze skutków grzechu”[3]. Zamieszczone zaraz po jej artykule „Dwanaœcie kroków wiod¹cych ku uzdrowieniu wewnêtrznemu” trudno odró¿niæ (i ca³e szczêœcie!) od omówienia dobrze znanej z katechezy listy warunków dobrej spowiedzi lub od (nieco mniej znanego) przepisu na nawrócenie Anonimowych Alkoholików.

2. Uzdrowienie sko³atanej psychiki

Has³o „uzdrowienie wewnêtrzne” bywa wiêc kojarzone, jak widzimy, z sakramentalnym uzdrawianiem z choroby grzechu. Ale niekoniecznie: oto na pytanie: „czy ka¿dy potrzebuje uzdrowienia wewnêtrznego?” - pada odpowiedŸ wcale nie zaczynaj¹ca siê od s³ów: „tak, bo ka¿dy jest grzeszny”, tylko: „ka¿dy bez wyj¹tku doœwiadczy³ zranieñ, które wywar³y wp³yw na nasze zachowanie. Te rany przejawiaj¹ siê jako […] smutek, strach, lêki nocne, obsesje”[4].

Drugie skojarzenie z okreœleniem „uzdrowienie wewnêtrzne” to tak¿e troska o obola³¹ psychikê cz³owieka. Ka¿dy dozna³ w ci¹gu swojego ¿ycia wielu zranieñ, wskutek tego jest uwik³any w sieæ wspomnieñ o niepowodzeniach i odrzuceniach. Niektórzy - jak widaæ - sugeruj¹, ¿e skutkiem tej niemi³ej sytuacji jest to, ¿e cz³owiek jest niezdolny do normalnego chrzeœcijañskiego ¿ycia, zanim nie podda siê specjalnym zabiegom modlitewnym zwanym w tym w³aœnie drugim znaczeniu „uzdrowieniem wewnêtrznym”. Schorowana psychika wo³a o uzdrowienie, bez którego nie mo¿na ani doœwiadczyæ mi³osierdzia Bo¿ego, ani normalnych relacji z ludŸmi. Aby to uzdrowienie nast¹pi³o, konieczne jest poddanie siê uzdrowieniu wewnêtrznemu jako element normalnej formacji ku dojrza³oœci chrzeœcijañskiej. W wielu grupach Odnowy Charyzmatycznej taki element faktycznie proponuje siê ka¿demu uczestnikowi albo w ramach Seminarium Odnowy ¯ycia w Duchu Œwiêtym (Rekolekcje Ewangelizacyjne Odnowy), albo w postaci osobnych rekolekcji uzdrowienia wewnêtrznego, znów zalecanych wszystkim bez wyj¹tku).

3. Metody uzdrowienia wewnêtrznego: powrót do przesz³oœci

W jeszcze innych przypadkach nazw¹ „uzdrowienie wewnêtrzne” okreœla siê konkretne metody, za pomoc¹ których pragnie siê uwolniæ cz³owieka od jego bolesnych obra¿eñ duchowych i psychicznych. Kiedy pewien znany propagator uzdrowienia wnêtrza mówi: „podczas mojej pracy w pos³udze uzdrowienia zaanga¿owa³em siê w proces uzdrowienia wewnêtrznego” - to nie ma na myœli, ¿e czêsto spowiada ani te¿ ¿e w jakiœ ogólny sposób modli siê o umocnienie w¹tpi¹cych i pokrzepienie zagubionych serc. Chce wyraziæ coœ innego: chodzi o „kontakt z dusz¹ dziecka we wnêtrzu doros³ego” oraz o „przyprowadzenie tego zranionego dziecka do Pana Jezusa Chrystusa”[5]. Wtedy uzdrowienie wewnêtrzne oznacza dobrze sprecyzowany zestaw technik duchowych i psychologicznych stosowanych w wielu œrodowiskach Odnowy Charyzmatycznej dla osi¹gniêcia upragnionego celu: wewnêtrznego zdrowia.

Czêsto mo¿emy zaobserwowaæ, ¿e te metody maj¹ tendencjê do swoistej gradacji.

Zaczynaj¹ siê od pragnienia uzdrowienia wspomnieñ. Zachêca siê wiêc cz³owieka, by przypomina³ sobie rozmaite bolesne momenty z ¿ycia, szczególnie momenty zawinione przez innych. Nastêpnie stosuje siê technikê wyobra¿ania sobie, ¿e te trudne momenty prze¿ywam raz jeszcze, tym razem z Jezusem. Wyobra¿am te¿ sobie, ¿e Pan Jezus wypowiada rozmaite pocieszaj¹ce s³owa i wskutek tego przykre doznanie jest ³atwiejsze do zniesienia. Niekiedy nawet twierdzi siê, ¿e to moje wyobra¿enie faktycznie zmienia przesz³oœæ. Jest ona inna ni¿ by³a wczeœniej, przed moimi wyobra¿eniami, a to dlatego, ¿e przecie¿ Jezus jest Panem czasu i jest mu wszystko jedno, czy zmienia sytuacjê dziœ, czy sytuacjê sprzed 20 lat. Przy uzdrawianiu wspomnieñ przez modlitwê: „Panie, uzdrów moje serce, uzdrów moje wspomnienia” - rozumie siê „moje wspomnienia krzywd, jakich dozna³em od innych”.

Drugim stopniem jest sugerowanie, ¿e wiele krzywd mog³o zostaæ przeze mnie zapomnianych, a wiêc le¿¹ ju¿ tylko w nieœwiadomoœci i stamt¹d prowadz¹ swoj¹ niszczycielsk¹ dzia³alnoœæ. Wskutek tego w ich wydobyciu na jaw czêsto musz¹ s³u¿yæ pomoc¹ objawienia prorocze i s³owa poznania animatorów charyzmatycznych, którzy podpowiedz¹, o jakich doznanych przeze mnie krzywdach ju¿ nie pamiêtam. „Panie, uzdrów to ma³e dziecko, którym by³em, i uzdrów moje zranienia”.

Trzecim stopniem jest siêganie po krzywdy doznane w ¿yciu p³odowym. Z natury rzeczy cz³owiek nie pamiêta ¿adnych scen z tego okresu ¿ycia, ale jednak bywa zachêcany, aby i ten okres obj¹æ modlitw¹ o uzdrowienie wewnêtrzne. „Panie, wejdŸ ze mn¹ a¿ do chwili, w której zosta³em poczêty w ³onie mojej matki. Jeœli by³em dzieckiem niechcianym, proszê, uzdrów mnie, Jezu!”

Wreszcie czwartym spotykanym w praktyce stadium jest kontynuowanie tego swoistego powrotu do przesz³oœci a¿ poza moment poczêcia. Jak jest to mo¿liwe? Jest, mianowicie przez uzdrowienie miêdzypokoleniowe. Wydawnictwo jednego z oœrodków Odnowy w Duchu Œwiêtym taki w³aœnie sposób uzdrowienia zaleca: „negatywne czyny i postêpowanie przodków mog¹ dostaæ siê do naszej «krwi» i pobraæ op³atê od przysz³ych pokoleñ”, a to dlatego, ¿e s¹ „zakodowane genetycznie w systemie i ujawni¹ siê w przysz³ych pokoleniach[ ]: „jeœli ja siê z³oszczê, to mo¿e i mój ojciec ci¹gle siê z³oœci³, i dziadek równie¿”. (Nawiasem mówi¹c, na dziadku siê nie koñczy, bo przecie¿ „dziêkujemy ci, Panie, za uzdrowienie rygorystycznego ¿ycia w trzynastym pokoleniu matki”).

Oprócz powrotu do przesz³oœci bywa te¿ oferowana wêdrówka z Panem Jezusem w przysz³oœæ: mo¿emy mianowicie wyobraziæ sobie z³e doœwiadczenia, które jeszcze siê nie wydarzy³y i prosiæ niejako z góry o uzdrowienie negatywnych reakcji na nie[6].

Kilka wa¿nych pytañ

Myœlê, ¿e dopiero po ustaleniu tych trzech znaczeñ, w jakich wystêpuje w popularnym nauczaniu charyzmatycznym nazwa „uzdrowienie wewnêtrzne”, warto kontynuowaæ dyskusjê. Po pierwsze, zadajmy pytanie, jakie znaczenie uzdrowienia wewnêtrznego tak krytycznie oceni³a Aleksandra Kowal.

Na pewno nie w pierwszym znaczeniu, czyli uzdrowienia wnêtrza cz³owieka chorego na grzech za pomoc¹ odpuszczenia grzechu przez Boga. W definicjach, które poda³a, nie pojawia siê w ogóle ani pojêcie grzechu, ani pojêcie odpuszczenia grzechów.

Czêœæ tekstu odnosi siê za to na pewno do uzdrowienia wewnêtrznego w drugim znaczeniu: zainteresowanie polepszeniem stanu psychicznego, relacji miêdzyludzkich, uœmierzenia niepokoju, bólu czy poczucia krzywdy. Tu le¿y pewna niedoskona³oœæ tego tekstu: ktoœ móg³by odnieœæ wra¿enie, ¿e chrzeœcijaninowi powinno byæ wszystko jedno, czy ktoœ jest targany wewnêtrznymi sprzecznoœciami czy te¿ ¿yje w pokoju. Tymczasem z ca³¹ pewnoœci¹ tak nie jest. Tak jak lepiej byæ zdrowym na ciele ni¿ chorym, tak samo lepiej jest mieæ serce pe³ne pokoju i cieszyæ siê mi³ymi relacjami ze wszystkimi naoko³o ni¿ byæ obola³¹ ofiar¹ swojej przesz³oœci.

Jednak zasadnicze zainteresowanie A. Kowal odnosi siê do dwóch rzeczy:

(1) nadmiernego zainteresowania swoim dobrym samopoczuciem, tak jakby niemal wchodzi³o to w zakres obowi¹zków Pana Boga wobec cz³owieka;

(2) traktowania pewnych metod uzdrowienia wewnêtrznego, na przyk³ad wêdrowania w wyobraŸni w czasie, jako wniosku z czytania Pisma Œwiêtego.

W zwi¹zku z tymi dwoma obszarami zainteresowania nasunê³y mi siê pewne pytania do dyskusji, kontynuuj¹ce pytania A. Kowal (tu uwaga: nie bójmy siê dyskutowaæ! - niech przyk³adem bêdzie nam o. DeGrandis, który mia³ odwagê napisaæ: „nie jestem ekspertem w tej dziedzinie - mam tylko nadziejê, ¿e uda mi siê wzbudziæ zainteresowanie i zachêciæ do badañ, które przyczyni¹ siê do powstania dalszych wytycznych postêpowania”).

Pytanie pierwsze, dotycz¹ce zacierania prawdy o grzechu

Zdarza siê, ¿e czêœci¹ metod uzdrawiania wewnêtrznego bywa nadmierne podkreœlanie Bo¿ej akceptacji dla swojego stworzenia. Owszem, jest prawd¹, ¿e Bóg kocha ka¿dego z nas takiego, jakim jest, ale czy wynika z tego Jego obojêtnoœæ wobec grzechu?

Oto przypowieœæ o celniku i faryzeuszu. W nowej, charyzmatycznej interpretacji poszukiwacz uzdrowienia wewnêtrznego dowiaduje siê, ¿e celnik siê z ca³¹ pewnoœci nie nawróci³, a pomimo to Bóg mu i tak przebaczy³: „Nie nawróci³ siê, bo gdyby siê nawróci³, straci³by pracê. Nie jest nawrócony”[7]. Nic nie szkodzi, bo „Bogu podoba siê modlitwa z³ego cz³owieka, a nie tego dobrego”, jakim by³ faryzeusz.

Podobnie nowe wyjaœnienie zadziwiaj¹cej wypowiedzi Jezusa: „celnicy i nierz¹dnice wchodz¹ przed wami do królestwa” (Mt 21,31). W nowej interpretacji przestaje to byæ wezwaniem do nawrócenia: „Dlaczego celnicy i nierz¹dnice wejd¹ do nieba prêdzej? Poniewa¿ wiedz¹, ¿e s¹ grzesznikami, wiedz¹, kim s¹, ¿yj¹ w prawdzie, nie k³ami¹”. Czy rzeczywiœcie z³odziej, który œmia³o mówi zgodnie z prawd¹ „jestem z³odziejem i dalej nim bêdê”, to typ osoby, która ¿yje w prawdzie? A co z ewangelicznym „idŸ i nie grzesz wiêcej”?

Pytanie drugie, dotycz¹ce przebaczenia

Czy to prawda, ¿e „Jezus wybacza mi w³aœnie teraz i za ka¿dym razem, gdy ¿a³ujê za swój grzech”[8]? Owszem, jeœli s³owo „¿al” rozumiem biblijnie, jako postawê ¿yciow¹. Ale jeœli rozumiem je w nowoczesnym wydaniu w sensie „ile razy poczujê ¿al” to nie jest to prawd¹.

Biblia nie ca³kiem tak uczy o przebaczeniu: „Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sêdzi¹” (1 Kor 4,4). „Jeœli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinieñ” (Mt 6,15). „Je¿eli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuœci je nam” (1 J 1,9). Jeœli „wspomnisz, ¿e brat twój ma coœ przeciw tobie, zostaw twój dar przed o³tarzem, a najpierw idŸ i pojednaj siê z bratem swoim” (Mt 5,23-24). Zdaje siê, ¿e doœæ dobrze odzwierciedla tê biblijn¹ naukê to, czego nauczyliœmy siê na katechezie o piêciu warunkach dobrej spowiedzi. W ka¿dym razie do odpuszczenia grzechów trzeba wiêcej ni¿ uczucie ¿alu.

Nadmierne skoncentrowanie na wartoœci wewnêtrznych odczuæ i poruszeñ serca mo¿e rzeczywiœcie sk³aniaæ do pomniejszania wartoœci obiektywnych sposobów odpuszczenia grzechów. Oto dowiadujemy siê z jednej z charyzmatycznych konferencji na temat uzdrowienia wewnêtrznego: „Powinienem siê wyspowiadaæ ze wszystkich grzechów ciê¿kich. Tak naucza Koœció³ katolicki. Ale Jezus nie czeka na to, aby mi wybaczyæ. On wybacza mi, zanim przyst¹piê do spowiedzi. Dlaczego wiêc powinienem siê spowiadaæ? Aby pogodziæ siê z Koœcio³em”[9].

Nie wydaje siê to byæ w zgodzie z tym, czego naucza Koœció³ katolicki, który nie zna takiego rozdzielania na pojednanie z Bogiem (wy³¹cznie przez wewnêtrzne akty grzesznika) i pojednanie z Koœcio³em (przez zewnêtrzny gest sakramentalny). Koœció³ uczy: „Celem i skutkiem sakramentu [pojednania] jest pojednanie z Bogiem” (KKK 1468), oraz dalej, ¿e jednoczeœnie ten sam sakrament, „jedna nas z Koœcio³em” (KKK 1469). Tak, skutkiem sakramentu jest pojednanie z Bogiem oraz z Koœcio³em.

Mo¿e dlatego zapowiedŸ rekolekcji o uzdrowienie wewnêtrzne w Odnowie Charyzmatycznej mniej kojarzy siê z przygotowaniem do dobrej spowiedzi, a bardziej z pytaniami: „czy twoi rodzice k³ócili siê, kiedy twoja matka by³a w trzecim miesi¹cu ci¹¿y z tob¹”, albo z proroctwami w stylu: „twoja matka cierpia³a na depresjê, kiedy mia³eœ roczek i w³aœnie wtedy wypad³eœ z ³ó¿eczka”.

Pozostaje te¿ inne ciekawe pytanie: dlaczego w Odnowie Charyzmatycznej rekolekcje o uzdrowieniu wewnêtrznym s¹ czêsto czymœ dodatkowym, po seminarium ¿ycia w Duchu Œwiêtym, dlaczego w wielu oœrodkach takie rekolekcje uwa¿a siê za konieczny etap formacji cz³onka ruchu charyzmatycznego po seminarium (REO), dlaczego wreszcie w wielu wersjach takich seminariów do³¹czono dodatkowe spotkania pod nazw¹ modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne?

Czy¿by nie wszyscy podzielali optymizm autorów Katechizmu w sprawie uzdrawiaj¹cej mocy Ewangelii? Czy nie kryje siê za tym przypuszczenie, ¿e zwykle po prostu wcale tak nie bêdzie, ¿e cz³owiek doprowadzony do pokuty i wyznania grzechów po przyjêciu uœwiêcaj¹cej ³aski Bo¿ej, mocy Ducha i po zachêcie do aktywnego ¿ycia we wspólnocie Koœcio³a - ¿e taki cz³owiek „pojedna siê z samym sob¹ w g³êbi w³asnego ja, odzyskuj¹c wewnêtrzn¹ prawdê, pojedna siê z braæmi, w jakiœ sposób przez niego skrzywdzonymi i zniewa¿onymi, pojedna siê z Koœcio³em, pojedna siê z ca³ym stworzeniem” (por. KKK 1469). Czy nie kryje siê za tym myœl, ¿e zwykle wcale tak siê nie bêdzie dzia³o i dlatego trzeba znaleŸæ inn¹ metodê: po prostu tak¹, która jest bardziej skuteczna?

Pytanie trzecie, co do technik stosowanych w uzdrowieniu wewnêtrznym, a zw³aszcza wizualizacji

Do kolejnych, potêguj¹cych siê prób powracania w wyobraŸni do przesz³oœci do³¹czaj¹ siê metody usuniêcia zranienia w chwili jego powstania, czyli - ni mniej, ni wiêcej - w przesz³oœci. Polega to na wyobra¿aniu sobie, ¿e Jezus staje ko³o nas, wyobra¿aniu sobie, ¿e odbywa z nami wêdrówkê w czasie, cofa siê - ci¹gle razem z nami - do czasu naszego dzieciñstwa, ¿ycia p³odowego (a nawet, w wypadku uzdrowienia miêdzypokoleniowego, o kilkaset lat wstecz!) - i tam wypowiada s³owa uzdrowienia: „W wyobraŸni doprowadziliœmy przodka przed mi³uj¹ce oblicze Jezusa Chrystusa”[10]. Czêsto dochodzi do tego te¿ wyobra¿anie sobie, ¿e kogoœ przepraszam: „Widzê tê osobê w moich myœlach. Zarzucam jej rêce na szyjê i mówiê do tej osoby: przebaczam ci”[11].

Ta praktyka rodzi powa¿ne pytanie: czy moja wyobraŸnia to stosowne narzêdzie, by sk³oniæ Boga do zaplanowanego przeze mnie postêpowania? Czy mo¿na zarzuciæ rêce na szyjê osobie nieobecnej (lub dawno temu zmar³ej) za pomoc¹ si³ wyobraŸni? Czy nie pozostaje to wszystko - no w³aœnie, po prostu wyobraŸni¹? I czy chrzeœcijañstwo to religia wyobraŸni?

Cele metody

Aleksandra Kowal pisze: „Niejawnym celem ca³ego procesu staje siê po prostu wyleczenie cz³owieka z konkretnej choroby lub zapobieganie nastêpnym”. Wi¹¿e siê to z wa¿nym problemem systematycznego rozbudowywania nierealistycznych oczekiwañ dotycz¹cych uzdrowienia w Odnowie Charyzmatycznej. Zreszt¹ tu problem jest szerszy, bo dotyczy ju¿ nie tylko uzdrowienia wewnêtrznego, ale i ca³kiem zwyczajnie „zewnêtrznego”.

W ruchu Odnowy mo¿na spotkaæ siê regularnie z takim stawianiem problemu uzdrowienia: „Dlaczego nie wszyscy zostaj¹ uzdrowieni?”. Gdyby ktoœ nigdy nie by³ na spotkaniach z modlitw¹ o uzdrowienie, to myœla³by, ¿e pytanie to zrodzi³o systematyczne powtarzanie siê takiej oto sytuacji: zwykle na modlitwê o uzdrowienie przyje¿d¿a 20 osób na wózkach inwalidzkich. Zwykle po modlitwie 18 z nich zostawia swoje wózki, a dwie osoby - nie wiadomo dlaczego nieuzdrowione - odje¿d¿aj¹ na wózkach. I trudno to wyjaœniæ. Albo: przysz³o 30 osób z legitymacj¹ zwi¹zku niewidomych. Dwadzieœcia szeœæ zostawi³o po modlitwie swoje legitymacje, bo nie bêd¹ im ju¿ wiêcej potrzebne. Powstaje trudne pytanie: dlaczego cztery osoby zosta³y nieuzdrowione? Czy to nie dziwne?

Postawienie problemu: „Dlaczego nie wszyscy zostaj¹ uzdrowieni?” - sprawia wra¿enie, jakby realia modlitwy o uzdrowienie wygl¹da³y tak, ¿e znakomita wiêkszoœæ chorych zostaje w czasie konkretnej sesji modlitewnej uzdrowionych, a nie wiadomo dlaczego nieliczni pozostaj¹ nieuzdrowieni. Jednak takie pytanie mog³oby powstaæ tylko u kogoœ, kto nigdy na takich modlitwach nie by³, a nie u kogoœ, kto ich ogl¹da³ dziesi¹tki, zarówno u katolików, u protestantów, jak i w rozmaitych wspólnotach wolnokoœcielnych[12]. Wielokrotnie rozmawia³em z ludŸmi, którzy zapewniali mnie, ¿e Jezus doœæ szybko uzdrawia wiêkszoœæ chorych niezale¿nie od ich choroby, ¿e jest to tylko kwestia wiary. Zwykle pyta³em wtedy: „A gdzie wasza wspólnota ma magazyn wózków inwalidzkich, które jako niepotrzebne zosta³y po modlitwach? Znam ludzi, którym taki sprzêt móg³by siê przydaæ”.

Poniewa¿ realia s¹ takie: z ciê¿kich chorób, które widaæ go³ym okiem (wózek inwalidzki, œlepota, niedorozwój umys³owy), uzdrowienia s¹ niezwykle rzadkie, nie czêstsze ni¿ w Lourdes, czyli jedno na wiele tysiêcy modlitw. Wiele grup modl¹cych siê o uzdrowienie (grup katolickich, protestanckich i wolnokoœcielnych) po latach modlitw nie ma na stanie ani jednego niepotrzebnego wózka inwalidzkiego pozostawionego przez uzdrowion¹ osobê.

Problemem nie jest: „Dlaczego nieliczni nie s¹ uzdrowieni”, tylko staniêcie w prawdzie: bardzo rzadko nastêpuje uzdrowienie z ciê¿kich chorób. Realia wygl¹daj¹ tak: chocia¿ sala jest pe³na inwalidów to œwiadectwa uzdrowienia dotycz¹ przewa¿nie ustania bólu g³owy i ³atwiejszego poruszania sztywn¹ nog¹. Statystycznie ma³o jest œwiadectw uzdrowienia z ciê¿kich chorób. Chorzy na wózkach w znakomitej wiêkszoœci zostaj¹ na wózkach, a niewidomi od urodzenia - w wiêkszoœci pozostaj¹ niewidomi.

W zwi¹zku z modlitw¹ o uzdrowienie wewnêtrzne warto zadaæ sobie pytanie, czy nie towarzysz¹ jej podobnie nierealistyczne oczekiwania co do jej skutecznoœci.

P R Z Y P I S Y :

[1] Np. kiedy o. Józef Augustyn wypowiada³ siê o uzdrowieniu wewnêtrznym na u¿ytek Odnowy Charyzmatycznej, to od razu skierowa³ rozmowê na te w³aœnie tory: J. Augustyn, Uzdrowienie wewnêtrzne, „Zeszyty Odnowy w Duchu Œwiêtym” nr 4 (1995), s. 20.

[2] E. Tardif, Przebaczenie i uzdrowienie wewnêtrzne, „Zeszyty Odnowy w Duchu Œwiêtym” nr 4 (1995), s. 43.

[3] B. McKenna, Prawdziwe uzdrowienie, „Zeszyty Odnowy w Duchu Œwiêtym” nr 4 (1995), s. 13.

[4]Co niesie ¿ycie, „Zeszyty Odnowy w Duchu Œwiêtym” nr 4 (1995), s. 13.

[5] Por. R. DeGrandis, Uzdrowienie miêdzypokoleniowe, £ódŸ 2003, s. 13.

[6] D. Linn, M. Linn, Uzdrowienie ludzkich zranieñ, Kraków 1993.

[7] Por. R. Faricy, Konferencja I, „Zeszyty Odnowy w Duchu Œwiêtym” nr 1 (1999). s. 13.

[8] Por. tam¿e, s. 6.

[9] Por. tam¿e.

[10] Por. R. DeGrandis, Uzdrowienie miêdzypokoleniowe, dz. cyt., s. 7, 14, 21, 95.

[11] Por. R. Faricy, Konferencja II, „Zeszyty Odnowy w Duchu Œwiêtym” nr 1 (1999). s. 20.

[12] Osobom, które nie maj¹ czasu, aby w dziesi¹tkach takich sesji uczestniczyæ, pozostaje lektura, np. S.J. Pullum, „Foul Demons, come Out”: The Rhetoric of Twentieth-Century American Faith Healing, Westport (Conn.)/London 1999.

Napisz komentarz (0 Komentarze)

APOLOGIA «BEZPRZYMIOTNIKOWEJ» MODLITWY O UZDROWIENIE

Napisa³ JACEK ŒWIÊCKI

Do artyku³u ustosunkujê siê najpierw podkreœlaj¹c jego niew¹tpliwe zas³ugi w wytkniêciu powa¿nych nadu¿yæ w praktyce modlitwy o uzdrowienie. Niemniej potem zastanowiê siê nad wyraŸnymi nieœcis³oœciami, jakie on zawiera i które mog¹ byc przez drug¹ stronê (czêœciowo s³usznie) pos¹dzone o z³¹ wolê, o bezpardonow¹ walkê z praktyk¹ uzdrawiania w Odnowie itp. Wreszcie postaram siê wskazaæ coœ, czego w tym artykule w ogóle nie ma, mianowicie na propozycjê normy reguluj¹cej prowadzenie modlitwy o uzdrowienie.

I. Zas³ugi

Zas³ug¹ tego wysoce polemicznego artyku³u jest przede wszystkim to, ¿e zwraca uwagê na grube nadu¿ycia, które zdarzaja siê gdzieniegdzie w takich czy innych wspólnotach i grupach modlitewnych Odnowy.

1/ Samo okreœlenie «uzdrowienie wewnêtrzne» jest w zasadzie niebiblijne. W hebrajskiej antropologii cz³owiek jest jednoœci¹ cia³a (basar), duszy (nefesz) i ducha (ruach) - por. 1Tes 5,23.

Rozró¿nianie uzdrowieñ cielesnych i psychicznych nie ma w tej pespektywie wiêkszego sensu. Dla ¯ydów ka¿da czêœæ cia³a reprezentuje jak¹œ w³adzê psychiczn¹ (prawica, nerki, ¿ó³æ/w¹troba, serce, koœci…) i gdy uzdrawiana jest jakaœ czêœc cia³a - jest te¿ równoczeœnie uzdrawiana czêœæ psychiki reprezentowana przez tê czêœæ.

Otó¿ krwotok jest dla Hebrajczyka to¿samy z up³ywem ¿ycia, osoba dotkniêta t¹ dolegliwoœci¹ jest uwa¿ana za nieczyst¹. Gdy Pan Jezus uzdrawia kobietê cierpi¹c¹ na krwotok, uzdrawia te¿ jej poczucie wstydu i niegodnoœci, który kaza³ jej desperacko szukaæ pomocy u licznych lekarzy przez kilkanaœcie lat (por. Mk 5,25-34).

Z tego powodu w Piœmie œw. dominuje zdecydowanie opis uzdrowieñ « fizycznych», poniewa¿ s¹ one bardziej zgodne z « konkretn¹» mentalnoœcia semick¹ i zak³adaj¹ niemal zawsze tak¿e uzdowienie «wewnêtrzne».

A zatem koncentrowanie siê na uzdrawianiu pamiêci, zranieñ wywo³anych przesz³ymi wydarzeniami itp. mo¿e byc s³usznie podejrzewanie o wszelkiego rodzaju freudyzm i modernizm, którego w Ewangelii po prostu nie ma: tam uzdrowienie jest «bezprzymiotnikowe».

2/ Inn¹ s³uszn¹ obserwacj¹ jest zauwa¿enie niebezpiecznego nachodzenia na siebie psychologii i spraw œciœle duchowych. Jeœli uzdrowienie pamiêci uto¿samia siê z odpuszczeniem grzechu - to jest to herezja. Jeœli do uzdrawiania pamiêci wprzêga siê ignacjañsk¹ medytacjê i ka¿e siê w niej Panu Jezusowi wypowiadaæ s³owa, których nigdy nie wypowiada³ - to jest ju¿ tylko krok do okultyzmu i magii potêpionych bez ogródek przez Pisma obu Testamentów. Jeœli modlitwa o uzdrowienie staje siê stopniowo technik¹ psychoanalityczn¹ - to tym samym rzeczywiœcie sprowadza siê wiarê chrzeœcijañsk¹ do higieny psychicznej.

3/ Wreszcie Autorka s³usznie broni tezy, ¿e warunkiem wstêpnym ¿ycia chrzeœcijañskiego nie jest uzdrowienie, ale uznanie w³asnej grzesznoœci i nawrócenie. Bez tego uzdrowienie mo¿e byæ dla cz³owieka bardziej zgubne od choroby, bo mo¿e doprowadziæ do przekonania, ¿e uzdrawianie (w szczególnoœci sfery psychicznej) jest zbawianiem cz³owieka.

II. Nieœcis³oœci i w¹tpliwe tezy

Tu bêdê bezpoœrednio cytowa³ fragmenty z artyku³u i komentowa³ je.

1/ «Polska Odnowa w Duchu œw. poœwiêca [uzdrowieniu wewnêtrnemu] specjaln¹ stronê internetow¹»

Otó¿ wymienioma strona (uzdrowienie-wew.webpark.pl) to po prostu streszczenie pracy licencjackiej Wojciecha Godlewskiego + komentarz innego autora co do praktyki egzorcyzmów (wydaje siê byæ poprawny teologicznie). Nie ma tam ¿adnego «Imprimatur» biskupa Dembowskiego, odpowiedzialnego za Odnowê w Polsce. Nie ma te¿ ¿adnego odwo³ania siê do Centrum Koordynacyjnego «Magdalenka» itp. instytucji. Jest to po prostu strona prywatna.

2/ «…pojêcie uzdrowienia wewnêtrznego oraz pomys³ takiej praktyki zrodzi³ siê dopiero 50 lat temu…. nie mo¿e mieæ… swoich Ÿróde³ w Piœmie œw. Tradycji i nauce Koœcio³a»

No có¿, kiedy œledzimy historiê ró¿nych praktyk w Koœciele Zachodnim, widzimy tu wyraŸn¹ ewolucjê. SpowiedŸ indywidualna w staro¿ytnoœci i wczesnym œredniowieczu nie istnia³a, by³a tylko praktykowana publiczna pokuta chrzeœcijan, którzy dopuœcili siê grzechu ciê¿kiego. Wprowadzenie obowi¹zkowej corocznej spowiedzi w XIII wieku by³o istn¹ rewolucj¹. [Fakt, ¿e rewolucjê tê zapocz¹tkowa³ Rzym, a nie pani Sanford…] Praktyka adoracji Najœw. Sakramentu te¿ zjawi³a siê dopiero w po³owie œredniowiecza. Problem polega tylko na zaakceptowaniu nowych praktyk przez Magisterium, a nie na tym, ¿e dot¹d czegoœ podobnego nie by³o ! Zmiany cywilizacyjne prowadz¹ przecie¿ do zmian warunków egzystencji Koœcio³a, i to musi byæ brane pod uwagê w formach modlitwy, sprawowania sakramentów, dzie³ charytatywnych itp. Jeœlibyœmy tego postulatu nie uznawali, to znaczy ¿e stoimy na gruncie prawos³awia, które uwa¿a, ¿e wszystko w zasadzie zosta³o juz raz na zawsze ustalone w tzw. Pierwszych wiekach i ¿adne zmiany nie s¹ po¿¹dane. Tam nie ma adoracji konsekrowanej Hostii, bo niczego takiego w Tradycji pierwszego tysi¹clecia doszukaæ siê nie sposób (proszê o tym porozmawiaæ z prawos³awnymi !).

3/ «zacieranie prawdy o grzechu»

Owszem, jeœli autentyczn¹ modlitwê o uzdrowienie zastêpuje technika psychologiczna, to jest to prawda. Niemniej Autorka przyjmuje, ¿e w zasadzie wszyscy «zwolennicy uzdrowienia wewnêtrznego» - jak to doœæ nonszalancko okreœla - maj¹ charakterystyczne pogl¹dy, które w katolickiej ortodoksji siê nie mieszcz¹. Uwa¿am tego typu okreœlenia za wysoce niesprawiedliwe, a przynajmniej w stosunku do wielu braci i sióstr, z którymi siê modli³em wstawienniczo i którzy na pewno pod tê kategoriê nie podpadaj¹.

Powiedzia³bym tu coœ wrêcz przeciwnego: rzeczywistoœæ uzdrowieñ pozwala dopiero zobaczyæ dramat grzechu we w³aœciwym œwietle i mo¿e przyczyniæ siê do pog³êbienia doktryny katolickiej na ten temat.

Otóz Katechizm w punkcie 1472 stwierdza, ¿e ka¿dy grzech ma podwójny skutek: pozbawienie komunii z Bogiem i nieuporz¹dkowane przywi¹zanie do stworzeñ. Ponadto grzech rani te¿ ca³¹ wspólnotê Koœcio³a i uderza w ludzk¹ solidarnoœæ (punkty 1443 i 1849). Rozgrzeszenie sakramentalne przywraca nam komuniê z Bogiem, ale nie usuwa automatycznie innych skutków grzechu: aby wyeliminowaæ wszystkie z³e nastêpstwa potrzebne jest jeszcze zadoœæuczynienie i odpusty.

Na stonie http://www.eleos.religia.net/seminarium/grzech.html bardzo s³usznie napisano:

Ojciec przed œmierci¹ jedna siê z Bogiem. Umiera. Jak s¹dzisz, czy dostanie siê do Nieba? Bóg mu mówi: „ChodŸ!”. On jednak nie chce pójœæ! „Jak ja móg³bym byæ szczêœliwy, maj¹c œwiadomoœæ z³a i spustoszenia, jakie po sobie zostawi³em na ziemi? Mój syn w wiêzieniu, moja ¿ona schorowana, tyle dobra móg³bym uczyniæ a nie zrobi³em tego…” On pójdzie do Nieba dopiero wtedy, gdy ktoœ naprawi b³êdy, które pope³ni³.

Jest to jak najbardziej zgodne z chrystusowym: «Zaprawdê, powiadam ci: nie wyjdziesz stamt¹d, a¿ zwrócisz ostatni grosz.» (Mt 5:26)

No i w³aœnie: czy grupa osób modl¹cych siê nad osob¹ zranion¹ kiedyœ przez cudzy grzech nie pomaga w³aœnie jakiejœ duszy czyœæcowej uzyskaæ odpustu zupe³nego ? To jest zupe³nie nowy aspekt tej modlitwy, nad która warto siê powa¿nie zastanowiæ !

Pomóc osobie zranionej czêsto do ¿ywego przez cudzy grzech mo¿e tylko mi³oœæ ; zadoœæuczynienie mo¿e tak¿e polegaæ na poœwiêceniu osób, które sw¹ bezinteresown¹ mi³oœci¹ wyra¿on¹ w modlitwie o uzdrowienie eliminuj¹ skutki grzechu (por. Jk 2,13). A nie jest to problem zupe³nie teoretyczny. Osoba oczerniona, wyzyskiwana, poszkodowana ma prawo do chrzeœcijañskiej solidarnoœci, do modlitwy wstawienniczej braci i sióstr, którzy mogliby z wiar¹ uprosiæ dla niej si³ê, aby mog³a przebaczyæ i wznieœæ siê ponad swoje trudne doœwiadczenia w mocy Zmartwychwstania Pañskiego.

Dotyczy to tak¿e ofiar klêsk ¿ywio³owych, nieuleczalnych chorób itp. przypad³oœci, gdzie trudno by³oby wprost doszukaæ siê czyjegoœ grzechu. S¹ osoby, których podobne ciosy parali¿uj¹ na d³ugie lata, nie potrafi¹ o w³asnych si³ach oprzeæ siê ¿¹dzy odwetu i zaczynaj¹ w¹tpiæ w mi³oœæ Bo¿¹. Jak pokazuje przyk³ad sprawiedliwego Hioba, obci¹¿ona grzechem pierworodnym ludzka natura mo¿e w pewnych przypadkach nie wytrzymywaæ ogromu cierpieñ, które siê na ni¹ zwalaj¹. Co wtedy powiemy takiemu komuœ ? Czy zachowamy siê jak owi trzej przyjaciele, którzy dobijali go bardzo poprawnymi teologicznie wywodami o grzechu, pokucie i nawróceniu ? Czy te¿ raczej oka¿emy mu wspó³czucie i solidarnoœæ zgodnie ze s³owami œw. Paw³a:

«Tak wiêc, gdy cierpi jeden cz³onek, wspó³cierpi¹ wszystkie inne cz³onki; podobnie gdy jednemu cz³onkowi okazywane jest poszanowanie, wspó³wesel¹ siê wszystkie cz³onki.» (1 Kor 12:26) ?

Oczywiœcie nie po to, aby zacieraæ prawdê o grzechu, ale po to, aby przez bratersk¹ mi³oœæ nasz cierpi¹cy brat by³ w stanie otworzyæ swe serce na uzdrawiaj¹c¹ mi³oœæ Boga:

«A dla was, czcz¹cych moje imiê, wzejdzie s³oñce sprawiedliwoœci i uzdrowienie w jego skrzyd³ach. Wyjdziecie [swobodnie] i bêdziecie podskakiwaæ jak tuczone cielêta.» (Ml 3:20)

Nie jest bowiem prawd¹, ¿e to «czas leczy nasze zranienia» - leczy je tylko mi³oœæ.

4/ «Czy Jezus rzeczywiœcie nakaza³ nam mi³owaæ samego siebie ? NIE »

Cóz, istotnie, takiego przykazania nie ma. Jest natomiast surowy nakaz £k 14,26 cytowany przez Autorkê. Oœmielam siê jednak doszukiwaæ w takim postawieniu sprawy powa¿nej, choæ chyba nie do koñca uœwiadomionej, manipulacji. Dlaczego ?

Po pierwsze - w oryginale nie mówi siê o nienawiœci samego siebie, ale o nienawiœci swojej duszy, a to z punktu widzenia hebrajskiej antropologii jest ogromn¹ ró¿nic¹. Dusza (gr. psyche, hebr. nefesh) jest dla ¯ydów synonimem to¿samoœci (ale nie «zasad¹ ¿ycia» tak jak duch!), okreœleniem tego za kogo siê mamy. To raczej serce, a nie dusza s¹ okreœleniem «samego siebie» ! Ojcowie pustyni bardzo dobrze rozumieli tê ró¿nicê, gdy wskazywali, ¿e jednym z celów ¿ycia chrzeœcijañskiego jest porzucenie fa³szywej to¿samoœci (czyli w³aœnie «duszy»), a przyjêcie na to miejsce prawdziwej to¿samoœci, ukrytej na dnie serca, tam gdzie przebywa Chrystus wszczepiony w nas na chrzcie. Œw. Pawe³ okreœla te dwie rzeczywistoœci s³owami «anthropos psychikos» - cz³owiek zmys³owy, skoncentrowany na duszy - i «anthropos pneumatikos» - cz³owiek duchowy, skoncentrowany w sercu, miejscu przebywania ducha (por. 1Kor 2,14-15). Kogo wiêc mamy nienawidzieæ ? Cz³owieka zmys³owego w nas, owego «starego cz³owieka», którym kieruj¹ w ¿yciu rozmaite ¿¹dze i który stworzenia przedk³ada ponad Stwórcê. Ale mamy te¿ kochaæ «nowego cz³owieka» danego nam w postaci embrionalnej na chrzcie i który jest podobny do Syna Bo¿ego. Œw. Jan oddaje to samo wymaganie nieco inaczej:

Ten, kto kocha swoje ¿ycie, traci je, a kto nienawidzi swego ¿ycia na tym œwiecie, zachowa je na ¿ycie wieczne. (Jn 12:25).

Czy zatem mamy teraz pope³niæ zbiorowe samobójstwo, by wype³niæ ten ewangeliczny nakaz ? Tak jak cz³onkowie sekty «Œwi¹tynia S³oñca» ?

Po drugie - Pan Jezus widzi ogromn¹ wartoœæ cz³owieka, co przebija z nastêpuj¹cych wypowiedzi:

Lecz On im odpowiedzia³: Kto z was jeœli ma jedn¹ owcê, i je¿eli mu ta w dó³ wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyci¹gnie jej? O ile¿ wa¿niejszy jest cz³owiek ni¿ owca. (Mt 12:11-12a)

Przypatrzcie siê ptakom w powietrzu: nie siej¹ ani ¿n¹ i nie zbieraj¹ do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je ¿ywi. Czy¿ wy nie jesteœcie wa¿niejsi ni¿ one? (Mt 6:26)

Dalej, w przypowieœci o drachmie (£k 15,8-10) porównuje grzesznika do drachmy. Owszem, choæ odnaleziona moneta mo¿e byæ uszkodzona, brudna, «zapaŸdzia³a» i w ogóle obrzydliwa w wygl¹dzie i w dotyku - to jest jednak dalej monet¹, za któr¹ mo¿na kupic chleb, olej i wino ! Póki widnieje na niej nie do koñca zatarte podobieñstwo do Boga, ma w dalszym ci¹gu tak¹ sam¹ wartoœæ jak œliczna, nowiutka moneta ! Nienawidzieæ to, w czym sam Bóg widzi wartoœæ jest dla mnie czymœ niezrozumia³ym i niemo¿liwym do przyjêcia.

Dodajmy do tego jeszcze dwa fragmenty ze Starego Testamentu:

Albowiem Ja jestem Pan, twój Bóg, Œwiêty Izraela, twój Zbawca. Dajê Egipt jako twój okup, Kusz i Sabê w zamian za ciebie.Poniewa¿ drogi jesteœ w moich oczach, nabra³eœ wartoœci i Ja ciê mi³ujê, przeto dajê ludzi za ciebie i narody za ¿ycie twoje. (Iz 43:3-4)

Nad wszystkim masz litoœæ, bo wszystko w Twej mocy, i oczy zamykasz na grzechy ludzi, by siê nawrócili. Mi³ujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym siê nie brzydzisz, co uczyni³eœ, bo gdybyœ mia³ coœ w nienawiœci, nie by³byœ tego uczyni³. Jak¿eby coœ trwaæ mog³o, gdybyœ Ty tego nie chcia³? Jak by siê zachowa³o, czego byœ nie wezwa³? Oszczêdzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, mi³oœniku ¿ycia! (Mdr 11:23-26)

Po trzecie - teologia nienawiœci samego siebie nie jest niczym nowym: w czasach nowo¿ytnych pojawi³a siê we Francji w po³owie XVII wieku pod nazw¹ jansenizmu i zosta³a bardzo szybko potêpiona przez Rzym. Podstaw¹ teoretyczn¹ traktatu «Augustinus» biskupa Janseniusa z Ypres we Flandrii (dzisiaj jest to w Belgii) by³a skrajna interpretacja niektórych pism œw. Augustyna - a zatem bardzo podobny przypadek jak u Lutra. Punktem wyjœcia dla obu teologów by³a teza o zupe³nym zepsuciu ludzkiej natury przez grzech pierworodny - wbrew opinii œw. Tomasza z Akwinu i wbrew dekretom Soborowi Trydenckiemu. Konsekwencj¹ takiego stanowiska jest nieuchronnie postawa nienawiœci do samego siebie - to chyba logiczne. Luter znalaz³ wyjœcie z sytuacji w postaci aktu wiary. Natomiast nasz katolicki biskup propagowa³ samoumartwianie siê, cierpiêtnictwo, poni¿anie siê, w koñcu zrezygnowanie z przyjmowania komunii œw. poza niezbêdn¹ «komuni¹ wielkanocn¹» wymagan¹ przez Koœció³. Ma³o kto zdaje sobie sprawê, ¿e objawienia Najœwiêtszego Serca w Paray-le-Monial i wywodz¹ca siê st¹d praktyka «dziewiêciu pierwszych pi¹tków miesi¹ca» by³y reakcj¹ Nieba na t¹ tragiczn¹ w skutkach wewn¹trzkatolick¹ herezjê. Niestety, chocia¿ oficjalnie janseniœci zostali w teorii wyeliminowani, Koœció³ katolicki we Francji (i w ogóle na zachodzie Europy) by³ ca³kowicie opanowany przez podobn¹ orientacjê w swej praktyce duszpasterskiej. Drukowano wtedy tomy w¹tpliwej jakoœci pobo¿nych ksi¹¿ek zachêcaj¹cych gorliwych katolików do bezsensownych niekiedy umartwieñ itp. praktyk - a to zra¿a³o do wiary katolickiej coraz wiêcej w miarê «normalnych» ludzi. Dopiero œw. Teresa z Lisieux po³o¿y³a temu nieszczêœciu definitywny kres.

W¹tki «jansenizuj¹ce» pojawiaj¹ siê niestety w artykule doœæ wyraŸnie i to a¿ w kilku miejscach.

5/ «przebaczenie nie jest warunkiem wstêpnym ¿ycia chrzeœcijañskiego, nie jest darem, jest nakazem»

Niestety to sformu³owanie jest ca³kowicie niezgodne z Katechizmem, a ju¿ zw³aszcza z punktem 2841, gdzie mówi siê, ¿e przebaczenie jest dla cz³owieka czymœ w³aœciwie niemo¿liwym, i ¿e mo¿na przebaczyæ tylko z pomoc¹ Bo¿¹. Poprzedni zaœ punkt mówi, ¿e bez przebaczenia bliŸniemu «strumieñ mi³osierdzia Bo¿ego nie mo¿e przenikn¹æ do naszego serca».

Autorka stwierdza ponadto bez ogródek, ¿e «przebaczenie w sercu » nale¿y interpretowaæ jako koniecznoœæ zdobycia siê na akt woli, który jest czymœ normalnym, a nie nadzwyczajnym. W ten sposób jej stanowisko zbli¿a siê niebezpiecznie do stanowiska niejakiego Pelagiusza, który na pocz¹tku V wieku twierdzi³, ¿e spe³nienie przykazañ Bo¿ych zale¿y tylko i wy³¹cznie od naszej woli i ¿adna specjalna ³aska nadprzyrodzona nie jest tu potrzebna. No có¿: pogl¹dy te zosta³y wielokrotnie potêpione przez Rzym (ostatni raz na Soborze Trydenckim). No comments.

«Przebaczenie w sercu» to proces, który Katechizm opisuje w nastêpuj¹cy sposób:

Rzeczywiœcie, w³aœnie tu; "w g³êbi serca" rozstrzyga siê wszystko. Nieodczuwanie obrazy i zapomnienie o niej nie le¿y w naszej mocy; serce, które ofiaruje siê Duchowi Œwiêtemu, przemienia jednak ranê we wspó³czucie i oczyszcza pamiêæ, zastêpuj¹c obrazê wstawiennictwem. (KKK 2843)

Przecie¿ o to w³aœnie chodzi w modlitwie o uzdrowienie: pomóc naszemu bratu w otwarciu serca na takie w³aœnie ³aski. A ¿e tego oczywiœcie nie osi¹gnie siê za pomoc¹ psychoanalizy przebranej w formê modlitwy, to ju¿ zupe³nie inna bajka !…

Nale¿y tylko uzupe³niæ, ¿e serce jest w hebrajskiej antropologii biblijnej uwa¿ane za centrum osoby (zarówno Bo¿ej jak i ludzkiej !): tam rodz¹ siê myœli, zapadaj¹ najwa¿niejsze, najg³êbsze decyzje (zw³aszcza co do celów, jakie sobie osoba stawia) i tam duch ludzki («zasada ¿ycia») spotyka siê z Duchem Bo¿ym. Serce nie jest wiêc to¿same z wol¹: niemniej to decyzje zapadaj¹ce w sercu determinuj¹ w jaki sposób osoba pos³uguje siê swoj¹ wol¹ w ¿yciu codziennym. Jeœli serce jest poddane Chrystusowi, to jest tak jak napisa³ œw. Pawe³:

Albowiem to Bóg jest w was sprawc¹ i chcenia, i dzia³ania zgodnie z [Jego] wol¹. Flp 2:13

Lecz jeœli serce jest poddane po¿¹dliwoœci, to wtedy ludzka wola nie jest w pe³ni wolna, jak to objawi³ nam Pan Jezus w rozmowie z faryzeuszami:

Wtedy powiedzia³ Jezus do ¯ydów, którzy Mu uwierzyli: Je¿eli bêdziesz trwaæ w nauce mojej, bêdziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdê, a prawda was wyzwoli.

Odpowiedzieli Mu: Jesteœmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliœmy poddani w niczyj¹ niewolê. Jak¿e¿ Ty mo¿esz mówiæ: Wolni bêdziecie?

Odpowiedzia³ im Jezus: Zaprawdê, zaprawdê, powiadam wam: Ka¿dy, kto pope³nia grzech, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze. Je¿eli wiêc Syn was wyzwoli, wówczas bêdziecie rzeczywiœcie wolni. (Jn 8:31-36)

W pe³ni wolne jest zatem tylko ludzkie serce, dlatego biblijni Mêdrcy pouczaj¹ nas:

«Z ca³¹ pilnoœci¹ strze¿ swego serca, bo ¿ycie ma tam swoje Ÿród³o.» (Prz 4:23)

«Korzeniem zamierzeñ jest serce, sk¹d wyrastaj¹ cztery ga³êzie:dobro i z³o, ¿ycie i œmieræ, a nad tym wszystkim jêzyk ma pe³n¹ w³adzê.» (Syr 38:17-18)

NB «jêzyk» i «prawica» s¹ w³aœnie organami reprezentuj¹cymi wolê.

Jest to w ogóle ogromnie subtelny temat wart byæ mo¿e i doktoratu… Tote¿ nie bêdê go dalej rozwija³, bo jest to materia³ na nowy, ogromny artyku³.

Œwiadectwo osobiste

By³o to w 1986 roku, w Paray-leMonial (miejsce objawieñ Najœw. Serca w 1675) na sesji wspólnoty «Emmanuel» podczas adoracji Najœw. Sakramentu. W pewnym momencie jakaœ dziewczyna podesz³a do mikrofonu i powiedzia³a: Pan wzywa teraz osoby, które zosta³y zranione podczs swojej edukacji religijnej, aby przebaczy³y swoim katechetom. Ledwo to powiedzia³a, natychmiast stan¹³ mi przed oczyma ksi¹dz i zakonnica przygotowujacy mnie do pierwszej komunii. Natychmiast te¿ od¿y³y w mej pamiêci sceny wyrzucenia mnie z katechezy z jakiegoœ b³ahego powodu. Uprzytomni³em sobie, ¿e odt¹d duchowni stali siê dla mnie tymi, którzy przeszkadzaj¹ mi przyj¹æ Pana Jezusa, a nie tymi, którzy mi pomagaja siê do niego zbli¿yæ. Wtedy otrzyma³em te¿ jakby Bo¿e spojrzenie na tamte wydarzenia: ujrza³em zestresowanych katechetów, którzy tak starannie chc¹ przygotowaæ ceremoniê, ¿e nie dostrzegaj¹, i¿ dzieci nie s¹ w stanie sprostaæ ich wymaganiom. Wtedy odczu³em nagle w swym sercu wspó³czucie dla nich i przebaczy³em im ten incydent doœæ spontanicznie. I jakby kamieñ spad³ mi z serca: poczu³em, ¿e w tej samej chwili nabra³em wiêcej ¿ycia, a ja sta³em siê jakiœ bardziej ludzki i bardziej solidarny z ca³ym Koœcio³em.

6/ «nie wydaje siê, aby Pismo œw. zaleca³o podró¿ w czasie »

Có¿, podró¿ w czasie Pismo odbywa czêsto, ale w kontekœcie dziejów narodu wybranego: najczêsciej chodzi o wspominanie wielkich dzie³ Bo¿ych, albo te¿ grzechów ludu (por. Neh 9:). W aspekcie indywidualnym zdarza siê to najczêœciej w kontekœcie œwiadectwa (por. Dz 22:), natomiast nie mamy w Pismach w³aœciwie ¿adnej wzmianki o praktykowanym we wspó³czesnym katolicyzmie «rachunku sumienia». Owszem, prawos³awni dalej uwa¿aj¹, ¿e taka praktyka przed spowiedzi¹ nie jest potrzebna: nale¿y powiedzieæ popowi spontanicznie to, co akurat w³aœnie wyrzuca nam sumienie i nie dbaæ o ca³¹ resztê.

Czy piszê teraz nie na temat? Oceñcie sami ! Krytyka «podró¿y w czasie» podczas modlitwy o uzdrowienie mo¿e byæ bardzo ³atwo obrócona przeciw katolickiemu sposobowi sprawowania sakramentu pokuty - pamiêtajmy o tym ! A ju¿ zw³aszcza przeciw praktyce « spowiedzi generalnej» z ca³ego ¿ycia !

7/ «¿eby byc szczêœliwym trzeba przestaæ o to zabiegaæ»

Oto kolejny «jansenizuj¹cy» w¹tek: szczêœcie na «tym œwiecie» jest nieosi¹galne, a mo¿e nawet i niewskazane. Có¿, na pewno pe³ni szczêœcia ju¿ teraz nie osi¹gniemy, ale na pewno nie jesteœmy skazani na cierpiêtnictwo, jak o tym swiadcz¹ nastêpuj¹ce fragmenty Pisma:

Synu mój, nie zapomnij mych nauk, twoje serce niech strze¿e nakazów,bo wiele dni i lat ¿ycia i pe³niê ci szczêœcia przynios¹: Dla tego, co strze¿e <m¹droœci>, drzewem jest ¿ycia, a kto siê jej trzyma - szczêœliwy. (Prz 3:1-2,18)

Owszem, szczêœcie cz³owieka bogobojnego nie jest b³ogostanem i czêsto zmieszane jest z cierpieniem:tego nas w³aœnie ucz¹ ewangeliczne B³ogos³awieñstwa. Autorka uwa¿a najwyra¿niej, ¿e szczêœcie, które one g³osz¹ polega na cierpiêtnictwie. Jest to typowa interpretacja jansenistyczna, ale na pewno nie katolicka ! Manipulacja polega na tym, ¿e B³ogos³awieñstwa g³osz¹ szczêœcie autentyczne, choæ natury nadprzyrodzonej: ogl¹danie Boga, doznanie mi³osierdzia, zostanie synami Bo¿ymi, nasycenie siê sprawiedliwoœci¹ Bo¿¹ (NB. w Biblii jest to synonim œwiêtoœci - ¿ydowscy œwiêci nazywaj¹ siê «tsadiqim» - sprawiedliwi). To szczêœcie jest dane nam ju¿ teraz - choæ w ca³ej pe³ni otrzymamy je dopiero po œmierci. Warto wiedzieæ, ¿e B³ogos³awieñstwa maj¹ przepiêkn¹ strukturê, tak ¿e mo¿na je u³o¿yæ parami. Z tej struktury wynika w³aœnie, ¿e - dla przyk³adu - mi³osierdzia dostêpujemy, gdy p³aczemy nad swoim grzechem, smucimy siê z powodu stanu tego œwiata i jesteœmy mi³osierni dla bliŸnich. [nie rozwijam tego tematu - to jest znów materia³ na ogromny artyku³]. Nasza nadprzyrodzona radoœæ jest w ¿yciu chrzeœcijanina nieustannie zmieszana z przyrodzonym smutkiem - jak to s³usznie powtarza³a s³uga Bo¿a Marta Robin. Tak - to nie jest b³ogostan, ale te¿ nie jest to los nêdzarza, p³aksy, cz³owieka mia³kiego i stale dostaj¹cego od innych po g³owie !

Istot¹ szczêœcia jest pokój, jakiego œwiat dac nie mo¿e (hebr. shalom):

Jeszcze chwila, a nie bêdzie przestêpcy: spojrzysz na jego miejsce, a ju¿ go nie bêdzie. Natomiast pokorni posi¹d¹ ziemiê i bêd¹ siê rozkoszowaæ wielkim pokojem. (Ps 37:10-11)

Pokój zostawiam wam, pokój mój dajê wam. Nie tak jak daje œwiat, Ja wam dajê. Niech siê nie trwo¿y serce wasze ani siê lêka. (Jn 14:27)

A przyszed³szy [Jezus] zwiastowa³ pokój wam, którzyœcie daleko, i pokój tym, którzy blisko. (Ef 2:17).

A pokój Bo¿y, który przewy¿sza wszelki umys³, bêdzie strzeg³ waszych serc i myœli w Chrystusie Jezusie. (Flp 4:7)

Có¿ jednak znajdujemy w artykule ? Okazuje siê, ¿e to w³aœnie bezbo¿ni, a nie pobo¿ni ciesz¹ siê na tym œwiecie pokojem dixit Jer 12,1! Niestety, tu znów mamy do czynienia z nieprawdopodobnym wprost nieporozumieniem (o manipulacji nie œmiem pisaæ, bo autora tak dobrego artyku³u o pokoju-shalom - patrz http://www.apologetyka.katolik.pl/odnowa/nasze_korzenie/szalom/index.php i który wszystkim gor¹co polecam - nie podejrzewam o tak dalece id¹c¹ hipokryzjê !).

Pomiñmy ju¿ nawet fakt, ¿e Jeremiasz wypowiada te s³owa rozgoryczony, pe³en bólu, podobnie jak Hiob, który wykrzykuje swoje cierpienie w jeszcze gwa³towniejszych s³owach:

Spokojne namioty z³oczyñców, kto gniewa Boga, jest dufny; za rêkê go Bóg prowadzi. (Job 12:6)

Chodzi o to, ¿e u¿yte i przez Jeremiasza i przez Hioba s³owa nie maj¹ nic wspólnego z pokojem-shalom: chodzi tu raczej o «œwiêty spokój», o ogólne powodzenie w ¿yciu, brak cierpieñ i problemów [hebrajski rdzeñ "shalah"], a nie o pokój Bo¿y, o którym mówi Psalm 37 [rdzeñ "shalam"]. Bezbo¿ny za¿ywa fa³szywego spokoju, który polega na udanych próbach egoistycznego zaspokajania swoich ¿¹dz, ale tak naprawdê nigdy nie jest szczêœliwy. Natomiast szczêœcie pobo¿nego polega na s³u¿eniu innym i doœwiadczaniu pe³ni istnienia - pomimo cierpieñ, prób i doœwiadczeñ. I takiego w³aœnie szczêœcia ka¿e nam szukaæ S³owo Bo¿e:

PójdŸcie, synowie, s³uchajcie mnie; nauczê was bojaŸni Pañskiej.

Jakim ma byæ cz³owiek, co mi³uje ¿ycie i pragnie dni, by za¿ywaæ szczêœcia?

Powœci¹gnij swój jêzyk od z³ego, a twoje wargi od s³ów podstêpnych!

Odst¹p od z³ego, czyñ dobro; szukaj pokoju, idŸ za nim!

(Ps 34:12-15)

A wiêc zabiegaj o szczêœcie i b¹dŸ szczêœliwy- ale wybierz to, co jest nim naprawdê, a nie tylko jego pozorem.

8/ «s³owo Bo¿e nie zawsze przynosi pocieszenie» « ¿ycie chrzeœcijanina jest nieustann¹ walk¹ ze swoim grzechem»

¯yciem chrzeœcijanina jest Chrystus, a jego celem - upodobnienie siê do Niego. Walka z grzechem jest tylko konsekwencj¹ tego fundamentalnego wyboru, a nie celem samym w sobie. Etymologia s³owa « grzeszyæ» (hebr. chata' , gr. hamartano) to tyle co «chybiæ, nie trafiæ w cel, rozmin¹æ siê siê z czymœ». Gdyby Dobra Nowina polega³a na tym, ¿e ca³e ¿ycie bêdziemy walczyæ z grzechem, a potem «ewentualnie» dostaniemy siê do nieba (po d³u¿szym lub krótszym pobycie w czyœæcu) - nie bylibyœmy chyba rozentuzjazmowani podobn¹ perspektyw¹. Tymczasem Ewangelia przedstawia nam zupe³nie inn¹ perspektywê: perspektywê przemienienia naszej natury, uœwiêcenia i przebóstwienia. Proces ten zaczyna siê juz teraz, od momentu chrztu, a S³owo Bo¿e, sakramenty i wstawiennictwo braci s¹ nam dane po to, aby w pe³ni ukszta³towa³ siê w nas Chrystus (por. Gal 3,19). S³owo bywa bolesne, jeœli kruszy nasze serca, wypomina nam zejœcie na bezdro¿a grzechu, uœmierca starego cz³owieka w nas - ale NIGDY nie odmawia nam pocieszenia, bo jest s³owem Kogos, kto kocha nas bardziej, ni¿ my sami bylibyœmy w stanie kochaæ samych siebie.

Trzeba tylko odkryæ jego s³odycz w swoim czasie (por. Ap 10,9-10) . Chyba, ¿e chcemy uparcie tkwiæ w jansenistycznym duchowym masochizmie i wykrzykiwac co rusz: «jak ja cierpiê, ach jak ja cierpiê, jak ja wspaniale cierpiê dla Pana !».

9/ «czy samo S³owo Bo¿e i Eucharystia nie wystarczaj¹ do uzdrowienia?»

Artyku³ stawia nas przed bardzo dziwn¹ alternatyw¹: gdy poszukujesz uzdrowienia to masz do wyboru albo S³owo i sakramenty, albo pseudochrzeœcijañsk¹ praktykê «uzdrowienia wewnêtrznego».

Tymczasem autentyczna modlitwa o uzdrowienie praktykowana w Odnowie nie jest ani jednym, ani drugim: jest natomiast modlitw¹ wstawiennicz¹ za brata lub siostrê w potrzebie z u¿yciem charyzmatów. Charyzmaty s¹ zawsze podporz¹dkowane S³owu i sakramentom: prosz¹cy o uzdrowienie otrzymuje obficie s³owa z Pisma i jest niemal z regu³y gor¹co zachêcany do korzystania z sakramentu pojednania i/lub chorych i/lub Eucharystii (by³o tak przynajmniej zawsze wtedy gdy ja uczestniczy³em w takiej modlitwie).

Autorka zdaje siê sugerowaæ, ¿e wszystko, co S³owem lub sakramentem nie jest, jest rodzajem «zwiedzenia psychologicznego». A zatem charyzmaty te¿ ? A jesli tak nie twierdzi, to po co one s¹? Tylko po to, aby sobie «poœpiewaæ jêzykami» na zgromadzeniu modlitewnym i przeczytaæ biblijna perykopê z góry « rozeznan¹» przez lidera parê dni wczêœniej (dla wiêkszego bezpieczeñstwa) ?

10/ «wiele osób powa¿nie ucierpia³o wskutek przeprowadzonych modlitw o uzdrowienie» i «uzdrowienie wewnêtrne jest œlepym zau³kiem»

Ile jest zatem tych ofiar modlitwy o uzdrowienie ? Czy na pewno wiêcej ni¿ ofiar trumatycznych spowiedzi? Stawiam to pytanie bardzo prowokacyjnie, bo zdarza³y siê w mojej rodzinie przypadki spowiedzi, po których zraniona osoba rzuca³a Koœció³ na kilkadziesi¹t nawet lat. I czy z tego powodu odrzucimy sakrament pojednania w formie indywidualnego wyznania grzechów kap³anowi ? Czy tych kilkaset «wpadek» mo¿e przes³oniæ oceany dobra, uzdrowienia i mi³osierdzia, które wyla³y siê na miliony penitentów klêcz¹cych za kratkami konfesjona³u?

Kazda spowiedŸ jest ryzykiem i dla spowiednika i dla penitenta, ale w imiê mi³oœci Bo¿ej warto je podj¹æ. Modlitwa o uzdrowienie te¿ wi¹¿e sie z podjêciem ryzyka, ale Bóg b³ogos³awi ryzykantom wyp³ywaj¹cym na g³êbiê - byle tylko dobrze siê przedtem do takiej misji przygotowali. Owszem, zdarzaj¹ siê pomy³ki, zdarza siê, ¿e osoba, za która siê modlimy, nie rozumie dobrze naszych s³ow, gestów i wyjaœnieñ. Ale jeœli tylko odczuje w swym sercu, ¿e modlimy siê z ni¹ i za ni¹ poniewa¿ j¹ kochamy, a nie dlatego, aby popisywac siê przed ni¹ darami duchowymi - wtedy nigdy nie znajdziemy siê w «œlepym zau³ku».

III. Propozycja normy pozytywnej

Artyku³ koncentruje siê na wszystkich mo¿liwych «b³êdach i wypaczeniach» modlitwy o uzdrowienie praktykowanej w Odnowie. A poniewa¿ nie powo³uje siê przy tym na ¿aden przyk³ad pozytywny, sprawia wra¿enie, jakby jego celem by³o totalne wyeliminowanie podobnej modlitwy z duchowoœci pentekostalnej.

Gdyby tak siê istotnie sta³o, Koœció³ utraci³by ogromn¹ czêœæ na nowo odkrytego dziêki przebudzeniu Charyzmatycznemu skarbu : mo¿liwoœci doœwiadczania autentycznej duchowej solidarnoœci chrzeœcijan, którzy otrzymuj¹ od Ducha Bo¿ego charyzmaty (w tym charyzmaty uzdrawiania) nie dla siebie, ale dla innych. Przekonujemy siê wtedy na w³asne oczy, ¿e Bóg autentycznie czyni poœród nas wielkie rzeczy nie dziêki naszym hipotetycznym «zas³ugom» (np. modlitwom, postom i umartwieniom podjêtym w czyjejœ intencji), ale dziêki pokorze tego to brata, czy tej siostry, która zaryzykowa³a oœmieszenie siê, niezrozumienie, a nawet b³¹d, aby przekazaæ innemu bratu i siostrze w potrzebie s³owa, gesty i obrazy dotykaj¹ce najczulszych strun jego wnêtrza i nios¹ce mu mi³oœæ Bo¿¹. Niektóre z tych gestów, obrazów i s³ow, które otrzyma³em od innych lub sam otrzyma³em dla innych do dziœ tkwi¹ w mej pamiêci niczym kamienie milowe mej osobistej «historii œwiêtej». Gdy czytam takie oto s³owo w Biblii, trudno mi nie pamiêtaæ wtedy o tym bracie, o tej siostrze, która mi go kiedyœ da³a i wspomnieæ j¹ przed Panem z wdziêcznoœci¹. Albo pomodlic siê raz jeszcze za osobê, której takie s³owo kiedyœ da³em…

Na koñcu chcê zatem przedstawiæ pokrótce jak przebiega modlitwa wstawiennicza w pewnej francuskiej wspólnocie, z która by³em stowarzyszony przez ponad 4 lata i której zawdziêczam zdrowe fundamenty Odnowy nie ska¿onej ¿adnym pozakatolickim « fundamentalizmem».

1/ Osoba, która chce skorzystaæ z modlitwy wstawienniczej umawia siê najpierw u jednej z osób odpowiedzialnych za diakoniê (po francusku: service de prière). Wtedy jest pytana przede wszystkim o motywacjê i ewentualnie umawiana na okreœlon¹ godzinê. Jest te¿ informowana wstêpnie o przebiegu podobnej modlitwy i czasie (ok. 45 minut).

2/ Podczas modlitwy trzy osoby modl¹ siê bezpoœrednio z umówion¹ osob¹ («les priants»), a 3-5 innych osób modli siê w tym samym czasie tu¿ obok przed Najœw. Sakramentem.(«les adorants»). Grupa adoruj¹ca przekazuje grupie modl¹cej siê s³owa, obrazy i inne proroctwa otrzymane podczas adoracji. Polega to na wsuwaniu pod drzwi kartki z zapisanymi przekazami. Grupa adoruj¹ca nie wie, kim jest osoba, za któr¹ siê modl¹ poza informacj¹, czy jest to kobieta, czy te¿ mê¿czyzna. W przypadku dziecka modlitwa przebiega zupe³nie inaczej - przede wszystkim jest znacznie krótsza.

3/ Modlitwa zaczyna siê od krótkiego przedstawienia problemu: jest to po prostu pytanie Pana Jezusa «Co chcesz, abym dla Ciebie zrobi³?». Pozosta³e pytania mog¹ dotyczyæ wy³¹cznie uczuæ, a nie faktów: to nie jest przecie¿ ani spowiedŸ, ani towarzyszenie duchowe. Chodzi o to, aby lepiej wspó³odczuwaæ z cierpi¹cym bratem czy siostr¹.

4/ Nastêpnie osoba potrzebuj¹ca modlitwy jest zachêcona, aby zwróci³a siê w jakiœ sposób do Pana Jezusa w modlitwie. Gdy to ju¿ uczyni, inni uczestnicy dopowiadaj¹ do niej swoje «Amen», swoj¹ w³asn¹ modlitwê, która jakby przed³u¿a ow¹ pierwsz¹ proœbê. Dopiero potem nastêpuje modlitwa z u¿yciem charyzmatów.

5/ Ka¿da grupa (zarówno adoruj¹ca jak i modl¹ca siê) ma jedn¹ osobê odpowiedzialn¹ za przebieg modlitwy. Inne osoby s¹ jej poddane, niemniej zawsze aktywnie uczestnicz¹ w modlitwie. Osoba, za któr¹ siê modlimy zawsze jest proszona o wypowiedzenie tego co odczuwa, gdy otrzymuje jakieœ s³owo, proroctwo czy te¿ obraz. Jeœli nic jej to nie mówi - natychmiast jest to uznawane za fa³szywy trop. Tylko wyraŸne poruszenie serca jest znakiem autentycznoœci przekazanej treœci, które mo¿e zapocz¹tkowaæ dalszy dialog z modl¹cymi siê. Wyp³ynaæ mog¹ tak¿e sprawy wymagaj¹ce przebaczenia z doœæ odleg³ej przesz³oœci, ale nie jest to bynajmniej regu³¹. Ka¿da modlitwa przebiega inaczej i jest zawsze jak¹œ Bo¿¹ niespodziank¹. Nigdy nie zmusza siê nikogo do poszukiwania swoich zranieñ w zamierzch³ej przesz³oœci.

6/ Nigdy modlitwa wstawiennicza nie przeradza siê w modlitwê o uwolnienie. W razie odkrycia takiej koniecznoœci modlitwa jest natychmiast przerywana, a osoba jest zapisywana do moderatora wspólnoty, który jest diecezjalnym egzorcyst¹ (jednym z trzech w tej diecezji). Moderator zawsze czuwa w pobli¿u w osobnym pokoju.

7/ Po modlitwie ma zawsze miejsce podsumowanie («relecture de la prière») z udzia³em obu grup. Wtedy prze¿ywamy w pe³ni raz jeszcze wszystkie piêkne (niekiedy jednak trudne) chwile jakie mia³y miejsce w czasie modlitwy za 2-3 osoby z danego dnia i uczymy siê nawzajem od siebie jak lepiej otrzymywaæ charyzmaty, jak unikaæ b³êdów, jak wspieraæ siê nawzajem w naszej s³u¿bie. S¹ to bardzo szczególne chwile, kiedy czujemy siê naprawdê Koœcio³em i jest nam z tym dobrze..

8/ Osoby pos³uguj¹ce modlitw¹ wstawiennicz¹ musz¹ przejœæ najpierw doœc intensywn¹ formacjê we wspólnocie. Potem musz¹ zaliczyæ sta¿ w grupie adoruj¹cych. Nie wszyscy chc¹ wtedy przejœæ do grupy modl¹cych siê bezpoœrednio za osoby: na ogó³ tylko niektóre osoby siê na to decyduj¹ (musz¹ byæ jednak najpierw o to proszone przez odpowiedzialnego za diakoniê modlitwy). Grupa adoruj¹cych jest bowiem czymœ niesamowitym - to ona czêsto prowadzi modlitwê, bo to co przekazuje jest na ogó³ o wiele cenniejsze i trafniejsze od charyzmatów otrzymywanych przez grupê modl¹c¹ siê bezpoœrednio.

Sapienti sat (czyli «m¹dremu wystarczy»). Innych szczegó³ow nie przekazujê, bo nie mam do tego prawa. Jeœli szanownych kolegów Apologetów nie przekona³em - trudno. Pos³uchajcie przynajmniej, wy wszyscy, którzy z tak niek³amanym zapa³em walczycie z modlitw¹ o uzdrowienie, co powiedzia³ u progu dziejów Koœcio³a m¹dry rabbi Gamaliel:

Mê¿owie izraelscy - przemówi³ do nich - zastanówcie siê dobrze, co macie uczyniæ z tymi ludŸmi. Bo niedawno temu wyst¹pi³ Teodas, podaj¹c siê za kogoœ niezwyk³ego. Przy³¹czy³o siê do niego oko³o czterystu ludzi, zosta³ on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i œlad po nich zagin¹³. Potem podczas spisu ludnoœci wyst¹pi³ Judasz Galilejczyk i poci¹gn¹³ lud za sob¹. Zgin¹³ sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Wiêc i teraz wam mówiê: Odst¹pcie od tych ludzi i puœæcie ich. Je¿eli bowiem od ludzi pochodzi ta myœl czy sprawa, rozpadnie siê, a je¿eli rzeczywiœcie od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyæ i mo¿e siê czasem okazaæ, ¿e walczycie z Bogiem. Us³uchali go. (Dz 5:35-39)

Czy i wy us³uchacie ?

UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE - MÓJ G£OS W DYSKUSJI

Napisa³ MA£GORZATA BORECKA

Z przyjemnoœci¹ zauwa¿y³am w mojej skrzynce pocztowej zawiadomienie o aktualizacji serwisu internetowego Apologetyka, z którego dowiedzia³am siê o artykule Aleksandry Kowal poœwiêconemu uzdrowieniu wewnêtrznemu. PóŸniejsza aktualizacja zawiera³a informacjê, ¿e toczy siê gor¹ca dyskusja dotycz¹ca tego zagadnienia. Postanowi³am zapoznaæ siê z wymienionym artyku³em, zamieszczon¹ polemik¹ Marka Piotrowskiego i wnioskami, do których doszli uczestnicy III sesji Apologetycznej. Cieszê siê, ¿e takie artyku³y zosta³y napisane - s¹ bardzo ciekawe.

Pragnê w zwi¹zku z lektur¹ tych tekstów podzieliæ siê moj¹ refleksj¹ na temat tego, co potocznie rozumiane jest w krêgu Odnowy w Duchu Œwiêtym pod pojêciem uzdrowienia wewnêtrznego.

ODZYSKAÆ MOC DUSZY, ABY ROZPOCZ¥Æ BIEG OLBRZYMA.

Czy o istnieniu uzdrowienia wewnêtrznego mo¿emy mówiæ w kontekœcie wzrostu ¿ycia duchowego i czy w Koœciele istniej¹ na to przyk³ady?

Aleksandra Kowal nie pozostawia nam w¹tpliwoœci pisz¹c: „Uzdrawianie wewnêtrzne jest metod¹ skierowan¹ bardziej na wzrost ¿ycia wewnêtrznego, czyli skupia siê na psychice, na uczuciach, na subiektywnych doznaniach, dotyczy wiêc sfery natury, sfery przyrodzonej. Natomiast nie dotyczy wzrostu ¿ycia duchowego, jest œlepym zau³kiem, wynikaj¹cym z os³abienia wiary w moc sakramentów i samego Jezusa Chrystusa”.

Z lektury ca³ego artyku³u skupiaj¹cego siê g³ównie nie na uzdrowieniu wewnêtrznym, ale bardziej na „metodach” wyprowadzony jest ogólny wniosek, ¿e takie uzdrowienie nie istnieje i nie ma na to przyk³adów ani w tradycji Koœcio³a ani w Piœmie œwiêtym.

Czy jest tak naprawdê ?

Myœlê, ¿e jest inaczej. Nie zag³êbiaj¹c siê w tym miejscu w S³owo Bo¿e, uwa¿am, ¿e mo¿emy mówiæ o doœwiadczaniu przez ludzi Koœcio³a uzdrowienia wewnêtrznego jako doœwiadczenia uzdrawiaj¹cej ³aski Jezusa Chrystusa odnosz¹cej siê do uwolnienia od skutków prze¿ycia traumatycznych wydarzeñ. Uzdrowienie to mo¿e siê dokonaæ i ma ono wp³yw na rozwój nie tylko ¿ycia wewnêtrznego, ale przede wszystkim duchowego (dzia³anie Boga s³u¿y przecie¿ nie tylko naszemu zdrowiu - w tym psychicznemu, ale przede wszystkim naszemu zbawieniu - drodze œwiêtoœci).

Moim zdaniem bardzo dobrze udokumentowanym przyk³adem doœwiadczenia uzdrowienia wewnêtrznego jest œwiêta Teresa z od Dzieci¹tka Jezus, potocznie nazywana Ma³¹ Œwiêt¹ Tresk¹.

Jej drogê wzrostu duchowego mo¿emy œledziæ od bardzo wczesnych lat dzieciñstwa - niejako „od poczêcia do naturalnej œmierci”, dziêki szczegó³owej autobiografii zawartej w pamiêtniku pt. „Dzieje Duszy”.

Œw. Teresa, wychowana w bardzo religijnej rodzinie, mog³aby uchodziæ za osobê która nie potrzebowa³a nawrócenia, gdy¿ - jak sama wyzna³a - nigdy w ¿yciu nie pope³ni³a grzechu ciê¿kiego. A jednak mówi o sobie, ¿e w wieku lat czternastu nawrócenia doœwiadczy³a.

Opisuj¹c to zdarzenie, odwo³uje siê do innego, które mia³o miejsce w jej ¿yciu, kiedy skoñczy³a cztery i pó³ roku - wtedy umar³a m¹dra, czu³a i kochaj¹ca Matka Teresy.

Œmieræ Matki rozpoczyna nowy okres w ¿yciu 4,5-letniego dziecka, zakoñczony po dziesiêciu latach. Moment œmierci Matki i to co nast¹pi³o póŸniej œw. Teresa opisuje s³owami: „Okres ten obejmuje lata od czterech i pó³ do czternastego roku ¿ycia, kiedy to odzyska³am w pe³ni moje dzieciêce usposobienie, nabieraj¹c równoczeœnie powagi ¿ycia. Muszê Ci wyznaæ, moja Matko, ¿e po œmierci Mamusi moje usposobienie zmieni³o siê ca³kowicie; dot¹d ¿ywa nad miarê, sk³onna do wynurzeñ, sta³am siê nieœmia³a i ³agodna, zbyt przewra¿liwiona. Wystarczy³o jedno spojrzenie, a zalewa³am siê ³zami; by mnie zadowoliæ, trzeba by³o zupe³nie mn¹ siê nie zajmowaæ; nie mog³am znieœæ towarzystwa ludzi obcych, weso³oœæ odzyskiwa³am tylko w gronie rodzinnym…” (Dzieje Duszy, 1988, s. 52)

Dzia³o siê tak pomimo wielkich mi³oœci, jak¹ otoczyli j¹ najbli¿si. Dopiero ³aska Boga wp³ynê³a na przemianê Teresy.

Œwiêta daje o tym œwiadectwo: „A przecie¿ otaczano mnie nieustann¹ serdecznoœci¹ najbardziej delikatn¹. Serce Tatusia, ju¿ przedtem tak czu³e i, wzbogaci³o sw¹ mi³oœæ w uczucia prawdziwie macierzyñskie… (…) Ach, gdyby dobry Bóg nie udzieli³ dobroczynnych promieni swojemu kwiatuszkowi nie zdo³a³by on nigdy zaaklimatyzowaæ siê na ziemi, by³ jeszcze zbyt s³aby, by móg³ znieœæ deszcze i burze, potrzebowa³ ciep³a, s³odkiej rosy i wiosennego wietrzyka” (tam¿e, s. 52).

Œwiêta Teresa pisz¹c o swoim nawróceniu, mówi o ma³ym cudzie, jakiego Bóg musia³ dokonaæ w jej ¿yciu.

„Moja nadmierna uczuciowoœæ czyni³a mnie nieznoœn¹; jeœli komuœ z mych ukochanych sprawi³am mimo woli choæby najmniejsz¹ przykroœæ, wówczas zamiast przejœæ nad tym do porz¹dku dziennego, p³aczem powiêksza³am swoj¹ winê zamiast j¹ zmniejszyæ. (..) Nie pomog³y ¿adne perswazje; nie by³am w stanie zdobyæ siê na poprawê z tej brzydkiej wad . (..) Dobry Bóg musia³ sprawiæ ma³y cud, bym w jednej chwili dojrza³a; uczyni³ to w niezapomnianym dniu Bo¿ego Narodzenia” (tam¿e, s. 108-109).

Pisze póŸniej o mi³oœci Boga ku niej i o przemianie nocy duszy w strumienie œwiat³a: „Tej nocy, w której z mi³oœci ku mnie sam sta³ siê s³abym i cierpi¹cym, mnie uczyni³ siln¹ i odwa¿n¹, (…) od tej b³ogos³awionej nocy nie uleg³am ju¿ ¿adnej walce, ale przeciwnie, sz³am ze zwyciêstwa w zwyciêstwo, rozpoczynaj¹c - rzec mo¿na - „bieg olbrzyma”… ród³o moich ³ez wysch³o i odt¹d rzadko i z trudem siê otwiera³o” (tam¿e, s. 109).

Wyznaje, ¿e w³aœnie w tym dniu otrzyma³a ³askê dojrza³oœci, czyli ca³kowitego nawrócenia, odzyska³a coœ co utraci³a prze¿ywaj¹c œmierci Matki w dzieciñstwie: „Terenia odzyska³a na zawsze moc duszy, któr¹ utraci³a w wieku lat czterech i pó³”. By³o to dla Teresy wydarzenie cudowne: „Od tej nocy pe³nej œwiat³a rozpocz¹³ siê trzeci okres mego ¿ycia, najpiêkniejszy z poœród wszystkich, obfituj¹cy w ³aski Nieba! Jezus (…) w jednej chwili dokona³ dzie³a, jakiemu nie mog³am sprostaæ przez dziesiêæ lat (tam¿e, s. 110).

Jezus sprawi³, ¿e Teresa zapomnia³a o sobie, doœwiadczy³a mi³oœci i poczu³a siê szczêœliwa. Œwiêta pisze: „Jednym s³owem, w serce moje wst¹pi³a mi³oœæ po³¹czona z pragnieniem zapomnienia o sobie, by innym sprawiæ przyjemnoœæ, i od tej chwili poczu³am siê szczêœliwa”. (tam¿e, s. 110).

Wszystkim, którzy kiedykolwiek czytali œwiadectwo osoby za któr¹ modlono siê o uzdrowienie wewnêtrzne s³owa œw. Teresy z Liseux zabrzmi¹ dziwnie znajomo.

Na pewno warto praktykê nazywan¹ przez Ruch Odnowy w Duchu Œwiêtym uzdrowieniem wewnêtrznym uporz¹dkowaæ, zw³aszcza dokonaæ oceny prowadzonych rekolekcji czy wrêcz modlitw - bo mo¿e nie s¹ to modlitwy, tylko terapie. Ale w nurcie modlitw o uzdrowienie wewnêtrzne, z którym siê zapozna³am w Ruchu Œwiat³o-¯ycie, nigdy nie chodzi³o o coœ innego, jak o proœbê skierowan¹ do Boga, aby je¿eli jest taka Jego wola, pozwoli³ osobie, za któr¹ siê modlimy, odzyskaæ utracon¹ przez bolesne doœwiadczenia „moc duszy”, aby rozpocz¹³ siê w ¿yciu pokrzywdzonego cz³owieka wzrost duchowy - „bieg olbrzyma”.

Œwiêta Teresa odzyska³a tê moc przez pozornie niemaj¹ce znaczenia wydarzenie - byæ mo¿e to w³aœnie modlitwy sióstr wyprosi³y ³askê przemiany Teresie. Modlitwa za cierpi¹cego (niezale¿nie jaki jest powód cierpienia) jest czynem mi³oœci wobec pokrzywdzonego.

Bo trzeba postawiæ tu nastêpne pytanie:

CZY NALE¯Y SIÊ MODLIÆ O ZDROWIE?

CZY NIE JEST TO WYRAZEM ODRZUCANIA WOLI BO¯EJ?

Czy mo¿na osobie, która cierpi czy jest chora (fizycznie lub psychicznie) przypisaæ za to winê w postaci np. braku dojrza³oœci duchowej, nawrócenia czy wrêcz braku wiary? Albo osobie, która szuka zdrowia i w przypadku choroby modli siê o nie, a jednoczeœnie chodzi do lekarza, przypisaæ brak pos³uszeñstwa Bogu, brak wiary? A mo¿e powinniœmy modliæ siê o zdrowie tylko w przypadku raka, a w przypadku grypy ju¿ nie?

Pytania te s¹ czysto retoryczne, bo odpowiedzi s¹ oczywiste. To wszystko odnosi siê tak¿e do braku zdrowia w dziedzinie psychiki.

Œw. Pawe³ wyznaje w liœcie do Koryntian, ¿e doœwiadcza s³aboœci pomimo modlitwy do Boga (2 Kor 12, 7-9): Aby zaœ nie wynosi³ mnie zbytnio ogrom objawieñ, dany mi zosta³ oœcieñ dla cia³a, wys³annik szatana, aby mnie policzkowa³ - ¿ebym siê nie unosi³ pych¹. Dlatego trzykrotnie prosi³em Pana, aby odszed³ ode mnie, lecz [Pan] mi powiedzia³: Wystarczy ci mojej ³aski. Moc bowiem w s³aboœci siê doskonali. Najchêtniej wiêc bêdê siê chlubi³ z moich s³aboœci, aby zamieszka³a we mnie moc Chrystusa”.

Je¿eli nikt nie neguje modlitwy o zdrowie czy uzdrowienie, gdy mamy do czynienia z chorob¹ cia³a, to tak samo nie mo¿emy negowaæ proœby o zdrowie czy uzdrowienie w dziedzinie ludzkiej psychiki. Modlitwa o zdrowie i chodzenie do lekarza nie s¹ czynnoœciami, które siê wzajemnie wykluczaj¹ (albo - albo). To samo dotyczy modlitwy i terapii psychologicznej. I tak, jak nie leczymy siê z byle powodu antybiotykami, tak te¿ nie trzeba z ka¿dym problemem udawaæ siê do terapeuty.

Aleksandra Kowal bardzo piêknie zauwa¿y³a, ¿e czas oraz serdeczna troska najbli¿szych s¹ w takich wypadkach traumatycznych wydarzeñ, jak np. œmieræ bliskiej osoby, najlepszym lekarzem. Ale prawd¹ jest te¿, ¿e tak jak wyznaje œw. Teresa nawet wielka mi³oœæ rodziny nie pomaga³a jej.

Bolesn¹ prawd¹ jest te¿, ¿e nie ka¿dy ma w swojej rodzinie oparcie. Nie ka¿dy ma przyjaciela czy nawet kierownika duchowego, który w takich momentach nam towarzyszy nie tylko obecnoœci¹, ale przede wszystkim modlitw¹. W Piœmie œwiêtym czytamy, ¿e taka osoba jest rzadkim skarbem danym nam przez Boga. Syr 7:15 „Wierny przyjaciel jest lekarstwem ¿ycia; znajd¹ go boj¹cy siê Pana”.Osoby, które maj¹ wierz¹cych przyjació³ (lub jeszcze lepiej kierowników duchowych), byæ mo¿e nigdy nie odczuj¹ potrzeby korzystania z takiej modlitwy. Natomiast my chrzeœcijanie jesteœmy powo³ani do tego, aby kochaæ innych - czyli byæ przyjació³mi dla innych. Jesteœmy powo³ani do tego, aby wys³uchaæ drugiego cz³owieka bez oceniania jego problemów, do modlitwy za dan¹ osobê, a czasami do udzielenia dobrej rady. Koœció³ zna to doskonale - zawiera siê to w uczynkach mi³osierdzia co do duszy i uczynkach mi³osierdzia co do cia³a (wiedza ta powinna byæ opanowana na poziomie przystêpowania do I Komunii Œwiêtej).

Warto te¿ siêgn¹æ do Katechizmu Koœcio³a Katolickiego. W rozdziale „Sakramenty uzdrowienia” - jest miejsce poœwiêcone wewnêtrznej pokucie, która mo¿e wyra¿aæ siê w bardzo zró¿nicowanych formach, w tym: „wysi³ki podejmowane w celu pojednania siê z bliŸnimi, ³zy pokuty, troskê o zbawienie bliŸniego, wstawiennictwo œwiêtych i praktykowanie mi³oœci, która `zakrywa wiele grzechów'” (KKK 1434).

CZY ISTNIEJ¥ ZRANIENIA?

Jedn¹ z najwiêkszych ran ostatniego czasu, spowodowanych przez grzech nie tylko w sercu grzesznika, ale i w sercu ofiary, a tak naprawdê w ciele ca³ego Koœcio³a, jest g³oœna sprawa ksiê¿y-pedofili. S³owa Papie¿a przytoczone za Agencj¹ KAI brzmi¹ wstrz¹saj¹co:

„Jan Pawe³ II przyzna³, ¿e jest zdruzgotany skandalem pedofilii w amerykañskim Koœciele. W Watykanie trwa narada Papie¿a z kardyna³ami USA nt. kryzysu spowodowanego nadu¿yciami seksualnymi duchownych tego kraju.

- „Podobnie jak wy jestem g³êboko zdruzgotany faktem, ¿e ksiê¿a i zakonnicy, których powo³aniem jest pomoc ludziom w osi¹gniêciu œwiêtoœci, wywo³ali cierpienia i zgorszenie” - powiedzia³ Papie¿ otwieraj¹c bezprecedensowe spotkanie.

Przyzna³, ¿e z powodu dotychczasowego podejœcia do tego skandalu spad³o zaufanie wiernych do hierarchii Koœcio³a. - Nadu¿ycia, które do tego doprowadzi³y, s³usznie zas³uguj¹ na miano przestêpstwa; s¹ one tak¿e grzechem budz¹cym grozê w oczach Boga - doda³ Jan Pawe³ II.

Wyrazi³ on solidarnoœæ i wspó³czucie ofiarom i ich rodzinom. Papie¿ ma nadziejê, ¿e zapocz¹tkowany proces oczyszczenia przyniesie spodziewane rezultaty. - Oczyszczenie to - podkreœli³ - jest pilnie potrzebne w ca³ym Koœciele, je¿eli ma on skutecznie g³osiæ Ewangeliê” (Wiadomoœæ KAI z 23.04.2002 r.).

Te s³owa nie wymagaj¹ komentarza.

Jezus mówi o krzywdzie wyrz¹dzonej drugiemu cz³owiekowi tak wielkiej, ¿e mo¿e doprowadziæ drugiego niewinnego cz³owieka a¿ do grzechu - £k 17, 1-2: „Rzek³ znowu do swoich uczniów: Niepodobna, ¿eby nie przysz³y zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodz¹. By³oby lepiej dla niego, gdyby kamieñ m³yñski zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, ni¿ ¿eby mia³ byæ powodem grzechu jednego z tych ma³ych. Uwa¿ajcie na siebie”..

CZY MO¯EMY MÓWIÆ O PROBLEMIE NIEW£AŒCIWEGO DOBORU CYTATÓW?

W artykule Aleksandry Kowal dobór cytatów jest nie tyle niew³aœciwy, co nieprzypadkowy - jest po prostu bardzo charakterystyczny.

Wszyscy „starzy wyjadacze” pamiêtaj¹ okres, kiedy lektur¹ obowi¹zkow¹, której uczyliœmy siê na pamiêæ, by³a ksi¹¿eczka „Cztery prawa ¿ycia duchowego”. Nie trzeba by³o wypowiadaæ wersetów z Pisma œwiêtego, wystarczy³o rzuciæ has³o „Jan 3, 16” - na poparcie jakiejœ tezy i ka¿dy wiedzia³ o co chodzi. Podobnie jest z cytatami wybranymi przez Aleksandrê Kowal. S¹ one bardzo charakterystyczne dla jednego z ruchów koœcielnych.

Odnowa w Duchu Œwiêtym - która prawdê o jednym ze Ÿróde³ „z³a” w sercu cz³owieka opiera na cytacie Mt 6, 14-15: „Jeœli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeœli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinieñ” - bêdzie organizowaæ rekolekcje „uzdrawiania wspomnieñ”, maj¹ce na celu uzyskanie pewnoœci, „¿e siê przebaczy³o” ; mog¹ tu wystêpowaæ nadu¿ycia.

A ruch - który prawdê o z³u w sercu opiera na cytacie 1 Tm 6,10: „Albowiem korzeniem wszelkiego z³a jest chciwoœæ pieniêdzy. Za nimi to uganiaj¹c siê, niektórzy zab³¹kali siê z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleœciami” - bêdzie organizowa³ obowi¹zkowe na okreœlonym etapie rekolekcje „dawania pieniêdzy” w celu wykazania, czy dana osoba zerwa³a ju¿ z grzechem i ma wiarê ; tu te¿ mog¹ wystêpowaæ nadu¿ycia.

Pierwsza grupa przez t¹ drug¹ bêdzie postrzegana jako ci, którzy s¹ w b³êdzie, bo szukaj¹ zbawienia w psychologii, a zbawienie jest w Chrystusie. A druga grupa przez t¹ pierwsz¹ bêdzie postrzegana jako ta, która szuka zbawienia w cierpieniu (a mo¿e w nawet w cierpiêtnictwie bo „im gorzej tym lepiej”) lub w uczynkach i jest w b³êdzie, bo przecie¿ zbawienie jest w Chrystusie.

Czy jest to powód do sporu? Jedni i drudzy wskazuj¹ ten sam fundament - Jezusa Chrystusa, a przy tym zarówno w przebaczaniu jak i w dawaniu pieniêdzy nie ma nic z³ego. Bóg jednak zawsze patrzy na serce (intencje cz³owieka); w ka¿dym nawet zewnêtrznie dobrym czynie mog¹ byæ intencje niew³aœciwe, ale o tym do koñca wie tylko Bóg.

Odpowiedzmy sobie sami na pytanie, co jest nam ³atwiej uczyniæ: przebaczyæ drugiemu cz³owiekowi i powiedzieæ „przebaczam ci”, czy daæ komuœ du¿¹ sumê pieniêdzy.

Korzystaj¹c z wiedzy ekonomicznej (jestem z wykszta³cenia ekonomistk¹) i teologicznej (studiowa³am teologiê), mogê powiedzieæ, ¿e na œwiecie grzech pojawi³ siê prêdzej, ni¿ pieni¹dze. To zdanie wypowiedziane jest oczywiœcie w formie ¿artu, aby podkreœliæ, ¿e do patrzenia na prawdy wiary nie mo¿emy u¿ywaæ jedynie cytatów (zw³aszcza tych obiegowo „u¿ywanych” w danej grupie religijnej), ale ws³uchaæ siê w g³os Koœcio³a. Po przeczytaniu artyku³u widzê, ¿e zarówno Aleksandrze Kowal, jak i braciom Linn chodzi, mimo ró¿nicy argumentacji, o upad³¹ naturê ludzk¹.

To co wydaje siê brzmieæ dziwnie: „uzdrowienie wewnêtrzne” - w innym ruchu bêdzie mieæ swój odpowiednik pod nazw¹ „egzorcyzmowanie afektów”. Która z tych nazw jest bardziej dziwaczna i pora¿aj¹ca, to pewnie zale¿y od subiektywnej oceny.

W Odnowie w Duchu Œwiêtym czy w Ruchu Œwiat³o-¯ycie jest stosowana praktyka duchowa nazywana „Oddanie ¯ycia Jezusowi i przyjêcie Go jako Pana i Zbawiciela” - czy to oznacza, ¿e to co jest charakterystyczne dla tych ruchów, nie jest poza nimi obecne w Koœciele?

Wzorem dla naszej modlitwy powinna byæ liturgia Koœcio³a. W akcie pokuty po wyznaniu grzechów zwracamy siê z proœb¹ o modlitwê za nas nie tylko do Maryi i œwiêtych, ale te¿ prosimy o modlitwê „braci i siostry”. Wyznajemy Bogu przed nimi, ¿e zgrzeszyliœmy myœl¹, mow¹, uczynkiem i zaniedbaniem. Prosimy Boga o odpuszczenie grzechów, ale te¿ modlimy siê o UWOLNIENIE SERCA OD NIEUPORZ¥DKOWANYCH PRZYWI¥ZAÑ.

UWOLNIENIE SERCA OD NIEUPORZ¥DKOWANYCH PRZYWI¥ZAÑ

- jest tym, o co w najg³êbszej istocie chodzi w modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne. Modlimy siê tu równie¿ o porz¹dkowanie naszych uczuæ zarówno tych negatywnych, jak i tych tzw. „pozytywnych”, które mog¹ prowadziæ do grzechu, a przede wszystkim o w³aœciwe ukierunkowanie naszego ¿ycia.

W czasie pierwszego skrutynium nad katechumenami celebrans wyci¹gaj¹c rêce odmawia modlitwê egzorcyzmu: „Panie Jezu, Ty jesteœ Ÿród³em, którego wybrani pragn¹, i nauczycielem, którego poszukuj¹. Tylko Ty jesteœ œwiêty, dlatego oni wobec Ciebie nie odwa¿aj¹ siê powiedzieæ, ¿e s¹ niewinni. Ufnie otwieraj¹ swoje serca, wyznaj¹ grzechy i ods³aniaj¹ ukryte rany. Z mi³oœci zatem uwolnij ich od s³aboœci, przywróæ zdrowie chorym, nasyæ pragn¹cych i udziel im pokoju. Moc¹ Twego imienia, które z wiar¹ wyznajemy, przyb¹dŸ teraz i ulecz ich. Wydaj rozkaz duchowi, którego zmartwychwstaj¹c pokona³eœ. Uka¿ swoim wybranym drogê w Duchu Œwiêtym, aby krocz¹c do Ojca, czcili Go w prawdzie”. ( OCHWD, 1988, s. 78)

A co z sytuacj¹, gdy ktoœ pragnie osi¹gn¹æ to niew³aœciwymi metodami? Jakiejkolwiek byœmy nie u¿yli metody prawda jest jedna: to Bóg uwalnia nasze serca. Z³a jest na pewno ta „metoda”, która koncentruje wiarê w uzdrowienie (nie myliæ z wyleczeniem przez terapiê) na metodzie, na technice, osobie, a nie na Bogu. Mo¿e siê te¿ zdarzyæ, ze jakiœ ruch buduje w sobie przekonanie, ¿e „ma metodê” - „patent na œwiêtoœæ”.

1 Kor 3, 7-11: „Otó¿ nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowi¹ jedno; ka¿dy wed³ug w³asnego trudu otrzyma nale¿n¹ mu zap³atê. My bowiem jesteœmy pomocnikami Boga, wy zaœ jesteœcie uprawn¹ rol¹ Bo¿¹ i Bo¿¹ budowl¹. Wed³ug danej mi ³aski Bo¿ej, jako roztropny budowniczy, po³o¿y³em fundament, ktoœ inny zaœ wznosi budynek. Niech ka¿dy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie mo¿e po³o¿yæ innego, jak ten, który jest po³o¿ony, a którym jest Jezus Chrystus”.

Bóg da³ nam rozum i przemawia do naszego rozumu - to oczywiste.

Mo¿e to, co krytykujemy jako metody okultystyczne (czy konieczne jest widzenie diab³a we wszystkim?), jest po prostu prób¹ przemówienia do naszego rozumu w celu przyjêcia orêdzia Ewangelii? W ewangelizacji u¿ywane s¹ ró¿ne metody: tradycyjne takie jak s³owo i œwiadectwo, ale te¿ i bardziej wspó³czesne jak: pantomima, scenki dialogowane. Nie zawsze scenki mo¿emy pokazaæ - bo nie jest to fizycznie mo¿liwe. A przecie¿ obraz silnie przemawia do cz³owieka i mo¿e mu pomóc w przyjêciu S³owa Bo¿ego. Zawsze jednak mo¿emy odwo³aæ siê do wyobraŸni cz³owieka i poprosiæ, aby to on sam odegra³ w wyobraŸni „scenkê”, która przemówi do jego rozumu. Z³y podsuwa nam obrazy z³e, aby nas kusiæ. Czy my nie powinniœmy podsuwaæ innym dobrych obrazów, aby innym pomóc?

Nie czyta³am ksi¹¿ek braci Linn i to, co piszê, nie jest ocen¹ metod tam proponowanych, a jedynie g³osem o umiar i trzeŸwoœæ w ocenie tych metod, któr¹ to ocenê zostawiam teologom i specjalistom.

Na koniec tych pisanych na gor¹co luŸnych myœli, nie tyle polemicznych, co bêd¹cych raczej prób¹ innego podejœcia do zagadnienia uzdrowienia wewnêtrznego i uzasadnienia modlitwy o takie uzdrowienie, pragnê odnieœæ siê do „nieroztrz¹sania przesz³oœci”.

M¥DROŒÆ SERCA

Psalmista wo³a do Boga (Ps 90, 12): „Naucz nas liczyæ dni nasze, abyœmy osi¹gnêli m¹droœæ serca”. Myœlê, ¿e o takiej piêknej m¹droœci serca mówi Aleksandra Kowal (nie chodzi chyba o brak wdziêcznoœci wobec Boga i brak pokory w uznaniu tego, co by³o w naszym ¿yciu). S¹ ludzie, którzy nie dokonuj¹ refleksji nad tym, co by³o. Mówimy potocznie, ¿e wszystko po nich „sp³ywa”, id¹ do przodu jak „po trupach”. Ale te¿ s¹ inni, którzy osi¹gnêli szczególn¹ m¹droœæ serca, coœ w rodzaju patrzenia na swoje ¿ycie z perspektywy wiecznoœci.

Najczêœciej s¹ to ci, o których wiemy, ¿e nawrócili siê w obliczu swojej œmierci. Mia³am wielkie szczêœcie przyjaŸniæ siê z tak¹ osob¹. Stara³a siê ona (ju¿ nie ¿yje) przekazaæ mi m¹droœæ cz³owieka, który nie grzebie siê w przesz³oœci (w sensie obci¹¿ania serca niepotrzebnymi troskami), bo wie, ¿e jeszcze dziœ mo¿e stan¹æ przed Bogiem.

Taka m¹droœæ serca jest ³ask¹ dan¹ przez Boga - w ten sposób Bóg dokonuje w nas uzdrowienia wewnêtrznego (czyli uwolnienia serca).

Cokolwiek byœmy nie napisali, wa¿nym jest, abyœmy wszyscy (o co siê modlê, mam wiarê i nadziejê) spotkali siê w Niebieskim Jeruzalem, gdzie ludzie (Ap 7, 16-17): „Nie bêd¹ ju¿ ³akn¹æ ani nie bêd¹ ju¿ pragn¹æ, i nie porazi ich s³oñce ani ¿aden upa³, bo paœæ ich bêdzie Baranek, który jest poœrodku tronu, i poprowadzi ich do Ÿróde³ wód ¿ycia: i ka¿d¹ ³zê otrze Bóg z ich oczu”.

Ma³gorzata Borecka,

Ruch Œwiat³o-¯ycie

G£OS W DYSKUSJI

Napisa³ O. KOSMA BUDZIÑSKI OFM

Pokój i Dobro!

Na ³amach strony Apologetyka trwa dyskusja na temat uzdrowienia wewnêtrznego. Jak ju¿ zd¹¿y³em siê zorientowaæ, zdania s¹ podzielone. I dobrze. Ja osobiœcie jestem zwolennikiem tej modlitwy, bo widzê jej dobre owoce. Otwarty jestem na wszelkie g³osy, bo zale¿y mi na dobru cz³owieka. Cz³owiek to nie jest rzecz, któr¹ mo¿na manipulowaæ, dlatego jestem bardzo wdziêczny za podjêcie dyskusji na temat tak bardzo delikatny. Jako kap³an prowadzê te modlitwy ju¿ od dziesiêciu lat i powiem, ¿e ci¹gle siê uczê. Patrzê w tej chwili na kalendarz, w którym s¹ odnotowane wizyty ludzi, którzy byli u mnie prosz¹c o modlitwê. Przez trzy lata mego pobytu w Legnicy by³o ich oko³o osiemset osób. Nie liczê lat poprzednich. Wydaje mi siê, ¿e mam jako takie doœwiadczenie w tej s³u¿bie.

Szczerze wyznam, ¿e troszeczkê przera¿a mnie radykalny i negatywny ton w artykule pani Aleksandry Kowal - Uzdrowienie wewnêtrzne - znaki zapytania, który ukaza³ siê jako „reklama” na stronie Apologetyki. Jakoœ w tonie tego artyku³u nie dostrzegam zaproszenia do dyskusji, ale wydaje mi siê, ¿e jest to próba znokautowania. Mo¿e siê mylê, bo jest to moje subiektywne odczucie, ale dostrzegam du¿o emocji i osobistych niechêci do modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne. Dostrzegam próbê oœmieszenia osób, które takie modlitwy przeprowadzaj¹. Powiem szczerze, ¿e moja pierwsza reakcja by³a taka, ¿e chcia³em ubraæ rêkawice bokserskie i do³o¿yæ pani Oli. Ale pomyœla³em sobie, ¿e przecie¿ ka¿dy ma prawo do wyra¿ania swego osobistego zdania i trzeba je uszanowaæ. Pomyœla³em bardzo praktycznie o pani Oli - mo¿e ten artyku³ to znak, ¿e potrzebuje pani Ola uzdrowienia wewnêtrznego, które tak zajadle atakuje? Zapraszam pani Olu!!!??? Po takim krótkim zastanowieniu postanowi³em przeczytaæ ten artyku³ w sposób pozytywny, szukaj¹c w nich dobrych rzeczy. Pani Olu postaram siê nie znokautowaæ pani. Nie widzê przyjemnoœci w zadawaniu ciosów.

Ogólnie dostrzegam w nim troskê o to, by oczyœciæ modlitwê o uzdrowienie z tego wszystkiego co z³e (wynika to z wniosków, które s¹ umieszczone na koñcu artyku³u. S¹ to wnioski uczestników III sesji apologetycznej, a wiêc tak¿e i pani Oli i Ks. Andrzeja Siemieniewskiego, którego bardzo szanujê);

Takie odkrycie by³o dla mnie bardzo radosne i powiem szczerze, ¿e nabra³em troszeczkê sympatii dla pani Oli, bo pomyœla³em: jej zale¿y na dobru, nie chce ca³kowicie wykreœliæ modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne z Odnowy, ale chce j¹ zreformowaæ. W tym momencie dozna³em genialnego odkrycia - mi te¿ na tym zale¿y i wtedy pojawi³a siê nastêpna genialna myœl - ja Jej w tym pomogê. Powiem szczerze, ¿e w tym momencie polubi³em pani¹ Olê;

1. „Sanford by³a g³ówn¹ prekursork¹ uzdrawiania pamiêci, co dla niej by³o tym samym, co odpuszczenie grzechów”- jako protestantka mog³a tak uwa¿aæ, poniewa¿ u nich nie ma sakramentalnej spowiedzi, ale ogólna, która polega na wyznaniu swoich grzechów bez poœrednictwa kap³ana (bo kap³añstwa w naszym katolickim znaczeniu te¿ u nich nie ma), bezpoœrednio przed Bogiem albo przed wspólnot¹, nieraz przed pastorem. Przyznam, ¿e nieraz s³ysza³em jak ludzie mówili wychodz¹cy z modlitwy, ¿e rozmowa by³a podobna do spowiedzi, co mnie bardzo niepokoi³o. Myœlê, ¿e trzeba nad tym pomyœleæ, by nie dawaæ powodów aby ludzie tak myœleli.

Od razu podam praktyczne porady: nie wolno na ludziach wymuszaæ wyznania, niech mówi¹ to co chc¹, je¿eli nie chc¹ mówiæ - uszanowaæ to. Przecie¿ Jezus wie wszystko, my nie musimy wiedzieæ, to nie my uzdrawiamy ale Jezus!!!

2. Je¿eli chodzi o definicjê uzdrowienia wewnêtrznego, które cytuje pani Ola, to trudno mi siê do tego ustosunkowaæ, poniewa¿ dawno czyta³em te ksi¹¿ki i nie mam ich teraz pod rêk¹, ale mogê podzieliæ siê tym, co ja uwa¿am za istotê uzdrowienia wewnêtrznego - to odbudowaæ swoje cz³owieczeñstwo na obraz i podobieñstwo Boga. Takich w³aœnie nas Pan Bóg stworzy³ (por. Rdz 1,26). Przez grzech pierworodny obraz i podobieñstwo Bo¿e zosta³y w nas zamazane, zdeformowane (natura deformata), dlatego wiele razy na kartach Pisma Œwiêtego spotykamy wezwanie Boga: „B¹dŸcie œwiêtymi, bo Ja jestem œwiêty!” (Kp³ 11,44; 11,45; 19,2; 20,7). Tak¿e i Jezus wzywa³: „B¹dŸcie wiêc wy doskonali, jak doskona³y jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). „On (Jezus) jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec ka¿dego stworzenia, bo w Nim wszystko zosta³o stworzone” (Kol 1,15). Chyba nie muszê udowadniaæ, ¿e mamy siê upodobniæ do Jezusa. Ojciec Œwiêty wzywa nas do „kontemplacji oblicza Chrystusa”. W kontemplacji Chrystusa dokonuje siê nasze uzdrowienie. „Lecz On by³ przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spad³a Nañ ch³osta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5). Je¿eli chodzi o definicje Jima McManusa to wydaje mi siê, ¿e raczej jest w niej mowa o owocach uzdrowienia wewnêtrznego.

Pojawia mi siê w tym miejscu takie trochê niedorzeczne pytanie, wybaczcie: Czy Bóg jest w pe³ni zdrowy? Tak. Wniosek nasuwa siê sam - im bardziej staniemy siê do Niego podobni, im bardziej bêdziemy z Nim zjednoczeni, im bardziej siê Mu poddamy tym bardziej bêdziemy uzdrowieni wewnêtrznie. Owoce naszego wewnêtrznego stanu bêd¹ widoczne w ka¿dej dziedzinie naszego ¿ycia. Przedstawiam to bardzo ogólnie. Pe³ne uzdrowienie nast¹pi w niebie, bo tam bêdziemy naprawdê podobni do Boga.

3. Zacieranie prawdy grzechu.

”Prawda o mi³oœci Bo¿ej wzglêdem cz³owieka stanowi pierwsz¹, pozytywn¹ czêœæ orêdzia wiary. Jednak istnieje te¿ jego czêœæ druga - negatywna. Takie ujêcie kerygmatu zaciera prawdê o grzesznoœci cz³owieka i koniecznoœci wyznania grzechów”.

Nie wiem czy dobrze to zrozumia³em. Chodzi pani, droga pani Olu, o przesadne zwracanie uwagi jedynie na mi³oœæ Bo¿¹? Chodzi o to, ¿eby by³a równowaga w g³oszeniu mi³oœci Bo¿ej i grzesznoœci cz³owieka? Je¿eli o to chodzi to siê z tym zgadzam. By³ taki trend w Odnowie, zaczerpniêty zreszt¹ od protestantów, który zaciera³ grzesznoœæ - tylko alleluja. Teologia mówi o takich dwóch rzeczach: misterium tremendum (tajemnica bojaŸni bo¿ej) i misterium fascinosum (tajemnica fascynacj¹ Boga). To trzeba po³¹czyæ. Bardzo wa¿n¹ rzecz¹ w procesie uzdrawiania wewnêtrznego jest to, by stan¹æ przed Bogiem w prawdzie: „Wtedy powiedzia³ Jezus do ¯ydów, którzy Mu uwierzyli: Je¿eli bêdziesz trwaæ w nauce mojej, bêdziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdê, a prawda was wyzwoli” (J 8,31-32). Wiem, ¿e to Jezus jest Prawd¹ (por. J 14,6). Wa¿ne te¿ jest, by spojrzeæ na nasz¹ grzesznoœæ przez pryzmat mi³oœci Bo¿ej. Te¿ bardzo wa¿n¹ rzecz¹ jest uznaæ swoj¹ grzesznoœæ.

3. Mi³oœæ do samego siebie

„Charakterystyczny dla osób zajmuj¹cych siê uzdrawianiem wewnêtrznym pogl¹d: „Brak mi³oœci w³asnej jest korzeniem ka¿dego grzechu”[4], który zaczerpnê³am z ksi¹¿ki braci Dennisa i Matthew Linnów”.

W tym miejscu droga pani Olu tracê do pani troszeczkê sympatiê. Dlaczego? Po pierwsze, bo „zajmujê siê modlitw¹ o uzdrowienie wewnêtrzne”, a wcale takiego pogl¹du nie mam. Po drugie, stosuje pani kwantyfikator ogólny rozci¹gaj¹c pogl¹d braci Linów na wszystkich. Wygl¹da to mniej wiêcej tak: pani Ola nie zna teologii to znaczy, ¿e wszyscy z Apologetyki jej nie znaj¹. Zgadza siê pani z tym? Nie! I s³usznie. Bo jest wœród Was na pewno chocia¿ jedna osoba, która zna siê na teologii, to ks. Andrzej. Ja te¿ siê nie zgadzam z pani pogl¹dem.

„Natomiast Pismo Œwiête ma inn¹ diagnozê, np. tak¹: „korzeniem wszelkiego z³a jest chciwoœæ pieniêdzy” - a wiêc upad³a natura ludzka (1 Tm 6,10).”

Pragnê pani¹ obroniæ droga pani Olu, ale niestety siê nie da. Nie rozumiem powi¹zania tego cytatu z wypowiedzi¹ Linnów. Na jakiej podstawie wyci¹ga pani taki wniosek w³aœnie z tego cytatu: „a wiêc upad³a natura ludzka”. TO JEST NACI¥GANIE S£OWA BO¯EGO. BARDZIEJ DOBITNIE - MANIPULACJA S£OWEM BO¯YM. STAJESZ SIÊ W TYM MOMENCIE BARDZO NIEWIARYGODNA, PONIEWA¯ NACI¥GASZ PISMO ŒWIÊTE DO W£ASNYCH POGL¥DÓW. Zreszt¹ robi to pani wiele razy w tym artykule. Podpowiem pani, ju¿ bardziej by pasowa³o s³owo z 1J 2,16 (po¿¹dliwoœæ cia³a, po¿¹dliwoœæ oczu i pycha tego œwiata).

Zreszt¹ wydaje mi siê, ¿e jest u¿yte niefortunnie przez Linnów sformu³owanie „mi³oœæ w³asna” poniewa¿ w teologii duchowoœci jest to negatywne sformu³owanie mówi¹ce o egoizmie i skoncentrowaniu siê na sobie. Mo¿e po prostu jest to Ÿle przet³umaczone. Tego nie wiem. Parafrazuj¹c to brzmi to miej wiêcej w ten sposób: „Brak (mi³oœci w³asnej) egoizmu jest korzeniem ka¿dego grzechu”. Œmieszne prawda?

Rozumiem intencjê, jak¹ mieli Linnowie. Na pewno chodzi im o zdrow¹ mi³oœæ do samego siebie. Wtedy to zabrzmi tak: „Brak (mi³oœci w³asnej) zdrowej mi³oœci do samego siebie jest korzeniem ka¿dego grzechu”. Dlaczego nad tym troszeczkê siê rozwodzê, poniewa¿ uwa¿am, ¿e nale¿y kochaæ samego siebie. Zadam proste pytanie, które nasuwa mi siê gdy rozwodzi siê pani nad problemem - czy kochaæ siebie czy nie. Czy Pan Jezus siebie nie kocha³? Czy Bóg siebie nie kocha? I znowu niefortunny cytat o nienawiœci z (£k 14,26). Wydaje mi siê, ¿e jednym z owoców modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne jest zdrowo pojêta mi³oœæ do samego siebie i ona te¿ promieniuje mi³oœci¹ do drugiego cz³owieka.

Proszê popatrzeæ na Jezusa, tak zdrowo pojêta mi³oœæ do samego siebie ma wygl¹daæ. Pytanie które jakoœ samoistnie mi siê nasuwa: czy sugeruje pani, ¿e Jezus ka¿e nam siebie samych nienawidziæ? Szkoda, ¿e nie zacytowa³a pani tego: „Jak Mnie umi³owa³ Ojciec, tak i Ja was umi³owa³em. Wytrwajcie w mi³oœci mojej! Jeœli bêdziecie zachowywaæ moje przykazania, bêdziecie trwaæ w mi³oœci mojej, tak jak Ja zachowa³em przykazania Ojca mego i trwam w Jego mi³oœci. To wam powiedzia³em, aby radoœæ moja w was by³a i aby radoœæ wasza by³a pe³na. To jest moje przykazanie, abyœcie siê wzajemnie mi³owali, tak jak Ja was umi³owa³em” (J 15,9-12).

Jest taka prosta zasada: mo¿na daæ tylko to, co siê ma. Podobnie jest z mi³oœci¹. Je¿eli jej nie masz, nie mo¿esz jej daæ. Zna pani, droga pani Olu chyba i ten cytat: „Kto nie mi³uje, nie zna Boga, BO BÓG JEST MI£OŒCI¥” (J 4,8). Przypomnê w tym miejscu to, co napisa³em wczeœniej odnoœnie istoty uzdrowienia wewnêtrznego: odbudowaæ swoje cz³owieczeñstwo na obraz i podobieñstwo Boga. Skoro Bóg jest mi³oœci¹, to czy uzdrowienie nie bêdzie polegaæ na tym, abyœmy i my stali siê „Mi³oœci¹”? ODBUDOWAÆ W SOBIE OBRAZ I PODOBIEÑSTWO BOGA TO NIC INNEGO JAK OBUDOWAÆ W SOBIE MI£OŒÆ. Warto te¿ w tym miejscu przytoczyæ Hymn o Mi³oœci œw. Paw³a 1 Kor 13: a zw³aszcza ostatnie zdanie „Tak wiêc trwaj¹ wiara, nadzieja, mi³oœæ - te trzy: Z NICH ZAŒ NAJWIÊKSZA JEST MI£OŒÆ” (w 13).

Do czego ma zmierzaæ uzdrowienie wewnêtrzne? Do pe³ni ³aski, czyli do pe³ni Boga. Sk¹d to wiem? Przekonuj¹ mnie o tym cytaty z Pisma Œwiêtego. Pierwszy dotyczy naszego Pana z Prologu z Ewangelii œw. Jana: „A S³owo sta³o siê cia³em i zamieszka³o wœród nas. I ogl¹daliœmy Jego chwa³ê, chwa³ê, jak¹ Jednorodzony otrzymuje od Ojca, PE£EN £ASKI I PRAWDY” (J 1,14). Drugi cytat dotyczy Maryi: „Anio³ wszed³ do Niej i rzek³: B¹dŸ pozdrowiona, PE£NA £ASKI, Pan z Tob¹, b³ogos³awiona jesteœ miêdzy niewiastami” (£k 1,28). Trzeci dotyczy œw. Szczepana: „Szczepan PE£EN £ASKI I MOCY dzia³a³ cuda i znaki wielkie wœród ludu” (Dz 6,8); dalszy cytat odnosz¹cy siê do œw. Szczepana „I rzek³: Widzê niebo otwarte i Syna Cz³owieczego, stoj¹cego po prawicy Boga” (Dz 7,56). Co ich ³¹czy? Czyste serce. To, ¿e nasz Pan nie mia³ grzechu nie muszê udowadniaæ. Maryja jest Niepokalanie Poczêta, jest to dogmat wiary Koœcio³a. Natomiast do Szczepana mogê odnieœæ s³owa z Kazania na Górze: „B³ogos³awieni czystego serca, albowiem oni Boga ogl¹daæ bêd¹” (Mt 5,8). On widzi Boga, widzi niebo otwarte.

Zgadzam siê, ¿e istnieje „kult w³asnego ja” i trzeba byæ bardzo ostro¿nym nie tylko przy modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne. Kult w³asnego ja to raczej odnosi siê do ba³wochwalstwa. Ja stajê w miejscu Boga. Krêcê siê wokó³ siebie. Jestem zapatrzony na przys³owiowy czubek swojego nosa. ¯eby zobaczyæ czubek w³asnego nosa muszê zrobiæ zeza a to niestety zniekszta³ca widzenie.

Najlepiej wyra¿a to zasada Nietschego „zabiliœmy Boga i sami stañmy siê bogami”. Kult w³asnego ja to pozosta³oœæ po grzechu pierworodny. Ta pokusa ci¹gle nas dotyka „staniecie siê jak bogowie, znaj¹cy dobre i z³e” (Biblia Gdañska Rdz 3,5). Wydaje mi siê, ¿e jest to dobra uwaga, aby w czasie modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne w centrum stawiaæ Boga, a nie siebie samego, swoje problemy.

„Ten proces jest tak subtelny (chodzi o kult w³asnego ja), ¿e naprawdê wiele osób nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeñstwa ani z tego, ¿e da³o siê uwieœæ „kultowi swojego Ja”, jak to precyzyjnie nazwa³ kard. Suenens. Jednym z przejawów „kultu w³asnego Ja” jest nieustanne wpatrywanie siê z upodobaniem w swoje wnêtrze”.

Je¿eli chodzi o wypowiedzi kard. Suenensa na temat mi³oœci samego siebie, to mówi tak¿e i tak: „Jeden z moich przyjació³, szkocki biskup, w czasie rekolekcji g³oszonych dla m³odzie¿y, przy pomocy nastêpuj¹cych s³ów dokona³ syntezy naszych obowi¹zków wobec siebie samych: poznaj siebie, mi³uj siebie, zapomnij o sobie. Jest to w istocie potrójny nakaz, który ukazuje jednoczeœnie wszystkie aspekty, których trzeba przestrzegaæ. Musimy samych siebie poznaæ: radzi³ to ju¿ swoim uczniom Sokrates; a dobrze rozumiane poznanie siebie samego jest uprawnion¹ form¹ mi³oœci siebie. Sam nasz Pan da³ swoim uczniom nakaz, aby mi³owali innych jak siebie Samego. Istnieje wiêc uprawniona i konieczna nawet mi³oœæ siebie samego, której nale¿y przestrzegaæ i j¹ rozwijaæ” (Dokumenty z Malines s. 499). Oczywiœcie ostrzega o niebezpieczeñstwach.

4. Przebaczenie.

„Zwolennicy uzdrowienia wewnêtrznego twierdz¹, ¿e jednym z warunków relacji z Bogiem jest przebaczenie innym ich win wobec nas”.

Droga pani Olu bardzo dziêkujê za tê myœl, a wie pani dlaczego? Poniewa¿, mo¿e wyci¹gam z³e wnioski, przez to tak¿e Pana Jezusa czyni pani zwolennikiem modlitwy o uzdrowienie. Na pewno zna pani modlitwê, której nas nauczy³. Jedno z wezwañ tej modlitwy brzmi: „i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” (Mt 6,12). Otó¿ komentarz biblijny z Prymasowskiej Serii na str. 934 do tego w³aœnie cytatu daje taki komentarz: „W jêzyku aramejskim eufemistycznym okreœleniem grzechu by³ d³ug. Jak i my przebaczamy - ta czêœæ zdania zak³ada zale¿noœæ od przebaczenia i potwierdzenia istnienia pewnego zwi¹zku miêdzy postêpowaniem wobec innych a tym jak Bóg bêdzie wzglêdem nas, nie mówi jednak o bezpoœredniej zale¿noœci. Bóg jest bardziej mi³osierny i hojny od nas, por. 18,21-35; 20,1-16. naszym obowi¹zkiem jest naœladowanie Boga przebaczenie zgodne z przyk³adem, jaki nam daje. Przebaczenie jest spo³ecznym obowi¹zkiem, jeœli chce siê ustrzec konfliktów z powodu nagromadzonych urazów”. Jest te¿ takie b³ogos³awieñstwo w Mt 5,7 „b³ogos³awieni mi³osierni, albowiem oni mi³osierdzia dost¹pi¹”.

Ja dopowiem nawet wiêcej. Nieraz jest tak, ¿e czujemy nieprzebaczenie do Boga, do innych i do siebie, a ponadto jesteœmy drêczeni wyrzutami, ¿e skrzywdziliœmy innych i oni przez to czyj¹ do nas ¿al. Dlaczego przebaczenie jest tak bardzo wa¿ne dla nas? Poniewa¿ nieprzebaczenie wyp³ywa ze zranienia, jakie ktoœ nam zada³ albo sami sobie zadaliœmy. Czujemy do tego kogoœ ¿al. Je¿eli nie odrzucimy nieprzebaczenia z serca to mo¿e siê ono w nas przemieniæ w nienawiœæ i zemstê do danej osoby. Jestem przekonany, czego doœwiadczy³em wiele razy w czasie modlitwy za innych, ¿e modlitwa o uzdrowienie wewnêtrzne pomaga nam w przebaczeniu innym i w przyjêciu przebaczenia.

Pani Olu z pani wywodów przeciw modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne wynika, ¿eby cz³owieka traktowaæ ca³oœciowo i nie dzieliæ na ducha, duszê i cia³o. Skoro tak, to pozwólmy temu ca³emu cz³owiekowi prze¿ywaæ cierpienie spowodowane zranieniem ca³oœci¹ swego cz³owieczeñstwa tak¿e i emocjami i uczuciami. Nie chcê wiêcej wchodziæ w ten problem, ale proponujê przeczytaæ Encyklikê Ojca Œwiêtego Dives In Misericordia - O Bo¿ym Mi³osierdziu.

Przytoczê jeszcze krótkie œwiadectwo. Przychodzi³a do mnie na modlitwê m³oda dziewczyna, która nie mog³a spaæ. Taki stan trwa³ ju¿ oko³o trzech lat. Chodzi³a z tym problemem do psychologa, nawet do psychiatry. Dawano jej lekarstwa, ale efekt by³ taki, ¿e jeszcze gorzej siê czu³a. W rozmowie ujawni³o siê kilka problemów, miêdzy innymi nieprzebaczenie ojcu. Ojciec ich opuœci³ i czu³a do niego ¿al. Przez to jej relacja z Bogiem te¿ nie by³a najlepsza. Zadawa³a Bogu czêsto pytanie - dlaczego dopuœci³eœ do tego Bo¿e? Omija³a ojca z daleka, z³orzeczy³a w sercu za to , co jej zrobi³. Gdy zaproponowa³em jej, aby przebaczy³a ojcu, by go b³ogos³awi³a nie potrafi³a tego zrobiæ. Wyt³umaczy³em jej, ¿e jej cierpienie jest bezsensowne, poniewa¿ ona nie zawini³a i cierpi z powodu cudzego grzechu. Powiedzia³em jej, ¿e to nieprzebaczenie j¹ niszczy, ¿e nie pochodzi od Boga. Zrozumia³a to. Oczywiœcie modli³em siê do Boga u uzdrowienie tego zranienia w jej sercu. Efekt by³ piorunuj¹cy otworzy³a siê na ³askê Bo¿¹ i przebaczy³a ojcu w Imiê Jezusa i o dziwo w miarê jak przebacza³a zaczyna³a te¿ lepiej spaæ. Nawet spotka³a siê ze swoim ojcem i powiedzia³a mu, przebaczam tobie, tato. Przedtem wydawa³o jej siê to niemo¿liwe. Dlaczego? Bo nie przebaczy³a!

5. Technika stosowana w uzdrowieniu wewnêtrznym.

„Tak na marginesie przyznam otwarcie, ¿e jest mi trudno zrozumieæ, w jaki sposób psychice cz³owieka mo¿e pomóc powracanie do jakichœ zadawnionych prze¿yæ, zabliŸnionych ran”.

Je¿eli chodzi o zagojone rany to nie warto do nich powracaæ. Z tym siê zgadzam. Rana uzdrowiona nie zadaje bólu.

Zadam pani Oli takie proste pytanie: czy negatywne lub pozytywne prze¿ycia, których doœwiadczyliœmy w przesz³oœci maj¹ wp³yw na nasze ¿ycie obecne czy nie? Podzielê siê moim osobistym doœwiadczeniem.

Kilka lat temu mia³em wypadek samochodowy. Dzisiaj ju¿ wiem, ¿e to negatywne doœwiadczenie w moim ¿yciu zosta³o uzdrowione. Ale by³ taki czas, trwa³o to oko³o pó³ roku, ¿e st¹d ni zow¹d ca³a scena z wypadku przychodzi³a i dotyka³a mnie z tak¹ intensywnoœci¹ jakby wypadek sta³ siê wczoraj. Nie dziwi³bym siê temu, gdyby dotyka³o mnie to tydzieñ po wypadku, ale to dotknê³o mnie i po pó³ roku. Wtedy czu³em lêk, by³o to niezale¿ne ode mnie. Przez jakiœ czas nie mog³em dojœæ do siebie. Pojawia³y siê wyrzuty sumienia, ze narazi³em klasztor na wydatki, ¿e jakoœ zawiod³em, czu³em do siebie niesmak. Proponuje pani, aby nie powracaæ do dawnych ran, ale co zrobiæ jak one same powracaj¹, albo ujawniaj¹ siê w dziwny sposób? Ka¿de trudne doœwiadczenie jest dla ka¿dego szokiem, który niestety pozostawia w nas œlady. Gdy zacz¹³em siê nad tym zastanawiaæ, to zrozumia³em, ¿e chcia³em o wypadku zapomnieæ w taki sposób, jak by go w ogóle nie by³o. Rzeczywistoœæ jednak by³a inna - wypadek by³, ponios³em straty finansowe. Ba³em siê skonfrontowaæ z tym problemem. Zrozumia³em wtedy tak¿e, ¿e nie zaprosi³em Jezusa do tej sytuacji. Zrozumia³em, ¿e problem powraca, bo rana po nim nie zosta³a uzdrowiona, ale ci¹gle „krwawi”. Powróci³em myœlami do wydarzenia i nie mia³o to nic wspólnego z wizualizacj¹, nie wmawia³em sobie pozytywnie myœl¹c, ale zaprosi³em tam Jezusa. Uœwiadomi³em sobie wtedy, ¿e Jezus w tej trudnej sytuacji by³ ze mn¹. Pokaza³ mi Jezus te¿ bardzo du¿o rzeczy pozytywnych w tym negatywnym doœwiadczeniu. Mog³em zgin¹æ, a jednak ¿yjê, mog³em byæ kalek¹, a jednak nie jestem, mog³em skrzywdziæ innych, a jednak nie skrzywdzi³em. Zacz¹³em wtedy Jezusowi dziêkowaæ, bo naprawdê mia³em za co. O dziwo problem siê skoñczy³. Gdybym to zbagatelizowa³, wiem, ¿e trwa³o by to do dzisiaj.

Tak mo¿e byæ z ka¿dym problemem z naszego ¿ycia. Tak te¿ jest z pozytywnymi zdarzeniami w naszym ¿yciu. Po co w ogóle wspominaæ to, co wydarzy³o siê na Golgocie i mówiæ, to ja ukrzy¿owa³em Pana Jezusa. Przecie¿ nie ¿y³em dwa tysi¹ce lat temu. Jest to niestety fakt wiary, ja te¿ przez swoje grzechy ukrzy¿owa³em Pana, zada³em mu cierpienie.

Pojawia mi siê te¿ pytanie: kto mi da³ uczucia, emocje, wyobraŸniê, zmys³y? Kto? Bóg. One te¿ mi o czymœ mówi¹. Nie wyobra¿am sobie siebie bez tych rzeczy.

Dlatego wydaje mi siê, ¿e w modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne, a wiêc tych wszystkich doœwiadczeñ z przesz³oœci, wa¿ne jest uœwiadomienie sobie, ¿e dla Boga czas nie istnieje. On mo¿e z ka¿dego z³a wyprowadziæ dobro.

Uwa¿am te¿, ¿e krzywdz¹ce jest przeszkadzaæ cz³owiekowi przecierpieæ i wy¿aliæ siê nad swoim ¿yciem. Jest takie coœ w Piœmie œwiêtym, co nazywa siê lamentacje. Zdrowa lamentacja, uzasadniona jest jak najbardziej potrzebna. Wiele razy doœwiadczy³em tego, ¿e wystarczy³o, ¿e ktoœ po prostu siê wygada³ przede mn¹ ze swoich k³opotów i mu ul¿y³o. Dlaczego jest taka tradycja, która ku nieszczêœciu ludzi zanika, ¿e po œmierci bliskiej osoby jest rok ¿a³oby? Osoba nosi czarne szaty albo jakiœ znak ¿a³obny. Po co to jest? Bo nie da siê tak ³atwo pogodziæ ze œmierci¹ kogoœ bliskiego. To boli i trzeba czasu aby siê z tym pogodziæ. Potrzeba czasu na wy¿alenie. Ka¿dy trudny problem i zdarzenie potrzebuje wy¿alenia i wspó³czucia. Tacy jesteœmy. Je¿eli s¹ w naszym ¿yciu zdarzenia, które nie przelamentowaliœmy, to ból gdzieœ w nas tkwi i nas niszczy. Je¿eli takich problemów nazbiera siê w nas wiêcej to w pewnym momencie mo¿e to w nas wybuchn¹æ chorob¹ psychiczn¹, depresj¹, schizofreni¹ itp.

Kiedy przychodzi ktoœ do mnie pierwszy raz, to zazwyczaj jest tak, ¿e „grzebiê” w jego ¿yciu bardzo szczegó³owo. Ale oczywiœcie nie wbrew woli tego kogoœ. Po co? ¯eby mieæ obraz ¿ycia! Po co? ¯eby cz³owiek wyrzuci³ to z siebie! Po co? ¯eby moc¹ Jezusa wkroczy³ w jego ¿ycie tak bardzo upragniony pokój. I nie uwa¿am, ¿eby taka rozmowa by³a czymœ z³ym, wrêcz przeciwnie. Nie uwa¿am tego te¿ jako metody na uzdrowienie, ale jest to bardzo pomocne w doprowadzeniu cz³owieka do Jezusa, który go uzdrawia.

Zawsze staram siê odwodziæ ludzi od niepotrzebnego grzebania w swojej przesz³oœci i sumieniu a staram siê skierowaæ ich uwagê ku Jezusowi. Wiem, ¿e istnieje takie niebezpieczeñstwo krêcenia siê wokó³ swoich problemów. Problem jest w centrum. Wiem te¿, ¿e im wiêkszy problem i ból tym trudniej go z tego centrum wyrzuciæ. Proszê sobie wyobraziæ pani Olu, ¿e klêczy pani przed Najœwiêtszym Sakramentem z no¿em w brzuchu. Proszê spróbowaæ nie myœleæ o bólu. Udawaæ, ¿e bólu nie ma. Ja tak nie potrafiê. Mo¿e mam ma³¹ wiarê, ale nie potrafiê. W tym momencie potrzebny jest mi lekarz, ale to wcale nie oznacza, ¿e nie ma w tym Jezusa. Problemy duchowe, psychiczne, emocjonalne itp. Dzia³aj¹ podobnie. Nie jestem zwolennikiem przesadnego grzebania w sobie, ale jest taka zasada, ¿e o problemach trzeba mówiæ.

Nieraz wrêcz upominam bardzo stanowczo, aby przestaæ grzebaæ. Bo wydaje mi siê, ¿e takie bezsensowne grzebanie mo¿e doprowadziæ do takiej sytuacji, uka¿ê j¹ bardzo obrazowo: mo¿na siedzieæ na ³¹ce pe³nej piêknych kwiatów, podziwiaæ ich barwê, zachwycaæ siê nimi, ale nie czuæ ich zapachu, bo siedzê nad œmierdz¹cym rynsztokiem w³asnych problemów i grzebie w nim.

Neguje te¿ Pani wartoœæ bogactwa psychologii w modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne, to mo¿e te¿ zanegujmy ca³e doœwiadczenie medycyny. Po co korzystaæ z porad lekarza, po co braæ lekarstwa. Przez takie myœlenie dojdziemy do jakiejœ paranoi. Je¿eli negujemy udzia³ psychologii w modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne , to proponujê zanegowaæ wszelk¹ filozofiê w dogmatyce. Po co Arystoteles, po co Platon. Wiemy, ¿e filozofia jest s³u¿ebnic¹ teologii. Ja tak samo traktujê psychologiê w modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne.

6. Leczenie chorych

„A zupe³nie ju¿ kuriozalny wydaje siê tytu³ jednego z rozdzia³ów w ksi¹¿ce Linnów: „Zapobieganie nowotworom i ich leczenie poprzez uzdrawianie gniewu i poczucia winy”[17].

Niejawnym celem ca³ego procesu staje siê po prostu wyleczenie cz³owieka z konkretnej choroby lub zapobieganie nastêpnym. Czy to nazwiemy wzrostem duchowym? W takim razie chrzeœcijañstwo niewiele ró¿ni³oby siê od nauki zwanej higien¹”.

Mogê powiedzieæ jasno, ¿e celem modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne nie jest leczenie z chorób ale leczenie chorych. Bóg chce dotkn¹æ ³ask¹ uzdrowienia ca³ego cz³owieka. Jest to Jego rzecz jak tego dokona. Zadajê sobie pytanie: czy zranienia duchowe (grzechy), psychiczne emocjonalne maj¹ wp³yw na zdrowie fizyczne cz³owieka?

Zanim przejdê do odpowiedzi na to pytanie warto te¿ napomkn¹æ, ¿e w mojej pos³udze spotka³em siê z wieloma zniewoleniami przez z³ego ducha. Z ca³¹ pewnoœci¹ mogê powiedzieæ, ¿e szatan te¿ mo¿e wykorzystywaæ zranienia ludzkie dla w³asnych celów. Nie rzadko spotyka³em siê z tym, ¿e to on ukrywa³ siê w chorobach psychicznych, b¹dŸ nawet „symulowa³” choroby fizyczne. Bez poruszenia tego problemu ca³a dyskusja na temat modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne nie by³aby pe³na, poniewa¿ nie mo¿emy pomin¹æ obecnoœci z³ego ducha w naszym ¿yciu.

Pos³u¿ê siê przyk³adami.

Przychodzi³a do mnie kobieta, która mia³a chyba wszystkie choroby œwiata. W ka¿dym b¹dŸ razie bardzo cierpia³a. Mia³a miêdzy innymi mocn¹ cukrzycê i z tego powodu otwarte rany, które w ¿aden sposób lekarze nie potrafili zagoiæ. Gdy pozna³em jej ¿ycie, zada³em sobie pytanie: jak ta kobieta to wszystko wytrzyma³a? Zaczêliœmy siê modliæ i okaza³o siê, ze jest zniewolona. W czasie modlitwy o uwolnienie zaczê³y goiæ siê rany, których lekarze nie potrafili uleczyæ od dziewiêciu lat.

Przychodzi³a do mnie kobieta, która cierpia³a na krwotok z narz¹dów rodnych. Trwa³o to kilka lat. Lekarze nie potrafili sobie z tym poradziæ. Pope³ni³a w swoim ¿yciu wiele grzechów i miêdzy innymi aborcjê. W czasie modlitwy wszystko wskazywa³o na zniewolenie. Po modlitwie krwotoki odesz³y.

Przychodzi³a do mnie kobieta, która mia³a dwa miêœniaki na macicy wielkoœci piêœci. By³ to owoc aborcji. Mia³a ju¿ nawet skierowanie do szpitala na usuniêcie narz¹dów kobiecych. Gdy o tym opowiedzia³a zrobi³o mi siê jej bardzo ¿al. Porozmawialiœmy o jej ¿yciu. By³em przekonany, ¿e te miêœniaki s¹ spowodowane obecnoœci¹ z³ego. W czasie modlitwy objawi³ swoj¹ obecnoœæ z³y duch. Modli³em siê o uwolnienie. Posz³a za kilka dni na badanie przed szpitalem i okaza³o siê, ¿e miêœniaki znik³y. Lekarz, jak sama opowiedzia³a, by³ w szoku i wypowiedzia³ s³owa to cud.

Móg³bym przytaczaæ jeszcze wiele œwiadectw osób, które zosta³y uzdrowione podczas modlitwy o uwolnienie.

Je¿eli chodzi nazwê uzdrowienie wewnêtrzne to faktycznie nazwa ta nie wystêpuje w Piœmie œwiêtym, ale proszê mi pokazaæ gdzie znajduje siê nazwa odpust zupe³ny.

Jako moje dopowiedzenie, czego nie chcia³em dublowaæ, uwa¿am artyku³ pani El¿biety Kupczak. Proszê go przeczytaæ.

o. Kosma Budziñski ofm

Coœ o sobie!

Jestem zakonnikiem, franciszkaninem. Kap³anem jestem od dziesiêciu lat. Wyros³em z Odnowy w Duchu Œwiêtym. W³aœciwie to w niej (konkretnie we Wspólnocie w Leœnej) odkry³em swoje powo³anie zakonne, za co jestem wdziêczny. Je¿eli chodzi o tematy uzdrowienie wewnêtrzne, modlitwa wstawiennicza, modlitwa o uzdrowienie to zajmuje siê tym blisko dwadzieœcia lat. Prowadzi³em wiele serii rekolekcji o uzdrowienie wewnêtrzne i inne. Przyznajê ¿e jestem zwolennikiem tego typu modlitw, chocia¿ nie bez krytycznego spojrzenia. Od oko³o roku przeprowadzam modlitwy o uzdrowienie miêdzypokoleniowe, czego wyraz da³em w artyku³ach, które mo¿ecie przeczytaæ na stronie http://www.jeruzalem.alleluja.pl/[1]. W Diecezji Legnickiej s³u¿ê od trzech lat. W tym czasie s³u¿y³em jako egzorcysta (pozwolenie ustne biskupa). W ci¹gu tych trzech lat odwiedzi³o mnie oko³o osiemset osób. Mogê powiedzieæ, ¿e raczej jestem praktykiem je¿eli chodzi o modlitwy wstawiennicze, o uzdrowienie wewnêtrzne i o uwolnienie…

[1] Artyku³y o których mówi ojciec Kosma mo¿na równie¿ przeczytaæ na naszej stronie pod adresem http://www.apologetyka.katolik.pl/polemiki/gorace-polemiki/uzdrowienie_wewnetrzne

KILKA UWAG DO ARTYKU£U PANI ALEKSANDRY KOWAL - «UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE - ZNAKI ZAPY

Napisa³ KS. DR MIROS£AW CHOLEWA

Ze zdumieniem przeczyta³em tekst Aleksandry Kowal „Uzdrowienie wewnêtrzne - znaki zapytania”. Przekazujê kilka uwag do tego tekstu.

1. B³êdem jest twierdzenie, ¿e osoby zwi¹zane z katolick¹ Odnow¹ w Duchu Œwiêtym, a podejmuj¹ce pos³ugê modlitwy o uzdrowienie, uznaj¹ jako„za³o¿ycielkê pos³ugi uzdrawiania” Agnes Mary Sanford, gdy¿ w Koœciele katolickim wierzymy, i¿ tym który uzdrawia jest Jezus Chrystus moc¹ Ducha Œwiêtego.

2. Niedopuszczalnym jest wmawianie przez Aleksandrê Kowal tym, którzy podejmuj¹ pos³ugê modlitwy o uzdrowienie, a zwi¹zani s¹ z Odnow¹ w Duchu Œwiêtym w Koœciele katolickim, ¿e „uzdrawianie pamiêci… [jest] tym samym, co odpuszczanie grzechów”. Uto¿samianie w tym wzglêdzie pogl¹dów Agnes Mary Sanford, z pogl¹dami osób wskazanych wy¿ej jest niedopuszczaln¹ manipulacj¹.

3. Na jakiej podstawie Aleksandra Kowal wyprowadza wniosek, ¿e podejmuj¹cy pos³ugê modlitwy o uzdrowienie w ramach Odnowy w Duchu Œwiêtym w Koœciele katolickim „zacieraj¹ prawdê o grzesznoœci cz³owieka i koniecznoœci wyznania grzechów”? Tym bardziej, ¿e sama Aleksandra Kowal przyznaje, i¿ „wiele przytoczonych na stronie Odnowy definicji istotnie to podkreœla”. Wyrywanie z kontekstu ca³oœci nauczania jakichœ pojedynczych stwierdzeñ poszczególnych autorów jest powa¿nym nadu¿yciem. Sprawia to wra¿enie, ¿e Aleksandra Kowal ma swoj¹ tezê i na si³ê szuka jej potwierdzenia w wyrwanych z kontekstu zdaniach.

4. Bardzo dziwn¹ interpretacjê stosuje Aleksandra Kowal do tekstów biblijnych, jak choæby £k 14,26. Nie jest to interpretacja Koœcio³a katolickiego, gdy pisze „w ¿adan sposób nie uda siê s³owa nienawiœæ zamieniæ na s³owo mi³oœæ”, gdy¿ kluczem do zrozumienia tego fragmentu jest zdanie: „ kto nie wyrzeka siê wszystkiego co posiada, nie mo¿e byæ moim uczniem” (£k 14,33). Ostatecznie chodzi tu o wyrzeczenie, a nie o nienawiœæ kogokolwiek. Chrystus Pan w swoich przypowieœciach u¿ywa³ takich rodzajów literackich, które by³y pomocne dla s³uchaczy, tak¿e i w tym przypadku. Takie literalne i fundamentalistyczne interpretowanie tekstu bliblijnego, jak przez Aleksandrê Kowal, nie jest zgodne z interpretacj¹ w duchu Koœcio³a katolickiego.

5. Zupe³nie nie rozumiem na jakiej podstawie Aleksandra Kowal identyfikuje „kult w³asnego ja” z pos³ug¹ modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne, jest to daleko id¹ca nadinterpretacja z jej strony nie odpowiadaj¹ca stanowi faktycznemu w podejœciu do tej pos³ugi modlitwy. Podobnie jak czym innym jest na przyk³ad w³aœciwa troska o zdrowie fizyczne, a czym innym hipochondria, czyli nadwra¿liwoœæ na punkcie swojego zdrowia. Nie ka¿da troska o zdrowie zaraz bêdzie hipochondri¹.

6. Dziwna jest równie¿ interpretacja Aleksandry Kowal w kwestii przebaczenia, gdy nie potrafi rozró¿niæ decyzji woli i uczucia krzywdy, które nie zale¿y ju¿ od woli cz³owieka i jakie mo¿e byæ uzdrowione jedynie moc¹ Boga.

7. Poza tym autorka nie potrafi rozró¿niæ owocu przebaczenia i motywów dla jakich, ktoœ przebacza, gdy pisze: „Przebaczam ci, bo - koniec koñców - op³aci³o mi siê to”.

8. Przedziwnie te¿ Aleksandra Kowal interpretuje „technikê stosowan¹ w uzdrowieniu wewnêtrznym” odmawiaj¹c zasadnoœci retrospekcji w dotychczasowe ¿ycie i podpieraj¹c siê cytatami biblijnymi, z których tak naprawdê to nie wynika. Autorka choæ zarzuca to osobom podejmuj¹cym modlitwê o uzdrowienie wewnêtrzne, ale to ona sama nie rozró¿nia dzia³añ psychologicznych i modlitwy jaka wspieraæ ma na drodze uzdrowienia wewnêtrznego naszych uczuæ.

9. Ale ju¿ szczytem fa³szywej interpretacji dokonanej przez Aleksandrê Kowal jest wmawianie okultyzmu osobom podejmuj¹cym modlitwê o uzdrowienie wewnêtrzne. W tym wzglêdzie okultyst¹ jest te¿ Papie¿ Jan Pawe³ II, który w liœcie o ró¿añcu (p.29) zachêca do zaanga¿owania wyobraŸni podczas modlitwy.

10. „Analizowanie w³asnych uczuæ odbiera wszelki autentyzm prze¿yciom i powoduje, ¿e w istocie kontemplujemy tylko w³asne niezaspokojone wnêtrze” - pisze Aleksandra Kowal. Przedziwne wnioski, jakie wyprowadza autorka z wczeœniejszego cytatu ksi¹¿ki Z. Lityñskiego. W takim razie bezmyœlne ¿ycie, w którym cz³owiek nie podejmuje refleksji nad œwiatem swoich prze¿yæ, zapewnia autentyzm tym prze¿yciom?

11. Na jakiej podstawie twierdzi Aleksandra Kowal, ¿e osoby podejmuj¹ce pos³ugê modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne g³osz¹, ¿e „Bóg nie ma przystêpu do ciebie ze swoj¹ mi³oœci¹, dopóki nie zostan¹ uleczone twoje zranienia”?

12. Aleksandra Kowal twierdzi ponadto, ¿e „wiele osób powa¿nie ucierpia³o wskutek przeprowadzonych modlitw o uzdrowienie. Nie ma nad tym prawie ¿adnej kontroli. Bior¹ siê za to osoby zupe³nie nieprzygotowane.”

Zgadzam siê z tym, ¿e mo¿e siê zdarzyæ i¿ dojdzie do jakiegoœ nadu¿ycia w tym wzglêdzie, ale nie wylewajmy dziecka z k¹piel¹. Jeœli zdarzy siê jakieœ nadu¿ycie w sprawowaniu sakramentu pokuty, to czy Koœció³ zrezygnuje z jego sprawowania? Lub jeœli trafimy na z³ego lekarza, to przestaniemy siê leczyæ?

Nie wiem jaka kontrola jest w innych rejonach, ale wiem jak to siê dzieje z grupami modlitewnymi zwi¹zanymi z Centrum Formacyjnym Odnowy w Duchu Œwiêtym w Magdalence (jest to kilkanaœcie diecezji Polski pó³nocnej i wschodniej, czyli prawie 25% terenu Polski). Mogê zapewniæ Aleksandrê Kowal, ¿e na naszym terenie przyk³ada siê wiele starania i troski, a¿eby osoby które prowadz¹ rekolekcje „uzdrowienie wspomnieñ” i osoby podejmuj¹ce pos³ugê modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne by³y nale¿ycie do tego przygotowane. Prowadzi siê odpowiednie seminaria w ci¹gu roku i weryfikacja nastêpuje poprzez osobisty kontakt odpowiedzialnych za te rekolekcje i pos³ugê modlitwy wstawienniczej. Dlatego tezy Aleksandry Kowal s¹ w tym wypadku „wyssane z palca”.

13. Kolejnym fa³szywym wnioskiem napisanym przez Aleksandrê Kowal jest stwierdzenie przez ni¹ w podsumowaniu: „Uzdrawianie wewnêtrzne jest metod¹ skierowan¹ bardziej na wzrost ¿ycia wewnêtrznego, czyli skupia siê na psychice, na uczuciach, na subiektywnych doznaniach, dotyczy wiêc sfery natury, sfery przyrodzonej. Natomiast nie dotyczy wzrostu ¿ycia duchowego, jest œlepym zau³kiem, wynikaj¹cym z os³abienia wiary w moc sakramentów i samego Jezusa Chrystusa. Uzdrawianie wewnêtrzne przypomina jedn¹ wielk¹ psychoterapiê”. Wrêcz przeciwnie kulminacj¹ rekolekcji „uzdrowienie wspomnieñ” jest sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania, gdzie rekolektanci otwieraj¹ swoje ¿ycie dla Bo¿ego mi³osierdzia. W rekolekcjach „uzdrowienie wspomnieñ” owszem bierze siê pod uwagê sferê przyrodzon¹, ale bynajmniej nie redukuje siê do niej cz³owieka. Wnioski Aleksandry Kowal s¹ bezzasadne i œwiadcz¹ o jej ignorancji w tym wzglêdzie.

Dziwiê siê, ¿e na stronie Apologetyka zamieszczono tak kompromituj¹cy artyku³ (kompromituj¹cy autorkê i odpowiedzialnych za tê stronê). Da³em w swoim tekœcie tylko kilka uwag, praktycznie niemal ka¿de zdanie napisane przez Aleksandrê Kowal jest fa³szywym interpretowaniem lub wnioskowaniem.

ODPOWIED NA LIST KS. DR MIROS£AWA CHOLEWY

Napisa³ KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

„Prawo do roztrz¹sañ filozoficznych

ma zarówno cz³owiek wolny, jak i niewolnik,

oraz wedle p³ci, jak siê zdarzy, mê¿czyzna lub kobieta”

(Klemens Aleksandryjski)

Szanowny Ksiê¿e,

Cieszê siê bardzo, ¿e nasza strona internetowa, choæ jest prywatnym przedsiêwziêciem grupy entuzjastów, znalaz³a zainteresowanie u wielu osób, w tym tak¿e u Ksiêdza. Poniewa¿ w gronie wroc³awskich apologetów znamy siê dobrze, a na zewn¹trz reprezentowani bywamy czasem jedynie przez teksty, st¹d ca³kiem mo¿liwe s¹ nasze trudnoœci w jasnym przekazaniu naszych myœli, szczególnie w krótkim tekœcie. Takim krótkim tekstem jest na pewno artyku³ Aleksandry Kowal „Uzdrowienie wewnêtrzne - znaki zapytania”. Jak wskazuje tytu³, jest on zaproszeniem do dyskusji, a w takim zaproszeniu ³atwo o nie doœæ jasne wyra¿enie tego, co chcia³o siê powiedzieæ. Mo¿e wiêc przyda siê kilka moich uwag: z tytu³u dobrej znajomoœci miêdzy cz³onkami naszego zespo³u mog³em byæ mo¿e lepiej uchwyciæ intencje autorki. Korzystaj¹c z ujêcia „Uwag” Ksiêdza w tak jasne i klarowne punkty, pozwolê sobie na refleksje wed³ug porz¹dku wyznaczonego w³aœnie wed³ug tego porz¹dku.

--------------------------------------------------------------------------------

1. „B³êdem jest twierdzenie, ¿e osoby zwi¹zane z katolick¹ Odnow¹ w Duchu Œwiêtym, a podejmuj¹ce pos³ugê modlitwy o uzdrowienie, uznaj¹ jako „za³o¿ycielkê pos³ugi uzdrawiania” Agnes Mary Sanford, gdy¿ w Koœciele katolickim wierzymy, i¿ tym, który uzdrawia, jest Jezus Chrystus moc¹ Ducha Œwiêtego”.

A. Kowal pisze tylko i wy³¹cznie na temat tego, co nazywa siê wspó³czeœnie „uzdrawianiem wewnêtrznym”, a nie na temat uzdrawiania jako takiego. Nazwa „uzdrawianie wewnêtrzne” na okreœlenie specjalnych modlitw i rekolekcji dla uzdrowienia emocjonalnych zranieñ miêdzyosobowych jest ca³kiem œwie¿ej daty, a jeœli chodzi o zakorzenienie treœci tego pojêcia w historii Koœcio³a, to A. Kowal prosi³a o wypowiedzi zwolenników „uzdrawiania wewnêtrznego”. Napisa³a:

„Pojêcie uzdrowienia wewnêtrznego oraz pomys³ takiej praktyki zrodzi³ siê dopiero 50 lat temu, to NIE MO¯E mieæ, jak siê wydaje, swoich Ÿróde³ w Piœmie Œwiêtym, Tradycji i nauce Koœcio³a. Jednak ciê¿ar obowi¹zku znalezienia takich Ÿróde³ pozostawiam zwolennikom i znawcom tego ruchu”.

Dlatego myœlê, ¿e mo¿na jednoczeœnie wierzyæ zarówno w to, ¿e tym, który uzdrawia, jest Jezus Chrystus moc¹ Ducha Œwiêtego, oraz w to, ¿e praktyka wspó³czesnego uzdrawiania wewnêtrznego ma konkretn¹ postaæ za³o¿yciela. Te dwie rzeczy nie s¹ ze sob¹ sprzeczne.

Pani Kowal prosi, jak siê wydaje, o podanie przyk³adów, ¿e Nowy Testament i Tradycja Koœcio³a w czasach poprzedzaj¹cych p. Sanford poleca modliæ siê za ludzi w taki sposób, jak to siê praktykuje w „uzdrawianiu wewnêtrznym”.

--------------------------------------------------------------------------------

2. Niedopuszczalnym jest wmawianie przez Aleksandrê Kowal tym, którzy podejmuj¹ pos³ugê modlitwy o uzdrowienie, a zwi¹zani s¹ z Odnow¹ w Duchu Œwiêtym w Koœciele katolickim, ¿e „uzdrawianie pamiêci… [jest] tym samym, co odpuszczanie grzechów”. Uto¿samianie w tym wzglêdzie pogl¹dów Agnes Mary Sanford, z pogl¹dami osób wskazanych wy¿ej jest niedopuszczaln¹ manipulacj¹.

Mo¿e warto przyjrzeæ siê bli¿ej tekstowi p. Kowal, aby sprawdziæ, czy rzeczywiœcie uto¿samia pogl¹dy A.M. Sanford z pogl¹dami osób zwi¹zanymi z uzdrawianiem wewnêtrznym w Koœciele katolickim. Ja mam wra¿enie, ¿e raczej wskazuj¹c na b³êdne pogl¹dy tej wa¿nej osoby z ruchu modlitwy uzdrawiania wewnêtrznego (czyli p. Sanford), przestrzega, ¿e podobne b³êdy mog¹ siê odradzaæ wœród katolików, chocia¿ wcale nie zawsze tak jest. Na przyk³ad A. Kowal napisa³a:

„Jedynym uzdrowieniem z grzechu jest wyznanie grzechów, pokuta i nawrócenie. Wiele przytoczonych na stronie Odnowy definicji istotnie to podkreœla, ale nieporozumienia pojawiaj¹ siê, gdy ten aspekt pozostanie pominiêty, jak np. w definicji McManusa”.

To chyba doœæ ³agodne sformu³owania i chyba mo¿na siê na nie zgodziæ?

--------------------------------------------------------------------------------

3. Na jakiej podstawie Aleksandra Kowal wyprowadza wniosek, ¿e podejmuj¹cy pos³ugê modlitwy o uzdrowienie w ramach Odnowy w Duchu Œwiêtym w Koœciele katolickim „zacieraj¹ prawdê o grzesznoœci cz³owieka i koniecznoœci wyznania grzechów”? Tym bardziej, ¿e sama Aleksandra Kowal przyznaje, i¿ „wiele przytoczonych na stronie Odnowy definicji istotnie to podkreœla”. Wyrywanie z kontekstu ca³oœci nauczania jakichœ pojedynczych stwierdzeñ poszczególnych autorów jest powa¿nym nadu¿yciem. Sprawia to wra¿enie, ¿e Aleksandra Kowal ma swoj¹ tezê i na si³ê szuka jej potwierdzenia w wyrwanych z kontekstu zdaniach.

Czy rzeczywiœci p. Kowal pisze, ¿e podejmuj¹cy pos³ugê modlitwy o uzdrowienie w ramach Odnowy w Duchu Œwiêtym w Koœciele katolickim „zacieraj¹ prawdê o grzesznoœci cz³owieka i koniecznoœci wyznania grzechów” w tym sensie, ¿e robi¹ tak wszyscy (albo prawie wszyscy)? Napisa³a, ¿e spotyka w literaturze przyk³ady zacierania prawdy o grzesznoœci cz³owieka i koniecznoœci wyznawania grzechów oraz ¿e spotyka inne przyk³ady, które takich w¹tpliwoœci nie budz¹. Z tym te¿ chyba mo¿emy siê zgodziæ? Czy te¿ mo¿e takich niepokoj¹cych przyk³adów nie ma?

Ja osobiœcie te¿ spotykam przyk³ady dobre i przyk³ady, które mnie niepokoj¹ w dziedzinie uzdrawiania wewnêtrznego. Zdarza siê uczenie rzeczy ewidentnie niezgodnych z Ewangeli¹; popularni bracia Linn pisz¹ na przyk³ad:

„Prawdziwy problem nie polega na tym, ¿e nie lubimy Boga albo naszego bliŸniego, ale na tym, ¿e nie kochamy samych siebie” i dlatego „brak mi³oœci siebie jest korzeniem wszelkiego grzechu” (s. 68-69 ang.).

Trudno nie zauwa¿yæ, ¿e Jezus i Jego aposto³owie mieli inn¹ opiniê ni¿ bracia Linn na temat tego, co jest „prawdziwym problemem” i co jest korzeniem grzechu. A bracia Linn wywarli i wywieraj¹ (przez swoje pisma) silny wp³yw na praktyki uzdrowienia wewnêtrznego, tak¿e w Polsce.

Czy zdaniem Ksiêdza powinno siê polecaæ takie wypowiedzi ludziom, którzy nauczaj¹ o uzdrowieniu wewnêtrznym? To oczywiœcie tylko przyk³ad, i nie wynika z niego, jak wielu nauczycieli uzdrawiania wewnêtrznego tak uczy.

Jak siê wydaje p. Kowal te¿ mówi³a po prostu o ró¿nych przyk³adach w literaturze odnowowej i w odnowowej praktyce: dobrych i z³ych.

--------------------------------------------------------------------------------

4. Bardzo dziwn¹ interpretacjê stosuje Aleksandra Kowal do tekstów biblijnych, jak choæby £k 14,26. Nie jest to interpretacja Koœcio³a katolickiego, gdy pisze „w ¿aden sposób nie uda siê s³owa nienawiœæ zamieniæ na s³owo mi³oœæ”, gdy¿ kluczem do zrozumienia tego fragmentu jest zdanie: „kto nie wyrzeka siê wszystkiego co posiada, nie mo¿e byæ moim uczniem” (£k 14,33). Ostatecznie chodzi tu o wyrzeczenie, a nie o nienawiœæ kogokolwiek. Chrystus Pan w swoich przypowieœciach u¿ywa³ takich rodzajów literackich, które by³y pomocne dla s³uchaczy, tak¿e i w tym przypadku. Takie literalne i fundamentalistyczne interpretowanie tekstu bliblijnego, jak przez Aleksandrê Kowal, nie jest zgodne z interpretacj¹ w duchu Koœcio³a katolickiego.>

Wydaje siê, ¿e w interpretacji tekstu £k 14,26 („Jeœli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiœci swego ojca i matki, ¿ony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie mo¿e byæ moim uczniem”) pani A. Kowal i Ksi¹dz jesteœcie zupe³nie zgodni. Napisa³a ona bowiem na temat tego fragmentu:

„Chodzi o pewne oderwanie siê nie tylko od wiêzów krwi, ale równie¿ od swojego Ja. […] wys³awianie wielkich dzie³ Bo¿ych to nie to samo, co zachwyt dla swojej w³asnej osoby. Gdyby nie wiem jak usi³owaæ t³umaczyæ i ob³askawiaæ przytoczon¹ wypowiedŸ Jezusa z Ewangelii wed³ug œw. £ukasza, w ¿aden sposób nie uda siê s³owa NIENAWIŒÆ zamieniæ na s³owo MI£OŒÆ.

Jak widaæ, A. Kowal nie zachêca do tego, aby siebie nienawidziæ, ale do tego, aby byæ gotowym do wyrzeczeñ nie tylko w rzeczach zewnêtrznych, ale i w tym, co siê odnosi do mojego Ja. I dlatego w³aœnie wydaje siê, ¿e ma racjê: wyrzeczenie siê siebie to rzeczywiœcie nie to samo, co mi³owanie siebie. Zreszt¹ wielu innych znanych autorów te¿ tak komentowa³o ten tekst. Pomijam komentarze ojców Koœcio³a (³atwe do znalezienia), ale nawet s³ynny apologeta angielski C.S. Lewis pisa³: nie ma w Ewangelii polecenia mi³owania siebie, bo jest to niepotrzebne; normalny cz³owiek mi³uje samego siebie z natury rzeczy i nie potrzebuje do tego zachêt; zachêt potrzebuje natomiast do mi³owania bliŸniego, gdy¿ tego z natury wcale nie chce czyniæ.

--------------------------------------------------------------------------------

5. Zupe³nie nie rozumiem na jakiej podstawie Aleksandra Kowal identyfikuje „kult w³asnego ja” z pos³ug¹ modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne, jest to daleko id¹ca nadinterpretacja z jej strony nie odpowiadaj¹ca stanowi faktycznemu w podejœciu do tej pos³ugi modlitwy. Podobnie jak czym innym jest na przyk³ad w³aœciwa troska o zdrowie fizyczne, a czym innym hipochondria, czyli nadwra¿liwoœæ na punkcie swojego zdrowia. Nie ka¿da troska o zdrowie zaraz bêdzie hipochondri¹.

Znowu warto odwo³aæ siê do tekstu A. Kowal: czy rzeczywiœcie stawia znak równoœci miêdzy uzdrawieniem wewnêtrznym a kultem w³asnego Ja? Czy te¿ mo¿e raczej pisze, ¿e jeœli w takiej modlitwie za du¿¹ rolê odgrywa egocentryczna psychologia, to wtedy modlitwa o uzdrowienie wewnêtrzne zamieni siê w kult w³asnego Ja? A. Kowal napisa³a nawet dok³adnie, o jak¹ psychologiê jej chodzi:

Psychologia taka uczy: Czy nasz Pan nie powiedzia³, ¿e przede wszystkim trzeba mi³owaæ samego siebie? - powo³uj¹c siê na s³owa Ewangelii wed³ug œw. Marka: „Bêdziesz mi³owa³ bliŸniego swego jak siebie samego” (Mk 12,31) Wielu rozumie to w ten sposób, ¿e przede wszystkim nale¿y kochaæ swoj¹ osobê.

Jest faktem, ¿e czêsto uczy siê, ¿e Pan Jezus powiedzia³, aby mi³owaæ samego siebie. I jest równoczeœnie faktem, ¿e w rzeczywistoœci Jezus niczego takiego nie powiedzia³. Ta obserwacja wydaje mi siê bardzo cenna, jeœli Odnowa ma byæ ruchem biblijnym.

--------------------------------------------------------------------------------

6. Dziwna jest równie¿ interpretacja Aleksandry Kowal w kwestii przebaczenia, gdy nie potrafi rozró¿niæ decyzji woli i uczucia krzywdy, które nie zale¿y ju¿ od woli cz³owieka i jakie mo¿e byæ uzdrowione jedynie moc¹ Boga.

Trudno mi siê ustosunkowaæ do tej myœli, poniewa¿ nie uda³o mi siê znaleŸæ odpowiedniego fragmentu u p. Kowal. Znalaz³em natomiast taki fragment:

Przebaczenie jest decyzj¹ cz³owieka, gdy¿ serce jest w mentalnoœci ¿ydowskiej siedliskiem woli i osobowoœci, a nie uczuæ. Uczucia nie zale¿¹ od mojej woli, wiêc nie jestem za nie odpowiedzialny, odpowiedzialny jestem, co zrobiê z tymi uczuciami.

--------------------------------------------------------------------------------

7. Poza tym autorka nie potrafi rozró¿niæ owocu przebaczenia i motywów dla jakich, ktoœ przebacza, gdy pisze: „Przebaczam ci, bo - koniec koñców - op³aci³o mi siê to”.

Zgadzam siê, ¿e ktoœ tu nie potrafi odró¿niaæ owocu od motywu, ale czy rzeczywiœcie jest to autorka? Czy nie s¹ to czasem bracia Linn?

Napisali oni:

„Przebaczam ci, ¿e mnie zrani³eœ, gdy¿ obdarzy³o mnie to wzrostem i jestem wdziêczny, i¿ tak siê sta³o” („We are healed when we can say not «That's O.K.» but «I forgive you for hurting me because it brought so much growth that I'm grateful it happened»” [s. 2]).

To zadanie podaje skutek (przebaczenie) i motyw (mój osobisty wzrost), oraz zwi¹zek przyczynowy (dlatego przebaczam). A bracia Linn to autorzy bardzo wp³ywowi w œwiatowej pos³udze uzdrawiania wewnêtrznego

--------------------------------------------------------------------------------

8.Przedziwnie te¿ Aleksandra Kowal interpretuje „technikê stosowan¹ w uzdrowieniu wewnêtrznym” odmawiaj¹c zasadnoœci retrospekcji w dotychczasowe ¿ycie i podpieraj¹c siê cytatami biblijnymi, z których tak naprawdê to nie wynika. Autorka choæ zarzuca to osobom podejmuj¹cym modlitwê o uzdrowienie wewnêtrzne, ale to ona sama nie rozró¿nia dzia³añ psychologicznych i modlitwy jaka wspieraæ ma na drodze uzdrowienia wewnêtrznego naszych uczuæ.

Zgadzam siê, ¿e w tym aspekcie tekst A. Kowal warto uzupe³niæ. Podane teksty biblijne niespecjalnie ilustruj¹ potrzebê (lub jej brak) wspominania, a ca³y fragment bardziej dotyczy gustów osobistych: jednemu wspominanie pomaga, a drugiemu - raczej nie.

--------------------------------------------------------------------------------

9. Szczytem fa³szywej interpretacji dokonanej przez Aleksandrê Kowal jest wmawianie okultyzmu osobom podejmuj¹cym modlitwê o uzdrowienie wewnêtrzne. W tym wzglêdzie okultyst¹ jest te¿ Papie¿ Jan Pawe³ II, który w liœcie o ró¿añcu (p. 29) zachêca do zaanga¿owania wyobraŸni podczas modlitwy.

To bardzo ciekawy temat. Gdyby A. Kowal zdecydowanie sprzeciwia³a siê jakiemukolwiek u¿ywaniu wyobraŸni w modlitwie, to rzeczywiœcie by³by to problem. Ale czy istotnie siê temu sprzeciwia?

Wydaje siê, ¿e nie: nie zgadza siê jedynie z tym, aby uczyæ, ¿e Jezus zrobi to, do czego Go sk³onimy nasz¹ wyobraŸni¹.

Wygl¹da na to, ¿e pani¹ Kowal dziwi taki sposób modlitwy: planujemy sobie, co Jezus ma uczyniæ, potem wyobra¿amy sobie, jak to czyni, a w koñcu wierzymy, ¿e faktycznie to uczyni³, skoro sobie to wyobraziliœmy. Muszê powiedzieæ, ¿e ten sposób modlitwy mnie te¿ dziwi (œwie¿e opisy takich modlitw mo¿na znaleŸæ u o. DeGrandisa, Uzdrawianie miêdzypokoleniowe).

A teraz dla kontrastu warto spojrzeæ na chwilê do Listu Jana Paw³a II o ró¿añcu, aby przekonaæ siê, do czego zachêca, czy naprawdê do czegoœ podobnego jak modlitwie uzdrowienia za pomoc¹ wyobra¿onego Jezusa:

S³owa kieruj¹ wyobraŸniê i ducha ku temu okreœlonemu wydarzeniu czy momentowi z ¿ycia Chrystusa. W duchowoœci, która rozwinê³a siê w Koœciele, czy to kult ikon, czy liczne nabo¿eñstwa bogate w elementy postrzegane zmys³ami, jak równie¿ metoda zaproponowana przez œw. Ignacego z Loyoli w Æwiczeniach duchownych odwo³ywa³y siê do elementu wzrokowego i obrazowego (compositio loci), uwa¿aj¹c go za bardzo pomocny w koncentracji ducha na misterium (Jan Pawe³ II, Rosarium Virginis Mariae, 29).

Papie¿ zachêca do wyobra¿enia sobie tego, o czym na pewno wiemy, ¿e jest prawd¹: mianowicie konkretnej sceny ewangelicznej. Podobnie czyni³ Ignacy Loyola, na przyk³ad w swoich Æwiczeniach:

„Wyobra¿aj¹c sobie Chrystusa Pana naszego obecnego i wisz¹cego na krzy¿u rozmawiaæ z nim, pytaj¹c go, jak to on, bêd¹c Stwórc¹, do tego doszed³…” (Ex 53).

„S³uchaæ [w wyobraŸni], co mówi¹ Osoby Boskie, a mianowicie: dokonajmy odkupienia rodzaju ludzkiego” (Ex 107).

„Widzieæ [w wyobraŸni] Pani¹ nasz¹ i anio³a, który j¹ pozdrawia” (Ex 106); „Oczami wyobraŸni widzieæ drogê z Nazaretu do Betlejem…” (Ex 112).

Jednak Ignacy nie zachêca³, abyœmy wyobra¿ali sobie, ¿e Jezus realizuje upragnione przez nas cele modlitewne i wierzyli, ¿e wskutek tego faktycznie je zrealizowa³. Z bardzo prostego zreszt¹ powodu: otó¿ nie wiemy, czy Pan Jezus planuje w³aœnie w tej chwili wykonaæ w³aœnie takie uzdrowienie, jakie sobie u niego zamówi³em.

Dalej: Czy œw. Ignacy do szukania w wyobraŸni pomocy do sk³onienia Jezusa, aby nam pomóg³ w emocjonalnych k³opotach? Chyba nie:

„Nie trzeba siê staraæ o myœli radosne […], lecz pobudzaæ siê do boleœci, cierpienia i udrêczenia, przypominaj¹c sobie czêsto udrêki, trudy i boleœci Chrystusa” (Ex 206b).

Jeœli natomiast „prosimy o ³askê wesela i silnej radoœci” to „z powodu wielkiej chwa³y i radoœci Chrystusa” (Ex 221).

O pocieszeniach i radoœci wewnêtrznej Ignacy pisze zgo³a inaczej, nie w kategoriach zaplanowania sobie najpierw, co Jezus ma uczyniæ, potem wyobra¿eniu sobie tego, a wreszcie - na wierzeniu, ¿e faktycznie to uczyni³, skoro sobie to wyobrazi³em (por. Ex 316b)

A jak ma siê sprawa z okultyzmem? Okultyzm polega na przekonaniu, ¿e cz³owiek posiada si³y psychiczne pozwalaj¹ce nie tylko poznaæ wewnêtrzne zasady œwiata, ale i wp³ywaæ na nie sam¹ tylko si³¹ psychiki lub te¿ przez poznane nadnaturalne sposoby dzia³ania. Je¿eli w Odnowie nauczymy ludzi, ¿e Jezus uczyni to, do czego Go sk³onimy si³¹ naszej psychiki (wyobraŸni), to istnieje powa¿ne niebezpieczeñstwo pomieszania zdrowej wiary z okultyzmem. I przed tym niebezpieczeñstwem ca³kiem s³usznie przestrzega autorka.

--------------------------------------------------------------------------------

10. „Analizowanie w³asnych uczuæ odbiera wszelki autentyzm prze¿yciom i powoduje, ¿e w istocie kontemplujemy tylko w³asne niezaspokojone wnêtrze” - pisze Aleksandra Kowal. Przedziwne wnioski, jakie wyprowadza autorka z wczeœniejszego cytatu ksi¹¿ki Z. Lityñskiego. W takim razie bezmyœlne ¿ycie, w którym cz³owiek nie podejmuje refleksji nad œwiatem swoich prze¿yæ, zapewnia autentyzm tym prze¿yciom?

Ma Ksi¹dz racjê. Rzeczywiœcie, w tekœcie zabrak³o jednego s³ówka: „nadmierne”. Powinno byæ: „Nadmierne analizowanie…”. Ale czy faktycznie jest tam ono potrzebne? Czy podany dalej przyk³ad nie wyjaœnia klarownie, o co chodzi?:

Np. ca³kowicie uszczêœliwiaj¹ce mo¿e byæ przebywanie w towarzystwie ukochanej osoby, natomiast skupienie siê w tym samym czasie na w³asnych odczuciach doœwiadczanych w tej sytuacji szczêœcia ¿adn¹ miar¹ przynieœæ nie mo¿e.

--------------------------------------------------------------------------------

11. Na jakiej podstawie twierdzi Aleksandra Kowal, ¿e osoby podejmuj¹ce pos³ugê modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne g³osz¹, ¿e „Bóg nie ma przystêpu do ciebie ze swoj¹ mi³oœci¹, dopóki nie zostan¹ uleczone twoje zranienia”?

Myœlê, ¿e na podstawie doœwiadczeñ wielu œrodowisk Odnowy i lektur. Na przyk³ad moi ulubieñcy, bracia Linn (to moi faworyci, ustêpuj¹ tylko o. DeGrandisowi), pisz¹: „Jeœli nie mogê zaakceptowaæ mojego gniewu, strachu i depresji, bêdê staæ przed sêdzi¹, a nie Œwietlist¹ Istot¹ […]. Jak mogê zaakceptowaæ moje uczucia, abym móg³ siê modliæ i zostaæ uzdrowionym?” (s. 79).

--------------------------------------------------------------------------------

12. Aleksandra Kowal twierdzi ponadto, ¿e „wiele osób powa¿nie ucierpia³o wskutek przeprowadzonych modlitw o uzdrowienie. Nie ma nad tym prawie ¿adnej kontroli. Bior¹ siê za to osoby zupe³nie nieprzygotowane.”

Zgadzam siê z tym, ¿e mo¿e siê zdarzyæ, i¿ dojdzie do jakiegoœ nadu¿ycia w tym wzglêdzie, ale nie wylewajmy dziecka z k¹piel¹. Jeœli zdarzy siê jakieœ nadu¿ycie w sprawowaniu sakramentu pokuty, to czy Koœció³ zrezygnuje z jego sprawowania? Lub jeœli trafimy na z³ego lekarza, to przestaniemy siê leczyæ?

A. Kowal nie ma ¿adnej w³adzy, aby spowodowaæ rezygnowanie lub nierezygnowanie z jakiejkolwiek praktyki modlitewnej. Ona tylko stawia znaki zapytania. Znaki stawia siê po to, aby doczekaæ siê na nie odpowiedzi.

--------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem jaka kontrola jest w innych rejonach, ale wiem jak to siê dzieje z grupami modlitewnymi zwi¹zanymi z Centrum Formacyjnym Odnowy w Duchu Œwiêtym w Magdalence (jest to kilkanaœcie diecezji Polski pó³nocnej i wschodniej, czyli prawie 25% terenu Polski). Mogê zapewniæ Aleksandrê Kowal, ¿e na naszym terenie przyk³ada siê wiele starania i troski, a¿eby osoby które prowadz¹ rekolekcje „uzdrowienie wspomnieñ” i osoby podejmuj¹ce pos³ugê modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne by³y nale¿ycie do tego przygotowane. Prowadzi siê odpowiednie seminaria w ci¹gu roku i weryfikacja nastêpuje poprzez osobisty kontakt odpowiedzialnych za te rekolekcje i pos³ugê modlitwy wstawienniczej. Dlatego tezy Aleksandry Kowal s¹ w tym wypadku „wyssane z palca”.

Hm… Myœlê, ¿e tezy A. Kowal by³yby wyssane z palca, gdyby napisa³a, ¿e sprawa dotyczy grup zwi¹zanych z Magdalenk¹. Ale tak nie napisa³a. Natomiast jeœli Ksi¹dz pisze: „Nie wiem, jaka kontrola jest w innych rejonach” (czyli terenu Polski), to mo¿e by tak… najpierw siê dowiedzieæ?

--------------------------------------------------------------------------------

13. Kolejnym fa³szywym wnioskiem napisanym przez Aleksandrê Kowal jest stwierdzenie przez ni¹ w podsumowaniu: „Uzdrawianie wewnêtrzne jest metod¹ skierowan¹ bardziej na wzrost ¿ycia wewnêtrznego, czyli skupia siê na psychice, na uczuciach, na subiektywnych doznaniach, dotyczy wiêc sfery natury, sfery przyrodzonej. […] Uzdrawianie wewnêtrzne przypomina jedn¹ wielk¹ psychoterapiê”.

Wrêcz przeciwnie kulminacj¹ rekolekcji „uzdrowienie wspomnieñ” jest sprawowanie sakramentu pokuty i pojednania, gdzie rekolektanci otwieraj¹ swoje ¿ycie dla Bo¿ego mi³osierdzia. W rekolekcjach „uzdrowienie wspomnieñ” owszem bierze siê pod uwagê sferê przyrodzon¹, ale bynajmniej nie redukuje siê do niej cz³owieka. Wnioski Aleksandry Kowal s¹ bezzasadne i œwiadcz¹ o jej ignorancji w tym wzglêdzie.

Chêtnie wierzymy, ¿e w Magdalence 25% polskiej Odnowy ma dostêp do w³aœciwej formy prowadzenia rekolekcji o uzdrowienie. Natomiast nie wszêdzie tak jest. Wskazuje na to zarówno doœwiadczenie (trudno sprawdzalne), jak i spora iloœæ publikacji po polsku na temat uzdrowienia wewnêtrznego (³atwo sprawdzalne) w stylu „Uzdrowienia miêdzypokoleniowego” o. DeGrandisa lub „Uzdrawianie ¿yciowych zranieñ” braci Linn. Ktoœ przecie¿ kupuje te ksi¹¿ki, i to zwykle nie w celu pisania prac magisterskich na ich podstawie, ale w celu wprowadzania w ¿ycie zawartych tam nauk. A ¿e tego typu publikacje bywaj¹ firmowane przez najpowa¿niejsze oœrodki Odnowy Charyzmatycznej w Polsce, to trudno siê dziwiæ wnioskom Aleksandry Kowal.

--------------------------------------------------------------------------------

Dziwiê siê, ¿e na stronie Apologetyka zamieszczono tak kompromituj¹cy artyku³ (kompromituj¹cy autorkê i odpowiedzialnych za tê stronê). Da³em w swoim tekœcie tylko kilka uwag, praktycznie niemal ka¿de zdanie napisane przez Aleksandrê Kowal jest fa³szywym interpretowaniem lub wnioskowaniem. Ks. Dr Miros³aw CHOLEWA, Asystent koœcielny Odnowy W Duchu Œwiêtym Archidiecezji Warszawskiej

Jeœli tekst p. Kowal przeczytamy zgodnie z zapowiedzianym w jego tytule charakterem („Znaki zapytania”), pamiêtaj¹c, ¿e znaki zapytania stawia siê po to, aby ludzie lepiej poinformowani i kompetentni udzielili odpowiedzi, ¿e kto pyta, nie b³¹dzi, a kto nie pyta, mo¿e trwaæ w b³êdzie do koñca ¿ycia, muszê siê przyznaæ, ¿e nie widzê nic specjalnie kompromituj¹cego w zaproszeniu ludzi zainteresowanych Odnow¹ w Polsce do dyskusji na temat modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne.

A tak nawiasem: wydaje siê, ¿e w staro¿ytnoœci ³atwiej tolerowano stawianie pytañ i proszenie o wyjaœnienie rozmaitych tematów w Koœciele. Ju¿ Klemens Aleksandryjski pisa³: „Prawo do roztrz¹sañ ma zarówno cz³owiek wolny, jak i niewolnik, oraz wedle p³ci, jak siê zdarzy, mê¿czyzna lub kobieta”.

Raz jeszcze, cieszê siê bardzo, ¿e nasza strona internetowa, choæ jest prywatnym przedsiêwziêciem grupy entuzjastów, znalaz³a zainteresowanie u wielu osób, w tym tak¿e u Ksiêdza. Poniewa¿ czêsto muszê „œwieciæ oczami” w ró¿nych trudnych rozmowach, np. z duszpasterzami i z rodzicami m³odzie¿y, wiêc nareszcie mam solidny argument w rêku. Bardzo przyda³oby mi siê nastêpuj¹ce oœwiadczenie Ksiêdza:

„Zapewniam z ca³¹ odpowiedzialnoœci¹, ¿e ludziom, którzy byli w tym roku na rekolekcjach Odnowy charyzmatycznej o uzdrowienie wewnêtrzne w Polsce nie przydarza³y siê rzeczy opisane przez Aleksandrê Kowal w tekœcie UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE - ZNAKI ZAPYTANIA (zamieszczonym we wrzeœniu 2003 na stronie http://www.apologetyka.katolik.pl), ¿e nie nauczano w duchu krytykowanym przez tê autorkê, nie wykorzystywano cytowanych przez ni¹ ksi¹¿ek i zapewniam te¿, ¿e ka¿dy na takie rekolekcje mo¿e dalej na terenie naszego kraju bezpiecznie jeŸdziæ”.

/……………………………../

Czy móg³by Ksi¹dz przes³aæ mi takie podpisane oœwiadczenie?

Z wdziêcznoœci¹,

ks. A. Siemieniewski

REFLEKSJE PO LEKTURZE ARTYKU£U PANI ALEKSANDRY KOWAL «UZDROWIENIE WEWNÊTRZNE - ZNAKI ZAPYTANIA»

Napisa³ KS. MARIUSZ POHL

Jestem najpierw bardzo wdziêczny Gosi Boreckiej, ¿e skierowa³a mnie na stronê Apologetyki, a dalej wdziêczny Aleksandrze Kowal za jej polemiczny artyku³. Albowiem wywi¹za³a siê ze swego zadania doskonale: tekstem ze "znakami zapytania" sprowokowa³a do polemiki tylu znakomitych autorów i pobudzi³a do napisania tylu wartoœciowych tekstów, ¿e gdyby chcieæ ten cel osi¹gn¹æ innymi metodami, np. honorariami, trzeba by wydaæ ca³e setki z³otych. Przez kilka godzin czyta³em z zainteresowaniem wszystkie komentarze i dowiedzia³em siê wiele na temat uzdrowienia wewnêtrznego, a co najcenniejsze: wieloaspektowo, z ró¿nych punktów widzenia. Daje to w miarê wszechstronny i pe³ny obraz.

Faktycznie, tekst p. Oli zawiera pewne przerysowania w kierunku "minusów" i pewn¹ jednostronnoœæ - ale jako tekst o charakterze "kija w mrowisko" i "znaku zapytania" ma do tego prawo. Przecie¿ chodzi³o o sprowokowanie dyskusji, a nie o kompendium obiektywnej wiedzy na ten temat. O to uzupe³nienie zadbali inni uczestnicy dyskusji. Nie mo¿na mieæ ¿alu, ¿e p. Ola daje wyraz swemu niepokojowi i ukazuje ró¿ne potencjalne zagro¿enia. Takie postawienie sprawy niejako wymusza - u polemistów, ale jeszcze bardziej u "praktyków uzdrowienia" - ostro¿noœæ i samokrytycyzm, a o to chodzi. Przegiêcia bowiem bardzo ³atwo znajduj¹ do nas przystêp, jeœli zabraknie "cuc¹cego", trzeŸwego g³osu z drugiej strony.

Mo¿e te¿ i trochê tak by³o z jej tekstem: gdy cz³owiek pobudzony ciekawymi rozmowami i gor¹c¹ dyskusj¹, siada póŸn¹ noc¹ przed komputerem i zaczyna "na ¿ywo" spisywaæ swoje wra¿enia i bie¿¹ce refleksje, ³atwo mo¿e siê zagalopowaæ. Myœl biegnie jednym tropem, zdania same siê uk³adaj¹ i wszystko - wydaje siê - idealnie do siebie pasuje. Po kilku godzinach gor¹czkowej pracy tekst siê wysy³a i - traci siê nad nim kontrolê. Niekiedy nastêpnego dnia, gdy na spokojnie czyta siê pisane noc¹ zdania, wiele chcia³oby siê zmieniæ, stonowaæ, wykreœliæ. Ale jest ju¿ za póŸno - s³owa posz³y w œwiat. Mo¿e to jednak dobrze, bo takie "gor¹ce" teksty dobrze siê czyta i chêtnie siê je krytykuje (w pozytywnym znaczeniu tego s³owa, czyli: polemizuje, a nie potêpia). Chêæ wyra¿enia swoich racji, odmiennych od autora pierwotnego tekstu, to najlepsza mobilizacja do w³asnej pracy. I za tê mobilizacjê jestem p. Oli wdziêczny.

Nie wnikam w szczegó³y i merytorykê, bo nie mam rzeczowego doœwiadczenia. Ale jako ksi¹dz w ma³ej wiejskiej parafii mogê potwierdziæ, ¿e sama praktyka sakramentu pokuty - w realnym stosowaniu, a nie w idealnej teorii - jest niekiedy niewystarczaj¹ca. Owocnoœæ sakramentu jest jakby ograniczona, spêtana. Warto zatem uzupe³niæ go, albo poprzedziæ przygotowaniem, wykorzystuj¹cym wiedzê psychologiczn¹, pedagogiczn¹ itp. To mo¿e u³atwiæ dzia³anie ³asce.

Z drugiej strony: znaj¹c ¿ycie i dzia³ania duszpasterskie, pewn¹ powierzchownoœæ i fascynacjê spektakularnymi, zewnêtrznymi efektami, d¹¿enie do natychmiastowych, doraŸnych i wymiernych owoców, wyobra¿am sobie, ¿e dla ich osi¹gniêcia ³atwo mo¿na zboczyæ z w³aœciwej ale dalekiej drogi i spróbowaæ obiecuj¹cych szybki sukces skrótów. A to zwykle prowadzi do uproszczeñ, przegiêæ i nadu¿yæ. Skoro ulegaj¹ im w ró¿nych dziedzinach liczni ksiê¿a (po œcis³ej formacji), to zagra¿a to równie¿ i œwieckim. To jest na pewno Ÿród³o niepokoju p. Oli. I s³usznie: trzeba siê tego obawiaæ. I lepiej dmuchaæ na zimne. Dlatego winniœmy jej wdziêcznoœæ za to, ¿e zwróci³a nasz¹ uwagê na niebezpieczeñstwa. Na pewno nie s¹ wyssane z palca.

A teraz pewne uzupe³nienia: Zbawcze dzia³anie ³aski jest adresowane do ca³ego cz³owieka, a wiêc tak¿e jego w³adz psychicznych, uczuæ, tak¿e do cielesnoœci, a nie tylko do jakiegoœ wyabstrahowanego "centrum duchowego". Jednak dzia³anie to nie zawsze musi oznaczaæ uzdrowienie w tym sensie, ¿e znikaj¹ wszelkie dolegliwoœci. Nieraz choroba i cierpienia psychiczne s¹ po to, by nas hartowaæ, uczyæ cierpliwoœci i pobudzaæ do wiêkszej ufnoœci w Bogu - jak u sw. Paw³a. A nieraz po to, byœmy spróbowali g³êbiej wnikn¹æ w ducha b³ogos³awieñstw. Mo¿e wiêc w uzdrowieniu wewnêtrznym powinno chodziæ tak¿e o zaakceptowanie choroby, stresów, urazów, niepokoju, lêków? Mo¿e wewnêtrzny pokój nie musi oznaczaæ psychicznego komfortu, a tylko z³o¿enie wszystkich swych nadziei w Bogu? Wtedy "terapia" powinna polegaæ na "wizualizacji" (wyobra¿aniu sobie) i trwaniu z Chrystusem w Ogrójcu - jak wiemy, Aposto³owie tego nie potrafili.

Obawiam siê, ¿e jeœli chodzi o parafialne "duszpasterstwo stosowane", problematyka wewnêtrznego uzdrowienia jest w zasadzie nieobecna, to zupe³nie inny pu³ap i poziom zaawansowania. Zwykle koncentrujemy siê tylko na samym "sprawowaniu" sakramentów, nie martwi¹c siê, czy jest to skuteczne, owocne i czy coœ konkretnego ludziom daje. Wa¿ne, ¿e robimy (zaliczamy) to, co do nas ksiê¿y nale¿y. Szczególnie powinniœmy siê "przy³o¿yæ" do zrozumienia i wykorzystania mo¿liwoœci, jakie niesie sakrament namaszczenia. Czêsto traktujemy go po macoszemu. A to w dalszej konsekwencji powoduje, ¿e tê pró¿niê, "niszê" wype³nia siê powierzchown¹ czy zafalszowan¹ "duszoterapi¹", nie mówi¹c ju¿ o ró¿nych praktykach okultystycznych.

Natomiast w tego typu polemikach niepokoi powierzchownoœæ i naginanie interpretacji biblijnych, tak by pasowa³y do naszych doraŸnych potrzeb i potwierdza³y nasze mniemania. Szczególnie tego nale¿y siê wystrzegaæ. Do ka¿dej swojej teorii i pogl¹du da siê dopasowaæ jakiœ cytat biblijny, ale jest to "branie imienia Pana Boga nadaremno", a nawet œwiêtokradztwo. Raczej nale¿y siê uczciwie, odwa¿nie i pokornie wczytywaæ w teksty natchnione, by na nich budowaæ swoje przekonania i weryfikowaæ praktykê duszpastersk¹. Niestety, czêsto jest odwrotnie: nasze pomys³y i widzimisiê uznajemy bezkrytycznie za najs³uszniejsze i dla wiêkszej powagi i pewnoœci siebie, podpieramy je arbitralnie dobranymi wyj¹tkami Pisma, wyrwanymi z kontekstu. Trudno jest nam czytaæ Bibliê integralnie, ca³oœciowo, a ³atwiej uwzglêdniaæ tylko wyselekcjonowane w¹tki. Niestety, wtedy nie da siê dotrzeæ do prawdy objawionej, a tylko do swoich wizji, czesto fa³szywych, niepe³nych lub jednostronnych.

ks. M. Pohl,

Skrzebowa, Diec. Kaliska

KILKA PYTAÑ DO KS. ANDRZEJA SIEMIENIEWSKIEGO

Napisa³ KS. DR MIROS£AW CHOLEWA

Szanowny Ksiê¿e,

W zwi¹zku z odpowiedzi¹ Ksiêdza na moje uwagi pozosta³o we mnie jeszcze kilka pytañ.

Aleksandra Kowal pisze:

„Pojêcie uzdrowienia wewnêtrznego oraz pomys³ takiej praktyki zrodzi³ siê dopiero 50 lat temu, to NIE MO¯E mieæ, jak siê wydaje, swoich Ÿróde³ w Piœmie Œwiêtym, Tradycji i nauce Koœcio³a. Jednak ciê¿ar obowi¹zku znalezienia takich Ÿróde³ pozostawiam zwolennikom i znawcom tego ruchu”.

Zw³aszcza zaciekawia mnie argument Pani Kowal, ¿e coœ jest podejrzane w praktyce Koœcio³a, dlatego ¿e nie zosta³o wprost i literalnie zapisane w Piœmie œw. i ma dopiero 50 lat. Przecie¿ w Koœciele katolickim nauka stale siê rozwija, podobnie jak liturgia, czy formy modlitwy. Niektóre z tych form modlitewnych pojawi³y siê w konkretnym kontekœcie historycznym, jak choæby adoracja Najœwiêtszego Sakramentu w formie nabo¿eñstw pojawi³a siê w Koœciele katolickim w XIII wieku. Pierwsze moje pytanie w zwi¹zku z tym brzmi:

1. Jakie Ÿród³a w Piœmie œw. ma adoracja Najœwiêtszego Sakramentu?

Natomiast, gdy chodzi o przes³anki biblijne dla modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne, to moim zdaniem widzia³bym dwie:

— Wezwanie Aposto³ów przez Pana Jezusa do modlitwy za chorych np. : „Na chorych rêce k³aœæ bêd¹, i ci odzyskaj¹ zdrowie”(Mk 16,18)

— Antropologia biblijna np.: „Sam Bóg pokoju niech was ca³kowicie uœwiêca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i cia³o (pneuma, psyche, soma) * bez zarzutu zachowa³y siê na przyjœcie Pana naszego Jezusa Chrystusa.(1 Tes 5,23)”

Zgadzam siê w pe³ni z Ksiêdzem, ¿e modlitwa chrzeœcijañska respektuje nieskoñczon¹ wolnoœæ Boga i ograniczon¹ wolnoœæ cz³owieka.

Pisze Ksi¹dz, ¿e:

„Papie¿ zachêca do wyobra¿enia sobie tego, o czym na pewno wiemy, ¿e jest prawd¹: mianowicie konkretnej sceny ewangelicznej. Podobnie czyni³ Ignacy Loyola, na przyk³ad w swoich Æwiczeniach”.

Œw. Ignacy Loyola proponowa³ rozwa¿anie nie tylko scen ewangelicznych, ale proponowa³ pewne zabiegi pomocne we wzbudzeniu strachu przed karami i przez to w unikniêciu grzechu (por. Ex 65) np. w rozwa¿aniu o piekle scen, których w Ewangelii nie znajdziemy:

„Widzieæ oczami wyobraŸni owe ogromne ognie i dusze jakby w cia³ach ognistych.” (Ex 66)

„S³uchaæ uszami wyobraŸni lamentów, wycia, krzyków i bluŸnierstw przeciw Chrystusowi, Panu naszemu, i przeciw wszystkim jego œwiêtym.” (Ex 67)

„Wêchem wyobraŸni w¹chaæ dym, siarkê, ka³ i zgniliznê.” (Ex 68)

„Smakiem wyobraŸni smakowaæ rzeczy gorzkich, jak ³zy, smutek i robak sumienia.” (Ex 69)

„Dotykiem wyobraŸni dotykaæ i doœwiadczaæ, jak ognie owe dotykaj¹ i pal¹ duszê.” (Ex 70)

Dzia³ania wyobraŸni, do jakich zachêca œw. Ignacy id¹ nieraz bardzo daleko:

„Widzieæ i rozwa¿aæ, jak trzy Osoby Boskie siedz¹ na swojej królewskiej stolicy, albo na tronie swego Boskiego Majestatu, i jak patrz¹ na powierzchniê i ca³y okr¹g ziemi i na wszystkie ludy, które w zaœlepieniu umieraj¹ i id¹ do piek³a.” (Ex 106)

„S³uchaæ, co mówi¹ osoby na obliczu ziemi, a mianowicie jak ze sob¹ rozmawiaj¹, jak przeklinaj¹ i bluŸni¹ itd. Podobnie s³uchaæ, co mówi¹ Osoby Boskie, a mianowicie: Dokonajmy odkupienia rodzaju ludzkiego itd., a potem, co mówi¹ Anio³ i Pani nasza.” (Ex 107)

„Oczami wyobraŸni widzieæ drogê z Nazaretu do Betlejem, przypatruj¹c siê jej, jak jest d³uga, jak szeroka, czy idzie ta droga po równinie, czy przez doliny i wzgórza. Patrzeæ tak¿e na miejsce, czyli na grotê narodzenia, czy jest obszerna czy szczup³a, czy niska, czy wysoka, i jak jest urz¹dzona.” (Ex 112)

„Widzieæ osoby, a mianowicie Pani¹ nasz¹ i Józefa, i s³u¿¹c¹, i Dzieci¹tko Jezus po jego narodzeniu. Ja zaœ sam stanê siê s³u¿k¹ ubo¿uchnym i niegodnym, patrz¹c na nich, kontempluj¹c ich i s³u¿¹c im w ich potrzebach tak, jakbym tam znalaz³ siê obecny, z ca³ym, jakie tylko mo¿liwe, uszanowaniem i ze czci¹.” (Ex 114)

„Rozwa¿yæ mowê, któr¹ Chrystus, Pan nasz, kieruje do wszystkich swoich s³ug i przyjació³, których posy³a na tak¹ wyprawê, zalecaj¹c im, aby pragnêli wszystkim pomagaæ, poci¹gaj¹c ich najpierw do najwy¿szego ubóstwa duchowego, a jeœliby to siê podoba³o Boskiemu Majestatowi i zechcia³by ich do tego wybraæ, to tak¿e i do ubóstwa zewnêtrznego.” (Ex 146)

Przytoczy³em tutaj kilka fragmentów z Æwiczeñ Duchownych œw. Ignacego Loyoli, abyœmy zobaczyli jak daleko idzie zaanga¿owanie wyobraŸni, do jakiego on sam zachêca.

2. Czy zdaniem Ksiêdza œw. Ignacy Loyola te¿ stosuje wizualizacjê?

Aleksandra Kowal wybiórczo podchodzi do literatury przedmiotu, pragn¹c znaleŸæ argumenty dla swojej tezy. Pos³u¿ê siê przyk³adem tekstu Zbigniewa Lityñskiego (za jego zgod¹), któremu autorka zarzuca wizualizacjê i okultyzm.

Przypomnê, co napisa³a Aleksandra Kowal posi³kuj¹c siê fragmentem publikacji Zbigniewa Lityñskiego:

„Przyjrzyjmy siê konkretnej metodzie uzdrowienia na przyk³adzie zaczerpniêtym z ksi¹¿ki formacyjnej Odnowy. Autor proponuje do rozwa¿enia scenê ewangeliczn¹ z Mk 4,35-41 (Jezus ucisza burzê na jeziorze):

„WyobraŸ sobie wydarzenia opisane w tekœcie biblijnym […]. A potem prze¿yj te wydarzenia jeszcze raz, tym razem uczestnicz¹c w nich. Teraz to ty jesteœ jednym z Aposto³ów […]. Zobacz, co czyni Pan […]. WyobraŸ sobie, co Jezus ci mówi”[11](Z.Lityñski).

Proponowana metoda odbiega znacz¹co od klasycznej medytacji scen biblijnych polecanej np. przez œw. Ignacego w Æwiczeniach duchownych. Tutaj medytuje siê sceny „ewangelii pocieszenia” w³asnego pomys³u. Ca³y proces wydaje siê dzie³em wyobraŸni cz³owieka. Czy ten Jezus, którego powo³aliœmy do dzia³ania moc¹ swojej wyobraŸni, który ¿yje dziêki procesowi wizualizacji, który jest w istocie naszym w³asnym dzie³em, czy to jest na pewno ten sam Jezus, Pan panów i Król królów, któremu dana jest wszelka w³adza na niebie i na ziemi? Nie jestem w stanie moc¹ swojej wyobraŸni sprawiæ, aby Jezus Chrystus uczyni³ to czy tamto. Ponadto wydarzenia, która tak naprawdê dziej¹ siê wy³¹cznie w mojej wyobraŸni, nie mog¹ w ¿aden sposób wp³yn¹æ na rzeczywistoœæ. Nale¿y równie¿ podkreœliæ, ¿e wszelkie próby oddzia³ywania na rzeczywistoœæ wed³ug w³asnej woli s¹ ni mniej, ni wiêcej tylko okultyzmem, nie maj¹ zaœ nic wspólnego z chrzeœcijañstwem.

Jezus dzia³a w cudowny sposób w najskrytszej g³êbi naszego wnêtrza poprzez s³owo Bo¿e oraz przez dzia³anie Ducha Œwiêtego i przez to powoduje coœ, co mo¿na by nazwaæ „uzdrowieniem wewnêtrznym”. Ale tutaj koñczy siê podobieñstwo tego, czego dokonuje Jezus, a co robi osoba prowadz¹ca uzdrawianie. Podobieñstwo istnieje wy³¹cznie przez u¿ycie s³ów „uzdrowienie wewnêtrzne”, i w³aœnie, dlatego jest to takie zwodnicze. Ludzie s¹dz¹, ¿e poniewa¿ to Jezus dzia³a we wnêtrzu, wszystkie osoby zajmuj¹ce siê tym uzdrawianiem niezawodnie musz¹ pochodziæ od Niego. Niemniej jednak, chocia¿ ruch uzdrowienia wewnêtrznego uwa¿a siê za chrzeœcijañski - w du¿ej mierze pos³uguj¹c siê Pismem Œwiêtym oraz stosuj¹c wizualizacjê czy tylko wyobra¿anie sobie Jezusa - ruch ten pochodzi „ze œwiata” i „z cia³a”. Polega na ideach psychologicznych i technikach zebranych i wch³oniêtych ze œwiata. Ca³y proces przemawia do „cia³a”, poniewa¿ to w³aœnie „cia³o” mo¿e byæ „uzdrowione”, a nie potêpione z powodu grzechu[12]. Nale¿y poddaæ pod rozwagê, czyim dzie³em jest to zwiedzenie”(A.Kowal).

Oddajmy teraz g³os Zbigniewowi Lityñskiemu, który podejmuje polemikê z autork¹:

Dalej autorka przypisuje mi propagowanie okultyzmu, poprzez medytacjê wyobra¿eniow¹ z tekstem Ewangelii. Celem takiej medytacji nie jest zmiana woli Pana Boga, ale nas samych, budowanie relacji z Panem Jezusem.

Chcia³bym zwróciæ uwagê na to, co w cytowanej ksi¹¿ce napisa³em:

„Nie ma takiego przepisu, który gwarantowa³by absolutn¹ skutecznoœæ proœby o uzdrowienie. Dzia³anie Bo¿e jest tajemnic¹. To Pan decyduje, komu, kiedy i jak na modlitwê odpowiedzieæ. Dlatego praca niniejsza nie jest podrêcznikiem manipulowania Panem Bogiem, nie zawiera algorytmu gwarantuj¹cego, ¿e otrzymamy dok³adnie to, o co prosimy.

Nie oznacza to jednak, ¿e nie istniej¹ ¿adne zasady sprzyjaj¹ce owocnoœci modlitwy. Pismo Œwiête i doœwiadczenie modlitwy ukazuj¹ nam pewne zalecenia, które mog¹ mieæ istotne znaczenie. Celem tej ksi¹¿ki jest pomóc w otwarciu serc, usuniêciu przeszkód na drodze do uzdrowienia i przyjêciu takiego uzdrowienia, jakie jest wol¹ Bo¿¹ dla nas. (…)

Chcê zwróciæ twoj¹ uwagê na niebezpieczeñstwo instrumentalnego traktowania Pana Boga. Nie chodzi o to, abyœmy u¿ywali Pana Boga do realizacji naszych celów, ale o to, by to Pan Bóg siê nami pos³ugiwa³ do realizacji swoich planów. Jezus nie jest magikiem ani z³ot¹ rybk¹.

Uzdrowienie przyjmujemy wtedy, kiedy otwieramy siê na Bo¿y plan dla naszego ¿ycia, gdy chcemy ¿yæ wed³ug woli Bo¿ej, w mi³oœci Bo¿ej. Aby poznaæ wolê Bo¿¹, potrzebujemy karmiæ siê s³owem Bo¿ym, czytaæ i rozwa¿aæ Pismo Œwiête, poznawaæ naukê Koœcio³a. (…) Nie godzi siê traktowaæ Boga instrumentalnie, np. jako magika, bioenergoterapeutê czy czarnoksiê¿nika. On jest Panem panów i Królem królów. Prawdziwa wiara wyra¿a siê poddaniem Bogu ca³ego ¿ycia.

Wiele z niekonwencjonalnych technik medycznych niesie ze sob¹ ogromne zagro¿enia. Gdy cz³owiek wchodzi w kontakt z okultyzmem, nara¿a siê na niebezpieczeñstwo ze strony si³ demonicznych".

¯eby nie by³o w¹tpliwoœci -- to by³ fragment z mojego opracowania”(pisze Z. Lityñski).

Kierujê, wiêc do Ksiêdza kolejne pytanie:

3. Czy Aleksandra Kowal odda³a faktyczn¹ treœæ, jak¹ zawar³ Zbigniew Lityñski w swojej ksi¹¿ce?

Jeœli tak traktuje Pani A. Kowal tak¿e innych autorów, to ca³y jej tekst wydaje siê ma³o wiarygodny.

Porównajmy jeszcze raz fragment z Æwiczeñ Duchownych œw. Ignacego Loyoli i fragment z publikacji Zbigniewa Lityñskiego

„Widzieæ osoby, a mianowicie Pani¹ nasz¹ i Józefa, i s³u¿¹c¹, i Dzieci¹tko Jezus po jego narodzeniu. Ja zaœ sam stanê siê s³u¿k¹ ubo¿uchnym i niegodnym, patrz¹c na nich, kontempluj¹c ich i s³u¿¹c im w ich potrzebach tak, jakbym tam znalaz³ siê obecny, z ca³ym, jakie tylko mo¿liwe, uszanowaniem i ze czci¹.” (Ex 114)

„S³uchaæ, co mówi¹ osoby na obliczu ziemi, a mianowicie jak ze sob¹ rozmawiaj¹, jak przeklinaj¹ i bluŸni¹ itd. Podobnie s³uchaæ, co mówi¹ Osoby Boskie, a mianowicie: Dokonajmy odkupienia rodzaju ludzkiego itd., a potem, co mówi¹ Anio³ i Pani nasza.” (Ex 107)

„WyobraŸ sobie wydarzenia opisane w tekœcie biblijnym […]. A potem prze¿yj te wydarzenia jeszcze raz, tym razem uczestnicz¹c w nich. Teraz to ty jesteœ jednym z Aposto³ów […]. Zobacz, co czyni Pan […]. WyobraŸ sobie, co Jezus ci mówi” (Z.Lityñski)[11].

4. Na podstawie tych fragmentów, kto stosuje wizualizacjê, œw. Ignacy, Lityñski, czy obydwaj?

Jeszcze raz pragnê nawi¹zaæ do fragmentu tekstu Aleksandry Kowal, który ju¿ poprzednio komentowa³em w moich uwagach:

„Wiele osób powa¿nie ucierpia³o wskutek przeprowadzonych modlitw o uzdrowienie. Nie ma nad tym prawie ¿adnej kontroli. Bior¹ siê za to osoby zupe³nie nieprzygotowane”(A.Kowal).

Oskar¿enie Aleksandry Kowal jest bardzo powa¿ne, gdy¿ mówi, ¿e „wiele osób powa¿nie ucierpia³o wskutek przeprowadzonych modlitw o uzdrowienie”. Ja osobiœcie wczeœniej nie spotka³em takich przypadków, ale nie przeczê, ¿e mog¹ mieæ miejsce. St¹d kolejne pytanie:

5. Jakie nadu¿ycia Ksi¹dz zna (z wiarygodnego Ÿród³a), gdzie osoby powa¿nie ucierpia³y wskutek przeprowadzonych modlitw o uzdrowienie? Jaka jest skala tych nadu¿yæ?

Jeœli Ksi¹dz zna konkretne takie przypadki na terenie Archidiecezji Warszawskiej, to bardzo proszê mnie poinformowaæ, a podejmê konkretne kroki, aby im przeciwdzia³aæ. Jeœli s¹ to przypadki z Archidiecezji Wroc³awskiej, to uwa¿am, ¿e Ksi¹dz powinien podj¹æ odpowiednie kroki, aby im przeciwdzia³aæ. Jeœli s¹ to przypadki z innych diecezji, to równie¿ proszê o informacjê, abym móg³ przekazaæ je odpowiedniemu Koordynatorowi lub Asystentowi Koœcielnemu Odnowy w Duchu Œwiêtym.

Uwa¿am, ¿e jeœli naprawdê nam zale¿y na walce z nadu¿yciami podczas modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne, to:

—Po pierwsze powinniœmy szukaæ rzeczywistych, realnych nadu¿yæ w modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne

— Po drugie powinniœmy d¹¿yæ do okreœlenia rzeczywistych, realnych przyczyn tych nadu¿yæ

— Po trzecie podj¹æ konkretne dzia³ania w celu wyeliminowania tych nadu¿yæ, w tym do wykluczenia z pos³ugi modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne osób, które tych nadu¿yæ siê dopuszczaj¹

Kolejna sprawa dotyczy tekstu, jaki Ksi¹dz napisa³ w ramce, nie bardzo rozumiem, czemu to mia³o s³u¿yæ, gdy¿ wyraŸnie zaznaczy³em w swoich uwagach:

„Zgadzam siê z tym, ¿e mo¿e siê zdarzyæ, i¿ dojdzie do jakiegoœ nadu¿ycia w tym wzglêdzie (podczas modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne), ale nie wylewajmy dziecka z k¹piel¹. Jeœli zdarzy siê jakieœ nadu¿ycie w sprawowaniu sakramentu pokuty, to czy Koœció³ zrezygnuje z jego sprawowania? Lub, jeœli trafimy na z³ego lekarza, to przestaniemy siê leczyæ?”(ks.M.Cholewa)

To oczywiste, ¿e nie mogê podpisaæ takiego oœwiadczenia, jakie Ksi¹dz umieœci³ w ramce, jak Ksi¹dz nie móg³by równie¿ podpisaæ nastêpuj¹cego:

Zapewniam z ca³¹ odpowiedzialnoœci¹, ¿e ¿aden z ksiê¿y katolickich w Polsce nie dopuœci³ siê w ostatnim roku nadu¿yæ w sprawowaniu sakramentu pokuty i pojednania

………………………..

Podpis

I sprawa ostatnia. Pisze Ksi¹dz, „¿e nasza strona internetowa, (…) jest prywatnym przedsiêwziêciem grupy entuzjastów”, to, dlaczego nosi ona nazwê „Katolicki Serwis Apologetyczny”. O ile mi wiadomo, to media s¹ okreœlane jako katolickie, gdy podlegaj¹ konkretnemu biskupowi i maj¹ asystenta koœcielnego wyznaczonego przez biskupa (por. Kodeks Prawa Kanonicznego kan. 823, kan. 824, kan. 830). St¹d moje ostatnie pytanie:

6. Któremu Biskupowi podlega „Katolicki Serwis Apologetyczny” i kto jest Asystentem Koœcielnym tego serwisu wyznaczonym przez Biskupa?

Pozdrawiam w Panu

ks. Miros³aw Cholewa

Warszawa dnia 16.10.03r.

ZAMIAST G£OSU W DYSKUSJI

Napisa³ KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

Chcê podrzuciæ nieco drew do ogniska naszej dyskusji, aby nie przygas³ jej p³omieñ. Dziœ proponujê - zamiast g³osu w dyskusji - mój (stronniczy, niewywa¿ony, prowokacyjny i tendencyjny) zestaw cytatów z pewnej ksi¹¿ki:

William Kirk Kilpatrick, katolicki profesor psychologii w Boston College w USA napisa³ ksi¹¿kê Psychologiczne uwiedzenie (Poznañ 2002). Ksi¹¿ka wydana jest przez katolickie, dominikañskie wydawnictwo „W drodze” i opatrzona stosownym „zezwoleniem w³adz koœcielnych”.

Czytamy tam:

- o chrzeœcijañstwie i ruchu charyzmatycznym wobec psychologii

„Wzrost popularnoœci psychologii kosztem ¿ycia chrzeœcijañskiego wynika przede wszystkim ze zdolnoœci zaoferowania przez psychologiê doznañ emocjonalnych, na tyle bliskich prze¿ywaniu wiary, ¿e s¹ one brane za sam¹ wiarê. Poniewa¿ cz³onkowie ruchu charyzmatycznego k³ad¹ tak wielki nacisk na prze¿ywanie wiary, s¹ oni szczególnie podatni na owe imitacje (por. s. 190).

„Na pierwszy rzut oka psychologia przypomina chrzeœcijañstwo” (s. 11), jednak „Psychologia popularna ma wiele elementów wspólnych z religiami Wschodu; trwa wrêcz proces ich wzajemnego ³¹czenia siê. Jeœli jednak mówimy o chrzeœcijañstwie, to znacznie prawdziwsze bêdzie stwierdzenie, ¿e psychologia i religia to dwie rywalizuj¹ce ze sob¹ wiary” (s. 10).

- o kochaniu i akceptowaniu samego siebie

Erich Fromm powiedzia³, ¿e aby kochaæ innych, trzeba najpierw pokochaæ samego siebie” (s. 13), a tak¿e: „Ksi¹¿kowe poradniki [psychologiczne] najczêœciej zaczynaj¹ siê od propozycji, byœmy pokochali samych siebie” (s. 35).

Wielu ludzi „wyobra¿a sobie Boga jako wyrozumia³ego psychoterapeutê, który pragnie tylko tego, byœmy pokochali i zaakceptowali siebie takimi, jakimi jesteœmy” (s. 36).

„Niektórzy ludzie dziêki akceptacji samych siebie staj¹ siê lepsi […] inni poprzez akceptacjê samego siebie staj¹ siê gorsi” (s. 80): „Pomyœlcie o tych, którzy utrudniaj¹ ¿ycie wam lub komuœ, na kim wam zale¿y. Dostrzegliœcie ich okrucieñstwo, egoizm, brak uczciwoœci i bezwzglêdnoœæ, z jak¹ manipuluj¹ innymi. Czy naprawdê chcielibyœcie, aby zaakceptowali siebie takimi, jacy s¹?” (s. 82).

„W podrêcznikach do religii w liberalnym Koœciele katolickim […] odnosi siê wra¿enie, ¿e chrzeœcijañstwo sprowadza siê wy³¹cznie do mi³oœci w³asnej” (s. 91).

„Zanika³a moja œwiadomoœæ istnienia grzechu - by³a to bez w¹tpienia konsekwencja nawyku niemal ca³kowitej akceptacji samego siebie” (s. 16).

- o skutkach nadmiaru psychologii w ewangelizacji

„W Los Angeles w 1967 roku [psychologa] Carla Rogersa oraz jego kolegów z Western Behavioral Science Institute poproszono o eksperymentalne wprowadzenie «edukacyjnych innowacji» do du¿ej sieci szkó³ zatrudniaj¹cych zakonnice. Efektem by³ intensywny program zajêæ w ramach grup wspólnotowych, trwaj¹cy ponad dwa lata. Koñcowy rezultat przypomina³ skutki zaproszenia diab³a do klasztoru urszulanek w Loudun. Na pocz¹tku eksperymentu sieæ zatrudnia³a 600 zakonnic w 59 szko³ach; rok po zakoñczeniu eksperymentu istnia³y dwie szko³y i ani jedna zakonnica. Zakonnice zerwa³y z Koœcio³em katolickim; wiele z nich ca³kowicie porzuci³o ¿ycie religijne. Coulson ca³¹ zas³ugê (lub winê) przypisuje grupie Rogersa: „Coœ uda³o nam siê zrobiæ”, zauwa¿y³. [Jednoczeœnie] wiele [by³ych] zakonnic wyznawa³o, ¿e jeszcze nigdy nie czu³y siê tak bardzo uduchowione” (por. s. 187).

„Ewangelia osobistej doskona³oœci oraz sukcesu - stoi za tym przekonanie, ¿e wiara zapewni nam zdrow¹ osobowoœæ, która jest lekarstwem na choroby” (s. 22).

„Psychologia popularna to w po³owie wychwalanie godnoœci ludzkiej, w po³owie zwalnianie nas z odpowiedzialnoœci” (s. 88).

„Cz³onkowie grup wspólnotowych rozmawiaj¹ o zachodz¹cych w nich procesach: «jakie uczucia we mnie wzbudzasz?», «jak reagujê, kiedy mówisz to o mnie?». Znakomicie, Lecz nie mo¿na tak rozmawiaæ w nieskoñczonoœæ. Staje siê to nieznoœnie nudne” (s. 233).

- o w³aœciwym kierunku ewangelizacji

„Jeœli chce siê odkrywaæ nowe œwiaty, najlepiej szukaæ ich poza psychologi¹. Daje ona z³udzenie g³êbi, lecz przecie¿ takie samo z³udzenie wywo³uj¹ umieszczone naprzeciw siebie lustra, i obawiam siê, ¿e psychologia jest jedn¹ z tych sal lustrzanych, które spotyka siê w lunaparkach” (s. 241).

GDZIE LE¯¥ PROBLEMY W MODLITWIE O UZDROWIENIE?

Napisa³ KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

Najpierw muszê siê nieco pokajaæ. Otó¿ nasza dyskusja przybra³a charakter „dyskusji nad dyskutantami” zamiast „dyskusji nad problemami”, czemu sam jestem po czêœci winien, skrêcaj¹c ko³o sterowe dyskusji jeszcze bardziej w tê stronê. Dziœ wiêc zamiast o dyskutantach - znowu o problemach. Kilka takich niezmiernie interesuj¹cych problemów zdaje siê wy³aniaæ na obecnym etapie. Najciekawszy z nich dotyczy roli wyobraŸni w modlitwie (1), potem - stopieñ zaufania, jakim powinniœmy obdarzaæ modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne w porównaniu np. ze spowiedzi¹ (2), wreszcie - jak to jest z koœcielnoœci¹ strony apologetycznej (3). Wiêc zabierzmy siê do rzeczy, po kolei, od strony problemów (dyskutantów zostawiaj¹c tym razem na boku).

1. Co mo¿na sobie na modlitwie wyobra¿aæ?

Wyobra¿anie sobie rozmaitych rzeczy na modlitwie porównajmy z ogl¹daniem filmu na video. W koñcu te dwa urz¹dzenia s¹ doœæ podobne: wewnêtrzny telewizorek fantazji i zewnêtrzny ekran telewizyjny.

Przypuœæmy, ¿e ogl¹damy film dokumentalny o wizycie Papie¿a w Polsce. To œwietny œrodek, aby bli¿ej poznaæ Jana Paw³a II. Za³ó¿my dalej, ¿e potem ogl¹damy drugi film o ¿yciu Papie¿a: fakty s¹ w nim autentyczne, ale sceneria - sfabularyzowana. Na ekranie pojawi¹ siê w tym drugim filmie kasztany kwitn¹ce przed matur¹ Karola Wojty³y lub aktorzy graj¹cy jego kolegów z lat szkolnych. Taki film, chocia¿ zawieraj¹cy wiele wytworów fantazji re¿ysera, te¿ œwietnie pomo¿e w poznaniu osoby Papie¿a.

WyobraŸmy sobie jednak, ¿e sam zmontowa³em trzeci film, w którym Jan Pawe³ II mówi: „Ksiê¿e Andrzeju, gratulujê wspania³ych tekstów na stronie apologetycznej”. Chocia¿ mamy ten sam ekran i to samo urz¹dzenie video, to jednak wartoœæ tego ostatniego filmu jest zdecydowanie inna ni¿ dwóch poprzednich. Dlaczego? Bo z tego ostatniego nie dowiem siê niczego o Janie Pawle II, a tylko o wytworach mojej fantazji. Przecie¿ prawdziwy Papie¿ równie dobrze móg³by chcieæ powiedzieæ coœ zupe³nie innego w wypadku (nieprawdopodobnym, przyznajmy) zainteresowania siê stron¹ „Apologetyka”. Na przyk³ad: „Ksiê¿e Andrzeju, co ksi¹dz tam wypisuje? Proszê siê natychmiast poprawiæ!” Jak widaæ, video mo¿e odtwarzaæ rzeczywistoœæ, mo¿e pomagaæ w poznaniu rzeczywistoœci za pomoc¹ wymyœlonych szczegó³ów, mo¿e jednak rzeczywistoœæ fa³szowaæ.

Podobnie ma siê sprawa z wyobraŸni¹ na modlitwie. To nasze wewnêtrzne „video” mo¿e najpierw s³u¿yæ do wyobra¿enia sobie autentycznej sceny z Ewangelii („wyobraŸmy sobie wypêdzeniu kupców ze œwi¹tyni)”. Dalej, mo¿e s³u¿yæ ubarwieniu autentycznej sceny, o której wiemy, ¿e jest na pewno prawdziwa, rozmaitymi pochodz¹cymi z fantazji szczegó³ami („us³ysz œwist bicza i zobacz, jak pêdz¹ce owce wzbijaj¹ kurz”).

WyobraŸnia mo¿e te¿ jednak s³u¿yæ do fa³szowania rzeczywistoœci na modlitwie. Dlaczego? Bo kiedy zbli¿am siê do Jezusa, to jest mo¿liwe, ¿e chce mnie przenikn¹æ ciep³ym strumieniem uzdrawiaj¹cej mocy, zwróciæ ku mnie sw¹ promienn¹ twarz i ³agodnym g³osem powiedzieæ: „Uzdrawiam ciê”. Ale mo¿liwe jest te¿ coœ innego. Na przyk³ad, ¿e powie: „Poka¿ê mu, jak wiele bêdzie musia³ wycierpieæ dla mojego imienia” (Dz 9,16). Albo na modlitewn¹ proœbê o odsuniêcie „oœcienia dla cia³a, wys³annika szatana” zabrzmi krótka i zdecydowana odpowiedŸ - nie: „wystarczy ci mojej ³aski; moc bowiem w s³aboœci siê doskonali” (2 Kor 11,9).

Jak czêsto na modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne uczestnicy wyobra¿aj¹ sobie Jezusa nios¹cego krzy¿, potem wyobra¿aj¹ sobie samych siebie nios¹cych ten krzy¿, wyobra¿aj¹ sobie trudy ¿ycia, rozgoryczenie, odrzucenie, zranienia i wzgardê, a potem wyobra¿aj¹ sobie Jezusa, który mówi do nich: „[…] niech weŸmie swój krzy¿ na ka¿dy dzieñ i niech mnie naœladuje” (Mt 16,24)?

Wydaje siê, ¿e Ignacy Loyola zachêca³ (u¿ywaj¹c naszej telewizyjnej terminologii) do fabularyzowanej scenerii wydarzeñ, o których sk¹din¹d wiemy, ¿e s¹ prawdziwe (wiemy, ¿e istnieje piek³o, istnieje niebo, ¿e osoby Trójcy pragn¹ zbawienia ludzi itd.). Natomiast nie wydaje siê, aby zachêca³ do wk³adania w usta Jezusa upragnionych przez nas s³ów, które mia³yby przynieœæ nam korzyœæ (uzdrowienie czy jakieœ inne zamówione przez nas b³ogos³awieñstwo). Dlaczego? Bo wcale nie wiemy, czy Bóg tu i teraz tego w³aœnie chce dokonaæ. Jeœli jednak to zrobimy, to stajemy twarz¹ w twarz nie z Jezusem, ale z wytworem naszej wyobraŸni. Czy to w dalszym ci¹gu jest modlitwa?

Jak powiedzia³ amerykañski profesor psychologii W. Kilpatrick o okresie swojej nadmiernej psychologicznej fascynacji: „jeœli chodzi o Boga, to zacz¹³ On stawaæ siê w moim umyœle kimœ w rodzaju ¿yczliwego psychologa […]. Nigdy nie uchyla³em siê przed wype³nianiem Jego woli. Jego wola by³a zawsze zbie¿na z moj¹ w³asn¹”.

2. Jakie s¹ gwarancje bezpieczeñstwa wobec nadu¿yæ przy modlitwie o uzdrowienie wewnêtrzne (w porównaniu, na przyk³ad, ze spowiedzi¹)?

Jeœli chodzi o spowiedŸ, to czasem zdarza siê spotkaæ ka¿demu z nas z jakimiœ nadu¿yciami: a to ksi¹dz jest zmêczony, a to nerwowy lub zgo³a Ÿle wychowany. To siê zdarza. Jakie jest na to lekarstwo? Odwo³aæ siê do nauczania na temat spowiedzi, które jest wyj¹tkowo obszerne i wyj¹tkowo dobre. Nadu¿ycia s¹ spowodowane przez s³aboœæ cz³owieka (ksi¹dz te¿ cz³owiek), a lekarstwem jest powrót do nauczania na ten temat.

A jak ma siê sprawa z modlitwami o uzdrowienie wewnêtrzne? Otó¿ problem sformu³ujmy tak: Czy jeœli wypoczêty, ³agodny i dobrze wychowany animator modli siê modlitw¹ o uzdrowienie wewnêtrzne (i nie zdarz¹ mu siê przy tym ¿adne s³aboœci ludzkie), czy to wystarczy? Stawiany w dyskusji na „Apologetyce” problem tu w³aœnie le¿y: Czy nauczanie o tym, ¿e korzeniem wszelkiego grzechu jest brak akceptacji siebie, jest prawdziwe? Czy nauczanie o tym, ¿e nieœmia³oœæ bywa wywo³ana przez genetyczne przenoszenie z³ych doœwiadczeñ prababci, jest pomocne we wzroœcie duchowym? Czy dobrze jest w Koœciele uczyæ, ¿e doœwiadczony animator mo¿e rozeznaæ Ÿród³o moich rozproszeñ na modlitwie w lêku praprapradziadka, który zgin¹³ w bitwie pod Chocimiem?

Jak widaæ, problemy ze spowiednikami to problemy ludzkiej s³aboœci spowiedników. Problemy z modlitw¹ o uzdrowienie wewnêtrzne to problemy z nauczaniem. To zupe³nie inna kwestia.

£¹czy siê z tym pytanie, czy naszym obowi¹zkiem jest podawanie rozmiarów tego typu zjawisk w odnowowej praktyce? A niby sk¹d mamy o tym wiedzieæ? „Stanowiska” zajmowane przez nas w Odnowie s¹ bardzo skromne: dotycz¹ pojedynczych wspólnot. ród³em do stawiania problemów nie jest nasza znajomoœæ stanu Odnowy w Polsce (to trudne zadanie spe³niaj¹ inni ludzie, s¹ nawet specjalne gremia do tego powo³ane). ród³em do dyskusji s¹ najpierw jednostkowe obserwacje i œwiadectwa. Potem lektura ksi¹¿ek u¿ywanych, upowszechnianych lub propagowanych przez Odnowê. Wreszcie - zadanie sobie pytania, czy czasem w tych ksi¹¿kach nie ma jakichœ elementów bêd¹cych przyczynami niektórych problemów. Nie mamy œrodków, aby sprawdziæ, jak jest w ca³ej Polsce. Mamy natomiast œrodki, aby sprawdziæ, czego siê uczy w ksi¹¿kach na temat uzdrowienia wewnêtrznego. I to w³aœnie poruszamy w naszej dyskusji.

3. Jak to jest z koœcielnoœci¹ strony apologetycznej?

Najwa¿niejsze: nie zapomnieæ, ¿e „Apologetyka” to miêdzy innymi forma dialogu pasterzy z „odnowowymi”, „postodnowowymi” (a czasem jeszcze innymi) owieczkami. Pomys³ takiej strony jest pomys³em grupy ludzi œwieckich; pomys³y kolejnych tematów lub dyskusji - tak samo. Ci ludzie poprosili ksiêdza (to znaczy mnie), aby by³ obecny w tym gronie na sposób duszpasterski. Czasem spotykam siê z niedowierzaniem czytelników „Apologetyki”, czy aby na pewno ta lub tamta osoba nie jest œwieck¹ „tub¹” u¿ywan¹ do zakulisowych nacisków.

No có¿, ka¿dy ma swój obraz Koœcio³a, ale naprawdê 1800 lat temu uwa¿ano, ¿e „prawo do roztrz¹sañ filozoficznych ma zarówno cz³owiek wolny, jak i niewolnik, oraz wedle p³ci, jak siê zdarzy, mê¿czyzna lub kobieta” (Klemens Aleksandryjski). I naprawdê niektórzy ludzie œwieccy dziœ te¿ interesuj¹ siê Koœcio³em. Naprawdê niektórzy z nich po prze¿yciach - bywa, ¿e trudnych - chc¹ zadawaæ pytania. Naprawdê tak jest, ¿e chc¹ te pytania poddaæ do dyskusji na przyk³ad na stronie internetowej. Takie ju¿ s¹ niektóre z tych owieczek, trudno. Co wiêcej, niektóre z owieczek (a mo¿e i wiêkszoœæ…) nie koñczy³a studiów teologicznych (w przeciwieñstwie do wspomnianych wy¿ej pasterzy). A mimo to traktuj¹ Koœció³ jak swoj¹ rodzinê, w której dzia³aj¹, któr¹ kochaj¹, dla której cierpi¹ i o której chc¹ dyskutowaæ (np. aby innych nie spotka³o niepotrzebne cierpienie). Niech to pasterzy ucieszy, a nie martwi.

A w tak zwanej kwestii formalnej: nasz administrator jest w trakcie rozeznawania, jak w polskiej praktyce stosuje siê podporz¹dkowywanie stron internetowych katolickim stronom nadrzêdnym, których s¹ czêœci¹ lub internetow¹ agend¹.

KONIECZNIE PRZECZYTAJ:

«KATOLICKOŒÆ» SERWISU APOLOGETYCZNEGO:

KRÓTKA HISTORIA JEDNEGO SERWISU

JACEK JURECZKO

PODSUMOWANIE: DOGONIÆ ŒREDNIOWIECZE!

Napisa³ KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

Na tym etapie naszej dyskusji wypada serdecznie podziêkowaæ bardzo wielu osobom. Tym, którzy podali tezy do dyskusji i tym, którzy na nie zareagowali: jedni popieraj¹c owe tezy, inni - gwa³townie siê im przeciwstawiaj¹c. Wypada te¿ podziêkowaæ wszystkim, którzy wczytywali siê w nasze sprzeczne opinie i albo nadsy³ali swoje e-maile, albo po prostu przemyœleli na nowo wa¿ne problemy zwi¹zane z uzdrowieniem wewnêtrznym w Odnowie charyzmatycznej.

Jest te¿ jeszcze jedna grupa, której g³osy do mnie dociera³y w tym czasie rozmaitymi kana³ami. To ci, którzy nie pytali: kto ma racjê? Nie pytali: Czy da dyskusja mo¿e pomóc wyœwietliæ w¹tpliwoœci zwi¹zane z wewnêtrznym uzdrowieniem? Ich pytania by³y ca³kiem inne:

- Kto za tym tak naprawdê stoi? Jaki ukryty plan chce zrealizowaæ?

- Jakie skryte interesy ma pan X. skoro porusza ten problem w³aœnie teraz? Dlaczego ten termin wybra³ do dyskusji?

- Dlaczego grupa z miast Y. popiera tych, co s¹ z frakcji Z?

No i w koñcu najwa¿niejsze pytanie: czy nie da siê tego wszystkiego jak najszybciej uciszyæ?

Tej ostatniej grupie (choæ jest - na szczêœcie - najmniej liczna) mo¿emy zadedykowaæ serdeczne ¿yczenie: aby po drodze do wizji Koœcio³a wed³ug II Soboru Watykañskiego zauwa¿yli, ¿e po drodze by³a jeszcze staro¿ytnoœæ i œredniowiecze.

W staro¿ytnoœci, w odleg³ym II wieku, Klemens Aleksandryjski napisa³: „Prawo do roztrz¹sañ filozoficznych ma zarówno cz³owiek wolny, jak i niewolnik, oraz wedle p³ci, jak siê zdarzy, mê¿czyzna lub kobieta”.

A w œredniowieczu? Bardzo popularne by³y wtedy publiczne dyskusje dotycz¹ce pasjonuj¹cych aspektów wiary chrzeœcijañskiej. W dyskusjach zawsze bra³ udzia³ obroñca jakiejœ tezy i jej przeciwnicy. Czasem dyskusje trwa³y kilka dni. Koñczy³o je podanie rozstrzygniêcia dyskusji. Dyskusje takie by³y niezmiernie czêste: dyskusje zwyczajne odbywa³y siê co tydzieñ (!!!) lub co dwa tygodnie. Bywa³y te¿ rzadsze - tzw. dyskusje na „wolne tematy”, które odbywa³y siê w okresie Bo¿ego Narodzenia i Wielkanocy. Cieszy³y siê one wielk¹ popularnoœci¹, a omawiano w nich kwestie o pal¹cej aktualnoœci. Pisemne sprawozdania z takich dyskusji by³y bardzo rozpowszechnione, zw³aszcza w XIII i XIV wieku.

Argumentowano w tych dyskusjach ró¿nie: a to powo³uj¹c siê na opinie wa¿nych autorytetów, a to prowadz¹c logiczne wnioskowania. Natomiast dwa rodzaje argumentu absolutnie „nie uchodzi³y” w dobrym, œredniowiecznym towarzystwie. By³ to argument ad personam: „nie zgadzam siê z t¹ opini¹, poniewa¿ zosta³a ona wyg³oszona przez niew³aœciw¹ osobê” - oraz argument ad baculum: „jakby tu kijem uciszyæ to gadaj¹ce towarzystwo…”

WARTO PRZECZYTAÆ: UZDROWIENIE DUCHOWE (FRAGMENT)

Napisa³ O. RANIERO CANTALAMESSA OFMCap

WYST¥PIENIE NA TEMAT MODLITWY O UZDROWIENIE

W RAMACH „OKR¥G£EGO STO£U” NA MIÊDZYNARODOWYM KOLOKWIUM W RZYMIE (XI 2001)

ZORGANIZOWANYM PRZEZ ICCRS WE WSPÓ£PRACY Z PAPIESK¥ RAD¥ DO SPRAW LAIKATU[1]

[Tekst o. R. Cantalamessy nie ma wprawdzie rangi nauczania Koœcio³a, ale jego waga jest bardzo istotna. Teologicznie rzecz bior¹c, jest to „opinia teologa”, wzmocniona jednak bardzo przez fakt okolicznoœci jej wyg³oszenia: w ramach „okr¹g³ego sto³u” na miêdzynarodowym kolokwium w Rzymie (XI 2001) na temat modlitwy o uzdrowienie zorganizowanym przez Miêdzynarodowe S³u¿by Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej (ICCRS) we wspó³pracy z Papiesk¹ Rad¹ do spraw Laikatu. W tym sensie nale¿y j¹ zapewne traktowaæ jako miarodajn¹ dla katolickiego ruchu Odnowy w Duchu Œwiêtym - przyp. redakcji.]

1. Uzdrowienie wewnêtrzne: uzdrowienie z czego?

[s. 219-221]

Uzdrowienie duchowe oznacza, na pierwszym miejscu, uzdrowienie z grzechu. Sam grzech widzieæ nale¿y jako chorobê, zranienie (vulnus) duszy, oraz czêsto jako przyczynê niemocy cia³a. Z tego powodu tr¹d kojarzono z grzechem i brano za jego zewnêtrzny przejaw. Œwiêty Ambro¿y u¿ywa sformu³owania „nasza gor¹czka” w odniesieniu do pychy, po¿¹dliwoœci, z³oœci i wszystkich innych grzechów g³ównych[2].

W szczególnoœci zwi¹zek miêdzy uzdrowieniem z grzechu i uzdrowieniem fizycznym sta³ u podstaw kilku opowiadañ ewangelicznych, takich jak to o paralityku, który zosta³ spuszczony przez dach (Mk 2,1-12), i inne, np. o paralityku przy sadzawce Betesda. Jednak ten rodzaj uzdrowienia lepiej nazywaæ nawróceniem, oczyszczeniem z grzechu, pojednaniem […]. W istocie sakrament specjalnie z tym zwi¹zany nazywa siê „sakramentem pojednania”.

Okreœlenie uzdrowienie wewnêtrzne albo duchowe zwykle oznacza uzdrowienie z czegoœ, co - choæ samo grzechem nie jest - ma zwi¹zek z grzechem albo jako jego skutek, albo jego przyczyna, albo jako podnieta do grzechu; albo oznacza uzdrowienie stanu czy sytuacji, która nie ma nic wspólnego z grzechem, ale jednak przeszkadza w pe³nym rozkwicie ¿ycia ³aski. Ten rodzaj uzdrowienia jest przedstawiony przez Jezusa jako integralna czêœæ Jego mesjañskiej pos³ugi, kiedy mówi:

„Duch Pañski spoczywa na Mnie, poniewa¿ Mnie namaœci³ i pos³a³ Mnie, abym ubogim niós³ dobr¹ nowinê, wiêŸniom g³osi³ wolnoœæ, a niewidomym przejrzenie; abym uciœnionych odsy³a³ wolnymi, abym obwo³ywa³ rok ³aski od Pana” (£k 4,18-19)[3].

Wymieñmy niektóre negatywne czynniki, które s¹ przedmiotem uzdrowienia duchowego:

a. Konsekwencje minionych grzechów: z³e nawyki, ró¿ne formy zniewolenia - uzale¿nienie od narkotyków i alkoholu, utrata kontroli nad odruchami seksualnymi.

b. G³êboko zakorzenione zranienia, bolesne wspomnienia, brak kochaj¹cej troski w dzieciñstwie, zahamowania ukryte g³êboko w podœwiadomoœci, ale nigdy nie rozwi¹zane i wci¹¿ krêpuj¹ce zdolnoœæ do wzrostu i osi¹gniêcie duchowej dojrza³oœci. W tej dziedzinie psychologia mo¿e okazaæ siê konieczn¹ pomoc¹, szczególnie skuteczn¹, kiedy z³¹czy siê j¹ z modlitw¹[4].

W tej dziedzinie niektórzy mówi¹ o uzdrowieniu doœwiadczeñ w ³onie matki. Wspó³czesna nauka wydaje siê wspieraæ tak¹ mo¿liwoœæ. W przeciwieñstwie do tego pozostajê bardzo sceptyczny wobec idei uzdrowienia rodzinnego drzewa (genealogicznego). Prowadzi nas to na teren bardzo w¹tpliwy i nie wydaje siê mieæ jakiegokolwiek wsparcia w Biblii.

c. Nieakceptowanie siebie albo zani¿ony obraz samego siebie. Jest to czêstszym ni¿ jakakolwiek inna przyczyna Ÿród³em zaburzeñ osobowoœci i nienormalnych reakcji. Powodami z³ego obrazu samego siebie mo¿e byæ wygl¹d zewnêtrzny osoby albo jakiœ jego szczegó³, albo jakiœ aspekt charakteru, albo czyjaœ rodzina. Osoba nie jest wolna, ale zawsze zatroskana na tym punkcie, wyobra¿aj¹c sobie, ¿e inni nic innego w niej nie widz¹ jak tylko ten punkt, którego ona u siebie nie lubi. Prowadzi to czasem do kompleksu ni¿szoœci i do nieœmia³oœci, ale - co dziwne - mo¿e prowadziæ te¿ do zaburzeñ ca³kiem przeciwnego rodzaju.

d. Kiedy œw. Pawe³ mówi o kontraœcie miedzy starym i nowym cz³owiekiem, jednym poddanym cia³u i drugim - pod rz¹dami Ducha, to podkreœla usilnie, ¿e obok wyzwolenia z grzechu konieczne s¹ dwa inne rodzaje wyzwolenia: wyzwolenia z prawa (czyli od legalizmu i literalizmu) oraz od lêku. Wystarczy przeczytaæ rozdzia³y od 6 do 8 Listu do Rzymian, a zw³aszcza Rz 8,1: „Teraz jednak dla tych, którzy s¹ w Chrystusie Jezusie, nie ma ju¿ potêpienia. Albowiem prawo Ducha, które daje ¿ycie w Chrystusie Jezusie, wyzwoli³o ciê spod prawa grzechu i œmierci”.

e. Doœwiadczenie pokazuje, ¿e resentymenty, zadawnione ¿ale, nigdy nie udzielone w pe³ni przebaczenie s¹ g³ównymi i g³êboko zakorzenionymi przeszkodami do ca³kowitego wyzwolenia i wewnêtrznego pokoju. Osoba w takich okolicznoœciach nie mo¿e wejœæ w pe³n¹ harmoniê z Bogiem i sama doœwiadczaæ przebaczenia z powodu wiêzi, jaka istnieje miêdzy przebaczaniem i otrzymywaniem przebaczenia.

f. W koñcu, musimy wspomnieæ zaburzenia relacji, zak³óconych przez zadawnione nieporozumienia, szorstkoœæ, brak komunikacji miêdzy ma³¿onkami, miêdzy rodzicami i dzieæmi, miêdzy prze³o¿onymi i podw³adnymi, miêdzy cz³onkami wspólnoty. Œwiêty Augustyn mówi, ¿e jesteœmy „naczyniami glinianymi, które ³atwo uszkodziæ przez zwyk³e uderzenie jednym o drugie”. Z³e relacje, zw³aszcza z kimœ, z kim ¿yjemy na co dzieñ, mog¹ rozwin¹æ siê w nieprzezwyciê¿aln¹ przeszkodê na drodze do osi¹gniêcia pokoju czy do mo¿liwoœci modlenia siê, czy do mi³oœci, czy do czynienia czegokolwiek dobrego.

t³um. ks. A. Siemieniewski

--------------------------------------------------------------------------------

[1] R. Cantalamessa, Spiritual Healing, w: Prayer for Healing, International Colloquium - Rome, November 2001, International Catholic Charismatic Renewal Services in collaboration with the Pontifical Council for the Laity, Rome 2003, s. 219-225

[2] Œw. Ambro¿y, Komentarz do Ewangelii œw. £ukasza, IV, 772.

[3] Izajasz 61,1 dodaje: „aby pocieszaæ wszystkich zasmuconych”.

[4] Por. wyst¹pienie Guérison affective et psychologie dr Michelle Greschar na Miêdzynarodowym Seminarium w San Giovanni Rotondo, opublikowane w: Le ministère de guérison, Pneumathèque, Nouan-le-Fuzelier, 1996, ss. 107-118.

WARTO PRZECZYTAÆ: STOLICA APOSTOLSKA O UZDROWIENIU - CI¥G DALSZY

Napisa³ KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

W roku 2001 w dniach od 10 do 13 listopada Papieska Rada ds. Laikatu we wspó³pracy z ICCRS (Miêdzynarodowa Koordynacja Odnowy Charyzmatycznej w Koœciele Katolickim) zorganizowa³a Miêdzynarodowe Kolokwium na temat Modlitwy o Uzdrowienie i Odnowy Charyzmatycznej (International Colloquium on Prayer for Healing and the Charismatic Renewal in the Catholic Church). Kolokwium odby³o siê w Casa del Pellegrino w sanktuarium Madonna del Divino Amore w Rzymie. Obradom przewodniczy³ sam kard. James Francis Stafford, a udzia³ bra³o 87 uczestników, g³ównie ze œwiatowej Odnowy, oraz 12 przedstawicieli Watykanu. Kolokwium by³o komentarzem do wczeœniejszej Instrukcji na temat modlitwy w celu osi¹gniêcia uzdrowienia od Boga (Kongregacji Nauki Wiary).

O wadze spotkania wymownie przemawia fakt, ¿e by³o to pierwsze oficjalne spotkanie w tej formie na temat interesuj¹cy obie strony (Papiesk¹ Radê i koordynacjê œwiatowej Odnowy katolickiej) oraz ¿e referat wprowadzaj¹cy wyg³osi³ ks. abp Tarcisio Bertone, sekretarz Kongregacji Nauki Wiary. Po kolokwium zapowiedziano wydanie oficjalnych materia³ów z jego przebiegu.

Chocia¿ kolokwium mia³o za temat modlitwy o uzdrowienie jako takiej, to temat uzdrowienia wewnêtrznego równie¿ siê tam pojawia³. Na przyk³ad w czasie dyskusji panelowej („okr¹g³ego sto³u”) poruszano m.in. psychologiczne aspekty zwi¹zane z uzdrowieniem.

Szczególnie interesuj¹ce z punktu widzenia naszej dyskusji by³o wyst¹pienie o. Raniero Cantalamessy, kaznodziei Domu Papieskiego. To on poruszy³ temat uzdrowienia wewnêtrznego. Mówi³, ¿e uzdrowienie mo¿e byæ równie¿ wewnêtrzne. Powiedzia³ te¿: „Uzdrowienie duchowe jest zwi¹zane nie tylko z nawróceniem od grzechu, ale tak¿e z traumatycznymi prze¿yciami i z emocjonalnymi s³aboœciami, w tym tak¿e z trudnoœciami z szacunkuiem dla samego siebie”. O. Cantalamesa wyjaœnia³ te¿, ¿e koniecznie trzeba modliæ siê o uwolnienie ze strachu, w którego sid³a siê popad³o: „Ufajmy w S³owo, w niezrównan¹ wartoœæ uzdrowieñcz¹ Bo¿ej mi³oœci i w pocieszenie Ducha Œwiêtego”.

Trudno przeceniæ wagê tego spotkania dla Odnowy charyzmatycznej, a zw³aszcza dla modlitwy o uzdrowienie wewnêtrzne, i to z wielu powodów. Oto nie tylko charyzmatyczna „centrala” zabiera g³os na temat uzdrowienia, ale - co wiêcej - ma to charakter spotkania organizowanego przez Papiesk¹ Radê. Na kolokwium przybywaj¹ i zabieraj¹ g³os przedstawiciele najwy¿szych apostolskich w³adz Koœcio³a zwi¹zani z obecnoœci¹ katolickiej Odnowy charyzmatycznej.

koniec



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Uzdrowienie wewnętrzne i przebaczenie, odnowa-charyzmaty
modlitwa o uzdrowienie, Seminarium Odnowy Wiary - Modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne
Postarajmy się zebrać wszelkie znaki zapytania
Modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne, Religia, Modlitwy
Modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne (o. Tardiff), Dokumenty (w tym Dokumenty Kościoła), Pomocne w życi
Modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne, Dokumenty (w tym Dokumenty Kościoła), Pomocne w życiu wiary, Szko
Heron Benedict M. OCD - Uzdrowienie wewnętrzne i przebaczenie, SATORI GRA, Wybaczanie
Analiza życia SWOT, UZDROWIENIE wewnętrzne
UZDROWIENIE WEWNĘTRZNE, Religijne, Różne
O uzdrowienie wewnętrzne, Katolicyzm
modlitwa o uzdrowienie wewnetrzne, Religijne, Modlitwy
MODLITWA O UZDROWIENIE WEWNĘTRZNE, Archiwum do przeglądu, Różne
Znaki zapytania bse, fizjologia
modlitwy o uwolnienie i uzdrowienie wewnetrzne
Modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne
Postarajmy się zebrać wszelkie znaki zapytania, , niejasności związane z tragedią, która dokonała si
MODLITWA O UZDROWIENIE WEWNĘTRZNE
modlitwa o uzdrowienie wewnetrzne

więcej podobnych podstron