Geier Manfred Gra językowa filozofów (fragment)

Eubulides był wrogiem Arystotelesa i często go atakował", czytamy u Diogenesa Laertiosa. Dlaczego tak było? By znaleźć odpowiedź, wystarczy zajrzeć do Dowodów sofistycznych, w których Arystoteles rozprawia się także z argumentem „Kłamcy" i proponuje brzemienne w następstwa pierwsze rozwiązanie antynomii, którego ślady można jeszcze odczytać także w liście Pawła do Tytusa.

Zasadniczo podział stanowisk jest jasny. Złudne wnioski i ich rozwiązania, o których Platon tylko wspomniał w Eutydemie, stały się teraz częścią sylogistycznej gry, która jako gimnastyka umysłowa pilnie uprawiana jest tak w szkole Platona, jak i Arystotelesa. Po czyjej stronie jest mądrość, nie ulega tu wątpliwości. „Sofistyka jest bowiem mądrością pozorną, a nie rzeczywistą, a sofista to człowiek, który z pozornej, a nie rzeczywistej wiedzy ciągnie zyski" (Arystoteles 1978, s. 240 [165 a]). Także „Kłamca" rozpatrywany jest już tylko jako przedsięwzięcie oszukańcze, z którym trzeba się rozprawić.

Arystoteles zalicza go do tego rodzaju pułapek sofistycz­nych, które opierają się nie na wieloznaczności i braku językowej precyzji, lecz swą przyczynę mają poza językiem. Chodzi o stosunek tego, co ogólne, i tego, co szczegółowe, „znaczenia bezwarunkowego i warunkowego".

Sofizmaty zależne od tego, czy wyrażenie jest użyte w znaczeniu bezwarunkowym czy warunkowym i nieścisłym powstają wtedy, gdy wyrażenie użyte w znaczeniu szczegółowym wzięte jest w znaczeniu bezwarunkowym... Na przykład, jeżeli Hindus będąc cały czarny, ma zęby białe; wobec tego jest biały i zarazem niebiały. Albo jeśli obydwie cechy przysługują częściowo, wobec tego twierdzą, że równocześnie przysługują cechy sprzeczne. Tego rodzaju fortele może w pewnych przypadkach każdy łatwo rozpoznać; przyjmując na przykład, że Etiopczyk jest czarny, zapytuje czy jest on biały ze względu na zęby; jeżeli więc pod tym względem jest biały, przypuszcza w konkluzji swego pytania, że wobec tego dowiódł dialektycznie, iż jest czarny i nieczamy (tamże, s. 247 i nast. [167 a]).

Wydaje się, że w ten sposób załatwiona została też sprawa „Kłamcy". Elementy przeciwne i przeciwstawne, potwierdze­nie i zaprzeczenie przypisane są mu nie w sposób bezwarunkowy, lecz tylko pod pewnym względem. Rozwiąza­nie: można wprawdzie ogólnie nazwać jakiś lud kłamliwym, lecz to nie przeczy możliwości jednostki, by kiedyś powiedziała również prawdę. Rozdziela się to, co ogólne, i to, co jednostkowe, by obnażyć „Kłamcę" jako błędny wniosek.

Podobnie ma się rzecz z twierdzeniem, że ten sam człowiek może równocześnie kłamać i mówić prawdę; ale twierdzenie to nie jest łatwe do zbadania, kiedy mianowicie głosi się prawdę w ogóle, a kiedy kłamstwo, i w tym, jak się zdaje, leży trudność. Jest jednak zupełnie możliwe, że ktoś jest po prostu kłamcą, ale w pewnych okolicznościach i o pewnych sprawach mówi prawdę i że w pewnych wypowiedziach jest prawdomówny, lecz nie w znaczeniu bezwarunkowym (tamże, s. 299 [180 b]).

Jest to rozwiązanie poniekąd zdumiewające. Ma w sobie coś z przemocy wielkiego ucznia Arystotelesa, który nie rozwiązuje słynnego węzła gordyjskiego, lecz go przecina. Lecz Arystoteles odnosi przy tym sukces mniej spektakularny. Eubulides miał wiele słusznych i przekonujących powodów, by być wrogiem Arystotelesa i często go krytykować.

Po pierwsze, Arystoteles w oczywisty sposób w ramach swej logiki wykoncypowanej jako czysta, w sobie samej zgodna struktura rachunkowa, nie był w stanie zrozumieć dialektycznej gry przeciwieństw „argumentu kłamiącego". Gdy po prostu stwierdza, że w obrębie bezwarunkowego fałszu pojedyncza wypowiedź „kłamię" może być prawdziwa, z góry uchyla erystyczne pytanie, które wychodzi od alternatywnych hipotez możliwej prawdziwości i fałszywości wypowiedzi i kieruje się ku płynącym stąd konsekwencjom dotyczącym wartości logicznej „Kłamcy".

Po drugie, Arystoteles dzięki swemu hierarchicznemu rozdzieleniu unika właśnie tej zróżnicowanej gry między tym, co ogólne, i tym, co szczegółowe, której zdanie „kłamię" nie pozwala wyizolowywać z ogólnego obszaru fałszu, lecz wręcz wykorzystuje jej napięcie między wartościami logicznymi, by przeciwstawić kłamstwo jako partykularne zdarzenie identycznemu dobru i je unicestwić.

Po trzecie, w wyniku tego Arystoteles wyrywa sofizmat kłamstwa z kontekstu etyczno-ontologicznego, w którym był on rozwijany w szkole megarejskiej. U niego chodzi już tylko o możliwe zasady formalizowalnego wnioskowania, o czysto teoretyczne rozwiązanie problemu jego sylogistyki, której nic już nie wiąże z kontekstem „etyki dyskursu" charakteryzują­cym dysputę erystyczną. Także jego potraktowanie „Kłamcy" da się porównać do konstrukcji matematycznej, która określona jest na tyle dokładnie, by zagwarantować logiczne rozwiązanie. Dopiero dzięki Arystotelesowi erystyczna bystrość staje się formalną grą przesłanek i konkluzji.

W końcu, po czwarte, godna uwagi jest zasadnicza intencja i strategiczna funkcja myślenia Arystotelesa. Począwszy od jego logiki, myślenie zachodnie baczy, by dystans dzielący konkluzywne myślenie od jego formy językowej był możliwie jak najmniejszy (Kapp 1965). Podczas gdy Eubulides konstruuje antynomiczną sprzeczność jako taką, by wprawić ludzi w filozoficzny namysł, Arystoteles a priori przekonany jest, że musi tu istnieć formalne rozwiązanie. To przekonanie pozostanie odtąd w dziedzinie antynomii siłą napędową logiki aż do Russella, Tarskiego i Kripkego. Antynomie będzie się wprowadzać po to, by przedstawić ich formalistyczne rozwiązanie.

Tutaj, przy pierwszej próbie rozwiązania, spotykamy się też po raz pierwszy z nader charakterystycznym zjawiskiem psycho­logicznym, które będzie powtarzało się przy każdej próbie rozwiązania aż do naszych czasów, mianowicie że całkowicie uprawniona siła postulowanego przekonania o obiektywnej możliwości rozwiązania wszelkiej aporii logicznej musi być najsilniejszym i nierzadko jedynym argumentem na rzecz przedstawianego przez odnośnego badacza rozwiązania niniejszej aporii (Rüstow 1910, s. 53).

Tą antycypującą uwagą możemy zamknąć tu rekonstrukcję starożytnego „Kłamcy". Historycznie umieszczony został on pomiędzy Eutydemem Platona i Dowodami soflstycznymi Arystotelesa, a więc mniej więcej między 387 a 330 r. p.n.e. Jest pierwszym ogniskiem i punktem kulminacyjnym współzawod­nictwa o sławę dialektycznej mądrości. Na jego przykładzie widać zwrot racjonalnego dyskursu, który zaczyna się wraz z sokratejską krytyką pustych mniemań i złudnych sposobów myślenia, a następnie swą największą pewność odnajduje w rozwiniętej logice Arystotelesa. W kontekście filozofowania megarejskiego jest on zarazem punktem wiążącym ze sobą etyczną dogmatykę i logiczne rezonowanie, co prowadzi do radykalizacji sokratejskiej idei dobra i jej dalszego „logicznego" przemyślenia, które się przy tym nie gubi w matematycznym formalizmie arystotelesowskiej sylogistyki.


Wg: Manfred Geier, Gra językowa filozofów, przeł. Janusz Sidorek, Warszawa 2000, fragment rozdz. 2





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Geier Manfred Gra językowa filozofów (Czymś obcym jest dusza na ziemi)
Geier Manfred Gra językowa filozofów (Nic nie istnieje Parmenides i formuła klątwy ontologicznej) 2
Geier Manfred Gra językowa filozofów (Nic nie istnieje Parmenides i formuła klątwy ontologicznej)
Geier Manfred Gra językowa filozofów (Czymś obcym jest dusza na ziemi)
Gra o zycie darmowy fragment
Zmierzch i filozofia, Fragment pierwszego rozdziału książki „ Zmierzch i filozofia”
Gra o zycie darmowy fragment
literatura gra o tron i filozofia slowo tnie glebiej niz miecz henry jacoby ebook
Historia filozofii w fragment
Gra o tron i filozofia Slowo tnie glebiej niz miecz
Gra o zycie darmowy fragment
Szybka nauka jezykow obcych fragment
Szybka nauka jezykow obcych fragment
Szybka nauka jezykow obcych fragment
środki językowe tłumaczenie fragmentów zdań
gra językowa
Ludwig Wittgenstein Traktat logiczno filozoficzny (fragmenty)
Gra o tron i filozofia Slowo tnie glebiej niz miecz

więcej podobnych podstron