Wewnętrzne światło

background image

Wewnętrzne światło

Zbigniew Prochowski, prochowski@interia.pl, http://www.regresing.prv.pl

Wewnętrzne światło

Zbigniew Prochowski

Wstęp

Cykl "Wewnętrzne światło" odnosi się do głębokiego zrozumienia samego siebie. Czytając go,

zwrócimy się do swych uczuć, swej natury, swojej istoty, której mimo różnych deklaracji nie

rozumieliśmy.

Dzięki tym tekstom spojrzymy sobie w oczy, zadamy pytania, które wymagają odpowiedzi, i

odpowiemy na nie szczerze i z miłością. Być może po raz pierwszy w życiu zobaczymy siebie

samych bez zbędnych osądów, nadinterpretacji czy życzeniowego patrzenia na siebie.

Jednak musisz mieć odwagę, ponieważ poruszę tematy, jakie stoją w znaczącej opozycji do

powszechnie przyjętej definicji rozwoju duchowego. Podważę to, w co wierzyłeś, zadam pytania,

po których poczujesz lęk przed odpowiedzią, aby wreszcie, odsłaniając kolejne iluzje, pokazać Ci

Ciebie.

Półtorej roku temu sam odarłem się ze złudzeń, jakie wnosi powszechnie przyjęty rozwój

duchowy, było mi ciężko, byłem sam. Jednak dziś z perspektywy czasu widzę wyraźnie, że to było

słuszne.

Jeżeli szukasz w moich tekstach odpowiedzi, jak zarobić pieniądze, to poniesiesz fiasko, jeżeli

szukasz w nich jak mocniej kochać, to poniesiesz fiasko, jeżeli szukasz celu w życiu, to poniesiesz

fiasko, ale jeżeli chcesz poznać siebie, odkryć swoje dziedzictwo, bogactwo, nieograniczoność,

nieopisaną miłość, to zapraszam do lektury.

Teksty "wewnętrznego światła" nie traktują o tym, co masz robić, ale kim jesteś; bowiem kiedy

wiesz, kim jesteś, to wiesz, co możesz.

Zbyszek Prochowski

Artykuły:

·

Poznaj swój potencjał

·

Ewolucja duszy

Poznaj swój potencjał

Autor: Zbyszek Prochowski

Jak zapewne wiesz, masz w sobie wszystko. Czytałeś o tym, słyszałeś od różnych ludzi, którzy o

tym czytali, medytowali nad tym, wizualizowali to. Możliwe, że sam już próbowałeś medytować i

wizualizować sobie pełnię. Być może też afirmowałeś ją. Zarówno Ty, jak i wielu innych ludzi stara

background image

się zapełnić ciągle dolegającą naszemu wnętrzu pustkę. Nie ma w tym nic dziwnego, jest to

bardzo realnie odczuwane doświadczenie. Któż lubiłby wiecznie żyć z ssaniem wewnątrz? Aby

temu wszystkiemu zaradzić powstało wiele różnych technik, kursów, wizualizacji. Jednak ciągle

zdajemy się zataczać koło i powracać do punktu wyjścia, zadając sobie to samo pytanie:

dlaczego?

Właśnie, dlaczego ciągle wracamy, zataczamy koła i sfrustrowani po kolejnym nieudanym

okrążeniu zadajemy wciąż to samo pytanie... Dlaczego?

Można by zapytać: to dokąd prowadzą te doskonałe metody, ci niedoścignieni mistrzowie, skoro to

nie działa?!

A skoro działa, jak twierdzą, to dlaczego ciągle zadajemy te same pytania? Nie byłoby problemu,

gdyby chodziło o pogłębienie zrozumienia tematu, ale życie pokazuje, że to są ciągle te same

pytania na tym samym poziomie!

Otóż, próbując na to odpowiedzieć, postanowiłem, że odrzucę całą wiedzę i wszelkich mistrzów.

Idąc ich naukami, donikąd nie doszedłem, zatoczyłem tylko koło, i będąc starszy o 10 lat,

znalazłem się w podobnym punkcie jak na początku drogi. Zanikło światło, jakie do niedawna było

we mnie widoczne i relacjonowane przez sporą liczbę ludzi. Moje pozytywne nastawienie do świata

i ludzi też gdzieś uleciało i zostało zastąpione złością, a czasem wręcz agresją (dodam tylko, że to

była ta sama złość, jaką miałem 10 lat temu!). Rzekomo przepracowane elementy mojej karmy

wróciły tak, jakby nigdy nikt ich nie ruszał. To mnie przeraziło i poważnie zastanowiło. Okazało się

bowiem, że 10 lat pracy nie zdołało ugruntować we mnie pozytywów! Więc cóż to było warte?...

Można by mi oczywiście zarzucić nieczyste intencje, brak zaangażowania, powierzchowność.

Można, ale w takim razie, dlaczego wciąż ważne jest dla mnie, aby zrozumieć siebie? Więc

powyższe zarzuty są nieadekwatne. Zresztą nie byłem sam, wielu ludzi ma do dziś te same

dylematy.

Miałem oczywiście okresy, w przeciągu tych 10-ciu lat, kiedy starałem się robić jeszcze lepiej

techniki, myślałem, że źle je robię itp. Jednak efekt był ciągle taki sam, po okresie "nowej

energii", jaką człowiek nabiera, kiedy postanowi wprowadzić zmiany, znów wracały te same

pytania, te same rozczarowania, byłem zrozpaczony.

Wtedy mnie olśniło, zrozumiałem problem, ja po prostu nigdy nie poddałem pod wątpliwość

samych metod! Ciągle szukałem problemu w sobie, a on może był w narzędziach, jakimi

dysponowałem. Ten trop okazał się zbawienny. Przez kilka miesięcy nie robiłem nic, pozwalałem

sobie czuć siebie, dzięki temu coraz bardziej rozumiałem, co się ze mną dzieje i gdzie popełniono

błędy, tworząc techniki.

Większość popularnych technik nigdy do niczego prawdziwego nie doprowadzi! Większość tych

technik jest nieskuteczna! I wreszcie, prawie wszystkie są ograniczające. Dodając do tego

niekompetentnych nauczycieli, od jakich aż się roi, mamy coś, co prócz pozbawienia nas

pieniędzy, w zamian nie da niczego konstruktywnego.

Przykre prawda?

Piszę o tym, ponieważ wiem, że wielu ludzi ma ten sam problem, który ja miałem, być może

jesteś wśród nich?

Na początku napisałem, że wiesz, iż masz w sobie wszystko, prawda? Teraz zapytam: skąd wiesz?

Gdzie jest źródło tej wiedzy, skoro czujemy pustkę?! Skoro czujemy pustkę, to skąd pomysł, że

mamy w sobie wszystko? To nie są infantylne pytania, zapewniam. I proszę, abyś teraz sobie na

nie odpowiedział.

Dobrze, przejdźmy dalej. Widzisz, wiesz z dwóch źródeł, jedno to wiedza nabyta, a drugie wiedza

intuicyjna, czyli innymi słowy mówiąc, przeczuwasz, że pustka nie jest normalna. I masz

background image

absolutną rację, nie jest! Idąc dalej i biorąc to na logikę. Nie można czuć pustki, jeśli się nie

znało, co to znaczy być pełnym, prawda? Bo skąd byś wiedział, że jesteś pusty? Musi być skala

porównawcza.

Oczywiście wiedza nabyta teraz nas nie interesuje. Zainteresujmy się swoimi odczuciami.

Zapewne masz już wyrobione nawyki analizowania, co z czego wynika. Zarzuć je, one nie

pozwalają Ci widzieć, zaślepiają Cię. Kiedy analizujesz, musisz siłą rzeczy przenieść się do umysłu,

a on nigdy nie pokaże Ci prawdy! Za to jest doskonałym ekranem i zaraz to wykorzystamy.

Ćwiczenie z czakrami

Usiądź sobie wygodnie. Jeśli chcesz, zamknij oczy. Zwróć uwagę na Twoją pierwszą czakrę i opisz

ją, zabaw się w malarza i opisz ją, jakbyś ją namalował w obecnym stanie. Jakich kolorów byś

użył? Jaką wielkość byś jej dał? (Obecnie nie oceniaj i nie dodawaj niczego, po prostu ją opisz).

Teraz zobacz, jaką ma temperaturę? Zobacz, czy jest swobodna? Zauważ, jak się z nią czujesz?

Jakie odczucia z niej płyną? (Pamiętaj, na razie nie obchodzi Cię, co z czego wynika, tylko opisuj).

Kiedy skończysz, zapytaj siebie: a jak by ona wyglądała, gdyby była w pełni rozkwitu? I znów

zadaj te same pytania co wcześniej: jak wygląda teraz? Jak się z nią czuję? Jaka jest?

I baw się tym, co zobaczysz, i co najważniejsze, poczujesz.

Ale pamiętaj!

Nie stwarzaj jej, pozwól, aby ona sama Ci się ukazała, nie nadawaj jej żadnych cech, żadnych

kolorów. Po prostu pozwól sobie ją poznać.

Zrób to samo z każdą czakrą. Zobaczysz, jaki jesteś doskonały, jaki piękny. Poznasz swój

potencjał. Lub wszystko zepsujesz, gdy zaczniesz jej nadawać to, co rzekomo na jej temat wiesz.

Zaufaj mi, nie masz pojęcia, jak wielki jesteś i kim jesteś.

Oczywiście, to tylko pewien drogowskaz, mała wskazówka na tarczy życia. Jednak jedną rzecz

sobie z tego tekstu zapamiętaj. Umysł nigdy nie stworzy prawdy, a porażki są właśnie z tego

powodu! Nadając umysłowi rolę i miejsce, do jakiej on nie służy, możemy spodziewać się tylko

kolejnych rozczarowań.

Kiedy skończysz ćwiczenie, zdziwisz się, jak prawdziwe są uczucia, których doświadczyłeś.

Zdziwisz się, ponieważ będą Ci towarzyszyć. Jednak do ugruntowania ich w sobie, przyzwyczajenia

się do nich potrzebujesz jeszcze czasu. To jest tak jak z nauką chodzenia, trzeba ćwiczyć.

Częstym błędem jest omijanie integracji z tym, co jest obecnie. Pierwsza część tej (nazwijmy to)

medytacji, jest po to, aby zobaczyć czakrę, a przy drugiej części wiedzieć, co się zmienia i na co!

To ważne!

Pamiętajmy też, że nie obrazki, ale odczucia są drogowskazem.

Wszystkie błędy popełniane przez ludzi zajmujących się rozwojem duchowym można wrzucić do

jednego worka z napisem "stwarzanie". Nie pozwalamy sobie poznać siebie, tylko od razu

próbujemy przeciwdziałać. To nie działa i nigdy nie będzie działało, choć można się nieźle nakręcić

różnymi wizualizacjami. A umysł ma być ekranem do porozumiewania się z tym, co potocznie

nazywamy nadświadomością. To ona pokazuje rozwiązania, to ona stwarza, to ona odkrywa. I tak

ma być. Tyle mówimy o egoizmie i że musimy poddać się Bogu, a ciągle umysłem sobie go

zastępujemy!!!

background image

Przypatrz się, co stworzyliśmy, kierując się tym, co nazywaliśmy Bogiem?!

Nie przeraża Cię to?

A Bóg jest tuż, tuż...

Ewolucja duszy

Autor: Zbyszek Prochowski

Być może odczułeś już kiedyś, że całe to życie związane jest z jakimś większym planem. Być może

zdałeś sobie sprawę, że wszystkie istoty są jakoś ze sobą powiązane. Spoglądając w przeszłość,

ale nie oceniając jej, możemy zauważyć, że wydarzenia, jakie tam zaistniały, stanowią pewną

całość z Tobą i ewolucją, jaką przechodzisz. Nie wnikając w to, czy owe doświadczenia były

bolesne, czy też szczęśliwe, zauważ, że musiały się wydarzyć. Dzięki nim wzrosłeś. Dzięki nim

stałeś się silniejszy, odważniejszy, mądrzejszy.

Niektóre jednak wydarzenia powtarzają się co jakiś czas. Wygląda to tak, jakbyś zatoczył koło i

znów stanął twarzą w twarz z tym samym problemem. Czy to jest karma? A jedynym możliwym

rozwiązaniem jest odreagować sobie ten problem? Niekoniecznie, kiedy spojrzymy na życie jak na

dzieło wyższej inteligencji, a nie skutków karmy, oraz jak na proces, a nie na pooddzielane od

siebie kawałki, wtedy pojawia się światełko i możemy dostrzec pewną ciągłość ewolucyjną oraz

ewolucyjne progi. To bardzo ważny temat, dlatego postanowiłem go opisać.

Patrząc na życie tylko jak na przyczynowo-skutkowe z punktu widzenia karmy, nie tylko nie

dostrzegamy całości, ale jednocześnie próbując przeciwdziałać, możemy sobie zaszkodzić. Nasze

życie jest całością i oczywiście prócz progów ewolucyjnych, jakie opiszę troszkę później, mamy

również do załatwienia pewne "prywatne sprawy". Jednak zarówno w tak ważnych czynnikach

naszego życia, jakimi są ewolucyjne progi, jak i w owych sprawach prywatnych, postępowanie

musi odbywać się podobnie. Najistotniejszym czynnikiem, który musi wystąpić, jest

uświadomienie sobie całości i zrozumienie nie tylko siebie (dlaczego ja?), ale również tej drugiej

osoby (co powoduje, że ona tak się zachowuje?). Moja praktyka jasno pokazuje, że staje się to

niezbędne do pełnego uwolnienia zablokowanej energii. Ku zdumieniu ludzi, którzy przeszli taki

proces, odczuwalnie pojawia się miłość do siebie, do tych ludzi oraz całej sytuacji. Jest to

oczywiście miłość, która płynie samoczynnie, nie jest ona kierowana w żadnym kierunku. Tutaj

jasno widać, że miłość jest przebaczeniem, że przebaczenie samo w sobie nie istnieje.

Dla jasności tego, co mam na myśli pisząc miłość, posłużę się pewnym przykładem. Klasyczny

przykład złości na mamę, że była taka okrutna, nieczuła i wroga. Gdy oglądaliśmy sobie

wydarzenia z życia owego człowieka, nagle poczułem, że tutaj nic nie wskóramy, a sesja skończy

się płaczem i uczuciem niezaspokojonego pragnienia miłości od matki. Moją uwagę zwrócił pewien

fakt, że wszystko jest całością, że uczestniczę w wydarzeniu, które dotyczyło wielu ludzi, a nie

tylko tego jednego człowieka! Każdy z uczestników tego dramatu rodzinnego był uwikłany w jeden

i ten sam problem - braku miłości. Gdy mój klient leżał bezsilny, nie mogąc wybaczyć matce i

zmagając się z dręczącym pragnieniem bycia zaakceptowanym, ja zacząłem kierować jego uwagę

na mamę. Zasugerowałem mu, aby spróbował popatrzeć na całą tę sytuację oczami matki, aby

wczuł się w nią i spróbował zrozumieć jej dramat. Już po chwili klient zmienił swoje uczucia i

zaczął mi opowiadać o matce, jakie ciężkie miała życie. Nagle zaczął płakać bardzo doniośle,

mówiąc, że teraz dopiero rozumie, jaki ból i cierpienie przechodziła jego matka, teraz dopiero

widzi, co się tam w domu naprawdę działo, w jakim dramacie uczestniczył. Płakał jeszcze jakiś

czas. Widziałem, jak z minuty na minutę zmienia się jego podejście do mamy i do siebie, zaczął ją

rozumieć, widział teraz więcej. Po tej sesji dopiero zdał sobie sprawę, że jego matka również

background image

chciała być kochana, a złość, jaką miała w sobie i "obdzielała" go nią hojnie, była tylko wyrazem

bolącego serca. Ponieważ mam zdolność widzenia energii, zobaczyłem światło w jego sercu, które

rosło i przenikało "czasoprzestrzeń".

Oto przerwał się łańcuch obwiniania mamy i siebie. Klient zrozumiał. Miłość, którą czuł, po prostu

płynęła bez zahamowań, bez ukierunkowania. W tej chwili uzdrawiał olbrzymie połacie swego

serca. Ciekawym elementem tego wydarzenia okazało się również to, że obydwoje zrozumieliśmy

zasadę miłości, która mówi, że nie możesz jej chcieć, nie możesz jej dać, ale możesz ją czuć,

ponieważ zawsze w Tobie jest. A jedyne, co możesz zrobić dla drugiego człowieka, to stworzyć

bezpieczne warunki dla miłości, tak aby ta druga osoba mogła sobie na nią pozwolić w Twojej

obecności.

Można by zapytać, czym jest najwyższe dobro? I będzie to bardzo dobre pytanie, jak najbardziej

adekwatne do poruszanego tutaj tematu. Często okazuje się, że mylnie je postrzegamy, a zależy

ono od celu, jaki sobie wyznaczyliśmy, miejsca, gdzie jesteśmy dzisiaj. Najwyższym dobrem mogą

więc okazać się różne rzeczy. Ale wnioskując, ono zawsze określa wzrost, a czy odbywa się w

bólu, czy radości... cóż, poród też jest traumatyczny, a jednak umożliwia rozwój.

Owe progi ewolucyjne, o jakich wspomniałem wcześniej, to nic innego jak "przymus"

zintegrowania pewnych uczuć, zaprzestania uciekania od nich, przyznania się do nich. Radzenie

sobie z uczuciami, emocjami, to nie umiejętność odreagowania ich sobie, to odsuwa tylko lekcję w

nieskończoność, radzenie sobie to umiejętność czucia ich i rozumienia. Sam możesz się przekonać

przyjacielu, że kiedy pozwolisz sobie czuć siebie - nie ważne, co w sobie masz, jakiego diabełka - i

pozwolisz na rozumienie tego, że to w tej chwili jestem ja! Tak nie pomyliłem się, w tej chwili, to

jesteś Ty! Wtedy weźmiesz za siebie odpowiedzialność, ponieważ zrozumiesz, że przecież taki nie

jesteś. Rozumnie podejmiesz się zmiany tego. Najciekawsze jest to, że wystarczy decyzja do

zmiany, która nierzadko wychodzi sama ze świadomości, bo całość właśnie obserwujesz,

rozumiesz.

Często pada pytanie: "po co to wszystko? Ja chcę do Boga i już, nie interesuje mnie ewolucja".

Cóż można wtedy powiedzieć - Bóg to ta właśnie ewolucja, Bóg to początek tej drogi i jej

uwieńczenie. Czy myślałeś kiedykolwiek, że może coś istnieć bez Boga? Niebędące jego częścią?

Niesłużące Mu? Coś takiego nie może wystąpić, więc nie narzekajmy, że jest ciężko i że mamy to

w d... Bo wtedy mamy w d... Boga. Kiedyś napisałem: "Bóg jest na tyle realny, na ile potrafisz go

przejawić", czy myślisz, że się myliłem?

A czym jest ewolucja? Czyż nie zmierzasz, aby stać się jedno z Bogiem?

Tak, przyjacielu, jesteś bogiem, zawsze byłeś i będziesz. A nasze, te najtrudniejsze progi życiowe,

to nic innego jak kolejne etapy ewolucji do owej świadomości. Błogosławmy temu, co się wydarza,

bo to pozwala nam się określić, kim jestem. Od tego, jak reagujemy na poszczególne rzeczy,

zależy nasza podróż, jej kierunek. Jeśli uciekamy od integracji, to świat, Bóg, musi poszukać innej

sytuacji, abyś stanął oko w oko z tym diabełkiem. Dlatego jest w naszym życiu tyle podobnych

sytuacji, nie w tym, co widać, ale w tym, co czujesz.

Prawdziwe przejście progu jest wtedy, gdy przeżyjesz go świadomie, zintegrujesz to, co czujesz,

rozpoznasz to i wybierzesz tak, jak wybrałby Bóg.

Każdego dnia uciekamy od naszych lęków, poczucia winy, niskiej samooceny, naszych najgorszych

myśli o sobie. I każdego dnia uciekamy od siebie. Czucie siebie, to Twoja prawda o Tobie. Czy

myślisz, że życie, jakie masz dziś, powstało dzięki pisaniu afirmacji, medytowaniu,

wizualizowaniu? Nie, mój przyjacielu, powstało dzięki życiu, poprzez Twoje wybory, jakich

dokonywałeś w każdej chwili swego życia. Jeśli okazałeś się tchórzem, to będziesz doświadczał

ciągle sytuacji lękowych, abyś choć raz postąpił nie egoistycznie, abyś pokazał, kim w istocie

jesteś. Jeśli okazałeś się twardym i bezdusznym, będziesz zataczał koło w te same sytuacje, aż

otworzysz swe serce i dasz je innym. Tu nie chodzi o odreagowanie swych emocji, problemów,

tylko o wyrażenie swego rozumienia Boga, wyrażenie samego Boga.

background image

Jesteś istotą duchową, a nie umysłem, więc koncentracja pracy na umyśle tylko Cię zamyka i

zawęża widzenie. Zacznij mieć kontakt ze swymi uczuciami, one są drogowskazem. Ewolucja

dokonuje się na każdym planie Twego istnienia, a nie tylko w umyśle, nie daj się złapać na

techniki! One są dobre tylko dorywczo, a nie jako środek do celu.

Nie uciekaj od uczuć, od bólu i miłości, od smutku i radości, od samotności i pełni, bo to wszystko

jesteś Ty, tym wszystkim jest Bóg i czymś jeszcze więcej... Łatwo jest sobie coś wmówić i żyć

złudzeniem latami, ale prawdziwe wyzwania to takie, kiedy stajesz odważny, choć bez broni, na

przeciw samego siebie.

Masz odwagę?

A to właśnie musisz zrobić...

Wiesz, że jesteś tutaj po to, aby w różnych sytuacjach życiowych nieustraszenie wybierać to

samo, czyli przejaw tego, kim w swej istocie jesteś? A jesteś Bogiem. W medytacjach możesz to

zobaczyć, w wizualizacjach możesz się do tego dostrajać, ale to w życiu musisz to przejawić.

Możesz sobie medytować o miłości, ale dopóki jej nie okażesz sobie i innym, to jej nie masz.

Możesz widzieć swą radość w najlepszych wizjach, ale dopóki jej nie dasz sobie i innym, to jej nie

masz. Możesz doświadczać siebie jako Boga w najgłębszych kontemplacjach, ale dopóki nie

będziesz taki w życiu dla siebie i innych, to tym nie jesteś.

Iluzję łatwo stworzyć, lecz to prawda przejawiona staje się rzeczywistością bycia. Chcesz być taki

jak Chrystus, Budda, Sai Baba? Jak każdy oświecony? Więc wiedz, że oni są dla ogólnego dobra, a

nie tylko dla siebie.

Potrafisz tak?

Czy rozumiesz, o czym tutaj przeczytałeś?

AstralDynamics.pl © 2002

http://www.astraldynamics.pl/

moja Nadzieja Mielec


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wewnętrzne światło, rozwój duchowy, Rozwój duchowy, ROZWOJ DUCHOWY- EZOTERYKA
ODCZUWANIE WEWNETRZNEGO SWIATLA, DUCHOWA WIEDZA, Wyższe Wymiary SWIATŁA - Przekazy
WEWNĘTRZNE ŚWIATŁO
Prochowski Zbigniew Wewnetrzne swiatlo 2
Lynn Michaels Wewnętrzne światło
Michaels Lynn Miłość jak z bajki Wewnętrzne światlo
Michaels Lynn Miłość jak z bajki Wewnętrzne światło
Michaels Lynn Miłość jak z bajki Wewnętrzne światło 1
WEWNĘTRZNE PROCESY RZEŹBIĄCE ZIEMIE
Światłolecznictwo
7 zapalenie wewnetrznych narzadow plciowych dr pawlaczyk
16 Metody fotodetekcji Detektory światła systematyka
Polaryzacja światła
Rola badań dodatkowych w diagnostyce chorób wewnętrznych wykład
Ostre stany zagrozenia zycia w chorobach wewnetrznych

więcej podobnych podstron