Postacie historyczne Mieszko I

background image

6.01.2016

­ Postacie historyczne ­ Mieszko I

http://www.religie.424.pl/articles.php?lng=pl&pg=3512&prt=2

1/3

Dobrawa

Mieszko I

Dobrawa

Mieszko I

Postacie historyczne ­ Mieszko I

Mieszko I

między pogaństwem a chrześcijaństwem

Pierwszą wiadomością, jaką mamy o Mieszku, jest opis jego postrzyżyn i cudownego przywrócenia ślepemu od urodzenia
dziecku  wzroku.  Kronikarz  Anonim­Gall,  który  barwnie  i  obszernie  opisuje  to  legendarne  wydarzenie,  dorzuca  tu,  jakoby
objaśnienia świadków tego wydarzenia, że uszczęśliwiony tym cudem ojciec chłopca Ziemomysł, jak i obecni widzieli w tym
wróżbę,  iż  chłopiec  jest  przeznaczony  przez  los  do  wielkich  czynów,  że  jak  on  cudownie  przejrzał,  tak  i  kraj,  którym  ma
rządzić  w  przyszłości,  cudownie  się  zmieni  i  przejrzy.  Że  jest  to  aluzja  do  znacznie  późniejszego  przejścia  do
chrześcijaństwa, nie może ulegać wątpliwości. 

W pojęciach duchownych chrześcijańskich poganin czy społeczeństwo pogańskie byli ślepi. Dopiero wiara chrześcijańska
przywracała im wzrok, wzrok duszy oczywiście, którym mogli oglądać prawdę, oglądać Boga. Tak też legenda, antycypując
fakty, "ślepego poganina" już w wieku lat 7 obdarzyła wzrokiem, którym jako dorosły człowiek miał swą prawdę poznać i miał
nią "ślepych pogan" zrobić widzącymi chrześcijanami. (...) 

Pierwszą  datą,  którą  się  zwykle  wymienia,  gdy  mowa  o  Mieszku,  zatem  też  pierwszą  datą  z  dziejów  Polski,  jest  r.  963.
Trzeba jednak zaznaczyć, że data ta jest tylko kombinacją badaczy i to prawdopodobnie błędną. Różnica, błąd nie będąc
duże, może rok lub dwa, ale zapewne należy r. 963 wykreślić z obliczeń historycznych. Opowiada nam bowiem Widukind w
swej  historii  saskiej,  że  w  r.  963  markgraf  Gero  swego  krewniaka  hrabiego  Wichmana,  buntownika  i  mocno
skompromitowanego  wobec  cesarza  i  księcia  saskiego  Hermana,  odesłał  do  barbarzyńców,  Słowian.  Ten  zatem  Wichman,  do  spółki  razem  z  owymi
Słowianami, a było to lutyckie plemię Redarów, rozmaitych “dalej siedzących barbarzyńców częstymi wyprawami wojennymi trapił". Między innymi “Mieszkę
króla, w którego władzy byli Słowianie, którzy nazywają się Licykawiki (Licikaviki), dwukrotnie zwyciężył, brata tegoż Mieszka zabił, wielką zdobycz od niego
wydusił". 
Z  tekstu  tego  nie  wynika  zupełnie,  by  w  roku,  w  którym  Wichman  został  przez  Gerona  odesłany  do  Redarów,  miała  miejsce  —  i  to  dwukrotna  —  wyprawa
Wichmana na Mieszka i dwukrotna jego klęska. Również nie jest wiadome, czy śmierć tego brata Mieszkowego zaszła podczas pierwszej czy drugiej wyprawy
Wichmana.  Powodem  zamieszania  jest  tu  przekaz  o  pół  wieku  późniejszego  Thietmara,  który  korzystał  z  kroniki  Widukinda  i  —  streszczając  swe  źródło
niestarannie — połączył wiadomość Widukinda o Mieszku z wiadomością, którą podał ten sam kronikarz o zaborze w r. 963 przez Gerona Łużyc i kraju Słupian
(Selpuli). (...) 

Jeżeli lata 963 i 964 nie mogą być uznane bez zastrzeżeń za pierwsze znane nam daty z dziejów Mieszka I i Polski, to
pewne są lata 965 i 966. Jest to czas, w którym bawił w Niemczech po długoletnim pobycie we Włoszech cesarz Otto I i
wówczas musiał być zadzierzgnięty stosunek zależności trybutarnej pomiędzy Mieszkiem a cesarstwem. W tych latach także
zaszły dwa zdarzenia pierwszorzędnej wagi, które zapisały polskie źródła, roczniki, krótkimi słowy; pod r. 965: “Dubrowka
venit ad Miskonem"
, Dobrawa przybyła do Mieszka, a pod r. 966: “Mysko dux baptizatur", książę Mieszko się ochrzcił. Dwie
te daty oznaczają największy przewrót, jaki się dokonał w dziejach Polski. Polska, nawiązując swe stosunki z cesarstwem,
zjawia się z tą chwilą jako od początku ważny i poważny czynnik polityczny w Europie, a przez przyjęcie chrześcijaństwa
staje się Mieszko I i dynastia piastowska twórcami procesu, którego skutki i następstwa żyją po dziś dzień, lat zatem bez
mała tysiąc. 

Przyjdzie przeto splot wypadków przypadających na te lata przełomu rozpatrzyć dokładniej. Żeby sprawy te wyrozumieć,
trzeba sięgnąć głębiej, w wielu wypadkach poruszyć zagadnienia pozornie mające mało związku ze sprawą małżeństwa z
Dobrawą i ochrzczeniem się Mieszka. 

Musimy pamiętać, że przy ocenianiu przez nas wysiłków i rezultatów pracy, działalności, jak i tendencji politycznych naszych
pierwszych  Piastów  X  i  XI  w.,  zbyt  mało  bierze  się  pod  uwagę,  jak  to  względnie  duże  państwo  mogło  być  ze  sobą
wewnętrznie spojone, skoro zostało ono nie tak dawno stworzone z odrębnych jednostek plemiennych czy szczepowych.
Nie jest nam prawie znany poprzedni okres, przedmieszkowy, kiedy to pierwsi Piastowie — zapewne w krwawych zapasach
— łączyli ze sobą poszczególne plemiona i szczepy lechickie. O sposobach wiązania ich między sobą nie wiemy nic. Wolno
tu  wywieść,  raczej  na  postawie  rozumowej,  że  okres  ten  nie  znał  innych  sposobów  wiązania  ze  sobą  takich  części  czy

cząstek,  jak  siłę  i  gwałt.  Krew  była  cementem  w  budowie.  Nie  istniały  wówczas  jeszcze  ani  urządzenia  administracyjne,  ani  prawne,  które  by  przyspieszały
proces asymilowania się i łączenia organicznego zmuszonych do współżycia części składowych. 

Tak  ostatecznie  sprawa  zjednoczenia  musiała  być  pozostawiona  czasowi,  który  miał  dopiero  powoli  wytworzyć  bliższe
związki, poczucie pewnych wspólnych interesów, wspólnych korzyści. Bo nawet wspólna mowa, obyczaj mało i słabo łączą
ludzi  i  ludy  tych  czasów,  a  poczucie  wspólności  narodowej  kształtuje  się  bardzo  wolno  i  zjawia  się  dopiero  na  pewnym
poziomie  kultury,  zwykle  po  wiekach  współżycia.  Proces  ten  musiał  być  długi,  wolno  działający,  hamowany  choćby
ustawicznymi  podziałami,  wyznaczaniem  dzielnic  apanażowych,  nietrwałością  państw  średniowiecznych.  Ta  słabość
wewnętrzna, organiczna, tłumaczy nam tak rzucające się w oczy okresy wytężonej działalności i następujące po nich okresy
zastoju i osłabienia. (...) 

Jeżeli takie były braki organiczne państwa średniowiecznego, w danym wypadku państwa piastowskiego, to istniała jedna
spójnia, którą można było takiemu organizmowi narzucić, a tym była religia, i to religia chrześcijańska, z całym jej aparatem
administracyjnym,  kościelnym,  wyrobionym  od  wieków.  Ten  czynnik  porządkujący  życie  był  zatem  czynnikiem  nie  tylko
religijnym,  moralnym,  ale  i  czynnikiem  cywilizacyjnym,  kulturalnym,  stapiającym  w  jedną  całość  te  pierwiastki  pierwotnej
kultury narodowej, które wykształciły u siebie poszczególne narody, z tą cywilizacją, której piastunem był kościół oparty o
tradycję czy to grecką, bizantyńską, czy łacińską, rzymską. W niemałym też stopniu okazywało się chrześcijaństwo i jego
ustrój ważnym również czynnikiem politycznym. 

Sprawa  przyjęcia  chrześcijaństwa  przez  Mieszka  I  rozpatrywana  jest  zwykle  pod  ciasnym  kątem  widzenia  małżeństwa
księcia polskiego z Dobrawą i stosunków Polski z Czechami i Niemcami. Wczesne, bo tylko o lat pięćdziesiąt późniejsze, już
anegdotyczno­legendowe opowiadania Thietmara i o półtora wieku późniejszego Anonima­Galla, zaciemniają nam raczej
obraz tego wydarzenia, przenosząc go na płaszczyznę spraw wyłącznie religijnych, kiedy to Mieszko pod wpływem pobożnej małżonki przyjął nie tylko chrzest,

ale i zmusił cały pogański naród do wyrzeczenia się pogaństwa i przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Już dawniej (Wł. Abraham
w  pracy  o  Organizacji  kościoła  w  Polsce  do  połowy  XII  wieku)  zwrócono,  ogólnikowo  co  prawda,  uwagę,  że  warunki
przejścia  w  owym  czasie  Polski  na  wiarę  chrześcijańską  musiały  być  wyjątkowo  korzystne  i  że  nie  mogło  się  to  stać
wyłącznie dlatego, że taką była wola monarchy. 

Inicjatywa  księcia  i  zgoda  narodu  musiały  posiadać  jako  swe  tło  warunki  pozwalające  chrześcijaństwu  zakorzenić  się  w
Polsce.  Jest  rzeczą  zastanowienia  godną,  że  chrześcijaństwo  w  Polsce  przyjmuje  się  nie  znajdując  wyraźnego  oporu.
Wiemy z licznych przykładów, że jeżeli władca jakiś jest zmuszony przyjąć chrzest warunkami politycznymi, np. poniesioną
klęską na polu bitwy, a w społeczeństwie brak jest zrozumienia dla takiej zmiany, to albo sam monarcha po krótkim czasie
porzuca przyjętą wiarę, albo też bywa wypędzany z kraju przez własne, przywiązane do wiary ojców, społeczeństwo. 

Niczego podobnego nie widzimy w Polsce. Pisze co prawda o pierwszym polskim biskupie Jordanie Thietmar, że “...multum
cum eis sudavit"
, że bardzo się napocił, ale jest to ogólny, banalny frazes. Każdy biskup “bardzo się poci", by grzeszne swe
owieczki wprowadzić do winnicy pańskiej. Ale w Polsce nie słychać nic o oporze przeciw chrześcijaństwu. Nie zrywa się
pogaństwo do walki o swe istnienie w chwili, kiedy Mieszko chrzest przyjął, ani wtedy, kiedy po śmierci Ottona I oswobadza
się ten książę na wiele lat z zależności od Niemiec. 

Nie  słychać  nic  o  elemencie  pogańskim  wtedy,  kiedy  w  najbliższym  Polsce  sąsiedztwie  wybucha  wielkie  powstanie
pogańskie w r. 983, skierowane przeciwko Niemcom i chrześcijaństwu. Przeciwnie, Mieszko I i Bolesław Chrobry nie wahają
się zwalczać osobiście i skutecznie tego ruchu i to w łączności z cesarstwem. 

Nie wybucha siła pogaństwa w Polsce, kiedy w pierwszych latach po śmierci Mieszka I Bolesław walczy z macochą i przyrodnimi braćmi o jedność państwa. Nie

background image

6.01.2016

­ Postacie historyczne ­ Mieszko I

http://www.religie.424.pl/articles.php?lng=pl&pg=3512&prt=2

2/3

Mieszko I

Zaprowadzenie chrześcijaństwa ­ Jan Matejko

Mieszko I

Adalbert z Magdeburga

korzysta ono z wielkich i wyczerpujących siły wojen Chrobrego, kiedy pogańscy Lutycy walczą po stronie Henryka II. Nie ma śladu, by za Mieszka II element
pogański  skorzystał  z  przykładu  ruchu  antychrześcijańskiego  u  zachodnich  Słowian,  by  wykorzystał  walki  tego  króla  z  braćmi,  klęski  jego  polityczne  czy
wojenne. Przeciwnie, wszystko, co wiemy o tych czasach, przedstawia nam Polskę jako kraj chrześcijański. 

Skierowywanie  misji  Wojciecha  czy  Brunona  do  Prus,  nie  na
działanie  wewnętrzne,  świadczyłoby  również  o  tym.  Pisma
Brunona nie zdają się też świadczyć o istnieniu jakiegoś silniejszego, rzucającego się w oczy obozu pogańskiego w Polsce, a w czasie walk z Niemcami i
Lutykami obrońcy oblężonego grodu wystawiają krzyże, jako najskuteczniejszą obronę, z tej strony fortyfikacji, gdzie siedzą ze swymi bożkami lutyccy poganie.
Tak samo jako arcychrześcijańskiego monarchę traktuje Mieszka II szwabska Matylda. 

Dopiero  w  lat  siedemdziesiąt  po  przyjęciu  chrześcijaństwa,  po  urzędowym  przyjęciu  chrztu  przez  Mieszka  I,  w  czwartej  już  z  kolei  generacji  książąt
chrześcijańskich, w okresie zupełnego załamania się władzy naczelnej za Kazimierza Odnowiciela, podczas ruchu rewolucji społecznej, która kraj ogarnęła,
przyszedł do głosu także i czynnik pogański, jednakże jako tylko dodatkowy współczynnik ruchu socjalnego. Był to jednak już ostatni błysk gasnącej lampy
polskiego pogaństwa. Więcej o poganach w Polsce nie słyszymy, chociaż sądzić wolno, że istnieli i tylko powoli roztapiali się w chrześcijańskim żywiole coraz to
przybierającym na sile. Bądź co bądź manifestacja pewnej żywotności elementu pogańskiego w Polsce miała miejsce wcale późno, w lat siedemdziesiąt po
chrzcie Mieszka I. 

Trzeba stąd przyjąć, że jeżeli ten żywioł pogański nie wystąpił od początku czynnie do walki o swe istnienie, jeżeli pozwolił W tym czasie na zorganizowanie dwu
prowincji  kościelnych  w  Polsce  i  odpowiedniej  liczby  biskupstw,  jeżeli  dopuścił  do  wystawienia  setek  kościołów  i  kaplic,  klasztorów  i  eremów,  jeżeli  Polska
wchodzi w bliższe stosunki z papiestwem, a społeczeństwo nabiera cech społeczeństwa chrześcijańskiego, to widocznie nie było w tym społeczeństwie polskim
X w. sił, które byłyby zdolne przeciwstawić się chrześcijańskiemu kursowi polityki Mieszka I i brakowało też takiego czynnika, który by był w stanie zorganizować
silniejszy opór woli książęcej. Są zatem do przewidzenia dwa problemy — jednym z nich jest słabość polskiego pogaństwa, a drugim, zresztą z pierwszym blisko
złączonym, jest brak organizacji czy jej nieudolność do ratowania dawnej religii. 

Powodem  osłabienia  polskiego  pogaństwa  było  zapewne  to,  że  Polska  ówczesna  X  w.  była  już  dość  mocno  przetkana
elementami chrześcijańskimi w tych warstwach przede wszystkim, na których opierać się musiał Mieszko I. W samej dynastii
w  przeszłości  chrześcijaństwo  nie  mogło  być  czymś  obcym.  Trudno  przypuścić,  by  Mieszko  na  długo  przed  swym
małżeństwem nie był o nim uświadomiony. 

Imię  Świętopełka,  które  zjawia  się  między  synami  Mieszka  I,  żywo  wskazuje  na  jakieś  bliższe  stosunki,  które  łączyły  w
przeszłości  dynastię  piastowską  z  wielkomorawskimi  Mojmirowicami,  chrześcijanami  zatem.  Może  babka  lub  prababka
Mieszka I była córką Świętopełka wielkomorawskiego. Byłaby więc gdzieś w końcowych dziesięcioleciach IX w. już jedna z
księżnych  polskich  chrześcijanką.  Czy  przez  nią  chrześcijaństwo  nie  zyskało  w  dynastii,  względnie  w  kołach  do  dynastii
zbliżonych, swych wyznawców, jawnych czy utajonych, byłoby próżno i daremnie dochodzić. 

Kim mogła być matka Mieszka, a żona Ziemomysła, nie wiemy. Późniejsze, może mało budzące zaufania, wiadomości o
córce jej Adelaidzie głoszą, że była wykształcona, a wykształcenie uzyskać by mogła jedynie przy matce chrześcijance i od
duchownego przebywającego na dworze, kapelana matki. Stąd można by przypuszczać, że ­ i Mieszko ­ mógł znać zasady
wiary, którą przyjął w r. 966, i nie potrzebował być o nich pouczony przez Dobrawę. 

Zwraca też uwagę fakt, że Mieszko, rzekomy poganin i barbarzyńca, zaraz w początkach swej chrześcijańskiej kariery tak
łatwo  obraca  się  w  kulcie  świętych,  czy  to  św.  Lamberta,  czy  św.  Udairyka,  jakby  to  nie  był  dwór  świeżo  ochrzczonego
poganina, lecz jakby to czynił od wielu pokoleń chrześcijański książę niemiecki czy francuski hrabia. 

Wiemy również, że około r. 875 dotarło chrześcijaństwo do tzw. ziemi Wiślan, tj. do późniejszej Krakowszczyzny. Nie znany nam z imienia książę Wiślan czynił
“zbytki" chrześcijanom, oczywiście przede wszystkim własnym, bo o chrześcijan wielkomorawskich upomniałby się nie Metody, lecz Swiętopełk. 

Wiemy  też,  że  książę  ten  Wiślan,  pobity  przez  Swiętopełka,  został  zmuszony  do  przyjęcia  chrztu  po  niewoli,  jak  mu  to
przepowiedział Metody. Zabytki też archeologiczne stwierdzają, że kult chrześcijaństwa w Krakowie musiał być wcale silny i
dawny. Toteż kiedy w r. 960 Adalbert, późniejszy arcybiskup magdeburski, wyprawiał się z polecenia Ottona I na Ruś, obrał
drogę przez księstwo libickie Sławnika, zatem przez Czechy, stąd zaś zapewne przez Kłodzko, Kraków, Sandomierz zwykłą
drogą do Kijowa. Nie użył krótszej niewątpliwie drogi przez Łużyce, bo ta, w przeddzień walk w tych stronach markgrafa
Gerona,  mogła  nie  być  dostatecznie  bezpieczna.  Za  to  droga,  którą  obrał,  mogła  być  tym  łatwiejsza  dla  biskupa  —
misjonarza, że po stu latach infiltracji w tych stronach chrześcijaństwa mogła przedstawiać znaczne dogodności, jeżeli na
niej spotykał większe czy mniejsze skupiska chrześcijańskie. 

Od r. 949 granica biskupstwa braniborskiego opierała się o Odrę i tędy, na wiele lat przed przyjęciem chrztu przez Mieszka,
mogły  przenikać  wyprawy  misyjne.  Mogły  się  one  również  przedostawać  w  głąb  Polski  od  strony  Braniborza,  za  czasów
księcia Tugomira, i od strony Czech z księstwa libickiego, jak wreszcie i od strony Krakowa. Chrześcijańskie elementy mogły
również przenikać przez kupców, bo nie wszyscy kupcy byli żydami, czy mahometanami, przez rzemieślników, których i w
tych czasach potrzebowano i sprowadzano, przez wreszcie emigrantów politycznych, takich, jakim był u Słowian połabskich
graf  Wichman.  Emigranci  ci  szukający  schronienia,  przygód  lub  poprawy  losu  mogli  być  liczni  i  mogli  również  odgrywać
pewną rolę w tym skomplikowanym procesie wnikania chrześcijaństwa w pogański ustrój Polski. 

Zapewne  zatem  —  obracamy  się  tu  w  kole  tylko  pewnych  prawdopodobieństw  —  zarówno  na  dworze  książęcym,  w
wyższych  warstwach  społecznych,  jak  i  w  ważniejszych  ośrodkach  istniała  już  pewna  ilość  wyznawców  chrześcijaństwa,
obok nich byli tacy, którzy z chrześcijaństwem i chrześcijanami się już zetknęli, tacy, którzy byli chrześcijaństwu życzliwi albo
wobec chrześcijaństwa obojętni. Nie można twierdzić, by byli oni liczni, w każdym razie zapewne dość liczni i znaczni, by
książę mógł się na nich opierać, i dość wpływowi, by mieć ich skuteczną pomoc lub zapewnioną neutralność. Należy także
podkreślić,  że  takiej  żywiołowej  nienawiści,  jaką  pałali  do  chrześcijaństwa,  wprowadzanego  między  Łabą  a  Odrą  przez
Niemców,  zachodni  Słowianie,  nie  mogło  być  nad  Wartą  i  Wisłą,  i  stąd  to  uczucie  mogło  tylko  słabo  działać  na  polskim

terenie. Mogła to być raczej pewna, zrozumiała zresztą, forma ksenofobii. 

Można też sądzić, że strony zachodnie ówczesnej Polski były bardziej z chrześcijaństwem obyte i liczące więcej osób, którym chrześcijaństwo było bliskie, niż
wschodnie,  do  których  dostęp  chrześcijaństwa  był  utrudniony.  Jak  opornie  w  te  odległe  strony  wdzierało  się  chrześcijaństwo,  przykładem  może  być  tu
Mazowsze,  nie  mówiąc  o  etnograficznie  różnych  terenach  Prusów,  Jaćwingów  czy  Litwy,  terenach  tak  jałowych  przez  wieki  dla  działalności  misji
chrześcijańskich. 

background image

6.01.2016

­ Postacie historyczne ­ Mieszko I

http://www.religie.424.pl/articles.php?lng=pl&pg=3512&prt=2

3/3

Mieszko I

Nie jesteśmy prawie zupełnie poinformowani ani o podstawach i formach pierwotnego kultu pogańskiego wśród plemion
polskich,  ani  o  tym,  czy  była  lub  jaką  być  mogła  tego  kultu  organizacja.  Wszystko,  co  nam  o  tym  mówi  o  pięćset  lat
późniejszy zacny Jan Długosz, nie może mieć jakiejkolwiek wartości dla X czy XI w. Możemy mieć o tych sprawach jedynie
jak najogólniejsze wyobrażenia. 

Jeżeli najbliżsi nasi pobratymcy, Słowianie połabscy, mieli swój kult religijny wcale wysoko rozwinięty i wyrobiony, jeżeli dla
tego  kultu  istniały  świątynie,  jeżeli  istnieli  kapłani,  jeżeli  stosowano  ustalone  zwyczajem  obrzędy,  jeżeli  niektóre  z  tych
plemion wytworzyły formy życia teokratyczne czy teokratyczno­republikańskie, to można przypuszczać, że religia szczepów
lechickich  i  jej  formy  organizacyjne  były  zapewne  do  tamtych  zbliżone,  chociażby  były  prostsze,  prymitywniejsze,  mniej
wyrobione  i  rozwinięte.  Otóż  wiemy,  że  powaga  stanu  kapłańskiego  na  Połabiu  i  formy  teokratycznetam  wyrobione  były
jedną z przyczyn, jedną z głównych trudności dla stworzenia silniejszych form państwowych, dla wytworzenia tam władzy
zwierzchniej, dziedzicznej, a z tym zrodzenia się idei złączenia i zlania rozbitych a pokrewnych sobie plemion, samodzielnie
żyjących, w całość polityczną, zdolną do życia i do utrzymania niezależności. Obraz ten jest przeciwny temu, co widzimy w
Polsce. 

W Polsce ród piastowski przez kilka pokoleń, zapewne w obrębie więcej niż stu lat (znamy zaledwie, koniec tego okresu), w
krwawych  niewątpliwie  i  okrutnych  zapasach  przeprowadza  swój  program  złączenia  wszystkich  plemion  i  szczepów
lechickich  pod  władzą  Piastów.  Wśród  tych  walk  tępią  wszystko,  co  było  wyrazem  partykularyzmów  szczepowych  czy
plemiennych. 

Giną rody zarówno drobniejszych czy większych dynastów, jak ich popleczników, a z tym zapewne i przedstawiciele tego
kierunku,  który  w  zachodniej  Słowiańszczyźnie  tyle  znaczył  w  ustroju,  t  j.  teokratyczny  stan  kapłański.  Nie  podcinało  to
jeszcze religii, ale osłabiało organizację i utrudniało opór w jej obronie. W chwili, kiedy Mieszko przeprowadzał swą reformę
religijną,  nie  stawało  już  tego  czynnika,  który  by  był  powołany  i  był  w  możności  zorganizować  opór  i  stanąć  na  czele
zapewne jeszcze licznych zwolenników starego porządku. To tłumaczyłoby fakt, że ruch antychrześcijański zbudził się do walki dopiero wtedy, kiedy podjęto
walkę pod hasłem społecznym. Ale w tej walce odgrywało już pogaństwo  drugorzędną  rolę.  Element  pozbawiony  od  dawnych  czasów  kierownictwa  i  więzi
organizacyjnej  już  w  połowie  X  w.  nie  miał  dość  sił,  by  się  opierać  skutecznie  wkraczającemu  chrześcijaństwu.  Tak  prawdopodobnie  na  tego  rodzaju
zmaganiach  nie  tylko  z  partykularyzmami,  ale  i  z  elementami  zachowawczymi,  do  których  zaliczyć  należy  w  pierwszym  rzędzie  ustrój  religijny  pogański,
budowały się podwaliny państwa piastowskiego. Jest to oczywiście tylko przypuszczenie, oparte o pewne analogie i pewne możliwości, sądzić można jednak,
że nie powinno być ono zbyt dalekie od rzeczywistości. 

Fragment książki: Stanisław Kętrzyński ­ Polska X­XI wieku

Data utworzenia: 17/08/2013 @ 22:05

Ostatnie zmiany: 18/08/2013 @ 01:18

Kategoria : Postacie historyczne 

Strona czytana 550 razy

 Wersja do druku

 

Komentarze

Komentuj artykuł

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.

Bądź pierwszy!

 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Postacie historyczne i fikcyjne
historia-mieszko1 2 boleslaw chrobry (2) , PAŃSTWO MIESZKA I Ok
23 postacie historyczne, Cyprian Kamil Norwid - urodził się 24 września 1821 roku we wsi niedaleko W
tabela postaci historycznych
pol-postawy w biblii, HIOB: Doświadczony cierpieniem Hiob jest prawdopodobnie postacią historyczną,
postacie historyczne, Postacie historyczne, Sargon Wielki, Hammurabi
Jan Matejko sceny i postacie historyczne
Konspekt z historii Mieszko I
Czy Jezus Chrystus Jako Postać Historyczna Może Być Lepiej Poznany
znane postacie historyczne cz 1
Postacie historia
Czy Jezus Chrystus jest postacią historyczną
scenariusze lekcji-Polis i jej mieszkancy, Testy, sprawdziany, konspekty z historii
Psychologia ogólna Historia psychologii Psychologia Postwundtowska psychologia postaci
Bravo Historia starożytnych Greków Tom II Indeks osób i postaci mitycznych

więcej podobnych podstron