Sensacyjne dane na temat pochodzenia Hitlera

Sensacyjne dane na temat pochodzenia Hitlera 

Badania DNA krewnych Adolfa Hitlera nie tylko potwierdziły, że w żyłach wodza III Rzeszy płynęła żydowska krew, lecz również pokazało, że jego przodkowie wywodzili się także z Afryki – podaje portal newsru.ua, powołując się na publikację brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph". 
Badanie przeprowadzono z inicjatywy belgijskiego dziennikarza Jean-Paula Muldersa i historyka Marca Vermeerena. Pobrali oni próbki śliny 39 krewnych Führera, w tym także od jego kuzyna, austriackiego rolnika, aby przeprowadzić następnie testy DNA. 

We wszystkim próbkach stwierdzono obecność chromosomu Y (haplogrupa E1b1b1). Bardzo rzadko występuje on u mieszkańców Niemiec i Europy, natomiast jest szeroko rozpowszechniony u Berberów z Maroka, Algierii i Tunezji, a także wśród Żydów aszkenazyjskich i sefardyjskich. 

Wyniki badań zostały opublikowane w belgijskim czasopiśmie "Knack". Mulders twierdzi, że Hitler był spokrewniony z ludźmi, którymi pogardzał i których chciał zniszczyć.

Niektórzy historycy już wcześniej mówili o żydowskich korzeniach Hitlera. Sugerowano, że jego ojciec, Alois, był nieślubnym dzieckiem służącej Marii Schickelgruber i 19-letniego Żyda zwanego Frankenberger. 

za: http://wiadomosci.onet.pl/2213438,16,sensacyjne_dane_na_temat_pochodzenia_hitlera,item.html 

Doktor z Auschwitz 

Bohater czy zbrodniarz wojenny? "Newsweek" dotarł do wstrząsających zeznań w sprawie lekarza Władysława Deringa 

- Jak często się pan goli? – zapytał Hanocha Hipkę izraelski lekarz. – Raz w tygodniu – odpowiedział tamten. – A przed wojną? – dopytywał lekarz. – Przed wojną codziennie. 

Hipka, polski Żyd z Będzina, to jedna z ofiar okrutnych eksperymentów medycznych w obozie koncentracyjnym Auschwitz. W grudniu 1942 roku razem z czternastoma innymi Żydami trafił do bloku 21, który służył jako obozowy szpital. Sala operacyjna, do której ich poprowadzili, nie była ogrzewana. Więźniowie zostali ustawieni w szeregu i po kolei byli poddawani potwornej procedurze: zastrzyk w kręgosłup, ułożenie na stole, wycięcie jądra. Pacjenci przez cały czas byli przytomni i świadomi tego, co się dzieje. 


Więźniowie KL Auschwitz zmuszeni byli palić ciała pomordowanych na terenie Birkenau. Zdjęcie wykonane z ukrycia przez więźnia. Fot. PAP 

Tylko od pasa w dół tracili czucie. Hipka był dziewiąty. Wcześniej obserwował, przez co przechodzą jego towarzysze. Lekarze – jak potem mówił – "byli brutalni, żartowali ze swoich ofiar i nie myli ani nie dezynfekowali instrumentów między operacjami". Pierwszych zabiegów dokonywał Niemiec tytułowany jako Obersturmbannführer, czyli wysokiej rangi oficer SS. Drugi lekarz początkowo tylko asystował. Potem zapytał Niemca, czy może go zastąpić. Hipka dokładnie zapamiętał te słowa: "Proszę, niech pan mnie też pozwoli zarżnąć świnię". 

Ten właśnie lekarz usunął Hipce prawe jądro, a kilka miesięcy później również lewe. "Nie mam najmniejszych wątpliwości, że człowiek, który mi to zrobił, to Dering" – zeznał potem okaleczony. W Instytucie Pamięci Narodowej zachowały się opasłe teczki Władysława Deringa, m.in. protokoły zeznań składanych krótko po wojnie przez świadków z Polski, Niemiec, Czechosłowacji i Izraela. Dla jednych Dering to bohater, który przemycał do obozu lekarstwa i ratował więźniów przed komorą gazową. Inni malują go jako potwora, który gorliwie służył hitlerowskim zbrodniarzom. 

Władysław Dering, rocznik 1903, przed wojną był znanym warszawskim ginekologiem i położnikiem. Po klęsce wrześniowej działał w podziemiu jako szef służby zdrowia Tajnej Armii Polskiej (TAP). Niemcy wkrótce rozbili organizację. Latem 1940 roku Dering trafił do Auschwitz i otrzymał numer obozowy 1723. Był jednym z pierwszych, którzy weszli do tworzonej przez rotmistrza Witolda Pileckiego konspiracji obozowej. 
REKLAMA 
[skleppresto.pl] 


Równocześnie szybko zdobywał zaufanie Niemców. W Oświęcimiu podjął pracę jako obozowy lekarz. Z czasem został głównym chirurgiem w blokach 21 i 28, wreszcie – naczelnym lekarzem szpitala więziennego. Młodzi niemieccy medycy podziwiali jego kunszt i chętnie się od niego uczyli. 

Tymczasem szef SS Heinrich Himmler szukał metod szybkiej, pewnej i taniej sterylizacji na masową skalę, by w przyszłości możliwe było biologiczne wytępienie całych narodów. Rudolf Höss, komendant Auschwitz, dostał polecenie, by oddelegować do badań żydowskich więźniów. Eksperymentami zajęli się niemieccy lekarze m.in. Carl Clauberg i Horst Schumann. Dering – jak wynika z materiałów IPN – był ich asystentem. 

Dawid Szarbel zeznał, że w lipcu 1943 roku Dering usunął mu lewe jądro. Sufit na sali operacyjnej składał się z lustrzanych tafli, operowany mógł zatem obserwować przebieg zabiegu. Niemieccy oficerowie "z ciekawości przyglądali się operacjom i robili ironiczne uwagi, że dzisiaj będzie duża ilość jaj na jajecznicę". Szarbel tak jak Hipka trafił do niesławnego bloku 21. Eksperymenty na kobietach prowadzono w bloku 10. To właśnie tam spotkała Deringa doktor Alina Brewda, z zawodu ginekolog, a od września 1943 roku więźniarka Auschwitz. Dering miał jej opowiadać, że przeprowadził w obozie 17 tys. operacji, z czego 16,5 tys. było eksperymentalnych, "wykonywanych na zlecenie esesmanów na zupełnie zdrowych ludziach". "Dering chełpił się przede mną, że potrafił w ciągu dwóch godzin dokonać 60 operacji usuwania jąder. Na własne oczy widziałam, jak Dering w ciągu 2,5 godziny zoperował 12 dziewcząt (…), usuwając im lewe jajniki" – zeznała potem Brewda. Według jej relacji operacje Deringa były wykonywane niedbale i śmiertelność była ogromna. Podobnie twierdziła Marta Malik, inna więźniarka Auschwitz. 


Lista zarzutów jest dłuższa. Stanisław Głowa, więzień numer 20017, zeznał, że Dering brał udział w tzw. szpilowaniu, czyli wykonywał więźniom śmiertelne zastrzyki fenolowe w serce. Miał zabić w ten sposób około tysiąca osób, w większości Żydów. Alina Brewda twierdziła, że Dering brał również osobiście udział w selekcjach do gazowania, "które odbywały się co dwa tygodnie dla wyławiania tzw. muzułmanów", czyli wycieńczonych więźniów przeznaczonych do likwidacji. 

"W stosunku do Niemców był uległy, usłużny i tchórzliwy. Wykonywał ich rozkazy i polecenia z nadmierną gorliwością, bez względu na konsekwencje" – zeznał jesienią 1947 roku Józef Cyrankiewicz, ówczesny premier Polski Ludowej i były więzień Auschwitz. Co ciekawe, w IPN zachował się ubecki donos, z którego wynika, że Cyrankiewicz przyjaźnił się z Deringiem i że to on w 1945 roku miał mu doradzać ucieczkę na Zachód. 

Dering opuścił Auschwitz jeszcze w 1944 roku. Za zgodą polskiego podziemia, które widziało w nim przyszłego świadka hitlerowskich zbrodni, podpisał niemiecką volkslistę, odzyskał wolność i w ostatnich miesiącach wojny pracował u Clauberga w prywatnej klinice w Królewskiej Hucie (dziś Chorzów). W 1945 roku wyjechał z Polski i trafił do II Korpusu gen. Władysława Andersa, stacjonującego początkowo we Włoszech, a później w Wielkiej Brytanii. Szybko jednak znalazł się na listach zbrodniarzy wojennych trzech państw: Polski, Czechosłowacji i Francji. W styczniu 1947 roku Polska zażądała wydania Deringa. Anglicy zatrzymali lekarza, ale ostatecznie nie zgodzili się na ekstradycję i zwolnili go z więzienia. Tłumaczyli, że dostarczone dowody nie są wystarczające. 

Zeznania współwięźniów, które zgromadziła polska prokuratura, faktycznie nie zawsze były dla Deringa obciążające. "Ratował on setki ludzi przed transportami na wyniszczenie, ukrywając ich na izbie chorych. Przed każdą selekcją do gazowania, o której wcześniej się dowiadywał, ukrywał różnymi sposobami ludzi, przenosząc ich z sali na salę lub zwalniając na obóz" – twierdził na przykład Roman Taul, więzień numer 1108. Tadeusz Szymański, numer 20034, przeżył Oświęcim dzięki zastrzykom przeciwtyfusowym, które zostały mu wstrzyknięte za wiedzą Deringa. "Nadto wiem, że jako bardzo dobry chirurg dr Dering wykonał szereg udanych operacji więźniom Polakom. Operacji dokonywał w godzinach wieczornych, gdyż w tym czasie nie było żadnego lekarza SS na terenie obozu" – oświadczył Szymański. Być może prawda leży pośrodku. Stanisław Kłodziński, więzień numer 20019 i także lekarz, zapamiętał Deringa jako człowieka sumiennego w stosunku do chorych, a z drugiej strony ślepo posłusznego zarządzeniom władz obozowych. "Szedł na rękę więźniom, ale tylko o tyle, o ile to nie pociągnęłoby za sobą głębszych dla niego konsekwencji ujemnych. Działał w porozumieniu z tajnymi organizacjami wśród więźniów, ale w granicach własnych i osobistych możliwości. (…) Od dokonania operacji sterylizacji mógł się uchylić, ale przez to narażał się na następstwa niewykonania rozkazu władz obozowych". 

Dering bądź co bądź był w Auschwitz więźniem zdanym na łaskę i niełaskę Niemców. "Stawał co dzień przed strasznymi dylematami. Kogo ratować? Tego, co cierpi, czy tego, kto ma szansę przeżycia? (…) Wykonać rozkaz esesmana czy odmówić z pobudek moralnych i wydać na siebie wyrok śmierci? Tego nie rozstrzygnie w sposób jednoznaczny żaden ludzki sąd" – twierdzi w wydanym cztery lata temu "Wywiadzie rzece" minister Władysław Bartoszewski, więzień Oświęcimia numer 4427. 

Na Zachodzie przez długi czas ta linia obrony była bardzo skuteczna. Dziś wymiar sprawiedliwości jest jednak mniej pobłażliwy. W Monachium trwa proces Johna Demjaniuka, który jako Ukrainiec służący w Armii Czerwonej dostał się do niemieckiej niewoli. Tam miał dać się zwerbować oficerom SS i służyć potem jako nadzorca w nazistowskich obozach. Czy dziś równie surowo zostałby potraktowany Dering? 

Dla komunistów, którzy po wojnie przejęli władzę w Polsce, sprawiedliwość nie była najważniejsza. Sprawa Deringa stała się okazją do rozprawy propagandowej z londyńską emigracją. "W armii Andersa ukrywa się wielu hitlerowskich przestępców wojennych" – pisał w 1947 roku, powołując się na przypadek Deringa, PPR-owski "Głos Ludu". Gdy Brytyjczycy odmówili ekstradycji Deringa, Polska rozważała wytoczenie mu zaocznego procesu. Był już nawet gotowy akt oskarżenia. Dering przedstawiany jest tam jako "fanatyczny jeszcze sprzed wojny narodowiec i rasowy antysemita", który w Oświęcimiu "wycinał zdrowym ludziom żołądki, usuwał nerki". Ostatecznie do procesu nie doszło. 

Dering pozostał w Wielkiej Brytanii i został przyjęty do Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych w Londynie. Później pracował jako lekarz w Somalii. Zmarł w połowie lat 60. Do końca walczył o dobre imię. W 1958 roku Leon Uris, amerykański pisarz żydowskiego pochodzenia, wydał książkę "Exodus", w której Dering pojawia się jako zbrodniarz wojenny. Lekarz wytoczył Urisowi proces i wygrał. Być może werdykt byłby inny, gdyby sąd miał dostęp do materiałów, które dziś przechowuje IPN. 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nowe dane na temat Stwórców Skrzydeł
Sensacyjne doniesienia na temat - aniołów, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA, ●txt RZECZY DZIWNE
Dane na temat broni uĹĽywanej w warunkach szkolnych
Aktualne dane na temat sytuacji epizootycznej w zakresie afrykańskiego pomoru świń
2012 02 15 Dane na temat pedofilii
INSTRUKCJA NA TEMAT MODLITW W CELU OSIĄGNIĘCIA UZDROWIENIA POCHODZĄCEGO OD BOGA
Vol 14 Podst wiedza na temat przeg okr 1
6 ODCHUDZANIE A NASZ ORGANIZM, Mity i fakty na temat odchudzania
Imelda Chłodna Kilka uwag na temat roli retoryki w kształceniu humanistycznym
informacja na temat kontroli finansowej i audytu wewnętrznego
fakty na temat jakania
Podstawowe informacje na temat zasad przylaczenia farm wiatrowych
Raport na temat wyników wyborów, Języki obce, Język hiszpański, Pisanie
Nibymagia, Tolkien, Inne teksty na temat twórczości, Felietony
Litania Loretańska w quenya, Tolkien, Inne teksty na temat twórczości, Nieposegregowane materiały o
Twoja miłość nad górami, POWOŁANIE, WIERSZE NA TEMAT POWOŁANIA
Adresy stron www na temat zastosowania komputera w terapii pedagogicznej, edukacja, WODN, komputer w
Tradycja Kościoła na temat jedności i nierozerwalności małżeństwa - doktryna i praktyka, Sem 1, TMR3
Kilka refleksji na temat budowania systemu motywowania uczniów do nauki

więcej podobnych podstron