Kierkegaard i filozofia egzystencjalna, 22-ROZDZIAŁ XXII


ROZDZIAŁ XXII

ZAKOŃCZENIE

Kierkegaardowska nieskończenie żarliwa walka
o to, co skończone - chociaż zawiera w sobie wewnętrzną
sprzeczność i dlatego wydaje się, w ludzkiej ocenie, zarów-
no niemożliwa, jak i bezsensowna - okazała się być,
w boskiej ocenie, tą jedyną niezbędną rzeczą, która jest
w stanie zatriumfować nad tym wszystkim, co „niemoż-
liwe" oraz nad tym wszystkim, co „ty musisz".1

L. Sz.

Dostojewski wyraził fundamentalne idee filozofii egzystencjalnej z nie mniejszą
siłą i pasją niż Luter czy Kierkegaard; wszystkie te lata, które spędził na Syberii,
czytając tylko jedną książkę -
Pismo Święte - nie zostały zmarnowane. Należy tu
podkreślić, że całkiem inaczej czyta się Biblię w więzieniu niż w gabinecie pisar-
skim. W więzieniu człowiek uczy się zadawać pytania zupełnie inne od tych, które
zadałby na wolności, nabywa on śmiałości myśli, której nigdy by u siebie nie po-
dejrzewał - raczej staje się wystarczająco ośmielony, by móc skonfrontować swoje
myśli z tego rodzaju zadaniem, którego nigdy wcześniej nie odważył się podjąć:
problem walki z tym, co niemożliwe. Dostojewski wypowiada prawie te same słowa,
co Kierkegaard, chociaż nigdy nie znał nawet jego imienia... „Panowie ci (...)
w obliczu niemożliwości natychmiast pokornieją. Niemożliwość - czyli ściana? Jakaż
to ściana? Ano, ma się rozumieć, prawa natury, wywody nauk przyrodniczych, ma-
tematyka. Jeżeli ci na przykład dowiodą, że pochodzisz od małpy, to już nie ma
o co się krzywić, musisz to przyjąć. Skoro ci dowiodą, że właściwie jedna kropelka
twojego własnego tłuszczu powinna być dla ciebie cenniejsza niż sto tysięcy kro-
pelek tłuszczu innych ludzi (...) musisz się z tym zgodzić, nie ma rady, albowiem
dwa razy dwa - to matematyka. Spróbuj tylko zaprotestować. «Ależ - zawołają -
nie można oponować: dwa razy dwa - cztery! Natura cię nie pyta; jej nie obchodzą
ani twoje pragnienia, ani to, czy ci się jej prawa podobają, czy nie podobają. Musisz

0x08 graphic
1 Zob. przyp. 11 do Zakończenia.


Rozdział XXII - Zakończenie 231

0x08 graphic
przyjmować ją taką, jaka jest, a zatem i wszystkie jej twory. Ściana więc, to ścia-
na... itd., itd.»"
2. Dostojewski w kilku wierszach podsumował to, co powiedzieli
nam Duns Szkot, Bonawentura, Spinoza czy Leibniz: wieczne prawa żyją w rozu-
mieniu Boga i ludzi niezależnie od ich woli, prawdy wieczne są uzbrojone w każdy
możliwy do wyobrażenia rodzaj zastraszania, tak więc: non ridere, non lugere, neąue
detestari, sed intelligere
3'. Prawda jest przymuszającą prawdą i w konsekwencji, bez
względu na źródło, z którego pochodzi, będzie prawdą tylko wtedy, jeśli będzie
w stanie obronić się za pomocą tych samych środków, które wykorzystuje się ata-
kując ją; dla tych, którzy tego nie uznają przygotowano tortury, aby zmusić ich
do odpowiedniego wyznania. Dostojewski, co wynika ze słów, które właśnie przy-
toczyłem, dostrzegał to wszystko nie mniej wyraźnie niż Duns Szkot, Bonawen-
tura, Spinoza czy Leibniz. Wiedział także, że nasz rozum żarliwie walczy o ogólne
i konieczne sądy, nawet jeśli prawdopodobnie nigdy nie czytał on Kanta. Lecz
w chwili, w której filozofia spekulatywna, pod zaklęciem Sokratesa i Arystotelesa,
wzmogła wszystkie swoje wysiłki, by sprowadzić objawienie do poziomu racjonal-
nego myślenia, w chwili, gdy Kant pisał swoje Krytyki po to, aby uzasadnić i pod-
kreślić swoją pasję dla rozumu, Dostojewskim zawładnęło przerażające podejrzenie,
lub, jeśli wolicie wspaniałe i olśniewające podejrzenie, że owa namiętność rozumu
reprezentuje concupiscentia invincibilis, które przejęły we władanie człowieka tuż
po jego upadku. Po raz kolejny podkreślę tu z całą mocą: Dostojewski, podobnie
jak Kierkegaard, wiedział o władzy, którą posiada nad nami grzech pierworodny;
lecz odczuwał grozę przed grzechem i w tej grozie narodziła się świadomość ilu-
zorycznej natury tej właśnie władzy przywłaszczonej przez prawdy rozumu.
Natychmiast po zacytowanych powyżej słowach, które z tak zdumiewającą zwięzło-
ścią i precyzją podsumowują fundamentalne zasady filozofii spekulatywnej dotyczące
wymuszonej prawdy, całkowicie zadziwia on czytelnika, a w połowie i samego siebie,
niby w porywie samo-zapomnienia, już nie mówi, a krzyczy (o takiej rzeczy nie
sposób po prostu mówić, należy ją „wykrzyczeć"): „Mój ty Boże! Cóż mnie ob-
chodzą prawa natury i arytmetyki, skoro mi się z jakiegoś tam powodu nie podo-
bają ani te prawa, ani to, że dwa razy dwa - cztery? Oczywiście takiej ściany głową
nie przebiję, jeśli istotnie sił mi na to nie starczy, ale wcale się przed nią nie ukorzę
tylko dlatego, że mam przed sobą ścianę i że mi nie starczyło sił. Jak gdyby taka
ściana rzeczywiście przedstawiała ukojenie i rzeczywiście zawierała w sobie jaką-
kolwiek formułę pokoju - tylko dlatego, że dwa razy dwa jest cztery. Och, bzdura
nad bzdurami! Alboż ma sens wszystko rozumieć, wszystko pojmować, wszelkie
niepodobieństwa i ściany; nie godzić się z żadnym z tych niepodobieństw i ze
ścianami, jeżeli mierzwi cię taka zgoda" 4. Kant „krytykował" czysty rozum; jedy-

0x08 graphic
2 Zob. przyp. 50 do Zamiast przedmowy.

3 Zob. przyp. 32 do Zamiast przedmowy.

4 Zob. przyp. 51 do Zamiast przedmowy.


232 Lew Szestow, Kierkegaard i filozofia egzystencjalna

0x08 graphic
ną prawdą, przed którą się ukorzył, była prawda racjonalna, to znaczy przymusza-
jąca, zniewalająca prawda. Pomysł, że „przymus" jest dowodem nie za, lecz prze-
ciwko prawdziwości osądu, że wszystkie „konieczności" muszą i mogą zniknąć
w wolności, (którą przewidująco przeniósł do sfery Ding an sich 5) był obcy kan-
towskiej „filozofii krytycznej" i tak od niej odległy jak od filozofii dogmatycznej
Spinozy, Leibniza czy też mistycznie nastawionych scholastyków. W rzeczywistości
determinacja Dostojewskiego, by kwestionować siłę dowodów służących do argumen-
tacji, wydaje się jeszcze bardziej obca filozofii spekulatywnej; jak może człowiek
pozwolić sobie na przeciwstawienie się prawdzie wyłącznie dlatego, że uważa ją za
odrażającą! Cokolwiek prawda może przynieść ze sobą, należy to zaakceptować. Co
więcej: człowiek zaakceptuje ją całą, ponieważ, jeśli tego nie uczyni, grożą mu nie-
spotykane moralne i fizyczne tortury. Jest to articulus stantis et cadentis filozofii
spekulatywnej, które nigdy nie zostało wyrażone explicite, które zawsze ze wszyst-
kich sił ukrywano, lecz które, jak widzieliśmy, zawsze było implicite obecne w niej
i ją inspirowało. Potrzebujemy nieograniczonej śmiałości Dostojewskiego, „nieustra-
szonej dialektyki" Kierkegaarda, niespodziewanej intuicji Lutra, gwałtowności Ter-
tuliana czy Piotra Damiana, po to, aby rozpoznać w odwiecznych prawdach bellua
qua non occisa homo non potest vivere, i uzbrojeni w taką broń jako homo non potest
vivere, podjąć walkę przeciwko masie „dowodów", które są obrońcą tego, co oczy-
wiste. Lub raczej, potrzebujemy bezgranicznej rozpaczy, o której powiedział nam
Kierkegaard, która jest jedyną rzeczą zdolną wynieść, wyrzucić człowieka do tego
wymiaru istnienia, w którym kończy się przymus, a wraz z nim prawdy wieczne,
lub w którym kończą się prawdy wieczne, a wraz z nimi i przymus.

Bezsilność Boga Kierkegaarda, który traci siły w skamieniałym uścisku Niezmien-
ności lub Bóg Lutra, który okazuje się być największym grzesznikiem, jakiego
kiedykolwiek widziano na świecie - tylko ten, który przeżył i nieustannie prze-
żywa, nie w słowach, lecz na podstawie własnego doświadczenia, całą grozę i ogrom-
ne brzemię tej ostatecznej zagadki naszego istnienia, ma odwagę „odwrócić" swoją
uwagę od „bezpośrednich danych świadomości" i oczekiwać prawdy od „cudu".
Wtedy to Kierkegaard rzuca swoje „hasło": dla Boga wszystko jest możliwe; Do-
stojewski rozpoczyna atak przeciwko kamiennym murom i „dwa razy dwa jest
cztery"; Luter pojmuje, że to Bóg, a nie człowiek, zerwał jabłko z zakazanego
drzewa; Tertulian obala nasze stare pudet, ineptum et impossibile; Hiob odsyła swoich
pobożnych przyjaciół; Abraham wznosi nóż na swojego syna; objawiona Prawda
pochłania i niszczy wszystkie przymuszające prawdy, które otrzymał człowiek
i drzewa wiedzy i zła.

Trudno, niezmiernie trudno, upadłemu człowiekowi uchwycić odwieczną
sprzeczność pomiędzy objawieniem a prawdami wiedzy. Jeszcze trudniej jest przy-

0x08 graphic
5 Rzecz (sama) w sobie. W filozofii Kanta oznacza byt zasadniczy bez względu na postacie prze-
jawiania się.


Rozdział XXII - Zakończenie 233

0x08 graphic
jąć opinię o nieprzymuszającej prawdzie. Niemniej jednak, człowiek w głębi swojej
duszy nienawidzi przymuszającej prawdy, jakby wyczuwał, że ukrywa w sobie
fałsz i ułudę, że ma ona swój początek w pustej i bezsilnej Nicości, przed którą
lęk paraliżował naszą wolę. Lecz gdy słyszy głosy osób, które, podobnie jak Do-
stojewski, Luter, Pascal czy Kierkegaard, przypominają mu o upadku pierwszego
człowieka, to nawet najbardziej nieuważny wytęża słuch. Tam, gdzie rządzi
przymus, nie ma żadnej prawdy. Niemożliwe jest, aby przymuszająca prawda,
która jest obojętna na wszystko, decydowała o losach wszechświata. Nie jesteśmy
w stanie przełamać zaklęcia Nicości, nie możemy wyzwolić się od nadprzyrodzone-
go czaru i odrętwienia, które wzięły nas w swoje posiadanie. Rozproszenie tego,
co nadprzyrodzone wymaga nadprzyrodzonej interwencji. Dlaczego ludziom
wydaje się zagadkowe to, że Bóg pozwolił „wężowi" wodzić pierwszego człowie-
ka na pokuszenie, do jakich sposobów uciekli się, aby zdjąć „winę" pierwszego
upadku z Boga i przekazać ją człowiekowi! I tak naprawdę, kto ośmieliłby się
utrzymywać, że to Bóg jest odpowiedzialny za okropności, które pojawiły się na
świecie wraz z grzechem? Czyż to nie oznacza wydanie wyroku skazującego na
Boga? Dla naszego sposobu myślenia istnieje tylko jedna odpowiedź. Człowiek
zgrzeszył, i jeśli nawet ten grzech go przygniótł - to tak musi być. Lecz Luter
odkrył coś zupełnie innego, to, co każdy może odnaleźć, jeśli nie obawia się czytać
czy słuchać Biblii: dla Boga nic nie jest niemożliwe - est enim Deus omnipotens
ex nihilo creans omnia („ponieważ On jest Bogiem wszechmogącym, który stwo-
rzył wszystko z niczego") 6. Dla Boga nie istnieje ani zasada sprzeczności, ani zasada
racji dostatecznej. Dla Niego nie istnieją także prawdy wieczne, które nie zostały
stworzone. Człowiek skosztował owocu z drzewa wiedzy i dlatego doprowadził
do ruiny zarówno siebie samego, jak i wszystkich swoich potomków; owoc
z drzewa życia stał się dla niego niedostępny, jego istnienie stało się iluzją,
przekształciło się w cień, tak jak miłość Kierkegaarda do Reginy Olsen. Tak
właśnie było - zaświadcza o tym Pismo Święte. Tak właśnie jest - świadkiem tego
jest zarówno Pismo Święte, jak i nasze codzienne doznania oraz filozofia speku-
latywna. A niemniej jednak - to nie człowiek, lecz Bóg zerwał i spożył owoc
z zakazanego drzewa. Bóg, dla którego wszystko jest możliwe, uczynił, aby to,
co już raz było, stało się tym, czego nie było oraz by to, czego nie było, stało
się tym, co było, pomimo tego że wszystkie zasady, zarówno naszego rozumu,
jak i naszej moralności stanowczo się temu sprzeciwiały. Bóg nie „wyrzekł się"
własnej Niezmienności w odpowiedzi na błagania nie tylko swojego rodzonego
Syna, ale i zwykłych ludzi. Błagania ludzi, chociaż stworzonych i skończonych,
są dla Boga bardziej słyszalne niż żądania skamieniałych, chociaż wiecznych i nie-
stworzonych prawd. Nawet swój szabas stworzył On dla człowieka i nie pozwo-

0x08 graphic
6 M. Luther, Commentarium..., dz. cyt., t. II, s. 70. Zob. także: L Szestow, Ateny i Jerozolima,
dz. cyt., s. 235.


234 Lew Szestow, Kierkegaard i filozofia egzystencjalna

0x08 graphic
lił uczonym w Piśmie składać człowieka w ofierze dla szabasu7. Dla Boga nie
istnieje nic, co mogłoby się wydawać niemożliwe. Wziął On na swoje barki
grzechy całej ludzkości. Stał się największym i najbardziej przerażającym z grzesz-
ników: to nie Piotr, lecz On się wyrzekł; nie Dawid, lecz On popełnił cudzołó-
stwo; nie Paweł, lecz On prześladował Chrystusa; nie Adam, lecz On zerwał
jabłko. Lecz nie istnieje nic silniejszego od niego. Grzech Go nie przytłoczył, to
On zmiażdżył grzech. Bóg jest jedynym źródłem wszystkiego; wszystkie wieczne
prawdy oraz zasady moralne skłaniają się i korzą przed Jego wolą. Dobro jest
dobrem, ponieważ tego życzy sobie Bóg. Prawda jest prawdą, ponieważ tego życzy
sobie Bóg. To z woli Boga człowiek dał się skusić i utracił swoją wolność. To także
z Jego woli - przed którą Niezmienność skamieniała, podobnie jak wszystkie
prawa, rozpadła się w pył, gdy próbowała stawiać Mu opór - człowiek odzyska
wolność, człowiek odzyskał wolność; to właśnie stanowi sedno biblijnego obja-
wienia. Lecz droga wiodąca do objawienia jest zablokowana przez prawdy nasze-
go rozumu i prawa naszej moralności, które skamieniały w swojej obojętności.
Nieczuła lub obojętna siła Nicości wydaje nam się przerażająca, nie mamy dość
siły, by uczestniczyć w wolności ogłoszonej w Biblii. Obawiamy się jej bardziej
niż Nicości. Bóg niczym nieograniczony, nawet przez prawdę czy dobro, Bóg,
który stworzył zarówno prawdę, jak i dobro tylko ze swojej własnej woli! Po-
strzegamy «to» jako arbitralność, sądzimy, że ograniczona pewność Nicości jest
wciąż bardziej pożądana niż nieograniczoność boskich możliwości. Kierkegaard,
sam Kierkegaard, którego własne przeżycia nauczyły wystarczająco dużo na te-
mat niszczycielskiego działania prawd, które nie zostały stworzone, wniósł po-
prawki do Pisma Świętego i ucieszył się, gdy Niezmienność wkroczyła pomiędzy
Boga a jego ukrzyżowanego Syna, a „czyste" miłosierdzie, zadufane w sobie,
chełpiło się świadomością własnej bezradności i bezsilności. Oczywiście wiemy,
że wyznania Kierkegaarda zostały z niego wymuszone torturami. Pomimo tego
Nicość, we władzy której Kierkegaard, a wraz z nim i my wszyscy skazani je-
steśmy na marną wegetację na ziemi, w jakiś sposób uczyniła lęk nieodłącznym
towarzyszem naszego myślenia. Obawiamy się wszystkiego, obawiamy się nawet
Boga, nie mamy odwagi mu zaufać, dopóki nas wcześniej nie zapewnią, że On
nie zagraża nam w żaden sposób. Żadne „racjonalne" argumenty nie mogą rozpro-
szyć tego lęku; wręcz przeciwnie, racjonalne argumenty tylko go wzmacniają.

Stąd bierze się początek Absurdu. Absurdu, wykutego przez grozę bytu, od
którego Kierkegaard dowiedział się o grzechu i nauczył się dostrzegać grzech tam,
gdzie wskazywała go Biblia. Przeciwieństwem grzechu nie jest cnota, lecz wolność.
Wyzwolenie się od wszystkich lęków, wyzwolenie się od przymusu. Przeciwień-
stwem grzechu - to także zostało mu odkryte przez Absurd - jest wiara. To wła-

0x08 graphic
7 Zob. Mar. 2, 27; V Mojż. 5, 14.


Rozdział XXII - Zakończenie 235

0x08 graphic
śnie najtrudniej nam zaakceptować w filozofii egzystencjalnej Kierkegaarda, i to
właśnie było także najtrudniejsze do zaakceptowania przez niego samego. To wła-
śnie z tego powodu powiedział on, że wiara jest szaleńczą walką człowieka o to,
co możliwe. Filozofia egzystencjalna jest walką wiary z rozumem o to, co możli-
we, a raczej o to, co niemożliwe. Kierkegaard nie podąża drogą filozofii spekula-
tywnej i nie mówi: credo, ut intelligam („Wierzę, aby rozumieć"). Odrzuca on
intelligere jako zbędne i pozbawione blasku. Powołuje się na słowa proroka: justus
exfide vivit
(„sprawiedliwy z wiary żyć będzie"), oraz słowa apostoła: wszystko zaś,
co nie wypływa z wiary, jest grzechem. Tylko wiara, bez względu na wszystko,
nic nie „wiedząc" i nic nie chcąc - tylko wiara może być źródłem prawd stworzo-
nych przez Boga. Wiara nie zadaje pytań, nie docieka, nie zastanawia się. Wiara po
prostu odwołuje się do tego Jedynego, dzięki którego woli wszystko to, co jest, jest.
I jeśli filozofia spekulatywna pochodzi od tego, co nam dano, od tego, co oczywi-
ste, i przyjmuje to za konieczne i nieuchronne, to filozofia egzystencjalna pokona
wszystko to, co konieczne, poprzez wiarę. „Przez wiarę usłuchał Abraham, gdy
został powołany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł,
nie wiedząc, dokąd idzie" 8. Aby dotrzeć do ziemi obiecanej, nie trzeba posiadać
wiedzy; dla posiadającego wiedzę ziemia obiecana nie istnieje. Ziemia obiecana jest
miejscem, do którego może dotrzeć wierzący; okazuje się ona ziemią obiecaną,
dlatego że wierzący do niej dotarł: certum quia impossibile („to pewne - ponieważ
niemożliwe").

Wiara nie jest „ufnością" w niewidzialne prawdy odkryte przez rozum; nie jest
nawet ufnością w reguły życia głoszone przez nauczycieli czy święte księgi. Taka wiara
jest tylko mniej kompletną wiedzą oraz jest dowodem upadku człowieka, podobnie
jak tertium genus cognitionis („trzeci rodzaj wiedzy")9 Spinozy czy też niestworzone
prawdy Leibniza. Jeśli Bóg oznacza, że nic nie jest niemożliwe, to wiara oznacza, że
koniec nadszedł dla konieczności oraz wszystkich tych skamieniałych „musisz",
którym dała początek konieczność. Nie istnieją żadne prawdy; nadszedł świt wolno-
ści: „Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest"10.1 nie istnieje żaden grzech; Bóg
wziął go na swoje barki, i zniszczył go wraz z całym złem, które pojawiło się na świecie
wraz z grzechem. Filozofia spekulatywna „tłumaczy" zło, lecz objaśnione zło nie tylko
utrzymuje się i pozostaje złem, lecz także usprawiedliwia swoją konieczność, jest
akceptowane i staje się wieczną zasadą. Filozofia egzystencjalna wykracza poza gra-
nice „wyjaśnień", filozofia egzystencjalna dostrzega swojego najbardziej zagorzałego
wroga w „wyjaśnieniach". Można wytłumaczyć zło, lecz nie można go „zaakcepto-
wać" i dogadywać się z nim, tak jak niemożliwe jest zaakceptowanie i dogadywanie
się z grzechem; zło tylko może i musi zostać zniszczone.

0x08 graphic
8 Hebr. 11, 8; I Mojż. 12, 1. 4.

9 Zob. przyp. 6 do rozdz. XXI.
10 Zob. przyp. 13 do rozdz. XIX.


236 Lew Szestow, Kierkegaard i filozofia egzystencjalna

0x08 graphic
Książki i dzienniki Kierkegaarda, cała jego bezpośrednia i niebezpośrednia ko-
munikacja, są nieprzerwanym opowiadaniem człowieka zdesperowanego i oszalałe-
go, jego konwulsyjną walką z grzechem pierworodnym oraz grozą życia, która
wyrosła z grzechu. Myślenie racjonalne oraz moralność, która stoi na jego straży
- dzięki któremu żyją ludzie i które ich zadowala - przyniosło Kierkegaardowi to,
co najbardziej przerażające: bezsilność. Jego przeznaczeniem było doświadczenie
bezsilności w jej najbardziej odpychającej i haniebnej formie, jaką może ona przy-
jąć na ziemi: kiedy dotknął swojej ukochanej, przekształciła się ona w cień, w zjawę.
A nawet gorzej - wszystko to, czego dotknął stawało się złudą; owoc z drzewa życia
stał się mu niedostępny; potęga śmierci, która zagraża wszystkim ludziom, rozpacz,
która czyha na wszystkich, przejęła władzę nad jego duszą już we wczesnej młodości.
A jednak ta sama rozpacz uniosła go ponad poziom zwykłego myślenia, i właśnie
wtedy odkrył, że jego bezsilność była sama w sobie iluzją. Co więcej: złuda ludzkiej
bezsilności została mu z czasem odsłonięta nawet bardziej bezpośrednio i namacalnie
niż złuda istnienia. Bezsilność istniała i nie istniała; została zdemaskowana podobnie
jak lęk przed nieistniejącym, przed niestworzonym, przed Nicością. Nicość, która nie
istnieje, podążyła na ziemię za grzechem i uczyniła człowieka swoim niewolnikiem.
Filozofia spekulatywna, która zrodziła się z grzechu pierworodnego, a później zosta-
ła przez niego zgnieciona, nie potrafi uwolnić nas od Nicości. Wręcz przeciwnie,
powołuje się na nią i łączy nierozerwalnymi więzami z całością bytu.

I dopóki wiedza i wizja intelektualna są dla nas źródłem prawdy, Nicość po-
zostanie panią życia.

Kierkegaard doświadczył tego wszystkiego tak bezpośrednio i boleśnie, jak nie-
wielu na tym świecie doświadczyło czegokolwiek; w rezultacie mało kto był w stanie
dać tak prawdziwe świadectwo grzechu i bezsilności woli, jak on sam. Dodatkowo,
mało kto posiadał zdolność i pragnienie, by wychwalać z taką porywczością, takim
żarem i z takim entuzjazmem Absurd, który wybrukował drogę do wiary. Nie potrafił
wykonać „skoku wiary" - jego wola była sparaliżowana, była „w niemocy". Lecz
pogardzał on swoją bezsilnością i przeklinał ją z całą namiętnością, na jaką stać czło-
wieka. Czyż nie jest to pierwszy „skok" wiary? Czyż nie jest to wiara sama w sobie?
Autentyczna, prawdziwa wiara? Odrzucił on wieczne prawdy rozumu, wstrząsnął
niezachwianymi zasadami moralności. Jeśli rozum jest nadrzędny, jeśli moralność jest
nadrzędna - Abraham jest zgubiony, Hiob jest zgubiony, wszyscy ludzie są zgubieni;
„Niezmienność", która przeniknęła niestworzone prawdy, jak olbrzymi wąż, dusi
w swoim przerażającym uścisku wszystko to, co żywe, nawet samego Boga.

Ex auditu, wprost z Pisma Świętego Kierkegaard otrzymał radosną nowinę, że
dla Boga wszystko jest możliwe, że dla Boga nic nie jest niemożliwe.

A gdy wszystkie możliwości skończyły się dla niego, lub raczej, ponieważ
wszystkie możliwości skończyły się dla niego, pospieszyłby wysłuchać wezwania,
które dobiegło do jego uszu. Chrześcijaństwo historyczne, które współgra i harmo-


Rozdział XXII - Zakończenie 237

0x08 graphic
nizuje z naszym rozumem i naszą moralnością, stało się dla niego potworem qua
occisa homo non potest vivere. Chrześcijaństwo historyczne, które przystosowało się
do przeciętnych warunków ludzkiej egzystencji, zapomniało o Bogu, odrzuciło Boga.
Zadowalają je „możliwości"; przekonani a priori, że także Bóg musi się zadowolić
tym, co możliwe, chrześcijanie, jak wyraził to Kierkegaard, obalili Chrystusa.

Za życia Kierkegaarda nikt go nie słuchał. Po śmierci jego książki zaczęły być
czytane
coraz częściej, aż uzyskał światową sławę. Lecz czy filozofia egzystencjalna
może odnieść triumf nad filozofią spekulatywną? Czy Kierkegaard stanie się „na-
uczycielem ludzkości"? To nie ma znaczenia. Być może nie musi on koniecznie
zostać „nauczycielem"; najprawdopodobniej nie jest to konieczne. Głos Kierkega-
arda był i prawdopodobnie na zawsze pozostanie głosem wołającego na pustyni.
Filozofia egzystencjalna, która jest skierowana w stronę Boga, dla którego wszyst-
ko jest możliwe, mówi nam, że Bóg nie przymusza, że Jego prawda nikogo nie
atakuje i sama niczego nie posiada na obronę, że to sam Bóg jest wolny i stworzył
człowieka tak samo wolnego, jakim i On jest. Lecz concupiscentia invincibilis upadłe-
go człowieka, człowieka, który skosztował owocu z drzewa wiedzy, obawia się
boskiej wolności bardziej niż czegokolwiek innego i żarliwie walczy o ogólne
i konieczne prawdy. Czy „racjonalny" człowiek dopuszcza, aby Bóg, zważając na
błagania, nie Jego ukochanego Syna, nie Abrahama czy Hioba, lecz studenta teo-
logii S0rena Kierkegaarda, rozkruszył skamieniałą Niezmienność wmuszoną w nie-
go przez nasze myślenie, i wzniósł śmieszne, błahe i zabawne wydarzenie z jego
życia na poziom ogólnoświatowego historycznego wydarzenia? Że wyzwolił on Kier-
kegaarda spod zaklęcia drzewa wiedzy i oddał mu, temu, który był już starcem nawet
w łonie matki, tę młodzieńczość ducha i tę spontaniczność, która zapewnia dostęp
do drzewa życia? Czy kierkegaardowska nieskończenie żarliwa walka o to, co
skończone - chociaż zawiera w sobie wewnętrzną sprzeczność, i dlatego wydawała
się, w ludzkiej ocenie, zarówno niemożliwa, jak i bezsensowna - okazała się być,
w boskiej ocenie, „tą jedyną niezbędną rzeczą", która jest w stanie zatriumfować
nad tym wszystkim, co „niemożliwe" oraz nad tym wszystkim, co „ ty musisz" n?
Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź. To właśnie dlatego Kierkegaard zwrócił
się nie ku rozumowi i moralności, które żądają pokory, lecz do Absurdu i Wiary,
które aprobują śmiałość. Jego pisma i kazania, niepohamowane, żarliwe, gwałtow-
ne, przepełnione intensywnością, mówią nam tylko o jednym: głosie wołającego na
pustyni o grozie Nicości, która zniewoliła człowieka! Szaleńcza walka o to, co
możliwe jest także szaleńczą ucieczką od boga filozofów do Boga Abrahama, Boga
Izaaka, Boga Jakuba.

0x08 graphic
11 Przypomnijmy ponownie słowa Kierkegaarda: „Najsłodszą rzeczą byłoby przecież zdobycie
księżniczki; rycerz wiary jest przecież jedynym szczęśliwcem, dziedzicem doczesności, podczas gdy
rycerz rezygnacji jest kimś obcym, bezdomnym cudzoziemcem". S. Kierkegaard, Bojaźń i drżenie, dz.
cyt., s. 51 (przyp. aut.). W wersji oryginalnej autor powołuje się na Pojęcie lęku (uwaga tłumacza).



Wyszukiwarka