Polska jest państwem który posiada wspaniałą historię dyplomacja(1)

Polska jest państwem który posiada wspaniałą historię, pełną heroicznych wyczynów. Zasług Polski często się dziś na świecie nie docenia, lub wręcz lekceważy. Co gorsza czynią to sami Polacy. Jednym z powodów dla których się tak dzieje, oczywiście niejedynym, jest jakość polskiej dyplomacji. O ile o czymś takim można mówić, gdyż ona, jak spróbuję to za chwilę pokazać, praktycznie prawie nigdy nie istniała. Polska historia dyplomacji, powinna być wykładana na uniwersytetach jako przykład jak się dyplomacji nie powinno prowadzić i jak dyplomatycznie zaprzepaszczać największe nawet sukcesy na innych polach. Jako przykład antydyplomacji.



Zaczęło się całkiem nieźle. Polski wyczyn dyplomatyczny, otwiera historię państwa polskiego. Przyjęcie przez Mieszka I chrztu z Rzymu, a nie, jak np. w wypadku Czech z Niemiec, dało Polsce pewną swobodę i niezależność od potężnego wówczas cesarstwa niemieckiego. A właściwie Rzymskiego jak się określali. Ten dyplomatyczny sukces trzeba jednak było opłacić utrzymywaniem dobrych stosunków z naszym zachodnim sąsiadem. Gdy następca Mieszka I, Bolesław Chrobry tego zaniechał, rozpętały się długoletnie wojny. Oczywiście nie tylko to wina Chrobrego, ale można powiedzieć że zamiast uprawiać dyplomację w gabinetach, uprawiał ją na koniu z mieczem w dłoni. Podobnie zresztą uczynili jego potomkowie i następcy o tym samym imieniu. A więc Bolesławowie Śmiały i Krzywousty. Chrobry wprawdzie osiągnął w końcu drugi wielki sukces polskiej dyplomacji, jakim była niewątpliwie koronacja papieska, ale już jego syn, Mieszko II, musiał za popełnione przez poprzedników błędy zapłacić. Próby odbudowy pozycji Polski na arenie międzynarodowej i wewnętrznej okazały się jednak zbyt śmiałe i Bolesław o tym właśnie śmiałym przydomku, boleśnie się o tym przekonał. Rządy zaś jego brata Władysława Hermana, można zaliczyć do najgorszych w polskiej historii. O sukcesach dyplomatycznych nie mogło być mowy.



Po czasach Krzywoustego, uprawiającego, jako się rzekło, dyplomację na koniu i z mieczem w ręku, nastapił okres rozbicia dzielnicowego, gdzie o dyplomacji raczej specjalnie nie myślano. Każdy książe, rządząc coraz to mniejszym państwem, niespecjalnie mógł sobie na zagraniczną politykę pozwolić. Szczęściem dla Polski sąsiednie państwa popadły w podobne tarapaty. Szczytem, a właściwie upadkiem dyplomacji w tym okresie, było zaproszenie na Pomorze świeżo wypędzonych z Węgier Krzyżaków. Co tylko pogorszyło i tak już złą sytuację. Pod koniec tego okresu Czesi rządzili w Polsce i pewnie by ją nawet przejęli, likwidując jej państwowość, tak jak się to stało ze Śląskiem. Władysław Łokietek dokonał jednak dobrego posunięcia na arenie międzynarodowej wchodząc w sojusz z Węgrami, ale poza tym dyplomację znów uprawiał z mieczem w dłoni, tak że pod koniec jego panowania, istnienie państwa wisiało na włosku.



Że można było inaczej pokazuje przykład jednego z najwybitniejszych Polaków, syna Łokietka Kazimierza, który jako jedyny z polskich władców otrzymał tytuł Wielki, na który w pełni zasłużył. Nie tylko polityką wewnętrzną, ale również właśnie dyplomacją. Umocnił znaczenie Polski w świecie i poszerzył jej granice. Czegóż chcieć więcej? Niestety nie miał synów i tron przypadł w udziale węgierskim Andegawenom. O ile Ludwik zwany w Polsce Węgierskim, czuł się właśnie Węgrem i specjalnie się Polsce nie przysłużył, o tyle jego córka Jadwiga naprawiła błędy ojca, a za namową dyplomatów ze szkoły jeszcze Kazimierza Wielkiego, doprowadziła do sojuszu z Litwą.



Ten sojusz był obiecujący, ale już pierwszy z Jagiellonów Władysław, zaniechał wykorzystania polskiego sukcesu w bitwie pod Grunwaldem. Czuł się, podobnie jak Ludwik, przede wszystkim obcokrajowcem, Litwinem i względy Litwy miał na uwadze. To nie wykorzystywanie sukcesów militarnych na arenie dyplomatycznej, jest zresztą piętą achillesową całej polskiej dyplomacji. Ileż to razy nie wykorzystaliśmy w historii wspaniałego sukcesu polskiego oręża? Można to wręcz uznać za cechę rozpoznawczą polskiej dyplomacji. To nie tylko Grunwald, to Kircholm, Kłuszyn, Wiedeń, Chocim, Orsza, Oliwa a i później wojna z bolszewikami, czy II wojna światowa.



Jagiełło nie umocnił nawet związków z Litwą. Uczynił to dopiero jego syn Kazimierz. Wcześniej Polska dyplomacja, prowadzona przez Oleśnickiego, wplątała się w wojnę z Turcją, za którą zapłacił głową król Władysław pod Warną. Jego brat Kazimierz, doprowadził po wielu trudach do sytuacji w której wpływy Jagiellonów, a wiec i Polski, objęły Czechy i Węgry. Odzyskał też dużym kosztem Pomorze Gdańskie. Jeden z nielicznych przypadków gdzie wysiłek militarny szedł w parze z dyplomatycznym. Ale już nie docenił zagrożenia na wschodzie ze strony Moskwy, której wielki książe zaczął właśnie przybierać tytuł cara Wszechrusi, dążąc do zjednoczenia ziem dawnego Księstwa Kijowskiego. To zagrożenie zostało też w zasadzie zbagatelizowane przez nieudolnych synów Kazimierza. Zygmunt Stary wprawdzie podbił państwo Krzyżackie, ale zamiast je zlikwidować w całości, jak domagała się tego np. królowa Bona, uczynił je tylko wasalem. Za sukces można mu poczytać jedynie utrzymywanie pokojowych stosunków z potężną wówczas Turcją. Stracił natomiast to czemu jego ojciec poświęcił niemal całe życie – Czechy i Węgry. Nie podjął też żadnych starań o uzyskanie przez Polskę kolonii w nowym świecie, który właśnie zaczęto odkrywać. Jego syn i następca Zygmunt August, również tego zaniechał. W stosunku do Rosji, prowadził bardzo strachobliwą politykę. Że można było inaczej, pokazał już jego następca, król elekcyjny Stefan Batory.



Sama wolna elekcja, która zaczęła rządzić w Polsce po śmierci ostatniego z Jagiellonów, choć dotyczyła polityki wewnętrznej, odcisnęła ogromne piętno również na czymś, co z trudem można nazwać, ale jednak, polityką zagraniczną. Przy każdej elekcji, czemu dyplomacja nie mogła zapobiec, zgłaszano kandydaturę jakiegoś władcy zagranicznego, co pociągało za sobą czy to otwarty konflikt, czy pogorszenie stosunków z państwem którego kandydat nie został wybrany. A nawet jeśli go wybierano, jak np. Zygmunta III Wazę, to i tak stosunki ze Szwedami w sumie się nam pogorszyły. Nie wiem czy wrogowie Polski mogli wyobrazić sobie lepszy scenariusz.



W Polsce po staremu nie wykorzystywano za Wazów sukcesów militarnych. Praktycznie żadne ze świetnych zwycięstw nie znalazło odzwierciedlenia w sukcesach dyplomacji. Po staremu też zaniechano nie tylko zdobywania kolonii, ale nawet budowy jakiejś floty. Nigdy zresztą o nią specjalnie nie dbano, jak i o dostęp do morza, czy politykę dynastyczną. Kazimierz Jagiellończyk stanowi tu jedynie chlubny wyjątek. Doprowadziło to raz do licznych wojen, to oczywiście nie tylko zasługa słabej polskiej dyplomacji, ale i do utraty w ich skutku ogromnych terytoriów. Przede wszystkim na rzecz Rosji. Nie wykorzystano nawet tak doskonałej okazji jak Wielka Smuta w Rosji i zdobycie Moskwy, co mogło by rozszerzyć granice Polski po ocean Spokojny. Utracono wasalne Prusy książęce, a stosunki z sąsiadami stały się fatalne. Wraz z pogarszającymi się stosunkami dyplomatycznymi, przyszły też kolejne wojny i upadek poziomu życia w samej Polsce. Co czyniło Polskę słabą i łatwym łupem dla kolejnych zdobywców. Błędne koło. Dużą winę, a wręcz główną, ponosi tu panosząca się w Polsce demokracja, ale o tym innym razem. Po kolejnej wojnie, tym razem z Turcją, polska dyplomacja po raz pierwszy osiągnęła kompletne dno. Traktat w Buczaczu uczynił z Polski wasala Turcji, której Polska musiała płacić przez parę lat haracz. Turcja sięgnęła Bałtyku. Taki haracz płacono już zresztą wcześniej w formie “upominków” Tatarom, co też raczej o sile dyplomatycznej nie świadczy. Udało się jednak w tym momencie osiągnąć jeden z nielicznych dyplomatycznych sukcesów jakim była niewątpliwie koalicja antyturecka.



I to w okresie przed zaborami byłyby właściwie wszystkie polskie osiągnięcia dyplomatyczne. W XVIII wieku Polska stała się już tylko “karczmą zajezdną”, czego III wojna północna, toczna na jej terytorium, była najlepszym przykładem. Polska, żeby było weselej, w tej wojnie nie brała oficjalnie udziału. Okres rządów Sasów na polskim tronie, szczególnie zajętego jedynie podbojami miłosnymi Augusta II, to okres kompletnego upadku. I to w każdej dziedzinie. Dyplomacja właściwie nie istnieje, a państwo zależne jest od Rosji. Powtórzy się to jeszcze w XX wieku w okresie PRL. Nieliczne próby odzyskania swobody dyplomatycznego działania są torpedowane. Bywają też zresztą nieudolne i naiwne. Jak np. próba rozpoczęcia wojny z Rosją w sojuszu z Prusami za czasów rządów, już nie króla a tylko królika raczej, Poniatowskiego. Nie dziwota więc z tej perspektywy, że Polska po trzech zaborach zostaje zlikwidowana. Na co zresztą sejm ówczesny wyraża zgodę. Akceptuje to. Posłów w demokracji zawsze można przekupić. Często są sami wystarczająco głupi i nawet tego nie trzeba robić. Można się raczej dziwić że ostateczna likwidacja polskiego państwa, miała miejsce dopiero w 1795 roku, a nie wcześniej. Dobrym obrazkiem ówczesnej dyplomacji polskiej, jeśli możemy to tak nazwać, jest panujący wówczas pogląd, że jeśli Polska jest zbyt słaba żeby innym krajom zagrażać, to i nam żaden kraj nie zagraża, bo jesteśmy po prostu zbyt słabi aby się nas miano bać. Więc zostawić nas powinni i pewnie zostawią, wszyscy w świętym spokoju. Notabene jak patrzę na dzisiejsza politykę, to widzę dokładnie to samo myślenie. Czyżby powtórka z zaborów się szykowała?



W okresie napoleońskim poświęciliśmy wszystkie siły aby walczyć u boku bandyty europejskiego jakim był Napoleon, a który do dziś jest, nie wiedzieć czemu, w Polsce uwielbiany. Polacy ginęli m.in. pod Samosierrą, we Włoszech i na Haiti. Ciekawe po co? I za co? W samym kraju zresztą nie lepiej. Księstwo Warszawskie poniosło ogromne koszta, nic w zamian nie zyskując. Gdyby nie sympatia cara Aleksandra I do Polski, cena jaką przyszłoby nam zapłacić, byłaby niewyobrażalna. Stworzył on na Kongresie wiedeńskim Królestwo polskie, którego sam został królem. Byliśmy w unii personalnej z Rosją, ale poza tym mieliśmy dużą swobodę, np. własne wojsko. To się oczywiście nie podobało i odnosząc kolejny “sukces” dyplomatyczny, jakim było m.in. wypowiedzenie wojny Rosji, staliśmy się po powstaniu listopadowym już tylko autonomią w ramach państwa rosyjskiego. Domorosłym dyplomatom było i tego jeszcze za dużo, więc doprowadzili do zniszczenia i tej autonomii w powstaniu styczniowym. O takich absurdach jak rewolucja w 1905 roku nawet nie warto wspominać.



Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, Polska dyplomacja nie miała się wcale lepiej. Tragiczne położenie geopolityczne Polski na początku okresu międzywojennego, wcale się nie zmieniło pod koniec tego okresu, a wręcz pogorszyło. Nie potrafiliśmy dojść do porozumienia z Czechosłowacją. Nie wypowiedzieliśmy do spółki choćby z Czechosłowacją wojny Niemcom, gdy te jeszcze były na początku rządów Hitlera słabe, a ich zamiary znane. Nie stworzyliśmy też żadnej przeciwwagi dla ich, czy z drugiej strony Sowietów, potęgi. Nie przystąpiliśmy do spółki z Niemcami do wojny z Sowietami, jak zrobili to Węgrzy czy Rumunii. W efekcie końcowym, dzięki zasługom polskiej dyplomacji, zostaliśmy zmiażdżeni przez dwóch naszych odwiecznych wrogów, ponosząc duże straty, a wysiłek wrześniowy, obrona Westerplatte, Warszawy, Oksywia, poszedł jak zwykle na marne. Później też jak zwykle. Czy to pod Narwikiem, Tobrukiem, Falaise, Monte Cassino, powstanie warszawskie, przelewano polską krew na darmo. Polska dyplomacja nie uczyniła niczego aby realnie spojrzeć na sytuację i zapewnić Polakom choć jako tako znośną egzystencję po wojnie. Oczywiście że sytuacja była trudna, ale nie beznadziejna.



Okres PRL, to powtórka z XVIII wieku. Nic się nie nauczyliśmy. Jako taką niezależną politykę starał się prowadzić Gomułka, trochę Gierek, ale ogólnie polityka zagraniczna nie istniała. Jedyny wątły sukces to uznanie przez NRF granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Ale Niemcy do dziś nie chcą podpisać z nami traktatu pokojowego, kończącego II wojnę światową. Ciekawe dlaczego? Że niby nieważny? Błahostka? No to tym bardziej powinny to zrobić. Stany Zjednoczone też nie musiały już podpisywać traktatu pokojowego z Japonią po II wojnie światowej, a jednak w latach pięćdziesiątych to zrobiły. Gdzie jest i co robi w tej sprawie polska “dyplomacja” dziś?



Po 1989 roku, wydawało sie że będzie wreszcie lepiej. Przystąpienie do NATO i EWG, traktowano jak sukcesy. Ale ta Unia europejska trzeszczy w szwach. To ogromny statek, dobrze jeszcze zaopatrzony, ale nazywa się on Tytanic. Obecny kryzys w Unii nie jest przejściowy. To skutek nieudolnych i rozrzutnych rządów. I dyplomaci powinni to wiedzieć. Opracować jakąś alternatywę. Patrzeć ileś lat, a nawet dziesięcioleci w przyszłość. Niestety w demokracji, gdzie minister zmienia się co jakieś cztery lata, albo iczęściej, to niemożliwe. Brak kontynuacji w jakiejkolwiek zresztą polityce. Tym samym konsekwentnego działania. Dyplomaci obecnie powinni zdać sobie sprawę z tego że i układ NATO dziś jest już tylko niewiele wartym świstkiem papieru. Potrzebne układy dwustronne z wieloma innymi państwami. Po co nam np. sojusz z Izraelem przeciw Arabom, skoro tych drugich jest ze sto razy więcej i mają ropę? Więc choćby tylko gospodarczo się to kompletnie nie opłaca. Wspieramy wbrew polskim interesom opozycję na takiej Białorusi, kosztem polskiej mniejszości na wschodzie. Ujawniamy konta opozycjonistów Łukaszence, co na pewno wzmocniła nasz prestiż. A tymczasem Litwini plują nam w twarz. We wszystkim słuchamy tego co nam każe Bruksela. Zresztą czy polski minister spraw zagranicznych coś jeszcze znaczy gdy istnieje minister unijny?



Polska polityka zagraniczna osiągnęła znów dno, jak po traktacie w Buczaczu. Minister, pomijając już nawet całą serię innych zaniechań w tej sprawie, prosi o pomoc innych w odzyskaniu wraku samolotu w którym zginęła m.in. głowa polskiego państwa. Toż to wstyd. A ci inni się oczywiście na nas wypinają. Bo co mają innego zrobić w obliczu takiej żenady i pokazu słabości? Znów rządzi pogląd że jesteśmy tak słabi, że nikt się nas nie boi, więc i nie będą nam robili krzywdy. W obliczu takich nieudolności, znów wstyd być Polakiem i firmować tą całą mizerę. kiedy polska dyplomacja i polityka będzie nas warta?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:

więcej podobnych podstron