Edwarda Mark Helena Wolff ''Doktor Anka'' z AL (1915 1944)

background image

Edwarda Mark

Helena Wolff „Doktor Anka”

(1915-1944)

Nazywali ją dobrym duchem partyzantów Kielecczyzny.
Helena Wolff - „Doktor Anka” urodziła się w Warszawie 2 marca 1915 r.,

w rodzinie zamożnych mieszczan. Ojciec jej Władysław Wolff był właścicielem
masarni. W 1932 r. ukończyła gimnazjum Kowalczykówny, które uchodziło w
owym czasie za szkołę dla „panienek z dobrych domów”. Już w gimnazjum
ujawnił się jej czynny charakter i wielostronność zainteresowań. Należała do
kółka sportowego i przyrodniczego. Pasjonowała się pracą. Zawsze pogodna i
uczynna była lubiana przez wszystkich. Po ukończeniu gimnazjum chciała
studiować medycynę. Ten kierunek studiów odpowiadał jej pragnieniom
poświęcenia się pracy społecznej.

1

background image

Ale nie udało jej się wstąpić na pierwszy rok studiów medycznych

Uniwersytetu Warszawskiego. Nie została przyjęta z braku miejsc. Wyjechała
do Poznania, gdzie wstąpiła na wydział przyrodniczy. Tam zaprzyjaźniła się z
koleżankami: Aliną Dąbrowską, Janiną Zachariasz, harcerkami z Chełma
Lubelskiego. Wraz z Marią Wideman, przyjaciółką z Warszawy, zamieszkały
we czwórkę, w jednym pokoju, tworząc razem tzw. „komunę”. Wspólnie jadały
posiłki, wspólnie dzieliły paczki przysyłane z domów. Już wtedy krystalizowały
się poglądy społeczne i polityczne Heleny. Razem z koleżankami chodziła na
odczyty organizowane przez koła naukowe oraz grupy polityczne. Zabierała
głos i przejawiała już wtedy swoje stanowisko lewicowe.

W 1935 roku Helena Wolff wraz z Marią Wideman przeniosły się na

wydział medyczny Uniwersytetu Warszawskiego. Helena żywo interesowała się
studiami, marzyła o poświęceniu się pracy naukowej.

W tym okresie ostra walka partii politycznych w kraju przejawiała się w

wielu wystąpieniach na terenie studenckim. Ciężkie warunki bytowe pchały
studentów do organizowania walki ekonomicznej. Lewicowe grupy tworzyły
komitety antyopłatowe, groziły strajkiem, występowały przeciw ograniczeniom
wolności i zamachom na prawa demokratyczne, przeciw dyktaturze sanacyjnej.
Z drugiej strony faszystowskie grupy młodzieży akademickiej przy pomocy
pałek i kastetów zwalczały lewicę studencką.

Helena znalazła się po stronie lewicy. W 1935 r. wstąpiła do Organizacji

Młodzieży Socjalistycznej „Życie”. Jej żywa natura, pracowitość i umiejętność
przejmowania się sprawą, postawiła ją w rzędzie aktywistów.

Chociaż musiała walczyć z uporem swego środowiska domowego, które

niechętnie patrzyło na jej zainteresowania pracą polityczną, to jednak z całym
entuzjazmem i świeżością młodzieńczego idealizmu brała udział we wszystkich
akcjach zorganizowanych przez OMS „Życie”. Była aktywna w walce Lewicy
Akademickiej, w antyfaszystowskim Froncie Młodego Pokolenia. Starała się
zdobyć dla „Lewicy” bardziej wartościowych kolegów. Jej osobisty wdzięk w
połączeniu ze sztuką logicznego i namiętnego przekonywania wielokrotnie
pomagał pokonywać opory studentów , nawet obojętnych na ideały lewicowe.
Śmiało występowała na zebraniach „Koła Medyków”.

Należała do Akademickiego Koła Czerwonej Pomocy. Organizowała

pomoc pieniężną dla ofiar terroru policyjnego i na rzecz strajkujących
robotników. Jej szlachetna natura buntowała się przeciw wszelkim przejawom
dyskryminacji w stosunku do innych grup społecznych. Czynnie występowała
przeciw rosnącej w owym czasie fali antysemityzmu.

Zbierała podpisy na listę protestacyjną przeciw zarządzeniom rektoratu

Uniwersytetu Warszawskiego wprowadzenia „getta ławkowego” dla studentów
Żydów. Podczas jednej z awantur studenckich, wobec rozkrzyczanej młodzieży

2

background image

ONR, ona dumna, blada z oburzenia, ale spokojna i opanowana usiadła
demonstracyjnie po lewej stronie w pierwszym rzędzie tzw. „żydowskich
ławek”, które według oenerowskich żądań, przeznaczone miały być tylko dla
Żydów. Tak jak ona postępowali członkowie OMS „Życie”.

W Kole Medyków- „Życiowców” współdziałała z Mirosławem

Krajewskim, Jerzym Gromkowskim, Jerzym Suchankiem, Aliną Dąbrowską,
Janiną Zachariasz, Marią Wideman i innymi. Komórka tworzyła zwartą grupę
ideowej młodzieży, liczyła kilkanaście osób.

Członkowie komórki poza pracą społeczno-polityczną na terenie

studenckim działali również w środowisku robotniczym.

Helena wraz z wymienionymi wyżej przyjaciółkami, biorąc udział w akcji

opieki nad nieletnimi przestępcami, zorganizowały świetlicę dla dzieci Powiśla
i Starówki. Praca w świetlicy obejmowała dożywianie dzieci, prowadzenie
pogadanek oświatowych, przeprowadzanie wywiadu społecznego w rodzinach,
umieszczanie dzieci w szkołach, organizowanie wycieczek krajoznawczych.

Na terenie Koła Medyków pracowała w sekcji społecznej. Wraz z innymi

„życiowcami” organizowała obozy wędrowne dla medyków. Na jednym z
takich obozów na Huculszczyźnie, spędziła lato 1936 r. Obóz ten był dla niej
szkołą pracy społecznej. Wychowana w dostatkach zamożnego domu, zetknęła
się ze skrajną nędzą huculskiej wsi, z chorobami i ciemnotą. Tu ujrzała
bezpośrednie skutki polityki rządów sanacyjnych w stosunku do wsi i
mniejszości narodowych.

Obozowicze - młodzi studenci medycyny - włączyli się do akcji

zwalczania epidemii tyfusu, przeprowadzali szczepienia, wygłaszali pogadanki
w zakresie oświaty sanitarnej, rozdawali leki i częściowo ubrania, udzielali
doraźnej pomocy ludności. W powiązaniu z Instytutem Badań Społecznych,
przeprowadzali ankietę na temat warunków bytowych wsi huculskiej. Helena
brała udział w tych wszystkich pracach. Młodzi studenci napotkali z początku
na trudności, na niechęć i brak zaufania chłopa do tych, co przyszli z miasta.
Helena zrozumiała przyczynę tej niechęci. Dużo pod tym względem dały jej
rozmowy z nauczycielką wiejską, komunistką, którą poznała wędrując z
obozem. Prostota Heleny w obejściu i bezpośredniość w obcowaniu z ludźmi
zjednywały jej przyjaciół.

Pracę polityczna i społeczną potrafiła połączyć ze studiami na wydziale

medycznym. Dobrze zdawała egzaminy, a będąc na trzecim roku medycyny
przystąpiła do pracy naukowej, zgłaszając się do Zakładu Anatomii
Patologicznej, gdzie pracowała pod kierunkiem profesora Ludwika
Paszkiewicza.

Wesoła, pełna radości życia, nie opuszczała też żadnej zabawy w Kole

Medyków.

3

background image

Na działalność polityczną Heleny zwróciły uwagę władze sanacyjne.

Przed 1 maja 1937 r. została aresztowana i osadzona w więzieniu śledczym na
Daniłłowiczowskiej. Dzięki staraniom rodziny, Helena została po kilku
tygodniach zwolniona.

Uwięzienie za komunizm umiłowanej córki było dla jej rodziny dużym

wstrząsem.

Helenę zaś więzienie, gdzie zetknęła się z towarzyszami, działaczami,

jeszcze bardziej zahartowało.

W 1938 r. po rozwiązaniu OSM „Życie” Helena wraz z całą grupą

„życiowców” - medyków przystąpiła do współpracy z Klubem
Demokratycznym, gdzie skupiała się w owym czasie inteligencja postępowa.
Przychodziła na tzw. „herbatki”, to jest wieczory dyskusyjne, referaty z dziejów
wolnej myśli polskiej organizowane przez profesora dr Mieczysława
Michałowicza. Helena i na tych wieczorach była aktywna. Ta mała, zgrabna,
jasnowłosa, o śmiałym spojrzeniu, swobodnie zabierająca głos dziewczyna
wzbudziła ogólną sympatię i szacunek. Przemawiała jasno, logicznie,
przekonywająco.

Wybuch wojny zastał Helenę w stolicy. Pracowała wtedy w szpitalu Św.

Ducha. W oblężonej, bombardowanej, płonącej Warszawie z narażeniem życia
niosła pomoc lekarską rannym mieszkańcom, brała udział w akcji ratunkowej
przy wydobywaniu ludzi spod gruzów, przy wynoszeniu rannych z płonących
domów, przy ewakuacji chorych z gmachu szpitala. Nie cofnęła się przed żadną
pracą, by pomóc innym. Mało miała wolnego czasu dla siebie, dla nauki. Ale
musiała go znaleźć, aby ukończyć studia. Zimą 1939/40 r. przygotowywała się
do egzaminów, a w kwietniu 1940 r. uzyskała dyplom lekarza. Przez pewien
czas pracowała w klinice położniczej pod kierunkiem dr Małgorzaty Bulskiej,
następnie w szpitalu Wolskim na oddziale patologii, u profesor Stefanii
Chodkowskiej. Wiosną 1941 roku prof. Chodkowska pomogła jej przenieść się
do Instytutu Radowego im. Marii Curie-Skłodowskiej, gdzie pracowała pod
kierunkiem profesora Franciszka Łukaszczyka. W pracy zawodowej
wykazywała niepospolite zdolności. Była bardzo lubiana przez przełożonych,
kolegów i pacjentów.

Przy Instytucie otrzymała mieszkanie. Zamieszkała w pokoju, który

zajmowała M. Curie-Skłodowska w okresie swojej bytności w Warszawie.

W pokoiku Heleny spotykali się towarzysze, byli „życiowcy”: Jerzy

Gromkowski, Krajewscy - Janka i Mirek, Alina (Nulka) i Michał Tetmajerowie
i inni. U niej przeglądali i czytali nie tylko zagraniczne pisma naukowe z
dziedziny medycyny, ale i pisma konspiracyjne, biuletyny radiowe organizacji
podziemnych, które docierały do Heleny dzięki rozległym znajomościom.

Gdy na początku 1942 roku powstała Polska Partia Robotnicza, Helena

4

background image

znalazła się w jej szeregach. Razem z Jerzym Gromkowskim, z Krajewskimi i
innymi towarzyszami lekarzami przystąpiła do organizowania komórek PPR
oraz „trójek” i „piątek” Gwardii Ludowej na terenie szpitali. Również w
Instytucie Radowym powstała komórka PPR. Instytut wykorzystano do pracy
konspiracyjnej. Stał się miejscem leczenia i ukrywania rannych partyzantów.
Połączone to było z dużym ryzykiem, ponieważ szpitale wizytowali lekarze
niemieccy, którzy przeglądali karty chorobowe. Karty te musiały być
odpowiednio formułowane, aby nie budzić podejrzeń o przechowywanie
partyzantów. Zgodnie z poleceniem organizacji Helena ratowała żydowskie
dziewczęta, umieszczając je w Instytucie Radowym jako
sanitariuszki.Współdziałała z nią dr Ludwika Tarłowska, która również
pracowała i mieszkała na terenie Instytutu. W ich mieszkaniach odbywały się
zebrania komórki lekarzy- członków PPR.

U Heleny na początku 1943 roku odbyło się pierwsze zaprzysiężenie

lekarzy, członków GL. Składali przysięgę gwardyjską: dr Helena Wolff, dr
Ludwika Tarłowska i dr Jan Wolański w obecności sekretarza dzielnicy PPR
Śródmieście Heleny Płotnickiej - „Marii” i członka Sztabu Głównego GL
Józefa Małeckiego - „Sęka”. Wiosną 1943 roku w związku ze wzmożeniem
walki partyzanckiej GL wzrosła ilość rannych i w wyniku tego zapotrzebowania
na pomoc lekarską, leki, materiały opatrunkowe i tym podobne, Sztab Główny
GL zaczął organizować Centralny Sanitariat, skupiać towarzyszy lekarzy i
przydzielać im pracę. Helena współdziałała przy zbieraniu i gromadzeniu leków
oraz materiałów opatrunkowych. Na polecenie organizacji przystąpiła również
wraz z dr Ludwiką Tarłowską i dr Antonim Lange do organizowania kursów
sanitarnych w Warszawie, które miały szkolić sanitariuszy dla oddziałów
partyzanckich. Uczestniczkami takich kilkutygodniowych kursów były
dziewczęta ze Związku Walki Młodych. Szkolenie odbywało się w grupach po
6-8 osób. Helena prowadziła kurs na Rakowcu. Zajęcia praktyczne z grupą
wykazywały doskonałe rezultaty jej pracy dydaktyczno-wychowawczej. Swoim
obejściem , taktem i wesołością zjednała sobie wszystkie słuchaczki.

Pracę społeczno-polityczną łączyła z pracą zawodową w szpitalu, w

Instytucie Radowym.

W drugiej połowie 1943 r. tok pracy zawodowej i polityczno-społecznej

Heleny został zakłócony aresztowaniami, jakie nastąpiły wśród lekarzy,
członków PPR.

W sierpniu został aresztowany przez gestapo dr Jerzy Gromkowski

(„Grzela”, „Marek”) szef Centralnego Sanitariatu Sztabu Głównego GL. W
„grypsie”, który przysłał z więzienia, dał znać, że Helena Wolff i Ludwika
Tarłowska są zagrożone. W tym samym okresie Instytut Radowy odwiedziło
gestapo, które na podstawie donosu szukało sanitariuszki-Żydówki i pytało o

5

background image

lekarzy pracujących w Instytucie. Dyrektor Instytutu prof. Franciszek
Łukaszczyk, który dotąd udawał, że nie dostrzega pracy politycznej Heleny
Wolff i Ludwiki Tarłowskiej na terenie Instytutu radził im, ze względu na
bezpieczeństwo osobiste, zrezygnować z pracy.

Wkrótce potem Ludwika Tarłowska została aresztowana. Helena zdołała

się ukryć. Gestapo zabrało wtedy jej rodziców, sądząc że w ten sposób wpadnie
w ich ręce Helena. Wskutek interwencji z zewnątrz rodzice jej zostali
zwolnieni, a Helena odtąd musiała się ukrywać przed gestapo. Przerwała pracę
w Instytucie Radowym. W tym okresie została mianowana szefem Centralnego
Sanitariatu Gwardii Ludowej. Funkcję tę pełniła przez bardzo krótki
czas.Dzięki „grypsom” od Jurka Gronkowskiego, które z siedziby gestapo przy
Alei Szucha przenosił tłumacz, została ostrzeżona, że policja niemiecka jest na
jej tropie. W porozumieniu z organizacją partyjną przyjęła wtedy pracę na
prowincji jako instruktorka sanitarna do szkolenia dziewcząt z Ludowego
Związku Kobiet. W tym samym czasie prowadziła w terenie kursy szkolenia
sanitarnego dla dziewcząt GL.

Na początku 1944 r. Dowództwo Główne AL skierowało ją na stanowisko

szefa sanitarnego do obwodu trzeciego (Kielce). Występując pod pseudonimem
„Doktor Anka” z całą energią młodego, oddanego całkowicie idei człowieka
organizowała służbę sanitarną w obwodzie.

Zadanie było trudne. W oddziałach partyzanckich lekarzy ani sanitariuszy

nie było, a rannych, wraz z nasileniem się ruchu oporu, przybywało. W ciężkich
warunkach pracy konspiracyjnej i walk partyzanckich, na terenie gęsto
obsadzonym przez żandarmerie niemiecką trzeba było organizować kursy
sanitarne dla przeszkolenia sanitariuszek AL, zaopatrywać je w środki
opatrunkowe niezbędne instrukcje oraz leki i posyłać do oddziałów
partyzanckich. Szpitala polowego jeszcze w tym czasie nie było. Rannych
umieszczano u zaufanych ludzi po wsiach, przydzielając do ich doglądania
sanitariuszki.

Z właściwą sobie energią „Doktor Anka” przystąpiła do równoczesnego

organizowania kilku kursów sanitarnych w miejscowościach Borsuki,
Moczydła koło Ostrowca i w Chotczy. Niezmordowana w pracy jeździła z
miejsca na miejsce, aby obsłużyć te kursy. Prócz przeszkolenia sanitarnego
prowadziła także na nich szkolenia polityczne. Zawsze pogodna i serdeczna
przypadła do serca wiejskim dziewczętom. Kursy trwały po15 dni, każdy z nich
obejmował 15-20 dziewcząt. Poza tym dla żołnierzy (kobiet i mężczyzn) z
oddziałów i rejonów Chotczy zorganizowała 6 dniowy kurs felczerski, który
ukończyło 16 osób.

Prowadziła również kursy sanitarne dla Batalionów Chłopskich, w

Rosochach, Klimontowie, Tarłowie i w okolicach Sandomierza. „Doktor Anka”

6

background image

przebywając w tych wsiach w okresie prowadzenia kursów niosła pomoc
lekarską biedocie chłopskiej.

Do zadań jej jako szefa sanitarnego należało również zdobycie lekarstw,

środków opatrunkowych i niezbędnych instrumentów lekarskich dla obwodu.

"Dr Anka" wśród uczestników

kursu sanitarnego

Czyniła to z dużą zręcznością. Nawiązywała kontakty z zaufanymi

lekarzami i aptekarzami w terenie, którzy jej pomagali w zdobywaniu
potrzebnych leków i instrumentów lekarskich. Część rzeczy otrzymywała w
Wydziale Sanitarnym Sztabu Głównego AL.

W dużej mierze zdobywała potrzebne jej środki medyczne i instrumenty,

7

background image

wykorzystując swe znajomości w środowisku lekarskim Warszawy. Sama
przejawiała zadziwiającą bezinteresowność, wydając każdy swój grosz na
lekarstwa dla swoich chorych. Wracała z Warszawy objuczona paczkami.
Często prócz lekarstw przewoziła również literaturę i broń.

Dowódca obwodu często czynił jej wyrzuty, że niepotrzebnie naraża się,

przewożąc sama taką ilość opatrunków, kiedy są do tego wyznaczeni ludzie.
Odpowiadała na to z rozbrajającym uśmiechem, że sama to przecież dobrze
robi. Towarzysze ze Sztabu Obwodu podziwiali ją, pytając, skąd bierze siły do
dźwigania takich pak. Podejmowała się każdego trudu, pamiętała o wszystkich
swoich chorych. Przechodziła wiele kilometrów na dobę, odwiedzając ich po
wioskach i leśniczówkach. Jeździła na inspekcje w teren do oddziałów
partyzanckich. W razie potrzeby sama woziła rannych do szpitala i asystowała
przy operacjach. Wielu partyzantom uratowała życie i wielu uchroniła przed
kalectwem.

„Doktor Anka” - jak już wspomniano wyżej – nie ograniczała swej pracy

lekarskiej do oddziałów partyzanckich. Ludność okolic Ostrowca – Iłży -
Starachowic miała w niej swego lekarza, przyjaciela, który z wielką ofiarnością
i serdecznością leczył chore dzieci i starszych.

Na równi z innymi partyzantami brała udział w wielu akcjach bojowych.

Jednym z wyczynów, którym zyskała sobie wyróżnienie dowództwa AL i
stopień porucznika, było zorganizowanie, w połowie maja 1944 roku, ucieczki
56 oficerów i żołnierzy radzieckich z obozu jenieckiego pod Kielcami. Akcję
przygotowała przy pomocy Michała Czerniawskiego - „Szperacza”, oficera
radzieckiego, który w połowie 1943 r. uciekł z obozu dla jeńców i dostał się do
GL, gdzie po pewnym czasie został oficerem informacji i wywiadu siódmego
(radomskiego) Okręgu AL.

Akcja została przeprowadzona w ten sposób, że sami jeńcy wraz z trzema

wartownikami-własowcami, z którymi byli w zmowie zaatakowali od wewnątrz
i rozbroili wartowników pilnujących obozu, a następnie wydostali się poza jego
druty. W tym czasie grupa pięciu żołnierzyAL, dowodzona osobiście przez
„Doktor Ankę”, ubezpieczała obóz od zewnątrz. Dzięki bystrości i sprawności
działania udało się alowcom przeprowadzić uciekinierów lasami do Ostrowca.
Drogę, ok. 100 km przebyli w ciągu dwóch i pół doby. Pogoń hitlerowców nie
dała rezultatów, gdyż żołnierzom radzieckim i grupie AL z „Doktor Anką”
pomagali chłopi, żywiąc całą grupę i dostarczając przewodników.

Wszyscy uwolnieni weszli w skład oddziałów AL. Każdy z nich,

uciekając, zabrał ze sobą po automacie, broń krótką i granaty. W warunkach, w
jakich walczyli w owym czasie alowcy, 56 pepesz było nie lada zdobyczą.
Wśród uwolnionych było kilku lekarzy, m.in. chirurg dr Arianow i internista dr
Siemionow, 2 felczerów i 3 sanitariuszy, którzy stanęli do służby w oddziałach

8

background image

AL.

"Dr Anka" wśród partyzantów radzieckich

Od czasu tej akcji „Doktor Anka”, Która dotąd przebywała na zmianę to

w Kielcach, to w Ostrowcu lub Częstochowie, pozostała na stałe w oddziale
leśnym, ponieważ gestapo zaczęło ją śledzić.

Od lipca 1944 r. stała się lekarzem 1 Brygady AL im. Ziemi Kieleckiej,

będąc jednocześnie szefem sanitarnym obwodu trzeciego (kieleckiego).

Ujmującym uśmiechem, pogodną i wesołą partyzancką piosenką,

dowcipem podtrzymywała w trudnych chwilach towarzyszy broni na duchu,
zachęcała do wytrwania. Swoją wytrzymałością na trudy obozowego życia
budziła podziw. Nawet po ciężkich, wyczerpujących marszach potrafiła
śpiewać pieśni partyzanckie, których znała dużo. Głos miała silny i dźwięczny i
chętnie śpiewała, rozładowując zmęczenie i podnosząc nastrój.

Była dla partyzantów jak gdyby duchem opiekuńczym. Do niej każdy z

nich chodził ze swoimi sprawami i kłopotami. Wiedział, że go zrozumie, że mu
poradzi, pomoże. Nikt, kto zwracał się do niej o pomoc, nie usłyszał odmowy
lub wymijającej odpowiedzi. Żadna sprawa nie była jej obojętna. Walczyła nie
tylko o dobry stan sanitarny oddziałów, ale o ich wysoki stan moralno-ideowy,

9

background image

o ich dyscyplinę.

O tej postawie świadczy m. in. jej meldunek do dowództwa głównego AL

o odprawie zwołanej 26.06.1944 r. przez sekretarza Obwodu 3 Mariana Baryłę
„Bartka”. W meldunku, w którym podała treść swego przemówienia przed
frontem zebranych ok. 30 osób (członków Sztabu Okręgu 7 AL oraz dowódców
oddziałów leśnych, garnizonów, przedstawicieli rejonów i kandydatów do
wstąpienia do oddziałów), pisze:

Teraz podkreślam tu wszystkim obecnym, iż stoi przed nami zagadnienie:

wzmóc dyscyplinę (…) Każdy komendant oddziału, jego zastępca, drużynowi,
sekcyjni,wreszcie każdy żołnierz są odpowiedzialni za życie swoich towarzyszy.
Nie wolno nam szafować życiem ludzi, odpowiadamy za to przed ich rodzinami,
matkami, żonami, przed całym krajem. Kto zaśnie stojąc na warcie lub
zaniedba swego obowiązku, czeka go najsurowsza kara. Komendanci,
drużynowi powinni sprawdzić, jak wartownicy stoją i czuwają. Musimy
piętnować wszelkie niedbalstwo, niechlujstwo i tchórzostwo, które naraża życie
ludzkie ' .

' Archiwum Zakładu Historii Partii, AL 192/XXIII-2

W pierwszych dniach lipca 1944 r. w związku z przyjazdem do Obwodu

trzeciego nowego dowódcy, Mieczysława Moczara („Mietka”) zarządzona
została odprawa dowódców oddziałów przy udziale przedstawicieli PPR. Został
ukonstytuowany nowy Sztab Obwodu na czele z ppłk „Mietkiem”. Do Sztabu
weszła również „Doktor Anka” jako szef służby sanitarnej Obwodu. Brała ona
udział w naradach Sztabu także wówczas, gdy omawiane były sprawy natury
czysto wojskowej. Wykazała tu nie tylko zainteresowanie, ale znajomość
rzeczy. Jeden z uczestników posiedzenia Sztabu Obwodu oficer
Bezpieczeństwa Władysław Sobczyński („Jurand”), w swoich wspomnieniach
opowiada, że na naradzie, która odbyła się 28 lipca w lasach siekierzyńskich,
gdy omawiane były sprawy dywersji kolejowej, „Doktor Anka” wysunęła
propozycję podkładania min przede wszystkim pod słabo ochraniane przez
Niemców niewielkie lub małe mosty. W uzasadnieniu swego wniosku wskazała
zarówno na zadania, jakie stały przed AL, jak i na zasoby posiadanych
materiałów wybuchowych oraz zdolności i możliwości minerów. Propozycja jej
została przyjęta.

W nocy z 7 na 8 sierpnia 1944 roku „Doktor Anka” brała udział w akcji

wysadzania pociągu na linii Skarżysko-Kielce, w rejonie wsi Występ. Pociąg
wiózł czołgi, artylerię, amunicję, umundurowanie, żywność i wielkie ilości
medykamentów. W wagonach znajdowali się Niemcy, którzy stanowili obsługę
czołgów i dział. W operacji tej „Doktor Anka” odznaczyła się brawurową
odwagą. Po zakończeniu akcji bojowej znów przeobrażała się w czujnego

10

background image

lekarza Brygady.

Miesiąc sierpień 1944 r. był ciężkim okresem dla szefa Służby Sanitarnej

Obwodu. W oddziałach zaczęły się zdarzać wypadki krwawej dyzenterii.
„Doktor Anka” obawiała się, żeby choroba nie przybrała większych rozmiarów,
gdyż były duże trudności w rozlokowaniu chorych. Z właściwą jej energią i
oddaniem dwoiła się i troiła w wypełnianiu obowiązków. Zdobywała lekarstwa,
walczyła o podniesienie stanu sanitarnego w oddziałach, o podnoszenie higieny
życia obozowego. Poza udzielaniem pomocy lekarskiej prowadziła pogadanki,
m.in. o chorobach zakaźnych i o zasadach ratownictwa.

3 września w związku z przybyciem do oddziału chirurga z nowej grupy

jeńców radzieckich, „Doktor Anka” wysłała list do znajomego mgr farmacji P.
Wolskiego w Zagnańsku z prośbą o pomoc w wyszukaniu narzędzi
chirurgicznych. Narzędzia te otrzymała. Nie poprzestając na tym sama wybrała
się do Zagnańska na cały dzień. Tam uzyskała w miejscowej aptece większą
ilość leków i narzędzia chirurgiczne od dr Stachowiaka i wdowy po lekarzu, P.
Urbanowskiej. W warunkach w jakich znajdowały się wówczas oddziały pomoc
ta miała duże znaczenie. O tych zdobyczach zagnańskich pisze w Dzienniku
Sztabu, który prowadziła w okresie od 21.8. do 21.9.1944 r. w zastępstwie
oficera Informacji Sztabu Głównego AL Mariana Janica, przebywającego
wtedy w Częstochowskiem.

W tym okresie sytuacja polityczna w Obwodzie, w związku z

wyzwoleniem części ziem polskich i powstania Polskiego Komitetu
Wyzwolenia Narodowego, szybko się zmieniała. Wzrastał autorytet PPR, rosły
szeregi AL, wzmogło się również nasilenie walki klasowej między obozem
lewicy społecznej zjednoczonym wokół PPR, a obozem reakcji. Z jednej strony
wiele oddziałów AK i BCh zadeklarowało swe współdziałanie w walce z
okupantem, a z drugiej - reakcyjne faszystowskie oddziały NSZ w oparciu o
pomoc okupanta napadały na oddziały AL, mordowały ludzi z PPR i AL oraz
demokratów z AK i BCh.

Oddziały AL poza pracą dywersyjno-bojową prowadziły szeroką pracę

polityczną w terenie, rozdawały literaturę propagandową, wyjaśniały program
PKWN i jego zarządzenia.

„Doktor Anka” znana i lubiana przez ludność okolicznych wsi, była

płomiennym propagatorem idei PPR i programu PKWN. W swoich
przemówieniach m. in. wyjaśniała również różnice między AL, AK i NSZ,
które operowały w tym czasie na tym samym terenie. Stosunek brygad AL do
tych organizacji został określony w specjalnym rozkazie dowódcy obwodu,
który m. in. głosił:

W żadnym wypadku nie wolno ulec prowokacjom faszystowskich

organizacji NSZ i nie dać się wciągnąć do walki bratobójczej.

11

background image

Mieć przyjazny stosunek do oddziałów AK i starać się współpracować z

nimi w walce z hitlerowcami '.

' Rozkaz nr 48 z 5.IX. 1944 r. Archiwum Zakładu Historii Partii, AL, 192/XXIII-1, K. 38.

Kierownictwo Obwodu czyniło starania o nawiązanie kontaktów z

oddziałami AK dla nawiązania współpracy we wspólnej walce z okupantem i
dla ustalenia sposobu jej prowadzenia.

12.IX.1944 r. doszło do konferencji między przedstawicielami Sztabu

Obwodu trzeciego AL i oddziału AK pod dowództwem majora Józefa
Włodarczyka („Wyrwy”). Na konferencję, która odbyła się we wsi Dziadek, w
powiecie koneckim, dowództwo Obwodu wydelegowało 4 oficerów Sztabu,
wśród których była i ”Doktor Anka”. Spotkanie rozbiło się sprawę uznania
PKWN. Ale strony obiecały sobie wymianę informacji o dyslokacji i ruchu
wojsk hitlerowskich i udzielenie wzajemnej pomocy na wypadek zaatakowania
przez hitlerowców.

Dnia 30.IX.1944 r. dowódca Obwodu „Mietek” wystąpił z wnioskiem do

Naczelnego Dowództwa o awansowanie „Doktor Anki” do stopnia kapitana i
odznaczenie jej Krzyżem Grunwaldu.

Działalność jej była rozległa. Zaopiekowała się oddziałem żydowskim, z

jakim zetknęły się Brygady AL podczas swoich przemarszów całodziennych w
pierwszych dniach października. Oddział , składający się z kilkunastu ludzi, był
w opłakanym stanie. Ludzie ci byli obdarci, wynędzniali, bosi z pokaleczonymi
i opuchniętymi nogami, wygłodzeni z powodu trudności, jakie napotykali przy
zaopatrywaniu się w żywność. Podobni byli nie do ludzi, ale do koszmarnych
cieni. „Doktor Anka” zajęła się chorymi. Otoczyła ich serdeczną opieką.
Oddziały AL przyszły im z doraźną pomocą, zaopatrując w żywność przez cały
czas pobytu w lasach. „Doktor Anka” nie znała wahań i strachu, gdy trzeba
było ratować rannych. Ciężko rannego partyzanta, Jana Michorka, któremu
trzeba było zrobić operację w warunkach szpitalnych, sama przewiozła do
szpitala w Starachowicach, ponieważ chciała osobiście dopilnować operacji w
Szpitalu Ubezpieczalni Społecznej.

Po miesięcznym pobycie na leczeniu w szpitalu Jan Michorek wrócił

zdrów do oddziału. Z rannymi, których wysyłała do szpitala, utrzymywała
kontakt, informując się o stanie ich zdrowia. Do wielu pisywała listy. Jeden z
jej listów ogłosił w swoich wspomnieniach o „Doktor Ance” Artur Wiślicz,
były szef Sztabu Obwodu trzeciego AL, który ranny w bitwie oddziałów AL z
Niemcami w Gustawowie 10 .VIII. 1944 r. został odwieziony do tego samego
szpitala co Jan Michorek.

List ' ten przytaczamy w oryginalnym brzmieniu:

12

background image

Drogi Towarzyszu Wiślicz!

Śpieszę pogratulować Wam i donieść o Waszym awansie do stopnia

majora. Na pewno tam wśród swoich bliskich macie lepszą opiekę, aniżeli ta,
którą próbowałam Wam zapewnić w głębokim lesie. Wierzę, że wyleczycie się z
odniesionych ran i niedługo zaczniecie znowu razem z nami bić hitlerowskiego
wroga. U nas nic nowego. Niemcy obecnie atakują nas dużymi siłami.
Towarzysze „Długi Janek”[Hilary Chełchowski] i Moczar zapracowani
okropnie. W moim szpitalu polowym przybyło kilkunastu rannych. Brak
środków opatrunkowych, ale oczekujemy na zapowiedziany zrzut samolotowy.
Poza tym dajemy sobie radę – zwyciężymy. A jeszcze jedno.
Oddział „Bohuna” '' - tego z NSZ, podstępnie rozbroił i zamordował 6
naszych oficerów AL. Długo zastanawiałam się, czy jako choremu podać tę
wiadomość, jednak znając Wasz charakter, zdecydowałam się zawiadomić Was
o tym haniebnym wyczynie. Być może, że i Wy tam zastosujecie większe środki
ostrożności. Życzę Wam szybkiego powrotu do zdrowia i oczekuję na list.

„Anka”

' Archiwum Zakładu Historii Partii, 192/I-7, K. 14.

'' 24.VIII. 1944 r. gdy siły II Brygady AL znajdowały się w akcji wykolejenia pociągu z

transportem wojskowym w rejonie Gnieździ ska (linia kolejowa Kielce- Częstochowa), chorzy
partyzanci II Brygady, znajdowali się w gajówce Fanisławice, w lasach smochowickich, zostali
napadnięci przez zbrojny oddział NSZ z Brygady „Bohuna”. Zabici zostali wtedy ppor.
„Maciek” (nazwisko nieustalone) i gospodarz domu, gajowy Eugeniusz Woźniak, aktywny
członek AK, oraz ciężko ranny „Leszek” (nazwisko nieustalone). Następnie tenże oddział
zrabował zdobyty w bojach z okupantem sprzęt stanowiący własność II Brygady AL i
zniszczył mieszkanie gajowego E. Woźniaka. W tym samym okresie inna grupa AL z II
Brygady pod dowództwem „Zaręby” została podstępnie rozbrojona przez oddział NSZ pod
dowództwem „Żbika” również z Brygady „Bohuna”. (Por. Raport nr 3 Dowódcy II Brygady
WP/AL „Świt” do Dowództwa Obwodu nr 3 z 27. VIII. 1944 r. Archiwum Zakładu Historii
Partii, AL, XXIII-7 K. 10). Brygada „Bohuna” w 1945 r. wycofała się na zachód razem z
hitlerowcami.

Zachował się jeszcze jeden list „Doktor Anki” z 19.X.1944 r. do generała

Franciszka Jóźwiaka - „Witolda” szefa Sztabu Głównego AL. List pełen wiary
w przyszłość, w bliskie wyzwolenie całego kraju.

W liście tym Helena Wolff pisze:

Obywatelu Generale!

13

background image

Melduję się zdrowa i cała po wszystkich przygodach partyzanckiego żywota.
Losy wojny nie pozwoliły mi wrócić z Radomszczyzny, by zacząć pracę jako
inspektor sanitarny. Dzielę przez cały czas los naszego wojska, lecząc i
opatrując chłopców. Czasem zdarza mi się tez postrzelać do Niemców lub
Mongołów. Dokładne sprawozdanie z mojej roboty ma płk. Moczar. Myślę
często i niepokoję się o wszystkich naszych towarzyszy z Warszawy. Boleję nad
losem mego rodzinnego miasta. Długie jesienne wieczory przegadujemy,
projektując przyszłą naszą robotę i chciwie nasłuchując, czy grają armaty na
wschodzie. Moi ranni chłopcy mają się już lepiej, nie chcą się melinować, nie
odstraszają ich żadne obławy, do których już zresztą trochę przywykliśmy. Ob.
Generale! Myślę, że niedługo się zobaczymy. Bardzo pragnę, jak tylko będzie
możliwe wyrwać się do Warszawy. Pozdrawiam Was serdecznie i wszystkich
znanych mi towarzyszy.

„Doktor Anka”, porucznik.

Niestety, nie było jej dane „wyrwać się do Warszawy” i zobaczyć się z

bliskimi, nie dane jej było realizować planów przyszłego życia w wyzwolonym
kraju, które snuła w długie jesienne wieczory, wsłuchana jak grają armaty
zwiastujące wolność.

Sytuacja partyzantów w lasach Kielecczyzny stawała się coraz cięższa.

Okresowa stabilizacja frontu pozwoliła Niemcom przerzucić specjalne
jednostki do walki z partyzantami i wybudować kilka linii umocnień. Do
ochrony linii kolejowych przed dywersją partyzancką Niemcy sprowadzili
oddziały własowców.

Dnia 24 października kierownictwo Obwodu zwołało rozszerzone

zebranie Sztabu Obwodu AL, dowództw I i II Brygad, przedstawicieli Okręgu 7
w celu omówienia sytuacji oraz zadań stojących przed Sztabem i oddziałami.
Zebrani, analizując położenie, wypowiadali się za przejściem oddziałów przez
front na tereny wyzwolone przez Armię Radziecką i Wojsko Polskie.
Uzasadniając te plany „Anka” wskazała m. in. na katastrofalna skutki, jakie
mogłoby pociągnąć przezimowanie oddziałów w lasach przy braku płaszczy,
umundurowania, bielizny i butów.

Protokół ' z narady został przesłany do Sztabu Partyzanckiego w Lublinie.

Naczelne Dowództwo wyraziło zgodę na przejście frontu, dając hasło i
wskazówki, na którym odcinku należy front przechodzić.

'

Archiwum Zakładu Historii Partii, AL, 192/XXIII-2, K. 63.

26 października oddziały i zdekonspirowany aktyw partyjny, prowadząc

boje z Niemcami, przeszły front. „Doktor Anka” wraz z innymi członkami

14

background image

Sztabu, została. Zostało również 4 rannych, którym przebywanie o tej porze w
lesie groziło poważnymi komplikacjami. O możliwości umieszczenia ich gdzieś
w pobliżu mowy nie było. Wysłano depeszę do sztabu partyzanckiego z prośbą
o samolot, który by ich przewiózł przez linię frontu do szpitala. Miano również
wywieźć i zabezpieczyć dokumenty z działalności AL oraz zdjęcia
dokumentalne z życia partyzantów Obwodu, które były pod opieką „Doktor
Anki”.

Zebranie towarzyskie w mieszkaniu dr Heleny Wolff, w Instytucie Radowym

im. M. Curie-Skłodowskiej w Warszawie, zimą 1942/43 r.

Siedzą od lewej: Hanna Szapiro-Sawicka, Jan Tarłowski, Marta Tarłowska-Minorska,

Janina Krajewska, Helena Wolff.

Zdjęcie robi Mirosław Krajewski. Wszyscy się śmieją, gdyż Helena zażartowała:

"Mirek staraj się, bo to może będzie historyczne zdjęcie"

Sytuacja pozostałych w lesie partyzantów pogarszała się. Nękały ich

codziennie prawie obławy Niemców. „Doktor Anka” była w tych dniach jakby
przygaszona, mniej ożywiona niż zwykle. Rozstanie się z oddziałami wywarło
na niej silne wrażenie. Tymczasem nastały bardzo ciężkie dni. Okoliczne wsie
były pacyfikowane przez Niemców. Ludność uciekała w obawie przed

15

background image

podejrzeniami o utrzymywanie kontaktów z partyzantami i represjami,
pozostawiając puste domy. 29 października grupa sztabowa zakwaterowała się
w jednej takiej opuszczonej chałupie, położonej blisko lasów. Z opustoszałych
budynków korzystali teraz partyzanci, dla których noclegi w lesie w długie
październikowe noce, przy braku ciepłej odzieży, były niesłychanie uciążliwe.
Rozlokowali się oni w jednej dużej izbie, wypoczywając po trudach nocnego
marszu. Kwaterę ochraniały posterunki z miejscowego garnizonu. „Doktor
Anka” wstała wcześniej od innych, aby pójść do rannych. Wróciła przed
wieczorem.

Ledwie zdążyła wejść do izby, gdy wpadł łącznik z wiadomością, że

pokazała się kolumna wojska hitlerowskiego, której część skierowała się do wsi
Maziarze.

Grupa partyzantów natychmiast przygotowała się do wymarszu,

zacierając ślady swojego pobytu i w pobliskim zagajniku oczekiwała dalszych
informacji. „Doktor Anka” razem z członkiem Sztabu Marianem Janicem
ubezpieczała grupę od strony wschodniej, obserwując drogi prowadzące do wsi
Podkońce i Kaniosy. Pomimo dużego znużenia i świadomości
niebezpieczeństwa starała się utrzymać pogodny nastrój, oceniając
optymistycznie rozwój wypadków.

Koło północy dwójka ta została zluzowana.
„Doktor Anka” położyła się aby wypocząć. Leżenie na mokrej, chłodnej

ziemi było tym razem mniej przykre, gdyż grupa miała watowane worki, w
których partyzanci otrzymywali zrzuty broni. Worek taki dzielono na dwie
części - jedna część służyła za materac, a druga za kołdrę. Odpoczynek nie
trwał długo. Po dotarci w pobliże wsi Rybitczyzna grupa nawiązała kontakt z
miejscową placówką AL. Zamierzała tu zjeść śniadanie, ale nie zdążyła. We wsi
ukazali się Niemcy. Partyzanci postanowili wycofać się. Część ekwipunku
razem z kołdrami - workami zostawiono na miejscu. Posuwali się gęsiego.
„Doktor Anka” znajdowała się na końcu tej kolumny. W pewnym momencie
przy przejściu jednej z przesiek leśnych hitlerowcy dostrzegli grupę i zaczęli ją
ostrzeliwać z karabinów maszynowych. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że
tylko szybkie tępo marszu może uratować grupę. Gęsty las zasłaniał ją przed
hitlerowcami. Po drodze mieli się przebić przez szeroki trakt prowadzący z
Ostrowca do Iłży. Posuwali się bardzo ostrożnie, obawiając się, że nieprzyjaciel
znów ich spostrzeże.

Po przedostaniu się na drugą stronę traktu zauważyli, że „Doktor Anki”

nie ma. Widocznie podczas przedzierania się przez gęste zarośla oderwała się
od grupy i pozostała gdzieś w okolicy Piotrowego Pola. Sądzili, że ukryła się
gdzieś w zaroślach. W północnej części lasu rozpoczęła się ostra strzelanina.
Strzały zaczęły się rozlegać naokoło grupy. O zmroku odgłosy strzałów

16

background image

zamilkły. Grupa wykorzystała ciemności nocy, by przedostać się z powrotem w
okolice, skąd wyszła obława, wiedząc z doświadczenia, że miejsca już
przeszukane przez Niemców są zazwyczaj bezpieczne. O północy dotarli do
kolonii leśnej Marcule. Tam u leśniczego Mroczkiewicza dowiedzieli się o losie
„Doktor Anki”.

Osaczona ze wszystkich stron broniła się bohatersko, zabijając i raniąc 8

hitlerowców. Trafiona pięcioma kulami, ciężko ranna, dostała się do niewoli.
Jak się broniła „Doktor Anka” dowiedziała się wieś z rozmów i opowiadań
żołnierzy hitlerowskich, którzy po obławie kwaterowali po chałupach.

Przewieziono ją do Marcul, gdzie po założeniu prowizorycznych

opatrunków poddano zaraz badaniu. Na śledztwie oznajmiła z dumą, że jest
żołnierzem AL. W czasie badania mdlała kilka razy z powodu nadmiernego
upływu krwi. Przesłuchiwana odpowiadała śmiało i z godnością, odmawiając
odpowiedzi na pytania, które mogłyby zaszkodzić towarzyszom pozostałym w
lesie. Badał ją szef starachowickiego gestapo, Bekier. „Doktor Anka”
przesłuchiwana była w obecności leśniczego Mroczkiewicza i stąd znane są
nam te szczegóły.

Wojskowy lekarz niemiecki, który robił opatrunki zapytany przez

Mroczkiewicza o stan rannej odpowiedział, że rany nie są ciężkie i przy
starannej opiece mogłaby wyzdrowieć. Ale „Doktor Anka” potraktowana była
przez Niemców jak partyzant. Następnego dnia, 31 października zakończyła
życie w szpitalu w Wierzbniku.

Pośmiertnie została mianowana majorem i odznaczona Krzyżami

Grunwaldu drugiego i trzeciego stopnia. Mogiła jej znajduje się w Iłży. Tam
stoi również skromny, kamienny pomnik.

http://www.chomikuj.pl/Pierwszy_113/Historia

17


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Edwarda Mark Helena Wolff Doktor Anka z AL (1915 1944)
Krystyna Poznańska Lucyna Hertz z WP i AL (1917 1944)
Zdzisław Turlejski (1915 1944) Armia Ludowa
Bolesław Kowalski Ryszard z Armii Ludowej (1915 1944)
Edwards
Drucker Al Samorealizacja Poznanie Absolutu
kitab al kafi
Access to History 001 Gas Attack! The Canadians at Ypres, 1915
al lin zad3 rozw
Podobno złapali szefa irackiej al Kaidy (24 04 2009)
Historia arkusz IIIb (czasy nowozytne do roku 1915) poziom rozszerzony wypracowanie6
Medal dla bohaterskiego doktora z pogotowia w Katowicach, Ratownictwo medyczne, Katastrofy
Aborcja - Psychoterapia doktora Mango, obrona życia, dramat aborcji
Edwards Deming, zarzadzanie
ekloga 1, IBI AL - CŚ, interpretacje z literatury rzymskiej
BAD Rynkowe i mark - ściąga(1), zchomikowane, 35 000 edukacyjnych plików z każdej branży

więcej podobnych podstron