lit. romantyzmu, Listy konfesyjne, Listy konfesyjne, czyli Listy do Delfiny Potockiej


Listy konfesyjne, czyli Listy do Delfiny Potockiej

Te niewątpliwie nazywamy „spowiedzią serc”. Delfinę Potocką poznał Krasiński jeszcze przed zawarciem małżeństwa z Elizą Branicką, w Neapolu, w 1838 roku. Zresztą ożenił się, ponieważ dość despotyczny ojciec, któremu Krasiński nie potrafił się przeciwstawić, wybrał mu żonę. Romans z Delfiną trwał przez wiele lat i poeta nie przerwał go mimo związku z żoną. Romantyzm postrzegał zresztą miłość jako związek dusz, a nie ciał. I tę koncepcję przejął z platońskiego mitu Androgyne. Kochankowie złączeni są więc myślami, współodczuwaniem, sercami:

O moja droga, Ty o tej godzinie, o tej samej chwili, w której teraz piszę do Ciebie, musisz myśleć o mnie z równym natchnieniem, jak ja o Tobie. [list z 24.12.1839 r.]

O którejkolwiek godzinie zażądasz mnie, stawię się Tobie! Serce moje zostawiam w Twych rękach, Ty mi je kiedyś oddasz - lecz nie tu, na ziemi - tam, w niebie! [list z 6.01.1840 r.]

Krasiński nie chciał i nie miał zamiaru żenić się z Delfiną, ponieważ małżeństwo uważał za grób miłości, było ono zbyt trywialne i prostackie dla romantyka. Pierwszy list do Delfiny został wysłany w pierwszej połowie 1839 roku, a ostatni w 1848 roku, choć dziś wiemy, że korespondencja nie ustała. Do dziś zachowało się 3500 listów do Potockiej, a ilość zapisanych kartek sięga 5000. Krasiński pisał do Delfiny nawet kilka razy dziennie. Jan Kott we wstępie do Stu listów do Delfiny Potockiej twierdzi, iż był to niesamowity romans listowny, zupełnie unikatowy jak na tamte czasy. Krasiński dokonał idealizacji portretu kochanki i Delfina stała się romantyczną Beatrycze, Aniołem, kimś w rodzaju mistycznej Powierniczki i Siostry. W liście do Adama Sułtana tak pisze o Delfinie:

Ale wśród nich wszystkich jest dziwna istota, która stoi już za przepaścią; istota, której duszę żywą i silną i prawdziwie wszystkimi dary, którymi Bóg Polki obdarzył, do najwyższego stopnia obrzuconą, przepsuł Paryż i Londyn, książę d'Orléans, pan Flahault, mąż niegodny i próżność fashionu, najnędzniejsza z próżności.

Mimo to jednak zostały w tej duszy iskry, podobne wybuchom wulkanu, kiedy wspomnienie jakie lub nadto silna boleść je rozdmucha; została żądza długa, namiętna, długa jak nuta włoska, przeciągniona przez doskonałą śpiewaczkę; żądza wyższego stanu rzeczy, piękniejszej sfery dla ducha, spokoju jakiegoś promiennego po tylu obłędach i prawdziwych nieszczęściach. […] Czy poznasz z tych rysów panią Delfinę Potocką?

Z listów Zygmunta Krasińskiego do Delfiny bije tęsknota za ukochaną, tęsknota za wspólnymi chwilami, kontemplowaniem widoków, rozmowami:

„Nie mogę żyć dłużej w tym mieście. Nie mogę żyć dłużej bez Ciebie.” [list z 5.01.1840].

Wielokrotnie też Krasiński wyznaje miłość Delfinie:

„Ty strachu, duchu, Ty siostro, kochanko, Ty moja, Ty, co wszystkim tym razem jesteś, bo kiedyś bliska, siostrą i kochanką się zowiesz dni moich, a kiedy się oddalisz, stajesz się królową nocy, widmem, duchem nocy bezsennych, Ty zawsze jednak ta sama, Ty kochana, Ty Dialy moja” [list z 10.07.1841]

Dużo miejsca w listach poświęca sprawom życia i miłości w ogóle:

„Życie smutnym jest samo w sobie” [list z 6.01.1840].

Krasiński ciągle wspomina. Wielokrotnie pojawia się czasownik: „Pamiętasz…”. Są to wspólne spacery, spotkania z ludźmi, pamięć po przyjaciołach, którzy odeszli, przejażdżki, podróże, a więc wraca pamięcią do przeszłości.

Oprócz tego Krasiński wielokrotnie radzi się Delfiny, a to w sprawach pisania listów, zachowania wobec różnych osób z towarzystwa, zdaje jej relacje ze swojego życia, stanu zdrowia, zwierza się z życia małżeńskiego, opowiada o przeczytanych lekturach, zapłaconych i niezapłaconych rachunkach. W ten właśnie sposób Delfina staje się tą najbliższą powierniczką, przyjaciółką serca, z którą można porozmawiać o wszystkim, nie obawiając się śmieszności. Najciekawszy wydaje się w tych listach być niezamierzony efekt komiczny, ponieważ opowiadając kochance o wszystkim, Krasiński tuż po wyznaniach miłosnych i opisach nocnych cierpień, mówi o sprawach bardzo przyziemnych, na przykład o wietrzonych sukniach (bo mole się tam zalęgły), o ziółkach, herbatkach, kaszy, którą lubi, ostrzega kochankę przed przeziębieniem, mówi o trudach kupowania jakiegoś medalika. Czasami jednak w tych tkliwych i często dość dramatycznych wyznaniach Krasiński okazuje się być człowiekiem, który ma pewien dystans do siebie: „Krokodyl ze mnie, jak twierdził biedny Konstanty” [list z 26.10.1846]. Listy Krasińkiego do Delfiny Potockiej są niewątpliwie dokumentem ich życia i historii. Pokazują relacje bohaterów, ich stany emocjonalne, koleje losu.

Listy-dysertacje

Listy te są przede wszystkim dowodem na fascynację Krasińskiego ideą historii, prawami nią rządzącymi, w końcu historią samą w sobie. Najbardziej uderzające są próby dociekań Krasińskiego, czy oto istnieją prawa rządzące światem. Interesują go problemy związane z rewolucją, katastrofizmem, konserwatyzmem, organicyzmem. Krasiński ciągle także zadaje pytania o rolę i miejsce Opatrzności w dziejach, o rozwój cywilizacji, o istotę życia człowieka, o wolność, cierpienie, w końcu śmierć. Czasami porusza też sprawy związane z ogólną refleksją nad literaturą, a w szczególności nad poezją i rolą pisarza. Poza tym Krasiński jawi się w tych listach jako człowiek znający salony, ludzi, obyty w świecie, jest wnikliwym obserwatorem nie tylko życia towarzyskiego, ale też życia politycznego, czy gospodarczego. Na wszystko patrzy trzeźwym, chłodnym okiem, wszystko ocenia, dokonuje selekcji. Interesują go sprawy polityczne, gdyż marzył o wolnej Polsce. Pisał więc o szlachcie, ludziach, Europie bez Polski. Krasiński nigdy nie wyzwolił się spod potęgi autorytetu ojca, dlatego też ten jawi się w listach jako ktoś, kto posiada pewien monopol na wiedzę, ma władzę, rządzi życiem poety. Czasem Krasiński próbował coś ojcu przekazać, nie zgadzał się z nim, ale w zasadzie nie miało to większego znaczenia.

Bohater

Krasiński jest niewątpliwie głównym bohaterem własnych listów, dokonuje autokreacji, jak piszą Witkowska i Przybylski: „Adresaci listów tworzą swoisty system luster, w których Krasiński odbija i ogląda siebie”. Epistolograf prowadzi pewnego rodzaju grę z adresatem, ale jest to gra na wielu poziomach: miłosnym, intelektualnym, psychologicznym, światopoglądowym. Wchodząc w tę grę, w zależności od tego, do kogo pisze, pokazuje siebie jako romantycznego kochanka, cierpiącego melancholika, poetę wrażliwego na piękno otaczającego świata, fatalisty czy w końcu dandysa. Zresztą dandyzm był niewątpliwie konsekwencją dążenia do indywidualizmu, który romantyzm bardzo cenił, był wyrazem buntu, który miał doprowadzić do wyodrębnienia się od ogółu. Jego listy stanowią grę, należy traktować je jak literaturę, a obraz samego twórcy jak kreację literacką. Trudno więc dziś ocenić, na ile prawdziwe, autentyczne i szczere są te teksty.



Wyszukiwarka