List otwarty i szczery do Rosjan i Polaków

background image

WOBEC CHWILI I PRZYSZŁOŚCI

LIST

OTWARTY I SZCZERY

DO ROSYAN I POLAKÓW

NAPISAŁ SZCZERBIEC.

V V V

W

V

NAKŁADEM AUTORA.

D R U K A R N IA Z W IĄ Z K O W A W K R A K O W IE P O D Z A R Z . A. SZ Y JE W SK IE G O .

background image
background image

P iętnasty sierpnia roku bieżącego podwójne znamię w dzie­

jach naszych nosić będzie.

U stóp Jasnogórskiej Królowej, zbożny naród polski

składał w skardze wiekowe swe krzywdy i ogromnie burzami

skołataną duszę, pełen wiary w litość, miłosierdzie i orędow­
nictwo Częstochowskiej Patronki: ale tegoż dnia i tej samej

godziny wezbrana fala społecznych mętów dzień wielkiego

święta krwawem splamiła znamieniem. Skrytobójcze dłonie por­
wały się do czynu, g r e m i a l n ą , z r o z k a z u płynącą, zbro­
dnię popełniając.

Chlubne czystością dzieje nasze, zaciemniły na zawsze

znamiona istnych nocy i nieszporów, dawno już na zachodzie
zapomnianych, dawno już przepadłych w zmierzchu barba­
rzyńskich wieków.

A nie był to początek, ni koniec, lecz jeno etap w sze­

regu zbrodni od roku popełnianych, lecz bodaj czy nie prze-
grywka do dalszych hańbiących nas czynów.

Tak jest. Hańba na naród spłynęła potokami krwi, hańba

nam nieznana, bośmy dotąd w szczęściu czy w nieszczęściu

ojczyznę od niej uchronić umieli, a prócz wstydu i poniżenia

nowe nad nami zawisło nieszczęście, po stokroć gorsze niż

dotąd przebyte. Bo w blasku północnych zórz zamajaczyły

ponownie widma krwawych mścicieli i niezapomnianych wi e-

s z a t i e l i . Nienawiścią opętane rosyjskie umysły, całe spo­

background image

_

4

-

łeczeństwo nasze za zbrodnie winując, marzą o nowych rzeziach,
szubienicach, o nowej niewoli i nowej narodowej męce. Rzą­

dzącej władzy potworne poddają myśli, wsparte na strasznej
przyszłości kreślonych obrazach i zda się, że synowie i wnuki
niedawnych mścicieli z grobów ojców i dziadów czerpią nie­

nawiść, by raz jeszcze polską ziemię zalać potokami krwi

i w niej się po łokcie umazać, raz jeszcze dzikim barbarzyńskim
porywom zadosyć uczynić i w ostatniej chwili konających wie­
ków, raz jeszcze wschodnią pohulać duszą, zanim nie zamrze
na wieki wyparta siłą zachodnich powiewów.

Straszne grozi nam nieszczęście, po stokroć gorsze już

istnieje. Pierwsze w progach domów naszych stanęło, drugie

w nich się już zagnieździło.

Po ostatnich mordach zatrząsł się nad nami cały Peters­

burg. W osłupieniu i bezradności liczył trupy i rannych, szukał
rady i wyjścia, a nam rzucił w twarz najohydniejszy zarzut, na
jaki przewrotność zdobyć się mogła. Zarzucił narodowi soli­

darność ze zbrodnią. A w odpowiedzi naród — milczał, bo
w strasznem oskarżeniu była prawda — było wiele prawdy.
Naród nie stanął w szeregu w potępieniu zbrodni, naród się
podzielił I tu pierwsze bolesne musimy zrobić wyznanie i uznać,
że na wewnątrz nas samych gorsze leży nieszczęście, niż widma
z północy ciągnące.

Są tacy między nami, którzy od dnia zbrodni zawstydzone

kryją lica, są tacy, których rozpacz szlachetna tak wielka, że
ze złamaniem graniczy, są na fakta ludzie obojętni; ale o zgrozo,
są tacy, którzy milczeniem dzieło zbrodni sankcyonują, są pono
inni tę samą zbrodnię uniewinniający, są tacy — o wstydzie
i hańbo! którzy zbrodnię poklaskiem pokryli, są jeszcze i gorsi,
a imię ich — przeklęci. Robimy to głębokie i szczere wyznanie
tak bardzo poniżającym wstydem i poczuciem istniejącego nie­
szczęścia bolesne, bo nadal łudzić się sami nie możemy, bo

nie wolno milczeniem istniejącego zła uświęcać, bo w nieod­

background image

-

5

-

zownej walce z anarchią, nie tylko w tę ostrzem godzić musimy,

która zbrodnię płodzi i doraźnej wymaga kary, ale i przeciw

tej wystąpić, która poniekąd ogół narodu posiadła, która nawet

trzeźwiejsze umysły dalej powiodła, aniżeli stateczność ich na

to pozwala, która całość kraju zakaża i trucizną zwichrzonych

pojęć przesiąka, która uczciwość narodową paczy, etykę ni­

weczy, która sama w sobie n i k c z e m n y czyni r o z d z i a ł

a n a r c h i i w o b e c r z ą d u i a n a r c h i i w o b e c s p o ł e ­
c z e ń s t w a , która wkońcu milczeniem, czy też niweczeniem
uświęconych zasad i przykazań, zbrodnię jeżeli nie płodzi, to

w każdym razie uświęca.

Ale gdy do tak szczerego wyznania i rachunku sumienia

przystępujemy, gdy nas stać jeszcze na taki krok olbrzymiej

odwagi, służy nam prawo innym niepowołanym usta choćby

brutalnie zamknąć.

My jedni — i sami tylko — jesteśmy w stanie podobne

zrobić wyznanie, bo my jedni wiemy kogo potępić, kogo od­

powiedzialnością obciążyć i przeciw komu karzącą wymierzyć

rękę. My sami tylko znamy dokładnie głębię nieszczęścia, bo

my jedni znamy duszę społeczną, my wiemy kogo oskarżyć

i kogo osądzić, wiemy gdzie źródło upadku ducha, kto się nim

przejął, a czyje dusze ogniowe próby wytrzymały. Znamy na-,

rodowe warstwy, znamy i męty społeczne, więc wiemy, kto
czysty, a kto brudem skalany. Więc my jedni wyznanie robić

możemy, a wara obcym przed ślepem miotaniem zarzutów.

Wam więc wara » p r a w d z i w i c z y f a ł s z y w i " Rosyanie

przed rzucaniem obelg całemu społeczeństwu, przed czynieniem

zarzutów ślepą nienawiścią wiedzionych, przed płytkiemi twier­

dzeniami, potwornemi insynuacyami, wara wam przed nową
orgią nienawiści, wara przed kłamstwem. Bo jeżeli w zarzucie

waszym jest część prawdy, to pamiętajcie o tern, że zło to.

i nieszczęście waszem jest dziełem i waszym pozostanie wy­

rzutem sumienia i przekleństwem.

background image

-

6

-

Niemiłosierną ręką zdzieramy maski z własnych naszych

twarzy, ale i wasze przed światłem obnażymy.

Tak jest, macie racyę, są u nas pojedynczy ludzie, są grupy,

może nawet warstwy całe, mniej lub więcej ze zbrodnią sym­
patyzujące ; ale oni społeczeństwa nie tworzą, przeciwnie naród

z nimi nie żyje, kraj się od nich odsuwa, potępia, wyrzeka
i braterstwa wypiera, bo to nie nasi ojcowie i bracia, bo to
wasze potomstwo, wasze bękarcie płody, których na świat wy­
dała dzika mściwość i potworna nienawiść.

Rozebraliście nas, podbili i miasto wolnością — niewol­

nictwem obdarzyli. Mieliście silę — więc mieliście prawo. Szla­
chetne porywy zbolałego narodu za winę poczytując, siłą

zgnietliście i karzącą wyciągnęli rękę. I to prawo pięści uświęca.
Mogliście nas jeszcze surowiej ukarać, mogliście zniszczyć,
ogniem i mieczem kraje spustoszyć, ziemie wyludnić i nie
powstałby przeciw wam, ni oręż, ni potępienie Europy, bo-
byście dzieł tych dokonali w wieku, w którym prawa narodów
i sprawiedliwość szły w poniewierkę. Mogliście być w zaśle­
pieniu surowsi jeszcze i bardziej mściwi; ale jednej wam rzeczy

nie było wolno dotykać, kazić i znieprawić — duszy narodu.

A tegoście dokonali ku wiecznemu własnemu poniżeniu i wła-
snej zgubie.

Co było wyrzutkiem waszego społeczeństwa, słaliście na

zachodnie kresy, dzieło kultury waszej im powierzając. A teraz

patrzcie na ich twórczość i sami sądźcie.

Nie potępiamy ich za bolesne poniżenia, za mściwość i za

brutalne deptanie rzekomych praw naszych dziejowych, praw

narodów, ale największą obciążamy winą i odpowiedzialnością

za bezczeszczenie praw Boskich, wam, nam i światu całemu

wspólnych, za poniewierkę sprawiedliwości i uczciwości, za

wyzbycie się wszelkiej miłości, za to najokropniejsze z apostolstw,
za apostolstwo nienawiści.

background image

-

7

-

Hartowna dusza narodu kulturalnym waszym zabiegom

rozpaczliwy opór stawiała i poczuciem samoobrony niejedne
nieszczęścia w danych chwilach odsuwała; ale perfidya wasza

była mistrzowską, ale zażartość i ślepota zbyt silną, by słabsze
umysły mogły w nierównej walce osiągnąć zwycięstwo. A wyście
właśnie w te słabe uderzyli dusze, wyście od dzieci zaczęli,
wyście te młode umysły przedewszystkiem kazili, wszczepiali

w nie nienawiść, tak długo i tak usilnie, aż w ogół narodu
zakorzenioną została. Posiadła nas nienawiść tak olbrzymia, że

ponad miłością zagórowała i doszliśmy w wielu wypadkach do

niebywałego absurdum, że więcej nienawidziliśmy wroga, niż

kochali ojczyznę, że krokami naszemi kierowała nienawiść,
żeśmy w końcu sami tej nienawiści stali się apostołami. 1 gdy

wybiła odrodzenia chwila i wolny czyn i wolne słowo prawo

obywatelstwa zyskało, wtedy owoc waszej pracy okazał się
dojrzałym, wtedy ze zgliszcz ojczystych jedna tylko żywiołowa
wybuchła siła, której przykazaniami były nienawiść i niszczenie.

Powstali wasi spadkobiercy i dzieło wasze dokańczali i tam
gdzieście wy nie doszli, tam oni dotarli. A gdy odporniejsze

jednostki duszę narodu rozpaczliwym odruchem od strasznej

zagłady ratować chciały, gdy pożerającej otchłani ofiary wy­
kradali, wtedy — brutalną ręką ich odsuwano ze stereotypowem

»eto nie wasze dieto.«

Tak jest — to nie nasze dzieło, to wasza własność i wa­

szej pracy owoc. Znikczemniliście nam dusze, bo nienawiść
nas posiadła, bośmy znienawidzili wszystko co duchem waszym
tchnęło, wszystko co powiewem wschodu było, wszystko co
rosyjskie piętno miało, wszystko co znamieniem haszem było.

I dzisiejszych zbrodni źródło w nienawiści leży i części spo­

łeczeństwa względność także na niej spoczywa. 1 tej krzywdy
nie możemy wam zapomnąć, nie potrafimy nigdy darować.

Dziś się się już sami nie łudzimy i wiemy, że nad prze­

paścią stoimy. To już nie przełom, ni rozdroże, to otchłań,

background image

w którą nas wpycha anarchia własna i bezrozumna wasza dalsza

działalność. Za grzechy jednych cały kraj do odpowiedzialności

pociągacie, za winy i zbrodnie pojedynczych warstw kraj cały
karzecie i jak gdyby kraj cały przeciw wam się podnosił, od­

dajecie go na łaskę i niełaskę brutalnego żołdactwa, mnożąc
co dnia liczbę niewinnych ofiar i wzmacniając mur nienawiści,
jaki latami prześladowania między nami a wami wznieśliście.

A my się ratować chcemy i ratować musimy, bo się miara

przebrała, bo mamy dosyć tego złego. Dosyć mamy chaosu

anarchii, mordów, zbrodni i wrzaskliwych kłótni, dosyć brato­
bójczych walk i zapamiętania, dosyć nędzy, krwawiących ran,

głodu i ruiny. Przesyt już ogarnia tego szału, który nas w prze­

paść zapędza, dosyć mamy bierności własnej i wstydliwego

tchórzostwa i wstrzymać musimy pęd ponoszący nas w otchłań

dalszego nieszczęścia, uchwycić się ostatkiem sił krawędzi prze­

paści, ratować siebie — ratować kraj.

Chcemy walkę prowadzić z niszczącą nas anarchią i prą­

dami przewrotu i do podjęcia jej dziś gotowi jesteśmy, ale cóż

kiedy władzy wszelkiej i siły z niej wypływającej wyzbyci, stać
musimy w miejscu — bezbronni. Rwiemy się do czynu, do

odrodzenia, naprawy, ale wszędzie zapora istnieje, stawiana

przez tych z was, co w pyszałkowatej zarozumiałości sami po­

rządek społeczny zaprowadzić pragną, nie licząc się z tą prawdą

dziś już niezbitą, że ani rząd biurokratyczny, ani wojsko wasze,
ni u nas ni u siebie ładu nie powróci, o ile miejscowej lud­
ności w pomoc nie zawezwą. Rwiemy się do czynu twórczego,

bo nadszedł dlań czas od wieków oczekiwany, a gdy łamiecie

nam skrzydła, gdy od wszystkiego usuwacie, nie dziwcie się, że

mniej zrównoważone umysły, że gwałtowniejsze natury, prędzej

czy później zbaczają ku lewicy, bo tam znajdują upust i dla

własnych porywów i dla zrozumiałej żądzy czynu. Nie dziwcie

się, że skrajne partye wywrotu z dniem każdym rosną w siłę

liczebną, bo wy im adeptów zsyłacie, wy im czynnych człon-

background image

g

-

ków dostarczacie, podczas gdy stateczne społeczeństwa umysły
trawią czas i energię na akademickich rozprawach, jeno dalsze
rozdwojenie w narodzie płodząc. A*gdy pewnik wsparcia się

na społeczeństwie byi niezaprzeczony, z czem się do niego

dotąd zwróciliście, jakiej pomocy odeń zażądano? Chwytać
i wydawać przestępców ulicznych. Oto na jakie zaufanie rząd
biurokratyczny do społeczeństwa się zdobył, oto jedyne role

ł a p a c z y i d e n u n c y a n t ó w jakie przeznaczył, oto pomoc,

którą wobec anarchii mętów społecznych, ma państwu dostar­

czyć kulturalny, wiele milionów liczący naród.

Stoimy przeto bezbronni, gorzej jeszcze, bo z góry i z dołu

zagrożeni, stoimy zrozpaczeni, nie wiedząc, gdzie szukać pomocy

i ratunku.

Wiemy, że nasi wielko i małorządcy rad naszych nie ze­

chcą wysłuchać i żądaniom zadosyć nie uczynią, wiemy, że na
czerń biurokratyczną liczyć nam nie wolno, bo każda zdrowa
rada, lub mądry postępek przyspiesza jedynie ostateczny koniec
ich zyskownego bytu, wiemy zresztą dobrze, że cała ta sza­
rańcza kraj nasz niszcząca, jedynie krwią naszą i naszą nędzą
żyje. Ale spoglądając dalej, dojrzeliśmy, że falanga kraj nasz

zalewająca, nie jest duszy rosyjskiej prawdziwym obrazem, że
to tylko pożądliwe zysków i zemsty społeczne męty, że poza

niemi jest inna jeszcze, narodowa dusza, nie mściwa ni niena­
widząca. Spojrzeliśmy jeszcze głębiej i spostrzegli, że rdzeń
rosyjskich ludzi nie z tych się składa, którzy aż s z y l d ó w
potrzebują, by „ p r a w d z i w o ś c i s we j " dać znamię, że poza

tymi, których znamy, jest społeczeństwo całe inne, nie skażone,

nie znieprawione, ale godne i uczciwe. I gdy nastała wielka
odrodzenia chwila, stanęliśmy ramię przy ramieniu z tymi
prawdziwymi Rosyanami, zaufania dłoń im podali i wzajemny
uścisk odczuli. To też dzisiaj znowu do was rękę wyciągamy
i pomocy żądamy, ale nie od pojedynczych partyi, stronnictw
czy grup, ale do milionów szlachetnych państwa obywateli, do

background image

-

10

-

rosyjskich prawdziwych patryotów, gdziekolwiek oni są i ja­
kiekolwiek stanowisko zajmują, do mądrości i prawości narodu
apelujemy, żądając pomocy i obrony przeciwko tym, którzy
oszczerstwa miotając, węzły nas łączące ponownie zrywają,

którzy miasto zgody i miłości, nowe czynniki nienawiści w was
i nas wszczepić usiłują. Żądamy pomocy od was, byście hydrze
miotającej się kark zdusili, byście wy, z wśród waszych naj­

lepsi, do nas narodu, a nie do mętów trafili, byście nas do

czynu wezwali, nie odsuwali, nie gardzili, byście wzajemnie od
nas pomocy żądali.

Dopóki sami u nas sprawiedliwość czynić będziecie, do­

póty siłą przyzwyczajenia dzieła wasze mściwości przypisywane

będą. Pamiętajcie o tem, że w sercach całego polskiego narodu
krwawemi literami zapisane zostały całe szeregi nazwisk Su-
worowów, Murawiewów, Paszkiewiczów, Hurków, Orżewskich

lub Czertkowów i dziś jeszcze każden wymiar waszej sprawie­

dliwości, nosi na sobie piętno dalszego ciągu praskich, czy

krożańskich rzezi, wileńskich szubienic, czy warszawskich ka-

zamatów. Pamiętajcie o tem, że dotychczasowe wasze dzieło

kultury było niszczeniem tego, na co wieki się dla nas złożyły,
więc dziś każde przez was samych napoczęte dzieło będzie
przez społeczeństwo oceniane, jako dalszy ciąg prac noszących

znamiona Katkowów, Pobiedonoscewów, Nowosilcowów lub
Apuchtinów. Dziś wymiarze kary i odrodzeniu ducha inny mu­
simy nadać charakter, dziś do nowego przystąpić dzieła, dziś
na nieszczęście na kary same już nie czas, dziś tępić i wyplenić

trzeba zbrodnię. tI nas samych do tego strasznego powołajcie

dzieła, bo my jedni winniśmy sądzić, wyroki wydawać i takowe

spełniać, my jedni już dziś jesteśmy w stanie tępieniu zbrodni
i anarchii dać znamię w i e l k i e j s p r a w i e d l i w o ś c i i my
j e d n i t o u c z y n i m y . Wyście za pośrednictwem waszych

do nas wysłanników p r a w o t o u t r a c i l i , bo jeszcze potra­
ficie mordować, ale nie wyleczyć. Dlatego do was silnym od­

background image

-

11

-

zywamy się głosem, do was wszystkich szlachetnych Rosyan,
do was zaufaniem Monarszem zaszczyconych, d z i s i e j s z y c h
c z y j u t r z e j s z y c h m i n i s t r ó w , do was ludzi wpływu
i znaczenia, do was ludzi czynu i szlachetnych porywów, do
was stronnictw i klubów, d o w a s p a t r y o t ó w . Nie dajcie

nam ginąć w morzu anarchii, nie dajcie, by najprzedniejsza
część państwa poszła w moralną i materyalną poniewierkę i dla­

tego musicie się zwrócić do naszego społeczeństwa z żądaniem

pomocy i rady. A jeżeli to ponad wasze siły n a r a z i e spo­

łeczeństwo całe zaufaniem obdarzyć, szukajcie wśród niego
tysięcy setek, j e d n o s t e k . Szukajcie wśród nas na zło lekarza,
takiego, któryby bóle wewnętrzne znał i pojmował, bo wasi

wysłannicy ich nie rozumieją, bo nigdy zrozumieć nie chcieli.

Znaleźć musicie ludzi stanowczych w działaniu, ale których

dusz treścią będzie nie nienawiść, ale miłość, a którzy możni
w siłę, nie tylko tępić, ale i leczyć potrafią.

Zło u nas powstałe jest złych waszych synów okropnem

dziełem, ale nie przepomnijcie tej prawdy, że i waszem także

stało się nieszczęściem i ratując nas, ratujecie i siebie. A jeżeli

i dziś jeszcze tego nie uczynicie, wtedy przestańcie nas a tylko

samych siebie winujcie, bo dacie dowód, że wysłannicy wasi na

zachodnich kresach treścią dusz waszych się stali, wtedy prze­

stańcie kłamać i udowadniajcie otwarcie, żeście czego innego

nie zdolni, jak tyiko niszczenia i mściwości, wsedy przestańcie

twierdzić, że waszą kochacie ojczzyznę, bo nas zaprzepasz­

czając, sami siebie w przepaść wpychacie. Jeżeli pomocą
naszą wzgardzicie i duch wspólnego zaufania i odrodzenia ze

zgliszcz nie powstanie, wtedy zadrżyjcie w posadach waszych
własnych, bo z pośród was samych kiedyś zemsta dziejowa
wyrośnie. Boście jednej krwi i z jednej ziemi, co i wasi

ślepotą otumanieni włościanie, bo to wasi wychowańcy i wa­

szego ducha synowie, a kiedy na nich przyjdzie czas porywu

do czynu, wtedy w krwi po łokcie się umażą, wtedy w mści­

background image

-

12

-

wości i nienawiści jedyną znajdą działalność, wtedy sprawie­

dliwością ich będzie mord, leczeniem śmierć, boście ich tylko

tego nauczyć potrafili i tylko tym przykładem świecili.

*

*

*

A teraz własne przetrząśnijmy sumienia.
Żądamy powołania nas do współdziałania w tęp.eniil

anarchi i destrukcyjnej pracy wywrotowych stronnictw, rwiemy

się do czynu i odrodzić się sami pragniemy; ale pierwej zer­
wać musimy z tradycyjnem obrzucaniem zarzutami wrogów

tylko naszych, a siałem uniewinnianiem siebie samych, musimy
jasno sobie uświadomić, ile winy naszej leży w dzisiejszem

położeniu, jaką sami odpowiedzialnością obciążyć stę mamy
i jakie błędy przez nas popełnione zostały. Dopiero wtedy czyn
nasz może być stateczny, a odrodzenie rzeczywiste.

Chcemy walkę prowadzić z podziemną robotą, anarchii

i wywrotu. Dobrze. Ale kardynalny warunek: wydobądźmy się
sami z podziemi i zabiegom naszym dajmy jawności siłę i ucz­
ciwość. Przyznajmy się do błędu a raczej winy, że siedem­
dziesięcioletnią bezustanną konspiracyą niweczyliśmy podstawy
kardynalne wszelkiej uczciwej działalności społeczne], to jest
odwagę i odpowiedzialność, gorzej jeszcze, bośmy własną tą

taktyką, tak bardzo naród do tajemnej rozmiłowali roboty, że

sami i dobrowolnie przygotowaliśmy odpowiedni nastrój i teren
działalności dla tych społecznych czynników, które światła nie
znoszą i które w wiecznej nocy dzieło swe zniszczenia prowa­
dzić muszą. To też, gdy wybiła wielka epokowa godzina, gdy
czyn narodzenia swego żądał, ale czyn odważny i odpowie­
dzialny, wtedy — przeliczmy, ile zakażone konspiracyą społe­
czeństwo dostarczyło adeptów tajemnej i podziemnej twór­
czości, rozrachujmy szeregi ludzi, dla których jawność postę­
pku nakładała zbyt ciężką dla ich bark odpowiedzialność, dla
których tajemniczość już sama była bohaterstwem, zsumujmy

background image

-

13

-

liczby sił narodowych przepadłych dla sprawy ojczystej, zliczmy
przedewszystkiem te, które w przepaść anarchii i otchłań zbro­

dni kraj rodzimą siłą wpychają, a wielkość naszej winy poznamy.

Więc dziś koniec z tym grzechem zrobić musimy, przeto

jedno na ustach zaklęcie m am y: precz z tajemnicy kłamstwem,

ciążącem na nas jak przekleństwo, a wskrześmy szczerość i od­
wagę, uchwyćmy w dłonie broń stokroć silniejszą — jawność,

bo ona jedna tchórzostwa się wypiera, ona jedna jest ucz­
ciwą, silną do ataku i obrony, ona jedna prawą i narodu na­

szego godną.

A jawność czynu i ten zysk nam przyniesie, że przyćmi

blask tak bardzo poniżającej nas aureoli męczeństwa, że bez­
wstydne nasze niewolnictwo przestanie w tajemnych swych

norach wić nadal wieńce laurowe i korony cierniowe, prze­
stanie niemi własne zdobić skronie i chodzić żebrząc o litość,

wiecznie odpychane, wyśmiane i poniżane. Jawność tego upo­
korzenia by nie zniosła, nie dopuściła Jawność dalej pow­
szechna, ale całkowita i bez wyjątków, uzbraja każdego oby­
watela w możność czynu, otwiera sama przez się szerokie pola

krytyki i dyskusyi, ale przytem niweczy w konspiracyjnych po­

jęciach zrodzone niedorzeczne i wszelką osobistą, a szlachetną

twórczą inicyatywę druzgoczące pytanie — skąd mandat? Jaw­
ność czynu rodzi odpowiedzialność, a przyjęta z góry na barki,
najwyższym staje się w naszych stosunkach mandatem. Jawność
wkońcu jedna może nas powołać do gremialnego czynu, ona

osądzi, kto do niego zdolny i powołany i przerwie obłudną

grę tych, którzy tajemne własne bezrobocie mogli otaczać nim­

bem społecznej pracy, nie kontrolowanych poświęceń i naro­
dowych bohaterstw.

Jawność jedna i tylko ona może tały naród wyrwać- z naj­

cięższego upadku — z b i e r n o ś c i i bierności narodowej
nikczemny płód zniszczyć — t c h ó r z o s t w a . Bo dwom tym

czynnikom, tym głównym narodowym grzechom, zawdzięczamy

background image

-

14

-

dzisiejszy nasz ostateczny upadek i rozpacz naszą dziejową.
Trawiły one nasz organizm przez lat całe dziesiątki, ale nigdy
go tak głęboko nie skaziły, jak w czasach ostatnich, gdy wy­

siłek narodu stał się obowiązkiem, kiedy odwaga była przy­
kazaniem. Dziś rwiemy się do czynu, ale znów będzie on ja­

łowym, znowu zaprzepaści się w potopie dobrych i szlache­
tnych chęci, dopóki z biernością ostatecznych nie skończymy

rachunków, dopóki ostatkiem sił nie wyzbędziemy się prostracyi
i tchórzowstwa i nie zdobędziemy się na jasny sąd i otwarty
pogląd ostatnich naszych działalności, tak bardzo oba te piętna

na sobie noszące.

Wschodnia bojowa łuna i nas krwawem światłem oblała:

Na dzikich polach Mandżuryi zrodzony nowych dziejów hura­
gan i nas owiał, otumanił i porwał. Wmieszani integralnie
w wir kłębiących się wypadków, stanęliśmy niebawem oko
w oko z historycznem pytaniem — ewolucya — czy rewolu-
cya? Mądrość i odwaga narodu winny były stanowczą i na­
tychmiastową dać odpowiedź i prawnie tego spodziewać się

i żądać mogliśmy od siebie samych, bo taką chwilę nie każde

przeżywa pokolenie, tego znaczenia moment nie często w dzie­

jach się powtarza, a myśmy dnia nie docenili, myśmy zamilkli.

Myśmy milczeniem naszem sami siebie się zaparli, przecząc

istnieniu narodowej siły, mądrości, odwagi i narodowej kul­

tury. Myśmy zamilkli, ale bierność nasza zdumionemu światu

polską dała odpowiedź, ona stworzyła ten dziwoląg polityczny,

godny zgnilizny i barbarzyństwa: ona dała nam wybraną przez

się dyrektywę — e w o l u c y ę r e w o l u c y i . Bierności naszej
wypływem, było zajęte przez nas stanowisko. Nie zdobyliśmy
się ani na zliczenie sił własnych, ani na siłom tym odpowiedni

czyn, przepomnieliśmy stanowisko kulturą nam przekazane, za­
parli się posłannictwa, wyrzekli prerogatyw na przyszłość, od­

wagę zaprzepaścili — gorzej po stokroć — stchórzyli.

background image

15

-

Stchórzyliśmy przed ewolucyą, której rozwój cierpliwości,

wysiłków i miary wymagał, stchórzyliśmy przed rewolucyą,
w której zwycięstwo nie wierzyliśmy. Stchórzyliśmy przed rzą­

dem, który siłą od czasu do czasu wybuchał; stchórzyliśmy
przed anarchią, gdy stanowczymi obrońcami ładu społecznego

stawać się winniśmy. Stchórzyliśmy przed wywrotem i prze­

wrotem, ślepi — dufając w ich siły i twórczość; stchórzyliśmy
przed bezrobociem i lenistwem, od nich czynu się spodziewa­

jąc; stchórzyliśmy przed własnemi dziećmi, których akt także
tchórzostwo piętnowało, stchórzyliśmy przed zbrodnią, mordem

i rabunkiem, własną ofiarnością i wyrozumieniem zbrodnie te
uniewinniając; stchórzyliśmy przed sobą sami, wzajemnie się

kwitując z podstawowych zasad dotąd nietykalnych i świętych.

Jeno tylko przed własnem nie stchórzyliśmy sumieniem, jeno

tylko jemu wojnę wypowiedzieli, dotąd z zażartością wiedzioną,

dotąd zwycięzką, dotąd w grób nas wodzącą, bo gdy przyszła

anarchia, gdy przyszła zbrodnia i gdy przyszły jej szeregi,
wtedy w bierności i tchórzostwie milczeliśmy.

Ewolucyą — rewolucyi! To znaczy: czekajmy na rozwój

wypadków, czekajmy na wypowiedzenie się Rosyi, nie wy­
przedzajmy faktów, patrzmy, śledźmy, nie angażujmy się. Oto
bierność na całej linii. A gdzież czyny, do których nas prze­
szłość uprawniała i powoływała, gdzież szlachetności porywy,

gdzie górujące myśli, gdzie walka i znoje, gdzie ten wielki
wysiłek? Nie dosyć na tem. Bierność naszą i tchórzostwo ubie­

raliśmy w szaty mądrej dyplomacyi i przemyślnej taktyki, sami
się tumaniąc i oszukując, a jeżeli kiedy miara się przebrała,,
wtedy sialiśmy groźne protesty i przestrogi, do kogo i dokąd?

do Rapperswylu... do tej przystani emigracyjnej bierności, do
tego zbioru żebractw narodowych, do tej szatni „łachmanów
taniego miłosierdzia Europy".

Ale praw da! Wybiła godzina wolności i odrodzenia się

Rosyi, a z chwilą tą i nam inna, jaśniejsza zaświeciła jutrzenka.

background image

16

-

Nadszedł dla nas czas wyboru prawnych własnych przedsta­
wicieli, nadarzyła się pierwsza od tylu lat sposobność praw­
nego stawiania żądań i prawnej walki o nowe zakony. I w jakiż
mandat uzbroiliśmy przyszłych naszych bojowników? w man­

dat bierności. Jakąż bronią walczyliśmy o szczęście przyszłe

ojczyzny? Tchórzostwem. Tak jest. Jeżeli bierność i tchórzostwo
są naszego nieszczęścia przyczyną, jeżeli z nich wypływają bóle

i poniżenia wstydem oblanej ojczyzny, to myśmy te błędy na­

rodu, to uczuć spaczenie, tam na świetlisku Europy, własną

taktyką i działaniem uprawnili i uświęcili

Dziejowy dramat Dumy państwowej trzy akta w sobie

posiadał

W pierwszym postawiono na porządku dziennym

adres do korony w odpowiedzi na mowę tronową. Był to nie­
mowlęcy krok parlamentarny nowej prawodawczej reprezen-
tacyi. Nieznanym był jeszcze jej skład, ni skrystalizowane po­

glądy, nie wypełniały izby stronnictwa, ale żywioły polityczne,
jedna tylko parlamentarna frakcya w sobie samej niezaprze­
czoną tworzyła całość, to Polacy. Myśmy jedni szli do Dumy
związani hasłem solidarności, my jedni nosiliśmy na sobie pię­
tno reprezentacyi, pewnej, jasno określonej narodowości i ten-
dencyi, myśmy jedni z wstępujących w nowy świat konstytu­

cyjnych zwyczajów mieli już poza sobą przeszłość i charakter
parlamentarnego zespołu, wspartego na wiekowych pracach
sejmowych w naturze naszej leżących. Był to niezmiernej wagi
atut w naszym ręku, który natychmiast w grę winien był być
wprowadzony i zużytkowany, była naówczas chwila i sposo­
bność, by reprezentacya nasza formacyjną wyższość wykazała,
by wielką mową i o wielkim stylu zaznaczyć wobec Rosyi
i Europy, żeśmy nie surowi ni spaczeni, żeśmy mimo cudzych

wysiłków, a dzięki własnej narodowej kulturze ci sami co w Ga-

licyi, co w Poznańskiem, żeśmy wnuki i prawnuki posłów sej­

background image

-

17

-

mowych i wielkosejmowych. Nadarzała się sposobność zew­

nętrzną formą parlamentarnych rodzimych zwyczajów, nie tylko

siebie na świetlisko wystawić, ale i kulturalną wykazać wyż­
szość, zwalczając w tekście adresowym myśli przeczące tejże

kulturze i sprawiedliwości. Bo zwracano się do monarchy

2

prośbą o amnestyę całkowitą i bez ograniczeń. A więc zbro­

dniarze, mordercy, rabusie i świętokradcy, którzy w politycz­
nym chaosie proceder swój do niebywałych wynieśli rozmia­

rów, więc ci, którzy w chwili odrodzenia się państwa święte

pojęcia wolności i nowe ludów porywy własnemi deptali no­

gami, więc te męty społeczne, ta żywa hańba narodu, na równi
z bohaterami stawiana być miała, więc w obronie zbrodni jak

w obronie bohaterstwa stawała cała Duma, a z nią i Polacy.

A ci ostatni winni byli z obowiązku i przekonań stanąć, choćby

sami jedni, przeciwko wszystkim.

Nam Polakom, którzyśmy w ostatniem stuleciu tyle boha­

terów wolności na świat wydali, tyle krwi ofiarnej przelali, go­
dziło się różnicę winy i zasługi zaznaczyć. Nam Polakom, dla

których ostatnie stulecie jednem nieprzerwanem pasmem po­

gardy praw ludzkich się stało, godziło się stanąć w obronie

pomiatanej sprawiedliwości. Nam Polakom, stuletnim ofiarom

nieuczciwości, skruszyć należało kopię przed światem w obro­

nie uczciwości. A myśmy tego nie uczynili, poświęciliśmy przy­

rodzone nam prawa, bośmy stchórzyli przed Dumą, przed jej

jednością, przed jej skrajnością. Pytamy dzisiaj — dlaczego?

Dlaczego także w drugim akcie dramatu stanęliśmy po

stronie wywrotowych projektów agrarnych, dlaczego mimo

płytkich autonomicznych zastrzeżeń, projekt przymusowych wy­

właszczeń uznaliśmy, czemuśmy przeciw woli narodu działali,'

który nie tylko pisanemi oświadczeniami w przeciwnym stawiał

się obozie, ale który kulturalną swą duszą wzdrygał się na

myśl wstrząsających przewrotów ? Dlaczego uznaliśmy za go­

dne i celowe rzucić między zbolały i wypadkami oszołomiony

background image

-

18

-

lud polski przeklętą myśl na wieki pokutującą, nowe zarzewie

zdolne w przyszłości jasnym wybuchnąć płomieniem, ba — go­
rzej jeszcze, powtórną humańską pożogą ? Czemuż Polacy wie­

kową nie nauczeni przestrogą, sami siebie się zaparli i własne ra­

miona ku Szeli II-mu wyciągali? Czyżby sami wierzyli „że
hajdamackie noże są sposobem do poprawy losu, że za takiem

to czerwonem morzem znajduje się ziemia obiecana?" Dla­

czegóż to, w takiej chwili, kiedy mury między chatą a dwo­

rem nienawiścią wzniesione idą w rozsypkę, między tąż chatą
i tymże dworem nowe stwarzają bagno, trucizną tchnące i nie­

przebyte? Czemuż wstąpiliśmy na drogę do nowych bólów,

nowych klęsk i nowych rozpaczy prowadzącą?

Bo nas na nią tchórzostwo wpędziło, bośmy stchórzyli

przed szałem opętanych kadetów, przed grożącą zakrwawioną
pięścią trudowików, bośmy stchórzyli przed utopią, przed

obawą utraty miru, błyskotliwej popularności i e f e m e r y c z ­

n y c h p r z y r z e c z e ń . Gdybyśmy mieli naówczas odwagę

przeciwko skrajnym wystąpić zakusom, przyjęłoby nas za­
pewne gwizdem i oburzeniem, ale stojąc na wyżynach zacho­
dniej kultury, jedno na pewno osiągnęlibyśmy w zysku — po­
szanowanie, a posłowie nasi po powrocie do kraju nie byliby

zmuszeni w wykrętnych oświadczeniach szukać rehabilitacyi
w oczach społeczeństwa.

Więc tchórzostwo, zaparcie się i wykręty! Więc znowu

pytamy dlaczego?

Nadszedł akt trzeci, akt ostatni.

Hydra rewolucyi opanowała wysoką izbę i miarę prze­

brano. Zrywano dobrowolnie węzły łączące przedstawicielstwo

ludowe nie tylko z władzą, ale i tej władzy najwyższą głową.
Z równowagi i miary wyprowadzone umysły sięgnęły po moc,
której nie byli legalnymi posiadaczami. Wstąpili w prawa in­
nym przynależne i lekkomyślnie działając, prawodawczą izbę
w prowokacyjną hallę zmienili. Stanęli otwarcie na rozdrożu

background image

-

19

-

i z trybun poselskich wyrós1 manifest do ludu, którego treścią
było pytanie: z r z ą d e m c z y z n a m i ? — z rządem, czy
z rewolucyą, anarchią i wywrotem? Innego już wyboru nie
było i innego także Polacy nie mieli. A jakież stanowisko za­
jęli ? jakież godne kulturalnego narodu kulturalnej reprezen-
tacyi postąpienie? W takiej przełomowej i epokowej chwili,

w takiem zdarzeniu, zwłaszcza my obowiązani byliśmy bez za­

strzeżeń opowiedzieć się po jednej czy po drugiej stronie, ro­
zum nasz polityczny na jednej szali w całości złożyć, i kultu­
ralnym tradycyom zadosyć uczynić, a myśmy — stchórzyli.
Wstrzymaniem się od głosowania, z odmową poparcia jednych

czy drugich, rzuciliśmy nasze stanowisko na poniewierkę, de­
pcząc i pomiatając własną odwagą. Stchórzyliśmy przed dzi­
siejszą legalną władzą i przed kiełkującą nową rewolucyjną,
stchórzyliśmy zwłaszcza przed sobą samymi, nie chcąc brać

na własne barki zaszczytnej odwagą odpowiedzialności. Nie
dosyć na tem, chlubimy się z własnego postępowania, wyno­
simy szczęśliwą dyplomacyę i mądrą poprawkową taktykę, ale
zapominamy o jednem, że była to chwila, w której reprezen-
tacya polska winna była głos zabrać w imię narodu swego,

nie poprzestać na stylistycznych poprawkach, ale glos ten wi­

nien być silnym i potężnym, brzmieć nie szmerem echa za­
chodniej orowincyi, ale siłą sumienia Polskiego Państwa.

Tegośmy nie zrobili, zrobiliśmy więc źle i za ten błąd,

za tę winę dziś sami ciężko pokutować musimy i dziś już zbie­
ramy owoc tej błędnej dyplomatycznej taktyki. Z góry idą­

cym przykładem kaziliśmy całe własne społeczeństwo i gdy

tam w Dumie jawnie i otwarcie ustępowaliśmy wywrotowym

ideom, biernością rewulucyjne wspomagał1

' zakusy i żądaniem

amnestyi wszelką zbrodnię sankcyonowali, wtedy ta sama ta­

ktyka i pobłażliwość na własnych naszych wyrosła zagonach,
wtedy doszliśmy do absurdum, stanęliśmy nad przepaścią, b e z ­

r o b o c i e p r z y j m u j ą c za b r o ń , a n a r c h i ę p o j m u j ą c

background image

-

20

-

j a k o e w o 1 ii c y ę, z b r o d n i ę u z n a j ą c z a a r g u m e n t .

I pytać teraz musimy raz jeszcze i ostatecznie, czemu tyle po­

święceń, czemu tyle poniżenia, czemu tchórzostwa, a nie od­
ważna wybrana taktyka?

Bośmy posłów naszych mandatem bierności obciążyli,

bośmy poszli do Dumy państwowej odziani ponownie w „ł a­
c h m a n y " zapomnianych i wyśmianych praw historycznych,

nie odrzucili precz tego stroju „ t a n i e g o m i ł o s i e r d z i a "

gorzej jeszcze — duszę dziadostwem skazili i nie tylko żebra­

czą rękę po jałmużnę dalej wyciągali, ale nie pomnąc na obo­

wiązki godności naszej należne, wlasnemi najświętszemi cno­
tami i zasadami frymarczyli.

Zarzucaliśmy ugodowcom, że dla wątpliwych zysków

osobistą godność w poniewierkę zdawali, że od wieńców na

znienawidzonych trumnach składanych do uszeregowanych lu­

dzi przed pomnikiem wileńskim, że to było jedno pasmo po­

niżeń, upokorzeń i niedozwolonych ofiar, krzywdę krajowej
godności czyniące; że chociaż bez mandatów, ale Polaków
mianem się szczycąc, kraj cały w poniewierkę słali i „poniże­

nia brudem plamili". To byli w oczach kraju ugodowcy,

A czemże innem stali się posłowie nasi? Ugodowcami także,
ale gorszej miary, ugodowcami opatrzonymi już w mandat,

których się Polska zaprzeć nie mogła. I gdy tamci przez ogół

znienawidzeni, ci teraz przez ogół apoteozowani poszli w otwar­

tej grze dla nowych efemerycznych i wątpliwej wartości zdo­

byczy frymaczyć godnością, uczciwością, sprawiedliwością i od­
wagą ducha polskiego. Zamienili ugodę z rządem na u g o d ę

z b e z r z ą d e m , miasto osobistych poniżeń, Polskę w poni­

żenie oddali. A w zamian co mieli osiągnąć? Jakież mieli

„ p r z y r z e c z e n i a " ? Co miało być przeciwwartością tych

najboleśniejszych ofiar? Co było godnem ceny tej miary? A u ­
t o n o m i a .

background image

-

21

-

Postawiliśmy ją jako szczęśliwości postulat, gdy rządy

księcia Mirskiego nową jutrzenkę przyszłości ukazały, domaga­
liśmy się jej za Wittego i za Durnowa, za anarchii i reakcyi,

żądaliśmy jej za samowładztwa i za konstytucyi, w dniach nie­

okiełznanej wolności, w chwili repressyi i w czasach terroru
białego czy czerwonego. Stworzyliśmy z odrzuconej niegdyś

przez nas idei autonomicznej, zbawienną, czarodziejską formę

rządów politycznych, idącej w parze z wszystkiem i zawsze,

licującą tak dobrze z satnowładczą najwyższą władzą, jak i z ter­

rorem najniższego bandytyzmu. Uznaliśmy ślepo i bez dyskus-

syi, że autonomia Królestwa Polskiego, wprowadzona natych­
miast i w najszerszem tego słowa znaczeniu, jest lekarstwem
na wszystkie bóle krajowe, że jest różdżką czarodziejską, że
naprawi wadliwy ustrój państwowy i zniweczy potęgę biuro-

kracyi, że ona jedna kwestyę agrarną i socyalną ułagodzić

i uregulować może, że jest jedynym warunkiem naszego istnie­

nia i jedynym dogmatem narodowej wiary. A takie ideą sza­

fowanie, takie uogólnianie pojęcia paczyło jego znaczenie. Nie
dosyć na tem, myśmy dalej poszli. Autonomia, albo — mc,

nic — albo... i tu nie stało słów na dokończenie ultimatum,
nie mieliśmy siły do poparcia stawianego żądania, chyba

tylko bierność i bezczynność. I mimo to skuliśmy z autonomii

m a n d a t i m p e r a t y w n y dla „ n a s z e g o p o s e l s t w a d o
D u m y p a ń s t w o w e j “, łamiąc wszelkie inne ich zakusy,

zmuszając do bezczynności. A tymczasem! blizkie urzeczywi­

stnienia samorządne reformy szły w zapomnienie, szkolnictwo
i wychowanie publiczne przepadało, kraj tonął w morzu anar­
chii i zbrodni. Tak jest, tylko autonomia! i to był nasz man­

dat bierności.

Nie w jej jednakże właściwem pojęciu leży bierność, ale

w sposobie i czasie wybranym do ogłoszenia jej za nienaru­
szalny dogmat narodowej wiary, bez względu na zmiany czasu
i położenia. Bo wszelkie z umysłów ludzkich wyrosłe pojęcie,

background image

22

-

nawet do wysokości prawd wyniesione, niezmiennej nie po­

siada wartości, przeciwnie cenności swojej tracić może znamiona

w miarę ewolucyi dziejowej, lub postępu wiedzy ludzkiej.

To też autonomia Wielopolskiego, przez nas wzgardzona

i odrzucona, cech dzisiejszej bierności na sobie nie miała. Była

wysiłkiem, byl to czyn, był to dopiero wielkiego dzieła początek.

Mieliśmy stać się probierzem nowych kulturalnych zachodnich

rządów, mieliśmy być źródłem zdrowych i ożywczych soków,

Rosyę całą niemi użyźnić, przykładem świecić, przodować, sobie

chwały, a innym szczęścia przysporzyć. Ofiarowaną nam za­
szczytną rolę, ślepi czy otumanieni odrzuciliśmy, niwecząc szla­
chetne władcy zamiary, miażdżąc jedną z największych dziejo­
wych postaci. A dziś, po czterdziestu latach męczeństwa i nie­
woli, w chwili gdy cała Rosya do n o w e g o życia powstała,

gdy n o w e zapanowały pojęcia i stosunki, gdy siły i zasoby
społeczne już różne, gdy świat cały n o w y się zrodził, myśmy —
z tym samym stawili się postulatem, myśmy wzgardzoną da­

wniej broń w ręce ujęli i z nią do walki stanęli, niebaczni
jednak na stępione jej ostrze i straconą wartość realną. A do
tego dziś inne nadaliśmy postulatowi brzmienie i nie czynu,
lecz bierności ma znamiona, dzisiejsza jego formuła, to w cia­
snych i samolubnych zamknąć się granicach, zrzec się przyro­
dzonych kulturalnych prerogatyw, skwitować z ogólno-państwo-
wych ambicyi, nie dzielić w walce o szczęśliwą przyszłość

wielkich rosyjskich znojów, przykładem w niej nie świecić,
skąpić wysiłków, to wkońcu kosztem choćby obłudy i tchórzo­
stwa mizerny wygrać los i własny kraj, państwo w sobie two­

rzący, w kresową zamienić prowincyę. Takie, a nie inne idei
nadaliśmy znaczenie i taką bronią walczyć chcieliśmy, taki na­

rzuciliśmy posłom naszym mandat, zaczerpnięty z osławionej

i nieszczęsnej przedwyborczej „ d e k l a r a c y i p o s e l s k i e j " ,

paczącej wszystko co w autonomicznej idei było swego czasu
wielkiego, co było posłannictwem i wielkiej przyszłośęi zadat­

background image

-

23

kiem. I zaiste ogromną na sobie noszą odpowiedzialność ci,

którzy podobnej przodują „ n a r o d o w e j l i k w i d a c y i " .

I to w takiej chwili, wiekopomnej chwili. W chwili odro­

dzenia się państwa i mnogich jego ludów, w chwili samoroz-

poznania popełnianych błędów i dróg prostowania, w chwili

braterskich uścisków i wzajemnej ofiarowanej pomocy, w chwili

przebudzenia się i zmartwychpowstania ze zgliszcz. W takiej
chwili, w której Polacy, wiekowemi dziedzictwy możni, nie

obcy wolności, ale jej stróże i orędownicy, urodzeni obrońcy

praw ludzkich i zagrożonych praw Boskich ofiarni bohaterowie,
mogli kultury zachodniej stać się jeszcze rzecznikami i prowo­
dyrami, gdy państwu, z którem ich los złączył, a łączność tę

dojrzałością polityczną stwierdzili i uznali, mieli sposobność
oddać niezapomniane usługi, gdy pierwsze wśród ludów mo­

carstwa kulturalne zajmując stanowisko, byli w możności, szczerą
dla państwa pojętą pracą i własnej ojczyźnie nową pełną chwały

zgotować przyszłość, wtedy — w takiej chwili, ponownem

wzgardziliśmy Szczytnem posłannictwem, wtedy samolubną

jedynie poprowadzili walkę i nie tylko państwu pomocy od­

mówili, ale własną tchórzliwą taktyką wywrotowe anarchii plany
i zabiegi wzmacniali i potęgowali, — wtedy przepomnieliśmy,

że wielka autonomiczna idea, szeroko zakrojona i nie samolubna

może być szczytną, nietykalną i świętą, może nawet stać się

dogmatem narodowej wiary; ale jeśli dla jednych nabrała już

tego znaczenia, czy godziło się lekkomyślnie i bez pewności
zwycięstwa stawiać ją na czele dzisiejszych narodowych żądań,

czy wolno ją było uzależniać i równać z wywrotowymi wnio­

skami anarchicznej Dumy państwowej, czy było się w prawie
dla niej frymarczyć innymi narodu dogmatami po stokroć star­

szymi i stokroć świętszymi ?! Nie, nigdy, po stokroć przenigdy.

We wszelkich dotychczasowych stosunkach z rządem

i przy wszystkich z nim prowadzonych układach zawsze otwarcie

zaznaczyliśmy, że z niczego na przyszłość nie kwitujemy, ni

background image

-

24

-

z wiary, ni języka, ni tradycyi, ni żadnych narodowych celów.

I słusznie. A dziś, gdy po raz pierwszy zawezwani zostaliśmy

do wspólnej nad przyszłością pracy, z potępienia godnym po­

śpiechem do kwitowań przystąpiono, nie pomnąc na prawdę,

że godność, sprawiedliwość i uczciwość z wiary naszej wypły­

wają, że one stały się twórcami tradycyjnej naszej kultury, że

te trzy cnoty i świętości są podstawami s a m o i s t n e g o b y t u

n a s z e g o m o r a l n e g o , więcej zaiste znaczącego od samo­
istnego bytu politycznego. Ody Duma popadła w hipnozę roz­
paczliwej skrajności, myśmy popadli w hipnozę biernej, do tego
efemerycznej autonomii i wszystko dla niej poświęciliśmy. Przy

odezwie do korony, wyzbyliśmy się dla projektu autonomii
godności i sprawiedliwości; w sprawie agrarnej za przyrzeczoną
autonomię samobójczą wznieśliśmy rękę, a manifest do ludu
wstrzymanem głosowaniem przeprowadziliśmy, obrażeni odrzu­
coną poprawką autonomiczną. Nie dosyć na tem. Ody wybor-
skie zgromadzenie było dla nas, urodzonych konstytucyonalistów,
aktem niedopuszczalnym, gdyśmy godnie stanęli na stanowisku

przyrodzonych nam sejmowych zwyczajów, i tam krok nasz
polityczny, powiedzmy wykwintny, spaczyliśmy małodusznie

pojętą autonomiczną ideą.

A taką wspaniałą, tak piękną mieliśmy przed nami drogę!

Czemu stanąwszy wreszcie przed forum publicznem ro­

syjskiej społeczności, nie staliśmy się prawdziwie obrońcami

„ w a s z e j i n a s z e j w o l n o ś c i “ ? czemu wierząc w dosko­

nałość i zbawienność autonomicznych rządów, nie przyszliśmy
do ludu rosyjskiego z mądrą i przetrawioną radą, czemuśmy
im nie wskazali, że szczęście państwa i krajów z nim złączo­
nych w autonomicznej decentralizacyi leży, czemuśmy do nich
nie rzekli, że my gotowi jesteśmy do tak pojętego samorządu,
że go w imię rozwoju państwa i kraju naszego mamy prawo

żądać, że go przyjmiemy z wdzięcznością; jeden jednak kar­

dynalny stawiając warunek, iż w rzędzie obdarzonych możemy

background image

-

25

-

być pierwsi, ale i innym równe prawo i równa możność roz­
woju się należy, że my prerogatyw nie chcemy, bośmy pod
ciężarem praw wyjątkowych ginęli, więc pierwsi je precz od­

rzucamy, a jedynie p r a w p a ń s t w o w y c h s i ę d o m a g a m y

i o wspólnej marzymy szczęśliwości. Czemuż reprezentacya

nasza, jednolitną szczytną kulturę przedstawiająca, nie stanęła
na tym piedestale, który mu historya sama pod stopy u s ta w ia j

Bośmy w niewolnictwie wielkiego ducha postradali, bośmy,

zaiste smutne to powiedzieć, „znikczemnieli", bo nas dzisiaj już
nie stać na szersze porywy i większego posłannictwa idee.

Bośmy wychowańcy niedobitków konspiracyjnej ery, która

zawsze tumaniła umysły społeczności hasłem „wolnej i niepod­

ległej od morza do morza sięgającej ojczyzny", hasłem, którego

podstawą była u t o p i a — prawdą m a r z e n i e — treścią

b i e r n o ś ć i n i e n a w i ś ć d o w r o g ó w . I w te dwa ostatnie
uzbrojeni czynniki, poszliśmy do Dumy państwowej, miłości się

zapierając, która jedyna czynu się domaga i którą tylko czyn
od martwoty uratować może.

Ale jeszcze czas, jeszcze nie zapóźno, jeszcze czyn wielki

spełnić możemy. Najprzód jednakże jeden konieczny wysiłek.
Musimy na historyczne pytania dać wreszcie odpowiedź, lecz
nie bałamutną, ani dwuznaczną, tylko jasną i szczerą, opowie­

dzieć się po jednej czy po drugiej stronie, musimy wszyscy

pod jednym ojczystym skupieni sztandarem, a nie zakażeni

mrzonkami kosmopolitycznych wywrotów, wybrać między ewo-
lucyą, a rewolucyą i to bez ogródek i bez kompromisów. Mi­

łość kraju i mądrość doświadczenia jedną nam tylko dać mogą
odpowiedź: ewolucyę wybrać, rewolucyę potępić. Dwóch zdań
w danym wypadku być nie może i my to sami dawno czujemy,
ale w bierności i marzycielstwie chowani, chcemy się jeszcze

łudzić, na sobie samych nie polegać i cudzymi wysiłkami nadal
zamki budować na lodzie. Precz zatem z rewolucyą i precz
z całym arsenałem dzisiejszej jej broni bezrobociem, anarchią

background image

-

26

-

i mordem. Nie dajmy wpajać w siebie fałszywych sądów i prze­

konań i zrozumiejmy wreszcie, że bezrobocie jest materyalnem,
a anarchia moralnem samobójstwem, mord zaś jakikolwiek on

jest, polityczny czy prywatny, zostanie jedynie i tylko —

z b r o d n i ą . Jedno jest tylko przykazanie „nie zabijaj" i jedno
jego istnieje tlómaczenie, więc my je sami w inne nie ubierajmy

brzmienie, ani innego nie dawajmy mu znaczenia; wiedzmy
tylko, że zabić, to jest zbrodnię popełnić, której skutki zawsze
te same: wstyd, utrata czczci i zasłużona kara.

W porozbiorowych czasach, ginąc w partyjnych zawiściach

i kłótniach, zbyt często mianem zdrajcy szafowaliśmy i zna­
czenia je pozbawili, ale dziś w dawnem i nieskażonem pojęciu
samo przez się na usta powraca i to potężne słowo wielkiej

narodowej exkomuniki rzucić w twarz musimy nie tylko tym,

którzy własnemi rękoma ohydę zbrodni popełniają, ale i tym,
którzy ślepą nienawiścią przejęci w małodusznej swej roli,
z ukrycia, tchórzliwi i nikczemni, zbrodni przyklaskują. Ojczyzna

nasza stanęła nad przepaścią, a doprowadziła ją nad nią pod­

ziemna i nizka rewolucya, a kto bronią jej walczy, lub broń
tę uświęca, ten własną ojczyznę w przepaść sam wpycha, ten
sam na siebie nakłada straszne znamię zdrajcy. Ale ta nasza

anatema nie może być bierną, lecz musi być jawną i czynną.
Samych sprawców zbrodni pozostawmy sądom, katom i szu­
bienicom, ale nad tymi drugimi ojczyzny mordercami sami sąd
ustanówny i wyrok wydajmy, wyrok potępienia, odepchnięcia

i wyparcia się, jedną tylko zostawiając drogę zbłąkanym po­

wrotu na łono ojczyzny: znojną pracę i dalszego życia chrze­

ścijańską uczciwość.

Tak postępując, przerzedzone wprawdzie będziemy mieli

własne szeregi, ale pozostaną one nam zato czyste — prawe
i jawnie działające i tylko w takim zespole możemy przystąpić
do twórczego dzieła. Zwłaszcza teraz, w danej chwili, gdy do
nowej Dumy państwowej innych mamy wybrać posłów, zwła­

background image

-

27

-

szcza teraz zjednoczone dzielne musimy mieć szeregi, gdy kraj
nasz stanął nad przepaścią dezorganizacyi i gdy największym
staje się naszym obowiązkiem ratować go wielkim ostatecznym

wysiłkiem. Prawda to dzisiaj już niezbita i niewątpliwa, że od

przyszłej Dumy losy całego państwa zależą, bo jeżeli i ta nowa

prawodawcza reprezentacya w bezdeń skrajności popadnie, jeżeli

anarchii służyć i dalej dzieło swe zniszczenia prowadzić będzie,
to już nie stanie sił państwowej żywotności do wstrzymania

pędu , wpychającego w czeluście otchłani całe mocarstwo,

a nam w udziale najgorszy przypadnie los do zniesienia, bo
albo także utoniemy w morzu bezrządu, albo zdani będziemy

na łaskę i niełaskę tych z naszych wrogów, którzy nas w nie­

nawiści prześcigną i nienawiścią tą zduszą.

To też wobec nowej pracy nowe drogi wybrać należy.

Wyjściem polityki naszej dotychczasowej była bezsprzecznie

wspomniana już wyżej osławiona „d e k 1 a r a c y a p o s e l s k a “,
a że wczas z obiegu cofnięta, więc mało szerszemu ogółowi
znana, mimo to jednak pozostała w swojej sile, przodowała

z ukrycia wyborom i stała się nieszczęsną dyrektywą polskiej
reprezentacyi w Dumie państwowej, tamując rozwój wszelkie]

szerszej myśli, lub dalej sięgających poglądów; kto zaś doku­
ment ten czytał i kto bacznie śledził przebieg petersburskich
naszych zabiegów, ten się łacno przekona, że niema chwili

w parlamentarnem naszem nadnewskiem życiu, któraby na so­
bie nie nosiła piętna tego tajemnego aktu, będącego alfą
i omegą creda naszego politycznego i naszej parlamentarnej
taktyki.

A zda się przepomniano, że w przededniu wyborów, po

ogłoszonej konstytucyi, po wprowadzonym stanie wojennym
i oburzającym komunikacie ministeryalnym, że naród zelżony
i do głębi obrażony zażądał głosu. Naród nie porwał się do
broni w lekkomyślnej walce, nie stawał w obronie rzekomych

praw historycznych, ale stanął jak jeden mąż w obronie g o ­

background image

-

28

-

dności swojej i własnej uczciwości. Nie była to anonimowa

„d e k 1 a r a c y a p o s e l s k a " , ale dziesiątkami tysięcy podpisów'

stwierdzone w y z n a n i e w i a r y , to nie podziemnej machi-

nacyi konspiracyjnej dokument, ale otwarte słowo, jawną i ce­
lową walkę zapowiadające. Więc któryż z tych dokumentów,
w ciągu trzech miesięcy z duszy polskiej wyrosły, miał mieć
w przyszłości dominujące znaczenie, któryż z tych dwóch aktów

był prawdziwym wyrazem przekonań i woli narodu, któryż miał

moc obowiązującą? Czy akt tajemnych leaderów, czy jawne

wyznanie narodu? Dwóch zdań być nie może, a żeśmy dotąd
fałszywy wybór zrobili, musimy dzisiaj błąd ten naprawić. Akt

zatem drugi, akt woli narodu musi stać się dla nas wyjściem

w przyszłej politycznej działalności, a zanim w miarowej ewo­
lucyjnej pracy do ostatecznych wniosków i postulatów doku­

mentu dojdziemy, musimy z samego założenia aktu własną
najbliższej przyszłości powziąć dyrektywę.

Jasno i dobitnie mamy w nim zaznaczoną wolę i prze­

konanie społeczeństwa, uznającego państwowość rosyjską, a z tej
premissy dwa niezbite wypływają wnioski: pierwszy — że

gdyśmy z Rosyą złączeni, szczęście nasze od jej szczęścia, rozwój

nasz od jej rozwoju zależy, a siła nasza w jej sile polega;
drugi — że gdyśmy raz z Rosyą złączeni, ambicyi naszej i sta­

rania celem, własnemi zasobami i miarą największej możności,
państwu do odbudowy siły nasze ofiarować i w państwie tem

możliwie znaczące zająć stanowisko. W takiem zrozumieniu
położenia leży rozum nasz polityczny i p a t r y o t y z m i z tą
myślą przewodnią stańmy do wyborów i z tym hasłem, a nie
mandatem, poślijmy nowych posłów naszych do drugiej Dumy

państwowej. Nie okłamujmy się sami i wyznajmy szczerze, że
jeśli rozwój wypadków nowym i zdrowszym nie popłynie ko­

rytem, to dziś lub jutro, Polska, nawet autonomiczna, z trupem

związaną być może; więc i naszym najpierwszym staje się
obowiązkiem wezbrane fale w normalne wprowadzić łożysko,

background image

29

z mętów je oczyścić i silne tamy założyć. A tama nasza to
kultura, nie chełpliwa jednak, ale czynna i z nią idźmy do

Dumy państwowej, stawiając ją tam, gdzie bałwan wywrotu
wzbiera, gdzie wir utopii powstaje, gdzie przypływ skrajności,
lub barbarzyńskie grożą zalewy, gdzie prądy się miażdżą, gdzie
walka ustaje, a rozbój się poczyna. Idźmy z nią do Dumy
państwowej i ofiarujmy ją w usługi tym synom rosyjskiej ziemi,

którzy w znoju spokojnej odbudowy państwa z nami emulować

będą, których przykazaniem nie wzwracać i niszczyć, ale n a ­
p r a w i a ć i s t w a r z a ć , których hasłem nie bezrząd i anarchia,

ale w o l n o ś ć i r ó w n o ś ć . I tej jednej rzeczy wzamian za

nasze usługi zażądamy, bo równi na polu bitwy, równi w walce

0 wolność, równi przed prawem i wobec monarchy być chcemy.
A wtedy, w równość tę możni, możemy stanąć przed Rosyą

1 władcą i wielkie złożyć wyznanie:

„Dojrzeliśmy w nieszczęściu i błędy nasze poznali.

Potworność zbrodni w domu naszym spełnianych przeraża

nas i poniżającym wstydem oblewa, ale i wy za winy nasze

hańbiącą nosicie odpowiedzialność. Ale i wasze plami dzieje

zbrodnia i przestępstwo. Razem z wami w otchłani anarchii

i bezrządu giniemy, to też razem z wami siebie i was ra­

tować chcemy. Mądrość dziejowa daje nam naukę niemo-

żebności w Rosyi rządów centralistycznych — podzielmy się

niemi — podzielmy odpowiedzialnością. Stwórzmy wielkie

mocarstwo, r z e s z ę z j e d n o c z o n y c h p a ń s t w , nie żądając

dla siebie prerogatyw, ni pierwszeństwa. My ich pierwsi

nie chcemy, bo własnym przykładem stwierdzić możemy, że

niema kraju, ni mocarstwa na wyjątkowych prawach wspar­

tego, któregoby rozwój stał się znamienitym. Wyzbądżcie

się nienawiści, a my wam krzywdy przypomnimy. Prze­

stańcie jak dotąd liczyć się z nami, a liczcie na nas. Ujmy

wam i ojczyźnie waszej nie czyniąc, rolę nadrzecznych kre­

sowców z pogardą odrzucamy, państwem bowiem jesteśmy

background image

-

30

i państwem na wieki zostaniemy, korony mocarza północy

najprzedniejszą tworząc ozdobę. Królewski nasz tytuł, krwi

naszej własność i zasługa, Tobie Cesarzu północy został

powierzony. A żeś przeto piastunem najwyższej narodowej

godności, jednej naszej wysłuchaj prośby, jednemu naszemu

zadość uczyń żądaniu: Daj nam możność d z is ia j, z mętów

społecznych, s a m y m oczyścić własną ojczyznę, zmiażdżyć

co rodzi zniszczenie, zmazać co hańbę przynosi i podstawę

stworzyć przyszłości odrodzenia.

Warszawa, wrzesień 1906.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
List otwarty i szczery do Rosjan i Polaków
List otwarty L Hassa do Ozjasza Szechtera z77 r
Czemu grozisz mi sądem List otwarty J M Rymkiewicza do A Michnika
list otwarty W Poliszczuka do naukowcow polskich
List otwarty do Piotra Dudy, Polska dla Polaków, AAKTUALNOŚCI
List otwarty do Piotra Dudy, Polska dla Polaków, AAKTUALNOŚCI
list otwarty do narodu polskiego
List otwarty do Jerzego Urbana
List otwarty do dr Aliny?łej, Żydowski Instytut Historyczny
List otwarty Kuronia i Modzelewskiego do partii (Gomułki), J Kuroń, K Modzelewski
List otwarty do wszytkich katolików świata, superwyklady
Fiodor Raskolnikow List otwarty do Stalina
Koniec czasów List otwarty ks dr Piotra Natanek do Biskupów i Premiera i Prezydenta
List otwarty do Donalda Tuska, Smoleńsk i Polska, Polska
List otwarty do PiS z Australii 2010 10 22
02 List Otwarty do jednego ze zborów w Bydgoszczy, List Otwarty do jednego ze zborów w Bydgoszczy
list otwarty prezesa zwiazku przedsiebiorcow do tuska, ► Ojczyzna, Dokumenty
List otwarty do Pana Marka Jurka, ஜஜCiemna strona historii chrześcijaństwa
List otwarty katolika świeckiego do polskiego Episkopatu

więcej podobnych podstron