2011 09 20 De Montespan kobieta z piekła

background image

De Montespan - kobieta z piekła
rodem

fot. Getty Images/FPM

Była piękna, inteligentna i dowcipna. By zdobyć serce króla Ludwika XIV, zwanego królem Słońce, sięgnęła po
czarną magię! Zdobyła go na tyle skutecznie, że doczekała się z nim siedmiorga dzieci.

Jak uwieść króla

Francoise Athenais de Mortemart-Rochechouart wychowywała się na królewskim dworze. Ojciec był szambelanem,
a matka dwórką królowej. Francoise również od wczesnej młodości pełniła obowiązki damy dworu. Nic w tym
dziwnego – była wyjątkowo piękna, miała nieskazitelnie jasną cerę, blond włosy i nienaganną figurę. Poza tym
charakteryzowała ją inteligencja, dowcip i pełnia życia. Dworskie życie było jej żywiołem. Nie przeszkadzała jej jego
duchowa płytkość, ostentacyjna pompa i ceremoniał.

20 wrz, 13:58
Źródło: Portal Wiedzy

Markiza de Montespan

Strona 1 z 5

Artykuł - drukowanie - Ciekawostki naukowe w Onet.pl

2011-09-24

http://ciekawe.onet.pl/spoleczenstwo/4856225,artykul-drukuj.html

background image

W 1663 roku, dwudziestodwuletnia Francoise wyszła za mąż za markiza de Montespan, co zakończyło jej karierę
dworską. Młodszy o rok od żony markiz miał urodę południowca i taki sam charakter: był porywczy, odważny i
waleczny, a jednocześnie drażliwy i uparty. Wkrótce również okazało się, że markiz jest nałogowym hazardzistą.

Para doczekała się córeczki Marie-Christine, ale Francoise brakowało matczynych uczyć. Stawała się też coraz
bardziej sfrustrowana małżeństwem. Jej ambicją był powrót na królewski dwór. W 1664 roku dopięła swego, została
jedną z sześciu dames d’honneurs (dam dworu) królowej Marii Teresy, żony Ludwika XIV. Przeciętnej urody i
niezbyt mądra królowa, uważała swoją dwórkę za uosobienie cnoty i niewinności. Nie zdawała sobie zupełnie
sprawy z planów Francoise. A planem było uwiedzenie króla i zajęcie w jego sercu miejsca obecnej kochanki,
pięknej, ale nudnawej Louise le Blanc, matki trojga jego dzieci.

Francoise za wszelką cenę starała się przyciągnąć uwagę niewysokiego (165 cm wzrostu), ale przystojnego i
inteligentnego monarchy. Niestety, jej uporczywe zabiegi nie przynosiły żadnego skutku - Ludwik XIV nie znosił, gdy
na niego polowano. Sprytna Francoise postanowiła zmienić strategię. Zgodnie z logiką: „Bliżej faworyty to i bliżej
króla” zaplanowała zaprzyjaźnić się z nic nie podejrzewającą kochanką monarchy. Szybko wcieliła plan w życie. Po
krótkim czasie de la Valliere poprosiła by Francoise zamieszkała w jej apartamentach. Nie mogło być już lepszej
sposobności by być bliżej króla. Niedługo po tym dało się zauważyć, że obecność Francoise wpływała na Ludwika
relaksująco. Królowi wyraźnie odpowiadało towarzystwo dowcipnej i inteligentnej kobiety. Ale Francoise przyjazna
konwersacja nie wystarczała i nie gwarantowała zdobycia królewskiego serca. Postanowiła sięgnąć po mocniejsze
środki. Po magię.

Pomocne czary

Zdeterminowana udała się do znanej w kołach arystokracji la Voisin, czarodziejskiej ekspertki od kłopotów miłosnych
i małżeńskich. Dla poszukujących pocieszenia klientów, la Voisin sporządzała mikstury, zaklęcia, amulety, maści i
napoje miłosne. Wtajemniczeni wiedzieli, że kobieta zajmuje się również bardziej mrocznymi sprawami: ma
powiązania z paryskim światkiem przestępczym, za odpowiednią cenę przeprowadza aborcje i odprawia czarne
msze.

Zdaje się, że w przypadku Francoise zaklęcia zostały dobrze odczynione, ponieważ król nagle bardziej się nią
zainteresował. W 1667 roku nastąpiło to, na co długo czekała – król uczynił ją swoją nieoficjalną kochanką. Związek
był dziki i namiętny, przez co trudny do utrzymania w tajemnicy. W wyjaśnienia króla, tłumaczącego, że na całe noce
zatrzymują go sprawy państwa i setki dokumentów, wierzyła jedynie jego żona Maria Teresa. Rok później,
dwudziestosześcioletnia markiza de Montespan była już maitresse en titre – oficjalną kochanką. Gdy dowiedział się
o tym jej mąż, markiz de Montespan, zawrzał od gniewu, co było wyjątkiem w tamtych czasach, gdyż większość
mężów godziła się z koleją rzeczy, wiedząc, że będzie im to sowicie wynagrodzone. Cieszył się za to ojciec
Montespana: „Koniec zmartwień o niespłacone długi, synu. Francoise już się o to zatroszczy”.

Czytaj dalej na następnej stronie

Najbardziej ekstremalni ludzie świata

(zdjęcia: 6)

Urodzone morderczynie

(zdjęcia: 10)

Tymczasem miłość między Ludwikiem XIV, a Montespan kwitła w najlepsze. W 1668 roku kochanka urodziła
pierwsze z siedmiorga ich wspólnych dzieci (cztery córki, trzech snów), praktycznie każdego następnego roku

Strona 2 z 5

Artykuł - drukowanie - Ciekawostki naukowe w Onet.pl

2011-09-24

http://ciekawe.onet.pl/spoleczenstwo/4856225,artykul-drukuj.html

background image

przychodziło na świat kolejne. Do wychowania i nauczania potomstwa para wynajęła panią Francois de Sevigne –
inteligentną i pobożną damę w średnim wieku. Ludwik XIV i de Montespan byli zadowoleni z postępów w nauce i
dyscypliny z jaką były wychowywane ich pociechy. Między innymi za to de Montespan szybko guwernantkę polubiła,
nie przypuszczała jednak wtedy, że pewnego dnia ta kobieta ją zniszczy.

Sytuacja na królewskim dworze oczywiście wyprowadzała z równowagi i złościła Marię Teresę, która wykrzykiwała
często: „Ta kurwa będzie moją zgubą”. Elizabeth Charlotte, żona Filipa Orleańskiego, brata Ludwika XIV również jej
nie tolerowała i przy każdej okazji próbowała ją poniżyć. Apogeum impertynencji było noszenie w miejscach
publicznych śmiesznych peruk przypominających sposób upinania peruk przez Francoise. Ta odpłacała się ciętymi
ripostami: „Pani, udało ci się porzucić własną religię, by poślubić francuskiego księcia. Szkoda, że nie porzuciłaś
równocześnie swej grubej, palatyńskiej wulgarności”.

Trzeba przyznać, że Ludwik nie miał łatwej sytuacji – z jednej strony żona królowa, z drugiej kochanka, która
niewybrednym językiem próbowała wymusić publiczne potwierdzenie jej pozycji. Monarcha znosił wszystko ze
stoickim spokojem.

Na początku lat 70-tych XVII wieku Francoise zaczęła marzyć o zostaniu żoną morganatyczną. Miała powody by
snuć takie plany, gdyż bezsprzecznie była faworyzowana. Jej apartament był dwukrotnie większy od apartamentu
królowej, a w czasie publicznych parad, Ludwik XIV jechał obok kochanki, podczas gdy Maria Teresa podążała za
nimi w swoim powozie. Kochanka była obsypywana klejnotami, gdy te okazywały się zbyt błahe, monarcha dorzucał
posiadłości. Jedną z nich, pałac Hotel de Venus – kosztującą trzy miliony lirów, budowało przez dziesięć lat 1200
robotników!

Sama de Montespan była przekonana, że rolę żony wypełniłaby z godnością, dzięki znakomitym manierom, stylowi,
powabowi, osobowości i doskonałemu wyczuciu chwili. Tymczasem lata biegły, król rozkoszował się swoim słodkim
potomstwem i stawał się coraz bardziej przywiązany do… guwernantki swoich dzieci. Nie wiedział o determinacji
opiekunki, próbującej skierować jego uwagę ku Bogu i sprawić, że król zacznie żałować za swe rozwiązłe życie.
Zacieśnianie stosunków nie umknęło uwadze Francoise: „Zauważam ze strony króla stopniowo powiększającą się
sympatię dla guwernantki, a równocześnie zaniedbania w stosunku do mnie, oziębłość, schłodzenie stosunków…”

Francoise robiła co mogła, by powstrzymać ten proces, m.in. wylewała na siebie litry perfum.

Efekt był odwrotny do zamierzonego, bowiem król nie znosił przesady. Rozluźnienie więzi nie oznaczało spadku
libido króla. Jak dawniej monarcha uprzyjemniał sobie czas rozlicznymi kilkudniowymi miłostkami, lecz zawsze
wracał do Francoise.

Odrodzenie namiętności między parą rozłościło z kolei guwernantkę, pragnącą zawładnąć duszą króla. Tak jak
wcześniej de Montespan użyła czarów, tak teraz ona użyła swych rozległych znajomości wśród hierarchów Kościoła.
Poprosiła błyskotliwego jezuickiego teologa Louisa Bourdaloue’a i natchnionego kaznodzieję biskupa Bossuete’a by
swe kazania i modlitwy zaadresowali do Ludwika XIV. W konsekwencji, tuż przed Wielkanocą 1675 roku francuski
monarcha oddalił de Montespan i podążył do Kościoła przyjąć święty sakrament.

Reakcja de Montespan była natychmiastowa. Kobieta udała się, jak kilka lat wcześniej, do la Voisin, która za sporą
sumę pieniędzy rzuciła na króla garść uroków. Czary przysporzyły Ludwikowi powracających zawrotów głowy. Dla
króla jedynym lekarstwem była de Montespan, z którą zaszył się w jednej z komnat i oddawał uciechom ciała.
Owocem odnowionej namiętności było siódme ich dziecko, urodzone w 1678 roku.

Miłości wystarczyło na krótko, bo uwagę króla rozgrzała do nieprzytomności nowa dwórka. Marie-Angelique de
Scorailles była młodszą wersją jasnowłosej i błękitnookiej La Valliere i jeszcze mniej rozgarniętą. Ludwik znając
wybuchowy charakter Francoise starał się utrzymywać ten związek w tajemnicy. Ale wszystko wydało się gdy nowa
faworyta została wyniesiona do godności księżnej de Fontanges. De Montespan, będąca jedynie markizą, wpadła w
prawdziwą wściekłość. Postanowiła ostatecznie rozprawić się z królem i jego młodą kochanką trując ich oboje. W
tym celu ponownie udała się do La Voisin – znawczyni chiromancji i czarnych mszy odprawianych na brzuchach
młodych dziewcząt. Praktyki czarownicy znane były szeroko w kręgach paryskiej arystokracji, wkrótce dowiedział
się o nich również Ludwik XIV. Król-Słońce powołał specjalny trybunał śledczy, który ujawnił istnienie stowarzyszenia
czarownic. Przy okazji oskarżono la Voisin o pomoc w 2000 aborcji i o pozbycie się ponad 2500 niechcianych
noworodków. Faktycznie, zwłoki wielu dzieci zostały pochowane w ogrodzie la Voisin, natomiast w piecu odkryto
zwęglone kości niemowląt. Dowody były na tyle mocne, że La Voisin i współdziałające z nią wiedźmy spalono
żywcem, uprzednio poddając przeraźliwym torturom.

Strona 3 z 5

Artykuł - drukowanie - Ciekawostki naukowe w Onet.pl

2011-09-24

http://ciekawe.onet.pl/spoleczenstwo/4856225,artykul-drukuj.html

background image

Jeszcze wtedy nie wiązano tych praktyk z panią de Montespan, ale wkrótce prawda miała wyjść na jaw. Zamieszany
w proceder ojciec Mariette wyjawił, że kilka dam dworu szukało nadnaturalnych pomocy, by pozbyć się La Valliere.
Wśród nich była de Montespan.

Rewelacje potwierdził ojciec Guibourg, również zaangażowany w magiczne rytuały. Jeden z nich napisał: „Markiza
zdjęła odzienie i całkiem naga legła na ołtarzu, przykrytym uprzednio przeze mnie czarną tkaniną. (…) Zgodnie z
wymaganiem rytuału zająłem miejsce między jej nogami. (…) Wtedy pomodliłem się do Astarotha i Rogatego
Bóstwa. Nagie niemowlę uniesiono wysoko nad panią de Montespan i poświęcono Astarothowi. Jego gardło zostało
przecięte, a krwi pozwolono spłynąć do kielicha. Została wtedy zmieszana z mąką, niezbędną do uformowania
hostii. Podczas ceremonii całowałem ciało markizy i nad jej genitaliami dokonałem uświęcenia hostii, którą następnie
włożyłem do waginy markizy, po czym odbyliśmy z nią stosunek płciowy. Później nasze genitalia zostały pomazane
krwią z kielicha. Pani markiza otrzymała niewielki flakonik owej krwi, którą miała dodać do pożywienia i napitku
króla”.

Powiadano, że Montespan kilkakrotnie brała udział w tych strasznych rytuałach. Wykorzystywane w nich ciała dzieci
zwykle palono, niekiedy serca i wnętrzności wykorzystywano do produkcji miłosnych eliksirów.

Na ironię zakrawa fakt, że markizę nie spotkała żadna kara. Tłumaczyć to można jedynie strachem króla przed
ośmieszeniem się w przypadku ujawnienia, że jego oficjalna kochanka przez ponad dziesięć lat karmiła go
eliksirami, odprawiała świętokradcze praktyki i próbowała go otruć. Król pozwolił pozostać jej w swych
apartamentach, ale skrócił swoje wizyty.

O aferze trucicielskiej było głośno przez kilka miesięcy, ale dwór i tak żył własnym życiem. Romans króla z la
Fontanges trwał niecały rok, po upływie którego król umieścił ją w klasztorze. Cała satanistyczna afera ostudziła
miłosny zapał de Montespan i zwróciła ją ku hazardowi. Jej ulubioną grą był basset. Nierzadko podczas
urządzanych w apartamentach sesji markiza traciła jednego wieczoru 100 tysięcy ecus, przy jednej okazji przegrała
aż 4 miliony lirów.

W 1683 roku umarła Maria Teresa, smutek Ludwika był krótkotrwały, ale szczery. Odkrył teraz, że jest szczerze
zakochany w pani de Maintenon, guwernantce swoich dzieci. Ludwik zamierzał uczynić ją swoją kochanką, ale
sprytna kobieta celowała znacznie wyżej. Chciała zostać morganatyczną żoną największego władcy w Europie.
Dopięła swego. Ich ślub odbył się między wrześniem 1683, a styczniem 1684 roku. Dwór przyjął decyzję króla z
przerażeniem, chociaż nikt nie kwestionował zalet charakteru królewskiej wybranki.

Naturalnie powtórne małżeństwo Ludwika ochłodziło stosunki z panią de Montespan, której pozwolono pozostać na
dworze, chociaż w gorszych apartamentach, jeszcze przez dziesięć lat. Szczególnie dotkliwe było dla niej
wykluczenie z oficjalnych, licznych wycieczek i uroczystości. Pozbawiona wpływów, ale wciąż pełna żywego dowcipu
i humoru obracała się nadal wśród najwyższych warstw dworskiej socjety.

Wiadomość od króla brzmiała: „Zdetronizowana faworyta ma opuścić dwór i Wersal”.

Ostatnie spotkanie z Ludwikiem XIV nie należało do przyjemnych. Wybuchowa z natury de Montespan krzyczała i
obrażała dawnego kochanka, Ludwik odparł tylko: „Pani zrobiłem wszystko, by uczynić cię szczęśliwą, a ty
znajdujesz upodobanie w czynieniu mnie najnieszczęśliwszym z ludzi. Przez wiele lat znosiłem twoje narzekanie i
kaprysy wszelkiego rodzaju”.

De Montespan opuściła Wersal w 1691 roku, mając 50 lat. Przez pewien czas jeździła między opactwem w
Fontevrault, gdzie była gościem swojej ukochanej siostry, a Wersalem, by zobaczyć się z córkami, ale nigdzie nie
potrafiła zagrzać miejsca na dłużej. Ostatecznie schroniła się w klasztorze Świętego Józefa, który kiedyś zbudowała
i przeznaczyła na schronienie dla osieroconych dziewczynek. Została nawet wybrana na świecką matkę przełożoną.
W ostatnich latach życia bardzo zbliżyła się do Boga i starała się odpokutować swe rozpustne życie. Biografowie
piszą, że nosiła sztywną włosiennicę zamiast koszuli i spała między szorstkimi prześcieradłami, wkładała metalowy
gorset ze skierowanymi do wewnątrz ostrymi wypustkami.

Spory majątek de Montespan rozdano licznym instytucjom charytatywnym, którym patronowała. Dwa ostatnie lata
życia spędziła na umartwianiu się w nadziei, że osiągnie spokój duszy, który nigdy nie nadszedł.

W maju 1707 roku , będąc w uzdrowisku de Montespan zemdlała, a chwilę potem nie żyła. Ludwik XIV był
nieporuszony jej śmiercią, powiedział nawet: „Nie potrafię opłakiwać kogoś, kto od kilku lat jest dla mnie martwy.”

Płakały po niej jedynie córki.

Strona 4 z 5

Artykuł - drukowanie - Ciekawostki naukowe w Onet.pl

2011-09-24

http://ciekawe.onet.pl/spoleczenstwo/4856225,artykul-drukuj.html

background image

Copyright 1996-2011 Grupa Onet.pl SA

Strona 5 z 5

Artykuł - drukowanie - Ciekawostki naukowe w Onet.pl

2011-09-24

http://ciekawe.onet.pl/spoleczenstwo/4856225,artykul-drukuj.html


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2011.09.20 - PZPN - Egzamin - Asystenci II Grupa (Plock), Testy, testy sędziowskie
2011 09 15 Niecodzienny lot Kobieta chciała uprawiać seks
2011 09 30 Kobiety rzadziej chodzą na wybory,
2011 11 20 Naprawianie kobiet
2011 10 20 Kobieta menedżer równie skuteczna jak mężczyzna
2011 09 17 Kobiety chcą więcej
2011 09 02 Kobieta kat
2011 09 22 Rozkaz nr 904 MON instrikcja doświadczenie w SZ RP
2011 06 20 matematyka finansowaid 27373
2005 09 20 1518
2009-09-20 Inf- ćwiczenia 1, 5 rok, 1 semestr, informatyka
2011 09 19 Wyzsza Szkola Policj Nieznany (2)
2011 06 20 Dec nr 230 MON Gosp mieniem Skarbu Państwa
2011 09
Wykład 2011-12-20, psychologia drugi rok, psychologia ról
La-atletyka terenowa 2002.09.20, lekkoatletyka
2001 09 20
2011.09.21, Turek
mechanika egzamin MT-2011-06-20-termin1

więcej podobnych podstron