Sellin Polityczna poprawność ogranicza wolność słowa

background image

Sellin: Polityczna poprawność ogranicza wolność słowa

Kategoria:

Polska

sobota, 5 marca 2011 11:33

Nie może być tak, że za winy rodziców bądź jednego z nich płaci dziecko, i to śmiercią – podkreśla w
wywiadzie dla portalu Fronda.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Sellin.

Czy w Polsce wolność słowa jest zagrożona?

- Pełnego zagrożenia dla wolności słowa, moim zdaniem, nie ma. Wytworzyły się bowiem środowiska,
choć nie są zbyt potężne, które są na tyle znane i dysponują tak poważnymi nazwiskami dziennikarsko-
publicystycznymi, że zawsze będą już obecne w debacie publicznej. Jeśli zatem ktoś chce dziś w Polsce
poznać szersze spektrum opinii niż to, które dominuje w głównych mediach, ma taką możliwość.
Wymaga to oczywiście większego wysiłku, trzeba sięgać po pisma czy teksty niszowe, pogrzebać w
Internecie, ale jest taka możliwość. Pełny knebel nie jest więc możliwy.

Ale cały czas mówisz o niszy, a ludzie często są leniwi…

- … i na ogół korzystają z tego, co najprostsze, czyli z telewizji, mniej z radia. I tu rzeczywiście – w
ostatnich kilku miesiącach – pojawia się problem zawężania pluralizmu debaty. Ale jeśli boję się o
zawężania wolności słowa, to raczej nie z powodu tych politycznych gierek, ale dlatego, że nadchodzi do
nas wielka fala politycznej poprawności, która sprawia, że pewne tematy są nie do ruszenia, o pewnych
sprawach nie należy mówić, bo ustawiasz się „na cenzurowanym”. I to stanowi zagrożenie…

… mówisz o homoseksualizmie, aborcji?

- Między innymi. Gównie o sporach aksjologicznych. Wyraziste poglądy w tych dziedzinach mogą być
kłopotem dla polityka czy publicysty. W tym obszarze groźba ograniczenia wolności słowa rzeczywiście
istnieje.

Problemem jest nie tylko niszczenia medialne, ale także – co się coraz częściej zdarza publicystom –
wytaczanie procesów. One nie muszą być od razu wygrane przez stronę pozywającą, ale mają
przypomnieć: uważajcie, by nie powiedzieć za dużo, bo was dopadniemy. Taka jest choćby sytuacja
Joanny Najfeld czy „Rzeczpospolitej”, Krauzemu czy mnie…

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

- Ale i tak trzeba powiedzieć, że polska debata publiczna, jak dotąd, skutecznie się przed tym broni.
Jeszcze w latach 90., kiedy dyskutowało się o aborcji, to mówienie o tym zjawisku jako „zabijaniu dzieci
nienarodzonych” było niedopuszczalne. Nie można było używać takiego sformułowania. A dzisiaj można
i nie ma skandalu, bo uznaje się, że jest to uprawnione sformułowanie.

Spór o prawo do życia nienarodzonych rzeczywiście powoli zaczyna być wygrywany – głównie dzięki
USG – przez przeciwników aborcji. Ale już w przypadku dyskusji nad homoseksualizmem widać coraz
lepiej, że wygrywa tamta strona. Tak więc trudno mówić o ukonserwatywnianiu się społeczeństw
zachodnich.

- Jest to efektem bardzo sprawnej socjotechniki stosowanej przez środowiska aktywistów gejowskich,
którzy realizują znane instrukcje działania opracowane jeszcze w latach 70-tych. Zaczyna się od
znieczulenia na swoje postulaty poprzez ich masowe nagłaśnianie, a potem się je realizuje. I ten proces
widać także w Polsce. Stawianie oporu temu procesowi już jest problemem.

Spójrzmy na telewizję, bo to ona kształtuje postawy Polaków. Z głównych telewizji TVP, TVN, Polsat
każda wchodzi w promowanie homoseksualizmu…

- Rozgrywka rzeczywiście w tej chwili toczy się na poziomie kulturowym, a nie politycznym. I kluczową
rolę odgrywają tu seriale, filmy kinowe, rozrywka czy kolorowe pisma.

Politycy wejdą w ten proces zmieniania świadomości?

- Już widzę dużą ostrożność wśród polityków, jeśli chodzi o stawianie oporu postulatom środowisk
gejowskich. Nadzieją tych, którzy jeszcze mają ochotę ten opór stawiać, są sondaże, które pokazują, że w
społeczeństwie polskim te najbardziej radykalne postulaty – „małżeństw” homoseksualnych czy adopcji
dzieci – nie są akceptowane.

Jednym słowem tak długo, jak sondaże będą pozytywne, to politycy się tym nie zajmą?

- Politykom zawsze trzeba przypominać, że oni też kształtują opinię publiczną. Nie wolno tylko
obserwować sondaży, ale trzeba też jasno i wiarygodnie głosić swoje poglądy.

Pytam się o to, bo ostatnio w głosowaniu na temat prawa prywatnego międzynarodowego większość
polityków PO zagłosowała przeciwko poprawce, która stanowiła, że małżeństwo to związek kobiety i
mężczyzny. To pokazuje, że polityczna chęć przypodobania się środowiskom gejowskim istnieje.

- Moim zdaniem ten konkretny przypadek i zachowanie posłów PO wynika w większości z innych niż
ideologiczne przyczyn. To jest efekt ich antypisowskiej obsesji, która sprawia, że jakiekolwiek postulaty
czy propozycje zgłaszane przez polityków PiS są natychmiast odrzucane przez większość polityków PO,
jako nierozsądne, „oszołomskie”. Choć gdyby dziś przeczytać ideową deklarację założycielską PO, to
ogarnąłby nas pusty śmiech. Ta partia przeszła ewolucję od partii konserwatywnej w kwestiach
aksjologicznych i liberalnej gospodarczo, do formuły „bezideowej partii władzy o charakterze
populistycznym” (określenie prof. Krzysztofa Rybińskiego), która jedynie obserwuje, czego oczekuje od
niej społeczeństwo i stara się do tego dostosować…

… ale w tej sprawie nawet nie obserwuje.

- Bo zagrała obsesja, a nie rzeczywisty pogląd. Mam wrażenie, że większość posłów PO głosowała w tej
kwestii całkowicie bezmyślnie. Wniosek jest zgłoszony przez PiS, to go odrzucamy.

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

To bardzo niebezpieczne, bo oznacza to, że w kwestiach światopoglądowych, zamiast koalicji ludzi
myślących podobnie, choć pracujących w różnych partiach, będziemy mieli głosowania kierowane
obsesjami…

- Ale nie ma już pewności, że w kwestiach moralnych większość PO i PiS myśli podobnie. Platforma jest
partią tak rozciągłą, że nie jest już jasne co ich łączy, poza interesem wynikającym ze sprawowania
władzy. Nie wykluczam, że w partii tej są osoby, którym legalizacja związków homoseksualnych by już
nie przeszkadzała. Ale też nie mam poczucia, że są to wszyscy głosujący przeciw poprawce Prawa i
Sprawiedliwości.

Wróćmy do mediów. Konserwatyści, prawicowcy stworzyli wprawdzie mocne środowiska, a nawet
niekiedy wyraziste media, ale wciąż uznawane są one za nisze. Co takiego stało się naszej stronie, że
nie udało nam się stworzyć nic tak mocnego, co elity musiałby traktować jako mainstream?

- Po stronie wrażliwości konserwatywnej w środowisku dziennikarskim czy publicystycznym jest wiele
więcej zdroworozsądkowo-myślących ludzi, którzy nie żyją progresywnymi projektami ideologicznymi.
Ale też większość z tych ludzi ma niezwykle mocno wyostrzone poczucie indywidualizmu i bardzo często
nie potrafią działać grupowo. W przeciwieństwie do drugiej strony, która ma instynkt…

… kolektywistyczny, jak to na lewicy!

- … kolektywistyczny to jest dobre określenie. Oni potrafią działać grupowo, myśleć stadnie, tworzyć
trwałe środowiska, a w ich oparciu mocne media. Konserwatyści zaś są indywidualistami, ale na tym
polega ich urok. Są ciekawsi, bardziej nieobliczalni w myśleniu.

To jest zwyczajnie wpisane w myślenie ludzi, którzy chcą dążyć do prawdy…

- Oczywiście. Ale to sprawia, że czasem w imię szczegółowych sporów się dzielimy. I to utrudnia
współpracę. Ale jeśli pytasz, z jakiego powodu konserwatystom nie udało się zdobyć tak silnej pozycji w
mediach, jak środowiskom liberalno – lewicowym, to trzeba jednak wrzucić jeszcze kamyczek do
ogródka instytucjonalnego Kościoła. Mam poczucie, że Jego potencjał organizacyjny nigdy nie był dobrze
wykorzystany w dziedzinie tworzenia większej ilości instytucji medialnych.

Jest jeden sukces, czyli Radio Maryja.

- Dodałbym do tego „Gościa Niedzielnego” i „Niedzielę”. Ale charakterystyczne jest to, że jeśli są jakieś
sukcesy w tym obszarze, to tworzone przez zakony, a nie biskupów czy cały Episkopat. Radio Maryja
stworzył zakon redemptorystów, dawną telewizję Puls czy Radio Niepokalanów tworzyli franciszkanie
konwentualni, a katolickie okienka w mediach publicznych tworzą jezuici. Dramat polega na tym, że
konieczności stworzenia mocnych mediów na ogół nie rozumieją biskupi, z których prawie każdy od 20
lat dysponuje koncesją radiową, każdy ma inne wyobrażenie, czym takie radio powinno być i niechętnie
oddaje kierowanie radiem diecezjalnym osobom świeckim.

Specyfika indywidualistycznych konserwatystów, brak zrozumienia pewnych potrzeb to jednak, mam
wrażenie, nie wszystkie przyczyny tej sytuacji. Nie sposób tu nie wspomnieć także o kwestiach
ekonomicznych. Aby stworzyć media trzeba mieć gigantyczne pieniądze. W Polsce kapitał na
pierwszym etapie tworzenia rynku medialnego mieli ludzie poprzedniego systemu. I oni ten rynek
skutecznie między sobą zagospodarowali. Teraz trzeba by gigantycznych pieniędzy, by to zmienić, a
trudno nie zadać pytania, czy mamy konserwatywny kapitał, który byłby do tego zdolny?

- To też jest ważne wyjaśnienie stanu obecnego i dotyczy nie tylko rynku medialnego. Trzeba mieć
świadomość, kto na początku lat 90. mógł zbudować wielki biznes, a kto co najwyżej otworzyć mały

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

sklepik. Wtedy postkomuniści i ci spośród elit postsolidarnościowych, którzy dostosowali się do
wyznaczanych przez nich reguł gry, mieli o wiele większe szanse na dorobienie się, niż ludzie o
wrażliwości konserwatywnej czy katolickiej. Dość charakterystyczne jest to, że wśród publikowanej
dorocznie listy najbogatszych Polaków Romanów Klusków jest niewielu, a dominują raczej ludzie bez
wyrazistych poglądów, albo mieszczący się w domenie poglądów liberalnych.

A jest szansa, że wreszcie takie mocne media elektroniczne konserwatywne stworzymy? Mam
wrażenie, że i wśród polityków i publicystów i liderów opinii narasta przekonanie, że bez telewizji się
nie da prowadzić skutecznej debaty publicznej. Internet nie wypełnia wszystkiego. Da się to zrobić?

- Weź poprawkę na to, że jestem z natury – chyba w odróżnieniu od Ciebie – optymistą. W związku z
tym, że też dostrzegam tę świadomość, o której mówiłeś, a także widzę mocne środowiska i ich
poszukiwanie możliwości działania – mam poczucie, że to w końcu zaowocuje instytucjami. A jeśli do
tego dołożyć głębokie zmiany na rynku mediów elektronicznych, które niesie ze sobą cyfryzacja, a które
sprawią, że dotychczasowym potęgom musi pojawić się konkurencja… Za dekadę nie będzie już
programu telewizyjnego zajmującego 20 procent rynku. 5 procent to już będzie bardzo dużo. Rynek się
zdywersyfikuje, pluralizm ma szanse się pogłębić.

W te wakacje do Sejmu trafi projekt obywatelski całkowicie zakazujący aborcji. Poprzesz go w
pierwszym czytaniu?

- Taki projekt musi mieć ponad sto tysięcy podpisów. Wówczas go poprę, bowiem nie można lekceważyć
tak masowo popartej inicjatywy obywatelskiej. W dodatku w sytuacji, gdy lewica zapowiada projekt
całkowicie liberalizujący aborcję, ten obywatelski będzie dla niego zaporą.

A trzeba zmienić prawo antyaborcyjne w Polsce?

- Moim zdaniem nie może być tak, że za winy rodziców bądź jednego z nich płaci dziecko, i to śmiercią.
Choć zdaję sobie sprawę z indywidualnego dramatu kobiety, która musi urodzić dziecko poczęte w
wyniku przestępstwa. Nie mamy dziś w Polsce idealnego prawa chroniącego życie, mamy trudny
kompromis. Polityk jednak musi brać po uwagę aktualny stan świadomości społecznej i to, czy jakieś
działania są, czy nie są realne. Niestety uważam, że dziś zmiana tego prawa w dalej idącym kierunku
chroniącym życie jest jeszcze nierealna.

Lewica też ma świadomość, że prawa zmienić się nie da, a jednak zgłasza projekty, tak by trafiły one
do ludzi. Czy nie jest tak, że strona konserwatywna, katolicka rezygnuje za łatwo z mówienia o
trudnych sprawach. A efektem jest to, że słychać tylko argumentacje lewicy, a katolicy zachowują się
tak, jakby byli zadowoleni z prawa, które pozwala zabijać dzieci na przykład dotknięte Zespołem
Downa. I mam wrażenie, że wrażliwość społeczną akurat w tej kwestii da się zmienić. Nie jesteśmy na
poziomie Norwegii, gdzie zabija się 95 procent dzieci z tym zespołem.

- Trzeba o tym mówić, i dlatego poprę ten projekt, także po to, by taka dyskusja się odbyła. Ale nie
wierzę w jego powodzenie.

PiS ma szansę wygrać wybory?

- Moim zdaniem tak, choć łatwo nie będzie. Wydarzenia z tej kadencji – wojna w Gruzji, dwie
państwowe katastrofy smoleńskie (jedna to sama tragedia samolotu, a drugą jest sposób jej wyjaśniania
przez władze polskie), powódź – pokazują, że historia wcale się nie skończyła, że ona się nadal toczy, a
państwo potrzebuje silnego przywództwa. Nie miękkiego, reaktywnego, ale mocnego przywództwa,
które wyznacza cele, chce je realizować i potrafi się godnie zachować w sytuacjach kryzysowych. A mam
wrażenie, że i lider PiS, i sama ta partia z silnym etosem i przekonaniem, że koniecznie trzeba naprawić

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.

background image

nasze państwo, są szansą na sprawne działanie i zmienianie Polski. Ale łatwo nie będzie. Parasol
medialny, choć już nieco dziurawy, nadal jest rozciągnięty nad rządem. PiS ma zaś trwały problem z
dotarciem ze swoim przekazem do dominującej części społeczeństwa za pośrednictwem mediów.
Pociesza fakt, że - jak pokazuje wynik Jarosława Kaczyńskiego z wyborów prezydenckich, gdy
zagłosowało na niego 8 milionów Polaków – duża część społeczeństwa uniezależniła się już od
propagandy medialnej. Dziś już nie jest pewne, jak jeszcze kilka miesięcy temu, że PO będzie miała
pierwsze miejsce na podium wyborczym. Możliwy jest już scenariusz wygranej Prawa i Sprawiedliwości.

I stworzenia rządu?

- Wmawia się opinii publicznej, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma zdolności koalicyjnej. A akurat –
powiem przewrotnie – jak pokazała koalicja z LPR-em i Samoobroną, choć nam zaszkodziła i była
wcześniej niewyobrażalna, to jednak powstała.

Teraz jest jednak mniejszy wybór.

- Dlaczego?

PSL, SLD i PJN – to dość mało.

- Moim zdaniem PSL wejdzie do nowego Sejmu, PJN – raczej wątpię. Ale warto też zadać pytanie, czy
jeśli PO nie wygra najbliższych wyborów, albo wygra je w sposób niesatysfakcjonujący, czy wytrwa w
całości? Czy konflikty i napięcia, które już teraz są obecne w tej partii, nie doprowadzą po wyborach do
dekompozycji tego ugrupowania? A przecież Jarosław Kaczyński mówi otwarcie, że nie wyklucza
współpracy z PO lub jej częścią, jeśli tylko dostrzeże wolę takiej współpracy.

A co z SLD?

- W Prawie i Sprawiedliwości obowiązuje nadal uchwała z 2003 roku, że z SLD koalicji nie zawieramy. To
widać na szczeblu samorządowym, gdzie takich koalicji nie ma. Tak samo będzie na szczeblu
państwowym.

Czyli te balony wypuszczane przez niektórych działaczy PiS o możliwości współpracy z
postkomunistami nie są groźne?

- Jeśli ktoś je wypuszcza, to podejrzewam po to, by zrobić zamieszanie w PO. Nie widzę jednak
możliwości takiej koalicji. Jeśli mamy do czynienia z wyrazistą, i coraz bardziej się ideologizującą, siłą
lewicową – to nie powinno się z nią zawierać koalicji, bo to byłoby nieczytelne. Jeśli mamy, jako
centroprawica, szukać gdzieś partnerów, to w centrum, a nie na lewicy.

Rozmawiał Tomasz P. Terlikowski

Created with novaPDF Printer (

www.novaPDF.com

). Please register to remove this message.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Protest przeciwko ograniczaniu wolnosci slowa
2017 01 24 Nie dla ograniczania wolności słowa we Francji
notatek pl polityczna poprawnosc opracowanie
Gómez Rivas Wolność słowa i państwo prawa
Czwarta władza w Ameryce (prasa) Pionierzy wolności słowa -, NAUKA, DZIENNIKARSTWO, Dziennikarstwo
zasada wolności słowa i pisma radcy prawnego
WOLNOŚĆ SŁOWA (2)
Dylemat wielokulturowości i politycznej poprawności Szahaj
Czy istnieja granice wolności slowa opracowanie
Konstytucja-orzeczenia TK, Wolnosc slowa
Wolność słowa w Internecie
Czy dekalog ogranicza wolność człowieka, liceum
Cenzor wolnosci slowa
Art Izrae chce zakazu wolności słowa
Zaliczenie polityka 1 poprawa, WOS - matura, Inne materiały, Pytania 2012
Wolność słowa
Politycznie poprawna Bajka o Czerwonym Kapturku
wolność słowa- DP, I rok Politologia, Dziennikarstwo prasowe
POLITYCZNA POPRAWA2

więcej podobnych podstron