Po niecałej godzinie siedziałam sobie spokojnie na trybunach i nie pokazywałam po sobie

Po niecałej godzinie siedziałam sobie spokojnie na trybunach i nie pokazywałam po sobie, że coś się stało.

Nagle zdałam sobie sprawę, że przecież on tutaj jest. Trenuje, więc na pewno go dzisiaj spotkam.

Spanikowałam, już chciałam wstać i sobie iść, gdy do hali weszła cała szesnastka zawodników.

Przełknęłam głośno ślinę. W tłumie ujrzałam Kubę. Jakby nigdy nic szedł koło Bartka i wesoło z nim gawędził, lecz gdy tylko mnie zobaczył szybko odwrócił wzrok.

Spojrzałam również na mojego przyjaciela. Stawiał krok za krokiem, ale nie wyglądał na zbytnio zaciekawionego rozmową. Widać było po jego minie, że coś go trapi.

Wtem w mojej głowie zaczęły przelatywać obrazki z wczorajszego wieczoru. Biegły jak klatka za klatką w niemym filmie. Był obraz, lecz nie było dźwięku.

Przypomniał mi się ten cały ból jaki przeżywałam. I nadal go przeżywam. Choć starałam się być silna, to teraz już tego nie potrafiłam.

Po moich policzkach kolejny raz, w tak krótkim odstępie czasu popłynęły łzy. Nie chciałam, by inni na to patrzyli, więc jak najprędzej wybiegłam z hali. Po drodze jednak uderzyłam którego siatkarza w ramię i usłyszałam krzyk:

-Justyna!

Biegłam przed siebie nie zważając na to, że ktoś za mną goni. Po chwili znalazłam się w jednej z pustych szatni. Usiadłam na zimnej posadzce i schowałam głowę między nogi.

Wnet poczułam jak ktoś podnosi mnie mocno do góry i przytula do siebie z całych sił.

W pierwszej chwili myślałam, że to Bartek, ale poczułam znajomy zapach perfum Michała.

-Justyś, moim zdaniem powinnaś powiedzieć o tym Kurkowi.

-Michał nie mogę Jak on na mnie będzie wtedy patrzeć?

-Przecież nic się nie zmieni. Bartek taki nie jest.

-Wiem. Ale..

-Nie ma żadnego „ale”. Albo mu powiesz, albo ja to zrobię.

Energicznie podniosłam głowę.

-Nic mu nie powiesz Winiarski! - rzekłam groźnym tonem.

-Cholera Justyna, on musi wiedzieć, że Novotny cię zgwałcił! - Podniósł ton głosu. Już chciałam coś odpowiedzieć, gdy usłyszałam głośny trzask zamykanych drzwi.

Cholera.

Obydwoje spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i równo ruszyliśmy za niechcianym gościem. Miałam wielką nadzieję, żeby to nie był Bartek. Bo gdyby on to usłyszał to z pewnością, znając charakter Bartka, podbiegłby teraz do Kuby, nie zważając uwagi na trenerów i cały sztab i wymierzył mu solidnego prawego sierpowego. Michał przepuścił mnie w drzwiach, a ja mijając go przetarłam szybko swoje policzki, by chłopacy nie zauważyli że płakałam. Gdy byliśmy już na prostej drodze na halę zauważyłam znikającą, wysoką postać. Z daleka zauważyłam odbijającą się od całego, ciemnego stroju, białą siódemkę.

No to pięknie. Przyspieszyłam, a Misiek za mną. Jak burza wpadliśmy na halę i od progu krzyknęłam:

- Bartek!! – na nic zdały się moje krzyki. Przyjmujący nawet się nie obejrzał. – Kurek do cholery!! Stój!! – krzyknęłam o wiele głośniej niż zamierzałam i zauważyłam, że siatkarz zwolnił krok, ale nie stanął. A że był oddalony ode mnie o jakieś 5 metrów to jak najprędzej podbiegłam do niego, złapałam go za ramię i szybko odwróciłam go w swoją stronę. Zadarłam głowę by spojrzeć mu w oczy. To co w nich zauważyłam przeraziło mnie.

Jego oczy, które zawsze były takie lazurowe i roześmiane teraz były przygaszone, a intensywność koloru diametralnie się zmieniła. Z jego spojrzenia można był wyczytać, że jest wkurzony na maksa.

Jego mięśnie były napięte, a koszulka mocno opinała się na jego umięśnionych ciele. Każdy jego ruch był nerwowy. Widziałam po jego twarzy, że nie odpuści Kubie. Nie on.

- Bartuś proszę cię. – szepnęłam a do moich oczu ponownie wpłynęły łzy. Ten widząc je chyba minimalnie się uspokoił, bo przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Ja gdy tylko poczułam jego ciepłe ciało, przylgnęłam do niego z całej siły. Nie zważałam na to, że chłopaki z drużyny patrzą na nas jak na kosmitów. Nie obchodziło mnie teraz nic.

- Coś się stało? – Usłyszałam ten głos, którego już nigdy nie chciałam słyszeć. Pociągnęłam cicho nosem, lecz nagle poczułam jak kogoś silne dłonie przyciągnęły mnie do siebie. Pierwszą osoba o jakiej pomyślałam to Novotny, ale po chwili do moich nozdrzy dostał się dobrze mi znany zapach Miśka.

- Ty jeszcze masz czelność się o to pytać?? Ty pierdolony skurwielu?! – Podniósł głos Kurek, a ja odwróciłam się tak, by zobaczyć co się dzieje. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że to Bartek oddał mnie w ręce Michała W. by móc w spokoju rozprawić się z atakującym.

- Bartek… uspokój się… - szeptałam na tyle głośno, by przyjmujący mógł mnie usłyszeć.

Ten odwrócił się natychmiastowo w moją stronę i rzekł:

- Ty chyba nie myślisz, że mu odpuszczę? Po tym co ci zrobił. – mruknął siatkarz i ponownie odwrócił się w stronę swojego kolegi z drużyny.

- Po pierwsze, nie daruję ci tego. To jest za Justynę. – powiedział spokojnie i mocno przyłożył Kubie prosto w nos. Ten lekko się zachwiał i odruchowo złapał za bolące miejsce. Po nie małej chwili jego ręka zrobiła się czerwona a na pomarańczową płytę boiska zaczęła skapywać szkarłatna ciecz. Przeraziłam się. – Po drugie, nie waż się jej tknąć nawet małym placem. To za mnie – i po raz kolejny twarz siatkarza została uderzona przez młodego przyjmującego. – I po trzecie, ale chwila nie ma punktu trzeciego. A to tak „o”, byś zapamiętał te reguły do końca swego pieprzonego życia. – Tym razem pięść Bartka uderzyła w brzuch swojego starszego kolegi.

Widziałam jak Kurek powstrzymuje się od uderzenia po raz kolejny, więc wyrwałam się Michałowi i podbiegłam do przyjaciela. Mocno wtuliłam się w jego plecy, a ten gdy tylko poczuł, że jestem koło niego odwrócił się w moją stronę i zaczął mi szeptać do ucha:

- Cii, spokojnie. On już ci nic nie zrobi. Cii…

- Do jasnej Anielki, co tutaj się stało?! – tę chwilę przerwał nam trener Nawrocki, który wszedł do hali z prędkością światła i po chwili już kucał przy leżącym na parkiecie atakującym. – Paweł biegnij po lekarza – powiedział do rozgrywającego, a ten pędem ruszył do gabinetu wyżej wymienionego specjalisty.

- Dowiem się co tutaj się stało? – spytał po raz kolejny i po raz kolejny nie usłyszał odpowiedzi. Spoglądnęłam na siatkarzy. Każdy siedział z inną miną, ale jedno w swoim wyrazie twarzy mieli takie samo. A dokładniej mówiąc było to przerażenie , które emanowało im z oczu. Nikt nie wiedział o co dokładnie chodziło, mogli się tylko domyślać, lecz tego nie chcieli.

Nie chcieli wymyślać historii, które po chwili mogą wydać się niedorzeczne.

- Kurek, za co go uderzyłeś? – mówił spokojnie Jacek, jednak ja widziałam jak jego gesty stają się ostrzejsze.

Za to Bartek milczał.

Michał milczał.

Ja milczałam.

Wiedziałam, że żaden z nich nie powie trenerowi o co poszło. Nie przy nich wszystkich. I za to im będę musiała podziękować.

Spojrzałam na Winiara, który stał obok mnie i miał spuszczoną głowę w dół. Widać było, że bił się z myślami.

Za to Bartek stał do mnie przytulony, a dokładniej to on tulił mnie do siebie. Głowę miał opartą o moją, tylko że ustami był przywarty do moich włosów. Nie widziałam jego twarzy, ale czułam po jego uspokajającym się już oddechu, że powoli dochodzi do siebie. Raz po raz delikatnie całował mnie w głowę, przez co po moim ciele przechodziły ciarki.

- Bartek, przykro mi to mówić, ale dopóki nie dowiem się co się tutaj dokładnie stało, to zostajesz zawieszony. Jak wszystko będę wiedział to wtedy pogadamy.

Teraz to i mnie pan Jacek dobił. Przecież dla Bartka siatkówka to całe życie. On się załamie.

Tak jak pomyślałam tak też było. Nie minęła chwila a usłyszałam trzask zamykanych ze wściekłości drzwi od szatni, a ja zostałam sama z siatkarzami na parkiecie.

Chwilę po nim wyszedł Nawrocki, a ja nie czekając długo szybko poszłam za nim.

- Panie Nawrocki! Niech pan zaczeka! – krzyknęłam gdy byłam prawie przy jego gabinecie. On odwrócił się w moją stronę i posłał szczery uśmiech.

- Co cię do mnie sprowadza?

- Ja chciałabym wszystko wytłumaczyć. Wytłumaczyć Bartka. – mruknęłam cicho.

- A co ty masz z tym wspólnego? – zapytał zdziwiony.

- Oj, więcej niż się panu wydaje. – rzekłam stanowczo i chwile później siedziałam już naprzeciw jego biurka w dość mały pomieszczeniu. Wszędzie walały się papiery, lecz cóż się dziwić. To w końcu gabinet trenera Mistrza Polski – Skry Bełchatów. Oni to mają tyle roboty, że to koszmar.

- A więc o co chodzi? – Pan Jacek spojrzał na mnie wyczekująco, a ja głośno przełknęłam ślinę.

Ponownie tego dnia przed oczami pojawiły mi się obrazy z wczorajszego wieczoru.

Przymknęłam oczy, a spod powiek już powoli spływały mi pierwsze łzy.

- Chodzi o to, że Bartek mnie bronił. – rzekłam cicho, lecz na tyle głośno, żeby mnie trener usłyszał.

- Jak to? – Nie widziałam jego twarzy, lecz po tonie jego głosu zrozumiałam, że jest zaskoczony i zdziwiony zarazem.

- Ja…Kuba…On…On mnie zgwałcił… - wyszeptałam, lecz z trudem te ostatnie słowo przeszło mi przez gardło.

Nadal nie otwierałam oczu. Bałam się że kiedy spojrzę na niego ten zacznie się śmiać, czy też wytknie mnie palcem.

Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam głośno powietrze.

Teraz tylko czekać na wyrok.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Siedzi sobie gosc na rybach
Godzina dziennie z SEO Wejdz na szczyty wyszukiwarek Wydanie II godseo
II wojna, „Każdy nosi w sobie dżumę , nikt bowiem , nikt na świecie nie jest od nie
pan wołodyjowski, 1, Pewnego pi˙knego dnia jesieni˙ siedzia˙ sobie pod cienistym dachem letnika pan
269.WOJNA I OKUPACJA, ?Ka?dy nosi w sobie d?um?, nikt bowiem , nikt na ?wiecie nie jest od
Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem , nikt na świecie nie jest od niej wolny uczyń
Siedzi chłopak z dziewczyną na ławce w parku i zwierza się jej
Siedzi sobie tasiemiec w żołądku, pliki
Jak ludzie daja sobie rade z sytuacjami na ktore nie ma rady
informatyka godzina dziennie z seo wejdz na szczyty wyszukiwarek wydanie ii jennifer grappone ebook
K Łukomiak Zamykanie pomieszczeń w późnośredniowiecznych siedzibach mieszkalno obronnych na podstaw
Godzina dziennie z SEO Wejdz na szczyty wyszukiwarek Wydanie II godseo
Godzina dziennie z SEO Wejdz na szczyty wyszukiwarek Wydanie II godseo
Godzina dziennie z SEO Wejdz na szczyty wyszukiwarek Wydanie II godseo
Godzina dziennie z SEO Wejdz na szczyty wyszukiwarek Wydanie II 2
Sędek Jak ludzie radzą sobie z sytuacjami na które nie ma rady s 226 248
2012 06 21 Godziny zajęć inwalidy tylko na wniosek
Godzina dziennie z SEO Wejdz na szczyty wyszukiwarek Wydanie II godseo

więcej podobnych podstron